Z uśmiechem przez świat nr 2/2013
KOCHANI CZYTELNICY, Mam przyjemność oddać w Wasze ręce drugi numer Newslettera Z uśmiechem przez Japonię. Jest on jeszcze ciężej wypracowany niż pierwszy. Przynajmniej nie można mi zarzucić, że się nie rozwijam! Na łamach tego numeru pojawi się kilka interesujących tematów. Przede wszystkim pierwszy konkurs, w którym można wygrać różne nagrody, w tym i nagrodę niespodziankę. Szczegóły znajdziecie na następnych stronach. Ponadto JaponiaBliżej przygotowała specjalnie dla Was przepis na „posiłek w pudle”. 2
Będziecie mogli też przeczytać recenzję Luizy Stachury. Jest to podsumowanie twórczości Kawakami Hiromi. To dobry moment, by przypomnieć sobie jej poprzednie utwory, ponieważ na rynku wydawniczym ukazała się kolejna książka Kawakami pt. „Sensei i miłość”. To jednak nie koniec! Znajdziecie moją obszerną fotorelację z wizyty w Parku Ptaków w Kobe, a także artykuł inspirowany wystawą „Zawirowania pustki” w Muzeum Historii Fotografii w Krakowie, która prezentowała stare fotografie w stylu yokohama shashin. Mam nadzieję, że będzie się Wam miło czytać!
PodróżeJaponia
www.podrozejaponia.blogspot.com Text and photography © Karolina Przybylińska 2013 Kopiowanie oraz upowszechnianie niniejszego newslettera w celach komercyjnych jest zabronione!
PIERWSZY KONKURS Z
,
.
PODROZEJAPONIA
Nie jest on zbyt skomplikowany, ani nie wymaga zbyt dużego nakładu pracy. Zadanie konkursowe składa się z dwóch części. Chciałabym abyście napisali mi w komentarzu w maksymalnie pięciu zdaniach, o czym chcielibyście czytać na moim blogu częściej i dlaczego. Drugą częścią konkursu jest zamieszczenie informacji na swoim portalu społecznościowym o moim blogu. Regulamin: 1. Konkurs trwa od 6 czerwca 2013 r. do 20 czerwca 2013 r. do godziny 0:00 polskiego czasu. 2. Zadaniem konkursowym jest zamieszczenie podpisanego nickiem/imieniem i nazwiskiem komentarza pod postem "PodróżeJaponia ogłasza pierwszy konkurs", który będzie zawierać: a) maksymalnie pięć zdań, w którym opiszecie, o czym na blogu Z uśmiechem przez Japonię powinnam pisać częściej i dlaczego, b) link do wpisu zamieszczonego na Waszych portalach społecznościowych (np. blog, facebook, twitter, google+ itp.), gdzie poinformujecie o moim blogu Z uśmiechem przez Japonię, c) nick/imię i nazwisko 3. W konkursie może brać udział każdy, kto ma na to ochotę :-) Niezależnie od kraju, wieku, poziomu języka japońskiego, czy czegokolwiek innego. 4. Czterech zwycięzców/zwyciężczynie wyłoni jury w drodze losowania. 5. Nagroda niespodzianka dla osoby, która prześle według
mnie najciekawsze wyjaśnienie zostanie dołączona do jednego zwycięskiego zestawu. 6. Nagrodami, które zostaną przydzielone w drodze losowania są trzy z czterech zestawów prezentowane na fotografiach poniżej. Jeden zwycięzca otrzymuje jeden zestaw. 7. Nicki zwycięzców zostaną ogłoszone na stronie www. podrozejaponia.blogspot.com w ciągu trzech dni roboczych od zakończenia konkursu. 8. W celu przesłania nagrody zwycięzcy są proszeni o podanie dokładnych danych adresowych na e-mail podrozejaponia@gmail.com w ciągu trzech dni od ogłoszenia wyników. Niezgłoszenie się po nagrodę jest równoznaczne z rezygnacją z konkursu. 9. Nagroda zostanie wysłana na wskazany adres w ciągu siedmiu dni roboczych po otrzymaniu danych adresowych. 10. Przesłanie komentarza z zadaniami konkursowymi jest równoznaczne z zaakceptowaniem niniejszego regulaminu. 11. Nagrodami są cztery zestawy + nagroda niespodzianka:
3
4
Bento Oliko
http://cutiepiecooking.blogspot.com/
. JaponiaBlizej prezentuje: Futomaki z tamagoyaki Potrzebujemy: japoński ryż sprasowane wodorosty nori majonez japoński sałatę karbowaną 4 jajka sos sojowy bulion rybny dashi cukier
Sposób przygotowania: Ryż gotujemy w odpowiednich proporcjach. Jeśli nie mamy garnka do gotowania ryżu ze specjalnymi miarkami, należy na każdą szklankę ryżu odmierzyć szklankę wody. Ryżu nie doprawiać. W czasie gotowania często mieszać i, jeśli zachodzi taka potrzeba, dodać wody, aby ryż się nie przypalił. Po ugotowaniu należy ryż odstawić, aby nieco ostygł. Gdy gotuje się ryż, możemy zrobić tamagoyaki, czyli omlet. Najlepiej użyć do tego kwadratowej patelni. W misce delikatnie mieszamy jajka, łyżeczkę cukru, łyżkę sosu sojowego i łyżkę dashi. Tak przygotowaną masę wylewamy na rozgrzaną patelnię i czekamy aż się przysmaży. Następnie rolujemy ciasto i zostawiamy na brzegu patelni. Kolejny raz wylewamy masę, a gdy ta się znowu
przysmaży zawijamy w nią gotowy już kawałek omleta. Postępujemy analogicznie aż zużyjemy całą masę. Przygotowujemy nori – arkusz wodorostów należy przełamać na pół, ponieważ futomaki zwijać będziemy na połowie nori. Kładziemy kawałek nori pionowo na bambusowej macie do zwijania gładką powierzchnią do maty. Wykładamy ryż na całą długość nori zostawiając pustą przestrzeń na samej górze arkusza mniej więcej o szerokości 1-1,5 centymetra. Następnie na wysokości mniej więcej 1/3 arkusza układamy składniki – sałatę, majonez i kawałek tamagoyaki. Zaczynamy zwijać futomaki od dołu maty, a zostawiony wcześniej fragment nori zwilżamy woda, aby rolka dobrze się skleiła. Każda rolkę kroimy na pięć kawałków odcinając końcówki. Należy użyć do tego bardzo ostrego noża i kroić stanowczymi ruchami,abyrolkisięnierozkleiły.Futomakimożnapodawać z sosem sojowym i japońskim chrzanem wasabi. SMACZNEGO!
5
Recenzja Luizy: Tworczość Kawakami Hiromi
W
ydawnictwo Karakter prezentuje polskiemu czytelnikowi trzy opowiadania współczesnej japońskiej pisarki Hiromi Kawakami. Autorka urodziła się w 1958 roku w Tokio, z wykształcenia jest… biologiem i tę fascynację z łatwością można dostrzec w utworach, które weszły w skład „zbiorku” Nadepnęłam na węża. Od razu zaznaczmy – światy stworzone przez Kawakami są fikcjonalne, zanurzone w mitologii, chociaż można je również odczytywać jako (paraboliczne) przypowieści.
6
P
ierwszy utwór, Nadepnęłam na węża, przenosi nas w świat z pogranicza jawy i snu. Można zaryzykować twierdzenie, że opowiadanie jest głęboko osadzone w (japońskiej) mitologii, w której świat dziwów, demonów przybierających kształt zwierząt korespondował z kruchą rzeczywistością ludzi. Narratorka nadepnęła na węża. Wąż przybrał postać człowieka i… zamieszkał z bohaterką. Dlaczego wąż tak postąpił, co chciał osiągnąć? Jak na bohaterkę wpłynęło przebywanie z gadem? Czy innym ludziom zdarzają się podobne wypadki?
U
twór zatytułowany Znikają porusza kilka istotnych problemów. Jednym z nich jest niedostrzeganie drugiego człowieka, instrumentalne traktowanie, niezważanie na cudze pragnienia, intencje. Ważnym zagadnieniem są rodzinne tradycje – ich pielęgnowanie, przestrzeganie, przekształcanie czy wreszcie negowanie, niszczenie, odrzucanie. Surrealistyczne i groteskowe opowiadanie przypomina częściowo Kafkowską Przemianę. Bohaterka Znikają jako jedyna dostrzega brata, który pewnego dnia po prostu zniknął ze świata materialnego (czy raczej zniknął ze świata widzianego oczami ludzi). Jakby nie dość tego, zbliża się jego ślub i rodzina musi w jakiś sposób wybrnąć z kłopotliwej sytuacji. To jednak nie koniec niezwykłych zdarzeń, gdyż narzeczona… Ostatni utwór, Zapiski z pewnej niezwykłej nocy, to niesamowite,
niebanalne i zdumiewające zanurzenie zarówno w kosmogonię, w (japońską) kulturę i mitologię, w oniryczną krainę nocy, jak i w biologiczno-fizyczny świat. Na każdym z tych poziomów możemy odczytywać tajemnicze „zapiski” (czyli zbiory osobliwych „miniatur”). „Zapiski” dotyczą narodzin, wzrostu, dojrzewania, skomplikowanych relacji między stworzeniami (w tym symbolicznej walki), śmierci, rozpadu. Porywające, zachwycające, uwodzące. Budowa utworu podporządkowana została poetyce snu – irracjonalnej, przewrotnej, pełnej niedopowiedzeń. Z Chaosu wyłaniają się komórki, komórki formułują stworzenia, stworze-
nia zaś determinują powstanie i wygląd świata. Dzieło przywodzi na myśl niektóre krótkie utwory prozatorskie polskiej pisarki Nataszy Goerke oraz… podróż do Krainy Czarów Alicji.
K
awakami w trzech utworach, wchodzących w skład polskiego wydania Nadepnęłam na węża, wybiera narrację pierwszoosobową, w dodatku narratorem w dwóch pierwszych opowiadaniach jest kobieta, przy ostatnim utworze można pokusić się o stwierdzenie, że narratorem równie dobrze może być mężczyzna, jak i kobieta. Narrator przygląda się związkom międzyludzkim oraz relacjom na linii człowiek – świat przyrody. Bardzo często narrator-bohater wchodzi w interakcję ze zwierzętami oraz z innymi ludźmi bez własnej woli, przez przypadek, ale bywa i tak, że bohater jest niesiony nurtem, prądem zdarzeń czy cudzych wyborów.
H
iromi Kawakami tworzy fascynujące mikroobrazy. Porządek czasoprzestrzenny zostaje zdekonstruowany i podporządkowany – jak się zdaje – nieograniczonej i nieskrępowanej fantazji autorki. Punktem wyjścia jest konkretne wydarzenie, na przykład nadepnięcie na węża czy zdematerializowanie się brata. W utworach dominuje czas teraźniejszy (jedna z cech ja-
pońskiej twórczości, zbliżająca do charakterystycznej dla haiku dominacji „teraz”). Tradycyjnie pojętego zakończenia właściwie nie ma, co przecież typowe dla azjatyckiej literatury. Wszystko pozostaje otwarte. Czy to był sen, czy rzeczywistość? Ile jawy we śnie, a ile snu na jawie? W gruncie rzeczy jednak światy tworzone przez Hiromi Kawakami przerażają, wzbudzają lęk, bowiem penetrują zakamarki nocy, pierwotności, dzikiej i nieujarzmionej przestrzeni przyrody.
U
twory Hiromi Kawakami jawią się jako groteskowe i surrealistyczne, pełne magicznego oddziaływania natury na świat człowieka współczesnego. Nawiązują do (japońskiej) mitologii, ale przenoszą jednocześnie czytelnika w świat fraktali, komórek, anihilacji i odrodzenia, umożliwiając tym samym wielostopniową analizę i interpretację. Wprawiające w konsternację, efemeryczne i… zachwycające. Hiromi Kawakami, Nadepnęłam na węża, Kraków 2010.
Luiza Stachura
„Gdzie zaczynają się prawdziwe wspomnienia, a co nimi nie jest? Może to się w ogóle nie wydarzyło, ale będę zawsze pamiętać to wyraźnie”.
7
Muzeum Fotografii w Krakowie
Yokohama shashin
W Muzeum Historii Fotofrafii w Krakowie miała miejsce wyjątkowa wystawa kolorowanych fotgrafii japońskich z XIX wieku w stylu yokohama shashin. Pojawił się w momencie otwarcia Japonii na świat w roku 1854 , co zapoczątkowało falę zmian w tym kraju, a ludzie Zachodu przybywali, by podziwiać odmienność. Yokohama shashin wychodził naprzeciw zachodniemu odbiorcy i mityzując przestrzeń, prezentował stereotypowe wyobrażenia. Był pocztówką z egzotycznego, nieznanego i dzikiego kraju. Oprócz tego prezentowały życie codzienne ówczesnych Japończyków i to chyba jest najciekawsze...
8
W Japonii do dziś w niektórych rejonach krajobraz pozostał niezmienny, a ludzie nadal sadzą ryż ręcznie, zasłaniając głowy chustą bądź kapeluszami. W niektórych rejonach życie nadal płynie spokojnie i opiera się cywilizacji. Poniżej prezentowane fotografie są częściowo autorstwa nieznanego lub należą do XIX-wiecznych fotografów jak: Hikoma Ueno, Adolfo Farsari, Kimbei Kusakabe, Kuichi Uchida, Kozaburo Tamamura, Nokobuni Enani, Kazumasa Ogawa.
7
12
Park Ptaków w Kobe P
ewnego dnia podczas ostatniego pobytu w Japonii wraz z mamą Pana Sól pojechałyśmy we dwie załatwiać różne rzeczy w Kobe. Przy okazji odwiedziłyśmy bardzo ciekawe miejsce, które nazywa się 神戸花鳥園 [czyt. kōbe kachōen], czyli park kwiatów i ptaków.
Z
awsze po cichu marzyłam, żeby zobaczyć tukana z bliska, ale nawet mi się nie śniło trzymać tego przepięknego egzotycznego ptaka o błękitnych oczach na ręce. W Parku Ptaków jest to jak najbardziej możliwe, oczywiście za drobną opłatą.
W
takim miejscu poczułam się jak na prawdziwej ensoku (wycieczce szkolnej) i mentalnie cofnęłam do lat wczesnego dzieciństwa: „ooo, ptaszek!”. Wydaje mi się, że dorosłym ludziom jest to od czasu do czasu zdecydowanie potrzebne, o ile są w stanie na chwilę dostroić swój dorosły mózg na dziecięce fale.
K
ōbe kachōen został otwarty w 2006 roku i cieszy oczy mieszkańców nieprzerwanie od tego czasu. Teren jest bardzo duży i zadbany.
Ogromne wrażenie robi sufit, z którego wiszą przepiękne kolorowe i pachnące begonie i fuksje. Co ciekawe niektóre z nich są do kupienia.
I
nne części hali zaadaptowanej na ptasie zoo wyglądają jak szklarnie z wielkim jeziorem z kolorowymi i pachnącymi nenufarami.
P
o jej terenie spacerują najróżniejsze stworzenia.
Niektóre chętnie pozują...
13 Inne są nieco nieśmiałe przed obiektywem...
Są też takie, które mają kolanka w drugą stronę... A swoimi chudziutkimi nóziętami potrafią rozbawić nawet najbardziej zatwardziałego gbura.
Są też i prawdziwe gwiazdy...
J N
est wiele gatunków tych pięknych ptaków w Kobe, jednak nie potrafię odnaleźć nazw po polsku, więc musimy zadowolić się japońskimi.
15
Jeszcze inne udają pluszowe zabawki, choć nimi nie są...
azywane na portalu www.ptakiegzotyczne.net „południowoamerykańskimi miękkojadami” tukany są chyba największą atrakcją Parku Ptaków w Kobe. Jak się okazuje są bardzo ciekawskie, wszystko chcą dokładnie obejrzeć, najlepiej z bliska. Cechuje ich żywy temperament. Nie boją się ludzi, są ufne i bardzo towarzyskie (niektóre aż nadto). A przy okazji błysk w oku zdradza inteligencję. Ten cudak na zdjęciu powyżej to ロムネオオハシ [czyt. romune oohashi].
N
atomiast koleżka poniżej to przedstawiciel największego gatunku tukanów nazywany tukanem wielkim, po japońsku オニオオハシ [czyt. oni oohashi]. I nie bez powodu otrzymał taki przydomek, gdyż długość jego ciała wynosi ok. 60 cm, a waga ok. 600 g.
W
O
łaśnie takiego ślicznotka trzymałam na ręce. Szczerze powiem, że się trochę bałam, bo dziób jest przeogromny i jedno jego pacnięcie może oznaczać stratę połowy twarzy. Nie są jednak one niebezpieczne.
prócz tukanów są też inne wielkie ptaki. Największe - ponad metrowe - trzyma się za siatką. Ten na zdjęciu poniżej to dzioborożec żałobny, inaczej kalao. Występuje on w rejonie Półwyspu Malajskiego, Jawy i Sumatry. Jest piękny, ale upiorny.
K
N
upuje się za 100 jenów kubeczek z jakimiś słodkimi owocami i już mamy na ramieniu towarzystwo. To samo towarzystwo lubi również przebywać w okolicy „ptak-baru”. Najbardziej namolnych klientów trzeba ciągle przeganiać.
a terenie parku znajdują się również pomieszczenia odgrodzone pleksi, gdzie urzędują sowy różnych gatunków ze wszystkich stron świata. Od malutkich po prawdziwe giganty.
16
11:00 - ptasie pokazy 11:30 - pamiątkowe zdjęcia z papugami 13:00 - parada pingwinów 13:30 - ptasie pokazy 14:00 - pamiątkowe zdjęcia z papugami 15:00 - ptasie pokazy 15:30 - pamiątkowe zdjęcia z papugami 16:00 - wielkie karmienie przy stawie
N Powyżej maluchy, a na dole portret Pana Sól o poranku. Zawsze ma uroczą minę i chęć do wstawania. Zauwa17 żam uderzające podobieństwo:
W
parku przewidziane zostały różne atrakcje dla odwiedzających o wyznaczonych godzinach.
10:30 - karmienie pingwinów
ie można na coś ciekawego nie trafić! Ja miałam okazję obejrzeć paradę pingwinów, które reagują na głos trenera, ale czasami pokazują swoją krnąbrność, chcąc iść np. pod prąd, co jest bardzo śmieszne.
O
dniosłam jednak wrażenie, że to nie mieszkańcy parku, ale pora lunchu była największą atrakcją dla zwiedzających zoo.
Godzina 11:00 - pusto...
Godzina 13:00 - bitwa o wolne miejsce...
18
W D
arto jednak poczekać i zamówić sobie „sowie bentō”, bo te śliczne pudełka można zabrać do domu. Cena za posiłek wynosiła 1000 jenów. ziała też sklepik z pamiątkami, które chwytają za serce - od pałeczek z sówkami, papeterie, kalendarze, po dosyć drogą ceramikę.
Informacje praktyczne: Cena: osoba dorosła - 1380¥ dzieci w szkole podstawowe - 800 ¥ dzieci w wieku 4-5 lat - 500¥ dzieci poniżej 3 lat - wstęp bezpłatny
Godziny otwarcia: Park otwarty jest codzienne przez cały rok. Dni robocze - 9:30 - 17:00 soboty, niedziele i święta - 9:30 - 17:30
19
Oficjalna strona www: http://www.kamoltd.co.jp/kobe/
Wskazówki dojazdu: Z Tokio: Na Dworcu Głównym wsiadamy w pociąg Shin Kobe (Nozomi shinkansen) - czas: ok. 3 godz. Na stacji Shin Kobe przesiadamy się w pociąg lokalny do Sannomiyi - czas: ok. 2 min. Następnie przesiadamy się w kolejkę Kei Computer Mae (Port Liner) - czas: 14 min. Stamtąd już tylko 4 min. na piechotę. Z Osaki: Na Dworcu Głównym wsiadamy w pociąg Rapid do Sannomiyi - czas: ok. 30 min. astępnie przesiadamy się w kolejkę Kei Computer Mae (Port Liner) - czas: 14 min. Stamtąd już tylko 4 min. na piechotę.
Wydarzenia Dni Japońskie w Bełchatowie
N
a zaproszenie Miejskiego Centrum Kultury w Bełchatowie, przy współpracy z Mariuszem Gosławskim udało się nam przeprowadzić warsztaty kaligrafii w ramach Dni Kultury Japońskiej 12 maja 2013 r.
nauczycielowi do oceny. Bardzo dużo różnych ćwiczeń wykonuje się w ramach zadania domowego. I dopiero od liceum otrzymuje się przyzwolenie na używanie tuszu gotowego, tak, aby skupić się tylko na formie.
K
iedy teoretyczna część była zakończona Pan Sól przeszedł do ćwiczeń praktycznych:
Z
ostaliśmy bardzo mile przyjęci przez organizatorów i pracowników MCK w Bełchatowie, którzy świetnie przygotowali spotkanie. Wiele też zawdzięczamy Mariuszowi, ponieważ nie tylko przedstawił nas i zaproponował udział, ale jako malarz znający się na swoim fachu zadbał o profesjonalny tusz i dobrej jakości pędzle do kaligrafii. Uczestnicy warsztatów (w przeważającej większości członkowie Klubu Kultury Japońskiej w Bełchatowie) zajęli wszystkie możliwe miejsca, co było dla nas dużym zaskoczeniem, bo spodziewaliśmy się niezbyt licznej widowni.
N
a początku warsztatów krótko przedstawiliśmy historię pisma i samej kaligrafii, a Pan Sól omówił zebranym, jak takie lekcje sztuki pisania wyglądały w japońskiej szkole za jego czasów. Takie zajęcia to chyba najlepszy sposób na nieinwazyjne zahartowanie ducha i wyrobienie żelaznej dyscypliny, a przede wszystkim cierpliwości! W szkole podstawowej i w japońskim gimnazjum nie używa się tuszu w płynie, lecz samemu się go rozciera, aż nabierze odpowiedniej gęstości i odcienia, a następnie siedząc z podwiniętymi kolanami, maluje się bez końca ten sam znak, aż będzie poprawny. Pod koniec lekcji kaligrafuje się „najpiękniejszy” znak i oddaje
20