NPCJ
Niecodzienny Poradnik Codziennej Jazdy
SPIS TREŚCI Start
4
Michał Kościuszko Codzienna jazda okiem zawodowca
5
Zdradliwa pewność siebie
6
Jak ustawić fotel i lusterko?
8
Pakujemy się...
10
Zaplanuj podróż – oszczędzisz nerwy
12
Ruszamy w drogę
14
Jazda na upartego – 1000 km w 13 godzin?
16
Wyprzedzanie. Jak? Kiedy?
17
Bezpiecznie na autostradzie
18
Rozkładamy poślizg na części pierwsze
20
Potrafisz hamować?
24
Ecodriving i hamowanie silnikiem. O co chodzi?
25
Jedziemy w góry
26
O włos od nieszczęścia
28
Jak przeżyć wypadek?
30
Pasja i praktyka na co dzień
32
Tomasz Manda Bezpieczna jazda nocą, czyli na co powinniśmy uważać, wsiadając za kierownicę po zmroku
34
Michał Jaraczewski Jak bezpiecznie jeździć autostradą?
38
Albin Sieczkowski Kultura na drodze, czyli coś z drugiego planu
44
Bartek Garnuch Jak dostosować prędkość do warunków na drodze?
54
Marcin Kawa Sprawna jazda po mieście
62
Marcin Kamiński Komunikacja na drodze
70
Magdalena Grzeca-Kamińska Zasada ograniczonego zaufania
78
Polscy kierowcy dają radę
84
Kolizja. Działaj rozsądnie
86
Wydawca: ERGO Hestia, ul. Hestii 1, 81-731 Sopot Produkcja: Polish Creative Group (Skład: Michał Seredin; Projekt: Daria Majchrzak/Diana Kosiorek). Wydawca nie ponosi żadnej odpowiedzialności za ewentualne szkody wynikłe z wykorzystania informacji zawartych w NPCJ. Copyright ERGO Hestia 2015 (Wydanie II – 2017) Wszelkie prawa zastrzeżone/All rights reserved
2
codzienna jazda okiem zawodowca
Dzięki przeciwwiatrowemu systemowi AIRCAP oraz ogrzewaniu głowy i szyi AIRSCARF po otwarciu dachu Klasa S Kabriolet jest przytulna i cicha jak limuzyna. Tylko przestrzeń wokół jest o wiele większa
01
START
To nie jest zwykły poradnik. Oddajemy w Państwa ręce esencję wiedzy mistrzów motoryzacji. ERGO Hestia i Mercedes-Benz zaprosiły do współpracy profesjonalistów, którzy doświadczenie gromadzili latami – w każdych warunkach, na dowolnym rodzaju drogi. Wspólnie w zwięzłej i przystępnej formie opisaliśmy to, jak wygląda codzienna jazda z perspektywy zawodowców.
Pisaliśmy ten poradnik w przekonaniu, że każdy, nawet najbardziej doświadczony kierowca będzie mógł dzięki zawartym tu podpowiedziom sprawdzić, czy jego przyzwyczajenia i technika jazdy są prawidłowe i bezpieczne. Czy na pewno wiemy, jak: pokonywać zakręty, szybko zmieniać pas ruchu, uniknąć zderzenia z nieruchomą przeszkodą? A także: jakie siły działają na auto przednio-, a jakie na tylnonapędowe, jak samochody zachowują się z jednym pasażerem, a jak z kompletem pasażerów, co robić, gdy wpadnie się w poślizg lub dużą kałużę, a czego absolutnie nie robić, jakim zagrożeniem są dla siedzących z przodu nieprzypięci pasami bezpieczeństwa pasażerowie tylnej kanapy? Dbając o Państwa bezpieczeństwo, przedstawiamy najnowszą wersję Niecodziennego Poradnika Codziennej Jazdy. Zapraszamy do lektury, życząc szerokiej i bezpiecznej drogi. ERGO Hestia i Mercedes-Benz Ubezpieczenia
Fot. Marcin Bujak
Zapewne, wyjeżdżając każdego dnia na drogi, nie będą Państwo musieli odwoływać się do zebranej tu wiedzy. Ale nie sposób przewidzieć, kiedy i w jakich okolicznościach opisane w poradniku wskazówki mogą przesądzić o wszystkim. Pomóc wyjść z ekstremalnej sytuacji, w której na szali znajdzie się zdrowie nas, naszych bliskich czy postronnych uczestników ruchu drogowego. Drobny ruch pedałem gazu czy kierownicą może zmienić tak wiele.
02
CODZIENNA JAZDA OKIEM ZAWODOWCA
MICHAŁ KOŚCIUSZKO Założyciel Szkoły Jazdy Michała Kościuszko i twórca programów szkoleniowych. Rajdowy Wicemistrz Świata JWRC. Jako uczestnik największej liczby rajdów WRC w historii Polski, dzieli się swoim doświadczeniem z kursantami, umiejętnie łącząc elementy jazdy sportowej z techniką bezpiecznego prowadzenia samochodu w ruchu drogowym. Dziesiątki tysięcy kilometrów w najtrudniejszych rajdach świata pozwoliły mu na zdobycie ogromnej wiedzy z zakresu techniki jazdy.
TRZEBA BYĆ CZUJNYM CAŁY CZAS Sam przekonałem się o tym kilka razy. Kiedyś jechałem do Kielc na trening. Od kilku dni padał śnieg, a to był pierwszy słoneczny dzień. Świetna pogoda, dobra widoczność, umiarkowany ruch. Nagle na jednym z zakrętów z tira jadącego naprzeciwko spadła wielka lodowa kra. Widziałem, jak rośnie w oczach i z hukiem wbija się do środka przez przednią szybę. Zatrzymała się tuż obok mnie. Moja wina? Żadna. Szczęście? Ogromne. Gdybym jechał odrobinę szybciej, ta lodowa tafla mogłaby mnie zgilotynować. Kierowca tira nawet się nie zorientował. Dopiero znajomy, który jechał za mną, zawrócił, dogonił go i zatrzymał. Został pociągnięty do odpowiedzialności, bo usunięcie śniegu i lodu z naczepy było jego obowiązkiem. Ta historia pokazuje, że żaden kierowca – nawet ostrożny – nie może być przygotowany na każdą okoliczność. Przekonałem się o tym dość wcześnie, bo już jako 17-latek. Wydawało mi się, że jestem świetny. Zawzięcie grałem w Colina McRae, a parę próbnych przejazdów prawdziwym autem też wypadło zachęcająco. Autem nie byle jakim: Renault Clio Williams, małe, lekkie, krótkie, mocne i – jak się rychło przekonałem – niewybaczające
błędów. Kolejny przejazd: adrenalina i chorągiewka w górę! Stoper rusza, silnik wyje. Jadę na 100 procent swoich możliwości. A nawet więcej. Na jednym z zakrętów w złym momencie nacisnąłem gaz, w złym momencie założyłem kontrę i... nic już nie dało się zrobić. Wyleciałem w pole, auto podbiło, spadło i zaczęło koziołkować. Odpadły drzwi, maska, wyleciał silnik. Dobrze, że nikt nie ucierpiał. Co mnie zgubiło? Nadmierna pewność siebie. U niektórych ta pewność siebie rośnie wraz z przebiegiem. „Ja przejechałem już milion kilometrów”. Gdy słyszę taki tekst od kursanta, wiem, że nie będzie lekko. Tacy na szkoleniach są najgorsi. Pewni siebie i pełni nawyków. Głęboko zakorzenionych i najczęściej złych. Wychodzi to już na dzień dobry, gdy trzeba... ustawić fotel. Banalne? Też tak myślałem. Pamiętam, że gdy pierwszy raz rozpisałem szkolenia, wyglądały zupełnie inaczej. Od razu jazda na śliskim, wychodzenie z poślizgu, zmiana pasa w sytuacji awaryjnej... A pozycja za kierownicą? Przecież to banał – strata czasu! Okazuje się jednak, że ludzie mają problemy ze wszystkim. I trzeba zacząć pracę od podstaw. A więc...
03
ZDRADLIWA PEWNOŚĆ SIEBIE Każdy zna kogoś, kto zginął w wypadku samochodowym, został potrącony lub miał wypadek. To może zdarzyć się każdemu, w każdym momencie. Mając świadomość czyhających na nas zagrożeń, możemy się do nich przygotować. Możemy nauczyć się pewnych odruchów, które skrócą czas naszej reakcji, a tym samym mogą uratować życie nam lub innym uczestnikom ruchu drogowego. I takie zadanie ma ta książka. Nie ma straszyć, ale być źródłem wiedzy – jak stać się lepszym kierowcą.
Sprawdź, czy wszyscy pasażerowie zapięli pasy
Upewnij się, czy górna krawędź zagłówka sięga przynajmniej czubka głowy
Rozmieść prawidłowo bagaże
codzienna jazda okiem zawodowca
7
04
JAK USTAWIĆ FOTEL I LUSTERKO? „Zawsze miałem oparcie odchylone do tyłu i było dobrze” – to częsty tekst kierowców z dużą praktyką. Niektórzy całymi latami jeżdżą ze źle ustawionym zagłówkiem: „bo z takim auto wyjechało z fabryki”. Im dłuższy staż, tym większy opór. Aż przychodzi chwila prawdy. Najprostszy slalom. Pierwszy bieg i jedziemy. Kierowca z milionowym dorobkiem i odchylonym oparciem z trudem mija drugi słupek. Nie nadąża, ręce mu się plączą, słupki przewracają. Brak szybkości i precyzji. Tak jest. Co najczęściej robimy źle?
1. ZBYT ODCHYLONY DO TYŁU FOTEL Ustawienie takie powoduje, że nacisk pleców na oparcie słabnie. Większość kierowców nie wie, że właśnie tułowiem, udami i siedzeniem „kontaktujemy się” z autem. Jeżeli kontakt ten jest zaburzony, nie czujemy działających na nas sił, co opóźnia naszą reakcję. Dodatkowo przy pionowym ustawieniu mięśnie są rozluźnione, ciało pewnie i mocno spoczywa na fotelu, a my nie przyciągamy kierownicy rękami. 2. WYSOKO USTAWIONY FOTEL Takie ustawienie fotela, że praktycznie szuramy włosami po dachu, przy dachowaniu diametralnie ogranicza szanse na przeżycie. Poza tym siedząc w taki sposób, gorzej czujemy samochód, a podwyższając jego środek ciężkości, sprawiamy, że jest mniej stabilny na zakrętach. 3. SIEDZENIE NA KIEROWNICY Taka pozycja powoduje, że nasze nogi są zbyt ugięte, a tym samym utrudnia prawidłowe operowanie pedałami. Nie jesteśmy w stanie szybko i pewnie reagować w razie wypadku. 4. ŹLE USTAWIONY ZAGŁÓWEK Większość kierowców po odebraniu samochodu z salonu lub od poprzedniego właściciela nie przestawia zagłówka. Większość ma go za daleko od głowy i za nisko. Czym to grozi? Przy dłuższych trasach bólem karku i głowy, co wpływa na nasze zmęczenie i koncentrację. Whiplash – w sytuacji gdy w nasz samochód wjeżdża inny, siła bezwładności szarpie głowami pasażerów, odbija je od zagłówka i pcha do przodu. Konsekwencje takiego zdarzenia mogą być bardzo niebezpieczne, łącznie z trwałym uszkodzeniem szyjnego odcinka kręgosłupa, a nawet przerwaniem rdzenia kręgowego. RĘCE NA KIEROWNICY Wiesz, jak prawidłowo ustawić ręce na kierownicy? Ustawienie dłoni w pozycji za piętnaście trzecia, czyli poniżej środka górnych ćwiartek koła kierownicy, pozwala na maksymalnie duży skręt bez odrywania dłoni. Jeśli skręt jest większy i dłoń trzeba oderwać, to odrywamy wpierw tę, która jest po przeciwnej stronie. A zatem: skręcamy w prawo – lewą dłoń odrywamy, a prawą obracamy kierownicę. Potem lewa wędruje ponad prawą i przejmuje kierownicę. „ODJEŻDŻAJĄCY” FOTEL Pamiętaj, aby przed wyruszeniem w trasę sprawdzić, czy fotel i kierownica są prawidłowo zablokowane. Źle zablokowany fotel jest bardzo niebezpieczny. Przy ostrzejszym hamowaniu może „odjechać”, co spowoduje, że nie będziesz miał pod stopami pedałów. USTAWIAMY LUSTERKO Lusterka ustawiamy, gdy mamy już ustawiony fotel. Pamiętajmy, żeby przy każdej zmianie ustawienia fotela zmienić ustawienie lusterka. Ustaw lusterko wewnętrzne tak, aby widzieć CAŁĄ tylną szybę samochodu. Ustaw lusterka zewnętrzne tak, żeby widzieć bok samochodu. Powinien on zajmować pasek o szerokości 1-2 cm. Prawidłowo ustawione lusterko zmniejsza tzw. martwy kąt, czyli obszar wokół samochodu, którego nie widzimy w lusterkach.
JAK PRAWIDŁOWO USTAWIĆ FOTEL? Odsuń fotel od kierownicy tak, by przy pełnym wciśnięciu sprzęgła lub gazu noga była tylko lekko ugięta w kolanie i przylegała udami do siedziska. Obniż siedzisko, ale tak, by wciąż dobrze widzieć drogę przed maską. Ustaw oparcie w stosunku do siedziska pod kątem zbliżonym do prostego. Plecy powinny przylegać do oparcia całą powierzchnią. Podnieś lub opuść kierownicę tak, by jej środek był na wysokości klatki piersiowej. Jeśli kierownica ma regulację osiową – przysuń ją do siebie na tyle, byś bez odrywania pleców mógł oprzeć nadgarstki o górną stronę wieńca kierownicy. Dopiero teraz zacznij ustawiać lusterka.
codzienna jazda okiem zawodowca
9
05
PAKUJEMY SIĘ... Pakowanie nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy. Zazwyczaj czegoś zapominamy. Mamy problemy z upchnięciem wszystkiego do samochodu. Prostymi zabiegami możemy sobie ułatwić pakowanie.
LISTA Przygotuj sobie listę rzeczy do zabrania. Odhaczaj rzeczy, które już znalazły się w aucie. JAK UKŁADAĆ? Zasada jest prosta – na samym dole lądują rzeczy najcięższe. Lekkie rzeczy kładziemy na wierzchu. Takie ułożenie bagaży powoduje, że środek ciężkości jest nisko, co pomaga w prowadzeniu samochodu. CO Z NIESTANDARDOWYMI BAGAŻAMI/SPRZĘTEM? Narty Najbezpieczniej przewozić w boksie dachowym, co podwyższa nasz środek ciężkości, ale jest lepsze niż przewożenie nart w środku samochodu. Jeżeli już musimy przewozić je w środku, to zawsze w pokrowcu, mocno unieruchomione taśmą lub linką i jak najbardziej prostopadle do osi auta. Nie zapominajmy o butach narciarskich. One również powinny być w pokrowcach i unieruchomione. Rowery Przewożenie rowerów zazwyczaj jest problematyczne. Jeżeli mamy składane i wolne miejsce w środku samochodu, najlepiej zabrać rowery do środka, pamiętając oczywiście o odpowiednim ich przyczepieniu. Alternatywnie możemy umieścić rowery na specjalnym dachowym bagażniku, co niestety negatywnie wpływa na prowadzenie samochodu (szczególnie jeśli mamy ich kilka). Niezależnie, jaki system wybierzemy, zanim ruszymy, upewnijmy się, że rowery są dobrze zabezpieczone. CO JESZCZE WARTO ZABRAĆ W PODRÓŻ? Podnośnik oraz duży klucz z utwardzoną główką Często zwykłe, fabryczne klucze mogą się wygiąć i zniszczyć nam nakrętki. Pompkę nożną Nie każdy w samochodzie wozi zapas. W takim wypadku warto mieć chociaż pompkę nożną. Nie uratuje ona nas z każdej opresji, ale czasami wystarczy dopompować oponę, by spokojnie dojechać do najbliższego wulkanizatora. Zaoszczędzi nam to dużo czasu, nerwów i potu. Ubezpieczenie car assistance W przypadku awarii samochodu, w tym ogumienia, bardzo przydatne jest posiadanie ubezpieczenia car assistance, które gwarantuje nam otrzymanie niezbędnej pomocy. Jego koszt można dostosowywać do swoich potrzeb i możliwości, wybierając odpowiedni wariant. Ważne, aby przy zakupie pakietu assistance zapoznać się z jego zakresem wskazanym w ogólnych warunkach ubezpieczenia. Warto zwrócić szczególną uwagę na to, przy jakiego typu zdarzeniach przysługuje nam pomoc oraz w jakich granicach. NIE ŁAP RYB NA DRODZE! Co się dzieje z naszym autem, gdy wypełnimy je po brzegi bagażami? Pełny bagażnik, wszystkie miejsca zajęte. Nasze auto zmienia się nie do poznania.
Na zdjęciu: Klasa V
Gdy jedziemy wolno: auto gorzej przyspiesza, trzeba jechać na wyższych obrotach, nadwoziem mocniej buja na zakrętach.
Gdy uda nam się w końcu przyspieszyć, dodatkowo: zarzuca, mimo że dotychczas było bardzo stabilne, zaczyna być nadsterowne (ucieka tył), choć wcześniej były problemy z podsterowością (uciekał przód), tył wyjeżdża na zewnątrz zakrętów, a wcześniej uciekał nam przód. W TAKIEJ SYTUACJI ŁATWO „ZŁAPAĆ RYBĘ”. O CO CHODZI? Wystarczy gwałtowny manewr przy wyższej prędkości, byś na nowo odkrył swoje „dobrze znane” auto: pisk opon, tył na bok. Zakładasz kontrę, by utrzymać kierunek. Jeśli: skręcisz kierownicą za późno lub za mocno, auto się wyprostuje, ale będzie miało skręcone koła, wciśniesz gaz lub zahamujesz, wpadniesz z deszczu pod rynnę: w pogłębiający się poślizg wahadłowy (z boku na bok), zwany przez rajdowców „rybą”. Nawet oni boją się „złapać rybę”. Bo co dzieje się dalej? Siła bezwładności coraz mocniej rzuca tyłem auta, aż stawia je w poprzek drogi. A wówczas pozostaje tylko nadzieja, że nie uderzymy w drzewo, nie staranuje nas inne auto lub nie wylecimy z jezdni, zaliczając dachowanie lub koziołkowanie. Parę razy „łapałem rybę” na rajdzie i miałem szczęście, jeśli mogłem go ukończyć. AUTO NIEOBCIĄŻONE I OBCIĄŻONE TO DWA RÓŻNE AUTA Gdy auto jest pełne, w większości przypadków mamy dociążony tył, co powoduje, że siła bezwładności miota samochodem na boki, tylne koła tracą przyczepność, a hamowanie tylko pogarsza sprawę. Jak sobie radzić z takim samochodem: unikać gwałtownych ruchów kierownicą, zwalniać przed zakrętami, a już zwłaszcza przed kombinacją zakrętów lewy-prawy lub odwrotnie, jechać wolniej, zwłaszcza na śliskim. W Polsce w pułapkę przeciążonych aut wpadają – z tragicznymi tego konsekwencjami – głównie młodzi ludzie. Co roku czytamy o wypadkach po dyskotece, w których naraz ginie kilka osób. Za każdym razem scenariusz jest podobny: stare auto (zużyte opony i zawieszenie), pasażerowie siedzący sobie na kolanach (przeciążenie tylnej osi), niezapięte pasy (zbyt wiele osób), nadmierna prędkość. To ostatnie tłumaczy psychologia. A ściślej kanadyjscy naukowcy, którzy ustalili, że młodociani kierowcy są pod silną presją pasażerów. W efekcie tym mocniej szarżują, im więcej wiozą rówieśników. Chłopcy chichoczą, dziewczyny i opony piszczą, kierowca nie chce rozczarować pasażerów zbyt ostrożną jazdą, więc mocniej wciska gaz i słabiej hamuje. Tym bardziej że czuje, iż przeciążone auto trudniej się rozpędza. A zatem presja rówieśników + nierównomierny nacisk na oś, czyli psychologia + fizyka. Te dwie składowe tworzą zabójczy miks, tłumaczący fenomen wypadków podyskotekowych. codzienna jazda okiem zawodowca
11
06
ZAPLANUJ PODRÓŻ – OSZCZĘDZISZ NERWY Wyjeżdżając w dalszą podróż, należy nie tylko się spakować i przygotować samochód do drogi, ale również zaplanować wyjazd w taki sposób, by uniknąć kłopotów. 1. ZAPLANUJ DOKŁADNIE TRASĘ Musisz dobrze wiedzieć, którędy masz jechać. Większość z nas korzysta już z nawigacji. Niestety, czasami potrafi ona wyprowadzić nas w przysłowiowe pole, np. gdy mając do wyboru typ trasy: „najszybsza”, „optymalna” i „najkrótsza”, wybierzemy ostatnią. 2. SPRAWDŹ PRZEJEZDNOŚĆ DRÓG W dniu wyjazdu warto sprawdzić, czy na naszej trasie nie ma remontów lub ograniczeń w ruchu. Można to sprawdzić np. na stronie internetowej GDDKiA. 3. MIEJ W ZANADRZU ALTERNATYWNĄ DROGĘ W łatwy i szybki sposób można sobie zaplanować alternatywne drogi dojazdu. Wystarczy skorzystać np. z Google Maps, serwisu, który przedstawi nam kilka różnych tras. Robimy zdjęcie i gdy nasza zaplanowana trasa z jakichś powodów jest nieprzejezdna, mamy gotowy plan dotarcia do celu. 4. WYZNACZ PILOTA Jeżeli nie jedziesz sam, podziel się wiedzą na temat trasy z jednym z pasażerów. 5. ZABIERZ ZE SOBĄ TRADYCYJNĄ MAPĘ Zawsze warto mieć ze sobą tradycyjną mapę. Najlepiej przygotować ją jeszcze przed podróżą – otworzyć na odpowiedniej stronie i schować w łatwo dostępnym miejscu (podłokietniku lub schowku w drzwiach). 6. ZAPROGRAMUJ NAWIGACJĘ POKŁADOWĄ Nawigacja pomaga nam nie tylko w dotarciu do celu. Coraz częściej doskonale pokazuje krzywizny dróg, co bardzo ułatwia jazdę nocą i w trudnych warunkach, takich jak mgła czy silny opad. Zerkamy na ekran nawigacji i wiemy, w którym miejscu prosta kończy się zakrętem i jak bardzo ostrym. 7. DOSTOSUJ CZAS PODRÓŻY DO SWOJEGO ZEGARA BIOLOGICZNEGO Między 11 a 3 w nocy organizm najbardziej domaga się snu. Największe ryzyko zaśnięcia za kierownicą występuje między północą a 6 rano. 8. POZNAJ PRZEPISY Jeżeli wybierasz się poza granice Polski, zapoznaj się z przepisami krajów, do których jedziesz. Ominą Cię niespodzianki.
12 codzienna jazda okiem zawodowca
Na zdjęciu: Klasa S
07
RUSZAMY W DROGĘ
SPRAWDZAMY NAWIERZCHNIĘ Rozpoznanie nawierzchni, czyli sprawdzanie przyczepności, to podstawa przed rajdem. Na dojazdach do OES-ów przyspieszam, hamuję. Czasami wychodzę z samochodu i szuram butem o nawierzchnię. „Oględziny” należy robić bezpośrednio przed rajdem lub wyjazdem w trasę, bo nawierzchnia potrafi się diametralnie zmienić w ciągu dnia. Najlepiej widać to na szutrze: o poranku, po rosie, jest wilgotny i ma lepszą przyczepność. A po południu, gdy słońce wysuszy go na pieprz – najgorszą. Ale i asfalt potrafi się zmienić. Zwłaszcza że są miejsca pułapki – zacienione, oblodzone, wilgotne, np. koło lasu, jeziora, na wiadukcie. Są zdradliwe zwłaszcza zimą. Lato też zastawia pułapki, np. w postaci śliskich łat smoły na asfalcie. Powinniśmy omijać je zwłaszcza w upalne dni, kiedy gorące powietrze faluje nad rozgrzaną drogą. CO JESZCZE MOŻE NAS SPOTKAĆ NA DRODZE? Zmiana nawierzchni Niezależnie od pogody musimy uważać wszędzie tam, gdzie zmienia się nawierzchnia, np. na styku asfaltu z kostką, ziemi z trawą, trawy z piaskiem itp. Jest to istotne, zwłaszcza gdy lewe i prawe koła toczą się po różnych nawierzchniach. Pasy na przejściach są śliskie, szyny tramwajowe też. A w niektórych miastach, jak Łódź, gdzie samochody mieszają się z tramwajami, asfalt jest przedzielony kostką. I zdarza się, że lewymi kołami jedziemy po kostce, a prawymi po asfalcie. Różnica przyczepności grozi poślizgiem kół przy każdym ostrzejszym hamowaniu lub przyspieszaniu, zwłaszcza po deszczu. Kałuże Na ich widok powinniśmy zwolnić. Dlaczego? Nie wiemy, co jest pod wodą. By nie zalać przechodniów i silnika. By nie stracić kontroli nad autem, które inaczej zacznie się ślizgać na wodzie. Zjawisko to, zwane aquaplaningiem, jest tym bardziej prawdopodobne, im większą mamy szybkość i szersze opony oraz im głębsza jest kałuża. Choć czasem wystarczą wypełnione wodą koleiny. Jeśli w nie wjedziemy, nie kręćmy kierownicą, bo gdy skręcone koła odzyskają przyczepność, wpadniemy w gwałtowny, trudny do opanowania poślizg.
ZASADA 3 SEKUND Pogoda w Polsce jest bardzo kapryśna. Ciepła zima, zimne lato. Dziś wilgoć – jutro mróz, dziś woda – jutro lód. Kiedy temperatura spada do zera lub poniżej, warto sprawdzić, jak nasz samochód zachowuje się na drodze. Test: szukamy bezpiecznego miejsca – bez aut i przeszkód (latarni, słupków, barierek itp.), jedziemy powoli np. 30 km/h, wciskamy mocno hamulec i sprawdzamy reakcję samochodu. W zależności od stanu nawierzchni samochód stanie dęba lub powoli wytraci prędkość. Jeżeli z kimś jedziemy, uprzedźmy pasażera o próbie i poprośmy, by dociągnął pasy. SPRAWDZAMY OPONY Mając na uwadze wspomniane wskazówki dotyczące różnych rodzajów nawierzchni i związanej z tym różnej przyczepności, należy pamiętać o ogumieniu, a zatem nie tylko o wysokości bieżnika, ale i o wieku opon – ma to ogromne znaczenie. Stara, twarda opona, mimo że ma bardzo dobry bieżnik, nie zapewni nam wymaganej przyczepności. To ważne, szczególnie gdy podróżujemy w nowym składzie: kierowca powinien zaznaczyć, że jest liderem. Ustalić hierarchię – najpierw on, potem pilot, czyli osoba pilnująca mapy. Pilot pomaga, kierowca decyduje. I to on powinien wyznaczyć granice swobody pasażerów. Wykazać się asertywnością. Powiedzieć: „Nie palcie, nie gadajcie głośno, nie trzymajcie nóg na desce rozdzielczej. Bo nie lubię dymu, bo hałas mnie dekoncentruje, bo gdy poduszka wybuchnie, to połamie ci nogi”. Nie wstydzić się. Zbyt luźna atmosfera w aucie rozprasza kierowcę, zwłaszcza gdy próbuje włączyć się w te zachowania, by nadążyć za nastrojem grupy. PASAŻER BEZ ZAPIĘTYCH PASÓW JEST ŚMIERTELNYM ZAGROŻENIEM DLA KIEROWCY Czasem upominam: „Proszę, nie rozkładaj jedzenia w aucie. Zjemy, jak się zatrzymamy”. I nigdy nie pozwalam pasażerom odpinać pasów bezpieczeństwa. Mam fioła na tym punkcie. Nie chcę, by nieprzypięty pasażer w chwili zderzenia złamał mi kręgosłup.
Jazda w kolumnie nie jest prosta, ale dzięki systemowi DRIVE PILOT Mercedes potrafi podążać za poprzedzającymi autami, automatycznie utrzymując wyznaczony odstęp i dostosowując prędkość
codzienna jazda okiem zawodowca 15
08
JAZDA NA UPARTEGO – 1000 KM W 13 GODZIN? Każda nawigacja pokazuje nam czas dojazdu. „Dojedziesz do celu w 13 godzin”. Czas bardzo dobry, ale dla własnego komfortu psychicznego dodaj godzinę lub dwie. Dzięki temu unikniesz pułapki zwanej „jazda na upartego”. O co chodzi?
Jeżeli nie zauważysz, że potrzebujesz przerwy w podróży ATTENTION ASSIST Cię wyręczy – rozpozna typowe oznaki zmęczenia i nieuwagi kierowcy, ostrzeże Cię i doradzi postój. Na zdjęciu: Klasa E Kombi
09
WYPRZEDZANIE. JAK? KIEDY? Wyprzedzanie jest jednym z najczęstszych i najniebezpieczniejszych manewrów na naszych drogach. Dlaczego? Bo cały czas głównie jeździmy po jednopasmówkach, które są zdominowane przez tiry, ciężarówki i dostawczaki. Jazda za dużymi pojazdami nie należy do najprzyjemniejszych z kilku powodów: ograniczają widoczność, spowalniają nas, zatruwają wysokoprężnymi spalinami, które są rakotwórcze i śmierdzą. To wszystko powoduje, że podjeżdżając do takiego pojazdu, myślimy tylko o wyprzedzeniu go.
Zdaniem psychologów druga połowa trasy wydaje nam się dłuższa niż pierwsza. Zmęczenie, chęć bycia już na miejscu powodują, że przy trasie o długości 1000 km, druga połowa podróży wydaje nam się o 100-200 km dłuższa od pierwszej. JAK NIE DAĆ SIĘ ZMĘCZENIU – 5 REKOMENDACJI ERGO HESTII 1. Zaplanuj przerwy na posiłek – NIE JEDZ PODCZAS JAZDY! To zajmuje ręce, odwraca uwagę, a gdy spada na ubranie... może powodować gwałtowne reakcje. 2. Przynajmniej CO 4 GODZINY ZRÓB 10-15-MINUTOWĄ PRZERWĘ – podczas postoju zrób kilka ćwiczeń. 3. ZMIENIAJ SIĘ Z INNYM KIEROWCĄ – W PEŁNI koncentrujesz się tylko przez 90 min. 4. ZAPLANUJ CZAS NA MAŁE DRZEMKI (OD 20 DO 30 MIN) – już tyle pozwoli ci lepiej się zregenerować i zwiększy koncentrację. 5. Podczas podróży PIJ DUŻO WODY, aby nie odwodnić organizmu – SŁODKIE NAPOJE ZABIERAJĄ NAM MNÓSTWO ENERGII na trawienie.
I tu wielka niespodzianka. Większość kierowców nie potrafi wyprzedzać! JAK WIĘKSZOŚĆ KIEROWCÓW WYPRZEDZA, A JAK POWINNA? Złe nawyki: kierowca dojeżdża do pojazdu wyprzedzanego, zwalnia za nim, wielokrotnie wychyla się i chowa, gdy jest już wolne, wciska gaz do przysłowiowej „dechy” i rozpoczyna manewr (ciekawostka: spalanie rośnie do 20-50 l/100 km), gdy okazuje się, że wyprzedzany tir składa się z kilku naczep lub tiry jadą bardzo ciasno i nie mamy się gdzie wcisnąć, dochodzą nerwy. Jak poprawnie wyprzedzać? Manewr zaczynamy 200 m przed pojazdem wyprzedanym – lepiej widać, co dzieje się z lewej strony. Jeżeli lewy pas jest pusty, możemy na niego wyjechać nawet 100 metrów za tirem czy autobusem. Obiekt wyprzedzany będzie nas lepiej widział i np. nie podejmie manewru wyprzedzania samochodu przed nim. Nie musimy przyspieszać, ponieważ nie zwolniliśmy. Dobrze wykonany manewr wyprzedzania „w locie” jest krótki, płynny i bez nerwów. Często kierowcy, widząc nadjeżdżający z tyłu samochód, przepuszczają go, zjeżdżając na pobocze. Jest to szczególnie niebezpieczne po zmroku, na zakrętach i przy złych warunkach. Dochodzi wtedy do potrącenia pieszych i rowerzystów.
System ATTENTION ASSIST wizualnie i dźwiękowo ostrzega kierowcę o niebezpieczeństwie tzw. sekundowego snu, co zwiększa bezpieczeństwo jazdy szczególnie na długich trasach oraz w nocy
codzienna jazda okiem zawodowca
17
10 BEZPIECZNIE
NA AUTOSTRADZIE Autostrada to najbezpieczniejszy rodzaj drogi. Jednak jej wygląd i komfort jazdy nie powinien uśpić naszej czujności. Wypadków na autostradach jest najmniej w porównaniu z innymi typami dróg, ale gdy już się wydarzą, są najgroźniejsze. Kiedy najczęściej dochodzi do wypadków na autostradzie?
NAJECHANIE NA WOLNO JADĄCY LUB STOJĄCY POJAZD Autostrada jest wyjątkowa o tyle, że zagrożeniem jest tu zbyt wolna jazda. Nikt nie spodziewa się na niej auta pełzającego 30 km/h czy wręcz stojącego. W Niemczech połowa autostrad nie ma górnych limitów prędkości, ale wszystkie mają dolne – z reguły 110 km/h na lewym pasie, 90 km/h na środkowym i 60 km/h na prawym. Dlatego jadąc autostradą, zwłaszcza przez Niemcy, trzeba zapomnieć o jeździe lewym pasem (za Odrą jest to karane) i częściej zerkać w lusterko, by zmieniając pas, nie zajechać drogi np. Porsche 911 prującemu 250 km/h. Pamiętajmy, że nie tyle prędkość jest groźna, ile różnice prędkości. NAGŁA ZMIANA PASA Niewinny manewr, który przy 70 km/h potrafi co najwyżej zakołysać nadwoziem, przy prędkości dwa razy większej może wytrącić auto z równowagi, wprowadzając je w niekontrolowany poślizg zakończony uderzeniem w barierę energochłonną albo w inny pojazd. KARAMBOL WE MGLE Przyczyna karambolu często jest banalna: iluzja optyczna. Otóż przedmioty we mgle wydają się bardziej oddalone. Nasz mózg przywykł, że to, co niewyraźne, zwykle jest daleko. Jeśli więc widzimy światła majaczące we mgle, w istocie są one o jedną trzecią bliżej, niż myślimy. A to sprawia, że nie reagujemy dość szybko i stanowczo. Dlatego tak ważne jest, by jadąc we mgle, utrzymywać zwiększony dystans. Może to uchronić przed najechaniem na inny pojazd. JAK POWSTAJE KARAMBOL? A oto typowa geneza karambolu: kierowca, który boi się mgły, zwalnia lub nawet staje (choć to zabronione), zaś ten, który się nie boi – jedzie jakby nigdy nic. W końcu dostrzega marudera. Jednak zwiedziony iluzją optyczną zaczyna hamować za późno. Jeśli zrobi unik – uderzy w barierkę. Jeśli nie – w auto. I bęc! Stało się – stoi. Nadjeżdża kolejny samochód i znowu – pisk opon, zgrzyt metalu. Naprawdę groźnie robi się, gdy w uszkodzone auta z impetem wjedzie tir mający średnio czterokrotnie dłuższą drogę hamowania od osobówki. Gęsta mgła dramatycznie zwiększa ryzyko karambolu. Jak sześć lat temu na A2 między Hanowerem a Peine, gdzie powpadało na siebie aż 260 pojazdów. W kilka chwil najbezpieczniejsza z dróg może się zmienić w śmiertelną pułapkę. Tym groźniejszą, że odgrodzoną od świata barierami i ekranami dźwiękochłonnymi, które utrudniają dotarcie służb ratunkowych. CO ROBIĆ, GDY MGŁA DOPADNIE NAS NA AUTOSTRADZIE? NALEŻY: Włączyć światła przeciwmgłowe. Zwolnić zależnie od widoczności – tak, by jej zakres był dłuższy niż droga hamowania. W żadnym wypadku nie wolno zatrzymywać auta! Jeśli mgła jest bardzo gęsta, a co za tym idzie – nasza prędkość niewielka, powinniśmy włączyć też światła awaryjne. Wyłączyć radio, uchylić szybę – w gęstej mgle nadjeżdżający pojazd szybciej usłyszymy, niż dostrzeżemy. Co chwila zerkając w lusterko, zbliżyć się łagodnie do prawej strony jezdni. Przyjmując za punkt odniesienia prawą linię krawędziową, staramy się zjechać z autostrady pierwszym zjazdem. A jeśli droga jest zatarasowana – ustawiamy auto nie równolegle do drogi, lecz ukośnie – w stronę barierki. Po to, by nadjeżdżające z tyłu pojazdy nie wcisnęły naszego pod tira czy dostawczaka. Co potem? Wyłączamy silnik, włączamy światła awaryjne i zerkając do tyłu, możliwie szybko opuszczamy pojazd. Pomagamy wyjść pasażerom, uciekamy za najbliższą barierkę ochronną i oddalamy się od drogi. A co, jeśli po bokach są ekrany dźwiękochłonne? Wówczas, idąc za barierkami, przechodzimy na czoło karambolu, gdzie samochody są unieruchomione na amen. I dopiero stamtąd dzwonimy na policję.
Klasa S to nie tylko maksymalny luksus, ale także zaawansowane systemy bezpieczeństwa, mogące np. podczas jazdy autostradą ostrzec kierowcę, kiedy nieświadomie zacznie zjeżdżać ze swojego pasa ruchu
codzienna jazda okiem zawodowca 19
11
ROZKŁADAMY POŚLIZG NA CZĘŚCI PIERWSZE Większość z nas kiedyś wpadła w niekontrolowany poślizg. Nie jest to przyjemne, a dodatkowo może być kosztowne. Taki mamy klimat, że zimy są długie, a przymrozki dość częste. Dlatego ważne jest, żebyśmy wiedzieli, jak się zachować, gdy wpadniemy w poślizg.
DODAWANIE GAZU Autem można kierować, dodając gazu. Szok? Prosty test można wykonać na tzw. okręgu poślizgowym, czyli kole o średnicy kilkunastu metrów pomalowanym śliską farbą. Tylnonapędówka: • Jeździmy w kółko z prędkością 20 km/h. • Dodajemy gazu – samochód zaczyna ustawiać się bokiem, tył ucieka na zewnątrz, przód kieruje się do środka okręgu. • By utrzymać tor jazdy, trzeba założyć kontrę (skręcić koła w stronę, w którą jechaliśmy), odpuścić gaz i poczekać, aż tylne opony złapią przyczepność.
Gazem możemy modyfikować tor jazdy. Dodatkowo krąg poślizgowy dobitnie pokazuje, czy nasz samochód jest podsterowny (przód ucieka na zewnątrz), czy nadsterowny (tył ucieka na zewnątrz). Dodając gazu, zmieniamy rozkład ciężaru między osiami auta. Wciskamy gaz – dociążamy tył, puszczamy gaz – dociążamy przód. Im bardziej dociążone koła, tym lepsza przyczepność, a co za tym idzie – trakcja. Przednionapędówka: • Jeździmy w kółko z prędkością 20 km/h. • Wciskamy gaz – samochód zacznie oddalać się od środka. • Zdejmujemy nogę z gazu – samochód zacznie zbliżać się do środka.
Skręcanie za pomocą przerzucania masy z przodu na tył to podstawa... narciarstwa. Chcemy skręcić – dociążamy przody nart. Chcemy jechać prosto i szybko – dociążamy tyły. W aucie robimy to pedałem gazu, na nartach balansem ciała. Ale zasada i skutek są podobne. Im bardziej ucieka nam bok, tym bardziej auto jedzie bokiem.
Jazda samochodem jak jazda na nartach PRZEDNIONAPĘDÓWKA Od 30 lat trwa ich dominacja. Nie mają wału napędowego i tylnego mostu, dlatego są tańsze i prostsze w produkcji, a dodatkowo lżejsze i bardziej przestronne w środku. Charakterystyka przednionapędówek powoduje, że mają bardziej dociążoną przednią oś. Co to oznacza? Siła bezwładności wypycha ciężki przód auta na zewnątrz zakrętu. Samochód skręca słabiej. Mówimy wtedy o podsterowności. W bardzo podsterownych autach możemy nawet spotkać się z płużeniem przodem – koła skręcone, opony piszczą, a auto wyjeżdża z zakrętu. Kiedy łatwo wpaść w poślizg podsterowny? Na śliskiej powierzchni możemy zrobić to bardzo łatwo. Wystarczy dodać gazu na początku zakrętu. Tym samym odciążamy przód, co powoduje słabsze tarcie i gorszą przyczepność przedniej osi, a to sprawia, że przód samochodu ucieka na zewnątrz.
Poślizg to niebezpieczna sytuacja, ale montowany w każdym Mercedesie elektroniczny system stabilizujący tor jazdy ESP znacznie oddala to ryzyko, automatycznie przyhamowując
Jak się zachować, gdy wpadniemy w poślizg podsterowny? Prostujemy koła, czekamy, aż złapią przyczepność. Dopiero wtedy płynnie skręcamy koła. Gazu dodajemy, wychodząc z zakrętu.
jedno lub kilka kół i dostosowując moment obrotowy silnika. Na zdjęciu: Mercedes-AMG C 63
codzienna jazda okiem zawodowca
21
TYLNONAPĘDÓWKA Rozkład masy samochodów tylnonapędowych jest bardziej równomierny w porównaniu z przednionapędówkami. Jazda autami z tylnym napędem jest przyjemniejsza. Są stabilne podczas przyspieszania, a na zakrętach dają się prowadzić samą tylko kierownicą. A co, jeśli dodamy dużo gazu na zakręcie? Zacznie uciekać nam tył na zewnątrz zakrętu. Gdy nie zareagujemy, auto może się obrócić i stanąć w poprzek drogi. Gdy zaś spóźnimy się z kontrą, możemy „złapać rybę”, co do najprzyjemniejszych nie należy. Co zrobić, gdy czujemy, że tył ucieka nam w bok? Natychmiast zakładamy kontrę, czyli skręcamy kierownicę w tę samą stronę. Tym bardziej, im bardziej wyjeżdża nam tył. Gdy samochód zacznie wracać na swój tor jazdy, prostujemy koła. Niezależnie od pozycji auta przednimi kołami celujemy tam, dokąd chcemy jechać. W czasie poślizgu nie hamujemy. ĆWICZ, ĆWICZ, ĆWICZ... Opisane poślizgi, zarówno w przednio-, jak i tylnonapędówce, najlepiej przećwiczyć samemu. W tym celu znajdź pusty plac, bez ludzi, przeszkód i innych pojazdów. Alternatywnie zapisz się na kurs doszkalający. Tylko tak w bezpieczny sposób jesteś w stanie wyrobić u siebie prawidłowe odruchy. AUTA 4×4 Typów napędu samochodów 4×4 jest wiele, dlatego samochody te różnie zachowują się w poślizgu. Zazwyczaj podczas poślizgu wyjeżdżają na zewnątrz okręgu poślizgowego wszystkimi czterema kołami. Rozbudowany układ przeniesienia napędu ma swoją bezwładność, co widać zwłaszcza po odjęciu gazu. W efekcie samochody te rzadziej wpadają w poślizg, ale trudno z niego wychodzą. Cokolwiek kierowca zacznie robić, skutki nie są tak szybkie jak np. w przednionapędówkach, które stabilizuje już samo dodanie gazu na wyjściu z poślizgu lub zakrętu. Jadąc takim autem na bardzo śliskiej nawierzchni, łatwo przeszarżować. Bo co prawda napęd 4×4 bardzo ułatwia rozpędzanie, ale niemal nie skraca drogi hamowania. Chyba że silnikiem. Niejeden kierowca zapomina o tym i nie zmienia opon na zimowe, łudząc się, że napęd 4×4 zrekompensuje ich brak. Błąd. Na śniegu i lodzie każde zwykłe auto na dobrych zimówkach pokona każde 4×4 na letnich oponach. ZWOLNIJ I ZDEJMIJ NOGĘ ZE SPRZĘGŁA Niezależnie, jakim typem samochodu jedziesz, dojeżdżając do zakrętu, zwolnij. Hamujemy lub odpuszczamy gaz. Płynnie skręcamy, a wychodząc na prostą, dodajemy gazu. Im bardziej otwiera się zakręt, tym mocniej. W tylnonapędówkach ostrożniej niż w przednionapędówkach. W tych drugich dodanie gazu stabilizuje auto. Jeżeli zakręt jest długi, pokonujemy go na stałym gazie.
Mercedes-AMG C 63 Coupé łączy w sobie ekspresyjny, dynamiczny design z imponującymi osiągami i wydajnością
I jeszcze jedna ważna sprawa. Nie pokonujemy zakrętu z wciśniętym sprzęgłem. Pozbawiamy się kontroli. 22 codzienna jazda okiem zawodowca
12
13
POTRAFISZ HAMOWAĆ?
ECODRIVING I HAMOWANIE SILNIKIEM. O CO CHODZI?
Większość starszych kierowców niestety nie potrafi hamować. Jest to wynikiem starych nawyków. Kiedyś hamowało się pulsacyjnie. Wciskanie hamulca aż do blokady kół, zwalnianie, wciskanie i tak w kółko. Wszystko po to, aby jak najdłużej utrzymać koła na granicy przyczepności, tak by nie zaczęły bezwładnie się ślizgać, co uniemożliwiłoby kierowanie autem.
Zużycie paliwa bardzo zależy od sposobu jazdy. To samo auto na tym samym dystansie i w tym samym czasie może mieć diametralnie różne spalanie – nawet o jedną trzecią. Dlatego agresywna i nerwowa jazda się nie opłaca! Jak w takim razie jeździć? ECODRIVING To jest rozwiązanie. W skrócie: jeździsz na niższych obrotach, wcześniej wrzucasz wyższy bieg, rzadziej hamujesz.
Od 1 maja 2004 wszystkie nowo zarejestrowane samochody MUSZĄ mieć ABS, czyli system, który bardzo ułatwia hamowanie awaryjne.
W efekcie jazda jest płynniejsza i spokojniejsza, ale nie wolniejsza. Przeciętna prędkość się nie zmienia, zmienia się za to zużycie paliwa. Zazwyczaj o 1,5-3 l/100 km.
W uproszczeniu robi to, co wcześniej robiła noga kierowcy, tzn. tak dobiera siłę hamowania, by nie zablokować żadnego z kół. Jego pracę słychać (terkotanie) i czuć (drżenie pedału hamulca). Kierowca nie powinien się tym przejmować, tylko wciskać pedał do oporu – mocno, szybko i zdecydowanie (równocześnie powinien wciskać sprzęgło, by silnik nie zgasł i by mógł uciec, unikając najechania przez kolejny pojazd).
JAKIE DODATKOWE ZALETY MA ECODRIVING? Przede wszystkim jest bezpieczniejszy. Podstawą ecodrivingu jest sztuka przewidywania, np. zwolnię wcześniej, by uniknąć nagłego zatrzymania na czerwonym świetle. Jadąc z górki, dodam gazu, by łatwiej wspiąć się na następną. Za kilkaset metrów mam się zatrzymać? To zamiast dodawać gazu – wrzucę na luz. A przewidywanie rozwija myślenie i obserwację – dwie najcenniejsze umiejętności za kierownicą. To, co sprawia najwięcej problemów w ecodrivingu, to hamowanie silnikiem, czyli gazem, a tak właściwie biegami. Procedura jest prosta: zdejmujemy nogę z gazu, wciskamy sprzęgło, redukujemy bieg na niższy jak najpóźniej się da, delikatnie puszczamy sprzęgło.
Nawet na śliskiej i nierównej nawierzchni samochód z ABS-em powinien utrzymać kierunek jazdy, jednocześnie wytracając prędkość. ABS pomaga hamować i równocześnie skręcać na śliskiej nawierzchni. Pomimo wciśniętego hamulca autem dalej można kierować. Nie zawsze jednak jest tak różowo. Są sytuacje kiedy posiadanie ABS-u przeszkadza. Kiedy? Na przykład na piaszczystej lub błotnistej drodze. Ze względu na efekt klina: zablokowane koła zgarniają błotnistą lub piaszczystą ziemię jak spychacz. Sunąc nieruchomo, tworzą przed sobą rosnące kliny, które w końcu zatrzymują auto.
Jeżeli chcemy stanąć, cykl ten powtarzamy do zatrzymania. Hamowanie silnikiem wymaga wyczucia chwili, koordynacji i koncentracji. I tak jak wszystko, wymaga treningu. Będziecie zaskoczeni, jak szybko można się tego nauczyć. Smart electric drive to nowe oblicze ekologicznej jazdy w mieście – nie zużywa nawet kropelki benzyny, a prąd w jego akumulatorach pozwala
Niestety, mnóstwo kierowców nawet nie próbuje tak jeździć. A hamowanie silnikiem ma wiele zalet: oszczędza hamulce i paliwo, bo spalanie spada wtedy do zera. Poza tym jest nieocenione w górach.
na przejechanie 160 km
codzienna jazda okiem zawodowca 25
14
JEDZIEMY W GÓRY
WJEŻDŻAMY Zasady są proste: pod górkę wjeżdżamy na tym biegu, na którym auto jeszcze daje radę przyspieszać, gdy wciskamy gaz i nie czujemy efektu, redukujemy bieg, biegi zmieniamy błyskawicznie, bo inaczej auto zwolni tak, że i niższy bieg okaże się za słaby, na dużej stromiźnie, gdy silnik nie daje rady, wyłączamy największy pożeracz energii w aucie, czyli klimatyzację. Inaczej możemy przegrzać silnik. ZJEŻDŻAMY Kiedy już wjechaliśmy, trzeba wiedzieć, jak wrócić. Tu jest trochę trudniej: należy hamować silnikiem. Im niższy bieg, tym skuteczniejsze hamowanie, gdy auto samoistnie się rozpędza, należy zahamować hamulcem nożnym i szybko zredukować bieg, by uniknąć jazdy na hamulcu i sprzęgle. Jadąc z górki za innym pojazdem, łatwo ocenić klasę jego kierowcy – im częściej błyska „stopami”, tym gorzej. NAJCZĘSTSZE BŁĘDY W GÓRACH Najgorsze, co można zrobić, zjeżdżając z góry, to wrzucić na luz lub trzymać wciśnięte sprzęgło. Albo rozpędzić się do prędkości, z której nie sposób się zatrzymać. Kolejna głupota – permanentna jazda z wciśniętym hamulcem: gdy płyn hamulcowy się rozgrzeje, układ się zapowietrzy, stracimy hamulce i wylecimy na kolejnym zakręcie.
Klasa G to najdzielniejszy w terenie Mercedes – nie zatrzyma go ani wzniesienie o dużym nachyleniu, ani woda o głębokości 60 cm, ale na asfaltach także sprawdza się znakomicie. Na zdjęciu: Mercedes-Maybach G 650 Landaulet
Na zdjęciu: Mercedes-Benz Marco Polo
codzienna jazda okiem zawodowca 27
15
O WŁOS OD NIESZCZĘŚCIA Kupujesz auto za 100 tysięcy euro i wydaje Ci się, że jesteś w nim nieśmiertelny. Bo Twoje cacko czyta znaki, widzi pasy, doświetla zakręty, ocenia Twoją kondycję, reaguje na Twój głos… A tu poślizg. Co wtedy? Zostajesz Ty, cztery koła i kierownica. Gwarantuję Ci, że każdy samochód po przekroczeniu pewnych wartości jest nie do opanowania. Zaczyna rządzić siła bezwładności. Z jakim skutkiem? Przy 60-70 km/h bezkrwawym, o ile nie wpadniesz na tira czy drzewo. Przy wyższych fizyka zawęża Twoje pole manewru i degraduje Cię z roli kierowcy do obserwatora. Możesz mieć tylko nadzieję, że przeżyjesz, choć najpewniej stracisz auto.
Oto historia z Rajdu Polski: krzywo wyskoczyłem na hopie (górce), spadłem na kontrze (ze skręconymi kołami), złapałem rybę (poślizg wahadłowy), odwinęło mnie w drugą stronę, odwróciło i cisnęło tyłem w jedyne drzewo, jakie było na łące. Nic nie mogłem poradzić – za wysoka prędkość, za duże siły. Wniosek? Unikać ekstremalnych przyspieszeń i przeciążeń. Ale też nagłych decyzji, gwałtownych manewrów, zmian kierunku. Bo od tego zwykle się zaczyna – od zaskoczenia. Zaskoczyłeś kogoś, bo zmieniłeś zdanie i nagle skręciłeś w lewo. Albo to Ciebie ktoś zaskoczył – zajechał Ci drogę lub sunie wprost na Ciebie. Zaskoczył Cię oblodzony lub zbyt ostry zakręt i wylatujesz z niego. Zaskoczyłeś kierowcę auta za Tobą, bo nagle zahamowałeś, i za chwilę poczujesz uderzenie. Warto, byś przemyślał sobie takie sytuacje. I wziął sobie do serca kilka rad: Nie patrz tam, gdzie nie chcesz się znaleźć. Wiele razy miałem na OES-ach takie sytuacje – murek, drzewo, głaz, przepust, o który mogłem się rozbić. Przekonałem się, że nie wolno patrzeć w to miejsce, bo Cię zahipnotyzuje. Sprawi, że tam właśnie wylądujesz. Przyciągnie Twoje auto jak magnes.
Na szczęście działa to też w drugą stronę. Mój ojciec mówi: „Patrz na cel, patrz tam, gdzie chcesz jechać”. I tu kolejna historia: jechałem kiedyś z dużą prędkością autostradą. Wyjeżdżam zza łuku, a tu korek. Na obu pasach, ot tak, bez ostrzeżenia. Okazało się, że policja dosłownie na pięć minut wstrzymała ruch na tym odcinku, by wpuścić konwój aut wiozących prezydenta. A że ruch był duży, natychmiast utworzył się mur z aut. A ja pędzę prosto na nie i czuję, że nie dam rady, nie wyhamuję. Na szczęście oderwałem wzrok od przeszkody i dostrzegłem lukę – pomiędzy barierką a pojazdami na prawym pasie. Lukę minimalnie szerszą od mojego auta. Wpatrywałem się w nią, ostro hamując i łagodnie kręcąc kierownicą – ABS sprawił, że nie wpadłem w poślizg. I wślizgnąłem się dokładnie tam, gdzie chciałem. Wykorzystałem jedyną szansę – niczego nie dotknąłem, nic nie porysowałem. Kolejna rada: miej oczy szeroko otwarte, tzn. patrz nie tylko na drogę, ale też na jej otoczenie. I gdy wyczuwasz kłopoty – szukaj drogi ucieczki: między drzewa, w krzaki, na pole, do płytkiego rowu. Ostatnio miałem taką sytuację przed Ułężem: tir zepchnął mnie do rowu. Wyprzedzał drugiego tira i myślał, że zrobi to szybciej. Ale nie zrobił, bo różnica prędkości była za mała. A więc jadę i widzę dwa tiry sunące wprost na mnie. Czuję, że nie ma zmiłuj, prawo silniejszego. A zatem: hamowanie do zatrzymania, jedynka i głębokie pobocze. Aż tak musiałem zjechać, by uniknąć „czołówki”.
Mimo zaawansowanych systemów wspomagania, a nawet zastępowania kierowcy, nawet Klasa S nie pokona praw fizyki. Lepiej unikaj gwałtownych manewrów i nagłych decyzji
28 codzienna jazda okiem zawodowca
16
JAK PRZEŻYĆ WYPADEK? A co robić, gdy widzimy, że zderzenia nie da się uniknąć? Unikajmy przepustów, dużych drzew i grubych murów – nagłe wyhamowanie do zera to najgorsze, co może nas spotkać. Nie bójmy się uderzyć w przydrożny słupek kilometrażowy – kiedyś były betonowe, teraz są plastikowe.
30 codzienna jazda okiem zawodowca
Na zdjęciu: Vito Tourer 4x4
Jeśli na zakręcie siła odśrodkowa wynosi nas na pobocze, czasem lepiej poddać się i pojechać wprost, np. w pole, niż kurczowo trzymać się drogi, ryzykując dachowaniem lub – co gorsza – bocznym uderzeniem w drzewo. Bo prócz tego, z jaką prędkością i w co uderzamy, ważne jest, czym uderzamy – którą częścią auta. Najgorszy wariant? Auto sunie bokiem i uderza o słup lub drzewo dachem. Następny? Owinięcie się samochodu wokół drzewa. Kolejny? Uderzenie w tył auta. I wreszcie wariant najbardziej bezpieczny – uderzenie przodem auta. Jak się domyślacie, to dlatego, że dach jest najsłabszym konstrukcyjnie elementem nadwozia. Nieco mocniejsze są drzwi, a najmocniejszy przód, gdzie zwykle jest silnik i największa strefa kontrolowanego zgniotu. Dlatego gdy na śliskim suniemy na przeszkodę i widzimy, że zderzenie jest nieuniknione – prostujmy koła, by uderzyć w nią nie bokiem, lecz przodem. Bo właśnie przed takimi zderzeniami systemy bezpieczeństwa biernego i czynnego w autach chronią najlepiej.
NAJWAŻNIEJSZA RADA? CAŁY CZAS MIEJ WŁĄCZONE MYŚLENIE. TO NAJLEPSZY SYSTEM, JAKIM DYSPONUJESZ. A CZASEM JEDYNY, KTÓRY MOŻE CIĘ URATOWAĆ. Michał Kościuszko
17
PASJA I PRAKTYKA NA CO DZIEŃ Najlepsi polscy motoblogerzy tworzą Niecodzienny Poradnik Codziennej Jazdy. Pasjonaci motoryzacji. Fani szybkiej, ale bezpiecznej i kulturalnej jazdy. Każdy z nich jest inny, ale wszyscy mają jeden cel – przyczynić się do tego, aby polscy kierowcy robili postępy każdego dnia.
Niecodzienne patenty na codzienne sytuacje na drogach przedstawiają autorzy najpopularniejszych polskich blogów motoryzacyjnych: TOMASZ MANDA Bloger motoryzacyjny z Bielska-Białej – pasjonat klasycznych sportowych samochodów, miłośnik krętych dróg i górskich krajobrazów. Tommy specjalizuje się w remontach i modyfikacjach, sporo uwagi poświęca również technice jazdy i pracy nad swoimi umiejętnościami. www.prentki-blog.pl MICHAŁ JARACZEWSKI Swój pierwszy blog założył w 2000 roku, a od 2009 roku prowadzi blog motoryzacyjny AutomotiveBlog.pl. Zawodowo od 2005 roku związany z branżą motoryzacyjną. Z racji wykonywanego zawodu sporo czasu spędza za kierownicą. Prócz fascynacji samochodami interesuje się gospodarczymi aspektami sektora motoryzacyjnego. Chciałby, aby jak najwięcej polskich kierowców było stać na zakup nowego auta i aby na drogach panowała większa kultura jazdy. www.automotiveblog.pl ALBIN SIECZKOWSKI Bloger, którego twórczość związana jest głównie z kulturą na drodze. Kulturalny kierowca to taki, który swoim zachowaniem pokazuje na drodze, że nie myśli tylko i wyłącznie o sobie. Główną misją Albina jest staranie się o to, aby kulturalnych kierowców było jak najwięcej. www.strefakulturalnejjazdy.pl BARTEK GARNUCH Bloger i pasjonat motoryzacji. Szczególnie zainteresowany nowościami i nowinkami technicznymi w samochodach. Fan szybkiej, wymagającej technicznie jazdy, ale zawsze w granicach zdrowego rozsądku. justwelldriven.com
MARCIN KAWA Pisze o motoryzacji od żwawszej i szybszej strony. Nauczył się dobrze jeździć swoim autem i sporo pisze na temat swoich amatorskich motosportowych przygód. Tutaj każdy jego malutki sukces urasta do rangi mistrzostwa świata. www.spalaczbenzyny.pl MARCIN KAMIŃSKI Na co dzień jeździ samochodem, który jest odzwierciedleniem jego motoryzacyjnych marzeń – klasycznym autem sportowym. Jako bloger ubolewa nad kierunkiem, w jakim rozwija się motoryzacja – hybryd i silników elektrycznych – choć fascynują go nowe rozwiązania i wynalazki technologiczne. Czas wolny najchętniej spędza, oddając się swoim pasjom, czyli sportowej jeździe samochodem i fotografii. www.antymoto.com MAGDALENA GRZECA-KAMIŃSKA Pasjonuje się starymi włoskimi, japońskimi i francuskimi samochodami, szczególnie tymi z małym pazurem. Od niedawna próbuje swoich sił na motocyklu, ale jej przygoda z motoryzacją rozpoczęła się od kartingu. Natchnienia do pisania szuka, doskonaląc się teoretycznie i praktycznie z bezpieczeństwa i techniki jazdy. Ważne są dla niej emocje i wrażenia z jazdy. www.antymoto.com pasja i praktyka na co dzień 33
18
uciąć sobie przynajmniej krótką drzemkę – dzięki temu za kierownicą będziemy bardziej skoncentrowani i mniej senni.
BEZPIECZNA JAZDA NOCĄ, CZYLI NA CO POWINNIŚMY UWAŻAĆ, WSIADAJĄC ZA KIEROWNICĘ PO ZMROKU Tomasz Manda Prentki-BLOG.pl
Warto również zawczasu przygotować odpowiednią muzykę do radioodtwarzacza. Niewskazane są jednostajne, monotonne utwory (gatunki trance, jazz, chillout itp.), ponieważ na dłuższą metę działają usypiająco. „The Best of” Leonarda Cohena nie jest dobrym wyborem na kilkugodzinną podróż nocą. Warto zabrać ze sobą płyty z muzyką bardziej energiczną, taką, do której można nawet pośpiewać. Na rynku sporo jest różnego rodzaju składanek przygotowanych specjalnie z myślą o kierowcach. Niektóre (jak sprawdziłem na własnej skórze) są naprawdę niezłe i bazują głównie na starych rockowych kawałkach. WE DWÓJKĘ RAŹNIEJ? Rozmowa z pasażerem również pozwala utrzymać koncentrację, dlatego jeśli mamy taką możliwość, to skorzystajmy z niej i w nocną podróż nie wybierajmy się samotnie. Po pierwsze, będzie nam raźniej i będziemy mogli skupić się na rozmowie, zamiast przysypiać, po drugie, możemy dzięki temu czuć się bezpiecznej (szczególnie gdy przyjdzie nam poruszać się po mało uczęszczanych drogach lub zatrzymywać się na mniejszych stacjach benzynowych). Jeśli jednak nasz towarzysz podróży robi się senny i musi uciąć sobie drzemkę, to warto przesadzić go na tylną kanapę – z doświadczenia wiem, że chrapiący smacznie na fotelu obok pasażer nie wpływa dobrze na poziom koncentracji.
Często wsiadając za kierownicę nocą, nie zastanawiamy się nad tym, co może spotkać nas po drodze. Wpadamy w rutynę, myślami będąc już niejednokrotnie u celu podróży. Bardzo często podróżujemy nocą, gdy mamy do pokonania naprawdę duże odległości – czy to podczas wyjazdów służbowych, czy też rodzinnych wypadów na południe Europy. Bywamy zmęczeni, chce nam się spać, mamy problemy z koncentracją, a mimo to siadamy za kółkiem w przeświadczeniu, że dotrzemy do celu bezpiecznie. CZY JEDNAK NA PEWNO TAK BĘDZIE? Z całą pewnością mamy duży wpływ na bezpieczeństwo naszej podróży. Możemy należycie się do niej przygotować, a przestrzegając kilku ważnych zasad, znacznie zwiększymy prawdopodobieństwo, że wszystko będzie w porządku. Od czego powinniśmy zacząć? PRZYGOTOWANIE SAMOCHODU DO PODRÓŻY Chyba najważniejszą rzeczą, która ma wpływ na nasze bezpieczeństwo podczas podróży nocą, jest oświetlenie samochodu. Często, przygotowując się do jazdy, zapominamy sprawdzić, czy wszystkie żarówki są sprawne i w jakim stanie są przednie reflektory. Brudne klosze czy wypalone odblaski znacznie pogarszają ich wydajność, mocno ograniczając odległość, na jaką widzimy (zużyte, wypalone reflektory można wymienić lub oddać do regeneracji w wyspecjalizowanym warsztacie). Tak więc przed każdym wyjazdem sprawdzamy działanie wszystkich świateł. Nie zapominamy też o światłach przeciwmgielnych, bo mogą okazać się bardzo przydatne. Warto sprawdzić również, czy przednie reflektory są prawidłowo ustawione i nie będą oślepiać kierowców jadących z naprzeciwka.
Co ważne, jeśli używamy świateł LED do jazdy dziennej, to kiedy tylko zaczyna robić się ciemno, od razu przełączamy je na zwykłe światła mijania. Jazda nocą na LED-ach (nawet po dobrze oświetlonych drogach) jest po prostu niebezpieczna. Jeśli nie mamy możliwości umycia całego samochodu, to czyścimy przynajmniej reflektory, szyby i lusterka – dobra widoczność to podstawa, kiedy wybieramy się w podróż po zmroku. Warto również sprawdzić i w razie potrzeby uzupełnić poziom płynu do spryskiwaczy.
Poza tym sprawdzamy, czy w bagażniku znajdują się wszystkie niezbędne podczas podróży rzeczy: • koło zapasowe (warto co jakiś czas skontrolować jego stan) oraz lewarek i klucz do kół, • trójkąt ostrzegawczy, • ważna gaśnica. Oprócz tego warto zabrać ze sobą także: • komplet zapasowych żarówek, • apteczkę, • kamizelkę odblaskową, • latarkę (może się okazać nieoceniona, gdy przyjdzie nam np. wymienić koło w słabo oświetlonym miejscu).
DOBRY KIEROWCA TO WYPOCZĘTY KIEROWCA Przed dłuższą podróżą koniecznie trzeba porządnie się wyspać. Jeśli w trasę wybieramy się wieczorem, to dobrze jest wcześniej
Co więcej, możemy również wykorzystać pasażera jako zmiennika. W czasie gdy on będzie prowadził, my możemy się zdrzemnąć. Nawet kilkanaście minut snu może podładować akumulatory na kilka kolejnych godzin, dlatego jest to bardzo wygodne rozwiązanie. Także sam komfort psychiczny wynikający ze świadomości, że możemy odpocząć, gdy poczujemy znużenie, jest bardzo pomocny – nie będziemy próbowali za wszelką cenę dojechać jak najdalej, pomimo że oczy same będą nam się zamykały. KAWA, KAWA, KAWA I JESZCZE RAZ SŁODYCZE Kolejna rzecz, która może nam pomóc zachować uwagę i koncentrację za kierownicą, to kawa. Ma ona dwie ważne zalety: po pierwsze, działa pobudzająco (szczególnie kiedy jest gorąca, nie zalecam picia zimnej kawy, ponieważ może mieć działanie wprost przeciwne), a po drugie, dzięki niej co jakiś czas zmuszeni będziemy zarządzić postój, by uzupełnić jej poziom i przy okazji skorzystać z toalety. To może wydawać się śmieszne, ale opuszczenie samochodu nawet na krótką chwilę i przejście kilku kroków działa odświeżająco i pozwala na jakiś czas pozbyć się uczucia senności. Osobiście lubię też mieć pod ręką jakieś owocowe dropsy, bo po pierwsze, zawierają cukier, a po drugie, zapewniają jakieś zajęcie. TROPIKI W SAMOCHODZIE? Ostrożnie z ogrzewaniem Wysoka temperatura otoczenia nie sprzyja koncentracji, dlatego podczas jazdy ogrzewanie w samochodzie powinno być tak ustawione, aby nie było zbyt ciepło. Ja preferuję temperaturę, którą można opisać słowami „zimno, ale znośnie”. Chodzi o to, żeby było nam chłodno, ale nie powodowało to wyraźnego dyskomfortu. Warto również od czasu do czasu otworzyć okna i porządnie przewietrzyć wnętrze – to naprawdę pomaga!
PIĘĆ MINUT PRZERWY Kolejny ważny temat to odpoczynki w podróży. Nie jest tajemnicą, że nocą za kierownicą dużo szybciej się męczymy. Mocno wysilamy wzrok, jesteśmy cały czas skupieni, a nasz naturalny zegar bezlitośnie domaga się snu. Często próbujemy jechać jak najdłużej, tak aby pokonać jak najwięcej kilometrów, zanim oczy zaczną się same zamykać – to błąd! Powinniśmy zaplanować sobie w miarę regularne postoje i zatrzymywać się np. co godzinę lub dwie na przydrożnych stacjach benzynowych lub parkingach. Wysiąść, porozciągać się, zatankować samochód albo napić się kawy. Ucieknie nam co prawda parę minut, ale dzięki temu przez całą podróż pozostaniemy skupieni i skoncentrowani, co niewątpliwie ma duży wpływ na nasze bezpieczeństwo.
Co istotne, powinniśmy rozsądnie wybierać miejsca postoju. Unikajmy kiepsko oświetlonych i podejrzanych parkingów. Znacznie bezpieczniej jest zatrzymać się na większych stacjach benzynowych, przy restauracjach czy zajazdach. Na pewno będziemy tam się czuć bezpieczniej, a przy okazji będziemy mogli skorzystać z toalety albo gastronomii.
KAPEĆ NA DRODZE – JAK SIĘ ZACHOWAĆ? Kapeć to co prawda problem nie tylko podróżujących nocą, jednak to właśnie nocą powinniśmy zachować szczególną ostrożność. Dlaczego? Przede wszystkim ze względu na ograniczoną widoczność. Kiedy się zorientujemy, że w którymś z kół ubywa powietrza, powinniśmy spróbować znaleźć bezpieczne miejsce, w którym będziemy mogli się zatrzymać. Zatrzymanie się w połowie nieoświetlonego zakrętu lub na odcinku drogi bez pobocza może być bardzo niebezpieczne, ponieważ wskutek panujących ciemności kierowca nadjeżdżającego z większą prędkością samochodu może nas po prostu w porę nie zauważyć.
Dlatego też w miarę możliwości szukamy stacji benzynowej, zatoczki autobusowej, kawałka utwardzonego pobocza lub nawet jakiejś bocznej uliczki. Co ważne, operację wymiany koła zawsze zaczynamy od włączenia świateł awaryjnych (dodatkowo warto włączyć światła pozycyjne), założenia kamizelki odblaskowej i prawidłowego rozstawienia trójkąta ostrzegawczego. A oto jak ustawiamy trójkąt: • w terenie zabudowanym: tuż za samochodem, • poza obszarem zabudowanym: w odległości od 30 do 50 m za samochodem, • na autostradzie lub drodze szybkiego ruchu: w odległości około 100 m za samochodem.
Odległości możemy śmiało wyliczyć orientacyjnie za pomocą kroków. Trzeba również wziąć pod uwagę ewentualne zakręty. Jeśli zatrzymaliśmy się tuż za zakrętem, to warto ustawić trójkąt w większej odległości niż zalecana, najlepiej na samym początku zakrętu, gdyż dzięki temu inni kierowcy będą mogli wcześniej zareagować. pasja i praktyka na co dzień 35
Na pewno należy zachować szczególną ostrożność, jeżeli kapeć przytrafi się nam w odludnym, nieoświetlonym miejscu. Często złodzieje działają w ten sposób, że rozrzucając na jezdni ostre przedmioty, próbują wymusić zatrzymanie się. Kiedy my będziemy zaaferowani problemem wymiany koła, oni mogą próbować ukraść znajdujące się w samochodzie rzeczy lub nawet cały samochód. Podobną metodę stosują rabusie rozcinający opony podczas postoju na stacjach benzynowych i pod przydrożnymi restauracjami. Jeśli po takim postoju zauważymy, że w którymś z kół brakuje powietrza, powinna nam się zapalić w głowie czerwona lampka: kluczyki zawsze trzymamy w kieszeni, a z wnętrza samochodu zabieramy wszystkie wartościowe rzeczy. Jeśli ktoś oferuje nam pomoc w wymianie koła, również powinniśmy uważać – często ma to na celu odwrócenie uwagi od wspólnika takiej osoby, który w tym czasie może próbować zakraść się do samochodu i ukraść np. telefon albo torebkę. A CO, JEŚLI NOCĄ NASZ SAMOCHÓD ZEPSUJE SIĘ NA DOBRE? Jeśli korzystamy z polisy ubezpieczeniowej z opcją car assistance, to mamy problem z głowy – wystarczy zadzwonić pod podany numer i w niedługim czasie pojawi się pomoc drogowa, która spróbuje naprawić samochód na miejscu lub odholuje go do najbliższego warsztatu. Tego typu ubezpieczenie może obejmować również dowóz paliwa lub samochód zastępczy. Jednak nawet w takiej sytuacji powinniśmy zadbać o należyte zabezpieczenie miejsca awarii. Zasady są takie same jak w przypadku kapcia: światła awaryjne i pozycyjne, kamizelka odblaskowa i prawidłowo rozstawiony trójkąt ostrzegawczy. To podstawy. Krzątając się przy samochodzie, staramy się także nie wchodzić na jezdnię, a na przyjazd holownika czekamy na poboczu, tak by zminimalizować ryzyko, że uderzy w nas nadjeżdżający samochód. Jeśli nasza polisa nie obejmuje opcji car assistance, wezwanie pomocy drogowej musimy niestety opłacić z własnej kieszeni, dlatego warto pomyśleć o tym w momencie dokonywania wyboru ubezpieczenia.
JAZDA NA KRAWĘDZI? ZDECYDOWANIE NIE! Jeżdżąc nocą, często popełniamy ogromny błąd, polegający na zbytnim trzymaniu się prawej strony jezdni. Skracanie (ścinanie) zakrętów albo usuwanie się jadącym za nami pojazdom, by ułatwić im wyprzedzanie mogą okazać się bardzo niebezpieczne – na poboczu mogą przecież znajdować się piesi, zwierzęta albo nawet niewidoczne na pierwszy rzut oka przedmioty, takie jak zaparkowane samochody, leżące gałęzie, pozostawiony sprzęt rolniczy (doświadczenie z życia) lub inne niespodzianki. Jeśli nawet w porę zauważymy taką przeszkodę, to gdy będzie nas ktoś wyprzedzał, nie będziemy mieli miejsca, żeby w porę uciec – w takiej sytuacji możemy więc wybierać między uderzeniem w przeszkodę a uderzeniem w wyprzedzający nas samochód. Jak nietrudno się domyślić, obie opcje nie są specjalnie ciekawe... Tak więc podczas jazdy nocą przede wszystkim dostosowujemy
prędkość do swojego zasięgu widzenia. Nawet jeśli ograniczenia prędkości pozwalają nam jechać trochę szybciej, dobierzmy tempo podróży tak, by zawsze mieć jakiś sensowny margines bezpieczeństwa. Poza tym staramy się trzymać nieco bliżej środka jezdni i uważnie obserwujemy pobocza. ZWIERZĘ NA DRODZE – ZACHOWAJ OSTROŻNOŚĆ Przede wszystkim musimy zdawać sobie sprawę z tego, że podróżując przez tereny niezabudowane, możemy natknąć się na znajdujące się na drogach dzikie zwierzęta. Większość najpopularniejszych wśród zwierzaków szlaków jest co prawda z reguły dobrze oznakowana, ale i tak nie zmienia to faktu, że żaden znak nie zastąpi zdrowego rozsądku. Kiedy poruszamy się drogami biegnącymi przez tereny leśne czy pola i łąki, musimy zdawać sobie sprawę z tego, że na jezdni w najmniej oczekiwanym momencie może się pojawić dzikie zwierzę albo pies lub kot. Dlatego też, po pierwsze, nie bójmy się używać świateł drogowych (długich), bo znacznie zwiększają one nasz zasięg widzenia (nie tylko przed siebie, ale także na boki), a po drugie, dostosujmy prędkość do panujących na drodze warunków.
w bagażniku mamy gaśnicę, kamizelkę odblaskową, apteczkę i trójkąt ostrzegawczy. Umyjmy szyby i w razie potrzeby uzupełnijmy zapas płynu do spryskiwaczy. Przed podróżą postarajmy się dobrze wypocząć i wyspać, a kiedy usiądziemy za kierownicą, cały czas utrzymujmy koncentrację. Ustawmy temperaturę na nieco niższą, włączmy muzykę, rozmawiajmy z pasażerami, śpiewajmy. Pijmy gorącą kawę i podjadajmy cukierki. A gdy tylko dopadnie nas znużenie lub senność, natychmiast zróbmy sobie przerwę. Zaplanujmy w miarę regularne postoje. Co godzinę lub dwie przewietrzmy się, rozprostujmy nogi i plecy. Warto zjeść coś ciepłego i chwilę odpocząć od widoku przesuwającej się w świetle reflektorów drogi. Podczas jazdy uważnie obserwujmy pobocza, gdyż często możemy trafić na pieszych lub rowerzystów niewyposażonych w żadne odblaskowe elementy ubrań. Jadąc, trzymajmy się raczej środka swojego pasa, aby mieć więcej miejsca i czasu na reakcję, gdy ewentualnie ktoś lub coś wtargnie na jezdnię. Gdy złapiemy gumę lub nasz samochód odmówi posłuszeństwa, zadbajmy o dobre oznakowanie miejsca awarii. Postarajmy się zatrzymać w widocznym, bezpiecznym miejscu,
włączmy światła awaryjne, załóżmy kamizelkę odblaskową i ustawmy w odpowiedniej odległości trójkąt ostrzegawczy. Zejdźmy z jezdni i na ewentualną pomoc zaczekajmy w samochodzie lub na poboczu. Jeśli w trakcie podróży natrafimy na dzikie zwierzęta, pamiętajmy, by pod żadnym pozorem nie opuszczać samochodu. Spróbujmy przepłoszyć je klaksonem i mruganiem światłami lub omińmy od tyłu. Jeśli doszło już do zderzenia ze zwierzęciem, to również w żadnym razie nie wysiadamy z samochodu i nie podchodzimy do potrąconego zwierzaka, ponieważ może ono wciąż żyć i wskutek uderzenia być zdezorientowane i agresywne.
Warto też zadbać o bezpieczeństwo i unikać zatrzymywania się w kiepsko oświetlonych, odosobnionych miejscach. Lepiej nie zatrzymujmy się, by zabrać nocą autostopowiczów, a kiedy złapiemy gumę, wyjmijmy ze stacyjki kluczyki i zabezpieczmy wszystkie znajdujące się w samochodzie wartościowe przedmioty. Często bowiem w takich okolicznościach dochodzi do napadów i kradzieży, np. pod pretekstem bezinteresownej pomocy w wymianie koła.
A co zrobić, jeśli na naszej drodze pojawi się zwierzę? Zacznijmy od tego, że bezpieczniej jest omijać je od tyłu, większość zwierzaków bowiem na widok nadjeżdżającego samochodu albo zatrzyma się w miejscu, albo, szukając drogi ucieczki, ruszy przed siebie. Dlatego omijając je od tyłu, mamy większe szanse na uniknięcie zderzenia. Warto mieć również świadomość, że zwierzęta często poruszają się grupami, więc jeśli na drodze przed nami pojawiła się jedna sarna, to niewykluczone, że w ślad za nią pobiegną za chwilę kolejne. Następna bardzo ważna sprawa: jeśli zwierzę zatrzyma się na drodze, uniemożliwiając nam przejazd, w żadnym razie nie wysiadamy z samochodu i nie próbujemy go przepłoszyć – może być po prostu agresywne i nas zaatakować. Pozostajemy więc w samochodzie i używamy klaksonu oraz świateł drogowych i awaryjnych. Również jeśli uderzyliśmy już w zwierzę i leży ono nieruchomo na drodze, absolutnie nie podchodzimy do niego ani nie próbujemy go przesuwać – może być ranne, ogłuszone lub chwilowo nieprzytomne. Kiedy się ocknie, będzie więc zdezorientowane i przestraszone, a przez to też niebezpieczne i agresywne. I na koniec jeszcze jedna uwaga: pamiętajmy, że sarny i zające nie posiadają ubezpieczenia OC ani AC, więc za wszystkie powstałe w wyniku zderzenia szkody w większości przypadków zapłacimy z własnej kieszeni. Co więcej, jeśli na miejsce wypadku wezwiemy policję, to może się okazać, że za spowodowanie zderzenia oprócz słów otuchy i wsparcia dostaniemy również mandat... PODSUMOWANIE Gdy wybierając się w podróż, wiemy, że przynajmniej część trasy będziemy pokonywali nocą, warto poświęcić te kilka dodatkowych minut na przygotowanie samochodu. Sprawdźmy światła, upewnijmy się, że koło zapasowe jest sprawne i że
Halogeny z przodu i diody LED z tyłu zapewniają oświetleniu Mercedesów wysoką trwałość i dużą intensywność światła. Reflektory LED High Performance zwiększają bezpieczeństwo w nocy dzięki szerokiemu rozdziałowi światła i barwie zbliżonej do światła dziennego
19
JAK BEZPIECZNIE JEŹDZIĆ AUTOSTRADĄ? Michał Jarczewski AutomotiveBlog.pl
W Polsce z roku na rok przybywa nowych kilometrów autostrad. W niedalekiej przyszłości, dzięki autostradzie A4, będziemy mieli możliwość przejechania Polski ze wschodu na zachód, jadąc tylko i wyłącznie autostradą. Postępują też prace związane z budową kolejnych odcinków autostrady A1, co poprawi komunikację Śląska z Pomorzem. Niestety, już teraz eksperci informują, że na nowo wybudowanych autostradach istnieje problem zbyt dużego natężenia ruchu. Projektując autostrady, inżynierowie nie przewidzieli tak dużego wzrostu natężenia ruchu w ciągu kolejnych lat. W specyficznych okresach, takich jak miesiące letnie, na autostradach przed bramkami poboru opłat tworzą się często zatory. Kierowcy są nierzadko zmuszeni stać w wielokilometrowych korkach spowodowanych wypadkami i kolizjami, za które winę ponoszą w wielu przypadkach sami kierujący. Jeżdżąc do naszych zachodnich sąsiadów, obserwuję, że na niemieckich autostradach pomimo wielokrotnie większego natężenia ruchu i większych prędkości komfort jazdy jest dużo większy. Oczywiście istotną rolę odgrywa sama infrastruktura drogowa, ale moim zdaniem ogromny wpływ na komfort jazdy ma sposób zachowania niemieckich kierowców. W Polsce na autostradzie rządzi prędkość, często połączona z brawurą, chęcią pokazania, kto jest lepszy, oraz z myśleniem skupionym wyłącznie na własnej osobie. Natomiast w Niemczech moim zdaniem na pierwszym miejscu jest stworzenie dobrze zgranego autostradowego ekosystemu, który skupia się na bezpieczeństwie i działa pomimo podróżowania z prędkością o wiele większą niż dopuszczalna w Polsce.
ca błyskaniem świateł i klaksonem starał się za wszelką cenę wymusić na mnie złamanie przepisów i szybszą jazdę. Oczywiście swoim zachowaniem mocno mnie dekoncentrował, a trzeba pamiętać, że przy prędkości 140 km/h samochód w czasie 1 s pokonuje dystans około 40 m i do zatrzymania się potrzebne jest około 150 m. Uważam takie zachowanie za skrajnie nieodpowiedzialne i porównałbym je do wjazdu w jednokierunkową ulicę pod prąd i zmuszania uczestników ruchu nadjeżdżających z przeciwka do zjechania na pobocze. Pamiętaj zatem o obowiązujących limitach prędkości i o zachowaniu odpowiedniego dystansu do poprzedzającego samochodu. Błyskanie światłami i używanie klaksonu dozwolone jest natomiast tylko w wyjątkowych sytuacjach, a taką na pewno nie jest wymuszanie na innym kierowcy zmiany pasa czy jazdy z większą prędkością.
Od pewnego czasu zastanawiam się, w czym niemieccy kierowcy są lepsi od polskich. W ciągu ostatnich lat wypracowałem kilka nawyków, które sprawiają, że na autostradzie mnie i innym kierowcom jeździ się lepiej. W tym poradniku przedstawię kilka wskazówek i porad, jak bezpiecznie jeździć autostradą, tak aby podróżowanie nią było komfortowe zarówno dla Ciebie, drogi Kierowco, jak i dla innych uczestników ruchu.
Szeroka gama dynamicznych silników sprawia, że w Mercedesie można zapomnieć o limitach prędkości. Nie szkodzi, tempomat będzie o nich pamiętał. Znajdziesz go w każdym Mercedesie. Na zdjęciu: GLC SUV
BEZPIECZNA PRĘDKOŚĆ I ODLEGŁOŚĆ, CZYLI JAK NIE ZOSTAĆ GBUREM NA AUNa zdjęciu: Klasa S TOSTRADZIE! W Polsce limit prędkości na autostradzie wynosi 140 km/h. Nie będę tu dywagoUMOŻLIWIENIE PŁYNNEGO wał, czy jest to dużo, czy mało, napiszę tylko tyle, że gdyby WŁĄCZENIA SIĘ DO RUCHU w Polsce nie było limitu prędkości, to moim zdaniem na autoNiemcy mają to we krwi, Polacy niestety w wielu przypadkach stradach ginęłoby o wiele więcej ludzi. nie... O czym mowa? Chodzi o kwestię umożliwienia płynnego włączenia się do ruchu innym pojazdom, które właśnie wjeżNiestety, jeżdżąc w Polsce autostradą, obserwuję, że duży dżają na autostradę. Kiedy zbliżasz się do węzła i jadąc praprocent kierowców jakby zapomina o limicie prędkości, przez wym pasem, widzisz pojazd, który za kilka sekund będzie się co powodują oni zagrożenie dla siebie i dla innych uczestników włączać do ruchu, zjedź na lewy pas, a jeżeli jest on zajęty, ruchu. Wielokrotnie zdarzyła mi się sytuacja, że wyprzedzając to przyspiesz lub zwolnij, tak aby ruch Twój i włączającego się kolumnę TIR-ów jadących prawym pasem, miałem za sobą jasamochodu był płynny. dący blisko mojego zderzaka inny samochód, którego kierowpasja i praktyka na co dzień 39
KONCENTRACJA I PRZEWIDYWANIE ZACHOWAŃ INNYCH KIEROWCÓW Pamiętam, jak podczas kursu prawa jazdy instruktor wielokrotnie mówił o zasadzie ograniczonego zaufania na drodze. Trudno bowiem być w 100 procentach pewnym zachowania innych uczestników ruchu drogowego, jednak w wielu sytuacjach możemy sporo z takich zachowań przewidzieć, dzięki czemu jazda będzie bardziej płynna i bezpieczna. WSPÓLNE WYPRZEDZANIE Opiszę w tym punkcie swoją ulubioną metodę, którą nazwałem „wspólnym wyprzedzaniem”. Wyobraź sobie sytuację: jedziesz lewym pasem 140 km/h i właśnie wyprzedziłeś kolumnę ciężarówek jadącą prawym pasem. Przed sobą widzisz kolejną kolumnę TIR-ów i samochód osobowy zbliżający się do nich prawym pasem z prędkością około 120 km/h. Załóż już teraz, że samochód osobowy z pewnością będzie chciał również wyprzedzić jadące z przodu TIR-y. Aby wspólnie w płynny sposób wyprzedzić kolumnę TIR-ów, zdejmij nogę z gazu i zjedź na prawy pas. Kierowca samochodu osobowego zobaczy, że lewy pas jest wolny, i zdecyduje się zapewne na wykonanie manewru wyprzedzania, a Ty uczynisz to zaraz za nim. I Ty, i on będziecie kontynuować płynnie jazdę bez stwarzania nerwowej atmosfery. Jeśli nie zmniejszysz prędkości i nie zjedziesz na prawy pas, kierowca samochodu osobowego może nie zdecydować się na wyprzedzanie, przez co rozpocznie hamowanie. W innej wersji gwałtownie przyspieszy i w skrajnej sytuacji wjedzie Ci przed maskę, co z kolei może na Tobie wymusić nagłe hamowanie. WYPRZEDZAJ, GDY LEWY PAS JEST WOLNY Ten punkt poradnika kieruję głównie do kierowców ciężarówek. Zdaję sobie sprawę, że są limity czasu pracy i tachografy i niekiedy istnieje konieczność wyprzedzenia innej ciężarówki, która jedzie nieco wolniej. Jednak bardzo często, gdy jadę z maksymalną dozwoloną prędkością lewym pasem, widzę, że kierowca ciężarówki decyduje się na wykonanie manewru wyprzedzania, zajeżdżając mi drogę. Zachowanie takie jest jeszcze bardziej irytujące, jeśli za mną lewy pas jest wolny. Oznacza to w praktyce nic innego jak to, że kierowca ciężarówki, widząc mnie jadącego z o wiele większą prędkością, z premedytacją zajeżdża mi drogę. Jeśli więc zamierzasz wykonać manewr wyprzedzania, sprawdź, jak wygląda sytuacja na lewym pasie. Gdy widzisz, że jedzie tam samochód z o wiele większą prędkością niż Twoja, a za nim jest pusto, to odczekaj kilka sekund, daj się wyprzedzić i następnie rozpocznij wyprzedzanie pojazdu jadącego przed Tobą. 40 pasja i praktyka na co dzień
NIEBEZPIECZEŃSTWO NA DRODZE Autostrady są zazwyczaj stale patrolowane przez odpowiednie służby, które w razie zagrożenia powinny podjąć stosowne działania. Niestety, w Polsce różnie z tym bywa, dlatego, jeśli jadąc autostradą, zauważasz zagrożenia, powinieneś te służby zawiadomić. Zdarza się, że na pasie ruchu lub na pasie awaryjnym leży potrącone zwierzę, resztki opon lub zgubione przedmioty, które mogły spaść z bagażnika dachowego. Czasami w mediach słyszymy również o zabłąkanym zwierzęciu, które weszło na autostradę i nie jest w stanie jej opuścić z powodu znajdującej się na poboczach siatki. Jeśli widzisz takie lub inne zagrożenie i masz zestaw głośnomówiący lub słuchawkowy, sugeruję, byś od razu wykręcił numer alarmowy 112 i poinformował o niebezpieczeństwie. Idealnie będzie, gdy sprecyzujesz kilometr, na którym zaobserwowałeś dane zdarzenie, ponieważ wtedy służby szybciej podejmą działania i nie będą tracić czasu na odnalezienie zgłoszonego przez Ciebie miejsca. Jeśli nie masz zestawu głośnomówiącego ani słuchawkowego, to poświęć chwilę na zatrzymanie się w najbliższym MOP-ie i stamtąd wykonaj połączenie z numerem 112.
Jadąc autostradą z prędkością 140 km/h, kierowca może nie zauważyć takiej przeszkody lub też w złych warunkach pogodowych zobaczy ją w ostatniej chwili, co może spowodować nagły ruch kierownicą, utratę panowania nad samochodem i w efekcie wypadek.
Alarmując odpowiednie służby, poświęcasz kilka minut swojego czasu, ale możesz w ten sposób uratować czyjeś życie, zdrowie lub mienie. Pamiętaj: na autostradzie nie jesteś sam! JAZDA SKRAJNYM PRAWYM PASEM Na polskich autostradach w zdecydowanej większości mamy odcinki dwupasmowe, ale zdarzają się też trzypasmowe, na których wielu kierowców nie umie się zachować. Dla przypomnienia: przepisy jasno definiują, że kierowca powinien jechać skrajnym prawym pasem. Jeśli więc wykonałeś manewr wyprzedzania i prawy pas jest wolny, to zjedź na niego, gdyż lewy pas służy do wyprzedzania. Tak samo sytuacja wygląda na odcinkach trzypasmowych. Są one budowane w obszarach, w których występuje większe natężenie ruchu (jak np. obszar GOP z autostradą A4 na odcinku Katowice – Gliwice). Tam również obowiązuje zasada nakazu jazdy skrajnym prawym pasem. Niestety, bardzo wielu kierowców jeździ pasem środkowym, podczas gdy prawy pas jest wolny. Takie zachowanie powoduje utrudnianie ruchu
Stosowane we wszystkich Mercedesach zaawansowane systemy kontroli jazdy i wspomagania kierowcy powodują, że swojej jazdy możesz być pewien – skoncentruj się na przewidywaniu zachowań innych kierowców. Na zdjęciu: CLA Coupé
innym kierowcom i może skutkować otrzymaniem mandatu i punktów karnych.
Tutaj chciałbym przypomnieć, że na autostradach istnieje możliwość wyprzedzania z prawej strony, prawym pasem, niezależnie od tego, czy jest to autostrada z dwoma czy trzema pasami ruchu w jednym kierunku.
Należy jednak wziąć pod uwagę fakt, że kierowcy jadący lewym lub środkowym pasem nie zdają sobie raczej sprawy, że inny samochód może ich wyprzedzać właśnie z prawej strony. Radzę więc zachować szczególną ostrożność, gdy zdecydujesz się na wykonanie manewru wyprzedzania z prawej strony. Kierowca wyprzedzanego pojazdu może bowiem zajechać Ci drogę, co spowoduje niebezpieczną sytuację, kolizję lub wypadek.
Ręce na kierownicę! Gdy kierowca przez określony czas nie porusza kierownicą, system Active Emergency Stop Assist wyda ostrzeżenie optyczne i akustyczne przypominające o trzymaniu na niej dłoni
ZATRZYMYWANIE SIĘ NA AUTOSTRADZIE Praktycznie każdy odcinek autostrady ma skrajny pas awaryjny. W nielicznych przypadkach, takich jak autostrada A4 z Wrocławia w kierunku Legnicy, brak pasa awaryjnego skutkuje ograniczeniem prędkości, a zamiast pasa co jakiś czas są dodane odpowiednie zatoczki, gdzie można bezpiecznie zatrzymać samochód. Warto jednak pamiętać, że zatrzymać samochód na autostradzie można jedynie w wyjątkowej sytuacji związanej z awarią samochodu czy gwałtownym pogorszeniem samopoczucia kierowcy. Jeżdżąc po polskich autostradach, niestety obserwuję przypadki zatrzymywania samochodu w przeróżnych celach, takich jak rozmowa telefoniczna, spożywanie posiłku czy załatwianie potrzeb fizjologicznych. Gdy zatrzymasz samochód na autostradzie w przypadku jego awarii, koniecznie włącz światła awaryjne, ustaw za autem trójkąt ostrzegawczy i niezwłocznie wezwij pomoc drogową. Dobrą praktyką jest również założenie kamizelki odblaskowej, która zapewni Ci większe bezpieczeństwo – będziesz wtedy bardziej widoczny dla kierowców nadjeżdżających pojazdów.
Jeśli musisz się zatrzymać na autostradzie, by odpocząć albo coś zjeść, zrób to w wyznaczonym Miejscu Obsługi Podróżnych, czyli tak zwanym MOP-ie. Z roku na rok miejsc tych przybywa, a ich infrastruktura stale się powiększa o toalety, restauracje, place zabaw i stacje benzynowe. DOKONYWANIE OPŁAT ZA AUTOSTRADĘ, CZYLI BRAMKI Poważnym utrapieniem kierowców, zwłaszcza w okresie wakacyjnym, podczas długich weekendów i w czasie świąt, są bramki poboru opłat. Niestety, projektanci polskich autostrad wdrożyli niezbyt dobry system egzekwowania opłat za jazdę autostradą, przez co czas zaoszczędzony dzięki jeździe z większą prędkością tracimy potem, stojąc w kolejce, aby uiścić opłatę lub pobrać bilet. Firmy obsługujące płatne odcinki autostrad podejmują odpowiednie działania mające na celu przyspieszenie obsługi i rozładowanie zatoru, jednak zdarza się, że są to działania mało skuteczne. Z moich obliczeń wynika, że dokonanie opłaty za przejechanie płatnym odcinkiem autostrady to czynność, która zabiera około 45 s. Wliczone jest w nią podanie kasjerce biletu i karty płatniczej z możliwością dokonywania transakcji zbliżeniowych. Jednak aby proces dokonywania opłaty był możliwie najmniej czasochłonny, sugeruję przygotować wcześniej bilet i kartę lub gotówkę. W ten sposób nie będziesz tracić czasu na szukanie ich, będąc już przy okienku. Dzięki wcześniejszemu przygotowaniu niezbędnych rzeczy obsługa będzie bardziej sprawna i przez to kolejka powinna skracać się szybciej. Płatność wydłużona o 15 s w przypadku czterech kierowców będzie skutkować dodatkową minutą postoju reszty kierowców z kolejki. Warto o tym pamiętać. Mam nadzieję, że ten rozdział Niecodziennego Poradnika Codziennej Jazdy przybliżył Ci lub przypomniał najważniejsze zasady bezpiecznej, komfortowej i płynnej jazdy autostradą. Pamiętaj, by nie skupiać się tylko na sobie, ale myśleć również o innych uczestnikach ruchu i starać się przewidzieć ich zachowanie. pasja i praktyka na co dzień 43
20
KULTURA NA DRODZE, CZYLI COŚ Z DRUGIEGO PLANU... Albin Sieczkowski StrefaKulturalnejJazdy.pl
Zgrabna, dynamiczna sylwetka Klasy C Coupé to przykład znakomitego designu. Warto, aby jego kierowca też świecił na drodze przykładem
W dzisiejszych czasach wsiąść do auta i przejechać nawet krótki odcinek z punktu A do punktu B, nie szarpiąc sobie przy tym nerwów i nie wyrywając włosów z głowy w złości, to coraz trudniejsze zadanie dla kierowców. Ciągle za wolno, ciągle spóźnieni o te kilka minut. Krótko rzecz ujmując: zdecydowana większość z nas uczestniczy w wyścigu szczurów. Gdzie jest meta? Tego niestety nikt nie wie. Wszyscy wiemy natomiast, że czas to pieniądz, dlatego staramy się jeździć coraz szybciej i bardziej nerwowo, zapominając przy tym często i gęsto, że nie tylko my jesteśmy uczestnikami ruchu drogowego. Wzajemne poszanowanie i zachowywanie się w taki sposób, aby inni widzieli, że nie myślimy tylko i wyłącznie o sobie, schodzi niestety na drugi plan. Jakie mamy drogi w Polsce – wszyscy wiemy. A szczerze? Nie takie kiepskie, jak to ciągle wszyscy od lat powtarzamy. Śmiało mogę stwierdzić, że stan naszych dróg jest dobry. My, Polacy, mamy narzekanie po prostu we krwi i najlepiej zwalić winę na kogoś lub na coś, co się samo obronić nie może. Owszem, są też w naszym pięknym kraju dziurawe, wąskie drogi, a my na ich jakość przecież jako kierowcy wpływu nie mamy. Możemy jednak odpowiednim zachowaniem sprawić, że jazda nawet po najbardziej krętej, wąskiej i dziurawej drodze będzie przyjemnością dla wszystkich.
wy nasz polski szeryf drogowy to kierowca, który nie potrafi zrozumieć pewnych zachowań drogowych, to człowiek, który interpretuje przepisy na swój sposób, bo albo ich nie rozumie, albo mu się wydaje, że wie lepiej, i chce na siłę nauczyć innych „kultury jazdy” oraz „właściwego” zachowania na drodze. Wiele osób wie (albo mniej więcej wie), o co chodzi w jeździe na tak zwany zamek błyskawiczny. Osoby te jednak nie chcą wiedzieć wszystkiego albo gdy już wiedzą wszystko, to mają to najzwyczajniej w świecie gdzieś. Jazda na suwak to metoda na rozładowanie korków.
Mam nadzieję, że poniższy tekst pomoże Wam dokonać właściwych wyborów. Przeczytajcie, zapamiętajcie i podsumujcie w wolnej chwili swoją dotychczasową jazdę, gdy np. będziecie stać na parkingu.
Chodzi w tym o to, aby w razie zwężenia drogi (kiedy to na jezdni składającej się z co najmniej dwóch pasów w tym samym kierunku jeden zostaje wyłączony z ruchu) albo w przypadku skrzyżowania bez sygnalizacji świetlnej każdy kierowca wpuścił jednego kierowcę oczekującego na możliwość włączenia się do ruchu. A zatem gdy np. z dwóch pasów robi się jeden, ruch powinien się odbywać na obu pasach aż do końca, do samego zwężenia – czyli kiedy kończy się pas, tuż przed strzałką, włączamy kierunkowskaz i czekamy cierpliwie, aż ktoś nas wpuści, przy czym idealny suwak to taki, w którym wpuszcza nas pierwszy kierowca dojeżdżający do miejsca, gdzie kończy się nasz pas. Korek w takiej sytuacji robi się automatycznie dwa razy krótszy.
SZERYFOWANIE PO NASZEMU, CZYLI NIECHĘĆ DO JAZDY NA SUWAK (CZYT. „CWANIAKA NIE WPUSZCZAM”) Tym, którzy od czasu do czasu oglądają filmiki w internecie, definicji polskiego szeryfa nie trzeba przedstawiać. Taki typo-
Największym błędem podczas jazdy na suwak jest zbyt wczesna próba zmiany pasa – zamiast dojechać do samego końca krótszego pasa, wolimy tamować ruch kilkaset metrów wcześniej w obawie, że pozostali kierowcy potraktują nas jak cwa-
niaków, a nie jak osoby, które wiedzą, co to jest jazda na suwak. Ponadto auta powinny się zazębiać dokładnie tak jak w zamku błyskawicznym: raz auto z lewej, raz auto z prawej, czyli każdy kierowca z pasa, który się nie kończy, wpuszcza jednego kierowcę z pasa, który się kończy. Nie należy też wpychać się na chama, lecz spokojnie czekać na swoją kolej, która przecież w końcu nadejść musi. A co robi nasz szeryf drogowy? Przeważnie jedzie, nie wiadomo na co i po co, powoli pasem, który się kończy za jakiś czas, mimo że przed nim nic nie ma. Co gorsza, nieraz zdarzają się przypadki, że jedzie nawet dwoma pasami, aby żaden według niego cwaniaczek nie wepchnął się z żadnej strony przed niego. A za tamowanie ruchu i jazdę dwoma pasami przewidziany jest mandat, o czym pewnie wiecie. Dlaczego typowy szeryf myli z cwaniakiem kierowcę, który chciałby jechać na suwak? Jedyne cwaniactwo, jakie się może pojawić w takiej sytuacji, polega na tym, że gdy stoimy na pasie, który się nie kończy, skręcamy na pas, który się kończy, dojeżdżamy szybko do końca i wbijamy się przed kogoś, kto wcześniej był parę wozów przed nami – tak, takie zachowanie jest cwaniackie i nie powinniśmy nigdy tego robić!
Kolejny przykład jazdy na suwak to miejsce, gdzie jedziemy drogą z pierwszeństwem, stoimy w korku, a z prawej strony, z podporządkowanej, ktoś chciałby włączyć się do ruchu. Wówczas u większości kierowców nagle sztywnieje szyja i niestety nie widzą aut czekających na ich łaskę. Najlepiej nie patrzeć w kierunku podporządkowanej, bo się jeszcze kogoś zobaczy i głupio będzie nie wpuścić. Zawsze można inaczej (czyt. lepiej). Jeżeli jedziemy w korku, a kierowcy z podporządkowanej chcą się wbić na nasz pas, i to w dodatku przed nasze auto, to wpuśćmy jednego kierowcę. Kilka sekund nas nie zbawi, a jeżeli wejdzie to wszystkim w nawyk, to kiedyś, jadąc tą podporządkowaną, przekonamy się, że jakoś to idzie. TWOJE AUTO SAMO SIĘ NIE ZATRZYMA, CZYLI GDZIE SĄ HAMULCE Są takie sytuacje w życiu nawet najlepszego kierowcy, kiedy to trzeba liczyć na łaskę i zlitowanie drugiej osoby. Jakie to sytuacje? Wyjazd z parkingu, gdzie przeważnie wycofujemy na czuja z powodu braku odpowiedniej widoczności, czyli albo coś jedzie, albo nie jedzie – krótko pisząc: zdajemy się na łut szczęścia. Większość kierowców, widząc auto z wrzuconym wstecznym biegiem i migającym kierunkowskazem, najzwyczajniej w świecie przyspieszy, ewentualnie odbije w drugą stronę, by je ominąć – wszyst46 pasja i praktyka na co dzień
ko, byle tylko się nie zatrzymać i nie stracić tych kilkunastu cennych w życiu człowieka sekund. Co należy zrobić, ba, co powinien zrobić kulturalny kierowca? To proste: wystarczyłoby, aby się zatrzymał i poświęcił tę krótką chwilkę dla drugiego kierowcy w nadziei, że kiedyś ktoś inny dla niego zrobi to samo. Standardowo, jak to w życiu bywa, to, co jest najłatwiejsze i najbardziej błahe w teorii, w prawdziwym życiu jest najtrudniejsze, a dla niektórych niewykonalne. Gęsiego. Inna sytuacja to wyprzedzanie pojazdu, mimo że nie wiemy, czy z przeciwka coś jedzie. Kolejna prosta rzecz – zatrzymanie się, hamowanie – okazuje się dużym problemem współczesnych kierowców. Przecież było wiele razy podczas jazdy elką, praktycznie od tego zaczyna się każdą jazdę: ruszyć i zatrzymać się, i tak w kółko, aż dojdziemy do perfekcji. Nie wiem dlaczego, ale niektórzy kierowcy uważają, że jeżeli ten przed nimi wyprzedza, to oni też muszą wyprzedzić, by nie być gorszym. Mało kto się jednak zastanawia, czy też się zmieści, czy zdąży, czy z przeciwka na pewno nic nie jedzie. Jest to kolejny przykład niekulturalnego zachowania kierowców, gdy znowu o kilka sekund może być za późno, gdy w chamski sposób zmuszamy niejednokrotnie kierowców z przeciwka do hamowania, a nawet zatrzymania się, podczas gdy przeszkoda jest na naszym pasie, a nie na pasie jadących z przeciwka – tu jedyną przeszkodą jesteśmy my. Życie mamy tylko jedno, więc powinniśmy je szanować. NA SYGNALE, CZYLI KULTURA WOBEC POJAZDÓW UPRZYWILEJOWANYCH Jedziemy sobie jak co dzień do swego celu, stoimy w korku, aż tu nagle słyszymy jakieś wycie. Okazuje się, że coś jedzie na sygnale, ktoś trąbi na nas i po chwili dopiero dociera do nas dlaczego. Okazuje się wtedy, że wyszliśmy na tle pozostałych kierowców, po pierwsze, na kogoś, kto nie zna przepisów ruchu drogowego, a po drugie, na kogoś, kto nie potrafi się kulturalnie zachować, myśli bowiem tylko i wyłącznie o sobie. Po co mam zjeżdżać, przecież nie jedzie do mnie. Tym razem może i nie, ale jeżeli wszyscy będą naśladować nieodpowiedni wzorzec, to kiedyś, jadąc do Ciebie na sygnale, pogotowie ratunkowe, policja czy straż pożarna po prostu nie zdąży, a tego chyba byś nie chciał. Jak należy zachować się w takiej sytuacji? Osoba, do której zmierza ekipa ratunkowa, właśnie odlicza każdą sekundę, która może oznaczać żyć albo nie żyć. Widząc więc pojazd na sygnale, nawet taki, od którego dzieli nas jeszcze kilkaset metrów, powinniśmy umożliwić mu przejazd. Najlepszym wówczas wyjściem jest po prostu zjazd na bok – nie trwa to długo, a prawidłowo wykonany manewr nie uszkodzi nam auta, lecz tylko sprawi, że pomiędzy
Ze swoim prawie 500-konnym silnikiem V8 Mercedes AMG GT budzi szacunek. Nic nie zwalnia jednak od tego, by szanować innych użytkowników drogi
Mercedes AMG GT przyspiesza w mgnieniu oka, ale to kierowca musi wybrać właściwy moment, uwzględniając warunki atmosferyczne, aby wszelkie manewry były bezpieczne
samochodami zmieści się np. pędząca karetka pogotowia. Największą głupotą i zarazem największym chamstwem w takiej sytuacji byłaby jazda za pojazdem uprzywilejowanym, a uwierzcie mi, takie rzeczy zdarzają się nie aż tak rzadko. Nie wiem, dlaczego kierowcy wykorzystują nieszczęście innej osoby do tego, by nie stać w korku, być wcześniej w pracy, u celu – typowe cwaniactwo, a kierowca, który w ten sposób się zachowuje, jest tak naprawdę zwykłym chamem. PARKING, CZYLI POZNASZ KIEROWCĘ NIE PO TYM, CZYM JEŹDZI, ALE PO TYM, JAK PARKUJE Kulturalny kierowca, jak już wiemy, nie myśli tylko i wyłącznie o sobie, a więc parkuje tylko tam, gdzie mu wolno.
Parkowanie to obowiązkowy element każdej, nawet najkrótszej przejażdżki autem. Po powrocie do domu czy po przyjeździe do galerii handlowej prędzej czy później znajdujemy upragnione wolne miejsce, jednak gdy podjedziemy bliżej, często się okazuje, że zaparkować na tym wolnym miejscu nie jest wcale tak łatwo, bo inni zaparkowali tak, że tylko rower albo motocykl się przeciśnie – a nawet gdybyśmy już jakimś cudem swoim małym autem wjechali, to nie otworzymy drzwi. Zatem poddajemy się i jedziemy szukać kolejnego „wolnego” miejsca. To, że na parkingu auta nie mieszczą się w wyznaczonym polu, nie wynika z tego, że pojazdy są zbyt duże, lecz jest winą kierowcy, któremu nie chciało się poprawić swojego auta, kierowcy, który ma gdzieś wszystkich, bo najważniejsze jest dla niego to, żeby on mógł wysiąść. Śmiesznie będzie, jeżeli umówi się ze znajomymi, a ci będą krążyć po parkingu w poszukiwaniu miejsca, gdzie zdołają bez problemu zaparkować swoje cztery kółka. Na egzaminie, jeżeli zaparkujemy auto poza obszarem miejsca parkingowego, to oblewamy. W prawdziwym życiu (czytaj: po odebraniu prawa jazdy) niektórzy kierowcy nagle zapominają tę zasadę. Stąd nieraz na dwudziestu miejscach parkingowych jest zaparkowanych siedemnaście aut, a brak trzech pozostałych miejsc to po prostu wynik błędów przy parkowaniu. Lenistwo bardzo często siedzi w aucie, podpowiadając kierowcy, żeby się pospieszył, a wystarczyłoby po prostu chwilę się zastanowić, czy na pewno dobrze stoimy. Zawsze można dosunąć się do lewej czy prawej strony, a nasz pasażer może wysiąść wcześniej lub wsiąść później. Samo parkowanie to jednak nie wszystko. Nawet jeżeli dobrze je wykonamy i nie zaparkujemy na miejscu dla niepełnosprawnych, nie mając uprawnień, to czyha na nas kolejny sprawdzian. Jaki? Wsiadanie do auta i wysiadanie z niego. Uwierzcie, że ta megaprosta czynność potrafi niejednego kierowcę zamienić w kłębek nerwów oraz sprawić, że ucieknie kilka stówek z portfela. To wszystko za sprawą obitych i porysowanych drzwi w dopiero co odebranym z salonu czy też od lat pielęgnowanym aucie. Wysiadając z samochodu, sta-
rajmy się przytrzymywać drzwi ręką tak, aby nam nie poleciały i nie zostawiły lakieru na sąsiednim aucie. Nie może być na to żadnego tłumaczenia w stylu: był wiatr, spieszyło mi się, same poleciały... Nie! Powinniśmy szanować zarówno swoje mienie, jak i anonimowej osoby, która zaparkowała obok. O zatrzymaniu się, aby ułatwić wyjazd z parkingu osobie, która ma ograniczoną widoczność, już wcześniej wspomniałem. Chciałbym poruszyć teraz kwestię pomocy przy parkowaniu, ale nie mam na myśli wychodzenia do kierowcy i machania mu rękoma przed maską lub klapą bagażnika. Chodzi o to, że jeżeli ktoś przed nami ma włączony wsteczny bieg i kierunkowskaz, bo chciałby zaparkować tyłem, to poczekajmy kilka sekund bez trąbienia i niecierpliwego wyprzedzania na siłę. „Zostawię na chwilkę, włączę światła awaryjne” – najczęściej w bramie, na przejściu dla pieszych lub w innym niedozwolonym miejscu. Ile to jest chwilka? A może będzie kolejka po soczek w sklepie, a w międzyczasie przyjedzie pogotowie ratunkowe do kogoś, kto akurat potrzebuje nagłej pomocy? I my, stojąc w bramie lub na wjeździe, uniemożliwimy służbom ratunkowym dotarcie na posesję lub na osiedle? Koniec! Zapamiętajcie: nie ma zostawiania auta w niedozwolonych miejscach tylko dlatego, że tak będzie najbliżej do kiosku czy sklepu. Albo szukamy wolnego miejsca gdzieś dalej, albo się nie zatrzymujemy. Podsumowując: jeżeli zostawiamy auto, to niezależnie od tego, na jakim parkingu i w jakim miejscu, zawsze starajmy się robić to tak, aby nie utrudniać wjazdu, przejazdu czy parkowania innym kierowcom. WIELKA WOJNA CZTERECH BRACI, CZYLI KIEROWCA, MOTOCYKLISTA, ROWERZYSTA I PIESZY Każdy zawsze chce dotrzeć bezpiecznie i szybko do celu, niezależnie od tego, jaki sposób przemieszczania się i środek transportu wybrał. Pośpiech niestety nie zawsze jest dobrym doradcą, nie zawsze też, jadąc szybciej, dotrzemy do celu wcześniej – o ile dotrzemy... Kierowcy kontra motocykliści. „Motocykle są wszędzie, patrz w lusterka, patrz dwa razy” – najpopularniejsze hasło dotyczące motocyklistów podczas sezonu jednośladów. Chodzi głównie o to, by szanować się nawzajem, by dzielić się drogą w taki sposób, aby każdy mógł wygodnie po niej się przemieszczać. Wszystko oczywiście w granicach zdrowego rozsądku i tyczy się to kierowców zarówno jednośladów, jak i samochodów. Jeżeli bowiem motocyklista będzie pędził przez miasto grubo ponad stówkę, to będzie rzeczą trudną, aby kierowca auta dostrzegł go w porę, i wówczas motocyklista, którego chroni zazwyczaj tylko kask, może się stać tak zwanym dawcą narządów. Stoimy w korku, nagle słyszymy jakiś pomruk silnika jednośladu – co powinniśmy zrobić? Najlepiej zjechać nieco na bok, aby umożliwić mu przejazd środkiem. My i tak stoimy, a on spokojnie pojedzie sobie dalej. pasja i praktyka na co dzień 49
Wiem, że znajdą się kierowcy, którzy uważają, że skoro oni stać muszą, to motocykliści też niech czekają. Warto jednak zauważyć, że gdyby ten motocyklista miał auto zamiast jednośladu, to przyczyniłby się do zwiększenia korka. Kierowcy kontra rowerzyści. Jeżeli nie możemy wyprzedzić jednośladu typu motocykl, to i tak jadąc za nim, poruszamy się z wystarczającą prędkością. Gorzej, jeżeli z przeciwka leci sznurek samochodów, a przed nami jedzie rowerzysta. Nie wiem, ile razy powinno się to powtarzać, ale ja mogę ciągle: wystarczy naprawdę chwila, kilka, kilkanaście sekund, i można jechać dalej. Wyprzedzajcie rowerzystę nie na grubość codziennej gazety, ale zachowując odległość przynajmniej półtora metra od jego kierownicy. Na pewno jeszcze większy odstęp powinniśmy zachować, gdy jedziemy poza obszarem zabudowanym, po to, by podmuch wiatru nie przewrócił cyklisty. Wiele razy byłem też naocznym świadkiem, kiedy auto wyprzedzało na trzeciego, bo z przeciwka jechał „tylko” rowerzysta, który z samochodem nie ma przecież szans i „musi” zjechać na pobocze. Na szczęście w żadnym przypadku rowerzyście nic się nie stało.
Kierowcy kontra piesi. Miejscem, gdzie dochodzi do największych animozji pomiędzy kierowcami a pieszymi, jest po prostu zebra.
Niby oczywiste, że piesi mają pierwszeństwo na przejściu dla pieszych, ale znowu fotele otoczone blachą z przyspawanymi kołami biorą górę nad słabym pieszym. Jest brzydka pogoda – a właściwie co ja piszę – niezależnie od pogody, gdy widzimy osoby chcące przejść przez jezdnię na przejściu dla pieszych, powinniśmy się zatrzymać i im to umożliwić. Starsza pani z torbami wypchanymi zakupami czy osoba chora lub niepełnosprawna potrzebują więcej czasu, aby przejść przez jezdnię – weźcie to pod uwagę i nie tylko zwolnijcie, ale nawet zatrzymajcie się, jeżeli będzie trzeba. Oczywiście piesi też powinni się wykazać wyobraźnią. Jeżeli widzą, że jedzie jedno auto, a za nim droga jest pusta, powinni poczekać, a nie pchać się pod samochód, bo mają pierwszeństwo. Summa summarum szybciej przejdą na drugą stronę jezdni, gdy auto przejedzie, niż gdyby miało zatrzymać się przed przejściem. Kolejny grzech pieszych to chód gąsek, czyli jeden za drugim, zwłaszcza w godzinach szczytu, kiedy to zrozumiałe jest, że wszystkim się spieszy i nikt nie chce nikomu ustępować, ale przepisy ruchu drogowego tyczą się również pieszych i oni też powinni być wyedukowani, że drogą należy się dzielić. Pieszy dla własnego bezpieczeństwa oraz z czystej ciekawości powinien się zainteresować przepisami ruchu drogowego, by wiedzieć, co i kiedy mu wolno, a czego robić nie powinien. DUŻY KONTRA MAŁY, CZYLI MAŁY NIE MA SZANS Chodzi najzwyczajniej w świecie o spór między kierowcami samochodów osobowych a kierowcami samochodów ciężarowych – który nie wiadomo tak naprawdę, gdzie i kiedy miał początek, ale też jego końca nie widać. „Jedzie duży, więc muszę zjechać” – tak myślą 50 pasja i praktyka na co dzień
przerażeni kierowcy aut osobowych, gdy widzą ciężarówkę, która przekracza środek jezdni. Rozumiem, że kierowców ciężarówek, jak nas wszystkich, ciągle goni czas i że towar musi dojechać na miejsce, a do tego te tachografy i inne bajery, ale to tak naprawdę żadne wytłumaczenie. Jeżeli nie są w stanie ciężarówką jechać swoim pasem z prędkością 90 km/h, to niech jadą 70 km/h, ale niech nie przekraczają środka jezdni, bo stwarzają przy tym niebezpieczne sytuacje. Rozumiem, jest zima i droga jest słabo odśnieżona, więc moim zdaniem kierowca auta osobowego powinien ustąpić dużemu dlatego, że osobówkę łatwiej wypchnąć z zaspy. W każdym innym przypadku wszyscy powinniśmy się trzymać swoich wyznaczonych pasów na jezdni. ŚWIATŁA, ŚWIATŁA I JESZCZE RAZ ŚWIATŁA! O tym, że jest obowiązek jazdy na światłach przez 24 godz. na dobę, każdy kierowca pewnie wie, a przynajmniej powinien wiedzieć. Kierowca z dobrze ustawionymi światłami to, muszę przyznać, rzadkość na naszych drogach. Najbardziej widać to w nocy poza obszarem zabudowanym, kiedy na dziesięć samochodów jadących z naprzeciwka przynajmniej osiem nas oślepia. Nie rozumiem, dlaczego tak wielu kierowców nie przywiązuje praktycznie żadnej wagi do ustawienia świateł. Ciągle wszyscy narzekamy, że światła nas oślepiają, ale zmian w ciągu kilku ostatnich lat nie zauważyłem. Albo powiem inaczej: dostęp do wszelkiego rodzaju niedozwolonych, tanich, kolorowych świateł sprawił, że jest coraz gorzej. Ludzie zakładają kolorowe żarówki jak ozdoby na choinki, w nosie mając, czy te światła spełniają jakiekolwiek normy. Ustawienie świateł to jeden problem, drugim zaś jest brak nawyku przełączania ze świateł długich na światła krótkie. Problem ten obserwuję każdorazowo, kiedy tylko udaję się późną porą poza miasto. Z daleka widzę, że zza zakrętu zaraz wyjedzie auto, bo widać jego światła, więc ja zmieniam z długich na krótkie. Gdy jestem już bliżej zakrętu i widzę auto, okazuje się, że ono dalej jedzie na długich, i dopiero gdy już mnie zdąży przez kilka sekund oślepić, kierowca łaskawie zmienia na krótkie. Dlaczego nie zrobił tego wcześniej? Zapomniał? Zamyślił się? To by znaczyło, że 80 procent polskich kierowców jest zapominalskich albo zamyślonych, a ani jedno, ani drugie na drodze nie wróży niczego dobrego. BUSPAS, CZYLI MIASTOWE CWANIACTWO Chodzi o skrajny pas, który jest przeznaczony tylko i wyłącznie dla autobusów oraz służb ratunkowych, a niekiedy dla taksówek i samochodów dostawczych. Na szczęście rzadko się zdarza, aby kierowca cwaniak z niego korzystał. Tego, że nieuprawniony przejazd buspasem grozi mandatem, nie trzeba chyba przypominać. Lepiej postać parę minut w korku, niż stracić parę stówek z konta i otrzymać punkty „bonusowe”, które i tak na żadnej stacji nie podlegają wymianie na nagrody. PRAWIE JAK POŚCIG, CZYLI JAZDA NA ZDERZAKU Nikt nie lubi, gdy się nad nim stoi i go pogania. Sytuacja taka ma miejsce, kiedy kierowca jadący za nami trzyma się bardzo blisko naszego zderzaka, jakby chciał przeczytać reklamę umieszczoną pod tablicą rejestracyjną.
Napęd na wszystkie koła 4MATIC zapewnia większą trakcję i stabilność. Mercedes GLA oferuje jeszcze więcej możliwości na asfalcie i poza nim
Dynamika jazdy jest atutem wszystkich Mercedesów, nawet w rodzinnych nadwoziach kombi. Znakomite własności jezdne i skuteczne systemy wspomagania kierowcy pozwalają na wiele, kultura kierowcy powinna jednak sprawić, by nie korzystał z tej dynamiki przesadnie. Na zdjęciu: Klasa C Kombi
Niestety, on nie zamierza czytać, a trzyma się blisko, ponieważ wydaje mu się, że w ten sposób wywrze na nas presję, my ulegniemy i przyspieszymy, robiąc dokładnie tak, jak on chce. Ja sobie to zawsze tłumaczę tym, że taki kierowca jest po prostu słaby. Jeżeli chce nas wyprzedzić i potrafi, to powinien to zrobić, ale nawet gdyby umiał wykonać prawidłowo manewr wyprzedzania, to na pewno nie powinien tego robić, wisząc nam na zderzaku. Kiedyś refleks go zawiedzie i będzie musiał komuś odkupić co najmniej zderzak. LISTKI ELKI, CZYLI KAŻDY KIEDYŚ SIĘ UCZYŁ Którzy kierowcy jeżdżą zgodnie z przepisami? Masz rację: kursanci szkół nauki jazdy. Elka zawsze się wlecze i niestety nic na to nie poradzimy, nawet w godzinach szczytu w centrum miasta. Nie pamięta wół, jak cielęciem był? Każdy z nas się uczył, każdy kierowca musi zdać egzamin, więc jedyna możliwość to zaczynać jako zawalidroga będąca utrapieniem starszych stażem kierowców. Pamiętajcie, że widząc kursanta z instruktorem w elce, zawsze powinniśmy zachować ostrożność, bo jak nie jeden, to drugi może znienacka dać w podłogę po hamulcach. Wyprzedzając elkę, zachowajmy większy odstęp – kursant może być jeszcze nieobeznany i strachliwy. Może akurat ma pierwszą w życiu godzinę za kółkiem. Przyczepiliśmy się do kierowców, a teraz czas na instruktorów, którzy, jeśli widzą swojego podopiecznego mylącego ciągle gaz z hamulcem i odwrotnie, powinni najpierw z nim do skutku potrenować podstawy na placu manewrowym, a dopiero potem ruszać w miasto. KIERUNKOWSKAZY – CZY KTOŚ JE WIDZIAŁ? Kierunkowskazy to chyba coś, po czym najszybciej poznamy kulturalnego kierowcę. Dlaczego? Ponieważ kierunkowskazy nie są dla nas, lecz dla innych uczestników ruchu drogowego. My wiemy, gdzie chcemy jechać i kiedy skręcić, a używając ich w odpowiednim czasie i miejscu, ostrzegamy i informujemy innych o swych zamiarach. Oczywiście samo włączenie kierunkowskazu nie daje nam zezwolenia na zmianę pasa czy skręt. Informuje jedynie o naszych zamiarach, a manewr możemy wykonać dopiero, gdy zobaczymy, że ktoś nam ustępuje lub jest miejsce. LEWY PAS – DLA KOGO? To, który pas zajmiemy, też świadczy o naszej kulturze jazdy. Nie chodzi tutaj o to, że pasem do skrętu możemy jechać tylko w bok, a pasem na wprost tylko prosto. Jeżeli jedziemy autostradą lub inną jezdnią jednokierunkową z co najmniej dwoma pasami ruchu i nam się nie spieszy, to mając wolny
prawy pas, powinniśmy poruszać się właśnie nim. W Polsce obowiązuje ruch prawostronny, a więc jazda jak najbliżej prawej krawędzi bądź też jazda prawym pasem. Przyjęło się już dawno, że lewy pas jest szybszym pasem i powinno się go używać do wyprzedzania. W związku z tym, że większość kierowców przestrzega tej zasady – ponieważ bezpieczniej jest wyprzedzać lewym pasem, choćby na autostradzie przy dużych prędkościach – to jadąc wolniej, trzymajmy się prawego pasa. JAZDA NA SKRÓTY, CZYLI ŚCINANIE ZAKRĘTÓW Teraz krótko o osobach, które wręcz uwielbiają skracać sobie drogę, ścinając zakręty i stwarzając przy tym zagrożenie dla siebie i dla pozostałych uczestników ruchu drogowego. „Krojczy” ścina zakręty nieraz w taki sposób, że my czasami możemy się po prostu nie zmieścić, zwłaszcza jeżeli jedzie on ciężarówką. To zjawisko najczęściej obserwuję na drogach, na których ruch jest zwykle niewielki. Być może taki kierowca, jadąc po swojej okolicy, po której niewiele samochodów na co dzień jeździ, czuje się pewniej i zakłada, że za zakrętem nic nie będzie jechało. Jak sobie poradzić z „krojczym”? Niestety, nie od wszystkiego możemy się uchronić. Jedynym wyjściem z takiej opresji jest po prostu zwolnić i przysunąć się do prawej krawędzi możliwie jak najbardziej.
Pamiętajmy, że w zakręt można wejść z każdą prędkością, ale już nie z każdą prędkością się z niego wychodzi. Czasem lepiej też ustąpić niekulturalnemu tylko po to, by dalej żyć. Na cmentarzach leży wielu ludzi, którzy mieli pierwszeństwo.
JA SIĘ PYTAM: GDZIE BYLI RODZICE I OPIEKUNOWIE? Rodzice i opiekunowie – to oni mają największy wpływ na przyszłych kierowców. Dzieci, jak wiadomo, najczęściej wzorują się na swoich rodzicach. W ten sposób, jeżeli rodzice jeżdżą nerwowo i niezgodnie z przepisami, ryzykując przy tym nie tylko swoje życie, ale i życie wszystkich dookoła, to śmiało możemy podejrzewać, że ich pociechy za lat kilkanaście będą wiernie odzwierciedlać ich nieprawidłowy styl jazdy. Gdy nasze dziecko otrzyma już ten upragniony plastik, który uprawnia do samodzielnej jazdy, mimo wszystko powinniśmy sprawdzić, co potrafi, i starać się nakierować je na właściwe myślenie, jeżdżąc z nim od czasu do czasu. pasja i praktyka na co dzień 53
21
JAK DOSTOSOWAĆ PRĘDKOŚĆ DO WARUNKÓW NA DRODZE? Bartek Garnuch JustWellDriven.pl
Vision Mercedes-Maybach 6 Cabriolet – przepiękna sylwetka, elektryczny napęd o mocy 750 KM i baterie dające zasięg ponad 500 km. To concept, który chciałoby się spotkać na drodze
Obserwując motoryzację i wszystko, co się wokół niej kręci, odnoszę wrażenie, że najważniejszym, a jednocześnie wywołującym największe zamieszanie słowem jest „prędkość”. Z jednej strony każdy ją uwielbia – kogo w końcu nie rajcuje szybka jazda? Nie znam takiej osoby, która choćby jako pasażer nie uśmiechnęłaby się przynajmniej kącikiem ust, mijając bez najmniejszego problemu kolejny samochód. To jest zupełnie naturalne, tego nie da się wyzbyć, a chyba jeszcze gorzej jest temu zaprzeczać. Prędkość jest fajna i koniec, niezależnie od tego, czy osiąga się ją na miejscu kierowcy, czy pasażera. Z drugiej jednak strony każdy chyba wie, że to, co daje przyjemność, często też bywa powodem wielu problemów. A z prędkością jest trochę tak jak z jedzeniem: najlepsze jest to, co najbardziej niezdrowe. Tak, prędkość też może być niezdrowa – a dokładniej mówiąc: niebezpieczna – co próbuje się nam udowodnić za pomocą wielu różnych kampanii społecznych, medialnych, reklamowych i innych wymyślnych sposobów. Oczywiście głupotą byłoby kwestionować słuszność takich działań, ponieważ fakty i statystyki są nieubłagane: w Polsce wciąż bardzo dużo jest wypadków drogowych spowodowanych
nadmierną prędkością. Statystyki mają jednak to do siebie, że są danymi liczbowymi, które można z łatwością przedstawić odpowiednio do własnych celów. A w przypadku takich kampanii cel jest jeden: wtłoczyć kierowcom do mózgów, że prędkość jest zła i jest powodem wszelkich drogowych nieszczęść. Spójrzmy jednak prawdzie w oczy – wszyscy wiemy, że tak nie jest. Ciągle słyszymy o wypadkach, o tym, ile było ofiar i że można było tego uniknąć, gdyby prędkość była mniejsza. Dla mnie jest to jednak ten sam sposób argumentacji co w przypadku zbrodni z użyciem broni, kiedy ludzie mówią, że broń jest zła, bo zabija. Ale to przecież człowiek naciska spust! Równie idiotyczne zatem, idąc tym tropem, jest stwierdzenie, że prędkość zabija. Nie, to nie prędkość zabija. Wypadki powodują ludzie, którzy nie potrafią odpowiednio dostosować prędkości do warunków panujących na drodze, do własnych umiejętności i do możliwości ich pojazdów. Prędkość sama w sobie nie jest niebezpieczna, ale osiągana przez niedoświadczone i niepewne osoby, staje się groźna – zupełnie tak jak broń w rękach nieodpowiedniej osoby.
Czym zabija? Pędem powietrza? Wskazówką na cyferblacie? Liczbą wyświetlającą się na ekranie komputera pokładowego? Nie mam zamiaru namawiać Cię do szybkiej jazdy na granicy rozsądku, bo przepisy drogowe są po to, by ich przestrzegać, mimo że każdemu zdarza się je łamać. Są też jednak tacy, którzy wszystkie ograniczenia biorą nazbyt serio, co jest równie – a w niektórych sytuacjach bardziej – niebezpieczne niż szybka jazda. Chciałbym po prostu zwrócić uwagę na kilka rzeczy, dzięki którym na drodze będziesz się zachowywać tak, jak w danym momencie jest to konieczne: nie szybciej, nie wolniej – po prostu tak, jak pozwalają na to Twoje umiejętności, Twój samochód i warunki drogowe. ZACZNIJ OD SIEBIE To jest absolutna podstawa. Parafrazując klasykę polskiego kina, musisz zadać sobie jedno zaje**ście, ale to zaje**ście ważne pytanie: na ile pewnie czujesz się za kierownicą? To, za którym razem zdałeś egzamin na prawo jazdy, nie ma najmniejszego znaczenia ani to, ile popełniłeś błędów. Liczy się tylko ewentualnie rubryka „dynamika jazdy”, pokazująca, czy nie jesteś z tych, którzy swoją opieszałością powodują korki. Pewnie 90 procent Czytelników odpowie, że czuje się za kierownicą jak ryba w wodzie. OK, niech tak będzie. A teraz zadaj sobie jeszcze parę dodatkowych pytań: Czy jeździsz ostrożniej podczas opadów deszczu lub śniegu? Czy jeździsz ostrożniej podczas mgły? Czy jeździsz ostrożniej podczas porywistego wiatru? Czy jeździsz ostrożniej nad ranem, kiedy jeszcze widać rosę? Czy jeździsz ostrożniej na pierwszych kilometrach po uruchomieniu samochodu? Czy jeździsz inaczej w zależności od pory dnia i pory roku? Czy stosujesz zasadę ograniczonego zaufania?
Kierowco, jeśli na którekolwiek z powyższych pytań odpowiedziałeś stanowcze „nie” albo jeśli chociaż się zawahałeś, to przykro mi, nie jesteś pewnym i godnym zaufania kierowcą, ponieważ każdy z powyższych punktów ma niebagatelny wpływ na jazdę, niezależnie od tego, czy jedziesz w mieście, czy poza nim. Opady, mgła, wiatr, nawet rosa – każde z tych zjawisk powoduje, że zmienia się klarowność widzenia. Każdy opad na drodze sprawia, że inaczej działa układ przeniesienia napędu, wydłuża się droga hamowania, auto mniej precyzyjnie skręca w zadanym przez kierownicę kierunku. To jest właśnie najistotniejsze: pamiętać, że każda inna pogoda niż sucha i słoneczna wymaga zmiany sposobu prowadzenia auta, gdyż inaczej zachowuje się ono na drodze. Możecie tego nie czuć, ale w momencie skrajnej sytuacji drogowej z pewnością ta różnica da o sobie znać. Stąd tak wiele wypadków w deszczowe, mokre dni. Także pora dnia i roku ma znaczenie: różne godziny zapadania zmroku oraz różne temperatury powietrza i nawierzchni mają wpływ na podzespoły, które gdy są nierozgrzane, inaczej reagują na polecenia kierowcy. Dopóki auto nie jest rozgrzane, nie zaleca się gwałtownych przyspieszeń, nagłych skrętów i raptownych hamowań, bo mogą ucierpieć na tym podzespoły – to jest napisane w każdej instrukcji samochodu. 56 pasja i praktyka na co dzień
Ważne jest jednak, by w tym wszystkim nie przesadzić, bo nadgorliwość jest gorsza od pewnego nielubianego ustroju. Nie chodzi o to, by w trudniejszych warunkach od razu zmniejszać prędkość o połowę, skądże. Dynamika jazdy musi być zachowana. Ważne jest tylko, by pamiętać, że auto w różnych warunkach będzie się różnie zachowywało, a systemy wspomagające nie zawsze są w stanie pomóc. Jak na razie człowieka za kółkiem zastąpić się nie udało. POZNAJ SWOJE AUTO Każde auto zachowuje się inaczej: inny jest promień skrętu, inna reakcja układu kierowniczego, inna praca zawieszenia – czynników jest mnóstwo, sam z głowy wszystkich bym nie wymienił. Przypomnij sobie, jak się zachowujesz, kiedy wsiadasz za kółko nowego albo cudzego samochodu. Przez pierwsze kilometry czujesz niepewność, prawda? Trudno się dziwić, bo liczba czynników, którymi różnią się samochody, jest tak ogromna, że potrzeba trochę czasu, by przyzwyczaić się do nowych realiów. Wraz z kolejnymi kilometrami w końcu pewność przychodzi, a z nią najczęściej brawura. A wiemy wszyscy, czym brawura się kończy: zadrapanie boku to najmniejszy wymiar kary. A z czego to wynika? Widzisz, pewność za kierownicą wcale nie oznacza znajomości samochodu. Pewność bowiem przychodzi znacznie wcześniej, znajomość natomiast jest wynikiem wielu doświadczeń w prowadzeniu danego modelu, na co składają się np. nagłe niebezpieczne sytuacje, ostre hamowania, nagłe wymijania i wyprzedzania – wszystko to, co pozwala poznać auto z jego najbardziej nieokiełznanej strony. Bo kiedy jedziesz prosto, wszystko jest proste. Dopiero kiedy pojawia się sytuacja alarmowa, wówczas się dowiadujesz, na co Twoje auto tak naprawdę stać. Aby jednak do tych sytuacji kryzysowych nie dopuścić albo je zminimalizować, można sobie jakoś pomóc. Jest na to kilka sposobów, ale najprościej jest pojechać za miasto i sprawdzić, ile wynosi droga hamowania na suchej i na mokrej nawierzchni. Zimą pojedź wieczorem na parking i spróbuj wprowadzić auto w poślizg. To nie jest dziecinada, coś takiego faktycznie pomaga, mimo że kojarzy się z młodocianymi adeptami driftingu. Prawda jest jednak taka, że w im większej liczbie sytuacji auto sprawdzisz, tym lepiej je poznasz. Dzięki temu żadna prędkość nie będzie większym wyzwaniem, a kolejna sytuacja na drodze okaże się czymś, na co będziesz umiał zareagować. Taka wiedza jest nie do przecenienia. Oczywiście najlepszym sposobem na poznanie możliwości własnego auta jest jazda po torze. I tutaj uwaga: nie potrzebujesz do tego samochodu sportowego, usportowionego, obniżonego czy w jakikolwiek sposób przystosowanego do lepszych osiągów. Na tor możesz pojechać jakimkolwiek samochodem, bo chodzi tutaj nie o czas, lecz o to, by samochód był przedłużeniem Twojej własnej ręki. Tak masz się w nim czuć, a jazda po torze najlepiej obnaża braki w umiejętnościach. Jeśli więc nie szkoda Ci kilkuset złotych, to się nie wahaj i jedź, bo jest to najlepsze, co możesz zrobić. ZWRÓĆ UWAGĘ NA NAWIERZCHNIĘ Nawierzchnia nawierzchni nie jest równa. U nas w Polsce można znaleźć mnóstwo różnych rodzajów dróg, a każda inaczej się zachowuje w zetknięciu z kołami. Warto więc wiedzieć, na której na co można sobie pozwolić. Kocie łby – jedź wolno, szkoda zawieszenia. A jeśli zrobi się mokro, to powyżej 60 km/h droga hamowania po prostu się nie kończy, chyba że na innym samochodzie. Najlepiej
Każde auto zachowuje się inaczej: inny jest promień skrętu, inna reakcja układu kierowniczego, inna praca zawieszenia i wiele innych elementów. W bezpiecznych warunkach sprawdź jak reaguje Twój Mercedes. Na zdjęciu: Klasa E
Nawet gdy masz SUV-a, takiego jak Mercedes GLS, po dziurawej drodze jedź wolniej – szkoda zawieszenia, a poza tym koła tracą przyczepność
i łatwo stracić panowanie nad pojazdem
więc zachować duży odstęp od poprzedzającego samochodu, nie przyspieszać gwałtownie i hamować dodatkowo silnikiem oprócz używania hamulców. Płyta betonowa – czy ktoś w ogóle po tym szybko jeździ? Daj spokój, głowę chce urwać od telepania, więc nawet nie próbuj. Kostka brukowa – lepiej niż kocie łby, ale wciąż bywa ślisko. Poza tym dróg się z niej nie robi, tylko deptaki. Asfalt – rodzajów tej nawierzchni jest mnóstwo. Asfalt lepszej jakości, o widocznych dużych porach ładnie przepuszcza wodę i świetnie trzyma się opon, więc nawet kiedy jest mokro, to opona na nim zachowuje się niemal tak jak na suchej nawierzchni. Jeśli zatem opony i szosa są mokre, to w tym przypadku spokojnie możesz jechać. Gorzej, gdy asfalt dostaje charakterystycznego połysku – wtedy lepiej uważać, bo może być bardzo ślisko. Beton – najlepsza nawierzchnia. Trzyma niemal zawsze, przepuszcza wodę, najlepszy materiał, jaki dotychczas zastosowano do budowy dróg.
Oczywiście na drogę trzeba patrzeć ciągle, bo to, że jest zrobiona z dobrego asfaltu, nie znaczy, że łata pozostająca po naprawie nie mogła zostać wykonana po kosztach. Wtedy w różnych częściach drogi reakcja samochodu może być różna, koła mogą mieć różną przyczepność, co w prostej linii prowadzi do bączka. A tego raczej nikt doświadczyć nie chce. O dziurach wspominać raczej nie muszę: są dziury, jedziemy wolno. Zawieszenia szkoda, łatwo stracić panowanie nad pojazdem, koła tracą przyczepność, przy prędkościach powyżej 70 km/h nietrudno o podbicie koła i utratę kontaktu opony z drogą. Kończy się to podobnie jak w przypadku wspomnianym powyżej. Albo gorzej. I ostatnia, wybitnie zdradliwa rzecz, czyli kałuże. Nie dość, że zalewają dziury, przez co łatwo urwać koło, to jeszcze wytracają prędkość samochodu. Pal licho, gdy się wjedzie wszystkimi kołami, ale jeśli np. kałuża jest głęboka i wjedzie się w nią tylko jednym kołem?
Pewnie znacie to uczucie wyhamowania – nieprzyjemna sprawa, szczególnie przy dużej prędkości. Łatwo wtedy o utratę panowania nad samochodem, więc lepiej kałuże omijać, bo nigdy nie wiadomo, czy jest to płytka tafla wody, czy głęboka dziura. A poza tym warto je omijać także ze względu na przechodniów. Ot, taka przychylność dla innych użytkowników dróg i chodników. WŁAŚCIWIE INTERPRETUJ OGRANICZENIA DROGOWE To, co jest na znakach, jest święte. Możesz się z tym nie zgadzać, możesz się dziwić, czemu dany znak jest postawiony w takim, a nie innym miejscu, ale nic na to nie poradzisz. Musisz przestrzegać tego, co na nich widnieje, i koniec. Chyba że wolisz kilka punktów karnych i uszczuplony o kilkaset złotych portfel – to proszę bardzo, droga wolna. O ile jednak znaki nakazu, zakazu i informacyjne nie pozostawiają raczej pola do polemiki z tym, co przedstawiają, tyle trochę inaczej jest z ograniczeniami prędkości. Niby jest to oczywiste: nie wolno przekroczyć pokazanej na nich wartości, aby nie dostać liściku z podpisem policjanta. I to jest jasne. Gdyby jednak tak było w 100 procentach, to na ograniczeniu do 60 km/h każde przekroczenie, nawet o 1 km/h, byłoby karalne. Ale tak nie jest. Dopiero od przekroczenia o 10 km/h zaczynają się konsekwencje. Wiesz, dlaczego tak jest? Bo ograniczenia prędkości w mieście nie wskazują tak naprawdę granicy, której nie można przekroczyć. Nie mówią, że każda prędkość poniżej jest akceptowalna, a każda powyżej karalna.
Ograniczenia prędkości są tak naprawdę wskazówką, jaka prędkość w danym miejscu jest najlepsza. Nie mniejsza ani nie większa, tylko dokładnie ta, która widnieje na znaku, jest odpowiednia, by bezpiecznie dotrzeć na miejsce, ale też jechać na tyle szybko, by nie tworzyły się korki. Mówiąc krótko: masz ograniczenie do 70? Jedź 70. Do 50? Jedź 50.
pasja i praktyka na co dzień 59
Wtedy będziesz jechać odpowiednio szybko oraz odpowiednio bezpiecznie i – zapewniam – dotrzesz sprawnie i punktualnie na miejsce. BÓJ SIĘ INNYCH KIEROWCÓW To wszystko, co wymieniłem w poprzednich akapitach, zależy tylko i wyłącznie od Ciebie – kierowcy. To Ty musisz znać swoje możliwości, to Ty musisz potrafić ocenić pogodę, to Ty musisz umieć sprawić, by samochód Cię słuchał, a nie żył własnym życiem. Na to zawsze masz wpływ. Na drodze nie masz wpływu tylko na jedno, mianowicie na innych kierowców. A to z nimi przecież dzień w dzień obcujesz, ale nie wiesz, kim ci ludzie są. Mijasz świeżo upieczonych kierowców, znudzonych taksówkarzy, wkurzonych biznesmenów, wiecznie spieszących się przedstawicieli handlowych, zestresowanych dziadków i narwanych chłopców. Każda z tych osób jest inna, ma inny styl jazdy, inne zachowania i – co jest kluczowe – inny stopień koncentracji. I dlatego właśnie powinieneś innych kierowców się bać. „Bać się” w tym kontekście nie oznacza oczywiście strachu przed tym, że zaraz jakiś koks wyjdzie i wyciągnie Cię za bety z samochodu. „Bać się” innych kierowców oznacza strach przed tym, jak oni się na drodze zachowają w momencie, kiedy jesteś tuż obok nich. Każdy z nich może Cię nie zauważyć, może wykonać niedorzeczny lub nieoczekiwany manewr albo nagle zahamować i nieświadomie stworzyć zagrożenie. Tak się dzieje dzień w dzień na drogach i z tego powodu jest najwięcej wypadków. Jeśli więc już jedziesz i każdą z powyższych zasad wziąłeś sobie do serca, to weź sobie także tę ostatnią: uważaj na innych, miej oczy dookoła głowy. Zasada ograniczonego zaufania nie jest idiotycznym wymysłem, który został stworzony po to, by zawsze oglądać się przez ramię w trakcie różnych manewrów. Ona faktycznie działa, bo jeśli uwierzysz w to, że ktoś zachowa się na drodze w sposób, jakiego od niego oczekujesz, to możesz być pewny, że jesteś na najlepszej drodze do wypadku.
60 pasja i praktyka na co dzień
Nie z Twojej winy, z winy innego użytkownika drogi. Wielu wypadkom można by było zapobiec, gdyby ludzie nie wierzyli w umiejętności innych. Droga to jedyne miejsce, w którym z zasady możecie innym nie ufać. PODSUMOWANIE Nie ma kierowców idealnych. Każdy popełnia błędy, każdy o czymś zapomina, każdemu zdarzyło się kiedyś wymusić pierwszeństwo albo mniej lub bardziej przekroczyć granicę rozsądnej prędkości. Jeśli ktoś tego nigdy nie zrobił, znaczy to, że nigdy nie prowadził samochodu. Błędów nie popełnia ten, kto nic nie robi. Sztuką jest jednak zmniejszyć liczbę niebezpiecznych sytuacji do najmniejszego możliwego minimum, jednocześnie dając sobie możliwość czerpania przyjemności z jazdy. I z prędkości. W 99 procentach jest to zależne tylko i wyłącznie od Ciebie i od Twoich umiejętności. To Ty decydujesz, jak jeździsz i na co zwracasz uwagę. Tych kilka kwestii opisanych przeze mnie powyżej z pewnością Ci pomoże stać się bardziej świadomym kierowcą, mimo że nie są to zasady jakiejś wiedzy tajemnej z klasztoru Szaolin – według mnie to są podstawy podstaw, o których wiele osób mówi, ale których nikt nie precyzuje.
Nie mogę Ci obiecać, że dzięki ich przyswojeniu staniesz się lepszym kierowcą, bo tak samo nikt po przeczytaniu zasad pokera nie staje się od razu graczem klasy światowej. By takim graczem się stać, potrzeba treningu – i tak samo jest z jazdą: tylko odpowiedni trening może sprawić, że będziesz lepszym kierowcą. Jeśli jednak to, co napisałem, będziesz zawsze mieć gdzieś z tyłu głowy i czasem w trakcie jazdy zapali Ci się w głowie lampka – pojawi się myśl, że coś powinieneś zrobić inaczej – to jest to mój i Twój sukces, który zbliża Cię do lepszej, bezpieczniejszej i zwyczajnie bardziej satysfakcjonującej jazdy. Bo musisz pamiętać: oprócz bezpiecznej jazdy równie ważne jest czerpanie z niej przyjemności. A z czego czerpać przyjemność, jeśli nie z prędkości, nad którą potrafi się panować?
Jazda tak dynamicznym samochodem, jak Mercedes AMG GT daje niezwykle dużo przyjemności, ale pamiętaj, że przyjemność można czerpać tylko z takiej prędkości, nad którą potrafi się panować
22
SPRAWNA JAZDA PO MIEŚCIE Marcin Kawa spalaczbenzyny.pl
Jazda w ruchu miejskim jest dynamiczna, często zmienia się z sekundy na sekundę. Wymaga to od nas większego skupienia i wzmożonej uwagi, przewidywania manewrów innych kierowców, jeszcze bardziej ograniczonego zaufania. Nasze manewry dotyczą nie tylko nas samych i kierowców w naszym bezpośrednim otoczeniu, ale również tych, którzy znajdują się kilkaset metrów za nami lub nadjadą z bocznych ulic. Ruch miejski jest wielowymiarowy, różni kierowcy podróżują z różnych kierunków do różnych celów, zwykle trasy przejazdów pokrywają się tylko w niewielkim stopniu. Nie wszyscy jadą tam, gdzie my, nie wszystkich dotyczą te same ograniczenia co nas. W dużej mierze problem z płynną jazdą miejską i ograniczaniem korków wynika z tego, że zwykle w sytuacjach, w których nasze manewry mają najbardziej istotny wpływ na powstawanie zatoru, tak naprawdę odbijają się one na nas w niewielkim stopniu albo są dla nas zupełnie obojętne. W praktyce aby było lepiej, musimy robić coś dla innych, mimo że sami nic w tym momencie z tego nie będziemy mieli. A niepodejmowanie takich działań wynika zazwyczaj po prostu z nieświadomości, niewiedzy, egoizmu albo braku wyobraźni. Na sytuację, jaka jest na drodze przed nami, mamy niewielki wpływ, ale mamy ogromny na to, co dzieje się za nami. Swoim zachowaniem możemy zarówno pomagać innym kierowcom, jak i pogarszać ich sytuację. Jak jeździć, aby w jak największym stopniu wykorzystać przepustowość i możliwości miejskich dróg? Jak prowadzić samochód, aby nie przeszkadzać innym, nie wprowadzać zbędnego zamieszania i nie doprowadzać do niebezpiecznych sytuacji? W tym tekście przedstawię kilka wskazówek i uwag stanowiących odpowiedzi na powyższe pytania. Dzięki tym poradom jazda po mieście może stać się bardziej płynna, bardziej komfortowa i bezpieczniejsza. NIE BLOKUJMY PRZEJAZDU W OCZEKIWANIU NA SKRĘT... ...jeżeli możemy tego uniknąć. Patrzmy w lusterka! Zmieniając kierunek jazdy, podjeżdżajmy jak najbliżej pasów, linii czy innych oznakowań, ponieważ dzięki temu auta jadące prosto będą miały swobodny przejazd.
W prototypowych Mercedesach nie ma już lusterek – zastąpiły je kamery. Póki jednak mamy lusterka, pamiętajmy o ich martwej strefie… lub zamówmy system asystenta martwego punktu, który zrobi to za nas. Na zdjęciu: Mercedes-Benz Concept EQ
Zjeżdżając ze skrzyżowania, ustawmy się jak najbliżej środkowej linii, a jeżeli jest to konieczne do zapewnienia swobodnego przejazdu, to także podjedźmy na wysokość jezdni, w którą skręcamy. Co prawda czasami będziemy musieli mocniej wykręcić kierownicę przy zjeździe, ale dzięki temu nie zablokujemy całego przejazdu.
Pamiętajmy, aby w oczekiwaniu na lewoskręt mieć wyprostowane koła, gdyż ogranicza to ryzyko buksowania kół przy dynamicznym ruszaniu i pozwala na szybszy zjazd ze skrzyżowania. NIE BĄDŹMY ZAWALIDROGAMI Nie poruszajmy się z prędkościami utrudniającymi jazdę innym. Nie róbmy jazdy po mieście jeszcze wolniejszą, niż jest. Nie poprawiajmy rekordów niskiego spalania w czasie największych korków! Nie próbujmy tworzyć sobie „zielonej fali” na odcinkach dróg, na których sygnalizacja świetlna na to nie pozwala. Podjeżdżając do czerwonego światła, róbmy to płynnie, nie zwalniajmy o wiele wcześniej do minimalnych prędkości tylko po to, aby później dotaczać się do skrzyżowania, chcąc za wszelką cenę uniknąć zatrzymania się. Na mocno zakorkowanych ulicach z wieloma skrzyżowaniami, wjazdami, zjazdami itp. zachowajmy nieduży dystans za poprzedzającym autem, nawet jeżeli wiąże się to z podjazdami co kilkanaście czy kilkadziesiąt metrów. Nie róbmy sobie miejsca umożliwiającego stałą, ale bardzo powolną jazdę przez pewien czas, po którym i tak będziemy musieli się zatrzymać. Inni kierowcy na drogach dojazdowych, na przyblokowanych skrzyżowaniach właśnie czekają na te kilkanaście metrów, które pozwolą im wyjechać z zatoru. Pamiętajmy, że nie wszyscy za nami jadą w to samo miejsce co my i nie wszystkich dotyczą te same czerwone światła co nas. RUSZAJMY DYNAMICZNIE Bądźmy przygotowani do zmiany świateł i ruszajmy dynamicznie. To, że za chwilę zaświeci się zielone światło, bardzo łatwo można przewidzieć, obserwując ruch pojazdów z kolizyjnej strony, sygnalizację dla pieszych czy gaśnięcie zielonej strzałki; w niektórych miastach zainstalowane są liczniki odliczające czas do zmiany świateł. Jeśli znajdujemy się za innym kierowcą w kolejce, nie czekajmy, aż poprzedzające auto wyraźnie od nas odjedzie. Wykorzystując zachowany (niewielki!) odstęp, ruszajmy razem z autem jadącym przed nami. Bez zbędnej zwłoki przyspieszmy do właściwej prędkości, z jaką poruszają się auta po danej drodze. Nie nabierajmy prędkości w ślimaczym tempie, bo poza tym, że utrudniamy jazdę innym, jest to też nieekonomiczne. NIE BLOKUJMY LEWEGO PASA... ... nawet jeżeli jedziemy z maksymalną dozwoloną prędkością. Cały czas obowiązuje nas przepis nakazujący jazdę przy prawej krawędzi jezdni, pasja i praktyka na co dzień 63
czyli prawym pasem, o ile akurat nikogo nie wyprzedzamy ani nie mamy zamiaru skręcać w lewo. Nie ustawiajmy się na lewym pasie na długo przed miejscem skrętu, szczególnie kilka skrzyżowań wcześniej. Co prawda wyprzedzanie prawym pasem jest jak najbardziej dozwolone na typowej drodze dwupasmowej i często praktykowane w mieście, ale nie będziemy mogli tego zrobić, jeżeli przed nami będzie jechało inne auto. WŁAŚCIWIE KORZYSTAJMY Z PASÓW ZJAZDOWYCH I WJAZDOWYCH Poza jazdą w określonym kierunku pasy zjazdowe i wjazdowe służą też do rozpędzania się i hamowania. Starajmy się hamować już po zajęciu miejsca na pasie zjazdowym, aby nie spowalniać aut jadących za nami, ale prosto. Nie zatrzymujmy się na początku pasa wyjazdowego, nie włączajmy się do ruchu przy niewielkiej prędkości. Pas wyjazdowy służy właśnie do nabrania prędkości i płynnego włączenia się do ruchu. Włączając się do ruchu, zajmujmy prawy pas, a następnie kierujmy się na docelowy środkowy lub lewy. Nie czekajmy, aż zupełnie ustanie ruch na całej jezdni i będziemy mogli swobodnie wjechać na dowolny pas. Często inni zjeżdżają na lewy pas, aby ułatwić nam wyjazd z drogi podporządkowanej, a mimo to wielu kierowców z tego nie korzysta i czeka, aż przejedzie cała kolumna. SPRAWNIE ZJEŻDŻAJMY ZE SKRZYŻOWANIA Chcąc zjechać na najbliższym skrzyżowaniu, nie dojeżdżamy do niego na luzie ani nie hamujmy przez kilkaset metrów, lecz jak najdłużej jedźmy w tempie aktualnego ruchu. Odpowiednio wcześniej włączmy kierunkowskaz – sporo wcześniej, niż zaczniemy hamować – a wówczas kierowcy jadący za nami sami zrobią bezpieczny odstęp zapewniający im płynny przejazd. NIE ZATRZYMUJMY SIĘ W BEZKOLIZYJNYCH MIEJSCACH Skręcając w prawo, rzućmy okiem też w prawą stronę. Wielu kierowców na bezkolizyjnych prawoskrętach czy dojazdach zatrzymuje się i niepotrzebnie ustępuje pierwszeństwa, czekając, aż 64 pasja i praktyka na co dzień
na pasie obok ustanie ruch pojazdów. Dopiero wtedy ruszają i zauważają, że mają przed sobą bezkolizyjny pas, po którym mogli swobodnie jechać. NIE BĄDŹMY ZBYT UPRZEJMI Nie zmieniajmy organizacji ruchu na skrzyżowaniach ze względu na uprzejmość. Nie blokujmy całkowicie przejazdu na drodze z pierwszeństwem po to, aby umożliwić przejazd wszystkim oczekującym z drogi podporządkowanej. Jak najbardziej powinniśmy upłynniać ruch i umożliwiać lewoskręt, jeżeli za danym autem tworzy się zator, ale róbmy to w tempie, bez zatrzymywania się. Widząc auto, które chcemy przepuścić, zwiększmy dystans, mrugnijmy światłami, aby dać znać, że droga będzie wolna. Jeżeli jesteśmy jednym z ostatnich aut, na których przejazd ktoś czeka, to w ogóle nie ustępujmy, lecz przejedźmy jak najszybciej. Skręcający bowiem i tak nie spodziewa się ani nie potrzebuje takiego manewru, gdyż on czeka, aż te ostatnie auta w końcu przejadą i będzie mógł skręcić.
Jeżeli sami oczekujemy na przepuszczenie, to obserwujmy przejeżdżające auta i bądźmy gotowi do dynamicznego startu. Ruszajmy na wyprostowanych kołach, a auto pojedzie szybciej. KIERUNKOWSKAZY, KIERUNKOWSKAZY I JESZCZE RAZ KIERUNKOWSKAZY! Z kierunkowskazu korzysta się po to, aby zakomunikować zamiar zmiany kierunku jazdy, ale wielu kierowców używa go chyba tylko dlatego, że za jego brak można dostać mandat. Kierunkowskaz jest informacją dla innych użytkowników drogi, więc należy odpowiednio wcześnie go włączyć, aby inni mogli z tej informacji skorzystać. Chcesz zmienić pas przy sporym ruchu? Włącz wcześniej kierunkowskaz, a wówczas inni kierowcy będą mogli zrobić Ci miejsce na tę zmianę. Skręcasz w lewo na najbliższym skrzyżowaniu? Włącz wcześniej kierunkowskaz, a wtedy inni kierowcy będą mogli zmienić pas na prawy i nie będą zmuszeni czekać za Tobą, aż zjedziesz na lewoskręcie. Wiele razy widziałem we wstecznym lusterku oburzenie, że zablokowałem komuś skręt w prawo na zielonej strzałce, stając na prawym pasie, gdy lewy był pusty. Tylko skąd miałem wiedzieć, że ktoś za mną zamierzał skręcić w prawo, skoro dopiero po zatrzymaniu włączył
Mierzący niecałe 2,7 m Smart Fortwo świetnie sprawdza się w zatłoczonych miastach. Manewrowanie na parkingach w centrach handlowych jest łatwe. Mimo niewielkich rozmiarów auto ma bagażnik o pojemności 260 l
kierunkowskaz? Chętnie zjechałbym na lewy pas, gdybym w lusterku, w które zawsze patrzę w takiej sytuacji, zobaczył ten kierunkowskaz. Także wielokrotnie mnie ustępowano, gdy tylko włączyłem kierunkowskaz. Naprawdę inni zwracają na to uwagę, trzeba tylko dać im czas, aby mogli dla nas zmienić pas. ZMIANA PASA Umożliwiajmy zmianę pasa kierowcom, którzy to sygnalizują, nawet gdy jest ciasno i trochę nam się nie chce. W moim rankingu najbardziej żenujących i chamskich zachowań na drodze na pierwszym miejscu jest właśnie blokowanie lub ignorowanie kierowców jadących obok nas z włączonym kierunkowskazem. Starożytni Rzymianie przewracają się w grobach, widząc, jak przez takich kierowców wypaczana jest idea drogowego wynalazku pozwalającego szybciej i bardziej komfortowo dotrzeć do celu. Szybciej i do celu, a nie wolniej i w innym kierunku, bo ktoś mający pierwszeństwo na swoim pasie nie pozwoli wjechać przed siebie... nie, bo nie! Nie, bo to on ma pierwszeństwo! Pozwólmy sobie pomóc, więc zanim zaczniemy zmieniać pas, nabierzmy odpowiedniej prędkości, nie wymagajmy od nikogo mocnego hamowania. Pamiętajmy o martwej strefie w lusterkach bocznych – nie tylko swoich, gdy sami zmieniamy pas, ale także nie jedźmy zbyt długo w martwej strefie innych samochodów. Bardzo często zajechanie drogi przy zmianie pasa wynika właśnie z niezauważenia auta znajdującego się w martwej strefie. Kilka metrów w jedną albo drugą stronę rozwiązuje problem.
to w wielu przypadkach zrobimy miejsce na przejazd nawet dla małych ciężarówek. Bodaj najbardziej irytującym sposobem na zmianę pasa jest wymuszenie pierwszeństwa przez powolny wjazd, jakby „na przetrzymanie”. Chyba każdy się z czymś takim spotkał, chyba każdego potrafi to zirytować, chyba każdy ostatecznie ustąpił. O jeździe na suwak nie ma co wspominać... Tak wiele już zostało na ten temat powiedziane, a tak mało trafia do niektórych kierowców, że ja już nie widzę sensu w ponownym tłumaczeniu czegoś, co jest oczywiste, choć z premedytacją ignorowane przez tych, którzy „wiedzą lepiej”, jak powinno się jeździć. NIE UTRZYMUJMY ZBYT DUŻYCH ODSTĘPÓW W KORKACH Jeden metr to wystarczający dystans do poprzedzającego auta, gdy stoimy w korku czy przed światłami. Zarówno pozwala na sprawne ruszanie, jak i sprawdza się w sytuacjach awaryjnych (takich jak ominięcie auta z usterką, przejazd pojazdu uprzywilejowanego itp.). Dłuższe odstępy niepotrzebnie wydłużają zatory, co w mieście zwykle prowadzi do blokowania wcześniejszych skrzyżowań, zjazdów, wjazdów itp. Jeżeli jest to zasadne, skróćmy dystans do minimum. Na niektórych skrzyżowaniach podczas jednego cyklu świateł może przejechać bardzo niewiele pojazdów – tylko tyle, ile wjedzie na skrzyżowanie, zanim zapali się czerwone światło. Gdy ograniczysz dystans, więcej aut będzie mogło wjechać na skrzyżowanie i przejechać przez nie.
W dużych korkach i przy gęstym ruchu, chcąc zmienić pas, wspomagajmy się też kontaktem wzrokowym z kierowcą, przed którym chcielibyśmy uzyskać miejsce. Ustawmy się tak, abyśmy byli widoczni przez jego przednią szybę, nie jedźmy drzwi w drzwi, bo w takiej sytuacji nawet nie zobaczy on naszego kierunkowskazu i nie będzie wiedział, że chcemy zmienić pas. Poza tym z takiej pozycji nie da się skręcić. Popatrzmy na niego, machnijmy ręką, dajmy mu znać, że chcemy przed niego wjechać, a niemal każdy zrobi nam miejsce, i to niezależnie od sytuacji.
PODJEŻDŻAJMY POD SYGNALIZATOR Przed każdym skrzyżowaniem jest namalowana na jezdni linia wskazująca miejsce zatrzymania, więc... stosujmy się do niej! Nie zatrzymujmy się kilka metrów wcześniej, gdyż niepotrzebnie wydłuża to zator i często też zmniejsza przepustowość skrzyżowania.
Jeżeli znajdziemy się w sytuacji patowej, kiedy to musimy koniecznie zmienić pas na ten mocno zakorkowany, co wiązać się będzie z zatrzymaniem, to róbmy to tak, aby w jak najmniejszym stopniu blokować ruch, a najlepiej tak, aby w ogóle go nie blokować.
Dzięki temu podjedziemy bliżej i więcej aut razem z nami zdąży przejechać przez skrzyżowanie.
Zjedźmy do prawej krawędzi pasa albo nawet najedźmy na linię. Jeżeli pasy są dość szerokie,
Na wielu skrzyżowaniach montowane są dodatkowe, małe sygnalizatory, więc... także podjeżdżajmy do linii zatrzymania i patrzmy w ich kierunku, a nie na główne światła.
KORZYSTAJMY Z RONDA! Poza tym, że ronda podnoszą poziom bezpieczeństwa, są także pomocne podczas jazdy w zakorkowanym mieście. Objeżdżając rondo, możemy omijać zatory tworzące się przed skrętem w prawą stronę. Przy bardzo długich
Dostępny we wszystkich klasach Mercedesów napęd na wszystkie koła 4MATIC gwarantuje najlepszy stosunek dynamiki, trakcji i wydajności w każdej sytuacji jezdnej – nie tylko w terenie, ale także na asfaltach. Na zdjęciu: Klasa B
zatorach często będzie to jedyne wyjście, aby płynnie przejechać skrzyżowanie, gdyż oczekując na umożliwienie wjazdu na zakorkowany pas, będziemy blokować przejazd w innym kierunku.
Klasa V zapewnia dynamikę i komfort nie gorsze, niż mniejsze Mercedesy, ale oferuje przy tym znacznie większą funkcjonalność, bogate możliwości adaptacji
Jeżeli jesteśmy na mocno zakorkowanej jezdni wielopasmowej i stoimy na lewym pasie, a chcielibyśmy pojechać w prawo, to korzystając z ronda (czy też skrzyżowania o podobnej budowie), możemy bezkolizyjnie zjechać we właściwym miejscu lub zająć docelowy pas. Czasami też wspomagam się rondem, gdy będąc w obcym mieście, nie wiem, jak mam gdzieś dojechać, i potrzebuję trochę czasu, aby popatrzeć na mapę czy wyszukać nowy cel podróży w nawigacji. Robię to podczas jazdy w kółko po rondzie, co następnie pozwala mi na kontynuowanie jazdy w dowolnym kierunku. NIE WYPRZEDZAJMY NA PRZEJŚCIACH DLA PIESZYCH Jedna trzecia ofiar śmiertelnych na naszych drogach to piesi. Wyprzedzanie na przejściu dla pieszych auta jadącego sąsiednim pasem jest tak samo zakazane i karane jak typowe wyprzedzanie na drodze dwukierunkowej z przekroczeniem linii ciągłej i ze zjazdem na przeciwny pas.
Nie wyprzedzajmy na przejściach, w ogóle nie przejeżdżajmy przez przejścia dla pieszych bez zachowania dodatkowej ostrożności.
Często jeździmy tak, jakbyśmy zupełnie ignorowali znaki sygnalizujące przejścia dla pieszych: nie zwracamy na nie uwagi, planując wyprzedzanie; nie zachowujemy dodatkowej ostrożności, gdy przy przejściu stoją piesi. W trakcie wyprzedzania mamy ograniczoną widoczność i możemy w ogóle nie zauważyć pieszego, który wszedł na jezdnię. Na podstawie jazdy auta przed nami też często trudno się zorientować, że właśnie przepuszcza pieszego, gdyż wielu kierowców robi to bez zmiany tempa jazdy, bez dotykania hamulca, niejako „na styk”, w taki sposób, że gdyby jednak musieli się zatrzymać przed przejściem, to mieliby z tym ogromny problem. Zwracajmy uwagę na przejścia dla pieszych podczas omijania aut stojących w zatorze. Co prawda nie jest to już zakazane wyprze-
wnętrza i dużo miejsca dla najbardziej wymagającego hobby
dzanie, lecz dozwolone omijanie, ale skutek w postaci potrącenia pieszego może być taki sam. Wielu kierowców przejeżdża z pełną prędkością obok takiego zatoru, w ogóle nie zwracając uwagi na przejście. A stojące auta są niejako zaproszeniem dla pieszych do skorzystania z przejścia. KORZYSTAJMY ZE WSZYSTKICH DOSTĘPNYCH PASÓW Jezdnie wielopasmowe nie mają sensu, jeżeli mamy zamiar jechać tylko i wyłącznie jednym pasem. Nie trzymajmy się kurczowo tylko jednej drogi przejazdu, szczególnie gdy jest ona szybko blokowana i przyniesie to nam oraz kierowcom jadącym za nami więcej szkody niż pożytku. Wjeżdżając na skrzyżowanie z wieloma pasami ruchu, możemy zająć dowolny pas. Jeśli wszyscy kierowcy wybiorą ten sam pas, zwykle najbliższy, to zostanie ograniczona przepustowość skrzyżowania i mniej aut będzie mogło przejechać na jednej zmianie świateł. Tak to powinno wyglądać... Podobnych sytuacji są dziesiątki na ulicach naszych miast. Lepiej przejechać skrzyżowanie po „złym” pasie, który po chwili zmienimy na „właściwy”, niż w ogóle nie przejechać i czekać przez kolejny cykl świateł. POZNAJMY SWOJE MIASTO Stojąc codziennie w tych samych korkach, zastanówmy się, czy na pewno nie ma żadnej możliwości, aby je ominąć, pojechać dłuższą, ale bardziej przejezdną trasą, pozwalającą oszczędzić kilka czy kilkanaście minut na całym dystansie. Ja sam „odkryłem” zupełnie oczywistą, omijającą spory korek drogę, która co prawda ma 2,5 km długości, ale można nią przejechać w niecałe 3 min zamiast stać 8-12 min zderzak w zderzak przed światłami. Na wiele korków nie będzie innego sposobu niż… jednoślad – taki też sobie sprawiłem. I w drugą stronę: jeżeli jeździmy agresywnie, przy każdej okazji wyprzedzamy, przejeżdżamy na pomarańczowym, czyli jak stereotypowy przedstawiciel handlowy w służbowym aucie, to sprawdźmy, ile faktycznie na tym oszczędzamy czasu i ile tracimy benzyny względem zupełnie spokojnej jazdy, nijak niewybijającej się poza główny nurt na danej drodze. Bardzo możliwe, że gra nie będzie warta świeczki, bo nadrobione pojedyncze minuty w porównaniu ze zwiększonym spalaniem okażą się niewspółmiernie kosztowne. pasja i praktyka na co dzień 69
23
KOMUNIKACJA NA DRODZE Marcin Kamiński antymoto.com
W wersji AMG nawet najmniejszy Mercedes A staje się sportowym mistrzem. Szczególnie ważne staje się więc informowanie innych kierowców o planach tak dynamicznego auta przez właściwe używanie kierunkowskazów
W dzisiejszym świecie komunikujemy się z innymi ludźmi na wiele sposobów: telefony, czaty, fora dyskusyjne, media społecznościowe. Nie ma znaczenia dzieląca nas odległość ani język – nowoczesna technologia zawsze pomoże nam porozmawiać z człowiekiem choćby z najbardziej odległego zakątka świata. A jak to wygląda na drodze, w świecie kierowców? Niezmiennie od wielu lat, zupełnie jakby pęd cywilizacyjny w tę sferę naszego życia nigdy nie wkroczył. Dlatego też – mimo że nasze samochody potrafią same parkować, trzymać się wyznaczonego pasa ruchu i samodzielnie hamować w razie zagrożenia – aby porozumieć się z kierowcą samochodu obok, musimy skorzystać z tradycyjnych metod. Komunikacja i zrozumienie między kierowcami poruszającymi się po jednej drodze to czynnik kluczowy dla bezpieczeństwa. Bacznie obserwuj innych i odpowiednio wcześnie sygnalizuj swoje manewry. Po co w ogóle potrzebna jest komunikacja wśród kierowców? Przecież każdy z nas jedzie osobno, jest zamknięty we własnym samochodzie, w swoim świecie, z własnymi myślami. Otóż nie ma to znaczenia. Gdy poruszamy się po tej samej drodze, zachowanie jednego kierowcy ma realny wpływ na bezpieczeństwo innych. Dlatego wzajemne zrozumienie jest potrzebne. PODSTAWOWY KOMUNIKAT: ZAMIERZAM SKRĘCIĆ! Jednym z podstawowych komunikatów, jakie wysyłamy do innych kierowców, jest sygnalizacja chęci zmiany kierunku jazdy. Niestety, używanie kierunkowskazów to na naszych drogach archaiczna, zapomniana sztuka, której wyznawcy narażeni są na spojrzenia pełne pogardy. Najczęściej kierowcy używają migaczy źle albo wcale. Za pomocą kierunkowskazów sygnalizujemy zamiar skrętu lub zjechania na inny pas ruchu. No właśnie: sygnalizujemy zamiar, a nie sam manewr. Co to oznacza w praktyce? Należy się upewnić, czy planowany manewr jest możliwy, i włączyć kierunkowskaz, zanim zaczniemy wykonywać ruch kierownicą. Chociaż jest to elementarna wiedza z kursu na prawo jazdy, wielu kierowców zdaje się nie wiedzieć, do czego służą kierunkowskazy. Nie upewniają się oni, czy mogą dany manewr wykonać i czy mają wystarczająco dużo miejsca, co w efekcie prowadzi do zajechania drogi innemu pojazdowi i spowodowania zagrożenia na drodze. Kierunkowskaz włącz odpowiednio wcześnie, aby zawczasu i wyraźnie zasygnalizować zamiar zmiany kierunku jazdy lub pasa ruchu. Dobrze zasygnalizowany zamiar skrętu to dla innych uczestników ruchu ważna informacja i podstawa ogólnego bezpieczeństwa. Dlatego kluczowe jest wyrobienie w sobie prawidłowego nawyku, aby potem wykonywać tę czynność automatycznie. To samo tyczy się odpowiedniego reagowania na sygnały nadawane przez innych kierujących. Dla przykładu: omijanie pojazdu sygnalizującego zamiar skręcenia w lewo może się odbywać tylko z jego prawej strony. Warto pamiętać, że zmieniając kilka pasów ruchu powinno się włączać i wyłączać kierunkowskaz przed każdym przekroczeniem linii przerywanej na jezdni. Zjechanie na wielopasmowej drodze z jednej do drugiej krawędzi z ciągle włączonym kierunkowskazem byłoby niezgodne z przepisami. Dla innych kierowców może to też oznaczać, że ktoś zwyczajnie się zagapił pasja i praktyka na co dzień 71
i zapomniał kierunkowskaz wyłączyć. Tutaj trzeba zastosować zasadę ograniczonego zaufania, o której przeczytacie w innym rozdziale tego poradnika. BĘDĘ WYPRZEDZAĆ! Wyprzedzanie to jeden z najbardziej niebezpiecznych manewrów, jakie wykonujemy na drodze, dlatego tak ważne jest odpowiednie zasygnalizowanie go innym. Być może nie wszyscy pamiętają, ale w niektórych warunkach do zapowiadania wyprzedzania służy nie tylko kierunkowskaz, ale i klakson. Do wyprzedzania należy odpowiednio się przygotować, oceniając panujące warunki drogowe i pamiętając o możliwościach swojego samochodu. Nie każde auto rozpędzi się tak samo szybko, dlatego posiadacze mniejszych i wolniejszych samochodów powinni przewidzieć nieco więcej miejsca i czasu na sprawne wyprzedzenie innego pojazdu. Kierujący jest zobowiązany dawać krótkotrwałe sygnały dźwiękowe w trakcie wyprzedzania lub omijania podczas mgły poza obszarem zabudowanym.
Chęć wyprzedzenia jadącego przed nami pojazdu sygnalizujemy, podobnie jak w przypadku normalnej zmiany pasa ruchu, za pomocą kierunkowskazu. Włączamy go odpowiednio wcześnie, przed faktycznym skrętem kierownicą i zjechaniem na przeciwległy pas. Po wyprzedzeniu pojazdu należy ponownie uruchomić kierunkowskaz, tym razem wskazując zamiar powrotu na swój pas ruchu. Staraj się cały manewr wyprzedzania i informowania o nim innych kierujących wykonać możliwie płynnie, aby nie zaskoczyć żadnego z uczestników ruchu i zminimalizować ryzyko.
Na koniec małe przypomnienie: jeśli wyprzedza nas inny pojazd, nie możemy zwiększać swojej prędkości. Zabraniają tego przepisy, ponieważ stwarza to realne niebezpieczeństwo spowodowania wypadku. Nie rozpoczynajmy również wyprzedzania, jeśli kierowca przed lub za nami sygnalizuje kierunkowskazem ten sam manewr. GŁOSEM KIEROWCY JEST... KLAKSON Wiele lat temu, długo przed erą internetu i telefonów komórkowych, ktoś wpadł na prosty i skuteczny sposób komunikacji między kierowcami: klakson. Do tej pory nikt nie wymyślił nic lepszego. To dlatego znajdziecie go na kierownicy każdego samochodu. Dzięki klaksonowi, prowadząc pojazd, mamy „głos”. Bynajmniej nie oznacza to możliwości nadawania alfabetem Morse’a. Klaksonu nie można używać w terenie zabudowanym, chyba że jest to konieczne w związku z bezpośrednim niebezpieczeństwem. W języku kierowców sygnał dźwiękowy oznacza niebezpieczeństwo. Prawo o ruchu drogowym wyraźnie wskazuje, że jest to jedyna sytuacja, w której możemy użyć klaksonu. Co więcej, zabronione jest jego nadużywanie. W codziennej jeździe oznacza to, że niewskazane jest pozdrawianie za pomocą trąbienia, jak to jest w zwyczaju w krajach Europy Południowej, czy też pospieszanie kogoś przy ruszaniu ze świateł. Sygnały dźwiękowe 72 pasja i praktyka na co dzień
Klasa X wprowadza komfort Mercedesa do segmentu pick-upów. Pięciometrowy samochód łączy wyjątkową dzielność w terenie z normalnym dla Mercedesa luksusem wnętrza i bogactwem wyposażenia
należy ograniczyć do minimum i stosować je jedynie w sytuacji zagrożenia. Klasa B to idealne rozwiązanie dla mieszkańców miast, którzy komfort Mercedesa chcą połączyć ze zwinnością niewielkiej, choć pakownej bryły nadwozia
RĘKA PRAWDĘ CI POWIE Arsenał komunikacyjny kierowcy nie ogranicza się jedynie do stosowania sygnałów świetlnych i dźwiękowych. Szczególnie w terenie zabudowanym, przy mniejszych prędkościach i odległościach między pojazdami, w komunikacji przydatne może się okazać nasze ciało. Wszelkiego rodzaju gesty rękoma czy głową często mogą z powodzeniem zastąpić mruganie światłami czy trąbienie klaksonem. Dłonie to w świecie kierowców znakomity przekaźnik informacji. Można nimi wskazywać, pokazywać czy rysować w powietrzu. Dla przykładu: aby przeprosić lub podziękować innemu kierowcy, możemy porozumiewawczo unieść w górę wyciągniętą dłoń. Jeśli zaczniemy wykonywać dłonią gest naśladujący gadające usta, ostrzeżemy kierowcę innego samochodu o tym, że zapomniał włączyć światła w swoim pojeździe. Z kolei rysowanie w powietrzu za pomocą palca wskazującego kółek na podobieństwo obracającej się niebieskiej szklanki oznacza patrol policji lub kontrolę radarową. Na drodze zastosowanie mają również wszelkie ogólnie przyjęte gesty dłonią i palcami, w tym znany chyba na całym świecie wyciągnięty w górę kciuk oznaczający „OK”. Nie bój się też korzystać z głowy. Bynajmniej nie chodzi tu o myślenie, bo ono za kółkiem jest obowiązkowe, ale o zwykłe skinienie głową jako „dziękuję”. Nie każdy gest jednak warto stosować. Przykład? Środkowych palców nie prostujemy! Może wywołać to niepotrzebną agresję i spięcie na drodze. KIEROWCO, PODZIĘKUJ! O dziwo i na szczęście, coraz częściej spotykamy się na drodze z uprzejmością. Za miły gest wypadałoby innemu kierowcy podziękować. Czy w myślach Twój palec powędrował już nad przycisk uruchamiający światła awaryjne? Błąd! To powszechny nawyk, ale niestety niezgodny z przepisami. Za nieuzasadnione użycie świateł awaryjnych w trakcie jazdy możesz zanotować spadek zasobności portfela. Tak, chodzi oczywiście o mandat. Mało tego, użycie świateł awaryjnych jako podziękowania poza granicami naszego kraju może spowodować realne zagrożenie wypadkiem. Światła awaryjne w języku kierowców oznaczają zagrożenie i nie mogą być wykorzystywane do dziękowania czy przeprosin. Grozi za to mandat! Jak zatem podziękować lub przeprosić innego kierowcę bez narażania się na mandat i niebezpieczeństwo? Jeśli jest taka możliwość, możecie
wykonać opisany nieco wyżej gest otwartą dłonią. Jeśli nie pozwala na to widoczność, warunki atmosferyczne albo warunki na drodze, skorzystajcie z kierunkowskazów. Kierunkowskazów, nie świateł awaryjnych. Różnica jest prosta: nie używamy dwóch kierunków jednocześnie, lecz na zmianę migacza lewego i prawego. Naprzemienne pojedyncze miganie lewym i prawym kierunkowskazem jest stosowane jako gest podziękowania w wielu krajach i takie zachowanie polecam. Wystarczy szybki ruch manetką: lewy, prawy, lewy. Szybko, prosto, zrozumiale i – co najważniejsze – bezpiecznie. UWAGA, AWARIA? NIEKONIECZNIE Skoro jesteśmy przy bezpieczeństwie: w jakiej sytuacji powinniśmy używać świateł awaryjnych? Jak już ustaliliśmy, na pewno nie do dziękowania innym! Sama nazwa wskazuje, że świateł awaryjnych używamy w momencie zaistnienia nieprzewidzianej sytuacji na drodze. Głównie dotyczy to nieplanowanego postoju, np. na poboczu drogi w momencie awarii samochodu. Oprócz uruchomienia świateł awaryjnych konieczne jest w takiej sytuacji ustawienie trójkąta ostrzegawczego. Czy światła awaryjne zawsze oznaczają popsute auto? Nie. Powinniśmy uruchomić je nie tylko w przypadku sygnalizowania postoju na poboczu. Kierujący pojazdem przewożącym zorganizowaną grupę dzieci lub młodzieży w wieku do 18 lat zobowiązany jest do uruchomienia świateł awaryjnych w czasie wsiadania i wysiadania pasażerów. To samo dotyczy kierujących autobusami szkolnymi czy pojazdami do przewozu osób niepełnosprawnych. Warto o tym pamiętać i zachować szczególną ostrożność, gdy będziemy mijać tego typu pojazd zaparkowany na poboczu drogi czy na przystanku.
W języku kierowców światła awaryjne mogą oznaczać również awaryjne hamowanie. Jeśli widzimy, że jadący przed nami pojazd nagle mruga awaryjnymi, może to oznaczać, że właśnie nacisnął gwałtownie pedał hamulca. Zdarza się to często na autostradach, gdy rozpędzone pojazdy nagle zbliżają się do korka, zwłaszcza jeśli korek jest za wierzchołkiem wzniesienia. Nowoczesne samochody w momencie awaryjnego hamowania samoczynnie uruchamiają światła awaryjne, aby ostrzec kierowców z tyłu o zagrożeniu i konieczności nagłego zatrzymania. Jeśli Twoje auto nie posiada takiego systemu, a sytuacja na to pozwala, możesz ręcznie uruchomić światła awaryjne i zasygnalizować kierowcom jadącym za Tobą znienacka pojawiający się zator na trasie szybkiego ruchu. pasja i praktyka na co dzień 75
Kierowca przekazuje innym informacje za pomocą sygnałów światłami czy ruchów dłoni. Otwarte nadwozie Smarta Fortwo Cabrio świetnie wspomaga ten drugi kanał komunikacji – wystarczy podnieść dłoń nad krawędź szyby
JAK OSTRZEGAĆ INNYCH? Może się zdarzyć, że będziemy zmuszeni ostrzec innego kierowcę o niebezpieczeństwie. Najłatwiej będzie to zrobić w przypadku pojazdu jadącego z naprzeciwka – należy użyć wówczas świateł drogowych, pamiętając jednak o tym, aby nie doprowadzić do oślepienia innych kierujących. W takiej sytuacji możemy bowiem otrzymać mandat karny, ale mimo to świecenie długimi jest na naszych drogach powszechnie stosowane przez kierowców. Jak odczytywać błyski światłami długimi? Jedno błyśnięcie może oznaczać, że coś jest nie tak z naszym samochodem: zapomnieliśmy włączyć światła albo przepaliła się nam żarówka. Podwójne krótkie błyśnięcie światłami drogowymi najczęściej oznacza ostrzeżenie przed radarem lub patrolem policji. Mimo że jest to powszechnie stosowany uprzejmy gest, według przepisów można za niego otrzymać mandat karny.
Ze wszystkich sił należy się skoncentrować w momencie wychwycenia natrętnego mrugania długimi przez nadjeżdżający z naprzeciwka pojazd. Jeśli mruganie jest bardzo intensywne, może oznaczać poważne zagrożenie, np. wyprzedzanie na trzeciego. Jeżeli więc widzimy, że ktoś nagle i dosadnie chce nam coś zasygnalizować światłami drogowymi, zachowajmy szczególną czujność.
TECHNOLOGIA NADAL STOI W MIEJSCU Zadziwiający jest fakt, jak niewiele zmieniło się w języku kierowców w ostatnich latach. Podczas gdy mocno ewoluują silniki, zawieszenia, nawigacje i wszystkie inne elektroniczne systemy, alfabet kierowcy sprowadza się do świateł, klaksonu i gestów. Owszem, na rynku dostępne są różnorakie wynalazki, jak chociażby specjalne tablice do montażu przy tylnej szybie samochodu. Dzięki przyciskom na pilocie zdalnego sterowania można na takiej tablicy wyświetlać proste emotikony lub napisy. Tego rozwiązania jednak zdecydowanie nie polecam – zarówno odwraca uwagę kierowcy używającego tego gadżetu, jak i rozprasza wszystkich innych wokół. Mało to ma wspólnego z bezpieczeństwem, a przecież taka jest podstawowa rola komunikacji na drodze. JĘZYK KIEROWCÓW NIE JEST UNIWERSALNY Niestety, mimo że język kierowców nie wykorzystuje słów, nie jest uniwersalny. W różnych krajach obyczaje są inne, tak samo jak przy-
zwyczajenia kierowców. Nie wszędzie przepisy o ruchu drogowym są takie same. Dlatego wybierając się samochodem lub motocyklem na zagraniczne wojaże, rozeznaj się, np. w internecie, co warto wiedzieć, planując taką podróż. To, że u nas dziękowanie za pomocą świateł awaryjnych jest powszechne i zrozumiałe dla niemal wszystkich, nie oznacza, że tak samo będzie w Niemczech. Tam mrugnięcie awaryjnymi oznacza bezpośrednie zagrożenie i może spowodować automatyczne wyprostowanie się nogi tamtejszego kierowcy nad pedałem hamulca. A od tego niewiele już brakuje do kolizji czy nawet wypadku. PODSUMOWANIE Jak widzisz, mimo coraz szybszego mobilnego internetu, telewizorów 3D, kamer i radarów w samochodach komunikacja między kierowcami nadal opiera się na starych, sprawdzonych sposobach. Tu pomacha, a tam zatrąbi lub poświeci. Najważniejsze to pamiętać, że prawidłowe sygnalizowanie zmiany pasa, skrętu, wyprzedzania, postoju na poboczu czy awaryjnego hamowania to wyznacznik bezpieczeństwa nie tylko naszego, ale również pasażerów i innych użytkowników drogi. Dlatego śmiało komunikujmy się na drodze, wysyłajmy sobie jasne sygnały i starajmy się je zrozumieć. Przyniesie to korzyści nam wszystkim. Na koniec podsumowanie najważniejszych zwrotów w języku kierowców: gest uniesioną do góry otwartą dłonią: dziękuję/przepraszam, gest dłonią imitujący ruch ust: niewłączone światła mijania, gest palcem rysującym w powietrzu kształt litery O: ostrzeżenie o radarze/ policji, gest wskazujący ręką lub pojedyncze krótkie mrugnięcie długimi światłami: ustąpienie pierwszeństwa, przepuszczam cię, wjeżdżaj przede mnie, pojedyncze krótkie mrugnięcie długimi światłami: ostrzeżenie o wyłączonych światłach/przepalonej żarówce, podwójne krótkie mrugnięcie długimi światłami: ostrzeżenie o radarze/policji, pojedyncze dłuższe mrugnięcie długimi światłami: oślepiasz mnie/wyłącz światła drogowe/masz źle ustawione światła, mrugający prawy kierunkowskaz pojazdu zjeżdżającego do prawej krawędzi jezdni: wyprzedź mnie, droga wolna, mrugający lewy kierunkowskaz pojazdu zjeżdżającego do prawej krawędzi jezdni: nie wyprzedzaj mnie, droga zajęta, mrugający lewy kierunkowskaz pojazdu jadącego lewym pasem po autostradzie: chcę jechać szybciej, ustąp mi. pasja i praktyka na co dzień 77
24
ZASADA OGRANICZONEGO ZAUFANIA Magdalena Grzeca-Kamińska antymoto.com
W obecnych czasach po drogach publicznych porusza się tak duża liczba wszelkiego rodzaju pojazdów, że sprawne i bezpieczne przemieszczanie się z punktu A do punktu B zasługuje na miano survivalu. Z tego też powodu miasto słusznie nazywane jest dżunglą. Należy pamiętać o przepisach, mieć oczy dookoła głowy i sprawnie obsługiwać swoje auto. Tego samego oczekujemy również od pozostałych kierowców. Mamy nawet pełne prawo tego oczekiwać. Rzeczywistość niestety brutalnie weryfikuje nasz punkt widzenia. Trzeba być naiwnym jak dziecko, żeby wsiadać za kierownicę z przeświadczeniem, że inni użytkownicy dróg grzecznie przestrzegają kodeksu drogowego. To jak przyznać z ręką na sercu, że regularnie, z dokładnością szwajcarskiego zegarka, odprowadzasz samochód na przegląd (nawet po gwarancji), wszystkie części wymieniasz na oryginalne, stosujesz płyny i kosmetyki z najwyższej półki, wychuchane wozidełko stoi w ogrzewanym garażu, Ty zaś jeździsz, jakby na prawym fotelu nadal siedział egzaminator... Las rąk? Nie. Zachowanie innych kierowców również może mniej lub bardziej odbiegać od ideału. Dlatego powinieneś się liczyć z sytuacjami, w których wymagane jest zachowanie szczególnej ostrożności. W prawie o ruchu drogowym wspomina się o tym w aż 16 miejscach. Szczególna ostrożność to zwiększenie uwagi i dostosowanie zachowania do warunków i sytuacji zmieniających się na drodze, w stopniu umożliwiającym odpowiednio szybką reakcję. Okoliczności, w których możemy się spodziewać, że coś pójdzie nie po naszej myśli, mogą zaistnieć z wszelakich i niezliczonych przyczyn, ponieważ bezgraniczna jest ludzka kreatywność. Ale na podstawie konkretnych oznak można wyodrębnić sytuacje, które powinny budzić nas z letargu za kierownicą. Między innymi powinniśmy ograniczyć zaufanie wobec takiego uczestnika ruchu, którego cechy osobiste lub zachowanie mogą świadczyć o tym, że nie stosuje się do zasad ruchu drogowego. CO NA TO USTAWA? Według Kodeksu drogowego czujność kierowcy powinna być wzmożona, gdy: • cofa samochód, • wyprzedza innego uczestnika ruchu, • porusza się w pobliżu „L-ki”, • omija autobus szkolny lub autokar przewożący dzieci, • zbliża się do skrzyżowania, przejścia dla pieszych, przejazdu dla rowerów, przejazdu kolejowego, • przejeżdża w pobliżu przystanku komunikacji miejskiej, • skręca w drogę poprzeczną, a jezdnią jedzie rowerzysta, • porusza się w warunkach ograniczonej widoczności (w nocy i przy wszelkiej niepogodzie).
Szczególnej uwagi wymaga się również od rowerzysty korzystającego z drogi dla rowerzystów i pieszych lub chodnika, a także od pieszego przechodzącego przez jezdnię lub torowisko. Czujna obserwacja newralgicznych miejsc na drodze i przewidywanie ryzykownego zachowania innego uczestnika ruchu zwiększają nasze szanse na uniknięcie wypadku. KOMU NIE UFAMY? Istnieją trzy cechy osobiste ludzi, które według Sądu Najwyższego są wystarczającym powodem do utraty zaufania wobec danego uczestnika ruchu. Są to: Wiek Znajdująca się na drodze lub przy niej osoba starsza może być impulsywna, zagubiona lub nagle wtargnąć na jezdnię. Seniorzy, często nieświadomi lub wypierający świadomość upływu czasu i swojego coraz gorszego stanu zdrowia, również za kierownicą potrafią przyczynić się do powstania niebezpiecznej sytuacji. Podobnie grupki dzieci w pobliżu szkoły czy przedszkola pasja i praktyka na co dzień 79
lub bawiące się w bezpośredniej bliskości jezdni mogą być nieprzewidywalne w swoim zachowaniu. Im młodsze, tym większa powinna być nasza czujność. Stan zdrowia i ograniczona sprawność fizyczna Osoby niepełnosprawne, poruszające się na wózku inwalidzkim oraz niewidome, przemieszczając się po drogach, mają o wiele trudniejsze zadanie od osób w pełni sprawnych. Nie tylko los skomplikował im życie, ale również ministerstwo infrastruktury dodaje coś od siebie. Dlatego widząc takiego uczestnika ruchu, dostosuj prędkość i zachowanie, żeby w razie potrzeby ustąpić pierwszeństwa. Nietrzeźwość lub zachowanie wskazujące na stan po zażyciu substancji psychoaktywnej Pieszy „goniący węża”, pojazd jadący slalomem, a także grupa ludzi spożywających napoje wyskokowe w pobliżu knajpy to powody, by włączyła Ci się czerwona lampka w głowie. Jeśli masz ze sobą pasażera, niech dzwoni na numer 997 lub 112 (pamiętaj, że kierującemu pojazdem nie wolno rozmawiać przez telefon) – policja spacyfikuje nietrzeźwego kierowcę, który stwarza realne zagrożenie dla siebie i innych osób (nawet znajdujących się w znacznej odległości od drogi, gdyż rozpędzony pijany kierowca może mieć ogromną siłę rażenia także poza jezdnią). CO POWINNO NAS NIEPOKOIĆ? Ograniczenie lub utratę zaufania do danych uczestników ruchu powinny też spowodować ich konkretne zachowania: Wymuszanie pierwszeństwa Temat rzeka, dotyczący nie tylko kierowców jednośladów i większych pojazdów, ale w równym stopniu także pieszych. Przepisy jasno określają, kto przed kim na drodze ma pierwszeństwo. Jeśli poruszalibyśmy się wszyscy pieszo, nie byłoby problemu, gdyby od czasu do czasu ktoś wymusił pierwszeństwo. Jednak gdy w grę wchodzi masa i prędkość rozpędzonych pojazdów, to konsekwencje wymuszenia pierwszeństwa przez kierowcę czy wtargnięcie pieszego na jezdnię zwykle są tragiczne. Piesi często zbyt dosłownie traktują przepis dający im pierwszeństwo przed nad80 pasja i praktyka na co dzień
jeżdżającym pojazdem i rączym krokiem próbują go egzekwować. Pieszy blokujący drogę Osoba znajdująca się na jezdni stwarza największe niebezpieczeństwo przede wszystkim dla siebie, a więc teoretycznie powinna mieć dobry powód, by się tak zachować. Warto mieć oczy i uszy szeroko otwarte, bo niewykluczone, że to ofiara lub świadek wypadku, którzy wzywają pomocy. Większe są jednak szanse, że to osobnik nietrzeźwy, uczestnik protestu, kibic po meczu lub zwykły chuligan. Brak reakcji na sygnały ostrzegawcze Jeśli dziwnie zachowujący się uczestnik ruchu jest przez nas ostrzegany sygnałami świetlnymi (mruganiem światłami drogowymi, tzw. długimi) i dźwiękowymi (klaksonem), a mimo wszystko nie reaguje, mamy podstawy, żeby stracić do niego zaufanie.
Jeżeli nasze podejrzenie wzbudza inny kierowca, który nie reaguje na żadne próby komunikacji, może to być osoba nietrzeźwa lub nagle tracąca możliwość panowania nad pojazdem w wyniku zasłabnięcia lub zaśnięcia. Stwarza to na drodze wyjątkowo duże zagrożenie.
KIEDY JESZCZE UWAŻAMY? Wzmożone natężenie ruchu spieszących się pieszych występuje w okolicach przystanków komunikacji miejskiej, a także dworców, stacji metra, lotnisk czy nawet kampusów wyższych uczelni (choć tutaj pojęcie „pośpiechu” nabiera nieco innego znaczenia ;-) – studentów jest po prostu dużo i nie zawsze są trzeźwi i przytomni). Pośpiech nie jest również wskazany w czasie zmiany kierunku jazdy na zielonej strzałce. Wielu kierowców jest święcie przekonanych, że sygnalizator z warunkowym zezwoleniem na skręt jest równoznaczny ze zwykłym zielonym światłem i to oni na zielonej strzałce mają pierwszeństwo. Niestety, najczęściej o ich błędzie przekonują się na własnej skórze piesi i rowerzyści znajdujący się na przejściu bądź przejeździe na „prawdziwym” zielonym świetle. Ponadto w każdym mieście są takie miejsca, gdzie przepisy są nagminnie
Wyjątkowy komfort wnętrz Mercedesów i luksusowe wyposażenie pozwalają każdej jeżdżącej tymi autami kobiecie poczuć, że ktoś o nią dba, ktoś się nią opiekuje
łamane (wygodny skrót na osiedle czy absurdalne ograniczenie/zakaz) albo gdzie znaki drogowe postawione są wbrew wszelkiej logice i interpretowane zgodnie z zasadami wolnej amerykanki. Większość z Was pewnie kojarzy taki punkt na swojej drodze do pracy czy sklepu. Skoro już wiemy, że niemal pewne są cuda-wianki ze strony innych kierowców, to bądźmy bardzo ostrożni! Tak samo, gdy widzimy ostrzeżenie o zmianie organizacji ruchu (zwłaszcza pierwszeństwa!) na danym odcinku drogi, bądźmy świadomi, że jesteśmy nie tylko informowani, ale także ostrzegani przed innymi uczestnikami ruchu, którzy mogą jechać na pamięć i nie dostosować się do nowych warunków. Na skrzyżowaniu o ruchu okrężnym oznaczonym tylko znakiem C-12 pierwszeństwo ma wjeżdżający na rondo, a nie pojazd na nim się znajdujący. Większość kierowców pojedzie jednak „tak jak zawsze”, czyli tak, jakby tam był również znak A-7, ostrzegający o konieczności ustąpienia pierwszeństwa. Znaczenie rzadko spotykanych znaków drogowych z czasem ulatuje z naszej pamięci, więc w miejscach ich ustawienia zwiększa się potencjalne ryzyko. Do listy osób, których cechy powinny budzić naszą czujność, oprócz dzieci, osób starszych, niepełnosprawnych i nietrzeźwych, należy dodać kierowców z krótkim stażem. Łatwo ich rozpoznać po naklejonym zielonym listku na przedniej lub tylnej szybie samochodu. Jest to wyraźna informacja, że taki kierowca czuje się jeszcze niepewnie w swojej nowej roli, zatem jego manewry mogą być dalekie od doskonałości, a sama jazda mało dynamiczna. Czasami – na szczęście obecnie coraz rzadziej – widujemy jadący wrak na kołach, który nie miał prawa legalnie przejść badania technicznego. Mamy więc podstawy podejrzewać, że stan techniczny takiego egzemplarza jest daleki od wymaganego, a co za tym idzie – stwarza on większe zagrożenie na drodze. Zupełnym przeciwieństwem jest przeważająca większość kierowców supersamochodów i aut luksusowych. To wyjątkowi szczęściarze, bo faktycznie mają szansę 82 pasja i praktyka na co dzień
jeździć swoim wymarzonym samochodem. Ich auta dysponują potężną mocą i przy odrobinie nieuwagi czy brawury kierowcy wymykają się spod kontroli wyjątkowo łatwo, powodując przy tym widowiskowe kolizje. Do luksusu też trzeba dojrzeć i nauczyć się samokontroli (dzięki kursom i szkoleniom z bezpiecznej, ewentualnie sportowej jazdy). Odrębną kategorią kierowców, o których media coraz częściej nam donoszą, są amatorzy sportowej jazdy, których pasją jest jednak prawdopodobnie nie tyle sport, ile raczej hurtowe łamanie przepisów samo w sobie. Ich zachowanie za kierownicą stwarza nie tylko zagrożenie, ale wręcz niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym. Rozpędzają oni swoje nierzadko zmodyfikowane bolidy do absurdalnych prędkości, traktując drogi publiczne jak wirtualną przestrzeń, gdzie nikt nie umiera naprawdę. Napotkanych w ruchu miejskim takich osobników należy traktować jak niebezpieczne dzikie zwierzę: nie zbliżać się, nie prowokować i nie wchodzić w drogę. A gdy zagrożenie minie, zawiadomić odpowiednie służby. Pamiętajcie! W sytuacji gdy inny użytkownik ruchu łamie przepisy, nie zwalnia nas to z odpowiedzialności, jeżeli: • mogliśmy zauważyć lub przewidzieć to zachowanie, • przewidując lub dostrzegając przewinienie, nie zrobiliśmy wszystkiego, żeby zapobiec zaistniałemu incydentowi, • byliśmy w stanie dostosować swoje zachowanie do powstałych warunków.
PODSUMOWANIE Przepisy jasno mówią, że każdy uczestnik ruchu może liczyć na to, że inni przestrzegają przepisów ruchu drogowego. Istnieje jednak szereg sytuacji, w których zastosować należy zasadę ograniczonego zaufania. Stale też rośnie lista osób, wobec których trzeba ograniczyć zaufanie. Kierowca mający odrobinę oleju w głowie nie tylko systematyzuje i uzupełnia swoją wiedzę teoretyczną oraz doskonali umiejętności praktyczne, ale też bacznie obserwuje innych uczestników ruchu i potrafi przewidywać ich zachowania, nawet jeśli są one niezgodne z kodeksem drogowym.
Z drugiej strony, moc silników, trwałość i wytrzymałość karoserii pozwalają nawet drobnym Paniom poczuć się bezpiecznie i czerpać radość z jazdy w każdych warunkach. Na zdjęciu: G 500 4×4 2
25
POLSCY KIEROWCY DAJĄ RADĘ
Na zdjęciu: GLS i GLE SUV
Jaki jest Twój sposób na uspokojenie się, kiedy ktoś Cię wyprowadzi z równowagi podczas jazdy? Ciężko jest mnie wyprowadzić z równowagi na drodze... ale jeśli już się komuś to uda, włączam mój ulubiony utwór i głośno śpiewam. To najlepszy sposób na ukojenie nerwów, myślę, że lepszy niż papieros czy liczenie do dziesięciu w czasie jazdy. [Dorota] Sposób mam prosty – myślę o najbliższych – dzieciach, żonie i o tym, że czekają na mnie w domu. Rozwaga i spokój to zasady, które zawsze prowadzą szczęśliwie do celu! [Maksym] Z zasady staram się zachować jak największy dystans do tego, co wyprawiają inni kierowcy. Skupiam się na rzeczach ważniejszych, czyli dotarciu bezpiecznie do celu. O takich zdarzeniach z trasy rozmawiam dopiero w domowym zaciszu, przy gorącej herbacie i ulubionej muzyce. [Jan] Wyobrażam sobie, że kierowca, który właśnie mnie zdenerwował, wpada na fotoradar, którego błysk mnie uspokaja, a jego doprowadza do rozpaczy. [Tomek]
Jaki jest Twój sposób, aby grzecznie i bezpiecznie skłonić kogoś, kto blokuje lewy pas ruchu, do zjechania na prawy pas? Mrugam moimi pięknymi oczkami, a jak to nie pomaga, to mrugam bardziej intensywnie. [Dorota]
Jak przekonujesz Twoich pasażerów, aby zapięli pasy – również tych siedzących na tylnych siedzeniach? Kto nie zapnie pasów – tankuje auto do pełna! Zawsze działa, bo w końcu wypłaty czy kieszonkowego każdy strzeże ponad wszystko. [Anna]
Jakich argumentów używasz, aby powstrzymać twoich znajomych przed siadaniem za kółkiem na podwójnym gazie? Nie mam takich znajomych, ale myślę, że jeżeli byłaby taka sytuacja, to zagroziłabym telefonem do żony, męża, dzieci, mamy. A jeżeli argumenty słowne nie pomogłyby, spuściłabym mu po prostu powietrze z opon. [Marta]
Jaki jest Twój sposób na rozgrzanie samochodu w mroźne dni? Muskam pedał gazu zmarzniętą stopą schowaną w modnym kozaku. Około 2,5 tys. obrotów, bo przy porannym wstawaniu każdy potrzebuje chwili do rozkręcenia się. Kiedy wskaźnik temperatury silnika drgnie jak powieka od pierwszego promyka słońca, to znaczy, że można podkręcić tempo dnia! Podczas bardzo mroźnych poranków zalecane jest też podśpiewywanie ulubionych piosenek! [Weronika]
W lusterku wstecznym zauważasz, że właśnie zwolniło się miejsce na zatłoczonym parkingu. Co zrobić, aby nikt nie zajął Ci miejsca? W jaki sposób rezerwujesz miejsce parkingowe? Biegnę na wolne miejsce, za kierownicą siada żona, ja się kładę na środku wolnego miejsca, udając, że się przewróciłem. Gdy nadjeżdża moja ślubna, to wstaję i ona parkuje. Dumny idę z nią na zakupy, ciesząc się, że mamy blisko do samochodu. [Marcin]
Jaki jest Twój sposób, aby bezpiecznie dotrzeć do pracy na czas i ominąć poranne korki? Najlepszy sposób to sportowy strój: jogging z rana to supersprawa, rześkie powietrze rozbudzi każdego. Dbasz o figurę, jak również o środowisko, a przy tym omijasz poranne korki i nie spóźnisz się do pracy. [Jagoda] Jak uświadomić kierowcom, żeby parkowali mądrze i pamiętali, że miejsca parkingowego musi wystarczyć dla wszystkich kierowców? Proponuję zaznaczyć miejsca parkowania, rozciągając na parkingu taśmę z gwoździami. Kto się nie zmieści, to peszek, dziurka w kółku, pusta kieszeń i dobra lekcja na przyszłość. [Gabi]
26
KOLIZJA. DZIAŁAJ ROZSĄDNIE Każdemu z nas może się przydarzyć, że będzie uczestniczyć w kolizji bądź, co gorsza, wypadku. Jeśli i Ciebie to spotka, przede wszystkim postaraj się zachować zimną krew. W pierwszej kolejności sprawdź, czy Ty, Twoi pasażerowie oraz inni uczestnicy zdarzenia nie doznali poważnych obrażeń. Jeśli jednak tak się stało, udziel poszkodowanym pierwszej pomocy. Następnie powiadom o wypadku odpowiednie służby: policję, straż pożarną, pogotowie oraz ubezpieczyciela pojazdu.
WAŻNE TELEFONY
infolinia: 58 555 55 55*, 801 107 107* z telefonu komórkowego lub z zagranicy alarmowy: 112 policja: 997 straż pożarna: 998 pogotowie: 999
SZKODĘ ZGŁOŚ JAK NAJSZYBCIEJ. MOŻESZ TO ZROBIĆ: poprzez formularz dostępny na stronie www.ergohestia.pl mailowo: szkody@ergohestia.pl 58 555 55 55 lub 0 801 107 107
ABY ZGŁOSIĆ SZKODĘ, POTRZEBNE CI BĘDĄ: numer polisy, z której dokonywane jest zgłoszenie, własny adres, telefon i e-mail, data i godzina zdarzenia, opis okoliczności zdarzenia.
Pamiętaj, by w każdym przypadku podać swój telefoniczny numer kontaktowy, co ułatwi i przyspieszy późniejszy kontakt z ubezpieczycielem. Po przyjęciu zgłoszenia Twojej szkodzie zostanie nadany specjalny numer identyfikujący. Zapisz go i używaj w dalszych kontaktach z ERGO Hestią.
ZGŁOSIŁEM SZKODĘ. CO DALEJ?
Na zdjęciu: Klasa X
1. W ciągu dwóch dni od zgłoszenia skontaktuje się z Tobą rzeczoznawca, który ustali najdogodniejszy termin i miejsce oględzin pojazdu. 2. W czasie wizyty rzeczoznawca dokona oględzin uszkodzeń i sfotografuje niezbędne dokumenty dotyczące szkody. W przypadku szkody komunikacyjnej są to: dowód rejestracyjny pojazdu, polisa, prawo jazdy kierującego w chwili zdarzenia (jeśli uszkodzony pojazd był w ruchu), karta pojazdu (jeśli była wydana), dyspozycja wszystkich właścicieli pojazdu co do sposobu wypłaty odszkodowania, dyspozycja banku/leasingu w zakresie wypłaty odszkodowania, oświadczenie sprawcy zdarzenia, notatka policji (jeśli była na miejscu zdarzenia). 3. Po spotkaniu z rzeczoznawcą musisz wybrać sposób, w jaki chcesz otrzymać odszkodowanie (na konto bankowe albo do warsztatu, w którym likwidowana jest szkoda). Jeśli podasz swój numer konta, szybciej dostaniesz pieniądze. 4. W kolejnym kroku nastąpi analiza dokumentacji, a na podstawie kosztorysu rzeczoznawcy zostanie ustalona wartość odszkodowania. 5. O decyzji zostaniesz poinformowany, a wypłata odszkodowania zostanie przekazana na Twoje konto albo do warsztatu. Decyzja o odszkodowaniu zostanie podjęta w ciągu 30 dni od zgłoszenia szkody. pasja i praktyka na co dzień 87