magazyn Grupy ERGO Hestia
Temat numeru:
Design
STREFA DILER A | EDY TORIAL / SPIS TREŚCI
N
a początku XX wieku Frederick Gordon Crosby, wówczas początkujący, doskonale zapowiadający się brytyjski artysta, postanowił zwiedzić wraz z przyjacielem doroczną wystawę motoryzacyjną w paryskim Grand Palais. Gdy zobaczył wystawione tam najnowsze modele automobili, mimowolnie wyjął z kieszeni notes i ołówek i zaczął szkicować. Po kilku minutach podszedł do niego wyraźnie zdenerwowany przedstawiciel firmy Daimler, lidera na rynku produkcji samochodów, i stanowczo zażądał, by Crosby oddał mu rysunki, był bowiem przekonany, że ten jest szpiegiem konkurencji i stara się wykraść projekt pojazdu. Zdezorientowany malarz oddał notes i odszedł. Po chwili dogonił go pracownik niemieckiego producenta z propozycją nawiązania współpracy! Okazało się, że studia Crosby’ego tak urzekły Gottlieba Daimlera, obecnego na wystawie, że zapragnął, by młody malarz na stałe zajął się rysowaniem jego automobili. To niezwykłe wydarzenie zapoczątkowało długoletnią współpracę między oboma panami – ta zresztą przerodziła się w przyjaźń. Z tej na pozór błahej historii wynika bardzo uniwersalny wniosek. Okazuje się, że dokładnie te same prawidła rządzą światami sztuki i motoryzacji, a ich przedstawiciele niezwykle często mogą się od siebie czegoś nauczyć. Mimo że sztuka i motoryzacja otaczają nas każdego dnia, prawdziwe tajemnice ich piękna są pilnie strzeżone. Serdecznie zapraszamy do lektury – liczymy, że artykuły spotkają się z Państwa zainteresowaniem i będą źródłem cennych inspiracji. Szukajmy ich na co dzień. Wioletta Kaźmierczak Dyrektor Biura Pakietów Dilerskich Magdalena Kąkolewska Prezes Fundacji APH
Strefa Dilera 1/2017, magazyn Grupy ERGO Hestia
Produkcja: Polish Creative Group
Redaktor naczelny: Wioletta Kaźmierczak
(Wydawcy Anna Głowacka-Wróbel, Bartek Piechocki,
Redaktor prowadzący: Izabela Balcerzak
Produkcja: Michał Seredin, Grafiki: Daria Majchrzak,
Grafika na okładce: Hanna Dyrcz
Korekta: Elżbieta Woźniak) Adres: ul. Hestii 1, 81-731 Sopot
tel. (58) 555 62 27 e-mail: diler@ergohestia.pl | www.ergohestia.pl
02 | 03
6 10 12 18 28
4
WYDARZENIA Wiadomości z kraju i ze świata
6 8 10
DESIGN NA CO DZIEŃ Concept car w wielkim mieście Sztuka życia codziennego Przez oczy do serca
12
ARTYSTYCZNA PODRÓŻ HESTII Projektowanie samochodu jest wyzwaniem
17
PUNKT WIDZENIA Pokaż, jak wyglądasz, a powiem ci, jaki jesteś (i do czego)
18
TEMAT NUMERU Sztuka tankowania
20
RE-DESIGN Druga młodość starych linii
24
WOKÓŁ SZTUKI Car & art
28 30 32
INSPIRACJE Ekskluzywna gadżetomania Motoryzacyjny wymiar biżuterii Design z dalekowschodnią duszą
34
PUNKT WIDZENIA Niewidzialne litery
STREFA DILER A | W YDARZENIA
• CEPIK 2.0 NA RATY
• SZYKUJĄ SIĘ ZMIANY W ROZLICZENIACH FIRMOWYCH AUT
Przedsiębiorcy, którzy nie udowodnią, że ich samochód jest wykorzystywany tylko do działalności gospodarczej, zaliczą do kosztów jedynie połowę wydatków – informuje „Rzeczpospolita”, powołując się na projekt uproszczeń podatkowych dla przedsiębiorców przedstawiony przez Ministerstwo Rozwoju.
Do końca grudnia 2016 r. ma być gotowy ramowy harmonogram budowy nowej Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców – czytamy w „Rzeczpospolitej”. Do Rządowego Centrum Legislacji w drugiej połowie listopada trafiło 25 projektów rozporządzeń w tej sprawie. Dziennik podaje, że wprowadzenie CEPiK w wersji 2.0 będzie się odbywało etapami. Za każdym razem ewidencja będzie się poszerzała o nowe funkcje i e-usługi. Tych ostatnich ma być pięć. Jedna z nich przewiduje możliwość pozyskania informacji o swoich danych – m.in. uprawnieniach, otrzymanych punktach, danych osobowych. Aby uzyskać do nich dostęp, ma wystarczyć uwierzytelnienie za pomocą profilu zaufanego e-PUAP. Według pierwotnych planów CEPiK w nowej odsłonie miał ruszyć na początku 2017 r., jednak jak się okazało z przeprowadzonych na zlecenie Ministerstwa Cyfryzacji audytów, istniała realna groźba paraliżu państwa. Niemożliwe mogło stać się rejestrowanie pojazdów, przeprowadzenie przeglądów rejestracyjnych czy zdawanie egzaminów na prawo jazdy.
• W GRUPIE SILNIEJ
Aby rozliczyć 100 proc. kosztów, trzeba będzie, podobnie jak jest już z podatkiem VAT, prowadzić szczegółową ewidencję przebiegu samochodu. Nowa propozycja, której zapisy mają wejść w życie w czerwcu 2017 r., jest niekorzystna dla przedsiębiorców – alarmują specjaliści, którzy zauważają jednocześnie niedawne, tym razem korzystne dla przedsiębiorców, interpretacje ministra finansów. Stwierdził on bowiem, że: „Sporadyczne wykorzystywanie dla potrzeb prywatnych nie ma wpływu na prawo zaliczania do kosztów podatkowych wydatków związanych z eksploatacją samochodu oraz dokonywania odpisów amortyzacyjnych”.
• PROTOTYP POLSKIEGO ELEKTRYKA W 2017 R.
Na Podkarpaciu, w Sędziszowie powstała Polska Grupa Motoryzacyjna. Według założeń ma mieć zasięg ogólnopolski, a jej celem jest zrzeszanie firm o profilu produkcyjnym oraz jednostek badawczych o polskim kapitale. Założyciele grupy dostrzegają, jak ważnym elementem polskiej gospodarki jest motoryzacja, która wytwarza 15 proc. PKB. Zauważają jednocześnie, że tylko 6 proc. sprzedaży jest realizowane przez polskie podmioty. Polska Grupa Motoryzacyjna ma być na to receptą – dzięki niej zrzeszone firmy mają działać silniej i sprawniej poruszać się po rynku. Za kilka miesięcy planowane jest wprowadzenie pierwszych produktów pod marką PGM. Wśród założycieli grupy są m.in. PZL Sędziszów S.A. oraz PIMOT – Przemysłowy Instytut Motoryzacji.
04 | 05
W przyszłym roku ma być gotowy prototyp pierwszego polskiego samochodu elektrycznego, zapowiada minister energii. Resort planuje wkrótce ogłosić konkurs na jego karoserię. Samochód ma kosztować do 70 tys. zł i w 60 proc. składać się z polskich części. We wrześniu w Ministerstwie Energii został przyjęty Plan Rozwoju Elektromobilności. Do 2025 r. po polskich drogach ma według niego poruszać się milion samochodów elektrycznych. Prawdziwy boom jest zapowiadany na lata 2020-2025. Planuje się bowiem, że w 2020 r. w Polsce zarejestrowanych będzie 75 tys. samochodów z napędem elektrycznym.
• POLAKA AUTO IDEALNE
• POKAŻ MI, JAK JEŹDZISZ, A POWIEM CI, ILE ZAPŁACISZ ZA POLISĘ
W ciągu najbliższych kilku lat nawet 15 proc. może wynieść udział rynkowy ubezpieczeń komunikacyjnych wykorzystujących technologie cyfrowe. Pozwolą one na indywidualną wycenę składek na podstawie stylu jazdy kierowców. Ubezpieczenia takie są coraz popularniejsze za granicą. Poprzez podłączenie specjalnego urządzenia lub przy użyciu aplikacji na smartfona możliwa jest obserwacja i analiza wielu parametrów związanych z prowadzeniem samochodu – informuje portal gospodarczy wnp.pl. Dzięki tym danym powstanie modelowy profil kierowcy, zostanie także określone, jak dany kierowca od niego odbiega. Pozwoli to m.in. na informowanie użytkownika jeszcze w trakcie trwania ochrony ubezpieczeniowej, czy i jak jego styl jazdy będzie wpływać na wysokość kolejnej składki.
Niskie spalanie i tani serwis – na to najczęściej zwracają uwagę nasi rodacy, szukając „czterech kółek”. 42 proc. badanych przez instytut Millward Brown zwraca uwagę właśnie na ekonomiczność – czytamy na samar.pl. Na kolejnym miejscu znalazła się cena zakupu, którą wskazało 29 proc. respondentów. Nieco niżej plasuje się bezawaryjność – 28 proc. Co ciekawe, markę jako czynnik istotny przy zakupie pojazdu wskazał co czwarty kierowca. Dla jeszcze mniejszego grona ważny jest wygląd auta i jego stylistyka, które podkreślił co piąty pytany. A gdzie Polacy szukają informacji o samochodach? Zdecydowana większość, bo prawie dwie trzecie, wykorzystuje w tym celu zasoby internetu. Na drugim miejscu znaleźli się znajomi i rodzina, a na trzecim – prasa branżowa.
• FLOTA ERGO HESTII NAGRODZONA
Dziennikarze motoryzacyjni oraz specjaliści rynku flotowego wchodzący w skład kapituły konkursowej podczas I Międzynarodowych Targów Floty Ekologicznej nagrodzili ERGO Hestię.
• RYNEK PREMIUM ROŚNIE
fot.: arch. ERGO Hestii, Adobe Stock
Uwagę jury zwróciła skala projektu polegającego na wprowadzeniu niemal 200 hybrydowych aut do floty mobilnych rzeczoznawców ERGO Hestii, którzy pokonują rocznie 6 mln km. Firma otrzymała wyróżnienie i statuetkę Flota Ekologiczna Roku 2016. Flota składająca się z Toyot Auris Hybrid to najnowocześniejsza i najbardziej przyjazna dla środowiska flota samochodów używanych przez rzeczoznawców ubezpieczeniowych w Polsce.
16,4 mld zł wynosi wartość rynku dóbr luksusowych w Polsce – czytamy w raporcie z badania przeprowadzonego przez KPMG. Największy udział w nim mają samochody luksusowe i premium. Szacowana wartość tego segmentu wynosi 8,5 mld zł. Liczba rejestracji takich pojazdów stale rośnie – na koniec trzeciego kwartału 2016 r. osiągnęła rekordowy poziom ponad 40 tys. sztuk. A ile dla osób zamożnych i bogatych jest wart luksusowy samochód? Według badania KPMG – minimum 215 tys. zł.
STREFA DILER A | DESIGN NA CO DZIEŃ
Z-Car I
CONCEPT CAR W WIELKIM MIEŚCIE Na swoim koncie mają nowatorskie projekty, najbardziej znane budowle i prestiżowe nagrody. Bezkompromisowo kreują przestrzeń publiczną, wyznaczając nowe kierunki rozwoju miast. Skąd więc u takich twórców jak Zaha Hadid czy Norman Foster pomysł, by zaprojektować samochód?
06 | 07
Z-Car II
D
esign jest istotnym narzędziem w procesie rozwoju i rewitalizacji miast. Jak mawiał John Ruskin: „Miarą każdej cywilizacji są jej miasta, a miarę wspaniałości miasta znajduje się w jakości przestrzeni publicznych”. Dobrze zagospodarowane przestrzenie miejskie tworzą charakter aglomeracji, kształtują jej wizerunek, wpływają na jakość życia mieszkańców, przyciągają turystów i inwestorów. W krajach wysokorozwiniętych coraz mniej jest przestrzeni niezaprojektowanych, niewpisujących się w pewien koncept.
Miasta z perspektywy designu to nie tylko budynki i teren wokół nich, to także infrastruktura i transport. Architekci już na etapie projektu widzą przestrzeń, którą wypełnią, a samochody są jednym z jej elementów. Kwestią czasu było więc, kiedy ze statycznej bryły „przesiądą” się na pojazdy – małe trybiki napędzające miejski ruch.
fot.: Zaha Hadid Architects
LUKSUSOWA ALTERNATYWA DLA SMARTA
W projektowanych przez siebie budynkach Zaha Hadid z dynamiki uczyniła wartość najwyższą. Każda realizacja jej projektu była wielkim wydarzeniem. Przeznaczenie obiektu zupełnie nie miało tu znaczenia, bo kto inny potrafiłby zachwycić świat wielopoziomowym parkingiem? Równie wielkie nadzieje pokładano więc w pojazdach miejskich, które miały podbić serca młodych, snobistycznych ekomaniaków, ponad wszystko ceniących dobry design. Sukces wydawał się murowany, zwłaszcza że Hadid właśnie za fabrykę BMW w Lipsku dostała najwyższe
wyróżnienie. Zarówno trójkołowy Z-Car I, jak i jego następca o czterech kołach – Z-Car II – nie doczekały się jednak masowej produkcji. Szkoda, te kompaktowe auta z powodzeniem mogły stać się luksusową alternatywą dla Smarta. W dodatku przyjazną środowisku i przestrzeni miejskiej, w zgodzie z którą zostały zaprojektowane.
JAK ROZBUJANA ŁÓDKA
Norman Foster, jeden z najbardziej uznanych światowych architektów, wciąż wyznacza trendy i wdraża nowe technologie. Projektuje wieżowce, mosty, lotniska, stadiony, galerie, apartamentowce, meble i jachty. Świadom swojej kreatywności i wszechstronności nie odmówił sobie również stworzenia pojazdu. Nie była to jednak praca u podstaw. Na warsztat poszedł Dymaxion – prototyp mikrobusu o niskim zużyciu paliwa, którego pierwszy projekt powstał w 1933 r., a jego twórcą był Buckminster Fuller. Zielony Dymaxion Fostera to 6-metrowy „ogórek” na trzech kołach, który na pokład może zabrać nawet 11 osób. Mimo że jeździć potrafi, to przejażdżka nim przypomina spokojny rejs lekko rozbujaną łódką. Wielki comeback Dymaxiona był oczywiście wydarzeniem, ale z charakteru tych artystycznych, nie motoryzacyjnych. Czy zatem architekci to właściwe osoby do wyznaczania motoryzacyjnych trendów? Tak, jeśli założymy, że spójna wizja miasta to wartość nadrzędna, a design to odwaga, nie użytkowy konformizm.
STREFA DILER A | DESIGN NA CO DZIEŃ
SZTUKA ŻYCIA CODZIENNEGO Zastanawiasz się, czy sztuka ma wymierny wpływ na twoje życie? Jeżeli piłeś dzisiaj kawę, robiłeś notatki albo jechałeś do pracy – z pewnością ma.
W
ielu z nas kojarzy artystów z ludźmi, którzy całe dnie bujają w obłokach, wymyślając niestworzone rzeczy. Tymczasem prawda jest inna. Są rzesze artystów, którzy twardo stąpają po ziemi – ich pomysły, zrealizowane na ogromną skalę, spotykamy na każdym kroku. To designerzy.
Na początek należałoby sobie uświadomić, że każda rzecz, która znajduje się w zasięgu naszych rąk, została przez kogoś zaprojektowana. Ogrom przedmiotów, którymi się otaczamy, a co za tym idzie, projektantów, może sprawić, że usiądziemy z wrażenia. A skoro już siadamy, to na krześle. Ono też początkowo było tylko rysunkiem na kartce stworzonym przez projektanta. Jednak czy można to nazywać sztuką?
PO CO KUPOWAĆ MŁOTEK?
Dokładnie tak jak w sztukach wizualnych, w świecie designu bardzo rzadko zdarza się, że zostaje wymyślone coś całkowicie nowego, co rewolucjonizuje którąś dziedzinę naszego życia codziennego. Tu dochodzimy do kolejnego argumentu
08 | 09
fot.: Adobe Stock
DESIGN PRZEMYSŁOWY – CO TO TAKIEGO?
Mogłoby się wydawać, że nie ma nic nadzwyczajnego w takich przedmiotach jak krzesła, a przecież jest w nich tyle zmiennych. Ile mają nóg? Czy mają oparcie? Czy są na kółkach? To wszystko zostało przez kogoś wymyślone, narysowane i wprowadzone w życie. Jeśli zapytać artystów, dlaczego tworzą, wielu odpowie, że chce wpłynąć na emocje odbiorcy i przez to zmienić jego życie. Jedyne, co odróżnia Designerzy dążą – choć inną drogą – dokładnie do tego samego. design od świata sztuki, Jedyne, co odróżnia design od to skala tworzenia. świata sztuki, to skala tworzenia.
NAJWAŻNIEJSZE CECHY DESIGNU według Dietera Ramsa
1. INNOWACYJNY – wykorzystanie nowych technologii, ale w sposób potrzebny ludziom. Tę zasadę najlepiej opisał Yancey Strickler, współzałożyciel Kickstartera: „Czasami warto przed pokazaniem swojego projektu innym ludziom zadać sobie pytanie – czy ja chciałbym tego używać?”. 2. UŻYTECZNY – ta zasada nawiązuje do pierwszego punktu. Jeżeli projekt nie będzie zmieniał życia użytkownika na lepsze, jest duża szansa, że ten pozostanie przy swoich starych przyzwyczajeniach. 3. ESTETYCZNY – nie bez powodu firma Apple notuje na giełdzie coraz większe zyski. To właśnie Steve Jobs i jego następcy przestrzegają zasady, że ludzie chętniej korzystają z rzeczy ładnych wizualnie. 4. ZROZUMIAŁY I INTUICYJNY – jedna z najciekawszych teorii wzornictwa przemysłowego twierdzi, że niezły design poznasz po tym, jak radzi sobie z nim dziecko. Nie próbuj tłumaczyć mu, jak działa urządzenie. Jeżeli projekt będzie dobry, samo szybko zrozumie zasady obsługi. 5. SZCZERY – codziennie spotykamy reklamy twierdzące, że ta konkretna pralka sprawi, że nasze rzeczy będą pachniały jak nigdy wcześniej. To obietnice na wyrost. Od pralki oczekujemy, że usunie z ubrań plamy. Jeżeli zrobi to dobrze, wszyscy będą zadowoleni. 6. TRWAŁY – pewnie trudno w to uwierzyć, ale w siedzibie straży pożarnej w Kaliforni od 115 lat świeci ta sama żarówka! Jak to możliwe? W czasach gdy była produkowana, nie znano modnego na rynku współczesnej elektroniki pojęcia „okresu zużycia”. Żarówka została zrobiona tak, by świecić jak najdłużej, najlepiej wiecznie. 7. EKOLOGICZNY – coraz więcej firm, składając zamówienia na projekty designerskie, zwraca uwagę na to, z jakich surowców zostaną wykonane. Słusznie! Najlepiej, by rzeczy były projektowane tak, aby nie naruszać naturalnego środowiska. 8. LESS IS MORE – jeżeli jakikolwiek element projektu nie jest niezbędny do jego prawidłowego działania, pozbądź się go. Po pierwsze, zmniejszasz ryzyko jego popsucia się w trakcie użytkowania, po drugie, każdy doświadczony designer powie ci, że im mniej elementów, tym lepszy efekt wizualny.
potwierdzającego tezę, że design przemysłowy to pełnowartościowa sztuka. Projektanci, tworząc np. nowy długopis, najczęściej nawiązują do tego już istniejącego, czyli – jeśli posłużyć się językiem ze świata sztuki – inspirują się nim. Dokładnie na tej zasadzie działa firma Apple, która od czasu pojawienia się w 2007 r. na rynku pierwszego iPhone’a, co kilkanaście miesięcy wypuszcza jego kolejną, ulepszoną wersję. Podstawa, dzięki której urządzenie jest rozpoznawalne i wygodne w użyciu, pozostaje ta sama; zmieniane są podzespoły, które odpowiadają m.in. za szybkość działania. Podejmując się trudnego zadania zaprojektowania przedmiotu codziennego użytku, trzeba wziąć pod uwagę szereg zmiennych. Jedną z najważniejszych jest funkcja produktu. Każdy dobrze zaprojektowany przedmiot powinien odpowiadać na konkretną potrzebę człowieka i zaspokajać ją całkowicie. Idealnym potwierdzeniem tej tezy jest jedno z najstarszych marketingowych prawideł: kupując młotek, nie kupujesz młotka, a obraz wiszący na ścianie dzięki wbiciu gwoździa. Jeżeli produkt ma zbyt wiele funkcji dodatkowych, istnieje ryzyko, że przestanie idealnie wypełniać zadanie, do którego został stworzony. Firma BIC produkująca artykuły biurowe zdaje się wyznawać tę zasadę. Każdy z nas prawdopodobnie miał kiedyś w ręku długopis Cristal, jeden z najbardziej znanych produktów tej marki. Nie ukrywajmy – wielkie znaczenie ma też finalna cena produktu. Wielu ludzi, gdy słyszy hasło „design przemysłowy”, oczami wyobraźni widzi niebotycznie drogie stołki stworzone przez skandynawskich projektantów, a przecież wcale nie musi tak być. Co więcej, bardzo wiele firm projektowych stawia sobie za cel dostępność swoich projektów i dostosowanie ich do średnich zarobków w kraju sprzedaży. Dokładnie to robi hegemon na rynku meblowym – IKEA. Zdecydowana większość jej projektów jest w zasięgu przeciętnego klienta.
DESIGN ZMIENIA LUDZI
Zagłębiając się w tematykę wzornictwa przemysłowego, trudno nie dotrzeć ostatecznie do podstawowego pytania: czy design rzeczywiście ma wpływ na codzienne życie człowieka? Przecież teoretycznie kształt krzesła nie powinien determinować decyzji jego użytkownika podejmowanych w pracy ani tego, jak układa mu się życie rodzinne. To nieprawda. Niewygodne, czyli źle zaprojektowane, krzesło utrudnia zrelaksowanie się i odpoczynek, co wymiernie przekłada się na poziom koncentracji w kolejnym dniu w pracy. Wydaje się, że ostatecznym argumentem za wpływem designu na nasze codzienne życie jest naukowa teoria amerykańskiego architekta i badacza designu Lance’a Hoseya. Twierdzi on, że ludzie są szczęśliwsi, jeśli otaczają się pięknymi i dobrze wymyślonymi przedmiotami, które pozwalają im skupić się na rozwoju własnej osobowości. Czy to nie brzmi jak jedna z najszerszych, a zarazem najpełniejszych definicji sztuki?
STREFA DILER A | DESIGN NA CO DZIEŃ
PRZEZ OCZY DO SERCA Kiedy powstawały pierwsze samochody, najważniejsze były pasja i talent jednego człowieka. Karl Benz, Louis Renault, André Citroën, Louis Chevrolet, Vincenzo Lancia czy Ferdinand Porsche tworzyli samochody od pierwszej kreski projektu po ostatnią śrubkę. Sami konstruowali zawieszenia, silniki, układy kierownicze, a potem często dowodzili ich wartości podczas wyścigów. Teraz części i podzespoły tworzy kilka wyspecjalizowanych firm, a te same elementy znajdujemy pod karoseriami samochodów różnych marek. Co je zatem różni? Design.
W
ystarczy porównać np. Volkswagena Golfa, Audi A3, Seata Leona i Škodę Octavię. Wygląd odmienny, a pod maską takie same platformy i czerpane ze wspólnego worka technologie. Podobnie sprawa ma się np. z Renault Megane i Nissanem Qashqai, a także z Peugeotem 307 i Citroënem C4. Jak to mówią: każda potwora znajdzie swojego amatora. No, prawie każda, o czym za chwilę. Jeżeli jednak komuś wydaje się, że stylizowanie aut jest łatwe, niech pomyśli, że własna fantazja to tylko jeden z elementów pracy projektanta. Owszem, Alec Issigonis nakreślił szkic kultowego Mini na serwetce, podobnie jak Janusz Kaniewski przód Alfa Romeo MiTo, ale to dopiero początek drogi. – Przy projektowaniu mamy na kartce pewną wizję, a potem trzeba walczyć o to, żeby samochód miał z nią jak najwięcej wspólnego – mówi Kamil Łabanowicz, stylista pracujący dla Audi,
twórca Audi e-tron quattro concept. W grę wchodzą przede wszystkim wymagania związane z bezpieczeństwem, aerodynamiką, nie mówiąc o kosztach produkcji. Szkice na serwetkach wymagają więc potem miesięcy pracy setek inżynierów i projektantów przekształcających je w rzeczywisty samochód. Czasami jednak najbardziej charakterystyczne, niemal ikoniczne cechy biorą się z przypadku, albo z… braku umiejętności. Legendarny Ford T najczęściej był czarny. Przy czym nie była to moda, ale praktyczność Henry’ego Forda – czarny lakier najszybciej wysychał, więc rosła wydajność Fordowskiego wynalazku, czyli taśmowej produkcji. Z kolei szwedzka firma Saab początkowo produkowała zielone samochody. Nie w znaczeniu dzisiejszej technologii
10 | 11
napędu, ale koloru. Tu wytłumaczenie było jeszcze prostsze niż w przypadku Forda. Saab w czasie wojny produkował samoloty wojskowe, malowane na zielono. Po zakończeniu wojny zostało dużo zielonej farby – i grupa inżynierów, która nie musiała już robić samolotów dla wojska, a niczego innego nie umiała. Postanowiono wyprodukować samochód. Udało się, ale lotnicze korzenie konstruktorów sprawiły, że miał on zdecydowanie niesamochodową aerodynamikę. W kolejnych modelach coraz bardziej przypominał klasyczne samochody, ale przez lata nietypowe proporcje zdradzały Saaba z daleka.
fot.: Newspress
Bywa, że design niweczy z założenia nawet interesujące auto. Przykładem jest Fiat Multipla – sześcioosobowy, rodzinny van z pakownym wnętrzem i architekturą pozwalającą na różnorodne konfigurowanie wnętrza z sześcioma niezależnymi, wyjmowanymi fotelami, których oparcia można było zmieniać w stoliczki. Kamieniem u szyi okazał się jednak design nadwozia. Nietypowy wygląd był zwykle oceniany jako… brzydki. Jak bardzo? Tak, że ówczesny dowcip nakazywał zamykanie pustego garażu, aby pod osłoną nocy nikt nie podrzucił do niego Multipli. Przez najbliższe lata samochody mogą się znacznie zmienić. Nowe technologie napędu pozwolą na odchudzenie i zmniejszenie komory silnika, a wprowadzenie autonomicznej jazdy spowoduje, że zmieni się również charakter i wygląd samochodowych wnętrz. Jak będą wyglądały auta przyszłości? Wcale niekoniecznie tak, jak się tego spodziewany. Design i projektowanie to w dużej mierze twórczość, nie tylko odpowiadająca na zapotrzebowanie klientów, ale kreująca całkiem nowe prądy. Steve Jobs twierdził, że gdyby słuchał konsumentów, to nie stworzyłby iPhone’a, lecz telefon z większą liczbą przycisków, a Henry Ford zamiast samochodów produkowałby szybkie konie.
„Militarny” SAAB
Fiat Multipla
STREFA DILER A | ART YST YCZNA PODRÓŻ HESTII
Wyobraźmy sobie, że trzy samochody stają obok siebie na światłach. Prowadzimy auto na środkowym pasie, z prawej kierowca ceniący sobie pewność i funkcjonalność, z lewej amator motoryzacyjnego piękna. Idealny projekt samochodu to ten, którego zazdrościć będzie nam jeden i drugi.
12 | 13
PROJEKTOWANIE SAMOCHODU JEST WYZWANIEM Czy w projekcie samochodu da się połączyć funkcjonalność z estetyką? Czy w takim razie może on być dziełem sztuki? O roli designu przemysłowego, także w motoryzacji, rozmawiamy z Magdaleną Kąkolewską, Prezes Fundacji Artystyczna Podróż Hestii. Jaka jest różnica między artystą a designerem? Jeśli zadać to pytanie artystom, większość z nich stwierdzi, że różnic tych jest nieskończenie wiele. Z kolei designerzy prawdopodobnie powiedzą, że nie ma ich wcale. Mnie bliżej do stanowiska projektantów, choć niewielkie różnice jednak zauważam. Przede wszystkim projekty stricte artystyczne są nastawione głównie na wzbudzanie u widza emocji i skłonienie go do refleksji. W pracach designerów o wiele większą rolę odgrywa funkcjonalność i użyteczność. Rozbieżnością jest też skala przedsięwzięcia. Artysta wymyślając koncept i tworząc dzieło, wie, że będzie ono unikalne, i nie musi przejmować się takimi sprawami jak np. niezbędna w designie metodologia stworzenia projektu. Czy sztuka użytkowa ma wpływ na codzienne życie człowieka? Oczywiście, że tak. Prosty przykład – krzesła, na których siedzimy. Niezależnie od tego czy zostały wykonane w małym warsztacie stolarskim, czy wielkiej fabryce koncernu meblowego – ktoś poświęcił czas i umiejętności na ich zaprojektowanie. To właśnie dzięki tej osobie możemy dzisiaj wygodnie siedzieć i rozmawiać. Takich przykładów z życia codziennego jest nieskończenie wiele. Przede wszystkim nie jesteśmy w stanie funkcjonować i wykonywać swoich obowiązków bez projektów designu przemysłowego. Każdy długopis, samochód czy komputer został stworzony tak, by ułatwiać nam codzienne życie. Trzeba też pamiętać, że funkcja designu jest o wiele głębsza. To, że mamy świetnie działający długopis, nie tylko sprawia, że możemy spisać ten wywiad, ale i obniża nasz poziom stresu związany z tym, że coś może się nie udać.
fot.: arch. ERGO Hestii
Czy jest coś, co wyróżnia polski design? Gdybym miała określić polski design jednym słowem, z pewnością byłaby to tradycja. To, co moim zdaniem, unikalne w polskim designie na skalę europejską, to chęć młodych twórców do korzystania i inspirowania się twórczością swoich poprzedników. W latach 60. i 70. XX w. polski design był w czołówce światowej, teraz ówczesne trendy powracają. Współcześni projektanci bardzo często nawiązują do tamtych projektów. Przepuszczają je przez swoje doświadczenia, uaktualniają i wychodzą z tego niesamowite dzieła. Czy da się pogodzić funkcjonalność z estetyką? Jeśli tak, to czy funkcjonalny samochód może być dziełem sztuki? To pytanie o ideę designu przemysłowego. Połączenie funkcjonalności i estetyki jest celem każdego projektanta. Da się go osiągnąć, ale jest to bardzo trudne. Oczywiście, prawdopodobnie znajdzie się wielu ludzi, którzy stwierdzą, że idealny samochód ma mieć cztery sprawne koła i spalać mało benzyny, a to, jak wygląda, nie ma dla nich większego znaczenia. Na drugim biegunie będą ci, dla których liczy się tylko kolor i bryła auta. Jak opisałabym auto idealne? Wyobraźmy sobie, że trzy samochody stają obok siebie na światłach. Prowadzimy auto na środkowym pasie, z prawej kierowca ceniący sobie pewność i funkcjonalność, z lewej amator motoryzacyjnego
piękna. Idealny projekt samochodu to ten, którego zazdrościć będzie nam jeden i drugi. Czy temat motoryzacji jest obecny w sztuce? Tak, w zasadzie od samego początku automobilizmu. Świetnym przykładem jest twórczość Giacoma Balli. Był on jednym z prekursorów futuryzmu, czyli kierunku w sztuce, który pojawił się na początku XX w. i skupiał na patrzeniu w przyszłość przy jednoczesnym odrzuceniu przeszłości. Ze względu na okres, w którym uaktywnili się futuryści, łatwo się domyślić, że ich szczególnym zainteresowaniem cieszyły się powstające duże metropolie, pierwsze fabryki, a także samochody. W 1912 r. Balla stworzył obraz „Szybkość samochodu”, który na pierwszy rzut oka wygląda jak krajobraz miejski widziany z perspektywy wnętrza pędzącego auta. Trzeba pamiętać, że to zaledwie niecałe 30 lat po tym, jak powstał pierwszy samochód benzynowy! Obraz miał być metaforą nieustannie zmieniającego się świata, za którym człowiek bez pomocy maszyn nie jest w stanie nadążyć. Współcześnie motyw motoryzacji wciąż jest bardzo często wykorzystywany przez artystów. Jeden z najbardziej znanych współczesnych rzeźbiarzy, Austriak Erwin Wurm, „napompował” czerwone Porsche, żeby zwrócić uwagę na problemy społeczeństwa konsumpcyjnego. Wielu znanych designerów i architektów pokusiło się o zaprojektowanie samochodów konceptualnych, które nigdy nie weszły do masowej produkcji. Po co im takie doświadczenia? Czytając wywiady i biografie znanych designerów, można zauważyć, że jedną z największych trudności, z jakimi muszą się zmagać, jest konieczność twardego stąpania po ziemi. Wielu z nich przyznaje, że zdarza im się odbiec od pierwotnych założeń w stronę niemożliwych do wykonania futurystycznych wizji. Projekt samochodu jest dla nich zarówno wyzwaniem, jak i ćwiczeniem. Trudno o bardziej twarde granice niż te nałożone przez postęp technologiczny. Jeśli czegoś nie da się wykonać, trzeba znaleźć inne rozwiązanie – motoryzacja ze względu na wysoki poziom bezpieczeństwa nie pozostawia miejsca na domysły. Samo stworzenie takiego projektu często bardzo pomaga, nie tylko zrozumieć projektantowi konkretne potrzeby ludzi, ale też poznać ograniczenia technologiczne. To, czy projekt finalnie zostanie zrealizowany na dużą skalę, jest wtórne i nie powinno mieć znaczenia przy jego tworzeniu. Jak mógłby wyglądać samochód, który zabrałby miłośników sztuki w Artystyczną Podróż Hestii? Z pewnością nie byłby typowym samochodem, jakie oglądamy codziennie na ulicach. Prace młodych artystów, których wspieramy, wyróżniają się indywidualnością i oryginalnością. Samochód APH koniecznie musiałby być wyposażony w kilka biegów do jazdy naprzód, duże boczne szyby i wsteczne lusterko. Skąd tak dokładny projekt? Wydaje mi się, że właśnie tak działa wielu wspieranych przez nas twórców. Patrzą, co działo się kiedyś, inspirują się tym, co wokół nich, i nieustannie dążą do rozwoju.
STREFA DILER A | ART YST YCZNA PODRÓŻ HESTII
ARTYSTYCZNA PODRÓŻ HESTII Rokrocznie w ramach konkursu Artystyczna Podróż Hestii wyłaniamy najzdolniejszych studentów polskich uczelni artystycznych, którzy w nagrodę wyjeżdżają na miesięczne stypendium do Nowego Jorku i Walencji. Dla młodych artystów doświadczenie bezpośredniego kontaktu ze sztuką światowego formatu jest bezcenne. Nagrody te pozwalają pokazać się w polskim oraz międzynarodowym środowisku artystycznym, są także silną inspiracją do dalszego rozwoju.
Wernisaż wystawy „Wśród twarzy” w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie, 2016.
14 | 15
K
onkurs jest odpowiedzią na potrzebę podróży w świat sztuki, którą odczuwają zarówno jej twórcy, jak i odbiorcy. W ten sposób wszyscy wchodzimy wspólnie na drogę poszukiwania inspiracji. Dla artysty jest to poszukiwanie twórcze; dla odbiorcy natomiast może to być „sprawdzanie”, jak artyści widzą świat, co myślą i co z tego może dla nas wynikać. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że sztuka oglądana z bliska otwiera ludzi, a także nową przestrzeń integracji, dialogu i pcha do nowych poszukiwań.
Wystawa „Przez Pryzmat. Odsłona 3.” we Wrocławiu, 2016.
O POCZĄTKACH APH
Artystyczna Podróż Hestii to unikalny w skali kraju program mecenatu artystycznego, prowadzony konsekwentnie od 15 lat. Kluczowym jego punktem jest coroczny ogólnopolski konkurs Artystyczna Podróż Hestii – inicjatywa powołana do życia w 2002 r. przez Piotra M. Śliwickiego, Prezesa Grupy ERGO Hestia. Przez sześć lat wyłącznym partnerem w projekcie była Akademia Sztuk Pięknych w Gdańsku. W 2008 r. dołączyła hiszpańska firma ubezpieczeniowa DKV Seguros, która zainaugurowała bliźniaczy konkurs – Grand Tour DKV na Uniwersytecie w Walencji. Zaowocowało to poszerzeniem puli nagród o wymienne stypendia w Polsce (Warszawa) i Hiszpanii (Walencja) oraz wspólnymi wystawami w obu krajach.
Magdalena Kąkolewska, Prezes Fundacji Artystyczna Podróż Hestii.
fot.: Bartek Wileński/PCG
W 2009 r. Artystyczna Podróż Hestii objęła swoim zasięgiem wszystkie akademie sztuk pięknych działające na terenie Polski. W listopadzie tego samego roku ERGO Hestia otrzymała za projekt Artystyczna Podróż Hestii statuetkę w konkursie „Sztuka cenniejsza niż złoto”, organizowanym przez fundację Commitment to Europe arts & business oraz Narodowy Bank Polski. Wszystkie wydarzenia związane z konkursem koordynuje Fundacja Artystyczna Podróż Hestii. Wspiera ona także rozwój finalistów i laureatów konkursu APH poprzez prezentowanie ich twórczości szerokiej publiczności w największych ośrodkach kultury w Polsce oraz działania sprzyjające nabywaniu prac finalistów do prywatnych kolekcji. Skupiając się na indywidualnym punkcie widzenia każdego odbiorcy, fundacja stara się przybliżać sztukę coraz szerszym kręgom, pokazując wielowymiarowy
Kuratorzy (w tym studenci ASP we Wrocławiu) wystawy „Przez Pryzmat. Odsłona 3.”.
STREFA DILER A | ART YST YCZNA PODRÓŻ HESTII | PUNK T WIDZENIA
sposób wypowiedzi artystów z najważniejszych uczelni artystycznych w Polsce.
RAPORT ROCZNY
Od 2014 r. w puli nagród konkursowych jest Nagroda Specjalna Prezesa Grupy ERGO Hestia Piotra M. Śliwickiego. Jej laureat otrzymuje możliwość współpracy przy projekcie i realizacji koncepcji artystycznej Raportu Rocznego Grupy ERGO Hestia na warunkach komercyjnych. Ideą takiej współpracy jest znalezienie wspólnego mianownika między zapisem wyników finansowo-biznesowych a procesem twórczym artysty. Każdy z młodych twórców ma pełną swobodę twórczą w pracy nad tym projektem.
MECENAT ARTYSTYCZNY
Artystyczna Podróż Hestii jest jednym z najdłużej realizowanych programów mecenatu
artystycznego w Polsce. Przy okazji konkursu organizowane są wydarzenia towarzyszące – wykłady, spotkania, dyskusje z przedstawicielami świata sztuki i biznesu, warsztaty – dzięki czemu promocja kultury i sztuki zyskuje nowy wymiar. W ten sposób konsekwentnie realizowana jest również wizja mecenasa, który stawia pytanie o to, jak poszerzyć potencjał biznesu o tworzenie wspólnych wartości i odpowiadanie na społeczne potrzeby. W warsztatach integracyjnych i wykładach skoncentrowanych wokół sztuki, organizowanych przez APH od 15 lat, biorą udział wszystkie generacje. Już samo zgłoszenie się do konkursu to dla wielu młodych ludzi nauka radzenia sobie w różnych sytuacjach – od tych najprostszych, jak przeczytanie i stosowanie się do regulaminu, po trudniejsze – prezentację siebie i swoich dokonań przed członkami
jury. Dla laureatów korzystających z rezydencji artystycznej wyjazd do Nowego Jorku czy Hiszpanii jest czasem pierwszym wyjazdem zagranicznym. W ramach obchodów 25-lecia ERGO Hestii na granicy Gdańska i Sopotu otwarto Park Hestii, który jest dostępny dla wszystkich odwiedzających. Koncepcja tego miejsca nawiązuje do popularnej współcześnie aranżacji przestrzeni w formie parku rzeźb – można tam podziwiać mural uznanego na świecie artysty Jarosława Flicińskiego oraz rzeźbę „Przestrzenie” autorstwa Matěja Franka, laureata 13. edycji konkursu Artystyczna Podróż Hestii. Matěj Frank jest współautorem Raportu Rocznego ERGO Hestii za 2014 r., prezentującego m.in. 24 lata rozwoju firmy, a jego rzeźba „Przestrzenie” jest kontynuacją tego projektu w przestrzeni miejskiej. Prace artystów nagradzanych w konkursie Artystyczna Podróż Hestii oraz finalistów poszczególnych edycji można oglądać w Pawilonie Sztuki ERGO Hestii w Warszawie, przy ul. Kostrzewskiego 1/131. Warszawski Pawilon Sztuki to artystyczny showroom, prowadzony przez Sopockie Towarzystwo Ubezpieczeń ERGO Hestia SA. Na wystawy przychodzą goście z różnych środowisk, nie zawsze związani ze światem sztuki. Na wernisażach obecny jest artysta, dzięki czemu otwiera się przestrzeń dialogu – każdy może szczerze, w przyjaznej atmosferze porozmawiać z twórcą.
DIALOG
Inspiracją dla programu Artystyczna Podróż Hestii jest bez wątpienia tradycja podróży edukacyjnych. Jej odbywanie – zarówno w sensie przenośnym, jak i dosłownym – jest dla konkursu, Fundacji APH i programu mecenatu istotą myślenia o sztuce. I tak, proponując naszym laureatom możliwość rezydencji artystycznej, nawiązujemy tym samym do popularnej przed wiekami praktyki wysyłania młodych ludzi do najważniejszych ośrodków kultury, by poznali swoje dziedzictwo. Naszym zdaniem idea podróży artystycznej nadal jest istotnym aspektem kształtowania młodych artystów. Pojawiamy się też w różnych miastach w Polsce z kolekcją konkursową – zbiorem charakteryzującym się różnorodnością języka wypowiedzi, mediów czy podjętych przez artystów tematów. Docieramy z wybranymi pracami w różne regiony, do mniejszych i większych miast: odwiedziliśmy m.in. Kraków, Poznań, Głogówek, Wrocław, Sopot i oczywiście Warszawę. Dzięki sztuce budujemy dialog. Poznajemy świat i nas samych.
Prace na wystawie „Wśród twarzy”.
Więcej o nas na: www.artystycznapodrozhestii.pl. Magdalena Kąkolewska Prezes Fundacji Artystyczna Podróż Hestii
Rzeźba Matěja Franka w Parku Hestii w Sopocie.
16 | 17
POKAŻ, JAK WYGLĄDASZ, A POWIEM CI, JAKI JESTEŚ (I DO CZEGO)
fot.: Bartek Wileński/PCG, Adobe Stock
N
o i co? Na co nam ten cały design? Z psychologicznej perspektywy to właściwie wiadomo: design ma sugerować, czym jest produkt, jaki on jest i jak go używać. Proste. Steve Jobs, jeden z geniuszy designu, powiedział dosadnie, że design jest wszystkim. Projektując pierwszego iPoda, sugerował się… krowim wymionkiem. Skąd cielak wie, jak używać wymionka? Patrzy i wie! Design wymionka jest dla niego tak wymowny! Nierzadko nawet my, wcale nie cielaki (choć jednak ssaki), łapiemy się na tej samej zdolności do rozpoznawania przeznaczenia. Jobs zaprojektował iPoda tak intuicyjnie, że instrukcja obsługi miała tylko jedno zdanie: „Przycisk włączający jest pośrodku obudowy”. Resztę funkcji użytkownik miał intuicyjnie rozumieć: smyranie palcem, naciskanie, kręcenie… Jobs nie był zresztą jedyny. Dziś producenci samochodów wiedzą to samo. Że design się liczy, bo jaki samochód na zewnątrz, taki i w środku. Najważniejszymi elementami samochodu są: klamka, kierownica i… dźwięk zamykanych drzwi. Skrupulatnie wypracowywane przez inżynierów „fffum!” nie jest przypadkowe! Klient oglądający auto w salonie nie może się oprzeć myśli, że jeśli kierownica, klamka i drzwi są zrobione porządnie,
to: „cały samochód na pewno też jest wykonany porządnie”. Proste, prawda? A lekarstwa? Które działają szybciej? Czerwone czy niebieskie? Czy na serce bardziej pomogą tabletki w kształcie serduszka, czy okrągłe? A czy żółta wata izolacyjna jest cieplejsza niż niebieska? Nasz umysł łapie się na to wszystko. Kjell Nordström, badacz ze Szwecji, określił design naszych czasów krótko – produkty powinny być proste, osobiste i kobiece. Wszystko, co takie nie jest, się nie sprzeda, albo sprzeda się gorzej, bo wydaje nam się gorzej wykonane lub mniej efektywne. Ładne to lepsze. Modne to także lepsze. Design zatem nie tylko ma walory użytkowe, ale i… napędza biznes. Robi kasę. Na pierwszy rzut oka podkreśla to, co produkt ma nowego, efektywniejszego, wartego pozazdroszczenia. Powiedzielibyśmy więc, że dobry design wiele załatwia. Wie to każdy, kto nieuczesany poszedł kiedyś do urzędu i liczył na życzliwość… Miłosz Brzeziński – autor, konsultant w zakresie efektywności osobistej i społecznego rozumienia zjawisk psychologicznych, inspirator współpracujący z organizacjami na całym świecie.
STREFA DILER A | TEMAT NUMERU
SZTUKA TANKOWANIA Odkąd samochód jest powszechnie dostępnym dobrem, intensywnie rozwija się związana z motoryzacją infrastruktura, dziś już na stałe wpisana w otaczający nas krajobraz.
Stacja nieopodal hiszpańskiej miejscowości San Agustín del Guadalix.
18 | 19
T
rudno wyobrazić sobie świat bez stacji benzynowych. Przez lata obiekty te zmieniały się i ewoluowały, a tankowanie przestało być ich podstawowym zadaniem. Niezmiennie inspirują architektów i projektantów, niejednokrotnie są dla nich prawdziwym wyzwaniem.
OD STACJI PO KLUB
W latach 60. ubiegłego wieku Ludwig Mies van der Rohe zaprojektował stację paliw, którą tworzą dwa przeszklone budynki (przeznaczone na salon sprzedaży i serwis), połączone na środku wyspą z dystrybutorami. Całość jest przykryta ciężkim, blaszanym dachem rozświetlonym dziesiątkami jarzeniówek. Stacja na wyspie Nuns to klasyczny przykład modernizmu stawiającego funkcjonalność ponad formę. Po latach działalności stacja przybrała inną formę. Kanadyjska pracownia Les Architectes FABG zamieniła ją w lokalny klub łączący pokolenia, a w kosztach modernizacji zabytku partycypowała m.in. jedna z firm paliwowych.
Stacja Esso w Nuns.
RUNIE CZY NIE RUNIE?
Konflikt pomiędzy projektantem – włoskim inżynierem Giuseppe Pettazzim – a wykonawcami był w latach 30. XX w. tłem budowy futurystycznego obiektu Fiat Tagliero. Toczyli oni spór o długie na 15 m betonowe skrzydła znajdujące się po obu stronach stacji benzynowej, według zamysłu architekta pozbawione podpór. Jak się okazało, nic nie runęło, a stacja w Asmarze, stolicy Erytrei, funkcjonuje do dziś. Mało tego, budynek został uznany za zabytek i dobro narodowe.
LODZIARNIA ZAMIAST SKLEPU
Fiat Tagliero to nie jedyna zbudowana w latach 30. według śmiałego projektu stacja benzynowa, która przetrwała do dziś. Jedną z nich jest zaprojektowany w 1936 r. przez skandynawskiego architekta Arne’a Jacobsena obiekt na obrzeżach Kopenhagi. Arcydzieło jest przykładem skandynawskiego stylu funkcjonalnego. Nad dystrybutorami rozpościera się ogromny parasol połączony z prostą bryłą budynku. Dziś stacja jest w pełni samoobsługowa, a wcześniejszy sklep zastąpiła lodziarnia.
Stacja z lodziarnią w Kopenhadze.
fot.: Åke E:son Lindman, MONEO BROCK STUDIO, Wikipedia, materiały prasowe
ZŁOTA INSPIRACJA
Wyjątkowe stacje powstają także w obecnych czasach. W 2007 r. 30 km od Madrytu, przy autostradzie A1 nieopodal hiszpańskiej miejscowości San Agustín del Guadalix, ukończono obiekt na wskroś inny od większości współcześnie budowanych. Jego twórcy: Belén Moneo i Jeffrey Brock inspirowali się stacjami powstałymi podczas złotej ery motoryzacji w latach 40. i 50. XX w. Projektantom zależało również na stworzeniu architektury, która współgra i charakteryzuje się szacunkiem dla otoczenia. Widziane z daleka dachy przypominają unoszące się między niebem a ziemią ptaki.
POLSKI AKCENT
Ciekawie przedstawia się polski projekt najnowocześniejszej stacji świata, zakwalifikowany do finału w prestiżowym Światowym Festiwalu Architektury w Berlinie. Supernowoczesny trzypiętrowy budynek, zaprojektowany przez Macieja Jakuba Zawadzkiego z pracowni KAMJZ, charakteryzuje się niewielkim zapotrzebowaniem na energię. Przy wykorzystaniu najnowszych technologii energia kinetyczna miałaby być przetwarzana za pomocą specjalnych mat na podjazdach dla samochodów. Na pierwszym poziomie stacji mają się znaleźć tradycyjne dystrybutory, drugi to poziom przeznaczony do ładowania samochodów elektrycznych i na restaurację, a trzeci to zaaranżowany na dachu minipark służący relaksowi. W innowacyjnej stacji, która ma powstać w ciągu kilku najbliższych lat w Warszawie, woda deszczowa znajdzie zastosowanie w myjni.
Fiat Tagliero w Asmarze.
Stacja przyszłości, która powstanie w Warszawie.
STREFA DILER A | RE-DESIGN
DRUGA MŁODOŚĆ STARYCH LINII Przedmiotów projektuje się tysiące, ale tylko czasem kilka pociągnięć ołówkiem ukazuje nie sprzęt codziennego użytku, a ikonę stylu, symbol swoich czasów.
20 | 21
fot.: Newspress
STREFA DILER A | RE-DESIGN
P
odczas gdy dobrze zaprojektowane budynki pozostają piękne i funkcjonalne przez dziesiątki lat, a dobrze wykonane przedmioty, np. dębowa szafa, mogą służyć wielu pokoleniom, technologia starzeje się znacznie szybciej niż stylistyka.
Tak się jakoś składa, że najgłośniejsze były powroty tanich, prostych modeli aut. W końcu Garbus potwierdził ideę Volkswagena, czyli samochodu dla każdego. Fiat 500 – ten mikrus zmotoryzował powojenne Włochy. Mini zaś oszczędny okazał się nie tylko w gabarytach, ale i w komforcie użytkowania. Mimo tak niewielu zalet zawsze znalazł się ktoś, kto kochał je bardziej – i kocha do dziś. Podejmując decyzję o wskrzeszeniu Garbusa, Volkswagen nie ukrywał, że liczy na miłośników poprzedniej generacji. Kultowego samochodu nie da się przenieść do przyszłości zbyt wiernie, choćby ze względu na zmiany w przepisach i normach, które produkt zwany samochodem musi spełniać. Zresztą na dokładnej kopii nie zależy nawet samym nabywcom. Dlaczego? Nie powiem wam tego z głębi mojego półwiecznego serca, ale wyskrzypię 50-letnimi stawami i wykrzywionym zwyrodnieniami kręgosłupem: bo stare Garbusy, Mini czy Fiaty 500 są strasznie niewygodne. A przede wszystkim małe i ciasne. W końcu powstawały w czasach, gdy oszczędzająca surowce i paliwa Europa potrafiła stworzyć takie dziwadła jak Isetta czy Messerschmitt KR200. Kiedy patrzymy z daleka na stojące samotnie Mini lub Fiaty 500 nowej generacji, wydają się niewielkimi autami. Spróbujcie je jednak postawić obok pierwowzorów. Wyglądają jak ojciec z bardzo małoletnim dzieckiem! I dokładnie taka sama jest
różnica w przeznaczeniu. W klasycznym Mini, trzymetrowym autku o szerokości wynoszącej niecałe 1,4 m i wysokości niewiele ponad 1,4 m, spokojnie mieścił się chudy nastolatek, ale kiedy zmężniał i… hm, nabrał wagi, składał się w drzwiach tego malucha i siedział niemal na asfalcie. Dziesięciocalowe koła? Dziś longboardy mają większe! A skoro o kołach… W nowym Mini styliści postanowili wykorzystać motyw koła, który widniał na desce rozdzielczej klasycznego modelu. Napchali jednak do wnętrza tego nowego tyle kół, że w latach 60., by taką ich liczbę zgromadzić, trzeba by wyłapać wszystkie Mini w śródmieściu Londynu. W pierwotnym projekcie było jedno – pojedynczy zegar pośrodku prostej i pustej deski rozdzielczej, rozciągniętej między pustymi płaszczyznami drzwi. W samej bryle i proporcjach nadwozia różnice między generacjami są duże. Prawdę mówiąc, nie na wszystko styliści mogli sobie pozwolić. Na pewno nie na zarys przedniej linii maski. Dziś ostra krawędź zostałaby potraktowana jako broń do łamania kolan i kości udowych pieszych. Wymogi bezpieczeństwa pieszych powodują, że przednia krawędź nowego Mini, podobnie zresztą jak innych współczesnych modeli, jest obła, a maska uniesiona dość wysoko ponad silnik. Nieco bliższe oryginałom, zarówno wielkościowo i stylistycznie, są nowe odsłony Fiatów – 124 Spider czy obecnej już na rynku od pewnego czasu – 500-tki. Tu różnica w długości nie sięga metra, jak w przypadku dwu generacji Mini. Bryła jest znacznie bardziej zbliżona, niektóre linie pozostały niemal identyczne. Oczywiście, podobnie jak Mini, mały Fiat urósł i w porównaniu z pierwowzorem oferuje komfort ówczesnego Rolls-Royce’a. Tu także proste,
22 | 23
fot.: Newspress
cienkie i oszczędne formy wnętrza pierwowzoru zostały napompowane, wygładzone i upiększone. Okrągły zegar przed kierownicą niby się zgadza, ale to już wielofunkcyjny, cyfrowy wyświetlacz. Cała reszta wnętrza tylko luźno nawiązuje do lat 50. czy 60. ubiegłego wieku. Wspomniany Garbus, obecnie zwany Beetle, w sumie też pozostaje dość daleko od pierwowzoru. Linie maski i dachu pierwszego modelu New Beetle były bardziej zaokrąglone – to, co w klasycznym samochodzie było porównywane do jaja, w nowym jest wycinkiem koła. Dopiero w drugiej generacji New Beetle linie te nieco spłaszczono. Najnowszy model nie przypomina przez to wyraźniej oryginału, ale wygląda przynajmniej jak samochód, nie dziecinna zabawka (jak to było w przypadku pierwszej generacji New Beetle). Wnętrza obu nowych Bitli są znacznie bardziej komfortowe od pierwowzoru. Wszystkie trzy pokolenia łączy jednak jedno – dostępny w ramach wyposażenia flakonik na kwiat przy kierownicy. Powtarzanie najbardziej charakterystycznych cech w nieco zmienionych formach to podstawa redesignowego menu.
Nowy Fiat 500 mocno czerpie ze swojego pierwowzoru. Widoczne jest to w bryle, której linie pozostały niemal identyczne. To, czym się różni to komfort – ten jest jak w Rolls-Royce z czasów protoplasty Pięćsetki.
STREFA DILER A | WOKÓŁ SZTUKI
CAR & ART DAMA Z MASKI ROLLS-ROYCE’A Za rozpoznawalną na całym świecie kobiecą sylwetkę widoczną na masce każdego Rolls-Royce’a stoi niezwykła historia. Rzeźbę o tytule „Spirit of Ecstasy” zaprojektował Charles Robinson Sykes, a przedstawia ona postać popularnej pod koniec XIX w. aktorki Eleanor Velasco Thornton, która miała być obiektem platonicznej miłości jednego z założycieli luksusowej marki, Henry’ego Royce’a.
PIĘKNO SZYBKOŚCI Motoryzacja może być inspiracją nie tylko dla pojedynczych artystów, ale też całych grup ideowych. Właśnie tak było z futurystami, którzy w swoim manifeście autorstwa Filippa Tommasa Marinettiego z 1909 r. opisywali piękno szybkości i z zapałem twierdzili, że pędzący samochód jest piękniejszy od… Nike z Samotraki.
NAJLEPSZY PROJEKTANT XX W. Kto był najlepszym projektantem samochodów w XX w.? Taki tytuł w międzynarodowym plebiscycie otrzymał włoski designer Giorgetto Giugiaro. W trakcie swojej kariery Giugiaro współpracował z takimi markami jak Alfa Romeo, Audi i Ferrari, a do jego najbardziej rozpoznawalnych projektów należą rysunki Volkswagena Golfa I i legendarnego DeLoreana DMC.
KOLOR NA WAGĘ SREBRA Okazuje się, że kolor auta ma znaczenie. Wyniki badań przeprowadzonych przez firmę Toyota dowodzą, że srebrne pojazdy są najlepiej widoczne na drodze po zmierzchu i dzięki temu najrzadziej uczestniczą w wypadkach drogowych.
19 24 | 25
MOTORYZACYJNE DZIEŁA SZTUKI BMW Art Car to jeden z najlepszych przykładów połączenia świata sztuki i motoryzacji. Niemiecka marka od 1975 r. regularnie zaprasza największych malarzy i grafików do tego, by zaprojektowali karoserię samochodu ich produkcji. Na przestrzeni tych 40 lat w projekcie udział wzięli tacy artyści jak Andy Warhol, Frank Stella czy Jeff Koons.
KAROSERIA ZAMIAST PŁÓTNA Samochód może być też wdzięcznym… płótnem. Przykładem jest zorganizowana w zeszłym roku w Miami wystawa pod tytułem „Piston Head: Artists Engage the Automobile”. Swoje projekty na karoseriach starych, nieużywanych już aut zaprezentowali na niej tacy twórcy jak Keith Haring, Damien Hirst czy Tom Sachs.
BETONOWE RZEŹBY Uznawany za jednego z pionierów rzeźby „environment” Wolf Vostell w swojej twórczości często wykorzystuje stare Cadillaki. Łącząc je ze stalowymi zbrojeniami i z betonem, tworzy wielkoformatowe rzeźby w przestrzeni miejskiej. Najbardziej znana z nich stoi na berlińskim Rathenauplatz i symbolizuje zamknięcie współczesnego społeczeństwa w ramach konsumpcjonizmu i mody.
fot.: Wikipedia, Davidwiz
AUTOBUSY BEKSIŃSKIEGO Niewielu ludzi zdaje sobie sprawę z tego, że jeden z najbardziej znanych polskich artystów wizualnych XX w., Zdzisław Beksiński, na początku swojej kariery współpracował z sanocką firmą Autosan, dla której tworzył projekty autobusów. Żaden z nowoczesnych projektów Beksińskiego nigdy nie wyjechał na drogi.
AUTOPORTRET W BUGATTI Malarze tworzący autoportrety bardzo często wykorzystują różne symbole, by podkreślić konkretne cechy swojego charakteru. Idealnym przykładem takiego zabiegu jest słynny obraz polskiej malarki Tamary Łempickiej, która przedstawiła siebie w rozwianym szalu za kierownicą sportowego zielonego Bugatti. Historycy sztuki twierdzą, że autorka chciała w ten sposób dać wyraz swojej słabości do dóbr luksusowych.
STREFA DILER A | WOKÓŁ SZTUKI
WYPADKI WARHOLA
KOSTKA Z SAMOCHODÓW
„Car Crash” to jedna z najbardziej znanych serii słynnego twórcy pop-artu Andy’ego Warhola. Dzieła ukazują tragiczne wypadki samochodowe powielone kilkanaście razy i odbite obok siebie na kolorowym płótnie. Warhol twierdził, że w ten sposób pozbawił zdjęcia wypadków tragicznego wyrazu i dla postronnego widza powinny być one tylko niewiele znaczącymi nowymi kształtami.
Ile miejsca zajmuje przeciętny samochód? Hiszpański rzeźbiarz César Baldaccini, znany pod pseudonimem César, postanowił udowodnić, że naprawdę niewiele. Swoje niesamowite rzeźby z cyklu „Compression” tworzy poprzez zgniatanie starych samochodów do foremnych kształtów. Mozaika kolorów, która przy okazji powstaje, może wydawać się przypadkowa, jednak autor zapewnia, że została starannie zaplanowana.
RZEŹBA W WYPOSAŻENIU À propos marki Bugatti – z tymi pięknymi automobilami wiąże się jeszcze jedna historia. Rembrandt Bugatti, brat założyciela marki Ettore’a, był rzeźbiarzem, który długo nie mógł znaleźć uznania w oczach mecenasów. Zawiązali więc z Ettore’em umowę – brat artysta tworzył małe rzeźby, którymi miały być ozdabiane wyjątkowe samochody.
ZAMIAST MYJNI
FARMA CADILLAKÓW Co można „hodować” na ranczu? Amerykański twórca instalacji Chip Lord udowadnia, że mogą to być samochody! A dokładnie Cadillaki, które artysta ustawił w szeregu i wbił do połowy w ziemię. „Cadillac Ranch” to projekt, który ma pokazywać ewolucję marki będącej według Lorda metaforą amerykańskiego społeczeństwa. Sam twórca twierdzi, że swoim rozmachem instalacja nawiązuje do… piramid w Gizie.
26 | 27
fot.: Wikipedia, Joe Mabel, Richie Diesterheft, Transport Accident Commission
Brudne szyby w samochodzie to zło wcielone? Amerykański artysta Scott Wade z pewnością by się nie zgodził. To, co dla przeciętnego kierowcy jest codziennym utrapieniem, Wade zamienia w… dzieła sztuki. Może więc nie warto myć auta, tylko trzeba poczekać na lokalnego artystę?
CZŁOWIEK WYPADKOODPORNY Poznajcie Grahama. Pod tą niezwykłą aparycją kryje się najnowszy projekt australijskiej artystki Patricii Piccinini, która jako pierwsza postanowiła „zaprojektować” człowieka wypadkoodpornego. Rzeźbiarka twierdzi, że projekt pomógł jej wydostać się z traumy wypadku samochodowego, w którym uczestniczyła w dzieciństwie.
SZYBKA MIŁOŚĆ Wspominaliśmy o samochodowej fascynacji futurystów, jednak nie oni jedni dali się uwieść magii automobili. Jednym z najbardziej znanych dzieł XX-wiecznego malarza i grafika Roya Lichtensteina jest grafika „W samochodzie”. Lichtenstein podkreślał, że widoczny na niej pęd ma być symbolem coraz szybszych i intensywniejszych relacji damsko-męskich.
ARTYSTYCZNY RECYKLING Jeśli zdarzy wam się być w podwarszawskim Pruszkowie, polecamy odwiedzić Galerię Figur Stalowych. Poza niezwykłymi konstrukcjami robotów można tam zobaczyć projekty znanych wszystkim sportowych samochodów stworzonych w całości z metalowych odpadków. Smaczku dodaje fakt, że wszystkie części do stworzenia rzeźb wzięto z pobliskiego złomowiska. Prawdziwy artystyczny recykling!
MOTORYZACJA W SZTUCE O tym, że wynalezienie samochodu napędzanego silnikiem spalinowym było przełomem w historii, może świadczyć fakt, jak szybko motyw ten przedostał się do świata sztuki. Już w 1898 r. francuski grafik Henri de Toulouse-Lautrec stworzył rysunek pod tytułem „The Motorist”, który prezentuje mężczyznę prowadzącego pojazd. To zaledwie 12 lat po tym, jak pierwszy pojazd spalinowy został zaprezentowany przez Karla Benza na targach w Mannheim.
MATRA W ŁATY Francuska malarka i projektantka mody Sonia Delaunay była znana nie tylko ze swojego upodobania do czapek i kapeluszy, ale też z miłości do wzorów, które dzisiaj nazwalibyśmy patchworkami. Nic więc dziwnego, że gdy marka Matra zwróciła się do niej z prośbą o zaprojektowanie karoserii ich flagowego modelu M503, samochód wyglądał, jakby został zszyty z łat.
STREFA DILER A | INSPIR AC JE
EKSKLUZYWNA GADŻETOMANIA Jako wielki fan motoryzacji czułbym się zdecydowanie spokojniej, zasiadając na fotelu dentystycznym zaprojektowanym przez Studio F.A. Porsche. Byłbym zapewne tak wniebowzięty, czując namiastkę obcowania z legendarnym 911, że częściej chadzałbym na wizyty do tego budzącego u wielu strach specjalisty.
S
tudio założone przez Ferdynanda Alexandra, wnuka twórcy marki Porsche, powstało w 1972 r. Choć zapewne wielu z nas posiada oprawki okularów, sanki, słuchawki albo długopis z nazwiskiem niezwykłego konstruktora, to nie wszyscy wiedzą, jak wiele innych przedmiotów sygnowanych logo tej kultowej marki jest w naszym otoczeniu. Począwszy od skrzynek na piwo, poprzez butelkę wody, fotel w poczekalni lotniska, skończywszy na gondoli kolejki górskiej i Miami Tower. A to właściwie tylko skromne wyliczenie tego, co tworzy dzisiaj firma współodpowiedzialna za ponadczasowy projekt „neunelfer”. Fan Porsche to prawdziwy szczęściarz – na każdym kroku ma styczność z ulubioną marką i jeśli nawet nie stać go na kultowe 911, to jeden z tysiąca gadżetów jest w zasięgu jego portfela.
TORBA, PARASOL, A MOŻE… SOFA?
W nieco odmiennej sytuacji znajdują się miłośnicy elitarnej motoryzacji z Wysp Brytyjskich. Zarówno Aston Martin, jak i Bentley mają w ofercie szeroki asortyment podstawowych elementów garderoby – od stóp aż po głowę, a nawet ponad nią (parasol). Do tego dorzucają współmiernie wysokiej jakości torby, walizy i galanterię. Jakość materiałów, odpowiedni sznyt, dopracowanie szczegółów oraz cena są zgodne z ofertą wysublimowanych pojazdów.
Przemysł motoryzacyjny już dawno wyszedł poza produkcję samych samochodów. To wielki biznes, który ze sprzedaży dodatków czerpie ogromne zyski, wykorzystując ekskluzywność najdroższych marek. Klienci tworzą społeczności oparte na przywiązaniu do konkretnej marki lub kupują namiastkę luksusu, jeśli nie mogą sobie pozwolić na drogie auto. Marki zaś budują tym samym swój wizerunek. Cooler do napojów zrobiony z cylindrów silnika Porsche.
28 | 29
Wysiadając z komfortowego DB9, możemy przenieść się na równie wygodną sofę tego samego producenta. Zarówno Aston Martin, jak i Bentley oferują kolekcje mebli nawiązujących do charakterystycznych cech marki.
SŁODKOŚCI, ZAPACHY, MODA
fot.: Newspress
Wartość marki świetnie przekuwają na zysk zarządcy Ferrari. Wyjątkowo silna i mocna w swoim pierwotnym charakterze firma robi na sprzedaży gadżetów całkiem niezły interes. W Ferrari Store prawdziwy fan motoryzacji, snując się pomiędzy wyeksponowanym silnikiem F1 a sporą biblioteką związaną ze skaczącym koniem, bez trudu zatraci poczucie czasu i wyda ostatni grosz. Włoska marka, zdając sobie sprawę ze swojej niezwykłej elitarności i niedostępności, poprzez gadżety daje każdemu możliwość przynależności do wspaniałego świata wyrafinowanej motoryzacji. Maserati działa nieco inaczej, kierując do wyselekcjonowanych klientów szczególne oferty. O zmysł smaku dba Venchi, włoska manufaktura najznakomitszej czekolady, która stworzyła specjalne pudełka z pralinkami ozdobionymi charakterystycznym trójzębem, zmysł zapachu pobudzą perfumy La Martina Maserati, a wzrok przykuje niezwykła kolekcja ubrań stworzona wspólnie z Ermenegildo Zegną. Przykład współpracy branży motoryzacyjnej ze światem mody znajdziemy także na rodzimym podwórku. Tomasz Ossoliński zaprojektował wnętrza Skody Superb, w ekskluzywnych elementach tapicerki wykorzystał m.in. skórę węża i żaby. Zmysł dotyku rozpieszcza w motoryzacji od połowy lat 80. ubiegłego wieku firma Poltrona Frau. To dostawca najwyższej jakości skór potrzebnych do wykonania ekskluzywnych wnętrz. Obecnie współpracuje także z Audi Concept Design Studio, czego efektem jest fotel Luft zaprojektowany przez nadwornego projektanta grupy VW Waltera de Silvę. Niemiecka marka z czterema kołami w logo, współpracując z wieloma firmami, oferuje produkty z różnych dziedzin, jak choćby nagrodzone Red Dot Awards aparaty Leica czy zaprezentowane w 2011 r. narty w całości wytworzone z karbonu. Zwolennicy sportu i natury docenią nie tylko najnowszy model z ekologicznej linii e-tron, ale także równie zaawansowany technicznie rower Audi Sport e-tron MTB. W domowym zaciszu świetnie będzie się prezentować stół do gry w piłkarzyki Audi Design Table Soccer czy lampa Sintesi – efekt współpracy Audi Concept Design Studio i specjalistów od oświetlenia firmy Occhio.
Butik Aston Martin w Londynie.
Kolekcja „Capsule” Ermenegildo Zegna dla Maserati.
Gadżety Bentleya: wykończona skórą i chromem ramka na zdjęcia oraz świeczka dająca aromat nawiązujący do wnętrz modeli marki.
STREFA DILER A | INSPIR AC JE
NASZYJNIK z zastosowaniem wiązki elektrycznej wraz z przewodami sieci CAN Volvo. Kolekcja Machina.
MOTORYZACYJNY WYMIAR BIŻUTERII Oryginalny i nowatorski pomysł wykorzystania niepotrzebnych części samochodowych realizuje poznańska marka Karlik ART. Zużyte żarówki oraz uszczelki, niesprawne moduły elektroniczne a także fragmenty filtrów stały się elementami intrygującej biżuterii pARTs i zyskały nową wartość oraz artystyczną duszę.
30 | 31
P
rojekt stworzenia biżuterii pARTs powstał z inicjatywy Joanny Karlik-Knocińskiej – właścicielki Salonów Volvo Firma Karlik w Poznaniu, która w ten sposób połączyła swoją pasję do motoryzacji oraz miłość do pięknej biżuterii ze skandynawską filozofią świadomego i szczęśliwego życia. Poszczególne elementy kolekcji pARTs zostały zaprojektowane oraz wykonane zgodnie z ideą upcyklingu, która zakłada przetwarzanie surowców wtórnych w nowe produkty o wyższej jakości i wartości. W naszyjnikach, bransoletach oraz brelokach wykorzystano zużyte metalowe nakrętki i uszczelki, płytki z układami modułów elektronicznych, fragmenty filtrów, a nawet żarówki z kontrolek i bezpieczników pochodzące z różnych modeli samochodów marki Volvo.
Pomysł został zrealizowany we współpracy z Anną Orską, projektantką biżuterii i prekursorką wykorzystania upcyklingu w polskim jubilerstwie. Jak podkreśla Joanna Karlik-Knocińska – pomysłodawczyni projektu: „Kolekcja pARTs doskonale wpisuje się w filozofię marki Volvo, która zawsze ze szczególną troską dbała o ochronę środowiska. Realizując projekt pARTs, pokazujemy zupełnie inną możliwość wykorzystania zużytych elementów samochodowych niż powszechny w branży motoryzacyjnej recykling, a także nawiązujemy do skandynawskich wartości odpowiedzialnego i świadomego życia”. Marka Karlik ART pragnie zmienić sposób, w jaki ludzie cieszą się i korzystają z przedmiotów. Wyrazem tej misji jest biżuteria pARTs, która zachowując swoją funkcjonalność oraz wysoką jakość, staje się również symbolem ważnych życiowych wartości. Różnorodność oraz oryginalna struktura części wykorzystywanych w modelach Volvo ożywiają wyobraźnię i inspirują kreatywne myślenie, dzięki czemu wciąż powstają nowe koncepcje zastosowania samochodowych części w produktach jubilerskich marki Karlik ART. W biżuterii pARTs powstały już dwie wyjątkowe kolekcje inspirowane motoryzacyjnymi elementami. Kolekcja Machina, której motywem przewodnim jest charakterystyczna zieleń, wykorzystuje przede wszystkim surowe i modułowe części samochodowe, zazwyczaj w samochodzie niewidoczne dla użytkownika: fragmenty układów elektronicznych, nakrętki amortyzatorów, uszczelniacze półosi napędowej czy tulejki. Natomiast kolekcja Before to oryginalna seria stworzona z elementów samochodowych dobieranych na indywidualne życzenie klienta w momencie konfiguracji samochodu. Wisiory, bransoletki, breloki oraz spinki do mankietów zostały zaprojektowane z elementów aranżacji i wykończenia wnętrza samochodu, kolorowych próbników lakieru nadwozia oraz fragmentów skórzanej tapicerki Volvo. Poszczególne elementy kolekcji Before oraz Machina zostały dodatkowo wzbogacone eleganckimi kryształami Swarovskiego.
fot.: arch. Karlik ART
Charakterystyka surowców, z których powstaje biżuteria pARTs oraz precyzyjne wykonanie czynią każdy element kolekcji unikalnym artystycznym rękodziełem o najwyższej jakości. Po produkty marki Karlik ART sięgają ludzie z pasją, żyjący świadomie i z szacunkiem do otaczającego świata, doceniający oryginalne przedmioty. Do wyjątkowego grona klientów dołączyły już osoby ze środowiska artystycznego, ludzie ze sfery biznesu oraz pasjonaci motoryzacji. Kolekcja pARTs cieszy się również zainteresowaniem branży modowej i jest prezentowana na pokazach, a także w mediach jako interesujące dopełnienie stylizacji. Kolekcja pARTs dostępna jest w salonach Volvo Firma Karlik przy ul. Abpa. Baraniaka 4 w Poznaniu i przy ul. Poznańskiej 30 w Baranowie, a także na stronie: facebook.com/KarlikART. Firma Karlik
Joanna Karlik-Knocińska – pomysłodawczyni marki Karlik ART oraz kolekcji pARTs, Właścicielka Firmy Karlik Autoryzowany Dealer Volvo, pasjonatka oryginalnej biżuterii.
WISIOR z zastosowaniem obudowy ekranu nawigacji. Wersja limitowana. Kolekcja Before.
WISIOR z fragmentem elektroniki modułu SAS (czujnika skrętu) Volvo. Kolekcja Machina.
STREFA DILER A | INSPIR AC JE
DESIGN Z DALEKOWSCHODNIĄ DUSZĄ Niczym przyczajony tygrys i ukryty smok, duch japońskich wojowników śmiało wkroczył w świat nie tylko motoryzacji, ale i sztuki. W końcu nie od dziś wiadomo, że to światy, które wzajemnie się przenikają.
S
iedem szczęśliwych (a jakże, choć wiemy, że tu i trzynastka będzie szczęśliwa) edycji konkursu Mazda Design pokazało, że marka motoryzacyjna może być z powodzeniem mecenasem sztuki i promować projekty pozornie odległe miłośnikom czterech kółek. Pozornie, bo dzisiejsza motoryzacja to już nie tylko koła, silnik, karoseria. Przestrzeń wokół aut wypełniły tysiące gadżetów, ubrań, mebli, a nawet budowli inspirowanych samochodami.
DLA KAŻDEGO
Widząc to, Mazda stworzyła własne, unikalne wydarzenie. Wykreowała prestiżowy konkurs, w którym corocznie rywalizować mogą zarówno młodzi adepci sztuki projektowania, jak i profesjonaliści z okazałym dorobkiem. Żeby nikt nie popadł w rutynę, co roku, wraz z każdą kolejną edycją, zmienia się temat przewodni konkursu i kategorie. Niezmienny pozostaje duch marki, filozofia KODO, która prowadzi uczestników w nieznane zakamarki motoryzacyjnych inspiracji. Dowodem na to są nagradzane projekty. Poniżej kilka z nich. Nie obrazilibyśmy się, gdyby trafiły do seryjnej produkcji.
SANKI, PROJEKT: JAN GODLEWSKI, 2012 R. Kategoria: sprzęt sportowy dla Mazdy CX-5
Jak zimowe szaleństwo to sanki. Obiekt pożądania nie tylko najmłodszych. Starsi chętnie im je podkradają. Zrobione z kilku desek i metalowych płoz zwykle przegrywały starcie z dużym kamieniem czy bryłą lodu. Sanek Mazdy nie powstydziłby się sam James Bond. Ich projekt zakłada wykonanie z włókna węglowego, które jest lekkie i bardzo wytrzymałe. Prezentowane sanki spokojnie pomieszczą dwie dorosłe osoby. Już nie trzeba będzie podkradać sanek dzieciakom.
32 | 33
TORBA KODO, PROJEKT: HUBERT DĄBROWSKI, 2013 R.
Damska, elegancka torebka o codziennym zastosowaniu. Zmienia swój charakter dzieki doczepianemu paskowi na ramię. Reprezentuje filozofię KODO, nie tylko wyglądem, ale i sposobem działania – podczas otwierania torby pracuje cała konstrukcja. Inspiracje Mazdą6 znaleźć można w płynnych liniach i aluminiowych elementach. Trójkątny kształt ramki nawiązuje do silników Wankla.
SUKNIA WIECZOROWA KODO, WERONIKA OLEŚ, 2014 R.
Projekt inspirowany strojem samurajów. Asymetryczne linie podkreślają dynamiczność formy, kolor zaś nawiązuje do znaku firmy i nowoczesnej, stonowanej elegancji.
KOŃ NA BIEGUNACH, BEATA NIKOLAJCZYK-MINIAK, 2016 R. Kategoria: MX-5 SLOW DESIGN: twórczy recykling
Z niepotrzebnych tekturowych pudeł wzmocnionych PETG powstał bujak. Ten koń na biegunach ma jeszcze jedną funkcję – klocków. Składa się z siedmiu geometrycznych, kompatybilnych elementów o różnych kształtach. Można je wyjmować i wkładać w dopasowane otwory. Bujak nie tylko buja. Pobudza także wyobraźnię i rozwija kreatywność.
KOLEKCJA UBRAŃ, MICHAŁ HADAŚ, 2015 R. Kategoria: stroje miejskie
Inspirację filozofią KODO autor kolekcji potraktował bardzo dosłownie. Stworzone przez niego projekty ukazują precyzję i opanowanie, a zarazem szybkość i moc. Asymetryczne linie i odważne cięcia tak, jak w KODO – nadają pozornie statycznym przedmiotom ruch. Sama kolekcja, wykonana ręcznie z najwyższej jakości materiałów przybrała trójwymiarową formę – odzwierciedla siłę, lekkość i piękno Mazdy6.
fot.: materiały prasowe Mazda Design
KODO
Filozofia stojąca za samochodami Mazdy włącza do języka projektowego piękno ruchu, jakie dostrzec można u ludzi czy zwierząt. Kluczem jest tutaj rozpoczęcie ruchu – chwila, w której gepard spina mięśnie zanim ruszy w pogoń za zdobyczą, czy chwila wyprowadzenia ciosu w starożytnej japońskiej sztuce walki kendo. Moment, w którym skupiona siła znajduje swoje ujście zawiera idealne proporcje między mocą a pięknem. To właśnie w tej krótkiej chwili, wymagającej maksymalnej koncentracji, możemy odczuć siłę, szybkość, napięcie mięśni i piękno. Mazda uznała takie chwile za najwyższą formę ruchu i zdefiniowała ją jako KODO.
STREFA DILER A | PUNK T WIDZENIA
NIEWIDZIALNE LITERY L
itery są wszędzie (i nie są to halucynacje grafika, lecz faktyczny stan rzeczy). W domach, na ulicach, w autobusach, w kinie, w kawiarniach, na maskach samochodów. Czytamy litery, wyświetlamy je, drukujemy, otaczamy się nimi – ba, ubieramy się w litery, a czasem nawet je spożywamy. Czy jednak zdajemy sobie sprawę z ich obecności? Dlaczego tak mało o nich wiemy?
Rozejrzyjmy się. Tytuł magazynu, napisy końcowe w filmie, logo Coca-Coli, uliczny szyld, tekst w książce czy na stronie internetowej, bilet tramwajowy – wszystko jest zaprojektowane (a przynajmniej ma jakąś, mniej lub bardziej celową, formę). Typografia (z gr. typos – kształt oraz graphe – pismo) to właśnie forma liter. Każdej z osobna, a także ich układu jako całości, np. na stronie, papierowej lub internetowej. Zarówno na korytarzach Wydziału Grafiki ASP, jak i w wypowiedziach wielu znakomitych projektantów można usłyszeć zdanie, że: „Dobra typografia jest niewidzialna”. Niewidzialna nie znaczy jednak nieobecna ani byle jaka. Dla zilustrowania tezy – anegdota. Pamiętam jedną z bardziej burzliwych dyskusji, jakie zdarzyło mi się odbyć z moim przyjacielem. Twierdził on, że to, jakim krojem złożony jest czytany tekst, zupełnie nie wpływa na odbiór jego treści. Uparcie obstawał przy zdaniu, że podczas lektury odczytuje wyłącznie sens słów, wygląd liter jest natomiast bez znaczenia. Nie byłabym zaskoczona, jeśli okazało-
by się, że większość z nas ma podobne przekonanie. Zastanówmy się jednak. Czy, przykładowo, rozmawiając z kimś, jesteśmy w stanie oddzielić całkowicie sens jego słów od zestawu towarzyszących im znaków: sposobu gestykulacji, tonu głosu, mimiki? To tak, jakbyśmy destylowali jedynie część komunikatu. Na przekaz składa się natomiast wiele czynników. Nawet pojedyncze słowo „tak” można powiedzieć na tysiąc i jeden sposobów (liczyłam!): przekonująco, niepewnie, pytająco, agresywnie, ironicznie… W zależności od gestykulacji i kontekstu może oznaczać potwierdzenie (gdy ktoś ma na myśli „tak, zgadza się” i kiwa głową), ale też np. metodę („tak, w ten sposób” – z pokazywaniem palcem), skalę („taaak dużo!” – z rozpościeraniem ramion), powątpiewanie („taaak?” – z uniesieniem brwi) itd. A więc, powtarzając za kanadyjskim teoretykiem, Marshallem McLuhanem: medium jest przekazem. Jedyną różnicą między sytuacją rozmowy i lektury jest to, że w tym drugim przypadku słowa nie są wypowiadane, lecz zapisane. Krój pisma i jego układ to swoista mowa ciała tekstu. W takim mniej więcej tonie polemizowałam wtedy z przyjacielem. Można jednak powiedzieć, że w swoim stanowisku ujął on właśnie wspomnianą wcześniej niewidzialność typografii. To, że nie zwracamy uwagi na wygląd liter, z jednej strony jest kwestią nieświadomości ich znaczenia. Z drugiej – może świadczyć o tym, że są one zaprojektowane efektywnie. Czytając, nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele procesów i zasad stoi za dobrze zaprojektowaną kolumną tekstu. Jakich?
Po pierwsze: nie szkodzić. Przy projektowaniu typografii, zwłaszcza tekstu ciągłego (w książce, gazecie czy na stronie internetowej), priorytetem jest jego czytelność. Znaczy to tyle, że wygląd liter ma nam przede wszystkim nie przeszkadzać w czytaniu (co paradoksalnie czasem wcale nie jest takie oczywiste!). Na czytelność wpływa ogrom aspektów – od kształtu i wielkości pojedynczych liter, przez odstępy pomiędzy literami, słowami czy liniami tekstu, po liczbę znaków w wierszu, sposoby łączenia wyrazów lub dzielenia akapitów. To wszystko jest przedmiotem pracy projektanta. Do tego dochodzi m.in. rozmieszczenie partii tekstu na stronie, wyznaczenie marginesów, dobra nawigacja (np. numery stron, tytuły rozdziałów), zestawienie różnych krojów (czyli stylów pisma, nazywanych potocznie, a przy tym niepoprawnie, czcionkami). Oddzielnym tematem jest projektowanie krojów pism – od kilku lat możemy obserwować dynamiczny rozwój tego rynku, również w Polsce. Wszystkie te elementy łączą w sobie zarówno cechy czysto funkcjonalne, jak i estetyczne, które sprawiają, że tekst nabiera niepowtarzalnego charakteru. Niewidzialna typografia to także taka, która jest spójna z treścią tekstu. Bez względu na to, czy będzie to „Bogurodzica”, czy logo Disneya. Dziecięcy i przyjazny charakter disneyowskiego pisma uzyskano przez nieco wymyślne kształty, podobne do odręcznego pisma flamastrem.
Gotycki krój, którym pierwotnie pisany był tekst „Bogurodzicy”, rozpowszechniony w klasztorach średniowiecznej Europy, sprawia wrażenie ciężkiego, poważnego, dostojnego, jak melodia religijnej pieśni. Krój może więc podkreślić wydźwięk tekstu – ale może też pokazać go przewrotnie (ilustracja powyżej mówi sama za siebie). Sztuką jest więc operować typografią w oryginalny, ale adekwatny do konkretnego zastosowania sposób. Dla mnie prosta, harmonijnie złożona kolumna tekstu w książce jest po prostu piękna. W zupełnie innym wymiarze piękne są najróżniejsze przykłady ciekawej typografii – kaligrafowanej, drukowanej, wycinanej, przenoszonej w 3D, wyszywanej, wypalanej, odlewanej z metalu (np. nazwa marki na tylnej klapie samochodu – to też jest zaprojektowane!). Znajdować ciekawe litery można wszędzie – w tym naszym przyjacielem internet oraz czujne oko podczas spacerów. Można trafić na naprawdę wyjątkowe okazy. Zachęcam do tropienia.
34 | 35
Hanna Dyrcz – studentka Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Laureatka Nagrody Prezesa Piotra M. Śliwickiego w konkursie Artystyczna Podróż Hestii 2016.
– ZWYCIĘSKIE PRACE Małgorzata Dąbrowska „Za wielowymiarowość widzenia, zobrazowanie przenikania się planów i kompozycję, w której samochód stał się pretekstem do szerszego spojrzenia na otaczający nas świat”.
Monika Żołnowska „Za uczynienie z detalu samochodu abstrakcyjnego dzieła sztuki inspirującego widza do odgadywania znaczeń wydobytych przez światło i cień”.
Piotr Pięta „Za niezwykłą podróż w świat kolorów i kształtów nieznanego pejzażu, który jest fascynującym tłem refleksji nad tym, czym jest i może być dla nas samochód”.
#CARandART to konkurs fotograficzny dla pracowników stacji dilerskich. Zadaniem uczestników było zaprezentowanie na zdjęciu, jak widzą powiązania między samochodem a sztuką.