6 minute read
ZBIgNIEW CANOWIECKI ZAgROŻENI POSTĘPEM
ZbigNiew CANowieCKi
Absolwent Politechniki Gdańskiej. Doktorat uzyskał na Uniwersytecie Gdańskim. W latach 1981-2007 Prezes Zarządu i dyrektor giełdowej spółki „Centrostal S.A.”. Sprawował społecznie wiele funkcji m.in. Prezydenta Pomorskiej Izby PrzemysłowoHandlowej, Przewodniczącego Sejmiku Gospodarczego
Advertisement
Województwa Pomorskiego, Przewodniczącego Pomorskiej Rady Przedsiębiorczości, Prezydent „Pracodawców Pomorza”.
Od dziesiątków lat toczy się dyskusja dotycząca współpracy gospodarki i nauki. Na szczęście zdecydowanie do lamusa odeszło myślenie, że czysta nauka nie miesza się do gospodarki. Często jednak narzekamy, że na Pomorzu jest kilka bardzo znaczących uczelni wyższych, ale udział ich przedstawicieli w życiu naszego regionu nie jest nadmiernie widoczny. Dlatego też lotem błyskawicy obiegła środowiska gospodarcze informacja, ze prof. dr hab. inż. arch. Piotr Lorens z Politechniki Gdańskiej objął stanowisko Architekta Miasta Gdańska. Od lat bowiem Profesor wspiera przedsiębiorców swoją wiedzą i doświadczeniem Po powstaniu dużych centrów biznesowo – biurowych takich jak Olivia Business Centre i Alchemia w gdańskiej dzielnicy Oliwa proponował interesujące rozwiązania w zakresie komunikacji publicznej usprawniające funkcjonowanie tej części miasta. Jest Mentorem i wsparciem naukowym środowiska gospodarczego w zakresie zagospodarowania gdańskich terenów postoczniowych. Opublikował szereg prac naukowych oraz wydał znaczące pozycje książkowe dotyczące projektu Młodego Miasta. Blisko trzy lata temu środowisko naukowe i gospodarcze postanowiło wspólnie przeanalizować aktualny stan terenów postoczniowych w Gdańsku oraz zastanowić się nad problemem zagospodarowania przestrzennego tej części rozwojowej miasta. Pracodawcy Pomorza wspólnie z Politechniką Gdańską oraz Gdańską Agencją Rozwoju Gospodarczego zorganizowali debatę pt. Młode Miasto – wspólne dziedzictwo, wspólna przyszłość. Debata w tak zwanym Złotym Trójkącie: Nauka – Władza – Gospodarka umożliwiła wymianę poglądów dotyczącą możliwości zabudowy terenów postoczniowych przez inwestorów i deweloperów z zachowaniem dziedzictwa i pamięci historycznej tego miejsca, tak ważnego dla mieszkańców Gdańska, regionu pomorskiego i kraju. Nie dziwi więc fakt, że przedsiębiorcy zgłosili prof. Piotra Lorensa do nagrody Pracodawców Pomorza Primum Cooperatio czyli Nade Wszystko Współpraca. Nagroda ta, imienia Profesora Bolesława Mazurkiewicza, przyznawana jest corocznie jednemu wybitnemu przedstawicielowi świata nauki, który w sposób aktywny swoją wiedzą, twórczą myślą i doświadczeniem przyczynia się do wspierania i realizacji nowatorskich przedsięwzięć gospodarczych.
Ostatnio temat współpracy nauki i gospodarki podjęło Polskie Forum Akademicko Gospodarcze w Warszawie zapraszając do dyskusji przedstawicieli rządu z wicepremierem Jarosławem Gowinem na czele, który stwierdził, że wiedza jest jak pieniądz, musi krążyć żeby mieć wartość. Tam gdzie krąży nauka i wiedza, tam są pieniądze. Podkreślił, że warunkiem dalszego rozwoju Polski i zwiększania konkurencyjności naszej gospodarki, jest ścisła współpraca biznesu z nauką. Wskazane przez Niego osie rozwojowe wyznaczające politykę przemysłową Polski to: Cyfryzacja, która usprawni działalność przemysłową od projektowania produktów, aż do zmiany modeli biznesowych; Bezpieczeństwo, ponieważ celem Europy i Polski musi być odtworzenie zdolności produkcyjnych w kluczowych obszarach, m.in. w produkcji farmaceutycznej i medycznej; Lokalizacja produkcji przemysłowej umożliwiająca skrócenie łańcuchów dostaw przy zachowaniu dywersyfikacji źródeł pozyskiwania surowców i półproduktów; Zielony ład, który stwarza szanse dla polskich producentów, zarówno dostawców ekologicznie produkowanych towarów oraz producentów nisko- i zeroemisyjnych rozwiązań technologicznych; Nowoczesne społeczeństwo pomnażające kapitał społeczny oparty na zaufaniu, współpracy i budowaniu więzi społecznej.
Podkreślone zostało, że dla rozwoju społeczeństwa niezbędne jest regularne aktualizowanie i systematyczna zmiana umiejętności i kompetencji pracowników. Z kolei odkrycia i wiedza pokazują swoje znaczenie, gdy mądrze i skutecznie stosowane w praktyce zmieniają nasze życie i świat na lepsze. Stąd też w pozostałych rekomendacjach zawarto takie dezyderaty jak umocnienie roli interesariuszy zewnętrznych w zarzadzaniu uczelniami, wsparcie transferu wiedzy do gospodarki, realizację doktoratów we współpracy z przemysłem, dostosowanie oferty edukacyjnej do oczekiwań pracodawców oraz trafne diagnozowanie potrzeb rynku. Dobitnie wybrzmiały znane od lat nawoływania do budowy przez wszystkich interesariuszy infrastruktury zaufania pomiędzy środowiskiem akademickim i biznesem oraz propozycje dostosowania uczelni do wyzwań cywilizacyjnych, tak globalnych jak i krajowych. Potrzebna będzie dywersyfikacja źródeł dochodów uczelni wyższych i przeorientowanie ich na kryterium komercjalizacji oraz użyteczności swojego dorobku naukowego. Nie ma bowiem rozwoju i innowacyjnej gospodarki bez wykorzystania nauki oraz badań. Potrzeba będzie dużo pracy, determinacji i wzajemnego wsparcia na drodze do modelu gospodarki 4.0. Żaden dekret, ani nawet najlepsza ustawa nie zastąpią jednak wspólnego wysiłku obu środowisk, aby ta współpraca była możliwa i efektywna.
priMuM cooperatio
Trojmiejskie Fighterki
KlAuDiA KRAuSe-bACiA
Dziennikarka, wieloletnia redaktor magazynu W Ślizgu!, a obecnie zastępca redaktora naczelnego Prestiżu. Absolwentka Uniwersytetu Gdańskiego i Antwerpskiego. Na swoim koncie ma nie tylko setki tekstów, ale i kilka publikacji naukowych. Prywatnie właścicielka i driver @Prosecco na kółkach, wielka miłośniczka Maanamu, a także alternatywnych podróży i Bałtyku.
Była pierwsZa
„Mogę być czarną kanaką, kukiem [kucharzem], wszystkim się podporządkować, tylko mnie zabierzcie” – błaga ojca. Dlaczego tak bardzo chce płynąć? „Dla przeżyć, nowych silnych przeżyć. Bo tyle mamy z życia, ile przeżywamy”. Właśnie tak marzenia przekuwają się w rzeczywistość. Wygrała ogromna determinacja, odwaga i siła, i to w czasach, gdy żeglarstwo było dedykowane mężczyznom, a kobieta na statku mogła co najwyżej przynieść pecha… Postać Iwony Pieńkawy to doskonała okazja, aby ostatecznie obalić mit o tym, że „wilk morski” to tylko mężczyzna z fajką w zębach.
O piątej nad ranem, 5 lutego 1974 roku Iwona Pieńkawa jako pierwsza Polka zdobyła żeglarski Mount Everest i przepłynęła przylądek Horn – rudo-szaro-brązową poprzecinaną białymi żytami kwarcu wyspę, miejsce owiane niechlubną sławą, gdzie Ocean Spokojny styka się z Atlantykiem, a na śmiałków czekają potężne fale, huraganowe wiatry i ostre jak brzytwa skały. Jednak droga do tego była kręta i wymagała nieziemskiej determinacji…
Już od najmłodszych lat ciągnęło ją nad wodę, ale nie ma się co dziwić skoro była córką Zdzisława Pieńkawy - kapitana jachtu „Otago”. Zaczęło się od startów w klasie Cadet i Finn, a skończyło na okołoziemskich regatach Whitbread Round The World Race. Jak do tego doszło? W 1973 roku Jachtklub Stoczni Gdańskiej postanowił zgłosić S/Y „Otago” do pierwszej edycji Whitbread Round The World Race 1973-1974, rozgrywanych dziś pod nazwą The Ocean Race. W regatach wystartowało wówczas 19 jachtów i 324 żeglarzy, którzy musieli pokonać 27 000 Mm w czterech etapach: Portsmouth – Kapsztad, Kapsztad – Sydney, Sydney – Rio de Janeiro i Rio de Janeiro – Portsmouth. Wśród uczestników znalazły się dwa polskie jachty – „Copernicus” z Yacht Klubu „Stal” Gdynia, dowodzony przez Zygfryda „Zygę” Perlickiego i „Otago” z Jachtklubu Stoczni Gdańskiej, za którego sterem stanął ojciec Iwony – Zdzisław Pieńkawa. 18-letnia, niezwykle zdeterminowana dziewczyna wyprosiła możliwość uczestniczenia w tej wielkiej przygodzie, mimo, że wiązało się to z koniecznością wzięcia urlopu dziekańskiego i straty roku akademickiego. Studiowała wówczas architekturę na Politechnice Gdańskiej. Finalnie była jedyną kobietą na tej jednostce i jedną z trzech biorących udział w regatach.
Rejs trwał niespełna osiem miesięcy, zaczął się 8 września 1973 roku. W tym czasie Iwona starła się nie tylko z żywiołem, ale przede wszystkim z rzeczywistością. Była jedyną kobietą, do tego najmłodszą wiekiem i stażem. Jednak jak wielokrotnie podkreślała przede wszystkim czuła się żeglarzem. „Nie lubię tego podkreślania, że jedna dziewczyna (…) dziewięciu żeglarzy jest na Otago. Koniec!”. Mimo to dzielnie znosiła wszelkie przesądy, że kobieta na jachcie przynosi pecha. Był to wyścig o wszystko: szacunek, uznanie oraz należne kobietom miejsce – nie tylko w sporcie.
Wreszcie, 24 kwietnia o godzinie 10:00 Otago przekroczył linię mety. Pomimo złamanego na Oceanie Indyjskim bezanmasztu zajął w wyścigu trzynaste miejsce. W połowie maja uradowana załoga wpłynęła do Gdańska, a nazajutrz odbyło się oficjalne powitanie na Motławie. „Wynieśli mnie na ramionach, jechałam przez cała Długą śmiejąc się, ciągle się śmiejąc, gubiłam kwiaty po drodze” – wspomina Iwona w swoim słynnym reportażu z rejsu „Otago, Otago na zdrowie", książki która przez 44 lata doczekała się kilku wydań i wciąż cieszy się dużym powodzeniem. Sama Iwona niestety nie doczekała się jej wydania. Na kilkanaście dni przed swoimi dwudziestymi urodzinami, zginęła tragicznie w wypadku samochodowym. Jednak jedno jest pewne – ta biografia przetarła szlak kolejnym pokoleniom buntowniczek.
Pozostając w temacie żeglarskim, gorąco polecam dokument pt. „Maiden”, przedstawiający start pierwszej w historii w 100% kobiecej załogi w okołoziemskich regatach Whitbread. Dziewczyny z „Maiden”, podobnie jak Iwona Pieńkawa, mają wyjątkowy dar przekonywania, że w życiu da się pokonać wszelkie uprzedzenia i z pewnością zainspirują współczesne poszukiwaczki przygód!