2 minute read
Felieton Marty Bartos. Nad brzegiem basenu siedzi ta królewska para
Krótka przerwa
Marta Bartos
Advertisement
Nad brzegiem basenu siedzi ta królewska para
Wybierając studia polonistyczne uważałam, że powinnam pisać. Ten wewnętrzny imperatyw niespełnionej pisarki (lub w ostateczności wziętej poetki młodego pokolenia) trwa do dziś. Co prawda od 20 z hakiem lat wykonuję zawód nauczycielki, ale wciąż po cichu liczę, że mój czas w końcu nadej dzie, a drzemiący we mnie talent literacki, którego istnienia jestem pewna, ujawni się lada dzień. Wystarczy dać mu szansę. Bracia Poloniści, Siostry Polonistki z Ada siem Miauczyńskim na czele! – iluż z Was, tak jak ja czuje, że praca w szkole to w Wa szym życiu tylko przejściowy etap pomiędzy studiami a sławą literacką?
Znam rady uznanych kolegów po piórze – pisz o tym, co znasz, korzystaj z tego, co cię otacza, kopiuj życie – ono jest naj ciekawsze. Korzystając więc z nadmiaru wolnego czasu podczas minionych ferii, usiadłam na brzegu ciepłego basenu z pustym notatnikiem i czekałam na na dejście twórczej weny.
Spędziłam nad kartką dobry kwadrans, zastanawiając się, jak zacząć moje wielkie dzieło. "Pisz o tym, co jest blisko ciebie." Hmm… Na leżakach obok mojego w po południowym słońcu wygrzewali się nasz rodak z synem. Ojciec miał około 35 lat, chłopiec może 6. Obaj wyglądali całkiem zwyczajnie. Mężczyzna zwrócił moją uwagę, bo donośnym tenorkiem wyrzu cał z siebie komunikaty, które były podawane tak gęsto, że po chwili zaczęłam je spisywać. W ten sposób powstało coś na kształt wiersza. Może o niezbyt dobrze zorganizowanej strukturze - bez rymów, środków stylistycznych i bez rytmu, ale za to o wielkim wydźwięku dydaktycz nym, cennym dla każdego rodzica, któremu wydaje się, że na co dzień bez przerwy rozmawia ze swoim dzieckiem.
Filip, teraz do basenu absolutnie. Żeby wejść do basenu, musisz się trochę rozgrzać. Połóż się koło taty. Na boczku się połóż. Na boczku Filip. Na boczku się połóż. Nie będzie ci w oczka grzało. Podnieś ten ręcznik. Filip. Boże, Filip na boczku. W tą stronę Filip. Nie rozrzucaj. Filip! Do taty, tutaj. Wiesz co to znaczy na boczku? Ręcznik, mówiłem, podnieś. Zaraz się ta zabawa skończy. Zaraz do pokoju pójdziesz. Do mamy. Bez telewizji za takie zachowanie.
Na ustach masz słodką watę. Jak ty to jesz? Obetrzyj się. Filip, masz chusteczkę. Buzię obetrzyj. Zobacz, wszędzie masz watę. Miałeś troszkę zjeść. Troszkę. Jesz po kawałku. W drugą rękę weź. Filip, w drugą rękę. Wszędzie ta wata. Zobacz, wszędzie masz. Wstań. Zobacz wata. Wszędzie. Nie dotykaj. Jezu, buzia cała klejąca.
Nie, nie jest taka ciepła. Zimna woda jest. Zamoczyłem nogę i wiem. Nie pójdziesz Filip.
Filip. Filip, nie chlap nikogo. Skaczesz na dzieci. Nie skacz, synu. No nie chlap, mówię. Wyjdziesz zaraz chyba. Słuchaj mnie lepiej, bo zaraz wyjdziesz z tego basenu. Wychodzisz, koniec. Chodź Filipek. No chodź, syneczku. Zaraz dżipem jedziemy. Na pustynię dżipem, chodź. Filip, chodź. Wyschniesz. Będziesz mógł. Wiem, że zimno. Proszę cię bardzo, chciałeś basen. Synek, nogi wytrzyj. Nie tak, Filipku. Głodny jesteś. Zbieramy się. Już jest zimno. Zjedz babeczkę, pani roznosiła. Tatuś zabierze twoje rzeczy. Chodź, synek. Nogi mokre masz. Klapki załóż.