I
K U LT U R A
I
Trwa dobra passa koszalińskiego teatru Autor: Marcin Napierała | Fotografie: Izabela Rogowska
Po premierze przedstawienia „Kora. Falowanie i spadanie” poprzeczka zawisła bardzo wysoko. Czy zespołowi Bałtyckiego Teatru Dramatycznego, pracującemu nad kolejnym spektaklem – „Lokomotywa. Nie dla dzieci” – udało się tę poprzeczkę przeskoczyć? Doskoczyć do niej – z pewnością tak. „Lokomotywa. Nie dla dzieci” to hołd złożony wielkiemu i wszechstronnemu poecie Julianowi Tuwimowi. Zadebiutował w 1913 roku, publikując swój pierwszy wiersz na łamach „Kuriera Warszawskiego”. Przez lata był nierozumiany i niechciany. Nie chcieli go Polacy, bo był Żydem. Nie chcieli go Żydzi, bo czuł się Polakiem. I choć od jego śmierci minęło już 68 lat, śmiało można powiedzieć, że zarówno życie, jak i twórczość Tuwima mają całą masę odniesień do współczesności.
możesz po prostu przestać być smutny?”. Za pochodzenie, twórczość w zgodzie z własnym sumieniem, opowiadanie się przeciwko wojnie – szkalowany przez prawicowe gazety. Oskarżany o antypolskość i antykościelność. W twarz śmiał się cenzurze, za co musiał odpowiadać przed sądem. W obliczu dzisiejszej nagonki na „lewackość”, prób nałożenia wolnym mediom kagańca i chęci ustawowego uregulowania, kto jest artystą – czy nie brzmi to niepokojąco podobnie?
Zmagał się z chorobą psychiczną – a te przecież do dziś przez wielu leczone są najdoskonalszym panaceum „A nie
Taki był Tuwim i taki jest ten spektakl: pod warstwą zabawnych, wspaniale zagranych i zaśpiewanych scenek
I
124
I