Głos Polonii nr 81

Page 1

Gra Putina o odbudowanie imperium! 29 stycznia 2020 r. NR 81

GŁOS POLONII

www.glospolonii.net

Dwutygodnik Polonii kanadyjskiej w Kolumbii Brytyjskiej

Niszcz¹c s¹dy, Kaczyñski niszczy te¿ polsk¹ demokracjê

j e ż ­ i l b z a r ­ o c

str. 4-5

Owszem, polskie s¹dy by³y i s¹ bardzo powolne i bywa³y okrutnie niesprawiedliwe. Owszem, polskie pañstwo prawa by³o niezwykle u³omne, a formalizm czêsto dominowa³ nad zdrowym rozs¹dkiem i d¹¿eniem do sprawiedliwoœci. Owszem, s¹downictwo III RP dalekie by³o od standardów pañstw zachodnich. Owszem, polski wymiar sprawiedliwoœci zdecydowanie wymaga³ i wymaga zmiany. Ale ta zmiana musi polegaæ na trafnym rozpoznaniu problemów s¹downictwa i ich przyczyn oraz zostaæ wprowadzona za pomoc¹ adekwatnych i efektywnych œrodków. Tymczasem diagnoza obozu rz¹dz¹cego jest b³êdna. Bo g³ównym problemem polskiego wymiaru sprawiedliwoœci nie jest ani ska¿enie postkomunizmem, ani korupcja. Wiêkszoœæ polskich sêdziów w czasach Polski Ludowej by³a dzieæmi. Nie mieli nic wspólnego z totalitarnym re¿imem, nawet studia koñczyli ju¿ po jego upadku.... opowieści­lady­bunii­-­str.­6 Prawo­agaty­-­str.­8­ Przewodnik­Filmowy­Krzysztofa­Wołoczki­-­str.­10


2 GĹ OS POLONII

www.glospolonii.net

Dwutygodnik Polonii kanadyjskiej w Kolumbii Brytyjskiej


GŁOS POLONII

www.glospolonii.net

3

Słowo wstępne

Polowanie na marsza³ka czyli szczujnia polska Tomasz Grodzki jest profesorem i wybitnym terakochirugiem, maj¹cym na koncie tysi¹ce operacji p³uc. Wiedza, doœwiadczenie, tak¿e sprawnoœæ r¹k chirurga Tomasza Grodzkiego wyrwa³y z objêæ œmierci wielu ludzi, których inni lekarze ju¿ na ni¹ skazali. Profesor Grodzki œmiertelnie chorym przed³u¿a³ ¿ycie, wielu z jego pacjentów ¿yje do dziœ, a spora liczba z nich zapomnia³a ju¿ o chorobie. Profesor Tomasz Grodzki by³ przez wiele lat osob¹ anonimow¹ dla tak zwanej szerokiej opinii publicznej. Znano go w Szczecinie, gdzie przeciêtny szpital pulmunologiczny doprowadzi³ do poziomu jednego z najlepszych w Polsce oœrodków leczenia chorób p³uc. Znano i szanowano profesora tak¿e w stowarzyszeniach lekarskich za granic¹, a uznanie dla jego wiedzy i umiejêtnoœci sprawi³o, ¿e miêdzynarodowe grono chirurgów p³uc wybra³o go kilka lat temu na prezydenta Europejskiego Towarzystwa Torakochirurgów. To wszystko nie ma znaczenia dla partii, która od pocz¹tku dzia³alnoœci robi karykaturê ze swojej nazwy. Ta partia nazwa³a siê z pe³nym cynizmem Prawo i Sprawiedliwoœæ. Jesieni¹ ubieg³ego roku po raz drugi wyborcy z województwa zachodniopomorskiego obdarzyli profesora Tomasza Grodzkiego zaufaniem i wybrali jako swojego reprezentanta do Senatu, ale dla ogó³u nadal pozostawa³ osob¹ anonimow¹. W wyborach ubiega³ siê o mandat jako kandydat Koalicji Obywatelskiej. Partie opozycyjne wobec PiS uzyska³y w wyborach do Senatu minimaln¹ wiêkszoœæ i s³udzy Jaros³awa Kaczyñskiego rozpoczêli akcjê przekupywania senatorów opozycji do przejœcia na ich stronê. Profesor Tomasz Grodzki przesta³ byæ osob¹ anonimow¹, gdy kilka dni po wyborach oœwiadczy³, ¿e namawiano go do przejœcia na stronê PiS oferuj¹c w zamian stanowisko ministra zdrowia. Natychmiast zosta³ zaatakowany przez pisowskie media. Apogeum sza³u i wœciek³oœci nast¹pi³o, gdy g³osami senatorów opozycji wybrany zosta³ marsza³kiem Senatu. I w swoim pierwszym wyst¹pieniu oœwiadczy³, ¿e Senat pod jego kierunkiem nie bêdzie tolerowa³ ekspresowej œcie¿ki ustawodawczej, stanowienia bubli prawnych niszcz¹cych polsk¹ praworz¹dnoœæ. Tego dla psów goñczych PiS by³o ju¿ ponad wszelk¹ dopuszczaln¹ miarê. Postanowiono profesora zgnoiæ na wszelki mo¿liwy sposób. Trzeba w tym miejscu przypomnieæ, ¿e s³u¿alcze wobec PiS media i ich funkcjonariusze, maj¹ w tych dzia³aniach spore doœwiadczenie. Od objêcia w³adzy w 2015 r. prowadzi³y niebywa³¹ wrêcz w swej obrzydliwoœci kampaniê oszczerstw i wzbudzania nienawiœci wobec prezydenta Gdañska, Paw³a Adamowicza i w³aœnie kilka tygodni temu obchodziliœmy pierwsz¹ rocznicê jego œmierci. Jak zapewne wszyscy pamiêtaj¹, zgin¹³ z rêki no¿ownika, fanatycznego zwolennika PiS. W ur¹gaj¹cej ludzkiej godnoœci i honorowi kampanii przeciwko prezydentowi Adamowiczowi szczególnie zas³u¿y³a siê TVP, czyli telewizja publiczna, kierowana przez Jacka Kurskiego. Teraz ta sama telewizja tak¿e jest g³ównym orê¿em PiS w kampanii niszczenia profesora Tomasza Grodzkiego. Pamiêtajmy, bo tego nie mo¿na nie pamiêtaæ, ¿e za wszystkimi czynami mediów PiS stoi prezes tej partii, Jaros³aw Kaczyñski. Oficjalnie nigdzie go nie ma, ale wszêdzie jest, bo w PiS nic nie dzieje siê bez jego zgody. Jeœli prowadzono kampaniê nienawiœci wobec Paw³a Adamowicza, to Kaczyñski musia³ to wiedzieæ i akceptowaæ, a byæ mo¿e by³ nawet tego inspiratorem. Jeœli w tej chwili prowadzona jest kampania przeciwko profesorowi Tomaszowi Grodzkiemu, Kaczyñski te¿ musi o tym wiedzieæ, godziæ siê na to i akceptowaæ. Musi, poniewa¿ niepos³uszny jego woli Senat zagra¿a jego niepodzielnej w³adzy. W dyskredytowanie profesora zaanga¿owane zosta³y wiêc zarówno pos³uszne woli Kaczyñskiego media i, co w pañstwie prawa siê nie zdarza, ale wiadomo ju¿ przecie¿ ¿e pañstwo prawa jest

Wydawca: Voice of Polonia Co. e-mail: glospoloniivancouver@gmail.com Redaktor Naczelny: Krzysztof Pipa³a, e-mail: kpipala@o2.pl Zespó³ redakcyjny: Krzysztof Pipała, Krzysztof Propolski, Jacek Stachiewicz. Stale współpracują: Jolanta Lipińska (Nowy Jork), Agata Rębisz (Kanada), Krzysztof Wołoczko (Kanada). Dyrektor DTP (projekt gazety): Rafa³ Mrozowicz (Polska).

Kaczyñskiemu zbêdne, tak¿e instytucje pañstwa, w³¹cznie z prokuratur¹ i Centralnym Biurem Antykorupcyjnym (CBA). Wiadomo nie od dziœ, ¿e aby zniszczyæ nie tylko w Polsce cz³owieka, trzeba go wmanewrowaæ w przestêpstwo korupcyjne albo seksualne. Propagandyœci PiS postawili na to pierwsze, bo „wiadomo, ¿e lekarze bior¹ w ³apê”. Ale wszystko wskazuje na to, ¿e nie wszyscy, a wœród nich jest profesor Grodzki. I có¿ z tego? Ale szkalowaæ go mo¿na. Zaczê³o siê od nikomu dotychczas nieznanej profesor Agnieszki Popieli, biolo¿ce z Uniwersytetu Szczeciñskiego. Po wyborze profesora Grodzkiego na marsza³ka Senatu napisa³a na Facebooku: „Masakra. Jak moja mama umiera³a, to trzeba by³o daæ 500 dolarów za operacjê”. Gdy prawnicy wystosowali do Popieli pismo przedprocesowe, zaczê³a siê t³umaczyæ, ¿e nigdy nie uzale¿niano operacji od wp³aty, której dokona³a na konto fundacji. Ale owe „500 dolarów” zosta³o podchwycone przez pisowskie psy goñcze. Niejaki Dariusz Matecki, szczeciñski radny Solidarnej Polski (partia Zbigniewa Ziobry), rozpowszechni³ w Internecie wpis Popieli i zaapelowa³, aby zg³aszali siê ludzie, którzy wrêczyli profesorowi ³apówki. Nikt siê nie zg³osi³. Jednak na antenie Radia Szczecin (podporz¹dkowane jest Polskiemu Radiu, a to opanowane jest przez PiS) zacz¹³ atakowaæ profesora jego dziennikarz, niejaki Tomasz Duklanowski. Osobnik rodzinnie zwi¹zany z PiS (dzia³aczami partii s¹ wuj i kuzyn), maj¹cy za sob¹ udzia³ w kampanii oszczerstw wobec pos³a, PO Stanis³awa Gaw³owskiego, którego obrzucono swego czasu pomówieniami, ¿e w swoim mieszkaniu urz¹dzi³ agencjê towarzysk¹, czyli burdel. TVP, która ochoczo powieli³a te informacje, przegra³a w s¹dzie sprawê wytoczon¹ przez Gaw³owskiego. Ale nic to. Duklanowski prowadzi teraz kampaniê przeciwko profesorowi Grodzkiemu. Materia³y przekazywane przez niego do Radia Szczecin natychmiast trafiaj¹ do TVP i Polskiego Radia, tak¿e propisowskiej Telewizji Republika, na strony portalu Niezale¿na.pl oraz na szpalty „Gazety Polskiej”. Jeœli nie ma dowodów, to s¹ insynuacje, tak ulubione przez prezesa Kaczyñskiego narzêdzie w poddawaniu w w¹tpliwoœæ uczciwoœci politycznych przeciwników. Wymienione wy¿ej media informuj¹ wiêc za Duklanowskim, ¿e „Wszystko wskazuje na to, ze profesor Grodzki - prêdzej czy póŸniej - bêdzie mia³ proces karny” albo „Myœlê, ¿e tych spraw bêdzie jeszcze wiêcej. Wiadomo, ¿e wielu lekarzy bierze ³apówki”. Dowodów jednak wci¹¿ nie by³o. Wiêc… W przedostatni dzieñ grudnia 2019 r. do mieszkania 93-letniego Tadeusza Staszczyka zapuka³ jakiœ mê¿czyzna, przedstawi³ siê, ¿e jest ze szpitala, w którym przed laty operowany by³ Staszczyk i podsun¹³ do podpisania oœwiadczenie, ¿e profesor Grodzki za¿¹da³ od niego pieniêdzy za przeprowadzenie operacji. Za podpis zaoferowa³ 5 tys. z³. Tadeusz Staszczyk natychmiast zadzwoni³ do profesora i opowiedzia³ o wizycie nieznajomego mê¿czyzny. - By³em w szoku - opowiada³. - Wyprosi³em nieproszonego goœcia za drzwi. U wiekowego dziœ by³ego pacjenta profesora Grodzkiego 11 lat temu zdiagnozowano z³oœliwego raka prze³yku i nikt nie chcia³ go operowaæ w obawie, ¿e pacjent nie prze¿yje zabiegu. Powiedziano mu, ¿e ma szeœæ tygodni ¿ycia. - W takim stanie trafi³em do profesora Grodzkiego - opowiada³ dziennikarzom. - Nie kroi³ mnie. Nowoczesn¹ metod¹ wszed³ pod ³opatkê i w ten sposób usun¹³ nowotwór. Po operacji przyje¿d¿a³ w nocy, aby sprawdziæ jak siê czujê. Gdy opowieœæ Tadeusza Staszczyka przytoczy³y media niezale¿ne od PiS, propisowskiej stacji TVP Info natychmiast dostarczono z IPN akta, ¿e Staszczyk pracowa³ w UB, wiêc na pasku telewizorów pojawi³ siê napis „By³y ubek broni Grodzkiego”. Szef zaœ portalu TVP Info, niejaki Samuel Pereira, szcze-

GŁOS POLONII Dwutygodnik Polonii kanadyjskiej w Kolumbii Brytyjskiej

gólnie zas³u¿ony w opluwaniu przeciwników PiS napisa³ na Twitterze: „Obrona Grodzkiego wygl¹da na akcjê by³ych s³u¿b”. Tadeusz Staszczyk walczy³ w Powstaniu Warszawskim, by³ ¿o³nierzem Szarych Szeregów, po wojnie zosta³ wcielony do wojska, sk¹d otrzyma³ przeniesienie do pracy w UB. By³ tam zwyk³ym referentem, przy pierwszej okazji zwolni³ siê i potem przez ca³e ¿ycie pracowa³ w Stoczni Szczeciñskiej. Ale wspomniany ju¿ pseudo dziennikarz Duklanowski opluwa³ go w Telewizji Republika: „Byæ mo¿e (to sformu³owanie charakterystyczne dla pos³uguj¹cych insynuacjami i szczuciem) zajmowa³ siê przes³uchiwaniem ¯o³nierzy Wyklêtych. Szkoli³ ubeków. Wykazywa³ siê du¿¹ gorliwoœci¹. W jednym z raportów napisa³ donos na w³asn¹ ¿onê”. Córka Tadeusza Staszczyka powiedzia³a w mediach, ¿e nie spodziewa³a siê, i¿ mo¿e w swoim ¿yciu spotkaæ siê z tak¹ pod³oœci¹. Ta pod³oœæ spotka³a jej ojca, natomiast profesor Grodzki zacz¹³ siê z ni¹ spotykaæ niemal na ka¿dym kroku. W pisowskich mediach zaczêli siê nagle meldowaæ ludzie, którzy wrêczali profesorowi ³apówki. Wszyscy wystêpowali oczywiœcie anonimowo. Najbardziej zabawny by³ niejaki pan Romuald, który w 1994 r. mia³ zap³aciæ profesorowi 400 z³ ³apówki, czyli dzisiejsze 4 grosze, poniewa¿ by³o to jeszcze przed denominacj¹ z³otówki. Nastêpni byli ju¿ pouczani, ¿e maj¹ byæ w swoich wypowiedziach precyzyjni i siê nie myliæ. Kolejny anonim, niejaki pan Henryk, informowa³ wiêc, ¿e w roku 1996 wrêczy³ profesorowi 200 z³ i ¿e dzisiaj jest to kwota œmieszna, ale wtedy, jak twierdzi³ „Œredni zarobek wynosi³ 900 z³”. Na dowód tego, ¿e mówi prawdê pokaza³… zdjêcie rentgenowskie wykonane w szczeciñskim szpitalu. Do akcji w³¹czy³a siê te¿ prowadzona na smyczy przez Zbigniewa Ziobrê prokuratura. Ale nie po to, aby wytropiæ, kto próbowa³ oskar¿yæ o ³apówkarstwo marsza³ka Senatu próbuj¹c wy³udziæ za 5 tys. z³ fa³szywe oœwiadczenie od 93-letniego Tadeusza Staszczyka. Nie, to wed³ug Ziobry nie jest sprawa dla prokuratury. Prokuratorzy za¿¹dali natomiast udostêpnienia przez szpital, w którym pracuje prof. Grodzki, dokumentacji medycznej jego pacjentów z ostatnich kilkunastu lat. Bo prokuratura prowadzi postêpowanie przeciwko profesorowi Grodzkiemu w sprawie „zachowania o charakterze korupcyjnym, które mog³y mieæ miejsce w szpitalu zarz¹dzanym kilka lat temu przez obecnego marsza³ka Senatu”. Prokuratorów wspiera CBA. Podleg³a i pos³uszna wobec PiS s³u¿ba bez najmniejszego skrêpowania opublikowa³a og³oszenie, ¿e szuka osób, które „da³y siê uwik³aæ w korupcyjny proceder” w szczeciñskim szpitalu. Zapewnia równoczeœnie, ¿e w zamian za z³o¿enie stosownych oœwiadczeñ osoby te bêd¹ mog³y skorzystaæ z klauzuli niekaralnoœci. Profesor Tomasz Grodzki mówi zaœ: - Jestem chirurgiem, który wielokrotnie znajdowa³ siê w dramatycznych sytuacjach, gdy ¿ycie ludzkie wisia³o na w³osku. Walczy³em o to ¿ycie i jestem przyzwyczajony do walki. Nie pozwolê sprowadziæ siê do roli ofiary. Wszelkie próby oczerniania i szargania mojej reputacji odbieram nie jako atak na Tomasza Grodzkiego, ale na marsza³ka Senatu, który staje w obronie praworz¹dnoœci, przyzwoitoœci i wzajemnego szacunku obywateli. Ale siewcy wzbudzania nienawiœci wobec profesora nie ustêpuj¹. W Internecie trwa zmasowany atak na profesora, który zaczyna ju¿ dotykaæ tak¿e jego rodzinê. Takimi wpisami jak „Wybijemy twoj¹ rodzinê, a ciebie nabijemy na pal, skorumpowany œmieciu” prokuratura Ziobry siê nie zajmuje. A fachowcy mówi¹, ¿e przy obecnych narzêdziach informatycznych znalezienie jego autora nie powinno nastrêczaæ ¿adnych k³opotów. To tylko dowód, ¿e Polska pod rz¹dami PiS staje siê polem do popisu dla ró¿nego autoramentu mêtów i kanalii.

Krzysztof Pipa³a, redaktor naczelny G³osu Polonii Adres redakcji: 284 Mariner Way, Coquitlam BC, V3K 1N4 tel. 778 903 6797 Internet Home Page: www.glospolonii.net Drukarnia: Vanpress Printers, 8325 Riverband Court, Burnaby BC, V3N 5E7 Biuro Og³oszeñ: tel. 778 903 6797, e-mail: kpipala@o2.pl, glospoloniivancouver@gmail.com Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zezwolenia wzbronione. Egzemplarz bezp³atny.

Tekstów nie zamówionych redakcja nie zwraca. Zastrzega sobie również prawo skracania i opracowania redakcyjnych tekstów nie zamówionych, jak również prawo nie publikowania nadesłanych tekstów bez podania przyczyny odmowy. Treść opublikowanej korespondencji nie musi być zgodna ze stanowiskiem redakcji, a prezentowane w niej opisy zdarzeń mogą mijać się z prawdą. Za treść ogłoszeń, komunikatów oraz za opinie i opisy wydarzeń zawarte w listach do redakcji, redakcja nie ponosi odpowiedzialności, ani też za żadne pomyłki i ominięcia powstałe w trakcie opracowania lub druku. Wszelkie prawa do dwutygodnika „Głos Polonii” i materiałów reklamowych zamieszczanych w tym periodyku są zastrzeżone na rzecz Voice of Polonia Co.

Dwutygodnik Polonii kanadyjskiej w Kolumbii Brytyjskiej


Polexit coraz 4 GŁOS POLONII

www.glospolonii.net

Niszcz¹c s¹dy, Kaczyñski niszczy te¿ polsk¹ demokracjê

Wyjaœnijmy sobie od razu. Wszêdzie, gdzie w tym tekœcie znajdzie siê skrót „PiS”, nale¿y go czytaæ „Jaros³aw Kaczyñski”. Ten cz³owiek, który utworzy³ partiê o nazwie PiS, nada³ w niej sobie prawo dyktatora. Jego prezesura jest nienaruszalna. Zarówno jego osoba, jak i jego decyzje nie podlegaj¹ w partii jakimkolwiek regu³om demokratycznym, jawnym lub tajnym g³osowaniom itp. O wszystkim w tej partii decyduje Jaros³aw Kaczyñski. Jeœli wiêc ktoœ mówi, ¿e PiS niszczy w³aœnie w Polsce demokracjê, a niszczy atakiem na niezawis³oœæ i niezale¿noœæ s¹downictwa, to nie robi tego jakieœ wieloosobowe gremium, tylko Kaczyñski. Kaczyñski, który sprytnie, ale i tchórzliwie za tym gremium siê kryje. Jeœli kiedykolwiek Kaczyñski zostanie pozwany przed Trybuna³ Stanu, czy przed zwyk³y s¹d powszechny za niszczenie w Polsce demokracji, wraz z nim na ³awie oskar¿onych powinni zasi¹œæ wszyscy pos³owie i dzia³acze PiS, którzy bezkrytycznie wykonywali jego polecenia. Od pierwszych chwil po przejêciu w³adzy Kaczyñski nie ukrywa³, ¿e d¹¿y do sprawowani rz¹dów autorytarnych. Bezwolna wobec jego decyzji masa poselska PiS, akceptowa³a i przeg³osowywa³a w wszystkie jego polecenia, które w postaci ustaw wprowadza³ pod obrady Sejmu. Z tchórzostwa nigdy ich nie firmowa³ swoim nazwiskiem, zawsze by³ to tak zwany „projekt poselski”, który nie wymaga³ procedowania, który szybko wprowadzano pod obrady, by bezwolna maszynka PiS równie szybko je przeg³osowywa³a. Aby móc sprawowaæ rz¹dy autorytarne do najwa¿niejszych rzeczy, które trzeba zrobiæ, nale¿y podporz¹dkowanie sobie s¹downictwa. S¹dy s¹ trzecim filarem ka¿dej demokratycznej w³adzy. Te filary to w³adza ustawodawcza (Sejm), w³adza wykonawcza (rz¹d) oraz s¹downictwo. Jako czwarty filar wymienia siê czêsto równie¿ niezale¿ne od w³adzy wykonawczej media. Kaczyñski uzyska³ dziêki wyborom wiêkszoœæ w Sejmie i g³osami swoich poddanych móg³ dziêki temu przeg³osowywaæ w Sejmie ka¿d¹ ustawê. Jako szef partii swoimi ludŸmi obsadzi³ te¿ rz¹d, kompromituj¹c go zreszt¹ od samego pocz¹tku stanowiskiem premiera dla Beaty Szyd³o. Tym ruchem potwierdzi³ s³owa niejakiego W³odzimierza Lenina, ¿e na stanowisku szefa pañstwa mo¿e staæ nawet kucharka. Pod warunkiem oczywiœcie, ¿e rz¹dy w pañstwie sprawuje partia i to ta partia wskazuje szefa rz¹du. W Polsce partia PiS to Kaczyñski. I to w³aœnie Beata Szyd³o dokona³a pierwszego wy³omu w polskim pañstwie prawa, które po trwaj¹cej niemal pó³ wieku komunistycznej smucie uda³o siê zbudowaæ po roku 1989. Na samym pocz¹tku swojego marionetkowego premierostwa nie zgodzi³a siê otó¿ na opublikowanie w Dzienniku Ustaw wyroków Trybuna³u Konstytucyjnego, co nakazuje Konstytucja. Zwyk³y urzêdnik, bo premier jest tylko urzêdnikiem, nie zgodzi³ siê uznaæ wyroku najwy¿szego organu pañstwa prawa. W tym w³aœnie momencie pañstwo prawa siê skoñczy³o - powiedzia³ kilka dni temu podczas telewizyjnej rozmowy Jerzy Stêpieñ - prezes Trybuna³u Konstytucyjnego w latach 2006 - 2008. Od tamtego czasu minê³y ponad 4 lata, podczas których mianowani przez Kaczyñskiego i powolni jego woli urzêdnicy Ministerstwa Sprawiedliwoœci

co chwilê kwestionowali ró¿norodne postanowienia S¹du Najwy¿szego. Co najwa¿niejsze - podejmowali decyzje sprzeczne z orzeczeniami sêdziów, którzy wydawali decyzje nie po myœli Kaczyñskiego. Decyzjê najbardziej do niedawna anarchizuj¹c¹ niezale¿noœæ s¹downictwa w Polsce podj¹³ niejaki Jan Nowak, wybrany w kwietniu 2019 r. sejmow¹ wiêkszoœci¹ PiS prezesem Urzêdu Ochrony Danych Osobowych. To d³ugoletni aparatczyk PiS-u. Gdy Naczelny S¹d Administracyjny wyda³ orzeczenie, by Kancelaria Sejmu ujawni³a listê sêdziów, którzy poparli kandydatów do nowej Krajowej Rady S¹downictwa, ów partyjny aparatczyk orzek³, ¿e nie wolno jej ujawniaæ, bo jest to niezgodne z ustaw¹ o ochronie danych osobowych. Tak sobie powiedzia³, mimo ¿e NSA orzek³, ¿e jego wyrok nie stoi w sprzecznoœci z t¹ ustaw¹. Ujawnienie owej listy jest nie na rêkê PiS, wiêc PiSowscy marsza³kowie Sejmu i tego¿ Sejmu urzêdnicy, obsadzeni tam ze wskazania Kaczyñskiego, lekcewa¿¹ wyrok NSA i list nie ujawniaj¹. Tym samym oni równie¿ lekcewa¿¹ wyrok s¹du i anarchizuj¹ polsk¹ praworz¹dnoœæ. Ale teraz gra toczy siê ju¿ o najwy¿sz¹ stawkê. Kilka miesiêcy temu S¹d Najwy¿szy skierowa³ do Trybuna³u Sprawiedliwoœci Unii Europejskiej zapytanie, czy tryb powo³ania nowych sêdziów do Krajowej Rady S¹downictwa nie poddaje w w¹tpliwoœæ ich niezawis³oœci i czy Izba Dyscyplinarna S¹du Najwy¿szego jest s¹dem. Trybuna³ nie oddali³ zapytania, co móg³ zrobiæ, zapytanie uzna³ za zasadne, odpowiedzia³, ¿e taka mo¿liwoœæ zachodzi i polskiemu S¹dowi Najwy¿szemu zaleci³ wydanie orzeczenia w tej sprawie. Niezawis³oœæ to najwa¿niejszy, konstytucyjny kanon wymiaru sprawiedliwoœci. Zgodnie z nim rozstrzygaj¹cy sprawê sêdzia podlega wy³¹cznie Konstytucji oraz ustawom, nie podlega ¿adnym naciskom i ¿adnym zale¿noœciom z zewn¹trz, szczególnie ze strony w³adzy wykonawczej. Przed wydaniem postanowienia przez S¹d Najwy¿szy, sêdziowie rozpatruj¹cy wyroki swo-

Dwutygodnik Polonii kanadyjskiej w Kolumbii Brytyjskiej

ich kolegów z s¹dów ni¿szych instancji, b¹dŸ maj¹cy w swoim sk³adzie sêdziów powo³anych przez now¹ Krajow¹ Radê S¹downictwa, zaczêli kierowaæ do ministra sprawiedliwoœci zapytania, czy taki sêdzia spe³nia wymogi niezale¿noœci i niezawis³oœci. Zgodnie z orzeczeniem Trybuna³u Sprawiedliwoœci Unii Europejskiej, mieli pe³ne prawo takie pytania zadawaæ. Zapytania te doprowadzi³y do „bia³ej gor¹czki” ministra Ziobrê i zapewne Kaczyñskiego. W b³yskawicznym tempie, oczywiœcie w ramach tzw. „projektu poselskiego”, czyli takiego, który nie wymaga konsultacji i dyskusji, uchwalili ustawê, która nak³ada sankcje karne na sêdziów poddaj¹cych w w¹tpliwoœæ prawo do orzekania kompetencji innych sêdziów. Wœród kar znalaz³o siê m.in. wykluczenie z zawodu. Tê ustawê nazwano „kagañcow¹”. „Ustawê kagañcow¹” ma wcielaæ w ¿ycie Izba Dyscyplinarna S¹du Najwy¿szego, której sk³ad tworz¹ prawnicy nominowani do niej przez PiS, a wiêc w pe³ni od PiS zale¿ni. Ich niezawis³oœæ jest wiêcej ni¿ w¹tpliwa. Co istotne, PiS uchwali³ sobie ustawê, której istota zasadza siê na tym, ¿e wyroki Izby Dyscyplinarnej nie podlegaj¹ zaskar¿eniu do S¹du Najwy¿szego. Sprawia to de facto, ¿e S¹d Najwy¿szy zosta³ sprowadzony do s¹du ni¿szej instancji. W ¿adnym demokratycznym pañstwie na œwiecie takiego absurdu nie ma, bo nie ma on nic wspólnego z demokracj¹. Senat, w którym PiS nie ma ju¿ wiêkszoœci, odrzuci³ „ustawê kagañcow¹” w ca³oœci, niezgodnoœæ z prawem zarzuci³a jej tak¿e Komisja Wenecka, która na zaproszenie marsza³ka Senatu, profesora Tomasza Grodzkiego, przyjecha³a w tej sprawie do Polski. O odrzucenie ustawy jako sprzecznej z demokracj¹ apelowali do polskich w³adz równie¿ amerykañscy kongresmeni, do Polski przyjechali tak¿e sêdziowie z ca³ej Europy, którzy wziêli udzia³ w protestacyjnym „marszu tysi¹ca tóg”. Nic to nie da³o. Maj¹cy ci¹gle przewagê 5 g³osów w Sejmie Kaczyñski odrzuci³ poprawki do ustawy dokonane w Senacie i przeforsowa³ „ustawê kagañcow¹” w parlamencie. W czwartek, 23 stycznia, S¹d Najwy¿szy w sk³adzie trzech izb ( Cywilna, Karna, Pracy) zakwestionowa³ udzia³ w sk³adach orzekaj¹cych sêdziów powo³anych


bliżej

GŁOS POLONII

www.glospolonii.net

Komentarz

5

na wniosek upolitycznionej, czyli nowej KRS. S¹d Najwy¿szy orzek³ tak¿e, ¿e Izba Dyscyplinarna nie jest s¹dem i wszystkie jej orzeczenia uzna³ za bezzasadne. Decyzje S¹du Najwy¿szego wywo³a³y, co by³o do przewidzenia, ostry sprzeciw przedstawicieli rz¹du, czyli urzêdników, którzy stawiaj¹ siê ponad prawem. Zbigniew Ziobro, obsadzony od pocz¹tku rz¹dów PiS na stanowisko ministra sprawiedliwoœci i prokuratora generalnego, powiedzia³, ¿e „S¹d Najwy¿szy procedowa³ z ra¿¹cym naruszeniem prawa i jego tak zwana "uchwa³a" nie powoduje ¿adnych skutków prawnych. To jedyna mo¿liwa interpretacja”. Nestor polskich sêdziów, profesor Adam Strzembosz stwierdzi³ w TVN24, ¿e wypowiedŸ ministra Ziobry jest zawstydzaj¹ca. Ale Ziobro, zaledwie magister prawa, nie jest oczywiœcie jedynym urzêdnikiem, który uwa¿a siê za m¹drzejszego od grona 60 wybitnych, doœwiadczonych i z d³ugoletnim dorobkiem prawników. Wtórowa³ mu najwiêkszy polski k³amca, premier Morawiecki (magister historii), który zapowiedzia³ skierowanie sprawy do Trybuna³u Konstytucyjnego. Da³ tym samym dowód swojej indolencji prawnej. - Trybuna³ Konstytucyjny nie ma prawa wkraczania w funkcjê orzecznicz¹ s¹dów - oznajmi³a I prezes SN, sêdzia Ma³gorzata Gersdorf. Rzecznik rz¹du oœwiadczy³ wiêc, ¿e uchwa³a SN wprowadza chaos w pañstwie. U¿y³ tym samym klasycznego narzêdzia, którym pos³uguje siê Kaczyñski, czyli odwracania kota ogonem. Nie kto inny bowiem, jak w³aœnie PiS, ten chaos wprowadza. Ale wprowadza te¿ anarchiê. Niezbitym tego dowodem jest wypowiedŸ wiceministra Janusza Kowalskiego z Ministerstwa Zasobów Pañstwowych, który po wyroku SN powiedzia³: „Ja mam w nosie tych 60 profesorów, bo ja jestem za Polakami. To nie s¹ dla mnie autorytety”. Je¿eli polscy sêdziowie mówi¹ to samo, co opinia miêdzynarodowa, ca³y prawniczy œwiat, to chyba jest oczywiste, co jest zgodne z prawem i z istot¹ tego prawa. Kaczyñski chce zniszczyæ polska praworz¹dnoœæ i ustanowiæ swoj¹, sobie ca³kowicie podporz¹dkowan¹. Niszczy polsk¹ demokracjê wed³ug najgorszych wzorów. - Atak na w³adzê s¹downicz¹ i konstytucjê uderza w istotê funkcjonowania spo³eczeñstwa. Pierwsz¹ rzecz¹, która robi ka¿dy najeŸdŸca czy okupant, jest zmiana prawa na prawo okupacyjne. Tworzy swoje organy, które maj¹ przestrzegaæ prawa okupanta - powiedzia³ Bohdan Zdziennicki, prezes Trybuna³u Konstytucyjnego w latach 2008-2010. Poza tym cierpliwoœæ Unii Europejskiej te¿ siê kiedyœ skoñczy. Polexit ju¿ widaæ... n

Nie należy naprawiać zegarka młotkiem Dr Jacek Soko³owski, Klub Jagielloñski:

- Polskie s¹dy s¹ bardzo powolne i bywa³y okrutnie niesprawiedliwe. Polskie pañstwo prawa by³o niezwykle u³omne, a formalizm czêsto dominowa³ nad zdrowym rozs¹dkiem i d¹¿eniem do sprawiedliwoœci. S¹downictwo III RP dalekie by³o od standardów pañstw zachodnich. Z tego powodu status quo jest nie do obrony. Polski wymiar sprawiedliwoœci zdecydowanie wymaga zmiany. Ale ta zmiana musi polegaæ na trafnym rozpoznaniu problemów s¹downictwa i ich przyczyn oraz zostaæ wprowadzona za pomoc¹ adekwatnych i efektywnych œrodków. Tymczasem diagnoza obozu rz¹dz¹cego jest b³êdna. G³ównym problemem polskiego wymiaru sprawiedliwoœci nie jest ani ska¿enie postkomunizmem, ani korupcja. Wiêkszoœæ polskich sêdziów w czasach Polski Ludowej by³a dzieæmi. Nie mieli nic wspólnego z totalitarnym re¿imem, nawet studia koñczyli ju¿ po jego upadku. Starsi wiekiem sêdziowie dominuj¹ tylko w s¹dach apelacyjnych oraz w S¹dzie Najwy¿szym. Rzadko jednak mo¿na znaleŸæ wœród nich osoby, które karierê zawdziêczaj¹ dyspozycyjnoœci wobec partii komunistycznej. Wbrew agresywnej kampanii prowadzonej przez rz¹d przeciwko sêdziom, dostêpne dane wskazuj¹ ¿e korupcja w polskim wymiarze sprawiedliwoœci utrzymuje siê na niskim poziomie. Owszem, zdarzaj¹ siê bulwersuj¹ce pojedyncze przypadki („sêdzia, który ukrad³ kie³basê”) oraz pojawiaj¹ siê w¹tpliwoœci w sprawach, gdzie w grê wchodz¹ naciski polityczne lub ogromne pieni¹dze, ale takie sytuacje pojawiaj¹ siê w ka¿dym kraju i nale¿y je zwalczaæ standardowymi metodami (s³u¿by antykorupcyjne, wzmocnienie s¹downictwa dyscyplinarnego). W zwi¹zku z tym, recept¹ na problemy s¹downictwa nie jest czystka personalna na którymkolwiek szczeblu. Nowi sêdziowie nie bêd¹ siê znacz¹co ró¿niæ od poprzednich, natomiast bêd¹

Fot. Archiwum (4)

funkcjonowaæ w oparciu o niezmienione mechanizmy. Ca³a operacja - poza ha³asem - nie przyniesie wiêkszego efektu. G³ówne problemy polskiego s¹downictwa to niewydolnoœæ organizacyjna i biurokratyczny formalizm. Aby je zwalczyæ, potrzebna jest mozolna przebudowa instytucji (zmiana metod oceny sêdziowskiej, zmiana organizacji pracy, zapewnienie transparentnych awansów, wprowadzenie nowych rodzajów s¹dów, tworzenie mechanizmów kontroli obywatelskiej). Tylko ¿e s¹ to rzeczy trudne do komunikacji w debacie publicznej, a ich realizacja nie poci¹gnie za sob¹ automatycznie skoku s³upków poparcia. Ministerstwo Sprawiedliwoœci przez cztery lata rz¹dów nie podjê³o ¿adnych dzia³añ nakierowanych na poprawê instytucjonalnej sprawnoœci s¹dów. Zamiast tego przeprowadzi³o czystkê wœród prezesów, wytwarzaj¹c w wielu s¹dach konflikt personalny, który zaczyna parali¿owaæ ich dzia³alnoœæ. W imiê wojny wytoczonej sêdziom, obóz rz¹dz¹cy zaryzykowa³ powa¿ny spór z niemal wszystkimi krajami Unii Europejskiej i da³ Brukseli idealny pretekst do zmniejszenia œrodków przeznaczonych dla Polski w bud¿ecie UE. Równie¿ w imiê tej wojny, rz¹d w swojej argumentacji wzbi³ siê na takie wy¿yny sofistyki, ¿e uznaæ za zgodne z konstytucj¹ mo¿na ju¿ w³aœciwie wszystko. Tylko ¿e wtedy istnienie ustawy zasadniczej traci sens, a stopniowo - traci sens istnienie prawa jako takiego. Bo prawo dzia³a, o ile jesteœmy w stanie przewidzieæ, co z niego wynika. Je¿eli mo¿na je w ka¿dej chwili zinterpretowaæ inaczej, to ju¿ nie jest to prawo. Nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e poprzednicy PiS-u u w³adzy walnie przyczynili siê do tak rozumianej erozji prawa i walnie przyczyni³ siê do niej sam Trybuna³ Konstytucyjny przed 2015 r., choæby orzekaj¹c w sprawie OFE. Tylko ¿e PiS zdoby³ w³adzê obiecuj¹c, ¿e bêdzie inaczej. Zast¹pienie starych ludzi nowymi ludŸmi, którzy robi¹ to samo, tylko bardziej, to ¿adna zmiana.

Dwutygodnik Polonii kanadyjskiej w Kolumbii Brytyjskiej


6 GŁOS POLONII

www.glospolonii.net

Opowieści Lady Buni

Ferie zimowe

Jolanta Lipińska - lat 44, urodzona w Jarosławiu na Podkarpaciu, od pięciu lat na emigracji, zamieszkała w Nowym Jorku na Brooklynie. W Polsce pośredniczka w obrocie nieruchomościami. W USA sprzątaczka, niania, opiekunka osób starszych. Jednym słowem Lady Bunia!

P

o­³o­wa­lat­osiem­dzie­si¹­tych,­to­czas­mo­ich­pierw­szych­klas­szko­³y­pod­sta­wo­wej.­By­³am­w­trze­ciej­kla­sie­kie­dy­po­je­cha­³am­na­zi­mo­wi­sko.­Co­to­by­³y za­ emo­cje.­ Je­dzie­my­ pod­ Wa­do­wi­ce,­ wy­jazd­ or­ga­ni­zo­wa­ny­ przez­ ta­ty­ za­k³ad­ pra­cy­ czy­li­ Woj­sko­ Pol­skie.­ Pa­miê­tam­ po­dró¿­ po­ci¹­giem­ do­ Kra­ko­wa,­ tam prze­siad­ka­na­au­to­bus,­jed­no­dziec­ko­zgu­bio­ne­po­dro­dze.­Zna­la­z³o,­a­ra­czej­zna­la­z³a­siê,­po­sz³a­na­cy­ga­ra­do­to­a­le­ty­na­dwor­cu­-je­de­na­sto­lat­ka.­Kon­se­kwen­cje­po­nie­œli­œmy­wszy­scy,­bo­au­to­bus­nie­po­cze­ka³.­Za­po­wia­da­³o­siê­cie­ka­wie.­SpóŸ­nie­ni, zmar­z­niê­ci,­zmê­cze­ni­i­nie­grzecz­ni­do­tar­li­œmy­na­miej­sce.­Ma­ma­spa­ko­wa­³a­nam wa­liz­ki­per­fek­cyj­nie,­jak­to­na­sza­ma­ma,­wszyst­ko­za­wsze­do­piê­te­na­ostat­ni­gu­zik. Na­sza­ma­ma­na­tle­in­nych­mam­wy­pa­da­³a­su­per,­za­rad­na,­wy­spor­to­wa­na,­m³o­da, zgrab­na­-­tor­pe­da!­Tyl­ko­ta­kie­per­fek­cyj­ne­i­na­do­pie­kuñ­cze­mat­ki­wy­cho­wu­j¹­lek­ko­nie­do­ro­bio­ne­dzie­ci.­ To­do­mnie­do­tar­³o­do­pie­ro­na­zi­mo­wi­sku,­kie­dy­siê­oka­za­³o,­¿e­moi­ró­wie­œni­cy to­ja­cyœ­bar­dziej­roz­gar­niê­ci.­Jak­po­sz³am­siê­ka­paæ­to­za­po­mnia­³am­rêcz­ni­ka­al­bo my­d³a.­Pra­³am­skar­pe­ty,­ale­nie­wie­dzia­³am,­¿e­na­le­¿y­wy­p³u­kaæ.­Pa­miê­tam­jak­dziœ -­zi­mo­wi­sko­by­³o­w­szko­le.­Tak­wte­dy­by­³o,­¿e­sa­le­lek­cyj­ne­prze­ra­bia­no­choæ­to mo­¿e­za­du­¿e­s³o­wo.­Z­sal­lek­cyj­nych­wy­no­szo­no­³aw­ki,­a­wsta­wia­no­³ó¿­ko­po­lo­we i­na­ka­stli­ki­me­ta­lo­we­(ta­kie­jak­w­szpi­ta­lu).­W­jed­nej­sa­li­spa­³a­ca­³a­gru­pa­oko­³o­20 dzie­ci.­Pa­miê­tam,­¿e­w­mo­jej­sa­li­by­³y­dziew­czy­ny­z­ósmej­kla­sy.­By­³y­sza­lo­ne,­py­ska­te­i­naj­m¹­drzej­sze,­no­i­nas­prze­ga­nia­³y­z­k¹­ta­w­k¹t.­Tak­bar­dzo­nie­przy­pa­d³y mi­do­gu­stu,­¿e­za­raz­na­pi­sa­³am­do­ro­dzi­ców­kart­kê­z­fe­rii:­„Ko­cha­ni­ro­dzi­ce!­Je­stem­na­zi­mo­wi­sku­i­s¹­u­nas­w­sa­li­wœcib­ski­babsz­ty­li.­Po­zdra­wiam­Jo­la.”­­ Do­dziœ­u­ro­dzi­ców­w­pa­mi¹t­kach­le­¿y­ta­kart­ka.­Ubaw­mie­li­po­pa­chy.­Dziœ­to dzie­ci­jak­ja­d¹­na­fe­rie­to­noc­le­gi­w­ho­te­lach,­re­stau­ra­cje,­ca­te­rin­gi,­nar­ty,­ba­je­ry. My­ulo­ko­wa­ni­w­szko­le,­kil­ka­set­dzie­ci.­Zi­my­to­wte­dy­by­³y­ksi¹¿­ko­we­w­Pol­sce, œnieg­po­ko­la­na­to­by­³a­nor­ma.­Pierw­szy­dzieñ­i­wy­jazd­na­san­ki.­Hurr­ra!­Ty­le­¿e­na oko­licz­nych­gór­kach­œnie­gu­by­³o­tro­chê­wiê­cej.­Mnie­siê­ga³­do­po­³o­wy­uda.­Wy­cho­waw­cy­wy­da­li­po­le­ce­nie,­po­tur­laj­cie­siê­z­gór­ki­to­œnieg­siê­ubi­je­i­bê­dzie­mo¿­na­zje¿­d¿aæ.­Tak­by­³o,­po­tem­gór­ka­by­le­ele­ganc­ko­przy­go­to­wa­na,­a­¿e­dzie­ci­mo­kre,­nikt­siê­nie­przej­mo­wa³.­Jed­ne­go­ra­zu­to­na­wet­zwia­³am­i­od³¹­czy­³am­siê­od gru­py­z­ko­le­ga­mi.­Wy­pa­trzy­li­œmy­bo­wiem,­¿e­miej­sco­wi­ba­wi¹­siê­na­gór­ce­obok.­ Jak­to­dzie­ci­chcie­li­siê­ba­wiæ­z­na­mi,­ale­im­nie­po­zwo­lo­no.­Kto­bar­dziej­cie­ka­wy­po­szed³­za­ni­mi.­Ja­oczy­wi­œcie­mu­sia­³am­iœæ,­bo­zo­ba­czy­³am,­¿e­ma­j¹­coœ­in­ne­go­ni¿­san­ki.­Dzie­cia­ki­zje¿­d¿a­³y­na­wor­kach­z­sia­nem.­Po­sz³am­jak­w­dym!­O­mat­ko,­do­dziœ­pa­mie­tam­jak­siê­su­per­zje¿­d¿a­³o.­Po­wro­ty­z­sa­nek­by­³y­strasz­ne.­Wszyst­kie­dzie­cia­ki­mo­kre­do­maj­tek.­Jak­to­dzie­ci­kurt­ki­i­spodnie­nar­ciar­skie­po­wie­si­³y nie­dba­le­w­szat­ni.­Nikt­z­do­ro­s³ych­nie­zwró­ci³­uwa­gi,­i­ko­lej­ne­trzy­dni,­nie­mo­gli­œmy­siê­ni­gdzie­ru­szyæ­bo­ka¿­dy­mia³­mo­kre­ciu­chy.­Na­ko­ry­ta­rzu­by­³y­sto­³y­do­gry w­pi³­ka­rzy­ki.­Wiêc­nikt­siê­nie­nu­dzi³,­ktoœ­gra³­ktoœ­ogl¹­da³.­Plan­szów­ka,­gu­ma,

ska­kan­ka,­gra­w­pañ­stwa­-mia­sta,­wszy­scy­mie­li­za­jê­cie.­Nikt­siê­nie­nu­dzi³.­Spo­ro dzie­ci­cho­ro­wa­³o,­to­ta­kie­go­de­li­kwen­ta­³ó¿­ko­l¹­do­wa­³o­w­ro­gu­sa­li,­¿e­by­nie­za­ra­¿a³,­do­sta³­ja­kaœ­ta­blet­kê,­sy­ro­pek,­her­bat­kê.­Na­uczy­³am­siê­ro­bie­nia­na­szy­de³­ku, wy­ci­na­nek­z­pa­pie­ru,­ko­ra­le­ze­z³ot­ka­po­cze­ko­la­dzie­siê­ro­bi­³o.­Na­sze­dzie­ciñ­stwo by­³o­nie­sa­mo­wi­cie­kre­atyw­ne.­Co­ro­ku­w­zi­mie­jak­od­po­wied­nio­spa­d³a­tem­pe­ra­tu­ra,­a­ta­nie­za­wo­dzi­³a­na­Pod­kar­pa­ciu,­na­mo­im­osie­dlu­by­³o­du­¿e­lo­do­wi­sko.­To­by³ raj­i­re­wia­mo­dy.­ Opa­no­wa­³am­jaz­dê­na­³y¿­wach,­co­nie­by­³o­³a­twe,­bo­uczy­³am­siê­na­za­du­¿ych mê­skich­do­ho­ke­ja.­Ja­na­le­¿a­³am­do­tych­ma­³o­spryt­nych,­wiêc­³a­two­nie­by­³o.­Ca­³a­w­si­nia­kach,­ka­tar­po­bro­dê,­ale­mo­ty­wa­cja­by­³a­sil­niej­sza­ni¿­prze­szko­dy­na­tu­ry tech­nicz­nej.­Wiêc­kie­dy­ju¿­do­sta­³am­od­ko­goœ­w­spad­ku­bia­³e­fi­gu­rów­ki,­opa­no­wa­³am­jaz­dê­do­przo­du­i­do­ty­³u­i­na­za­k³ad­kê.­Czu­³am­siê­ni­czym­gwiaz­da­jaz­dy­fi­gu­ro­wej­z­TV.­Ma­rze­niem­ka¿­dej­na­sto­lat­ki­by­³o­móc­wy­st¹­piæ­na­lo­do­wi­sku­bez kurt­ki,­w­swe­trze­z­gol­fem,­z­na­usz­ni­ka­mi­za­miast­czap­ki­i­w­wiel­kich­we³­nia­nych rê­ka­wi­cach.­Tak­na­fil­mach­œmi­ga­li­na­lo­do­wi­sku,­na­tle­no­wo­jor­skiej­cho­in­ki.­Nikt z­nas­nie­mia³­po­jê­cia,­¿e­to­lo­do­wi­sko­to­za­oce­anem­ma­j¹­sztucz­ne­i­zi­mê­ta­ka­jak my­je­sieñ.­Mo­ja­ma­ma­by­³a­su­ro­wa,­wiêc­dla­mnie­wy­st¹­pie­nie­w­sa­mym­swe­ter­ku po­zo­sta­wa­³o­w­sfe­rze­ma­rzeñ.­A­te­dziew­czy­ny­w­swe­ter­kach­mia­³y­naj­wiêk­sze­po­wo­dze­nie­u­ch³o­pa­ków.­Ska­za­na­by­³am­na­brak­po­wo­dze­nia.­ O­cho­ro­bach­nikt­z­nas­nie­my­œla³,­ale­jed­na­prze­p³a­ci­³a­lans­za­pa­le­niem­p³uc­i­po­wa¿­ny­mi­kom­pli­ka­cja­mi.­Na­lo­do­wi­sku­lans­od­by­wa³­siê­w­go­dzi­nach­wie­czor­nych. Mia­³am­szczê­œcie,­do­ra­staæ­w­miej­scu­gdzie­na­koñ­cu­osie­dla­by­³y­gór­ki.­I­to­nie­by­le­ja­kie.­¯ad­ne­z­mo­ich­dzie­ci­w­¿y­ciu­nie­je­cha­³o­na­san­kach­z­ta­kiej­gó­ry.­Pod­gór­kê­z­san­ka­mi­wcho­dzi­³o­siê­do­bre­kil­ka­na­œcie­mi­nut.­Gór­ki­by­³y­ró¿­ne,­³a­god­ne­i­d³u­gie,­by³­wiel­b³¹d­z­dwo­ma­gar­ba­mi­.­Na­Wiel­b³¹­dzie­by­³y­dwie­opcje­z­jed­ne­go­gar­ba zje¿­d¿a­³o­siê­faj­nie,­ale­z­dwóch­to­ju¿­by­³a­wy¿­sza­szko­³a,­bo­by­³o­stro­mo­i­szyb­ko, a­wte­dy­po­na­bra­niu­prêd­ko­œci­z­dru­gie­go­gar­ba­wy­rzu­ca­³o­de­li­kwen­ta­z­san­ka­mi­w po­wie­trze.­To­już­by­³o­dla­star­szych­i­moc­no­za­awan­so­wa­nych.­Z­naj­d³u¿­szej­gór­ki je­cha­³o­siê­kil­ka­mi­nut.­Pa­miê­tam­jak­dziœ­mia­³am­pro­ble­my­z­kie­ro­wa­niem­san­ka­mi, cia­gle­mi­siê­my­li­³o­co­ro­biæ­¿e­by­skrê­ciæ­w­le­wo,­a­co­¿e­by­skrê­ciæ­w­pra­wo.­ Przy­jed­nej­po­my³­ce­za­par­ko­wa­³am­na­drew­nia­nym­s³up­ku­z­dru­tem­kol­cza­stym. Do­brze,­¿e­oczu­nie­wy­bi­³am,­roz­bi­³am­tyl­ko­nos.­Po­czu­³am­cie­p³o­i­krew­mnie­za­la­³a.­Ale­co­tam,­za­raz­ktoœ­z­dzie­ci­mnie­ra­to­wa³,­przy­³o­¿y­li­œnieg­do­no­sa­i­prze­sz³o.­Dup­sko­za­ma­rza­³o,­spodnie­sztyw­ne.­Id¹c­do­do­mu­na­obiad­na­le­¿a­³o­siê­wy­su­szyæ­tro­chê­przy­ka­lo­ry­fe­rze­na­klat­ce­scho­do­wej,­przy­naj­mniej­¿e­by­od­mro­ziæ spodnie.­ Ra­no­ by­³y­ san­ki,­ a­ wie­czo­rem­ lo­do­wi­sko.­ Piêk­ne­ cza­sy­ i­ piêk­ne­ wspo­mnie­nia.­Nie­trze­ba­by­³o­siê­z­ni­kim­uma­wiaæ,­nie­dzwo­ni­³o­siê,­bo­nie­by­³o­te­le­fo­nów.­Ale­wia­do­mo­by­³o­gdzie­wszy­scy­s¹.­Oba­wiam­siê,­¿e­na­szych­fe­rii­dzi­siej­sze dzie­ci­by­nie­prze­¿y­³y. n

Dwutygodnik Polonii kanadyjskiej w Kolumbii Brytyjskiej


GŁOS POLONII

www.glospolonii.net

Polonia Bakery&Deli, 14641 - 108 Ave. Surrey zatrudni ekspedietnkê do pracy w sklepie. Kontakt: - 604 930 8848.

PACZKI DO POLSKI I EUROPY PARCELS TO POLAND & EUROPE via Piast Forwarding authorized dealer

POLONIA BAKERY & DELI 14641-108 AVE, SURREY

TEL: 604 930 8848 Zakład blacharsko-lakierniczy, POLSTAR Collision zatrudni pracowników.

Tel. 604 599 8988 Wynajmę pokój z łazienką dla kobiety w apartamencie w Surrey, ok. 7 minut do Skytrain $600.00 miesięcznie Tel. 604.243.8085

Uwaga! Szansa na dobrą pracę! Klinika stomatologiczna poszukuje chętnych na stanowisko

asystenta dentystycznego. Już w czasie przeszkolenia będziesz otrzymywać wynagrodzenie. Po zakończeniu szkolenia zapewnione zatrudnienie. Wyślij resume na e-mail: vancouverdentist2014@gmail.com

Kopernik Lodge, Polski Dom Opieki zatrudni wykwalifikowanych pracowników: n n n n n n n

Kierownika Działu Opieki, Pielęgniarki Dyplomowane (RNs), Pomoc Pielęgniarską (RCAs), Kucharzy, Pomocników do kuchni, Osoby do sprzątania, Osoby do spraw gospodarczych (napraw). Prosimy przesyłać resumes z uwzględnieniem przeszkolenia i kwalifikacji. Numer faxu: 604 438-5344 E-mail: admin@kopernik-lodge.bc.ca lub pod adres: 3150 Rosemont Dr. Vancouver, BC V5S 2C9

Mieszkanie do wynajęcia, osobne wejście, dla samotnej osoby w centrum New Westminster. $600 miesięcznie. Tel.: 604 526 0264 (no pets).

Dwutygodnik Polonii kanadyjskiej w Kolumbii Brytyjskiej

7


8 GŁOS POLONII

Prawo Agaty

www.glospolonii.net

AGATA RÊBISZ - prawniczka z Polski, a obecnie cz³onkini Kanadyjskiej Rady Regulacyjnej Konsultantów Imigracyjnych (The Immigration Consultants of Canada Regulatory Council). Organizacja ta jako jedyna, nadaje doradcom uprawnienia do reprezentacji klientów w sprawach emigracyjnych oraz obywatelskich. Agata jest tak¿e uprawniona przez Kanadyjskie Ministerstwo Sprawiedliwoœci by dokonywa uwierzytelnieñ dokumentów potrzebnych do aplikacji emigracyjnych jako Commissioner of Oath. W swojej praktyce zawodowej wykorzystuje optymalnie wszelkie dostêpne programy Rz¹du Kanady: federalne, prowincjonalne, biznesowe, humanitarne i ³¹czenia rodzin sprawy ma³¿eñskie, sprowadzanie rodziców i dzieci. Specjalizuje siê w wiêkszoœci programów, które umo¿liwiaj¹ pobyt sta³y lub tymczasowy w Kanadzie.

Meghan i Harry rezydentami Kanady? PRAWO AGATY

Potrzebuj¹ dobrego prawnika

Królowa El¿bieta II og³osi³a w zesz³ym tygodniu, ¿e ksi¹¿ê i ksiê¿na Sussex planuj¹ spêdziæ czêœæ roku w Kanadzie. Bardzo mi³a opcja dla nich, jestem pewna. No, ale w tym kraju obowi¹zuj¹ przepisy. Jeœli Sussexes chc¹ tu mieszkaæ, musz¹ zaaplikowaæ o sta³y pobyt w Kanadzie. Jeœli s¹ m¹drzy, to Meghan bedzie wype³niaæ formularze jako g³ówny wnioskodawca .

Richard Kurland, prawnik imigracyjny z Vancouver, rozwa¿a ich przypadek. Mówi, ¿e jeœli para królewska chce mieszkaæ w Kanadzie, Meghan kwalifikowa³aby siê do otrzymania statusu sta³ego rezydenta w ramach dzia³añ kulturalnych w programie dla osób samozatrudnionych. „By³aby g³ównym wnioskodawc¹” - powiedzia³ w poniedzia³ek Kurland. „Jej ma³¿onek by³by towarzysz¹cym na utrzymaniu” wraz z synem Archie. Meghan mieszka³a w Kanadzie, krêc¹c program telewizyjny, wiêc jej aplikacja bez w¹tpienia by³aby pozytywnie odbierana. Gdyby Harry by³ g³ównym wnioskodawc¹, œcie¿ka sta³aby siê trudniejsza. Program Express Entry daje pierwszeñstwo m³odszym kandydatom z doœwiadczeniem zawodowym w Kanadzie. W wieku 35 lat jest ju¿ trochê za stary i tu nie pracowa³. Nie mo¿e równie¿ zapewniæ dyplomu ani dyplomu akredytowanego kanadyjskiego uniwersytetu lub college'u. Kancelaria imigracyjna Green and Spiegel oblicza, ¿e w kanadyjskim systemie punktowym wynik ksiêcia Harry'ego „nie jest konkurencyjny w stosunku do zaproszenia do z³o¿enia wniosku w tym czasie”. W ka¿dym razie musia³by wype³niæ niezbêdne formularze i przyst¹piæ do testu jêzykowego z jêzyka angielskiego lub francuskiego. Minister imigracji Marco Mendicino jest uprawniony do nadania ka¿demu statusu sta³ego rezydenta, ale ta w³adza jest rzadko wykorzystywana, a para królewska nie ma oczywistych powodów, poniewa¿ konstytucyjnie nie maj¹ specjalnego statusu w Kanadzie, dziêki zmianom zasad dotycz¹cych sukcesji królewskiej . W 2011 r. rz¹d brytyjski i rz¹dy Wspólnoty Narodów, w których królowa jest g³ow¹ pañstwa, postanowi³y, ¿e pierwsze dziecko ksiê¿nej Cambridge, bez wzglêdu na p³eæ, bêdzie nastêpne w królewskiej linii sukcesji za ksiêciem Karolem i ksiêciem Williamem. Ale z obowi¹zuj¹cymi mêskimi pierwotnymi cechami, tak jak wtedy, gdyby dziecko by³o dziewczynk¹, ka¿dy m³odszy brat wskoczy³by przed swoj¹ siostrê, czego po prostu nie ma w dzisiejszych czasach.

Parlament Westminsterski i inne królestwa zmieni³y wiêc zasady, aby sukcesja królewska by³a neutralna pod wzglêdem p³ci. W przypadku Kanady, aby unikn¹æ koniecznoœci zmiany Konstytucji (poniewa¿ wszyscy wiemy, jak to jest), rz¹d federalny argumentowa³, ¿e po prostu uznajemy monarchê Zjednoczonego Królestwa za monarchê Kanady. W paŸdzierniku S¹d Apelacyjny w Quebec zgodzi³ siê, odrzucaj¹c wyzwanie konstytucyjne. Nie ma jedynego kanadyjskiego prawa spadkowego. „On nie jest kanadyjskim ksiêciem” - powiedzia³ Philippe Lagassé, politolog, który specjalizuje siê w kwestiach konstytucyjnych na Uniwersytecie Carleton. „To brytyjscy poddani zgodnie z brytyjskim tronem”. Konstytucyjnie, w odniesieniu do Kanady, Harry jest tylko obywatelem Wielkiej Brytanii. Jako obywatele brytyjscy Sussexes s¹ oczywiœcie mile widziani w Kanadzie tak czêsto, jak chc¹. Ale nie mog¹ tu zapuœciæ korzeni. Zamieszkanie w Kanadzie lub znalezienie pracy mo¿e byæ dla nich surowym zaproszeniem na spotkanie z agentem granicznym, który równie dobrze mo¿e wydaliæ ich za granicê. Wiêc kiedy Królowa powiedzia³a w swoim oœwiadczeniu: „s¹ to skomplikowane sprawy do rozwi¹zania dla mojej rodziny”, niew¹tpliwie mia³a na myœli kanadyjsk¹ politykê imigracyjn¹. Jesteœmy jednym z najbardziej przyjaznych krajów na œwiecie. Cel imigracyjny na ten rok to 341 000 sta³ych mieszkañców, nieco mniej ni¿ 1 procent populacji kraju. Po³owa populacji Greater Toronto Area nie urodzi³a siê w Kanadzie, wiêc jeœli Sussexes tam by siê osiedlili, pasowaliby do niej.

Dwutygodnik Polonii kanadyjskiej w Kolumbii Brytyjskiej

Ale nic bardziej nie denerwuje Kanadyjczyków ni¿ ludzie, którzy próbuj¹ przeskoczyæ kolejkê imigracyjn¹. I chocia¿ mo¿emy wczuæ siê w uczucia ludzi uciekaj¹cych ze zubo¿a³ych lub brutalnych krajów w poszukiwaniu lepszego ¿ycia, to jedyne przeœladowania, które Harry i Meghan musz¹ znosiæ, pochodz¹ z prasy brytyjskiej. W ka¿dym razie obywatele Zjednoczonego Królestwa jako bezpiecznego pañstwa trzeciego nie kwalifikowaliby siê jako osoby ubiegaj¹ce siê o status uchodŸcy. EXPRESS ENTRY mo¿e byæ opcj¹ imigracyjn¹ dla pary królewskiej, jeœli Meghan by³aby g³ównym wnioskodawc¹. Istnieje równie¿ wiele kategorii PNP dostosowanych do Express Entry, które nie wymagaj¹ dwujêzycznoœci. W zale¿noœci od tego, gdzie w Kanadzie ci kandydaci chc¹ wyemigrowaæ, mog¹ istnieæ inne strumienie PNP dostosowane do us³ugi Express Entry, które mog¹ realizowaæ i próbowaæ zwiêkszyæ swój wynik. Chocia¿ wiek mo¿e byæ wa¿nym czynnikiem w CRS, kandydaci mog¹ mieæ sposoby na przezwyciê¿enie utraty niektórych punktów za wiek w CRS poprzez udokumentowanie drugiego jêzyka, gromadzenie kanadyjskiego doœwiadczenia zawodowego, zaproszenie ma³¿onka na stanowisko g³ównego wnioskodawcy lub uzyskanie nominacja z prowincji kanadyjskiej. Podobnie jak inni kanadyjscy kandydaci imigracyjni, Meghan i Harry mog¹ mieæ kilka opcji do uzyskania sta³ego pobytu. Tak wiêc, jeœli Harry, Meghan i Archie potrzebuj¹ pomocy w przyjeŸdzie do Kanady, „by³oby dla mnie zaszczytem zaj¹æ siê ich spraw¹”, powiedzia³ Kurland. „Zrobi³bym to pro bono”. Sussexes powinni rozwa¿yæ tê hojn¹ ofertê. Poniewa¿ jeœli planuj¹ pozostaæ w Kanadzie, bêd¹ potrzebowaæ dobrego prawnika. n


GĹ OS POLONII

www.glospolonii.net

Dwutygodnik Polonii kanadyjskiej w Kolumbii Brytyjskiej

9


10 GŁOS POLONII

Przewodnik Filmowy

KRZYSZ­TOF­WO­£OCZ­KO­-­Re­ali­za­tor­po­nad­100­fil­mów­i­au­dy­cji­te­le­wi­zyj­nych,­ope­ra­tor­ i­mon­ta­¿y­sta.­Twór­ca­stu­dia­te­le­wi­zji­dy­dak­tycz­nej­w­Olsz­ty­nie­(1990)­oraz­stu­dia­wi­deo­ Al­lianz­Pol­ska­(2001).­W­la­tach­1994-95­pra­cow­nik­T-P­S.A.­Po­czątko­wo­w­Te­le­wi­zyj­nej­Agen­cji­ In­for­ma­cyj­nej­ja­ko­re­ali­za­tor­wi­zji­(„Wia­do­mości”,­„Pa­no­ra­ma”,­„Te­le­ek­spress”),­a­na­stępnie­ ja­ko­tre­ner­i­dzien­ni­karz­w­Ośrod­ku­Szko­le­nia­i­Ana­liz­Pro­gra­mo­wych.­Kon­sul­tant­i­tre­ner­ w­za­kre­sie­ko­mu­ni­ka­cji­wi­zu­al­nej­oraz­wy­k³a­dow­ca­w­In­sty­tu­cie­Dzien­ni­kar­stwa­UW­ (spe­cjal­ność­te­le­wi­zyj­na­i­dzien­ni­kar­stwo­mul­ti­me­dial­ne).­Od­stycz­nia­2018­ro­ku­ miesz­ka­w­Ka­na­dzie.­Pra­cu­je­ja­ko­fo­to­graf­i­re­ali­za­tor­do­ku­men­tal­nych­form­wi­deo.­

.

www.glospolonii.net

www.woloczko.com

KRZYSZTOF WOŁOCZKO

„Pasazerka”, .

czyli tajemnicze zycie Zofii Posmysz

Oczekuj¹c na kanadyjsk¹ premierê opery Mieczys³awa Weinberga „Pasa¿erka”, która odbêdzie siê 30 stycznia w Vancouver, obejrza³em film Andrzeja Munka pod tym samym tytu³em (dostêpny pod adresem: easterneuropeanmovies.com/drama/passenger). Kim jest owa tajemnicza pasa¿erka, której poœwiêcono tak wiele dzie³? Poza filmem i oper¹ by³o jeszcze s³uchowisko radiowe, nowela filmowa i ksi¹¿ka, a za ka¿dym z tych utworów kryje siê jedna i ta sama osoba, czyli Zofia Posmysz, polska wiêŸniarka z niemieckiego nazistowskiego obozu Auschwitz-Birkenau. Wielu wiêŸniów obozów koncentracyjnych niemal od pierwszego dnia po wyjœciu za bramê odczuwa³o potrzebê dawania œwiadectwa na temat piek³a, które prze¿yli. Obok setek relacji dokumentalnych i wielu dzie³ artystycznych powsta³y tak¿e wybitne prace naukowe, które wytyczy³y nowe kierunki w powojenne humanistyce. Mo¿na zaliczyæ do nich znane ksi¹¿ki Viktora Frankla, czy Bruno Bettelheima, a nawet mniej znane „Szkice oœwiêcimskie” Antoniego Kêpiñskiego. Zofia Posmysz po opuszczeniu obozu nie mia³a takiej potrzeby, aby opowiadaæ o swoich prze¿yciach, bo nie dozna³a „syndromu KZ”, jak stwierdzi³a w wywiadzie dla TVP z okazji warszawskiej premiery opery Weinberga w 2010 roku.

„Nigdy nie zaczyna³am rozmowy na temat obozu, chyba ¿e ktoœ mnie pyta³, to wtedy odpowiada³am. Zdarza³o siê to dosyæ czêsto, gdy chodzi³am z krótkim rêkawem, bo niektórzy wiedzieli, co znaczy ten numer, a inni nie. Ten temat wci¹¿ istnia³ w moim ¿yciu, ale nie mia³am tego, co powszechnie nazywa³o siê traum¹ obozow¹. Obóz nawiedza³ mnie tylko w nocy, byæ mo¿e dlatego, ¿e by³am bardzo zajêta. Musia³am zrobiæ maturê, a jednoczeœnie z czegoœ ¿yæ. Pracowa³am w nocy jako korektorka, a w dzieñ sz³am do gimnazjum. Nie mia³am czasu na myœlenie o tym, co by³o, raczej przysz³oœæ mnie interesowa³a”. Natomiast od 1945 roku Zofia Posmysz z wielk¹ uwag¹ obserwowa³a wszystkie procesy oœwiêcimskich SS-manów i czeka³a, kiedy na ³awie oskar¿onych zasi¹dzie Annelise Franz, jej nadzorczyni z Birkenau. W 1959 roku Zofia Posmysz zobaczy³a Annelise Franz, lecz nie na ³awie oskar¿onych, tylko na ulicy w centrum Pary¿a: "By³o tam mnóstwo turystów - równie¿ niemieckich (...) W pewnym momencie us³ysza³am g³os, który by³ absolutnie to¿samy z g³osem mojej Aufseherin (...). To naturalnie nie by³a ona, ale pomyœla³am wówczas pierwszy raz co by³oby, gdyby to jednak by³a ona?"- relacjonowa³a w tym samym wywiadzie dla TVP. Dodajmy, ¿e w Pary¿u Zofia Posmysz znalaz³a siê jako pracowniczka redakcji literackiej Polskiego Radia i mia³a ju¿ spore doœwiadczenie w pisaniu tekstów do odcinkowego s³uchowiska „W Jezioranach”. By³o wiêc dla niej czymœ naturalnym, ¿e emocje zwi¹zane ze spotkaniem domniemanej oprawczyni zapisa³a w formie s³uchowiska, bo taki rodzaj dialogu by³ jej najbli¿szy, a ostatecznie swojej pracy nada³a tytu³ „Pasa¿erka z kabiny 45”. Ten dramat radiowy jest dostêpny na YouTube w kilku wersjach o niemal identycznej jakoœci i warto go pos³uchaæ, ¿eby w czystej postaci doceniæ mistrzostwo warsztatowe autorki i jak¿e znakomite kreacje aktorskie Jana Œwiderskiego i Aleksandry Œl¹skiej. S³uchowisko Zofii Posmysz ma ponad 46 minut, ale tytu³owa „pasa¿erka z kabiny 45”, nie mówi w nim ani jednego s³owa! Ciê¿ar narracji zosta³ przez autorkê przeniesiony na niemieckie ma³¿eñstwo z nazistowsk¹ przesz³oœci¹. Po wojnie wszyscy pisali o tym, jak to jest byæ ofiar¹, ale Zofia Posmysz odwróci³a schemat dramaturgiczny i napisa³a jak to jest byæ oprawc¹. Trzeba oczywiœcie dodaæ, ¿e chodzi tu o by³¹ ofiarê i by³ego oprawcê, ale to niewiele zmienia, bo udzia³ w zbrodni ludobójstwa nie ulega przedawnieniu i dlatego w tym s³uchowisku jest napiêcie rodem z antycznej tragedii. Nie ma realnego starcia

Dwutygodnik Polonii kanadyjskiej w Kolumbii Brytyjskiej

miêdzy postaciami, ale narasta konflikt wewnêtrzny bohaterów, który prowadzi nieuchronnie do samozniszczenia. Rozg³os s³uchowiska „Pasa¿erka z kabiny 45” spowodowa³, ¿e debiutanckim dramatem Zofii Posmysz zainteresowa³a siê redakcja Teatru Telewizji, a roli re¿ysera podj¹³ siê nie kto inny, jak sam Andrzej Munk, znany ju¿ jako twórca filmów „Eroica” i „Zezowate Szczêœcie”. Munk z udzia³em Zofii Posmysz przygotowa³ w 1960 adaptacjê s³uchowiska do formatu telewizyjnego. Nowa wersja „Pasa¿erki” zosta³a zagrana w Teatrze Telewizji na ¿ywo i dlatego nie ma ¿adnego zapisu archiwalnego tego przedstawienia. Szkoda, bo w telewizji tytu³owa pasa¿erka sta³a siê w sensie dos³ownym widoczn¹ osob¹ dramatu i przemówi³a, chocia¿ ciê¿ar narracji nadal spoczywa³ g³ównie na Annelise Frank. Pracê nad tekstem wersji telewizyjnej „Pasa¿erki” mo¿na uznaæ za pocz¹tek pracy nad nowel¹ filmow¹, której napisanie Munk zleci³ Zofii Posmysz kilka miesiêcy póŸniej. W wersji filmowej rola pasa¿erki, czyli by³ej wiêŸniarki obozu Auschwitz-Birkenau, mia³a zostaæ jeszcze bardziej rozbudowana. Równowaga dramaturgiczna w kolejnej adaptacji przesunê³a siê wiêc w stronê ofiary, która teraz dosta³a nawet konkretne imiê Marta oraz obozowy numer rozpoznawalny na ekranie. Realizacjê filmowej „Pasa¿eki” przerwa³a œmieræ re¿ysera w wypadku samochodowym. Dwa lata poszukiwano nowego re¿ysera, który odwa¿y³by siê kontynuowaæ rozpoczête zdjêcia, ale bezskutecznie. Zofia Posmysz w tym samym czasie rozbudowa³a nowelê filmow¹ do formy samodzielnej pozycji ksi¹¿kowej. W koñcu finalizacji dzie³a Munka podj¹³ siê jego bliski wspó³pracownik Witold Lesiewicz i pokaza³ widzom w 1963 roku film w wersji nieukoñczonej, w³¹czaj¹c tym samym œmieræ re¿ysera do struktury narracyjnej, co podkreœla komentarz Wiktora Woroszylskiego wyg³oszony spoza kadru (rola jak w s³uchowisku!) przez Tadeusza £omnickiego. Jako Annelise Frank wyst¹pi³a filmie Aleksandra Œl¹ska, a na nieruchomych kadrach mo¿na zobaczyæ Jana Kreczmara jako jej mê¿a. Martê zagra³a Anna Ciepielewska, a jej partnerem – jako Tadeusz – by³ Marek Walczewski (przemawiaj¹cy g³osem Stanis³awa Zaczyka). Zapraszam do obejrzenia najwspanialszego i najbardziej znanego z nieukoñczonych polskich filmów, który swoje powstanie zawdziêcza Zofii Posmysz i jej obozowym prze¿yciom. Taki seans przyda siê zw³aszcza tym wszystkim, którzy zamierzaj¹ ogl¹daæ i s³uchaæ „Pasa¿erki” w wersji operowej. n Fot. Archiwum


Fot. Archiwum

Dwutygodnik Polonii kanadyjskiej w Kolumbii Brytyjskiej


T rochę kultu ry

12 GŁOS POLONII

www.glospolonii.net

Kasia Marzencka, teatrolog z wykszta³cenia i zami³owania, do Vancouver przyjecha³a 12 lat temu z mi³oœci do gór i przygody. Kiedy nie biega za dwójk¹ swoich ma³ych dzieci to uczy jogi w swoim przydomowym studio i czyta d³ugie powieœci, najlepiej trzy na raz.

Witkacy Spektakl Teatru Telewizji „W Ma³ym Dworku” w re¿yserii Jana Englerta mi³o zaskakuje prostot¹ przekazu. Napisana w 1921 roku sztuka Witkacego jest jego najchêtniej wystawianym dramatem, bo najbardziej przystêpnym w odbiorze. Inspiracj¹ do napisania utworu by³ realistyczny dramat mieszczañski „W ma³ym domku” Tadeusza Rittnera. W ogromnym skrócie to historia rodziny w której ¿ona zdradza mê¿a, m¹¿ zabija ¿onê a¿ w koñcu sam pope³nia samobójstwo. Sztuka Witkacego jest odpowiedzi¹ na, a jednoczeœnie parodi¹ tego typu mrocznych rodzinnych drama-

tów, które cieszy³y siê ogromn¹ popularnoœci¹ w dwudziestoleciu miêdzywojennym. Witkacy odnosi siê w tym dramacie do swojej teorii Czystej Formy, w której nawo³uje artystów aby przestali próbowaæ naœladowaæ rzeczywistoœæ co zmusi widza do g³êbszych, metafizycznych prze¿yæ. Akcja sztuki rozgrywa siê w wiejskim maj¹tku w Koz³ówkach. Bohaterami s¹ owdowia³y dziedzic Dyapanazy Nibek, jego córki - Zosia i Amelka, kuzyn Jêzory, kuzynka Aneta, wspó³pracownicy Kozdroñ i Maszejko, kucharka Urszula i jej pomocnik oraz Widmo Anastazji Nibek. Poeta Jêzory Pasiukowki (Przemys³aw Stippa) porte-parole autora, niczego siê tak nie boi jak nudy wynikaj¹cej z niemocy tworzenia. - Okropn¹ rzecz¹ jest tylko nuda i to, jeœli ¿aden wiersz do g³owy

Dwutygodnik Polonii kanadyjskiej w Kolumbii Brytyjskiej

nie przychodzi i jeœli przy tym chce siê coœ pisaæ, coœ, o czym siê jeszcze nie ma pojêcia - tak jak mnie teraz. A! To jest prawdziwa mêka - mówi on na pocz¹tku spektaklu. Z tej nudy zaczyna kreowaæ przed naszymi oczami œwiat absurdalny, groteskowy, ponury, senny i metafizyczny. Nibek (Jan Englert) opowiada przyby³ej kuzynce Anecie (Agata Ró¿ycka) o tym jak musia³ zabiæ swoj¹ ¿onê gdy¿ zdradza³a go z poet¹-kuzynem. Zosia (Michalina £abacz) i Amelka (Paulina Szostak) postanawiaj¹ przywo³aæ zmar³¹ matkê podczas seansu. Nikt nie dziwi siê gdy nagle pojawia siê Widmo Anastazji. Beata Scibakówna w roli Anastazji (u Witkacego w wieku 30 lat, ubrana na bia³o ulotna duszyczka z wiankiem na g³owie) jest widmem dojrza³ym. W swoim czerwonym kostiumie z rozwianym czerwonym szalem, rozpuszczonymi d³ugimi w³osami i podkreœlonymi na czarno oczami st¹pa twardo po ziemi. Córki i kochanek-poeta ciesz¹ siê z jej przybycia, m¹¿ j¹ g³ównie ignoruje. Anastazja jest wyj¹tkowym widmem, takim, które je, pije i bawi siê z córkami w ogrodzie. Anastazja by³a uwik³ana w czworok¹t mi³osny. Ju¿ jako widmo ujawnia mê¿owi, ¿e jej prawdziwym kochankiem by³ jego wspó³pracownik Kozdroñ (Jan Frycz). On jako jedyny zachowuje siê realistycznie na widok Widma. Ze strachu dostaje ataku epilepsji i jeszcze d³ugo nie mo¿e dojœæ do siebie. Ekspresyjne wyrazy twarzy Kozdronia, który nie mo¿e siê odnaleŸæ w nowej roli ujawnionego kochanka Widma s¹ wspania³ym groteskowym elementem tego spektaklu. Anastazja, która nadu¿ywa³a narkotyków aby walczyæ z bólem wywo³anym przez raka w¹troby nie pamiêta ani romansu z kuzynem-poet¹ ani tego, ¿e zastrzeli³ j¹ z tego powodu jej m¹¿. W absurdalnej scenie trzej panowie wspólnie czytaj¹ dziennik nieboszczki, która opisuje ka¿dego z nich w niezbyt kolorowych barwach. G³ównym celem powrotu Anastazji do tego œwiata nie jest jednak próba rozwi¹zania jakiœ zagadek czy dojœcia do prawdy, jak to bywa³o w innych utworach z tego czasu. Celem jej powrotu na ziemiê jest zabranie z niej swoich córek. Ponura i tragiczna koñcówka spektaklu pozostawia nas w zadumie i nie do koñca jest nam do œmiechu, a raczej ogarnia nas melancholia i smutek. Zagubiony w swojej mi³oœci do Anastazji poeta, który utraci³ natchnienie po jej œmierci, odnajduje go, kiedy Widmo sugeruje mu zatraciæ siê w ramionach kuzynki Anety. Mimo tragicznego koñca ¿ycia Zosi, Amelki i Dajapanazego, Urszula wo³a pozosta³ych mieszkañców i goœci dworku na kolacje, tak jakby nic siê nie wydarzy³o i ¿ycie toczy siê dalej. Jan Englert zabiera nas w podró¿ po zakamarkach duszy poety i jako doœwiadczony re¿yser teatru telewizji wykorzystuje przy tym mo¿liwoœci które mu daje praca z kamer¹ i œwiat³em. Ten œwietnie wyre¿yserowany spektakl jest zaproszeniem dla tych, którzy trochê nieœmia³o odnosz¹ siê do twórczoœci Witkacego. G³êbsze, metafizyczne odczucia s¹ gwarantowane. Spektakl Teatru Telewizji „W ma³ym dworku” w re¿yserii Jana Englerta mo¿na ogl¹daæ nas stronie TVP www.vod.tvp.pl katalog Teatr Telewizji. n

Fot. Archiwum


GĹ OS POLONII

www.glospolonii.net

Dwutygodnik Polonii kanadyjskiej w Kolumbii Brytyjskiej

13


14 GĹ OS POLONII

www.glospolonii.net

Dwutygodnik Polonii kanadyjskiej w Kolumbii Brytyjskiej


GĹ OS POLONII

www.glospolonii.net

Dwutygodnik Polonii kanadyjskiej w Kolumbii Brytyjskiej

15


16 GĹ OS POLONII

www.glospolonii.net

Utrwalanie polityki Rosji, czyli...

Gra Putina o odbudowanie imperium Dwutygodnik Polonii kanadyjskiej w Kolumbii Brytyjskiej

Fot. Archiwum


GŁOS POLONII

www.glospolonii.net Krzysztof Pipa³a W poprzednim wydaniu naszej gazety pisa³em o oskar¿aniu przez Putina Polski, ¿e to z jej winy dosz³o do wybuchu drugiej wojny œwiatowej. To oczywista bzdura przecz¹ca powszechnie znanym faktom. Od s³ów Putina odcina siê, co oczywiste, Polska, ale tak¿e gremia miêdzynarodowe. Putin jednak nie zamierza odwo³ywaæ swoich s³ów. Motywy postêpowania prezydenta Rosji w tej kwestii najlepiej wyjaœnia profesor Adam Daniel Rotfeld, wytrawny polski dyplomata, minister spraw zagranicznych w rz¹dzie Marka Belki, a w latach 2008-2015 wspó³przewodnicz¹cy Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych. Ponad dwa tygodnie temu w tygodniku „Polityka” ukaza³a siê rozmowa Jacka ¯akowskiego z profesorem, której tematem by³y w³aœnie wypowiedzi Putina o roli Polski w wybuchu II wojny. Profesor w przystêpny sposób wy³o¿y³, o co w tej sprawie chodzi i dlaczego oskar¿anie przez Putina Polski nast¹pi³o w³aœnie teraz. W niniejszym tekœcie bêdê obficie posi³kowa³ siê wypowiedziami profesora Rotfelda, wychodz¹c z za³o¿enia, ¿e w kwestii tak istotnej trzeba s³uchaæ wybitnego fachowca, tkwi¹cego w polskiej dyplomacji od dziesiêcioleci, znaj¹cego od podszewki wszystkie jej niuanse. Profesor Rotfeld uwa¿a otó¿, ¿e wypowiedzi Putina nie by³y i nie s¹ efektem emocjonalnej, nieprzemyœlanej reakcji, maj¹cej stanowiæ taktyczne przygotowanie do jakiegoœ zdarzenia. Jego zdaniem to, co mówi Putin, jest to gra o du¿¹ stawkê. Jej celem jest z jednej strony umocnienie jednoœci rosyjskiego narodu, a z drugiej utrwalanie imperialnej polityki Rosji. Nie jest to wiêc taktyka, lecz strategia, zakrojona na du¿¹ skalê i w d³ugiej perspektywie czasowej. To strategia „Siêgaj¹ca XVII w., od kiedy Polska zaczê³a byæ postrzegana jako wa¿ny element zachodniego zagro¿enia dla Rosji - mówi profesor Rotfeld. - W ramach historycznej imperialnej strategii zawieszonej na krótko przez Lenina. Putin idzie stalinowskim tropem, odbudowuj¹c potêgê rosyjskiego pañstwa opart¹ na tradycji siêgaj¹cej XVII w. Dlatego Œwiêto Jednoœci, którym zast¹pi³ rocznicê rewolucji, przypada 4 listopada - w rocznicê wygnania Polaków z Kremla”. Wielu naszych rodaków nie zastanawia siê nawet, sk¹d siê bierze antypolonizm rosyjskich elit politycznych. Polacy tkwi¹ w przekonaniu, ¿e to Rosja jest krajem, który w ci¹gu kilku wieków dokona³ spustoszenia Polski i doprowadzili do upadku jej pañstwowoœci. Powo³uj¹c siê na niezbyt intelektualnie wyrafinowane przys³owie, ¿e punkt widzenia zale¿y od punktu siedzenia, pos³uchajmy, jak profesor Rotfeld t³umaczy rosyjski antypolonizm, zaznaczaj¹c zarazem, ¿e tkwi on bardzo g³êboko w rosyjskiej historii oraz filozofii i kszta³tuje jej to¿samoœæ. „W Zagorsku - mówi profesor Rotfeld - stolicy prawos³awia, która dziœ znów nazywa siê Siergijew Posad, widzia³em obelisk. Na jego czterech œcianach wyryto cztery najwiêksze nieszczêœcia, które spotka³y Rosjê. Pierwszego Rosjanie doznali od Tatarów. Nastêpnych trzech od Polaków”. Mo¿e siê to wydawaæ absurdalne, wrêcz abstrakcyjne, poniewa¿ wœród tych nieszczêœæ, które Rosjanie zaznali z strony Polski wymieniaj¹ tak¿e zabory, a w œwiadomoœci Polaków to w³aœnie nie kto inny, tylko Rosja, pozbawi³a nas w XVIII wieku pañstwowoœci i próbowa³a zmusiæ do przyjêcia absolutnie nam obcej kultury prawos³awnego Wschodu. Profesor Rotfeld uœwiadamia nam narracjê Rosji dotycz¹c¹ wydarzeñ sprzed niemal dwóch i pó³ wieku, która w tym kraju jest trwa³a, systematycznie podsycana, a dla nas zupe³nie obca, w œwiadomoœci wielu Polaków banalna, niewarta uwagi, bo nieznana. „Maryna Mniszchówna - kontynuuje profesor - ró¿nymi fortelami osadzi³a na tronie Dymitra Samozwañca i zosta³a caryc¹. U nas ma³o kto to pamiêta. A dla Rosjan to jedno z najwiêkszych upokorzeñ w historii. St¹d historycznie utrwalony obraz Polaków jako ludzi, którzy wiecznie knuj¹. (…) W rosyjskiej narracji [odnosz¹cej siê do zaborów] Katarzyna musia³a broniæ prawos³awia przed presj¹ katolicko-unick¹, ¿eby wspierane przez Fot. Archiwum (1)

Rzeczpospolit¹ papiestwo nie os³abia³o moskiewskiej Cerkwi prawos³awnej. Pierwsze dwa rozbiory to w rosyjskiej opowieœci obronna wojna religijna. Ich pamiêæ historyczna widzi w Polsce forpocztê agresywnego Zachodu - obcej, ³aciñskiej cywilizacji. (…) W stosunkach miêdzy Polsk¹, a Rosj¹ kultura, emocje, sprawy ducha maj¹ wiêksze znaczenie ni¿ sprawy materialne. Ale na razie mówimy o stanie emocji w XVIII w. A potem by³a przecie¿ klêska 1920 r., która w rosyjskiej pamiêci te¿ jest obraz¹ i upokorzeniem. (…) Mówimy o emocjach buduj¹cych to¿samoœæ spo³eczeñstw, ale tak¿e pañstw. W Rosji to s¹ operacje na najwy¿szych szczeblach politycznej strategii. Rosyjski orygina³ dziel¹cej Polskê mapy podpisanej przez Stalina i Ribbentropa by³ przez wiele lat uwa¿any za zaginiony. Znalaz³ siê nie w archiwach pañstwowych czy w MSZ, tylko w dokumentach wywiadu zewnêtrznego. Bo ca³a operacja dotycz¹ca paktu Ribbentrop-Mo³otow by³a realizowana przez wywiad, nie przez dyplomacjê. Mo³otow tylko wykonywa³ polecenia Stalina, który zgodnie z carsk¹ tradycj¹ przywraca³ „utracone ziemie” imperium.(…) To pokazuje, jak bardzo istotne w rosyjskiej polityce s¹ ci¹g³oœæ i tradycja”. W kwestii obecnie najwa¿niejszej, czyli dlaczego Putin akurat teraz oskar¿y³ Polskê o to, ¿e z jej winy wybuch³a II wojna œwiatowa, profesor Rotfeld uzasadnia to nastêpuj¹co: „W rosyjskiej tradycji rocznice maj¹ niezwyk³¹ wagê. Na horyzoncie jest 75-lecie wyzwolenia Auschwitz. Z okazji 60. rocznicy Putin i inni przywódcy przyje¿d¿ali do Oœwiêcimia. Tym razem - jak przypuszczam - z inspiracji Putina, którego nie zaproszono do Polski, obchody odbêd¹ siê w Yad Vashem. Putin za³atwi³ to pewnie ze swoim przyjacielem Bibi Netanjahu. Nawet kiedy pozornie siê cofa, to jednoczeœnie w innym miejscu stawia krok do przodu. Kiedy w 2009 r. na Westerplatte bra³ udzia³ w obchodach wybuchu drugiej wojny œwiatowej, w Moskwie nadano rozg³os prezentacji zbioru dokumentów po tytu³em „Sekrety polskiej polityki”. Bo dla Putina przyznanie, ¿e

17

druga wojna nie zaczê³a siê 22 czerwca 1941 r., lecz 1 wrzeœnia 1939 r. od wspartej przez ZSRR niemieckiej agresji na Polskê, by³o niezwykle trudne. W Gdañsku uzna³ ten fakt, a w Moskwie mu zaprzeczy³ ustami swoich podw³adnych ze S³u¿by Wywiadu Zewnêtrznego RF. (…) Po dorocznej konferencji prasowej na Kremlu [kilka tygodni temu]zebra³ w Petersburgu prezydentów Wspólnoty Niepodleg³ych Pañstw i zaprezentowa³ im wyk³ad, zgodnie z którym Polska zawar³a porozumienie z Niemcami, zanim Stalin dogada³ siê z Hitlerem. Zapomnia³ dodaæ, ¿e dwa lata przed paktem o nieagresji z Niemcami Polska zawar³a taki sam pakt z Moskw¹. Bo fundamentem polskiej polityki by³o utrzymanie równego dystansu wobec dwóch wielkich s¹siadów”. Celem od lat realizowanej strategii Putina jest przywrócenie Rosji pozycji globalnego mocarstwa. Aby to osi¹gn¹æ musi mieæ spoiwo, które skupi w realizacji tego celu bardzo ró¿norodne rosyjskie spo³eczeñstwo. - Maj¹c imperialne ambicje - argumentuje profesor Rotfeld - nie mo¿e jako spoiwa u¿ywaæ etnicznego nacjonalizmu. Imperium jest wielonarodowe. Musi ³¹czyæ ¿yj¹ce zgodnie narody. Inaczej siê rozpadnie. (…) Spoiwem nowego imperium mia³a staæ siê Cerkiew prawos³awna. Tak jak w carskiej Rosji po³¹czona ze wspó³czesnym samodzier¿awiem. To siê nie uda³o. Cerkiew nie odzyska³a spo³ecznej pozycji. Autokefalia i oderwanie siê Cerkwi ukraiñskiej od Moskwy by³o dla rosyjskiej strategii aktem dramatycznym, bo Ukraiñcy s¹ du¿o bardziej przywi¹zani do wiary ni¿ ludzie w Rosji. Moskiewski patriarchat straci³ najwierniejszych wiernych, wiêc upad³o marzenie o Cerkwi jako spoiwie. Teraz spoiwem jest tylko mit za³o¿ycielski w postaci zwyciêstwa nad zachodnim z³em uosobionym przez III Rzeszê. Hitlerowski faszyzm to z³o od wieków id¹ce z Zachodu, Armia Czerwona to dobro odwiecznie broni¹ce Wschodu, ZSRR by³ niepokalany, Stalin by³ pó³bogiem podobnie jak Piotr Wielki, a Gu³ag to sprawa wewnêtrzna, od której obcym wara i o której ju¿ nie warto mówiæ. W tym micie maj¹ siê odnaleŸæ wszystkie narody dawnego ZSRR, a dziœ WNP. Wœród celów strategicznych Putina jest zarówno os³abienie Unii Europejskiej (najlepiej by dla niego by³o, aby siê rozpad³a), jak te¿ ponowne podporz¹dkowanie sobie krajów, które niegdyœ by³y pod kontrol¹ ZSRR, czyli tak¿e Polski. Dla Polski ta gra jest bardzo groŸna, tym bardziej, ¿e zamiast zacieœniaæ wiêzy z Uni¹ Europejsk¹, obecnie rz¹dz¹ca partia Kaczyñskiego, robi wszystko, by kraj by³ dla UE niechêtnie widzianym cz³onkiem Wspólnoty, która tylko przysparza k³opotów. To wszystko, co robi Kaczyñski i jego rz¹d, jest podarunkiem dla putinowskiej strategii. Ale „geniusz z Nowogrodzkiej” jest zbyt zadufany w sobie, by dostrzec, ¿e taka polityka mo¿e doprowadziæ Polskê do samobójstwa. - Kamieniem wêgielnym imperium - mówi profesor Rotfeld ma byæ zwyciêstwo nad hitlerowskim z³em. Putin musi pokazaæ Rosjanom z³ego. Nie chce wskazywaæ go w Niemczech, bo s¹ mu potrzebne. A Polskê najwyraŸniej zaliczy³ do pañstw, które siê do takiej roli nadaj¹. To nie jest ¿aden sekret. W powa¿nym periodyku „Politiczeskij k³as” Jurij So³ozobow 10 lat temu napisa³ ogromny artyku³ pod tytu³em „OdpowiedŸ na sprawê polsk¹”. Kluczowe zdanie brzmia³o: „Dla Rosji program maksimum - to finlandyzacja ca³ej Europy”. Na pierwszy ogieñ maj¹ iœæ s¹siedzi: Finlandia, Polska, kraje ba³tyckie, Kazachstan, Turcja, Iran i „bezwzglêdnie Ukraina”. Problem logiki imperialnej na tym w³aœnie polega, ¿e pañstwo narodowe mo¿e byæ narodowe i niczego nie musi zagarniaæ, a imperium musi siê rozszerzaæ. Inaczej zostanie rozsadzone od wewn¹trz. (…) Zapewne chcia³by, ¿ebyœmy [Polska] - jak kiedyœ Finlandia - zrezygnowali z ambitnej podmiotowoœci i byœmy przyjêli postawê podobn¹ do postawy wêgierskiego premiera Viktora Orbana. (…) Mo¿e z wiêksz¹ samodzielnoœci¹ (…) ale z ograniczeniem roli samodzielnego aktora na scenie politycznej. PS. Finlandyzacja - ograniczenie przez obce mocarstwo swobody polityki zagranicznej innego pañstwa w zamian za brak interwencji w politykê wewnêtrzn¹. Termin ten zosta³ sformu³owany przez niemieckiego dziennikarza jako opis relacji Zwi¹zku Radzieckiego i Finlandii w czasie zimnej wojny. n

Dwutygodnik Polonii kanadyjskiej w Kolumbii Brytyjskiej


18­­­GŁOS­POLONII

www.glospolonii.net

Kar­pa­ty­nie­dzie­lą, Z dr. hab. Jaros³awem Balonem, profesorem Uniwersytetu Jagielloñskiego, zastêpc¹ dyrektora Instytutu Geografii i Gospodarki Przestrzennej UJ rozmawia³ Jacek Stachiewicz - Spotka³em siê niegdyœ z opini¹, ¿e dwa najwiêksze ³añcuchy górskie Europy, czyli Karpaty i Alpy reprezentuj¹ dwa skrajne pod wzglêdem zasobnoœci regiony naszego kontynentu. Karpaty s¹ górami tej biednej, zacofanej czêœci Europy, Alpy nowoczesnej, bogatej i zasobnej. - No có¿… Tak siê z³o¿y³o, ¿e dooko³a Alp i w samych Alpach znajduj¹ siê kraje bardzo zasobne, natomiast dooko³a Karpat te, niestety, biedniejsze. Co prawda drobny skrawek Karpat jest tak¿e na terytorium bogatej Austrii, ale trudno kraj ten nazwaæ karpackim. Moim zdaniem owo przeciwieñstwo w zamo¿noœci mieszkañców Karpat i Alp wynika i z historii, i z po³o¿enia Alp. Góry te wszak znajduj¹ siê na styku krajów, w których na przestrzeni wieków dochodzi³o do bardzo wa¿nych dla naszego kontynentu wydarzeñ. Kluczowe dla europejskiej cywilizacji nurty stanowi¹ce impuls dla jej rozwoju - Odrodzenie i Oœwiecenie, tak¿e Reformacja, nie zrodzi³y siê przecie¿ na wschodzie Europy, ale w³aœnie w krajach, z których ka¿dy mia³ swoj¹ czêœæ alpejskiego tortu. Ponadto poza histori¹ i geografi¹ jej prze³omowych nurtów, kraje alpejskie potrafi³y szybciej i le-

piej siê pozbieraæ ni¿ karpackie. Bo co by siê nie rzek³o, obecny dobrobyt obszarów alpejskich wynika jednak nie do koñca z tego, ¿e s¹ to spore czêœci bogatych krajów, ale tak¿e z tego, ¿e warunki œrodowiska i krajobrazu tych obszarów potrafiono znacznie lepiej wykorzystaæ i to w ci¹gu ostatnich stu lat. Kraje alpejskie potrafi³y szybko i sprawnie zrobiæ z tego u¿ytek, œwietny biznes. - Kiedy kraje Zachodu pokocha³y Alpy? - Bardzo póŸno. - Dlaczego? - Trzeba mieæ œwiadomoœæ, ¿e przez d³ugie wieki, nawet jeszcze pó³tora wieku temu, góry by³y dla mieszkaj¹cych w ich s¹siedztwie spo³eczeñstw czymœ brzydkim, przeszkadzaj¹cym i do niczego niepotrzebnym. Tak rozumowa³y elity krajów, które te góry posiada³y. Owszem, byli w tych górach jacyœ pasterze, jacyœ górnicy, bo by³y w tych górach jakieœ tam z³o¿a mniej lub bardziej cennych surowców, ale te¿ nie wiadomo by³o na dobr¹ sprawê, kto w tych górach mieszka, wiêc generalnie traktowano je jako zawadê. Tak naprawdê rozkwit³y dopiero wraz z rozwojem szeroko rozumianej turystyki. Wczeœniej by³y problemem, tak¿e problemem transportowym, na dodatek by³y te¿ niebezpieczne, bo sta³y siê miejscem ucieczki zbiegów, siedliskiem ró¿nego autoramentu band. - Dlaczego na Zachodzie Europy szybciej i lepiej potrafiono dawaæ sobie radê z górami… -… które s¹ na dodatek wy¿sze i trudniejsze… - … czy dlatego, ¿e by³o tam mniej konfliktów lokalnych? - Nie oœmieli³bym siê tego powiedzieæ. Dla narodów na przyk³ad polskiego i wêgierskiego Karpaty by³y zawsze wielkim ³¹cznikiem. Nigdy nie by³y konfliktogenne. Tak samo by³o ze S³owacj¹, która przez wieki zwana by³a Górnymi Wêgrami. Przez wieki ca³e Karpaty by³y niekwestionowan¹ granic¹ miêdzy Polsk¹ a Wêgrami, która de facto niemal nigdy siê nie przesuwa³a. Tak samo by³o z Karpatami Wschodnimi, wyznaczaj¹cymi granicê miêdzy Rusi¹ a Wêgrami. To ¿e Siedmiogród jest dziœ rumuñski, to jest nowa rzecz. Wielkie Wêgry siêga³y do ³uku Karpat i na wschodzie, i na pó³nocy. - Wróæmy do pytania - dlaczego na Zachodzie zaczêto sobie dawaæ radê z górami, a u nas dopiero znacznie póŸniej? Szybciej tam dostrze¿ono, ¿e mo¿e to by biznes? W Szwajcarii turystyka zaczê³a siê od organizowania oœrodków leczenia chorych na suchoty, czyli na gruŸlicê. Nie tylko „Czarodziejska góra” Tomasza Manna, poza swoj¹ wymow¹ filozoficzn¹, dowodzi, ¿e by³ to biznes. - Tak. I u nas tak¿e pierwszymi, którzy zaczêli odwiedzaæ na wiêksz¹ skalê góry, Tatry czy przed wojn¹ Gorgany, byli kuracjusze. Myœmy wiêc te¿ od tego zaczêli. Zarówno w Karpatach polskich, jak i po stronie po³udniowej, góry by³y miejscem leczenia. Wracaj¹c zaœ do odpowiedzi na pytanie, dlaczego na

Dwutygodnik­Polonii­kanadyjskiej­w­Kolumbii­Brytyjskiej

Zachodzie szybciej i lepiej zaczêto sobie dawaæ radê z górami, musimy wzi¹æ pod uwagê, ¿e narody, które mieszka³y wokó³ Karpat, mia³y inne problemy. Nie jestem historykiem, ale takie mam skojarzenia. Mam na myœli na przyk³ad problemy polityczne, bo na peryferiach krajów karpackich by³ „kocio³ ba³kañski”. Ale w du¿o mniejszym stopniu dotyczy to Polski, poniewa¿ nasze Karpaty stanowi¹ niewielki fragment Polski. - Dobrze to czy Ÿle, ¿e nie do koñca uda³o siê zagospodarowaæ, czy inaczej mówi¹c - ucywilizowaæ Karpaty? Powo³am siê w tym momencie na jednego z dyrektorów Bieszczadzkiego Parku Narodowego, który twierdzi, ¿e dziêki temu Karpaty s¹ w tej chwili jedynymi górami w Europie, w których ¿yje kompletny ³añcuch wystêpuj¹cych w tym klimacie drapie¿ników pocz¹wszy od niedŸwiedzi poprzez wilki na rysiach i ¿bikach koñcz¹c. I dzikich zwierz¹t kopytnych tak¿e. W Alpach tego nie ma, bo zagarniaj¹cy dla siebie coraz wiêksze tereny cz³owiek, wypar³ zwierzêta z ich siedlisk. Skoro nie mia³y siê gdzie podziaæ, to zniknê³y. Dobrze wiêc, ¿e nie do koñca uda³o siê ucywilizowaæ Karpaty? - A co to znaczy „dobrze” czy „Ÿle”? - ¯e dziêki temu uda³o siê w Karpatach zachowaæ w naturalnych warunkach ¿yj¹c¹ tam od dawna zwierzynê. - Z punktu widzenia przyrodników i ekologów na pewno jest to dobre, ale dyskutowa³abym, czy jest to tak samo dobre dla mieszkañców terenów granicz¹cych z dzikimi ostêpami Karpat, gdy w ich gospodarstwach pojawiaj¹ siê niedŸwiedzie czy wilki. W górach S³owacji niedŸwiedzie zaczynaj¹ ju¿ stanowiæ powa¿ny problem. Jestem cz³owiekiem, który szanuje i uwielbia przyrodê, ale nie wyobra¿am sobie, byœmy mogli skutecznie i sensownie j¹ chroniæ bez udzia³u lokalnych spo³ecznoœci. Niew¹tpliwie jest jakaœ szansa w tym, ¿e ta, jak pan mówi, totalna cywilizacja Karpat nie dosiêg³a i jest to szansa nie tylko dla przyrody, ale tak¿e szansa dla zachowania ci¹g³oœci kulturowych zarówno poszczególnych regionów, jak te¿ mikrospo³ecznoœci ¿yj¹cych w Karpatach. Wkraczaj¹ca bowiem w ró¿ne obszary cywilizacja bardzo szybko spycha miejscow¹ ludnoœæ i jej obyczaje do rangi zwyk³ego folkloru. Natomiast w Karpatach wci¹¿ jeszcze jest wiele miejsc, w których przetrwa³a rzeczywista kultura maj¹ca wieloletni¹, siêgaj¹c¹ nawet wieków tradycjê. W³aœnie dziêki temu, ¿e nie by³o presji owej cywilizacji. Na S³owacji, Ukrainie, w Rumunii Karpaty to s¹ puste góry. My w Polsce mamy naprawdê ma³o dzikie te nasze Karpaty. Tak jak wygl¹daj¹ najbardziej dzikie i nieodstêpne partie Bieszczadów, to tak wygl¹da po³owa Karpat s³owackich, ukraiñskich i wiêcej ni¿ po³owa rumuñskich. Tego jestem pewien. - Powiedzia³ pan, ¿e w Karpatach ze wzglêdu na ich nieska¿enie wspó³czesn¹ cywilizacj¹, zachowa³y siê rodzime kultury, które nie funkcjonuj¹ na zasadzie cepeliowskiej, folklorystycznej ciekawostki. Fot. Archiwum


są spoiwem

GŁOS POLONII

www.glospolonii.net

- S¹ to kultury czy te¿ spo³ecznoœci, które ¿yj¹ wedle zasad, zwyczajów i obyczajów od lat takich samych. Jest to naturalne. - Ale w Karpatach zosta³y tak¿e wytrzebione niektóre kultury i to akurat w Karpatach polskich, bo £emkowie i Bojkowie. - To by³a ogromna tragedia tych ludzi, poniewa¿ zostali okreœleni bez swojej woli po jednej ze stron bardzo ostrego konfliktu. Gdy pierwszy raz pojecha³em na d³u¿ej do Rumunii, to odkry³em tam osiem ró¿nych narodowoœci. O kilku z nich pierwszy raz w ¿yciu s³ysza³em. Tam ró¿ne nacje s¹ wymieszane. Bo tam s¹ Niemcy banaccy, Polacy bukowiñscy, Wêgrzy siedmiogrodzcy i jeszcze kilka innych nacji. Wszystkie te nacje po osiedleniu siê na rumuñskim terytorium wytworzy³y swoje kultury, w których s¹ jakieœ tam pierwiastki kultury krajów, z których przywêdrowali ich przodkowie, ale w ca³oœci s¹ one absolutnie inne, oryginalne i tylko tam spotykane. Wêgrzy siedmiogrodzcy to nie s¹ ca³kiem Wêgrzy, Niemcy banaccy nie s¹ Niemcami, tak jak Polacy bukowiñscy nie s¹ Polakami, mimo ¿e my tak chêtnie siê pod nimi podpisujemy. To s¹ bukowinianie, w³adaj¹cy innym od naszego jêzykiem. - Co wed³ug pana stanowi fenomen Karpat. Czy w ogóle mo¿na mówiæ o fenomenie Karpat? - Pod wzglêdem przyrodniczym to s¹ bardzo dziwne góry. - Bo nie ma jednolitego ³añcucha górskiego jak w Alpach, tylko poszczególne pasma? - Jak na góry, Karpaty maj¹ ogromn¹ iloœæ kotlin. W Alpach mówimy o dolinach alpejskich. W Karpatach mamy natomiast ogromn¹ iloœæ kotlin, które s¹ ró¿nie po³o¿one i ró¿nie odwadniane. W jakiœ sposób s¹ od siebie odizolowane, ale nie a¿ tak, by nie przenika³y miêdzy nimi ró¿ne wp³ywy. W zwi¹zku z tym mieliœmy, i ci¹gle jeszcze mamy w Karpatach bardzo wiele odrêbnych kultur. Ma³ych, lokalnych, które jednak mia³y zwi¹zki z otoczeniem. Na przyk³ad, gdy w po³owie XIX wieku S³owacy petryfikowali swój jêzyk, to mieli ogromny problem, poniewa¿ w ka¿dej kotlinie mówiono nieco inaczej. Pisano te¿ na ró¿ne sposoby, wiêc musieli przyj¹æ jakiœ wzorzec jêzykowy i w koñcu przyjêli bodaj¿e liptowsko-martiñski. Rzecz w tym, ¿e dla Wêgrów byli S³owianami, ale w stosunku do siebie byli bardzo ró¿ni.. - Mnogoœæ kotlin jest jednym z wyró¿ników Karpat? - Bardzo istotnym. My te¿ mamy swoje kotliny - ¯ywieck¹, S¹deck¹, czy Do³y Jasielsko-Sanockie. I ka¿da z nich jest inna do drugiej. Poza tym Karpaty nigdy nie stanowi³y bariery. Hannibal nie mia³by problemu przeprowadziæ przez nie swoje s³onie, jakby chcia³. No, ale nie chcia³. - Ale pod wzglêdem klimatycznym Karpaty s¹ barier¹ ogromn¹. - S¹ tak¿e barier¹ wilgotnoœci. Wilgotne powietrze nap³ywa do Polski z pó³nocnego-zachodu i na przyk³ad w Beskidzie Œl¹skim opady deszczu s¹ zdecydowanie wiêksze ni¿ na przyk³ad we wschodniej S³owacji, po drugiej stronie Karpat. - Co jeszcze jest wyró¿nikiem Karpat? - Myœlê, ¿e to, w co trudno uwierzyæ, to fakt, ¿e w Karpatach nikt nigdy z nikim siê nie bi³. Przez góry Karpat nigdy nie by³o ¿adnych wojen, konfliktów, sporów. Tutaj mieszkaniec takiego Liptowa by³ bli¿szy mentalnie mieszkañcowi Podhala, ni¿ mieszkaniec Liptowa jakiemuœ tam „panoñczykowi”, a mieszkaniec Podhala Polakowi nizinnemu. Myœlê, ¿e to jest w³aœnie to coœ nieprawdopodobnego, ¿e mieszkañcy Karpat nie wszczynali miêdzy sob¹ krwawych konfliktów, niszcz¹cych wojen. Byli oczywiœcie jacyœ zbójnicy, jacyœ Janosikowie, ale to by³o wszystko. Fot. Archiwum (1)

Pierwsz¹ wojn¹ z prawdziwego zdarzenia by³a pierwsza wojna œwiatowa, ale jej nie wywo³ali ci, którzy zasiedlali Karpaty. Ta wojna przysz³a z zewn¹trz i, niestety, jej dzia³ania objê³y Karpaty. - A jeœli siêgniemy po ³upie¿cz¹ napaœæ Rakoczego, gdy si³y polskie zmaga³y siê ze Szwedami? - To siê mieœci w kategorii incydentu, nie wojny. Nie by³o tak¿e na wiêksz¹ skalê wojen wêgiersko-rumuñskich. Dopiero postanowienia z XX wieku, po I wojnie œwiatowej, gdy Wêgrom zabrano dwie trzecie ich dotychczasowego terytorium, stworzy³y sytuacjê konfliktow¹ miêdzy tymi krajami. Zaskakuj¹ce to… Mamy niby zamki obronne - Niedzica, Czorsztyn, po s³owackiej stronie stoi Zamek Spiski - jeden z najwiêkszych zamków w Europie, ale tak na dobr¹ sprawê, to one sobie sta³y i za bardzo nie mia³y przed kim broniæ. - Nie by³o niszcz¹cych wojen przez Karpaty, ale nie gdzie indziej, a w³aœnie w Karpatach, i to polskich, dosz³o do dwóch najwiêkszych bitew podczas I i II wojnie œwiatowej. Nie wiadomo, która by³a bardziej krwawa, czy bitwa o Prze³êcz Dukielsk¹ podczas II wojny, czy d³ugotrwa³a bitwa w Beskidzie Niskim, podczas I wojny. - W przypadku tej drugiej bym dyskutowa³, poniewa¿ by³em w Alpach Julijskich, widzia³em pochodz¹ce z czasów I wojny umocnienia po stronie w³oskiej oraz austriackiej i tam te¿ przez ca³¹ I wojnê trwa³y zaciête walki, a wielu ¿o³nierzy zginê³o z g³odu i zimna. - Karpaty s¹ te¿ górami s¹siaduj¹cych ze sob¹ kilku wielkich religii - katolicyzm, prawos³awie, grecki katolicyzm, no i sporo protestantów. - A poniewa¿ husytyzm nie dotkn¹³ Karpat, to nie by³o w nich praktycznie wojen religijnych. Mo¿na natomiast mówiæ o religijnej tolerancji i zgodnym tych¿e religii wspó³istnieniu. Co prawda podczas reformacji i kontrreformacji by³o trochê przepychania siê, ale polega³y one na tym, ¿e to w³adca decydowa³ o religii. Nikogo nie pytano w tej kwestii o zdanie. Jak w³adca przeszed³ na protestantyzm, to ca³a jego kraina by³a od razu protestancka, a jak nie przeszed³, to by³a katolicka. - Która czêœæ Karpat podoba siê panu najbardziej i dlaczego? - Jestem przewodnikiem tatrzañskim wiêc trudno bym nie powiedzia³, ¿e Tatry mi siê bardzo podobaj¹. Mo¿e dlatego, ¿e w m³odoœci nie prze¿y³em fascynacji Bieszczadami, które odkry³em trochê póŸniej. Tatry jednak maj¹ w sobie to coœ, ale muszê powiedzieæ, ¿e ostatnio unikam ich jak mogê, szczególnie po polskiej stronie. Z powodu t³umów. Ostatnio odkrywam bardzo atrakcyjne te niskie pasma Karpat. To znakomite cele wyjazdów typowo przyjemnoœciowo-wakacyjnych. Na przyk³ad zamiast pojechaæ w Tatry, je¿d¿ê w Góry Wo³owskie we wschodniej S³owacji w paœmie Rudaw S³owackich, czy w Góry Kremnickie w œrodkowej S³owacji, na po³udnie od Wielkiej Fatry. Niedaleko, a mo¿na w przepiêkne miejsca pójœæ i niewielu ludzi spotkaæ. Dziêki temu, ¿e Tatry s¹ zat³oczone, odkrywam wspania³e miejsca i zupe³nie inne oblicza Karpat. - Która z rzek Karpat jest dla pana najbardziej urokliwa? - Pod tym wzglêdem bezsprzecznie Bia³ka. Nie jestem zakochany w Dunajcu, który jest mi³oœci¹ wielu turystów. Bardzo mi siê podoba Hornad z piêknym prze³omem przez S³owacki Raj. Na dobr¹ sprawê wszystkie górskie rzeki s¹ ³adne, ka¿dy prze³om inny, ka¿de zakole te¿. Urodê karpackich rzek najlepiej poznaæ sp³awiaj¹c siê nimi. Wszystkie s¹ ³adne dopóki siê ich

19

nie zniszczy. - Porohy nad Dniestrem pan widzia³? - To legendarne ju¿ piêkno. - Co wyró¿nia Karpaty spoœród innych gór Europy? - S¹ to góry stwarzaj¹ce ogromne mo¿liwoœci ró¿norakich przedsiêwziêæ, które mo¿na tam wprowadziæ, nie psuj¹c tego, co jest. Chocia¿by przedsiêwziêæ dotycz¹cych promocji œwiata przyrody i kultury. S¹ warunki ku temu, aby pokazaæ, ¿e góry nie musz¹ wygl¹daæ jak deptak zape³niony t³umem, którego przyroda i kultura miejsca tak na dobr¹ sprawê niewiele obchodz¹ poza je¿d¿eniem kolejk¹ linow¹ i na nartach. Marzy mi siê moda na fajn¹ ekstensywn¹ turystykê - nie w dane miejsce tylko w du¿y teren. Gdyby na przyk³adzie Himalajów zaproponowaæ zdobywanie korony Karpat - najwy¿szych szczytów czy grzbietów poszczególnych ich pasm, to s¹dzê, ¿e t³umów jednak by nie by³o, natomiast dla turystów ceni¹cych sobie przyrodê, odrêbnoœæ kulturow¹ poszczególnych regionów, by³aby to atrakcja ponadprzeciêtna. Tylko na S³owacji wêdrówka od g³ównej drogi na takie wzniesienia to jest kilka godzin podchodzenia, a co dopiero w Rumunii! Jest gdzie pójœæ! I to jest coœ, co mog³oby byæ czêœci¹ jakiegoœ du¿ego projektu w ramach wspó³pracy karpackiej. - A jak panu, geografowi Karpaty siê jawi¹? - S¹ to góry co prawda w Europie nie najwy¿sze i nie s¹ te¿ najd³u¿sze, bo pod tym wzglêdem ustêpuj¹ Uralowi i górom Pó³wyspu Skandynawskiego, ale wraz z Kotlin¹ Siedmiogrodzk¹ inaczej Transylwañsk¹ oraz Górami Apuszeni maj¹ najwiêksz¹ powierzchniê. Same Karpaty, bez wspomnianych regionów, s¹ o oko³o 30 tysiêcy kilometrów kwadratowych mniejsze od Alp, ale z wymienionymi dwoma regionami ju¿ nie. Trudno bowiem patrzeæ na Karpaty bez tych kotlin, one s¹ ich integraln¹ czêœci¹, mocno z tymi górami powi¹zane. S¹ to wiêc góry du¿e. Poza tym, co zawsze podkreœlam, s¹ górami bardziej ³¹cz¹cymi ni¿ dziel¹cymi. S¹ góry, które zdecydowanie dziel¹, jak na przyk³ad wspomniany Ural, a Karpaty s¹ spoiwem. - Jak Karpaty siê maj¹ pod wzglêdem orograficznym, czyli pod wzglêdem rzeŸby powierzchni terenu? - S¹ bardzo rozproszone pod wzglêdem wieloœci pasm górskich. Jest ich bardzo du¿o, co w innych górach Europy jest niespotykane. Te pasma górskie s¹ bezdyskusyjnie wyodrêbniane, jest tylko kilka miejsc, gdzie mo¿na dyskutowaæ, czy dane pasmo ci¹gnie siê gdzieœ dalej, czy nie. Pasma te charakteryzuje ogromna ró¿norodnoœæ rzeŸby terenu. Karpaty to bogactwo ró¿norodnoœci. W Bieszczadach pasma s¹ równoleg³e do siebie, a jak pójdziemy dalej na zachód, to na przyk³ad Gorce maj¹ typowy tylko dla nich rozróg grzbietów, czyli wszystkie zbiegaj¹ siê w pobli¿u jednego miejsca. Pasmo babiogórskie jest potê¿nym wa³em górskim, ni¿szym wa³em i bardziej rozcapierzonym, jest pasmo Jaworzyny w Beskidzie S¹deckim, zupe³nie inaczej wygl¹da uk³ad Hañczowskich Gór Rusztowych. Ka¿de pasmo jest inne i to jest coœ, co odró¿nia Beskidy od siebie. Dla mnie, wyk³adowcy akademickiego, Karpaty stanowi¹ wzorcowe geograficzne laboratorium dydaktyczne. Wszystkie zagadnienia zwi¹zane z geografi¹ gór mo¿na studentom pokazaæ na ró¿nych czêœciach Karpat. Mo¿e tylko poza wspó³czesnym lodowcem. Ale s¹ takie œlady po lodowcach, ¿e widok samego lodowca staje siê zbêdny. - Spotka³ pan gdzieœ w œwiecie góry podobne do Karpat? - Nie. Wystêpowa³y tylko podobne elementy. Czasami zdarza³o mi siê powiedzieæ, ¿e „to trochê by mi przypomina³o Karpaty, „gdyby by³o…”. Ale tego „gdyby by³o” nigdzie nie mog³em dostrzec. n

Dwutygodnik Polonii kanadyjskiej w Kolumbii Brytyjskiej


20 GŁOS POLONII

www.glospolonii.net

Awans spo³eczny, a warunki materialne

Lepiej mieæ bogatych rodziców Marek Czerski Co jest winne dziecko, ¿e rodzi siê w rodzinie robotnika fizycznego zarabiaj¹cego grosze, a nie w rodzinie na przyk³ad królewskiej, w której od chwili przyjœcia na œwiat jest otoczone wszelkim mo¿liwym dostatkiem? Dziecko robotnika nic nie jest temu winne, po prostu przypadek sprawi³, ¿e urodzi³o siê tam, gdzie siê urodzi³o, ale ten przypadek determinuje ju¿ ca³¹ jego przysz³oœæ. Mo¿e byæ wielokrotnie m¹drzejsze lub utalentowane od potomka rodziny królewskiej, ale od pocz¹tku skazane jest na ¿ycie w ci¹g³ym niedoborze dóbr doczesnych i deficycie us³ug na czele z tym najwa¿niejszym - edukacj¹. Mo¿na siê spieraæ, czy to byt kszta³tuje œwiadomoœæ, czy œwiadomoœæ byt, ale byt na pewno ma wp³yw na ¿ycie cz³owieka i jego dzieci. Nie mo¿na oczywiœcie generalizowaæ, poniewa¿ nie jest to regu³a dotycz¹ca wszystkich „nisko” lub „wysoko” urodzonych, ale z ca³¹ pewnoœci¹ zdecydowanej wiêkszoœci jednych i drugich. Dwóch socjologów z Uniwersytetu w Bremie ( Niemcy), Florian Hertel i Olaf Groh-Samberg, zajê³o siê dociekliwym zbadaniem kwestii, jaki wp³yw na awans spo³eczny maj¹ warunki materialne rodzin ubogich i bogatych. To po pierwsze. Po drugie - jak to wygl¹da w krajach, w których s¹ ma³e ró¿nice w dochodach ich mieszkañców, a jak w krajach, gdzie owe rozpiêtoœci dochodowe s¹ du¿e. Bremeñczycy prowadzili badania przez kilka lat, zbieraj¹c dane z 39 krajów œwiata. Kilka miesiêcy temu pisaliœmy o tym problemie na naszych ³amach, ale tylko w kontekœcie rodziców bogatych i biednych. Pisaliœmy wiêc, ¿e dziecko urodzone w zamo¿nej rodzinie ma zdecydowanie wiêcej szans, by swoje doros³e ¿ycie spêdziæ na wysokiej stopie zamo¿noœci, ni¿ urodzone w rodzinach mniej zamo¿nych i biednych. Tak jak nik³emu procentowi dzieci z rodzin zamo¿nych grozi spadek do ubo¿szej klasy spo³ecznej, tak nik³y procent dzieci z rodzin o niskich dochodach ma szanse na awans do klasy pod wzglêdem materialnym uprzywilejowanej. To oczywiste, jak oczywiste jest, ¿e dziecko urodzone w rodzinie królewskiej od ma³ego bêdzie siê uczy³o co najmniej kilku jêzyków obcych, zaœ dziecko robotnika stoczniowego co najwy¿ej ulicznego slangu. Badanie dwóch naukowców z Bremy potwierdzi³y wyniki wczeœniej prowadzonych analiz, które wykaza³y, ¿e im wiêksze ró¿nice w dochodach oraz wykszta³ceniu pomiêdzy biednymi a bogatymi, na przyk³ad w odniesieniu do kadry kierowniczej wy¿szego szczebla i po przeciwnej stronie - robotników, tym mniejsze szanse maj¹ dzieci tych drugich, by w przysz³oœci uzyskaæ takie wykszta³cenie, aby kierowaæ zespo³ami ludzkimi. Natomiast dzieci owych menad¿erów musia³yby siê mocno postaraæ, czyli de facto nic nie robiæ, by spaœæ do grupy ni¿ej uposa¿onych. Ale dwaj bremeñczycy poszli o krok dalej. Przeanalizowali otó¿, w jakich okolicznoœciach awans z klasy mniej zamo¿nej do zamo¿nej jest szybszy, bo przecie¿ nie mo¿na powiedzieæ, by m³odzi ludzie z rodzin ubogich nie mieli ambicji poprawiaæ swojego statusu materialnego, tak jak nie mo¿na powiedzieæ, ¿e ów podzia³ na biednych i bogatych jest trwa³y i nienaruszalny. Tak oczywiœcie nie jest. Przechodzenie z ubo¿szych klas spo³ecznych do bogatszych dwaj naukowcy nazwali mobilnoœci¹ spo³eczn¹. Z przeprowadzonych przez nich badañ wynika, ¿e d³ugotrwa³oœæ okresu przechodzenia z ni¿szych do wy¿szych materialnie klas spo³ecznych jest nierozerwalnie zwi¹zana z wystêpuj¹cymi w danym kraju nierównoœciami w dochodach jego miesz-

kañców. Im mniejszy jest rozdŸwiêk w dochodach, tym krótszy jest okres awansu z klasy ni¿szej do wy¿szej i odwrotnie. Im wiêksze ró¿nice w dochodach, tym d³u¿szy okres awansu. Badacze zauwa¿yli jednak bardzo niepokoj¹ce zjawisko. Okazuje siê otó¿, ¿e im bardziej w poszczególnych krajach grupy zawodowe o wysokim stopniu zamo¿noœci i wy¿szym poziomie edukacji oddalaj¹ siê od ubo¿szych, tym ten podzia³ staje siê bardziej widoczny, wrêcz siê pog³êbia i kolejnym pokoleniom m³odych ludzi z rodzin klasy ubo¿szej trudniej awansowaæ do klasy wy¿szej. Tym samym poddali mocno w w¹tpliwoœæ tkwi¹ce w amerykañskim spo³eczeñstwie przekonanie, ¿e ka¿dy jest kowalem swojego losu, a tym samym ów mocno ju¿ w¹tpliwy mit o awansowaniu z pucybuta na milionera. Takie sytuacje siê oczywiœcie zdarzaj¹, ale s¹ one bardzo, ale to bardzo sporadyczne. WeŸmy przyk³ad chocia¿by tak przystêpny, jak kariera tenisowa. Wykazuj¹ce w tej dyscyplinie wyj¹tkowy talent dziecko bogatego rodzica nie mam problemów z op³acaniem mu wysokiej klasy trenerów i specjalistycznych treningów, poniewa¿ dla jego majêtnych rodziców nie stanowi to problemu. Dziecko z rodziny, w której problemem jest prze¿ycie od wyp³aty do wyp³aty, nie ma na to najmniejszych szans i mo¿e jedynie liczyæ na ³ut szczêœcia, ¿e podczas jakiegoœ peryferyjnego turnieju dzieciêcego jego talent dostrze¿e ³owca talentów, który na taki turniej trafi. Pod warunkiem oczywiœcie, ¿e rodzic takiego dziecka ma pieni¹dze na wpisowe na ów turniej. Wystarczy tylko przypomnieæ pocz¹tki kariery Agnieszki Radwañskiej, która przecie¿ nie wywodzi siê z rodziny ubogiej. Finansowanie przez dziadka i ojca wyjazdów na turnieje, spanie w samochodzie, zupy z kubka itp. I zapewne to tak¿e by nie wystarczy³o, gdyby nie znalaz³ siê sponsor w osobie Ryszarda Krauzego, ówczesnego w³aœciciela firmy komputerowej Prokom, którego pasj¹ by³ tenis i który z zysku swojej firmy wyk³ada³ ogromne pieni¹dze na wspieranie m³odych, obiecuj¹cych tenisistów. Potomkowie Agnieszki Radwañskiej bêd¹ ju¿ mieli ³atwiej, bo dziêki swemu talentowi ale te¿ wsparciu z zewn¹trz zrobi³a ona w tenisie karierê, tak¿e finansow¹. Ale ile takich karier udaje siê zrobiæ ludziom obdarzonym talentem, ale pozbawionych finansowego wsparcia? Niewielu. Dwaj naukowcy z Uniwersytetu w Bremie dowiedli, ¿e w krajach, w których jest niski poziom nierównoœci w dochodach miêdzy poszczególnymi klasami spo³ecznymi, tym krótszy jest okres owej spo³ecznej mobilnoœci, czyli przechodzenia z klasy pod wzglêdem dochodów ni¿szej do wy¿szej. I takimi krajami, w których ten okres ze wzglêdu na najni¿szy poziom nierównoœci jest najkrótszy, s¹ Islandia, Dania, Norwegia i Nowa Ze-

Dwutygodnik Polonii kanadyjskiej w Kolumbii Brytyjskiej

landia. Na drugim biegunie owej mobilnoœci spo³ecznej, czyli najni¿szej, znajduj¹ siê Chile, Portugalia i… Polska. Niemal identyczne wyniki badañ poœwieconych tej kwestii poda³ tak¿e opublikowany w 2012 r. raport nazwany „Krzywa Wielkiego Gatsby’ego”, opracowany przez ekonomistê Alana Kruegera, który by³ wtedy równie¿ doradc¹ prezydenta USA, Baracka Obamy. Za najmniej zró¿nicowane pod wzglêdem dochodów wskaza³ on Daniê, Norwegiê i Finlandiê, natomiast za najbardziej Chile i Brazyliê. Polski nie wymieni³, podobnie jak nie wymieni³ jej raport OECD, czyli opracowany przez organizacjê o profilu ekonomicznym, skupiaj¹c¹ 36 wysoko rozwiniêtych i demokratycznych pañstw œwiata. Ten raport klasyfikowa³ poszczególne kraje pod wzglêdem mobilnoœci spo³ecznej, czyli przechodzenia od ubóstwa do zamo¿noœci. Na pierwszym miejscu wymieniono w tym raporcie Islandiê, bardzo wysokie pozycje przyznano równie¿ Holandii i Szwajcarii oraz Izraelowi. Zwi¹zane jest to oczywiœcie z egalitaryzmem spo³eczeñstwa, czyli niewielk¹ rozpiêtoœci¹ w dochodach miêdzy biednym i bogatymi. W tych krajach zaledwie 17 proc. dzieci pracowników fizycznych zostaje na poziomie zawodowym i zarobkowym rodziców, a a¿ 27 proc. z nich awansuje do klasy wy¿szej i uzyskuje wykszta³cenie upowa¿niaj¹ce do kierowania innymi ludŸmi, czyli przechodzi do klasy menad¿erskiej. Jak na tym tle kszta³tuje siê Polska? Polska znajduje siê, niestety, na poziomie krajów o najwy¿szym poziomie nierównoœci spo³ecznych. W konsekwencji a¿ 40 proc. dzieci pracowników fizycznych powtórzy zawodowy los rodziców, a na awans spo³eczny szanse ma 25 proc. z nich. Jeœli zaœ rodzic zajmuje kierownicze stanowisko, to w 50 proc. przypadków ich dziêki maj¹ szanse na powtórzenie kariery menad¿erskiej, a na degradacjê 20 proc. Badania przeprowadzone przez pracowników Uniwersytetu w Bremie pozwoli³y równie¿ ustaliæ, w których spo³eczeñstwach jest najszybsza mobilnoœæ spo³eczna. Pod tym wzglêdem na pierwszym miejscu znajduje siê Dania, w której przejœcie z rodziny o niskich dochodach do dochodów œrednich zajmuje dwa pokolenia, zaœ trzy pokolenia w pozosta³ych krajach skandynawskich. Najd³u¿ej, bo a¿ siedem pokoleñ zajmuje taki awans rodzinom z Wêgier, Indii i Chin. Na pocieszenie pozostaje fakt, ¿e w demokratycznej Wielkiej Brytanii trwa to przez piêæ pokoleñ, a w Niemczech a¿ szeœæ. Wniosek jest oczywisty - lepiej siê urodziæ w rodzinie niekoniecznie od razu królewskiej, ale majêtnej na pewno. Spoœród wielu krajów, dotyczy to tak¿e Polski i m³odych jej mieszkañców. n Fot. Archiwum (1)


GŁOS POLONII

www.glospolonii.net

21

Gdy cz³owiek nie mo¿e sobie pozwoliæ na takie jedzenie, jakiego potrzebuje

G³ód po polsku Anna S¹decka Ka¿dego roku wyrzuca siê w Polsce na œmietnik 9 milionów ton ¿ywnoœci, zaœ 2 miliony Polaków ¿yj¹ poni¿ej granicy ubóstwa, a z tej liczby spora czêœæ g³oduje. Z zastrze¿eniem, ¿e dziœ definicja g³odu jest zupe³nie inna od tej, która tkwi w naszej œwiadomoœci i zwi¹zana jest z g³odem znanym z opowieœci dziadków, a tak¿e opisywanym w ksi¹¿kach z czasów wojny. Wtedy rzeczywiœcie nie by³ co jeœæ, ziemniaki, jeœli uda³o siê je zdobyæ, jad³o siê z ³up¹, kawê robi³o z mielonych ¿o³êdzi, a kotlety z fusów. Dziœ oczywiœcie tak¿e mamy do czynienia z sytuacjami, gdy z powodu niejedzenia spotykamy ludzi wyczerpanych fizycznie, ale w wiêkszoœci przypadków g³ód, który ich do takiego stanu doprowadzi³, nie jest pochodn¹ braku jedzenia, bardziej zaniedbania. W Polsce jest dziœ bowiem sporo miejsc prowadzonych przez ró¿ne organizacje, w których mo¿na zjeœæ za darmo. Czym wiêc jest dziœ w Polsce g³ód? No wiêc g³ód dziœ, jak mówi¹ dzia³acze organizacji wspomagaj¹cych w ¿ywnoœæ Polaków ¿yj¹cych w ubóstwie, to sytuacja, gdy cz³owiek nie mo¿e sobie pozwoliæ na takie jedzenie, jakiego potrzebuje. W takiej sytuacji s¹ matki dzieci, których nie staæ na zapewnienie pociechom w³aœciwego wy¿ywienia, które kupuj¹ produkty najtañsze ale syc¹ce, by dzieci siê „zapcha³y”, nie odczuwa³y ssania spowodowanego brakiem jedzenia. Takie matki ca³y czas oszczêdzaj¹, kombinuj¹, by od pierwszego do pierwszego wystarczy³o im pieniêdzy na zaspokojenie apetytu pociech. W takich sytuacjach na bardzo daleki plan schodzi jakoœæ produktów, którymi zabijaj¹ g³ód swoich dzieci. W podobnej sytuacji s¹ tak¿e ludzie, którzy zostali wys³ani na emeryturê, ale nie zdo³ali przepracowaæ wymaganego okresu czasu, podczas którego op³aca³o siê sk³adki uprawniaj¹ce do œwiadczeñ emerytalnych (20 lat dla kobiet, 25 lat dla mê¿czyzn). ¯yj¹ teraz z bardzo mizernych emerytur, które nie starczaj¹ im na ¿ycie. W sytuacji natomiast permanentnego zagro¿enia g³odem znajduj¹ siê osoby, które nie uzyskuj¹ od pañstwa ¿adnych œwiadczeñ. To bezdomni, osoby uzale¿nione, samotne, znajduj¹ce siê w sytuacji kryzysowej zwi¹zanej z chorob¹ czy to¿samoœci¹ p³ciow¹. W poprawie statusu finansowego owych rodziców i emerytów wcale nie pomaga im „dobra zmiana”, którym to has³em rz¹d PiS reklamuje poprawê bytu najubo¿szych. Poprawê, powiedzmy to od razu - pozorn¹. To, co rodzice dostaj¹ w ramach 500+, a emeryci w postaci „trzynastej emerytury”, skutecznie zjada ju¿ inflacja, bardzo wysoki wzrost cen us³ug, op³aty za media oraz szczególnie wysoki wzrost cen ¿ywnoœci. Cztery miesi¹ce temu, jeszcze w trakcie kampanii przed paŸdziernikowymi wyborami, Kaczyñski wypali³ w trakcie swojej propagandowej agitki, ¿e w Polsce jest ju¿ dobrobyt. Nie trudno zapewne sobie wyobraziæ, co czuli ludzie, którzy w³aœnie w tym momencie powiêkszali grono ¿yj¹cych w sferze skrajnego ubóstwa. W owym wyimaginowanym bowiem pañstwie dobrobytu i „dobrej zmiany” tylko podczas ostatniego roku liczba Polaków ¿yj¹cych w skrajnym ubóstwie zwiêkszy³a siê z 4,3 do 5,4 procent. W procentach nie jest to du¿o, ale ów wzrost o 1,1 proc. przek³ada siê na 400 tysiêcy konkretnych istnieñ ludzkich. Coraz wiêcej zwyczajnych rodzin zaczyna popadaæ w sytuFot. Archiwum

acjê, ¿e zaczyna brakowaæ im pieniêdzy na jedzenie. Bardzo czêsto zdarza siê to na przyk³ad tak¿e w rodzinach, w których dwoje rodziców pracuje, ale w zawodach nisko op³acanych. Gdy na przyk³ad nauczycielka i pracuj¹cy w fabryce jej m¹¿ maj¹ troje dzieci, to okazuje siê, ¿e po op³aceniu wszystkich rachunków, nie wystarcza pieniêdzy na jedzenie. I w tym momencie dochodzimy do swoistego rodzaju paradoksu. Liczba Polaków ¿yj¹cych poni¿ej granicy ubóstwa siê zwiêksza, a w ca³ym kraju oko³o 9 milionów ton ¿ywnoœci wyrzuca siê rocznie na œmietnik. Z badan przeprowadzonych przez naukowców ze Szko³y G³ównej Gospodarstwa Wiejskiego mo¿emy siê dowiedzieæ, ¿e a¿ 42 proc. Polaków przyznaje siê do wyrzucania jedzenia. Pod tym wzglêdem zajmujemy raczej nie daj¹ce satysfakcji, pi¹te miejsce w Europie. Jeœli przyjmiemy, ¿e pe³nowartoœciowy posi³ek wa¿y 50 dekagramów, czyli pó³ kilograma, to dziel¹c 9 milionów ton wyrzucanej ¿ywnoœci przez tê wartoœæ, otrzymamy… 18 miliardów porcji jedzenia! Sk¹d siê bierze to marnotrawstwo? Przede wszystkim z nieprzemyœlanych zakupów, ulegania reklamom, promocjom, w efekcie z kupowania produktów, które dopiero po skosztowaniu nie odpowiadaj¹ naszemu podniebieniu, wiêc chowamy je w najbardziej niewidoczne miejsca w lodówce, gdzie ulegaj¹ zepsuciu, a nastêpnym etapem jest ich wyrzucenie. Fachowcy twierdz¹, ¿e co prawda w kontenerach na œmieci czêsto znajdowane s¹ ca³e opakowania nietkniêtej ¿ywnoœci, ale najwiêcej marnujemy niedojadaj¹c do koñca na przyk³ad kanapki, czy dania zamówionego w restauracji. W tym drugim przypadku badania wykaza³y, ¿e dla Polaków wa¿niejsza jest wielkoœæ porcji ni¿ jej smak. Przys³owiowy „g³ód który ma wielkie oczy” nakazuje kupiæ lub zamówiæ wiêcej ni¿ bêdziemy w stanie zjeœæ. Plasterek szynki czy niedojedzony kawa³ek bu³ki przemno¿ony przez 365 dni w roku i 13 milionów gospodarstw domowych przek³ada siê na miliony kilogramów zmarnowanej ¿ywnoœci, a te na konkretne pieni¹dze. Statystyczny Polak nawet nie zdaje sobie sprawy, ¿e niedojadane resztki to nic innego, jak wyrzucenie do kosza na œmieci 2,5 tys. z³ rocznie przez ka¿d¹ czteroosobowa rodzinê. Mamy wiêc sytuacjê, ¿e jedni maj¹ nadmiar ¿ywnoœci, inni chroniczny jej niedostatek. W tej sytuacji logiczne dzia³anie nakazuje, aby ¿ywnoœæ której zagra¿a przeterminowanie i wyrzucenie na œmietnik, dostarczaæ tym, których na ni¹ nie staæ. S¹

wiêc w Polsce ludzie, którzy borykaj¹ siê z brakiem pieniêdzy na kupno ¿ywnoœci, ale absolutnie nie mo¿na powiedzieæ, ¿e Polacy umieraj¹ z g³odu na ulicach. Najwiêksz¹ w tej chwili organizacj¹ zajmuj¹c¹ siê przekazywaniem ¿ywnoœci osobom, których nie staæ na jej kupno, jest Federacja Banków ¯ywnoœci. Skupia ona dzia³aj¹ce w ca³ej Polsce 31 banki ¿ywnoœci, z których ka¿dy jest osobn¹ i samodzieln¹ organizacj¹. Wspó³pracuj¹ one z sieciami handlowymi. Sieci przekazuj¹ bankom produkty, którym koñczy siê okres przydatnoœci do spo¿ycia . Pocz¹tkowo sieci podchodzi³y do tego opornie, ale z czasem zmieni³y nastawienie i dziœ szczyc¹ siê, ¿e mog¹ wspieraæ znajduj¹cych siê w potrzebie Polaków. Nie mówi¹c ju¿ o wynikaj¹cych z tego korzyœciach finansowych, poniewa¿ darowiznê mog¹ odliczyæ od podatku, na dodatek s¹ zwolnione z podatku VAT od przekazanej ¿ywnoœci. Dziœ sieci chêtnie wspó³pracuj¹ z bankami ¿ywnoœci, tym bardziej, ¿e od sierpnia ubieg³ego roku dzia³alnoœæ tê wspar³a ustawa. Na sklepy o du¿ych powierzchniach nak³ada ona obowi¹zek przekazywania ¿ywnoœci zagro¿onej przeterminowaniem wybranej organizacji pozarz¹dowej. Zasada jest jedna - banki nie przyjmuj¹ ¿ywnoœci przeterminowanej. Jedynie tak¹, której termin wa¿noœci lada moment siê koñczy. Czêsto dochodzi wiêc do sytuacji, ¿e wolontariusze odbieraj¹ ze sklepów produkty, których termin wa¿noœci up³ywa nastêpnego dnia i od ich operatywnoœci zale¿y, czy zd¹¿¹ przekazaæ j¹ potrzebuj¹cym. Ale... 31 rozsianych po Polsce banków ¿ywnoœci przejmuje i rozprowadza wœród ludzi ¿yj¹cych w ubóstwie raptem 65 tys. ton produktów. To kropla w morzu owych 9 milionów ton, które ka¿dego roku trafiaj¹ na œmietniki. Co prawda ¿ywnoœæ, specjalnie produkowan¹ z pieniêdzy pochodz¹cych z Unii Europejskiej, rozdaj¹ tak¿e Polski Czerwony Krzy¿, Polski Komitet Pomocy Spo³ecznej i Caritas (zazwyczaj s¹ to: makaron, mleko, m¹ka, konserwy miêsne i warzywne), ale to te¿ jest kropla w odniesieniu do tej ogromnej masy ¿ywnoœci, która siê marnuje. Mamy wiêc w kraju ludzi, których nie staæ na kupno ¿ywnoœci, ale nie mamy te¿ umieraj¹cych z g³odu, poniewa¿ znaleŸli siê „samarytanie” gotowi pomagaæ innym. Mamy natomiast ogromny problem z wyrzucaniem ¿ywnoœci na œmietnik i jest to problem, którego nie rozwi¹¿e siê z dnia na dzieñ. n

Dwutygodnik Polonii kanadyjskiej w Kolumbii Brytyjskiej


Petycja przeciwko Rydzykowi 22 GŁOS POLONII

www.glospolonii.net

Z Polski przez Kanadê do Watykanu

Krzysztof Propolski

Wszystko zaczê³o siê wiosn¹ 2017 roku, kiedy to dwóch mê¿czyzn pragn¹cych zachowaæ anonimowoœæ (prosz¹, aby podpisywaæ ich Adam N. i Witek M.) sformu³owa³o petycjê w sprawie toruñskiego ksiêdza Tadeusza Rydzyka. Jej adresatem ma byæ papie¿ Franciszek, petycja zaœ zawiera protest wobec politycznej dzia³alnoœci cwanego zakonnika. Inicjatorzy petycji za³o¿yli, ¿e do Watykanu wyœl¹ petycjê dopiero wtedy, gdy podpisze siê pod ni¹ 100 tysiêcy osób. Treœæ petycji mówi jasno, o co chodzi jej autorom. Wystarczy przytoczyæ trzy pierwsze zdania: „Zwracamy siê z proœb¹ o ukrócenie dzia³alnoœci politycznej redemptorysty Tadeusza Rydzyka i przywrócenie charakteru religijnego jego radiu oraz telewizji. Tadeusz Rydzyk, zakonnik u¿ywaj¹cy katolicyzmu jako narzêdzia do zdobywania pieniêdzy i w³adzy jest przyk³adem patologii wystêpuj¹cej w polskim Koœciele katolickim. Tadeusz Rydzyk bierze aktywny udzia³ w polskiej polityce”. Nic uj¹æ, ale wiele mo¿na dodaæ. Pos³uguj¹c siê Koœcio³em i utrwalon¹ przez wieki w polskim spo³eczeñstwie religi¹ katolick¹, Rydzyk z pe³nym wyrachowaniem i cynizmem stworzy³ bezb³êdnie dzia³aj¹c¹ maszynkê wyci¹gaj¹c¹ pieni¹dze z kieszeni wiernych, a tak¿e z bud¿etu pañstwa rz¹dzonego przez Kaczyñskiego i jego PiS. Baz¹ finansowego imperium Rydzyka nie s¹ oœwieceni katolicy lecz ci, którzy stanowi¹ ich przeciwieñstwo , którzy nie s¹ w stanie wy³apaæ ró¿nicy miêdzy kanonami swej wiary, a tym co s³ysz¹ z ust wikarego czy proboszcza, bo tych kanonów nie rozumiej¹, a co gorsze - w wielu przypadkach ich nie znaj¹. Bo polski katolicyzm, jak twierdzi wielu jego znawców, ma charakter obrzêdowy, wiêc nie znaj¹c jego istoty wierni polegaj¹ na s³owach swego ksiêdza , a ten przedstawia im rzeczywistoœæ i zasady postêpowania na zasadzie czerni i bieli. Tak te¿ robi ze swoimi poddanymi Rydzyk. Swoim wyznawcom mówi ,¿e co jest bia³e a co czarne i ze maja Wierzyc w to, co im mówi. W ¿adnym innym kraju europejskim duchowny pokroju zakonnika Rydzyka nie mia³by racji bytu, chocia¿by z tego prostego powodu, ¿e katolicy tamtych krajów stoj¹ jednak na znacznie wy¿szym poziomie intelektualnym ni¿ katolickie masy w Polsce. W kraju nad Wis³¹ Koœció³ katolicki doskonale wie, jaki jest poziom wykszta³cenia wiêkszoœci spo³eczeñstwa i do tego poziomu dostosowuje swoj¹ strategiê. Przez ca³e wieki wychowywa³ te niewykszta³cone masy w œlepym pos³uszeñstwie wobec nakazów i zakazów, które z ust jego przedstawicieli sp³ywa³y z ambon i do dziœ funkcjonariusze Koœcio³a trwaj¹

w przekonaniu, ¿e nadal tak byæ powinno. To swoisty terror wobec ludzi, którzy maj¹ problemy przeczytania ze zrozumieniem tekstu wykraczaj¹cego ponad „prawdy objawione” zawarte w ksi¹¿eczkach do nabo¿eñstwa. Na ludziach o takim poziomie intelektualnym bazuje strategia zakonnika Rydzyka, której g³ównym celem jest œci¹ganie od nich pieniê¿nej daniny. Wystarczy wejœæ w Internecie na pierwsze lepsze spotkanie zakonnika z wiernymi, by uœwiadomiæ sobie jego cwaniactwo w œci¹ganiu pieniêdzy, ale tak¿e bezczelnoœæ i arogancjê w postêpowaniu z ludŸmi, których omota³. Nie inaczej jest z wyci¹ganiem przez niego pieniêdzy z bud¿etu pañstwa. Portal OKO.press obliczy³, ¿e od pocz¹tku sprawowania rz¹dów przez PiS z bud¿etu pañstwa, a konkretnie z i instytucji finansowanych przez bud¿et pañstwa, na konta spó³ek i fundacji zwi¹zanych z Radiem Maryja Tadeusza Rydzyka przelano 214 milionów 238 tys. z³. Te pieni¹dze pochodz¹ z kasy ró¿nych ministerstw, organizacji i spó³ek znajduj¹cych siê pod kontrol¹ PiS. W tym samym czasie, gdy rz¹d PiS hojnie przelewa pieni¹dze na konto spó³ek zakonnika Rydzyka, zamyka siê w kraju szpitale, a opieka onkologiczna jest na najni¿szym poziomie w Europie. Ale dla biznesu na linii PiS - Rydzyk jest to nieistotne. Istotne jest to, ze Rydzyk ma kasê, a PiS poparcie dla swoich re¿imowych rz¹dów w mediach zakonnika. PiS dmucha i chucha na te media, bo wie, ¿e jego przewaga w Sejmie, to zaledwie 5 g³osów. Jeœli je straci, straci w³adzê, a wtedy zacznie siê czas rozliczeñ dla funkcjonariuszy tej partii, którzy od pocz¹tku swej w³adzy demoluj¹ kraj i jego pozycjê w Europie. I w³aœnie we wtr¹canie siê Rydzyka i jego mediów do polityki, co zakonnik robi bez najmniejszych zahamowañ, wymierzona jest petycja, której trzy pierwsze zdania zacytowaliœmy na wstêpie. Odzew na treœæ petycji by³ natychmiastowy. W ci¹gu kilkunastu dni zebrano kilkadziesi¹t tysiêcy podpisów, póŸniej tempo wyhamowa³o, ale do dziœ pod petycj¹ podpisa³o siê 157 tysiêcy osób. Po opublikowaniu apelu w mediach spo³ecznoœciowych, Rydzyk rêkami wiernej s³ugi, by³ej spikerki swego Radia Maryja, a póŸniej pos³anki, Anny Sobeckiej, zorganizowa³ kontrê. Sobecka og³osi³a swoj¹ petycjê, w której napisa³a, ¿e Radio Maryja wiernie s³u¿y Bogu i jest jedyn¹ rozg³oœni¹, która „rzetelnie informuje oraz broni wartoœci chrzeœcijañskich”. Natychmiast pos³usznie podpisali siê pod ni¹ najwy¿si w hierarchii funkcjonariusze PiS z Kaczyñskim na czele. Sobeckiej uda³o siê zebraæ 22,5 tys. podpisów. Gdy pod petycj¹ Adama N. i Witka M. znalaz³o siê ponad 100 tys. podpisów, jej autorzy zaczêli rozwa¿aæ, w jaki sposób przes³aæ petycjê do Watykanu. Nie mogli zro-

Dwutygodnik Polonii kanadyjskiej w Kolumbii Brytyjskiej

biæ tego poprzez funkcjonariuszy w³adzy, a tym bardziej polskiego Koœcio³a katolickiego, poniewa¿ wiedzieli, ¿e natychmiast wytropi¹ ich podporz¹dkowane rz¹dowi s³u¿by, w³¹cznie z policj¹ oraz prokuratur¹, a oni sami bêd¹ szczuci nienawiœci¹ mediów powi¹zanych z PiS. Og³osili wiêc, ¿e szukaj¹ swojego ambasadora, który w ich imieniu dostarczy³by petycjê do Watykanu na rêce papie¿a Franciszka. Nie ukrywali, ¿e najlepiej by³oby, aby by³ to ktoœ nie maj¹cy zwi¹zków z polsk¹ polityk¹, a wiêc najlepiej z zagranicy. Prze³om nast¹pi³ we wrzeœniu 2018 r. Portal internetowy Onet.pl zamieœci³ wtedy wywiad z Thomasem Lukaszukiem, Kanadyjczykiem polskiego pochodzenia, który w latach 80. ub. wieku wyemigrowa³ z Gdyni do Kanady. Z czasem Lukaszuk sta³ siê znacz¹c¹ postaci¹ w kanadyjskiej polityce, m.in. by³ wicepremierem prowincji Alberta. Nie zerwa³ wiêzów z Polsk¹, œledzi ¿ycie polityczne w kraju swego urodzenia, jest bardzo krytyczny wobec dzia³alnoœci zakonnika z Torunia i gdy dowiedzia³ siê, ¿e ma on odwiedziæ Kanadê, zaprotestowa³ w mediach spo³ecznoœciowych nazywaj¹c Rydzyka homofobem i antysemit¹. Inicjatorzy petycji zapytali wiêc Thomasa Lukaszuka, czy podj¹³by siê przekazania do Watykanu apelu w sprawie dzia³alnoœci Tadeusza Rydzyka, pod którym podpisa³o siê ju¿ ponad 100 tys. osób i ci¹gle nap³ywa³y kolejne podpisy. Lukaszuk podj¹³ siê misji, bo jak powiedzia³, czu³ siê zobowi¹zany wobec osób, które podpisa³y siê pod apelem, zaœ jego inicjatorzy pragnêli pozostaæ anonimowi w obawie przed represjami ze strony polskich s³u¿b. W grudniu 2019 r. Thomas Lukaszuk wys³a³ petycjê arcybiskupowi Edmonton Richardowi Smithowi z proœb¹ przes³ania jej papie¿owi Franciszkowi. Petycja sporz¹dzona zosta³a w czterech jêzykach – polskim, angielskim, w³oskim i hiszpañskim. Arcybiskup otrzyma³ j¹ tak¿e w wersji elektronicznej wraz z podpisami. Od niego wiêc zale¿a³o, czy petycja trafi do papie¿a. Gdy jednak Thomas Lukaszuk nie doczeka³ siê odpowiedzi arcybiskupa, postanowi³, ¿e osobiœcie przeœle j¹ wraz podpisami papie¿owi oraz nuncjuszowi apostolskiemu w Kanadzie. W Polsce tymczasem, rozpoczê³a siê zmasowana i prowadzona w nieco histerycznym tonie obrona toruñskiego zakonnika. Oczywiœcie w jego mediach i w mediach prawicowych. Petycjê okreœla siê mianem „skandalicznego donosu”. Sam zaœ bohater petycji pewny siebie, bo nauczony przez lata swojej bezkarnoœci, nadal sieje nienawiœæ wobec œrodowisk lewicowych, ekologów i oczywiœcie LGBT. Czyli nadal uprawia swoj¹ politykê niemaj¹c¹ wiele wspólnego z fundamentami religii katolickiej. I w bogobojnym w swojej ciemnocie kraju nad Wis³¹ ma na to absolutne przyzwolenie.

PS W œrodê 22 stycznia Thomas Lukaszuk poinformowa³ o otrzymaniu maila od papieskiego nuncjusza w Kanadzie, w którym nuncjusz potwierdza³, ¿e Ojciec Œwiêty otrzyma³ list Lukaszuka oraz przes³an¹ wraz z nim petycjê z zebranymi podpisami. n Fot. Archiwum


Mistrz tenisa kupuje jacht... Nasza stocznia buduje dla Rafaela Nadala

Krzysztof Bardzik

W Melbourne trwa w tej chwili Australian Open - pierwszy w tym roku tenisowy turniej z kategorii „Wielkiego szlema”. Uczestniczy w nim Hiszpan Rafael Nadal, mistrz mistrzów, który przed australijskim turniejem klasyfikowany by³ na pierwszym miejscu rankingu najlepszych tenisistów œwiata. Nie wiadomo, czy Rafael Nadal wygra ten turniej (w ubieg³ym roku przegra³ w finale z Serbem Novakiem Djokovicem), wiadomo natomiast, ¿e w marcu przyjedzie do Gdañska, aby odebraæ superluksusowy jacht, który jedna z tamtejszych stoczni buduje dla hiszpañskiego tenisisty. Stocz­nia­na­zy­wa­siê­Sun­re­ef­Yachts,­na­to­miast­jacht­na­zy­wa siê­80­Sun­re­ef­Po­wer.­To­luk­su­so­wy­ka­ta­ma­ran,­czy­li­dwu­ka­d³u­bo­wiec,­za­któ­ry­gdañ­ska­stocz­nia­otrzy­ma­³a­na­gro­dê­w­pre­sti­¿o­wym­ kon­kur­sie­ Yachts­ Tro­phies.­ ­ W³a­œci­ciel­ stocz­ni­ nie chce­zdra­dziæ,­ile­ta­ki­jacht­kosz­tu­je,­ale­z­pew­no­œci¹­owe­drob­ne­kil­ka,­a­ra­czej­na­wet­kil­ka­na­œcie­mi­lio­nów­eu­ro­przy­j¹³­by­z po­ca­³o­wa­niem­rê­ki­w­de­po­zyt­ka¿­dy­bank,­a­ju¿­tym­bar­dziej pierw­szy­z­brze­gu­bank­spó³­dziel­czy­w­Pol­sce­(kil­ka­dni­te­mu zban­kru­to­wa³­ je­den­ nich­ -­ Pod­kar­pac­ki­ Bank­ Spó³­dziel­czy­ w Sa­no­ku).­ Z­ wy­po­wie­dzi­ w³a­œci­cie­la­ fir­my­ mo¿­na­ so­bie­ na­to­miast­wy­obra­ziæ,­ja­k¹­trze­ba­mieœæ­for­tu­nê,­by­staæ­siê­w³a­œci­cie­lem­ta­kie­go­p³y­wa­j¹­ce­go­luk­su­su.­ W­ro­ku­2019­je­go­stocz­nia­wy­pro­du­ko­wa­³a­i­sprze­da­³a­bli­sko­30­jach­tów­i­przy­cho­dy­fir­my­osi¹­gnê­³y­re­kor­do­wy­wy­nik 70­mln­euro.­Re­kor­do­wy,­bo­rok­wcze­œniej­by­³y­to­„tyl­ko”­42 mln­euro.­W­licz­bie­30­jach­tów­s¹­oczy­wi­œcie­jed­nost­ki­kosz­tu­j¹­ce­ kil­ka­set­ ty­siê­cy­ eu­ro,­ ale­ tak­¿e­ ta­kie,­ któ­re­ kil­ka­krot­nie prze­bi­ja­j¹­je­war­to­œci¹.­I­ta­ki­w³a­œnie­jest­ka­ta­ma­ran­za­mó­wio­ny­przez­Ra­fa­ela­Nada­la. W³a­œci­cie­lem­stocz­ni­Sun­re­ef­Yachts­jest­­Fran­cis­Lapp,­Fran­cuz,­któ­ry­jesz­cze­w­la­tach­90.­ub.­wie­ku­za­wi­ta³­do­Pol­ski,­po­nie­wa¿­ pra­co­wa³­ dla­ fran­cu­skich­ mar­ke­tów­ bu­du­j¹­cych­ swo­je obiek­ty­w­kra­ju­nad­Wi­s³¹.­Na­po­cz¹t­ku­XXI­wie­ku­Fran­cis­Lapp wpad³­na­po­mys³,­by­za­³o­¿yæ­stocz­niê­bu­du­j¹­c¹­luk­su­so­we­jach­ty­ i­ od­ nie­mal­ dwóch­ de­kad­ po­mys³­ re­ali­zu­je­ z­ po­wo­dze­niem ogrom­nym.­Nie­ma­w­tym­prze­sa­dy,­bo­sko­ro­w­ro­ku­2018­je­go fir­ma­osi¹­gnê­³a­wspo­mnia­ne­przy­cho­dy­rzê­du­42­mln­euro,­któ­re­ w­ ro­ku­ 2019­ pod­wy¿­szy­³a­ do­ 70­ mln,­ to­ ma­my­ pra­wo,­ by mó­wić­o­po­wo­dze­niu­ogrom­nym.­Tym­bar­dziej,­¿e­w­ro­ku­bie­¿¹­cym­ Fran­cis­ Lapp­ pla­nu­je­ przy­cho­dy­ po­dwo­iæ,­ do­ 150­ mln euro.­-Kie­dy­na­po­cz¹t­ku­no­we­go­wie­ku­za­czy­na­³em­dzia­³al­noœæ -­mó­wi­biz­nes­men­-­mia­³em­ta­kie­ma­rze­nie,­by­mo­ja­fir­ma­osi¹­gnê­³a­rocz­ny­ob­rót­w­wy­so­ko­œci­mi­liar­da­z³o­tych.­Wte­dy­to­by­³a­mrzon­ka,­a­dziœ…­Do­mi­liar­da­da­jê­so­bie­jesz­cze­dwa­la­ta. Ra­fa­el­Na­dal­nie­jest­je­dy­n¹­wiel­kie­go­ka­li­bru­po­sta­ci¹­spor­to­we­go­œwia­ta,­któ­ry­zo­sta³­klien­tem­Fran­ci­sa­Lap­pa.­Dwa­mie­si¹­ce­po­nim­swój­jacht­od­bie­rze­ze­stocz­ni­w­Gdañ­sku­Ni­co Ros­berg,­zna­ko­mi­ty­kie­row­ca­For­mu­³y­1,­mistrz­œwia­ta­w­tej dys­cy­pli­nie­z­2016­ro­ku. Stocz­nia­Sun­re­ef­Yachts­od­po­cz¹t­ku­dzia­³al­no­œci­bie­rze­udzia³ w­tar­gach­jach­tów­i­sprzê­tu­jach­to­we­go,­któ­re­od­by­wa­j¹­siê­w miej­scach,­gdzie­spo­ty­ka­j¹­siê­lu­dzie­­ma­j¹­cy­na­kon­tach­kwo­ty­wy­ra­¿a­j¹­ce­siê­co­naj­mniej­oœmio­ma­ze­ra­mi.­Fran­cis­Lapp twier­dzi,­¿e­naj­lep­sze­tar­gi­s¹­w­Mo­na­co,­Can­nes,­oczy­wi­œcie w­Du­ba­ju,­a­na­kon­ty­nen­cie­ame­ry­kañ­skim­na­Flo­ry­dzie,­gdzie w­ Palm­ Be­ach­ la­da­ mo­ment­ gdañ­ska­ stocz­nia­ otwo­rzy­ swo­je biu­ro.­Ni­co­Ros­berg­za­wie­si³­oko­na­jach­cie­Sun­reff­Yachts­na tar­gach­w­Mo­na­co,­zaœ­Ra­fa­el­Na­dal­w­Can­nes. Fot. Archiwum (6)

w Gdańsku GŁOS POLONII

www.glospolonii.net

-­Pierw­szy­raz­spo­tka­li­œmy­siê­z­Nada­lem­na­tar­gach­Can­nes Yach­ting­ Fe­sti­val­ -­ mó­wi­ Fran­cis­ Lapp.­ -­ Hisz­pan­ od­wie­dzi³ na­sze­sto­isko,­nie­trwa­³o­to­d³u­go.­Rok­póŸ­niej,­tak­¿e­w­Can­nes,­by³­ju¿­u­nas­co­dzien­nie,­przez­trzy,­czy­czte­ry­dni.­Za­da­wa³­ko­lej­ne­py­ta­nia,­in­te­re­so­wa³­siê­szcze­gó­³a­mi.­A¿­w­koñ­cu zde­cy­do­wa³­siê­na­za­kup.­(…)­Nikt­nie­mia³­ta­kiej­ofer­ty,­jak my.­Na­sze­ka­ta­ma­ra­ny­s¹­wy­j¹t­ko­we­i­to­w­ska­li­œwia­to­wej.­Za­brzmi­to­ma­³o­skrom­nie,­ale­w³a­œci­wie­nie­ma­my­bez­po­œred­niej kon­ku­ren­cji.­In­ni­pró­bu­j¹­nas­go­niæ,­ale­tak­na­praw­dê­do­pie­ro za­czy­na­j¹,­czy­li­ro­bi¹­to­co­my­wie­le­lat­te­mu.­My­tym­cza­sem wy­my­œla­my­ ko­lej­ne­ mo­de­le,­ no­we­ li­nie­ i­ roz­wi¹­za­nia.­ Na­dal przy­je¿­d¿a­[do­Gdañ­ska]­z­¿o­n¹­i­swo­im­ka­pi­ta­nem,­spo­ty­ka­j¹ siê­z­me­ne­d¿e­rem­pro­jek­tu­i­in­¿y­nie­ra­mi.­On­ma­ju¿­swój­jacht, ale­jed­no­ka­d³u­bo­wy.­Po­za­ku­pie­na­sze­go­wy­sta­wi³­swój­na­sprze­da¿.­Ró¿­ni­ca­miê­dzy­tam­t¹­jed­nost­k¹­a­na­szym­ka­ta­ma­ra­nem jest­ta­ka,­¿e­nasz­ma­80­stóp­i­a¿­300­m­kw.­po­wierzch­ni,­bo jest­ dwu­ka­d³u­bo­wy.­ Po­przed­ni­ jacht­ Ra­fa­ela­ mia³­ 77­ czy­ 78 stóp,­ale­tyl­ko­je­den­ka­d³ub,­czy­li­dys­po­no­wa³­znacz­nie­mniej­sz¹­po­wierzch­ni¹­miesz­kal­n¹.­ Roz­po­wszech­nio­na­ przez­ me­dia­ in­for­ma­cja­ o­ kup­nie­ przez Ra­fa­ela­Na­dal­jach­tu­w­gdañ­skiej­stocz­ni­oka­za­³a­siê­dla­niej tak­¿e­zna­ko­mi­tym­bo­nu­sem­re­kla­mo­wym.­Fran­cis­Lapp­mó­wi, ¿e­na­stêp­ne­go­dnia­te­le­fo­ny­w­fir­mie­roz­grze­wa­³y­siê­do­czer­wo­no­œci.­ Dzwo­nio­no­ na­wet­ z­ re­dak­cji­ Forb­sa­ z­ Hong­kon­gu. W³a­œci­ciel­stocz­ni­nie­ukry­wa,­¿e­od­ra­zu­te¿­zwiêk­szy­³a­siê,­i to­znacz­nie,­licz­ba­kon­kret­nych­za­py­tañ­biz­ne­so­wych.­Cie­szy siê,­¿e­za­rów­no­Na­dal­jak­i­Ros­berg­zgo­dzi­li­siê­na­„sze­reg­ak­tyw­no­œci­ mar­ke­tin­go­wych”,­ co­ na­ pew­no­ prze­³o­¿y­ siê­ na­ za­mó­wie­nia­od­no­wych­klien­tów.­ Dy­na­micz­ny­ roz­wój­ Sun­re­ef­ Yachts­ bie­rze­ siê­ st¹d,­ ¿e­ jej w³a­œci­ciel­ zde­cy­do­wa³­ siê­ w­ pew­nym­ mo­men­cie­ skon­cen­tro­waæ­si­³y­i­œrod­ki­na­kon­stru­owa­niu­i­bu­do­wa­niu­ka­ta­ma­ra­nów. Zna­ko­mi­cie­wy­czu³­zbli­¿a­j¹­cy­siê­prze­³om­w­bu­do­wie­jach­tów. Obec­nie­w­mo­dê­wcho­dz¹­ka­ta­ma­ra­ny.­-­To­te­raz­zde­cy­do­wa­ny trend­-­mó­wi­Fran­cis­Lapp.­-­W³a­œci­cie­le­tra­dy­cyj­nych­jach­tów wy­mie­nia­j¹­je­na­now­sze­i­dys­po­nu­j¹­ce­wiêk­sz¹­po­wierzch­ni¹, czy­li­ dwu­ka­d³u­bo­we.­ I­ tak­ tra­fia­j¹­ do­ nas.­ Kie­dyœ­ za­ lep­szy

23

jacht­uwa­¿a­no­ten,­któ­ry­jest­d³u¿­szy.­Te­raz­klien­ci­do­ce­nia­j¹ po­wierzch­niê. Jach­ty­dla­Ra­fa­ela­Nada­la­i­Ni­co­Ros­ber­ga­s¹­ju¿­w­koñ­co­wej­fa­zie­pro­dukcj,­na­to­miast­naj­wiêk­szym­obec­nie­wy­zwa­niem dla­gdañ­skiej­stocz­ni­jest­jacht­kry­j¹­cy­siê­pod­na­zwa­49M­Sun­re­ef­Po­wer.­W³a­œci­ciel­stocz­ni­mó­wi,­¿e­nie­mo­¿e­zdra­dziæ,­kto jest­je­go­kup­cem,­ale­jacht­ma­byæ­wy­j¹t­ko­wy.­-­To­nasz­naj­now­szy­i­za­ra­zem­naj­wiêk­szy­pro­jekt­-­twier­dzi­Fran­cis­Lapp.­To­bê­dzie­zresz­t¹­naj­wiêk­szy­pry­wat­ny­ka­ta­ma­ran­na­œwie­cie. Ma­49­me­trów­d³u­go­œci,­17­sze­ro­ko­œci,­14­wy­so­ko­œci­po­nad­li­ni¹­wo­dy.­Ta­jed­nost­ka­na­za­wsze­zmie­ni­œwia­to­w¹­bran­¿ê­jach­to­w¹.­ Brzmi­to­dum­nie,­ale­s¹­dz¹c­po­wy­gl¹­dzie­jach­tu,­co­wi­daæ na­zdjê­ciu,­ma­na­to­wszel­kie­szan­se. Stocz­nia­Sun­reff­Yachts­dzia­³a­od­2000­ro­ku­w­po­miesz­cze­niach­dzier­¿a­wio­nych­na­te­re­nie­po­Stocz­ni­Gdañ­skiej,­ale­juz nie­d³u­go­ prze­nie­sie­ siê­ „na­ swo­je”,­ na­ dzia³­ki­ za­ku­pio­ne­ nad Mar­tw¹­Wi­s³¹.­Bu­do­wa­ny­jest­ju¿­tam­ba­sen­por­to­wy,­któ­re­go sze­ro­koœæ­ pla­no­wa­no­ pier­wot­nie­ na­ 18­ m,­ po­nie­wa¿­ jed­nak klien­ci­stocz­ni­zg³a­sza­j¹­za­mó­wie­nia­na­co­raz­wiêk­sze­jed­nost­ki­ba­sen­bê­dzie­po­sze­rzo­ny­do­24­me­trów.­Obec­nie­w­stocz­ni pra­cu­je­oko­³o­750­osób,­ale­za­³o­ga­szyb­ko­siê­po­wiêk­sza.­W³a­œci­ciel­mó­wi,­¿e­w­efek­cie­wzro­stu­za­mó­wieñ,­ko­niecz­ne­jest zwiêk­sze­nie­za­trud­nie­nia­o­ko­lej­nych­dwu­stu­-trzy­stu­pra­cow­ni­ków.­I­tu­jest­k³o­pot,­bo­chêt­nych­do­pra­cy­Po­la­ków­jest­bar­dzo­ma­³o.­-­U­nas,­je­œli­pra­cu­j¹,­to­z­re­gu­³y­na­wy¿­szych­sta­no­wi­skach­-­mó­wi­Lapp.­-­Od­daw­na­za­trud­nia­my­lu­dzi­z­Ukra­iny.­Mie­li­œmy­pro­blem,­do­pó­ki­trzy­ma­li­œmy­siê­za­sa­dy,­¿e­mu­sz¹­mó­wiæ­po­pol­sku,­a­o­ta­kich­by­³o­ciê¿­ko.­W­koñ­cu­zro­zu­mia­³em,­ ¿e­ za­miast­ uczyæ­ set­ki­ pra­cow­ni­ków­ pol­skie­go,­ wy­star­czy,­jak­wy­œlê­na­kurs­ro­syj­skie­go­ich­kie­row­ni­ków. Pod­czas­nie­mal­20­lat­dzia­³al­no­œci­stocz­nia­Sun­re­ef­Yachts wy­pro­du­ko­wa­³a­i­sprze­da­³a­160­jed­no­stek.­Naj­tañ­szy­jacht­(ma d³u­goœæ­ 50­ stóp)­ kosz­tu­je­ 1,45­ mln­ euro.­ Stocz­nia­ pro­du­ku­je tak­¿e­jach­ty­mo­to­ro­we­(40­stóp­d³u­go­œci),­ale­s¹­to­jed­nost­ki, któ­ry­mi­ p³y­wa­ siê­ tyl­ko­ w­ dzieñ,­ wiêc­ po­pyt­ na­ nie­ jest­ nie­wiel­ki.­Kosz­tu­j¹­od­700­tys.­do­mi­lio­na­eu­ro.­ n

Dwutygodnik Polonii kanadyjskiej w Kolumbii Brytyjskiej


Niewidzialni zabójcy 24 GŁOS POLONII

www.glospolonii.net

Bezza³ogowe statki powietrzne atakuj¹

Piotr Skawiñski

Niewidzialny zabójca odpali³ 3 stycznia dwa pociski Hellfire („Piekielny ogieñ”), które zamieni³y w popió³ irañskiego genera³a Kasema Sulejmaniego i towarzysz¹ce mu osoby, mimo ¿e wszyscy znajdowali siê w opancerzonych samochodach. Fakt, ¿e wœród zabitych znajdowa³ siê irañski genera³, stwierdzono po oderwanej od tu³owia fragmencie rêki i znajduj¹cym siê na palcu jej d³oni pierœcieniu z czerwonym kamieniem, z którym Sulejmani nigdy siê nie rozstawa³. Pozosta³e jestestwo genera³a zamieni³o siê w py³.

Atak na Sulejmaniego, uwa¿anego za drug¹ osobê w Iranie, który kreowa³ politykê i akcje militarne w s¹siaduj¹cych z Iranem krajach, a skierowane przeciwko Izraelowi i USA, dokona³a maszyna. Ta maszyna by³a co prawda kierowana zdalnie przez cz³owieka siedz¹cego wygodnie w fotelu tysi¹ce kilometrów od miejsca akcji, ale gdyby jej nie by³o, nie by³oby te¿ cz³owieka, który ni¹ kierowa³, z tej prostej przyczyny, ¿e nie mia³by czym kierowaæ. I kwestia zabicia Sulejmaniego by³aby znacznie trudniejsza, musiano by jej dokonaæ w sposób konwencjonalny, czyli z udzia³em cz³owieka, a powodzenie takiej akcji by³oby, bo te¿ zawsze jest, problematyczne. Dwa pociski Hellfire wystrzelone zosta³y z pok³adu bezza³ogowego statku powietrznego Reaper MQ-9, czyli popularnie mówi¹c z drona. Richard Whittle, który napisal ksi¹¿kê zatytu³owan¹ „Predator: Tajemnicze pocz¹tki rewolucji, która stworzy³a drony”, twierdzi ¿e dron, jako narzêdzie walki „jest prawdopodobnie najwa¿niejsz¹ broni¹ powsta³¹ od czasu miêdzykontynentalnego pocisku balistycznego wyposa¿onego w g³owice j¹drowe”. Rodzi siê oczywiœcie pytanie, czy zas³uguje na tak wysok¹ ocenê w arsenale ró¿nego rodzaju broni defensywnych i ofensywnych. Co do tego zdania s¹ podzielone, aczkolwiek wartoœæ tego typu broni musi byæ bardzo wysoka, bo gdyby by³o inaczej, to nie wyposa¿a³aby siê w ni¹ niemal wszystkie armie œwiata. Historia dronów jest bardzo m³oda, mo¿na nawet powiedzieæ, ¿e m³odziutka. Co oczywiste, zwi¹zana jest z cywilizacj¹ informatyczn¹. Bez niej niemo¿liwe by³oby skonstruowanie bezza³ogowej maszyny lataj¹cej, która œledzi, fotografuje, rozpoznaje, porównuje, identyfikuje, wysy³a dane do centrum sterowania, lata niemal bezszelestnie i niemal niewidzialnie, no i na rozkaz oddalonego o tysi¹ce kilometrów cz³owieka wystrzeliwuje œmiercionoœne pociski. Ta ostatnia jej cecha doprowadzi³a zapewne do wydania przez dowódcê irañskich si³ powietrznych rozkazu wystrzelenia pocisku rakietowego ziemia - powietrze, bo w ci¹gu kilku sekund musia³ podj¹æ decyzjê, czy obiekt, który ujrza³ na ekranie radaru operator, jest samolotem, czy dronem. Jak ju¿ wiadomo cz³owiek ten podj¹³ b³êdn¹ decyzjê, co kosztowa³o ¿ycie 176 pasa¿erów ukraiñskiego Boeinga 737, wœród których by³o 63 Kanadyjczyków, w wiêkszoœci irañskiego pochodzenia. Drony s¹ wiêc ze wszech miar broni¹ niezwykle niebezpieczn¹. Tak na dobr¹ sprawê ich historia zaczê³a siê podczas wojny

na Ba³kanach w 1993 roku. Sta³o siê to za spraw¹ dwóch braci. Byli to Neal i Linden Blue. Urodzili siê w odstêpstwie roku, Neal w 1935, Linden w 1936. Biznesu nie zaczynali od przys³owiowego gara¿u. Ich rodzice dzia³ali w bran¿y nieruchomoœci i nale¿eli do najbogatszych rodzin w Denver, stolicy stanu Colorado. Synowie studiowali w renomowanym Yale University, gdzie obaj odkryli w sobie pasjê lotnicz¹. Mieli w zwi¹zku z tym kilka przygód, ale wszystkie skoñczy³y siê dobrze, wiêc po studiach zaci¹gnêli siê do amerykañskich si³ powietrznych, ale nie latali. Neal pracowa³ z broni¹ nuklearn¹, Linden s³u¿y³ w lotniczej ¿andarmerii. Po kilku latach odeszli z wojska, za³o¿yli firmy, które pomna¿a³y rodzinny maj¹tek, ale Linden pe³ni³ te¿ funkcje kierownicze i dyrektorskie w firmach zwi¹zanych z bran¿¹ lotnicz¹ oraz obronn¹, m.in. w LearJet, Raytheon i Beech Aircraft. Prze³om, który po paru latach doprowadzi³ ich do produkcji dronów, nast¹pi³ w 1986 roku. Naftowy gigant Chevron, który dopiero co naby³ konkurencyjn¹ firmê Gulf Oil, postanowi³ pozbyæ siê kilku spó³ek zale¿nych niemaj¹cych wiele wspólnego z bran¿¹ petrochemiczn¹. Wœród nich by³a firma General Atomics , jak sama ju¿ nazwa wskazuje, zwi¹zana z przemys³em j¹drowym. Za³o¿yli j¹ w 1955 r. fizycy, którzy pracowali nad projektem Manhattan (konstrukcja pierwszych bomb atomowych, które zniszczy³y Hiroszimê i Nagasaki), a w swojej firmie nadal prowadzili badania i eksperymenty z tej dziedziny. Bardzo zaawansowane i finansowane przez rz¹d USA. Tak na dobr¹ sprawê bracia Blue kupili General Atomics ze wzglêdu na 424 akry gruntu, na których firma dzia³a³a. Dla braci transakcja by³a w pierwszej chwili inwestycj¹ w nieruchomoœci , poniewa¿ grunty le¿a³y na przedmieœciach dynamicznie rozwijaj¹cego siê wtedy San Diego, by³y ³akomym k¹skiem dla deweloperów i ich wartoœæ ros³a z dnia na dzieñ. Ale nieuchronny kontakt z fizykami j¹drowymi coraz czêœciej kierowa³ rozmowy tak¿e w stronê lotnictwa, które bracia mieli we krwi. Po kilku latach postanowili wiêc zmieniæ profil firmy. Tom Dillon, który w latach 1984-1988 by³ wiceprezesem General Atomics odpowiadaj¹cym za programy, wspomina³ ¿e Neal Blue co najmniej kilka razy w tygodniu rozmawia³ z nim o mo¿liwoœciach rozwojowych ró¿nych technologii w tym tak¿e o dronach. No i w³aœnie pod koniec lat 80. ub. wieku bracia zmienili profil firmy i rozpoczêli „Projekt Birdie” („Projekt ptaszek”) czyli budowê pierwszego drona - pozbawionego pilota statku powietrznego sterowanego z ziemi za spraw¹ wbudowanego w nim systemu GPS.

Dwutygodnik Polonii kanadyjskiej w Kolumbii Brytyjskiej

By³ to w jakimœ sensie przys³owiowy skok na g³êbok¹ wodê, poniewa¿ bracia podjêli decyzjê o budowie drona nie pod konkretne zamówienie lecz z nadziej¹, ¿e gdy taka maszyna pojawi siê na rynku, to i znajdzie siê na ni¹ chêtny. Nie mogli wiêc uwierzyæ we w³asne szczêœcie, gdy w 1993 roku do drzwi firmy zapukali wys³annicy CIA. Po przetestowaniu maszyny wy³o¿yli pieni¹dze na stó³, a dron zacz¹³ lataæ z misjami rozpoznawczo-wywiadowczymi nad Ba³kanami, gdzie trwa³a wojna z udzia³em wojsk USA. Niedrogi dron okaza³ siê znakomitym narzêdziem rozpoznawczym, ale wojskowi szybko docenili tkwi¹cy w nim potencja³. W konsekwencji ju¿ nieca³y rok póŸnie amerykañska marynarka z³o¿y³a zamówienie na bardziej zaawansowan¹ wersjê drona, który otrzyma³ s³ynn¹ nazwê Predator RQ-1. US Navy wprowadzi³a Predatora do s³u¿by w 1995 r. Od tego czasu Predatory wysy³ano w wiele misji, których celem by³o zarówno rozpoznanie, jak te¿ zadania ofensywne, konkretnie zaœ zabijanie terrorystów. Predatory lata³y w Afganistanie, Iraku, Jemenie, Serbii, tak¿e Libii. By³y wyposa¿one w pociski Hellfire (powietrze-ziemia) oraz Stinger (powietrze-powietrze). Ile misji rozpoznawczych, a ile œmiercionoœnych wykona³y drony, nie wiadomo. Wiadomo natomiast, ¿e podczas swojej prezydentury Barack Obama oko³o 500 razy wydawa³ zgodê na u¿ycie dronów, a Donald Trump ju¿ ponad 300 razy. Za spraw¹ Predatora dosz³o te¿ do pierwszej w historii walki powietrznej samolotu bezza³ogowego z za³ogowym. By³o to 23 grudnia 2002 r. nad Irakiem. Przeprowadzaj¹cy zwiad w strefie zakazu lotów Predator MQ-1 wystrzeli³ Stingera w kierunku atakuj¹cego go MIG-a-25, ale rakieta zosta³a zmylona pociskiem wystrzelonym przez pilota myœliwca i nie trafi³a w cel. Chwile póŸniej Predator pociskiem trafiony i zniszczony. Od momentu pojawienia siê na niebie Predatory przeprowadzi³y wiele misji. Zosta³y tak¿e kupione przez si³y powietrzne Wielkiej Brytanii, W³och i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Jeden egzemplarz posiada Pakistan. Skutecznoœæ dronów, nade wszystko zaœ fakt, ¿e do misji zwiadowczych i rozpoznawczych a tak¿e bojowych, nie trzeba anga¿owaæ pilota, a wiêc nara¿aæ go na niebezpieczeñstwo, sprawi³o, ¿e drony sta³y siê bardzo poszukiwanym sprzêt na wyposa¿anie armii. Co za tym idzie, firmie braci Blue bardzo szybko wyros³a mocna konkurencja. Obecnie najs³ynniejszy zapewne dron, czyli MQ-9 Reaper, którego rakiety zabi³y genera³a Sulejmaniego, jest jednym z co najmniej kilkunastu produkowanych obecnie przez œwiatowy przemys³ zbrojeniowy. Dron braci Blue ma d³ugoœæ 11 m i 20 m rozpiêtoœci skrzyde³. Kosztuje 64 mln dol. i wcale nie jest najdro¿szy. Pod tym wzglêdem, jak te¿ pod wzglêdem nowoczesnoœci i wyposa¿enia, pierwsze miejsce zajmuje X-47B Pegasus firmy Northrop Grumman. Ten dron, wygl¹dem przypominaj¹cy do z³udzenia niewykrywalne przez radary myœliwce i bombowce wykonane w technologii stealth i sam w tej technologii wykonany, kosztuje a¿ 405 mln dolarów. Jest przeznaczony tak¿e do operowania z lotniskowców, mo¿e utrzymywaæ siê w powietrzu przez 12 godz. i wszystko wskazuje na to, ¿e zostanie wprowadzony do podstawowego wyposa¿enia armii USA. Poza Amerykanami (General Atomics, Northrop Grumman, Boeing) drony produkuj¹ tak¿e Brytyjczycy (BEA Systems), Airbus, Izrael i oczywiœcie Chiñczycy. n Fot. Archiwum


.

Cywile zestrzeleni przez zołnierza www.glospolonii.net

176 ofiar b³êdu wojska irañskiego

Przemys³aw Taborski

Boeing 737-800 przewoŸnika Ukraine International Airlines 8 stycznia br. rozbi³ siê w kilka minut po starcie z lotniska w stolicy Iranu Teheranie. Mia³ wyl¹dowaæ w Kijowie. Ju¿ w pierwszych minutach po rozpowszechnieniu wiadomoœci o katastrofie wiele osób podejrzewa³o, ¿e jej przyczyn¹ nie by³ ani b³¹d pilotów, ani usterka techniczna. Dopuszczano mo¿liwoœæ zestrzelenia samolotu. W³adze w Teheranie stanowczo temu zaprzecza³y, ale trzy dni póŸniej, 11 stycznia, przyzna³y, ¿e w wyniku b³êdu cz³owieka samolot zosta³ rzeczywiœcie zestrzelony.

Na pok³adzie Boeinga by³o 176 osób, w tym 82 Irañczyków, 63 Kanadyjczyków, 11 obywateli Ukrainy (w tej liczbie 9 cz³onków za³ogi), a tak¿e obywatele Szwecji, Afganistanu i Wielkiej Brytanii. W gronie 82 Irañczyków przewa¿ali studiuj¹cy w Kanadzie m³odzi ludzie, zaœ wœród 63 Kanadyjczyków wiêkszoœæ stanowili Irañczycy z kanadyjskimi paszportami. Wielu z nich by³o pracownikami i studentami kanadyjskich uczelni. Lecieli do Kijowa, gdzie mieli siê przesi¹œæ na samolot do Kanady. Przewaga studentów i m³odych pracowników nauki na pok³adzie tego samolotu nie powinna dziwiæ, jeœli weŸmie siê pod uwagê otwartoœ Kanady na zdolnych m³odych ludzi, którzy mog¹ studiowaæ na kanadyjskich uczelniach. Dla nich zaœ jest to szansa na otrzymanie kanadyjskiego obywatelstwa. Warto nadmieniæ, ¿e w latach 2016-2018 liczba irañskich studentów na kanadyjskich uczelniach wzros³a ponaddwukrotnie. Tragedia m³odych ludzi i dramat ich rodzin oraz przyjació³ s¹ tym wiêksze, ¿e ich ¿ycie przerwane zosta³o w konsekwencji b³êdu pope³nionego przez cz³owieka. Ten cz³owiek nosi³ wojskowy mundur. Nie by³ to jedyny przypadek, gdy wojsko decydowa³o siê strzelaæ do samolotu pasa¿erskiego. W historii niejednokrotnie siê to zdarza³o. Poni¿ej przedstawiamy najbardziej spektakularne z nich. Rok 1954 - lot Cathay Pacific Airways C-54 Skymaster lecia³ 23 lipca 1954 r. z Bangkoku do Hongkongu. Na jego pok³adzie znajdowa³o siê 19 pasa¿erów i cz³onków za³ogi. Znajduj¹cy siê nad morzem samolot linii Cathay Pacific Airwayss zestrzeli³a Chiñska Armia Ludowo-Wyzwoleñcza. Zginê³o 10 osób. Chiñczycy t³umaczyli siê Brytyjczykom, ¿e wziêli samolot za wrog¹ maszynê z Tajwanu, który rzekomo mia³ wtedy przygotowywaæ inwazjê na chiñsk¹ wyspê Hainan. Gdy do akcji poszukiwawczej pasa¿erów w³¹czyli siê Amerykanie dosz³o do potyczki z chiñskimi myœliwcami, które Amerykanie zestrzelili. Rok 1955 - zestrzelenie nad Bu³gari¹ Niemal równo rok póŸniej, 27 lipca 1955 roku, lec¹cy z Wiednia do Tel Awiwu samolot pasa¿erski L-149 Constellation izraelskich linii El Al wlecia³ w bu³garsk¹ przestrzeñ powietrzn¹ i zosta³ zestrzelony przez wys³ane naprzeciw niego dwa bu³garskie myœliwce. Zginê³o 58 osób. Bu³garia przez 8 lat wypiera³a siê swojej winy. Dopiero we 1963 r. przyzna³a siê do zestrzelenia i zgodzi³a zap³aciæ odszkodowanie rodzinom ofiar. Rok 1973 - Izrael str¹ca libijskiego Boeinga Boeing 727 libijskich linii lotniczych 21 lutego 1973 r. wystartowa³ z lotniska w Trypolisie i obra³ kurs na Kair. Nad stolic¹ Egiptu panowa³y bardzo z³e warunki atmosferyczne, na doFot. Archiwum (1)

GŁOS POLONII

25

“zbrodni¹ przeciwko ludzkoœci”. Radziecki Aerof³ot dosta³ zakaz lotów nad terytorium USA, a ukrywan¹ „czarn¹ skrzynkê” jumbo jeta Rosjanie przekazali Koreañczykom dopiero 12 lat póŸniej, w roku 1992.

datek w samolocie dosz³o do awarii przyrz¹dów, w konsekwencji podczas podchodzenia do l¹dowania Boeing znalaz³ siê nad Pó³wyspem Synaj, opanowanym przez Izrael po wojnie w 1967 r. Dwa izraelskie myœliwce przechwyci³y samolot, a ich piloci strza³ami ostrzegawczymi próbowali zmusiæ za³ogê Boeinga do l¹dowania na wojskowym lotnisku. Piloci samoloty pasa¿erskiego zignorowali jednak nakaz i nadal lecieli kursem prowadz¹cym do lotniska w Kairze. Myœliwce ostrzela³y samolot pasa¿erski i uszkodzi³y jego stery. Podczas awaryjnego l¹dowania Boeinga dosz³o do katastrofy. Prze¿y³o j¹ jedynie 4 pasa¿erów oraz drugi pilot. Lata 1978 i 1979 - ofiary wojny w Rodezji Pod koniec lat 70. w Rodezji (dzisiejsze Zimbabwe) toczy³a siê wojna domowa. 3 wrzeœnia 1978 r. partyzanci z Ludowo-Rewolucyjnej Armii Zimbabwe zestrzelili samolot pasa¿erski lec¹cy z miasta Kariba do stolicy Salisbury (obecnie Harare). Spoœród 56 osób znajduj¹cy siê na pok³adzie prze¿y³o 18, ale 10 z nich partyzanci zamordowali na miejscu katastrofy. Niespe³na 6 miesiêcy póŸniej ta sama grupa partyzantów zestrzeli³a rakiet¹ samolot pasa¿erski linii Air Rhodesia lec¹cy identyczn¹ tras¹ jak maszyna z 3 wrzeœnia. Na pok³adzie by³o 59 osób. Wszystkie zginê³y. Rok 1980 - œmieræ nad Morzem Tyrreñskim Ta katastrofa do dziœ nie zosta³a wyjaœniona, ale wszystko wskazuje, ¿e dosz³o do niej podczas manewrów wojskowych NATO na Morzu Tyrreñskim. 27 czerwca 1980 r. samolot DC-9 linii Itavia lecia³ z Bolonii do Palermo. Na jego pok³adzie znajdowa³o siê 81 pasa¿erów. Samolot eksplodowa³ na wysokoœci 7300 m w pobli¿u Sycylii. Wszystko wskazuje na to, ¿e przypadkowo zosta³ trafiony rakiet¹ wystrzelon¹ podczas manewrów. Wersja spiskowa podaje, ¿e rakieta mia³a byæ przeznaczona dla samolotu, którym w tym czasie lecia³ w pobli¿u libijski przywódca Muammar Kaddafi. Nie wyklucza siê równie¿ eksplozji bomby na pok³adzie. Rok 1980 - Lot Korean Air 007 (1983) Ten tragiczny incydent zmrozi³ niemal ca³y œwiat, bo by³o to w szczytowym okresie zimnej wojny. 1 wrzeœnia 1983 r. radziecki myœliwiec zestrzeli³ w pobli¿y Sachalinu Boeinga 747 linii Korean Air z 269 pasa¿erami, wœród których znajdowa³ siê jeden z amerykañskich senatorów. Samolot lecia³ z Anchorage na Alasce do stolicy Korei P³d. Seulu. Prawdopodobnie z powodu b³êdu w ustawieniu autopilota zboczy³ z kursu. Obrona powietrzna ZSRR wziê³a cywilnego jumbo jeta za amerykañski wojskowy samolot rozpoznawczo-szpiegowski boeing RC-135, który tak¿e operowa³ w tym rejonie. Po wejœciu Boeinga 747 w zakazan¹ radzieck¹ przestrzeñ powietrzn¹ myœliwiec SU-15 zestrzeli³ go po wczeœniejszym oddaniu strza³ów ostrzegawczych. Zginêli wszyscy jego pasa¿erowie i za³oga. Prezydent Ronald Reagan nazwa³ incydent “masakr¹”, “aktem barbarzyñstwa” i

Rok 1988 - salwa amerykañskiego niszczyciela Rok 1988 by³ bardzo napiêty w stosunkach miêdzy Iranem a USA. Trwa³a wojna irañsko-iracka i na wodach Zatoki Perskiej pojawi³ siê amerykañski niszczyciel USS Vincennes. Mia³ zadanie pilnowania szlaku przez Cieœninê Ormuz - newralgiczny punkt na trasie tankowców transportuj¹cych ropê naftow¹. 3 lipca, gdy irañskie wojsko ostrzela³o œmig³owiec startuj¹cy z niszczyciela, Amerykanie wp³ynêli na wody terytorialne Iranu. Ich radar wykry³ samolot, który uznano za irañski myœliwiec F-14 Tomcat. Gdy po kilku próbach nie uda³o siê nawi¹zaæ kontaktu z jego za³og¹, niszczyciel odpali³ dwa pociski ziemia - powietrze. Irañski F-14 okaza³ siê byæ Airbusem A300 linii Iran Air, odbywaj¹cym regularny lot na trasie Teheran - Dubaj. Lecia³o nim 290 osób. Wszyscy zginêli. Osiem lat póŸniej USA zap³aci³y Iranowi 61,8 mln dolarów odszkodowania. Rok 2001 - eksplozja nad Morzem Czarnym Gdy 4 paŸdziernika 2001 r. Tupolew 154 linii Siberia Airlines przelatywa³ nad Morzem Czarnym kieruj¹c siê z Tel Awiwu do Nowosybirska w Rosji, zosta³ trafiony rakiet¹ ziemia- powietrze. Poniewa¿ by³o to zaledwie miesi¹c po ataku na wie¿e World Trade Center w Nowym Jorku, brano pod uwagê, ¿e móg³ to byæ atak terrorystyczny. Ale podejrzenia szybko skierowa³y siê na armiê Ukrainy, która w tym czasie przeprowadza³a manewry na Pó³wyspie Krymskim. Pocz¹tkowo Ukraiñcy wypierali siê swojego udzia³u w zestrzeleniu cywilnego samolotu rosyjskiego, ale z czasem przyznali, ¿e s¹ winni jego przypadkowego str¹cenia. Rok 2014 - 298 ofiar wojny w Donbasie Ta tragedia jest ci¹gle ¿ywa, mimo ¿e minê³o ju¿ od niej piêæ i pó³ roku. Szerokokad³ubowy Boeing 777 nale¿¹cy do Malaysia Airlines lecia³ 17 lipca 2014 r. tradycyjn¹ tras¹ z Amsterdamu w Holandii do Kuala Lumpur w Tajlandii. Na jego pok³adzie znajdowa³o siê 298 osób. Gdy przelatywa³ nad wschodni¹ Ukrain¹, trwa³y tam walki miêdzy prorosyjskimi separatystami a wojskami Ukrainy o kontrolê nad Donbasem. Samolot zosta³ trafiony rosyjsk¹ rakiet¹ wystrzelon¹ przez separatystów, którzy uznali, ¿e jest to ukraiñski samolot wojskowy. Wszyscy pasa¿erowie i cz³onkowie za³ogi zginêli. Przez d³ugi czas po katastrofie w³adze ukraiñskie i prorosyjscy separatyœci oskar¿ali siê wzajemnie o wystrzelenie rakiety. Holenderscy prokuratorzy prowadz¹cy w t ej sprawie œledztwo wskazali 4 osoby odpowiedzialne za zestrzelenie, w tym trzech cz³onków rosyjskich s³u¿b (FSB i GRU). Rosja odrzuci³a ??oskar¿enia, nazywaj¹c je “absurdalnymi”, ale za podejrzanymi wydano miêdzynarodowe nakazy aresztowania. Sprawa nie jest zakoñczona. Proces jej dotycz¹cy rozpocznie siê w Holandii 9 marca br. xxx Przytoczyliœmy najbardziej spektakularne tragedie, do których dosz³o w wyniku pomy³ki ludzi w wojskowych mundurach. Najgorsze jest zaœ to, i¿ nie mo¿na byæ pewnym, ¿e nastêpnych nie bêdzie. Linie lotnicze nie maj¹ ani narzêdzi, ani mo¿liwoœci, by im zapobiegaæ. Nie ma te¿ rozwi¹zañ prawnych i organizacyjnych, które zagwarantowa³y bezpieczeñstwo cywilnym lotom pasa¿erskich w obszarach powietrznych nad terenami, na których tocz¹ siê zbrojne konflikty. n

Dwutygodnik Polonii kanadyjskiej w Kolumbii Brytyjskiej


Polonez Tri-City Polish Association przyjmuje zgłoszenia... ...do udziału w Polish Canadian Art Fusion czyli Grupowej Wystawie Polskich Artystów Malarzy z BC. Wystawa odbędzie się w czasie od 23 marca do 3 kwietnia z wernisażem 29 marca. Nasza organizacja nie pobiera procentu od sprzedaży i jedyna opłata to symboliczne $15. Zgłoszenia prosimy przesyłać na adres emailowy hkostka@shaw.ca. Zgłoszenia powinny zawierać imię i nazwisko, parę zdań na temat swojej twórczości oraz co najmniej 2 zdjęcia prac z podaniem ich wymiarów (wysokość x szerokość). Zgłoszenia przyjmowane są do końca stycznia. Zgłoszenie nie jest gwarancją uczestnictwa za względu na ograniczoną ilość miejsca. Po więcej informacji prosimy dzwonić do Honoraty 604-380-3805. Dwutygodnik Polonii kanadyjskiej w Kolumbii Brytyjskiej


GĹ OS POLONII

www.glospolonii.net

Dwutygodnik Polonii kanadyjskiej w Kolumbii Brytyjskiej

27



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.