8 minute read

STAWIAM NA SHAMROCK ROVERS MACIEJ TARNOGRODZKI

Next Article
DERRY CITY

DERRY CITY

WYWIAD

Maciej Tarnogrodzki do Irlandii wyjechał w 2000 r. Najpierw próbował swoich sił jako piłkarz, trenował w ekstraklasowym Bray Wanderers, ale z powodu problemów formalnych ostatecznie nie zadebiutował. Grał przez wiele lat w niższych ligach, potem rozpoczął karierę trenerską – zaczynał od zespołu U15 w Shelbourne FC, a skończył na posadzie trenera ekstraklasowego UCD AFC. Na początku 2020 r. zdecydował o powrocie do Polski, ale zaliczył jeszcze epizod w Blue Bagic Dublin, najlepszej irlandzkiej drużynie futsalu. Początkowo osiedlił się w Krakowie, ale dostał propozycję od FCB Escola Varsovia, gdzie od kilku miesięcy jest dyrektorem sportowym. Śledzi pan jeszcze ligę irlandzką?

Advertisement

Do Polski wróciłem pół roku temu, ale jestem w kontakcie ze znajomymi z Irlandii, rozmawiamy na Whatsappie czy Twitterze. Będąc już w Krakowie, oglądałem jesienią finałowe mecze sezonu 2020 na platformie WatchLOI, potem zaczęła się długa przerwa zimowa w irlandzkiej piłce nożnej. Może nie śledzę z wypiekami na twarzy każdego sparingu i transferu w Irlandii, ale jestem w miarę zorientowany.

Co można powiedzieć o sezonie 2020?

To nie był normalny rok i sezon, oczywiście przez pandemię. Shamrock Rovers zdobyli tytuł zasłużenie, to na chwilę obecną najsilniejsza drużyna w Irlandii. Oglądałem ich jeszcze przed wyjazdem i patrząc na skład nie wyobrażałem sobie innej możliwości niż mistrzostwo dla nich. Dundalk FC z kolei zaliczył udaną kampanię w pucharach, dostali się do fazy grupowej Ligi Europy, ale trzeba sobie szczerze powiedzieć, że „drabinka” była dla nich wyjątkowo korzystna. Tylko Sheriff Tyraspol był groźnym rywalem z osiągnięciami w Europie [w sezonie 2017/2018 wyeliminowali z Ligi Europy Legię Warszawa – przyp. red], pozostałe drużyny były zdecydowanie w ich zasięgu. No ale weszli do grupy i chwała im za to. Odnieśli spory sukces, ale nie czułem, żeby mogli w lidze zagrozić Shamrock Rovers – nawet jeśli zdołali ich pokonać w Pucharze Irlandii. Ale dodam raz jeszcze, że 18 kolejek to nie jest prawdziwa liga, rozegrano za mało meczów.

Dundalk FC przeszedł tej zimy

małą rewolucję. Zaczęło się od odejść wielu zawodników, w tym wszystkich trzech bramkarzy. Potem przyszedł nowy dyrektor sportowy Jim Magilton i sprowadził nowych piłkarzy z kilku krajów. Zrobiło się dość międzynarodowo. Jaki będzie nowy Dundalk FC?

Trudno powiedzieć, co z tego wyjdzie. Ze swojego doświadczenia wiem, że po tylu zmianach drużyna potrzebuje czasu, aby wszystko zaskoczyło. Znam Jima Magiltona, spotkałem się z nim na kursie UEFA Pro Licence w Belfaście, był tam z ramienia piłkarskiego związku Irlandii Północnej. Rozmawialiśmy parę razy, ma duże doświadczenie z Anglii jako piłkarz i trener, prowadził przez trzy lata Ipswich Town. Myślę, że on wie, co robi, ale w tej chwili trudno cokolwiek prognozować. Sporym sukcesem był awans Dundalk FC do fazy grupowej Ligi Europy, ale coś się w tym klubie musiało zdarzyć, że doszło do tak drastycznych zmian. Mało kto został ze starej gwardii, która odpowiadała za oblicze drużyny przez ostatnie 6-7 lat. A może po prostu uznali w Dundalk, że pewien materiał ludzki się wypalił i konieczne są zmiany? Faktycznie zrobiło się międzynarodowo, poczynając od włoskiego trenera Filippo Giovagnolego.

Nie oglądałem sparingów Dundalk, ale z rozmów ze znajomymi z Irlandii wynika, że Włoch stawia na defensywny i siłowy styl gry. Nie będzie tam raczej fajerwerków w ofensywie, skończy się gra „na tak”, którą preferował Stephen Kenny. Widać to też po transferach, bo ściągnęli tam prawie dwumetrowych zawodników z Norwegii i Wysp Owczych (Ole Erik Midtskogen, Sonni Ragnar Nattestad). Także zapowiada się bardzo fizyczny futbol z ich strony, ale po pierwszych meczach ligowych będzie można powiedzieć więcej.

A jak Pan oceni zmiany w Shamrock Rovers?

Odeszli Jack Byrne na Cypr i Aaron McEneff do Szkocji. Ściągnęli z Anglii ogranego tam 33-letniego Chrisa McCanna, z Bohemians przyszedł na środek pomocy Daniel Mandroiu, z Dundalk z kolei Sean Hoare i Sean Gannon. Trenowałem Seana Hoare’a w juniorach Shelbourne FC, jest to bardzo dobry zawodnik. Także według mnie Shamrock Rovers są faworytem sezonu 2021, choć Dundalk też będzie groźne.

Ktoś inny będzie w stanie zagrozić tej dwójce?

Stephen O’Donnell buduje fajną drużynę w St Patrick’s Athletic. Nawet dzwonili stamtąd do mnie i pytali, czy mogę im polecić jakiegoś bramkarza. Mają tam przyzwoity budżet, stabilną sytuację organizacyjną, ale mimo tego poprzedni sezon skończyli niezbyt dobrze. Sligo Rovers mogą być też groźni, ale gdybym dzisiaj miał na kogoś postawić pieniądze, wybrałbym Shamrock Rovers.

Chciałbym zapytać o dwóch piłkarzy z ligi irlandzkiej. Jack Byrne był gwiazdą Shamrock Rovers w poprzednim sezonie, zagrał nawet w reprezentacji i poszedł do ligi cypryjskiej. W APOEL-u idzie mu jednak słabo jak do tej pory. Krisa Twardka na pewno znają kibice Jagiellonii Białystok, bo przeszedł tam przed sezonem 2020/2021 z Bohemian FC. Jest mocno krytykowany. Czy liga irlandzka faktycznie jest tak słaba, że wyróżniający się tam zawodnicy mają problemy z zaistnieniem w lidze cypryjskiej i polskiej?

Jacka Byrne’a ściągnął do APOEL-u irlandzki trener Mick McCarthy, któremu nie za bardzo powiodło się w tej lidze. Kilka dni po tym, jak Byrne podpisał kontrakt, McCarthy został zwolniony. Potem trafił do Cardiff City, gdzie zanotował serię zwycięstw i został wybrany trenerem lutego w Championship. Wyspy to jego naturalne środowisko i podobnie widzę Jacka Byrne’a. Myślę, że odejdzie z cypryjskiej drużyny po pół roku, roczny pobyt to już będzie sukces. Jest to bardzo dobry zawodnik, który był siłą napędową Shamrock Rovers, ale wydaje mi się, że klub poradzi sobie również bez niego. Krisa Twardka też znam dość dobrze, bo moje drużyny grały przeciwko zespołom z nim w składzie. Jest to solidny piłkarz, który w lidze irlandzkiej nie był aż tak wyróżniającym się piłkarzem. Są tam piłkarze dysponujący większą szybkością, choć próbuje dość często dryblingu, co jest jego atutem. Jednak w starciu z lepszymi zespołami ma już duże problemy. Nie widziałem go jeszcze na żywo w Polsce, ale mogę z całą pewnością powiedzieć, że w lidze irlandzkiej grają piłkarze, którzy u nas poradziliby sobie

dużo lepiej. Polska to większy kraj, liga stoi na wyższym poziomie, choć wiele spraw pod względem szkoleniowym też nie wygląda najlepiej. Teraz Lech Poznań awansował do fazy grupowej Ligi Europy, ale ostatnio w fazie grupowej europejskich pucharów grała Legia Warszawa w 2016 r. W tym samym okresie kluby irlandzkie również dwa razy weszły do fazy grupowej, więc nie ma aż takiej przepaści.

Niedawno pojawiła się informacja, że irlandzki bramkarz Gary Rogers, który właśnie zakończył karierę, zaczął współpracę z Gestifute, agencją menedżerską słynnego Jorge Mendesa. Możemy się spodziewać, że w klubach z kontynentu pojawią się zdolni Irlandczycy? Do tej pory 99% z nich ląduje w Anglii bądź Szkocji.

Teraz w ogóle będzie inaczej z powodu Brexitu. Wielu chłopaków w wieku 15-17 lat wyjeżdżało z Irlandii do akademii angielskich klubów, ale teraz będą musieli mieć ukończone 18 lat, żeby dostać pozwolenie na pracę w Anglii. Irlandczycy będą musieli szukać innych rozwiązań, może np. umowy z klubami partnerskimi w Belgii czy Holandii, skąd po 18-tych urodzinach będą wyjeżdżać do Anglii. Nie wiem, w jaki sposób Gary Rogers dostał się do Gestifute, ale uważam, że jest sporo zdolnej młodzieży w Irlandii. Problemem jest tam system szkolenia, w którym stawia się na obronę i grę fizyczną, nie ma ciśnienia, aby z każdego zawodnika wyciągać jego najlepsze cechy i stawiać na kreatywność, grę kombinacyjną. Podczas mojej pracy w Irlandii starałem się to zmienić, może nawet jakiś wpływ na to wywarłem, to się pewnie okaże za ileś tam lat. Jednak 90% drużyn, przeciwko którym grałem w Irlandii, prezentowało futbol siermiężny, skupiony na defensywie, zawodnicy nie rozwijali się pod kątem technicznym. Na najwyższym poziomie przygotowanie fizyczne oczywiście też się liczy, ale najlepsi piłkarze świata mają super technikę i taki luz w grze – to jest najważniejsze.

Chwali pan Stephena Kenny’ego, który w Dundalk chciał grać ofensywnie. Jednak jego początek przygody z reprezentacją Irlandii jest kiepski, jeszcze nie wygrał meczu, a ze sztabu odeszło mu dwóch asystentów. Co będzie dalej z reprezentacją pod wodzą Stephena Kenny’ego?

Życzę mu jak najlepiej. Dostał reprezentację, bo zauważono, że jego Dundalk zaczęło się wyróżniać na tle ligi irlandzkiej. Na poziomie międzynarodowym taktyka stoi jednak na bardzo wysokim poziomie i będzie mu trudno wprowadzić bardziej ofensywny styl u Irlandczyków. Wielu ludzi jednak docenia, że mimo wszystko chce to robić i zmieniać zakorzenione od lat nawyki. Widziałem mecze jego reprezentacji i wyglądało to całkiem przyzwoicie, Irlandczycy kreowali sobie sytuacje, ale brakowało im wykończenia. Być może brakowało wykończenia, ponieważ oni byli zaskoczeni, że w ogóle dochodzą do takich klarownych okazji. Tam się zawsze liczyło na jakąś przepychankę, kontrę czy strzał głową po rzucie rożnym. Mecze kończyły się wynikami 0:0 bądź 1:0. Była to piłka nieciekawa dla widza, rzadko kiedy dałem radę obejrzeć pełne 90 minut w wykonaniu Irlandczyków. Stephen Kenny chce to zmienić i ja mu bardzo kibicuję, ale będzie musiał wykrzesać z siebie i swoich zawodników maksimum umiejętności. Na miejsce Damiena Duffa w sztabie zatrudnił Anthony’ego Barry’ego z Chelsea, świetnego specjalistę od taktyki. Praca Kenny’ego i jego sztabu na pewno zaprocentuje i cieszę się, że dają mu ten niezbędny czas. A czemu nagle z jego sztabu odeszli Damien Duff i Alan Kelly? Dziwne to było i dziwne były wyjaśnienia tych decyzji, ale szczegółów nie znamy, pozostają one tajemnicą szatni.

Ostatnie pytanie – pańska prognoza na sezon 2021 w Irlandii?

Na pewno Shamrock Rovers i Dundalk FC będą w czołówce, dobry skład mają także w St Patrick’s Athletic. Z kolei Bohemian FC to drużyna zawsze dobrze przygotowana kondycyjnie, w sztabie tego klubu pracuje Trevor Croly, który potrafi świetnie zorganizować grę w obronie. Oni swój system defensywny szlifują już w drużynach U17 i U19, wszyscy grają tak samo. Dobre europejskie drużyny poradzą sobie z taką obroną, ale w lidze irlandzkiej strzelić gola „The Bohs” będzie bardzo trudno. Powinni być w pierwszej piątce. Nie zapominajmy też o Sligo Rovers. Tak to widzę ze swojej strony.

This article is from: