3 minute read

Czy granie komedii w tym czasie to nietakt?”

tomASZ poDSIADły

Reżyser teatralny związany ztrójmiejskimi scenami. Ściśle współpracujący zGdyńskim Centrum Kultury, gdzie prowadzi Bałtycki Teatr Różnorodności. Konferansjer imoderator, zatrudniany przez największe firmy iagencje eventowe wPolsce.

Advertisement

rzy strome schody zaprowadziły mnie w ciemną przestrzeń kulis sceny teatralnej. Minąłem rzędy dekoracji, czekających na inne spektakle i na palcach, z wyłączonym telefonem zbliżyłem się do drewnianych nieheblowanych ścian, które ze swojej drugiej strony, pięknie pomalowane, udawały salon w mieszkaniu głównych bohaterów spektaklu, który właśnie rozpoczął się na scenie. Aktorzy grali komedię. Za kulisami w czasie przedstawienia panuje ogromne skupienie. Inspicjent, czyli osoba, która odpowiedzialna jest za prowadzenie spektaklu, jak zwykle mocno z pode łba spojrzał na mnie. Nie lubi, jak reżyser kręci się po scenie, kiedy nie trzeba. A po co ja tam poszedłem i to z duszą mną ramieniu? Cóż, chciałem posłuchać reakcji publiczności. Graliśmy komedię, farsę teatralną a czas jest nie łatwy. Raczej mało komu do śmiechu. Zaskoczyła mnie gwałtowność reakcji publiczności. Salwy śmiechu były zdecydowanie większe niż zazwyczaj. Aktorka, która właśnie minęła mnie w półmroku, widząc pewnie moje zdziwienie odrzekła: „Śmieją się, odreagowują. Potrzebne im to jest”. Odparłem : „Niektórzy twierdzą, że granie komedii teraz, w tym czasie – to nietakt”. „To, co dzisiaj się dzieje na widowni, jest najlepszym dowodem, że to nieprawda. Ludzie potrzebują «przewietrzyć głowę»”. Z psychologicznego punktu widzenia odreagowanie jest konieczne. Zalew złymi informacjami, życie pod ciągłą presją, niepewność jutra czy strach wylewający się ze wszelkich kanałów informacyjnych mogą prowadzić do szeregu schorzeń natury psychicznej i fizycznej. Chcąc nie chcąc nasiąkamy tymi informacjami. Podświadomość pije je jak gąbka i jest w stanie użyć ich przeciw nam w najmniej trafnym momencie. „Jak sobie poradzić , jak nie zwariować?” – zapytałem psychologa. „Szukaj takich przestrzeni, gdzie twoja psychika odpocznie albo nawet odreaguje”. „Kultura i sztuka nadają się do tego?” – pytam. „Wydają się być wprost idealne”. Jest i drugi aspekt odpowiadający na pytanie, dlaczego należy organizować wydarzenia kulturalne i artystyczne w tym trudnym czasie. Tym aspektem jest gospodarka. Pamiętajmy, że niemal na dwa lata ta gałąź przemysłu została zamrożona. Po czasie przymusowej izolacji, zamknięciu teatrów, muzeów, galerii, po bankructwie wielu mniejszych i większych podmiotów artystycznych, które nie poradziły sobie z pandemią, nareszcie coś drgnęło. Publiczność wróciła i sale teatralne znowu zapełniły się. Byliśmy i jesteśmy spragnieni kontaktu z artystami na żywo, bez pośrednictwa internetu, tak normalnie, tak jak kiedyś. Wszyscy, którzy tworzą kulturę, często z potężnymi wyrwami w budżetach lub na skraju bankructwa, zaczęli widzieć światło w tunelu. „Radzimy siebie z pandemią! Będzie dobrze!” I właśnie w tej chwili, w tym momencie przełomu i wyjścia z impasu, znalazł

Tsię szaleniec, który rozpętał wojnę tuż obok nas. Dyrektorzy, organizatorzy czy kierownicy ośrodków kultury różnie reagują na tę koszmarną sytuację. Jedni działają jakby nic się nie stało, inny panikując odwołują wydarzenia, jeszcze inni bojkotują rosyjskich artystów czy twórców. I tak jak zrywanie kontraktów z rosyjskimi twórcami na znak solidarności z Ukrainą i wspierania międzynarodowych sankcji jest zrozumiałe, to już nieco dziwniejsze wydaje się odwoływanie spektakli rosyjskich autorów. No chyba, że wciąż obowiązują tantiemy, które przelewane są do kraju agresora. Wtedy jest to jak najbardziej zrozumiałe. Sądząc po reakcjach naszych gości, naszej publiczności można wywnioskować, że zwłaszcza w trudnych czasach należy dostarczyć ludziom rozrywkę. Trzeba podać instrument, który pomoże radzić sobie z prozą życia. Niech będzie nim teatr, który miał i ma różne funkcje. Ta rozrywka dzisiaj wydaje się jedną z ważniejszych. A ja pozostanę jeszcze trochę w kulisach sceny. Posłucham reakcji publiczności. Nacieszę się tym, że kilka set osób, które oddziela ode mnie tylko cienka ściana scenografii, na najbliższe dwie i pół godziny zapomni o ponurym świecie i „przewietrzy sobie głowę”. Czego i Państwu życzę zapraszając do teatrów. Na spektakle lekkie i komediowe. Bardziej niż kiedykolwiek!

This article is from: