sztygar
Roz jedyn kozoł górnikowi wymienić na sztrece stare sztymple. Robota to nieciężko, to sobie powiedzieli: - Nie be dymy się tak dzisiej uwijać, aby nom tej roboty starczyło do końca szychty. Bedymy robić po lekutku a sztajgerowi powiymy, iże te sztymple trzymały się farońsko mocno.
4
karlus
A był między nimi taki młody , kierymu i tego nie chciało się bardzo robić. To sie pado tak: - Jest ich tam za tyla, to oni beze mnie też skończą z tą robotą, a jo sie bez tyn czas ździebko przyśpim.
6
I zarozki zaczon stękać, trzymoł sie za brzuch i padoł: - Słuchejcie, kamracie, muszę iść trochę na bok, ale jo zarozki wrócę.
8
hajer
A stary , kierymu sztygar kozoł, aby doł kapke pozór przy tej robocie, padoł mu tak: - Znom cie dobrze, jaki z ciebie Wiem, iże ci dycki robota śmierdzi, ale to ci padom, nie siedź mi tam za długo, bo inaczyej bydzie pas w robocie!
miglanc.
10
wyszukoł
I poszeł sobie ten karlus i sobie takie miejsce, kaj sie mógł spokojnie położyć i spać. Jak długo on tam społ, tego nie wiem, a on też nie wiedzioł, ale al sie obudził, zarozki , ize tu coś nie . Wszędzie było tak cicho, to robota musiała już być downo skończono.
pomiarował
sztymuje
12
karbidkę
Odkręcił swoją , kierą przed tym trochę przykręcił, aby go światło przy spaniu nie raziło i poszeł ku windzie, bo tam kaj przedtym pracowali, żodnego już nie było. A po drodze sobie pomyśloł, jak sie jeno bez chaji dostanie na wierch, bo samemu wyjechać na górę, to człowiek mo jeno
łostudę.
14
A tu naroz widzi, iże przed nim ktoś sobie siedzi przykucnięty na samym środku ganku. - Och, ty zasmolony - myśli sobie karlus, nie mógł on to sobie iść kaj indziej? I walił prędko naprzód, aby tam temu przygodać, trochę do rozumu.
giździe
16
blank blisko
Ale jak już był , poznoł, iże to żodyn kómpel, jeno sam diobeł. A poznoł go po rogach i że trzymoł w ręce koniec swojego diobelskiego łogona. Przestraszyć to sie kapke przestraszył, ale że on był taki karlus fest, to nie doł po sobie poznać, że sie tego diobła boi. Przystanoł i padoł do tego diobła, jak do znajomego kómpla:
18
beskurcyjo!
- A co ty tu robisz, ty dioblo - He, he, he, he! Na ciebie tu czekom, ty faroński leniu! Zarozki cie zabiorę do piekła! - No, nie bydź zaś taki gibki, bo w tej sprawie jo też mom coś do godanio! - Ano - zaśmioł sie diobeł - jak mi odpowiesz na trzy pytania, to ci na dzisiaj jeszcze podaruję, a jak nie, pomaszerujesz ze mną do piekła.
20
Uradowoł się nasz karlus, bo taki głupi to on zaś nie był. A w szkole rzadko udało się go sprać, choć czasem zadowoł bardzo ciężkie pytania. To może i terozki jakoś wylezie z tej biedy! - Ano, to sie pytej - padoł do diobła.
rechtorowi
22
biołe
- Po pierwsze, powiedz mi, co to jest, jest , a jednak wygląda - Och, to jest przeca takie lekkie pytanie. Górnik, jak pracuje, wyglądo czorno, a jak sie po pracy umyje, to zaś jest bioły.
czorno?
24
26
- Ale z ciebie mądrala! Ale powiedz mi terozki: co jest najgłupsze na świecie? - Najgłupsze na świecie, to chyba - Jak to kawa? - pyto diobeł.
kawa!
28
polą
- No widzisz, dioble, to jest tak: ludzie zieloną kawę, aby ona była czorno, a potem dolewają mleka, aby była bioło. Kawę warzą z cygoryją, aby była gorzko, a potem sypią do kawy cukier, aby była słodko. Warzą kawę, aby było ciepło, a potem na nią dmuchają, aby sobie nie poparzyć gęby. No, powiedz czy jest coś na świecie głupsze?
som,
30
32
Aleś
to mądrze wyszpekulował zdziwił się diobeł. - Ale terozki mi powiedz, jak długo na tym spągu? Jak mi tego nie bydziesz poradził pedzieć, pojedziesz ze mną do piekła. - He, he, he, he! - śmioł się tyn diobeł i już wyciągo ręka, aby karlusa porwać.
żeś tam
społ
34
zafrasowoł
Trochę się tym karlus , bo to pytanie było naprowdę ciężkie, ale po chwili namysłu - Społech tam przez jedną zdrowaśkę. - Co pleciesz? Jedną zdrowaśkę? A nie pamiętosz jak po ostatniej spowiedzi odmówiłeś w mig aż trzy zdrowaśki? Chodź ze mną do
pedzioł:
piekła!
36
- Po leku jeno, dioblo bestyjo! Odmów tu jedną zdrowaśkę, a zobaczysz, jak to farońsko długo bydzie trwało! Kręcił się tym diobeł i kręcił, bo przeca jak to diobeł może
rzykać?
38
Potem pedzioł: - Widza, iże z ciebie żodyn mamlas, jeno karlus fest! To weź sobie to szrybro, je tu nazbieroł, jak ech tu na ciebie czekoł! Ale pamiętej, na drugi roz pójdziesz ze mną do piekła! A po tych słowach tyn diobeł znikł, a pozostoł po nim ino taki
coch
diobelski smród.
40
Oglądoł się tyn karlus i widzioł, iże na tym miejscu, kaj siedzioł tyn diobeł, leży wielko prowdziwego . To nabroł tego szrybra do wszystkich kabzów, a że w jakli mioł srogo dziura, to zostawił ją próżno. Ale i tak stykło mu tego szrybra na wiela lot.
kupa
szrybra
42
Ale od tego czasu już nigdy nie społ podczas szychty. Woloł się z tym diobłem nie spotkać jeszcze roz, bo przeca wiadomo, jakby się to potem skończyło.
44
Opracowane podstawie opowiadania „Górnik i diabeł” z książki „Anegdoty humoreski i żarty ludu śląskiego” - A. Widera, Katowice 1983, Wydawnictwo Silesiana.
Projekt graficzny: Sebastian Wańkowicz Publikacja powstała w Pracowani ilustracji i rysunku użytkowego Akadamia Sztuk Pięknych w Katowicach Katowice 2012
48