LaponiaSรกpmi
Dagmara Wojtanowicz
Silna kultura we wspólczesnym swiecie - moja podróz do Laponii -
Pędzimy z prędkością wiatru po zamarzniętej rzece. Śnieg sypie w oczy, zamykam je. Kątem oka widzę tylko białe plamy szybko umykające...twarz skrywam w kapturze mężczyzny, który siedzi za sterami (obcy facet, którego poznałam 3 minuty temu, któremu zaufałam, i który teraz trzymał moje życie w swoich rękach). Zastanawiam się, co by się ze mną stało, gdybym teraz spadła.Przeżyłabym? Ile kości miałabym złamanych? Bałam się ... ZWALNIAMY!... Otwieram oczy i... Jestem pośrodku setek reniferów! W samym centrum. Są na wyciągnięcie ręki! Piękne, mistyczne! Wszystkie patrzą w naszą stronę. Nie dowierzam temu, co widzę, przeogromna radość. On pokazuje palcem, że ten co tu biegnie należy do jego kuzyna, ale tamten obok to już do niego. Dla mnie one wszystkie są takie same. Zaraz tłumaczy, że rozpoznaje je po uszach. Bajka szybko mija, kiedy drugi mężczyzna wyciąga lasso i łapie pierwszego młodziaka. Związuje go. Zwierzę paraliżuje strach, garść czarnych bobków wypada z niego bezwiednie. Wielkie czarne oczy wpatrzone we mnie - udaję, że nie widzę że woła o pomoc...a może to stres przekroczył granice, może było mu już wszystko jedno? Mężczyzna spogląda na mnie. Chyba dostrzegł moją niewyraźną minę i mówi: “Jesteś z tych co myślą, że mięso rośnie na drzewach? Potrzymaj tutaj” i wskazuje rogi renifera. Chwilę potrzymałam, ale zaraz zaczęłam głaskać zwierzę, by je trochę uspokoić... Mały nie idzie pod nóż, trzeba go przewieźć 8 mil stąd. Stoją na rzece, czyli pod śniegiem nie ma trawy, którą mogą jeść. W tym roku zima jest “nie dobra”. Śnieg jest zbyt zbity i zwierzętom trudno dostać się do pożywienia. Są przez to bardzo wychudzone.
Znowu skuter...zaczynam się z nim oswajać, a może to tylko pozory. Tym razem jedziemy wolniej, wypatrujemy śladów (kilkadziesiąt sztuk reniferów oddaliło się od stada). Mężczyzna pokazuje mi różne ślady na śniegu, które dla mnie są kompletnie nie widoczne. On pokazuje palcem, gapię się, ale nic nie widzę. Mówi do mnie: “to lis, a te ślady pokazują, że szły wczoraj w tamtym kierunku”. Jeździliśmy w tę i z powrotem, po drodze spotykaliśmy różnych mężczyzn, ale jeden z nich wyjątkowo przykuł moją uwagę. Starszy mężczyzna, który miał piękne, hipnotyzujące oczy. Jest artystą, maluje obrazy, których nikomu nie pokazuje. Bardzo chciał, bym je sfotografowała, ale nie było nam dane spotkać się raz jeszcze. Widziałam, jak zabija renifera, wypatroszył go na śniegu, ściągnął skórę, zebrał krew, wyjął odchody z jelit, a puste już jelita zabrał ze sobą... Najgorszy z tego wszystkiego był widok płodu, który wydobył ze środka i wyrzucił na śnieg. Takie maleństwo mieszczące się w dłoniach. Na koniec dnia to ja zasiadłam za sterami skutera i tym razem ten, już nie taki obcy mężczyzna, był zdany na mnie :) Moja podróż do miejsca takiego jak to zaczęła się dawno temu jeszcze w marzeniach. Kocham podróże, ale rozczarowana światem turystów marzyłam o odkryciu czegoś własnymi zmysłami! Czegoś, co nie jest udawane i stworzone na pozór. I udało się ! Uczucie radości, ekscytacji z własnej eksploracji kawałka świata, który wydawałby się w ogóle nieatrakcyjny, było tak silne, że wypełniało każdą żywą komórkę mojego ciała.
Moja historia zaczęła się od przeciętych palców i operacji w Tromso. To tam Ją poznałam. Kobietę o pięknej urodzie i tak odmiennej od reszty osób przebywających na sali. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, kim jest i że to Ona otworzy wrota do tej magicznej krainy.
turze. Był wprowadzany zakaz jojkowania, bo to podobno wiązało się z szamaństwem i pochodziło od samego szatana (jojkowanie pieśni, które nie zawierają słów, muzyka płynąca z serca opisująca radości i smutki człowieka, oraz zachwyt nad otaczającą przyrodą). Laponia to nie tylko renifery i lavvo (duży na Wyprawa trwała dwa wyjątkowe ale i miot rodzinny) . Oczywiście spotkałam bardzo różne od siebie tygodnie. W pierwszym osoby, które pamiętają czasy swojej młodości zamieszkałam z obcą rodziną w Kautokeino. jak wraz z rodzicami mieszkali w lavvo. Dziś Przyjęli mnie do siebie jak swojego. Czułam się głównie używa się go do wędzenia mięsa, albo jak członek rodziny. Uświadomiłam sobie, że podczas letniej wędrówki z reniferami. jestem kimś, przed kim ci ludzie się otwierają. Oni bardzo chętnie opowiadali o tradycjach, W drugim tygodniu mieszkałam w Alcie, w tym rodzinnych historiach, o tym jak się żyje tutaj czasie odbywał się tam “Sami fashion week”. na dalekiej północy. Wraz z nimi odwiedziłam Poznałam wielu artystów, stylistów, ludzi któkilka innych rodzin, które zawsze chętnie mnie rzy głęboko w sercu noszą swoją kulturę, ale witały i gościły. Właściwie to w Kautokeino jednocześnie są otwarci na nowoczesne wpływszyscy są jedną wielką rodziną. Każdy zna wy. Tworzą fantastyczne rzeczy każdego i jak to w rodzinie bywa zdarzają się z delikatnymi motywami i symbolami swojej kłótnie, ale rodzina i tak zawsze trzyma się ra- kultury, które wkradają się we współczesną zem. odzież, jak i biżuterię inspirowaną naturą a dokładniej tundrą. Samowie nie lubią określenia „Lapończyk”. Lapp w języku szwedzkim oznacza “szmate”, Wywiało mnie na daleką północ do ludzi, któ“łatę”. Mit o Samach został zburzony! Zobaczy- rzy otwierają swoje domy a wraz z nimi swoje łam cywilizowany świat z bardzo silną kulturą. serca dla nieznajomych. Do miejsca, gdzie sąKulturę, która była uciskana, która miała zo- siad przychodzi bez zapowiedzi na kawę, gdzie stać wchłonięta do norweskiego chłód i zimno jest częstym gościem, ale nie w świata, ale ocalała. Dziś mają swój urząd, gaze- ich sercach. tę i telewizje. Swoje szkoły, w których uczą się Może to właśnie ciężkie warunki klimatyczne w swoim języku. Mają 8 pór roku i 400 okre- sprawiają, że “trzeba” dbać o drugiego człowieśleń na śnieg. Nie należy pytać o ilość ka. Dziś każdy ma dom z ogrzewaniem, samoreniferów - bo to jest niegrzeczne, ale na chód czy smartfona z internetem, więc raczej pewno z chęcią zjedzą wspólny obiad to mentalność i silna kultura spaja tę społeczprzyrządzony z mięsa renifera na 100 różnych ność. To czego bym życzyła wszystkim Samom pysznych sposobów. to, aby nie wyzbywali się swojej kultury, swoW ich historii nie obyło się bez ingerencji Ko- ich tradycji bo to dzięki nim są tak wyjątkowi. ścioła, który odcisnął swoje piętno na ich kulWojtanowicz Dagmara