Teki Kociewskie, z. XIII, 2019

Page 1

201


Teki Kociewskie Zeszyt XIII

Tczew 2019


„Teki Kociewskie” – czasopismo spo³eczno-kulturalne wydawane przez Oddzia³ Kociewski Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego w Tczewie Redaktor naczelny: Micha³ Kargul Kolegium Redakcyjne: Jacek Cherek, Tomasz Jagielski, Leszek Muszczyñski, Damian Kullas, Henryk Laga Zdjêcia: archiwa Autorów

Publikacja wydana przy wsparciu Zarz¹du G³ównego Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego

Dzia³ania Oddzia³u Kociewskiego Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego w Tczewie wspiera Bank Spó³dzielczy w Tczewie

ISSN 1689-5398 Tczew 2019 Czasopismo dostêpne tak¿e w wersji elektronicznej na portalu Skarbnica Kociewska

2


OD REDAKCJI Oddajemy do Pañstwa r¹k kolejny, trzynasty ju¿, zeszyt „Tek Kociewskich”. Niestety, zawodowe i zdrowotne zawirowania u najbardziej aktywnych redaktorów pisma, a zarazem cz³onków w³adz tczewskiego Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, sprawi³y, ¿e w tym roku nie z³o¿ono wniosków o dofinansowanie wydania periodyku przez podmioty zewnêtrzne. Ukaza³ siê on dziêki spo³ecznej pracy kociewskich dzia³aczy ZKP oraz wsparciu finansowemu i technicznemu Zarz¹du G³ównego tej organizacji. Numer dostêpny jest tak¿e w wersji cyfrowej na portalu Skarbnica Kociewska (aktualnie pod adresem skarbnicakociewska.pl). Czêœæ zeszytu poœwiêcon¹ spo³eczeñstwu, kulturze i jêzykowi rozpoczyna polemiczny wzglêdem publikacji „Kaszubszczyzna. Pedagogicznie o jêzyku i to¿samoœci” Adeli Ko¿yczkowskiej artyku³ Micha³a Kargula. Po nim dwukrotnie g³os zabiera Jan Kulas. Za pierwszym razem wspomina Olgê Krzy¿anowsk¹, wybran¹ do Sejmu z ziemi tczewskiej w pierwszych czêœciowo wolnych wyborach w 1989 r. Nastêpnie cofa siê o wiek, by przypomnieæ innego zas³u¿onego polityka i parlamentarzystê – Stefana £aszewskiego, pierwszego wojewodê pomorskiego w odrodzonej Rzeczpospolitej. W dziale „Z kociewsko-pomorskich dziejów” Jakub Borkowicz przedstawia kolejne efekty swoich badañ zwi¹zanych z przestêpczoœci¹ na przedwojennym Pomorzu, tym razem zajmuj¹c siê przemytem w ówczesnym powiecie tczewskim. Obok tego artyku³u miejsce znalaz³y tu kontynuacje dwóch tematów z poprzedniego zeszytu: Grzegorz Piotrowski pisze o wydarzeniach z lat 1308–1309, w wyniku których Pomorze Gdañskie znalaz³o siê pod panowaniem Krzy¿aków, zaœ Grzegorz Rogowski zajmuje siê procesami o czary w Nowem w XVII i XVIII w. Czêœæ tê wieñczy tekst Bogdana Wiœniewskiego o dzia³alnoœci Pelpliñskiego Komitetu Obywatelskiego w latach 1989–1990. Jak zawsze, i w tym numerze nie zabrak³o relacji z aktywnoœci kociewskich oddzia³ów Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, a tak¿e z tradycyjnej wyprawy naszych cz³onków – Tomasza Jagielskiego oraz Leszka Muszczyñskiego – na wschód, tym razem do pó³nocno-zachodniej Gruzji. Jest te¿ informacja o dzia³alnoœci zaprzyjaŸnionego partu z Torunia. Zachêcamy do lektury!

3


4


I. Spo³eczeñstwo, kultura, jêzyk

5


6


Micha³ Kargul

Kaszubszczyzna. Pedagogicznie o jêzyku i to¿samoœci – czyli o tym, ¿e nie jest ³atwo o naukowy obraz pomorskiej rzeczywistoœci Na ³amach „Tek Kociewskich” parokrotnie pochyla³em siê nad aspektami ró¿nych badañ dotycz¹cych to¿samoœci i specyfiki kulturowej mieszkañców Pomorza. Wprawdzie w „Tekach” koncentrujemy siê zwykle na problematyce kociewskiej, ale nie uciekamy tak¿e od pochylania siê nad sprawami naszych s¹siadów. Wynika to przecie¿ wprost z ideowych za³o¿eñ ruchu kaszubsko-pomorskiego, którego tak nasza organizacja ZKP, jak i niniejsze czasopismo, s¹ przecie¿ emanacj¹ na Kociewiu. Tak siê z³o¿y³o, ¿e w poprzednim numerze zabra³em g³os w sprawie przeinaczeñ, manipulacji i zagro¿eñ dla to¿samoœci i pamiêci historycznej, jakie nios¹ za sob¹ wspó³czesne formy popularyzacji wiedzy o regionie w internecie. Nawo³ywa³em tam do tego, by poznaj¹c nasze ma³e ojczyzny opieraæ siê przede wszystkim na rzetelnych Ÿród³ach, zw³aszcza na pracach naukowych. No i los bywa z³oœliwy. Nie minê³o parê miesiêcy od wydania tego tekstu, gdy przeczyta³em jak najbardziej naukowe (wydane przez Wydawnictwo Uniwersytetu Gdañskiego!) opracowanie które pozwala zw¹tpiæ czy aby udzieli³em poprzednio dobrej rady. Mowa tu o ksi¹¿ce Adeli Ko¿yczkowskiej „Kaszubszczyzna Pedagogicznie o jêzyku i to¿samoœci”1. Publikacja ta wymaga tak obszernego komentarza i tak wielu sprostowañ, ¿e trudno uznaæ j¹ za merytoryczny i konstruktywny wk³ad w naukow¹ dyskusjê o Kaszubach. St¹d pomys³ na niniejszy artyku³, maj¹cy jednak charakter nie klasycznej, suchej recenzji, co polemicznego omówienia wspomnianej publikacji. Uzna³em bowiem, ¿e problemem nie jest jej odbiór przez œwiat nauki, ale przez szerokie rzesze Kaszubów i Pomorzan. Zw³aszcza, ¿e po nagrodzeniu na koœcierskich targach literatury, zaczê³a byæ prezentowana jako najnowszy i najpe³niejszy g³os nauki opisuj¹cy dzisiejsze dylematy Kaszubów. Tym mog¹c¹ mieæ wiêkszy wp³yw, ¿e wspó³czesny, naukowy dorobek kaszubologiczny jest ca³y czas bardzo skromny. Na dodatek zwa¿ywszy na to, jak jednostronnie Adela Ko¿yczkowska przedstawi³a w swojej pracy ruch kaszubsko-pomorski, a tak¿e samo Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie (czy precyzyjniej, jak, wydaj¹c o nim bardzo jednoznaczne oceny, 1

Adela Ko¿yczkowska, Kaszubszczyzna. Pedagogicznie o jêzyku i to¿samoœci, Gdañsk 2019, ss. 276.

7


unika³a opisywania jego za³o¿eñ i dzia³alnoœci), uzna³em, ¿e warto dokonaæ tej polemiki zw³aszcza pod tym k¹tem. Bêd¹c jednak dzia³aczem Zrzeszenia nie chcia³bym siê stroiæ w pióra w pe³ni ch³odnego i obiektywnego recenzenta, st¹d uzna³em, ¿e w³aœnie ta formu³a bêdzie tu najodpowiedniejsza. Na samym wstêpie zaznaczyæ wiêc nale¿y, ¿e niezwykle cenny jest sam fakt, ¿e taka ksi¹¿ka powsta³a, a ka¿dy zainteresowany pytaniami o tym kim s¹ dziœ Kaszubi i w jak¹ stronê zmierzaj¹, powinien na pewno po ni¹ siêgn¹æ. Publikacja gdañskiej badaczki (bêd¹ca publikacj¹ jak najbardziej formalnie naukow¹, bo zrecenzowana przed wydaniem przez prof. Joannê Tambor oraz prof. Dorotê Misiejuk) jest jedn¹ z nielicznych prac, które próbuj¹ siê zmierzyæ z szeroko pojêtymi dylematami spo³eczno-polityczno-to¿samoœciowymi, z jakimi borykaj¹ siê wspó³czeœni Kaszubi. Autorka cel swojej pracy kreœli nastêpuj¹co: Ksi¹¿ka przedmiotem zainteresowania czyni nie tylko kulturê kaszubsk¹ jako to, co bezpoœrednio i realnie jest udzia³em cz³owieka i ludzi, ile wiedzê o kulturze kaszubskiej, która jest wytwarzana instytucjonalnie i funkcjonuje jako teoretyczne koncepcje kaszubszczyzny. (...) Daj¹ siê one rozpoznaæ jako dwa konfrontacyjne ze sob¹ ujêcia, które nazywam kaszubocentryzmem i polonocentryzmem. (...) j¹drem pierwszej jest uznanie autonomii jêzyka kaszubskiego, j¹drem drugiej jego zale¿noœci od jêzyka polskiego2. Nieco dalej wyjaœnia: Interesuje mnie w tej ksi¹¿ce szczególny typ kaszubszczyzny, któr¹ mo¿na rozpoznaæ jako kaszubszczyznê instytucjonaln¹, wytwarzan¹ w praktykach spo³ecznych, które realizowane s¹ w ramach Akademii, b¹dŸ w obrêbie formacji intelektualnych. Nie bêdê wiêc badaæ wiedzy o kaszubszczyŸnie praktycznie wytwarzanej przez zwyk³ych jej u¿ytkowników, nie bêdê badaæ jêzykowych ideologii praktycznych czy obszarów doœwiadczania kaszubszczyzny w sensie jej prze¿ywania b¹dŸ praktycznego radzenia sobie z ni¹, przyk³adowo w obrêbie instytucji edukacyjnych. Bêdê natomiast badaæ dyskurs akademicki, który przez wiele lat funkcjonowa³ jako oficjalna wiedza o kaszubszczyŸnie, i dyskurs pozaakademicki, który przez wiele lat istnia³ jako marginalizowana wiedza o kaszubszczyŸnie3. Odpowiednio do takiego ujêcia celu pracy badaczka podzieli³a j¹ na nastêpuj¹ce czêœci: Rozdzia³ 1. Metodologia badañ kultury kaszubskiej – za³o¿enia analiz i interpretacji pracy; Rozdzia³ 2. Dyskurs kaszubocentryczny: Marginalizowana wiedza o jêzyku kaszubskim; Rozdzia³ 3. Dyskurs polonocentryczny: dominuj¹ca wiedza o jêzyku kaszubskim; Rozdzia³ 4. ¯ycie po ¿yciu. Dekonstrukcje dyskursu polonocentrycznego; Rozdzia³ 5. Kaszubszczyzna jako porz¹dek prawd o jêzyku i to¿samoœci. Próba podsumowania. Ze wzglêdu na takie za³o¿enia praca ma charakter interdyscyplinarny. Autorka swoje wywody w trzech kluczowych (od 2 3

8

Tam¿e, s. 11. Tam¿e, s. 31.


drugiego do czwartego) rozdzia³ach prowadzi w sposób chronologiczny, przedstawiaj¹c kolejne, istotne wed³ug siebie, wydarzenia, publikacje i wypowiedzi dotycz¹ce statusu kaszubszczyzny w obrêbie danego dyskursu. Poza fundamentem historycznym szeroko odwo³uje siê do jêzykoznawstwa i odbywaj¹cego siê w ramach tej dziedziny sporu o status jêzyka kaszubskiego. Formalnie (i tu ju¿ mo¿na wyraziæ pierwsze zastrze¿enie, ¿e tylko formalnie) nawi¹zuje tak¿e do badañ socjologicznych dotycz¹cych spo³ecznoœci kaszubskiej. Wszystko to spina perspektywa pedagogiczna i pragnienie wypracowania najkorzystniejszego scenariusza dla dalszego rozwoju spo³ecznoœci kaszubskiej. Niestety, Autorka nie podo³a³a tak wykreœlonemu przez siebie zadaniu. Zacz¹æ nale¿y od samego za³o¿enia ca³ego wywodu. W podsumowuj¹cym rozdziale kreœli nam kaszubocentryzm i polonocentryzm jako dwie granice, idealne reprezentacje kaszubszczyzny, jednej rzeczywistoœci. Jako swoiste ramy spektrum kaszubskiej przestrzeni publicznej. Reprezentacje tak wyraziste, ¿e w praktyce nie istniej¹4. Tymczasem ów wniosek nijak nie wynika z przeprowadzonej wczeœniej analizy, w której Adela Ko¿yczkowska mocno odwo³uje siê do kaszubo- i polonocentryzmu jako obiektywnej i jedynej istniej¹cej alternatywy pogl¹du na szeroko pojêt¹ kaszubskoœæ. Zamiast swoistej przestrzeni, w której poszczególne pogl¹dy lokalizowaæ mo¿na bli¿ej jednej lub drugiej granicy, otrzymujemy obraz ostrej dychotomii. Wrêcz mo¿na odnieœæ wra¿enie, ¿e Autorka „na si³ê” przypisuje do któregoœ z owych „idealnych” ponoæ modelów pogl¹dy, które trudno z tak dychotomicznego punktu widzenia jednoznacznie gdzieœ przypisaæ. Dla przyk³adu kaszubocentryczni s¹ dla niej m³odokaszubi z Janem Karnowskim, chocia¿ wprost (co sama odnotowuje) g³osili has³a stricte polonocentryczne. Z drugiej strony poloncentryczny jest Jerzy Treder, g³osz¹cy pogl¹d odrêbnoœci i pe³nej autonomii jêzyka kaszubskiego. Tylko dlatego, ¿e jednoczeœnie twierdzi³, i¿ historycznie kaszubszczyzna wyewoluowa³a z rdzenia wspólnego z jêzykiem polskim. Najistotniejsze jest tutaj to, ¿e A. Ko¿yczkowska mimo deklaracji ignoruje tak aktualny, jak i nieco starszy stan badañ socjologicznych nad to¿samoœci¹ i identyfikacjami Kaszubów. Charakterystyczny jest fakt, ¿e ani razu nie odwo³uje siê (nie ma tej pozycji nawet w bibliografii!) do pracy Moniki Mazurek „Jêzyk Przestrzeñ Pochodzenie. Analiza to¿samoœci kaszubskiej” (2010), bêd¹cej bez w¹tpienia najwa¿niejszym opracowaniem dotycz¹cym kluczowego problemu nad jakim Autorka pochyla siê w swoich rozwa¿aniach. Podobnie g³êbszej refleksji nie wywo³uj¹ u niej kluczowe wnioski z wieloletnich badañ innego gdañskiego socjologa Brunona Synaka, dotycz¹ce podwójnej to¿samoœci Kaszubów. Tymczasem efekty pracy gdañskich socjologów (do tego grona mo¿na by do³¹czyæ profesorów Marka Latoszka i Cezarego Obracht-Prondzyñskiego) to nie tylko podstawowe dziœ Ÿród³a 4

Tam¿e, s. 195-199.

9


naszej wiedzy o kulturze, to¿samoœci i stosunku do w³asnego jêzyka Kaszubów, ale tak¿e sztandarowe wrêcz przyk³ady „dyskursu akademickiego” o kaszubszczyŸnie, który mia³ byæ przecie¿ jednym z g³ównych obiektów zainteresowania Adeli Ko¿yczkowskiej. Wra¿enie wybiórczoœci faktów, na których gdañska naukowiec opar³a swoje badania potêguje niejasnoœæ czy chce ona zajmowaæ siê kwesti¹ szerzej pojêtej kaszubszczyzny, jako samoistnego, autonomicznego bytu kulturowego (jak to deklaruje), czy jednak koncentruje siê tylko na kwestii jêzyka i jego samodzielnoœci, b¹dŸ zale¿noœci wzglêdem jêzyka polskiego. Zgodnie ze wstêpnymi za³o¿eniami (a tak¿e koñcowymi wnioskami) tematem pracy jest kaszubszczyzna rozumiana w³aœnie doœæ szeroko. Tymczasem w rozdzia³ach analitycznych Autorka koncentruje siê praktycznie tylko na jêzyku. Ale nawet jeœli przyjmie siê, ¿e „Kaszubszczyzna” jest prac¹ tylko o nim, to i tak brak odwo³añ do badañ socjologicznych jest tu ra¿¹cy i w du¿ej mierze wypacza wnioski Autorki. Najbardziej charakterystycznym tego przejawem jest zignorowanie problematyki spisów powszechnych z 2002 i 2011 r. W innym miejscu5 Adela Ko¿yczkowska w doœæ zaskakuj¹cy sposób próbowa³a zdeprecjonowaæ znaczenie spisu powszechnego z 2011 roku (czy wrêcz obu spisów z XXI wieku), jako Ÿród³a do badañ nad to¿samoœci¹ kaszubsk¹. Tutaj zaœ przemilcza³a istotn¹, wielonurtow¹ dyskusjê toczon¹ na forum akademickim i poza nim, zainicjowan¹ spisem w 2002 r. Tymczasem mo¿na j¹ uznaæ wprost za katalizator, który przyczyni³ siê do powstania Kaszëbskiej Jednoty, organizacji jak¹ Autorka szeroko siê zajmuje. W doœæ zaskakuj¹cy sposób próbuje te¿ zdeprecjonowaæ znaczenie spisu powszechnego z 2011 r. jako Ÿród³a do badañ nad to¿samoœci¹ kaszubsk¹. Najgorsze jest jednak, to, ¿e jakby nawet wzi¹æ w nawias te wszystkie zastrze¿enia i uznaæ, ¿e kaszubszczyzna faktycznie rozpina siê miêdzy dwoma skrajnoœciami jak¹ jest polono- i kaszubocentryzm, to sposób w jaki Autorka prezentuje oba te dyskursy jest daleki od idea³u. Zastrze¿enia budzi te¿ struktura publikacji. Ewidentnie wywód badaczki zyska³by na logicznoœci i jasnoœci, gdyby rozdzia³ drugi by³ trzecim i nie chodzi tu bynajmniej o ideowe stawianie polonocentryzmu przed kaszubocentryzmem. 5

10

Autorka wydaje siê nie mieæ œwiadomoœci ca³ego kontekstu „sprawy kaszubskiej” w spisach powszechnych w 2002 i 2011 r. Na dodatek by wykazaæ ca³kowit¹ ich nieprzydatnoœæ dla rozwa¿añ nad to¿samoœci¹ kaszubsk¹ wyolbrzymia œwietnie rozpoznane przez socjologów ograniczenia metodologiczne i porównuje ich wyniki z metodologicznie nieporównywalnymi (choæby z faktu, ¿e badaj¹cymi ca³kiem inn¹ kategoriê ni¿ kaszubsk¹ autoidentyfikacjê, której poœwiêcone by³y pytania spisowe) badaniami Jana Mordawskiego; A. Ko¿yczkowska, Wiedza o przesz³oœci jako kontekst (de)konstrukcji to¿samoœci: kaszubska to¿samoœæ zapoœredniczona, Acta Universitatis Nicolai Copernici, Pedagogika XXXIV/2/ 2017, s. 52-54.


Autorka jako g³ówny kontekst obu dyskursów rysuje pogl¹d nauki, konkretnie jêzykoznawstwa polskiego, na temat jêzyka kaszubskiego. Jednak zamiast zacz¹æ od przedstawienia g³ównych koncepcji jêzykoznawczych na temat kaszubszczyzny, pochyla siê nad tym dopiero po zaprezentowaniu nurtu kaszubocentrycznego. Przez to wiele w¹tków omawianych w rozdziale drugim, poœwiêconym w³aœnie kaszubocentryzmowi, pozbawionych jest szerszego kontekstu. Rozdzia³ trzeci bardziej pasowa³by jako wstêpne przedstawienie kontekstu w jakim formowa³y siê oba dyskursy dotycz¹ce kaszubszczyzny, ni¿ jako budz¹ca zasadnicze w¹tpliwoœci prezentacja jednego z nich Nie chodzi tu tylko o wybiórcze prezentowanie owych naukowych pogl¹dów, o czym szerzej jeszcze bêdê pisa³. Tak¿e o to, ¿e autorka nie oddaje praktycznie g³osu przedstawicielom samych Kaszubów prezentuj¹cym pogl¹dy polonocentryczne. Czy nawet takich, które s¹ po prostu g³osami uznanych autorytetów kaszubskich na temat statusu w³asnego jêzyka. Nie pisze ani o Gustawie Pob³ockim, ani Bernardzie Sychcie. Marginalnie wspomina Edwarda Brezê, doœæ absurdalnie przytacza jedn¹ wypowiedŸ Jerzego Tredera. Wydaje siê te¿, ¿e w rysuj¹cym historyczny kontekst omawianego sporu rozdziale znaleŸæ siê powinno miejsce dla prezentacji m³odokaszubów i ich kontynuatorów spod szyldu Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. Dlatego w³aœnie w takim kszta³cie rozdzia³ ten jest de facto niedoskona³ym opisem stricte naukowego dyskursu na temat jêzyka kaszubskiego, a nie prezentacj¹ polonocentryzmu, w takim wymiarze, jaki wczeœniej deklarowa³a sama Autorka. Adela Ko¿yczkowska wybra³a inne rozwi¹zanie, swoje analizy rozpoczyna od prezentacji dyskursu kaszubocentrycznego. I chocia¿ rozpoczyna klasycznie, od prezentacji pogl¹dów Floriana Ceynowy, to w kontekœcie póŸniejszych rozwa¿añ kwestia odrêbnoœci jêzyka kaszubskiego pojawia siê jak przys³owiowa deux ex machina. Badaczka nie szkicuje bowiem, jak w œwietle dyskursu kaszubocentrycznego prezentuj¹ siê wczeœniejsze dzieje Kaszubów i ich jêzyka oraz jak ow¹ przesz³oœæ (przed Ceynow¹) widzieli poszczególni przedstawiciele kaszubocentrystów Jest to o tyle istotne, ¿e na dalszych stronach doœæ du¿o uwagi poœwiêca genezie jêzyka kaszubskiego z punktu widzenia polonocentrystów). Trudno przez to nie unikn¹æ wra¿enia, ¿e opisuj¹c ka¿dy z tych dyskursów Adela Ko¿yczkowska traktuje je doœæ tendencyjnie. Rzeczy niby istotne dla pe³nego przedstawienia pogl¹dów na kwestiê jêzyka kaszubskiego w przypadku analizy kaszubocentryzmu, s¹ ca³kowicie pomijane przy opisie polonocentryzmu i na odwrót. Odnotowuj¹c te zastrze¿enia warto pochyliæ siê tak¿e nad szczegó³owym wywodem Autorki. W nim najbardziej ujawniaj¹ siê problemy z faktografi¹ i rzeteln¹ kwerend¹ dyskusji kaszubologicznych. Widoczne s¹ równie¿ w tej czêœci problemy faktograficzne dotycz¹ce biografii samego Ceynowy. Dla przyk³adu nieobecnoœæ bukowskiego lekarza na ZjeŸdzie S³owiañskim w Pradze w pocz¹tkach czerwca 1848 r. Adela Ko¿yczkowska t³umaczy faktem jego uwiezienia w berliñskim

11


Moabicie. Tymczasem – co nie jest tajemnic¹ – wypuszczony on zosta³ z niego ponad dwa miesi¹ce wczeœniej, a w okresie zjazdu przebywa³ w Wielkopolsce, nieskutecznie próbuj¹c w³¹czyæ siê jako lekarz w pomoc dzia³aj¹cym tam formacjom polskim. Trudno te¿ byæ usatysfakcjonowanym prezentacj¹ jego zwi¹zków z panslawizmem. Adela Ko¿yczkowska o wiele wiêcej miejsca poœwiêca bowiem na prezentacjê pogl¹dów Herdera i Kollára, które mia³y wp³ywaæ na wykrystalizowanie siê idei bukowskiego lekarza, ni¿ pogl¹dom jego samego. Zdecydowana wiêkszoœæ kilkunastostronicowego omówienia niewiele wnosi do ich zrozumienia i stanowi pusty pokaz erudycji Autorki. Takich fragmentów w omawianej publikacji znajdziemy niestety wiêcej. Kolejnym w¹tkiem podjêtym w analizie dyskursu kaszubocentrycznego jest problematyka m³odokaszubów, których Autorka na si³ê próbuje wpisaæ w kontekst kaszubocentryczny, mimo ¿e ich pogl¹dy, w myœl ram wykreœlonych przez ni¹ sam¹, s¹ zdecydowanie polonocentryczne. Próbuje to t³umaczyæ z jednej strony wag¹ idei m³odokaszubskiej dla obu dyskursów, z drugiej sugeruje, ¿e uto¿samienie kaszubskoœci z polskoœci¹ by³o wówczas decyzj¹ stricte polityczn¹, uwarunkowan¹ sytuacj¹ zewnêtrzn¹. Niestety w ¿aden sposób nie t³umaczy jak takie motywacje os³abiaj¹ tak wagê samego aktu uto¿samienia przez m³odokaszubów kaszubskoœci z polskoœci¹, jak i póŸniejsze prowadzone w tym duchu przez nich dzia³ania. Brak tu nawet sugestii, ¿e owa deklaracja mog³a byæ tylko taktycznym zagraniem nie oddaj¹cym rzeczywistych pogl¹dów liderów tego ruchu, co jakoœ mog³oby t³umaczyæ tê ca³¹ konstrukcjê. Tymczasem przeczytaæ mo¿emy tylko, ¿e zapomnienie przez Kaszubów politycznego kontekstu tej decyzji sprzyjaæ ma bezrefleksyjnemu wpisywaniu idei Karnowskiego i Majkowskiego w polonocentryzm: Dla dyskursu polonocentrycznego znaczenia ma polityczna teza „co kaszubskie to polskie”, co w³¹cza kaszubskoœæ w polskoœæ jako narodowoœæ przez jêzyk, kulturê i to¿samoœæ. Ciekawe jest jednak to, ¿e w kaszubskiej pamiêci spo³ecznej – w przewa¿aj¹cej mierze – pamiêtana jest teza „co kaszubskie to polskie”, niepamiêtany jest natomiast sam fakt z³o¿onej deklaracji politycznej. Innymi s³owy nie przechowuje siê w kaszubskiej pamiêci spo³ecznej wydarzenia, które poprzedzi³o w istocie wytworzone znaczenie6. Argumentacja taka pozostaje w sprzecznoœci z faktami. Kwestia œwiadomej, politycznej decyzji, rzutuj¹cej na dalsze losy Kaszubów, któr¹ podjêli u progu XX w. liderzy m³odokaszubscy, jest wrêcz osi¹ rozwa¿añ na ich temat, tak w dyskursie naukowym, publicystycznym, jak i w ró¿nych akacjach spo³ecznego upamiêtniania ich aktywnoœci. Wystarczy przeœledziæ wydarzenia Roku M³odokaszubów, obchodzonego w 2012 r. i towarzysz¹ce mu publikacje, wystawy i wydarzenia. 6

12

A. Ko¿yczkowska, Kaszubszczyzna, s. 76-77.


Trudno wiêc nie zdumieæ siê, dlaczego Adela Ko¿yczkowska nie zauwa¿y³a jak wa¿nym elementem pamiêci o tym ruchu jest owa decyzja i jej polityczno-historyczny kontekst. W efekcie zamiast tego mamy wiêc wywód Autorki wpisuj¹cy m³odokaszubów w kaszubocentryzm. Rzecz jest o tyle istotna, ¿e mo¿na by siê pokusiæ o wiele dalej id¹ce stwierdzenie, ¿e mamy tu raczej do czynienia z mitologizacj¹ owej mo¿liwoœci wyboru, przed którymi stanêli m³odokaszubi. Nie dzia³ali oni przecie¿ w pustce. Prê¿ne i opiniotwórcze œrodowisko kaszubskich liderów zwi¹zanych z polskim ruchem narodowym, zwane czasem „starokaszubami” bez w¹tpienia mia³o w tamtym czasie ogromny wp³yw na pogl¹dy i opinie tak kaszubskich elit, jak i szerokich rzesz ludnoœci. Œrodowisko to, którego przedstawicielem s¹ choæby osoby zwi¹zane z redakcj¹ „Pielgrzyma” (jak ksiê¿a Antoni Wolszlegier czy Bernard £osiñski), z ogromn¹ niechêci¹, wrêcz wrogoœci¹ odnosi³o siê do wszelkich inicjatyw naruszaj¹c¹, w jego mniemaniu, polski „solidaryzm narodowy”. Bynajmniej nie neguj¹c kaszubskiej specyfiki i wartoœci kaszubskiej kultury, wszelkie podkreœlanie odrêbnoœci (choæby tylko jêzykowej), traktowa³o jako dzia³ania dywersyjne, wspieraj¹ce postêp germanizacji, która w pocz¹tkach XX wieku jawi³a siê jako najwiêksze zagro¿enie dla rdzennej ludnoœci Pomorza. Bez w¹tpienia prezentowali oni tu pogl¹dy, które dominowa³y w tym czasie wœród Kaszubów (o czym œwiadczy choæby poparcie wyborcze dla reprezentantów polskiego ruchu narodowego, przed 1920 rokiem). St¹d mimo silnej deklaracji polskoœci m³odokaszubi i tak znaleŸli siê doœæ szybko ze „starokaszubami” w ostrym sporze, którego symbolem jest proces, w trakcie którego Aleksander Majkowski przed pruskim s¹dem udowadniaæ musia³ swój polski patriotyzm. Bez œwiadomoœci tego faktu trudno zrozumieæ zachowanie liderów ruchu m³odokaszubskiego i genezê dwudziestowiecznych sporów o status jêzyka kaszubskiego i samych Kaszubów. W okresie ich aktywnoœci wœród Kaszubów ogromn¹ popularnoœci¹ cieszy³y siê bowiem pogl¹dy, które identyfikowa³y ich z polskoœci¹ bez ¿adnych „ale” (które mo¿na by na potrzeby tej pracy okreœliæ jako skrajnie polonocentryczne). To w³aœnie stanowi³o podstawowy kontekst idei i dzia³añ m³odokaszubskich. A nie, zapominany w tym okresie (pocz¹tki XX wieku) kaszubocentryczny program Ceynowy. St¹d szkoda, ¿e Autorka miast podwa¿aæ elementarne fakty, nie zada³a pytania, czy przed 1920 rokiem zdecydowanie bardziej kaszubocentryczny program mia³ szanse osi¹gniêcia takiego sukcesu jaki by³ dany m³odokaszubom. Ciekawa by³aby tak¿e refleksja, jak owe polonocentryczne wybory tego œrodowiska wp³ynê³y, tak w krótszej, jak i d³u¿szej perspektywie, na funkcjonowanie i status jêzyka kaszubskiego. Niestety w omawianej pracy nie tylko nie znajdziemy tych pytañ, ale nade wszystko brak œladów œwiadomoœci realiów w których dzia³ali m³odokaszubi... Z kolei prezentacja pogl¹dów zrzeszeñców wydaje siê byæ dosyæ poprawn¹, acz budzi tu spore zastrze¿enie pominiêcie historycznego t³a ich dzia³alnoœci. Doœæ

13


obszerne wywody Adeli Ko¿yczkowskiej na temat wychowania pañstwowego i nacjonalizmu, miast budowaæ realny kontekst historyczny aktywnoœci zrzeszeñców, s¹ teoretycznym ozdobnikiem, który trudno odnieœæ do konkretnego momentu dziejów, w którym oni funkcjonowali. WyraŸnie bowiem Autorka nie dostrzega ró¿nicy miêdzy pierwszym okresem przynale¿noœci Pomorza do Polski w okresie wojny w roku 1920 a póŸniejszymi rz¹dami parlamentarnymi (do 1926 roku) i okresem dyktatury sanacyjnej. Ca³kowicie pomija te¿ polityczny spór miêdzy siln¹ na Kaszubach endecj¹ (wœród jej liderów by³ m³odokaszuba Józef Wrycza) a zwolennikami sanacji postrzeganymi, jako przedstawiciele licznych podwóczas œrodowisk nap³ywowych. O tyle tu jest to istotne, ¿e doœæ obszerne wywody Adeli Ko¿yczkowskiej na temat obywatelstwa wychowania pañstwowego i nacjonalizmu miast budowaæ realny kontekst historyczny aktywnoœci zrzesziñców s¹ jedynie teoretycznym ozdobnikiem, który trudno odnieœæ do konkretnego momentu dziejów, w którym oni funkcjonowali. Warto bowiem przypomnieæ, ¿e II Rzeczpospolita by³a pañstwem wielonarodowoœciowym o bardzo skomplikowanym i ró¿norodnym (zale¿nie od miejsca i czasu) podejœciu do mniejszoœci narodowych i etnicznych. Od praktycznego (Górny Œl¹sk) i formalnego (niewdro¿ona ustawa o autonomii ukraiñskiej z 1925 roku) uznania jêzyków mniejszoœciowych jako urzêdowe, przez zwalczanie ekonomiczne i polityczne (choæby spo³ecznoœci niemieckiej na Pomorzu) po ostre akty dyskryminacyjne (jak burzenie cerkwi pod koniec lat trzydziestych). Zdecydowanie wymaga to podkreœlenia, bo sytuacja Kaszubów by³a w tej epoce zdecydowanie inna od tej po 1945 roku, gdy znaleŸli siê nie tylko formalnie i faktycznie w pañstwie jednego narodu w którym wszelkie mniejszoœci stanowi³y u³amki procentów. Zaskakuje tak¿e pominiêcie przez Autorkê, w czêœci poœwiêconej dyskursowi kaszubocentrycznemu, prawe ca³ego okresu Polski Ludowej. Wydaje siê, ¿e w kontekœcie œcierania siê obu dyskursów niezwykle ciekawym by³o przedstawienie prób dalszej aktywnoœci i deklaracji ideowych œrodowiska zrzeszeñców. Tak tu¿ po wojnie, w dobie I Kongresu Kaszubskiego, jak i w okresie póŸniejszej ich dzia³alnoœci. Tymczasem istotnym, a nieopisanym w omawianej pracy, elementem wp³ywaj¹cym na wspó³czesny obraz to¿samoœci Kaszubów i rozwoju szeroko pojêtej idei kaszubskiej by³y ograniczenia wynikaj¹ce z totalitarnej rzeczywistoœci PRL. Autorka niestety w swoim opisie obu dyskursów potraktowa³a ten okres niezwykle oglêdnie. A jest to powa¿ne uchybienie, zw³aszcza w kontekœcie jêzyka. Z jednej strony badaczka nie wspomina o sporze o standard literackiej kaszubszczyzny, z drugiej nic siê z jej pracy nie dowiemy o fenomenie wydawania kaszubskojêzycznych publikacji w dobie komunizmu. W okresie, w którym przecie¿ kaszubski traktowany by³ jako dialekt jêzyka polskiego. W efekcie wiele w¹tków, nad którymi Adela Ko¿yczkowska pochyla siê w dalszych partiach pracy, jest niezwykle sp³yconych lub Ÿle zinterpretowanych.

14


O ile nie dziwi, ¿e okres III RP Autorka zaczyna od omówienia pogl¹dów grupy tworz¹cej pismo „Tatczëzna” by potem zaj¹æ siê analiz¹ œrodowiska „Òdrodë”, to zaskakuje przemilczenie dyskusji wokó³ spisu z 2002 r. i jej konsekwencji (wywo³anej przecie¿ w du¿ej mierze przez to ostatnie). Generalnie mo¿na zreszt¹ stwierdziæ, ¿e proces wykszta³cania siê wyrazistej, ideowo i organizacyjnie grupy podnosz¹cej ideê narodu kaszubskiego, któr¹ Adela Ko¿yczkowska uto¿samia z kaszubocentryzmem, jest w omawianej publikacji przedstawiony w sposób uproszczony, a momentami hagiograficzny. Takim elementem jest choæby sugerowanie swoistej martyrologii w opisie wydarzeñ po 1989 roku. Œledz¹c bowiem narracjê Autorki pisz¹cej o „wykluczeniu” tudzie¿ „wtargniêciu w przestrzeñ publiczn¹” pogl¹dów œrodowiska „Tatczëznë”, praktycznie nie zauwa¿a, ¿e w nastêpnych latach jego przedstawiciele odgrywali wiod¹ce role w ruchu kaszubskim, do zajmowania najwy¿szych funkcji w Zrzeszeniu Kaszubsko-Pomorskim w³¹cznie7. Nie dostrzega te¿ ich wiod¹cej roli w wykrystalizowaniu siê w po³owie lat 90. XX w. obowi¹zuj¹cego do dziœ standardu literackiego jêzyka kaszubskiego. Sprawy, która przecie¿ wydaje siê byæ ukoronowaniem wszelkich dywagacji na temat statusu jêzyka kaszubskiego wœród samych Kaszubów8. Najbardziej zaskakuj¹cym fragmentem publikacji jest fragment, w którym Adela Ko¿yczkowska po omówieniu (³¹cznie) pogl¹dów prezentowanych na ³amach „Tatczëznë” i „Òdrodë”, praktycznie bez s³owa komentarza przechodzi do analizy dokumentów programowych stowarzyszenia „Kaszëbskô Jednota”. O jej genezie pisze nastêpuj¹co: Powstanie Stowarzyszenia Kaszëbskô Jednota w 2011 roku ostatecznie przypieczêtowa³o roz³am ruchu kaszubsko-pomorskiego na nurt polonocentryczny (propolski?) i kaszubocentryczny (prokaszubski?). Ich ideowe ró¿nice – jak stara³am siê wykazaæ – wynika³y i wynikaj¹ z odpowiedzi na pytanie „Kim s¹ Kaszubi?”, choæ pytanie to by³o maskowane sporem o status mowy kaszubskiej 9. Problem w tym, ¿e Autorka zrezygnowa³a z podjêcia próby opisania pogl¹dów i idei obecnych w ruchu kaszubsko-pomorskim przed owym roz³amem. St¹d jej tajemnic¹ pozostaje na czym owe ideowe ró¿nice mia³y polegaæ. Jest to tym bardziej zaskakuj¹ce, ¿e w kolejnym fragmencie przeczytaæ mo¿emy: Odejœcie ze Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego kaszubocentrycznie zaanga¿owanych dzia³aczy dowodzi, ¿e zakoñczy³ siê w ZK-P proces homogenizacji ideowej, co poskutkowa³o samooczyszczeniem siê szeregów. Kwestia homogenicznoœci ideowej ZK-P wymaga dopowiedzenia, a mianowicie Zrzeszenie od pocz¹tku swego dzia³ania by³a platform¹ wymiany myœli, pogl¹dów, dyskusji, a nawet ¿arliwych 7 8

9

Tam¿e, s. 90-94. Chocia¿, co ciekawe, omawiaj¹c publicystykê „Tatczëznë”, odnotowuje jak wa¿na by³a dla „autonomii to¿samoœci” Kaszubów sprawa ujednolicenia pisanej kaszubszczyzny; Tam¿e, s. 97. Tam¿e, s. 100.

15


sporów ideowych. Ducha ideowej heterogenicznoœci oddaje choæby praca Cezarego Obracht-Prondzyñskiego „Zjednoczeni w idei (...)”. jednak ten duch owej heterogenicznoœci – co stanowi³o najwiêksze powojenne osi¹gniêcie Kaszubów – zast¹piony zosta³ duchem ideowej homogenicznoœci, co ukaza³a choæby praca Moniki Mazurek „W poszukiwaniu to¿samoœci. Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie w oczach socjologa” 10. Autorka nie wspomina w swojej pracy o ¿adnym z owych „¿arliwych sporów ideowych”, choæ wydawa³oby siê, ¿e zw³aszcza te dotycz¹ce kwestii jêzyka i statusu Kaszubów powinny byæ obiektem jej zainteresowañ. Choæby, oprócz wspomnianej dyskusji wokó³ spisu z 2002 roku, równie wa¿ny by³ spór z lat 2006–2007, wywo³any artyku³em prezesa Zrzeszenia Artura Jab³oñskiego, dotycz¹cy dalszej formu³y tej organizacji i strategicznych celów spo³ecznoœci kaszubskiej. Po drugie konia z rzêdem temu, kto zrozumie wywody Adeli Ko¿yczkowskiej na temat „roz³amu” w ZKP i przejœcia tej organizacji od heterogenicznoœci do homogenicznoœci. Co ma niby wynikaæ ze wspomnianej publikacji Moniki Mazurek, trudno powiedzieæ, bo zamieszczony odsy³acz kieruje nas do ca³ej ksi¹¿ki, a nie jakiegoœ konkretnego fragmentu, w którym jest prezentowany taki wniosek z badañ. Byæ mo¿e dlatego, ¿e w pracy tej trudno by³oby taki fakt owego przejœcia jednak znaleŸæ. Nie wiadomo tak¿e, o jaki roz³am chodzi. Ze Zrzeszenia odszed³ (dopiero w 2016 r.!) tylko jeden z za³o¿ycieli Jednoty (KJ) – Artur Jab³oñski. Mimo, ¿e ju¿ w 2012 roku Rada Naczelna ZKP po burzliwych obradach doœæ jednomyœlnie zawnioskowa³a o jego odwo³anie z Komisji Wspólnej Rz¹du i Mniejszoœci (do jej sk³adu cz³onków powo³ywa³ i odwo³ywa³ premier rz¹du), za prezentowanie pogl¹dów niezgodnych z lini¹ organizacji. Wiêkszoœæ twórców KJ stanowili m³odzi ludzie, w du¿ej czêœci nie bêd¹cy cz³onkami Zrzeszenia. Natomiast poza kilkoma osobami zdecydowana wiêkszoœæ dzia³aczy ZKP, prezentuj¹ca pogl¹d o istnieniu narodowoœci kaszubskiej, dzia³a w nim nadal. Trudno nie odnieœæ wra¿enia, ¿e albo Autorka nie zna faktów dotycz¹cych tak narodzin KJ, jak i funkcjonowania Zrzeszenia w ostatnich dekadach, albo celowo próbuje zaciemniæ faktyczny przebieg zdarzeñ. Na dodatek Adela Ko¿yczkowska, analizuj¹c przy tej okazji wyst¹pienia na II Kongresie Kaszubskim w 1992 r. i skutki ustawy nadaj¹cej kaszubszczyŸnie status jêzyka regionalnego z 2005 r. przedstawia wywód nijak maj¹cy siê do jej, opisanych powy¿ej, ramowych za³o¿eñ, ¿e kaszubocentryzm to pewien idealny, graniczny i nieistniej¹cy model. Stwierdza bowiem: Karnowski napisa³, ¿e je¿eli mowa Kaszubów uznana bêdzie za to¿sam¹ z mow¹ polsk¹, to ich to¿samoœæ, bêdzie to¿samoœci¹ polsk¹; je¿eli jednak ich mowa uznana zostanie za odrêbn¹ od mowy polskiej, wówczas ich to¿samoœæ bêdzie odrêbna od to¿samoœci polskiej. Oznacza to w efekcie – dla drugiej mo¿liwoœci – odrêbnoœæ kulturow¹, a w dalszej konsekwencji 10

16

Tam¿e, s. 100-101.


odrêbnoœæ narodow¹. Tyle tylko i a¿ tyle trzeba zrobiæ, by Kaszubi byli odrêbnym od polskiego narodem. Jak siê wydaje, w³aœnie tej – logicznie wynikaj¹cej – odrêbnoœci narodowo-kulturowej nie potrafi¹ zaakceptowaæ niektóre œrodowiska kaszubskie11. Reasumuj¹c: w momencie oficjalnego uznania kaszubskiego za jêzyk i akceptacji tego faktu przez samych Kaszubów automatycznie ich to¿samoœæ powinna staæ siê to¿samoœci¹ narodow¹. I b³¹dz¹ te „niektóre œrodowiska”, które tego oczywistego faktu nie akceptuj¹. Ju¿ nie ma co siê wyz³oœliwiaæ, nad dopytywaniem o to, kim s¹ owe „niektóre œrodowiska”, a kim, te pozosta³e, jak wynika z wywodu, wiêkszoœciowe, które ow¹ logikê przyjê³y. Autorka tutaj próbuje w sposób oczywisty narzuciæ w³asn¹ opiniê, która po prostu ignoruje praktycznie wszystko, co wiemy na temat wspó³czesnej to¿samoœci Kaszubów. Wiele lat badañ, liczne publikacje, w³aœnie na temat tego, kim s¹ Kaszubi i kim siê czuj¹, zosta³y tutaj zignorowane, bo najwa¿niejsze dla Autorki by³o – podparte stwierdzeniem Jana Karnowskiego – za³o¿enie, ¿e skoro kaszubski jest jêzykiem, to Kaszubi s¹ narodem. Niestety, tak zaczynaj¹c rozwa¿ania na temat ideowych za³o¿eñ Stowarzyszenia Kaszëbskô Jednota Autorka od razu ustawia siê w pozycji nawet nie tyle jego zwolenniczki, co niestety, wrêcz hagiografki. Dalej prezentuje doœæ wiernie dokumenty programowe KJ i wypowiedzi jej lidera Artura Jab³oñskiego, uznawanego przez ni¹ za „ideowego przywódcê” tego ruchu. Stwierdza, ¿e ustawa z 2005 r. jest kolejnym elementem sporu ideowego, który toczy siê miêdzy Zarz¹dem G³ównym Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego a Kaszëbsk¹ Jednot¹12. Przy czym zarzuty KJ wobec ZG ZKP opisuje obszernie, a o stanowisku Zarz¹du G³ównego Zrzeszenia nie ma ani s³owa13. Ukoronowaniem owego kuriozalnego w swej istocie wywodu jest konstatacja, ¿e spór miêdzy ZG ZK-P i Kaszëbsk¹ Jednot¹, to w rzeczywistoœci spór miêdzy starymi (ZK-P) i nowymi elitami (Kaszëbskô Jednota)14. Trudno powiedzieæ, na czym owa staroœæ i nowoœæ ma polegaæ. Na pewno to nie kwestia metryki liderów obu organizacji, bo patrz¹c na takowe w gronie cz³onków obu gremiów, mo¿na by siê momentami (zale¿y, na któr¹ z kadencji po 2011 roku spojrzeæ) pokusiæ o stwierdzenie wrêcz przeciwne. Raczej to nie jest tak¿e kwestia narodzin samych pogl¹dów bêd¹cych fundamentem dzia³añ obu organizacji. Trudno z perspektywy 2019 roku czyniæ tu wielk¹ czasow¹ ró¿nicê miêdzy programem opartym na ideach 11 12 13

14

Tam¿e, s. 102. Tam¿e, s. 104. Jako cz³onek owego Zarz¹du G³ównego od 2013 r.oku mogê siê po pierwsze zdumieæ, czemu mowa tu o sporze z Zarz¹dem G³ównym akurat, a nie z ca³ym Zrzeszeniem, zaœ po drugie wyraziæ ¿al, ¿e Autorka nie by³a w stanie zaprezentowaæ choæby w sposób szcz¹tkowy pogl¹dów naszego œrodowiska, choæ mimo ¿e co rusz siê do nich krytycznie odwo³uje. Tam¿e, s. 104.

17


narodzonych w pierwszych dwóch dekadach XX wieku (ZKP) w stosunku do idei rodem z czwartej dekady tego samego wieku (KJ). Baaa, jakby uznaæ, ¿e przedstawiciele Jednoty swój program wywodz¹ wprost od Ceynowy, to wrêcz im mo¿na by przypisaæ przynale¿noœæ do elit ze starsz¹ metryk¹... Trudno siê oprzeæ wra¿eniu, ¿e jest to jedynie propagandowy ozdobnik maj¹cy na celu podkreœlenie przebojowoœci i perspektywicznoœci œrodowiska KJ. W trzecim rozdziale Autorka pochyla siê nad dyskursem polonocentrycznym. Zamiast, licznych przecie¿, wypowiedzi i stanowisk dzia³aczy i naukowców kaszubskich otrzymujemy w nim g³ównie wybór niektórych stanowisk jêzykoznawców polskich na status jêzyka kaszubskiego. Dodajmy, ¿e i samo przedstawienie owych wywodów polskiego jêzykoznawstwa jest niezwykle ba³amutne. Autorka sama nie jest pewna choæby zwyk³ej chronologii poszczególnych wypowiedzi Kazimierza Nitscha (np. jego opinie o Kaszubach na terenie Rzeszy sprzed 1939 roku, interpretuje jako s¹dy dotycz¹ce ich sytuacji na Pomorzu po II wojnie œwiatowej). Marginalnie tak¿e jest wspomniany Stefan Ramu³t i jego, wydawa³oby siê kluczowa dla ca³ej sprawy, publikacja „S³ownik jêzyka pomorskiego czyli kaszubskiego”. W¹tek samodzielnoœci jêzyka kaszubskiego w pogl¹dach polskich jêzykoznawców praktycznie w zwi¹zku z tym nie istnieje, poza enigmatycznymi i sprzecznymi wzmiankami, ¿e u progu XX w. nie by³o jednomyœlnoœci w tej sprawie. Zaœ wrêcz manipulacyjne jest mieszanie rzeczywistoœci przed i po drugiej wojnie œwiatowej. Mimo pozornie obszernego opisu realiów po roku 1945, Autorka bez œladu refleksji wywody dotycz¹ce jêzykoznawstwa z czasów stalinizmu podpiera przyk³adami z okresu miêdzywojennego15. Rozdzia³ ten Autorka jednak zaczyna od próby wykreœlenia historycznego stosunku i zale¿noœci Kaszubów i Polaków na Pomorzu. Trudno nie okreœliæ go jako chaotyczny. Ma on niby pozwoliæ na zarysowanie kontekstu pogl¹dów Kazimierza Nitscha z pierwszej po³owy (a nawet samego pocz¹tku) XX w., ale mamy tu refleksje dotycz¹ce okresu zaborów przeplatane z dywagacjami na temat szkolnictwa w III RP. Z tego chaosu rodzi siê hipoteza Autorki, ¿e ju¿ w czasach Ceynowy uznawano mowê Kaszubów za „mowê niewykszta³conych ch³opów”. Mocno uproszczona, bo gdyby zna³a choæby polemiki jakie toczono z pogl¹dami Ceynowy na przestrzeni drugiej po³owy XIX w., to byæ mo¿e mog³aby przytoczyæ po prostu fakty dotycz¹ce tego jak ówczesne elity Pomorza Gdañskiego, w tym Kaszubi postrzegali kwestiê statusu mowy kaszubskiej (vide choæby charakterystyka „narzecza kaszubskiego”, pióra Gustawa Pob³ockiego). Z pozytywów nale¿y odnotowaæ, ¿e Autorka dostrzega wagê pogl¹dów Hieronima Derdowskiego i rolê jego sztandarowego dzie³a „O Panu Czorliñœcim co do 15

18

I tak objaœniaj¹c zagadnienie „kwestii kaszubskiej” w PRL, Adela Ko¿yczkowska ilustruje to przeœladowaniami wobec zrzesziñców w latach 30. XX w. (sic!); tam¿e, s. 138.


Pucka po sece jacho³” w budzeniu samoœwiadomoœci kaszubskiej. Mo¿na tu co jedynie mieæ w¹tpliwoœci, czy aby Adela Ko¿yczkowska zbyt tendencyjnie (z pozycji w³aœnie kaszubocentrycznej) nie podchodzi tu do analizy pogl¹dów Derdowskiego. Przypisuje mu autorstwo bli¿ej nie zidentyfikowanej teorii dotycz¹cej w³aœnie statusu kaszubskiego, zdecydowanie nadinterpretuj¹c motywacje i same wywody pisarza (doœæ jasno przez niego samego wy³o¿one). Nie do koñca wydaje siê tak¿e rozumieæ, ¿e Derdowski, pisz¹c tekst (pos³owie swojej ksi¹¿ki) literack¹ polszczyzn¹, kieruje swoje wyjaœnienia poœwiêcone kaszubszczyŸnie w sposób oczywisty w³aœnie do u¿ytkowników jêzyka polskiego. St¹d nie do koñca zrozumia³e s¹ jej daleko id¹ce interpretacje poszczególnych zwrotów Derdowskiego z tego pos³owia przypisuj¹ce mu jak¹œ naukow¹ refleksjê nad statusem jêzyka kaszubskiego. Nastêpnie Autorka dos³ownie w dwóch zdaniach wspomina o m³odokaszubach, a dok³adnie o Janie Karnowskim i jego „politycznej deklaracji”. I tak naprawdê na tych dwóch postaciach koñczy siê lista przedstawicieli kaszubskich „formacji intelektualnych” prezentuj¹cych w³asne pogl¹dy w dyskursie polonocentrycznym. Zamiast licznych wypowiedzi dzia³aczy i naukowców z tego œrodowiska, otrzymujemy wybór niektórych stanowisk jêzykoznawców polskich dotycz¹cych statusu jêzyka kaszubskiego, z jêzykoznawców z dwoma g³ównymi postaciami: Kazimierzem Nitschem oraz Hann¹ Popowsk¹-Taborsk¹. Autorka nie mo¿e siê zdecydowaæ, czy Kazimierz Nitsch przes¹dzi³ o „dialektalnym statusie kaszubszczyzny” ju¿ w 1903 r., czy dopiero trzy dekady póŸniej. W tym miejscu irytuj¹c¹ manier¹ staj¹ siê kolejne rozwa¿ania erudycyjne, tym razem o teoretykach jêzykoznawstwa z tego okresu, które po prostu zaciemniaj¹ opis koncepcji jêzykoznawców sprzed wieku na temat kaszubszczyzny. Charakterystyczne (i bêd¹ce zdecydowanie powa¿nym przeoczeniem) jest to, ¿e choæ Autorka wspomina o dyskusji wywo³anej prac¹ Stefana Ramu³ta S³ownik jêzyka pomorskiego czyli kaszubskiego i uznaniu przez niego kaszubskiego za osobny jêzyk, to jej nie przybli¿a, traktuj¹c jako wrêcz marginalny element swojego wywodu16. Otwartym pozostaje pytanie, dlaczego per analogia nie zosta³ on przedstawiony, w odpowiednim miejscu, w czêœci poœwiêconej dyskursowi kaszubocentrycznemu... Przechodz¹c do okresu PRL Adela Ko¿yczkowska na wstêpie zadziwia stwierdzeniem, ¿e najpierw panowa³ w nim system komunistyczny, a potem socjalistyczny, acz niestety nie rozwija tej ciekawej teorii szerzej17. Dalej natomiast powo³uje siê na wywód Andrzeja Saksona na temat polityki to¿samoœciowej w pierwszych latach powojennej Polski i ówczesnego rozumienia pojêcia „autochton” Trudno siê zgodziæ, ¿e jest to s³owo o „peerlowskiej proweniencji”. Raz, 16 17

Tam¿e, s. 130. Tam¿e, s. 132.

19


¿e – trzymaj¹c siê œcis³oœci historycznej – Polska Rzeczpospolita Ludowa powsta³a dopiero w 1952 r. i wczeœniejsze przejawy ówczesnej rzeczywistoœci (a takim by³a polityka to¿samoœciowa, wykrystalizowana ju¿ w latach czterdziestych) zwaæ powinniœmy raczej „komunistycznymi” czy „ludowymi” (od propagandowego sformu³owania o Polsce Ludowej). Dwa, sam termin „autochton” ma o wiele starsze korzenie (wywodzi siê z greki) i choæ bez w¹tpienia w realiach powojennej Polski nabra³ on ideologicznego, propagandowego znaczenia, to odnosi siê tylko do tego konkretnego kontekstu. Notabene wywód Andrzeja Saksona (z publikacji z roku 1990) mo¿na odbieraæ w³aœnie w kontekœcie reakcji na ¿yw¹ ci¹gle jeszcze w tym momencie jeszcze komunistyczn¹ propagandê18. Wprawdzie wywód badaczki na temat za³o¿eñ ówczesnej polityki wobec Kaszubów nie budzi wiêkszych zastrze¿eñ, takowe nasuwa takowe niezwyk³e przemieszanie realiów i epok. Z jednej strony Autorka pisze o konfiskacie artyku³ów zrzeszeñców i oskar¿eniach ich o separatyzm (a powo³uj¹c siê na pracê Janusza Kutty jednoznacznie wskazuje, ¿e odnosi siê do okresu miêdzywojennego), z drugiej dziwi siê, ¿e wspó³czesne pañstwo polskie dzia³ania id¹ce w duchu takich pogl¹dów wspiera finansowo, podczas gdy ówczesne (chyba PRL, a nie II RP) ostro je zwalcza³o. Przy tej okazji stwierdza: Ciekawe, ¿e program Zrzeszeñców jest dziœ programem Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, którego polityka jêzykowa i kulturowa nie wywo³uje obecnie takich napiêæ spo³ecznych, jakie wywo³ywali swym programem Zrzeszeñcy w latach 30. XX wieku19. W ten sposób dowiadujemy siê, ¿e Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie, chwilê wczeœniej opisywane jako bastion skazanego na wymarcie polonocentryzmu, realizuje dziœ kaszubocentryczny program zrzeszeñców! Tajemnic¹ Autorki pozostanie chyba, co ma na myœli, mówi¹c o napiêciach spo³ecznych generowanych przed II wojn¹ œwiatow¹ przez zrzeszeñców. Nie przypuszczam, by mia³a tu na myœli dyktatorskie dzia³ania administracji sanacyjnej, skierowanej przeciwko ich aktywnoœci publicystycznej. Owo pomieszanie widoczne jest tak¿e w refleksjach na temat miejsca problematyki jêzyka kaszubskiego w polityce to¿samoœciowej PRL. Adela Ko¿yczkowska, chc¹c przedstawiæ korzenie pogl¹dów jêzykoznawców z czasów Polski Ludowej, powo³uje siê np. na refleksje Kazimierza Nitscha. Niestety, ani s³owem nie zaznacza, ¿e zdecydowanie inne okolicznoœci (i prognozy) analizy „sytuacji kaszubszczyzny” by³y w okresie zaborów (gdzie wielu przepowiada³o przecie¿ ca³kowit¹ 18

19

20

Tam¿e, s. 134. Dodaæ nale¿y, ¿e terminy „autochton” i „allochton” z jednej strony s¹ bez doszukiwania siê „peerelowskiej proweniencji” u¿ywane tak w polskiej, jak i œwiatowej nauce, z drugiej – ideologiczne ich nadu¿ywanie w danym kontekœcie tak¿e w innych krajach budzi³o i budzi czasem negatywne skojarzenia lub nieporozumienia (np. kilka lat temu w Holandii, gdy w³adze Amsterdamu zdecydowa³y siê na unikanie obu tych terminów w urzêdowej dokumentacji). Tam¿e, s. 138.


germanizacjê ca³ego Pomorza Gdañskiego), inne w okresie miêdzywojennym, a jeszcze inne w czasach komunistycznych. I znajduj¹ one przecie¿ swoje odzwierciedlenie w g³osach naukowców na przestrzeni tych wszystkich okresów. Stwierdzenia Nitscha dotycz¹ce Kaszubów z terenów Pomorza Œrodkowego sprzed 1945 r. (niemieckich powiatów bytowskiego, lêborskiego i s³upskiego) trudno uogólniaæ i traktowaæ jako ocenê sytuacji jêzyka kaszubskiego w ogóle (jak to czyni Autorka)20. Trudno te¿ zrozumieæ ogóln¹ pretensjê Adeli Ko¿yczkowskiej do powojennych dialektologów, ¿e opisuj¹c przemiany jêzykowe nie przedstawiali wskazówek jak je zatrzymaæ (i chroniæ tak dialekty jêzyka polskiego, jak i ówczeœnie uwa¿any za takowy jêzyk kaszubski). Poza tym obserwuj¹c wspó³czesne dyskusje w œrodowisku jêzykoznawców nietrudno dostrzec, ¿e wielu z nich jest zdania, rol¹ dialektologa nie powinno byæ kreowanie polityki jêzykowej, ale jedynie badanie i opisywanie rzeczywistoœci. Trudno wiêc tak¹ postawê uwa¿aæ za grzech szkodz¹cy w przesz³oœci akurat spo³ecznoœci kaszubskiej. Najistotniejsze jest jednak to, czego Autorka w tym fragmencie nie zawar³a. Choæ zastanawia siê nad tym, jak ówczesne pogl¹dy i prognozy (dotycz¹ce wedle niej rych³ego wymarcia kaszubszczyzny) wp³ywa³y na œrodowisko kaszubskie, to jednak nie podaje ani jednego przyk³adu, czy wypowiedzi uznanych przedstawicieli tego œrodowiska, zajmuj¹cych siê w tym czasie sprawami jêzykowymi (mowa tu choæby o Bernardzie Sychcie), którzy podzielaj¹c pogl¹d o przynale¿noœci kaszubszczyzny do jêzyka polskiego bynajmniej nie mieli a¿ tak kasandrycznych wizji, a wrêcz przeciwnie wiele robili by j¹ rozwijaæ i choæby przysposabiaæ do funkcji jêzyka literackiego. Adela Ko¿yczkowska wrêcz zbyt obszernie analizuje pogl¹dy Kazimierza Nitscha, Zdzis³awa Steibera i Hanny Popowskiej-Taborskiej, kilkukrotnie powtarzaj¹c siê w podawaniu ich ró¿norakiej argumentacji dotycz¹cej traktowania kaszubszczyzny jako dialektu jêzyka polskiego Swoistym kuriozum jest, ¿e przy braku g³osów na ten temat wywodz¹cych siê ze œrodowiska kaszubskiego Autorka wspomina o jednym z najwa¿niejszych kaszubskich jêzykoznawców, Edwardzie Brezie, tylko jako autorze notatki prasowej (z 1970 r.!) opisuj¹cej za³o¿enia „Atlasu Jêzyka Kaszubskiego i Dialektów S¹siednich”. Bez s³owa komentarza, kim by³ jej autor. Tym to dziwniejsze, ¿e potem jakby nigdy nic stawia go obok wspominanych powy¿ej i szeroko przedstawianych jêzykoznawców. Jednak na ¿aden inny tekst, czy jego wypowiedŸ siê tutaj nie powo³uj¹c. Co rzecz jasna rodzi nieco z³oœliwe pytanie, czy aby to nie przejaw niedopuszczenia do prezentacji pogl¹dów na temat jêzyka kaszubskiego przedstawicieli naukowców kaszubskich...? W tym miejscu zaznaczyæ nale¿y, ¿e badaczka praktycznie nie zauwa¿a realiów panuj¹cych w latach 1945–1989. Prezentuj¹c ewolucje wypowiedzi Hanny Popowskiej-Taborskiej, snuje refleksje nad jej „zmianami metodologii”, nie bior¹c pod 20

Tam¿e, s. 141.

21


uwagê, ¿e miêdzy rokiem 1978 a 2004 zmieni³ siê system polityczny, zniknê³y ideologiczne ograniczenia prezentacji i prowadzenia badañ naukowych, a nade wszystko skoñczy³a siê cenzura21. To tak¿e ca³kowicie pominiêty w¹tek. Nic nie dowiemy siê jak przy za³o¿eniach ideologicznych, które Adela Ko¿yczkowska doœæ dok³adnie opisa³a, totalitarna w³adza dopuœci³a w ogóle do obiegu publicznego refleksje i dyskusje dotycz¹ce statusu jêzyka kaszubskiego. To jedno z istotniejszych uchybieñ, jakie dostrzec mo¿na w tej pracy. Nic nie dowiemy siê o tym, jak sama w³adza komunistyczna i jej reprezentanci lub zwolennicy widzieli ten problem, ani tego, w jaki sposób próbowali go prezentowaæ sami Kaszubi. Zreszt¹ tak¿e nic siê nie dowiemy o s³ynnym sporze Andrzej Bukowski – Lech B¹dkowski, jaki wynik³ przy okazji t³umaczenia eposu Aleksandra Majkowskiego na jêzyk polski, który wybuch³ w po³owie lat 60. XX w. A to ju¿ jawi siê jako akt wrêcz zdumiewaj¹cy. Najwa¿niejszy byæ mo¿e moment w powojennej historii jêzyka kaszubskiego, w drugiej po³owie XX w., w efekcie którego, mimo formalnego uznawania kaszubszczyzny za dialekt jêzyka polskiego, przebi³a siê ona faktycznie jako jêzyk literacki (w którym wydano do 1990 r. setki publikacji) dla autorki pracy naukowej o dyskusjach na temat tej¿e kaszubszczyzny po prostu nie by³ wart uwagi... Trudno nie u¿yæ tu przymiotnika „zdumiewj¹cy”, gdy¿ Autorka próbuje zaprezentowaæ siê w tej czêœci pracy jako osoba niezwykle kompetentna w sprawach jêzykoznawczych, nie tylko przybli¿aj¹ca, ale i opiniuj¹ca oraz wartoœciuj¹ca ró¿norakie pogl¹dy naukowe w tej sferze. Snuje choæby w tym duchu refleksje na temat idei jêzyka literackiego, cytuj¹c i oceniaj¹c pogl¹dy kilku kolejnych polskich jêzykoznawców, ca³kowicie ignoruj¹c historyczne dzia³ania i dyskusje jakie dotyczy³y krystalizowania siê normy pisowni kaszubskiej i wydawania literatury kaszubskojêzycznej w tym okresie22. Niezbyt udan¹ prób¹ oddania g³osu samym Kaszubom jest pochylenie siê nad artyku³em Jana Trepczyka z 1980 r. Niestety, tylko dla pokazania t³a pogl¹dów wspomnianej ju¿ wczeœniej Hanny Popowskiej-Taborskiej, która zakoñczyæ mia³a dyskusjê ten temat, odmawiaj¹c kaszubskiemu poecie, jako nienaukowcowi, prawa do rozwa¿añ nad sprawami jêzykoznawczymi. Czytelnik, który nie zna historii jêzykoznawstwa i literatury kaszubskiej w tym okresie, odnieœæ móg³by wra¿enie, ¿e tak owa sytuacja wygl¹da³a: naukowcy, nastawieni wrogo do idei tak odrêbnoœci, jak i literackiej podmiotowoœci kaszubszczyzny, panowali nad ówczesn¹ dyskusj¹ w sferze publicznej, spychaj¹c myœl¹cych inaczej do ciemnego naro¿nika. Dlatego zapewne Autorka marginalnie tylko wspomina kolejne g³osy z 1980 r.: Lecha B¹dkowskiego i Eugeniusza Go³¹bka, polemizuj¹ce z „naukow¹” wizj¹ Hanny Popowskiej Taborskiej. Nie wiedzieæ czemu, Adela Ko¿yczkowska uzna³a, ¿e owe g³osy 21 22

22

Tam¿e, s. 159-160. Tam¿e, s. 163-168.


„nie mia³y mocy sprawczej”, w sytuacji gdy obaj, B¹dkowski a¿ dwie dekady wczeœniej, a Go³¹bek nieco póŸniej, nie przejmuj¹c siê zbyt w³aœnie takimi opiniami, bardzo du¿o dla upodmiotowienia kaszubszczyzny zrobili. Trudno nie oprzeæ siê wra¿eniu, ¿e Autorka nie do koñca te¿ zrozumia³a, czego ów spór z 1980 r. dotyczy³. Jednym z jego g³ównych w¹tków by³a kwestia œmia³ego s³owotwórstwa i tworzenia neologizmów przez Jana Trepczyka, co zreszt¹ do dziœ jest przedmiotem dyskusji i sporów na temat „sztucznoœci” jego, s³ownikowej zw³aszcza, kaszubszczyzny. W kolejnej czêœci A. Ko¿yczkowska podejmuje próbê zaprezentowania opinii jêzykoznawców na temat kaszubszczyzny po 1989 r. I znów chaotycznie (w jednym akapicie przeplata np. pogl¹dy Alfreda Majewicza, Kazimierza Nitscha i Hanny Popowskiej-Taborskiej) próbuje zaprezentowaæ zmiany stanowisk naukowców, którzy przestali oponowaæ przeciwko traktowaniu kaszubskiego jako osobnego jêzyka. I w tym momencie pojawia siê kolejny g³os z samego œrodowiska kaszubskiego. Adela Ko¿yczkowska do g³osu „dopuszcza” przedstawiciela naukowców kaszubskich Jerzego Tredera. Niestety, nie dostajemy tu analizy pogl¹dów tego najwybitniejszego z kaszubskich jêzykoznawców ostatnich dekad. Na warsztat zosta³ wziêty tylko jeden artyku³ z 1990 roku, który pozwoli³ Autorce wpisaæ gdañskiego naukowca w liniê dyskursu polonocentrycznego, bo zaprezentowa³ w nim teoriê, w której wyprowadzi³ samodzielnoœæ kaszubszczyzny poprzez proces wyodrêbniania siê jej z przestrzeni jêzyka polskiego. I mo¿na by nawet z Autork¹ siê zgodziæ, sêk w tym, ¿e w ¿adnym innym miejscu nie prezentuje alternatywnej teorii kaszubocentrycznej, która mówi³aby, co by³o z kaszubskim przed Ceynow¹ i jakie s¹ jego historyczne korzenie. Na podstawie samego opisu Autorki, trudno uznaæ, ¿e Jerzy Treder nie wpisuje siê swoimi pogl¹dami w nurt kaszubocentryczny. Formalnie, to przecie¿ tak w³aœnie, jak to uj¹³ w 1990 roku, u progu III RP wygl¹da³o. Po latach uznawania kaszubszczyznê za dialekt w koñcu œwiat nauki dochodziæ zacz¹³ do doœæ zgodnego stanowiska, ¿e jest to jednak samodzielny jêzyk. St¹d dziwi uznanie go za polonocentryka, tylko na podstawie tego jedynego stwierdzenia. Autorka bowiem zamiast zaprezentowaæ dalsze pogl¹dy naukowców, zw³aszcza kaszubskich, po 1990 r. albo przybli¿yæ politykê jêzykow¹ dzia³aczy kaszubskich z ZKP, jedynie napomyka, jak bardzo formalne uznanie samodzielnoœci kaszubszczyzny (tak po prawdzie niezbyt wczeœniej jasno pokazuj¹c, ¿e mia³o ono faktycznie miejsce) nie wspó³gra z opisem statusu Kaszubów i ich jêzyka prezentowanym na ³amach podrêczników do edukacji kaszubskiej. Nie wyjaœnia przy tym, jak edukacja nauka kaszubskiego siê kszta³towa³a i z jakimi bol¹czkami (np. ogromnym brakiem kompetentnych autorów podrêczników) siê boryka. Zaœ w prezentowanych przez siebie ocenach dzisiejszej pozycji kaszubszczyzny tradycyjnie nie siêga do dorobku socjologów. Mo¿na tylko podejrzewaæ, ¿e wnioski z ich badañ pracy burzy³yby

23


proste opinie Autorki. Jak choæby w kwestii tego, ¿e skoro w spisie z 2011 roku ponad dwukrotnie wiêcej osób zadeklarowa³o to¿samoœæ kaszubsk¹ w stosunku do u¿ytkowania jêzyka kaszubskiego, to budzi to wœród socjologów zasadnicze pytanie na ile jêzyk ten jest dziœ i bêdzie w przysz³oœci fundamentem œwiadomoœci Kaszubów. Autorka tak¿e doœæ bezrefleksyjnie powiela natomiast opiniê osób nale¿¹cych do Jednoty, twierdz¹cych, ¿e w aktualnym stanie prawnym nie jest chroniona kultura i to¿samoœæ kaszubska. Niestety w ¿adnym miejscu nie zdoby³a siê na przytoczenie licznych opinii polemizuj¹cych z tym pogl¹dem23. Co gorsza, stwierdza, nie podpieraj¹c siê jakimikolwiek argumentami, ¿e: Kosztem to¿samoœci i kultury Kaszubów próbowa³a ona [ustawa o mniejszoœciach i jêzyku regionalnym z 2005 r. – MK] wyciszyæ wyimaginowane oskar¿enia o separatyzm polityczny (...)24. Niestety argumentacji dla tak ostrego stwierdzenia brak, a odniesieñ do pogl¹dów i badañ zdecydowanie niuansuj¹cych tak ostr¹ opiniê (jak choæby wspominana praca Moniki Mazurek z 2011 r.) tak¿e nie znajdziemy. Prezentuj¹c zabiegi w 2002 r. o uznanie Kaszubów za mniejszoœæ etniczn¹, Autorka pope³nia najbardziej zadziwiaj¹cy mnie passus. Przytacza mianowicie opinie na ten temat dwoje dzia³aczy kociewskich – Ireny Bruckiej i Andrzeja Grzyba, bêd¹cych wedle niej „spo³ecznym rozumem, g³osami interlokutorów prasy codziennej” (co te s³owa oznaczaj¹, trudno dociec)25. Ca³kowicie poza percepcj¹ Adeli Ko¿yczkowskiej pozostaje fakt, ¿e by³y to g³osy s¹siedniej spo³ecznoœci, dziel¹cej z Kaszubami historiê, gros tradycji i kultury, ¿e Andrzej Grzyb by³ prominentnym, aktywnym od trzech dekad, dzia³aczem Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, który na tle w³aœnie sporu o powy¿sz¹ sprawê rozsta³ siê z t¹ organizacj¹. Co zasadniczo zmienia wydŸwiêk owych wypowiedzi. Ich autorzy nie byli tyle jakimiœ odgórnie pouczaj¹cymi Kaszubów na temat ich to¿samoœci, dy¿urnymi mêdrcami prasowymi, co wspó³towarzyszami ich pracy i zabiegów dotycz¹cych dbania o historiê i kulturê, którzy w obliczu etnicznego zdefiniowania siê s¹siadów, nagle stanêli przed pytaniami o status w³asnej, kociewskiej to¿samoœci. Dodaæ warto, ¿e Andrzej Grzyb póŸniej wprost twierdzi³ bowiem, ¿e Kociewiacy maj¹ prawo do takiego samego statusu prawnego jak Kaszubi. Ostatnia czeœæ pracy Adeli Ko¿yczkowskiej choæ ma byæ prób¹ naukowego podsumowania „porz¹dku prawd o jêzyku i to¿samoœci” Kaszubów. Niestety rozdzia³ ten z jednej strony zbyt prze³adowany jest kolejnymi erudycyjnymi wywodami Autorki, a z drugiej tak naprawdê oderwany od wczeœniejszych, analitycznych wywodów i to nawet bior¹c w nawias przytaczane wczeœniej do nich zastrze¿enia. Tak naprawdê z rozdzia³u tego doœæ jednoznacznie wynika, ¿e dyskurs polonocen23 24 25

24

Tam¿e, s. 191. Tam¿e, s. 193. Tam¿e, s. 189-190.


tryczny dzisiaj nie istnieje i ca³a kreœlona narracja na ten temat jest w sporej mierze wyimaginowanym opisem przesz³oœci. W tym miejscu bowiem boleœnie daj¹ znaæ sobie wczeœniejsze problemy Autorki z prezentacj¹ pogl¹dów samych Kaszubów i œrodowiska kaszubskiego, które wpisaæ mo¿na by w dyskurs polonocentryczny. Ograniczaj¹c go de facto do g³osu kilku naukowców nada³a mu taki kszta³t, ¿e po prostu nie sposób dziœ w przestrzeni dyskusji o kaszubszczyŸnie znaleŸæ g³osy, które wpisywa³y by siê w wizje prezentowane w ostatniej czêœci tej pracy. Czytamy tu m.in.: Z kolei polonocentryzm jest projektem, który w pierwszym rzêdzie znosi ró¿nicê kulturow¹, tylko dlatego, ¿e ró¿nica wywo³uje neurotyczn¹ reakcjê, gdy¿ semantycznie zostaje ona zrównana z politycznym separatyzmem Kaszubów. Drug¹ – chyba istotniejsz¹ – jest to, ¿e poloncentryzm, w³¹czaj¹c kaszubskoœæ bezpoœrednio w polskoœæ, deprecjonuje zdolnoœæ tej pierwszej do (wspó³)konstruowania relacji, w której obie kultury by³yby traktowane jako ca³oœciowe i autonomiczne byty z uznaniem suwerennoœci ich jêzyków i wspólnot 26. A dalej: Polonocentryzm likwiduj¹c autonomiê kulturow¹ kaszubszczyzny nie mo¿e w konsekwencji dostrzec jej potencja³u to¿samoœciotwórczego dla wytwarzania to¿samoœci kulturowej. I jedyne co mo¿e zaproponowaæ, to wspomnian¹ ju¿ jednowymiarow¹ to¿samoœæ regionaln¹ (…) lub to¿samoœæ kaszubsk¹ zapoœredniczon¹ w to¿samoœci polskiej (...). Nie mo¿e siê jednak w ¿aden sposób dyskurs polonocentryczny przyczyniæ do to¿samoœci dwukulturowej 27. Tego typu ostre oceny polonocentryzmu, wywiedzione ze wspomnianych wczeœniej teoretycznych rozwa¿añ innych autorów, wydawaæ siê mog¹ logiczne, czy nawet uprawnione. Problem polega tylko na tym, ¿e gdy spróbujemy pod³o¿yæ tutaj jakieœ realnie istniej¹ce pogl¹dy, czy zachowania, choæby z krêgów Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, które Autorka wprost nazywa polonocentrycznym, to nic nam nie pasuje. Tak siê bowiem sk³ada, ¿e to w³aœnie st¹d wychodz¹ doœæ zdecydowane g³osy (i id¹ce z a tym dzia³ania) dotycz¹ce podmiotowoœci tak jêzyka jak i samej spo³ecznoœci kaszubskiej, wrêcz walki z uto¿samianiem tego z separatyzmem, czy te¿ ogromny nacisk na dwukulturowoœæ. Osobnym zagadnieniem jest kwestia regionalizmu. Niestety, Autorka wydaje siê byæ nieœwiadoma, na czym polega regionalizm kaszubsko-pomorski i zwi¹zana z nim obywatelskoœæ Kaszubów, w³¹czaj¹ce ich w wiêksz¹ polityczno-to¿samoœciow¹ wspólnotê pomorsk¹. Czytaj¹c, znów doœæ obszerne, dywagacje na temat regionalizmu widaæ wyraŸnie, ¿e Autorka nie odnosi siê tu do idei i pogl¹dów najwa¿niejszego ruchu kaszubskiego ostatnich kilkudziesiêciu lat (czyli wspomnianego ruchu kaszubsko-pomorskiego)! Zaœ stwierdzenie, ¿e pojêcie obywatelskoœci jest nieobecne w dys26 27

Tam¿e, s. 228. Tam¿e, s. 234.

25


kursie polonocentrycznym28 (identyfikowanego przez ni¹ w³aœnie z tym ruchem) jest chyba najostrzejszym potwierdzeniem braku jej wiedzy w tym zakresie. Po lekturze tylko tej czêœci „Kaszubszczyzny”, mo¿na by uznaæ, ¿e najwa¿niejsze dziœ pogl¹dy na temat jêzyka i to¿samoœci Kaszubów wpisuj¹ siê w „kaszubocentryzm”, tak jak go definiuje Adela Ko¿yczkowska. Najlepiej chyba ten fakt oddaje koñcowy fragment tego rozdzia³u, w którym Autorka pisze: Kaszubocentryzm z za³o¿enia prezentuje potrzebê osobowoœci zaanga¿owanych (Miller), wielozakresowych i wielowymiarowych to¿samoœci (Nikitorowicz) i zaanga¿owanych obywateli, którzy s¹ œwiadomi politycznie i potrafi¹ odró¿niæ przynale¿noœæ do wspólnoty politycznej od przynale¿noœci do narodu (Sobecki). Takie to¿samoœci potrzebuj¹ edukacji, która uwzglêdni wychowanie w obrêbie kultury kaszubuskiej i wychowanie kulturowe w obrêbie kultury polskiej, co otwiera wrota do edukacji dwukulturowej i miêdzykulturowej, w której idzie przecie¿ o wspólny los, podczas gdy w kaszubskiej edukacji kulturowej idzie o ¿ycie. Kaszubocentryzm egoistycznie potrzebuje zwi¹zków kaszubszczyzny z polszczyzn¹, gdy¿ tylko tak jêzyk i kultura kaszubska mog¹ siê rozwijaæ w sposób satysfakcjonuj¹cy. Jednak mo¿e to byæ tylko relacja partnerska29. Uczestnicz¹c d³ugie lata w dyskusjach programowych i sporach ideowych w œrodowisku kaszubsko-pomorskim, oœmielam siê stwierdziæ, ¿e pod tego typu deklaracj¹ podpisaæ siê mog¹ (tak dziœ, jak i co najmniej od trzech dekad) praktycznie wszyscy dzia³acze i ideolodzy kaszubscy. I tu uœwiadomiæ nale¿y fundamentalny problem, jakim jest pytanie: Gdzie wtedy szukaæ owego polonocentryzmu, skoro w poprzednich rozdzia³ach Autorka wielokrotnie stwierdza³a, ¿e istnieje on do dziœ, g³ównie w Zrzeszeniem Kaszubsko-Pomorskim. W tym miejscu mo¿na ju¿ wprost stwierdziæ, ¿e Adela Ko¿yczkowska na w³asne ¿yczenie popad³a tutaj w fundamentaln¹ sprzecznoœæ wynikaj¹c¹ po prostu ze zbyt pobie¿nego i wybiórczego przeanalizowania pogl¹dów œrodowisk, które z góry uzna³a za polonocentryczne. Tym samym do rangi symbolicznej urasta fakt, ¿e prezentuj¹c g³osy polonocentryczne nie zaprezentowa³a ani jednego, takiego pogl¹du autorstwa kaszubskiego? Co ka¿e postawiæ pytanie na ile ów dyskurs polonocentryczny, jak go widzi Adela Ko¿yczkowska, jest w ogóle dyskursem w przestrzeni debat nad w³asn¹ to¿samoœci¹ samych Kaszubów? Czy aby wiêc g³ówna teza Autorki o rozpiêciu dyskusji nad kaszubskoœci¹ miêdzy tak polonocentryzmem a kaszubocentryzmem nie jest po prostu b³êdna? Lektura ksi¹¿ki Adeli Ko¿yczkowskiej budzi rozczarowanie i irytacjê. Rozczarowanie, gdy¿ badaczka siêgnê³a po temat niezwykle wa¿ny dla spo³ecznoœci kaszubskiej. Dyskusja nad stanem kaszubszczyzny i pogl¹dami na jej przysz³oœæ to 28 29

26

Tam¿e, s. 239. Tam¿e, s. 246.


byæ mo¿e jedna z najbardziej istotnych spraw jakie absorbuj¹ dziœ Kaszubów. Niezwykle wiêc przydatna by³aby naukowa refleksja na ten temat, która mog³aby dostarczyæ merytorycznych argumentów i opinii. Tymczasem otrzymaliœmy publikacjê, która nie tylko tego zapotrzebowania nie spe³nia, ale wrêcz dotychczasow¹ wiedzê wypacza. Czy wystêpuj¹ce w niej nieœcis³oœci i b³êdy to wynik pobie¿nej kwerendy i niepe³nej znajomoœci specyfiki ruchu kaszubskiego, czy te¿ efekt pisania pod tezê, z intencj¹ wsparcia konkretnego œrodowiska dzia³aczy kaszubskich? Najbardziej paradoksalny jest fakt, ¿e Autorka doœæ mocno podkreœlaj¹ca koniecznoœæ opowiadania o kaszubskich dziejach i problemach z kaszubskiego punktu widzenia, piêtnuj¹ca (mityczn¹ w du¿ej mierze, ale to ju¿ temat na inne rozwa¿ania) postkolonialnoœæ Kaszubów, przeprowadzi³a wywód, w którym zmarginalizowa³a pogl¹dy przedstawicieli nielicznych przecie¿ wspó³czesnych i dawnych kaszubskich elit. Czytelnik „Kaszubszczyzny” nie ma szans siê dowiedzieæ, jak wiele pracy kaszubscy dzia³acze w³o¿yli, by zapewniæ jêzykowi kaszubskiemu status jêzyka literackiego, w którym wydawane s¹ tysi¹ce ksi¹¿ek. Mo¿na naturalnie zaakceptowaæ punkt widzenia Autorki opisuj¹cy dyskurs o kaszubszczyŸnie jako tocz¹cy siê pomiêdzy polonocentryzmem i kaszubocentryzmem. Osobiœcie mocno z nim bym polemizowa³, ale uznaje prawo gdañskiej badaczki do takiego zakreœlenia tezy badawczej nad kaszubskimi dyskursami. W nauce wszelkie problemy badawcze stawia siê jednak w celu ich weryfikacji. Ta zaœ jest mo¿liwa tylko po g³êbokiej i wyczerpuj¹cej analizie wszelkich wp³ywaj¹cych na dan¹ sprawê przes³anek. Przy zachowaniu rzetelnoœci i naukowego warsztatu, mo¿na dostaæ niezwykle wartoœciowe przemyœlenia i wnioski, z którymi polemizowaæ mo¿na jedynie wznosz¹c siê na wy¿yny naukowego warsztatu. Zaœ nawet niezgoda z nimi nie umniejsza pracy rzeczonego autora. Niestety trudno o takie potraktowanie dzie³a Adeli Ko¿yczkowskiej. W „KaszubszczyŸnie” dostaliœmy niezwykle niespójny, wyrywkowy, a momentami wrêcz mijaj¹cy siê z faktami dobór faktów, na podstawie którego po prostu nie sposób by³o dojœæ do rzetelnych wniosków. Efektem jest kuriozalny w swojej wymowie rozdzia³ pi¹ty, w którym, de facto abstrahuj¹c od poprzednich wywodów Autorka próbuje wykreœliæ znaczenie dla przysz³oœci Kaszubów obu zdefiniowanych przez siebie dyskursów. No i zdefiniowa³a je tak, ¿e praktycznie ca³a wspó³czesna dyskusja nad kaszubszczyzn¹ zawiera siê w dyskursie kaszubskocentrycznym. Zaœ zbiór polonocentryczny staje siê po prostu pusty. Ten fakt w zupe³noœci wystarcza do uznania, ¿e punkt wyjœcia Autorki i jej zasadnicza teza zosta³y zweryfikowane negatywnie i owe dychotomiczne ramy nie obejmuj¹ wspó³czesnych dyskusji nad kaszubszczyzn¹. Zaklinanie rzeczywistoœci w postaci wpisywania na si³ê Zrzeszenia KaszubskoPomorskiego w dyskurs polskocentryczny, który mia³by odmawiaæ kaszubskoœci podmiotowoœci, jest mo¿liwe tylko dlatego, ¿e Autorka nie prezentuje pogl¹dów œrodowiska zrzeszeniowego. Wobec powy¿szego zasadne wydaje siê postawienie

27


pytania: o czym ta ksi¹¿ka jest? Bo na pewno nie o ró¿norodnoœci pogl¹dów Kaszubów na kaszubskoœæ. Co najwy¿ej o pogl¹dach niektórych z nich, postawionych w opozycji do paru naukowców z przesz³oœci. Bardziej jednak wpisuje siê w obecny od jakiegoœ czasu nurt kreowania kaszubskiej historii „narodowej”, realizowany przez wybiórcze prezentowanie historii Kaszubów i Kaszub. Jego cech¹ charakterystyczn¹ jest doœæ agresywne deprecjonowanie pogl¹dów innych ni¿ w³asne, przez odmawianie ich autorom prezentowania „kaszubskiego punktu widzenia”, tudzie¿ zarzuty ulegania „perspektywie Warszawy” lub wpisywania siê w niesprecyzowany postkolonalizm. Niestety mamy przyk³ady tego typu dzia³añ tak¿e w tej ksi¹¿ce. Adela Ko¿yczkowska skrzêtnie unika przy tym odniesienia do faktu, ¿e dla przygniataj¹cej wiêkszoœci Kaszubów uto¿samiaj¹cych siê przecie¿ z polskoœci¹, owa „narodowa” perspektywa jest obca. Nie tylko wypacza w ten sposób ich historiê, ale w sposób momentami brutalny traktuje podwójn¹, kaszubsko-polsk¹, to¿samoœæ, jako coœ gorszego czy wrêcz szkodliwego. Autorka w jasny sposób buduje w niej tak¹ oto konstrukcjê, ¿e prezentuj¹ce pogl¹dy przewa¿aj¹cego odsetka Kaszubów, œrodowisko kaszubsko-pomorskie, jako wyznaj¹ce polonocentryzm, dzia³a po prostu na szkodê kaszubskoœci, prowadz¹c j¹ ku jakiejœ przepaœci. Nie ma tu ¿adnej refleksji, ¿e jest to przecie¿ niezwykle negatywne, wrêcz stygmatyzuj¹ce etykietowanie to¿samoœci ponad dwustu tysiêcy Kaszubów, jako czegoœ z³ego i szkodz¹cego ich spo³ecznoœci. Gdyby to jeszcze by³y wnioski z ch³odnej, rzetelnej analiza kaszubskiej rzeczywistoœci to jeszcze mo¿na by nad takim postawieniem sprawy w jakiœ sposób dyskutowaæ. Niestety pracê Adeli Ko¿yczkowskiej trudno wybroniæ z zarzutu, ¿e jest po prostu publikacj¹ ideologiczne zaanga¿owan¹, po jednej ze stron tego kaszubskiego sporu. Po lekturze tej ksi¹¿ki mia³em dosyæ ambiwalentne odczucia. Temat jest wa¿ny, ale efekt koñcowy niezwykle rozczarowuj¹cy. Mimo wszystko poleca³em jej lekturê, bo wobec rzadkoœci tego typu badañ, naukowe rozwa¿ania na ten temat warto jest znaæ. Mocno jednak zaznaczaj¹c by nie wierzyæ w reklamê o znalezieniu w niej jakiegoœ nowego, czy te¿ systematyzuj¹cego opisu dyskusji nad kaszubsk¹ to¿samoœci¹ i jêzykiem. Zaœ jak pozwalam sobie na ten, doœæ ostry g³os, to tylko dlatego, ¿e mam œwiadomoœæ, ¿e w wielu przypadkach ta praca po prostu zafa³szowuje rzeczywistoœæ. Zaœ o wspominanej wielokrotnie w naszych regionalnych dyskusjach s³aboœci naukowego œrodowiska pomorskich regionalistów œwiadczy fakt, ¿e publikacja Adeli Ko¿yczkowskiej, choæ wywo³a³a wiele krytycznych reakcji nie wywo³a³a jednak do tej pory szerszej dyskusji. Tak naukowej, jak i w samym œrodowisku kaszubskim. Choæ byæ mo¿e jeszcze jest na ni¹ czas. A krytyczne uwagi pozwol¹ Autorce na zrozumienie potrzeby bardziej dog³êbnego i zniuansowanego podejœcia do tematu? Oby!

28


Jan Kulas

W rocznicê œmierci wicemarsza³ek Olgi Krzy¿anowskiej (1929–2018), pierwszego pos³a ziemi tczewskiej Minê³y pierwsza i druga rocznica œmierci Olgi Krzy¿anowskiej (1929–2018). Da³a siê ona poznaæ jako sprawny i profesjonalny wicemarsza³ek historycznego Sejmu kontraktowego (1989–1991), a tak¿e Sejmu II kadencji (1993–1997). Na niwie parlamentarnej – jako pos³anka i senator, o czym ni¿ej – aktywnie pos³ugiwa³a przez 16 lat. By³a szanowana i lubiana. Jej kultura osobista i polityczna mo¿e byæ wzorem dla wielu polityków. Jak relacjonuje jej córka Magda Krzy¿anowska-Mierzewska, „nie potrafi³a przyjmowaæ komplementów”, uwa¿a³a te¿, ¿e karierê polityczn¹ zrobi³a „przez przypadek”; nawet u schy³ku ¿ycia by³a ambitn¹ i sympatyczn¹ indywidualnoœci¹. Jak trzeba by³o, to potrafi³a zwróciæ uwagê i przywo³aæ do porz¹dku nawet tak wybitnych polityków, jak Bronis³aw Geremek i W³odzimierz Cimoszewicz. Olga Krzy¿anowska prze¿y³a niespe³na 89 lat. Urodzi³a siê 10 wrzeœnia 1929 r. w Warszawie, jako córka wojskowego Aleksandra Krzy¿anowskiego (póŸniejszego legendarnego dowódcy AK Okrêgu Wileñskiego) i Janiny (z domu £opiñskiej), z zawodu lekarki. W dotychczasowych biogramach Olgi eksponowana jest rola jej ojca. Ale jako zawodowy oficer rzadko widywa³ on ukochan¹ córkê, dodajmy – jedynaczkê. Jeszcze przed wybuchem wojny ma³¿eñstwo pañstwa Krzy¿anowskich rozpad³o siê. Ciê¿ar wychowania Olgi wziê³a na siebie Janina i babcia Stefania. Matce (chocia¿ du¿o musia³a pracowaæ) Olga zawdziêcza³a wiele – by³a ona dla niej wzorcem dobrego lekarza. Z kolei od babci otrzyma³a klasyczne, dobre wychowanie. Wpojonym przez ni¹ zasadom stara³a siê byæ wierna zarówno w ¿yciu osobistym, jak publicznym. Warszawa odcisnê³a du¿e piêtno na biografii O. Krzy¿anowskiej. Tu mieszka³a, tu by³a harcerk¹ Szarych Szeregów. Ale po powstaniu warszawskim stolica zosta³a zburzona. Wielu jej mieszkañców musia³o szukaæ nowego miejsca do ¿ycia. Latem 1945 r. Olga wraz z matk¹ przenios³y siê do Gdañska, gdzie Janina otrzyma³a pracê w Akademii Medycznej. Maturê Olga zda³a w Sopocie (1947) i od razu dosta³a siê na studia medyczne. Na szczêœcie nie objê³y jej jeszcze represje stalinowskie. Rok póŸniej dzieci z rodzin wojskowych s³u¿¹cych Polsce „sanacyjnej” nie mia³y szans dostaæ siê do szkó³ wy¿szych. Studiowa³a dobrze. Za rad¹ matki

29


egzaminy stara³a siê zdawaæ w pierwszym terminie. W czasie piêcioletnich studiów zaanga¿owa³a siê aktywnie w ¿ycie sportowe (g³ównie narciarstwo i ¿eglarstwo). Pasjom tym pozosta³a wierna do koñca ¿ycia. Chyba najwa¿niejszym faktem w biografii Olgi Krzy¿anowskiej by³o wyjœcie za m¹¿ za Jerzego (te¿) Krzy¿anowskiego, 10 lipca 1955 r. Przez 63 lata byli szczêœliwym ma³¿eñstwem. Jako uznany in¿ynier, profesor nauk technicznych, przez d³ugie lata to w³aœnie pan Jerzy by³ si³¹ wiod¹c¹ w rodzinie Krzy¿anowskich. Wszystko zmieni³o siê po 4 czerwca 1989 r. Pracê zawodow¹ O. Krzy¿anowska rozpoczê³a w szpitalu powiatowym w Pucku. Po powrocie do Gdañska zosta³a zatrudniona w Wojewódzkiej Przychodni Przemys³owej, któr¹ kierowa³a do 1989 r. Karierê polityczn¹ poœrednio rozpoczê³a w 1980 r., wstêpuj¹c do NSZZ „Solidarnoœæ”. Zosta³a nawet wybrana do Krajowej Komisji Koordynacyjnej NSZZ „Solidarnoœæ” S³u¿by Zdrowia. Zg³oszenie jej kandydatury do parlamentu 4 czerwca 1989 r. by³o dla niej du¿ym zaskoczeniem. Z powodzeniem zosta³a pos³em (w okrêgu tczewskim), chocia¿ jako jedna z nielicznych, wskutek sprawy losowej, nie pos³ugiwa³a siê w kampanii wyborczej zdjêciem z Lechem Wa³ês¹. Olga Krzy¿anowska by³a pos³ank¹ na Sejm w latach 1989–2001, w tym dwukrotnie pe³ni³a funkcjê wicemarsza³ka (1989–1991 i 1993–1997). Jako pos³anka wyg³asza³a, jak oceniaj¹ jej bliscy, „dobre przemówienia, krótkie i mocne”. W latach 2001–2005 sprawowa³a tak¿e mandat senatora RP. W 2004 r. bez powodzenia kandydowa³a do Parlamentu Europejskiego. W 2005 r. nie ubiega³a siê o reelekcjê w wyborach do parlamentu krajowego. Chocia¿ kilka lat wczeœniej naby³a uprawnienia emerytalne, nie zrezygnowa³a ca³kiem z dzia³alnoœci publicznej. W 2005 r. przyst¹pi³a do Partii Demokratycznej, mo¿e przez wzgl¹d na lojalnoœæ wobec Unii Wolnoœci? Kolejne 10 lat zajmowa³a siê ¿yciem spo³ecznym. By³a m.in. cz³onkiem Rady Fundacji im. Stefana Batorego. Za niezwykle owocn¹, a przy tym ma³o znan¹, nale¿y uznaæ jej wieloletni¹ aktywnoœæ w Radzie Fundacji Filmowej AK (powsta³o tam 29 filmów dokumentalnych). Mo¿e szkoda, ¿e nie powsta³ wtedy film dokumentalny o generale „Wilku”. Wynika³o to prawdopodobnie z tego, ¿e pani Olga nie lubi³a ³¹czyæ spraw prywatnych ze s³u¿b¹ publiczn¹. Zosta³a te¿ matk¹ chrzestn¹ statku „Armia Krajowa”. Kombatanci bardzo j¹ lubili i szanowali. Ci¹gnê³o j¹ jednak do polityki. Przez pewien czas polityczne i towarzyskie aspiracje urzeczywistnia³a, ku pewnemu zaskoczeniu, w Kongresie Kobiet, bêd¹c aktywnym cz³onkiem jego rady programowej. Ka¿dy obowi¹zek podejmowa³a na serio i z du¿ym oddaniem. U schy³ku 2017 r. widziano j¹ w Gdañsku na akcji protestacyjnej w obronie niezale¿noœci s¹downictwa. Olga Krzy¿anowska zmar³a doœæ nieoczekiwanie dwa lata temu. Wydawa³o siê, ¿e powstrzyma postêpuj¹c¹ chorobê. Gdyby jej siê to uda³o, 22 czerwca 2019 r. obchodzi³aby 90. urodziny.

30


Piêknym upamiêtnieniem jej ¿ycia jest ksi¹¿ka pt. „Olga córka Wilka”, opublikowana przez Wydawnictwo Agora. Jej bohaterka w rozmowach przeprowadzonych w latach 2015–2017 z córk¹ Magdalen¹ Krzy¿anowsk¹-Mierzewsk¹ i Aldon¹ Wiœniewsk¹ opowiedzia³a o wojennym dzieciñstwie, o m³odoœci w PRL, flirtach, mi³oœci, nartach, pracy, „Solidarnoœci”, karierze parlamentarnej, dowodz¹c, ¿e warto byæ w ¿yciu przyzwoitym i konsekwentnym. Promocja ksi¹¿ki, po³¹czona z wystaw¹ o pani Oldze, odby³a siê 6 czerwca 2019 r w Sali Ratusza G³ównego Miasta Gdañska. Uroczystoœæ poprowadzi³a redaktor Agnieszka Michaj³ow. Na spotkaniu oprócz autorek g³os zabrali m.in. Ma³gorzata Szejnert i Jacek Taylor. Z kolei wicemarsza³ek senatu Bogdan Borusewicz przys³a³ interesuj¹ce wspomnienie z elekcji wyborczej z 4 czerwca 1989 r. Ta uczta wspomnieñ przybli¿y³a obecnym wizerunek nietuzinkowego cz³owieka, parlamentarzysty z klas¹, osoby godnej naœladowania. Trzeba zgodziæ siê z opini¹ wyg³oszon¹ na spotkaniu przez dziennikarkê Barbarê Szczepu³ê, ¿e Olga Krzy¿anowska by³a „dam¹ polskiego parlamentu”.

31


Jan Kulas

Pamiêci Stefana £aszewskiego (1862–1924) – adwokata, pos³a, wojewody pomorskiego i sêdziego W 100-lecie niepodleg³oœci Polski warto przywo³aæ postaæ zas³u¿on¹ dla suwerennoœci wielkiej i ma³ej ojczyzny. W moim przekonaniu by³ ni¹ Stefan £aszewski (1862–1924), Pomorzanin z krwi i koœci, z zawodu adwokat, okresowo pose³ do parlamentu niemieckiego i na Sejm Ustawodawczy RP, pierwszy wojewoda pomorski w II Rzeczypospolitej, sêdzia S¹du Najwy¿szego i prezes Najwy¿szego Trybuna³u Administracyjnego. Urodzi³ siê 8 stycznia 1862 r. w Br¹chnówku, w powiecie toruñskim, w tradycyjnej rodzinie ziemiañskiej. Jego ojciec, Julian £aszewski, by³ dzia³aczem spo³eczno-gospodarczym (Pelplin, Starogard) i dwukrotnie pos³em do sejmu pruskiego. Matka Emilia pochodzi³a z rodziny Pr¹dzyñskich. Pierwsze nauki Stefan £aszewski pobiera³ w domu rodzinnym. Nastêpnie uczy³ siê w Collegium Marianum w Pelplinie i gimnazjum w Che³mnie. By³ tam cz³onkiem kó³ek filomackich. W wieku 20 lat rozpocz¹³ studia prawnicze we Wroc³awiu, a nastêpnie kontynuowa³ je w Berlinie. W stolicy Dolnego Œl¹ska nale¿a³ do Towarzystwa Literacko-S³owiañskiego. Praktykê s¹dow¹ odby³ w Berlinie. Doktorat z prawa cywilnego i kanonicznego uzyska³ w 1886 r. na uniwersytecie w Lipsku. Po powrocie na Pomorze praktykowa³ kolejno przy s¹dach w Sopocie, Elbl¹gu, Gdañsku i Kwidzynie. W roku 1892, w wieku 30 lat, zamieszka³ na sta³e w Grudzi¹dzu. Tutaj wraz z Kazimierzem Wysockim prowadzi³ kancelariê adwokack¹. Nie ogranicza³ siê tylko do dzia³alnoœci zawodowej. Wkrótce da³ siê poznaæ jako obroñca Polaków przed s¹dami pruskimi, m.in. broni³ redaktorów „Gazety Grudzi¹dzkiej”. W³¹czy³ siê tak¿e w dzia³alnoœæ kilku organizacji polskich, np. Towarzystwa Przemys³owców Polskich, Banku Ludowego, Towarzystwa Czytelni Ludowych. W latach 1899–1919 kierowa³ Bankiem Ludowym w Grudzi¹dzu. Nale¿a³ te¿ do za³o¿ycieli domu ludowego „Bazar”, siedziby towarzystw polskich w Grudzi¹dzu. By³ równie¿ prezesem niezwykle u¿ytecznego Towarzystwa Pomocy Naukowej dla M³odzie¿y Prus Zachodnich i cz³onkiem wielce zas³u¿onego Towarzystwa Naukowego w Toruniu. Na oddzieln¹ uwagê zas³uguje aktywnoœæ Stefana £aszewskiego na rzecz duchowego i materialnego rozwoju Kaszub. Nie przypadkiem zosta³ on cz³onkiem

32


zarz¹du Towarzystwa Przyjació³ Kaszub w Sopocie. W 1912 r. nale¿a³ do wspó³organizatorów Towarzystwa M³odokaszubów w Gdañsku. Stefan £aszewski doœæ póŸno ustabilizowa³ swoje ¿ycie osobiste. W wieku 36 lat o¿eni³ siê z Anatoli¹ Wolszlegier. Wydaje siê, ¿e by³ szczêœliwym cz³owiekiem. Mia³ te¿ syna, Stefana, który równie¿ zosta³ prawnikiem. W latach 1912–1918 S. £aszewski pos³owa³ do Parlamentu Rzeszy Niemieckiej z kaszubsko-katolickiego okrêgu Kartuzy – Puck – Wejherowo. W latach 1917– –1918 by³ wiceprezesem Ko³a Polskiego w Berlinie. Wspiera³ dzia³ania integracyjne rodaków w zaborze pruskim. Dlatego m.in. nale¿a³ do Rady Narodowej, wszed³ w sk³ad prokoalicyjnego Komitetu Miêdzypartyjnego w Poznaniu. W tym czasie by³ ju¿ popularnym i uznanym reprezentantem Polaków dzielnicy pruskiej. W dniach 3–5 grudnia 1918 r. Stefan £aszewski nale¿a³ do liderów, obraduj¹cego legalnie w Poznaniu, Polskiego Sejmu Dzielnicowego. Zosta³ wybrany cz³onkiem Naczelnej Rady Ludowej (NRL) i jednym z szeœciu jej komisarzy. Komisariat NRL odgrywa³ wiod¹c¹ i niezwykle po¿yteczn¹ rolê, a¿ do czasu powstania (1 sierpnia 1919 r.) Ministerstwa by³ej Dzielnicy Pruskiej (1919–1922). S. £aszewski zosta³ de facto komisarzem NRL na dwie prowincje: Prusy Zachodnie i Prusy Wschodnie. Przez kilka miesiêcy (do maja 1919 r.) kierowa³ Podkomisariatem NRL na Prusy Królewskie w Gdañsku. Wspó³pracowa³ tak¿e z tajn¹ Organizacj¹ Wojskow¹ Pomorza. Dekretem naczelnika pañstwa z 7 lutego 1919 r. Stefan £aszewski zosta³ pos³em na Sejm Ustawodawczy jako „pose³ z Prus Królewskich”. By³ wtedy bezpartyjnym, ale wkrótce zosta³ cz³onkiem Klubu Parlamentarnego Zwi¹zku Ludowo-Narodowego (ZLN). W Sejmie mia³ okazjê poznaæ najbardziej znanych polityków polskich, wspó³twórców II Rzeczypospolitej Polskiej. W zwi¹zku z decyzj¹ konferencji wersalskiej o przyznaniu Polsce Pomorza Gdañskiego (niestety, bez Gdañska), S. £aszewski sta³ siê postaci¹ pierwszoplanow¹. Nic wiêc dziwnego, ¿e ju¿ 17 paŸdziernika 1919 r. zosta³ mianowany na stanowisko wojewody pomorskiego, z rang¹ podsekretarza stanu. Faktycznie w styczniu i lutym (10 lutego – zaœlubiny Polski z morzem) 1920 r. Pomorze powróci³o, po blisko 150 latach niewoli pruskiej, do Polski! S. £aszewski jako wojewoda urzêdowa³ pocz¹tkowo w Poznaniu, a od 18 stycznia 1920 r. w Toruniu. Zorganizowa³ wtedy Pomorski Urz¹d Wojewódzki i tworzy³ podstawy polskiej administracji na terenie województwa pomorskiego. Funkcjê wojewody pomorskiego pe³ni³ jedynie pó³ roku. Ju¿ 2 lipca 1920 r., wskutek nacisków Narodowej Partii Robotniczej (NPR), najsilniejszego wówczas stronnictwa politycznego na Pomorzu, zosta³ odwo³any ze stanowiska. Zast¹pi³ go Jan Brejski, jeden z liderów NPR. Naturalnie wziêto pod uwagê dorobek i pozycjê prawnicz¹ S. £aszewskiego. Dlatego zosta³ on powo³any na stanowisko sêdziego S¹du Najwy¿szego. Z kolei 20 paŸdziernika 1920 r. Naczelnik Pañstwa Józef Pi³sudski mianowa³ go prezesem Najwy¿szego Trybuna³u Administracyjnego.

33


Stefan £aszewski zmar³ nieoczekiwanie 20 marca 1924 r. w Warszawie. Wydawa³ siê w pe³ni si³, mia³ zaledwie 62 lata. Pochowany zosta³ zgodnie z w³asn¹ wol¹ na „umi³owanej ziemi pomorskiej”, w Pelplinie. By³ odznaczony m.in. orderem Polonia Restituta. W 1925 r. spo³eczeñstwo województwa pomorskiego wystawi³o mu pomnik w Toruniu i nagrobek w centralnym miejscu cmentarza w Pelplinie. Trzeba podkreœliæ, ¿e w ró¿nych miejscowoœciach Pomorza ma S. £aszewski swoje ulice i place. Stefan £aszewski dobrze zas³u¿y³ siê Polsce, a nade wszystko Pomorzu. Swoj¹ wybitn¹ karierê zawodow¹ umiejêtnie ³¹czy³ z dzia³alnoœci¹ spo³eczn¹ i patriotyczn¹. Dziêki swoim zas³ugom w obronie polskoœci w okresie niewoli pruskiej zajmuje godne miejsce obok takich wybitnych indywidualnoœci, jak: Ignacy £yskowski, Stanis³aw Sikorski, ks. Feliks Bolt, Stanis³aw Sierakowski, Witold Donimirski i Jan Brejski.

34


Leszek Muszczyñski

Józef Grzybek – 50-lecie patronatu Szko³y Podstawowej w Kokoszkowych Nie tylko du¿e szko³y czy wiêksze spo³ecznoœci maj¹ swoje jubileusze, dotyczy to tak¿e mniejszych œrodowisk, jak naszej kociewskiej „ma³ej ojczyzny”. 12 grudnia 2019 r. odby³a siê w podstarogardzkiej wsi Kokoszkowy uroczystoœæ 50-lecia powstania szko³y podstawowej, po³¹czona z nadaniem jej nowego sztandaru. Jej patronem jest zamordowany przez re¿im hitlerowski we wrzeœniu 1939 r. harcerz chor¹gwi starogardzkiej harcmistrz Józef Grzybek. Z tej okazji odby³a siê uroczysta akademia. By³y ¿yczenia kolejnych 50 lat dzia³alnoœci, wspomnienia i okolicznoœciowy tort. Podczas gali uczniowie zaprezentowali krótki program artystyczny. Nie zabrak³o œpiewu, melorecytacji oraz pokazu z szarfami. Dwie uczennice – Aleksandra Cwil i Zofia S³upek – wykona³y krótki recital fortepianowy na cztery rêce. Ca³oœci towarzyszy³a stra¿acka orkiestra z Pinczyna, gdzie gra na co dzieñ jeden z uczniów. Muzycy wraz z goœæmi odœpiewali gromkie „Sto lat” na czeœæ szacownej „jubilatki”. Dyrekcja doceni³a trud pracowników szko³y, którzy z r¹k wójt Magdaleny Forc-Cherek, sekretarza Tomasza Rogalskiego oraz senatora Ryszarda Œwilskiego otrzymali symboliczne „ró¿e wdziêcznoœci”. Dodatkowo 13 nauczycieli odebra³o z r¹k dyrektora Anny Benert nagrody jubileuszowe. Nauczycielka szko³y Hanna Walczak przygotowa³a kapsu³ê czasu, w której znalaz³y siê zalaminowane podpisy wszystkich uczniów, nauczycieli oraz pracowników szko³y w momencie jej z³o¿enia. Zosta³y tak¿e umieszczone informacje, kto w dniu jubileuszu 50-lecia jest dyrektorem szko³y, wójtem gminy oraz dotycz¹ce aktualnego czasu. Znalaz³ siê równie¿ numer gazety „Dziennik Ba³tycki” z dat¹ 12 grudnia 2019 r. Nastêpnie tak przygotowan¹ zalakowan¹ kapsu³ê harcerze szko³y w³o¿yli do wykopanego przed gmachem szko³y do³u. Po czym dyrektor szko³y Anna Benert, z-ca dyrektora Dariusz Gollus wraz z uczniem Jankiem Szwarcem przysypali j¹ ziemi¹. Nad kapsu³¹ posadzone zosta³o drzewo migda³owca. Historia szko³y w Kokoszkowych nie jest d³uga. Pierwsze wzmianki o niej pochodz¹ z 1886 r. 19 paŸdziernika 1939 r. zgin¹³ zamordowany przez Niemców w Szpêgawsku nauczyciel tej¿e szko³y – Teofil Czapiewski. Po II wojnie œwiatowej placówka ta wspó³czesnego kszta³tu zaczê³a nabieraæ dopiero w 1969 r., wraz z oddaniem do u¿ytku nowego gmachu. Od tego czasu przesz³a wiele remontów i renowacji. Liczba uczniów i nauczycieli zaczê³a wzrastaæ, dlatego w 2008 r. oddano

35


do u¿ytku nowe skrzyd³o, tzw. segment „B”, a trzy lata póŸniej powsta³a nowoczesna sala gimnastyczna wraz z wielofunkcyjnym boiskiem sportowym. Obecnie uczy siê tu 375 uczniów w 20 oddzia³ach. W zdobywaniu wiedzy wspiera ich 55 osób. To najwiêksza placówka oœwiatowa w gminie Starogard Gdañski. Warto przybli¿yæ postaæ patrona szko³y. Jest on bowiem poza Starogardem Gdañskim ma³o znany. Zw³aszcza ¿e niedawno minê³a rocznica 100-lecia jego urodzin. JÓZEF WIKTOR GRZYBEK urodzi³ siê 19 grudnia 1919 r. w Starogardzie Gdañskim przy ul. Gdañskiej, jako syn murarza Wiktora i Marty z domu Mucha. Mia³ piêcioro rodzeñstwa. Po ukoñczeniu szko³y powszechnej pracowa³ w sklepie spo¿ywczym jako goniec oraz ima³ siê ró¿nych innych zajêæ, m.in. jako robotnik w stolarni oraz w firmie budowlanej. Od grudnia 1930 r. nale¿a³ do dru¿yny harcerskiej, gdzie przeszed³ przez wszystkie stopnie skautowe: od zucha po harcerza. PóŸniej nale¿a³ do 32 przyszkolnej Dru¿yny Harcerskiej im. ksiêcia Józefa Poniatowskiego. Najpierw osi¹gn¹³ tytu³ æwieka oraz pe³ni³ funkcjê gospodarza dru¿yny. Poza tym zdoby³ m.in. tytu³ wywiadowcy i kilka pozosta³ych sprawnoœci. Uczestniczy³ tak¿e w paru obozach harcerskich. Ostatecznie jako murarz ukoñczy³ kurs Przysposobienia Oœwiatowego Przedpoborowych do Obrony Narodowej oraz szkolenie specjalistyczne zorganizowane przez Komitet Powiatowy LOPP w Starogardzie Gdañskim. Bra³ udzia³ w przygotowaniach obronnych Starogardu Gdañskiego. W przeddzieñ wybuchu wojny widziano go w schronie Komendy Obrony Miasta przy ul. Koœciuszki 28. W nocy z 31 sierpnia na 1 wrzeœnia 1939 r. jako harcerz pe³ni³ s³u¿bê w Komendzie OPLiG w tym mieœcie. 2 wrzeœnia, w momencie wejœcia Niemców do Starogardu, zosta³ zatrzymany na rynku Starego Miasta i pobity przez tutejszych hitlerowców za posiadanie wpiêtego w klapê krzy¿yka harcerskiego. Dwa dni póŸniej uda³ siê do szko³y nr 2, gdzie mieœci³a siê harcówka, w celu zniszczenia spisów imiennych starogardzkich harcerzy oraz zabrania sprzêtu obozowego. Jednak w budynku tym stacjonowali ju¿ Niemcy. Kilka dni póŸniej, 12 wrzeœnia, do mieszkania Grzybków wtargnêli miejscowi hitlerowcy. Aresztowali mieszkaj¹cych w barakach przy ul. Gdañskiej kilku Polaków, a nastêpnie wywieŸli w nieznanym kierunku. Czêœæ z nich wróci³a nastêpnego dnia, jednak wœród nich nie by³o harcerza Grzybka. Jak siê póŸniej okaza³o, Niemcy wywieŸli ich do lasu 2,5 km od szko³y w kierunku Ciecholew. Jeszcze tej samej nocy rozstrzelano ich, a cia³a pomordowanych znalaz³a miejscowa ludnoœæ z Kokoszkowych w pobliskim lesie. Wœród dziesiêciu zabitych znajdowa³ siê Józef Grzybek. Zosta³ on rozpoznany przez ojca Wiktora. Jak siê okaza³o w wyniku prowadzonego po wojnie œledztwa, hitlerowcy dokonali zbrodni na podstawie list proskrypcyjnych polskich ofiar, z którymi mieli prywatne porachunki. Nie zastali ich w domach, wiêc postanowili zemœciæ siê

36


na przypadkowych Polakach. Po zabraniu zw³ok oraz dokumentów pochowano ich najpierw w grobie masowym nr 39. Dopiero 23 czerwca 1945 r., po zakoñczeniu wojny, cia³a zamordowanych ekshumowano i nastêpnego dnia pochowano na cmentarzu katolickim przy ul. Szwole¿erów. Z czasem na ich grobie wzniesiono pomnik ku czci pomordowanych w latach 1939–1945 starogardzian, na który naniesiono 84 nazwiska, w tym Józefa Grzybka. 12 wrzeœnia 1970 r. uczyniono go patronem Szko³y Podstawowej w Kokoszkowych. W murach placówki zorganizowano izbê pamiêci mu poœwiêcon¹, a w roku 2020 odbêdzie siê uroczystoœæ 50-lecia nadania jej imienia zmar³ego harcerza.

37


Grzegorz Woliñski

Krowie Do³y Podczas tocz¹cej siê dyskusji kuluarowej w czasie XII Nadwiœlañskich Spotkañ Regionalnych, odbywaj¹cych siê 6 paŸdziernika 2018 r. w Opaleniu, spyta³em siê Zygmunta Rajkowskiego1 o mogi³ê jeñca rosyjskiego Miko³aja z 1915 r., znajduj¹c¹ siê w Lasach Opaleñskich, przy drodze do Widlic. W czasie rozmowy pan Zygmunt wspomnia³ o jeszcze jednej leœnej mogile: Za wiaduktem kolejowym na drodze prowadz¹cej z Opalenia do D¹brówki, na lewo gdzieœ tam wzd³u¿ drogi prowadz¹cej do Widlic w lasku cisowym, starzy ludzie opowiadali, ¿e natrafiali na koœci ludzkie wzglêdnie gnaty. Ponoæ mieli byæ tam pochowani ¿o³nierze napoleoñscy z 1807 r. Zainteresowany t¹ wiadomoœci¹ postanowi³em dokonaæ kwerendy w literaturze historycznej odnoœnie ewentualnych dzia³añ zbrojnych (potyczki), które mog³y mieæ miejsce ko³o Opalenia w 1807 r. O potyczce pod Opaleniem (raczej pomyœlnej gratce) pisa³ w swej ksi¹¿ce Marek Kordowski2, ale opiera³ siê on na „Popio³ach” Stefana ¯eromskiego, wedle których jazda p³k. Dziewanowskiego mia³a osaczyæ i wzi¹æ do niewoli 16 dragonów i 8 piechurów pruskich (razem 24 ¿o³nierzy)3. Historycy jednak nic o takiej potyczce nie wiedz¹; owszem, mia³a ona miejsce 13 stycznia 1807 r., ale za wsi¹ Ostrowite (a dok³adnie nieco na p³d.wsch. od Pieni¹¿kowa4). Dosz³o do niej w nastêpuj¹cy sposób: pruski p³k Schaeffer, wys³a³ z Gniewa na rozpoznanie ku Œwieciu patrol dragonów; podobny cel rozpoznawczy przyœwieca³ oddzia³om gen. Jakuba Komierowskiego (z polecenia gen. Amilkara Kosiñskiego), które zajê³y Nowe nad Wis³¹ i nieostro¿nie wysunê³y siê traktem pó³nocnym w kierunku Gniewa. Oba patrole natknê³y siê na siebie ko³o Pieni¹¿kowa5, nawi¹zawszy kontakt wzrokowy. Niemniej jednak pruscy dragoni 1 2 3 4

5

38

So³tys Opalenia w latach 2012–2016. Dzia³a³ m.in. w Lidzie Ochrony Przyrody w Opaleniu (jako opiekun m³odzie¿y). M. Kordowski, Opalenie. Zarys dziejów wsi kociewskiej, Opalenie 2007, s. 38. Zob. S. ¯eromski, Popio³y. Powieœæ z koñca XVIII i pocz¹tku XIX w., t. 2, Warszawa 1974, s. 318 – 319. Pewnym odnoœnikiem do lokalizacji potyczki mo¿e byæ nazwa tamtejszej kolonii Eickstedt (obowi¹zuj¹ca do ok. 1920 r.), pochodz¹ca od nazwiska oficera pruskiego Eickstädt’a, który dowodzi³ oddzia³em dragonów, zob. P. Correns, Chronik der Stadt Mewe, Graudenz 1897, s. 54. Kolonia ulokowana by³a na po³udniowy-wschód od wsi Pieni¹¿kowo. Zob. Archiwum Pañstwowe w Bydgoszczy, sygn. 6/2255/1/0/1072. Mapa separacyjna wsi Pieni¹¿kowo z 1826 r. W dotychczasowej literaturze przedmiotu miejsce potyczki jest okreœlane w wiêkszoœci nieprecyzyjnie. Por. ni¿ej przyp. 8. Szpic¹ polsk¹ dowodzi³ ppor. Sulerzyski, a oddzia³em dragonów wspomniany por. Eickstädt.


nie bardzo kwapili siê do walki, oddali przeto palbê z karabinków, po czym zaczêli siê wycofywaæ. Wtem uderzy³ na nich z boku ze swym oddzia³em gen. Komierowski, wywi¹za³a siê krwawa potyczka, w której postrza³ z pistoletu otrzyma³ gen. Komierowski. Obie grupy rozdzieli³y siê, pozostawiaj¹c zabitych i rannych, których liczbê trudno ustaliæ jednoznacznie6. Ciê¿ko rannego gen. Komierowskiego przetransportowano do klasztoru Bernardynów w Nowem, gdzie skona³7; zosta³ pochowany 17 stycznia 1807 r. w krypcie nowskiej fary8. Powstaje natomiast pytanie, gdzie pochowano resztê ¿o³nierzy poleg³ych w krwawym starcu pod Pieni¹¿kowem?9 Inn¹ rzecz¹ odnoœnie Opalenia jest to, ¿e 30 stycznia1807 r. zaj¹³ je mjr Jan Kanty Sierawski z 1 pu³kiem piechoty Legii (ok. 1000 ludzi), sk¹d zamierza³ ruszyæ w stronê Gniewa10. Stacjonowanie tak licznego oddzia³u wojska musia³o byæ zapewne du¿ym obci¹¿eniem dla mieszkañców. Wed³ug ówczesnych zwyczajów wojskowych, ludnoœæ okoliczna musia³a bowiem ¿ywiæ stacjonuj¹cych ¿o³nierzy oraz zapewniaæ fura¿ dla koni. Byæ mo¿e do tego w³aœnie okresu – koñca stycznia 1807 r., odnieœæ nale¿y opis z „Popio³ów” ¯eromskiego o osaczeniu i wziêciu do niewoli pod Opaleniem pruskich ¿o³nierzy? Sprawa wymaga dalszych badañ. Zaintrygowany w dalszym ci¹gu informacj¹ o rzekomej mogile z 1807 r. postanowi³em udaæ siê w któr¹œ niedzielê do Opalenia w celu dopytania o ten obiekt Zygmunta Rajkowskiego. Pan Zygmunt po chwili namys³u okreœli³ go na mapie oraz przypomnia³ sobie, ¿e miejsce to nazywano Krowie Do³y. Ch³opcy ze wsi przynosili stamt¹d koœci i gnaty, które ogl¹da³ pan Zygmunt, stwierdzaj¹c, ¿e bydlêce 6

7 8

9

10

Źród³a polskie (gen. Kosiñski) podawa³y 15 zabitych Prusaków i 3 zabitych oraz 5 rannych Polaków (razem 18 poleg³ych). Z kolei Ÿród³a niemieckie podawa³y w sumie liczbê 13 poleg³ych polskich kawalerzystów. W potyczce bra³o udzia³ 20 dragonów pruskich i 15 kawalerzystów polskich, przy czym liczba tych ostatnich siê zwiêkszy³a, kiedy do walki do³¹czy³ gen. Komierowski (J. Staszewski, Wojsko Polskie na Pomorzu w roku 1807, Gdañsk 1958, s. 73). Reasumuj¹c, jedna i druga strona podawa³y doœæ wysokie straty wœród poleg³ych, najogólniej powy¿ej 10. Czy jednak nie zawy¿a³y liczby poleg³ych przeciwników? Tak podawa³ J. Staszewski, Wojsko Polskie na Pomorzu i pod Gdañskiem w 1807 roku, [w:] „Rocznik Gdañski”, t. 6, 1932, s. 178. W Archiwum Diecezji Pelpliñskiej (dalej ADP) znajduje siê jego metryka zgonu, która podaje m.in., i¿ starcie z dragonami pruskimi mia³o miejsce: inter Bochlino et Pieni¹rzkowa (sic!). Ibidem, Neuenburg Kr. Schwetz/Westpr. Sterbefälle 1801–1843, sygn. 1014. Annus 1807/ nr 12. Wiemy, ¿e dwóch ¿o³nierzy polskich pochowano w Nowem na cmentarzu katolickim 16.01.1807 r. ADP, Neuenburg…, sygn. 1014, Annus 1807/ nr 12. Sprawa miejsca pochówku ¿o³nierzy pruskich wymaga dalszych badañ. Por. wy¿ej przyp. 6. Zob. J. Staszewski, Wojsko, s. 190 i n.; idem, Zdobycie Tczewa 1807 roku, [w:] „Roczniki Historyczne”, R. 12, 1936, z. 2, s. 278; Z. Zacharewicz, Sierawski Jan Kanty Julian (1777– –1849), [w:] Polski S³ownik Biograficzny, t. 37, Warszawa – Kraków 1997, s. 323 i n.

39


to one raczej nie by³y. W dodatku tamtejszy leœnik opowiada³, ¿e ziemia w tych Krowich Do³ach taka jakaœ inna, jakby czerwona. Miejsce to mia³o siê znajdowaæ po prawej stronie drogi prowadz¹cej z Opalenia do D¹brówki (kiedyœ do Widlic), ko³o lasku modrzewiowego. Wracaj¹c rowerem z Opalenia, skrêci³em pod wiaduktem na wspomnian¹ drogê. Jadê, patrzê uwa¿nie wed³ug wskazówek pana Zygmunta – s¹ modrzewie (punkt rozpoznawczy). Zsiad³em z roweru, rozejrza³em siê po lesie; jadê dalej, do³y s¹ rzeczywiœcie, ale i z prawej, i lewej strony drogi. Zapada³ zmierzch, zatem do domu. Skrêci³em na skróty w prawo w leœny dukt, a z niego dalej prosto asfaltem hen, hen! – do Rakówka. Znaj¹c toponim „Krowie Do³y”, zrazu przyj¹³em, ¿e miejsce to mog³o byæ wykorzystywane pod wypas byd³a11. Hipotezê o rzekomej mogile z czasów napoleoñskich nale¿a³o chyba ju¿ miedzy bajki w³o¿yæ. Wiadomo bowiem, ¿e od œredniowiecza poprzez czasy nowo¿ytne ludnoœæ wieœniacza wypasa³a swe krowy w lasach liœciastych12. W tym celu ogradzano dan¹ powierzchniê leœn¹, najmowano pasterza, który za op³at¹ strzeg³ byd³a przed z³odziejami i dzikimi zwierzêtami. Studiuj¹c mapê Schröttera z prze³omu XVIII/XIX w., dostrzeg³em prost¹ drogê prowadz¹c¹ od opaleñskiego maj¹tku w stronê lasów w kierunku pó³nocno-zachodnim, która ewentualnie mog³aby potwierdzaæ to, ¿e pêdzono ni¹ krowy na wypas. Chc¹c jednak dowiedzieæ siê, gdzie dok³adnie w lesie znajduj¹ siê owe Krowie Do³y, uda³em siê do miejscowych leœników, od których uzyska³em informacjê o lokalizacji tego miejsca. Jeden z nich stwierdzi³, i¿ mówi siê na nie równie¿ zamiennie „Klêpie Do³y”13. Dokonuj¹c penetracji tego toponimu w ponury listopadowy dzieñ 2018 r., stwierdzi³em, ¿e jest to bardzo malownicza dolina w lesie usytuowana poni¿ej zakrêtu drogi (zob. mapa), charakteryzuj¹ca siê p³ask¹ powierzchni¹ pokryt¹ drzewami – sosnami. Zionê³a od niej jednak jakaœ niewyt³umaczalna tajemnica. Czy rzeczywiœcie mog³a byæ tam jakaœ mogi³a? Mo¿e jeñców rosyjskich… Tkwi³em w zamyœleniu.

11

12

13

40

Co prawda Halina Bugalska uwzglêdnia tê nazwê w swej pracy, ale nie podaje jej etymologii (eadem, Toponimia by³ych powiatów gdañskiego i tczewskiego, Ossolineum 1985, s. 124). Jeszcze wspó³czeœnie mo¿na niekiedy zaobserwowaæ pas¹ce siê krowy w sadach. Odnoœnie wypasu byd³a w lasach por. M. Kargul, Abyœcie w puszczach naszych szkód ¿adnych nie czynili…: gospodarka leœna w województwie pomorskim w latach 1565–1772, Gdañsk 2012, s. 26. Stwierdzi³ równie¿, ¿e wyrazu „Klêpa” u¿ywa siê tak¿e w stosunku do starej krowy. Por. J. Kar³owicz, A. Kryñski, W. NiedŸwiecki, S³ownik Jêzyka Polskiego, t. 2, Warszawa 1902 (rep. 1952), s. 355–356; gdzie Klêpa to m.in.: krowa ociê¿a³a, krówsko, ale te¿ koby³a, szkapa i po myœliwsku – samica ³osia. Por. S³ownik Jêzyka Polskiego, pod red. W. Doroszewskiego, t. 3, Warszawa 1961, s. 725; B. Sychta, S³ownictwo kociewskie na tle kultury ludowej, t. 2, Ossolineum 1980, s. 69.


Jedn¹ z praktycznych metod w nauce i nie tylko jest dochodzenie do konkluzji poprzez analogiê, znajduj¹c¹ zastosowanie w wielu dziedzinach nauki, zw³aszcza humanistycznych. W tym celu postanowi³em przeanalizowaæ opracowan¹ toponimiê najbli¿szych regionów, tj. Kaszub, Powiœla, ale i Kociewia, w celu kwerendy analogicznej nazwy topograficznej. Owszem, zrazu natrafia³em na nazwy takie jak: Krowi Most w tucholskim, Krowia Droga w œwieckim, czy Krówska Wyspa na jeziorze Dzierzgoñ14, jednak nigdzie nie by³o mowy o Krowich Do³ach. Kluczowa okaza³a siê w tym kontekœcie toponimia powiatu koœcierskiego. Otó¿ odnotowujemy w niej trzy razy topograficzne nazwy „Koni Dó³”; w dwóch przypadkach s¹ to nazwy do³ów ulokowanych w lesie, w jednym samego do³u. Znaczenie tych nazw odnosi siê do grzebania w nich padliny koñskiej15. St¹d przyj¹æ mo¿na analogicznie, i¿ opaleñskie Krowie Do³y by³y miejscem, w którym grzebano zdech³e krowy16. Nie dziwi wówczas fakt, i¿ natrafiano tam na gnaty. Zatem zagadka wydaje siê byæ rozwi¹zana. Tym niemniej Lasy Opaleñskie kryj¹ jeszcze wiele innych ciekawych nazw topograficznych. Do jednych z nich nale¿¹ nazwy typu „Zaklêty Dó³” czy „Wyklêty Jar”, zwi¹zane ponoæ z powstañcami styczniowymi 1863 r., znajduj¹ce siê gdzieœ w rejonie osad Wielkie i Ma³e Wios³o17, Góra Ra czy Most Korynta, ale o tym mo¿e innym razem.

14

15 16

17

M. Milewska, Toponimia powiatu tucholskiego, Gdañsk 2000, s. 91; E. Jakus-Borkowa, Toponimia powiatu œwieckiego, Ossolineum 1987, s. 136–137; H. Górnowicz, Toponimia Powiœla Gdañskiego, Gdañsk (Ossolineum) 1980, s. 203. E. Breza, Toponimia powiatu koœcierskiego, Gdañsk 1974, s. 154 i n. O takim w³aœnie przeznaczeniu tego toponimu mo¿e równie¿ œwiadczyæ jego zamienna nazwa „Klêpie Do³y” (zob. wy¿ej). Powstaje jednak pytanie, do kiedy miejsce to spe³nia³o sw¹ funkcjê? J. Milewski, A. Mykaj, Nowe nad Wis³¹ 1266–1966, Gdañsk 1966, s. 47 i n.

41


Plamk¹ zaznaczona lokalizacja Krowich Do³ów, wg wskazania Ryszarda Reptowskiego (81 l.). Oprac. w³asne na podstawie: Mapy turystycznej powiatu tczewskiego w skali 1: 10 000, dodatek do „Dziennika Ba³tyckiego” z 2006 r.

Bibliografia ŹRÓD£A Archiwum Diecezji Pelpliñskiej, Neuenburg Kr. Schwetz/Westpr. Sterbefälle 1801–1843, sygn. 1014. Archiwum Pañstwowe w Bydgoszczy, Mapa separacyjna wsi Pieni¹¿kowo z 1826 r., sygn. 6/2255/1/0/1072. von Schroetter L., Karte von Ost – Preussen nebst Preussisch Lithauen und West – Preussen nebst dem Netzdistrickt […] 1796–1802. Mapa turystyczna powiatu tczewskiego (skala 1:10 000), dodatek do „Dziennika Ba³tyckiego” z 2006 r. Notatki autora z ekspedycji naukowych do Opalania i Lasów Opaleñskich z paŸdziernika i listopada 2018 r.

42


LITERATURA Breza E., Toponimia powiatu koœcierskiego, Gdañsk 1974. Bugalska H., Toponimia by³ych powiatów gdañskiego i tczewskiego, Gdañsk 1985. Correns P., Chronik der Stadt Mewe, Graudenz 1897. Górnowicz H., Toponimia Powiœla Gdañskiego, Gdañsk 1980. Jakus – Borkowa E., Toponimia powiatu œwieckiego, Gdañsk 1987. Kargul M., Abyœcie w puszczach naszych szkód ¿adnych nie czynili…: gospodarka leœna w województwie pomorskim w latach 1565–1772, Gdañsk 2012. Kar³owicz J., Kryñski A., NiedŸwiecki W., S³ownik Jêzyka Polskiego, t. 2, Warszawa 1902 (rep. 1952). Kordowski M., Opalenie. Zarys dziejów wsi kociewskiej, Opalenie 2007. Milewska M., Toponimia powiatu tucholskiego, Gdañsk 2000. Milewski J., Mykaj A., Nowe nad Wis³¹ 1266–1966, Gdañsk 1966. Staszewski J., Wojsko Polskie na Pomorzu i pod Gdañskiem w 1807 roku, [w:] „Rocznik Gdañski”, t. 6, 1932. Staszewski J., Zdobycie Tczewa 1807 roku, [w:] „Roczniki Historyczne”, R. 12, 1936, z. 2. Staszewski J., Wojsko Polskie na Pomorzu w roku 1807, Gdañsk 1958. Sychta B., S³ownictwo kociewskie na tle kultury ludowej, t. 2, Ossolineum 1980. Zacharewicz Z., Sierawski Jan Kanty Julian (1777–1849), [w:] Polski S³ownik Biograficzny, t. 37, Warszawa – Kraków 1997. ¯eromski S., Popio³y. Powieœæ z koñca XVIII i pocz¹tku XIX w., t. 2, Warszawa 1974.

43


44


II. Z kociewsko-pomorskich dziejรณw

45


46


Jakub Borkowicz

Przemyt na terenie powiatu tczewskiego w okresie miêdzywojennym Wstêp Problematyka dotycz¹ca przestêpczoœci jest czêsto pomijana i opisywana tylko w zdawkowy sposób w pracach historyków zajmuj¹cych siê okresem dwudziestolecia miêdzywojennego. Tymczasem bez jej znajomoœci niemo¿liwe jest poznanie specyfiki dziejów Polski w latach 1920–1939, a w szczególnoœci ogromu wyzwañ z jakimi musia³o siê zmierzyæ odrodzone pañstwo. Zapewnienie bezpieczeñstwa obywatelom oraz ochrona granic dla ka¿dego pañstwa powinny byæ równie wa¿ne, jak pokonanie wrogów zewnêtrznych czy zapewnienie rozwoju gospodarczego. Analizuj¹c Ÿród³a dotycz¹ce tego okresu, nale¿y stwierdziæ, ¿e walka z przestêpczoœci¹ sta³a siê jednym z najwa¿niejszych problemów z jakimi musia³y siê zmagaæ s³u¿by Rzeczypospolitej. W szczególnoœci przestêpczoœæ przemytnicza stanowi³a powa¿ne zagro¿enie dla odrodzonego pañstwa, pozbawiaj¹c go dochodów niezbêdnych do przeprowadzenia odbudowy kraju. Z problemem tym musia³y siê zmierzyæ s³u¿by zarówno z regionów, gdzie problem ten istnia³ od dawna, jak i tych czêœci kraju, gdzie przemyt rozwin¹³ siê dopiero po 1920 r. na skutek wytoczenia nowych granic. Do tych ostatnich nale¿a³o z pewnoœci¹ województwo pomorskie, w tym powiat tczewski. Celem niniejszego artyku³u jest przedstawienie skali oraz zasiêgu przestêpstw przemytniczych na terenie powiatu tczewskiego, jak równie¿ formacji odpowiedzialnych za jego zwalczanie i ochronê granic. Przy opracowaniu mniejszego artyku³u opiera³em siê g³ównie na materia³ach archiwalnych znajduj¹cych siê w Archiwum Pañstwowym w Bydgoszczy, Archiwum Pañstwowym w Gdañsku, Archiwum Akt Nowych w Warszawie oraz Archiwum Stra¿y Granicznej w Szczecinie. Korzysta³em równie¿ z informacji zawartych w czasopismach „Pielgrzym” oraz „S³owo Pomorskie”. Nale¿y podkreœliæ, ¿e tematyka ta nie spotka³a siê dotychczas z szerokim zainteresowaniem wœród badaczy zajmuj¹cych siê histori¹ okresu miêdzywojennego. Spoœród monografii dotycz¹cych przestêpczoœci przemytniczej nale¿y wymieniæ przede wszystkim artyku³ Lecha Grochowskiego „Zwalczanie przestêpczoœci przemytniczej w okresie II Rzecz-

47


pospolitej”, zamieszczony „Przegl¹dzie Policyjnym”1, oraz monografiê Henryka Domiñczaka „Granica polsko-niemiecka 1919–1939”2, jak równie¿ pracê autorstwa Henryka Mieczys³awa Kuli „Gdañska dziura celna. Polscy inspektorzy celni w Wolnym Mieœcie Gdañsku 1920–1939”3. Ciekawym uzupe³nieniem tego zagadnienia jest praca Moniki Pi¹tkowskiej „¯ycie przestêpcze w przedwojennej Polsce. Grandesy. Kasiarze. Brylanty”4. Spoœród monografii dotycz¹cych historii Policji Pañstwowej za najbardziej wartoœciow¹ nale¿y uznaæ pracê R. Litwiñskiego „Korpus Policji w II Rzeczypospolitej. S³u¿ba i ¿ycie prywatne”5.

I. PRZEBIEG GRANICY Z WOLNYM MIASTEM GDAÑSKIEM ORAZ NIEMCAMI NA TERENIE POWIATU TCZEWSKIEGO 1) Przebieg granicy miêdzy Rzeczpospolit¹ a Wolnym Miastem Gdañsk Jednym z najwa¿niejszych zadañ odrodzonego po 123 latach niewoli pañstwa polskiego by³o z pewnoœci¹ zapewnienie nale¿ytej ochrony tak ciê¿ko wywalczonych granic, co, jak s³usznie zauwa¿a w swoim artykule L. Grochowski, stanowi jeden z najwa¿niejszych czynników zapewniaj¹cych bezpieczeñstwo i stabilizacjê wewnêtrzn¹ kraju6. Jednym z bardzo wa¿nych ze wzglêdów strategicznych i gospodarczych odcinków granicznych by³a granica z Wolnym Miastem Gdañskiem. By³o to autonomiczne pañstwo-miasto istniej¹ce pod ochron¹ Ligi Narodów. Od pocz¹tku liczy³o ono 1893 km2, a na jego terenie mieszka³o 366 730 mieszkañców. Pod wzglêdem administracyjnym dzieli³o siê na nastêpuj¹ce powiaty: gdañski, sopocki, Wy¿yny Gdañskie, Niziny Gdañskie oraz Wielkie ¯u³awy7. Na 1 2 3 4 5 6 7

48

L. Grochowski, Zwalczanie przestêpczoœci przemytniczej w okresie II Rzeczpospolitej, „Przegl¹d Policyjny”, 1991, nr 1. H. Domiñczak, Granica polsko-niemiecka 1919–1939, Warszawa 1975. H. M. Kula, Gdañska „dziura celna”. Polscy inspektorzy celni w Wolnym Mieœcie Gdañsku 1920–1939, Gdañsk 1999. M. Pi¹tkowska, ¯ycie przestêpcze w przedwojennej Polsce. Grandesy. Kasiarze. Brylanty, Warszawa 2012. R. Litwiñski, Korpus Policji w II Rzeczypospolitej. S³u¿ba i ¿ycie prywatne, Lublin 2007. L. Grochowski, dz. cyt., s. 40. J. Wójcicki, Wolne Miasto Gdañsk 1920–1939, Warszawa 1976, s. 78.


czele miasta sta³ Senat oraz Zgromadzenie Obywatelskie sk³adaj¹ce siê z 51 przedstawicieli gminy i miasta8. Granica z Wolnym Miastem Gdañskiem liczy³a od rozwidlenia Wis³y i Nogatu do styku l¹du z morzem w miejscowoœci Kolibki 148 kilometrów. Na terenie tylko samego powiatu tczewskiego oko³o 58 kilometrów, na którym to odcinku ustawiono 176 s³upów granicznych. By³ to obszar w wielu miejscach gêsto zalesiony, przecinaj¹cy grunty orne, linie kolejowe i szosy9. Na tej granicy na podstawie porozumieñ polsko-gdañskich istnia³y nastêpuj¹ce przejœcia graniczne: Sopot – Ma³y Kack, £apino – Kolbudy, Sopot – Or³owo, Sopot – Wielki Kack, Brentowo – Bastanowo, Karczemki – Kokoszki, Kamela – Dolna Huta, Trzepowo – Nowa Karczma, Szpon – Szklana Góra, Skarszewy – Tr¹bki Wielkie, Sucha Huta – Nowy Wiec, Godziszewo – Go³êbiewo, Baszpole – Graniczna Wieœ, Mi³ob¹dz – Kolnik, Sobowidz – Dzier¿kowo, Jelatarnia – Czatkowy, Lisewo – Tczew, Piek³o – Walichnówki 10.

2) Przebieg granicy polsko-niemieckiej na terenie powiatów gniewskiego oraz tczewskiego w latach 1920–1939 Przez powiat tczewski bieg³a jednak nie tylko granica z Wolnym Miastem Gdañskiem, ale równie¿ z Rzesz¹ Niemieck¹ – wzd³u¿ Wis³y na terenie dawnego powiatu gniewskiego, który z dniem 1 kwietnia 1932 r. zosta³ zlikwidowany na podstawie zarz¹dzenia nr 19 Rady Ministrów z dnia 19 grudnia 1931 r. oraz podzielony miêdzy powiaty tczewski, starogardzki i œwiecki, przy czym w³aœnie do powiatu tczewskiego w³¹czono wiêkszoœæ gmin nadgranicznych11. By³ to rejon maj¹cy du¿e znaczenie strategiczne i gospodarcze dla nowo odrodzonego pañstwa polskiego. Najwa¿niejszymi na tym odcinku obiektami do obrony by³y z pewnoœci¹ istniej¹cy do 1928 r. most i stacja kolejowa w Opaleniu. Bardzo szybko jednak ów wêze³ kolejowy zosta³ zepchniêty na margines przez szybki rozwój stacji w Tczewie i ju¿ od 1922 r. kursowa³y tu tylko dwa poci¹gi12. Most ten zosta³ z reszt¹ w latach 1927–1928 rozebrany i wykorzystany do budowy mostów w Toruniu i Koninie.

8 9 10 11

12

H. M. Kula, dz. cyt, s. 34. Tam¿e, s. 45. Tam¿e, s. 47. Rozporz¹dzenie nr 19 Rady Ministrów z dnia 19 grudnia 1931 roku w sprawie zniesienia powiatu gniewskiego oraz zmiany granic niektórych powiatów na obszarze województwa pomorskiego. M. Kordowski, Na pograniczu, „Teki Kociewskie”, 2011, nr 5, s. 139.

49


Na terenie tym znajdowa³y siê nastêpuj¹ce przejœcia graniczne na drogach celnych: Opalenie, Polskiego Gronowo, Tymawa, Wielkie Walichnowy, Janowo, Korzeniewo £adownia. Dla ma³ego ruchu granicznego utworzono równie¿ punkt przejœciowy w Kramrowie. Mieszkañcy okolicznych miast i wsi mogli przez niego przechodziæ na podstawie przepustek granicznych; na drogach celnych, oprócz przepustek granicznych, niezbêdny by³ paszport13.

II. FORMACJE ZAJMUJ¥CE SIÊ OCHRON¥ GRANICY W 1920–1939 1) Ochrona granicy na terenie powiatów tczewskiego i gniewskiego w latach 1920–1921 Zgodnie z postanowieniami traktatu w Wersalu w 1920 r., wojska polskie pod dowództwem gen. Józefa Hallera zaczê³y przejmowaæ w³adzê w przyznanej Polsce czêœci Pomorza Gdañskiego. Od razu zaczêto tworzyæ zrêby administracji polskiej na tych terenach. Jednym z g³ównych zadañ by³o oczywiœcie zapewnienie odpowiedniej ochrony nowym granicom. Na pocz¹tku zadanie to powierzono 65 pu³kowi piechoty, którego odzia³y przyst¹pi³y do tworzenia placówek w nadgranicznych miejscowoœciach14. ¯o³nierze z tej formacji stali na stra¿y granic pomorskich do czerwca 1920 r., wtedy to zostali wycofani oraz zluzowani przez 2 dywizjon 10 pu³ku strzelców granicznych15. By³a to formacja powo³ana do obrony granic w dniu 23 stycznia 1920 r., a liczy³a ona ok. 68 000 ¿o³nierzy. Istnia³a jednak tylko do wrzeœnia 1920 r., kiedy to uznano, ¿e ochrona granic bêdzie nale¿eæ do kompetencji tylko Ministerstwa Skarbu16. W wyniku tych zmian w grudniu 1920 r. odcinek od Walichnów do Kolibek przej¹³ Batalion Wartowniczy 3/VIII z siedzib¹ w Tczewie17. Podlega³ on Dyrekcji Okrêgu Generalnego – Pomorze, a liczy³ 600 ¿o³nierzy podzielonych na 4 kompanie. Natomiast granicê polsko-niemieck¹ na terenie powiatu gniewskiego obsadzi³ Batalion Wartowniczy nr 4/II z siedzib¹ w Grudzi¹dzu, równie¿ licz¹cy 600 osób podzielonych na 4 kompanie18. 13 14 15 16 17 18

50

Dziennik Urzêdowy Województwa Pomorskiego, 1924, nr 24, s. 155–156. H. M. Kula, dz. cyt., s. 2.7 Tam¿e, s. 28. H. Domiñczak, Granica polsko-niemiecka 1919–1939, Warszawa 1975, s. 102. H. M. Kula , dz. cyt. ,s. 31. H. Domiñczak, dz. cyt., s. 121.


Bataliony Wartownicze stanowi³y w praktyce formê przejœciow¹ miêdzy formacjami granicznymi podleg³ymi Ministerstwu Spraw Wojskowych a ministrowi skarbu, nic dziwnego zatem, ¿e i ta jednostka mia³a krótki ¿ywot; 1 kwietnia 1921 r. zosta³y zast¹pione przez Baony Celne19. Jednostka ta podlega³a Ministerstwu Skarbu, a w jej sk³ad wchodzi³o 21 baonów po 614 ¿o³nierzy ka¿dy, dowodzonych przez Bronis³awa Zaniewskiego. Kolejne zmiany nast¹pi³y w 1922 r., kiedy jednostka zosta³a zast¹piona przez now¹ formacjê – Stra¿ Celn¹20. Nale¿y tu zaznaczyæ, ¿e funkcjonariusze Stra¿y Celnej nie zajmowali siê ochron¹ granicy z Wolnym Miastem Gdañskiem, zgodnie bowiem z podpisan¹ 9 listopada 1920 r. konwencj¹ miêdzy Rzeczpospolit¹ Polsk¹ a Wolnym Miastem Gdañskiem, z dniem 30 marca 1922 r. zniesiono granicê celn¹ miêdzy pañstwami, pozosta³a tylko kontrola ruchu osobowego, artyku³ów monopolowych, towarów opodatkowanych poœrednio oraz walutowa21. Zamiast stra¿y celnej, ochron¹ granicy na tym odcinku mia³y zajmowaæ siê inne s³u¿by. Posterunki stra¿y celnej by³y natomiast rozmieszczone na terenie powiatu gniewskiego. W samym Gniewie znajdowa³ siê Inspektorat Graniczny, podleg³y Pomorskiemu Inspektoratowi w Czersku22. Sytuacja taka na tym terenie mia³a siê utrzymaæ do 1928 r., kiedy Stra¿ Celna zosta³a zast¹piona przez Stra¿ Graniczn¹.

2) Formacje zajmuj¹ce siê ochron¹ granicy polsko-gdañskiej w latach 1921–1928 a) Kontrola Skarbowa Jak zosta³o wspomniane, jednostki Stra¿y Celnej nie zajmowa³y siê ochron¹ granicy polsko-gdañskiej, wiêc nie by³y rozmieszczone na terenie powiatu tczewskiego, poniewa¿ od 1922 r. nie istnia³a tu granica celna. Ochron¹ granicy na tym odcinku mia³a zajmowaæ siê Kontrola Skarbowa wyros³a z istniej¹cej w 1918 r. Stra¿y Skarbowej. W tym celu ju¿ w 1921 r. utworzono Urz¹d Skarbowy Akcyz i Monopoli z siedzib¹ w Tczewie, obejmuj¹cy powiaty tczewski oraz gniewski23. Zgodnie z ustaw¹ z 31 lipca 1919 r. o tymczasowej organizacji w³adz urzêdów skarbowych, do g³ównych zadañ tej jednostki nale¿a³ m.in. bezpoœredni nadzór nad produkcj¹, transportem, handlem oraz sk³adem przedmiotów podlegaj¹cych op³atom akcy19 20 21 22 23

Tam¿e, s. 123. Tam¿e, s. 127. „Pielgrzym”, nr 40, 04.04.1922. H. Domiñczak, dz. cyt., s. 128. H. N. Kula, dz. cyt., s. 46.

51


zowym lub stanowi¹cym monopol pañstwa, jak równie¿ nadzór nad prawid³owym obliczaniem i uiszczaniem nale¿nych podatków z tego tytu³u, jak i poci¹ganie do odpowiedzialnoœci winnych ³amania ustaw akcyzowych i monopolowych24. Dla pe³nego wzmocnienia ochrony granicy w ramach Korpusu Ochrony Skarbowej powo³ano Inspektorat Graniczny Kontroli Skarbowej dla nadzoru walutowo-akcyzowego w Tczewie. Podlega³y mu komisariaty graniczne w Tczewie, Skarszewach oraz Ma³ym Kacku25. Zgodnie rozporz¹dzeniem ministra skarbu z 25 czerwca 1925 r. o organizacji Kontroli Skarbowej, funkcjonariusze tej formacji stacjonuj¹cy na granicy polsko-gdañskiej mieli byæ traktowani jak stra¿ graniczna26. W zwi¹zku z pe³nion¹ funkcj¹ posiadali bardzo szerokie uprawnienia do ujawniania naruszeñ przepisów dotycz¹cych akcyzy i monopoli. Mieli m.in. prawo do zajêcia podejrzanych towarów, przeprowadzania rewizji osobistej lub rewizji w pomieszczeniach, korzystali równie¿ z uprawnieñ przys³uguj¹cych innym s³u¿bom bezpieczeñstwa, jeœli prowadzili sprawê karn¹ zwi¹zan¹ z przekroczeniem przepisów akcyzowych lub monopolowych27. Czêsto tworzono równie¿ specjalne brygady lotne do kontroli najbardziej zagro¿onych odcinków, m.in. w 1923 r. w Tczewie tego typu formacja zajmowa³a siê kontrolami w poci¹gach28. Na terenie powiatu tczewskiego ochron¹ granicy polsko-gdañskiej zajmowali siê funkcjonariusze z placówek podleg³ych Komisariatowi Granicznemu w Tczewie. Ich liczebnoœæ oraz rozmieszczenie przedstawia tabela nr 1. Najliczniejsz¹ obsadê mia³a placówka na dworcu w Tczewie, czemu nie nale¿y siê dziwiæ. Czêsto kursuj¹ce miêdzy Gdañskiem a Polsk¹ centraln¹ poci¹gi tranzytowe i zwyk³e nierzadko by³y wykorzystywane przez przemytników. Placówka ta by³a czêsto wzmacniana przez IS w Grudzi¹dzu dodatkowymi funkcjonariuszami, np. 1923 r., kiedy to oddelegowano tam 12 pracowników Kontroli Skarbowej w Tczewie29. Bior¹c pod uwagê ogrom obowi¹zków by³a to z pewnoœci¹ zbyt ma³a liczba, by zapewniæ pe³n¹ kontrolê granicy. Dlatego po wielokroæ o pomoc zwracano siê do Policji Pañstwowej30.

24 25 26 27 28 29 30

52

Ustawa z dnia 31 lipca 1919 roku o tymczasowej organizacji w³adz i urzêdów skarbowych (Dz.P. nr 391, poz. 65, 1919). H. N. Kula, dz. cyt., s. 46. Rozporz¹dzenie Ministra Skarbu z dnia 24 czerwca 1925 roku o organizacji Kontroli Skarbowej, Dz. MS nr 27 po. 581. Ustawa z dnia 14 grudnia 1923 r. o uprawnieniach organów wykonawczych w³adz skarbowych, Dz. Ust.1923 poz 37. APG, IS w Grudzi¹dzu, Kontrola granicy polsko-gdañskiej 1923, 105/290, s. 132. APG, IS w Grudzi¹dzu, Kontrola…. 1923, 105/68, s. 35. Tam¿e, s. 350.


Tabela nr 1. Rozmieszczenie oraz liczebnoœæ poszczególnych placówek Kontroli Skarbowej na terenie powiatu tczewskiego w 1923 r. Nazwa placówki

Komisariat Kontroli Granicznej w Tczewie Placówka Tczew – Dworzec Placówka Tczew – Most oraz przystañ na Wiœle Placówka Zaj¹czkowo Wielkie Walichnowy Czatkowy Mi³ob¹dz Œwietlikowo Razem

Liczba urzêdników kontroli skarbowej

Liczba Funkcjonariuszy Kontroli Skarbowej

Liczba ni¿szych urzêdników

16

19

6

1

4

2

1 1 1 1

5 1 3 5 2 37

1 1 2 1 12

1

23

Źród³o: APG, IS w Grudzi¹dzu, Kontrola granicy polsko-gdañskiej 1923, 105/68, s. 153.

Generalnie taka organizacja ochrony granicy przetrwa³a do 1928 r., kiedy wiêkszoœæ obowi¹zków przejê³a nowo powsta³a Stra¿ Graniczna. W miejsce Inspektoratu Kontroli Granicznej w paŸdzierniku 1928 r. powo³ano obwód kontrolny Inspektorów Kontroli Skarbowej, podleg³y kierownikowi Urzêdu Skarbowego Akcyz i Monopolów Starogardzie Gdañskim31. Funkcjonariusze Kontroli Skarbowej ca³y czas jednak wspierali Stra¿ Graniczn¹ w walce z przestêpczoœci¹ akcyzowo-monopolow¹ oraz w kontroli handlu tego typu towarami. Takie zadania na³o¿y³o bowiem wydane 22 czerwca 1933 r. rozporz¹dzenie ministra skarbu o organizacji i zakresie dzia³ania kontroli skarbowej. Zgodnie z nim utworzono rejony kontrolne podleg³e kierownikowi Urzêdu Skarbowego Akcyz i Monopolów Pañstwowych, a funkcjonariusze byli zorganizowani w brygady kontroli skarbowej z kierownikiem na czele32. W 1933 r. takim rejonem kontrolnym by³ ca³y powiat tczewski, podleg³y kierownikowi Urzêdu Skarbowego Akcyz i Monopolów Pañstwowych Starogardzie Gdañskim33. 31

32 33

Komunikat nr 359 w sprawie uruchomienia nowych obwodów kontrolnych inspektorów Kontroli skarbowej w okrêgu administracyjnym Pomorskiej Izby Skarbowej, Dz.U. Nr 32–33, poz. 359, 1928 rok. Rozporz¹dzenie Ministra Skarbu z dnia 23 czerwca 1933 r. o organizacji i zakresie dzia³ania kontroli skarbowej, Dz.U. nr 62 poz. 465. Zarz¹dzenie Ministra Skarbu z dnia 23 sierpnia w sprawie ustalenia granic i siedzib rejonów kontrolnych w organizacji kontroli skarbowej, Dz U MS nr 27 po 244.

53


b) Policja Pañstwowa Kolejn¹ formacj¹ maj¹c¹ du¿e znaczenie w ochronie granic pañstwowych na terenie powiatu tczewskiego by³a Policja Pañstwowa. Zosta³a ona utworzona na podstawie ustawy z 24 lipca 1919 r., jednak na terenie powiatu tczewskiego pierwsze jednostki policji powsta³y 27 lipca 1920 r., kiedy to utworzona zosta³a Komenda Powiatowa Policji Pañstwowej w Starogardzie Gdañskim, obejmuj¹ca powiaty starogardzki, tczewski oraz gniewski z m³odszym podkomisarzem Leonem Grzybkiem jako komendantem34. Nale¿y tu zaznaczyæ, ¿e Policja Pañstwowa, oprócz podstawowego zadania jakim by³o zwalczenie przestêpczoœci oraz zapewnianie porz¹dku w kraju, mia³a równie¿ narzucony rozkazami Komendanta G³ównego Policji obowi¹zek kontrolowania ruchu osobowego na przejœciach granicznych na pó³nocy, zachodzie oraz po³udniu kraju35. Nic dziwnego zatem, ¿e w ramach Komedy Okrêgowej utworzono 4 komisariaty graniczne dziel¹ce siê na 10 odcinków. Ochron¹ granic na terenie powiatu zajmowa³y siê Komisariat Graniczny w Tczewie, w tym w szczególnoœci Odcinek VI równie¿ z siedzib¹ w Tczewie, któremu podlega³y posterunki w Szadowie, we wsi Szpon, Szatarpie Bo¿epole, Ma³ym Go³êbiewie, Mi³ob¹dzu, Czatkowach oraz posterunek Tczew – Most36. Na terenie powiatu gniewskiego zabezpieczeniem granic zajmowa³ siê Odcinek VII w Gniewie, podlegaj¹cy pod Komisariat Graniczny w Grudzi¹dzu, z posterunkami w Gniewie, Opaleniu oraz Nowem37. Tego typu struktura utrzyma³a siê do 2 grudnia 1920 r., kiedy to postanowiono zlikwidowaæ wszystkie odcinki graniczne, a podlegaj¹ce im posterunki wcieliæ do Komend Powiatowych Policji. Ca³y czas jednak istnia³y komisariaty graniczne, ciesz¹ce siê du¿¹ niezale¿noœci¹, a podlegaj¹ce bezpoœrednio komendantowi okrêgowemu38. Kolejne, jeszcze bardziej znacz¹ce, zmiany w strukturze organizacyjnej pomorskiej policji, zasz³y w 1921 r. Postanowiono wtedy podzieliæ Komendê Powiatow¹ Policji Pañstwowej w Starogardzie Gdañskim i utworzyæ najpierw 15 czerwca komendê w Gniewie, a 1 grudnia 1921 r. w Tczewie oraz w Starogardzie Gdañskim39. 34 35 36 37 38 39

54

APB, KOPPwT, Rozkazy Komendanta Okrêgowego Policji Pañstwowej w Toruniu 1919–1921, 157/13, s. 332. R. Litwiñski, Korpus Policji w II Rzeczypospolitej. S³u¿ba i ¿ycie prywatne, Lublin 2007, s. 375. J. Kutta, Policja w Odrodzonej Polsce, Wielkopolska i Pomorze 1918–1922. Geneza – organizacja – funkcjonowanie, Bydgoszcz 1994, s. 69. Tam¿e, s. 69. APB, KOPPwT, Rozkazy…. 157/13, s. 324. Tam¿e, s. 296; s. 276.


W znacz¹cy sposób sytuacja zmieni³a siê kolejny raz po 1932 r. Zlikwidowano wtedy powiat gniewski oraz Komendê Powiatow¹ Policji Pañstwowej w Gniewie, której wiêkszoœæ posterunków wcielono do komendy w Tczewie. Nie zapominano jednak o wa¿nym obowi¹zku, jakim by³o dla Policji Pañstwowej zabezpieczenie granic. Zadanie to pe³ni³a ona do 1928, kiedy to przejête zosta³o przez Stra¿ Graniczn¹. Ze wzglêdu na braki kadrowe Stra¿ Graniczna czêsto – a¿ do 1939 r. – zwraca³a siê do Policji Pañstwowej o pomoc w ochronie granic40.

c) Ochrona granic na trenie powiatu tczewskiego przez Stra¿ Graniczn¹ w latach 1928–1939 W 1928 r. dosz³o do kolejnych zmian w organizacji ochrony granic z Niemcami oraz Wolnym Miastem Gdañskiem. W zwi¹zku z coraz wiêkszym zagro¿eniem niemieckim zdecydowano siê powo³aæ now¹ formacjê maj¹c¹ zaj¹æ siê ochron¹ granic. Uznano bowiem, ¿e system ochrony stworzony oraz sprawowany do tej pory na tym odcinku przez Stra¿ Celn¹ nie odpowiada aktualnej sytuacji oraz potrzebom kraju41. Postanowiono równie¿ wzmocniæ ochronê granicy polsko-gdañskiej. Z tych powodów zgodnie z Rozporz¹dzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 22 marca 1928 roku powo³ana zosta³a Stra¿ Graniczna, maj¹ca zajmowaæ siê ochron¹ granicy na po³udniu, pó³nocy oraz zachodzie, czyli równie¿ odcinkiem granicznym na terenie powiatu tczewskiego. Do zadañ nowej formacji nale¿a³o przede wszystkim niedopuszczenie do nielegalnego przekraczania granicy, ruchu towarowego, osobowego, œledzenie, ujawnianie przemytnictwa oraz innych naruszeñ przepisów celnych i karno-skarbowych, pe³nienie s³u¿by wartowniczej w urzêdach celnych, strze¿enie nienaruszalnoœci znaków i urz¹dzeñ granicznych, a tak¿e wspó³dzia³anie z organami celnymi, administracyjnymi i wojskowymi 42. Ochron¹ granic na terenie województwa pomorskiego zajmowa³y siê jednostki podleg³e Pomorskiemu Inspektoratowi Stra¿y Granicznej, który pocz¹tkowo mia³ siedzibê w Czersku, a od 1931 r. w Bydgoszczy43. W ramach organizacji tej jednostki 40

41 42 43

P. Koz³owski, Kontrola ruchu granicznego realizowana przez organa Policji Pañstwowej i Stra¿ Granicznej w latach trzydziestych. Polskie dokumenty paszportowe(w:) 80 rocznica powstania Stra¿y Granicznej II Rzeczpospolitej pod red. A. Gos³awskiej-Hrychorczuk, t. 1, Kêtrzyn 2008, s. 107–108. M. Paprocki, Wp³yw stosunków polsko-niemieckich na powstanie stra¿y Granicznej w 1928 roku, [w:] http://www.cs.strazgraniczna.pl [dostêp: 29.12.2019]. Rozporz¹dzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 22 marca 1928 r. o Stra¿y Granicznej, Dz.U. nr 37 poz. 349. G. Goryñski, Pomorski Inspektorat Okrêgowy Stra¿y Granicznej 1928–1939. Wybrane problemy organizacyjne, [w:] 80 rocznica…, s. 90.

55


utworzono 5 inspektoratów, 22 komisariaty oraz 115 placówki obsadzone przez 997 funkcjonariuszy44. W placówkach najmniejsze jednostki Stra¿y Granicznej dzieli³y siê na placówki I linii, rozmieszczone do 2 km od granicy, maj¹ce na celu bezpoœredni¹ jej ochronê, oraz II linii, znajduj¹ce siê w odleg³oœci 6–10 kilometrów od granicy, których zadaniem by³a praca informacyjno-wywiadowcza, wykrywanie pope³nionych przestêpstw oraz przekazywanie winnych w rêce sprawiedliwoœci45. Tereny powiatów tczewskiego oraz gniewskiego od samego pocz¹tku podlega³y dzia³aniu Inspektoratu Granicznego nr 4 w Tczewie, który czêsto poddawany by³ zmianom organizacyjnym. Na pocz¹tku w 1928 r. funkcjonowa³y tu dwa komisariaty graniczne. Komisariatowi w Rakowcu podlega³y placówki I linii w Nowem, Kozielcu, Opaleniu i Tymawie oraz placówka II linii w Rakowcu, natomiast drugiemu komisariatowi, w Szprudowie, podlega³y placówki I linii w Gniewie, Polskim Gronowie, Ma³ych Walichnowach oraz II linii w Szprudowie, Tczewie, Pelplinie i Czersku46. Organizacja taka utrzyma³a siê zaledwie dwa lata, bo ju¿ w 1930 r. dosz³o do zmian w strukturze. W ich wyniku Inspektoratowi Granicznemu w Tczewie podporz¹dkowano komisariat w Kartuzach, któremu podlega³y placówki na terenie powiatu kartuskiego oraz w Skarszewach. Podkreœliæ nale¿y, ¿e to w³aœnie od tej jednostki zale¿ne by³y placówki graniczne w Czatkowach, Mi³ob¹dzu, Œwietlikowie oraz Go³êbiewie, w ramach tej jednostki utworzono równie¿ placówki II linii w Dalwinie Skarszewach oraz Arnikach Dolnych47. Ca³y czas inspektoratowi w Tczewie podlega³y komisariaty w Rakowcu i Szprudowie, gdzie równie¿ dosz³o do zmian organizacyjnych. Spoœród jednostek podleg³ych komisariatowi w Rakowcu zlikwidowano placówkê I linii w Kozielcu, a utworzono w Bochline, komisariatowi w Rakowcu podporz¹dkowano równie¿ placówkê II linii z Czerska, do tej pory podleg³¹ jednostce w Szprudowie48. W komisariacie w Szprudowie zlikwidowano równie¿ placówkê II linii w Pelplinie, a utworzono w Ma³ej S³oñcy. Nie by³y to jedyne zmiany, struktura ta w latach 1930–1939 ulega³a ci¹g³ym przekszta³ceniom. Ostatecznie w sk³ad Inspektoratu Granicznego w Tczewie w 1939 r. wchodzi³y nastêpuj¹ce jednostki: 1) Komisariaty w Nowem, z placówkami I linii w Nowem, Bochlinie, Opaleniu oraz Tymawie, oraz placówkami II linii w Nowem, 2) Komisariat w Gniewie z placówkami I linii w Gniewie, Polskim Gronowie, Rozgartych, Gorzêdzieju, Janowie, oraz placówkami II linii w Gniewie i Tczewie, 44 45 46 47 48

56

H. Domiñczak, dz. cyt., s. 153. M. Paprocki, Stra¿ Graniczna 1928–1939. Zadania i rozwój organizacyjny, [w:] http://www. cs.strazgraniczna.pl [dostêp: 29.12.2019]. G. Goryñski, dz. cyt., s. 112. Tam¿e, s. 114. Tam¿e, s. 114.


3) Komisariat w Skarszewach z placówkami I linii w Dalwinie, Skarszewach, Mi³ob¹dzu, Tczewie, Wysinie, placówkami II linii w Skarszewach oraz placówkami granicznymi w Czatkowie, Mi³ob¹dzu, Œwietlikowie, Go³êbiewku, Bo¿ym Polu, Szczodrowie, Guzach, Szumlesiu, 4) Komisariat Stra¿y Granicznej w Kartuzach z placówkami na terenie powiatu kartuskiego49. W ochronie granic funkcjonariuszy Stra¿y Granicznej wspierali, jak zosta³o wspomniane, policjanci oraz urzêdnicy Kontroli Skarbowej. Jak mo¿na siê domyœlaæ, stan kadrowy nigdy nie pozwala³ na pe³n¹ ochronê granic.

III. PRZESTÊPCZOŒÆ PRZEMYTNICZA NA TERENIE POWIATU TCZEWSKIEGO LATACH 1920–1939 1) Charakterystyka przemytników ze wzglêdu na pochodzenie, metody dzia³ania a) Charakterystyka przemytników ze wzglêdu metody dzia³ania Jednym z najwiêkszych problemów uniemo¿liwiaj¹cych skuteczne zwalczanie przemytnictwa by³a z pewnoœci¹ liczba ludzi zaanga¿owanych w ten proceder. Zyski osi¹gane dziêki niemu by³y tak ogromne, ¿e parali siê nim przedstawiciele praktycznie wszystkich grup spo³ecznych, niezale¿nie od pochodzenia, wieku, stopnia zamo¿noœci czy wykonywanego zawodu. W powiecie tczewskim nie by³o co prawda tak bogatych tradycji przemytniczych jak np. w Prusach Wschodnich, gdzie ludnoœæ od wieków zajmowa³a siê tym procederem50, ale opisane w poprzednim rozdziale warunki terenowe, przebiegaj¹ca przez powiat tranzytowa linia kolejowa, wp³ywa³y na rozwój tego rodzaju przestêpczoœci. Wœród przemytników mo¿na wyró¿niæ przede wszystkim dwie podstawowe grupy. Pierwsz¹ byli tzw. przemytnicy dorywczy, zajmuj¹cy siê przerzutem tylko niewielkiej iloœci produktów czy waluty na w³asne potrzeby51. Na terenie powiatu tczewskiego do tej grupy z pewnoœci¹ nale¿eli podró¿uj¹cy kolej¹ turyœci, przemycaj¹cy z terenu Wolnego Miasta Gdañska alkohol, ró¿ne produkty ¿ywno49 50 51

Tam¿e, s. 117. L. Grochowski, dz. cyt., s. 45. H. Domiñczak, dz. cyt., s. 216.

57


œciowe czy walutê. By³ wœród nich przemys³owiec z £odzi, u którego Stra¿ Graniczna we wrzeœniu 1934 r. zatrzyma³a 500 gram tytoniu i kilkanaœcie cygar52. Do grupy tej nale¿a³ równie¿ rosyjski robotnik, zatrzymany za próbê przemytu 70 ft. cukru oraz 1 l okowity. W tym wypadku stra¿nicy mieli u³atwione zadaniem, poniewa¿ by³ on przebrany za ducha (w bia³e przeœcierad³o), wierz¹c, ¿e w ten sposób odgoni celników i zapewni przychylnoœæ dobrych mocy53. Drug¹, o wiele groŸniejsz¹, grupê stanowili przemytnicy zawodowi, zajmuj¹cy siê przerzutem o wiele wiêkszych iloœci towarów, czêsto dzia³aj¹cy w dobrze zorganizowanych, licznych zespo³ach54. Na przyk³ad w paŸdzierniku 1925 r. Policji Pañstwowej uda³o siê rozbiæ szajkê przemytników tytoniu licz¹c¹ 50 osób55. Na czele takiego gangu stali hersztowie i organizatorzy czêsto rekrutuj¹cy siê spoœród cz³onków finansjery z Polski centralnej. To oni wyk³adali pieni¹dze na prowadzenie tego procederu, samym przemytem zajmowali siê natomiast tragarze i transporterzy, cz³onkami szajki czêsto byli te¿ skorumpowani kolejarze, urzêdnicy, celnicy oraz policjanci. Z tego powodu – za udzia³ w przemycie papierosów – w 1923 r. kilku policjantów z Komendy Powiatowej w Tczewie zosta³o wydalonych z s³u¿by56. Bywa³o, ¿e nawet po wyrzuceniu z szeregów policji nie rezygnowali oni z udzia³u w tym procederze. W 1935 r. jednym z najgroŸniejszych przemytników w powiecie by³ Franciszek C. – by³y przodownik Policji Pañstwowej, skazany nawet za próbê zabójstwa funkcjonariusza Stra¿y Granicznej57. Wœród przemytników dzia³aj¹cych na terenie powiatu tczewskiego, podobnie jak i w ca³ej Polsce, dominowa³y jednak osoby przemycaj¹ce dorywczo. Na przyk³ad w 1921 r. na wszystkich zatrzymanych przez Komisariat Graniczny Policji Pañstwowej w Tczewie 119 przemytników tylko 5 okreœlono jako zawodowych58. Nale¿y jednak zaznaczyæ, ¿e to w³aœnie przemytnicy zawodowi przysparzali najwiêkszych strat Skarbowi Pañstwa. Byli bowiem w stanie przemyciæ wiêcej towarów i o wiele skuteczniej unikn¹æ z³apania.

52 53 54 55 56 57 58

58

„Pielgrzym”, nr 108, 09.09.1934. „Pielgrzym”, nr 22, 21.02.1922. H. Domiñczak, dz. cyt., s. 216; H. M. Kula, Polska Stra¿…, s. 170. „S³owo Pomorskie”, nr 250, 28.10.1925. APB, KOPPwT, Rozkazy Komendanta Okrêgowego Policji Pañstwowej w Toruniu 1922–1926, 157/16, s. 52 „Pielgrzym”, nr 99, 17.08.1935. APG, Komisariat Graniczny PP w Tczewie 1921, Przemytnictwo i kradzie¿e, 43/1, s. 59–75, 82–83, 86, 308, 338, 428.


b) Charakterystyka przemytników ze wzglêdu na miejsce zamieszkania Jednym z ciekawszych aspektów zwi¹zanych z przemytnictwem na terenie powiatu tczewskiego jest pochodzenie geograficzne zatrzymanych przemytników. Okaza³o siê, ¿e mimo braku na tym terenie wczeœniejszych tradycji przemytniczych, szybko zarówno przestêpcy, jak i zwykli mieszkañcy, nie tylko powiatu tczewskiego, ale praktycznie ca³ego województwa pomorskiego, dostrzegli okazjê do szybkiego, nieuczciwego zarobku. Obrazuj¹ to dane zawarte w poni¿szym wykresie. Wykres nr 1. Pochodzenie geograficzne przemytników zatrzymanych przez funkcjonariuszy z Komisariatu Granicznego PP w Tczewie w 1921 r. Źród³o: APG, Komisariat Graniczny PP w Tczewie 1921, Przemytnictwo i kradzie¿e, 43/1, s. 59–75;

Pow. gniewski Pow. starogardzki Pow. tczewski Pow. œwiecki Pow. tucholski Pow. chojnicki Wolne Miasto Gdañsk Pow. bydgoski Pow. Che³mno Woj. warszawskie

82–83; 268; 308; 310; 338; 428.

Wœród zatrzymanych w 1921 r. na terenie powiatu tczewskiego przemytników dominowa³y osoby pochodz¹ce z powiatu starogardzkiego. By³o ich najwiêcej nie tylko wœród przemytników przygodnych, ale te¿ wœród zawodowych – na 5 przemytników tej kategorii zatrzymanych przez tczewsk¹ policjê w 1921 r. a¿ 3 pochodzi³o z powiatu starogardzkiego59. W kolejnych latach w³aœnie ten rejon mia³ siê staæ najwa¿niejszym oœrodkiem, z którego rekrutowali siê przemytnicy. Jeden z raportów policyjnych z czerwca 59

Tam¿e, s. 72, 86.

59


1924 r. okreœla wieœ Zblewo jako wrêcz osadê przemytników, gdzie praktycznie wszyscy mieszkañcy ¿yli tylko z przemytu60. Oczywiœcie nie tylko mieszkañcy powiatu starogardzkiego zajmowali siê przemytem. Na podstawie danych z wykresu widaæ, ¿e kwit³ on we wszystkich nadgranicznych powiatach województwa pomorskiego, wœród których szczególnie wyró¿nia³ siê œwiecki (pochodzi³o z niego a¿ 19 przemytników). W 1921 r. rejon ten sta³ siê centrum przemytu ¿ywnoœci do Wolnego Miasta Gdañska. O rozmiarach tego procederu na tym terenie œwiadczy m.in. fakt, ¿e w czerwcu 1921 r. policjantom z Komisariatu Granicznego w Tczewie uda³o siê ustaliæ listê a¿ 27 mieszkañców jednej tylko wsi, Lniska (pow. œwiecki), zajmuj¹cych siê przemytem mas³a61. Wieœ ta z pewnoœci¹ by³a jednym z g³ównych oœrodków przemytu. Pochodzi³ z niej Bronis³aw Ch., jeden z 5 zatrzymanych 1921 r. przemytników zawodowych62. Wielu przestêpców granicznych rekrutowa³o siê równie¿ z powiatu gniewskiego. Zgodnie z zawartymi w wykresie danymi z 1921 r., z terenu tego pochodzi³o 12 zatrzymanych. Wœród nich wyró¿nia³ siê zatrzymany za przemyt 13 kg mas³a oraz 37 jaj Feliks P. z Opalenia, okreœlany przez tczewsk¹ policjê jako zawodowiec63. Podobna sytuacja mia³a siê utrzymywaæ przez nastêpne lata. W samym tylko 1924 r. Komenda Policji Pañstwowej w Gniewie raportowa³a o zatrzymaniu 39 osób za przemyt papierosów, pieniêdzy oraz srebra na terytorium Wolnego Miasta Gdañska64. Schwytani przemytnicy pochodzili nie tylko z województwa pomorskiego. Czêsto pojawia³y siê osoby z województw warszawskiego czy ³ódzkiego, co przedstawiaj¹ dane zawarte wykresie nr 2, dotycz¹ce przemytników skazanych przez s¹d w Tczewie w 1922 r. Z samego województwa warszawskiego pochodzi³o 11 skazanych. By³y to osoby w wiêkszoœci ukarane za przemyt pieniêdzy. W póŸniejszym czasie tak¿e czêsto dochodzi³o do zatrzymañ osób z terenów Mazowsza czy Ma³opolski, próbuj¹cych przemycaæ pieni¹dze. Miêdzy innymi w 1924 r. za przemyt 225 $ zatrzymano Altera W., kupca z Krakowa, a w 1925 r. Joska D. – kupca z Radomia za próbê przemytu 9 weksli65. Tak du¿a liczba zatrzymanych z tak dalekich rejonów Polski wi¹za³a siê z tym, ¿e próbowali oni dokonywaæ przemytu jad¹c poci¹giem i byli zatrzymani przez odpowiednie s³u¿by na dworcu w Tczewie. 60 61 62 63 64 65

60

APG, Starostwo powiatowe w Starogardzie Gdañskim, Sprawozdania…, 1632/18, s. 120. APG, Komisariat Graniczny…, s. 331. Tam¿e, s. 86. Tam¿e, s. 72. APB, KOPPwT, Wykazy przemytników na terenie Pomorza 1925–1929, 157/382, bs. „Pielgrzym”, nr 26, 28.02.1924; „Pielgrzym”, nr 35, 21.03.1925.


Nie tylko Polacy starali siê wykorzystywaæ dogodne po³o¿enie dworca w Tczewie oraz ca³ego powiatu tczewskiego do przemytu. Wœród zatrzymanych mo¿na by³o spotkaæ obywateli wielu innych pañstw. Wykres nr 2. Pochodzenie geograficzne przemytników skazanych przez S¹d Pokoju w Tczewie w 1922 r.

Niemcy Holandia Wolne Miasto Gdañsk Woj. warszawskie Woj. pomorskie Woj. grodzieñskie Woj. ³ódzkie USA Woj. poznañskie Woj. kieleckie

Źród³o: „Pielgrzym”, nr 1, 03.01.1922; nr 5, 12.01.1922; nr 7, 17.01.1922; nr 11, 26.01.1922; nr 13, 31.01.1922; nr 23, 23.02.1922; nr 36, 25.03.1922; nr 37, 28.03.1922; nr 41, 06.01.1922; nr 44, 13.04.1922 nr 48, 22.04.1922; nr 52, 02.05.1922; nr 108, 12.09.1922.

Zgodnie z danymi zawartymi na wykresach nr 1 i 2, wœród obcokrajowców zatrzymanych za przemyt dominowali obywatele Wolnego Miasta Gdañska oraz Niemcy. Podobn¹ sytuacjê mo¿na zaobserwowaæ w latach 1934–1938, w których obywatele Niemiec stanowili od 64% do 72% zatrzymanych przez Stra¿ Graniczn¹ za przemyt66. Nie powinno to dziwiæ, poniewa¿ byli to najbli¿si s¹siedzi, którzy podobnie jak mieszkañcy powiatu starali siê wykorzystaæ po³o¿enie nadgraniczne do takich celów. W przypadku Wolnego Miasta Gdañska i ca³ego rejonu nadgranicznego województwa pomorskiego miano do czynienia z miejscowoœciami wrêcz wyspecjalizowanymi w przemycie, gdzie istnia³y dobrze zorganizowane gangi. W 1925 r. tak¹ miejscowoœci¹ by³y nadgraniczne Pszczó³ki, w których zgodnie z ustaleniami tczewskiej policji funkcjonowa³y grupy przemytników tytoniu licz¹ce od 30 do 40 osób. Wœród obywateli Niemiec równie¿ by³o wielu dorywczych przemytników, wœród nich Niemcy zatrzymani przez Stra¿ Granicz¹ w marcu 1930 r. Nie doœæ, ¿e ukradli 66

L. Grochowski, dz. cyt., s. 55.

61


¿elazo z fortyfikacji przy by³ym moœcie opaleñskim, a potem starali siê je przemyciæ do Niemiec, to jeszcze próbowali wrêczyæ pogranicznikom ³apówkê67. Puentuj¹c mo¿na powiedzieæ, ¿e wœród przemytników dominowa³y dwie grupy. Do pierwszej nale¿eli mieszkañcy nadgranicznych wsi województwa pomorskiego oraz Wolnego Miasta Gdañska, którzy mimo braku wczeœniejszego doœwiadczenia szybko nauczyli siê wykorzystywaæ now¹ sytuacjê. W drugiej znaleŸli siê pasa¿erowie poci¹gów tranzytowych przeje¿d¿aj¹cych przez dworzec w Tczewie, dla których trasa ta wydawa³a siê najprostsz¹ drog¹ przemytu. Byli wœród nich zarówno mieszkañcy pogranicza, jak i ca³ej praktycznie Polski oraz obywatele innych pañstw.

c) Charakterystyka przemytników ze wzglêdu na zawód Czynnikiem, który w znacz¹cy sposób utrudnia³ zwalczanie przemytu, by³a, co zosta³o ju¿ napomkniête, jego powszechnoœæ – zajmowali siê nim praktycznie wszyscy. Wœród zatrzymanych mo¿na znaleŸæ zarówno bogatego bankiera z Katowic, ukaranego za szmugiel 600 $, 20 000 papierosów oraz 20 kg tytoniu, jak i bezdomnego W³adys³awa G., bez sta³ego miejsca zamieszkania, aresztowanego za przemyt 6000 papierosów oraz 4 kg tytoniu68. Wœród przemytników by³o zapewne wielu miejscowych gospodarzy, podobnych do 43-letniego mê¿czyzny z Czerska, który zmar³ z wyczerpania w pobli¿u Czarnej Wody, kiedy przemyca³ tytoñ z terenu Wolnego Miasta Gdañska. W wyniku œledztwa policyjnego okaza³o siê, ¿e by³ on gospodarzem z dobrej zagrody, posiadaj¹cym ¿onê i dzieci, a wœród s¹siadów uchodz¹cym za spokojnego cz³owieka69. Niestety, wœród przemytników mo¿na by³o równie¿ spotkaæ wielu przedstawicieli osób odpowiedzialnych za ochronê granic. Jak wspomniane zosta³o w poprzednich rozdzia³ach, w 1923 r. kilku policjantów z Komedy Powiatowej w Tczewie zosta³o wydalonych ze s³u¿by za udzia³ w przemycie papierosów70. Nie tylko ci funkcjonariusze splamili swój mundur tym przestêpstwem, wœród zatrzymanych za przemyt znaleŸli siê równie¿ ¿o³nierze Wojska Polskiego. Nale¿a³ do nich zatrzymany na dworcu w Pelplinie kapral Tadeusz P., który usi³owa³ przemyciæ 4000 szt. papierosów oraz 8 kg tytoniu71.

67 68 69 70 71

62

APG, Starostwo na Powiat Kwidzyñski (po lewym brzegu Wis³y) w Gniewie, Sprawozdanie sytuacyjne tygodniowe za okres 01.12.1930., 28/45, s. 22. „S³owo Pomorskie”, nr 224, 26.09.1924; „S³owo Pomorskie”, nr 269, 19.11.1925. „S³owo Pomorskie”, nr 72, 27.03.1925. APB, KOPPwT, Rozkazy Komendanta Okrêgowego Policji Pañstwowej w Toruniu 1922–1926, 157/16, s. 52. „Pielgrzym”, nr 5, 10.01.1925.


Niebezpieczny by³ tak¿e czêsty udzia³ kolejarzy w przemycie. Dziêki nim przemytnicy mogli wykorzystaæ do swoich celów najlepszy œrodek transportu – poci¹gi tranzytowe. Tak¹ czarn¹ owc¹ wœród kolejarzy by³ konduktor wagonu sypialnego kursuj¹cego na trasie Warszawa – Gdañsk, zatrzymany w sierpniu 1923 r. za przemyt 100 kg tytoniu72.

d) Charakterystyka przemytników ze wzglêdu na wiek Wœród przemytników mo¿na by³o spotkaæ osoby w ka¿dym wieku. Mo¿liwoœæ szybkiego zarobku kusi³a zarówno nastolatków, jak i ludzi w podesz³ym wieku, co przedstawia tabela nr 2. Dominowali przedstawiciele 20-, 30-latków, czemu nie nale¿y siê dziwiæ. „Zawód” przemytnika wymaga³ wytrzyma³oœci fizycznej. Dane zawarte w tabeli dotycz¹ terenu ca³ej Polski, ale z pewnoœci¹ mo¿na je odnieœæ do powiatu tczewskiego. Tabela nr 2. Wiek osób zatrzymanych za przemyt w 1934 r. L.p. 1 2 3 4 5 6

Zakres wiekowy poni¿ej 15 lat 15–20 lat 20–30 lat 30–40 lat 40–50 lat powy¿ej 50 lat

Liczba osób 253 3084 9709 5354 2187 1353

Źród³o: L. Grochowski, dz. cyt., s. 55.

III. TOWARY PRZEMYCANE PRZEZ GRANICÊ ORAZ METODY ICH PRZEMYTU 1) Tytoñ a) Skala zjawiska i czynniki wp³ywaj¹ce na wzrost przemytu Wœród towarów przemycanych przez granicê na terenie powiatu tczewskiego z pewnoœci¹ jedno z najwa¿niejszych miejsc zajmuj¹ tytoñ oraz wyroby z niego produkowane, w tym papierosy i cygara. W szmugiel ¿adnego innego produktu 72

„Pielgrzym”, nr 92, 02.08.1923.

63


nie by³y zaanga¿owane tak ogromne si³y i œrodki jak w przypadku w³aœnie tytoniu. Skala tego procederu porównywalna by³a tylko z ówczesnym przemytem narkotyków. Wed³ug obliczeñ Henryka Domiñczaka przemyt tego towaru móg³ stanowiæ nawet 1–2% ca³ej krajowej produkcji tytoniu73. Najwiêksze rozmiary zjawisko to przybra³o w latach 1922–1926. Mo¿na wrêcz mówiæ o powstaniu w tym okresie pierwszej na terenie powiatu tczewskiego zorganizowanej grupy przestêpczej, w sk³ad której obok zwyk³ych przemytników wchodzili policjanci, kolejarze, celnicy, finansjera warszawska i ³ódzka74. Na terenie ca³ej Polski, m.in. w Toruniu, Warszawie oraz £odzi, powstawa³y wówczas ma³e nielegalne fabryczki papierosów produkuj¹ce na czarny rynek towar z tytoniu szmuglowanego z Wolnego Miasta Gdañska75. Przemyt ¿adnego produktu nie os³abia³ tak skarbu pañstwa, jak szmuglowanie tytoniu. Od 1922 r. ca³a produkcja, uprawa oraz sprzeda¿ tego produktu znajdowa³a siê w rêkach Monopolu Pañstwowego, który przynosi³ pañstwu polskiemu znaczne zyski, pomagaj¹ce podreperowaæ zawsze pusty bud¿et. W³aœnie te dochody starali siê uszczupliæ przestêpcy, szmugluj¹c tytoñ z terenu Wolnego Miasta Gdañsk oraz z Niemiec do Polski. Najwa¿niejszym powodem, dla którego proceder ten rozwin¹³ siê w³aœnie w latach 1922–1926, by³a cena produktu. O ile bowiem na terenie Wolnego Miasta Gdañska za kilogram tytoniu p³aci³o siê ok. 6–12 z³, to taka sama iloœæ na terenie Polski kosztowa³a ju¿ 30–40 z³76. Na tak wysok¹ cenê wp³ywa³y ró¿ne czynniki. Jednym z nich by³a trwaj¹ca w 1925 r. wojna celna z Niemcami, po tym jak rz¹d Niemiec w czerwcu uchwali³ zakaz przywozu polskich towarów, ponadto obie strony uchwali³y bardzo wysokie c³a zaporowe77. Sam rz¹d Niemiec wykorzystywa³ w tym okresie przemyt tytoniu do os³abienia gospodarczego pañstwa polskiego. Nie bez przyczyny wiele przedsiêbiorstw niemieckich zajmuj¹cych siê wówczas produkcj¹ tytoniu przestawi³o siê na produkcjê np. papierosów, przeznaczonych do nielegalnego handlu z Polsk¹, w opakowaniach do z³udzenia przypominaj¹cych wyroby polskiego Monopolu Tytoniowego78. Kolejn¹ przyczyn¹ wp³ywaj¹c¹ na wzrost cen tytoniu oraz na zwiêkszenie jego przemytnictwa by³, jak s³usznie zauwa¿yli dziennikarze „S³owa Pomorskiego”, brak tego towaru na terenie ca³ego kraju79. Fabryki zwi¹zane z Monopolem Tytoniowym nie by³y w stanie wyprodukowaæ dostatecznie du¿ej iloœci tytoniu, cygar, papierosów, by zaspokoiæ potrzeby ludnoœci. 73 74 75 76 77 78 79

64

H. Domiñczak, dz. cyt., s. 223. Tam¿e, s. 219. „S³owo Pomorskie”, nr 267, 26.09.1925; „S³owo Pomorskie”, nr 241, 16.10.1924. H.M. Kula, Polska Stra¿…., s. 169. A. Ajenkiel, Od rz¹dów ludowych do przewrotu majowego, Warszawa 1978, s. 371–373. M. Paprocki, Wp³yw stosunków polsko-niemieckich…., s. 8. „S³owo Pomorskie”, nr 241, 16.10.1924.


Nic wiêc dziwnego, ¿e w³aœnie w latach 1922–1926 przemytnictwo tytoniu rozwinê³o siê w powiecie tczewskim w sposób wyj¹tkowy, o czym œwiadcz¹ dane tabeli nr 3 dotycz¹ce zatrzymanego tytoniu w ci¹gu siedmiu miesiêcy 1925 r. W samym tylko maju 1925 r. zatrzymano 75 przemytników i odebrano im ponad 163 000 sztuk papierosów. Tabela nr 3. Zatrzymani przemytnicy tytoniu oraz skonfiskowany szmuglowany towar w niektórych miesi¹cach 1925 r. L.p 1 2 3 4 5 6

Miesi¹c Kwiecieñ Maj Czerwiec Lipiec Wrzesieñ PaŸdziernik

Zatrzymani przemytnicy 33 75 51 35 17 8

Skonfiskowany tytoñ (kg) 147,3 147 107,6 64 196 122

Skonfiskowane papierosy (szt.) 88 900 163 413 70 000 65 350 37 357 13 609

Skonfiskowane cygara (szt.) 1084 2004 937 1349 1426 –

Źród³o: „S³owo Pomorskie”, nr 137, 16.06.1925; tam¿e, nr 161, 15.07.1925; tam¿e, nr 117, 28.05.1925; tam¿e, nr 180, 06.08.1925 ; tam¿e, nr 267, 17.11.1925 ; tam¿e, nr 236, 11.10.1925.

Sytuacja tylko w 1925 r. by³a na tyle powa¿na, ¿e 21 stycznia do Tczewa przyjecha³a specjalna komicja z MSW maj¹ca zaznajomiæ siê z sytuacj¹ na granicy oraz wydaæ specjalne rozporz¹dzenia, które zlikwidowa³yby przemytnictwo na granicy polsko-gdañskiej. W jej sk³ad wchodzili przedstawiciele Ministerstwa Spraw Wewnêtrznych, Izby Skarbowej w Grudzi¹dzu oraz delegat sztabu generalnego80. Tak dobrze zorganizowanego procederu nie mog³y jednak zatrzymaæ ¿adne zarz¹dzenia. Sytuacja mia³a siê uspokoiæ dopiero po 1926 r., w wyniku umocnienia siê polskiej waluty81. Co prawda po 1926 r. polskie s³u¿by zajmuj¹ce siê ochron¹ granicy dalej musia³y zwalczaæ przemytnictwo tytoniu, ale nigdy ju¿ zjawisko to nie przybra³o takich rozmiarów jak w latach 1922–1926. O ile bowiem w latach 1925–1930 skonfiskowano 44 000 kg tytoniu, to np. w latach 1935–1936 liczba ta spad³a do 13 00082.

80 81 82

„Pielgrzym”, nr 13, 29.01.1925. H.M. Kula, Gdañska „dziura celna”. Polscy inspektorzy celni…, s. 60. H. Domiñczak, dz. cyt., s. 223–224.

65


b) Metody przemytu tytoniu na terenie powiatu tczewskiego • Przemyt za pomoc¹ kolei Linia kolejowa by³a jedn¹ z najczêœciej wykorzystywanych przez przemytników dróg do szmuglu tytoniu. Najbardziej zagro¿one by³y te tranzytowe, biegn¹ce przez Tczew z Gdañska do Polski centralnej83. Nie nale¿y siê temu dziwiæ, gdy¿ tras¹ t¹ mo¿na by³o przemyciæ najwiêcej tytoniu. By³a ona wykorzystywana zarówno przez przemytników dorywczych, zazwyczaj podró¿nych usi³uj¹cych nielegalnie wwieŸæ ma³e iloœci tytoniu, np. przemys³owiec z £odzi, u którego podczas rewizji Stra¿ Graniczna znalaz³a 500 gram tytoniu oraz kilkanaœcie cygar84, jak i przemytników zawodowych. Drudzy sprawiali o wiele wiêksze problemy, wykazuj¹c siê znacznie wiêksz¹ pomys³owoœci¹. Ci z nich, którzy byli gorzej zorganizowani, stosowali w przemycie tytoniu metody podobne do tych, których u¿ywali przemytnicy dorywczy, tj. starali siê ukryæ tytoñ w baga¿u podrêcznym, jak pasa¿er z³apany w sierpniu 1923 r. z walizk¹ pe³n¹ papierosów gdañskich85. Nie dziwi wiêc, ¿e w latach 1922–1925 w ci¹gu jednego dnia tylko na jednej stacji, w Mi³ob¹dzu, Kontrola Skarbowa by³a w stanie znaleŸæ u podró¿nych 70 funtów gdañskiego tytoniu86. Jedn¹ z najczêœciej wykorzystywanych metod by³o ukrywanie tytoniu w œcianach wagonów. W maju 1925 r. takie skrytki policja tczewska wykry³a m.in. w poci¹gu poœpiesznym nr 412 do Warszawy – w czterech drewnianych wagonach znaleziono skrzynki, w których schowano sprasowany tytoñ, wiele tego towaru znaleziono równie¿ po odœrubowaniu œcian i przegród wagonów87. Nie tylko w œcianach, ale tak¿e pod dachem poci¹gu schowano tytoñ wykryty latem 1923 r. w wagonach sypialnych poci¹gu Warszawa – Gdañsk. Wed³ug dziennikarzy „Pielgrzyma” metodê t¹ zaczêto stosowaæ, kiedy natrafiono na skrytkê pod schodami wagonów88. Czêsto ukrywano równie¿ tytoñ w produktach przewo¿onych w poci¹gach towarowych. Miêdzy innymi w sierpniu 1924 r. naczelnik ekspedycji towarowej w Zaj¹czkowie znalaz³ 280 kg tytoniu i 14 bali szmat adresowanych do £odzi89. Temu samemu urzêdnikowi w kwietniu 1923 r. uda³o siê wykryæ szmugiel 12 600 83 84 85 86 87 88 89

66

L. Grochowski, dz. cyt., s. 45. „Pielgrzym”, nr 108, 08.09.1934. „Gazeta Gdañska”, nr 181, 15.08.1923. „S³owo Pomorskie”, nr 113, 15.05.1924. „S³owo Pomorskie”, nr 116, 19.05.1925. „Pielgrzym”, nr 90, 28.07.1923; „Pielgrzym”, nr 92, 02.08.1923; Por. APB, IS w Grudzi¹dzu, Sprawy Karno-Skarbowe US w Starogardzie 1923, 105/587, s. 329. „S³owo Pomorskie”, nr 191, 19.08.1924.


pak tytoniu ukrytych w wagonie rzekomo przewo¿¹cym wyroby ¿elazne, których odbiorc¹ mia³a byæ firma z £odzi90. Metoda ta musia³a byæ bardzo popularna wœród przemytników dzia³aj¹cych na pograniczu polsko-gdañskim, skoro w grudniu 1924 r. w podobny sposób usi³owano przemyciæ 50 cetnarów tytoniu, którego odbiorc¹ mia³o byæ dzia³aj¹ce w Warszawie przedsiêbiorstwo Zwi¹zek Kresowy91. Wykorzystywanie do tego procederu legalnie dzia³aj¹cych przedsiêbiorstw od pocz¹tku by³o jedn¹ z popularniejszych metod dzia³ania zorganizowanych grup przemytniczych. Na przyk³ad w kwietniu 1923 r. tczewscy kontrolerzy skarbowi wykryli przemyt tytoniu w dwóch wagonach poci¹gu towarowego z Gdañska. Przewo¿ono go pod przykrywk¹ firmy maj¹cej wszelkie zezwolenia na eksport towarów do Polski92. O wiele bardziej ryzykown¹ dla przemytników metod¹ by³o wyrzucanie towaru z okna podczas jazdy poci¹giem, który potem by³ przechwytywany przez wspólników czatuj¹cych wzd³u¿ torów kolejowych. W sierpniu 1925 r. policji tczewskiej w Zaj¹czkowie uda³o siê skonfiskowaæ 10 kg tytoniu, który próbowano przemyciæ w ten w³aœnie sposób93. Wykrywanie kontrabandy tytoniu szmuglowanej za pomoc¹ kolei stanowi³o, jak widaæ, wyj¹tkowo trudne zadanie dla polskich s³u¿b granicznych. Przechytrzenie przestêpców wymyœlaj¹cych wci¹¿ to nowe metody przemytu wymaga³o ogromnych nak³adów si³, œrodków oraz pomys³owoœci. Mimo tej wytê¿onej pracy szmugiel tytoniu t¹ tras¹ a¿ do 1939 r. by³ ci¹g³ym problemem dla s³u¿b odrodzonego pañstwa. • Przemyt drogami oraz poprzez „zielon¹ granicê” Du¿e znaczenie dla przemytników tytoniu z terenu powiatu tczewskiego mia³ równie¿ szmugiel poprzez tzw. zielon¹ granicê oraz drogami wewn¹trz powiatu tczewskiego, jak te¿ okolicznych powiatów. Trasê tê wykorzystywa³y zorganizowane gangi przemytników i zwykli mieszkañcy pogranicza, chc¹cy tylko dorobiæ. Byli to tacy ludzie jak pewien robotnik rolny, którego zatrzymano na drodze z miechem rzekomo pe³nym ospy94. Po dok³adnej rewizji okaza³o siê, ¿e zamiast otrêbów zbo¿owych w miechu znajdowa³ siê tytoñ95. 90 91 92 93 94 95

„Gazeta Gdañska”, nr 75, 08.04.1923. „Pielgrzym”, nr 153, 20.12.1924. „S³owo Pomorskie”, nr 97, 28.04.1923. „S³owo Pomorskie”, nr 191, 20.08.1925. Ospa tu – karma z otrêbów zbo¿owych. „Pielgrzym”, nr 100, 19.08.1924.

67


Dla bud¿etu pañstwa o wiele groŸniejsi byli jednak przemytnicy zawodowi, zorganizowani w szajki. By³y one bardzo liczne, gdy¿ tylko przeszmuglowanie wiêkszej iloœci tytoniu mog³o przynieœæ wysokie zyski. Dobrym przyk³adem takiej szajki jest grupa rozbita przez policjê tczewsk¹ w paŸdzierniku 1924 r. na odcinku granicy miêdzy Dalwinem a £ukosinem. Liczy³a ona 50 osób, z których 20 uda³o siê z³apaæ. Próbowa³a ona przemyciæ co najmniej 100 000 sztuk papierosów, kilka pude³ek cygar oraz 80 kg tytoniu96. Tak znaczna liczebnoœæ nie powinna dziwiæ, poniewa¿ w sk³ad takiej grupy obok zwyk³ych tragarzy wchodzi³a równie¿ szpica, sprawdzaj¹ca jak wygl¹da ochrona granicy97. Do szajki nale¿a³y te¿ osoby odbieraj¹ce przeszmuglowany towar. W kwietniu 1924 r. jednego z takich kurierów uda³o siê z³apaæ policjantom w okolicach Pelplina, po poœcigu samochodowym trwaj¹cym od Szpêgawska. Zatrzymanym okaza³ siê Wincenty W. z W³oc³awka, a po rewizji w jego samochodzie znaleziono 210 kg tytoniu, 4000 papierosów oraz 900 cygar98. Przyznaæ jednak nale¿y, ¿e dla wiêkszoœci tego typu przemytników „praca”, któr¹ wykonywali, mimo ¿e nielegalna, nie nale¿a³a do ³atwych i przyjemnych. Ca³¹ drogê przebywali oni pieszo, czêsto te¿ musieli przejœæ z terenów Wolnego Miasta Gdañska pieszo nawet do 100 km, co, jak ju¿ wczeœniej zosta³o wspomniane, czasami koñczy³o siê zgonem z wycieñczenia. Grupy tego typu czêsto by³y utrapieniem dla miejscowej ludnoœci. Ich cz³onkowie bowiem podczas drogi dopuszczali siê innych przestêpstw, np. kradzie¿y. W czerwcu 1921 r. na bezczynnoœæ w³adz w tej kwestii skar¿y³y siê osoby mieszkaj¹ce w okolicach Zaj¹czkowa. Przemytnicy byli tak bezczelni, ¿e obrabowali miejscow¹ stacjê kolejow¹ i grozili mieszkañcom99. Obok pieszych przemytników coraz czêstszym „narzêdziem” do przemytu papierosów oraz tytoniu stawa³y siê samochody, w które mo¿na by³o zapakowaæ wiêcej towaru. Jak powa¿ny stawa³ siê ten problem, œwiadczy fakt, ¿e tylko w jednym tygodniu czerwca 1923 r. odnotowano dwa takie przypadki. Najpierw na moœcie w Tczewie kontrola graniczna wykry³a w samochodzie 40 000 papierosów gdañskich, a niewiele póŸniej policja subkowska w zatrzymanym aucie znalaz³a a¿ 44 000 sztuk nielegalnych papierosów100. Podobny sukces tczewska policja odnios³a w lipcu 1925 r., kiedy uda³o siê jej zatrzymaæ samochód nale¿¹cy do Aleksandra B. z Gdañska, jak siê okaza³o – szefa 30-osobowej szajki przemytników tytoniu101. 96 97 98 99 100 101

68

„Pielgrzym”, nr 127, 21.10.1924. H. Domiñczak, dz. cyt., s. 218. „Pielgrzym”, nr 35, 21.03.1925. „Pielgrzym”, nr 71, 14.06.1921. „Gazeta Gdañska”, nr 121, 01.07.1923. „S³owo Pomorskie”, nr 166, 25.07.1925.


Podobnie jak w przypadku przemytników kolejowych, ci, którzy szmuglowali tytoñ drogami powiatów tczewskiego czy starogardzkiego, starali siê ukryæ kontrabandê wœród innych przewo¿onych towarów. Na taki pomys³ wpad³ m.in. syn ober¿ysty z powiatu œwieckiego, który przemycane 5 cetnarów tytoniu ukry³ w workach ze zbo¿em, co jednak odkryli policjanci w Starogardzie102. Jeszcze wiêksz¹ kontrabandê znaleziono u przemytnika, który w tym samym mieœcie wpad³ w lipcu 1925 r. W furmance z meblami próbowa³ on przeszmuglowaæ 6 centarów tytoniu oraz 4000 papierosów103. Rekordzistami w tej statystyce byli z pewnoœci¹ przemytnicy, którzy w czerwcu 1926 r. wozem usi³owali przemyciæ do Polski centralnej a¿ 52 kg tytoniu gdañskiego. Zostali oni jednak z³apani przez policjê w okolicach Skórcza104. Na podstawie przytoczonych przyk³adów widaæ, i¿ przemyt tytoniu poprzez „zielon¹ granicê” drogami powiatów ca³y czas kwit³, nie by³ jednak wykorzystywany w takim stopniu, jak szmugiel za pomoc¹ kolei, który dawa³ mo¿liwoœæ przewiezienia wiêkszej iloœci towaru, w zwi¹zku z czym wiêkszego zarobku.

2) Przemyt artyku³ów spo¿ywczych Kolejnym niepokoj¹cym zjawiskiem, z którym musia³y siê mierzyæ s³u¿by zajmuj¹ce siê ochron¹ granicy z Niemcami oraz Wolnym Miastem Gdañskiem, by³ przemyt ¿ywnoœci. Najwiêksze nasilenie tego problemu mo¿na by³o zaobserwowaæ na pocz¹tku istnienia pañstwa polskiego, w latach 1918–1921105. W tym okresie przemycano praktycznie wszystko, poniewa¿ dziêki ró¿nicy cen miêdzy Polsk¹ a Niemcami proceder ten przemytnikom zawsze przynosi³ zyski. O tym jak wielka by³a skala tego zjawiska, przekonuj¹, moim zdaniem, dane z poni¿szej tabeli, zawieraj¹cej informacje na temat rodzaju oraz iloœci przechwyconych towarów spo¿ywczych przez policjantów z Komisariatu Granicznego w Tczewie do sierpnia 1921 r. Jak widaæ, wœród przemycanych towarów dominowa³y przede wszystkim podstawowe artyku³y spo¿ywcze, np. mas³o czy miêso, bardzo tanie w Polsce, za to uzyskuj¹ce wysokie ceny za granic¹. Nic dziwnego wiêc, ¿e szybko na pograniczu wielu mieszkañców „wyspecjalizowa³o” siê w tego typu procederze i wrêcz ¿y³o tylko z kontrabandy. Dobrym przyk³adem jest tu gospodarz z Linowca Józef K., który w samym tylko 1921 r. przemyci³ 100 szt. byd³a, 50 szt. zabitych œwiñ oraz 4 konie106. 102 103 104 105 106

„Pielgrzym”, nr 36, 24.03.1925. „S³owo Pomorskie”, nr 166, 25.07.1925. „S³owo Pomorskie”, nr 93, 23.04.1926. H. Domiñczak, dz. cyt., s. 210. „Pielgrzym”, nr 48, 22.04.1922.

69


Tabela nr 4. Przemycane artyku³y spo¿ywcze na pograniczu polsko-gdañskim w 1921 r. L.p. 1 2 3 4 5 6 7 8 9

Rodzaj przemycanego towaru Mas³o Miêso Jaja Gêsi M¹ka Ser Szynka S³onina Kaszanka

Iloœæ przemycanego towaru w 1921 r. 684 funty 284,5 funtów 1982 sztuki 6 sztuk 7 funtów 6 funtów 39 funtów 8 funtów 88 funtów

Źród³o: APG, Komisariat Graniczny PP w Tczewie 1921, Przemytnictwo i kradzie¿e, 43/1, s. 59–75; 82–83; s. 268; s. 308; s.310; s.338; s.428.

Problem ten stawa³ siê do tego stopnia powa¿ny, a wywóz tych towarów do tego stopnia op³acalny, ¿e jeszcze w paŸdzierniku 1923 r. starosta tczewski musia³ wydaæ rozporz¹dzenie, w którym ograniczono dodatkowo wywóz artyku³ów spo¿ywczych poza granicê powiatu tczewskiego. Zgodnie z nim jedna osoba w ci¹gu jednego dnia za granicê mog³a wywieŸæ 2 bochenki chleba, 1 funt miêsa, 1 mendel jaj, 2 funty m¹ki, 1 litr mleka, 5 funtów kartofli, 1 funt t³uszczu (mas³a, smalcu). Ka¿de wiêksze iloœci mia³y byæ uznawane za przemyt oraz konfiskowane na rzecz Skarbu Pañstwa107. Tak znaczne nasilenie przemytu artyku³ów spo¿ywczych utrzyma³o siê do 1926 r., kiedy to w wyniku wzmocnienia polskiej waluty kontrabanda ta przesta³a byæ tak bardzo op³acalna. W latach trzydziestych ponownie miano do czynienia z nasileniem przemytu artyku³ów spo¿ywczych. Przedmiotem kontrabandy by³y wówczas jednak nie podstawowe produkty pierwszej potrzeby, ale towary bardziej luksusowe, np. czekolada, której przemyt kilkukrotnie udaremnili stra¿nicy graniczni z Tczewa w 1934 r.108, czy trudniej dostêpne owoce egzotyczne. Towar ten w kolejnych latach coraz czêœciej stawa³ siê przedmiotem przemytu. Na przyk³ad w 1934 r. Stra¿ Graniczna na granicy z Wolnym Miastem Gdañskiem zatrzyma³a a¿ 968 kg tego typu produktów. PóŸniej liczba ta spad³a do 646,6109. O przemycie tego towaru wspominaj¹ równie¿ raporty policyjne z Tczewa. Mo¿na w nich m.in. 107 108 109

70

„S³owo Pomorskie”, nr 249, 30.10.1923. „S³owo Pomorskie”, nr 240, 19.10.1934; „S³owo Pomorskie”, nr 238, 17.10.1934; „S³owo Pomorskie”, nr 202, 05.09.1934. Źród³o: AAN, KG Stra¿y Granicznej, Ochrona granic – walka z przestêpstwami karno-skarbowymi sprawozdania 1936, 24/35, s. 54.


przeczytaæ, ¿e w maju 1930 r. na dworcu zatrzymano dwóch przemytników pomarañczy110. • Przemyt za poœrednictwem kolei Do przemytu artyku³ów spo¿ywczych praktycznie stosowano takie same metody jak w przypadku nielegalnego wywozu innych towarów. Przede wszystkim kolej. By³a ona wykorzystywana zarówno przez zwyk³ych przemytników przygodnych, usi³uj¹cych przemyciæ drobne iloœci miêsa, mas³a czy np. butelki œmietany, jak i przez zorganizowane szajki przemytników, jak np. wykryta w 1921 r. przez policjê z Tczewa 27-osobowa grupa przemytników ze wsi Liniska z powiatu œwieckiego, zajmuj¹ca siê przemytem mas³a. By³o ono ukrywane w koszykach z narzêdziami przez mieszkañców wsi, który pracowali w Wolnym Mieœcie Gdañsku, a do pracy doje¿d¿ali w³aœnie kolej¹111. Czêœæ przemytników próbowa³a ukrywaæ nielegalne towary na sobie. Post¹pi³a tak zatrzymana na dworcu kolejowym w Tczewie w paŸdzierniku 1934 r. Maria R. z Bydgoszczy, która pod sukienk¹ mia³a schowane m.in. 2 kg czekolady112. Bardzo czêsto i w ten proceder zamieszani byli kolejarze i policjanci po obu stronach granicy. Czêsto by³y to osoby na wy¿szych stanowiskach. Miêdzy innymi w 1921 r. za wysy³kê do W³oc³awka wczeœniej skonfiskowanej m¹ki zatrzymany zosta³ naczelnik stacji w Opaleniu113. Sami policjanci oczywiœcie te¿ mieli „czarne owce” w swoich szeregach. W 1921 r. za przemyt miêsa do WMG aresztowany zosta³ posterunkowy Sz. z Tczewa z urzêdnikiem kolejowym. Obaj zostali skazani za dzia³alnoœæ na rzecz jednego z kupców gdañskich114. Nie tylko polscy kolejarze i policjanci próbowali nielegalnie zarobiæ na przemycie artyku³ów spo¿ywczych. W 1923 r. za przemyt 5 funtów soli kuchennej zatrzymano szeregowego Policji Gdañskiej115. Nie by³y to jednak jedyne metody przemytu za pomoc¹ kolei. Podobnie jak w przypadku tytoniu, przemytnicy starali siê wywieŸæ wiêksze iloœci kontrabandy poprzez oszustwa w certyfikatach wywozowych, przez co w wagonach opuszczaj¹cych Polskê znajdowa³ siê inny towar ni¿ deklarowany. Na trop tego typu afery wpad³a w 1923 r. policja tczewska. Aresztowano wtedy fa³szerzy certyfikatów, 110 111 112 113 114 115

APG, Starostwo Powiatowe w Tczewie, Sprawozdania sytuacyjne 1930–1931, 26/22, s. 114. APG, Komisariat Graniczny…, s. 341. „S³owo Pomorskie”, nr 240, 19.10.1934. APG, Starostwo na powiat kwidzyñski (na lewym brzegu Wis³y) w Gniewie, Sprawozdania sytuacyjne 1921–1922, 28/35, s. 13. APG, Komisariat Graniczny…, s. 373–375, s, 397. IS w Grudzi¹dzu, Sprawy Karno-Skarbowe…, s. 17.

71


którzy dziêki temu oszustwu chcieli przemyciæ do Anglii a¿ osiem wagonów jaj o wartoœci 6 miliardów marek polskich. W aferê tê zamieszanych by³o wielu kolejarzy oraz handlowców116. • Przemyt poprzez „zielon¹ granicê” Kolejnym kana³em wykorzystywanym do przemytu artyku³ów spo¿ywczych by³a, podobnie jak w przypadku tytoniu, tzw. zielona granica. W szczególnoœci w latach 1920–1921 drogami powiatów tczewskiego, starogardzkiego, gniewskiego czy œwieckiego usi³owano wwoziæ nielegalnie ¿ywnoœæ na teren Wolnego Miasta Gdañska. O problemach z tego typu kontraband¹ czêsto pisa³a prasa z powiatów tczewskiego czy starogardzkiego. W tym ostatnim czêsto informowano o zatrzymaniu osób podczas próby przemytu. Miêdzy innymi na trasie Bobowo – Grabowo skonfiskowano 36 funtów. wieprzowiny, 90 jaj oraz 10 funtów mas³a117. Rejon ten musia³ byæ wyj¹tkowo zagro¿ony przemytem, skoro w tym samym okresie skonfiskowano trzem osobom z Bobowa a¿ 235 funtów miêsa oraz 27 funtów mas³a118. Jak ju¿ wspomina³em, równie powa¿ne problemy w zwalczaniu przemytu mieli policjanci z powiatu tczewskiego. Czêsto wykorzystywan¹ tras¹ przemytu nie tylko ¿ywnoœci, ale i tytoniu by³a tutaj droga w okolicach Mi³ob¹dza, w raportach policyjnych zwana zakazan¹ drog¹. W 1921 r. zatrzymano na niej przemytnika, który usi³owa³ wywieŸæ za granicê 71 kg miêsa119. To tylko jeden z wielu przyk³adów. Jedn¹ z przeszkód uniemo¿liwiaj¹cych skuteczn¹ walkê z przemytnikami ¿ywnoœci na terenie powiatu tczewskiego by³a ich wspó³praca z innymi przestêpcami. W 1920 r. osoby zajmuj¹ce siê kontraband¹ wspó³pracowa³y z nielegalnymi ubojniami œwiñ. W tym okresie policja tczewska zaobserwowa³a a¿ 16 przypadków, kiedy miêso z nielegalnego uboju by³o szmuglowane na teren Wolnego Miasta Gdañska120. Podobnie w 1921 r. zatrzymano rzeŸnika z Subków za kradzie¿ dwóch koni, które potem usi³owa³ przemyciæ za granicê121. Generalnie jednak w omawianym czasie czêœciej ni¿ „zielon¹ granicê” do przemytu wykorzystywano poci¹gi zmierzaj¹ce z Polski centralnej do Gdañska. Podobnie rzecz mia³a siê w latach póŸniejszych, kiedy zwyk³e produkty ¿ywnoœciowe coraz rzadziej by³y przedmiotem przemytu. Bywa³o jednak, ¿e przez 116 117 118 119 120 121

72

„S³owo Pomorskie”, nr 211, s. 5. APG, Starostwo Powiatowe w Starogardzie Gdañskim, Sprawozdania sytuacyjne…, s. 47 1632/18. Tam¿e, s. 45. APG, Komisariat Graniczny…, s. 107. APG, Starostwo Powiatowe w Tczewie, Sprawozdania sytuacyjne 1920–1929, 26/21, s. 1 APG, Komisariat Graniczny…, s. 53.


„zielon¹ granicê” na teren polski usi³owano wwieŸæ towary bardziej luksusowe. W 1935 r. by³y nim z pewnoœci¹ dro¿d¿e. O ile bowiem za 1 kg tego produktu w Niemczech p³aci³o siê w 1934 r. oko³o 1 marki (w przeliczeniu ok. 2 z³), to w Polsce trzeba by³o zap³aciæ od 4 do 5 z³otych, czyli 2 razy wiêcej122. We wrzeœniu 1935 r. na tej ró¿nicy cen postanowi³ zarobiæ Feliks L. z powiatu dzia³dowskiego. Usi³owa³ on wwieŸæ do Polski i sprzedaæ ten w³aœnie produkt, co jednak mu siê nie uda³o, bo zosta³ zatrzymany przez policjê z Tczewa przy pomocy psa Milona123.

3) Przemyt ludzi W latach 1920–1939 przez granicê na terenie powiatu tczewskiego usi³owa³y siê przedostaæ – najczêœciej na Zachód – ró¿ne grupy ludnoœci. Najczêœciej byli to obywatele polscy narodowoœci ¿ydowskiej, którzy uciekali z Polski w poszukiwaniu lepszego zarobku b¹dŸ przed poborem do wojska. Z diametralnie inn¹ sytuacj¹ miano do czynienia na terenie powiatu tczewskiego latem 1939 r. Wtedy to Polska sta³a siê celem dla osób uciekaj¹cych z Niemiec z powodów politycznych. Co ciekawe, byli to nie tylko uciekaj¹cy przez przeœladowaniami ¯ydzi, ale te¿ np. Czesi. W lipcu i w sierpniu 1939 r. z poci¹gów tranzytowych przeje¿d¿aj¹cych przez Tczew uciek³o ok. 50 osób tej narodowoœci, wiezionych na roboty przymusowe do Prus Wschodnich124. Wszystkie one w swoich relacjach opisywa³y z³e warunki w jakich mia³y pracowaæ i mieszkaæ w Niemczech. W tym samym okresie do Tczewa uciek³o równie¿ 5 dezerterów z Armii Niemieckiej125. Podobnie jak w czasach obecnych, tak i w dwudziestoleciu miêdzywojennym pewn¹ czeœæ przemycanych osób stanowi³y kobiety, najczêœciej pochodz¹ce z ubogich rodzin ¯ydówki. Porywane by³y lub w ró¿ny sposób wabione obietnic¹ dobrze p³atnej pracy, a nastêpnie sprzedawane do domów publicznych w Argentynie. W tym okresie w³aœnie z Polski pochodzi³o wiêkszoœæ prostytutek z domów publicznych w Buenos Aires; na kobiety zajmuj¹ce siê t¹ profesj¹ zaczêto nawet tam mówiæ Las Polacas126. Proceder ten przynosi³ jego organizatorom znaczne zyski. Jedna tylko, dzia³aj¹ca w Warszawie, filia argentyñskiej organizacji Ciwi 122 123 124 125 126

H. M. Kula, Stra¿…, s. 169. „Pielgrzym”, nr 99, 17.08.1935. „Pielgrzym”, nr 84, 15.07.1939; „Pielgrzym”, nr 95, 10.08.1939; „Pielgrzym”, nr 97, 12.08. 1939. „Pielgrzym”, nr 87, 22.07.1939. M. Pi¹tkowska, ¯ycie przestêpcze w przedwojennej Polsce. Grandesy. Kasiarze. Brylanty, Warszawa 2012, s. 351.

73


Migdal, do której w samej Argentynie nale¿a³o ok. 3000 domów publicznych, rocznie zarabia³a 50 000 000 dolarów127. Osoby uciekaj¹ce z kraju z powodów politycznych i gospodarczych usi³owa³y przekraczaæ granicê na w³asn¹ rêkê, co czêsto koñczy³o siê ich aresztowaniem. W samym tylko 1930 r. na terenie powiatu tczewskiego zatrzymano z tego powodu 46 obywateli polskich128. Czasami osoby takie korzysta³y z „us³ug” kolejarzy lub innych urzêdników. W 1933 r. Stra¿y Granicznej uda³o siê zatrzymaæ niemieckiego maszynistê, który próbowa³ wywieŸæ z Polski ukryt¹ w lokomotywie dziewczynê. Zosta³ za to skazany na tydzieñ aresztu129. O wiele niebezpieczniejsze dla porz¹dku i bezpieczeñstwa pañstwa by³y jednak osoby, które na w³asn¹ rêkê porywa³y dziewczêta w celu ich wywozu za granicê. Nale¿a³a do nich z pewnoœci¹ Tekla Z., która w 1930 r. porwa³a i wywioz³a do Gdañska dziewczynkê z Radostowa. Dziêki szybkiej akcji policji uda³o siê j¹ przed wywozem do Argentyny uratowaæ, a sprawczyniê aresztowaæ130. Z kolei w paŸdzierniku 1923 r. dosz³o do próby przemytu 9-letniej dziewczynki z Tczewa. Porywaczka usi³owa³a j¹ wywieŸæ do Gdañska poci¹giem, ale zosta³a zatrzymana przez polskich stra¿ników celnych131. W okresie miêdzywojennym porwania stanowi³y dla handlarzy „¿ywym towarem” jedno z g³ównych Ÿróde³ pozyskiwania m³odych dziewcz¹t132.

a) Zorganizowane grupy przestêpcze zajmuj¹ce siê przemytem ludzi na terenie powiatu tczewskiego Strukturê grup przestêpczych zajmuj¹cych siê przemytem przez granicê ludzi mo¿na dobrze poznaæ dziêki raportom policyjnym przechowywanym w Archiwum Akt Nowych w Warszawie. NajgroŸniejsz¹ z nich by³ z pewnoœci¹, maj¹cy siedzibê w Gdañsku, gang kierowany przez Maksa Myszkina – agenta linii hambursko-amerykañskich, nie posiadaj¹cego koncesji w Polsce133. W omawianym okresie Myszkin by³ jednym z g³ównych punktów przerzutowych przemycanych na Zachód ludzi134. 127 128

129 130 131 132 133

74

Tam¿e, s. 348 Starostwo na Powiat Kwidzyñski (na lewym brzegu Wis³y)w Gniewie, Sprawozdania sytua-cyjne…., 28/29, s. 262, 269. 287, 293, 299, 309. 363, 370–371, 373–375, 379. 385, 392, 395. „S³owo Pomorskie”, nr 5, 02.09.1933. Starostwo na Powiat Kwidzyñski (na lewym brzegu Wis³y)w Gniewie, Sprawozdania sytuacyjne…., s. 323. „S³owo Pomorskie”, nr 238, 17.10.1923. M. Pi¹tkowska, dz. cyt., s. 343. AAN, KG PP w Warszawie, Fa³szerstwa paszportów zagranicznych, korespondencja, sprawozdania z dochodzeñ, notatki, fotografie, fotokopie paszportów, kwestionariusze, 1929, 349/94, s. 20.


Grupa ta zajmowa³a siê przemytem g³ównie poborowych oraz przestêpców poszukiwanych w Polsce czy Niemczech. Za pomoc w przemyceniu ich przez granicê musieli oni p³aciæ od ok. 60 $ do 110 $135. Nie byli to jedyni ludzie przerzucani za granicê przez tê szajkê. Jej cz³onkowie, zgodnie z ustaleniami policji, pomagali równie¿ agentom niemieckiego wywiadu136, a tak¿e w wywozie dziewcz¹t do domów publicznych w Buenos Aires. Z Myszkinem wspó³pracowa³o kilku w³aœcicieli restauracji oraz hoteli na terenie Wolnego Miasta Gdañska. Miejsca te s³u¿y³y zarówno za meliny dla osób, które ju¿ przekroczy³y granicê polsko-gdañsk¹ i czeka³y na dalszy transport na Zachód (Europy lub za ocean), jak i tajne wytwórnie fa³szywych paszportów, wiz oraz dowodów osobistych. Do najbardziej znanych takich lokali nale¿a³ hotel Szaffera137. W póŸniejszym okresie podobn¹ z³¹ s³aw¹ okryty zosta³ Hotel Maya w Gdañsku, którego w³aœciciel nale¿a³ do szajki Myszkina138. W jej sk³ad wchodzi³y równie¿ gangi przemytników oraz fa³szerzy z Warszawy, £odzi i innych miast Polski centralnej. Ich zadaniem by³ werbunek chêtnych do ucieczki za granicê oraz przemycanie ich do Gdañska, gdzie – w konkretnych w lokalach – mogli nimi siê zaj¹æ ludzie Myszkina. Szajki te posiada³y równie¿ lokale konspiracyjne na terenie Warszawy, £odzi, a gang Chajma Bejgelmanna prowadzi³ tajne hotele na terenie Tczewa139. Z grup¹ Myszkina powi¹zany by³ te¿ gang Stawki Lejbko, zajmuj¹cy siê wywozem dziewcz¹t przez Tczew do Gdañska i dalej do Ameryki Po³udniowej. Obok przemytników i werbowników wa¿n¹ rolê w tego typu gangach pe³nili fa³szerze paszportów i innych dokumentów osobistych. Najczêœciej kupowano oryginalne paszporty od ich pierwotnych w³aœcicieli, które potem by³y przerabiane tak, ¿e mog³y byæ wykorzystane powtórnie przez osoby nielegalnie przekraczaj¹ce granicê. Dzia³aj¹ce w ten sposób gangi zosta³y rozbite przez policjê tczewsk¹ w 1933 oraz 1938 r. W tym przypadku przestêpcy kupowali paszporty od duñskich i norweskich marynarzy, a nastêpnie odsprzedawali je chêtnym do przekroczenia granicy140.

134 135 136 137 138 139

140

M. Pi¹tkowska, dz. cyt., s. 350. AAN, KG PP w Warszawie, Fa³szerstwa paszportów….., s. 21; tam¿e, s. 28. Tam¿e, s. 20. Tam¿e, s. 20. „Pielgrzym”, nr 13, 29.01.1938. AAN, KGPP. Wydz III Personalny, Referat dyscyplinarny, Dzia³alnoœæ Komisji Dyscyplinarnych dzia³aj¹cych przy komendantach wojewódzkich PP ds. Zwolnionych, zdegradowanych i wydalonych ni¿szych f-uszy PP po wejœciu Rozporz¹dzenie Prezydenta RP z dnia 06-03-1929 r w sprawie PP 1929. 349/1178, s. 269. „S³owo Pomorskie”, nr 299, 30.12.1933; „Pielgrzym”, nr 13, 29.01.1938.

75


Nieco inne sposoby, w szczególnoœci jeœli chodzi o za³atwianie fa³szywych wiz, mia³ gang Myszkina, dysponuj¹cy szerokimi kontaktami w Warszawie. Wœród ludzi op³acanych przez tê szajkê znaleŸli siê m.in. polski urzêdnik zatrudniony w biurze paszportowym oraz konsul belgijski. Pomagali oni uzyskiwaæ fa³szywe wizy i w fa³szowaniu paszportów. Nie byli to jedyni funkcjonariusze publiczni przekupieni przez gang Myszkina. Na liœcie jego p³ac znajdowa³o siê równie¿ wielu pracowników policji kryminalnej z WMG oraz policjantów z Komisariatu Granicznego Policji Pañstwowej w Tczewie. Skalê korupcji uda³o siê wykryæ w 1929 r., kiedy dosz³o do wielkiej wpadki gangu Chajma B., którego syn Tajloch zosta³ aresztowany 19 maja 1929 r. podczas próby przemytu jednego poborowego141. Do jeszcze wiêkszej wpadki gangu, tym razem Myszkina, dosz³o w sierpniu i wrzeœniu 1929 r.; zatrzymano wtedy ³¹cznie 17 osób142. W³aœnie dziêki tym aresztowaniom oraz zeznaniom œwiadków uda³o siê odtworzyæ strukturê grupy. Na jaw te¿ wysz³a smutna prawda o korupcji wœród policjantów Komisariatu Granicznego PP w Tczewie. W wyniku œledztwa 12 czerwca 1929 r. za przyjmowanie ³apówek oraz pomoc przemytnikom aresztowani zostali przod. Jan G., post. s³. œledczej Bernard C., przod. Józef G., post. s³. œledczej Ignacy D.143. Ostatecznie ze s³u¿by dyscyplinarnie wydalono przod. Jana G. oraz post. s³u¿by œledczej Bernarda C.144. Pozostali musieli opuœciæ s³u¿bê w trybie normalnym, jako osoby niegodne zaufania145. Na podstawie powy¿szych wydarzeñ przeœledziæ mo¿na, w jaki sposób dokonywa³ siê przemyt ludzi na terenie powiatu tczewskiego. Zgodnie z zeznaniami œwiadków, co kilka dni Chaim B. kierowa³ do syna Tajlocha grupê osób chêtnych do przekroczenia granicy, a ten, do momentu przekroczenia granicy, ukrywa³ je w tajnych hotelach i mieszkaniach. Po uregulowaniu rachunków umawia³ siê z przod. Janem G., który otrzymywa³ od 10 $ za ka¿dego poborowego oraz 5 $ za innego przemycanego; pieniêdzmi tymi dzieli³ siê z reszt¹ wspólników. Przemycane osoby kierowane by³y do poczekalni dworcowej, gdzie przy pomocy G. oraz C. przechodzi³y kontrolê graniczn¹. Odbywa³a siê ona bez problemu, gdy¿ przod. G., jako dy¿urny, mia³ prawo przepuszczaæ osoby, u których brak by³o wszystkich formalnoœci146. PóŸniej poci¹giem przemycani dostawali siê do Gdañska, gdzie odbierali ich ludzie Myszkina. Kolejnym przystankiem by³ prawdopodobnie Hamburg, a po nim np. kraje Ameryki Po³udniowej i Pó³nocnej. 141 142 143 144 145 146

76

AAN, KGPP. WYDZ III PERSONALNY, Referat dyscyplinarny…, s. 269. AAN, KG PP w Warszawie, Fa³szerstwa paszportów….., s. 20, 25. AAN, KGPP. WYDZ III PERSONALNY, Referat dyscyplinarny…, s. 269–270. Tam¿e, s. 267–268. Tam¿e, s. 273. AAN, KGPP. WYDZ III PERSONALNY, Referat dyscyplinarny…, s. 269–270.


Szajka Myszkina funkcjonowa³a w ten sposób do 1929 r., kiedy to, w wyniku zagro¿enia przez policjê oraz zlikwidowania najwa¿niejszego szlaku przerzutowego, centrala gangu przenios³a siê do Królewca. Stworzono wówczas nowe szlaki przemytnicze, m.in. przez Warszawê – Grodno – Prostki – do samego Królewca, a tak¿e na Górnym Œl¹sku, z Warszawy przez Sosnowiec i Katowice147. Niemniej jednak a¿ do 1939 r. przemyt ludzi przez granicê stanowi³ powa¿ny problem dla polskich s³u¿b granicznych. Miejsce gangu Myszkina zajê³y bowiem inne. • Przemyt narkotyków W latach 1920–1939 przemyt narkotyków oraz narkomania nie by³y tak powa¿nymi problemami dla organów zajmuj¹cych siê ochron¹ bezpieczeñstwa pañstwa polskiego jakimi s¹ w czasach obecnych. Niemniej problem ten w tym czasie istnia³. Coraz czêœciej na terytorium Polski mia³y miejsce przypadki œmierci z powodu przedawkowania narkotyków. W samej Warszawie w 1934 r. policja zarejestrowa³a 250 narkomanów148. Plaga ta nie omija³a mniejszych miast, jak Tczew. W czerwcu 1935 r. zmar³ z tego powodu jeden z mieszkañców miasta, rotmistrz S149. Nic wiêc dziwnego, ¿e niemal od pocz¹tku istnienia niepodleg³ego bytu w³adze pañstwowe stara³y siê zwalczaæ to zagro¿enie. Ju¿ w 1922 r. Polska przyst¹pi³a do Miêdzynarodowej Konwencji Opiumowej. Sygnatariusze tej umowy, podpisanej 23 stycznia 1912 r., zobowi¹zali siê zwalczaæ nielegalny przywóz, wywóz i handel narkotyków, oraz wydaæ w swoich krajach odpowiednie przepisy maj¹ce zapobiegaæ temu procederowi150. W Polsce wiêkszoœæ spraw zwi¹zanych z handlem, przywozem i wywozem substancji odurzaj¹cych mia³a regulowaæ ustawa z dnia 22 czerwca 1923 roku w przedmiocie substancji i przedmiotów odurzaj¹cych. Zgodnie z ni¹ przemyt narkotyków by³ traktowany jako wystêpek zagro¿ony kar¹ od tygodnia do jednego roku pozbawienia wolnoœci oraz grzywn¹ od 50 000 do 5 000 000 marek i konfiskat¹ przemycanego towaru. Aptekarzom zamieszanym w ten proceder grozi³a kara pozbawienia prawa do wykonywania zawodu151. 147 148 149 150

151

AAN, KG PP w Warszawie, Fa³szerstwa paszportów…, s. 58. R. Dzieszycki, Szpicbródka i inni. Historie œwiata przestêpczego, Warszawa 1994, s. 203. „S³owo Pomorskie”, nr 139, 18.06.1935. Oœwiadczenie rz¹dowe z dnia 22 grudnia 1922 roku w przedmiocie przyst¹pienia Rzeczypospolitej do Miêdzynarodowej Konwencji Opiumowej podpisanej w Hadze dnia 23 stycznia 1912 roku i do protoko³u zamkniêcia III Konferencji Opiumowej podpisanego w Hadze dnia 23 czerwca 1914 roku. (Dz. U. 1923 nr 9 poz. 55). Ustawa z dnia 22 czerwca 1923 roku w przedmiocie substancji i przedmiotów odurzaj¹cych (Dz. U. 1923 nr 72 poz. 559).

77


Kary te nie mog³y zniechêciæ przestêpców do zaprzestania dzia³alnoœci – zyski jakie mo¿na by³o osi¹gn¹æ dziêki handlowi narkotyków by³y znaczne i je przewy¿sza³y. W 1934 r. czarnorynkowa cena za gram heroiny wynosi³a 30 z³p, taka sama iloœæ morfiny kosztowa³a 20 z³p, a kokainy 18 z³p152. Nic dziwnego, ¿e rynek narkotyków ca³y czas rozwija³ siê, a ich przemyt by³ coraz powa¿niejszym problemem. Przemytnicy czêsto posiadali zak³ady chemiczne, a tak¿e flotylle statków153. Narkotyki sprowadzane by³y najczêœciej z Ba³kanów, Czechos³owacji oraz Niemiec, gdzie – podobnie jak w przypadku handlu ¿ywym towarem – jednym z wa¿niejszych centrów by³ port w Hamburgu154. Dostawcami narkotyków czêsto byli równie¿ aptekarze, nielegalnie sprzedaj¹cy zapasy ró¿nych substancji odurzaj¹cych, kupionych oficjalnie do celów leczniczych155. Na terenie powiatu tczewskiego najczêœciej zatrzymywano podró¿uj¹cych kolej¹ kurierów, którzy usi³owali przemyciæ ukryte w ubraniu narkotyki. Taka sytuacja wydarzy³a siê m.in. w maju 1923 r. Zatrzymano wówczas ¯yda maj¹cego przy sobie a¿ 6 kg kokainy156. Najwiêkszym jednak sukcesem policji i Stra¿y Granicznej w zwalczaniu przemytu narkotyków by³o rozbicie w 1934 r. gangu Józefa W., mistrza piekarskiego ze Starogardu Gdañskiego. Zajmowa³ siê on przemytem oraz rozprowadzaniem narkotyków na terenie powiatów tczewskiego i starogardzkiego. W sk³ad szajki wchodzi³o oprócz herszta co najmniej 5 osób, w tym rolnicy z powiatu starogardzkiego oraz woja¿erka lekarstw bydlêcych157. Narkotyki, w szczególnoœci opium oraz kokainê, kupowano od marynarzy greckich w Gdañsku, przemycano kolej¹, a rozprowadzano przy pomocy pozosta³ych cz³onków szajki158. Sam Józef W. wpad³ dziêki prowokacji przygotowanej przez Stra¿ Graniczn¹. W dniu 30 grudnia zg³osi³ siê do niego przebrany za ¯yda agent policyjny, udaj¹cy przemytnika narkotyków, i zaproponowa³ wspólny interes. Razem pojechali na dworzec w Tczewie. Tam herszt bandy wyczu³ prowokacjê i usi³owa³ zbiec, ale zosta³ zatrzymany przez tajnego agenta i innych funkcjonariuszy. W wyniku rewizji osobistej znaleziono u niego funt opium o wartoœci 3000 z³p. Razem z nim aresztowano jego szofera, zwolnionego póŸniej z braku dowodów159.

152 153 154 155 156 157 158 159

78

R. Dzieszycki, dz. cyt., s. 206. Tam¿e, s. 212–213. Tam¿e. s. 209. Tam¿e, s. 201. „S³owo Pomorskie”, nr 102, 05.05.1923. „S³owo Pomorskie”, nr 9, 13.01.1934. „S³owo Pomorskie”, nr 2, 04.01.1934. „S³owo Pomorskie”, nr 5, 09.01.1934.


Zakoñczenie Przestêpczoœæ przemytnicza przez ca³y okres istnienia II Rzeczypospolitej by³a powa¿nym problemem, z którym musia³y zmagaæ siê wszystkie s³u¿by zajmuj¹ce siê ochron¹ granic na terenie powiatu tczewskiego. Szczególn¹ rolê pe³ni³ tu Tczew, przez swoje strategiczne po³o¿enie bêd¹cy jednym z najwa¿niejszych oœrodków przemytu. Procederem tym zajmowali siê zarówno dorywczy przemytnicy, jak i zorganizowane grupy. Mo¿na wrêcz stwierdziæ, ¿e okresie tym na terenie powiatu powsta³y pierwsze mafijne, w rozumieniu wspó³czesnym, grupy. Walka z przemytem wymaga³a ogromnego zaanga¿owania si³ i œrodków ze strony wszystkich s³u¿b zajmuj¹cych siê ochron¹ granic, do tego wi¹za³a siê z bolesnymi stratami. Niemniej nale¿y stwierdziæ, ¿e funkcjonariusze Policji Pañstwowej, Stra¿y Granicznej, Stra¿y Skarbowej wype³niali swoje obowi¹zki z nale¿ytym zaanga¿owaniem, staj¹c siê symbolem odrodzonego pañstwa polskiego.

79


Leszek Muszczyñski

Machandel – ¿u³awski rarytas z Nowego Dworu Gdañskiego na kociewskich sto³ach „Gdañskim napojem narodowym” w 1897 r. uznany zosta³ produkt firmy Stobbe z Nowego Stawu – ja³owcówka Machandel, któr¹ pito wed³ug ustalonych przez degustatorów sposobów. Jeszcze dzisiaj na pchlich targach mo¿na czasem spotkaæ stare butelki tej firmy. Œwiadcz¹ one o jej znaczeniu i przywi¹zaniu klientów. Firma Stobbe powsta³a na pocz¹tku XVIII w. W roku 1714 Cornelius Gronau otrzyma³ na w³asnoœæ od ksiêcia Jakuba, syna króla polskiego Jana III Sobieskiego, parcelê po³o¿on¹ nad rzek¹ Tug¹, w ma³ym ¿u³awskim miasteczku ko³o Gdañska. Jej w³aœciciel móg³ na niej mieszaæ i destylowaæ koniak z zio³ami, jednak¿e bez prawa destylowania samego koniaku. Aby rozszerzyæ konkurencjê, Gronau musia³ korzystaæ z us³ug innego gorzelnika, Izaaka Wiebe. Wkrótce pomiêdzy wspólnikami powsta³ konflikt o prawo do nazewnictwa i podzia³u zysków. Spór zakoñczy³ siê sprzedaniem ca³ej firmy najpierw Johannowi Donnerowi w 1763 r., a ten trzy lata póŸniej odsprzeda³ j¹ mennonicie holenderskiemu Peterowi Stobbe (1751–1823) – prapradziadkowi ostatniego w³aœciciela destylarni Bernarda Stobbego. Ten¿e zaraz wykupi³ prawo destylowania alkoholu od ówczesnego króla polskiego Augusta III i rozpocz¹³ produkcjê ja³owcówki wed³ug starej receptury przywiezionej z Holandii. Trunek ten nazwa³ „Machandel”. Rozbudowa³ dotychczasowe za³o¿enie starej destylarni i zbudowa³ dwupiêtrowy dom szachulcowy. Jednak¿e po¿ar w 1804 r. zniszczy³ fabrykê. Dopiero po wykupieniu kilku okolicznych domów w Nowym Dworze Gdañskim za³o¿y³ now¹ fabrykê. A w piwnicach domu przy rynku o numerze 1 zainstalowa³ destylarniê, która dzia³a³a do koñca II wojny œwiatowej. Firma Stobbe szybko zyska³a uznanie i rozg³os w okolicy poprzez wypracowanie nowej marki, co spowodowa³o zwiêkszenie jej dochodów i produkcji spirytualiów ¿u³awskich. Po 50 latach szefowania firm¹ jej pierwszy w³aœciciel, Peter Stobbe, umar³ w 1823 r. Dalszym prowadzeniem przedsiêbiorstwa zajmowa³ siê jego syn – Hermann Stobbe (1790–1867). Rodzina Stobbe zaczê³a byæ znacz¹c¹ na ¯u³awach Wiœlanych, i to do tego stopnia, ¿e uroczyœcie podejmowa³a przeje¿d¿aj¹cego przez Nowy Dwór 27 sierpnia 1844 r. króla pruskiego – Fryderyka Wilhelma IV, który poczêstowany zosta³ kieliszkiem ja³owcówki. Taka reklama spowodowa³a, ¿e skromna fabryczka, nie spe³niaj¹ca aspiracji jej za³o¿ycieli, musia³a zostaæ ponownie rozbudowana.

80


81

Ze zbiorów autora

W 1862 r. powsta³a fabryka z prawdziwego zdarzenia, z kilkoma ma³ymi halami produkcyjnymi. Rok póŸniej sprowadzono do nich pierwszy kocio³ parowy do destylacji produktów firmy. W styczniu 1866 r. „pa³eczkê” po ojcu przej¹³ kolejny Stobbe – Heinrich junior (1825– –1910) – najstarszy syn Heinricha (1862– –1932). To za ich czasów rozpowszechni³ siê Machandel – zwany te¿ przez miejscowych „Macheike”. Najpierw zyska³ popularnoœæ poœród ch³opów ¿u³awskich, potem rybaków i szyprów, by z czasem znaleŸæ uznanie u gdañskich marynarzy, pilotów, robotników, celników, policjantów, wreszcie niepostrze¿enie wejœæ do „klas wy¿szych”. Wkrótce sta³ siê on, wspomnianym na pocz¹tku, „gdañskim trunkiem narodowym”. Lata 1878, 1883 i 1898 to daty ponownej rozbudowy zak³adu. Powsta³y wtedy spichlerz oraz stajnie dla koni i byd³a. Jeszcze przed wojn¹ firma osi¹gnê³a gigantyczny obrót oko³o 1 miliona litrów wyprodukowanego koniaku i sk³adowa³a oko³o æwieræ miliona likierów, g³ównie Machandla. Czêœæ z beczek by³a do po³owy zape³niona tym likierem, aby po 8–10 latach móg³ on byæ wprowadzony na rynek. Zasadniczo produkowano tu kilka gatunków alkoholi, ale ja³owcówki by³y dwa rodzaje: pierwszy – „Allerfeinster Tafel Machandel” (sto³owy wytrawny) oraz drugi – „Jubiläums Machandel” (jubileuszowe). W sprzeda¿y by³y te¿ gatunki starszych, 15-letnich, roczników – „Alter Jahrgang” oraz 50-letnich „Ältester Jahrgang”. Te najstarsze mia³y kolor z³otawo-¿ó³ty. Po I wojnie œwiatowej Nowy Dwór Gdañski wszed³ w obszar Wolnego Miasta Gdañska. Powstanie granicy celnej spowodowa³o znacz¹cy spadek produkcji firmy Stobbe’s Machandel. Aby zachowaæ klientów (produkcja sz³a przede wszystkim do Niemiec), Stobbe za³o¿y³ siostrzan¹ filiê zak³adu nowodworskiego w Malborku, gdzie wypuszcza³ Machandla wed³ug starej receptury pod nazw¹ „Echte Stobbe’s Machandel 00, Edel-Likör”. Schorowany w³aœciciel firmy jeszcze za swojego ¿ycia, w 1921 r., przekaza³ dyrektorowanie ni¹ synowi, który formalnie by³ w³aœcicielem fabryki do 1928 r. W celu ochrony marki i produktów zastrzeg³ znak firmowy na etykietach oraz butelkach swoich produktów. Firmy nie oszczêdzi³y ró¿ne zawirowania. Czêœæ rodziny mieszka³a w Elbl¹gu, gdzie równie¿, przy placu Carlsona, prowadzi³a zak³ad destylarni. Elbl¹ska ga³¹Ÿ, reprezentowana przez Roberta Stobbe, procesowa³a siê ci¹gle z Nowym Dworem o prawa do marki pod nazw¹ „Machandel 00”.


82

Ze zbiorów autora

W roku 1926 Heinrich Stobbe przekaza³ firmê najm³odszemu synowi, Bernhardowi. 3 maja tego roku obchodzi³a ona uroczyœcie 150-lecie swojego istnienia. Warto wspomnieæ, ¿e firma Stobbe posiada³a we wczesnym okresie dzia³alnoœci browar, który prowadzi³ Peter Stobbe, w³aœciciel tartaku w Nowym Dworze Gdañskim. Produkowano w nim oprócz piwa (rocznie do 20 000 hektolitrów) wodê mineraln¹ i lemoniadê. Piwo sprzedawano w Malborku, Tczewie i Elbl¹gu. Dociera³o tak¿e do Gdañska i Prus Wschodnich. Posiada³o doskona³¹ wodê, której odwiertu dokonano na krótko przed wybuchem wojny w 1937 r. Likier Machandel mo¿na by³o przed wojn¹ kupiæ lub skosztowaæ zarówno w renomowanych restauracjach, jak i w wielu gospodach i tawernach Gdañska. Przedstawicielstwo firmy mieœci³o siê przy ulicy Hundegasse 22/23 (dziœ Ogarna). Prowadzi³ je kupiec Johannes Reimann, a póŸniej, do 1945 r., jego syn – Herbert. Ja³owcówkê dostarczano do Gdañska z Nowego Dworu Gdañskiego drog¹ wodn¹, w beczkach. Nastêpnie u Reimannów rozlewano j¹ do charakterystycznych firmowych butelek z krzy¿em. Na ogó³ do butelek 1/10-, 1/4-, 1/2-, 1/1-litrowych. Mia³y one charakterystyczny kszta³t „granata”, a ich marka by³a chroniona prawnie. W dialekcie gdañskim nosi³y nazwê „Tönnchen” lub „Bommchen”. Ich wielkoœæ i napisy w przeci¹gu lat 1897–1970 zmienia³y siê wielokrotnie. Ale i obecnie w Niemczech ich nazwy s¹ znane. Ka¿dy zainteresowany konsument natychmiast rozpozna „Stobbes’s 00”, „Stobbe’s Machandel 00” und „Stobbe’s Machandel”. Na terenie ¯u³aw firma istnia³a do 1945 r., kiedy to w obliczu nadchodz¹cej Armii Czerwonej ich w³aœciciele ewakuowali siê do Gdañska. Dopiero w roku 1951 uda³o siê Bernhardowi w ograniczonym wymiarze w niemieckim Oldenburgu odtworzyæ dawne przedsiêbiorstwo. W jego rodzinie pozosta³o ono do roku 1969, kiedy to ze wzglêdów gospodarczych musia³ je sprzedaæ. Rozproszenie ludnoœci i klienteli z dawnych ¯u³aw, a tak¿e ich stopniowe wymieranie, doprowadzi³o do utraty starych nabywców, a pozyskanie nowych wymaga³o sporego wysi³ku. Resztê praw do firmy oraz jej produktów zosta³o odsprzedanych firmie G. Vetter OHG. Ostatni z potomków za³o¿yciela przedsiêbiorstwa, Otto Hans Stobbe, by³ w niej kierownikiem sprzeda¿y. Pracowa³ tu do 1982 r. Nowa firma nadal produkuje Machandla pod star¹ nazw¹, i chocia¿ nie posiada takiej tradycji jak firma Stobbe, to tradycja zobowi¹zuje, a tê w Niemczech ceni siê niezmiennie.


Wywiad z Otto Hansem Stobbe, potomkiem za³o¿ycieli firmy Stobe1. Na czym polega³a tajemnica Machandla? Tajemnica Machandla polega³a po pierwsze na tym, ¿e trunek ten smakowa³ wielu ludziom. Przede wszystkim mój pradziadek, w czasach kiedy nie by³o jeszcze produktów markowych (proszku PERSIL jeszcze nie wynaleziono), stworzy³ w³aœnie taki produkt. Charakterystyczn¹ butelkê opatentowano ju¿ w 1898 r. i by³a ona czymœ szczególnym – mówiê nie o dzisiejszej, tylko o tej beczu³kowatej, któr¹ znaleŸæ mo¿na na wszystkich starych zdjêciach i dokumentach. Z tego powodu mogê œmia³o powiedzieæ, ¿e Machandel by³ ulubionym lokalnym trunkiem (Hausgetraenk). Na wschodzie zawsze wiêcej siê pi³o ni¿ na zachodzie i gospodarze ¿u³awscy, którzy mieli czêsto dobre zarobki, trzymali zawsze w piwnicy beczu³kê czy oplatankê (Korbflasche) Machandla. Butelki sprzedawa³y siê w Nowym Dworze bardzo s³abo w odró¿nieniu od beczek czy oplatanek. W Gdañsku by³o nieco inaczej. Dystrybucj¹ w Gdañsku zajmowa³a siê firma Reimann, z któr¹ wspó³pracowa³ jeszcze mój dziadek. A kiedy utworzono Wolne Miasto Gdañsk , zjawili siê tam turyœci z Niemiec, te¿ z Polski – przyje¿d¿ali np. do Sopotu i tam kupowali Machandla, tak samo by³o te¿ z Goldwasser czy s³odyczami, jako pami¹tkami z podró¿y. Butelki nape³niano w Gdañsku. Tak wiêc sprzeda¿ butelek by³a w Gdañsku o wiele wiêksza ni¿ w Nowym Dworze. Kiedy wypi³ Pan po raz pierwszy Machandla? Ciê¿ko mi odpowiedzieæ. Na pewno wypi³em Machandla póŸniej ni¿ inne rzeczy. „Inne rzeczy” – mam na myœli alkohol. W jednym z budynków na terenie firmy sta³y puste butelki jeszcze z czasów mojego dziadka, który wytwarza³ te¿ inne alkohole – np. likiery ró¿nych rodzajów. I w tych butelkach zawsze coœ na dnie zostawa³o – czerwone, zielone, niebieskie, resztki likierów, które chêtnie jako ch³opiec wylizywa³em. Nie wiem, czy zawiera³y one jeszcze jakikolwiek alkohol, ale na pewno by³y s³odkie i smakowa³y mi. Tak wiêc zanim wypi³em Machandla, spróbowa³em innych alkoholi.

1

Wywiad udzielony cz³onkom Klubu Nowodworskiego.

83


A Machandla? Nie wiem, czy pi³em go ju¿ w Nowym Dworze – jeœli tak, to na pewno nie za zgod¹ rodziców. Za pierwsze papierosy, które pali³em, dosta³em osobiœcie od ojca lanie i to nie dlatego, ¿e pali³em, lecz za to, ¿e sk³ama³em i próbowa³em obwiniæ jakichœ pracowników, ¿e to niby oni ukradli je z biurka ojca. Coœ takiego siê pamiêta! Czym by³ Machandel dla Pana rodziny. Jak siê go traktowa³o? Powinienem chyba coœ jeszcze o Machandlu powiedzieæ. Przed wojn¹ na reklamówkach Machandla (po wojnie siê to zmieni³o) mo¿na by³o przeczytaæ: Machandel Stobbego 00. Pyta³em siê ojca, co znaczy 00, a on odpowiada³, ¿e to jak FF, czyli dawne okreœlenie na miêso i wêdliny. By³o to jednak okreœlenie gatunku: Numer zero, zero. To by³ ten normalny, bia³y Machandel, który smakowa³ bardzo podobnie albo tak samo jak dzisiejszy. Jednak ju¿ mój pradziadek i dziadek przechowywali go w drewnianych beczkach – ten Machandel by³ wiêc starszy. W rezultacie obok normalnego Machandla zero zero mo¿na by³o kupiæ „Machandla sto³owego” (Tafelmahandel), 10–12-letniego. By³ te¿ „Machandel jubileuszowy” oraz tak zwany „Najstarszy rocznik”, który w trakcie przechowywania nabiera³ ¿ó³tawego koloru, prawie tak jak koniak. Nie wyczuwa³o siê w nim ju¿ prawie smaku ja³owca – smakowa³ ³agodnie, podobnie do koniaku. Wiele osób, starych Gdañszczan, pyta³o mojego ojca, czy ma jeszcze tego stuletniego Mahandla. Odpowiada³ zawsze, ¿e on sam nie ma tylu lat, ¿eby powiedzieæ jak stary jest ten trunek. By³ to oficjalnie „Najstarszy rocznik” i mia³ na pewno ok. 100 lat. Oczywiœcie trunki du¿o wiêcej kosztowa³y, bo wiadomo, ¿e alkohol wyparowuje. Mo¿na je by³o kupiæ te¿ w Gdañsku jako coœ szczególnego. Starzy Gdañszczanie opowiadali z dum¹, ¿e pili stuletniego czy ¿ó³tego Machandla stoj¹cego du¿o wy¿ej ni¿ zwyk³y zero zero. Machandel ze œliwk¹ to tradycja picia, której w³aœciwie nie zna³em z mojego domu w Nowym Dworze – to raczej gdañski zwyczaj. Polega³ on na tym, ¿e œliwkê na wyka³aczce wyjmowa³o siê z kieliszka, wk³ada³o do ust (w moich wspomnieniach znaleŸæ mo¿na obrazki – ilustruj¹ce tê czynnoœæ), popija³o Machandlem i zanim siê postawi³o kieliszek na stole, nale¿a³o z³amaæ wyka³aczkê. Czyli by³ to ca³y rytua³ – a kto siê pomyli³, stawia³ nastêpn¹ kolejkê. Na tym polega³ ca³y sens picia Machandla ze œliwk¹ – w mi³y sposób zmusza³o siê kogoœ do stawiania nastêpnej kolejki.

84


Ze zbiorów autora

Kto wymyœli³ ten zwyczaj? Nie wiadomo. Prawdopodobnie wymyœlono go w jakiejœ knajpie, tak samo jak inny, trochê niebezpieczny wiejski zwyczaj, którego u nas w domu raczej nie praktykowano. Wlewa³o siê pó³ litra Machandla do du¿ego kufla i wrzuca³o siê do niego cukier w kostkach lub zwyk³y, miesza³o to wszystko drewnianym kijkiem. Mieszanka cukru i alkoholu sama w sobie jest ju¿ niebezpieczna. Zwyczaj polega³ na tym (jak ju¿ mówi³em, by³ to raczej zwyczaj pijaków ze wsi), ¿e kufel przechodzi³ od osoby do osoby, a zap³aciæ za niego musia³ ten, kto wypi³ z niego przedostatniego ³yka. Mo¿na sobie wyobraziæ: Najpierw pili wszyscy ostro¿nie, ale im bli¿ej dna, tym stawa³o siê to bardziej niebezpieczne. Jeœli przedostatni mia³ p³aciæ, to mo¿na by³o od razu wypiæ ca³¹ resztê i siê upiæ, albo nadal piæ ostro¿nie, ale nastêpna osoba mog³a wypiæ ca³oœæ; wtedy trzeba by³o samemu zap³aciæ. Zwyczaje te funkcjonowa³y w ró¿nych regionach, nie wszêdzie i nie zawsze. Nie sposób powiedzieæ, kto to wymyœli³. Co znaczy: „Chrzczony Machandlem”? Nie wiem, czy mo¿na to odnieœæ do naszej rodziny. Jesteœmy do dzisiaj mennonitami. Mennonici maj¹ chrzest doros³ych i byæ mo¿e mówi³o siê kiedyœ o czymœ takim, kiedy m³ody ch³opak po raz pierwszy wypi³ Machandla, ale z ca³¹ pewnoœci¹ nie jest to wymys³ rodziny Stobbe. Znam to powiedzenie, ale w naszej rodzinie siê go nie u¿ywa³o. Dlaczego dostarczano Machandla wojsku? Nie z jakichœ szczególnych powodów – po prostu dlatego, ¿e nasza firma by³a w³aœnie na tym terenie. Nie chodzi³o te¿ o jakoœæ wódki czy jej smak – dostarczano tylko zwyk³ego Machandla.

85


I co siê z nimi sta³o? Zabrano je. Oczywiœcie, ¿e Rosjanie wypili ten alkohol, ale nie dosta³ siê on w rêce zwyk³ych ¿o³nierzy, którzy mogliby siê nim upiæ.

86

Ze zbiorów autora

W jakiej sytuacji opuœci³ pan Nowy Dwór? Opuœciliœmy Nowy Dwór 23 stycznia 1945 r., kiedy dostaliœmy wiadomoœæ, ¿e rosyjskie czo³gi przebi³y siê przez Elbl¹g. Ofensywê radzieck¹ odparto i mieliœmy spokój na ok. 2 miesi¹ce. By³ to przedwczesne uderzenie, które mia³o miejsce niedaleko nas. Nie s¹dzê, ¿eby wydano w Nowym Dworze rozkaz do ucieczki, ale bardzo du¿o ludzi z wiosek ¿u³awskich przestraszy³o siê i zaczê³o uciekaæ w³aœnie po tym uderzeniu 23 stycznia. My sami byliœmy przygotowani, ale ucieczka nie by³a taka prosta. Mieliœmy przecie¿ firmê, a mój ojciec nie by³ ¿o³nierzem i dlatego nie móg³, czy nie chcia³, uciekaæ. Dlatego nie myœleliœmy o ucieczce na teren Rzeszy. 23 stycznia pojechaliœmy ciê¿arówk¹ z zaprzyjaŸnionej serowni Howaldt do Sopotu. Dlatego do Sopotu, bo gdañski przedstawiciel firmy Stobbe, pan Reiman, mia³ co prawda restauracjê i nape³nianie butelek w Gdañsku na ulicy Hundegasse, ale dom mia³ w Sopocie – i do tego domu pojechaliœmy. By³ to dom na tyle du¿y, ¿e mogliœmy tam zamieszkaæ. Moja mama by³a wtedy w zaawansowanej ci¹¿y i mój najm³odszy brat urodzi³ siê w Sopocie 6 lutego, czyli uciekaliœmy dwa tygodnie przed porodem. Do gara¿u tego domu przetransportowano te¿, oczywiœcie za zgod¹ partii, du¿¹ czêœæ wspomnianego ju¿ przeze mnie starego Machandla. W Nowym Dworze za³adowano beczki na ciê¿arówkê i przewieziono je do tego gara¿u, ¿eby je uratowaæ – nie zdawaliœmy sobie sprawy, ¿e mo¿emy ca³kiem straciæ tamte tereny albo nie chcieliœmy o tym myœleæ. Przez te beczki mieliœmy problemy, kiedy 23 marca 1945 r. do Sopotu wesz³a Armia Czerwona. Nasza opiekunka, która mówi³a po polsku, interweniowa³a u komendanta Sopotu, który beczki te skonfiskowa³ czy te¿ zleci³ ich pilnowanie, ¿eby zapobiec bezsensownemu wypiciu ich przez ¿o³nierzy radzieckich. By³y to tysi¹ce litrów alkoholu.


Bibliografia ŹRÓD£A P. Celej, Najpopularniejsza wódka dawnego Gdañska. I nie jest to goldwasser, namonciaku.pl, 28.01.2014 [dostêp: 10.10.2019] www.klub.opitz.pl

Ze zbiorów autora

Ze zbiorów autora

Westpreussen-Jahrbuch Band 17, hrsgg. von der Lands-mannschaft Westpreussen. Münster (Westf.): Verlag C. J. Fahle, 1967, 160 Seiten, S. 23-28.

87


88 Ze zbiorรณw autora

Ze zbiorรณw autora


Grzegorz Piotrowski

Pomorze 1308–1309 (cz. II)* POMORZE I POLSKA W CZASACH PANOWANIA W£ADYS£AWA £OKIETKA 1. Królestwo Polskie w czasach W³adys³awa £okietka „Geneza najwa¿niejszych problemów miêdzynarodowych i terytorialnych Królestwa Polskiego lat 1320–1370 siêga prze³omu XIII i XIV w. i miêdzynarodowych uwarunkowañ procesu jednoczenia ziem polskich” 1. Janusz Kurtyka zauwa¿a, ¿e pocz¹tkiem tego ci¹gu wydarzeñ by³a bezpotomna œmieræ Leszka Czarnego, zmar³ego w 1288 r. ksiêcia krakowskiego, sandomierskiego i sieradzkiego. Ju¿ dwa lata póŸniej zmar³ przedwczeœnie zwyciêski sukcesor, Henryk IV Probus (23 IV 1290 r.). Wykonawc¹ swego testamentu (którego wiarygodnoœæ dziœ siê podwa¿a) uczyni³ on króla czeskiego Wac³awa II. Ksiêstwo wroc³awskie zapisa³ Henrykowi g³ogowskiemu, a Ma³opolskê – ksiêciu wielkopolskiemu Przemys³owi II. Wac³aw II ju¿ w 1291 r. wys³a³ wojska do Ma³opolski, we wrzeœniu wydaj¹c przywilej dla Ma³opolan (Lutomyœl, 1 IX 1291 r.); rok póŸniej osobiœcie zaj¹³ Kraków i zho³dowa³ ksi¹¿¹t Górnego Œl¹ska. W roku 1292 Wac³aw II pokona³ £okietka w Ma³opolsce i wymusi³ na nim ho³d sieradzki. Po œmierci ksiêcia Przemys³a II w 1296 r. król czeski wypar³ £okietka i z tej dzielnicy, koronuj¹c siê wreszcie w GnieŸnie w roku 1300. Wygnanie £okietka oznacza³o apogeum sukcesów Przemyœlidy i faktyczne zjednoczenie ziem polskich oraz nadanie im ogromnego impulsu modernizacyjnego w zakresie administracji i ¿ycia spo³ecznego2. „Tytu³ami prawnymi Wac³awa II do poszczególnych dzielnic polskich sta³y siê: cesje Przemys³a II i W³adys³awa £okietka (na rzecz Wac³awa i jego nastêpców) za odszkodowaniem pieniê¿nym, elekcja rycerstwa, zapis wdowy po poprzednim w³adcy (ciotki Wac³awa II – Gryfiny wdowy po Leszku Czarnym), zwyciêstwo * Pierwsza czeœæ artyku³u opublikowana zosta³a w „Tekach Kociewskich”, z. XII, 2018, s. 120– –158. 1 Kurtyka Janusz, Jednocz¹ce siê dzielnice, w: Tego¿, Odrodzone Królestwo. Monarchia W³adys³awa £okietka i Kazimierza Wielkiego w œwietle nowszych badañ, Kraków 2001, s. 12. 2 Tam¿e, s. 13–14.

89


wojenne i ho³d pokonanego rywala (W³adys³awa £okietka), a nastêpnie odebranie mu wydzielonego ksiêstwa w wyniku naruszenia umowy lennej, ma³¿eñstwo z córk¹ poprzedniego w³adcy (królewn¹ Ryks¹ El¿biet¹, córk¹ Przemys³a II). Pod rz¹dami Wac³awa II jako króla polskiego zjednoczone zosta³y Ma³opolska z Krakowem i Sandomierzem, Wielkopolska z Gnieznem i Poznaniem (bez skrawków zaodrzañskich i zanoteckich), zwi¹zane z Wielkopolsk¹ Pomorze Gdañskie, ziemie ³êczycka i sieradzka, Kujawy brzeskie. Ponadto jako król czeski Wac³aw II przyj¹³ ho³dy lenne kilku ksi¹¿¹t œl¹skich: bytomsko-opolskiego Kazimierza (1289) oraz opolskiego Boles³awa I, raciborskiego Przemys³awa i cieszyñskiego Mieszka I (1292), zaœ w roku 1303 obj¹³ rz¹dy opiekuñcze w ksiêstwie wroc³awskim. Przy okazji gnieŸnieñskiej koronacji Wac³awa II w 1300 r. ho³d z³o¿yli mu te¿ ksi¹¿êta Kujaw inowroc³awskich, synowie Siemomys³a. Niezale¿noœæ i wiernoœæ sprawie £okietka zachowa³ natomiast ksi¹¿ê dobrzyñski Siemowit. Po roku 1311 tytu³y prawne Przemyœlidów do korony polskiej przej¹³ zwyciêski w Czechach Jan Luksemburski (m¹¿ El¿biety, córki Wac³awa II). U¿ywa³ on tytu³u króla polskiego a¿ do ugody politycznej z Kazimierzem Wielkim w 1335 r.”3. Pokonany i wygnany W³adys³aw £okietek móg³ z kolei liczyæ na rosn¹c¹ niechêæ do czeskich, obcych starostów, przywi¹zanie mo¿nych i rycerstwa g³ównych dzielnic do patrymonialnego modelu pañstwa, lêk przed nowinkami prawnymi i spo³ecznymi ¿ywy w szerokich warstwach „narodu politycznego”, obawy polskiego duchowieñstwa i rycerstwa przed nap³ywem obcokrajowców do kapitu³ i na dwory ksi¹¿êce oraz niemieckich osadników w obliczu nasilaj¹cej siê kolonizacji na prawie niemieckim, a tak¿e na niechêæ polskich mo¿nych z Wielkopolski i Ma³opolski wobec rosn¹cej pozycji (g³ównie niemieckojêzycznego) mieszczañstwa4. Na prze³omie XIII i XIV w. o prymat rywalizowali ksi¹¿êta najwiêkszych dzielnic: Ma³opolski, Wielkopolski i Œl¹ska. Ostatecznie trzonem zjednoczonego pañstwa zosta³y pierwsze dwie dzielnice (przy czym ju¿ w czasach £okietka Ma³opolska sta³a siê niekwestionowanym centrum, a Kraków – stolic¹ i miejscem koronacji), zaœ Œl¹sk przeszed³ pod panowanie czeskie5. W rzeczywistoœci £okietek panowa³ tylko w Krakowie, w ziemi ³êczyckiej i sieradzkiej oraz na Kujawach (których pó³nocn¹ czêœci¹ rz¹dzili jego bratankowie). Mazowsze by³o niezale¿nym organizmem pañstwowym, prowadz¹cym samodzieln¹ politykê, a do 1314 r. miasta wielkopolski opanowane by³y przez zwolenników ksiêcia g³ogowskiego Henryka. Nie podporz¹dkowa³ siê ksiêciu kujawskiemu tak¿e Œl¹sk, ponadto £okietek, zaabsorbowany konfliktem z proczeskim biskupem 3 4 5

90

Tam¿e, s. 14–15. Tam¿e, s. 15–17. Janusz Kurtyka, Ludnoœæ i terytorium, w: Tego¿, Odrodzone Królestwo. Monarchia…, dz. cyt., s. 17–20.


krakowskim Janem Muskat¹, na Pomorzu sprawowa³ tylko iluzoryczn¹ w³adzê. Bunt krakowskich i ma³opolskich mieszczan (1311–1312) dodatkowo odci¹gn¹³ jego uwagê od pó³nocnej dzielnicy pañstwa6. Na podstawie spisów œwiêtopietrza i dziesiêcin papieskich mo¿na w przybli¿eniu (za T. £adogórskim) oszacowaæ liczbê ludnoœci Królestwa Polskiego w tym okresie na ok. 940 000 osób, Mazowsza – ok. 230 000, a Œl¹ska – ok. 500 000 mieszkañców. Natomiast Witold Miko³ajczak szacuje (za H. £owmiañskim), ¿e na pograniczu polsko-krzy¿ackim liczby te wygl¹da³y nastêpuj¹co: Prusy – 270 000 (z tego Niemcy – 130 000, Polacy i Prusowie 140 000 osób), Pomorze – 130 000 mieszkañców (Niemcy – 30 000, Polacy 100 000), ziemia che³miñska – 60 000 osób (po po³owie Polaków i Niemców)7. Bilans terytorialny rz¹dów £okietka wypad³ fatalnie. W chwili jego koronacji do Królestwa Polskiego nie nale¿a³y Mazowsze, Œl¹sk, czêœæ Wielkopolski na po³udnie od Obry, pó³nocne Kujawy i ziemia dobrzyñska, Pomorze Gdañskie, czêœæ zachodniej Wielkopolski, ziemie lubuska, micha³owska i che³miñska. Ziemie ³êczycka i sieradzka zosta³y zaœ przez króla oddane w do¿ywotnie lenno ksi¹¿êtom kujawskim8. Dla utrzymania jego w³adzy decyduj¹ce okaza³o siê opanowanie Ma³opolski przy pomocy posi³ków wêgierskich, a nastêpnie z³amanie oporu zwolenników rz¹dów czeskich w tej dzielnicy w latach 1306–1316, potem zaœ sukcesja po królu Przemyœle II w Wielkopolsce, na Kujawach i Pomorzu Gdañskim. Musia³ jednak o wielkopolsk¹ spuœciznê po Przemyœle II walczyæ z ksiêciem Henrykiem g³ogowskim i jego synami oraz Brandenburgi¹. Z marchi¹ brandenbursk¹ rywalizowa³ tak¿e o Pomorze Gdañskie, a do konfliktu tego do³¹czyli równie¿ Krzy¿acy, przy czym terytorium spornym w starciu z nimi okaza³o siê nie tylko Pomorze, ale tak¿e Kujawy i ziemie s¹siednie (che³miñska, dobrzyñska, micha³owska, a nawet Mazowsze i Wielkopolska)9. „Utrata Pomorza Gdañskiego by³a w XIV i XV w. najboleœniej odczuwan¹ klêsk¹ polityczn¹ Królestwa Polskiego, a zapewne i jednym z czynników krystalizacji œwiadomoœci narodowej elit dzielnicowych”10. Margrabiowie brandenburscy prawa do tej dzielnicy uzyskali od króla czeskiego Wac³awa II w sierpniu 1305 r. Pocz¹tkowo by³ to tylko tytu³ prawny, bo w roku nastêpnym Pomorze zaj¹³ £okietek. Jednak na prze³omie lat 1307/1308 £okietek 6 7 8 9 10

Jerzy Wyrozumski, Pod okiem ojca ku samodzielnym rz¹dom, w: Tego¿, Kazimierz Wielki, wyd. II, Wroc³aw 1982, s. 16–17. Janusz Kurtyka, Odrodzone Królestwo. Monarchia…, dz. cyt., s. 18–19; Witold Miko³ajczak, Wojny polsko-krzy¿ackie, dz. cyt., s. 68. Janusz Kurtyka, Odrodzone Królestwo. Monarchia…, dz. cyt. s. 19. Tam¿e, s. 19–24. Tam¿e, s. 25.

91


wszed³ w konflikt ze Œwiêcami, ci zaœ z³o¿yli ho³d lenny margrabiom brandenburskim, co poci¹gnê³o za sob¹ najazd tych ostatnich na Pomorze Wschodnie w 1308 r. „W tym czasie by³o dla wszystkich jasne, ¿e zjednoczenie królestwa polskiego jest bliskie. Mistrzowie pruscy musieli myœleæ, co to bêdzie znaczy³o dla nich. Ich stosunki z ksi¹¿êtami piastowskimi uk³ada³y siê w ró¿nych okresach ró¿nie, ale na ogó³ by³y przyjazne i wzajemnie po¿yteczne” – sugeruje William Urban. Amerykañski badacz wylicza te¿ korzyœci, jakie ksi¹¿êtom dzielnicowym przynios³o do tej pory s¹siedztwo Zakonu: bezpieczna od najazdów pogañskich granica, o¿ywienie ekonomiczne dziêki sta³emu przep³ywowi krzy¿owców przez ziemie Pomorza, Wielkopolski i Œl¹ska, utworzenie stanu mieszczañskiego na tym obszarze, poprawa stanu dróg i mostów, nasilona kolonizacja na prawie niemieckim, korzystna dla gospodarki. „Wielu polskich rycerzy na tym korzysta³o. Jednak¿e z czasem, kiedy zdali sobie sprawê ze wzrostu w³asnego znaczenia, zaczêli demonstrowaæ coraz wiêksz¹ pewnoœæ siebie i wzrost ambicji, co przybiera³o postaæ hurrapatriotyzmu, nacechowanego silnym resentymentem w stosunku do Niemców. Musia³o to naturalnie niepokoiæ prze³o¿onych zakonu krzy¿ackiego, poniewa¿ tak wyraŸna wrogoœæ musia³a wp³yn¹æ na ich stosunki z ksi¹¿êtami piastowskimi”11.

2. Pomorze w okresie powtórnych rz¹dów ksiêcia W³adys³awa £okietka w latach 1306–1308 Wed³ug najnowszych ustaleñ historyków, dzielnica pomorska na pocz¹tku XIV w. mog³a siê pochwaliæ zaledwie kilkoma oœrodkami miejskimi. Lokowane by³y tylko (na prawie lubeckim) Gdañsk (ok. 1224 r.), Tczew (ok. 1252 r.), S³upsk (ok.1266/ 1269 r.), Nowe nad Wis³¹ (lata 70. lub 80. XIII w.), byæ mo¿e równie¿ Dar³owo (1269/1270? r.) i Tuchola (ok. 1305? r.). W Œwieciu dowodnie od 1245 r. funkcjonowa³ wa¿ny pomorski gród, jednak nie istniej¹ Ÿród³a potwierdzaj¹ce nadanie przywileju lokacyjnego tamtejszemu oœrodkowi rzemieœlniczo-handlowemu. Oczywiœcie nie liczymy tu krzy¿ackiego Gniewa (1297 r.). Szczególn¹ przy tym rolê w konflikcie o Pomorze mieli w przysz³oœci odegraæ kupcy gdañscy, popieraj¹cy margrabiów brandenburskich (mieli oni bowiem opiniê w³adców dbaj¹cych o miasta) i niechêtni wobec £okietka, faworyzuj¹cego osiad³ych w porcie gdañskim lubeczan (ksi¹¿ê zaci¹ga³ u nich po¿yczki w trudnych dla siebie latach 1298–1299). Poza tym mieszczanie z Gdañska (i Tczewa), przewa¿nie niemieckiego pochodzenia, z nadziej¹ patrzyli na Zachód, bo stamt¹d p³ynê³y do nich pieni¹dze i towary. Z Niemiec tak¿e g³ównie przybywali osadnicy, dlatego w momencie brandenburskiego najazdu na Pomorze mieszczanie odwrócili 11

92

William Urban, Zjednoczenie Polski, w: Tego¿, Krzy¿acy. Historia dzia³añ…, dz. cyt., s. 153.


siê gremialnie od polskiego ksiêcia. Nie wsparli te¿ znacz¹co obrony ksi¹¿êcych grodów w Tczewie i Œwieciu przed Krzy¿akami12. Wykorzystuj¹c moment bezkrólewia margrabiowie brandenburscy podjêli próbê zagarniêcia obiecanej im przez Wac³awa III dzielnicy. Pierwszy ruch wykona³ jednak biskup kamieñski w roku 1306, gdy ponownie zaanektowa³ ziemiê s³awieñsk¹. Jednak prawo do niej uzurpowali sobie w³adcy Nowej Marchii. Rycerstwo margrabiów (pod wodz¹ Wedlów) szybko zajê³o S³awno i okolice, niszcz¹c tak¿e siedzibê biskupa w Kamieniu Pomorskim. Atak na S³upsk odpar³ jednak starosta królewski Piotr Œwiêca z Nowego. Na poczet obrony zagarn¹³ on dochody z pomorskich posiad³oœci biskupa w³oc³awskiego Gerwarda, za co póŸniej zmuszony bêdzie daæ biskupowi ogromne odszkodowanie. £okietek przyby³ z Brzeœcia Kujawskiego (przez Inowroc³aw, Wyszogród, Byszewo, Œwiecie) do Gdañska pod koniec roku 1306 i wprowadzi³ na Pomorzu system rz¹dów namiestniczych. Z woli rycerstwa, duchowieñstwa i mieszczañstwa by³ ju¿ wtedy ksiêciem krakowskim i sandomierskim, w³ada³ te¿ Kujawami, ziemi¹ sieradzk¹ i ³êczyck¹, a tak¿e wschodnimi skrawkami Wielkopolski. Namiestnictwo wschodniopomorskie powierzy³ swym bratankom, ksi¹¿êtom kujawskim – Przemys³owi i Kazimierzowi. Obszarem po³udniowopomorskim (z oœrodkiem w Œwieciu) zarz¹dza³ ksi¹¿ê Przemys³, a œrodkowopomorskim (Tczew) – ksi¹¿ê Kazimierz. Okrêgiem gdañskim zaœ w³ada³ najpierw (do po³owy 1307 r.) wojewoda gdañski Œwiêca, a potem sêdzia pomorski Bogusza, przy czy obydwaj podlegali bezpoœrednio £okietkowi. Bratankowie ksiêcia szybko weszli w konflikt z miejscowym mo¿now³adztwem, bowiem (œladem swego stryja) awanse i godnoœci rezerwowali dla przybyszów z pó³nocnych Kujaw. Jednak czêœæ dochodów z dzielnic musieli oddawaæ £okietkowi. Dowodem tego mo¿e byæ choæby koniecznoœæ, przed jak¹ stan¹³ w 1309 r. ksi¹¿ê Przemys³ inowroc³awski. Otó¿, pragn¹c przygotowaæ do obrony przed Krzy¿akami gród w Œwieciu, zmuszony by³ sprzedaæ Zakonowi za 1000 grzywien dobra na ¯u³awach. Przemys³ og³osi³ te¿ wtedy publicznie, ¿e podczas zarz¹dzania Pomorzem stracili wraz z bratem w s³u¿bie stryja zawrotn¹ sumê 4000 grzywien i stali siê praktycznie rzecz bior¹c zrujnowani. Historycy doœæ zgodnie okreœlaj¹ czas rz¹dów namiestniczych £okietka na Pomorzu mianem „nieudanego eksperymentu”. Dzielnica ta przypomina³a Œl¹sk w okresie najwiêkszego rozdrobnienia feudalnego, podzielona na kilka kompleksów terytorialnych: œwiecki, tczewski, s³upsko-s³awieñski, gdañski i krzy¿acki (zwarty obszar wokó³ Gniewa, Tymawy, Nowego, Starogardu i Borzechowa)13. 12 13

B³a¿ej Œliwiñski, Nadwiœlañskie oœrodki miejskie na prze³omie XIII i XIV wieku, w: Tego¿, Pomorze Wschodnie w okresie…, dz. cyt., s. 150–215. B³a¿ej Œliwiñski, Pomorze Wschodnie w okresie…, dz. cyt., s. 219–255; Kazimierz Jasiñski,

93


Jednak w roku 1306 ksi¹¿ê £okietek „zosta³ wezwany na Pomorze przez swoich zwolenników, których wybór, wed³ug relacji kronikarskiej, mia³ byæ zgodny i decyduj¹cy. Równie¿ Œwiêcowie ze swoimi stronnikami jednoznacznie go poparli. Nie mo¿na jednak wykluczyæ i tego, ¿e to w³aœnie oni i ich stronnicy byli inicjatorami ze strony pomorskiej nawi¹zania kontaktów z £okietkiem i zachêcenia go do szybszego przybycia na Pomorze Gdañskie, zw³aszcza ¿e z zamieszania, jakie wynik³o na Pomorzu po upadku rz¹dów czeskich mogli skorzystaæ zach³anni s¹siedzi. Na korzyœæ Œwiêców przemawia te¿ ich pras³owiañska i propolska orientacja oraz zdecydowana w tym okresie wrogoœæ wobec margrabiów brandenburskich” – pisze Maksymilian Grzegorz14. Tym dziwniejsza wydaje siê ich nag³a wolta, tzn. uk³ad z Brandenburgi¹ w Lindow w 1307 r. Co prawda przypomina to sytuacjê z drugiej po³owy XIII w., gdy ksi¹¿ê Mœciwój z³o¿y³ ho³d lenny ambitnym w³adcom Nowej Marchii, jednak na pocz¹tku XIV w. margrabiowie byli ju¿ silniejsi ni¿ za czasów ostatniego ksiêcia Pomorza, wiêc tym razem postanowili skorzystaæ ze swego prawa do przejêcia ziemi pozbawionej dziedzica15. Tymczasem 27 listopada 1306 r. w Œwieciu nad Wis³¹ W³adys³aw £okietek wystawi³ pierwszy po d³ugiej przerwie dokument, sygnalizuj¹cy jego powrót na pó³noc Królestwa Polskiego. Powitali go tam na wielkim wiecu mo¿ni z ca³ego Pomorza, towarzysz¹cy mu nastêpnie w dalszej podró¿y. Na pocz¹tku grudnia, w kujawskim Byszewie, ksi¹¿ê wystawi³ kolejny dokument, w którym tytu³owa³ siê ju¿ w³adc¹ pomorskim i wielkopolskim. W klasztorze cystersów bowiem oczekiwali na niego m.in. przedstawiciele rodu Pa³uków i inni posesjonaci z kasztelanii nakielskiej, by z³o¿yæ mu ho³d jako przedstawiciele rycerstwa wielkopolskiego. Zdobycie ziemi nakielskiej mia³o du¿e znaczenie tak¿e dla w³adzy £okietka nad Pomorzem, poniewa¿ blokowa³a ona drogê nad Ba³tyk jego konkurentowi Henrykowi g³ogowskiemu, w oczywisty sposób uniemo¿liwia³a pomorskim mo¿now³adcom kontaktowanie siê z ksiêciem œl¹skim, a tak¿e w pewnym stopniu uniezale¿nia³a £okietka od kaprysów jego kujawskich bratanków, w³adaj¹cych ksiêstwem inowroc³awskim, przez które prowadzi³a najkrótsza droga z Krakowa do Gdañska. Szybki powrót ksiêcia krakowskiego na Pomorze oraz zajêcie przez rycerstwo brandenburskie S³awna i Polanowa nakazywa³y mo¿now³adcom pomorskim szukanie kompromisu z porzuconym niegdyœ w³adc¹. O wygnaniu £okietka z Pomorza zdecydowa³y wydarzenia poza t¹ dzielnic¹, Pomorzanie nie musieli obawiaæ siê jego zemsty, wiêc i on, i ród Œwiêców w naturalny sposób mogli szukaæ porozumienia. Nawet fakt, ¿e Piotr z Nowego by³ starost¹ króla czeskiego, nie

14 15

94

Ponowne rz¹dy W³adys³awa £okietka (1306–1309), w: Historia Gdañska. Tom I…, dz. cyt., s. 320. Maksymilian Grzegorz, Pomorze Gdañskie pod rz¹dami…, dz. cyt., s. 45. William Urban, Pomorze Gdañskie jako kusz¹cy ³up, w: Tego¿, Krzy¿acy. Historia dzia³añ…, dz. cyt., s. 154–155.


przeszkadza³ ksiêciu W³adys³awowi. Objêcie urzêdu u innego w³adcy, mimo zaszczytów odbieranych u jego poprzednika, by³o w tamtych czasach czymœ zwyczajnym. Poza tym £okietek dopiero budowa³ swoj¹ w³adzê w kraju i potrzebne mu by³o w tym okresie na Pomorzu stabilne zaplecze polityczne, unika³ wiêc zadra¿nieñ. Z tego powodu Piotr Œwiêca utrzyma³ w swych rêkach zarz¹d ziemi gdañskiej, s³upskiej i tczewskiej. Stan¹³ te¿ na czele rycerstwa pomorskiego, które w Tczewie w grudniu 1306 r. z³o¿y³o ho³d lenny najpierw £okietkowi, a potem ksi¹¿êtom inowroc³awskim jako jego namiestnikom. Identyczny ho³d z³o¿yli im równie¿ mieszczanie z Gdañska i Tczewa16. „A W³adys³aw £okietek przyby³ osobiœcie do Gdañska. Zarówno rycerze, jak i mieszczanie przyjêli go z najwy¿szymi honorami, ciesz¹c siê bardzo z objêcia w³adzy przez niego. Przyj¹³ tam przysiêgê na wiernoœæ i ho³d od wojewody gdañskiego Œwiêcy (…) i wszystkich panów pomorskich. Towarzyszyli zaœ ksiêciu £okietkowi w Gdañsk i przebywali tam z nim przez d³u¿szy czas: biskup w³oc³awski Gerward i wojewodowie (…)”17. Mog³o siê wydawaæ, ¿e sytuacja polityczna na Pomorzu unormowa³a siê: spo³eczeñstwo zaakceptowa³o powracaj¹cego w³adcê, ustrój terytorialny zosta³ zmodernizowany, pozycja mo¿now³adców nie uleg³a zachwianiu, zagro¿enie zewnêtrzne zosta³o zmarginalizowane18. Jednak ju¿ w najbli¿szych miesi¹cach sytuacja skomplikowa³a siê, przede wszystkim za spraw¹ procesu, który biskup w³oc³awski Gerward z Ostrowa wytoczy³ Piotrowi Œwiêcy. 17 XII 1306 r. w Gdañsku odby³ siê s¹d rozjemczy, który og³osi³ (wczeœniej ju¿ zaakceptowany przez obydwie strony) wyrok zas¹dzaj¹cy Piotrowi z Nowego wyp³acenie biskupowi 2000 grzywien jako rekompensaty za dobra zajête podczas odpierania brandenburskiego najazdu w pierwszej po³owie roku. Biskup w³oc³awski Gerward, pochodz¹cy z rodu Leszczyców z Ostrowa nad Gop³em, by³ jednym z najwa¿niejszych wspó³pracowników £okietka. Jego ojciec, sêdzia brzeski Maciej, za swe zas³ugi dla ksiêcia zosta³ nagrodzony dwiema wsiami. Po raz pierwszy imiê Gerwarda pojawia siê w dokumencie z 1293 r., gdy stawia³ on pierwsze kroki na dworze biskupim. Bardzo szybko (miêdzy 1298 a 1300 r.) zosta³ proboszczem kapitu³y katedralnej we W³oc³awku. Elekcja na stolicê biskupi¹ (po œmierci biskupa Wis³awa 27 XI 1300 r.) odby³a siê w grudniu tego samego roku, gdy po klêsce £okietka w wojnie z królem czeskim Wac³awem II, ród Leszczyców znalaz³ siê w obozie ksi¹¿¹t kujawskich. Ju¿ w maju roku nastêpnego biskup Gerward odby³ podró¿ na Pomorze. Jego relacje ze zwyciêskim Wac³awem 16 17

18

B³a¿ej Œliwiñski, Przybycie W³adys³awa £okietka na Pomorze Wschodnie, w: Tego¿, Pomorze Wschodnie w okresie…, dz. cyt., s. 256–268. Jan D³ugosz, Roczniki czyli Kroniki s³awnego Królestwa Polskiego. Ksiêga IX, oprac. tekstu ³aciñskiego Danuta Turkowska i Maria Kowalczyk, przek³. Julia Mrukówna, Warszawa 1975, s. 48–49. Maksymilian Grzegorz, Pomorze Gdañskie pod rz¹dami…, dz. cyt., s. 49.

95


by³y trudne do okreœlenia19. „U progu rz¹dów biskupa Gerwarda ziemie nale¿¹ce do diecezji w³oc³awskiej nale¿a³y do trzech ró¿nych organizmów pañstwowych, tj. królestwa Wac³awa II, zale¿nego od niego ksiêstwa inowroc³awskiego oraz niewielka czêœæ do pañstwa zakonu krzy¿ackiego. Tego typ polityczne rozbicie diecezji by³o trwa³¹ cech¹ pontyfikatu Leszczyca z Ostrowa. Lata 1308/1309 – 1323 s¹ nawet okresem swoistego dualizmu, gdy¿ pó³nocna czêœæ biskupstwa nale¿a³a wówczas i d³ugo jeszcze potem do pañstwa zakonnego, po³udniowa zaœ zwi¹zana zosta³a z odbudowywanym przez £okietka pañstwem polskim, choæ na Kujawach inowroc³awskich formalnie nadal rz¹dzili jego bratankowie”20. Stosowana przez biskupów w³oc³awskich trojaka tytulatura (biskup kujawski, pomorski lub kujawsko-pomorski) wskazuje, ¿e taki podzia³ diecezji by³ dla nich czymœ normalnym. U progu XIV w. biskup Gerward podj¹³ próbê uporz¹dkowania granic diecezji. Dotyczy³o to parafii na prawym brzegu Wis³y (spór z biskupem p³ockim) oraz problemu przynale¿noœci koœcielnej Bytowa i Lêborka (spór z biskupstwem kamienieckim). W tym drugim wypadku wiele wskazuje na to, ¿e ziemia lêborska podczas pontyfikatu Gerwarda nale¿a³a do archidiecezji gnieŸnieñskiej. Biskupstwo w³oc³awskie dzieli³o siê w tym okresie na trzy archidiakonaty: w³oc³awski, kruszwicki i pomorski. Wykaz dziesiêciny papieskiej pozwala podzieliæ te okrêgi na dziekanaty: kruszwicki na dwa (inowroc³awski i radziejowski), a pomorski na trzy (gdañski, tczewski, œwiecki)21. Siedzib¹ administracyjn¹ biskupa Gerwarda sta³ siê Raci¹¿ek w pobli¿u Brzeœcia kujawskiego. Pierwszy dyplom wystawiony „apud Racens” nosi datê 22 kwietnia 1303 r. Szczególn¹ rolê w zarz¹dzie biskupstwem spe³nia³ niew¹tpliwe system synodów i biskupich wizytacji diecezji. Zeznania Gerwarda z czerwca 1320 r. sugeruj¹ dowodnie, ¿e by³ on na Pomorzu m.in. jesieni¹ 1306 r. u boku ksiêcia £okietka, co potwierdzi³o a¿ 27 œwiadków toczonego wówczas procesu. Wymieniali oni nastêpuj¹ce miejsca pobytu biskupa w pó³nocnej czêœci diecezji: Gdañsk, Bia³ogardê, Subkowy, Mi³ob¹dz, Kczewo. W okresie tym oœrodkiem administracyjnym w archidiakonacie pomorskim by³a wieœ Subkowy (wed³ug 7 œwiadków). Na podstawie milczenia Ÿróde³ mo¿na podkreœliæ fakt, ¿e w ca³ym okresie rz¹dów diecezjalnych Gerwarda nie spotykamy archidiakona pomorskiego, gdy¿ biskup sam administrowa³ i pobiera³ dziesiêciny na tym terenie22. „Tendencje centralistyczne w administrowaniu archidiakonatem pomorskim w omawianym okresie nale¿y t³umaczyæ tym, i¿ biskup nie by³ zainteresowany rozwijaniem samodzielnoœci 19 20 21 22

96

Jacek Maciejewski, Dzia³alnoœæ koœcielna Gerwarda z Ostrowa, biskupa w³oc³awskiego w latach 1300–1323, Bydgoszcz 1996, s. 17–20. Tam¿e, s. 21. Tam¿e, s. 21–27. Tam¿e, s. 38–43.


pó³nocnej czêœci swej diecezji w okresie, gdy ta samodzielnoœæ mog³a okazaæ siê groŸna dla zachowania integralnoœci terytorium biskupstwa”23. Proces, wytoczony Œwiecy przez Gerwarda z Ostrowa, zakoñczy³ siê szybko i polubownie za spraw¹ £okietka, pr¹cego do takiego zakoñczenia. Warunki ugody omówiono zapewne ju¿ wczeœniej, w momencie powrotu ksiêcia na Pomorze. 17 grudnia 1306 r. Piotr Œwiêca zobowi¹za³ siê do sp³aty olbrzymiej kwoty 2000 grzywien, a jednym z porêczycieli (na sumê 200 grzywien) zosta³ ksi¹¿ê £okietek. Zgodzi³ siê on te¿ prawdopodobnie, aby przynajmniej czêœæ rat Œwiêcowie sp³acili pieniêdzmi z podatków zbieranych na zarz¹dzanym przez siebie terenie, odzyskuj¹c koszta poniesione przez nich w czasie odpierania najazdu brandenburskiego. Jednak ksi¹¿ê mia³ ogromne k³opoty finansowe i dlatego wiosn¹ 1307 r. jednostronnie wymówi³ warunki porêczenia. Utraciwszy p³ynnoœæ finansow¹ i postawieni niejako pod œcian¹ Œwiêcowie, gdy zbli¿a³ siê termin sp³aty biskupowi pierwszej raty, zaczêli rozmowy z margrabiami24. Biskup w³oc³awski nie zamierza³ bowiem w tej trudnej dla pomorskiego rodu sytuacji w jakikolwiek sposób renegocjowaæ warunków grudniowej umowy. Spokrewniony z Aleksym z Lekinsteinu i rodem Wyszeliców, móg³ teraz zemœciæ siê na Œwiêcach za odebranie w czasach Przemyœlidów dóbr i urzêdów swoim rodowcom. By³ powszechnie znany ze swojego konfliktowego charakteru i nieprzejednania, a poza tym wydaje siê, ¿e „z polityki popierania akcji zjednoczeniowej chcia³ przede wszystkim wyci¹gn¹æ korzyœci dla siebie”25. £okietek z Gdañska powróci³ na po³udnie, zamierzaj¹c prawdopodobnie udaæ siê najpierw do Krakowa, a potem odbiæ dzielnicê wielkopolsk¹ z r¹k Henryka g³ogowskiego. W okolicach Œwiecia i Che³mna spotka³ siê z wys³annikami krzy¿ackimi. Wówczas oficjalnie poinformowano ich o objêciu w³adzy na Pomorzu przez £okietka i jego bratanków. Zakon w pe³ni zaaprobowa³ ten stan rzeczy, ciesz¹c siê opini¹ przyjaciela ksiêcia polskiego. „Nie musieli byæ Krzy¿acy szczególnymi sojusznikami W³adys³awa £okietka, ale na tle innych s¹siadów: konkurentów W³adys³awa £okietka czy to do polskiego tronu, czy do poszczególnych polskich ziem, a tak¿e i niektórych poddanych (…), swoj¹ postaw¹ rzeczywiœcie mogli zas³u¿yæ na miano s¹siada ¿yczliwego”26. U¿ywaj¹cy ju¿ wówczas tytu³u ksiêcia pomorskiego27 £okietek wiêksz¹ jednak wagê przywi¹zywa³ do spraw ma³opolskich. Gdy 23 24 25

26 27

Jacek Maciejewski, Dzia³alnoœæ koœcielna Gerwarda…, dz. cyt., s. 43. B³a¿ej Œliwiñski, Pomorze Wschodnie w okresie…, dz. cyt., s. 269–276. Jan Baszkiewicz, Powstanie zjednoczonego pañstwa polskiego na prze³omie XIII i XIV wieku, Warszawa 1954, s. 316. Cyt. za: B³a¿ej Œliwiñski, Pomorze Wschodnie w okresie…, dz. cyt., s. 274. B³a¿ej Œliwiñski, Pomorze Wschodnie w okresie…, dz. cyt., s. 278. „dux terrarum Cracouie, Sandomirie, Pomoranie, Cuyauie, Lancycie, Syradie ac verus heres tocius regni Polonie”, zob. B³a¿ej Œliwiñski, Pomorze Wschodnie w okresie…, s. 278–279.

97


w pocz¹tkach 1307 r. dosz³o ponownie (z winy ksiêcia) do zaognienia konfliktu z biskupem Janem Muskat¹, zaanga¿owany w spór £okietek bezceremonialnie odmówi³ proœbie Œwiêców o dotrzymanie postanowieñ gdañskich. Wówczas, po serii spotkañ, 17 lipca 1307 r. we wsi Lêdowo w ziemi s³awieñskiej margrabiowie Otton IV ze Strza³¹, Waldemar i Herman oraz Piotr z Nowego zawarli uk³ad. Œwiêcowie wraz z krewnymi poddali siê im ze wszystkimi posiadanymi grodami, miastami i ziemiami. W zamian otrzymali gwarancjê posiadania najwy¿szych urzêdów w ziemi s³awieñskiej, zaœ Piotr i jego bracia otrzymali Dar³owo, S³awno, Polanów, Tucholê i Nowe, zobowi¹zuj¹c siê do s³u¿by rycerskiej z tych dóbr. „Zdrada Œwiêców” w starszych Ÿród³ach historiograficznych zosta³a potêpiona jako przejaw rodowej prywaty, zagra¿aj¹cej integralnoœci ca³ej dzielnicy, ale w nowszej literaturze dostrzega siê, i¿ by³o to typowe dla stosunków lennych wypowiedzenie wiernoœci panu lennemu i przejœcie pod opiekê innego28. Ju¿ na prze³omie XII i XIII w. mia³a to wyra¿aæ sentencja: „Tyle samo cz³owiek winien jest swemu seniorowi wiernoœci i rzetelnoœci z racji ho³du, ile senior winien jest swemu cz³owiekowi”29. Jakkolwiek p³ynna wydaje siê granica miêdzy wypowiedzeniem pos³uszeñstwa a zwyk³¹ zdrad¹, najwyraŸniej Œwiêcowie przekonani byli o krzywdzie, jak¹ wyrz¹dzi³ im £okietek. Badaj¹c „zdradê Œwiêców” Janusz Bieniak dostrzeg³ istniej¹ce wówczas w œrodowiskach mo¿nych dwa typy postaw: separatystyczn¹ (mo¿now³adcy danej ziemi d¹¿¹ do utrzymania istniej¹cego stanu rzeczy) i partykularn¹ (ksiêcia popieraj¹ oni tak d³ugo, jak d³ugo gwarantuje on im utrzymanie dotychczasowych przywilejów)30. Œwiêcowie wybrali tê drug¹. Historyk wskaza³ równie¿, ¿e o tym, czy takie dzia³anie okreœlano mianem zgodnego z prawem, czy jako akt zdrady, decydowa³y w g³ównej mierze dalekosiê¿ne efekty zmiany suwerena. Nie przynosz¹ca skutku proœba Œwiêców o zwrot sum, jakie wy³o¿yli na utrzymanie dzielnicy po œmierci Wac³awa III, sk³oni³a ich do zerwania z £okietkiem (w po³owie V 1307 r.). Oczekuj¹c z jednej strony powrotu ksiêcia na Pomorze i ukarania Œwiêców, a z drugiej strony – wkroczenia wojsk brandenburskich, stronnicy wojewody pomorskiego albo wyprzedawali swoje pomorskie maj¹tki (np. rycerz Dziwan z Kopytkowa), albo nawi¹zywali wspó³pracê z silnym s¹siadem, tj. zakonem krzy¿ackim (np. Gotszalk z Jani). Œwiêcowie zaœ, podporz¹dkowuj¹c siê margrabiom brandenburskim, oddaj¹c im równie¿ swoje posiad³oœci wokó³ Nowego i Tucholi, zagrozili faktycznym oderwaniem Pomorza Gdañskiego od Polski. Strony uk³adu lêdowskiego spodziewa³y siê, ¿e £okietek nie pogodzi siê 28 29 30

98

Por. Gerard Labuda, Walka o Pomorze Gdañskie, w: Historia Pomorza. Tom I…, dz. cyt., s. 540–543; Maksymilian Grzegorz, Pomorze Gdañskie pod rz¹dami…, dz. cyt., s. 50–52. B³a¿ej Œliwiñski, Pomorze Wschodnie w okresie…, dz. cyt., s. 292. Zob. Janusz Bieniak, Kujawy, ziemie ³êczycka i sieradzka wobec problemu zjednoczenia pañstwowego w latach 1300–1306, Toruñ 1968, s. 278–281.


z tym i zaatakuje secesjonistów. Piotr z Nowego zacz¹³ gromadziæ stronników, nadaj¹c im maj¹tki w zamian za ciê¿kozbrojn¹ s³u¿bê wojskow¹ (np. rycerz Henryk Luminitz otrzyma³ na tej zasadzie wieœ Fr¹ca w pobli¿u Nowego). Jednak powa¿niejszych protestów wobec przejêcia Pomorza przez Brandenburgiê w dzielnicy nie zaobserwowano, zreszt¹ Piotr z Nowego umiejêtnie pacyfikowa³ niepokoje. Nawet ksi¹¿êta inowroc³awscy nie upomnieli siê o prawa swego suwerena. Sam zaœ £okietek a¿ do wrzeœnia 1307 r. zdobywa³ ze swym wojskiem zamki biskupa Muskaty na ziemi kieleckiej31. Jednak ju¿ w grudniu by³y wojewoda kujawski Bronisz ze S³u¿ewa poprowadzi³ wojska ksi¹¿êce na Pomorze, zdoby³ gród w Nowem, uwiêzi³ Piotra Œwiêcê, odsy³aj¹c go do Brzeœcia Kujawskiego, natomiast jego stronników pozbawiaj¹c urzêdów. Namiestnikiem pó³nocnej czêœci Pomorza zosta³ sêdzia gdañski Bogusza. Po uk³adzie w Lêdowie zerwa³ on bowiem wspó³pracê ze Œwiêcami i przeszed³ na stronê rycerstwa wiernego £okietkowi. Trac¹cy grunt pod nogami mo¿now³adcy pomorscy, sp³acaj¹c kolejne raty biskupowi Gerwardowi i uciekaj¹c przed represjami, stopniowo zaœ wyzbywali siê maj¹tków w pasie Pomorza nadwiœlañskiego. Ostatecznie przenieœli siê do ziemi s³upsko-s³awieñskiej, której £okietek nie by³ w stanie odbiæ z ich r¹k32. Natomiast margrabiowie drug¹ po³owê roku 1307 poœwiêcili na negocjacje i zjednywanie sobie sojuszników na Pomorzu, koncentruj¹c siê przede wszystkim na pozyskaniu mieszczan gdañskich. Od pocz¹tku stulecia byli oni bowiem niechêtnie usposobieni wobec £okietka, który w roku 1299, pozwalaj¹c otworzyæ w tamtejszym porcie lubecki kantor, zagrozi³ powa¿nie dzia³alnoœci gospodarczej gdañszczan. Sugeruj¹cy to B³a¿ej Œliwiñski konstatuje: „S¹dziæ wiêc trzeba, ¿e opowiedzenie siê mieszczan gdañskich po stronie margrabiów by³o w lecie roku 1308 spraw¹ przes¹dzon¹, ¿e licz¹ce siê si³y w mieœcie decyzjê o wpuszczeniu wojsk brandenburskich podjê³y odpowiednio wczeœniej i ¿e margrabiowie wiedzieli o tym ju¿ przed wkroczeniem w granice Pomorza Wschodniego w sierpniu 1308 roku”33. £okietek zaœ, gdy ziemia pomorska zaczê³a ponownie wymykaæ mu siê z r¹k, zdecydowa³ siê na pó³œrodki – ograniczy³ siê tylko do schwytania Piotra Œwiêcy i nie ³udz¹c siê, ¿e pokona³ opozycjê, nie pojawi³ siê ani w Gdañsku, ani tym bardziej w ziemi s³upskiej. Zrezygnowa³ te¿ na jakiœ czas z odbicia Wielkopolski z r¹k Henryka g³ogowskiego.

31 32 33

B³a¿ej Œliwiñski, Uk³ad w Lêdowie, utrata ziemi s³upskiej i pomorska interwencja £okietka, w: Tego¿, Pomorze Wschodnie w okresie…, dz. cyt., s. 285–302. Maksymilian Grzegorz, Pomorze Gdañskie pod rz¹dami…, dz. cyt., s. 52–53. B³a¿ej Œliwiñski, Pomorze Wschodnie w okresie…, dz. cyt., s. 311.

99


3. Walka o Pomorze w latach 1308–1309 Pomorski teatr dzia³añ wojennych zawsze stanowi³ wyodrêbnion¹ pod wzglêdem militarnym przestrzeñ. Sprzyja³y temu œrodowisko geograficzne, zaludnienie, system komunikacyjny, ustrój i administracja, organizacja wojsk krajowych, grodów, zamków i fortyfikacji oraz systemów ³¹cznoœci34. W ukszta³towaniu terenu zwraca uwagê pas nizin nad samym morzem, ³atwo dostêpnych, os³oniêtych od strony sta³ego l¹du pasem piaszczystych wydm. Ten wydmowy wa³ u³atwia³ obserwacjê ¿eglugi i kontrolê szlaków komunikacyjnych wzd³u¿ brzegu morza. Za nim rozci¹ga³y siê torfowiska i bagna, z licznymi wzgórzami moreny czo³owej i równole¿nikowymi jeziorami, które nale¿a³o obchodziæ, spowalniaj¹c przez to marsz. Miêdzy dolin¹ Redy a brzegiem Zatoki Puckiej wzgórza czêsto przeciête by³y przez rzeki i strumienie, tworz¹ce tzw. kêpy. Nachylenie wzgórz maleje w kierunku wschodnim (Kêpa ¯arnowiecka – 120 m n.p.m., Kêpa Swarzewska – poni¿ej 60 m), wiêc w¹wozy i doliny pomiêdzy nimi umo¿liwia³y oddzia³om piechoty i kawalerii swobodne przejœcie na p³askie tereny poza wydmami35. Podobna sytuacja wystêpuje w pasie Pojezierza Kaszubskiego, gdzie wysokoœci bezwzglêdne siêgaj¹ 100–150 m n.p.m., rzeki p³yn¹ w mocno wciêtych dolinach, a jeziora rynnowe uk³adaj¹ siê po³udnikowo. Równina Tucholska poroœniêta by³a w œredniowieczu gêstym lasem, a specyfika doliny Wis³y polega³a na tym, i¿ brzeg zachodni jest na ogó³ wysoki, a wschodni p³aski, osady i miasta lokowano wiêc na wzniesieniach zachodnich. ¯u³awy z rozbudowanym systemem wa³ów przeciwpowodziowych i urz¹dzeñ odwadniaj¹cych mo¿na by³o ³atwo zablokowaæ poprzez zalanie wod¹. Wzniesienie Elbl¹skie obni¿a siê stopniowo, przechodz¹c na po³udniowym-wschodzie w Nizinê Warmiñsk¹ oraz Pojezierze Che³miñskie, którego granicê stanowi dolina Drwêcy. D³ugoœæ pomorskiego teatru wojny, mierzona w linii pó³noc – po³udnie, wynosi oko³o 200 kilometrów36. Najwiêksz¹ przeszkod¹ wodn¹ by³a Wis³a, maj¹ca dolinê szerokoœci 2–8 km. Wylewa³a regularnie – wiosn¹, latem i jesieni¹, dlatego ³¹ki nadrzeczne wykorzystywano (do XVI w.) jedynie jako pastwiska. Szerokoœæ terenów zalewowych waha³a siê od 1,5 do 8 km, przy czym górna granica dotyczy odcinka w pobli¿u Torunia, a dolna – ko³o Tczewa. Szerokoœæ samej rzeki wynosi³a oko³o 250 m, a obecna g³êbokoœæ (œrednio 1,2-4 m) jest du¿o mniejsza ni¿ w czasach œredniowiecznych. Najwiêkszy przybór wody obserwowano od po³owy marca do koñca kwietnia oraz 34 35 36

Jerzy Romuald Godlewski, Wac³aw Odyniec, Pomorze Gdañskie. Koncepcje obrony i militarnego wykorzystania od wieku XIII do roku 1939, Warszawa 1982, s. 19–124. Tam¿e, s. 20–22. Tam¿e, s. 22–24.

100


w czerwcu, przy czym powódŸ trwa³a oko³o tygodnia. Zim¹ Wis³a zamarza³a od po³owy listopada. Naturalne przeprawy na rzece usytuowane by³y na odcinkach: Œwiecie – Che³mno, Opalenie – Gniew, ko³o Tczewa, Sobieszewa, choæ ten ostatni fragment by³ k³opotliwy, bo brakowa³o tu lasów, a wiêc i budulca. Jeœli chodzi o pozosta³e rzeki, powa¿n¹ przeszkod¹ dla wojsk by³ Nogat, d³ugi na 61 km i do po³owy XIV w. p³yn¹cy równolegle, niezale¿nie od Wis³y. Osê (d³. 95 km, szer. koryta 3–15 m) mo¿na by³o w³aœciwie na ka¿dym odcinku przebyæ w bród. Drwêca (250 km) o szerokoœci koryta rzecznego od 10 do 30 m, stromych brzegach, licznych zakolach i silnie zabagnionej dolinie, nie mia³a dogodnych brodów, mo¿na by³o siê na niej przeprawiaæ tylko w lipcu i sierpniu oraz po lodzie od po³owy grudnia do marca. Brda, mimo swej d³ugoœci (233 km), tylko w górnym biegu utrudnia³a przemarsze ze wzglêdu na wysokie brzegi (wy¿sze po stronie pó³nocnej, do 30 m) i szerokie koryto. Lód pojawia³ siê na niej tylko w styczniu i lutym, a najwiêcej wody nios³a w marcu. Przeprawa przez tê rzekê trudna by³a tylko dla artylerii i taborów. Wda (o d³ugoœci 186 km) by³a niezbyt szeroka (8–30 m), jednak podejœcie do niej uniemo¿liwia³y na d³ugim odcinku urwiste brzegi, brak naturalnych brodów i s³aba sieæ dróg w zwartych kompleksach leœnych. Przybór wód utrudnia³ sforsowanie tej rzeki przede wszystkim w lutym i w marcu (najmniej wody nios³a Wda w czerwcu i paŸdzierniku). Ponadto zim¹ zamarza³a na dwa miesi¹ce, choæ tylko podczas ostrych mrozów. Wierzyca (145 km, g³êbokoœæ miejscami do 30 m, liczne meandry, wartki nurt, szerokoœæ koryta 6–20 m) w dolnym biegu pozbawiona by³a naturalnych przejœæ. Reda (56,8 km) ze wzglêdu na niewielk¹ szerokoœæ (4–10 m) i g³êbokoœæ (ok. 1 m), choæ nie by³o na niej brodów, oraz £eba z zabagnion¹ dolin¹ rzeczn¹ nie stanowi³y powa¿niejszych wyzwañ dla dowódców. Natomiast Noteæ (d³. 361 km), stanowi¹ca po³udniow¹ granicê Krajny, skutecznie tamowa³a ruch miêdzy Wielkopolsk¹ i Kujawami a Pomorzem ze wzglêdu na szerok¹ i silnie zabagnion¹ dolinê. Œredniowieczne drogi przekracza³y j¹ w tylko w Nakle (kierunek Mrocza – Wiêcbork – Sêpólno Krajeñskie – Tuchola), Ujœciu i Bia³oœliwiu. Jeziora nadmorskie, np. ¯arnowieckie (15 km2), Sarbsko, £ebsko, Dru¿no, uniemo¿liwia³y desant. Otoczone bagnami, by³y te¿ trudno dostêpne dla ciê¿kozbrojnych. Pozosta³e jeziora, nawet te najwiêksze, np. Charzykowskie (13,48 km2), Wdzydze (14 km2), w okolicy Kartuz czy Che³m¿y, nie stanowi³y powa¿niejszej przeszkody, by³y za to miejscem postoju jednostek kawalerii i skrytej koncentracji (ze wzglêdu na otaczaj¹ce je lasy). Bagna utrudnia³y ruch nie tylko nad morzem (np. Bagna Karwiñskie, ci¹gn¹ce siê przez 20 km) i na ¯u³awach, ale równie¿ w dolinach rzecznych. Ich po³acie na Pomorzu by³y w œredniowieczu znaczne, swobodne ich obejœcie lub przekraczanie umo¿liwia³y niekiedy tylko d³ugotrwa³e susze (jednak trzeba pamiêtaæ, ¿e stan wód gruntowych by³ w tamtej epoce du¿o wy¿szy ni¿ obecnie).

101


Lasy pomorskie stanowi³y miejsce pozyskiwania zapasów (miêsa, grzybów, jagód, orzechów), futer, a przede wszystkim drewna. By³o ono niezbêdne w budownictwie wiejskim (budulec, opa³) i grodowym (konstrukcja wa³u, palisady, bramy), w szkutnictwie i przemyœle zbrojeniowym (lawety dzia³, wozy taborowe, machiny oblê¿nicze, proch strzelniczy bazie na popio³u, g³ównie leszczynowego). Ponadto rozleg³e kompleksy leœne (do koñca XIII w. lasy, bagna i moczary zajmowa³y oko³o 80% obszaru Pomorza) u³atwia³y skryte przemarsze i koncentracje wojsk. S³u¿y³y równie¿ jako miejsce schronienia ludnoœci uciekaj¹cej przed wrogimi oddzia³ami. Pomorze prawobrze¿ne pozbawione by³o wiêkszych obszarów leœnych, ale na lewym brzegu Wis³y Bory Tucholskie, puszcze mirachowska, wierzchuciñska, dar¿lubska (tzw. lasy kaszubskie), puszcza cz³uchowska (przechodz¹ca w lasy nadnoteckie i nadwarciañskie na terenie Wielkopolski) by³y trudno dostêpne i przejezdne (za wyj¹tkiem okolic Czerska, wczeœnie wylesionych). Wystêpowa³y tu równie¿ wa¿ne dla zaopatrzenia wojsk niewielkie zasoby rud darniowych. Szybko siê wyczerpywa³y, ale w œredniowieczu wytapiano ¿elazo oraz zak³adano hamry i kuŸnice w dolinie £eby (Bo¿epole, ¯elazno), w Rudnie ko³o Tczewa, a tak¿e wokó³ Gdañska, Torunia i Elbl¹ga. Dostêpnoœæ Pomorza od strony Ba³tyku by³a problematyczna. Wzd³u¿ ca³ego wybrze¿a ci¹gn¹³ siê (zanurzony na 1,3 m) wa³ przybojowy, co uniemo¿liwia³o desant z wiêkszych okrêtów. Ba³tyk nazywano „z³ym morzem”, równie¿ ze wzglêdu na silne i zmienne wiatry (z przewag¹ zachodnich), p³ycizny i mielizny przy brzegu (zw³aszcza w zatokach Gdañskiej i Puckiej), wa³ wydm (stanowi¹cych obecnie Pó³wysep Helski) i Mierzejê Wiœlan¹, oddzielaj¹c¹ ujœcie sp³awnej Wis³y od otwartego morza. Niekorzystne warunki ¿eglugowe pogarsza³y jeszcze zmienne pr¹dy brzegowe. Warunki obronne wybrze¿a równie¿ nie by³y najlepsze – tylko oddalone o kilka lub kilkanaœcie kilometrów od brzegu morskiego porty (czyli Gdañsk, Elbl¹g, Królewiec) mog³y przetrwaæ d³u¿sze oblê¿enie. Mniejsze, zagro¿one desantem w samym porcie, np. Dar³owo, Ustka, Hel, Puck – nie mia³y na to szans37. Wed³ug autorów pracy „Zamki i obiekty warowne Pomorza Gdañskiego”, na pocz¹tku XIV w. na Pomorzu lewobrze¿nym funkcjonowa³y nastêpuj¹ce umocnione oœrodki (w kolejnoœci alfabetycznej): Bytów – gród, po 1342 r. zamek komturski; Charzykowy – grodzisko; Chojnice – miasto warowne; Czarne – osada obronna; Cz³uchów – zamek od ok.1320 r.; Fordon (Wyszogród) – grodzisko; Gdañsk – gród, zamek komturski po 1342 r.; Gdañsk – mury miejskie (ca³oœæ do 1370 r.); Gniew – zamek od 1290 r.; Grabiny – zamek wójta krzy¿ackiego; Gródek – gród pomorski z XIII w., zamek krzy¿acki z XIV w.; Koronowo – klasztor cystersów i most obronny na Brdzie; Krokowa – dwór obronny; Lêbork – miasto warowne od 1341 r., potem zamek prokuratora (komtura); Lubiszewo – gród joannitów 37

Tam¿e, s. 24–35.

102


do 1370 r.; Nowe – gród pomorski, miasto warowne, zamek krzy¿acki; Nowy Jasieniec – gród, zamek krzy¿acki; Oliwa – warowny klasztor cystersów; Osiek – zamek z XIV w.; Puck – gród kasztelañski, potem dwór rybickiego Zakonu; Raci¹¿ – gród kasztelañski do koñca XIII w.; Skarszewy – gród, miasto warowne, zamek joannitów, nastêpnie przebudowany przez Krzy¿aków; Sobowidz – gród, potem zamek krzy¿ackiego wójta tczewskiego; Stara Kiszewa – gród, od 1309 r. umocnienia krzy¿ackie, od 1350 r. zamek krzy¿acki; Starogard Gdañski – miasto warowne joannitów, a od 1305 Krzy¿aków; Œwiecie – gród pomorski, warowne miasto, zamek krzy¿acki od XIV w.; Tczew – zamek ksi¹¿¹t pomorskich, miasto warowne, zamek wójta krzy¿ackiego; Tuchola – gród, miasto warowne, zamek krzy¿acki od ok.1325 r. (przedtem Œwiêców)38. Jeszcze silniej ufortyfikowana by³a (o czym boleœnie mia³ przekonaæ siê w czasie „wielkiej wojny” W³adys³aw £okietek) niewielka ziemia che³miñska, le¿¹ca w granicach pañstwa krzy¿ackiego. Grody, warowne siedziby rycerskie, miejskie mury obronne i zamki (czêsto ceglane ju¿) w XIV w. znajdowa³y siê w nastêpuj¹cych miejscowoœciach: w Toruniu i Nieszawce; w Bierzg³owie, Przecznie, Pig¿y, Czarnowie i Rzêczkowie; Che³m¿y, Papowie Biskupim, Lipieñku, ¯ygl¹dzie, Storlusie i Jeleñcu; w Unis³awiu, Nawrze, P³utowie, Gzinie i Pieniu; w Che³mnie, Starogrodzie, Sarnowie i Ka³dusie; w Grudzi¹dzu, RogoŸnie i Pokrzywnie; w £asinie, Szembruku, i Szynwa³dzie; w Grucie, S³upskim M³ynie, Me³nie, w Œwieciu nad Os¹ i Mêdrzycach; w Kowalewie, Napolu, Golubiu, Che³monie, Gaw³owicach, Jedwabnie i Gronowie; w W¹brzeŸnie, Ryñsku, Wieldz¹dzu i Osieczku; w Radzyniu Che³miñskim, Dêbieñcu, Gaw³owicach i Plemiêtach; w Jab³onowie Pomorskim, P³owê¿y, Jaguszewicach, Lembargu, Bobrowie i Chojnie; w Brodnicy, S³oszewach, ¯mijewku, Bachotku, Gr¹¿awach i Radoszkach. Ponadto wczeœnie zbudowane zamki w Bratanie, Nowym Mieœcie Lubawskim, Kurzêtniku i Brodnicy strzeg³y granicy krzy¿ackiej od strony Mazowsza39. Pogranicznych terenów pomorsko-wielkopolskiego oraz pomorsko-kujawskiego chroni³y grody, zamki i umocnione miasta w Drzycimiu, Serocku, Grucznie; w Sêpólnie i Kamieniu Krajeñskim, w Nakle; w Wyszogrodzie i Bydgoszczy; w Inowroc³awiu i Gniewkowie oraz S³oñcy; w Kruszwicy, Pakoœci, Strzelnie, ¯ninie; w Brzeœciu Kujawskim, Radziejowie, Kowalu; w Solcu Kujawskim, Przedeczu, Raci¹¿ku i W³oc³awku. Wed³ug Gerarda Labudy pod koniec XIII w. na Pomorzu Gdañskim i S³awieñskim istnia³o oko³o 510 osad wiejskich, 26 grodów kasztelañskich i osiem miast, zamieszkiwanych przez oko³o 106 000 ludzi. Gêstoœæ zaludnienia wynosi³aby zatem odpowiednio 6,4 osoby na km2 na Pomorzu Gdañskim i tylko 3,8 osoby 38 39

Agnieszka i Robert Sypek, Zamki i obiekty warowne Pomorza Gdañskiego, Warszawa [2003]. Robert Sypek, Zamki i obiekty warowne pañstwa krzy¿ackiego. Czêœæ I. Ziemia che³miñska i micha³owska, Warszawa [1999].

103


na ziemi s³awieñskiej. Licz¹ca ok. 30 000 mieszkañców ziemia che³miñska mia³a tak¹ sam¹ gêstoœæ zaludnienia jak Pomorze40. Planuj¹c kampaniê wojenn¹, dowódcy wszystkich stron konfliktu musieli uwzglêdniaæ równie¿ pomorsk¹ sieæ komunikacyjn¹. G³ówn¹ drog¹ zaopatrzeniow¹ by³a wówczas Wis³a, któr¹ sp³awiano zbo¿e, drewno, smo³ê, popió³ drzewny. Stanowi³a ona jednoczeœnie przeszkodê wodn¹, dziel¹c¹ pomorski teatr wojenny na dwie czêœci. Na zachód prowadzi³a przede wszystkim droga Gdañsk – Puck – ¯arnowiec – Bia³ogarda – S³upsk – S³awno – Koszalin; w S³awnie mo¿na by³o odbiæ na po³udnie i skrajem Pomorza Gdañskiego dotrzeæ przez Bia³y Bór lub Szczecinek do Ujœcia albo Nak³a. Na zachód kierowa³a siê tak¿e droga ze Œwiecia przez Raci¹¿, Cz³uchów (le¿¹cy ju¿ na „drodze margrabiów”), Lêdyczek lub Debrzno i Z³otów41. G³ówne szlaki handlowe œredniowiecznego Pomorza prowadzi³y wzd³u¿ Wis³y i w kierunku przepraw na niej. „Droga kupców” wiod³a z Wielkopolski i Kujaw przez Bydgoszcz do przeprawy na Wdzie w Gródku. Nastêpnie przez Czersk Œwiecki, Lipinki i Przewodnik dociera³a do Osieka. St¹d „drog¹ œw. Wojciecha” prowadzi³a do Starogardu i Skarszew przez Skórcz, Wielbrandowo, Grabowo, Bobowo i Owidz. Nowszy odcinek zaczyna³ siê w Œwieciu i prowadzi³ wzd³u¿ Wdy do miejscowoœci Osie, gdzie znajdowa³ siê wêze³ dróg przebiegaj¹cych przez Bory Tucholskie. Dalszy odcinek drogi, zwanej „via mercatores”, jest ró¿nie prowadzony, ale najprawdopodobniej przechodzi³ przez wsie SuchobrzeŸnica – Kasparus – Wdecki M³yn – Zelgoszcz – Borzechowo – Zblewo i dalej albo przez Garczyn i Przywidz albo przez Starogard i Lubiszewo do Gdañska. Na zachód od tego szlaku bieg³a „via magna”: z Pa³uk i Nak³a, przez Wiêcbork, Kamieñ Krajeñski, Raci¹¿, Czersk, Wojtal, Zamek Kiszewski, Pogódki, Skarszewy, Go³êbiewo, K³odawê i Pruszcz Gdañski do Gdañska. Natomiast wzd³u¿ Wis³y istnia³ trakt, zwany „via rega”. Ta „droga królewska” bieg³a mniej wiêcej tak, jak dzisiejsza linia kolejowa z Bydgoszczy do Gdañska. Na odcinku ze Œwiecia do portu gdañskiego przechodzi³a przez Je¿ewo, Nowe, Tymawê, Gniew, Rudno, Brody, Pomyje i Tczew. Czwarty szlak pó³noc – po³udnie stanowi³a Wis³a. Przeprawy na niej znajdowa³y siê w Wyszogrodzie, Czersku Polskim, Œwieciu, Sartowicach, Grudzi¹dzu, Nowem, Wiœlinkach, Wioœle, Ciep³em, Bemowie, Bia³ej Górze, Gorzêdzieju i Tczewie oraz w Sobieszewie. Do przepraw tych prowadzi³y liczne drogi równole¿nikowe. I tak: z Chojnic przez Osie do Nowego (przez Brody, Bielsk, Lalkowy, Milewo, Warlubie), Œwiecia (przez ¯ur i Belno) i Sartowic (przez Czersk Œwiecki, Je¿ewo); 40 41

Jerzy Romuald Godlewski, Wac³aw Odyniec, Pomorze Gdañskie. Koncepcje obrony…, dz. cyt., s. 36–37. Por. Witold Miko³ajczak, Wojny polsko-krzy¿ackie, dz. cyt., s. 64–68. Jerzy Romuald Godlewski, Wac³aw Odyniec, Pomorze Gdañskie. Koncepcje obrony…, dz. cyt., s. 47–48.

104


z Chojnic przez SuchobrzeŸnicê i Osiek oraz Opalenie do Wios³a i Wiœlinek; ze S³upska i Bytowa prowadzi³a przez Koœcierzynê, Borzechowo, P¹czewo, Grabowo, Brody Pomorskie, Gniew do Bemowa lub Ciep³ego; inna trasa z Koœcierzyny („via marchionis”) do Tczewa prowadzi³a przez Pogódki i Starogard; jeszcze inna przez Subkowy do Gorzêdzieja, a przez Jab³owo, Pelplin i Rudno wiód³ szlak z Koœcierzyny do przeprawy w Bia³ej Górze42. Po wschodniej stronie Wis³y g³ówn¹ drog¹ by³ trakt z Torunia przez Grudzi¹dz, Gardejê i Kwidzyn (st¹d do Sztumu) do Malborka, a dalej przez Elbl¹g, Frombork, Braniewo i Œwiêtomiejsce do Królewca. W Prusach du¿e znaczenie mia³y te¿ drogi, którymi kupcy docierali z Mazowsza nad Ba³tyk: M³awa – Niedzica – Olsztynek – Olsztyn – Dobre Miasto – Lidzbark Warmiñski – I³awka Pruska – Królewiec oraz M³awa – Dzia³dowo – D¹brówno – Ostróda – Mi³om³yn – Zalewo – Dzierzgoñ – Malbork – Tczew – Gdañsk43. Margrabiowie brandenburscy wkroczyli na Pomorze „drog¹ marchijsk¹” – od strony Gorzowa Wielkopolskiego – oko³o 10 sierpnia 1308 r. Ich oddzia³y (wraz z wojskami posi³kowymi biskupa lubuskiego Fryderyka) maszerowa³y przez Wa³cz, Cz³uchów, Chojnice, Rytel, Malachin i Wojtal do Koœcierzyny. Margrabiowie Otton IV ze Strza³¹ i Waldemar zatrzymali siê nad Jeziorem Go³ubskim. Tam, id¹c od strony S³upska, Bytowa, Czarnej D¹browy, Gostomia i Stê¿ycy, do³¹czy³y do nich wojska Œwiêców wraz z ich stronnikami i biskupa kamieñskiego Henryka von Wachholtz. Wed³ug ostro¿nych szacunków po³¹czona armia mog³a liczyæ oko³o 300 rycerzy i drugie tyle giermków i pacho³ków. Maszerowa³a œrednim tempem (co oznacza 40 km dziennie dla konnych i 20–30 km dla taborów) w kierunku Gdañska, niszcz¹c Koœcierzynê i kompleks otaczaj¹cych j¹ wsi (czego dowodem jest niska kwota 300 grzywien, jak¹ w 1312 r. otrzyma³a od Krzy¿aków za te dobra ksiê¿na Gertruda, córka ksiêcia tczewskiego Sambora II). Pisze o tym (pod b³êdn¹ dat¹ roczn¹) œredniowieczny kronikarz: „Wspomniany zaœ Waldemar, polegaj¹c na wojskach w³asnych i swojego brata Jana, nad którym wówczas sprawowa³ opiekê, wkracza zbrojnie na Pomorze, i z pomoc¹, i za rad¹ wspomnianego kanclerza Piotra, jego braci i krewnych, jedne miejscowoœci i warownie zdobywa i zajmuje, inne pustoszy po¿arami i grabie¿ami”44. Brandenburczycy oblegli i spalili równie¿ kasztelañski gród w nieodleg³ym Chmielnie, chc¹c w ten sposób zapewniæ bezpieczeñstwo na szlaku komunikacyjnym miêdzy punktem docelowym wyprawy a w³asnym krajem. 42

43 44

Stanis³aw Mielczarski, Œredniowieczne drogi na terenie Kociewia, w: Ze studiów nad dialektem kociewskim i kaszubskim, Bydgoskie Towarzystwo Naukowe. Prace Wydzia³u Nauk Humanistycznych, red. nauk. Edward Breza, Warszawa – Poznañ 1989, s. 19–37. Jerzy Romuald Godlewski, Wac³aw Odyniec, Pomorze Gdañskie. Koncepcje obrony…, dz. cyt., s. 48–49. Jan D³ugosz, Roczniki czyli Kroniki…, dz. cyt., s. 56.

105


Uczyniwszy to armia brandenburska przesz³a przez Ostrzyce, Gorêczyno, Somonino, Kie³pino, Mezowo i ¯ukowo, dolin¹ Raduni, by pod koniec sierpnia stan¹æ pod Gdañskiem, podchodz¹c do miasta od strony Potoku Siedleckiego (dzisiaj ulice Kartuska i Nowe Ogrody). Mieszczanie gdañscy, rywalizuj¹cy handlowo z kupcami z pañstwa krzy¿ackiego (odbieranego powszechnie jako sojusznik £okietka) i ¿ywi¹cy niechêæ do dzia³alnoœci kantoru lubeckiego (z nadania £okietka w³aœnie) otworzyli Brandenburczykom bramy miasta. Margrabia Waldemar odebra³ od nich ho³d, a wokó³ Œwiêców zgromadzili siê ich zwolennicy. Wojska brandenburskie musia³y jeszcze zdobyæ gdañski gród45. Jego obron¹ dowodzili najwa¿niejsi urzêdnicy pó³nocnej czêœci Pomorza: sêdzia gdañski Bogusza, kasztelan gdañski Wojciech, kasztelan pucki Wojs³aw i kasztelan chmieleñski Stefan z Pruszcza. Mieli pod swoimi rozkazami przede wszystkim rycerzy wschodniopomorskich, ale tak¿e grupê zaciê¿nych (np. Piotr Drogos³awicz spod Szamotu³ czy Micha³, rycerz z ziemi sandomierskiej). „Dominus Bogusa miles, iudex terre illius”46 to przedstawiciel wielkopolskiej linii rodu Leszczyców, od pocz¹tku 1298 r. wystêpuj¹cy na Pomorzu jako sêdzia. By³ wiernym zwolennikiem £okietka i zaufanym rycerzem ksiêcia, który w 1307 r. nagrodzi³ go wysokim stanowiskiem namiestniczym. Zrównanie Boguszy z ksi¹¿êtami kujawskimi by³o tak¿e dowodem na to, ¿e mo¿ni gdañscy zaczêli w dzielnicy pomorskiej odzyskiwaæ wa¿n¹ rangê, bo po œmierci Przemys³a II zdominowali ich rywalizuj¹cy mo¿now³adcy s³upscy i œwieccy. W³aœnie sêdzia Bogusza najbardziej wytrwale popiera³ kandydaturê W³adys³awa £okietka na tronie pomorskim, w przeciwieñstwie do innych rycerzy z pó³nocnej czêœci dzielnicy. Kasztelan pucki Wojciech, podkomorzy gdañski Unis³aw, stolnik Szczepan, chor¹¿y Wojs³aw, wojski Sulis³aw oraz kasztelan tczewski Œcibor, tamtejsi podkomorzy Andrzej i jego syn Jan popierali bowiem kandydaturê ksiêcia inowroc³awskiego Leszka Siemomys³awica, wysuniêt¹ prze Salomeê, wdowê po Siemomyœle kujawskim i córkê ksiêcia lubieszewsko-tczewskiego Sambora II, który zapisa³ jej swoj¹ dzielnicê. Gdy Leszek przyby³ na Pomorze, usunêli oni nawet z urzêdu wojewodê gdañskiego Œwiêcê, ale wkrótce (o czym wspomniano ju¿ wczeœniej) w³adzê w dzielnicy obj¹³ £okietek. Nie przeœladowa³ swych przeciwników, ale stronników (przede wszystkim 45

46

B³a¿ej Œliwiñski, Marsz margrabiów brandenburskich na Gdañsk, w: Tego¿, Pomorze Wschodnie w okresie…, dz. cyt., s. 319–340; Maksymilian Grzegorz, Pomorze Gdañskie pod rz¹dami…, dz. cyt., s. 52–54; Gerard Labuda, Walka o Pomorze Gdañskie, w: Historia Pomorza. Tom I…, dz. cyt., s. 541–542; Kazimierz Jasiñski, Utrata Gdañska przez pañstwo polskie, w: Historia Gdañska. Tom I…, dz. cyt. s. 322. Lites ac res gestae inter Polonos Ordinemque Cruciferorum, wyd. Halina Ch³opocka, Wroc³aw – Warszawa – Kraków 1970, t. 1, s. 25. Cyt. za: B³a¿ej Œliwiñski, Dowódcy grodu gdañskiego. Z badañ nad orientacjami politycznymi rycerstwa pomorskiego, w: „Zapiski Historyczne”, Toruñ 1988, z. 1–2, s. 8.

106


Boguszê) i wspó³pracowników (np. Œwiêców) hojnie nagradza³. I jakkolwiek nie wszystkich dowódców grodu gdañskiego mo¿na zidentyfikowaæ jako zwolenników W³adys³awa £okietka, w momencie agresji brandenburskiej w 1308 r. dawne spory polityczne posz³y w niepamiêæ 47. Gród gdañski zlokalizowany by³ w odleg³oœci oko³o 4 km od ówczesnego brzegu morza, miêdzy dzisiejszymi ulicami Wartk¹, Sukiennicz¹ i Rycersk¹. Zajmowa³ prawie 3 ha powierzchni i liczy³ oko³o 2500 mieszkañców. Sk³ada³ siê z siedziby feuda³a (o oko³o 80-metrowej œrednicy; przy dzisiejszych ulicach Rycerskiej i Czopowej) i oddzielonego wewnêtrznym wa³em podgrodzia rzemieœlniczo-rybackiego (ulice Sukiennicza i Dylinki). Ca³oœæ otoczona by³a oko³o 500-metrowym drewniano-ziemnym wa³em z palisad¹ oraz fos¹, zasilan¹ przez wody Mot³awy. Jedynym obiektem murowanym by³ najstarszy gdañski koœció³ murowany pod wezwaniem œw. Marii. Byæ mo¿e w pobli¿u Mot³awy umiejscowiona by³a tak¿e murowana wie¿a obserwacyjna. Dooko³a grodu rozci¹ga³y siê mokrad³a, wiêc jedynie w czasie mrozów mo¿na go by³o otoczyæ. Za³ogê stanowi³o oko³o 100 lub 200 rycerzy, stale przebywaj¹cych w grodzie, tudzie¿ chroni¹cych siê za wa³ami przed atakiem stoj¹cego ju¿ w mieœcie wroga. Obwarowania miasta samorz¹dowego, ulokowanego w pobli¿u koœcio³a œw. Katarzyny, obejmowa³y wówczas obszar oko³o 16 ha, a liczba tamtejszej ludnoœci wynosi³a oko³o 3000. Mieszczanie dostarczyli Brandenburczykom posi³ków, w zwi¹zku z czym strona atakuj¹ca dysponowa³a oko³o 600 ludŸmi48. Wojska brandenburskie uderza³y wzd³u¿ jedynej drogi prowadz¹cej z miasta do grodu, atakowa³y tak¿e od strony Wis³y, z wykorzystaniem statków i ³odzi. Uda³o im siê spaliæ czêœæ obwa³owañ podgrodzia, ale choroba (lub odniesiona podczas jednego ze szturmów rana) i rych³a œmieræ margrabiego Ottona IV, kieruj¹cego oblê¿eniem, pokrzy¿owa³a ich plany. Po tych wydarzeniach oraz zniszczeniu grodu w Chmielnie, czyli zajêciu pó³nocnej czêœci Pomorza (ziemi s³awieñskiej, s³upskiej, gdañskiej, byæ mo¿e tak¿e opanowaniu grodu w Pucku), margrabia Waldemar uda³ siê w podró¿ powrotn¹ (oko³o 10–12 IX). Zadanie zdobycia gdañskiego grodu, w zwi¹zku ze œmierci¹ Ottona IV i powrotem Waldemara do Marchii, zosta³o wiêc zapewne zlecone rodzinie Œwiêców49. Pomoc mieszczan gdañskich i udzia³ by³ego wieloletniego wojewody gdañskiego w osobie starego Œwiêcy by³y nie lada atutem w tej zdradzieckiej zaborczej grze z uwagi na znajomoœæ pomorskich realiów. Uderza te¿ pewnoœæ siebie w postêpowaniu margrabiów, którzy nie doczekawszy koñca operacji, pewni sukcesu, ruszyli w drogê powrotn¹. Historycy domyœlaj¹ 47 48 49

B³a¿ej Œliwiñski, Dowódcy grodu gdañskiego…, dz. cyt., s. 7–22. Mieczys³aw Bielski, Waldemar Rezmer, Bitwy na Pomorzu…, dz. cyt., s. 36–38; B³a¿ej Œliwiñski, Pomorze Wschodnie w okresie rz¹dów…, dz. cyt., s. 155–193. B³a¿ej Œliwiñski, Pomorze Wschodnie w okresie…, dz. cyt., s. 339–346.

107


siê te¿ innych istotnych przyczyn, które leg³y u podstaw ich decyzji. Dominuj¹ce musia³o byæ jednak przekonanie o spe³nieniu siê ich planów i ostatecznym opanowaniu Gdañska, ugruntowane faktem ca³kowicie swobodnego poruszania siê w kraju nieprzyjacielskim. Brak bowiem by³o nie tylko jakichkolwiek sygna³ów ze strony ksiêcia W³adys³awa £okietka, ale zarz¹dzaj¹cy dwoma namiestnictwami (œwieckim i tczewskim) ksi¹¿êta kujawscy nie uczynili nic, by przyjœæ z pomoc¹ zmuszonej do obrony za³odze. Dla obroñców grodu, który zosta³ przez wojska brandenburskie i ich sojuszników – mieszczan gdañskich – zaatakowany, stanowi³o to dodatkowe obci¹¿enie, gdy¿ uœwiadomi³o im samotn¹ walkê z przewa¿aj¹cymi si³ami agresora50. Jednak nie zamierzali oni bezczynnie czekaæ na dzia³ania wroga. Nie maj¹c odpowiednich œrodków, by przetrwaæ d³ugotrwa³e oblê¿enie, dowódcy grodu postanowili jak najspieszniej wys³aæ do £okietka pos³añców z wieœci¹ o brandenburskiej napaœci i proœb¹ o pomoc. Przeor Wilhelm z gdañskiego klasztoru dominikanów, granicz¹cego z oblê¿onym grodem, podczas procesu w 1339 r. zezna³, i¿ to on doradzi³ Boguszy i kasztelanom, aby poprosiæ o pomoc Krzy¿aków, którzy ju¿ przecie¿ niegdyœ okazali siê przyjació³mi gdañszczan, odpieraj¹c najazd rugijski w 1301 r. Obroñcom zagl¹da³ ju¿ w oczy g³ód, choæ w grodzie zamkniêci byli dopiero od miesi¹ca. Oznaczaæ to mog³o, ¿e £okietek nie zadba³ o zaopatrzenie za³ogi, a pozostawiony sam sobie sêdzia gdañski nie zdo³a³ zgromadziæ odpowiednich zapasów w krótkim czasie od wtargniêcia Brandenburczyków na Pomorze do chwili ich podejœcia pod Gdañsk. Maj¹c to na uwadze i obawiaj¹c siê gniewu ksiêcia w razie poddania twierdzy, Bogusza postanowi³ skorzystaæ z rady przeora. Pos³añcy pop³ynêli ³odzi¹ przez Wis³ê i Zalew Wiœlany do pobliskiego Elbl¹ga. Nastêpnie inni, a konkretnie sam Bogusza i Niemir (wojewoda nakielski?), udali siê do przebywaj¹cego wówczas w Sandomierzu W³adys³awa £okietka, by poinformowaæ w³adcê o powziêtych dzia³aniach i prosiæ o ratunek. Podczas rozmów Pomorzan z Krzy¿akami w Elbl¹gu ustalono, ¿e Zakon wyœle do grodu gdañskiego swoje oddzia³y i utrzyma go na w³asny koszt przez rok, a nastêpnie na koszt wzywaj¹cego posi³ki. Przewodnicz¹cym gdañskiej delegacji podczas tych uk³adów by³ zapewne Bogusza, namiestnik ksi¹¿êcy. Stronê krzy¿ack¹ reprezentowa³ mistrz krajowy pruski Heinrich von Plotzke. Przebywaj¹cy zaœ w Ma³opolsce £okietek zdecydowa³ akurat w tym czasie o wys³aniu swych wojsk na Ruœ Halicko-W³odzimiersk¹ dla poparcia ksi¹¿¹t Andrzeja i Lwa, swych siostrzeñców i pretendentów do tamtejszego tronu. W ten sposób oprócz wewnêtrznych niepokojów w ksiêstwie ruskim W³adys³aw £okietek zabezpiecza³ polskie granice równie¿ przed gro¿¹cym z tamtej strony najazdem Tatarów ze Z³otej Ordy. Tym samym jednak za³oga gdañska zdana by³a na w³asne si³y. Byæ mo¿e 50

Maksymilian Grzegorz, Pomorze Gdañskie pod rz¹dami Zakonu…, dz. cyt., s. 55.

108


£okietek liczy³, ¿e oblê¿eni wytrzymaj¹ jeszcze jakiœ czas lub ¿e z pomoc¹ rusz¹ ksi¹¿êta kujawscy Kazimierz i Przemys³, jego namiestnicy w Tczewie i Œwieciu. Pocz¹tkowo jednak (oko³o po³owy paŸdziernika 1308 r.) ksi¹¿ê zamierza³ osobiœcie interweniowaæ na Pomorzu. Uleg³ jednak namowom ma³opolskich mo¿now³adców, by za³atwiæ sprawy ruskie, a do Gdañska wezwaæ pomoc krzy¿ack¹. Znaczny wp³yw na tê decyzjê mia³ równie¿ wywrzeæ ksi¹¿ê dobrzyñski Siemowit, blisko spokrewniony z dwoma wzmiankowanymi ksi¹¿êtami ruskimi, a ponadto poprzez ¿onê spowinowacony z krzy¿ackim komturem ziemi che³miñskiej Gunterem von Schwarzburg i jego bratem Sieghardem, komturem dzierzgoñskim. Akceptuj¹c pomys³, by to Krzy¿acy wsparli za³ogê gdañsk¹, £okietek zmieni³ jednak warunki umowy elbl¹skiej i rozkaza³ wpuœciæ ich tylko do po³owy grodu. Ta jednostronna zmiana podjêtych wczeœniej ustaleñ mia³a wkrótce staæ siê przyczyn¹ konfliktu wœród obroñców51. Krzy¿acka „Kronika oliwska” oraz „Pamiêtnik Zakonu Krzy¿ackiego o wojnie z królem £okietkiem Kazimierzem” w po³owie XIV w. zanotowa³y podobnie brzmi¹c¹ informacjê, i¿ do Gdañska w³adze Zakonu wys³a³y „brata Guntera von Schwarzburg z Prusami” (200 rycerzy zakonnych i tylu¿ Prusów, drobnych w³aœcicieli ziemskich, tzw. Freie)52. Nale¿y uznaæ, ¿e najpierw komtur che³miñski przyprowadzi³ zaledwie kilkudziesiêciu ludzi, bo tylko tylu zmieœci³oby siê w grodzie, a potem si³y krzy¿ackie by³y sukcesywnie wzmacniane przez kolejne posi³ki. Sêdzia Bogusza zna³ Guntera von Schwarzburg ju¿ z 1301 r., gdy razem odpierali atak wojsk rugijskich. Spotkali siê najpierw w Toruniu, gdy sêdzia gdañski wraca³ Wis³¹ z Sandomierza. Tam odwo³ano siê do ustaleñ elbl¹skich, Bogusza przywióz³ tak¿e upowa¿nienie £okietka do wezwania pomocy krzy¿ackiej. Drog¹ rzeczn¹ pierwszy oddzia³ Zakonu w pierwszej po³owie paŸdziernika uda³ siê do Gdañska i zaj¹³ po³owê grodu, prowizorycznie naprawiaj¹c czêœciowo zniszczone obwa³owania. Czêœæ polskiej za³ogi musia³a przenieœæ siê tym samym na podgrodzie rybacko-rzemieœlnicze. Szybkie przybycie Krzy¿aków i znajomoœæ dowódców u³atwi³y ustalenie wspólnej taktyki wobec Brandenburczyków i gdañszczan stacjonuj¹cych w mieœcie. Za³oga grodu dokonywa³a licznych wypadów na wojska przeciwnika. W czasie tych walk sp³on¹³ klasztor dominikañski. Z kolei rycerze, sprzyjaj¹cy Œwiêcom, patrolowali okolice Gdañska razem z Brandenburczykami i (wed³ug prokuratora krzy¿ackiego w 1310 r.) jak zwykli zbójcy napadali na ludzi Zakonu. Powa¿niejsze walki toczyæ siê musia³y tak¿e w okolicy Chmielna, bo w 1311 r. tamtejszy chor¹¿y Miros³aw zosta³ przez Krzy¿aków za udzia³ w nich nagrodzony wolnoœciami dla 51 52

B³a¿ej Œliwiñski, Decyzja sprowadzenia Krzy¿aków, w: Tego¿, Pomorze Wschodnie w okresie rz¹dów…, dz. cyt., s. 347–362. Cyt. za: B³a¿ej Œliwiñski, Przybycie Krzy¿aków do grodu gdañskiego, w: Tego¿, Pomorze Wschodnie w okresie…, dz. cyt., s. 363.

109


wsi Widlino (dziœ Kolbudy). Kolejne posi³ki zakonne przewa¿y³y jednak szalê i Brandenburczycy zaczêli siê wycofywaæ, choæ ich oddzia³y pozosta³y w mieœcie a¿ do krwawego szturmu krzy¿ackiego, a zaciête walki na pograniczu ziemi s³upskiej i gdañskiej trwa³y jeszcze do zimy 1308/1309 r. Sytuacja w grodzie skomplikowa³a siê zaœ w chwili przybycia mistrza krajowego Henryka von Plotzke. Uwa¿a³ on, i¿ Polacy nie dotrzymali warunków umowy, przekazuj¹c Krzy¿akom tylko czêœæ grodu, a decyzj¹ £okietka, podjêt¹ samowolnie w Sandomierzu, by³ zaskoczony. Ba³ siê, ¿e strona polska zechce w ogóle pozbawiæ Zakon zap³aty. Krzy¿acy aresztowali wiêc obwinianego o z³amanie s³owa sêdziego Boguszê, co wywo³a³o z kolei kontrakcjê polskiej za³ogi. W tumulcie zginê³o kilku rycerzy pomorskich i krzy¿ackich. Zagro¿ony œmierci¹ i obawiaj¹cy siê dalszego rozlewu krwi Bogusza poszed³ na kompromis. Wyrazi³ ze swej strony zgodê na powrót do warunków wstêpnych, czyli przekazania ca³ego grodu Krzy¿akom. Ci zaœ wystawili do jego r¹k dokument, w którym obiecywali, i¿ gród trzymaæ bêd¹ w imieniu ksiêcia polskiego i oddadz¹ go natychmiast, gdy W³adys³aw £okietek zwróci im koszty obrony. Polska za³oga opuœci³a wiêc gród, wiêkszoœæ rycerzy uda³a siê do domu, czêœæ do Tczewa i tylko nieliczni znaleŸli schronienie w mieœcie (opanowanym przecie¿ wci¹¿ jeszcze przez wroga). Sêdzia Bogusza niezw³ocznie wyruszy³ zaœ do Ma³opolski, wioz¹c krzy¿acki dokument, w którym strona zakonna wci¹¿ jeszcze zachowywa³a status sojusznika53. W Gdañsku pozostali wiêc ju¿ jedynie Krzy¿acy i zamkniêci w mieœcie gdañszczanie. W tym chyba momencie mistrz pruski Henryk von Plotzke powzi¹³ decyzjê opanowania na w³asn¹ rêkê zarówno Gdañska, jak i Tczewa. Kolejny szturm krzy¿acki na Gdañsk, przeprowadzony najprawdopodobniej w nocy z 12 na 13 listopada, zakoñczy³ siê sukcesem. Miasto zosta³o czêœciowo spalone. Byæ mo¿e dlatego, ¿e zwyczajem atakuj¹cych by³o podpalanie dachów p³on¹cymi strza³ami oraz sypanie do fosy cienkich ga³êzi wiklinowych, które s³u¿y³y do budowy umocnieñ i palenie ich. Od tego zajmowa³y siê drewniane palisady wa³u i jego szkielet, co skutkowa³o wy¿arzeniem i w koñcu zawaleniem siê ca³oœci umocnieñ. Od p³omieni zaj¹æ siê mog³y miejskie domy, a obroñcy, zajêci odpieraniem szturmu b¹dŸ ucieczk¹, nie mogli opanowaæ ognia. Miasto w nocy sp³onê³o, a nad ranem wkroczy³y do niego wojska krzy¿ackie, rozpoczynaj¹c rzeŸ obroñców, ale nie Polaków. W Gdañsku pozostali bowiem pos³uguj¹cy siê niemieck¹ mow¹ tutejsi kupcy, poddani brandenburscy oraz sprzymierzeni z nimi rycerze pomorscy, z polskiego punktu widzenia – zdrajcy. Podczas ataku krzy¿ackiego i nastêpuj¹cego po nim pogromu zginê³o oko³o 50–60 pomorskich rycerzy, w tym 16 ze znacznych rodów. Liczba zabitych mieszczan trudna jest do ustalenia. Materia³y procesowe z lat póŸniejszych mówi¹ o ogromnej liczbie ofiar. Podawana jest nawet liczba 10 000 53

Tam¿e, s. 363–402.

110


zabitych, w tym kobiet i dzieci, ma ona jednak znaczenie symboliczne. W tym czasie w Gdañsku i przyleg³ych osadach mieszka³o nie wiêcej ni¿ kilka tysiêcy mieszkañców. W œredniowieczu okreœlenie „rzeŸ” odnosi³o siê do wydarzeñ, które przynosi³y oko³o 1000 ofiar. Zdaniem historyków w nocy z 12 na 13 listopada podczas walk ulicznych i w domach zginê³o w sumie kilkuset mieszkañców Gdañska i kilkudziesiêciu rycerzy. Wed³ug ówczesnego prokuratora krzy¿ackiego liczba ofiar by³a jednak du¿o mniejsza. Krzy¿acy twierdzili, ¿e w mieœcie znaleŸli schronienia rabusie („raptores”), piraci („predones”) i z³odzieje („fures”), a mieszczanie wspó³pracowali z nimi i przechowywali ich ³upy. Brandenburczycy zaœ wpierali z³odziei, rabusiów i przeœladowców chrzeœcijan („latrones, raptores et spoliatores christianos”), niszcz¹cych wsie i napadaj¹cych na wojska Zakonu. Przestraszeni groŸbami Krzy¿aków mieszczanie wydali im 16 spoœród tych z³oczyñców i tylko tylu zosta³o ukaranych œmierci¹. Mieszkañcy Gdañska mieli dobrowolnie zburzyæ swe domy, w których chronili z³odziei i opuœciæ miasto. Jednak w kolejnych dziesiêcioleciach XIV w., mówi¹c o liczbie zabitych, konsekwentnie u¿ywano okreœleñ „wielka rzeŸ”, „wielki mord” („strage magna”, strage maxima”, „abhominabile strage”)54. Tak te¿ wydarzenia te opisa³ D³ugosz w swej kronice55. Prawdopodobnie rankiem 13 listopada dokonano egzekucji pochwyconych zwolenników margrabiów brandenburskich. Na prze³omie zaœ listopada i grudnia Krzy¿acy zdecydowali ostatecznie, by opanowane miasto zniszczyæ, a mieszkañców wygnaæ poza granice swego pañstwa (co mia³o s³u¿yæ g³ównie opanowaniu przez Zakon handlu nad doln¹ Wis³¹). Oznacza³o to najprawdopodobniej zwyczajowe w takiej sytuacji rozebranie murów miejskich, bram i ratusza, zasypanie fos oraz opuszczenie domostw przez mieszczan. Natomiast jeszcze tego samego dnia, w którym dokonali „rzezi gdañskiej”, Krzy¿acy wys³ali swe wojska w stronê Tczewa. Byæ mo¿e by³ to oddzia³ do tej pory stacjonuj¹cy pomiêdzy Gdañskiem a Tczewem w³aœnie i ubezpieczaj¹cy ten kierunek. Prawdopodobnie w po³owie drogi spotka³ on jad¹cego w przeciwnym kierunku ksiêcia Kazimierza, do którego dotar³y ju¿ jakieœ wieœci o pogromie w Gdañsku. Rycerz kujawski Antoni, bêd¹cy w ksi¹¿êcym orszaku, po trzydziestu latach, w czasie procesu polsko-krzy¿ackiego, twierdzi³, ¿e ksi¹¿ê na kolanach prosi³ i b³a54 55

Tam¿e, s. 403–432. „Wnet wszystkich rycerzy, panów i szlachtê pomorsk¹, a co wiêksz¹ jeszcze by³o niegodziwoœci¹, wszystek lud rozmaitymi rodzajem kaŸni wymordowali; ¿adnemu z Polaków nie przepuszczaj¹c, i nie szczêdz¹c ¿adnego stanu ani p³ci, ani wieku, wyciêli bez mi³osierdzia zarówno m³odzie¿, jak dzieci i niemowlêta, a to dlatego, aby rozg³os takiej srogoœci wszystkich przerazi³ i odstrêczy³ inne miasta i warownie od stawiania im oporu, niemniej aby po wytêpieniu panów i szlachty tej okolicy snadnie im by³o ca³¹ ziemiê ow³adn¹æ. Ma³o by³o w Polsce przyk³adów podobnej rzezi, rzadko kiedy przy zdobyciu jakiego miejsca warownego tyle krwi wyp³ynê³o”, w: Jan D³ugosz, dz. cyt., s. 70.

111


ga³ mistrza pruskiego, aby zaprzesta³ dalszego zajmowania, palenia i niszczenia kraju przez wzgl¹d na ¿yczliwoœæ, z jak¹ niegdyœ przyj¹³ na Pomorzu namiestnika tczewskiego oraz przyjaŸñ Zakonu i ksiêcia £okietka. Jednak Henryk von Plotzke, choæ przyj¹³ ksiêcia kujawskiego œniadaniem, butnie odpowiedzia³, i¿ wczeœniej wola³, by Pomorzem w³adali s³abi ksi¹¿êta, nie stanowi¹cy zagro¿enia dla Krzy¿aków, ale teraz postanowi³ sam przej¹æ rz¹dy w dzielnicy pomorskiej. Ostrzeg³ te¿ Kazimierza, ¿e jeœli dobrowolnie nie opuœci Tczewa, zostanie stamt¹d szybko usuniêty si³¹. Zamek tczewski, zbudowany przez ksiêcia Sambora na wzór warowni krzy¿ackich, znajdowa³ siê w dolinie Wis³y. Otoczony by³ murami i fos¹. Od zachodu graniczy³ z miastem, licz¹cym oko³o 50 rodzin, zajmuj¹cych obszar oko³o 6 ha. Miasta broni³ wa³ z palisad¹, od wschodu Wis³a, a od po³udnia i pó³nocy trudno dostêpny teren. Gdy namiestnik tczewski wróci³ do grodu, zasta³ tam ju¿ krzy¿ackich dowódców, przed bramami natomiast gotowe do ataku ich oddzia³y. Ksi¹¿ê Kazimierz raz jeszcze próbowa³ negocjacji, ale brutalnie pozbawiono go z³udzeñ, gro¿¹c natychmiastowym szturmem, gdyby nie zechcia³ bez zw³oki opuœciæ miasta, zostawiaj¹c w nim ca³y dobytek. Polska za³oga wysz³a wiêc z grodu i uda³a siê w stronê Œwiecia. Przez dwie mile (oko³o 12–16 km) eskortowa³ ich oddzia³ krzy¿acki. Obserwowani i pilnowani Polacy dotarli a¿ pod Pelplin, do granic komturstwa gniewskiego. Mo¿na wiêc przyj¹æ, ¿e namiestnik £okietka zosta³ z ziemi tczewskiej usuniêty si³¹. Miasto zaœ skapitulowa³o bez walki, mo¿e tylko jeszcze przed przybyciem Kazimierza dosz³o do drobnych utarczek pod bramami. Krzy¿acy podpalili tczewski gród, od ognia zajê³o siê kilka domów miasta, jednak uleg³o ono zniszczeniu w niewielkim stopniu. Na Pomorzu na krótko pojawi³ siê niewielki oddzia³ rycerstwa polskiego, wys³any na pomoc ksiêciu kujawskiemu przez £okietka, powiadomionego ju¿ o ataku krzy¿ackim. Jednak na wieœæ o zajêciu Tczewa przez wojska Zakonu, zawróci³ on bez walki do Ma³opolski56. Przez pierwsze trzy miesi¹ce w opanowanym przez Krzy¿aków Tczewie nie funkcjonowa³ samorz¹d. W³adze miejskie pojawi³y siê dopiero 6 lutego 1309 r. i oœwiadczy³y, ¿e tczewianie wyrz¹dzili Zakonowi du¿e szkody, dlatego postanawili w okresie kilku miesiêcy opuœciæ Pomorze. Kazimierz Jasiñski, opieraj¹c siê na „Kronice oliwskiej” oraz toruñskim annaliœcie, doszed³ do przekonania, ¿e zniszczenie Gdañska nastêpowa³o etapami: najpierw w czasie walk sp³on¹³ klasztor dominikanów oraz czêœæ domostw, potem mieszczanie, oskar¿ani przez Krzy¿aków o wrogoœæ, opuœcili miasto, rozbieraj¹c swe domy, a w koñcu zdobywcy rozebrali miejskie mury i spalili resztê miasta, nie 56

112

B³a¿ej Œliwiñski, dz. cyt., s. 430–454; Krzysztof Korda, Zdobycie Tczewa przez Krzy¿aków w 1308 roku, http://www.kaszubi.pl/kbi/download/Krzysztof_Korda_Zdobycie_Tczewa_ przez_Krzyzakow_w_1308_r._pdf


zamierzaj¹c go odbudowywaæ. Powszechny w œredniowieczu obyczaj pustoszenia i niszczenia posiad³oœci napadniêtego kraju t³umaczy tak¿e los Tczewa57. Krzy¿acy zajêli w roku 1308 równie¿ trzeci gród pomorski – Nowe nad Wis³¹. W historiografii przyjmowano powszechnie, ¿e sta³o siê to po upadku Gdañska i wygnaniu ksiêcia Kazimierza. Nowsze prace sugeruj¹, ¿e Nowe mog³o zostaæ zajête przez krzy¿ackie oddzia³y z komturii gniewskiej jeszcze przed atakiem wojsk zakonnych na Tczew. Nowe, bêd¹c g³ówn¹ siedzib¹ Piotra Œwiêcy, stanowi³o bowiem doskona³¹ bazê wypadow¹ dla wojsk wiernych Brandenburczykom. Mo¿na te¿ by³o zablokowaæ w tym miejscu szlak wiœlany, którym p³ynê³o zaopatrzenie dla operuj¹cych na pó³nocnym Pomorzu si³ zbrojnych Zakonu, a nawet zaatakowaæ le¿¹ce na drugim brzegu rzeki pañstwo zakonne. Byæ mo¿e przy ówczesnym szturmie na gród nowski pomagali Krzy¿akom niektórzy z pomorskich rycerzy, wiernych £okietkowi i przekonanych, i¿ Zakon wci¹¿ jeszcze jest lojalnym sojusznikiem ksiêcia. Gdyby przyj¹æ powy¿sze za³o¿enie, jeszcze bardziej widoczne stan¹ siê przes³anki krzy¿ackiej decyzji o ataku na Tczew. Jeœli w po³owie listopada Krzy¿acy zajêli Gdañsk i Nowe, to w³aœnie ziemia tczewska rozdziela³a terytoria œwie¿o zdobyte, bêd¹c jakby wysp¹ miêdzy Gdañskiem, posiadanym ju¿ od koñca XIII w., Gniewem a Nowem, wydartym niedawno Œwiêcom. Gród i miasto w Nowem zosta³y przez Krzy¿aków zniszczone, ale nie zdo³ali chyba oni do koñca roku opanowaæ i podporz¹dkowaæ sobie ca³ej okolicy. W efekcie pomiêdzy terytorium komturii gniewskiej a polskim wci¹¿ Œwieciem na prze³omie lat 1308–1309 ci¹gn¹³ siê pas ziemi niczyjej. Oddzia³y krzy¿ackie, polskie i pomorskie œciera³y siê wtedy najprawdopodobniej tak¿e w okolicy Tucholi, drugiego wa¿nego grodu Œwiêców w œrodkowej strefie Pomorza Gdañskiego. Najpewniej ju¿ jesieni¹ 1308 r. wojska Zakonu zajê³y tak¿e Chojnice58. Krzy¿acy zaskoczeni byli chyba s³aboœci¹ oporu, zarówno polskiego, jak i brandenburskiego. Œwiecie zaatakowali dopiero wiosn¹ nastêpnego roku. Czas od listopada do kwietnia wykorzystali na prowizoryczne umocnienie siê na zdobytej ziemi. Oznacza³o to najprawdopodobniej zwyczajowe w takiej sytuacji rozebranie murów miejskich w Gdañsku, bram i ratusza, zasypanie fos oraz opuszczenie domostw przez mieszczan. Podobnie mia³ przestaæ istnieæ Tczew, który Krzy¿acy nakazali mieszkañcom opuœciæ do 18 maja 1309 r. Przed up³ywem tego terminu (6 II) rada miejska w akcie skruchy wystawi³a dokument, przyznaj¹c siê w nim do pope³nienia wielkich nieprawoœci wobec Zakonu. W³adze tego¿ w akcie wielko57

58

Piotr Paluchowski, Historia grodu Sambora: zdobycie Tczewa przez Krzy¿aków w 1308 roku, „Gazeta Tczewska” 2 listopada 2008, http://www.portalpomorza.pl/aktualnosci/9/6575; Kazimierz Jasiñski, Zburzenie miasta Gdañska przez zakon krzy¿acki, „Zapiski Historyczne”, t. XLI, Toruñ 1976, z.3, s. 25–39. B³a¿ej Œliwiñski, Pomorze Wschodnie w okresie rz¹dów…, dz. cyt., s. 454–461.

113


dusznoœci pozwoli³y wiêc tczewianom na pozostanie w mieœcie, którego nie zniszczono. Zamieniono tylko prawo lubeckie na mniej korzystne dla mieszczan prawo che³miñskie, obowi¹zuj¹ce w pañstwie krzy¿ackim. Fakt, i¿ nie ma samooskar¿aj¹cego dokumentu, wystawionego przez gdañszczan, wydaje siê sugerowaæ, ¿e zim¹ 1309 r. miasto na prawie lubeckim ju¿ nie istnia³o, a mieszkañcy rozproszyli siê, udaj¹c siê do innych miast nadba³tyckich, do Niemiec i Inflant5 9. W³adys³aw £okietek, jakby chc¹c zademonstrowaæ, i¿ nie mo¿e uwierzyæ w zdradziecki atak Krzy¿aków, w pierwszej po³owie 1309 r. wyruszy³ wraz z orszakiem w stronê Pomorza. Ksi¹¿ê chcia³ tam zapewne zawrzeæ ugodê, bo mia³ prawo s¹dziæ, ¿e przyczyn¹ konfliktu s¹ kwestie finansowe. Opanowanie przez Krzy¿aków Gdañska i Nowego mo¿na by³o interpretowaæ jako zgodne z warunkami umowy elbl¹skiej, gdy¿ obydwa grody zdobyli kosztem Brandenburgii i jej zwolenników. Tylko Tczew by³ domen¹ £okietka, ale mo¿liwe by³o zawarcie ugody. Jednak to, i¿ polski ksi¹¿ê pojawi³ siê na Pomorzu nie z wojskiem, a z propozycjami rokowañ, zosta³o przez Krzy¿aków zinterpretowane jako objaw s³aboœci militarnej £okietka. Dlatego w kujawskiej wsi Grabie, od 23 do 28 kwietnia 1309 r. mistrz krajowy von Plotzke, wraz z dziesiêcioma towarzysz¹cymi mu komturami, przemawia³ z pozycji si³y. Za¿¹dali od ksiêcia polskiego wygórowanej op³aty za sw¹ pomoc w odparciu najazdu brandenburskiego, a nastêpnie zaproponowali, by odkupi³ od Zakonu prawa do ziemi pomorskiej (do ziemi gdañskiej i tczewskiej). Kwota, jak¹ zaproponowali, musia³a zapewne byæ wy¿sza ni¿ 10 000 grzywien, za które ostatecznie Krzy¿acy nabyli prawa do Pomorza od margrabiów brandenburskich. Oburzony ksi¹¿ê mia³ przypominaæ rycerzom zakonnym o dobrodziejstwach, jakimi obdarza³ ich jego dziad, ksi¹¿ê Konrad, grozi³ zemst¹ bo¿¹, jeœli ludzka zawiedzie. Krzy¿acy sugerowali, ¿e w ufundowanym przez nich klasztorze 40 zakonników stale modliæ siê bêdzie w intencji £okietka, któremu oddadz¹ ponadto kujawsk¹ Nieszawê oraz wsie Or³owo i Murzynowo, i wspomog¹ zawsze wojskowo pocztem 40 kopijników, byle tylko odsprzeda³ im prawa do ziemi pomorskiej. Ksi¹¿ê odrzuci³ te warunki, zrozumiawszy, ¿e o losach Pomorza zdecyduje albo starcie zbrojne z Zakonem, albo orê¿ dyplomatyczny. Do kurii papieskiej trafi³a wiêc wkrótce, sporz¹dzona najpewniej przez polskie ko³a koœcielne i do³¹czona do petycji arcybiskupa ryskiego Fryderyka von Pernstein, skarga na zajêcie przez Krzy¿aków pó³nocnej czêœci dzielnicy pomorskiej60. Pierwsze informacje o rzezi w Gdañsku dotar³y do papie¿a Klemensa V w Awinionie za spraw¹ inflanckich przeciwników Zakonu, skonfliktowanego od 1305 r. 59 60

Tam¿e, s. 465–488; Maksymilian Grzegorz, Pomorze Gdañskie pod rz¹dami…, dz. cyt., s. 63–67. B³a¿ej Œliwiñski, dz. cyt., s. 489–499; Jan D³ugosz, Roczniki czyli Kroniki…, dz. cyt., s. 83–85.

114


z mieszczañstwem Rygi, arcybiskupem ryskim i tamtejszymi duchownymi œwieckimi. Powa¿ny incydent pomorski przedstawiali papie¿owi przygodni informatorzy, raczej nie Polacy, traktuj¹c to jako kolejn¹ okazjê do obci¹¿enia krzy¿ackiej hipoteki s¹dowej. 19 czerwca 1310 r. papie¿ poleci³ swym delegatom zbadanie sprawy na miejscu, tj. w Inflantach. Krzy¿acy przygotowali obronê, m.in. 7 paŸdziernika z³o¿yli na dworze papieskim dokument, wystawiony przez elbl¹skich dominikanów i krajowego ich przeora, wyliczaj¹cy zas³ugi Zakonu. Kilkanaœcie dni póŸniej (18 X) podobny list wys³ali do kurii awinioñskiej biskupi trzech diecezji, nale¿¹cych do pañstwa krzy¿ackiego: Herman che³miñski, Zygfryd sambijski i Eberhard warmiñski. Dwaj pierwsi nale¿eli przy tym do korporacji zakonnej. ¯aden z tych listów, zawieraj¹cych na temat Zakonu wy³¹cznie superlatywy oraz informacjê, ¿e w Gdañsku nie by³o ¿adnej rzezi, a ukarano jedynie 16 osób („zdrajców i wrogów”), nie zatrzyma³ wszczêtego przez papie¿a dochodzenia. Legat papieski Franciszek z Moliano wspó³pracowa³ œciœle z arcybiskupem ryskim Fryderykiem. Najpierw arcybiskup (22 VII 1311 r.), a potem i legat (VII 1312 r.) rzucili kl¹twê na Zakon. I w takim kontekœcie pojawi³a siê polska skarga na Krzy¿aków, bo o dochodzeniach nakazanych przez papie¿a wiedziano na dworze £okietka i to zachêci³o Polaków do wys³ania w³asnej supliki do kurii w Awinionie61. „Tak siê zatem ostatecznie sta³o, ¿e pierwszy raz sprawa najazdu Krzy¿aków na ziemiê pomorsk¹ i jej podboju, a dok³adniej mówi¹c rzezi w Gdañsku i zniszczenia tego miasta, wyst¹pi³a na p³aszczyŸnie obcego sporu opartego o kuriê papiesk¹ i niepolscy œwiadkowie zeznawali na jej temat. Nale¿y sobie tê okolicznoœæ uœwiadomiæ w ca³ej pe³ni, œledz¹c nurt procesów kanonicznych Polski z Zakonem, na których póŸniej rozpatrywano sprawê zwrotu Pomorza, a z kolei tak¿e innych ziem polskich, które dosta³y siê w rêce zakonu krzy¿ackiego. W 1312 r. umieszczono fakt zniszczenia Gdañska w 25 artykule aktu z tezami dotycz¹cego rozlicznych zatargów arcybiskupstwa ryskiego, biskupstwa ozylskiego i miasta Rygi z Zakonem”62. Na procesie tym zeznawali przede wszystkim przedstawiciele duchowieñstwa z dwóch wspomnianych diecezji oraz cystersi, franciszkanie i dominikanie z inflanckich klasztorów. W 25 artykule wspominano o wymordowaniu 10 000 mieszkañców Gdañska i zburzeniu miasta. Nieznany z imienia prokurator krzy¿acki sprawê tê poruszy³ obszernie w swoim piêtnastopunktowym memoriale, powsta³ym miêdzy 14 grudnia 1309 r. a 15 listopada 1311 r. Spoœród 19 a¿ 9 punktów by³o odpieraniem zarzutów o jakiekolwiek mordowanie mieszczan gdañskich, poza szesnastoma „zdrajcami i wrogami”, ukaranymi mieczem po wydaniu ich w rêce Krzy¿aków. Jeœli chodzi o spalenie 61 62

Halina Ch³opocka, Procesy Polski z Zakonem Krzy¿ackim w XIV wieku. Studium Ÿród³oznawcze, Poznañ 1967, s. 9–13. Tam¿e, s. 13.

115


miasta, dokonaæ mieli tego sami mieszkañcy, dobrowolnie przesiedlaj¹cy siê poza jego mury. Trzy inne punkty by³y tendencyjnym streszczeniem historii Pomorza, w którym przypominano zwierzchnoœæ króla czeskiego nad t¹ ziemi¹, póŸniejsz¹ przynale¿noœæ do cesarstwa niemieckiego po bezpotomnej œmierci króla Wac³awa III i w koñcu o oddaniu Pomorza w lenno margrabiemu brandenburskiemu przez króla Albrechta. Zabór Pomorza nast¹pi³ w krytycznym dla Polski momencie, gdy £okietek, w obliczu ogromnych trudnoœci zewnêtrznych i wewnêtrznych, próbowa³ realizowaæ program jednoczenia ziem polskich. Poza tym oznacza³o to przeciêcie wa¿nych wiêzów etnicznych, gospodarczych, politycznych i kulturalnych. Pogl¹d, i¿ Krzy¿acy na ziemi che³miñskiej przebywaj¹ czasowo, zgodnie z prawem feudalnym, zacz¹³ siê rozpowszechniaæ wœród Polaków od czasu zagarniêcia przez Zakon Pomorza. Zapisany m.in. w „Kronice Wielkopolskiej”, po 1309 r. przekszta³ci³ siê w program polityczny. Pierwszym jego przejawem by³a wielkopolska partyzantka na Pomorzu, zorganizowana w 1309 r. przez sêdziego poznañskiego Piotra Drogos³awicza63. Krzy¿acy równie¿ starali siê zabezpieczyæ swe prawa do ziemi pomorskiej. Zaraz po zakoñczonych fiaskiem rozmowach w Grabiach, we wsi Or³owo na Kujawach inowroc³awskich rozpoczêli negocjacje z ksiê¿n¹ Salome¹. Za zgod¹ swych synów Kazimierza i Przemys³a, za 1000 grzywien odsprzeda³a ona im wszystkie swe wsie i folwarki na ¯u³awach miêdzy Wis³¹, Nogatem i Zalewem Wiœlanym, dziedziczone po ojcu, ksiêciu tczewskim Samborze II. W³adcy kujawscy mieli to uczyniæ z powodu znacznych strat, jakie ponieœli, zarz¹dzaj¹c Pomorzem w imieniu swego stryja. Do sprzedania Zakonowi swych maj¹tków na ¯u³awach zostali zmuszeni tak¿e (pod groŸb¹ utraty ¿ycia lub co najmniej stanowiska) pomorscy stronnicy £okietka – kasztelan gdañski Unis³aw z Lublewa i urzêdnicy tczewscy kasztelan Jakub oraz podkomorzy Jan64. Dokonuj¹c tych transakcji, Krzy¿acy prowadzili tak¿e przygotowania do podboju po³udniowej czêœci Pomorza. Ostatni¹ w tym przeszkod¹ by³ gród w Œwieciu. Rezydowali w nim ksi¹¿êta Przemys³ i Kazimierz, oni te¿ najprawdopodobniej sfinansowali przygotowania do obrony tej placówki. Za³ogê stanowili zaciê¿ni („stipendiarii”) rycerze pomorscy, kujawscy (z ksiêstwa brzeskiego i inowroc³awskiego), a tak¿e ³êczyccy. Ich dowódc¹ by³ Bogumi³ z Pakoœci, w lecie 1309 r. ustanowiony tak¿e przez ksiêcia Przemys³a wicenamiestnikiem, dowódc¹ obrony ca³ej po³udniowej czêœci Pomorza. Zast¹pi³ na tym stanowisku Juliana, wojewodê œwieckiego od 1303 r., który w czasie walk z Krzy¿akami odst¹pi³ najprawdopo63 64

Tam¿e, s. 13–21. B³a¿ej Œliwiñski, Pomorze Wschodnie w okresie…, dz. cyt., s. 499–503.

116


dobniej od sprawy £okietka (w roku 1313 nadal tytu³owany jest bowiem w dokumentach Zakonu wojewod¹). Kujawianin Micha³ zast¹pi³ z tego samego powodu kasztelana œwieckiego Paw³a65. Krzy¿acy pod gród œwiecki podeszli od strony Che³mna, przeprawiaj¹c siê przez Wis³ê. Mia³o to miejsce pod koniec lipca 1309 r. Gród zajmowa³ wówczas powierzchniê oko³o 2 ha. Po³o¿ony by³ na sztucznie usypanym wzniesieniu przy ujœciu Wdy do Wis³y. Pierwsza rzeka broni³a podejœcia od pó³nocnego zachodu, a druga od wschodu. Od strony po³udniowo-zachodniej wykopano kana³ ³¹cz¹cy obie rzeki, tworz¹c w ten sposób rodzaj wyspy. Wojska zakonne pod wodz¹ Henryka von Plotzke otoczy³y gród i, nie mog¹c podejœæ pod jego drewniano-ziemne wa³y, zaczê³y prowadziæ ostrza³ za pomoc¹ machin miotaj¹cych: „(…) Krzy¿acy, podj¹wszy z wiêkszym uporem i gorliwoœci¹ jego szturmowanie, z czterech potê¿nych bombard bili z ca³ej si³y we dnie i w nocy w niskie i drewniane wówczas budowle zamku”66. Na miejscu wznieœli te¿ Krzy¿acy drewniane wie¿e z platformami dla ³uczników, góruj¹cymi nad niewysokim wa³em grodu. Poniewa¿ dobrze zaopatrzona za³oga nie zamierza³a siê poddaæ, miano ponoæ j¹ terroryzowaæ widokiem przygotowanych dla niej pod wa³ami szubienic. W okrucieñstwie celowa³ (wed³ug D³ugosza) komtur gniewski Zygfryd, któremu czarna legenda przypisa³a prawdziwe polako¿erstwo (mia³ codziennie przed posi³kiem i spoczynkiem wieszaæ wszystkich napotkanych Polaków). Nale¿y jednak stwierdziæ, ¿e ta pog³oska jest dowodem na niezwyk³¹ aktywnoœæ komtura pod oblê¿onym Œwieciem (prawdopodobnie zastêpowa³ Henryka von Plotzke w roli g³ównodowodz¹cego)67. Przebywaj¹cy na Kujawach ksi¹¿ê Przemys³ na wieœæ o rozpoczêciu oblê¿enia pomorskiego grodu próbowa³ jeszcze negocjowaæ z Krzy¿akami. Przypomina³ krzy¿ackiemu dowódcy, i¿ parê lat temu Zakon nie mia³ obiekcji wobec w³adzy polskiego ksiêcia na Pomorzu. Jednak przypomnienie rozmów z 1306 r. na ostrowie Lipa miêdzy Œwieciem a Che³mnem nie powstrzyma³o szturmu krzy¿ackiego. Przebywaj¹cy zaœ w Ma³opolsce £okietek niewiele móg³ zrobiæ dla za³ogi œwieckiej. Blokadê próbowa³ przerwaæ wierny mu, wspomniany wczeœniej, rycerz Piotr Drogos³awic. Zorganizowa³ on na ziemi nakielskiej niewielki oddzia³ i podszed³ pod gród, podj¹wszy walkê z Krzy¿akami. Uznawszy przewagê si³ wroga, wycofa³ siê do Wielkopolski. Tymczasem pod Œwieciem w trakcie walk zawarto rozejm. Obroñcy stracili ju¿ swoje machiny bojowe (D³ugosz wymyœli³ nawet imiê zdrajcy, który rzekomo poprzecina³ ciêciwy kusz wa³owych) i poprosili o zawieszenie broni. Obie strony 65 66 67

Tam¿e, s. 504–521. Jan D³ugosz, Roczniki czyli Kroniki…, dz. cyt., s. 74. Tam¿e; Klemens Bruski, Gniew w œredniowieczu (XIII – po³owa XV w.), w: Dzieje miasta Gniewu do 1939 roku, pod red. B³a¿eja Œliwiñskiego, Pelplin 1998, s. 85.

117


ustali³y, ¿e jeœli w ci¹gu czterech tygodni ksi¹¿ê W³adys³aw £okietek nie przyœle odsieczy i nie zwyciê¿y Krzy¿aków w bitwie na otwartym polu, gród œwiecki zostanie poddany. Zaanga¿owany w groŸny konflikt z biskupem Muskat¹ £okietek wys³a³ na Pomorze (?) tylko niewielki oddzia³, zorganizowany przez jego sojusznika, ksiêcia p³ockiego Boles³awa II, ale zosta³ on szybko odparty przez wojska Zakonu, nie próbuj¹c nawet podj¹æ walki. W tej sytuacji, wyczerpawszy œrodki do obrony i nie mog¹c liczyæ na odsiecz, gród w Œwieciu 29 wrzeœnia skapitulowa³. Krzy¿acy szybko go spalili i rozebrali. Szybko zajêli te¿ ziemiê œwieck¹, dochodz¹c do po³udniowych granic Pomorza z kasztelaniami wyszogrodzk¹ i nakielsk¹, bowiem rycerstwo ksi¹¿¹t kujawskich wraz z feuda³ami wiernymi £okietkowi opuœci³o dzielnicê, wiêkszoœæ rycerzy pomorskich zaœ biernie czeka³a na rozwój wypadków68. Pod koniec 1309 r. granica polsko-krzy¿acka zosta³a wiêc metod¹ podboju ustalona na d³ugi czas. Ci¹gnê³a siê wzd³u¿ dawnej granicy miêdzy dzielnic¹ pomorsk¹ a Kujawami: „(…) bieg³a ona od Wis³y w kierunku zachodnim, pozostawiaj¹c po stronie polskiej przynale¿ne do Kujaw miejscowoœci Trzêsacz (nad Wis³¹), W³óki, Trzeciewiec, Sienno, Mruczyn (Mirowiec), Nieciszewo, Wudzyn, Glinki, Wielonek, £achowo, po stronie krzy¿ackiej zaœ Z³¹ Wieœ, Soponin, Zêbowo, Niewieœcin, Pruszcz, £owin, BrzeŸno, Serock, Jasieniec, Dêbow¹ Górê, Lubaniê, Such¹, Klonowo. Od tego miejsca granica dochodzi³a do rzeki Brdy i bieg³a ni¹ krótki odcinek do ujœcia rzeczki Kamionki (ko³o znanej ju¿ w XV wieku Zamrzenicy). Nastêpnie wiod³a w górê Kamionki przez okolice wsi Gostyczyn (Gostyczyñski M³yn), Pamiêtowo, Cerkwicê i Myœligoszcz po stronie krzy¿ackiej, a wsie Pruszcz, Klonia, Zalesie i lokowane w 1359 roku miasto Kamieñ Krajeñski po stronie polskiej, ju¿ na zaliczanej do Wielkopolski Krajnie. Od le¿¹cego po krzy¿ackiej stronie granicy Debrzna (…) granica bieg³a dalej w kierunku zachodnim w dó³ rzeczki Dobrzynki, wpadaj¹cej ko³o krzy¿ackiego Lêdyczka do rzeki Gwdy. W tym te¿ miejscu koñczy³a siê granica polsko-krzy¿acka”69. Z pewnoœci¹ Krzy¿acy mogli pójœæ za ciosem i zaj¹æ tak¿e Kujawy, maj¹c w tym rejonie przewagê militarn¹ i widz¹c zastanawiaj¹c¹ pasywnoœæ £okietka. Zatrzymanie siê wojsk zakonnych na dawnej granicy Pomorza z ziemi¹ kujawsk¹ by³o jednak œwiadomym aktem politycznym. Krzy¿acy manifestowali w ten sposób, ¿e siêgnêli tylko po dzielnicê, do której ksi¹¿ê W³adys³aw £okietek i tak nie mia³ ¿adnych praw. By³o to bowiem na pocz¹tku samodzielne ksiêstwo, na mocy porozumienia w³¹czone do Królestwa Polskiego, które nastêpnie czeski w³adca Wac³aw III przekaza³ margrabiom brandenburskim. Siêgaj¹cy po Pomorze £okietek by³ w œwietle tej tradycji uzurpatorem, a zakon krzy¿acki podbijaj¹cy je zbrojnie mia³ takie samo jak on prawo w³asnoœci do tej ziemi. Gdyby jednak Krzy¿acy 68 69

B³a¿ej Œliwiñski, Pomorze Wschodnie w okresie…, dz. cyt., s. 521–540. Tam¿e, s. 539–540.

118


zaatakowali ksiêcia na jego rodzinnych Kujawach, spór prawny przekszta³ci³by siê w otwart¹ wojnê krzy¿acko-polsk¹, a takiego postawienia sprawy pomorskiej na miêdzynarodowej arenie dyplomatycznej w³adze Zakonu chcia³y unikn¹æ70. Miêdzy 13 a 21 wrzeœnia 1309 r. wielki mistrz zakonu krzy¿ackiego Zygmunt von Feuchtwangen zdecydowa³ o przeniesieniu stolicy zakonu krzy¿ackiego z Wenecji do Malborka. Oznacza³o to, ¿e centralne w³adze zakonne za swój g³ówny teren dzia³ania uzna³y ziemie nadba³tyckie. Koniecznoœæ prawnego uzasadnienia œwie¿o dokonanych tu nabytków zmusi³ Krzy¿aków do pojednania siê z niedawnym wrogiem – Brandenburgi¹. Skoro podczas rokowañ w Grabiach W³adys³aw £okietek odmówi³ Zakonowi sprzeda¿y praw do Pomorza, z t¹ sam¹ propozycj¹ rycerze krzy¿owi zwrócili siê do margrabiego Waldemara. Polska historiografia podkreœla, ¿e tzw. „lepsze prawa” Brandenburgii nale¿y ujmowaæ w cudzys³ów. Nauka niemiecka zauwa¿a jednak, ¿e w roku 1227 w³adcy Pomorza Gdañskiego weszli w zale¿noœæ lenn¹ od margrabiów brandenburskich, a po œmierci Mœciwoja II dzielnica przechodzi³a z r¹k do r¹k – w³adzê ka¿dorazowo przejmowa³ w niej najsilniejszy akurat rywal. Prawa margrabiów pogwa³cono wiêc wielokrotnie, uczyni³ to tak¿e £okietek, wyparty z Pomorza przez Krzy¿aków. Polski ksi¹¿ê podnosi³ swoje prawa dziedziczne, ale Zakon odwo³ywa³ siê do aktów prawnych wystawianych przez w³adców Pomorza i okolicznych ziem. Prawnicy krzy¿accy argumentowali, ¿e £okietek nie dysponowa³ prawami do ziemi pomorskiej ani z tytu³u dziedziczenia po przodkach, ani pokrewieñstwa z wymar³¹ dynasti¹, ani w formie zwierzchnoœci lennej nad tamtejszymi w³adcami. Panowanie ksiêcia polskiego na Pomorzu (wed³ug jurystów krzy¿ackich) opiera³o siê wy³¹cznie na zasadzie zbrojnej agresji i szybkoœci dzia³ania, wiêc Krzy¿acy maj¹ takie samo prawo do starania siê o tytu³ w³asnoœci tej ziemi. Postanowili tytu³ ten wykupiæ od margrabiego Waldemara, bo s¹dzili, ¿e on ma lepsze prawo (wed³ug „Kroniki oliwskiej”), ni¿ podnoszona przez stronê polsk¹ „wspólnota mowy i obyczaju”71.

4. Pocz¹tki panowania krzy¿ackiego na Pomorzu Marian Tumler, wielki mistrz Zakonu, w roku 1955 stwierdzi³: „Przyczajenie siê i b³yskawiczne wkroczenie na Pomorze Gdañskie by³o politycznym majstersztykiem, co prawda nie bardzo pasuj¹cym zakonowi duchownemu”72. 70 71

72

Tam¿e, s. 540–541. Maksymilian Grzegorz, Pomorze Gdañskie pod rz¹dami…, dz. cyt., s. 73–74; Historia Pomorza, dz. cyt., s. 543–544; B³a¿ej Œliwiñski, Pomorze Wschodnie w okresie…, dz. cyt., s. 542–546; Hartmut Boockmann, Zakon Krzy¿acki. Dwanaœcie rozdzia³ów jego historii, przek³. Robert Traba, Warszawa 1998, s. 163–177. Hartmut Boockmann, Zakon krzy¿acki. Dwanaœcie…, dz. cyt., s. 167.

119


Inni europejscy badacze dziejów pañstwa zakonnego i jego stosunków z s¹siadami bardziej ni¿ ich polscy koledzy podkreœlaj¹, ¿e to £okietek pope³ni³ b³¹d, odmawiaj¹c Krzy¿akom zap³aty za obronê Gdañska. Przyczyn doszukuj¹ siê zarówno w brakach finansowych ksi¹¿êcego skarbca, jak i w trudnym charakterze w³adcy, w ura¿onej dumie i wreszcie w z³udnym przekonaniu £okietka, ¿e Zakon zawsze bêdzie mu us³u¿ny73. Tymczasem Ÿród³a krzy¿ackie potwierdzaj¹, ¿e ju¿ w czasie oblê¿enia Œwiecia (na prze³omie sierpnia i wrzeœnia) komtur z Pokrzywna Jan Lynke von Alvensleben, a nastêpnie mistrz pruski Henryk von Plotzke prowadzili w Myœliborzu (Soldin) rozmowy z margrabi¹ Waldemarem. U³atwia³a je zapewne œwiadomoœæ Brandenburczyków, i¿ maj¹ szanse otrzymaæ spor¹ sumê za zrzeczenie siê praw do ziemi, której ju¿ nie posiadaj¹ i której raczej nie odzyskaj¹. Ponadto Krzy¿acy, zwracaj¹c siê z propozycj¹ kupna, potwierdzali jednoczeœnie prawa margrabiów do ziemi s³awieñskiej i s³upskiej, co by³o korzystne równie¿ dla Œwiêców74. Tote¿ ju¿ 13 wrzeœnia 1309 r. (a wiêc jeszcze przed upadkiem grodu œwieckiego) zawarto w Myœliborzu uk³ad, moc¹ którego margrabiowie Waldemar i Jan IV za 10 000 grzywien brandenburskich sprzedali Zakonowi, reprezentowanemu przez mistrza krajowego von Plotzke, prawa do Gdañska, Tczewa i Œwiecia. Warunkiem sprzeda¿y by³o uzyskanie przez Waldemara (do 2 II 1310 r.) dokumentów z rezygnacj¹ do roszczeñ wobec Pomorza ze strony ksi¹¿¹t rugijskich i g³ogowskich oraz uzyskanie zatwierdzenia transakcji przez króla niemieckiego oraz papie¿a (Krzy¿acy obawiali siê bowiem reakcji Stolicy Apostolskiej na zagarniêcie przez nich kraju chrzeœcijañskiego w³adcy). Ksi¹¿ê g³ogowski Henryk w 1290 r. otrzyma³ zapis od Przemys³a II, dziêki któremu mia³ dziedziczyæ po œmierci w³adcy wielkopolskiego ca³¹ jego dzielnicê. Gdy wiêc w 1291 r. Mœciwój II uczyni³ swym nastêpc¹ Przemys³a, ksi¹¿ê g³ogowski móg³ podnosiæ swe prawa do Pomorza po zgonie obydwu w³adców i uczyni³ to, w 1306 r. przyjmuj¹c tytu³ ksiêcia Pomorza. Cztery lata póŸniej jego synowie i nastêpcy, ton¹c w d³ugach i pragn¹c unormowania stosunków z Brandenburgi¹, w Berlinie (3 III 1310 r.) wystawili margrabiemu Waldemarowi dokument ze zrze73

74

„W³adys³aw, któremu brakowa³o w równej mierze pieniêdzy i taktu, jak wzrostu, odmówi³ zap³aty. (…) Odmowa zap³aty za pomoc zakonu by³a ze strony W³adys³awa b³êdem, który odsun¹³ zjednoczenie Polski na wiele lat i wywo³a³ fataln¹ w skutkach konfrontacjê Polski z Zakonem Krzy¿ackim, bardzo k³opotliw¹ dla niego i jego nastêpców. (…) Nie osi¹gn¹³ przecie¿ tego, co osi¹gn¹³, czo³obitnoœci¹ wobec potê¿nych przeciwników albo potulnym przyjmowaniem wszystkiego, co zdarzy³ los. Jak wszyscy Piastowie odnosz¹cy sukcesy, wierzy³ w si³ê perswazji, oddzia³ywanie osobowoœci, metody zastraszania, a ostatecznie w skutecznoœæ œrodków militarnych, stopniuj¹c naciski w miarê, jak kolejne narzêdzia nie przynosi³y po¿¹danych wyników” – cyt. za: William Urban, Krzy¿acy. Historia dzia³añ…, dz. cyt., s. 157. B³a¿ej Œliwiñski, Pomorze Wschodnie w okresie…, dz. cyt., s. 547–549.

120


czeniem siê praw do Pomorza w zamian za po¿yczkê udzielon¹ pod zastaw Krosna i ¯agania. Prawa ksi¹¿¹t rugijskich do tej dzielnicy siêga³y oko³o 1240 r., kiedy to Eufemia, córka ksiêcia gdañskiego Œwiêtope³ka, zosta³a wydana za m¹¿ za ksiêcia rugijskiego Jaromira II. Ich syn Wis³aw II ju¿ w 1298 r. upomina³ siê o dziedzictwo, a jego potomek, Sambor, dwa lata póŸniej podj¹³ zbrojn¹ próbê opanowania Pomorza, o czym by³a ju¿ wczeœniej mowa. Poniewa¿ w 1310 r. margrabiego Waldemara, króla duñskiego Menveda i Wis³awa III ³¹czy³ sojusz przeciwko miastom wendyjskim, podczas zjazdu tych w³adców i Warcis³awa IV wo³ogojskiego (wnuka Wis³awa II po k¹dzieli) podpisano (12 IV 1310 r.) akt zrzeczenia siê przez Wis³awa III praw do wschodniej czêœci Pomorza. Koniecznoœæ uzyskania zgody króla niemieckiego uwarunkowana by³a aktem z 1231 r., w którym Rzesza Niemiecka przekaza³a Pomorze Zachodnie w lenno margrabiom brandenburskim. Potwierdzenia tego nadania w roku 1295 poszerza³o tytu³ równie¿ do ziem na wschodzie dzielnicy. Zgodê na sprzeda¿ Pomorza podpisa³ król Henryk VII Luksemburg we Frankfurcie nad Menem dopiero 27 lipca 1310 r., a wiêc ju¿ (tak jak dokumenty rugijski i g³ogowski) po terminie ustalonym w Soldin75. Poniewa¿ margrabia Waldemar nie chcia³ uniewa¿nienia transakcji z powodu niemo¿noœci uzyskania zgody papieskiej oraz przeci¹gaj¹cej siê zw³oki, zaproponowa³ Krzy¿akom renegocjacje umowy myœliborskiej: „Oczekuj¹c dopiero na zatwierdzenie sprzeda¿y przez króla, ju¿ 12 VI 1310 r. spisano w S³upsku drugi uk³ad, okreœlaj¹cy przebieg granicy ziem pomorskich z pozostaj¹c¹ nadal w rêku Waldemara ziemi¹ s³upsk¹. Margrabia, dzia³aj¹c równie¿ w imieniu ma³oletniego margrabica Jana V z linii m³odszej Askañczyków, zobowi¹za³ siê na swój koszt uzyskaæ wspomnian¹ wy¿ej zgodê króla Henryka, jako pana lennego Pomorza, oraz do wydania, po otrzymaniu tej zgody, wszystkich przywilejów tycz¹cych Pomorza, wystawionych przez królów rzymskich (a wiêc od 1231 r.) i czeskich Przemyœlidów (a wiêc z lat 1300–1306, gdy w³adali w Polsce i na Pomorzu). Przewidziano sp³atê 10 tysiêcy grzywien w dwóch ratach, przy czym rata druga mia³a byæ wp³acona po uzyskaniu zgody króla w ci¹gu roku od minionych Zielonych Œwi¹t, czyli od wiosny 1311 r. Ju¿ nastêpnego dnia panowie Bernard von Plötzke, krewniak mistrza krzy¿ackiego, i Fryderyk von Alvensleben, pokwitowali w imieniu margrabiego otrzymanie pierwszej raty, tj. 5 tysiêcy grzywien”76. W S³upsku obie strony (przy czym Krzy¿aków reprezentowa³ ju¿ wielki mistrz Zygmunt von Feuchtwangen) ustali³y tak¿e przebieg wspólnej granicy, bior¹c 75 76

Tam¿e, s. 549–553. Edward Rymar, Zjazd kaliski z 1310 roku w zwi¹zku ze sprzeda¿¹ Pomorza Nadwiœlañskiego Zakonowi Krzy¿ackiemu, w: Krzy¿owcy, kronikarze, dyplomaci. Gdañskie Studia z Dziejów Œredniowiecza, nr 4, pod red. B³a¿eja Œliwiñskiego, Gdañsk – Koszalin 1997, s. 212.

121


za punkt wyjœcia terytoria kasztelanii s³upskiej, s³awieñskiej i gdañskiej, i precyzuj¹c go w roku 1313. Bieg³a na po³udnie od ujœcia rzeki £eby w stronê Lêborka, pozostawiaj¹c po stronie krzy¿ackiej podlêborskie Ma³oszyce, Unieszyno, ¯ukowo, Golczewo, wsie parafii Borzyszkowy, wsie £¹kie i Pietrzykowo, jezioro Studzienniczno i – dalej na zachód – wieœ Wo³cza Ma³a, jezioro Cieszêcino (ko³o Bia³ego Boru). Brandenburgii przypad³y w pasie nadgranicznym (id¹c od pó³nocy) Pomysk Wielki i Ma³y, czêœæ Jeziora Glinkowskiego, Jezioro Somiñskie, wieœ Skoszewo w parafii Leœno, wsie parafii Tuchomie oraz bagna w okolicy Wo³czy Wielkiej77. Ziemia s³upska i s³awieñska pozostawa³y wiêc pod panowaniem margrabiów. Zosta³y, jak siê miano przekonaæ, na trwa³e oderwane od Królestwa Polskiego. W historiografii przyjmowano wprawdzie, ¿e w roku 1316 margrabia Waldemar po klêsce pod Gransee (w czasie wojny toczonej z koalicj¹ ksi¹¿¹t niemieckich i królem duñskim Erykiem Menvede) mia³ odst¹piæ ziemiê s³awieñsk¹ (razem z dar³owsk¹, s³upsk¹ i bytowsk¹) ksiêciu wo³ogojskiemu Warcis³awowi IV jako posag dla ziêcia i sojusznika, ale analizuj¹c status polityczno-prawny terytorium s³awieñskiego Arkadiusz Bugaj doszed³ do wniosku, i¿ by³o to samodzielne pañstewko Œwiêców, którzy zwierzchnoœæ Warcis³awa IV uznali dopiero w roku 1320, po œmierci margrabiego Waldemara. Natomiast nale¿¹ca ju¿ od 1316 r. do ksiêcia wo³ogojskiego ziemia s³upska by³a przez ten czas odizolowana od reszty zachodniopomorskiego w³adztwa78. Na terenie zagarniêtego przez Krzy¿aków Pomorza w pierwszej po³owie XIV w. wielokrotnie dochodzi³o do zmiany granic. Cystersi oliwscy jako rekompensatê za straty w roku 1308 (i chyba jeszcze w 1272 r.) z r¹k brandenburskich otrzymali wieœ Pomysk ko³o Bytowa z 70 ³anami i okolicznymi jeziorami. W latach 1308– –1342 natomiast Krzy¿acy dokonywali wielu zamian z tym zakonem, przy czym regu³¹ by³o, i¿ cystersi otrzymywali w ramach wymiany miêdzy zakonami przewa¿nie posiad³oœci o s³abszych gruntach, nie rokuj¹ce rozwoju (np. miêdzy 1331 a 1333 r. ust¹pili Krzy¿akom swe posiad³oœci w okolicach Swornychgaci nad Jeziorem Karsiñskim, a otrzymali Dar¿lubie i Domatowo w puszczy na zachód od Pucka). W tym te¿ czasie zakon krzy¿acki podwa¿a³ prawa instytucji koœcielnych oraz rycerzy pomorskich do posiadanych przez nich maj¹tków79. 77 78

79

B³a¿ej Œliwiñski, Pomorze Wschodnie w okresie…, dz. cyt., s. 553–554; ; Kazimierz Jasiñski, Zajêcie Pomorza Gdañskiego przez Krzy¿aków, „Zapiski Historyczne”, t. XXXI, 1966, z.3, s. 18. Arkadiusz Bugaj, Problem przynale¿noœci politycznej ziemi s³awieñskiej w latach 1316–1320, w: Biskupi, lennicy, ¿eglarze. Gdañskie Studia z Dziejów Œredniowiecza, nr 9, pod red. B³a¿eja Œliwiñskiego, Gdañsk 2003, s. 17–38. Dariusz Aleksander Dekañski, Z dziejów opactwa cysterskiego w Oliwie ze szczególnym uwzglêdnieniem problematyki zmian maj¹tkowych w latach 1308–1342, w: Ludzie, w³adza, posiad³oœci. Gdañskie Studia z Dziejów Œredniowiecza, nr 1, pod red. Jana Powierskiego i B³a¿eja Œliwiñskiego, Gdañsk 1994, s. 25–52.

122


Ostatecznie uk³ad krzy¿acko-brandenburski z Soldin zosta³ przypieczêtowany 23 marca 1311 r., kiedy to w S³upsku margrabiowie otrzymali drug¹ ratê przyrzeczonych 10 000 grzywien. Waldemar potwierdzi³ przejêcie pieniêdzy od Zakonu 12 czerwca, a Krzy¿acy niezw³ocznie przed³o¿yli ten dokument królowi rzymskiemu Henrykowi Luksemburskiemu. Ju¿ 12 lipca król potwierdzi³ legalnoœæ nabycia Pomorza przez Zakon, a 24 lipca w Breden uczyni³ to równie¿ margrabia Waldemar. Dwa lata póŸniej (w X 1313 r.) sprecyzowano przebieg wspólnej granicy Marchii i zakonu krzy¿ackiego, a gdy do lat sprawnych doszed³ margrabia Jan V, 23 kwietnia 1315 r. potwierdzi³ on wszystkie wczeœniejsze umowy. W XIV i na pocz¹tku XV w. (a wiêc ju¿ poza interesuj¹cym nas okresem) Krzy¿acy próbowali nabyæ lub zagarn¹æ nowe terytoria na obszarze pogranicznym. I tak w 1329 r. ksi¹¿êta zachodniopomorscy Otton I i Barim II zastawili Zakonowi ziemiê s³upsk¹ za 6000 grzywien srebra. W tym samym roku Krzy¿acy wykupili równie¿ za 800 denarów pruskich ziemiê bytowsk¹ z r¹k niemieckiego rycerza Henninga Behra, który otrzyma³ j¹ jako lenno z r¹k Warcis³wa IV. Natychmiast przyst¹pili do tworzenia tam komturii s³upskiej, ale w roku 1342 r. rycerstwo i mieszczanie s³upscy udzielili ksi¹¿êtom po¿yczki na wykup ziemi s³upskiej, ¿¹daj¹c jednoczeœnie zapewnienia, i¿ nigdy ju¿ nie zastawi¹ jej Krzy¿akom. Pozosta³a wiêc w zakonnym rêku tylko ziemia bytowska, któr¹ jako prokuratoriê w po³owie XIV w. podporz¹dkowano stolicy krzy¿ackiej, pod koniec stulecia do³¹czaj¹c do niej krainê tuchomsk¹ (zastaw przejêty w 1385 r.). Ju¿ na pocz¹tku XIV w. Zakon, wspó³pracuj¹c z Wac³awem II, opanowa³ wschodni¹ czêœæ Kujaw, gdzie w latach 1300–1302 funkcjonowa³o jego komturstwo w Brzeœciu. W trakcie wypraw w latach 1331 i 1332 Krzy¿acy podbili w ca³oœci tereny tej dzielnicy, ale Kujawy inowroc³awskie zwrócili Polsce w roku 1337, a pozosta³e ksiêstwa tego obszaru szeœæ lat póŸniej na mocy traktatu kaliskiego (przebieg granicy miêdzy Pomorzem i ziemi¹ che³miñsk¹ a Kujawami wytyczono ostatecznie w 1349 r.). W roku 1303 i 1304 Krzy¿acy wziêli w zastaw, a nastêpnie za niewielk¹ dop³atê (w sumie zaledwie 562 grzywny srebra) w 1317 r. nabyli od ksiêcia kujawskiego Leszka ziemiê micha³owsk¹, przy³¹czon¹ póŸniej do komturstwa brodnickiego i stanowi¹c¹ dogodn¹ bazê wypadow¹ na polsk¹ ziemiê dobrzyñsk¹. Tê zaœ Zakon zbrojnie okupowa³ w latach 1329–1343 i na prze³omie stuleci (1392–1405), przedtem dzier¿awi¹c w latach 1352–1365. PóŸniej, w roku 1402, uda³o siê wielkim mistrzom oskrzydliæ Polskê tak¿e od zachodu poprzez wykupienie od Zygmunta Luksemburskiego ca³ej Nowej Marchii. Nast¹pi³o to etapami: najpierw w roku 1384 Krzy¿acy kupili od Jana Wedla ziemiê œwidwiñsk¹, a szeœæ lat póŸniej nabyli od Luksemburgów Drawsko, przy³¹czone do wójtostwa œwidwiñskiego. Na pocz¹tku XV w. Nowa Marchia, licz¹ca oko³o 8000 km2, podporz¹dkowana zosta³a bezpoœrednio Malborkowi, jako pomost

123


miêdzy krajami zachodniej Europy i Prusami, izoluj¹c tym samym Królestwo Polskie od terytoriów zachodniopomorskich. Na Pomorzu Krzy¿acy zlikwidowali najpierw lubeckie faktorie w Gdañsku i Tczewie, zniszczyli Nowe nad Wis³¹, ale ¿ycie gospodarcze zmusi³o ich do zmiany decyzji w sprawie ograniczenia konkurencji tych miast wobec Elbl¹ga. Szybko utworzyli stanowisko komtura gdañskiego, chocia¿ do roku 1320 w³adze zakonne bêd¹ zwlekaæ z tworzeniem jednostek administracyjnych na obszarze Pomorza. Powoli jednak zaczê³a w nich dojrzewaæ idea trwa³ego przy³¹czenia podbitej ziemi do w³asnego pañstwa. Wykupili wiêc (w 1309 r., o czym by³a ju¿ mowa) ¯u³awy z r¹k ksiê¿nej Salomei kujawskiej, a 14 stycznia 1312 r. od ksiê¿nej Gertrudy spustoszone posiad³oœci w tzw. ziemi Pirsna (okrêg koœcierski) za 300 grzywien. W dniu 4 wrzeœnia tego samego roku Zakon naby³ Cz³uchów i wieœ Brody w parafii Wiele (za 250 grzywien) od Miko³aja, syna Miko³aja z Ponieca, wojewody kaliskiego. W roku nastêpnym (7 VI) Krzy¿acy za 1200 grzywien kupili od synów Piotra Œwiêcy, Jaœka i Wawrzyñca, okrêg nowski (na cztery mile d³ugi i na dwie mile szeroki). Dotychczasowi w³aœciciele oprócz zap³aty otrzymali piêæ wsi ko³o Tucholi (Kie³pin, Mêdromierz, Radzim, Wysok¹ i Zakrzewo), jezioro Przy¿arcz i rzekê Brdê od ujœcia do niej Raci¹skiej Strugi do granic wsi Cekcyn. Ju¿ 8 czerwca 1313 r. Œwiêcowie zastawili swe dobra w ziemi tucholskiej (Raci¹¿, Stobno, Serock) Zakonowi, który ostatecznie przej¹³ j¹ w ca³oœci 18 czerwca 1353 r. z r¹k Piotra z Polanowa, syna kanclerza Piotra Œwiêcy. W roku 1314 (3 VIII) Krzy¿acy kupili za 80 grzywien od braci Miko³aja i Wojciecha, synów komesa Wojciecha, dwie wsie (Lotyñ i Wysok¹) na pograniczu komturii tucholskiej i cz³uchowskiej. Dwa lata póŸniej (8 VI) kanonik poznañski Jakub przekaza³ im Kiszewê, Mressino (?) i dwie wsie w komturstwie tucholskim, najprawdopodobniej jako zabezpieczenie pomorskich dóbr rodu. Krzy¿acy dokonywali te¿ wymiany i nadañ ziemi dla wiernych im rycerzy. Dwaj Polacy, Miœlik i Wojs³aw, otrzymali (w 1317 r.) Go³êbiewko w okrêgu sobowidzkim za 15 ³anów na Wielkich ¯u³awach. Gotszalk z Jani w 1311 r. wszed³ w posiadanie wsi Turza. Zas³u¿ony dla Zakonu rycerz z ziemi che³miñskiej Henryk z Pienia zosta³ nagrodzony (w 1310 r.) piêcioma wsiami w ziemi œwieckiej i nowskiej (Brzêczek, Siemkowo, Sieros³aw, Buœnia, Rulewo). W 1328 r. Siemkowo wraz z Belnem, Lnianem, Lubodzie¿¹ otrzyma³ z r¹k wielkiego mistrza sêdzia ziemski œwiecki Janusz. Spore nadania uzyskali równie¿ rycerze Micha³ z Lniska (Koñczyce, Kozielec) oraz Otton z Lniska (wieœ ko³o Dar³owa) czy Piotr z Ma³ej Fr¹cy (jezioro Udzierz). Nadañ i potwierdzeñ w³asnoœci za wiern¹ s³u¿bê Krzy¿acy dokonywali tak¿e w pó³nocnej strefie Pomorza Gdañskiego (np. rycerz Miros³aw z Chmielna otrzyma³ za walkê z Brandenburczykami wieœ Widlino). Po 1309 r. w³adze krzy¿ackie podejmowa³y tak¿e ró¿ne dzia³ania reguluj¹ce prawa w³asnoœci klasztorów i zgromadzeñ zakonnych na Pomorzu. O wymianie

124


posiad³oœci z cystersami oliwskimi mowa by³a wczeœniej, w tym miejscu warto zauwa¿yæ, ¿e podobne kroki podjêli Krzy¿acy wobec cystersów byszewskich czy norbertanek. Zakon np. w roku 1311 potwierdzi³ kupno przez klasztor byszewski wsi Glinki i Wielonek od Jana z Wa³dowa, a tak¿e w³asnoœæ klasztorn¹ w okrêgu kiszewskim, ale sam przej¹³ te wsie w roku 1362 (Polaszki Stare, Witowo, Zechcino, Dêbow¹ Górê). W roku 1316 wielki mistrz Karol z Trewiru zakoñczy³ z ¿ukowskimi norbertankami trójstronn¹ wymianê wsi Grabowo (ko³o Œwiecia), nale¿¹cej dot¹d do cystersek che³miñskich, na Otomino ko³o ¯ukowa. Klasztor z Che³mna otrzyma³ w zamian dobra w Skarszewach (ju¿ w 1312 r.). Do podobnej wymiany dosz³o miêdzy zakonem krzy¿ackim, cystersami z Pelplina i biskupstwem p³ockim. W roku 1312 (21 III) opat pelpliñski Gotfryd potwierdzi³ przejêcie od Zakonu wsi Wielka S³oñca i przekazanie Krzy¿akom wsi NiedŸwiedŸ, Bratwin, Turza i Piesienice. Z kolei 10 wrzeœnia tego samego roku biskup p³ocki Jan potwierdzi³ wymianê biskupich wsi Gorzêdziej, Wielka S³oñca i Brzuœce na wieœ NiedŸwiedŸ ko³o W¹brzeŸna. Klasztorom uda³o siê jednak zachowaæ pewn¹ niezale¿noœæ – nadania opatów i transakcje nie zawsze by³y konsultowane i zatwierdzane przez krzy¿ackich dostojników (tak by³o np. w przypadku lokacji wsi Rze¿êcin i Morzeszczyn przez klasztor pelpliñski w 1316 r.). Wydatki na wykup praw do Gdañska, Tczewa i Œwiecia Krzy¿acy zrekompensowali sobie szybko, nak³adaj¹c na wszystkich pomorskich poddanych nadzwyczajny podatek w wysokoœci dwóch skojców od ka¿dej grzywny, dziêki czemu mieli uzyskaæ trzykrotnoœæ wydanej sumy. Równolegle zacz¹³ siê ich spór z arcybiskupem ryskim Fryderykiem von Pernstein, w trakcie którego papie¿ Klemens V 19 czerwca 1310 r. nakaza³ zbadanie sprawy „rzezi gdañskiej”. Mowa by³a o tym ju¿ wczeœniej, zaœ skutki tego dochodzenia dla stosunków polsko-krzy¿ackich omówione zostan¹ w kolejnych rozdzia³ach, dotycz¹cych procesu z 1320 r. Niezale¿nie od zabiegów w kurii papieskiej, zapewniwszy sobie prawa do dzielnicy, Krzy¿acy zaczêli na Pomorzu tworzyæ w³asn¹ administracjê – w Gdañsku (1310 r.) i Œwieciu (1313?) utworzyli komturie, a w Tczewie wójtostwo (niezale¿noœæ od komtura gniewskiego uzyska³o najpóŸniej w 1323 r.)80. Przeniesienie stolicy Zakonu do Malborka w 1309 r. oznacza³o istotne zmiany w podziale administracyjnym podbitych ziem. Pomorze stanowi³o trzeci¹ czêœæ pañstwa zakonu krzy¿ackiego, obok Prus i ziemi che³miñskiej. Na ca³ym tym 80

Marian Biskup, Ustrój pañstwa krzy¿ackiego, w: Historia Pomorza, dz. cyt., s. 601–602; Maksymilian Grzegorz, Ukszta³towanie siê granic Pomorza Gdañskiego pod rz¹dami zakonu krzy¿ackiego po 1308 roku, w: Tego¿, Pomorze Gdañskie…, dz. cyt., s. 77–108; B³a¿ej Œliwiñski, Pomorze Wschodnie w okresie…, dz. cyt., s. 557–559; Janusz Tandecki, Rozwój terytorialny pañstwa zakonnego w Prusach, w: Pañstwo zakonu krzy¿ackiego…, dz. cyt., s. 105–109.

125


obszarze, obejmuj¹cym oko³o 58 000 km2, Krzy¿acy wprowadzili po 1309 r. jednolity system administracyjny, wzorowany na rozwi¹zaniach sprawdzonych ju¿ na prawym brzegu Wis³y oraz na dawnym podziale Pomorza z czasów ksi¹¿êcych. Centralnym w³adzom, rezyduj¹cym od 1309 r. w Malborku, podlega³y wszystkie komturie, których komturzy sprawowali ze swych zamków w³adzê nad jednostkami ni¿szego rzêdu – wójtostwami i prokuratoriami, urzêdami rybackimi i leœnymi oraz komornictwami, wystêpuj¹cymi na dawnych terenach pruskich. Posiad³oœci biskupów i kapitu³ pruskich rz¹dzi³y siê samodzielnie. Na obszarze Prus, licz¹cym oko³o 38 500 km2, w XIV w. powsta³o 9 komturstw, przy czym malborskie obejmowa³o teren ¯u³aw. Niewielka ziemia che³miñska (oko³o 4650 km2) podzielona by³a pod koniec tego stulecia na 11 komturstw, 3 wójtostwa i posiad³oœci biskupa che³miñskiego oraz jego kapitu³y. Natomiast licz¹ce oko³o 14 900 km2 Pomorze Gdañskie Krzy¿acy podzielili na 5 komturii (gniewsk¹, gdañsk¹, cz³uchowsk¹, tucholsk¹, œwieck¹) i dwa wójtostwa (tczewskie i bytowskie, podporz¹dkowane bezpoœrednio Malborkowi). Pó³nocne jednostki administracyjne (Gdañsk i Tczew) obejmowa³y teren kilku dawniejszych ziem lub kasztelanii. Wiêkszoœæ Pomorza (tereny miêdzy Wis³¹ a Brd¹) podlega³a nadal biskupstwu we W³oc³awku jako archidiakonatowi pomorskiemu, a po³udniowo-zachodnia czêœæ nale¿a³a do arcybiskupstwa gnieŸnieñskiego jako archidiakonat kamieñski. Od po³owy XIV w. ca³y obszar pañstwa krzy¿ackiego zaczêto nazywaæ mianem Prus, a jego mieszkañców Prusakami. Oznacza³o to, ¿e w tym okresie istnia³y ju¿ silne wiêzi gospodarcze i spo³eczne miêdzy wielonarodow¹ ludnoœci¹ tych terytoriów oraz lokalne poczucie odrêbnoœci81. Wydaje siê, ¿e po podboju Pomorza chcieli Krzy¿acy utrzymaæ tylko centrum administracyjne w Gdañsku. Zlikwidowali wiêc tamtejsz¹ osadê kupieck¹, zniszczyli Nowe, podobnie zamierzali post¹piæ z Tczewem. Jednak biern¹ postawê £okietka a¿ do 1320 r. zinterpretowali jako szansê na umocnienie swej w³adzy na zdobytym terenie. Poza tym polska skarga do kurii papieskiej wyciszy³a konflikt wewn¹trz samego Zakonu (od roku 1309 toczy³a siê tam walka miêdzy zwolennikami wielkiego mistrz Karola z Trewiru a jego oponentami z pruskiej czêœci pañstwa krzy¿ackiego). Ju¿ wiêc przed 1320 r. pojawi³ siê urz¹d komtura gdañskiego, w³adaj¹cego tak¿e nowymi nabytkami Zakonu na ¯u³awach. W latach 30. XIV w. Krzy¿acy przyst¹pili te¿ w Gdañsku do budowy zamku82. Pierwsza wiarygodna wzmianka o istnieniu analogicznego urzêdu krzy¿ackiego w Œwieciu pochodzi z listu polskich sêdziów, datowanego na 19 lutego 1320 r., a napisanego podczas procesu kanonicznego w sprawie zagarniêcia Pomorza przez Zakon (wymienia siê w nim komturów: gdañskiego – Dawida, gniewskiego 81 82

Marian Biskup, Ustrój pañstwa krzy¿ackiego, w: Historia Pomorza, dz. cyt., s. 597–602; Maksymilian Grzegorz, Pomorze Gdañskie pod rz¹dami…, dz. cyt., s. 109–118.

126


– Henryka i œwieckiego w³aœnie – Dytrycha von Lichtenhain)83. W roku 1335 Krzy¿acy skoñczyli tam budowê zamku, a trzy lata póŸniej komtur œwiecki dokona³ lokacji miasta. Okrêgiem tczewskim zarz¹dza³ przez pewien czas komtur gniewski, a po raz pierwszy odrêbny urz¹d wójta tczewskiego, rezyduj¹cego na w³asnym zamku, pojawi³ siê dowodnie w 9 stycznia 1323 r. (Ulryk von Hugewitz). Tak¿e w 1323 r. (16 I) w dokumencie Dytrycha von Lichtenhain zosta³ po raz pierwszy wzmiankowany komtur cz³uchowski (Ludwik von Liebenzelle), najprawdopodobniej piastuj¹cy ten urz¹d od roku 1321, bo ju¿ rok wczeœniej Zakon przyst¹pi³ do budowy potê¿nego zamku, bêd¹cego najwiêksz¹, obok Malborka i Dzierzgonia, warowni¹ strzeg¹c¹ zachodniej i po³udniowej granicy jego pañstwa. Przez kilka lat Krzy¿acy nie rozbudowywali sieci administracyjnej, skupiaj¹c siê na akcji osadniczej. Dopiero w 1329 r. pojawi³ siê na pó³nocnym Pomorzu komtur s³upski Otton, zarz¹dzaj¹cy ziemi¹ s³upsk¹ i bytowsk¹, a rok póŸniej tucholski (jej pierwszym zarz¹dc¹ by³ Dytrych von Lichtenhain, sprawuj¹cy wówczas w³adzê tak¿e w Œwieciu i Cz³uchowie). Po ostatecznym wykupieniu Tucholi od Œwiêców Krzy¿acy rozpoczêli od razu budowê zamku (oko³o 1330 r.). Ostatni¹ wielk¹ jednostk¹ administracyjn¹ zosta³a komturia bytowska. Imiê komtura (Ludolfa Hake) pojawia siê w dokumencie lokacyjnym Bytowa 12 lipca 1346 r., wkrótce po utracie przez Zakon ziemi s³upskiej (w 1342 r.), któr¹ Krzy¿acy zmuszeni byli oddaæ po otrzymaniu kwot zastawnych. Wkrótce, w³aœnie ze wzglêdu na pomniejszenie terytorium zarz¹dzanego z Bytowa, obni¿yli oni rangê tamtejszego urzêdu do prokuratorii (nastêpca Ludolfa Hake, Miko³aj z Fr¹cy, tytu³owany by³ najpierw wicekomturem lub komturem zamkowym, a ostatecznie prokuratorem bytowskim), podporz¹dkowuj¹c go komturowi gdañskiemu, a nastêpnie malborskiemu. Zamek bytowski, wzniesiony pod koniec XIV stulecia, by³ jednym z najpotê¿niejszych i najnowoczeœniejszych na krzy¿ackim Pomorzu, strzeg³ bowiem Gdañska od strony zachodniej. W komturiach zakonnych od razu przyst¹piono te¿ do tworzenia konwentów, chc¹c usprawniæ zarz¹dzanie danym obszarem84. Stopniowe przenoszenie osad pomorskich na prawo niemieckie i wymogi ¿ycia gospodarczego spowodowa³y, ¿e w ci¹gu nastêpnych dekad komturie podzielno na mniejsze okrêgi w³adzy. W Grabinach Zameczku ju¿ w 1334 r. pojawi³ siê wójt administruj¹cy ¯u³awami Gdañskimi, pod koniec XIV w. funkcjonowa³a tak¿e prokuratoria w Miêdzy³ê¿u – obydwa urzêdy podporz¹dkowane by³y bezpoœrednio administracji sto³ecznej w Malborku. Na terenie komturii gdañskiej wydzielona zosta³a równie¿ prokuratoria chmielneñska i urz¹d rybicki w Pucku oraz wójtostwo lêborskie i sulmiñski urz¹d leœny. Wójtostwo tczewskie podzielono na piêæ okrêgów: nowski, sobowidzki, skarszewski, kiszewski i koœcierski. W komturii œwiec83

Tam¿e, s. 118–119.

127


kiej powsta³o prokuratorstwo w Nowym Jasieñcu (i prawdopodobnie w Gródku, gdzie w drugiej po³owie XIV w. zbudowano zamek, strzeg¹cy przeprawy na Wdzie i tamtejszego folwarku zakonnego), przejœciowo te¿ komturowi œwieckiemu podlega³ prokurator w Osieku (pierwotnie zwi¹zany z Pokrzywnem). W okrêgu cz³uchowskim utworzono prokuratorstwa w Lêdyczku i Bia³ym Borze oraz prawdopodobnie w Czarnem (?) i Debrznie (?), które wraz ze swoimi zamkami i umocnieniami pe³ni³y wa¿n¹ rolê w systemie obronnym pañstwa zakonnego. Rozwój administracji krzy¿ackiej mo¿na wiêc podzieliæ na kilka etapów: najpierw utworzono okrêgi administracyjne na Pomorzu pó³nocnym (Gniew w XIII w. i Gdañsk), potem na po³udniowym (Œwiecie), a dopiero na koniec w strefie œrodkowej (Cz³uchów, Tuchola, Bytów). Kolejnoœæ tak¹ wymusi³y przede wszystkim przyczyny polityczne (spór dyplomatyczny o Pomorze z Królestwem Polskim i koniecznoœæ zabezpieczenia granic) oraz chêæ zintegrowania Pomorza Gdañskiego z pozosta³ymi ziemiami krzy¿ackimi 85. Jednak równie wa¿nym aspektem by³y potrzeby finansowe pañstwa zakonnego: „Ogromna wiêkszoœæ przeprowadzonych w latach 20. i 30. XIV w. zmian w sposobie funkcjonowania niektórych urzêdów administracji terytorialnej wi¹za³a siê z koniecznoœci¹ finansowania kasy pañstwowej i wielkomistrzowskiej w Malborku”86. Zakon by³ wy³¹cznym w³aœcicielem ok. 50% ziemi uprawnej na Pomorzu i w ziemi che³miñskiej, aby jednak zasiliæ swój bud¿et, stara³ siê zagarn¹æ lub przej¹æ w drodze wykupu lub zastawu w³adztwa terytorialne wiêkszych lub mniejszych konkurentów. Aby zapewniæ wystarczaj¹ce zaplecze gospodarcze lokalnych w³adz, zwracano uwagê na wielkoœæ zarz¹dzanego obszaru, na rozwój osadnictwa i gêstoœæ zaludnienia. Oprócz czynszów pobierano w komturiach i podleg³ych im okrêgach œwiadczenia w naturze i pieni¹dzu z m³ynów, karczem, miast, rybo³ówstwa, przepraw rzecznych, wydobycia i sprzeda¿y bursztynu, z produkcji w³asnych folwarków (uprawy, hodowla, jak np. w Wolentalu czy Gródku), op³at celnych i s¹dowych. Nadwy¿ki plonów sprzedawano na rynkach zewnêtrznym i wewnêtrznym, czêsto wykorzystuj¹c pozycjê monopolisty. Do koñca XIV w. da³o to taki rezultat, ¿e dochody pañstwa krzy¿ackiego, uzyskiwane ze wszystkich urzêdów terytorialnych, o kilka tysiêcy grzywien (oko³o czterech) przewy¿sza³y wydatki na ich utrzymanie wraz z sumami przekazywanymi w³adzom centralnym87.

84 85 86 87

Tam¿e, s. 120–130. Tam¿e, s. 131–142. S³awomir JóŸwiak, Rozbudowa i przekszta³cenia jednostek administracji terytorialnej, w: Pañstwo zakonu krzy¿ackiego…, dz. cyt., s. 133. Tam¿e, s. 136–137.

128


5. Osadnictwo krzy¿ackie i zmiany prawne na Pomorzu w XIV w. Po 1320 r. nabra³ na Pomorzu tempa proces przemian osadniczych, inicjowany przez Krzy¿aków zgodnie z militarnymi potrzebami ich pañstwa. Tworzyli oni przede wszystkim dobra rycerskie, zobowi¹zane do s³u¿b wojskowych. Poza tym starali siê zapewniæ zaopatrzenie dla oddzia³ów zbrojnych w poszczególnych komturiach i prokuratorstwach, zak³adaj¹c folwarki produkuj¹ce zbo¿e lub hoduj¹ce konie albo byd³o rzeŸne. W ich pobli¿u w³adze zakonne lokowa³y wsie zagrodnicze, stanowi¹ce rezerwuar si³y roboczej. Wsiom czynszowym z kolei Krzy¿acy narzucali kilkudniowe szarwarki przy sianokosach lub ¿niwach. Liczbê tych wsi powiêkszali zaœ przenosz¹c je z prawa polskiego na niemieckie (che³miñskie lub magdeburskie). Oznacza³o to przede wszystkim zast¹pienie daniny naturalnej rent¹ pieniê¿n¹, uzupe³nian¹ tylko dodatkiem w zbo¿u i drobiu oraz szarwarku. Poza tym Ÿród³o finansowe znaleŸli Krzy¿acy w s¹downictwie samorz¹dowym, bo dwie trzecie zas¹dzonej przez so³tysa kary trafia³o do ich kasy. Proceder ten mo¿na nazwaæ kolonizacj¹ wewnêtrzn¹. Wspomagali j¹ wielcy mistrzowie i komturowie tworzeniem osad m³yñskich i lokowaniem miast oraz komasacj¹ wsi i gruntów wiejskich, czêsto powiêkszanych o dotychczasowe nieu¿ytki (lasy i pustkowia). Znormalizowano tak¿e area³ gospodarstw ch³opskich (wynosi³ odt¹d maksymalnie dwa ³any, tj. oko³o 34 ha) i wprowadzono powszechnie wydajniejsz¹ uprawê w systemie trójpolówki88. Pierwszy dokument lokacyjny zosta³ przez Zakon wystawiony dopiero w 1320 r. dla Ma³ej Fr¹cy w okrêgu nowskim wójtostwa tczewskiego. Przymusowe wykupy dóbr rycerskich i koœcielnych dotyczy³y wtedy ju¿ kilkuset osad. Tylko na terenie Kaszub drobne rycerstwo (zwane przez Krzy¿aków pogardliwie „pankami wo³owymi”) w wiêkszoœci pozosta³o w swych dobrach na dziedzicznym prawie polskim, o czym piszê poni¿ej. Kolonizacja wewnêtrzna objê³a przede wszystkim ziemie komturstw tucholskiego i cz³uchowskiego (a wiêc na pograniczu zachodnim i po³udniowo-zachodnim pañstwa krzy¿ackiego), gdzie z prawa polskiego na che³miñskie przeniesiono (wed³ug szacunkowych danych) ponad trzy czwarte osad 89. Na Pomorzu znaleŸli jednak Krzy¿acy o wiele mniejsze pole do dzia³ania w zakresie kolonizacji. Mimo zniszczenia kilku pomorskich miast i œmierci setek ludzi, dzielnica nie zosta³a spustoszona w takim stopniu jak podbite wczeœniej Prusy. 88 89

Maksymilian Grzegorz, Pomorze Gdañskie pod rz¹dami…, dz. cyt., s. 147–151. Maksymilian Grzegorz, Chojnice na tle œredniowiecznego otoczenia osadniczego, w: Bitwa pod Chojnicami 18 IX 1454 r. w tradycji historycznej i regionalnej, pod red. Jacka Knopka i Bogdana Kuffela, Chojnice 2004, s. 37–39.

129


Spore zaludnienie (8–10 osób na km2, tylko obszary za Brd¹ stanowi³y wyj¹tek z 3 osobami na km2) i s³owiañski charakter miejscowego rycerstwa hamowa³y proces osadniczy. Najwiêcej wsi niemieckich lokowano wiêc w po³udniowym pasie komturii cz³uchowskiej, w rejonie Chojnic. W ci¹gu trzech dziesiêcioleci skolonizowano mniej wiêcej dwudziestokilometrowy pas ziemi wzd³u¿ granicy z Wielkopolsk¹. Nie licz¹c Gniewa (1297 r.), pierwszym lokowanym w XIV w. miastem pomorskim by³y Skarszewy, które za³o¿yli joannici oko³o roku 1320. Kupione przez Krzy¿aków 50 lat póŸniej, zachowa³y swój status. Miasta i wsie Zakon zacz¹³ zak³adaæ jednak dopiero wtedy, gdy wygasa³ ju¿ konflikt z Polsk¹, zarówno militarny, jak i dyplomatyczny. Zburzony gród w Œwieciu otrzyma³ przywilej lokacyjny w 1338 r., Lêbork w 1341 r. (wiêc obydwa miasta jeszcze przed traktatem kaliskim!), Chojnice i Tuchola w 1346 r., Cz³uchów, Starogard i Puck dwa lata póŸniej, Nowe w 1350 r., £eba w 1357 r., Hel w 1378 r., Czarne w 1395 r., a Koœcierzyna dopiero przed 1437 r.90. Nieco wczeœniej, oko³o roku 1328, Krzy¿acy dokonali ponownej lokacji Tczewa (na prawie che³miñskim). W latach 30. i 40. XIV w. prowadzili oni nasilon¹ kolonizacjê wiejsk¹ na prawie che³miñskim na ¯u³awach Steblewskich i Nizinie oraz Wy¿ynie Gdañskiej. Powsta³a wiêc w ten sposób sieæ osad ch³opskich, których mieszkañcy mogli zbywaæ nadwy¿ki produkcyjne w nieodleg³ym Gdañsku. Miasto mog³o te¿ wch³aniaæ nadwy¿ki okolicznej ludnoœci. Sp³ywali do niego tak¿e osadnicy z terenów Dolnych Niemiec. O¿ywiona wówczas wymiana handlowa w strefie ba³tyckiej (flandryjskie, holenderskie i angielskie sukno, zbo¿e i towary leœne z Prus, Pomorza oraz ziem polskich, surowce z Wêgier i Rusi) równie¿ znacz¹co wp³ynê³a na szybki rozwój Gdañska. Móg³ siê on staæ zarówno portem morskim, jak i rzecznym, obs³ugiwaæ handel ba³tycki i wewnêtrzny, pomorsko-pruski. Dlatego ju¿ w 1310 r. (3 II) pojawi³ siê tu urz¹d komtura – by³ nim Henryk von Iseleben. Oprócz niego rezydowa³o tu kilkunastu cz³onków konwentu oraz duchowni, s³u¿ba i zbrojni. Ich ³¹czna liczba dochodzi³a do setki. Oko³o roku 1340 Krzy¿acy przyst¹pili do budowy zamku, wykorzystuj¹c niektóre zachowane elementy grodu gdañskiego. Ceglany, czworoboczny, otoczony fos¹ Zamek Wysoki stan¹³ miêdzy dzisiejszymi ulicami Rycersk¹, Czopow¹, Sukiennicz¹ i Grodzk¹. Dwa przedzamcza, otoczone murami z basztami, ulokowano od strony zachodniej (zaplecze portu zamkowego) i pó³nocnej (budynki gospodarcze). Ca³oœæ zamku z trzech stron otacza³a fosa, a od po³udnia broni³a dostêpu Mot³awa. Na jej prawym brzegu umieszczono spichlerze, do których dop³ywano promem. W latach 1342–1346 Krzy¿acy obdarzyli przywilejem che³miñskim oœrodek handlowy w pobli¿u D³ugiego Targu, nazwany G³ównym Miastem. Stare Miasto, 90

Witold Miko³ajczak, Wojny polsko-krzy¿ackie, Poznañ 2009, s. 67–68.

130


czyli dawna osada rzemieœlnicza w pobli¿u koœcio³a œw. Katarzyny, rozwija³o siê wolniej, choæ i ono otrzyma³o przywilej w 1377 r. Trzeci¹ czêœæ rozwijaj¹cego siê wówczas Gdañska stanowi³ Osiek, pozosta³oœæ ksi¹¿êcej jeszcze osady nad Mot³aw¹. W 1308 r. za³o¿ono te¿ M³ode Miasto. Po³o¿one na pó³noc od Starego Miasta mia³o stanowiæ dla niego naturaln¹ konkurencjê. Poza tym Krzy¿acy, stosownie do swych potrzeb, przebudowali sieæ wodn¹ miasta. Ju¿ przed 1338 r. Radunia zosta³a z rejonu Pruszcza Gdañskiego skierowana specjalnym Kana³em M³yñskim w stronê Starego Miasta, aby napêdza³a ko³a m³ynów Zakonu, dostarcza³a wody pitnej i zasila³a fosê zamkow¹. Potrzebuj¹c wiêkszej iloœci energii wodnej, w roku 1356 Krzy¿acy zbudowali jeszcze kana³ od Oruni, wch³aniaj¹cy wody Potoku Siedleckiego. Zakonna enklawa gospodarcza potrzebowa³a bowiem wiêkszej iloœci energii wodnej, a miasto wody pitnej. U schy³ku XIV w. liczy³o ono ju¿ 10 000–12 000 mieszkañców. Byli to S³owianie (zamieszkuj¹cy g³ównie Osiek) i Niemcy (Stare Miasto), którzy prze¿yli rzeŸ roku 1308. Oprócz tego w G³ównym i M³odym Mieœcie pojawi³o siê wielu Niemców z terenu Prus, miasteczek i wsi pó³nocnopomorskich, z terenu Niemiec pó³nocno-zachodnich, ze Œl¹ska i Królestwa Polskiego91. „Ogó³em do pocz. XV wieku w pañstwie zakonu krzy¿ackiego i na terytoriach biskupich lokowano 94 miasta. W tym czasie ostatecznie ukszta³towa³a siê licz¹ca 21 oœrodków œredniowieczna sieæ miejska Pomorza Gdañskiego oraz sk³adaj¹ca siê z 11 oœrodków sieæ miejska ziemi che³miñskiej”92. Tereny nadwiœlañskie (ziemia che³miñska i Pomorze) oraz Prusy (obszar od Prego³y do Wielkich Jezior Mazurskich) zosta³y pokryte gêst¹ sieci¹ miast, po³o¿onych co kilkanaœcie lub dwadzieœcia kilka kilometrów. Jedno miasto przypada³o tu na 200 km2 (w ca³ym pañstwie krzy¿ackim œrednio na 700 km2), a wiêc zagêszczenie sieci miejskiej wygl¹da³o na tych terenach podobnie jak w Wielkopolsce (jedno miasto na 230 km2) i na Œl¹sku (280 km2), a du¿o lepiej ni¿ w Królestwie Polskim (jedno miasto na 400 km2) i na Pomorzu Zachodnim (450 km2)93. Kolonizacja na prawie niemieckim na Pomorzu Gdañskim przebiega³a w kilku etapach. Pod koniec XIII w. istnia³o tu kilkaset (oko³o 760) osad w³asnoœci ksi¹¿êcej, rycerskich i koœcielnych. Ju¿ w latach 90. XIII w. Zakon przyst¹pi³ do reformy osadnictwa na ziemi gniewskiej, pomiêdzy Wis³¹ a Wierzyc¹. Do roku 1308 Krzy¿acy za³o¿yli tam 8 wsi na prawie che³miñskim, ³¹cz¹c mniejsze osiedla i dostosowuj¹c je do istniej¹cej sieci dróg. Prawo niemieckie wprowadzono tak¿e we wsiach pomorskich, uzyskanych przed 1308 r. W okolicy Starogardu na prze³omie stuleci osadzono wolnych Prusów (np. w Owidzu). Równie¿ na prze³omie XIII i XIV w. 91 92 93

Marian Biskup, Kszta³towanie siê miejskiego zespo³u osadniczego, w: Historia Gdañska…, dz. cyt., s. 343–349. Roman Czaja, Rozwój osadnictwa, w: Pañstwo zakonu krzy¿ackiego…, dz. cyt., s. 192. Tam¿e, s. 193.

131


biskupi w³oc³awscy zaczêli przenosiæ swoje wsie nad Wis³¹ i wzd³u¿ wybrze¿a na prawo niemieckie – do 1317 r. prawo to uzyska³o kilkanaœcie wsi. Cystersi pelpliñscy na pocz¹tku XIV w. zreorganizowali lub za³o¿yli na surowym korzeniu 6 osad. Od pocz¹tku lat 40. XIV w. Krzy¿acy intensywnie reorganizowali osadnictwo na Kêpie Swarzewskiej, a póŸniej wokó³ Lêborka. Czterdzieœci lat po lokacji Bytowa (1346 r.) tak¿e wokó³ tego miasta znajdowa³o siê kilkanaœcie wsi czynszowych (trzynaœcie). W okrêgu tczewskim za zgod¹ Zakonu powsta³a du¿a liczba (50–60) prywatnych wsi na prawie che³miñskim. Specyfik¹ zaœ kolonizacji na terenie urzêdu leœnego w Starogardzie by³o za³o¿enie a¿ 10 wsi na surowym korzeniu, na co wskazuj¹ ich nazwy z sufiksem „-wald” (np. Rywa³d). Powsta³ tu równie¿ szereg osad s³u¿ebnych i prywatnych wsi na prawie che³miñskim. Piêæ wsi uzyska³o to prawo na ziemi tymawskiej (w latach 30. i 40. XIV w.). W tym samym czasie Zakon przyst¹pi³ do reorganizacji osadnictwa w okrêgu borzechowskim (komturstwo grudzi¹dzkie) i wokó³ Skórcza oraz Osieka (komturstwo pokrzywieñskie). W okrêgu nowskim dominowa³a prywatna w³asnoœæ rycerska. Prawo che³miñskie Krzy¿acy wprowadzili w nale¿¹cych do nich wsiach na skraju Borów Tucholskich. W komturstwie œwieckim osady skupia³y siê wokó³ Œwiecia i Jasiñca, g³ównie na prawym brzegu Wdy w jej dolnym biegu (z Drzycimiem). W pó³nocno-zachodniej czêœci okrêgu œwieckiego (na granicy Borów Tucholskich) powsta³y tylko dwie wsie (Osie i Tleñ), a w ca³ych granicach komturstwa znalaz³o siê wiele wsi rycerskich, przenoszonych stopniowo na prawo niemieckie. W komturstwie tucholskim równie¿ przenoszono wsie z prawa polskiego na che³miñskie, tylko kilka wsi lokuj¹c na surowym korzeniu. Na ziemi zaborskiej Zakon stworzy³ trzy skupiska osadnicze: wokó³ Brus, Wiela i £êga. Kolonizacja w obrêbie komturstwa cz³uchowskiego mia³a, o czym ju¿ wspomniano, zabezpieczaæ granicê po³udniow¹ i zachodni¹ wzd³u¿ rzek Gwdy, Dobrzynki, Kamionki oraz szlak komunikacyjny z Rzeszy przez Now¹ Marchiê do Prus. Dlatego ju¿ w latach 20. XIV w. Krzy¿acy utworzyli ma surowym korzeniu lub przenosili na prawo che³miñskie osady w rejonie Chojnic i Cz³uchowa, 20 lat póŸniej zasiedlono po³udniowo-zachodni¹ czêœæ tej komturii, nadaj¹c tu rozleg³e dobra (niekiedy licz¹ce ponad 100 ³anów) rycerzom, którzy nastêpnie tworzyli prywatne wsie czynszowe. Do koñca lat 30. XIV w. Zakon przeprowadzi³ akcjê osadnicz¹ równie¿ na po³udnie od Chojnic, a¿ do granicy z wielkopolsk¹ Krajn¹, zak³adaj¹c tu osiem wsi. Ostatnim etapem krzy¿ackiej kolonizacji by³o (w po³owie XIV stulecia) lokowanie wsi i przenoszenie ju¿ istniej¹cych na prawo che³miñskie wzd³u¿ Gwdy, miêdzy Dobrzynk¹ a Czernic¹, w okolicy Czarnego. Równie¿ inni w³aœciciele maj¹tków ziemskich reformowali swe posiad³oœci. Biskup w³oc³awski do lat 40. XIV w. pozostawi³ na prawie polskim tylko trzy swoje wsie.

132


Joannici przed 1321 r. zreorganizowali Lubiszewo, dwa lata póŸniej przenieœli siê do Skarszew, wokó³ których w latach 30. tego stulecia lokowali cztery wsie, a póŸniej kilka nastêpnych. Przejête przez Krzy¿aków w 1370 r., zachowa³y swój status. Klasztory pomorskie dzia³a³y z ró¿n¹ aktywnoœci¹. Cystersi oliwscy, prowadz¹cy spory maj¹tkowe z Zakonem, dopiero w latach 40. lokowali 11 wsi (piêæ na Kêpie Oksywskiej, pozosta³e na Kêpie Puckiej). Klasztor w ¯arnowcu naby³ w XIV w. trzy wsie, ale tylko dwie z dotychczas posiadanych (Wierzchucino i Sobieñczyce) w ci¹gu kilku dziesiêcioleci przeniós³ na prawo che³miñskie. Cystersi pelpliñscy reformowali g³ównie swoje dobra wokó³ Pogódek, w po³owie XIV w. lokuj¹c tam 11 wsi. Norbertanki ¿ukowskie osiem wsi miêdzy ¯ukowem a Chmielnem pozostawi³y na prawie polskim, 12 innych (oddalonych od siedziby klasztornej) przenosz¹c na prawo niemieckie. Wsie arcybiskupstwa gnieŸnieñskiego w po³udniowej strefie komturstwa tucholskiego i œwieckiego oraz wzd³u¿ Wis³y równie¿ (w po³owie stulecia) zmodernizowano. Intensywna akcja kolonizacyjna spowodowa³a znaczne zmiany ludnoœciowe. Osadnicy z Dolnych Niemiec pojawili siê najpierw w ziemi gniewskiej, potem w komturstwie cz³uchowskim (kilka wieków póŸniej wyodrêbniaj¹c siê jako specyficzna grupa etniczna – Kosznajdrzy), na ¯u³awach Gdañskich, w rejonie Lêborka, Pucka i Bytowa. W po³udniowej strefie tucholskiej i œwieckiej osiedlali siê ch³opi ze Œl¹ska, Górnej Saksonii i Turyngii. Czêœæ nadwiœlañsk¹ Pomorza skolonizowali natomiast g³ównie przybysze z ziemi che³miñskiej i Pomezanii, których potomkami bêd¹ z kolei ludzie nazywaj¹cy siebie Kociewiakami. Kolonizacjê wewnêtrzn¹ prowadzili najpierw osadnicy z ziemi gniewskiej, przy czym zasadŸcami byli g³ównie ch³opi i mieszczanie, rzadziej rycerze. Od po³owy XIV w. Krzy¿acy czêsto udzielali aktów lokacyjnych tak¿e Polakom94. Krzy¿acki przywilej che³miñski dla lokowanej osady, niezale¿nie od regionu, w którym by³a po³o¿ona, brzmia³ podobnie. Formularnoœæ tych dokumentów mo¿na zobaczyæ choæby na dwóch przyk³adach – dotycz¹cych Œwiecia i Brus95. 94 95

Tam¿e, s. 212–217. „W imiê Bo¿e. Amen. Kiedy wszystkie zaistnia³e rzeczy przemijaj¹ z czasem, kiedy wiêc znikaj¹ z ludzkiej pamiêci, na to jest dobre pismo, gdy¿ przypomina przesz³e wydarzenia, tak ¿e one znowu zostaj¹ przywiedzione pamiêci s³uchaj¹cych i czytaj¹cych. Dlatego my, brat Dietrich von Altenburg, wielki mistrz Zakonu Szpitalnego Naszej Pani, z niemieckiego domu w Jerozolimie, pozdrawiamy i ¿yczymy wszystkim wierz¹cym w Chrystusa teraŸniejsz¹ i przysz³¹ ³askê w morzu ³ask i oœwiadczamy, ¿e za m¹dr¹ rad¹, wol¹ i zgod¹ naszych kochanych braci nadaliœmy mieszkañcom naszego miasta Œwiecia, po³o¿onego na Pomorzu, przywilej do wiecznego zasiedlania na prawie che³miñskim (…). Na to, ¿e wszystkie te rzeczy zawsze i trwale wiecznie pozostan¹, dajemy ten list, potwierdzony doczepieniem naszej pieczêci. Sta³o siê to i zosta³o zrobione w Malborku, naszej g³ównej siedzibie, w stuleciu od narodzenia naszego Pana tysi¹c trzechsetnym, w roku trzydziestym ósmym, w dniu œw.

133


Opanowuj¹c Pomorze, zakon krzy¿acki zasta³ tu liczn¹ w³asnoœæ rycersk¹, dzier¿¹c¹ maj¹tki na prawie pomorskim, zwanym te¿ polskim. Krzy¿acy zadbali w d³u¿szym czasie o to, aby rycerze ci (zwani „pankami wo³owymi”, „Ochsenpanen”, niem. „Panengütter”) podporz¹dkowani byli wy³¹cznie im, przy czym dotyczy³o to zarówno nobilów pochodzenia niemieckiego, jak i polskich czy pruskich. Wed³ug prawa krzy¿ackiego rycerstwo stanowi³o grupê wy³¹cznie zawodow¹, przynale¿noœæ do niej uzale¿niona by³a wielkoœci¹ posiadanego maj¹tku i zdolnoœci¹ do pe³nienia s³u¿by konnej na wezwanie Zakonu. Niezdolnoœæ taka zaœ powodowa³a automatyczn¹ degradacjê do stanu ch³opskiego. W ziemi che³miñskiej Krzy¿acy wprowadzili równie¿ niekorzystne dla w³aœcicieli maj¹tków zasady dziedziczenia – nieruchomoœæ móg³ po zmar³ym rycerzu przej¹æ tylko jego syn lub brat, w innym wypadku przechodzi³a ona na w³asnoœæ Zakonu. Korzystniejsze pod tym wzglêdem prawo che³miñskie (wed³ug niego dziedziczy³y tak¿e kobiety) przyznawane by³o wy³¹cznie za wybitne zas³ugi dla Krzy¿aków. Na Pomorzu w ci¹gu XIV w. funkcjonowa³y w zakresie w³asnoœci rycerskiej dwa rozwi¹zania prawne. Nie zmienione przez nowych w³adców dzielnicy zwyczajowe prawo nakazywa³o miejscowym rycerzom stawienie siê w lekkiej zbroi na ka¿de wezwanie Krzy¿aków, pomoc przy budowie, naprawie i budowie grodów lub zamków, a tak¿e daninê w krowach i œwiniach. Prawo polskie oznacza³o równie¿, ¿e w czasie wojny ka¿da osada wystawia³a jedn¹ s³u¿bê rycersk¹. Bardzo nieliczne by³y krzy¿ackie nadania na prawie che³miñskim lub magdeburskim, bo w posiadaj¹cych je dobrach wybierano tylko jedn¹ s³u¿bê z ca³ego maj¹tku. Krzy¿akom zale¿a³o na jak najliczniejszych s³u¿bach rycerskich, tote¿ wiêkszoœæ w³aœcicieli obci¹¿ono wed³ug mniej dla nich korzystnego prawa polskiego. Po roku 1309 oznacza³o to równie¿, ¿e rycerze pomorscy z takich dóbr musieli pe³niæ zbrojn¹ s³u¿bê zarówno w granicach dzielnicy, jak i poza nimi bez odszkodowania, jakie przys³ugiwa³o rycerstwu z ziemi che³miñskiej. Równie restrykcyjne by³y lokalne zasady dziedziczenia – na terenie Pomorza odbywa³o siê ono wy³¹cznie w linii mêskiej. Zakon wprowadzi³ tu tak¿e przymus ekonomiczny w postaci zakazu sprzeda¿y dóbr Jakuba, czwartego roku naszych rz¹dów jako wielkiego mistrza… ”. Cyt. za: Dariusz Piasek, Dyptyk œwiecki. Opowieœæ o Œwieciu nad Wis³¹, Bydgoszcz – Œwiecie 1996, s. 12–11; „Tuchola, 23 marca 1351 r. W imiê Bo¿e. Amen. Wszyscy, którzy niniejszy dokument zobacz¹ lub którym siê przeczyta jego treœæ wiedzieæ maj¹, ¿e my, brat Konrad Vulekopp komtur w Tucholi (…) przekazaliœmy i nadali nasz¹ wieœ Brusy czcigodnemu mê¿owi Miko³ajowi Bartenstein, by j¹ zasiedli³ wed³ug prawa niemieckiego (…). Jej mieszkañcy dawaæ nam maj¹ (…). Chcemy tak¿e, by ten¿e Miko³aj razem ze swoimi ch³opami wiernie (nam) pomagali stare warownie naprawiaæ lub burzyæ, nowe zaœ budowaæ, tak czêsto, kiedykolwiek i gdziekolwiek bêd¹ do tego przez nas lub przez naszych braci wezwani. W celu udokumentowania i poœwiadczenia tego co wczeœniej powiedziane zosta³o, potwierdzamy ten dokument nasz¹ pieczêci¹”. Cyt. za: Zakon Krzy¿acki i jego pañstwo w Prusach. Wybór tekstów Ÿród³owych, pod red. Andrzeja Radzimiñskiego, Toruñ 2005, s. 129.

134


wiêkszych ni¿ dziesiêcio³anowe, w dodatku zawsze musia³ byæ poœrednikiem podczas transakcji, a nabywc¹ móg³ byæ wy³¹cznie poddany krzy¿acki. Nie móg³ on jednak wejœæ w posiadanie wiêcej ni¿ jednego dziedzictwa. W latach 30. XIV w. Krzy¿acy zaczêli wprowadzaæ na opanowanym terenie trzeci wariant prawny dla w³aœcicieli ziemskich. Tzw. prawo magdeburskie proste zobowi¹zywa³o nabywcê do konnej s³u¿by wojskowej (w zbroi ciê¿kiej i z dwoma zapasowymi wierzchowcami, jeœli posiadaæ mia³ wiêcej ni¿ 30 ³anów, albo w zbroi lekkiej), ponadto musia³ on p³aciæ czynsz rekognicyjny (tak jak wszyscy posiadacze ziemscy na Pomorzu i w ziemi che³miñskiej), zobowi¹zany by³ dodatkowo do s³u¿by p³u¿nej i prac przy fortyfikacjach, a prawo dziedziczenia nieruchomoœci mieli tylko synowie obdarowanego takim przywilejem. W ten sposób Zakon os³abia³ zwi¹zki rodowe, a ponadto móg³ w szybkim tempie przejmowaæ maj¹tki bezpotomnie zmar³ych rycerzy96. W latach 1308–1454 a¿ 98 wsi rycerskich przesz³o do innych kategorii w³asnoœci ziemskiej, a Krzy¿acy w tym okresie weszli w posiadanie (wykup, zamiana) a¿ 100 nowych wsi, nie licz¹c tych przez Zakon lokowanych97. We wszystkich tych dzia³aniach widoczne jest d¹¿enie Krzy¿aków do powiêkszania w³asnoœci pañstwowej, bêd¹cej pod bezpoœredni¹ kontrol¹ urzêdników zakonnych, przy jednoczesnej maksymalizacji iloœci s³u¿b rycerskich. „Zachodz¹ce przemiany objê³y wszystkie kategorie dóbr na Pomorzu Gdañskim, choæ proces ten przebieg³ nierównomiernie w ró¿nych jednostkach administracyjnych tej nowo zajêtej przez Zakon ziemi. Dzia³alnoœæ osadniczo-reformatorska w ca³ym okresie 1321–1410 objê³a w najwiêkszym stopniu komturstwa tucholskie (78,4%) i cz³uchowskie (77,6%), a stosunkowo najmniej komturstwo œwieckie (7,6%), wójtostwo tczewskie (32,9%) i komturstwo gdañskie (38,6%). (…) Dynamika postêpów lokacji ca³kowicie jednoznacznie przemawia za tym, ¿e Zakon zdecydowanie pragn¹³ unormowaæ stosunki ustrojowo-prawne na obszarach pogranicza polskiego, co zdecydowanie umacnia³o jego pozycjê militarn¹”98.

Podsumowanie Wraz z upadkiem grodu w Œwieciu w koñcu wrzeœnia 1309 r. zakoñczy³ siê proces podboju Pomorza przez zakon krzy¿acki. Sprzeda¿ praw do tej dzielnicy przez brandenburskiego margrabiego Waldemara (za niewygórowan¹ cenê) by³a raczej przyjêciem krzy¿ackiego podarunku za zrzeczenie siê i tak bardzo niepewnego tytu³u. 96

97 98

S³awomir JóŸwiak, Nadania na prawie rycerskim, w: Pañstwo zakonu krzy¿ackiego w Prusach…, dz. cyt., s. 217–230; Maksymilian Grzegorz, Pomorze Gdañskie pod rz¹dami…, dz. cyt., s. 147–201. Maksymilian Grzegorz, Pomorze Gdañskie…, dz. cyt. s. 195. Tam¿e, s. 175–176.

135


Utrata Pomorza przez Królestwo Polskie wi¹za³a siê przede wszystkim z zaskakuj¹cym atakiem Zakonu na Gdañsk. Ksi¹¿ê W³adys³aw £okietek, nie mog¹c wczeœniej przybyæ na pomoc oblê¿onemu przez Brandenburczyków i mieszczan gdañskiemu grodowi, wezwa³ odsiecz krzy¿ack¹, mimowolnie przyczyniaj¹c siê do realizacji planów Zakonu wobec Pomorza. Krzy¿acy ju¿ od drugiej po³owy XIII w. nosili siê z zamiarem zajêcia tej ziemi, przedstawia³a ona bowiem dla pañstwa zakonnego ogromne znaczenie ekonomiczne, polityczne i militarne. Ju¿ w pokoju krzy¿acko-pomorskim z 1253 r. Zakon nosi³ siê z zamiarem zajêcia Gdañska. Wykorzystuj¹c konflikt miêdzy potomkami Œwiêtope³ka, w ramach ugody milickiej (1282 r.) Krzy¿acy bez walki zdobyli pierwszy skrawek ziemi pomorskiej wokó³ Gniewa. Swoje posiad³oœci na lewym brzegu Wis³y rozszerzali w latach nastêpnych, uzyskuj¹c nadania z r¹k królów czeskich i wykupuj¹c dobra pomorskich feuda³ów. Na pocz¹tku XIV w. krzy¿ackie dobra na Pomorzu stanowi³y ju¿ spor¹ enklawê, oddzielaj¹c¹ ziemiê gdañsk¹ i tczewsk¹ od po³udniowej czêœci dzielnicy pomorskiej wokó³ Œwiecia. Sam Gdañsk okupowali Krzy¿acy po raz pierwszy w roku 1301, odpieraj¹c z upowa¿nienia Wac³awa II najazd rugijski. To, ¿e Pomorze by³o przez nich „od d³ugiego czasu upragnione”, siedem lat póŸniej usz³o uwadze W³adys³awa £okietka. Wydaje siê, ¿e o ataku w roku 1308 Krzy¿aków na ziemiê pomorsk¹ zdecydowa³ zw³aszcza czynnik gospodarczy. Opanowanie wiœlanego szlaku ¿eglugowego i miast nad doln¹ Wis³¹ mog³o zapewniæ Zakonowi du¿e korzyœci ekonomiczne. Zdobycie Gdañska rozwi¹zywa³o równie¿ problem konkurencji handlowej tego oœrodka z miastami krzy¿ackimi, przede wszystkim z pobliskim Elbl¹giem. Przez Pomorze prowadzi³ te¿ bezpieczny (w przeciwieñstwie do ba³tyckiego) szlak, którym do Prus docierali rycerze, kupcy i osadnicy. Pomoc militarna, finansowa i osadnicza by³a zaœ niezbêdna dla formuj¹cego siê ostatecznie organizmu zakonnego. Jego stolicê w 1309 r. przeniesiono do Malborka, uznaj¹c, ¿e podbój Pomorza zamyka kolejny wa¿ny etap tworzenia pañstwa, obejmuj¹cego ju¿ terytoria na obu brzegach dolnej Wis³y. W³adys³aw £okietek, bezpodstawnie uwa¿aj¹cy Krzy¿aków za swoich przyjació³, pozwoli³ siê zaskoczyæ przez silniejszego przeciwnika. Prê¿ne pañstwo zakonne w Prusach dysponowa³o na pocz¹tku XIV w. zdecydowan¹ przewag¹ militarn¹ i finansow¹ nad rozbitym jeszcze pañstwem polskim, którego w³adca zmuszony by³ do rozproszenia swych wysi³ków w odleg³ych od siebie dzielnicach. Atak krzy¿acki na Pomorze zakoñczy³ siê sukcesem tak¿e z innych przyczyn. Wyprawa brandenburska, poprzedzona „zdrad¹ Œwiêców”, dowiod³a, ¿e w dzielnicy istnieje silna i wp³ywowa opozycja wobec ksiêcia polskiego. Oprócz wewnêtrznego rozbicia wœród pomorskich mo¿nych doszed³ wówczas do g³osu kolejny czynnik – opanowanie Wielkopolski przez rywalizuj¹cego z £okietkiem ksiêcia Henryka g³ogowskiego. Przerwana zosta³a czêœciowo w ten sposób ³¹cznoœæ

136


Pomorza z reszt¹ kraju, co uniemo¿liwi³o pomoc wojsk wielkopolskich w chwili ataku krzy¿ackiego. W³aœnie zdecydowana przewaga militarna Zakonu sta³a siê g³ówn¹ przyczyn¹ utraty Pomorza przez Polskê. Zagarniêcie przez Krzy¿aków Gdañska, a potem pozosta³ych grodów pomorskich by³o pierwszym etapem „Wielkiej Wojny” miêdzy Zakonem a Polsk¹, która z ró¿nym natê¿eniem toczy³a siê a¿ do traktatu kaliskiego w roku 1343. Spowodowa³a ona dewastacjê ogromnych obszarów ziemi che³miñskiej, dobrzyñskiej, kujawskiej i wielkopolskiej, œmieræ tysiêcy ludzi, wyludnienie zagro¿onych terenów, ruinê setki koœcio³ów, spalenie wielu miast, grodów i domów, co oznacza³o ekonomiczn¹ zapaœæ spustoszonych dzielnic.

137


Grzegorz Rogowski

Procesy osób oskar¿onych o czarostwo w Nowem i okolicy w latach 1689–1747 (cz. II)* Czas zabawy Dobra zabawa nie mog³a odbywaæ siê bez muzyki. Przygrywaj¹cy do tanecznych pl¹sów byli p³ci mêskiej. Na podkreœlenie zas³uguje fakt, ¿e niektóre zeznaj¹ce osoby nie rozpoznawa³y w grajkach znanych im mê¿czyzn b¹dŸ niemo¿noœæ ich identyfikacji zrzuca³y na zas³oniêt¹ twarz. Ogranicza³y w ten sposób grono powo³ywanych œwiadków. Instrumentami mog³y byæ przedmioty zdumiewaj¹ce swoj¹ muzyczn¹ przydatnoœci¹. Wymieniane jest: rad³o (narzêdzie rolnicze s³u¿ce do spulchniania gleby; 7 razy), œwiderek (6 razy), gwoŸdzie (2 razy), grzebieñ (2 razy), gajdy (dêty instrument muzyczny), cymba³y, krowi ogon, kobiela (kosz pleciony z ³yka lub kory – kobia³ka). • (…) którym przygrywa³ ch³opiec na radle po polsku w czarnych szatach, tego nie zna³a kto by³, bo mia³ taftê (zas³ona z materia³u) na twarzy (…)1. • (…) zezna³, ¿e ch³op jakiœ na radle gra³ na £ysej Górze, którego nie zna³ bo mia³ oczy zas³oniête (…)2. • (…) zezna³a, ¿e im ch³op z Kamionki na radle grywa³, ale go nie zna (…)3. • (…) zezna³a, ¿e (…) na £ysej Górze nieboszczyk Stach na radle gra³ (…)4. • (…) zezna³a, ¿e Dekarski Tomek gra³ ino na … na £ysej Górze na radle (…)5. • (…) na której £ysej Górze Jakub Ga³gan (przes³uchiwany i torturowany w 1690 r.) gra³ na œwiderku czarownicom (…)6. • (…) zezna³a, ¿e na tej¿e górze ch³op brodaty czarownicom inszym na œwiderku grywa³, którego powiada, ¿e nie zna (…)7. * Artyku³ jest kontynuacj¹ tekstu zamieszczonego w „Tekach Kociewskich”, z. XII, s. 159– 191. 1 Archiwum Pañstwowe w Bydgoszczy, Protoko³y procesów prowadzonych przeciw czarownicom przed s¹dem ³awniczym miasta Nowego 1689 –1747, numer zespo³u 196, Akta miasta Nowe nad Wis³¹, sygnatura 131 (dalej APB), s. 8. 2 APB, s. 27. 3 APB, s. 67. 4 APB, s. 110. 5 APB, s. 122. 6 APB, s. 18.

138


• (…) stary Brozek ze Smêtówka gra³ im na œwiderku (…)8. • (…) zezna³a, ¿e im ch³op jakiœ na œwiderku gra³, a to by³ diabe³, (…) zezna³a, ¿e im na gajdach gra³ ch³op z Bochlina stary mietlarz na imiê £ukasz (…)9. • (…) ¿e im ch³op z Bochlina, którego spalono, na œwiderku grywa³ (…)10. Byæ mo¿e wymieniany stary mietlarz z Bochlina i ch³op z Bochlina to ta sama osoba, jednak w dostêpnym zbiorze nie figuruje osobny protokó³ poœwiadczaj¹cy poddanie go badaniom na okolicznoœæ czarostwa i tym samym nie mo¿na tego stwierdziæ z ca³¹ pewnoœci¹. • (…) zezna³a, ¿e im ch³op Jan mieszkaj¹cy w parowie koñczyckiej u Wróbla gra³ na gwoŸdziach w œcianê wbitych drewnianych, t³uk¹c i bijaj¹c w te gwoŸdzie tak skoczn¹ sprawowa³ melodi¹, jakby na cymbale gra³, a chodzi ten ch³op w bia³ej kamizeli11. • (…) Taz El¿bita Pasturka wziêta na pierwsze tortury wyznaie, ze tylko raz by³a pod dzierz¹znematen £uka, brat Dr¹¿kowy co s³uzy w Pelplinie, gra³ na cymbale na ³ysy gorze com wyzna³a natomzyc y umirac gotowa (…)12. • (…) zezna³a, i¿ dwóch m³odych ch³opczaków ze wsi grali na £ysej Górze, jeden na gwoŸdziu, drugi na œwiderku, ale ich nie zna (…)13. • (…) zezna³a, ¿e na £ysej Górze ch³op im siwy na radle grywa³ i tañcowa³ jak na weselu14. • (…) zezna³a jako ch³op z Dzierz¹¿na na Œwiêty Jakub gra³ im na krowim ogonie (…)15. • (…) jako bywa³ na £ysej Górze (…) gdzie grywa³ na grzebieniu (…)16. • (…) jako na (…) £ysej Górze grywa³ w Grucznie na grzebieniu (…)17. • (…) wyznajê, ¿e w Nowej Cerkwi £abêdŸ gbur (gospodarz) bywa na £ysej Górze, grywa na Kobieli (…)18. • (…) Wac³aw gra³ na radle w domu moim (…)19. 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19

APB, s. 23. APB, s. 52. APB, s. 32. APB, s. 45. APB, s. 71. Pisownia oryginalna; APB, s. 138. APB, s. 116. APB, s. 86. APB, s. 91. APB, s. 101. APB, s. 102. APB, s. 134. Tam¿e.

139


Powszechnie dawano wiarê, ¿e zabawa, która rozpoczyna³a siê z nastaniem wieczora, koñczy³a siê z chwil¹ piania koguta. Ostrzega³ on przed zbli¿aj¹cym siê porankiem. Wed³ug tradycji ptak ten, zwiastuj¹c pianiem œwit, zmusza do odwrotu demony nocy i si³y z³a. Czarownice po zabawie, podczas której wa¿ne miejsce stanowi³y tañce, uznawane przez osoby wierz¹ce za zbereŸne i niegodne, po nocy pe³nej upojnych wra¿eñ (jak ca³owanie w ty³ek koz³a; w myœl odwróconego – karnawa³owego œwiata ty³ek to druga twarz) i rozlicznych doznaniach (w tym seksualnych) wraca³y do swych domów. Nale¿y zauwa¿yæ, ¿e podczas sabatów przebywaj¹ce tam osoby oddawa³y siê bez reszty tym rzeczom, o których w realnym œwiecie mog³y tylko pomarzyæ (taniec, sytoœæ, zabawa we w³asnym gronie zapewniaj¹ca bezpieczeñstwo i wreszcie seksualne spe³nienie), a o których zapewne w skrytoœci marzy³y. Dlatego tak chêtnie wraca³y w wyimaginowany sposób na wyznaczone miejsce.

Grzech cielesny lub nieczysty zwany obcowaniem lub pospolitowaniem Analizowane materia³y Ÿród³owe zawieraj¹ zapisy, które informuj¹, ¿e dochodzi³o do stosunków seksualnych pomiêdzy diab³em i wybran¹ kobiet¹. Czarownice oddawa³y siê diab³u podczas sabatów, u siebie w domu, czêsto w obecnoœci nieœwiadomego mê¿a lub w innym mniej lub bardziej dogodnym miejscu. Natê¿enie kontaktów seksualnych œwiadczy o tym, ¿e by³ to jeden z celów diab³a, który w ten sposób zniewala³ i podporz¹dkowywa³ sobie kobietê, ale równoczeœnie móg³ dziêki temu sprowadzaæ na œwiat swoje potomstwo. Skryba w ¿adnym przypadku nie rozwin¹³ tego tematu. Byæ mo¿e sêdziów powy¿szy temat nie interesowa³ tak bardzo, dlatego brakuje w protoko³ach jego rozwiniêcia. W artykule recenzyjnym prof. Jacek Wijaczka zawar³ informacje rzucaj¹ce trochê œwiat³a na wy¿ej wymieniony problem: (…) wierzono w to, ¿e czarownice mog¹ rodziæ diab³u dzieci, stwory na po³y ludzkie, na po³y diabelskie, które czarownice wykorzystuj¹ nastêpnie do zabijania zwierz¹t, zabierania krowom mleka i „zadawania” ich ludziom, aby wywo³aæ chorobê20. Odmiennego zdania jest Ma³gorzata Pilaszek, która pisze: Uprawianie seksu z diab³ami jest równie¿ odwróceniem rytua³ów p³odnoœciowych, bo ³ona czarownic s¹ bezp³odne i ichcoitus nie zwyciê¿a œmierci 21. 20 21

J. Wijaczka, Procesy o czary w Polsce w epoce wczesnonowo¿ytnej. Artyku³y recenzyjne i recenzje, „Kwartalnik Historyczny”, Rocznik CXVI, 2009, s. 122. M. Pilaszek, Procesy o czary w Polsce w wiekach XV–XVIII, Kraków 2008, s. 443.

140


W nowskich protoko³ach znajdujemy nastêpuj¹ce zapisy: • (…) zezna³a ¿e z diab³em Kasprem obcowa³a jesieni gdy sz³a do ogroda na swoim Kniatku lecz siê jej nie podoba³ bo zimne mia³ (…)22. • (…) i obcowa³ ze mn¹ zaw¿dy w domu na górze i na ogrodzie to jest na Kniatku o czym m¹¿ nie wiedzia³ (…)23. • (…) gdy z diab³em obcowa³a, tedy by³ zimnym24. • (…) gdzie z nim zaraz po kilka dni na górze we m³ynie na s³omie obcowa³a, które obcowanie jej nie by³o przyjemne (…)25. W Prusach i Wielkopolsce doœæ czêsto pytano, czy diab³y maj¹ zimny cz³onek w trakcie stosunku. Z zeznaniami tego rodzaju raczej trudno siê spotkaæ w innych dzielnicach. Zwykle czarownice narzeka³y, ¿e stosunek z partnerem, który jest zimny, nie daje im zadowolenia26. Zapiski w protoko³ach sporz¹dzanych w Nowem potwierdzaj¹ wy¿ej wymienion¹ tezê dotycz¹c¹ zimnoœci, cokolwiek by to znaczy³o. • (…) Oleyniczce Janek czart jej, którego mia³a, da³ groszy 6, gdy z ni¹ pospolitowaæ mia³, mówi¹c: naœci bêdziesz mia³a na chleb (…)27. • (…) ujrza³a tego¿ Hanisa czarta przy kominie stoj¹cego i rzek³ do niej: ju¿eœ mnie dobrze kupi³a w maœlance, gdzie j¹ ob³apiwszy pospolitowa³ z ni¹ na m³ynicy (…)28. • (…) zezna³ ¿e tasz diablica jako do niego siê pokaza³a, a do niego przyst¹piwszy ob³api³a go, po tym z ni¹ pospolitowa³ (…)29. • (…) ta¿ diablica œlubowa³a Ga³ganowi byæ za ¿onê i poca³owawszy go pospolitowa³ z ni¹ trzy razy: raz na frecie (las w pobli¿u Nowego), drugi raz nad Czarnym (jezioro w pobli¿u Nowego), trzeci raz nad £¹kiem (jezioro w pobli¿u Nowego) (…)30. • (…) zezna³a, ¿e j¹ do chrustu zaprowadzi³ na ³¹ce Pana Czechnickiego i mówi³ jej ¿eby siê po³o¿y³a i po³o¿y³a siê mu i obcowa³ z ni¹ (…)31. • (…) zezna³a, ¿e trzy razy w tydzieñ przez wszystkie lata obcowa³a z czartem (…)32. 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32

APB, s. 9. APB, s. 10. APB, s. 105. APB, s. 18. M. Pilaszek, dz. cyt., s. 434. APB, s.19. APB, s. 21. APB, s. 25. APB, s. 26. APB, s. 31. APB, s. 34.

141


• (…) zezna³a, ¿e z nim pope³ni³a grzech cielesny, w domu na górze dwa razy, a potym w ogrodzie na Morgach (wieœ w pobli¿u Nowego) (…)33. • (…) przed trzema laty pierwszy raz przyszed³ do niej ten czart w nocy i uk³ada³ siê z ni¹ w ³ó¿ku. Po tym siê jej na piersi po³o¿y³, a¿ przysz³o do tego, ¿e z nim grzech nieczysty pope³ni³a raz, a po tej okazji kilka razy (…)34. • (…) i poszed³ do niej spaæ i mia³ z ni¹ z³¹czenie po trzy razy, a m¹¿ jej, le¿¹c ko³o niej, nic nie s³ysza³ (…)35. • (…) ¿e kiedykolwiek w polu z diab³em obcowa³a, kiedy mu siê zachcia³o36 (…) na ogrodzie zamkowym z nim pospolitowa³a37, (…) z ni¹ pospolitowa³ we wie¿y przy mê¿u, a by³ w czerni (…)38. • (…) z ni¹ pospolitowa³ w nocy na ³awce, ale m¹¿ o tym nic nie wiedzia³ (…)39. • (…) by³am na ten czas wdow¹, obcowa³am z nim 20 razy we dnie (…)40. • (…) indagowana, dlaczego diab³a przyjê³a, wyzna³a, ¿e tylko z cielesnoœci, ¿e przyjaciela nie mog³a dostaæ (…)41. W protokole z procesu Marty Stêpkowej pojawia siê informacja, ¿e jest w ci¹¿y. Wiadomoœæ ta wp³ynê³a na decyzjê s¹du, który postêpuj¹c zgodnie z prawem, zwolni³ Martê, mimo przyznania siê jej do bycia czarownic¹. Protokolant nie zapisa³, czy istnia³y w¹tpliwoœci co do tego, kto jest ojcem dziecka. A mog³y siê takie pojawiæ, gdy¿ podczas przes³uchania delikwentka przyzna³a siê do odbycia stosunku z diab³em. Co kierowa³o maj¹cymi wp³yw na ¿ycie Marty mê¿czyznami, podejmuj¹cymi tak¹, a nie inn¹ decyzjê, nie dowiemy siê ju¿ nigdy, a ka¿da wysuwana hipoteza bêdzie bardziej lub mniej prawdopodobna42.

Od jakiego czasu korzysta z us³ug diab³a i jakie czyni szkody Dzia³alnoœæ osób oskar¿anych o czarowanie œciœle wi¹za³a siê z wydarzeniami, które spotyka³y dan¹ spo³ecznoœæ. Ka¿de odstêpstwo od utartej regu³y, ka¿d¹ 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42

APB, s. 70. APB, s. 74. APB, s. 90. APB, s. 105. APB, s. 115. APB, s. 116. APB, s. 122. APB, s. 135. APB, s. 138. Dodatek nr 2; APB, s. 78–79.

142


pojawiaj¹c¹ siê anomaliê, ka¿dy przypadek choroby czy innego mniejszego lub wiêkszego nieszczêœcia, zrzucano na œwiadom¹ dzia³alnoœæ wiedŸmy. Mo¿liwoœci czynienia bardziej wyrafinowanych szkód wzrasta³y wprost proporcjonalnie do „sta¿u” bycia uczennic¹ b¹dŸ uczniem diab³a. Z nowskich protoko³ów mo¿emy wyczytaæ nastêpuj¹ce informacje: 1. Elza Kucharczykowa ma diab³a od lat 1243. (…) zezna³a, ¿e Kolberkowemu wo³owi kark str¹ciæ kaza³a, a to dlatego, ¿e jej syna (skreœlone) ch³opca bija³ (…)44. 2. Katarzyna Oleyniczka ma diab³a od lat 345. (…) owiec piêædziesi¹t wilkom podusiæ da³a (…) gdy wilcy owce dusili, to w nocy dusili (…)46. 3. Maryna Ga³ganka – brak zapisu o „sta¿u”. (…) ludziom nie ka¿¹c czartu swemu szkody czyniæ, rzek³a do czarta je¿eli szkodê ludziom masz czyniæ, choæ lepiej na ciernie i kop je, jako¿ kopa³ i tak mu siê kopanie naprzykrzy³o (…)47. 4. Jakub Ga³gan – brak zapisu (…) zadusi³y po spo³u czarownice i Grzywacz (skreœlone) w Komorsku krowê jedn¹ mielcarzowi dworskiemu, któr¹ na £ysej Górze jedli (…)48. 5. Anna Krucha – brak zapisu (…) matka Felkowej oczarzy³a by³a mê¿a jej w rêce, ¿e mia³ ³amanie, a to dlatego, ¿e j¹ by³ w browarze pchn¹³ (…) w lasach po parowach ³ama³ drzewa. I te¿ zezna³a, ¿e przed gospodyni¹ gruszkê otrz¹sn¹³ i w sadzie Chor¹¿ego jab³onkê z³ama³. I te¿ zezna³a, ¿e jak z parowy wyszed³ to sturm (burza, nawa³nica) i wychry (wiatry, wichry) robi³ (…)49. Wspominana wy¿ej magia pogodowa budzi³a szczególny niepokój. Mo¿liwoœæ wp³ywania na naturê w sposób, który szkodzi³ ludziom uwa¿ano za bardzo niebezpieczny. W tamtych czasach egzystencja cz³owieka zale¿a³a w du¿ej mierze w³aœnie od natury. 6. Katarzyna Krysiowa (…) niedawno czarownic¹ zosta³a tylko pañskiego roku albo wprzód (…) zezna³a, ¿e ciele sobie da³a udusiæ i troje œwiñ, dlatego sobie szkodê uczyni³a, ¿e czart mówi³ ¿ebyœ komu szkodê uczyni³a i wola³a sobie szkodê uczyniæ nie komu innemu (…)50. 7. Regina Jakubowa Krajniczka – brak zapisu (…) ludziom szkody czyni³, ale nie zawsze, tylko kiedy siê rozgniewa³a, to mu szkodê kaza³a robiæ 51 (…), ¿e krowê, 43 44 45 46 47 48 49 50 51

APB, s. 10. APB, s. 7. APB, s. 20. APB, s. 19. APB, s. 24. APB, s. 26. APB, s. 34. APB, s. 41. APB, s. 44.

143


co siê ocieli³a i drugie cielêta da³a podusiæ we dworze, a to dlatego, ¿e Jejmoœæ chleba nie da³ kiedy prosi³a (…)52. 8. Marianna Grzeskownama diab³a od lat 7 albo 553. (…) i tak jagniêtom karki da³a str¹ciæ, a drugie ozdrowiali, a to z tej przyczyny, ¿e siê owczarczyk pok³óci³ z jej mê¿em (…)54. 9. Dorota Piotrowa Kaszubowa ma diab³a od lat 12 albo wiêcej55. 10. Maryanna Rogalska czarownic¹ jest od 3 lat56. (…) wiatry teraŸniejsze, zimna, suszê i nie uradzaj czyni³ ten czart rozszerzywszy po³y u sukni (…)57. Sprowadzanie suszy mog³o siê wi¹zaæ z tym, ¿e podczas deszczu Ÿle siê lata. Aby unikn¹æ przykrych niespodzianek zwi¹zanych z lataniem w niepogodê, nale¿a³o wspomóc siê czarami. 11. Gertruda Smiechowa czarta ma od 3 lat58. 12. Marta Stêpkowa ma diab³a od 2 lat59. 13. Marianna Kowalka dosta³a diab³a 9 lub 10 lat temu. Frajnogowa od 3 lat60. 14. Jadwiga Michalka przyszed³ do niej 3 lata temu61. (…) Zezna³a jako by³o po bankiecie kaza³y Panie starsze ogieñ rozsiewaæ po polach i ogrodach aby siê powypala³o i urodzaju nie by³o62. 15. Szymon jest od 15 lat czarownikiem63. 16. Regina Dorszewiczowa jest czarownic¹ 5 lat64. (…) diabe³ truciznê proszkow¹ sypa³ w obrok byd³u (…) Truciznê robi³a z goleni koñskich, ¿mii, wê¿ów (…) Diabe³ Kacmarczyn bywa³ w Parlinie i pomaga³ dusiæ so³tysowi dzieciê, udusi³a wysuszaj¹c, proszkiem posypuj¹c i konia, a za to, ¿e nie da³ grochu przesiaæ i po³eæ s³oniny nie chcia³ zap³aciæ, a ten proszek, którym dzieciê posypa³a, jeden którym i byd³o posypa³a jednak wiêkszej przyprawy (…)65. 17. Anna Szpornowska jest czarownic¹ od 5 lat66. (…) jak siê diabe³ napiera³ 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66

APB, s. 45. APB, s. 52. APB, s. 52. APB, s. 66. APB, s. 70. APB, s. 72. APB, s. 74. APB, s. 77. APB, s. 82. APB, s. 90, 95. APB, s. 96. APB, s. 101. APB, s.105. APB, s. 105–106. APB, s. 115, 118.

144


18. 19. 20.

21.

67 68 69 70 71 72 73 74

roboty po œmierci pierwszego mê¿a, ¿e sobie kaza³a piêæ sztuk byd³a diab³u udusiæ jednego roku, ale nie razem, a po tym na Pana Boga narzeka³a, ¿e j¹ karze (…)67. Barbara Jakubka Ratayka (…) na pi¹ty rok jest czarownic¹68 (…) Stencelka jest czarownic¹ od 6 lat69. Barbara Dr¹szkowama diab³a od 9 lat70. El¿bieta Pastorka jest czarownic¹ od 3 lat71. (…) indagowana, je¿eli kogo oczarowa³a albo na dobytku zaszkodzi³a odpowiada, ¿e mówi³ mi diabe³ Kuba, co ja zrobiê so³tysowi, co ciê oddali³ od pasi byd³a, przyjdê mu szkodê zrobiê, ja mu nie kaza³a iœæ, a on poszed³ i udusi³ ja³owicê, jak mi powiada³ o tym, ¿e udusi³em ja³owicê. Ja mówi³a, có¿eœ ty zrobi³, bêdê mia³a bidê oto, a on mówi³, nie bój siê, przysz³a do mnie do pasterni Owczarka, mówi³a mi, co ciê diabli potrzêsli, coœ chodzi³a na oczyszczenie do Skórcza, a¿ miê g³owa boli od k³opotu, wydasz mnie i siebie, ¿eœ czarownica i ja, da³am te¿ z namowy udusiæ wo³u tutejszemu panu szo³tysowi obie z Owczark¹. Przyszed³ do mnie Kuba, powiedzia³ byliœmy z braciszkiem Owczarki udusiæ wo³u, ja mu mówi³a, coœ ty zrobi³, on mówi³ nie bój siê, a to za to, ¿e mnie chcia³ ze wsi wygnaæ. St¹d mia³a z³oœæ Owczarka na pana so³tysa, ¿e i chcia³ gêsi strzelaæ, kiedy mu fuzjê zamówi³a (…). (…) wyznajê i to, ¿e Smiesznego wzi¹³ za rêkê diabe³, z mego rozkazu wiatr na niego puœci³ i ból ma w rêku, który do roku bêdzie cierpia³, a po roku mu windzie (…) wyznajê, ¿e Smiesznemu zamata³ drogê jak w Piasecznie by³ z ch³opcem Kuba diabe³, ja mu kaza³a odmataæ mówi¹c, ¿e on mnie nic nie winien i tak odmata³ i pojecha³ szczêœliwy do domu. (…) wyznajê, ¿e diabe³ tylko mo¿e zaszkodziæ ludziom na zdrowiu i na dobytku o dwunastej godzinie po³udniowej i pó³nocnej w czwartek, a winszy dzieñ nima takiej mocy. (…) wyznaje, ¿e Barbara Dr¹szkowa nie mog³a nikomu zaszkodziæ, a¿ dzieciêciu swemu jego krew ubieg³a [upuœci³a] (…)72. Katarzyna Owczarka ma diab³a od 10 lat73. (…) wyznajê, ¿em Szadzie krowê da³a udusiæ, ¿e mnie cienkuszu [s³abej jakoœci wino, piwo lub miód] nie da³a. Wyznajê, ¿e so³tysowi dwie œwinie kaza³a udusiæ, ¿e miê po³aja³ i mê¿a. Wyznajê, ¿e mi chcia³ so³tys gêsi strzelaæ na zbo¿u, to mu fuzjê Janek zamówi³ diabe³, ¿e nie móg³ strzeliæ (…)74.

APB, s. 119. APB, s. 122. APB, s. 124. APB, s. 133. APB, s.135. APB, s. 136–137. APB, s. 139. APB, s. 139.

145


22. Maryanna Kaczmarka – brak zapisu... Wyznajê, ¿e zada³am diab³a Murawski co umar³a, co mi steckê wydepta³a przez ogród 75. Wiêkszoœæ oskar¿eñ, a tym samym zeznañ, dotyczy³a szkód na dobytku, zdrowiu, ¿yciu, inwentarzu. Niektóre protoko³y nie zawieraj¹ informacji dotycz¹cych szkód czynionych przez osobê oskar¿on¹. Nie mo¿na stwierdziæ z jakiego powodu skryba, który zazwyczaj skrupulatnie wype³nia³ swoje zadanie, w danym procesie je pomin¹³ (jednym z powodów mo¿e byæ po prostu brak stron). Ciekawostk¹ mo¿e byæ to, ¿e czarownice przymuszane przez czarta do wyrz¹dzania krzywdy ludziom, aby wywi¹zaæ siê z tego zadania, kaza³y diab³u wyrz¹dzaæ szkody w swoim gospodarstwie. Bywa³o, ¿e aby zaj¹æ czymœ z³oœliwego czarta, kaza³y mu wykonywaæ proste, ale ¿mudne prace. Niektóre, aby skutecznie szkodziæ, musia³y spe³niæ pewne warunki jak: okreœlona godzina, konkretny dzieñ, ofiara z krwi.

Poœlednie, wa¿ne i królowe – rzecz o gradacji czarownic Niektóre zapiski zawieraj¹ wzmianki o podziale, który dawa³o siê zauwa¿yæ wœród czarownic. Jedna z nich okreœlana by³a tytu³em ksiê¿nej. Dla dodania sobie powagi i wyró¿nienia siê, siadywa³a na z³otym krzeœle. By³y te¿ wiedŸmy okreœlane królowymi. Spotykamy równie¿ ochmistrzynie, na podobieñstwo s³u¿¹cych we dworach zarz¹dzaj¹ce organizacj¹ spotkania. Obok nich krz¹ta³y siê szafarki, inaczej mówi¹c gospodynie, które sprawdza³y, czy aby czegoœ nie brakuje na biesiadnych sto³ach i w miarê potrzeby donosi³y potrzebne wiktua³y. Wymieniane s¹ tak¿e ubogie czarownice, niechêtnie dopuszczane do przebywania w towarzystwie bardziej znamienitych kole¿anek. Pisownia oryginalna. • (…) z ni¹ na £ysej Górze bywa³y, Ewa pasierbica Tybusowa a teraŸniejsza Swi¹tkowska, Maryanna córka Kotkowej starej i Byxmachrowa, ta by³a najstarsz¹ i piêciu diab³ów po Pañsku ubranych oko³o niey stoi³o (…)76. • (…) Ignacowa w k¹tku (…) i przy ubogim stole siedzia³y. Bogatsze ko³acze, pieczenie i miêso mia³y (…)77 . • (…) Kacmarka (…) by³a na ty górze ksiê¿n¹. Siedzia³a w z³otym krzeœle. Bednarka ochmistrzyni¹ [osoba zarz¹dzaj¹ca gospodarstwem] (…)78.

75 76 77 78

APB, s. 142. APB, s. 78. APB, s. 87. APB, s. 101.

146


• (…) Tkaczka jest na £ysej Górze szafark¹ [gospodyni¹]. (…) Zezna³a, i¿ jej wiêcej nie chcia³y miêdzy siê na £ys¹ Górê przyj¹æ, bo by³a uboga (…)79. • (…) Zezna³a, i¿ Stencelka by³a kuchark¹, a Dyntka za sto³em siedzia³a starsz¹ by³a. (…) Andrzejowa (…) gospodyni z Milewka by³a na tej¿e samej £ysej Górze, stawia³a na stó³ pieczenie. (…) Pani Dzia³dowska ma diab³ów ca³y pu³k, co wojuj¹ po œwiecie (…)80. • (…) wyznaje ¿e przysed³ gracz, chcia³ grac na cymbale, a Dr¹zkowamu nie kaza³a grac, mówi³a, jak zagrasz, to nas wszystki pasturka powydaje, bo ona nam nierówna. (…) dla tego nie mo¿e byæ gdzie indzi £ysa Góra, tylko w izbie u Dr¹skowy, bo ta, która choruje, jest królow¹, com wyzna³a, na tom gotowa zyc i umieraæ (…)81. Podczas organizowanych spotkañ widaæ spo³eczn¹ gradacjê jako ¿ywo wziêt¹ ze œwiata ludzi. W zasadzie trudno siê temu dziwiæ. Zwa¿ywszy na okolicznoœci sk³adania zeznañ, trudno by³o wymyœlaæ coœ oryginalnego.

Sposób na diab³a Je¿eli mog³o dochodziæ do materializowania siê z³a, w myœl panuj¹cej na œwiecie równowagi, musia³y istnieæ sposoby, które mog³y temu skutecznie przeciwdzia³aæ. W zapiskach z izby tortur odnajdujemy informacje wskazuj¹ce na istnienie metod przeciwstawiania siê dzia³aniom diab³a. • (…) Zezna³, ¿e wtedy diablica do niego przystêpu nie mia³a, kiedy Ga³gan mia³ na sobie wianek z monstranciey [w dawnych czasach istnia³ zwyczaj przyozdabiania monstrancji w wianki podczas niektórych œwi¹t], chyba wtedy, kiedy z siebie zdion (…)82. • (…) wyznaje ¿e da³a sobie dlatego podusiæ dwie krowy, ze insi ¿egnali i kropili œwiêcon¹ wod¹ nie mog³am im zaskodziæ i konia [dopisek] (…)83. • (…) puki obrazu (…) Najœwiêtszej Panny nie pociê³a, diabo³ nie mia³ przystêpu do niej, aby z ni¹ pospolitowa³ (…)84. (…) zezna³a jako synowi, jak do domu przyjecha³ z Gdanska [?], powiada³a, co siê sta³o, a tyn rzek³, gdybym tu by³, toby mi siê musia³o ozwaæ [zareagowaæ] abo bym be³bie³, a¿ by siê w smo³ê obróci³ (…)85. 79 80 81 82 83 84 85

APB, s. 123. APB, s. 125. APB, s. 137. APB, s. 27. APB, s. 142. APB, s. 119. APB, s. 90.

147


Ten sam protokó³ powtórzono na innych kartach. Spisany b¹dŸ przepisany przez kolejnego sekretarza brzmi nastêpuj¹co: (…) zezna³a jako synowi, jak do domu przyjacha³ z Gdañska [?], powiada³a, co siê sta³o, a syn rzek³, gdybym ja tu by³, toby mi siê musza³o ozwaæ, co by³o, abo bym bie³, asz by siê w smo³ê rozla³ (…)86. Skutecznym sposobem walki ze z³em by³o stosowanie sacrum. Pod tym pojêciem kryje siê moc wody œwiêconej, czyniony znak krzy¿a b¹dŸ u¿ywanie przedmiotów, które poprzez poœwiêcenie lub kontakt z poœwiêconymi rzeczami zyskiwa³y magiczn¹ moc, na przyk³ad wianki zdjête z monstrancji. Posiadanie religijnych dewocjonaliów, takich jak obrazy przedstawiaj¹ce œwiêtych, mog³y byæ skutecznym remedium na z³ego. Szczególn¹ metod¹ pozbycia siê czarta by³o bicie go tak d³ugo, dopóki nie rozla³ siê w smo³ê. Swoj¹ drog¹ jest to substancja, której, zdaniem kaznodziejów, w piekle jest bardzo du¿o, a jej przeznaczenie jest wymowne.

Nie ka¿da powo³ana bêdzie s¹dzona, czyli rzecz o paniach Zazwyczaj zeznania dotycz¹ce osób lepiej urodzonych, tak zwanych pañ, objête s¹ w spisanych protoko³ach korekt¹ polegaj¹c¹ na odwo³aniach, przekreœleniach b¹dŸ zamazaniach podawanych informacji. Pisownia ich nazwisk oraz wyrazu poprzedzaj¹cego, a nazywaj¹cego je paniami, zawsze jest czyniona du¿¹ liter¹, co zawiera w sobie odpowiedni dla wy¿szego stanu szacunek. Wymieniane „Panie” to: Dzia³dowska i Grybczewska. Nazwiska te pojawiaj¹ siê w procesach dwóch domniemanych czarownic: Anny Szpornowskiej i Barbary Ratayki. Tak¿e inne osoby oskar¿one o uprawianie czarów wymienia³y w swoich zeznaniach osoby lepiej urodzone, z którymi widywa³y siê podczas ³ysogórskich spotkañ. Jednak nie pada³y podczas przes³uchañ ich nazwiska, gdy¿ identyfikacjê uniemo¿liwia³y noszone maski lub zas³ony z materia³u. Najczêstsz¹ przyczyn¹ powo³ywania pañ by³a osobista zemsta za doznane krzywdy. Trudno dziœ jednoznacznie os¹dziæ, czy takie usprawiedliwienie by³o oczekiwane, a tym samym wymuszane przez s¹d. Jadwiga Michalka. • (…) w larwach [maskach] Panie 2 [by³y na £ysej Górze], których poznaæ nie mog³a bo siê zakrywa³y czarnemi florami [zas³ona z materia³u], a te by³y starsze, które odwo³uje, ¿e te dwie Panie nie s¹ takie, bo je z (…) i nienawiœci powo³a³a, a to dlatego, ¿e jej nie chcia³y daæ ¿yta do chleba, ani pastwy dla byd³a (…)87. 86 87

APB, s. 94–95. APB, s. 95.

148


Powy¿sze informacje zosta³y przekreœlone. • (…) zezna³a, jako gdy by³o po bankiecie, kaza³y Panie starsze ogieñ rozsiewaæ po polach i ogrodach, aby siê powypala³o, a urodzaju nie by³o. Kikownie, Stachowij, Kwasnij i mnie jako m³odszym, a one siê przypatrywa³y (…)88. Powy¿sze informacje zosta³y przekreœlone. (W dopisku odwo³uje powo³anie pañ). • (…) przed trzecimi torturami bene vole i bez przymuszania zezna³a, ¿e te dwie Panie, które by³y larwami przykryte, niewinniem powo³a³a, a to z nienawiœci, ¿e mi ¿yta dla chleba i pastwy daæ nie chcia³y, ale teraz odwo³ujê, ¿e nie s¹ takie jako ja, na co chcê ¿yæ i umieraæ (…)89. Anna Szpornowska. • (…) Pani Grybczewska i Pani Dzia³dowska s¹ czarownicami, gotowa na to ¿yæ i umieraæ (…) Pani Grybczewska ma dwu diab³ów, jeden w czerni, a drugi w czerwieni, a tego w czerwieni najlepi kocha (…) Pani Dzia³dowska ma diab³ów siln¹ rzecz, którzy jej us³uguj¹ (…)90. Barbara Jakubka Ratayka. • (…) na tej¿e £ysej Górze by³y (…) P. Dzia³dowska i (…) Pani Grybczewska, na to gotowa ¿yæ i umrzec. • (…) Pani Dzia³dowska [podkreœlone inn¹ rêk¹] ma diab³ow ca³y pu³k, co wojuj¹ poœwiecie, a jej kawaler jeŸdzi po niemiecku w czerni. (…) na £ysej Górze kawaler z Pani¹ Dzia³dowsk¹ pospolitowa³. (…) Pani Dzia³dowska do (…) Grybczewskiej mówi³a, na £ysej Górze jestem sobie pani¹, nie trzeba mi robiæ. Po szlachecku chodzê, mam czartow doœæ, co na mnie robi¹, bo mi œlubowali. (…) Pani Grybczewska mówi³a tam¿e na £ysej Górze do Pani Dzia³dowskiej (…) nic nie robiê, tak¿e po szlachecku chodzê (…) Pani Grybczewska ma trzech diab³ów (…) panowie wielcy. (…) tego w czerwieni P. Grybczewska najbardziej kocha. (…) jej kaza³y na (…) jak z sob¹ gada³y, ale ona nie posz³a, wszystko s³ucha³a 91. • (…) Tasz Barbara mówi³a, Ÿle robicie Panowie, ¿e bogatych paliæ nie ka¿ecie, ubogich jedn¹ albo dwie spalicie, a tysi¹ce ich na to miejsce zostanie. Ta¿ Barbara mówi³a, gdyby s¹d wiernie i szczerze dla Pana Boga s¹dzi³ wszystkich z³ych to by Pan Bóg by³ dobrym dla wszystkich ludzi, a tak nie jeden dobry dla z³ego, nauczywszy siê z³ego robiæ, musi schodziæ z tego œwiata, bo druga z³oœnica dobr¹ przy sobie popsuje92. 88 89 90 91 92

APB, s. 96. APB, s. 97. APB, s. 116. APB, s. 125. APB, s. 125–126.

149


• (…) Pani Dzia³dowska jest najgorsza czarownica ze wszystkich, ma ca³y pu³k, (…) ludzi mitrê¿y [marnuje], a sama siê bogaci (…), mówi³a Barbara Ratajka, ³askawi Panowie, proszê, aby Pani Dzia³dowski d³u¿ej nie chowaæ na œwiecie, bo czym d³u¿ej bêdzie ¿yæ, tym gorzej na œwiecie bêdzie, a je¿eli siê bêdzie chcia³a okupiæ, nie trzeba siê ³aszczyæ (³akomiæ siê) na to, bo to ona wszystko odbierze (…)93. Zapiski nie przekazuj¹ informacji dotycz¹cych wszczêcia œledztwa przeciwko wymienianym paniom. Mo¿na za³o¿yæ, ¿e skreœlenia i odwo³ania zeznañ odnios³y w³aœciwy skutek. Zaœ o rzetelnoœci skrybów œwiadczy to, ¿e zapisywali wszystko, co us³yszeli z ust osób przes³uchiwanych (nawet krytyczne uwagi), mimo ¿e potem musieli wprowadzaæ potrzebn¹ korektê. Szlachta, która sprawowa³a kontrolê nad wszystkim, co dzia³o siê na jej w³oœciach, nie mog³a dopuœciæ do powstania precedensu94. Korekta wiadomoœci na temat pañ czyniona by³a zapewne po spisaniu protoko³u. Nie mo¿emy bli¿ej okreœliæ czasu ani okolicznoœci wprowadzania poprawek. Œwiadczy o tym fakt, ¿e wczeœniejsze wykreœlenia nie wp³ywa³y na dalsze umieszczanie w tekœcie informacji o paniach, które ponownie by³y odwo³ywane i wykreœlane. Jednak przed trzecimi torturami mo¿emy przeczytaæ tekst, który nie wymaga³ ju¿ uzupe³nieñ i ingerencji co do jego poprawnoœci. Poprzedza go zapis wyroku. Takie postêpowanie mo¿emy zauwa¿yæ np. w protokole dotycz¹cym Jadwigi Michalki, strony 95–97. Przytaczane tak¿e wczeœniej. • (…) i w larwach Panie 2 (by³y na £ysej Górze), których poznaæ nie mog³a, bo siê zakrywa³y czarnymi florami, a te by³y starsze, które odwo³ujê, ¿e te dwie Panie nie s¹ takie, bo je z (…) nienawiœci powo³a³a, a to dlatego, ¿e jej nie chcia³y daæ ¿yta do chleba, ani pastwy dla byd³a. Przekreœlenie tekstu95. • (…) I tem przed trzecimi torturami bene vole i bez przymuszania zezna³a, ¿e te dwie Panie, które by³y larwami przykryte, niewinniem powo³a³a, a to z nienawiœci ¿e mi ¿yta dla chleba i pastwy daæ nie chcia³y, ale teraz odwo³ujê, ¿e nie s¹ takie jako ja. Na co chcê ¿yæ i umieraæ (…)96. W powy¿szym przypadku mowa by³a jedynie o paniach. Nie padaj¹ ich nazwiska, trudno wiêc je zidentyfikowaæ. Pozostaj¹ jednak domys³y, które w sprzyjaj¹cych okolicznoœciach mog³y zostaæ wykorzystane. Wspominanie o paniach zaburza³o przyjêty w tamtych czasach porz¹dek, co samo w sobie by³o ju¿ niebezpieczne i przeciwko czemu nale¿a³o przedsiêwzi¹æ odpowiednie œrodki. 93 94 95 96

APB, s. 126. M. Pilaszek, dz. cyt., s 115–117, 269. APB, s. 95. APB, s. 97.

150


Pan Bóg i Matka Boska, czyli wysoki i szeroka Form¹ przypodobania siê diab³u dla zdobycia jego wzglêdów by³a profanacja miêdzy innymi boskiego imienia. Boga Ojca i Chrystusa zwano wysokim (ciekawe, dlaczego skryba dwukrotnie zapisa³ wyraz ma³¹ liter¹). Matkê Bosk¹ zwano zaœ Szerok¹. Kultura ludowa czêsto uto¿samiana by³a z karnawa³em, zabaw¹, w której wa¿n¹ rolê odgrywa³ œwiat na opak, bêd¹cy parodi¹ zwyk³ego, nudnego ¿ycia. Jak pisze Ma³gorzata Pilaszek: • Œwiat sabatu to „œwiat na opak”, to parodia zwyk³ego ¿ycia, w którym obowi¹zywa³ realizm groteskowy, oparty na sprowadzaniu w dó³ tego co „wysokie”. Tak jak karnawa³owy ³ad oparty jest na odwróconej „górze” i „dole” w sensie œciœle topograficznym, tak, karnawa³owy styl tworz¹ typowe pary komiczne, skojarzone na zasadzie kontrastów: gruby i chudy, stary i m³ody, wysoki i niski. Wysoki i Szeroka stanowiliby zatem nie tylko nowe wspó³rzêdne alternatywnej rzeczywistoœci, byliby równie¿ par¹ komiczn¹, z której œmia³y siê czarownice, jednoczeœnie l¿¹c i oswajaj¹c pozakarnawa³owy œwiat trosk i niepokojów97. • (…) zezna³a, ¿e jej ten¿e czart Hanis mówi³ nie wspominaj wysokiego ani Szeroki, a bêdziesz siê mia³a dobrze ode mnie (…)98. • (…) wyznajê, ¿e jak by³am w Piaszecznie, szepta³ mi diabo³, zebym nie posz³a do spowiedzi y perswadowa³ mi, zebym w Boga nie wierzy³a, nie wierz, mowi¹³, w wysokiego ani Szerok¹, ja ciebie pacierza nauczê (…)99.

Spowiadanie siê Jedno z zadawanych pytañ dotyczy³o spowiadania siê osób oskar¿onych za swoje diabelskie kontakty. Niestety, reakcja spowiednika oraz ewentualna zadana pokuta nie zosta³y zapisane. Prawdopodobnie temat ten wykracza³ poza kr¹g zainteresowania sêdziów. Pisownia oryginalna. • (…) zezna³, ¿e gdy do spowiedzi chodzi³, a na siê wzi¹wszy wianek [z monstrancji] diablica przystêpu nie mia³a, lecz siê tego przed xiêdzem nigdy nie spowiada³, ¿eby z diablic¹ mia³ pospolitowaæ (…)100. 97 98 99 100

M. Pilaszek, dz. cyt., s 451. APB, s. 21. APB, s. 136. APB, s. 27.

151


(…) zezna³a, ¿e nie spowiada³a siê tego czarta przed ksiêdzem nigdy (…)101. (…) zezna³a, ¿e siê nigdy tego nie spowiada³a, aby by³a czarownic¹ (…)102. (…) zezna³a, i¿ siê nigdy nie spowiada³a xiêdzu, aby by³a czarownic¹ (…)103. (…) ze jako siê spowiada³ tedy X. nie powiedzia³, ze jest czarownikiem (…)104. (…) ze gdy uspow. be³a y tego cza. Spowiedzia³a, tedy j¹ diabe³ bie³ (…)105. (…) wyznajê, ¿e jak by³am w Piaszecznie, szepta³ mi diabe³, zebym nie posz³a do spowiedzi (…)106. • (…) wyznajê, ¿e spowiada³am siê z tego grzechu, co miê matka nauczy³a czarowaæ (…)107.

• • • • • •

Oczekiwano, ¿e przyst¹pienie do œwiêtego sakramentu pokrzy¿uje plany diab³a. Osobê, która zb³¹dzi³a, kap³an nawróci na œcie¿kê prawoœci, a ¿al za grzechy, odpowiednia pokuta i zadoœæuczynienie dope³ni¹ rytua³u oczyszczenia opornego serca.

Pisownia nazwisk, a rzetelnoœæ protokolantów Nazwiska osób oskar¿onych o zajmowanie siê czarami przewijaj¹ siê na kartach protoko³ów, jednak, co w pewnym stopniu zaskakuje, nie zawsze brzmi¹ one tak samo. Czasami spisuj¹cy zeznania zmienia litery b¹dŸ stosuje inn¹ pisowniê. W ka¿dym razie mo¿na zaobserwowaæ w tym zakresie pewn¹ dowolnoœæ. – Oleyniczka108, bywa Oleiniczka109. – Maryna Ga³ganka110, bywa Marina Ga³ganka111. – Anna Krucha112, bywa Ann¹ Krucham113. – Regina Krajniczka114, bywa Regina Krayniczka115. 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114

152

APB, s. 34. APB, s. 27. APB, s. 75. APB, s. 102. APB, s. 105. APB, s. 136. APB, s. 142. APB, s. 17. APB, s. 19. APB, s. 23. APB, s. 24. APB, s. 30. APB, s. 29. APB, s.43.


– Anna Malinowa116, bywa Anna Jurkowa Malinowa117, Anna Jerzyna Malinowa118, Anna Jerzynowa Malinowa119. – Marianna Grzeskowna120, bywa Marianny Grzeszkowney121. – Jadwiga Michalka122, bywa Jadwig¹ Micha³k¹123, Micha³owa124. W tym przypadku protokó³ sporz¹dza³o trzech sekretarzy, z których ka¿dy zapisywa³ nazwisko inaczej. – Anna Kwasna125. – Barbara Ratayka126, bywa Barbara Jakubka Ratayka127 oraz Barbara Ratajka128 . – El¿bietê Pastorkê129, bywa Pasturka130. – Barbara Dr¹szkowa131, bywa Dr¹zkowa132, Dr¹zkowana133, Dr¹skowa134. – Maryanna Kaczmarka135, bywa Kacmarka136. Jednym z powodów wystêpowania powy¿szych nierzetelnoœci by³ zapewne czas, podczas którego odbywa³o siê badanie, przes³uchiwanie i torturowanie osób oskar¿onych. Spisywanie protoko³ów w izbach tortur by³o czasami kontynuowane przez ró¿nych sekretarzy137.

115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137

APB, s. 46. APB, s. 50. Tam¿e. APB, s. 49. Tam¿e. APB, s. 51. APB, s. 56. APB, s.89. APB, s. 93. APB, s. 124. APB, s. 98. APB, s. 123–124. APB, s. 121. APB, s. 126. APB, s. 130, 135. APB, s. 134, 135. APB, s. 130. APB, s. 133. Tam¿e. APB, s. 135. APB, s. 130. APB, s. 140. Na przyk³ad: APB, s. 105–106.

153


Podsumowanie Mo¿na za³o¿yæ, ¿e wiêkszoœæ procesów o czarostwo przeprowadzonych przez s¹d ³awniczy miasta Nowego w latach 1689–1747 koñczy³o siê wyrokiem œmierci i ¿e zas¹dzanie spalenia ofiary w œwietle z³o¿onych zeznañ by³o „tylko” formalnoœci¹. Ujêcie statystyczne nowskich procesów przedstawia siê nastêpuj¹co: 1. Osoby spalone na stosie: 11. 1. Osoby wyœwiecane (odgonione): 3. 2. Brak jednoznacznego zapisu co do ostatecznego wyroku, spowodowane najczêœciej brakiem stron: 14. W jednym przypadku osobê wyœwiecan¹ spotka³ najwy¿szy wymiar kary: (…) Uczciwy s¹d na ten czas, dekretem od miasta odgoni³ na mil 6 w poprzek, a 6 mil wzd³u¿, aby siê nie wa¿y³a wracaæ do miasta, która przysiêgi swojej nie dotrzymawszy do miasta siê wróci³a, a bêd¹c ju¿ teraz powtórnie i po 3 razy powo³ana (…), wiêc s¹d dekretem niniejszym postanawia, ¿e Annê Kwasn¹, aby za krzywoprzysiêstwo, które pope³ni³a, aby jej 2 palce, które ku niebu przysiêgaj¹c podnosi³a, by³y uciête i ona ogniem spalona, aby tego na potem nie czyni³a (…)138. Lata 70. XVIII w. przynios³y d³ugo oczekiwane zmiany. (…) systematyczna akcja misyjna zw³aszcza na terenie wiejskim sprawia, i¿ ¿ywe ogniska pogañstwa ulegaj¹ likwidacji. Objê³a ona równie¿ dawne obrzêdy wiosenne czy zebrania leœne, nawi¹zuj¹ce do tradycji pogañskich. (…) Czêœæ tych obrzêdów (…) Koœció³ stopniowo wytêpi³, inne w³¹czy³ do nowego, chrzeœcijañskiego kalendarza. W ¿adnym chyba innym kraju katolicyzm nie z³¹czy³ siê tak silnie jak w Polsce z folklorem. (…) Asymilacja jednych wierzeñ, wytêpienie innych – wszystko to pozwala³o na bardziej precyzyjne oddzielenie czarów i zwi¹zanej z nimi magii od wierzeñ tolerowanych lub uchodz¹cych za nieszkodliwe. (…)Troska o si³ê robocz¹ – by³ to wzgl¹d mog¹cy czêsto hamowaæ szlachtê przed pochopnym ferowaniem kar¹ œmierci w procesach o czary (…). Powstrzyma³o je równie¿ zwyciêstwo kontrreformacji; przynios³a ona znaczny rozwój systemu zabezpieczeñ (…) . Wzros³a bowiem rola œwiêtych obrazów, wzmog³a siê te¿ wiara w zaklêcia, relikwie, cudownych patronów etc 139. Na posiedzeniu sejmu Rzeczypospolitej w 1776 r. wydano uchwa³ê zabraniaj¹c¹ s¹dom rozpatrywania spraw o czary. Opublikowano tak¿e inn¹, zakazuj¹c¹ stoso138 139

154

1 mila to ok 7,5–8,5 km; APB, s. 98. J. Tazbir, Procesy o czary, [w:] Odrodzenie i Reformacja w Polsce, XXIII, 1978, s. 164–166.


wania tortur. Nie oznacza to jednak, ¿e tym samym wykorzeniono w spo³eczeñstwie moce piekielne. Nadal rzucano oskar¿enia, nadal pos¹dzano o kontakty z diab³em, po terytorium Rzeczpospolitej zaczê³o kr¹¿yæ kolejne widmo: samos¹dy. Wiara w to, ¿e diabe³ mo¿e ingerowaæ namacalnie w ¿ycie ludzi by³a odzwierciedleniem z³ej sytuacji panuj¹cej w XVII–XVIII w. na ziemiach polskich. W mniemaniu ówczesnego spo³eczeñstwa nale¿a³o znaleŸæ ofiarê, której mo¿na by³o przypisaæ odpowiedzialnoœæ za taki stan rzeczy. Wystarczy³o uwa¿nie rozejrzeæ siê dooko³a, a rozwi¹zanie nasuwa³o siê samo. Wszelka innoœæ intrygowa³a, ale i niepokoi³a, i w pewnych okolicznoœciach stawa³a siê niewygodna. Na wszelki wypadek bezpieczniej by³o jej siê pozbyæ. W pewnym okresie dziejów wybór pad³ na domniemane czarownice i czarowników. Przypominanie o istnieniu diab³a pomaga³o klerowi utrzymywaæ uprzywilejowan¹ pozycjê w ówczesnym œwiecie. Procesy pokazuj¹ tak¿e grozê sytuacji, w której spo³eczeñstwo zaczyna szukaæ wewnêtrznego wroga. Rozpêtuje wtedy polowanie na niektórych spoœród siebie. W minionych czasach wiara w magiê by³a powszechna. Ludzie w potrzebie prosili o pomoc Boga, ale uciekali siê te¿ do czarów. Logiczn¹ konsekwencj¹ wydawa³o im siê zatem, ¿e mo¿na magiê wykorzystaæ, aby komuœ zaszkodziæ. Nie uwa¿ano wtedy takich pogl¹dów za nierozs¹dne. By³y wszak obecne w kulturze od wieków. Jedn¹ z zasadniczych zmian w czasach nowo¿ytnych by³ fakt, ¿e osoby bêd¹ce u w³adzy i maj¹ce realny wp³yw na rzeczywistoœæ, zaczê³y traktowaæ czary jako now¹ formê herezji. Uzna³y, ¿e by³ to bunt przeciwko Bogu i s³u¿enie szatanowi. W³aœnie owo zainteresowanie w³adz sprawi³o, ¿e zaistnia³o zjawisko zwane polowaniem na czarownice, uznane nagle za ogromne zagro¿enie. Czytanie zachowanych protoko³ów przes³uchañ jest przykrym doœwiadczeniem. Protokolant mia³ obowi¹zek spisaæ wszystko, co by³o mówione i wykrzykiwane podczas przeprowadzanego œledztwa. Zazwyczaj ludzie twierdzili, ¿e o niczym nie wiedz¹, ¿e nie mog¹ przyznaæ siê do czegoœ, czego nie zrobili, bo zgrzeszyliby k³amstwem. Im powa¿niejsze by³y jednak tortury, tym wczeœniej przyznawali siê do stawianych zarzutów. Niezale¿nie od sposobu ustalania winy, skazanych czeka³ najczêœciej jeden los, oczyszczenie z grzechów przez ogieñ, czyli spalenie na stosie. Mo¿na spieraæ siê co do liczby ofiar, zasiêgu zjawiska oraz motywów, które doprowadzi³y do œmierci tysiêcy niewinnych ludzi. Byæ mo¿e dotarcie do wszystkich zachowanych archiwaliów i ich rzetelne zbadanie pozwoli na rozstrzygniêcie pojawiaj¹cych siê w¹tpliwoœci. Z ca³¹ pewnoœci¹ mo¿emy stwierdziæ, ¿e procesy domniemanych s³u¿ebnic szatana nie ominê³y ziemi nowskiej. Mam nadziejê, ¿e niniejsza praca zaciekawi czytelników i zmotywuje do samodzielnych poszukiwañ i wêdrówek z histori¹. Ulegaj¹ zapomnieniu sprawy, które mia³y kiedyœ wielkie znaczenie. Tym cenniejsze jest zachowanie wszelkich œladów przybli¿aj¹cych nam przesz³oœæ, jaka by ona nie by³a.

155


Na marginesie Zdziwienie mo¿e budziæ fakt, ¿e w tekstach specjalistów lub osób pretenduj¹cych do tego miana pojawiaj¹ siê nieœcis³oœci albo nierzetelnoœci nie wiadomo z czego wynikaj¹ce. Znan¹ prawd¹ jest powiedzenie, ¿e nie trzeba wy³amywaæ otwartych drzwi tak¿e wówczas, gdy zosta³y one uchylone przez osobê nieœmia³o aspiruj¹c¹ do miana regionalisty. Jednym z istotnych szczegó³ów wartym zwrócenia nañ uwagi jest nazwisko mistrza sprawiedliwoœci, z którego us³ug korzysta³ nowski s¹d. Sprowadzano go z miasta Tczewa. W jednym opracowaniu pojawia siê jako Proxberg (Nowe – dzieje starego miasta, Region 2016, s. 39). W innym przybiera nazwisko Boxemberg (B. Ronowska, Zbiorowy proces o czary we wsi Morzeszczyn w 1747 roku, s. 8). Osoby przywo³uj¹ce nazwisko kata powo³uj¹ siê na ten sam dokument, z którego równie¿ korzysta³em (Archiwum Pañstwowe w Bydgoszczy, Ksiêgi Miasta Nowe, sygnatura 131, s. 130). Po analizie porównawczej tekstu z pewnoœci¹ nazwisko oprawcy brzmi Boxberg, o czym pisa³em na ³amach „Kociewskiego Magazynu Regionalnego” w 1998 r., czyni¹c pierwsze kroki w przybli¿eniu czytelnikom ciekawej, aczkolwiek zapomnianej, historii regionu. W tamtym czasie wzorowa³em siê na mistrzu tematu, którym by³ dla mnie Bohdan Baranowski. Z jego ksi¹¿ek czerpa³em pe³nymi garœciami, uzupe³niaj¹c przemyœlenia autora moimi skromnymi zapiskami. Wiadomo, i¿ rzetelnoœæ jest w odniesieniu do Ÿróde³ bardzo istotn¹ rzecz¹. Wiêkszoœæ ludzi zak³ada, ¿e informacje zawarte w ksi¹¿kach czy te¿ w opracowaniach s¹ tak sprawdzone, i¿ mo¿na je traktowaæ jako pewnik. Tym samym b³êdne informacje bywaj¹ powielane, a ich póŸniejsza weryfikacja jest niezwykle trudna i najczêœciej przypadkowa. I ja bijê siê w pierœ. Tekst opublikowany w 1998 r. zawiera bowiem sporo nieœcis³oœci. Dlatego zdecydowa³em siê na ponowne zajêcie siê nowskimi procesami. Pozostaje mieæ nadziejê, ¿e mój obecny warsztat pozwoli³ unikn¹æ b³êdów, których nie zauwa¿y³em lub zbagatelizowa³em wczeœniej. Moim zamys³em nie by³o krytykanctwo, lecz pewnego rodzaju errata, która pozwoli we w³aœciwym œwietle spojrzeæ na minione wydarzenia. Zapewne nikt z nas nie chcia³by, bez wzglêdu na okolicznoœci i czasy, aby przekrêcano jego nazwisko oraz umieszczano jednoznacznie brzmi¹ce informacje, co do których istniej¹ w¹tpliwoœci.

156


Dodatek numer 1

Protokó³ z przes³uchania Anny Wincentki z 6, 7, 8 maja 1718 r. Bêd¹c obwinion¹ i powo³an¹ od Marty Stemkowej: Anna Wincentka. Pan Bóg wszechmog¹cy nie mog¹c ju¿ d³u¿ej nieprawoœci cierpieæ, wydaje j¹ na oko i podaje uczciwemu s¹dowi na ukaranie i opamiêtanie siê innym na przyk³ad. Naprzód, na dobrowoln¹ j¹ wzi¹wszy inkwisicio, aby siê przyzna³a i wyzna³a swoje nieprawoœci. Przepytywana, ona bynajmniej tego nie wyzna³a, ale pragnê³a i uprasza³a, a¿eby na wodê koniecznie posz³a, mówi¹c te s³owa, ¿e woda poka¿e moj¹ niewinnoœæ. Czyni¹c zadoœæ uczciwy s¹d jej woli, wrzucona po trzy razy na wodê, przy tak wielu zgromadzonych ludziach, za ka¿dym razem wierchem p³ywa³a. Rozprawa, przed oczyma wszystkich godnych zaszczytu, rozpatrywana wed³ug prawa 6 maja 1718 roku Wprzód dobrowolnie napomniawszy uczciwy s¹d Annê Wincentkê, potem na pierwsze tortury rozkaza³ j¹ wzi¹æ, przy widzu zamkowym, o godzinie 9 na wieczór. Tak dobrowolnie, jak i na torturach, nic nie zezna³a. Rozprawa, przed oczyma wszystkich godnych zaszczytu, rozpatrywana 7 maja z t¹ sam¹ dat¹. Powtórnie napomina uczciwy s¹d t¹¿ pomienion¹ Annê Wincentkê, a¿eby z³oœci swoich nie tai³a i cielska swego nie da³a d³u¿ej mêczyæ, gdzie wprzód dobrowolnie, a potem i na torturach drugich, przy widzu zamkowym zezna³a, o godzinie 3 z rana. Naprzód zezna³a, ¿e jest czarownic¹ i te¿, ¿e siê Pana Boga wyrzek³a. Przyszed³ do niej diabe³, we dnie, w modrej koszuli, chcia³ u niej s³u¿yæ za parobka. Zezna³a, ¿e mu na imiê Pawe³. Zezna³a, ¿e mu œlinê ze krwi¹ z gêby na rêkê da³a, pok³uwszy zêby. Zezna³a, ¿e z nim obcowa³a na lasku, ¿e bywali na £ysej Górze co j¹ Pan Chobrzyñski ma, nad g³êbok¹ drog¹, jad¹c na Koñczyce. Tam z ni¹ bywa³y nieboszczka Stemkowa, Dulna, Szymkowa, Jerchowa. A Szymkowa chust¹ siê b³êkitn¹ zas³ania³a. Zezna³a, ¿e nieboszczka Stemkowa diab³a jej przys³a³a za to co jej (…) nie zap³aci³a. Zezna³a, ¿e im na £ysej Górze nieboszczyk Stach na radle [narzêdzie s³u¿¹ce do spulchniania gleby bez jej odwracania] gra³.

157


Zezna³a, ¿e bêd¹c na £ysej Górze porwa³a kubek, rozumia³a, ¿e z³ocisty, a jak go przynios³a do domu, to ³upina od jaja by³a, a miasto z³ota, to ¿ó³tkiem od tego jaja by³ potarty. Rozprawa, przed oczyma wszystkich godnych zaszczytu, rozpatrywana wed³ug prawa 8 maja z t¹ sam¹ dat¹ To wszystko co dobrowolnie zezna³a i na wtórych torturach, tak i na trzecich, przy widzu zamkowym, o godzinie 9 na wieczór, ¿e to, com zezna³a prawd¹ jest i gotowam ¿yæ i umieraæ na to i na duszê sw¹ biorê, to wszystko com zezna³a. Amen, Jezu, Maria, Józef. Ma tê z³oœnicê z tego miejsca zwi¹zan¹ kat wzi¹æ i na miejsce egzekucji zaprowadziæ i œci¹æ [przekreœlone] a potem na proch spaliæ innym na przyk³ad. [APB, str.109–110].

Dodatek numer 2

Protokó³ z przes³uchania Marty Stêpkowej z 28 lipca 1706 r. Actum Neoburgi in loco Torturarumcoram Judicio Civitatis Regis prossente Vidente Arcensi Nobili Joanne Kaminski 28 Mensis Julij hora 4ta matutina Anno Domini Milessimo Septingmo Sexto. Dzia³o siê w mieœcie królewskim Nowem w miejscu tortur przed wydaniem wyroku przez wys³anych sêdziów w obecnoœci szlachetnego Jana Kamiñskiego 28 lipca o godzinie 4 rano w roku 1706. Ciê¿ka obraza i zapamiêtanie Stwórcy swego do takich czêstokroæ œrodków dobrotliwego poci¹gaj¹ Boga, i¿ siê s³usznie dla nieprawoœci ludzkiej zagniewawszy, z tych nale¿ycie karaæ dopuszcza. Miêdzy innymi nie pamiêtaj¹cymi na Boga, Pana i Dobrodzieja swego, z którego ³aski œwiêtej tchniemy, ¿yjemy i zostajemy na œwiecie, znalaz³a siê niniejsza Martha Stêpkowa obwiniona w czarostwo od pracowitego Grzegorza Czatkowskiego subonereconscientis (bêd¹c œwiadoma), ¿e póty przez wodê doœwiadczona, w któr¹ trzykroæ wrzucona lubo zwi¹zana by³a po wierzchem p³ywaj¹c przy PP. S¹dowych i wielu innych ludziach pokaza³a siê byæ takow¹, zaczym wed³ug postêpku prawnego examinowana wprzód dobrowol-

158


nie, aby wyjawi³a obrazê Bogu uczynion¹, a ¿e siê na ³askaw¹ perswazjê sk³oniæ nie chcia³a, poci¹gniona od Exekutora Œwiêtej Sprawiedliwoœci zezna³a, ¿e diab³a ma Micha³a, który do niej przyszed³ najpierwej takim sposobem: powadzi³a siê bardzo by³a z mê¿em, dwa lata w Zapust przesz³y minê³y i gdy siê bardzo przeklina³a siedz¹c wieczorem w domu przy piecu, œwiecê zgasiwszy, a m¹¿ gdzieœ do miasta by³ odszed³, przyszed³ do niej czart, pog³askawszy j¹ po gêbie poca³owa³, ona siê pyta³a, ktoœ jest, rzek³ jej: Micha³. W tym dziecko, które ma³e w kolebce by³o zap³aka³o, ona siê porwa³a do niego i utuliwszy po³o¿y³a siê w ³ó¿ko swoje, tam czart znowu do niej przyszed³ i wolê swoj¹ nieczyst¹ z ni¹ pope³ni³, gdzie¿ siê te¿ ona od czarta namówiona wyprzysiêg³a Pana Boga i Najœwiêtszej Matki jego. Zezna³a, ¿e na ³ysej górze nad kobylim gruntem bywali. Zezna³a, ¿e z ni¹ na ³ysej górze bywa³y, Ewa pasierbica Tybusowa, a teraŸniejsza Swi¹tkowska, Maryanna, córka Kotkowej starej, i Byxmachrowa, ta by³a najstarsz¹ i piêciu diab³ów po Pañsku ubranych oko³o niej stoja³o. Zezna³a, ¿e Zacharjaszcze za to, ¿e jej ze swojej sieni bi³a nie, kaza³a przez diab³a dwoje œwini zabiæ. Po takim zeznaniu, ¿e stateczna na proœbê (próbê) zosta³a uwolniona od tortur. Actum Neoburgi in loco torturarumcoram Judicio Scabinali Civilipsente Vidente Arcensi Nobili Joanne Kamiñski 28 Mensis Julij hora 10 vespertina Ao Dni 1706. Godzina 10 wieczorem. Nie skwapliwie [z przyjemnoœci¹] sobie nie postêpuj¹c S¹d niniejszy dobrowolnie rekwirowa³ zas¹dzon¹ Marthê Stêpkow¹, aby dalsz¹ swoj¹ z³oœæ wyjawi³a, ¿e nic nad przesz³e nie przyda³a zeznania, lubo po tym prawnie doœwiadczona by³a puszczona od tortur. Actum Neoburgi in loco torturarumcoram judicio Judicio Scabinali Civilispsente Vidente Arcensi Nobili Joanne Kamiñski 29 Julij hora … matutina Anno Dni 1706. Na ostateczne iœæ maj¹c¹ tortury Marthê Stêpkow¹ dobrowolnie examinowa³ S¹d niniejszy, jeœli sobie wiêcej nieprawoœci nie przypomnia³a, która tak dobrowolnie pytana jako i torturami próbowana nad wzwy¿ specyfikowane [okreœlone] wystêpki nic wiêcej nie zezna³a, i te które raz powo³a³a i teraz powo³uje jako to Byxmachrow¹ Starsz¹ miêdzy czarownicami na ³ysej górze, Ewê Tybusow¹ alias Swi¹tkowsk¹ i Maryannê córkê Kotkowej Starej, a to powiada nie z gniewu, nienawiœci albo bojaŸni m¹k, tylko dlatego, ¿e na ³ysej górze, tak jak i ona bywa³y, bierze ich na Duszê i sumienie swoje, gotowa na to ¿yæ i umieraæ.

159


Jakowe wstêpne chc¹c wed³ug nale¿ytoœci Prawa S¹d niniejszy skaraæ Marthy Stêpkowej akcje, uwa¿aj¹c jednak tê powa¿n¹ racjê, i¿ siê by³a opowiedzia³a gravidam et pregnantem [w ci¹¿y], i nie chc¹c dla takowej maxymyperdejustum cum impio [wydaæ sprawiedliwie i niesprawiedliwie] lubo dla gwa³townej obrazy Boskiej niechby [?] zejœæ ze œwiata mia³a, ad mitiorade scen... … [do bardziej pokojowego rozwi¹zania] pomieniona Marta Stêpkowa na miecz Exekutora Œwiêtej Sprawiedliwoœci przysiêg³a w ten sposób, i¿ siê nigdy na ¿adnych osobach tak zamkowej, jako i miejskiej zwierzchnoœci i którychkolwiek innych mœciæ w niczym na po tym nie bêdzie i bli¿ej od miasta nad mil szeœæ wszerz i wzd³u¿ nie postoi, jeœliby w czymkolwiek teraŸniejsz¹ swoj¹ przest¹pi³a przysiêgê, bez wszelkiej zw³oki i respektu ogniem ma byæ na ¿yciu skarana. Któr¹ ¿e wype³ni³a przysiêgê odgajona [odgoniona] wiecznymi czasy od miasta. [APB, str. 77-78-79].

Dodatek nr 3 W cudzys³owie znajduj¹ siê informacje zawarte w poszczególnych protoko³ach i dotycz¹ce konkretnej osoby. * oznacza osoby, wobec których toczy³o siê œledztwo wed³ug protoko³ów z Nowego. Odczytanie prawid³owe nazwisk i imion nie zawsze by³o mo¿liwe, dlatego czasami przytaczane jest ich prawdopodobne brzmienie. POWO£ANIA 1. ELZA KUCHARCZYKOWA [4]. „Oskar¿ona przez pana WP Jana Kolberka”. 1. Baba ze szpitala Reina. 2. Wiêckowa Stara. 3. Pietruszkowa. 4. Barwa na Garbuzach Czarna. 2. KATARZYNA OLEYNICZKA [8]. „Oskar¿ona przez pana WP Klemensa Kosa”. 1. Ga³ganka*. 2. Jakub Ga³gan (m¹¿ Ga³ganki)*. 3. Szymkowa z Rybaków.

160


4. 5. 6. 7. 8.

Rybaczka. Kowalka. Mackowa Bielecka. Owczarka z Mirotek.

3. MARYNA GA£GANKA [1]. „Powo³ana”. Przez Katarzynê Oleyniczkê. 1. Szymkowa, gburka z Milewka. 4. JAKUB GA£GAN [6]. „Obwiniony i powo³any”. Przez Katarzynê Oleyniczkê. 1. Czaikowa Stara. 2. Wawrzencowa z Rybaków (jej m¹¿ jest przewoŸnikiem). 3. Grzywacz z Komorska (ma krzyw¹ nogê). 4. Gburkowa z Komorska (mê¿atka, mieszka za koœcio³em). 5. Jankowa z Milewka (uciek³a). 6. Maryna Czartkowa z Zabijaka. 5. ANNA KRUCHA [7]. „Podejrzana, obwiniona i powo³ana”. S¹dzona w 1698 r., brak jednoznacznego zapisu co do kary. Ponowne powo³anie przez Magdalenê Ruskow¹ w 1701 r.? 1. Czaykowa Stara z Rybaków. 2. Falkowa z Rybaków. 3. Krysiowa*. 4. Wo³owcowa. 5. Szymanowa z Rybaków. 6. Matka Falkowej. 7. Stary Mietlarz z Bochlina. 6. KATARZYNA KRYSIOWA ALIAS ADAMKOWICZOWA [1]. Powo³ana przez Annê Kruch¹. 1. Falkowa z Milewka. 7. REGINA JAKUBOWA KRAJNICZKA [4]. „Obwiniona i w podejrzeniu”. 1. Tatajka z Lalków (co uciek³a). 2. Ch³op z Bochlina (spalony). 3. Wojtkowa. 4. Córka Wojtkowej. 8. ANNA JURKOWA MALINOWA. „Afektacja JMP Wawrzyñca Czapskiego”. Konsekwentnie nie przyznaje siê do bycia czarownic¹. Odgoniona.

161


9. MARIANNA GRZESKOWNA [9]. „Powo³ana od Doroty Piotrowej Kaszubki”. 1. Tatajka Stara z Lalków. 2. Dorota Piotrowa Kaszubka*. 3. Anna Niemka ratajka ze Smêtówka. 4. Kowalka ze Smêtówka. 5. Augustynka. 6. Jankowa Jedytka ze Smêtowa. 7. Brozek Stary ze Smêtówka. 8. Szymon (brat Marianny Grzeskowej). 9. Gburek w Lalkowach (szwagier Marianny Grzeskowej). PODCZAS KOÑCOWEGO PRZES£UCHANIA ODWO£UJE POWO£ANIA: Augustynka, Jankowa Jedytka, Kowalka ze Smêtówka, Szymek Koczka, Niemka Ratajka, Tatajka. 10. MAGDALENA RUSKOWA [5]. „Obwiniona i powo³ana”. 1. Kotkowa. 2. Krucha*. 3. Rogalska*. 4. Tybuska. 5. Smiechowa. 11. DOROTA PIOTROWA KASZUBOWA [5]. Powo³ana przez Mariannê Grzeskown¹. 1. Owcowa gburka. 2. Stara Tatajka z Lalków. 3. Grzeskowna z Lalków (¿ona Owczarczyka)*. 4. Rodzicka. 5. Córka Rodzickiej. 12. MARYANNA ROGALSKA [5]. „Dwa razy powo³ana”. Powo³ana przez Magdalenê Ruskow¹ i Gertrudê Smiechow¹. 1. Lesna (nieboszczka). 2. Smiechowa*. 3. Grecowa z Kozielca. 4. Falkowa (mieszkaj¹ca wczeœniej w Milewku). 5. Jan z parowy koñczyckiej (mieszka u Wróbla). 13. GERTRUDA SMIECHOWA [2]. „Powo³ana przez Magdalenê Ruskow¹”. Powo³ana przez Maryannê Rogalsk¹. 1. Kotkowa. 2. Rogalska*.

162


14. MARTA STÊPKOWA [3]. „Obwiniona w czarostwo od pracowitego Grzegorza Czatkowskiego”. 1. Ewa pasierbica Tybusowej, teraz Swi¹tkowska*. 2. Maryanna córka Kotkowej starej. 3. Byxmacherowa. 15. MARIANNA KOWALKA [20]. 1. Frajnoszka stara. 2. Jadamka. 3. Nokzgadka. 4. Fr¹szkowa. 5. Bartnicka. 6. Konieckowa z B¹kowa. 7. Marianna Jentkowa z B¹kowa. 8. Jadwiga Jakubka z B¹kowa. 9. Graykowa. 10. Stary Koniuch. 11. Adamka. 12. Gluska. 13. Xiezyna. 14. Jadwiga Frantykowa. 15. Matka mê¿a. 16. Anna Frajnogowa. 17. Jadwiga Ko³odziejka z Jab³onna. 18. Truda Jeziedina z Jab³onna 19. Melerka z Madoczuka? 20. Stara Jurkowa z Lisewa. 16. EWA SWI¥TKOWSKA [3]. „Powo³ana i obwiniona od Stêpkowej”. 1. Ignacowa. 2. Kwasna*. 3. Kesia Wolejcanka. 17. JADWIGA MICHALKA [9]. „Powo³ana przez El¿bietê Stachow¹”. 1. Jakub z Dzierz¹¿na. 2. Piotrowa. 3. Zarembowa. 4. Dolna z miasta 5. Stêpkowa. 6. Ma³gorzata.

163


7. Jerchowa. 8. Kwasna z miasta. 9. Kikowa. 10. Stachowa (ju¿ spalona). 18. ANNA KWASNA „Powo³ana przez Ewê Swi¹tkow¹ (Swi¹tkowsk¹), odgoniona, z³ama³a przysiêgê i powróci³a do miasta. Powtórnie powo³ana przez El¿bietê Stachow¹ (nieboszczkê ) i Micha³ow¹, spalona”. 19. i 21. SZYMON [3]. (powtórzenie protoko³ów). Powo³any przez Reginê Dorszewiczow¹. 1. Kacmarka. 2. Bednarka. 3. Ewa siostra Kacmarki (panna). 20. REGINA DORSZEWICZOWA [4]. 1. Szymon*. 2. Szymka matka. 3. Szymka siostra. 4. Kacmarka. 22. ANNA WINCENTKA [5]. „Powo³ana przez Martê Stemkow¹”. 1. Stemkowa (nieboszczka). 2. Dulna. 3. Szymkowa. 4. Jerchowa. 5. Stach. 23. ANNA SZPORNOWSKA [5]. „Powo³ana przez Mariannê Styczenkê z Milewa i Barbarê Rataykê z Zawady”. 1. Styczenka z Milewa (spalona). 2. Nie zna nazwiska z Milewa. 3. Marysia (córka Anny Szpornowskiej). 4. Pani Grybczewska. 5. Pani Dzia³dowska. 24. BARBARA JAKUBKA RATAYKA [25]. 1. Marta Stempkowa z Koñczyc*. Zwolniona w 1706 r. z powodu ci¹¿y, ponownie powo³ana w 1719 r.

164


2. Dekarka. 3. Ko³odziejka z Komorska. 4. Kuczka. 5. Styczenka. 6. Tomek Dekarski. 7. Kukuczka. 8. Kasia Kukuczyna. 9. Hania Dekarczyna. 10. Tkaczyna córka z miasta Marysia. 11. Mamczajka (sepleni¹ca). 12. Tkaczka z miasta. 13. Pani Dzia³dowska. 14. Pani Grybczewska. 15. Piotrowa. 16. Zarêbina. 17. Gerchowa. 18. Szymkowa. 19. Dolna stara na Koñczycach. 20. Dyntka lub Dyndowa z Zawady. 21. Owczarka z Zawady. 22. Dorota, gospodyni z Zawady. 23. Stancelka, gospodyni z Zawady. 24. Andrzejowa Vebronka, gospodyni z Milewka. 25. Urbanka. 25. EL¯BIETA PASTORKA (PASTURKA) [8]. Powo³ana przez Barbarê Dr¹szkow¹ i Katarzynê Owczarkê. 1. Dr¹szkowa Barbara*. 2. Owczarka*. 3. Brat Owczarki. 4. Kaczmarka Marianna*. 5. Krêckowa (uciek³a). 6. Parobek Dr¹szkowej. 7. Balburka z Pelplina. 8. £ukasz, brat Dr¹szkowej z Pelplina. 26. BARBARA DR¥SZKOWA [29]. Powo³ana przez El¿bietê Pasturkê, Katarzynê Owczarkê, Mariannê Kaczmarkê. 1. M³ynarka z Olszówki. 2. Matka Barbary Dr¹szkowej.

165


3. Marianna Kacmarka, siostra Barbary Dr¹szkowej*. 4. Barbara Zurawska. 5. Czorka. 6. Agnieszka. 7. Zytkowa. 8. Kaczmarz. 9. Olszowska m³ynarka. 10. £abêdz gbur z Nowej Cerkwii. 11. Adrian gbur. 12. Szwarca gbur. 13. Szewcowa. 14. Gulkowa. 15. Kubowa z Rzezêczyna. 16. Maryanna z Rzezêczyna. 17. M³ynarka stara. 18. ¯ona Wac³awa? 19. Córka Ma³gorzata. 20. Wac³aw. 21. Pasturka*. 22. Micha³ Abraszt. 23. Kowalka. 24. ¯ona Pestwy. 25. Jerzy, brat cioteczny Barbary Dr¹szkowej. 26. Matka Jerzego. 27. Skorka, wdowa z Gogolewa. 28. Córka Skorki z Gogolewa. 29. Kubkowa. 27. KATARZYNA OWCZARKA [28]. Powo³ana przez El¿bietê Pasturkê. 1. Dr¹szkowa*. 2. Kacmarka*. 3. Pasturka*. 4. Cyruliczka z Pelplina. 5. Wróblowa, le¿y w po³ogu. 6. Szo³tyska z Dzierz¹¿na. 7. Zdunka z Dzierz¹¿na. 8. Zyntkowa z Dzierz¹¿na. 9. Herow, syn z Bukowca. 10. Dama z Gogolewa (zamazane). 11. Dama z Gogolewa (zamazane).

166


12. 13. 14. 15. 16. 17. 18. 19. 20. 21. 22. 23. 24. 25. 26. 27. 28.

Grabowska z P¹czewa. Czorka El¿bieta. Zdunka z Zelgoszczy. Szo³tyska z Zelgoszczy. Grochowska z Zelgoszczy. Kaczmarka z Zlegoszczy. Gogotka z Zelgoszczy. Stawyczka z Zelgoszczy. Swiniutka, krawcowa z Czarnego Lasu. Rogacka, krawcowa z Czarnego Lasu. Maryanna, ¿ona krawca z Libikowa, starostwo borzechowskie. Kasia. Córka krawca? Anusia (siostra Kasi). Córka krawca? Ogrodniczka Pazdzina z Libikowa. Czorka z Libikowa. Maryanna z Libikowa. Ko³odziejka z Libikowa.

28. MARYANNA KACZMARKA [5]. Powo³ana przez Barbarê Dr¹szkow¹, El¿bietê Pasturkê, Katarzynê Owczarkê. 1. Dr¹szkowa (siostra Kaczmarki).* 2. Matka (Kaczmarki). 3. Wroblowa. 4. £ukasz z Pelplina (brat Kaczmarki). 5. Baba co nosi wodê z koœcio³a œwiêcon¹ w Dzierz¹¿nie.

Dodatek nr 4 Osoby, których dotycz¹ nowskie protoko³y z lat 1689–1747 z uwzglêdnieniem dwukrotnej paginacji oraz miejsca procesu: 1. 2. 3. 4. 5. 6.

Elza Kucharczykowa alias Zarêbina. 1689 r. str. 5–16. str. 2–7. Nowe. Katarzyna Oleyniczka. 1690 r. str. 17–22. str. 8–10,5. Zawada. Maryna Ga³ganka. 1690 r. str. 22–25. str. 10,5–12. Zawada. Jakub Ga³gan. 1690 r. str. 25–28. str. 12–13,5. Zawada. Anna Krucha. 1698 r. str. 29–36, 37–40. Str. 14–17, 18–19v. Nowe. Katarzyna Krysiowa alias Adamkowiczowa. 1698 r. str. 41–42. str. 20–20v. Nowe?

167


7. Regina Jakubowa Krajniczka. 1699 r. str. 43–46. str. 21–22v. Smêtówko. 8. Anna Jurkowa Malinowa. 1701 r. str. 47–50. str. 23–24v. Smêtówko. 9. Marianna Grzeskowna. 1701 r. str. 51–56. str. 25–27v.z Lalkowych; Smêtówko. 10. Magdalena Ruskowa. 1701 r. str. 57–60. str. 28–29v. Smêtówko? 11. Dorota Piotrowa Kaszubowa. 1701 r. str. 65–67. str. 32–33. Smêtówko. 12. Maryanna Rogalska. 1704 r. str. 69–72. str. 34–35v. Nowe? 13. Gertruda Smiechowa. 1704 r. str. 73–76. str. 36–37v. Nowe. 14. Marta Stêpkowa. 1706 r. str. 77–79. str. 38–39. Nowe? 15. Marianna Kowalka. 1709 r. str. 81–84. str. 40–41v. Warlubie. 16. Ewa Swi¹tkowska. 1709 r. str. 85–88. str. 42–43v. Nowe. 17. Jadwiga Michalka. 1712 r. str. 89–91, 93–97. str. 44–45, 46–48. Nowe? 18. Anna Kwasna. 1712? str. 98. str. 48v. Nowe. 19. Szymon. 1714 r. str. 101–103, 107–108. str. 50–51, 53–53v. Gruczno. 20. Regina Dorszewiczowa. 1714 r. str. 105–106. str. 52–52v. Gruczno. 21. Anna Wincentka. 1718 r. str. 109–110. str. 54–54v. Nowe? 22. Anna Szpornowska. 1719 r. str. 113–119. str. 56–59. Nowe. 23. Barbara Jakubka Ratayka.1719 r. str. 121–126. str. 60–62v. Milewo. 24. El¿bieta Pastorka. 1747 r. str. 135–138. str. 67–68. Morzeszczyn: PROCES 25. Barbara Dr¹szkowa. 1747 r. str. 133–134, 141. str. 66–66v, 70. ZBIOROWY 26. Katarzyna Owczarka. 1747 r. str. 139–140. str. 69–69v. WSTÊP str. 129–131, 27. Maryanna Kaczmarka. 1747 r. str. 141–143. str. 70–71. KONIEC str. 144.

Dodatek nr 5 Proces trzech osób z Zawady z 1690 r., z uwzglêdnieniem czasu tortur.

I tortury II tortury III tortury

168

Ga³gan godzina trzecia, 25 X godzina trzecia, 26 X godzina szesnasta, 26 X

Oleyniczka godzina siedemnasta, 25 X godzina siódma, 26 X godzina siedemnasta, 26 X

Ga³ganka godzina osiemnasta, 25 X godzina ósma, 26 X godzina siedemnasta, ?X


Dodatek nr 6 Przyk³adowy schemat „dzia³ania” powo³añ na podstawie procesu z 1701 r. Magdalena Ruskowa 1701 r. Nowe? Anna Krucha 1698 r. Nowe

Maryanna Rogalska 1704 r. Nowe?

Gertruda Smiechowa 1704 r. Nowe

Gertruda Smiechowa 1704 r. Nowe

Maryanna Rogalska 1704 r. Nowe?

Literatura 1. Bogucka Maria, Problematyka koz³a ofiarnego na przyk³adzie sza³u polowañ na czarownice, [w:] Kategorie i funkcje spo³eczne kultury w perspektywie historycznej, 2013. 2. Baranowski Bohdan, Nietolerancja i zabobon w Polsce w XVII i XVIII w., Warszawa 1987. 3. Baranowski Bohdan, Ludzie goœciñca w XVII–XVIII w., £ódŸ 1986. 4. Baranowski Bohdan, O hultajach, wiedŸmach i wszetecznicach, Szkice z obyczajów XVII i XVIII w., £ódŸ 1988. 5. Jurga Robert M., Machiny do tortur. Kat, narzêdzia, egzekucje, Czerwonak 2014. 6. Kitowski Piotr, Wymiar sprawiedliwoœci w mniejszych miastach Prus Królewskich w II po³owie XVII i w XVIII wieku (województwo pomorskie). Z problematyki ustroju s¹dowego miast Europy Œrodkowo-Wschodniej we wczesnej nowo¿ytnoœci, „Gdañskie Studia Prawnicze”, T. 35 (2016). 7. Kitowski Piotr, Zarzut czarostwa jako kalumnia w praktyce s¹dowej mniejszego miasta pomorskiego w drugiej po³owie XVII i XVIII wieku, „Zapiski Historyczne”, T. 81 (2016). 8. Kowalewska Danuta, Czarownica w literaturze polskiego oœwiecenia. Stereotyp i p³eæ, „Acta Universitatis Lodziensis. Folia Litteraria Polonica”, 4 (34), 2016. 9. Ostling Michael, Konstytucja 1543 r. i pocz¹tki procesów o czary w Polsce, „Odrodzenie i Reformacja w Polsce”, t. 49 (2005). 10. Pilaszek Ma³gorzata, Apelacja w polskich procesach czarownic (XVII–XVIII w.), „Odrodzenie i Reformacja w Polsce”, t. 49 (2005).

169


11. Pilaszek Ma³gorzata, Litewskie procesy czarownic w XVI–XVIII w., „Odrodzenie i Reformacja w Polsce”, t. 46 (2002). 12. Pilaszek Ma³gorzata, Procesy czarownic w Polsce w XVI–XVIII w. Nowe aspekty. Uwagi na marginesie pracy B. Baranowskiego, Odrodzenie i Reformacja w Polsce, T. 42 (1998), s. 81-103. 13. Pilaszek Ma³gorzata, Procesy o czary w Polsce w wiekach XV–XVIII, Kraków 2008. 14. Putek Józef, Mroki œredniowiecza, Kraków 1966. 15. Rogowski Grzegorz, WiedŸmy na stos, „Kociewski Magazyn Regionalny”, nr 15–20, 1996– –1998. 16. Rudwin Maximilian, Diabe³ w legendzie i literaturze, Kraków 1999. 17. Tazbir Janusz, Procesy o czary, „Odrodzenie i Reformacja w Polsce”, t. 23 (1978). 18. Wijaczka Jacek, Mê¿czyŸni jako ofiary procesów o czary przed s¹dem ³ob¿enickim w drugiej po³owie XVII wieku, „Czasy Nowo¿ytne” 17, 17–30, 2004. 19. Wijaczka Jacek, Polowanie na czarownice i czarowników w Nowem nad Wis³¹ i najbli¿szej okolicy miasta w XVII i pierwszej po³owie XVIII wieku, „Czasy Nowo¿ytne” 22, 119–144, 2009. 20. Wijaczka Jacek, Proces o czary we wsi M³otkowo w 1692 roku. Przyczynek do polowania na czarownice w Rzeczypospolitej w XVII wieku, [w:] „Odrodzenie i Reformacja w Polsce”, t. 48 (2004). 21. Wijaczka Jacek, Procesy o czary w Polsce w epoce wczesnonowo¿ytnej. Artyku³y recenzyjne i recenzje, „Kwartalnik Historyczny Rocznik”, CXVI, 2009. 22. Wijaczka Jacek, Próba zimnej wody (p³awienie) w oskar¿eniach i procesach o czary w pañstwie polsko-litewskim w XVI–XVIII wieku, „Odrodzenie i Reformacja w Polsce”, t. 60 (2016).

MATERIA£Y ŹRÓD£OWE Archiwum Pañstwowe w Bydgoszczy, Protoko³y procesów prowadzonych przeciw czarownicom przed s¹dem ³awniczym miasta Nowego 1689–1747, numer zespo³u 196, Akta miasta Nowe nad Wis³¹, sygnatura 131.

PROGRAM Discovery Historia, Machiny œmierci, Czarownice i heretycy, 2008.

170


Bogdan Wiœniewski

Pelpliñski Komitet Obywatelski 1989–1990 Wiosn¹ 1989 r. powsta³ ogólnopolski Komitet Obywatelski „Solidarnoœæ”, którego celem by³o przeprowadzenie kampanii przed czerwcowymi wyborami: reglamentowanymi do Sejmu i wolnymi do Senatu. Po parlamentarnych wyborach ten spo³eczno-polityczny ruch ewoluowa³ i by³ niejednorodny, ró¿ne te¿ by³y jego programy i struktury. Wa¿nym wyzwaniem by³o dla niego uczestnictwo w wyborach samorz¹dowych w maju 1990 r. Kandydaci komitetów obywatelskich zdobyli wówczas – w skali ogólnopolskiej – 47 % mandatów radnych (39 % zdobyli tzw. kandydaci niezale¿ni)1. Sukces ten nie przyczyni³ siê jednak do wzmocnienia idei komitetów obywatelskich. Wrêcz odwrotnie, wskutek tzw. wojny na górze powoli nastêpowa³ zanik jego dzia³alnoœci, znaczenia i wiarygodnoœci w spo³eczeñstwie2. Niezwykle wa¿ne znaczenie mia³ jednak na prze³omie lat 1989/1990, szczególnie na prowincji: w gminach, ma³ych miastach, w Polsce powiatowej. Nie inaczej by³o w Pelplinie, miasteczku nieco zapóŸnionym cywilizacyjnie w czasach PRL i doœæ specyficznym ze wzglêdu na wspó³istnienie dwóch œwiatów: œwieckiego i koœcielnego. Wydawaæ siê mog³o, ¿e nie by³o w tym okresie – bardzo powolnego wychodzenia z rzeczywistoœci tzw. realnego socjalizmu – atmosfery dla autentycznych i ca³kowicie niezale¿nych dzia³añ, które pomog³yby zintegrowaæ lokaln¹ spo³ecznoœæ wokó³ idei i wartoœci nieobecnych – czy nawet wykorzenionych – po 1945 r. Okaza³o siê, ¿e – jak zawsze – wystarczy grupa ludzi, aby wznieciæ ma³y ogieñ. Ogieñ zapa³u, energii i entuzjazmu. 21 paŸdziernika 1989 r. z inicjatywy Andrzeja Lissa – póŸniejszego pos³a na Sejm – odby³o siê spotkanie organizacyjno-informacyjne. Obecne na nim 22 osoby postanowi³y powo³aæ Tymczasowy Komitet Obywatelski Miasta i Gminy Pelplin. Do jego prezydium weszli: Andrzej Liss, Jerzy Sykutera, Tadeusz Serocki, Ryszard Rogaczewski i pisz¹cy te s³owa Bogdan Wiœniewski (jako przewodnicz¹cy). Grupa ta mia³a za zadanie przygotowaæ otwarte zebranie mieszkañców, przedstawiæ projekt programu i struktury KO, a tak¿e poinformowaæ w³adze o swoim powsta1 2

Por. Encyklopedia Solidarnoœci, [w:] http://www.encysol.pl/wiki/Komitety_Obywatelskie (dostêp: 12.11.2019). Por. Andrzej Bukowski, Komitety obywatelskie – ruch epoki przemian, [w:] http://www.studiapolityczne.pl/files/sp2/bukowski_a_komitety_obywatelskie_ruch_epoki_przemian.pdf (dostêp: 12.11.2019).

171


niu. Stosowne pisma wys³ane wiêc zosta³y do NSZZ „Solidarnoœæ” w Gdañsku oraz Komisji Senackiej ds. Samorz¹du Terytorialnego. Natomiast osobiste wizyty z³o¿ono przewodnicz¹cemu Rady Narodowej Miasta i Gminy Pelplin Wojciechowi Tomczakowi i proboszczowi parafii katedralnej ks. Tadeuszowi Borczowi. W czasie tych wizyt, aby uzyskaæ zrozumienie, a mo¿e i aprobatê, przedstawione zosta³y cele dzia³alnoœci komitetu. Przede wszystkim jednak chodzi³o o zadzierzgniêcie wspó³pracy. 10 listopada 1989 r. odby³o siê otwarte, za³o¿ycielskie zebranie, na które przyby³o oko³o 60 osób. Zdecydowana wiêkszoœæ z nich podpisa³a deklaracjê programow¹ (kolejne uczyni³y to na nastêpnych zebraniach). Podpisuj¹cy oœwiadczali, ¿e dostrzegaj¹ koniecznoœæ zmian politycznych, spo³ecznych i gospodarczych, podejmowanych przez ówczesny Sejm, Senat i rz¹d Tadeusza Mazowieckiego, identyfikuj¹ siê z nauk¹ spo³eczn¹ Koœcio³a oraz wartoœciami reprezentowanymi przez ideê „Solidarnoœci”. Podkreœlali, ¿e maj¹ w³asne, niezale¿ne pogl¹dy, a jednoczeœnie œwiadomoœæ, ¿e nale¿y wiele zmieniæ w lokalnej spo³ecznoœci. Deklaracja koñczy³a siê s³owami: „Chcê uczestniczyæ w autentycznie oddolnym ruchu spo³ecznym”. Dzisiaj takie sformu³owania nie czyni¹ na nikim ¿adnego wra¿enia, ale w epoce schy³kowego PRL-u i na progu nowej, powoli wy³aniaj¹cej siê rzeczywistoœci stanowi³y one wyraz demonstracyjnego odciêcia siê od systemu, który zniewala³ polskie spo³eczeñstwo przez ponad cztery dekady. Na zebraniu tym wybrano przewodnicz¹cego Komitetu Obywatelskiego Miasta i Gminy, którym zosta³ Andrzej Liss (kilka miesiêcy póŸniej zast¹pi³ go Tadeusz Giejsztowt). Powo³ano jedenaœcie komisji, na których czele stanêli specjaliœci. To by³o niezwykle wa¿ne. Wiedziano bowiem, ¿e trzeba byæ profesjonalnym w tym, co siê robi. Sam entuzjazm nie wystarczy. By³o to bardzo roztropne myœlenie, nacechowane racjonalnym podejœciem i pragmatyczn¹ motywacj¹. I tak np. komisj¹ zdrowia i opieki spo³ecznej kierowa³ lekarz Ryszard Ma³afiejuk, komisj¹ oœwiaty nauczyciel Zbigniew Zgoda, komisj¹ budownictwa, gospodarki komunalnej i przestrzennej geodeta Zbigniew Dr¹g, komisj¹ leœnictwa i ochrony œrodowiska leœnik Wac³aw Bruski, komisj¹ informatyki (30 lat temu wiedziano, ¿e bêdzie to istotna dziedzina ¿ycia!) Marzena Blum – œwie¿o po studiach informatycznych, komisj¹ rolnictwa indywidualnego rolnik Milan Owsiak. Wiêkszoœæ z tych osób z pozytywnym skutkiem kandydowa³a w 1990 r. do Rady Miasta i Gminy. Po wewnêtrznych wyborach przyst¹piono do formu³owania programów dzia³ania. Najbardziej precyzyjny i profesjonalny przygotowa³a komisja leœnictwa i ochrony œrodowiska. Postulowano w nim np. budowê nowoczesnego wysypiska œmieci, co zosta³o zrealizowane w pierwszej kadencji samorz¹du. Podjêto dra¿liwy temat zanieczyszczeñ powodowanych produkcj¹ Fabryki Kwasu Cytrynowego, a tak¿e – 30 lat temu! – zwracano uwagê na koniecznoœæ walki ze smogiem. Nie znaczy to wcale, ¿e dyskusje w poszczególnych komisjach czy w czasie spotkañ ogólnych przebiega³y bez jakichkolwiek przeszkód. Zdarza³y siê ostre spiêcia,

172


a nawet próby zrywania spotkañ. Uczyliœmy siê wtedy demokracji, korzystania z wolnoœci, ale nie wszyscy byli na to przygotowani. Czêsto w grê wchodzi³y sprawy ambicjonalne czy stare i niedobre przyzwyczajenia z czasów PRL. Komitet Obywatelski wyszed³ ze swoimi propozycjami programowymi na zewn¹trz. Systematycznie odbywa³y siê zebrania o charakterze promocyjno-informacyjnym, w tym z mieszkañcami wsi. Aby umo¿liwiæ szeroki dostêp potrzebuj¹cym pomocy, powo³ano – we wspó³pracy z Komisj¹ Miêdzyzak³adow¹ NSZZ „Solidarnoœæ” – Komisjê Interwencji oraz Biuro Prawne. Spotykano siê z w³adzami RSP w Kulicach i Rajkowach. Cz³onkowie poszczególnych komisji brali udzia³ – jako obserwatorzy i doradcy – w posiedzeniach Rady Narodowej. Kontynuowano wspó³pracê z w³adzami koœcielnymi (m.in. z ks. Stanis³awem Gruntem, reprezentuj¹cym Kuriê Diecezjaln¹ Che³miñsk¹). Andrzej Liss i Tadeusz Giejsztowt zostali wydelegowani do Pomorskiej Rady Samorz¹dowej w Gdañsku. A do Pelplina przyje¿d¿a³ z g³osem doradczym Jacek Staroœciak – dyrektor Biura Rz¹dowo-Poselsko-Senatorskiego w Gdañsku, organu wspomagaj¹cego ruch komitetów obywatelskich. Pelpliñski Komitet Obywatelski mia³ œwiadomoœæ, ¿e nale¿y rozmawiaæ, przekonywaæ, informowaæ, zjednywaæ sobie ludzi. W tym te¿ celu postanowiono wydawaæ w³asne pismo. Pierwsze spotkanie zespo³u redakcyjnego „Ziemi Pelpliñskiej” odby³o siê w listopadzie 1989 r. Bo¿ena Demska, Anna Mazurek, Taida Sylka, Tadeusz Grudniewski, Artur Mrówczyñski, Ryszard Rogaczewski, Jerzy Serocki, Tadeusz Serocki, Bogdan Solecki i Bogdan Wiœniewski (jako redaktor naczelny) stworzyli amatorsk¹ grupê, która z wielkim oddaniem przyst¹pi³a do pracy. Nikt nie mia³ doœwiadczenia dziennikarskiego. Zapewne jedni traktowali to wyzwanie jako przygodê, inni jako chêæ wejœcia w now¹ rolê, ale wiêkszoœæ dostrzega³a w nim misjê budowy nowego spo³eczeñstwa – dzisiaj powiedzielibyœmy: obywatelskiego. W redakcyjnym wstêpniaku pierwszego numeru „Ziemi Pelpliñskiej” napisano: „Tworzy siê w Polsce nowy ³ad spo³eczny, polityczny i gospodarczy. Tworzy siê w sposób autentyczny, ¿ywio³owy i spontaniczny. Jest szansa na stworzenie nowej Polski, w której mo¿emy siê po czterdziestu kilku latach poczuæ gospodarzami. Nie wolno nam zaprzepaœciæ tej szansy. Komitety Obywatelskie powstaj¹ po to m.in., aby ten nowy ³ad ustrojowy kszta³towaæ, aby wspomagaæ dzia³alnoœæ pierwszego niekomunistycznego rz¹du oraz Sejmu i Senatu. Bêdziemy starali siê tak¿e pisaæ o wszystkim, co dotyczy aktualnych problemów ¿ycia w mieœcie i gminie”. A najm³odszy z redakcyjnego grona, wówczas œwie¿o upieczony maturzysta Artur Mrówczyñski, w tym¿e samym numerze w artykule o znamiennym tytule „Nie zmarnujmy tej szansy” pisa³: „Nie mo¿emy znów czekaæ, a¿ bez nas i za nas ktoœ zorganizuje po swojemu nasze ¿ycie. (...) Trzeba zmieniæ tych, którzy do tej pory nie potrafili (czy mo¿e nie chcieli?) zmieniæ panuj¹cej sytuacji. Na ich miejsce natomiast powo³aæ ludzi obdarzonych naszym zaufaniem. (...) By takich ludzi znaleŸæ, poznaæ i – co najwa¿niejsze – zaufaæ im, musimy jak najczêœciej spotykaæ siê,

173


dyskutowaæ. (...) Warunki do szczerej wymiany zdañ i do stworzenia konkretnych mo¿liwoœci zmian zapewniæ nam potrafi jedynie ca³kowicie spo³eczny oddolny ruch – stworzona przez nas organizacja. (...) Taka organizacja (...) ju¿ w Pelplinie powstaje; jest to Komitet Obywatelski. Jedyn¹ si³¹ nacisku uznawan¹ przez ten ruch jest presja spo³ecznoœci pelpliñskiej – liczy siê tylko nasze zdanie”. Powy¿sze s³owa œwiadcz¹ o tym, ¿e ludzie tworz¹cy „Ziemiê Pelpliñsk¹” mieli œwiadomoœæ pracy misyjnej i formacyjnej. Pracy rozumianej te¿ na sposób pozytywistyczny. Wielokrotnie podkreœlano (tak¿e w czasie redakcyjnych dyskusji czy spotkañ Komitetu Obywatelskiego), ¿e g³ównym celem pisma jest przygotowanie spo³eczeñstwa miasta i gminy Pelplin do czekaj¹cych go w 1990 r. pierwszych po II wojnie œwiatowej ca³kowicie wolnych wyborów. Próbowano „otworzyæ” lokaln¹ spo³ecznoœæ na czekaj¹c¹ j¹ wolnoœæ. Przyzwyczaiæ do tego, ¿e teraz to oni decydowaæ bêd¹ o swoim losie, ¿e to od nich zale¿y, kogo i dlaczego wybior¹ do tworz¹cego siê autentycznego samorz¹du. St¹d s³owa Jana Paw³a II, które umieszczano ka¿dorazowo tu¿ pod tytu³em gazety: „Wolnoœci nie mo¿na tylko posiadaæ i u¿ywaæ, trzeba j¹ zdobywaæ, trzeba budowaæ z niej ¿ycie zarówno osobiste, jak i spo³eczne”. Na ³amach jedenastu numerów „Ziemi Pelpliñskiej” poruszano sprawy trudne, czêsto dra¿liwe, ale wa¿ne spo³ecznie. To swego rodzaju dziennikarstwo interwencyjne powodowa³o oczywisty ferment. W tym kontekœcie nale¿y wspomnieæ akcjê przeciwko budowie elektrowni atomowej w ¯arnowcu, czy – bli¿sz¹ zapewne lokalnej spo³ecznoœci – walkê z truj¹cymi odpadami Fabryki Kwasu Cytrynowego. Propagowano m.in. powstanie prywatnej biblioteki, reaktywacjê Towarzystwa Pomocy Naukowej, stypendiów dla zdolnych i znajduj¹cych siê w trudnej sytuacji uczniów. Pisano krytycznie o pelpliñskim handlu (wtedy g³ównie GS-owskim), o niedostatecznym bezpieczeñstwie mieszkañców, postulowano zmiany nazewnictwa niektórych ulic (zaczêto wiêc w tym zakresie dekomunizacjê!). Z listów do redakcji dowiedzieæ siê mo¿na by³o, ¿e pismo jest czytane. Jeden z czytelników przedstawi³ wiele nieprzychylnych uwag dotycz¹cych konkretnych artyku³ów, ale jednoczeœnie stwierdzi³: „Chcia³bym jeszcze napisaæ, ¿e bardzo siê cieszê, ¿e mamy swoj¹ gazetê i w przewa¿aj¹cej czêœci bardzo mnie ona siê spodoba”. Te listy, nawet je¿eli by³y krytyczne, dostarcza³y satysfakcji. Pismo – jedno z pierwszych pism lokalnych na Pomorzu powsta³ych w okresie transformacji – ¿y³o, by³o potrzebne, przynosi³o oczekiwane efekty. Józef Borzyszkowski – póŸniejszy senator i wicewojewoda gdañski – napisa³ w liœcie do redakcji: „Gratulujê Wam i Komitetowi Obywatelskiemu dobrej roboty! Cieszê siê z Waszej i pelpliñskiego oddzia³u Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego wspó³pracy! Dziêkujê za »Ziemiê Pelpliñsk¹« – redagowan¹ i drukowan¹ na poziomie godnym biskupiej stolicy i che³miñskiego Lateranum”. Te wszystkie dzia³ania cz³onków Komitetu Obywatelskiego – skumulowane w nied³ugim przecie¿ okresie – przynios³y oczekiwane rezultaty. Trzeba wspomnieæ,

174


¿e na czas kampanii wyborczej przygotowano ulotki z programem wyborczym i odezw¹ do mieszkañców, w której m.in. napisano: „Przez ca³e dziesiêciolecia ¿ycie publiczne rozwija³o siê w warunkach konfliktu miêdzy narzucon¹ w³adz¹ a zniewolonym spo³eczeñstwem. Dziœ ten problem nie istnieje. Rozpad³ siê haniebny system totalitarny – stoimy wobec koniecznoœci wyboru nowej drogi. (...) W praktyce ¿ycia publicznego trzeba przywróciæ pe³en blask takich wartoœci jak honor, godnoœæ, prawoœæ, uczciwoœæ, zdrowa ambicja, rzetelnoœæ. Zasady moralne wywodz¹ce siê z chrzeœcijañskiego systemu wartoœci powinny obowi¹zywaæ nie tylko w ¿yciu prywatnym, lecz równie¿ publicznym. (...). Prosimy i zachêcamy do aktywnego udzia³u w wyborach samorz¹dowych. G³osujemy na ludzi, których postawa moralna, rozs¹dek i kwalifikacje predestynuj¹ do zajêcia miejsca w radzie”. To przedstawiciele tego ca³kowicie niezale¿nego i autonomicznego ruchu spo³ecznego zdobyli wiêkszoœæ mandatów w Radzie Miasta i Gminy. Mogli wprowadzaæ w czyn swoje plany, programy oraz idee. Nowe w³adze Pelplina: burmistrz Jerzy Sykutera, wiceburmistrz Marek Modrzejewski, przewodnicz¹cy RMiG Wac³aw Bruski oraz sekretarz Urzêdu Miasta i Gminy Jadwiga Iwanowska wywodzili siê z Komitetu Obywatelskiego. Zaczê³a siê ciê¿ka praca samorz¹dowa, której wszyscy siê uczyli, pope³niaj¹c zapewne b³êdy, ale i odnosz¹c sukcesy (takim by³o m.in. otwarcie w pierwszej kadencji nowoczesnego wysypiska œmieci). Komitet Obywatelski przesta³ istnieæ, co niektórzy uwa¿ali za b³¹d. Inni jednak uznali, ¿e skoro ludzie wywodz¹cy siê z tego ruchu objêli w³adzê w mieœcie, to cel zosta³ osi¹gniêty. Przed kolejnymi wyborami samorz¹dowymi w 1994 r. powo³ano Forum Pelpliñskie, które mia³o byæ swego rodzaju reaktywacj¹ Komitetu Obywatelskiego z 1990 r. Ale czasy by³y ju¿ inne i sukcesu wyborczego nie powtórzono. Na zakoñczenie kilka refleksji osobistych. 30 lat, które minê³y od powstania Komitetu Obywatelskiego Miasta i Gminy Pelplin, pozwalaj¹ spojrzeæ z dystansem na tê ca³kowicie oddoln¹ inicjatywê, której celem by³o kszta³towanie postaw w czasach PRL ca³kowicie wyrugowanych. To wtedy tworzy³o siê spo³eczeñstwo obywatelskie, bior¹ce odpowiedzialnoœæ za w³asne ¿ycie, ¿ycie lokalnych spo³ecznoœci, a przez to i ca³ego kraju. By³a w nas energia i ca³kowite poœwiêcenie dla dobra wspólnego. Byliœmy wtedy w wiêkszoœci ludŸmi m³odymi i rozpiera³a nas wewnêtrzna si³a i pewnoœæ, ¿e tworzymy coœ zupe³nie nowego (wœród nas – wtedy g³ownie trzydziestokilkulatków – by³ niczym mentor starszy od nas o ca³e pokolenie, nie¿yj¹cy ju¿, Alojzy Kamiñski). Nie mieliœmy ¿adnych wzorców, nie czekaliœmy na ¿adne wytyczne z jakiekolwiek centrali. Myœleliœmy, ¿e ¿yjemy w czasach niezwyk³ych, ¿e dane jest nam budowaæ now¹ rzeczywistoœæ. Kiedy spogl¹damy dzisiaj na to, co zrobiliœmy na prze³omie lat 1989/1990 w Pelplinie, ale tak¿e na to, co zrobiono w tym czasie w ca³ej Polsce, g³ównie tzw. powiatowo-gminnej, widzimy wyraŸnie, ¿e pierwsze samorz¹dy stroni³y od wielkiej polityki, by³y skupione na sprawach lokalnych, bliskich ludziom. Dzisiaj, szcze-

175


Ze zbiorów autora

gólnie samorz¹d wojewódzki i te w wielkich miastach, czêsto siê ni¹ zajmuj¹, nierzadko prowadz¹c swoist¹ grê z w³adz¹ rz¹dow¹. Im mniej polityki w samorz¹dach, tym lepiej dla nich. Z perspektywy czasu widzê, ¿e kilka dekad temu byliœmy nie tylko idealistami, ale i ludŸmi naiwnymi. Obecnie jesteœmy bogatsi o doœwiadczenia nabyte w nowej polskiej rzeczywistoœci. Inaczej patrzymy na wiele niekorzystnych zjawisk w ró¿nych dziedzinach ¿ycia. Z rezerw¹ czêœæ z nas obserwowa³a i obserwuje m.in. likwidacjê PGR-ów, sprzeda¿ maj¹tku narodowego (np. pelpliñskiej cukrowni), uw³aszczanie siê nieuprawnionych, szalej¹c¹ na pocz¹tku lat 90. inflacjê i galopuj¹ce bezrobocie, kulej¹ce do dzisiaj (bo niezlustrowane) s¹downictwo. I tak mo¿na by wymieniaæ bez koñca. Ale przecie¿ mamy pañstwo wolne, demokratyczne. ¯yje nam siê w nim wygodniej i lepiej. Gdybyœmy mieli porównaæ Pelplin z 1989 r. i ten wspó³czesny, zauwa¿ymy kolosalne ró¿nice. Warto wiêc by³o uczestniczyæ w tworzeniu od podstaw Polski samorz¹dnej i obywatelskiej.

Spotkanie po 30 latach (13 listopada 2019 r.). Cz³onkowie Komitetu Obywatelskiego MiG Pelplin, cz³onkowie redakcji „Ziemi Pelpliñskiej” oraz radni wybrani w 1990 r.

176


177

Ze zbiorรณw autora


178

Ze zbiorรณw autora


179

Ze zbiorรณw autora


180


III. Z ¿ycia Zrzeszenia

181


182


Tomasz Jagielski, Leszek Muszczyñski

Poœród œnie¿nych szczytów Swanetii Byæ w Gruzji, a nie byæ w Swanetii, to tak jakby byæ w Polsce i nie odwiedziæ polskiego morza lub Tatr. Chcia³oby siê powiedzieæ. Ów w wiêkszoœci trudno dostêpny rejon tego kraju nale¿y bowiem koniecznie zobaczyæ, jeœli chce siê poczuæ górzysty charakter Gruzji. Ju¿ samo dotarcie tam mo¿e budziæ przera¿enie. Zw³aszcza u tych z lêkiem wysokoœci lub maj¹cych respekt przed surowym obliczem Kaukazu. Niemal 180-stopniowe serpentyny nie zawsze utwardzonych dróg, szczególnie w górnym odcinku – od Mestii do Uszguli, zapieraj¹ dech w piersiach. Tradycyjnie pakujemy siê o ósmej rano na dworcu autobusowym w Kutaisi, stolicy jednego z regionów gruziñskich, do marszrutki jad¹cej w kierunku Zugdidi. Po kilkugodzinnej podró¿y w zaduchu, wœród spoconych cia³, docieramy do celu. Zugdidi to ponad 75-tysiêczne miasto znajduj¹ce siê na terenie Niziny Kolchidzkiej, bêd¹ce stolic¹ regionu Magrelia-Górna Swanetia. Jest swoist¹ bram¹ do zachodniej czêœci gruziñskiego pasma Kaukazu. Czuæ tu przygraniczn¹ atmosferê, gdy¿ miasto po³o¿one jest zaledwie kilka kilometrów od Abchazji, która oddzieli³a siê od Gruzji przy wsparciu si³ rosyjskich wskutek wojny abchasko (rosyjsko)-gruziñskiej latem 2008 r. Zugdidi, znajduj¹ce siê wówczas po gruziñskiej linii frontu, okupowane by³o od 11 do 13 sierpnia przez wspólne si³y abchasko-rosyjskie. Obecnie nie ma zbyt wiele materialnych œladów po tym konflikcie, pomijaj¹c ludzkie wspomnienia z okresu wojny. Aktualnie granica pomiêdzy Gruzj¹ a Abchazj¹ przebiega w dolnym biegu wzd³u¿ rzeki Enguri. Mo¿na j¹ przekroczyæ, jednak¿e by to zrobiæ, potrzeba nieco cierpliwoœci i zaparcia oraz otrzymania abchaskiej wizy. Nie jest to co prawda a¿ tak trudne, lecz niezbyt mile widziane przez Gruzinów, którzy Abchazjê traktuj¹ jako swoje terytorium oraz prowincjê zbuntowan¹. Dlatego te¿ nie ma na granicy od strony gruziñskiej ¿adnych jednostek granicznych poza posterunkami policyjnymi. Za to po stronie abchaskiej stacjonuj¹ regularne oddzia³y wojska rosyjskiego, które zosta³o wezwane w celu, jak to twierdz¹ Abchazowie, „oswobodzenia” ich od Tbilisi. Pomimo zamro¿onego konfliktu sytuacja prawna tych regionów nie jest wyjaœniona. Obie autonomiczne republiki, Abchazja i Osetia Po³udniowa, nie s¹ uznawane przez spo³ecznoœæ miêdzynarodow¹. A sam konflikt uznaje siê za nierozwi¹zany i po czêœci zamro¿ony. Póki co ¿ycie musi siê jednak toczyæ dalej i pomimo wzajemnych wielowiekowych politycznych animozji relacje miêdzy oboma narodami uznaje siê za w miarê poprawne. S¹ one bowiem skazane na wielowiekow¹ koegzystencjê.

183


Jest wczesne popo³udnie, gdy auto zatrzymuje siê na terenie przydworcowym, w pobli¿u miejscowego bazarku. Lej¹cy siê z nieba ¿ar powoduje, ¿e po wyjœciu udajemy siê natychmiast z baga¿ami w cieñ miejscowego budynku handlowego, ¿eby trochê pooddychaæ œwie¿ym powietrzem. Wszak¿e nie mamy zbyt wiele czasu. Do Mestii czeka nas jeszcze d³uga i krêta droga. Czêœæ z naszej piêcioosobowej za³ogi rozprasza siê w celu zasiêgniêcia informacji o po³¹czeniach do Mestii. Pozostali id¹ coœ zjeœæ do miejscowego baru. Z pewnoœci¹ bêd¹ to piero¿ki chinkali z nadzieniem serowym lub miêsnym, albo tradycyjna gêsta zupa o swojsko brzmi¹cej nazwie „ostry”. W przypadku pierwszego dania trzeba uwa¿aæ na zamawiane iloœci. Jeœli siê pomylicie, to mo¿e was to kosztowaæ rozstrój ¿o³¹dka. Piero¿ki s¹ bowiem bardzo syte i nie da siê ich zjeœæ wiele. Poza tym bardzo wa¿na jest technika jedzenia chinkali. Zawieraj¹ bowiem w swoim wnêtrzu roso³ek i jeœli dobrze nie rozpocznie siê konsumpcji, to mo¿na oblaæ siê wewnêtrzn¹ zawartoœci¹ pieroga, przypominaj¹cego z wygl¹du wielki czosnek. No, ale dla wtajemniczonych podró¿ników, a tych w s³ynnej z walorów krajobrazowych i kulinarnych Gruzji co niemiara, nie jest to tajemnic¹. Co do samego miasta, to niewiele mo¿na w nim zobaczyæ. Jest ono stosunkowo m³ode. Prawa miejskie otrzyma³o w roku 1918. Zwiedziæ tu mo¿na katedrê prawos³awn¹, ogród botaniczny oraz pa³ac ksiêcia Dadiani. Najwiêksz¹ jednak atrakcj¹ jest miejscowy bazar, na którym mo¿na kupiæ niemal wszystko. Gwar, zapach przypraw oraz inne aromaty mieszaj¹ siê z p³yn¹c¹ ulicami rynsztokow¹ wod¹. To dla tej atmosfery warto odwiedziæ to miejsce, po³o¿one daleko od gwarnej stolicy, bêd¹ce swoist¹ bram¹ do tej czêœci Kaukazu. Wreszcie ruszamy za³adowan¹ turystami i miejscowymi marszrutk¹ spod centrum miasta. Zanim z niego wyjedziemy, sprawnym slalomem omijamy wszelkie dziury i nierównoœci na drodze. Drogi w Gruzji nie s¹ tak tragiczne, jak na Ukrainie. Mimo to nadal pozostawiaj¹ wiele do ¿yczenia, zw³aszcza na prowincji. O czym mieliœmy siê naocznie przekonaæ. Po wyjeŸdzie z miasta krajobraz zaczyna siê zmieniaæ. Zostawiamy w tle Nizinê Kolchidzk¹ i zaczynamy siê wspinaæ do góry, wy¿ej, coraz wy¿ej. W pewnym momencie wje¿d¿amy w coœ w rodzaju kanionu rzeki Unguri, zwê¿aj¹cego siê ku górnemu pasmu Kaukazu. Coraz czêstsze zakrêty zwiastuj¹ nam wspaniale ods³aniaj¹ce siê widoki oraz ponad 50-metrowe przepaœcie. Z jednej strony œciana wysoko posadowionego na ska³ach lasu, a z drugiej ostre spadki w dó³, z rzadka ograniczone barierami z kruszej¹cego betonu. Po kilku godzinach docieramy do górskiego zbiornika wodnego, zapory na rzece Unguri. Liczy ona 272 m i jest drugim co do wysokoœci obiektem wodnym na œwiecie. Zbudowana zosta³a w latach 1961–1987 na wówczas jeszcze niegranicznej rzece Unguri. Wody tego sztucznego zbiornika zasilaj¹ elektrowniê wodn¹ znajduj¹c¹ siê na terenie Abchazji, bêd¹c¹ obecnie, jak wspomnieliœmy, w stanie konfliktu z Gruzj¹. Obiekt jest w ca³oœci

184


185

Ze zbior贸w autor贸w

Ze zbior贸w autor贸w


186

Ze zbior贸w autor贸w

Ze zbior贸w autor贸w


kontrolowany i dozorowany przez policjê. Stanowi ulubione miejsce plenerowe dla wielu gruziñskich i nie tylko artystów fotografików. My tak¿e ulegliœmy jego urokowi. Zatrzymuj¹ siê tutaj niespiesz¹ce siê nigdzie samochody i marszrutki. W pobli¿u znajduje siê niewielki parking z platform¹ widokow¹. Patrz¹c z niej mo¿na posiliæ siê i jednoczeœnie podziwiaæ piêkno tego miejsca. Czas jednak nagli, a to jeszcze nie koniec podró¿y. Po drodze mijamy kilka zaledwie miejscowoœci o ciekawo brzmi¹cych nazwach, jak: Jvari, Etseri, Khaishi. Mieszka w nich niewielka liczba ludzi. G³ównie potomków dawnych Swanów, oficjalnie uznawanych za czêœæ narodu gruziñskiego. Zamieszkuj¹ oni trzy rejony wysokogórskie na pograniczu Rosji, Gruzji i Abchazji: 13 000 mieszka w Górnej Swanetii, 7000 w Dolnej Swanetii, a 2000 w Ma³ej (abchaskiej) Swanetii. Razem na obszarze 5000 km2 ¿yje ok. 22 000 Swanów, stanowi¹cych ok. 0,5% ludnoœci Gruzji. Jêzyk swañski, którym siê pos³uguj¹, jest najbardziej archaicznym jêzykiem z grupy kartwelskiej, do której nale¿y obok jêzyka gruziñskiego megrelski i czañski (lazyjski). Po kilku godzinach zapieraj¹cej dech w piersiach jazdy docieramy do Mestii, stolicy Megrelii i Pó³nocnej Swanetii. Na zapewnienie noclegu nie musimy d³ugo czekaæ, gdy¿ kierowca marszrutki od razu proponuje go nam w swoim domu. Sama Mestia przypomina dolnoœl¹ski Karpacz, z t¹ ma³¹ ró¿nic¹, ¿e otaczaj¹ go nie Sudety, a Kaukaz. W zasadzie jest to osiedle typu miejskiego, licz¹ce 3500 sta³ych mieszkañców. Z jedn¹ ulicówk¹, w œrodku której znajduje siê plac, a przy nim najwa¿niejsze budynki miasta. W centrum tego za³o¿enia znajduje siê pomnik ku czci królowej Tamary. Ta ¿yj¹ca w latach 1184–1213 w³adczyni, bêd¹ca œwiêt¹ prawos³awn¹ i katolick¹, przyczyni³a siê do wzmocnienia pañstwa, przez co okres jej panowania w Gruzji uchodzi za „z³oty wiek” w dziejach rozwoju kraju nad Kaukazem. Mestia sprawia pozytywne wra¿enie. Widaæ, ¿e poprzedni gruziñski prezydent, obrzucony przez czêœæ swoich rodaków anatem¹, Michai³ Saakaszwili, zd¹¿y³ tu i ówdzie dokapitalizowaæ ten region. W centrum miasta wyros³y nowe domy, stylizowane na górski styl Swanów, w których znajduj¹ siê najczêœciej restauracje, knajpki. Wyró¿niaj¹ siê oczywiœcie rzucaj¹ce siê w oczy gmachy publiczne, jak merostwo, bank, szko³a oraz policja. Ca³oœæ spina dobrze utrzymana g³ówna betonowa droga, co w regionie tym jest rzadko spotykane. Jednak¿e gdy wejdziemy g³êbiej, w boczne gruntowe uliczki, powitaj¹ nas sklecone z ró¿nych materia³ów domy prywatne, wœród których jako budulec dominuje kamieñ i drewno. Wiêkszoœæ otoczenia przypomina bardziej domy rodem ze œredniowiecza ani¿eli wspó³czesne domostwa. Nadaje to okolicy bardzo naturalny charakter, widaæ tu harmoniê zabudowañ z otoczeniem. Przy niektórych z nich wieczorem siedz¹ starsi ludzie popijaj¹cy gruziñski bimber, „czaczê”, oraz jedz¹cy owoce lub gruziñskie chaczapuri, czyli rodzaj gruziñskiej pizzy, w³aœciwie zapiekany placek z serem. Samo miasto,

187


jako oœrodek turystyczny, swoj¹ s³awê zawdziêcza g³ównie Kaukazowi. W górach znajduje siê kilka baz narciarskich, jednak¿e bez nale¿ytej infrastruktury. Dlatego te¿ rozwija siê tu g³ównie piesza turystyka górska. St¹d w mieœcie mo¿na spotkaæ wielu turystów z wszystkich niemal zak¹tków œwiata. Nasi rodacy nale¿¹ tu do czo³ówki. Dziêki uprzejmoœci kierowcy marszrutki pakujemy siê do jego prywatnej kwatery, któr¹ prowadzi ¿on¹. Jest to obszerny parterowy dom z kilkoma pokojami, znajduj¹cymi siê na piêtrze, obok pokoi gospodarzy. Na parterze mieszka samotnie „rezydent”, starszy in¿ynier. Twierdzi, ¿e ma polskie korzenie i bywa³ w Polsce kilka razy. Dorabia sobie jako stró¿ w pobliskiej firmie, bo brakuje mu trochê do emerytury. Czas wieczorny spêdza g³ównie na spo¿ywaniu „czaczy” i dozorze domu. Zarabia grosze, wiêc jego dwa pokoje nie zachêcaj¹ do odwiedzin. Stare ³ó¿ko oraz dwie szafy, wyp³owia³e zdjêcia rodzinne, piecyk pamiêtaj¹cy czasy Ord¿onikidze oraz innego Gruzina, Józefa Stalina, nie tworz¹ ciep³a ogniska domowego. Brakuje tu kobiecej rêki. Nic dziwnego – nasz s¹siad jest bowiem rozwodnikiem. Nie brakuje za to ciep³a w jego sercu, podlanego gruziñskim alkoholem. Co wieczór zaprasza nas na pogaduchy, na „ma³e co nieco”, rozwieraj¹c dwa palce u prawej rêki. Opowieœci o ¿yciu i pytania kierowane przez niego w nasz¹ stronê umilaj¹ nam wieczory spêdzone w Mestii. „Stary” narzeka, ¿e jego doroœli synowie nie garn¹ siê do pracy, chocia¿ jeden z nich ma nawet wykszta³cenie w kierunku turystycznym. S¹ w³aœciwie bezrobotnymi. Przebywaj¹ w Tbilisi i, jak twierdzi, wyci¹gaj¹ kasê od biednego ojca. Tymczasem przynajmniej jeden z nich móg³by turystycznie „zakrz¹taæ siê” chocia¿by w samej Mestii, ale woli siedzieæ w stolicy. Ojciec zaœ spokojnie mieszka sobie w górach i ma zamiar pielêgnowaæ ogródek przed domem. „Zobaczycie – mówi. – Gdy przyjedziecie nastêpnym razem, wszystko bêdzie tu inaczej wygl¹da³o!”. Istotnie, przyda³oby siê, bo Gruzini nie przywi¹zuj¹ do pielêgnacji swoich obejœæ i domów specjalnej uwagi. Nie wiedzieæ czemu. Z braku œrodków finansowych lub specyficznego poczucia estetyki zostawiaj¹ je naturalnemu biegowi rzeczy. Przez co ma siê wra¿enie, jak gdyby czêœæ domów by³a zaniedbana lub opuszczona. Zreszt¹ wiêkszoœæ mê¿czyzn-Gruzinów nie skala siê domowymi pracami wokó³ domu. Pozostawiaj¹ je kobietom, samym zadowalaj¹c siê handlem lub byciem kierowcami. W Gruzji bowiem ma siê dobrze patriarchalny system rodziny. W kraju ma³o jest zak³adów pracy, wiêkszoœæ ludnoœci ¿yje z turystyki i handlu. Sami zaœ Gruzini wyje¿d¿aj¹ chêtnie za chlebem na Zachód, w tym do Polski. U siebie mog¹ zarobiæ œrednio, w przeliczeniu na polsk¹ walutê 500–600 z³, a ceny s¹ porównywalne lub nawet wy¿sze ni¿ w Polsce. Wiêkszoœæ towarów musz¹ sprowadzaæ zza granicy. ¯ycie i op³aty s¹ tu dla Polaków tanie lub œrednio tanie, ale nie dla Gruzinów. Pañstwo oferuje jedynie skromne wsparcie, a g³ówna czêœæ bud¿etu gruziñskiego idzie na wojsko. Tym bardziej ¿e wci¹¿ nad krajem wisi widmo, zamro¿onego na razie,

188


189

Ze zbior贸w autor贸w

Ze zbior贸w autor贸w


Ze zbiorów autorów

konfliktu z Rosj¹ o Abchazjê i Osetiê Po³udniow¹. Marzeniem przeciêtnego obywatela jest praca w zawodzie policjanta. Dlatego spo³eczeñstwo musi dawaæ sobie radê tak, jak potrafi. Niemniej swoistym substytutem trudnej sytuacji spo³eczno-gospodarczej jest… luŸne podejœcie do ¿ycia. Pomimo braku rozwiniêtej infrastruktury kolejowo-drogowej oraz braku poprawy standardu ¿ycia Gruzini s¹ otwarci, optymistyczni i nie boj¹ siê trudów ¿ycia codziennego. Wszak¿e to wolni ludzie gór! Symbolizuje to ma³e, kameralne – otoczone wysokimi górami Kaukazu – lotnisko w Mestii, na którym l¹duj¹ niewielkie czeskie samoloty AN lec¹ce z Tbilisi. Owe wyluzowanie i nonszalancja czasem potrafi¹ zaskakiwaæ, a nawet budziæ „gêsi¹ skórkê”. Mamy na to przyk³ady z samej Mestii. Pewnego razu udaliœmy siê do knajpy, wiedzeni g³oœn¹ muzyk¹ folkow¹ wydobywaj¹c¹ siê z jej wnêtrza. Jakie by³o nasze zdziwienie, kiedy s³uchaj¹c koncertu jakiegoœ m³odzie¿owego zespo³u ponad godzinê czekaliœmy na piwo i… siê nie doczekaliœmy. Zdarza siê to w wiêkszoœci restauracji. Lekko wkurzeni opuœciliœmy lokal. Drugim razem, wracaj¹c z Mestii w kierunku Zugdidi, kierowca marszrutki omal nas nie zabi³ jad¹c bardzo szybko na krêtej drodze i pisz¹c przy tym sms-y. Nagle wyjecha³ mu na przeciwleg³ym pasie drugi samochód. Tylko jego refleks i krzyk pasa¿erów uchroni³ nas przed czo³owym zderzeniem z drugim autem. Kierowca zakl¹³ tylko i z wœciek³oœci¹ rzuci³ w kierunku przedniej szyby swoj¹ komórkê. A¿ dziw, ¿e nie pêk³a. Przez ca³¹ dalsz¹ drogê mê¿czyzna ogl¹da³ siê za siebie, czy aby nie jedzie za nami policja. Na szczêœcie dla nas i dla niego uda³o nam siê dojechaæ do celu.

190


Gruzja ma wiele piêknych miejsc do podziwiania. Obok kultury tego kraju, drugi magnez stanowi przyroda. Na pewno warto zajrzeæ do ma³ej górskiej wioski Uszguli. Wed³ug niektórych opinii, stanowi ona najwy¿ej po³o¿on¹ zamieszka³¹ miejscowoœæ. Po³o¿ona jest u stóp najwy¿szego w Gruzji szczytu kaukaskiego Szkary, na wysokoœci 2100 m n.p.m. Zamieszkuje j¹ oko³o 200 mieszkañców. Przez niemal pó³ roku znajduje siê „pod œniegiem”, przez co dojazd do niej jest utrudniony, co nie znaczy, ¿e niemo¿liwy. Gdyby nie ciê¿ki sprzêt, który udra¿nia zim¹ drogê, Uszguli by³oby odciête od œwiata. Charakterystycznym jej znakiem rozpoznawczym s¹ nietypowe wczesnoœredniowieczne wie¿e obronne. Pozosta³oœæ po walkach w tzw. zemstach rodowych, jakie odbywa³y siê na tym terenie w XII w. Ka¿da posesja dysponowa³a tak¹ budowl¹ z kamienia, lekko zwê¿aj¹c¹ siê ku górze. Niemal ca³e za³o¿enie wsi mia³o charakter obronny. Obok budynków mieszkalnych s¹ budynki gospodarcze, niektóre opuszczone, w innych znajduj¹ siê spi¿arnie, komórki oraz spichlerze. Czêstym widokiem s¹ zwierzêta przechadzaj¹ce siê po uliczkach niczym „œwiête krowy” w Indiach. W domach miejscowa ludnoœæ przygotowa³a dla zmêczonych drog¹ turystów pokoje lub pensjonaty, a nawet kino. Nie ma problemu z komunikacj¹ internetow¹ czy komórkow¹. Jest kilka sklepów i straganów, zw³aszcza latem jest tutaj gwarno. Mo¿na spo¿yæ kilka lokalnych specja³ów oraz trunków, podobnie jak w innych czêœciach Gruzji. Du¿a czêœæ turystów z zachodu przyje¿d¿a tutaj na treking lub doje¿d¿a samochodami terenowymi. Nie ma w tym miejscu jednak szlaków turystycznych, za to s¹ czêsto wydeptane œcie¿ki i drogi gruntowe. Z Mestii do Uszguli mo¿na przejœæ piechot¹ w trzy dni, wymaga to jednak sporego samozaparcia. Bêd¹c tu warto wybraæ siê w blisko 9-kilometrow¹ trasê pod lodowiec Szkary, co jest niew¹tpliwym prze¿yciem. Jego widok kusi nas od samego pocz¹tku pobytu w wiosce, gdy¿ potê¿nie góruje nad ni¹ swoimi oœnie¿onymi szczytami. Niew¹tpliwie sporym prze¿yciem jest sam dojazd do Uszguli. Oprócz piêknych widoków towarzyszy nam stale mro¿¹ca krew w ¿y³ach droga z ponad 50-metrowymi przepaœciami. Pocz¹tkowo sama nawierzchnia nie sprawia jakichœ powa¿nych k³opotów, gdy¿ jej wiêkszoœæ jest asfaltowa. Niemniej niektóre zakrêty maj¹ prawie 180 stopni. Trzeba wiêc uwa¿aæ nie tylko na nie, lecz tak¿e na inne samochody. O wypadek tu nietrudno, o czym œwiadcz¹ niewielkie kapliczki czy miejsca pamiêci poœwiêcone ludziom, którzy zginêli na tej drodze. Ka¿dy z uczestników ruchu mo¿e siê przy nich zatrzymaæ i pomodliæ, a nawet wypiæ za zdrowie tragicznie zmar³ego. We wnêtrzu kapliczki miejscowi zostawiaj¹ bowiem alkohol oraz kieliszki. Zakurzone i zwietrza³e butelki stanowi¹ œwiadectwo popularnoœci tego miejsca oraz pamiêci o zmar³ych. Im wy¿ej pnie siê droga, tym asfaltu coraz mniej, a w koñcu zaczyna siê trakt szutrowy lub gruntowy. Zim¹ prawie nieprzejezdny. Jednak wówczas pracuje ciê¿ki sprzêt, który toruje go zwyk³ym autom. Dalej jedzie siê ju¿ po koleinach, które

191


czasem zbli¿aj¹ siê do przepaœci na 20 cm. Jedna nieuwaga i ma³o wprawiony kierowca mo¿e wypaœæ nie tylko z drogi, ale spaœæ z du¿ej wysokoœci do w¹wozu rzeki sp³ywaj¹cej z gór Kaukazu. Mo¿na by rzec, ¿e to droga œmierci, nadaj¹ca siê na ekstremalny rajd enduro, a nie droga publiczna. Jak twierdz¹ miejscowi, rz¹d nie ma rzekomo pieniêdzy na jej utrzymanie i tak zaniedbanie to staje siê poma³u atrakcj¹ turystyczn¹. Ci, co znaj¹ bardziej popularn¹ w serwisach turystycznych Gruziñsk¹ Drogê Wojenn¹, powinni udaæ siê w mniej popularne rejony kaukaskie, by przekonaæ siê, ¿e ta ostatnia to „autostrada” w porównaniu do pozosta³ych dróg. Kierowcy marszrutek czêsto zatrzymuj¹ siê tu z turystami, by mogli oni podziwiaæ piêkne widoki. Czasem te¿ powoduj¹ krzyk wœród pasa¿erów, przera¿onych wizj¹ utraty ¿ycia w tak piêknych okolicznoœciach przyrody, w momencie podjechania autem nad przepaœæ. I to w³aœnie jest atrakcj¹ sam¹ w sobie, dla której warto przyjechaæ w te strony, póki walorów turystycznych tego kraju nie skomercjalizowano jeszcze ca³kowicie.

192


Tomasz Damaszk

Dzia³alnoœæ Oddzia³u Kociewskiego ZKP w Zblewie w okresie od 7 paŸdziernika 2016 do 26 wrzeœnia 2019 r. W minionej kadencji, w latach 2016–2019, Zarz¹d Oddzia³u Kociewskiego ZKP w Zblewie pracowa³ w nastêpuj¹cym sk³adzie: – Tomasz Damaszk – prezes, – Aleksander Swobodziñski, Jaros³aw Boœ, Piotr Kropid³owski – wiceprezesi, – Piotr Wróblewski – sekretarz, – Jan Gumiñski – skarbnik, – cz³onkowie zarz¹du: Gertruda Stanowska, Henryk Œwiadek, Marcin Jankowski, Jakub Piechowiak. Komisja rewizyjna pracowa³a w sk³adzie: – Tamara Swobodziñska, – Bogdan Sarnowski, – El¿bieta Piaskowska-Kie³tyka, – Regina Umerska, – Magdalena Jankowska. Na dzieñ 26 wrzeœnia 2019 r. oddzia³ liczy 87 cz³onków. Na XX ZjeŸdzie Delegatów ZKP, który odby³ siê 3 grudnia 2016 r., dwaj nasi koledzy wybrani zostali do w³adz ZKP: Aleksander Swobodziñski jako cz³onek Rady Naczelnej, a Piotr Kropid³owski wszed³ w sk³ad S¹du Kole¿eñskiego. W uznaniu pracy zblewskiego Oddzia³u ZKP jego prezes Tomasz Damaszk zosta³ cz³onkiem Zarz¹du G³ównego ZKP. W latach 2016–2019 odby³o siê 9 zebrañ zarz¹du, które dotyczy³y spraw statutowo-organizacyjnych oddzia³u oraz zagadnieñ przekazywanych przez Zarz¹d G³ówny ZKP do realizacji przez oddzia³y. Zebranie sprawozdawczo-wyborcze, które odby³o siê 6 paŸdziernika 2016 r., przyjê³o ambitny program dzia³ania na kolejne trzy lata. W realizacjê poszczególnych zadañ zaanga¿owani byli nie tylko cz³onkowie, ale tak¿e nasi przyjaciele i sympatycy. W minionej kadencji uda³o nam siê zrealizowaæ:

193


2016 rok – 28 paŸdziernika – w Gdañsku braliœmy udzia³ w obchodach jubileuszu 60-lecia Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. – 6 listopada – w Zblewie i Bytoni odby³a siê uroczystoœæ z okazji 25-lecia istnienia naszego oddzia³u, podczas której zosta³ poœwiêcony ufundowany sztandar. – 26 listopada – odby³a siê zabawa andrzejkowa, podczas której licytowano prace Krzysztofa Bagorskiego. Ca³kowita kwota uzyskana na licytacji, tj. 2950 z³, przekazana zosta³a na pokrycie kosztów leczenia mieszkanki Borzechowa p. Ireny Czarnoty. – 3 grudnia – w Gdañsku braliœmy udzia³ w XX ZjeŸdzie Delegatów Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego.

2017 rok – 21 stycznia – odby³ siê bal karnawa³owy, zorganizowany przez nasz oddzia³ ZKP i Radê Rodziców ZSP w Bytoni. – 28 lutego – nasz oddzia³ wspólnie z gminnym ko³em PSL w Zblewie zorganizowa³ w restauracji K2 zabawê ostatkow¹ – „œledzika”. – 19 marca – odby³ siê halowy turniej pi³ki no¿nej o puchar prezesa ZKP. – 10 czerwca – zorganizowaliœmy uroczystoœæ upamiêtniaj¹c¹ 75. rocznicê zbrojnej dywersji kolejowej w Trosowie ko³o Cisa. – 24 czerwca – zorganizowaliœmy u p. Józefa Peki Noc Kupa³y. – 2 lipca – z naszej inicjatywy na boisku w Bytoni odby³ siê turniej pi³ki no¿nej dru¿yn zak³adowych. – 17–27 sierpnia – odby³ siê XI Plener Artystów Ludowych Pomorza. – 26 sierpnia – w Bia³achowie poœwiêcono krzy¿ na cmentarzu poewangelickim, który z naszej inicjatywy zosta³ uporz¹dkowany. W tym samym dniu, równie¿ w Bia³achowie, z naszej inicjatywy na miejscu kaŸni dziewiêciu ¿ydówek ods³oniêto pami¹tkowy obelisk. Fundatorami obu przedsiêwziêæ byli cz³onkowie naszego oddzia³u. – 27 sierpnia – w dniu zakoñczenia pleneru artystów, w Arboretum Wirty, przy wspó³udziale Nadleœnictwa Kaliska, zorganizowaliœmy kiermasz sztuki i rêkodzie³a. – 17 listopada – w szkole w Bytoni wspólnymi si³ami nauczycieli i cz³onków zblewskiego oddzia³u ZKP zorganizowano „Wieczór poezji mówionej i œpiewanej”. – 22 listopada – w Izbie Regionalnej bytoñskiej szko³y w sprawie zlotu Kociewiaków – Walnych Plachandrów spotkali siê starostowie ze Starogardu, Tczewa i Œwiecia oraz inni dzia³acze samorz¹dowi i regionalni Kociewia.

194


– 24 listopada – odby³a siê tradycyjna zabawa andrzejkowa; miejscem imprezy by³a zagroda „Nad Stawami”.

2018 rok – 10 stycznia i 15 lutego – odby³y siê kolejne spotkania Kociewiaków w sprawie zlotu Kociewiaków – Walne Plachandry. – 22 marca – ukonstytuowanie siê Kapitu³y przyznaj¹cej tytu³ Ambasadora Kociewia i wyró¿nienie Pere³ka Kociewia; inicjatywa nagradzania zas³u¿onych dla Kociewia osób i instytucji wysz³a z naszego oddzia³u. – 3 maja – zosta³a poœwiêcona i ods³oniêta tablica ku czci ks. Micha³a Ossowskiego, ufundowana przez cz³onków naszego oddzia³u. – 8 czerwca – w rocznicê zamachu na Hitlera w Trosowie pod obeliskiem delegacja naszego oddzia³u z³o¿y³a wi¹zankê kwiatów. – 14 czerwca – odby³o siê posiedzenie Kapitu³y Tytu³u Ambasasdora Kociewia; wy³oniono Ambasadorów w kategorii indywidualnej i zbiorowej oraz dwie Pere³ki Kociewia. – 29 czerwca – w goœcinnych progach O.W. „Neptun” w Borzechowie prze¿ywaliœmy tradycyjn¹ Noc Kupa³y. – czerwiec – wyst¹piliœmy do Rady Gminy Zblewo z wnioskiem o nadanie nowo wytyczonym ulicom imion ks. p³k. Józefa Wryczy i ks. prof. Mariana Borzyszkowskiego. – 1 lipca – na kompleksie boisk w Bytoni zorganizowaliœmy turniej pi³ki no¿nej. – 3 lipca – w Starogardzie, Œwieciu oraz 5 lipca w Tczewie zorganizowaliœmy konferencje prasowe na temat Walnych Plachandrów, tytu³u Ambasadora Kociewia i wyró¿nienia Pere³ka Kociewia. – 26 lipca – w Piasecznie odby³o siê spotkanie robocze komitetu organizacyjnego Walnych Plachandrów. – 16–26 sierpnia – odby³ siê XII Plener Artystów Ludowych Pomorza w Bytoni. – 25 sierpnia – w Piasecznie w pierwszym dniu XXV Przegl¹du Zespo³ów Folklorystycznych Pomorza ku czci W³adczyni Kociewia z naszej inicjatywy odby³ siê zlot Kociewiaków pn. I Walne Plachandry Kociewskie. – 26 sierpnia – w Wirtach w ostatnim dniu pleneru odby³ siê I Jarmark Kociewski; jego organizatorami byli nasz oddzia³ i Nadleœnictwo Kaliska. – 27 wrzeœnia – odby³o siê w Wirtach spotkanie w sprawie w ufundowania kapliczki Matki Bo¿ej Piaseckiej, która stanê³a w ogrodach biskupich w Pelplinie. – 6 paŸdziernika – w Toruniu delegacja naszego oddzia³u bra³a udzia³ w uroczystoœci ods³oniêcia Pomnika Pamiêci Ofiar Zbrodni Pomorskiej 1939.

195


– 16 listopada – w Publicznej Szkole Podstawowej w Bytoni wspólnymi si³ami nauczycieli i cz³onków zblewskiego oddzia³u ZKP zorganizowano wieczór poezji pt. „Bia³y Orle, szybuj po b³êkitnym niebie…”. – 16 listopada – odby³a siê tradycyjna zabawa andrzejkowa; miejscem imprezy by³a zagroda „Nad Stawami”. – 9 grudnia – w Gdañsku braliœmy udzia³ w uroczystoœci poœwiêcenia i nadania nowego sztandaru Zarz¹du G³ównego ZKP. – 21 grudnia – z naszej inicjatywy odby³ siê w zblewskim koœciele parafialnym I Koncert Kolêd.

2019 rok – 12 stycznia – braliœmy udzia³ w nagraniu programu regionalnego TVP 3 Gdañsk pn. „Dycht Kociewie“; nagranie mia³o miejsce w Kociewskiej Izbie Regionalnej w Bytoni. – 2 marca – delegacja oddzia³u wraz z pocztem sztandarowym uczestniczy³a w ingresie biskupa pomocniczego Arkadiusza Okroja. – 16 marca – braliœmy udzia³ w bitwie kulinarnej, której organizatorem by³ oddzia³ ZKP w Chwaszczynie; nasze gospodynie zajê³y pierwsze miejsce i dlatego w 2020 r. bêdziemy gospodarzami tej kulinarnej imprezy. – 13 kwietnia – na bytoñskiej kalwarii odby³a siê kaszubsko-kociewska Droga Krzy¿owa, której byliœmy wspó³organizatorem. – 8 czerwca – delegacja oddzia³u wziê³a udzia³ w obchodach 35-lecia oddzia³u ZKP z Pelplina. – 11 czerwca – braliœmy udzia³ w obradach kapitu³y Ambasadora Kociewia. – 23 czerwca – nad rzek¹ Wd¹ w PaŸdzie prze¿ywaliœmy tradycyjn¹ Noc Kupa³y. – 16-26 sierpnia – odbywa³ siê XIII Plener Artystów Ludowych Pomorza. W ostatnim dniu pleneru, podczas II Jarmarku Kociewskiego w Wirtach, odby³y siê 2. Walne Plachandry. O wspomnianych wydarzeniach mo¿na przeczytaæ w reaktywowanym po latach kwartalniku oddzia³u „Moja Ziemia”. Od listopada 2016 r. do chwili obecnej ukaza³o siê 10 numerów w nak³adzie po 1000 sztuk. Ponadto wydaliœmy okolicznoœciowe publikacje po I Walnych Plachandrach oraz Plenerze Artystów Ludowych w Bytoni i Jarmarku Kociewskim w Wirtach. Wspomniane publikacje i kwartalnik „Moja Ziemia” dostêpne s¹ na stronie www.skarbnicakociewska.pl. Reasumuj¹c nasz¹ dzia³alnoœæ za okres mijaj¹cej kadencji, muszê stwierdziæ, ¿e podejmowaliœmy dzia³ania na miarê naszych mo¿liwoœci osobowych i finanso-

196


Foto. Tomasz Jagielski

wych. Jednoczeœnie stawiam wniosek do nowych w³adz oddzia³u o kontynuacjê podjêtych przedsiêwziêæ. Mam nadziejê, ¿e dyskusja i proponowane wnioski wytycz¹ dalsze kierunki dzia³ania oddzia³u.

Foto. Tomasz Jagielski

I Walne Plachandry przyci¹gnê³y wielu znamienitych goœci z w³adzami województwa na czele.

Prezes Oddzia³u Tomasz Damaszk na II Walnych Plachandrach w Zblewie.

197


198


Bogdan Wiœniewski

Lata 2018–2019 w Oddziale Kociewskim Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego w Pelplinie Podobnie jak w latach poprzednich, tak i w okresie 2018–2019 pelpliñscy zrzeszeñcy swoj¹ aktywnoœæ przejawiali w kilku zasadniczych sferach dzia³alnoœci (w tym przede wszystkim popularnonaukowej, artystycznej oraz edukacyjnej), adresowanych do ró¿nych grup odbiorców. Dzia³alnoœci, które zawsze maj¹ na celu budowanie zwi¹zku z ma³¹ pelpliñsk¹, kociewsk¹, pomorsk¹ ojczyzn¹.

Konferencje popularnonaukowe Kontynuuj¹c tradycjê organizacji przez pelpliñski Oddzia³ Kociewski Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego konferencji popularnonaukowych, w 2017 r. przygotowano pierwsz¹ edycjê cyklu „Wielcy ludzie ma³ego Pelplina”. Poœwiêcono j¹ S³udze Bo¿emu Biskupowi Konstantynowi Dominikowi, filozofowi ks. Franciszkowi Sawickiemu, autorowi dwóch pomnikowych s³owników (kaszubskiego i kociewskiego) ks. Bernardowi Sychcie, dzia³aczowi niepodleg³oœciowemu Walentemu Stefañskiemu oraz organiœcie katedralnemu Oskarowi Hermañczykowi. 24 listopada 2018 r. odby³a siê w auli Biblioteki Diecezjalnej w Pelplinie druga edycja cyklu, tym razem zwi¹zana z 25. rocznic¹ œmierci wybitnego poety i uczonego, ks. Janusza St. Pasierba. Temat konferencji „Janusz St. Pasierb – twórca kultury i nauki Pomorza, Polski i Europy” wyraŸnie wskazywa³ na dwie p³aszczyzny twórczoœci pelpliñskiego kap³ana: artystyczn¹ i naukow¹. By³ on poet¹ i eseist¹, a z drugiej strony teologiem, archeologiem i – przede wszystkim – historykiem sztuki, do tego profesorem dwóch uczelni: warszawskiej Akademii Teologii Katolickiej i pelpliñskiego Wy¿szego Seminarium Duchownego. Ponadto – co zaznaczone zosta³o w referatach – jego twórczoœæ literacka i naukowa oscylowa³a wokó³ spraw pomorskich, ogólnopolskich i europejskich, po³¹czonych w jedno. W tym kontekœcie przypomniano dewizê pelpliñskiego poety: „Ma³e ojczyzny ucz¹ ¿yæ w ojczyŸnie wielkiej, w wielkiej ojczyŸnie ludzi”. Uczestnicy konferencji najpierw spotkali siê w kaplicy Collegium Marianum, gdzie sprawowana by³a msza œw. w intencji zmar³ego ks. profesora Pasierba pod

199


przewodnictwem ks. bp. Micha³a Janochy – biskupa pomocniczego Archidiecezji Warszawskiej, przewodnicz¹cego Rady ds. Kultury i Ochrony Dziedzictwa Kulturowego Konferencji Episkopatu Polski, z udzia³em profesorów, moderatorów, diakonów i alumnów pelpliñskiego WSD – na czele z rektorem ks. prof. dr. hab. Wojciechem Pikorem – oraz pozosta³ych uczestników konferencji. Do Pelplina przyjecha³o wielu mi³oœników twórczoœci autora „Ga³êzi i liœci” z ró¿nych stron Pomorza: od Gdyni a¿ po Toruñ. Byli przedstawiciele œrodowisk akademickich, instytucji kulturalnych, oœwiatowych i spo³ecznych, w tym tak¿e zrzeszeñcy z kilku oddzia³ów. Stawili siê jego uczniowie i przyjaciele. W goœcinnych progach Biblioteki Diecezjalnej wys³uchano oœmiu referatów. Biskup prof. dr hab. Micha³ Janocha mówi³ na temat zainicjowanych przez ks. Pasierba badañ poloników artystycznych w zbiorach watykañskich, które – jako jego uczeñ – zakoñczy³ i opublikowa³ w specjalnej ksi¹¿ce. Biskup w³oc³awski ks. dr Wies³aw Alojzy Mering nale¿a³ – podobnie jak bp Janocha – do uczniów ks. Pasierba. Mówi³ wiêc bardzo osobiœcie o swoim mistrzu, wskazuj¹c na cechy jego kap³añstwa. Kolejny uczeñ Pasierba – ks. prof. dr hab. Jan Sochoñ z Uniwersytetu Kardyna³a Stefana Wyszyñskiego (filozof, polonista i poeta) – zapozna³ zebranych z Pasierbow¹ koncepcj¹ katedry jako symbolu Europy. „Miasto jak œwiat. Rzym Pasierba” to temat interesuj¹cego i nowatorskiego spojrzenia na twórczoœæ poety dokonanego przez dr. hab. Tomasza Tomasika, profesora Akademii Pomorskiej w S³upsku. Dr Agnieszka Laddach przywo³a³a w swoim referacie klimat kulturowy ¯arnowca – pomorskiej wsi z klasztorem benedyktynek. Wspó³twórc¹ tego klimatu by³ ks. Pasierb – odwiedzaj¹cy to miejsce niezwykle czêsto, zawsze obowi¹zkowo w czasie wakacji. Jego kolejny uczeñ ks. mgr lic. Wincenty Pytlik – dyrektor Muzeum Diecezjalnego w Pelplinie – wspomina³ o pieczy swojego dawnego profesora nad pracami konserwatorskimi i konsultacjach w trakcie modernizacji czy projektowania budowli sakralnych, nie tylko na Pomorzu. Pisz¹cy te s³owa wyg³osi³ przed³o¿enie zatytu³owane „Pomorze – ma³a ojczyzna ks. Janusza St. Pasierba”. Prezes Fundacji im. Ks. Janusza St. Pasierba i wierna stra¿niczka pamiêci o pelpliñskim poecie red. Maria Wilczek dawa³a liczne przyk³ady na to, ¿e by³ on przewodnikiem na drodze wiary dla wielu ludzi. Tematyka referatów by³a tak dobrana, ¿eby pokazaæ Pasierba jako twórcê kultury i nauki, cz³owieka i kap³ana, który potrafi³ ³¹czyæ to, co dalekie z tym, co bliskie i dostrzegaæ w tym jednoœæ. Potrafi³ przenosiæ z kultury lokalnej, partykularnej do kultury globalnej wszystko to, co wartoœciowe. Bez ¿adnego koniunkturalizmu wyra¿a³ swoj¹ mi³oœæ do wszystkiego, co pomorskie. By³ admiratorem Pomorza, który widzia³ nasz¹ ma³¹ ojczyznê w szerokim kontekœcie dziejów i kultury Polski i Europy. Kolejna konferencja z cyklu „Wielcy ludzie ma³ego Pelplina”, poœwiêcona kulturotwórczej, patriotycznej i religijno-formacyjnej roli „Pielgrzyma”, odby³a siê

200


5 paŸdziernika 2019 r. Okazj¹ do jej organizacji by³a 150. rocznica powstania wydawnictwa, drukarni i ksiêgarni, i – przede wszystkim – pisma, w którego 150-letnich dziejach mo¿emy wyró¿niæ kilka etapów. Najbardziej znacz¹cy obejmuje lata 1869–1920, czyli okres zaborów. To w tamtym czasie „Pielgrzym” by³ jedn¹ z najbardziej poczytnych i znacz¹cych gazet w zaborze pruskim. Z ma³ego Pelplina szed³ na ca³¹ ówczesn¹ rozleg³¹ diecezjê che³miñsk¹ g³os wo³aj¹cy o zachowanie polskoœci, wystêpuj¹cy przeciwko wszelkim przejawom germanizacji, konsoliduj¹cy Polaków wokó³ idei pracy organicznej, rozumianej jako przejaw patriotyzmu. Pismo wychodzi³o, z licznymi dodatkami, w stale zwiêkszaj¹cym siê nak³adzie, co œwiadczy o jego popularnoœci i sile oddzia³ywania. „Pielgrzym” tworzony by³ przez ludzi maj¹cych œwiadomoœæ historycznej misji, nie tylko dziennikarskiej, ale narodowej i religijnej. I dotyczy to zarówno kolejnych redaktorów naczelnych (od ks. Szczepana Kellera pocz¹wszy), jak i wydawców, dziennikarzy, korespondentów, wspó³pracowników – duchownych i œwieckich. Inny charakter pismo mia³o w okresie miêdzywojennym, ale w dalszym ci¹gu jego rola kulturotwórcza, formacyjno-religijna i – przede wszystkim – kszta³tuj¹ca to¿samoœæ Polaków zamieszka³ych na Pomorzu pozostawa³a bez zmian. Ostatni numer ukaza³ siê 31 sierpnia 1939 r. Po 50 latach – w grudniu 1989 r. – pismo reaktywowano. Cztery interesuj¹ce wyk³ady wyg³osili znakomici znawcy tematu: prof. Józef Borzyszkowski („»Pielgrzym« a polityka – na przyk³adzie ks. Antoniego Wolszligiera i ks. Jerzego Chudziñskiego”), prof. Andrzej Romanow („»Pielgrzym« i ludzie »Pielgrzyma« w systemie prasy polskiej Prus Zachodnich”), ks. prof. Jan Walkusz („Literacka twórczoœæ duchowieñstwa na ³amach »Pielgrzyma«”) oraz ks. dr Wojciech Wêckowski – obecny prezes Bernardinum i redaktor naczelny „Pielgrzyma” („To¿samoœæ polska mieszkañców Pomorza na podstawie »Pielgrzyma« w latach 1918–1939”). W obu tych konferencjach wziêli udzia³ przedstawiciele œrodowiska akademickiego, nauczyciele i regionaliœci, reprezentanci organizacji kociewskich, samorz¹dowcy. Zorganizowane zosta³y wspólnie z Bibliotek¹ Diecezjaln¹, Wy¿szym Seminarium Duchownym i Wydzia³em Teologicznym UMK (konferencja poœwiêcona ks. prof. Pasierbowi) oraz wydawnictwem Bernardinum (konferencja poœwiêcona „Pielgrzymowi”). Udokumentowano je publikacjami ksi¹¿kowymi. Patronat honorowy sprawowa³ bp Ryszard Kasyna, a wspó³finansowa³ wydarzenia Urz¹d Marsza³kowski Województwa Pomorskiego. Warto zauwa¿yæ, ¿e konferencje te zaczynaj¹ byæ znakiem rozpoznawczym pelpliñskiego oddzia³u ZKP.

201


Dzia³alnoœæ kulturalno-artystyczna Od kilku lat organizowane s¹ – tak¿e we wspó³pracy z Bibliotek¹ Diecezjaln¹ – koncerty poetycko-muzyczne. W 2018 r. przygotowano dwa programy z cyklu „Polskie drogi do Niepodleg³oœci”. 20 czerwca gdañscy aktorzy El¿bieta Goetel i Florian Staniewski w programie „Z myœl¹ o Niepodleg³ej” zaprezentowali listy m³odego pelplinianina Józefa Iwickiego wysy³ane z okopów I wojny œwiatowej do matki, mieszkaj¹cej w Pelplinie nauczycieli muzyki, Ireny Iwickiej. Listy te (a jest ich ponad 300!) datowane w okresie od 27 wrzeœnia 1914 r. do 18 grudnia 1918 r. s¹ przepe³nione trosk¹ o przysz³y kszta³t Polski. Ich wybrane fragmenty by³y ilustrowane muzyk¹ (S³awomir Hoduñ – gitara, Magdalena Puchalska – skrzypce) oraz piosenkami w wykonaniu aktorki Moniki Janeczek-Toporowskiej. Zaœ 21 listopada odby³ siê drugi program z cyklu „Polskie drogi do Niepodleg³oœci”. Tym razem publicznoœæ zapoznana zosta³a z tragicznymi losami ma³¿onków Eugenii z Piotrowskich i W³adys³awa Simonów, którzy w lutym 1940 r. zostali zes³ani na Syberiê, gdzie urodzi³ siê ich syn Eugeniusz. W bia³ostockim Instytucie Pamiêci Narodowej zachowa³y siê listy Simonów pisane do rodziny. Wy³ania siê z nich kolejny obraz cierpieñ zaznanych przez Polaków ze strony Zwi¹zku Sowieckiego. W programie „Tylko te listy po nich pozosta³y” wyst¹pili El¿bieta Goetel i Florian Staniewski. Monika Janeczek-Toporowska œpiewa³a wspó³brzmi¹ce z ich wymow¹ utwory Jacka Kaczmarskiego do muzyki jego autorstwa oraz skomponowane przez Przemys³awa Gintrowskiego i Zbigniewa £apiñskiego. Œpiewaj¹cej aktorce towarzyszy³ S³awomir Hoduñ (aran¿acja, akompaniament, vokal). Inny charakter mia³y koncerty towarzysz¹ce kolejnym edycjom Pomorskiego Festiwalu Poetyckiego im. ks. Janusza St. Pasierba (którego pelpliñski oddzia³ ZKP jest od wielu lat partnerem) oraz prezentowane z okazji Roku Ksiêdza Janusza St. Pasierba, jaki og³oszono w 2018 r. uchwa³¹ Rady Powiatu Tczewskiego. Pierwszy z nich – koncert poezji ks. Janusza St. Pasierba w wersji œpiewanej w wykonaniu zespo³u Krakowskie Przedmieœcie – odby³ siê 5 czerwca 2018 r., drugi natomiast, czyli monodram „Szepty Pana Boga” w wykonaniu warszawskiego aktora Macieja G¹siorka, 9 paŸdziernika 2018 r. W czasie XXIV Pomorskiego Festiwalu Poetyckiego wœród imprez towarzysz¹cych przygotowano 30 maja 2019 r. spektakl s³owa, muzyki i obrazu „Budujcie na skale”, nawi¹zuj¹cy do 20. rocznicy wizyty Ojca Œwiêtego Jana Paw³a II w Pelplinie.

202


Gry miejskie Do m³odego pokolenia adresowane by³y dwie gry miejskie (w 2018 r. w zwi¹zku z 25. rocznic¹ œmierci ks. Janusza St. Pasierba, a w 2019 r. z okazji 150. rocznicy powstania „Pielgrzyma”, 80. rocznicy krwawej pelpliñskiej jesieni 1939 r. oraz 20. rocznicy wizyty Ojca Œwiêtego Jana Paw³a II w Pelplinie). I tak 5 paŸdziernika 2018 r. zorganizowano grê miejsk¹ „Ks. Janusz St. Pasierb – obywatel Pelplina”. Wziê³y w niej udzia³ reprezentacje dziewiêciu szkó³: piêciu œrednich z terenu powiatu tczewskiego oraz czterech podstawowych oraz gimnazjalnych z miasta i gminy Pelplin. Uczestnicy wyruszyli z Miejskiej Biblioteki Publicznej na ulice miasta. Poszczególne punkty kontrolne znajdowa³y siê w Diecezjalnym Centrum Informacji Turystycznej, bazylice katedralnej, Ogrodzie Biskupim, Muzeum Diecezjalnym, Bibliotece Diecezjalnej im. bp. Jana Bernarda Szlagi, na cmentarzu parafialnym i w budynku Liceum Ogólnokszta³c¹cego. Uczniowie wykonali blisko 30 zadañ, pos³uguj¹c siê m.in. kodami QR. Napisali ponadto test dotycz¹cy ¿ycia i twórczoœci poety. W ró¿nych – znacz¹cych i dla Pelplina, i dla ks. Pasierba – miejscach czeka³y na uczestników ciekawe polecenia. I tak np. w katedrze – dziêki wiedzy, ale i spostrzegawczoœci – odpowiedzieli na kilka pytañ. W Muzeum Diecezjalnym czeka³ na nich... Jan Gutenberg, zaœ w Bibliotece Diecezjalnej æwiczenie z wykorzystaniem katalogów kartkowych. Na cmentarzu zaœ – po wykonaniu zadania – ka¿da z grup zapali³a znicz jako wyraz swojej obecnoœci i pamiêci. Poziom uczestników by³ bardzo wyrównany. W kategorii szkó³ ponadgimnazjalnych I miejsce i Nagrodê Starosty Tczewskiego zdoby³o Liceum Ogólnokszta³c¹ce im. ks. Janusza St. Pasierba w Zespole Szkó³ Pondgimnazjalnych w Pelplinie, zaœ II i III kolejno: Zespó³ Szkó³ Ekonomicznych im. ks. Janusza St. Pasierba i I Liceum Ogólnokszta³c¹ce im. Marii Sk³odowskiej-Curie w Tczewie. W m³odszej kategorii najlepsi byli uczniowie Zespo³u Kszta³cenia i Wychowania w Rajkowach. Zdobyli oni Puchar Burmistrza Pelplina. Wszyscy uczestnicy otrzymali egzemplarze tomiku poezji oraz foldery zatytu³owane „Pelplin – miasto ks. Janusza St. Pasierba”, wydane w Bernardinum specjalnie na tê okazjê ze œrodków finansowych Gminy Pelplin. Kolejna gra miejska odby³a siê 14 czerwca 2019 r. i nosi³a tytu³ „Pelplin – moje miasto 20-80-150”. By³a zwi¹zana z wa¿nymi jubileuszami, o których wspomniano ju¿ wczeœniej. Jedno z zadañ dotyczy³o jeszcze innego i istotnego wydarzenia, czyli srebrnego jubileuszu Radia G³os. Tym razem gra adresowana by³a nie tylko do uczniów szkó³ podstawowych i ponadgimnazjalnych, ale tak¿e do seniorów z uniwersytetów trzeciego wieku czy klubów Vigor Senior. Wziê³o w niej udzia³ 12 piêcioosobowych grup. Mia³a

203


ona wiêc charakter miezypokoleniowej przygody edukacyjnej o walorach poznawczych, kszta³c¹cych i patriotycznych. Przywo³ywa³a fakty niezwykle wa¿ne w dziejach nie tylko Pelplina, ale tak¿e ca³ego Pomorza i Polski (zarówno te tragiczne, jak i radosne oraz chwalebne). Przygotowano trzy zró¿nicowane pod wzglêdem d³ugoœci i trudnoœci trasy. Najd³u¿sza z nich (dla starszej grupy uczniowskiej) liczy³a ok. 8 km. Prowadzi³a z Miejskiej Biblioteki Publicznej przy ul. Sambora 5a alej¹ Kociewsk¹ na górê Jana Paw³a II, a nastêpnie przez Osiedle Leœne na cmentarz parafialny, stamt¹d do Diecezjalnego Centrum Informacji Turystycznej na placu Tumskim i dalej przez Ogród Biskupi na Muzeum Diecezjalnego i wydawnictwa Bernardinum. Z tego zaœ miejsca do punktu startu, czyli do biblioteki. W poszczególnych punktach czeka³y na uczestników zadania odnosz¹ce siê do tematyki tegorocznej gry miejskiej. I tak np. trzeba by³o – przy pomocy aplikacji w telefonach czy smartfonach – odczytaæ kody QR i po obejrzeniu materia³u (np. filmu, zdjêcia czy tekstu) odpowiedzieæ na pytania. W Muzeum Diecezjalnym przygotowane zosta³o zadanie zwi¹zane z eksponowanymi tam pami¹tkami po wizycie Ojca Œwiêtego Jana Paw³a II. Obserwacj¹ miejsca po³¹czon¹ ze spostrzegawczoœci¹ i umiejêtnoœci¹ wykorzystania wiedzy uczestnicy musieli siê pos³u¿yæ w czasie wykonywania poleceñ czekaj¹cych ich na górze Jana Paw³a II i na pelpliñskiej nekropolii. W kategorii m³odszej (uczniowie klas IV–VI szkó³ podstawowych) I miejsce zdoby³a grupa z Zespo³u Kszta³cenia i Wychowania w Rajkowach. W kategorii starszej (uczniowie klas VII i VIII szkó³ podstawowych i I licealnych) dominowa³a m³odzie¿ z Collegium Marianum. W kategorii senioralnej natomiast zwyciê¿y³ zespó³ Pelpliñskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, nieznacznie wyprzedzaj¹c goœci z Gniewskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Laureaci pierwszych miejsc – oprócz nagród rzeczowych i ksi¹¿kowych – otrzymali puchary burmistrza Pelplina Miros³awa Chy³y, który by³ na otwarciu gry i na uroczystym jej zamkniêciu po³¹czonym z og³oszeniem wyników i wrêczeniem nagród.

Jubileusz 35-lecia dzia³alnoœci 8 czerwca 2019 r. odby³y siê uroczystoœci jubileuszowe 35-lecia dzia³alnoœci Oddzia³u Kociewskiego ZKP. Rozpoczêto je spotkaniem na cmentarzu parafialnym. Najpierw przy grobie S³ugi Bo¿ego Biskupa Konstantyna Dominika, a póŸniej przy grobach pierwszych prezesów Bronis³awa Chmieleckiego i Jerzego Heryka Demskiego. Zatrzymano siê równie¿ przy miejscach wiecznego spoczynku kap³anów znacz¹cych w dziejach nie tylko Pelplina, ale tak¿e Kaszub i Kociewia: ks. Bernarda Sychty, ks. Janusza St. Pasierba i ks. Henryka Mrossa – kapelana oddzia³u. W koœciele Bo¿ego Cia³a sprawowana by³a msza œw. pod przewodnictwem i z homili¹

204


ks. infu³ata Tadeusza Brzeziñskiego. W koncelebrze: ks. prof. Janusz Szulist – z UMK, ks. dr Wojciech Gruba – proboszcz parafii w Wielkim Garcu, ks. dr Wies³aw Szuca – dyrektor Collegium Marianum oraz ks. kanonik Tomasz Patoka – dyrektor administracyjny Wy¿szego Seminarium Duchownego. Zaznaczmy, ¿e trzej pierwsi s¹ cz³onkami pelpliñskiego oddzia³u ZKP. Oficjalne uroczystoœci mia³y miejsce w hali sportowej Zespo³u Kszta³cenia i Wychowania nr 1. Przybyli na nie m.in. pose³ Kazimierz Smoliñski, przewodnicz¹cy Rady Miejskiej Jakub Zieliñski, wiceprezes Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego Micha³ Kargul, a tak¿e reprezentacje zrzeszeñców z Banina, Brus, Grudzi¹dza, Kartuz, Pruszcza Gdañskiego, Tczewa i Zblewa. Odczytane zosta³y listy gratulacyjne przes³ane przez prezesa ZKP prof. Edmunda Wittbrodta, senatora Kazimierza Kleinê oraz prezesa warszawskiego oddzia³u ZKP ks. prof. Henryka Skorowskiego. Na uroczystoœci nie mog³o zabrakn¹æ prof. Marii Paj¹kowskiej-Kensik z UKW – znawczyni i promotorki Kociewia. Prezes Oddzia³u Kociewskiego ZKP przedstawi³ najwa¿niejsze fakty i g³ówne kierunki dzia³alnoœci jubilata, które szerzej zosta³y zaprezentowane w okolicznoœciowej publikacji „35 lat dzia³alnoœci dla Kociewia”. By³y ¿yczenia i prezenty, a wœród nich... burczybas od pruszczañskich zrzeszeñców. Istotn¹ czêœæ uroczystoœci stanowi³y wystêpy trzech zespo³ów folklorystycznych dzia³aj¹cych przy szko³ach z miasta i gminy Pelplin, które zaprezentowa³y tañce, piosenki i gadki kociewskie. Oklaskami nagrodzono Modraki, przygotowane przez Alicjê Watkowsk¹ i Aleksandrê Szynalewsk¹, Gzuby z pelpliñskiej „dwójki”, prowadzone przez Katarzynê Bembenek, i Kulickie Sztafsiranty, pod kierunkiem Beaty Górskiej. Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie zaczê³o swoj¹ dzia³alnoœæ w Pelplinie 4 kwietnia 1984 r., kiedy to odby³o siê pod przewodnictwem Albina Zielkego pierwsze zebranie organizacyjne. Wybrano pierwszego prezesa, którym zosta³ Bronis³aw Chmielecki – pasjonat historii Pelplina, przedwojenny absolwent Collegium Marianum. Rozpoczê³a siê, trwaj¹ca ju¿ 35 lat, dzia³alnoœæ dla Kociewia, a szczególnie jego duchowej stolicy, czyli Pelplina. Po œmierci Bronis³awa Chmieleckiego w 1989 r. pelpliñskim oddzia³em ZKP kierowali Jadwiga Wasiuk (1989–1994), Wac³aw Bruski (1994–1996), Jerzy Henryk Demski (1996–2004), Bogdan Wiœniewski (2004–2010), El¿bieta Wiœniewska (2010–2016). Od 2016 r. ponownie Bogdan Wiœniewski. Trudno wymieniæ wszystkie dzia³ania pelpliñskich zrzeszeñców. Wœród nich s¹ m.in. – chronologicznie rzecz ujmuj¹c – wystawa fotograficzna „Pelplin – moje miasto” z okazji 55. rocznicy nadania praw miejskich (1986), przyjêcie nazwy Oddzia³ Kociewski (1990), w³¹czenie siê w nauczanie regionalne (lata 90. XX w.), wspó³udzia³ w organizacji kolejnych kongresów kociewskich (pocz¹wszy od 1995), ufundowanie pami¹tkowej tablicy poœwiêconej ks. Bernardowi Sychcie, która zawis³a na ówczesnej plebani (1997), poœwiêcenie aktu fundacyjnego sztandaru przez Ojca Œwiêtego Jana Paw³a II w czasie Jego wizyty w Pelplinie (1999), poœwiêcenie sztandaru (2006), uroczystoœci srebrnego jubileuszu (2009), uzyskanie osobowoœci

205


prawnej (2010), inicjatywa podjêcia przez Radê Naczeln¹ uchwa³y o Roku Ks. Janusza St. Pasierba (2013). W ostatnim dziesiêcioleciu pelpliñski oddzia³ ZKP zorganizowa³ wiele konferencji popularnonaukowych (od „Z badañ nad stanem kociewszczyzny” w 2010 r. do „Wspó³twórcy »Pielgrzyma«” w 2019 r.). We wspó³pracy z Bibliotek¹ Diecezjaln¹ organizuje koncerty poezji i muzyki. Pelpliñscy zrzeszeñcy przygotowali tak¿e kilka wystaw, w tym m.in. poœwiêcon¹ swojemu kapelanowi œp. Henrykowi Mrossowi w 10. rocznicê Jego œmierci (2010) czy we wspó³pracy z Zarz¹dem G³ównym ZKP wielk¹ mobiln¹ wystawê poœwiêcon¹ zwi¹zkom ks. Janusza St. Pasierba z Pomorzem „Galilejska uroda Kociewia i Kaszub” (2013). Nie zapomina siê o najm³odszych, organizuj¹c dla nich konkursy i gry miejskie (najczêœciej we wspó³pracy z Miejsk¹ Bibliotek¹ Publiczn¹). Wœród pelpliñskich zrzeszeñców s¹ autorzy ksi¹¿ek odwo³uj¹cych siê do dziejów oraz szeroko pojêtej kultury Pelplina i Kociewia (Krystyna Gierszewska, ks. Wojciech Gruba, Bogdan Solecki, Andrzej Wolski, Bogdan Wiœniewski). Do najnowszych pozycji nale¿¹ m.in. nowatorska publikacja „Alfabet pelpliñski” (drugie wydanie w przygotowaniu), a tak¿e seria „Wielcy ludzie ma³ego Pelplina”. Oddzia³ Kociewski ZKP czyni³ i czyni wiele, aby promowaæ pelpliñskich (i wywodz¹cych siê z Pelplina) twórców, dzia³aczy i animatorów kultury regionalnej. Wielokrotnie wystêpowa³ do odpowiednich kapitu³ o nadanie wyró¿nieñ, nagród i honorowych tytu³ów. I tak wœród uhonorowanych znajduj¹ siê m.in. Wy¿sze Seminarium Duchowne (Srebrna Tabakiera Abrahama 2001), Klub Studentów Kaszubów „Jutrzniô” przy WSD (Nagroda Stolema 2008), Zespó³ Pieœni i Tañca „Modraki” (Skra Ormuzdowa 2016, Kociewskie Pióro 2017, Ambasador Kociewia 2018), Wojciech Cejrowski (Ambasador Kociewia 2018), wydawnictwo Bernardinum (Ambasador Kociewia 2019).

Walne zebranie sprawozdawczo-wyborcze 27 wrzeœnia 2019 r. odby³o siê kolejne – w 35-letniej historii Oddzia³u Kociewskiego Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego – walne zebranie sprawozdawczo-wyborcze. Podsumowano kadencjê 2016–2019 i wybrano w³adze na lata 2019–2022. Prezesem ponownie zosta³ Bogdan Wiœniewski. Na jego zastêpczyniê wybrano Beatê Górsk¹. W sk³ad zarz¹du wesz³y ponadto: Helena Œwita³a, El¿bieta Wiœniewska i Marzena ¯mudziñska. Komisji Rewizyjnej przewodniczyæ bêdzie ponownie Andrzej Wolski. Trzeba zaznaczyæ, ¿e pomimo znacz¹cej obecnoœci pelpliñskich zrzeszeñców w œrodowisku lokalnym, nie ma m³odych chêtnych do pracy spo³ecznej. W minionej kadencji przyjêto tylko jedn¹ osobê, zaœ wykreœlono a¿ piêæ. Delegacja pelpliñskiego oddzia³u ZKP (w tym poczet sztandarowy, od trzech lat w kociewskich strojach!) bra³a udzia³ w kilkunastu wydarzeniach organizowa-

206


Fot. Jacek Cherek i Seweryn Brzeziñski

nych przez oddzia³y ZKP oraz w³adze lokalne. Przedstawiciele Zarz¹du uczestniczyli w spotkaniach prezesów stowarzyszeñ o charakterze spo³eczno-kulturalnym i regionalnym dzia³aj¹cych na Kociewiu (w Starogardzie Gdañskim, Tczewie, Zblewie i Pelplinie). W³¹czyli siê w przygotowanie kolejnego Kongresu Kociewskiego, który odbêdzie siê w 2020 r. Grupa zrzeszeñców bra³a udzia³ w przygotowaniu I i II Walnych Plachandrów Kociewskich (w 2018 r. w Piasecznie, w 2019 r. w Wirtach). Oddzia³ pozyskuje fundusze na swoj¹ dzia³alnoœæ przede wszystkim z dotacji w ramach konkursów ofert na realizacjê zadañ publicznych organizowanych przez Gminê Pelplin, Powiat Tczewski i Województwo Pomorskie. W latach 2018–2019 zrealizowa³ ich siedem.

Fot. Jacek Cherek i Seweryn Brzeziñski

Gratulacje z okazji 35-lecia dzia³alnoœci na rêce prezesa oddzia³u Bogdana Wiœniewskiego sk³ada w imieniu ZG ZKP wiceprezes Micha³ Kargul.

Na jubileuszu 35-lecia wyst¹pi³y pelpliñskie zespo³y folklorystyczne.

207


Fot. Jacek Cherek i Seweryn Brzeziñski Fot. Jacek Cherek i Seweryn Brzeziñski

Prezydium konferencji popularnonaukowej z okazji 150-lecia powstania „Pielgrzyma”.

Uczestnicy konferencji popularnonaukowej z okazji 150-lecia powstania „Pielgrzyma”.

208


Fot. Jacek Cherek i Seweryn Brzeziñski Fot. Jacek Cherek i Seweryn Brzeziñski

Poczet pelpliñskich zrzeszeñców na I Walnych Plachandrach w 2018 r. w Piasecznie.

Przedstawiciele kociewskich oddzia³ów ZKP w Tczewie, Pelplinie i Zblewie w Dworze Artusa 8 grudnia 2018 r. na uroczystoœci wrêczenia nowego sztandaru Zrzeszenia.

209


210


Wojciech Szramowski

Sprawozdanie toruñskiego oddzia³u ZKP za 2018 r. Pierwsz¹ imprez¹ toruñskiego oddzia³u ZKP w 2018 r. by³o spotkanie noworoczne zorganizowane 16 stycznia wspólnie z Komisj¹ Historyczn¹ Okrêgowej Kujawsko-Pomorskiej Izby Lekarskiej w Toruniu w siedzibie komisji. Na zebraniu z prezentacj¹ multimedialn¹ wyst¹pi³ Roman Drze¿d¿on, przedstawiaj¹c opart¹ na wspomnieniach ksi¹¿kê Józefa Ceynowy „Marcin i jego czasy”. Doroczne walne zebranie sprawozdawcze cz³onków oddzia³u ZKP w Toruniu odby³o siê 11 kwietnia i po³¹czone by³o z prelekcj¹ dr. hab. Tomasza Krzemiñskiego na temat jego publikacji „Codziennoœæ mniejszych miast Pomorza Nadwiœlañskiego koñca XIX i pierwszych dziesiêcioleci XX wieku”. Wyst¹pienie to wywo³a³o wœród s³uchaczy o¿ywion¹ dyskusjê. Na kolejnym ju¿ VI Toruñskim Kiermaszu Ksi¹¿ki Regionalnej, zorganizowanym wspólnie z Bibliotek¹ Uniwersyteck¹ w Toruniu w dniu 14 maja, wziê³o udzia³ 15 wystawców z pó³nocnej Polski: Informacja Turystyczna w Grudzi¹dzu, Wydawnictwo Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, Towarzystwo Mi³oœników Torunia, Wydawnictwo Stotom, Kociewski Kantor Edytorski – Miejska Biblioteka Publiczna im. Aleksandra Skulteta w Tczewie, Towarzystwo Naukowe w Toruniu, Kwartalnik Spo³eczno-Kulturalny Dolnego Powiœla i ¯u³aw „Prowincja”, Toruñski Antykwariat Ksiêgarski, Instytut Pamiêci Narodowej, Delegatura w Bydgoszczy, SOP Oœwiatowiec z Torunia, Gdañski Kantor Wydawniczy, Muzeum Etnograficzne im. Marii Znamierowskiej-Prüfferowej w Toruniu, Krzysztof Halicki, Krzysztof Drozdowski i wydawnictwo Region. W dniu kiermaszu Bibliotekê Uniwersyteck¹ odwiedzi³o niemal dwa razy wiêcej osób ni¿ wynios³a przeciêtna liczba odwiedzin w maju 2018 r. Œwiadczy to niew¹tpliwie o sporej popularnoœci imprezy. Kiermaszowi towarzyszy³y wydarzenia dodatkowe. Pierwszym z nich by³a premiera kolejnej czêœci pomnikowego dzie³a „Historia Pomorza. t. V (1918–1945): Województwo pomorskie i Wolne Miasto Gdañsk 1918–1939. Czêœæ 2: Polityka i kultura”, pod redakcj¹ prof. Szczepana Wierzchos³awskiego i dr. hab. Przemys³awa Olstowskiego, prof. PAN, wydanej przez Towarzystwo Naukowe w Toruniu. O ksi¹¿ce z jej redaktorami i zarazem jednymi ze wspó³autorów rozmawia³ Micha³ Targowski. Drugim wydarzeniem by³o spotkanie z Kazimierzem Trybulskim, autorem powieœci historycznych, po³¹czone z promocj¹ jego najnowszej ksi¹¿ki pt. „Chrystian”, opowiadaj¹cej o pierwszym biskupie misyjnym Prus. Tym, jak to siê sta³o, ¿e zaj¹³

211


siê pisaniem powieœci, których akcja dzieje siê w œredniowieczu na terenie Pomorza, autor podzieli³ siê z prowadz¹cym spotkanie M. Targowskim. Ponadto odby³o siê spotkanie pt. „Przepis na »m³odsze pokolenie«” – ilustrowana pokazem multimedialnym rozmowa o najnowszym wydawnictwie „Toruñska architektura sakralna po 1945 r.: minimalizm czy kultura nadmiaru?” oraz ca³ej serii „Toruñskie zabytki m³odszego pokolenia”, wydawanej przez Toruñski Oddzia³ Stowarzyszenia Historyków Sztuki. O wszystkim tym, co wi¹¿e siê z powstawaniem serii, a wiêc o jej zamyœle, warsztacie i wykonaniu opowiadali Katarzyna Kluczwajd, redaktorka tomów serii, Zbigniew Filipiak, prezes Stowarzyszenia Toruñskie Spacery Fotograficzne, i Kamil Snochowski, grafik. Wszystkie promowane podczas kiermaszu publikacje by³y nowoœciami wydawniczymi. Na stoisku organizatora tradycyjnie ju¿ mo¿na by³o otrzymaæ bezp³atnie najnowszy numer czasopisma „Teki Kociewskie”, wydawanego przez Oddzia³ Kociewski ZKP w Tczewie. Podczas imprezy rozdawane by³y te¿ inne publikacje regionalne, ulotki z programem imprez towarzysz¹cych kiermaszowi oraz anonimowe ankiety z proœb¹ o wype³nienie. Podczas imprezy odby³a siê te¿ promocja czasopism regionalnych: setnego numeru „Kociewskiego Magazynu Regionalnego” i kwartalnika „Prowincja”. Statystyczny uczestnik szóstej edycji kiermaszu by³ regionalist¹, bibliotekarzem, studentem lub pracownikiem naukowym zamieszkuj¹cym w zdecydowanej wiêkszoœci w Toruniu, który zazwyczaj bra³ ju¿ udzia³ we wczeœniejszych edycjach kiermaszu. Niemniej spora grupa ankietowanych, bo ok. 40%, zjawi³a siê na naszej imprezie po raz pierwszy. Wszystkie osoby uczestnicz¹ce w tegorocznej ankiecie kiermaszowej oceni³y j¹ bardzo dobrze lub dobrze i niemal wszystkie one zadeklarowa³y swój udzia³ w przysz³orocznym Toruñskim Kiermaszu Ksi¹¿ki Regionalnej. 19 czerwca zarz¹d Toruñskiego Oddzia³u ZKP podj¹³ uchwa³ê o symbolicznym, finansowym wsparciu budowy pomnika Ofiar Zbrodni Pomorskiej 1939. Druga po³owa roku 2018 obfitowa³a w wydarzenia, w których uczestniczyli przedstawiciele oddzia³u. W sierpniu wiceprezes Wojciech Szramowski przyj¹³ od marsza³ka województwa kujawsko-pomorskiego w imieniu ca³ego oddzia³u pami¹tkowy Medal „Unitas Durat Palatinatus Cuiaviano-Pomeraniensis” z okazji 100. rocznicy odzyskania przez Polskê Niepodleg³oœci. W tym samym miesi¹cu kilku cz³onków oddzia³u wziê³o udzia³ w uroczystoœciach nadania imienia Lecha B¹dkowskiego rondu przy zbiegu ulic Towarowej i Dworcowej w Toruniu. Szóstego paŸdziernika oddzia³ toruñski wspó³organizowa³ Radê Naczeln¹ ZKP, która po raz drugi w historii odby³a siê w Toruniu, tym razem w Urzêdzie Marsza³kowskim. Uczestnicy obrad otrzymali pozyskane przez oddzia³ materia³y promuj¹ce Toruñ oraz s³odki poczêstunek. Prezes oddzia³u toruñskiego Micha³ Targowski w czasie spotkania przedstawi³ multimedialn¹ prezentacjê o historii i teraŸniejszoœci oddzia³u. Po zakoñczeniu obrad cz³onkowie Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego

212


Fot. Wojciech Szramowski

z pocztami sztandarowymi na czele udali siê na mszê w bazylice katedralnej œw. Jana Chrzciciela i œw. Jana Ewangelisty, która poprzedza³a uroczystoœæ ods³oniêcia Pomnika Pamiêci Ofiar Zbrodni Pomorskiej 1939. Uroczyste ods³oniêcie monumentu z udzia³em marsza³ka województwa kujawsko-pomorskiego Piotra Ca³beckiego zakoñczy³ poczêstunek dla przyby³ych goœci w Muzeum Etnograficznym. Oddzia³ by³ te¿ wspó³organizatorem kolejnej edycji Turnieju Czarnej Baœki o Puchar Kopernika, który odby³ siê w Che³m¿y 4 listopada. Wreszcie pod koniec listopada toruñskie ZKP wspó³organizowa³o w Bibliotece Uniwersyteckiej w Toruniu promocjê ksi¹¿ki œp. dr. Kazimierza Przybyszewskiego „Ludzie Torunia Odrodzonej Rzeczypospolitej (1920–1939). Biogramy i szkice biograficzne. Czêœæ II”, wydanej przez Wydawnictwo Naukowe UMK. Spotkanie, na którym zjawi³y siê t³umy s³uchaczy, prowadzili prof. Józef Borzyszkowski z Instytutu Kaszubskiego i Jan Wyrowiñski, zas³u¿ony dzia³acz toruñskiego oddzia³u Zrzeszenia. Podczas wydarzenia, w zwi¹zku z 5. rocznic¹ œmierci, wspominano autora prezentowanej ksi¹¿ki, który by³ te¿ zas³u¿onym cz³onkiem ZKP i wieloletnim prezesem naszego oddzia³u.

Spotkanie noworoczne cz³onków toruñskiego oddzia³u ZKP i Komisji Historycznej Kujawsko-Pomorskiej Okrêgowej Izby Lekarskiej w Toruniu.

213


Fot. Piotr Kurek

Promocja najnowszego tomu „Historii Pomorza”.

214


Tomasz Jagielski, Micha³ Kargul

Kronika Oddzia³u Kociewskiego Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego w Tczewie – rok 2019 Promocja dwunastego zeszytu „Tek Kociewskich”

Fot. J. Cherek

Po raz kolejny w Tczewie œwiêtowanie Dnia Kociewia rozpoczê³o siê od promocji wydawnictw regionalnych w Miejskiej Bibliotece Publicznej. Tradycyjnie ju¿ przy tej okazji zaprezentowaliœmy mieszkañcom grodu Sambora najnowszy, dwunasty, zeszyt „Tek Kociewskich”. Publikacjê przedstawia³ jej redaktor naczelny – dr Micha³ Kargul. Drug¹ z prezentowanych na spotkaniu 8 lutego 2019 r. ksi¹¿ek by³o „Kociewie nosz¹ w sercu. Festiwale Twórczoœci Kociewskiej im. Romana Landowskiego 2008–2018”. Praca autorstwa Janusza Landowskiego oraz Eleonory Lewandowskiej wydana zosta³a przez Towarzystwo Mi³oœników Ziemi Tczewskiej. Na promocji publikacjê przedstawiali oboje autorzy. Program wype³ni³a czêœæ artystyczna, w trakcie której Agata Sowa œpiewa³a kompozycje do tekstów Romana Landowskiego. Warto dodaæ, ¿e „Teki” promowane by³y tak¿e w programach TVP Gdañsk. Najpierw w „Dzieñ dobry tu Gdañsk”, gdzie 4 lutego redaktor Micha³ Kargul prezentowa³ najnowszy zeszyt, a kilka tygodni póŸniej w „Dycht Kociewie”, przy okazji materia³u poœwiêconego tczewskiej bibliotece.

Redaktor Naczelny „Tek Kociewskich” Micha³ Kargul na tczewskiej promocji.

215


Spotkanie inauguruj¹ce prace nad VI Kongresem Kociewskim Z inicjatywy m.in. tczewskich dzia³aczy Zrzeszenia w urokliwym Dworku Tucholskim w Zblewie w pi¹tek, 5 kwietnia, odby³o siê spotkanie inauguruj¹ce przygotowania do VI Kongresu Kociewskiego. Na zaproszenie zespo³u organizuj¹cego poprzedni Kongres w 2015 r. zebra³o siê ponad trzydziestu samorz¹dowców, naukowców i dzia³aczy spo³ecznych. W wiêkszoœci zaanga¿owanych w prace kongresowe przed piêciu laty. Rolê gospodarza pe³ni³a zblewska Fundacja Oko-Lice Kultury, która przygotowa³a ciekaw¹ wystawê fotograficzn¹ towarzysz¹c¹ oraz zaprezentowa³a prapremierowo pierwszy film z serii „BRAWANDY z Kociewia”, dostêpny ju¿ na stronie fundacji. Po artystycznym wstêpie, który zaprezentowa³ prezes fundacji Lech Zdrojewski, g³os zabra³ Micha³ Kargul, przewodnicz¹cy zespo³u organizacyjnego V Kongresu Kociewskiego. Pokrótce przypomnia³ zebranym historiê kongresów, po czym skupi³ siê na wypracowanych przed piêciu laty celach i za³o¿eniach ideowych Kongresu Kociewskiego. Zwróci³ uwagê, ¿e wiêkszoœæ z nich jest ca³y czas aktualna i postawi³ wniosek, by uznaæ je za punkt wyjœcia do prac nad szóstym kongresem. Zw³aszcza dobrze ujêty wydaje siê byæ podstawowy cel przeprowadzania kongresów kociewskich, czyli: „zidentyfikowanie, przedyskutowanie i okreœlenie wyzwañ, jakie stoj¹ przed naszym regionem w XXI wieku. Kongres ma tak¿e wytyczyæ najistotniejsze kierunki dzia³añ na rzecz Kociewia oraz wprowadziæ w nich now¹ jakoœæ, opart¹ na tradycji i dotychczasowych doœwiadczeniach kongresowych”. W kolejnej czêœci swojego wyst¹pienia M. Kargul zrelacjonowa³ dyskusje toczone od 2010 r., dotycz¹ce formu³y organizacyjnej kongresów kociewskich. Przypomnia³ projekty przekazania prac kongresowych Lokalnej Organizacji Turystycznej „Kociewie” oraz powo³anie osobnego stowarzyszenia kongresowego. Przedstawi³ tak¿e powody braku realizacji tych pomys³ów oraz wynik³¹ z tego formu³ê pi¹tego kongresu w 2015 r., charakteryzuj¹c jej zalety i wady. Na koniec dr Kargul zaproponowa³ zebranym, by przedyskutowaæ ramow¹ formê i zakres czasowy przysz³ego kongresu oraz powo³aæ zespó³ organizacyjny, który podejmie konkretne prace. Po tym wyst¹pieniu g³os zabirali inni uczestnicy spotkania, m.in.: prof. Maria Paj¹kowska-Kensik, dr Wies³aw Wika, prezesi: Towarzystwa Ziemi Tczewskiej Jaros³aw Bartoszewski, Towarzystwa Mi³oœników Ziemi Kociewskiej Miros³aw Kalkowski, Oddzia³u Kociewskiego Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego w Pelplinie Bogdan Wiœniewski oraz Bractwa Czarnej Wody Józef Malinowski. Swoimi refleksjami na temat przysz³ego kongresu dzielili siê tak¿e: Dorota Piechowska, organizatorka Kociewie Design Festiwal, Maria Daszkiewicz z Forum Kobiet PSL, Jerzy Cisewski,

216


dyrektor tczewskiego Zespo³u Szkó³ Ekonomicznych, oraz Lech Zdrojewski z Fundacji Oko-Lice Kultury. W imieniu samorz¹dów powiatowych deklaracjê w³¹czenia siê w prace kongresowe sk³adali Krzysztof Korda z zarz¹du powiatu tczewskiego oraz Iwona Karolewska, sekretarz powiatu œwieckiego. Podobnie jak piêæ lat temu konkretne zaanga¿owanie zg³osi³ w imieniu miasta i gminy Nowe Zbigniew Lorkowski, zastêpca tamtejszego burmistrza. Zabieraj¹cy g³os doœæ zgodnie opowiadali siê za powtórzeniem formu³y kongresu z 2015 r., jednak z jedn¹ wa¿n¹ zmian¹: zorganizowaniem punktu kulminacyjnego, jednego lub kilku wydarzeñ w ci¹gu kilku nastêpuj¹cych po sobie dni, które zainteresuj¹ Kociewiaków, osoby spoza regionu oraz media. Poza luŸnymi refleksjami pad³y tak¿e konkretne propozycje i deklaracje. Miejska Biblioteka Publiczna w Tczewie planuje organizacjê Kongresu Bibliotekarzy Pomorza, z kolei Pomorska Szko³a Wy¿sza w Starogardzie dwóch konferencji naukowych: jednej poœwiêconej nauczycielom kociewskim, a drugiej – sportowi w regionie. Kongresowi towarzyszyæ maj¹ Festiwal Twórczoœci Kociewskiej im. Romana Landowskiego, Festiwal Smaku w Grucznie oraz Kociewie Design Festiwal w Skórczu. Wstêpna natomiast jest chêæ organizacji konferencji historycznej w Nowem oraz konferencji pomorzoznawczej w Tczewie. Po przedyskutowaniu formu³y kongresu powo³ano Zespó³ Organizacyjny, który podejmie konkretne prace przygotowawcze. Po krótkiej dyskusji na jego lidera wybrany zosta³ Lech Zdrojewski. Nastêpnie do zespo³u zg³osili siê tak¿e: Dorota Piechowska, Miros³awa Borucka, Beata Graban, Przemys³aw Kilian i Micha³ Kargul.

XI Sesja ¯u³awska w Suchym Dêbie W sobotê 6 kwietnia 2019 r. w Szkole Podstawowej w Suchym Dêbie odby³a siê XI sesja popularnonaukowa o tematyce ¿u³awskiej. Uroczystoœæ rozpocz¹³ przedstawiciel Oddzia³u Kociewskiego Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego w Tczewie Leszek Muszczyñski. Wœród zaproszonych goœci obecni byli: Lucyna Borodzicz z Rady Gminy Suchy D¹b i Agnieszka Ksiê¿ak, dyrektor Gminnej Biblioteki w Suchym Dêbie, uczniowie i absolwenci tutejszej Szko³y Podstawowej oraz mi³oœnicy ¯u³aw z Tczewa, Pruszcza Gdañskiego i Trójmiasta. Goœcie uczestniczyli w wycieczce po ¯u³awach Gdañskich. Podczas podró¿y poznawali obiekty kultury i pami¹tki historyczne zwi¹zane z tym regionem na terenie gmin Suchy D¹b i Cedry Wielkie: • w Suchym Dêbie poznali historiê p³yty pami¹tkowej poœwiêconej ¿o³nierzem z Westerplatte w 80. rocznicê wybuchu II wojny œwiatowej; Szko³a Podstawowa w Suchym Dêbie nosi imiê „Obroñców Westerplatte”,

217


• w B³otniku zobaczyli Przystañ ¯eglarsk¹, która powsta³a w 2012 r. i jest czêœci¹ Pêtli ¯u³awskiej; jej „historiê” i funkcjonowanie przedstawi³ dyrektor ¯u³awskiego Oœrodka Kultury i Sportu w Cedrach Wielkich £ukasz ¯arna; równie¿ w B³otniku uczestnicy sesji poznali dzieje przekopu Wis³y z 1895 r. i rowerow¹ trasê wiœlan¹ na terenie gminy Cedry Wielkie, • w Kiezmarku Czes³aw So³tys przedstawi³ historiê koœcio³a pw. Matki Boskiej Czêstochowskiej, a tak¿e problemy dnia codziennego zwi¹zane z remontem XVII-wiecznej œwi¹tyni, • w Kiezmarku goœcie odkryli równie¿ przesz³oœæ przydro¿nej kapliczki; uczestnicy wycieczki otrzymali pami¹tkowe pocztówki i foldery.

Fot. T. Jagielski

Punktem sesji by³a te¿ prezentacja nowego, dwunastego, numeru „Tek Kociewskich”, zawieraj¹cego artyku³y o tematyce historycznej i regionalnej. Organizatorami XI sesji popularnonaukowej o tematyce ¿u³awskiej byli: Szko³a Podstawowa w Suchym Dêbie, Urz¹d Gminy w Suchym Dêbie, Oddzia³ Kociewski ZKP w Tczewie, ¯u³awski Oœrodek Kultury i Sportu w Cedrach Wielkich oraz Parafia pw. Matki Boskiej Czêstochowskiej w Kiezmarku.

Uczestnicy sesji ¿u³awskiej na wycieczce studyjnej w B³otniku.

218


X Sesja Historyczna w Opaleniu

Fot. J. Cherek

Ju¿ po raz dziesi¹ty 10 maja 2019 r. w Opaleniu odby³a siê sesja historyczna, przygotowana przez miejscowe ko³o Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. Jej uczestnikami byli samorz¹dowcy, lokalni dzia³acze, m³odzie¿ oraz mieszkañcy wsi i przybyli goœcie z Tczewa, Pelplina, Kwidzyna, Gniewu czy Gdañska. Spotkanie kociewskich regionalistów przygotowa³ i prowadzi³ Marek Kordowski. Jego pierwsz¹ czêœæ stanowi³ wystêp uczniów miejscowej szko³y w ramach Teatru Cienia. Dzieci i m³odzie¿ zaprezentowa³y balladê pt. „Œwitezianka”. Gromkie brawa dla m³odych artystów oraz opiekunów Barbary i Zygmunta Rajkowskich by³y wyrazem uznania i szacunku dla wystêpuj¹cych aktorów. W poczet cz³onków ko³a ZKP w Opaleniu przyjêto nowego kolegê, Paw³a G³owalê, poszerzaj¹c liczbê lokalnych regionalistów. W dalszej czêœci spotkania Marek Kordowski przypomnia³ spotkania historyczne w Opaleniu. Przedstawi³ tak¿e historiê bibliotek w Opaleniu i Wielkich Walichnowach, przypomnia³ te¿ lokalnych dzia³aczy i polskich patriotów, dziêki którym funkcjonuje du¿a i ma³a ojczyzna. Z kolei dyrektor Powiatowej i Miejskiej Biblioteki Publicznej im. ks. Fabiana Wierzchowskiego w Gniewie Jadwiga Mielke podziêkowa³a oraz wyró¿ni³a zas³u¿onych pracowników i czytelników gniewskiej ksi¹¿nicy. Spotkanie w Opaleniu zakoñczy³a promocja dwunastego numeru „Tek Kociewskich” i „Kociewskiego Magazynu Regionalnego”.

Uczestnicy jubileuszowej sesji w Opaleniu.

219


Zebranie walne oddzia³u W pi¹tek 14 czerwca odby³o siê coroczne zebranie walne oddzia³u ZKP w Tczewie. Tym razem, poniewa¿ wypada³ koniec trzyletniej kadencji w³adz, spotkanie up³ynê³o pod znakiem wyborów. Przewodniczy³ mu Micha³ Kargul, zaœ obowi¹zki sekretarza pe³ni³ Henryk Laga. Zebranie zatwierdzi³o decyzje Zarz¹du Oddzia³u dotycz¹ce wykreœlenia dwóch osób i przyjêcia jednej nowej – wszystkie z ko³a w Opaleniu. Nastêpnie ustêpuj¹cy prezes Tomasz Jagielski przedstawi³ sprawozdania z mijaj¹cej kadencji. Po nim g³os zabra³ wiceprzewodnicz¹cy Komisji Rewizyjnej, który zapozna³ zebranych z jej ocen¹ prac w³adz oddzia³u. Komisja wnioskowa³a o przyjêcie absolutorium, które w g³osowaniu zosta³o jednomyœlnie udzielone. W czasie dyskusji nad wyborem nowych w³adz pad³a propozycja kontynuacji prac w dotychczasowym sk³adzie zarz¹du. Jedyn¹ uwagê zg³osi³ kolega Marek Kordowski, przewodnicz¹cy ko³a w Opaleniu. W imieniu kolegi Zygmunta Rajkowskiego, który nie móg³ wzi¹æ udzia³u w zebraniu, przed³o¿y³ jego rezygnacjê z dalszych prac w zarz¹dzie. Jednoczeœnie przedstawi³ decyzjê w³adz ko³a, ¿e w nadchodz¹cej kadencji opalenianie rezygnuj¹ ze zwyczajowego miejsca w Zarz¹dzie z powodów logistycznych. Nikt odpowiednio dyspozycyjny, mog¹cy regularnie uczestniczyæ w pracach Zarz¹du oddzia³u w Tczewie, nie zg³osi³ chêci podjêcia tego obowi¹zku, jednak komunikacja miêdzy w³adzami oddzia³u a ko³em nie powinna na tym ucierpieæ. W efekcie wybrano nowy Zarz¹d w pomniejszonym sk³adzie. Po raz drugi prezesem oddzia³u zosta³ Tomasz Jagielski, zaœ jego zastêpcami Damian Kullas i Micha³ Kargul. Funkcjê sekretarza obj¹³ Henryk Laga, a skarbnika (szóst¹ kadencjê z rzêdu!) Jacek Cherek. Bezfunkcyjnym cz³onkiem zosta³ Leszek Muszczyñski. W sk³ad Komisji Rewizyjnej wesz³y te same osoby co poprzednio: Jakub Borkowicz – przewodnicz¹cy, Kazimierz Ickiewicz – zastêpca oraz Piotr Lu¿yn – cz³onek. Delegatami na Walny Zjazd Delegatów ZKP zostali natomiast: Kazimierz Ickiewicz, Micha³ Kargul i Jan Kulas.

Historyczny Rajd Rowerowy œladami granic Traktatu Wersalskiego Z inicjatywy naszego oddzia³u 23 czerwca 2019 r. grupa mi³oœników podró¿owania na dwóch ko³ach wyruszy³a na wyprawê œladami granic Traktatu Wersalskiego. 28 czerwca 1919 r. „mocarstwa sprzymierzone i skojarzone” podpisa³y w Wersalu traktat pokojowy z pokonanymi Niemcami, koñcz¹c I wojnê œwiatow¹.

220


Fot. T. Jagielski

Artyku³ 102. traktatu zobowi¹zywa³ mocarstwa do utworzenia Wolnego Miasta Gdañska. Ponad 290 km granicy nowego pañstwa przebiega³o przez wiele wsi i osad Pomorza, m.in. w Mi³ob¹dzu czy KoŸlinach. Granica zosta³a podzielona na sekcje oznaczone literami od A do G. Sekcja D przebiega³a od punktu Posto³owo do Wis³y. Liczy³a ponad 30 km, ustawiono na niej 170 s³upków granicznych. Wyznaczono równie¿ trzy przejœcia graniczne, m.in. w Kolniku i KoŸlinach. By³y tutaj punkty kontroli celnej dla ruchu pieszego i samochodowego. W tym roku mija 100 lat od tych wydarzeñ. Warto je przypomnieæ i odszukaæ w naszej okolicy pami¹tki po dawnej granicy. Jedna z nich jest w tczewskim parku miejskim. Znajduj¹ce siê tam dawne s³upki graniczne s³u¿¹ dziœ jako stopnie schodów i tylko uwa¿ny poszukiwacz odszuka na nich zacieraj¹ce siê napisy. Podobny s³upek mo¿na te¿ zobaczyæ na dziedzicu Fabryki Sztuk. Uczestnicy rajdu oddali ho³d Micha³owi Ró¿anowskiemu, który zosta³ zastrzelony na granicy polsko-gdañskiej 16 sierpnia 1939 r. Jego pogrzeb sta³ siê wielk¹ manifestacj¹ patriotyczn¹ mieszkañców Tczewa. W tym roku minie 80. rocznica œmierci polskiego stra¿nika, dlatego Stowarzyszenie „Dawny Tczew” prowadzi kwestê, aby postawiæ ¿o³nierzowi-pogranicznikowi pomnik. Rowerzyœci uczcili tak¿e pamiêæ mieszkañców grodu Sambora, którzy zginêli podczas II wojny œwiatowej. Po chwili refleksji historycznej przyszed³ czas na jazdê rowerem po kociewskich miejscowoœciach, które w wyniku Traktatu Wersalskiego znalaz³y siê po polskiej

Uczestnicy rajdu na starcie – przy tczewskiej wie¿y ciœnieñ.

221


Fot. T. Jagielski

stronie granicy: w Tczewie, Szpêgawie, D¹brówce, Maleninie, Mi³ob¹dzu. W Mi³ob¹dzu znajduje siê tablica upamiêtniaj¹ca ofiary czasów II wojny œwiatowej. Polscy kolejarze, nauczyciele, ksiê¿a, so³tysi, rolnicy ginêli w Lesie Szpêgawskim i tczewskich koszarach w ramach niemieckiej „Akcji Tanneberg”. Jej celem by³a likwidacja polskich lokalnych dzia³aczy, takich jak Jan Kleina, kierownik szko³y w Mi³ob¹dzu, zamordowany 23 listopada 1939 r. w Lesie Szpêgawskim. W Kolniku przypomniano miejsce œmierci wspomnianego Micha³a Ró¿anowskiego. Po pokonaniu kolejnych kilometrów uczestnicy I Historycznego Rajdu Rowerowego granicami Traktatu Wersalskiego powrócili do Tczewa.

Pami¹tkowe zdjêcie przy rekonstrukcji s³upka granicznego miêdzy Rzeczpospolit¹ a Wolnym Miastem Gdañsk w Mi³ob¹dzu.

II Walne Plachandry – Wirty Po³o¿one nad Jeziorem Borzechowskim Arboretum w Wirtach to jeden z najwiêkszych ogrodów dendrologicznych w Polsce, w którym zgromadzono ponad 250 gatunków drzew. 25 sierpnia 2019 r. odby³y siê tam II Walne Plachandry – zlot Kociewiaków i sympatyków Kociewia, którego ide¹ jest integracja i promocja regionu. Jego g³ównym organizatorem s¹ koledzy ze zblewskiego oddzia³u Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. Nazwa wydarzenia w gwarze kociewskiej oznacza spotkanie, plotki wœród znajomych. Tak jak w roku ubieg³ym, i tym razem udzia³ w nim wziê³a silna reprezentacja tczewskiego oddzia³u.

222


Plachandry rozpoczê³y siê od uroczystej mszy nad brzegiem Jeziora Borzechowskiego Wielkiego, po której licznie przybyli uczestnicy przeszli na teren ogrodu dendrologicznego w Wirtach. Wa¿nym punktem programu by³o wrêczenie nagród: • Ambasador Kociewia – kategoria indywidualna: Maria Pajakowska-Kêsik • Ambasador Kociewia – kategoria zbiorowa: Stowarzyszenie Kobiety Kwiaty Kociewia • Ambasador Kociewia – kategoria biznesu: – Ma³e przedsiêbiorstwa: Reflex – Œrednie i du¿e przedsiêbiorstwa: Broker • Ambasador specjalny: Arboretum Wirty i wydawnictwu Bernardinum • Pere³ka Kociewia: Przemys³aw Kilian, Damian Domañski, Oktawia Nowacka

Fot. T. Jagielski

Podczas spotkania Kociewiaków podsumowano XIII Plener Artystów Ludowych Pomorza. W ramach zlotu odby³y siê równie¿ Jarmark Kociewski, wystêpy kociewskich zespo³ów folklorystycznych i przedstawienie pt. „Wesele Kociewskie”. Zlot Kociewiaków w Wirtach to tak¿e pokazy dorobku kó³ gospodyñ wiejskich, regionalnego rêkodzie³a, konkursy, gry, zabawy oraz wystêpy i koncerty.

Dzia³acze tczewskiego oddzia³u: Leszek Muszczyñski i Jan Kulas z prezesem Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego prof. Edmundem Wittbrodtem.

223


Fot. T. Jagielski Fot. T. Jagielski

Walne Plachandry zebra³y zrzeszeñców tak z Kociewia, jak i z Kaszub.

Silna grupa tczewskich dzia³aczy na Plachandrach. Od prawej: Kazimierz Ickiewicz, Piotr Lu¿yn, Leszek Muszczyñski oraz Henryk Laga.

224


„Kociewiacy u Landowskiego” Tradycyjnie ju¿ 22 sierpnia, w rocznicê œmierci kociewskiego pisarza i dzia³acza Romana Landowskiego, cz³onkowie tczewskiego Zrzeszenia spotkali siê przy £aweczce Landowskiego na tczewskim Starym Mieœcie. Tam, z Miejsk¹ Bibliotek¹ Publiczn¹ w Tczewie im. Aleksandra Skulteta, uczcili pamiêæ mi³oœnika i piewcy ziemi kociewskiej. Przy tej okazji przypomniano dorobek urodzonego w Œwieciu, mieszkaj¹cego w Tczewie i Czarnej Wodzie, regionalisty. Kociewski literat pozostawi³ po sobie 14 ksi¹¿ek, m.in. „Bedeker Kociewski”. By³ te¿ twórc¹ „Kociewskiego Magazynu Regionalnego”, który ukazuje siê do dzisiaj. Za swoj¹ dzia³alnoœæ otrzyma³ Honorowe Obywatelstwo Miasta Tczewa. Micha³ Landowski, wnuk poety, podziêkowa³ zebranym za udzia³ w uroczystoœci i przypomnienie dzia³alnoœci dziadka. Nastêpnie uczestnicy spotkania udali siê do Miejskiej Biblioteki Publicznej, gdzie dyskutowali o formach i sposobach promocji Kociewia na miarê XXI w.

Spacer historyczny – „Œladami tczewskiego wrzeœnia”

Fot. T. Jagielski

Z inicjatywy prezesa Tomasza Jagielskiego w pi¹tek, 30 sierpnia, zorganizowaliœmy spacer historyczny po Tczewie. Jego tematem by³y wydarzenia z wrzeœnia 1939 r. w mieœcie i jego okolicach. Spacer zgromadzi³ oko³o trzydzieœci osób.

Spacery historyczne po Tczewie gromadzi³y spor¹ publicznoœæ.

225


Fot. T. Jagielski Fot. T. Jagielski

£ukasz Brz¹dkowski, tczewski radny i popularyzator historii, opowiedzia³ o tragicznym losie Micha³a Ró¿anowskiego.

Wrzeœniowy spacer zakoñczy³ siê przy kamieniu pami¹tkowym obok mostów tczewskich.

226


Wêdrówka rozpoczê³a siê na cmentarzu „Nowym” przy ulicy 30 Stycznia, gdzie przy grobie obroñców Tczewa z 1 wrzeœnia 1939 r. dr Micha³ Kargul wyg³osi³ krótk¹ prelekcjê rysuj¹c¹ t³o dzia³añ militarnych tocz¹cych siê tego dnia w rejonie grodu Sambora. Potem uczestnicy przeszli do Parku Miejskiego, gdzie przy kamieniu poœwiêconym tczewskim harcerzom poleg³ym w czasie ostatniej wojny Leszek Muszczyñski przedstawi³ sylwetki kilku z nich. Nastêpnym punktem by³ grób Micha³a Ró¿anowskiego, zastrzelonego w po³owie sierpnia 1939 r. w czasie s³u¿by na posterunku granicznym w Mi³ob¹dzu. Okolicznoœci œmierci tego polskiego ¿o³nierza przybli¿y³ £ukasz Brz¹dkowski, inicjator renowacji jego nagrobka. Ostatnim punktem trwaj¹cego ponad dwie godziny spaceru by³ Bulwar Nadwiœlañski. Tam przy kamieniu upamiêtniaj¹cym obroñców mostu oraz polskich kolejarzy i celników zamordowanych o œwicie 1 wrzeœnia w Szymankowie o tych tragicznych wydarzeniach krótko opowiedzia³ Kazimierz Ickiewicz.

Spotkanie autorskie z Kazimierzem Ickiewiczem

Fot. T. Jagielski

W Miejskiej Bibliotece Publicznej w Tczewie 27 wrzeœnia odby³o siê spotkanie z cz³onkiem naszego oddzia³u, uznanym tczewskim historykiem, Kazimierzem Ickiewiczem, który promowa³ kolejne wydanie swojego najpopularniejszego opracowania: „Druga wojna œwiatowa wybuch³a w Tczewie”. Autor jest mieszkañcem grodu Sambora i piewc¹ jego historii, wieloletnim nauczycielem, dyrektorem tczewskich szkó³, samorz¹dowcem i – od czasów studenckich – dzia³aczem Zrzesze-

Spotkanie z Kazimierzem Ickiewiczem prowadzi³ dr Micha³ Kargul.

227


Dzia³acze tczewskiego oddzia³u ze starost¹ tczewskim podczas promocji ksi¹¿ki Kazimierza Ickiewicza. Od prawej: Leszek Muszczyñski, Henryk Laga, Miros³aw Augustyn (starosta), Jakub Borkowicz, Micha³ Kargul.

XIII Nadwiœlañskie Spotkania Regionalne XIII Nadwiœlañskie Spotkania Regionalne mia³y nieco skromniejszy program ni¿ poprzednie edycje. Koncentrowa³y siê na dwóch wydarzeniach. W pi¹tek, 4 paŸdziernika, w Miejskiej Bibliotece Publicznej odby³a siê kameralna debata „Tczewianie w czasie okupacji”. Brali w niej udzia³ historycy, w tym cz³onkowie naszego oddzia³u, oraz mieszkañcy miasta, którzy wspominali losy mieszkañców grodu Sambora w czasie ostatniej wojny. Pracownicy tczewskiej biblioteki zapre-

228

Fot. T. Jagielski

nia. W bibliotece opowiedzia³ o swoich badaniach i procesie powstawania ksi¹¿ki. Przybli¿y³ te¿ jej g³ównych bohaterów i ich dokonania. To ¿o³nierze 2 Batalionu Strzelców, którzy przed 1939 r. stacjonowali w Tczewie. Szczególnie bohatersk¹ kartê jednostka zapisa³a 1 wrzeœnia 1939 r. Autor podkreœli³, ¿e pierwsze bomby spad³y na miasto nad Wis³¹ o 4.34, wczeœniej ni¿ w innych miejscach. Kazimierz Ickiewicz przypomnia³ tak¿e wydarzenia w Szymankowie, gdzie polscy celnicy i kolejarze zatrzymali niemiecki transport kolejowy. Autor odpowiada³ równie¿ na pytania publicznoœci i prezentowa³ swoje plany pisarskie na przysz³oœæ. Dzie³o Kazimierza Ickiewicza nabiera szczególnej wartoœci w 80. rocznicê wybuchu II wojny œwiatowej, st¹d te¿ jego nowa, rozszerzona wersja.


Fot. T. Jagielski

zentowali dokumenty i albumy, przedstawiaj¹ce ciekawe w¹tki z historii naszego miasta w tamtym okresie. W czasie debaty g³os zabierali m.in. Kazimierz Ickiewicz, Krzysztof Zieliñski, Micha³ Kargul, Leszek Muszczyñski, Krzysztof Korda i Tomasz Jagielski. Druga ods³ona XIII NSR mia³a miejsce nastêpnego dnia w Opaleniu. W 100. rocznicê odzyskania przez Polskê niepodleg³oœci uczestnicy obejrzeli wystawê „Republika Gniewska w 100–lecie powstania”. O losach tego ma³ego kociewskiego pañstwa opowiedzia³ Marek Kordowski, który wspólnie z Urzêdem Miasta i Gminy Gniew by³ autorem ekspozycji. Kolejna czêœæ uroczystoœci odby³a siê w Szkole Podstawowej im. Józefa Czy¿ewskiego w Opaleniu. W jej trakcie Marek Kordowski wyg³osi³ referat pt. „Polski ruch narodowy na ziemi gniewskiej przed 1914 rokiem”, a Jakub Borkowicz – „Przestêpstwa przemytnicze na terenie powiatu tczewskiego w latach 1920–1939”. Z kolei Jacek Cherek przedstawi³ zawartoœæ ostatniego numeru „Kociewskiego Magazynu Regionalnego” poœwiêconego sprawom Kociewia, tak¿e jego wspó³czesnemu obliczu. Pytania, a tak¿e dyskusje w kuluarach ukaza³y potrzebê rozwijania wiedzy w tych tematach. Spotkanie zosta³o zorganizowane przez ko³o Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego w Opaleniu.

Dzia³acze i sympatycy Zrzeszenia po opaleñskich XIII Nadwiœlañskich Spotkaniach Regionalnych.

229


V Areopag Pelpliñski

Fot. M. Kargul

W Auli Biblioteki Diecezjalnej im. Biskupa Jana Bernarda Szlagi w Pelplinie 19 paŸdziernika odby³ siê V Areopag Pelpliñski. To spotkanie dzia³aczy regionalnych, samorz¹dowców i lokalnych liderów, którzy debatuj¹ nad sprawami wa¿nymi dla ma³ych ojczyzn. Jego organizatorami s¹ Kuria Diecezjalna w Pelplinie, Uniwersytet Miko³aja Kopernika oraz Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie. Tematem przewodnim tegorocznej konferencji by³o „30 lat po transformacji ustrojowej w Polsce”. Spotkanie otworzyli biskup Ryszard Kasyna, prezes ZKP Edmund Wittbrodt oraz burmistrz Pelplina Miros³aw Chy³a. W czêœci plenarnej wyg³oszone zosta³y referaty: „To¿samoœæ narodowa w kontekœcie teologii ma³ej ojczyzny ks. Franciszka Mantheya” (ks. dr hab. Jaros³aw Babiñski, prof. UKSW), „Refleksji kilka z mojej pracy w minionym trzydziestoleciu jako by³ego rektora Politechniki Gdañskiej, cz³onka Konwentu dla Europy i ministra edukacji” (prof. Edmund Wittbrodt), „Blaski i cienie transformacji 1989 – próba bilansu” (Jan Wyrowiñski, honorowy cz³onek Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, by³y wicemarsza³ek Senatu RP), „Wybory czerwcowe w 1989 r. Polska droga do wolnoœci na ³amach „L’Osservatore Romano” (ks. prof. dr hab. Janusz Szulist, UMK), „30 lat przemian z perspektywy samorz¹dowca kaszubskiej gminy Sierakowice” (Tadeusz Kobiela, wójt Gminy Sierakowice), „Polska w latach 1991–2004 w oczach Biskupa Polowego Wojska Polskiego S³awoja Leszka G³ódzia” (ks. dr Jaros³aw Lisica, WSKS). Po czêœci konferencyjnej odby³o siê krótkie zebranie Rady Naczelnej Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, które poprowadzi³ Bogdan Wiœniewski – prezes pelpliñskiego oddzia³u. Na zakoñczenie spotkania Jan Wyrowiñski przedstawi³ postaæ Stefan £aszewskiego z okazji 100. rocznicy powo³ania go na urz¹d wojewody pomorskiego. Po zakoñczeniu obrad wszyscy udali siê na pelpliñski cmentarz, aby z³o¿yæ kwiaty na grobie S. £aszewskiego.

Prezydium Rady Naczelnej, która odby³a siê po czêœci konferencyjnej.

230


Fot. M. Kargul Fot. T. Jagielski

Po obradach oddano ho³d Stefanowi £aszewskiemu, pierwszemu wojewodzie pomorskiemu, który spoczywa na pelpliñskim cmentarzu. Na zdjêciu m.in. £ukasz Grzêdzicki (b. prezes Zrzeszenia), Jan Wyrowiñski (b. wicemarsza³ek Senatu, od grudnia 2019 r. prezes ZKP), Edmund Witbrodtt (b. minister edukacji, do grudnia 2019 r. prezes Zrzeszenia), Miros³aw Chy³a (burmistrz Pelplina) oraz Kazimierz Kleina (senator RP).

Areopag zebra³ liczn¹ publicznoœæ. W pierwszym rzêdzie od prawej: Jan Wyrowiñski, bp Ryszard Kasyna, senator Kazimierz Kleina, prof. Edmund Witbrodtt, ks. prof. Janusz Szulist.

231


Kociewiacy na Powiœlu

Fot. T. Jagielski

W dniu zakoñczenia Areopagu cz³onkowie tczewskiego oddzia³u ZKP udali siê na wycieczkê samochodow¹ po Powiœlu. Lech B¹dkowski, patron i twórca Zrzeszenia, wspomina³, ¿e Pomorze to Kaszuby, Kociewie, Bory Tucholskie, ¯u³awy oraz Powiœle. Wszystkie krainy oraz ich mieszkañcy ze swoim dorobkiem wzbogacaj¹ nasz¹ wspóln¹ ojczyznê Polskê. Wa¿ne jest tak¿e poznawanie i odkrywanie jego poszczególnych czêœci. Taka idea leg³a u podstaw wyjazdu na Powiœle. Kociewiacy z ZKP zwiedzili m.in. zamek w Kwidzynie, kwidzyñskie muzeum przyrodnicze i kryptê wielkich mistrzów krzy¿ackich w miejscowej katedrze œw. Jana Ewangelisty. W tym roku mieszkañcy tych terenów bêd¹ obchodziæ 100. rocznicê plebiscytu na Warmii i Powiœlu. 11 lipca 1920 r. mieszkañcy g³osowali za przynale¿noœci¹ tych ziem do Niemiec lub Polski. Wynik ukaza³ przewagê opcji niemieckiej, przy odrodzonej Polsce pozosta³o kilka wsi: Ma³e Pólko, Nowe Lignowy, Kramrowo, Bursztych, Janowo i Korzeniewie. Warto w wolnym czasie odwiedziæ Powiœle. Dziêki przeprawie w Opaleniu trasa tu z Kociewia jest krótka i wygodna.

Tczewianie w Kwidzynie. Od prawej: Leszek Muszczyñski, Piotr Lu¿yn, Damian Kullas, Jakub Borkowicz.

232


Spacer historyczny „Œladami Niepodleg³ej” 8 listopada, w pi¹tek, tczewski oddzia³ zorganizowa³ kolejny spacer historyczny po Tczewie, tym razem „Œladami Niepodleg³ej”. Zacz¹³ siê on na Cmentarzu „Nowym” przy ulicy 30 stycznia, gdzie pierwsz¹ prelekcjê wyg³osi³ Micha³ Kargul, tym razem zarysowuj¹c udzia³ Pomorzan w walkach o niepodleg³oœæ w XIX i XX w. Punktem wyjœcia by³a mogi³a powstañca styczniowego, zes³añca na Sybir, Feliksa Andrzeja Pohorskiego, którego syn, in¿ynier w tczewskiej cukrowni, sprowadzi³ do grodu Sambora. Na Cmentarzu „Starym” uczestnicy spaceru zatrzymali siê przy grobach ¿o³nierzy poleg³ych w latach 1918–1920. Na ich temat g³os zabra³ Leszek Muszczyñski. Kolejnym punktem by³ kamieñ upamiêtniaj¹cy Józefa Pi³sudskiego, po³o¿ony przy placu jego imienia. Z okazji stulecia niepodleg³oœci stanê³a przy nim instalacja upamiêtniaj¹ca jej symbolicznych ojców. W tym miejscu prelekcjê wyg³osi³ Jakub Borkowicz. Opowiedzia³ on o pomorskich i wielkopolskich „ojcach niepodleg³oœci”, m.in. Antonim Abrahamie, Stefanie £aszewskim i Wiktorze Pniewskim. Kolejnym punktem by³a wizyta w Miejskiej Bibliotece Publicznej, której dyrektor Krzysztof Korda przedstawi³ sytuacjê w Tczewie w latach 1918–1920. Zaprosi³ tak¿e wszystkich na wystawê przygotowan¹ przez bibliotekê pt. „Tczew 1920. Droga do Niepodleg³oœci”. Spacer zakoñczy³ siê pod murami tczewskiej fary, gdzie Jan Kulas przybli¿y³ zebranym zas³ugi pomorskich ksiê¿y w szerzeniu polskoœci i patriotyzmu.

XX Zjazd Delegatów Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego Na Wydziale Nauk Spo³ecznych Uniwersytetu Gdañskiego w sobotê 30 listopada odby³ siê XX Zjazd Delegatów ZKP. Na najwa¿niejsze od trzech lat spotkanie tej organizacji przyjecha³o ponad trzystu delegatów z oko³o szeœædziesiêciu oddzia³ów rozsianych na obszarze czterech województw. Tczewski oddzia³ Zrzeszenia reprezentowa³o trzech delegatów: Kazimierz Ickiewicz, Micha³ Kargul i Jan Kulas. W czasie obrad M. Kargul zosta³ wybrany przewodnicz¹cym zjazdowej Komisji Uchwa³ i Wniosków, a wraz z Janem Kulasem zostali wybrani do Rady Naczelnej. Oprócz nich w jej sk³adzie z Kociewia znaleŸli siê: Maria Paj¹kowska-Kensik z Bydgoszczy, Aleksander Swobodziñski ze Zblewa oraz Bogdan Wiœniewski z Pelplina. Nowym prezesem ca³ego Zrzeszenia zosta³ (po dwóch dekadach przerwy) Jan Wyrowiñski, za³o¿yciel i dzia³acz oddzia³u toruñskiego Zrzeszenia.

233


Fot. J. Cherek Fot. J. Cherek

Delegaci na zjazd z Tczewa. Od lewej Kazimierz Ickiewcz i Jan Kulas.

Delegaci na zjazd z oddziaÂłu zblewskiego.

234


Fot. J. Cherek Fot. J. Cherek

Delegaci na zjazd z oddzia³ów kociewskich z prof. Cezarym Obracht-Prondzyñskim.

Przedstawciele oddzia³u zblewskiego wœród ponad trzystu delegatów zjazdu w czasie obrad plenarnych.

235


Fot. J. Cherek Fot. J. Cherek

Nowy prezes Jan Wyrowiñski obdarowany zosta³ kociewskim szalikiem.

Trzeci delegat z Tczewa, Micha³ Kargul, pe³ni³ w czasie zjazdu funkcjê szefa Komisji Uchwa³ i Wniosków, która przygotowa³a uchwa³ê zjazdow¹.

236


Fot. J. Cherek

Zrzeszenie to organizacja ogólnopomorska. Od prawej: Tomasz Damaszk ze Zblewa, Jan Kulas z Tczewa, Jan Wyrowiñski z Torunia, Maria Paj¹kowska-Kensik ze Œwiecia, Kazimierz Ickiewicz z Tczewa i Brunon Cirocki z Borzestowa.

Spotkanie op³atkowe oddzia³u W Miko³ajki, 6 grudnia, przy okazji spotkania poœwiêconego przysz³oœci „Kociewskiego Magazynu Regionalnego”, zorganizowanego w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Tczewie, odby³o siê op³atkowe spotkanie w³adz oddzia³u. W jego trakcie prezes Tomasz Jagielski podsumowa³ mijaj¹cy rok oraz zaprezentowa³ plany na rok 2020, w tym liczne wydarzenia rocznicowe na jego pocz¹tku. Micha³ Kargul z Janem Kulasem zdali sprawozdanie ze Zjazdu Delegatów ZKP, zaœ Krzysztof Korda przedstawi³ plany samorz¹dowców na obchody stulecia powrotu Pomorza do Polski.

237


238


Biogramy autorów Jakub Borkowicz – urodzony w 1981 r., historyk, archiwista, prawnik i regionalista. Absolwent historii na Uniwersytecie Gdañskim, dzia³acz Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego (przez dwie kadencje wiceprezes Oddzia³u Kociewskiego ZKP w Tczewie, aktualnie przewodnicz¹cy Komisji Rewizyjnej). Jeden z redaktorów audycji „Spotkania z Kociewiem” w tczewskim Radiu Fabryka. W krêgu jego zainteresowañ znajduje siê historia XX w. oraz okresu nowo¿ytnego, zw³aszcza problematyka gospodarcza oraz s³u¿b mundurowych. Tomasz Damaszk – nauczyciel, dyrektor Zespo³u Szkó³ Publicznych w Bytoni. Dzia³acz spo³eczny i regionalista. Inicjator organizacji Walnych Plachandrów Kociewskich. Od 2013 r. prezes oddzia³u ZKP w Zblewie i cz³onek Zarz¹du G³ównego Zrzeszenia. Tomasz Jagielski – urodzony w 1972 r., absolwent historii na Uniwersytecie Gdañskim i studiów podyplomowych z politologii na UG. Jako nauczyciel pracuje w Zespole Szkó³ w Suchym Dêbie. Interesuje siê przesz³oœci¹ Kociewia i ¯u³aw. Autor kilku publikacji regionalnych. Od czerwca 2016 r. prezes oddzia³u ZKP w Tczewie. Interesuje siê równie¿ tematyk¹ kresów wschodnich, a opisy wypraw w te rejony œwiata zamieszcza w „Tekach Kociewskich”. Micha³ Kargul – absolwent historii i socjologii na Uniwersytecie Gdañskim. Cz³onek Oddzia³u Kociewskiego ZKP w Tczewie oraz Instytutu Kaszubskiego w Gdañsku. Jako nauczyciel historii pracuje w Szkole Podstawowej nr 11 w Tczewie. Jego zainteresowania koncentruj¹ siê wokó³ spraw gospodarczych okresu nowo¿ytnego oraz pomorskiego ruchu regionalnego. Jan Kulas – urodzony w 1957 r., absolwent historii na Uniwersytecie Gdañskim. W latach 80. pracowa³ jako nauczyciel w Zespole Szkó³ Kolejowych w Tczewie, póŸniej przez dekadê w ZRG NSZZ „Solidarnoœæ”. Jeden z liderów na ziemi tczewskiej podziemia solidarnoœciowego po 1981 r. i komitetów obywatelskich w 1989 r. Wspó³tworzy³ samorz¹d lokalny w Tczewie. Przez trzy kadencje pose³ na Sejm RP. Popularyzator historii i dzia³acz regionalny. Nale¿y do kilku organizacji, m.in. Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego (zasiada w Radzie Naczelnej) oraz Towarzystwa Mi³oœników Ziemi Tczewskiej. Inicjator, redaktor i wspó³autor ksi¹¿ek poœwiêconych historii najnowszej oraz osobom zas³u¿onym dla Tczewa i regionu.

239


Leszek Muszczyñski – urodzony w 1971 r., historyk, germanista oraz regionalista (cz³onek Oddzia³u Kociewskiego ZKP w Tczewie). Absolwent historii Uniwersytetu Gdañskiego, Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy oraz filologii germañskiej w KKNJO na Uniwersytecie Gdañskim i Uniwersytecie Miko³aja Kopernika w Toruniu. Nauczyciel w ZSE im. Janusza St. Pasierba w Tczewie. Autor artyku³ów w pismach regionalnych, bran¿owych (transport, szkolnictwo) i ogólnopolskich. Grzegorz Piotrowski – rocznik 1967. Bydgoszczanin od wielu lat ¿yj¹cy na Kociewiu. Z wykszta³cenia leœnik i polonista. Pracuje jako nauczyciel w Skórczu. Grzegorz Rogowski – 52 lata, absolwent Uniwersytetu Gdañskiego, kierunek historia. Od urodzenia mieszka w Nowem nad Wis³¹. Od wielu lat interesuje siê histori¹ regionu ze szczególnym uwzglêdnieniem procesów o czary. Wojciech Szramowski – historyk, regionalista i dzia³acz spo³eczny. Doktor historii, pracownik Uniwersytetu Miko³aj Kopernika w Toruniu. Jeden z liderów oddzia³u toruñskiego Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. Bogdan Wiœniewski – urodzony 1952 r. w Gdañsku. Absolwent Uniwersytetu Gdañskiego (filologia polska i etyka). Kaszuba, od 1974 r. zamieszka³y na Kociewiu. Cz³onek Zarz¹du Oddzia³u Kociewskiego ZKP w Pelplinie (w latach 2004–2010 i ponownie od 2016 r. jego prezes). Zwi¹zany z Liceum Ogólnokszta³c¹cym im. ks. Janusza St. Pasierba w Pelplinie (w ostatnich latach przed emerytur¹ jako dyrektor szko³y). Od 1996 r. przewodnicz¹cy komitetu organizacyjnego Pomorskiego Festiwalu Poetyckiego im. ks. Janusza St. Pasierba. Autor i wspó³autor kilku ksi¹¿ek. Interesuje siê teatrem, filozofi¹, poezj¹ (nie tylko ks. Janusza St. Pasierba) oraz edukacj¹ regionaln¹. Grzegorz Woliñski – magister historii (2009), publikowa³ m.in. w „Kociewskim Magazynie Regionalnym”, kwidzyñskich „Schodach Kawowych” czy „Zeszytach Chojnickich”. Przygotowuje pracê doktorsk¹ w Uniwersytecie Gdañskim z tematyki œredniowiecznego osadnictwa i spo³eczeñstwa w komturstwie tucholskim. Poza tym interesuje siê m.in. toponomastyk¹, I wojn¹ œwiatow¹ (prowadzi spisy poleg³ych z regionu Kociewia). W 2015 r. wyró¿niony Pierœcieniem Mechtyldy, nagrod¹ Kociewskiego Kantoru Edytorskiego.

240


Spis treœci OD REDAKCJI .......................................................................................................... 3 I. SPO£ECZEÑSTWO, KULTURA, JÊZYK Micha³ Kargul Kaszubszczyzna. Pedagogicznie o jêzyku i to¿samoœci – czyli o tym, ¿e nie jest ³atwo o naukowy obraz pomorskiej rzeczywistoœci ................................ 7 Jan Kulas W rocznicê œmierci wicemarsza³ek Olgi Krzy¿anowskiej (1929–2018), pierwszego pos³a ziemi tczewskiej ....................................................................... 29 Jan Kulas Pamiêci Stefana £aszewskiego (1862–1924) – adwokata, pos³a, wojewody pomorskiego i sêdziego ........................................................................................ 32 Leszek Muszczyñski Józef Grzybek – 50-lecie patronatu Szko³y Podstawowej w Kokoszkowych .......... 35 Grzegorz Woliñski Krowie Do³y .......................................................................................................... 38 II. Z KOCIEWSKO-POMORSKICH DZIEJÓW Jakub Borkowicz Przemyt na terenie powiatu tczewskiego w okresie miêdzywojennym ................ 47 Leszek Muszczyñski Machandel – ¿u³awski rarytas z Nowego Dworu Gdañskiego na kociewskich sto³ach .................................................................................................................. 80 Grzegorz Piotrowski Pomorze 1308–1309 (cz. II) .................................................................................. 89 Grzegorz Rogowski Procesy osób oskar¿onych o czarostwo w Nowem i okolicy w latach 1689–1747 (cz. II) ............................................................................................... 138 Bogdan Wiœniewski Pelpliñski Komitet Obywatelski 1989–1990 ........................................................ 171

241


III. Z ¯YCIA ZRZESZENIA Tomasz Jagielski, Leszek Muszczyñski Poœród œnie¿nych szczytów Swanetii ................................................................... 183 Tomasz Damaszk Dzia³alnoœæ Oddzia³u Kociewskiego ZKP w Zblewie w okresie od 7 paŸdziernika 2016 do 26 wrzeœnia 2019 r. .................................................. 193 Bogdan Wiœniewski Lata 2018-2019 w Oddziale Kociewskim Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego w Pelplinie .......................................................................................................... 199 Wojciech Szramowski Sprawozdanie toruñskiego oddzia³u ZKP za 2018 r. ............................................ 211 Tomasz Jagielski, Micha³ Kargul Kronika Oddzia³u Kociewskiego Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego w Tczewie – rok 2019 ......................................................................................... 215 Biogramy autorów .............................................................................................. 239

242


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.