Zachwyt w Dolinie Na skraju wsi
Pasje
Kwestia smaku Zwyczaje
Tysiące powodów by tam być! Zaczyna się od marzenia I Ty możesz zostać birdwatcherem! Ryba wpływa, ale karp szczególnie Koi znaczy sukces
Europejski Fundusz Rolny na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich
„Europejski Fundusz Rolny” na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich Europa inwestująca w obszary wiejskie.” Publikacja współfinansowana ze środków Unii Europejskiej w ramach działania 413 Wdrażanie lokalnych strategii rozwoju. Program Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013. Publikacja opracowana przez Stawy Milickie SA. Instytucja Zarządzająca Programem Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013 Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
W tajemniczym świecie krainy niezwykłości
P
odobno tajemniczość, niedostępność nas pociąga. Któż za młodu nie fascynował się światem bajkowych dziwów, krasnali, smoków i innych nieziemskich klimatów? Któż z nas z dreszczykiem niecierpliwości nie czekał na to, kiedy mama lub tata zacznie czytać bajki braci Grimm, czy Andersena? Tajemniczość ekscytuje, zaciekawia, inspiruje. I pewnie dlatego sprawia, że odkrywamy nowe miejsca, ludzi, smaki i emocje...
Natura ludzka nie zmienia się od setek lat. Może i dobrze? Z całą pewnością pozytywnym zjawiskiem jest, że dzikość Doliny Baryczy jest niezmienna. To, co człowiek stworzył w niej przez osiem wieków, może cieszyć i dzisiaj - w niespecjalnie zmienionej formie. Właśnie na tym zasadza się fenomen Doliny. To tutaj, w jedynym i niepowtarzalnym miejscu w Europie, człowiek funkcjonuje z dziką przyrodą na zasadach pełnego partnerstwa. To tutaj blisko trzy czwarte polskiego ptactwa wodnego może czuć się, jak w raju. W Dolinie Baryczy drzemie olbrzymia moc – moc niesamowitego piękna dzikiej przyrody. Stawy są ostoją nieoswojonej zwierzyny. Na każdym kroku, w okresie jesiennym, widoczna ona jest także w postaci wielkich gromad ptactwa. A w tej krainie niezwykłości - człowiek. Też wyjątkowy i niebanalny. Niezwykłość ludzi Doliny Baryczy polega na tym, że są po prostu zwykli i naturalni. Potrafią doceniać miejsce, w którym się znaleźli. Potrafią czerpać radość z tego, co zachwyca – spokoju, ciszy, dawnego smaku, świeżego powietrza i bycia tutaj. Potrafią zapewnić to także tym, których uwiodła Dolina Baryczy i którzy coraz częściej postanawiają spędzić tu swój wolny czas. Pokazujemy Wam dzisiaj nasze Tajemnice Doliny Baryczy, które z całą pewnością mogą być też Waszymi. Jeśli tylko będziecie tego chcieli. Zapraszamy! Emilia Szczęsna Wydawca Stawy Milickie SA
Tajemnice Doliny Baryczy
3
S PI S TR E Ś CI
Zachwyt w Dolinie
Pasje
Historia
Reportaż
7 Tysiące powodów by tam być! 15 Buntowniczki z powodami 18 Skazani na karpia i naturę
Sezon na rybę
32 Na stawach zaczynają się odłowy Rozmowy
34 To miejsce dla mnie!
Produkt regionalny
37 Dobre bo nasze!
Na skraju wsi
Co w trawie piszczy
44 Zaczyna się od marzenia 56 Flora Doliny Baryczy
Wywiad
59 Rowerem po Dolinie Baryczy
4
Tajemnice Doliny Baryczy
65 I ty możesz zostać birdwatcherem! Opowieści z wędką
76 Mój pierwszy sum, oczywiście milicki Zwyczaje
78 Koi znaczy sukces
Kwestia smaku
Przewodnik po Dolinie Baryczy
81 Ryba wpływa, ale karp szczególnie 92 94 97 98 100 101
Produkty i usługi z certyfikatem
7 cudów Doliny Baryczy
Gdzie nocować? Gdzie jeść? Co robić? Wyroby regionalne Szlaki Doliny Baryczy
02 Mieszkańcy 1 polecają
Jak odkrywać tajemniczą Dolinę Baryczy, by było to jedno z ulubionych miejsc Dolnoślązaków? Rafał Jurkowlaniec, marszałek województwa dolnośląskiego
D
olina Baryczy to kraina lasów i stawów rybnych, pochodzących nawet ze średniowiecza i wyglądających jak naturalne jeziora. Można ją odkrywać na wiele sposobów. Ja, ze względu na swoją pasję, stawiam na rower. Teren jest niezwykle rozległy ale i w tym przypadku poruszanie się po nim ułatwiają oznakowane szlaki. A może skuszą się Państwo na wyznaczenie swojego rowerowego szlaku wśród pól, łąk, stawów i lasów? Świetną przygodą i okazją do poznania Doliny jest spływ kajakowy Baryczą. Ze względu na powolny nurt rzeki, nawet mniej wprawni amatorzy tej odmiany aktywnego wypoczynku, mogą bez obaw z niej skorzystać. Amatorzy turystyki konnej także znajdą tu coś dla siebie. Na terenie Doliny Baryczy działają ośrodki jeździeckie, które umożliwiają poznawanie zakątków tej części regionu w siodle.
Dolina Baryczy wraz ze Stawami Milickimi zmienia się m.in. dzięki dokapitalizowaniu spółki „Stawy Milickie S.A.” przez samorząd województwa kwotą ponad 18 mln zł i dzięki pozyskaniu przez tą spółkę 29 mln zł dofinansowania w ramach Programu Operacyjnego Ryby. Już dziś można skorzystać z bogatej oferty agroturystycznej tego obszaru, odwiedzić skansen rybacki w Rudzie Sułowskiej, wybrać się na rodzinne wędkowanie i wypocząć w otoczeniu przyrody. To jednak nie koniec atrakcji. Trwają właśnie prace koncepcyjno-projektowe dotyczące budowy Regionalnego Centrum Edukacji Ekologicznej „NATURUM Stawy Milickie”. Chcemy, aby to miejsce było multimedialną, interaktywną przestrzenią pokazującą w pigułce całe bogactwo przyrodnicze Doliny Baryczy. Wierzymy, że kiedy Centrum powstanie będzie obowiązkowym punktem na turystycznej mapie regionu, gdzie całe rodziny, wycieczki szkolne i goście z zagranicy zachwycą się walorami Doliny i jeszcze nie raz tu powrócą - do czego gorąco Państwa zachęcam.
Należy pamiętać, że Dolina Baryczy to jedna z najcenniejszych ostoi ptaków w naszym kraju. Wiele rzadkich gatunków zakłada tu gniazda. Ptasi raj przyciąga ornitologów, bogactwo świata roślin i zwierząt czyni krainę atrakcyjnym celem wyprawy każdego turysty-przyrodnika. Rosnąca popularność Doliny Baryczy jest wielką szansą na rozwój regionu, ale ruch turystyczny powinien odbywać się mądrze i z poszanowaniem bogactwa przyrodniczego.
Tajemnice Doliny Baryczy
5
W
Foto P. Śnigucki
imieniu mieszkańców tajemniczej Doliny Baryczy zapraszamy z całego serca Dolnoślązaków i wszystkich Rodaków z innych
stron Polski, a także miłośników smaku karpia milickiego i tych, którzy jeszcze nie cieszyli się urokami naszego regionu do nas. O każdej porze roku, bo niezwykle i wyjątkowo jest u nas wiosną, latem, jesienią i zimą. Czekamy na Was niecierpliwie i jesteśmy pewni, że będziecie tą wizytą poruszeni i usatysfakcjonowani. Wydawca i autorzy „Tajemnic Doliny Baryczy”
Tajemnice Dolina Baryczy Regionalne wydawnictwo promocyjne Wydawca publikacji: Stawy Milickie SA, Ruda Sułowska 20, 56-300 Milicz, t: 71 384 71 10 / www.stawymilickie.pl Koordynator projektu: Emilia Szczęsna, Stawy Milickie SA Autorzy tekstów: Aneta Augustyn, Izabela Jankowska, Joanna Lamparska, Marta Żywicka, Marek Wiśniewski, Damian Żuber Zdjęcia: Edyta Andrzejewska, Agata Benke - Buchaniewicz, Emilia Staniek, Mateusz Piesiak, Idalia Skalska, Kazimierz Laskowicz, Piotr Śnigucki, Jacek Zygmunt, Wojciech Lewandowski, Damian Żuber, Grzegorz Wirchniański Fotografia z okładki - Paweł Kucharski Projekt graficzny, redakcja techniczna: Jacek Zygmunt cvcvcvcvcv Druk: Drukarnia Image, Bratoszów / Nakład: bezpłatne 1500 egz. / Kolportaż własny.
{ Zachwyt w Dolinie }
Tysiące powodów,
by tam być!
B
lisko osiem tysięcy hektarów stawów, w których od ośmiu wieków hoduje się najsmaczniejsze karpie milickie, gdzie żyje dwie trzecie populacji całego polskiego ptactwa wodnego. Wszystko w zasięgu ręki. W godzinę jazdy samochodem od wrocławskiego i poznańskiego Rynku. To tajemnicza i niepowtarzalna Dolina Baryczy, a w niej niezwykłe stawy milickie.
Stawy Milickie to największy kompleks stawów
hodowlanych w Europie, a także największy w kraju rezerwat chroniący ptaki (5324, 31 ha). Obszar ten, jako jedyny w Polsce należy do Living Lakes (żyjące jeziora), czyli międzynarodowej sieci jezior i innych zbiorników wodnych, które charakteryzują się wyjątkowymi walorami przyrodniczymi. Do Living Lakes obok stawów milickich zaliczają się między innymi Bajkał, Morze Martwe, Balaton, Titicaca, Jezioro Wiktorii. Park Krajobrazowy „Dolina Baryczy” jest największym tego typu obszarem w Polsce (87 040 ha).
8
Tajemnice Doliny Baryczy
P
olskim Kopciuszkiem określił je kilka lat temu pewien podróżnik z Lubina. I miał sporo racji. Niczym bohaterka bajki Charles’a Perrault’a, stawy nie są nachalne ze swoją urodą i atrakcjami. A przecież mają olbrzymi potencjał. Jedyne i niepowtarzalne miejsce w Europie, w którym człowiek funkcjonuje z dziką przyrodą na zasadach pełnego partnerstwa. To tutaj świat ptactwa wodnego może czuć się, jak w raju. Drzemie w nich olbrzymia moc – moc niesamowitego piękna dzikiej przyrody. Stawy są ostoją nieoswojonej zwierzyny. Stawową codziennością, nie tylko czasu przelotów, są wielkie gromady ptactwa: gęgawy, krakwy, zauszniki, perkozy rdzawoszyje, błotniaki stawowe, rybitwy rzeczne, bąki, zielonki, podgorzałki. Do tego jeszcze łabędzie, kormorany, czaple białe i siwe, łyski, śmieszki, żurawie i bieliki. Lista
Dzika przyroda i ów karp stanowią
nierozerwalną całość. Doceni to ten, który powoli i bez zbędnego pośpiechu będzie przemierzał kolejne „oczka wodne”, pokryte gęstymi stadami dzikich kaczek i kormoranów, wsłuchując się w rytm natury odgrywany przez Dolinę Baryczy. I to jest autentyczny fenomen tajemniczej Doliny. Dlatego warto jak najbliżej poznać polskiego Kopciuszka.
tutejszych ptaków może sięgać nawet 270 gatunków. Znaczna część z nich (ok. 160) tu gniazduje, a reszta jest jedynie przelotem. Wg ornitologów tutejszy świat wodnych ptaków to ponad 2/3 naszej krajowej populacji. W okresie migracji stawy milickie gromadzą nawet ponad 60 tysięcy ptaków. Dlatego ten obszar jest idealnym miejscem do obserwacji ptaków, zarówno dla hobbystów, jak i początkujących turystów. A obok tego karp milicki, najsilniej kojarzony ze stawami. Wpisano go na listę tradycyjnych produktów regionalnych został również włączony do Europejskiej Sieci Regionalnego Dziedzictwa Kulinarnego. Ryby tu hodowane od lat słyną z doskonałego smaku. A swoją wysoką jakość zawdzięczają tradycyjnej hodowli, prowadzonej na terenie chronionym przyrodniczo oraz karmieniu zbożem.
Jedyne i niepowtarzalne miejsce
w Europie, w którym człowiek funkcjonuje z dziką przyrodą na zasadach pełnego partnerstwa. To tutaj świat ptactwa wodnego może czuć się, jak w raju. Drzemie w nich olbrzymia moc – moc niesamowitego piękna dzikiej przyrody.
10
Tajemnice Doliny Baryczy
Dzika przyroda i ów karp stanowią nierozerwalną całość. Doceni to ten, który powoli i bez zbędnego pośpiechu będzie przemierzał kolejne „oczka wodne”, pokryte gęstymi stadami dzikich kaczek i kormoranów, wsłuchując się w rytm natury. Ze względu na zmiany i zniszczenia, jakie niesie ewolucja społeczna i gospodarcza nie podlega dyskusji, że dziedzictwo kulturowe i przyrodnicze jest coraz bardziej zagrożone. Szczególna opieka należy się takim miejscom, jak stawy milickie, by je chronić przed utratą wyjątkowej uniwersalnej wartości • 14
Pierwsi byli cystersi
R
ozwój osadnictwa, związane z nim zapotrzebowanie na ryby oraz wyjątkowo dogodne warunki naturalne sprawiły, że w dolinie Baryczy stawy rybne zakładano już w X i XI wieku.
Wykorzystywano do tego celu liczne rozlewiska i starorzecza Baryczy, która płynęła wtedy wieloma korytami, meandrując wśród podmokłych łąk. Początki zorganizowanej gospodarki stawowej na tych terenach sięgają czasów nadania ich kapitule biskupiej wrocławskiej tj. przed 1115 rokiem. Przybywający wówczas do Polski cystersi z różnych stron Europy byli pionierami postępu – także w zakresie budowy stawów i hodowli karpia. Przypuszcza się, że w okolicach miejscowości Radziądz i Młodzianków już w XIII w. istniało największe w Europie skupisko stawów rybnych i szacuje się ich powierzchnię na około 2000 hektarów. Starano się przy tym, aby w miarę możności najlepiej wykorzystać warunki naturalne regionu. W początkowym okresie założenia gospodarki stawowej tylko tam mogły być realizowane, gdyż sprzyjały temu uwarunkowania naturalne, a więc występowały moczary. Do pewnego stopnia naturalne brzegi niecek wzmacniano groblami i jednocześnie starannie dbano o zapewnienie dopływu i odpływu wody. Wykorzystywano także miejsca wydobycia rudy darniowej, w którą bogata była Dolina Baryczy. Ruda była kiedyś eksploatowana na tych terenach i w specjalnych dymarkach wytapiano z niej żelazo. W dawnych czasach te tereny były dość biedne i mieszkańcy chętnie wykorzystywali tanie, dostępne surowce do budowy domów i zabudowań gospodarczych. Stąd też wiele elementów w różnych zabudowaniach wykonanych jest z rudy darniowej (rudawca), kamieni polnych czy gliny i trzciny. Wydobycie rudy zdewastowało kiedyś ten rejon, jednak zagłębienia pozostałe po ich wydobyciu zostały zamienione w stawy, co z kolei przyczyniło się do obecnego bogactwa Doliny Baryczy.
mawi /
Opr. na podstawie Historia gospodarki stawowej w Dolinie Baryczy Richard Nitschke tłumaczył: Cezary Tajer (tekst publikowany w 1938 roku na łamach Schlesische Geschichtsblätter. Nr. 3. Breslau)
12
Tajemnice Doliny Baryczy
Foto G. Wirchniański
Dolina Baryczy powoli przestaje być
„Kopciuszkiem” turystycznym Dolnego Śląska. Popularność i promowanie go spowodowały większe zainteresowanie turystów. Dzięki względnej bliskości dużych aglomeracji miejskich, takich jak Wrocław, Poznań, czy Warszawa Dolina zaczyna mieć charakter regionu stworzonego do turystyki weekendowej. Budowane są nowe bary i restauracje, komercyjne łowiska ryb, a dotychczasowe gospodarstwa rolne zaczynają specjalizować się w agroturystyce. Coraz więcej ludzi widać na nowo wytyczonych ścieżkach rowerowych, szlakach do jazdy konnej, wieżach do obserwowania ptaków, ścieżkach edukacyjnych itp. Docenia to lokalna społeczność, widząc w tym szansę dla regionu i siebie. Tajemnice Doliny Baryczy
13
i umożliwić ich zachowanie w możliwie niezmienionej postaci dla przyszłych pokoleń. Tworzone przez wieki - i istniejące nierozerwalnie z otaczającą je naturą - stanowią dzisiaj niezwykle rzadki przykład współistnienia planowej gospodarki człowieka i niezmąconego niczym ptasiego królestwa. Dolina Baryczy włączona jest do międzynarodowych systemów obszarów chronionych, takich jak konwencja RAMSAR chroniąca unikatowe tereny wodno-błotne oraz europejska sieć Natura 2000, której celem jest zachowanie dziedzictwa przyrodniczego na obszarze Wspólnoty. Stawy milickie ze swym autentyzmem są elementem wielowiekowej historii rybołówstwa lądowego. Od ośmiu wieków nie zmienił się proces tworzenia stawów i całej infrastruktury wokół nich. Podobnie wygląda hodowla karpia i jego odłowy. Na tym właśnie opiera się tradycja rybołówstwa, kultura kulinarna, obyczajowość, a także niepowtarzalność mieszkańców doliny. I to jest prawdziwy fenomen niezwykłych stawów milickich i tajemniczej Doliny Baryczy. Doliny, która oplata rozlewiska rzeki na pograniczu dolnośląsko – wielkopolskim, pełnej uroczych miejsc czekających na swoich odkrywców. Dlatego warto jak najbliżej poznać polskiego Kopciuszka. Marek Wiśniewski /
Fotografie Emilia Staniek / Jacek Zygmunt
{ Historia }
Sophie von Hatzfeld-Trachenberg
Buntowniczki B
z powodami
yły odważne, nieco szalone i stworzone do łatwego życia. Ale wybrały inaczej. Nie dbały o konwenanse i same decydowały o swoim szczęściu. Trzeba przyznać, że damy z Doliny Baryczy miały nie tylko żelazne charaktery, ale i zadziwiająco podobne losy.
Z
acznijmy od Katarzyny Sapiehy. Córka hetmana wielkiego koronnego urodziła się w 1718 roku w Koźminie. Od najmłodszych lat uważano ją za osobę o nieokiełznanym temperamencie. Miała zaledwie czternaście lat, gdy ojciec poznał ją na Litwie z przyszłym mężem, jej kuzynem i starostą gulbińskim, Michałem Antonim Sapiehą. Dwudziestojednoletni oblubieniec był kuzynem Katarzyny i dość szybko został Łowczym Wielkiego Księstwa Litewskiego. Katarzyna, choć do śmierci korzystała z tego tytułu, po dziesięciu latach małżeństwa wystąpiła o jego unieważnienie z powodu braku dyspensy na zawarcie ślubu pomiędzy kuzynostwem. Łaskawym okiem spojrzała natomiast na młodszego od siebie Alberta Pawła Żywnego, pochodzącego z Pragi kamerdynera. Mimo że Sapiehowie nie zaakceptowali jej wyboru, Katarzyna powzięła cichy ślub z ukochanym, zamieszkała z nim w Cieszkowie i…na dwadzieścia lat odsunęła się od życia publicznego. Jej życie przypominało teraz sielankę, którą przerwała śmierć córki z pierwszego małżeństwa (szeptano, że tak naprawdę nikt w rzeczywistości nie wiedział, kto był ojcem dziewczynki, bo temperament Sapieżyny znany był szeroko). Po tym ciosie Sapieżyna wdziała tercjarski habit, erotyczne ekscesy zastąpiła modlitwą, działalnością misyjną i opieką nad włościanami. Ale do czasu… Taka kobieta nie mogła długo usiedzieć w spokoju. Przypomniała o sobie światu w 1768 roku. Wsparła wtedy Konfederację Barską i dzięki niej do zbrojnego powstania przyłączyła się Wielkopolska. Katarzyna korespondowała, między innymi, z biskupem
Cieszków 16
Tajemnice Doliny Baryczy
Adamem Krasińskim, który zabiegał o wsparcie dla związkowców na europejskich dworach, oraz z Antonim Lubomirskim. Brała również udział w przygotowaniu zjazdu konfederatów w Poznaniu w 1769 roku. Zmarła w wieku 61 lat. Nie widząc szans na pochowanie w rodzinnym grobowcu, wcześniej zastrzegła, aby jej ciało zostało złożone w ufundowanym przez nią cieszkowskim kościele. Już wkrótce po jej śmierci w okolicy zaczęły pojawiać się opowieści o Białej Damie, krążącej wokół pałacu. Mieszkańcy tutejszych wiosek szeptali, że księżna pilnuje skarbu. Ponoć zakopała go w obawie przed pruskimi wojskami, które szły tędy na Polskę w 1772 roku. Dodatkową sensacją było to, że ciało Sapieżyny pozostało w bardzo dobrym stanie, być może z powodu naturalnej mumifikacji. Do dziś, kiedy zejdzie się do krypty i uniesie wieko trumny, bez trudu można rozpoznać szczegóły habitu, w którym została złożona zmarła. Jej ciało od kilkudziesięciu lat wygląda już znacznie gorzej, po prostu zbyt wielu gapiów chciało obejrzeć słynną grzesznicę z Cieszkowa. Trumna otwierana była zbyt często….
Czerwona Zofia W 1805 roku, dwadzieścia sześć lat po śmierci Katarzyny, na świat przyszła kolejna niezwykła dama: Sophie von Hatzfeldt-Trachenberg. Dorastała w pałacu w Żmigrodzie i podobnie, jak Sapieżyna wyszła za mąż za starszego od siebie kuzyna Edmunda von Hatzfeldta. Ona miała siedemnaście lat, on dwadzieścia cztery. Hrabia nie należał do mężczyzn zbyt subtelnych: oziębły i brutalny, nie był wymarzoną połówką dla Zofii. Również pierwsza ciąża przyniosła wielki smutek, pospiesznie ochrzczona dziewczynka zmarła po pięciu minutach, zaś sama matka walczyła przez osiemnaście dni o życie. Choć później ze związku z Edmundem urodziło się troje dzieci, mąż wydawał majątek na kochankę, upokarzając żonę na każdym kroku. Z czasem pozbawił Sophie środków do życia, usiłując także jej siłą odebrać dzieci. Hrabina nie zamierzała się jednak poddawać i zażądała separacji. Miała czterdzieści lat, kiedy poznała w Dusseldorfie młodszego od niej o 20 lat Ferdynanda Lassalla. Lassalle pochodził z Wrocławia i był synem bogatego żydowskiego handlarza jedwabiem. Studiował na Uniwersytecie Wrocławskiem, a później w Berlinie. Jak sam o sobie mówił, już w 1843 roku był socjalistą. W przyszłości miał założyć Powszechny Niemiecki Związek Robotników. Kiedy mąż Sophie złożył pozew
rozwodowy, w którym oskarżył żonę o włóczenie się po świecie z awanturnikami różnego autoramentu oraz notoryczne cudzołóstwo, Lassalle postanowił stanąć w obronie ciemnowłosej piękności. Sprawa Hatzfeldów stała się publiczną własnością, wkrótce doszło do burzliwego i obfitującego w skandale procesu rozwodowego. Przypatrywali mu się Wolff, Marks i Engels podziwiający upór hrabiny, zaś jej prywatna sprawa stała się symbolem walki klasowej. Świat patrzył na Sophie z podwójną zgrozą, nie dość, że się rozwodziła, to związała się teraz z buntownikiem i socjalistą, do tego Żydem. Ale ona, ciągle urodziwa i intrygująca, nic nie robiła sobie z opinii innych. Trzeba przyznać, Lassalle toczył walkę o dobre imię hrabiny z niezwykłą determinacją. Poprowadził trzydzieści pięć spraw sądowych w jej sprawie i w końcu, w 1854 roku, uzyskał dla niej wolność. Od tej pory stali się nierozłączni. On, nazywany go Mesjaszem XIX wieku, dążył do skupienia robotników w partię i wprowadzenia jej do parlamentu. Zofia wspierała go w niemal każdej formie. Odrzuciła swoje pochodzenie, stając się już później matką chrzestną ruchu robotniczego. W 1868 roku stanęła na czele frakcji Lassalla po podziale założonego przez niego Powszechnego Niemieckiego Związku Robotniczego. Zofia przeżyła Lassala. Chciała go pochować w Berlinie, ale nie zgodziła się na to jego matka, która zarekwirowała trumnę z pociągu. Ona też postanowiła, że zmarły zostanie pochowany we Wrocławiu, na cmentarzu Żydowskim. Podobno na pogrzebie Sophie powiedziała do matki przyjaciela tylko jedno zdanie: „…jest pani gęsią, która urodziła orła”.
Szalona Maria Teraz wchodzimy w XX wiek. Trzecia z naszych bohaterek również nie wybierała partnerów zbyt szczęśliwie. Maria Maltzan urodziła się w 1909 roku i dzieciństwo spędziła w rodzinnym pałacu w Miliczu. Charakter pokazała dość szybko. Zamiast przyzwoicie wyjść za mąż, postanowiła studiować ichtiologię. W czasie studiów we Wrocławiu przeżyła ognisty romans z pewnym rozwodnikiem, ale jej rodzina szybko ukróciła tę znajomość. Maria wyszła więc na krótko za mąż za… artystę kabaretowego. W czasie przyjęcia weselnego, nieco oszołomiona lejącymi się trunkami, strzeliła między oczy wiszącemu na ścianie Hitlerowi. Nigdy nie wstąpiła do NSDAP, a podczas kolejnych studiów, tym razem weterynaryjnych, zaprzyjaźniła się z Han-
Maria Maltzan
sem Hirschelem, żydowskim pisarzem. Wkrótce zaangażowała się w działania ruchu oporu i ratowanie Żydów. Współpracowała z protestancką gminą szwedzką w Berlinie, wiele osób przerzucano bowiem do Szwecji. Uratowała około 60 osób, często wywożąc je osobiście i organizując im fałszywe papiery. W 1942 roku Maria ukryła Hirschela w swoim mieszkaniu, w specjalnym schowku we wnętrzu kanapy w salonie. Jak na ironię, Hans zmuszony do siedzenia w domu, cały swój czas poświęcał albo pisaniu, albo… Marii. Dwoje ludzi w niebezpiecznej sytuacji, zamkniętych na lata w jednym mieszkaniu… Co prawda nie musiało, ale skończyło się to romansem. I ciążą. Ale ich dziecko nie przeżyło. Wkrótce potem Maria zaadoptowała dwie dziewczynki z obozu dla dzieci. Po wojnie wyszła za Hansa za mąż. Miłość, która kwitła w zamkniętych czterech ścianach, nie przetrwała próby czasu. Dwa lata później się rozwiedli. Wrócili do siebie po latach. W 1972 roku ta dwójka starszych już ludzi ponownie wzięła ślub. Ta cała historia robi wrażenie, prawda? Ale to dopiero połowa życia hrabianki z Milicza. Wojenne dramaty odbiły się na jej zdrowiu. Uzależniła się od leków i jakiś czas spędziła w szpitalu dla obłąkanych, gdzie – jak później wspominała – dzień w dzień musiała szorować podłogi. Potem mieszkała w berlińskich slumsach. Zmarła w 1997 roku, w wieku 90 lat. Trzy wieki, trzy kobiety. Każda inna, a jednak ich, jakże podobne, losy, splotły się w Dolinie Baryczy. W takich pięknych miejscach rodzą się po prostu piękne charaktery. Joanna Lamparska / Bibliografia: 1. Dolina Baryczy: legendy, zabytki, kultura, pod red. Ireneusza Kowalskiego. Gottwald, Milicz 2002 2. Orr Lyndon: Famous affinities of history. Ferdinand Lassalle and Helene von Donniges 1st World Library 2005
Tajemnice Doliny Baryczy
17
{ Fotoreportaż }
Skazani
na karpia
i naturę
O
d wieków to on, karp wyznaczał rytm tej doliny. Na początku budowano stawy, zalewano je wodą i zarybiano narybkiem. Później hodowano i na końcu odławiano. I tak niemal osiemset lat, do dzisiaj. Bez specjalnych zmian. Woda prawie ta sama i ryby także. Tylko ludzie trochę inni. Dzisiejsi pojawili się tutaj z nieodległej Wielkopolski w połowie ubiegłego wieku. Dawni rolnicy z dziada pradziada z umiłowaniem ziemi wpisanym w charakter. Potrafili pługi zastąpić sieciami, a hodowlę bydła – hodowlą ryb.
M
amy bardzo wiele z rolników – uśmiecha się lekko Jan Szymczak, którego spotkałem w Rudzie Sułowskiej. – Umiłowanie przyrody i pracę na świeżym powietrzu. Nienormowany czas pracy i jeśli coś zawalimy to, odczuwamy to natychmiast, np. w postaci mniejszej ilości ryb w naszych sieciach. No i oddanie swojej pracy, poza którą nie widzi się świata. To on jest najważniejszy na sześciu tysiącach hektarów milickich stawów. Bez doświadczenia, ogromu wiedzy, pasji, niegasnącego optymizmu i rzetelności Wielkopolanina nie byłby Jan Szymczak w spółce Stawy Milickie, tym, kim jest. Autorytetem, fachowcem, z którym trzeba i warto się liczyć, a ostatnio dyrektorem do spraw produkcji w Stawach Milickich S.A. Pracował na to dziesiątki lat, choć nie ma w nim za grosz wyniosłości i pewności siebie. Niewysoki, lekko siwiejący z pooraną bruzdami twarzą, zazwyczaj uśmiechniętą i przyjazną. – Bardzo lubię ludzi i to, co robię – przyznaje skromnie. – Nie wiem, skąd to jest we mnie, ale szczególnie zależy mi na dobrej adaptacji w naszej spółce nowych, młodych pracowników. Nasz region jest specyficznym rynkiem pracy, dlatego pewnie cieszy mnie każdy, który chce u nas uczyć się rybactwa.
Z ojca na syna
To on jest najważniejszy na sześciu
tysiącach hektarów milickich stawów. Pracował na to dziesiątki lat, choć nie ma w nim za grosz wyniosłości i pewności siebie. Niewysoki, lekko siwiejący z pooraną bruzdami twarzą, zazwyczaj uśmiechniętą i przyjazną.
Pan Jan to drugie pokolenie w rybackiej rodzinie Szymczaków. Pionierem hodowli karpia był Antoni. Ojciec Jana i Henryka, jego brata, także związanego z milickim rybactwem. Wiedzę na temat ryb słodkowodnych zdobył przez pięć lat robót przymusowych w Niemczech. Po zakończeniu wojny nie wrócił do Nowej Wsi pod Krotoszyn, skąd się wywodził a osiadł tutaj. Dokładnie w roku 1947 związał się milickim przedsiębiorstwem rybackim. Rozpoczął pracę w zakładzie Radziądz, obiekt Zielony Dąb. Po dziesięciu latach przeniósł się do zakładu Stawno. Był w nim mistrzem, rybakiem, brygadzistą aż do emerytury. Mały Janek, jak gąbka chłonął ogromną rybacką wiedzę ojca. Efekt nie mógł być inny. Kiedy przyszedł czas wyboru szkoły, zdecydował się na naukę w szkole rybackiej w Sierakowie. Po ukończeniu, z tytułem technika zaczął pracę w Potaszni, jednym z zakładów milickiego inspektoratu rybackiego. Rybaczył tam do początku nowego wieku. Na ostatnie dziesięć lat wrócił do Stawna, największego zakładu rybackiego w kraju, skąd wyszedł w świat i którym przez ten czas Foto archiwum Stawy Milickie SA Tajemnice Doliny Baryczy
19
Od 23 lat codziennie
dojeżdża do Rudy z niezbyt odległej Grabówki. Kocha swoja pracę, a najbardziej to, że jest ona na świeżym powietrzu. Na dodatek wśród sympatycznych ludzi.
kierował. W tym roku mianowano go dyrektorem do spraw produkcji w Stawach Milickich S.A. - Ja, potomek wielkopolskich rolników, związałem się z perełką przyrodniczą w Miliczu, jak nazywam to miejsce, na całe życie – deklaruje Szymczak. – Jest tu nas spora grupa takich rybaków wielopokoleniowych. Kocham przyrodę od dzieciństwa i stała się ona moim warsztatem pracy. Dzięki temu czuję się wciąż młodo i nie mam problemów ze zdrowiem. Wstaję bardzo wcześnie rano. Muszę zobaczyć, co dzieje się na moich stawach. Tylko wczesnym świtem i o zmierzchu można sprawdzić, jak żeruje i zachowuje się ryba w swoim naturalnym środowisku. Dlatego nie pracuję ośmiu godzin, tylko tyle ile trzeba. Śmieje się, że uprawiam swój prywatny zawód. Żyje nim też jego żona. Czasami, gdy pan Jan wyłamie się z codziennego rytmu dom – stawy – dom – stawy – dom, pyta z niepokojem - Czy coś, aby się nie stało? Ta miłość do rybactwa i natury może wydawać się nienaturalna. Ale, gdy żyje się w Dolinie Baryczy nie można inaczej. - Kocham jeść ryby, i karpie także, ale oddam za niego dobrego śledzia – mówi z rozbawieniem w głosie. – Nic na to nie poradzę. Jest mi tu tak dobrze, że byle doczekać do emerytury i żyć wśród stawów długo, dalej. Lubię swoją pracę i mając świadomość, w jakich okolicznościach przyrody wykonuję swój zawód sprawia mi to tym bardziej ogromną satysfakcję.
20
Tajemnice Doliny Baryczy
Mimo że w milickim rybactwie podstawowe reguły hodowli są niezmienne od wieków, to można, zdaniem pana Jana, znajdować satysfakcję w unowocześnianiu ich. I w tym przejawia się jego pasja do zawodu. Chciałby nią zarazić wszystkich związanych ze spółką od młodszych rybaków do samego prezesa. Bo robienie tego, co się lubi, w kontakcie z przyrodą, w dobrych relacjach międzyludzkich to podstawa. Wrażliwość na ludzi, szczególnie młodych i ich problemy, to cały Jan Szymczak. Skromny, pogodny i mający niepodważalny autorytet.
Pani Jadzia od karpi Szymczak nie jest w Rudzie Sułowskiej osamotniony w swym karpiowym zachwycie. Pani Jadzia Tarnowska ze spółkowego łowiska komercyjnego przysięga, że ryby mogłaby jeść codziennie. Pod każdą postacią. Lubi robić z nich różne smakołyki i je jeść. A mistrzynią jest wyjątkową. Próbowałem jej pasztetu, zwanego także przez niektórych karpiem faszerowanym i jestem pełen podziwu. Słodkowodne delicje w pełnej krasie. Skoro jest stąd, to pewnie wszystko wyjaśnia. Od 23 lat codziennie dojeżdża do Rudy z niezbyt odległej Grabówki. Kocha swoją pracę, a najbardziej to, że jest ona na świeżym powietrzu. Na dodatek wśród sympatycznych ludzi.
Foto archiwum Stawy Milickie SA
- Czasami nie mogę doczekać się soboty i niedzieli – przyznaje z uśmiechem. – Najczęściej wtedy przyjeżdżają do nas starzy bywalcy. Pamiętam, jak dwadzieścia lat temu przywozili swoich małych synów i uczyli ich łowić karpie. Dzisiaj stają przede mną dwumetrowe dryblasy i pytają, czy ich pamiętam. A obok ich maluchy. Kolejne pokolenie miłośników rudzkiego łowiska. To olbrzymia radość i poczucie tego, że robi się coś przyjemnego. Reszta jej rodzeństwa rozjechała się po okolicy. Część jest we Wrocławiu, część w Trzebnicy. Ona jednak nie wyobraża sobie życia, gdzie indziej. Gdyby jeszcze trochę więcej zarabiać, to byłaby pełnia szczęścia. Opowiada, że miłośnikiem ryb był też jej tata, leśniczy. Można było go obudzić w środku nocy i z ochotą brałby się za sprawianie i smażenie karpia. Pewnie dla niektórych ludzi może być to dziwne. Szczególnie tych, którzy uważają, że nie można lubić tego, co się robi. Ale tutaj jest inaczej.
Foto archiwum Stawy Milickie SA
22
Tajemnice Doliny Baryczy
Foto archiwum Stawy Milickie SA
A kiedy przyszło nowe… Zmiany w krajobrazie stawów milickich miały wiele odsłon. Początkowo zabrano się za pogłębianie płytkich stawów, usuwano szuwary, likwidowano turzycowiska i zarośla olchowe, a z nadmiaru urobku tworzono wyspy. W tym okresie wykonano wiele kilometrów remontów grobli stawowych, rowów doprowadzających i odprowadzających wodę ze stawów, a także rowy opaskowe. Prace te przyczyniły się również do uregulowania stosunków wodnych na terenach przyległych do stawów. W 1945 roku stawy w części dolnośląskiej przeszły pod zarząd Państwowych Nieruchomości Ziemskich i Dyrekcji Lasów Państwowych. W roku 1952 utworzono „Zespół Rybacki Milicz”, który w 1958 roku przekształcono w Rejonowy Inspektorat Rybactwa – rozpoczęto intensyfikację produkcji ryb i ich eksport. W 1977 roku powstał Dolnośląski Kombinat Rybacki – Milicz, który w postaci pięciu odrębnych zakładów rybackich do połowy lat dziewięćdziesiątych funkcjonował przy wojewodzie wrocławskim. Był to czas prawdziwej pro-
24
Tajemnice Doliny Baryczy
sperity, choć różnie można oceniać ówczesne ekonomiczne sukcesy. Z całą pewnością produkowano wtedy około 4 tys. ton karpia, który w sporej ilości eksportowano do Niemiec. Milicz zaopatrywał cały kraj w rybę. W kombinacie pracowało około 700 osób. Firma była niemal samowystarczalna. Prócz części produkcyjnej, w jego strukturze organizacyjnej działał samodzielny zakład budowlano - remontowy, transportowy, a także własna wytwórnia granulowanych pasz karpiowych o sporej wydajności.
Był to czas prawdziwej prosperity,
choć różnie można oceniać ówczesne ekonomiczne sukcesy. Z całą pewnością produkowano wtedy około 4 tys. ton karpia, który w sporej ilości eksportowano do Niemiec. Milicz zaopatrywał cały kraj w rybę. W kombinacie pracowało około 700 osób.
Foto archiwum Stawy Milickie SA
Tajemnice Doliny Baryczy
25
Innowacyjna wierność tradycji
W
sierpniu 2009 roku zawarte zostało trójstronne porozumienie pomiędzy Agencją Nieruchomości Rolnych, województwem dolnośląskim oraz wojewodą dolnośląskim w sprawie utworzenia spółki akcyjnej Stawy Milickie na bazie likwidowanego Państwowego Zakładu Budżetowego Stawy Milickie. Ponad rok później województwo dolnośląskie zawiązało spółkę akcyjną Stawy Milickie z siedzibą w Rudzie Sułowskiej. Dokładnie w październiku roku następnego Minister Skarbu Państwa podpisał decyzję o nieodpłatnym przekazaniu pakietu akcji o łącznej wartości 135,8 mln zł województwu dolnośląskiemu. Dzięki tej decyzji województwo stało się 100% akcjonariuszem spółki. - Chcemy rozpocząć nową odsłonę w historii nie tylko spółki, ale i Doliny Baryczy – mówi Paweł Kowalski, dyrektor zarządzający Stawy Milickie S.A. – Zachowując tradycyjne wartości wiążące się z funkcjonowaniem w naturze i rybacki charakter chcielibyśmy zmienić sposób nie tylko postrzegania nas, ale i funkcjonowania. Staramy się zwiększyć nasze możliwości hodowlane ryb do 2000 ton poprzez rekultywację stawów i zakup nowoczesnego sprzętu i jednocześnie planujemy pełniejsze pokazanie naszego drugiego dobra – dzikiej i niezwykłej przyrody. Wprowadzając zmiany nie zapominamy o ludziach, bo to oni są najważniejsi. Planujemy uczyć młodych ludzi sztuki hodowli ryb. Przy zmianie pokoleniowej, której jesteśmy codziennie świadkiem to bardzo istotne. Do tego chcemy „wykorzystać” wiedzę i zapał naszych starszych i doświadczonych kolegów, których mamy jeszcze na szczęście w spółce. Spółka będzie też kreować swoje nowe miejsce na mapie Dolnego Śląska. Zgodnie z zapisami nowej strategii województwa ma pełnić rolę ośrodka rozwoju Krainy Baryczy, a ten północy obszar ma stać istotnym
26
Tajemnice Doliny Baryczy
biegunem wzrostu dla naszego regionu. Według dyrektora Kowalskiego to zupełnie nowe zadanie, możliwe do realizacji. Stawy Milickie S.A. będą znane nie tylko z hodowli karpia, ale i z oferty turystycznej. Dlatego przyszły rok w Rudzie Sułowskiej będzie rokiem wielkiego budowania, bowiem w roku 2013 rozpocznie się proces inwestycyjny, w ramach którego wciągu kilku najbliższych lat powstanie centrum edukacyjne wraz z hotelem i restauracją regionalną oraz muzeum ze zwierzyńcem i infrastrukturą rekreacyjną. Będziemy tworzyć nowe miejsca pracy, bo zwiększenie produkcji i stawianie na turystykę nie może odbywać się bez udziału ludzi. Tworząc zagłębie rybackie chcielibyśmy pełnić taką rolę dla Doliny Baryczy, jaką pełni na Dolnym Śląsku Zagłębie Miedziowe - mówi Paweł Kowalski. Jednocząc wokół Spółki wszystkie przedsiębiorstwa rybackie, samorządy lokalne oraz uczelnie i jednostki badawcze chcemy wspólnie wypracowywać „plan marketingowy” dla obszaru Stawów Milickich. Myślę, że jest to realne i możliwe do realizacji w ciągu najbliższych dwóch – trzech lat. Do końca 2012roku Spółka zamierza pozyskać dotacje wysokości ok. 33 milionów złotych, środki pochodzić będą głównie z Programu Operacyjnego „Ryby”. Pieniądze zostaną przeznaczone na modernizację kompleksu stawów, odtworzenie hodowli oraz na stworzenie ciekawej oferty dla turystów. mawis /
Sposób na karpia Królewska ryba, jak niektórzy nazywają karpia jest niezwykłym okazem w tej rodzinie. Osiąga ponad 1 m długości i masę ponad 30 kg. Największy złowiony ważył prawie 45 kg. Ciało wydłużone, wrzecionowate, prawie okrągłe. Otwór gębowy dolny, zaopatrzony w dwie pary wąsików. Płetwa grzbietowa jest bardzo długa. Grzbiet ciemny, zielonkawobrązowy czasami szarozielony. Boki jaśniejsze, ciemnooliwkowe ze złotym połyskiem. Brzuch żółtawo-lub kremowobiały.
Ż
eruje przy dnie i żywi się larwami owadów, mięczakami, skorupiakami oraz innymi organizmami zwierzęcymi, a także roślinami. Aktywny przeważnie wieczorem i w nocy. Przychodzi na świat, czyli trze się w maju i czerwcu. W płytkiej, silnie zarośniętej wodzie tarło przebiega bardzo hałaśliwie. W tym czasie tarlaki bardzo często wyskakują ponad powierzchnię wody. Ikra jest przyklejana do roślinności wodnej. Wylęg następuje po 3–5 dniach. Larwy zaraz po wylęgu mierzą około 5 mm i mają duży woreczek żółtkowy, z którego czerpią energie w pierwszych dniach życia. Takim wylęgiem zarybia się tzw. przesadki pierwsze. To niewielkie płytkie, ciepłe stawy, gdzie wylęg w ciągu 3-6 tygodni przyrasta do wagi około 5-10 gram. Nazywa się go narybkiem letnim lub lipcówką. Kolejnym etapem cyklu produkcji są przesadki drugie, które obsadzane są narybkiem letnim, czyli wspomnianą lipcówką. Odławiane są jesienią, tego samego roku lub wiosną roku następnego. To tzw. narybek jesienny o masie od 50 do 100 gram. Stawy kroczkowe są to już większe powierzchnie od kilku do kilkudziesięciu hektarów. O większych głębokościach, które zarybiane wiosną narybkiem jesiennym i odławiamy na jesień, tzw. kroczki o masie 250-500 gram. Jest to już drugi rok produkcji licząc od tarła. Stawy handlowe charakteryzują się dużą powierzchnią produkcyjną. Obsadzane są wiosną (zarybiane) kroczkiem, którego łowi się jesienią już, jako rybę handlową. Jest to już trzeci rok produkcji. Jesienne odłowy nie są przypadkowe. Trzeba zdążyć odłowić rybę na stoły wigilijne. Jest to również podyktowane warunkami biologicznymi. Spada temperatura wody, co powoduje u ryb, jako zmiennocieplnych zwolnienie metabolizmu. To znaczy mniejsze zapotrzebowanie w tlen, co umożliwia opuszczenie wody i zagęszczenie ryby na tzw. łowisku.
Tajemnice Doliny Baryczy
29
30
Tajemnice Doliny Baryczy
W regionie Doliny Baryczy nie było mu równego. O potencjale DKR – Milicz świadczyła przede wszystkim jego wielkość produkcji. Zdaniem Jan Szymczaka uzyskanie takich wyników było możliwe dzięki modernizacji stawów i intensywnej gospodarce poprzedniego dziesięciolecia. Kombinat był wtedy w regionie „motorem” postępu. Nie trwało to jednak długo. Kolejny okres w historii stawów milickich przypada na czas po transformacji ustrojowej. Dokładnie 3 grudnia 1996 roku Oddział Terenowy Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa we Wrocławiu przekazał mienie Zakładów Rybackich wojewodzie wrocławskiemu. Mienie to weszło w skład Gospodarstwa Pomocniczego „Stawy Milic-
kie” przy Ślężańskim Parku Krajobrazowym z siedzibą w Rudzie Sułowskiej. Z dniem 1 stycznia 2000 roku powstał, na mocy decyzji wojewody dolnośląskiego, Państwowy Zakład Budżetowy „Stawy Milickie”. W skład PZB wchodziło pięć zakładów rybackich: Ruda Sułowska, Radziądz, Stawno, Krośnice, Potasznia. Zakład utworzono w celu zachowania nienaruszalności ekosystemu Doliny Baryczy, tzn. utrzymania unikatowego rezerwatu ornitologicznego i wartości przyrodniczych tego obszaru oraz prowadzenia gospodarki rybackiej. Od tego momentu zaczyna się najnowsza historia tego regionu. Marek Wiśniewski / Foto. Wojciech Lewandowski
Tajemnice Doliny Baryczy
31
{ Sezon na rybę }
Na stawach
zaczynają się odłowy
P
oczątek października to na stawach tradycyjny czas odłowów ryb. Pomimo pewnej mechanizacji prac, metody odłowów w zasadzie nie uległy zmianie, a praca rybaków jest niewiele łatwiejsza niż 100 lat temu.
S
pacerując po ścieżkach turystycznych wytyczonych przy stawach łatwo zauważyć, że we wrześniu zaczyna ubywać wody w wielu zbiornikach. To oczywista zapowiedź przygotowań do corocznych odłowów, które pełną parą ruszają 1 października... Wracając do pracy rybaków – jest ona ciężka, brudna, wykonywana w warunkach, które częstokroć wymarzone nie są. Jak mówią sami rybacy, najlepiej pracuje się wówczas, gdy jest chłodno, ale nie deszczowo, bo choć stoi się po pas w wodzie, to nie ma nic gorszego, gdy woda leje się też za kołnierz. Jak jest słonecznie i ciepło, to z kolei pot leje się po plecach, bo trzeba pamiętać, że rybacy mają na sobie gumowe ubrania, tzw. wodery, umożliwiające im wchodzenie do głębszej wody. No i do tego wszechobecny, czarny, cuchnący szlam przemieszany z rybim śluzem, w którym brodzi się przez kilka godzin. Ta maź pryska wszędzie wokół – na ubrania, na twarze, na maszyny. Twarze rybaków są nim upstrzone, ale jak tu się wytrzeć, skoro na dłoniach gumowe rękawice, a śluz i tak cały czas lata w powietrzu. Jednym słowem: lekko nie jest. Niższa temperatura, panująca w dniu odłowów, jest więc wskazana nie tylko dla pracujących ludzi, ale i dla ryb,
które nie duszą się tak mocno w łowiskach. A łowisko to nic innego jak niecka wypełniona wodą, zbierającą się przy mnichu, którym odprowadzana jest woda ze stawów. Każdy staw ma swoje łowisko i to właśnie tam odbywają się odłowy za pomocą sieci zaciąganej ręcznie przez rybaków. W zależności od wielkości stawu następuje to kilka albo kilkanaście razy. Ryby są potem wybierane podbierakiem zawieszonym na niewielkim podnośniku, który nie licząc ciągników do transportu ryb, robi za całą mechanizację odłowów. Następnie ryby są sortowane na drewnianym sortowniku, karpie handlowe trafiają od razu do pojemników transportowych, a inne okazy ryb, np. szczupaki lub okazałe sumy, do brezentowych, napowietrzanych zbiorników, skąd zabierane są osobno do przechowywania. Ryba handlowa trafia do magazynów w Rudzie Sułowskie, Stawnie, Krośnicach, Potaszni i Radziądzu, skąd mogą ją nabywać nie tylko hurtownicy, ale i klienci indywidualni. Ireneusz Radny, Tygodnik Milicki, wrzesień 2012 / Dziękujemy autorowi tekstu za wyrażenie zgody na jego przedruk.
Tajemnice Doliny Baryczy
33
{ Rozmowy }
To miejsce N
dla mnie!
ie spotkałem człowieka, który będąc tu po raz pierwszy pozostaje obojętny na to, co widzi. Wszyscy zachowują się jak po wypiciu magicznego napoju. Spokojni, uśmiechnięci, wewnętrznie opanowani a jednocześnie otwarci i przyjaźni.
Foto P. Śnigucki
Po to by edukować je i uświadamiać, jak kruche ˅˅Marek Wiśniewski: Co jest takiego jest dziedzictwo doliny, jeżeli się nieumiejętnie w Dolinie Baryczy, że można zauroi zbyt konsumpcyjnie je traktuje. Jeżeli mówimy, czyć się tym regionem? że można „zadeptać” Sudety i Tatry, to można też Sławomir Mazurek: Zauroczenie zniszczyć kruchą i autentyczną unikatowość tego to wspaniałe uczucie, ale jednoczeregionu, o wiele szybciej niż nam się wydaje. Dlaśnie krótkotrwałe, które może mitego trzeba znaleźć sposób na połączenie turystynąć. W moim przypadku to uczucie ki z ochroną bioróżnorodności. Nie ukrywam, że po pierwsze wciąż trwa. Mogę pojuż nad takimi rozwiązaniami pracujemy. Od kilku wiedzieć, że zakochałem się na zabój lat zauważamy wzmożony ruch turystyczny, który w Dolinie Baryczy. Po drugie przejest nadzieją na gospodarcze ożywienie. Powstanie pełnia mnie do tego stopnia, iż czuję Leśnego Kompleksu Promocyjnego, rozwój Spółki się człowiekiem stąd. Jeżeli miałStawy Milickie i współpraca z Partnerstwem dla bym zdefiniować jednym słowem Rozmowa Doliny Baryczy to szkielet wspólnego działania. powód zauroczenia lub zakochania ze Sławomirem Mazurkiem, Porozumienia, który wraz z innymi partnerami się, to powiedziałbym - magia. Doliprezesem spółki Stawy Milickie SA powinno być kreatorem nowych, innowacyjnych na to jedyne w swoim rodzaju, piękrozwiązań na rzecz promocji usług turystycznych ne i o każdej porze roku magiczne i edukacyjnych. Z pełną świadomością zachowamiejsce. Z prawdziwymi, wspaniałynia bioróżnorodności i ochrony natury. mi ludźmi, dla których ciężka praca i symbioza z naturą to codzienność. Nie spotkałem człowieka, który ˅˅Jakie ukryte tajemnice ma dla przeciętnego Dolnoślązaka Dolina będąc tu po raz pierwszy pozostaje obojętny na to, Baryczy i co trzeba zrobić, by je poznać i docenić? co widzi. Wszyscy zachowują się jak po wypiciu ma- Mam wrażenie, że dla przeciętnego mieszkańca naszego regicznego napoju. Spokojni, uśmiechnięci, wewnętrzgionu Dolina Baryczy jest tajemnicą samą w sobie. Wiedza na nie opanowani a jednocześnie otwarci i przyjaźni. To temat jej walorów turystycznych i metod poznawania jest znimiejsce zmienia ludzi. Działa jak połączenie kozetki koma. To szczególne miejsce wymaga znajomości od turysty psychoterapeuty, muzyki relaksacyjnej z nieskalaną pewnego dekalogu, zbioru zasad, co można a czego nie można naturą i wspaniałą przyrodą. robić podczas pobytu tutaj. Dla większości turystów to wiedza tajemna. Potrzebna jest duża akcja informacyjno-edukacyjna, ˅˅Kiedy dotarł Pan tutaj po raz pierwszy? np. na temat: jak przygotować się do wycieczki w dolinę; jak się - Około trzynastu lat temu, gdy poznałem moją żonę, tu zachowywać, tak, aby sobie i przyrodzie nie zrobić krzywdy. córkę i siostrę rybaka, ale także miłośniczkę swoich Jako miłośnik gór i turysta, często widzę na szlakach górskich rodzinnych stron. To dzięki niej i jej rodzinie doceni„piechurów” w klapkach lub turystki w szpilkach i wiem, że taka łem niezwykłość tego miejsca, ale i mieszkających tu edukacja nie jest łatwa. Ale musimy to zrobić, aby cieszyć się jak niezwykłych ludzi, którzy od kilku pokoleń kultywują najdłużej z tajemniczości Doliny Baryczy. Na szczęście wszyscy rybackie tradycje. W przypadku mojej żony, jak i Dozainteresowani tematem mają tego świadomość. W tym przypadliny Baryczy była to miłość od pierwszego wejrzenia. ku rybacy, ekolodzy, leśnicy, ornitolodzy, urzędnicy i miłośnicy Patrząc na swoje zachwycone dzieci, gdy za każdym doliny mówią jednym głosem. razem odwiedzają dolinę, wiem, że to miejsce trzeba pokazać każdemu ich rówieśnikowi z Dolnego Śląska. Foto I. Skalska
Chcemy także już w nadchodzącym roku
otworzyć największe w Polsce, a może i w Europie łowisko dla wędkarzy i nie tylko dla karpiarzy. Trwają prace badawcze, których wyniki są niezbędne do złożenia wniosku o certyfikację karpia milickiego, jako produktu regionalnego. Tajemnice Doliny Baryczy
35
Foto I. Skalska
˅˅Czy jest to realne i jak długo musimy na to czekać? - Akcja informacyjno-edukacyjna ruszy przed sezonem turystycznym w pierwszym kwartale 2013 roku, tak, aby odwiedzający Dolinę Baryczy był turystą świadomym, odpowiedzialnym i wiedział, jak najlepiej korzystać z proponowanej oferty. A jednocześnie, aby zobaczył, jak najwięcej bez szkody dla przyrody. Takie działania już trwają. Mam nadzieję, że spółka będzie mogła zaproponować nowe usługi edukacyjne, „kulinarne” i turystyczne już na przełomie 2014 i 2015 roku. Będzie to połączenie tradycji, nowoczesnych multimedialnych technologii i atrakcji przyrodniczych w jednym. Chcemy także już w nadchodzącym roku otworzyć największe w Polsce, a może i w Europie łowisko dla wędkarzy - a nie tylko dla karpiarzy. Trwają prace badawcze, których wyniki są niezbędne do złożenia wniosku o certyfikację karpia milickiego, jako produktu regionalnego. Wnioskodawcą będzie niedawno powstały Dolnośląski Klaster Producentów i Hodowców Ryb. To działanie wiąże się z odtworzeniem maksymalnych możliwości produkcyjnych spółki, tak, aby jak najszybciej wróciła na miejsce krajowego i europejskiego lidera wśród hodowców ryb. We współpracy z Uniwersytetem Wrocławskim i Uniwersytetem Przyrodniczym trwają prace nad zebraniem niezbędnych materiałów, potrzebnych do wpisania Stawów Milickich na Prezydencką Listę Pomników Historii, a w przyszłości na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego Ludzkości UNESCO. Niestety, takie działania wymagają czasu, ale robimy wszystko, aby go skrócić do minimum. ˅˅Jaka jest Pana rola w tym przedsięwzięciu? - W statucie spółki Stawy Milickie, jej założyciel i jedyny właściciel - samorząd województwa dolnośląskiego zapisał obok hodowli ryb, wiele celów niewymiernych. Osiągnięcie ich ma się przyczynić do szybszego rozwoju tego regionu. Zdefiniowano je m.in. w nowej strategii województwa, jako Kraina Baryczy. Jako prezes zarządu jestem zobowiązany do osiągnięcia przez spółkę tych celów. Zamierzam się z powierzonego zadania wywiązać, jak potrafię najlepiej. Spółka Stawy Milickie w moim przekonaniu, ma być inicjatorem i kreatorem nowej jakości funkcjonowania i powinna włączać się we wszystkie istniejące działania i projekty, które przyczynią się do realizacji celów spółki. To jedno z narzędzi do osiągnięcia celów strategii województwa dolnośląskiego. Znając potencjał i zaangażowanie pracowników spółki i naszych partnerów mam nadzieję, graniczącą z pewnością, że osiągniemy sukces. Rozmawiał: Marek Wiśniewski /
Foto I. Skalska
36
Tajemnice Doliny Baryczy
Foto. Edyta Andrzejewska / Idalia Skalska
{ Produkt regionalny }
Dobre,
bo nasze!
K
ozie sery od Chudzińskich, zielnikowe dżemy Beaty Piekalskiej, pomidory z Sułowa od Wojciecha Skowrońskiego - tym i wieloma innymi produktami kusi dzisiaj Dolina Baryczy. Z dala od skomplikowanych linii technologicznych, bez nawozów, ulepszaczy i poprawiaczy powstają, by czarować walorami smakowymi, przypominać stare receptury, pokazywać, że tworzenie czegoś dobrego wymaga czasu, serca i wysiłku.
Z
roku na rok pasjonatów tworzenia niezapomnianych smaków Doliny Baryczy jest coraz więcej. Wpisują się oni w ogólnoświatowy trend powrotu do dobrych kuchennych tradycji. Zmienia się nasz styl życia. Modne zaczyna być wszystko to, co zdrowe i nieprzetworzone. Wracają do łask „babcine” i regionalne przepisy. Coraz częściej zapomniane warzywa, czy owoce są podstawą do wytwarzania lokalnych produktów. Niemal każdy polski region chce pochwalić się czymś swoim. W Dolinie Baryczy mamy swój znak „Dolina Baryczy Poleca”. Wyróżnia on produkty i usługi dostępne tylko tutaj. Karp, karp wędzony, kiełbasa i wędliny z mięsa świni mangalicy, wyroby z mleka koziego, czy sok jabłkowy, maliny i ich przetwory oznaczone tym logo są już znane i poszukiwane nie tylko na Dolnym Śląska, czy Wielkopolsce. Zaczynało się skromnie. Pionierami, którzy nie bali się ryzyka i postawili na swój niepowtarzalny i tradycyjny wyrobów byli rybacy ze Stawów Milickich. Stąd od wieków trafiał na okoliczne stoły wspaniały karp milicki: krzyżówka ryby miejscowej z karpiem pochodzącym z linii węgierskiej. Od sześciu lat jest wpisany na listę Produktów Tradycyjnych. Hodowany w sposób całkowicie naturalny, bez dodatków środków chemicznych czy organizmów modyfikowanych genetycznie. Produkowane z ryb słodkowodnych rarytasy stały się hitem eksportowym doliny. Królują
38
Tajemnice Doliny Baryczy
Modne zaczyna być wszystko to,
co zdrowe i nieprzetworzone. Wracają do łask „babcine” i regionalne przepisy. Coraz częściej zapomniane warzywa, czy owoce są podstawą do wytwarzania lokalnych produktów. Niemal każdy polski region chce pochwalić się czymś swoim. nie tylko w okresie świąt bożonarodzeniowych, ale i cały rok, przełamując tradycję tylko wigilijnego dania. Smażone, wyśmienicie wędzone i na surowo, choćby w postaci tatara, czy wykwintnej zupy z głów karpia. Wśród tych wszystkich, którzy stawiają na tradycję i promują region są restauratorzy.
Dzięki ich kunsztowi i odwadze w sięganiu po to, co dobre, zdrowe i sprawdzone możemy rozkoszować się kulinarnymi specjalnościami Doliny Baryczy. Od kilku lat podczas regionalnego święta, jakim są Dni Karpia organizowany jest konkurs kulinarny na najsmaczniejsze danie z milickich ryb. Nagrodzone potrawy znajdziemy bez trudu w karcie dań laureatów. Znakiem „Dolina Baryczy Poleca” pochwalić mogą się m.in w restauracji „Parkowa” w Miliczu, prowadzonej od lat przez Annę i Dariusza Moczulskich, a także w innej milickiej restauracji „Pałacowa” Edyty Iwanickiej oraz w niesułowickim „Starym Młynie”. Producenci z Doliny Baryczy oferują szeroką gamę produktów regionalnych, tradycyjnych i rękodzielniczych. Należą do nich także jabłka i soki z nich wytwarzane w gospodarstwie sadowniczym Janusza Dziekana, przetwory owocowe z gospodarstwa
sadowniczego Ireny i Andrzeja Łaniaków, Jolanty i Janusza Dziekan z Wierzchowic, miody z pasieki Wacława Ratyńskiego, czy stroiki kuchenne, byliny i susz roślinny autorstwa Agnieszki Lesiak z Odolanowa. Znane są tutejsze jaja od kur zielononóżek kuropatwianych - produkt bardzo wysokiej, jakości o niepodważalnych walorach smakowych i zdrowotnych. Znoszą je kury w certyfikowanych gospodarstwach ekologicznych. Można je coraz częściej kupić nie tylko w lokalnych sklepach, ale także dolnośląskich.
zielone i obfitują w różne gatunki traw i ziół. Wpływają one na jakość mleka, które jest zasobne w mikroelementy i substancje odżywcze. Rodzina Chudzińskich z Gogołowic specjalizuje się w szerokim asortymencie wyrobów mlecznych. Poszukiwane są ich sery twarogowe, ser twardy dojrzewający, sery wędzone i solankowe, jogurty naturalne i z owocami oraz mleko. Wszystkie wytwarzane są wyłącznie ze świeżego mleka, ręcznie dojonego i przetwarzanego przy użyciu tradycyjnych narzędzi i naczyń serowarskich. W roku 2008 ser twardy, dojrzewający z Gogołowic zajął II miejsce w kategorii produktów regionalnych, pochodzenia zwierzęcego w dolnośląskim etapie prestiżowego konkursu Nasze Kulinarne Dziedzictwo. Od trzech pokoleń rodzina Skowrońskich z Sułowa zajmuje się uprawami ogrodniczymi. Pomidory z ich szklarni nie mają sobie równych. Pielęgnacja odbywa się w oparciu o metody integrowanej pro-
Zielone łąki w dolinie Baryczy sprzyjają ekologicznej hodowli kóz oraz bydła mlecznego. Mikroklimat tutejszy jest na tyle stabilny, że łąki pozostają tu długo
dukcji, to znaczy, że do zapylania wykorzystuje się trzmiele, a do zwalczania szkodników ich naturalnych wrogów. Owoce pomidorów dostępne są przez cały sezon owocowania, tj. od kwietnia do listopada w sklepach na rynku lokalnym i regionalnym oraz w markowej sieci sklepów wrocławskich. Podobnie jest ze sporej wielkości kwadratowym wiejskim chlebem „Baryczok”. Wypiekany jest w piecu ceramicznym, z wykorzystaniem żurku i maślanki. To laureat trzech wyróżnień na międzynarodowych targach rolniczych w Poznaniu (pieką go piekarze w Przygodzicach). We wsi Gądkowice, z mąki żytniej i pszennej, na naturalnym zakwasie chlebowym powstaje inny chleb, żołnierski „Komyśniak”. Wypiekany w piecu ceramicznym od lat cieszy się uznaniem okolicznych mieszkańców. W Gogołowicach, trzy dni w tygodniu, w piecu szamotowym, zwanym piersiówką, opalanym drewnem bukowym na liściach chrzanu lub kapusty jest wypiekany chleb gogołowicki. Zwyciężył w kategorii produktów regionalnych pochodzenia roślinnego w dolnośląskim etapie prestiżowego konkursu Nasze
We wsi Gądkowice, z mąki
żytniej i pszennej, na naturalnym zakwasie chlebowym powstaje żołnierski „Komyśniak”. Jadany choćby przez słynnego Józefa Szwejka. Wypiekany jest w piecu ceramicznym. Od lat cieszy się uznaniem okolicznych mieszkańców.
Kulinarne Dziedzictwo, a w roku 2008 został uznany za produkt tradycyjny i wpisany na ministerialną Listę Produktów Tradycyjnych. Na kuchniach opalanych drewnem, z jabłek, gruszek, rabarbaru, dyni i dzikiej róży w miedzianych garnkach są smażone różnorakie dżemy. Beata Piekalska zamyka je w słoiki oznakowane ręcznie wykonanymi zielonymi etykietami, na których widnieje zasuszona roślina zebrana w okolicy jej wsi, Lędzina. Robi je nawet na zamówienie, które przychodzą z różnych części kraju. Obok pysznego miodu Andrzej Kret z Lipowej robi z loomu, naturalnego surowca, wytwarzanego z szarego papieru, przeróżne koszyczki, patery, wazony oraz domki i wiatraki, nawiązujące do lokalnej architektury. Wszystkie produkty z lokalnym znakiem jakości można zamówić bezpośrednio u producentów lub zakupić podczas lokalnych imprez, takich jak Dni Karpia.
Tajemnice Doliny Baryczy
41
Na potrzeby miłośników
turystyki konnej pracują firmy zajmujące się tym rodzajem wypoczynku. Można się z nimi nauczyć jazdy konnej, poznać przyjemność z przejażdżki bryczką i wierzchem, uczestniczyć w rajdach konnych, czy wręcz spędzić wakacje w siodle. Obsługują imprezy, wypożyczają rowery i inny sprzęt turystyczny. Poszukując pomysłu na spędzenie czasu w Dolinie Baryczy też warto poszukać atrakcji ze znajomym znakiem. Od niemal dwudziestu lat dla amatorów wędkarstwa, spółka Stawy Milickie oferuje w Rudzie Sułowskiej komercyjne łowisko. Można w nim złowić karpia, suma, jesiotra, lina, karasia, czy szczupaka. W bezpośrednim sąsiedztwie znajduje się: smażalnia ryb, wypożyczalnia rowerów, punkt sprzedaży ryb świeżych, skansen oraz duże akwarium z rybami słodkowodnymi. Przebojem tegorocznego sezonu turystycznego stało się fotosafari. To rodzaj wycieczki rozpoczynającej się w Rudzie Sułowskiej. Miłośnicy przyrody udają się wozem konnym na wycieczkę trasą po groblach. Przejazd trwa od 1,5 do 2 godzin. W tym czasie można obserwować i fotografować ulubione miejsce jesiennych przelotów ptaków siewkowatych i bytowania gęsi gęgawy, różne gatunki perkozów i kaczek, a także nad tymi stawami bieliki, czaplę białą, łabędzie nieme oraz żurawie. Obserwacje przyrody to doskonały pomysł na rodzinny wypoczynek weekendowy, przygotowany z myślą zarówno o dzieciach i rodzicach. Rzeka Barycz jest wymarzonym miejscem relaksu podczas spływu kajakowego, wytyczonym i oznakowanym szlakiem wodnym. Można nią spłynąć od Odolanowa aż po jej ujście do Odry w Wyszanowie oraz na dopływach Baryczy. Przysta-
42
Tajemnice Doliny Baryczy
nie kajakowe znajdują się w Odolanowie, Potaszni, przy jazie Bolko k/Nowego Zamku, przy jazie Sławoszowice, w parku w Miliczu, na Ostoi pod Miliczem, przy grodzisku Kaszowo, przy jazie Sułów oraz w Żmigrodzie przy zespole pałacowo - parkowym. Kompleksową organizacją spływów, wypożyczaniem kajaków, ich dowozem i odbiorem z określonych miejsc trudnią się właściciele wypożyczalni Hanna i Romuald Jankowscy w Piotrkosicach, a także Mirosław Krzyżoszczak z Milicza. Dysponują nowoczesnymi, polietylenowymi kajakami przeznaczonymi dla dwóch dorosłych osób i jednego dziecka, które dowożą i odbierają z umówionego miejsca. Poza wynajmem kajaków zajmują się również organizacją samych spływów. Oferta dostosowana jest do potrzeb każdego klienta: instytucji i firm oraz klientów indywidualnych, rodzin z dziećmi, osób niepełnosprawnych, turystów z czworonogami. W Ośrodku Jeździeckim „Jurand”, prowadzonym
Restauracja „W Starym Młynie” (Niesułowice)
przez Grażynę i Jerzego Kątnych w Przygodziczkach stworzono eldorado na potrzeby miłośników turystyki konnej. Można się tam nauczyć jazdy konnej, poznać przyjemność z przejażdżki bryczką i wierzchem, uczestniczyć w rajdach konnych, czy wręcz spędzić wakacje w siodle. Planowaniem i organizacją pobytu (posiłki, noclegi, wstępy, ogniska) i przewodnictwem krajoznawczym i przyrodniczym specjalizuje się przez cały rok Maciej Kowalski z Milicza. Ich usługi zyskały także znak „Dolina Baryczy Poleca”. A dla tych, którzy
chcą od wczesnego świtu rozkoszować się klimatem wsi i ekologicznie czystego powietrza, przygotowano setki miejsc noclegowych. W gościnnych siedliskach, pensjonatach, gospodarstwach agroturystycznych i hotelach czekają na turystów gościnni gospodarze. Polecamy Ośrodek Edukacyjno – Wypoczynkowy „Zagroda Grabownica”, prowadzony przez Jolantę Bogatsu w Grabownica k. Krośnic. A także wspominany już z racji wyśmienitej kuchni „W Starym Młynie” państwa Bogusławy i Piotra Niewiadomskich w nieodległych Niesułowicach. A także gospodarstwa agroturystyczne „Siedlisko Żuraw i Czapla”, prowadzone przez Agatę Benke – Buchaniewicz we Wróblińcu, „Agro – Spa Chynowa”, Anety i Grzegorza Matłoków z Chynowa i „Głowaczówkę”, prowadzoną przez Janinę Głowacz z Rudy Sułowskiej. Warto skorzystać także ze sprawdzonej oferty hotelu GOSIR w Twardogórze i Szkolnego Schroniska Młodzieżowego w Krośnicach. Wszyscy są laureatami tegorocznego edycji konkursu „Dolina Baryczy Poleca”. Opr. Marek Wiśniewski /
{ Na skraju wsi }
Zaczyna się od marzenia S
ielskie życie to mit. Za najbardziej idyllicznym obrazem sielankowej egzystencji stoi zazwyczaj ciężka praca, wyrzeczenia i znój. Ale i miłość do tego, gdzie się jest i co się robi, bo sielskie życie, to w gruncie rzeczy stan umysłu. Stan umysłu tych, którzy wybrali taką formę spełniania się tu i teraz. Dane nam było z aparatem być gośćmi w miejscach, które sielskimi można nazwać z pewnością.
Żuraw i czapla Wróbliniec
Kiedy z wróblinieckiej asfaltowówki skręcamy w ubitą, polną drogę docieramy do niezwykłego i oddalonego od cywilizacj miejsca. Dukt biegnie wśród pól, kończąc się nagle na skraju lasu. A przy nim zabudowania siedliska Żuraw i czapla... Gospodarze Agata i Roman wychodzą nam na spotkanie. I już od progu zaczynają snuć swoją historię. Osiedlili się tu na stałe w 2006 roku, remontując zrujnowany dom i zabudowania gospodarcze. Oprócz domu mieszkalnego powstał kompleks, składający się z trzech szeregowo połączonych dwupoziomowych domków dla gości i stodoły. Stodoła z murowanym, kamiennym grillem pełni funkcję świetlicowo -rekreacyjną, a czworo wielkich wrót otwiera się na przepiękną okolicę, bo siedlisko jest w samym centrum rezerwatu Doliny Baryczy. Dookoła lasy, pola i łąki. Błądząc wzrokiem nie napotkamy żadnych artefaktów cywilizacji. Za progiem domu ogarnia nas ciepło rozpalonego kominka. Czuć przyjemny zapach drewna. Gospodarze otwarci i rozmowni sadzają nas za ogromnym stołem, częstują specjałami swojej kuchni i opowieściami o życiu na „skraju wsi”. Do Wróblińca, jako dojrzałych już ludzi, doprowadziło ich wiele decyzji i poplątanych dróg. Życie w dużym mieście
Dzielą się z przyjezdnymi tym, co tu jest najlepsze:
świeżym powietrzem, przyrodą, ciszą, spokojem i prostym byciem. I otwarcie mówią, że od swoich gości oczekują zrozumienia tych zasad. Bo siedlisko ma bardzo wiele do zaoferowania, ale chce w zamian poszanowania ciszy i przyrody. Tajemnice Doliny Baryczy
45
okazało się zdecydowanie nie dla nich, choć sprawy zawodowe nadal łączą ich z Wrocławiem. Ale, jak zgodnie twierdzą, to siedlisko jest ich domem – z psami, kotami, całym dobytkiem i agroturystyką, która stała się sposobem na życie. Dzielą się z przyjezdnymi tym, co tu jest najlepsze: świeżym powietrzem, przyrodą, ciszą, spokojem i prostym byciem. I otwarcie mówią, że od swoich gości oczekują zrozumienia tych zasad. Bo siedlisko ma bardzo wiele do zaoferowania, ale chce w zamian poszanowania ciszy i przyrody. O swoich gościach Agata i Roman opowiadają ciepło i z sympatią. Ich dom jest taki, jak oni: przytulny i ciepły. Widać, że lubi ludzi i kontak z nimi. Południowe okna wpuszczają do jadalnio – salono – kuchni dużo światła. Wrażenie robi kominek projektu gospodarza, przypominający wielką białą bułę. Autorstwa Romana jest także niebieski sufit w pokoju komputerowym. Resztą urządzania zajęła się Agata i stworzyła wnętrze gustowne, niebanalne w kamieniu, drewnie i szkle – nic tu estetycznie nie zgrzyta. A wokół domu, w obejściu, ogród z warzywnikiem i przeróżne nasadzenia, które wybierała sama właścicielka. Rośliny proste, trochę babcine, idealnie wpasowujące się w tło naturalnej przyrody za płotem. Gościliśmy w słynnej stodole, w której oprócz wspomnianego już kamiennego grilla, poznaliśmy „Kredens Krysi” z miejscowymi specjałami. Odwiedziliśmy Żurawia i Czaplę w połowie listopada. Świeciło blade słońce, a nad łąkami wisiała lekka mgiełka. Ale sepiowy krajobraz uśpionej przyrody i tak zachwycał, pozwalając się domyślać bujności letnich miesięcy.
46
Tajemnice Doliny Baryczy
Wokół domu, w obejściu, ogród z warzywnikiem
i przeróżne nasadzenia, które wybierała sama właścicielka. Rośliny proste, trochę babcine, idealnie wpasowujące się w tło naturalnej przyrody za płotem.
Ceglany dom Koruszka
Kiedy minie się szpital miejski w Miliczu droga poprowadzi nas wprost przez las. Kręta i wyboista rekompensuje niewygody podróży pięknym widokiem lasu sosnowego. Po przejechaniu dwóch kilometrów wjeżdżamy do Koruszki, malowniczego przysiółka ukrytego wśród zieleni. I parkujemy na posesji Ani i Darka, właścicieli Ceglanego Domu. Nazwą objęty
jest wiekowy budynek gospodarczy, adoptowany na bazę noclegową oraz dom mieszkalny właścicieli i stara stodoła. Tworzą unikalny zespół zagrodowy, jedyny w okolicy zachowany w świetnym stanie dzięki staraniom naszych gospodarzy. Ania opowiada, oprowadzając po obejściu, jakich atrakcji można się spodziewać goszcząc u nich. A wybór jest spory: oprócz walorów krajobrazowych terenu lasów, stawów, można oglądać w niedalekiej Ostoi hodowlę konika polskiego, można wybrać się na rajd jeepem lub bryczką po okolicy.
Delikatny beżowy kolor ścian
współgra ze wszystkimi dodatkami, lnianymi zasłonami i dyskretnymi ozdobami. Wnętrza są proste i bardzo spójne, a to za sprawą drewna, z którego zrobione są łóżka, stoliki nocne, szafy, szafki, półki, parapety, a nawet ramy luster.
Można popływać kajakiem, a w zimie pobiegać na „biegówkach”. No i przede wszystkim można skorzystać z kąpieli w prawdziwej ruskiej bani. Gorąca kąpiel w wielkiej drewnianej bece, na świeżym powietrzu pod gwiazdami, to ponoć niezapomniane przeżycie. Ania, po dziewczęcemu miła i uśmiechnięta, pokazuje swoje najnowsze „dziecko”, czyli Ceglany dom, przerobiony ze starej stajni. Słuchając jej, czuć, że tu właśnie ulokowała swe serce i dobre emocje. Pokoje – apartamenty są jasne i przestronne. Urządzone gustownie, a wręcz luksusowo. Delikatny beżowy kolor ścian współgra ze wszystkimi dodatkami lnianymi zasłonami i dyskretnymi ozdobami. Wnętrza są proste i bardzo spójne, a to za sprawą drewna, z którego zrobione są łóżka, stoliki nocne, szafy, szafki, półki, parapety, a nawet ramy luster. Olchowe drewno pięknie postarzone i wypolerowane zachwyca oczy i … ręce.
50
Tajemnice Doliny Baryczy
W następnej kolejności
jest remont stodoły. Na razie znalazły w niej schronienie różne starocie, kredensy, stare maszyny do szycia, itp. Wszystkie maja dostać „drugie życie”, dlatego cierpliwie czekają...
A wszystko to za sprawą milickiego stolarza pana Jarka, który sprawił, że Ceglany dom po prostu zachwyca. Schody, szafki na korytarzach i komody to także jego dzieło. Ania opowiada historię kupna siedliska i tego, że czekała na nie prawie rok. Bo tyle zwlekał ze sprzedażą poprzedni właściciel. Opowiada, a w jej głosie czuć radość i dumę, że udało się jej stworzyć miejsce piękne i przyjazne. Czuć też, że jest na odpowiednim miejscu, tam, w Koruszce. Oboje z Darkiem mają plany, bo w następnej kolejności jest remont stodoły. Na razie znalazły w niej schronienie różne starocie, kredensy, stare maszyny do szycia, itp. Wszystkie maja dostać „drugie życie”, dlatego cierpliwie czekają. A po wypielęgnowanym, ale niewymuskanym trawniku biegają kocie i psie Anine znajdy – rudy Stefek, kundelek i pręgowano-białe kotki podrzutki. Trudno się oprzeć wrażeniu, że podobnie jak ludzie, zwierzęta lgną do naszych gospodarzy, czując dobro i życzliwość.
Tajemnice Doliny Baryczy
51
Rogata owca Lędzina
Na blog rogata owca autorstwa Beaty natrafiłam przypadkowo w swoich krętych wędrówkach po wirtualnym świecie. Byłam zafascynowana tym, jak i o czym pisze. Bo spotkane tutaj kobiety marzą o bardzo różnych rzeczach, a Beata od zawsze chciała zostać pasterzem rogatych owiec. I jest. Wszystko zaczęło się dwanaście lat temu od ogłoszenia „Sprzedam dom z altanką w okolicach Żmigrodu”. Żmigród to nie był, a altanka okazała się zabudowanym gankiem. Oferta był tak kusząca, że Beata wraz mężem Jerzym, kupili dom z hektarem ziemi. W zamyśle domek weekendowy, z czasem stał się siedliskiem rodzinnym. Stojące na skraju wsi zabudowania, otoczone polami i łąkami dla samej Beaty stały się miejscem do pracy, odpoczynku i życia. Porzuciwszy karierę miejskiej busineswomen osiadła na stałe w Lędzinie. Kiedy podjeżdżamy do zabudowań, za płotem pasie się stado długowłosych owiec. Czmychają na nasz widok w stronę pobliskiego zagajnika. Gospodyni witając nas przywołuje dorodnego barana o wdzięcznym
Z rozmysłem zrezygnowali z wielu tzw.
udogodnień współczesności. I nie ma u nich telewizora, kuchenki gazowej, mikrofali. Żadnych wszędobylskich sidingów i paneli. Podobno zgrozę wśród mieszkańców Lędzina budzą amatorsko „otrynkowane” u nich ściany. I brak firan. A oni kochają swój dom, takim, jaki jest. Bo jest niezwykły...
imieniu Franek. Widać, że zwierzę lubi obecność ludzi. Przybiega, pozwala się głaskać, jest bardzo ufny i przyjazny. Franek i jego stadne koleżanki to wymierający gatunek owcy wrzosówki, odpornej na zimno, niewybrednej w karmieniu, wiodącej beztroski żywot wiejskich wędrowców (i darmowej kosiarki). Z ich runa Beata przędzie wełnę i uczy tego wszystkich chętnych na swoich warsztatach. Uczy w zasadzie wszystkiego i wszystkich: jak robić dobry ser z mleka okolicznych krów, jak ulepić garnek na garncarskim kole, jak upiec chleb w piecu chlebowym… Bo Beata jest kobietą wielu talentów i umiejętności. Od kilku lat robi wyśmienite dżemy, które mają wielu miłośników. Atrakcją dżemowych słoiczków były własnoręcznie robione etykiety z suszonymi roślinami tzw. zielnikowe. W ich domu, przy pięknym dębowym stole mamy okazję spróbować „swoich” bułek, dżemów, sera i doskonałej kawy parzonej na kuchennym piecu. Gospodarze z rozmysłem zrezygnowali z wielu tzw. udogodnień współczesności. I nie ma u nich telewizora, kuchenki gazowej, mikrofali. Żadnych wszędobylskich sidingów i paneli. Podobno zgrozę wśród mieszkańców Lędzina budzą amatorsko „otrynko-
54
Tajemnice Doliny Baryczy
Beata jest kobietą wielu talentów
i umiejętności. Od kilku lat robi wyśmienite dżemy, które mają wielu miłośników. Atrakcją dżemowych słoiczków były własnoręcznie robione etykiety z suszonymi roślinami tzw. zielnikowe. W ich domu, przy pięknym dębowym stole mamy okazję spróbować „swoich” bułek, dżemów, sera i doskonałej kawy parzonej na kuchennym piecu. wane” u nich ściany. I brak firan. A oni kochają swój dom, takim, jaki jest. Bo jest niezwykły: ciepły, bezpretensjonalny, z duszą... Pełen pięknych starych przedmiotów, które dostały tu drugie życie. Wieś nie widzi w nich miastowych dziwaków. Już są swoi. Ze stadem wrzosówek, kurami zielononóżkami, psami rasy Komandor, kotami i całym niewymuszonym stylem życia. Beata jest aktywna i czynnie uczestniczy w życiu wsi i gminy. Organizuje przeróżne warsztaty. Pokazała zagrodowe życie ponad tysiącu przedszkolaków z okolicy i Wrocławia. Marzyła i spełnia swe marzenia. Mówi, że nie wie, co będzie dalej. Ale dobrze jest tak, jak jest. Izabela Jankowska / Fot. Edyta Andrzejewska Agata Benka-Buchaniewicz Emilia Staniek / Jacek Zygmunt
Tajemnice Doliny Baryczy
55
{ Co w trawie piszczy }
Flora Doliny N
Baryczy
a bogactwo i unikatowość Parku Krajobrazowego Dolina Baryczy składają się wielkie kompleksy leśne i stawowe, unikatowa fauna i flora oraz bogactwo krajobrazów. Zamieszkuje tu ponad 270 gatunków ptaków, w tym tak rzadkie, jak m.in. : bąk, zausznik, czapla purpurowa, bocian czarny, perkoz rdzawoszyjny, żuraw i orzeł bielik. A obok nich niezwykły świat roślin. Znajdziemy tu zarówno malutką paproć wodną Salwinię Pływającą, jak również niezwykle rzadkiego Długosza Królewskiego, potężne Dęby, Graby i Bagienne Olchy. Na terenie parku Dolina Baryczy, oprócz „Stawów Milickich”, istnieją jeszcze trzy rezerwaty: Wzgórze Joanny, Olszyny Niezgodzkie i Radziądz.
Fotografie P. Ĺšnigucki
Fotografie P. Ĺšnigucki
{ Wywiad }
Rowerem
po Dolinie Baryczy
„B
yłem ciekawy tego, co się dzieje poza granicami mojej wioski, mojego powiatu i dlatego zacząłem jeździć na rowerze” - powiedział kiedyś o sobie Ryszard Szurkowski. O swoich powrotach do Doliny Baryczy opowiada w rozmowie z Martą Żywicką.
Foto Wikipedia [creative commons]
Karp zawsze podawany jest z okazji
Foto archiwum prywatne
Świąt Bożegonarodzenia. Dobrze pamiętam z dzieciństwa smak zupy rybnej. Wiem, że moje siostry wciąż zamawiają ryby z okolic Milicza.
Start ze Staszkiem Szozdą, otwracie obwodnicy Wrocławia, 2010 rok
Ryszard Szurkowski Urodził się 12 stycznia 1946 r. w Świebodowie koło Milicza. Absolwent wrocławskiego AWF. Kluby: LZS Milicz (debiut 1966), Radomiak, Dolmel Wr. (1968-1978), FSO W-wa (1979) i Polonez W-wa (1979-1982).
Największe osiągnięcia: Mistrzostwa Świata: • indywidualnie - Mistrz Świata -Barcelona 1973 i Wicemistrz Świata - Montreal 1974 • drużynowo - Mistrz Świata - Granollers 1973 i Mettet 1975 Igrzyska Olimpijskie: • drużynowo - Wicemistrz olimpijski z Monachium 1972 i Montrealu 1976, • 4-krotny zwycięzca Wyścigu Pokoju (1970,1971, 1973, 1975) • Wielokrotny Mistrz Polski, wygrał 350 wyścigów oraz 350 razy stawał na podium jako 2 i 3 zawodnik; dwukrotnie wygrał Plebiscyt Przeglądu Sportowego na najlepszego Sportowca Roku 1971 i 1973, drugi w Plebiscycie na Najlepszego Sportowca Polski XX wieku. • W 1970 roku został laureatem nagrody Fair Play, przyznawanej przez UNESCO. • W latach 1984-1988 był trenerem kadry narodowej kolarzy szosowych. • W 1991 roku zarejestrował Klub Kolarski „KS Szurkowski”. Jeździli w nim min. Piotr Wadecki, Piotr Przydział, Grzegorz Gwiazdowski, Dariusz Banaszek, Robert Radosz i inni. • Obecnie prowadzi sklep z artykułami kolarskimi w Warszawie. Od 31 marca 2010 jest prezesem Polskiego Związku Kolarskiego.
˅˅Dolina Baryczy - jakie jest Pana pierwsze skojarzenie z tym miejscem? Przede wszystkim to moje rodzinne strony. No i oczywiście Stawy Milickie, to także przychodzi mi na myśl. ˅˅Czy często odwiedza Pan te tereny? To zależy, co oznacza „często”. Jestem tam przynajmniej raz w miesiącu. Odwiedzam swoją mamę, rodzinę. Kiedy przyjeżdżam na kilka dni, zawsze staram się trochę pojeździć na rowerze. To są fantastyczne tereny. Dolina rzeki otoczona jest górkami. To doskonałe miejsca, by sprawdzić swoje możliwości. ˅˅Piękne krajobrazy i urozmaicona rzeźba terenu szczególnie zachęcają do wycieczek rowerowych. Oferta szlaków rowerowych w Dolinie Baryczy wzbogaca się. Czy ma Pan swoje ulubione trasy? Te tereny gwarantują dostęp do różnego rodzaju tras rowerowych. Leśne ścieżki, doskonałe dla rowerów górskich o grubych oponach, to okolice Stawów Milickich, Postolin-Wzgórze Joanny i dalej na Świebodów, Dziewiętlin, Łazy. Koniecznie wymienić tutaj trzeba także ścieżkę rowerową trasą dawnej kolejki wąskotorowej w Dolinie Baryczy, liczącej ok. 20 km. Bardzo nastrojowa ścieżka, w pełni bezpieczna, wśród naprawdę pięknych terenów. Warto zostawić na niej trochę potu - dla zdrowia, oczywiście. ˅˅Które z licznych zwycięstw w wyścigach kolarskich ma dla Pana szczególne znaczenie? Dzięki temu, że dużo jeździłem po tak różnorodnych terenach mojej okolicy, udało mi się wygrać w 1968 roku wyścig przełajowy o mistrzostwo Polski. Tak zaczęła się moja przygoda z wielkim kolarstwem. ˅˅Czy lubi Pan karpia? Karp zawsze podawany jest z okazji Świąt Bożegonarodzenia. Dobrze pamiętam z dzieciństwa smak zupy rybnej. A także karp smażony. Wiem, że moje siostry wciąż zamawiają ryby z okolic Milicza. Ale czy poznałbym po smaku, że pochodzą z dolnośląskich stawów? Nie sądzę...
60
Tajemnice Doliny Baryczy
Źródła: www.szurkowski.prodealer.com.pl www.olimpijski.pl
Galeria jednego zdjęcia O każdej porze roku i z każdej perspektywy Dolina Baryczy jest piękna. Jesienna szata widziana z lotu ptaka zachwyca.
Zawsze rowerem
J
edną z najchętniej uczęszczanych tras rowerowych w Dolinie Baryczy jest ścieżka rowerowa trasą dawnej kolejki wąskotorowej wraz z małą architekturą turystyczną. Jej budowa była możliwa dzięki wsparciu z Regionalnego Programu Operacyjnego dla Województwa Dolnośląskiego. uroczyste i i oficjalne otwarcie ścieżki miało miejsce na miejscu postojowym Milicz Zamek 1 maja 2012 roku.
W ramach projektu wybudowano ścieżkę rowerową o szerokości 2 metrów i długości 20,3 km o nawierzchni bitumicznej i z kruszywa HanseGrand. Dodatkową atrakcją jest usytuowanie na niej elementów małej architektury w miejscach postojowych. Dzięki temu ścieżka rowerowa jest nie tylko uporządkowana, ale również atrakcyjna dla turystów i mieszkańców. W trzech miejscach: Sułów Milicki, Milicz Zamek i Milicz Wąsk ustawiono ekspozycje taboru kolejowego. Miejsca postojowe na trasie ścieżki: Sułów - początek trasy z parkingiem (także na autobusy), toaletą, stołem i ławami, tablicą informacyjną oraz koszem na śmieci i ekspozycją dawnego taboru kolejowego; miejsce monitorowane i oświetlone, objęte przewodnikiem mobilnym (na komórkę), dzwoniąc pod nr 71 715 66 66 i wpisując kod 3101, można wysłuchać informacji o dawnej kolejce oraz historii i atrakcjach Sułowa i okolic. Pracze - stół i ławy oraz wiata, tablica informacyjna i kosz na śmieci; miejsce objęte przewodnikiem mobilnym (na komórkę), dzwoniąc pod nr 71 715 66 66 i wpisując kod 3102, można wysłuchać informacji o dawnej kolejce oraz historii i atrakcjach Pracz i okolic. Okolice Postolina - stół i ławy, tablica informacyjna i kosz na śmieci; miejsce objęte przewodnikiem mobilnym (na komórkę), dzwoniąc pod nr 71 715 6666 i wpisując kod 3103, można wysłuchać informacji o dawnej kolejce oraz historii i atrakcjach Postolina, Tomaszkowa, Karminka i okolic.
Kaszowo - stół i ławy, wiata, tablica informacyjna i kosz na śmieci; miejsce objęte przewodnikiem mobilnym (na komórkę), dzwoniąc pod nr 71 715 6666 i wpisując kod 3104, można wysłuchać informacji o dawnej kolejce oraz historii i atrakcjach Kaszowa i okolic. Milicz Zamek - stół i ławy, tablica informacyjna i kosz na śmieci; ekspozycja taboru kolejowego, miejsce monitorowane i oświetlone, objęte przewodnikiem mobilnym (na komórkę), dzwoniąc pod nr 71 715 6666 i wpisując kod 3105, można wysłuchać informacji o dawnej kolejce oraz historii i atrakcjach tej części Milicza. Milicz Wąsk - stół i ławy, 2 wiaty, grill, tablica informacyjna i kosz na śmieci; miejsce monitorowane i oświetlone, objęte przewodnikiem mobilnym (na komórkę), dzwoniąc pod nr 71 715 6666 i wpisując kod 3106, można wysłuchać informacji o dawnej kolejce oraz historii i atrakcjach tej części Milicza, w pobliżu 10-ha zalew rekreacyjny. Okolice Rudy Milickiej - stół i ławy, tablica informacyjna i kosz na śmieci; miejsce objęte przewodnikiem mobilnym (na komórkę), dzwoniąc pod nr 71 715 6666 i wpisując kod 3107, można wysłuchać informacji o dawnej kolejce oraz historii i atrakcjach Rudy Milickiej i okolic, w pobliżu ambona myśliwska. Grabownica - stół i ławy, tablica informacyjna i kosz na śmieci; miejsce objęte przewodnikiem mobilnym (na komórkę), dzwoniąc pod nr 71 715 6666 i wpisując kod 3108, można wysłuchać informacji o dawnej kolejce oraz historii i atrakcjach Grabownicy i Stawów Milickich, w pobliżu kompleks stawów, rezerwat przyrody oraz wieża obserwacyjna nad stawami.
Coraz bogatsza staje się oferta znakowanych szlaków dla turystów rowerowych. Główną trasą turystyczną jest pomarańczowy Rowerowy Szlak Doliny Baryczy, biegnący osiowo wzdłuż rzeki na trasie Wąsosz – Żmigród – Sułów – Postolin - Milicz – Odolanów - Dębnica. Szlak i związana z nim infrastruktura powstaje z inicjatywy Fundacji Doliny Baryczy. Szlak łączy się z niebieskim Szlakiem Stawów Milickich o przebiegu na terenie gminy: Grabówka – Sułów – Koruszka – Milicz – Ruda Milicka. Znaczną część doliny Baryczy obejmuje również system szlaków rowerowych Stowarzyszenia Gmin Turystycznych Wzgórz Trzebnickich i Doliny Baryczy z siedzibą w Trzebnicy. Przez teren gminy Milicz przechodzi fragment Trzebnickiej Pętli Rowerowej, znakowanej kolorem czerwonym, o długości 171 km. Szlak pozwala dotrzeć do gminy Milicz od strony Żmigrodu, bądź też od południa, ze Wzgórz Trzebnickich, przez Kuźniczysko, Staw Sieczkowski, Jamnik i rezerwat „Olszyny Niezgodzkie” do Rudy Sułowskiej. Tu też łączy się ze Szlakiem Rowerowym Doliny Baryczy.
Na szlaku można spotkać przykłady niebanalnej architektury nie tylko murowanej, ale i drewnianej
Teren gminy z północy na południe przecina Międzynarodowy Szlak Rowerowy Bałtyk – Adriatyk, czyli trasa R9. Szlak ten też jest często nazywany Szlakiem Bursztynowym, jako że nawiązuje do przebiegu starożytnego szlaku łączącego oba morza. Pozwala dotrzeć tu bezpośrednio znakowanym szlakiem z Poznania bądź Wrocławia. Na teren gminy wkracza w Baranowicach, dalej prowadzi przez Olszę, Grabówkę i Rudę Sułowską, gdzie łączy się z pozostałymi szlakami rowerowymi. Dalej prowadzi na południe przez Jaz Niezgoda i przez lasy w kierunku Trzebnicy. Przy szlaku, nad stawami Grabówka i Przydrożny urządzono specjalne miejsca odpoczynku z parkingami rowerowymi. Drugi z wariantów tzw. szlaku bursztynowego w systemie Greenways biegnie przez Ostrzeszów. Oba warianty łączy międzywojewódzki czarny szlak „W dolinę Baryczy”, prowadzący z Jutrosina przez Marchwice, Cieszków, Trzebicko, Nowy Zamek, Rudę Milicką, Niesułowice i Krośnice do Ostrzeszowa. Biegnie najczęściej leśnymi drogami szutrowymi i groblami stawów, w tym najciekawszym chyba odcinkiem ze Stawna do Nowego Grodziska. oprac. vivid / Więcej informacji: Ranoszek W. (red.) 2006 Wzgórza Trzebnickie i Dolina Baryczy. Przewodnik rowerowy. Studio Wydawnicze PLAN Wrocław Źródło: www.milicz-powiat.pl www.ziemiamilicka.pl/aktywny-wypoczynek/szlaki/rowerowe.html Foto E. Staniek
64
Tajemnice Doliny Baryczy
{ Pasje }
I ty możesz zostać Ł
birdwatcherem!
ączy ich miłość do przyrody, pasja, konsekwencja i … maskujące stroje. Potrafią godzinami siedzieć w ukryciu, czasami na mrozie i czekać na odpowiednią chwilę. Dla fotografów przyrody kończy się ona zdjęciem życia, a dla birdwatcherów tzw. stwierdzeniem określonego gatunku ptaka. Nie są zawodowcami. O ptakach wiedzą nie mniej od zawodowych ornitologów.
temat „latających” – ich wyglądu, głosów, zachowań i biologii. Niektórzy z nich poszukują rzadkich dla danego obszaru ptaków, wprowadzając je następnie na osobistą listę obserwowanych gatunków. Specjalnym rodzajem takiego obserwatora jest tzw. twitcher – ktoś, kto kolekcjonuje obserwacje rzadkich gatunków, podążając za otrzymanymi informacjami o ich wystąpieniu i traktując to hobby wyczynowo. - Hobbystyczne obserwowanie ptaków zaczynałem w tak młodym wieku, że ciężko uznać, iż był to całkiem świadomy wybór – przyznaje Bartek Smyk, jeden z nielicznych, którzy birdwatching łączą z zawodową ornitologią. - Ale z drugiej strony chyba jednak nie było to kwestią przypadku. Od bardzo małego dziecka
„Ptasior” wychodzi na łowy W Wielkiej Brytanii jest ich prawie cztery miliony. U nas szeregi obserwatorów ptaków, „ptasiorów”, czy z angielska birdwatcherów liczą kilka tysięcy miłośników przyrody. Są w różnym wieku. Wystarczy lornetka, luneta, a czasami gołe oko i przede wszystkim cierpliwość oraz dużo czasu. I naturalnie wiedza na
„Ptasiarze” zwykle prowadzą notatki
i wymieniają się informacjami na internetowych forach. Często biorą udział w liczeniu ptaków migrujących lub zimujących na danym obszarze.
Foto M. Piesiak
Czatownie czekają na Ciebie!
R
osnąca popularność Doliny Baryczy i Stawów Milickich w szczególności sprawia, iż konieczne stało się wprowadzenie rozwiązań, które z jednej strony mają za zadanie udostępnienie turystom miejsc najciekawszych, a z drugiej minimalizowanie zagrożenia dla przyrody. Stąd pomysł Fundacji EkoRozwoju na budowę infrastruktury ułatwiającej obcowanie z przyrodą Doliny Baryczy.
Foto P. Śnigucki
ciągnęło mnie do przyrody, co świetnie widać na zachowanych rysunkach z przedszkola - można na nich rozpoznać niektóre gatunki ptaków. Na pewno wielki (być może decydujący) wpływ na wybór akurat ptaków był fakt, że birdwatcherem był (a w zasadzie dalej jest, choć już dużo mniej intensywnie) mój starszy brat. Na obserwację ptaków zaczął zabierać go podczas wspólnych wakacji, które spędzali na południowej Lubelszczyźnie. W tej historii ważny jest także prezent komunijny. Podczas, gdy większość rówieśników dostała szalenie modne wówczas zegarki elektroniczne, mały Bartek stał się posiadaczem radzieckiej lornetki firmy Tento. Ma ją do tej pory, ale wyłącznie ze względów sentymentalnych. Pod koniec szkoły podstawowej prowadził już samodzielne obserwacje, wspólnie z kolegą z klasy. Od tego czasu jest birdwatcherem, z krwi i kości. - Miewałem przerwy w intensywnym obserwowaniu ptaków – przyznaje Bartek. - Ale nawet w czasach, gdy straciłem zawodowy kontakt z przyrodą, to w wolnych chwilach, w miarę możliwości, prowadziłem obserwacje dla przyjemności. Obecnie mogę nazwać się zawodowym ornitologiem (studia z ochrony środowiska), ale zdecydowanie wielką przyjemność czerpię z obserwacji i chodzę w teren, równie często bez związku z kwestiami zawodowymi. Nadal jestem aktywnym birdwatcherem.
Powstała sieć wież i czatowni do obserwacji ptaków, przeprowadzono renowację ścieżek przyrodniczych, a także wiaty edukacyjne, tablice edukacyjne na ścieżkach, drogowskazy wskazujące ciekawe miejsca oraz tablice informujące o zakazach na terenach chronionych i o właściwych sposobach zachowywania się wśród przyrody. Na Stawach Milickich są trzy rodzaje obiektów służących obserwacji ptaków. Pierwszy to wieża obserwacyjna przy stawie Starym, w kompleksie Radziądz. To największy i jeden z najcenniejszych stawów w Dolinie Baryczy. Staw stanowi miejsce lęgów cennych gatunków ptaków, w tym podgorzałki, zielonki, żurawia, bąka, bączka, dziwonii, wąsatki. W okresie przelotów gromadzą się na nim liczne stada wielu gatunków ptaków migrujących, w tym gęsi, czapli białych, wielu gatunków ptaków siewkowych i kaczek, a także bielików. Drugi to czatownia przy stawie Gadzinowym Dużym, w kompleksie Stawno. Mimo położenia poza rezerwatem „Stawy Milickie”, stanowi on cenną ostoję lęgową i żerowisko dla ptaków migrujących. Gniazda zakładają tu między innymi bąk, bączek, podgorzałka, perkoz rdzawoszyi i żuraw. •
Mateusz Piesiak „przy pracy”
Tajemnice Doliny Baryczy
67
Foto K. Laskowicz
„Ptasiarze” zwykle prowadzą notatki i wymieniają się informacjami na internetowych forach. Często biorą udział w liczeniu ptaków migrujących lub zimujących na danym obszarze. Szczególnie sprzyjające obserwacjom są wszelkie środowiska o zróżnicowanym charakterze: zbiorniki wodne i inne obszary wodno-błotne, podmokłe łąki, krajobraz rol-
niczy z miedzami i zadrzewieniami śródpolnymi. Dlatego wprost idealnym miejscem jest dolina Baryczy. Po to, by ułatwić życie birdwatcherom ustawiano tu specjalne kryjówki, platformy i wieże obserwacyjne. Pomagają, jednocześnie nie powodując niepokojenia ptaków. To bardzo ważne, bo niewłaściwe podejście do obserwacji, wraz z rosnącą liczbą zainteresowanych tą formą spędzania wolnego czasu, może wyrządzać szkody w ich populacjach i ogólnie w przyrodzie.
• Na jego zadrzewionych obrzeżach licznie występuje remiz, budujący charakterystyczne wiszące gniazda. W okresie przelotów na stawie zatrzymują się duże stada dzikich gęsi. W sieci jest również ściana obserwacyjna przy stawie Rudy. Odtworzony w końcu XX wieku na miejscu istniejącego dawniej zbiornika, ze względu na obecność piaszczystych wysp jest bardzo ważnym miejscem lęgowym dla niektórych gatunków ptaków. Na wyspach swoje kolonie lęgowe zakładają trzy gatunki mew: śmieszka, mewa czarnogłowa i mewa białogłowa (dla dwóch ostatnich to jedyne miejsce lęgów w Dolinie Baryczy), a także coraz rzadsza rybitwa rzeczna. W stromych brzegach wysp swoje kolonie lęgowe mają jaskółki brzegówki, zakładające gniazda w wykopanych norkach. Aby w długim okresie czasu móc cieszyć się ofertą świata przyrody tego obszaru, musimy respektować jego wymagania i ograniczenia. Opracowano na podstawie www.barycz.pl „Foto snajper” Kazimierz Laskowicz Foto M. Piesiak
Foto I. Skalska
„Fotosnajper” z rodzinnymi tradycjami W środowisku miłośników ptaków obowiązują żelazne reguły. Generalnie, dobro ptaków jest stawiane ponad zainteresowaniem obserwatora lub chęcią zrobienia efektownego zdjęcia. Trzyma się ich Kazimierz Laskowicz, ceniony fotograf przyrody związany z Doliną Baryczy. - Zasada obowiązująca wszystkich, etycznych fotografów przyrody to, po pierwsze nie szkodzić - zdecydowanie podkreśla Laskowicz. - Pod tym względem bezwzględnie zalecam zapoznać się i przestrzegać kodeksu Związku Polskich Fotografów Przyrody. Zwracam uwagę, że fotografia gniazdowa najczęściej wymaga odpowiednich zezwoleń. Bez zezwolenia, to zwykłe foto kłusownictwo. Mnie ta fotografia nie interesuje – nie widzę potrzeby robienia takich zdjęć. Nie chcę brać na siebie ryzyka utraty lęgu przez ptaki, którym zakłócałbym „życie rodzinne”. I jest jeszcze druga, nie mniej ważna – etyczny fotograf nie oszukuje, przestrzega uznanych w środowisku zasad ograniczonej ingerencji w obróbkę komputerową. Nigdy nie stosuje fotomontażu. Jeśli zwierzęta są udomowione (np. ptaki sokolnicze, zwierzęta hodowane na farmie), to o tym uczciwie informuje. Również o tym mówi, wspomniany przez pana Kazimierza, kodeks etyczny ZPFP. Fotografowanie przyrody jest jego życiową pasją. Zajmuje się nią od dziecka. Przed wojną robiła zdjęcia i wywoływała je w ciemni babcia, Halina. Kiedy po 17 września 1939 utracili majątek ziemski na Wileńszczyźnie i przepadło niemal wszystko, niezwykłym zbiegiem okoliczności zachowały sie albumiki ze zdjęciami. - Zawsze mnie fascynowały i zachowuje je, jako najcenniejszą pamiątkę – mówi Laskowicz. - Moi rodzice też fotografowali, ale bez pasji.
70
Tajemnice Doliny Baryczy
Fotografia przyrodnicza jest bez
porównania trudniejsza od strzelania do zwierząt. Znacznie więcej czynników decyduje o sukcesie - odległość, światło, pora dnia, tło, samo zwierzę, gdy zwierząt jest więcej, trudno o porządek w kadrze, itd. Dlatego wybrał przyrodę, a dokładniej dolinę Baryczy. Wcześniej ojciec budował tutaj niektóre stawy.
Foto P. Ĺšnigucki
Foto I. Skalska
Piotr Śnigucki Dyrektor „Dolnośląskiego Zespołu Parków Krajobrazowych”
M
oim zdaniem jest to jeden z ciekawszych sposobów spędzania wolnego czasu, który bardzo często przeistacza się w pasję trwająca wiele lat. Oprócz wartości edukacyjno poznawczych, co jest oczywiste, oglądanie czy podglądanie ptaków w ich naturalnym środowisku, tak jak wszystkich innych składników dzikiej przyrody, z pewnością jest świetną formą aktywnego spędzania czasu na świeżym powietrzu. Zajęcie to ma także jeszcze jedną inna zaletę to, iż można je wykonywać właściwie przez cały rok, niezależnie od pory roku a nawet i dnia. Dodatkowo osoby zaangażowane w tę pasję mogą poznawać
Możemy wykonać wiele
mnóstwo ciekawych zdjęć wielu gatunków zwierząt, w tym ptaków, w najbliższej okolicy. Najważniejsze jest to, abyśmy nie wyrządzali krzywdy zwierzętom. 72
Tajemnice Doliny Baryczy
Fotografie P. Śnigucki
dużo innych zagadnień i przyswajać sobie wiedzę nie tylko o wyglądzie różnych gatunków ptaków, ale także o środowisku, w jakim ptak przebywa, jego zachowaniu, zwyczajach. Przyrodę obserwowałem od dzieciństwa. Chyba pierwsze spotkania to były coroczne wakacje spędzane na wsi u dziadków. Trudno nie zauważyć piękna naszej przyrody, jeśli spędza się, co roku wiele tygodni na wsi i uczestniczy w różnych pracach polowy. Żniwa sianokosy, wykopki to okres, w którym nieustannie spotykałem się ze zwierzętami w ich naturalnym środowisku. Co prawda ptaki są moim zdaniem dość trudnym do obserwowania składnikiem przyrody, a na pewno niektóre ich gatunki. Bardzo łatwo zauważamy obecność takich gatunków jak bociany, wróble, jaskółki, wrony, kawki i wiele innych, które właściwie widzimy codziennie w najbliższym sąsiedztwie naszych gospodarstw. Są gatunki ptaków, które żyją w naszym najbliższym otoczeniu, ale o ich istnieniu wiele osób nawet nie ma pojęcia. Mając trochę wiedzy i doświadczenie, zaczynamy dostrzegać coraz więcej różnych gatunków. Często spoty-
kam się z reakcją osób oglądających zdjęcia zwierząt, a szczególnie ptaków, które stwierdzają, że wieu gatunków nigdy nie widzieli. Osoby te są często bardzo zaskoczone, gdy się dowiadują, że zdjęcie zostało zrobione w środku miasta lub na terenie ogródka przydomowego nawet w okolicy, w której mieszkają. Nie jestem ornitologiem i uważam, że moja wiedza na temat ptaków jest z pewnością jeszcze zbyt mała, ale myślę, że wieloletnie doświadczenie w fotografowaniu przyrody, wielogodzinne przebywanie w terenie jest bardzo pomocne przy fotografowaniu ptaków. Obserwowanie ptaków a ich fotografowanie to dwie różne rzeczy. Możemy łatwo obserwować zwierzęta, w tym ptaki, nie zbliżając się do nich przy użyciu lornetek czy lunety. Możemy wykonać mnóstwo ciekawych zdjęć wielu gatunków zwierząt, w tym ptaków, w najbliższej okolicy. Najważniejsze jest to, abyśmy nie wyrządzali krzywdy zwierzętom. Jest wiele zasad, które należy przestrzegać podczas fotografowania dzikiej przyrody. Ich głównym celem jest zapewnienie należytej ochrony zwierzętom podczas fotografowania. Podstawową zasadą jest, abyśmy nigdy im nie zaszkodzili. Birdwatching jest jedną z wielu form „turystyki kwalifikowanej” proponowanych na terenach różnych obszarów chronionych. Odpowiednio zorganizowany i nadzorowany, może być świetną metodą popularyzacji wiedzy przyrodniczej i wartości krajoznawczych. Jednak nie należy zapominać, że nieprzemyślane udostępnienie niektórych terenów np. miejsc gniazdowania wielu ptaków, zbyt duże natężenie ruchu turystycznego czy niewłaściwe wyznaczenie tras i ścieżek dla turystów, może też przynieść negatywne skutki dla populacji zwierząt zamieszkujących dany teren.
Tajemnice Doliny Baryczy
73
Fotografie I. Skalska, K. Laskowicz
Gdy poszedłem do liceum w Miliczu, oczywiście pierwszym kołem zainteresowań było Koło Fotograficzne. Tam zacząłem uczyć sie fotografii i poznałem magię obróbki zdjęć w ciemni. Od dziecka towarzyszyłem ojcu w polowaniach. Byłem przekonany, że sam zostanę myśliwym i podtrzymam starą kresową tradycję rodzinną. Ale było jedno „ale” – nigdy nie lubiłem zabijania, widoku krwi. Fotografia przyrodnicza, wg niego, jest bez porównania trudniejsza od strzelania do zwierząt. Znacznie więcej czynników decyduje o sukcesie - odległość, światło, pora dnia, tło, ilość zwierząt (gdy jest ich więcej, trudno o porządek w kadrze). Dlatego wybrał przyrodę, a dokładniej dolinę Baryczy. Wcześniej ojciec budował tutaj niektóre stawy. - Wielokrotnie, jako dzieciak towarzyszyłem rozmowom ojca, wówczas doktorem, a dzisiaj profesorem Witkowskim – wspomina nasz rozmówca. - Byłem zafascynowany samym panem doktorem i tym, co robił. Jako uczeń 3-ciej klasy liceum, miał pan Kazimierz prawdziwy foto-przyrodniczy chrzest. W ramach prac naukowych profesora Witkowskiego mógł korzystać z budy obserwacyjnej i fotografował bardzo skrytego ptaka – bąka. W tamtych czasach aparat Pentacon 6x6 i obiektyw 500 mm, to było spełnienie marzeń, które zaowocowało jego pierwszą wystawą fotograficzną w milickim liceum. Dzisiaj jest znanym i cenionym fotografem przyrody. Związany z Łodzią, jest bardzo częstym gościem w dolinie Baryczy. Fotografuje tu swoje ptaki, dzieli się wiedzą i pasją z młodzieżą. Jest aktywnym członkiem Łódzkiego Towarzystwa Fotograficznego, Związku Polskich Fotografów Przyrody.
Foto P. Śnigucki
Mateusz Piesiak Young Wildlife Photographer 2011 Przetartą ścieżką obserwacji ptaków idzie także młody wrocławianin Mateusz Piesiak. Ma szesnaście lat a na swoim koncie spektakularne sukcesy w fotografowaniu natury. Zaczynał jako ośmioletni birdwatcher z lornetką, lunetą i przystawianym do niej aparatem kompaktowym. - Od kiedy pamiętam, interesuję się przyrodą – mówi Mateusz. - Od kilku lat w sposób szczególny ptakami. Fotografowanie pozwala mi odetchnąć od zgiełku miasta, oderwać się od codzienności. Moje zdjęcia są efektem spędzania prawie każdej wolnej chwili w terenie: obserwacji, budowania kryjówek pozwalających zbliżyć się do ptaków i wreszcie samego fotografowania. W ubiegłym roku zdobył pierwsze miejsce w konkursie Young Wildlife Photographer, organizowanym przez BBC Wildlife Magazine i Muzeum Historii Naturalnej w Londynie, na który nadesłano 41 tysięcy fotografii. Zdjęcie ostrygojadów, wykonane przez Mateusza na nowojorskiej plaży, wygrało z 41 tysiącami innych fotografii z całego świata. Marek Wiśniewski / Fot. Idalia Skalska, Kazimierz Laskowicz, Mateusz Piesiak
Tajemnice Doliny Baryczy
75
{ Opowieści z wędką }
Mój pierwszy sum,
oczywiście milicki
„M
oczenie kija” to czas mojej młodości i pierwszej dorosłości. Podglądałem wtedy ukradkiem wyczyny swojego ojca, ale gdzież mi tam było do niego. On wieczny nerwus i „napaleniec” nie mógł spokojnie komentować pełnych siatek swoich kolegów wracających z połowów. Jakoś nie wypadało tylko gratulować i przełknąć ślinę z podziwu. Musiał zaraz wsiadać do auta, ewentualnie na swojego wymarzonego Komara i hajda nad wodę. Byle złapać i pochwalić się czymś większym.
M
nie to nie podniecało. Owszem siedzenie i moczenie kija było miłe, zwłaszcza, gdy coś się na niego złapało. Ale żebym dostawał dreszczy na myśl o metrowym szczupaku, tudzież „sandale”? Nigdy. Zdarzyło się kiedyś coś, co wpisało się do mojego wędkarskiego cv złotymi zgłoskami i stało się po dzisiaj motywem przewodnim dla mojej obecnej żony. Gdy trzeba komuś wytłumaczyć, na czym polega prawdziwa miłość. - Polega ona na tym, że gdy słyszę opowieści mojego Marcysia o jego wielkim sumie, złowionym w Rudzie Sułowskiej, to nie kpię i odwracam się znudzona, a otwieram gębą z podziwu i ręce składają mi się do braw – powtarza przy każdej sposobności moja ukochana. A rzecz była niezwykła i każdy by się nią chwalił. Nawet stary stawowy wyjadacz. Wszystko zaczęło się od tego, że przez dłuższy okres swojego życia mieszkałem w regionie pozbawionym większych akwenów, na których można było oddawać się wędkowaniu. Ilekroć przyszła na to ochota, trzeba było zwoływać ekipę podobnych zapaleńców, załatwiać pojazd i jechać czasami kilkaset kilometrów. W tym czasie, a było to na początku lat dziewięćdziesiątych, modne stały się kanały Odry i nowo otwierane stawy komercyjne - te ostatnie w Dolinie Baryczy. Któregoś dnia, mój wszystko wiedzący kuzyn zameldował. - Mam super miejsce. Znajomi przywieźli stamtąd kilka sumów i sporo karpi. Nie trzeba było nas długo namawiać. Zapakowaliśmy do jego wysłużonego, granatowego Forda kombi sprzęt, przynęty i swoich synów. Oczywiście, nie zapominając o pełnych portfelach, bo wyprawialiśmy się na łowiska komercyjne. A tam, jak karze regulamin, za złowione ryby trzeba płacić. Był lipcowy czwartek. Wyjechaliśmy z domu skoro świt, bo czekał nas trzygodzinny dojazd do Rudy Sułowskiej. Kiedy dotarliśmy na miejsce, nie byliśmy pierwsi. Akurat obsługa wyładowywała karpie z beczki do jednego ze stawów. To one miały być naszym łupem. Miejsce prezentowało się malowniczo i oryginalnie. Kilka stawów, a między nimi groble, a na nich kryte trzciną miejsca do biwakowania. I ławeczki na stanowiskach wędkarskich. Obok tzw. „administracja” łowiska, gdzie można było pobrać siatki do przechowywania złapanych ryb. Jak na ówczesne czasy, było to coś wyjątkowego i niepowtarzalnego. Zauroczyło mnie to miejsce na długo. Zajęliśmy stanowiska od strony drogi i zaczęło się … czarowanie. Ja, zupełny amator nie miałem zielonego pojęcia, co będę łapał i na co. Wiedziałem jedno: ma to być coś dużego. I ma się złapać na mojego „kija”. - Załóż średniego karasia – stwierdził ze znawstwem mój kuzyn. – Tu są sumy. Może któryś się na niego „weźmie”. Widziałem, jak ostatnio złapał takiego pięciokilowego facet z Wrocławia.
Pokornie wykonałem polecenie. Nabiłem rybkę na kotwicę i zarzuciłem swą przyciężką Germinne z Enerde, na którą łapałem z gruntu. Biało-czerwony, okrągły spławik zakołysał się na wodzie, po czym zaczął swoje niezbyt szybkie kołowanie. Usiadłem na krzesełku i zacząłem odwijać kanapkę dla głodnego Filipka. Mój synek nie był specjalnym fanem takiego spędzania czasu. Przez chwilę zainteresował się tym, co robię. Ale zaraz wziął się do jedzenia. Przez dobrą godzinę nic się nie działo. A obok owszem. Żwawy staruszek zacinał i holował co chwilę jakiegoś karpia. Do siatki chował tylko dwukilowe, bo podobno takie są najsmaczniejsze. Na drugim stawie też łowienie odchodziło na całego. Mój kuzyn złapał niewielkiego okonia, ale wypuścił go z powrotem do wody. Byliśmy lekko poirytowani. Na dodatek znudzone dzieci zaczęły coraz głośniej demonstrować swoje niezadowolenie. Upał też robił swoje. Musiało coś się wydarzyć, bo inaczej przeklęlibyśmy tę Rudę na długo. I rzeczywiście. Kilka minut po jedenastej spławik zniknął z powierzchni stawu. Początkowo nie zwróciłem na to uwagi. Ale kuzyn był czujny. - Poczekaj chwilę i podcinaj – nerwowo krzyknął z boku. – To pewnie jakiś drapieżnik. Jak zatniesz go solidnie, to się nie zerwie. Znów zrobiłem, jak kazał. O cholera, mam branie! To, co poczułem na drugim końcu wędki lekko mnie przestraszyło. Tym bardziej, że toporne, solidne wędzisko wygięło się tak, jakby dźwigało wielką rybę. Zacząłem systematycznie nawijać żyłkę na swojego Michellina. Szło to powoli i z wysiłkiem. Ryba nie była chyba zbyt daleko od brzegu, ale przez dłuższą chwilę nie zbliżała się do niego ani o metr. Zacząłem czuć coraz większe podniecenie. Stałem twardo na nogach i nie odpuszczałem mojej zdobyczy. Po 20 minutach poczułem, że słabnie. Powoli holowałem ją bliżej swojego stanowiska. Mój Filipek ożywił się do tego stopnia, że nie odrywał ode mnie wzroku. Poczułem się jego wielkim bohaterem. Ale akcja jeszcze trwała i szkoda by było stracić taki okaz. Nareszcie zobaczyłem jego grzbiet i chyba wówczas uwierzyłem, że jest mój. Leniwie przewrócił się na bok i pozwolił na przyciąganie do brzegu. Kuzyn z przygodnym wędkarzem stali już z zanurzonymi w wodzie podbierakami. Sum ledwie w nich się mieścił. Powoli i z napięciem wyciągnęli go na piasek. Był naprawdę wielki. Gdy podnieśliśmy go wspólnie, był większy od mojego syna - a Filip miał wtedy 125 cm. To było coś! Ktoś zrobił nam zdjęcie. Pani zajmująca się łowiskiem zważyła go dla porządku. Było to prawie 15 kilo żywego suma. Coś pięknego. Do dzisiaj pamiętam, że kosztował mnie cały milion starych złotych. I dzięki niemu stałem się bohaterem tygodnia, a opowieść o moim wyczynie na długo stałą się jedną z tych, którą zanudzałem przy stole swoich gości. No i zakochałem się w stawach milickich bez pamięci. To było najważniejsze. Marek Wiśniewski /
Tajemnice Doliny Baryczy
77
{ Zwyczaje }
Koi
znaczy
sukces
K
arp kojarzony u nas przede wszystkim z wigilijnym stołem, w Azji ma znacznie bogatszą symbolikę i tradycję.
Wizerunki karpia umieszczone na masztach i rufach statków miały chronić przed niebezpieczeństwami, a Ebisu, jeden z siedmiu japońskich bogów szczęścia, jest przedstawiany z rybą pod pachą.
W
maju nad dachami japońskich domów powiewają papierowe i tekstylne karpie: największy i czarny magoi to ojciec, średni i czerwony higoi - mama, a najmniejsze i wielobarwne to synowie (im młodszy chłopiec, tym mniejsza ryba). Karpia rodzina jest nieodzownym elementem Święta Chłopców, obchodzonego od XIX wieku. Zawsze piątego dnia piątego miesiąca, bo piątka to szczęśliwa liczba, zwłaszcza podwójna. Tego dnia chłopców kąpie się w wodzie z łodygami irysów, które mają chronić przed chorobami i składa im życzenia pomyślności, wspólnie wieszając na długich masztach koi-nobori, latawce w kształcie karpi. - Koi to karp, a nobori - dorastanie, rozwój i tego właśnie życzy się chłopcom w tym dniu. Miałam okazję być wówczas w domu mojej przyjaciółki Hiro, której synek świętował to wydarzenie, ciesząc się małymi rybkami porozstawianymi w domu w różnych miejscach. W Tokio rzadko kto ma sposobność wystawienia przez okno dużych papierowych karpi, wiec ogranicza się to do dekoracyjnych mini rybek. Mimo że niewielkie i tak oznaczają potęgę. Podobnie jak kapelusz kabuto, który był noszony przez wojowników. Kabuto jest bardzo kosztowne i eksponowane tego dnia, podobnie jak karp - opowiada Małgorzata Olejniczak z pensjonatu Terra Sudeta, promującego japońską tradycję. Miecze i zbroje, którymi dekoruje się wówczas dom, zawierają tę samą symbolikę wskazaną dla dorastających chłopców: oznaczają odwagę, męstwo i hart ducha. Złote łuski przyrównywano nawet do samurajskiej zbroi. Długowieczny, aktywny karp, który potrafi płynąć w górę rzek, stał się w Azji symbolem wytrwałości i skutecznego mierzenia się z przeciwnościami losu. Nie przydawano mu wymyślonych cech, nie tworzono z niego istoty mitologicznej, ale ceniono za rzeczywiste przymioty. Wedle chińskich wierzeń te z karpi płynących na tarło pod prąd Żółtej Rzeki, którym udało się pokonać skalny próg zwany Smoczą Bramą, przemieniały się w smoka, będącego wcieleniem dobrobytu, siły i pomyślnego rozwoju wydarzeń. Zresztą chińskie „li”, czyli karp, oznacza korzyść, zysk, podobnie jak japońskie koi. Legenda mówi również o siedzącym na grzbiecie karpia chińskim mędrcu K’in Kao, który poznawszy Króla Ryb, zrezygnował z ich jedzenia. Wizerunki karpia umieszczone na masztach i rufach statków miały chronić przed niebezpieczeństwami, a Ebisu, jeden z siedmiu japońskich bogów szczęścia, jest przedstawiany z rybą pod pachą. W Krakowie corocznie można oglądać karpie koi-nobori przed Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha, a we Wrocławiu, w Muzeum Narodowym - japońskie cacka z jego wizerunkiem. Liczące ponad 150 lat inro to pudełeczko na medykamenty, z laki inkrustowanej złotem. Widnieją na nim dwa dzielne karpie: jeden płynie we wzburzonych falach, drugi pokonuje wodospad.
Przysmak godzien cesarza Specjalne miejsce karp miał także na japońskim stole, gdzie uchodził za wyjątkową rybę. Pojawia się już w diecie z okresu prehistorycznego, a szczególnego znaczenia nabrał jako niezbędny składnik shijoryu, czyli sztuki kuchni pałacowej, rozwijanej na cesarskim dworze od IX wieku. Jej częścią był rytuał krojenia i filetowania na oczach arystokratycznych gości, którzy karpia cenili szczególnie. Zachwycał najbardziej wybrednych smakoszy, a mnich Kenko w „Zapiskach dla zabicia czasu” (1310-1331) tak go ocenia: „Karp to najszlachetniejsza z ryb, jedyna, którą można przyrządzać w obecności cesarza”. Cenili go również samurajowie, którzy mieli mniej wybredne podniebienia niż arystokraci i spożywali tylko dwa posiłki dziennie. Oprócz ryżu, skorupiaków, wodorostów, dziczyzny, korzeni łopianu, kaczek i ośmiornic jadali również ryby: przede wszystkim karpie, karasie i dorady. W XV-wiecznych „Zapiskach sztuki kulinarnej rodu Shijo” znajdziemy taką ocenę: „Najlepsze pożywienie pochodzi z morza, następne w kolejności jest pożywienie z rzek, a na samym końcu z gór. Od tej uniwersalnej zasady wyjątek stanowią bażanty. Z kolei ryby słodkowodne są zdecydowanie mniej smaczne niż morskie, oczywiście poza karpiem, który jest wyjątkowy, można rzec najlepszy. Niektórzy uważają, że wieloryb przewyższa karpia, ale nie jest to chyba do końca prawdą.” Jak podaje Iwona Kordzińska - Nawrocka, japonistka z Uniwersytetu Warszawskiego w swojej książce „Japońska tradycja kulinarna”, w średniowiecznej Japonii rozwinęła się mocno dworska etykieta, która precyzowała również zasady podawania potraw, zależnie od ich jakości i rangi: „Spośród ryb karp królewski powinien być podawany jako pierwszy, a dorada jako druga.” Był nieodzowny podczas bankie bankietów; z opisu jednego z przy przyjęć wydanego w 1561 roku na cześć zna-mienitego gościa wiadomo, że do sake podano pokrojonego w plasterki karpia, serwowanego wraz z mary-nowanymi śliwkami w skorupie żółwia. Na innym z przyjęć, z tego samego wieku, podczas dwudniowego bankietu, który zaszczycił sam cesarz, karpia podawano na równi z takimi rarytasami jak małże, kaczka czy łabędź. W spisie produktów regionalregional
Złoto-srebrna karpiowa łuska też może przynieść szczęście. Niebanalny pomysł na prezent.
Tajemnice Doliny Baryczy
79
nych obok herbaty, wodorostów, makaronu, kasztanów, grzybów i krewetek z określonych miejsc, znajdowały się również karpie z Yodo, rzeki na wyspie Honsiu. Uchodziły za specjały i były także cennym prezentem. Jedną z najbardziej popularnych potraw japońskich było i jest sushi o tysiącletniej tradycji. Mało kto wie, że tak naprawdę pochodzi ona z Chin, skąd w VII wieku powędrowała do Japonii i że składnikiem pierwszych sushi był właśnie karp! „Sztuka kulinarna dla zwykłych ludzi” z VI wieku precyzuje: „Najlepiej nadaje się na sushi duży karp. Tłuste są wprawdzie smaczne i efektownie wyglądają, ale nie przechowują się długo. Lepsze są więc karpie chude.” Dalej następuje dokładny przepis, w którym używano nawet sake i który jest zdecydowanie odmienny od dzisiejszej wersji tego specjału. Za sprawą cystersów Przy bogactwie azjatyckiej symboliki i tradycji kulinarnej dość skromnie prezentuje się nasze obecne podejście do karpia, który zwykle trafia na wigilijny talerz po usmażeniu w panierce z mąki. To ryba, która najbardziej nam się kojarzy z wigilijnymi wieczerzami. Przyzwyczailiśmy się do niego tak bardzo, że niektórym wydaje się, że pochodzi z Polski, a na świątecznym stole był obecny od zawsze. Tymczasem został udomowiony w Chinach, ponad 2,5 tysiąca lat temu, a do nas trafił w średniowieczu za sprawą cystersów. Znakomici gospodarze, zakładali przy klasztorach stawy hodowlane, które dostarczały ryby niezbędnej zwłaszcza w poście. Zawsze pod ręką świeży, karp okazał się idealny do przygotowywania postnych posiłków. A dni postnych nie brakowało: trzy dni w tygodniu, 40 przed Wielkanocą, o adwencie nie wspominając. Nic dziwnego, że karp zagościł u nas na stałe i pojawia się w „Compendium ferculorum albo zebranie potraw” Stanisława Czernieckiego - w tej pierwszej polskiej książce kucharskiej z 1682 roku jest mowa o karpiu przyrządzanym z sosem piernikowym. Wychwala go nawet wieszcz w „Panu Tadeuszu”: „Owe ryby! Łososie suche, dunajeckie, Wyżyny, kawijary weneckie, tureckie, Szczuki główne i szczuki podgłówne, łokietne, Flądry i karpie ćwiki, i karpie szlachetne!” Dziś powszechny, kiedyś karp był zarezerwowany na „pańskie” stoły, czyli w klasztorach, na dworach, w zamożnych mieszczańskich domach. Barbara Jakimowicz-Klein, badaczka tradycji kulinarnych i folkloru, autorka licznych książek na ten temat opowiada, że w polskiej obyczajowości związanej z pożywieniem, zwłaszcza w czasie świątecznym, ważną rolę odgrywały potrawy o charakterze magicznym, do których należały również te z karpia. Dzięki obecności potraw ze zboża, maku, miodu i ryb na wigilijnym stole rodzina zapewniała sobie Bożą opiekę i dobrobyt w nadchodzącym roku. W zamożniejszych domach, zwłaszcza szlacheckich, podawano nawet dwanaście potraw z ryb przyrządzonych w wymyślny sposób. - Zwyczajem kultywowanym jeszcze do niedawna w byłej Galicji było „strzelanie z duszy” - mówi Barbara Jakimowicz-Kle-
80
Tajemnice Doliny Baryczy
in. - W przeddzień Wigilii pan domu sprawiał karpie, wyrzucał wszystkie odpadki, oprócz pęcherzy pławnych. Pęcherze suszono przy piecu. Zgodnie z tradycją w dniu Wigilii dzieci miały zachowywać się grzecznie. Jedynym dopuszczalnym psikusem było „strzelanie z duszy”: chłopcy skakali na wysuszone rybne pęcherze, czemu towarzyszył „wystrzał”. Oczywiście robili to w ukryciu, tak by wystraszyć mamę, babcię lub siostry zajęte przygotowaniami wieczerzy wigilijnej. Karp miewał także zastosowanie praktyczne: według Kazimierza Moszyńskiego, autora monumentalnej „Kultury ludowej Słowian” na niektórych obszarach Słowiańszczyzny Zachodniej z wypatroszonych ryb oddzielano pęcherze, podsuszano je, a następnie wydobywano z nich klej. Oprócz praktycznych zastosowań i u nas karpiowi przypisywano pewną moc. A dokładniej - łusce z wigilijnej potrawy lub kawałeczkowi ości: schowane w portfelu mają chronić przed kradzieżą oraz zapewnić gotówkę przez cały rok. Ponoć wyjątkowe szczęście przynosi wędkarzowi ryba złowiona w wigilijny poranek. Na wiele sposobów Po karpia sięgają również Żydzi, którzy wprawdzie Bożego Narodzenia nie świętują, ale doceniają jego walory, zwłaszcza, że jest rybą koszerną, ponieważ ma łuski i płetwy. - Karp jest obecny przede wszystkim w kuchni Żydów polskich, nie znajdziemy go na przykład w Niemczech - mówi Mira Gawłowicz, właścicielka restauracji żydowskiej „Sarah”. Podaje dania pracochłonne, takie jak gefilte fish, kulki z mielonego mięsa karpia, zmieszanego z jajkiem i macą i gotowane w bulionie. Żydowska kuchnia to także karp na szaro i oczywiście karp po żydowsku, gotowany w piwie, z rodzynkami, migdałami, startym piernikiem. Pani Mira wciąż robi karpia, którego nauczyła ją mama: gotuje dzwonka w warzywnym wywarze i pozostawia na półmisku do zastygnięcia. - Łącznie z głową, która uchodziła za przysmak i należała się najważniejszej osobie w rodzinie – wspomina pani Mira. Maria Monatowa, autorka słynnej „Uniwersalnej książki kucharskiej” ponad sto lat temu zachęcała do karpia z sosem tatarskim, nadziewanego z sardelami, w galarecie, z pomidorami, à la Matelot (podlany czerwonym winem), po królewsku, po francusku z grzybami i sosem kaparowym, a nawet à la Chambord, czyli „szpikowany gęsto pokrajanemi w paski truflami”. Zwolennik talentów pani Monatowej, Maciej Kuroń przypomina także Edwarda Pożerskiego de Pomian, lekarza i gastronoma polskiego pochodzenia, szefa Laboratorium Fizjologii Żywienia w Instytucie Pasteura w Paryżu, który podbił francuskie podniebienia karpiem nadziewanym pieczarkami. Mając takie wzorce warto sięgnąć do tradycji i przywrócić karpiowi należytą rolę na polskim stole. Aneta Augustyn /
Cytaty dotyczące kulinariów azjatyckich pochodzą z „Japońskiej tradycji kulinarnej” Iwony Kordzińskiej- Nawrockiej
{ Kwestia smaku }
Ryba wpływa,
ale karp szczególnie K
iedy myślimy o rybach, to najczęściej są to ryby morskie. Tymczasem różnorodność gatunków słodkowodnych jest tak ogromna, że pozwala na swobodny wybór po względem walorów smakowych i kulinarnych. Dolina Baryczy to nieprzebrane bogactwo tego gatunku. Króluje oczywiście karp.
L
ecz w niczym nie ustępuje mu sum, jesiotr, okoń, sandacz, szczupak, czy nawet karaś. I nie uciekając się do wymyślnych przepisów każdą z nich, świeżo złowioną i sprawioną można po prostu usmażyć. I delektować się jej delikatnym smakiem. Bo złowiona w czystej wodzie stawów milickich daje gwarancję, że wraz z nią nie spożyjemy całej tablicy Mendelejewa. Ryb w dolinie Baryczy jest mnóstwo i są one wyśmienitej jakości. Król jest tylko jeden! To karp milicki. Przyrządzany na wiele sposobów. Przygoda z nim na talerzu zaczyna się zaraz po odłowie. Przez kilka tygodni ryby „wypoczywają” i przechodzą na dietę lekkostrawną. Są myte, masowane i dopieszczane w specjalnych płuczkach. Pozbywają się tym samym błotnistego smaku i zapachu. Kiedy trafiają w ręce kucharza, ten ze szczególną starannością myje je i oczyszcza. Milickie gospodynie preferują metodę oczyszczania karpia do „białości”. By pozbyć się resztek śluzu i łusek, praktykują nawet krótkotrwałe polewanie ryby wrzątkiem. Karp smażony po milicku z cebulką to tutejszy rarytas. Przyrządza się go na oleju zmieszanym z masłem. Cebulkę do potrawy delikatnie dusi się (nie smaży), by była szklista.
Rybę przed smażeniem posypuje się solą, pieprzem, odrobiną cukru i skrapia sokiem z cytryny. Bywalcy regionalnych jarmarków, czy festynów z okazji Dnia Karpia mają okazję poznać smak ryb wędzonych. Zwłaszcza karpia i jesiotra. I nie ma on nic wspólnego ze smakiem, choćby najlepszej, wędzonej makreli ze sklepu. Przed wędzeniem moczone są w specjalnej solance z dodatkiem czosnku. Dzięki dymowi z owocowego drewna uzyskują delikatny i wyrafinowany smak. To sprawia, że nie potrzebują żadnych dodatków, nawet chleba. Okoliczni restauratorzy mają w swych kartach dań popisowe rybne potrawy, z którymi startują w konkursie kulinarnym organizowanym co roku podczas Dni Karpia. W niesułowickim Starym Młynie można zjeść wyśmienitego smażonego karpia z musem jabłkowo-cynamonowym. Zestawienie smaku „królewskiej” ryby z aromatem cynamonu i miejscowych jabłek jest zaskakujące, ale w efekcie niezwykle udane. Potrawę doceniło też jury konkursu kulinarnego „Mistrz Karpia 2012”, przyznając jej wyróżnienie w kategorii potraw z karpia na ciepło. Izabela Jankowska / Foto Jacek Zygmunt / Stylizacje potraw: Izabela Jankowska i Emilia Szczęsna
Karp w sosie jabłkowo – miodowym Restauracja „W Starym Młynie” Wyróżnienie w konkursie Mistrz Karpia 2012 w kategorii potrawa z karpia na ciepło Składniki: • mus jabłkowy sporządzany z jabłka „szara reneta”, • miód nawłociowy, • masło, • sól, • pieprz, • wywar z rosołu, • karp smażony.
Wykonanie: Masełko roztapiamy na patelni i dodajemy mus jabłkowy. Gdy tylko mus jest już ciepły, dodajemy miód. Następnie przyprawiamy solą i pieprzem do smaku.
Tatar z karpia wędzonego Restauracja Relax Wyróżnienie w konkursie „Mistrz Karpia 2012” w kategorii potrawa z karpia na zimno Składniki: • karp milicki wędzony, • ogórek kiszony, • cebula, • świeży chrzan starty na tarce, • jabłko, • oliwa z oliwek, • sok z cytryny, • posiekana natka pietruszki, • czosnek, • przyprawy: sól i pieprz.
Wykonanie: Wędzonego karpia filetujemy i kroimy w drobną kostkę tak, aby nie naruszyć struktury mięsa ryby, dodajemy pokrojonego w drobną kostkę ogórka, cebulę, jabłko, świeżo starty chrzan i posiekaną pietruszkę. Następnie dodajemy wyciśnięty czosnek, oliwę z oliwek, sok z cytryny i przyprawiamy do smaku, a następnie delikatnie mieszamy. Tatar z karpia wędzonego w restauracji jest podawany najczęściej na grzance czosnkowej z sałatą i rozmarynem.
Karp na gruszce Zagroda Grabownica I miejsce w konkursie Mistrz Karpia 2012 w kategorii potrawa z karpia na ciepło Składniki na 4 porcje: • 800 g karpia (8 dzwonków), • 200 g domowej konfitury z gruszek (z dodatkiem cytryn ze skórką, cynamonu i chili), • masło klarowane do smażenia, • sól, • pieprz, • mąka.
Wykonanie: Dzwonka przyprawić solą i pieprzem, oprószyć mąką, smażyć na rozgrzanym maśle klarowanym. Konfiturę podgrzać. Podawać z pieczonymi ziemniakami.
Tatar z okonia Restauracja „Pałacowa” I miejsce w konkursie Mistrz Karpia 2012 w kategorii potrawa z innej ryby słodkowodnej Składniki: • filet z okonia, • cebula, • łyżka koperku, • 2 łyżki oliwy z oliwek, • 1 łyżka soku z cytryny, • sól, pieprz do smaku.
Wykonanie: Fileta i cebulkę kroimy w drobną kostkę, dodajemy pokrojony koperek, sok z cytryny, oliwę, sól i pieprz. Mieszamy wszystko dokładnie. Grzanki (postać krążków) wykrawamy z chleba tostowego, obtaczamy w roztrzepanym jajku z dodatkiem przypraw. Smażymy na oleju z obydwóch stron. Po ostygnięciu układamy na talerzu na przemian grzankę, tatar, grzankę, tatar i gotowe!
Karp po milicku smażony z cebulką Składniki: Karp, 4 duże cebule, łyżeczka zmielonych w moździerzu przypraw: liść laurowy, ziarna czarnego pieprzu, ziarna ziela angielskiego, kilka ziaren kolendry, kostka masła, masło i oliwa do smażenia, mąka, jajka, tarta bułka.
Przygotowanie: Oczyszczoną, wymytą rybę kroimy w dzwonka. Cebulę kroimy w cienkie krążki. Porcje ryby nacieramy przygotowanymi przyprawami i solą, układamy w kamiennym garnku, może być tez zwykła miska, w razie braku takiego garnka na przemian z krążkami cebuli, naczynie przykrywamy i trzymamy do następnego dnia w chłodzie. Na ok. godzinę przed podaniem panierujemy każde dzwonko w mące, jajkach i bułce tartej i smażymy na mocno rozgrzanym tłuszczu rumieniąc z obu stron, smażymy na oleju, ale warto dodać kawałek masła. Usmażone kawałki ryby wsadzamy do osobnego rondla, na każdy kładziemy kawałek masła, przykrywamy, trzymamy w cieple. Na pozostałym ze smażenia ryby tłuszczu szklimy wcześniej wypłukane i dokładnie odsączone krążki cebuli, którymi ryba była przekładana. Karpia podajemy na półmisku, otoczonego podsmażoną cebulką.
Karp wędzony Składniki: • karp, • czosnek, • woda, • sól.
Przygotowanie: Karpia pokroić w półdzwonka i zamoczyć na kilka godzin w roztworze wody z solą. Po wyjęciu natrzeć świeżo zmiażdżonym czosnkiem. Wędzić na ciepło na drewnie liściastym, najlepiej owocowym. Karpia wędzonego można podawać zarówno na ciepło, zaraz po uwędzeniu, jak i na zimno.
Pasztet z karpia Składniki: • karp, • bułka, • 2 jajka, • cebula, • przyprawy: sól, pieprz, • gałka muszkatołowa.
Przygotowanie: Karpia wyfiletować, zmieszać z wcześniej zeszkloną cebulą, namoczoną i odciśniętą bułką oraz jajkami. Całość należy rozdrobnić, uformować roladę. Przełożyć do kamionkowej formy i umieścić w naczyniu z gorącą wodą. Piec w piekarniku. Po upieczeniu wyciągnąć z formy, pokroić w plastry, ułożyć na talerzu i udekorować.
Dziękujemy właścicielom restauracji „W starym młynie” w Niesułowicach za stworzenie doskonałych warunków do przeprowadzenia kulinarnej sesji fotograficznej.
Galeria jednego zdjęcia Stawy, lasy i wyspy Doliny Baryczy widziane z góry przypominają malowniczą układankę
KRóTKI PRZEWODNIK PO DOLINIE BARyCZy GDZIE NOCOWAĆ?
Tajemnice Doliny Baryczy
92
KR贸TKI PRZEWODNIK PO DOLINIE BARyCZy
Tajemnice Doliny Baryczy
GDZIE NOCOWAĆ? GDZIE NOCOWAĆ?
1. Agroturystyka Alina Wozińska Alina Wozińska ul. Sycowska 1, 56-300 Milicz tel. 071 38 41 765
1
2. Agroturystyka Krystyna Klucznik, Bukowice Krystyna Klucznik ul. Jesionowa 75 56-321 Bukowice tel. 071 384 50 41, 669 189 767 www.agroturystyka-dolnoslaskie.pl 3. Agroturystyka Szymanki Mariola i Roman Vogt Guzowice 39 56-330 Cieszków tel. 071 38 41 284, 506 162 283, 508 176 352 4. Agroturystyka ANNA Anna Auguścik ul. Parkowa 8, Sułów 56-300 Milicz tel. 071 38 47 577, 604 4 01 725 5. Borowik Ośrodek Sportu i Rekreacji Milicz ul. Poprzeczna 13
56-300 Milicz tel. 071 38 41 215, 508 397 838 e-mail: osirmilicz@onet.eu www.osirmilicz.pl 6. Dworek pod Herbem Wziąchowo Wielkie 35 56-300 Milicz tel. 071 38 49 231, 791 506 111 e-mail: dworek@dworekpodherbem.pl, info@konferencje.wroc.pl www.konferencje.wroc.pl 7. Gospodarstwo Agroturystyczne Nad Jaźwinkiem Regulska Janina Kuźnica Czeszycka 35a 56-320 Krośnice tel. 071 38 44 807, 504 177 251 8. Gospodarstwo Agroturystyczne Ostoja-Uroczysko Anna i Paweł Całujek Wąbnice 41 56-320 Krośnice tel. 508 241 085 www.ostojauroczysko.pl 94
Tajemnice Doliny Baryczy
9. Gospodarstwo Agroturystyczne Głowaczówka Janina i Ireneusz Głowacz Ruda Sułowska 11a 56-300 Milicz tel. 071 38 34 136 e-mail: glowaczowka@op.pl Dolina Baryczy Poleca 10. Hotel – Restauracja Pałacowa Edyta Iwanicka ul. Piłsudskiego 5 56-300 Milicz tel. 071 38 30 203 e-mail: palacowa@reges.pl www.reges.pl/palacowa.htm
6
11. Hotel – Restauracja W Starym Młynie Bogusława i Piotr Niewiadomscy Niesułowice 25 56-300 Milicz tel. 071 38 33 231, 503 131 618 e-mail: restauracja@stary-mlyn.com.pl www.stary-mlyn.com.pl Dolina Baryczy Poleca 12. Hotel Libero ul. T. Kościuszki 2 56-300 Milicz tel. 071 38 31 390, 071 38 31 391 e-mail: hotel@hotel-libero.pl www.hotel-libero.pl 13. Hotel Widmar Piotr Widomski ul. M. Kopernika 8 56-300 Milicz tel. 071 38 30 007, 071 38 40 747 e-mail: widmar.milicz@poczta.onet.pl www.reges.pl/widmar.htm 14. Hubertówka Agnieszka Matkowska Gądkowice, Zamek Myśliwski 1 56-300 Milicz tel. 071 38 45 425, 501 707 354 kandydat Dolina Baryczy Poleca
GDZIE NOCOWAĆ?
3
22. Gospodarstwo Agroturystyczne Robert Królik Wierzchowice, ul. Leśna 2 56-320 Krośnice tel. 071 38 46 255, 785 931 360 e-mail: krystyna-królik1@wp.pl 23. Powiatowe Centrum Edukacyjne i Psychologiczno - Pedagogiczne w Miliczu Schronisko Młodzieżowe ul. Trzebnicka 4B 56-300 Milicz tel. 71 38 40 238 www.pceipp.pl
16. Agro-Spa Chynowa Grzegorz i Aneta Matłoka Chynowa 184 63-421 Przygodzice tel. 502 134 167, 513 164 989 www.agro-spa.com.pl Dolina Baryczy Poleca 17. Domek nad stawem Jacek Frankiewicz Ostrowąsy 32 56-300 Milicz tel. 071 38 49 221 18. Gospodarstwo Agroturystyczne Pod Jesionami Agnieszka i Sylwester Sikora Wąbnice 26 56-320 Krośnice tel. 071 38 48 695, 608 428 799 www.podjesionami.eu 19. Gościniec - Restauracja Nadbaryczna Urszula Prokop ul.Fr. Sójki 10 63-430 Odolanów tel. 062 73 31 551 20. Gospodarstwo Agroturystyczne Hubert Ryszard Wróblewski Poręby 6 56-416 Twardogóra tel. 071 39 87 274; 603 139 296 www.agrohubert.pl 21. Gospodarstwo Agroturystyczne Lucyna Cierniejewska- Nowacka Łąki 5b 56-300 Milicz tel. 782 075 914 e-mail: lucy-cierniejewska-nowacka@wp.pl
GDZIE NOCOWAĆ?
15. Kwatera Myśliwska Niezgoda Niezgoda 13 55-140 Żmigród tel. 071 38 56 022, 692 252 270 e-mail: kwatera.niezgoda@wroclaw.lasy.gov.pl www.ohzzmigrod.pl
7
24. Schronisko Młodzieżowe w Krośnicach ul. Kwiatowa 4 56-320 Krośnice tel. 693 104 670, 501 477 536 e-mail: info@schronisko.krosnice.pl www.schronisko.krosnice.pl Dolina Baryczy Poleca 25. Pokoje Gościnne Mirosław Krzyżoszczak ul. Krotoszyńska 21 56-300 Milicz tel: 608 120 774 e-mail : krzyzoszczak@op.pl www.reges.pl/milicz.htm 26. Pokoje gościnne „Przy Lesie” Halina Ciszkiewicz Wszewilki 75 A 56-300 Milicz tel. 724 554 568 www.przy-lesie.com 27. Smakowita Wieś-Pokoje Gościnne Sławoszowie, ul. Szosowa 4 56-300 Milicz tel. 71 38 30 127, 662 018 620 e-mail: smakowitawies@gmail.com www.smakowitawies.pl 28. Agroturystyka Pomorska Pomorska 4 56-300 Milicz tel. 603-979-695 www.pomorska-milicz.dobrynocleg.pl
Tajemnice Doliny Baryczy
95
GDZIE NOCOWAĆ? GDZIE NOCOWAĆ?
Turystyka Wiejska Ceglany Dom Koruszka 13, 56-300 Milicz tel. 71 38 32 501, 697 987 326 www.ceglanydom.eu kandydat Dolina Baryczy Poleca 2
4
Kwatera Myśliwska Wróbliniec Anna Cherubin Górale 1, 56-300 Milicz tel. 071 38 09 328 Żabi Róg Bettina Harnischfeger Pracze 13, 56-300 Milicz tel. 071 38 49 118
Gospodarstwo Agroturystyczne Siedlisko Żuraw i Czapla Agata Benke - Buchaniewicz Wróbliniec 9 56-300 Milicz, tel. 501 778 323 e-mail: siedlisko@wrobliniec.pl www.wrobliniec.pl Dolina Baryczy Poleca
Gospodarstwo Agroturystyczne U Kangura Grzegorz Litwinowicz Ruda Żmigrodzka 52 55-140 Żmigród tel. 71-387-16-67
Zagroda Grabownica Ośrodek Edukacyjno-Wypoczynkowy Jolanta Bogatsu Grabownica 42 a, 56-320 Krośnice tel. 71 384 55 02, 508 13 40 10 e-mail: zagrodagrabownica@gmail.com www.zagrodagrabownica.pl Dolina Baryczy Poleca Gospodarstwo Agroturystyczne E.S. Kuśnierz Eleonora Stanisław Kuśnierz Miłosławice 11a, 56-300 Milicz tel. 071 38 47 614, 603 503 162 Gospodarstwo Agroturystyczne Cztery pory roku Krystyna Szableska Miłosławice 13a, 56-300 Milicz tel. 071 38 47 647, 606 341 948 Szkolne Schroniski Młodzieżowe w Ludwikowie Ludwików 13, 63-421 Przygodzice tel. 062 73 48 203, 696 689 765 Restauracja-Pensjonat Lido Danuta Kowalska ul. Wrocławska 6, Antonin 63-421 Przygodzice tel. 062 73 48 191 www.lido-antonin.pl Pałac Myśliwski Książąt Radziwiłów ul. Pałacowa 1, Antonin 63-421 Przygodzice tel. 062 734 83 00, 062 734 83 02 e-mail: palacantonin@o2.pl, ckis@ckis.kalisz.pl www.ckis.kalisz.pl
96
Tajemnice Doliny Baryczy
U Źródeł Baryczy Czwordon Mieczysław Przygodziczki 8B 63-421 Przygodzice tel. 692 447 213, 607 241 778 5
Gminny Ośrodek Sportu i Rekreacji-hotel GOSiR ul. 1-go Maja 2 56-416 Twardogóra tel. 692 942 450 e-mail: gosir@twardogora.pl Dolina Baryczy Poleca Stanica Biały Daniel ul. Wielkopolska 47 63-435 Sośnie tel. 627 393 912 e-mail: sosnie@sosnie.pl Dolina Baryczy Poleca Terapia Uzależnień i Współuzależnień Terra Grzebielin 6c 56-330 Cieszków tel. 71 383 03 83, 603 989 606 kandydat Dolina Baryczy Poleca Centrum Aktywnego Wypoczynku Domasławice 30 56-416 Twardogóra tel: 602 683 898 , 605 963 421 e-mail: zukowski@relcon.pl” zukowski@relcon.pl kandydat Dolina Baryczy Poleca
GDZIE JEŚĆ?
9
8
Restauracja Pałacowa ul. Piłsudskiego 5 56-300 Milicz tel. 071 383 02 03 e-mail: palacowa@reges.pl www.reges.pl/palacowa.htm Dolina Baryczy Poleca Restauracja Parkowa ul. Piłsudskiego 2 56-300 Milicz tel. 071 384 12 81 e-mail: admoczulska@wp.pl www.parkowarestauracja.pl Dolina Baryczy Poleca Restauracja W Starym Młynie Niesułowice 25 56-300 Milicz tel. 071 383 32 31 www.stary-mlyn.com.pl Dolina Baryczy Poleca Restauracja Lema ul. Wojska Polskiego 58 56-300 Milicz tel. 071 384 04 56 e-mail: lema3@o2.pl Restauracja Relax Ośrodek Karłów w Miliczu ul. Poprzeczna 13 56-300 Milicz tel. 71 384 23 92 e-mail: relaxmilicz@interia.pl Nasza Karczma Milicz ul. Mickiewicza 16 56-300 Milicz tel. 509 84 01 93 Smakowita Wieś ul. Szosowa 2 Sławoszowice 56-300 Milicz tel. 662 018 620, e-mail: smakowita-wies@wp.pl
GDZIE JEŚĆ?
10
Karpik pod Strzechą ul. Leśna (teren campingu), Sułów 56-300 Milicz tel. 606 856 388, 604 123 602 Zajazd Górecznik ul. Wrocławska 7 63-421 Przygodzice tel. 602 266 093 e-mail: kierownik@gorecznik.pl www.gorecznik.pl kandydat Dolina Baryczy Poleca Restauracja Zagroda Grabownica Grabownica 42a, 56-320 Krośnice tel. 071 384 55 02, 508 134 010, e-mail: zagrodagrabownica@gmail.com www.zagrodagrabownica.pl Głowaczówka Ruda Sułowska 11A 56-300 Milicz tel.: 071 38 41 36 e-mail glowaczowka@op.pl www.glowaczowka.pl Nasza Karczma Miłochłowice Miłochowice 28a 56-300 Milicz tel. 501 21 03 75 Smażalnia Ryb U Bartka Średzina 5 56-330 Cieszków tel. 504 192 870 www.ubartka.pl Smażalnia Ryb Ruda Sułowska 20 56-300 Milicz tel. 728 418 808 www.stawymilickie.pl Bar Gramit ul. Parkowa 18 (przy stacji paliw BLISKA) Wierzchowice, 56-320 Krośnice tel.71 384 64 64 e-mail: gramit@poczta.onet.pl www.wierzchowice.com.pl
Tajemnice Doliny Baryczy
97
CO ROBIĆ? CO ROBIĆ?
Łowiska/Wędkowanie 15
Łowisko w Rudzie Sułowskiej Ruda Sułowska 20 56-300 Milicz tel. 71 384 73 53 www.stawymilickie.pl Dolina Baryczy Poleca Łowisko Gramit ul. Parkowa 8 (przy stacji benzynowej BLISKA) Wierzchowice 56-320 Krośnice tel. 71 384 64 64 e-mail: gramit@poczta.onet.pl www.wierzchowice.com.pl Łowisko U Bartka Średzina 5 56-330 Cieszków tel. 504 192 870 www.ubartka.pl Łowisko Karpik ul. Stawowa 1 56-320 Krośnice tel. 728 41 87 61 www.stawymilickie.pl Łowisko Cieszków Irena i Teofil Stebleccy ul. Krotoszyńska (zjazd z drogi 15) 56-330 Cieszków tel. 71 384 82 21 Łowisko Miłosławice Zofia i Waldemar Demscy Miłosławice 11b 56-300 Milicz tel. 606 205 256 Wypożyczalnie rowerów Wypożyczalnia rowerów Mirosław Krzyżoszczak ul. Krotoszyńska 21 56-300 Milicz tel. 606 586 733, 608 120 774 www.reges.pl/milicz.htm
98
Tajemnice Doliny Baryczy
Wypożyczalnia rowerów Mirosław Lewek ul. Ogrodowa 20 Sułów 56-300 Milicz tel. 606 831 234 Wypożyczalnia rowerów w Rudzie Sułowskiej Ruda Sułowska 20 56-300 Milicz tel. 71 384 73 53 www.stawymilickie.pl Wypożyczenie rowerów mają zwykle w ofercie dla gości właściciele gospodarstw agroturystycznych. Wypożyczalnie kajaków i spływy kajakowe Kumak-wypożyczalnia kajaków ul. Klonowa 11 56-300 Milicz tel. 694 142 448 e-mail: kumak@onet.com.pl www.kumak.eu Skajfan Sylwia Barańska ul. Mickiewicza 24/7 56-300 Milicz tel. 667 061 946 e-mail: skajfan@o2.pl www.skajfan.pl Wypożyczalnia kajaków Mirosław Krzyżoszczak ul. Krotoszyńska 21 56-300 Milicz tel. 606 586 733, 608 120 774 www.reges.pl/milicz.htm Wypożyczalnia kajaków Hanna i Romuald Jankowscy Piotrkosice 60 56-300 Milicz tel. 71 384 58 94 e-mail: kajaki-barycz@wp.pl www.kajaki-barycz.pl
CO ROBIĆ?
Agroturystyka Nad Zalewem Wypożyczalnia Kajaków Sowy 43, Pakosław tel. 661-409-162 www.meteor-turystyka.pl/nadzalewem-sowy,sowy.html Usługi Turystyczne, rekreacyjne, edukacyjne i przewodnicy 12
13
16
17
14
Kompleksowe Usługi Turystyczne w Dolinie Baryczy Maciej Kowalski ul. Grunwaldzka 2a/5 56-300 Milicz tel. 665 145 094 e-mail: kowalski.mat@gmail.com Dolina Baryczy Poleca
Centrum Aktywnego Wypoczynku w Domasławicach Domasławice 30 56-416 Twardogóra tel. 602 683 898, 605 963 421 e-mail: zukowski@relcon.pl kandydat Dolina Baryczy Poleca
GZBiK w Krośnicach Ośrodek Edukacji Ekologicznej ul. Sanatoryjna 19 56-320 Krośnice tel. 693 104 670, 071 384 61 80 e-mail: igrobelna@schronisko.krosnice.pl Dolina Baryczy Poleca Stanica Biały Daniel ul. Wielkopolska 47 63-435 Sośnie tel. 627 393 912 e-mail: sosnie@sosnie.pl Dolina Baryczy Poleca Kompleks Rekreacyjno-Gastronomiczny Górecznik ul. Wrocławska 7, Antonin 63-421 Przygodzice tel. 602 266 093 e-mail: kierownik@górecznik.pl www.gorecznik.pl kandydat Dolina Baryczy Poleca
Włodzimierz Ranoszek ul. Szkolna 6/1 Sułów 56-300 Milicz tel.: 605619956 e-mail: ranoszek@wp.pl Dolina Baryczy Poleca Gospodarstwo „Rogata Owca” Warsztaty edukacyjno-artystyczne Beata Piekalska Lędzina 25 56-320 Krośnice Dolina Baryczy Poleca
CO ROBIĆ?
Wycieczki FotoSafari Stawy Milickie SA Ruda Sułowska 20 56-300 Milicz tel. 71 384 73 53 www.stawymilickie.pl kandydat Dolina Baryczy Poleca
Kompleksowe Usługi Turystyczne w Dolinie Baryczy Maciej Kowalski ul. Grunwaldzka 2a/5 56-300 Milicz tel. 665 145 094 e-mail: kowalski.mat@gmail.com
Wycieczki konne i ośrodki jeździeckie 11
Ośrodek Jeździecki Jurand Przygodziczki 64 63-421 Przygodzice tel. 600 897 036 e-mail: jurand9@op.pl www.wtk-jurand.prv.pl Dolina Baryczy Poleca Kompleksowe Usługi Turystyczne w Dolinie Baryczy Maciej Kowalski ul. Grunwaldzka 2a/5 56-300 Milicz tel. 665 145 094 e-mail: kowalski.mat@gmail.com
Tajemnice Doliny Baryczy
99
PRODUKTY I WYROBY REGIONALNE PRODUKTY I WYROBY REGIONALNE
1
2
3
4
Karp Milicki Stawy Milickie SA Ruda Sułowska 20, 56-300 Milicz tel. 071 384 71 10 e-mail: biuro@stawymilickie.pl www.stawymilickie.pl Dolina Baryczy Poleca
Zielononóżka kuropatwiana-wylęg i odchów Zakład Wylęgowy i odchowalnia Wysocko Małe, ul. Smardowska 6 63-421Przygodzice , tel. 607 877 454 e-mail: zielononozki@gmail.com kandydat Dolina Baryczy Poleca
Gospodarstwo rybackie Milicz Monika Kowalska – Góralska Trzebnicka 9c/1, 56-300 Milicz tel. 071 384 04 64, 603 388 926 Dolina Baryczy Poleca
Jabłka Gospodarstwo sadownicze Jolanta i Janusz Dziekan Wierzchowice, ul. Sadownicza 17 56-320 Krośnice tel. 071 384 61 13 i 508 183 665 e-mail: dziekan4@op.pl Dolina Baryczy Poleca
Gospodarstwo rybackie Możdżanów Karol Girus Możdżanów 41, 63-435 Sośnie tel. 062 739 20 51, 601 781 053 e-mail: kgirus@wp.pl Dolina Baryczy Poleca
7
6
13
Gospodarstwo Rybackie Ruda Żmigrodzka Jan Krzysztof Raftowicz Radziądz 85, 55-140 Żmigród tel. 071 385 60 26, 601 733 559 Dolina Baryczy Poleca Gospodarstwo Rybackie Dziadkowo Kazimierz Grzemski Dziadkowo 37, 56-330 Cieszków tel. 609 900 559, 71 384 06 27 e-mail: kazimierzgrzemski@vp.pl kandydat Dolina Baryczy Poleca
5
11
Karp Milicki Wędzony Gospodarstwo Rybackie Ruda Żmigrodzka Jan Krzysztof Raftowicz Radziądz 85, 55-140 Żmigród tel. 071 385 60 26, 601 733 559 Dolina Baryczy Poleca Jajka kur zielononóżek Ekologiczne gospodarstwo rolne Henryka Kozłowska Sulimierz 28, 56-300 Milicz tel. 071 384 71 43 e-mail: region@eko.org.pl Dolina Baryczy Poleca Ekologiczne gospodarstwo rolne Irena Piechota Postolin 8, 56-300 Milicz tel. 071 384 90 38, 607 988 000 e-mail: zielononóżki@op.pl Dolina Baryczy Poleca
100
Tajemnice Doliny Baryczy
12
Naturalne soki owocowe Gospodarstwo sadownicze Jolanta i Janusz Dziekan Wierzchowice, ul. Sadownicza 17 56-320 Krośnice tel.: 071 384 61 13 i 508 183 665 e-mail: dziekan4@op.pl Dolina Baryczy Poleca Maliny i truskawki Gospodarstwo sadownicze Irena i Andrzej Łaniak Wierzchowice ul. Sadownicza 23, 56-320 Krośnice tel. 071 384 63 30, 691 740 458 e-mail: laniak01@wp.pl Dolina Baryczy Poleca
14
Przetwory owocowe Gospodarstwo sadownicze Irena i Andrzej Łaniak Wierzchowiceul. Sadownicza 23 56-320 Krośnice, tel. 071 384 63 30, 691 740 458 e-mail: laniak01@wp.pl Dolina Baryczy Poleca
10
Pomidory Gospodarstwo ogrodnicze Jolanta i Wojciech Skowroński ul. Dąbrowskiego 4, Sułów, 56-300 Milicz tel. 071 384 73 28, 604 247 416 Dolina Baryczy Poleca
8
Chleb Baryczok Gminna Spółdzielnia „Samopomoc Chłopska” ul. Szkolna 7, 63-421 Przygodzice tel. 062 59 27 880, 62 592 7887 e-mail: gsprzygodzice@wp.pl www.gsprzygodzice.ipolska.info Dolina Baryczy Poleca
9
Chleb Komyśniak PPH Edward Rybka Gądkowice 4 , 56-300 Milicz tel. 514 174 087 e-mail: abienkiewicz@op.pl Dolina Baryczy Poleca
15
Stroiki kuchenne Byliny i susz roślinny Agnieszka Lesiak ul. Gimnazjalna 10a/10 63-430 Odolanów, tel. 698 249 964 e-mail: agnieszka.lesiak@wp.pl Dolina Baryczy Poleca
16
Susz roślinny Byliny i susz roślinny Agnieszka Lesiak ul. Gimnazjalna 10a/10 63-430 Odolanów, tel. 698 249 964 e-mail: agnieszka.lesiak@wp.pl Dolina Baryczy Poleca
17
Wyroby z loomu o motywach regionalnych Andrzej Kret Lipowa 3B/1 56-320 Krośnice tel. 503 154 197 e-mail: andrzej.kret@wp.pl www.andrzejkret.republika.pl Dolina Baryczy Poleca Olej lniany zimnotłoczony – OLEOWITA Ewelina Narożna-Domska ul. Mickiewicza 4b/4, 56-300 Milicz e-mail: oleowita@gmail.com kandydat Dolina Baryczy Poleca Pieczeń z dzika Hubertówka Agnieszka Matkowska Gądkowice, Zamek Myśliwski 1 56-300 Milicz tel. 071 38 45 425, 501 707 354 e-mail: matkowska3@o2.pl kandydat Dolina Baryczy Poleca Woda źródlana Dolina Baryczy Wytwórnia Wód Gazowanych „Jerzy” Jerzy Nowak Spółka Jawna ul. Kardynała Ledóchowskiego 144 63-400 Ostrów Wielkopolski tel. 500 155 614 e-mail: h.lis@jerzy.com.pl kandydat Dolina Baryczy Poleca
SZLAKI DOLINY BARYCZY SZLAKI DOLINY BARYCZY
Pieszo, kajakiem, rowerem czy konno. Jak zwiedzać? Krainę nad Baryczą można poznawać na wiele sposobów. Sieć ponad 1100 km szlaków i ścieżek, które łączą wszystkie najważniejsze atrakcje Doliny, umożliwia uprawianie wszystkich popularnych rodzajów turystyki nizinnej. Pieszo Bliskość przyrody, stanowiącej największą wartość krainy nad Baryczą najlepiej poznawać wędrując niespiesznie wśród stawów, lasów i pól. Ułatwieniem w tych wędrówkach są znakowane szlaki piesze, przystosowane również do spacerów z kijkami nordic-walking. Dla turysty pragnącego bliżej obcować z naturą przygotowano także ścieżki przyrodnicze, dzięki którym poznać może różne oblicza świata stawów milickich. / Polecamy - szlak niebieski „Archeologiczny”; szlak czerwony ,,Zamkowy”; szlak zielony „Rezerwatów przyrody”; zielony ,,Barokowych fundacji Hatzfeldów”; żółty szlak dookoła Milicza
Punkty Informacji Turystycznej Milicz, pl. ks. E. Waresiaka 7 tel. 71 383 00 35 e-mail: it@milicz.pl
Ścieżki Przyrodnicze Przyrodnicza ścieżka dydaktyczna „Trzy Stawy w Niezgodzie”; Przyrodnicza ścieżka dydaktyczna „W krainie stawów” ; Ścieżka przyrodnicza „Karłów - Wałkowa – Karłów”; Wokół Wzgórza Joanny; Stawy Krośnickie; Przyrodnicza ścieżka dydaktyczna „W krainie ptaków”; Wokół Stawów Trześniówki; Ruda Żmigrodzka - rezerwat „Olszyny Niezgodzie”, Wokół Czarnych Stawów, Wokół Mojej Woli, Ścieżka w parku Pałacowym w Miliczu, Ścieżka Antonin-Rezerwat „Wydymacz”-Antonin.
Twardogóra, ul. Ratuszowa 13a tel. 71 315 04 25, e-mail: gci@twardogora.pl
Kajakiem Osią doliny jest rzeka Barycz, którą prowadzi malowniczy szlak kajakowy. Ze względu na powolny nurt jest on dostępny również dla mniej wprawnych amatorów tej odmiany aktywnego wypoczynku. W okresach wyższych stanów wód można spływać również mniejszymi rzekami, uchodzącymi do Baryczy. Przez najciekawsze tereny płyną Prądnia czy Młynówka Sułowska. / Polecamy szlak - Kajakiem po Baryczy; Kajakiem po Prądni; Kajakiem po Młynówce Sułowskiej Konno Możliwość spędzenia wypoczynku w siodle zapewniają ośrodki jeździeckie oraz sieć szlaków. Najciekawszy szlak konny - „Doliny Baryczy” liczy 140 km i łączy szlaki konne Wielkopolski i Dolnego Śląska. Rowerem Dolina Baryczy ze względu na dużą rozciągłość równoleżnikową, piękne krajobrazy oraz małych ruch samochodowy na drogach lokalnych jest niezwykle popularna wśród rowerzystów. Główne atrakcje i miejscowości połączone są znakowanymi szlakami. Najlepiej dla ruchu rowerowego przystosowana jest ścieżka rowerowa szlakiem dawnej Kolei Wąskotorowej z Grabownicy do Milicza, biegnąca wśród stawów i lasów. / Polecamy-pomarańczowy Rowerowy Szlak Doliny Baryczy, Trzebnicką Pętlę Rowerową, Szlak Kolei Wąskotorowej, Szlak Stawów Milickich, czarny szlak w Dolinę Baryczy, Szlak Rowerowy Dookoła Powiatu Ostrowskiego oraz międzynarodowy Szlak Bałtyk-Adriatyk zwany bursztynowym, który przebiega zarówno przez dolnośląską jak i wielkopolską część Doliny Baryczy
Krośnice, Szkolne Schronisko Młodzieżowe ul. Kwiatowa 4 tel. 71 384 61 80
Żmigród, Baszta, ul. Parkowa tel. 71 385 39 31 e-mail: it@zmigrod.com.pl www.itzmigrod.pl Ostrów Wielkopolski, ul. Starotargowa 5 tel. 62 736 28 17 e-mail: info@turystyka.iostrow.com www.turystyka.iostrow.com Witryny internetowe o Dolinie Baryczy www.stawymilickie.pl www.nasza.barycz.pl www.barycz.pl www.ziemiamilicka.pl www.dbpoleca.barycz.pl www.dolinabaryczy.pl www.aktywni.barycz.pl www.wioski.barycz.pl www.dnikarpia.barycz.pl www.smacznykarp.barycz.p www.wroclaw.lasy.gov.pl www.antonin.poznan.lasy.gov.pl www.dzpk.pl
Tajemnice Doliny Baryczy
101
7 cudów Doliny Baryczy Mieszkańcy polecają
Joanna Monastyrska, Krośnice Dyrektor Centrum Edukacyjno–Turystyczno–Sportowego Dla mnie cudem jest moment zupełnej ciszy i bezruch na wodzie. Spokój oraz harmonia pomiędzy wodą, powietrzem i przyrodą. Zofia Pietryka, Milicz / Wiceprezes Fundacji Doliny Baryczy „Ptasi raj” w Dolinie Baryczy. Ptaki mają tu swoiste eldorado. Kraina stawów pełnych łatwego pożywienia, gęste szuwary i liczne wyspy stanowią miejsce schronienia i zakładania gniazd, tereny chronione gwarantują bezpieczeństwo. Ogromna różnorodność i unikatowość gatunków przyciąga miłośników przyrody. Inga Demaniuk–Ozga, Milicz Prezes Stowarzyszenia „Partnerstwo dla Doliny Baryczy” Cudem są ludzie mieszkający w Dolinie Baryczy, którzy uwierzyli w siebie, w wyjątkowość tego miejsca i w to, że potrafią zachęcić innych do odwiedzenia tego zakątka Polski. Mirosław Kłopotowski, Żmigród / Działa na rzecz Zespół Placówek Kultury Dziś Zespół Pałacowo Parkowy w Żmigrodzie to oszlifowany diament pośród rozmaitych atrakcji turystycznych Doliny Baryczy. Ruiny Pałacu Hatzfeldtów, XVI wieczna baszta, ponad 14 hektarowy park. To zrewitalizowane zabytki, które olśniewają odwiedzających gości, dzięki środkom unijnym i żmigrodzkiego samorządu. Agnieszka Karwik, Odolanów / Pracownik Urzędu Gminy Niewątpliwie wyjątkowym obiektem przyrodniczym są łąki w Odolanowie. Obszary tego typu podlegają ochronie i są siedliskiem przyrodniczym Natura 2000. Obecnie, w krajobrazie Wielkopolski należą do dużych rzadkości. Szczególnie cenne i bogate florystycznie są płaty w okolicach wsi Raczyce. Robert Kaczmarek, Przygodzice / Przewodniczący Komisji Kultury, Oświaty, Zdrowia, Pomocy Społecznej i Rekreacji Rady Gminy Przygodzice Dla mnie najcenniejsze w Dolinie Baryczy jest to, że świat zatrzymał się tu w miejscu. Dziewiczość terenów oraz rzadko spotykane gatunki zwierząt i ptaków to cecha charakterystyczna dla tego obszaru. Ptaki znajdują tu swoje miejsce gniazdowania ze względu na naturalność terenów od wielu, wielu lat i brak ingerencji człowieka, dlatego miejsce to jest takie cenne. Przemysław Wroński, Żmigród / Nadleśniczy Dla nas leśników jest to obszar o wyjątkowym charakterze i specyfice, unikalny pod każdym względem. Cud polega na tym, że w tym przypadku dzieło przyrody jakim jest Dolina Baryczy zaskakuje i zachwyca zarówno przebywających tutaj gości, jak i zawodowców na co dzień pracujących w tej okolicy. Bernadeta Mikołajczak, Milicz / Zastępca Nadleśniczego Nadleśnictwa Jednym z bardziej urokliwych miejsc na terenie Doliny Baryczy jest Park w Postolinie z kwitnącą śnieżycą wiosenną. Kwiatek ten pokazuje się już nawet w lutym, przypominając spragnionym promieni słońca mieszkańcom, że lada chwila będzie wiosna.
www.dnikarpia.barycz.pl
Koordynator: