6 minute read

Szwajcaria w pigułce

Next Article
ODCINEK E

ODCINEK E

TO JUŻ BYŁO JAK SZWAJCARIA ZOSTAŁA SZWAJCARIĄ

Lata lecą: minęło 65 mln lat, odkąd na skutek wypiętrzenia skał powstały Alpy i Jura. W epoce kamienia łupanego na terenie dzisiejszej Szwajcarii jaskinie zamieszkiwali pierwsi ludzie, a 4000 lat p.n.e. na terenie Regionu Trzech Jezior – budowniczowie domów na palach, których dzieła obejrzysz w Laténium pod Neuchâtel (na liście UNESCO).

Znacznie bliższej naszej ery w regionie osiadło celtyckie plemię Helwetów, które pozostawiło pierwsze, konkretne, pisemne świadectwo „szwajcarskiego narodu” (o ile malarstwo jaskiniowe z epoki kamiennej nie będzie jednak zaliczane do świadectw „pisemnych”). Choć od tego momentu upłynęło już ponad 2 tys. lat, to nadal dzisiejsi Szwajcarzy określani są jako „Helweci” i na rejestracjach samochodowych oraz w domenach internetowych używają skrótu CH (łac. Confoederatio Helvetica). Współczesnym Szwajcarom nie pozostało po Celtach raczej nic więcej niż ten skrót. Gdy Helweci w 58 r. p.n.e. zapragnęli mieć więcej słońca i chcieli wynieść się na południe Francji, zostali pobici przez Rzymian i powrócili do swojej ojczyzny. Przyczyniło się to do ekspansji Cesarstwa Rzymskiego aż do Renu. Ważne rzymskie osady, jak Augusta Raurica niedaleko dzisiejszej Bazylei i Aventicum (dziś Avenches) niedaleko Fryburga, powstały w tamtych czasach i do dziś możesz je podziwiać.

Panowanie Rzymian zakłóciły wędrówki ludów. Plemiona germańskie wędrowały między 400 i 500 r. n.e. na południe i zachód. Przejęły przy tym lokalny język – łaciński lub francuski. Burgundowie osiedlili się w zachodniej Szwajcarii i we Francji, Alemanowie wzięli to, co pozostało: Mittelland z licznymi jeziorami. Do nowego cesarstwa zaimportowali niemiecki język i zwyczaje. Longobardowie znowuż utknęli przed Łabą i zajęli potem te części Szwajcarii, które dziś są włoskojęzyczne. Każdy z dużych regionów językowych Szwajcarii ma korzenie wykraczające poza jego granice: włoskojęzyczny region z Włochami, francuskojęzyczny – z Francją, niemieckojęzyczny z Niemcami (do dziś po niemieckiej stronie granicy ze Szwajcarią mówi się w dialekcie alemańskim). Pomimo tej językowej różnorodności chyba żaden Szwajcar nie wątpi w jedność kraju – za duża jest duma z „narodu woli”, jak określają się Szwajcarzy, którzy definiują się nie jako związek etniczny lub językowy, ale przez swoje idee i pryncypia.

Średniowiecze naznaczone było panowaniem wspomnianych plemion germańskich, włączonych do tzw. Świętego Cesarstwa Rzymskiego. Zakładano klasztory, które coraz bardziej rozpowszechniały chrześcijaństwo wśród ludu.

Rok 1291 uważa się za narodziny nowoczesnej Szwajcarii: dawna konfederacja była początkowo tylko przymierzem obronnym mieszkańców centralnej Szwajcarii przeciwko coraz silniejszym Habsburgom. Unia przypieczętowana została w liście założycielskim (Bundesbrief), który do dziś można oglądać w Schwyz (według najnowszych badań przechowywany tam dokument naprawdę pochodzi z tamtego okresu). Czy bohater narodowy Wilhelm Tell rzeczywiście istniał i czy słynna przysięga na łączce Rütli faktycznie miała miejsce – historycy dziś mają wątpliwości (ramka „Wilhelm Tell” w „Odcinku J”). Prawda czy nie: te legendy idealnie ilustrują samoświadomość Szwajcarów.

W niektórych bitwach konfederaci byli w stanie wielokrotnie pobić Habsburgów, co zachęcało innych do przystąpienia do związku: najpierw należały do niego Uri, Schwyz i Unterwalden, ale stosunkowo szybko dołączały kolejne regiony i miasta, w tym Lucerna, Zurych i Berno. Sprytnie wykorzystywały spory pomiędzy papieżem, cesarzem i książętami, aby rozszerzać swoje wpływy. Jednak w XVI w. Szwajcaria znalazła się w oku cyklonu wojen reformacji – ze Zwinglim i Kalwinem w rolach głównych. Duże miasta szybko zostały zreformowane. Doprowadziło to do podziałów i krwawych sporów pomiędzy konfederatami. Zwingli zmarł podczas bitwy pod Zurychem, co jeszcze bardziej zaostrzyło konflikt. Do dziś w Szwajcarii są regiony i miasta, w których dominuje albo religia katolicka, albo zreformowana. Te ostatnie przyjęły wielu wygnanych z Francji Hugenotów, którzy m.in. przynieśli do kraju sztukę zegarmistrzowską – niezaprzeczalny dziś symbol Szwajcarii.

W 1648 r. wojna trzydziestoletnia zakończyła się podpisaniem pokoju westfalskiego i pierwszym międzynarodowym uznaniem Szwajcarii jako samodzielnego państwa.

Koniec XVIII w. pozostawił także w Szwajcarii ślady rewolucji francuskiej. Tylko dziewięć lat po Francji – i z pomocą wielu Francuzów – Szwajcaria doświadczyła w 1798 r. własnej rewolucji przeciwko władcom absolutnym. Powstała centralnie sterowana „Republika Helwecka”, ale upadła już w 1803 r., gdy Napoleon w ramach tzw. mediacji stworzył federalistyczną konstytucję. Stary system nie miał już jednak przyszłości. Liberalne nurty coraz bardziej zyskiwały na znaczeniu – czego wyrazem było przyjęcie w 1848 r. konfederacyjnej konstytucji. Wprawdzie w międzyczasie dwukrotnie była

rewidowana (1874 i 1999), ale generalnie do dziś zachowała ważność. Doprowadziła do powstania nowoczesnego państwa związkowego, z narodowym parlamentem i rządem. Na przestrzeni lat dodano do niej jeszcze elementy bezpośredniej demokracji (powszechne referendum, powszechna inicjatywa), z których Szwajcaria słynie na całym świecie.

Od tego czasu Szwajcarię można określać jako oazę pokoju – konfederaci nie brali udziału ani w pierwszej, ani w drugiej wojnie światowej. Po drugiej wojnie Szwajcarii zarzucano, że przyjmowała od nazistowskich Niemiec skradzione żydom i innym ofiarom cenne przedmioty, w tym złoto („Raubgold”), i w ten sposób współfinansowała nazistów. O zasadności tych zarzutów do tej pory dyskutują historycy. Krytykowano także ograniczone przyjęcie uciekinierów. Polskim aspektem w historii drugiej wojny światowej i Szwajcarii było przyjęcie ok. 12 tys. internowanych polskich żołnierzy, którzy w 1940 r. walczyli wspólnie z francuskimi żołnierzami właśnie we Francji. Zostali oni okrążeni przez niemieckie oddziały i na terenie Jury, w okolicach Neuchâtel, przekroczyli granice Szwajcarii. Rozbrojeni i internowani do końca wojny pozostali w Szwajcarii, gdzie m.in. budowali drogi, jak „Polenweg” pomiędzy Rothenbrunnen i Chur w Gryzonii.

Od końca wojny Szwajcaria doświadcza epoki wzrostu i dobrobytu. Jednak ten wysoko uprzemysłowiony kraj ma też nieco bardziej konserwatywne oblicze – dopiero w 1971 r. wprowadzono na poziomie krajowym prawa wyborcze kobiet (większość kantonów uczyniła to wcześniej) i dopiero w 2002 r. Szwajcaria przystąpiła do ONZ. Wprawdzie nie jest członkiem Unii Europejskiej, ale w 2008 r. przystąpiła do porozumienia z Schengen, a tym samym zrezygnowała z kontroli osobowych (kontrole celne nadal są utrzymane). Udział cudzoziemców wśród mieszkańców Szwajcarii już przekroczył 25 proc., najwięcej jest ich z Włoch, Niemiec i Portugalii.

Kto rządzi

Szwajcaria jest parlamentarno-demokratycznym krajem związkowym z demokracją bezpośrednią. Zgromadzenie federalne to dwie izby: parlament, czyli Rada Narodowa (Nationalrat) wybierana przez całe uprawnione społeczeństwo, oraz Rada Kantonów (Ständerat) składająca się z 46 członków wybieranych przez kantony. Zgromadzenie federalne wybiera Radę Związkową, czyli rząd z siedmioma członkami. Rotując co roku według klucza partyjnego, jeden z nich jako „pierwszy wśród równych” (primus inter pares) prowadzi obrady i pełni funkcję reprezentacyjną. Jeśli przełożylibyśmy ten system na Polskę, to Senat byłby wybierany przez niezależne województwa, a rząd składał się z siedmiu ministrów, z których jeden przez rok pełni funkcję prezydenta.

Na poziomie krajowym całkowicie lub w wiążącym stopniu decyduje się tylko o sprawach, które nie mogą być uregulowane na poziomie kantonalnym, np. prawo karne, polityka zagraniczna, ubezpieczenie zdrowotne i socjalne, polityka monetarna czy też cła i podatki VAT. Dlatego Szwajcaria słynie z federalizmu, z silną autonomią 26 kantonów i ich gmin. Każdy Szwajcar, gromadząc odpowiednią liczbę podpisów (Volksinitiative), może poddać pod referendum nowe ustawy lub je odrzucić. Politycy

muszą postępować zgodnie z wolą ludu.

Jako przystawkę serwuje się sałatę – zieloną lub kolorową z kukurydzą, buraczkami, pomidorem – i to przez cały rok. Na deser – musy czekoladowe, lody, bezy, ciasta, deska serów. Do picia woda mineralna z bąbelkami lub bez czy też lokalne napoje gazowane, jak gazzosa w Ticino. Kultowym napojem gazowanym jest jednak Rivella, będąca sposobem na wykorzystanie serwatki. Klasyczny słodki smak ma czerwoną etykietę, wersja light – niebieską, a z zieloną herbatą – oczywiście zieloną. Wina białe i czerwone, najlepiej lokalne, uzupełniają posiłek.

SZWAJCARIA OD KUCHNI

Nie ma szwajcarskiej kuchni. Jest kuchnia regionalna, górska, naznaczona wpływami sąsiadów. Solidne, ciężkie, a jednocześnie proste dania umożliwiały ludziom gór przetrwanie długich zim. To makaron zapiekany z serem i ziemniakami, serwowany z musem jabłkowym, jak w części centralnej, czy rösti – ziemniaczany placek obłożony na górze serem, szynką, sadzonym jajkiem, grzybami, boczkiem czy co tam jeszcze zostawało w spiżarce. Zjesz je w części niemieckojęzycznej. Fondue uważane jest za potrawę alpejską, choć oczywiście niemal każdy region, a nawet kucharz, ma swój sposób przygotowywania. Klasykiem jest fondue moitié-moitié, czyli pół na pół z serem gruyère i freiburger vacherin. Inne warianty są np. z ziołami, grzybami czy pomidorami. Raclette, czyli topiony ser serwowany z ziemniaczkiem w mundurku i korniszonami, pochodzi z regionu Wallis. Oba serowe dania Szwajcarzy spożywają z długie zimowe wieczory, ale turyści mogą przez cały rok. W części francuskojęzycznej nieco częściej w menu są ryby. W Ticino serwują risotto i polentę z różnymi dodatkami, a pytanie o pizzę może wywołać konsternację. I nie oparz się! W każdym lokalu restauracyjnym w Szwajcarii, czy to w wagonie pociągu, czy w wysokogórskim schronisku, dania zawsze podawane są na gorących talerzach. Aby jako gorące najdłużej pozostały. Przeciętny Szwajcar konsumuje rocznie ponad 23 kg sera i 10 kg czekolady, choć zupełnie po nim tego nie widać.

This article is from: