Tomasz Piss Jan Kaczmarek
Stany lękowe
Biblioteka Szkoły Transformacji
BEZ TYTUĹ U tempera tusz papier, 30 x 40 cm, 2007
WSTĘP Usta suche jak pieprz, w piersi trzepocze ogromny spłoszony ptak1, duszno, drewnieją nogi, wszystkie myśli krzyczą: umieram! Lęk. Zaskakuje nas w windzie, na spacerze, w kościele i przy obiedzie2. Drżące dłonie, wstyd, obezwładnienie. Wciąż nowi lekarze, dziesiątki badań, dojmujące poczucie bezradności. Lęk inspirował artystów i filozofów. Doktoraty na jego temat wypełniłyby kilkanaście bardzo długich pociągów. Opasłe tomy wyjaśniły wiele, zwłaszcza to, że ich autorzy są najmądrzejsi na świecie. Książki o lęku traktują temat podniośle i z respektem, tak wielkim, że… strach coś rozumieć. Podobnie jak encyklopedie zdrowia – świetnie straszy się nimi młode matki. Autorom tej książeczki przyświeca wzniosły cel: dzięki niej chcą zarobić możliwie jak najwięcej pieniędzy3. O lęku wiedzą wiele, przeżywali go obaj, a jeden z nich sprytnie zamiast siebie leczy innych. Ale wiedza poparta niemałą praktyką sprawiła, że książka ta, spośród dzieł traktujących o lęku, jest najlepsza. Indyk. Zob. przypis 1. 3 Mówimy o pieniądzach bez owijania w fałszywą bawełnę wstydu. W minionej epoce pieniądze były tematem wstydliwym. W minionej epoce zamiast zdania: „Autorzy mają zamiar zarobić na książce dużo pieniędzy”, pisało się: „Autorzy żywią nadzieję, że książka niniejsza choć w części zaspokoi zapotrzebowanie społeczne… itd.” To owijanie w bawełnę podyktowane było lękiem, że posądzą nas o bogactwo, które nie było modne. Modne było mówienie: „Przez 40 lat uczciwie pracowałem dla Polski Ludowej i niczego się nie dorobiłem”. Modny był model społecznika, altruisty, który pracuje dla idei, dla sprawy. Lęk przed posądzeniem o bogactwo, kułactwo, badylarstwo był jednym z pospolitszych lęków. Dziś miejsce jego zajął bardziej naturalny lęk – lęk przed biedą. Bieda dziś jest grzechem, bogactwo – cnotą. 1 2
7
GĹ OWA II tempera papier, 70 x 100 cm, 16.03.1995
Bojaźń i drżenie
Stany lękowe
Nie jesteśmy nieustraszeni. Doświadczamy strachu w sytuacjach zagrożenia życia lub oczekiwania na ból. Strach to nic innego jak reakcja fizjologiczna oznaczająca przygotowanie organizmu do ucieczki. Pogłębia się więc oddech, by dostarczyć więcej tlenu mięśniom, wzrasta ciśnienie krwi, przyspiesza się akcja serca, poprawia ukrwienie mięśni, mózg analizuje głównie wrażenie zmysłowe, rozszerzają się źrenice, wyostrza słuch i węch. Nasze ciało jest gotowe do biegu i chce uniknąć niebezpieczeństwa. Zaciśnięte zwieracze minimalizują prawdopodobieństwo pozostawienia tropu. Jeżeli z jakichkolwiek przyczyn ucieczka okazuje się niemożliwa, zamieramy podobnie jak zając lub kuropatwa; spada ciśnienie krwi, mięśnie wiotczeją (nierzadko rozluźniają się też zwieracze), oddech staje się płytki. Towarzyszy temu wysiew do krwi hormonów stresu mających za zadanie ochronę przed krwawieniem, zmniejszenie bólu i przygotowanie ciała do maksymalnego wysiłku. Rozum oczywiście chowa się w pięty, działa zbyt wolno, władzę przejmuje instynkt ucieczki. Cały ten cudowny mechanizm, który pozwalał naszym przodkom uniknąć spotkań pierwszego stopnia z tygrysem szablozębnym, działa identycznie w poczekalni dentysty (dlatego tam przestają nas boleć zęby) czy przed egzaminatorem (tak trudno zebrać myśli!). W czasie wojny koreańskiej przeprowadzono badania, z których wynikało, że 80% żołnierzy już przed walką było do niej niezdolnych, gdyż strach paraliżował wszelką aktywność (dezercja jest karana śmiercią). Pozostali żołnierze, chcąc pomścić kolegów, napadali na wszystko, nie odróżniając armaty od kuchni polowej. Armia Stanów Zjednoczonych stała się wojskiem zawodowym między innymi dlatego, że trudno było polegać na „pospolitym ruszeniu”. Reakcję strachu wywołują pewne sygnały zakodowane genetycznie. Tak więc każdy bodziec zmysłowy o dużej energii (oślepiające światło, huk, silna wibracja) wyzwala mechanizm ucieczki. Podobnie ciemność, ograniczenie ruchów, otwarta przestrzeń (zagrożenie upadkiem z wysokości) lub też bardziej subtelne znaki, jak między innymi postawa grożąca innego człowieka, rozpoznawana po usztywnieniu obręczy barkowej, zwężeniu źrenic, sztywnym kołyszącym ruchu ciała, zaciśniętych szczękach, wydawaniu niskich wibrujących dźwięków zwanych potocznie warkotem, albo przeciwnie – wysokiego, głośnego i długiego tonu jednoznacznie rozumianego jako ostrzeżenie. Ciało w ucieczce staje się zdolne do niewiarygodnych wyczynów. Nie bez powodu więc zawodowym sekretem trenerów sprintu jest wyuczenie zawodnika reakcji ucieczki na strzał startera. Proszę zwrócić uwagę: na strzał, nie zaś np. na zielone światło. Wymarcie niedźwiedzi jaskiniowych i wytępienie wilków, jak również wynalezienie bomby neutronowej spowodowało, że instynkt samoobrony stał się zbędny1. Istnieje jednak on w nas nadal i kto wie, czy się nie przyda, gdy „zieloni” obejmą władzę. W codziennym życiu mieszczucha strach jest uważany za coś irracjonalnego, wręcz wstydliwego. Ludzie przestali się bać nawet Boga. Wytrzymać więc czasem z bliźnimi naprawdę trudno. 1
Jeżeli nie liczyć współczesnych wilków, takich jak: grupy rodzimych skinów, neofaszystów, satanistów i innych zdesperowanych młodych dewiantów: najemnych specjalistów od mokrej roboty z mafii rosyjskiej czy rumuńskiej.
10
Bojaźń i drżenie
Strach to wartość, dzięki której przetrwaliśmy (a raczej przetrwali nasi przodkowie). Mamy zatem do czynienia ze zdrową reakcją zdrowego organizmu na zagrożenie płynące z zewnątrz, z otoczenia. W tym miejscu trzeba jeszcze raz podkreślić, że jest to reakcja popędowa o wielkiej sile, tym samym ograniczająca w znacznym stopniu kierowanie się rozumem, rozsądkiem, zwłaszcza jeżeli w czasie ucieczki mózg pozostaje niedotleniony (co objawia się w widoczny sposób zblednięciem twarzy). Strach wyłącza inteligencję, wyłącza racjonalne myślenie. Niczego się w strachu nie uczymy – możemy jedynie poprzez trening zmniejszyć liczbę sytuacji, w których mamy ochotę wziąć nogi za pas; można też podjąć próbę opanowywania początkowego stadium strachu. Pomimo spokojnego, bezpiecznego życia, instynkt samozachowawczy znajduje się w stałym pogotowiu, w każdym człowieku bowiem drzemie mniej lub bardziej odczuwalne uczucie zagrożenia. Rozmaite filmy z cyklu „zabili go i uciekł” cieszą się niesłabnącym powodzeniem szerokiej publiczności, gdyż nie tylko rozładowują nasze stare instynkty przez mechanizm identyfikacji z bohaterem, ale także dostarczają niezbędnej dawki stresu, dawki koniecznej do zdrowego funkcjonowania2. Podobne znaczenie mają wesołe miasteczka, kolejki rollercoaster3, szkoły przetrwania. Bezpieczne, kontrolowane zagrożenie jest tym dla psychiki, czym gimnastyka dla ciała. Urodziliśmy się z „narządem” strachu. Nie ma nieustraszonych. Strach i trwoga są integralną częścią, wręcz niezbędnym elementem zdrowej psychiki. Zupełnie innym, chociaż z pozoru podobnym doświadczeniem, jest lęk. Pojawia się on nagle, w bezpiecznej sytuacji paraliżuje naszą wolę, odbierając rozsądek, a nierzadko pieniądze i radość życia. Łomot w piersi, wahania ciśnienia krwi, sztywnienie mięśni, zaburzenia oddychania są naturalne w obecności tygrysa, jeżeli natomiast ujawniają się podczas rodzinnego obiadu, interpretuje się je najczęściej jako chorobę serca. Kardiolodzy stają się pierwszymi lekarzami lęku, dopiero po czasie, niekiedy zbyt długim, trafiamy do psychiatry – specjalisty od lęku. Strach to naturalna reakcja na zagrożenie, lęk zaś jest zagrożeniem „prowokowanym” przez nas samych. Wiadomo powszechnie, że jeśli przesadzamy z toastami na licznych imieninach, prędzej czy później złapie nas delirium tremens. Choroba ta objawia się halucynacjami wzrokowymi (pacjent widzi prześladowców dybiących na jego życie, np. krokodyle), którym towarzyszy paniczny lęk. Trudno się temu dziwić – żadna to przyjemność być zjadanym przez krokodyla. Lęk w delirium nie ma przyczyny zewnętrznej. Postrzegający bandę oprawców pacjent leży w bielutkim łóżeczku, otoczony przez urocze pielęgniarki i troskliwych lekarzy. Lęk (czyli strach patologiczny) ma swoje źródło w psychice, w naszej imaginacji. Także w nerwicy pojawia się jako odpowiedź na niezgodność naszych wyobrażeń z rzeczywistością. Każdy z nas jest odpowiedzialny za własne lęki, jest ich twórcą. W tej książce spróbujemy zrozumieć lęk, oswoić lęk zdrowego człowieka. W przypadku choroby psychicznej nie obejdzie się bez psychiatry, najczęściej konieczne też są O ile dobrze pamiętam, stres równy zeru oznacza śmierć. Jest więc sporo prawdy w obiegowym powiedzonku, że jeżeli dorosły człowiek obudzi się rano i nic go nie boli ani nie denerwuje, oznacza to, że umarł. 3 Diabelska kolejka na szynach, której pasażerowie, poddawani znacznym przyspieszeniom, są głęboko przekonani, że to żelastwo musi się wykoleić. Wbrew fizyce najczęściej taka przejażdżka kończy się bez ofiar śmiertelnych. 2
11
LAS. WIELKA KROPLA TUSZU ołówek papier, 61 x 86 cm, 1989
Bojaźń i drżenie
lekarstwa. Żadna, nawet najmądrzejsza książka nic nie pomoże, niezbędna okazuje się pomoc zawodowca. Nie ma jednak człowieka, który nie doświadczyłby lęku. Aby Cię o tym przekonać drogi Czytelniku, wymienię tylko 65 jego objawów, występujących u zdrowych ludzi: – niemożność uwolnienia się od nawracających, trapiących myśli, – przymus wykonywania wszystkiego bardzo dokładnie i powoli, – wielokrotne sprawdzanie wykonanej czynności, – obawa przed zawałem, rakiem, śmiercią, chorobą psychiczną, – przymus unikania pewnych miejsc, rzeczy lub lęk przed nimi, – niekontrolowana potrzeba powtarzania tych samych czynności (mycie rąk, ciągłe liczenie), – trudności w podejmowaniu decyzji, – złe samopoczucie w zamkniętym pomieszczeniu, – bóle mięśni, – drętwienie lub mrowienie ciała, – uczucie słabości w rękach lub nogach, – swędzenie skóry lub wysypka, – fale zimna lub gorąca, – uczucie dławienia w gardle, – bóle brzucha, – bóle krzyża, – zawroty głowy lub omdlenia, – bóle głowy, – zaparcia lub biegunki, – nudności i wymioty, – pieczenie w przełyku, – zaburzenia pamięci, – łatwe rezygnowanie z podjętych działań, – zmiany nastroju, – nerwowe drgawki ciała, – obgryzanie paznokci, – nadmierne zainteresowania erotyczne, – wrażenie niezrozumiałej zmiany w otoczeniu, – wrażenie obcości własnej osoby, – lęk przed chorobą najbliższych, – szum w uszach.
– niepokój lub drżenie wewnętrzne, – pocenie się niespowodowane wysiłkiem, – nagłe uczucie umierania, – silne bicie serca, – drżenie rąk lub nóg, – duszność, – uczucie niepewności, obawy, oczekiwanie przykrości, – trudności w skupieniu uwagi, – zawstydzenie i skrępowanie, – uczucie pustki myślowej (w trudnych sytuacjach), – dręczące sny, – czerwienienie się, – uczucie suchości w ustach lub gardle, – ucisk lub ból w okolicy serca, – uczucie słabości, apatia, – skłonność do płaczu, – skłonność do obwiniania siebie, – utrata zainteresowań, – smutek, żal, przygnębienie, – stała senność w ciągu dnia, – pesymizm, czarnowidztwo, – myśli samobójcze, – uczucie osamotnienia, – skłonność do zamartwiania się, – osłabienie lub utrata popędu seksualnego, – potrzeba samotności, – bezsenność, – brak apetytu, – niemożność współczucia innym, – drażliwość, – wybuchowość, trudności w opanowaniu własnych reakcji, – łatwość obrażania się, – nadwrażliwość na hałasy i jasne światło, – przekonanie, że ludzie są nieprzyjaźnie do nas nastawieni,
Konia z rzędem temu, kto przez dłuższy lub krótszy czas nie doświadczył któregoś z tych objawów. Wymieniona lista to tylko podstawowe, najczęstsze manifestacje lęku. Spróbujmy więc zrozumieć, dlaczego lęk towarzyszy nam tak często i gdzie ma swoje źródło.
13
ISBN 978-83-928838-4-5