Zbliżała się wschód słońca. Tymczasowi mieszkańcy sklepu przy ulicy Zapomnianej powoli budzili się do życia. Coś o niewielkim wzroście delikatnie poruszyło lewą nogą. Oczy jeszcze nie zamierzały się otwierać, ale głowa już zaczynała swoje rozmyślania : „ Czy dzisiejszy dzień będzie dniem ZAPRZYJAŹNIALSKIM ? „ Mały Szmaciany Miś rozejrzał się dookoła. Po jednej stronie zobaczył wielki brzuch Różowej Świnki, po drugiej długie chude nogi Pani Żyrafy. Nad nim mnóstwo innych starych zabawek. Wszyscy wraz z nim w ogromnym koszu z zabawkami w sklepie z odzieżą używaną. On na samym dnie.
– Hej! Ty, tam na dole! Tak, ty fioletowy w białe kropki. Czy w związku z tym, że leżysz na samym dole , a ja nie mogę się ruszyć możesz podrapać mnie w środkowy palec u nogi? - mało sympatycznie odezwała się Pani Żyrafa. Miś pomyślał sobie : „ Cóż to za strasznie niesympatyczna dama ? „ Mocno zaspany spełnił jednak prośbę żyrafy. – O dziękuję ci ! - już zdecydowanie milszym głosem podziękowała żyrafa. − – Pani Żyrafo ! Moje położenie, jak Pani świetnie zauważyła nie jest najlepsze. Chciałbym Panią prosić o pomoc - odezwał się nieśmiało Szmaciany Miś. Moim marzeniem jest zobaczyć wschodzące słońce. Proszę użyczyć mi Pani szyi, bym mógł się po niej wspiąć na samą górę. Słyszałem, że przez okno wystawowe jest piękny widok.
−Cóż ? Nie przepadam, gdy ktoś mi kudłaczy futerko i wspina się po mnie, ale ty mi pomogłeś więc i ja ci pomogę. Właź na górę. Ostrzegam cię jednak. Na samej górze porządku pilnuje wielki ptak z czarnymi skrzydłami. Jest bardzo groźny i ma wielkie pazury.
Miś zamyślił się, ale mimo strachu zaczął się wdrapywać. Zapowiadała się długa wspinaczka. Nagle jedna noga się o coś zaczepiła. Malutka fioletowa nóżka zaczęła się szamotać, ciągnąć ... aż tu nie wiadomo skąd zaczął dobiegać dźwięk pięknej melodii. – Co to za bezczelność ! La. La. La. Li. Kto śmie ciągnąć mnie za mój sznurek. La. La. La. Li. Li. Pora wyjątkowo mało odpowiednia. Słońce jeszcze się nie obudziło i ja również chciałbym jeszcze spać. La. La. Li. !!! - melodyjnie odezwał się słoń z pozytywką w brzuchu. – Przepraszam najmocniej „Pozytywny Słoniu”. Starałem się dzięki uprzejmości Pani Żyrafy wejść na samą górę, by tam przez okno zobaczyć pierwsze promienie słońca. Po drodze nie chcący zaplątałem się w twój sznurek. − −La. La. Li. Li. I co mnie to obchodzi ? − −Straciłem dużo czasu i mogę nie zdążyć spełnić swojego marzenia - bardzo smutno odezwał się Szmaciany Miś. − −Hmmm. La. La. Li. Li. - zamyślił się słoń. - Jestem pozytywką, którą od dawna nikt nie nakręcał. Siedzę w tym koszu już tak długo, że zapomniałem jaką piosenką wygrywam. Dzięki tobie przypomniałem sobie najpiękniejszą melodię jaką znam. Pomogę Ci. − −Tak. Tak. Naprawdę ?! − −Siadaj na mojej trąbie i mocno się trzymaj gdy policzę do trzech. Raz. Dwa. Trzy. HOOOOOP ! - słoń machnął trąbą z całych sił.
Szmaciany Miś w białe kropki z prędkością rakiety wystrzelił do góry. W błyskawicznym tempie minął lalkę Barbie , co trzymała za rękę Kena w krótkich spodenkach. Przeleciał obok psa co ma brudny ogon, ale śliczne i jeszcze czyste uszy. Na końcu otarł nóżką o kota co ma krzywe wąsy i w związku z tym jest zawsze bardzo smutny. Wylądował na samej górze. Zatrzymał się na brzegu kosza. Nie zdążył jeszcze załapać oddechu i odpocząć, gdy tu nagle zrobiło się bardzo ciemno. Usłyszał trzepot skrzydeł. – Kra. Kra. Kra. Kogo ja tu widzę ? To ty jesteś tym misiem, który codziennie rano pokonuje drogę z samego dołu na górę, opowiadając wszystkim, że chciałby wyjrzeć przez okno ? wyjątkowo groźnie odezwał się ptak z czarnymi skrzydłami. Mały fioletowy brzuszek w białe kropki trząsł się strasznie. Strach ogarnął nie tylko jego szmaciane ciałko, ale również jego mądrą głowę. - Kra. Kra. Kra. Ja wiem że prawdziwy cel twojej podróży jest INNY. Znam twoje marzenia.
...
Promienie słońca oświetliły wnętrze sklepu przy ulicy Zapomnianej. Otworzyły się drzwi do pomieszczenia. Weszła pierwsza klientka, za nią kolejna. Pani Bożenka siedziała przy kasie i jeszcze zaspana myślała : „ Czy dzisiejszy dzień będzie udany? „ Przeliczyła pieniądze w kasie. Rozejrzała się po sklepie i zaczęła się przyglądać klientkom. Szczególni jedna zwróciła jej uwagę. Kobieta o włosach jasnych, jak pierwsze promienie słońca zatrzymała się przed koszem z zabawkami. W rękach trzyma coś bardzo małego w kolorze fioletowym. W białe kropki. – Co to jest ? - cicho sama do siebie mówi kobieta. To jest mały szmaciany miś ! Jest taki słodki. Malutka główka, brzuszek. Rączki i nóżki przyszyte guziczkami. Oj! - dużo głośniej tak jakby chciała zwrócić się do misia – Biedaku, ty NIE MASZ JEDNEJ RĄCZKI ! – „ Marzy mi się, by ktoś mnie kupił i zabrał do domu. Nie chcę dłużej żyć w koszu ze starymi zabawkami. Jestem bardzo malutki i po całym dniu w sklepie zawsze lądowałem na samym dnie. Tam nie miałem żadnych szans by ktoś się ze mnią ZAPRZYJAŹNIŁ, dlatego codziennie rano wybierałem się w podróż. Z dołu na górę. Podczas jednej w wypraw zaczepiłem o coś i oderwał mi się jeden z guziczków a wraz z nim odpadła moja lewa rączka. Od tego czasu świetnie sobie bez niej daję radę, ale już traciłem nadzieje, że w takim stanie znajdę przyjaciela „ - odpowiedział w myślach Szmaciany Miś. −„ Zabiorę cię do swojego domu. Doszyję ci rączkę i zamieszkasz razem z moją rodziną ” - postanowiła kobieta o słonecznych włosach i poszła w stronę Pani Bożenki.
−
Tu historia Szmacianego Misia z pozoru tylko się kończy. Kobieta o włosach jasnych jak pierwsze promienie słońca uszyła rączkę swojemu przyjacielowi. Po kilku dniach postawiła uszyć dla niego kolegę, by w nocy miał z kim rozmawiać. Miś miał już swój dom, a z czasem nawet kolejnych przyjaciół. Opowiadał im, że spełniło się jego marzenie. Choć wspierał się wiele dni, to dotarł w promieni słońca. To koniec bajki, ale początek wielkiej pasji. Od czasu spotkania Joanny z fioletowym misiem w białe kropki rodzina SZMACIANYCH MISIÓW cały czas się powiększa.
...