Tytuł oryginału angielskiego: The Morality of Capitalism Mark W. Hendrickson (Editor) Copyright © 1992 & 1996 by The Foundation of Economic Education, Inc. Redakcja: Grzegorz Nowak Copyright for the Polish edition © 1998 by Instytut Liberalno-Konserwatywny Lublin Na okładce wykorzystano obraz Petrusa Van Schendela. ISBN: 978-83-65546-26-5 Wydawca: Wydawnictwo PROHIBITA Paweł Toboła-Pertkiewicz www.prohibita.pl wydawnictwo@prohibita.pl www.facebook.com/WydawnictwoProhibita Tel: 22 425 66 68 www.twitter.com/Multibookpl Sprzedaż książki w Internecie:
Spis treści WPROWADZENIE I PODSTAWY DUCHOWE 1 KAPITALIZM A NASZA KULTURA 2 KAPITALIZM I MORALNOŚĆ 3 ZBROJA SAULA 4 EKONOMIA DLA UMIEJĄCYCH SIĘ NAUCZYĆ II TRADYCJA JUDEOCHRZEŚCIJAŃSKA 5 CZYNNIK MORALNY W WOLNEJ PRZEDSIĘBIORCZOŚCI 6 DOBRZE POMYŚL, ZANIM SKRYTYKUJESZ KAPITALIZM 7 LAISSEZ FAIRE 8 MORALNOŚĆ W AMERYCE 9 PRZYPOWIEŚĆ O TALENTACH: BIBLIA I PRZEDSIĘBIORCY III WOLNOŚĆ GOSPODARCZA 10 TEN ZYSKUJE NAJWIĘCEJ, KTO NAJLEPIEJ SŁUŻY 11 RYNEK A MORALNOŚĆ 12 ZALETY WOLNEJ GOSPODARKI 13 O PRYWATNEJ WŁASNOŚCI I O SILE GOSPODARCZEJ 14 KAPITALIZM JEST BEZLITOSNY – DLA KAPITALISTÓW IV MENTALNOŚĆ ANTYKAPITALISTYCZNA 15 SOCJALIZM 16 NIEDOBRY RYNEK 17 CZY KAPITALIZM MA MORALNĄ PODSTAWĘ? 18 MORALNOŚĆ KAPITALIZMU 19 ETYKA A BIZNES 20 ETYKA AKCJI AFIRMATYWNEJ 21 NIEMORALNOŚĆ PAŃSTWOWEJ OPIEKI ZDROWOTNEJ 22 NIEMORALNOŚĆ UBEZPIECZEŃ SPOŁECZNYCH DODATEK 23 KAPITALIZM: DEFINICJA, KORZENIE I DYNAMIKA NOTY O AUTORACH Wydawnictwo PROHIBITA poleca
Przypisy
WPROWADZENIE Hans F. Sennholz Od chwili upadku Związku Sowieckiego widmo totalitaryzmu i zagłady atomowej utraciło w dużej mierze swoje przerażające oblicze. Komunizm jako system polityczny popadł w niełaskę, a większość komunistycznych przywódców wychwala dziś demokrację i porządek rynkowy. Upadek sowieckiego komunizmu nie naruszył jednak rozgałęzionych intelektualnych i moralnych korzeni, z których rozwinął się on jako system. Wiele z nich nadal żyje i wypuszcza pędy. Korzenie stają się wyraźnie widoczne, gdy porównamy różne wersje komunizmu. Sowiecki komunizm Lenina i Stalina widowiskowo się rozpadł, ale komunizm z Manifestu komunistycznego Karola Marksa jest bardzo żywotny. Większość ludzi szybko odrzuciła sowiecką wersję z jej mnogością odrażających cech, ale żarliwie broni wersji Manifestu wzywającej do „silnie progresywnego lub stopniowanego podatku dochodowego”, „centralizacji kredytu w rękach rządu przy pomocy centralnego banku z centralnymi funduszami i monopolem emisji pieniądza”, „centralizacji środków komunikacji i transportu w rękach rządu”, „bezpłatnej edukacji wszystkich dzieci w publicznych szkołach” i innych funkcji rządu. Sowieccy komuniści ucichli, ale uczniowie Marksa są głośni jak zawsze. Cytują wciąż na nowo stare marksowskie argumenty przeciw systemowi opartemu na prywatnej własności, czasem dodając trochę od siebie. Mimo widocznej zapaści świata sowieckiego pogrobowcy powtarzają stare zarzuty o wyzysku pracownika przez nieskrępowany kapitalizm, chronicznym bezrobociu i powszechnej biedzie. Wielu adeptów marksizmu, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, popiera swoje antykapitalistyczne stanowisko argumentami etycznymi, które mają mieć pierwszeństwo przed zagadnieniami gospodarczymi. Podnoszą oni równość dochodów do rangi postulatu etycznego, którego spełniania odmawiają kapitalizmowi. Potem stawiają etyczno–estetyczny zarzut zysku jako motywacji i obwiniają kapitalizm. Znajdują nawet istotną wadę w domniemanym braku kulturalnych wartości i osiągnięć kapitalizmu. W niewielkim stopniu zważając na doświadczenia sowieckie budują bastion troski i współczucia w formie „etycznego socjalizmu”, podda-
jącego całą działalność gospodarczą osądowi etycznemu. Trudno jest pokonać postulat etyczny albo wykazać jego fałsz, szczególnie tezę, że wszyscy ludzie powinni osiągać równe dochody albo przynajmniej podobny poziom dochodów. Jest to twierdzenie wartościujące, nie nadające się do wnioskowania. Możemy jednak pokazać koszty i konsekwencje polityki zmierzającej do wprowadzenia przymusowej równości dochodów. Możemy też pokazać, jak każda próba wprowadzenia równości kłóci się z postulatami takimi, jak wolność jednostki, dobrobyt materialny i zachowanie społecznego pokoju. Ci, którzy chcą wyrównywać dochody, zwykle odmawiają indywidualnej wolności osobom, których majątek ma zostać odebrany pod przymusem. Zapewnialiby prawo do użycia przymusu urzędnikom i pracownikom odbierającym dochód i dzielącym go między innych ludzi. Odbieranie i podział z pewnością stanowiłyby źródła ostrych konfliktów, automatycznie wykluczających ważny postulat etyczny: społecznej harmonii i pokoju. Wyrównywanie dochodów milcząco zakłada, że dochód narodowy cechuje automatyzm, niezależność od każdorazowej polityki rządu. W rzeczywistości dochód narodowy jest sumą dochodów indywidualnych, będących wynikami indywidualnego wyboru, woli i wysiłku. Każdy zewnętrzny wpływ lub przymus oddziaływuje na nie natychmiast i bezpośrednio. Jednostki reagują na ten przymus; nawet gdyby zachowywały się jak zaprogramowane roboty, to i tak większość dochodu, z którego zmuszone są zrezygnować, jest im odbierana z indywidualnych oszczędności i inwestycji, a następnie przeznaczana do publicznej konsumpcji. Jest ona przenoszona z obszaru produkcji dla przyszłości do obszaru konsumpcji dnia dzisiejszego. Działania rządu ukierunkowane na wyrównanie dochodów prowadzą do stagnacji albo nawet redukcji dochodu narodowego w przyszłości. Po jakimś czasie biedniejsi członkowie społeczeństwa, którzy mieli skorzystać na wyrównaniu, mogą w rzeczywistości popaść jeszcze głębiej w biedę i beznadziejność. I znów postulat równości ekonomicznej jawi się w konflikcie z innym postulatem – gospodarczym dobrobytem wszystkich członków społeczeństwa. Etyczni krytycy porządku opartego na własności prywatnej niezmordowanie atakują motyw zysku i instynkt posiadania. Oskarżają kupców i sklepikarzy, którym się powiodło, bogatych bankierów, maklerów giełdowych i kapitalistów. Gniewają się na reklamę, marketing i inne praktyki biznesu mające na celu informowanie i wpływanie na gospodarcze decyzje ludzi. W wolnej konkurencji nie istnieją, ich zdaniem, jakiekolwiek reguły uczciwości i rozsądku i dlatego nie może ona być główną zasadą świata gospodarki. Zużywa ona i marnuje ludzkie życie na codzienną walkę o gospo-
darcze przetrwanie. Konieczne jest więc, by sprawy gospodarcze zostały poddane prawdziwym i efektywnym zasadom przewodnim – postulatom etycznym. Mówienie o wewnętrznym ruchu, impulsie i intencji, które powodują, że człowiek działa w określony sposób, jest teoretyzowaniem. Ale krytykujący motyw zysku zawsze są gotowi podać w wątpliwość motywację biznesu, zwłaszcza przedsiębiorców i kapitalistów, przypisując jednocześnie czyste i honorowe motywacje ustawodawcom, zarządcom i poborcom podatkowym. Nigdy nie wyjaśniają, dlaczego ludzie zarządzający procesami produkcji, czy to wytwórcy tenisówek, czy organizatorzy koncertów ragtime’owych, mają być tak odmienni co do motywów i intencji od polityków i urzędników publicznych, z których wielu ma trudności w zarządzaniu swoimi własnymi sprawami. Nigdy nie wyjaśniają, dlaczego przedsiębiorca, który dba i służy swoim bliźnim, ustawiony na szalach wagi, ma być niżej oceniony od ustawodawcy czy zarządcy, który woli swoimi bliźnimi rządzić. Etyczni cenzorzy są wysoce krytyczni wobec tego, co uważają za brak osiągnięć kulturalnych wśród przedsiębiorców. Ubolewają nad utratą sztuki pięknego życia, kształcenia, wyrafinowania w umyśle, uczuciach, zwyczajach i smaku. Gdy tylko mogą, popierają wszelkie formy „życia nowoczesnego”, wspierają progresywizm i intelektualizm, szukające pomocy w nowych instytucjach, programach i projektach. Chętnie ustanawiają kult człowieka, jego współczesnej sztuki, w dużej części prymitywnej i wulgarnej, oraz wszechobecnego państwa. Popierają ekscentryczne i gwałtowne zachowania i uwolnienie się od więzów społecznych. Jednak wszędzie tam, gdzie krytycy ci dochodzą do władzy, swoim punktem odniesienia do wartości społecznych czynią społeczeństwo, grupę czy wspólnotę. Nie poświęcając wiele uwagi człowiekowi, jego naturze czy osobowości, zajmują się organizowaniem, koncentrowaniem władzy, zarządzaniem i administrowaniem społeczeństwa. Lekceważąc utratę indywidualnej wolności, zawsze dążą do zredukowania człowieka do roli środka dla pięknie wyglądającego celu. Uniesienie na punkcie zbiorowości i uwielbienie dla rządu rosły powoli i stale w sercach i umysłach wielu ludzi, aż nadszarpnęły ich moralne podstawy. Wielu Amerykanów o wiele wyżej ceni dziś gwarantowany dochód i bezpieczeństwo, niż wolność jednostki, poleganie na sobie i godność osobistą. To, co nazywają wolnością jest najczęściej cudzym pozwoleniem, arbitralnością albo polityczną łaską. Wybór i podejmowanie decyzji przechodzą z jednostki, rodziny i grupy na instytucje polityczne. Rośnie władza rządu, ale zamiera poczucie wspólnoty. Wyraźnie to widać w działaniach demagogów i lobbystów, obracających politykę w sztukę politycznej kradzieży, polegającej na kierowaniu dochodu jednych ludzi do kieszeni innych – z faworyzowanych przez siebie grup. Rząd stopniowo traci publiczny szacunek i mo-
ralny autorytet, albo co gorsza staje się przedmiotem niechęci i zepsucia. W ustroju nieskrępowanej własności prywatnej rząd nie rozdaje prezentów ani nie rozdziela łask, jest natomiast instrumentem służącym do ochrony życia i własności. Nie wyznacza, co powinno zostać zrobione ani nie zarządza produkcją. Po prostu wprowadza w życie i chroni niezbywalne prawa człowieka oraz broni go przed złem ze strony bliźnich. System taki byłby bardziej pożądany od nakazowego nawet gdyby był mniej produktywny. Na szczęście nie wzywa on do materialnej obojętności i lekceważenia własnej osoby; porządek społeczny, który chroni wzorce etycznego postępowania i osądu moralnego, jest także bardziej produktywnym systemem gospodarczym – wyzwala i uruchamia siły twórcze nieodłączne od pozytywnej samooceny oraz tworzy kwitnącą wspólnotę poprzez dostosowywanie programów do człowieka, a nie przez zmuszanie człowieka, by dostosował się do programów. Rozważania etyczne dają podstawowe uzasadnienie prywatnej własności jako środka produkcji, konkurencji rynkowej i systemu zysków. Gwarantują kapitalistycznemu systemowi gospodarki doniosłe miejsce w porządku moralnym, miejsce podległe jednemu systemowi etycznemu dla rządzących i rządzonych – opartym na uczciwości i spokoju i powstrzymywaniu się od jakichkolwiek działań mogących zaszkodzić bliźniemu. W rzeczywistości porządek kapitalistyczny pozwala się rozwijać moralnemu systemowi nagród i kar opartemu na osobowości, wysiłku, talencie, nauce i oszczędności. Zapewniając ochronę wolności gospodarczej porządek ten staje się także ostatecznym gwarantem takich pozaekonomicznych elementów wolności, jak wolność słowa, wyznania, prasy, swobód osobistych – i wielu innych. Zagrożenia upadku duchowego i moralnego oblegają świat porządku kapitalistycznego. Zeświecczają kulturę Zachodu, czyniąc opinię publiczną w wysokim stopniu ateistyczną. Ponieważ większość ludzi nie może egzystować w religijnej próżni, wynajdują oni i trzymają się wszelkiego rodzaju religii zastępczych, polityki i pasji politycznych, mód i kultów albo trwonią życie na sport, zabawę, uprawianiu seksu, zdziczenie, dokonywanie przestępstw, oddawanie się narkomanii i wszelkiego rodzaju innemu złu. „Nowoczesny człowiek” łatwo przywiązuje się do zewnętrznych warunków ludzkiej egzystencji ukształtowanych przez nowoczesną technologię, organizację i instytucje społeczne. Ma świadomość, że w poznanym ciągu ludzkiej historii nie było precedensu dla eksplozji demograficznej i wzrostu wielkich miast, których świadkami dziś jesteśmy. Nie było precedensu dla jednej cywilizacji sięgającej wszystkich zakątków świata i spychającej w cień wszystkie inne, jak nasza cywilizacja Zachodu. I nigdy wcześniej technologia w takim stopniu nie wpływała na życie i problemy wszyst-
kich ludzi. Człowiek nowoczesny powołuje się na wszystkie te radykalne przemiany, aby uzasadnić rozwiązłość i prostactwo ateistycznego humanizmu, który zapewnia przedmioty do zarządzania wszechobecnemu państwu. Człowiek ten, duchowo bezdomny i pozbawiony celu, poszukuje namiastek w „religiach” politycznych i społecznych. Na początku listy namiastek znajduje się polityka, zwłaszcza polityka zawiści i roszczeń. Ateistyczny humanizm posiada aktywnych sprzymierzeńców w relatywizmie historycznym, który utrzymuje, że podstawa osądów jest relatywna, zmienna w zależności od czasu i miejsca, oraz w relatywistycznej socjologii, która za podstawę osądów przyjmuje grupy, klasy i narody. Wszystkie one zebrały się do ataku na ustrój prywatnej własności. Etyczny etatyzm skupia je pod swoimi sztandarami. Atak ten stał się bodźcem do wydania niniejszego zbioru esejów w serii „Freeman Classics”1. Zbiór ten cierpi na embarras de richesse, którego rzadko doświadczają podobne antologie. Trzeba było odrzucić wiele wspaniałych artykułów wartych włączenia, ponieważ ograniczenie miejsca bardzo zaostrzyło selekcję. Prymat dzierżą prace znanych zwolenników moralnego porządku kapitalizmu: Edmunda Opitza, Leonarda E. Reada, F. A. Hayeka i Israela M. Kirznera. W efekcie przedstawiony Czytelnikom wybór ukazuje zakres i sposób, w jaki „The Freeman” podchodzi do moralnych problemów naszych czasów. Ujawnia wizję i mądrość utalentowanego wydawcy, dr. Paula Poirota, który od ponad trzydziestu lat kieruje miesięcznikiem „The Freeman” – flagową publikacją Fundacji Edukacji Ekonomicznej. To on zaaranżował i zorkiestrował głosy, które słychać w niniejszym zbiorze. Niech zostaną usłyszane wśród powszechnego zepsucia i wrzawy politycznych kuglarzy. Hans F. Sennholz
I PODSTAWY DUCHOWE
1 KAPITALIZM A NASZA KULTURA Edmund A. Opitz Dzisiejsze odrodzenie zainteresowania religią w Ameryce bywa różnie interpretowane. W każdym razie oznacza ono, że wielu z nas może zostać zmuszonych do ponownego przemyślenia duchowych podstaw, na których zbudowana jest nasza kultura. Nasze dziedzictwo wolnych kościołów – instytucji religijnych posiadających własną władzę, niezależnych od państwa – jest wyraźnie zakorzenione w unikalnej, intelektualnej i kulturalnej glebie Zachodu. Potrzebujemy jednak przypomnienia, że również inne nasze szacowne instytucje wyrosły na tej samej glebie. Nowoczesna nauka, edukacja, nasza tradycja ograniczonego rządu i nasza sympatia dla wolnej przedsiębiorczości albo kapitalizmu są zakotwiczone w tym samym duchowym podłożu; zaś jako nadbudowy są one wszystkie czułe na niszczenie lub utratę fundamentów. Podpieranie tej duchowej podstawy to rzecz jedna, czym innym jest zaś jej obrona przed pośrednią erozją będącą skutkiem ataków na jej autonomiczne źródła takie jak nauka, edukacja czy wolna przedsiębiorczość. Nauka i edukacja mają zdolnych obrońców, więc atak na naszą kulturę najczęściej skupia się na gospodarce, gdzie – bywa – uzyskuje pozory wiarygodności. Kombinacja czynników kulturowych, która umożliwiła narodziny kapitalizmu, była wyjątkowa i można argumentować, że przetrwanie wolnej prywatnej przedsiębiorczości zależy równie mocno od ich kultywowania, jak i od znajomości zalet wolnego rynku. W filozofii leżącej u podłoża praktycznego kapitalizmu rynek stanowi narzędzie podejmowania decyzji gospodarczych. Jest on wzorcem przejawiającym się w wolności wyboru kupowania towarów i usług przez wolnych ludzi. Ludzie zaangażowani w działalność gospodarczą na każdym poziomie mogą dopuszczać się przymusu i oszustwa, podobnie jak w każdej innej dziedzinie; jeżeli jednak tak się zdarzy, powinni zostać odpowiednio napiętnowani za swoje złe postępowanie. Takie zdarzające się zło jest jednak czymś zupełnie innym, niż domniemane totalne zło leżące u podstaw generalnego wyklęcia przez kolektywistów instytucji wolnego rynku jako całości czy też bezmyślnych krytyk ze strony ludzi skądinąd rozumnych.
Aktywność gospodarcza, poddana takim samym etycznym i instytucjonalnym ograniczeniom jak wszystkie inne ludzkie działania, nie jest bardziej oczywistym obiektem inwazji polityki, niż religia, nauka czy jakakolwiek inna dziedzina ludzkiego życia. Gospodarka ponadto zajmuje strategiczną pozycję wśród różnych ludzkich zajęć. Aktywność gospodarcza nie jest zgoła tylko środkiem do osiągania celów materialnych; jest środkiem do osiągania wszystkich naszych celów. Gospodarka, choć może na nieco pośledniejszym szczeblu niż nauka, edukacja i religia, jest dla tych celów środkiem nieodzownym. Jeżeli jej tożsamość jako środka dla tych celów nie jest respektowana, może ona stać się instrumentem ich zniszczenia oraz zepsucia duchowej podstawy, na której spoczywają. Kilka stuleci temu wydarzył się wielki społeczny przewrót – jedna z tych wielkich, głębokich, kulminacyjnych zmian ludzkiego ducha, przejawiająca się na poziomie społecznym w postaci nowych instytucji i nowego poglądu na życie. Różne aspekty tej przemiany zostały nazwane Renesansem, Reformacją i Kontrreformacją, przy czym cała sprawa była natury religijnej. Ludzie czuli potrzebę miłości do Boga na swój sposób i, równolegle, potrzebę poszukiwania prawdy na własną rękę. Ta ostatnia potrzeba jest źródłem metody naukowej. Jednak jak wszyscy inni ludzie, specjaliści–naukowcy łatwo popadają w błąd nieświadomości unikalnych duchowych i społecznych warunków, które umożliwiły zaistnienie ich specjalności. Jak pisał Ortega y Gasset, są „absolutnymi ignorantami co do tego, w jaki sposób społeczeństwo i ludzkie serce powinny być zorganizowane, aby mogły pozostać dociekliwymi”. Nauka uległa przekształceniu i teraz część uczonych stawia swoje talenty do dyspozycji polityków państwa–planisty. To jest konsekwencja sytuacji, w której lekceważy się metafizyczne podstawy wiedzy. Podstawy duchowe Ludzka kultura rodzi się jako coś „pielęgnowanego”, rozwijanego przez kształcenie, dyscyplinę i ćwiczenie. Jej duchowe podstawy tworzone są długo i mozolnie, podobnie mozolnie jak buduje się tamę wrzucając do wody kamienie, dopóki nie wynurzy się z niej w końcu szczyt stosu. Nowoczesna kultura przygotowywała się od stuleci do momentu, w którym nastąpił wybuch rewolucji umysłowej XVI wieku i w którym nowy światopogląd, nowy duch i nowe systemy wartości pozwoliły wyzwolić i ukierunkować ludzką energię. Ludzie zrzucali z siebie martwy ciężar starych ograniczeń – różnorakich usprawiedliwień dla tyranii rządu politycznego, kontroli nad twórczą energią człowieka, przeszkód w próbach poznawania świata natury.
Dobrobyt materialny, który widzimy w Ameryce, jest bezpośrednim owocem duchowego i społecznego przełomu, który dokonał się około czterech stuleci temu. Krytycy kapitalizmu są świadomi tego związku co najmniej od pięćdziesięciu lat, od chwili wydania przez Maxa Webera znaczącej książki Etyka protestancka i duch kapitalizmu. Jednak rewolucjoniści stosowali strategię antykapitalistyczną dużo wcześniej: G. Zacher już w roku 1884 pisał w „The Red International” – „kto walczy z chrześcijaństwem, ten jednocześnie walczy z monarchią i kapitalizmem!”. Jeżeli nasze wspólne judeochrześcijańskie dziedzictwo utorowało drogę rozwojowi kapitalizmu, to subtelną drogą spowodowania upadku kapitalizmu byłoby powstrzymanie się od jego otwartego atakowania; zamiast tego należałoby się skupić na osłabianiu fundamentów, które go podtrzymują. Na jednym ogniu piekłyby się wówczas dwie pieczenie, w sposób podpowiedziany przez francuskich rewolucjonistów, którzy dwieście lat temu mówili: „nie atakujcie monarchii, atakujcie ideę monarchii”. Być może wagę i znaczenie duchowych i kulturowych fundamentów Zachodu mogłoby zilustrować porównanie scenerii orientalnej i zachodniej. Podróżnik odwiedzający Orient jest zaskoczony zakresem stosowania siły ludzkich mięśni wciąż używanych w społeczeństwie do ciężkiej pracy. Ulice indyjskiego miasta są zatłoczone ludźmi niosącymi rzeczy, pchającymi rzeczy i służącymi jako juczne zwierzęta. Sceny te wywołują przemożne wrażenie, że Wschód potrzebuje maszyn, by siłę ludzką móc zastąpić siłą mechanizmów2. Pytania i odpowiedzi Dlaczego na Wschodzie brakuje maszyn, które ułatwiłyby ludzką harówkę? Czy jest on zbyt biedny, by je kupić? Europa była taka kilka stuleci temu; potem siły Europejczyków rozkwitły i skupiły się na sposobach uwolnienia się od większości ciężkiej pracy, która wciąż przypada w udziale ich braciom na Dalekim Wschodzie. Czy jest możliwe, że ludzie Wschodu nie są dość mądrzy, by wynaleźć i zbudować własne maszyny? Przeciwnie, wielu z nich kipi twórczą energią, ma wynalazcze umysły, o czym świadczą ich filozofie, sztuka, rzemiosła. Dostępne są im bogate zasoby naturalne. A może społeczeństwo Wschodu zostało spętane przez dominującą, despotyczną formę rządów? Despotyzm na Wschodzie istniał, rodzimy i obcy, powstaje jednak pytanie: dlaczego ludzie od stuleci pokornie poddawali się tyranii? Dlaczego idea ograniczonego rządu zdobyła wśród nich tak nikłe poparcie? Dlaczego Orient nie wynalazł maszyn3, nie wdrożył technologii, nie stworzył przemysłu, który dostarczałby do-
bra i zmniejszył dotkliwy ciężar leżący na barkach pół miliarda ludzi? Na te pytania nie da się odpowiedzieć na poziomie technologii ani organizacji społecznej i politycznej. Odpowiedzi trzeba szukać w tych głębszych warstwach, w których podejmowane są żywotne decyzje pozwalające albo nie pozwalające wzrastać przekonaniu o godności człowieka, o jego wolności i o ich naturalnych zwieńczeniach, takich jak nauka i technologia. Zasoby naturalne i możliwości to sprawy drugorzędne; najważniejsze jest posiadanie dziedzictwa religijnego (albo postawy wobec świata), które zachęca ludzi do wykorzystywania naturalnych możliwości. W Europie dziedzictwo takie miało postać tradycji judeochrześcijańskiej, zawierającej elementy kultury greckiej – w całości zwanej chrystianizmem. Gdy tradycja ta pojawiła się u świtu czasów nowoczesnych, stała się głównym źródłem wielkich zmian w społeczeństwie Zachodu. Liczba ludzi wzrosła wielokrotnie; jednocześnie podniósł się dobrobyt jednostek. Znikły klęski głodu, wyeliminowano również wiele chorób, okiełznano niszczycielstwo niektórych ludzi. Edukacja rozszerzyła się na najdalsze krańce społeczeństwa. W tym samym okresie współczesnej historii społeczeństwo Orientu pozostało całkowicie statyczne – aż do fermentu ostatnich lat. Równi wobec Boga U podstaw wielkiego zachodniego przełomu leżała idea, że indywidualny wyznawca mógł stanąć w obecności Bożej bez pośrednictwa żadnej specjalnej klasy ludzi, grupy czy narodu. Wedle tej wiary Stwórca i Opiekun życia, Pan świata, jest jednak paradoksalnie blisko każdej osoby i interesuje się rzeczami najmniejszymi. Pomyślmy, co takie przekonanie, szczerze wyznawane, mogło zdziałać dla maluczkich chodzących po Ziemi, jak wyprostowało ich plecy i podniosło czoła! Pomyślmy, co przekonanie to zrobiło z tyranią. Jeżeli każdy człowiek myślał o sobie jako o stworzeniu Bożym i potencjalnie Jego dziecku, z pewnością nie zgadzał się dłużej być stworzeniem innego człowieka, grupy ludzi ani żadnego rządu! Oddanie człowieka pod władzę innego człowieka albo grupy nie mogło być więcej uważane za prawo albo wolę Bożą. Dlatego każdej osobie przypisano „prawa” których nikt nie mógł ograniczać, a z tego powstała koncepcja rządu jako instytucji społecznej, dobrowolnie stworzonej przez ludzi dla zapewnienia każdemu z nich owych „praw”. Jesteśmy dumni, i słusznie, z eksperymentu z rządem zapoczątkowanego w naszych granicach nieco ponad dwieście lat temu. Być może główną zasadę tego nowego rodzaju rządu wyraził James Madison w trzydziestym dziewiątym eseju ze zbioru The Federalist Papers4, gdy napisał o determinacji, „aby oprzeć wszystkie nasze poli-
tyczne eksperymenty na zdolności rodzaju ludzkiego do samorządu”. Nie można tych słów interpretować w ten sposób, że Madisona zwiodła jakaś mrzonka spośród drzemiących w ludzkiej piersi; jednak po raz pierwszy w dziejach pojedyncza osoba nie była widziana jako drobny przedmiot poddany działaniom rządu albo jego urzędników. Niezbywalne prawa zostały przypisane każdej jednostce jako naturalny dar Boży, zaś używanie sił każdego było wyłącznie jego sprawą – dopóki nie naruszało praw innych jednostek. W amerykańskim systemie rządów ludzie cieszyli się wyższym stopniem politycznej wolności niż gdziekolwiek i kiedykolwiek wcześniej, zaś stopień ten osiągnęli ograniczając rząd do dbania o jedyny interes, jaki jest ludziom wspólny – usuwanie barier dla pokojowego współdziałania i realizowania inicjatyw wolnych ludzi. Amerykańska koncepcja rządu nie narodziła się od razu gotowa w kilku umysłach; została wykuta w trakcie długich doświadczeń i dyskusji. Od połowy XVIII stulecia Amerykanie protestowali przeciw zakazom wprowadzanym przez brytyjską Koronę, które uderzały w ich prawa jako ludzi; a przecież jedno pokolenie wcześniej dochodzili swych praw jako Anglicy. Wcześniejszą koncepcję od późniejszej dzieli przewrót myślowy i światopoglądowy. Stając do walki o swoje prawa jako Anglicy, koloniści mieli na myśli ustępstwa, które ich przodkowie, poczynając od baronów spod Runnymede5, wymusili na swoich władcach. Broniąc swoich praw jako ludzie, koloniści zakreślali nowy, teologiczny wymiar swojej wolności. Prawdopodobnie to miał na myśli Tocqueville w 1835 roku, kiedy pisał o Amerykanach, że „religia (…) jest pierwszą z ich politycznych instytucji”. Religijne aspekty ograniczonego rządu Jeżeli zastosujemy do teorii polityki rozważania religijne, rząd powinien być ograniczony wyłącznie do zapewniania wolności i sprawiedliwości jednakowo wszystkim obywatelom. Wolność polityczna ma więc duchowe precedense i duchowym zadaniom służy, tworząc społeczne warunki umożliwiające ludziom osiąganie celów zgodnych z ich naturą. Wolność polityczna służy również twórczym potrzebom człowieka. W jej warunkach powstaje pewien system realizowania aktywności gospodarczej, zwany, słusznie, „kapitalizmem”. Ani zdrowy rozsądek ani teoria nie dają więcej podstaw do ograniczania gospodarczych działań człowieka, niż ich istnieje dla arbitralnego ograniczania jego działań naukowych, edukacyjnych czy religijnych; jednak przez ciągłe powtarzanie nieprawd bądź półprawd powstało wrażenie, jakoby każde zło, na które cierpi na-
sze społeczeństwo, wynikało z wolności przedsięwzięć gospodarczych, podczas gdy prawdziwą przyczyną dużej części tego zła jest właśnie ograniczanie tej wolności. W ostatnich latach przedsiębiorczość i gospodarka przeszły ciężkie koleje. Przedsiębiorcy, tak samo źli i dobrzy jak każda inna grupa ludzi, zostali wyselekcjonowani do specjalnego traktowania. Przemysł jako całość został związany siecią przepisów i kontroli. Rząd zapewnił jednym gałęziom przywileje, podczas gdy inne branże cierpiały polityczną dyskryminację. W tym samym okresie popularność zdobyła nowa koncepcja rządu. Jest to ta sama koncepcja, przeciw której protestowali i walczyli Amerykanie osiemnastowieczni – koncepcja, że rząd jest źródłem najwyższej władzy w społeczeństwie i dlatego posiada wszystkie prawa, których czasowo udziela ludziom według wskazań politycznej celowości. Tak więc tradycyjna amerykańska zasada, na której opiera się relacja między rządem a społeczeństwem została odwrócona do góry nogami. Zawsze wtedy, kiedy ludzie ulegali swojej żądzy władzy i chciwości, w mniejszym lub większym stopniu pojawiały się ograniczenia wolności politycznej i gospodarczej. W przeszłości, gdy robiło się ciężko, ludzie zaciskali pasa, szemrali i pocieszali się wzajemnie literaturą o wolności, świętej i wiecznej. Podtrzymywała ich wiara, że ci, którzy kochali wolność, byli po prawej stronie i że prawość w końcu zatriumfuje. Mogli ginąć, ale ich pryncypia przetrwały każdego tyrana. Dziś sytuacja jest inna. Wartości uległy zmianie, a ograniczenia wolności politycznej i gospodarczej uczyniono zasadą. Dlatego ciosy wymierzone w ograniczony rząd i wolną przedsiębiorczość nie ustają po dokonaniu tam dzieła zniszczenia. Podążają głębiej i uderzają w duchową i kulturową podstawę naszego społeczeństwa, w to podłoże naszego życia, które dotąd uważaliśmy za nienaruszalne. W naszej obecnej sytuacji najsilniejszy i bezpośredni ucisk zagraża, jak się wydaje, ze strony przerośniętego i biurokratycznego rządu. Jeżeli chcemy likwidacji nałożonych na nas ograniczeń i nakazów, nie jest celowym pozostawienie nietkniętej koncepcji wszechwładnego rządu – ani jej korzeni, by mogła odrodzić się i powodować mnożenie przepisów. Fałszywa idea rządu musi zostać zastąpiona prawidłową. Lecz kiedy próbujemy odświeżyć amerykańską ideę ograniczonego rządu, odkrywamy, że podstawy duchowe, z których ona wyrosła, same pilnie wymagają dziś odnowienia. Najintensywniejszej pracy wymaga dziś właśnie fundament duchowy; niemal nikt jednak przy nim nie pracuje, ponieważ ludzie nie zdają sobie sprawy z jego ważności. Dopóki nie zostaną uleczone podstawy duchowe, praca naprawiająca wyższe warstwy życia społecznego nie może zaowocować, jako że dotyka jedynie marginesów problemu – co widzimy obecnie.
Ed​mund A. Opitz
2 KAPITALIZM I MORALNOŚĆ Edward Coleson Zapraszamy do zakupu pełnej wersji Sprzedaż książki w Internecie:
3 ZBROJA SAULA John K. Williams Zapraszamy do zakupu pełnej wersji Sprzedaż książki w Internecie:
4 EKONOMIA DLA UMIEJĄCYCH SIĘ NAUCZYĆ Leonard E. Read Zapraszamy do zakupu pełnej wersji Sprzedaż książki w Internecie:
II TRADYCJA JUDEOCHRZEŚCIJAŃSKA
5 CZYNNIK MORALNY W WOLNEJ PRZEDSIĘBIORCZOŚCI F. A. von Hayek Zapraszamy do zakupu pełnej wersji Sprzedaż książki w Internecie:
6 DOBRZE POMYŚL, ZANIM SKRYTYKUJESZ KAPITALIZM Perry E. Gresham Zapraszamy do zakupu pełnej wersji Sprzedaż książki w Internecie:
7 LAISSEZ FAIRE Garet Garrett Zapraszamy do zakupu pełnej wersji Sprzedaż książki w Internecie:
8 MORALNOŚĆ W AMERYCE Norman S. Ream Zapraszamy do zakupu pełnej wersji Sprzedaż książki w Internecie:
9 PRZYPOWIEŚĆ O TALENTACH: BIBLIA I PRZEDSIĘBIORCY Ks. Robert A. Sirico Zapraszamy do zakupu pełnej wersji Sprzedaż książki w Internecie:
III WOLNOŚĆ GOSPODARCZA
10 TEN ZYSKUJE NAJWIĘCEJ, KTO NAJLEPIEJ SŁUŻY Paul L. Poirot Zapraszamy do zakupu pełnej wersji Sprzedaż książki w Internecie:
11 RYNEK A MORALNOŚĆ Peter J. Hill Zapraszamy do zakupu pełnej wersji Sprzedaż książki w Internecie:
12 ZALETY WOLNEJ GOSPODARKI Bill Anderson Zapraszamy do zakupu pełnej wersji Sprzedaż książki w Internecie:
13 O PRYWATNEJ WŁASNOŚCI I O SILE GOSPODARCZEJ Hans F. Sennholz Zapraszamy do zakupu pełnej wersji Sprzedaż książki w Internecie:
14 KAPITALIZM JEST BEZLITOSNY – DLA KAPITALISTÓW Allan Levite Zapraszamy do zakupu pełnej wersji Sprzedaż książki w Internecie:
IV MENTALNOŚĆ ANTYKAPITALISTYCZNA
15 SOCJALIZM Ludwig von Mises Zapraszamy do zakupu pełnej wersji Sprzedaż książki w Internecie:
16 NIEDOBRY RYNEK Israel M. Kirzner Zapraszamy do zakupu pełnej wersji Sprzedaż książki w Internecie:
17 CZY KAPITALIZM MA MORALNĄ PODSTAWĘ? Charles Dykes Zapraszamy do zakupu pełnej wersji Sprzedaż książki w Internecie:
18 MORALNOŚĆ KAPITALIZMU E. Barry Asmus i Donald B. Billings Zapraszamy do zakupu pełnej wersji Sprzedaż książki w Internecie:
19 ETYKA A BIZNES Edmund A. Opitz Zapraszamy do zakupu pełnej wersji Sprzedaż książki w Internecie:
20 ETYKA AKCJI AFIRMATYWNEJ Steven Yates Zapraszamy do zakupu pełnej wersji Sprzedaż książki w Internecie:
21 NIEMORALNOŚĆ PAŃSTWOWEJ OPIEKI ZDROWOTNEJ Paul A. Cleveland Zapraszamy do zakupu pełnej wersji Sprzedaż książki w Internecie:
22 NIEMORALNOŚĆ UBEZPIECZEŃ SPOŁECZNYCH John Attarian Zapraszamy do zakupu pełnej wersji Sprzedaż książki w Internecie:
DODATEK
23 KAPITALIZM: DEFINICJA, KORZENIE I DYNAMIKA V. Orval Watts Zapraszamy do zakupu pełnej wersji Sprzedaż książki w Internecie:
NOTY O AUTORACH
W i l l i a m A n d e r s o n jest doktorantem w Auburn University. Za esej wydrukowany w tym tomie otrzymał prestiżową nagrodę Garveya współfundowaną przez Mont Pelerin Society.
E. B a r r y A s m u s jest ekonomistą pracującym w National Center for Policy Analysis.
J o h n A t t a r i a n jest publicystą mieszkającym w Ann Arbor w stanie Michigan.
D o n a l d B . B i l l i n g s był wykładowcą uniwersyteckim, obecnie pracuje jako konsultant w dziedzinie bankowości.
P a u l A . C l e v e l a n d jest profesorem ekonomii w Birmingham–Southern College w Alabamie.
E d w a r d C o l e s o n jest emerytowamym profesorem ekonomii Spring Arbor College w stanie Michigan. Obecnie mieszka w Puerto Rico.
C h a r l e s D y k e s jest przedsiębiorcą działającym w stanie Missisipi i autorem wielu artykułów, publikowanych w miesięczniku „The Freeman”.
G a r e t G a r r e t t (1878–1954) był autorem wielu książek, współpracownikiem „Wall Street Journal” i redaktorem „Saturday Evening Post”. W j. polskim ukazała się jego Istota amerykańskiego sukcesu, Wyd. Prohibita, Warszawa 2011).
P e r r y E . G r e s h a m (1907–1994) był wykładowcą w Berthany College w stanie Wirginia i wieloletnim prezesem Foundation for Economic Education.
F r i e d r i c h A u g u s t v o n H a y e k (1899–1992), uczeń Ludwiga von Misesa, noblista w dziedzinie ekonomii, był jednym z najbardziej wpływowych myślicieli wspierających gospodarkę wolnorynkową i kapitalizm.
P e t e r J . H i l l jest profesorem ekonomii w Wheaton College w stanie Illinois.
I s r a e l M . K i r z n e r jest profesorem ekonomii uniwersytetu nowojorskiego i wykładowcą na seminariach organizowanych przez Foundation for Economic Education.
A l l a n L e v i t e jest publicystą mieszkającym w San Francisco w stanie Kalifornia.
L u d w i g v o n M i s e s (1881–1973) był główną postacią austriackiej szkoły ekonomii, autorem wielu cenionych do dziś książek oraz nauczycielem i mistrzem wielu wybitnych ekonomistów.
E d m u n d A . O p i t z (1914–2006), był współredaktorem miesięcznika „The Freeman”, był członkiem zarządu Foundation for Economical Education od 1955 roku aż do czasu przejścia na emeryturę w 1992 roku. Jest autorem książki Religion and Capitalism: Allies, Not Enemies.
P a u l L . P o i r o t (1915–2006) był redaktorem naczelnym miesięcznika „The Freeman” od jego przejęcia przez Foundation for Economical Education w 1956 roku aż do swojego przejścia na emeryturę w 1987 roku.
L e o n a r d E . R e a d (1989–1983) był założycielem Foundation for Economical Education w roku 1946 i pełnił aż do śmierci funkcję jej dyrektora. Był autorem wielu książek i artykułów.
N o r m a n S . R e a m , publicysta i emerytowany duchowny Kościoła Kongregacyjnego, mieszka w Estes Park w stanie Colorado.
H a n s F. S e n n h o l z (1922–2007) kierował Wydziałem Ekonomii w Grove City College w Pennsylvanii aż do przejścia na emeryturę w 1992 roku. Od tamtego czasu pełnił funkcję dyrektora Foundation for Economical Education.
Ksiądz R o b e r t A . S i r i c o jest prezesem Acton Institute for the Study of Religion and Liberty w Gran Rapids, Michigan.
V. O r v a l Wa t t s jest emerytowanym wykładowcą ekonomii i kierownikiem
Division of Social Studies w Northwood Institute w Midland w stanie Michigan.
Ksiądz dr J o h n W i l l i a m s pisarz, wykładowca i filozof, pracował naukowo w Foundation of Economic Education. Obecnie mieszka w Australii, z której pochodzi.
S t e v e n Ya t e s jest pracownikiem The Acton Institute for the Study of Religion and Liberty.
Przypisy Seria ta obejmuje tomy zawierające wybrane i pogrupowane tematycznie eseje z amerykańskiego miesięcznika „The Freeman”, wydawanego przez Foundation for Economie Education [red.]. W wielu krajach Azji, które wprowadziły gospodarkę wolnorynkową, nastapił w tych sprawach ogromny postęp od roku 1958, w którym pisany był esej [przyp. red. wyd. amer.]. Nawet tam, gdzie wynalazki miały miejsce, na przykład w Chinach, stosowano je nie tak jak w cywilizacji łacińskiej do zastąpienia siły ludzkiej, lecz – tak jak wynalezione przez Chińczyków taczki – do bardziej intensywnego i wydajnego jej eksploatowania [red.]. Federalist Papers – eseje, pisane przez Alexandra Hamiltona, Jamesa Madisona i Johna Jaya, popierające ratyfikację Konstytucji USA przez poszczególne stany, publikowane w „The Independent Journal” (New York) w latach 1787–1788. Początkowo ukazało się ich 77, potem jeszcze 8 w innych czasopismach. Podpisywane najpierw A citizen of New York, potem Publius, zawierały wykład filozofii politycznej przyświecającej twórcom Konstytucji i państwowości USA. Zebrane razem, ukazywały się później wielokrotnie w formie książkowej. Do tej pory autorstwo poszczególnych esejów nie jest jednoznacznie przypisane poszczególnym autorom, chociaż komputerowe analizy stylu pozwoliły na dosyć pewne atrybucje. Federalist Papers są powszechnie uważane za najwybitniejsze osiągnięcie amerykańskiej myśli politycznej [red.]. Runnymede – miejscowość, w której w roku 1215 baronowie Anglii wymusili na królu Janie bez Ziemi podpisanie Wielkiej Karty Wolności, gwarantującej im i innym wolnym Anglikom nieosiągalne wcześniej swobody i będącej przełomem dla funkcjonowania angielskiej monarchii i angielskiego społeczeństwa [red.].