The Polish Observer nr 28(111)

Page 1

Re a k

t

cj a ywa

(47)

Nr 28(111) / 19 - 25 JULY 2011 | WEEKLY News and Guides for the Polish Community | thepolishobserver@myownmedia.co.uk | free press

Kiedyś przywozili, teraz wywożą

W TYM NUMERZE

Wakacje Ja w tym roku nie mam szans na żaden poważny urlop, więc przynajmniej i chętnie, napiszę o miejscach w kraju, które wydają mi się najlepsze… Lista przebojów Janusza Palikota.

str. 4

Uczciła pamięć Polaków W niedzielę 17 lipca na terenie Bletchley Park miało miejsce niezwykłe wydarzenie, oddające hołd trzem polskim matematykom, których wkład w odszyfrowanie tajemnicy Enigmy podczas II wojny światowej był nieoceniony. Dwa dni przed obchodami „Polskiego Dnia w Bletchley Park”, dawną siedzibę kryptologów odwiedziła także Elżbieta II…

Jeszcze dwadzieścia lat temu, nikomu do głowy by nie przyszło, że Polska stanie się rynkiem zbytu dla angielskich antyków i staroci… str. 3

Widziałeś? Pomóż!

Rozmowa ze stylistką Kornelią Grudzień, jedną z dwóch osób z Londynu i jedyną Polką, która zakwalifikowała się do ogólnokrajowego finału konkursu „Redken NYC Hair Awards 2011”.

Detektywi prowadzący sprawę morderstwa mężczyzny, który został uprowadzony ze Stamford Hill w Londynie w ubiegłym roku, apelują do polskiej społeczności o pomoc w śledztwie.

Przybyłam tu w 2005 roku. Pochodzę z Lublina, to piękne miasto. Mój chłopak jest Polakiem, ale to tutaj kwitnie nasze życie, dlatego nie zamierzamy wracać. Tu są większe możliwości, tu można oddychać pełną piersią, tu są moi przyjaciele. Chcę poznawać, uczyć się… tylko Londyn daje taką możliwość. str. 4

Ciało 27-letniego Andrzeja Kuleszy odkryto na jednym z pól w okolicach Rothersthorpe niedaleko Northampton. Sekcja zwłok nie była w stanie określić dokładnej przyczyny zgonu Polaka. 18 września 2010 roku, około godziny 8:00, mężczyzna wyszedł z domu po chleb i mleko. Od tamtej pory słuch o nim zaginął. str. 5

Andrzej Kulesza fot. Metropolitan Police

K. Grudzień fot. Archiwum prywatne

Tnie, czesze i wygrywa

Elżbieta II fot. Wikipedia

str. 5

Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego Na kilka czy kilkanaście dni przed upragnionym i długo wyczekiwanym urlopem, mało kto ma czas, by pomyśleć „co by było, gdyby coś mi się stało”, ale z drugiej strony chyba lepiej jest się w jakiś sposób zabezpieczyć. European Health Insurance Card - to właśnie to, czego ci trzeba. Uprawnia ona bowiem do korzystania ze świadczeń zdrowotnych podczas pobytu w innych państwach członkowskich Europejskiego Obszaru Gospodarczego oraz Szwajcarii.

str. 15

str. 3


Nr 28(111) / 19 - 25 July 2011

2

Wiadomości

Pierwsze czytanie Bałaganiarstwo ponadustrojowe

Z

astanawiam się, już całkiem na poważnie, czy aby nad Polską, nie wisi jakieś fatum, bo gdzie by nie spojrzeć, wszędzie jakieś problemy, nic się nie udaje. Weźmy na przykład takie autostrady i drogi ekspresowe. Miało być 1300 kilometrów w przyszłym roku, ale już wiadomo, że nie będzie. Skończy się na bodajże 700 - 800 kilometrach. „Ale i tak jest dobrze, bo za PiS wybudowano kilkadziesiąt kilometrów” - mówią posłowie PO. Nie jestem pisowcem i być nim nie zamierzam, ale tu muszę wziąć w obronę partię „Najlepszego z Prezesów”, bo kiedy ona rządziła Polską, nie mieliśmy jeszcze pieniędzy z Unii Europejskiej na budowę dróg. Później do władzy doszła PO i tak się dla niej szczęśliwie złożyło, że podczas jej rządów wpadła Polsce gruba kasa z

UE. Wydawać by się mogło, że nic, tylko budować. I co? Początki złego zawsze są miłe, tak było i w przypadku dróg, i stadionów - nic tylko same sukcesy. Rychło jednak okazywało się, że drogi budowane większym nakładem kosztów, wymagają remontów, a niektóre odcinki wręcz generalnych, że wybudowano jakieś wiadukty, nie w tym miejscu, co trzeba, nie wspomnę już o „chińskiej” A2, której budowa utknęła na dobre. I stadiony też miały być w terminie i niektóre nawet były, ale okazało się, że albo schody grożą zawaleniem i trzeba je poprawić, albo ogrodzenie nie spełnia wymogów bezpieczeństwa, lub trawa na boiskach nie chce rosnąć, a gdzieś, bodajże na stadionie we Wrocławiu „puściły” jakieś klemy, że woda gdzieś coś zalewa, bo zrobiono wadliwe odprowadzenie, albo że

czegoś nie dowieźli, coś ukradli, ktoś o czymś zapomniał. W 1989 roku wszyscy z nadzieją witaliśmy „nową Polskę” miała być nie tylko wolna, ale i nowoczesna. W ciągu kilkunastu lat nie wybudowano ani jednej autostrady (dla przykładu w malutkiej Macedonii 300 kilometrów i buduje się nadal), ani jednej porządnej drogi, co jest ewenementem na skalę europejską. O co tu chodzi do licha ciężkiego!? Czytam właśnie „Dzienniki” Marii Dąbrowskiej. Cóż to za pasjonująca lektura. Pasjonująca, ale smutna. Okazuje się bowiem, że ta nasza niemożność, bałaganiarstwo, nieudacznictwo, to jakieś cechy ponadustrojowe, że zarówno w Międzywojniu, później w PRL, jak i po roku 89’, działo i dzieje się w Polsce bardzo podobnie. Janusz Młynarski

Mają 161 milionów, ale szaleć nie będą Po 15 kumulacjach loterii EuroMillions, pula wynosząca 185 milionów euro trafiła do małżeństwa Weir, mieszkającego na terenie Largs w Szkocji. Jest to największa wygrana, jaka do tej pory padła na kontynencie europejskim.

T

o wspaniała wiadomość. Jest nam niezmiernie miło, że los wart tyle milionów euro został zakupiony w Wielkiej Brytanii. Wygrana po obecnym kursie wynosi około 161 milionów funtów - powiedział rzecznik UK National Lottery. Potwierdził on także informację, że kwota 100 tysięcy funtów, którą udało się uzbierać w wyniku 15 kumulacji zostanie przekazana na cele dobroczynne. Powody do świętowania ma także 11 innych osób, które zdobyły drugą nagrodę w „totku”, trafiając 5 liczb głównych i jedną z 2 liczb dodatkowych, tak zwanych „szczęśliwych gwiazd”. Każda z nich wygrała bowiem po 2,14 miliona funtów. Pula w wysokości 185 milionów euro była największym możliwym „jackpotem” w loterii EuroMillions

Prostytucja ośmiolatków Lokalne media podają szokujące dane - według najnowszych badań, coraz młodsze dzieci w Wielkiej Brytanii uciekają z domów i trafiają w ręce stręczycieli. Zdarzają się sytuacje, że prostytucją trudnią się nawet ośmioletnie dzieci.

J

ak informuje portal Polemi.co.uk, z szacunkowych danych wynika, że na terenie Zjednoczonego Królestwa, rocznie ze swoich domów ucieka ponad 100 tysięcy dzieci i nastolatków. Niepokojącym zjawiskiem jest fakt, że coraz częściej dotyczy to także tych najmłodszych. Według organizacji Children’s Society, najczęstszym miejscem, gdzie można spotkać oso-

by, które uciekły z domów są dworce i parki. Zdarza się także, że w krąg prostytucji wpadają poprzez namowę albo pod przymusem ze strony rówieśników. - Nie chodzi jedynie o stręczenie dziewczyny przez jej „chłopaka”. Widzimy, jak dziewczęta i chłopcy stręczą do nierządu innych młodych ludzi, zabierają inne młode dziewczęta na „seks imprezy” lub do miejsc, gdzie zostają upijane i podawane są im narkotyki mówi jeden z pracowników fundacji. Organizacja Children’s Society uważa, że najczęstszą przyczyną ucieczek młodych z domów są zaniedbania i rozpad rodziny. Wcześniej, problemy takie obserwowano u osób w wieku 13 do 15 lat, natomiast w obecnie wsparcia potrzebują dzieci w wieku już 11 czy 12 lat. Opisywany problem dotyczy również kwestii zaufania. Młode osoby częściej wierzą dorosłym, przez co narażone są na większe niebezpieczeństwo, tym bardziej, że nie mają osoby, do której mogłyby się zwrócić w potrzebie. - Gdy dziecko ucieka z domu, natychmiast staje przed wielkimi zagrożeniami, często funkcjonuje na peryferiach społeczeństwa - mówi Bob Reitemeier,

dyrektor fundacji i dodaje - Tacy nieletni umykają uwadze ludzi pracujących z dziećmi albo pozostają poza ich zasięgiem. Ośmiu na dziesięciu małych uciekinierów nie szuka u nikogo pomocy, ponieważ nie wie, do kogo się zwrócić. Dzieciaki uważają, że nikomu nie można ufać albo obawiają się konsekwencji. Warto zaznaczyć także, że dzieci w rodzinach zastępczych i domach dziecka uciekają trzy razy częściej niż te mieszkające w domu rodzinnym. Podobnie jest w przypadku dzieci, których rodzice się rozstali. Dwie trzecie ze 100 tysięcy przypadków nieletnich uciekinierów nie jest zgłaszanych na policję. Jedna czwarta znajdzie się w sytuacji poważnego zagrożenia. Jeden na sześciu małoletnich doświadcza bezdomności, jeden na ośmiu żebrze albo kradnie, by przeżyć, zaś jeden na dwunastu podaje, że go skrzywdzono. Children’s Society zaapelowało do rządu Wielkiej Brytanii o stworzenie dużo większej ilości tymczasowych i awaryjnych miejsc noclegowych oraz systemu indywidualnej pomocy dla dzieci i ich rodzin. (KC, Polemi)

i trzecim co do wysokości wygranej na świecie, po amerykańskiej loterii Mega Millions i Power Ball. Dotychczasowa największa wygrana w loterii EuroMillions z dnia 8 października 2010 wynosiła 113 milionów funtów, a w Europie była to wygrana w loterii SuperEnalotto z dnia 30 października 2010 i wynosiła dokładnie 177,729,043.16 euro. Państwo Weir ze Szkocji, którzy zgarnęli całą pulę, to żyjące dotychczas bardzo skromnie, małżeństwo emerytów. Początkowo nie zamierzali się ujawniać, ale w końcu zdecydowali się na podzielenie się swoim szczęściem z innymi. Lokalnej gazecie powiedzieli, że jeszcze nie wiedzą, co zrobią z pieniędzmi. Stwierdzili jedynie, że nie zamierzają szaleć, a część pieniędzy przeznaczą na podróże. (mm)

Marsz Autonomii na Śląsku Prawie dwa i pół tysiąca osób zebrało się w samo południe na katowickim placu Wolności i przemaszerowało w minioną sobotę kolorowym tłumem przez ulice miasta na plac Sejmu Śląskiego, by świętować Pierwszy Dzień Górnośląski. W pochodzie wzięli udział ci wszyscy, którym bliska jest idea regionalnej autonomii, w tym również reżyser i parlamentarzysta Kazimierz Kutz. Przyjechali również goście z Moraw, Niemiec i Flandrii. Marsz organizowany przez Ruch Autonomii Śląska (RAŚ) odbywa się co roku w połowie lipca, dla przypomnienia okoliczności ustanowienia autonomii, ustawą konstytucyjną sejmu RP z 15 lipca 1920 roku dla polskiej części Górnego Śląska. Podczas wiecu, RAŚ przedstawił projekt swoistej konstytucji dla regionu, ale to nie wszystko, jako że szef Ruchu, Jerzy Gorzelik zapowiedział, iż organizacja, którą kieruje, zamierza zbliżyć do siebie te środowiska w innych regionach Polski, które myślą podobnie o państwie i o relacjach między regionami, jak członkowie i sympatycy RAŚ. Podkreślił on, że takich ludzi jest coraz więcej i to nie tylko w Polsce. Wyrazem tego był między innymi udział w marszu delegacji podobnych stowarzyszeń zza granicy. Zdaniem szefa biura Wolnego Sojuszu Europejskiego, Günthera Dauwen jest to naturalne prawo każdego człowieka, ażeby w swoje własne ręce wziąć więcej odpowiedzialności od tych, których nazywamy zwierzchnikami. Marsze Autonomii odbywają się od pięciu lat, w pierwszym brało udział niespełna 300 osób, w ubiegłym roku było już ponad tysiąc, a ostatnio - dwa razy więcej. (emi)

THE POLISH OBSERVER | My Own Media Ltd. | The Old Fire Station | 140 Tabernacle Street | London (UK), EC2A 4SD | Tel. 020 7300 7321 | EDITOR-IN-CHIEF: Janusz Młynarski, j.mlynarski@thepolishobserver.co.uk | CONTENTS: Anna Sobusiak, anna@thepolishobserver.co.uk; | DTP: Sylwia Boczek | ADVERTISING: Patrycja Strąk – Sales Manager; Larisa Arama - Sales Executive; Tel. 020 7300 7320 Mobile: 078 4606 2331 Fax: 020 7253 2306 Email: sales@myownmedia.co.uk | Advertiser and advertising agency assume liability for all content (including text representation, illustrations, and photographs) of advertisements printed or posted, and also assume responsibility for any claims arising there from made against the publisher | DISTRIBUTION: distribution@myownmedia.co.uk | PRINTING PRESS: NEWSFAX LTD Unit 7, Beam Reach Business Park, Consul Avenue, Rainham, RM13 GJ (London) Redakcja zastrzega sobie prawo skracania, redagowania i publikowania na naszych łamach nadesłanych materiałów. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych | Closing date: 17.07.2011.


Nr 28(111) / 19 - 25 July 2011

3

Wiadomości

Kiedyś przywozili, teraz wywożą Niektórzy z naszych rodaków w sprzedaży angielskich staroci w Kraju nad Wisłą zwęszyli znakomity interes. Myszkują po „pchlich targach”, odwiedzają „second handy”, czy „car boot sales’y”, kupują wiekowe bibeloty, obrazy czy meble i sprzedają je z zyskiem w Polsce. Dlaczego? Bowiem u nas tego towaru zawsze było mało i zawsze był drogi…

W

łaściciel jednego z antykwariatów na Angel, Polak, doskonale pamięta czasy, kiedy było dokładnie odwrotnie - Polacy wywozili, najczęściej nielegalnie, różne zabytkowe rzeczy z kraju, ale skala tego zjawiska była raczej „mikro”, bo Brytyjczykom, u których bywa, że antyki walają się po śmietnikach, trudno było byle czym zaimponować. Wyspy, to prawdziwa skarbnica staroci, zarówno tych bardzo cennych (o te na śmietniku już znacznie trudniej) oraz tych mniej wartościowych (często seryjnie produkowanych), ale oryginalnych i z kilkudziesięcio, bądź ponad stuletnią metryką. Nie ma się co dziwić owej zasobności. Wielka Brytania, choć brała udział w wojnach, to żadnej znaczącej inwazji nie przeżyła, przez co uniknęła rabunku dzieł sztuki i innych dóbr kultury materialnej. W Polsce tych dóbr ostało się niewiele, zarówno wskutek wojen, jak REKLAMA

i tego, że dla większości Polaków wszystko, co stare nie miało wartości - po wojnie zapanował kult nowych przedmiotów. W Newark, 70 mil od Londynu znajduje się jeden z największych targów staroci w Wielkiej Brytanii. Na ponad tysiącu stoisk, można kupić dosłownie wszystko, co liczy sobie więcej niż pięćdziesiąt lat. Jest tam zatem porcelana, mosiężne i miedziane naczynia, staroświeckie wanny, guziki, pudełka od zapałek, ebonitowe i winylowe płyty gramofonowe, książki, metalowe puszki po landrynkach i kawie, meble, dywany i odzież w postaci fraków, sukni wieczorowych, nawet z lat 20. ubiegłego stulecia. Podobnie, acz na znacznie mniejszą skalę jest na słynnym londyńskim Portobello. Targ co prawda mniejszy, ale asortyment znacznie bogatszy, można tu bowiem nabyć, zardzewiałą korbę do samochodu, albo pokryte korozją koło zębate, które żadnej już funkcji spełniać nie może. Prawdziwe

jednak okazje zdarzają się nie na targach, a tym bardziej nie w antykwariatach, lecz w „charity shopach” i „second handach”. Trzeba mieć jednak trochę cierpliwości i czasu, bo w samym Londynie jest ich kilka tysięcy. Andrzej prowadzi jednoosobową firmę eksportującą starocie do Polski. Sam szuka towaru i sam dostarcza do antykwariatów, czasem pojawia się na warszawskim Kole, krakowskim Kleparzu, czy na Gnieźnieńskiej we Wrocławiu. Odwiedzamy jeden z „second handów” na londyńskim Ealingu. Sklep jak sklep, dwa duże pomieszczenia, zawalone po sufit materacami, krzesłami, stolikami, półkami, jakieś wazy na zupę, kubki, filiżanki, książki, pościel, kotary, obrazy, plastikowe zabawki, płyty, kasety, korale, bransoletki, foteliki samochodowe. Wprawne oko Andrzeja, już dostrzega kilka rzeczy, które na pewno kupi. Stylowa, pękata komoda z masywnymi mosiężnymi

uchwytami, lite drewno, dobry stan - 100 funtów, mały sekretarzyk, ze skrytką, lekko pęknięty, granitowy blacik, ale reszta w porządku, też stówa. Dwa stylowe lustra, jedno olbrzymie, drugie mniejsze - 60 i 30 funtów. Pojedyncze filiżanki z porcelany, irlandzkie, po dwa funty sztuka, komplet cynowych sztućców za pięć funtów, klaser ze znaczkami - 10 funtów, pięć kompletów mosiężnych zamków wraz z klamkami - 20 funtów i do tego sześć winyli w tym słynna „różowa płyta” Creedence Clearwater Revival - po funcie za sztukę. Razem jakieś 335 funtów, ale zanim przyjdzie do płacenia, Andrzej zrobi zdjęcia i wyśle, do odbiorców, z pytaniem, czy są tym zainteresowani i czy akceptują cenę. Czekanie zajmie nam pół godziny, którą spędzimy w pobliżu na kawie. (…) Już, ceny zaakceptowane, ale tylko tych „grubszych” rzeczy, drobniejsze Andrzej sprzeda osobiście już w Polsce, albo na portalu aukcyjnym. Idziemy płacić

za odłożone rzeczy. Andrzej targuje się z właścicielką. Udało mu się zejść do 270 funtów. Za komodę weźmie 1700 złotych, za sekretarzyk 2000 złotych, za lustra - 1000 złotych za większe, 600 złotych za mniejsze - razem 5300 zł. Po odliczeniu kosztów zakupu i transportu. Tylko na tym zarobi jakieś 600 funtów, a przecież to nie wszystko, co pod koniec tygodnia wyruszy jego „transitem” do Polski. Andrzej żyje z handlu antykami. Jest jednak wiele osób, które kupują wyłącznie dla siebie. Aneta za grosze sprawiła sobie zestaw miedzianych rondli i porcelanową zastawę, dwa wiktoriańskie kominki, piękny zegar, mnóstwo bibelotów. Wszystko to zwiozła już własnym samochodem do Polski, ale na podróż czekają kolejne rzeczy. Jedna z nich stanowi największy problem - kupiona z rozbiórki za bezcen kuta brama i ogrodzenie. Tego już w swoim Volvo, nawet z przyczepą, Aneta nie upcha… Piotr Wójtowicz


Nr 28(111) / 19 - 25 July 2011

4

z terenu...

Wakacje, czyli lista przebojów Palikota

J

a w tym roku nie mam szans na żaden poważny urlop, więc przynajmniej - chętnie! - napiszę o miejscach w kraju, które wydają mi się najlepsze.

1. Rzeki. To fenomen w naszym kraju. Jest wiele wspaniałych rzek do spływania i do kąpania. Kąpiel rzeczna nie ma sobie równych. Każda rzeka pachnie trochę inaczej, ma całkiem odmienne kolory, brzegi i ptaki. Polska z powierzchni rzeki jest fantastycznym krajem. Mój faworyt to jedna z rzek wschodniej Polski. W ogóle rzeki na wschodzie kraju mają w sobie więcej dzikości, więcej poezji! Latem polecam Rospudę. Jest przepiękna. Meandrująca, biegnąca przez bagna i lasy z genialnymi podwodnymi roślinami. Generalnie płytka choć pełna dołków. Idealnie czysta. I nie jest tak przeludniona jak Czarna Hańcza czy Krutynia - też piękne. Numer dwa dla mnie to Tanew na Roztoczu. Nazwał bym ją wesołą rzeką. Jest coś pogodnego w dzikich plażach, piaszczystych brzegach i setkach jaskółek nad Tanwią. Wspaniały jest też Bug i Wieprz. Bug jest rzeką niebezpieczną i wymaga pewnej wprawy. Zachwycająca jest także Wisła na odcinku Kazimierz Wielki i Wilga. Nie jest to rzeka łatwa, ale takich plaż nie ma nigdzie na świecie. Polecam na biwak i piknik szczególnie „krowią wyspę” koło Mięćmierza. Na wiosnę nie do pobicia jest Biebrza, chociaż latem też jest niezwykła. 2. Jeziora. Turkusowe jeziora Suwalszczyzny to mikro-morza-śródziemne! Głębokie, całkowicie bez zabudowy, bez turystów, wśród pagórków i wzgórz pełnych głazów narzutowych. Jest tu, zamiast nostalgii Mazur, Leśmianowsko-Mickiewiczowskie zauroczenie - bajkowość! 3. Morze. Zimą! Zawsze zimą! Bałtyk to skarb w czasie zimy. Latem za dużo ludzi. Ale jeśli, to oczywiście okolice Smołdzina. Jeziora i morze spotykają się w cienkim pasie wybrzeża. Mała i duża woda. Jest jakaś kosmiczna prawda w tym zestawieniu obok siebie tak różnej skali wody! 4. Góry. Jary Kazimierza, Szczebrzeszyna, Suwalszczyzny! Wolę jary niż góry, ale jeżeli góry to jednak Tatry, choć lepiej po słowackiej stronie. U nas za dużo ludzi. Jeśli ktoś kocha góry nad życie to warto właśnie latem pojechać w Dolomity i powspinać się w warunkach całkowitej radości, jaką dają Włochy. Puste są latem także góry Szkocji, Hiszpanii i Alpy. 5. Wszędzie w kraju pamiętajcie o łąkach - nie ma takich w Anglii! Stare sady w wielu miejscach kraju, parki, stawy w lasach. Mój ulubiony park miejski jest w Warszawie. Mały, ale będący kwintesencją tego, co najlepsze w parkach miejskich - park Ujazdowski. Cenię go za wszystko, lecz szczególnie za bardzo już dziś rzadkie okazy wiązów. Janusz Palikot

T

Burmistrz na urodziny

am, gdzie sukces, pojawia się i mer brytyjskiej stolicy. 21 lipca około godziny 10:00 do budynku Walbrook przy 195 Marsh Wall zawita Boris Johnson, by osobiście złożyć życzenia z okazji piątych urodzin, firmie, która od momentu swojego zaistnienia święci triumfy na terenie całej Europy, a ostatnio nawet i w Australii. LycaMobile największy wirtualny operator komórkowy, mający swe kwatery na terenie Belgii, Włoch, Holandii, Szwecji, Szwajcarii i Wielkiej Brytanii, a działająca także w REKLAMA

Danii, Norwegii i Hiszpanii może poszczycić się sześcioma i pół milionami użytkowników kart telefonicznych działających na zasadzie „pay-as-you-go”. Pierwsze karty wprowadzono na rynek w lipcu 2006 na terenie Holandii. Obecnie szacuje się, że produkty LycaMobile umożliwiają wykonywanie miliona 700 tysięcy połączeń dziennie. Dzięki usługom tego operatora mieszkający na Wyspach Brytyjskich Polacy mogą prowadzić rozmowy z bliskimi w kraju już od 1 pensa za minutę połączenia. (mn)

Tnie, czesze i wygrywa Rozmowa ze stylistką Kornelią Grudzień, jedną z dwóch osób z Londynu i jedyną Polką, która zakwalifikowała się do ogólnokrajowego finału konkursu „Redken NYC Hair Awards 2011”. Najlepszego stylistę i jego zespół poznamy na gali w The Brixton Academy we wrześniu. Pracujesz w prestiżowym salonie na Soho, ale kiedy przyjechałaś do Wielkiej Brytanii byłaś marketingowcem, a nie fryzjerką, prawda? - Zgadza się. Marketing studiowałam w Warszawie, a fryzjerstwa nauczyłam się dopiero tutaj. Zawsze ciągnęło mnie w kierunku makijażu, fryzury, mody. Jednak to w Fordham Soho Hairdressing Salon nauczono mnie tego fachu od podstaw. Wiele osób, które studiowały w Polsce i tam pracowały już w swoich zawodach, po przyjeździe na Wyspy musi podejmować prace, które dalekie są od ich zainteresowań. U mnie było odwrotnie, gdyż to tutaj, w Londynie znalazłam swoją pasję. W Polsce dusiłam się… Można zatem powiedzieć, że jesteś jedną z emigrantek, które przyjechały na chwilę, a chcą zostać w UK na zawsze… - Dokładnie. Przybyłam tu w 2005 roku. Pochodzę z Lublina, to piękne miasto, a Warszawa, gdzie studiowałam też jest ładna. Mój chłopak również jest Polakiem, ale to tutaj kwitnie nasze życie, dlatego nie zamierzamy wracać. Tu są większe możliwości, tu można oddychać pełną piersią, tu są moi przyjaciele. Mam szerokie horyzonty, chcę poznawać, uczyć się… tylko Londyn dawał i daje mi taką możliwość. Salon na Soho, w którym teraz pracujesz jest właśnie takim miejscem, gdzie pięć lat temu dano ci szansę, byś rozwinęła skrzydła… - Szukałam pracy w dużych salonach, znanych, które nie boją się zatrudniać osób z chęciami bez żadnego doświadczenia. Do szkoły językowej i fryzjerskiej uczęszczałam w tym samym czasie, co pracując na utrzymanie. I choć mój pierwszy dzień pracy w salonie polegał na robieniu kawy klientom i zamiataniu podłogi, to już po paru dniach sama myłam włosy i pozwolono mi wykonać kilka pierwszych cięć.

Co najbardziej lubisz w tej pracy? - Wyzwania! Każda twarz jest inna i inną fryzurę oraz kolor należy do niej dobrać. Klientkom najpierw długo tłumaczę, jaką ja mam wizję, co chciałabym zrobić. Oczywiście dokładnie wsłuchuję się w ich potrzeby, pytam co lubią, a czego nie, czy rano mają czas na układanie włosów, czy preferują coś prostszego, co można uczesać w minutę i wyjść. Czy zdarzyło się, że któraś z nich była niezadowolona z efektów twojej pracy? - Raczej nie. Właśnie dlatego potrzebna jest ta wstępna rozmowa i moje długie tłumaczenia. A potem to już, jak artysta mieszam kolory i dostosowuję je do konkretnej osoby. Jak odnosisz się do tego, co nosi na głowie „ulica”? - W Polsce kobiety dbają o siebie. Przed wyjściem z domu zawsze są uczesane i umalowane. Są zadbane i w większości eleganckie. Tutaj panie, choć piękne, zapominają, albo nie mają czasu, żeby się odpowiednio wyszykować. To właśnie w Londynie, po raz pierwszy zobaczyłam kobiety, które robią sobie makijaż w metrze jadąc do pracy, albo w samochodach, kiedy stoją na światłach. Wszędzie ten pośpiech, a przecież on nie pomaga w osiągnięciu dobrego efektu. Zdecydowanie uważam, że panie powinny więcej czasu poświęcać na poranną toaletę. To nie reguła, ale często, jak się widzi na ulicy ładną, zadbaną dziewczynę to można

Stylizacja, która zapewniła Polce miejsce w finale konkursu „Redken NYC Hair Awards 2011” fot. Archiwum prywatne

przypuszczać, że jest to Polka, Czeszka albo Rosjanka. Kilka słów o konkursie, w którym dotarłaś do finału, w końcu na twój sukces pracuje cały zespół… - To prawda. W skład teamu wchodzi: makijażysta, stylista, technik koloru (colour technician) oraz model. Eliminacje do konkursu „Redken NYC Hair Awards 2011” odbywały się w kilku miastach Anglii. Wzięło w nich udział ponad 500 osób. Do finału przeszły po dwie drużyny z każdego miasta. Z Londynu jestem ja oraz pracownicy innego salonu. Jesteś w konkursie jedyną Polką… - Zgadza się. Nie będę ukrywać, że bardzo chciałabym wygrać, bowiem główną nagrodą jest szkolenie fryzjerskie w Stanach, a moim marzeniem otwarcie własnego salonu na bardzo wysokim poziomie. Aby jednak to się stało, muszę się jeszcze wiele nauczyć. Rozmawiała: Patrycja Strąk

Kornelia Grudzień fot. Archiwum prywatne

Kątem oka Palikota


Nr 28(111) / 19 - 25 July 2011

5

z terenu...

Królowa uczciła pamięć Polaków Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, w niedzielę 17 lipca na terenie Bletchley Park miało miejsce niezwykłe wydarzenie, oddające hołd trzem polskim matematykom, których wkład w odszyfrowanie tajemnicy Enigmy podczas II wojny światowej był nieoceniony.

Od lewej: Marian Rejewski (1905-80), Henryk Zygalski (1908-78), Jerzy Różycki (1909-42) fot. Wikipedia

W

piątek 15 lipca, dwa dni przed obchodami „Polskiego Dnia w Bletchley Park”, dawną siedzibę kryptologów odwiedziła także Elżbieta II. Królowa wraz ze swoim mężem księciem Filipem nie tylko odsłoniła pomnik ku czci wszystkich uczonych zaangażowanych w prace nad odkrywaniem tajemnic maszyn szyfrujących, ale także złożyła hołd wspomnianym trzem, nieznanym szerzej polskim matematykom - Marianowi Rejewskiemu, Henrykowi Zygalskiemu i Jerzemu Różyckiemu. Historycy są zdania, że ekipa naukowców z Bletchley Park, w której znajdowali się Polacy, dzięki rozwiązaniu zagadki Enigmy, przyśpieszyła zakończenie II wojny światowej o jakieś dwa lata. Na odsłoniętej przez Elżbietę II rzeźbie autorstwa Charlesa Gurreya umieszczono napis: „We also served” („My także służyliśmy”). „Nie jest możliwym wyolbrzymienie, głębokich uczuć podziREKLAMA

wu, wdzięczności i długu narodów, dla tak niesamowitej grupy ludzi. Poświęcili tak dużo, pracując w tajemnicy, tak wielkiej, że nawet

członkowie ich rodzin nigdy nie dowiedzą się o prawdziwym ogromie ich wkładu” - mówiła podczas swojego przemówienia królowa. Zespół pracujących na terenie Bletchley Park naukowców działał pod kierownictwem Alistaira Dennistona. W roku 1939 liczył 150 osób, a kiedy wybuchła wojna został rozbudowany. W 1942 roku personel liczył 3500 osób, w 1945 roku - 10000 osób. Na terenie Bletchley Park zajmowano się odczytywaniem szyfrogramów powstających na niemieckich maszynach - Enigmie, maszynie Lorenza i innych. Obszerną fotorelację z „Polskiego Dnia w Bletchley Park” opublikujemy na łamach „The Polish Observer” już w najbliższym numerze. My też tam byliśmy! (kg) REKLAMA

Widziałeś? Pomóż! Detektywi prowadzący sprawę morderstwa mężczyzny, który został uprowadzony ze Stamford Hill w Londynie, a którego zwłoki odnaleziono na terenie Northamptonshire, apelują do polskiej społeczności o pomoc w śledztwie. Ciało 27-letniego Andrzeja Kuleszy odkryto na jednym z pól w okolicach Rothersthorpe niedaleko Northampton. Sekcja zwłok nie była w stanie określić dokładnej przyczyny zgonu Polaka. Wiadomość o zaginięciu Andrzeja, policja z Tottenham otrzymała po tym, jak Polak był widziany ostatni raz, około godziny 8:00, 18 września 2010 roku, kiedy to wychodził ze swojego domu, znajdującego się w dzielnicy Stamford Hill (London N16). Mężczyzna wyszedł do lokalnego sklepu po mleko i chleb, ale do domu nie wrócił. Niedługo po zaginięciu, dziewczyna Andrzeja zaczęła odbierać telefony z żądaniem okupu. Kobieta zapłaciła domniemanym porywaczom pewną sumę pieniędzy, ale partnera nie odzyskała. Telefon w sprawie Andrzeja przestał dzwonić 21 września. Dziewczyna zaalarmowała policję. *** Poniedziałek, 25 kwietnia 2011 roku. Wyprowadzająca swojego psa na spacer mieszkanka Northamptonshire odkrywa kości na jednym z pól. Testy DNA wykazują zgodność znaleziska z materiałem genetycznym zaginionego siedem miesięcy wcześniej Polaka. Morderstwo Andrzeja Kuleszy trafia na biurka policjantów z wydziału zabójstw Metropolitan Police, z centrum operacyjnym mieszczącym się na terenie londyńskiej dzielnicy Hendon. Sprawą kieruje detektyw -inspektor Jacqueline Sebire. „Jak dotąd, nie wyjaśniona została sprawa porwania Andrzeja.

Andrzej Kulesza fot. Metropolitan Police

Z naszych informacji wynika, że jego poranne wyjście do sklepu nie było typowym dla niego zachowaniem. Daje to nam podstawy do przypuszczeń, że Polak miał z kimś umówione w tym czasie spotkanie. Być może ta osoba, lub osoby dopuściły się właśnie uprowadzenia mężczyzny. Wierzymy także, że Andrzej został zabity krótko po tym, jak skończyły się telefony z żądaniem okupu” - relacjonuje przebieg śledztwa detektyw Sebire. „Zwracamy się do wszystkich, którzy mogą udzielić jakichkolwiek informacji w tej sprawie z prośbą o pomoc” - apeluje inspektor. Jeśli widziałeś coś podejrzanego 18 września 2010 roku około godziny 8:00 na Stamford Hill, lub jakiekolwiek nietypowe działania na polach w okolicach Rothersthorpe skontaktuj się jak najszybciej z funkcjonariuszami Metropolitan Police. Bezpośrednie połączenie z centrum operacyjnym dostępne jest pod numerem telefonu - 020 8358 0200. Informacje możesz przekazać także anonimowo, za pośrednictwem linii Crimestoppers - 0800 555 111. Dla osób nieposługujących się biegle językiem angielskim uruchomiono także specjalny numer, pod którym można zostawiać wiadomości w języku polskim - 020 8358 0305 (polskojęzyczny oficer oddzwoni w celu pozyskania dalszych informacji). (kg)


Nr 28(111) / 19 - 25 July 2011

6

z terenu...

Emigracja krok po kroku O jednym z najnowszych projektów BBC3, poruszającym problematykę młodej emigracji z krajów Europy Wschodniej, opowiada związana z nim i ze stacją, Ania Poullain-Majchrzak.

Brytyjska stacja telewizyjna BBC3 szuka bohaterów do filmu dokumentalnego o młodych ludziach z Europy Wschodniej przeprowadzających się do Wielkiej Brytanii. Potencjalny kandydat musi być w wieku od 18 do 30 lat, planować w najbliższym czasie po raz pierwszy przyjazd do Wielkiej Brytanii (lipiec - sierpień 2011), aby zacząć nowe życie i nie mieć nic przeciwko temu, by podczas owej przygody życia towarzyszami podróży była ekipa filmowa BBC3. Znasz kogoś takiego? Daj mu znać, zaproponuj udział w przedsięwzięciu, którego świadkami będą później rzesze widzów. Kontakt: tom.reeves@bbc.co.uk, 0 44 1612 44 39 05. Zgłoszenia przyjmowane są do 30 lipca 2011.

Skąd pomysł, co jest celem projektu i kto jest odbiorcą dokumentu, który kręcicie? - Publiczność BBC3 to młodzi, wykształceni ludzie w wieku 18-30 lat. Pomysł na program jest zainspirowany popularnym ostatnio tematem młodej emigracji z Europy Wschodniej do Wielkiej Brytanii, a jego celem będzie ukazanie procesu przeprowadzki do innego kraju, widzianego oczyma emigrantów. Będzie to film o podróży, jaką odbywają osoby, które podejmują decyzję, aby zostawić jedno życie za sobą i rozpocząć wszystko na nowo w innym kraju. W jaki sposób odbywa się filmowanie? - Będziemy podążać za pięcioma młodymi osobami z takich krajów, jak Polska, Czechy, Słowacja i Węgry, począwszy od ich ostatnich dni w ojczyźnie, poprzez podróż i przeprowadzkę, aż po ich nowy

start w Anglii. Sfilmujemy ich pierwsze dni w nowym otoczeniu: szukanie pracy, mieszkania, zawieranie nowych znajomości, a także zapytamy o ich refleksje na temat różnic pomiędzy życiem w Polsce i Wielkiej Brytanii. Kogo szukacie do współpracy? - Chcemy przedstawić możliwie odbiegające od siebie sylwetki młodych ludzi przybywających na Wyspy. Zarówno tych, którzy przybywają po to, by wykonywać pracę fizyczną oraz osoby z wyższym wykształceniem, które będą szukać pracy w zawodzie lub kontynuować naukę w Anglii. Szukamy charyzmatycznych ludzi o interesującym życiorysie, w wieku 18-30 lat, którzy planują przyjazd do Wielkiej Brytanii w lipcu lub sierpniu. Najlepiej, aby były to osoby, które nie były jeszcze w Anglii lub przynajmniej nie mieszkały tu przez dłuższy czas.

Uwaga! Powyższa propozycja nie jest ofertą pracy, ani pomocy w przeprowadzce do Wielkiej Brytanii.

REKLAMA

Zabłyśnij na brytyjskim rynku…

C

M

Y

CM

MY

CY

CMY

K

I jak przebiega casting? - Jest dużo chętnych do filmu, jakkolwiek mało osób spełnia kryteria wymienione obok i posiada zarazem tzw. osobowość medialną, z którą mogłaby się identyfikować publiczność kanału BBC3. O dziewczynie, którą filmujemy obecnie dowiedziałam się przez znajomych i na początku nie ona była przekonana, co do swego udziału w projekcie. Teraz jednak jest bardzo zadowolona, bowiem jak się okazuje, bycie prezentowanym przez ekipę filmową BBC jest ogólnie dobrze postrzegane i pomaga w wielu sytuacjach. A jak wyglądają obecne działania? - Na razie zaczęliśmy filmować jedną osobę, wspomnianą dziewczynę, która jest absolwentką Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Właśnie przeprowadziła się ona do Nottingham, by kontynuować naukę na Uniwersytecie Nottingham Trent i pracować jako nauczycielka jogi.

Tak, jak mówiłam, dalej poszukujemy kandydatów na pozostałych czterech bohaterów filmu. Kiedy ujrzymy efekt waszej pracy? - Premiera filmu nastąpi we wrześniu, oczywiście na kanale BBC3. Rozmawiał: Adam Siemieńczyk


The international calling card with nothing to hide ÂŁ5 International Calling Card

Calls to Poland 2p per from minute

No vanishing minutes No hidden charges Just clear calls Pick one up from your local corner store or O2 shop

Cards expire 90 days after last use. You can find them in thousands of corner shops. Go to o2.co.uk/callingcard for terms and call rates


Nr 28(111) / 19 - 25 July 2011

8

PEWNIE, ŻE MOŻESZ

Sposób na życie Czym właściwie jest asertywność? Często słyszymy to słowo, ale czy wszyscy rozumiemy jego znaczenie w ten sam sposób? Czym dla ciebie jest asertywność?

O

dwołując się do przyjętych definicji, asertywność to umiejętność pełnego wyrażania siebie w kontakcie z innymi osobami. Zachowanie asertywne oznacza bezpośrednie, uczciwe i stanowcze wyrażanie swoich uczuć, postaw, opinii lub pragnień w sposób respektujący uczucia, postawy, opinie, prawa i pragnienia drugiej osoby. Acha, czyli chodzi głównie o szacunek, zarówno do siebie, jak i drugiej osoby.

Zatem - ja jestem ok - Ty też jesteś ok. Ja mam prawo do swoich poglądów i uczuć, ale Ty masz prawo myśleć i czuć inaczej. Przywołując słowa Doroty Król, proponuję przyjąć taką oto definicję asertywności: jest to styl podróżowania przez życie z dużą świadomością własnego kierunku, własnego celu i własnych potrzeb. Niezbędnikiem dla takiego podróżowania jest dobra mapa swoich potrzeb i rozeznanych możliwości - wiem czego chcę, co mogę - oraz wartości - co jest dla mnie ważne. Potrzebny jest także wewnętrzny kompas, który informuje, czy zbliżam się do swego celu, czy od niego oddalam, a może w ogóle dryfuję w nieznanym kierunku. Asertywność to także umiejętność spokojnego, bez skrępowania,

tremy, wstydu, lęku, zażenowania czy odraczania w czasie, mówienia o sobie dobrze, mówienia o swoich wadach, wyrażania uczuć i emocji, jakie żywimy do innych, przyjmowania uczuć i opinii innych osób, proszenia o coś, umiejętność odmawiania, przyjmowania komplementów, ale i krytyki, przyznawania się do błędów i przepraszania. Pamiętajmy, że relacja asertywna z drugim człowiekiem opiera się na równości. Nie upokarzam drugiej osoby, ale i nie usiłuję nad tą osobą dominować (postawa agresywna), ani też nie podporządkowuję się innym, nie rezygnuję ze swoich praw (postawa uległa). Asertywności można się nauczyć. W kształtowaniu postawy asertywnej niezbędne jest poznanie swojego monologu wewnętrznego i znajomość swoich praw. Zauważ, co do siebie mówisz w różnych sytuacjach? Czy oceniasz wtedy siebie surowo, czy poniżasz siebie lub innych w myślach? Spróbuj tak kierować autorozmową, aby zmienić ją na pozytywny monolog i zachować szacunek dla

siebie i innych. Na przykład, zdanie „ależ on jest wredny, ciągle mnie ignoruje” zastąp „nie podoba mi się, że on nie zrobił tego, co

Relacja asertywna z drugim człowiekiem opiera się na równości. Nie upokarzam drugiej osoby, ale i nie usiłuję nad tą osobą dominować (postawa agresywna), ani też nie podporządkowuję się innym, nie rezygnuję ze swoich praw (postawa uległa). obiecał”, albo „ona traktuje mnie jak idiotę” zamień na „czuję się niekomfortowo, kiedy ona się tak zachowuje, chciałbym powiedzieć jej, jak się wtedy czuję i usłyszeć jej punkt widzenia”. Asertywne myślenie przekłada się na asertywną komunikację, którą charakteryzują typowe zwroty: „Moja opinia jest taka…”,

„Czuję się…, kiedy słyszę/widzę…”, „Zgadzam się/nie zgadzam się z twoją opinią…”, „Chcę/nie chcę…”, „Denerwuje mnie, gdy…”, „Myślę…”, „Uważam, że…”, „Jest mi przykro, kiedy…”. Biorąc pod uwagę, że w procesie kształtowania postawy asertywnej, niezbędna jest znajomość swoich praw, warto wymienić te najważniejsze: - masz indywidualne prawo do bycia sobą, - masz możliwość dysponowania swoim czasem, energią, dobrami materialnymi, - masz prawo do układania spraw osobistych według własnej woli i zgodnie z własnym interesem, ale bez naruszania praw innych ludzi, - masz prawo do zmiany wcześniejszych postanowień z jednoczesnym ponoszeniem odpowiedzialności za własne decyzje, - przysługuje ci prawo do wyrażania swoich opinii, przekonań, pragnień oraz autoekspresji, - masz prawo do wyrażenia swoich próśb i życzeń, do mówienia „nie” i dokonywania własnych wyborów, - masz prawo do sprawiedliwego traktowania względem innych. Alina Babik * Autorka jest psychologiem, członkiem „Polish Psychologistsˈ Association”. Pomaga osobom niepełnosprawnym umysłowo i z zaburzeniami psychiatrycznymi w ich drodze do osiągnięcia samodzielności. Prowadzi warsztaty psychologiczne dotyczące rozwoju osobistego.

REKLAMA

Firma Catrina ltd oferuje: transport z i do Polski przeprowadzki -

tel. 012 37 476 030 www.catrinatrans.co.uk tel. 01271324240 012 37 238 086 www.catrinatrans.co.uk


Nr 28(111) / 19 - 25 July 2011

9

poezja londyn

Jak przedstawić człowieka? Jak oddać istotę muzyki, tworzonej przez danego artystę? Na ile fizyczność, oddaje nasze wnętrze? Czy charakteryzując osobę, możemy sprowadzić ją do opisu za pomocą jednego symbolu?

fot. Krystian Data - portret.

N

asza wiedza o świecie często przeszkadza nam w poznawaniu. Utarty schemat myślowy nie pozwala na świeże postrzeganie. Patrzymy na coś i nasz odbiór jest jedynie zlepkiem dawnych doświadczeń i wyobrażeń. Ulegamy dosłownościom. Gdy poznajemy drugą osobę, kwestia ta zaczyna jednak wyglądać inaczej. Pod warstwą ubrań znanych z reklam,

REKLAMA

witryn i katalogów, pod rozpoznawalnym kremem, tuszem, zapachem perfum kryje się człowiek. Czy da się go przedstawić literą, zdaniem, wyrazem? Nie jest wiadomym. Dlatego właśnie artyści używają środków wyrazu. Stają się one początkiem poznawania, zapisem umowy. Poszukiwanie osoby powstaje podczas rozmowy, wspólnego przebywania. Wtedy kreowany jest symbol, który jest akceptowany przez dwie strony. Wtedy dopiero możliwym jest rzeczywiste jego użycie. Kiedyś symbol był znakiem porozumienia, ugody. Przełamywano glinianą tabliczkę na pół. Zestawiając ją na powrót, wiadomym było, że te dwie strony są jednością. Ważna jest więc rozmowa. Porozumienie. Bez niej nie byłoby możliwości przełamania się tabliczką jak kromką chleba. Nie istniałby środek, lecz półśrodek. A taki wyraz artystyczny jest oznaką niedopracowania. Poznawanie

człowieka za pomocą obserwacji jego zewnętrza jest więc złudne. Może dlatego Novalis mówił, że człowiek to metafora. Taki odbiór pozwala nam na poznanie „nowego” za pomocą znanych nam wcześniej pojęć. To daje możliwość zrozumienia. Artysta nadaje metaforze ciało, odbiorca duszę. Ale to nastąpi za chwilę, gdy dzieło już powstanie i przekazane zostanie odbiorcy. Po wspólnym przełamaniu najpierw lodów, potem chleba, potem glinianej tabliczki symbolu z osobą przedstawianą. Choć w tym miejscu jeszcze przed ukazaniem światu dzieła jest pewność, że to, co będzie ujawnione jest zrozumiałe, że zapis oddaje istotę rzeczy. Wtedy dopiero artysta może być spokojny. Odbiorca może w różny sposób podejść do dzieła: źle je odczytywać, nie koncentrować się na nim odpowiednio. To nie powoduje jednak, że dzieło nie ma wartości. Metafora zmienia się w metapsychozę. Przechodzi

kolejne wcielenia zrozumienia, aż dotrze do tego właściwego. Czasem nagle poprzez przebłysk, czasem poprzez kontemplację, czasem poprzez znalezienie tej właściwej osoby, która odczyta wszystko natychmiast. Ważne jest, że dzieło zostało skończone i oddane do dalszego odbioru. Nie zawsze jest pewność kiedy to może nastąpić. Niepewność ta jest przełamywana poprzez dzielenie się tabliczką. A glina ma tę właściwość, że nieuformowana nie jest jeszcze gotowa do podania jej drugiej osobie. Gdy natomiast będziemy kształtować ją zbyt długo wyschnie i straci zdolność do przenoszenia kształtu. Zatem najpierw jest spotkanie, potem rozmowa, szukanie metafory, symbolu. Gdy już nastąpi zgoda między twórcą a opisywanym, powstaje dzieło. Ono przekazywane jest światu, by dać szansę na poznawanie człowieka. Oto fotografie Krystiana Daty…

Adam Siemieńczyk poezja@mail.com 0 7939 965 569

OBIECUJĄCY… przemiana zasada deprywacji sensorycznej: leżę w szczelnie ciemnym i cichym pokoju zmysły pozbawione bodźców w ustach nieważki kleik czas nie opływa skroni materac szczelnie zamyka nozdrza po łokieć niedotyk jak krzyk sączy się między zębami lepki lęk rośnie otocznie dochodzi trzydziesta halucynuję dłonią poprzez zgięcia spoconej szyi ziarnko piasku udaje że mnie uwiera a może uwiera mnie naprawdę niczym resztka gruboziarnistych rozmów ją rozpoznaję po kroku gdy ciemność gaśnie logarytmicznie z szybkością fast forward układam beatę i plany równo pod sobą w zgryzionych ustach to samo ziarnko twardnieje i rośnie jak hydrant otwarty w upalne lato strzelam eksplozja odlot łapię oddech kiełkuje pierwsza myśl: poddany deprawacji sensorycznej z zasady leżę autor: TOMEK KLARECKI


Nr 28(111) / 19 - 25 July 2011

10

historia

Wąsosz, Radziłów, Jedwabne D

ziesiątego lipca minęła 70. rocznica zbrodni na żydowskich mieszkańcach Jedwabnego. Według IPN, który prowadził śledztwo w tej sprawie, zginęło tam nie mniej niż 340 Żydów, a zbrodni dokonała grupa miejscowych Polaków „zainspirowanych” przez Niemców. O Jedwabnem stało się głośno w 2000 roku, za sprawą politologa z Nowego Jorku, Jana Tomasza Grossa. W sierpniu tego samego roku, Instytut Pamięci Narodowej wszczął śledztwo w sprawie Jedwabnego. Według IPN, polska ludność odegrała w tej zbrodni rolę decydującą, są też przesłanki, że jej prowodyrami byli Niemcy. Co najmniej 300 osób płci obojga, w różnym wieku, spalono żywcem w stodole w Jedwabnem, a co najmniej 40 innych zabito wcześniej w nieustalony sposób, gdy Żydów gromadzono na rynku. Postępowanie zostało umorzone, bo - jak argumentował IPN nie znaleziono w jego toku innych żyjących sprawców tej zbrodni niż

ci, którzy już za to odpowiedzieli przed sądem po II wojnie światowej. Pod koniec lat 40., 23 mieszkańców Jedwabnego i okolic stanęło przed polskim sądem. Zapadł wówczas

Dziesięć lat temu, w 60. rocznicę mordu w Jedwabnem odbyły się największe, jak dotąd żałobne uroczystości rocznicowe, a prezydent Kwaśniewski przeprosił wtedy za ową zbrodnię. między innymi jeden wyrok śmierci, zamieniony potem na 15 lat więzienia. Podsądnych oskarżono wtedy jednak tylko o udział w spędzeniu Żydów na rynek w Je-

REKLAMA

Przewozy na lotniska Manchester, Liverpool, Bradford, Doncaster,Birmingham, East Midlands i inne porty lotnicze w UK SERWIS 24 GODZ. REZERWACJA ONLINE NA STRONIE WWW.NASZATAXI.CO.UK LUB TELEFONICZNIE 07908026807. KLIENCI PODLEGAJĄ OCHRONIE DANYCH OSOBOWYCH

dwabnem, skąd przepędzono ich do stodoły, a nie o mordowanie ofiar. Według dokumentów, które zachowały się w Żydowskim Instytucie Historycznym (to właśnie te zapiski, które ujawnił Gross), po agresji Niemiec na ZSRR, 10 lipca 1941 roku, na rozkaz Niemców grupa Polaków, mieszkańców miasteczka i okolic, zebrała na rynku 1600 miejscowych Żydów, przez wiele godzin znęcała się nad nimi, po czym zagnała do stodoły i spaliła. Według relacji Szymona Wasersztajna, Polacy sami mieli prosić niemieckich żandarmów, by ci pozwolili im rozprawić się z Żydami. Prace archeologiczne w Jedwabnem ujawniły, że stodoła, w której doszło do tragedii, miała 19 metrów długości i 7 metrów szerokości. Mogiła, w której pochowano spalone osoby, ma wymiary 7,5 x 2,5 m i znajduje się przy dłuższym z boków stodoły. Głębokość masowego grobu nie była dokładnie badana na prośbę środowisk żydowskich, które nie chciały, by przewiercać mogiłę.

Ustalono jedynie, że grubość warstwy ziemi nad nią, tzw. nadkładki, wynosi od 50 do 130 cm. Na przełomie maja i czerwca 2001 roku, IPN przeprowadził w Jedwabnem ekshumację, która - wobec stanowiska Żydów, że nie wolno naruszać spokoju zmarłych miała ograniczony charakter. Podczas niej w obrębie stodoły znaleziono między innymi łuski i naboje produkcji niemieckiej. Śledztwo wykazało jednak, że nie pochodzą one z 1941 roku. W dwóch odkrytych wtedy przez IPN mogiłach znaleziono szczątki około 250 ofiar. W czasie ekshumacji odkryto drugą mogiłę ofiar pogromu. Znajduje się ona w obrębie fundamentu stodoły. Odkryto tam oprócz szczątków ofiar - fragmenty pomnika Lenina. Dziesięć lat temu, w 60. rocznicę mordu w Jedwabnem odbyły się największe, jak dotąd żałobne uroczystości rocznicowe, a prezydent Kwaśniewski przeprosił wtedy za ową zbrodnię. Nie wzięli w nich udziału przedstawiciele Kościoła katolickiego, ani reprezentanci ówczesnego rządu Jerzego Buzka. Stary cmentarz żydowski, na którym według relacji świadków - również znajdują się groby ofiar mordu, został wówczas uporządkowany. Przy wejściu na cmentarz umieszczono obelisk w kształcie symbolicznej macewy z napisem: „Cmentarz żydowski w Jedwabnem. Założony w XIX wieku. Miejsce wiecznego spoczynku Żydów z Jedwabnego i okolic. Groby Żydów zamordowanych 10 lipca 1941 roku (15 Tamuz 5701). Cześć ich pamięci”. Od tamtego czasu, co roku w kolejne rocznice w Jedwabnem odbywały się skromne i krótkie uroczystości, podczas których modlono się, składano kwiaty. Sprawa treści napisu na nowym pomniku nagrobnym upamiętniającym ofiary mordu wywoływała dyskusje. Ostateczny tekst inskrypcji brzmi (w języku polskim, hebrajskim i jidisz): „Pamięci Żydów z Jedwabnego i okolic, mężczyzn, kobiet, dzieci, współgospodarzy tej ziemi, zamordowanych, żywcem spalonych w tym miejscu 10 lipca 1941 roku. Jedwabne 10 lipca 2001 roku”. Z pierwotnej inskrypcji usunięte zostało następujące stwierdzenie: „Ku przestrodze potomnym, by rozpalony przez niemiecki nazizm grzech nienawiści już nigdy nie obrócił przeciwko sobie mieszkańców tej ziemi”, ponieważ środowiska żydowskie, mimo że treść była z nimi wcześniej konsultowana, oprotestowały tę część, domagając się wprost zaznaczenia, że sprawcami mordu byli sąsiedzi jedwabieńskich Żydów. Przy okazji obchodów rocznicy w minionych latach owe kręgi sygnalizowały także, że chcą kolejnej zmiany

fot. Wikipedia

„Musimy nazwać tę zbrodnię jej własnym imieniem. Przynależność do rodziny narodów cywilizowanych wyklucza jakiekolwiek usprawiedliwienia dla mordowania dzieci, kobiet i mężczyzn z powodów narodowych, politycznych, społecznych, rasowych lub religijnych…” - fragment oświadczenia Instytutu Pamięci Narodowej.

napisu na pomniku i uzupełnienia go o wskazanie sprawców. Ostatnie pismo w tej sprawie zostało skierowane do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa dwa miesiące temu. Ale nie tylko w Jedwabnem ludność polska dopuszczała się zbrodni na Żydach, wcześniej doszło bowiem, do pogromu na przykład w Radziłowie (7 lipca 1941). Z do tej pory zebranych materiałów wynika, że najbliższe prawdy są dane o tym, iż zginęło tam ponad 400 Żydów. Wskazują na to zeznania i relacje rodzin pomordowanych, którymi dysponuje Instytut Yad Vashem. Żydzi zostali w Radziłowie spędzeni do stodoły, gdzie zostali spaleni lub zamordowani w inny sposób, przedtem byli poniżani. Z kolei, w roku 2006 umorzono wieloletnie śledztwo dotyczące zbrodni niemieckich w Wąsoszu w czasie II wojny światowej, w tym zabójstw 19 mieszkańców tej miejscowości (jeden z pogromów miał tam miejsce 5 lipca 1941). Dotyczyło ono „wzięcia udziału w zabójstwach ludności cywilnej pochodzenia żydowskiego”. Podawana przez różne źródła liczba ofiar mordów Żydów w Wąsoszu się zmienia. Niektóre mówią nawet o 250 zamordowanych, pojawiły się także informacje o postępowaniach dotyczących trzech kolejnych sprawców. Ich nazwiska są znane, ale akt nie udało się odnaleźć. Trwa też ustalanie liczby i nazwisk ofiar… (C. Z.)



Nr 28(111) / 19 - 25 July 2011

12

opowiadanie

w naszym angielskim domu Janusz Młynarski

P

Blondynka, papieros, parasol. Wzrok lata po mokrych miejscach. Faux pas. Dobrze jak kobieta nie słyszy, jeszcze lepiej, gdy nie mówi. Agrafkowy piercing w autobusie. Murzyniątko ściąga mi spodnie. Wieczór u Raisy.

o rozstaniu się z Rogerem i Terrickiem popędziłem na przystanek autobusowy, bo deszcz przemienił się w rzęsistą ulewę. Gdyby nie to, udałbym się do domu na piechotę, bo to zaledwie 20 minut drogi. Ale gdybym poszedł pieszo, to mały Murzyn nie ściągnąłby mi spodni i nie poznałbym Raisy. Kiedy już dotarłem do przystanku, okazało się, że pod wiatą nie ma miejsca dla mnie, taki tam był tłok. Na domiar złego, nie zatrzymywały się tam również autobusy, bo były przepełnione. Niemiło trochę. Stanąłem koło wiaty i zapaliłem papierosa, ale żeby deszcz mi go nie zmoczył wsunąłem głowę pod wiatę. Niestety, akurat w tym miejscu dach był nieszczelny i na papierosa spłynął strumień wody, nie tylko go gasząc, ale łamiąc. Wewnątrz, wśród tłumu ludzi stała ładna, raczej obfitszej budowy, młoda blondynka. Zauważyłem ją wcześniej, jak tylko zbliżyłem się do przystanku. Po wypadku z papierosem spojrzałem na nią przelotnie, a ona podała mi parasol. Uśmiechnąłem się z wdzięcznością i sięgnąłem ponownie po papierosa, lecz okazało się, że paczka była pusta. Brak papierosów jest dla mnie czymś tragicznym, porównywalnym z utratą kogoś bliskiego. Rozpacz na mojej twarzy musiała być bardzo widoczna, bo blondynka szybko wyjęła z torebki paczkę „winstonów”, a stamtąd papierosa i włożyła i mi go do paszczęki, chciałem sięgnąć po zapalniczkę, ale nie zdążyłem, bo ona zrobiła to szybciej. Zauważyłem, że wszystkie te czynności wykonywała automatycznie i że miała bardzo smutną twarz. Nadjechał właśnie jakiś autobus, w którym znalazły się wolne miejsca, toteż pod wiatą zrobiło się więcej luzu. Mogłem wreszcie złożyć parasol i schronić się przed deszczem, który akurat zaczął padać prawie poziomo. Teraz zobaczyłem ją w całości. Miała na sobie jasnoniebieskie, obcisłe dżinsy i bluzkę w kolorze wrzosu, lekko przeźroczystą i w niektórych miejscach, lekko przemoczoną. Dzięki tym „niektórym miejscom” zobaczyłem, że dziewczyna jest bez biustonosza. Nie chciałem, ale wzrok mi niestety bardzo leciał w tamtą stronę. Starałem się to robić dyskretnie rzecz jasna, ale chyba nie bardzo mi się to udało, bo dziewczyna przygarbiła się i już nic nie było widać. Dopiero wtedy zwróciłem uwagę, że opiera się na kulach. Zrobiło się jeszcze więcej miejsca więc, stanąłem obok niej i podziękowałem za parasol i papierosa. Nie odpowiedziała. Twarz jak maska. Może głuchoniema i na dodatek

ma porażone nerwy policzkowe? I tak być może. Ale postanowiłem kontynuować nawiązywanie znajomości (bo czułem się dość pewnie po 16 piwach). Czasem, to nawet dobrze jeśli kobieta nie słyszy, a jeszcze lepiej, jeśli nie mówi. Porażone nerwy twarzy, też mają swoje dobre strony, bo nie tworzą się zmarszczki mimiczne, gorzej jeśli porażone są strefy erogenne, ale o to wszystko nie bardzo wypadało pytać, przynajmniej na tym etapie znajomości. A, że zagaić jakoś musiałem, więc spytałem dziewczyny co z jej nogą, czy złamana, czy zwichnięta i szybko dodałem, że niedawno też miałem złamaną (kłamałem oczywiście, bo akurat zdarzyło się to trzy lata temu). No i nie obeszło się bez gafy. Dziewczyna odpowiedziała mi tak: - Nogę można sobie złamać, jeśli się ją ma, a ja nie mam obu nóg, mogę sobie złamać protezy co najwyżej. Poczułem się niemiło i oczywiście na-

Miała na sobie jasnoniebieskie, obcisłe dżinsy i bluzkę w kolorze wrzosu, lekko przeźroczystą i w niektórych miejscach, lekko przemoczoną. Dzięki tym „niektórym miejscom” zobaczyłem, że dziewczyna jest bez biustonosza. tychmiast ją przeprosiłem. Uśmiechnęła się, ale smutno. Aha, czyli z tymi nerwami, czy mięśniami twarzowymi wszystko OK, mówić - mówi, słyszeć - słyszy. - Skąd jesteś - spytała. Ano tak, mój „strong Eastern European accent”. A tak się staram, żeby prawidłowo akcentować i wymawiać, żeby „sh”, było czymś pośrednim pomiędzy „sz”, a „ś”, żeby „l” było tylnojęzykowe, a „r” niewyraźne. No, ale to zapewne rodowita Angielka (choć trochę za ładna), więc musiała wyczuć. - Z Polski. A ty? - zapytałem, choć jej angielski nie pozostawiał żadnych wątpliwości. - Z Rosji, z Moskwy. Oooo to mnie zastrzeliła! - Straciłam nogi jak miałam pięć lat, w wypadku samochodowym.

Cóż mogłem powiedzieć, tylko tyle, że jest mi przykro i szybko dodałem: - Za ładna jesteś na Angielkę, zmylił mnie twój angielski. - Mieszkam, tu od 20 lat. Próbowałem wyliczyć sobie w myślach, ile może mieć wiosen, a ona jakby odgadła moje myśli i powiedziała: - W sierpniu skończę 28 lat. Nadjechał wreszcie nasz autobus. Było niesłychanie tłoczno, ale najważniejsze, że udało nam się wsiąść. Kiedy wychodziłem na spotkanie z Rogerem, było słonecznie i dość ciepło, włożyłem więc lniane lekkie spodnie, podwijałem właśnie nogawki, kiedy strzelił mi guzik u pasa. Nie chciało mi się przyszywać, zresztą i tak potoczył się w niewiadomym kierunku, toteż zastosowałem dwie agrafki, ponadto spodnie miały jeszcze wiązany pasek, więc miałem prawo przypuszczać, że mi nie opadną. Kiedy już ulokowałem się w autobusie, jakieś dwie „orientalne” dziewczyny poprosiły mnie o skasowanie „oysterki”, jako, że byłem bliżej kasownika. W tym celu musiałem się nachylić i napiąć mięśnie brzucha. To spowodowało, że agrafki rozpięły się i wbiły mi się w brzuch, boleśnie niestety. Jak by tego było mało, rozwiązał się również pasek, który był moją ostatnią nadzieją. Koło mojej prawej nogi siedziało sobie w wózku małe Murzyniątko, łypało do mnie oczami i uśmiechało się, uśmiechy odwzajemniałem, robiąc przy okazji różne głupie miny, żeby jeszcze bardziej je rozbawić. Murzynek z tej radości zaczął mnie szarpać za nogawkę. Nie mogłem się cofnąć, bo byłem zablokowany ze wszystkich stron. Kolejne szarpnięcie sprawiło, że spodnie zjechały mi poniżej pleców ukazując bieliznę męską i czułem, że zamierzają zjechać jeszcze niżej i to działo się już bez pomocy Murzyniątka, lecz z powodu grawitacji. Jeśli ktoś uważa mnie za idiotę, który nie potrafi zapiąć na powrót agrafek i zawiązać paska, to śpieszę donieść, że jedną ręką musiałem się trzymać drążka, a w drugiej miałem torbę, którą mogłem postawić na głowie Murzyniątka. Ale nagle stał się cud - spodnie nie tylko zatrzymały się w miejscu, lecz podjechały do góry, a pasek sam się zawiązał. To znaczy tak bym pomyślał, gdybym nie zobaczył damskich dłoni zgrabnie ów pasek zawiązujących. Niezawodna blondyneczka, uratowała mnie po raz kolejny! Mogła to zrobić, bo w przeciwieństwie do mnie, oparta była o poręcz, mogła wypuścić kule z rąk i uratować mnie przed kompromitacją. Kiedy już problem mojej garderoby został

rozwiązany, próbowałem ustalić, czy jestem jeszcze przed przystankiem, na którym powinienem wysiąść, czy też już go przejechałem. Ale - jak się okazało - nie mogłem przejechać właściwego przystanku, bo wsiadłem do niewłaściwego autobusu - ten

W autobusie koło mojej prawej nogi siedziało sobie w wózku małe Murzyniątko, łypało do mnie oczami i uśmiechało się, uśmiechy odwzajemniałem, robiąc przy okazji różne głupie miny, żeby je rozbawić. Murzynek z tej radości zaczął mnie szarpać za nogawkę. Kolejne szarpnięcie sprawiło, że spodnie zjechały mi poniżej pleców ukazując bieliznę męską i czułem, że zamierzają zjechać jeszcze niżej. akurat jechał na Fulham, czyli na południowy wschód od miejsca gdzie mieszkam. Kiedy już się zorientowałem, to pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, to wysiąść na najbliższym, ale druga, to była taka - Po co masz wysiadać durniu, wysiądziesz razem z Rosjanką. I wysiedliśmy gdzieś na Fulham. Zaproponowałem jej, że ją odprowadzę, choć odprowadzania szczerze nienawidzę. Jeśli mam kogoś odprowadzić (dotyczy to oczywiście kobiet, bo o odprowadzaniu facetów w ogóle mowy być nie może), to nagle się potykam i już mam skręconą nogę, przepraszam, ale nie dam rady, tak mi przykro i kobieta musi się sama odprowadzić. Rosjanka nie wyglądała na zachwyconą moją propozycją. Prawie się nie odzywała, wreszcie powiedziała, że odprowadzenie osoby niepełnosprawnej nie jest niczym przyjemnym. Odrzekłem, że odprowadzanie osób pełnosprawnych również jest nieprzyjemne, że staram się tego unikać i opowiedziałem jej jak to robię. Rozbawiłem ją tym, zaśmiała się,

widać było, że szczerze i powiedziała: - Zapraszam cię do siebie na wino. Nawet gdyby powiedziała, że mogę sobie usiąść na schodach, to też bym się ucieszył, byłem już tak zmęczony i przemoczony, że miałem ochotę usiąść gdziekolwiek. Miły ten jej domek, nieduży, na dole kuchnia i mały salonik, górze dwie sypialnie, a do tego mikroskopijny ogródek. Na imię ma Raisa. Jej rodzice pracowali w jakimś biurze podróży. Chodziła do angielskiej szkoły od ósmego roku życia, a po rozpadzie ZSRR ojciec dostał pracę na którejś z londyńskich uczelni. W Londynie mieszkają jeszcze jej dwie starsze siostry, a ona pracuje w jakiejś fundacji dla osób niepełnosprawnych. Po którejś lampce wina Raisa zaczęła płakać, a później skarżyć się, że nie ma dla niej żadnej przyszłości, że jej życie nie ma żadnego sensu, że nienawidzi przebywania wśród ludzi, ale też nie lubi być sama. Próbowałem ją pocieszać, skutek był chyba dość mizerny, bo nadal była smutna. Dopiero przy drugiej butelce wina, powiedziałem jej, że w sumie życie dopiero przed nią, że jest młoda, piękna i że nawet w tych protezach jej do twarzy. Tu sobie zdałem sprawę, że chyba trochę przesadziłem, choć zrobiłem to świadomie, miało to być coś w rodzaju złamania tabu, chciałem nią trochę wstrząsnąć. I wstrząsnąłem, bo znów się roześmiała, później już było całkiem wesoło, porozmawialiśmy sobie jeszcze o muzyce i mój czas dobiegł końca. Kiedy już zbierałem się do wyjścia, powiedziała mi, że od siedmiu lat nie gościła w domu nikogo spoza rodziny. Te dwa wina, które wypiliśmy, kupiła pięć lat temu na swoje urodziny, ale nikt ze znajomych nie przyszedł. No i dobrze, bo w przeciwnym razie nie miałbym się czego napić. Kiedy już byłem na schodach Raisa podała mi swój numer telefonu i powiedziała, że mogę przychodzić kiedy chcę. Zobaczymy. CDN


Nr 28(111) / 19 - 25 July 2011

13

Poradnik

Studium wypadków w pracy

Pozwy, dotyczące szkód niemajątkowych zazwyczaj kwalifikują się do jednej z pięciu kategorii - wypadków w pracy, wypadków samochodowych, wypadków w miejscach publicznych, chorób zawodowych oraz zaniedbań lekarskich.

REKLAMA



Nr 28(111) / 19 - 25 July 2011

15

poradnik

Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego Sezon urlopowy w pełni. Wybierasz się na zasłużony wypoczynek? A czy pomyślałeś o ubezpieczeniu dla siebie i swoich bliskich? No właśnie…

N

a kilka czy kilkanaście dni przed upragnionym i długo wyczekiwanym urlopem, mało kto ma czas, by pomyśleć „co by było, gdyby coś mi się stało”. Rzecz jasna, taka postawa wcale nie dziwi, bowiem z góry zakładamy, że wakacje są od tego, żeby wypoczywać, a nie się zamartwiać, ale z drugiej strony chyba lepiej jest się w jakiś sposób zabezpieczyć. Jeśli nie jesteś posiadaczem jednego z ubezpieczeń, oferowanych przez liczne firmy prywatne działające na Wyspach - European Health Insurance Card, w skrócie EHIC - to właśnie to, czego ci trzeba. Uprawnia ona bowiem do korzystania ze

świadczeń zdrowotnych podczas pobytu w innych państwach członkowskich Europejskiego Obszaru Gospodarczego (European Economic Area - EEA) oraz Szwajcarii. Pierwsze karty EHIC zostały wprowadzone z dniem 1 czerwca 2004 roku na terenie niektórych państw EEA i w Wielkiej Brytanii są one wydawane wszystkim uprawnionym tylko na okres 5 lat, a nie dożywotnio. Jeśli już posiadasz swoją EHIC, zerknij przed wyjazdem na jej datę ważności.

ny, które oferują jej wyrobienie za drobną opłatą. Warto mieć to na względzie wysyłając stosowny formularz. Najlepszym i najbezpieczniejszym sposobem jest aplikacja za pośrednictwem specjalnej podstrony brytyjskiej służby zdrowia - www.ehic.org.uk.

Do grona państw członkowskich UE, wydających i respektujących karty EHIC należą: Austria, Belgia, Bułgaria, Cypr, Czechy, Dania, Estonia, Finlandia, Francja, Grecja, Hiszpania, Holandia, Islandia, Irlandia, Liechtenstein, Litwa, Luksemburg, Łotwa, Malta, Niemcy, Norwegia, Polska, Portugalia, Rumunia, Słowacja, Słowenia, Szwecja, Szwajcaria, Węgry, Wielka Brytania oraz Włochy. Każde państwo członkowskie wydaje EHIC we własnym języku urzędowym, zawierającą ten sam zestaw danych.

Aplikując o kartę w Wielkiej Brytanii musisz spełniać następujące warunki: - mieć obywatelstwo jednego z krajów członkowskich Unii Europejskiej bądź Szwajcarii, - być rezydentem w UK (mieszkać pod brytyjskim adresem, z wyjątkiem Channel Islands i Isle of Man), - mieć minimum 16 lat. Wypełniając formularz, musisz podać swoje imię, nazwisko, datę urodzenia, NIN (jeśli mieszkasz na terenie Anglii i Walii), numer CHI (Szkocja), numer H&C (Irlandia Północna) oraz wspomniany brytyjski adres. W jednej aplikacji można wypełnić także dane swojego partnera oraz dzieci, którzy również dostaną swoje karty EHIC. I to wszystko.

Wydanie karty EHIC jest darmowe, jednakże w sieci istnieją stro-

Karta EHIC upoważnia cię w razie nagłych wypadków, do podję-

cia leczenia na terenie państwowych placówek zdrowia kraju członkowskiego UE, gdzie wyjechałeś wypoczywać, a które respektuje karty. Natomiast nie dotyczy to przypadków, kiedy udajesz się na teren unijnego państwa specjalnie w celu podjęcia leczenia. Jednakże kobiety w ciąży i po urodzeniu dziecka oraz osoby, które muszą być poddawane regularnej dializie nerek, bądź są przewlekle chore, a symptomy ich dolegliwości nasilą się podczas pobytu za granicą, mogą liczyć na pełną pomoc w ramach EHIC. Warto mieć na uwadze fakt, że niestety niektóre z państw członkowskich mogą obciążyć pacjenta kosztami za przeprowadzanie niektórych zabiegów. Za wiele z nich możesz otrzymać zwrot po powrocie do UK i przedstawieniu odpowiedniej dokumentacji medycznej. Sprawdź dokładnie, co podlega refundacji na stronie NHS, w zakładce - Healthcare abroad.

Pamiętaj! EHIC nie jest alternatywą dla ubezpieczenia dla podróżnych, zatem nie pokryje ona kosztów prywatnej opieki medycznej, skorzystania z ekipy ratunkowej w kurortach narciarskich, repatriacji do ojczyzny, zgubionych lub ukradzionych rzeczy. Wyrobienie European Health Insurance Card jest szybkie, łatwe i darmowe. To chyba wystarczy, by nie musieć się dłużej nad jej posiadaniem zastanawiać. W końcu, jak to mówią, strzeżonego… (kg)


Nr 28(111) / 19 - 25 July 2011

16

strefa kobiet

Obroń się sama! Krótki kurs samoobrony, przygotowany przez zawodników Polskiego Klubu Sportów Walki z Bristolu - Dariusza Telusa (2 dan w kickboxingu) oraz Roberta Antosiaka (5 dan w jujitsu). Oto kolejna technika, która podobnie jak poprzednie nie wymaga wiele siły, ale jest na tyle skuteczna, by zniechęcić napastnika do dalszych prób ataku. Ponownie atakowani jesteśmy od tyłu. Łatwo powiedzieć, a gorzej zrobić, ale postarajmy się zachować zimną krew. Kiedy agresor zaatakuje nas w sposób widoczny na pierwszym zdjęciu, wówczas lewą ręką przytrzymajmy dłoń napastnika, a prawą przełóżmy za jego głowę, jednocześnie powodując wypchnięcie bioder do tyłu. Teraz możemy przerzucić intruza przez swoje biodro, tak by znalazł się on za nami na ziemi. Całkowite obezwładnienie napastnika umożliwi kopnięcie go w krocze, lub włożenie palca w oko. Słówko o trenerze Dariusz Telus swoją przygodę ze sportami walki rozpoczął w wieku 14 lat od nauki judo. W latach 19962004, po przeprowadzce z rodzimego Sławna do Szczecinka trafił pod skrzydła trenera Wojtka Hurki (2 dan-kyokushin karate) i zdobył 4 kyu uprawniające do walk w mistrzostwach Polski. Z tego okresu pochodzą zdobyte przez niego 2 medale i 3 puchary. Przez 2 lata trenował także kickboxing pod okiem wspaniałego zawodnika Tomasza Dziomby. Do Anglii przeprowadził się w roku 2004. Trzy lata później trafił do Bristolu, gdzie zdobył brązowy pas w karate tradycyjnym. W roku 2009 jako pierwszy Polak w MMA (Mixed Martial Arts -Mieszane sztuki walki) wystąpił podczas zawodów w klatce. Na swoim koncie ma także turnieje w Weston Super-Mare. Na jednym z nich, w listopadzie 2010 roku podczas mistrzostw Anglii i Walii południowej zdobył brązowy medal. Od stycznia 2010 prowadzi Polski Klub Sportów Walki w Bristolu.

Sannus per aquam Czyli „Zdrowy dzięki wodzie” to jedna z najstarszych maksym świata. A cóż może lepiej sprzyjać obcowaniu z wodą w każdej postaci, jak nie sezon letni? Nie musisz wydawać pieniędzy na luksusowe wczasy w ośrodkach SPA. Równie dobrze możesz skorzystać ze swojej własnej wanny lub prysznica.

N

asze ciało składa się w 60-70 procentach z wody. Jedynie najbardziej powierzchowna warstwa naskórka jest w nią uboga - posiada około 13 procent. Zachowanie odpowiedniej wilgotności tej warstwy skóry gwarantuje zdrowy i młody wygląd ciała. Naskórek z braku wody staje się matowy, szary, zwiotczały, nierzadko łuszczy się, uwydatniają się na nim zmarszczki. Podstawowym sposobem nawadniania naszego organizmu jest nic innego, jak picie wody (około 2,5 litrów dziennie), która wypłukuje zalegające substancje odpadowe przemiany materii w podskórnej tkance tłuszczowej. Korzystanie z dobroczynnych właściwości wody stało się obecnie bardzo popularne. Tym wszystkim, których nie stać na zabiegi w salonach kosmetycznych, czy też kurortach SPA polecamy kąpiele w morzu, gdzie poddajemy się naturalnemu masażowi ciała, wdychamy przy tym zapach jodu oraz całkowicie się odprężamy wsłuchując się w szum morza. Producenci kosmetyków oferują również „wodne mgiełki”, które w pewnym stopniu mogą zrekompensować naszej skórze brak czasu na pobyt w salonie SPA. Kosmetyk ten składa się z krystalicznie czystej wody źródlanej lub morskiej zamkniętej w spray’u. Walory kosmetyczne mgiełki są zbliżone do toniku, może być ona wzbogacona wyciągami ziołowymi np. z zielonej herbaty, rumianku czy ginko biloba. Zroszona „mgiełką” skóra staje się odświeżona oraz nawilżona. Kosmetyk rozjaśnia szarą, zmęczoną skórę, może również łagodzić jej podrażnienia. To taki delikatny mikromasaż, który pobudza krew do krążenia, usuwa toksyny, może być również przygotowaniem skóry do nałożenia maseczki czy kremu na ciało. Hydroterapia, czyli inaczej mówiąc wodolecznictwo, to najstarsza, najbardziej naturalna metoda lecznicza stosowana zarówno w medycynie tradycyjnej, jak i alternatywnej.

REKLAMA

wykonuje kosmetyczka - wiza ystka

Chanel, YSL, Lancaster, Coty, Bourjois, TV-RTL-7. Obecnie zrzeszona w British Association

of Beauty Therapy & Cosmetology - BABTAC /Brytyjskie Stowarzyszenie Kosmetyczek i T

Dyplom uzyskany w 2000 roku w Niemczech. Doświadczenie na terenie Polski i Europy Zachodniej oraz w Kanadzie.

tel: 07534538789 tel: 07534538789

email: dorrisby@hotmail.com email: dorrisby@hotmail.com www.imagebydorota.co.uk www.imagebydorota.co.uk

Dekalog młodości

Jej dobroczynne działanie na organizm znalazło również zastosowanie w odnowie biologicznej. Hydroterapia polega na zewnętrznym zastosowaniu wody w różnych stanach skupienia: ciekłym, stałym lub gazowym. Podstawą działania wody jest jej temperatura i ciśnienie podczas zabiegu. Hydroterapia ma zbawienny wpływ na układ krążenia, gruczoły, przemianę materii. Ponadto jest świetnym źródłem relaksu, pomaga utrzymać zgrabną sylwetkę i służy sprawności fizycznej oraz umysłowej. Dla osób starszych hydroterapia jest kluczem do odzyskania drugiej młodości, wspomaga leczenie wielu chorób (otyłości, alergii, chorób skóry). W hydroterapii możemy wyróżnić następujące rodzaje zabiegów, które z powodzeniem możesz wykonać w domowym zaciszu: wszelkie kąpiele, masaż podwodny, natryski stałe i ruchome, polewanie, zmywanie, zawijanie, okłady i kompresy. Kąpiele są doskonałym przygotowaniem do masażu i zabiegów kosmetycznych, łączą w sobie hydroterapię oraz thalassoterapię (zabiegi wykorzystujące wodę morską, bogatą w cenne mikroelementy oraz inne morskie dobra takie jak algi i błoto). Zabiegi powinien poprzedzać delikatny peeling tak, aby zwiększyć wchłanianie substancji odżywczych przez ciało podczas kąpieli. Kąpiele są najczęściej uzupełniane hydromasażem, który wygładza skórę, wspomaga jej odżywienie, redukuje cellulit oraz otwiera pory, dzięki czemu ma działanie oczyszczające. Na rynku ko s m e t yc z ny m dostępnych jest wiele produktów, nie tylko z gamy SPA, zarówno do przygotowywania aromatycznych

kąpieli, jak i przeprowadzania peelingów. Wystarczy wejść do drogerii i wybrać kosmetyki wedle własnych upodobań. Ich ceny zaczynają się już od £2,50. Masaż wodny wykonywany przez strumień wody o odpowiednio dużym ciśnieniu to kolejny przykład kwalifikowany do szeroko rozumianej hydroterapii. Tego rodzaju zabieg wykorzystuje zarówno bodziec mechaniczny, jak i cieplny. Jednym z nich są bicze szkockie, czyli masaż polegający na obfitym polewaniu całego ciała skupionym bądź wachlarzowatym strumieniem wody stosując na zmianę ciepłą i zimną wodę oraz natrysk deszczowy lub kolczasty. Jest to zabieg wspaniale modelujący ciało, zalecany przy kuracjach odchudzających i ujędrniających (pamiętaj, że w roli domowego masażysty świetnie sprawdzi się twój prysznic). Do masaży podwodnych można zaliczyć z kolei hydromasaż oraz kąpiele wirowe kończyn. Hydromasaż to zabieg odbywający się w specjalnej wannie służącej do masażu podwodnego całego ciała. Regularne korzystanie z hydromasażu sprawia, że lepiej się czujemy, nasza skóra nabiera świeżego wyglądu oraz jest jędrniejsza. Zabieg ten powoduje równomierne rozkładanie się tkanki tłuszczowej - pomaga w walce z cellulitem i nadwagą. Kąpiele wirowe kończyn to częściowe masaże wodne, np. kończyn górnych lub dolnych odbywające się w urządzeniu skonstruowanym do tego typu zabiegów. Zabieg jest zalecany dla osób z problemami układu mięśniowo-stawowego. (db)


© 2009 WESTERN UNION HOLDINGS, INC. All rights reserved.

czy moge˛ miec´ korzys´ci wysyłaja˛c pienia˛dze?

gold! to szybkos´c´ szybsze transakcje dzie˛ ki danym osobowym juz˙ wczes´niej zapisanych na Twojej gold!card

gold! to pewnos´c´ darmowe powiadomienia sms potwierdzaja˛ce odbiór Twojego przekazu, wystarczy podac´ numer telefonu komórkowego

gold! to doste˛ pnos´c´ specjalne oferty i promocje dla posiadaczy gold!card

zapytaj o darmowa˛ gold!card w Twojej placówce western union odwiedz´ westernuniongold.com zadzwon´ 0808 234 31 93

gold! ułatwi Ci z˙ycie

AD 254x345 CRM POL.indd 1

26/04/10 15:12:10


Nr 28(111) / 19 - 25 July 2011

18

Kultura

Hołd dla Rat Packa

Kartka z kalendarza… dzić wyższości sztuki hitlerowskiej nad „zgniłą sztuką awangardową”. „Sztukę zdegenerowaną” można było oglądać do 30 listopada 1937 roku. Odwiedziły ją ponad 2 miliony osób.

wywodzący się z różnych kultur muzycznych: hindusko-brytyjski pianista Dhevdhas Nair i brytyjski flecista z Rowland Sutherland, mający koneksje karaibskie oraz specjalnie zaproszeni goście: niemiecki trębacz Gert Kobel i wokalistka Jolanta Barcik. Sobota 23.07. godz. 20:30, wstęp - £5

W

Denmark Street Big Band Wśród londyńskich big bandów, Denmark Street prezen-

gdzie: Jazz Café POSK, 238-246 King Street Londyn, W6 0RF info: www.jazzcafeposk.co.uk

fot. www.denmarkstreetbigband.co.uk

repertuarze Anety Barcik, która już niebawem pojawi się na scenie Jazz Café POSK, znajdują się polskie i światowe standarty wokalne od lat 20. do 70., wzbogacone o orientalne tony i latynowskie brzmienie. Aneta współpracuje z najlepszymi londyńskimi muzykami, a w jej najnowszym projekcie udział biorą niezwykle interesujący artyści,

Big Band Willi Garnetta Ostatni piątek miesiąca, tradycyjnie w Jazz Café POSK zarezerwowany jest dla jednego z najlepszych londyńskich big bandów, kierowanego przez weterana jazzowego, saksofonistę Williego Garneta, którego kariera muzyczna trwa już ponad 50 lat. Brawurowo wykonany program okrasi swym głosem, znakomita wokalistka Leslie Christiane. Piątek 29.07. godz. 20:30, wstęp - £5

tuje muzykę najbardziej zbliżoną do złotej ery swingu. W repertuarze zespołu znajdują się klasyczne standarty, które na stałe weszły do historii jazzu dzięki takim artystom, jak Frank Sinatra, Dean Martin, Sammy Davis Jr, Bobby Darin czy wokalistom z „The American Song Book”. Grupę tworzą najlepsi londyńscy muzycy jazzowi, gwarantując profesjonalizm i wysoki poziom wykonywanych utworów. Koncert big bandu w Jazz Café POSK będzie hołdem złożonym trzem legendarnym wokalistom grupy Rat Pack, których najsłynniejsze przeboje wykona niemniej utalentowany wokalista big bandu Kevin Leo. Sobota 30.07. godz. 20:30, wstęp - £6

Franz Marc: Błękitny koń fot. Wikipedia

Na stałe mieszka w Hamburgu, lecz regularnie odwiedza Londyn, biorąc udział w polskich i międzynarodowych projektach muzycznych.

W Monachium otwarto wystawę „Entartete Kunst”, czyli „Sztuki zdegenerowanej”. Zorganizowało ją NSDAP, a jej głównym koordynatorem został Adolf Ziegler, człowiek który wcześniej kierował konfiskatami dzieł sztuki współczesnej w muzeach i prywatnych kolekcjach Niemiec, między innymi w Wallraf-Richartz-Museum w Kolonii, Folkwang-Museum w Essen, Kunsthalle w Hamburgu, Dolnosaksońskim Muzeum Krajowym w Hanowerze i w dziale sztuki współczesnej Starej Galerii Narodowej w Berlinie. Ogółem zagarnięto ponad 17 tysięcy dzieł sztuki. Tylko część z nich - około 650 eksponatów pojawiła się na wystawie, resztę zniszczono bądź sprzedano za granicę. Obrazy zostały rozmieszczone z rozmysłem chaotycznie i obok nich poumieszczano na ścianach mające je zdyskredytować teksty propagandowe. Podkreślano w nich żydowskie pochodzenie twórców większości wystawionych obrazów. Równocześnie, w ramach obchodów „Lata Monachijskiego 1937” udostępniono dla tłumów „Pierwszą Wielką Niemiecką Wystawę Sztuki”, która miała dowo-

22 lipca 1955 roku W Appleton, w stanie Wisconsin, przyszedł na świat amerykański aktor teatralny i filmowy, Willem Dafoe. Jego kariera na dużym ekranie rozpoczęła się od udziału w westernie Michaela Cimino „Wrota niebios” (Heaven’s Gate, 1980) u boku Krisa Kristoffersona i Christophera Walkena. W jego dorobku filmowym znajdują się role w takich obrazach, jak melodramat „Niekochana” (The Loveless, 1982), dramat kryminalny „Żyć i umrzeć w Los Angeles” (To Live and Die in L.A., 1985), dramat wojenny Olivera Stone’a „Pluton” (Platoon, 1986), za którą dostał nominację do nagrody Oscara za najlepszą rolę drugoplanową, kontrowersyjny film Martina Scorsese „Ostatnie kuszenie Chrystusa” (The Last Temptation of Christ, 1988), komedia kryminalna Davida Lyncha „Dzikość serca” (Wild at Heart, 1990), czy thriller erotyczny „Sidła miłości” (Body of Evidence, 1993) z udziałem Madonny.

Willem Dafoe fot. Wikipedia

19 lipca 1937 roku

Portishead

P

owstał w roku 1991 z inicjatywy klawiszowca Geoffa Barrowa, związanego wcześniej z Massive Attack i Tricky oraz wokalistki, Beth Gibbons. Ich kariera zaczęła się nietypowo, od nakręcenia ścieżki dźwiękowej do filmu „To Kill a Dead Man”, która wzbudziła duże zainteresowanie kilku wytwórni płytowych. Trzy lata później pojawił się debiutancki album

Portishead zatytułowany „Dummy”, który okazał się wielkim światowym sukcesem grupy. Drugi krążek, nazwany po prostu „Portishead” ujrzał światło dzienne w roku 1997. Po ośmiu latach przerwy, zespół reaktywował się w 2005 roku i rozpoczął nagrywanie nowej płyty - „Third” wydanej trzy lata później. Portishead wystąpi w ramach imprezy „I’ll Be Your Mirror”, gdzie zaprezentują się także między innymi PJ Harvey, Doom, Company Flow, The Books czy Factory Floor. kiedy: 23 lipca gdzie: Alexandra Palace Alexandra Palace Way London N22 7AY info: www.alexandrapalace.com

Rufus Wainwright

Underworld

Grę na pianinie rozpoczął mając sześć lat. W wieku trzynastu lat wspólnie ze swoją siostrą, matką oraz ciotką założył zespół „McGarrigle Sisters and Family”. W tym okresie największą sławę przyniosła mu piosenka „I’m Running”, za którą w 1988 roku otrzymał nagrodę Genie Award for Best Original Song. Podczas wieczoru, muzykowi towarzyszyć będzie Britten Sinfonia, wspaniała orkiestra, której siedzibą jest Cambridge.

Początki tej grupy sięgają połowy lat 80. Dwa pierwsze, rockowo-popowe, albumy przeszły bez echa. Dopiero „Dubnobasswithmyheadman” z 1993 roku zwrócił uwagę świata na muzyczne dokonania Underworld. Pozycję zespołu ugruntował z kolei krążek „Second Toughest in the Infants” z 1996 roku z genialnym utworem „Born Slippy.NUXX”, który znalazł się na ścieżce dźwiękowej do filmowego hitu „Trainspotting”.

kiedy: 21-23 lipca gdzie: Royal Opera House, Bow St, London WC2E 9DD info: www.roh.org.uk

kiedy: 27 sierpnia gdzie: Clapham Common, Windmill Drive, London SW4 9DE info: www.southwestfour.com

Zadzwońcie do nas pod numer 0784 606 2331 lub napiszcie na adres thepolishobserver@myownmedia.co.uk,

aby poinformować o organizowanych przez was imprezach i wydarzeniach


Nr 28(111) / 19 - 25 July 2011

19

kultura

Sztuka przewodnia Realizuje widowiska zarówno sceniczne, jak i plenerowe, a swoje narzędzia czerpie z happeningów, improwizacji, art performensu czy avant wodewilu. Tym razem wystąpi na londyńskich deskach w ramach kulturalnego Przewodnictwa Polski w UE.

T

eatr Wiczy założony został w roku 1991 w Brodnicy. Od ponad 10 lat, jego siedzibą jest Toruń. Tej alternatywnej grupie o punkowym rodowodzie przewodzi reżyser i dramaturg, Romuald Wicza-Pokojski, absolwent Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie. Podczas wystepów w brytyjskiej stolicy, Teatr Wiczy zaprezentuje dwa spektakle - sztukę „Po prostu” oraz „Ja, Dyktator”. Pierwsza z nich to „nieustająca i niezmienna manifestacja antywojenna”, której premiera odbyła się, nomen omen, tydzień przed inwazją wojsk na Irak w 2003 roku. Druga to opowieść o artyście, Charlie Chaplinie, który przygoto-

wuje się do ostatniej sceny z filmu „Dyktator”. Porusza problematykę artysty wobec władzy i człowieka uwikłanego w słabości, a mającego dokonać jednego z najważniejszych wyborów w swojej karierze. Autorem obu sztuk jest Romuald Wicza-Pokojski, a zagra w nich między innymi Krystian Wieczyński, aktor, happener, tap dancer, animator kultury, pedagog teatru i cyrku w jednym. Wieczyński jest także współzałożycielem Teatru Wiczy, a w latach 2006-2010 współpracował z Teatrem Biuro Podróży. Ma na swoim koncie wiele nagród zdobytych na festiwalach teatralnych i filmowych. Z Teatrem Wiczy zrealizował także spektakle „Siechce”, „Sezon w pie-

kle”, „Czyściciel dywanów” i „Emigranci”. Fani Teatru Biuro Podróży z pewnością skojarzą go z przedstawieniami „Carmen Funebre” i „Makbet”. Wieczyński wziął również udział w realizacji i premierowej obsadzie spektaklu „HofD”. „Po prostu” kiedy: 29 i 30 lipca gdzie: Dalston Eastern Curve Garden 13 Dalston Ln, Hackney, London E8 3 „Ja, Dyktator” kiedy: 31 lipca gdzie: Arcola Theatre 24 Ashwin Street, Dalston London E8 3DL info: www.culture.pl

fot. Kadr ze sztuki „Emigranci” autor: Ewa Skłodowska, www.wicza.com

Nie przegap

„Uprowadzenie Agaty” piątek 22.07. godz. 23:10, TVP 2 Młody Cygan ucieka z więzienia, chociaż do końca odsiadki zostało mu zaledwie siedem dni. Wkrótce poznaje nieletnią Agatę, córkę wpływowego prominenta. Młodzi zakochują się w sobie od pierwszej chwili. Ojciec dziewczyny obawia się, że wybryki córki mogą zaważyć na jego karierze politycznej, więc dokłada wszelkich starań, by rozdzielić zakochanych - córkę próbuje umieścić w zakładzie psychiatrycznym, a chłopaka wtrącić do więzienia. Agata i Cygan uciekają, by

wziąć ślub według obrządku cygańskiego. Podczas ceremonii dochodzi do tragedii…

„Superprodukcja”

niedziela 24.07. godz. 19:00, TVN Opowieść o pewnym krytyku filmowym, Yanku Drzazdze, który ma już dość nieudanych, żałosnych polskich produkcji. Na pokazach prasowych nudzi się niemiłosiernie. Mści się jednak na filmowcach bronią straszną: gwiazdkami, które zamieszcza przy swych druzgoczących recenzjach. Gwiazdek tych producenci i reżyserzy boją się najbardziej. Przecież na film, który dostał jedną gwiazdkę nie pójdą nawet szkoły! Pewnego dnia, Yanek dostaje zlecenie na napisanie

scenariusza i zrealizowanie filmu. Ze „Znawcy” przeistacza się w „Twórcę”…

Dziesięć wieków historii Stanowi ośrodek administracyjny hrabstwa East Ayrshire, który zamieszkuje ponad 43 tysiące osób. Jest także siedzibą pierwszoligowego klubu piłkarskiego Kilmarnock F.C. dywanów i koców. Zarówno materiały, jak i tkacze pochodzili z Dalkeith. Branża rozwijała się bardzo prężnie i już na początku XIX wieku zatrudnionych w przemyśle włókienniczym na terenie Kilmarnock było kilka tysięcy osób. W roku 1812, książę Portland zapoczątkował w mieście erę kolei, budując linię Troon Railway między innymi do transportu węgla, wydobywanego z jego ziemi. Kilmarnock było również domem dla linii tramwajowej wybudowanej w 1904 roku. Czternaście pojazdów mogło poruszać się z prędkością nieprzekraczającą zaledwie 7 mil na godzinę. Ich karierę zakończyła w 1920 roku konkurencja ze strony autobusów. Wszystkie zostały ostatecznie zezłomowane sześć lat później. Obecnie, w centrum tętniącego życiem Kil-

marnock znajduje się pomnik upamiętniający poetę Roberta Burnsa i jego drukarza Johna Wilsona. Jest to jedno z wielu fascynujących dzieł sztuki ulicy rozsianych po całym mieście. Znajdziemy tam również wysoką wieżę Laigh Kirk, która została dołączona do trzech różnych kościołów. Pierwszy z nich został zbudowany w roku 1600, a drugi w 1750. Tam też, 18 października 1801 roku miało miejsce tragiczne wydarzenie w dziejach miasta. W kościele tym bowiem obsunął się tynk, który spowodował popłoch wśród ludzi znajdujących się w środku. Stratowanych zostało wówczas 29 osób. Kościół został szybko rozebrany, a na jego miejsce w roku 1802 zbudowano nowy. (www.polemi.co.uk)

fot. Wikipedia

J

uż przeszło 1000 lat temu, Kilmarnock było prężnie działającym ośrodkiem handlowym na terenie Szkocji. Z czasem, przekształciło się w prawdziwe centrum przemysłowe. Za ową transformację odpowiedzialny był głównie jeden człowiek, Lord Kilmarnock William Boyd, który poparł Jakobitów w 1745 roku, za co rok później, 18 sierpnia został ścięty w Londynie. Kosztem przekonań politycznych Boyda padła nie tylko jego głowa, ale także jego rodzinne posiadłości, które przejęte zostały przez koronę. Głównym elementem, które sprzyjało rozwojowi miasta było tkactwo. W 1728 roku Maria Gardiner rozpoczęła w nim produkcję


Nr 28(111) / 19 - 25 July 2011

20

kultura

Z wizytą u królowej Każdy zasługuje na chwilę wytchnienia od codziennych obowiązków. Tyczy się to również i koronowanych głów. Wakacje królowej Elżbiety II są doskonałą okazją do odwiedzenia jej włości.

P

ocząwszy od 23 lipca, oficjalna rezydencja brytyjskich monarchów i jednocześnie największy na świecie pałac królewski wciąż pełniący swą pierwotną funkcję, otwiera swe podwoje dla zwiedzających. Pałac Buckingham

wybudowany został w 1703 roku jako rezydencja miejska Księcia Buckingham. W roku 1761, król Wielkiej Brytanii Jerzy III wszedł w posiadanie pałacu, który przekształcono w jego rezydencję prywatną. W ciągu kolejnych 75 lat pałac wielokrotnie rozbudowywano, a w roku 1837 ogłoszono go oficjalną siedzibą brytyjskich monarchów. Współcześnie Pałac Buckingham, prócz roli londyńskiej siedziby królowej Elżbiety II i rodziny królewskiej, jest również miejscem uroczystości państwowych oraz oficjalnych spotkań głów państw. Dla mieszkańców Wysp jest on także symbolem całej Wielkiej Brytanii. To właśnie tam składano kwiaty po śmierci księżnej Walii Diany, a ostatnimi czasy świętowano zaślubiny księcia Williama z Kate

Middleton. Zgodnie z protokołem, kiedy monarcha rezyduje w Pałacu, Sztandar Królewski wisi na pełnej wysokości masztu, a gdy wyjeżdża, jest on zdejmowany. Po śmierci Diany, Elżbieta II wprowadziła nowy zwyczaj. Kiedy jechała na jej pogrzeb, sztandar zdjęto i zastąpiono go brytyjską flagą, spuszczoną do połowy masztu. Od tamtej pory, owo odstępstwo od protokołu jest stosowane za każdym razem, kiedy umrze członek królewskiej rodziny. Na placu przed pałacem od 1913 roku stoi pomnik królowej Wiktorii, kolejny symbol Wielkiej Brytanii. kiedy: od 23 lipca do 3 października gdzie: Buckingham Palace, Buckingham Palace Rd, London SW1A 1AA info: www.royalcollection.org.uk

Filmy

„Horrible Bosses” (kino) Premiera: 22 lipca. Nick, Kurt i Dale są przekonani, że jedynym sposobem na uczynienie ich uciążliwej pracy nieco bardziej znośną byłoby uwolnienie się od swoich na wskroś nieznośnych szefów. Ponieważ odejście z pracy nie wchodzi w grę, pod wpływem paru nadprogramowych drinków i kilku rad od byłego hochsztaplera, trzej przyjaciele obmyślają złożony i pozornie niezawodny plan uwolnienia się od pracodawców… na dobre.

„SENNA” (DVD) Oparta na faktach historia o brazylijskiej legendzie wyścigów samochodowych, kierowcy rajdowym Ayrtonie Senna, który przez wielu jest uważany za najlepszego kierowcę wszechczasów. Oprócz niepowtarzalnej kariery Senny w Formule 1, film obejmuje jego fizyczną i duchową podróż przez życie, zarówno na torze wyścigowym, jak i poza nim. Pokazuje jego dążenie do perfekcji oraz przemianę niesamowicie uzdolnionego nowicjusza, którego talent eksplodował w roku 1984,

w kierowcę-legendę, co nastąpiło po tragicznych wydarzeniach z toru Imola w 1994 roku.

fot. Wikipedia

„Beginners” (kino) Książka

„Niewyznane grzechy siostry Juany” Kyra Galvan

S

Warto posłuchać

iostra Juana Inés de la Cruz - meksykański feniks, wzbiła się z popiołu konwenansów i zasad rządzących kobietami w XVII wieku i ujawniła światu przenikliwość osądów oraz intelekt równy mądrości najznakomitszych umysłów swoich czasów. Jej sonety, komedie, farsy, listy wciąż zachwycają subtelną erudycją i kunsztem kompozycji. Czy życie

„Behold” Mads Langer

siostry Juany mogło skrywać jakąś tajemnicę? Czy poezja miłosna, którą tworzyła była wytworem czystego intelektu czy może jedyną dozwoloną manifestacją skrywanego uczucia? Kyra Galván, meksykańska poetka, debiutuje w roli powieściopisarki i stawia przed sobą trudne zadanie pokazania rzeczywistości zakonów żeńskich XVII wieku z perspektywy kobiety, która chcąc kontynuować naukę nie miała innego wyboru, jak tylko przywdziać mnisi welon. Powieść ta została osadzona na dwóch płaszczyznach - współczesnej i czasów siostry Juany. Przedziwny dialog, jaki toczy się między Laurą Ulloa, młodą doktorantką, przypadkowo znajdującą sekretne manuskrypty, a autorką zapisków, przypomina rozmowę dwóch przyjaciółek…

TOP 10 Radia ORŁA.fm Lista Przebojów wydanie 186 (16.07.2011) 1. Blue - I Can 2. Adele - Rolling In The Deep 3. Katy Perry - Last Friday Night 4. Lykke Li - Get Some 5. Take That - Love Love 6. Lil Wayne - How To Love 7. Tinie Tempah - Love Suicide 8. Chris Brown feat. Benny Benassi - Beautiful People 9. Bruno Mars - The Lazy Song 10. Beyonce - Best Thing I Never Had

Kilka miesięcy temu podbił Europę akustyczną wersją tanecznego hitu sprzed lat „You’re Not Alone” z repertuaru Olive. Teraz powraca z nowym singlem „Microscope” i nowym albumem „Behold”. Mówi się, że Mads Langer to introwertyk w ekstrawertycznym świecie, ale dzięki niezwykłej melodyce, jego poetyckie piosenki trafiają praktycznie do każdego odbiorcy.

Premiera: 22 lipca. Olivier prowadzi poukładane życie i uważa, że nic nowego i niespodziewanego już mu się nie przydarzy. I właśnie wtedy jego 75-letni ojciec postanawia wyznać mu prawdę, którą ukrywał przez całe życie - jest gejem. Ta informacja to dla Oliviera szok, ale pozwala mu ona na nowo zbudować zaniedbaną relację z najbliższym człowiekiem, którego jak się okazało zupełnie nie znał. Wkrótce też, Oliver spotka Annę

i przekona się, że jest możliwe coś, w co już dawno przestał wierzyć prawdziwa miłość po trzydziestce.

Za kotarą Moulin Rouge

W

ystawa ukazująca arkana znajomości jednej z najsłynniejszych tancerek paryskiego wodewilu oraz genialnego francuskiego artysty to brzmi niezwykle kusząco. Mowa o żyjącej na przełomie XIX i XX wieku dwójce - Jane Avril oraz Henri de Toulouse-Lautrecu, których namiętność i pasja życia inspirowały wzajemnie do artystycznej ekspresji. Przez najbliższe trzy miesiące, niektóre z owoców współpracy tego duetu można podziwiać w Courtauld Gallery na terenie londyńskiego Somerset House. Henri Marie Raymond de Toulouse-Lautrec-Montfa, jeden z głównych przed-

„Kiss From The Past” Tiësto, Allure

stawicieli postimpresjonizmu, swoimi litografiami wywarł wielki wpływ na rozwój nowoczesnego plakatu. Miał opinię duszy Montmartre - dzielnicy, w której zamieszkiwał. Jego prace odzwierciedlają, życie Moulin Rouge i innych paryskich kabaretów, teatrów oraz burdeli. Często pojawiały się w nich znajome postacie - śpiewaczka Yvette Guilbert, tancerka i twórczyni francuskiego kankana - Louise Weber oraz właśnie wspomniana Jane Avril. kiedy: do 18 września gdzie: Courtauld Gallery, Somerset House, Strand, London WC2R 0RN info: www.courtauld.ac.uk

Projekt Allure narodził się w latach 80. Tiësto reaktywuje go i powraca do klubowego brzmienia, które jest swoistym hołdem dla jego fanów. Wydawnictwo składa się z 14 zupełnie nowych produkcji, które definiują wszystko co najlepsze w muzyce Trance. Usłyszymy euforyczne połączenie energii i niesamowitego klimatu, którym Tiësto przez lata łączył tłumy.


Nr 28(111) / 19 - 25 July 2011

21

sport

Polska trzecią drużyną świata! Polscy siatkarze wygrali z Argentyną 3:0 i zdobyli brązowy medal w rozgrywkach Ligi Światowej. To wielki sukces, największy w historii startów polskiej drużyny na tych zawodach, ale czy to rzeczywiście jest powód do zachłystywania się?

K

to miał okazję oglądać ten mecz, zauważył zapewne, że gra naszych zawodników nie rzucała na kolana, to po pierwsze. Po drugie, Argentyńczycy zagrali w mocno rezerwowym składzie. Po trzecie, gdyby nie korzystne ustawienie, polegające na tym, że w eliminacjach silne zespoły grały z silnymi, a słabe ze słabymi, to raczej wątpliwe byśmy doszli do półfinału. A po czwarte, zwycięstwo z Argentyną w decydującym o awansie do półfinału meczu było możliwe tylko dzięki temu, że rywale mieli pewny do niego awans. W świetle tych czterech „ale”, polski sukces błyszczy już nieco mniejszym bla- klubowy - zarówno w Skrze Bełchaskiem. Z drugiej jednak strony, jak tów, jak i reprezentacji Polski jest on mówi porzekadło - zwycięzców się bez wątpienia najbardziej eksplonie sądzi. Wynik poszedł w świat atowanym siatkarzem - a tu proszę, i wygląda na to, że jesteśmy na nim on jak gdyby nigdy nic, w finałowym jedną z trzech najlepszych drużyn. turnieju ciągnął swój zespół niczym Sukces naszej ekipy nie byłby także parowóz, będąc dla rozgrywającemożliwy, gdyby nie fenomenalna go Łukasza Żygadły pierwszą, drugą wręcz gra Bartosza Kurka. To praw- i trzecią opcją w ataku. Do meczu dziwy „człowiek ze stali”, nieznisz- o trzecie miejsce, Polacy w poprzedczalny. Musimy pamiętać, że Kurek nich czterech zdobyli własnymi akmiał za sobą wyczerpujący sezon cjami 190 punktów. Sam Kurek zdo080711_150.8x172.5_TTX_OBSERVER_03700410037_pl.ai 1 08/07/2011 11:53:12 REKLAMA

był ich aż 70, a reszta zespołu, czyli w sumie 12 zawodników - 120. W każdym spotkaniu był on absolutnym liderem zespołu i momentami musiał czuć się na boisku bardzo samotny. Czy wokół Kurka uda się zbudować ekipę światowej klasy? Eksperci od siatkówki nie mają wątpliwości i zgodnie twierdzą, że Kurek udowodnił, iż już w tej chwili jest w ścisłej elicie najlepszych siatkarzy świata. Z drugiej strony słychać też słowa, że

takich „Kurków” polska ekipa powinna mieć jeszcze dwóch albo trzech. Fanom siatkówki, którzy oglądają mecze naszej drużyny, nie może się nie rzucać w oczy to, co stanowi najpoważniejszy bodajże problem naszych zawodników - serwis. Jedynie trzech polskich siatkarzy może się pochwalić mocnym uderzeniem z wyskoku, są to Kurek, Jarosz i Bartman. Reszta posyła za siatkę anemiczne piłki z zawstydzającą pręd-

kością ok. 40-50 km/h, z odbiorem których nie miałaby problemu reprezentacja przedszkola. W innych drużynach jest odwrotnie - większość zawodników serwuje potężnie i z wyskoku. Na dodatek Polacy potrafili te swoje słabe zagrywki seryjnie psuć, czego apogeum przyszło nam oglądać w drugim secie meczu z Włochami, kiedy to „biało-czerwoni” w aut lub w siatkę posłali sześć piłek z rzędu! Mimo tych wszystkich minusów Polacy odnieśli największy sukces w historii swoich startów w Lidze Światowej. O czym to świadczy? Przede wszystkim o niesamowitym charakterze tego zespołu. „Biało-czerwoni” biorąc pod uwagę tylko i wyłącznie siatkarskie rzemiosło, rozegrali jeden naprawdę dobry mecz - ten o trzecie miejsce z rozkojarzoną Argentyną. Pozostałe zwycięstwa wyszarpali - przy ogromnej pomocy niesamowitej polskiej publiczności - wolą walki. Jeśli dołożyć do tego trochę więcej jakości, w niedalekiej przyszłości znów możemy mieć wielki zespół. (jj)

Pierwszy w Arsenalu? Wiele wskazuje na to, że Wojciech Szczęsny ma niemal stuprocentową szansę, by zostać bramkarzem nr 1 w londyńskim klubie.

C

M

Y

CM

MY

CY

CMY

K

dyńczyków Arsene Wenger mówił, że 34-letni Hiszpan Manuel Almunia może odejść. Został, ale był rezerwowym, w tym roku rozegrał tylko osiem spotkań, większość, gdy Szczęsny leczył złamany palec. Brytyjskie media - z BBC na czele - twierdzą, że Almunia zostanie sprzedany. W Azji, gdzie Arsenal zagra trzy sparingi, zmiennikiem Szczęsnego będzie 23-letni Włoch Vito Mannone, który ostatnie miesiące spędził na wypożyczeniu do drugoligowego Hull. W Anglii zostali 20-letni James Shea i o rok młodszy Damián Martinez. Obaj nie mają żadnego doświadczenia. - Dlatego jeśli okaże się, że Fabiański nie będzie grał przez kilka miesięcy, Arsenal pewnie kupi bramkarza, który zostałby zmiennikiem Wojtka. Raczej wykluczam transfer bramkarskiej gwiazdy za kilka milionów funtów, która miałaby pewne miejsce w pierwszej jedenastce. Numerem jeden jest Szczęsny - mówi angielski dziennikarz piszący o czwartej drużynie Premier League. (mm)

Wojciech Szczęsny fot. www.arsenal.com

W

racający po kontuzji Łukasz Fabiański nie pojechał na tournée Arsenalu po Azji. Rezerwowy golkiper Manuel Almunia zostanie sprzedany. Na miesiąc przed początkiem sezonu pewniakiem w bramce londyńczyków i reprezentacji jest Wojciech Szczęsny… Fabiański nie gra od sześciu miesięcy, właśnie kończy rehabilitację po operacji barku. Do treningów z piłką wróci najwcześniej za kilka dni. Nie wiadomo, czy będzie gotowy na 13 sierpnia, gdy startuje Premier League. Mało prawdopodobne, by wystąpił także 10 sierpnia w sparingu reprezentacji Polski z Gruzją. Uraz 26-letniego piłkarza oznacza, że pewniakiem w bramce Arsenalu i kadry jest Szczęsny. Jacek Kazimierski, trener bramkarzy reprezentacji, kilka miesięcy temu powiedział, że „ten z Polaków, który będzie bronił w Arsenalu w następnym sezonie, będzie najbliżej gry w kadrze”, a co za tym idzie - na Euro 2012. W Arsenalu Szczęsny nie ma konkurencji. Już w styczniu t r e ner lon-


Nr 28(111) / 19 - 25 July 2011

22

rozrywka

Quizzes Financial vocabulary 1) I don’t have any cash just now. I’m __________. A - flat broken B - no money C - flat broke D - less money 2) She needs to ask her parents to lend her some money because she’s already £250 __________ at the bank. A - overdraw B - overdebt C - overdebts D - overdrawn 3) Her company didn’t make a profit again this year. She’s really disappointed it’s still __________. A - not make money B - in the red C - in the black D - no making money 4) They’ve found a house they really want to buy. Now they need to get a(n) __________ from the bank. A - mortgage B - interest C - money D - loan 5) He gets a gross salary of £2,000 a month but after __________ __________ he only takes home £1,400. A - tax allowance B - tax exile C - income tax D - tax free 6) She worked really hard this year so she was given a 10% pay __________.

Sudoku

Ambasada RP w Wielkiej Brytanii

A - decrease B - inflation C - extra D - increase

47 Portland Place Londyn WIB IJH Tel.: 087 0774 2700 Fax: 0207 2913 576 polishembassy.org.uk

7) John had to prove to the bank manager that he had a job before the bank gave him a __________. John wanted to use the money to start a business. A - tip B - repossession C - loan D - profit 8) Pauline likes to live in luxury and often spends more than she earns. She’s always running up an __________. A - overboard B - overdraft C - overpay D - overload 9) Banks store some of their cash in a _____ to keep it safe. A - wallet B - cellar C - underground D - vault 10) Banks make money by charging borrowers a higher __________ than they pay out to depositors. A - interest rate B - exchange rate C - self-interest D - public interest 11) I asked the bank to set up a __________ to pay my gas bill automatically every month. A - court order B - bank balance C - loyalty card D - direct debit

Konsulat Generalny w Londynie 73 New Cavendish Street Londyn WIW 6LS Tel.: 087 0774 2800, 020 7291 3900 Fax: 020 7323 2320 polishconsulate.co.uk

Konsulat Generalny w Edynburgu 2 Kinnear Road EH3 5PE Edinburgh SCOTLAND Tel.: 013 1552 0301 Fax: 013 1552 1086 polishconsulate.org

Konsulat Generalny w Manchesterze

14th floor, Rodwell Tower 111 Piccadilly M1 2HY, Manchester Tel.: 016 1245 4130 Faks: 016 1236 8709 manchesterkg.polemb.net

Wydział Promocji Handlu i Inwestycji Ambasady RP w Londynie 15 Devonshire Street Londyn WIG 7AP Tel.: 020 7580 5481 Fax: 020 7323 0195 polishemb-trade.co.uk

Instytut Kultury Polskiej

Answers: 1 - C, 2 - D, 3 - B, 4 - A, 5 - C, 6 - D, 7 - C, 8 - B, 9 - D, 10 - A, 11 - D. www.bbc.co.uk

Kuchnie świata - Czechy

Utopenec SKŁADNIKI * kiełbasa z kawałkami słoniny * cebula * pieprz w ziarnach * ziele angielskie * liść laurowy * sól, cukier * ocet * woda PRZYGOTOWANIE Kiełbasę pokroić wzdłuż i wsadzić do dużego słoika wraz z pociętą na talarki cebulą. Zalać przestudzoną marynatą przygotowaną z wody, octu i przypraw takich, jak pieprz w ziarnach, ziele angielskie, liście laurowe, sól i cukier. W wersji na ostro, pojawia się także chili oraz czerwona papryka - sypka lub świeża w kawałkach. Do słoika można wsadzić także zielone ogórki. Całość odstawić w niezbyt chłodne miejsce na minimum tydzień. Smacznego!

Ważne adresy

Humour A famous art collector is walking through the city when he notices a mangy cat lapping milk from a saucer in the doorway of a shop and he does a double take. He recognizes that the saucer is extremely old and very valuable, so he walks casually into the store and offers to buy the cat for a couple of quid. The storeowner replies: “I’m sorry, but the cat isn’t for sale”. The collector says: “Please, I need a hungry cat around the house to catch mice. I’ll pay you twenty quid for that cat”. And the owner says: “Sold” and hands over the cat. The collector continues: “Hey, for the twenty quid I wonder if you could throw in that old saucer. The cat’s used to it and it’ll save me from having to get a dish”. The owner says: “Sorry mate, but that’s my lucky saucer. So far this week I’ve sold sixty-eight cats”. *** An American was hopelessly lost in the Highlands and wandered abo-

ut for nearly a week. Finally, on the seventh day he met a kilted inhabitant. “Thank heaven I’ve met someone” - he cried. “I’ve been lost for the last week”. “Is there a reward out for you?” asked the Scotsman. “No” - said the American. “Then I’m afraid you’re still lost” was the reply. *** Old Lady: Do you always play by ear? Street Musician: Yes, lady, ´ere or ´ ereabouts. *** Postman: Is this letter for you? The name is smudged. Man: No, it can’t be for me, my name is Smith. *** What do you get when you cross the Atlantic with the Titanic? About half way.

52-53 Poland Street Londyn W1F 7LX Tel.: 020 3206 2004 Fax: 020 7434 0139 polishculture.org.uk

Polski Ośrodek Społeczno-Kulturalny 238-246 King Street Londyn W6 0RF Recepcja: 020 8741 1940 Sekretariat: 020 8742 6411 Fax: 020 8746 3798 posk.org

Zjednoczenie Polskie w Wielkiej Brytanii 240 King Street Hammersmith Londyn W6 0RF Tel.: 020 8741 1606 Fax: 020 8741 5767 zpwb.org.uk

Polska Misja Katolicka w Anglii i Walii 2 Devonia Road, Islington, London N1 8JJ Tel.: 020 7226 3439 Fax: 020 7704 7668 polishcatholicmission.org.uk


Nr 28(111) / 19 - 25 July 2011

23

Ogłoszenia

Zamieść ogłoszenie drobne na www.thepolishobserver.co.uk, a te niekomercyjne ukażą się również w The Polish Observer 1800 funtów. Cena nie podlega negocjacji. Tel. 0787 404 2024

Praca - Zatrudnię Poszukujemy wykwalifikowanych rzeźników, z natychmiastową możliwością rozpoczęcia pracy. Stawka godzinowa £9 za godzinę £12.80 za nadgodziny, 45 – 50 godzin tygodniowo. Zadzwoń 02380 630655 albo 07900 565 747 (W przypadku nieznajomości języka angielskiego proszę kierować wiadomości na powyższy numer komórkowy w treści wpisując ‘Rzeznik’ a ktoś oddzwoni do Państwa w przeciągu 12h). Możemy pomóc z zakwaterowaniem. Polsko mowiący pracownik dostępny jest w biurze pomiędzy 10.00 a 15.30.

ford fusion 1.4tdci + rok 2005, wersja + z dvd, mp3, oryginalnie przyciemnione szyby, alufelgi, ac, mot 7m tax 14m 3.9/100 ropy, rd tax na rok 30f, niski insurance, cena 3450 do uzgodnienia, mogę wysłać fotki pacalycha@ poczta.fm tel 0792 338 3997 Sprzedam toyotę avensis 2.2 D $DT Spirit, 110 tys. manual diesel, 6 biegów, mot i tax do końca roku. Nowe opony, full service 4.750 funtów. Pilnie. Powód: wyjazd do kraju. Tel. 0787 4227 6629

Poszukuję polskiego discjokeja. Praca w Bristolu. Kontakt Przemek: 07759864815

mieszkanie

Building company BOK Services LTD, is looking to hire urgently 10 people specialised in Ceiling Fixers : Metal Grid Ceiling SAS System & M/F Ceiling for long term jobs in London: Bank, Canary Wharf, Liverpool Street. It is necessary to have experience and to speak English at least at a beginner level. Documents: CSCS, UTR, NINO, bank account. The payment will be done every 2 weeks. Tel. 0781 508 30 26 or 07912 888 188.

Mam do wynajęcia duży, przytulny pokój na Eccles. Jest on w pełni wyposażony (podwójne lóżko, komoda, szafka nocna, szafa). W cenie wliczone są wszystkie media - internet bezprzewodowy w całym domu. Szukamy kulturalnej, dbającej o czystość osoby. Pokój jest dostępny od zaraz!! Wymagany depozyt w wysokości 150 funtów. Krystian Osiekowicz. Eccles, Email: modred@o2.pl

CNC Operator, Programista. Poszukuję operatora, programisty Cnc (system Heidenhain, Siemens) z co najmniej 2-letnim doświadczeniem i komunikatywną znajomością języka angielskiego! Praca w małej firmie z przyszloscią! Kontakt: Adam Goodfellow, Southampton, email: adam@g2ltd.co.uk Zostań konsultanką Avonu w Anglii. Dla nowych reprezntanów mamy prezenty. Kontakt Dorota: 0774 390 5781 BOK SERVICES LTD, building company is looking to hire urgently 10 plasters & joint “Tapers for long term jobs in London and around. It is required: experience in the field, at least beginning English speakers, CSCS, UTR, NINO, bank account. The payment will be done every 2 weeks. Tel. 07800 593 761 Futsal Club Spartans zaprasza piłkarzy do gry w drużynie FA National Futsal League. Kontakt Sasha: 0753 567 6162 lub alexsaliy@hotmail.com

sprzedam Sprzedam vw passata 2001 diesel po lifitingu, 123 000 mil, stan idealny. Okazja tylko

towarzyskie London, nice British man, English College Lecturer, single, never married, no kids, kind, honest, romantic and earnest with nice house,piano, garden would like to meet a nice lady for a honest, loving and kind relationship leading to marriage. Also help with accomodation(rooms)/English lessons. Please email(londonmmx@hotmail.co.uk) or call 0774 3929 144. Thanks.

46 years (looking much younger) single (divorce), active, healthy, positive, family man, and very happy person... British citizen, self employed (own business) have flat (apartment) centre of London and have house in Spain, speak English and Spanish, high educated, Looking for lady from good family between 25 to 40 years old, to final if 2 side happy and love each other to marry, please send all profile and photo to my Email address: relaxation24hr@yahoo. com Tel. 0044 797 575 7900. Please contact just serious person

Usługi Ulotki, wizytówki, plakaty, strony www, reklama firm. Oferta specjalna: 500 ulotek A5, dwustronne, pełny kolor, 135 gsm gładki papier, tylko £105 z dostawą. Polska Agencja Reklamowa „MediaSoul”. Tel. 07828083935, www.mediasoul.co.uk

Przeprowadzki Tanio i solidnie (Blackpool, Blackburn, Bolton, Chorley, Preston, Manchester) Tel.0793 40 99 202 Przewozy na lotniska. Szybko - Tanio Bezpiecznie Blackpool, Blackburn, Bolton, Chorley, Preston, Manchester. Gwarantowany profesjonalizm. Kontakt: Roman: 0793 40 99 202 Pomagasz w przeprowadzce? Organizujesz przewozy na lotniska? Wywozisz śmieci? Ogłoś swoje usługi na naszych stronach za jedyne £5 + VAT! Zadzwoń pod nr 0784 606 2331.

Firma Catrina ltd oferuje transport z i do Polski, przeprowadzki. Paczki ANGLIA, SZKOCJA, WALIA i Irlandia Północna z Belfastem. CENA PACZKI DO 30KG - to 20 funtów TO TYLKO 0.66£ ZA KG codzienny odbiór 3-5 dni roboczych dostarczenie www.catrinatrans.co.uk tel. 012 37 476 030 012 37238 086

Ulotki, plakaty, wizytÓwki, banery reklamowe, design, tŁumaczenia, dystrybucja ulotek. Szybki czas realizacji zleceń! Promotional&Marketing Agency - tomaszdyl PR, tel. 02380 586 749 lub 07882 381 668, www.tomaszdylpr.co.uk

Chcesz sprzedać auto? Wynająć pokój? Pozbyć się starej lodówki? Ogłoś to za darmo na naszych stronach! Wyślij sms na numer 0784 606 2331 lub napisz:

ads@thepolishobserver.co.uk

Redakcja The Polish Observer nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń.

Get your latest immigration news on Your news, your guides, your concerns, your beauty, your recipes, your people. This one is all about you! www.foreignersinuk.co.uk



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.