4 minute read

Zamiast Egiptu... Jurata!

Kto z nas nie marzy o tym, aby po całym roku pracy zafundować sobie zasłużony urlop? Nie inaczej wyglądało to kiedyś. I choć nie każdego było stać na taki luksus, to kurorty nie narzekały na brak wczasowiczów. A wśród nich nie mogło oczywiście zabraknąć gwiazd estrady, ulubieńców teatralnej i kinowej widowni czy wpływowych polityków.

Na słono Ogromnym zainteresowaniem cieszyło się morze. W lecie nadbałtyckie kurorty tętniły życiem i huczały od gwaru wczasowiczów. Popularnym miejscem odpoczynku był Sopot, który w XIX wieku przerodził się z małej rybackiej wioski w kurort z prawdziwego zdarzenia. Właśnie wtedy zaczęły powstawać pierwsze domy zdrojowe, pensjonaty i restauracje. Z tego okresu pochodzi także słynne sopockie molo. Podróż z Warszawy trwała oczywiście o wiele dłużej niż dziś, choć upowszechnienie kolei sprawiło, że stała się niezwykle, jak na ówczesne warunki, szybka.

towarzyskiej. Przyjeżdżali tu artyści, przemysłowcy, politycy. W błyskawicznym tempie powstawały kolejne hotele, pensjonaty, restauracje i wille. W Juracie gościli między innymi aktor Eugeniusz Bodo, śpiewak Jan Kiepura, minister spraw zagranicznych Józef Beck czy malarz Wojciech Kossak ze swoimi córkami.

A jak wyglądała plaża? W Świnoujściu (dawniej Swinemünde) była ona podzielona na trzy kąpieliska – damskie, męskie i rodzinne. Aby wejść na teren tego ostatniego, trzeba było przyjść z dzieckiem, więc zdarzały się nawet przypadki wynajmowania dzieci rybaków, aby zapewnić sobie wstęp.

materiału. Nie zapominano również o kapeluszu, który zastępowano jego słomkową wersją. Po wyjściu z wody na bogate plażowiczki czekała służąca z płaszczem kąpielowym, która pomagała zmienić mokry kostium na suche ubrania. Po wizycie w morzu damy zasiadały w koszach plażowych i zajmowały się czytaniem lub robótkami ręcznymi, a dzieci, podobnie jak w dzisiejszych czasach, bawiły się w piasku.

Od 1870 roku można było pokonać ten odcinek w zaledwie… szesnaście godzin, wliczając w to niezbędne cztery przesiadki.

Po I wojnie światowej Sopot został włączony do Wolnego Miasta Gdańska, a więc znalazł się poza granicami odrodzonej Polski. Elita zaczęła więc szukać alternatywy na terenie nowego państwa. W 1928 roku założono nowy kurort –Juratę. Niemal od razu stała się miejscem wypoczynku polskiej śmietanki

Stroje kąpielowe nie przypominały tych dzisiejszych. Pisarka Magdalena Samozwaniec w swoich wspomnieniach pod tytułem Maria i Magdalena opisuje je jako „odznaczające się horrendalną brzydotą i brakiem smaku”.

Wspomina także drelichowe kombinezony ozdobione tasiemkami, które podnosiły się w wodzie, a także gumowe czepki i wiązane ciżemki. Męskie kostiumy kąpielowe miały formę długich trykotów w paski lub ubrań ze śliskiego

Im wyżej, tym piękniej Turyści, którzy nie byli zainteresowani morskimi kąpielami i plażowaniem, wybierali się w góry. Największy rozwój tej formy wypoczynku zaczął się w 1873 roku – wtedy powołano Towarzystwo Tatrzańskie. Pamiętajmy jednak, że mówimy o czasach, w których nie było jeszcze wytyczonych, a tym bardziej oznaczonych szlaków górskich. Przyjeżdżający turysta potrzebował więc przewodnika. Przed powstaniem Towarzystwa zajmowali się tym kłusownicy, pasterze, a nawet górale, którzy nie znali tatrzańskich przejść i ścieżek. Nowo powstała organizacja uregulowała ten zawód. Aby móc prowadzić turystów, trzeba było zdać egzamin i odebrać odpowiednią legitymację, którą później zastąpiono mosiężnymi odznakami. Z czasem turystyka górska stawała się coraz popularniejsza, a budowane do tej pory szałasy okazały się niewystarczające. Zaczęły więc powstawać schroniska podobne do dzisiejszych.

Jednak nie wszyscy przyjeżdżający do Zakopanego byli zainteresowani zdobywaniem wysokich szczytów. W mieście tym znajdowało się również kilkanaście sanatoriów przeciwgruźliczych oraz wiele willi i pensjonatów. Tłumnie przyjeżdżali tam także artyści, którzy – zafascynowani górskimi pejzażami – tworzyli swoje największe dzieła. Niektórzy z nich osiedlali się nawet pod Tatrami na stałe. Z Zakopanem związani byli między innymi pisarz i malarz Stanisław „Witkacy” Witkiewicz, malarz Jan Kasprowicz, kompozytor Mieczysław Karłowicz czy rodzina Kossaków.

W latach 30. XX wieku Zakopane okrzyknięto zimową stolicą Polski. Niektórzy nazywali je nawet polskim Davos. Powstawały tu szkoły jazdy na nartach, organizowano zawody, popularność zyskiwały także skoki narciarskie. Modne stawały się również bobsleje, mimo że już wtedy uznawano je za sport stosunkowo niebezpieczny. Magdalena Samozwaniec opisuje też inną zimową rozrywkę – szlichtady. Pisarka wspomina: „brało się góralskie sanie, a do nich na sznurach przymocowywano małe saneczki na dwie albo na jedną osobę. Im sznur był dłuższy, tym zabawa lepsza. Śmiechu było przy tym mnóstwo, bo nieraz małe saneczki wywracały się, a pasażer gonił za nimi piechotą”.

Nie tylko zdrowie

Nieodłącznym elementem odpoczynku były także wyjazdy do uzdrowisk. Moda na takie wczasy nastała na przełomie XIX i XX wieku, a prawdziwy natłok kuracjuszy nastąpił w latach 20. i 30. Momentem zwrotnym okazał się oczywiście rozwój kolei, tym bardziej że na trasach wiodących do kurortów można było liczyć na ulgowy przejazd. Najczęściej wybierano pobyt w Krynicy, Rabce, Szczawnicy czy Muszynie.

Ogromnym atutem uzdrowisk był ich piękny krajobraz. W końcu kto nie zachwycałby się uroczymi widokami małych miasteczek położonych u stóp gór? Z malowniczych pejzaży korzystali przyjezdni, którzy godzinami spacerowali po alejkach parków zdrojowych czy przesiadywali na zacienionych ławeczkach.

Jednak czym byłby wyjazd do uzdrowiska bez zabiegów leczniczych? Pijalnie wód, łaźnie borowinowe, tężnie – wszystko to pod kontrolą lekarzy. Czasami zdrowotne było po prostu powietrze – tak leczono między innymi gruźlicę.

Dla wypoczywających organizowano także liczne atrakcje: zapraszano orkiestrę, odbywały się koncerty, festyny, zabawy, a czasem przyjeżdżał nawet teatr. Kwitło również życie towarzyskie – bawiono się na słynnych dansingach, w szwach pękały kawiarnie i restauracje. Na uzdrowiskowych promenadach z odrobiną szczęścia dało się też wypatrzeć znane twarze. W Krynicy bywali na przykład: Henryk Sienkiewicz, Julian Tuwim, Ludwik Solski czy Jan Kiepura.

Miłośnicy sportu nie musieli rezygnować ze swoich ulubionych rozrywek.

Pośród pensjonatów, hoteli i domów zdrojowych powstawały baseny i boiska. Dużą popularnością cieszyły się także piesze wycieczki. Jednak uzdrowiska nie przyciągały tylko latem – do wspomnianej już wcześniej Krynicy zimą przyjeżdżało bardzo wielu wypoczywających. Można było tam grać w hokeja na profesjonalnym stadionie, skakać na nartach czy szaleć na torze saneczkowym. Każdy więc mógł znaleźć coś dla siebie.

Pamiętajmy jednak, że na wyjazd na wczasy mogły sobie pozwolić jedynie zamożniejsze rodziny. A co, jeśli na chwilę od codzienności chciał się oderwać ktoś biedniejszy? Można było ubiegać się o przyznanie wyjazdu do sanatorium na leczniczy turnus ufundowany przez państwo. Szansę na zobaczenie morza mogły dostać też służące, które wyjeżdżały ze swoimi pracodawcami, aby w czasie ich wypoczynku zajmować się dziećmi czy pomagać pani na przykład podczas przebierania się po kąpieli.

A Ty? Jak myślisz, gdzie byś pojechał?

Źródła:

M. Samozwaniec: Maria i Magdalena;

A. Kroh: A to Polska właśnie. Tatry i Podhale;

B. Nieroda: Fenomen uzdrowisk w ujęciu historycznym;

K. Janicki: Kurort tylko dla odważnych. Jak wyglądały początki turystycznej kariery Sopotu? (ciekawostkihistoryczne.pl);

G. Szymańska: Przedwojenna Jurata (pokraju.com.pl).

Wykorzystane w artykule zdjęcia pochodzą ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego.

This article is from: