Bienvenus à Rome! Dnia 14 listopada, 2012r. ja, moje trzy koleżanki: Klaudia Skrzypczak, Klaudia Mazur, Daria Trofimowicz, trzy koleżanki z pierwszej klasy oraz czterech nauczycieli, wylecieliśmy do Rzymu, z lotniska Schonefeld, w Berlinie. Lot samolotem był ekscytujący, ponieważ był to mój pierwszy raz. A oto widok z okna w samolocie
Gdy dotarliśmy już na lotnisko w Rzymie, czekała nas pani, która jest koordynatorem projektu w swojej szkole. Byliśmy wcześniej od Francuzów, dlatego poczekaliśmy na nich w lotniskowej kawiarni, spędzając miło czas. Po dotarciu Francuzów, udaliśmy się do autokaru, aby dostać się do szkoły. Tam, zostaliśmy serdecznie przywitani, przez osoby, które nas gościły w swoich domach, podczas naszego pobytu we Włoszech. Po przywitaniu, każda z nas, oraz Francuzi wraz z rodzicami pojechali do domów, aby się rozpakować i odpocząć po podróży, nauczyciele udali się do hotelu. Tak się stało, że Chiarra (koleżanka, u której mieszkałam) przyjaźni się z Corin (koleżanką, u której mieszkała Klaudia Mazur), więc Chiarry mama zawiozła nas do Corin, gdzie poznałam jej przemiłą rodzinę. Ta znajomość ma dla mnie ogromne znaczenie. Nie tylko dlatego, że Corin jest czarnoskóra, ale również dlatego, że jest obcokrajowcem, a przecież taka znajomość, jest bardzo cenna. Umożliwia zaczerpnięcie choć trochę kultury innych narodów, obyczaju, czy kultury gotowania. Wieczorem, przyjechała po mnie rodzina, która mnie gościła i udaliśmy się do domu. Byłam zmęczona podróżą, po rozpakowaniu i odświeżeniu się zjedliśmy wspólną kolację. Niestety, bez taty Chiarry, ponieważ był w pracy. Już w pierwszy dzień posmakowała mi włoska kuchnia. I tak zakończył się dzień pierwszy… ;)
Dnia drugiego, 15 listopada, wstałyśmy rano, aby dostać się na stację metro( to ogromne miasto, dlatego wszędzie dostawaliśmy się metrem). Stacja znajduję się kawałek drogi od domu Chiarry, na szczęścia zawiózł nas jej dziadek. Następna osoba, która tak ciepło przywitała mnie nie tylko w swoim kraju, ale również w domu. Gdy dotarłyśmy do szkoły, każda z nas udała się na lekcje naszych włoskich znajomych, aby móc porównać system szkolny ich i nasz. Ja z Klaudią Mazur i z Klaudią Skrzypczak trafiłyśmy do tej samej klasy, gdzie spotkała nas lekcja sztuki. Niesamowite przeżycie, a swoją drogą, nauczyciele byli bardzo sympatyczni. Po lekcjach udaliśmy się na aulę, gdzie rozpoczęło się oficjalne przywitanie, poczęstunek, a także głosowanie.
Niestety to jedyne zdjęcie szkoły, w której zawitaliśmy
Oto logo naszego projektu. W wyborach demokratycznych, wygrała Bułgaria .
Po wizycie w szkole, nasi przyjaciele zabrali nas na krótką wycieczkę po Rzymie. A oto kilka wspomnień..
Zmierzaliśmy w stronę ogromnej galerii handlowej
Galeria była przepiękna, mnóstwo nowych sklepów i udane zakupy . Które zresztą pochłonęły nas niestamowicie, że aż musieliśmy biec, aby zdążyć na autobus. Porozjeżdżaliśmy się do domów. Gdy przybyliśmy, byłam zmęczona, więc postanowiłam trochę odpocząć, a później skotanktować się ze znajomymi za pomocą facebooka. Już pod wieczór, wybraliśmy się do McDonald’a na wspólną kolację, na której było całkiem ciekawie i miło. Późnym wieczorem, po Klaudię, Corrin, mnie i CHiarre przyjechała mama CHiarry, która odwiozła nasze koleżanki.
Dnia następnego, 16 listopada, również musiałyśmy byćw szkole o godz. 8 . I poszłyśmy na lekcje filozofii i francuskiego. To było również dla mnie ciekawe przeyżycie, ponieważ pani nauczycielka pochodziła z Francji. Po lekcjach, był czas na zwiedzanie Rzymu, jego zabtyków i zakup cennych pamiątek . Wieczorem, na kolację, rodzice CHiarry zabrali nas do niesamowitej pizzeri. Była ona mała, ale miała pełno klientów. Najbardziej zaciekawił mnie kucharz tej małej pizzeri, ponieważ widziałam, jak za szybą kreci ciasto na pizzę.
Dnia następnego, 17 listopada miałam okazję na własne oczy zobaczyć Koloseum! Wszyscy spotkaliśmy się na jednej stacji metra, z której wspólnie udaliśmy się na miejsce.
Ups.. kolega z Francji się załapał
Jak widać po zdjęciach, widoki są nieocenione, niesamowita dawka historii. I kto mi powie, że zwiedzanie świata nie poszerza naszych horyzontów? Następnie zwiedzaliśmy najbardziej znane zabytki Rzymu, takie jak Piazza di Trevi - mały plac z monumentalną fontanną di Trevi, Bazylikę Świętego Piotra, a następnie Muzeum Watykańskie, oraz mnóstwo innych zabytków. A oto trochę wspomnień ;)
A teraz jednej z najważniejszych zabytków. Watykan! Miejsce przepełnione spokojem, pięknem, sztuką i religią. Dla katolików, jest to idealne miejsce, aby porozmawiać z Bogiem.
A teraz urywki z Muzeum Watykańskiego. „Urywki” , ponieważ wraz z moją koleżanką Klaudią Skrzypaczak, zgubiłyśmy się
Następnie, udaliśmy się do miasta, centrum sklepów na ulicy. To jest jedno z moich najpiękniejszych wspomnień. Po zwiedzaniu, zmęczone, pojechałyśmy do domu, aby trochę odpocząć. Wieczorem, czekała nas wspólna wizyta u jednej z naszych goszczących koleżanek, spotkanie pożegnalne. Odbyło się w bardzo miłej i przyjaznej atmosferze ;)
Dzień ostatni, 18 listopada. Wstałam wcześnie, aby móc się spokojnie spakować i zjeść śniadanie. I tak się stało. Nadszedł czas wyjazdu na lotnisko, co przyniosło jeszcze kilka wrażeń widokowych. Na lotnisku pożegnaliśmy się wszyscy bardzo gorąco, popłynęło kilka łez..
Niestety, lotnisko w Rzymie nie pozostawiło po sobie tak miłych wspomnień..
Ten czas, mogę właściwie podsumować w kilku słowach. Mnóstwo doświadczeń, poznawanie innej kultury, obyczajów, poznawanie innej codzienności. Rzym jest ogromnym miastem i pięknym, jednak swoje uroki pokazuje dopiero, gdy zrobi się już ciemno.. wtedy najwięcej widać