ŻÓŁWIN - WIEŚ CZY MIASTO-OGRÓD? Park rzeźby, park miłości JAK LiLPOP KUPIŁ BRWINÓW 100 LAT MIASTA PRUSZKÓW • KRÓL LATA
2
LINIA
BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY
3
OD REDAKCJI
WACŁAW KOWALSKI
ROK MIESIĘCZNIKA KULTURALNO-SPOŁECZNEGO
Mieszkaniec Brwinowa
N
iezwykłym zakończeniem roku, jest dla nas możliwość zaprezentowania Wam, Drodzy Czytelnicy filmu o znanym mieszkańcu Brwinowa jakim był i w naszych sercach nadal jest Wacław Kowalski. Dzięki współpracy lokalnych twórców po-
wstał film dokumentalny upamiętniający życie i twórczość Wacława Kowalskiego. Jest to niezwykle poruszający i swojski reportaż, do czego przyczyniły się w głównej mierze relacje i wypowiedzi mieszkańców Brwinowa. Film skupia się na rzeczach prostych:
rower, za długie nogawki, czapka, ale zabiera widzów także w daleką podróż do miejsca urodzenia i młodości znanego brwinowianina. Film powstał z okazji roku Wacława Kowalskiego obchodzonego w gminie Brwinów.
Poniżej zamieszczamy płytę z filmem w standardzie DVD. Film otwiera się automatycznie w odtwarzaczach DVD a także w komputerach osobistych. Autor filmu: Adam Gzyra. Producent filmu: Jacek Pachnik. Fundator tłoczenia płyt: Starosta Pruszkowski Maksym Gołoś. Dystrybucja: Miesięcznik Linia.
Jedenaście przygód, jedenaście podróży
G
rudzień ubiegłego roku, to właśnie wtedy zebrało się kilka osób, aby zastanowić się, jak można by kontynuować pracę Tadeusza Stachowicza. Początkowo byli to tylko mieszkańcy Otrębus, w późniejszym czasie dołączyły osoby z Brwinowa, a także z Podkowy i Żółwina. W naszych marzeniach czasopismo miało mieć ludzką twarz i stawiać na to co nas otacza, a nie zawsze jest zauważalne. Dlatego postanowiliśmy na każdej okładce przedstawiać zabytek lub inny okoliczny obiekt warty zobaczenia. Już od pierwszych numerów towarzyszyli nam wspaniali ludzie. Na łamach pierwszego numeru publikowała Judyta Fedorowicz, oraz Aleksandra Pachnik. Wielkim sukcesem okazał się tekst o Kpt. Henryku Walickim, którego kontynuacją był wywiad z jego córką: Panią Barbarą Walicką. Ogromny
STOPKA REDAKCYJNA REDAKCJA I SKŁAD: TOMASZ S. RÓG DRUK: DRUKARNIA HELVETICA-DRUK.PL WYDAWCA: TOMASZ RÓG, CZEREMCHY 8 05-805 OTRĘBUSY DYSTRYBUCJA: Miesięcznik dostępny w wybranych sklepach w obrębie Brwinowa oraz Otrębus, w Filiach Biblioteki Wacława Wernera, w restauracji Elita a także w skrzynkach pocztowych mieszkańców okolic. PODZIĘKOWANIA: WALDEMAR MATUSZEWSKI, MARZENA SOBIERAJ, ANNA SZMULEWICZ, ANNA CIENKOWSKA, KAROLINA ZALEWSKA, EDYTA WOŹNIAK, BARBARA WALICKA, MARTA GODZISZ, ANDRZEJ GONTARCZYK, PAWEŁ KOMENDER, Grzegorz Przybysz, ADAM FEDOROWICZ, ALEKSANDRA PACHNIK, JACEK PACHNIK, RENATA PACHNIK, Grzegorz Kogut, Kamila Giemza, Piotr Końko, karolina i iwona młynarczyk, magdalena beyer, Piotr I Justyna KowalCZYK, Agata i Ryszard Puchalscy, wandA chRzanowska, PORTAL OTREBUSY.PL ORAZ Podkowa LEŚNA - MIASTO OGRÓD. ZDJĘCIE NA OKŁADCE - ALEKSANDRA PACHNIK
Masz pomysł, tekst lub ważną informację do przekazania? Czekamy na kontakt pod adresem: redakcja.linia@gmail.com tel. 723227211 facebook.com/miesieczniklinia
udział w sukcesie, jaki odniosła nasza gazeta, miał mieszkaniec Brwinowa - reżyser Waldemar Matuszewski, który później wielokrotnie gościł na łamach naszego pisma. Droga jaką przeszliśmy od tego pierwszego, eksperymentalnego numeru, z komiksem na ostatniej stronie, do pisma promującego film o tak wspaniałej postaci, jaką był dla Brwinowa Wacław Kowalski, jest warta pochwalenia. Ja, jako człowiek o plastycznej wizji świata, miałem za zadanie zebranie ogromu tematów i materiałów w spójną całość. Przy drugim numerze, z ramienia Brwinowa, aktywnie zaczęły nas wspierać trzy wspaniałe kobiety: Anna Cienkowska, Anna Szmulewicz oraz Marzena Sobieraj. Natomiast przy pracy nad okładką, nieoczekiwanego wsparcia udzieliła nam firma SkyPro użyczając fotografię pałacu Wierusz-Kowalskich. W kolejnych numerach pisali dla nas m. in. Barbara Walicka, Adam Fedorowicz, An-
drzej Mączkowski, Kamila Giemza, lek. wet. Małgorzata Rutkowska, Beata T. Tarłowska, Maria Werner, Kazimierz Rutkowski, Jacek Pachnik, a także żona ś.p Tadeusza - Magdalena Stachowicz, Iwona Cichocka, Barbara Ziębiec. Dołączył do nas także Grzegorz Przybysz, który zauroczył nas niezwykle ciekawymi historycznymi artykułami o Brwinowie i okolicach, a także Paweł Komender, który nieoczekiwanie znalazł (w przenośni i realnie) trakt łączący Otrębusy z Żółwinem. Od samego początku istnienia Linii, w niesamowitą podróż zabiera nas również Marta Godzisz ze swoją odcinkową powieścią Król Lata. Chciałbym bardzo serdecznie podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do wydania każdego z tych jedenastu numerów naszego miesięcznika.
4
LINIA
BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY
LINIA
AUTOR: KAMILA GIEMZA
B
A wszystko dotyczy jednej, młodej kobiety – Ani, z jednej małej wsi – Koszajec.
bierał coraz większego rozpędu. Miał trwać trzy miesiące, jednak koszajeckie kobiety czują się ze sobą tak dobrze, że KGB na stałe wpisał się w ich życie. Później powstała świetlica, w której mogą spotykać się wszyscy mieszkańcy wsi. Brak dofinansowania okazał się nikogo nie przerażać i wspólnymi siłami mieszkańcy świetlicę stworzyli. Ania założyła Fundację WIEŚWIEJAK – której zadaniem jest wspieranie rozwoju Koszajca. Teraz dzieje się tam dużo więcej niż w niektórych miastach. Macie chęć spędzić latem czas na plaży, proszę bardzo, w Koszajcu się znajdzie. Piękna zielona polanka także, a na niej na przykład Kino Plenerowe Legalna Kultura. Kwitnie Zielony Zakątek. Mieszkańcy w każdym wieku dbają o pszczoły i ptaki, organizują zajęcia i występy koszajeckiego Teatru Marzeń, tworzą z ceramiki, plotą wianki i pieką pierniki. Świętują Dożynki, Dzień Sąsiada, bawią się na Święcie Pieczonego Ziemniaka. I zapraszają z otwartymi ramionami każdego!
Gdzie się nie pojawi ta dziewczyna, tam od razu usłyszycie „O! Ja tą Panią znam!”. Powiedzą to i dorośli i dzieci. Rozpoznacie Zdjęcie: Archiwum prywatne, wiadomosci.wpr24.pl ją po rudej czuprynie i ogromnej energii, którą opanowuje otoczenie. To radosna, otrzymać od niej pewnego dnia wiadomość uśmiechnięta, ale również bardzo profesjotypu: „Jest potrzebna nowa pralka” lub „Zenalna i konkretna osoba, niesamowicie prapsuła się lodówka”. Czary mary i w ciągu cowita i szczera do bólu. Kreatywna za całe kilku dni otrzymujecie kolejną informację miasto, a za wieś dosłownie. Sypie pomyo treści „Udało się! Lodówka zakupiona, rosłami i dąży do ich realizacji, i nie spodziedzina uradowana”. wajcie się tu zawziętości charakterystycznej dla wyścigu szczurów, czy rywalizacji, W ostatnim czasie Ania otrzymała tytuł bo zobaczycie silną grupę, którą Ania poNAJAKTYWNIEJSZEJ LIDERKI WIEJSKIEJ trafi stworzyć, zmotywować i poprowadzić – jest na czele, ale nie ponad kimkolwiek. Pomyślicie, że mieszka tam tylko ok 170 NA MAZOWSZU, dzięki któremu Koszajec osób...? wzbogacił się m.in. o wymarzony zestaw Prawdziwy Lider. nagłośnienia i wiele innych przydatnych Trzy lata temu Ania postanowiła zorgani- Ale Ania działa nie tylko z Koszajcem. Dzia- urządzeń, a 26.11.2016r. odebrała tytuł KOzować w Koszajcu twórcze spotkania i zaję- ła zawsze na rzecz pomocy i rozwoju ludzi, BIETA SUKCESU MAZOWSZA 2016. którym może być potrzebna. Prowadzi duże Na obie nagrody w pełni zasłużyła swoją cia dla Pań. Początkowo odbywały się one w nieogrze- projekty, nie mając problemu w rozmowach pracą i postawą. Aniu Gratuluję Ci jeszcze wanym garażu, co dla Pań absolutnie nie z ludźmi na różnych stanowiskach, koordy- raz i czekam na kolejne sukcesy. było przeszkodą. Tak powstał Koszajecki nuje prace wolontariatów, ale także kiedy Proszę państwa, przedstawiam w pełni: Garaż Babski. Z garażu dziewczyny prze- usłyszy, że jakaś rodzina potrzebuje po- Anna Łukawska-Adamczyk – Ania z Koszajniosły się do piwnicy w bloku i projekt na- mocy, to działa. I tak na przykład możecie ca.
Już się dzień jak tragarz pochyla. Trzeba wyjść na miasto. Wigilia. Trzeba się trochę powłóczyć (...) w kurzu z węgla, nie w rajskim ogrodzie, stoi dom jak inne domy, dom, w którym żeś się urodził. Ten sam stróż stoi przy bramie. Przed bramą ten sam kamień. Pyta stróż: „Gdzieś pan był tyle lat?” „Wędrowałem przez głupi świat.” Fragment wiersza PRZED ZAPALENIEM CHOINKI K.I Gałczyńskiego
Ciepłych i serdecznych Świąt Bożego Narodzenia, pełnego stołu wigilijnego tych radosnych, a także tych wzruszających spotkań w gronie najbliższych, życzy redakcja miesięcznika LINIA oraz Sołectwo Otrębus
5
AUTOR: WALDEMAR MATUSZEWSKI
ANIA Z KOSZAJCA
ardzo często piszę artykuły dosłownie jednym tchem. Wpada pomysł, siadam, klikam i jest. W tym przypadku było inaczej. Usiadłam przy komputerze z głową wypełnioną pomysłami i … okazało się, że do opisania jest tak wiele, że spokojnie uzbierało by się na książkę.
BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY
Linia do ludzkich serc
Zachęcam do przełamania się i pisania do “LINII”
K
ończy się rok 2016, pierwszy rok istnienia miesięcznika kulturalno-społecznego „Linia”. Niezwykle otwarta formuła pisma – na różne tematy i na różne ludzkie wrażliwości dała mi możliwość pisania od czasu do czasu na jego łamach. Bardzo dziękuję Wydawcom „Linii” za tę otwartość i za pokładane w piszących zaufanie. Wielu z nas ma potrzebę wypowiedzenia się, wyartykułowania tego, „co nas boli co nas wzrusza”, na szerszym forum - właśnie poprzez słowo pisane. Jednak często nie mamy na to odwagi – dlatego dziękuję „Linii” za to, że ośmiela i zaprasza wszystkich do pisania na jej stronach. I to jest jej największy atut. Warto z tego korzystać, ponieważ nikt - przez rok jej istnienia - nie został odrzucony. Dzięki temu stopniowo poszerza się krąg piszących. Nazwę pisma można interpretować na wiele sposobów, na przykład tak, że jest
po imieniu”, powiem to linia prowawięc tak: ten miesięczdząca do serc innik to linia trafiająnych ludzi: od pica prosto do ludzkich szącego w stronę serc. Była ona od dawczytającego, lecz na, i wciąż jest bardzo także w odwrotpotrzebna tym, którzy nym kierunku. zamieszkują wcale nieJeden z jego nomały obszar, na którym wych czytelników pismo od roku się jest stwierdził: „Linia” czytane. poprawia mi samopoczucie. CzyZachęcam wszystkich tając „Linię” zawahających się – po chowuję poczucie własnym rocznym dobezpieczeństwa świadczeniu tworzenia - nikt nie próbuje Szopka z lat 1918-20 - w archiwum Zofii Gajewskiej wynalazł Zbigniew Kret. artykułów dla „Linii” rozwalać mojego – do przełamania się i świata, mam popisania. Jest to jeszcze czucie, że jestem w kręgu ludzi którym bliskie są te same jeden istotny rodzaj kontaktu z drugim człowiekiem – rodzi on między nami kowartości, co i mnie. lejną serdeczną linię, która trwale łączy. Ponieważ koniec roku (pierwszego roku A przecież wcale nie mamy takich linii istnienia miesięcznika) skłania do pod- zbyt wiele. sumowań i „krótkiego nazywania rzeczy
6
LINIA
BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY
LINIA
7
AUTOR: dr inż. Jan Sadowski
AUTOR: PIOTR KOŃKO
Bądź aktywny w każdym wieku Postawmy się siedzącemu światu „Ruszaj się dobrze, ruszaj się często” Grey Cook
L
BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY
udzkie ciało skonstruowane jest tak, że, o ile nie śpi, powinno się ruszać. Tryb życia współczesnego człowieka znacznie różni się od tego, który propagowali nasi przodkowie, co może doprowadzać do różnego rodzaju urazów i kontuzji. Obecnie większość czasu spędzamy w pozycji siedzącej. Siedzimy jedząc śniadanie, siedzimy jadąc do pracy, siedzimy w pracy, siedzimy przy obiedzie, siedzimy przy komputerze, siedzimy oglądając telewizję. Okazuje się, że dziennie spędzamy w ten sposób ok. 13 - 15 godzin, a nasze ciało nie zostało stworzone do pozycji siedzącej. Posiada jednak cudowną właściwość - potrafi zaadoptować się do najczęściej przyjmowanych przez nas w ciągu dnia pozycji. Ma to jednak negatywne skutki. Mówi się, że siedzący tryb życia jest nowym paleniem papierosów. Światowa Organizacja Zdrowia umieszcza siedzący tryb życia na czwartym miejscu listy przyczyn śmierci, których można było uniknąć. Długotrwałe siedzenie nie tylko skraca życie i sprawia ból, ale przede wszystkim kosztuje, gdyż musimy wydać pieniądze na leczenie przewlekłych chorób, takich jak: otyłość, cukrzyca lub choroby układu krążenia. Nie wspominając o bólu pleców, który miało, ma lub będzie mieć 80% ludzkości, i jest to obecnie najpowszechniejsza przyczyna niezdolności do pracy na świecie. Spędzanie większości swojego czasu w pozycji siedzącej nie jest problemem dotyczącym wyłącznie osób dorosłych. Martwiącym jest fakt, że coraz częściej dotyka on dzieci. Badania wykonane przez fundację Kaiser Family wykazały, że dzieci pomiędzy 8 a 18 rokiem życia spędzają przeciętnie 7,5 h dziennie wpatrzone w ekran. Dodając do tego 4-6 h spędzonych w szkole, w samochodzie, podczas posiłków i przy odrabianiu lekcji, otrzymujemy od 10 do 14 godzin ciągłego siedzenia.O ile kiedyś na lekcjach wf uczono podstawowych wzorców ruchowych, tak teraz nasze dzieci uczą się gier zespołowych. Sam w sobie ruch jest jak
najbardziej wskazany, ale czy wykonywany niepoprawnie jest dobry? Dlatego warto zadbać o ruch dla siebie, dla swojego dziecka, dla swoich rodziców. I nie chodzi tu o ruch, który możemy wykonywać podczas ćwiczeń w klubie fitness czy na zajęciach dla dzieci lub seniorów. Te zajęcia mają pomóc nam poprawnie wykonywać ćwiczenia podczas całego naszego życia, nauczyć nas poprawnie się poruszać. Propozycją dla Państwa mogą być zajęcia, które odbywają się w miejscu gdzie pracuję.
Dylu Dylu Dance & Fit w Brwinowie ul. Pruszkowska 17 – miejsce stworzone z myślą o kobietach, dzieciach i seniorach. Posiadamy bogatą ofertę zajęć dla dzieci ,od akrobatyki poprzez gimnastykę korekcyjną aż do zajęć tanecznych, na których dzieci uczą się koordynacji. Dla nieco starszych proponujemy zajęcia wzmacniające, pobudzające metabolizm do spalania tkanki tłuszczowej, wspierające walkę z otyłością - efektem ubocznym siedzącego trybu życia. Posiadamy również w ofercie zajęcia prozdrowotne, Pilates, Zdrowy Kręgosłup, których celem jest niwelowanie bólu spowodowanego ilością czasu spędzanego w pozycji siedzącej. Dla seniorów opracowałem specjalny program zajęć. Zajęcia nazywają się Aktywny Senior i mają na celu zmobilizować stawy, wzmocnić mięśnie, nauczyć prawidłowego
poruszania się, aby zachować jak najwięcej własnych sił do wykonywania codziennych czynności. Nie zapomnieliśmy o mamach z dziećmi i kobietach w ciąży. Proponujemy im zajęcia Mama & Baby, podczas których mamy ćwiczą z dziećmi. Najważniejszą dewizą ćwiczeń jest poprawna technika ich wykonywania i bezpieczeństwo, które może zapewnić profesjonalna, wykwalifikowana kadra z międzynarodowym i wieloletnim doświadczeniem, która pracuje w Dylu Dylu Dance & Fit.
Artykuł chciałbym zakończyć słowami mojego mentora i jednego z najlepszych terapeutów i trenerów na świecie - Greya Cooka „Ruszaj się dobrze, ruszaj się często”, Zwróćmy uwagę, że priorytetem jest poprawność poruszania się, której możecie nauczyć się od nas. O Autorze: Piotr Końko – Instruktor Fitness , Trener personalny specjalizujący się w prozdrowotnych formach zajęć. Specjalista treningu funkcjonalnego, który ma nauczyć nasze ciało poprawnych wzorców ruchowych, aby poruszać się we właściwy sposób. Menadżer Klubu Dylu Dylu Dance & Fit. Przy stworzeniu tego artykułu pomogła mi lektura książki „Skazany na biurko” dr. Kelly Starrett.
Jadwiga Dziubińska
Patriotyzm pod zaborem rosyjskim
J
adwiga Dziubińska urodziła się 10 października 1874 roku w rodzinie inteligenckiej w Warszawie. Po ukończeniu szkoły średniej studiowała jednocześnie, w tajnej uczelni, nauki biologiczne, społeczno – pedagogiczne i historyczno – literackie. Momentem przełomowym w jej życiu były letnie wakacje w 1887 roku spędzone z rodziną we wsi kieleckiej Chwaliboskie. Chcąc bliżej poznać środowisko wiejskie po wakacjach pozostała na wsi, aż do wiosny 1888 r. i zajęła się tajnym nauczaniem dzieci wiejskich.
Nieistniejący już gmach szkoły .
Towarzystwo Ogrodniczo – Pszczelarskie w Warszawie zakupiło 11 morgową parcelę w Brwinowie–Pszczelinie koło Warszawy, wybudowało budynek szkolny oraz warsztaty i, w 1900 r., powołało Jadwigę Dziubińską na dyrektora pierwszej szkoły rolniczej w zaborze rosyjskim. Na otwarcie szkoły wydało zezwolenie Ministerstwo Rolnictwa w Petersburgu. Organizatorzy Pszczelina opracowali 2 programy: - jeden dla władz zaborczych, - drugi, który realizowali. Program realizowany obejmował także naukę języka polskiego i historii. W szkolnym internacie dbano o wychowanie obywatelskie, dzieci przygotowywano zwłaszcza do wspólnych działań na rzecz rozwoju wsi. Wzory do takiego modelu kształcenia i wychowania czerpała Jadwiga Dziubińska z ludowych szkół duńskich. Do Danii udała się, bo za działalność groził jej areszt władz rosyjskich. Na wykształcenie młodzieży w Pszczlinie wywierali wpływ wybitni naukowcy i działacze społeczni, jak: Jan Władysław Dawid, Ludwik Krzywicki, Maksymilian Malinowski, Irena Kosmowska, Stefania Sempołowska, którzy przyjeżdżali z Warszawy do Pszczelina na zajęcia.
Nauczycieli przekształcono w W 1904 r. Jadwiga Dziubińska przyCentralny Ośrodek Oświaty i była na Kujawy i w Kruszynku Postępu w Rolnictwie, w któzałożyła szkołę rolniczą oraz rym kierowałem zakładem czyniła starania o powołanie Doskonalenia Nauczycieszkoły rolniczej w Starym li. W tamtym czasie było Brześciu, której działalność to blisko 9 tysięcy perozpoczęła się w 1926 r. dagogów - gotowych do Na początku dwudziestonauczania przedmiotów lecia międzywojennego zawodowych. Dla nich Jadwiga Dziubińska, jako organizowaliśmy studia posłanka do Sejmu ziemi podyplomowe, na któwłocławskiej, opracowała i rych wykładowcami byli doprowadziła do uchwaleprofesorowie SGGW, Uninia ustawy, mówiącej, że w wersytetu Warszawskiego każdym powiecie powinna poi Szkoły Głównej Handlowej. wstać jedna męska i jedna żeńW tym czasie istniały 352 ska szkoła. Dokument został Zespoły Szkół Rolniczych, uchwalony przez Sejm RzeMotto: czypospolitej 9 lipca 1920 r. „Kto był płomieniem w noc grobową, w skład których wchodziło kilka specjalności oraz Do 1939 r. powstały 173 szkoKto za nic dawał miłość swą, ły rolnicze, 12 ogrodniczych i Na zawsze z borem jest ten człowiek, 169 filii tych Zespołów i Na zawsze w borze jego ślad!” 125 samodzielnych jed1 leśna. W okresie międzywonostek o różnym stadium jennym szkoła w Pszczelinie St. Młodożeniec organizacyjnym. bardzo się rozwijała , tak więc „Pamięć boru” ku czci Jadwigi w 1932 r. w uznaniu zasług Dziubińskiej Czasy się zmieniają. Zew upowszechnianiu postępu spół Szkół Agroekonow rolnictwie, ufundowano szkole sztandar, który wręczył Prezydent micznych z ponad stuletnią tradycją jednak zamknięto. Uchwałę w tej sprawie Ignacy Mościcki. Na zakupionym dla szkoły w Pszczelinie radni powiatu pruszkowskiego przegłosoterenie, w 1937 r. rozpoczęto budowę wali w maju 2005 r. Uzasadnieniem do jej Instytutu Kształcenia Nauczycieli, który podjęcia był argument o małym zaintereprzygotowywał do pracy nauczycieli w sowaniu uczniów zdobywaniem edukacji szkołach rolniczych. Nie udało się oddać rolniczej. Szkoła istniała w czasie zaboru rosyjskiego, rozwijała się w dwudziestotego budynku do użytku do 1939 r. W okresie okupacji szkoła przestała funk- leciu międzywojennym i w PRL-u, a nie cjonować a władze niemiecki zorganizo- może istnieć obecnie. Teren szkoły wykuwały w budynku szpital dla wojska. Po pił inwestor, który wyburzył stary budywojnie w 1945 r. uruchomiono w Pszcze- nek szkoły i buduje osiedle mieszkaniowe linie gimnazjum rolnicze, przekształcone „Pszczelin”. w 1948r. w 4-letnie liceum rolnicze a w Pozostał jednak, budowany od 1937 roku, budynek Instytutu Kształcenia Nauczy1951r. w technikum rolnicze. cieli, który w ostatnich latach został W 1947r. dokończono budowę Instytutu pięknie odnowiony. Obecnie mieści się Kształcenia Nauczycieli Szkół Rolniczych w nim Centrum Doradztwa Rolniczego z i rozpoczęto organizację kursów pedago- Oddziałami w Krakowie, Poznaniu i Radogicznych nadających kwalifikacje do na- miu, które obejmuje swoją działalnością ośrodki doradztwa rolniczego w całym uczania w szkołach średnich. Do końca lat 50 –tych wybudowano no- kraju. woczesne pomieszczenia inwentarskie na W tym budynku działa Krajowe Centrum terenie 100 hektarowego gospodarstwa Edukacji Rolniczej, które prowadzi doskoszkolnego, rozwinięto hodowlę bydła i nalenie dla nauczycieli uczących przedtrzody oraz wyposażono gospodarstwo w miotów zawodowych w szkołach rolniciągniki i kombajny, jak również zakupio- czych. no bazę dydaktyczną dla potrzeb kształ- Obecnie 45 Zespołów Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego nadzoruje i financenia praktycznego. suje Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Pięknie rozwijające się Technikum Rol- Wsi. nicze w Pszczelinie ukończyło w PRL-u Jadwiga Dziubińska jest patronką wielu tysiące absolwentów, którzy prowadzili zespołów szkół w całym kraju. własne gospodarstwa, pracowali w urzędach, a po ukończeniu studiów również Tak rozwijał się i nadal trwa dorobek w Ministerstwach. Kilku absolwentów wspaniałej patriotki Jadwigi Dziubińskiej. zostało profesorami SGGW np. prof. dr Opracował: hab. Jan Rozbicki, dr Paweł Kobus i inni. dr inż. Jan Sadowski W 1958 r. dawny Instytut Kształcenia
8
LINIA
BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY
LINIA
9
AUTOR: ALEKSANDRA PACHNIK
AUTOR: PAWEŁ KOMENDER
Ogród rzeźb Juana Soriano
Żółwin
Ż
BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY
Park rzeźby, park miłości
Wieś czy miasto-ogród?
ółwin ma kilkusetletnią historię. Wielu mieszkańców pasjonuje się dziejami sprzed stu czy dwustu lat, ale na współczesność Żółwina mają większy wpływ wydarzenia ostatnich dziesięcioleci. Ich analiza pozwoli lepiej zrozumieć, dlaczego w Żółwinie pokutuje tak wiele podziałów i tak trudno obecnie o wypracowanie wspólnej wizji, czy Żółwin to nadal wieś, czy może już miasto-ogród. W okresie tuż po wojnie, jak w całej Polsce, majątki w Żółwinie i Kopanej zostały znacjonalizowane, a ich dawni pracownicy trafili na państwowe etaty. Mniejsze gospodarstwa pozostały nienaruszone. Dawny podział na „gospodarzy” i ”dworusów” został utrwalony, choć w nowej formie. Nie przeszkadzało to w ogromnej aktywności społecznej wsi, rozbudowie wiejskiej szkoły, powołaniu Ochotniczej Straży Pożarnej, czy założeniu Kółka Rolniczego z prawdziwego zdarzenia. Na nieurodzajnych glebach prowadzono tradycyjne uprawy, z których trudno było się utrzymać, więc rolnicy podejmowali pracę w zakładach przemysłowych Pruszkowa, Grodziska czy Milanówka, stając się „chłoporobotnikami”. Zmieniające swój charakter na miejski północne części wsi przyłączano do Podkowy Leśnej, a społeczność Żółwina pozostawała jednolita i zgodna w swoich celach. Ten stan trwał do lat 70-tych, kiedy władze państwa postanowiły zmodernizować polską wieś. Zachęty, m. in. dla Zespołów Rolników Indywidualnych, spowodowały pierwszą falę nowego osadnictwa w Żółwinie. Te ułatwienia dla praktycznie jedynej wówczas formy nieograniczonej prywatnej działalności gospodarczej zachęciły ówczesnych przedsiębiorców do inwestycji. Na nieurodzajnych glebach Żółwina zaczęły powstawać szklarnie, kurniki, fermy lisów czy sady. Już wówczas integracja nowych przybyszów z dawnymi mieszkańcami była trudna. Do rozbicia więzi społecznych przyczyniły się wysiłki państwa w celu narzucenia centralnego nadzoru nad oddolnymi inicjatywami. Małe wiejskie szkoły, związane z lokalną społecznością, zlikwidowano na rzecz Gminnych Szkół Zbiorczych, a doskonale funkcjonujące Kółka Rolnicze wcielono do zarządzanych odgórnie Spółdzielni Kółek Rolniczych, zamieniając je stopniowo w psudo PGRy. Ten los nie ominął Szkoły i Kółka w Żółwinie. Stagnacja lat 80-tych pogłębiła podział na prosperujących „badylarzy” i „kurniki”, w „kartkowych” czasach zapewniających zaopatrzenie miast w „niekartkowe” produkty drobiarskie, owoce, warzywa i kwiaty, i tradycyjnych rolników walczących z problemami z zaopatrzeniem w podstawowe środki produkcji. Przełom roku 1989 przyniósł ostateczne
przemiany społeczne w Żółwinie, z którymi borykamy się do dziś. Likwidacja PGRu i SKRu, tak jak w innych częściach kraju, doprowadziła do pozostawienia bez szans na dalszą egzystencję dużej liczby mieszkańców. Dawni „chłoporobotnicy”, w obliczu rosnącego bezrobocia i likwidacji zakładów przemysłowych, zmuszeni byli utrzymywać się wyłącznie z pracy na nieurodzajnych polach. Część z nich zdecydowała się na sprzedaż całości lub części swoich gospodarstw. Rozpoczął się kolejny etap nowego osadnictwa w Żółwinie. Bliskość Warszawy i Podkowy Leśnej zachęciła do osiedlania się w Żółwinie mieszkańców miasta. Proces ten postępował bardzo powoli do czasu uchwalenia w 2004 roku nowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego, w którym prawie 90% dawnych terenów rolnych zostało przeznaczonych na budownictwo mieszkaniowe. Ostatnie dziesięciolecie to praktycznie całkowity zanik tradycyjnego rolnictwa w Żółwinie, którego symbolem była Melania, „Ostania Krowa w Żółwinie”, bohaterka tegorocznego Pikniku Rodzinnego. Dokonano podziałów geodezyjnych dawnych pól, i na masowo sprzedawanych działkach powstawać zaczęły dziesiątki nowych domów mieszkalnych. Choć lokalne sady upadły, dawne kurniki nadal prosperują, a ich dalsze istnienie zostało usankcjonowanie tym samym Planem Zagospodarowania, poprzez wydzielenie „żółwińskiej strefy przemysłowej” wokół ul. Południowej. Niektóre budynki zmieniają przeznaczenie na przemysłowe lub magazynowe, a obok nich powstają także nowe firmy produkcyjne. Mamy więc w Żółwinie dawnych mieszkańców, byłych rolników i pracowników PGR, dla których symbolem ich dawnej społecznej aktywności i jedności jest strażnica OSP, przedsiębiorców z ul. Południowej, a obok nich rosnące rzesze młodych, dynamicznych przybyszy z miast, budujących tutaj swoją nową egzystencję.
N Żółwin, ul Bajkowa
Rok 2016 ma szansę być punktem zwrotnym w tym niekorzystnym trendzie rozwoju lokalnej społeczności. Uaktywnione na początku tego roku Stowarzyszenie Przyjaciół Żółwina i Tereni „Nasz Żółwin” podjęło próbę integracji mieszkańców. Dużym sukcesem zakończył się zorganizowany w czerwcu Piknik Rodzinny, w którym uczestniczyło ponad 500 osób. Wspólne akcje sprzątania miejscowości, czy zbierania podpisów pod wnioskami do władz Gminy i Powiatu w sprawach istotnych dla życia mieszkańców pozwoliły poznać się sąsiadom i przełamać to zabójcze „poczucie powszechnej niemożności”. Dzięki działaniom i naciskom Stowarzyszenia osiągnięto kilka ważnych celów, jak pokrycie asfaltem ulic Słonecznej i Granicznej, uspokojenie ruchu i oznakowanie tych ulic, czy uwzględnienie w planie wydatków Funduszu Sołeckiego aktualizacji Planu Odnowy Miejscowości. Rok 2016 to także rok ważnych inwestycji w Żółwinie. Jedną z nich jest przebudowa strażnicy OSP, co szczególnie usatysfakcjonowało starszych mieszkańców. Również bardzo ważna była budowa chodnika przy ul. Nadarzyńskiej, głównej arterii „starego” Żółwina. Są to bardzo istotne inwestycje gminne, ale młodzi, nowi mieszkańcy oczekują poprawy warunków dojazdu do pracy w Warszawie, budowy przedszkola i rozbudowy szkoły dla swoich dzieci.
Odpowiadając na tytułowe pytanie, myślę, że Żółwin przestaje już być wsią, a Niestety, każda z tych grup ma swoje od- większość mieszkańców na pewno chciamienne cele i priorytety, czego efektem łaby, aby ich miejscowość stała się miabyło dotychczasowe rozbicie społecz- stem-ogrodem. ności Żółwina i brak aktywności w „poczuciu powszechnej niemożności”. Do- Istnieje możliwość pogodzenia celów skonałym przykładem tego były wyniki starszych mieszkańców, z ich przywiązawyborów samorządowych w 2010 roku, niem do tradycji, z celami przedsiębiorkiedy pozbawieni wspólnych, aktywnych ców i nowych mieszkańców otwartych na kandydatów mieszkańcy woleli głosować świat. Kierunek rozwoju Żółwina został na radnych z Owczarni, a nie z Żółwina. wyznaczony, codziennie powstają nowe W efekcie, na 4 miejsca w Radzie Gminy z domy, i tylko od mieszkańców zależy, czy tego okręgu, tylko jeden radny reprezen- zdołają zapomnieć o podziałach i zjedtował Żółwin. noczyć się wokół naszego Żółwina.
a skraju wsi Owczarnia trafić można pół-przypadkiem na zapraszająco otwartą, monumentalną bramę. Tu, w okazałym kompleksie dworsko-parkowym, mieściła się przed I wojną światową pensja dla panien z dobrych domów. Z majątku jednak, w wyniku prowadzonych działań wojennych, pozostały do dziś jedynie zabudowania gospodarcze - w tym dom zarządcy - oraz siedmio hektarowy park podworski z okazami starodrzewia. Dziś na tablicy przeczytać można: “Kazimierówka. Ogród rzeźb Juana Soriano”. Melanż polskiej architektury przełomu XIX i XX w. z meksykańską rzeźbą zaskakuje, jednocześnie sprawiając wrażenie harmonizującego. W oczywisty sposób rodzi jednak pytanie “Dlaczego tu, w Owczarni?”.
Juan Francisco Rodríguez Montoya, urodzony w 1920 r., od dziecka preferował nazwisko matki ojca - Soriano. Wychowywany był, jak sam określa, “przez trzynaście kobiet”, tj.: siostry, ciotki oraz babkę, podczas gdy rodzice walczyli w meksykańskiej wojnie domowej. Mając 13 lat został przedstawiony malarzowi Alfonso Michel Martínez, który nauczał go ówcześnie panujących wartości ekspresjonistycznych w malarstwie. W 1934 r., na wystawie “Evolution” w muzeum w Guadalajarze, prezentuje obrazy olejne na kartonie - portrety
przedstawiające autora oraz siostry. Przez wzgląd na swój młody wiek nazywany był “Mozartem malarstwa”, jednak szybko okazał się być artystą wszechstronnym, znanym również poprzez rzeźbę, scenografię, czy projekty kostiumów. Zjawisko, jakim jest teatr, fascynuje Soriano przez całe życie - począwszy od lepienia marionetek z ciasta i plasteliny, po projektowanie scenografii dla “Pokojówki” Jeana Geneta i “Elektry” Sofoklesa. Ta substancja performatywna, gra z publicznością, obecna jest również w rzeźbach artysty. W 1975 r., Soriano jest już szeroko uznanym twórcą, podróżującym po całym świecie. Po 8 latach spędzonych we Włoszech, przenosi się do Paryża, gdzie sporządzić ma grafiki dla firmy Olivetti, znanej z artystycznego wizerunku. Okazuje się, że Carlos Fuentes, Ambasador Meksyku, a
Jako “menedżer” artysty, Marek Keller zaczyna od ponaglania marszandów w związku z zaległymi opłatami. Jak mówi: “On tylko pracował, nie interesowały go interesy, często rozdawał swoje prace, zanim ja zająłem się profesjonalną promocją i sprzedażą jego dzieł. Nie interesowały go pieniądze, nic poza tworzeniem.” W 2006 r., po 30 latach przyjaźni, Juan Soriano umiera. Miesiąc wcześniej otrzymał od Rządu RP „Order Zasługi”. Polskę, nieco egzotyczną dla Meksykanina, artysta ukochał. Chcąc podarować twórcy kawałek kraju, Marek Keller (uznany marszand, mecenas polskiej kultury), dokonuje zakupu tego, co pozostało z majątku “Kazimierówka”, zamieniając podniszczony dom zarządcy w galerię, otoczoną zewnętrznym muzeum rzeźby Juana Soriano. Przyjeżdżającym niekiedy, niesfornym, wycieczkom dziecięcym, mecenas poleca: “Trzeba dotykać, bo wtedy rzeźba naprawdę żyje.”.
przyjaciel Soriano, zna również Marka Kellera - Polaka, śpiewaka “Mazowsza”, szukającego pracy poza granicami Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Tak powstał eklektyczny tandem. Jak pisze Paweł Smoleński: “[Juan] gubi się w codziennych drobiazgach, nie pamięta o spotkaniach, zapomina, w jakiej galerii zostawił swój obraz lub rzeźbę. Marek – przeciwnie. Zorganizowany, punktualny, precyzyjny niczym zegar w angielskiej jadalni.”.
Artykuł powstał dzięki portalowi soriano.pl
10
LINIA
BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY
AUTOR :GRZEGORZ PRZYBYSZ
O tym jak Lilpop kupił Brwinów
D
tysięcy, czy też 111 tysięcy sztuk musiało ważyć około, lub ponad 2 miliony gram, czyli dwie tony srebra! Ale czy rzeczywiście przekazano sobie taką ogromną ilość kruszcu? Oczywiście, że nie. Transakcje kupna sprzedaży przebiegały wówczas nieco inaczej. W ramach umów notarialnych, oprócz srebrnych monet w grę wchodziły krajowe i zagraniczne depozyty bankowe, akcje, udziały w spółkach i fabrykach, różne nieruchomości, a nawet wartościowe precjoza. Rozliczenie w twardej walucie, w tym przypadku srebrnej monecie, było umowne, bowiem srebrne ruble i srebrne guldeny austriackie były optymalną, choć By uzmysłowić czytelnikom jaka to była nie jedyną formą rozliczeniową w zaborze ogromna kwota pieniędzy, niech świadczy rosyjskim - patrz: „Lalka” Bolesława Prusa. * Oto obligatoryjne waluty w Królestwie Polskim (zabór rosyjski) w połowie XIX wieku: Banknot jednorublowy = 100 miedzianych kopiejek. Kurs rubla srebrnego do jednego papierowego = 1: 3.5 Kurs rubla złotego do dolara amerykańskiego = 1: 5.4 Jeden złoty polski = 15 kopiejek. Jeden rubel papierowy = 6.66 Rubel srebrny z 1837r. złotego. Ruble bite w srebrze zachowały taki przykład: za około 1000 srebrnych wartość nominalną nawet do dziś. Cena rubli można było kupić w Królestwie Pol- numizmatyczna jednego rubla srebrnego skim duży dworek w dobrym stanie wraz z waha się między 600, a 1900 złotych. Nazabudowaniami gospodarskimi, zwierzyń- tomiast w roku 2005 na aukcji w Sankt Pecem i 14 mórg gruntu w jednym kawałku. tersburgu wartość jednego rubla srebrnego Przypomnę, że jedna morga to około 5600 z 1861 roku osiągnęła cenę w przeliczeniu, metrów kwadratowych, czyli ponad pół aż 70 000 złotych, a srebrna moneta półhektara ziemi. I drugi przykład: w 1857 torarublowa wyjątkowej jakości, nawet 150 roku w „Księstwie Łowickiem” sprzedano 000 zł. * Co właściwie kupił Stanisław Lilpop za tak ogromne pieniądze? Odpowiedź nasuwa się sama: olbrzymi majątek ziemski! Ogółem powierzchnia nabytych dóbr łącznie z licznymi dzierżawionymi folwarkami - Brwinów, Brwinów-Kolonia, Marynin, Kępina, Borki, Zatrudy, Grudów, Turczynek, Żółwin, Otrębusy, Dębina, oraz ogromne połacie leśne późniejszego Rubel srebrny z 1861r. Wilhelmowa, wynosiła 2023 morgi, czyli 1132,8 hektara. Na 9 mórg ziemi ornej za 200 srebrnych rubli. tę ilość składały się ziemie folwarczne, A więc za wyżej wymienioną kwotę, czyli zwierzyniec, ziemie orne, łąki, pastwiska, 111 tysięcy rubli srebrnych, Stanisław Lil- ogrody, stawy rybne, rzeki, młyn, cegielpop mógł kupić teoretycznie aż 111 dwo- nia, lasy, drogi i nieużytki, oraz grunty rów z folwarkami i całym obejściem, oraz 8 włościańskie z zabudowaniami stopniowo wykupywane przez chłopów. Jednym hektarów gruntu przy każdym z nich. słowem był to imponujący obszar ziemi * Od początku XIX wieku w Rosji carskiej graniczący od północy z Biskupicami i wybito setki tysięcy srebrnych monet: jed- Koszajcem, od zachodu z Kotowicami i no, półtora, trzy, oraz trzy i pół rublowych. Milanówkiem, od wschodu i południa z Każda z nich miała swojego patrona i wa- Pruszkowem, Żbikowem i Nadarzynem, ale żyła mniej więcej 18 -21 gram. Zatem 100 dane te zaczerpnięte z dostępnych doku-
wa lata przed Powstaniem Styczniowym dobra brwinowskie, wraz z wieloma folwarkami, kupił za 111 tysięcy srebrnych rubli, jeden z bardzo zamożnych i dość znanych wówczas przemysłowców warszawskich - Stanisław Lilpop. Sprzedawcą był Teodor Szmidecki szlachcic herbu Kowal - znany hochsztapler, karciarz i bawidamek warszawski. Teodor Szmidecki był zamieszany w tajemniczą i niewyjaśnioną śmierć proboszcza brwinowskiej parafii, księdza Antoniego Pawłowskiego, zmarłego nagle w 1855 roku w Brwinowie. Ale o tym kiedy indziej.
Stanisław Lilpop
mentów archiwalnych są moim zdaniem niezbyt dokładne. Przypuszczam, że obszar ten był znacznie większy. Często zastanawiałem się, po co właściwie Stanisław Lilpop kupił Brwinów? Był przecież bogatym, uznanym przemysłowcem i utalentowanym wynalazcą. Posiadł wiele dóbr, między innymi nieruchomości w Warszawie i konta za granicą, a jego domeną było konstruowanie i produkowanie nowoczesnych maszyn. Zatem, czy musiał zajmować się jeszcze agraryzmem? A może „cierpiał” na kaprys zamożności jak wszyscy nowobogaccy i, nie wiedząc co zrobić z wielką fortuną, kupił sobie tak po prostu „kawałek ziemi”? Jest to bardzo możliwe, choć sądzę, że powód był o wiele bardziej przemyślany, albowiem wielkie pieniądze lokowane w ziemię w przededniu wybuchu powstania były dobrym finansowym gwarantem, może nawet lepszym niż ryzykowne akcje, lub niepewne lokaty bankowe w coraz bardziej niespokojnym kraju. * Oto ceny niektórych usług i artykułów żywnościowych w Warszawie, w drugiej połowie XIX wieku: - golenie i strzyżenie u fryzjera kosztowało 10 kopiejek. - robotnik zarabiał dziennie 55 kop. Stolarz 160, a murarz 128-153 kopiejek. - w 1895 roku korzec mąki pszennej, to jest około 98 kilogramów kosztował 2 do 5 rubli. - korzec kartofli 1-2 ruble, - cztery główki kapusty -1 kopiejkę, - garniec wódki, było to około czterech litrów – ok.6 rubli. - funt (450g.) chleba pytlowego w całym „Królestwie Polskim” kosztował 4 kopiejki. - funt chleba razowego 3-4 kopiejki. - bułka mała – 2 kopiejki. - bułka paryska – 3 kopiejki. - funt mięsa baraniego 12 kopiejek, cielęcego 11-15 kopiejek. - funt wieprzowego 10-16 kopiejek. - funt szynki – 30 kopiejek. - funt słoniny 14-17 kopiejek, masła 35 – 45 kopiejek. - garniec mleka (ok. 4 l.) około 30 kopiejek. - 100-140 jaj kosztowało 240 kopiejek.
LINIA
- funt cukru 55 kopiejek, soli 6 kopiejek. - korzec pszenicy 8-9 rubli, a żyta 6-8 rubli. * Kim był Stanisław Lilpop? Był potomkiem znanej rodziny zegarmistrzów i złotników przybyłych pod koniec XVIII wieku ze Styrii w Austrii. Urodził się 7 maja 1817 roku w Warszawie. Był synem Augustyna i Elżbiety z Gromanów. Po ukończeniu konwiktu Pijarów na Żoliborzu (szkółka przyklasztorna), przejawiając niezwykłe uzdolnienia techniczne rozpoczął praktykę w warsztatach Banku Polskiego i w Fabryce Rządowej Machin na Solcu w Warszawie. Od 1842 roku przebywał na stypendium Banku Polskiego m.in. w kilku fabrykach metalurgicznych w Lyonie, Akwizgranie, Paryżu, Londynie, Manchesterze i w Berlinie. Po dwóch latach praktyk powrócił do kraju i o dziwo nie znalazł żadnego zatrudnienia. Zwolniony z obowiązku odpracowania stypendium założył w roku 1844, wraz z fabrykantem warszawskim, własną firmę i od tego czasu zaczęła się jego szybka i niezwykła kariera. Stanisław Lilpop stał się z czasem uznanym organizatorem przemysłu, konstruktorem i wynalazcą wielu maszyn rolniczych. Na przykład skonstruował siewnik uniwersalny, który regulacją gęstości siewu przewyższał najlepsze modele angielskie i francuskie. Udoskonalił popularną żniwiarkę amerykańską McCornicka, zamieniając bardzo niebezpieczne, ręczne podkładanie snopków - na mechaniczne. Jego konstrukcje odznaczały się prostotą budowy, łatwością w obsłudze, dużą wydajnością i trwałością. Lilpop pisał o tym wielokrotnie w kilku warszawskich czasopismach, upowszechniających ówczesną myśl techniczną. Stanisław Lilpop był również kolekcjonerem dzieł uznanych malarzy polskich z połowy XIX wieku. W jego pałacu w Warszawie odbywały się wernisaże i stałe wieczorki muzyczne. W roku 1864 powstała spółka „Lilpop i Rau” a dwa lata później: „Towarzystwo Akcyjne Lilpop, Rau, Loewenstein”, lecz niestety już bez najważniejszej persony. Oto w miejscowości uzdrowiskowej Biarritz we Francji, w dniu 15 października 1866 roku Stanisław Lilpop zmarł nagle mając
BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY
zaledwie 49 lat. Wartość jego majątku obliczono po śmierci na 320 tysięcy rubli srebrnych. Na ten gigantyczny majątek składały się udziały w fabryce maszyn, dwie cukrownie, trzy nieruchomości w Warszawie, imponująca majętność w Brwinowie, oraz znaczne lokaty w bankach krajowych i zagranicznych, m.in. we Francji, Niemczech i Szwajcarii.
Banknoty. Od lewej: 1 rubel srebrem z r. 1855, 1 rubel z r. 1866, 1 rubel srebrem z r. 1855.
Uroczystości pogrzebowe odbyły się 8 listopada 1866 roku w kościele Świętego Krzyża w Warszawie. Katafalk przybrany był imponującą ilością kwiatów i roślin pochodzących m.in. od znanych ogrodników spod Pruszkowa, braci Hoser. Kondukt liczył kilkuset żałobników. Rok później na jego grobie na Powązkach został wystawiony okazały pomnik odlany z żeliwa w zakładach „Lilpop, Rau, Loewenstein”. Stanisław Lilpop pozostawił po sobie żonę Joannę Teodorę z Petzoldów, oraz ośmioro dzieci: Karola, Łukasza, Wiktora, Elżbietę, Mariana, Helenę, Anielę i Stanisława Wilhelma. Z czasem cały majątek został podzielony. W Wilhelmowie (dzisiejsza Podkowa Leśna) zamieszkała wdowa z najmłodszym synem Stanisławem Wilhelmem. Czterdzieści dwa lata
11
po śmierci męża, w dniu 21 czerwca 1908 roku, mając 76 lat Joanna Teodora Lilpop zmarła w Wilhelmowie. Została pochowana przy mężu na Powązkach w Warszawie. Wilhelmów stał się z czasem zalążkiem przyszłego, początkowo elitarnego miasteczka willowego, nazwanego przez pisarza Zygmunta Bartkiewicza - Podkową Leśną. Nazwa tak się spodobała spadkobiercy, że Stanisław Wilhelm Lilpop przystał na to i zmienił nazwę swojej posiadłości. Z czasem Podkowa Leśna, podobnie jak Milanówek, stała się kolejnym, luksusowym, podwarszawskim letniskiem, a później, po wybudowaniu trasy EKD, czyli Elektrycznej Kolei Dojazdowej - stałym miejscem zamieszkania głównie inteligencji i wielu zamożnych rodzin. Dziś, niestety, Podkowa Leśna i Milanówek już tej zalety nie mają.
Grzegorz Przybysz Dziennikarz, Publicysta, Regionalista Fragment rozdziału książki pt. „Dawno temu w Brwinowie”
Grobowiec Stanisława Lilpopa
12
LINIA
BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY
LINIA
BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY
13
100 LAT PRAW MIEJSCKICH Rozwój miasta Pruszków
Na taką ofertę trafił, przeglądając archiwa Kurjera Warszawy Nr 190 20 sierp 1864, Pan Zbigniew Kret. Gratulujemy dotarcia do ciekawostki!
STAROSTA MIASTA PRUSZKÓW
Z
Zaprasza na film oraz koncert specjalny
okazji setnej rocznicy urodzin Wacława Kowalskiego, słynnego Pawlaka z filmu „Sami swoi”, powstał film pt. „Wacław Kowalski. Mieszkaniec Brwinowa”, na którego pokaz premierowy Starosta Pruszkowski Maksym Gołoś zaprasza 11 grudnia o godz. 17.00 do sali Widowiskowej Matecznika Mazowsze w Otrębusach, przy ul. Świerkowej 2. Pan Wacław był artystą powszechnie znanym i kochanym. Mamy nadzieję, że z okazji jego jubileuszu mieszkańcy powiatu chętnie przyjdą, by obejrzeć dokument, dzięki któremu będą mogli lepiej poznać postać tego wspaniałego aktora. Twórcami dokumentu są nasi mieszkańcy – Adam Gzyra i Waldemar Matuszewski, zaś producentem Jacek Pachnik.
się ogromną popularnością. Występowali u boku wielu gwiazd (jako suport lub back-up band): Shakin’ Stevens, Ray Manzarek (The Doors), Eric Burdon (The Annimals), Chris Barber, Phill Guy, Studebaker John, James Harman, Rod Piazza i wielu innych. Lider zespołu Bartek Szopiński, jak również pozostali członkowie grupy: Szymon Szopiński i Michał Cholewiński, zostali wielokrotnie nagrodzeni tytułami: „Pianista Roku”, „Instrumentalista Roku” wg. czytelników magazynu „Twój Blues”. W roku 2011 reprezentowali Polskę na „1st European Blues Challenge” w Berlinie, gdzie znaleźli się w gronie laureatów „TOP3”. W roku 2012 zostali po raz kolejny uhonorowani tytułem „Zespół Roku” w ankiecie „Blues Top 2011”.
O godz. 18.00 w tej samej sali odbędzie się również koncert zespołu Boogie Boys. Kapela od początku istnienia, datowanego na 2002 rok, odwiedziła niemal wszystkie kraje europejskie oraz kilka na innych kontynentach. Zespół w swoim dorobku ma trzy studyjne albumy, a ich koncerty cieszą
Wstęp na obydwie imprezy jest bezpłatny. Wejściówki można odbierać w kasie „Matecznika-Mazowsze,” w godzinach 10.00 – 16.00, przy ul. Świerkowej 2 w Otrębusach, lub zarezerwować pod nr. tel. +48 22 208 82 00
W
związku z tą rocznicą, miesięcznik LINIA zaplanował specjalną okładkę z pięknym neogotyckim budynkiem kierownictwa ZNTK, znajdującym się w Pruszkowie. Historię Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego zamieszczamy obok w ramce, natomiast kilka słów o jubileuszu poniżej.
Pruszków otrzymał prawa miejskie 9 listopada 1916 roku. W roku 2016 obchodzimy więc setną rocznicę tego wydarzenia.
Podczas okupacji hitlerowskiej w wyniku egzekucji zginęło ponad 1000 mieszkańców Pruszkowa, a ludność żydowska (ok. 1600 osób) została wywieziona do obozu zagłady. Działał tu także ruch oporu, któOczywiście sama historia tej miejscowo- ry dokonywano akcji sabotażowych. ści sięga o wiele dalej niż sto lat wstecz. Okolice Pruszkowa były zasiedlone już w Centralna część miasta tworzy mozaikę starożytności. W pobliżu odkryto niedaw- złożoną z dawnej małomiasteczkowej zano ślady hutnictwa z I w. p.n.e. - III w. n.e. budowy o 2 – 3 kondygnacjach, z wieloma Ogólna liczba pieców do jednorazowego sklepami i warsztatami rzemieślniczymi wytopu żelaza sięgała 100 - 150 tysięcy. nowych bloków mieszkalnych i skromPrzypuszczalnie był to drugi, po święto- nych domów robotniczych z przełomu krzyskim, największy ośrodek hutniczy na XIX i XX w. Warto zagłębić się bardziej w historię i architekturę tego miasta. Kryje terenie Polski. Jedna z pierwszych wzmianek o Pruszko- ona bowiem wiele ciekawych i zachwycawie pochodzi z początków XV wieku. W jących tejemnic i miejsc. rękopisie Metryki mazowieckiej (zbiory AGAD) z czasów Janusza Starszego można dowywany. W 1939 warszprzeczytać o rycerzu Święsku (Swansek), Zakłady Naprawcze Taboru Kotaty zajmowały obszar 53 który pochodził z „de Praskow” (paździer- lejowego Pruszków – zakłady ha, a załoga liczyła ok. powstały w 1897 z inicjanik 1414 roku). tywy Towarzystwa Drogi 1300 osób. WarszawskoPruszków nabrał znaczenia dopiero w XIX Żelaznej Po klęsce kampanii wrzewieku, kiedy osuszono zabagnioną dolną -Wiedeńskiej, w pobliżu śniowej, we wrześniu 1939 osady fabrycznej PruszUtratę. Korzystnie na rozwój Pruszkowa, r. Niemcy zorganizowali jak i na wiele małych miejscowości na ków na terenie ówczesnej tu obóz przejściowy dla wsi Żbików, jako Warsztazachód od Warszawy, wpłynęło uruchożołnierzy Wojska Polskiemienie Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej w ty Naprawy Wagonów Togo. W październiku 1939 warowych. XIX wieku i, w 1927 roku – Elektrycznych przejęła je niemiecka KoKolei Dojazdowych. Początkowo dokonywa- lej Wschodnia (Ostbahn) i ulokowała w nich WarszMiasto zasłyneło w czasie powstania no napraw wagonów totaty Naprawcze Wagonów warowych oraz małych styczniowego, kiedy to w nocy z 1 na 2 (Ostbahnausbesserunglistopada 1864 roku, dwa szwadrony po- napraw wagonów osoboswerke). W czasie II wojwych. W 1913 w warsztawstańcze rozpoczęły szturm na rosyjskie ny światowej na terenie posterunki wojskowe położone na sta- tach zatrudnionych było warsztatów kolejowych ok. 500 robotników. W cjach kolejowych w Pruszkowie i Grodzizostał zlokalizowany obóz czasie I wojny światowej sku Mazowieckim. większość z pracowników przejściowy „Dulag 121”. była ewakuowana w głąb Obóz istniał od 6 sierpnia 1944 do 17 stycznia 1945. Dopiero w ostatnich latach XIX wieku Rosji. W dwudziestoleciu Kierowano tu cywilną Pruszków stał się ważną miejscowością międzywojennym zakład ludność stolicy (w czasie został przejęty przez PKP przemysłową; w roku 1889 inż. Stanisław i po upadku powstania Majewski założył fabrykę ołówków. Szyb- oraz był systematycznie warszawskiego) a następmodernizowany i rozbuko powstały także inne przedsiębiorstwa.
nie wywożono głównie do obozów pracy w Rzeszy. Po 1945 Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego były największym zakładem pracy w Pruszkowie. Ciekawostką jest to, że po śmierci wietnamskiego polityka Hồ Chí Minha w 1969 Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego w Pruszkowie zostały zakładami jego imienia. Zakłady zostały zlikwidowane w 1997 i obecnie na ich terenie znajduje się Millennium Logistic Park. W 2010 roku, na terenie dawnego zakładu, otwarto Muzeum Dulag 121.
14
LINIA
BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY
AUTOR: MARTA GODZISZ
KRÓL LATA (CZ.11)
“Co innego mógł zrobić zwykły mieszkaniec okolicy, jeśli nie uparcie powtarzać, że sąsiedztwo jest piękne.”
G
war, zapachy, atmosfera, nawet muzyka – wszystko było tak podobne do tego, co Gabriela zapamiętała z przyjęcia urodzinowego Artura dziesięć lat wcześniej, że aż zahaczało o déjà vu. Różnice były dwie. Po pierwsze, Gab obserwowała wszystko z perspektywy umieszczonej o kilkadziesiąt centymetrów wyżej. Po drugie – nie było Artura. Benedykt i Gabriela wypatrzyli się dopiero po półgodzinie bezcelowego snucia się pomiędzy gośćmi. Spotkali się na neutralnym gruncie: na tarasie, gdzie stał stół z przekąskami. – Nigdy nie zrozumiem, jak można nie lubić oliwek – powiedział Benek, wykałaczką usiłując wyłowić największą sztukę z miseczki. – To twój sposób na zainicjowanie small talk? – zdziwiła się Gab. – Jedzenie? – Oliwki – doprecyzował. – Hej, nie chciałem zabrzmieć jak imprezowy nudziarz, który szuka partnera do kurtuazyjnej trzydziestosekundowej pogawędki. Zmieniamy temat na pogodę? – Nie, nie trzeba. Wiesz, że wczoraj wieczorem ktoś do mnie wydzwaniał? Benek zawahał się z nadzianą na wykałaczkę oliwką w połowie drogi do ust. – Wydzwaniał? Kto? – Nie mam pojęcia. Numer był prywatny. Kilka głuchych połączeń, jedno po drugim. – Och. – Zastanowił się chwilę. Choć wyraźnie starał się to ukryć, na twarzy miał wymalowaną niechęć do tematów, które mogą skrywać drugie, trzecie, dziesiąte dno. – Rozumiem, że nie mówiłabyś mi o nich, gdybyś uważała je za pomyłkę albo czyiś głupi żart. – Dobrze rozumiesz. Wspominałeś komuś o naszej rozmowie? – Gab, to zabrzmiało trochę dziwnie. – Wspominałeś? – nie ustępowała. – Nie.
Gab nie spodziewała się innej odpowiedzi, ale i tak poczuła nagłą potrzebę uściśnięcia przyjaciela i przeproszenia go za ostry ton. Poczekała moment, aż kręcąca się wokół łódeczek z sera sąsiadka zmieni zdanie i podryfuje w kierunku grilla. – Wiem, że w twoich uszach zabrzmiało to paranoidalnie – powiedziała, w ramach solidarności również rozpoczynając polowanie na oliwki – ale musiałam zapytać. Trochę to wszystko zbyt dopasowane do siebie w tej całej dziwności, nie sądzisz? Zaginięcie, podejrzana firma, jakieś przekręty w interesach, nikt nie chce rozmawiać, teraz jeszcze te głuche telefony... – Rozumiem, co masz na myśli – zgodził się niechętnie Benedykt. Wydawał się zmęczony samą perspektywą wchodzenia w tę dyskusję coraz głębiej i głębiej. – Przegapiasz tylko jeden istotny fakt. – Jakiż to niby? – Rany, Gab, nie jeż się tak. Fakt jest taki, że nie żyjemy na kartach jakiejś pokręconej powieści kryminalnej, tylko w spokojnej, bezpiecznej, i, wybacz dosadność, kryminalnie nudnej gminie Brwinów. Tutaj rzeczy, o których opowiadasz, po prostu się nie dzieją. No nie, on znowu zaczyna, pomyślała Gabriela z niedowierzaniem. Co jest z tymi ludźmi? A jednak wiedziała bardzo dobrze, w czym rzecz: w potrzebie utrzymania świadomości istnienia tej spokojnej i bezpiecznej rzeczywistości. Co innego mógł zrobić zwykły mieszkaniec okolicy, jeśli nie uparcie powtarzać, że sąsiedztwo jest piękne, zielone i absolutnie, niepodważalnie, niezmiennie pozbawione niebezpieczeństw? – Nie dzieją się, a jednak o nich rozmawialiśmy – zauważyła. – Nieprawda – zaprzeczył Benedykt.
– Rozmawialiśmy o hipotezach i niepewnych informacjach, które nie muszą nawet być powiązane. To zupełnie co innego. Twoje wczorajsze głuche telefony nie mogą mieć nic wspólnego ze zniknięciem Artura Korzewskiego dziesięć lat temu. Pamiętaj o tym, Gab. To było dziesięć lat temu! – Nie muszą mieć. Nie: „nie mogą”. To zupełnie co innego – dodała z przekąsem. – Niech ci będzie. – Benek machnął wykałaczką tym samym gestem, jakim równie dobrze mógłby zamachać białą chorągiewką na znak, że niniejszym zabrakło mi chęci i energii na dalszą walkę. Gabriela rozumiała go bardzo dobrze, choć jednocześnie sama miała jeszcze w sobie mnóstwo energii i determinacji. Postanowiła zatem odciążyć przyjaciela, który jak dotąd okazał się jej najlepszym – i praktycznie jedynym – źródłem. – A gdzie nasz ulubiony barman? – zapytała łagodnie. – Artur? – Benedykt zamrugał, jakby nie był pewny, o kim Gab mówi. – Nie wiem, miał tu w ogóle być? – Dlaczego nie? Sama go zaprosiłam. – Osobiście? – Telefonicznie. Właściwie: esemesem. Nie odebrał, pewnie był zajęty w barze. Benek popukał się wykałaczką w brodę. – Pewnie tak.
Wszystkie dostępne odcinki do przeczytania również na stronie: www.butelka-rudego. blogspot.com/p/krol-lata. html
LINIA
BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY
3
3
BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY
LINIA