Linia #12 Styczeń 2017

Page 1

NOWY ROK • ROCZNICE W GMINIE JANUSZ DZIERŻAWSKI - PSZCZELINIAK ROZMOWA Z DYREKTOREM „MAZOWSZA” TAJEMNICE DĘBÓWKI • KRÓL LATA


2

SPROSTOWANIE CHOCHLIKA Z NUMERU 11 Tym razem to nie wina Titivillusa

B

ardzo ucieszył nas list do redakcji jaki napisała Pani Magdalena Kreter. Wraz ze słusznym wytknięciem błędu w numerze 11, zechciała także wyrazić swoją opinie o miesięczniku i dołączyć kilka dobrych rad. Każdy taki list zawiera wiele cennych sugestii i daje nam moc inspiracji. Serdecznie zachęcamy do pisania kolejnych. Pragniemy aby gazeta zyskała bardziej społeczny charakter.

jednostkami organizacyjnymi a także przygotowuje i wykonuje ustawy rady która go uprzednio wybiera. Średniowieczni mnisi, którzy latami przepisywali opasłe księgi, z pewnością wiedzieliby jak się usprawiedliwić. O lichu stojącym za osobą piszącą i przechwytującym słowa i zdania mówiło się już ok. roku 1230. Schwytane fragmenty tekstu diabeł umieszczał w specjalnym worku, a imię niedokładnego skryby wpisywał do specjalnej księgi. W Karty tego numeru zdominował PZLPiT grudniu więc wpisał tam moje imię, czyli Mazowsze. Udało nam się przeprowadzić Tomasza Roga. wywiad z dyrektorem - Jackiem Bonieckim. Co miesiąc na łamach „Linii” będziemy pu- Diablika wspomina nawet William Szekspir blikować informacje o kolejnych regionach w dwóch swoich dramatach. W średniowieetnograficznych, które złożyły się na dzi- czu znana była także legenda o św. Janie, siejszy repertuar „Mazowsza”. A na okładce który nie mógł dokończyć pisania „ApokaPark Karolin. lipsy”, bo wysłannik piekieł przeszkadzał mu w tym i wypijał atrament z kałamarza. Wspomniany wcześniej błąd popełniony został już w tytule artykułu. Otóż, nie ist- Wydaje się, że wraz z wynalezieniem druku nieje funkcja Starosty miasta Pruszków Titivillusowi - bo tak właśnie go nazwano jak napisaliśmy, prawidłowym określe- przybyło diabelskich obowiązków. Utrudnia niem jest oczywiście Starosta Pruszkowski. on pracę redaktorom i drukarzom na diaZajmuje się on gospodarowaniem i wdra- belskim stanowisku chochlika drukarskieżaniem budżetu powiatu, ma władzę nad go.

NOWY ROK W GMINIE

Jakie okrągłe rocznice przypadają w tym roku?

J

ako, że już powitaliśmy nowy rok, mie- nych z dnia 15 XII 1926 r. (…) § 3. Rozporząsięcznik LINIA pragnie zaprezentować dzenie niniejsze wchodzi w życie z dniem 1 I krótki harmonogram wszystkich rocz- 1927 r. nic, jakie na niego przypadają. 90 rocznica wyborów wójta i rady gminnej (27 200 rocznica śmierci Tadeusza Kościuszki (4 II III 1927). Wybory do nowej gminy miejskiej 1746 – 15 X 1817) Brwinów zostały wyznaczone przez starostę Wężyka i dokonane pod jego przewodnic100 rocznica powstania kopca Kościuszki w Pszcze- twem linie (15 X 1917). W stulecie zgonu Tadeusza Kościuszki nauczyciele i uczniowie Szkoły 90 rocznica powstania w Brwinowie Towarzystwa Rolniczej w Pszczelinie upamiętniają ten Gimnastycznego „Sokół”. dzień sypiąc kopiec w parku pszczelińskim 20 II 1927 – Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” w Brwinowie powstało na początku 90 rocznica wydania rozporządzenia o utworzeniu 1927 roku. gminy wiejskiej „Letnisko-Brwinów”(15 XII 1926). Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrz- 90 rocznica budowy kościoła murowanego w Brwi-

nowie(18 V 1927). Staraniem ks. Franciszka Kawieckiego rozpoczyna się budowa nowego, murowanego kościoła – wg projektu architekta Mieczysława Wołkowińskiego . 150 rocznica urodzin Zygmunta Bartkiewicza (21 X 1867, Pabianice – 10 VI 1944, Warszawa). Autor utworów o tematyce społecznej, nowel i felietonów. Postać tego pisarza szerzej zaprezentujemy w kolejnych numerach miesięcznika. 90 rocznica otwarcia EKD (11 XI 1927). Otwarcie EKD. Ukończono budowę kolei dojazdowej. Wygodne, elektryczne, tramwaje docierały aż do centrum Warszawy.

STOPKA REDAKCYJNA REDAKCJA I SKŁAD: TOMASZ S. RÓG DRUK: DRUKARNIA HELVETICA-DRUK.PL WYDAWCA: TOMASZ RÓG, CZEREMCHY 8 05-805 OTRĘBUSY DYSTRYBUCJA: Miesięcznik dostępny w wybranych sklepach w obrębie Brwinowa oraz Otrębus, w Filiach Biblioteki Wacława Wernera, w restauracji Elita a także w skrzynkach pocztowych mieszkańców okolic. PODZIĘKOWANIA: WALDEMAR MATUSZEWSKI, MARZENA SOBIERAJ, ANNA SZMULEWICZ, ANNA CIENKOWSKA, KAROLINA ZALEWSKA, EDYTA WOŹNIAK, BARBARA WALICKA, MARTA GODZISZ, ANDRZEJ GONTARCZYK, PAWEŁ KOMENDER, GRZEGORZ PRZYBYSZ, ADAM FEDOROWICZ, ALEKSANDRA PACHNIK, JACEK PACHNIK, RENATA PACHNIK, GRZEGORZ KOGUT, KAMILA GIEMZA, PIOTR KOŃKO, IWONA MŁYNARCZYK, MAGDALENA BEYER, PIOTR I JUSTYNA KOWALCZYK, AGATA I RYSZARD PUCHALSCY, WANDA CHRZANOWSKA, PORTAL OTREBUSY.PL ORAZ PODKOWA LEŚNA - MIASTO OGRÓD. ZDJĘCIE NA OKŁADCE - PARK KAROLIN, AUTOR: TOMASZ RÓG

Masz pomysł, tekst lub ważną informację do przekazania? Czekamy na kontakt pod adresem: redakcja.linia@gmail.com tel. 723227211 facebook.com/miesieczniklinia


LINIA

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LIST DO REDAKCJI

CO SIĘ DZIEJE Z BRWINOWSKĄ POCZTĄ? Mało poczty w poczcie, ale można kupić “mydło i powidło”

P

rzesyłka priorytetowa, która „idzie” dwa tygodnie – na brwinowskiej poczcie możliwe! Nagle w skrzynce pocztowej w dniu 13 stycznia przepełnienie – kilkanaście listów równocześnie. Wśród nich długo wyczekiwane rachunki z krótkimi terminami zapłaty. Życzenia bożonarodzeniowe wysłane przed 20 grudnia 2016 roku przychodzące 13 stycznia 2017 – na brwinowskiej poczcie możliwe! List z Banku Spółdzielczego w Białej Rawskie mającego siedzibę w Brwinowie przy ulicy Leśnej wysłany na brwinowski adres 20 grudnia przychodzi 13 stycznia 2017 – tutaj jest możliwe! List z warszawskiego oddziału Banku Pekao S.A. wysłany 30 listopada 2016 znajduje się w skrzynce brwinowskiego odbiorcy razem z podobnym pismem z tego samego banku wysłanym 2 stycznia 2017 r. – mimo codziennego opróżniania skrzynki. Rachunek za gaz wysłany 16 grudnia nadchodzi 13 stycznia – kto zapłaci naliczane przez te instytucje odsetki, w wypadku rachunku za gaz zachodzi ryzyko wyłączenie go przez operatora z powodu nie zapłacenia zaległości – a mamy mrozy! Na brwinowskiej poczcie najczęściej jest kolejka – rzadko kiedy otwarte są dwa okienka – na ogół jedno. Ludzie stoją w duchocie poczty w upokarzającym ogonku. Pani z okienka raz po raz znika na zapleczu w kilkuminutowym poszukiwaniu przesyłki poleconej, po którą przyszedł mieszkaniec. A kolejka rośnie, rośnie też zdenerwowanie klientów… Wielu rezygnuje po kilkudziesięciu minutach oczekiwania, będą musieli robić kolejne podejścia w innym terminie (sam przychodziłem trzykrotnie aby zapłacić abonament radiowy, czego mogę dokonać tylko w tej placówce pocztowej).

powidło”: artykuły biurowe, tabloidy, słodycze, napoje wiele, wiele różnych wcale nie „pocztowych” gadżetów. Tylko zasadnicza zaś funkcja placówki gdzieś ginie i ostro szwankuje. Stojący w kolejce ludzie opowiadają historie pocztowe, w jakie zostali uwikłani – dokładnie takie, jak te opisane powyżej. Widać gołym okiem, że ktoś odpowiedzialny za organizację pracy w brwinowskim oddziale Poczty Polskiej najwyraźniej sobie nie radzi. Kiedy napisałem reklamację do dyrekcji Poczty Polskiej właśnie w sprawie ważnego a spóźnionego (ze względu na termin sprawy) priorytetu, który utknął na brwinowskiej poczcie na dwa tygodnie, otrzymałem tylko po jakimś czasie z naszej poczty błagalną prośbę telefoniczną o wycofanie mojej reklamacji, bo telefonująca pani ma przecież rodzinę i co będzie, jeśli straci pracę?... Trzeba znowu pisać do dyrekcji Poczty Polskiej mającej swoja siedzibę w Warszawie przy ulicy Towarowej. A może należy wreszcie wytoczyć proces sądowy brwinowskiemu oddziałowi Poczty Polskiej położonemu przy zbiegu ulic Pszczelińskiej i Wilsona - o zwrot naliczanych odsetek?!

Szanowni Czytelnicy „Linii” i wszyscy mieszkańcy Gminy Brwinów, skazani na usługi brwinowskiego oddziału Poczty Polskiej położonej przy zbiegu ulic Pszczelińskiej i Wilsona, zasypujmy Dyrektora Generalnego Poczty Polskiej w Warszawie skargami zawierającymi opis tych naszych zmagań pocztowych. Jeśli to nie poskutkuje poprawą organizacji pracy w tej placówce, trzeba będzie urządzić pikietę uliczną. Brwinowska poczta zamieniła się tymcza- sem w sklep – kupić tu można „mydło i Mieszkaniec Brwinowa.

3


4

LINIA

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

AUTOR: GRAŻYNA NOWOCIEŃ

N

REMONT BIBLIOTEKI

a łamach „LINII”, dyrektor Biblioteki Publicznej im. Wacława Wernera w Brwinowie pragnie podziękować władzom Gminy Brwinów oraz Radzie Sołeckiej Otrębus z sołtysem Panem Adamem Fedorowiczem, za finansowanie i przeprowadzenie remontu w filii Biblioteki Publicznej w Otrębusach, przy ul. Wiejskiej 1, w Toeplitzówce. W 2013 r. budynek został zmodernizowany z zewnątrz: zyskał nową elewację, wymieniono w nim stolarkę okienną. Odbudowano tarasy, wyremontowano balkony, wieżyczkę oraz schody zewnętrzne. Zagospodarowano plac przed budynkiem: wybudowano nowe chodniki, parking, wyrównano pozostałą powierzchnię, zamontowano nowe ławeczki i kosze na śmieci, wyremontowano pochylnię dla osób niepełnosprawnych. Na przeprowadzenie tych prac gmina Brwinów otrzymała dofinansowanie ze środków zewnętrznych PROW 2007-2013. Biblioteka, aż do dziś czekała na kompleksowy remont jej pomieszczeń.

złotych) oraz ze środków Gminy Brwinów. W pierwszej kolejności wymieniono grzejniki, potem instalację elektryczną, pomalowano ściany, wycyklinowano podłogi. Zmieniono na nową instalację telekomunikacyjną: telefon i Internet. Wszystkie te prace wykonali pracownicy ekipy remontowej przy Urzędzie Gminy Brwinów. Panowie wykazali się wielkim zaangażowaniem i profesjonalizmem. Każdą pracę wykonywali rzetelnie i sumiennie, często wspierali nas dobrą radą i pomocą np. w pakowaniu 14 tyś. książek, demontowaniu regałów i w sprzątaniu. Szczególne podziękowania należą się Panom: Adamowi Bobrowskiemu, Mirosławowi Sołtysiakowi, Adamowi Gumieli, Januszowi Siekluckiemu i Kazimierzowi Szmurło. Wymienieni Panowie byli dla Biblioteki wielkim wsparciem. Życzę, aby dalsza praca zawodowa była dla Panów źródłem satysfakcji, a trud i wysiłek w nią włożony zaowocował dalszymi sukcesami i wszelką pomyślnością.

Bardzo dziękujemy za ich pracę, dzięki której otrębuska filia Biblioteki zyskała Od połowy września 2016 r. filia Bibliote- nowy, wysoki standard i poziom, ku radoki w Otrębusach była zamknięta z powo- ści naszej i naszych Czytelników. du remontu. Remontowane były wszystkie pomieszczenia biblioteki oraz gabinet dy- Dyrektor Biblioteki rektora. Remont finansowany był częścio- Grażyna Nowocień wo z funduszu sołectwa Otrębusy (6 tys.

ZAPRASZAMY W NOWYCH GODZINACH: PONIEDZIAŁEK 12:00 - 20:00 WTOREK : 09:00 - 16:00 ŚRODA : 09:00 - 16:00 CZWARTEK : 12:00 - 20:00 PIĄTEK : 10:00 - 18:00

AUTOR: JUDYTA FEDOROWICZ

LEKCJA MIŁOŚCI

Cenna lekcja na dziurawej i wyboistej drodze do szkoły w Otrębusach

J

ak dobrze pamiętamy, zaledwie przed dwoma miesiącami w naszej szkole miało miejsce trudne i bolesne w skutkach wydarzenie. Na wstępie pragnę uspokoić Państwa, iż nie mam zamiaru odtwarzać jego przebiegu. Moim celem nie jest również dociekanie prawdy, a już bynajmniej sądzenie któregokolwiek z jego uczestników. Powiem więcej: zupełnie mnie nie interesuje, kto miał rację, a komu jej zabrakło. Interesuje mnie natomiast coś zupełnie innego – człowiek. Żywy, kruchy i bezbronny w swej istocie człowiek. Dlaczego akurat on? Odnoszę wrażenie, że podczas, mówiąc delikatnie, ostrej i burzliwej dyskusji na temat te go, po czyjej stronie leży „prawda”, zapomnieliśmy o samym podmiocie całego wydarzenia – o człowieku . Straciliśmy go z pola widzenia, pozostając sami ze sobą na polu naszej batalii o „rację”. Tymczasem istota rzeczy ukazała się zupełnie gdzie indziej. Gdzie? W przestraszonej, obolałej i spuchniętej od płaczu twarzy, nie czekającej na walkę, na wyrok, ani na karę, ale na nas.

Tak samo bezbronnych i kruchych, w najpiękniejszym, bo na wskroś ludzkim, ale zarazem najtrudniejszym, dramacie swojej słabości.

wek, zbliżyli się do siebie, rozpoczęli wymianę zdań. Początek dialogu – wyjście z kryjówki – już jest dużym wydarzeniem. Trzeba się wychylić, przekroczyć próg, wyciągać rękę, znaleźć wspólne miejsce do rozmowy. Miejsce to nie będzie już kryjówką, w której człowiek pozostaje sam ze swoim lękiem, lecz miejscem spotkania, zaczątkiem jakiejś wspólnoty, być może początkiem domu”.

Mam ogromne pragnienie, aby ta niełatwa historia stała się dla nas wszystkich cenną lekcją i drogowskazem, być może, na dziurawej i wyboistej, ale jedynej możliwej, drodze ku sobie - bo jak celnie konkludował w „Etyce Solidarności” Józef Tischner Z nadzieją serdecznie życzę Nam wszyst- „Dialog oznacza, że ludzie wyszli z kryjó- kim pojednania.


LINIA

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

5

OPRACOWAŁ: DR JAN SADOWSKI

JANUSZ DZIERŻAWSKI Pszczeliński pedagog i działacz ludowy

J

anusz Dzierżawski ukończył średnią szkołę rolniczą w Czernichowie k/Krakowa, a następnie w 1939 roku Wyższą Szkołę Gospodarstwa Wiejskiego w Cieszynie. W czasie okupacji niemieckiej był agronomem rejonowym w powiecie Wadowice. Po wojnie, od 1946 roku, był instruktorem oświaty rolniczej na Żywiecczyźnie. W 1948 roku na polecenie Ministra Rolnictwa objął stanowisko naczelnika Oddziału Oświaty Rolniczej w Gdańsku. W 1950 roku przeniesiono Wyższą Uczelnię z Cieszyna do Olsztyna. W budynkach po wyższej uczelni zorganizowano zespół liceów rolniczych. Dyrektorem placówki Janusz Dzierżawski został na własną prośbę, pracował tam do września 1960 roku. W czasie jego dziesięcioletniego okresu kierowania szkołami, ukończyło je 826 techników różnych specjalności rolniczych. W tym czasie napisał i obronił pracę magisterską o Jadwidze Dziubińskiej. 1.IX.1960 roku został przeniesiony służbowo, przez Ministerstwo Rolnictwa, na stanowisko dyrektora Centralnego Ośrodka Oświaty Rolniczej w Brwinowie–Pszczelinie, w którym jednocześnie powołano Studium Nauczycielskie pod jego kierownictwem. Zajęcia dydaktyczne w studium prowadzili zatrudnieni na stałe: dr Józef Krosny - późniejszy zastępca dyrektora Centralnego Ośrodka Oświaty

drogę przeszło wielu absolwentów pszczelińskiego studium nauczycielskiego, np. dr Maria Hołownia, mgr Franciszek Batory. Absolwenci studium nauczycielskiego zorganizowali Koło Absolwentów, które pod kierownictwem mgr Franciszka Batorego skupiało dużą liczbę osób. Coroczne, systematyczne spotkania stały się kanwą wymiany doświadczeń w pracy zawodowej i były fenomenem w skali kraju.

Zenon Kierul z SGGW czy prof. dr hab. Jan Fereniec z Uniwersytetu Podlaskiego w Siedlcach.

Do Koła wstąpił również dr Jerzy Osiński – absolwent Olsztyna, który był prezesem Centralnego Związku Spółdzielczości Mleczarskiej. Należało do niego również kilka osób pracujących w województwie mazowieckim. Koło istniało do końca XX wieku, tj. do śmierci mgr Henryka Zięciaka – zaJanusz Dzierżawski wraz z żoną Anie- łożyciela i przewodniczącego Towarzystwa lą, która również pracowała w studium Przyjaciół Akademii Rolniczej w Olsztynie, nauczycielskim, przeszli w 1975 roku na które tam miało swoją siedzibę. emeryturę. W ramach działalności Rady Turystyki Od 1972 roku istniała w Pszczelinie Rada Oświaty Rolniczej w Pszczelinie uczestniTurystyki Oświaty Rolniczej, której spo- czyliśmy w wielu wycieczkach i wczasach łecznym przewodniczącym był Janusz krajowych oraz zagranicznych - we wszystDzierżawski. Pod jego kierownictwem kich krajach tzw. demokracji ludowej. W organizowano dla nauczycieli, w okre- niektórych brała również udział moja żona sie wakacji i ferii, wycieczki krajowe i za- Teresa i troje naszych dorastających dzieci. graniczne. Do końca działalności Janusza Uczestniczyliśmy kilka razy w kilkutygoDzierżawskiego, w 2000 roku, wzięło w dniowym wypoczynku nad Morzem Czarnich udział bardzo wielu nauczycieli i ich nym w Bułgarii i Rumunii, a ja nawet na rodzin, bowiem działalność ta cieszyła się Krymie. Niektórzy z koleżeństwa udali się ogromnym zainteresowaniem i uznaniem samolotami do Chin i Indii. uczestników. W 2015 roku, w Centrum Druga dziedzina, w którą Janusz Dzierżaw- Doradztwa Rolniczego w Brwinowie, obski był zaangażowany to praca społeczna chodziliśmy 100-lecie urodzin mgr Jaw Towarzystwie Uniwersytetów Ludowych nusza Dzierżawskiego. Na uroczystość oraz w ruchu ludowym w gminie przybyła rodzina, przyjaciele i wielu naBrwinów, jak również w szerokim uczycieli i dyrektorów szkół terenie. rolniczych z całego kraju. Ja, będąc dyrektorem Technikum Rolniczego w Brwinowie, blisko współpracowałem z Januszem Dzierżawskim, dyrektorem Centralnego Ośrodka Oświaty Rolniczej. W latach późniejszych ja pracowałem w Centrum, a Janusz Dzierżawski już od wielu lat był emerytem. Na początCentrum Doradztwa Rolniczego cały czas aktywnie organizuje wyjazdy ku lat 90-tych ubiegłestudyjne do gospodarstw w terenie. go wieku wystąpił z inicjatywą zorganizowania Rolniczej oraz mgr Roman Śmietanka. Po- Koła Przyjaciół Absolwentów zostałymi wykładowcami byli pracownicy Wyższej Szkoły Gospodarnaukowi Uniwersytetu Warszawskiego i stwa Wiejskiego w Cieinnych uczelni. Studium Nauczycielskie szynie i Akademii Rolukończyło wielu wybitnych nauczycieli, niczej w Olsztynie. Ja, wychowawców i kierowników interna- absolwent Akademii tów szkół rolniczych. Wielu absolwentów Rolniczej w Olsztynie, kończyło następnie studia wyższe na Uni- zostałem przewodwersytecie Warszawskim lub wyższych niczącym Koła. Do szkołach pedagogicznych, np. mgr Barbara Koła należeli: Janusz Matuszewska, która pracowała w techni- Dzierżawski, absolkum rolniczym, a następnie w Centralnym wenci Cieszyna oraz Ośrodku w Pszczelinie czy mgr Barbara absolwenci którzy Przybyszewska, która po ukończeniu po- I stopień studiów lonistyki uczyła języka polskiego w Tech- ukończyli w Olsznikum Rolniczym w Pszczelinie. Podobną tynie, prof. dr hab.


6

LINIA

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

PYTANIA ZADAŁ: TOMASZ RÓG

ROZMAWIAMY Z JACKIEM BONIECKIM Dyrektor PZLPiT “Mazowsze” o planach na rok 2017

M

inął rok od wybrania Pana na stanowisko kierownicze. Jakie było największe wyzwanie roku 2016 z którym się Pan zmierzył? Największy sukces jaki osiągnął zespół w minionym roku to właściwie dwie rzeczy. Imponująca liczba koncertów, czyli aż 112 występów. Ta liczba przybliża nas do najlepszych lat działalności. Druga rzecz, to rekordowe nakłady inwestycyjne. Od kilku miesięcy mamy dzięki nim doskonałe nagłośnienie i oświetlenie. To duży przełom i pozwala nam pewniej iść do przodu.. Natomiast jeśli chodzi o największe wyzwanie - walczymy o dofinansowanie z ministerstwa kultury. Współprowadzenie pozwoliłoby nam rozwinąć skrzydła w szerzeniu naszej kultury poza granicami kraju i poza województwem mazowieckim. Pamiętamy wszyscy niedawny ciężki okres dla Mazowsza i, trzeba powiedzieć, że potężnym jego aspektem był ówczesny stan finansowy. Koncerty w całej Polsce i utrzymanie tak dużego zespołu jest bardzo kosztowne. Teraz sytuacja finansowa jest zdecydowanie płynniejsza i korzystniejsza. Jaki moment w poprzednim roku, związany z zespołem, najmilej Pan wspomina? Mieliśmy mnóstwo koncertów w znaczących miejscach w Polsce. Wspomnę, że odwiedziliśmy takie znakomite sale jak scena w Toruniu, Krakowie, Wrocławiu, czy w Szczecinie w nowo wybudowanej filharmonii. W wielu z tych miejsc Ma-

zowsza jeszcze nigdy nie było. Wspominam to również jako ogromne przeżycie artystyczne. Sale te mają inne standardy, są doskonałe technicznie, ze wspaniałą akustyką. Mieszczą w sobie nawet 2 tysiące osób, więc są to obiekty które przyciągają tłumy. No i, co ciekawe, były zapełnione w stu procentach. Myślę, że momentem szczególnym w minionym roku było wyróżnienie, jakie dostaliśmy po raz pierwszy w historii. Otrzymaliśmy od Prezydenta flagę w uznaniu wybitnych zasług i szczególnych osiągnięć w działalności polonijnej, społecznej, kulturalnej i gospodarczej. Jest to wydarzenie, które bardzo miło wspominam, ponieważ świadczy o tym, że jesteśmy postrzegani jako ambasador kultury polskiej. Nie każda instytucja może poszczycić się tym, że na międzynarodowej arenie folkloru jest postrzegana jak reprezentacja piłki nożnej w sporcie. Osobiście czułem się dumny i poczułem, że dzieje się coś ważnego. Warto zaznaczyć, że rozbudował Pan znacząco orkiestrę Zespołu. To jest działanie, jakie prowadzę odkąd tu przybyłem, czyli już od czterech lat. To nie jest coś co się robi w tydzień czy w miesiąc. Rekrutacja nowych ludzi i, co ważne, uzupełnienie orkiestry o instrumenty, które znajdowały się w partyturze Sygietyńskiego, a ze względów ekonomicznych nie było możliwości ich wykorzystania, wpłynęło pozytywnie na jakość prezentacji. Jest to odczuwalne, gdyż tam gdzie jeździmy słyszymy głosy, że Mazowsze, które było znane przed laty, odbudowuje się.

Czy przejście z funkcji dyrygenta do funkcji dyrektora było wskoczeniem do lodowatej wody, czy bardziej przesiadką z krzesła na sofę? W mojej historii nie jestem dyrektorem ani dyrygentem po raz pierwszy. Jeśli spojrzymy na mapę Polski i instytucji kultury, na to, kto nimi zarządza i jakie ma osiągnięcia, można powiedzieć, że te najprężniej i najlepiej działające są prowadzone przez artystów a nie przez menedżerów. Myślę, że to się sprawdza i w tym przypadku, z korzyścią dla zespołu, że człowiek który nim zarządza jest jednocześnie jego żywym uczestnikiem. To jest zupełnie inne rozumienie tego jakim środowiskiem się zarządza. Oczywiście trzeba mieć poza tym mądrych współpracowników w zakresie zarządzania - myślę, że takie siły mamy. Podsumowując, nie był to szok i pierwszyzna, mam doświadczenia w tym zakresie i staram się je wykorzystywać ucząc się na tym co przeżywałem wcześniej. Mam nadzieję, że z korzyścią dla zespołu. Nie ukrywam przy tym, że nie jest to zadanie proste, bo jest to podwójna rola, a zadań nie ubywa - wręcz przeciwnie. Trzeba rozdzielać zadania, a jednocześnie, jako artysta, pilnować aby poziom był odpowiednio wysoki. Jak trudne jest zarządzanie tak dużym obiektem? Przecież Mazowsze to nie tylko Zespół ale także park, muzeum i karczma. Jest to 12 hektarów oraz kilka budynków. Nie jest to łatwe, jesteśmy na zwieńczeniu rewitalizacji obiektów ze środków unijnych.


LINIA

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

W tym również zakończeniu remontu pałacu. Jest to budynek zabytkowy - tu wszystko się zaczęło - więc to trudna rola, aby przeprowadzić rewitalizację i stworzyć tam Centrum Folkloru Polskiego. Ludzie, którzy do nas przyjadą, będą mieli nie tylko okazję zobaczenia zespołu na żywo, lecz także możliwość poznania folkloru polskiego. Także takim, jakim widzieli ten folklor założyciele zespołu. Będzie to duże wyzwanie nie tylko finansowe, ale także realizacyjne. Chcielibyśmy, aby znalazły się tam przedmioty, stroje, a także multimedialne przedstawienie muzyki i tańca. Rozpoczęliśmy pracę i mam nadzieję, że za dwa, trzy lata będziemy mogli pokazać bogactwo regionów, jakie opracowali założyciele zespołu Mazowsze. Osoby z różnych zakątków Polski będą miały okazję utożsamiać się z własnym regionem, a jednocześnie zaznajomić się z tym, jak Mazowsze go interpretowało.

Repertuar na najbliższy miesiąc można znaleźć na stronie www.mazowsze. waw.pl. Jakie wydarzenia czekają nas w roku 2017? Czy są planowane wyjazdy za granicę? Czym zaskoczy “matecznik” w tym roku?

Nasza działalność w dużej części polega na działaniu koncertowym. Około 80% jest działalnością w kraju. Mamy zaplanowane dwa tournée po Francji oraz wyjazdy do Irkucka, prawdopodobnie w maju odbędą się tam trzy koncerty. Natomiast cały czas przygotowujemy się na koncerty w Stanach Zjednoczonych. Mam nadzieję, że wrócimy tam z trasą koncertową jeszcze w tym roku. Jesteśmy w przededniu 70-tej rocznicy zespołu, więc ten następny rok będzie ważny i to do niego przygotowujemy się bardzo intensywnie. Natomiast 2017 mamy w dużej części już zaplanowany. Jeśli uda się uzyskać wsparcie ministerstwa, wyjazdów będzie więcej. Nową propozycją Jaki procent widowni stanowią miesz- repertuaru będzie przedstawienie dla kańcy najbliżsi Zespołowi, czyli z gmi- najmłodszych, które, mam nadzieję, uda ny Brwinów? się zorganizować pod koniec roku. Nie mamy co prawda dokładnych danych, ale myślę, że możemy stwierdzić, że jest to około 30%. Więc sporo. Są bywalcy, którzy obecni są na prawie każdym koncercie. Myślę, że to bardzo dobre i naturalne.

7

Co osobiście zaplanował Pan na ten rok? Zwiedzenie dalekiego kraju, a może inny cel? Chciałbym jeszcze bardziej podnieść poziom artystyczny i stworzyć korzystne warunki dla młodzieży która do nas przychodzi. Zwiększyć ilość chętnych, a także poprawić ofertę, tak aby do Mazowsza garnęły się osoby o wysokich kwalifikacjach. To determinuje ogólny poziom artystyczny. Pamiętam te czasy gdy Zespół wyjeżdżał za granicę, przyciągaliśmy tłumy wybitnie zdolnych ludzi, i chcemy do tego powrócić, zapewniając im jak najlepsze warunki. To jest taki mój plan, do którego pozytywnie się odniosę pod koniec roku. Czy jest jakieś miejsce szczególne, w którym chciałby Pan wystąpić z Mazowszem?

Moim szczerym marzeniem jest powtórzyć tournée do Australii. Rozmawiałem z przedstawicielem Polonii, który zapewniał, że co najmniej dwa tygodnie można byłoby tam koncertować. Byliśmy tam Francja i Rosja to od zawsze dwa moc- tylko raz. Mazowsze wiele razy jeździło ne punkty na mapie dla Zespołu Ma- po Europie, niezliczone razy po Stanach zowsze. Zjednoczonych czy Kanadzie, kilka razy po Azji. Byłoby wspaniale jeszcze raz tam Tak, oczywiście nie tylko te, ale są to pojechać. rejony w których Mazowsze jest bardzo popularne i odbierane entuzjastycznie. Z Życzę tego Panu i całemu Zespołowi. miłą chęcią tam powracamy.

ARTYKUŁ SPONSOROWANY

CZY MOŻNA LECZYĆ BÓL BEZ LEKÓW? Okazuje się, że tak! I to specjalistycznie.

Mgr fizykoterapii-osteopata, Jakub Górnicki, przyjmuje pacjentów w każdym wieku. Leczy ostre i przewlekłe bóle kręgosłupa, stawów i mięśni. Do największych zalet zabiegów u osteopaty należy szybki i długotrwały efekt, a poprawa następuje często po 3-5 zabiegach.

O

steopatia, to metoda, która nie tylko leczy, ale też ukierunkowuje organizm do prawidłowego funkcjonowania. Pan Jakub Górnicki zajmuje się często trudnymi przypadkami klinicznymi leczonymi nieskutecznie innymi metodami. Takie zabiegi w ogromnej ilosci przypadków zapobiegają operacjom przepuklin kregosłupa oraz stawów: kolanowego, biodrowego, ramieniowego. Usprawniane jest połączenie i zależność od kręgosłupa – układu krwionośnego i powięzi (więzadeł) pod kontrolą układu nerwowego, ponieważ ograniczone ukrwienie wokół jakiegoś kręgu lub stawów powoduje stany zapalne, zwyrodnienia i problemy bólowe.

Uwzględniając badania (prześwietlenie RTG i rezonans MR) – osteopatia odblokowuje, likwidując ból.

WAŻNE ! Zabiegami tymi usuwane są również zaburzenia

funkcjonalne układu gastrycznego, urologicznego, ginekologicznego, oddechowego, bóle głowy u dzieci i dorosłych, zaburzenia koordynacji i psychomotoryki u Wskazaniami do zabie- dzieci, zespoły bólowe u kobiet w ciąży i profilaktyka gów sa miedzy innymi: okołoporodowa.

zaburzenia czucia, dretwienie kończyn, stany pourazowe, naciągniecia, zwichnięcia ,,kolano skoczka‘’, ,,łokieć tenisisty’’, rwa kulszowa i barkowa, bóle pleców i szyi.

Pan mgr. Górnicki prowadzi również diagnostykę i korektykę wad postawy. W ośrodku NATURMED są do wglądu podziękowania i opinie o efektach zabiegów u mgr. Górnickiego i pozostałych specjalistów.

To ogromna szansa pomocy osobom cierpią- Prosimy przynosić badania kręgosłupa (nawet te cym, a nie mogącym poddać się operacji, ani sprzed lat). Oraz badania dotyczące innych chorób brać leków. Jest to uznana i bardzo ceniona aktualnych i przebytych. metoda leczenia w systemie medycznym. „Mgr Górnicki wyrównał poziom łopatek spowodowany skoliozą u mojej dwunastoletniej córki, choć skolioza ZAPISY I INFORMACJE: była bardzo zaawansowana. GimOD PON. DO PIĄT. W GOODZ 9.00-19.00 nastyka, pływanie - niewiele poTEL. 22 662 49 07, 604 092 007 magało - choć trwało ponad cztery OŚRODEK MEDYCYNY MANUALNEJ lata” NATURMED (ZOZ 722) Matka 12-letniej Ani G. z warszawskich Włoch

URSUS-GOŁĄBKI, UL. KORONACYJNA 15


8

LINIA

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

AUTOR :GRZEGORZ PRZYBYSZ

NA TROPIE TAJEMNIC „Dębówka”

„Brwinów – Rosyjskie Stanowisko Artyleryjskie” - tak brzmi podpis pod następną fotografią prasową, którą zamieszczono w tym samym niemieckim albumie fotograficznym o nazwie „Rawka – Warschau - Oginski Kanal”, wydanym w 1915 roku w Monachium. Autorem zdjęcia był fotoreporter wojenny, który wysłany na front wschodni przybył w lipcu 1915 roku również do Brwinowa. Tu przypomnę, że pierwszą fotografię pn. Cmentarz w Brwinowie z 1915 roku, pochodzącą z tego samego albumu, zaprezentowałem Państwu w listopadowym numerze „Linii”.

N

iemieckie zdjęcie jest niezwykle intrygujące i zagadkowe. Początkowo nie wiedziałem, gdzie zostało zrobione, oraz kto jest na tych fotografiach? Sądziłem, że to dom dróżnika Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej w Parz-

czasem jeden z moich kolegów, który pierwszy znalazł to zdjęcie powiedział, że jest to dom w jego dzielnicy, dziś stojący przy ulicy Kościuszki nr 2, w pobliżu ulicy Wilsona. Pojechałem tam. Okazało się, że dom rzeczywiście był – o dziwo niewiele zmieniony, nieotynkowany, taki sam jak na starym zdjęciu z 1915 roku. Dobudowano tylko kilka kominów, ale reszta była taka sama jak na starej fotografii. Nawet drzwi wejściowe, okna i klamki pochodziły bodajże z tamtej epoki. Byłem wręcz zdumiony. Dom był zamieszkały. U progu spotkałem lokatorkę, miłą panią i poprosiłem ją o zgodę na zwiedzanie. Po krótkiej rozmowie poszliśmy razem do starego ogrodu, a potem już sam chodziłem wokół stuletniego domu i odnosiłem wrażenie, że czas się tutaj zatrzymał. Brakowało tylko dwóch rosyjskich bunkrów, niemieckiego wojaka i kilku kobiet ze zdjęcia. Taki tajemny dotyk przeszłości.

Dom zbudowano z solidniej i dobrej cegły, tak zwanej licówki, prawie klinkierowej. Na obu frontach wiZbiory archiwalne B.N. dać specyficzne, pionowe uskoki niewie, albo stary, kolejowy dom poczto- ścian i wystające gzymsy układane cegłą wy koło brwinowskiego stadionu. Tym- na skos. To charakterystyczny styl dla

Zbiory archiwalne B.N.

budynków Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, które jeszcze dziś można zobaczyć niedaleko starej stacji Warszawa Główna, w Grodzisku, w Żyrardowie, albo w Skierniewicach. Na ścianie domu, na kilkunastu cegłach zobaczyłem wyryte, tajemnicze znaki, zatarte napisy i daty, między innymi: 1908, - Zbych 1917 VI kl. - Józio 1921/22 wstęp. - 24.IV.1938, - SS 13.III.1945, oraz „Jasio”. Enigmatyczne wyimki historii. Szukam właściciela. Okazało się, że gospodarzem i współwłaścicielem domu jest pani Irena Sztykiel z domu Dębska, mieszkanka Brwinowa. Pani Irena ma dziś 90 lat i jest córką znanego, przedwojennego komendanta brwinowskiej straży ogniowej – Tadeusza Dębskiego, oraz wnuczką Natalii z Bojgertów Dębskiej i Jana Dębskiego - weterana Powstania Styczniowego. Dziadek pani Ireny, w drugiej połowie XIX, i na początku XX wieku był pracownikiem Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, gdzie pełnił funkcję starszego nadkonduktora. Zmarł w 1920 roku w Brwinowie, w wieku 76 lat.


LINIA

W roku 1907 małżeństwo Natalia i Jan Dębscy kupili w Brwinowie spory kawałek ziemi od Stanisława Wilhelma Lilpopa, tuż przy ulicy Żółwińskiej, nazwanej potem Wilhelmowską, a dziś Wilsona. Rok później, czyli w 1908, rozpoczęli budowę domu widniejącego w aktach rodzinnych i gminnych jako nieruchomość, pod nazwą „Dębówka”. Małżeństwo Dębskich posiadało sześcioro dzieci. Gdy w 1914 roku wybuchła pierwsza wojna światowa, Rosjanie wybrali „Dębówkę” na stanowisko baterii - co przekonująco wynika ze zdjęcia i podpisu. Ale dlaczego akurat tu? Czy był to wówczas dobry punkt artyleryjski? Nie wiadomo. Tu przypomnę, że w roku 1914 wojska niemieckie chcąc zdobyć Warszawę z tak zwanego marszu, podeszły w październiku aż do Utraty, gdzie po krwawych walkach z carską armią zostały powstrzymane i wyparte aż do Skierniewic. Dopiero wiosną 1915 roku ruszyła kolejna niemiecka kontrofensywa, skutkiem czego, kilka miesięcy później Niemcy znowu pojawili się w Brwinowie, a 15 sierpnia byli już w Warszawie. Teraz proszę przyjrzeć się jeszcze raz pierwszej fotografii. Na zdjęciu widzimy dwie solidne ziemianki, a na drugiej fotografii - kilku żołnierzy niemieckich w jakimś ogro-

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

dzie, chyba należącym do „Dębówki”, gdzie prawdopodobnie był ich wojskowy posterunek. Na bunkrze stoją dwie kobiety i mała dziewczynka. - Kim są te kobiety, czy to ktoś z pani rodziny ? – zapytałem współwłaścicielkę domu. Początkowo pani Irena nikogo nie rozpoznawała, dopiero po kilku dniach udało się rozwiązać zagadkę. Otóż kobieta stojąca po prawej stronie to babcia pani Ireny - Natalia Dębska. W chwili wykonywania zdjęcia (1915) miała 60 lat. W środku stoi córka pani Natalii, Stanisława z Dębskich Kręcka, lat 39, a po lewej dziewięcioletnia Danusia wnuczka pani Natalii. Jest jeszcze pewien szczegół na tej starej, niemieckiej fotografii, który nie daje mi spokoju. Otóż na bunkrze widać tajemniczy, wysoki słup wkopany w ziemiankę, podparty trzema długimi belkami. Przyznam, że nie wiem co to jest i do czego miała służyć ta dziwna konstrukcja. Może jest to maszt do łączności radiowej, która w owym czasie dopiero co zaistniała i stawiała pierwsze kroki ? A może ktoś z czytelników rozwiąże tę zagadkę?

9

Małżeństwo Natalia i Jan Dębscy. Fotografia pochodzi z końca XIX w.

Rok 1931 - rynek w Brwinowie. Dekorowany komendant Tadeusz Dębski.

PS. Autor dziękuje Pani Irenie Sztykiel za udzielenie wywiadu, a kolegom - Andrzejowi Mączkowskiemu i Zbyszkowi Kretowi za przesłane zdjęcia archiwalne. Obaj panowie są z Brwinowa. Grzegorz Przybysz Dziennikarz, Publicysta, Regionalista Fragment rozdziału książki pt. „Dawno temu w Brwinowie”

Brwinowski rynek, październik 1914. Dom p. Karkucińskiego. Zbiory arch. G.Przybysz


I

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK LINIA REGIONY ETNOGRAFICZNE PAŃSTWOWEGO ZESPOŁU LUDOWEGO PIEŚNI I TAŃCA „MAZOWSZE”

Pomysł zrodził się dużo wcześniej Za formalny początek „Mazowsza” uważa się pismo Ministerstwa Kultury i Sztuki z dnia 8 XI 1948, w którym „poleca się obywatelowi Tadeuszowi Sygietyńskiemu zorganizować Ludowy Mazowiecki Zespół Pieśni i Tańca” i „mianuje się Obywatela z dniem dzisiejszym kierownikiem tego Zespołu”, ale pomysł zrodził się wcześniej… Mira Zimińska-Sygietyńska próbując ustalić, kiedy zrodził się pomysł Tadeusza Sygietyńskiego na „wieś, dzieci, piosenki…”, tak rozpoczyna analizę „ życiorysowego ciągu Tadeuszowych zainteresowań folklorem wiejskim”:

charakteru tych melodyj zrobiłbyś więcej niż ocenami koncertantów i tenorów. Jest to pole, o ile wiem, nie tknięte, a bardzo ciekawe”. Myśl rzuconą ojcu przez znakomitego krytyka i historyka literatury podjął syn. Nie wiem, kiedy zrodził się w nim ten pomysł: wieś, dzieci, piosenki… Czy kiedy przysłuchiwał się w domu rodzinnym w Warszawie dyskusjom, jakie toczyły na temat ludowości osoby, z których nazwisk można by ułożyć całą historię kultury polskiej z tego okresu. Czy w czasie wakacji z ojcem, kiedy zbierał grupę dzieciaków wiejskich, by uczyć ich śpiewu. Czy później - we Lwowie, Lipsku, Wiedniu, kiedy dorywczo zajmował się folklorem, czy w trudnym dla niego okresie – na początku lat dwudziestych – kiedy w Galicji, gdzieś pod Borysławiem lub Drohobyczem przez rok cały, jak sam pisze, uzupełniał studia, zajmując się głownie folklorem muzycznym.

Nie wiem, czy Tadeusz znał słowa Piotra Chmielowskiego, które skreślił on w liście do ojca – Antoniego Sygietyńskiego: „A jeżeli Ci muzyka nie daje spokoju, wróć do myśli, jakie Ci poddawałem przed laty. Zajmij się krytycznym zbadaniem melodyj ludowych na podstawie dzieła Kolberga. Trafnym, bez z góry Autorzy pierwszej monografii Zespołu powziętej myśli, określeniem pochodzenia i piszą: „Na marginesach zapisanych melo-

dii notował ich charakterystyczne cechy. Rozsmakował się w ich pięknie. Wyrazem tego zamiłowania były skomponowane przez niego tańce na orkiestrę symfoniczną: oberek, kujawiak, krakowiak i inne”. (T. Kruk, A. Sroga, „Mazowsze” tańczy i śpiewa, „Iskry”, Warszawa 1960, s. 60)

Pani Mira podkreśla również wagę doświadczenia, jakie T. Sygietyński zdobył współpracując z radiem. Oto fragment wywiadu z roku 1935: Pan Sygietyński znany jest radiosłuchaczom jako autor słuchowisk literacko-muzycznych oraz ludowych i rodzajowych obrazków muzycznych, jak np. suita „Od chatki do chatki”. („Antena” Nr 16, 21 IV 1935)

Jeszcze pod koniec wojny – w Leśnej Polanie pod Tarczynem: „Biegał po wsi. Jak zawsze postrzelony, szukał chłopaków i dziewczyn. I ciągle mówił: - Wiesz, znalazłem zdolnego chłopaka. Wiesz, co on mi zaśpiewał? I już nucił.” (ten cytat i poprzednie słowa M. Zimińskiej-Sygietyńskiej pochodzą z autobiografii Druga miłość mego życia, WAiF, Warszawa 1990)

9

(Fragment pieśni od Grodziska /Brwinów/ z dzieła O. Kolberga pt. “Lud”, akwarela Wojciecha Gersona)

W

Wspólnie redagujmy kalendarium „Mazowsza”!

roku 2018 Państwowy Zespół Ludowy Pieśni i Tańca „Mazowsze” im. Tadeusza Sygietyńskiego będzie obchodził swoje 70-lecie. Od początku istnienia siedzibą „Ambasadora kultury polskiej” jest kompleks pałacowo-parkowy Karolin w Otrębusach (Gmina Brwinów, Powiat Pruszków). Stowarzyszenie Teatr Na Pustej Podłodze pamięci Tadeusza Łomnickiego oraz miesięcznik „Linia”, dla których „Mazowsze” jest najbliższym sąsiadem, postanowiły połączyć siły i zmierzyć się z ujęciem, w formie kalendarium, siedemdziesięcioletnie dzieje legendarnego Zespołu. Ilość koncertów i podróży, które Zespół odbył przez ten czas, idzie w tysiące. Ilość członków Zespołu, którzy przewinęli się przez ten czas przez Karolin, to liczba zbliżająca się do dziesięciu tysięcy – oni właśnie powinni być bohaterami naszego opracowania, wymienianymi z imienia i nazwiska.

znajdującej się na archiwalnym zdjęciu, istnieją także luki dokumentacyjne dotyczące niektórych lat, jest wiele nie opisanych zdjęć. Liczymy więc na pomoc ze strony dawnych i obecnych członków „Mazowsza”. Kilkoro „mazowszan” już włączyło się w naszą pracę. Zapraszamy kolejnych – do wspólnego redagowania naszego kalendarium.

Archiwalia (plakaty, fotosy, recenzje i wspomnienia) będą budulcem kalendarium. W czasie powstawania tego ogromnego opracowania, co miesiąc na łamach „Linii” będziemy publikować informacje o kolejnych regionach etnograficznych, które złożyły się na dzisiejszy repertuar „Mazowsza”, tzn. 43 regiony. Będzie to tylko cząstka ogromnego materiału dokumentującego, układanego w formę kalendarium za te 70 lat, który w pełnym wymiarze ukaże się w formie wydania książkowego.

Aby osoby bezpośrednio zainteresowane rzetelnym zapisem dziejów Zespołu z Karolina mogły korygować popełnione przez nas nieścisłości lub niezamierzone przekłamania, aby mogły dzielić się z nami posiadanymi archiwaliami dotyczącymi działalności „Mazowsza” (skany programów, plakatów, zdjęć, recenzji etc.), podajemy poniżej adres mailowy, pod który będzie można je nadsyłać – razem ze wszelkimi uwagami, uzupełnieniami i korektami dotyczącymi kalendarium. Prosimy pamiętać: najważniejsza dla naszej formy opracowania jest data powstania dokumentu (zdjęcia, recenzji etc.), dlatego prosimy ją koniecznie umieszczać na nadsyłanych materiałach (tak jak i nazwiska osób występujących na zdjęciach). Nasz adres:

Wobec ogromu wydarzeń i ilości związanych z nimi archiwaliów, łatwo jest o błąd, dotyczący np. daty koncertu lub kolejnego wyjazdu Zespołu albo nazwiska osoby

mazowsze70lat@gmail.com.

Waldemar Matuszewski Jeden z projektów okładki Kalendarium Mazowsza


LINIA

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

11 3

AUTOR: MARTA GODZISZ

KRÓL LATA (CZ.12)

Ź

“Wycelowała w Einsteina do połowy opróżnioną butelką białego rumu”

le skrywana rezerwa, z którą Benek zdawał się podchodzić do pomysłu zaproszenia Krzyśka Trzmiela na przyjęcie, okazała się mieć mocne podstawy. A w każdym razie: mocno starające się ustać na nogach, pomimo atakujących ze wszystkich stron przeciwności losu oraz wyimaginowanych podmuchów wiatru. Einstein trzymał się parapetu, ledwo opierając się tym siłom, i całą swoją uwagę poświęcał szklance do połowy wypełnionej przezroczystym płynem. Pozostali gości omijali go szerokim łukiem, ale Gab zaczynała już mieć ich dość –dość niekończącego się labiryntu obcych twarzy i obcych tematów rozmów. Oparła się o ścianę obok przyjaciela i gestem pospieszyła Benedykta, który wciąż sprawiał wrażenie mocno nieprzekonanego. – To wódka? – zapytał, ze zgrozą wskazując butelkę na stojącą na parapecie. – Rum – odparł Einstein, najwyraźniej głęboko urażony sugestią, że wlewa w siebie wódkę szklankami. Opróżnił porcję jednym haustem i sięgnął po butelkę, ale Gab wyjęła mu ją spomiędzy palców, zanim zdążył namówić odrobinę sztywne palce do zaciśnięcia się na szkle. – Przecież nie przyszedłeś tu, żeby się ordynarnie upić – powiedziała z naganą. – Jak to nie? – No… – Gabrielę na moment zatkało. – Zaprosiłam cię, bo jesteśmy przyjaciółmi. – A ja przyszedłem, bo twój ojciec ma świetnie zaopatrzony barek. – Próbowałem cię ostrzec – odezwał się Benek, posławszy przyjaciółce wymowne spojrzenie ponad ramieniem Krzyśka. Nadal utrzymywał dystans, jakby w obawie, że alkoholowy chuch Einsteina jest zabójczy. – Ostrzec przed czym? – burknął ten, gniewnie potrząsając pustą szklanką. – Żeby mnie nie zapraszała, bo lubię sobie dziabnąć?

nienia z ludźmi, którym zabrało się butelkę sprzed nosa. Jej przyjaciel nie przyszedł na przyjęcie dla niej. Nie przyszedł też po to, by sobie jedynie „dziabnąć”. Przyszedł dlatego, że zobaczył okazję do utopienia niewygodnych myśli w darmowych drinkach. Chwilowo nie miała ani czasu, ani ochoty, by zagłębiać się w osobiste i emocjonalne problemy ludzi, z którymi swego czasu spędzała prawie tyle czasu, co z własnymi rodzicami. – Słuchaj no – Wycelowała w Einsteina do połowy opróżnioną butelką białego rumu – doceniam twoją szczerość na tyle, że odpowiem ci tym samym. Zaprosiłam cię tu, bo liczyłam, że tu nie będziesz znowu częstować mnie całym festiwalem uników i przemilczeń. Wy wszyscy możecie sobie udawać, że wszystko gra, tralala, ale ja nie zamierzam się do przyłączać się do tego teatrzyku. – Gab… – Cicho, Benek. Chcesz powtórkę z mojej tyrady? – Niezbyt. – Więc się nie wtrącaj. Krzysiek? Krzysiek!

Einstein, którego wzrok od dłuższego czasu dryfował gdzieś w dal, wykonał nagle niepewny krok w stronę grilla. Gabriela w porę chwyciła go za ramię i mało brakowało, by oboje się przewrócili, gdy jedna jego noga postanowiła udać się w lewo, a druga – w prawo. – Chcę iść po nowego drinka – oznajmił głosem zniecierpliwionego kilkulatka, nic sobie nie robiąc z faktu, że na twarzy Gab zaczynają wykwitać czerwone plamy gniewu. – Najpierw odpowiesz na moje pytania. Nie wcześniej. Jasne? Spojrzał na nią spode łba. – Okej. – Kojarzysz firmę Blach-Pol Katarkiewicz i Gabriela widywała już ten wodnisty wzrok, Warzyński? słyszała tę bełkotliwą irytację, miała do czy- – Mają bilbordy reklamowe w całym po-

wiecie. No i co? – Znasz któregoś z tych dwóch? Katarkiewicza albo Warzyńskiego? Przychodzili do ciebie do knajpy czy coś takiego? Poprzez alkoholową dezorientację przebiła się pojedyncza iskierka rozsądku. – Ci ludzie raczej nie pijają w barach takich jak mój – powiedział z godnością. Najwyraźniej bardzo cenił sobie swoją klientelę, wraz z jej profilem ekonomicznym. – No dobrze – przytaknęła ugodowo Gabriela – ale nie zaprzeczysz, że słyszysz u siebie na salonach wiele ciekawych informacji. Wiesz, gdzie mogę znaleźć któregoś z tych dwóch? – Jasne. Tam stoją. Gabriela podążyła wzrokiem za jego palcem. Einstein wskazywał grupę gości, wśród których wyróżniali się dwaj mężczyźni pod krawatami. Zatarła ręce. – Wspaniale. Dzięki, przyjacielu. – Nie do końca świadomym gestem oddała mu butelkę i ruszyła przed siebie. – Gab! – zawołał do za nią Benek. – Nie możesz sobie tak po prostu do nich podejść i zacząć strzelać tymi swoimi pytaniami! – Nie? No to patrz.

Wszystkie dostępne odcinki do przeczytania również na stronie: www. butelka-rudego. blogspot.com/p/ krol-lata.html


3

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.