Linia #19 2017

Page 1

• CO W KULTURZE DWÓR

W

CZUBINIE •


2

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA

PLAKAT


BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA

3

Autor: Tomasz Róg

Niewolnicy nostalgii O targach osobliwości i "przydasiów" W

ykonywanie drobnych napraw i usuwanie awarii w zakresie małych urządzeń, czy odzieży, nie jest dla każdego. W dobie tanich, nowych zamienników wolimy kupić nowe niż oczyścić, naprawić stare. Jednak jest wielu śmiałków, a może lepiej było by nazwać ich entuzjastami, którzy nie tylko nie kupują nowych rzeczy lecz nawet zaopatrują się w starsze. Wszyscy wiemy, że moda regularnie zatacza krąg, a teraz w dodatku pojawił się trend na meble z PRL, i nie tylko meble. Coraz więcej z nas lubi postawić sobie ładną maszynę do pisania, czy stary młynek, i nie muszą to być wcale przedmioty tylko do ozdoby. Wiele z tych młodych artefaktów jest cały czas w mniejszym lub większym stanie używalności. A jeśli nawet nie, zawsze można wybrać

się do miejskiego warsztatu, jakich powstaje coraz więcej (Gliwice czy Warszawa), i podreperować swojego przydasia. Miejskie stolarnie i warsztaty zazwyczaj oferują pełny zasób narzędzi, i są bezpłatne lub płatne od godziny. Czy w Brwinowie jest miejsce i czas na warsztat który byłby dostępny dla chętnych? A gdzie takie “przydasie” można zdobyć? Wielu z nas doskonale zna Targ staroci i osobliwości w Pruszkowie, odbywający się w każdą ostatnią niedzielę, czy równie spory targ, organizowany w każdą trzecią niedzielę w Grodzisku Mazowieckim. Wytrawni poszukiwacze, od czasu do czasu, zapewne wybiorą się także,w każdą niedzielę, do Stolicy, na dobrze znane targowisko na Kole oraz w każdą sobotę na stadion Olimpia. Ale jest także spora ilość mniejszych inicjatyw bliżej nas. I

tak, w każdą pierwszą niedzielę miesiąca, można odwiedzić targ Przydasiów w Brwinowie. Współorganizatorem tego wydarzenia jest Stowarzyszenie SARNA. Jarmark Staroci w Błoniu, zaprasza w każdą drugą niedzielę miesiąca na targowisku miejskim. Żyrardowskie przydasie organizowane są w każdą pierwszą sobotę miesiąca w Bielniku (muzeum Lniarstwa). Wyprzedaż i wymiana ubrań i zabawek dla dzieci o nazwie: Baby Swapy w Grodzisku Mazowieckim, odbywa się w Centrum Rozwoju Dziecka "Osesek" (wyprzedaże są od września do czerwca, więcej szczegółów warto szukać na facebookowym profilu milanowskiego klubu mam i przedszkola “Osesek”. Milanowska wyprzedaż garażowa organizowana jest w szkole w Milanówku przy ulicy Królewskiej, natomiast podkowiańska pojawi się, miejmy nadzieję, już tej jesieni. Ale nie tylko ciuchy i przedmioty, pożądane są przez entuzjastów rynku wtórnego. Marzeniem wielu jest posiadanie mebli czy starych książek. Meble zdarzają się na tych większych targach w Pruszkowie czy Warszawie. Natomiast jeśli chodzi o książki, to najlepiej udać się do bistro Kolejka Cukierków w Pruszkowie, tuż przy stacji PKP i poszaleć, poryć w pudłach i utonąć w poszukiwaniach. Udział w takich wymianach jest bezpłatny. a wymieniać można książki, gry, puzzle, sztukę za sztukę. Wydarzenie zazwyczaj odbywa się w soboty, najbliższe już 17 września. Szczegóły znajdziecie na grupie Książkowe Wymianki Pruszków. Pomoc w zebraniu materiałów: Magdalena Szyrma

STOPKA REDAKCYJNA


4

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA

Kulturowy zawrót głowy Spektakl Pieśn o Rolandzie w Podkowie Leśnej

ses. emocje są zawsze „tu i teraz”. Jak takie zetknięPierwowzorem Rolanda jest Hruodlandus cie dwóch „języków teatralnych” (słowa i obra(Hruodald, Orlando), hrabia marchii bretoń- zu) i dwóch okresów historycznych skiej i siostrzeniec Karola Wielkiego, należący (średniowiecza i współczesności) przedo grona dwunastu parów Francji, który niesie się na odbiór spektaklu – ocenią brał udział w wyprawie wojennej do widzowie. Zapraszamy. Hiszpanii przeciw Saracenom w 778 roku i poległ w Pirenejach w bitwie w /IwonaDornarowicz/ wąwozie Roncevaux. O wydarzeniu /Andrzej Tyszka/ tym wspomina w kilku wersach kronikarz Karola Wielkiego Einhard w biografii władcy zatytułowanej Vita Carolo Magni. Na kanwie tej historii powstał później średniowieczny francuski epos rycerski Pieśń o RolanO eposie i jego bohaterze Pieśń o Rolandzie jest pierwowzorem i najdaw- dzie. W Pieśni fakty historyczne mieniejszym pomnikiem europejskiej literatury szają się już jednak z legendą, jaką pięknej, należy do jej źródłowego kanonu. Wy- obrosły czyny rycerskie. konywana była pierwotnie przez wędrownych O widowisku trouverów i minstrellów śpiewem, zwanym Nasza interpretacja Pieśni o Rolandzie „melorecytacją”. Jej przesłanie trwa ponad ty- idzie dwutorowo. Z jednej strony siąclecie, bo wątkiem intrygi dorównuje trage- tekst, który podawany jest przez lekdiom greckim, przewyższając je precyzją i torów bez większych emocji, co osaprostotą środków wyrazu. Pieśń o Rolandzie jako dzone jest w średniowiecznych pierwsza odnotowała zalążek idei europejskiej; kanonach sztuki teatralnej; z drugiej rozpoczyna się ona we wczesnym średniowie- – obrazy, które są nośnikami owych czu: to po bitwie z Saracenami w 732 roku, emocji. I o ile tekst - historia i lektórej pole walki znajdowało się między Tours a genda hrabiego - stały się niejako Poitiers, po raz pierwszy użyto słowa Europen- pomnikiem kultury, to ludzkie

T

rzy lokalne zespoły amatorskie – podkowiańska Nieformalna Grupa Teatralna MIĘDZY SŁOWAMI, milanowskie Stowarzyszenie T-Art i Drużyna Najemna Utlagar Hirde we współpracy z Centrum Kultury i Inicjatyw Obywatelskich w Podkowie Leśnej i Milanowskim Centrum Kultury przygotowują widowisko plenerowe na podstawie średniowiecznego eposu rycerskiego PIEŚŃ o ROLANDZIE. Widowisko zaprezentowane będzie w czasie tegorocznych obchodów Europejskich Dni Dziedzictwa w dniach 16 i 17 września w Milanówku i w Podkowie Leśnej.

ETNO JAZZ FEST OTRĘBUSY 2017

30.09.2017, godz. 18.00, Sala Widowiskowa Matecznika Mazowsze, Otrębusy, ul. Świerkowa 2

Z

apraszamy na XI edycję muzyczno-edukacyjnego Festiwalu „Etno Jazz Fest”. W programie m.in.: warsztaty wokalno-perkusyjne poprowadzone przez Mamadou Dioufa, liderazespołuMamadou& SamaYoon. Mamadou śpiewa w senegalskim języku wolof . Uczestnicy warsztatów będą mieli okazję nauczyć się 1-2 piosenek w tym oryginalnym języku i wystąpić nascenie Matecznika.

605 465 426. Ilość miejsc ograniczona! Początekwarsztatówgodz. 12.00

min. przedgodz.18.00 będąrozdysponowane ponownie!

Wielkim wydarzeniem tego wieczoru będzie występ znanej i bardzo lubianej nie tylko w Polsce, ale i na świecie, Urszuli Dudziak! Zapraszamy na wyjątkowy , specjalnie przygotowany koncert, w którym Urszula Dudziak wystąpi razem z Zespołem Mazowsze.

XI edycja Etno Jazz Fest objęta jest patronatem Starosty Powiatu Pruszkowskiego, patronatem honorowym Burmistrza Gminy Brwinów, Burmistrza Miasta Podkowy Leśnej, Burmistrza Miasta Milanówka

Zapisy na bezpłatne warsztaty prosimy kierować Darmowe wejściówki na koncerty prosimy zamanaadres mailowyAdamaFedorowicza: wiać podnumeremtelefonu: a.fedorowicz@interia.pl oraz pod nr telefonu: +48 + 48 22 208 82 00. Nieodebrane wejściówki na 20

Mamadou & Sama Yoon


BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA

5

Autor: Magdalena Beyer | dr. inż. Jan Sadowski

Świeża nić Ukończono kładzenie nawierzchni na ulicy Pszczelińskiej

P

szczelin to obszar Brwinowa kojarzący się głównie z oświatą. Jeszcze niedawno kształcili się tutaj technicy, ogrodnicy, specjaliści od agrobiznesu i licealiści. Ulica Pszczelińska kojarzyła się także, do niedawna, głównie z koleinami i głębokimi studzienkami. A przecież jest to część szlaku do Błonia i dalej, w kierunku północnym. Mazowiecki Zarząd Dróg Wojewódzkich zakończył właśnie remont nawierzchni (na odcinku od ul.

Pedagogicznej w Brwinowie do skrzyżowania z DW nr 719 - ul. Warszawską w Otrębusach), przeznaczając na ten cel ponad 5 mln. złotych. Miejmy nadzieje, iż świeży stan tej nici tranzytowej sprawi, że Pszczelin nam rozkwitnie. Magdalena Beyer mieszkanka Brwinowa radna Powiatu Pruszkowskiego

Ponad 30 lat pracowaliśmy z żoną w Technikum Rolniczym a głównie w Centrum w Brwinowie – Pszczelinie

N

a stanowisko dyrektora Technikum Rolniczego w Brwinowie – Pszczelinie zostałem przeniesiony służbowo przez Ministerstwo Rolnictwa będąc dyrektorem Technikum Rolniczego w Turkowicach (województwo lubelskie). Po uzyskaniu stopnia doktora nauk, zostałem na początku 1975 roku, zatrudniony na stanowisku kierownika Zakładu Doskonalenia Nauczycieli Szkolnictwa Rolniczego, w zorganizowanym Centralnym Ośrodku Doskonalenia Kadr i Upowszechniania Postępu w Rolnictwie w Brwinowie – Pszczelinie. Organizowałem w Brwinowie, wraz z SGGW, roczne studia podyplomowe dla nauczycieli szkół rolniczych z całego kraju, następujących kierunkach: produkcja roślinna, zootechnika, ekonomika i organizacja rolnictwa, andragogika (oświata dorosłych). Żona również początkowo pracowała w technikum, a następnie w Centrum w Brwinowie. W 1982 roku zostałem głównym konsultantem Telewizyjnego Technikum Rolniczego, które w ciągu roku szkolnego, w godzinach południowych, emitowało kilka półgodzinnych lekcji, w każdym dniu roku szkolnego. Łącznie emitowano 350 lekcji w ciągu roku szkolnego. Lekcje te były

przeznaczone dla zaocznych i wieczoro- szkół rolniczych w całym kraju, natomiast wych techników rolniczych. Krajowe Centrum Edukacji Rolniczej w Brwinowie prowadzi doskonalenie kadr Gdy zorganizowano powiaty to wiele pedagogicznych szkół rolniczych. techników rolniczych zlikwidowano, ponieważ powiaty nie posiadały funduszy na „Dorobek średnich szkół rolniczych przydziałalność techników. Do powiatów czynił się do tego, że odsetek najmłodszkoły rolnicze były finansowane i nadzo- szych rolników przekracza w Polsce 10 %. rowane przez urzędy wojewódzkie i Mini- Drugim takim krajem, spośród 28 krajów sterstwo Rolnictwa. UE, jest Austria. Z drugiej strony, w tych Obydwa technika, którymi kierowałem, krajach liczba rolników najstarszych zostały zlikwidowane, tak jak wiele in- powyżej 65 lat, jest niższa niż 10%. Wieś, nych w kraju, mimo olbrzymiego dorobku w pozostałych krajach UE, starzeje się. tych szkół i wykształceniu wielu tysięcy Stwierdza to przedstawiciel Polski w Euabsolwentów i techników: rolnictwa, ropejskim Trybunale Obrachunkowym ogrodnictwa, mechanizacji rolnictwa, ra- mgr Janusz Wojciechowski w specjalnym chunkowości, weterynarii, pszczelnictwa. sprawozdaniu ETO nr 10 z 2017 r.”[1]. W Brwinowie – Pszczelinie szkoła powsta- Młodzi rolnicy to głównie absolwenci ła w 1900 roku i mogła rozwijać się w cza- średnich szkół i wyższych uczelni rolnisie zaborów, a głównie w 20 – leciu czych. międzywojennym i PRL. W 2000 roku była Mimo, że jestem ponad 10 lat na emerywspaniała uroczystość w Pszczlinie, na turze, to mam bardzo bliskie kontakty z 100-lecie szkoły rolniczej, z udziałem Krajowym Centrum Edukacji Rolniczej w władz ministerialnych, wojewódzkich i Brwinowie, ponieważ przed emeryturą powiatowych. Zainstalowano na budynku bardzo wydajnie, wspólnie pracowaliśmy piękną tablicę z okazji 100-lecia szkoły. dla oświaty rolniczej w całym kraju. Wkrótce, bo w 2005 roku, szkoła została zlikwidowana. 1.Wojciechowski J. : Kto wyżywi Europę? Obecnie Ministerstwo Rolnictwa i Rozwo- Nasz Dziennik 9.07.2017 ju Wsi finansuje i nadzoruje 47 średnich dr inż. Jan Sadowski


6

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA

Opowiada: Ferdynand Barbasiewicz Spisał: Tomasz Róg

Wspomnienia Ferdynanda Barbasiewicza Dym z powstania w getcie warszawskim sięgający Otrębus.

W

śród moich wspomnień z okresu wojennego kilka pamiętam bardziej. Otrębusy były wtedy zaledwie kilkoma chałupami i dużym polem Teoplitzów. Było o wiele mniej drzew niż teraz, więc widoczność z miejsca w którym mieszkaliśmy była bardzo dobra. A mieszkaliśmy na wschód od Podkowy Leśnej, w miejscu gdzie obecnie znajduje się nowa scena "Mazowsza". Ośmioro dzieci, nędza niesamowita, rodzice pracowali w ogrodnictwie bez żadnej techniki, nawet konia nie było. Wszystko było robione rękami, łącznie z tak zwaną, regulówką ziemi (przyp. redakcji - zabieg uprawowy, przekopanie łopatą i spulchnianie głębokiej warstwy ziemi). We wsi chodziło wielu biednych ludzi, ojciec aby dać im jeść wziął ich do pracy by przerzucić ziemię. Z tej piątej, szóstej klasy zrobić taką aby coś tam urosło. Takie to były czasy. Ogrodnictwo nawet przed samą wojną się jakoś kręciło. Co więcej, zaczęliśmy budować domek, mały dwupokojowy, ale już coś. U mojego ojca zaopatrywali się w płody ziemi hitlerowcy z pobliskiego Karolina, w którym to mieli skład broni. Z tego powodu, mieszkańcom wsi, nie wolno było chodzić do lasu po opał, nawet w mroźne zimy. Głębiej w tym samym lesie, działała grupa kapitana Walickiego, którego wspominam również w filmie Adama Gzyry “Twardy”. Niemcy sprowadzili do Otrębus maszynę do wydobywania torfu aby po wysuszeniu, ludzie mieli czym palić w zimie. Z tymi wszystkimi miejscami wiążą się wspomnienia. Dziś chciałbym wam przybliżyć jedno z nich. Pamiętam. W 1943 roku, kwiecień był już bardzo ciepły. W drugiej połowie miesiąca, kiedy rozgrywało się powstanie w getcie warszawskim, w te najgorsze chwile oporu jaki stawiali Żydzi, Niemcy palili książki żydowskie. Wiatr

wiał z północnego wschodu, i podrywał popiół i tlące się jeszcze ich fragmenty. To musiały być ogromne pożary skoro te papiery opadały na łąki otrębuskie, w linii prostej - około 18 km. Podniosłem taką nadpaloną kartkę, na której dało się rozpoznać jeszcze czytelny druk, w którym mój tata rozpoznał pismo jidysz. Działało to na wyobraźnie, moją, jak i chłopców pracujących na okolicznych polach. Pastuchy paśli krowy, konie i kozy na łąkach w Otrębusach przy linii kolejki WKD, która niezłomnie jeździła i w czasach wojny. Była też torfiarnia, od wyrobku powstały stawy, często się tam kąpaliśmy. Woda była na tyle czysta, że można było spotkać małe rybki, łapaliśmy je na haczyki ze szpilek. Uchodziłem za mistrza kuchennego, miałem swój kocioł emaliowany, wysoki i smukły - piętnasto litrowy, chyba do gotowania bielizny przy praniu. Kombinowany, obity z jednej strony, ale dobry. Poza tym pęknięty blat, od fajerek z kuchni. Dziurę wykopałem w skarpie, położyłem blat, na blat kocioł z ustaną wodą ze stawu, chłopcy złapali rybki na wędkę, małe, bo stawy były świeżo powstałe po wykopaliskach torfu, ale już coś tam się rozmnożyło. Rybek nałapali parę czapek, były to tak małe sztuki, że łatwiej było je policzyć “na czapki” niż na sztuki. Po drodze przynieśli też - kradli chyba - cebulę, marchewkę i inne warzywa. Każdy z nas miał kozik, obraliśmy i pokroiliśmy szybciutko tą włoszczyznę i ugotowaliśmy, później posoliłem i wrzuciłem oczyszczone rybki, mieszając wszystko wygotowanym kołkiem. Jedliśmy obiad, z tych 15 litrów 20 chłopców mogło sobie coś wtedy zjeść. Zupy rybne, z warzywami, były w tych czasach bogatym posiłkiem, każdemu wystarczyło. W trakcie jedzenia widzimy

jak dwóch chłopaków, szpalerem, tam gdzie teraz jest gimnazjum, biegną w kierunku tych stawów. Najprawdopodobniej to muszą być Żydzi, tak pomyśleliśmy. Maniek Piotrkowicz - 17 letni łobuz, ale z dużą kulturą i z “cwaniactwem życiowym” - mówi: zawołajcie tych chłopaków. Któryś z naszych coś tam chlapnął jeszcze półgłosem, w stylu “Hej, Żydzie! Hitler za tobą idzie! W czerwonym chałacie za dupe cię łapie.” Za to chamskie powiedzenie, dostał na odlew w twarz od Mańka, aż się przewrócił. Piotrowicz był z biednej rodziny, jak wcześniej wspomniałem łobuz, ale z poczuciem patriotyzmu i duchem sprawiedliwości, był też niezwykle sprawny. Zawołaliśmy tych Żydów, my na bosaka - jak była zima, to siusiu trzeba było robić na zmarznięte stopy aby je choć trochę ogrzać - patrzyliśmy na ich buty z pięknej skórki z zazdrością. Maniek zapytał kiedy ostatni raz coś jedli, ale nie trzeba było pytać aby widzieć ten głód i to zmaltretowanie. Ten prosty chłopak wyciągnął wojskową łyżkę, łączoną z widelcem i powoli, po troszeczku karmił ich wprost do ust, mówiąc “Nie mogę Ci więcej dać bo skrętu kiszek dostaniesz.” Po powstaniu w getcie, sporo ludzi rozsypało się poza Warszawę. Przemierzali pola i wsie kuląc się w rowach i krzakach, w strasznych warunkach, brudu i chorób. Zaprowadziliśmy ich też do stawu, wykąpaliśmy i wypraliśmy ciuchy. Wycięliśmy wikliny i ułożyliśmy swoisty materac na bagnach, aby można było po nich chodzić a nawet spać. Zrobiliśmy także szałas, solidny i wodoodporny. Na wspomnianych zalewiskach i wiklinowych szuwarach, mieliśmy jeszcze nie raz inne przygody, ale o tym kolejnym razem.


BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA

7

Jacek Szyszko i Tomasz Róg

Miejsce z okładki: Dwór w Czubinie Malownicze miejsce na brzegu Rokitnicy

sie z folwarku i wsi Czubin, folwarku i wsi Kotowice, folwarku i wsi Milęcin, wsi Falęcin oraz lasu Borowszczyzna. Całość rozciągała się na powierzchni 1496 mórg i 174 prętów. W 1887 roku sukcesorzy Jana Zawiszy - znanego archeologa, współzałożyciela Muzeum Przyrodniczo-Rolniczego w Warszawie, fundatora konserwacji kolumny Zygmunta III Wazy - przedstawili na wystawie nasion, chmiel rohatyński ze swojej plantacji w Czubinie. Stanowiło to nie lada zaskoczenie, gdyż wszyscy inni wystawcy prezentowali chmiel czeski. W 1926 roku Czubin w 1967 roku. Dach naczółkowy, kryty blanależał do Witolda Jaworskiego, majątek li- chą. Obecnie mieszczą się w nim pracownie czył wtedy 176 hektarów. terapeutyczne. Nieopodal dworu znajduje się spichlerz dworski z końca XIX wieku. W 1929 roku, od Magdaleny Radziwiłł, fol- Jest to budynek jednokondygnacyjny z dawark Czubin, o powierzchni przeszło 186 chem dwuspadowym, krytym papą oraz hektarów, za kwotę 300 tysięcy złotych, na- częściowo blachą. Posiada front jedenastobył dla Seminarium Duchownego w War- osiowy, z wejściami w osi trzeciej i dziewiąszawie - Aleksander Kakowski, arcybiskup tej. Wrota drewniane klepkowe metropolita, prymas Królestwa Polskiego. dwuskrzydłowe, oraz małe poziome okienka Majątek był źródłem zaopatrzenia w pozostałych osiach. Zachowała się rówseminarium w produkty rolne. Do dworu nież obora (obecnie budynek mieszkalny) z przyjeżdżali również klerycy na wypoczy- zespołu folwarcznego z końca XIX wieku. nek. Trafił do niego przyszły ksiądz - Jan Jednokondygnacyjna z użytkowym poddaTwardowski. szem. Dach pokryty dachówką ceramiczną, z trzema facjatkami w północnej części. Budynek dworu został wzniesiony prawdopodobnie w drugiej połowie XVIII wieku dla Obecnie na terenie posiadłości mieści się Kaspra Skarbka i jego żony Ludwiki z Fen- Dom Pomocy Społecznej, ewentualne gerów, gruntownie przebudowany w XIX i wizyty lepiej uzgodnić z Dyrektor ośrodka. XX wieku. Klasycystyczny, parterowy z mieszkalnym poddaszem, murowany. PiwPomiędzy 1863 a 1872 rokiem dobra ziem- nice sklepione kolebkowo-krzyżowo i ko- Z dokładną historią dworu, jak i samego skie Czubin stały się własnością Ignacego szowo. Od frontu czterokolumnowy portyk Czubina, zapraszamy do zapoznania się na Bereźnickiego. Składały się one w tym cza- toskański, podtrzymujący taras, przeszklony stronie http://mazowieckie.dipp.info.pl

K

ierując się na północ od Brwinowa, drogą 720, czy to samochodem, czy rowerem, po przejechaniu sześciu kilometrów, napotkamy na drodzę, mającą niemal 700 lat, miejscowość o nazwie Czubin. Czubin po raz pierwszy wzmiankowany był w 1333 roku. W pierwszej połowie XV wieku był własnością Tomasza Czubińskiego. Podczas wielokrotnych zmian właścicieli, czy to z powodu transakcji, czy dziedziczenia, miejscowość miała wznioślejsze i mniej szczęśliwe okresy. W 1835 roku w Czubinie prezentowany był opatentowany, galicyjsko-polski, gorzelniany aparat parowy, wynalazku R. Philippa i L. Galla, mający przynieść użytkownikowi znaczną oszczędność materiału palnego oraz czystość i tęgość otrzymanego alkoholu. Od roku 1836 posiadłość należała do Konstantego Jana Józefa Pruszaka h. Leliwa, absolwenta Liceum Warszawskiego do którego uczęszczał razem z Fryderykiem Szopenem. Brał on udział w powstaniu listopadowym, lecz nie był najlepszym gospodarzem, co spowodowało zajęcie oraz wystawienie na licytację w 1843 roku mebli, porcelany i trzech koni cugowych z majątku Czubin. W 1855 roku nad majątkiem przeszła groźna burza, na skutek której dworskie murowane stodoły i obora zupełnie uległy zniszczeniu. Na domiar nieszczęścia z 20 osób, które pracowały przy dojeniu krów i przy pracach gospodarskich, zostało przywalonych walącymi się ścianami i dachem budynku. Osiem osób zginęło a pozostałe osiem było mocno pokaleczonych. Zginęło też 36 , z 76 sztuk bydła, i 9 koni.


8

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA

Autor: Grzegorz Przybysz

Brwinowskie powidoki Zjesć, napić się i nóżką potupać

N

a dziewiętnastowiecznej mapie Brwinowa, wykonanej prawdopodobnie w związku z planowaną budową Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej widać brwinowski rynek, oraz kilka dróg, kilkanaście chałup, kościół, folwark i wiejską gospodę. Gospoda stała tuż przy rynku, na rogu dzisiejszej ulicy Powstańców Warszawy, w miejscu, gdzie obecnie znajduje się piekarnia. Na tej samej mapie zaznaczone są trzy inne karczmy. Pierwsze dwie „Wygoda” i „Olszowa” stały daleko za brwinowską wsią, w pobliżu rzeki Zimna Woda. Trzecia zaś, „Rososza”, później zmieniona na zajazd „Borowy”, stała w Turczynku przy drodze do Milanówka. Natomiast nazwy czwartej, tej brwinowskiej, przez wiele lat nie mogłem odnaleźć. Wydawałoby się, że to niby nic ważnego, ale dla mnie jako dokumentalisty i regionalisty było to dość istotne. Wreszcie, w Archiwum Miasta Stołecznego Warszawy natrafiłem na dokument, a właściwie na niewielki zapisek pochodzący z XIX wieku, w którym wymienione jest dziewiętnaście brwinowskich nomenklatur 1 , w tym okoliczne wsie, folwarki, młyny i karczmy. Z zapisku wynikało, że przy brwinowskim rynku stała karczma „Hulanka”. W 1 860 roku dzierżawili ją dwaj bracia - Stanisław Ławigusa, gospodarz lat 23, oraz jego brat bliźniak Józef Ławigusa, propinator 2 . W karczmie mieszkała również rodzina Paterów, trudniąca się garncarstwem, oraz pomocnik karczemny Gwalbert Krasucki lat 27, syn niemieckiego kolonisty z

Koszajca. Pod koniec XIX wieku „Hulanka” została sprzedana, a nowa właścicielka, niejaka Schustowa, zmieniła nazwę karczmy na zwyczajny „Zajazd”. W tym samym archiwum, w trakcie intensywnej kwerendy znalazłem starą księgę kościelną parafii Brwinów, założoną w 1 800 roku pod nazwą „Akta Stanu Cywilnego Gminy Brwinów” a w niej bardzo ciekawy zapis dotyczący ludzi mieszkających w karczmie „Olszowa”. Treść cytuję w oryginalnym zapisie: Roku tysięcznego osiemsetnego, dnia dwudziestego piątego grudnia o jedenastej przed południem, przed nami Klemensem Smoleńskim Proboszczem Brwinowskim, sprawiającym obowiązki Urzędnika Stanu Cywilnego Gminy Brwinowskiej, Powiatu Błońskiego, w departamencie warszawskim, stawił się maister Łączyński, maister kunsztu kołodziejskiego 3, trzydzieści pięć lat liczący, w karczmie Olszowa zwanej w Gminie Brwinów położonej zamieszkały. Okazał nam dziecię płci żeńskiej, które się urodziło dnia dwudziestego czwartego tego miesiąca, roku bieżącego. (. . .) Spłodzone z niego i Jadwigi z Cegłowskich, dwadzieścia cztery lat mającej, jego matroszki, że życzeniem jego jest nadanie mu imię Ewa. Po (. . .) powyższym oświadczeniu i okazaniu dziecięcia w przytomności Felixa Komorowskiego organisty (. . .) brwinowskiego dwadzieścia trzy lat liczącemu, Bolesław Czubek, który siedemdziesiąty rok skończył, z Brwinowa świadkowie, akt urodzenia po przeczytaniu onego

stawiający niepodpisali, bo pisać nieumieli. Ksiądz Klemens Smoleński Proboszcz Brwinowski, sprawujący obowiązki Urzędnika Stanu Cywilnego.


LINIA

nowa. Ambitny dzierżawca postanowił poprowadzić restaurację na wzór warszawski, czyli z dobrym wyszynkiem i salką bilardową, lecz niestety przeliczył się. Otóż, coś było na rzeczy, bowiem miejscowe środowisko zniweczyło zacne pomysły pana Prostko, a ten po krótkim czasie, bardzo rozgoryczony, zrezygnował. Po sprzedaży całej nieruchomości małżeństwu Dąbrowskim z Brwinowa, restaurację wydzierżawił pan Marszałek. Jednak nowemu właścicielowi również nie wiodło się i w końcu także zrezygnował. Kilka lat później, po przebudowie parteru, na Tak znaczna liczba karczm , na stosunkowo niedużym szlaku drogowym miejscu dawnej „Sielanki” powstały związana była prawdopodobnie ze trzy sklepiki i zakład fryzjerski. skrótem pocztowym przebiegającym przez Brwinów, łączącym południe W latach dwudziestych powstała przy rynkraju z Warszawą. Droga ta biegła do ku kolejna gospoda - „Pod Grzybkiem”. karczma wiejska z Grodziska, dalej przez środek Brwino- Była to typowa 5 wa, czyli przez rynek, potem do Koszaj- szynkwasem . Należała do znanej wówca, następnie przez Moszna do czas brwinowskiej rodziny Piltzów. W Domaniewa, a na końcu do Drogi Kali- odróżnieniu od „Sielanki” było tam skiej, czyli do dzisiejszej Trasy Poznań- stale tłoczno, gwarno i wesoło. Szefowa gospody, pani Czesława Piltzowa, skiej. dostosowała ceny potraw i alkoholi do możliwości przeciętnego, ale również grubszego portfela. W „Grzybku” można było dobrze wypić i najeść się do syta. Na przykład podawano tu bitki wołowe z cebulką i kopytkami, schab po wiedeńsku z sadzonym jajkiem, sznycel wieprzowy z gotowaną kapustą, golonkę z musztardą, a w osobnym pokoiku za kotarą, przeznaczonym tylko dla specjalnych gości, serwowano czerninę lub pieczoną kaczkę z jabłkami. Takimi specjałami raczyli się wyłącznie zacni goście, między innymi dwaj powszechnie znani i szanowani brwinowscy lekarze, panowie Wincenty Mieszkowski i Stanisław Skudro. W sobotnie wieczory często widywano ich razem siedzących przy stoliku w towarzystwie, i wiodących dysputy polityczno-medyczne. W „Grzybku” podawano również dania szybkie i tanie, na przykład placki ziemniaczane, jajecznicę, bigos z kotletem mielonym i kapustę gotowaną na świńskim ogonie. Kapustę kwaszoną karczma miała własnej roboty i zawsze świeżą. Szatkowano ją i ugniatano na zapleczu kuchni, pod nadzorem zaufanej kucharki pani Andzi. Pani Piltzowa dbała również o szybkie zakąski pod małą wódkę, a więc był tu śledzik w oliwie ubrany cebulką, tatar z surowym żółtkiem, galaretka z zimnych nóżek, , jaja na twardo w majonezie, lub Jeszcze w czasie trwania pierwszej woj- kwaszone ogórki ze słoja, który zawsze ny światowej pojawiła się w Brwinowie stał na szynkwasie. Gdy zdarzyło się, że nowa gospoda pod zachęcającą nazwą zabrakło taniej, czystej wódki raczono „Sielanka”. Znajdowała się tuż przy się dyskretnie bimbrem i piwem kuflorynku, w dużej czynszówce pana Lesz- wym prosto z beczki. Piwo było także kowicza. Początkowo należała do wła- na wynos. Z popularnych alkoholi serściciela domu, a później wydzierżawił wowano czyste wyborowe, cytrynówkę, ją Edward Prostko, mieszkaniec Brwi- pomarańczówkę, wiśniówkę, żubrówkę, pieprzówkę i jarzębiak , a dla specjal-

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

9

W roku 1 835 wymienioną wcześniej karczmę „Wygoda” dzierżawili: Jan Miller, karczmarz lat 43, Bartłomiej Łuniewski, karczmarz lat 45, oraz Bogusław Knobloch. Na tym samym szlaku była jeszcze kolejna karczma, która stała na rozdrożu koszajeckich dróg, vis a’ vis figurki Matki Boskiej4, lecz nazwy tej karczmy jak dotąd nigdzie nie znalazłem. Sądzę, że należała do jakiejś rodziny kolonistów niemieckich, ludzi w owym czasie dość licznie zamieszkałych w Koszajcu.

nych gości, z nieco grubszym portfelem, podawano eksportową śliwowicę i kilka znanych marek przedniego koniaku. W restauracji „Pod Grzybkiem” gości nigdy nie brakowało. Wpadano tu często na „jednego” prosto z pociągu. Przy kieliszku i zimnych nóżkach, w zadymionym papierosami lokalu, roztrząsano wielce ważkie tematy przeważnie natury osobistej, co często kończyło się bijatyką, a następnie ingerencją miejscowej policji. Gospoda „Pod Grzybkiem” miała oryginalnie urządzone wnętrze. Na ścianie, za kontuarem stała wysoka, czarna gablota, wypełniona porcelanowymi kuflami i butelkami różnych alkoholi. W głównej sali, na wytapetowanych na zielono ścianach wisiały różne sztychy, obrazki i wypchane ptaki, a tuż przy oknie wychodzącym na rynek, na niewielkim stoliczku stał patefon z dużą, metalową tubą. Ten patefon grał na okrągło i bez przerwy. Leciały tu przeważnie ulubione przeboje szefowej, głównie piosenki Fogga i Ordonki. W karczmie był także telefon. Za niewielką opłatą można było z niego zadzwonić, łącząc się przez centralkę w Podkowie Leśnej. 1 .Nomenklatura - dawny sposób nazewnictwa. 2.Propinator - dawniej właściciel, lub dzierżawca monopolowego wyszynku. 3.Kołodziej- dawniej rzemieślnik wykonujący drewniane części wozów, zwłaszcza kół. 4.Figurka została przeniesiona –trwała budowa trasy A2. 5. Szynkwas - bufet, długa lada w karczmie. Grzegorz Przybysz Dziennikarz, Publicysta, Regionalista g.przybysz47@o2.pl


VIII

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK LINIA

REGIONY ETNOGRAFICZNE PAŃSTWOWEGO ZESPOŁU LUDOWEGO PIEŚNI I TAŃCA „MAZOWSZE”

WALDEMAR MATUSZEWSKI

Z ROZMÓW Z MISTRZEM ZAPAŁĄ O "MAZOWSZU" Wieloletni choreografzespołu, o piosenkach i tańcach kaszubskich.

aszubskie piosenki i tańce z kapelą

w układzie Miry Zimińskiej i choreK –ografii Witolda Zapały.

Mistrz Zapała wspomina: Mira mó-

wi: „Pojedziemy nad morze, bo chcę mieć Kaszuby”. Mają piękną kolorystykę zielono-błękitno-modrą, kolory morza. . Siedzimy w knajpce i Mira spostrzegła charakterystyczne kotary w oknach. Spytała kierowniczkę, i potwierdziło się - były dziełem pani Wnukowej, znanej kaszubskiej scenografki. Mira wiedziała, że na Kaszubach jest charakterystyczna kapela z niespotykanymi instrumentami. Chodziło o burczybas i diabelskie skrzypce. „Robimy Kaszuby! Będziemy jechać na koncerty do Niemiec, to ja im pokażę te tereny, gdzie oni kiedyś mieszkali” – mówi Pani Mira. Tańce kaszubskie zaczynają się śpiewem tercetu z wtórem chóru, a potem następują tańce regionalne, które chór w nieco zmienionej formie tańczy do dziś („wełtok”, „kosejder”, „dżeki”). Hafty ze złotogłowia haftowały kaszubskie zakonnice. Haftowane są nie tylko czepce i gorsety, ale i pantofelki. (z wywiadu

filmowego z Witoldem Zapałą przeprowadzonego 8 II 2017 r. przez A. Gzyre i W. Matuszewskiego, spisał A. Woszczyna)

„Tańce dzierżackie” (Biskupizna, region wielkopolski): muzyka zebrana przez Tadeusza Sygietyńskiego, układ taneczny - Witold Zapała. „Dzierżackie motyle”. Witold Zapała – autor układu choreograficznego tego regionu – mówi o urodzie stroju: Dzierżackie mają przepiękne czepce, to są takie motyle. (wywiad z dnia 16 V 2017, spisał A. Woszczyna) Batem poganiać dziewczynę?! Jak robiłem tańce Biskupizny (dzierżackie), tam są wiwaty adoracyjne - tańce z batami. Mira była mi przeciwna. – Jak to z batem mi będziesz latał wkoło dziewczyny, będziesz ją poganiał batem jak konia?! - Pani Miro, ja pani dam źródło, pani przeczyta, że chłopcy nie strzelali batami by straszyć i poganiać dziewczyny, chłopcy wyrażali w ten sposób wielki szacunek do panny młodej i druhen . (wywiad z Mistrzem

Witoldem Zapałą, TV „Matecznik” z dn. 22 IV 2008 roku, spisany przez tancerza „Mazowsza” Adama Woszczynę)

Kontakt z redakcją wydawnictwa jubileuszowego Kalendarium „Mazowsza”: mazowsze70lat@gmail.com Stowarzyszenie Teatr Na Pustej Podłodze, przygotowujące je wspólnie z miesięcznikiem "Linia", ogłasza społeczną zbiórkę - wpłat można dokonywać na konto nr 04 9291 0001 0099 7254 2000 0010, tytułem: „na działalność statutową Stowarzyszenia”).




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.