Linia #21 2017

Page 1

ZAWAŁ KORESPONDENCYJNY • • PAŁACYK PRZY PORCELICIE POŻARY, HURAGANY, KATASTROFY • MISTRZ O MAZOWSZU


2

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA

PLAKAT


BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA

3

Autor: Tomasz Róg

Zawał korespondencyjny Kto odbierze, kto dostarczy...

Z

awód listonosza zawsze wydawał mi się jednym z romantyczniejszych. Pisząc to wyobrażam sobie tego pocztowca, który swój rejon zna już niemal na pamięć. Który podczas burzy stoi pod drzewem i czeka na koniec nawału deszczu, by przeskakując kałuże, kontynuować roznoszenie listów. Który mimo ogromu pracy znajdzie chwilę na skręcenie papierosa, wymianę paru słów, czy skomentowanie jesiennej nalewki. Listonosze z długim stażem, znający stare ulice, które dawno zmieniły nazwy, zawsze pokierują w dobrą stronę. Znają stare, zapomniane już nazwy miejscowości, jak na przykład Giełżew. Giełżew, lub Giełzew, była to niewielka osada, sioło, kilka gospodarstw. Znajdowała się między Biskupicami a Czubinem. Po wojnie została wchłonięta administracyjnie przez wieś Biskupice. Aby było łatwiej. Ale czasami ludzie adresowali jeszcze listy na tą nazwę. Obecnie trwa dekomunizacja ulic, nazwy się zmieniają, ale wytrawny listonosz zawsze się odnajdzie. Może to zbyt wygórowane wyobrażenie, a może rotacja pracowników spowodowała, że ze świecą szukać takich zawodowców. Listonosze poczty w Brwinowie wydają się być szkoleni w bezdźwięcznym i niewidocznym dostarczaniu awizo pod nasze drzwi. I niemal za każdym razem trzeba wybrać się na pocztę, gdzie można zakupić mydełko, znicz, czy kalendarz z siostrami zakonnymi, ale nie można sprawnie odebrać paczki, czy listu poleconego. No chyba, że mamy 30 lub więcej minut. Przy okazji, można pokazać dzieciom czy znajomym jak wyglądały kolejki w socjalizmie. Pomysł na sprzedawanie mydła i powidła w placówkach pocztowych pojawił się już dziesięć lat temu i nie jest taki zły jakim go malują. Klient przy nadawaniu listu czy

paczki może w jednym miejscu zakupić po- dostawcę usług. Jednak nie wszyscy mamy trzebne drobne rzeczy. Jednak jedna z tych dostęp do internetu. usług negatywnie wpływa na tę drugą. Mimo skarg, zmiany naczelnika, przeorganiProblem trwa już od dłuższego czasu. Mimo zowania zespołu i podstawienia dodatkowego nowej naczelniczki, którą udało się zmienić samochodu do doręczania paczek, poziom dzięki zebranym przez mieszkańców podpi- usług pozostaje na tragicznym poziomie, a zasom pod skargą, niewiele się zmieniło. Listy rządzający placówką twierdzą, że problemu nie są dostarczane z ogromnym opóźnieniem, ma. Powiatowy Rzecznik Konsumentów odponiektóre nawet nie dochodzą wcale. Paczki wiada, iż ważne jest aby pisać i wysyłać reklatrzeba odebrać w placówce, a przecież nie o macje. Druk formularza dostępny jest w każdej to chodzi. Płaci się za to aby wysłać pakunek placówce pocztowej lub, na prośbę, pod redakz punktu A do punktu B. Można oczywiście cyjnym adresem mailowym: redakcja.lizmienić firmę dostarczającą paczki, bo pocz- nia@gmail.com. Jeżeli ktoś ponosi straty ta pełni obecnie funkcję paczkomatu, przy finansowe z winy niedostarczonej faktury lub czym w tym drugim jest szybciej i taniej. Sy- zobowiązania, warto skonsultować się z prawtuacja robi się poważna, gdy rachunek przy- nikiem. chodzi dwa tygodnie po terminie zapłaty. Problem z dostarczaniem poczty w naszej Najbezpieczniej byłoby u swojego dostawcy gminie nie jest przypadkiem odosobnionym. mediów ustawić elektroniczną fakturę, która Nadal istnieje on w niektórych placówkach przychodzi niemal natychmiast. Wolny rynek poczty w Pruszkowie czy Piastowie. powinien sam wypozycjonować najlepszego

801 333 444 (+48) 43 842 06 00

STOPKA REDAKCYJNA

22 738 1 4 50 rzecznik.konsumentow@powiat.pruszkow.pl


4

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA

Autor: M. B.

Mieszkaniec Brwinowa w Lubaniu

K

omedia filmowa „Sami swoi”, zwana także „chłopską komedią”, a dzisiaj – po 50 latach, kiedy wciąż przyciąga, bawi i wzrusza już trzecie pokolenie widzów, bijąc wszelkie polskie rekordy oglądalności – otrzymała tytuł „polskiej komedii wszech czasów”. Występuje w niej cała plejada znakomitych aktorów, ale ten najbardziej uwielbiany i wciąż przez widzów kochany – Wacław Kowalski – związał na trwałe tę „komedię wszech czasów” z Brwinowem. Aktor zamieszkiwał tutaj przez blisko 40 lat, spoczywa również na miejscowym cmentarzu – obok tych, których ukochał – żony Stanisławy i syna Macieja.

kie to wyróżnienie dla brwinowskich twórców, bo reżyser komediowego arcydzieła otoczył swoim honorowym patronatem całe wydarzenie i też osobiście w nim uczestniczył. Obok Sylwestra Chęcińskiego, w uroczystości udział wzięli: aktor - Jerzy Janeczek (filmowy syn Wacława Kowalskiego), Dariusz Koźlenko - autor książki „Sami swoi, za kulisami komedii wszechczasów”, organizatorzy wydarzeń filmowych w Lubomierzu, Dobrzykowicach i Gostkowicach, mieszkańcy oraz przedstawiciele władz i samorządu lubańskiego. Brwinów reprezentował Waldemar Matuszewski – współautor filmowego dokumentu i reżyser teatralny, któremu zaraz na początku zawodowej drogi, w warszawskim Teatrze Na Woli, stworzonym i kierowanym przez Tadeusza Łomnickiego, dane było współpracować z Wacławem Kowalskim.

bohaterem jest jego wybitny mieszkaniec, będzie niósł sławę Brwinowa jeszcze dalej. Oto uznanie i zainteresowanie dla „Mieszkańca Brwinowa” wyrazili organizatorzy wydarzeń filmowych w Lubomierzu, Premierę brwinowskiego dokumentu filmowego, Dobrzykowicach i Gostkowicach… w Otrębusach w dniu 11 grudnia 2016 roku obejrzał wielki fan „Samych swoich”, wędrujący po Za tak rozległą promocję Brwinowa należą się całym świecie ze swoją „walizeczką z Krużewnik” podziękowania obu twórcom filmu, jego produ- wszędzie tam, gdzie dzieje się coś, co ma zwią- centowi panu Jackowi Pachnikowi, Stowarzyzek z tym kultowym dziełem filmowym – pan szeniu Teatr Na Pustej Podłodze pamięci Kiedy pan Bartosz Kuświk, dyrektor Miejskiego Wojciech Seredyński. To pan Wojciech opowie- Tadeusza Łomnickiego, którego wszyscy trzej Domu Kultury w Lubaniu – odległym od Brwi- dział (także w Lubaniu) o premierze filmowej, panowie są członkami oraz redakcji „Linii”, która jest wiernym patronem medialnym filmu. nowa o 500 kilometrów! – konstruował program która miała miejsce w Gminie Brwinów. obchodów „Złotego jubileuszu <Samych swoich>, czyli 50 lat komedii wszech czasów”, które Jakby jeszcze tego wieczora było mało Brwinowa Panu dyrektorowi MDK w Lubaniu, Bartoszowi miały tam miejsce 4 listopada 2017 roku, sięgnął w Lubaniu, podczas uroczystego jubileuszu miał Kuświkowi, gratulujemy wielkiego wydarzenia właśnie po brwinowski dokument filmowy au- miejsce wernisaż wystawy: "Wacław Kowalski - kulturalnego i dziękujemy za goszczenie Brwitorstwa Adama Gzyry i Waldemara Matuszew- znad Bugu do Brwinowa". Podwarszawskie mia- nowa w Lubaniu. Stare powiedzenie uczy: ani skiego. „Mieszkaniec Brwinowa” został steczko dużo zawdzięcza wybitnemu aktorowi, dyplomaci, ani urzędnicy nie potrafią tworzyć umieszczony tam (jako jedyny) obok czarno- który kiedyś postanowił związać z nim swoje ży- więzi i budować mostów pomiędzy ludźmi – jak białej wersji „Samych swoich” z roku 1967. Wiel- cie. Wydaje się, że dokument filmowy, którego czynią to artyści i ludzie kultury. Aktor wpisał się wyraziście w pejzaż Brwinowa i na długo jeszcze pozostanie w pamięci mieszkańców tego podwarszawskiego miasteczka. Radni Gminy Brwinów, już wiele lat temu, nazwali jego imieniem główne rondo w mieście. Przy tym rondzie – w stulecie urodzin aktora – pojawił się ogromny mural z jego wizerunkiem. Z tej samej okazji, dwaj brwinowscy artyści, przygotowali film dokumentalny zatytułowany „Wacław Kowalski. Mieszkaniec Brwinowa”.

ETNO JAZZ FEST OTRĘBUSY 201 7 9.12.2017, godz. 17.00, Otrębusy, ul. Świerkowa 2 Sala Widowiskowa Zespołu „Mazowsze”

12.00. CZĘŚĆ EDUKACYJNA: WARSZTATY WOKALNO-PERKUSYJNE Prowadzenie: Mamadou Diouf, lider zespołu Mamadou & Sama Yoon. Mamadou śpiewa w senegalskim języku wolof. Uczestnicy warsztatów będą mieli okazję nauczyć się w nim 12 piosenek i wystąpić na scenie „Matecznika”. Zapisy na bezpłatne warsztaty prosimy kierować na adres mailowy Adama Fedorowicza: a.fedorowicz@interia.pl oraz pod nr telefonu: +48 605 465 426. Ilość miejsc ograniczona!

Szczególnym wydarzeniem tego wieczoru będzie występ Macieja Tubisa i jego zespołu Tubis Trio. Muzycy zaprezentują utwory z najnowszej płyty ‘The Truth’, o której napisał Marek Sierocki z Teleexpresu: „To znakomity krążek! Świetne kompozycje. Raz jeszcze okazuje się, że w muzyce jazzowej ważne są melodie. Światowe brzmienie”. W podobnym tonie o płycie wyraził się Mariusz Owczarek, dziennikarz Programu Trzeciego Polskiego Radia, określając ją „melodiami malującymi obrazy”. Koncert w „Mateczniku” będzie uwieńczeniem światowej premiery tej płyty.

17.00. CZĘŚĆ ARTYSTYCZNA:

TUBIS TRIO Maciej Tubis – fortepian Paweł Puszczało – kontrabas Przemysław Pacan – perkusja

MAMADOU & SAMA YOON Mama Diouf– wokal Grzegorz Rytka – saksofony Marek Makles – instrumenty klawiszowe Paweł Mazurczak– kontrabas Anna Patynek– djembe, chórki Anna Piotrowska – chórki Piotr Pniak– perkusja Piotr Korzeniowski – trąbka Mariusz Dziurawiec – reżyser dźwięku

Grupa B4 „Taniec Ludowy z Przyśpiewkami”, instruktor Piotr Zalipski , muzyka Krystian Segda Grupa N „Taniec Nowoczesny z Elementami Jazzu”, instruktor, choreograf Anna Paś Grupa B5 „Taniec Ludowy z Przyśpiewkami”, instruktor Alesia Turonak, choreografia Anna Łapińska Darmowe wejściówki na koncerty prosimy zamawiać pod numerem telefonu: + 48 22 208 82 00. Nieodebrane wejściówki na 20 min. przed godz.17.00 zostaną rozdysponowane ponownie! XI. Edycja Etno Jazz Fest objęta jest patronatem Starosty Powiatu Pruszkowskiego, patronatem honorowym Burmistrza Gminy Brwinów, Burmistrza Miasta Podkowy Leśnej, Burmistrza Miasta Milanówka.

Dodatkową atrakcją wieczoru będzie występ czterech grup taneczno-muzycznych „Roztańczeni z Mazow- Współorganizacja wydarzenia: Starostwo Powiatowe Pruszków, Sołectwo Otrębusy, szem”: Państwowy Zespół Ludowy Pieśni i Tańca „Mazowsze”. Grupa B6/B7 „Taniec Ludowy z Przyśpiewkami”, instruk- Impreza współfinansowana z budżetu gminy Brwinów i Starostwa Powiatowego Pruszków. tor, choreograf Sylwia Głowala-Leptacz


BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA

5

Autor: Dr inż. Jan Sadowski

Pszczelin ponad 1 00 lat obejmuje swoją działalnością cały kraj w zakresie rozwoju rolnictwa i oświaty rolniczej

Nowe miejsce dla obelisku Kościuszki

J

ak już wspominałem w „ Linii” nr 17 z czerwca 2017 r., założycielka szkoły rolniczej w Pszczelinie - Jadwiga Dziubińska, została w 20 – leciu międzywojennym posłanką na sejmu. Opracowała oraz doprowadziła do uchwalenia ustawy stwierdzającej, że w każdym powiecie powinna powstać jedna męska i jedna żeńska szkoła rolnicza. Następował wtedy żywiołowy rozwój szkół rolniczych w Polsce. Z powstających w Polsce placówek edukacyjnych nauczyciele i młodzież, przybywali do Pszczelina w celu zapoznania się z dorobkiem szkoły. Pszczelińska placówka wychowała wielu absolwentów - porządnych rolników i pracowników rolnictwa. Wychowywana patriotycznie młodzież, w 1917 roku, wystawiła pomnik z okazji 100 - lecia śmierci Tadeusza Kościuszki, a więc jeszcze w czasie rozbiorów Polski. Pomnik w swoje 100 - lecie zostanie uroczyście przeniesiony na tyły budynku Centrum Doradztwa Rolniczego.

Ze szkołą w Pszczelinie już od 1911 roku, nawiązali kontakty wybitni działacze i pedagodzy: Edward Abramowski, Ludwik Krzywicki, Jan Władysław Dawid, Tomasz Nocznicki, Stefania Sempołowska i inni. W 1931 roku z inicjatywy Jadwigi Dziubińskiej, rozpoczęto w Pszczelinie budowę Instytutu Kształcenia Nauczycieli, aby kształcić i doskonalić nauczycieli dla rozwijającego się szkolnictwa rolniczego w całym kraju. W 1932 roku w uznaniu zasług upowszechnia-

nia postępu w rolnictwie , ufundowano szkole sztandar, który wręczył Prezydent Ignacy Mościcki. Dyrektor Zdzisław Bańkowski został odznaczony przez prezydenta złotym krzyżem zasługi. Niestety od napaści Niemiec hitlerowskich na Polskę w 1939 roku, działalność szkoły została zawieszona, a na jej terenie władze okupacyjne zorganizowały szpital wojskowy. Po wojnie, już w 1945 roku, szkołę ponownie uruchomiono, pod kierownictwem Zdzisław Bańkowskiego, jako Gimnazjum Rolnicze, a od 1949 roku, czteroletnie Technikum Rolnicze. W 1947 roku uruchomiono Instytut Kształcenia Nauczycieli w Pszczelinie. Organizowano 3miesięczne , a następnie 6-miesięczne kursy dla dyrektorów i nauczycieli szkół rolniczych z całego kraju. Wykładowcami byli pracownicy naukowi Uniwersytetu Warszawskiego i SGGW. W 1958 roku Instytut Kształcenia Nauczycieli został przemianowany na Ośrodek Doskonalenia Kadr Pedagogicznych Szkolnictwa Rolniczego. Powstało również Studium Nauczycielskie o specjalizacji: gospodarstwo wiejskie, kształcące nauczycieli szkół rolniczych dla całego kraju. Ukazuje się pierwszy numer Biuletynu Pedagogicznego przeznaczonego dla szkół rolniczych. W latach 70- tych Ministerstwem Rolnictwa kierowali pracownicy naukowi z Poznania. W 1974 roku utworzono w Poznaniu Centralny Ośrodek Doskonalenia Kadr i Upowszechniania Postępu w Rolnictwie. W dawnym Instytucie Kształcenia Nauczycieli powstał oddział poznańskiego ośrodka. Na dyrektora Centralnego Ośrodka Doskonalenia Kadr i Upowszechniania Postępu w Rolnictwie powołano prof. dr hab. Mariana Jerzaka, a na wicedyrektora oddziału w Pszczelinie dr. Edwarda Gajdę. W tym czasie rozpoczęto doskonalenie nauczycieli nie tylko na kursach, ale również na studiach podyplomowych organizowanych w Pszczelinie i prowadzonych przez SGGW i Uniwersytet Warszawski. Były to roczne studia podyplomowe w zakresie: ekonomika rolnictwa, produkcja roślinna, produkcja zwierzęca,

andragogika ( oświata dorosłych). Od grudnia 1984 roku Ministerstwo Rolnictwa przywróciło krajowe centrum w Pszczelinie, a w Poznaniu i Krakowie powstały oddziały Centralnego Ośrodka Doskonalenia Kadr i Upowszechniania Postępu w Rolnictwie z siedzibą w Brwinowie. Po kilku zmianach nazw, od 1 stycznia 2005 r., zgodnie z ustawą z dnia 22 października 2004 roku, istnieje w Brwinowie Centrum Doradztwa Rolniczego z oddziałami w Krakowie, Poznaniu i Radomiu, które organizują doskonalenie kadr doradztwa rolniczego z całego kraju. Zgodnie z ustawą zadania centrum uwzględniają przede wszystkim działania na rzecz poprawy poziomu dochodów rolniczych, podnoszenia konkurencyjności rynkowej gospodarstw rolnych, wspierania zrównoważonego rozwoju obszarów wiejskich, a także podnoszenia poziomu kwalifikacji zawodowych rolników i innych mieszkańców obszarów wiejskich. Organizowane są seminaria, konferencje, kursy i inne formy doskonalenia. W tym samym budynku znajduje się Krajowe Centrum Edukacji Rolniczej Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, które finansuje i nadzoruje 47 średnich szkół rolniczych w całym kraju. Natomiast Krajowe Centrum Edukacji Rolniczej w Brwinowie prowadzi doskonalenie kadr pedagogicznych szkół rolniczych w zakresie : ekonomiki , produkcji roślinnej, produkcji zwierzęcej , turystyki wiejskiej, techniki rolniczej, żywienia i usług gastronomicznych. Obydwa centra w Brwinowie stale się rozwijają i przekazują informację o innowacjach dla rolnictwa i szkolnictwa rolniczego w całym kraju.


6

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA

Autor: B. R. Utto

Wyjść naprzeciw smogowi Jak spalać oszczędniej, mniej dymiąc

ą tematy, które rok w rok powracają. I tak, gdy tylko przeminie lato i temat barszczu Sosnowskiego, a później święto zadumy i wspomnień, i zacznie się listopad, powraca temat smogu. W tym roku, obecny każdego lata, temat barszczu Sosnowskiego nie zamanifestował się tak mocno jak w ubiegłych latach. Przyćmiły go niezwykle gwałtowne burze i wiatry.

Oczywiście, gdy zaistnieje potrzeba można to zrobić przesuwając żar na jedną stronę, na drugą natomiast dosypując nowego paliwa.

S

Smog to nic innego niż zanieczyszczenie powietrza pyłami i metalami ciężkimi. Wywołują one schorzenia układu oddechowego, krwionośnego i nerwowego, mogą być też przyczyną nowotworów. Smog i zanieczyszczone powietrze, to wbrew pozorom problem nie tylko wielkich miast, ale również małych miejscowości. Także w naszym otoczeniu obserwujemy ten problem. Nie należy całkowitą winą obarczać samochodów - większość zanieczyszczeń produkujemy sami. Sami trujemy siebie, a także swoich najbliższych i sąsiadów. Na wdychaniu zanieczyszczonego powietrza cierpią najbardziej dzieci, osoby starsze, oraz osoby z problemami układu oddechowego. Kiedyś obwiniano przemysł, jednak okazuje się, że aż 80% zanieczyszczeń pochodzi z naszych samochodów, a przede wszystkim z naszych własnych kominów. Polacy nie przywiązują wagi do tego, czym palą w piecach. Problem dotyczy miast, w których duża część domów to stare kamienice i domy jednorodzinne. W piecach palimy dosłownie „byle czym” – węglem najgorszej jakości (czasami odpadami, mułem węglowym), drewnem (nie powinno się go spalać), fragmentami mebli czy wręcz – plastikowymi śmieciami. Często jednak nie wiemy także, jak spalać. Zadzwoniliśmy do kominiarza z pytaniem: jak palić w piecu, aby nie kopcić. Oczywiście nie istieje sposób, który kategorycznie dym i smog wyeliminuje, ale jest jedna ważna rzecz, na którą trzeba zwrócić uwagę. Spalając jedno i to samo paliwo, możemy albo dusić się dymem, albo ten dym spalać. Podpalane od dołu paliwo, gwałtownie się podgrzewa, naraz uwalniając mnóstwo lotnej smoły.

Ta metoda palenia dotyczy najpowszechniej spotykanego rodzaju kotłów i pieców (z wylotem spalin u góry paleniska), czyli znakomitej większości domowych kotłów, piecy kaflowych i kominków. W mniej popularnych kotłach, z wylotem spalin przy ruszcie, czyste spalanie odbywa się wtedy, gdy rozpala się od dołu i ładuje paliwo na żar. Szkodliwe cząsteczki ulatują bezpośrednio do komina. W przypadku palenia odgórnego, lotne smoły uwalniane są stopniowo, a przechodząc przez warstwę żaru, są dodatkowo dopalane. Podobna sytuacja dotyczy drewna, które składa się nieraz w 2/3 z palnych gazów. Sytuacja jest prosta, gdy dysponujemy kotłem tzw. górnego zasypu. Wtedy też pierwszy wrzucamy węgiel, a później robimy ognisko. Należy zwracać uwagę na stopień otwarcia lufcików tak, aby piec nie zagotował się, ale też aby nie wygasł. Na pewno praktyka zajmie nam kilka dni, ale różnica jest znaczna, co widać po dymie unoszącym się z naszych kominów i nie tylko. Palenie odgórne bowiem pomaga zaoszczędzić nawet do 30% opału. Jeżeli próbujemy nowej metody, to naturalnym jest, że powinniśmy obserwować piec przynajmniej kilka razy zanim „spuścimy go z oka" i zostawimy bez opieki. Należy kontrolować temperaturę i pamiętać o włączeniu pompy. Nie jest to jednak bardziej niebezpieczna metoda od stosowanej dotychczas.

No dobrze, ale jak dokładać? Po rozpaleniu nie dokłada się – jest to palenie cykliczne większej ilości paliwa. Dobrze zasypany piec będzie żarzył się długo.

Jeśli masz wątpliwości, czy w twoim kotle lub piecu można palić od góry – śmiało, zapytaj swojego kominiarza. Możesz to zrobić przy okazji jesiennej kontroli komina, którą dobrze jest przeprowadzić.


BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA

7

Autor: Tomasz Róg

Pałacyk przy zakładach porcelitu

Wychodzimy odrobinę poza rejony miesięcznika LINIA, aby opisać obiekt, który nie miał tyle szczęścia, co Pałacyk Sokoła i nadal czeka na swoje odrodzenie olska ceramika to nie tylko Ćmielów, Zakłady Przemysłu Terenowego, Bolesławiec czy Chodzież, to także a później Ministerstwo Przemysłu Zdecydowano wiele innych zakładów, w tym rów- Chemicznego. nież zakłady Porcelitu Stołowego o przeprowadzeniu gruntownej modernizacji przy jednoczesnym „Pruszków”. Porcelit to biała lub kremowa ceramika. Od- utrzymaniu pełnej produkcji. Nie porna na działanie wody, kwasów i zasad. zwolniono ani jednego pracowDoskonale nadaje się do wytwarzania nika. W latach 50. skupiono się ozdób, ceramiki użytkowej czy sanitariów. głównie na porcelicie, i zakład Wytwarza się go najczęściej z kaolinu (glin- ponownie zmienił nazwę na: Zaki porcelanowej), skaleń, kwarcu i wypala kłady Porcelitu Stołowego w wysokiej temperaturze. W przeciwień- „Pruszków”. Z fabryką współprastwie do porcelany używa się surowców cowało wielu znanych artystów. nieco gorszej jakości, co wiąże się z mniej- Po zmianach ustroju fabryka zaszą wytrzymałością (dlatego zwany jest częła wykazywać straty, by miękką porcelaną). Wyroby z tej ceramiki w końcu ogłosić upadłość. Starsi nigdy nie są czysto białe, dlatego pokrywa mieszkańcy na pewno pamiętają się je śnieżnobiałym lub kolorowym szkli- jeszcze komin i nieużytki na terenie zakładów. wem. Powstało wiele książek opisujących dzieje W 2005 roku tereny zostały zaFabryki Wyrobów Fajansowych Jakuba Te- kupione przez firmę deweloperod syndyka masy ichfelda, powstałej w Pruszkowie w 1872 ja- ską ko zakład wspomagający, funkcjonującą już upadłościowej. Stare zabudowafabrykę na Kole. Początkowo, właścicielami nia wyburzono i powstało osiedle byli Jakub Teichfeld i Ludwik Asterblum, mieszkaniowe z 650 mieszjednak na początku wieku Jakub Teichfeld kaniami. Po cennym przemyśle, spłacił wspólnika i stał się jedynym właści- po zgranej, mimo niewielkich zacielem zakładu z około dwustoma pracow- robków, załodze, nie pozostał nikami. Dla takiej liczby pracowników ślad. Pozostawiono jednak pałapotrzebne były mieszkania. Na ogromnym cyk. terenie zakładu powstały murowane mieszkania, później nazwane przez mieszkańców Pałac wybudowany został na i pracowników „murowańcami”. Sama fa- przełomie wieku XIX i XX, jako bryka natomiast nazywana była „Fajansów- rezydencja właściciela fabryki. ką”. Produkowała naczynia fajansowe Reprezentujący eklektyczny styl i wyroby majolikowe, ornamenty w kształ- budynek przebudowano w 1907 cie kwiatów, owoców i liści były wykonywa- r., przetrwał do czasów PRL i pełne techniką stempelkową. W okresie nił funkcję siedziby Państwowego dwudziestolecia asortyment rozszerzono Instytutu Szkła i Ceramiki, a taknawet koncepcje odnowy. Obecnie nadal o ceramikę techniczną i produkty kaflarskie, że wzorcowni wyrobów zakładów jest to własność dewelopera. W niewielkiej jednak ogólny obrót był dużo mniejszy. produkcji porcelitu. Ostatnim właścicielem fabryki był Szlomo Po przeniesieniu instytutu do Warszawy, części mieści się biuro sprzedaży mieszkań, (Stanisław) W momencie wybuchu II wojny obiekt przekazany został w użytkowanie pozostała powierzchnia, opuszczona - niszczeje. światowej produkcji uległa całkowitemu Pruszkowskim Zakładom Porcelitu. wstrzymaniu. Właściciel, Szlomo vel Stani- W 2005 roku firma Longbridge, która stała sław Ehrenreich wraz z rodziną, chcąc uchro- się właścicielem budynku, mówiła o chęci [1] prof. zw. dr hab. Zofia Chyra-Rolicz, Hinić się przed prześladowaniami z powodu wyremontowania go i przekazania miastu. storia dawnej fabryki fajansu w Pruszkowie, żydowskiego pochodzenia porzucił fabrykę. [1] Póki co plany te pojawiają się jedynie w: Dzieje Pruszkowa, red. Anna Żarnowska, Po wojnie fabrykę przejęły Wojewódzkie w obietnicach przedwyborczych. Powstały Warszawa 1983, s. 94

P


BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA

Autor: Prof. Anrzej Tyszka

DWA POMNIKI, TRZY POMNIKI

W 2001 roku mec. Lech Dzikiewicz w roku Jubileuszowym 75-lecia Miasta Ogrodu postawił w Podkowie Leśnej dwa pomniki przeszłości. Pierwszy stanął na skwerze zamykającym perspektywę Alei Lipowej z jej trójrzędowym szpalerem 130-letnich lip. Napis na cokole obelisku wskazuje nazwiska lokalnych dowódców zbrojnej organizacji konspiracyjnej - kpt. Henryka Walickiego („Twardy”), mjr. Edwarda Pycz-Pyczewskiego („Edward”) oraz ppor. Bogusława Kuplińskiego („Kozioł, Kot, Kilof”). A także wymienia dwie formacje konspiracyjne – Konfederacja Narodu i Związek Walki Zbrojnej – Armię Krajową.

D

rugim pomnikiem – tej samej Sprawy i tej samej Przeszłości – była książka Lecha Dzikiewicza

Konspiracja i walka kompani ‘Brzezinka’. ( nowe wydanie, rozszerzone nosi tytuł Walka podziemna 1939-1945.)

Ale pojawił się i pomnik trzeci, także z jego udziałem – dnia 30 września 2017. w sali kinowej CKiJO w Podkowie odbył się pokaz filmu dokumentalnobiograficznego „TWARDY” Adama Gzyry i Waldemara Matuszewskiego, dwóch filmowców z Brwinowa. Lech Dzikiewicz prowadzi w nim wiodącą narrację. Wszystkie te wydarzenia należą do tej samej kategorii faktów, mających odnowić i utrwalić „żywą pamięć” zbiorowości o własnej historii. Stały się one po ponad 70 latach znów częścią naszego doświadczenia. Ściślej zaś odległym, lecz wiernym echem tamtych czasów. Zastanawiam się niejednokrotnie nad sensem i znaczeniem tych „pomników”. Co by się stało, gdyby nie ukazała się ta książka, nie stanął ten pomnik, nie powstał film ? Ano – można by nieopatrznie powiedzieć – nic by takiego się nie stało, „życie i tak poszłoby dalej”, tak samo jak „szło naprzód” przez te 70 lat! I tak właśnie niejeden mówił, a to przez karygodną lekkomyślność, a to z umyślnego wyrachowania – po co się grzebać w zamierzchłych bezpowrotnie czasach, cofać się do epoki zbrodni i cierpień, męczeństwa i „daremnej ofiary straceńców”? Lecz jest przeciwnie - to ważne, by dać świadectwo temu, co w pokoleniu wojennym stanowiło o „cichym bohaterstwie”, o bezimiennym heroizmie. Dlaczego cichym i czemu bezimiennym? Z dwóch powodów: 10 większość faktów dzisiaj przedstawionych była objęta ścisłą tajemnicą konspiracyjną, tajemnicą, nad którą niejednokrotnie zatrzasnęło się wieko trumny lub, którą pokryła trawa leśnych mogił. 20 jeśli zaś wiedza ta przechowała się wśród świadków, którzy przeżyli poza rok 1945 – stawała się po-

nownie wiedzą tajoną – tym razem Czy to ważne w roku 2017? Pytanie rez obawy przed dyskryminacją i prześla- toryczne. Gdyby z pamięci zbiorowej dowaniami NKWD i UB. wyjąć te pięć lat wojny i okupacji – czym byłaby nasza historia? – pustą klamrą Ale oto okazało się, że mimo tych dwu czasu. A legenda i historia Podkowy Leblokad pamięci zrodziła się z długotrwa- śnej budowała by się nieuchronnie łej, benedyktyńskiej pracy – cała epope- i spontanicznie o b o k najzaszczytja przywracająca obraz przeszłości niejszych postaci i wydarzeń. Jednoczei oświetlająca jej ciemne zakamarki. Po- śnie trzeba zauważyć i podkreślić, że nie wstały opowieści zadziwiająco rozległe pomija się śladów czarnej legendy tami dramatyczne. Autorzy sforsowali bary- tych lat - nikczemnych, choć marginalkady milczenia przebili się przez zasty- nych postaci: donosicieli, sprzedajnych gające, jak lawa, skorupy niepamięci zdrajców i kolaborantów. Wystarczyło którą zarosły chwalebne wydarzenia, by paru takich, by ściągnąć gestapo, spoobnażyć rany zadane w naszej najbliż- wodować wpadkę – w konsekwencji tego szej okolicy, często wśród najbliższych w styczniu 1944 kilkunastu ludzi zapłasąsiadów, dla wielu – wśród znajomych ciło życiem wśród tortur i kaźni w piwi rodziny. nicy pałacyku Tobolki w Brwinowie. A dowódca „Brzezinki” kpt. Henryk WaCzyniąc to – jednocześnie przywracają licki z tej samej przyczyny zginął w eggodność, wymierzają sprawiedliwość, zekucji pod lasem w pobliżu Karolina. ustanawiają miarę wartości i ważności, To także należy do lekcji historii. odnawiają i odmierzają zasługi. A także niejedno demaskują i demistyfikują. Kontekst topograficzny tych opowieści obejmuje przestrzeń wykraczającą poza


BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA

granice Podkowy Leśnej – w stronę Nadarzyna, Siestrzeni, Książenic, Żółwina, Brwinowa, Milanówka. Obejmują one fakty i wydarzenie dziś już przebrzmiałe lub w młodszym pokoleniu wcale nie znane. Na przykład zawiązanie się już w początkach 1940 roku wojskowej organizacji podziemnej – początkowo w ramach Konfederacji Narodu (pluton „Alaska”) następnie scalonej w Związek Walki Zbrojnej – Armię Krajową (komp. „Brzezinka”). Utworzyli ją oficerowie i podoficerowie służby czynnej i rezerwy oraz zwykli cywile. To byli nasi sąsiedzi znani z imienia, nazwiska i adresu: dowódca - por./kpt. Henryk Walicki, pchor. Jerzy Brochocki, sierż. Władysław Grefkowicz, plut. Władysław Barbasiewicz, ppor. Józef Klukowski, podch. Bolesław Szmajdowicz, podch. Włodzimierz Stalski, pchor. Feliks Offierski, Stefan Bonikowski, phm. Zygmunt Sobota, ppor. Zygmunt Karczewski, i inni. Kapelanem oddziału był proboszcz, ks. Bronisław Kolasiński. W roku 1943 było przyjmowanie „cichociemnych” na kilku okolicznych zrzutowiskach – najbliższe, to „Solnica” k. Osowca – skąd transportowano ich na pierwszą melinę do Zarybia, potem dalej – do Warszawy. Zrzutowiska Solnica, Tasak i dalsze, prócz ludzi, przyjmowały zrzuty broni, amunicji, materiałów wybuchowych, sprzętu radiowego, środków pieniężnych. Odbiór zrzutu, ubezpieczenie, transport, zmagazynowanie, przekazanie – wszystko to w ciągu jednej nocy pod czujną uwagą Niemców i ich konfidentów – wykonywali ludzie z „Brzezinki”.

Film „Twardy” podaje te epizody dotyczące poszczególnych osób i one są najbardziej przejmujące, poruszające, bo apelują wprost do ludzkich wyobrażeń, emocji i uczuć. Jest tu cała masa takich epizodów, gdzie Autorzy kreślą - przez opowieści rodzinne - świetlane i wzorcowe sylwetki, kiedy indziej zaś - tragiczne postaci, losy i postawy ludzi w ich uwikłaniu w Podkowiańską historię. Dramatyczne aresztowanie Henryka Walickiego i jego bohaterska śmierć są najlepiej i najpowszechniej znane. Nikt jednakże nie przedstawił tej tragedii od strony jego żony i łączniczki Heleny Walickiej „Hell”, córek Teresy i Barbary, syna Maćka. A także pierwszych świadków zbrodni - rodziny Barbasiewiczów. Nikt też nie powiązał tej ciemnej sprawy w całość z kilkunastoma innymi aresztowaniami zakończonymi nocną egzekucją w brwinowskim gestapo – a wszystkie one zawdzięczają swój finał donosowi kolaborantów znanych i wymienionych z nazwiska. Czy zdołalibyśmy coś istotnego zrozumieć z całej powojennej, a w tym i obecnej historii naszej miejscowości – bez uwzględnienia tego, co się w niej stało w latach 1939-45? Jeszcze raz więc powróćmy do pytania – czy warto i czy należy stawiać pomniki prawdziwym dziejom z tamtych lat dziś, w ponad 70 lat później? Czy jedyną racją powrotów do przeszłości – usuwanej z pamięci w czasach PRL-u – jest właśnie to, że była przemilczana, zniekształcona lub zniesławiona? I jako taka jej żywa treść zanikła umysłowości dwóch pokoleń? To są ważne racje – historia nie znosi pustki, domaga się wypełnień, naprostowań. Ale jest i racja wyższa, nadrzędna. Życie teraźniejsze i przyszłe – jeśli nie zakorzenione w „żywej historii”, pozytywnej legendzie, w rzetelnej faktografii i w barwnej anegdocie – słowem pozbawione przekazu tradycji – staje się puste i martwe. Historia nie staje się przecież magistra vitae przez to, że zawiera zbiór suchych zapisów, oficjalnej kroniki dat, katalogi miejsc pamięci – ale przez to, że dostarcza wzorów i pouczeń, jak należy stanąć naprzeciw losu i wobec wyzwań egzystencji. Zwłaszcza, gdy są wyzwaniami krańcowo trudnymi, wymagającymi życiowego ryzyka i najwyższej ofiary. Nigdy nie możemy mieć pewności, czy przyszłość, która nadchodzi nie przyniesie nam czegoś jeszcze bardziej dramatycznego i wymagającego. Ale nasze postawy, motywacje, intencje i czyny powinny być wówczas najlepsze, na jakie nas stać, takie, jakie posiadamy we

wzorcowym zasobie naszej pamięci. To jest kapitał społeczny, którego nie wolno rozproszyć, doświadczenie, którego nie wolno zapomnieć. Zadaję sobie pytanie – jak postąpiliby i co wybraliby dzisiejsi młodzi i dorastający ludzie, gdyby przyszło im stanąć na miejscu uczestników konspiracji i walki z lat okupacyjnych - tamtych 17, czy 19-letnich chłopców i dziewczyn: Janka Bulangera, Jurka Burchacińskiego, Leszka Dzikiewicza, Staszka Latoura, Andrzeja i Witka Marszewskich, Maćka Mroczkowskiego, Maćka Krzyżewskiego, Janka Offierskiego, Michała Stalskiego, Gienka Stefankiewicza, Andrzeja Suryna, Andrzeja Wojnarowskiego…? Moja odpowiedź jest niewątpliwa: większość postąpiłaby zapewne t a k s a m o, jak ich poprzednicy. Wybraliby tak, mimo, że w międzyczasie nasłuchali się o „bezsensownej bohaterszczyźnie”, i o oszołomstwie „prawdziwych Polaków”. Oraz o wielu podobnie negatywnych schematach myślenia. Twórcy filmu „Twardy”, Adam Gzyra i Waldemar Matuszewski, są innego ducha i stworzyli z wielkim talentem portret legendarnego dowódcy „Alaski”, jego ludzi, Rodziny, w pejzażu tamtych czasów.


10

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA

Autor: Barbara Walicka

Zagadka dla czytelników Piękna nieznajoma

o się zdarzyło w Podkowie Leśnej Wschodniej przed kilku laty: była jesień, od tygodnia padał deszcz, rów biegnący wzdłuż ulicy Wilczej był pełen. Na brzegu, do połowy zanurzone w wodzie, leżało rozmoknięte tekturowe pudło, wokół - jak flotylla, która nie chce opuścić portu - unosiły się pomarszczone od wilgoci fotografie. Niektóre, zwinięte na kształt łódeczek, wiatr popychał w stronę kępy sitowia. Najprawdopodobniej ktoś, kto w tej okolicy kupił stary dom, usuwał ze strychu rzeczy zostawione przez poprzednich właścicieli. Często bowiem, opuszczając jakieś miejsce, zadeptuje się granicę między rupieciem a pamiątką, toteż z jakiegoś powodu - banalnego lub może ocierającego się o dramat - zostawiono pudło ze zdjęciami przyjaciół rodziny, różnych ciotek i wujaszków. Ławica obrazków – migawek z dawnych czasów – tonęła. Powoli, stopniowo opadała na dno rowu. Pewien przechodzień, nazwijmy go Matematykiem Dyskretnym, który zwykł wędrować z głową chmurach i który wiedział, co mogą sprawić żywioły, wyłowił jedną z fotografii; tę która, wydała mu się w najlepszym stanie. Zdjęcie przedstawia młodą kobietę: ubrana jest w elegancki płaszczyk – odpowiedni chyba na wczesną jesień - na głowie ma toczek, torebkę trzyma pod pachą, zdjęła rękawiczki, na wskazującym palcu prawej ręki widać spory pier-

T

ścionek. Buciki też ma zgrabne. Na odwrocie napisano ołówkiem: „Okupacja 1943 r.”. Skoro znaleziono jej fotografię w rejonie ulicy Wilczej, mogła odwiedzać któryś z domów w tej okolicy. Jeżeli mieszkała w Podkowie – musiała jeździć EKD. Kto to może być? Czy ktoś ją jeszcze pamięta? Oto pierwsza odpowiedź, jaką otrzymałam: Ta nieznajoma to piękna młoda kobieta. Wygląda jak wszystkie piękne kobiety w tamtym czasie. Zainteresowało mnie, że na prawej ręce brak jest obrączki, natomiast na palcu wskazującym jest coś, co wygląda jak pierścionek z okrągłym złotym oczkiem, otoczonym kwadratową dużą koronką widoczną przy dużym powiększeniu. W dawnym czasie nie noszono pierścionków i obrączek niezgodnie z obyczajem tj. na palcu serdecznym. Ponieważ w rękach trzyma 2 rękawiczki, można byłoby twierdzić, że ozdoba ta jest zapinką paska nadgarstkowego rękawiczki, jednak jest chyba trochę za duża. To wszystko, co umiem na ten temat powiedzieć. Maciej W. tej tajemniczej tożsamości. Niech to bę-

dzie zabawa połączona z odkrywaniem Dzięki burzy mózgów nie jedną tajemni- historii. Na listy czekamy pod redakcyjcę rozwiązano. Liczymy na listy od Was, nym adresem i e-mailem: drodzy czytelnicy, i pomoc w rozwiązaniu redakcj a. linia@ gmail. com


X

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK LINIA

WALDEMAR MATUSZEWSKI

REGIONY ETNOGRAFICZNE PAŃSTWOWEGO ZESPOŁU LUDOWEGO PIEŚNI I TAŃCA „MAZOWSZE”

Z ROZMÓW Z MISTRZEM ZAPAŁĄ O "MAZOWSZU" Wędrujemy do roku 1963 gdy program „Mazowsza” wzbogaca się o trzy regiony etnograficzne: Kurpie /Pułtusk z końca XIX w./(20), Wilamowice (21) i Łańcut /Krzemienica/(22)

i Wilamowice. Przed tegorocznym wyjazdem do USA i Kanady Witold Zapała przygotowuje nowe układy regionalne: tańce kurpiowskie do muzyki Tadeusza Sygietyńskiego oraz „Karnawał w Wilamowicach” w aranżacji muzycznej Stanisława Wysockiego.

K

urpie

„Tańce kurpiowskie”. W tańcach kurpiowskich można odnaleźć elementy oleandra, fafura, konika i innych regionalnych tańców kurpiowskich. (M. Włoczkowska, Wytańczone „Mazowsze” Witolda Zapały, op. cit., s.57) Doszło do tego odkrycia całkiem przypadkowo. Oto w muzeum ludowym w Młocinach pod Warszawą – mówi choreograf „Mazowsza” Witold Zapała – natrafiliśmy z kierownikiem artystycznym zespołu, Mirą Zimińską, na śląski strój ludowy w paski z Wilamowic. Zaintrygowało to nas, jako że w tym regionie, między Śląskiem a Krakowem, „pasiaki” nie występują, wybraliśmy się więc do owej wioski. (z rozmowy „Tygodnika Polskiego” /Niezależne pismo Polaków w Australii i Nowej Zelandii/ Nr 19/27, Melbourne, 15 VII 1967) Jak powstały „Wilamowice”?

Wilamowice – miejscowość leżąca na południu Polski była niegdyś osadą holenderską. Witold Zapała i Mira Zimińska-Sygietyńska odwiedzili działający tam szkolny zespół amatorski. Według zwyczajów tej enklawy holenderskiej w czasie karnawału po północy na zabawę przybywali nieproszeni kawalerowie, przebrani za pajaców. Na podstawie tego pomysłu Zapała opracował swój nowy układ choreograficzny. Wg kolejnych wilamowickich opowieści: podczas zabawy karnawałowej jeden z uczestników wpadł na pomysł, by wejść do kosza. Ten element stał się podstawowym rekwizytem w nowej koncepcji Zapały. Rozbudował tę scenkę, nadając jej charakter komiczny i zaskakując widza nieoczekiwanym rozwojem sytuacji. (M. Włoczkowska, Wytańczone „Mazowsze” Witolda Zapały, op. cit., s.57/8)

Łańcut (Krzemienica) - „Polki

Po nowym Sieradzu Michał Jarczyk układa Krzemienicę (polki krzemienickie), czyli groteskę na cztery pary i jednego małego chłopca w kostiumach z okolic Łańcuta. Ale to nie było pokazanie tańców z regionu Krzemienicy, tylko to była żartobliwa groteska, gdzie jeden mały tancerz zabierał czterem wysokim partnerki i z nimi z różnym skutkiem tańcował. To był Brożek znakomity solista, kręcił trzy kółka [tury – przyp. A. W. ]. (z wywiadu filmowego Witolda Zapały z dn.16 V 2017; kamera: Adam Gzyra, pytania zadają: W. Matuszewski i A. Woszczyna, spisał: A. Woszczyna). krzemienickie”.

Kontakt z redakcją wydawnictwa jubileuszowego Kalendarium „Mazowsza”: mazowsze70lat@gmail.com Stowarzyszenie Teatr Na Pustej Podłodze, przygotowujące je wspólnie z miesięcznikiem "Linia", ogłasza społeczną zbiórkę - wpłat można dokonywać na konto nr 04 9291 0001 0099 7254 2000 0010, tytułem: „na działalność statutową Stowarzyszenia”).



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.