Linia #25 2018

Page 1

• DEBATA OKSFORDZKA

• • ZAPOMNI ANY AUTOR •


2

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA


BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA

3

Autor: Tomasz S. Róg

Przepraszam, jaki mamy rok? Oraz o kulinarnych tradycjach

d tygodnia chodzę i pytam. Drapię się od czoła po potylicę i czytam. Oficjalną interpelację wysłałem nawet jednemu z radnych. Lecz nie wie, nie pamięta – jaki mamy rok?

O

Jaki mamy rok w Brwinowie? Poprzedni, który już dawno za nami, poświęcony był Ignacemu Kozielewskiemu. Wiązał się ze 135-tą rocznicą jego urodzin. Ignacy Kozielewski był działaczem Ogólnopolskiego Towarzystwa Gimnastycznego Sokół, autorem słów hymnu harcerskiego „Wszystko co nasze Polsce oddamy”, a przede wszystkim mieszkańcem Brwinowa. Inspiracją na postać tegorocznego patrona niech będzie grono twórców opisane na stronie 9 niniejszego numeru. Korzystając z miejsca na ważnej stronie, pragnę sprostować tekst dwóch, cytowanych w poprzednim numerze, aforyzmów autorstwa Tadeusza Kotarbińskiego. W drugim cytacie: „Literatura piękna jest to ta dziedzina piśmiennictwa, w której wyłącznie wolno używać brzydkich słów bez cudzysłowia.”, prawidłowy tekst powinien brzmieć oczywiście: „...brzydkich słów bez cudzysłowu.” Natomiast w cytacie: „W obliczu ogromu zła na świecie byłoby bluźnierstwem posądzać Boga o ustanowienie.” prawidłowy koniec zdania to „posądzać Boga o istnienie.”. Za powyższe niejasności

przepraszamy autorkę listu do redakcji z nu- na przykład, słodką babkę - ciasto przez niemeru 24 (2018). których uwielbiane, a przez innych nazywane piaskiem z cukrem. W trakcie pieczenia ciasta Jeśli spojrzymy na statystyki miesiąca marca z izby wyganianio chłopów, ponieważ obeci kwietnia, widzimy, że w tym okresie rośnie ność mężczyzna mogła zagrozić zakalcem. Bakilka wartości. Na przestrzeni tych miesięcy bę wielkanocną wypiekano oczywiście w piecu w górę idą: rozkwit przyrody, częstotliwość ob- chlebowym zużywając nieraz ostatnie kostki rzędów religijnych oraz powroty do tradycji lu- masła, w obecnych czasach niemal bezcenne. dowych. Natura odżyje po zimie i zazielenią się Ciasto miało swoje, bardzo wysokie, miejsce łąki, wkrótce będzie można zrezygnować z pa- w hierarchii wielkanocnych potraw. Sam paszy zimowej i wyprowadzić trzodę na pastwi- miętam z domu rodzinnego, iż wykładano ją ska. Nadchodzą Święta Wielkanocne. na specjalnym obrusiku i dekorowano niczym Chrześcijanie świętują zwycięstwo Jezusa nad kulinarną pannę młodą. śmiercią. Ale kiedyś cieszyli się także z innego powodu. Wielki Post pokrywał się w czasie z tzw. przednówkiem, ciężkim okresem, w którym zapasy zimowe się kończyły, a nie było jeszcze świeżych zbiorów. Konieczne było zatem oszczędzanie jedzenia. Nie jedzono też jajek, ponieważ odkładano je właśnie na święta. Post zatem miał także swoje drugie, ekonomiczne dno. Wielki Tydzień to także czas powrotu do wielu tradycji. Rozpoczyna się nowy cykl życia, obsiewania i czekania na plony ziemi. Zaczyna się już w czwartek gdy chłopi zaczynają hałasować drewnianymi kołatkami oznajmiając zbliżające się święto. Zwyczajowo przeznaczone do tego celu dzwony kościelne nie biły aż do Wielkiej Niedzieli. Piątek – przeciwnie, był dniem wyciszenia, zadumy i przygotowywań. To tego dnia przygotowywało się,

Pogodzić kulinarne tradycje z obecną modą i trendami żywieniowymi jest zapewne niełatwo, jednak z całego serca życzymy sukcesu w realizacji tego trudnego zadania, a także przepięknej, pogodnej wiosny. Dokładnie tego pragnie życzyć wszystkim Czytelnikom i mieszkańcom okolic Redakcja, sołtys Otrębus i Kań oraz przedstawiciele licznych Stowarzyszeń Obywatelskich z całego zachodniego sąsiedztwa Warszawy.

STOPKA REDAKCYJNA


4

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA

Autor: Tomasz S. Róg

Powrót marnotrawnego Oddane do użytku w 2009 r. centrum folklorystyczne „Matecznik Mazowsze” to siedziba Państwowego Zespołu Ludowego Pieśni i Tańca „Mazowsze” – Ambasadora Polskiej Kultury. Ten nowoczesny obiekt, jest jednak dostępny nie tylko dla zespołu „Mazowsze”. Innowacyjne rozwiązania techniczne połączone z zamiłowaniem do tradycji tworzą możliwość przeniesienia wydarzeń kulturalnych, artystycznych oraz eleganckich spotkań biznesowych czy też konferencji na zupełnie nowy poziom. d stycznia 2017 roku operatorem obiektu i organizatorem widowisk, szkoleń, konferencji i spotkań w „Mateczniku” jest dobrze znana Restauracja Elita. Zdobyte doświadczenie pozwala Operatorowi na organizowanie coraz większej ilości różnorodnych wydarzeń właśnie w „Mateczniku”

rzałych wielbicieli w Polsce, doceniających taneczny perfekcjonizm artystów. Do tej pory artyści wystąpili dla około 12 milionów widzów na całym świecie ze spektaklami dla wielotysięcznych publiczności w Stanach Zjednoczonych, Brazylii czy Chinach, jak i dla mniejszych - w Hondurasie, Kostaryce, Filipinach, Izraelu i wielu innych krajach. W Europie występowali m.in. w Mediolanie, Berlinie, Kolejnym z takich projektów będzie bez wąt- Pradze, Zagrzebiu, Kijowie, St. Petersburgu pienia spektakl Balletu Magnificat zatytuło- i Moskwie. Artyści są nieustannie w drodze wany„Powrót Marnotrawnego”. i wystawili swoje spektakle w ponad 40 krajach. Założony w 1986 r. amerykański zespół baletowy z Jackson, w stanie Missisipi, wystawia- „Wysublimowane piękno, najwyższy profesjojący swoje spektakle na całym świecie, łączy nalizm" – napisał o nich amerykański "Dallas ze sobą balet tradycyjny z nowoczesnym - Morning News". Ballet Magnificat występuje miesza również elementy tańca żydowskiego, w Polscę od 2011 r., biorąc udział w 55 spekceltyckiego i jave, tworząc niezwykłą mozaikę taklach, które zobaczyło na żywo prawie 40 tańca na najwyższym poziomie. Tak więc to tysięcy widzów. o wiele więcej niż balet w tradycyjnym tego słowa Wrażenie widowiska za znaczeniu! Spektakle zekażdym razem jest nie do społu łączą wirtuozerię opisania. Już w kwietniu, tańca z głębokim, poruwszystko to, połączone szającym przesłaniem, co z najwyższą dbałością stanowi o wyjątkowości o szczegóły i zamknięte zespołu. Spektakle są dow jednej z najnowoczestępne dla osób w każdym śniejszych sal widowiskowieku. wych w Europie, będzie Niesłabnąca popularność można zobaczyć pod adrei doskonała reputacja sem Świerkowa 2. międzynarodowych występów Ballet Magnificat Spektakl „Powrót marnopozwoliła mu na stałe trawnego” to sparafrazozająć miejsce w sercach wana historia biblijnego polskich widzów. Zespół syna marnotrawnego. od 10 lat ma grono zagoOpowiada historię męża,

O

który pewnego dnia postanawia odejść od żony i córki, by zasmakować życia pełnego rozrywki. Gdy traci na zabawie cały majątek, uświadamia sobie, jak wielką wartość mają rodzina i bliscy. Odkrywa, że jedyne, co mu pozostało, to mała książka jego żony. Wkrótce lektura staje się dla niego źródłem siły i odwagi do naprawienia błędów oraz początkiem nowego życia

Na „Powrót marnotrawnego” wykonany przez Ballet Magnificat zapraszamy już 13 kwietnia 2018 r. Bilety można nabyć w kasie biletowej Sali Widowiskowej Zespołu Mazowsze tel. 22 208 82 00; informacje i rezerwacje grupowe 605 554 891


BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA

5

Autor: B. R. Utto

Mądrego to i przyjemnie posłuchać

„Organizacje obywatelskie nie są potrzebne mieszkańcom Podkowy Leśnej”

4

marca, w Pałacyku Kasyno w Podkowie Leśnej, odbyła się otwarta debata przedstawiająca takie właśnie założenie. Była to debata oksfordzka – rodzaj debaty otwartej dla publiczności, której zadaniem jest dyskusja nad daną tezą. Debatowały ze sobą dwie strony: przeciwnicy tezy czyli opozycja oraz jej obrońcy czyli propozycja. Każda strona składała się z czterech mówców. Każdy z mówców miał cztery minuty na swoją wypowiedź. Debatę prowadził Marszałek, który udzielał głosu, mógł przerwać przemowę, dbał o kulturę słowa i poziom debaty. Rolę tę pełniła Katarzyna Królak. W rolę sekretarza wcieliła się natomiast Magdalena Englisz. Po przemówieniach wszystkich mówców Marszałek zarządził debatę z sali. Każdy z zabierających głos miał nie więcej niż jedną minutę na wypowiedź. Na koniec odbyło się głosowanie nad zasadnością tytułowego stwierdzenia. Debata ta była pokłosiem wcześniejszej debaty organizowanej w Podkowie Leśnej i podejmującej temat „Szkoła nie powinna być obowiązkowa”. Ale po co debatować, skoro nic się nie postanawia? Owocem debaty oksfordzkiej powinno być głębsze poznanie zarówno tematu, jak i opinii osób biorących udział w debacie. Jak

to określił jeden ze zwolenników przedstawionej tezy, ma ona rozszerzać wiedzę i wyodrębnić medianę z wielu opinii na dany temat. Pewnego dnia trzech ślepców natknęło się na słonia i postanowili się czegoś więcej dowiedzieć o tym pięknym zwierzęciu, zaczęli więc go dotykać. Pierwszy z mężczyzn głaszcząc nogę słonia stwierdził: – Teraz już wiem, że słonie są jak pnie drzew: chropowate, obłe i wysokie... – Nie zgodzę się. One są jak ogromne liście, wywołujące przyjemne podmuchy swoim ruchem – powiedział drugi ze ślepców który uwiesił się za ucho zwierzęcia. Trzeci, trzymający za trąbę, wtrącił: - Moim zdaniem obaj się mylicie. Słonie są podobne są do włochatych węży. I oczywiście wszyscy trzej mieli rację. Każdy wymienił cechy słonia, ale żaden nie oddał pełnego obrazu. Przedstawili jedynie to, czego sami doświadczyli. Dopiero po zsumowaniu tych, i wielu innych cech otrzymaliby pełny obraz słonia. I właśnie w tym pomaga ta ciekawa forma dyskusji. Jakie były jej główne argumenty? Nie chciałbym ich zdradzać, bowiem forma miesięczni-

ka daje ograniczone możliwości riposty. Jednak wyjawię, że na końcowym głosowaniu przeciw tezie „Organizacje obywatelskie nie są potrzebne mieszkańcom Podkowy Leśnej” było 29 spośród 33 uczestników debaty. Organizatorami byli: Stowarzyszenie Związek Podkowian i Stowarzyszenie LGD Zielone Sąsiedztwo. Strona opozycji: Martyna Skalska, Tomasz Potkański, Andrzej Tyszka, Jacek Wojnarowski Strona propozycji: Marek Englisz, Ewa Domaradzka, Zofia Wojtkowska, Anna Łukasiewicz. Dyskusja trwa, zapraszamy na kolejne debaty. O ich terminach poinformujemy na stronach internetowych organizatorów.

List do Redakcji: dr. inż. Jan Sadowski

Abiturienci szwedzcy wciąż w gimnazjach.

M

oja najmłodsza wnuczka - Joanna, ukończyła właśnie pełną szkołę średnią. W Szwecji organizacja systemu szkolnictwa jest podobna do tej, jaka do niedawna była u nas. Po szkole podstawowej (lågstadiet) [1–3 rok nauki] następuje szkoła środkowa (mellanstadiet) [4–6 rok nauki], a następnie gimnazjum, czyli niższa szkoła średnia (högstadiet) [ 7–9 rok nauki]. Dzieci rozpoczynają naukę w wieku siedmiu lat, choć do pierwszej klasy trafiają też sześciolatki, jeśli taka jest wola rodziców. Nauka w liceum jest opcjonalna, a jego program trwa trzy lata. Córka mojego syna, dr. hab. Janusza Sadowskiego, bardzo lubi przedmioty ścisłe,

zwłaszcza matematykę. Za bardzo dobre wyniki w nauce otrzymała wiele dyplomów, jak również nagrody finansowe. Jej kolejnym krokiem edukacyjnym są studia na Uniwersytecie w Lund. Podstawową różnicą w edukacji jest system ocen - zamiast cyfr od 1 do 6, wyniki w nauce przedstawia się przy pomocy liter. Od A do F. Oceny od A do E wskazują na zaliczenie, podczas gdy F to ocena niedostateczna. Różnicę stanowi także końcowy egzamin po szkole średniej. Każdy uczeń w ostatnim roku nauki ma przydzielony temat, który musi obronić aby ukończyć szkołę. Moja wnuczka, przykła-

dowo, otrzymała temat: “Testowanie śladów związków chemicznych w owocach sprowadzanych do Szwecji”. Należało wykazać poprzez badania, czy winogrona zostały skażone w czasie wegetacji lub przechowywania. Na przeprowadzenie badań Joanna poświęciła cały rok szkolny. Wodę, w której moczyła owoce winogron, wykorzystała następnie przy wysiewania rzeżuchy. Jeśli jej pędy rosły karłowate a korzenie były zbyt krótkie, znaczyło to, iż ilość szkodliwych związków wchłoniętych przez winogrona była zbyt duża. Końcowa praca, zawierająca opis doświadczenia i wnioski, zostaje oceniona. W przypadku mojej wnuczki, na szczęście pozytywnie.


6

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA

Autor: Tomasz Róg, Grzegorz Przybysz | Zdjęcia: Adam Gzyra

Witraże brwinowskiego kościoła

Okres Wielkiego Tygodnia to, dla niektórych, zając wielkanocny trzymający pęk gałązek wierzby i nieprzyzwoicie dużą ilość jajek. Inni lubią spędzać ten czas w zadumie, pod dachem lokalnych świątyń. Nawet tam warto czasem unieść głowę, by zauważyć rozświetlone słońcem witraże, które mogą się poszczycić 80-letnią historią.

roku 1937 w Brwinowie ukończono wznoszenie (trwające od roku 1927) kościoła murowanego – wg projektu architekta Mieczysława Wołkowińskiego. Budowa polegała na stopniowym obudowywaniu – cały czas użytkowanego - starego modrzewiowego kościółka (z 1760 roku) murami nowego kościoła. Mury tak budowano – jak pisze Grzegorz Przybysz - by nowe otwory okienne wypadały na wprost witraży istniejącego kościółka, zatem wewnątrz było widno. Proboszcz Kawiecki szukał osób zamożnych, szczodrych i filantropijnych. Taką osobą była pani Alicja Mińska, współwłaścicielka dziennika „Kurier Warszawski” i przyjaciółka Zygmunta Bartkiewicza. To za jego namową, pani Mińska ufundowała komplet drzwi, kilka witraży i duży zegar na wieży. (…) Nowy kościół, w porównaniu z innymi na Mazowszu, odznaczał się wybitnie dużymi witrażami i niezwykłą jasnością wnętrza. (G. Przybysz, „Ksiądz Franciszek Kawiecki Proboszcz parafii św. Floriana w Brwinowie. Wspomnienie”, „Głos Pruszkowa”, nr 03/2014) W roku 1937 zaczęły się pojawiać w nowym brwinowskim kościele witraże mające różnych fundatorów:

W

1937 Ofiara Zygmunta i Alicji Mińskich 1937 Św. Antoni Padewski [z lilią i Dzieciątkiem na ręku] - Ofiara Nowenna 1937, 1937 Straż Honorowa Najświętszego Serca, 1918 – 1938 ”Królowej Polski 1918 – 1938 – ufundowali: Kolejarze z Brwinowa”; 1938 Św. Rodzina – Ofiara Koła Polek, 1943 Dwie Marie pod Krzyżem – Pamiątka z kolędy 1943 r. Pozostałe, bez widocznej daty to m. in.: Chrystus z dziećmi – Ofiara dzieci Parafii Brwinów; Ofiara gospodarzy Kolonii Kotowice; Św. Franciszek [z barankiem i ptakami] Ofiara kupców; Matka Boska z różańcem – „Ofiara Żywego Różańca” i wiele innych.


BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA

7

Autor: Tomasz S. Róg

Muzeum Etnograficzne w Otrębusach Otrębusy jakie znamy mało komu kojarzą się z klasyczną polską wsią. Rolnicze trudy ludu nie są już elementem naszego krajobrazu. Jest jednak miejsce, gdzie ludową aurę można jeszcze odczuć.

o Muzeum Polskiej Sztuki Ludowej w Otrębusach można trafić już po przejściu kilku kroków od stacji WKD, kierując się na północ wzdłuż ulicy Natalińskiej, po prawej stronie napotykamy tablicę informacyjną oraz zazwyczaj otwartą furtkę. Warto się jednak zapowiedzieć u kustosza, prof. Mariana Pokropka, telefonicznie pod numerem: 22 758 55 61. Po wkroczeniu na teren muzeum, miłym przedsmakiem będzie widok kapliczki umieszczonej na pniach i witającej gości. Sam budynek galerii znajduję się dalej i jest połączony przejściem arkadowym z budynkiem mieszkalnym. Warto wybrać się tam w pogodne dni, światło słoneczne będzie na pewno wartością dodaną do zwiedzania tego zupełnie innego świata.

D

Profesor Uniwersytetu Warszawskiego i były kierownik Zakładu Etnografii Polski i Słowiańszczyzny Marian Pokropek od ponad 45 lat zajmuje się gromadzeniem zabytków sztuki ludowej. Przygotowując prace naukowe o jej twórcach, informacje pozyskiwał głównie od nich samych, stąd dobór, a także stosunek do tych artefaktów jest wyjątkowo profesjonalny. Profesor zna wartość i piękno tej sztuki, umiejętnie ją uwypuklając dzięki odpowiedniej aranżacji. Widać to w licznych wystawach jakie przygotowywane są na terenie muzeum, w tym np. „Ptaki i ptaszki w naturze, sztuce i tradycji ludowej” czy „Koń etnograficzny – koń filatelistyczny”. Szerokie źródła pochodzenia eksponatów (sztuka z Litwy, Białorusi, Ukrainy

oraz Rosji) jak i autorów, często ludzi prostych, starszych, chorych, tylko bardziej zachęca do poznawania ich historii, a samym dziełom sztuki dodaje autentyczności. Czy w obecnym, szybkim i globalnym świecie jest miejsce na takie przedsięwzięcia? Okazuje się, iż coraz więcej ludzi docenia tę placówkę szukamy w niej krajobrazów świąt odmiennych od skomercjalizowanego Bożego Narodzenia czy Świąt Wielkanocnych, a to przecież te drugie są najważniejszym punktem kalendarza Chrześcijańskiego. I to właśnie temat Wielkiego Tygodnia dominuje wśród religijnych eksponatów muzeum. W zbiorach znajdziemy także kilkadziesiąt przedstawień ostatniej wieczerzy, oraz liczne rzeźby obrazujące Drogę Krzyżową. Ta ostatnia w sztuce ludowej występuje nadzwyczaj często. Unikatem muzeum jest Droga Krzyżowa wykonana przez głuchoniemego W. Oleksego. Liczne prace dotyczą także Chrystusa na krzyżu, w zbiorach na Natalińskiej jest ich ponad setka. Lecz, choć temat tych świąt zbliża się do nas wraz z kwietniem, i warto w najbliższych dniach odwiedzić ten bogaty zbiór, nie ogranicza się on jedynie do sztuki sakralnej. Rzeźby, obrazy, gwizdawki, palemki, pisanki, wiklinowe koszyki, wyroby słomiane i wycinanki podejmują liczne tematy obejmujące walkę o niepodległość, trudy życia na wsi oraz elementy folkloru. Na rok 2018 zapowiedziane są dwie wystawy, jedna już na wiosnę i kolejna, związana z 100-leciem odzyskania niepodległości, na jesieni.


8

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

Autor: Grzegorz Przybysz

Stefan Kiedrzyński

- zapomniany pisarz z Brwinowa

N

„Twarze bez masek”, „Wino, kobieta i dancing”, „Żona i nie żona”. Ta ostatnia pozycja, to podobno bardzo zabawna sztuka, którą grano z powodzeniem w teatrze Polskim, oczywiście przed wojną. Aliści Kiedrzyński miał wśród pisarzy kilku nieprzyjaciół, wręcz wrogów, podobnie jak Zygmunt Bartkiewicz. Jego największym antagonistą był Antoni Słonimski – skamandryta, przed wojną znakomity poeta i publicysta, po wojnie, przez niektórych nazywany „komunistycznym karierowiczem”. W latach 50-tych był prezesem ZLP. W latach 194959, za jego to protekcją, wyrugowano ze wszystkich szkół i bibliotek w całej Polsce tysiące książek znanych pisarzy i poetów, w tym całą twórczość Ossendowskiego (Lenin), Kiedrzyńskiego i wielu antykomunistycznych, przedwojenW latach trzydziestych, namówiony przez nych pisarzy i poetów, co spowodowało, że do swojego przyjaciela i rówieśnika Zygmunta dziś nie znamy w pełni ich życiorysów ani Bartkiewicza, Kiedrzyński nabył dość duży plac twórczości. przy ulicy Sportowej (niedaleko Bartkiewiczówki), gdzie wybudował bardzo ładny dom, To właściwie tyle. Ale czuję, jak zwykle, niedoktóry stoi do dziś. Mieszkał w nim również, od syt informacji. Zatem pytam, czy może ktoś chwili wybudowania, młody wówczas prawnik z Państwa posiada w swojej bibliotece jego - mecenas Śliwowski, wynajmując od właści- twórczość? Może ktoś wśród Państwa przyjaciela część domu. Podobno pisarz nie posiadał ciół? rodziny i był samotnikiem. iespodziewany zbieg okoliczności zrządził, że grzebiąc znowu w starych papierzyskach, natknąłem się na zupełnie nikomu nieznaną historię. Otóż okazuje się, że wiele lat przed wojną mieszkał w Brwinowie pisarz i dramaturg, dziś nieznany i całkiem zapomniany - Stefan Kiedrzyński. Wiadomo mi tylko, że urodził się w Warszawie w 1888 roku, a zmarł podczas II wojny, w nieznanych okolicznościach, w Nowej Wsi pod Warką w 1943r. Podobno mieszkał przez wiele lat przy ulicy Batorego w Brwinowie, w wilii Szary Dworek, należącej wówczas do lekarza o nazwisku Paderewski, który był kuzynem znamienitego artysty i polityka Jana Ignacego Paderewskiego.

Stefan Kiedrzyński, mieszkając w Brwinowie przez prawie dwadzieścia lat, napisał sporo utworów. Tworzył m.in. komedie, satyry, farsy, powieści sensacyjne i obyczajowe. Udało mi się odnaleźć kilka tytułów, są to: - „Chimera”, „Cudowne medium”, „Dzisiejsi”, „Fatalne miłosierdzie”, „Gniazdo”, „Nie rzucaj mnie madame”, „Panna Cocktail”, „Trujący kwiat”,

LINIA


BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA

9

Autor: Waldemar Matuszewski, Zdjęcia: Andrzej Mączkowski, Andrzej Żmigrodzki, Tomasz S. Róg

Nasze literackie zasoby

(Woronicz, Nowosielski, Iwaszkiewicz, Bartkiewicz, Kiedrzyński, Kowalewski, Grabowska)

w Brwinowie w roku 1800, podpułkownika Feliksa Nowosielskiego. Ten uczestnik sprzysiężenia Piotra Wysockiego i powstania listopadowego, w czasie którego otrzymał Złoty Krzyż Virtuti Militari, od roku 1836 przebywał w Anglii – wciąż wspierając polskich emigrantów. Nakładem Gminy Brwinów w roku 2014 – w 150. rocznicę śmierci pułkownika ukazał się reprint tej serdecznej broszury. Ta mała „książeczka" zasługuje także na uwagę dzisiejszej młodzieży. Szczęśliwie Isadora i Dominik Mickiewiczowie, młodzi mieszkańcy Brwinowa, dusze artystyczne, zachęceni przez Towarzystwo Przyjaciól Brwinowa, stworzyli Niema tu w całych Mosznach y iednego kątka (w 2014 roku) komiksową opowieść o losach W którym by pracy iego nie była pamiątka (..) wielkiego brwinowianina – wychodząc naprzeciw tej myśli. We wstępie do swojego „katechiOsuszał bagna, regulował rzekę: (...) Owoż Moszny: cóż znaczy ta piękna budowa? zmu" Nowosielski pisze: Wykształcić rozum i serce dziecięcia jest najważniejszym usiłowaTe kanały ciągnione prosto od Żbikowa? Znaczą: iak można oko z pożytkiem zabawić, niem rozsądnych rodziców. „O kształceniu serMieszkańcom, y przyszłości rzecz godną po- ca" Feliksa Nowosielskiego z roku 1853 to kolejny skarb literackich zasobów Gminy Brwistawić (...) nów. Ta, jedna z najpiękniejszych sielanek Woronicza, była w ogóle nieznana. Dopiero w roku Na osobną opowieść zasługuje „nasz" Jarosław 1926 „odkrył" ją dla czytelników Franciszek Iwaszkiewicz i jego literacki ocean jako nasz Gucwa, ale do wydawców sielanka wciąż nie piśmienniczy zasób – wszak Stawisko (wbrew miała szczęścia. Kiedy w roku 2014 powstawał administracyjnym podziałom) to część majątfilm Adama Gzyry i Waldemara Matuszewskie- ku brwinowskiego bogacza Lilpopa, a w brwigo pt. „Moszna dawniej i dziś", autorzy sięgnęli nowskim kościele brali ślub Jarosław i Anna. po ten piękny utwór – aktor Jacek Zienkiewicz płynie w filmie Utratą i czyta nam tę sielankę. Najbliższym sąsiadem Jarosława Iwaszkiewicza Może jedna z nauczycielek brwinowskiego LO - był Zygmunt Bartkiewicz, pisarz ceniony przez w ramach koła teatralnego i "przerabianego" rzeczonego sąsiada - skamandrytę. Po „Trzy liwłaśnie Oświecenia zechciałaby uświadomić sty prababki" Bartkiewicza sięgnął niedawno naszej młodzieży, jaki skarb literacki jest z tą brwinowski Teatr Na Pustej Podłodze pamięci Tadeusza Łomnickiego – zaczerpnął po raz kogminą związany? lejny z lokalnych zasobów. Może więc czas, by W 70 lat po sielance Woronicza, czyli w roku sięgnąć po Iwaszkiewicza? A twórczość literac1853, ukazała się na angielskiej wyspie Jersey ka Jadwigi Warnkówny– szczególnie ta adreso„książeczka" zatytułowana „O kształceniu ser- wana do dziecięcego odbiorcy, i jej piosenki dla ca" – swego rodzaju katechizm dla ówczesnych dzieci to osobny wielki temat dla gościnnej dla młodych Polaków, „podręcznik patriotyzmu" artystów„Linii". autorstwa polskiego emigranta, urodzonego asoby literackie Gminy Brwinów wcale nie są małe. Nasza „mała ojczyzna" miała szczęście do Literatury. Pierwszeństwo oddać należy sielance „Moszny" Jana Pawła Woronicza z roku 1783, z pomocą której autor postanowił podziękować swojemu protektorowi - biskupowi poznańskiemu Antoniemu Onufremu Okęckiemu (1729 – 1793), który piastował urząd kanclerza koronnego i mieszkał w rezydencji biskupiej przy ulicy Miodowej w Warszawie, ale gospodarował w swoim dziedzicznym majątku w Mosznach:

Z

Teatr Na Pustej Podłodze (autor artykułu jest członkiem tego stowarzyszenia...) sięgnął też po teksty Stanisława Kowalewskiego i Stefana Kiedrzyńskiego – literatów związanych z Brwinowem. Monodram „Donna Kamelia", według opowiadania Stanisław Kowalewskiego, w wykonaniu Jacka Zienkiewicza, wciąż „święci triumfy" i na długo jeszcze pozostanie w repertuarze TNPP. Całkiem niedawno brwinowskie koło Towarzystwa Opieki nad Zabytkami wydało opowiadanie Stanisława Kowalewskiego zatytułowane "Zdumienie". 17 marca 2018 roku – w setną rocznicę urodzin tego autora – TNPP, ustami aktora Marka Prażanowskiego zaprezentowało (w formie czytania scenicznego) jego niepublikowane opowiadanie pt. „Portret starca". Obecnie trwają próby do spektaklu "Romans z pajacem" – scenariusz oparty jest na opowiadaniu Stefana Kiedrzyńskiego. Dom pisarza, który on sam w roku 1929 przy ulicy Sportowej w Brwinowie wybudował, przeżył swego budowniczego (domy mają to do siebie!) i wciąż przypomina o tym wybitnym mieszkańcu naszego miasta (powieściopisarzu, dramaturgu i autorze kilku scenariuszy przedwojennych filmów, np. „Kłamstwo Krystyny"). Czyż nie mamy z czego czerpać? Czyż nasze literackie zasoby nie są wciąż wzbogacane przez autorów współczesnych, którym – jak pani Ałbenie Grabowskiej – Brwinów i cała Gmina stale „leży na sercu"? Bogaty zaiste jest nasz brwinowski skarbiec literacki. (Są też jeszcze zapewne autorzy i ich utwory, których autor tego tekstu nieumyslnie pominął!)


10

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK KULTURALNO-SPOŁECZNY

LINIA

Autorka: Barbara Walicka

Jeziorko

Szperanina za konwalią, poziomką i podgrzybkiem

as Młochowski miał tajemnice, które znaliśmy tylko my. Nie powierzaliśmy ich nikomu. Prawie nikomu. Do tych miejsc nie prowadziliśmy zwykłych coniedzielnych gości, których czasem w końcu udawało się namówić na spacer. Takie sekrety można zdradzać tylko ludziom, którzy umieją docenić ich wagę. Bo tylko my wiedzieliśmy, którędy dojść do wzniesienia zwanego Konwaliową Górą, gdzie w maju zbieraliśmy pęczki tych białych kwiatków, napawając się ich oszałamiającym zapachem. Znaliśmy polanki jagodowe i poziomkowe. Wiedzieliśmy, gdzie jesienią można znaleźć prawdziwki, a gdzie podgrzybki. Gdzie, na samym skraju ciągnącej się szerokim łukiem wydmy, rośnie sosna, spod której grubych korzeni wiatry wydmuchały piasek, tworząc rodzaj grzędy – tu można było przysiąść, i, zmrużywszy oczy, wystawić twarz do słońca. Jednym, i chyba najważniejszym, z naszych zakątków było położone w głębi lasu jeziorko. Okrągłe jak talerz. Wysokie, stare olchy otaczające jego brzegi nie dopuszczały słońca, rzucały gęsty cień, tak, że tafla wydawała się prawie czarna. Latem, w rozśpiewanym gąszczu, spowita była jakimś nieokreślonym urokiem. Cho-

L

dziliśmy tam kuszeni czającą się gdzieś mroczną tajemnicą. Chodziliśmy tam, żeby patrzeć na ciemne lustro wody opasane kręgiem olch. Właśnie po to. Oczywiście najpierw trzeba było, klucząc przemyślnie wśród zarośli, przebyć pas podmokłego gruntu. Kto postawił stopę w złym miejscu, natychmiast grzązł po kostki. I potem trudno było wyciągnąć kalosz. Tamtej wiosny wybraliśmy się na przylaszczki. Dzień był cudny - ciepły, po niebie wędrowały ławice chmur. Idąc płoszyliśmy zaskrońce, które miały tu swoje królestwo, swój raj. Śmigały spod nóg, beztrosko szeleszcząc wśród szuwarów zielonymi zygzakami. Dotarliśmy nad samo jeziorko, i wtedy na las spadła mgła tak gęsta, że pnie drzew rosnących na wyciągnięcie ręki ledwo majaczyły w wilgotnym oparze. Zatopione w mlecznej szarości. Nasze głosy brzmiały teraz głucho, jakby dochodziły z daleka, a przecież staliśmy obok siebie. Ogarnął nas dziwny niepokój. Próbowaliśmy wrócić na ścieżkę, z której zeszliśmy przed chwilą. Porośnięty mchem brzozowy pieniek, przy którym należało skręcić, zniknął. Nie mogliśmy go odnaleźć. Nigdzie go nie było. Nigdzie. Nie wiedzieliśmy

gdzie północ, a gdzie południe. Gdzie Nadarzyn, a gdzie Otrębusy. Zgubiliśmy się w samo południe, zabłądziliśmy w tak dobrze znanym miejscu. Dzisiaj już wiem: to wabił król olszyn, to on rozpostarł nad nami swój płaszcz. Nie zrozumieliśmy przesłania, bo tętent kopyt trwogi stłumiła mgła. Potem, po latach, wybrałam się tam tylko raz: jeziorko – ostatnie z pięciu, w których niegdyś głośno rechotały żaby – wyschło. Została po nim błotnista kałuża. Bajorko.


XIV

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK LINIA

REGIONY ETNOGRAFICZNE PAŃSTWOWEGO ZESPOŁU LUDOWEGO PIEŚNI I TAŃCA „MAZOWSZE”

WALDEMAR MATUSZEWSKI

Z ROZMÓW Z MISTRZEM ZAPAŁĄ O „MAZOWSZU” Wieloletni tancerz i choreograf"Mazowsza" mówi o "Tańcach szamotulskich" w aranżacji muzycznej Stanisława Wysockiego i swoim układzie tanecznym (premiera: rok 1972). ańce z batami.

robiłem tańce Biskupizny (Dzierżackie) T Jak czy Szamotulskie, tam są wiwaty adoracyj-

ne - tańce z batami. Mira była mi przeciwna: „ Jak to z batem mi będziesz latał wkoło dziewczyny, będziesz ją poganiał batem, jak konia?! - Pani

Miro, chłopcy nie strzelali batami by straszyć i poganiać dziewczyny, chłopcy wyrażali w ten sposób wielki szacunek do panny młodej i druhen.” To były tańce weselne w obrzędzie. Ja wyjąłem to z układu choreograficznego tańców szamotulskich jako obrzęd, a stworzyłem tańce z batami. To były słynne wiwaty, przodki szamotulskie i foreje, które były wiwatami adoracyjnymi, gdzie chłopcy biegali wokół dziewcząt i strzelali batami uderzając i w podłogę i w sufit, bo powała w izbie była nisko. To miało swój efekt. Wzorem – zespół z Szamotuł. „Tańce szamo-

tulskie” (w aranżacji muzycznej Stanisława Wysockiego) w choreografii Witolda Zapały powstały w Karolinie. Tam też przyjechał zespół folklorystyczny z Szamotuł i przekazywał takie tańce jak: „Przodek szamotulski”, „Wiwat”, „Marynia”, „Maryneczka”, „Rajlender” i „Poniewierany”. „Wiwat” był przedstawiony w oryginalnej formie ludowej. „Przodek szamotulski” natomiast wykonano w linii prostej, nie tak, jak jest w oryginale.

Kontakt z redakcją wydawnictwa jubileuszowego Kalendarium „Mazowsza”: mazowsze70lat@gmail.com Stowarzyszenie Teatr Na Pustej Podłodze, przygotowujące je wspólnie z miesięcznikiem "Linia", ogłasza społeczną zbiórkę - wpłat można dokonywać na konto nr 04 9291 0001 0099 7254 2000 0010, tytułem: „na działalność statutową Stowarzyszenia”). Wśród naszych darczyńców zostaną rozlosowane egzemplarze kalendarium.



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.