Gallant 3 rozdziały

Page 1

Gallant_09_08_2022.indd 1 09.08.2022 11:48:37

Gallant_09_08_2022.indd 2 09.08.2022 11:48:37

Gallant_09_08_2022.indd 3 09.08.2022 11:48:37

Przełożył Maciej Studencki

Dla tych, którzy szukają drzwi, są dość odważni, by otworzyć te, które znajdą, a czasem dość zuchwali, by stworzyć własne.

Gallant_09_08_2022.indd 5 09.08.2022 11:48:37

Gallant_09_08_2022.indd 6 09.08.2022 11:48:37

Gallant_09_08_2022.indd 7 09.08.2022 11:48:37

Pochyla głowę ku pęknięciu. Spojrzenie jego mlecznobiałych oczu wę druje ku drugiej stronie, przez drugi ogród aż ku drugiemu domowi.

Wysypuje je na jałową ziemię i zastanawia się, co z nich wyrośnie.

Mimo że nie świeci tu księżyc, pan domu jest skąpany w jego blasku, który omywa skraj sfatygowanego płaszcza i błyszczy na kościach wyraźnie widocznych pod skórą.

Pan domu uśmiecha się, podnosi kamienny odłamek i umieszcza go pieczołowicie w murze, by oczekiwał tam niczym powiernik tajemnicy.

Gallant_09_08_2022.indd 8 09.08.2022 11:48:37

Dziś wieczorem nie ma jednak wiatru.

Pan domu przesuwa dłonią po murze, szukając pęknięć. Nieustępliwe pędy bluszczu podążają za jego dotykiem, wciskając się niczym palce w każdą szczelinę. Kamienny fragment odpada ze ściany i toczy się po ziemi, odsła niając wąską szparę, przez którą widać cudzą noc. Winowajczyni, polna mysz, gramoli się przez dziurkę, a potem zbiega po murze na but pana. Mężczyzna chwyta ją z gracją atakującego węża.

Kiedy otwiera dłoń, widać na niej już tylko smugę popiołu i przegniłych szczątków, a także kilka białych ząbków, niewiele większych od nasion.

Przy ponurej, kamiennej ścianie, pośrodku której znajdują się żelazne drzwi, zamknięte i zaryglowane. Pomiędzy drzwiami i kamieniem pozostała wąska szczelina: gdy wiatr zawieje w odpowiednim kierunku, można poczuć przez nią odległe ciepło słońca i woń lata, słodką niczym melon.

Pan domu stoi przy ogrodowym murze.

Mysz przestaje się wiercić w klatce jego pięści.

Mysz wierci się i piszczy w jego dłoni. Pan zaciska pięść. Sza! – mówi głosem, który brzmi jak pusty pokój. Słucha tamtej strony, cichego świergotania ptaków, szumu wiatru w bujnych liściach, czyichś odległych błagań, wykrzykiwanych przez sen.

Część pierwsza SZKOŁA Gallant_09_08_2022.indd 9 09.08.2022 11:48:37

Gallant_09_08_2022.indd 10 09.08.2022 11:48:37

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Palce deszczu bębnią w dach ogrodowej szopy coraz mocniej. Mówią na to „ogrodowa szopa”, ale w rzeczywistości na terenie Merilance nie ma ogrodu, a szopa ledwie zasługuje na to miano: chyli się na jedną stronę jak więdnąca roślina z taniej blachy i gnijącego drewna. Podłoga zasłana jest porzuconymi narzędziami, odłamka mi potłuczonych naczyń i niedopałkami skradzionych papierosów. Olivia Prior stoi pomiędzy nimi w zardzewiałej ciemności, żałując, że nie potrafi krzyczeć. Żałuje także, że nie potrafi zamienić bólu promieniującego ze świeżego czerwonego śladu na dłoni w dźwięk, przewrócić szopy, jak garnka w kuchni, kiedy ją sparzył, walnąć w ścianę tak, jak pragnęła uderzyć Clarę, która zostawiła włączoną kuchenkę i miała jeszcze czelność parsknąć śmiechem, gdy Olivia sapnęła i upuściła gorące naczynie. Jaskrawe cierpienie i rozpalony do czerwoności gniew, kucharka, zirytowana zmarnowanym purée ziemniaczanym, a potem ściągnięte pogardliwie usta Clary.

Gallant_09_08_2022.indd 11 09.08.2022 11:48:37

– Nie bolało jej chyba aż tak, skoro nawet nie pisnęła!

Olivia zacisnęłaby ręce na gardle tamtej dziewczyny, gdyby jej dłoń nie śpiewała bólem, gdyby nie było tam kucharki, która natych miast by ją odciągnęła, gdyby ten uczynek zyskał jej cokolwiek więcej niż chwilową satysfakcję – i tydzień kary. Wybrała więc najlepsze rozwiązanie w tej sytuacji: wypadła z dusznego grobowca kuchni, słysząc za sobą wściekły ryk kucharki.

Teraz siedzi w ogrodowej szopie, żałując, że nie potrafi hałasować choćby tak głośno jak deszcz na niskim metalowym dachu,

Gallant_09_08_2022.indd 12 09.08.2022 11:48:37

Buda stoi za szkołą, za żwirowym podjazdem na tyłach. Przez wiele lat różne dziewczyny próbowały ją zawłaszczyć i wykorzystać jako palarnię, melinę albo miejsce schadzek, ale po pierwszym razie nigdy już tu nie wracały. Twierdziły, że przyprawia je o dreszcze. Wilgotna ziemia, pajęczyny i to przedziwne uczucie, sprawiające, że włosy na karku stawały im dęba, chociaż nie wiedziały dlaczego.

To martwa rzecz w kącie szopy.

Wstrzymuje oddech i przyciska oparzoną dłoń do chłodnej bla chy, czekając, aż ból minie.

Istnienie szopy nie jest żadną tajemnicą.

12 V. E. SCHWAB

A raczej to, co z niej zostało. Właściwie to nie duch, tylko strzęp łachmanów, garść zębów i pojedyncze senne oko, unoszące się w mroku. Porusza się niczym rybik na skraju pola widzenia Olivii, uciekając za każdym razem, kiedy próbuje na nie spojrzeć. Gdyby jednak dziewczyna się nie ruszała i patrzyła prosto przed siebie, obok oka mogłaby pojawić się kość policzkowa i gardło. Mogłyby podpłynąć, mrugnąć, uśmiechnąć się i westchnąć jej w twarz, nie ważkie niczym Zastanawiałacień.się oczywiście, do kogo należały te szczątki, kiedy jeszcze miały kości i skórę. Oko unosi się wyżej niż twarz Olivii, która kiedyś złowiła wzrokiem skraj czepka i wystrzępiony brzeg spódnicy. Pomyślała wtedy, że mogła to być wychowawczyni. Nie żeby miało to jakiekolwiek znaczenie. Teraz to tylko martwiak, czający się za jej „Uciekaj!”plecami.–myśli dziewczyna, a martwiak zapewne słyszy, po nieważ wzdryga się i wycofuje z powrotem w mrok, pozostawiając ją samą w ponurej małej szopie. Olivia opiera się o ścianę.

że nie weźmie żadnej z porzuconych łopat i nie będzie uderzać nią w cienkie blaszane ściany, tylko po to, by usłyszeć, jak dźwięczą. Ktoś by to zauważył, przyszedł tu i znalazł ją w tej małej kryjówce, a wtedy nie miałaby już dokąd uciec: przed dziewczynami, przed wychowawczyniami i przed szkołą.

Olivia jednak wie.

Jak tylko skończy pracę.

Deszcz osłabł, nie wali już pięściami, tylko stuka cicho, niere gularnie, znudzonymi dłońmi. Olivia wzdycha i wychodzi z szopy. Na zewnątrz wszystko jest szare.

13GALLANT

Merilance może nazywać się szkołą, ale w rzeczywistości to przytułek dla młodych, nieufnych i pechowych. Osieroconych i nie chcianych. Nijaki, szary budynek wystaje z ziemi niczym grobowiec, otoczony nie pełnym zieleni parkiem, lecz surowymi, obwisłymi licami innych budynków na skraju miasta i kominami kaszlącymi dymem. Wokół szkoły nie ma murów ani żelaznego ogrodzenia, tylko pojedynczy łuk bramy na wjeździe, jakby oznajmiający: „Pro szę bardzo, możesz stąd odejść, jeżeli tylko masz dokąd… ale jeśli odejdziesz, nie będziesz więcej mile widziana”. Co jakiś czas niektó re podopieczne opuszczają samowolnie budynek, a potem, raz do

„Szkoła” nasuwa na myśl schludne drewniane ławki i szelest ołówków na papierze. Edukację. Dziewczyny rzeczywiście się uczą, ale to nader pobieżna nauka, nastawiona na wpojenie umiejętności praktycznych: jak oczyścić kominek, jak zagnieść ciasto na chleb, jak zacerować ubranie. Jak istnieć w świecie, który ich nie chce. Jak być duchem w cudzym domu.

Szary dzień zaczyna przeistaczać się w szary wieczór. Nikłe szare światło pada na szarą żwirową ścieżkę, otaczającą szare kamienne mury Szkoły Merilance dla Nieprzystosowanych Dziewcząt.

Zmiatała wówczas kurz i pajęczyny, układała skorupy naczyń i robiła porządek na półkach. Bez względu jednak na to, jak dokład nie sprzątała, nigdy nie było tu na tyle schludnie, by rodzice pojawili się z powrotem.

Gallant_09_08_2022.indd 13 09.08.2022 11:48:37

Dom można sobie wybrać. Te cztery słowa tkwią samotnie na jednej ze stron w pamiętniku jej matki, otoczone pustą, białą przestrzenią, tak że wyglądają jak zagadka. Prawdę mówiąc wszystko, co zapisała jej mama, wydaje się łamigłówką czekającą na rozwiązanie.

Kiedy była młodsza, lubiła udawać, że mieszka tutaj, a nie w Me rilance. Matka i ojciec właśnie wyszli, pozostawiając ją, żeby posprzą tała w domu. Oczywiście niedługo wrócą.

Któregoś wieczoru włamie się do sypialni wychowawczyń, zabierze stamtąd, co się da, i zniknie. Zostanie włóczęgą, złodziejką kolejową, zręczną włamywaczką albo oszustką, taką jak postacie z groszowych czytadeł, których niewyczerpany zapas wydaje się mieć Charlotte (to podarunki od chłopaka, którego spotyka co tydzień na skraju żwirowej fosy). Olivia planuje sto różnych przyszło ści, ale co wieczór wciąż tam jest i kładzie się do wąskiego łóżka w zatłoczonej sypialni, w budynku, który nie jest i nigdy nie będzie jej domem. I co rano budzi się w tym samym miejscu.

14 V. E. SCHWAB

Czasami spogląda na kamienny łuk, otwierający się niczym usta na skraju żwirowej drogi, i myśli: „A gdyby?”, myśli: „Mogłabym…”, myśli: „Pewnego dnia to zrobię”.

Wszystkie wyglądają tak samo w niegdyś białych sukniach, prze pasanych niegdyś białymi wstęgami tkaniny, ale jednak czymś się

Gallant_09_08_2022.indd 14 09.08.2022 11:48:37

Wraca teraz przez dziedziniec, szurając stopami po żwirze w miarowym rytmie: „szsz, szsz, szsz”. Wzrok ma utkwiony w ziemi, szukając koloru. Co jakiś czas po ulewnym deszczu kilka zielonych źdźbeł przepycha się pomiędzy kamyczkami albo uparta mgiełka mchu pojawia się na jednym z kamieni brukowych, ale te buntow nicze kolory nigdy nie pozostają żywe zbyt długo. Jedyne kwiaty, jakie widziała, to te w gabinecie przełożonej: sztuczne i spłowiałe, o jedwabnych płatkach poszarzałych od kurzu.

roku, czasem częściej, jakaś dziewczyna wali w drzwi, rozpaczliwie próbując dostać się z powrotem do środka. W ten sposób pozosta łe dowiadują się, że owszem, mogą marzyć o szczęśliwym życiu w przyjaznym domu, ale nawet ponury grobowiec szkoły jest lep szym miejscem niż ulica.

Gdy Olivia okrąża szkołę, zmierzając ku bocznym drzwiom, które zostawiła szeroko otwarte, spostrzega błysk żółci. Pączek na łodyżce, chwast przebijający się przez żwir. Klęka, ignorując kamyki wbijające się w kolana, i delikatnie muska kwiatek kciukiem. Już ma go zerwać, kiedy słyszy kroki na ścieżce, znajome skrzypienie butów i szelest sukni, oznaczające wychowawczynię.

Mimo to zdarzają się dni, kiedy myśl o ucieczce kusi Olivię.

15GALLANT różnią. Panna Jessamine ma cierpki uśmieszek, jakby przed chwilą zjadła cytrynę, panna Beth – głęboko osadzone, podkrążone oczy, a panna Lara mówi wysokim, piszczącym głosem, przypominającym gwizdNoczajnika.ijestjeszcze panna Agatha, która właśnie nadchodzi.

– Gdzie… jest… twoja… tabliczka…?! – pyta głośno i powoli, tak jakby Olivia miała kłopoty ze słuchem, a przecież nie ma naj mniejszych. Co do tabliczki, to tkwi za rzędem słoików w piwni cy, wsadzona tam zaraz po tym, jak zawieszono ją dziewczynie na szyi, wraz z kawałkiem kredy. – No więc gdzie? – nalega wycho wawczyni.Oliviakręci głową i wybiera najprostszy znak, „deszcz”, po wtarzając go kilka razy, by tamta miała szansę go zrozumieć, lecz panna Agatha tylko cmoka potępiająco, chwyta ją za rękę i wciąga do budynku.Powinnaś być w kuchni – gdera wychowawczyni, prowadząc Olivię korytarzem. – Pora na kolację, której nie pomogłaś przygotować!„A mimo to, jakimś cudem – myśli Olivia, łowiąc unoszący się ku nim zapach jedzenia – została przygotowana”. Docierają do jadalni, z której dobiegają wysokie głosy dziewcząt, ale Agatha mija drzwi i popycha ją dalej.

Agatha gapi się na dziewczynę, która zaczyna migać: „Planuję ucieczkę”, ale w połowie gestu wychowawczyni klaszcze niecierpli wie w dłonie.

Olivio Prior! – grzmi, sapiąc przy tym głośno. – Cóż ty wyra biasz?Olivia

unosi dłonie, mimo że zdaje sobie sprawę z daremności tego gestu. Panna Sara nauczyła ją języka migowego, co było z jej strony piękne i dobre, lecz potem opuściła Merilance, a żadna z pozostałych wychowawczyń nie zadała sobie trudu, by poznać tę formę komunikacji.Terazto,co chce przekazać Olivia, nie ma najmniejszego znacze nia. Nikt nie potrafi jej zrozumieć.

Gallant_09_08_2022.indd 15 09.08.2022 11:48:37

Gallant_09_08_2022.indd 16 09.08.2022 11:48:37

„Miejsce dla wszystkiego i wszystko na swoim miejscu”.

Do łóżka! – rozkazuje wychowawczyni, chociaż jeszcze nie zapadł zmrok. – Być może wykorzystasz ten czas na refleksję, co to znaczy być uczennicą Merilance.

16 V. E. SCHWAB

Olivia wolałaby raczej gryźć szkło, ale teraz przytakuje i z całych sił stara się przybrać skruszoną minę. Wykonuje nawet grzeczny dyg, nisko pochylając głowę, ale tylko po to, by panna Agatha nie zauważyła krzywego buntowniczego uśmieszku na jej ustach. Niech staremu nietoperzowi wydaje się, że Olivii jest przykro.

Ludzie zakładają, że mnóstwo o niej wiedzą.

Najczęściej bardzo się mylą. Wychowawczyni odchodzi ciężkim krokiem, najwyraźniej nie chcąc przegapić kolacji, a Olivia wkracza do sypialni. Zatrzymu je się przy pierwszym łóżku z brzegu, słuchając oddalającego się szelestu sukni. Kiedy tylko Agatha odchodzi, dziewczyna opusz cza wspólną salę i prześlizguje się korytarzem za róg, ku kwaterom wychowawczyń.Każdaznichma własny pokój. Kobiety zamykają drzwi na klucz, ale zamki są stare i proste, a ząbki na kluczach dość nieskomplikowane.Olivia wyciąga z kieszeni kawałek mocnego drutu, przypomina jąc sobie kształt klucza Agathy: ząbki wyglądają jak duże „E”. Przez chwilę gmera w zamku, który w końcu odskakuje, a drzwi otwierają się szeroko na przytulną sypialenkę, pełną poduszek z wyszywany mi maksymami.„Tendomcieszy się łaską Bożą”.

Wchodzą do wspólnej sypialni, gdzie pod dwoma tuzinami pó łeczek stoją dwa tuziny łóżek, wąskich i białych jak kawałki kredy. Wszystkie są puste.

Kto nic od siebie nie daje, ten nic nie dostaje – oznajmia, tak jakby to było motto szkoły, a nie przysłowie, które właśnie wymy śliła. Kiwa głową, zadowolona z siebie, zaś Olivia wyobraża sobie, jak wychowawczyni wyszywa te słowa na ozdobnej poduszce.

„Porządek w domu to spokój umysłu”.

17GALLANT

Gallant_09_08_2022.indd 17 09.08.2022 11:48:38

Dziewczyna przesuwa palcami po słowach, okrążając łóżko. Na parapecie stoi zwierciadełko. Kiedy Olivia je mija, dostrzega kosmyk czarnych włosów oraz ziemisty policzek i aż się wzdryga, ale to tylko jej własne odbicie, blade i bezbarwne. „Duch Merilance”. Tak ją nazy wają inne dziewczyny… lecz w ich głosach słychać przy tym rezerwę, a nawet lękliwą nutę. Olivia patrzy na swoje odbicie i się uśmiecha. Klęka przed szafką z jesionowego drewna obok łóżka Agathy. Wychowawczynie też mają swoje słabości: Lara pali papierosy, Jessamine podjada dropsy cytrynowe, a Beth czyta powieścidła. Co z Agathą? Też ma niejedno za uszami. W górnej szufladzie stoi butelka, w której chlupocze brandy, a pod nią Olivia znajduje puszkę ciastek posypanych cukrem i papierową torebkę klementynek, kolo rem przypominających miniaturowe słoneczka. Bierze trzy ciastka z cukrem i jeden owoc, a potem wycofuje się po cichu do pustej sypialni, by nacieszyć się łupem.

Gallant_09_08_2022.indd 18 09.08.2022 11:48:38

Jej łóżko stoi na samym końcu pomieszczenia, toteż Olivia może przy jedzeniu oprzeć się plecami o ścianę i mieć oko na drzwi. A także na martwą rzecz siedzącą na łóżku Clary.

Najpierw pochłania ciastka, a potem rozkoszuje się klementynką: obiera skórkę tak, by utworzyła jedną długą zakręconą wstęgę, od słaniając stopniowo pyszne cząstki. Za chwilę cała sypialnia będzie pachniała skradzionym owocem, ale dziewczyna nie zwraca na to uwagi. Klementynka smakuje jak wiosna, jak taniec na bosaka w tra wie, jak coś ciepłego i zielonego.

Przynajmniej nie mogą jej dotknąć. Kiedyś w przypływie fru stracji zamachnęła się na siedzącego blisko martwiaka, ale jej dłoń przeszła na wylot. Nie doświadczyła najmniejszego podmuchu na skórze, nawet cienia oddechu. Poczuła się wówczas lepiej, wiedząc, że widma nie są dość realne, nie przebywają w tej samej rzeczywistości. Mogą tylko uśmiechać się, patrzeć spode łba lub się dąsać.

Olivia urządza sobie piknik na wąskim łóżku.

Ten martwiak jest inny, mniejszy niż poprzedni. Ma guzowate łokcie i kolana oraz oko, którego nie mruży ani na chwilę. Jedną dłonią ciągnie za brudny warkocz, obserwując jedzącą dziewczynę. W ruchach widma jest coś dziewczęcego: wydyma usta, przechyla głowę i szepcze jej do ucha, kiedy próbuje zasnąć, cicho i bezgłośnie, a ona nie rozumie jego słów, czuje tylko leciutki podmuch na policzku.

Tak się załatwia martwiaki. Chcą, żeby na nie patrzyła, ale nie potrafią wytrzymać jej wzroku.

Gallant_09_08_2022.indd 19 09.08.2022 11:48:38

ROZDZIAŁ DRUGI

Spogląda na niego gniewnie, aż rozpływa się w powietrzu.

Nad każdym łóżkiem wisi półka, a na każdej z nich stoją czyjeś rzeczy. Niektóre dziewczęta mają lalki, otrzymane od organizacji charytatywnych lub własnoręcznie uszyte. Inne mają ulubione książ ki albo haft rozpięty na tamborku. Większość powierzchni na półce Olivii zajmują szkicowniki i słoik ogryzków ołówków, króciutkich, lecz naostrzonych (dziewczyna jest utalentowaną artystką, a jeśli na wet wychowawczynie z Merilance nie starają się rozwijać jej talentu, to nie można powiedzieć, żeby go całkowicie zaniedbywały). Dziś wieczorem jednak jej dłoń omija szkicowniki i chwyta pamiętnik w zielonej okładce, leżący na samym końcu.

20 V. E. SCHWAB

Olivia nasłuchuje szurania i skrobania świadczącego o końcu ko lacji, a potem stukania laski przełożonej, kiedy ta wstaje, by wygłosić cowieczorny wykład o schludności, a może o dobroci lub skromności. Panna Agatha niewątpliwie będzie go pilnie słuchała, by później wyszyć najcelniejszy cytat na poduszce.

Tymczasem za drzwiami dzieje się coś nowego.

Gallant_09_08_2022.indd 20 09.08.2022 11:48:38

Matki, która zawsze była tajemnicą, pustym miejscem, konturem o krawędziach dość wyraźnych, by zaznaczyć jej nieobecność. Olivia unosi delikatnie notatnik i przesuwa dłonią po okładce, wytartej po latach przeglądania. To jedyna rzecz, jaka łączy ją z życiem sprzed Merilance. Przybyła do ponurego kamiennego grobowca szkoły, gdy miała niecałe dwa lata, brudna, w sukience wyszywanej w polne kwiaty. Zanim ją zauważono, mogła spędzić na stopniach całe go dziny, ponieważ nie płakała. Dziewczyna jednak tego nie pamięta, jak również niczego sprzed przybycia do szkoły. Nie potrafi sobie przypomnieć głosu matki, a co do ojca, to wie tylko, że nigdy go nie poznała. Gdy się urodziła, już nie żył – tyle wywnioskowała z zapiskówTenmatki.pamiętnik to dziwna rzecz.

Należał do jej matki.

Z sypialni nie słychać przemowy, tylko serię szmerów i szumów. „Całe szczęście”, myśli Olivia, zmiatając okruszki z łóżka i ukrywając pomarańczową wstążkę ze skórki pod poduszką, by stamtąd słodko pachniała. Wyciąga dłoń ku drobiazgom na półce.

21GALLANT

Zapamiętała go dokładnie pod każdym względem, od odcienia zieleni oprawy, poprzez elegancką literę „G” na okładce (spędziła całe lata, domyślając się, jakie imię oznacza: Georgina, Genevieve, Gabrielle?), aż do bliźniaczych linii pod inicjałem, nie wytłoczonych lub wydrapanych, lecz wyżłobionych, idealnie równoległych, biegnących przez całą szerokość. Od dziwnych atramentowych plam, zaj mujących całe strony, do wpisów dokonanych ręką matki. Niektóre z nich są całkiem długie, a inne zawierają zaledwie kilka słów, część wydaje się zrozumiała, a część jest chaotyczna i niepewna. Wszystkie są pisane w drugiej osobie, skierowane do „ciebie”.

W końcu jednak doszła do wniosku, że adresat wpisów to ktoś inny: jej Chociażojciec.nigdy nie odpowiedział, matka prowadziła pamiętnik tak, jakby to robił, wpis po wpisie pełen dziwnych, zawoalowanych aluzji do ich zalotów: o ptakach w klatkach, o bezgwiezdnym niebie, o jego dobroci, jej miłości i strachu, a potem – w końcu – o Olivii. Ich córce.Odtego momentu jednak wpisy zaczynają się gmatwać. Matka pisze o cieniach pełznących przez mrok niczym czyjeś palce i gło sach niesionych wiatrem, wzywających ją do domu. Wkrótce prze piękny charakter pisma zaczyna się pochylać, by ostatecznie stoczyć się ze skraju przepaści w szaleństwo. Kiedy następuje przełom? W noc śmierci jej ojca. Był chory. Matka pisała o tym, że wydawał się niknąć, gdy jej brzuch rósł. Jakaś wyniszczająca choroba zabrała go na kilka tygo dni przed narodzinami Olivii, a kiedy zmarł, jej matka podupadła

Kiedy Olivia była mała, myślała, że to ona jest tą „tobą”, że matka mówi do niej z otchłani czasu, że ten zaimek jest jak dłoń, wyciąga jąca się ku niej z papieru.

Gallant_09_08_2022.indd 21 09.08.2022 11:48:38

Jeśli to czytasz, jestem bezpieczna. Ostatniej nocy śniłam o tobie. Czy pamiętasz, kiedy…

Olivio, Olivio, Olivio, pisze matka, imię rozwija się w poprzek stro ny, a spojrzenie dziewczyny przesuwa się po zapisanym papierze, jej palce śledzą poplątane słowa, linie przekreślające fragmenty tekstu, tak jakby matka próbowała odnaleźć drogę przez gąszcz myśli.Coś porusza się na skraju pola widzenia Olivii. To martwiak, teraz jeszcze bliżej, gapi się z zakłopotaniem znad poduszki Clary. Przechyla głowę, tak jakby nasłuchiwał, a Olivia robi to samo. Słyszy, że nadchodzą inne uczennice, więc zamyka pamiętnik.

Olivia nie lubi zbyt długo przyglądać się tym notatkom, po części dlatego, że to bełkot oszalałej kobiety, a częściowo, ponieważ mimo woli zastanawia się, czy to szaleństwo jest dziedziczne. Czy czai się również w jej umyśle, uśpione, oczekujące na przebudzenie?

22 V. E. SCHWAB

Zapiski się kończą, po nich następują już tylko połacie pustych stron, aż na samym końcu znajduje się jeszcze jeden wpis. List, adresowany nie do ojca, żywego czy martwego, ale do niej samej.

Kilka sekund później drzwi się otwierają i tłumek dziewcząt wlewa się do Szczebiocząsypialni.iplotkują, rozbiegając się po sali. Młodsze zerka ją w stronę Olivii i szepczą, ale kiedy odpowiada im spojrzeniem, umykają niczym insekty ku bezpiecznemu schronieniu łóżek. Starsze w ogóle nie patrzą. Udają, że jej tu nie ma, jednak ona zna prawdę: boją się. Dopilnowała tego. Miała dziesięć lat, kiedy pokazała, na co ją stać. Szła korytarzem, gdy usłyszała słowa matki w obcych ustach.

na zdrowiu. Załamała się. Piękne pismo stało się ostre i poszarpane, a myśli wydawały się rozpadać.

Przepraszam, że chciałam być wolna przepraszam, że otworzyłam drzwi, że cię tu nie ma a oni patrzą on patrzy, chce cię z powrotem, ale ciebie już nie ma, on chce mnie, ale nie pójdę, chce ją, ale ona jest wszystkim, co mam po tobie, jest wszystkim jest wszystkim chcę do domu

Gallant_09_08_2022.indd 22 09.08.2022 11:48:38

„Te sny staną się moją zgubą” – czytał ktoś. – „Czuję się jak popękana szyba, w którą co noc uderza wiatr. Rysy rozszerzają się, a szkło jęczy pod jego naporem”.

Anabelle zachichotała, a wówczas Olivia rzuciła się na nią. Jej palce musnęły pamiętnik, a zaraz potem dwie inne dziewczyny chwyciły ją od tyłu.

na nią spode łba. Rok wcześniej zakradła się do infirmerii, przejrzała podręcznik anatomii, odnalazła rysunki przedstawiające przekrój ludzkich ust i gardła, a potem skopiowała wszystkie co do jednego i jeszcze tego samego wieczoru usiadła na łóżku, dotykając swojej szyi wzdłuż linii z podręcznika, próbując znaleźć przyczynę swojego milczenia, dowiedzieć się, czego właści wie jej brakuje.

23GALLANT

Słowa brzmiały niewłaściwie, odczytywane wysokim, śpiewnym głosem dziewczyny, prezentując szaleństwo matki w pełnej krasie.

Olivia podeszła i próbowała odebrać jej pamiętnik, lecz Anabelle wymknęła się, posyłając jej złośliwy uśmieszek.

Gallant_09_08_2022.indd 23 09.08.2022 11:48:38

jest nie tak? – prychnęła pogardliwie Lucy, chwytając się zaOlivia„Nienos.tak”.popatrzyła

Dotarła do sypialni. Platynowowłosa Anabelle siedziała sztywno na łóżku, czytając pamiętnik garstce chichoczących koleżanek.

Olivię ścisnęło w gardle. Otworzyła usta, lecz nie wydobyła z nich głosu, tylko gniewny oddech.

„W końcu zostanie wyłamane. To tylko kwestia czasu, a ja jestem tak bardzo zmęczona”.

Jeżeli chcesz to z powrotem – powiedziała, trzymając go wy soko – wystarczy, że poprosisz.

Nie e e – zakpiła Anabelle, kiwając palcem. – Powinnaś po prosić. – Przysunęła się. – Nie musi nawet być głośno. – Pochyliła się ku Olivii, tak jakby ta rzeczywiście potrafiła wyszeptać prośbę, ukształtować w ustach słowo „proszę” i wypowiedzieć je. Zaszczę kała zębami.Coznią

Olivii to nie obchodzi, o ile dają jej spokój.

Starsze uważają, że jest zdziczała i niebezpieczna.

To była tylko taka zabawa! – oświadczyła nadąsana Anabelle, po czym rzuciła się na łóżko. Olivia tymczasem po cichu, mozolnie układała wyrwane kartki z powrotem w pamiętniku matki, delek tując się wspomnieniem gardła koleżanki w swoich dłoniach. Dzięki podręcznikowi anatomii doskonale wiedziała, gdzie nacisnąć.

Tamtego wieczoru, po tym, jak wyrwane kartki tkwiły już bez piecznie w okładce pamiętnika, jak zgaszono światła, a uczennice z Merilance zasnęły, Olivia wstała. Zakradła się do kuchni, wzięła pusty słój po przetworach i zeszła z nim do piwnicy, w miejsce, gdzie jakimś cudem zawsze było jednocześnie sucho i wilgotno. Zajęło jej

24 V. E. SCHWAB

No, dalej! – popędziła ją prowokacyjnie Anabelle, trzymając wysoko pamiętnik. A kiedy Olivia nadal milczała, tamta otworzyła książkę, która do niej nie należała, odsłaniając słowa, które nie były do niej skierowane, chwyciła za kartki, które nie były jej własnością, i zaczęła je Dźwiękwyrywać.rwanegopapieru wydał się Olivii najgłośniejszy na świe cie. Wyswobodziła się tamtym dwóm, runęła na Anabelle i chwyciła ją za gardło. Dziewczyna zawyła, Olivia ściskała, aż jej przeciwniczka nie mogła mówić i oddychać, a w następnej chwili do sypialni wkro czyły wychowawczynie, by odciągnąć je od siebie.

Zerka w kierunku kącika Olivii i unosi dłoń ku platynowym war koczom, a na usta Olivii wypełza uśmiech.

Anabelle wchodzi do sypialni ostatnia.

Teraz przesuwa palcem wzdłuż krawędzi pamiętnika, gdzie wyrwane kartki nieco wystają spośród reszty. Jej ciemne oczy błyska wicznie wyłapują kolejne wchodzące dziewczyny.

Anabelle łkała, a Olivia patrzyła na nią groźnie. Obie zostały odesłane do spania bez kolacji.

Młodsze dziewczynki sądzą, że jest przeklęta.

Gallant_09_08_2022.indd 24 09.08.2022 11:48:38

Wokół posłania Olivii wykopano fosę, a przynajmniej tak się może wydawać. Wąski, niewidzialny strumień, którego nikt nie prze kracza. Tym samym jej łóżko staje się zamkiem, prawdziwą fortecą.

Do łóżek! – rozkazuje wychowawczyni, wszystko jedno która. Wkrótce światła gasną, a sypialnia cichnie. Olivia siada pod szorstkim, drapiącym kocem, kuli się z plecami przy ścianie, przyciska pamiętnik do piersi i zamyka oczy, żeby nie widzieć martwiaków, dziewcząt ani reszty Merilance.

25GALLANT

to godzinę, może dwie, ale zdołała napełnić słój chrząszczami i pa jąkami, znalazło się tam nawet kilka rybików. Dodała garść popiołu z kominka przełożonej, tak żeby robaczki pozostawiły ślady, a potem cichcem wróciła do sypialni i otworzyła słój nad głową Anabelle.

Gallant_09_08_2022.indd 25 09.08.2022 11:48:38

Przy śniadaniu okazało się, że włosy Anabelle ścięto na krót ko. Dziewczyna patrzyła Olivii prosto w oczy, a ta odwzajemniała spojrzenie.„No,dalej”, myślała, wwiercając wzrok w twarz przeciwniczki. „Powiedz

Tamta obudziła się z krzykiem. Olivia oglądała ze swojego łóżka, jak Anabelle drapie prześciera dła i stacza się na podłogę. Wszystkie dziewczyny w pomieszczeniu wrzeszczały, a wychowawczynie pojawiły się w samą porę, by zo baczyć, jak z warkocza Anabelle wypełza rybik. Całą scenę oglądał również martwiak, jego ramiona trzęsły się w bezgłośnym śmiechu, a kiedy łkającą dziewczynę wyprowadzono z sypialni, przyłożył do na wpół uformowanych ust kościsty palec, tak jakby przysięgał za chować udział Olivii w sekrecie. Sprawczyni nie życzyła sobie jednak tajemnic: chciała, żeby Anabelle miała świadomość, kto jej to zrobił, by wiedziała, kto zmusił ją do krzyku w środku nocy.

Od tamtej pory minęło parę lat i platynowoblond włosy Anabelle dawno odrosły, ale i tak dotyka warkocza za każdym razem, kiedy widzi Olivię, automatycznie, tak jak dziewczęta wykonują znak krzyża czy też klękają podczas mszy.

IAnabellecoś”.zmilczała.jużnigdyniedotknęła pamiętnika.

A Olivia za każdym razem się uśmiecha.

Olivio, Olivio, Olivio

Szeptałam to imię w twoje włosy, żebyś pamiętała, czy będziesz pamiętała? Nie wiem Nie mogę Mówią, że jak ktoś kocha, to pozwala odejść, ale ja czuję tylko pustkę. Moje serce to popiół i czy wiedziałaś, że popiół zachowuje kształt, dopóki go nie dotkniesz nie chcę cię opuszczać, ale sama już sobie nie ufam nie ma czasu nie ma czasu nie ma czasu Tak mi przykro, nie wiem, co mogłabym zrobić poza tym Olivio, Olivio, Olivio, zapamiętaj to –cienie nie mogą cię dotknąć nie są prawdziwe sny to tylko sny nie mogą cię skrzywdzić i pozostaniesz bezpieczna, dopóki będziesz się trzymać z dala od Gallanta

Gallant_09_08_2022.indd 26 09.08.2022 11:48:38

Olivia próbuje je ignorować, skupiając się na misce z ziemniakami. W jej ręce pobłyskuje nożyk do obierania. Pracując, przygląda się swoim dłoniom: chudym, nieładnym, lecz mocnym. Dłoniom, które potrafią mówić, chociaż niewiele osób w szkole zadaje sobie trud, by je wysłuchać. Dłoniom, które potrafią pisać, rysować i wyszywać idealne linie, a także bezbłędnie oddzielić skórę od mięsa.

Owszem, na jednej z nich rzeczywiście widnieje mała blizna po między kciukiem a palcem wskazującym, ale to było dawno temu i zrobiła to sobie sama. Słyszała, jak inne dziewczyny wrzeszczą, kie dy się skaleczą: słychać ostry krzyk, a potem długi lament. Cholera, ależ Lucy ryczała, kiedy podczas skakania po łóżkach poślizgnęła się i złamała stopę! Dlatego też Olivia pewnego dnia zadała sobie

A w każdym razie tak się czuje. W kuchni jest wyjątkowo duszno: znajduje się głęboko w trzewiach budynku, a powietrze jest gęste od pary z garnków, co w połączeniu z kamiennymi ścianami sprawia, że za każdym razem, gdy Olivia musi tam pracować, czuje, jakby zamknięto ją w grobowcu. Nie przeszkadzałoby jej to w sumie, gdy by była sama.

Gallant_09_08_2022.indd 27 09.08.2022 11:48:38

ROZDZIAŁ TRZECI

Olivia została pogrzebana żywcem.

Na dole nie ma martwiaków, ale zawsze są dziewczęta. Szczebio czą i plotkują, nieustannie hałasując, właściwie bez powodu, tylko dlatego, że mogą. Jedna opowiada baśń o księciu i pałacu, druga skarży się na bolesną miesiączkę, a trzecia siedzi na kontuarze, ma chając nogami i poza tym nie robiąc absolutnie nic.

pytanie: czy dobyłaby z siebie głosu po przekroczeniu pewnego pro gu? Czy mogłaby go odzyskać dzięki bólowi?

Gdy Clara dostrzegła krew, pisnęła z niesmakiem, a Amelia za wołała wychowawczynie, które oczywiście założyły, że to był wypa dek. Och, co za niezdara, narzekały, cmokając z potępieniem, a inne dziewczyny szeptały między sobą. Wszyscy mieli coś do powiedzenia… poza Olivią.

Olivią, która miała przemożną ochotę wrzasnąć nie z bólu, a z czystej wściekłości, że w głowie ma tyle dźwięków, a nie potrafi ich wypowiedzieć. Zamiast tego kopnęła więc stos garnków, jedynie po to, by usłyszeć, jak Tymczasembrzęczą.terazw kuchni dziewczęta zmieniają temat i zaczy nają rozmawiać o miłości.

Szepczą tak, jakby to była wielka tajemnica albo wykradziony cukierek, przemycony i schowany w policzku. Jakby potrzebowały wyłącznie miłości, jakby tylko ona mogła je wyzwolić spod jakiejś klątwy. Olivia nie widzi w tym najmniejszego sensu: miłość nie oca liła jej ojca przed chorobą i śmiercią, ani jej matki przed zagubieniem i szaleństwem.Dziewczyny mówią „miłość”, ale w rzeczywistości mają na myśli „pożądanie”. Chciałyby być pożądane poza murami szkoły. Czekają, by uratował je jeden z chłopaków, którzy sterczą na skraju żwirowej fosy, próbując je zwabić na drugą stronę.

Nóż był ostry, a rana głęboka. Krew zebrała się w niej i zaczęła kapać na blat, a nagłe gorąco pomknęło w górę jej ramienia i do płuc, jednak z gardła dziewczyny wydobyło się tylko krótkie, ostre sapnięcie, bardziej oddech niż dźwięk.

28 V. E. SCHWAB

– A co ty możesz o tym wiedzieć? – rzuca drwiąco Rebecca, zauważywszy wymowny gest. Sama jest piskliwą dziewczynką z oczami zbyt małymi i osadzonymi zbyt blisko siebie. Olivia czasem portretuje ją jako łasicę. – Kto by cię tam chciał?

Olivia przewraca oczami na wzmiankę o przychylności, obiet nicach i przyszłości.

Gallant_09_08_2022.indd 28 09.08.2022 11:48:38

– Nie chcesz tego? – zapytał, gdy jego dłoń musnęła jej żebra.

Pragnęła tych wszystkich rzeczy, lecz mieszkała tu już dość dłu go, by wiedzieć, że nie ma znaczenia, czego chce. Jedyne wyjście to być pożądaną przez kogoś innego.

Wiedziała o tym, a jednak odepchnęła chłopaka.

Teraz dziewczyna kończy obierać ziemniaka i przygląda się nożykowi. Balansuje nim na grzbiecie dłoni, podrzuca i chwyta za rękojeść, a potem uśmiecha się sama do siebie.

Kiedy ją pocałował, czekała, by poczuć to, co jej matka czuła do ojca, kiedy się poznali, czekała na iskrę, zarzewie ognia, który spali cały ich świat… Tymczasem poczuła tylko jego dłoń na swojej talii i usta na swoich ustach. Pustkę i smutek.

Dziwaczka – mamrocze Rebecca. Olivia podnosi wzrok, pa trzy tamtej prosto w oczy i kiwa nożem jak palcem. Rebecca odpo wiada gniewnym spojrzeniem i zwraca uwagę z powrotem na inne

Chciała go pożądać, czuć to, co inne dziewczęta.

Gallant_09_08_2022.indd 29 09.08.2022 11:48:38

– Porozmawiajmy – zaproponował, lecz Olivia zmarszczyła brwi i wycofała się do szkoły. Następnego dnia był tam jednak zno wu, z żółtą stokrotką w dłoni. – Dla ciebie – oznajmił, a ona pragnęła kwiatka bardziej niż zainteresowania chłopaka, ale i tak przeszła na drugą stronę. Z bliska jego włosy wydawały się mieć w słońcu miedziany połysk. Pachniał sadzą, a ona ogarnęła jego rzęsy i wargi spojrzeniem artystki, przyglądającej się modelowi.

Nie wie, że wiosną jeden chłopak przyłapał Olivię, kiedy wycho dziła z szopy. Popatrzyli sobie w oczy, a on się uśmiechnął.

Kiedy zobaczyła go następnym razem na skraju dziedzińca, obejmował inną: małą, ładną dziewczynę imieniem Mary, żywą niczym iskierka, która chichotała i szeptała mu coś do ucha. Olivia zaczekała wówczas na przypływ zazdrości, ale poczuła tylko chłodną falę ulgi.

29GALLANT

A nie czuła. Mimo to miała swoje pragnienia. Pragnęła łóżka, któ re by nie trzeszczało. Sypialni bez Anabelle, wychowawczyń i mar twiaków. Okna z widokiem na łąkę i powietrza, które nie pachnie sadzą, ojca, który nie umarł, i matki, która jej nie opuściła, a także przyszłości poza murami Merilance.

Olivia bierze następnego ziemniaka i wbija ostrze pod sztywną skórkę. Prawie skończyła, ale teraz zwalnia tempo, słuchając papla nia koleżanek.–Notoskąd wiesz, że to było morze, a nie jezioro?

Bo były tam mewy i skały. Poza tym nie muszę znać miejsca, żeby o nim Oczywiście,śnić. że musisz…

Oczywiście wyobraża sobie rzeczy, w tym inne wersje swojego życia, udaje, że jest kimś innym: dziewczyną z wielką rodziną, mieszkającą we wspaniałym domu z ogrodem skąpanym w słońcu i innymi fantastycznymi rzeczami, lecz ani razu w ciągu czternastu lat o niczym nie śniła. Kiedy nadchodzi sen, jest jak ciemny tunel albo spowijający ją czarny całun. Czasami zaraz po przebudzeniu czuje na skórze coś jak włókienka, jedwabną pajęczynę. Dziwne wrażenie, że coś jej się wymyka, że na powierzchni rzeczywisto ści utrzymuje się obraz, który niemal natychmiast znika między falami.Olivio – ktoś wypowiada ostro jej imię.

Jej matka również mówiła o snach, ale te marzenia senne były okrutniejsze, pełne martwych kochanków i cieni ze szponami dość ostrymi, by czuła się w obowiązku ostrzec córkę, że koszmary nie są prawdziwe.Przestrogimatki nie zdały się jednak na nic.

dziewczyny, tak jakby Olivia była martwiakiem, czymś, co należy zignorować.Wkońcu zmieniają temat: z chłopaków na sny. Śniło mi się, że byłam nad morzem. Nigdy w życiu nie byłaś nad morzem.

Gallant_09_08_2022.indd 30 09.08.2022 11:48:38

Olivia nigdy o niczym nie śniła.

30 V. E. SCHWAB

Olivia rozcina kartofel na czworo i wrzuca do garnka. Rozmawiają o snach jak o materialnych rzeczach, które można pomylić z rzeczywistością. Budzą się z historiami, obrazami odciśniętymi w pamięci.

I co z tego?

Wszystkie głowy odwracają się ku niej, a oczy śledzą ją przez całą drogę do drzwi.

Dziewczyna wzdryga się, zaciskając palce na nożu, ale to tylko Jessamine, chudolica wychowawczyni. Czeka u drzwi ze ściągnię tymi ustami, tak jakby miała na języku kawałek cytryny. Przywołuje ją gestem, więc Olivia opuszcza stanowisko pracy.

Kiedy idą po schodach, przeszywa ją dreszcz, jak zawsze, kiedy zamienia duszną kuchnię na chłodne korytarze szkoły. Na widok drzwi gabinetu przełożonej traci wszelką nadzieję. Wezwanie w to miejsce nie wróży niczego dobrego.

Panna Jessamine puka, a ze środka pada odpowiedź: OliviaWejść!zaciska

31GALLANT

Są dwie możliwości: pod ścianą stoi lekkie, drewniane krzesło, a przed biurkiem takie o spłowiałej, zielonej tapicerce.

– Co tym razem przeskrobała? – szepczą, lecz, szczerze mówiąc, Olivia nie ma pojęcia. Może chodzi o wytrychy, które zrobiła, albo słodycze skradzione z szuflady panny Agathy? Czy też o tabliczkę pogrzebaną w piwnicy?

Gallant_09_08_2022.indd 31 09.08.2022 11:48:38

usta. Jej zęby dzwonią lekko, kiedy wkracza do gabinetu.Podścianami wąskiego pomieszczenia stoją regały z książkami. Byłby to wspaniały widok, gdyby zawierały historie o czarach, pi ratach lub złodziejach, lecz na grubych grzbietach widnieją tytuły takie jak Księga etykiety dla panien i Wędrówka pielgrzyma. Na jednej półce stoją encyklopedie, które – o ile Olivia się orientuje – używane są najczęściej do kładzenia na głowie i wymuszenia właściwej po stawy Pannodziewcząt.Prior

– odzywa się koścista postać za biurkiem z ciem nego drewna. Przełożona szkoły w Merilance od zawsze jest stara. Poza kilkoma dodatkowymi zmarszczkami na już i tak pobrużdżo nej twarzy nie zmieniła się ani trochę przez cały ten czas, kiedy Olivia tu przebywa. Nie garbi się, jej blade oczy nigdy nie mrugają, a gdy mówi, jej cienki głos działa równie skutecznie jak przełącznik elektryczny. – Usiądź.

Olivia sztywnieje. Wie, co się dzieje z dziewczętami, które opusz czają Merilance: więdną w przytułkach, zmuszane do pracy, lub tra fiają niczym konkursowe krowy do mężczyzn w średnim wieku, by na zawsze przepaść we wnętrznościach czyjegoś domu. Dziewczyna w twojej… sytuacji nie ma zbyt wielu możliwości.

32 V. E. SCHWAB

Martwiak rozpływa się i wsiąka w boazerię, a Olivia zmusza się, by zrobić krok naprzód i zająć miejsce na wypłowiałym, zielonym krześle, wzbijając przy tym obłoczek kurzu. Patrzy beznamiętnie na starszą kobietę z nadzieją, że zostanie uznana za tępą. Niestety przełożona Merilance nigdy nie była na tyle uprzejma, żeby nie doceniać Olivii i brać jej milczenie za objaw głupoty czy nawet braku zaintere sowania. Pod badawczym wzrokiem niebieskich oczu kobiety Olivia czuje się niepewna i odsłonięta. Jesteś z nami od dłuższego czasu – zagaja przełożona, tak jak by podopieczna tego nie wiedziała, jakby straciła rachubę lat niczym więzień. – Pielęgnowałyśmy cię od dziecka, dbałyśmy o ciebie, aż wyrosłaś na młodą „Pielęgnowałyśmy”.kobietę.„Wyrosłaś”. Tak jakby była rośliną w do niczce. Przygląda się zakurzonym jedwabnym różom, stojącym na biurku. Kiepskie oświetlenie wyssało z nich barwy, a Olivia próbuje sobie przypomnieć, kiedy ostatnio dostrzegła jakikolwiek kolor poza szarym. Wtedy jednak przełożona robi coś strasznego. Uśmiecha się.

Gallant_09_08_2022.indd 32 09.08.2022 11:48:38

Krzesło pod ścianą jest już zajęte. Kuli się na nim mały, chudy martwiak i majta nogami, zbyt krótkimi, by sięgnąć podłogi. Olivia gapi się na w połowie uformowaną dziewczynkę, zastanawiając się, które z widm Merilance zdecydowało się nawiedzać akurat ten pokój. Przełożona odchrząkuje. Dźwięk ten jest niczym koścista dłoń, ściskająca Olivię pod brodą.

Pewnego roku do Merilance zawitał kot. Zdziczałe zwierzę kręciło się koło ogrodowej szopy, łapiąc myszy, a potem z pełnym brzu chem wylegiwało się na blaszanym dachu, machając leniwie ogonem i uśmiechając z zadowoleniem. Taką samą minę ma teraz przełożona.

– Jednak twój czas tutaj dobiegł końca.

33GALLANT

Kopertę rozdarto, zawartość wyjęto i włożono z powrotem. Przez głowę Olivii przelatuje fala oburzenia na takie naruszenie tajemnicy korespondencji, ale szybko ustępuje miejsca ciekawości. Przełożona wręcza jej kopertę, a dziewczyna wyciąga list, napisany tym samym pismem.Zaczyna się od „Najdroższa siostrzenico”.

Przyznaję, nie wiem dokładnie, gdzie teraz jesteś. Rozesłałem te listy we wszystkie zakątki kraju. Może właśnie ten Cię odnajdzie?Oto,co wiem: kiedy się urodziłaś, Twoja matka nie czuła się najlepiej. Zabrała Cię i uciekła od nas, chroniąc się przed wyimaginowanym niebez pieczeństwem. Obawiam się, że już zmarła, i mogę tylko mieć nadzieję, że Ty jednak wciąż żyjesz. Pewnie uważasz, że wszyscy Cię opuścili, ale tak nie jest i nigdy nie było.

Na szczęście ta kwestia została najwyraźniej rozwiązana bez naszego udziału – mówi, otwierając szufladę.

Chcemy Cię z powrotem. Potrzebujemy Cię. Należysz do rodziny.

Olivia Prior

Wyciąga z niej kopertę. Zanim przekazuje ją Olivii, dziewczyna dostrzega, kto jest adresatem. Jej imię i nazwisko wiją się osobliwym ukośnym charakterem pisma, litery pochylają jak strugi deszczu.

Gallant_09_08_2022.indd 33 09.08.2022 11:48:38

Olivia szuka między wierszami: przełożona chce przez to powie dzieć, że porywcza sierota niemowa nie ma przed sobą przyszłości. Mówiono jej już, że byłaby z niej świetna żona, gdyby nie temperament, lub znakomita służąca, gdyby nie to, że wiele osób bierze jej milczenie za oznakę poważniejszej choroby, a przynajmniej za wysoce denerwującą cechę. Co jej pozostało? Nic dobrego. Jej umysł biegnie już korytarzami, planując ucieczkę. Wciąż ma czas, by obra bować szafki wychowawczyń, a potem zbiec do miasta i ruszyć przez życie inną drogą… Lecz oto przełożona stuka kościstymi palcami w biurko, przywołując ją do porządku.

Wracaj do domu, droga siostrzenico. Nie możemy się doczekać Twojego powrotu.

PrzełożonaProponuję,odchrząkuje.żebyśspakowała swoje rzeczy – mówi, wskazując dłonią drzwi. – To długa droga, a samochód wkrótce tu będzie.

34 V. E. SCHWAB

Gallant_09_08_2022.indd 34 09.08.2022 11:48:38

Wuj jednak napisał: „ Matka nie czuła się najlepiej”. Tyle Olivia sama zrozumiała z pamiętnika, ale skoro tak wygląda ostatni wpis, mama na pewno miała powód, by…

Olivia czyta cały list jeszcze raz, a potem ponownie. Jej myśli galopują.Siostrzenica. Wuj. Dom. Nie zdaje sobie sprawy, jak mocno zaciska dłoń na liście, mnąc papier. Los się do ciebie uśmiechnął, Olivio – oznajmia przełożona, lecz dziewczyna nie może oderwać oczu od listu. Obraca w dłoniach kopertę, aż na odwrocie dostrzega adres. Słowa i litery plączą się jej przed oczami, nie rozpoznaje ich, w przeciwieństwie do nagłówka, któryCzuje,„Gallant”.głosi:jakby

Twój ArthurwujPrior

żebra zaciskały jej się wokół serca. Przesuwa kciukiem po słowie, tym samym, na którym kończy się pamiętnik matki. Nigdy go nie rozumiała. Kiedyś kojarzyło jej się z galanterią, rycerskością, ale gdy odnalazła hasło „rycerskość” w jednym z grubych słowników wychowawczyni, dowiedziała się, że oznacza ono męstwo, zwłaszcza w trudnym położeniu. Odwagę w przymusowej sytuacji. Dla jej matki – i samej Olivii – to coś innego: miejsce. Dom. Słowo omywa ją niczym fala przypływu, wytrącając z równowagi. Czuje lekkie zawroty głowy, tak jakby była chora.

Trzymaj się z dala, ostrzegła ją matka.

„Wracaj do domu”, zaprasza list.

Gallant_09_08_2022.indd 35 09.08.2022 11:48:38

Jestem taka szczęśliwa. I przerażona. Okazuje się, że możemy podążać razem we dwoje, ręka w rękę.

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.