ISSN 1895-0264
nr 26 kielce WRZESIEŃ-PAŹDZIERNIK 2008
www.wici.info kulturalny informator Naczelny i Artystyczny Rafał Nowak Internetowy Sergiusz Pawłowski Sekretarz Redakcji Grzegorz Świercz Współpraca Agnieszka Sadowska, Bożena Pawłowska, Radek Nowakowski, Olga Adamus, Inka, Monika Zielińska-Kozieł, Anna Wójcik, Agnieszka Kozłowska-Piasta, Łukasz Sokołowski, Karol Krzyczkowski, Jakub Wątor... Druk Drukarnia im. A. Półtawskiego Kielce, ul. Krakowska 62 Wydawca Fundacja Kultury Wici Baza Zbożowa, 25-416 Kielce, ul. Zbożowa 4 tel. 041 3441177, 601 077 830 redakcja@wici.info Czasopismo wydawane jest dzięki współpracy z Prezydentem Miasta Kielce
spistreści 6. 18. 24. 28. 34. 38. 42. 48. 56. 62. 64. 68. 70. 74. 78. 80. 86. 87. 92.
Ecce Homo Kalendarz BFMemorial2008
wEdynburgu
recenzje wywiadzAbradabem
Centrumwidokówzokna
Rozprućbrzuchywrażliwości Pszczoły Kamila UlicamiKielc kolejkąnaweekend Bboy-ingtostylżycia Freebord Zabawawgeocaching Rosja„sielskaanielska” Waluta Starawieżanierdzewieje Zhistoriiprzypadkowychklików DookołaŚwiata szczyptasmaku
wici.info | kalendarz
piątek 12.09
W Wrzesień2008 p ią t e k 0 5 . 0 9
Człowiek Na Księżycu
Stanisław Kortyka - malarstwo, rysunek
Pocztówki lwowskie z okresu międzywojennego
Galeria Fotografii ZPAF-BWA, Kielce, ul. Planty 7, g. 17:00
Przedwiośnie 31
sobota 13.09
Giełda kolekcjonerska
Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 10:00
Niedziela w Skansenie
Serca Dzieciom Feel i Bayer Full
Zalew, Cedzyna k. Kielc, g. 12:00 Galeria BWA Piwnice, Kielce, ul. Leśna 7, g. 18:00 czytaj str. 12
Lubow Radomska, Oksana Onyszczenko - malarstwo Skansen, Tokarnia 303, k. Chęcin, g. 12:00
Kadzielnia, Kielce, Al. Legionów, g. 20:00
Jedno Serce - Jedna Muzyka - Jeden Świat
Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 20:30 sobota 06.09
Krajowe Mistrzostwa Modeli Samochodów Zdalnie Sterowanych RC
Muzeum Zabawek i Zabawy, Pl. Wolności 2, g. 08:00
czwartek 11.09
III Dni Lwowa w Kielcach - Będzie Lepiej Kino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 18:15
XV Konecki Maraton Rowerowy
Ośrodek Wypoczynkowy dla Dzieci i Młodzieży, Sielpia, g. 12:00
Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 17:00
Koncert piosenek i melodii lwowskich
IX Kielecki Festiwal Nauki
Kieleckie Centrum Kultury,, pl. Moniuszki 2b, g. 17:00
Orlęta Lwowskie w walkach 1918 roku
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 11:00
Miejsko Gminny Ośrodek Kultury, Chęciny, ul. Długa 21, g. 12:00
Teatr Polski ze Lwowa - Wesele S. Wyspiańskiego
niedziela 07.09
Euro-Etno Festiwal „Folk z DemoLudów” Wojewódzka Biblioteka Publiczna, Kielce, ul. Ściegiennego 13, g. 20:00
Głośne Czytanie Nocą
Wojewódzka Biblioteka Publiczna, Kielce, ul. Ściegiennego 13, g. 21:00
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 17:00
Zalew, Cedzyna k. Kielc, g. 12:00
Młodość, talent i tradycja
Miedziana Góra Tor wyścigowy, g. 12:00
Regaty „Cedzyna 24”
Regaty o Puchar Prezydenta Kielc
niedziela 21.09
Superoes VII Eliminacja
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 18:00 Galeria BWA, Sandomierz, Rynek 11, g. 12:00
Królewski Turniej Szachowy
poniedziałek 15.09
15-30.09.2008 http://www.festiwal-nauki. kielce.pl/
Skansen, Tokarnia 303, k. Chęcin, g. 12:00
Wesele Świętokrzyskie - Powrót do korzeni Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 12:00
III Powiatowy Przegląd Zespołów Chóralnych
Klasztor, Święty Krzyż, g. 12:00
Wikingowie nad Zalewem w Kielcach
sobota 20.09
Giełda Minerałów Zalew, Kielce, g. 13:00
niedziela 14.09
Dożynki Wojewódzkie
poniedziałek 22.09
Opatów, g. 10:00
Summer Dance FestIVal - Karaoke: final point Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 10:00
CKM, Kielce ul. Bodzentyńska 2, g. 20:00
wici.info | kalendarz
czwartek 25.09
Moje miasto mnie kręci, ja kręcę moje miasto Kino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 09:00
Świętokrzyskie Akwarelki
Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 14:00
niedziela 28.09
Fernando Noronha & Blacksoul
Inauguracja sezonu artystycznego 2008/2009
PO=RÓWNANIA 2008 - malarstwo
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 17:30
www.filharmonia.kielce.com.pl
INAUGURACJA SEZONU ARTYSTYCZNEGO 2008/2009
Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00
sobota 27.09
über alles - fotografie z komentarzem
Regaty zakończenia sezonu Zalew, Cedzyna k. Kielc, g. 12:00
VII Festiwal Memorial To Miles Galeria Lakiernia, Kielce, ul. Zbożowa 4, g. 18:00
II Ogólnopolski Przegląd Piosenki Kąśliwej
Żywiołak
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 18:00
Cudowne Dzieci – koncert DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 18:00
P
Farben Lehre
Październik środa 01.10
Międzynarodowy Dzień Muzyki - Koncert Kameralny
Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 18:00 piątek 03.10
Mundo Cafe, Kielce, Plac Wolności 1, g. 20:00 sobota 04.10
Konkurs dla dzieci „Bezpieczna Droga”
Dom Katolicki, Sandomierz, ul. Mariacka 12, g. 19:00
Marcin Giba „Pod powiekami” - fotografia
Zalew, Cedzyna k. Kielc, g. 12:00
Piotr Rubik – „Habitat” Oratorium dla Świata
Barwy Romantyzmu
Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00
Miedziana Góra Tor wyścigowy, g. 12:00
Regaty - Puchar Gór Świętokrzyskich
Mundo Cafe, Kielce, Plac Wolności 1, g. 19:00
sobota 11.10
Mundo Cafe, Kielce, Plac Wolności 1, g. 20:00 poniedziałek 06.10
Artee, czyli esencja młodej sztuki
III Przegląd Sztuk Teatralnych Forma
Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00 czytaj str. 15 niedziela 12.10
Koncert Familijny
Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 11:00
Izabela Trelińska „Bliżej nieba” – akwarele
II Hubertus Świętokrzyski p ią t e k 2 6 . 0 9
Zakończenie Sezonu Caravaningowego 2008
Hala Sportowa, Kielce, ul. Boczna 15, g. 19:00
Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00 czytaj str. 14………
Sorry Boys Miedziana Góra Tor wyścigowy, g. 12:00
Mundo Cafe, Kielce, Plac Wolności 1, g. 20:00
niedziela 05.10
Dary Jesieni Galeria BWA, Sandomierz, Rynek 11, g. 12:00
Kanon Polihymnii
Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00
Skansen, Tokarnia 303, k. Chęcin, g. 12:00
Wystawa poplenerowa Wierna 2008
Dom Kultury, Jędrzejów, Al. J. Piłsudskiego 3, g. 15:00
Galeria BWA, Kielce, ul. Leśna 7, g. 18:00 piątek 10.10
Kocham Paryż - prapremiera Kieleckie Centrum Kultury, Kielce, pl. Moniuszki 2b
Skansen, Tokarnia 303, k. Chęcin, g. 12:00
Carrion + Mech
Mundo Cafe, Kielce, Plac Wolności 1, g. 20:00
poniedziałek 13.10
Ogólnopolski turniej boccia
piątek 17.10
Widok z okna - wystawa mail-art
czwartek 23.10
XVII Międzynarodowy Festiwal Jeunesses Musicales
Paprika Korps
Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 18:00 piątek 24.10 Hala Sportowa, Kielce, ul. Boczna 15, g. 12:00 środa 15.10
Rapsodalia 2008
P
Galeria Lakiernia, Kielce, ul. Zbożowa 4, g. 18:00
Jubileusz WSH
Galeria BWA, Sandomierz, Rynek 11, g. 12:00
!nsult
Tryptyk Żydowski II Mały Festiwal Kultury Żydowskiej
Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00
XV Międzynarodowe Warsztaty Tańca Jazzowego
Kielecki Teatr Tańca, Kielce, Plac Moniuszki 2 b, g. 10:00 czytaj str. 13
Muchy
Mundo Cafe, Kielce, Plac Wolności 1, g. 20:00 piątek 31.10
Requiem W.A. Mozarta
Jeśli wiesz o ciekawej imprezie lub sam jesteś organizatorem powiadom nas o tym. Zapraszamy do samodzielnego redagowania Kalendarza. Wydarzenia dodane odpowiednio wcześniej będą opublikowane w wersji papierowej informatora WiciInfo email: kalendarz@wici.info
Aktualny kalendarz znajdziesz na stronie internetowej
www.wici.info
Redakcja nie bierze odpowiedzialności za zmiany
The Best of Strych Mundo Cafe, Kielce, Plac Wolności 1, g. 20:00 sobota 18.10
Dom Kultury, Jędrzejów, Al. J. Piłsudskiego 3, g. 15:00
Rootwater
Kościół św. Józefa Robotnika, Kielce, ul. Turystyczna 3, g. 19:00
1
Artee, czyli esencja młodej sztuki
Zdarzyło się w Jeruzalem
Kielecki Teatr Tańca, Kielce, Plac Moniuszki 2 b, g. 19:30 2
p oniedziałek 20.10
Cool Kids Of Death Mundo Cafe, Kielce, Plac Wolności 1, g. 19:00
Mundo Cafe, Kielce, Plac Wolności 1, g. 20:00
Nasz kalendarz współredagowany jest przez internautów odwiedzających serwis internetowy www.wici.info
Miejsko Gminny Ośrodek Kultury, Chęciny, ul. Długa 21, g. 12:00
Dom Kultury, Jędrzejów, Al. J. Piłsudskiego 3, g. 15:00 czwartek 16.10
Andrzej Karwat „Pasja” - druki klasyczne na tkaninie i papierze
11
czwartek 30.10
Mundo Cafe, Kielce, Plac Wolności 1, g. 20:00
Kino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 22:00
13
wici.info | kalendarz
wystawy Szymon Szcześniak – fotografie Ikona - słowo, droga, modlitwa
Muzeum Diecezjalne Kielce, ul. Jana Pawła II 3 do 20 września
Stanisław Kortyka - malarstwo, rysunek
Andrzej Karwat „Pasja” - druki klasyczne na tkaninie i papierze
über alles - fotografie z komentarzem
Galeria BWA Sandomierz, Rynek 11 od 24 października do 16 listopada
Galeria xs Kielce, ul. Podklasztorna 117 do 20 września
Roman Kochanowski – malarstwo
Galeria Lakiernia Kielce, ul. Zbożowa 4 od 25 września do 15 października
Izabela Trelińska „Bliżej nieba” – akwarele
Mundo Cafe Kielce, Pl. Wolności 1 do 13 września
Aleksander Salij Malarstwo i fotografia
Marcin Giba „Pod powiekami” - fotografia
Kumulacja
Życie jest piękne – fotografia
Mundo Cafe Kielce, Pl. Wolności 1 od 5 do 25 października
Galeria BWA Sandomierz, Rynek 11 od 5 do 28 września
Lalki świata
Wystawa poplenerowa Wierna 2008
Muzeum Okręgowe, Zamek Sandomierz, ul. Zamkowa 12 do 30 września
Dom Kultury Jędrzejów, Al. J. Piłsudskiego 3 od 5 do 30 października
Przedwiośnie 31
Widok z okna - wystawa mail-art. Muzeum Zabawek i Zabawy Kielce, Pl. Wolności 2 do 1 czerwca 2009
Galeria BWA Sandomierz, Rynek 11 od 3 do 21 października
Galeria Zielona Busko-Zdrój, Mickiewicza 7, do 13 września
Kieleckie Centrum Kultury Kielce, pl. Moniuszki 2b do końca roku
Galeria BWA Piwnice Kielce, ul. Leśna 7 od 12 września do 12 października
Galeria Lakiernia Kielce, ul. Zbożowa 4 od 17 października do 14 listopada
15
wici.info | wydarzenia
XVMiędzynarodowe WarsztatyTańca Jazzowego
GRAND PRIX MAREK WAWRO „Interior 1/2 - mountain”
Zapraszamy na wernisaż wystawy podumowujacej 31. edycję „Przedwiośnia” - dorocznego konkursu twórców regionu świętokrzyskiego. Jury w składzie: Maria Krawczyk – krytyk sztuki - przewodniczący, prof. Stanisław Białogłowicz, prof. Piotr Bogusławski, prof. Włodzimierz Szymański (artyści malarze), prof. Jerzy Nowakowski, prof. Antoni Janusz Pastwa (artyści rzeźbiarze), oceniło 226 prac zgłoszonych przez 76 autorów. Nagrodzone zostały prace wykonane różnymi technikami, między innymi obrazy (Marek Wawro, Bogdan Ptak, Małgorzata Bielecka, Jacek Gonciarz), rzeźby
(Jarosław Pajek, Sławomir Micek), linoryty (Magdalena Szplit), fotografie (Stanisława Zacharko), jak i pastele (Andrzej Rachoń). Nagrodę BWA w Kielcach za zestaw prac otrzymał Ryszard Gancarz. W sumie do wystawy pokonkursowej oceniająca komisja zakwalifikowała 92 prace 67 autorów. Wernisaż „Przewiośnia 31” już 12 września 2008 w Galerii BWA Piwnice przy ul. Leśnej 7 w Kielcach. Wyróżnione prace będzie można podziwiać do 12 października.
» więcej na www.bwakielce.wici.info
W dniach 16 - 19 października odbędą się XV Międzynarodowe Warsztaty Tańca Jazzowego. Jak podczas każdych warsztatów, tak i teraz, poprowadzą je starannie wybrani, znakomici pedagodzy z Polski, Francji, Niemiec i Włoch. Po raz pierwszy warsztaty poprowadzą Rasheed - hip hop oraz Sarah Sottocasa, prowadząca modern jazz i modern jazz underground. W stylach tańca, nowością na warsztatach będzie waacking prowadzony przez Filipa Czeszyka. Poprzednia edycja warsztatów cieszyła się ogromnym zainteresowaniem, do Kielc przyjechało kilkaset osób z całej Polski, jak i spoza jej granic. W warsztatach mogą wziąć udział wszyscy. Istnieją grupy dla początkujących, średniozaawansowanych i zaawansowanych. Nowością jest natomiast stworzenie osobnych grup dla instruk-
torów tańca. W grupach tych mogą tańczyć wyłącznie osoby posiadające udokumentowane uprawnienia instruktorskie. Zapisy rozpoczynają się 10 września. Zajęcia odbywać się będą w siedmiu salach baletowych i gimnastycznych. Kolejna, XVI edycja warsztatów odbędzie się w dniach 1-4 maja 2009r. Warsztaty będą częścią IX Festiwalu Tańca Kielce 2009, podczas którego widownia będzie miała możliwość zobaczenia spektakli Kieleckiego Teatru Tańca oraz zaproszonych teatrów.
»
Więcej na http://www.ktt.pl/
Lura w KCK
Lura pochodzi z Wysp Zielonego Przylądka. Światowy rozgłos zdobyła w 2004 roku po wydaniu albumu Di Korpu Ku Alma. Od razu obwołano ją następczynią Cesarii Evory, ma jednak swój własny, niepowtarzalny styl.
Teatralna„Forma” dlawymagających
Obie Panie (Cesaria i Lura) występowały wielokrotnie razem (m.in. w słynnej paryskiej sali Olympia), a sama Cesaria uważa ją za najbardziej utalentowaną młodą artystkę. Z kolei krytycy podkreślają, że muzyka Lury łączy generacje - zdobyła sympatię zarówno młodych jak i starszych słuchaczy. Artystka ma na swoim koncie już 5 płyt.
Prapremiera widowiska „Kocham Paryż” rozpocznie III Przegląd Sztuk Teatralnych „Forma” w Kieleckim Centrum Kultury. - Od dawna zdawaliśmy sobie sprawę, że w mieście brakuje tego typu festiwalu - mówiła Magdalena Kusztal, dyrektor KCK o pierwszej edycji „Formy”. - Nasza pewność wynikała z faktu, że na gościnne spektakle teatralne, zarówno offowe, jak i przygotowywane przez zawodowe sceny, publiczność przychodziła bardzo chętnie. Postanowiliśmy więc zebrać to wszystko w jednym czasie, dzień po dniu, aby każdy mógł znaleźć coś dla siebie.
Na swym najnowszym albumie M’bem di Fora (Przybywam z daleka) Lura czerpie garściami z tradycji prezentując wszystko co najlepsze w muzyce wysp. Podobnie jak w muzyce Cesarii Evory nie brak tu tradycyjnych kabowerdyjskich gatunków - morna, coladera - tego wyjątkowego wyspiarskiego bluesa, ale Lura sięga jeszcze po batuku - bardzo dynamiczny styl pochodzący z Santiago.
Lura - artystka o niezwykłej urodzie i wielkim talencie wystąpi w ostatni weekend września w Kieleckim Centrum Kultury podczas pierwszego dnia VII Festiwalu Memorial to Miles.
Do tej pory na scenach Kieleckiego Centrum Kultury w ramach Przeglądu prezentowały się: Teatr Współczesny ze Szczecina, Konfederacja Artystyczna Muheres z Krakowa, Teatr im. H. Modrzejewskiej z Legnicy, Teatr Dramatyczny z Wałbrzycha, Teatr Polski
VII Festiwal Memorial to Miles, 27 – 28 września, Kieleckie Centrum Kultury. Pierwszy dzień Festiwalu (27 września) – koncert Lury, godz. 19. Bilety do nabycia w kasie KCK, cena 60 i 70 zł.
z Warszawy, kielecki Teatr Ecce Homo, Sanktpetersburski Teatr Baletu, Teatr Tańca Zawirowania ze Starej ProchOFFni w Warszawie, Kielecki Teatr Tańca i jako jedyny teatr lalkowy - Teatr Lalek Banialuka. Podczas tegorocznej edycji Formy wystawiony zostanie spektakl „Zdarzyło się w Jeruzalem” Kieleckiego Teatru Tańca. W chwili zamykania tego numeru Wici.Info nie znamy jeszcze dokładnego programu przeglądu, jednak możemy zapewnić, że III Forma będzie prawdziwą teatralną ucztą!
III Przegląd Sztuk Teatralnych „Forma”, 11-19 października, Kieleckie Centrum Kultury.
»
17
więcej na stronie www.kck.com.pl
19
wici.info | wydarzenia
Historie zmuruberlińskiego „Über Alles” – to tytuł wystawy, którą od 25 września oglądać będzie można w Galerii Lakiernia. Każda z fotografii to osobna historia, pozostawiona przez ludzi i czas na murze berlińskim – pretekst do zastanowienia się nad rzeczami, które są „ponad wszystko”. Zdjęcia powstały podczas wizyty w Berlinie. – Nie były planowane, zrobiłem je spontanicznie spacerując z przyjaciółmi – opowiada Rafał Nowak, autor zdjęć - Już w trakcie robienia zdjęć powstał pomysł wystawy. We wrześniu pomysł spod berlińskiego muru zostanie zrealizowany. W Galerii Lakiernia w Bazie Zbożowej pokazanych zostanie kilkadziesiąt zdjęć pod wspólnym tytułem „Über Alles”. – Dla mnie mur to symbol przemijania. Symbol, który zmienił się w kawał ściany, która do niczego nie służy. No, może poza nieskrępowaną aktywnością młodych ludzi, którzy zostawiają na nim swoje wyznania miłosne, zapiski, rysunki – mówi Rafał Nowak. Cała ta twórczość tworzy na murze swoiste warstwy. Warstwy, które zachodząc na siebie, przykrywają to, co stare i minione tym, co aktualne i na czasie. – Dzięki temu mur zmienił swoje znaczenie, ale jednocześnie zachował swoją ciągłość. Ale jedno pozostaje w nim niezmienne. To ludzkie emocje i uczucia. I właśnie o nich chciałem opowiedzieć starając się uchwycić je na zdjęciach – dodaje autor. Wystawa fotografii „Uber alles”; 25 września – 15 października ; Galeria Lakiernia w Bazie Zbożowej, ul. Zbożowa 4, Kielce.
»
więcej na www.lakiernia.wici.info
über alles
wici.info | wydarzenia
B-Girl Martucha, pokonując B-Girl KateOne. Oprawę muzyczną zawodów zapewniał Dj Fim, z koncertami wystąpili: zespół Lesbollah oraz Abradab (Kaliber 44) w towarzystwie Dj FeelX’a (Mad Crew). Równocześnie przez cały czas ekipa grafficiarzy uczestniczyła w malowaniu ścian Bazy Zbożowej.
BFMemorial2008 Weekend 8-9 sierpnia w Bazie Zbożowej upłynął pod znakiem hip-hopu. Wszystko za sprawą imprezy BF Memorial - poświęconej pamięci tragicznie zmarłego przed 11 laty Piotra „Wembleya” Nowaka - malarza graffiti, świetnego tancerza, założyciela grupy Broken Glass. Nie zabrakło więc elementów kultury hip-hopu, czyli graffiti, breakdance oraz muzyki. Największą atrakcją tegorocznego memoriału były zawody B-Boys i B-Girls. Ku zaskoczeniu organizatorów, do rywalizacji zgłosiły się osoby z całej Polski, przemierzając niekiedy setki kilometrów, by zatańczyć w Bazie Zbożowej.
Pierwszego dnia rozegrano zawody indywidualne. Konkurencję B-boys zdecydowanie zdominowali tancerze ze stolicy. Pierwsze miejsce zapewnił sobie B-Boy Thomas (Rockafellaz), pokonując Mad Jan’a (Rockafellaz) oraz Turtle Rock’a (Kingz of Warsaw). W kategorii B-Girls sędziowie nie mieli aż tyle pracy, ponieważ w szranki stanęły jedynie dwie tancerki. Nagrodę główną zdobyła
Kiedy wszyscy zgromadzili się na miejscu, okazało się, że do zawodów zgłosiło się około 20 par. W przerwie pomiędzy zawodami można było zobaczyć filmy o historii kultury hip hop w Polsce, nawiązujące do czasów „starej szkoły”. Ostatecznie w finale zawodów BF Memorial 2008 zwycięzcami okazali się Misjonarze Rytmu z Krakowa, pokonując warszawską grupę Rockafellaz oraz duet Decó & Remo. Specjalistą od Electric Boogie okazał się B-Double z Warszawy. A kiedy wydawało się, że impreza już się zakończyła, na afterparty zaprosił wszystkich klub Mehehe, gdzie Ojciec Karol, Papa Zura i Sushkin funkując przez długie godziny dbali o to, by BF Memorial 2008 na długo pozostał w pamięci jego uczestników.
much
21
Drugi dzień przywitał wszystkich deszczem, wobec czego imprezę przeniesiono pod dach do hali. Zanim na zaimprowizowanej scenie zmierzyli się tancerze w turnieju 2 vs. 2 oraz specjaliści w Electric Boogie, Dj Fim oraz Ojciec Karol podczas warsztatów tłumaczyli, na czym polega granie z winylowych płyt.
wici.info | wydarzenia | 3foto
23
>> >>
BFMemorial Miejsce: Baza Zbozowa, Kielce Data: 8-9 sierpnia 2008 foto: Rafał Nowak
» wiecej na www.otwartywarsztat.wici.info
24
25
27
wici.info | wydarzenia
Ecce Homo
wEdynburgu Tekst: Jakub Wątor Zdjęcia: Wojciech Habdas
Kielecki teatr Ecce Homo rozwija skrzydła. Grupa aktorów właśnie wróciła z wielce prestiżowego Festiwalu Fringe, odbywającego się w Edynburgu. Sama obecność uznawana jest za otworzenie sobie wrót na światowe salony. Co lepsze – nasi krajanie udział w festiwalu uważają za udany, a wręcz po cichu nazywają go sukcesem.
>>
29
Wśród ogromnej ilości teatrów uczestniczących w festiwalu (codziennie odbywa się kilkaset spektakli), nie sposób wyłowić te najlepsze, dlatego głównym miernikiem sukcesu jest zainteresowanie widzów i dziennikarzy. – Były takie teatry, które nie miały publiczności na występach, ale wynikało to z tego, iż nie miały pomysłu i nie poświęciły czasu na pozyskanie widza – opowiada Anna Kantyka-Grela – prezes Stowarzyszenia Artystycznego Ecce Homo. Kielczanie nie popełnili tego samego błędu. Niemal cały wolny czas spędzali na promowaniu na ulicach Edynburga swego spektaklu pt. „Padamme, padamme”. W szkockich dziennikach ukazały się bardzo pochlebne recenzje tego występu, a dodatkowym znakiem szacunku i uznania jest zaproszenie od organizatorów na kolejną edycję festiwalu, już za rok. Członkowie Ecce Homo nie mieli łatwego życia w Szkocji. Organizatorzy zapewniali jedynie sale, natomiast o takie szczegóły jak reflektory, przedłużacze czy drabiny należało zadbać samemu. Największy jednak szok, według szefowej teatru, to fakt, iż nie było to niedopatrzenie organizatorów, lecz norma. Mimo wszystko opłacało się. – Dostaliśmy kolejne zaproszenie na inny festiwal do Anglii, w październiku. Myślę, że to wszystko pójdzie taką lawiną zdarzeń. Występ w Edynburgu poskutkował kolejnym zaproszeniem i teraz to się rozkręci – prorokuje Kantyka-Grela.
Kielecki teatr był jednym z sześciu występujących na Festiwalu Fringe. Kreatywnością zaskoczył Teatr Wiczy z Torunia, który swój spektakl odgrywał w samochodzie. Fotele ułożono dookoła wewnątrz samochodu, w efekcie czego na ich występ pt. „Emigranci” mogło wejść jedynie dziesięciu widzów. Po tak świetnym występie Kielczan w Szkocji, mocno trzymamy kciuki i czekamy na kolejne sukcesy. Wrota światowej sceny teatralnej stoją przed Ecce Homo otworem.
» więcej na www.eccehomo.kielce.com
28
Teatr Ecce Homo powstał 12 lat temu z inicjatywy nieżyjącego już artysty plastyka Tadeusza Maja. Początkowo stroną artystyczną zajmował się uznany kielecki artysta Marek Tercz, z kolei nad stroną menedżerską od powstania teatru do dziś zajmuje się Anna Kantyka-Grela. Każdy, kto chce spróbować swych sił, może przyjść prosto do siedziby Ecce Homo znajdującej się w Bazie Zbożowej w Kielcach, w sali nr 7. Aktorzy przestrzegają jednak, że nie jest łatwo i obowiązuje zdyscyplinowanie i wielogodzinna praca.
wici.info | recenzje
Hancock
w koszykówkę, a tak naprawdę zajmuje ich rozmowa o powinnościach i mękach męskiego życia, które ogniskują się, jakżeby inaczej, wokół przedmiotu pożądania – kobiety.
film To kolejna komedia romantyczna bez właściwości – blada, nudna, nijaka, choć przecież ciągle o niebo lepsza od naszych romantycznych potworków. Film Weilanda uderzająco przypomina kinową wersję „Seksu w wielkim mieście”. Tu również chmury na niebie są wyłącznie wysokie, a stroje piękne. Chodniki są czyste, ludzie natomiast nie muszą się przejmować prozą życia. Żyją luźno, od podrywu do podrywu, i marzą o romantycznej miłości, która jest jedynym brakującym ogniwem w ich bajce. Na tę błogą, obitą pluszem egzystencję patrzy czule cudowny Nowy Jork. Głównym bohaterem filmu jest Tom Bailey (Patrick Dempsey), złoty, bogaty i przystojny pan. Ma swoich wypróbowanych przyjaciół, zamiast na zakupach, spotykają się na sali gimnastycznej, gdzie zgrana paczka udaje, że gra
Hancock (Will Smith) mieszka w przyczepie, choć zdarza się, że i na ulicy, nadużywa alkoholu, nie ma rodziny, nie dba ani o siebie ani o nikogo i niczym się nie przejmuje - sprawia wrażenie człowieka jakich jest wiele, ale...
Jak to się mówi, „Moja dziewczyna..” to film zrobiony na autopilocie i ślepo przywiązany do gatunkowych schematów i patentów, dlatego w ciemno można przewidzieć, jak to wszystko dalej się potoczy. I tak to się plecie: od oczywistości do oczywistości, od kalki do kalki. Po kwadransie spada całkowicie zainteresowanie losami bohaterów, po którym zostaje w jakiś sposób perwersyjna i jałowa zabawa w przewidywanie, w którym momencie jaki element układanki wyskoczy. O czym tu jeszcze pisać? Że zdjęcia są poprawne? Że reżyserowi udaje się jakoś pokazać lokalny koloryt Szkocji? Że co jakiś czas uda mu się jakiś dowcipas? Można w dziełku Weilanda popatrzeć z żalem (i zażenowaniem, bo facet zasługiwał na lepsze role), pewnie już po raz ostatni na zmarłego niedawno Sidney’a Pollacka, grającego tu jurnego ojca Toma. Można też iść na seans z tacką ciężkostrawnych nachos, z grupką znudzonych przyjaciół i się dobrze zwarzywić. No właśnie, nic więcej ponad „można” nie można o tym filmie powiedzieć. Dlatego z czystym sumieniem, można sobie „Moją dziewczynę…” odpuścić. Azka
Hancock ma coś czego nie ma nikt. Ma coś co sprawia, że jest... superbohaterem - to niewyobrażalnie ogromna moc. pozwalająca mu latać, być kuloodpornym i nadludzko silnym. Nikt nie wie kim jest Hancock, skąd się wziął i dlaczego jest taki niezwykły. Nie wie tego nawet on sam, do chwili, aż spotyka kogoś podobnego do siebie...
recenzje
Mojadziewczyna wychodzizamąż
film
Film w reżyserii Petera Berga różni się od innych filmów o superbohaterach tym, że nie jest to opowieść o cukierkowym herosie, jest to opowieść o człowieku samotnym, nie lubianym przez mieszkańców, ale budzącym ogromną sympatię i współczucie widza. Tekst: Gusia
Muzycznauczta wstrugachdeszczu
31
Tegoroczną edycję Ostróda Reggae Festiwal można podsumować bardzo krótko: deszcz i doskonała muzyka. O ile doskonała muzyka nie była żadnym zaskoczeniem, o tyle aura spłatała dosyć dużego figla. W specjalnie przygotowanym programie „Return to di Polish Roots” pierwszego dnia zaprezentowały się legendy rodzimej sceny: Bakshish, Izrael, Gedeon Jerubbaal oraz obchodzący w tym roku 25-lecie istnienia zespół Daab. Drugi dzień to żywiołowe koncerty Nefre oraz portugalskiej Terrakoty, płaczące niebo podczas koncertu Vavamuffin oraz rewelacyjny występ jamajskiej legendy Ijahman Levi. Deszcz nie rozpieszczał również dnia trzeciego, kiedy na scenie występował Alborosie, a później publiczność wraz z Maxem Romeo śpiewała „Chase the Devil”.
Na osłodę ostatniego dnia pozostały świetne koncerty: Omar Perry i No More Babylon. Atmosfera festiwalu mimo wszystko była tak gorąca, że ulewny deszcz zostanie szybko zapomniany, a trójkolorowe słońce świecić będzie jeszcze większym blaskiem. Ostródo – do zobaczenia za rok. much
wici.info | recenzje
artystycznej. Kilka innych osób z kolei powiedziało o fotografiach robionych z lotu ptaka i przedstawiających świętokrzyskie krajobrazy. O Wiktorze Bednarczuku, Krzysztofie Muskalskim czy Pawle Opalińskim nie wspomniał nikt, a szkoda. To oni zostali bohaterami sierpniowej wystawy w Galerii Fotografii BWA/ZPAF.
Młodzi +Kielce +fotografia =… fotografia
Po wizycie w kieleckiej Galerii BWA na Plantach postanowiłem przeprowadzić wśród moich znajomych krótką sondę: z czym kojarzy im się hasło „Fotografia regionu świętokrzyskiego”? Trzy osoby wspomniały o Pawle Pierścińskim, który zrealizował niedawno projekt wielkiego, panoramicznego zdjęcia mieszkańców Kielc i obchodził kilka miesięcy temu jubileusz pracy
Upalne, sierpniowe popołudnie. Otwieram drzwi Galerii Fotografii BWA na kieleckich Plantach. Wchodzę do środka. Na początek uderza mnie chłód dający przyjemne wytchnienie. Chwilę później zauważam, że poza dyżurną pracownicą Galerii i mną nie ma tam nikogo. Dlaczego? W tym momencie dostrzegam… nie, wcale nie wywieszkę informującą o tym, że w wakacje Galeria jest nieczynna, wręcz przeciwnie. Dostrzegam plakat reklamujący trwającą przez cały sierpień „Wystawę fotografii nowo przyjętych członków okręgu świętokrzyskiego ZPAF”. Jak rozszyfrować ten tytuł? To ekspozycja otwarta w związku z 30 rocznicą powstania Świętokrzyskiego Okręgu Związku Polskich Artystów Fotografików. Prezentowane prace fotografów nie są, wbrew pierwszym możliwym skojarzeniom, wycinkami świętokrzyskiej przyrody utrwalonymi na kliszy. To zdjęcia zaskakujące, budzące zdziwienie, a niekiedy także strach, śmiało mogące reprezentować nas na międzynarodowych festiwalach
fotograficznych. Jako pierwszy w oczy rzucił mi się cykl fotografii Łukasza Maxa Kani. Autor zrobił je w szpitalu fotografując między innymi narzędzia wykorzystywane przez lekarzy w czasie operacji, szpitalne korytarze czy samych pacjentów. Kania nie bał się odrażającej brzydoty, starości, śmierci czy przygnębiającego nastroju, jaki bije z każdej czarno-białej fotografii. Odkrywają one wizerunek szpitala inny niż ten mocno podkoloryzowany, nad wyraz optymistyczny, znany doskonale z seriali takich jak „Na dobre i na złe” czy amerykański „Ostry dyżur”. Tu szpital jest miejscem nieustannej walki – ze śmiercią, bólem i samotnością. Tuż obok tych prac spotykam zdjęcie Wiktora Bednarczuka sprawiające wrażenie przypadkowo uchwyconej sceny z życia małej miejscowości: ciężarówka w deszczową pogodę wjeżdża wprost na kałużę oblewając w ten sposób stojącą przy drodze kaplicę. Przesłanie tej fotografii odczytać można na wiele sposobów. Wśród młodych, kieleckich fotografów aktywne są także panie. Jest Małgorzata Kozakowska z nastrojowym zdjęciem, na którym widać, sprawiający wrażenie narysowanego pastelami, wazonu z delikatnymi, białymi kwiatami. Jest Joanna Jarząbek z mroczną, nieco tajemniczą postacią, mającą twarz schowaną za grubą warstwą biżuterii. Jest wreszcie Dariusz Cierpiał z zaskakującą fotografią, na której odbiorca widzi księdza trzymają-
cego w dłoniach dużych rozmiarów lalkę, przypominającą słynną Barbie… Można opowiadać, opowiadać, a najlepiej samemu zobaczyć - to przecież tylko kilka z kilkudziesięciu prezentowanych fotografii… Polecam zainteresować się działalnością Świętokrzyskiego Okręgu Związku Polskich Artystów Fotografików. Coraz częściej zerkamy z ogromnym zainteresowaniem na osławione fotografie nagradzane na prestiżowym World Press Photo – i bardzo dobrze, ale przecież tuż obok nas są też fotografie zrobione przez profesjonalistów, niejednoznaczne, dające do myślenia, wykonane z pomysłem i niebanalnie. Wychodzę z Galerii Fotografii na kieleckich Plantach. Czuję się orzeźwiony – nie tylko przyjemnym chłodem i brakiem choćby zalążka tłumu w środku. Niektóre z obejrzanych zdjęć na pewno zostaną pod powiekami. Michał Dobrołowicz
Wyślij swoją recenzję na www.wici. info. Najlepsze teksty nagradzamy podwójnymi zaproszeniami do kina, filharmonii itd... Zostań kulturalnym reporterem!
www.poetyckapoczta.wici.info
37
wici.info | ludzie
Czemu nie wykorzystasz koniunktury na hip-hop? Sokół robi ciuchy, Tede ma Wielkie Joł... Ja przede wszystkim lubię robić muzykę. Nie otoczyłem się ludźmi, którzy pomagaliby mi w tym, ani samemu nie mam takiej zajawki, żeby codziennie biegać, zapieprzać. Lubię robić muzykę, co nie znaczy, że muszę być od razu biznesmenem i ogarniać takie tematy. Zresztą Tede też nie zaczynał sam z Wielkim Joł. Generalnie jeżeli jesteś człowiekiem - instytucją, masz plany, to jakoś to się kręci. Prawdopodobnie jakieś ciuchy prędzej czy później się pojawią, ale nigdy mnie w tym kierunku bardzo nie ciągnęło. Będą one po prostu przy okazji? Raczej przy okazji. Możliwe, że w którymś momencie sytuacja rynkowa zmusi mnie do tego, by szukać zarobku gdzie indziej. Póki co jeszcze nie muszę, więc nie ma ciśnienia.
Nie gonię za sławą, ani pieniędzmi -zAbradabem wywiad
A nie myślałeś o jakiejś książce, żeby chociażby ujawnić kulisy odejścia Magika z Kalibra – wiele osób to intryguje.
36
To jest ich niezdrowa ciekawość. Wielu ludzi kupuje szmatławe pisma, w których jedyne fotografie to dzieła paparazzich. Mnie coś takiego troszeczkę odraża. Między mną, a Piotrkiem było swego
czasu sporo przyjaźni. Potem w którymś momencie z jego strony sporo gniewu i nie uważam, że powinienem zarabiać pieniądze na tym, żeby mówić ludziom, co się stało wtedy. Mam szacunek do niego. Zmarł i wyjdzie jeszcze, że obsmarowuję mu dupę. Po co to komu? Dla paru złotych? Uważasz, że swoimi solówkami udźwignąłeś tę legendę Kalibra? Nie. Moim zdaniem ta legenda jest nie do udźwignięcia solówkami. To było coś wielkiego. Ja robię sobie swoją muzykę i nie aspirowałem nigdy, żeby pokonać tę legendę. Co trzy gęby, to nie jedna. Uważam, że robię dobre płyty, ale Kaliber był czymś wyjątkowym. Do dzisiaj ludzie pamiętają, znają wszystkie teksty. Można by się nabawić frustracji, stawiając sobie takie cele. To może chociaż dwie gęby? Nie da się z Yoką nagrać wspólnie czegoś większego? Niestety, nie da się. Z kim z polskich raperów chciałbyś nagrać kawałek? Powiem Ci w ten sposób, że wszystkich, z którymi chcę nagrywać, to po prostu zapraszam do kawałków. Myślę, że prędzej czy później dojdzie do nagrania kawałka z Ostrym. Myślimy o tym od jakiegoś czasu. Póki co Ostry zrobił świetny bit na mój album,
>>
39 ale myślę, że w końcu trzeba coś wspólnie zrobić, bo jest to koleś, którego bardzo szanuję. Teraz zrobiłem parę nowych featuringów na nową płytę, choć nie są to stricte rapowe featy. Zgaduję się też na rzeczy jeszcze nowsze, niż płyta, która jeszcze nie wyszła. Wszystko to się gdzieś powolutku dzieje. Nie gonię ani za sławą, ani za pieniądzem. Robię sobie wszystko swoim tempem, a resztę mam w dupie. W jakich klimatach będzie nowy album? Coś refleksyjnego, rozmawiałeś jeszcze z garbatym aniołem? Płytka tekstowo jest podobna do poprzednich. Trudno mi się ustosunkować, nie mam takiego dystansu. Muzycznie jest bardzo zróżnicowana, bo jest sporo rzeczy – jazz, trochę country-rocka z Gutkiem, są kawałki bluesowe, soulowe z Mariką. Jest też odrobinkę popowy z Loszą, także jest naprawdę duże zróżnicowanie. Jest podogrywane sporo żywych instrumentów, są żywe perkusje i dęciaki, kontrabasy, gitary, klawisze, są organy Hammonda. Wydaje mi się, że będzie to najbardziej muzyczna płyta ze wszystkich.
W 1997 roku nagraliście ze Wzgórzem Ya-Pa 3 piosenkę pt. „Język polski”. Jak wspominasz tamte czasy? Mistrzowsko. Złote czasy hiphopu. Wtedy była ogromna ilość dobrych produkcji. My wtedy zaczynaliśmy, to były pierwsze lata rapu, totalny żywioł, byliśmy młodzi, zajebiste czasy. A jak to wygląda w porównaniu z dzisiejszym polskim hip-hopem?
Jaką przewidujesz przyszłość? Przetrwają silniejsi, wyginą słabsi. Będą gdzieś po internecie przelewać swoją żółć, twierdząc, że są najlepsi i czemu się ich nie promuje. Spotykam się z takimi sygnałami. Ludzie mnie pytają, dlaczego tylko się promuje dobrych, a czemu nie słabych, na co ja zapytuję – kto promuje? Niektórzy są po prostu dobrzy i dlatego istnieją.
Dostajesz od słuchaczy więcej pochwał czy ataków? Niewiele stykam się z hejterstwem. Możliwe, że dlatego, iż nie zabieram strasznie głosu. Cały czas traktuję to tak emocjonalnie, nie chcę z tego robić wielkiego biznesu, wyłapywać momentów itp. Mnie to bawi. Boję się, że jak zacznę do mojej muzyki podchodzić jak do pracy, to przestanie mnie to bawić i będzie kupa.
Dziś każdy może robić hip-hop, wrzucić go na stronę internetową i być wielkim raperem. Poziom nie jest zadowalający. Patrząc z perspektywy tamtych czasów, gdy nagraliśmy ze Wzgórzem kawałek, to dziś powinniśmy mieć naprawdę niezłą ligę hip-hopową. Niestety być może troszeczkę zabrakło niektórym ludziom talentu, w którymś momencie nie pomogły media. Był wielki boom na hip-hop i w pewnym momencie się skończył. Jest kilka osób, które się dobrze wyrobiły, ale to jest 10 procent. Rozmawiał Jakub Wątor. Foto: Mariusz Ptasiński więcej na www.wici.info
41
wici.info | ludzie
Międzynarodowe centrumwidoków zoknazsiedzibą wKielcach
Czemu akurat widok z okna?
Z Tomaszem Siudakiem, twórcą i pomysłodawcą niezwykłej wystawy mail art`owej zatytułowanej „Mój widok z okna - My home window view” rozmawiała Agnieszka Sadowska
Od rozpoczęcia dnia do akcji mail art`owej jeszcze daleka droga.
- Inspiracją był mój własny widok z okna przedstawiający panoramę Kielc. Uważam, że to, co się widzi za oknem ma wpływ na nastrój, na jakość życia, na rozpoczęcie dnia, na całe patrzenie na świat.
- Na początku mail art był tylko zabawą. Pamiętam, że w liceum, w Dzień Barbórki dostałem paczkę od Barbary Węglickiej,
zamieszkałej przy ulicy Górniczej. W liście był kilogram węgla. Oczywiście w Kielcach takiej ulicy nie ma. Paczkę przysłał mi kolega, który wtedy nie miał jeszcze pojęcia co to jest mail art. Tak więc na początku to była zabawa, takie młodzieńcze zaklinanie rzeczywistości. Kiedy stało się działaniem świadomym? - „Mój widok z okna” to pierwsza akcja, którą zorganizowałem. Wszystko zaczęło się w 2004 roku. Informacja pojawiła się na kilku zachodnich stronach interneto- >>
Co zrobisz z listami po wystawie?
wych dotyczących mail artu. Ale największy odzew pojawił się po publikacji dotyczącej projektu w niemieckim magazynie poświęconym mail artowi - „The Museum of Temporary Art.”
- Chciałbym, żeby ta akcja nadal trwała, żeby była kontynuowana. Miło byłoby rozpropagować ją w Polsce, ponieważ z kraju nie otrzymałem żadnego listu. Może wystawa kogoś zainspiruje? Może ktoś przyśle swój widok z okna, albo wpadnie na całkiem nowy pomysł? Mam nadzieję, że wystawa będąca podsumowaniem projektu, będzie jednocześnie początkiem czegoś nowego.
Co napisałeś? - Że jestem ciekawy, jak wygląda Twój widok z okna. Co widzisz, gdy sprawdzasz pogodę każdego ranka? Nie miałem pojęcia czy ludzie podejmą trud, by wykonać takie zdjęcie, czy będą chcieli je wysłać. Chcieli? - Tak. Na mój adres zaczęły przychodzić listy ze zdjęciami, opisami, widokami, kolażami, rysunkami, wariacjami na temat widoku za oknem. Przedziwne przesyłki sprawiły, że stałem się rozpoznawalny wśród listonoszy.
na drugiej półkuli jest człowiek, który poświęca swój czas, by odpowiedzieć na Twoją prośbę, choć przecież nic nie będzie z tego miał. Robi to więc tylko i wyłącznie dla własnej satysfakcji i dlatego, że go o to poprosiłeś. Większość z tych listów to nie są zwyczajne zdjęcia czy opisy. Ludzie własnoręcznie robią koperty, projektują swoje znaczki, stemple. To są małe dzieła sztuki tworzone przez osoby, które często nie mają wykształcenia artystycznego. Te dzieła pokażesz na wystawie w Galerii Lakiernia w Bazie Zbożowej.
Ucieszyłeś się? - Oczywiście. To świetne uczucie i olbrzymia przyjemność dostawać listy, a takie listy w szczególności. Niesamowite jest, gdy uświadomisz sobie, że gdzieś
- Od początku chciałem ten projekt jakoś podsumować. Był pomysł stworzenia strony internetowej lub właśnie wystawy. Nie wiedziałem czy to się uda, także dlatego, że nie miałem pojęcia jaki będzie odzew na tę akcję. Mogło się przecież okazać, że przyszło sześć listów. A ile przyszło? - Kilkadziesiąt.
42
Tomasz Siudak – urodził się 17 października 1977 roku. Na co dzień zajmuje się fotografią (http://tomaszsiudak.viewbook. com/). Na dzień swoich 31. urodzin, czyli na 17. października 2008 roku zaplanował wernisaż wystawy „Mój widok z okna - My home window view” w Galerii Lakiernia w Bazie Zbożowej w Kielcach. Podczas wystawy pokaże kilkadziesiąt listów, które dostał od ludzi z całego świata, jako odpowiedź na wymyśloną przez siebie akcję „Mój widok z okna”. Wystawa w Galerii Lakiernia będzie pierwszą od kilku lat wystawą prac mail art w Polsce.
„Mój widok z okna” – i co dalej? To zależy tylko od Was. Jedyną rzeczą, oprócz chęci, która jest potrzebna do działalności związanej z mail artem jest adres pocztowy: Tomasz Siudak, ul. Sandomierska 74/50, 25-318 Kielce; Fundacja Kultury Wici, ul. Zbożowa 4, 25-416 Kielce.
Mail art to wbrew pierwszemu skojarzeniu wcale nie mailing, ale w przekładzie z języka angielskiego sztuka poczty. Mail art narodził się jako kierunek w sztuce drugiej połowy XX wieku, korzystający z poczty jako medium sztuki i narzędzia artystycznego. Artyści tego kręgu przesyłali sobie listy, telegramy, paczki tworząc w ten sposób rodzaj sieci obiegu sztuki poza instytucjami, takimi jak galerie i muzea. Wchodzenie w ten obieg polegało na udostępnianiu swojego adresu pocztowego, a funkcjonowanie wiązało się z interaktywnością, czyli odpowiadaniem na przesyłki. Pierwsza wystawa, nobilitująca Mail Art jako zjawisko współczesnej sztuki, to retrospektywa Raya Johnsona w Muzeum Sztuki Whitney w Nowym Jorku. Więcej o nurcie mail art: http://pl.wikipedia. org/wiki/Mail_art
wici.info | ludzie
prostu zagraliśmy. Nie słychać w Waszych głosach entuzjazmu… Jacek: To potężna impreza i bardzo ważny festiwal, ale ja wolę trochę mniejsze formuły. To fajna przygoda, dobre doświadczenie, świetnie zorganizowana impreza. Prezentuje się tam na pewno wiele wartościowych zespołów, jednakowoż jego formuła jest tak rozdęta, że utrudnia to percepcję, przeszkadza w odbiorze tego, co najważniejsze, czyli emocji, które artyści chcą przekazywać. Taki muzyczny kiermasz.
Rozprućbrzuchy wrażliwości
Kuba Czubak: Fajnie było tam być, grać koncert. I mówię to bez ironii. Będę wspominał ten festiwal do końca życia.
Z zespołem The Car Is On Fire po koncercie w Mundo Cafe rozmawiała Sonja. Zdjęcia: Łukasz Sokołowski
Zacznijmy od Waszego tegorocznego występu na Glastonbury. Jak było? Jacek Szabrański: Było dziwnie, bo samo Glastonbury to czysty przerost formy nad treścią. Osobiście czułem się tam troszkę zagubiony – miałem wrażenie, że jest to wielki hipermarket muzyczny. Przeszkadzało mi to w odbiorze koncertów, które chciałem zobaczyć. Tam nie można się na niczym naprawdę skupić, nikogo naprawdę spotkać. Tłum samotnych ludzi. Michał Pruszkowski: Nowe słówko, jakie się poznaje, jak się przyjeżdża na Glastonbury,
Michał: Na Glastonbury słuchało nas 15 osób. Problem w tym, że scena, na której graliśmy, nie została uwzględniona w wydrukowanym programie, więc cóż więcej mogę dodać…
to „wellies”, czyli kalosze. Mimo, że padało tylko pierwszego dnia, to błotko po kolana utrzymywało się do końca imprezy. Jak się w ogóle dostaliście na ten festiwal – to mimo wszystko jedna z najbardziej prestiżowych imprez muzycznych!
Ale przecież nikt nie będzie Was rozliczał z ilości osób na koncercie. Liczy się to, że zaproszono Was na tę imprezę i zagraliście koncert.
Jacek: Jest tam scena, na której już w zeszłym roku były prezentowane polskie zespoły. Krzysztof Halicz: Polski Instytut Kultury ma swoje miejsce na scenie Leftield. Oni zapewniają zespoły z Polski organizatorom festiwalu. Spodobaliśmy się im i po
Kuba: Gazeta Wyborcza rozlicza. Słyszałem o takiej recenzji, że „zagrali koncert, ale było mało ludzi”.
45
A jakie macie wrażenia po koncercie w Kielcach?
Michał: Grało nam się o wiele lepiej niż w Anglii. Kuba: Zwykle mówi się takie farmazony, że bardzo nam miło i tym podobne. Ale są kluby, do których na koncert przychodzi dużo osób i gra się średnio, a bywa tak, że przychodzi mało osób i gra się super. Tutaj (do kawiarni Mundo – przyp. red.) przyszło dużo ludzi i grało się nam genialnie. To jeden z takich koncertów, które mógłbym grać codziennie. Chciałbym, żebyśmy mieli takie występy częściej. Cieszę się, że ludzie przyszli nas posłuchać, mimo że chyba nie znali jednak naszej muzyki. Fajnie, że publiczność podejmowała z nami dialog. Nie bądźcie tacy skromni, że publiczność w Kielcach Was nie zna… Kuba: Na pewno ktoś znał, widziałem śpiewające osoby! To nie skromność. Podczas koncertu sprawialiście wrażenie, że dobrze się bawicie. Czy to tylko wrażenie, czy tak jest faktycznie? Michał: To dzięki lustrom w sali prób. Ćwiczymy to bardzo skrzętnie. Kuba: Prawda jest taka, że to Michał zaraża nas energią. My jesteśmy zblazowani, takie dziady stare, a on jest młodszy i wykrzesuje z nas energię. (śmiech)
>>
47
Śpiewacie tylko po angielsku, łatwiej Wam się wyrazić w tym języku? Kuba: Ja śpiewam po angielsku dlatego, że jak byłem mały, tata puszczał mi Beatlesów i jak wymyślam piosenkę, to czuję się bezpieczniej układając ją w tym języku. Żeby pisać po polsku trzeba mieć bardzo duży talent, to chyba inny sposób tworzenia. To nie tylko różnice w języku, ale też w podejściu. Polski jest językiem ojczystym, na co dzień wyrażasz przecież emocje właśnie w tym języku… Kuba: Jeżeli definicję „zaje******” muzyki określimy jako wyrażanie dźwiękiem tego, czego nie mogą wyrazić słowa, to angielski w tym pomaga, bo jest „oddalony” od słów, które wszyscy rozumiemy.
>>
A kto pisze teksty? Kuba: Wszyscy. Dobrze nam to robi, bo jest zdrowa konkurencja. Staramy się dla siebie nawzajem. Tylko menager nie pisze tekstów. Michał: (kiwa głową) Szkoda, że nie będzie tego widać, bo kiwam głową, że ja też. Piszecie razem teksty, piszecie razem muzykę… Kuba: Z pisaniem muzyki bywa różnie. Każdy wymyśla pomysł na piosenkę i dopracowujemy to razem. Nie ma tak, że wspólnie, od
zera wymyślamy kawałek. Czyli jak wygląda Wasza praca nad utworami? Każdy działa osobno, a raz na jakiś czas zbieracie się, żeby zobaczyć, co udało Wam się zrobić? Kuba: W czasie roku koncertowego spotykamy się czasem na próbach i zbieramy to, co wymyśliliśmy w domu. Natomiast przy pracy nad płytą jedziemy gdzieś na dwa
tygodnie, nie odbieramy telefonów, odcinamy się od świata. Zmieniając temat - The Car Is On Fire w Japonii. Czy to na poważnie? Kuba: A widziałaś zdjęcia na My Space (www.myspace.com/thecarisonfirespace - przyp. red.)? Widziałam – szaleństwo!
Kuba: Właśnie – szaleństwo. Japonia jest zainteresowana naszymi piosenkami, tam jest ogromny popyt na wszystko, więc nie dziwne, że tam to „zażera”. Osoba z wytwórni japońskiej, z którą podpisywaliśmy kontrakt, bardzo się zaangażowała i zrobiła nam genialną promocję. Jesteśmy więc w szoku. Mam nadzieję, że zaowocuje to koncertami, co wydaje się bardzo prawdopodobne.
>>
Jacek: Jesteśmy absolutnie bezkonkurencyjni (hehe). A czy Ty widzisz jakąś konkurencję dla zespołu The Car Is On Fire? Nie, Wy jesteście unikalni.
Anglia, Japonia… Macie w planach podbój innych krajów? Kuba: Wszystkich, ale jeszcze nie wiemy kiedy. Macie jakiś cel podróży? Kuba: Nie, chcemy po prostu grać dużo koncertów. A Wielka Brytania – czy to nie jest rynek, który mógłby Was dobrze przyjąć? Kuba: To nie jest tak, że marzymy o tym, żeby zagrać w jakimś kraju dziesięć koncertów, a potem możemy już umrzeć. Chcemy mieć poczucie, że możemy z tego żyć, że możemy swobodnie się temu poświęcić. TCIOF w Polsce – czy czujecie oddech konkurencji, czy to właśnie Wy jesteście tą konkurencją?
Jacek: Każdy jest w rzeczywistości unikalny. Chodzi o szczerość w muzyce, we wszystkim co się robi. Jeśli przyjmie się tę kategorię, jako określającą całą dyskusję, to oczywiście znajdzie się paru wykonawców, którzy są naprawdę szczerzy w tym, co robią. W tej puli znajdzie się obok siebie Papa Dance czy Beata Kozidrak, Czesław z Tesco Value i TCIOF. Wówczas jednak w ogóle trudno jest mówić o jakiejkolwiek konkurencji, bo jak porównywać ze sobą i oceniać prawdziwe uczucia, doświadczenia różnych osób? Wszystkie zawsze będą warte tyle samo. Chcecie zrobić muzyczną rewolucję w Polsce? Jacek: Ja jestem rewolucjonistą, jeśli chodzi o mój mental, ale jestem też racjonalistą. Jedyne co możemy zrobić, to rozpruć brzuchy naszej wrażliwości i pokazać, co mamy w środku. Nie wiem czy samo w sobie będzie to cokolwiek warte. Jeśli jednak w kimś nasze dźwięki i wrzaski choć odrobinę zarezonują, ktoś dzięki nim pójdzie choć centymetr w nowym dla siebie kierunku, to wtedy już jest wartość. Dalej nie patrzymy, bo nie ma sensu.
48
Inspirujecie się muzyką The Beatles, ich stylem też? Jacek: Inspirują nas oni życiowo i artystycznie. Nie chodzi tu o poszczególne dźwięki, nuty, czy sposób ubierania się na scenie. Jeżeli to u nas słychać, jest to wyrazem szacunku dla nich. Przede wszystkim Beatlesi muzycznie byli zawsze adekwatni w stosunku do tego, co działo się w ich wnętrzach. Sami ciągle się rozwijali, a ich muzyka była czystą emanacją tego rozwoju. My staramy się trzymać podobnej filozofii. Staramy się coraz więcej ogarniać, rozumieć ze świata i z tego, co dzieje się w nas samych, a następnie dawać temu wyraz w muzyce, którą tworzymy. W Waszym zespole wszyscy śpiewają – to też jest bardzo beatlesowskie. Jacek: To ta sama sytuacja. To nie jest nasz koncept na band. Chcemy wspólnego, ale opartego na indywidualnościach zespołu. Na przykład Michałowi generalnie gra w sercu, i to nie tylko w sensie muzycznym, co innego niż mnie, ale pojawia się też jakaś część wspólna. Jeśli powstają zatem kawałki, które możemy razem grać na scenie, to jest to genialne. Każdy więc śpiewa o swoich sprawach. Bo kto zaśpiewa o tym lepiej, niż twórca? On wie najlepiej, co mu w duszy gra i sam opowiada swoją historię. Mam swoje piosenki, które są bardzo intymne i w potocznej rozmowie pewnie bym
nigdy nie wypowiedział rzeczy, które wyśpiewuję przed wieloma osobami na koncercie. Nie widzę osoby, która mogłaby to pełniej wyrazić. Brak szczerości to jest mój główny zarzut wobec polskiej sceny muzycznej, nawet tej alternatywnej. Jest dużo jakiejś mistyfikacji i dystansowania się w tym, co wielu artystów robi. Dużo przebiegłości intelektualnej, spoza której nie widać tego co najważniejsze, czyli człowieka, jego autentycznych przeżyć. Znani jesteście z dość luźnego podejścia do wizerunku: graliście w kartonach na głowach, Wasza strona roi się od absurdalnych informacji na Wasz temat. Gdzie jest ta szczerość, o której mówiliście wcześniej? Jacek: Jeżeli się przywiążesz do jakiegoś konceptu, to on Cię ograniczy. Myślę że podświadomie, jakby intuicyjnie stosujemy takie uniki wizerunkowe, żeby nie zakleszczyć się w jakiejś szufladce. Sami zresztą cały czas się zmieniamy. Gdybyśmy, dajmy na to zrobili czarno-białą, mroczną stronę internetową i konsekwentnie trzymali się spójnego wizerunku, to jednocześnie byłoby to końcem czegoś. Nasza muzyka ma być żywa, ma się mienić, być jak kalejdoskop, tak jak życie... Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia.
wici.info | ludzie
-Ile ich było? -Cztery. Trzy kolejne zrobiłem już samodzielnie, wykorzystując schematy z książek. Trochę je udoskonaliłem, korzystałem z materiałów które znalazłem w domu: klepki boazerii, jakieś listewki, drewno. Zrobiłem ule warszawskie i warszawskie poszerzane: warszawskie mają węższą ramkę od poszerzanych, dodatkowo mają ramkę nadstawkową, czyli tą, którą kładzie się na gniazdo, pod pułapem ula. Dzięki temu pszczoły mogą zgromadzić więcej miodu.
Pszczoły Kamila
-Dużo czasu poświęcasz temu hobby? -Właściwie cały wolny czas, szczególnie w miesiącach wiosennych i letnich. Ule wymagają ciągłego nadzoru z mojej strony, szczególnie w maju i czerwcu, gdy pszczoły zaczynają się roić. Muszę łapać te roje, lub zapobiegać kolejnym podziałom. Od lipca do sierpnia wyciągam z uli miód, pod koniec sezonu – na przełomie sierpnia i września – pszczoły trzeba podkarmiać cukrem, zwęzić im gniazda i przygotować je do zimy: wtedy kończy się sezon pszczelarski, ale nie moja praca. Bo jesienią i zimą konserwuję sprzęt pszczelarski, robię nowe ule i poszerzam swoją wiedzę, przez cały rok prowadzę dyskusje na ogólnopolskim Forum Pasieki Ambrozja, jednym z najprężniej działających for o tej tematyce
Z Kamilem Matałowskim, osiemnastoletnim pszczelarzem rozmawia KiniaMa -Jesteś młody, kiedy zainteresowałeś się pszczelarstwem? -Od najmłodszych lat lubiłem biologię. Nasza rodzina od kilku pokoleń wstecz zajmowała się pszczołami, dlatego dużo było w domu książek związanych z pasieką: czytałem je i pogłębiałem swoją wiedzę na ten temat. Przełomowy moment nastąpił, gdy mój wujek założył pasiekę. Dużo z nim o tym rozmawiałem i snułem plany związane z własnymi ulami.
-Trudno było zacząć? -Dosyć. Byłem w pierwszej klasie liceum i nie miałem żadnych pieniędzy, które mógłbym na ten cel przeznaczyć. Na szczęście dogadałem się z dziadkiem, który odstąpił mi jeden ze swoich uli. W pewnym momencie dziadek stwierdził, że zajmowanie się pszczołami jest dla niego za trudne i przekazał mi wszystkie swoje ule.
51
w Internecie: ostatnio zostałem administratorem forum, co wiąże się z dodatkowymi obowiązkami.
-Co fascynuje Cię w pszczelarstwie? -Niepowtarzalność każdego sezonu i niebywała organizacja rodziny pszczelej. Po każdej zimie pszczoły inaczej się zachowują, wszystko związane jest z rytmem przyrody. Pszczoły potrafią zaskoczyć, w tym roku np. miałem rodzinę, która po zimie była jedną z najsłabszych, a teraz to najmocniejsza rodzina, jaką mam. Do pasieki chodzę w tym samym ubraniu, które jest przesiąknięte zapachem kitu pszczelego i dymu z podkurzacza, który pszczoły rozpoznają i dlatego nie są tak agresywne, jak były na początku. Poza tym, „odwalam” kawał dobrej roboty. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak wielkie znaczenie dla świata mają pszczoły. Einstein powiedział kiedyś, że jeżeli wyginą, ludzkość przeżyje je tylko o cztery lata. Bo to one zapylają 90 procent roślin. Bez nich – zginiemy z głodu. -Ale chyba nam to nie grozi, co? -Wręcz przeciwnie. Dokonywane na szeroką skalę opryski pól i lasów wykańczają całe pasieki: tak było w świętokrzyskim trzy lata temu. Pszczoły są bardzo wrażli-
>>
we i mają swoje choroby. Ostatnio pszczelarzom spędza sen z powiek CCD: Colony Collapse Disorder. Jest to choroba wirusowa, pustosząca pasieki – kolosy. W USA 80 procent z nich przestało już istnieć. Choroba sprawia, że pszczoły wylatują z ula i nie powracają do niego. W Polsce jest już od około dwóch lat, chociaż nie na taką skalę jak za oceanem. Nie ma na nią żadnego lekarstwa, to coś jak AIDS u ludzi: na razie jest nieuleczalna.
Obecnie w Polsce mamy około siedemdziesięciu linii pszczół, które są hodowane pod kątem większej łagodności, miodności i nierojenia się, dlatego pszczelarstwo jest coraz bezpieczniejsze. A poza tym pszczoły to samo zdrowie. Ludzie zajmujący się nimi żyją dłużej niż przeciętnie, bo wdychają olejki lotne unoszące się z ula. Ostatnio bolało mnie gardło: wystarczyło, że pojechałem do pasieki i ból minął jak ręką odjął.
-Boisz się o swoje pszczoły?
-Co robi Kamil, gdy nie wybiera miodu?
-Ryzyko zawsze istnieje, ale CCD dotrze na tereny gdzie jest moja pasieka na pewno znacznie później niż tam, gdzie jest dużo rodzin pszczelich. Moje ule stoją w mało napszczelonym terenie. Do tego mam pszczoły – mieszańce, które są bardziej odporne od pszczół selekcjonowanych. Uwielbiam je! -Ale przecież pszczoły potrafią być niebezpieczne! -No niby tak, zawarta w jadzie pszczelim histamina u niektórych: w tym u mojej mamy, wywołuje uczulenie. Paraliżuje układ oddechowy, przez co może doprowadzić nawet do śmierci. Na szczęście mnie to nie dotyczy. Na początku ugryzienia powodowały u mnie duży obrzęk, teraz już nie, bo mój organizm przyzwyczaił się do nich. Muszę tylko chronić głowę, bo gdyby ukąsiły mnie w oko, mógłbym je stracić.
-Zjada go (śmiech). A na poważnie, to lubię sobie pojeździć na rowerze i wędkować. Od kilku lat robię dobre wina. Czasem obejrzę jakiś film, ostatnio stwierdziłem, że muszę nadrobić zaległości w lekturze i czytam „Dżumę” Camusa. No i zbijam kolejne ule. Chcę zrobić ul ozdobny: będzie kryty gontem, obity brzozową korą. Trochę, jak górska chatka. -Jakie masz plany na przyszłość? -Przede wszystkim rozbuduję pasiekę. Chcę mieć około 100 uli, wtedy będę mógł utrzymać się z własnej pasji. Może w przyszłości założę pasiekę wędrowną i będę jeździł po Polsce z moimi ulubienicami. Marzy mi się studiowanie zootechniki w Krakowie, jeden semestr poświęcony jest tam wyłącznie pszczołom.
52
-Zatem trzymam kciuki i dziękuję za rozmowę!
miasto
P l a n centrum Kielc legenda
Łódź
Warszawa 17
ścieżka rowerowa szlak turystyczny galerie muzea teatry kina ośrodki kultury urzędy kawiarnie, puby, kluby handel, usługi
22 23
Częstochowa
2
24
2
1
1
25
21
5 2
1 8
15 18
3
4 16 14 20
7 3 19
Lublin
8
11
6
9
8
9
6
K raków
18 1
17
12
Tarnów
plan miasta: Agencja Wydawnicza JP www.wydawnictwo-jp.kkf.pl
in f o r m a t o r
11
Galerie 1
B WA P i w n i c e B WA N a P i ę t r ze
Kielce, ul. Leśna 7 tel. +41 344 63 19, 344 49 42 www.bwakielce.wici.info 2
12
13
Galeria Winda
14
15
G a l e r i a Zachęta Kielce, ul. Orla 3
16
M u ze u m L at S z ko l nyc h S te f a n a Że ro m s ki e g o Kielce, ul. Jana Pawła II 25 tel. +41 344 57 92
7
8
9
M u ze u m Z a b awe k i Z a b aw y Kielce, pl. Wolności 2 tel. +41 344 40 78 www.muzeumzabawek.kielce.pl
10
S k a r b i e c K ate d r a l ny Kielce, pl. Panny Marii 3, tel. +41 344 63 07
Kielce, pl. Moniuszki 2b tel. +41 361 27 46 www.ktt.pl
21
18
M o s kwa
22
23
Po d K re c h ą
24
M ł o d z i eżow y Dom Kultur y
25
Ws p a k
Wo j ewó d z ki D o m Ku l t u r y
18
D o m Ku l t u r y Z a m e c ze k
Kielce, ul. Ściegiennego 6 tel. +41 361 27 37, 361 24 10 www.wdk-kielce.pl Kielce, ul. Słowackiego 23, tel. +41 361 39 31
Kielce, ul. 1000-lecia Państwa Polskiego 7 tel./fax. +41 342 44 24 25-514 Kielce, ul. Kozia 10a tel. +41 34-434-23, 34-364-20 http://www.mdkkielce.pl Kielce, ul. Śląska 11a
Urzędy 1
2
U r z ą d M i a s ta
Kielce, Rynek 1 Kielce, ul. Szymanowskiego 6 tel. +41 36 76 000 www.um.kielce.pl
U r z ą d M a r s załkowski Wo j ewó d z t wa Świętokr z yskiego Kielce, ul. IX Wieków Kielc 3 tel. +41 342 15 49 www.sejmik.kielce.pl
Ośrodki Kultury 17
B a z a Z b ożowa
Kielce, Zbożowa 4, tel. +41 344 11 77 www.bazazbozowa.eu
Kielce, ul. Świętokrzyska 20 tel. +41 332 13 30 www.kinoplex.pl Kielce, ul. Staszica 5 tel. +41 344 47 34 www.kinomoskwa.pl
S ł o n e c z ko
Kielce, ul. Romualda 3 tel. +41 341 66 80
Fi l h a r m o n i a Św i ę to kr z ys k a i m . O s k a r a Ko l b e rg a
K i n o p l ex
Kieleckie Centrum Kultury
Kielce, pl. Moniuszki 2b tel. +41 344 40 32, +41 344 40 33 www.kck.com.pl
Te at r i m . S te f a n a Że ro m s ki e g o
17
M u ze u m Ws i K i e l e c ki e j D wo re k L a s zc z y ków Kielce, ul. Jana Pawła II 6 tel. +41 344 92 97
20
Kina
M u ze u m N a ro d owe
Kielce, plac Zamkowy 1 tel. +41 344 23 18 www.muzeumkielce.net
K i e l e c ki Te at r Ta ń c a
Kielce, pl. Moniuszki 2b tel. +41 368 11 40 www.filharmonia.kielce.com.pl
Muzea 6
Te at r L a l ki i A k to r a „ Ku b u ś ”
Kielce, ul. Sienkiewicza 32 www.teatr-zeromskiego.com.pl
KCK, Kielce, pl. Moniuszki 2b 5
Kielce, ul. Zgoda 21 tel. +41 361 25 37
Kielce, ul. Duża 9 tel. +41 344 58 36 www.teatr-kubus.pl
Kielce, ul. Zamkowa 5/7 tel. + 41 360 00 02 4
M u ze u m G e o l o g i c z n e
D Ś T Pa ł a c y k Z ielińskiego Kielce, ul. Zamkowa 5 tel. +41 368-20-53 www.kielcedst.net
Te a t r y
G a l e r i a Fo to g r a f i i Z PA F - B WA G a l e r i a Ws p ó ł c ze s n e j S z t u ki S a kr a l n e j
19
Kielce, ul. Św. Leonarda 4 tel. +41 340 55 20
Kielce, ul. Planty 7 tel. +41 344 76 36, 366 29 71 3
M u ze u m H i s to r i i K i e l c
2
Św i ę to kr z yski Ur ząd Wojewódzki Kielce, ul. IX Wieków Kielc 3 tel. +41 342 1333 www.kielce.uw.gov.pl
w i ę c e j w i n formator ze na stronie i n te r n e towe j w w w.wici.info
59
wici.info | miasto
Kaczmarek oskarżał ich o zbytnią ingerencję i pomoc (sic!) w odbudowie zrujnowanego miasta. Uważał również, że Żydzi porywają dzieci w celu odprawiania rytualnych mordów. Jak powszechnie wiadomo, po kilku miesiącach doszło do Pogromu Kieleckiego, w którym Żydzi oskarżani byli właśnie o próbę uprowadzenia dziecka. Można więc sądzić, że słowa biskupa były dla niektórych Kielczan iskrą zapalną. Nawet po tym wydarzeniu biskup wykazywał się postawą przyzwalającą na antysemityzm.
Ulicami Kielc Jakub Wątor
Wzdłuż Silnicy i Skweru Harcerskiego im. Szarych Szeregów ciągnie się ulica biskupa Czesława Kaczmarka. Z jego nazwiskiem kojarzy się przede wszystkim sfingowany przez władze PRL proces, w którym biskup pokazany jest jako ofiara komunizmu. Warto jednak pokrótce prześledzić jego życiorys, by wiedzieć, czym zaskarbił sobie taką antypatię wśród władz PRL.
ców Kielc, gdyż niewielki kawałek z pałacu biskupiego do siedziby wojewody przemierzył samochodem. W ówczesnych czasach były to bardzo śmiałe i niestandardowe zachowania.
Trudno jednoznacznie sklasyfikować poczynania biskupa Kaczmarka. Z pewnością był on osobą mocno kontrowersyjną i nie cieszącą się jednogłośnym szacunkiem wśród społeczeństwa, a już szczególnie wśród decydentów kościelnych i urzędniczych. Za czasów swego życia na potępienie zasługiwała jego bezpardonowość, z drugiej strony można to nazwać odwagą, którą wtedy cechował się mało kto. Kwestią sporną pozostaje jednak kierunek poglądowy, jaki obrał biskup.
W czasie II Wojny Światowej ukrył się w klasztorze franciszkanów w Stopnicy, ale dalej prowadził kontrowersyjną działalność. Kierunek jego polityki w czasie wojny zgodny był z oczekiwaniami papiestwa oraz III Rzeszy. Jego zdaniem należało spokojnie przeczekać okupację Niemców, gdyż wszelkie działania buntownicze prowadziły jedynie do porażki i niepotrzebnej śmierci wielu osób. Za takie postawy był mocno potępiany. Po zakończeniu II wojny niepokój wzbudzał jego stosunek do Żydów. Biskup
Pierwszym aktem bezkompromisowości była sytuacja tuż po otrzymaniu nominacji biskupiej. Panował obyczaj, iż pierwsza oficjalna wizyta (po uzyskaniu stanowiska) należna była jego bezpośredniemu przełożonemu. Wówczas był nim kardynał Adam Stefan Sapieha. Biskup Kaczmarek zlekceważył tradycję i pierwsze kroki skierował do wojewody kieleckiego Władysława Dziadosza. Wywołało to duże poruszenie wśród duchowieństwa, również z racji tego, iż wojewoda był szykanowany za życie w konkubinacie. Dodatkowo biskup oburzył mieszkań-
Na początku 1951 roku biskupa Kaczmarka aresztowano pod zarzutem kolaboracji z USA i Watykanem, szerzenia faszyzmu oraz nielegalnego handlu walutą. Jego proces miał charakter pokazowy. Istnieje opinia, że nawet obrońcy biskupa współpracowali z oskarżycielami. Po licznych torturowaniach biskup przyznał się do zarzucanych mu czynów. 4 lata po rozpoczęciu procesu został zwolniony z aresztu ze względów zdrowotnych. Proces tak wyczerpał go fizycznie, że stopniowo coraz bardziej podupadał na zdrowiu, przeszedł kilka zawałów serca, aż w końcu zmarł 26 sierpnia 1963 roku. Jego pogrzeb zgromadził rzesze wiernych oraz wszystkich najważniejszych duchownych w kraju. W 1990 roku biskup został pośmiertnie uniewinniony, a w 2007 roku odznaczono go Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski.
61
Fundacjarobikalendarz! Muzeum Zabawek i Zabawy ogłasza V edycję konkursu „Zabawka przyjazna dziecku”. W konkursie mogą wziąć udział dorośli projektanci i producenci zabawek, artyści i twórcy ludowi. Pula nagród w konkursie to 15 tys. złotych, a projekt jest dofinansowany przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego z programu operacyjnego „Promocja twórczości”. Na prace: projekty, gotowe zabawki, maskotki i gry zręcznościowe, planszowe i logiczne, książki i programy multimedialne dla dzieci Muzeum czeka do 31 października. Przewidziano aż 4 kategorie konkursowe. Oddzielnie oceniane będą prace artystów i studiów projektowych, twórców ludowych, debiutantów i producentów zabawek. W każdej kategorii przyznane zostaną trzy nagrody: I – 2 tys. złotych, II – 1 tys. zł i III – 500 zł. Każda nagrodzona i wyróżniona zabawka zyska także prawo oznaczania wyrobu znakiem – logo konkursu.
Prace: ich oryginalność, wykonanie techniczne, walory artystyczne i dydaktyczne zabawki oceni profesjonalne jury, w skład którego wejdą specjaliści z wielu dziedzin: etnografii, psychologii, pedagogiki i sztuk plastycznych. Wszystkie prace oceni także jury dziecięce, które wybierze jedną, najlepszą ich zdaniem zabawkę. –Ogłaszając konkurs, wypowiadamy wojnę tandetnym, niestarannym, kiczowatym i niebezpiecznym zabawkom. Znamy dokonania polskich producentów zabawek. Wiemy, że w wielu domowych pracowniach, małych wytwórniach powstają przedmioty ładne, wartościowe i wyjątkowe. Chcemy docenić wszystkich tych, którzy wartości artystyczne i dydaktyczne cenią bardziej niż łatwy i szybki zarobek. Wierzę, że ten konkurs nam w tym pomoże – wyjaśnia dyrektor Muzeum Zabawek i Zabawy, Jolanta Podsiadło. Regulamin na stronie: www.muzeumzabawek.eu
Kalendarz ze zdjęciami artystów regionu świętokrzyskiego wyda pod koniec roku Fundacja Kultury Wici. Wydawnictwo ma promować nasz region i artystów z niego pochodzących.
- Pomysł narodził się już dawno, choć długo szukaliśmy właściwej dla niego formuły – mówi Rafał Nowak, wiceprezes Fundacji. – Chcemy opowiedzieć o uzdolnionych ludziach działających w regionie świętokrzyskim , ale zamiast słów, pokażemy ich prace. W jaki sposób Fundacja szukać będzie autorów do kalendarza? – Dzięki organizowanym przez nas konkursom, między innymi „Kieleckie Inaczej” mamy dobre rozeznanie w tym, co dzieje się w fotografii świętokrzyskiej – mówi Rafał Nowak i dodaje, że Fundacja właśnie od wszystkich, który brali udział w konkursach, oraz współpracują z nią na co dzień rozpocznie szukanie artystów, których następnie poprosi o współpracę podczas
tworzenia kalendarza. Ale to nie jedyna droga, by znaleźć się w tym prestiżowym wydawnictwie. – Nikomu nie zamykamy możliwości przekonania nas do wyjątkowości jego zdjęć. Jeśli ktoś uważa, że jego fotografie też powinny się znaleźć w kalendarzu, może przysłać nam swoje prace – dodaje Rafał Nowak. Zdjęcia powinny swoją tematyką nawiązywać do czterech pór roku. Prace przysyłać można e-mailem na adres: ags@wici.info do końca października. Te, które zostaną wybrane trafią do kalendarza, a ten ozdobi tysiące ścian w Kielcach i całym kraju.
63
wici.info |wici
Niesłyszący Nigdy nie mówiłem z nią ani o miłości ani o śmierci
choć przecież nasze dłonie potrafią tak wiele albo w górę albo w dół unosić ziemię dźwigać ciężar smutku i radości ale też opadać bezwładnie
tęsknimy za sobą zawsze kiedy nasze dłonie milczą
Między Herbertem, a herbatą (Kalor) Poezji nie trzeba się bać. Każdy z nas jest w mniejszym lub większym stopniu poetą, niezależnie od tego, czy posługuje się słowem, obrazem czy dźwiękiem. Za każdym razem, kiedy staramy się przekazać komuś emocje, tworzymy poezję. Może czasami daleko nam do wirtuozów, którzy jedną frazą potrafią wywołać dreszcze, ale ważne jest, że za pomocą prostych słów, dźwięków lub barw coś pozostaje w odbiorcy. Coś więcej, niż tylko sucha forma i treść naszego dzieła. Do każdej poezji potrzebujemy inspiracji, chęci przekazania czegoś dalej. My zainspirowaliśmy się poezją Herberta. Odłożyliśmy na półkę jego życiorys, a zaczęliśmy czytać to, co tworzył. Wybraliśmy to, co najbardziej nas poruszało i z jego sacrum wybraliśmy kilka linijek. Potraktowaliśmy je jako odskocznię do dalszej inspiracji. Trampolinę w poezję, z której skoczyliśmy bez spadochronu.
Dodatkowo zrobiliśmy coś, co przyprawiłoby o zawał niejednego romantyka. Połączyliśmy siły i emocje, tworząc naszą poezję wspólnie. Czy tak można? A czy skoro nikt tak wcześniej nie pisał, to my też mamy nie próbować? Nasza poezja w końcu jest tym, czym poezja była zawsze. Przełamaniem suchej i bezuczuciowej treści języka. A efekty naszej pracy wkrótce pojawią się w Galerii Lakiernia i na ulicach Kielc w postaci vlepek.
Zbigniew Herbert (ur. 29 października 1924 we Lwowie, zm. 28 lipca 1998 w Warszawie) – polski poeta, eseista, dramatopisarz, autor słuchowisk; kawaler Orderu Orła Białego. Z wykształcenia ekonomista i prawnik. W czasie wojny był żołnierzem AK. Jako poeta zadebiutował na łamach prasy w 1950; jego debiut książkowy, tom wierszy „Struna światła” ukazał się w 1956. Do najbardziej cenionych dzieł Herberta należy cykl utworów o Panu Cogito, postaci zanurzonej we współczesności, a jednocześnie mocno zakorzenionej w europejskiej tradycji kulturowej. W latach 80. Herbert stał się sztandarowym poetą polskiej opozycji. Od 1986 mieszkał w Paryżu, gdzie współpracował z Zeszytami Literackimi; do Polski wrócił w 1992. 10 lipca 2007 Sejm Rzeczypospolitej Polskiej uchwalił rok 2008 Rokiem Zbigniewa Herberta.
65
wici.info | świętokrzyskie
odcinka wynagradza jego niepowtarzalny przebieg, urzekająca okolica, nasycenie miejsc szczególnych zarówno pod względem historycznym, jak i przyrodniczo - krajoznawczym. Pozostałe odcinki są systematycznie przywracane do eksploatacji przez miłośników kolejki.
kolejką na
weekend
Tabor Ciuchci poza wagonami pasażerskimi stanowią cztery lokomotywy, wagon bufetowy, wagony towarowe oraz wagon bagażowy – brankard. Kolej kursuje na trasie Jędrzejów – Umianowice – Stawiany Pińczowskie – Pińczów w każdą niedziele do 28 września. Dodatkowo dyrekcja Kolei zaprasza przez cały rok o każdej porze dnia i nocy do zamawiania pociągów specjalnych Historia powstania Kolei Jędrzejowskiej sięga I wojny światowej. Zasadniczym celem i przeznaczeniem kolei był przewóz płodów rolnych, węgla, gipsu, drewna z wyrębu lasów, obsługa młynów, tartaków, gorzelni, kamieniołomów i lokalnych cegielni. Ważnym zadaniem kolei był także przewóz pasażerów pomiędzy wioskami i miastami, wynikający z braku w tym regionie dróg bitych. Znaczenie przewozów pasażerskich jeszcze bardziej wzrosło w czasie okupacji niemieckiej. W dużej mierze z przejazdów koleją korzystały grupy organizacji podziemnych działających na terenie Kielecczyzny, dzięki
współpracy ze służbą liniową kolei, która składała się wyłącznie z polskiego personelu. Największe przewozy pasażerskie i towarowe zanotowano w 1966 r., później następował systematyczny ich spadek, by z dniem 1.02.1993 r. zawiesić ruch całkowicie. Jednak ze względu na wzmożone zainteresowanie przewozami pasażerskimi, utworzono specjalny wąskotorowy pociąg turystyczny „Ciuchcia Express Ponidzie”. W czasach świetności trasa Kolejki liczyła ponad 340 km. Do dnia dzisiejszego pozostało jedynie 104 km. Niewielką długość aktualnie eksploatowanego 36 km
z dowolnej okazji. Poza tym w Umianowicach możliwe jest zorganizowanie plenerowej imprezy, konferencji, jak również zabaw i zawodów.
Gorąco polecamy podróż „Ciuchcią Express Pondzie”, nie tylko ze względu na malownicze krajobrazy, ale przede wszystkim ze względu na klimat podróży. Muzyka, wagon barowy, i wszelkie dogodności, jakie zapewnia przyjazna obsługa powodują, że nie chce się opuszczać wagoników. Tego nastroju nie psuja nawet paskudne wysypiska śmieci na łące w pobliżu stacji Umianowice…
»
Więcej szczegółowych informacji pod adresem http://www.expres-ponidzie.k-ow.net
wici.info | pasje
Rudy i Vasquez podczas sędziowania turnieju na BF Memorial 2008
-ingtostylżycia Miało być o braeakdance, ale niestety... Bohaterowie tego tekstu się nie zgodzili, więc będzie o bboyingu w Kielcach. Będzie o Broken Glass 2. Breakdance to termin wylansowany przez media – tłumaczy Vasquez – Breakdancer to tancerz, który tylko wykonuje triki. Bboy (czyli break boy) to właściwe określenie. Bboy ma poczucie rytmu, tańczy do rytmu, ma feeling. Bboying to styl życia. – dopowiada.
66
Vasquez to jeden z członków ekipy Broken Glass 2, a historia kieleckiego bboyingu to historia tej ekipy. Zaczynali 17 lat temu, kiedy w Kielcach zdobycie kasety z hiphopem czy funkiem graniczyło z cudem, a rozrywką były Sołtyki i bigos na dworcu. To były czasy, kiedy kultura hiphopowa dopiero rodziła się w Polsce: ludzie podpatrywali amerykańskie teledyski i z magnetofonów „jamników” puszczali na ulicy muzykę, do której tańczyli. Jednym z pierwszych tancerzy w BG był Wembley, który zginął tragicznie w wypadku samochodowym. Po różnych zawirowaniach w ekipie, w drugiej edycji tańczą: Vasquez, Rudy, Sanho, Jasu, Kornel i Kasia. Jednak niemal żaden z członków obecnego składu Broken Glass
(oprócz Sanho i Jasa) nie uczył się od założycieli- byli za młodzi, a do składu zostali zaproszeni w 2000 roku. Pojawiają się czasem złośliwe uwagi, jak możemy być w drugiej edycji BG, skoro nie uczyliśmy się tańczyć od Wembleya – mówi Vasquez. Członkowie Broken Glass 2 to osoby w wieku ok. 20 lat, wciąż się uczą, studiują, niektórzy z nich pracują. Jedni traktują BG2 jako sens życia, inni jako pasję. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal trenują intensywnie. Uczą się od lat, znają korzenie bboyingu, teorię. Jeśli chodzi o prowadzenie zajęć, jesteśmy tu bezkonkurencyjni. Młodzi tancerze niestety nie zawsze znają podstawy. Nie zrozumie się tego, dopóki nie
>>
69
poprowadzi się zajęć. Obecnie prowadzą zajęcia w Zameczku, a Vasquez jest instruktorem w prywatnej szkole tańca. A jak się można dostać do Broken Glass? Trzeba przychodzić na treningi, starać się, szlifować umiejętności i oczywiście przeprowadzić walkę z każdym z tancerzy ekipy. Niestety młode ekipy nie traktują tego, jak rytuału – mówi Vasquez. Nie chodzi jednak o dosłowną walkę, ale o walkę poprzez taniec, a na zawodach obowiązuje restrykcyjna zasada, żeby nie dotykać przeciwnika. Choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że to męski taniec, w składzie BG2 jest dziewczyna – Kasia, która dołączyła w 2004r. Jest jedyną przedstawicielką płci pięknej w ekipie i jedną z niewielu tańczących bgirl w Kielcach. Mimo, że u nas jest ich mało, to w Polsce tańczy wiele dziewczyn. Na fali popularności programów związanych z tańcem, jest ich coraz więcej. Niektóre dziewczyny, które przychodzą na treningi, są bardzo dobre. Czasem lepsze od chłopaków. Jedyną różnicą, jaką zauważam jest to, że dziewczyny szybciej zapamiętują kroki – stwierdza Vasquez. Broken Glass 2 istnieje już 8 lat. Przez ten czas sporo udało im się osiągnąć – wiele wygranych zawodów i własny styl tańca. To właśnie dzięki własnemu stylowi wygrywali mnóstwo walk. Wymyślają nowe figury, bo bboying to kilka podstawowych kroków, a resztę tworzy się samemu.
Dlatego, żeby zostać dobrym bboyem, trzeba dużo ćwiczyć. Najlepiej zacząć w młodym wieku i mieć przygotowanie akrobatyczne. Oczywiście to nierealne, żeby wszyscy byli po akrobatyce, choć to niesamowicie pomaga. Dlatego trening na zajęciach BG 2 to 45 minut intensywnej rozgrzewki, m. in. z elementami akrobatyki. Tańczą, działają i wychodzi im to bardzo dobrze. Jeżdżą na zawody, są zapraszani jako sędziowie, prowadzą warsztaty taneczne. Są pomysłodawcami imprezy BF Memorial poświęconej Wembleyowi. Impreza miała swoją pierwszą edycję rok temu, a towarzyszyła pokazowi filmu „BF Movie”. To właśnie członkowie BG 2 – Vasquez i Rudy zrealizowali tę produkcję. Mimo, że go nie
znali, postanowili zrobić o nim dokument, żeby podsumować to, co udało mu się osiągnąć. Zrobiliśmy ten film, bo poczuliśmy, że trzeba podsumować to, co inni zrobili przed nami. To hołd dla Piotrka (Wembleya), który był mocno zaangażowany w Broken Glass. Chciał prowadzić zorganizowane kursy tańca electric boogie – opowiada Vasquez – Zrobiliśmy to, póki tańczymy czynnie, póki to nie zanika. Film robi wrażenie – udało im się dotrzeć do niemal wszystkich osób, które zakładały Broken Glass. Broken Glass 2 to klasa sama w sobie. Jak sami mówią, będą tańczyć, dopóki będą w stanie. Co dalej? Przeżyliśmy wiele sezonowych grup – mówi Vasquez – Nawet nie widzimy silnej kon-
kurencji w naszym mieście. Nikt z Kielc nie wyzywa nas na walki, przez tyle czasu nikt nam tego nie zaproponował. Czekamy! Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o historii Broken Glass zapraszam na stronę internetową, a jeśli chcesz dowiedzieć się co to power moves, bary, izolacja czy footworki, przyjdź na trening BG 2 do Zameczku.
» więcej na www.brokenglass2.com
71
wici.info | pasje
Freebord Nazwa freebord może wielu osobom nic nie mówić, ale odnajdując podobieństwo z wyrazem snowboard odkrywamy podstawową zasadę tego sportu. Freebord narodził się w USA i powstał dość niedawno z tęsknoty za zimową porą umożliwiającą jazdę na snowboardzie. Między tymi dwoma sportami można z pewnością postawić znak równości, różnic bowiem jest niewiele. Największą jest ta, że na freebordzie jeździ się po asfalcie, nie zaś po ośnieżonych stokach. Pierwsze modele deski freebordowej powstały 9 lat temu, z czasem wciąż były ulepszane. Dziś śmiało można powiedzieć, że perfekcyjnie naśladują jazdę na snowboardzie. Deska freebordowa na pierwszy rzut oka przypomina nieco deskorolkę, jednak daje więcej możliwości. Deska taka jest znacznie większa, posiada 6 kółek: 4 szeroko rozstawione, zewnętrzne i dwa umiejscowione w środku, obracające się o 360 stopni, które pozwalają na ześlizg identyczny jak ten w snowboardzie. Freebord
umożliwia także jazdę na krawędzi czy kontrolowanie prędkości ślizgami i możliwość nagłego hamowania. Na decku umieszczone są wiązania, które blokują stopę i pozwalają zmaksymalizowac nacisk na krawędzie. Nie ograniczają jednak tak, jak snowboardowe, co jest dużą zaletą dla początkujących – w przypadku sytuacji awaryjnej bardzo szybko można uwolnić z nich stopę. Plusów jest wiele więcej: nie trzeba mieć kombinezonu, specjalnych butów, można jeździć kiedy się chce i jak długo ma się siły, nie tracąc czasu na stanie w ogromnych kolejkach do wyciągu. Mimo wielu podobieństw, nawet zapaleni i doświadczeni snowboardziści potrzebują paru dni, aby wprawić się w jeździe na freebordzie. Jest to kwestia nabrania pewności ruchów i zrozumienia, że im szybciej – tym bezpieczniej i stabilniej. Dużą rolą w rozpowszechnianiu tego młodego sportu odgrywają Kielce. Tutaj znajduje się jedyny w kraju oddział dystrybuujący deski – Freebord Polska.
Wokół freebordingu zaczyna się tworzyć społeczność, na forum strony www.freebords.pl zarejestrowanych jest ponad 50 użytkowników, a z miesiąca na miesiąc wciąż przybywają zainteresowani tym sportem i są to nie tylko snowboardziści. Żądnym większej dawki freebordingu proponujemy zajrzeć na stronę www.freebords.pl, gdzie znaleźć można więcej informacji na temat tego sportu. Są także zdjęcia i filmy, forum, a także sklep internetowy, w którym zakupić można sprzęt do freebordu. Olga Adamus
MIKE GOLDSCHMIDT popularyzator snowboardu o freebordingu: “Freebording to totalny odjazd, dokładnie taki jak snowboard, tylko że na ulicy. Możesz jechać tak szybko, jak chcesz albo tak wolno, jak chcesz i dokładnie tak samo trzyma się krawędź jak na snowboardzie. Gdy już nabierzesz wprawy, z freebordingiem jest tak samo jak z innymi rzeczami, po prostu kochasz to robić.”
wici.info | pasje
Część 1, Poszukiwacze skarbów. W GPSie padają baterie. Mój błąd, nie przygotowaliśmy się do tego należycie, ale opis miejsca gdzie ukryty jest skarb jest aż nazbyt oczywisty. Znamy je z widzenia, ale nie przypuszczaliśmy, że jest tam coś schowane. A teraz czeka właśnie na nas. Miejsce namierzyliśmy za pierwszym podejściem. Kamieniste zbocze na Wietrzni. Dzięki temu, że w młodości byliśmy tu częstymi gośćmi nie mamy problemu, żeby znaleźć właściwą ścieżkę prowadzącą na górę. Upewniamy się, że nikt nas nie obserwuje, w końcu nie chcemy, żeby skarb przepadł przez wścibstwo i ciekawość innych. Trafiamy na charakterystyczną dziurę w kamiennym murze. Pod kamieniem leży zawiniątko, plastikowe pudełko zawinięte w foliowy worek. Skarb znaleziony.
Zabawawgeocaching Miasto. Metropolia. Przestrzeń życia, nauki i odpoczynku. Nierozerwalnie związana z naszą codziennością i naszymi przyzwyczajeniami. Spróbuj sobie wyobrazić miasto jako jedną, wielką, tętniącą życiem planszę do gry. Pełną ludzi, nieokiełznaną, nieprzewidywalną, a przez to fascynującą i stawiającą kolejne wyzwania. To wcale nie jest trudne.
72
Zabieramy się do jego oglądania. W środku są smyczka, maskotki, brelok i parę innych gadżetów. Bierzemy na pamiątkę smyczkę i maskotkę. Zostawiamy inną smyczkę i coś słodkiego. W pudełku jest także log – zeszycik z wpisami. Sprawdzamy kto i kiedy był tu przed nami. Skarb, a właściwie skrzynka jest znajdowana średnio raz w miesiącu. Dopisujemy siebie do listy: „3 maja 2008, Kalor i Niuńka”. Piszemy co wzięliśmy i co zostawiliśmy. Zamykamy skrzynkę, pakujemy ją w nową folię, bo stara już jest porwana, i zostawiamy ją tam, gdzie ją znaleźli-
śmy. Misja wykonana. Wrócimy tu za 2 miesiące, żeby sprawdzić kto go w międzyczasie odwiedził.
Geocaching, czyli ukrywanie skrzynek jest grą, która narodziła się w Stanach Zjednoczonych. Została wymyślona przez Dave’a Ulmer’a z okazji upublicznienia wojskowej wersji systemu GPS przez administrację Billa Clintona w 2000 roku. Dzięki GPSowi można namierzyć współrzędne geograficzne dowolnego punktu na ziemi z dokładnością do
2 metrów. Wcześniej wersja publicznie dostępna była celowo zniekształcona, co pogarszało jej dokładność do około 30 metrów. Geocaching to umieszczanie i poszukiwanie skarbów, czyli „keszy”.
Namiary na każdą ukrytą skrzynkę są udostępniane poprzez Internet. Są to zwykle współrzędne GPS, opis miejsca, zdjęcia okolicy, wskazówki, ale nic poza tym, co psuło by poszukiwania. W końcu dobrze jest czasem pomyśleć i przeczesać teren, żeby mieć większą satysfakcję ze znalezienia kesza. Podstawowe wyposażenie keszera to saperka, „kłujka”, czyli sonda do sprawdzania gruntu i rękawice ochronne. Czasami latarka, bo wyprawa po skarb nocą dodaje dodatkowych emocji. Kesze są po to, żeby je znajdywać. W każdym keszu jest coś, co możemy z niego zabrać, ale również musimy w nim zostawić coś od siebie. Konieczne jest także dopisanie się do loga, czyli zostawienie informacji o tym, kto i kiedy znalazł kesza. Daje to jego założycielowi informacje, jak popularna jest jego skrzynka. Dodatkowy log jest dostępny także w Internecie, który jest miejscem ogłaszania się i spotkań geocacherów. Dzięki internetowym bazom danych i mapom, możemy znaleźć skrzynki najbliższe nam. Obecnie w Kielcach jest ich 8, ale pracujemy nad nowymi. Nasz kesz jest już gotowy. Pojemnik, szczelnie zamknięty, w środku trochę rzeczy, obowiązkowo ołówek i log, wszystko owinięte w worek na śmieci, żeby chronić zawartość od wilgoci. Miejsce wybraliśmy już wcześniej. Warto je zobaczyć, bo nie jest popularne, a widoki są naprawdę wspaniałe. A to wszystko po niedługim space-
rze z pętli autobusu 35. Ruszamy i po trasie wiodącej przez ogródki działkowe jesteśmy na miejscu. To ostatnia góra w paśmie, na którym leżą osiedla: Świętokrzyskie, Na Stoku i Słoneczne Wzgórze. Kończy się urwiskiem, dzięki czemu mamy niczym nieograniczony widok na nasze góry - od Pasma Masłowskiego aż po Telegraf. Warto to miejsce zobaczyć, szczególnie podczas dobrej pogody. Dlatego właśnie tu chcemy zostawić skrzynkę. Nie chodzi nam o odkrycie skarbu, ale o podzielenie się tym miejscem. To taka niepisana zasada z kodeksu geocachera. Czekamy, aż odejdą inni amatorzy tego widoku, na których się przypadkowo natknęliśmy. Gra to w pewnym sensie konspiracja. Kiedy skrzynka jest odnajdywana przez postronne osoby najczęściej znika i wtedy trzeba ją zakładać od nowa. Skrzynkę przysypujemy ziemią w charakterystycznym miejscu. Robimy zdjęcia, określamy współrzędne GPS. Napawamy się widokiem... Wieczorem skrzynka jest upubliczniona w bazach danych i gotowa do odnalezienia. Świnia Góra czeka na zdobycie.
bierania wprawy możemy zapuszczać się do bardziej ekstremalnych lokalizacji. Każdy może także założyć własną skrzynkę i dać innym możliwość znalezienia kolejnego skarbu, ale do tego potrzebne jest zdjęcie współrzędnych, więc konieczny jest GPS.
Żeby zacząć swoją przygodę z geocachingiem, należy zarejestrować się w jednym z portali posiadającym bazę skrzynek, znaleźć sobie tę najbardziej interesującą, po czym wyruszyć w teren, żeby ją odszukać. GPS nie zawsze jest konieczny do poszukiwań. Skrzynki lokowane w miastach są zwykle tak dobrze opisane, że nie powinno być problemu z ich odszukaniem. W miarę na-
www.opencaching.pl www.geocaching.com www.terracaching.com
Geocachingiem zajmuje się coraz więcej osób, zarówno młodych, jak i starszych. Można go wspaniale połączyć z turystyką i wycieczkami poza miasto. Czasami poszukiwaniem zajmują się całe rodziny razem z dziećmi, dla których znajdowanie skarbów, to prawdziwa frajda. Jedynym niebezpieczeństwem jest zarażenie się tą pasją. Od momentu znalezienia pierwszego kesza, ma się ochotę na poszukiwanie kolejnych. Szybko okazuje się, że większość weekendów spędzamy w terenie poszukując skarbów razem ze znajomymi. No, ale w końcu przecież chodzi o to, żeby nie siedzieć w domu.
Więcej o geocachingu:
[Kalor]
75
77
wici.info | podróże
Rosja„sielska anielska”
szeroki. Oferują baloniki, długopisy z magnesem, które mogą służyć za wskaźnik i latarkę, ciepłe bułeczki i zimne piwo... Słowem, dla każdego coś miłego. Zaciekawia mnie grupa młodych ludzi, sprawnie przemieszczająca się z jednego wagonu do drugiego. Okazuje się, że biegają z końca pociągu na początek uciekając sprawnie przed konduktorką, po czym w czasie postoju wysiadają na peron i sprintem wracają na koniec.
Aleksandrów
W końcu docieram do pierwszej miejscowości – przesiadka w Aleksandrowie w drodze do
Jaroslawlia. Przeżywam tutaj szok cenowy. W odległości 2,5 godziny jazdy od Moskwy kupuję w kawiarni herbatę za 70 gr... W Aleksandrowie mieszka kilka tysięcy mieszkańców, a on sam to tak naprawdę kilka ulic. Największą atrakcją jest tutaj żeński klasztor zamknięty, którego część jest dostępna dla zwiedzających. Właśnie tam kieruję kroki. Nie chcą mnie wpuścić w spodniach i z gołą głową. Z tego względu muszę przywdziać na siebie raczej nie najnowszego kroju fartuszek imitujący spódnicę i czapkę. Podpytuję przykurczoną zakonnicę o historię zakonu. Okazuje się, że była tam kiedyś siedziba Iwana Groźnego. Na koniec dostaję Nad Wołgą
Rosja ma wiele twarzy. Jedne są lepsze, inne gorsze, ale żeby poznać je chociaż w małym stopniu nie wystarczy spędzić kilku dni w Moskwie lub Petersburgu. Prawdziwy klimat Rosji stanowią mniejsze miasta i miasteczka, dzięki którym można tak naprawdę nasycić się atmosferą wschodu. Za cel obrałam sobie Aleksandrow i Jaroslawl. Miasta oddalone o około 5 godzin jazdy pociągiem od Moskwy. W podróż wybieram się tzw. „elektićką”, odpowiednikiem naszego pociągu osobowego. Zapewniam, że już ta przejażdżka
jest sama w sobie ciekawym przeżyciem. Wokół siedzą ludzie rozmaitego pokroju. Można tu spotkać typy spod ciemnej gwiazdy, babcie w chustce na głowie i z kobiałką w ręce, jak też młodzież i wesołych panów na mniejszym lub większym rauszu... W pierwszym momencie intrygują mnie nazwy mijanych stacji: Kilometr 120, Kilometr 130, 140, 150... itd. Ciekawe jak to jest mieszkać na 258 kilometrze? Ciężko jest się nudzić w rosyjskim pociągu. Całą drogę przez wagon przechodzą tabuny ludzi w różnym wieku, handlujących czym się da. A asortyment mają bardzo
w prezencie kubek „żywej” wody, dzięki której na pewno pozbędę się każdej dolegliwości... W końcu docieram na dworzec i pędzę już prosto nad Wołgę – do Jaroslawlia. Pod względem ilości mieszkańców Jaroslawl dorównuje Poznaniowi. Czuć tutaj w ludziach prawdziwą rosyjską duszę. Pierwsi nawiązują rozmowę, zaciekawieni w jakim języku mówimy i skąd jesteśmy. Jestem zawiedziona stanem obiektów turystycznych. Wyglądają jakby wszyscy o nich zapomnieli i to bardzo różni Jaroslawl od Moskwy. Zachwyca mnie natomiast oblodzona Wołga, którą na pewno będę pamiętać jeszcze długo. Nie zapomnę też swoich pierwszych lodów, zjedzonych właśnie tam na 15 stopniowym mrozie, co dla Rosjan nie jest niczym niezwykłym. Zimą lody jedzą tam wprost na ulicy, nie przejmując się chłodem, zarówno dorośli i dzieci. Rosja bez wątpienia jest krajem kontrastów. Sądzę, że warto przyjrzeć im się bliżej, dając sobie na to sporo czasu i mnóstwo cierpliwości, bo tam życie toczy się swoim trybem... Mój pierwszy wyjazd tam zostanie dla mnie wspomnieniem, do którego zawsze powrócę z przyjemnością. Tekst i zdjęcia: Anna Wójcik
Kra na Wołdze
dommody zapraszamy
Kielce, Sienkiewicza 6 Kielce, pl. Wolności 10
Radosław Nowakowski MOJE PAŃSTWO (14)
Waluta Liber. Jeden liber. Oczywiście, że tak. Czy mogłoby być inaczej? Jeden liber, a potem co: dwa libery czy dwa libry? Więc może nie liber tylko libr. Jeden libr. Dwa libry. Pięć librów. Cztery tysiące osiemset librów. Pożyczki w librach. Oszczędności w librach. I tak dalej ....... Libr wydaje się lepszy od libera. Zatem mógłby być libr. I miałby całkiem ładny skrót: LBR. Na co by się dzielił libr? Na nic by się nie dzielił. Po co miałby się dzielić? Po co mi jakieś monety? Po co jakieś mennice? (Oczywiście, mógłby się dzielić na rozdziały, strony, akapity, zdania i słowa – jakże dokładnie można by wtedy wyceniać i płacić – ale po co niepotrzebnie komplikować rzeczy proste? Tu zastanawiające i wymagające dogłębnej analizy jest słowo „niepotrzebnie”. I gdyby taką wyczerpującą analizę przeprowadzić, mogłoby się okazać, że niepotrzebność jest bardzo potrzebna. Nie będę więc tego analizował. Przynajmniej teraz.) Libr byłby tylko i wyłącznie papierowy. Lecz i to byłby zbytni kłopot. Nawet przy założeniu, że do drukowania librów wcale nie byłby potrzebny specjalny papier, ani tym bardziej zabezpieczenia w postaci świecących farb i platynowych pasków. Każdy rodzaj papieru byłby dobry. Jak również każda farba. Każde pióro, długopis czy ołówek. I każdy wzór ...... I to dopiero byłby kłopot! Jakby tak każdy
musiał sam robić sobie banknoty. Zatem libr mógłby być wirtualny. No właśnie. Tylko i wyłącznie wirtualny. Mówię, że płacę sto librów i już. Zapisuję, że dostałem dwieście librów i już. Albo i nie zapisuję. Po co miałbym zapisywać, skoro i tak stan mojego konta zależałby tylko i wyłącznie ode mnie. To przerażające! Tak być nie może! To niemożliwe! Coś z tym trzeba zrobić! To doprowadzi do katastrofy! To już doprowadziło do katastrofy! - takie i jeszcze straszniejsze okrzyki dochodziłyby z państw zamiedznych i zapłotnych. Przecież to doprowadzi do galopującej inflacji (albo deflacji). Do dewaluacji (albo do inwaluacji – jeśli takowa istnieje, a jeśli nie, to może tu zaistniałaby po raz pierwszy objawiając światu swoje straszne oblicze). Do całkowitego krachu. Do zapaści finansowej. Do utraty płynności. Do niewypłacalności. Do ..... ach, szkoda słów. Jakieś zabezpieczenia potrzebne. Jakaś baza. Jakiś fundament. Jakiś stabilny system. Jakiś parytet. Krzyczą, łapią się za głowę, mdleją. A tu przecież system stabilny jak woda. Jak wiatr. Jak deszcz. Jak jesienny upał. Nikt nie zyskuje – nikt nie traci. Parytet w książkach, czyli wreszcie w czymś naprawdę wartościowym. Bank – biblioteka. Kredyty w fabułach, esejach, fraszkach lub poematach. I jest świetnie. A jeśli nikt nie zadaje tu tego trudnego i jakże podchwytliwego pytania dlaczego para butów warta jest kopę jaj? to nie z obawy przed brakiem odpowiedzi, lecz z powodu jego bezsensowności tu, w Liberlandii. Lecz nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być jeszcze lepiej. A jeszcze lepiej byłoby, gdyby i państwa zamiedzne i zapłotne wprowadziły libry. Wtedy nie byłoby problemów z wymianą, z rosnącymi i spadającymi kursami, ze spekulowaniem, z nieustannym przeliczaniem. Jak je jednak do tego przekonać? Chyba w najsubtelniejszy z możliwych sposobów: napadając. Zatem napadam!
Już napadłem.
A te noszą w sobie dziesiątki intrygujących historii, zaskakują wielością – ras, języków, stylów, pomysłów na życie i na śmierć. Najmniejszy zakamarek może olśnić swą wyjątkowością i zaskarbić sympatię bardziej niż wielki bulwar. Poznawanie Paryża jest też kroczeniem wąskimi uliczkami, gdzie turyści raczej nie zaglądają. To tam spotkamy zwykłe budynki mieszkalne, okraszone marmurowymi zdobieniami przy oknach lub posągami na balkonach. Dzięki wszędobylskim stacjom metra nie ma mowy o zgubieniu się.
Stara wieża nie rdzewieje Nazywany stolicą świata, miastem zakochanych. Na co dzień daleko w naszych marzeniach, podczas gdy w rzeczywistości to tylko jakieś czterysta zł i 24h podróży. Oczywiście mowa o autokarze, bo lot samolotem owszem - 10 razy szybszy, ale i kilka razy droższy. Tym pierwszym sposobem znaleźliśmy się na Place de la Concorde w samym sercu Paryża. Zmęczeni długą podróżą, obarczeni pękającymi w szwach plecakami, szukamy stacji metra (znajdują się przy każdej większej ulicy). Po dotarciu autokarem na miejsce należy pozwolić organizmowi odpocząć i dopiero wieczorem lub dnia następnego wyruszyć na ulice...
82
Polaka przyjemnie chłostają w twarz różnice kulturowe. Aby poczuć wolność i radość życia, należy już o poranku wybrać się na drugie śniadanie w plener. Nic nie zastąpi przekąski z ukochaną osobą na Polach Marsowych, gdzie podnosząc głowę ku niebu, widzimy firmament brutalnie przebity przez Wieżę Eiffla. Czerwone wino miesza się z serem pleśniowym w naszych ustach, a głowy pełne są refleksji nad pięknem życia. Stara wieża nie rdzewieje, a przekonujemy się o tym na jej drugim piętrze (wejście 8 euro). Wiatr na wysokości 116 m dość mocno kołysze nasze włosy, ale to nie on, lecz widok stąd zapiera dech w piersiach. Horyzont w całości pokryty budynkami uświadamia o małości nas - ludzi, a rozsiane gdzieniegdzie zabytki przypominają o wielkości miasta - Paryża. Będąc tu, upamiętnijmy się na pięknych fotografiach
- pozując na tle horyzontu roztaczającego się z wysokości. Wtuleni w siebie przy barierkach drugiego piętra, splatamy myśli skupiające się wokół wrażenia pt. „le monde est notre”. Jest ciemno, ludzie klaszczą, a okolica ogarnięta jest poświatą błękitu bijącego ze stalowej konstrukcji (kolor flagi UE). Na koniec przemieszczamy się na Plac Trocadero - przeciwległe miejsce dla Pól Marsowych. Nikomu nie przeszkadza późna godzina, turyści z różnych zakątków świata rozmawiają ze sobą - pomostem porozumienia jest język angielski. My trafiamy na młodą parę z Rio de Janeiro - to nic, że temat kuchni brazylijskiej, jak i sytuacji gospodarczej tego kraju nie interesują mnie szczególnie. Istotna jest wspólnota, możliwość podania sobie ręki z osobą z drugiego końca świata. Tu, w Paryżu, w towarzystwie Wieży Eiffla, dusza staje się uśmiechnięta, umysł spokojniejszy, a bicie serca przyspiesza na myśl o spędzaniu tych cudownych chwil z najbliższą mi osobą. Innym świetnym miejscem na piknik są ogrody w okolicach Luwru, gdzie rozkładamy się między szpalerami równo przyciętych krzewów. Po obfitym posiłku kierujemy się do szklanych piramid służących za wejście (8 euro) do świątyni sztuki i... kilkanaście razy gubimy drogę, mimo że naszych dłoni nie opuszczają darmowe mapki muzealne. Największe muzeum świata przygniata ilością dzieł
i turystów. Spokojne wykonanie zdjęcia z Wenus z Milo lub Nike z Samotraki graniczy z cudem, nie wspominając o najsłynniejszej rezydentce Luwru, czyli Monie Lisie. Spotęgowaniu wrażeń służą sufity, skąd często patrzą na nas królewscy słudzy czy aniołowie w postaciach płaskorzeźb i malowideł. Spotykamy tu całą plejadę mistrzów - kontakt z geniuszem da Vinciego czy Michała Anioła sprawia, że ręce rwą się do pracy artystycznej. Wizją kolejnego dnia jest główna żyła miasta - Sekwana. Zabytki paryskie skupione są w niewielkim okręgu terytorialnym. Zbaczając w czasie spaceru o kilkaset metrów od Sekwany, można zahaczyć o większość obowiązkowych do zwiedzenia miejsc. Rzeka jest drugim po metrze przewodnikiem paryskim, a przecinające ją mosty (w tym dwa wyłącznie dla pieszych) kuszą propozycją odpoczynku. Nieodłącznym elementem brzegów Sekwany są charakterystyczne zielone budki i ich właściciele - bukiniści - sprzedawcy starych książek, płyt i zdjęć. Warto zapoznać się z ich zasobami - zawsze znajdziemy coś interesującego w atrakcyjnej cenie. Kwintesencją spaceru jest wejście na wyspę Ile de la Cite, której centralnym punktem jest sławna Katedra Notre-Dame. Szarmanckie (fr. charmant) zdobienia budynku powodują oczopląs, ginąc dla zachłannego oka turysty, które poszukuje słynnych gargulców z wysokich partii katedry. Wnę-
85
trze zachwyca mistyką, unoszącą się w powietrzu wraz z zapachem świeczek, które wielu turystów wykorzystuje, stosując prywatę w rozmowach z Bogiem. Będąc przy spacerach, nie zapominamy o Champs-Elysees. Nasza przygoda zaczyna się przy Łuku Triumfalnym. Przed nami najsłynniejsza ulica świata i setki firmowych sklepów, a na naszych ustach piosenka Joe Dassina. Kroczymy aleją z uśmiechniętym do każdego sercem. Pragniemy komukolwiek powiedzieć „dzień dobry”. Urok miejsca zachęca do posiłku w jednej z dziesiątek restauracji z poustawianymi stolikami na zewnątrz lokalu. Słońce odbija się w sztućcach, z tyłu mijają nas samochody, z przodu przechodnie, a w samym środku my. Skosztowanie kunsztownego obiadu uszczupla naszą kieszeń o ponad 100 złotych. Ale czymże są pieniądze w obliczu wspomnień smaku omleta z serem z Champs-Elysees? Miasto maluje uśmiech na twarzach, gdy znajdujemy się w dzielnicy Montmartre. To miejsce posiada duszę, która łapiąc nas za rękę, wprowadza w klimat Paryża z XIX wieku. Wąskie, brukowane uliczki, na których tworzyli Mickiewicz czy Picasso nadal noszą fragmenty tamtych dni. Plac Artystów tętni życiem, a gospodarzami są malarze czyhający na turystów z ofertą ich sportretowania za 50 euro. Starzy, zarośnięci, z uśmiechem na twarzy i pędzlem w dłoni prze-
bywają tu całe dnie. Artyzm jest kochankiem komercji – przepijamy tę refleksję kawą z mlekiem, siedząc w restauracji na samym środku Placu. W apogeum zachwytu wprawia Bazylika Sacre-Coeur na szczycie wzgórza. Prowadzą do niej długie schody, przeplatane dziedzińcami i stromymi trawnikami, gdzie prostują swe kości ludzie z całego globu. Kiedy słońce ucieka przed naszymi sylwetkami, a niebo przykrywa się ciemną kołdrą, przed Sacre-Coeur zaczyna się zabawa. W okamgnieniu schody u stóp Bazyliki zostają zaścielone turystami. Wszyscy klaszczą i nucą hity The Beatles, które wykonuje stojący przed nimi uliczny śpiewak. Wieczorny Montmartre, ze śpiewem dziesiątek turystów i panoramą Paryża w tle, smakuje najlepiej.
W Paryżu czuję się bezpiecznie, to paleta wypełniona po brzegi barwami. Jestem tak daleko od swoich ludzi, jak blisko do wszystkich ludzi. Paryski urok jednoczy i inspiruje. W powietrzu czuć spływającą na barki odpowiedzialność, wszak kroczymy tymi samymi chodnikami, co niegdyś Oscar Wilde czy Jean-Paul Sartre. Cios od rzeczywistości przypomina o sile słowa, gdy palimy papierosa z Charlesem Baudelairem na cmentarzu Montparnasse. My, zakochani, w Paryżu. My, zakochani w Paryżu. P.S. Tekst dedykuję mojej towarzyszce serca i podróży – Sylwii. Jakub Wątor
wici.info | fason | tylko dla kobiet
szukamy piekna
Monika Zielinska-Kozieł
wizaż i kreowanie wizerunku, metamorfozy, stylizacje fryzjerskie, zabiegi kosmetyczne i upiększające
Szaro...
...ale fajnie
Skończona zabawa kolorami i barwami na powiece, odważne neonowe letnie eksperymenty idą w niepamięć. Akwarelowe i jaskrawe powieki oraz soczyste, smakowite usta zostawiamy na następne lato. Brniemy dalej przez jesień i zimę w surowym klimacie. Natura wiele podpowiada - tworzymy oczy zaspane, czyli małe i zamglone, zresztą moje ulubione. Stosujemy technikę smoky eyes, w kolorze złotym, platynowym, czy hebanowo-brązowym.
tworzymy z pasja
Na usta nanosimy cienisty błyszczyk lub bladoróżową pomadkę z mieniącymi się opiłkami. Makijaż powinien emanować metaliczną poświatą. Proponuję lekki podkład o ton jaśniejszy od karnacji w odcieniu beżowoorzechowym.
wykonujemy stylizację - fryzury i makijaże tegorocznych Miss Polonia, uczestniczymy w sesjach zdjęciowych, teledyskach, pokazach mody...
Taka twarz z mocno przydymionym akcentem na oko, rozjaśnionymi błyszczykiem ustami oraz surowym podkładem wygląda chłodno, ale ascetycznie. Jeśli dodamy do tego gładkie uczesanie, a właściwie uwiązanie, bądź naturalny nieład oraz zrezygnujemy z kolczyków i ozdobnych dodatków, nabierzemy fajnych, niemal męskich rysów. Taki makijaż pozwoli nam poczuć siłę, a zarazem obojętność, potrzebną każdej z nas choćby na chwilę…
wszystko w COCO autoryzowanym salonie fryzjersko - kosmetycznym CitiPark Kielce ul. Paderewskiego 4d/3 Telefon +413663929 Zapraszamy 3
www.cococlub.pl foto: www.marcinborun.com
szukaj na planie miasta
89
Zhistorii przypadkowych klików Szał b r e l o kow y Nie pamiętam jak trafiłam na pakamerę, ale obserwując swoje drogi w Internecie jestem niemal pewna, że był to przypadkowy klik.
Gdybym napisała, że ten klik zmienił moje życie, to byłaby przesada. Nie będzie jej natomiast w stwierdzeniu, że na pewno je wzbogacił. Między innymi o kilka par kolczyków, dwie torby, których niestety w ogóle nie używam i mnóstwo breloków do kluczy. Czy jestem fanem breloków? Nie. Szczerze mówiąc w ogóle ich nie używam, co nie przeszkadza mi czasem kupować, ponieważ są taaaakie pięęęęękne...
Według twórców serwisu, pakamera.pl to galeria niepowtarzalnych przedmiotów. Miejsce, gdzie każdy uzdolniony artysta ma szansę zaprezentować swoje pomysły. To, co stanie się z nimi później, zależy tylko od Użytkowników. Część twórców na pewno może zarobić (albo przynajmniej dorobić) wystawiając swoje dzieła na pakamera.pl Ci, których wyroby się nie podobają, zapewne szukają szczęścia (i bardziej przychylnych Użytkowników) gdzie indziej. Żeby jednak nie powstała niejasność – Pakamera Artystyczna nie ma nic wspólnego z serwisem społecznościowym i ocenami kto jest fajny, a kto już mniej. To wirtualna galeria, gdzie można kupić piękne (a przynajmniej ciekawe), ręcznie robione (a więc niepowtarzalne) przedmioty: od biżuterii, przez wiaderka, po ubrania. Rada na koniec: warto kupować rzeczy, których potem się używa. Przynajmniej czasem.
DookołaŚwiata
W poszukiwaniu miejsc inspirujących Wystawa „Dookoła świata” będzie opowieścią o miejscach, do których można i warto dotrzeć. Czekamy na zdjęcia z Waszych wypraw! Ponoć każdy dzień to podróż, a przynajmniej wycieczka. Raz na jakiś czas warto jednak od tej codziennej, znanej i raczej niedalekiej wycieczki uciec. Najlepiej gdzieś na drugi koniec świata. Marzą o tym chyba wszyscy, a część jest na tyle uparta, że na ten wymarzony drugi koniec świata jedzie. Właśnie tych, co pojechali, a potem wrócili z aparatami pełnymi zdjęć, szukamy. Fundacja Kultury Wici chce w grudniu zorganizować wystawę „Dookoła świata”. Do stworzenia tej fotograficznej opowieści zapraszamy wszystkich, którzy byli w miejscu, które warto pokazać innym. Przysyłajcie nam swoje zdjęcia wraz z krótkim opisem miejsc, które przedstawiają. Dzięki nim stworzymy własną kulę ziemską i zaznaczymy punkty już zdobyte. Zdjęcia przysyłajcie na adres: redakcja@wici.info Nie zapomnijcie podać namiarów na siebie, a w tytule maila koniecznie napiszcie: „Wystawa Dookoła świata”. Zdjęcia można też przysyłać pocztą na adres: Fundacja Kultury Wici, Baza Zbożowa, ul. Zbożowa 4, 25-416 Kielce. (ags)
(ags)
88
wici.info | fason
Romantycznie Foto: Tomasz Siudak http://tomaszsiudak.viewbook.com Modele: Iza i Arek Miejsce: Tyły fabryki Polmo SHL, Kielce
93
Âť
wiecej na www.fason.wici.info
95
wici.info | sprawdzone smaki
szczyptasmaku
tekst: Frog Co to jest przyprawa? Otóż jest to składnik dodawany do potrawy w celu podniesienia jej walorów smakowych, zapachowych, wzrokowych a także pozytywnie wpływający na procesy trawienia. Rozróżnia się przyprawy kuchenne: ziołowe (oregano, tymianek, bazylia, majeranek, koper itp.), korzenne (imbir, cynamon, ziele angielskie, wanilia, goździki, pieprz itp.) oraz warzywne (np. cebula, czosnek, chrzan, szczypior, natka pietruszki). A jak stosować przyprawy? Do przyprawiania potraw można stosować je w postaci świeżej lub suszonej, w zależności od tego czy można je uprawiać lub kupić jako świeże, czy też pochodzą z dalekich stron. Można je dodawać na początku gotowania lub pieczenia, można nimi nacierać surowe produkty (mięso, ryby) i pozostawiać do zaromatyzowania. Można też dodawać do oleju,
octu lub wina i pozostawiać produkt w takiej zalewie, z której po pewnym czasie go wyjmujemy i dopiero obrabiamy termicznie. Innym sposobem jest dodanie w ostatniej chwili, tuż przed podaniem potrawy na stół, np. posiekane świeże zioła. Potrawy ciężko strawne można i należy doprawiać intensywniej. Należy jednak pamiętać o zasadzie, że przyprawy nie mogą przygłuszyć naturalnego smaku składników spożywczych, chyba że taka dominacja stanowi istotę dania np. w sosach. Przyprawy wpływają nie tylko na zapach i smak potraw, ale również na nasze zdrowie. Naukowcy z amerykańskiego Departamentu Rolnictwa ustalili, że większość używanych w kuchni przypraw zawiera duże ilości naturalnych przeciwutleniaczy - związków, które hamują procesy starzenia
się komórek, niszcząc szkodliwe dla organizmu wolne rodniki. Badacze oceniają, że w ziołach przyprawowych jest ich więcej niż w warzywach, owocach, a nawet w witaminie E. W tej dziedzinie przoduje oregano, czyli lebiodka pospolita ale także m.in. liść laurowy, koper, cząber górski i rdest ptasi. Na rynku światowym ale i naszym polskim występuje niezliczona ilość przypraw, często nawet nie wiemy jak i do czego można ją wykorzystać. Przedstawiam zatem trochę ciekawostek.
jest do przyprawiania octów, a także ogórków konserwowych i kwaszonych. Doskonale pasuje do wszelkich potraw z pomidorów.
Cynamon W postaci proszku cynamon jest stosowany do doprawiania kołaczy miodowych, szarlotek, ciast orzechowych, biszkoptów, pączków smażonych w tłuszczu, potraw z ryżu. Cynamonem w laskach przyprawia się kompoty, soki owocowe, wina grzane oraz inne napoje.
Anyż Anyżem aromatyzuje się kompoty, potrawy słodkie z ryżu, cukierki przeciw kaszlowi, budynie a także napoje typu ponczów, syropów, likierów itp. Można go również stosować jako dodatek do gotowanych jarzyn, np. do czerwonej kapusty, marchwi, buraków itd.
Bazylia Nadaje przyjemny zapach takim potrawom jak np. duszone warzywa, zupy, sałatki, sosy, mielone mięsa, ryby, kiełbasy. Używana
Gorczyca Nasiona gorczycy służą do aromatyzowania marynat rybnych, mięsnych, wędlin, sosów, majonezów, ogórków w occie. Goździki Goździki są doskonałą przyprawą do kompotów, nadzienia do ciast, sosów, marynat, a także pieczeni. Wraz z cebulą i listkiem laurowym dodaje się je do czerwonej kapusty. Mielone goździki są składnikiem pierników i różnych innych ciast.
Imbir Dodaje się go do pierników, herbatników, ciastek, puddingów a także wielu azjatyckich dań z warzyw. Służy do aromatyzowania kompotów, likierów, grzanego wina oraz piwa. Jest dodawany także do marynat z dyni i ogórków, sosów, pasztetów i flaków.
riobójcze. Mielone nasiona dodaje się do pierników, kiełbas, sosów i jaj. Ostatnio modne stały się świeże liście dodawane do zup, mięs, ryb, sałatek i sosów.
Kolendra W kuchni stosuje się do marynat ze względu na właściwości bakte-
Oregano Główna przyprawa kuchni włoskiej, hiszpańskiej i meksykańskiej, służy do przyprawiania warzyw (pomidory, groch, fasola, sałata), serów, ryb i krabów. Dodaje się je do potraw mięsnych, sosów i zawiesistych zup.
Mięta Jej walory smakowe docenili Anglicy. Sos miętowy jest tak popularny, jak rozbef czy pudding śliwkowy. Drobno posiekane listki mięty dodawane są do twarogów, jogurtów, zielonej sałaty i szpinaku. Mięta nadaje się doskonale do przyrządzania napojów zarówno bez jak i z dodatkiem alkoholu.
Kminek Kminek ma zastosowanie jako dodatek do pieczywa żytniego, pszennego, do wędlin, sera, kapusty słodkiej i kwaszonej, pieczeni wieprzowej, zupy grzybowej, gulaszowej, do sałatek, szczególnie do ćwikły, do pizzy, dań cebulowych, słonych wypieków.
97
Gałka muszkatołowa Holendrzy dodają gałkę do puree z ziemniaków oraz innych warzyw takich jak biała kapusta, kalafior, a także do makaronów, gulaszy. Włosi natomiast stosują ja do potraw z mieszanych warzyw, ale również dodają ją do cielęciny, farszów i sosów do makaronu. Gałka jest używana do aromatyzowania napojów takich jak grzane piwo i wino. Znakomicie poprawia smak pierników, ciast, deserów owocowych i ponczu.
Szafran Najdroższa przyprawa świata. Szafranu używa się do aromatyzowania i barwienia potraw mięsnych, rybnych, ryżu i ciast. Dodawany jest także do likierów, nadając im niepowtarzalny smak. Tymianek
Pieprz czarny Pieprz czarny jest powszechnie używaną przyprawą, dodawaną nieomal do wszystkich potraw. Stosowany jest również do sporządzania wytrawnej nalewki Pieprzówki. Pieprz czarny ziarnisty dodaje się na początku przyrządzania potrawy, natomiast świeżo zmielony na końcu.
Rozmaryn Dodaje się suszonych lub świeżych liści do tłustych potraw, gdyż ułatwiają ich trawienie. Rozmarynem przyprawia się gotowe potrawy. Gałązkami świeżego rozmarynu aromatyzuje się oleje i octy.
Tymianek jest przyprawą o szerokim zastosowaniu. W kuchni wykorzystywany jest jako przyprawa do tłustych mięs, pasztetów, kiełbas i potraw z warzyw strączkowych. Bardzo popularny w kuchni francuskiej. Jest jednym z podstawowych składników klasycznego bouquet garni, a także ziół prowansalskich. Z tych jak i wielu innych przypraw sporządza się wszelakiego rodzaju mieszanki, które skomponowane są tak, aby je wykorzystywać do konkretnych dań, bez głowienia się co do czego pasuje. Istnieje jeszcze cała masa innych, rzadziej używanych u nas przypraw, ale nie sposób ich wszystkich wymienić. Niewątpliwie pewne jest, że ich różnorodność nadaje naszym potrawom wyjątkowego smaku i rozbudza nasz apetyt. Ich używanie jest wielce wskazane ku naszej zdrowotności. Wasza Frog!
+IELCZANIE Z ALBUMÐW RODZINNYCH 7YJ TKOWY ALBUM JU W SPRZEDA Y
8ZEBXOJDUXP v+FEOPžŗw VM +BOB 1BX B ** OS ,JFMDF E[JB TQS[FEBƒZ UFM JOGPMJOJB XXX KFEOPTD DPN QM