Bookup4

Page 1

BEZPŁATNY CYFROWY MAGAZYN O KSIĄŻKACH I KULTURZE

WRZESIEŃ / PAŹDZIERNIK 2015

№4

ISBN-978-83-7515-756-7

Pobudzamy do czytania!

Cena: 0 zł

Czesław Mozil o emigracji, poezji i pisaniu książek

{ { LISTA OSOBISTA { { Tomek Michniewicz poleca książki do zabrania na bezludną wyspę

{ { 18 NOWOŚCI!

{ { ŚWIAT WEDŁUG MISTRZA { { Orhan Pamuk

{ { POLECAMY! {{ Człowiek o 24 twarzach {{ Światło, którego nie widać


SPIS TREŚCI

Dobra pora na czytanie

TEMATY NUMERU Jestem po prostu sobą – wywiad z Czesławem Mozilem i fragment jego książki Nie tak łatwo być Czesławem Wojna i pokój po australijsku – Ścieżki północy Richarda Flanagana

4

10

Adres redakcji ul. Smolki 5/103 30-513 Kraków

LISTA OSOBISTA Tomek Michniewicz radzi jakie książki zabrać na bezludną wyspę

e-mail: bookup@woblink.com

14 Redaktor naczelna Monika Frankiewicz

Gdzieś umknął mi cały miesiąc. Pamiętam, że był koniec sierpnia, było ciepło i słonecznie, a na wieszaku w domu wisiał ogromny słomkowy kapelusz – mój nieodłączny element stroju. Spojrzałam dzisiaj w kalendarz i nagle zorientowałam się, że jest połowa października, że słońce zostało zastąpione przez ołowiane chmury, północne wiatry wygnały wszelkie ciepło, a na słomkowym kapeluszu piętrzą się wełniane czapki, szale i rękawiczki. Gdzie mi się podział wrzesień? Ten miesiąc, który zawsze, jako dziecko, lubiłam najbardziej. Ten miesiąc, w którym z samego rana czuło się lekki chłód, ale w ciągu dnia można było jeszcze łapać cudowne wczesnojesienne słońce, ten miesiąc, w którym zaczynała się szkoła, a wraz z nią zaczynał się okres intensywnego poznawania nowych rzeczy, przyswajania nowej wiedzy, poszerzania horyzontów. W tym roku wrzesień umknął mi ze względu na zbieranie materiałów do jesiennego numeru, który właśnie trafił w Twoje ręce. Kompletowanie nowości i zapowiedzi wydawniczych, wywiady z C.J. Daugherty i Czesławem Mozilem, odkrywanie twórczości Orhana Pamuka, czytanie od nowa Harry’ego Pottera, przygotowania do Festiwalu Conrada zajmowało sporo czasu… Ale nie zrozumcie mnie źle – to absolutnie nie był czas stracony – i wiem również, że wasz czas poświęcony na przeczytanie tego numeru, do straconych nie będzie należał.

ROZKŁAD JAZDY Podpowiadamy co czytać w długie, jesienne wieczory

16

Zespół redakcyjny Małgorzata Augustyniak

WYWIAD Tylko żadnych wiedźm! – wywiad z C.J. Daugherty

Joanna Janowicz

26

Emilia Koronka Anna Misztak

ŚWIAT WG MISTRZA Orhan Pamuk – melancholijna dusza na styku kultur

Katarzyna Skrzypczyk

28

KSIĄŻKI MIESIĄCA

Mateusz Tobiczyk Magazyn powstaje przy udziale

Człowiek o 24 twarzach

30

Światło, którego nie widać

32

platformy e-bookowej Woblink oraz serwisu Lubimyczytać.pl

ARTYKUŁ O tym jak ograć króla pisze Agata Olejniczak

34

NAS POBUDZA Simona

36

Test Marshmallow

38

Projekt graficzny Dagmara Berska / Parastudio* Ilustracja na okładce

KSIĄŻKA Z KLASĄ 5 subiektywnych powodów, dla których warto przeczytać Lalkę

Paweł Zawiślak / KropkiKreski

39 Korekta Dagmara Małysza

Zaczytanej jesieni życzę

WRZUĆ NA EKRAN Eskorta – niepoczytalny Dziki Zachód

40

Dystrybucja www.woblink.com,

TO SIĘ CZYTA Zestawienie TOP 10 i oceny użytkowników Lubimyczytać.pl

Google Books, Issu, Calameo

42 Aplikacje: Woblink w Appstore,

DLA PROMOCJOŻERCÓW Rabaty na e-booki

Woblink w Google Play,

46

ZAPISZ W KALENDARZU Festiwal Conrada

Woblink w Windows Store Redakcja nie zwraca tekstów

49

niezamówionych i zastrzega sobie prawo do ich redagowania oraz

Czytaj PL!

51

komercyjne redakcyjnych materiałów

ARTYKUŁ Nowe, ilustrowane wydanie Harry’ego Pottera Moje życie z Harrym – wspomnienia potterheads

skracania. Rozpowszechnianie i użycie publicystycznych bez zgody redakcji

52

jest zabronione.


4

TEM AT NUM ERU

5

TEM AT N U M ERU

Mam brzuszek, śmieszny akcent, łysieję, nie przypominam typowego polskiego faceta. Mylę się, przyznaję do błędów. Ale wiecie co? To jest magnes, który przyciąga kobiety.

Fot.: Agnieszka Wojtuń / Green Carrot

Jestem po prostu sobą

Bartek Kopiniak: Masz na swoim koncie kilka albumów, znalazł się także film dokumentalny. Teraz nadszedł czas na książkę. Skąd potrzeba jej napisania? Co chciałeś przekazać? Czesław Mozil: Po pierwsze: tę książkę napisał Jarek Szubrycht, krakowski dziennikarz muzyczny, którego bardzo, bardzo cenię. Po drugie: skusiła mnie jego propozycja, bo czuję potrzebę zamknięcia w życiu pewnego rozdziału. Przyznaję, że propozycję napisania o sobie dostawałem kilka razy. Odmawiałem do czasu, gdy zadzwonił Jarek. Dałem mu się przekonać i dzisiaj tego nie żałuję. Nie tak łatwo być Czesławem to historia emigracji bardzo współczesna i aktualna. Polacy wyjeżdżają z Polski, tam rodzą się ich dzieci, a te dzieci będą przeżywać to samo, co ja przeżywałem, gdy moi rodzice wyemigrowali z Polski do Danii. Czyli książka zaczyna się od momentu emigracji? Książka zaczyna się od momentu moich narodzin. Jest to zbiór ułożonych chronologicznie sytuacji i zdarzeń z mojego życia, takich pocztówek z podróży. Jarek jest dobrym i cierpliwym słuchaczem. Przegadaliśmy wiele godzin, zanim powstał materiał na książkę. Jarek napisał ją prostym, ale nie chaotycznym językiem, z którego wszyscy tak dobrze mnie znają. Chyba udało się stworzyć coś interesującego, bo pierwsze recenzje, te dziennikarskie, są bardzo pozytywne. Teraz czekam, jak odbierze książkę reszta czytelników. W takim razie materiał nie powstawał w zamknięciu, w określonym czasie, w całości, tylko jako fragmenty z różnych okresów Twojego życia? Dokładnie tak. Spędziłem z Jarkiem wiele godzin. Zabrałem go do Danii i pokazałem miejsca z dzieciństwa, o których mu opowiadałem, a które on opisywał. Pokazałem mu „mój” Kraków i miejsca, gdzie spędziłem swoje młode lata i gdzie urodziło się i dojrzewało pragnienie powrotu do kraju, do Polski. Tak powstał zbiór złożony z różnych elementów – od dzieciństwa aż do chwili, gdy gram koncert w Liverpoolu, a tam jedni wzruszeni, płaczą, inni narąbani, krzyczą, że gówno wiem o Polsce...


TEM AT NUM ERU

Ludzie czasem patrzą na mnie jak na głupka. „On chyba nie jest zbyt inteligentny, skoro robi tyle błędów gramatycznych. Tak długo już tutaj mieszka, a nie potrafi się dobrze wysłowić po polsku. To na pewno debil”.

6

7 Chciałbym zapytać o album Czesław śpiewa Miłosza. To taki literacko-poetycki materiał. Trudno było wybrać odpowiednie wiersze i później skomponować do nich muzykę? Materiał jest literacko-poetycki, bo taki jest Miłosz. Przyznaję, że strasznie trudno było mi wybrać wiersze. Przyznaję też, że nie rozumiałem ich do końca, ale jak już podjąłem decyzję, to skomponowanie muzyki było łatwe, naturalne. Jestem dumny z tej płyty, bo cały czas dostaję e-maile, że polonistki prezentują moje piosenki na lekcjach o Miłoszu. Wiem już, że ta płyta będzie żyła swoim życiem. Jestem o nią spokojny. Który z wierszy Miłosza jest Ci najbliższy? Dlaczego? Zdecydowanie Postój zimowy, chociaż nie wiem dlaczego. Bardzo zaangażowałem się w napisanie muzyki do tego utworu. Czuję, że ta, którą skomponowałem, idealnie pasuje do teledysku, a całość stała się wyjątkową i pełną produkcją.

TEM AT N U M ERU

granicą, nigdy nie będą mówiły płynnie po polsku. Czasem myślę, że przecieram szlaki... Robisz mnóstwo rzeczy na raz, wiele z nich zupełnie się ze sobą nie wiąże – poezja Miłosza, komercyjne talent show, program radiowy a teraz książka. Skąd bierzesz pomysły na kolejne aktywności w swoim życiu? Nie myślałeś o tym, żeby po prostu skupić się na graniu? Zawsze byłem bardzo pracowity, powiedziałbym, że jestem wręcz pracoholikiem. Cały czas staram się uczyć nowych rzeczy, bo to mnie nakręca. Kiedyś ktoś mi powiedział, że zawsze trzeba mieć jakiś plan b, że nie da się żyć tylko z muzyki. Posłuchałem. Teraz te same osoby mówią, że mi odbiło. A ja robię te wszystkie rzeczy po to, aby za 30 lat móc nadal koncertować, bez względu na liczebność publiczności. To daje wolność. Dlatego jestem dumny, że mogę mieć taką firmę jak CzesioCiuch razem ze swoją partnerką, czy restaurację włoską ze swoimi przyjaciółmi.

Myślisz, że dla muzyka literatura jest inspirująca? Przed Tobą pracowita jesień – promocja książki, koncerty... Czy taka książka-autobiografia jest tekstem, w którym autor chce się przed czymś lub przed kimś z czegoś wytłumaczyć?

Pewnie, że tak! I odwrotnie: muzyka może być inspirująca dla pisarza. Jak tworzysz coś, cokolwiek, to wszystko może być inspiracją.

To nie jest autobiografia, bo nie ja ją napisałem, więc człon „auto” jest przekłamaniem. Poza tym boję się słowa „biografia”, bo ma ono swoją definicję, a ta nie do końca przystaje do książki, która jest po prostu zbiorem zdarzeń z mojego życia. Chciałem zamknąć w ten sposób pewien rozdział. To spowiedź emigranta, chłopaka, który przeszedł swoje. Opowieść o zachłannym doświadczaniu życia na każdym jego etapie. Zawsze byłem głodny życia, i wiem, że miałem odwagę ten głód zaspokajać. Dziś mam 36 lat i dopiero teraz zaczynam poznawać siebie, swoje mocne i słabe strony. I dobrze mi w tym teraźniejszym życiu.

Mówisz, że jesteś po prostu sobą, choć to niełatwe zadanie. W takim razie jaki jest Czesław? W książce poznamy Cię lepiej?

Czy jest jakaś książka, którą przeczytałeś w latach szkolnych i wracasz do niej wspomnieniami? Wracam do Procesu Kafki. Mam słabość do surrealizmu i atmosfery grozy, która jest tam wszechobecna. Mickiewicza przeczytałem po duńsku, ale nigdy po polsku. Naprawdę, w moim życiu było bardzo mało książek, za co biję się w piersi. Wiem, że czytanie ma zbawienny wpływ na wyobraźnię, zwiększa zasób słów, których mam deficyt, ale przyznam Ci się szczerze, że mam ogromny problem z koncentracją. Skupienie uwagi przez dłuższy czas na tekście pisanym bardzo mnie męczy. Natomiast od dawna kupuję książki z myślą o mojej mamie. Teraz, gdy jej już nie ma, nadal je kupuję, ale z taką myślą, że jeśli nie ja, to może moje dzieci je przeczytają. A może będziemy czytać je wspólnie…?

Nie wiem. To zależy od czytelnika. Od jego nastawienia, interpretacji, podejścia. Wierzę, że każdy znajdzie w niej takiego Czesława, jakiego szuka. Dzisiaj nie wiem, do kogo trafi książka, ale zawsze gdy nagrywam płyty, myślę o nich jak o pocztówkach z mojego życia. Ta książka jest takim podsumowaniem tego, co się działo ze mną przez ostatnie 36 lat. Zestawiłem w niej minione wydarzenia i przeżycia, tworząc mój ogólny obraz, a ocenią go Ci, którzy przeczytają książkę. A kogo – według Ciebie – szuka w Tobie większość czytelników? Jaki naprawdę jest Czesław? Jestem sobą i to jest najcudowniejsze uczucie. Nie lubię ściemy, nie lubię sezonowych gwiazd, ale szanuję to, że każdy ma pomysł na siebie. Wciąż pokutuje przekonanie, że bycie sobą, bycie niezależnym w show-biznesie się nie podoba. A ja wiem, że to się zmieni. Lata 90. i postkomunizm stworzyły modę na ściemę, ale to powoli odchodzi. Popatrz, taki Jarek Kuźniar. Uwielbiam tego gościa, bo on ma swoje zdanie i się tego nie wstydzi. Mówi wprost. Czujesz, że masz w kulturze, w społeczeństwie jakąś rolę do odegrania? Że Czesław Mozil jest światu potrzebny?

Mówi się, że społeczeństwo coraz mniej czyta. Czy myślisz, że technologia, e-booki, czytniki zachęcają albo pomagają w czytaniu?

Wierzę, że każdy człowiek przychodząc na świat, ma jakąś rolę do odegrania. Ja też, chociaż nie wynoszę sensu swojego istnienia ponad istnienie innych. To tyle od strony filozoficznej.

Ciężko mi odpowiedzieć na Twoje pytanie. Jechałem dziś pociągiem z Warszawy do Krakowa. Naprzeciw mnie siedziało dwóch panów: jeden czytał książkę w wersji drukowanej, a drugi w elektronicznej. Są ludzie, dla których czytanie książki to także doznania estetyczne: zapach papieru, druku etc. Są też tacy, dla których cienki i lekki czytnik jest doskonałą alternatywą dla opasłych i ciężkich tomów.

Przede wszystkim jestem muzykiem, ale żyjemy w czasach, w których mój los emigranta zdaje się nie bez znaczenia. Może dzięki takim wywiadom jak ten ludzie zrozumieją, że świat tzw. poprawnej polszczyzny będzie się zmieniał, bo mamy w kraju coraz więcej imigrantów, którzy zawsze będą mieli jakiś akcent. Do tego Polacy tłumnie emigrują, a ich dzieci nauczone polskiego za

Tak, zdecydowanie tak! Dodatkowo w październiku mam zaplanowaną współpracę z barokową orkiestrą Arte dei Suonatori z Poznania. Wiosną chcemy wspólnie nagrać płytę – Księga Emigrantów tom II. Solo Act, moja osobista spowiedź w formie performance’u, to projekt, z którym chciałbym jesienią objechać całą Polskę. A później… później pojechać na wakacje. :) Jesteś niezwykle zajętym człowiekiem, ale chyba nawet Ty czasem odpoczywasz. Co wtedy robisz? Lubię spędzać wolny czas ze swoją dziewczyną. Jak mamy go więcej, wyjeżdżamy z Warszawy, z Polski, a jak czasu jest mniej, maniakalnie oglądamy seriale telewizyjne. Bardzo cenię te chwile, bo wtedy czuję, że naprawdę odpoczywam. Wielu artystów zaczyna od biografii, a potem decyduje się napisać coś z fabułą. Korci Cię napisanie jakiejś fikcyjnej historii? Może bajka dla dzieci? Odbieram to pytanie jako retoryczne. :) Z moją umiejętnością posługiwania się językiem polskim zrobiłbym krzywdę sobie i innym, a tego bym nie chciał. Zatem mogę ze stuprocentową pewnością powiedzieć, że fabuły w wykonania Czesława… nie będzie. Proszę być spokojnym :)


TEM AT NUM ERU

8

9 i próbowałem sobie wyobrazić, jak zabrzmią z muzyką. Mogły nie zabrzmieć w ogóle, musiałem podejmować ryzyko. To cud, że ta płyta w ogóle powstała.

Czesław śpiewa Czesława – fragment książki Nie tak łatwo być Czesławem

Wcześniej Miłosza nie znałem i kiedy zacząłem czytać jego wiersze, wydał mi się bardzo trudny. Ale postanowiłem się tym nie zniechęcać, potraktowałem to raczej jak wyzwanie. Chciałem sprawić, żeby jego poezja stała się bardziej przystępna, żeby trafiła do ludzi, którzy wcześniej po nią nie sięgnęli. Siedzimy więc z panią Agnieszką w mieszkaniu Czesława Miłosza, gdzie wszystko jest tak, jak to zostawił. Jego wódka mrozi się w lodówce, jego stary macintosh stoi na biurku, wystarczy go włączyć. „Pani Agnieszko, proszę mnie źle nie zrozumieć – mówię – ale mam takie poczucie, że Miłosz był takim… „Śmiało, Czesław, nie krępuj się” „… mam poczucie, że był draniem”. „To jest dokładnie to! O to chodzi!”.

Wiem, że wielu ludzi strasznie wkurzyło, że nagrałem płytę z wierszami Miłosza. Zupełnie tego nie rozumiem. Recenzje były bardzo dobre, nigdy nie mieliśmy lepszych, ale nigdy też nie było większego hejtu. Trochę się wystraszyłem, nie wiedziałem, co tak ludzi zdenerwowało. A już zupełnie się załamałem, kiedy Trójka odmówiła puszczania piosenek z Czesław Śpiewa Miłosza, bo myślałem, że to idealna propozycja dla nich. Na koncertach też nie było różowo. Ludzie byli wniebowzięci, ale przychodziło ich wyraźnie mniej niż na trasach promujących poprzednie albumy. Zacząłem się zastanawiać: „Może to rzeczywiście jest złe?”. Kiedy coś tworzysz, nie masz do tego dystansu. Myślisz, że każda płyta, którą właśnie kończysz, jest genialna, ale ta pewność siebie jest bardzo krucha. Pomysł nie był mój. W 2011 roku zadzwonili do mnie z Nadbałtyckiego Centrum Kultury i powiedzieli, że w Centrum Świętego Jana w Gdańsku organizują uroczysty koncert z okazji stulecia urodzin Czesława Miłosza. Zapytali, czy nie miałbym ochoty napisać muzyki do kilku jego wierszy i wykonać ich na tym koncercie. Zgodziłem się. A gdy już zaczęliśmy pracować nad tym materiałem, pomyślałem, że parę piosenek to za mało, że powinniśmy zrobić całą płytę. To nie było racjonalne. Wiedziałem już w tedy, że bezpieczniej byłoby tej płyty nie robić, ale nigdy nie kierowałem się logiką. Okazało się, że gdybym sprowadził się do Polski kilka lat wcześniej, bylibyśmy sąsiadami. To moje krakowskie mieszkanko mieści się przy Bogusławskiego 7, a Miłosz mieszkał naprzeciwko, przy Bogusławskiego 6. Zawsze gdy wychodzę z bramy, widzę tablicę pamiątkową umieszczoną na jego kamienicy. Czasem rozmawiam z lokalnymi pijaczkami. Pamiętają go i dobrze wspominają… Umówiłem się w Krakowie z Agnieszką Kosińską, która była sekretarką Czesława Miłosza, żeby ją przekonać do tego pomysłu. Wydawało mi się, że to oczywiste, że muszę taką płytę nagrać. Bo kto jeśli nie ja? Miłosz był moim imiennikiem, obaj mieliśmy doświadczenia emigracyjne, choć oczywiście zupełnie różne, a poza tym moja mama bardzo go lubiła. Pani Agnieszce pomysł się spodobał i pożyczyła mi cztery tomy wierszy z prywatnej biblioteki Miłosza. A jeden dostałem w prezencie. Najgorsze jest to, że do tej pory nie oddałem jej tych pożyczonych książek i strasznie mi wstyd… Nie wiedziałem, czego szukam, więc poruszałem się po omacku. Wiersze zbyt długie z góry odrzucałem, a te krótsze czytałem

Pani Agnieszka, która doskonale go znała, od razu zrozumiała, co mam na myśli. Chciałem z tych jego wierszy wydobyć drania, bo miałem wrażenie, że to był taki właśnie facet. Szorstki, czasem nieprzyjemny. Że siedział w tym swoim gnieździe i pisał wiersze tak, jak niektórzy piszą posty na Facebooku. Czasem robisz to w sposób bardzo przemyślany i wyważony, a czasem w środku nocy, na bani, kiedy ponoszą cię emocje, po prostu dajesz im upust i wciskasz „enter”… Do zrobienia tej płyty zainspirowały mnie też inne nagrania wierszy Miłosza, to wszystko, co znalazłem na YouTubie. Zwykle odbywa się to tak, że ktoś wyszukuje jakiś ładny, nietrudny wiersz i potem jedzie z tym na dwóch chwytach. Totalne nudy. Rozmawiałem też o Miłoszu z kolegami i nie było entuzjazmu. „To za ciężkie dla mnie”, słyszałem. Albo: „Nauczycielka w liceum mi to obrzydziła”. Wyobrażam sobie, jak to mogło wyglądać. Kiedy Miłosz dostał Nobla, nagle wszystkie polonistki w Polsce rzuciły się na jego wiersze i zadręczały nimi dzieciaki. Na pewno pojawiły się jedynie słuszne sposoby odczytywania tej poezji: „Siadaj, dwója! Źle interpretujesz Miłosza!”. Ciekaw jestem, czy choć jedna polonistka przyznała kiedyś na lekcji: „Dzieci, ja tej poezji nie rozumiem”. Nie sądzę, bo nikt nas przecież nie nauczył przyznawania się do niewiedzy. A przecież można źle zrozumieć poezję, można o niej rozmawiać – ona powinna żyć. Na koncertach żartuję, że w Polsce nie ma łatwiejszego sposobu o na sprowokowanie bójki niż usiąść przy barze i powiedzieć do faceta obok: „Wiesz co? Mój ojciec lepiej interpretuje Miłosza niż twój ojciec”. „Co? Mój ojciec nie rozumie Miłosza!?”. Mnie w szkole nikt do czytania wierszy Miłosza nie zmuszał, nie miałem takich doświadczeń, więc dla mnie to była zupełnie nowa przygoda. Nie rozumiem tej poezji, a już na pewno nie rozumiem wszystkiego, ale podobają mi się obrazy, podoba abstrakcja tych słów. Śpiewając te wiersze, kierowałem się więc nie rozumem, ale emocjami, za radą pani Agnieszki wychwytywałem i podkreślałem frazy, które najbardziej mnie poruszyły. „A jednak byliśmy do siebie tak podobni. Z całą naszą mizerią penisów i wagin”… Największe wrażenie zrobił na mnie Postój zimowy. Byłem tak zachwycony tym wierszem i tak zadowolony z naszego opracowania, że wyłożyłem z własnej kieszeni sześćdziesiąt tysięcy złotych na teledysk. Kiedy ktoś pyta, po co był mi ten cały X Factor, to z czystym sumieniem mogę odpowiedzieć – choćby po to. Mogłem nakręcić teledysk, na który wytwórnia nigdy nie dałaby mi kasy, ale który zostanie na lata i będzie przez polonistki pokazywany

TEM AT N U M ERU

w szkołach. Jestem bardzo dumny z Postoju zimowego, choć jak na ironię ma najmniej spośród wszystkich moich klipów odsłon na YouTubie. Sam przez kilka miesięcy puszczałem go sobie niemal codziennie – tak właśnie zauroczyła mnie Ania Cieślak, która wystąpiła w teledysku. Puszczałem go, kiedy byłem sam, puszczałem kolegom, puszczałem kochankom – a one oglądały i płakały. Przyznaję, Czesław Śpiewa Miłosza to nie jest łatwa płyta, bo ta poezja nie jest łatwa, również od strony formalnej. Komponujesz muzykę, idzie nieźle, ale nagle okazuje się, że w drugiej zwrotce wszystko musisz zmienić, musisz dodać kilka taktów, bo zmieniła się struktura wiersza. Pani Agnieszka pozwoliła mi na ingerencję w oryginalne teksty, ale nie skorzystałem. Nie ośmieliłem się ich skracać czy przerabiać, stąd te nieoczekiwane zmiany rytmu, dziwna konstrukcja niektórych utworów. Postój zimowy nie jest przecież zwykłą piosenką, z powtarzalnymi sekwencjami – on się rozwija, tam jest ciągły progres. Z tego samego powodu przygotowanie trasy było bardzo pracochłonne. Nigdy wcześniej ani później nie zajęło nam to tak dużo czasu ani nie wymagało tak intensywnych ćwiczeń. Musiałem się nauczyć tych wszystkich tekstów na pamięć, co nie do końca mi się udało – na przykład takiego Poety nigdy do końca nie opanowałem i na koncertach musiałem zerkać w ekran iPada. Słyszałem, że płyta Czesław Śpiewa Miłosza była moim skokiem na publiczną kasę. Nie tłumaczyłem się z tego, ale to totalna ironia. Dostaliśmy na ten album dziesięć tysięcy złotych, co nawet nie pokryło kosztów nagrania. Do tego sześćdziesiąt tysięcy na teledysk – dużo pieniędzy kosztowała mnie ta płyta, to najbardziej niekomercyjna rzecz, jaką zrobiłem. Nie tylko dlatego, że chciałem uczcić rocznicę urodzin wielkiego polskiego poety, ale również dlatego, że miałem megaobsesję udowadniania, że pan z X Factora wciąż pozostaje niezależnym i aktywnym artystą. Przy okazji dopieściłem swoje ego, cały czas miałem przed oczami wizję tej nauczycielki polskiego, która za dziesięć czy dwadzieścia lat puszcza na lekcji mój Postój zimowy w HD i na jego podstawie każe dzieciom interpretować wiersz. Czesław Śpiewa Miłosza był materiałem okolicznościowym, ale zostanie z nami na dłużej. Do Laury i Postój zimowy mamy w stałym repertuarze koncertowym, bo uwielbiamy je grać. Czasem zdarza się, że po koncercie przychodzą do mnie bardzo młode dziewczyny, zupełnie nowe pokolenie, i mówią, że to moja najlepsza płyta. Ale i tak jestem pewien, że gdybym musiał napisać analizę i interpretację wiersza Czesława Miłosza, dostałbym dwóję.


10

TEM AT NUM ERU

Wojna i pokój po australijsku

Któż mógł przypuszczać, że gdy jesienią 2013 roku Nowozelandka Eleanor Catton odbierała Nagrodę Bookera, następna w kolejności przypadnie w udziale jej bliskiemu sąsiadowi, Australijczykowi Richardowi Flanaganowi. Zamieszkały w Tasmanii 53-letni pisarz został wyróżniony za powieść Ścieżki północy, nad którą pracował przez 12 lat. To nie pierwsza nagroda, którą ten wybitny prozaik, znany także i w Polsce (w 2001 r. ukazało się polskie tłumaczenie powieści Williama Goulda księga ryb), otrzymał w uznaniu swego talentu i literackich dokonań. W kolekcji posiadał już Commonwealth Writers’ Prize, Queensland Premier’s Prize, Western Australian Premier’s Prize oraz Tasmania Book Prize. Nagroda Bookera jest jednak niewątpliwie ukoronowaniem tego dorobku. Richard Flanagan jest zaledwie trzecim w historii – poprzedzili go Peter Carey i Thomas Keneally – australijskim pisarzem, który został nią uhonorowany. Książka, która stanowi zręczne połączenie love story z powieścią wojenną, została zadedykowana sędziwemu ojcu autora. W czasie II wojny światowej jako australijski żołnierz trafił do japońskiej niewoli i jako więzień 335 pracował przy budowie Kolei Birmańskiej, strategicznej dla planów wojskowych cesarza Hirohito, bo łączącej Syjam z Birmą i mającej umożliwić szybkie przemieszczanie się oraz aprowizację cesarskiej armii w związku z planowaną ofensywą na Indie. Budowa linii, zwanej Koleją Śmierci, pochłonęła tysiące ofiar. Więźniowie, których Japończycy traktowali z przerażającą brutalnością, nie respektując postanowień III konwencji genewskiej, mieli do wykonania przedsięwzięcie uważane wręcz za niewykonalne. Bici i poniżani pracowali w morderczym klimacie, zmagając się na przemian z ekstremalnym upałem i monsunowym deszczem, umierali z wycieńczenia, głodu, chorób albo byli katowani na śmierć. Okrucieństwo japońskich i koreańskich strażników „było całkowicie arbitralne i pozbawione sensu. Nie można w nim doszukać się żadnej logiki, żadnego powodu, który mógł sprowokować wybuch przemocy. Jej akty były dziełem czystego przypadku”,

11

TEM AT N U M ERU

mówi Flanagan. Protagonista, młody chirurg Dorrigo Evans każdego dnia – pozbawiony lekarstw i dysponując jedynie prymitywnymi narzędziami z wykradanej Japończykom blachy – toczy dramatyczną walkę o przeżycie swoich towarzyszy. Scena wycinania gangreny Jacka Rainbowa, operacja warta opisu w najlepszych medycznych periodykach, na długo zapada w pamięć. W zielonym piekle ukrytego w głębi dżungli obozu Dorriga dosięga cios spoza tego piekielnego kręgu. Z listu dowiaduje się, że jego ukochana Amy zginęła w tragicznym wypadku. Zostaje mu tylko wspomnienie dziewczyny z czerwoną kamelią we włosach. Wiele lat później okaże się, że list był manipulacją narzeczonej Dorriga, a on sam przypadkiem spotykając Amy na ulicy, będzie musiał podjąć w jednej chwili decyzję, od której będzie zależeć całe jego dalsze życie. Ta historia również jest autentyczna. Rodzicie autora opowiadali o pewnym Łotyszu, który przed wybuchem wojny wyemigrował do Australii, a po jej zakończeniu wrócił do kraju, by odnaleźć żonę, która tam została. Znajomi, sąsiedzi, rodzina zapewniali go, że ona zginęła. Nie chciał wierzyć, przez dwa lata szukał jej w obozach uchodźców. Na próżno. W końcu zaakceptował fakt jej śmierci i wrócił do Australii. Po kilku latach ożenił się, a na świat przyszły jego dzieci. Aż nagle... „W 1957 roku pojechał do Sydney – opowiada Flanagan – i idąc ulicą, ujrzał, jak naprzeciw niego pojawia się dziwnie znajoma postać kobiety. Towarzyszyło jej dwoje dzieci, które trzymała za ręce. To była jego żona. Ów człowiek miał tylko kilka sekund, by podjąć decyzję: albo ją zatrzyma i zmieni na zawsze ich życie, albo pozwoli przejść obok, nie dając żadnego znaku. Musiał zważyć swą miłość do niej, tę obecną i tę dawną – to musiała być lawina emocji i myśli – i podjąć decyzję. Jest to jedna z najpiękniejszych historii miłosnych, o jakich słyszałem”. Tę historię Richard Flanagan przypomniał sobie na moście w Sydney w 2002 roku. Zapisał kilka haseł na odwrocie podstawki na piwo w pobliskim pubie, a kilka lat później do powieści, nad którą zaczął pracować, włączył wątek wojenny. Powieść miała aż pięć wersji i ewoluowała gatunkowo. Początkowo pomyślana była jako love story, później miała być epicką powieścią o wojnie w stylu Wojny i pokoju, jeszcze innym razem sagą rodzinną. W końcu – po usunięciu z pamięci komputera wszystkich wersji i wykorzystaniu wydruków na podpałkę do grilla – Richard Flanagan połączył wszystkie pomysły i wzbogacił je jeszcze o kontekst literatury japońskiej. Tytuł powieści został zainspirowany przez klasyczne haiku Matsuo Basho, najsłynniejszego poety z okresu Edo. Jego wiersze są w powieści recytowane przez majora Nakamurę, co stanowi ironiczny i symboliczny kontrast z jego bezwzględnością. By poznać mechanizmy sterujące zachowaniem Japończyków podczas II wojny światowej, Flanagan spotkał się z kilkoma dowódcami i strażnikami obozu, w którym przebywał jego ojciec. Szczególnie zapadła mu w pamięć rozmowa z najbardziej znienawidzonym przez więźniów „Jaszczurem” (pseudonim obozowy), skazanym za zbrodnie wojenne na karę śmierci, zamienioną następnie na dożywocie, a potem anulowaną wskutek amnestii w 1956 roku. Spotkanie odbyło się w Tokio podczas... trzęsienia ziemi. Przed Flanaganem siedział kulturalny, ujmująco grzeczny i uprzejmy człowiek. Pośród trzęsących się ścian i mebli „Jaszczur” opowiedział mu o swoim dzieciństwie, o tym, jak zmuszono go do bycia strażnikiem obozowym w wieku 15 lat, jak nienawidził szkolenia wojskowego

Richard Flanagan

i chciał uciec do domu, czego nie mógł zrobić, gdyż oznaczałoby to śmierć dla jego ojca. Także o tym, jak nie irytowały go australijskie gwizdy i piosenki. „Zdałem sobie sprawę, że niezależnie od tego, jak zdefiniujemy zło, nie było go w tym momencie w tym pokoju”, przyznaje autor. Gdy później relacjonował szczegóły tej rozmowy ojcu, zaskoczyła go jego reakcja. W połowie opowieści ojciec wstał i powiedział, że musi wyjść. Nic takiego nigdy nie zdarzało się podczas ich spotkań. Tego dnia Archie Flanagan stracił wszystkie swoje wspomnienia związane z pobytem w obozie, przy czym jego umysł funkcjonował dalej normalnie. Zapomniał, wyparł z pamięci, przebaczył? O tym między innymi jest ta powieść. O sile pamięci i mocy nadziei. Życiu i śmierci. W dniu, w którym Richard Flanagan postawił ostatnią kropkę w tekście powieści, jego ojciec zmarł. Marta Bartosik Wydawnictwo Literackie


TEM AT NUM ERU

Fragment powieści Ścieżki północy Richarda Flanagana w przekładzie Macieja Świerkockiego. Wydawnictwo Literackie, 7 października 2015. Dzień mijał, robiło się chłodniej i żołnierze myśleli, że tutaj przynajmniej nie muszą pracować. Będą mogli odpocząć przez kilka minut, czy ile to tam potrwa, a odpoczynek zawsze jest potrzebny, najbardziej na świecie, prawie tak jak jedzenie. Mimo to wcale nie chcieli tutaj być. Stali na środku placu, około stu jeńców, którzy wykonywali lżejsze prace i których zgromadzono tego wieczoru, żeby zobaczyli, jak „Brudas” Gardiner, żołnierz, który litował się nad zmokniętymi małpami, będzie bity przez Warana za wykroczenie, którego nie popełnił. Liczba więźniów powoli jednak rosła, bo strażnicy kazali jeńcom, wracającym z pracy na kolei, dołączyć do tego ponurego zgromadzenia. Kiedy Waran się zmęczył, wystąpiło dwóch innych strażników, żeby kontynuować jego dzieło. Z dżungli powiało na moment owocowym, wilgotnym zapachem, przypominającym niektórym więźniom sherry, Boże Narodzenie spędzane w gronie rodziny i krem trifle, jaki robiły ich matki. Pierwszy strażnik bił Gardinera po twarzy, drugi w korpus, a część więźniów w tym czasie starała się być szczęśliwa, wspominając pieczoną dynię, pudding rodzynkowy i piwo, którym kiedyś spłukiwali całe to jedzenie. I chociaż wspomnienie bicia Gardinera nosili w głowach aż do swojej śmierci, która miała nastąpić sześć dni albo siedemdziesiąt lat później, to przecież wtedy nie mogli nic na to poradzić i dlatego traktowali je tak, jak spadający kamień albo początek burzy. To bicie po prostu było i chcąc je jakoś znieść, należało myśleć o czymś innym. „Barania Głowa” Morton powoli i ostrożnie, żeby nie zwracać na siebie uwagi, bo nie wolno było im się ruszać, dłubał palcami stóp w błocie i znowu był murarzem, jak przed wojną; kładł fundamenty pod dom. Jimmy Bigelow przesuwał czubkiem kciuka po palcu wskazującym, a ten wyjątkowo delikatny dotyk przeniósł go do łóżka, w którym szeptały do niego kobiece palce, przesuwając się wzdłuż jego uda. Przypomniał sobie cudowny puszek pod nosem swojej partnerki, kiedy przyciągnęła go do siebie i pocałowała. Dziesięć minut później, kiedy Waran odpoczął i chyba wyczuł brak zainteresowania z ich strony, kazał wszystkim jeńcom zrobić sześć kroków do przodu. Teraz słyszeli zarówno uderzenia pięściami, jak i otwartą dłonią, choć były to odgłosy głuche i stłumione. Teraz nie mogli już nie patrzeć na niemal nagiego człowieka bitego przez umundurowanych strażników. Na zmokniętej, opuchniętej twarzy Gardinera za każdym razem, kiedy strażnicy uderzali go pięściami albo bambusowymi kijami, pojawiał się wyraz niezwykłego zdumienia. „Pomocy – jęczał Gardiner. – Pomóżcie mi!” A może jego przerywane krzyki po prostu tak brzmiały? Słyszeli każdy dziwny, wymęczony oddech Gardinera – po trosze rzężenie, po trosze krwawy gulgot, a niekiedy stęknięcie – którego ciało starało się za wszelką cenę przetrwać bicie, a z tej bliskiej odległości nie dało się już nie dopuścić żadnego dźwięku do świadomości. A jednak więźniowie nadal nic nie słyszeli. „Jaszczur” Brancussi próbował zobaczyć twarz Maisie. Każdego dnia z uwielbieniem przyglądał się jej rysunkowi autorstwa Hendricksa, ale kiedy starał się ujrzeć coś więcej, przypomnieć sobie ją całą, wszystko się rozmywało. Często fantazjował o Mae West, a wspomnienie Maisie stawało się coraz słabsze. Mimo to gdy bicie ciągnęło się dalej, zrozumiał, że miarą jego życia jest teraz zdolność

12 do uwierzenia w coś – wszystko jedno w co – byle nie w to, co właśnie działo się na jego oczach. A zatem widzieli, co się dzieje, i nie widzieli; słyszeli, ale nie słyszeli; wiedzieli, wiedzieli wszystko, ale starali się nie wiedzieć nic. Czasami jednak przez moment przyglądali się biciu na skutek sztuczek bijących, na przykład kiedy Waran znalazł szczapę drewna tekowego i rzucił nią Gardinerowi w głowę albo gdy zaczął go walić bambusowym kijem grubości swojego ramienia, jak gdyby ten jeniec był wyjątkowo brudnym dywanem. Jeden cios za drugim – maska potwora na twarzy potwora. Więźniowie byli strasznie głodni, więc coraz częściej myśleli też o wieczornym posiłku, który choć bardzo skąpy, jednak był prawdziwy i czekał na nich, a bicie odbierało im przyjemność jedzenia. Przez cały dzień pracowali tylko o kulce kleistego ryżu. Harowali w deszczu i upale. Kruszyli skały, wynosili ziemię, wycinali i odciągali olbrzymie tekowe drzewa i bambusy. Z obozu do pracy musieli przejść siedem mil, ale nie mogli nic zjeść, dopóki bicie się nie skończy albo dopóki Gardiner nie umrze, i w głębi duszy było im wszystko jedno, co się stanie, byle koniec nastąpił jak najszybciej. Z linii chwiejnym krokiem wracało coraz więcej żołnierzy, liczba jeńców urosła do dwustu, a potem do ponad trzystu. Nowi też musieli patrzeć, jak strażnicy znęcają się nad jednym z nich, nad takim samym żołnierzem jak oni, i nikt nie mógł powiedzieć ani zrobić nic, aby zmienić ten niezmienialny bieg wydarzeń. Chcieli rzucić się na strażników, chwycić Warana i tamtych dwóch, pobić ich do nieprzytomności i roztrzaskać im czaszki, żeby wypłynęły im z nich wodniste mózgi, przywiązać ich do drzew i wbijać im w bebechy ich własne bagnety, owinąć ich jeszcze żywych niebieskoczerwonymi naszyjnikami z ich własnych flaków, żeby do tych strażników chociaż trochę dotarło, jak bardzo ich nienawidzą. Myśleli o tym, po czym doszli do wniosku, że nie mogą tak myśleć. Ich wynędzniałe, nijakie twarze stawały się tym bardziej wynędzniałe i nijakie, im dłużej trwało bicie. A potem ci ludzie niebędący ludźmi, te istoty ludzkie niezdolne do bycia istotami ludzkimi usłyszały znajomy krzyk: Byoki! Kiedy się odwrócili i ujrzeli nadbiegającego ku nim Dorriga, w ich serca natychmiast wstąpiła otucha. Dorrigo zahaczył owrzodzoną kostką o kępkę ściętych bambusów i krzyknął jeszcze głośniej: Byoki! Byoki! Ale Waran całkowicie zignorował australijskiego dowódcę, a inny strażnik wepchnął Dorriga do pierwszego szeregu jeńców, bo przez plac apelowy szli już major Nakamura i porucznik Fukuhara, żeby zobaczyć, jak przebiega wymierzanie kary. Dorrigo wystąpił z szeregu i zaczął prosić japońskich oficerów, żeby nakazali przerwać bicie. Niektórzy żołnierze zauważyli, że Nakamura skłonił mu się lekko, z szacunkiem uznając wyższy stopień Australijczyka, a ich pułkownik nie odwzajemnił ukłonu, co prawdopodobnie zirytowało Japończyków. Usłyszeli, jak Dorrigo mówi: „Ten człowiek jest ciężko chory. Potrzebuje wypoczynku i leków, a nie bicia”. Lecz bicie trwało dalej. Nakamura kołysał się na piętach i słuchał. Swędziało go całe ciało, zaschło mu w ustach, był rozgniewany i niespokojny. Potrzebował shabu, chociaż jednej tabletki. Przyglądanie się bitemu więźniowi nie sprawiało mu żadnej przyjemności, ale co można zrobić z takimi ludźmi? Co? Dobrzy i łagodni rodzice wychowali go na dobrego i łagodnego człowieka. Ból, jaki sprawiało mu cierpienie, które nakazał zadać temu jeńcowi, dowodził, jaki jest dobry i łagodny. Bo czy gdyby taki nie był, to czy odczuwałby ból? Właśnie dlatego, że jest dobrym człowiekiem – a Nakamura rozumiał swoją dobroć jako posłuszeństwo, szacunek i bolesny obowiązek – nakazał ukarać

13 więźnia. Bicie służyło bowiem ogólniejszemu pożytkowi. Przez noc ich zadanie polegające na zakończeniu robót na tym odcinku kolei stało się znacznie trudniejsze. A ponieważ jeńcy byli dzisiaj wyjątkowo oporni, strażnicy zaś wyczuli to i stali się niespokojni, ukaranie więźnia pomagało przywrócić autorytet strażnikom, natomiast Australijczykom przypominało o ich świętym obowiązku. Do tego dochodziła sprawa pułkownika Koty, który ujawnił nieobecność kilku jeńców i w ten sposób okrył hańbą jego, Nakamurę, i wszystkich inżynierów oraz strażników, którymi dowodził. Kara dla Gardinera nie była kwestią winy, lecz honoru. Major nie miał wyboru: człowiek istnieje dla cesarza i kolei, będącej zresztą wcieleniem cesarskiej woli. Jeżeli nie, to znaczy, że nie ma powodu, by żyć, a nawet umrzeć. Fukuhara powiedział mu, że ten australijski pułkownik znowu gadał coś o lekarstwach. „O jakich lekarstwach?”, myślał Nakamura. Dowództwo nie przysyłało im niczego – żadnych maszyn, żywności, a już na pewno nie lekarstw, tylko kilka starych, połamanych narzędzi ręcznych i niemożliwe do wykonania rozkazy, by w tej zielonej dżungli zbudować cud z niczego. I przysyłali im Koreańczyków. Bezużytecznych Koreańczyków. Nic dziwnego, że nie wykorzystywano ich na pierwszej linii frontu. Nie można im było zaufać nawet jako strażnikom australijskich więźniów. Zresztą on też potrzebował lekarstwa. Potrzebował shabu. Bo jeśli nie uda mu się dokończyć budowy tego odcinka kolei na czas, to będzie musiał zabić się ze wstydu. Nie chciał popełnić samobójstwa, ale nie będzie mógł wrócić do ojczyzny, jeżeli zawiedzie cesarza. Stać go na to, żeby wypełnić rozkaz. Lecz żeby zrobić to, co trzeba było zrobić w ciągu najbliższych godzin, potrzebował trochę shabu. Bicie trwało dalej, a Nakamura zauważył, że koreański sierżant wkłada mniej siły w ciosy, i ten brak stanowczości ogromnie go zirytował. Koreańczycy to… no, to Koreańczycy, a ten po prostu nie wykonywał należycie swojej pracy. Może był zmęczony, ale to żadne usprawiedliwienie. Nakamura nakazał wykonać karę, rozkaz był konieczny i uzasadniony, a jednak strażnik wydawał się nie traktować go poważnie. Fukuhara dalej tłumaczył słowa australijskiego pułkownika, który twierdził, że więzień nie jest niczemu winien i z powodu złego stanu zdrowia został odesłany do szpitala przez jednego ze strażników, a Nakamura wciąż stał, swędziało go całe ciało, tracił czas i patrzył, jak Koreańczyk ledwie trąca jeńca niczym piórkiem. Więzień sprawiał wrażenie zamroczonego, ale wciąż udawało mu się przyjmować słabe uderzenia strażnika na korpus. Kiedy bity się chwiał, Nakamura odnosił wrażenie, że robi to po to, by kiwać się i kołysać w rytm ciosów zadawanych bambusowym kijem, a strażnik nie robił nic, żeby skończyć z tą farsą. Więzień drwił sobie z kary. Gniewało to Nakamurę i całe ciało swędziało go jeszcze bardziej – po prostu musiał zdobyć skądś tabletkę shabu. Tylko jak długo jeszcze będzie musiał na nią czekać, oglądając taką nieudolność, taką głupotę? Australijski pułkownik zmienił taktykę i teraz, by skończyć z biciem, argumentował, że nadszarpnięto jego autorytet. Fukuhara powiedział majorowi, że Australijczyk twierdzi, że koreański sierżant zupełnie go zignorował – jego, pułkownika i dowódcę jeńców – gdy ten się do niego zwrócił, podkopując w ten sposób jego rangę i honor. Nakamura odwrócił się gwałtownie do Fukuhary. Skończy już z tą karą i wszyscy będą mieli to za sobą – było to kiepskie przedstawienie, ale spełniło swój cel. Jednak kiedy Nakamura się odwrócił, nadepnął lewą nogą na wiecznie rozwiązaną taśmę od onucy. Jego prawa noga wykręciła się w miejscu, a kiedy spróbował podnieść lewą nogę, potknął się o prawą i runął jak długi w błoto.

TEM AT N U M ERU

Nikt nie odezwał się ani słowem. Bicie na moment ustało, a potem, kiedy japoński major z trudem wstał, rozpoczęło się na nowo. Bok nogawki spodni Nakamury był upaćkany błotem; major miał też brudną koszulę. Przyglądając się twarzom wrogów i sojuszników, Nakamura boleśnie zdawał sobie sprawę, że wszyscy widzieli jego upokarzający upadek. Więźniowie. Koreańczycy. Koledzy oficerowie armii japońskiej. Miał dość. Był zmęczony. Na nogach od trzeciej rano. Czekało go jeszcze dużo roboty, dzień już dogasał, a budowa kolei opóźniała się bardziej niż kiedykolwiek. Upokorzony, wściekły i ubłocony Nakamura spostrzegł stos narzędzi odrzuconych przez więźniów. Nagle rozjaśniło mu się w głowie. Zrozumiał, o co chodzi temu nieznośnemu Australijczykowi – bo poczuł jako oficer, że został obrażony. I Nakamura zrozumiał, jak może rozwiązać jego i własny problem. Podszedł do stosu narzędzi, wziął drzewce od kilofa, zważył je w dłoni i trzymając je niczym kij bejsbolowy, minął australijskiego pułkownika i podszedł prosto do bijącego więźnia Koreańczyka. Kazał mu stanąć na baczność, a potem rozstawił nogi, wziął zamach i niczym samurajskim mieczem uderzył Warana mocno w lewą nerkę. Koreańczyk jęknął, zachwiał się, prawie upadł i tylko z najwyższym trudem udało mu się stanąć znów w postawie zasadniczej. Nakamura podniósł stylisko wysoko nad głową i wymierzył Waranowi potężny cios w kark. Zakończył uderzeniem na odlew w głowę, z boku, i wtedy strażnik opadł na kolano. Nakamura krzyknął coś do niego po japońsku, rzucił mu drzewce w głowę, podszedł z powrotem do Dorriga i ukłonił się. Dorrigo machinalnie odwzajemnił ukłon. Nakamura mówił cicho. Fukuhara przetłumaczył Australijczykowi, że strażnik został ukarany za swoje bezczelne zachowanie wobec pułkownika, i teraz kara dla więźnia będzie trwała dalej. Tymczasem Waran wstał, wziął stylisko, podszedł chwiejnie do Gardinera, złapał równowagę, po czym podniósł kij wysoko i opuścił go na plecy jeńca ze zdwojoną energią. Kiedy Gardiner upadł na kolana i usiłował wstać, Waran kopnął go prosto w twarz. Australijski pułkownik znów zaczął protestować, ale Nakamura machnięciem ręki odprawił swojego tłumacza. To nie jest kwestia winy, powiedział znużonym głosem. Unikom Gardinera brakowało już wdzięku, kiedy jego wychudzone, nagie ciało starało się odzyskać siły, skoordynować ruchy i odsunąć się w porę, aby uchronić się przed kolejnym uderzeniem. Już źle obliczał rytm. Kiedy wstał, bambusowy kij trafił go z boku w twarz. Głowa mu odskoczyła, Gardiner sapnął i zatoczył się do tyłu, starając się nie upaść, ale ruszał się coraz bardziej niezgrabnie. Potknął się i runął na ziemię. Potem strażnicy kopali go na zmianę, a Nakamura mruczał pod nosem haiku autorstwa Bashō. Fukuhara spojrzał na niego pytająco. – Tak – powiedział Nakamura. – Przetłumacz mu. Porucznik wciąż patrzył na swojego dowódcę. – On lubi poezję – powiedział Nakamura. – Po japońsku to bardzo piękny wiersz – odparł Fukuhara. – Przetłumacz. – Ale po angielsku chyba nie. – Przetłumacz. Wygładzając ręką nogawkę swoich spodni, Fukuhara zwrócił się do Australijczyka. Wyprostował się, dlatego jego szyja zdawała się jeszcze dłuższa, i podał pułkownikowi swoje tłumaczenie:

Świat cierpienia… Jak wiśnia kwitnie, to kwitnie.


14

L I STA OS OB I STA

LISTA OSOBISTA

15

LI STA O SO B I STA

Tadeusz Konwicki

WNIEBOWSTĄPIENIE Przedstawiać nie trzeba. Arcydzieło nocnego, PRL-owskiego, onirycznego świata pełnego symboli i odniesień, bohaterów jednocześnie kształtnych i bezkształtnych, scen barowych przeplatanych scenami ulicznymi i znaczeń, które pisarz nadaje wraz z czytelnikiem. „Rachunku!”

fot.: Wojciech Maciąg

Jakie książki zabrałaby na bezludną wyspę podróżnik Tomek Michniewicz?

Sven Lindqvist

WYTĘPIĆ CAŁE TO BYDŁO Tomek Michniewicz podróżnik, dziennikarz, reportażysta, fotograf, organizator ekspedycji. Autor książek Samsara (2010), Gorączka (2011) i Swoją drogą (2014), które stały się bestsellerami. Niedawno ukazała się jego najnowsza książka, Świat równoległy – reportaże o ludziach i miejscach, które wydaje nam się, że znamy. W podróży spędza często połowę roku. Odwiedził ponad 50 krajów, niektóre z nich wielokrotnie. Autor audycji Reszta świata w radiowej Jedynce, a wcześniej Trójka przekracza granice w Trójce. Publikuje w największych polskich mediach – zajmuje się sprawami międzynarodowymi i różnicami międzykulturowymi. Zdobywca czterech nagród na Festiwalu Cywilizacji i Sztuki Mediów, Odkrywców i Podróżników Mediatravel, nominowany do nagrody Traveler magazynu „National Geographic” oraz Kolosów – najbardziej prestiżowej nagrody podróżniczej w Polsce. Mieszkał z Pigmejami Baka w ich szałasach pośrodku lasu deszczowego na pograniczu kongijsko-kameruńskim. Rozbił kongijsko-zambijski gang przemytników kości słoniowej. Jako jedyny Polak został wpuszczony na pokład łodzi najsłynniejszej firmy poszukującej skarbów – Mel Fisher’s Treasures. Spędził bez ochrony cały dzień w więzieniu San Quentin przeznaczonym dla najgroźniejszych przestępców.

Książka, która zmienia życie. Esej na temat mentalności imperiów kolonialnych w XIX w. widzianej przez pryzmat ówczesnych gazet, książek i przemówień ukazujących z przerażającą jednoznacznością całą „europejskość”, jej dążenia, priorytety i przekonania. Trudno po tej książce zasnąć.

Paul Auster

NIECZYSTE ZAGRANIE Niby-kryminał, który trzymając się luźno konwencji, dotyka spraw fundamentalnych. Amerykański na wskroś, z poświstem Raymonda Chandlera i Humphreya Bogarta, zabawny, perfekcyjny fabularnie. Niby czytadło, a jednak nie. Rzadkość.

Richard Dawkins

BÓG UROJONY Warto się zmierzyć z tą pozycją „proroka ateistów” bez względu na przekonania religijne bądź ich brak. Warto, bo dzięki temu można spojrzeć z dystansu na fundamenty naszej europejskiej kultury, nienaruszalne rzekomo aksjomaty i prawdy, o których myślimy, że są niezmienne. A jeśli jednak są względne?

Greg Marinovich i João Silva

BRACTWO BANG BANG Dokumentalny zapis pracy fotoreporterów zrzeszonych w najsłynniejszym, choć nieformalnym, „klubie” dokumentującym zbrodnie i wojny etniczne w RPA w latach 90. Czasem przykry, czasem aż szokujący wgląd w mentalność ludzi, dla których cudze cierpienie jest pracą.


16

W YB R A NE Z AP OW IE DZ I / N OWO Ś C I

Książkowy Rozkład Jazdy

17

W Y BRANE Z A P OWI EDZI / N OWO ŚCI

Literatura piękna Dick Lehr, Gerard O’Neill

PAKT Z DIABŁEM John Connolly i James „Siwy” Bulger dorastali razem na brutalnych ulicach Bostonu Południowego. Kilkadziesiąt lat później, w połowie lat siedemdziesiątych, spotkali się ponownie. Connolly był już ważną postacią w bostońskim oddziale Federalnego Biura Śledczego, Bulger został ojcem chrzestnym lokalnej irlandzko-amerykańskiej mafii. To, co wydarzyło się później – brudny układ mający na celu doprowadzenie do ruiny włosko-amerykańskiej mafii w zamian za ochronę, której udzielano Bulgerowi – wymknęło się spod kontroli i doprowadziło do serii zabójstw, przejęcia przez Bulgera kontroli nad handlem narkotykami w dzielnicy, zarzutów o wymuszenia haraczy, a ostatecznie do największego skandalu wywiadowczego w historii FBI. Dick Lehr i Gerard O’Neill, dwaj byli dziennikarze, którzy zajmowali się tą sprawą od samego początku, ukazują samo serce spisku i opisują nie tylko skandal, ale też mroczne osobowości dwóch starych przyjaciół, którzy wybrali ciemności nieustającej nocy.

Podpowiadamy co czytać w długie, jesienne wieczory

Pakt z diabłem przez czterdzieści osiem tygodni znajdował się na listach bestsellerów „New York Timesa” i „Boston Globe”, zdobyła także Edgar Award.

Literatura faktu tłumaczenie → Przemysław Bieliński i Robert Waliś data premiery → 07.10.2015 liczba stron → 528 k ategoria → literatura faktu w ydawnictwo → Marginesy

pod redakcją Mariusza Szczygła

100/XX + 50. ANTOLOGIA POLSKIEGO REPORTAŻU. TOM 3

Rinke Rooyens

RINKE ZA KRATAMI Antologia to hołd złożony polskiej szkole reportażu, zbiór prezentujący jej najlepszych twórców, tych najsławniejszych i tych niesłusznie zapomnianych, a wspólnie tworzących reporterską historię XX wieku.

data premiery → 28.11.2015 liczba stron → 1048 k ategoria → literatura faktu w ydawnictwo → Czarne

Książka powstała podczas pracy nad serialem dokumentalnym „Rinke za kratami”, którego premiera planowana jest jesienią, w telewizji Polsat. Szukając prawdy na temat tego, jak wygląda życie w więzieniu, bohater i producent telewizyjny programu, Rinke Rooyens spędził aż ponad miesiąc w Zakładzie Karnym w Krzywańcu. Rinke Rooyens opowiada o ludziach, których spotkał za kratami, o ich marzeniach i problemach. Zdobył ich zaufanie, dowiedział się, co sprawiło, że trafili do więzienia i jak widzą swoją przyszłość, po odbyciu kary. Poznajemy funkcjonariuszy i osadzonych, ludzi z dwóch biegunów świata, który zwykłym zjadaczom chleba jawi się jako terra incognita, ziemia nieznana. „Rinke za kratami” to zapis wrażeń z państwa w państwie ukrytego za murem.

data premiery → 09.09.2015 liczba stron → 304 k ategoria → literatura faktu w ydawnictwo → Zwierciadło


18

W YB R A NE Z AP OW IE DZ I / N OWO Ś C I

Sensacja / Kryminał Marek Krajewski

ARENA SZCZURÓW

19

W Y BRANE Z A P OWI EDZI / N OWO ŚCI

Dominik W. Rettinger

SOKÓŁ Polski kontrwywiad wojskowy trafia na ślad grupy terrorystycznej przygotowującej zamach na wielką skalę. Terroryści zostają namierzeni, a sytuacja wydaje się opanowana. Do czasu.

Rok 1948. Nadmorskie Darłowo. Gwałciciel, który gryzie ofiary

Kilka lat wcześniej pułkownik Karol Siennicki natrafił w Afganistanie na ślad podwójnego agenta. „Sokół”, oficer wywiadu wyszkolony przez PRL-owskie służby, po transformacji ustrojowej zapadł się pod ziemię. Wygląda jednak na to, że nadal działa, a złapanie go jest jedyną szansą na ocalenie setek tysięcy ludzi.

Popielski, były lwowski komisarz, po ucieczce z Wrocławia ukrywa się w mieście rządzonym przez czerwonoarmistów i agentów UB. Nikt tu nie zna jego przeszłości. Nikt nie podejrzewa, co tak naprawdę ma na sumieniu. Kiedy zaczynają ginąć kobiety, ktoś musi znaleźć gwałciciela i mordercę. Popielski, który prowadzi tajne śledztwo, wie, czym jest piekło – labirynt bez wyjścia i bezmiar cierpienia. Nie wie jednak, że będzie ono jego domem. „Arena szczurów” to najmroczniejszy i najbardziej sensacyjny z kryminałów Marka Krajewskiego.

Sokół to najlepsza książka sensacyjna od czasów „Nielegalnych” Vincenta V. Severskiego.

data premiery → 21.09.2015 liczba stron → 544 k ategoria → kryminał i sensacja w ydawnictwo → Otwarte

data premiery → 23.09.2015 liczba stron → 320 k ategoria → kryminał w ydawnictwo → Znak

James Ellroy

PERFIDIA

Tom Clancy 6 grudnia 1941 roku. Stany Zjednoczone w przededniu II wojny światowej. Ostatnie nadzieje na pokój gasną, gdy japońskie samoloty bombardują Pearl Harbor. Wybucha wojenna zawierucha. Wokół miasta Los Angeles, które do tej pory było bezpieczną przystanią dla lojalnych Amerykanów japońskiego pochodzenia, zaciska się pętla nienawiści. Pierwsi Japończycy trafiają do obozów internowania. Makabryczne zabójstwo japońskiej rodziny ściąga na miejsce zbrodni trzech mężczyzn i jedną kobietę. William H. Parker jest kapitanem wydziału policji Los Angeles. Parker pozostaje w ostrym konflikcie z sierżantem Dudley’em Smithem - irlandzkim emigrantem, byłym zabójcą IRA i raczkującym spekulantem, pragnącym czerpać zyski z wojny. Hideo Ashida jest policyjnym chemikiem, a jednocześnie jedynym Japończykiem na liście płac policji Los Angeles. Kay Lake to poszukująca przygód nowicjuszka. To niezwykła opowieść o II wojnie światowej i Los Angeles, jakiej James Ellroy wcześniej nie napisał. Autor ukazuje bohaterów stojących na krawędzi otchłani, a jednocześnie u progu wielkiego rozwoju Ameryki. „Perfidia” opisuje ten moment w sposób, który zapiera dech w piersi.

tłumaczenie → Zbigniew Kościuk data premiery → 23.09.2015 liczba stron → 880 k ategoria → thriller i sensacja w ydawnictwo → Sonia Draga

WEKTOR ZAGROŻENIA

Fikcja, która w nieodległej przyszłości może stać się prawdą Chiny postawiły sobie za cel całkowite opanowanie Morza Południowochińskiego. Żeby tego dokonać, muszą usunąć przeszkodę, jaką jest USA – wygrać cyberwojnę z Amerykanami i w ten sposób ich osłabić. Powstaje więc armia hakerska, na czele której staje genialny matematyk i informatyk, całkowicie oddany Komunistycznej Partii Chin. Tajna organizacja Campus, której analitykiem i agentem jest Jack Ryan junior, zostaje namierzona i znajduje się pod stałą obserwacją. Nie tylko ona. Chińscy hakerzy opanowują amerykańskie sieci informatyczne – bankowe, firmowe, rządowe, wojskowe i wywiadowcze. Ale ich mocodawcom to nie wystarcza. Sięgają po bardziej bezpośrednie środki – wysyłają do Stanów oddział komandosów, który dokonuje skrytobójczych mordów. Tymczasem prezydent Jack Ryan utknął za biurkiem w Gabinecie Owalnym. A kraj, bardziej niż kiedykolwiek, potrzebuje jego mądrości i odwagi.

tłumaczenie → Grzegorz Kołodziejczyk data premiery → 11.09.2015 liczba stron → 704 k ategoria → sensacja w ydawnictwo → Albatros


20

W YB R A NE Z AP OW IE DZ I / N OWO Ś C I

Proza obca Jonathan Franzen

BEZ SKAZY

21

W Y BRANE Z A P OWI EDZI / N OWO ŚCI

Richard Flanagan

ŚCIEŻKI PÓŁNOCY

Najnowsza powieść Jonathana Franzena, okrzykniętego największym żyjącym pisarzem amerykańskim

Dorrigo Evans, młody australijski chirurg, czekając na rozkazy dowódców, składa wizytę wujowi prowadzącemu pub niedaleko Adelajdy. Spotkanie z jego dużo młodszą żoną Amy i krótki romans z nią naznaczą go na całe życie. W trakcie działań wojennych Dorrigo trafia do japońskiej niewoli na półwyspie Syjam i zostaje przywódcą uwięzionych australijskich jeńców. To zejście na dno piekła, w którym okrucieństwu natury i klimatu dorównuje okrucieństwo strażników. Poczucie winy, że nie zdołał pomóc wszystkim więźniom, zostanie w nim już na zawsze. Po powrocie do domu Dorrigo podejmuje pracę lekarza, żeni się z przedwojenną narzeczoną, ale nie potrafi znaleźć szczęścia. W każdej kobiecie, z którą zdradza żonę, szuka Amy, która zginęła w wypadku. Pewnego dnia spotyka jednak na ulicy… właśnie Amy.

Franzen widzi świat w szerokiej perspektywie i świetnie pisze o najmroczniejszych i najbardziej skrywanych uczuciach. „Bez skazy” to niezwykle bogata, inteligentna powieść, od której trudno się oderwać. „Bez skazy” to komedia o ciemnym zabarwieniu, a zarazem przepełniona idealizmem. Autor bestsellerowych „Korekt” i „Wolności” raz jeszcze stworzył paletę szalenie oryginalnych postaci, kalifornijczyków, obywateli Niemiec Wschodnich: złych i dobrych rodziców, dziennikarzy i informatorów, podążając ich wzajemnie krzyżującymi się drogami we współczesności opanowanej przez Internet.

tłumaczenie → Zbigniew Kościuk data premiery → 21.10.2015 k ategoria → proza obca w ydawnictwo → Sonia Draga

Orhan Pamuk

DZIWNA MYŚL W MEJ GŁOWIE

Po 5 latach pisarskiego milczenia Orhan Pamuk powraca ze wspaniałą epicką opowieścią (700 stron!) o Stambule i jego mieszkańcach, ich miłościach, troskach i marzeniach Uliczny handlarz, wędrujący w zimowe wieczory po nędznych, zaniedbanych ulicach Stambułu, to rzadkość. Mevlut Karataş jest jednym z ostatnich i coraz mniej mieszkańców miasta otwiera okna i drzwi na jego głośne zawołanie: „Buzaaaa!”. Za dnia ima się rozmaitych dorywczych prac: sprzedaży jogurtu, pilawu albo kelnerowania, za to nocą bierze na barki dzbany tradycyjnego tureckiego napoju, a nogi same niosą go przed siebie. Buza jest spuścizną po przodkach, przypomina ludziom o dawnych czasach i Mevlut nie wyobraża sobie życia bez niej, bez żartów z klientami i bez Stambułu, jego krętych uliczek, zakamarków, dzielnic, które zna jak własną kieszeń. Te długie wędrówki czynią Mevluta szczęśliwym, jednakże nie pozwalają zabezpieczyć bytu jego rodziny. A tę biedny Mevlut kocha ponad wszystko. Ma dwie śliczne córeczki i żonę Rayihę, którą poślubił wskutek pomyłki - z małej wioski w prowincji Konya porwał nie tę dziewczynę, którą zamierzał...

tłumaczenie → Piotr Kawulok data premiery → 05.11.2015 k ategoria → proza obca w ydawnictwo → Wydawnictwo Literackie

Australijska „Wojna i pokój” inspirowana losami więźniów pojmanych przez Japończyków i wykorzystywanych przy budowie tzw. Kolei Śmierci. Nagroda Bookera 2014

tłumaczenie → Maciej Świerkocki data premiery → 08.10.2015 k ategoria → proza obca w ydawnictwo → Wydawnictwo Literackie

Martin Amis

STREFA INTERESÓW

Brawurowa powieść pióra mistrza literatury brytyjskiej Golo Thomsen, oficer SS, zakochuje się w Hannah Doll, żonie komendanta obozu koncentracyjnego. Paul Doll dowiaduje się prawdy i obojgu grozi wielkie niebezpieczeństwo. Doll knuje intrygę, w której jedną z głównych ról ma odegrać niejaki Szmul - więzień obozu. To tylko powierzchnia, pod którą kotłuje się hitlerowska noc Walpurgii. Amis w swej powieści mierzy się z jedną z największych tragedii nowożytnego świata. Powojenny finał jest nie mniej poruszający niż tło akcji – obóz koncentracyjny. Rzecz o banalności zła, o granicach jego akceptacji, wreszcie o tym, czy – pięknie opisana, niemal wirtualna w tak nieludzkiej scenerii – miłość może przetrwać w normalnym świecie. Mistrzowska proza, prowokacyjny, subtelny humor, godne świetnego pisarza drążenie granic nieopisywalnego.

tłumaczenie → Katarzyna Karłowska data premiery → 22.09.2015 k ategoria → proza obca w ydawnictwo → Rebis


22

W YB R A NE Z AP OW IE DZ I / N OWO Ś C I

Donna Tartt

TAJEMNA HISTORIA

Jedna z najważniejszych powieści końca XX wieku Richard Papen rozpoczyna studia w ekskluzywnym college’u w Nowej Anglii. Dołącza do grupy inteligentnych, ekscentrycznych studentów filologii klasycznej, którzy pod wodzą charyzmatycznego wykładowcy odkrywają sposób myślenia i życia niemający nic wspólnego z monotonną egzystencją ich rówieśników. Kiedy jednak eksperymenty z narkotykami, alkoholem i seksualnością nie przynoszą odpowiedzi na pytanie: jak daleko można się posunąć?, dochodzi do morderstwa. Czy da się uniknąć jego konsekwencji? Czy można zabić i nie zostać ukaranym? I czy możliwe jest, by morderstwo w żaden sposób nie zmieniło mordercy? Tajemna historia to pełna napięcia, intelektualna opowieść o moralności, sztuce, karze i odkupieniu. Ale też o błędach młodości, oczekiwaniach wobec innych i samego siebie. Mroczna i uzależniająca niczym grecka tragedia opowieść o młodych ludziach, którzy odkrywają, jak łatwo jest zabić, a jak trudno jest żyć. „Tajemna historia” to kultowy debiut nagrodzonej Pulitzerem autorki „Szczygła”. Powieść ta sprzedała się w kilkumilionowym nakładzie, została przetłumaczona na trzydzieści języków i jest dziś uznawana za jedną z najważniejszych powieści końca XX wieku.

23

W Y BRANE Z A P OWI EDZI / N OWO ŚCI

Literatura współczesna / obyczajowa / piękna Maciej Kaczyński, Patryk Bryliński

FACECJE Popularny fanpage Facecje przeniesiony na karty książki. Historia jest tu coachem życia, a wielkie postaci historyczne i literackie w fikcyjnych dialogach próbują odpowiedzieć na pytanie: „jak żyć?”. „To wszystko nieprawda! Zbiór wymyślonych rozmów nieżyjących posiadaczy fałszywych kont internetowych. Nie powiedziałem żadnego ze słów, które pojawiają się w tej książce – łącznie z tą wypowiedzią! Autorów pozwałem już w 1842 roku. Do zobaczenia w sądzie, szubrawcy!” Adam Mickiewicz data premiery → 28.09.2015 liczba stron → 256 k ategoria → literatura współczesna w ydawnictwo → Otwarte

tłumaczenie → Maciej Świerkocki data premiery → 05.10.2015 liczba stron → 608 k ategoria → proza obca w ydawnictwo → Znak Literanova

Stefan Hertmans

WOJNA I TERPENTYNA

Niezwykły fresk. Opowieść o małym bohaterze podczas wielkiej wojny, który marzył o tym, by zostać artystą Na krótko przed śmiercią Urbain, dziadek Stefana Hertmansa, przekazał mu kilka zapisanych zeszytów – dzienniki, w których spisał swoje życie. Wnuk obiecał, że zrobi coś z tym materiałem, choć dramatyczne historie rodzinne zasłyszane w dzieciństwie sprawiły, że przez wiele lat bał się zajrzeć do tekstu. W końcu to zrobił. Ich lektura uświadomiła mu, że musi opisać losy dziadka naznaczone biedą, strasznymi doświadczeniami żołnierza frontowego w czasie I wojny światowej, a po wojnie – przedwczesną śmiercią jego wielkiej miłości. Hertmans stworzył wspaniałą opowieść o okrucieństwie, strachu i przemocy, ale także o odwadze, nadziei i sile potrzebnej do przetrwania. To nie tylko wyjątkowy zapis nieco zapomnianej, ale jakże bogatej historii Flandrii, to także powieść o ukrytej pasji i o tym, co wojna może uczynić z duszą skromnego, ale niezwykłego człowieka. „Wojna i terpentyna” to fascynujący obraz życia człowieka, które zbiegło się z tragediami XX wieku – oraz pośmiertna, niemal mityczna próba pozwolenia, aby to życie wybrzmiało. tłumaczenie → Alicja Oczko data premiery → 23.09.2015 liczba stron → 416 k ategoria → proza obca w ydawnictwo → Marginesy

Brooke Davis

ZGUBIONO ZNALEZIONO

Historia, która was rozśmieszy i zasmuci, a nawet czegoś nauczy Wzruszająca powieść o tym, czym naprawdę są miłość i życie. Siedmioletnia Millie uświadamia sobie, że wszystko dokoła niej umiera. W swojej „Księdze Nieżyłków” odnotowała już śmierć dwudziestu siedmiu różnych stworzeń. Teraz musi do niej wpisać swojego ojca. Agatha Pantha ma osiemdziesiąt dwa lata i od śmierci męża nie wychodzi z domu. Siedzi przy oknie, ukryta za zasłonami i bluszczem, i wrzeszczy na przechodniów, wyładowując swój gniew na obcych ludziach. Aż do dnia, gdy po drugiej stronie ulicy dostrzega dziewczynkę. Karl Maszynopiszący ma osiemdziesiąt siedem lat, kiedy jego syn przywozi go do domu starców, całuje go w policzek na pożegnanie i znika. Wtedy właśnie Karl przeżywa chwilę umysłowej klarowności. Ucieka z domu starców i wyrusza na poszukiwania czegoś innego. Troje zagubionych ludzi, którzy muszą się odnaleźć. Millie, Agatha i Karl łamią zasady i dzięki temu odkrywają sens życia. Poznaj historię, w której zakochał się świat. tłumaczenie → Robert Sudół data premiery → październik 2015 liczba stron → 280 k ategoria → literatura obyczajowa w ydawnictwo → Czarna Owca


24

W YB R A NE Z AP OW IE DZ I / N OWO Ś C I

Paolo Sorrentino

MŁODOŚĆ

25

W Y BRANE Z A P OWI EDZI / N OWO ŚCI

Powieść Paola Sorrentino – zbeletryzowany scenariusz jego filmu z Michaelem Caine’em, Harveyem Keitelem, Rachel Weisz i Jane Fondą w rolach głównych

Literatura młodzieżowa C.J. Daugherty, Carina Rozenfeld

Dwaj przyjaciele Fred i Mick – wybitny kompozytor i sławny reżyser - spędzają wakacje w alpejskim kurorcie pełnym niezwykłych gości. Wspominają swoje życie, próbując, każdy na swój sposób, rozliczyć się z przeszłością, pogodzić z tym, co nieuniknione. W tej niezwykłej książce, pełnej emocji i błyskotliwego humoru, Paolo Sorrentino przypomina, że metryka to nie wszystko. Że człowiek jest młody, póki nosi w sobie pasję, i że jesień życia nie musi się sprowadzać do ciągłego wsłuchiwania się w nieubłagane tykanie zegara.

tłumaczenie → Alicja Bruś data premiery → 08.09.2015 liczba stron → 192 k ategoria → literatura piękna w ydawnictwo → Rebis

Erotyka E L James

GREY. PIĘĆDZIESIĄT TWARZY GREYA OCZAMI CHRISTIANA

Zobaczcie świat „Pięćdziesięciu twarzy Greya” raz jeszcze, tym razem oczami Christiana Historia miłosna, która zafascynowała miliony czytelników na całym świecie z perspektywy Christiana Greya. Christian Grey sprawuje kontrolę nad wszystkim; żyje w świecie poukładanym, a sobie i innym narzuca dużą dyscyplinę. Jego życie jest pozbawione emocji do dnia, gdy do jego biura wpada Anastasia Steele, kobieta o niesfornych brązowych włosach i zgrabnych nogach. Próbuje o niej zapomnieć, ale to tylko pogłębia jego uczucia, których nie potrafi zrozumieć i którym nie zdoła się oprzeć. W przeciwieństwie do kobiet, które poznał w przeszłości, Ana jest nieśmiała, zjawiskowa i zdaje się, że przejrzała, iż za cudownym dzieckiem biznesu i stylem życia właściciela luksusowego apartamentu, kryje się chłodne i zranione serce Christiana. Czy relacja z Aną pozwoli Christianowi pokonać koszmary dzieciństwa, które nadal go nawiedzają? Czy jego mroczne pragnienia seksualne, potrzeba ciągłej dominacji i wstręt do siebie odstraszą Anę i zniszczą kruchą nadzieję, którą jedynie ona może mu dać?

tłumaczenie → Katarzyna Petecka-Jurek, Paweł Korombel data premiery → 10.09.2015 liczba stron → 560 k ategoria → erotyka w ydawnictwo → Sonia Draga

TAJEMNY OGIEŃ

Taylor Montclair i Sachę Wintersa dzielą setki kilometrów, łączy przeznaczenie. Czy zdążą się odnaleźć, nim Sacha zginie, a świat pochłonie ogień? Taylor Montclair (Anglia) Pewnego dnia wybuch złości Taylor powoduje, że przedmioty wokół niej zmieniają swoje położenie, a silne emocje zakłócają przepływ elektryczności. Dziewczyna poznaje szokującą prawdę o swoim pochodzeniu. Dowiaduje się, że drzemie w niej tajemny ogień. Sacha Winters (Francja) Setki lat temu na stosie spłonęła alchemiczka, która rzuciła klątwę na trzynaście pokoleń pierworodnych synów z rodu jej zabójców. Sacha jest trzynasty – za osiem tygodni ma umrzeć. Na świecie jest tylko jedna osoba, która może mu pomóc.

tłumaczenie → Małgorzata Hesko-Kołodzińska data premiery → 12.10.2015 liczba stron → 392 k ategoria → literatura młodzieżowa w ydawnictwo → Otwarte

WSZYSTKIE BESTSELLERY JUŻ NA ZNAK.COM.PL WPISZ KOD RABATOWY: BOOKUP I ZAMAWIAJ 35% TANIEJ!

Kup teraz


26

ART YK UŁ

Tylko żadnych wiedźm! z C.J. Daugherty, autorką sagi „Wybrani” oraz „Tajemnego ognia” rozmawiają Agnieszka Gontarz i Karolina Kaim

27 Powszechnie wiadomo, że Ty i Carina Rozenfeld poznałyście się podczas targów książki we Francji. Jak narodził się pomysł, by napisać „Tajemny ogień”? To był czysty przypadek! Rozmawiałyśmy o tym, co chciałybyśmy napisać w najbliższej przyszłości. Zarówno ja, jak i Carina myślałyśmy o wykorzystaniu motywów magii i starożytnych wierzeń. Chwilę później jednocześnie powiedziałyśmy: „tylko żadnych wiedźm!”. Zaczęłyśmy wymieniać e-maile dopiero po moim powrocie do Anglii. Zawsze fascynowała mnie alchemia – ta mikstura nauki i magii. Z kolei Carina chciała stworzyć bohatera, na którym ciążyłaby starożytna klątwa. Dodałyśmy do siebie te wątki i… Ta-dam! Mamy „Tajemny ogień”. Założę się, że wszyscy są bardzo ciekawi tego, jak wygląda pisanie książki… we dwójkę. Jak podzieliłyście się pracą? Zdradź, proszę, kilka zakulisowych szczegółów tego procesu. Każdy duet zrobi to na swój sposób. W naszym przypadku książka powstała mailowo. Carina napisała pierwszy rozdział i mi go przesłała, nie uprzedzając o jego treści. Więc napisałam kolejny w ten sam sposób. Kontynuowałyśmy to przez dwadzieścia rozdziałów – po prostu przelewałyśmy na papier to, co tylko przyszło nam do głowy, w pewnym sensie wyzywając tę drugą, by wymyśliła coś jeszcze lepszego! Dopiero w połowie pracy nad powieścią napisałyśmy streszczenie i ustaliłyśmy jedną wersję zakończenia.

materiały prasowe, Wydawnictwo Otwarte

Czy zdarzały się wam sytuacje, kiedy trzeba było pójść na kompromis albo zrezygnować ze swojego pomysłu na korzyść drugiej autorki? Miałyście wpływ na siebie nawzajem i na to, jak i o czym piszecie?

C. J. Daugher t y Niegdyś reporterka kryminalna i dziennikarka śledcza, dziś autorka międzynarodowych bestsellerów z serii „Wybrani”. Pierwszą ofiarę zbrodni widziała w wieku dwudziestu dwóch lat i od tamtej pory ma obsesję na punkcie ciemnej strony ludzkiej natury. Jej książki o Akademii Cimmeria, osadzone w realiach elitarnej angielskiej szkoły z internatem, wskoczyły na szczyty list bestsellerów i zagościły w sercach młodych czytelników z całego świata. Serię przetłumaczono na dwadzieścia dwa języki. C.J. urodziła się w Teksasie, lecz od lat mieszka w Anglii, gdzie obecnie pracuje nad nową powieścią.

Zarówno Carina, jak i ja wielokrotnie szłyśmy na kompromis. To konieczne, kiedy pisze się w duecie! Redagowałyśmy nawzajem swoje rozdziały i sugerowałyśmy inne rozwiązanie, kiedy jedna z nas uznała, że będzie to z korzyścią dla książki. Sądzę, że dzięki temu powieść jest lepsza. Znasz język francuski? Czy pisanie powieści w języku angielskim stanowiło dla Cariny wyzwanie? Posługuję się francuskim w stopniu, który pozwolił mi zapoznać się z rozdziałami Cariny jeszcze zanim przetłumaczyła je na angielski. Uznałam, że pisanie oraz tłumaczenie to dla Cariny zbyt duże obciążenie, dlatego teraz dzielimy między siebie ten trud. Idzie nam bardzo sprawnie! Czy w planach są kolejne tomy „Tajemnego ognia”? Jeśli tak, ile ich będzie? „Tajemny ogień” to dopiero połowa historii, w dodatku pozostawia pewne wątki nierozwiązane, więc będzie kontynuacja – „The Secret City”. Premierę planujemy na następny rok. To jedyny sequel, jaki brałyśmy pod uwagę, chociaż coraz częściej zdarza mi się myśleć o napisaniu prequeli o Louisie i Aldrichu. Akcja sięgałaby pięć lat wstecz, do czasu, gdy życie Louisy wywróciło się do góry nogami. Czy bazując na własnym doświadczeniu, jesteś w stanie wymienić kilka różnic między pisaniem książki w pojedynkę a współtworzeniem jej?

A RT YKU Ł

Pisarstwo jest z natury samotnym procesem. Spędzasz sporo czasu we własnej głowie. Najlepszą rzeczą w pisaniu w duecie jest fakt, że ktoś „jest na Twoich tyłach”. Jeśli utkniesz, ktoś podrzuci ci kilka pomysłów. Pamiętam korespondencję do Cariny w połowie książki. Wiadomość brzmiała mniej więcej tak: „Potrzebujemy potworów w tej powieści. Takich przerażających”, i Carina naszkicowała pierwszą wersję Zwiastunów. Byli absolutnie przerażający. Wyglądali prawie jak zwykli mężczyźni. PRAWIE. Drobne różnice sprawiły, że stali się naprawdę straszni. To było świetne. Czy widzisz różnice w swoich odczuciach podczas pracy nad serią „Wybrani” i „Tajemnym ogniem”? „Tajemny ogień” to moje pierwsze kroki na gruncie fantasy – to zasadniczo odróżniło tę książkę od „Wybranych”, ale nie tylko. Nauka pisania w duecie poszerzyła moje perspektywy, więc te dwa procesy określiłabym jako zupełnie różne. „Tajemny ogień” wymagał zmiany dotychczasowych nawyków, z którymi czułam się dobrze – był wyzwaniem. Sprawiło mi to dużą przyjemność. Czy robiłaś research w dziedzinie alchemii? Ten motyw odgrywa dużą rolę w „Tajemnym ogniu” i jest intrygującą kwestią. Poświęciłam MNÓSTWO CZASU na research. Nawet tytuł książki – „Tajemny ogień” – jest w gruncie rzeczy prawdziwą nazwą alchemicznego manuskryptu pochodzącego z piętnastego wieku. Zapożyczyłam tę nazwę. Nie sądzę, żeby autor miał coś przeciwko! Dowiedziałam się też, że Isaac Newton był alchemikiem oraz że spora część współczesnej chemii wywodzi się z alchemii. Jednak mało się o tym mówi, ponieważ w przeszłości alchemia zyskała złą sławę przez szarlatanów i chciwość ludzką. Który z bohaterów został wymyślony przez Ciebie, a który przez Carinę? Sacha czy Taylor – kto jest Twoim faworytem? Ja stworzyłam Taylor, a Carina – Sachę. Uwielbiam ich oboje. Podoba mi się sposób, w jaki Taylor ewoluuje – z grzecznej prymuski w odważną, silną dziewczynę. W drugim tomie zaczyna łamać coraz więcej zasad! Z jakim autorem chciałabyś napisać książkę? Możesz wybrać kogokolwiek. Z Francisem Scottem Fitzgeraldem. Tylko pomyślcie o tych wszystkich imprezach! Jakie są Twoje wspomnienia z ostatniej wizyty w Polsce? Czy planujesz coś specjalnego na czas swojego pobytu u nas w tym roku, w październiku? Kocham Polskę! Świetnie się bawiłam, odkrywając Warszawę i podróżując ze stolicy do Krakowa! Mam nadzieję, że zrobię to i tym razem. Kraków jest przepięknym miastem, i tajemniczym, szczególnie kiedy jest spowity mgłą. Najważniejsze dla mnie było spotkanie z czytelnikami – zarówno w Empiku w Warszawie, jak i na Targach Książki w Krakowie. Możliwość porozmawiania i uściskania tak wielu wspaniałych młodych ludzi sprawiła, że nigdy nie zapomnę tej podróży. Nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę ich raz jeszcze!


28

ŚWI AT W EDŁUG M IST R Z A

29

ŚW I AT WED ŁU G M I STR Z A

Źródło: wikimedia.org

Orhan Pamuk Melancholijna dusza na styku kultur CIEKAWOSTKI →→ P amuk (wówczas 54-letni) został drugim z kolei najmłodszym laureatem Literackiej Nagrody Nobla (najmłodszym wciąż pozostaje Rudyard Kipling nagrodzony w wieku 42 lat). →→ Od 23 roku życia zajmuje się wyłącznie pisarstwem. →→ S am siebie często określa mianem bookish writer – pisarza uzależnionego od literatury, spędzającego na lekturze cudzych tekstów niemal tyle samo czasu, ile poświęca na tworzenie własnych książek. →→ W 2006 roku magazyn „Time” umieścił go na liście 100 najbardziej wpływowych ludzi na świecie.

Orhan Pamuk Urodził się i wychowywał w Stambule. Jego rodzina należała do zamożnej klasy średniej. Podwaliny rodzinnego majątku założył dziadek, który jako inżynier dorobił się, budując linie kolejowe oraz fabryki. Młody Orhan marzył o tym, aby zostać malarzem, rozpoczął również studia architektoniczne, ale porzucił je po trzech latach. Ostatecznie ukończył dziennikarstwo na Uniwersytecie w Stambule, jednak nigdy nie pracował w zawodzie, bo poświęcił się twórczości literackiej. Obecnie pisarz na swoim koncie ma dziewięć powieści (dziesiąta – Obca myśl w mojej głowie – ukaże się w listopadzie nakładem Wydawnictwa Literackiego), autobiograficzną książkę-przewodnik Stambuł. Wspomnienia i miasto oraz opowiadania i eseje zebrane w tomach Pisarz naiwny i sentymentalny oraz Inne kolory. Książki Pamuka, przetłumaczone na ponad 60 języków, były wielokrotnie nagradzane zarówno w Turcji, jak i na świecie. Najważniejszą nagrodę odebrał w 2006 roku, gdy Szwedzka Akademia postanowiła uhonorować go Literacką Nagrodą Nobla. W uzasadnieniu napisano, że nagrodę otrzymał pisarz, który „w poszukiwaniu melancholijnej duszy swojego rodzinnego miasta odkrył nowe symbole zderzenia i przenikania się kultur”.

→→ S wojej córce nadał imię Rüya, co po turecku znaczy „sen”. Tym imieniem obdarzył później także bohaterkę powieści Czarna księga. →→ W 2012 roku założył muzeum wcześniej opisane w powieści Muzeum niewinności, gdzie gromadzi przedmioty związane z bohaterami powieści. Znajdują się w nim między innymi szczoteczki do zębów czy niedopałki papierosów ukochanej bohatera książki.

Polityka i religia Często rodacy, a także zagraniczni dziennikarze i krytycy nazywają Pamuka społecznym komentatorem i twórcą zaangażowanym w bieżące sprawy Turcji. Choć sam autor twierdzi, że nie ma skłonności politycznych i tworzy jedynie literackę fikcją, nie do końca jest to prawdą. Często bowiem zabiera głos w trudnych i drażliwych dyskusjach społeczno-politycznych. Jest także mocno zaangażowany w walkę o prawa człowieka i wolność słowa. Był pierwszym pisarzem z muzułmańskiego kraju, który otwarcie stanął w obronie Salmana Rushdiego, kiedy w 1989 roku ajatollah Chomeini rzucił na niego śmiertelną klątwę za znieważenie religii muzułmańskiej w Szatańskich wersetach. Naraził się także na gniew ze strony własnego państwa, gdy w wywiadzie dla jednej ze szwajcarskich

gazet powiedział: „Trzydzieści tysięcy Kurdów i milion Ormian zostało zamordowanych w XX wieku w Turcji, ale nikt poza mną nie ma odwagi o tym mówić”. Turcja nigdy nie przyznała się do tych zbrodni, dlatego Pamuk został oskarżony o obrazę narodu tureckiego i stanął przed sądem w Ankarze. Pisarz kilkakrotnie był obiektem ataków tureckich środowisk ekstremistycznych. W 2005 w miejscowości Bilecik spalono jego książki, bywało też, że wycofywano je z bibliotek. W 2008 roku udaremniono zamach, który planowało ultranacjonalistyczne ugrupowanie o nazwie Ergenekon. Noblista nie ma łatwego życia w swoim kraju…

Powracające motywy W twórczości Pamuka często powtarzają się motywy, które stały się charakterystyczne dla jego prozy. Oto kilka z nich: Turcja między Wschodem a Zachodem Powieści noblisty stały się dla świata zachodniego swoistym przewodnikiem po tureckości. Pamuk tłumaczy turecką kulturę, mentalność i duszę. Robiąc to, zawsze stawia pytanie: co to znaczy być Turkiem? Turcja z powieści Pamuka jest rozdarta pomiędzy Wschodem a Zachodem, pomiędzy spuścizną Imperium Osmańskiego i Orientu a marzeniami o zachodniej nowoczesności. Po ten motyw zajrzyj zwłaszcza do książek: Śnieg i Nazywam się Czerwień. Tożsamość Zawsze razem z pytaniem o tureckość pojawia się u Pamuka pytanie o tożsamość jednostki. Skoro cały naród niepewny jest swej przynależności, jak w tym świecie odnaleźć ma się pojedynczy człowiek? Autor zmusza swoich bohaterów do ciągłego odkrywania siebie, poszukiwania swego miejsca i roli. Jednocześnie przebija się przez te rozważania przypuszczenie, że nikt do końca nie może poznać samego siebie. Bo co, gdyby nagle samego siebie spotkać? Albo nagle stać się kimś zupełnie innym? Po ten motyw zajrzyj zwłaszcza do książek: Czarna księga i Biały zamek.

Stambuł Stambuł jest miastem, w którym Pamuk się urodził i mieszka, to miasto, które naprawdę pokochał. Dlatego w wielu powieściach czyni je nie tylko tłem opowiadanych wydarzeń, ale także pełnoprawnym bohaterem. I tak snujemy się za bohaterami po Stambule, w którym odkrywamy uroki Turcji, jej dzieje, tajemnice, mieszkańców i ich skrywane marzeniach, czy dławiące miasto problemy. Po ten motyw zajrzyj zwłaszcza do książek: Stambuł. Wspomnienia i miasto, Czarna księga i Muzeum niewinności. Miłość Jeśli miłość, to koniecznie niespełniona, nieszczęśliwa, przynosząca wstyd, frustrację i cierpienie. Dla bohaterów Pamuka to uczucie obezwładniające, przypominające obłęd i obsesję. I niekoniecznie ważny jest tu obiekt uczuć i pożądania. Ważniejsze wydaje się pragnienie odnalezienia samego siebie i szansa na odkupienie, jakie niesie ze sobą kochanie. Czytając powieści noblisty, trzeba zadać sobie pytanie, czy więcej dać nam może spełnienie w miłości czy wieczna za nim pogoń? Po ten motyw zajrzyj zwłaszcza do: Muzeum niewinności. Katarzyna Skrzypczyk


30

KS I Ą ŻK I M I ES I ĄC A

billy milligan Człowiek o 24 twarzach

Marzyliście kiedykolwiek o tym, aby być kimś zupełnie innym? Albo żeby nagle odkryć w sobie talenty, o których wcześniej nie wiedzieliście? Chcielibyście móc codziennie być kimś innym – ba! – co chwilę być kimś innym, zmieniać wygląd, płeć, akcent i w każdej chwili móc wrócić do wcześniejszego stanu? No cóż, Billy Milligan może o tym wszystkim nie marzył, ale to właśnie go spotkało. William Stanley Milligan urodził się 14 lutego 1955 roku w Miami na Florydzie. Dorastał w skonfliktowanej rodzinie. Jego biologiczny ojciec był komediantem, który nie umiał sobie poradzić z końcem kariery i popełnił samobójstwo, gdy Billy miał 4 lata. Już wtedy u Billy’ego zaczęli pojawiać się pierwsi „goście”. Najpierw był to chłopiec bez imienia, z którym mały Billy bawił się, gdy jego rodzeństwo lub rodzice nie mieli dla niego czasu. To właśnie w jego towarzystwie Billy widział pierwszą nieudaną próbę samobójczą swojego ojca. Wtedy też pojawiła się 3-letnia Christene, jedna z osobowości, która wchodziła w skład podstawowej dziesiątki. Dziewczynka bawiła się z Kathy, młodszą siostrą Billy’ego. Były ze sobą bardzo zżyte. Trzylatka rysowała Kathy obrazki i podkradała jej lalki, za co zawsze była karana. Matka Billy’ego, karząc go za najmniejsze nawet przewinienia, krzyczała na niego i potrząsała nim silnie. Chłopiec już w wieku 5 lat wykształcił w sobie mechanizm obronny: na świat przyszedł głuchy Shawn. Pojawiał się za każdym razem, gdy Billy miał być ukarany, czy to za zbicie słoja z ciasteczkami, czy za pisanie lewą ręką. W 1962 roku Dorothy Morrison, matka Billy’ego, poznała Chalmera Milligana i rok później została jego żoną. Billy nie darzył mężczyzny zaufaniem, z czego zwierzył się bratu. Gdy chłopiec miał 9 bądź 10 lat, ojczym zabrał go na farmę i brutalnie zgwałcił. To wtedy jego umysł, emocje i osobowość rozpadły się na dwadzieścia cztery części.

31

Billy Milligan to pierwsza osoba w historii Stanów Zjednoczonych, która została uznana za niewinną popełnienia poważnych przestępstw. Uzasadnieniem uniewinnienia była choroba umysłowa. Osobowość wieloraka – popularnie zwana rozdwojeniem osobowości lub jaźni – to złożone zaburzenie dysocjacyjne osobowości. W umyśle jednej osoby występują nierzadko różniące się od siebie wiekiem, płcią, skłonnościami czy chorobami inne osobowości lub – jak to było w przypadku Billy’ego Milligana – osoby, bowiem nazywanie ich „osobowościami” w ich własnej opinii sugerowało, że nie są prawdziwe, a w związku z tym nie istnieją. Zazwyczaj poszczególne osobowości nie wiedzą o istnieniu pozostałych. W przypadku Billy’ego jedyną osobą, która nie miała bladego pojęcia o istnieniu pozostałych był... sam Billy. Został uśpiony przez pozostałych, gdy próbował popełnić samobójstwo w wieku 16 lat. Spał przez 7 lat, a jego ciałem niejako zarządzali inny. Najczęściej 18-letni Allen, który miał najlepiej wykształcone zdolności interpersonalne, grał na bębnach, malował portrety i jako jedyna osobowość palił papierosy. W chwilach zagrożenia pojawiał się Ragen Vadascovinich, 23-letni Jugosłowianin o nadludzkiej sile, piszący i czytający po serbsko-chorwacku. Był daltonistą, więc rysował tylko czarno-białe szkice. Pierwszym, który zdał sobie sprawę z istnienia pozostałych osobowości, był Arthur. 22-letni Anglik świetnie znał język arabski, był samoukiem w dziedzinie biologii, chemii, fizyki i medycyny. Jako że mówił z brytyjskim akcentem, często pozostawał w ukryciu, aby nie wzbudzać sensacji. Jednak to on pełnił rolę dominującą. Gdy znajdowali się w bezpiecznym otoczeniu, decydował, kto z „rodziny” może wyjść na świat. Do „rodziny” należeli jeszcze: 16-letni Tommy, 14-letni Danny, 8-letni David, 3-letnia Christene i jej 13-letni brat Christopher oraz 19-letnia Adalana. Pozostałe 13 osobowości pozostawały w głębokim ukryciu i nie miały prawa wychodzić na świat. O ich istnieniu lekarze dowiedzieli się dopiero po kilku miesiącach pracy z Billym. Ostatnia osobowość – Nauczyciel – to wszystkie alter ego zintegrowane w jednej osobowości. To on nauczył pozostałych tego, co umieli. Sam mówił o sobie: „To ja jestem Billym w jednym kawałku”, i to w zasadzie tylko dzięki niemu mogła powstać książka Daniela Keyesa Człowiek o 24 twarzach. Książka zaczyna się jak powieść kryminalna: pod koniec lat 70. ubiegłego wieku na Uniwersytecie Stanowym Ohio dochodzi do trzech gwałtów na studentkach. Dzięki opisom podanym przez ofiary policji szybko udaje się ustalić i aresztować sprawcę. Jest nim Billy Milligan, już wcześniej notowany za rozboje i gwałt. Sprawa wydaje się oczywista, jednak coś w zachowaniu aresztowanego sprawia, że przydzieleni mu z urzędu adwokaci zaczynają wątpić w jego zdrowie psychiczne. Po licznych konsultacjach z psychiatrami pada diagnoza: osobowość wieloraka. Podczas przesłuchań zaczynają się ujawniać kolejne osobowości Billy’ego. Zadaniem prawników jest dowiedzieć się, która z osobowości dokonała gwałtów. Kiedy prawda wychodzi na jaw, zdziwieni są wszyscy, łącznie z Arthurem, Allanem i Ragenem.

KSI Ą ŻKI M I ESI ĄC A

Następnie narracja zamienia się w thriller psychologiczny. Odsłania się całe życie Billy’ego głównie dzięki relacjom Nauczyciela. Towarzyszymy mu w najbardziej traumatycznych momentach jego życia, śledzimy rozwój kolejnych osobowości, kibicujemy im, kiedy choć na moment udaje im się wyjść na prostą – znaleźć pracę, zacząć naukę, wynająć mieszkanie. Ogarnia nas rozpacz, kiedy jedna niestosowana uwaga, jedno agresywne zachowanie psuje to wszystko, na co pracowali przez kilka miesięcy, kiedy jedna z osobowości chce przejąć kontrolę i zasiać chaos. Czytając tę książkę, stale musiałam sobie przypominać, że to literatura faktu, a nie fikcja literacka, że wszystkie opisane w niej wydarzenia działy się naprawdę! To niezwykłe a jednocześnie przerażające, jak niesamowity jest ludzki umysł. To on sprawia, że to samo ciało raz zachowuje się, jakby należało do wątłej 3-letniej dziewczynki, która ledwo umie narysować prosty domek, a chwilę później jest zdolne wyrwać muszlę klozetową ze ściany i rozbić ją o więzienne kraty. Historia życia Billy’ego Milligana doczeka się wkrótce ekranizacji. W głównego bohatera wcieli się Leonardo DiCaprio – chyba jedyny aktor, który jest w stanie udźwignąć tę rolę. Sam Billy Milligan jednak tego nie doczeka. Zmarł na raka w grudniu 2014 roku. Anna Misztak


32

KS I Ą ŻK I M I ES I ĄC A

LOSY SPLECIONE W ETERZE Światło, którego nie widać

Ludzie, którzy znają wojnę tylko z książek, filmów i opowieści, nie są w stanie wyobrazić sobie jej okrucieństw. Wiemy, że wydarzyło się coś strasznego. Wiemy, że wojna to chaos, sytuacje ekstremalne i absurdalne, upadek wartości i trudne decyzje tłumaczone działaniem w ich obronie. Jako zwykli słuchacze strasznych opowieści zachowujemy dystans. Przydaje się on wtedy, kiedy trzeba przyznać, że po każdej stronie ktoś cierpi, że każda strona była przegrana od samego początku. Mimo że tak wiele już o wojnie powiedziano, niektóre historie – a jedną z nich jest Światło, którego nie widać Anthony’ego Doerra – wciąż potrafią nauczyć czegoś nowego, pokazać jeszcze jeden odcień, kolejną barwę, rzucić na wydarzenia nowe światło, dotychczas nieznane. Akcja powieści Doerra toczy się przez wiele lat. Losy kilku bohaterów przeplatają się ze sobą, a najważniejsi z nich, Francuzka i Niemiec, są przez większą część lektury naszymi oczami i uszami oraz tymi zmysłami, które są potrzebne do odbioru opowiadanej historii. Marie-Laure i Werner Pfenning zostali wciągnięci w bezduszną otchłań wojny bez ostrzeżenia, ale powoli. Na naszych oczach dzieje się wciąż coś złego, a każda dobra rzecz okupiona jest czymś, co jeśli nie teraz, to w przyszłości będzie miało negatywne skutki – choć nie dla wszystkich. Marie-Laure to niewidoma dziewczynka. W ciemności, która ją otacza, czają się uzbrojeni nieznajomi, zagrażają miny i niemieccy żołnierze, a brak kogoś bliskiego wydaje się wręcz namacalny. Jej świat jest tak wymowny, że czytelnik mimowolnie zamyka oczy, by choć przez moment poczuć jej sposób odbierania bodźców, zagubienie, strach. Nie łudźmy się jednak – to nic nie da. Nie zrozumiemy. (Jeśli człowiek zamyka oczy, nie dowiaduje się niczego o ślepocie.)

33

Wernerowi Pfenningowi, niemieckiemu chłopakowi, przede wszystkim zależy na tym, by chronić swoją młodszą siostrę. Jego niezwykłe umiejętności, które ujawniły się, gdy znalazł, rozłożył na części, a następnie złożył na nowo radio, były przyczyną wysłania go z domu dziecka do elitarnej szkoły, w której wcale nie chciał być. Nauczony wiary w siłę własnego umysłu stanął przed nową prawdą, nową racją. (Ale nie wolno ufać rozumowi. Myślenie zawsze prowadzi do wieloznaczności, do stawiania pytań, a tak naprawdę potrzebujecie pewności.) Czytelnik wraz z Wernerem poznaje okrucieństwo niemieckich żołnierzy, ale i bezradność tych, których jedyną przewiną było urodzenie się w kraju, na którego czele stanął Adolf Hitler. Postać Fredericka, przyjaciela Wernera ze szkoły, prowokuje pytania, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi. I całe szczęście. Czy bylibyśmy w stanie przeciwstawić się złu, wiedząc, co nas czeka, jeśli przekroczymy granice milczenia i bezwolnej akceptacji? Czy niezrobienie niczego może być odczytane jako zbrodnia? Anthony Doerr pcha swoich bohaterów ku sobie od pierwszych stron powieści. Robi to mozolnie, krok po kroku prowadząc przez kolejne, zawalone gruzami strony książki. Jednocześnie zabiera swojego czytelnika w inne czasy i miejsca, w których Marie-Laure dostawała na urodziny czekoladki i powieści Juliusza Verne’a, a Werner ze swoją siostrą Juttą słuchali mądrych audycji nadawanych nie wiadomo skąd i odbieranych nie wiadomo dlaczego. Ich świat – już wtedy przecież tak nieidealny, pozbawiony rodziców, wzroku, nadziei – rozpada się na oczach czytelników, tworząc pozornie stonowaną opowieść o życiu i dorastaniu, z pytaniami bez odpowiedzi.

KSI Ą ŻKI M I ESI ĄC A

zgładzić i uratować. Jest tym, co jako jedyne posiada moc utkania szczęśliwego zakończenia, ale wbrew temu przeczuciu w czytelniku rośnie lęk, że tym razem klejnot użyje swojej drugiej, gorszej natury. Marie-Laure i Werner poznają świat głównie dzięki zmysłowi słuchu. W Saint-Malo – mieście całkowicie spalonym w 1944 roku – są tak niedaleko od siebie, a jednocześnie najdalej. Ich fizyczność i drobne ułomności niemal dosłownie odpowiadają społeczeństwu, które staje naprzeciw konfliktu zbrojnego. A jednak autor nie lituje się nad niewidomą dziewczynką, nie współczuje osieroconemu tak wcześnie chłopcu. Nie wzbudza tym samym w swoim czytelniku żalu za ich los (choć do czasu). To jednak dopiero późniejsze wydarzenia, na które wpłynęły fatalne decyzje i pragnienia innych ludzi, sprawiają, że mamy ochotę zapłakać nad całą historią. Światło, którego nie widać napisał historyk i to widać. Anthony Doerr genialnie oddaje nie tylko fakty, ale także detale miasta i krajobrazu oraz refleksje tworzące historię, którą czyta się powoli, dokładnie, z trwogą i zachwytem. Zapadające w pamięć postaci tylko dopełniają dzieła. Przypowieści o ludziach, którzy nie mogli nie walczyć, którzy chcieli przeżyć, którzy musieli się przeciwstawić, którzy pragnęli słuchać radia i szumu morza. (Morze nie należy do żadnego despoty.) Nie byli źli. Złe było to, że światło, którego nie widać, na kilka lat przestało w ogóle istnieć. Nie było go słychać, nie dało się go poczuć. A człowiek potrzebuje światła, by przeżyć. Nieważne, że go nie widać. Wystarczy wiedza, że gdzieś tam jest. Sylwia Sekret

Światło, którego nie widać sprawia wrażenie książki napisanej w sposób szorstki, pozbawiony emocji. Nie wyciska łez i nie zmusza do utożsamiania się z bohaterami na siłę. Uczucia, które wzbierają podczas lektury, nie biorą się ze słów – które Doerr, gdyby chciał, mógł dobrać inaczej, mocniej, bardziej chwytliwie – lecz ze wszystkiego, co pomiędzy nimi. I z opowiedzianej historii, która sprawia, że dopiero pod sam jej koniec stajemy kompletnie bezradni przed ogromem zniszczeń, których dopuścił się człowiek. Człowiek wyzuty z narodowości: Francuz, Anglik, Niemiec, Polak. Każdy z nich odpowiada za swoje czyny, a nie za kraj, w którym się urodził. Nagrodzona w tym roku Pulitzerem powieść jest niesamowicie wymowna. Pokazuje ludzi, którzy w świecie ogarniętym wojną… nie są źli. Nie wiem, czy na kartach Światła, którego nie widać znajdziemy choć jednego złego bohatera. Są tam ludzie empatyczni, zagubieni, zdesperowani, schorowani, chciwi; są też egoiści, przerażeni i kierowani ambiwalentnymi uczuciami. Ale źli? Doerr jak ognia stara się unikać tego określenia. Wplecenie do fabuły legendy – tajemniczej historii o kamieniu posiadającym niezwykłą moc niszczenia i budowania – nadaje książce głębszy wymiar. Kamień ów jest symbolem człowieka – potrafi


35

Źródło: technobuffalo.com

Źródło: thewrap.com

Jak ograć króla?

A RT YKU Ł

Źródło: thisisinfamous.com

34

ART YK UŁ

Druga część cyklu „House of Cards” od września w księgarniach! Zdjęcie pochodzi z serialu House of Cards, prod. Netflix 2014.

Kultowy już serial House of Cards przyciąga tłumy magnetyczną rolą Kevina Spacey’ego, ale przede wszystkim fenomenalną fabułą przez duże F. Warto poznać źródło ogromnego sukcesu z ekranu – książki sir Michaela Dobbsa, pomysłodawcy historii, byłego współpracownika samej Margaret Thatcher. Na polski rynek wchodzi właśnie House of Cards. Ograć króla – druga część trylogii. Tym razem gorących emocji nie wzbudza bezwzględny proces zdobywania władzy, ale równie (albo i bardziej) bezwzględne metody jej utrzymania. I jeden, ale za to najwyższej rangi przeciwnik – król. Czy głównemu bohaterowi uda się pokonać także i jego?

ŚWIAT, W KTÓRYM PRZYJMUJESZ NA SIEBIE WIADRO POMYJ Sir Michael Dobbs zna zapach prawdziwej polityki – w końcu sam ją tworzył i nadal tworzy, obecnie jako członek Izby Lordów. Zanim w ogóle pomyślał o tym, by wsiąknąć w świat władzy, zajmował się karierą naukową (w Stanach obronił doktorat z obrony nuklearnej). Po powrocie do Anglii niejako przypadkiem zaczął pracować z Margaret Thatcher i wkrótce stał się jej najbliższym współpracownikiem. W 1979 roku to on poinformował przyszłą Żelazną Damę, że została premierem. Spędził z nią większość lat urzędowania. I kto wie, może towarzyszyłby jej do końca, gdyby nie nieprzyjemne zdarzenie w 1987 roku, tydzień przed wyborami. Margaret Thatcher miała odnieść kolejne, już trzecie, zwycięstwo w wyborach. Jeden z niekorzystnych sondaży zdenerwował ją. Do tego doszły problemy ze snem oraz nieustający ból zęba. Zdaniem Dobbsa w tej sytuacji ktoś musiał zostać kozłem ofiarnym, i padło na niego. Nie było to łatwe, ale przyjął rozstanie „na klatę”. Podczas pobytu na wyspie Gozo Dobbs bardzo przeżywał porażkę i ciągle narzekał. W końcu z pomocą dobrego wina i zmotywowany przez żonę zastosował element terapii. „Takie rzeczy często zdarzają się w polityce. To bezlitosny biznes, w którym przyjmujesz na siebie czasem wiadro pomyj. Tu nie ma miejsca na spoufalanie

się – wielokrotnie mówił Dobbs. – Po usunięciu mnie ze stanowiska poczułem się zraniony. By szybciej dojść do siebie, zacząłem pisać House of Cards”. Powieść nie tylko pomogła mu wyjść z psychicznego dołka, ale po latach stała się międzynarodowym bestsellerem i zmieniła życie sir Michaela o 180 stopni. SZEKSPIROWSKA INSPIRACJA Książki Dobbsa odsłaniają prawdziwe oblicze polityki. Główny bohater, Francis Urquhart, nie bez powodu nosi inicjały F.U. (od „f*** you”). To bezlitosny, nieobliczalny człowiek, który by osiągnąć władzę niczym szekspirowski Makbet jest gotów dotrzeć do celu po trupach. Dosłownie. W pierwszej części House of Cards przyszły premier zabija dziennikarkę. Niemal wszystko to, co Dobbs opisał w książce, widział na własne oczy. „Nie znam takiego polityka jak Urquhart, nosi on cechy wielu ludzi, których pracę obserwowałem. Nie spotkałem żadnego przedstawiciela władzy, który zamordowałby dziennikarza, ale jestem pewien, że wielu chciałoby to zrobić” – opowiada pisarz. Wiele sytuacji powstałych wokół historii Franka wywołuje śmiech u Dobbsa. Politycy (ale nie tylko, także dziennikarze) często podpytują, czy Urquhart posiada jakieś ich cechy. Co ciekawe, gdy sir Michael odpowiada przecząco, rozczarowuje swojego rozmówcę. Żartuje, że gdyby dostawał jeden funt za każde takie pytanie lub prośbę (o zawarcie cech danej postaci w serialu House of Cards, którego Dobbs jest producentem wykonawczym), to byłby bardzo, bardzo bogatym człowiekiem. Pisarz nigdy nie traktował House of Cards jako formy zemsty. Zawsze utrzymywał, że powieść nie jest dokumentem czy nawet dokładną analizą kuluarów polityki. Powstała dla rozrywki, dlatego porusza „czarną stronę mocy”, bo to jest zawsze najbardziej interesujące. House of Cards nie jest też instrukcją, jak osiągnąć władzę. „Czasem chciałbym o tym przypomnieć politykom, którzy po nią sięgają” – Dobbs z uśmiechem komentuje zdjęcie, które w księgarni wykonano włoskiemu premierowi Matteo Renzi podczas zakupu tej książki.

TA HISTORIA SAMA W SOBIE JEST UNIWERSALNA House of Cards. Ograć króla, kolejna powieść z cyklu, dostępna jest w księgarniach od września. Tym razem nie mówi o procesie ubiegania się o władzę, ale o jej utrzymaniu. To drugie okazuje się o wiele bardziej zawiłe. Frank, któremu kibicujemy mimo jego okrucieństwa i bezwzględności, stanie przed najważniejszą walką. Przy niej dotychczasowe pojedynki są niczym błahostki. Urquhart zmierzy się z samym królem. Nikt się nie spodziewa, do czego będzie zdolny, by wygrać to życiowe starcie, zdyskredytować władcę i pokonać pozostałych oponentów. Druga część cyklu ukazała się po raz pierwszy 23 lata temu, nie straciła jednak nic ze swojej aktualności. Dowodem na to jest bijący rekordy popularności serial Netflixa inspirowany powieścią. Dobbs pytany o to, co dzisiaj zmieniłby w książce, odpowiada bez wahania: „Nic. Ta historia sama w sobie jest uniwersalna. Korzenie House of Cards sięgają czasów Szekspira czy Juliusza Cezara. Zmieniła się sama mechanika polityki i kanały komunikacji – kiedyś ludzie porozumiewali się na skrawkach papieru, dzisiaj wykorzystują smartfony. Są elementy, które nie uległy zmianie – ambicje, emocje i nikczemność”. O uniwersalności historii House of Cards może świadczyć fakt, że sytuację polityczną lat osiemdziesiątych w Wielkiej Brytanii śmiało można przenieść na grunty innych państw, np. Stanów Zjednoczonych (jak w serialu Netflixa) czy Polski. Stąd ogromny sukces tej opowieści, która ze względu na wzbudzane emocje zainteresuje nawet największych antyfanów polityki. Agata Olejniczak


NA S P OB UDZ A

36

37

N A S P O B U DZ A

Simona Opowieść o niezwyczajnym życiu Simony Kossak

Simona Kossak – dziewczyna z rodu Kossaków, która miała być chłopcem, przynajmniej takie były oczekiwania ojca. Wychowana w rodzinie o znanym nazwisku i z wielkimi tradycjami czuła presję i ciężar bycia kimś wyjątkowym. Niestety, nie została obdarowana takimi talentami jak jej przodkowie. Nie poddawała się jednak w poszukiwaniu własnej drogi i w końcu trafiła na dziedzinę, w której – jak czas później pokazał – nie miała sobie równych, na której polu nazwisko Kossak zostało zapamiętane na bardzo długo i to nie dzięki obrazom.

Simona i Gloria były córkami Elżbiety Kossakowej, kobiety która ceniła sobie piękno, szyk, styl i elegancję. Dzieci raczej tresowała niż wychowywała. Długo nie miały prawa głosu albo nie mogły zjeść wspólnego posiłku z rodzicami, albo w ogóle się z nimi nie rozmawiało. Dzieci stanowiły pomoc przy różnych pracach bądź były osobistymi służącymi matki. Szczególnie ostra i wyniosła Elżbieta była wobec Simony. Dziewczyna stała się całkowicie zależna od matki, była na każde jej skinienie, nie miała koleżanek, znajomych, życia poza domem. Była smutnym, zgaszonym dzieckiem. Dopiero na studiach odnalazła siebie i miejsce, w którym była szczęśliwa, nieskażone ludzką bytnością, gdzie najważniejsze były zwierzęta. Tam czuła się spełniona i w całkowitej równowadze ze światem. Po latach nauki, po odbytych stażach i wielokrotnym ubieganiu się o posadę, Simona osiadła w bezpiecznej przystani – w Dziedzince, pięknej leśniczówce pośrodku Puszczy Białowieskiej. Zamieszkała tam z fotografem Leszkiem Wilczkiem. Początkowo byli tylko sąsiadami, dzielili wspólny teren, z czasem zaczęli traktować dom jako wspólny, a i ich relacje stawały się coraz cieplejsze. Dziedzinka stała się miejscem, gdzie zapominało się o wszystkim – zwłaszcza o mieście. Tam sowa siedziała na lampie, dzik spał pod stołem, kruk bawił się z psem, a z filiżanek w szafkach wychodziły gryzonie. Simona i Leszek żyli w zupełnej symbiozie z puszczą, z roślinami i zwierzętami, i ze sobą. Stanowili inny świat, żyli po swojemu, odcięci od spraw nieistotnych, żyli, jak chcieli, pracowali, jak chcieli, walczyli o to, co uważali za słuszne – szczególnie Simona. Ich związek był czymś wyjątkowym, mimo iż oficjalnie nie traktowali siebie jako pary, z żadnej strony również nigdy nie padło słowo ‘miłość’

(wiemy to ze wspomnień bliskich i przyjaciół). Wspierali się nawzajem i nie mogli sobie wyobrazić nieobecności tej drugiej osoby w ich białowieskim raju. Relacja z Leszkiem była tak nietypowa, jak całe życie Simony Kossak. Ta kobieta parła przez życie jak czołg. Wprawdzie najpierw podróżowała motorem, potem małym fiatem, ale to jej charakter, pasja i wola walki stanowiły o jej sile. Poświęciła się całkowicie badaniom naukowym nad sarnami, kochała nawet najmniejszego owada w Puszczy Białowieskiej, toczyła zacięte boje z kołami łowieckimi, z przedsiębiorstwami, które chciały wydzielić część parku pod zabudowę, ze wszystkimi, którzy w jakikolwiek sposób zagrażali temu miejscu. Kręciła filmy przyrodnicze, robiła zdjęcia, nagrywała audycje. Nie było dla niej barier nie do pokonania, sprawy nie do wygrania. Dla swoich zwierząt i Białowieży była w stanie zrobić wszystko i walczyć do upadłego. Poświęciła się temu tematowi bez reszty. Z czasem stała się najbardziej znaną kobietą specjalistką w tej dziedzinie w Polsce. Sławę tę przypieczętował przyznany jej tytuł profesora, na który ciężko zapracowała i który był potwierdzeniem fascynacji białowieskim środowiskiem. Powoli ta fascynacja i oddanie zaczęły stanowić sens jej życia. Simona stała się apodyktyczna, wymagająca i nie znosiła krytyki, osoby sprzeciwiające się w jakikolwiek sposób jej pomysłom były natychmiast eliminowane z grona jej przyjaciół, a nawet znajomych. Całe swoje zaangażowanie, miłość i czas oddała Puszczy Białowieskiej i jej mieszkańcom. Miała wiele serca i czułości dla zwierząt, lecz niekoniecznie dla ludzi. Simona Kossak była wybitną badaczką, silną kobietą i niezwykłym człowiekiem. W jej życiorysie ważne są nie tylko sukcesy, ale również droga, jaką musiała pokonać to momentów chwały. Dla niej poprzeczka została zawieszona bardzo wysoko, biorąc pod uwagę osiągnięcia członków jej sławnej rodziny. Ponadto surowa matka, brak jej wsparcia i akceptacji nie ułatwiały Simonie kariery naukowej i realizacji swoich pasji. To, do czego doszła, i to, z jak wielką determinacją walczyła o swoje marzenia i miejsce w świecie, tworzy obraz kobiety godnej podziwu. Małgorzata Augustyniak


38

ART YK UŁ

test marshmallow Zjeść piankę czy nie zjeść – oto jest pytanie. W moim przypadku byłoby to pytanie z banalnie prostą odpowiedzią: oczywiście, tak, zaraz, natychmiast, już! I właśnie dlatego postanowiłam sięgnąć po Test Marshmallow Waltera Mischela i sprawdzić, jak niektórym przedszkolakom udało się wykrzesać tak ogromną siłę woli i poczekać na słodki smakołyk. Moja ciekawość zaczęła się od obejrzenia filmików ze zmaganiami dzieciaków podczas odtworzenia słynnego testu Marshmallow (filmy dostępne są na YouTube). O co w tym badaniu chodziło? W latach 60. na uniwersytecie Stanforda Walter Mischel przeprowadził eksperyment, który rozpoczął badania nad samokontrolą i odroczoną gratyfikacją, czyli zdolnością do odłożenia przyjemności w czasie w nadziei na przyszłe zyski. Testowi poddano maluchy w wieku przedszkolnym. Dziecko wprowadzano do pokoju, gdzie na stole na talerzyku leżała słodka pianka. Prowadzący przedstawiał dziecku prostą propozycję: może zjeść tę piankę od razu lub poczekać i dostać dwie pianki później. Dzieciaki reagowały różnie na to wyzwanie i miały rozmaite sposoby na poradzenie sobie z nim. Ale najważniejszym odkryciem badaczy podczas eksperymentu było to, że zdolność do odraczania gratyfikacji oraz samokontrola są bardzo ważnymi czynnikami wpływającymi na osiąganie sukcesu i wybory, jakich w życiu dokonujemy. No i jeszcze jedna bardzo ważna konkluzja, którą przedstawia Mischel: samokontrola i siła woli są „psychologicznymi mięśniami” i można je wyćwiczyć! Test Marshmallow jest świetnie skonstruowaną opowieścią prowadzącą nas od badań naukowych poprzez mechanizmy psychologiczne aż do życiowych wyzwań, kiedy samokontrola okazuje się niezwykle ważna (rzucenie palenia, zdrowa dieta, utrata ukochanej osoby, oszczędzanie pieniędzy). To naprawdę niezła dawka wiedzy o ludzkiej naturze. Lektura przynosi kilka dobrych wskazówek, jak radzić sobie z czyhającymi pokusami i jak opanować siłę woli. Książkę czytałam, kiwając potakująco głową i czyniąc postanowienia, że muszę zabrać się za ćwiczenie własnej samokontroli. Koniec ze słodyczami! Czas na bieganie! W tej heroicznej decyzji wytrwałam… kilka minut, nim zorientowałam się, że właśnie kończę łapczywie pożerać pysznego, puchatego pączka. No więc się pytam: gdzie do diabła była wtedy moja samokontrola? Urlop sobie znowu wzięła, czy co? Ale, ale, nie wolno się poddawać, trzeba walczyć dalej! A Walter Mischel udowadnia, że naprawdę warto, ale nigdzie nie mówi, że będzie łatwo! Katarzyna Skrzypczyk

39

KSI Ą ŻK A Z KL A SĄ

książka z klasą Nie czytałeś Lalki, ponieważ lektury szkolne kojarzą ci się nie najlepiej? Myślisz, że to nuda i dłużyzna? Zapomnij na chwilę o kartkówkach, sprawdzianach, wypracowaniach, odpytywaniu. Nic nie musisz. Zaryzykuj i przeczytaj pierwszych kilka stron. Nie zastanawiaj się nad tym, „co autor miał na myśli”. Po prostu daj się porwać. Bardzo możliwe, że się zakochasz. Jeszcze bardziej prawdopodobne, że weźmiesz urlop na żądanie, bo nie będziesz mógł się oderwać. Z testów przeprowadzonych na naszej ekipie wynika, że 11 na 10 osób poleciłoby Lalkę najlepszemu przyjacielowi.

5 subiektywnych powodów, dla których warto przeczytać Lalkę: →→ Warszawa jest taka piękna! Dostrzeżesz detale kamieniczek, usłyszysz tętent kopyt końskich po bruku – to jest książka 4D, niewiele brakuje, abyś poczuł zapach!

Głupstwo całe życie, którego początku nie pamiętamy, a końca nie znamy!

→→ Wokulski – facet idealny, który ma tylko jedną wadę: wybrał nieidealną kobietę. No co ta Izabela? Czy można nie kochać Wokulskiego?

Czarodziejskie ogrody, bogate pałace, piękne królewny, wierna służba i gotowi do ofiar przyjaciele, wszystko to ma się za pieniądze...

→→ Rzecki i jego poczucie humoru. Ostrzeżenie: czytając Pamiętnik starego subiekta w tramwaju, możesz narazić się na podejrzliwe spojrzenia – będziesz rechotać.

Człowiek jest jak ćma: na oślep rwie się do ognia, choć go boli i choć się w nim spali. Robi to jednak dopóty – dodał po namyśle – dopóki nie oprzytomnieje. I tym różni się od ćmy...

→→ Ta książka zostaje w głowie nawet po odłożeniu jej na półkę. Bo są tam takie zdania, o których nie możesz zapomnieć. Idziesz sobie robić kawę w pracy i myślisz: „Przez rok cierpiałem na jakąś chorobę mózgową, a zdawało mi się, że jestem zakochany”. →→ Myślisz: powieść wielowątkowa, mówisz: Gra o tron? Zmień klimat i przekonaj się, że nawet gdy będziesz czytał Lalkę po raz piąty, odkryjesz coś nowego i dostrzeżesz drugie dno.

Spróbuj! Co Ci szkodzi? Kilka cytatów na zachętę znajdziesz obok, a całą powieść pobierzesz za darmo tutaj

I stał się człowiek. Żył kilkadziesiąt lat, a w ciągu nich tyle pragnął i tyle cierpiał, że martwy świat nie zaznałby tego przez całą wieczność. Goniąc za jednym pragnieniem, znajdował tysiące innych, uciekając przed jednym cierpieniem, wpadł w morze cierpień i tyle odczuł, tyle przemyślał, tyle pochłonął sił bezświadomych, że w końcu obudził przeciw sobie całą naturę. — Józiu, przynieś no jeszcze piwa. A która to butelka? — Szósta, panie radco. [...] — Już szósta?... Jak ten czas leci!... ... pieniądze nie stanowią wszystkiego, bo człowiek oprócz kieszeni ma jeszcze i serce...

S PR AW DŹ

We mnie jest dwu ludzi – mówił – jeden zupełnie rozsądny, drugi wariat, który zaś zwycięży?... ach, o to już się nie troszczę. Ale co zrobię, jeżeli wygra ten mądry?


40

WR ZUĆ NA EK R A N

41

WR ZU Ć N A EKR A N

Eskorta

www.film.gazeta.pl

www.web-dl.net

Niepoczytalny Dziki Zachód

Zdjęcia pochodzą z filmu Eskorta (The Homesman), reż. Tommy Lee Jones, 2014.

Eskorta (2015), reż. Tommy Lee Jones Nebraska, połowa XIX w. Samotna, wyjątkowo silna i odważna kobieta Mary Bee Cuddy (Hilary Swank) podejmuje się zadania, którego przestraszyli się wszyscy mężczyźni z osady – przetransportowania trzech niepoczytalnych kobiet na drugi koniec kraju do stanu Iowa, gdzie czeka na nie schronienie w domu tamtejszego pastora. Jako towarzysza podróży werbuje Briggsa (Tommy Lee Jones) o aparycji typka spod ciemnej gwiazdy. W Eskorcie (The Homesman) w centrum uwagi są kobiety. Wokół nich toczy się akcja i to one napędzają ją do przodu. I nie są to tylko delikatne dziewczęta w opresji – to postaci heroiczne. Główną bohaterką jest Cuddy, kobieta mądra, samodzielna, silna, mimo to desperacko poszukująca mężczyzny, w którym znalazłaby wsparcie. Odważna (sama zgłasza się do eskortowania chorych kobiet) a zarazem krucha i wrażliwa (ciężko przeżywa każde kolejne odrzucenie). W wątek związany z jej osobą, Jones wplata dramatyczne historie trzech kobiet, które Cuddy wraz z Briggsem eskortują. Gro Svendsen regularnie gwałcona przez męża, który oczekiwał od niej potomka, popada w szaleństwo po śmierci matki, jej jedynej opoki. Arabella, nastoletnia matka, śmierć trójki dzieci przypłaciła katatonią. Theoline zamordowała swoje nowonarodzone dziecko, bo cierpiała prawdopodobnie na depresję poporodową. Kobiety traktowane są przez otoczenie jak potwory,

których należy się pozbyć, tylko Cuddy podchodzi do nich empatycznie. Kiedy patrzymy na nie jej oczami, szczerze im współczujemy, perspektywa zmienia się na bezwzględną, kiedy Mary Bee nie ma w pobliżu. Zachód w Eskorcie to bezlitosne miejsce, surowe a zarazem w jakiś koszmarny sposób piękne. Trzy kobiety tracą tu rozum, choć trudno uznać, by ktokolwiek w tym filmie był przy zdrowych zmysłach. Trudno się temu dziwić – dzikość Zachodu jest tu przytłaczająca i trzeba być choć odrobinę szalonym, by móc tam przetrwać. Zarówno Cuddy, jak i Briggs nie pasują do „normalnego” społeczeństwa. Oboje są indywidualistami, którzy odznaczają się siłą i wytrwałością, jednak poruszają się na marginesie przyjętych norm. Cuddy nie chce żaden mężczyzna w wiosce, Briggs jest łasy na pieniądze i może tylko dlatego zgadza się towarzyszyć jej w podróży. Wskutek nieoczekiwanego obrotu akcji sytuacja ulega zmianie – pierwotna narracja zostaje zachwiana, a opowiadana historia zyskuje dodatkowy wymiar. Film powstał na podstawie powieści Glendona Swarthouta z 1988 roku. Pisarz eksplorował wyraźne, silne osobowości. Pokazywał ludzką dwuznaczność, pytał o normy i o to, na ile można od nich odstępować, by być akceptowanym. Analizował siłę i odwagę zarówno kobiet, jak i mężczyzn, zastanawiając się, czym

ona tak naprawdę jest i czy można nadać jej jedną definicję. Bo czy siłą nie jest podniesienie głowy przez kobietę wielokrotnie odrzucaną przez mężczyzn albo mierzenie z broni do człowieka? Czy siłą nie jest okazywanie empatii i szacunku kobietom spisanym przez innych na straty? Eskorta to chłodna, surowa opowieść. Skalista Ameryka, surowa twarz Hilary Swank i zmarszczki Tommy Lee Jonesa tworzą zgrany obraz Dzikiego Zachodu. Mimo iż sceneria i wykorzystane przez reżysera motywy nasuwają nam skojarzenia z westernami, które dobrze znamy, udało mu się nadać filmowi nową jakość. Ze znanej konwencji ulepił coś nowego, a przede wszystkim świeżego. Emilia Koronka


42

TO S I Ę C Z Y TA

top 10 miesiąca Najpopularniejsze e-booki na www.woblink.com wrzesień 2015

43

2

TO SI Ę C Z Y TA

ARENA SZCZURÓW Marek Krajewski

Ocena czytelników

6,46

Link do opinii →

3

ŚWIATŁO, KTÓREGO NIE WIDAĆ Anthony Doerr

Ocena czytelników

7,99

Link do opinii →

1

CO NAS NIE ZABIJE

4

POZA SEZONEM

David Lagercrantz

Jørn Lier Horst

Ocena czytelników

Ocena czytelników

7,00

7,15

Link do opinii →

Link do opinii →


44

TO S I Ę C Z Y TA

5

HOUSE OF CARDS. OGRAĆ KRÓLA

45

8

Katarzyna Surmiak-Domańska

Ocena czytelników

Ocena czytelników

7,31

7,67

SZCZYGIEŁ

Link do opinii →

9

WSZYSTKIE WOJNY LARY

Donna Tartt

Wojciech Jagielski

Ocena czytelników

Ocena czytelników

7,61

7,98

Link do opinii →

7

KU KLUX KLAN. TU MIESZKA MIŁOŚĆ

Michael Dobbs

Link do opinii →

6

TO SI Ę C Z Y TA

OTCHŁAŃ

Link do opinii →

10

POKÓJ ŚWIATÓW

Robert J. Szmidt

Paweł Majka

Ocena czytelników

Ocena czytelników

7,37

7,25

Link do opinii →

Link do opinii →


D L A P ROM O C J OŻ E RCÓW

Rabaty na e-booki

46

47

DL A P RO M O C JOŻERCÓW

Rabat 20% na książki wydawnictwa WIELKA LITERA

kod: WIELK A20 Kod ważny do 31.10.2015 Nie działa na książki objęte promocją i możesz użyć go tylko raz.

SKLEP WOBLINK Rabaty na e-booki dostępne na Woblink.com

PRZEJDŹ DO KATALOGU

Rabat 40%

Rabat 30%

na książki C.J. Daugherty

na książkę „Eskorta”

kod: W YBR ANI40 Kod ważny do 31.10.2015 Nie działa na książki objęte promocją i możesz go użyć tylko raz.

kod: ESKORTA30 Kod ważny do 31.10.2015 Nie działa na książki objęte promocją i możesz użyć go tylko raz.

PRZEJDŹ DO KATALOGU

PRZEJDŹ DO SKLEPU


D L A P ROM O C J OŻ E RCÓW

48

TCITY to projekt, zainspirowany polskimi miastami – dobrze wyglądający mieszkańcy to także dobrze wyglądające miasta.

Rabat 20 zł na zamówienie tcity.pl

SKLEP MEDICINE

Poznajcie program tegorocznego Festiwalu Conrada

Ubrania zgodne ze światowymi trendami, a jednocześnie inne niż wszystkie. Oryginalne, elektryzujące, indywidualne.

Rabat 20% na całą kolekcję kod: MIWB20 Kod ważny do 31.10.2015

wearmedicine.com

TOMMY CAFE Starannie wybrane, najlepsze kawy z całego świata wypalane dopiero po zamówieniu.

Blisko stu pięćdziesięciu gości, około stu wydarzeń, bogate pasma towarzyszące. Już po raz siódmy do Krakowa zjadą goście z zagranicy i z Polski, by w dniach 19–25 października uczestniczyć w corocznym święcie – w Festiwalu Conrada, tym razem organizowanym pod hasłem „Pod prąd”. Światło latarni morskiej, w którą ponownie przemieni się ratusz na rynku Miasta Literatury, zabłyśnie już niedługo.

20% na kawy kod: WOBLINKOWI Kod ważny do 31.10.2015 i nie obejmuje przecenionych produktów

tommycafe.pl/kupon

KSIĄŻKA W MIEŚCIE Jesteś miłośnikiem książek? Ten sklep powstał specjalnie dla Ciebie, molu książkowy! Wszystko, co tworzymy, powstaje z miłości do książek.

Tegoroczne hasło Festiwalu oznacza, że będziemy zgłębiać nieoczywiste obszary rzeczywistości, stawiając problemowe kwestie, w dodatku za pomocą bardzo szczególnego i wywrotowego narzędzia – literatury – która rzadko ma okazję tak intensywnie zaistnieć w przestrzeni publicznej. Będziemy przeżywać Festiwal wśród pisarzy, wydawców, projektantów, artystów, tłumaczy, a przede wszystkim czytelników, nieustępliwych w szukaniu literackich przeżyć. „Podobnie jak w latach ubiegłych interesować nas będą ukryte miejsca na mapie światowej literatury, języki mniej znane, idee jeszcze nie w pełni oswojone – zapowiada Michał Paweł Markowski, dyrektor artystyczny Festiwalu Conrada. – Będziemy szukać inspiracji w zaskakujących zjawiskach, u niezwykłych twórców. Wszystko po to, żeby skomplikować rozumienie literatury, utrudnić myślenie i zakłócić dobre samopoczucie konsumentów kultury”.

Rabat: 25% na zakładki, torby i kubki kod: BOOKUPK WM Kod ważny do 30.11.2015

Z AP I SZ W K A LEN DA R ZU

FESTIWAL CONRADA

TCITY

kod: 20START Kod ważny do 31.10.2015

49

ksiazkawmiescie.pl

„Pod prąd” to kierunek ku różnorodnym doświadczeniom literackim, dlatego nie zabraknie u nas wyjątkowych osobowości z zagranicy. Ze Swietłaną Aleksijewicz, pochodzącą z Białorusi, ale cenzurowaną w tym kraju, będziemy patrzeć na Wschód (podczas spotkania „Rosja nie ma w sobie nic z kobiety”) w poszukiwaniu

trudnej i wypieranej historii, a dzięki György’emu Spiró (spotkanie pt. „Mesjasze”) przyjrzymy się naszej własnej kulturze oczami Innego – i z pewnością będzie to spojrzenie dla wielu obrazoburcze. Pochodząca z Turcji Asly Erdoğan podzieli się doświadczeniem uczestnictwa w stypendium ICORN, sieci miast dających schronienie pisarzom prześladowanym z powodów politycznych (właśnie w Krakowie Erdoğan znalazła swój azyl). Pisanie pod prąd, wbrew konwencjom, to także wywrotowe praktyki Roberta Coovera, jednego z najważniejszych obecnie postmodernistów, który będzie przekonywał nas, że „Postmodernizm nie jest tym, co myślisz”. Wreszcie spotkanie z Gonçalem M. Tavaresem, portugalskim Kafką (w Polsce wydano jego powieści Jeruzalem, Panowie z dzielnicy oraz Przypadki Lenza Buchmanna) pozwoli nam zaczerpnąć z ciemniejszych obszarów egzystencji. W tym roku będzie z nami zapowiadany już Jonathan Franzen, obdarzony doskonałym zmysłem krytycznym amerykański prozaik i eseista, twórca poruszających Korekt, zdobywca National Book Award, Whiting Writers Award, stypendium Guggenheima i James Tait Black Memorial Prize, a przy tym jeden z niewielu literatów, jacy znaleźli się na okładce magazynu „Time”. Z niecierpliwością czekamy też na spotkanie z Hoomanem Majdem, irańsko-amerykańskim pisarzem czerpiącym ze swojej dwojakiej perspektywy w tekstach o współczesnym Iranie, o których opowie podczas spotkania pt. „Tłumacz kultur”. Wśród polskich pisarzy, których będzie gościł Festiwal, szczególne miejsce zajmuje Wiesław Myśliwski. Razem z autorem m. in. Ostatniego rozdania i Traktatu o łuskaniu fasoli będziemy szukać sposobów „obłaskawiania świata” i tego, jak dzięki literaturze zachować apetyt na jego przeżywanie. Hanny Krall, łączącej zmysł pisarski i reporterski, wielokrotnie nagradzanej autorki Zdążyć przed Panem Bogiem, nie trzeba z pewnością przedstawiać. Co więcej, w spotkaniu z nią wezmą też udział Mariusz Szczygieł i Wojciech Tochman (odpowiednio: laureat i finalista Nagrody Literackiej Nike). Informacje o pozostałych gościach, wśród których są m.in. Inga Iwasiów, Zbigniew Libera, Adam Lipszyc, Tadeusz Sławek, Tomas Venclova, Ziemowit Szczerek czy Wit Szostak, oraz o wydarzeniach, w których będą uczestniczyć, można oczywiście znaleźć w programie Festiwalu na naszej stronie internetowej (już niedługo premiera jej nowej odsłony!). „Tegoroczny Festiwal to kolejna okazja do zakochania się w literaturze na nowo – mówi Izabela Helbin, dyrektor Krakowskiego Biura Festiwalowego. – Zadbaliśmy o to, by festiwalowy tydzień pełen był różnorodności, by inspirował i zachęcał do własnych poszukiwań, dlatego spotkamy w Krakowie twórców z różnych zakątków świata. Nie mamy wątpliwości, że dzięki Festiwalowi Conrada Kraków stanie się w październiku najbardziej zaczytanym miastem na świecie”. „Pod prąd” oznacza również: po raz kolejny, ale jak nigdy wcześniej. Spotkamy się ze znanymi pisarzami, którzy osiągnęli już wiele w literackim świecie, jednak chcemy poświęcić też uwagę


50

Z AP I S Z W K AL E N DA R Z U

debiutantom i ich pierwszym, ale obiecującym tekstom. Stąd pomysł Nagrody Conrada, która ma ich wspierać, promować i ułatwiać dalszą karierę. Zyskają na tym sami debiutanci, którzy zbyt często mają okazję się przekonać, co to znaczy „płynąć pod prąd” różnych instytucji, warunków społecznych, sytuacji życiowych, ale również czytelnicy, dla których tym samym poszerza się horyzont literackich możliwości.

nagród, jak i autorzy światowych bestsellerów – literatura wysoka spotyka się tu z twórczością popularną, publicystyką, filmem, teatrem i muzyką. Podczas dotychczasowych edycji Festiwalu, z czytelnikami spotkali się m.in.: Paul Auster, Boris Akunin, Jaume Cabré, Orhan Pamuk, Pascal Quignard, Etgar Keret, Marjane Satrapi, Per Olov Enquist, Claude Lanzmann, Herta Müller, Amos Oz, Jean Hatzfeld, Claudio Magris, László Krasznahorkai, Kiran Desai, Cees Nooteboom, a także doborowe grono polskich pisarzy i reportażystów, m.in. Wojciech Jagielski, Maciej Zaremba, Olga Tokarczuk, Mariusz Szczygieł, Joanna Bator, Szczepan Twardoch, Sylwia Chutnik, Zygmunt Bauman. Już po pierwszej edycji Festiwal stał się rozpoznawalną marką i symbolem wielkiego, międzynarodowego święta literatury. Relacjonują go najważniejsze polskie i europejskie media. Festiwal polecają na swoich łamach m.in.: brytyjski „The Guardian” oraz szwajcarski „Le Courrier”, opiniotwórczy tygodnik „Polityka” zaliczył go do prestiżowego grona 10 wydarzeń kulturalnych w Polsce mających rangę Światowa Liga, a lifestyle’owy „Malemen” nazwał go wprost Salonem Roku. Więcej: www.conradfestiwal.pl Fundacja „Tygodnika Powszechnego”.

Inne punkty programu będą bardziej znajome – to „Lekcje czytania” z m.in. Grzegorzem Jankowiczem, Małgorzatą Łukasiewicz, Anną Wasilewską, Agatą Bielik-Robson czy Kazimierą Szczuką. Nie zabraknie spotkań, warsztatów (dla dużych i małych), wernisaży, podobnie jak zaskakujących połączeń z nowymi mediami, światem filmu, grami komputerowymi i blogosferą. Czeka nas pasmo „Przemysły książki”, spotkania branżowe i spacery literackie. Do wyjątkowej atmosfery przyczynią się także odbywające się równolegle 19. Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie. Gorąco zapraszamy do wzięcia w nich udziału. Będziemy aktywnie korzystać z mediów społecznościowych, zwłaszcza Facebooka (facebook.com/ConradFestival), Twittera (@ KBFmedia) i Instagrama (krakowcityofliterature). Zachęcamy zatem do bycia blisko Festiwalu również w ten sposób. W tak krótkiej zapowiedzi nie da się wyczerpać wszystkiego, co będzie się działo na tegorocznym Festiwalu Conrada. Pełniejszy obraz daje dopiero uważne przyjrzenie się programowi – ale warto i tutaj myśleć pod prąd, szukając własnej ścieżki przez nadchodzące festiwalowe dni. Zrobimy wszystko, żeby to ułatwić, dlatego niedługo zamieścimy na stronie internetowej kolejne informacje wprowadzające w poszczególne wydarzenia. Serdecznie zapraszamy na www.conradfestival.pl – i czekamy na Was w Krakowie! Festiwal Conrada to jedno z najważniejszych w Europie wydarzeń poświęconych literaturze, wspólne przedsięwzięcie Miasta Kraków, Krakowskiego Biura Festiwalowego i Fundacji „Tygodnika Powszechnego”. Przez blisko tydzień w Krakowie goszczą najwybitniejsze osobistości światowej literatury, a wydarzeniom literackim towarzyszą pokazy filmów związanych z literaturą, wystawy, koncerty oraz wykłady, stanowiące dla prezentowanych twórców lub dzieł literackich dodatkowe, pozaliterackie konteksty. Wśród zaproszonych pisarzy znajdują się zarówno laureaci prestiżowych

Głównym celem statutowym Fundacji „Tygodnika Powszechnego” jest pogłębianie i promowanie demokratycznego modelu społecznego opartego na chrześcijańskich wartościach, pogłębianie idei wolności słowa oraz wolnych i niezależnych mediów, promowanie czytelnictwa i edukacji, jak również pogłębianie i promowanie kultury oraz nauki polskiej w Europie i na świecie. W statucie zapisano ponadto m.in. dokumentowanie i archiwizowanie katolickiego życia społecznego, kulturalnego i naukowego, wspieranie rozwoju kultury i nauki chrześcijańskiej, a także działalność artystyczną oraz promowanie takiej działalności. Wśród kluczowych zadań Fundacji znajduje się także nadzór właścicielski nad dziedzictwem, jakie stanowią spuścizna i tradycja „Tygodnika Powszechnego”. Więcej: www.tygodnik.onet.pl/fundacja-tygodnika-powszechnego Krakowskie Biuro Festiwalowe to wiodąca polska instytucja realizująca najważniejsze wydarzenia kulturalne w skali kraju i Europy. Jest operatorem programu Kraków Miasto Literatury UNESCO i w ramach promocji czytelnictwa podejmuje szereg działań związanych z literaturą m.in. spacery literackie, drugie życie książki, literackie ławki (Kody Miasta) czy stworzenie mobilnej aplikacji Czytaj KRK! Organizuje prestiżowe festiwale: literacki Festiwal Conrada i poetycki Festiwal Miłosza, jak również festiwale Misteria Paschalia i Sacrum Profanum. Jest także promotorem projektów kulturalnych: Festiwal Muzyki Filmowej, Międzynarodowy Festiwal Kina Niezależnego PKO OFF CAMERA czy cykl Opera Rara. KBF jest także wydawcą magazynu „Karnet”, operatorem Centrum Kongresowego ICE Kraków oraz Krakow Film Commission, a także operatorem wydarzeń kulturalnych w TAURON Arenie Kraków. Dodatkowo administruje punktami sieci informacji miejskiej InfoKraków oraz prowadzi portale tematyczne tj. Krakow.travel, czy Kids In Kraków. Więcej na: www.biurofestiwalowe.pl

51

Z A P I SZ W K A LEN DA R ZU

Czytaj pl! Rusza największa akcja promująca czytelnictwo w Polsce!

Trzysta wypożyczalni darmowych e-booków pojawi się już 1 października na ulicach największych polskich miast. W każdym z nich będzie można na miesiąc wypożyczyć jedną z dwunastu książek, m.in. najnowszą powieść Marka Krajewskiego, bestsellerową opowieść o designie Marcina Wichy i zabawne opowiastki dla dzieci Marcina Prokopa. Czytaj PL! to pierwsza tego rodzaju akcja na świecie organizowana na taką skalę. W wypożyczalnie e-booków zostaną zamienione nośniki reklamowe na przystankach komunikacji miejskiej w Krakowie, Gdańsku, Katowicach, Poznaniu, Warszawie, i Wrocławiu. Aby wypożyczyć książkę, wystarczy pobrać aplikację mobilną Czytaj PL!, a następnie zeskanować przy jej pomocy kod QR umieszczony na plakacie przy okładce danej książki. E-książki będzie można czytać na smarfonie lub tablecie. – Czytaj PL! promuje na wcześniej nie znaną w Polsce i Europie skalę korzystanie z literatury przy użyciu nowych technologii. Zakładamy, że z darmowych wypożyczalni skorzysta nawet 100 tysięcy osób – mówi Izabela Helbin, dyrektor Krakowskiego Biura Festiwalowego organizującego kampanię. Patronem merytorycznym akcji został Instytut Książki, a jej ogólnopolski zasięg stał się możliwy dzięki zaangażowaniu partnerskich miast. – To bodaj pierwszy przypadek takiej współpracy z innymi miastami. Połączyliśmy siły w pięknej sprawie i wierzymy, że wspólnie zdziałamy wiele dobrego – dodaje Izabela Helbin. Kampania miała już wcześniejsze odsłony wyłącznie w Krakowie. Wtedy z wypożyczalni darmowych e-booków skorzystało kilkanaście tysięcy osób. – To sukces poprzednich edycji zachęcił nas do wyjścia z projektem poza obszar Krakowa. Naszą ambicją było sprawić, aby projekt stał się ogólnopolską akcją promującą czytelnictwo w nowoczesnej i przyjaznej odsłonie. Mamy nadzieję, że to dopiero początek i kolejne edycje akcji będą jeszcze ciekawsze – mówi Mateusz Tobiczyk z platformy e-bookowej Woblink.com, która organizuje akcję wraz z Krakowskim Biurem Festiwalowym. Wśród tytułów, które będzie można wypożyczyć w trzystu e-bibliotekach, znalazły się zarówno bestsellery, jak i bardziej ambitne publikacje. Do dyspozycji miłośników nowych technologii i kryminału będą powieści: „Arena szczurów” Marka Krajewskiego, „Kasacja” Remigiusza Mroza i „Inna dusza” Łukasza Orbitowskiego. Także dla fanów mocnych historii w e-bookowych wypożyczalniach umieszczono bezkompromisowe rozmowy Patryka Vegi z policjantami – „Złe psy. W imię zasad” i pierwszy thriller 2.0 – „Notebook” Tomasza Lipko. Miłośnicy wielkiej literatury będą mogli przeczytać

jedną z najważniejszych skandynawskich powieści XX wieku – „Kolosa” Finna Alnaesa. W wypożyczalniach Czytaj PL! nie zabrakło też głośnej pozycji „Jak przestałem kochać design” Marcina Wichy. Listę dostępnych pozycji zamykają: ostatnia powieść z serii Uniwersum Metro 2033 – „Otchłań” Roberta J. Szmidta, zabawna czeska powieść „Ostatnia Arystokratka” Evžena Bočka, reportaże o trzydziestolatkach pochodzących z małych miasteczek zebrane w tomie „Zaduch” Marty Szarejko, a także „Obietnica Łucji” Doroty Gąsiorowskiej. Darmową aplikację Czytaj PL! można pobrać w sklepach App Store i Google Play. Akcja Czytaj PL! będzie trwała od 1 do 31 października. Więcej informacji o akcji można znaleźć na stronie www. czytajPL.pl. We wszystkich miastach drogę do ciytylightów z najlepszymi książkami pomoże czytelnikom znaleźć aplikacja mobilna jakdojade.pl. Organizatorzy: Krakowskie Biuro Festiwalowe – operator programu Kraków Miasto Literatury UNESCO oraz platforma e-bookowa Woblink.com. Miasta Partnerskie: Gdańsk, Katowice, Poznań, Wrocław. Wydawnictwa Partnerskie: Czwarta Strona, Dom Wydawniczy PWN, Insignis Media, Karakter, Od deski do deski, Stara Szkoła, Wielka Litera, Wydawnictwo Literackie, Wydawnictwo Otwarte, Znak, Znak Emotikon i Znak Literanova Projekt dofinansowany ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu Promocja Czytelnictwa.


52

ART YK UŁ

Nowe, ilustrowane wydanie Harry’ego Pottera

53

A RT YKU Ł

Moje życie z Harrym Minęło już piętnaście lat od polskiej premiery pierwszego tomu Harry’ego Pottera. Zapytaliśmy potterheads, kim jest dla nich nastoletni czarodziej 15 lat później

Pierwsza część ilustrowanej edycji bestsellerowego cyklu J.K. Rowling Harry Potter już w księgarniach! Po piętnastu latach od polskiej premiery Harry’ego Pottera pottermaniacy ponownie świętują! 6 października 2015 roku jednocześnie w księgarniach na całym świecie pojawiło się długo oczekiwane ilustrowane wydanie pierwszej części cyklu – Harry Potter i kamień filozoficzny. Nie należy się dziwić zainteresowaniu, jakie wzbudziła premiera, bo trudno znaleźć większy fenomen czytelniczy! Książki Rowling uwielbiane na całym świecie (zostały przetłumaczone na 78 języków!) sprzedano w liczbie ponad 450 milionów egzemplarzy, a na ich podstawie nakręcono 8 kinowych przebojów. Mimo że opowieść Rowling dotyczy jedenastoletniego chłopca i skierowana jest do dzieci, to dotychczasowe wydania ukazywały się bez ilustracji. Nowa edycja ma 256 stron i większość jest ilustrowana. Autorem ilustracji jest Brytyjczyk Jim Kay, zdobywca nagrody Kate Greenway Medal, który znany jest już polskim czytelnikom – ilustrował wydaną w 2013 roku książkę Patricka Nessa Siedem minut po północy. Jestem ogromnie podekscytowany faktem, że mogłem zaplanować wygląd bohaterów, odzieży, architektury i krajobrazów do książek o Harrym Potterze. W powieściach jest zawarte wszystko, chciałem zatem wnieść to, co potrafię, by w pełni i jak najlepiej ukazać głębię historii stworzonej przez Rowling. Wszystkie ilustracje pochodzą z nowego wydania Harry Potter i kamień filozoficzny Wydawnictwa Media Rodzina, http://mediarodzina.pl/prod/1213/Harry-Potter-i-Kamien-Filozoficzny). Ilustrował Jim Kay

Artysta jednej ilustracji nie mógł poświęcić więcej niż kilka dni, bo musiał ich stworzyć ponad 100. Szukał inspiracji wśród ludzi i miejsc, które dobrze zna. Postać Hermiony, na przykład, wzorowana jest na jego siostrzenicy. Ilustrowane wydanie ukazało się w twardej oprawie w obwolucie, z zakładką-wstążeczką oraz kapitałką.

H

arry’ego Pottera znam od dziecka. Kiedy owego lipcowego dnia – tak bardzo niepostrzeżenie i bez zapowiedzi, jak można to sobie tylko wyobrazić – pojawił się w domu u młodego mnie, ani się obejrzałem, a zostaliśmy kumplami na zabój. Świetnie się dogadywaliśmy, bo byliśmy rówieśnikami. Spędzaliśmy więc razem masę czasu i nie przychodziło nam do głowy, żeby się nudzić. Był to niewątpliwie okres pełen magii (która w jakimś sensie towarzyszy mi do dziś). Dopiero bowiem dzięki przygodom nastoletniego czarodzieja odkrywałem, co tak naprawdę znaczy czytać. Do tego czasu nie znajdywałem wiele przyjemności w lekturze, a tu proszę – po raz pierwszy nie można mnie było oderwać od książki po dobroci. Kolejne tomy Harry’ego Pottera wywierały na mnie takie wrażenie, że rzadko poprzestawałem na jednokrotnym ich przeczytaniu. Wyrwany ze snu w nocy potrafiłem bez pudła wskazać, jakich zaklęć i w którym rozdziale danej części użyto. Byłem potteromaniakiem. Bo przecież zanim nadeszła epoka młodego czarodzieja z blizną, literatura dla dzieci i młodzieży była inna, dalece mniej wciągająca – przynajmniej z perspektywy niżej podpisanego. Może więc dlatego ukazanie się w Polsce bestsellerowej serii odmieniło moje i – jak podejrzewam – nie tylko moje spojrzenie na literaturę. Któż mógłby pomyśleć, że śledzenie zwykłych, zapisanych na papierze liter może być do tego stopnia fascynujące? Liter, które kojarzyły

się z bezbarwnymi, czytanymi raczej z przymusu pozycjami z listy lektur? A jednak, ku mojemu największemu zdziwieniu, jako dzieciak zainteresowany dotąd przede wszystkim grami video, zyskałem nowe, dużo bardziej rozwijające hobby. Dziś nie spotykam się z Harrym już tak często. Cóż poradzić – nasze drogi się rozeszły. Ja musiałem iść dalej, a on z chwilą zakończenia swej wielkiej przygody zawisł niejako między jednym a drugim krokiem. Od tamtego czasu pochłonąłem jednak setki książek. Wiele z nich pozostawiło we mnie trwałe ślady, w dużej mierze mnie ukształtowało. Gdyby jednak nie Harry, być może wszystko potoczyłoby się inaczej. Może słowo pisane nie byłoby teraz moją pasją i sposobem na siebie. Może, podążając nadal szlakiem wytyczonym przez bohatera brytyjskiej serii, nie zajrzałbym do poważniejszej literatury. Dla mnie Harry Potter to wspomnienia ekscytujących, ale i wzruszających chwil, ulubieni bohaterowie, proste, uniwersalne prawdy. Przede wszystkim jednak brama do świata książki, przez którą nie ma powrotu, gdy już się ją przekroczyło. Czasem o Harrym zapominam, ale o tym, co zrobiła dla mnie pani J.K. Rowling, ucząc czytać naprawdę, nie zapomnę nigdy. Grzegorz Dzięgelewski


54

ART YK UŁ

55

A RT YKU Ł

Coś, co do niedawna wydawało się niemożliwe i było synonimem kary lub przynajmniej szkolnego obowiązku, teraz stało się dla mnie odskocznią od realnego świata, w którym wszystko było przewidywalne. Czytanie – ciekawa rozrywka, zapomniana albo traktowana jak tortura rodem z najlepszych lat Wielkiej Inkwizycji. Książka pozwala otworzyć drzwi do świata wyobraźni, ale to już od nas zależy, czy i jak przez nie przejdziemy. Jak się domyślacie, kolejne części pochłonąłem niemal od razu. Walka z bazyliszkiem, wywoływanie petronusa na lekcjach profesora Lupina czy mierzenie się z Tym-Którego-Imienia-Nie-WolnoWymawiać stało się częścią mojego życia. Oczekiwanie na premiery kolejnych tomów przeplatane było oczekiwaniem na premiery kolejnych części filmów o małym czarodzieju, buszowaniem po rodzących się internetowych stronach fanowskich, na których spotykałem podobnych sobie. Premiery książek były dla mnie swoistym świętem i wszyscy dookoła wiedzieli, że dwa lub trzy dni od wydania książki nie ma mnie dla nikogo – ważniejsze od obiadu było obserwowanie poczynań Zakonu Feniksa w walce ze Śmierciożercami, odkrywanie kim jest tytułowy Książę Półkrwi, a ostatecznie zebranie wszystkich Insygniów Śmierci.

P

atrząc wstecz, do roku 2003, muszę przyznać, że był on dla wszystkich bardzo ważny. Referendum akcesyjne, w którym Polska opowiedziała się za Unią Europejską, początek wojny w Iraku, dwa złote medale dla Adama Małysza na Mistrzostwach Świata w Predazzo. Jednak dla 11-latka, który myślał o wszystkim, ale nie o sprawach ważnych dla całego świata, najważniejszy był chłopiec, który przeżył. Chłopiec, który nauczył mnie cieszyć się czytaniem książek. To Harry Potter – dla jednych postać z bestsellerowej książki, a dla mojego pokolenia postać często bliższa od przyjaciół, która całkowicie namieszała nam w postrzeganiu książek i otaczającego nas świata. Jak zaczęła się moją przygoda z książkami J.K. Rowling? Tak jak większość dobrych przygód – zupełnie przypadkowo! Pamiętam bardzo dokładnie, jak moja starsza siostra otrzymała od rodziców pierwsze cztery części sagi o Harrym. To był początek jej ogromnej fali popularności, która do naszego kraju dopiero docierała. Przez kilka miesięcy nietrafiony prezent – jak początkowo wszyscy myśleli – przesiedział zakurzony na półce z książkami bez większego zainteresowania któregokolwiek z domowników. W końcu nadeszła jesień, a wraz z nią przeziębienie. Było to jeszcze przed erą tabletów czy smartfonów! Leżenie w łóżku zdawało się męką, a propozycja: „skoro się nudzisz, to może poczytasz”, była okrutnym żartem. Jednak nie tym razem. Przykuty do łóżka i znudzony przeglądaniem jednej i tej samej gazety o grach komputerowych sięgnąłem po Harry’ego Pottera. Bez większego zaangażowania zacząłem kartkować książkę. „Och, świetnie – pomyślałem. – Nie ma obrazków. Kolejna nuda”. Jednak z czasem kartkowanie przerodziło się w czytanie pojedynczych rozdziałów, rozdziały zaś przerodziły się w całe dnie z Harrym, Hermioną i Ronem, którzy odwiedzali Hagrida, pomstowali na Severusa Snape’a i zachwycali się Wielką Salą w Hogwarcie.

Mody mijały, ale mimo upływu lat i zmian w moim życiu prywatnym czy zawodowym, Harry Potter był zawsze obok ze swoimi uniwersalnymi wartościami, które wymienić można jednym tchem: przyjaźń, rodzina, sprawiedliwość, walka o swoje marzenia, zwycięstwo dobra nad złem i śmiercią. J.K. Rowling rozpoczynając pisanie powieści o czarodzieju, nie przypuszczała, że tworzy dzieło, które nie tylko zmieni jej życie, ale również sens istnienia milionów młodych (lecz nie tylko) ludzi. Dzięki niej odkryli moc książek do stwarzania światów trudnych i skomplikowanych, często podobnych do tego, który nas otacza, ale ostatecznie dążących do równowagi i sprawiedliwości. Nie wiem, co czeka mnie za rogiem, nie mam pojęcia, co stanie się w nadchodzącym roku, ale jednego jestem pewien: Harry Potter już dołączył do literackiej pierwszej ligi i można go postawić obok Władcy pierścieni J.R.R. Tolkiena czy Sherlocka Holmesa Artura Conan Doyle’a. To, co autorka sagi rozpoczęła pierwszą częścią książki w 1997 roku będzie trwało nie tylko kolejną dekadę, ale dopóty dopóki w człowieku będzie tliła się iskra ciekawości nowego świata, który nie jest idealny, jednak jest możliwy do zmiany. Twierdzisz inaczej? Przypomnij sobie zdanie, które widnieje na wszystkich siedmiu częściach o ch łopcu, k tór y pr zeż y ł: „Jeśli sądzisz, że w dobie komputerów sztuka czytania zanikła, zwłaszcza wśród dzieci, to niezawodny znak, że jesteś MUGOLEM!” Od pierwszego wydania książki Harry Potter i kamień filozoficzny ciągle daje do myślenia, czyż nie? Drogi Mugolu! Od 6 października jest w księgarniach pierwszy tom powieści o młodym czarodzieju z setką pięknych ilustracji, które zaspokoją nawet największego malkontenta, więc argument o braku obrazków w książce także odpada! Wojciech Karkoszka

T

o już ten czas. Skończyłem dwadzieścia trzy lata i najwyższa pora przeczytać Harry’ego Pottera. Od początku do końca, od Kamienia filozoficznego do Insygniów śmierci. Pierwszy raz? Nie, trzeci.

Moje pierwsze podejście do Harry’ego Pottera przypadło na czas podstawówki. Miałem tyle lat co młody czarodziej, dorastałem z nim i razem przeżywaliśmy jego przygody. To była dla mnie świetna „przygodówka”, przenosiła mnie w inny świat. Nie potrafiłem się oderwać od książki. Pierwsza seria, która tak bardzo mnie wciągnęła i zawróciła mi w głowie. Po około sześciu latach wróciłem do serii. Nie miałem książek w domu, ale na szczęście miała je moja dziewczyna, więc wystarczyło tylko po nie sięgnąć. W trzy tygodnie pochłonąłem całość, nie mogąc nadziwić się ogromowi szczegółów, które umknęły mi podczas pierwszego czytania. Niewiarygodne, jak różnie tę samą książkę czyta dwunasto- i dwudziestolatek. Odkrywanie świata Harry’ego na nowo, ze świeżym spojrzeniem, gdy wiele się już zapomniało, było dla mnie świetną przygodą. Co zdziwiło mnie najbardziej? Chyba wątek rodzącego się uczucia między Harrym i Ginny. Kiedyś byli dla mnie po prostu fajną

parą. Trochę musieli się wzajemnie „rozpracować” i tyle w temacie. Przy drugim czytaniu zacząłem zauważać, jak subtelnie J.K. Rowling wprowadza wątek rodzącego się między nimi uczucia. Przykład? Gdy na lekcji u profesora Slughrona pokazano eliksir Felix Felicis, uczniowie dowiedzieli się, że jego zapach jest dla każdego inny. Płynne szczęście pachniało jak coś, co jest dla danej osoby najważniejsze, bliskie sercu. Harry’emu zapach skojarzył się ze świeżo skoszoną trawą i zapachem kwiatów, których nie był w stanie dokładnie określić. Jakiś czas później podczas posiłku przy wspólnym stole Harry nagle poczuł ten zapach. Myślał, że ktoś w pobliżu ma eliksir. Rozejrzał się, ale dostrzegł „tylko” Ginny. Długo nie zdawał sobie sprawy z tego, co do niej czuł. Nie rozumiał też zazdrości na widok Ginny z innym chłopakiem. To uczucie zostało opisane jako potwór, który budził się w jego wnętrzu i nie dawał o sobie zapomnieć. Teraz, gdy ponownie wybieram się w podróż do świata Harry’ego, zastanawiam się, co tym razem mnie tam czeka, co nowego odkryję, czego się dowiem. To świetne uczucie zdać sobie sprawę z tego, że „rozumiem coraz więcej”. Ale jeszcze lepsze jest to, że nigdy nie można mieć pewności, że zrozumiało się „wszystko”. Bartek Werewka


Chcesz zawsze wiedzieć pierwszy o tym, że nowy numer magazynu BOOK UP! jest już dostępny? Subskrybuj nasz newsletter! PRZEJDŹ DO FORMULARZA

www.woblink.com/pl/bookup

Skąd wziąć Podobał Ci się magazyn?

strona

Podziel się z nami opinią i wypełnij krótką ankietę!

aplikacje

PRZEJDŹ DO ANKIETY

www.bit.ly/ankietabookup


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.