Dom – 1960
Doris, pani Wright + Helen1
Ojciec Matthew
2
ŻYCIE NIE JEST TAKIE ZŁE, JEŚLI STARCZA CI SIŁ
3
SZCZEGÓLNE PODZIĘKOWANIA SKŁADAM: Maggie Mortimer, Chesterowi Brownowi, Joemu Mattowi, Sarze Evans, Alanowi Huntowi i Chrisowi Oliverosowi
© Drawn and Quarterly 2013 All rights reserved. © for Polish edition by Gildia Internet Services Sp z o.o., Warszawa 2014 wydanie pierwsze Tytuł oryginalny: It's a Good Life, If You Don't Weaken. A picture novella Scenariusz i rysunki: Seth Tłumaczenie: Grzegorz Ciecieląg Korekta i redakcja: Bartosz Reszczyk, Wojciech Szot Skład: Arkadiusz Salamoński Druk i oprawa: READ ME ISBN: 978-83-936037-8-7 Wydawnictwo Komiksowe www.wydawnictwokomiksowe.pl album nr 22 Książka, którą nabyłeś, jest dziełem twórców i wydawcy. Prosimy, abyś przestrzegał praw, jakie im przysługują. Jej zawartość możesz udostępniać nieodpłatnie osobom bliskim lub osobiście znanym. Jeśli cytujesz jej fragmenty nie zmieniaj ich treści i koniecznie zaznacz, czyje to dzieło. A kopiując jej część rób to wyłącznie na użytek własny. wydawca:
Informacje na temat komiksu i wydawnictwa znajdziesz na stronie internetowej: www.wydawnictwokomiksowe.pl
4
5
6
Komiks dedykuję mojej matce, Violet, z której ust często słyszałem tytułowe powiedzenie.
ŻYCIE NIE JEST TAKIE ZŁE, JEŚLI STARCZA CI SIŁ
7
8
Część Pierwsza
9
10
Nie żadne filmy Disneya czy Warnera, nic z tych rzeczy. Liczyły się tylko gazetowe paski, rysunki satyryczne i komiksy.
Komiksy od zawsze były ważną częścią mojego życia. Już w dzieciństwie odcisnęły na mnie swoje piętno.
11
Mój mózg wygospodarował dla nich sporą przestrzeń. Każde zdarzenie w moim życiu potrafię odnieść do jakiegoś zalatującego już stęchlizną rysunku.
Jak w te święta 86-tego roku, gdy podczas rodzinnej wizyty w London (w prowincji Ontario) postanowiłem przejść się po antykwariatach...
Tak całkiem szczerze, to chyba za dużo o nich myślę.
...a cały czas miałem przed oczami stary, bodajże niedzielny pasek z „Fistaszków” ze Snoopym w roli głównej.
Wreszcie budzi się, nie rozgarniając nawet tej białej kołderki, i jest strasznie wkurzony, bo przecież teraz nie znajdzie swojej miski. Nagle nachodzi go myśl, że może wcale nie przykrył go śnieg... tylko oślepł.
Spał sobie na budzie, ale przez noc przysypał go śnieg.
Wpada w panikę, aż wreszcie wygrzebuje się spod śniegu i odkrywa, że wcale nie stracił wzroku. Na ostatnim kadrze Snoopy tańczy i śpiewa „Śnieg! Jaki śliczny śnieg!”.
12
OK... może i nie jest to obłąkańczo zabawna scena, do tego dość sztampowa... ale ten obraz miałem przed oczami. No i związek między opadami a przysypaniem śniegiem jest dość oczywisty. Próżno doszukiwać się w nim głębi.
Nie bez powodu przywołałem akurat ten konkretny dzień. Jeśli lubi pan takie antyki, to proszę do nas wpaść za jakiś czas. Ciągle dokładam coś nowego.
Zabrzmi to głupio, ale słowo daję, że przy każdej możliwej okazji... to jest, wystarczy, że się z kimś przywitam i już muszę w to wciągać dr. Seussa, starego Bemelmansa albo niezrównanego pana Schulza. Dobrze wiedzieć, że sekcja z humorem stopniowo topnieje.
Widzicie, dokładnie wtedy w ręce wpadła mi książka, dzięki której zacząłem postrzegać komiksy w zupełnie inny sposób.
Haha... no, tak.
To było „Office Party” z rysunkami Whitneya Darrowa Juniora. Sięgnąłem po nią odruchowo.
Wpadnę.
Nie miałem wcześniej styczności z twórczością pana Darrowa, ale jego rysunki wystarczająco do mnie przemówiły, żebym kupił ten album.
13
Prozaiczny zakup zainicjował nieustającą fascynację komiksiarzami dawnego „New Yorkera”.
Cześć, mamo, już jestem.
No wreszcie. Zaczynałam się martwić, że pomyliłeś autobusy.
Kąpie się. Jakby mógł, to cały dzień by tam przesiedział. A-ha.
Nieee! ...kupiłem tylko parę komiksów.
Super. A gdzie Stephen?
Och... co za dzień!
Jak było w kościele, mamo?
Chyba nie przepuściłeś wszystkiego?
Zjawiła się rodzina uchodźców i trzeba było ubrać wszystkich sześcioro.
Nie, nie, dobrze sprawdziłem.
Mam nadzieję, że nic nie jadłeś. Za chwilę kolacja.
A nie było łatwo! Musiałyśmy na oko ocenić rozmiar buta, jaki płaszcz, jaki sweter... strasznie dużo pracy.
Aż nagle stara Mona zaczyna swoje... jeden wielki cyrk! Płacze i żali się, że nikt jej nie kocha...
A wszystko dlatego, że Edith kazała jej się odsunąć.
14
Mona? To ta z upośledzeniem czy czymś podobnym, tak?
OK, OK, mamo...
Dokładnie. Naprawdę staram się być cierpliwa, ale czasami...
...już wyszedłem... Hej! Co tam masz?
STEPHEN! WYCHODŹ JUŻ Z TEJ WANNY! Godzinę w niej leżysz! Zawsze trzeba go popędzać.
Mogę rzucić okiem?
Na rany Chrystusa! Załóż coś. Nie zamierzam oglądać cię w tym ręczniku.
Kilka komiksów.
Fajna koszulka?
Jejku, panie dziejku!
15
Taa... śliczna.
Mike mi ją załatwił na Mam przystani. kawał... taki ironiczny.
Sprzedawca na to: „Nie ma sprawy, podeślę kogoś za jakieś pół godziny”.
To ja podziękuję.
Nowofundland dzwoni z automatu i mówi: „Kupiłem u was samochód, ale zatrzasnąłem w środku kluczyki...”.
A koleś „Ale lepiej się pospieszcie, bo zaczyna padać, a ja nie opuściłem dachu!”.
Ubaw po pachy, Steve. HA HA HA HA
Na posterunku wszystkim się podobał... nawet szefowi. Powiedział mi
„Ty to masz styl, Steve”.
Nie wątpię.
16
Kiedyś, jak myłem podłogę w celach, to jeden policjant zamknął mnie w środku... Powiedział, że stanowię zagrożenie dla społeczeństwa.
Znam. Już to opowiadałeś.