K
olejny dzień chylił się ku zachodowi, czerwone słońce kryło się za horyzont. Różowe niebo powolutku ciemniało. W rodzinie państwa Nutów był to czas wieczornych rytuałów, czyli swoistych „czynności rodzinnych” powtarzających się regularnie. Najpierw razem siadali do stołu, by zjeść kolację. Jedząc, opowiadali sobie o wszystkim, co im się przydarzyło mijającego dnia. Każdy chciał podzielić się tym, co dla niego było najważniejsze. Siedzieli więc przy stole, sięgając po smakowite kanapki przygotowane przez mamę. Jedli i rozmawiali, i śmiali się, nic sobie nie robiąc z najbardziej chyba bzdurnej zasady na świecie, zalecającej nierozmawianie przy jedzeniu. Następnie razem sprzątali ze stołu, myli zęby, dzieci brały kąpiel i wreszcie przychodził czas na wspólną modlitwę. Zapalali świecę i modlili się, niekiedy czytając Pismo Święte, niekiedy dziękując, prosząc, przepraszając… Często śpiewali piosenki dla swojego Ojca w niebie. Aż wreszcie przychodził wyczekiwany czas na wieczorne wspólne czytanie lub rozmaite rodzinne opowieści. – Opowiedz nam coś, mamo, opowiedz – prosiła Małgosia. – Przeczytaj nam coś, mamo… Tę nową książkę przeczytaj – prosił Paweł. – Opowiedz – wołała Małgosia. Prośby przerodziły się w żądania. – Przeczytaj! – Opowiedz!
7
– Bardzo trudno spełnić jakąkolwiek prośbę, jeśli tak się przekrzykujecie – powiedziała mama, kiedy dzieci zrobiły krótką przerwę na zaczerpnięcie powietrza. Zaległa pełna napięcia cisza. – Może najpierw coś wam opowiem, a potem przeczytam. Zgoda? – zapytała mama, patrząc to na jedno, to na drugie dziecko. – Zgoda – odpowiedzieli równocześnie, zadowoleni, że ich prośby zostały wysłuchane. Opowiadanie, a potem czytanie oznaczało długi wieczorny czas spędzony wspólnie z mamą, a to oboje bardzo lubili. Najlepiej zasypiało się, słuchając maminego głosu. – Opowiadałam wam może o Mojżeszu? – zapytała mama. – Tak, mamo, znamy już wszystkie plagi i wiemy, że że urodził się w koszyku w rzece – odpowiedziała siedmiolatka. Kasia zaśmiała się, ale była też trochę dumna, że to pamiętają. – To nie do końca tak… Choć rzeczywiście został umieszczony w koszyku i potem wyłowiony z rzeki – sprostowała mama. – A opowiadałam wam o niezwykłym prezencie od Boga? O kamiennych tablicach z przykazaniami? – zapytała Kasia. – Nie – odpowiedziało zgodnie rodzeństwo, a na słowo „prezent” obojgu momentalnie zaświeciły się oczy, a buzie się roześmiały. – No to słuchajcie – poleciła mama, siadając wygodnie na łóżku Małgosi.
8
– Dawno, dawno temu bardzo daleko stąd Mojżesz wraz z ludem wybranym po ucieczce z Egiptu, już po niszczycielskich plagach, poszedł na pustynię. Choć jego ludzie cieszyli się z wolności i z tego, że już nie muszą pracować dla faraona i oddawać mu wszystkiego, co udało im się zrobić, wypracować czy zebrać z pola, byli już zmęczeni, bardzo zmęczeni długą wędrówką. Zaczęli więc marudzić i narzekać, że są głodni. Zadawali sobie nawzajem pytania: czy Pan Bóg o nich zapomniał, czy po to ich uwolnił, aby teraz umarli na pustyni? Pan Bóg usłyszał ich wołanie i dał im jedzenie. – Jak to dał im jedzenie? Pan Bóg mieszka w niebie, a oni na ziemi. To daleko – przerwał mamie Paweł. – Dla Boga nie ma nic niemożliwego. Rano zesłał z nieba mannę, czyli taki jakby chleb, jak płatki śniegu, tylko że do jedzenia, a wieczorem zesłał jeszcze deszcz przepiórek – odpowiedziała mama. – Wow! To jak ja poproszę, to też dostanę taki chleb w płatkach śniegu? – ucieszył się Paweł. – Ależ, kochanie, ty każdego dnia dostajesz tyle chleba, ile tylko chcesz. Pan Bóg spełnia twoje prośby, zanim Go poprosisz. Niepotrzebna ci manna z nieba. – Czemu manna? Co to jest manna? – zapytała Małgosia, poprawiając sobie poduszkę. – Tak się właśnie nazywał ten chleb Izraelitów. Manna, to znaczy dosłownie: „Co to?”. Kiedy ten chleb spadł pierwszy raz, wszyscy zadawali sobie właśnie takie pytanie: „Co to? Co to?”. I takie określenie z czasem przylgnęło do tego niezwykłego pożywienia. Tak więc, rano jedli mannę, potem szli i szli dalej przez pustynię, a wieczorem jedli przepiórki. Aż pewnego dnia doszli do miejsca, w którym nie było wody, więc również wody zaczęli się domagać od Boga i Mojżesza. Bóg kazał Mojżeszowi wziąć laskę i uderzyć tą laską w skałę – tą samą laską, którą uderzył wcześniej tak, żeby się rozstąpiło morze, kiedy uciekali przed faraonem – i ze skały wytrysnęła woda. – Woda ze skały? – zdziwiły się dzieci. – Tak, dla Boga przecież nie ma niczego niemożliwego, a Izraelici mieli się o tym przekonać jeszcze wiele razy. Następnie wędrowali dalej i wędrowali, aż doszli na pustynię Synaj. Tam rozbili kolejny obóz, a Mojżesz
9
jak zawsze wszedł na najbliższą górę, aby spotkać się z Bogiem. Kiedy to uczynił, Bóg powiedział mu, że chce z ludźmi zawrzeć przymierze. – Co to jest przymierze? – przerwała opowieść Małgosia. – Przymierze to taka obietnica, taka umowa. Mojżesz oczywiście bardzo chciał zawrzeć przymierze z Panem Bogiem, ale była to tak ważna umowa, że i on, i cały jego lud musieli się najpierw do tego odpowiednio przygotować. Mojżesz więc zszedł z góry, obwieścił radosną wiadomość pozostałym i zaczęli przygotowania. Potem Mojżesz znowu wszedł na górę i długo rozmawiał z Panem Bogiem. Tak długo, że jego podopieczni zaczęli wątpić w to, czy w ogóle wróci. Zaczęli szybko zapominać, ile dobra zrobił dla nich Bóg i ranili się wzajemnie złymi słowami. Pan Bóg oczywiście wszystko to widział i kazał szybko Mojżeszowi powrócić do ludu, gdy tylko zdążył mu przekazać treść przymierza. Zawarł je na dwóch kamiennych tablicach, które dał Mojżeszowi. Zapisano na nich następujące przykazania: 1. Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną. 2. Nie będziesz brał imienia Pana, Boga swego, nadaremnie. 3. Pamiętaj, abyś dzień święty święcił. 4. Czcij ojca swego i matkę swoją. 5. Nie zabijaj. 6. Nie cudzołóż. 7. Nie kradnij. 8. Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu. 9. Nie pożądaj żony bliźniego swego. 10. Ani żadnej rzeczy, która jego jest. – Ja już to gdzieś, kiedyś słyszałam – powiedziała Małgosia. – A ty, Pawełku? – spytała mama. – Paweł! – zawołała siostra. – Mamo, on chyba śpi – dodała. – To dobrze, zostaw go, może ty też już pójdziesz spać? – spytała mama córkę. – Och, mamo, ale co było dalej? Co z Izraelitami, co z przykazaniami i tym przymierzem? – Małgosia zasypywała mamę pytaniami.
10