1 minute read
Człowiek-magnes
Marek był wyjątkowym człowiekiem – wyrozumiały, serdeczny, życzliwy, ale też obowiązkowy i zaangażowany. To właśnie dzięki tym cechom przyciągał do siebie tylu ludzi, którzy natchnieni jego energią chcieli rozwijać się i być częścią jego rzeczywistości.
Miałam ogromne szczęście, że na swojej drodze przyszło mi spotkać Marka, i że mogłam dołączyć do „Paradoxu” przez kompletny przypadek. W 2011 r. wraz z koleżanką pojechałyśmy do Ocypla, gdzie właśnie odbywał się letni obóz treningowy zespołu – zajęcia wokalne, zajęcia taneczne, a w wolnych chwilach kąpiele w jeziorze i spacery przez zielone pola i lasy. W ten sposób, oczarowana ciepłem, serdecznością i pozytywną energią zespołu Marka zostałam w „Paradoxie” przez następne dwa lata.
Advertisement
W głębi duszy wiem, że dla każdego z nas - członków zespołu - „Paradox” był i jest ważnym miejscem, gdzie czują się jak w domu. Markowi udało się coś, czego wielu nie potrafiłoby dokonać – niezależnie od doświadczenia, zainteresowań i różnicy charakterów jednoczył ludzi, którzy posiadali jedną cechę wspólną – miłość do teatru. Słońce czy deszcz, Marek wierzył w nas, wspierał, a każdą sytuację potrafił okrasić żartem i uśmiechem, przynosząc ulgę, dodając odwagi...
Marek stworzył coś pięknego, do czego ludzie będą wracać przez lata – wspólnotę. I choć nie miał dzieci, to wychował wiele dzieciaków i nastolatków, czy to w hufcu, czy w „Paradoxie”. Był nie tylko dyrektorem teatru, ale też przyjacielem, za którym tabuny ludzi będą tęsknić, którego będą wspominać i kontynuować dzieło jego życia.
Klaudia