Chcąc mieć przyszłość należy mieć przeszłość.
Kronikę tę dla przyszłych „Siódemkarzy” oddajemy.
Tom V
2018 - 2019
08.2018
PLANOWANIE I PROJEKTOWANIE
Rocznicę wybuchu II Wojny Światowej drużyna uczciła wspólnie z innymi harcerzami naszego hufca w
ODPRAWA KADRY HUFCA
Forward W FOLUSZU
ZDJĘCIA PHM. MARIOLA CZERWIŃSKA.
Trady c Bożen yjny biwak k gminy owie, słu w ż grzyb z przygot ba dla o o zobow brania z waniem o i Jędrz ązanie in gniskiem, s e atrak ja i nasz truktorski c atmos ji w cudow biwak pełe e ferze n n stani ej cy.
HARCERSKI START 2018 29.09.2018 roku spotkaliśmy się w Parku Bydgoskiego Harcerstwa, żeby oficjalnie rozpocząć nowy rok harcerski. Wzięliśmy udział w grze terenowej "przebudzenie". Oczywiście byliśmy najszybsi :) Układaliśmy też piosenkę o Bydgoszczy, o jej zabytkach i ciekawych miejscach. Potem odbyły się śpiewanki, a nasze spotkanie zakończyliśmy w kręgu śpiewając Bratnie Słowo,
Ju
ż
JOTI 2018 ł
scoutami z ca ego Po
ę li ś my udzia ł w JOTI - rozmowie ze ś wiata za pomoc ą internetu i Skype.
po raz drugi wzi
łą czyli ś my
si
ę
m.in. ze Szkotami, Anglikami, Meksykanami,
ł
scoutami z Afryki. By a to
ś wietna
okazja,
ż eby
po
ć wiczy ć
swój angielski przed wyjazdem na Jamboree oraz opowiedzie zbierali
ś my
ć
troch
ę
o sobie, Podczas wydarzenia
numery dru
potem wpisa
ć
ż yn,
z którymi si
to w raporcie.
ę łą czyli ś my, ż eby
Podczas zbiórki 10.11.2018 postanowiliśmy rozgrzać nasze głosy, gdy za oknem było już chłodno. Propozycji było mnóstwo, śpiewaliśmy piosenki harcerskie, szanty i wszystko na co mieliśmy ochotę (i co było w śpiewniku ), ale nie zapomnieliśmy osłodzić swojego życia ciasteczkami, przecież od takiego wysiłku można zgłodnieć! Na stole w naszej harcówce pojawiło się mnóstwo słodkości, ale to dla nas żadne wyzwanie. Również rozmawialiśmy o wszystkim co nas ciekawiło popijając herbatę.
11 listopada był w tym roku inny niż zwykle, bo była to setna rocznica odzyskania niepodległości. Po krótkiej i ciekawej mszy świętej prowadzonej przez ekscelencję biskupa diecezji Bydgoskiej Jana Tyrawę oraz po jego długim ekscentrycznym kazaniu, wyglądając, jak armia elfów z władcy pierścieni ubrani w płatki, udaliśmy się w przemarsz na czele z drużyną reprezentacyjną z kursu przewodnikowskiego z kilkoma członkami Forwardu w zespole na Plac Wolności. Po obchodach nagraliśmy krótki filmik jak kochamy Polskę.
J A K
Ś P I E W A Ć
P O T R A F I M Y
koniecznie zeskanuj
K O L I B E R
2 0 1 8
ANDRZEJKI 2018
JAK CO ROKU FORWARD PRZYGOTOWUJE T Ą IMPREZ Ę DLA DRU Ż YN SZCZEPU, W TYM ROKU BY Ł O PONAD 150 OSÓB!
Wró
ż by
i przebieranki
Przekazanie Betlejemskiego Światła Pokoju 18 GRUDNIA 2018 ROKU BRALIŚMY UDZIAŁ W PRZEKAZANIU BETLEJEMSKIEGO ŚWIATŁA POKOJU, KTÓRE PRZYJECHAŁO DO NAS ZE SŁOWACJI. JEST TO JUZ NASZA TRADYCJA. NASI HARCERZE UZBROJENI W ̇ LAMPIONY CZEKALI W BYDGOSKIM CENTRUM ORGANIZACJI POZARZĄDOWYCH, ABY KAZDY CHĘTNY ̇ MIESZKANIEC DOSTAŁ ŚWIATŁO DO DOMU. ZARAZ OBOK, NA PLACU WOLNOŚCI ODBYŁO SIĘ UROCZYSTE PRZEKAZANIE Z OGNISKIEM I POKAZEM OGNISTYCH ARTYSTÓW.
Wigilia Instruktorska 2018 19 GRUDNIA 2018 ROKU ODBYŁA SIĘ WIGILIA INSTRUKTORSKA. JAK ZAWSZE SKŁADALIŚMY SOBIE ŻYCZENIA, JEDLIŚMY I OZDABIALIŚMY DRZEWKA WŁASNORĘCZNIE WYKONANYMI LILIJKAMI ZE SZNURKA. NASZ DRUH DRUŻYNOWY DOSTAŁ SPECJALNY PREZENT I KWIATKI, ALE NIE PAMIĘTA ZA CO...
Wigilia drużyny to zdecydowanie ulubiony czas każdego harcerza z „Forwardu”. Stół wigilijny zapełniły potrawy przygotowane przez uczestników tego wspaniałego wydarzenia, od tradycyjnych pierogów czy pasztecików do niesamowitych sałatek i słodkości.
Dzielenie się opłatkiem także było w ten dzień czymś dla nas obowiązkowym, po rozdaniu każdemu opłatka szybko przystąpiliśmy do składania sobie serdecznych życzeń i tulenia się do utraty tchu, sama miłość i radość wokół.
W tym roku urozmaiciliśmy tę uroczystość o przedstawienia, które zaprezentował każdy zastęp. Było wiele śmiechu, trochę refleksji i dużo pracy, do której każdy się przyłożył. Mogliśmy podziwiać talenty aktorskie naszych harcerzy a także podzielić się tym z innymi, ponieważ wszystko było transmitowane na Facebook’u.
Oczywiście podczas tej niezwykle miłej atmosfery nie zabrakło najbardziej wyczekiwanego gościa, Świętego Mikołaja. Wykonując małe zadanie, każdy GRZECZNY harcerz (a mamy samych takich) dostał prezent wcześniej przygotowany przez inną harcerkę lub harcerza na podstawie numerków, które losowaliśmy. Każdy prezent był wyjątkowy, a każdy członek drużyny zadowolony.
Nie zabrakło również śpiewania kolęd, przecież jak Święty Mikołaj by do nas trafił? Na szczęście wysililiśmy się tak mocno, że usłyszał nas i czym prędzej zapukał do drzwi naszej harcówki. Wigilia harcerska to wyjątkowy dzień , gdzie wszyscy utwierdzamy się w tym, że jesteśmy jedną, wielką, harcerską rodziną.
L I F E
I N
K O R Z K I E W
7BDSHiW Forward P H O T O B O O K
KRAKÓW I KORZKIEW CZ.III
ZIMNO I CIEPŁO ZIMA 2019
WIZYTA SKAUTÓW ZE SZKOCJI
W lutym nasz patrol na Jamboree odwiedzili skauci ze Szkocji, z unitu 55 north. Dołączyli do nas patrol Ani z Leśnej Szkółki i Rafała ze Świecia - nasza drużnyna na zlocie. Dzień zaczęliśmy od warsztatów w Muzeum Historii Mydła i Brudu. Mieliśmy okazję zrobić swoje włane mydło. Następnie podczas gry miejskiej była okazja na integrację i pokazanie naszym gościom Bydgoszczy. Po obiedzie spotkaliśmy się w harcówce na wieczór karaoke i poznawania polskich smaków. Już nie możemy się doczekać kolejnego spotkania z naszymi szkockimi przyjaciółmi na 24 WSJ w USA.
Dzień kobiet i dzień mężczyzn
Święta w Forwardzie niby nie obchodzone, ale zawsze znajdzie się czas na powiedzenie jakiegoś miłego słówka...
HGW GOTOWANIE
PÓLKO 16.03.2019 Pierwsze HGW, które było skupione tylko na gotowaniu. Zebraliśmy drużyny, podzieliliśmy je an różne kuchnie świata, druhna Dominika spędziła 3 godziny w Lidlu robiąc zakupy, a potem była tylko zabawa i piękne zapachy. Gotowaliśmy kurczaki, frytki, boczek, zupy, makaron po tajsku i wiele, wiele innych. Było tak pysznie i miło, że już nie możemy doczekać się kolejnego wyjścia na gotowanie w terenie.
FORWARD
NAGRODA ZA HBBN ODEBRANA
>
lił, E Ż! o k T sz na -) y z : c w o o a ł n b koli uży rzy r z p s d I e ię ymż czna s t Z ybo z r a p
Tymczasem w Bydgoszczy Maciej i Mateusz pomagają Leosiowi O nim samym jeszcze usłyszycie
OPŁAWIEC-BYDGOSZCZ
ZŁAZ CHORĄGWI "WODA JEST ŻYCIEM"
26 kwietnia 2019
ALICJA NA SŁOWA CJI AGORA Nasza Alicja reprezentowała ZHP na spotkaniu wędrowników z Europy .
FOR MORE INFORMATION, CONTACT MARTY AT (281) 382 2201
MAJOWO NA BAGNIE
WYBRALIŚMY SIĘ NA BAGIENNĄ MAJÓWKĘ KEMRALNE GRONO 1 MAJ 2019 właściwie od dawna mieliśmy ochotę na zwiedzenie lasu po drugiej stronie budowanej obwodnicy i udało się ! były nawet tory, których nie ma na mapie. cicho szaaaaa....
3 MAJ 2019
witaj majowa jutrzenko piekna i pouczajÄ…ca rocznica
FESTYN DLA LEOSIA
11 MAJA POMOGLIŚMY W ORGANIZACJI FESTYNU DLA CHOREGO CHŁOPCA - LEOSIA. MIELIŚMY SWOJE STOISKO, PRACOWALIŚMY W KAWIARENCE, A DRUHNA KASIA PRZEBRAŁA SIĘ NAWET ZA TYGRYSKA! POMOGLIŚMY UZBIERAĆ RÓWNIEŻ SPORĄ SUMĘ PIENIĘDZY Z CZEGO BARDZO SIĘ CIESZYMY. NA TYM WŁAŚNIE POLEGA HARCERSKA SŁUŻBA.
MAJ
2019
W składzie wyprawy naszą druzynę reprezentują: Karolina, Maja,i Maja, Remek i Jedrzej.Poza uroczystościami na Monte Cassino, jest okazja zwiedzić, Wenecję i Rzym i poznaćwłoski smak
NOC MUZEÓW 18.05.2019
Tradycją stał się już fakt, że Forward bierze udział w Nocy Muzeów. Co roku staramy się odwiedzić co innego. Bydgoszcz wygląda pięknie nocą. Tym razem przed wyjściem spotkaliśmy się w małym gronie aby stworzyć kronikę, której karty właśnie czytacie.
WRD '19
SZKOLIMY SIĘ NA MODUŁACH DRUŻYNOWYCH PRZYBOCZNYCH I ZASTĘPOWYCH
Nasza EKIPA
JESTEŚMY BUSHCRAFTOWI
PÓLKO PO RAZ KOLEJNY
ZLOT HUFCA BYDGOSZCZ
#zawszeforward
IDZIEMY W JASNÄ„ RAZEM
7 BDSHIW "FORWARD"
Stacjonarno-wędrowny obóz drużyny 29.06.2019-13.07.2019
Lublin - Nałęczów Kazimierz Dolny Maciejowice - Polewicz
29.06.2019r. Noc jeszcze nie przyszła w dzień, jej opowieści wiją się pod, wciąż zamkniętymi powiekami. Dzwoni alarm, mimo dwóch godzin snu, zrywasz się - już wiesz, że niedługo zanurzysz się w innym czasie, który zamiast kolejnymi kawami w pracy czy stronami podręcznika, liczony będzie przebytym i kilometrami, wersami mniej lub bardziej ukrytych na dnie pamięci piosenek… Przygoda! Pod prysznicem zmywasz trud pakowania, oddalasz codzienne troski i tylko trochę zastanawiasz się, kiedy znowu uświadczysz tego dobra (bo jak śmierdzą wszyscy, to nadal śmierdzi każdy, ale jest raźniej <3).
Już 6, bez większego żalu żegnasz „i stół, i krzesła, i buty”, zakładasz na barki (oczywiście, że za ciężki) plecak… i en Voyage! Kierując się na przystanek, słyszę oklaski - starszy pan w stanie z ławki, składa gazetę i zaczyna klaskać - taka mała; z takim plecakiem; widać, że harcereczka; też kiedyś byłem - miło w ten sposób wpisać się w krajobraz czerwcowej Bydgoszczy. Promienie słońca, o tej godzinie, jeszcze nie spalają wszystkiego na swojej drodze. Odbijają się w szybach autobusu, którego pasażerowie nie mogą nasycić się widokiem kogoś wygrywającego się z miejskiej rutyny, a może wspomnieniami młodości…? Spotykamy się na dworcu PKP, czekamy na śpiochy, przypominamy czego nie zapakowaliśmy. Na horyzoncie, wyznaczonym ruchomymi schodami, pojawiają się kierownicy wyjazdu, następuje pierwsze liczenie sfory, a ostatnie pożegnania. Ruszamy na peron, po drodze przekonujemy się, że służba tylko czeka na nasze szeroko otwarte oczy, silne dłonie. Wsiadamy do ciapągu. Przed nami perspektywa 8h w trzech przedziałach przy ponad 30 stopniach… Ale dostaliśmy najlepszą wodę mineralną- Selenkę oraz wafelki, które jednak tylko powiększyły nasze apetyty na… bułeczki! Po przejściu przez poziom Tetrisa- harcerza w PKP, w naszych przedziałach słychać obozowe wspomnienia, najnowsze ploteczki, szelest rozrywanych z zapałem prawdziwych wędrowców (oraz zwierząt) opakowań słodyczy. Przy odrobinie wyobraźni poczuć można nawet morską bryzę, a przynajmniej umyć szyby.
Mijamy kolejne pola, miasta, liczymy mnichów, dosiadają się kolejne osoby. Cudownie wsłuchuje się w stukot kół, mogąc przez moment istnieć w bezprzestrzeni- dzieje się tak, gdy myśl jest zbyt wolna wobec mijanych punktów na mapie, więc po prostu obserwując stajesz się tymi lokalizacjami, a przemieszczanie się warunkuje oddech. Dojeżdżamy do Lublina, droga do hostelu daje przedsmak czekających nas trudów. Ale jesteśmy dzielni, przecież „nie jesteśmy na wakacjach”. Nasze zakwaterowanie zdecydowanie należy do Banksyego. Nad wejściem do naszego pokoju widnieje napis „No future” – jeśli spóźnimy się na kolejną zbiórkę przewoźnej Katarzyny – zdecydowanie. Na obiad bliżej nieokreślona zupa, kompot i kotlet, taki baromleczny pakiet startowy. Wyruszamy zobaczyć miasto. Dzięki grze terenowej wiemy już, gdzie znajduje się Kraina Oz oraz że jest to miejsce, gdzie każdy może poczuć się przez chwilę rycerzem, księżniczką oraz zjeść jedyny porządny kebab „U prawdziwego Polaka”. Każde miasto ma pewną niepowtarzalność, Lublin to mieszanka wijącej się w cudownych renesansowych zdobieniach kamienic melodia, odbijających się w akustycznych bramach piosenek ulicznych grajków, rymach pewnego polskiego poety, urozmaicona entuzjastycznymi okrzykami „wiwat król, Rzeczpospolita unia”, stukotem końskich kopyt, dźwięcznego jidysz. Teraz także naszych butów. Dobrze tu być. Po prostu. Dobrze być razem i oczekiwać niespodziewanego, śpiewu, nocnego nieba. Wracamy do hostelu na bułeczki i prysznic! Siadamy w kręgu, czas na podsumowanie dnia. Ale teraz „Późno już, otwiera się noc…”.
30.06.2019R. DRUGI DZIEŃ NASZEGO OBOZU WĘDROWNEGO. O 7:30 BYLIŚMY JUŻ NA NOGACH. PO ZJEDZONYM ŚNIADANIU UDALIŚMY SIĘ NA PRZYSTANEK AUTOBUSOWY. CZEKALIŚMY KILKA MINUT, AŻ W PEWNYM MOMENCIE ZZA ZAKRĘTU WIDAĆ POSTAĆ NADJEŻDŻAJĄCEGO AUTOBUSU. WSIEDLIŚMY. JECHALIŚMY KILKA PRZYSTANKÓW. BYLIŚMY ŚCIŚNIĘCI NICZYM SARDYNKI W PUSZKACH, LEDWO SIĘ CZEGOKOLWIEK TRZYMAJĄC, NA SZCZĘŚCIE NIKT SIĘ NIE PRZEWRÓCIŁ ANI NIE ZEMDLAŁ. ODETCHNĘLIŚMY Z ULGĄ, KIEDY WYSIEDLIŚMY. NA MIEJSCU CZEKAŁA JUŻ NA NAS PANI PRZEWODNIK- CIEMNOWŁOSA KOBIETA ŚREDNIEGO WZROSTU W SPÓDNICY I CZARNYM TSHIRCIE, Z CZARNYMI OKULARAMI CHRONIĄCYMI OD SŁOŃCA. NAJPIERW POSZLIŚMY POD POMNIK, KTÓRY BYŁ WIZJĄ AUTOR, UPAMIĘTNIAJĄCY LOS WIĘŹNIÓW MAJDANKU. PO OBEJRZENIU POMNIKA UDALIŚMY SIĘ W STRONĘ OBOZU KONCENTRACYJNEGO. KROCZYLIŚMY ŚCIEŻKĄ, KTÓRĄ KIEDYŚ SZLI WIĘŹNIOWIE OBOZU W TAKI UPALNY DZIEŃ, WDYCHAJĄC TUMANY UNOSZĄCEGO SIĘ KURZU. ZOSTALIŚMY PRZENIESIENI W PRZESZŁOŚĆ. MOGLIŚMY POWDYCHAĆ TO SAMO POWIETRZE, KTÓRYM KIEDYŚ ODDYCHALI WIĘŹNIOWIE PRACUJĄC W POCIE CZOŁA, UMIERAJĄC W MĘCZARNIACH Z POWODU GŁODU I CHORÓB LUB CICHĄ ŚMIERCIĄ POPRZEZ MORDERCZY GAZ ZWANY CYKLONEM B. MOGLIŚMY POCZUĆ SIĘ TROSZKĘ JAK WIĘZIEŃ OBOZU. NAJPIERW PRZESZLIŚMY PRZEZ GŁÓWNĄ BRAMĘ, UDALIŚMY SIĘ NA ROSENGARDEN, DO BARAKÓW,
A NA KONIEC DO KREMATORIUM. OSTATNIM NASZYM PRZYSTANKIEM BYŁO MAUZOLEUM, GDZIE MOGLIŚMY ODDAĆ HOŁD MILIONOM NIEWINNYM LUDZIOM, KTÓRE TUTAJ MUSIAŁY ODDAĆ ŻYCIE ZA CENĘ WOJNY. NASTRÓJ BYŁ ZRÓŻNICOWANY. JEDNYCH OGARNĘŁA NOSTALGIA, SMUTEK, INNYM ZBIERAŁO SIĘ NA ŁZY. PO PODZIĘKOWANIU PANI PRZEWODNIK, ZA OPROWADZENIE NAS PO TYM JAKŻE ZNACZĄCYM MIEJSCU, WRÓCILIŚMY DO CENTRUM LUBLINA. NASZYM KOLEJNYM ETAPEM ZWIEDZANIA BYŁ, PO CZĘŚCI PRZEZ NAS POZNANY, LUBLIN. JEDNAK DOPIERO PANI PRZEWODNIK NR.2 UZEWNĘTRZNIAJĄC SWOJĄ WIEDZĘ NA TEMAT HISTORII, JAK I ARCHITEKTURY TEGO MIASTA ODSŁONIŁA PRZED NAMI WALORY I SEKRETY. OD „KAMIENIA NIESZCZĘŚCIA” PRZEZ MALOWNICZE, BOGATO ZDOBIONE KAMIENICE, AŻ PO ZAMKOWĄ BASZTĘ. MIELIŚMY NAWET OKAZJĘ ZOBACZYĆ LUBLIN OD SWOICH POCZĄTKÓW I POZNAĆ JEGO HISTORIĘ OGLĄDAJĄC MAKIETY KILKANAŚCIE METRÓW POD ZIEMIĄ, CO DAŁO NAM SCHRONIENIE PRZED TYM PIEKĄCYM SŁOŃCEM. TO BYŁA JEDNA Z ULUBIONYCH CZĘŚCI NASZEGO ZWIEDZANIA. DZIEŃ JUŻ POWOLUTKU CHYLI SIĘ KU KOŃCOWI, CZAS WRACAĆ DO HOSTELU PO BAGAŻE I RUSZYĆ NA DWORZEC. IDĄC W STRONĘ MIEJSCA DOCELOWEGO, JAKIM BYŁ DWORZEC PKP, ZATRZYMUJEMY SIĘ NA CHWILE BY ODDAĆ NASZE PLECAKI WĘDROWNE I RUSZAMY DALEJ. GDY DOTARLIŚMY, OTRZYMALIŚMY TRANSPORT W POSTACI 20-STO OSOBOWEGO BUSA I ODJEŻDŻAJĄC Z MIEJSCA PARKINGU, POŻEGNALIŚMY LUBLIN, KTÓRY NA DŁUGO JESZCZE BĘDZIE GOŚCIŁ W NASZEJ PAMIĘCI. PO 30 MINUTACH UKAZAŁ NAM SIĘ KRAJOBRAZ NAŁĘCZOWA, NISKIE, WIEJSKIE DOMKI, OGRODZONE PODWÓRKA, POŁACIE POLNEJ ZIELENI.
Do naszego ośrodka mieliśmy cały kawał drogi do przejścia. Podróż nie zapowiadała się ciekawie. Wszyscy byliśmy zmęczeni, spoceni, z odciskami na stopach i otarciach. Na szczęście się nad nami zlitowano i druh zabrał nas swoim autem. Każdy postanowił się rozpakować w swoim namiocie i przygotować do kolacji. Po zjedzeniu ciepłego posiłku poszliśmy zażyć przyjemności pod prysznicem. Czas na podsumowanie dnia. Jak to miło jest być najedzonym, czyściutkim i wykąpanym, i siedzieć w kręgu wśród osób, które darzysz sympatią śpiewając przy świeczkowisku pod rozgwieżdżonym niebem. Dobranoc i Czuwaj! =^.^=
01.07.2019r. Dzień 1 lipca rozpoczął się już o godzinie 7:30, mieliśmy około 5 minut na ogarnięcie się, dlatego że zaczynał się poranny rozruch. Po trudnych i męczących ćwiczeniach udaliśmy się na pyszne śniadanko zrobione przez: Antka, Kajetana i Remka, którymi dowodził dh. Krzysztof Kobus. Po zjedzeniu pysznego posiłku udaliśmy się do Nałęczowa, gdzie odbyła się gra miejska w której mogliśmy przeprowadzić ankietę. Gra dotyczyła nie tylko pięknego i malowniczego Nałęczowa, ale również polskich poetów z nim związanych np. był nim Żeromski. Po udanej grze udaliśmy się na basen „Atrium”. Gdy wyszliśmy z basenu udaliśmy się na pyszny obiadek. Podano nam zupę pomidorową, kotleta, surówkę i ziemniaczki. Po udanym posiłku mieliśmy czas wolny. Większość z nas siedziała w parku i rozmawiała. Nasz czas wolny dobiegł końca, usiedliśmy wspólnie w kręgu i śpiewaliśmy, i opowiadaliśmy różne ciekawe anegdoty. Po jakimś czasie musieliśmy już wracać do naszego obozowiska. Jak dotarliśmy już na miejsce mogliśmy się umyć po wyczerpującym dniu. Jak już nie śmierdzieliśmy musieliśmy ubrać się w mundury, bo miał być apel. Apel był szczególny dla Kajetana, bo wstąpił w szeregi naszej drużyny, na dowód tego dostał chustę. Po apelu mieliśmy ognisko mundurowe, śpiewaliśmy i opowiadaliśmy sobie różne wspomnienia z tego jak dołączyliśmy do harcerstwa, dostaliśmy krzyż. Niestety przerwała nam burza. Lecz nawet pogoda nie zniszczy nam tak wspaniałego ogniska. Przenieśliśmy się pod altanę, gdzie dokończyliśmy ognisko. Tak skończył się 3-ci dzień obozu z duchami. Życzę wszystkim miłej nocy. Dobranoc i Czuwaj!
02.07.2019r. Dzie
ń
2 lipca rozpocz
ął
si
ę
godzinie 7:30. Po porannych
ś niadaniu
tradycyjnie o
ć wiczeniach
i
ś my do Kazimierza Dolnego. Pobyt w mie ś cie zacz ę li ś my od spaceru w ą wozami. Pó ź niej zjedli ś my smaczny obiad, po którym wyruszyli ś my na zamek w Janowcu. Nast ę pnie wrócili ś my do obozu, gdzie poznawali ś my ś wiat oczami niewidomych. Po tych zaj ę ciach zjedli ś my kolacj ę i omówili ś my miniony dzie ń , po czym poszli ś my spa ć . wyruszyli
03.07.2019r. Trzeci lipca dzień miastowy O 7:30 rozpoczął nasze przygody.Zerwanie z łóżka na zaprawę poranną Obudziło nasze kończymy na wyprawę powabną.Śniadanie było spore,Choć bez cebuli jak, wolę.Bułki mleczne zaspokoiły nasz głód I potem wyszliśmy zwiedzać ten gród.Na rynku od rana ruch był spory,A my w tym momencie zwiedziliśmy te architektoniczne wytwory.Do klasztoru na klęczkach Rolnik weź postanowił,Tym samym Martę z obozowych sankcji wyswobodził.Następnym przystankiem był kościół na wzgórzu wysoki.Potem baszta i niesłychanie piękne z niej widoki.Zeszliśmy więc na dół, by pożegnać przewodnika JanaI udać się na obiad tam, gdzie Wisła płynie kochana.Frytki i kebab zapełniły nasze brzuchy,A dalszą przygodę opowiedzą wam duchy.Ale to jeszcze nie koniec tego dnia,Gdyż dalej nasze nogi prowadził niebieski szlak.Zaprowadził nas do miejsca zwanym zamkiem w Janowcu,A tam przed 7 laty działy się przyrzeczenia harcerzy znośnie.Droga powrotna przez wąskie ścieżki była ciekawa,A w obozie czekała na nas kawa.Gdy skończył się szlak czarny, pies pokazał nam na dół drogę,A następnie przepłynęliśmy Wisłę promem na dalszą przygodę.Po kilku minutach w obozie już byliśmy I tam zajęcia programowe dalej robiliśmy.Cztery drużyny rywalizowały do końca.Zgadywali przedmioty, a i tak wygrała Zofia.Po szybkiej kolacji usiedliśmy w dużym kręgu,By wykonać zadania na sceny zasięgu.Cała relacja w pamięci nam zostanie Lub jeszcze na YouTubie nagranie powstanie.Przy całej tej historii komar nam towarzyszyłI na naszej skórze gwiazdozbiory nam wyszył.W ten oto sposób dzień podsumowaliśmy,W kręgu bratnie słowo sobie daliśmy.
04.07.2019R. WYJĄTKOWO DZIEŃ ZACZĘLIŚMY O GODZINIE 7:00 PORANNYM ROZRUCHEM. W TRAKCIE ŚNIADANIA ZAŚPIEWALIŚMY 100 LAT HELENIE Z OKAZJI JEJ URODZIN, NASTĘPNIE Z NIEPOKOJEM OCZEKIWALIŚMY NA WYNIKI MATUR NASZEJ PRZYBOŹNEJ KASI ORAZ ALI. WYSZLIŚMY WCZEŚNIE, ABY JAK NAJSZYBCIEJ DOSTAĆ SIĘ NA AUTOBUS KIERUJĄCY SIĘ W STRONĘ PUŁAW. TAM RAZEM Z NASZYM PRZEWODNIKIEM WYCIECZKĘ ZACZĘLIŚMY OD STAREJ OCTOWNI, KTÓRĄ ZMIENIONO NA RESTAURACJĘ. NASTĘPNIE POSZLIŚMY POD ZAMEK MARYLKI, Z POD KTÓREGO PRZYSZLIŚMY DO PARKU, KTÓRY ZOSTAŁ STWORZONY RZEKOMO W STYLU ANGIELSKIM. W PARKU SPOTKALIŚMY STARY RODZINNY SARKOFAG RODU CZARTORYSKICH, DRZEWA Z ICH CZASÓW ORAZ WIELE BUDOWLI Z RÓŻNYCH KRAŃCÓW ŚWIATA. DOSZLIŚMY DO ZAMKU CZARTORYSKICH, POD KTÓRYM PRZECHADZAŁY SIĘ PIĘKNE PAWIE. PO ROZSTANIU SIĘ Z PRZEWODNIKIEM ZJEDLIŚMY OBIAD Z WIELKIMI PORCJAMI. PO POSIŁKU DOSTALIŚMY CZAS WOLNY ORAZ MIEJSCE I GODZINĘ W KTÓRYCH MIELIŚMY SIĘ POJAWIĆ. PO POWROCIE DO KAZIMIERZA WIELKIEGO ZACZĘLIŚMY GRĘ W MONOPOLY. TYLKO JEDNA DRUŻYNA ODNALAZŁA KADRĘ CO PRZESĄDZIŁO O WYNIKACH. WRÓCILIŚMY DO OBOZU, W KTÓRYM PO CHWILI ODPOCZYNKU ZJEDLIŚMY KOLACJĘ, A NASTĘPNIE ROZPOCZĘLIŚMY SĄD. NIESTETY NAM SIĘ DOKOŃCZYĆ, LECZ ZAMIAST TEGO UDALIŚMY SIĘ NA NOCNĄ PODRÓŻ PO KAZIMIERZU. CELEM TEJ PODRÓŻY BYŁA GÓRA TRZECH KRZYŻY NA KTÓREJ ZAKOŃCZYLIŚMY DZIEŃ BRATNIM SŁOWEM NA PIĘKNEJ PANORAMIE MIASTA.
05.07.2019r. Nikogo chyba nie zdziwi fakt, że zaczęliśmy dzień o 7:30. Wstanie z ciepłych śpiworów, zaprawa poranna, szybkie odświeżenie się i śniadanie to już dla nas niemal mechanicznie wykonywana rutyna każdego poranka. Pakujemy się szybko i składamy namiot. Czy zdążymy na busa? Każdy z nas stara się zadbać o swój plecak w sposób dokładny, a pospieszny. Udało nam się. Wszystko zostało zapakowane, a my możemy odjechać spod „spichlerza”. Jedziemy przez piękne wsie, lasy i pola. Większość z nas szuka odpoczynku w lekkim śnie, nieco niestabilnym. Wszyscy pozwalamy sobie na chwilę spokoju i wytchnienia. Po ponad godzinie docieramy na miejsce. Maciejowice wyglądają niepozornie i sennie. Miło jest wsłuchać się wiejską ciszę, tak bardzo różniącą się od gwaru Kazimierza. Jeszcze milszą jest świadomość, że dzisiaj śpimy w budynku szkoły. Wiemy, że będzie nam ciepło i wygodnie, w nocy nie zaskoczy nas wiatr ani deszcz. Rozpakowujemy się na sali gimnastycznej, by potem zająć się zadaniami na odznakę Kościuszki. Rozwiązujemy quizy o bitwie pod Maciejowicami, układamy piosenki na cześć i chwałę Tadeusza, robimy przerwę na ciepły obiad. Po wesołej grze w kalambury idziemy na zwiedzanie wsi. Widzimy niewielki ryneczek, piękny kościół, cmentarz. Po spokojnym marszu czeka nas wysiłek - przez ponad godzinę zajmujemy się sprawą Katarzyny D. Możemy zjeść i wypić coś ciepłego na kolacji, po której siadamy w kręgu i prezentujemy swoje piosenki. Mamy czas na odświeżenie się. Dzień kończymy podsumowaniem i projekcją czarnobiałych „wakacji z duchami”…
06.07.2019r. Kolejny dzień obozu zaczął się wcześnie rano. Otworzyliśmy oczy i znowu znaleźliśmy się na sali gimnastycznej szkoły w Maciejowicach. Odetchnęliśmy z ulgą, ponieważ po raz pierwszy i ostatni nie spaliśmy w małych ciasnych namiotach. Zaprawa rozruszała nasze kości na cały dzień wrażeń, który się przed nami rysował jasnymi barwami. Kolejnym punktem programu było śniadanie w malutkiej szatni męskiej, gdzie nagle powstało pole minowe złożone z małych zabójczych kuleczek nazywanych przez niektórych płatkami czekoladowymi. Zebranie się, zapakowanie w plecaki przypominało nam o dwóch poprzednich razach, kiedy to również musieliśmy spakować cały swój dobytek. Wyjątkiem w tym wypadku było to, że zawsze staraliśmy się zapakować jak najwięcej do naszych dużych plecaków, a teraz wręcz odwrotnie wszystkie ciężkie menażki, kubki, kosmetyczki wpychaliśmy do plecaków podręcznych, które zostały nam zabrane do przewozu. Następnie wyruszyliśmy, jeszcze nie obarczeni ciężkim bagażem naszych własnych przedmiotów, do muzeum Tadeusza Kościuszki w Maciejowicach. Dowiedzieliśmy się od naszego przewodnika, pana Tomka, wielu ciekawych PRAWDZIWYCH faktów o naszym wielkim przywódcy. Poznaliśmy miejsce bitwy pod Maciejowicami i skutkach przegranej oraz zakończeniu całej insurekcji. Po powrocie do szkoły zaśpiewaliśmy Druhnie Dominice gromkie 100 lat z okazji jej kolejnych w życiu imienin, a potem zjedliśmy ze smakiem przygotowane przez nią smakołyk. Założywszy plecaki, zawiązawszy buty i pomachałszy naszej cieplutkiej szkole ruszyliśmy w drogę. Pszeszedłszy kilka kilometrów w pocie czoła, zatrzymaliśmy się na Podzamczu, aby zobaczyć na żywo miejsce, w którym ginęli powstańcy kościuszkowcy, a Antek powiedział nam także o ruinach zameczku położonego dalej w dolinie. Na postoju zjedliśmy pyszne, dojrzałe, słodkie bułeczki, ugasiliśmy pragnienie łykiem filtrowanej wody z kranu i podniósłszy plecaki udaliśmy się dalej w drogę. Następny przystanek miał miejsce na skrzyżowaniu dróg polnej z bardziej polną, ponownie zażyliśmy kuracji bułeczkowej, które o dziwo smakowały jeszcze lepiej. Dalsza droga minęła nam na marszu, narzekaniu, marszu, marszu i jeszcze raz marszu. Przechodziliśmy przez malownicze pola i łąki, co jakiś czas mijaliśmy malutkie wioski, gdzie gwar uliczny miast jeszcze nigdy nie doszedł. Na następnym postoju przybył po nas pierwszy transport, który zabrał najbardziej cierpiące na tej wędrówce osoby. Podobnych transportów było jeszcze 2 i odebrały one kolejnych zmęczonych wędrowców, którzy nie czuli się na siłach, aby kontynuować przejście. Finalnie zostało nas 10 wędrowników, którzy dzielnie przemierzali lasy, aby dojść do Polewicza na dalszą część obozu.
Poruszaliśmy się po wielu szlakach w tym szlaku 4 pancernych i psa, który doprowadził nas do małej wioski o nazwie Wilga. Przechodziliśmy po tej mniej znanej części miejscowości, gdzie drogi są tak naprawdę przecinkami leśnymi, a widok zasłania rozłożysty las. W majestatyczny sposób cywilizacja styka się tutaj z budynkami. Nowoczesna działka stoi niedaleko starodawnego pensjonatu, a wszystko to w przepięknym otoczeniu natury. Po wielu trudach i prawie 8 godzinach wędrówki doszliśmy do celu i dumnie złożyliśmy meldunek komendantowi obozu o naszym stanie. Zmęczeni, podrapani, obrzęknięci, poodciskani, ale uśmiechnięci udaliśmy się pod prysznic, aby zmyć wszystkie nasze smutki, narzekania i zabrudzenia. W czasie naszej wędrówki pozostali obozowicze przygotowywali pole pod namioty, rozkładali je oraz rozbili naszą Forwardową gwiazdę. Czekali, aż wszyscy, lub nie, dotrzemy na miejsce. Pod wieczór zjedliśmy obiad, zimny, ale zawsze dobry, składający się z najlepszych i najsmaczniejszych pierogów, ale już niestety nie tych samych co wcześniej z Puław. Na sam koniec dnia odbyły się śpiewanki i podsumowanie dnia, część nas była całkowicie zmarnowana, część mniej, ale każdemu się ten dzień podobał w mniejszym lub większym stopniu, po ciszy nocnej ogłoszonej o 23:00 otrzymaliśmy małą niespodziankę w postaci alarmu, jak się okazało część z nas nie zabrała swoich rzeczy i trzeba było ukarać osiągających się obozowiczów. Dzisiejszy dzień dobiegł końca, leżąc z namiocie obok innego harcerza rozmyślam nad tym co się wydarzyło, jestem z siebie i nas wszystkich dumny, że udało nam się dokonać tej 30 km lub troszkę krótszej wędrówki a teraz to wszystko było, minęło zostało tylko wspomnienie… Czuwaj i dobrej nocy wszystkim…
07.07.2019R. DZIEŃ ZACZĘLIŚMY OD ŚNIADANIA PRZYGOTOWANEGO POD CZUJNYM OKIEM GROŹNEJ KASI. NASTĘPNIE SZYBKO PRZEPROWADZILIŚMY APEL I WYRUSZYLIŚMY DO WILGI NA MSZĘ ŚWIĘTĄ I ZWIEDZANIE JAKŻE MALOWNICZEJ MIEJSCOWOŚCI. PO ODDANIU BOGU TEGO, CO BOSKIE, WRÓCILIŚMY NA STANICE I ZACZĘLIŚMY PRZYSZYWANIE PLAKIETEK DO MUNDURU. PO PEWNYM CZASIE SKOŃCZYLIŚMY RZEŹBIĆ W NASZYCH MUNDURACH. NADSZEDŁ W KOŃCU CZAS NA OBIAD. ZJEDLIŚMY, TUTAJ ZASKOCZENIEM, BO NIE BYŁY TO PIEROGI, A PYSZNE PIERSI Z KURCZAKA I ZUPĘ OGÓRKOWĄ. PO OBIEDZIE ZACZĘLIŚMY PRZYGOTOWYWAĆ TOR DO ŚLIZGANIA DO MOP AND WATER. MIMO POCZĄTKOWYCH NIECHĘCI CZĘŚCI UCZESTNIKÓW, OKAZAŁO SIĘ TO STRZAŁEM W DZIESIĄTKĘ. KTO NIE CZUŁ SIĘ MOCNY W GRZE, TEN RZEWNIE KIBICOWAŁ ZAWODNIKOM. MIMO WIELU FIKOŁKÓW I PIRUETÓW SĘDZIOWIE NIE WPROWADZILI OCEN ZA STYL UPADKU. PO WIELU MECZACH W KOŃCU WYŁONIŁO SIĘ CZTERECH FINALISTÓW. DRUH KRZYSZTOF WRAZ Z DUCHEM ALEKSANDREM PRZECIWKO KUBIE „PROBOSZCZOWI” I ANTKOWI, KTÓRY GRAŁ AKURAT NA WYPOŻYCZENIU. NIESKROMNIE MÓWIĄC UCZESTNICZY SPUŚCILI MANTO KADRZE (WERSJA DLA ALEKSANDRA, DOSTALI SĄŻNY WPIEPRZ). PO TYM JAK WYSPRZĄTALIŚMY CAŁĄ POSESJĘ, PRZYSZEDŁ CZAS NA SZYBKĄ KĄPIEL I NA DEBATĘ, LECZ PRZEDTEM ZJEDLIŚMY POŻYWNA KOLACJĘ SKŁADAJĄCĄ SIĘ GŁÓWNIE Z KIEŁBASKI. GDY PRZYSZEDŁ CZAS DYSKUSJI CZY WSZYSCY WYCIĄGNĘLI MOCNE ARGUMENTY, PRZEZ CO OSTATECZNIE NIE ZOSTAŁO ROZSTRZYGNIĘTE TO, KTO JĄ WYGRAŁ, LECZ OTWORZYŁA ONA NAM WSZYSTKIM GŁOWY NA NOWE POGLĄDY. DZIEŃ SKOŃCZYLIŚMY PRZY OGNISKU CODZIENNYM PODSUMOWANIEM. MIMO RÓŻNYCH ZDAŃ, JEŚLI CHODZI O PODSUMOWANIE DNIA, TO JA UWAŻAM, ŻE BYŁ TO ŚWIETNY DZIEŃ PEŁEN POZYTYWNYCH EMOCJI I NOCNYCH REFLEKSJI NA TEMAT WOLNOŚCI I BEZPIECZEŃSTWA.
08.07.2019r.Zabrzmiał gwizdek z szczerego srebra, do namiotów wdarły się pierwsze, marne promyki słońca. Poranek był chłodny, obozowicze wypełzli ze swoich śpiworów niczym poczwarki przeradzające się w motyle, niestety chyba za krótko siedziały w kokonach, bo na porannej zaprawie w niczym nie przypominały pięknych motyli. Zgodnie z rutyną udaliśmy się na śniadanie, nie spodziewaliśmy się tragedii, która zaraz nastąpi. Siedzieliśmy przy stole, gawędziliśmy i zajadaliśmy ukochane pierogi, wtem obwieszczone nam zostało: "to ostatnia paczka bułeczek!", druh podniósł opakowanie niczym Rafiki Simbę. Wszyscy Popadliśmy w żałobę. Następnie zaczęły się zajęcia programowe. Grupy wystawiły na próbę swoje umiejętności pionierskie. Przenieśliśmy się w czasy średniowiecza i skonstruowaliśmy katapulty. Potem był turniej, wczuliśmy się w rolę średniowiecznych wojowników i żołnierzy z czasów Il wojny światowej. Najdalej poleciał pocisk teamu Remka (Ali, Julka, Karolina, Marta). Natomiast najbardziej wczuł się zespół Zofii (Rurek, Kajetan, Antek, Helena, Rolnik) przygotowując inscenizację historyczną z zniewalającymi efektami dźwiękowymi. Następnie, pokaz musztry tanecznej, wykazaliśmy się kreatywnością, wspaniałym gustem muzycznym oraz rytmiką. Wieczorem udaliśmy się na świeczkowisko. Śpiewaliśmy i oglądaliśmy filmy naszych pokazów oraz 100lecia siódemki. Dubbingowaliśmy filmiki ze zwierzętami, świetnie się przy tym bawiliśmy. Tradycyjnie zakończyliśmy obozowy i udaliśmy się do namiotów, dalej dojrzewać w swoich kokonach, aby jutro obudzić się nowonarodzonymi motylkami. Z nasz dzień.
9.07.2019 Dzisiejszy dzie ń by ł do ść aktywny i mokry dla niektórych z uczestników. Jak zwykle zacz ęł o si ę apelem, potem fotka dla pami ę ci, a dalej si ę dzia ł o,,, Wyszli ś my na gr ę InO, na której druh Bartek da ł nam godzin ę na tras ę zamiast dwóch i trzeba by ł o wszystko odkr ę ca ć . Spotka ł nas ró ż nie ż deszcz, co chyba nie jest nowo ś ci ą na obozie. Mimo tego niektórym ch ł opakom (i Helenie) by ł o za sucho wi ę c postanowili wróci ć do obozu rzek ą . Mo ż na powiedzie ć , ż e Rolnik nie musia ł si ę ju ż k ą pa ć ... rzeka zrobi ł a za niego robot ę :)
10.07.2019 Dzisiejszy dzień był trochę leniwy :) Idealnie żeby odpocząć i przygotować się na to, co jeszcze przed nami. Zainspirowani zajęciami o niepełnosprawności przeprowadziliśmy kolejne, podobne, ale trochę śmieszniejsze. Postanowiliśmy zrobić musztrę z zamkniętymi oczami, która wyszła po prostu cudownie, a następnie układaliśmy układy związane z musztrą do muzyki. Zaprezentowała się nawet kadra. Mimo, że był to dzień poświęcony na odpoczynek to i tak mieliśmy sporo uśmiechu i zabawy :)
11.07.2019r. Godzina 6:45 znacznie szybciej niż zwykle rozlega się dźwięk (jak to już wcześniej było wspomniane) gwizdka ze szczerego srebra, tradycyjne 5 minut przygotowania do tak długo wyczekiwanej zaprawy, niestety tym razem była krótsza. Czemu? Ponieważ czas nas gonił i już zaraz miało zaczynać się śniadanie. Ledwo co zjedliśmy, a już zbiórka. Właśnie przyjechały drożdżówki, które wraz z workiem i wodą, i pyszną soczystą brzoskwinią wyruszył z nami w trasę. Spytacie, gdzie tak zmierzamy? Odpowiedź jest banalnie prosta, do miejsca rozpoczynającego naszą może nie do końca zimną, ale na pewno bardzo mokrą przygodę. Tak jak każdy dzień, tak i spływ kajakowy rozpoczął się rozgrzewką, oczywiście 12 km spacer był do niej wspaniałym podłożem. Myślę, że nie skłamię mówiąc, że o 11 już wszyscy doświadczyli liścia w twarz z wiosła i bryzy z brudnej wody (choć podobno czystszej z roku na rok). Nasza kajakarska trasa może nie aż tak długa, bo miała ok. 7 km to na pewno dość męcząca. Liczba kamieni w które wpłynęliśmy jest nie do zliczenia, a momentów koniecznej kąpieli było przynajmniej 5. Po kajakach w dość szybkim tempie udaliśmy się na obiad (na który spóźniliśmy się 1,5 h). Nareszcie! Przerwa poobiednia, godzina odpoczynku dobrze nam zrobi, a zwłaszcza kiedy kończy się mnóstwem ciasta (w tym miejscu pragnę wyrazić podziw dla twórcy lilijek na cieście). Dzisiaj napięty grafik, więc spieszymy ubierać się w moro zakładamy maski i wyglądamy jak prawdziwi wojownicy, karabiny w dłoń i tak do 20:30.Paintball zawładnął naszymi sercami, nie wiem czy to możliwość ubrudzenia się czy strzelania do wszystkich którzy nam podpadli, ale bawiliśmy się wyśmienicie dodam, że w międzyczasie mieliśmy okazję w siebie po wbiegać i narobić parę siniaków. Piękne chwilę tak szybko odchodzą, odszedł, a raczej opuścił (bo odszedł brzmi dość mroczne) więc opuścił nas druh Bartuś Rydzuś, szybkie pożegnanie, smutne chwile, ale po nich następuje kolacja więc nie narzekam aż tak (dodam, że znowu spóźniliśmy się, tym razem godzinę). Chwila na zmycie z siebie resztek farby po porażce bądź zwycięstwie i zaczyna się apel, ostatni apel tego obozu, no może nie ostatni, ale ostatni z trójcą Kobusów, myk i po apelu, spieszymy na ognisko śpiewamy i przypominamy sobie każdy dzień, wszystkie zajęcia, wzloty i upadki. Tak jak każdy dzień, tak i ten obóz myślę, że śmiało mogę podsumować słowami: "W troskach, smutkach i zmartwieniach, W dni pogody i w dni cienia. W jasny dzień czy w ciemną noc, Przyjaźń da Ci moc." brzmi jak koniec prawda? Nic bardziej mylnego czas na grę nocną, skradanie, latarki, cisza, trochę trzasków, to było na bazie, a tuż obok Julia i Remek oficjalnie zostali naznaczeni mianem wiecznych zuchów, to znaczy wędrowników otrzymując naramiennik, to był długi przepełniony emocjami dzień, który zakończył się 30 minut po północy, chociaż dałabym sobie rękę uciąć, że o 1:15 nadal słyszałam rozmowy, wy to jednak jesteście niereformowalni.
12.07.2019R.DZIŚ PO POBUDCE O HARDKOROWEJ GODZINIE JAKĄ BYŁA 6:45 DOZNALIŚMY W SZOKU TERMICZNEGO, BYŁO BARDZO ZIMNO, ZGROMADZILIŚMY SIĘ W KÓŁKU CZEKAJĄC NA ROZGRZEWKĘ, A JEDNOCZEŚNIE Z SZACUNKIEM PATRZYLIŚMY NA NAZNACZONYCH MOKRYMI GŁOWAMI OSOBY, KTÓRE WSTAŁY WCZEŚNIEJ BY WZIĄĆ PRYSZNIC. GDY DRUHNA OBOŹNA W KOŃCU PRZYSZŁA OKAZAŁO SIĘ, ŻE NIE MAMY CZASU NA PORANNĄ ZAPRAWĘ, WIĘC SKOSTNIENI Z ZIMNA WRÓCILIŚMY DO NAMIOTÓW, W EKSPRESOWYM TEMPIE SZYKUJĄC SIĘ DO ŚNIADANKA. NIESTETY W MIĘDZYCZASIE CZEKAŁO NAS POŻEGNANIE DRUHA KRZYSZTOFA ORAZ ZOSI, KTÓRZY NIE WYTRWALI DO KOŃCA OBOZU… PRZY ŚNIADANIU TRAFILIŚMY NA NIESPODZIANKĘ JAKĄ BYŁA PASTA JAJECZNA WSPANIALE PRZYRZĄDZANA PRZEZ PANIĄ KASIE. PO OSTATNICH PRZYGOTOWANIACH WYBRALIŚMY SIĘ NA BUSA MAJĄCEGO ZAWIEŹĆ NAS DO WARSZAWY DO STOLICY PODCZAS SPOTKANIA Z NASZYM PRZEWODNIKIEM PANEM ARKADIUSZEM, CZĘŚĆ ZAJĘŁA SIĘ KONSUMPCJĄ OTRZYMANEGO WCZEŚNIEJ, A JAKŻE DOCENIANEGO KINDER JOY. W TRAKCIE ZWIEDZANIA MIELIŚMY OKAZJĘ POSPACEROWAĆ PO ŁAZIENKACH WARSZAWSKICH, POKONTEMPLOWAĆ NAD POMNIKAMI POWSTAŃCÓW WARSZAWSKICH, ZAGŁĘBIĆ SIĘ W INTERPRETACJĘ SZTUKI NOWOCZESNEJ, JAK I ZOBACZYĆ RYNEK ORAZ PLAC ZAMKOWY SŁUCHAJĄC PRZY TYM CIEKAWOSTEK, FAKTÓW I LEGEND. DOSTALIŚMY JESZCZE CHWILĘ WOLNEGO NA KUPIENIE JEDZENIA, PAMIĄTEK, LODÓW SPACER PO STARÓWCE CZY SPOTKANIE ZE ZNAJOMYMI I RODZINĄ. NASZE ZWIEDZANIE ZAKOŃCZYŁO SIĘ W MUZEUM ŻYDÓW W POLSCE „POLIN”. POZNALIŚMY WIELE INFORMACJI O TYM JAK ŻYDZI ZNALEŹLI SIĘ W POLSCE, JAK WYGLĄDAŁA ICH SYTUACJA NA PRZESTRZENI WIEKÓW I O TYM JAK MASOWO BYLI MORDOWANI PODCZAS II WOJNY ŚWIATOWEJ. NASTĘPNIE, GDY KIEROWCA BUSA W KOŃCU NAS ZNALAZŁ, NASTĄPIŁO POŻEGNANIE Z ANTKIEM. ZMĘCZENI, W OKROJONYM SKŁADZIE, Z GŁOWAMI PEŁNYMI ŚWIEŻO NABYTEJ WIEDZY WRACALIŚMY DO POLEWICZA, PRZYSYPIAJĄC, Z OTWARTYMI Z WRAŻENIA BUZIAMI. PO POWROCIE WKROCZYLIŚMY PROSTO NA STOŁÓWKĘ, GDZIE O DZIWO CZEKAŁA NA NAS PRZYSTAWKA, NA KTÓRĄ WSZYSCY RZUCILIŚMY SIĘ ZE SMAKIEM, CO NIE ODEBRAŁO NAM APETYTU ANI NA KOLEJNE DANIA, ANI NA ZDROWY ARBUZOWY DESER. NA ZAWODACH W JEDZENIU OWOCÓW W KASI W KOŃCU OBUDZIŁA SIĘ GROŹNA OBOŹNA, NO BO KIM TRZEBA BYĆ, ŻEBY ZREMISOWAĆ NA PIERWSZYM MIEJSCU ZE STARSZĄ SIOSTRĄ ZJADAJĄC 3 MISKI ARBUZÓW, LECZ KONKURENCJĘ MIAŁY DOBRĄ – KUBĘ (JUŻ PAPIEŻA), KTÓRY WPROST DEPTAŁ IM PO PIĘTACH. NIEPRZYZWOICIE PRZEJEDZENI TOCZYLIŚMY SIĘ NA PLAC APELOWY, OCZYWIŚCIE BEZ MUNDURÓW, PO ODROBIENIU BARANKÓW ZA ZGUBIENIE KAPELUSZY DOSTALIŚMY GODZINĘ NA UMYCIE SIĘ TAK, ABY RODZICE NA PEWNO NAS JUTRO ODEBRALI. ROZPOCZĘŁA SIĘ WALKA NIEWYSTRZELONYMI POCISKAMI PO WCZEŚNIEJSZEJ GRZE. PO NIEUDANEJ PRÓBIE URUCHOMIENIA KOLEJNEGO ODCINKA „WAKACJI Z DUCHAMI” ROZPOCZĘLIŚMY PODSUMOWANIE DNIA, PO CZYM PRZEZ RESZTKI DROŻDŻÓWEK W KUCHNI UDALIŚMY SIĘ NA SPOCZYNEK W SWOICH NAMIOTACH. WYTRWALI ODŚPIEWALI „POŻEGNALNY TON” - OSTATNIĄ PIOSENKĘ PRZY OGNISKU W TEGOROCZNE WAKACJE, A NASTĘPNIE W MELANCHOLIJNYCH NASTROJACH RÓWNIEŻ WCZOŁGALI SIĘ W ŚPIWORY. TAK UPŁYNĄŁ WIECZÓR I PORANEK 14 DNIA OBOZU.
13.07.2019 Ostatni dzień naszego obozu, ah jak ten czas szybko leci... Od rana ostatni apel, pakowanie, pomaganie w rozpakowaniu autokaru zuchów, potem szybki obiad i do domu z tobołami jak obóz cygański :) Wracamy z energią na nowy rok harcerski i przeżyciami, których na pewno nie zapomnimy. Do tego myślę, że każdy obóz jest okazją do poznania siebie, swoich słabych i mocnych stron. Nie zapomnimy tych chwil i pani Kasi najlepszej kucharki pod słońcem!
#ZAWSZEFORWARD
TYLE NAS NA OBOZIE SZCZEPU
A ile dzieci pod opiekÄ&#x2026;.....
SZCZEP "ZIELONA SIÃ&#x201C;DEMKA"
Wojenna Warszawa POLEWICZ '19
#ZAWSZEFORWARD DRUŻYNOWY ŻEGNA PATROL FORWARDU
JAMBOREE PRZYBYWAMY
JAMBOREE Glen Jean, USA
Jamboree - największa impreza skautowska na świecie. Zjeżdżają się tam młodzi ludzie z całego globu. Nawet do najbardziej odległych miejsc dotarła wieść o Baden-Powellu i skautingu. W tym roku na 24th World Scout Jamboree w Zachodniej Wirginii przyjechało ponad 40 tysięcy ludzi. Wybrali się tam też harcerze z Polski, w tym 10 osób z Bydgoszczy. Zaraz po przyjeździe czekało na nas trzydniowe Home Hospitality w Nowym Jorku, nocowaliśmy u skautów na Long Island. Codziennie dojeżdżałyśmy do centrum żółtymi School Busami. Dla wielu przyjazd do NYC był spełnieniem marzeń. Kilkanaście milionów ludzi, mnóstwo różnych kultur i narodowości, olbrzymie budynki, widoki znane tylko ze zdjęć to wszystko to New York, zachłysnęliśmy się nim, chcieliśmy zwiedzić i zobaczyć jak najwiecej. Widzieliśmy Statuę Wolności z promu, którym płynęliśmy, Central Park, Time Square nocą, Metropolitan Museum Of Art, muzeum historii naturalnej i wiele innych pięknych i ciekawych miejsc.
Do Wirginii, do Summit Beaches Reserve przybyliśmy po kilkunastu godzinach jazdy. Udało nam się rozbić namioty przed deszczem, dzięki skautom z USA, którzy od razu zaoferowali nam swoją pomoc. Naszą „czterdziestkę” tworzyły patrole z Bydgoszczy, Gdyni, Świecia i Łotwy. Posiłki, które musieliśmy sami przygotowywać były zawsze w amerykańskim stylu: hamburgery, tortille, pancakesy. Codziennością stały się odwiedziny w innych krajach w namiotach narodowych, wymiana plakietek i chust, wiele atrakcji, takich jak tyrolki, paddle boarding, ścianki wspinaczkowe czy nurkowanie. Niestety były duże kolejki, ale zawsze opłacało ą czekać. Wielkimi przeżyciami były Ceremonia Otwarcia i na koniec Jamboree - Zamknięcia z pokazami dronów, laserów i sztucznych ogniu. Przyjechali do nas Pentatonix i gwiazdy z Broadwayu. Każdy uczestnik dostał urządzenie zwane Novus, dzięki któremu po naciśnięciu koło innej osoby zaczynał się świecić, czyli w naszej aplikacji Jamboree został zapisany kontakt do tej osoby. Dzięki temu łatwiej można nawiązać znajomość nawet teraz po przyjeździe do domów. Czas jamboree były to cudownie spędzone chwile wśród ludzi z całego świata, którzy podobnie jak my, należą do tej samej organizacji. Tyle tysięcy ludzi- przyjaciół, którzy mają te same cele i wartości. Be prepared.