Złota Lilijka Numer 3
Rok 2017
Czerwiec
Nasza baza wkracza w wiek średni! 50 lat Pólka Wspomnienia z Ośrodka s. 4-7 Kadra opanowała Pólko! Relacja z Warsztatów Rad Drużyn s. 10-12 Zmienianie świata na XXIV Zlocie Hufca s. 14 Magazyn instruktorski Hufca ZHP Bydgoszcz-Miasto
W numerze... FELIETON REDAKCYJNY O „smyczach” i „kwokach” słów kilka… (Marta Borkowska) - s. 3 TEMAT NUMERU - URODZINY PÓLKA Nasze Pólko... (Beata Bardzińska) - s. 4 Mój drugi dom (Wojciech Chwil) - s. 4 A summer of life changing adventure (Robert Murray) - s. 6 Pólko okiem harcerza - s. 7 Z INSTRUKTORSKICH ŚCIEŻEK Czasoumilacze (Michał Sowiński) - s. 8 Follow the Flow (Zuzanna Ciesielska) - s. 9 RELACJA Kadra opanowała Pólko! (tekst Julia Juszczak, zdjęcia Wojciech Budzyński) - s. 10 NA WĘDROWNICZYM SZLAKU O wędrowniczej służbie słów kilka (Maja Rosińska) - s. 13 Z SZUFLADY PROGRAMOWCA Im-possible, czyli dlaczego staramy się zostawiać świat lepszym (Katarzyna Rożek) - s. 14 Z PUNKTU WIDZENIA DOŚWIADCZENIA, CZYLI OKIEM SENIORA Tego o Koperniku nie wiedzieliście (Krąg seniorek „Wędrowniczki po Zachodnim Stoku”) - s. 15 KĄCIK ROZMAITOŚCI Wydawca: Komenda Hufca ZHP Bydgoszcz-Miasto Kontakt z redakcją: marta.adamczyk@zhp.net.pl Kolegium redakcyjne: hm. Barbara Małecka, phm. Krzysztof Kobus, Maja Rosińska, hm. Marta Borkowska (redaktor naczelna) Źródło ilustracji: Wojciech Budzyński, domena publiczna
Poszukiwani współtwórcy Złotej Lilijki: autorzy tekstów, twórcy wywiadów i reportaży, fotografowie, graficy, edytorzy.
Materiał opracowany w ramach Roku Bydgoskiego Harcerstwa i wydrukowany ze środków Miasta Bydgoszcz. Zapraszamy do włączenia się w obchody Roku! Najbliższe wydarzenia: Festyn na Wyspie Młyńskiej 5 sierpnia 2017 r., Rocznica powstania pierwszej drużyny harcerskiej 8 sierpnia 2017 r., Harcerski Start 24 września 2017 r.
Strona 2
Złota Lilijka 3/2017
Felieton redakcyjny O „SMYCZACH” I „KWOKACH” SŁÓW KILKA… hm. Marta Borkowska
Pólko… ta nazwa nieodłącznie przywołuje na myśl biwaki i obozy, te dawniejsze i te, które dopiero co minęły. Pólko to gwiazdy nad obozowym niebem, dym obozowego ogniska oraz niezliczone warty, służby, sprawności, gry terenowe i zwiady, które miały ukształtować obozowiczów na ludzi samodzielnych i zaradnych. No właśnie. Zapewne gdyby zajrzeć do obozowych programów, to stałym elementem wskazywanych w nich celów wychowawczych byłoby rozwijanie postaw samodzielności i zaradności. Czy jednak współczesne obozy harcerskie rzeczywiście kształtują dzieci i młodzież w tym kierunku? Zbiórka na toaletę wieczorną. Drużynowy przypomina, jak zresztą co dzień, co należy zabrać ze sobą do łazienki czy też pod prysznic. Jasio zostaje odesłany do namiotu po ręcznik, Małgosia po mydło, a Staś po parę czystych skarpetek. Gdy w końcu cała drużyna zbierze wymagany ekwipunek, dwudziestka harcerzy – niczym kurczęta – udaje się do łazienek, a za nimi – jak ta matka-kwoka, kroczy drużynowy. Inna obozowa scenka – zwiad terenowy. Cała drużyna po kolei, jak na smyczy, „zalicza” wybrane przez drużynowego miejsca, żeby zdobyć odpowiedzi na pytania zwiadu. Kolejna odsłona obozowego życia – harcerze budują urządzenia obozowe. Wychodzi to dość koślawo, ale przecież kiedyś trzeba się nauczyć. A ponoć skauting uczy w działaniu. Nic podobnego – drużynowy ma wizję, koncepcję i nieśmiertelny wzór, „obowiązujący” od czasów, kiedy namioty harcerzy stały wśród biegających po lesie dinozaurów. Do tego, w celu uniknięcia kontuzji, sam wbija młotkiem każdy jeden gwóźdź… Ileż takich scenek obserwowaliśmy Złota Lilijka 3/2017
i obserwujemy podczas biwaków i obozów… Pretekstem zwykle bywa „bezpieczeństwo”. Czynnik niewątpliwie ważki, którego nie możemy, jako obozowi wychowawcy, bagatelizować. Często jednak sprowadzamy tę kwestię do bezkrytycznie powtarzanych jak mantra twierdzeń, tyleż nieprecyzyjnych, co mylących. Weźmy na przykład taki „obozowy aksjomat”: drużynowy powinien zawsze mieć swoich wychowanków w zasięgu wzroku. Niewątpliwie będzie to stuprocentowy wymóg, gdy mówimy o marszu drogą publiczną lub kąpieli w jeziorze. Czy jednak rozciągniemy to także na grę terenową, sprawność Robinsona czy wyżej wspomniany zwiad? Nasuwa się wrażenie, że instruktorska kadra zarządzająca chce czasem być w kwestiach bezpieczeństwa świętsza od papieża. Najłatwiej bowiem wpoić młodemu wychowawcy „prawdę” jak wyżej – trudniej nauczyć zdroworozsądkowego podejścia do bezpieczeństwa, realizacji celów wychowawczych, a przede wszystkim myślenia. Z punktu widzenia prawnego na wychowawcy ciąży obowiązek zapewnienia obozowiczom bezpieczeństwa, brak jest jednak ogólnych reguł, na jakich powinno się to odbywać (nie dotyczy to szczegółowych wytycznych, dotyczących np. kąpieli, poruszania się po drogach, bezpieczeństwa ppoż i paru innych kwestii). Temat ten zapełniłby niejedną książkę, jednak podsumuję go, wskazując wyrok Sądu Najwyższego, w którym sąd uwolnił wychowawców od odpowiedzialności, choć harcerz uległ drastycznemu wypadkowi o nieodwracalnych konsekwencjach. SN uznał, że wyjaśnienie harcerzom starszym, którzy byli już na obozie i znają harcerskie zasady, reguł bezpieczeństwa przy realizacji zadania, określenie terenu i czasu jego wykonania oraz wskazanie miejsca, w którym czekać będzie wychowawca było w tym przypadku wystarczające z punktu widzenia obowiązków opiekuna! Nie było potrzeby widzieć cały czas wychowanków, bo wychowanie harcerskie zakłada naukę samodzielności, której nie da się osiągnąć, Strona 3
Temat numeru 50 lat Pólka sprawując bezpośredni nadzór nad dziećmi (wyrok SN z 8.03.2012, sygn. akt V CSK 110/11 – polecam lekturę każdemu świadomemu wychowawcy). Zlot międzynarodowy. 3800 młodych ludzi w otwartym terenie. Oferta ośmiu różnych zajęć wieczornych. I najtrudniejsza decyzja w mojej karierze wychowawcy – czy będę „kwoką” z krótką smyczą, a cała drużyna pójdzie na zajęcia wybrane przeze mnie, czy każdy sam dokona wyboru (a ja będę przez dwie godziny zagryzać z nerwów paznokcie, czekając na ich bezpieczny powrót). Zdecydowałam. Poszli. Wrócili wszyscy, na czas. A ja, idąc za ciosem, przez kolejne dziesięć dni zlotu obserwowałam widocznie wzrastającą z dnia na dzień samodzielność. Wróciłam z poczuciem osiągniętego celu wychowawczego. Polecam każdemu. hm. Marta Borkowska (Szczep Harcerski ZAWISZANIE) zastępczyni komendanta hufca ds. pracy z kadrą, przewodnicząca KI „Matecznik” im. hm. Jana Drzewieckiego, przewodnicząca Kapituły Odznaczeń, redaktor naczelna „Złotej Lilijki”
NASZE PÓLKO... hm. Beata Bardzińska
Pólko - tylko 5 liter, a tyle wspaniałych wspomnień. Pierwsze moje wspomnienia związane są ze zlotami hufca, w których jako przyboczna, a później drużynowa, brałam udział. Pierwszy obóz, pierwsze instruktorskie samodzielne załatwianie spraw z ówczesnym komendantem ośrodka, druhem Marianem Ogórkiewiczem. Później kolejne zloty i obozy, kolejni komendanci - Robert Chorążewicz, Bernadeta Nawrocka i Piotr Nawrocki. To były piękne dni... Po beztroskich latach spędzonych na terenie Pólka przyszedł czas, kiedy jako komendantka hufca sama musiałam zarządzać ośrodkiem. Radzić sobie z problemami dnia codziennego - brakiem prądu, awarią wody, licznymi włamaniami, niewystarczającą ilością pieniędzy na koncie, dziurawym dachem... Nie udałoby się to bez wsparcia wielu ludzi, m.in. Henryka Sikorskiego, Ireny Gnap, Edwina Gawrycha, Agnieszki Olejniczak, MiStrona 4
relli Makulskiej-Nowaczyk, Justyny Malinowskiej, Krzysztofa Machtela, Jacka Jeziorskiego, Marka Watkowskiego, no i oczywiście Wojciecha Chwila. Dziękuję Wam! Wasze pomysły, zawziętość, determinacja i miłość do ośrodka sprawiły, że z całej Polski, i nie tylko, licznie do Pólka przyjeżdżali harcerze i skauci. Ośrodek tętnił życiem! Ciężkie chwile przeżywałam w czasie remontu ośrodka. Widok zrównanej z ziemią stołówki i rozkopanego placu nie napawały optymizmem. I znów wspierali mnie przyjaciele, a szczególnie komendant bazy Wojtek Chwil, który nadzorował całość. Udało się doprowadzić remont do końca i dziś możemy spotykać się w pięknym, odnowionym ośrodku. Nie ma już co prawda starych, przesiąkniętych historią budynków. Wycięto sporo drzew, ale jeśli dobrze wsłuchamy się w ciszę, usłyszymy wśród szumu drzew, śpiewu ptaków i rechotu żab, gwar tysięcy młodych ludzi, którzy odwiedzili nasze Pólko. I to jest najpiękniejsze. hm. Beata Bardzińska zastępczyni komendanta Chorągwi Kujawsko-Pomorskiej ZHP do spraw programu, była komendantka Hufca ZHP Bydgoszcz-Miasto
MÓJ DRUGI DOM hm. Wojciech Chwil 50 lat temu powstało Pólko - połowę tego czasu istnieje w moim życiu z roku na rok jakby coraz bardziej. Strasznie trudno zacząć pisać o czymś, co jest moim drugim (czasem pierwszym) domem. Może zacznę tak - była końcówka czerwca 1991 roku. Wyczekany pierwszy w życiu harcerki obóz. Obóz w Pólku. Obóz z druhną Emilią [Domańską], która jak nikt inny zapaliła we mnie ognik harcerstwa. Wtedy - tylko w Pólku - las jak każdy inny, latryny w lesie, karniaki za baZłota Lilijka 3/2017
łagan w namiocie... A dziś? Dziś można powiedzieć, że to w pewnym sensie miłość do niezwykłego miejsca, urok skrawka wielkiego lasu, który szumi jak każdy inny, ale jest niepowtarzalny. Tak wiele osób tutaj spotkałem, tak wiele przygód przeżyłem, poznawałem ten teren kawałek po kawałku, nawet pierwsze młodzieńcze zauroczenie związane jest z tym miejscem, kiedy serce biło jak oszalałe, a koniec obozu był końcem małej miłości, bo dzieliły nas potem setki kilometrów. Kolejne lata to kolejne biwaki, obozy, zloty. Tak przez bliżej nieokreślony czas Pólko stawało się miejscem coraz bliższym, coraz bardziej sentymentalnym, coraz bardziej jakby niemożliwym w swoim uroku. I choć ani moje Przyrzeczenie Harcerskie, ani Zobowiązanie Instruktorskie nie miało tu miejsca, to przez ponad ćwierćwiecze mojego życia właśnie tu tych Przyrzeczeń i Zobowiązań było najwięcej. Przyrzeczeń tych młodych harcerzy, których starałem się wychować po prostu na dobrych ludzi, tych instruktorów, którzy swoim Zobowiązaniem rozpoczynali kolejny etap harcerzowania. A pamiętasz Kasia [Rożek] swoje zobowiązanie na środku zatoczki i pływające ognisko? A Kama, Misia, Basia, Madzia - pamiętacie swoje przejście do drużyny wędrowniczej? Pływanie nocą dwumasztową żaglówką oświetloną dziesiątkami świeczek? Nigdy chyba tyle łez nikt nie wylał co Wy.
Temat numeru 50 lat Pólka
Jeszcze tylko krótko - jak to się stało, że tu jestem..., bo to nie było ot tak. Był taki dzień, kiedy dostałem propozycję, aby zostać komendantem ośrodka. To było tak wielkie zaskoczenie i niespodziewana dla mnie oferta, że (chyba) w niedługim czasie odmówiłem, bo uważałem, że kompletnie się do tego nie nadaję. Minął rok czy dwa i już z racji funkcji komendanta hufca coraz bardziej angażowałem się w funkcjonowanie ośrodka... Potem poszło już z górki - to było to miejsce, gdzie chciałem się realizować i działać. Dziś - mimo wielu trudności, przeciwności losu i czasem nieprzychylnego biegu wydarzeń, uwielbiam tu być i mierzyć się z tymi problemami. Przez lata udało się stworzyć bardzo pozytywną atmosferę pracy i grono przyjaciół ośrodka - co procentuje w trudnych sytuacjach i zawsze wiem, że mam na kogo liczyć! I to niesamowite uczucie, kiedy po roku, dwóch, pięciu wracają tu obozy z różnych rejonów Polski i świata, i opowiadają innym, że warto jest wrócić do Pólka. Dziękuję wszystkim, którzy przez ostatnie 10 lat wspierali mnie w tym wszystkim, co Pólko dało nam dobrego! To nasz ośrodek, nasz drugi dom, nasze wspólne dobro, o które powinniśmy – a nawet musimy – wspólnie dbać! hm. Wojciech Chwil (Szczep Harcerski POD WIATR) członek komendy Chorągwi Kujawsko-Pomorskiej ZHP, komendant HOO w Pólku, zastępca komendanta Hufca ZHP Bydgoszcz-Miasto
To Pólko wywołuje tak wiele pozytywnych emocji – ogniska na cyplu, wędrówki na wyspę, albo do chatki czy też na Dębową Górę. Stąd zawsze jest gdzie iść. Oglądanie gwiazd z pasa startowego zawsze ma niepowtarzalny urok, ale zawsze tu się wraca.... nad ranem, ciemną nocą, w upalne południe - zawsze drogi prowadzą do Pólka. Bo to miejsce magiczne, które na długie lata zapada w pamięć wielu pokoleniom harcerzy. Na przestrzeni lat i wspominkowych rozmów okazuje się, jak wiele par się tutaj poznało, a miłości trwają do dziś. Nawet i owoców tych miłości jest wiele, ale to już temat inną opowieść. Złota Lilijka 3/2017
Strona 5
Temat numeru 50 lat Pólka
A SUMMER OF LIFE CHANGING ADVENTURE
DC Robert Murray
My Scout Troop ran a summer camp most years and they usually took the form of camping in some part of Scotland or England. However we were also treated to international experiences such as visiting Belgium and indeed Poland. Twelve years ago this summer, I joined Scouts, Explorers and Leaders from the 98th Merchiston Scout Group in Edinburgh in attending a summer camp in Poland. I remember as we approached the airport the excitement was building up. This was partly due to a year’s worth of build up to the big event. We learned Polish, practiced our Scottish Dancing and brushed up on Scouting skills. After spending a couple of days in Warsaw we were on our way to Pólko, our home for the next week. As we drove to Pólko, I remember driving up the main path of the campsite and becoming extremely excited at the surroundings. We were in a massive forest and the weather was lovely…..it was going to be a great camp. As we walked down to the campsite we were greeted by our hosts…. the Scouts from the 42nd Bydgoszcz. I remember thinking that they had a lot more women in Scouting including leaders. This was 2005 and before the widespread inclusion of girls in Scouting so this was a new experience for us. However looking back, I can now reflect that the UK Scouting association took the right decision to involve young women In Scouting. It’s very telling that 12 years on the makeup of the delegation we are taking is 53% women. As the camp progressed we made new friends and learned about the Polish culture. I remember becoming very good friends with someone I would come to know as my big sister – Paulina, and Strona 6
other friends including mini-Marta, Marta, Marcin, Aga and so many others. It is remarkable the friendships that can develop through Scouting. I have visited Poland a number of times since the camp to catch up with friends and their families and keep in touch with people through social media channels. This is why this summer will be extremely special for me as I share the experience I had 12 years ago with new people and catch up with friends of the past: Aga, Marta, Mirella. My Scout Leader, Frank, who led the original trip to Poland is also coming along and the camp will be a great opportunity to catch up with him and for Frank to renew old friendships from Poland. During our visit we learned a lot about the Polish culture, the environment and wider society. We were able to take part in some truly amazing activities including swimming in a lagoon and visiting Auschwitz- an experience I will never forget. However one memory that will never escape me is the afternoon of the 7 July 2005. I remember seeing the pain in the eyes of two of our leaders Frank and Pete. I remember wondering what has happened as these two people very rarely showed their vulnerable side. However as they brought us together, it became clear that terrorists had caused chaos on the streets of London. My first thoughts went to my family who stayed in London and then to those who would have been injured or worse killed. Whilst we did reflect on the incidents which happened in London, we did not let them impact on our time at Polko. Something that has stayed with me was from our visit to Auschwitz. I remember Frank, my Scout Leader, talking about the terrible things which had happened at this site and how we are the generation to change this. He spoke about the incident in London and spoke about how we should live by Scout values and help ensure a more peaceful and respectful world… I cannot help think his words are more powerful than ever before and reflect on what my generation has done to promote Scouting values. Złota Lilijka 3/2017
In the wake of the terrorists attacks in the world, most recently in London, Manchester and Paris, and indeed the increasing hatred from the powers that be in America towards the LGBTI and the Muslin communities, we need to ensure our current generation know the impact of the hatred experienced in the 1930’s and how through working together, staying strong to Scouting values and having big hearts we can create a fairer world which respects all. On the 7 July 2017, I will be leading a team of 70 to visit Poland for an experience of a lifetime, as I write this I have noticed the date, we will be travelling 12 years after the London 7/7 bombings, and was taken aback especially given everything that is going on. The whole delegation will be showing their solidarity with the victims of terrorism by wearing the Manchester Scout bumble bee badge. The most important thing is that we will all make new friends, try new things, share cultures and have fun. We must however ensure that the 140 Scouts, who will be sharing 10 days together, join to help send a message to the world that this generation of young people will not tolerate hatred and will ensure the Scout values of respect, integrity, care and belief are promoted. As our founder said “Try and leave this world a little better than you found it, and when your turn comes to die, you can die happy in feeling that at any rate, you have not wasted your time but have done your best.” Robert Murray - Komendant Hufca (District Commissioner) Paisley & District Scouts, uczestnik polsko-szkockiego obozu w Pólku w 2005 roku, komendant wyprawy Pólko 2017
Złota Lilijka 3/2017
Temat numeru 50 lat Pólka
PÓLKO OKIEM HARCERZA
Materiał ze Spotkania Pokoleń zebrała hm. Marta Borkowska Wielki plac w środku lasu Wśród miłego czasu A w zalewie zimna woda Nikomu przyjechać nie szkoda Kończy już 50 lat Przyjdzie tutaj każdy chwat Harcerzy, obozów, namiotów życzymy I zawsze się tam świetnie bawimy Wiersz o HOO "Pólko" napisany przez uczestników Spotkania Pokoleń
Z okazji 50. urodzin Ośrodkowi w Pólku życzymy: - żeby na zlocie 2017 nie padało; - kolejnych 50 lat; - więcej latryn; - pepsi; - działającej pompy; - namiotów; - harcerzy; - więcej budynków i łaźni. Sonda przeprowadzona przez harcerzy wśrod uczestników Spotkania Pokoleń
Strona 7
Z instruktorskich ścieżek CZASOUMILACZE HO Michał Sowiński
Zanim nastąpi dalsza część artykułu, mała prośba do Ciebie, czytelniku. Usiądź wygodnie, zamknij oczy, włącz ulubioną muzykę. Zastanów się, jaka jest pierwsza rzecz, którą widzisz, myśląc „czasoumilacz”? Wielu z nas z pewnością ma teraz przed oczami skądinąd znaną reklamę sieci komórkowej, niektórzy – ulubioną książkę, film, czy grę komputerową. Wszędobylskie czasoumilacze jakby tylko czekały, aż znajdzie się gdzieś chwila, którą mogą zająć. Pozytywny wydźwięk tego słowa od razu powoduje same dobre skojarzenia. W końcu kto z nas nie lubi czasem wyciągnąć nóg na kanapie i zagłębić się w lekturze czy ulubionym serialu. Czy jednak faktycznie są one tak niezbędne w codziennym życiu? Na potrzeby artykułu pozwolę sobie nazywać czasoumilacze „problemem”. Czy słusznie, przekonamy się za chwilę. Żeby to sprawdzić, posłużę się kilkoma przykładami. Po pierwsze: czas. Pierwsza część słowa „czasoumilacz”, zdecydowanie nieprzypadkowo. Czyż dla każdego z nas właśnie czas nie jest priorytetem? Ileż to razy ciśnie nam się na usta: „dlaczego doba ma tylko 24 godziny?”. Zatrzymam się na chwilę w tym miejscu i przytoczę kilka liczb. Odliczając zdrowe dla każdego osiem godzin na sen i uśrednione osiem godzin codziennych zajęć zostaje nam już tylko 1/3 doby do wykorzystania. W tym czasie musimy zmieścić obowiązki domowe, odrabianie lekcji czy chwilę na rozwój osobisty. Już teraz pula czasu do wykorzystania jest mocno ograniczona naszymi codziennymi sprawami. Zostaje nam więc go bardzo niewiele na dodatkowe zajęcia czyli to, czym dla większości z nas jest harcerstwo. Niestety tutaj właśnie pojawia się nasz problem, czyli szeroko pojęte czasoumilacze, jeszcze bardziej uszczuplające nasz czasowy budżet. Pół biedy, jeśli spędzamy czas na czytaniu książek, oglądaniu wartościowych programów czy nawet robieniu na drutach. Wszystko to w jakiś sposób, niekoniecznie duży, rozwija nas w pożądanym przez nas kierunku. Druga strona medalu niestety nie jest już taka różowa, a mam na myśli wszelkiego rodzaju portale społecznościowe pokroju Facebooka, Instagrama czy wielu tym podobnych. Znasz to uczucie, kiedy siadasz do komputera, Strona 8
jest 20:00, myślisz „mam dużo czasu, sprawdzę fejsa”, a na zegarku „nagle” robi się 00:00? Jeżeli tak, to nie masz się czym chwalić. W takich sytuacjach pojawiają się pierwsze braki czasu na lekcje, dokończenie projektu, zaplanowanie zbiórki. Jak łatwo pozyskać czas? Każdy z nas w tej sytuacji myśli to samo – pójdę spać później. Jaki ma to na nas wpływ? Okazuje się, że bardzo duży. Po pierwsze, nasz mózg zaczyna słabiej pracować. Znajome uczucie, prawda? Dodaj do tego ogólne rozdrażnienie, zmęczenie samym sobą, stres. Brzmi przekonująco? Jeśli nie, nic nie szkodzi, to dopiero początek. Po drugie: przyszłość. Brzmi górnolotnie, czyż nie? Otóż nie tak bardzo jak może się wydawać na pierwszy rzut oka. Przypomnij sobie sztandarowe slogany wszelkich ugrupowań politycznych – np. ulubione przez Polaków „500+” „rodzina na swoim”. Nie bez powodu kierowane są one głównie do młodzieży, w końcu naukowcy już dawno zdali sobie sprawę, że przyszłość należy do młodych. Miło jest patrzeć, jak młodzi luzie rozwijają się, przełamują bariery. Robią coś dobrego dla siebie i innych. Nie szukając daleko, posłużę się znaną w harcerskich kręgach akcją „Nie licząc kilometrów”. Młode osoby, tworzące tak fantastyczne przedsięwzięcia, naprawdę zmieniają świat. Czy Kamil i Kuba uznają poświęcony wędrówce czas za stracony? Sądzę, że wręcz przeciwnie. Chłopacy z „Równonocy” pokazali Polsce prawdziwy czasoumilacz, który będą wspominali razem przez lata. Niestety, są to tylko dwaj mieszkańcy przeszło trzystutysięcznej Bydgoszczy. Stety – zainspirowanych przez nich z pewnością są setki, jeśli nie tysiące. W takim razie czemu takich osób nie ma więcej? Odpowiedź, przynajmniej w części, już się tu pojawiła. Na drodze stają tak łatwo dostępne, tak lekkie w użytku, promowane gdzie okiem sięgnąć zapychacze czasu. Szkoda tylko, że w przeciwieństwie do tego, jak łatwo po nie sięgnąć, zwalczenie ich nie jest takie proste. W takim razie, czy Kamil i Kuba to faktycznie „tylko” dwaj mieszkańcy Bydgoszczy? Odpowiedź na to pytanie zostawię Tobie, drogi czytelniku. Na zakończenie wspomnę jedynie słowa Alberta Einsteina: „znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.” HO Michał Sowiński (Szczep Harcerski HORYZONT) przyboczny w 54 BDW „Ludzie Lasu”. Materiał opracowany w ramach próby na stopień przewodnika
Złota Lilijka 3/2017
Z instruktorskich ścieżek FOLLOW THE FLOW HO Zuzanna Ciesielska
„Follow the flow” to temat konferencji TEDx, która odbyła się 1 października 2016 roku w Bydgoszczy. Czym jest ten cały TED? Już spieszę z odpowiedzią: jest to marka konferencji naukowych. Propaguje ona - jak to ujęła w swoim motto - „idee warte rozpowszechniania”. T - technology, E - entertainment, D - design. „X” dodaje się, jeżeli wydarzenie ma charakter lokalny. Definicję TED’a już znamy, ale co tak naprawdę się tam dzieje? Na konferencję zapraszani są różni prelegenci, których historie w jakikolwiek sposób nawiązują do tematu eventu. Nigdy nie wiadomo, na co się trafi, ale to tylko wzbudza ciekawość. Goście przemawiają od 15 do 20 minut, próbując zainteresować nas danym zagadnieniem. Skutkiem takiego dynamicznego działania jest stałe skupienie publiczności. Prelegenci nie są profesjonalnymi mówcami, więc często nie przemawiają swobodnie, ale liczy się chęć przekazania innym swojego doświadczenia, pokazania innego punktu widzenia i podzielenia się wiedzą. Na tegoroczny TEDx wybrałam się bardzo zaciekawiona i otwarta na nowe doświadczenia. Nie wiedziałam, czego się spodziewać, czym jest ten cały „flow” i czy prelekcje przypadną mi do gustu. Pierwszy prelegent z początku wcale mnie nie zachwycił. Trochę się zacinał, krążył dookoła tematu, a ja czekałam z utęsknieniem na konkluzję tej przydługiej historii. Aż nagle przeszedł do sedna. To był moment, w którym miałam ochotę wstać i krzyknąć „Kurczę! Masz rację! You go man!”. Byłam zachwycona! Później mówiła kobieta. Brzmiała dosyć profesjonalnie i tak jak pierwszy prelegent poruszyła temat, z którym bardzo szybko się utożsamiłam. Mijały kolejne godziny, a czas wcale się nie dłużył. Poruszano różne tematy; od motywacji do zrobienia pierwszego kroku w celu spełnienia swoich marzeń Złota Lilijka 3/2017
przez ostrzeżenie, aby nie dać się za bardzo ponieść swojej pasji i rady, jak uzyskać wolność finansową. Do wielu z poruszanych problemów nie mogłam w żaden sposób nawiązać, ale to nie stanowiło przeszkody. Ci ludzie przemawiali z taką pasją, że mogliby porwać za sobą tłumy. Tym właśnie jest TED - opowieściami ludzi z pasją, którzy chcą, działają, nie pozostają bierni. Stan flow, w którym pracują, to stan najwyższego skupienia i zapału, w którym czują, że mogą wszystko, w którym nie znają ograniczeń. Tym właśnie zdobyli moje serce. „Follow the flow” to temat przewodni tylko październikowego eventu. Każda z konferencji TED obraca się wokół innego motta i każda prelekcja podejmuje zupełnie inną problematykę. Jak to się może przydać w naszym istruktorskim działaniu? Praca z w gromadzie lub drużynie wymaga dużej wiedzy na temat współpracy z dziećmi. Musimy znać różnorodne formy działania, zasady funkcjonowania jednostki, zasady bezpieczeństwa, ale czasem.. to nie wystarczy. Czasami brak natchnienia potrafi zepsuć wszystko. Kiedy wieje nudą i brak świeżości na zbiórkach lub kiedy drużynowemu brak zapału – tej energii, to coś się nie klei. Wychodzę więc z propozycją! Drogi instruktorze młody lub młodszy! Jeśli potrzeba ci motywacji, inspiracji, wiedzy lub wrażeń, to z całego serca polecam ci tego typu event - wydarzenie, gdzie można się pośmiać i jednocześnie głębiej zastanowić, konferencję tak ciekawą i barwną, że przemówi do każdego oraz ludzi tak pozytywnych, że zaczyna ci się chcieć. HO Zuzanna Ciesielska drużynowa 61 BDH „Leśna Brać”. Materiał opracowany w ramach próby na stopień przewodniczki.
Strona 9
Relacja KADRA OPANOWAŁA PÓLKO! tekst dh. Julia Juszczak zdjęcia ćw. Wojciech Budzyński Drugiego czerwca już od godziny siedemnastej do Harcerskiego Ośrodka Obozowego ,,Pólko" zaczęli zjeżdżać się uczestnicy trzydniowych Warsztatów Rad Drużyn. Po krótkich formalnościach i podziałach na grupy zajęciowe: zastępowych, przybocznych oraz drużynowych, rozpoczęły się pierwsze z wielu planowanych zajęć. Zastępowi o godzinie dwudziestej udali się do druhen Kamili Chwil i Ani Oliwkowskiej, by poduczyć się odrobiny kreatywności, grupa przybocznych dowiedziała się naprawdę wiele o akcji ZHP Globalnie, a drużynowi porozmawiali o czymś na porządku dziennym – czyli o problemach i sposobach na ich rozwiązywanie. Po sprawach poważnych przyszedł czas na trochę integracji i zdrowej rywalizacji! Odbył się speed dating pod okiem druhny Kasi Rożek, podczas którego zastępowi rozmawiali na przeróżne tematy, po kilku minutkach zmieniając swoich partnerów. Za to drużynowi i przyboczni mierzyli się w morderczej walce o totem lub wzajemnie rozgramiali genialnymi taktykami w grach planszowych i karcianych. Drugiego dnia nikt nie próżnował, bo zaraz po śniadaniu rozpoczęły się kolejne warsztaty dla obecnej i przyszłej kadry bydgoskiej. Od godziny dziesiątej do czternastej odbywały się zajęcia repertuarowe, gdzie druhny i druhowie prowadzący dokładali wszelkich starań, by uczestnicy nie dość, że świetne się bawili, to jeszcze wyciągnęli z warsztatów cenne lekcje na przyszłość. Po przepysznym i sycącym obiedzie w końcu dostaliśmy trochę czasu na odpoczynek i zebranie sił przed kolejnymi ekscytującymi szkoleniami. Zastępowi udali się na fascynującą i energiczną grę terenową, która symulowała powstający zastęp i uczyła jak być Strona 10
dobrym liderem. Drużynowi zatopili się w świecie cudownych gawęd, a przyboczni rozmawiali o pracy z propozycjami programowymi. Po zaskakująco krótkiej przerwie, wynoszącej piętnaście minut, powróciliśmy na warsztaty, na których każda z grup tym razem rozmawiała i słuchała cennych porad druhen Mai Kwieciszewskiej i Mirelli Makulskiej oraz druha Pawła Kolczyńskiego. Po kolacji i ostatnich tego dnia warsztatach przyszedł czas na rozluźnienie i trochę zabawy. Zastępowi zasiedli wspólnie przy ognisku, oczywiście wszyscy pięknie ubrani – mundury. Za to drużynowi i przyboczni mogli skorzystać z genialnego pomysłu speed datingu, podczas którego dyskutowali na tematy przeważnie nieporuszane w środowisku harcerskim lub właśnie na takie, omawiane wręcz z nadgorliwością. Kiedy zacięte wymiany zdań dobiegły końca, wszyscy chętni zostali zaproszeni na ognisko, gdzie druh Kolczyński pokazał nam, że nie warto przejmować się obelgami rzucanymi w naszą stronę i że porażki nie są tylko naszymi „fakapami”, ale i dobrą lekcją na przyszłość. Przysłużyły się temu roasty, które sprawiały, że każdy śmiał się z siebie i nikt tym się nie przejmował. Ostatniego dnia kursu niektórzy wstali aż godzinę wcześniej niż reszta, ponieważ chętni na profesjonalny kurs pierwszej pomocy musieli stawić się równo o ósmej na sali zajęć. Warsztaty trwały pięć godzin i prowadzone były przez firmę „MEDSAR”. Zajęcia były nie dość, że ciekawe i prowadzone w zabawny, ale i bardzo profesjonalny sposób, to jeszcze zleciały tak szybko, że moje zdziwienie sięgało granic, kiedy prowadzący zaczął się z nami żegnać. Po wysprzątaniu ośrodka na błysk i rozdaniu dyplomów ukończenia warsztatów wszyscy uczestnicy i organizatorzy wymęczeni, ale w pozytywnych nastrojach i z nowymi umiejętnościami, rozjechali się do domów. Zanim jednak Pólko opustoszało, udało mi się zapytać kilka osób o ich zdaZłota Lilijka 3/2017
nie na temat warsztatów:
Relacja
„Najciekawszymi zajęciami były te o ZHP Globalnie, gdzie dowiedziałam się, że nie każda mapa świata wygląda tak samo i wiele innych narodów ustawia swój kraj na jej środku.” Paula, grupa przybocznych „Najbardziej podobały mi się zajęcia o radzeniu sobie z kadrą powyżej dwutysięcznego roku. Omawialiśmy generację Z i rozbijaliśmy ją na czynniki pierwsze i mimo, że jestem z generacji Z, to zarówno ja, jak i osoby z innej generacji, miałyśmy dystans. Świetne było również ognisko w fakapami, gdzie naprawdę genialnie się bawiłam i nieźle uśmiałam!" Paulina, grupa drużynowych
W całych Warsztatach Rad drużyn brało udział ponad sześćdziesiąt osób. Każdy ukończył piętnaście godzin warsztatów, na których pracowało z nami naprawdę wielu wykwalifikowanych i cudownych organizatorów, którzy mogą być naprawdę dumni z wykonanej pracy!
Złota Lilijka 3/2017
Strona 11
Relacja
Dh. Julia Juszczak - członkini 7 BDSHiW „Forward”, przyboczna w 7 BGZ „Mali Podróżnicy” Ćw. Wojciech Budzyński - członek 44 BDW „Nocturno Venatores”, przyboczny w 42 BDH „Krzewy”
Strona 12
Złota Lilijka 3/2017
O WĘDROWNICZEJ SŁUŻBIE SŁÓW KILKA
HO Maja Rosińska
Jednym z wymagań w próbie na naramiennik wędrowniczy w większości kapituł (jeśli nie wszystkich) jest podjęcie stałej służby. Sama jestem członkiem hufcowej KSW i słyszałam już wiele pomysłów na realizację tego podpunktu. Praca w schronisku dla zwierząt, organizowanie zajęć dla dzieci w świetlicy czy szpitalu, działanie na rzecz fundacji… Wszystkie te pomysły są zupełnie dobre. Służba to wszystko, co jest przydatne. A jeżeli komuś kontakt z dziećmi czy zwierzętami sprawia radość, to nie mam pytań. Jednak problem pojawia się przy osobach, które nie bardzo widzą się w podobnej roli, w wolontariacie. Wtedy na siłę chwytają się pierwszej lepszej opcji z tych „podstawowych”. Z czego to wynika? Bynajmniej nie z niedostatku kreatywności probantów. Podejrzewam, że raczej z niezrozumienia wymagania. Bo czym jest SŁUŻBA? Wolontariat jest w nią wpisany, ale myślę, że to nie są synonimy. Jedna ze słownikowych definicji mówi, że to „praca na rzecz jakiejś wspólnoty, wykonywana z poświęceniem”* . Czy pracą jest tylko robienie zakupów dla sąsiadki czy sadzenie żonkili przed hospicjum? Moja polonistka zwykła powtarzać, że naszą pracą jest nauka i powinniśmy się do niej przykładać, bo pracodawca nie będzie tak wyrozumiały. A więc same przygotowania do pracy są pracą, a więc sama nauka, zdobywanie doświadczenia jest swego rodzaju służbą…? Bo gdyby nie nauka teraz, to w przyszłości nie będziemy wykształconymi ludźmi, którzy rozwiną Ojczyznę. Służba wiąże się też z wykorzystywaniem talentów. Dawaniem innym tego, co mamy w sobie najlepszego. W próbach jako służba proponuje się bycie członkiem różnych zespołów. Ale pojawiają się też inne smaczki – jedna z dziewczyn uzdolnionych manualnie w ramach swojej próby wędrowniczej dbała o piękno w drużynie – odświeżyła Złota Lilijka 3/2017
Na wędrowniczym szlaku
gazetkę na szkolnym korytarzu, zrobiła nowy świecznik na zbiórki, przygotowywała ozdoby na śluby obozowe i nadania naramienników oraz inne ważne momenty… Niby pierdoła, bo nie każdy zwraca na to uwagę, a jednak znalazła dla siebie pewną niszę i umiała przekuć talent w realne działanie, z pożytkiem dla innych. A przecież równie dobrze mogła swoje rysunki sprzedać, by zarobić na cel charytatywny. Albo remontować harcówki. Do każdego z tych zadań potrzeba zdolności plastycznych – a na ile sposobów można by je wykorzystać, i to tylko na harcerskim gruncie! A Ty? Jaki masz talent, na co zwracasz uwagę, co sprawia Ci radość? Jak możesz to wykorzystać? Co możesz dać innym od siebie? Mało kto zwraca uwagę na to, co robisz? Tak, spokojnie, to wciąż służba. Bo nie jest nią to, co inni nią nazywają, a wszystko to, co Ty robisz, myśląc o dobrze innych. Niezależnie od tego, czy to wielkie i spektakularne czy codzienne i drobne. Bo „służba to każdy oddech wzięty i oddany po coś i dla czegoś”. A przynajmniej w to wierzę. *(http://sjp.pwn.pl/sjp/;2521967) HO Maja Rosińska instruktorka ds. promocji i informacji, członkini Hufcowej Kapituły Wędrowniczej, drużynowa 12 BGZ „Wesołe Niedźwiadki”
Reklama
Jesteś na zlocie hufca - na to czekałeś. Ale co to, nie masz energii? Jesteś zmęczony, brakuje Ci motywacji? Jak to dobrze, że jest KAWIARENKA - Scoutbucks zaprasza Was na świetne napoje i przepyszne jedzenie przygotowane przez wędroli niemal wszystkich bydgoskich środowisk. Miejsce do integracji i odpoczynku, dobra muzyka, niskie ceny i służba - to jest to. Wpadajcie do namiotu obok, czas tylko do północy! *kawiarenka organizowana jest w ramach realizacji znaku służby gospodarce. Pomożecie nam go zdobyć?
Strona 13
Z szuflady programowca IM-POSSIBLE, CZYLI
DLACZEGO STARAMY SIĘ ZOSTAWIĆ ŚWIAT LEPSZYM
hm. Katarzyna Rożek Propozycja programowa „Światozmieniacze”, będąca inspiracją programową tegorocznego zlotu hufca, ma nazwę, która od razu tłumaczy cel jej powstania. Już po pierwszej części nazwy: „Świato-”, wyobrażamy sobie natychmiast kulę ziemską z błękitnym oceanem i zielonymi kontynentami. Dla nas na pierwszym miejscu zawsze jest Europa. Na mapach, które znajdziemy w księgarni czy w sklepie z przewodnikami, pośrodku znajduje się Morze Śródziemne. Spojrzenie na to jednak nie jest takie oczywiste - mieszkańcy Chin zobaczą kulę ziemską z zupełnie innej perspektywy, także dla człowieka z Australii nasze europocentryczne spojrzenie nie będzie miało sensu. Druga część nazwy, czyli „-zmieniacze”, sugeruje, że może nas być więcej. Stanowimy jakąś grupę, której zadaniem jest dokonanie zmiany w przestrzeni wokół. Kto odważnie i bez marudzenia przystąpi do działania, ten poprawi coś w realnym życiu obok siebie, w swoim lokalnym środowisku. Idea służby ma tak długą tradycję w harcerstwie, że jak sądzę, nie trzeba jej nikomu tłumaczyć. Jesteśmy aktywni w mieście i na osiedlu, to oczywiste.
polskie jabłka i gotowali polską kaszę (do czego również zachęcam!), to nie jesteśmy w stanie być niezależni od świata. To zespół naczyń połączonych. Olej palmowy z naszych chipsów z Biedronki produkuje się wycinając lasy tropikalne. I nie mamy bezpośredniego wpływu na to, ile drzew jeszcze dzisiaj po to zetną. Światozmienianie jest możliwe tylko wtedy, gdy je podejmiemy osobiście. Każda decyzja w sklepie, aby wybrać odpowiedzialnie, jest małym zwycięstwem. Sposobów na to, jak pomagać lokalnym społecznościom na całym świecie, może być dokładnie tyle, ile zastępów w całym naszym hufcu. Wystarczy tak jak na obrazku narysowanym przez Baden-Powella wykopać „NIE” ze słowa „NIEMOŻLIWE”, chwilę pomyśleć, jakie codzienne czynności mogę odmienić, by jednocześnie komuś pomóc. Wtedy, gdy będziemy razem zmieniać nasz bliski świat, wszystko stanie się możliwe - nawet pomaganie dalekim bliźnim z drugiego końca świata. hm. Katarzyna Rożek - członkini Rady Chorągwi Kujawsko-Pomorskiej ZHP, zastępczyni komendanta Hufca ZHP Bydgoszcz-Miasto ds. programu
Co w takim razie z resztą świata? Czy Australijczyk i Polak nie mają ze sobą nic wspólnego? Czy rzeczywiście wszyscy mieszkamy od siebie tak daleko, że adres urodzenia całkowicie determinuje nasze wyobrażenie o świecie? Dzisiaj kupiłam w sklepie banany, a na obiad był ryż. Najbliższy kraj, w którym hoduje się to zboże, jest położony na zwrotniku - co najmniej 5 godzin lotu samolotem od Bydgoszczy. Trudno wyobrazić sobie życie bez ryżu i bananów, prawda? I choćbyśmy codziennie jedli Strona 14
Złota Lilijka 3/2017
Z punktu widzenia doświadczenia czyli okiem seniora
TEGO O KOPERNIKU NIE WIEDZIELIŚCIE
Krąg Seniorek „Wędrowniczki po Zachodnim Stoku” Biblioteka Kopernika - lekarza Kopernik przez całe życie pogłębiał swoją wiedzę z zakresu medycyny, nabywał wiele dzieł medycznych zarówno dla siebie, jak i dla biblioteki warmińskiej. Część zbiorów Kopernika zachowała się, głównie te, wywiezione z Warmii w czasie wojny w 1626 roku. Wśród zbiorów Kopernika znajdują się głównie podręczniki znane w jego czasach, m.in. Brevarium practicae medicinae Bartolomeusa de Montgnana (Wenecja, 1499) czy Practica in arte chirurgica Joannisa de Vigo (1516). Wyróżniamy również dzieła starożytnych klasyków medycyny, jak De prepaxatione hominis Hipokratesa i De affectorum locorum notitia Galena oraz komentarze do Kanonu Avicenny. Jest to typowy księgozbiór lekarza tamtego okresu, w którym przeważają książki o charakterze praktycznym. Zachowane dzieła mają dziś dla uczonych dodatkową wartość ze względu na zapiski Kopernika na marginesach.
Smarowanie chleba masłem weszło w nawyk Europejczykom i stało się powszechnym zwyczajem.
Zaraza Kopernik był zwolennikiem teorii, iż w zwalczaniu epidemii duże znaczenie ma jej zapobieganie i dlatego nieustannie pomagał biskupowi Fabianowi Luizjańskiemu. To dzięki Kopernikowi i jego radom udało się opanować epidemię w dzielnicy na wybrzeżach Morza Bałtyckiego. Dzięki zarządzeniom sanitarnym znacząco powstrzymano szerzenie się zarazy. Kopernik, wykorzystując swoją wiedzę z wielu dziedzin, wybudował wodociągi zaopatrujące ludzi w wodę pitną w warmińskich i pomorskich miastach (m.in. we Fromborku, Kwidzynie, Toruniu, Grudziądzu, Działdowie i Braniewie). We Fromborku wybudowanie kanału, wieży i urządzenia zasilającego przypisuje się właśnie Kopernikowi, o czym świadczy zamieszczona przez kapitułę w 1735 roku tablica z wierszem: „Tutaj wody podbite zmuszone zostały płynąć z wysokości, Aby ich tam mieszkańców gasiły pragnienia. Czego odmówiła przyroda, tego sztuką dokonał Kopernik. Ten jeden czyn, obok innych rozgłosi sławę jego”.
Masło Jako ciekawostkę można podać, że Mikołaj Kopernik, dzięki finansowemu wsparciu Adolpha Buttenadta, należał do Cechu Aptekarzy i Medyków oraz prowadził badania mające na celu dociekanie przyczyn i mechanizmów zarazy panującej w Olsztynie. Kopernik odkrył, że głównym powodem szerzenia się zarazy był brudny, niewłaściwie przechowywany chleb. Ponieważ nie było możliwości, by wyeliminować go z jadłospisu, sprytnie wymyślono, aby smarować chleb masłem, co wymuszało bardziej uważne jego przechowywanie. Przyklejone do masła zanieczyszczenia nie zachęcały do jedzenia. Dzięki temu prostemu zabiegowi zaraza powoli zaczynała zanikać. Złota Lilijka 3/2017
Materiał opracowany przez Krąg Seniorek „Wędrowniczki po Zachodnim Stoku” w ramach zdobywania odznaki Bohatera Chorągwi
Strona 15
Kącik rozmaitości WIEDZA HARCERSKA NA CO DZIEŃ
W pierwszym numerze czasopisma „Skaut” z 15 października 1911 roku Andrzej Małkowski ogłosił konkurs „na polską odznakę skautową”. W odpowiedzi na ten konkurs nadesłano 84 prace. Wśród nich znalazł się projekt, który opracował Kazimierz Lutosławski. Opis tego projektu, który zajął 3 miejsce w konkursie, znalazł się wraz z wynikami konkursu w 8 numerze pisma "Skaut" z 1912 r.: „Na tarczy okrągłej dwie szable, poniżej polski krzyż wojskowy Virtuti Militari z napisem "Bóg i Ojczyzna" – nad nim orzeł w locie – przy górnej krawędzi napis Czuwaj!”
Żadna z prac nie wydała się na tyle interesująca, by od razu wprowadzić ją do użytku, toteż w końcu 1912 roku Naczelna Komenda Skautowa wyznaczyła do dalszych prac nad projektem ks. Kazimierza Lutosławskiego z zespołem. Po wprowadzeniu do projektu szeregu zmian powstała odznaka: krzyż wzorowany na Orderze Virtuti Militari. Pierwsze odznaki wręczono prawdopodobnie już we wrześniu 1913 roku na zakończenie kursu instruktorskiego zorganizowanego przez Naczelną Komendę Skautową na Dynasach. Stąd początkowo odznaki stosowane były głównie w drużynach warszawskich. Kazimierz Lutosławski symbolikę krzyża (wersji z lat 1913-1915) opisał następująco:
„Wianek z dębu i wawrzynu oznacza cele do zdobycia: siłę i umiejętność, sprawność i wiedzę. Oplata on główny symbol skautowy: krzyż z hasłem "Czuwaj". Kształt tego krzyża jest dawny: takiego użyto do naszego orderu waleczności: Virtuti Militari; uprzytamnia on w szczególności obowiązek dzielności. Ma on pośrodku kółko – symbol doskonałości, a w nim gwiazdę promienną, jakby światło przewodnie: "ad astra!" A sam krzyż znaczy: per aspera, bo wskazuje ciężką, cierniami walki z własnymi słabościami usłaną drogę, a przy tym oznacza też gotowość do walki i do wszelkich poświęceń – aż do męczeństwa za wiarę, aż do śmierci za Ojczyznę: Bóg i Ojczyzna są treścią wewnętrzną tego znaku. Hasło "Czuwaj" na nim – to pobudka, ostrzeżenie: oznacza gotowość ducha do pracy nieustannej...” Źródło: https://pl.wikipedia.org
UŚMIECHNIJ SIĘ! Nauczyciel napisał w dzienniczku uczennicy: - Pańska córka Zosia jest nieznośną gadułą. Nazajutrz dziewczynka przyniosła dzienniczek z adnotacją ojca: - To pestka. Gdyby pan słyszał jej matkę! BI-PI NA DZIŚ
Z ZAPOMNIANYCH ŚPIEWNIKÓW
PIEŚŃ KUCHARZA O mój rozmarynie rozwijaj się, O mój rozmarynie rozwijaj się! Dziś ja mam kucharzyć, Strawę dla was warzyć, Nie cieszcie się. Obozowej zupy wszak przepis znam, Obozowej zupy wszak przepis znam! Wedle naszej mody, Nabierz najpierw wody, Ot z rowu tam! Wrzuć do wody wszystko co tylko masz, Wrzuć do wody wszystko co tylko masz, Świeżej trawy z łąki, Jeśli nie ma mąki Lub innych kasz! Czasem wpadnie mucha lub inny gad, Czasem wpadnie mucha lub inny gad, W innych przypraw braku To dodaje smaku, Zjedz wszystko rad.
RUSZ GŁOWĄ! Król zgromadził 1000 beczek wina na wesele córki, które ma się odbyć za 11 dni. Nocą włamał się zły człowiek i zatruł wino w jednej z beczek. Złapany przez strażników zginął w walce. Nie wiadomo, którą beczkę zdążył zatruć. Nadworny czarnoksiężnik zbadał resztę trucizny i opisał jej działanie: zatruty nią człowiek nie wykazuje objawów przez 6 dni, a siódmego dnia umiera (czyli między 144, a 168 godziną od spożycia trucizny). W więzieniu 10 skazańców oczekiwało na śmierć. Król nakazał im znaleźć beczkę z trucizną przed rozpoczęciem wesela. Obiecał, że jeśli im się to uda to daruje życie tym, którzy przeżyją, jeśli nie to wszyscy zginą w straszliwych męczarniach
Obóz jest podstawową rzeczą w prowadzeniu drużyny. Ale obóz musi być Zaproponuj skazańcom taką strategię, pełen pracowitości, a nie szkołą bezcelowego aby jak najwięcej przeżyło. leniuchowania. Strona 16
Złota Lilijka 3/2017