Złota Lilijka Numer 6 (23)
Rok 2020
Listopad
O własnym rozwoju w czasie pandemii i nie tylko s. 4 Wszystko, co chciałbyś wiedzieć o harcowaniu s. 11 Pomysły i inspiracje z prób instruktorskich s. 7 i 8 Idea stopnia - czy tylko dla harcmistrzów? s. 5
Magazyn instruktorski Hufca ZHP Bydgoszcz-Miasto
W numerze... FELIETON REDAKCYJNY Listopadowe nie chce mi się (Marta Borkowska) - s. 3 Z SZUFLADY PROGRAMOWCA Błękitne życie (Paweł Kolczyński) - s. 4 Z INSTRUKTORSKICH ŚCIEŻEK Po co nam idea? (Mirella Makulska) - s. 5 Wilk, który nigdy nie śpi (Bartosz Owczarek) - s. 7 Starszoharcerska gra ratownicza (Karol Majcherczak) - s. 8 Z PUNKTU WIDZENIA DOŚWIADCZENIA, CZYLI OKIEM SENIORA Zaułek czytelnika subiektywnego (Krystyna Miszczuk) - s. 10 REFLEKSJE NA MARGINESIE PROGRAMU Co jest z tymi harcami? (Andrzej Chudziński) - s. 11 KĄCIK POETYCKI Z ZAPOMNIANYCH ŚPIEWNIKÓW EDUKACJA ZDALNA A PRAWA AUTORSKIE Wydawca: Komenda Hufca ZHP Bydgoszcz-Miasto Kontakt z redakcją: marta.adamczyk@zhp.net.pl Kolegium redakcyjne: hm. Barbara Małecka, hm. Krzysztof Kobus, pwd. Emilia Kosmeja, hm. Marta Borkowska (redaktor naczelna). Zdjęcia: hm. Barbara Małecka, hm. Marta Borkowska, phm. Mariola Czerwińska, fanpage Hufca ZHP Bydgoszcz-Miasto Poszukiwani współtwórcy Złotej Lilijki: autorzy tekstów, twórcy wywiadów i reportaży, fotografowie, graficy, edytorzy. .
Strona 2
Złota Lilijka 6/2020
Felieton redakcyjny LISTOPADOWE NIE CHCE MI SIĘ hm. Marta Borkowska Listopad z zasady nie należy do najprzyjemniejszych miesięcy w roku. Nie dość, że zaczyna się nader refleksyjnym świętem, to zazwyczaj kojarzy się z przygnębiającą pogodą – krótkimi, szarymi dniami, wypełnionymi słotą i zimnem. Wszystko to nie sprzyja ani pozytywności, ani motywacji. A co tu dużo mówić, tegoroczny listopad bije wszystkie rekordy w byciu po prostu złym czasem. I nie chodzi tylko o iście listopadową aurę czy też kultywowanie pamięci o bliskich zmarłych. Druga fala pandemii, budząca uzasadnione obawy i niepokoje, zwiększone tym, że wokół nas spora grupa ludzi nie stosuje obowiązujących środków bezpieczeństwa, to tylko jeden z negatywnych czynników. Przestrzeń publiczna pełna jest nienawistnych przekazów i podziałów, które powstają w życiu narodowym i politycznym, choć tu akurat listopad powinien być czasem radosnego, a przede wszystkim wspólnego świętowania. Obrazki policyjnej brutalności, znane nam raczej zza oceanu lub krajów bloku wschodniego, oraz coraz powszechniejsze przyzwolenie na używanie obraźliwego, piętnującego języka oraz wulgarności w debacie publicznej, dopełniają obrazu zniszczenia wspólnot i poczucia jedności. Wszystko to powoduje, że wielu z nas najchętniej odcięłoby się od jakiegokolwiek przekazu z zewnątrz. Ja również podzielam to odczucie. Mimo tego czuję też, że tym bardziej teraz nie można zaszyć się w ciemnym kącie w oczekiwaniu na lepsze czasy. Skauting zawsze był zakorzeniony w rzeczywistości społecznej. Teraz też tak jest. I chodzi nie tylko o to, że jesteśmy odpowiedzialni za wychowanie młodych ludzi, którzy nie dość, że w tej rzeczywiZłota Lilijka 6/2020
stości żyją, to jeszcze mają się od nas nauczyć aktywnie ją kształtować. Chodzi też o to, że podlegamy istniejącym w niej ograniczeniom i zagrożeniom. Oprócz tego, że jesteśmy instruktorami, pełnimy inne role – w rodzinach (z którymi kontakt utrudnia nam pandemia), w pracy (która być może naraża nas na zarażenie), w organizacjach pozarządowych (prawdopodobnie również tych zaangażowanych w listopadowe marsze i protesty po jednej lub drugiej stronie), a także jako obywatele (niezależnie od tego, po której stronie sporu stoimy). Wystarczy uważnie przejrzeć media społecznościowe, aby dostrzec znajomych z instruktorskiego grona manifestujących pro-life lub publicznie wypowiadających się pro-choice, propagujących światopogląd narodowy lub otwarcie prezentujących poglądy lewicowe. Widzimy też tych, którzy publicznie stanowiska zajmować nie chcą, być może przeświadczeni, że instruktorski mundur wymaga wypowiedzi wyważonych, stonowanych i budujących wspólnotę, a o takie obecnie trudno. Jednego jestem pewna – nikogo z nas listopad 2020 nie pozostawił obojętnym. Pewnie niezależnie od osobistych poglądów obecne wstrząsy społeczne wzmagają w nas niepokój, zwątpienie i poczucie obawy. I każdy z nas czuje, jak bardzo przekłada się to na brak motywacji do działalności instruktorskiej. Ale trzeba też jasno powiedzieć, że skauting wychowuje, stawiając wyzwania. Instruktorom również. Zgadzam się z tezą, przedstawioną ostatnio na blogu Ręki Metody, że obecna sytuacja jest także wielkim wyzwaniem wychowawczym. Skłaniam się ku stwierdzeniu, że choć prywatnie możemy zająć stanowisko jakiekolwiek lub nie zajmować go wcale, to wychowawczo musimy zrobić coś dla tych, dla których jesteśmy autorytetem. Jeśli bowiem my jesteśmy zagubieni i zaniepokojeni, o ile silniej odbierają tę sytuację nasi wychowankowie, znów przymusowo zamknięci w domach i w świecie cyfrowym? Strona 3
Z szuflady programowca Łatwo stwierdzić, że trzeba coś zrobić. Dużo trudniej podpowiedzieć, w jaki sposób można podjąć sensowne działania, tym bardziej, że nie przygotowano nas na prowadzenie pracy wychowawczej w czasie pandemii, w świecie cyfrowym, który siłą rzeczy spłyca i ogranicza możliwości naszego oddziaływania i zabiera nam większość instrumentów, dotychczas normalnie stosowanych. Jako drużynowa też szukam odpowiedzi na to pytanie. Zwłaszcza wtedy, gdy jestem rozdarta między dumą z obywatelskiego zaangażowania moich wychowanków a wewnętrznym brakiem zgody na sposób, w jaki wyrażają swoje poglądy i postulaty. Dowodzi to tylko tego, że jeśli my nie wskażemy im innych, opartych na wzajemnym szacunku, sposobów wyrażania swoich myśli, to nasze miejsce zajmie ktoś inny. A wówczas nie mamy wpływu na to, czy to wsparcie popchnie ich w kierunku zgodnym z harcerskim ideałem wychowawczym, czy wprost przeciwnie. Dlatego trzeba coś zrobić, i to już. Bo jednego w tym całym zwątpieniu i niepewności jestem pewna – budowanie wspólnoty jest teraz bardzo, ale to bardzo potrzebne. I akurat budować wspólnoty świetnie potrafimy. Mamy do tego narzędzia. Jest to nasza domena. Tylko czy będziemy chcieli i umieli wznieść się ponad osobiste poglądy? Wiem, że się nie chce. Pytanie tylko, co się stanie, jeśli niczego nie zrobimy?
hm. Marta Borkowska (Szczep Harcerski ZAWISZANIE) zastępczyni komendanta hufca, drużynowa próbnej DW „Nocturno Venatores", przewodnicząca KI „Matecznik” i Kapituły Odznaczeń, redaktor naczelna „Złotej Lilijki”.
Strona 4
BŁĘKITNE ŻYCIE phm. Paweł Kolczyński Drużynowa naszej jednostki, druhna Marcelina, pewnego razu zaproponowała formę pracy nad sobą – „Błękitne Życie”. Sama nie wiedziała, dlaczego taką nazwę obrała, choć mam podejrzenie, że wiązało się to z nazwą jej drużyny – „Błękitne Delfiny”. Obecnie trwa dziewiąty miesiąc życia w pandemii, większość wolnego czasu spędzamy w domu. My harcerze, ceniący świeże powietrze, doskonale wiemy, że ciągłe zamknięcie wpływa na nas, jako społeczeństwo, negatywnie, gdyż: - brakuje nam ruchu, - przestajemy być systematyczni, - nie wykorzystujemy produktywnie doby, - odkładamy sprawy „na jutro”. „Błękitne Życie” to forma kalendarza, w który wpisujemy sobie zadania. Ma to nas motywować do pracy nad sobą i zapobiegania marnowaniu czasu, jaki spędzamy w domu. Pozwala na „reperowanie” naszego ducha poprzez inne formy, niż oglądanie seriali. Jak prowadzić „Błękitne Życie”? Bardzo prosto: - najpierw wybierasz cele, jakie chciałbyś osiągnąć, - następnie dopisujesz wyzwania, które systematycznie chcesz realizować, - wyznaczasz datę początkową, zadania będziesz realizować przez następne 30 dni, - gdy uda Ci się wypełnić wyzwanie dzienne, kolorujesz pole (sugerowany kolor – błękitny), - możesz prowadzić wersję wydrukowaną lub elektroniczną, - co tydzień, na zbiórce online rozmawiacie o postępach w wypełnianiu zadań, - zastęp może wspólnie wybrać wyzwania dla siebie. Osobiście jednak polecam formę indywidualną: motywowanie siebie do prowadzenia „BŻ” może odbyć się w Złota Lilijka 6/2020
Z szuflady programowca drużynie/zastępie, ale treść zadań każdy powinien określić sobie sam. Mam nadzieję, że to dobre narzędzie (nie tylko) na lockdown. Miłej pracy nad sobą!
PO CO NAM IDEA? hm. Mirella Makulska Pkt 5 SSI z 2016 r. mówi: „Stopnie instruktorskie wyznaczają drogę rozwoju instruktorskiego, a ich celem jest kształtowanie instruktorów-wychowawców (...)”. Mamy zatem narzędzie dla instruktorów do wychowywania. Ktoś je dla NAS stworzył. W tym samym punkcie czytamy dalej „(…)odzwierciedlają wiedzę, dojrzałość społeczną, umiejętności wychowawcze i doświadczenie instruktora Złota Lilijka 6/2020
phm. Paweł Kolczyński - namiestnik starszoharcerski Hufca ZHP Bydgoszcz-Miasto, członek HZKK
zgodnie z ideą stopnia”. To kluczowa wskazówka do tego jak my, instruktorzy, mamy się w gronie instruktorskim wychowywać. Jak rozumieć cytowany fragment SSI? Bez wahania odpowiemy, że poprzez realizację stworzonego programu próby, czyli zindywidualizowanych zadań dobranych do wymagań, mamy stać się kimś, kogo opisano w idei stopnia. Tak więc idea stopnia przypomina trochę profil absolwenta zgrupowany w czterech obszarach. W zależności od poziomu jest mniej lub bardziej zaawansowana. Jeśli będę aktywnie działać oraz spełnię warunki otwarcia, Strona 5
Z instruktorskich ścieżek zamknięcia i wymagania, to osiągnę poziom idei stopnia adekwatny do mojej wiedzy, dojrzałości, umiejętności i doświadczenia. Tylko jak z ideą pracować? Czy służy ona tylko zdobywającym stopień? Towarzyszy im na pewno na początku, bo porównują się z nią. Jednak powinna być obecna przez CAŁĄ próbę. Przy realizacji zadań i na koniec, kiedy w raporcie przedstawia się osiągnięcie poziomu opisanego w idei stopnia (pkt 17a SSI z 2016). Podczas tegorocznych WRD prowadziłam zajęcia z SSI. Jedna z uczestniczek powiedziała, że zdobywa teraz kolejny stopień instruktorski i dopiero teraz wie, dlaczego to robi, że jest świadoma motywów działań związanych z realizacją próby. Nie miała tego uczucia przy realizacji zadań z poprzedniej próby. Ależ to ważne słowa! Niestety, rzucające trochę cienia na działalność instruktorówwychowawców. Ilu znamy świadomych swoich celów przyszłych przewodników? A podharcmistrzów? Tych może będzie trochę więcej. Przyszli przewodnicy to zazwyczaj osoby bardzo młode, które raczej nie do końca zdają sobie sprawę z tego, co to znaczy być instruktorem. Obok nich stoi opiekun próby. Na ile on ze swoim doświadczeniem i mądrością potrafi wytłumaczyć, co to znaczy być przewodnikiem? Jeśli nie poradzi sobie z tym opiekun, to jest jeszcze bezpośredni przełożony (bo nie zawsze jest nim opiekun próby). Czy zatem i on pokieruje odpowiednio przyszłym instruktorem? A czy przyszły podharcmistrz wie, że oczekuje się od niego umiejętności liderskich lub umiejętności krytycznej analizy otaczającej go rzeczywistości? Jak ma zatem wyglądać jego próba, by te oczekiwania zrealizować? Zastanawiam się czy pomoże mu opiekun odpowiednim doborem zadań? Harcmistrz zaś umiejętności kierowania zespołem instruktorów ma wykorzystywać w codziennej służbie, stosując przy tym, w pełni świadomie, wewnętrzne dokumenty. Ma też dzielić się Strona 6
swoimi spostrzeżeniami, wyciągniętymi z krytycznej analizy rzeczywistości, z innymi, a także ma pobudzać do działań społecznych, czy rozwijających organizację. Czy on również jest tego świadom na początku swojej harcmistrzowskiej drogi? Czy opiekun to z nim po ludzku przegadał? Przyszli przewodnicy niekiedy postawieni są przed faktem, zostali drużynowymi powinni zatem w ciągu roku zrealizować próbę na stopień. Jaka tu świadomość, dobrowolność? Sama jestem takim przykładem nieświadomości i braku dobrowolności. „Rozkaz!”, odpowiedziałam. I bez większego zaangażowania opiekuna próby zdobyłam stopień przewodnika. Z tego pewnie powodu próbę podharcmistrzowską otworzyłam dopiero po 5 latach. Musiałam dojrzeć do idei stopnia, poczuć, że ten opis nad wymaganiami jest o mnie. Dopiero wtedy zdecydowałam się otworzyć próbę. Właśnie! Czy aby na pewno o to w idei stopnia chodzi, że mamy najpierw poczuć, że to o nas, a dopiero potem otworzyć próbę? Czy raczej chodzi o to, żeby nasze najbliższe otoczenie harcerskich wychowawców tak nami pokierowało, że choć jeszcze nie poczujemy, że opis idei jest o nas, uświadomimy to sobie – dzięki nim. A nasi harcerscy wychowawcy (czyli kadra hufca, szczepu) będą nas w tym kierunku prowadzić, tak abyśmy wiedzieli, że za rok osiągniemy opisany w idei poziom? Właśnie taka jest rola bezpośredniego przełożonego i opiekuna próby. Aby spoglądali w opisy idei stopnia, porównywali, wyciągali wnioski, byli świadomi, jaki potencjał mają pod swoimi skrzydłami, kogo wychowują i czy w dobrym kierunku to wszystko idzie. Ponownie więc zapytam: komu służy idea stopnia? Może za mało rozmawiamy w instruktorskim gronie o samorozwoju, o naszych marzeniach, celach? Może za bardzo skupiamy się na realizacji strategii, programów, bo dotacje, dofinansowania, bez Złota Lilijka 6/2020
Z instruktorskich ścieżek większego skupienia się na ludziach? Gdzie w tym wszystkim nasze instruktorskie dobre samopoczucie, poczucie spełnienia, wychowywania, oddziaływania na innych instruktorów, nasz świadomy rozwój? Artykuły: 1. Wychowujmy się! (ZL 5/2020) 3. Wymagania 4. Warunki otwarcia i zamknięcia 5. KSI - zespół 6. Refleksje – po co opiekunowie? hm. Mirella Makulska (Szczep Harcerski ZAWISZANIE) członkini KSI przy GK ZHP, przewodnicząca Sądu Harcerskiego Hufca ZHP Bydgoszcz-Miasto
WILK, KTÓRY NIGDY NIE ŚPI RECENZJA
pwd. Bartosz Owczarek „Wilk, który nigdy nie śpi. Pełne przygód życie lorda Baden-Powella” Walter Hansen w tłumaczeniu Danuty Borkowskiej Książka ta jest w zasadzie biografią twórcy skautingu lorda Roberta Stephensona Smytha Baden-Powella. Została napisana i wydana przez Waltera Hansena w 1985 roku, a jej pierwotny tytuł brzmiał „Der Wolf der nie schlaft. Das abenteuerliche Leben des Lord Baden-Powell”. Dzięki niej można poznać pełne ciekawych przygód i wrażeń losy Bi-Pi, jak go nazywano. Opisane jest tam niemal całe życie generała. Rozpoczyna się wstępem, który jest w zasadzie skróconym opisem życia Naczelnego Skauta. Całość została podzielona na cztery główne działy, opisujące kolejno: dzieciństwo i młodość, przygody i doświadczenia, skauting oraz spuściznę. Książka zaczyna się, oczywiście, przedstawieniem dzieciństwa głównego bohatera. Opisani są jego rodzice oraz rodzeństwo, rodzinne miasteczko i naroZłota Lilijka 6/2020
dziny. Ważnym fragmentem jest tu opowieść o tym, jak Robert trafił do biednej dzielnicy, w której ludzie umierali z głodu, nie mieli gdzie spać, kradli, bili się, a policja bała się reagować. Był to pierwszy raz, gdy zechciał on zmienić coś w świecie. Mając zaledwie kilka lat wyprawiał się na piesze wędrówki z dziadkiem do Hyde Parku. Tam uczył się pierwszych technik terenoznawstwa. Później ze starszym rodzeństwem wyruszył w podróż na wakacje. Sam tam gotował, co jak przyznaje, nie wychodziło mu najlepiej. Dorastał raczej w sprzyjających warunkach, uwielbiał teatr i gry zespołowe. Uczył się jednak słabo, byle zdać do następnej klasy. Uczęszczał do najlepszych szkół, a rówieśnicy go uwielbiali. Miał plany, aby zostać misjonarzem, ponieważ ten zawód mógł zapewnić podróże do dalekich krajów, takich jak Afryka czy Indie. Jednak test klasyfikujący był za trudny, co zmotywowało Bi-Pi do przyłożenia się do egzaminu, który pozwoli mu dostać się do szkoły wojskowej. I tak też się stało. Niedługo później wyruszył na pierwszą misję do Bombaju, gdzie wyprawiał się do dzielnic hinduskich. Po pewnym czasie, jako porucznik, wymyślił system małych grup, który jest stosowany do teraz. Po dwóch latach służby dostał przepustkę na wyjazd do domu. W tym czasie wybuchła wojna i Robert po powrocie do wojska trafił na front. W tamtym czasie w wojsku panowała smutna, sztywna atmosfera. Bi-Pi umiał temu zaradzić w dość niekonwencjonalny sposób. Organizował sztuki teatralne dla całego wojska. Następna wojna nadchodziła wielkimi krokami. Robert wpadł na pomysł utworzenia grupy zwiadowczej, która zakradnie się do wroga, podsłucha plany bitewne, przekaże je dowódcy i w ten sposób, bez rozlewu krwi, zakończy bitwę. Sam przygotowywał zwiadowców i razem z nimi wyruszył do obozu przeciwnika. Misja zakończyła się powodzeniem, zgodnie z planem. Odtąd Bi-Pi Strona 7
Z instruktorskich ścieżek szkolił zwiadowców, później nazywanych skautami. W międzyczasie wydał książkę pod tytułem „Służba rozpoznania i łączności’ opisującą metodę szkolenia skautów, zawierającą także elementy terenoznawstwa. Od tej pory każdy wojskowy musiał tę pozycję przeczytać i według niej się szkolić. Dalsze wojskowe losy rzuciły Bi-Pi do Afryki, gdzie zaprzyjaźnił się z Zulusami – tamtejszymi plemionami posługującymi się językiem angielskim i pragnącymi spokoju. Odtąd niemal cały czas ściśle współpracowali nad polepszeniem się sytuacji politycznej w Afryce. Przełomowym wydarzeniem w życiu założyciela skautingu była śmierć małej Zuzluski, której nie potrafił pomóc. Sytuacja tak nim wstrząsnęła, że wprowadził obowiązkowe szkolenie z pierwszej pomocy w wojsku. Z pomocą ludów afrykańskich opracował również znaki patrolowe. Zawarł to wszystko w kolejnej książce. Spotkał tu ponadto kilku mężczyzn specjalizujących się w węzłach, co też wykorzystał do szkolenia skautów. Dla upamiętnienia afrykańskich dokonań Bi-Pi wydrukowano nawet serię znaczków pocztowych z jego podobizną, co jednak wzbudziło jego dezaprobatę. W kolejnym rozdziale książki opisany jest proces powstawania zasad skautingu, w tym m. in. inspiracje w tworzeniu hasła, lilijki, Przyrzeczenia, Prawa, określania celów działania, budowania metodyki, itp. Przeczytać możemy o pierwszym obozie w 1907 r., wielkiej miłości do znacznie młodszej Olave i pierwszym Jamboree. Rozdział kończą dwa listy pożegnalne, które pod koniec życia lord Baden-Powell skierował do skautek i skautów. Na kartach książki można również odnaleźć wiele rysunków autorstwa samego Baden Powella oraz przytoczeń jego cytatów. Każda linijka tekstu dostarcza czytelnikowi wiele emocji i niezwykłych wrażeń. Mimo że w książce przedstawioStrona 8
ny jest jako ideał, wcale nim nie był, bo nikt z nas nie jest idealny. Jak sam mawiał: „Błędów nie popełnia tylko ten, co nic nie robi”. Uważam, że ta książka jest obowiązkową lekturą każdego skauta. Napisana w prosty i obrazowy sposób umożliwia wczucie się w daną sytuację, klimat i emocje towarzyszące bohaterom. Jest to niesamowita opowieść o twórcy naszej pasji. Po przeczytaniu książki, po zrozumieniu korzeni skautingu i po poznaniu tak fascynujących historii, można na nowo zakochać się w harcerstwie. Każdy podrozdział, a nawet akapit dostarcza wielu przemyśleń, spostrzeżeń i uwag dotyczących życia. Gdyby każdy zapoznał się z jej treścią i zaczął żyć według tych pięknych ideałów, świat stałby się rajem… pwd. Bartosz Owczarek - drużynowy 6 BDH „Grom". Artykuł napisany w ramach próby na stopień przewodnika
STARSZOHARCERSKA GRA RATOWNICZA
HO Karol Majcherczak W ramach próby na stopień instruktorski zorganizowałem dla mojej drużyny grę terenową o tematyce pierwszej pomocy. Gra miała na celu wykorzystanie sprawności w działaniu drużyny - wymagania sprawności trzygwiazdkowej „Ratownika” posłużyły do jej stworzenia, co przełożyło się na zdobycie przez członków drużyny tej sprawności. Czas gry to 2 godziny, zatem wypełni ona całą zbiórkę. W grze biorą udział co najmniej 2 patrole starszoharcerskie, ale grę można dostosować również do metodyki wędrowniczej. Ważne, aby ilość członków patrolu nie przekroczyła 5 osób. W przypadku większej ilości osób w patrolu, część osób z zespołu nie będzie angażowała się w wykonywanie zadań. Do przygotowania gry potrzebujemy: zestawy opatrunkowe, pełne wyposażenie apteczki dla każdego z patroli, pudełka po Złota Lilijka 6/2020
Z instruktorskich ścieżek lekach. Opcjonalnie można użyć sztucznej krwi do urozmaicenia gry terenowej. Przebieg gry polega na wystawieniu na trasie 4 punktów. Pierwszy punkt, na samym początku trasy, polega na skompletowaniu apteczki w 5 minut (punktowy pilnuje czasu). Ważne, by na punkcie przebywał tylko jeden patrol, inaczej inne patrole mogą podpatrzeć, jakie przedmioty powinny się znajdować w apteczce. Przed uczestnikami patrolu układamy zestawy opatrunkowe, czyli bandaże, plastry i inne, oraz rękawiczki, nożyczki itd. (cały prawidłowy skład apteczki), ale też bardzo dużo opakowań leków (można wykorzystać puste pudełka). Chodzi o sprawdzenie wiedzy o prawidłowej zawartości apteczki – w szczególności, że patrol nie powinien zapakować leków do swojej apteczki. Kiedy patrol skompletuje już swój zestaw, zabiera apteczkę i rusza w dalszą trasę, a na punkt przychodzi kolejny patrol. Czas zadania (5 minut) umożliwia nam uniknięcie czekania na trasie przez patrole na podejście na kolejny punkt. Warto zajrzeć do Internetu i przed zbiórką sprawdzić poprawną listę rzeczy, które powinny znaleźć się w apteczce, a przede wszystkim, żeby nie było w niej leków. W drugim punkcie uczestniczą jako obsługa 2 osoby, które w wyniku bójki zostają ranne. Punktowi powinni wykazywać się dobrym aktorstwem i kreatywnością, a rany można zainscenizować używając sztucznej krwi. Punktowi odgrywają bójkę, gdy tylko zobaczą patrol. Zadaniem patrolu jest wykazanie się znajomością postępowania w przypadku nagłych sytuacji zagrożenia zdrowia. Muszą uspokoić punktowych – dzięki czemu dbają o własne bezpieczeństwo – oraz opatrzyć rany. Ważne, aby punktowi nie wychodzili z roli (mogą w trakcie opatrywania utrudniać zadanie zespołowi). Do wykonania zadania potrzebne są materiaZłota Lilijka 6/2020
ły z apteczki skompletowanej przez patrole, a jeżeli czegoś w nich brakuje, trzeba wykazać się kreatywnością. Gdy zespół udzieli punktowym pierwszej pomocy, punktowi wskazują drogę do następnego punktu. Szczególną uwagę zwróćmy na to, aby poprawnie i skutecznie uspokoić poszkodowanych oraz poprawnie opatrzyć, np. usztywnić rękę, jeśli jest złamana, poprawnie opanować krwotok itd. Trzeci punkt jest troszkę trudniejszy do zorganizowania: potrzebny będzie samochód i 2 osoby poszkodowane, czyli kierowca i pasażer. Należy tak jak poprzednio udzielić im pomocy, z tą różnicą, że nasi poszkodowani są nieprzytomni i siedzą w samochodzie (przyda się dobra charakteryzacja i mistrzowskie udawanie nieprzytomnego). Jeżeli nie mamy dostępu do samochodu, można zainscenizować wypadek rowerowy. Trzeba jednak wówczas pamiętać, że procedura pierwszej pomocy będzie jednak przebiegała już inaczej. Tutaj należy zwrócić szczególną uwagę na samochód, czyli wyciągnąć kluczyki i zaciągnąć hamulec ręczny. Nie wolno wyciągać poszkodowanego z samochodu, gdy oddycha, ani go ruszać w żaden sposób. Jeśli nie oddycha wyciągamy poszkodowanego, ale i tak trzeba mu unieruchomić przy tym działaniu kręgosłup szyjny. Czwarty punkt opiera się na wykonaniu noszy. Tutaj należy przede wszystkim stworzyć nosze z tego, co znajdziemy. Dlatego ten punkt najlepiej zrobić blisko lasu, aby patrol mógł wykorzystać z niego gałęzie. Test wytrzymałości noszy polega na położeniu na nie osoby z patrolu i przeniesienia jej na metę. Zwracamy tu przede wszystkim uwagę na kreatywność. Można użyć materiału, np. kilku bluz, a nawet można użyć kilka pasków. Pamiętamy również o tym, aby ani Strona 9
Z punktu widzenia doświadczenia, czyli okiem seniora głowa, ani żadna kończyna nie „wisiała” poza konstrukcją. No i przede wszystkim na to, czy nosze wytrzymają do mety.
Na mecie czekamy na wszystkie patrole oraz punktowych. W czasie oczekiwań można rozpalić ognisko - zawsze pomoże nam to w osiągnięciu typowo harcerskiego klimatu. Punktowi przygotowują się do zdania relacji i oceny działania patroli. Opowiadają o sukcesach i błędach danych patroli na ich punktach. Tłumaczą, jak można w takich przypadkach postąpić prawidłowo lub inaczej. Na koniec punktowi udają się na naradę, a w tym czasie każdy członek patrolu dostaje kartę na sprawność Ratownika, której wymagania częściowo zostały spełnione w trakcie gry. Po naradzie punktowi ogłaszają wynik. Zwycięski patrol może otrzymać np. punkty do rywalizacji zastępów, albo jakąś zwyczajową nagrodę. HO Karol Majcherczak (Szczep Harcerski HORYZONT) przyboczny 54 BDSHiW „Ludzie Lasu". Artykuł napisany w ramach próby na stopień przewodnika.
ZAUŁEK
CZYTELNIKA SUBIEKTYWNEGO
phm. Krystyna Miszczuk Wspominając postać hm. Stefana Mirowskiego w roku 100. rocznicy jego urodzin, nieodzownym staje się wspomnienie postaci hm. Jana Rossmana, bardzo ściśle z nim związanej. To osoba, która odegrała ogromną rolę w kształtowaniu postaw harcerskich w latach okupacji i w latach powojennych. Aleksander Kamiński, dedykując mu w 1946 r. egzemplarz Kamieni na szaniec napisał: Druhowi Janowi Rossmanowi, przyjacielowi Zośki, człowiekowi, który decydujący wpływ wywierał na kształtowanie postawy ideowej harcerstwa w latach walki. Harcerstwo dla Druha Jana było nie tylko ideą. To zawsze byli ludzie, których miało ono ukształtować i którzy przez ten ruch mieli służyć swemu otoczeniu, a w konsekwencji i Polsce, zgodnie z potrzebami epoki. W roku 1989 „Wacek” włączył się aktywnie w przemiany ruchu harcerskiego. Wraz z hm. Anną Zawadzką, hm. Haliną Wiśniewską i hm. Stefanem Mirowskim doprowadzili do przywrócenia tradycyjnego Prawa i Przyrzeczenia Harcerskiego oraz uchwalenia nowego Statutu, przyjętych na XXVIII Zjeździe ZHP w grudniu 1990. To dzięki nim w naszej organizacji zaszły fundamentalne zmiany i Związek wrócił do międzynarodowego Skautingu. Czytelnik znajdzie w książce historie wielu postaci, znanych i mniej znanych. Nie jest to książka łatwa, ciekawa dla osób zainteresowanych historią harcerstwa, pokazująca postać nietuzinkową, żyjącą w skomplikowanych czasach. Tytuł: Jan Rossman – pseudonim Wacek Autor: hm. Marian Miszczuk
phm. Krystyna Miszczuk - członkini Kręgu Seniorek „Wędrowniczki po Zachodnim Stoku".
Strona 10
Złota Lilijka 6/2020
Refleksje na marginesie programu CO JEST Z TYMI HARCAMI? phm. Andrzej Chudziński „Nauka harców powinna się odbywać głównie drogą gier, ćwiczeń i zawodów. Gry należy organizować tak, aby zastęp walczył z zastępem; każdy harcerz ma brać udział, nie zaś przypatrywać się”. Harce młodzieży polskiej, Lwów 1912
Od dłuższego czasu lektura szeregu zaproszeń do udziału w grach harcerskich budzi we mnie wiele emocji, które niestety nie są powodowane nieprzepartą chęcią uczestnictwa w tych propozycjach, lecz reakcją na wszechobecne niezrozumienie idei harcerskich gier terenowych i uporczywe mylenie ich z harcerskimi biegami, a nawet zabawami. Wszystko to sprawiło, że postanowiłem nieco poukładać te nasze harce z nadzieją, że w prosty sposób wyjaśnię dzielące je istotne różnice, a w ostatecznym rozrachunku pomogę dokonać właściwego wyboru przyszłym ich organizatorom. Jak to trafnie ujęli M. Schreiber, E. Piasecki, trzeba zawsze pamiętać, że „chłopiec zaciągając się w szeregi harcerzy, chce się od razu ćwiczyć w harcach (...). Dajmy mu więc przede wszystkim gry i ćwiczenia harcowe, a teoryę dołączajmy potem małymi dawkami w miarę potrzeby”. Lektura pierwszych opracowań poświęconych ćwiczeniom, zabawom i grom skautowym, a w dalszej kolejności harcom, pozwala na stwierdzenie, że początkowo nie stosowano w nich wyraźnego rozróżnienia na osobne formy. Konsekwencją tego braku było wieloletnie stosowanie dość dowolnego nazewnictwa do opisywania rozmaitych form aktywności skautów i harcerzy. Przykładem może być opisana przez H. A. Mojmira w 1912 r. Gra rozstrzelanie, w której skauci na komendę rzucają kamieniami do ustawionych celów. Jest to proste ćwiczenie wyrabiające w skautach dyscyplinę (rzucanie jedynie na komendę) oraz celność, a mimo to zostało Złota Lilijka 6/2020
opisane jako gra. Ten sam autor nieco wcześniej przedstawia Grę sygnałową o nieporównywalnie większym skomplikowaniu opisując ją w treści jako doskonałe ćwiczenie w posługiwaniu się alfabetem Morse`a. W zasadzie nie ma sprzeczności w stosowaniu tych odmiennych określeń, każda bowiem aktywność harcerska, w tym gra, bieg i zabawa są swego rodzaju ćwiczeniem rozmaitych umiejętności. Jednak które z tych ćwiczeń można nazwać grą, a które biegiem lub zabawą? Na pierwszym szczeblu tej swoistej hierarchii ulokowałem proste ćwiczenia i zabawy harcerskie, które ugruntowują wiedzę i trenują elementarne umiejętności oraz nawyki; na kolejnym stopniu postawiłem biegi harcerskie, dające sposobność do sprawdzenia skuteczności prowadzonych wcześniej ćwiczeń i innych zajęć; natomiast na szczycie tej drabiny znalazły się gry harcerskie, będące syntezą wiedzy, umiejętności i szeroko rozumianego wyrobienia harcerskiego. Czy taki podział jest właściwy? Oczywiście jest to pewne uproszczenie, można bowiem oddać się m.in. rozważaniom, na ile gry, biegi i ćwiczenia są zabawą, ale zważywszy charakter tego artykułu, zastosowany podział wydaje się wystarczający, by bez zbędnych komplikacji wyjaśnić istotę rzeczy. Zainteresowanych gruntowną analizą tego przedmiotu, zachęcam do skorzystania z publikacji, których wykaz podaję na końcu. Ćwiczenia i zabawy harcerskie Jak chyba wszyscy wiemy, droga do mistrzostwa prowadzi przez wytrwałe i systematyczne ćwiczenia, które nie tylko utrwalają zdobytą wiedzę i umiejętności, ale również pozwalają z nich natychmiastowo korzystać w sytuacjach tego wymagających. Wczesne (zwłaszcza międzywojenne) opracowania dotyczące omawianego tematu, nader często opisują ćwiczenia w kontekście bardzo konkretnych cech lub umiejętności, jakie powinny rozwijać, stąd pojawiają się Strona 11
Refleksje na marginesie programu liczne propozycje rozwijające zmysły wzroku i słuchu oraz takie, które kładą nacisk na orientację w terenie lub sygnalizację. Ćwiczenia są proste i najczęściej pozbawione fabuły, która mogłaby niepotrzebnie komplikować zadania. Przykładem najprostszych i zarazem jednych z najstarszych w skautingu ćwiczeń są rozmaite kimy: słuchowe, pamięciowe, węchowe i dotykowe, które przeprowadzane były i być powinny, w formie zabawowej. Rozwinięciem rozmaitych ćwiczeń umożliwiającym skonfrontowanie ich z realnymi sytuacjami w terenie były natomiast zwiady (czasem wywiady), które na przestrzeni wielu lat istotnie poszerzyły swoje pierwotne pole działania w harcerstwie. Z. Wyrobek zauważał, że „żadne ćwiczenia polowe nie przedstawiają tyle uroku dla harcerzy, co ćwiczenia w wywiadach (...). Ostrożne podchodzenie, przekradanie się przez linie nieprzyjaciół, raz mylenie pościgu, to znów nagły wypad z zasadzki itp. to właśnie cechy tego rodzaju ćwiczeń, które najwięcej porywają młodzież (...). Tu zdaje harcerz egzamin, czy umie wyzyskiwać teren przy śledzeniu nieprzyjaciela, czy zna sposoby podchodzenia i zasady obserwowania bez zdradzania swej obecności itd., czy jednym słowem umie sprawnie poruszać się w terenie i momentalnie przystosować się do zmiennej sytuacji.” Jak widać, pierwotne znaczenie zwiadów harcerskich nacechowane było elementami związanymi z obronnością, które w dużym stopniu przygotowywały młodzież do przyszłej służby wojskowej. Współcześnie zwiady harcerskie dotykają bardziej zróżnicowanych obszarów tematycznych i wykorzystywane są do zbierania informacji na temat lokalnych problemów społecznych, poznawania przyrody lub historii. Zwiady stanowią często doskonały akcent rozpoczynający letnie obozy harcerskie i pozwalają na rozpoznanie najbliższej okolicy. Stanowią również cenne ćwiczenie pozwalające rozwijać pracę zastępów oraz oceniać ich zdolność do zbierania inforStrona 12
macji na zadany temat. Zwiad jest również doskonałym narzędziem, które powinno się wykorzystywać podczas przygotowywania bardziej zaawansowanego biegu lub gry.
Biegi harcerskie Chyba najbardziej spopularyzowanymi w harcerstwie formami harcowania stały się biegi, które łącząc owoce wcześniej prowadzonych ćwiczeń, dają sposobność do ich zastosowania w realizacji konkretnych zadań. Biegi terenowe oraz miejskie swoją konstrukcją przypominają nieco imprezy na orientację. Rozgrywane są po z góry ustalonych trasach, na których wyznacza się punkty kontrolne. Trasy liniowe wymagają zdecydowanie większej liczby kadry do obsługi punktów kontrolnych, stąd dosyć powszechne są trasy promieniste lub o układzie gwieździstym, gdzie jeden instruktor może obsługiwać jednocześnie kilka punktów kontrolnych. J. Jasiński opisywał biegi jako „harce, w których zastępy (grupy) mają do pokonania na pewnej, z góry wybranej trasie, szereg zadań – przeszkód, wypływających z natury terenu lub przygotowanych sztucznie, z dziedziny: sprawności fizycznej, przysposobienia wojskowego, czynności użytecznych, umiejętności harcerskich, wiadomości ogólnych itp.”. Podobnie Z. Wyrobek opisując biegi harcerskie wskazywał na zastępy harcerskie poruszające się wzdłuż pewnego szlaku, gdzie na oznaczonych z góry miejscach wykonują zadania z takich dziedzin jak: terenoznawstwo, przyrodoznawstwo, krajoznawstwo oraz techniki harcerskie (pionierka, prace obozowe, łączność, samaZłota Lilijka 6/2020
Refleksje na marginesie programu rytanka itp.). Stawiane przed uczestnikami biegów zadania mogą być czasem wyrazem etyki harcerskiej czy społecznego nastawienia, jak np. zbiorowy dobry uczynek, dając sposobność do sprawdzenia wiadomości i technicznego wyrobienia harcerzy, zżycia się zastępu, umiejętności organizowania pracy, inicjatywy, pomysłowości i zaradności. Bieg to swego rodzaju egzamin z wyrobienia harcerskiego, skoncentrowany na sprawdzeniu wiedzy lub umiejętności, a często obojga tych elementów, podczas którego przemieszczający się po ustalonej wcześniej trasie harcerze, na wyznaczonych punktach kontrolnych wykonują, rozmaite zadania lub odpowiadają na postawione im pytania. Zwykle stopień trudności biegu dostosowuje się do wieku i stopnia harcerskiego wyrobienia uczestników. Taka forma doskonale sprawdza się jako zakończenie próby harcerza, uzupełnienie wyzwania związanego z obrzędowością drużyny, czy też jako próba końcowa na drodze po kolejne stopnie, a nawet funkcje harcerskie. Biegi sprawdzają się również jako jeden z elementów obchodów istotnych wydarzeń o charakterze patriotycznym i dają możliwość do poszerzania wiedzy na różne tematy. Większość organizatorów zapewne przyzna, że ich przygotowanie i przeprowadzenie nie stanowią tak dużego wyzwania, jak to ma miejsce w przypadku gier. Prawdopodobnie to właśnie ta prostota sprawiła, że od początku ruchu skautowego stanowią one jedną z najpopularniejszych form sprawdzających. Wart przypomnienia jest bieg harcerski zorganizowany na zlocie narodowym w Spale, w 1935 r., w którym wzięło udział 75% uczestników zlotu tj. 15.000 harcerzy. Bieg trwał 10 dni po 8 godz. dziennie. Zorganizowanych było 20 tras, na których zmieniano codziennie elementy przeszkód. Stałych sędziów-instruktorów, delegowanych do wyłącznej jego obsługi, było 220. Prawda, że robi wrażenie? Złota Lilijka 6/2020
Gry harcerskie Jeśli istnieją harce, które mogą świadczyć o wyrobieniu instruktorskim (to nie pomyłka, nie chodzi o wyrobienie harcerskie), to z całą pewnością są to harcerskie gry. Są one syntezą wszystkich wcześniejszych ćwiczeń każdej harcerki i harcerza, zastępu oraz całej drużyny, dlatego dobre przygotowanie gry stawia prawdziwe wyzwania przed jej organizatorami (najczęściej instruktorami). J. Jasiński zauważa, że „młodzież czuje i rozumie, że gry terenowe nie tylko kształcą, uzbrajają życiowo, nie tylko czynią ją dzielniejszą, samodzielniejszą, ale jednocześnie przygotowują do zadań większych, szerszych – służby dla Polski.” Co więcej „młodzież podczas gier nie nudzi się, nie ziewa. Potęguje swą uwagę i spryt. Będąc w ciągłym ruchu i stałym napięciu, nie ma czasu na myślenie o głupstwach i figlach. Pobudzona walką o pierwszeństwo ambicja zwalcza własną ospałość, bierność, niewiarę w swoje zdolności.” W innym skromnym podręczniku dla harcerzy J. Dąbrowski napisał: „Kto gra – ten walczy. Zwycięża przeciwnika, przezwycięża siebie samego. A chłopcy kochają walkę!” Przemyślana i dobrze przygotowana gra, to nie tylko bieg od jednego do kolejnego punktu kontrolnego, to nie zaliczenie poprawnej odpowiedzi z historii harcerstwa, albo wiedzy organizacyjnej. To prawdziwa wyprawa w nieznane, która powinna stać się dla jej uczestników pełną niespodzianek i niezapomnianą przygodą, a podążając za myślą hm. Zygmunta Wyrobka przedstawioną w książce Harcerz w polu, gra harcerska powinna być dla jej uczestników Strona 13
Refleksje na marginesie programu niczym „pierwsze poważne doświadczenie czynnego życia”. Gra harcerska musi prowokować do myślenia, bowiem jej istotą, jest uświadomienie,że każda akcja podjęta przez pojedynczego harcerza czy też grupę harcerzy należących do patrolu, powoduje określone i odmienne konsekwencje, które mają zasadniczy wpływ na jej dalszy przebieg. Dotkliwość i nieuchronność konsekwencji wynikających z nieprawidłowo wykonanych lub niewykonanych zadań zależy od indywidualnych założeń i powinna być analogiczna do sytuacji, jakie pojawiają się w codziennym życiu, np.: spóźnienie do pracy może skutkować utratą premii lub nawet zwolnieniem dyscyplinarnym. Konsekwencją zwolnienia z pracy jest utrata zarobków oraz brak możliwości utrzymania rodziny itd. Konsekwencje mogą sięgać naprawdę głęboko, ale również prowadzić do poszukiwania i korzystania z innych rozwiązań, które pozwalają powrócić do równowagi, czasami nawet osiągnąć wyższy poziom niż przed zaistnieniem feralnej sytuacji. W życiu bowiem cenimy nie tylko tych, którzy się nie przewrócili, ale może i nawet bardziej tych, którzy z upadku potrafili powstać. Gra powinna więc uczyć jak myśleć, a nie jedynie jak zapamiętywać. Jeśli gra ma fascynować i zachęcać, dobrą praktyką jest dodawanie interesująceji oryginalnej fabuły. Jej zadaniem jest nieustannie splatać się ze współzawodnictwem, prowadząc niemal do oderwania się od świata rzeczywistego i przenosić jej uczestników do wykreowanego w ten sposób i wcześniej ustalonego wymiaru. Współczesne fabuły często inspirowane są historią i mogą dotyczyć II wojny światowej, walk powstańczych, czasów rycerskich, a nawet wchodzić w obszar fantastyki naukowej lub fantasy, posiłkując się bogatą literaturą dotyczącą każdego z tych obszarów. Tak naprawdę, dobór fabuły ograniczony jest jedynie pomysłowością oraz zainteresowaniami organizatorów i uczestników gry. Zwłaszcza ostatnio dosyć często Strona 14
spotyka się fabuły gier oparte na wydarzeniach z okresu okupacji hitlerowskiej oraz związane z działalnością żołnierzy wyklętych, a co bardziej ambitne środowiska stosują szereg dodatkowych zabiegów mających za zadanie uatrakcyjnić ich przebieg oraz podnieść realizm. Do udziału w grach angażuje się rekonstruktorów historycznych, wymaga od uczestników dostosowania strojów do fabuły oraz z wielką starannością dobiera się teren, na którym przeprowadzona będzie gra. Wszystko jednak powinno być podporządkowane dwóm podstawowym zasadom: gra powinna uczyć samodzielnego myślenia oraz powinna być ze wszech miar atrakcyjna dla uczestniczących w niej harcerzy. Z przedstawionych wyżej powodów przygotowanie dobrego biegu, a zwłaszcza gry wymaga nie tylko czasu, sporego doświadczenia, ale również ogromnego wysiłku i współpracy organizatorów odpowiedzialnych tak za organizację, jak i za ich przebieg. Mimo że formy te mogą być z powodzeniem stosowane we wszystkich grupach metodycznych, nie ulega wątpliwości, że każda z nich powinna być indywidualnie dopasowana do odbiorcy, jego wieku, harcerskiego wyrobienia oraz mieć na uwadze cele, które z jej pomocą zamierzamy osiągnąć. Jak to trafnie opisano w książce Gry i ćwiczenia w zastępie harcerskim, „w praktyce harcerskiej trzeba je przerabiać, uzupełniać, utrudniać lub ułatwiać, kombinować ze sobą różne gry, jednym słowem – przystosowywać je do potrzeb wynikających z programu pracy (…) i do możliwości harcerzy”. Nie wyobrażam sobie dobrze przygotowanej gry czy biegu, w które „nie zagrają” wcześniej jej organizatorzy, by móc sprawdzić, czy przyjęte założenia są realne, a zaplanowany cel możliwy do osiągnięcia. Na koniec pragnę przytoczyć jakże aktualne słowa, które Aleksander Kamiński wygłosił na zebraniu Naczelnej Rady Harcerskiej 27 stycznia 1957 w referacie Jakiego harcerstwa pragniemy. „Wychowanie przez Złota Lilijka 6/2020
Refleksje na marginesie programu grę stanowi najbardziej charakterystyczny przykład pośredniości w wychowaniu harcerskim. Swego czasu mówiło się nawet, że harcerstwo jest w ogóle jedną wielką grą. […] Sens gry polega na tym, że w odróżnieniu od rozrywki i zabawy w grze obowiązują reguły, prawidła obejmujące wszystkich uczestników. Gra wymaga respektowania reguł i prawideł. Wymaga wysiłku, nieraz bardzo dużego. Wymaga ofiarności na rzecz zespołu, gdyż każda gra jest z reguły zespołowa, nacechowana walką, współzawodnictwem między zespołami przy tym jest w niej miejsce na indywidualne wyróżnienie w ramach gry. […] Zaprawdę – harcerstwo, to gra. Gra, w której stawką jest dobrze kształcony charakter i wielki nakład pracy, tym tylko szczególnej, że zwykle realizowanej z zainteresowaniem i często przydatnej społecznie. […] Współżycie z przyrodą jest fundamentalnym składnikiem metody harcerskiej. Harcerstwo praktykowane w mieszkaniach i izbach szkolnych stanowi tylko parodię harcerstwa, chociażby było najstaranniej organizowane. To nie frazes, gdy się twierdzi, że harcerstwo pociąga młodzież najmocniej przez poznawanie przyrody i puszczaństwo”.
Złota Lilijka 6/2020
Źródła: 1. Ćwiczenia i zabawy skautowe, Dr H. A. Mojmir, Nakładem Związku polskich gimnastycznych Towarzystw sokolich, Lwów 1912. 2. Harce młodzieży polskiej, M. Schreiber, E. Piasecki, Nakładem Towarzystwa Nauczycieli Szkół Wyższych, Lwów 1912. 3. Skauci w polu, K. Betley i S. Rudnicki, Nakładem księgarni J. Lisowskiej, Płock 1921. 4. Harcerz w polu, Z. Wyrobek, Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Lwów – Warszawa – Kraków 1926. 5. Ćwiczenia i gry, E. Grodecka, J. Zwolakowska, Wydział Wydawnictw Głównej Kwatery Żeńskiej ZHP, Warszawa 1930 6. Gry i zabawy w izbie harcerskiej, J. Dąbrowski, Harcerskie Biuro Wydawnicze, Warszawa 1934. 7. Skauting dla chłopców, Lord Baden Powell of Gilwell, Harcerskie Biuro Wydawnicze „Na tropie”, Warszawa 1938. 8. Gry i ćwiczenia terenowe, Jan Jasiński, Księgarnia Św. Wojciecha, Poznań – Warszawa – Wilno – Lublin 1938. 9. Harcerka na zwiadach, J. Łapińska, Harcerskie Biuro Wydawnicze, Warszawa 1947. 10. Gry i ćwiczenia w zastępie harcerskim, A. Dziewanowska, K. Rejs, Z. Zakrzewska, Iskry, Warszawa 1957. 11. Harcerskie ABC, A. Bartoszewski, St. Majewski, Wydawnictwo Morskie, Gdynia 1959. 12. Drużyna i ja, W. Grzelak, P. Rządca, Wydawnictwo Harcerskie Horyzonty, Warszawa 1970. 13. Gry i ćwiczenia terenowe, R. Mańkowski, A. Martynkin, Młodzieżowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 1978. 14. Imprezy na orientację poradnik dla organizatorów, Jerzy Dymarski, MAW Warszawa 1978 15. Wędrownicy, P. Puciata, Biblioteczka Bratniego Słowa, KIHAM, Warszawa 1981 16. O harcerstwie teksty zapomniane, A. Kamiński, Niezależne wydawnictwo harcerskie (drugi obieg), Warszawa 1984 17. Gry i zabawy, S. Słysz, Młodzieżowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 1984 18. Harcerskie gry i zabawy, W. Śliwerski, Harcerska Oficyna Wydawnicza, Kraków 1990.
Strona 15
Kącik poetycki
Strona 16
Złota Lilijka 6/2020
ZÅ‚ota Lilijka 6/2020
Strona 17
ZÅ‚ota Lilijka 6/2020