Orwell. Człowiek naszych czasów

Page 1

KRAKÓW 2022 Tłumaczenie Aleksandra Żak

Richard Bradford

do

Copyright © for the translation by Aleksandra Żak Projekt okładki Magda

Tytuł oryginału Orwell. A Man of Our Time

Copyright © Richard Bradford 2020 This translation of Orwell. A Man of Our Time, First Edition is published by SIW ZNAK by arrangement with Bloomsbury Publishing Plc.

Wydawnictwo JAK ISBN WydanieWięcejKsiążki978-83-240-7760-1zdobrejstrony:www.znak.com.plonaszychautorachiksiążkach:www.wydawnictwoznak.plSpołecznyInstytutWydawniczyZnakul.Kościuszki37,30-105KrakówDziałsprzedaży:tel.126199569,e-mail:czytelnicy@znak.com.plI,Kraków2022Druk:OZGraf

OpracowanieOskarRedaktorKucnabywającyBłachutRedaktorkaprowadzącaSylwiaTusztekstuiprzygotowanie druku

W edle aktualnych badań siedem procent obywateli Wielkiej Brytanii uczęszcza lub uczęszczało do public school. Placówki takie jak kiedyś St Cyprian’s są częścią konkurencyjnego sektora gospodarki; jako zarabiające na siebie przedsiębiorstwa są liczniejsze od zakładów pogrzebowych i gabinetów dentystycznych. Czołowe pub lic schools o długiej historii – zwłaszcza Eton, Harrow i Winchester –kształcą niecałe trzy procent Brytyjczyków, jednak ich absolwenci stanowią ponad jedną trzecią członków Izby Gmin, a także siedemdziesiąt cztery procent starszych sędziów, siedemdziesiąt dwa procent wysokich rangą oficerów w siłach zbrojnych, sześćdziesiąt osiem procent zdobywców Oscarów, czterdzieści dwa procent wice kanclerzy uniwersytetów należących do Russell Group i Oxbridge oraz czterdzieści dziewięć procent przedsiębiorczyń i przedsiębiorców z pierwszej połowy listy najbogatszych ludzi „Sunday Timesa”. Orwell w swojej książce Droga na molo w Wigan snuł refleksje o la tach poprzedzających pierwszą wojnę światową, kiedy szkoły ta kie jak St Cyprian’s i public schools stanowiły wstęp do życia w świecie nieograniczonych przywilejów. Przygotowywały one synów i córki elitarnych rodzin do pełnej wdzięku egzystencji w luksusie – była

31 Eton2

2 Tamże, s. 271–272.

32 to epoka edwardiańska – aby ci młodzi wybrańcy losu korzystali z odziedziczonej przewagi w sposób odpowiednio cywilizowany. Pisząc Takie to były radości, Orwell miał poczucie, że zbliża się koniec tego spisku wykluczenia i pilnowania przez szkoły prywatne oraz klasy wyższe, by prole nie umieli nawet zachowywać się tak jak rzą dząca elita, a co dopiero liczyć na zaproszenie do stołu. Powojenne rządy Partii Pracy miały położyć temu kres. Ależ był naiwny… W Drodze na molo w Wigan napisał o Eton: Chyba nie ma na świecie drugiego takiego miejsca, w którym snobizm byłby tak rozpowszechniony oraz uprawiany w tak subtelnych i wyra finowanych formach jak angielska public school. Przynajmniej w tym wypadku nie można powiedzieć, żeby angielskie „wykształcenie” nie spełniało swoich zadań. Już po kilku miesiącach od opuszczenia szkoły zapominasz łaciny i greki – a uczyłem się tej greki przez osiem czy dziesięć lat, teraz zaś, mając lat trzydzieści trzy, nie potrafię nawet powtórzyć greckiego alfabetu – jednak twój snobizm, chyba że wy korzenisz go ze szczętem, tak jak plewi się powój, trzyma się ciebie aż do grobu1 Orwell opisuje Eton jako miejsce mające fatalny, nieodwracalny wpływ na jego charakter, a cały ten fragment podszyty jest przeko naniem, że już wkrótce nikt nie będzie deformowany w podobny sposób. „Wierzę jednak, iż jest pewna nadzieja na to, że gdy so cjalizm stanie się sprawą chwili – a jest to coś, na czym naprawdę wielu Anglikom zależy – problemy klasowe [utrwalone przez system szkolnictwa prywatnego] mogą rozwiązać się same szybciej, niż można to sobie teraz wyobrazić”2. Napisał to w roku 1937, a dekadę

1 G. Orwell, Droga na molo w Wigan, tłum. B. Zborski, Warszawa 2005, s. 170.

33 później – po traumie, jaką była groźba klęski w wojnie z nazistami –Wielka Brytania rzeczywiście wybrała rząd bliski socjalistycznemu. Przeskoczmy jednak do przodu o ponad siedemdziesiąt lat po po wojennym zwycięstwie Partii Pracy. Opis Orwella – dotyczący obsesyjnej nauki łaciny i greki jako symboli statusu i wyższości uczniów public schools pomimo braku praktycznych korzyści z tej wiedzy –przywodzi na myśl pewną osobę. Jest nią oczywiście polityk znany głównie z imienia: Boris. Ostatnio stał się nieco bardziej życzliwy dla mas, do niedawna wszakże w swojej rubryce w „Daily Telegraph” i innych gazetach, w przemówieniach w Izbie Gmin oraz podczas kampanii, a także w wywiadach Johnson niestrudzenie przypomi nał nam, że posiadł umiejętność, której większość z nas nigdy nie opanuje: zdolność wzbogacania swoich frazesów i płytkiej retoryki zaklęciami z martwego języka. Istnieją intrygujące paralele między doświadczeniami Johnsona i Orwella w Eton, gdzie obaj trafili jako trzynastolatkowie. John son szybko został sekretarzem szkolnego klubu dyskusyjnego, re daktorem szkolnej gazety, a jako siedemnastolatek był członkiem ekskluzywnego Stowarzyszenia Eton – elity wśród elity – którego członkowie mogli nosić kolorowe kamizelki i spodnie w pepitkę, a nie stroje czarne i prążkowane jak reszta uczniów. Członkowie Stowarzyszenia znani są pod przezwiskiem „Poppers”, samozwań czych prefektów, którzy nadzorują chłopców w kaplicy i podczas innych oficjalnych zgromadzeń oraz pilnują dyscypliny w sposób, który często wydaje się arbitralny. Istnieje niepisana zasada, że Poppersi mogą w zasadzie robić, co chcą, między innymi stosować ne potyzm w okresie nauki, a także po jej zakończeniu. Orwell również zaczął naukę w Eton jako członek elity wśród elity. Stał się uczniem placówki w 1917 roku jako jeden z siedem dziesięciu stypendystów królewskich zwanych collegers. Connolly opisywał ich jako swego rodzaju zakon – ich oficjalne zachowanie,

Poppersi są niemal parodią placówki, którą reprezentują, i spo łeczeństwa rządzonego i nadzorowanego przez jej absolwentów. Są bezwstydnie, całkowicie i otwarcie skorumpowani: zaklepują miejsca tym, od których spodziewają się rewanżu w przyszłości, albo tym, którym są winni przysługi. To mikrokosmos infrastruktury stanowiącej o porządku i władzy w Wielkiej Brytanii: od hierarchii politycznej przez sądownictwo po sztukę i media. Johnson był tego w pełni świadom, kiedy robił pierwszy krok na drodze, która miała

34 przywiązanie do hierarchii i rytuałów przywodziło na myśl hiszpań skich dworzan z czasów Velázqueza. Mieszkali w oddzielnym budyn ku, którego część powstała w epoce wiktoriańskiej, a część w epoce Tudorów. Byli do pewnego stopnia niezależnym stowarzyszeniem, mającym swoje zwyczaje i praktyki, których pilnie przestrzegano, aby odróżnić się od reszty uczniów – a w tamtym czasie w Eton uczyło się około tysiąca chłopców. Orwell razem z innymi uczniami Eton, Rogerem Mynorsem i Denysem Kingiem-Farlowem, założyli pierwszą niezależną gazetę szkolną, która z początku nosiła nazwę „Election Times” – było to nawiązanie do wewnętrznego systemu wyborczego, w którego ra mach collegersi ustanawiali swoją hierarchię. Była nieco prymitywna, pisana ręcznie i sprzedawana tylko innym collegersom za jednego pensa. W 1920 roku ustąpiła miejsca gazecie „College Days”, która była już drukowana, dostępna w całej szkole oraz kolportowana ze snobistycznych pobudek przez okoliczne salony prasowe. Zamiesz czano w niej płatne reklamy – między innymi mydła Pears oraz soli owocowych Eno. Orwell regularnie do niej pisywał, a King-Farlow twierdził później, że razem ze swoimi wspólnikami zarobili około stu funtów na egzemplarzach z 1920 roku. Ale choć zarówno Johnson, jak i Orwell zdawali się korzystać z szans, jakie dawała przynależność do grona wybrańców, to gdy przyjrzymy się bliżej, owe pozorne podobieństwa zaczynają znikać.

35 go zaprowadzić do władzy. Na krótko przed publikacją tej książki został liderem Partii Konserwatywnej i premierem, zabierając do gabinetu tych, których głosy kupił sobie podczas wewnętrznych partyjnych wyborów w Izbie Gmin. Podobnie funkcja sekretarza klubu dyskusyjnego była ćwiczeniem przed przewodniczeniem Oxford Union, wylęgarni cierpkiej retoryki w Izbie Gmin, gdzie ha łas, furia i wzajemne opluwanie się wypierają resztki przejrzystości i prawdomówności.

A kiedy obejmował redakcję szkolnej gazety, już zerkał w stronę organów propagandy torysów. Był redaktorem tygodnika „The Spectator” i co tydzień pisze dla „Daily Telegraph”, pisma, o którym często mówi się dziś „Daily Borisgraph”. Bez wątpienia ten nastoletni lewiatan niewiele się zmienił podczas podróży ku chwili, gdy osiągnął wiek średni. To, że twardo zaprzecza, jakoby zawiesze nie obrad parlamentu miało jakikolwiek związek z Brexitem – i że mówi o tym z przebiegłym uśmiechem – oraz że uparcie zataja fakty podczas cotygodniowych sesji pytań do premiera i przemówień w całym kraju, pokazuje, że w jego przekonaniu słuchacze powinni podzielać jego lekceważenie dla prawdomówności. W szkole, która go wychowała, panował spisek uprzywilejowanych. Kłamstwa są przywilejem elit, a wszyscy pozostali muszą znosić wciskanie im kitu. Dzisiejsze Eton zaczęło przypominać obóz szkoleniowy Partii We wnętrznej z Roku 1984 – zbiorowisko ludzi, którzy wyłącznie przez wzgląd na przynależność do pewnej grupy mają władzę nad naszym losem. Rezultaty referendum w sprawie członkostwa w Unii Europejskiej w 2016 roku pozostawią niezatarty ślad na naszym społeczeństwie na całe pokolenie, a tę przyszłość wyreżyserowali dla nas wyłącznie – i czasem niefortunnie – absolwenci Eton. David Cameron był inicjatorem referendum, nie chodziło mu wszak o to, by ludzie niezadowoleni z członkostwa w UE mieli szansę się wy powiedzieć. Wynik był dla niego oczywisty, a swoim zwycięstwem chciał zamknąć usta „wywracającym oczami” wariatom z Partii

Zjednoczonego Królestwa (UKIP), którzy zagrażali władzy torysów nad elektoratem. Cameron błędnie odczytał nastroje w narodzie, Johnson jednak dostrzegł wśród głosujących skłonność do samooszukiwania się i przyjmowania zmyśleń za prawdę. Jacob Rees-Mogg, lider konserwatywnej Grupy Badań nad Europą (Eu ropean Research Group, ERG) w partii torysów, stał się sprzymie rzeńcem UKIP i dopilnował, by Theresie May nie udało się podpisać względnie korzystnej umowy o wystąpieniu z Unii za pośrednic twem Izby Gmin. Po objęciu stanowiska premiera Johnson zaprosił Reesa-Mogga do gabinetu jako przewodniczącego Izby Gmin. Jego pierwszą inicjatywą było wydanie regulacji obowiązującej wszyst kich jego podwładnych, a dotyczącej niestosownego języka. Najwy raźniej błędy językowe to dla Reesa-Mogga takie samo przestępstwo jak paradowanie w smokingu przed osiemnastą. Użycie słowa hopefully w funkcji przysłówka zostało zakazane, choć jest ono powszechne od XVII wieku. Co prawda Rees-Mogg jeszcze nikogo nie skazał na publiczne biczowanie za złamanie tych zakazów, ale przecież to dopiero początek. W marcu 2019 roku absolwent Eton sir Oliver Letwin zgłosił poprawkę, która umożliwiałaby członkom parla mentu przejęcie władzy wykonawczej – był bliski sukcesu, ale tym razem mu się nie udało. Gdy Johnsona namaszczono na kandydata do wyścigu o fotel premiera jako niemal pewniaka, który miał mieć zagwarantowaną przychylność parlamentarzystów ze swojej partii, jedyną osobą, która mogłaby ich skłonić do zmiany zdania, okazał się kolejny absolwent Eton, Rory Stewart – ujmująco ekscentryczny i chwilami nawet myślący realistycznie, jednak skazany na poraż kę w zderzeniu z rozwrzeszczanym rywalem-współabsolwentem. Stalinizm był czymś nieporównanie gorszym niż to, z czym musi my się dziś mierzyć, ale choć absolwenci Eton nie wysyłają nas do obozów pracy, mają władzę nad naszym życiem. Można odnieść wrażenie, że dzięki naukom pobieranym w tej instytucji zyskuje się

36

Niepodległości

37 nieograniczoną wolność, i to nie tylko w polityce. Szef kuchni Hugh Fearnley-Whittingstall nie szukał władzy w Westminsterze, pokazał jednak niemal kolonialną tendencję do jej zawłaszczania, do rozka zywania albo – mniej wprost– żądania szacunku w opanowanych przez siebie miejscach i wśród zatrudnionych tam ludzi. River Cottage to jego oligarchia, przemieniony i udoskonalony przez niego kawałek świata, a występujący w tym programie prolowaci sąsiedzi okazują mu stosowną wdzięczność. Orwell spełniał swoje obowiązki względem zamkniętej hierarchicznej społeczności Eton, a jednocześnie obnażał i wykpiwał wszystko, co symbolizowała ta instytucja. Zgodnie z tradycją ucz niowie rozpoczynający lower sixth form (młodszą klasę szóstego etapu nauki) mieli wyrecytować fragment jakiegoś dzieła – zwykle wier sza – wyrażającego ich optymizm i odwagę u progu ostatniego etapu kształcenia w tej szacownej placówce. Dwaj koledzy Orwella wybrali mało zaskakujące wiersze: Ulissesa Tennysona oraz The Scholar Gipsy Matthew Arnolda. Orwell wybrał długi fragment z noweli Roberta Louisa Stevensona Klub samobójców. W „Eton College Chronicle” na pisano, że jego występ był imponujący, lecz powstrzymano się od komentarza co do stosowności utworu. Tytułowy klub to grupa okultystyczna, którą tworzą ludzie zamożni oraz arystokraci. Jej członkowie nie zawsze dobrowolnie decydują się na samobójstwo, każdy jednak zdaje się świadomy, że przynależność do organizacji, w której możliwa jest śmierć z własnej ręki, w jakiś sposób odpowia da ich stylowi życia i pozycji. Orwell poświęcił pewnie nieco czasu na wybór tekstu, który – przynajmniej jego zdaniem – zdawał się tak świetnie opisywać klub, do którego wstąpił. Równolegle z Orwellem do Eton uczęszczał między innymi sir Steven Runciman, pomniejszy arystokrata, a w późniejszych latach – szanowany historyk. Gdy z perspektywy czasu wspominał ich wspólne szkolne lata, przedstawił Orwella jako kogoś intrygującego, kogo jednak nigdy tak

Powiedział któremuś koledze, że „jest co najmniej sześciu pracow ników szkoły [duchownych], którzy bardzo dobrze zarabiają na Ukrzyżowaniu. Łącznie jest ono dla nich warte ponad dwa tysiące

38 naprawdę nie poznał. „Eric [miał] niezwykle ciekawą osobowość. Lubiłem jego towarzystwo. Jego umysł pracował inaczej, jego re akcje były inne niż u zwykłych uczniów (…). Uwielbiał chwalić się wiedzą, zwłaszcza przed nauczycielami, którzy byli zaskoczeni, że mają do czynienia z kimś tak oczytanym (…) – opowiadał. – [Lecz był on] ciekawym chłopcem. Tak naprawdę nie lubił innych ludzi. Lubił w nich intelekt, możliwość prowadzenia rozmowy, ale przyjaciele tak naprawdę nic dla niego nie znaczyli”3. Warto mieć na uwadze, że gdy Runciman mówi o niechęci Orwella do „innych ludzi”, chodzi w istocie o jego byłych kolegów z Eton. W St Cyprian’s Cyrila Connolly’ego i Orwella połączyła postawa cichego buntu, jednak w Enemies of Promise Connolly sugeruje, że w Eton przyjaciel stał się nieco nieprzyjemny. Jego zdaniem Eric był zdecydowanie „chłodny” i wycofany. Całymi dniami „szydził sobie z «Nich» – pojęcie to pożyczył od Marksa i Shawa, a obejmowało ono nauczycieli, absolwentów, Kościół i starszych reakcjonistów”.

3 J. Meyers, Orwell…, s. 35.

Orwell witał nowych uczniów z pozoru przyjaznymi, dobrotli wymi pytaniami o to, w co wierzą: „Cyrenaik, sceptyk, epikurejczyk, cynik, neoplatończyk, konfucjanista czy zaratusztrianin?”. Zasko czeni tym katalogiem tajemniczych, przestarzałych nazw chłopcy –w każdym razie większość – opowiadali się za opcją pominiętą przez Orwella: „Jestem chrześcijaninem!”, na co ten rzucał: „Ach, tego tu jeszcze nie było”. Dla wielu byłby to tylko przejaw absurdalnego poczucia humoru, można jednak sądzić, że była to kolejna odsłona szerszego, a wynikającego z pogardy ataku Orwella na intelektualne lenistwo społeczeństwa zdominowanego przez chrześcijaństwo.

39 funtów rocznie (…). To zapewne najbardziej zyskowne wydarzenie w historii – a oni wszyscy muszą opowiadać o nim tak, jakby ża łowali, że do niego doszło”4. Wśród pracowników szkoły również znalazł się podobny do Orwella outsider – Aldous Huxley, który pracował tam jako wykła dowca, zanim zaczęły się ukazywać jego książki. W swojej drugiej, opublikowanej w 1923 roku powieści W cudacznym korowodzie opowia da o rozpaczy związanej z nauczaniem w public school – nietrudno się domyślić, że jest to fikcyjny odpowiednik Eton. Uczniowie są aroganccy i agresywni, szykanują go i traktują jego otwartość na nieszablonowe pomysły jako przejaw słabości. Sir Steven Runci man tak wspominał Huxleya: „Stał tam i wyglądał na coś w rodzaju męczennika, a zarazem był naprawdę wybitny”5. Według Runcima na jedynym uczniem, który nie dołączył do zbiorowego poniżania i lekceważenia Huxleya, był Orwell, gdyż lubił on sposób, w jaki profesor „wykorzystywał słowa, jak używane były przez niego frazy – to były rzeczy, które Eric Blair bardzo cenił (…). Raczej stawał w obronie Huxleya, ponieważ uważał go za kogoś ciekawego”. On sam powiedziałby może, że dostrzegł w nim drugiego odmieńca.

Gdy w 1996 roku dziennik „The Independent” ujawnił tak zwaną listę Orwella, wielu hołdujących poprawności politycznej libera łów uznało go za homofoba. W prywatnej korespondencji i rozmo wach często określał on niektórych mężczyzn pejoratywnie jako „miękkich” albo „pedałkowatych” – mówił tak na przykład o poe tach Stephenie Spenderze i W.H. Audenie. W 1949 roku jego piękna przyjaciółka Celia Kirwan, której jakiś czas wcześniej się oświadczył, poprosiła go o przygotowanie „listy” znanych mu osobiście lub ze słyszenia osób, które być może sympatyzują ze Stalinem i ZSRR. 4 Tamże, s. 34. 5 Tamże.

40 Kirwan pracowała dla działu gromadzenia informacji (Information Research Department, IRD) Biura Spraw Zagranicznych, storzonego przez rząd laburzystów w celu monitorowania propagandy pro sowieckiej i przeciwdziałania temu zjawisku. Obok nazwisk na liście Orwell dodał krótkie komentarze o przyczynie, dla której wskazał poszczególne osoby – kilka z nich, między innymi Spender, a tak że polityk Tom Driberg, znalazło się tam ze względu na skłonności homoseksualne. Niektórzy komentatorzy, między innymi Paul Foot, Richard Gott i Alexander Cockburn, uznali listę za dowód na to, że Orwell jako dojrzały mężczyzna był „makkartystą” oraz „bigotem”, zwłaszcza że – jak się mogło zdawać – jego zdaniem orientacja homoseksualna powodowała u mężczyzn skłonność do zdrady i lewicowego ekstremizmu. Bronił go Timothy Garton Ash – choć bez przekonania – argumentując, że zachowania homoseksualne, nielegalne w 1949 roku, mogły być dla rosyjskich agentów pretekstem do szantażu. Trzeba zauważyć, że celem listy było poinformowanie IRD o tym, komu można powierzyć zadanie pisania artykułów na temat zimnej wojny na zlecenie rządu. Poza tym IRD nie należało do MI5 ani MI6, a osobom wymienionym przez Orwella nie groził nadzór służb bezpieczeństwa. Po prostu nie byłyby brane pod uwagę jako potencjalni propagandyści rządowi. Jednakże od momentu ujawnienia listy powszechne jest przekonanie, że Orwell nie był co prawda zaciekłym homofobem, ale nie był też wolny od uprzedzeń, które w tamtym czasie były typowe dla białych mężczyzn z klasy średniej urodzonych w epoce edwardiańskiej. Wspominam o tym, ponieważ zarówno jego obrońcy, jak i kryty cy wprowadzają nas w tej kwestii w błąd, jak pokazują liczne incy denty z okresu, który Orwell spędził w Eton. Connolly ostatecznie ożenił się z Jean Bakewell, nie ukrywał jednak ani swojej przeszłości, ani trwających związków homoseksualnych. Do dziś nie wiemy, czy był biseksualny, czy może małżeństwo z nieco zamożniejszą

6 M. Shelden, Orwell…, s. 76.

41 Bakewell było dla niego sposobem na kontynuowanie wędrownego, hedonistycznego stylu życia. W Eton miał romanse z kilku chłop cami – w 1920 roku spotykał się z czternastoletnim Christopherem Eastwoodem. Orwell pisał do Connolly’ego, że i jego pociąga ten o trzy lata młodszy chłopiec. List się nie zachował, acz Connolly zacytował go słowo w słowo we własnej korespondencji z T.E. Bed dardem. Biografowie woleli zamieść pod dywan informację podaną przez Connolly’ego – może i było coś takiego, ale lepiej tego nie komentować – z tej prostej przyczyny, że nie da się jej wyjaśnić. Ani wcześniej, ani później Orwell nie zdradził, by pociągali go mężczyź ni, a przypuszczenie, że trzydzieści lat po ukończeniu Eton trzymał swoją orientację w tajemnicy, jest absurdalne. List sporo ujawnia, nie ze względu na treść, ale przede wszystkim na formę. Choć Connolly był bystry, nie mógł się równać z Orwellem. W liście do Beddarda snuje przypuszczenia, że przyjaciel spróbuje mu odbić młodego kochanka – dowodzi to, jak bardzo był skoncentrowany na sobie, a przez to nieco ograniczony w swoich ocenach. W cytowanej przez niego korespondencji z Orwellem ten nazywa go „posiadaczem”, nie ma zatem wątpliwości – choć miał je najwyraźniej Connolly – że wy chodzi raczej na karykaturę chłopaka, który mógłby być zazdrosny o powodzenie kolegi w molestowaniu nieletnich.

Obawiam się, że szaleję za Eastwoodem (niegrzeczny Eric) (…). Nie jestem o ciebie zazdrosny (szlachetny Eric). Jednak ty, choć nie jesteś zazdrośnikiem, możesz być trafnie nazywany „posiadaczem”6 Orwell gra rolę rywala Connolly’ego, jednocześnie szydząc z syste mu gnębienia i „brania w posiadanie” młodszych chłopców w Eton. Na krótko przed śmiercią w 1983 roku Eastwood wspominał swoich

42 kolegów z Eton, między innymi Orwella. Z żalem wyznał, że prawie nie znał słynnego już wtedy na całym świecie pisarza, a zapamiętał go jako chłopca, który „wolał stać nieco z boku i obserwować – za wszeDyrektorobserwować”.szkołyJ.F.

Crace był kawalerem, który – jak podaje King -Farlow – miał wyraźną „słabość do niektórych chłopców”. Orwell stworzył ogłoszenie zamieszczone w „College Days” o treści: „A.R.D. –cisza nocna – JANNEY”. Janney to zdrobniała forma pierwszego imienia Crace’a, który chciał, by tak zwracali się do niego ulubieńcy, zwłaszcza podczas indywidualnego nauczania, gdy wieczorem obo wiązkowo gaszono światło. Orwell nie nienawidził gejów ani nawet ludzi o lekkich skłonnościach pedofilskich, szczególnie rozsmakowa nych w młodych mężczyznach i nastolatkach. Czuł raczej wściekłość, że klasy wyższe przywłaszczyły sobie homoseksualność jako kolejne potwierdzenie swojej bezkarności, gdy wszyscy pozostali musieli przestrzegać surowych zasad. Orwell nie uważał homoseksualności za coś obrzydliwego, lecz raczej był to dla niego kolejny dowód na to, że ludzie przechodzący przez St Cyprian’s, Eton, Oksford i Cambridge mogą robić, co chcą, z tymi, których uznali za sobie podległych. Nie oznaczała ona dla niego afirmacji liberalizmu, tylko potwierdzenie uprzywilejowanej pozycji. System „kocenia” w public schools, zwłaszcza w Eton, wią zał się z miniprzedstawieniami odgrywanymi przez klasę rządzącą w ramach przygotowywania się do dorosłości. „Kotami” 7 byli zawsze najmłodsi chłopcy, traktowani przez starszych jak służący i – nawet w czasach Orwella – zmuszani do wykonywania tak podłych zajęć jak pastowanie butów, szczotkowanie i układanie ubrań czy szyko wanie śniadań. Jeśli starszy uczeń, „posiadacz kota”, uznał, że jego 7 Użyte w oryginale angielskie słowo fag jest jednocześnie pejoratywnym określeniem homoseksualnego mężczyzny (przyp. tłum.).

43 kot zasługuje na poniżenie, jego obowiązki mogły objąć także ogrzewanie siedziska w toalecie czy podcieranie starszego ucznia po wypróżnieniu. Koceni uczniowie padali także ofiarą tego, co dziś uznajemy za przemoc seksualną. Byli szkoleni, by słuchać poleceń starszych, a zatem stawali się łatwym celem dla młodych mężczyzn, którzy chcieli seksu bez respektowania tak nużących konwenansów jak równość czy obopólna zgoda. W 1921 roku, kiedy Orwell miał osiemnaście lat, został uznany przez kolegów za winnego spóźnienia na modlitwę. Oskarżyciele twierdzili, że nie był to wynik zwykłego niedbalstwa, ale raczej celo wy protest przeciw anglikanizmowi oraz chrześcijaństwu w ogóle. Chłopcy, którzy mieli być równi Orwellowi, „najstarsza starszyzna”, skazali go na chłostę i miał ją wykonać uczeń w tym samym wieku; wszyscy zamieszani w to zdarzenie byli w ostatniej klasie w Eton. Connolly wydawał się zaskoczony i oszołomiony tym, że Orwell nie odwołał się od wyroku ani nie poprosił nauczycieli o interwen cję – była to w końcu sytuacja, w której dorosły człowiek padał ofiarą napaści rówieśników. Biografowie Orwella także są zdumieni jego decyzją o poddaniu się chłoście. Owa gotowość do doświadczenia bólu nie była jednak formą perwersyjnego masochizmu. Gdyby błagał współuczniów o łaskę, okazałby szacunek dla systemu niezależnego szkolnictwa, w którym możliwe były takie samosądy. Chciał, aby chłopiec, a właściwie mężczyzna, który będzie go bił, dostrzegł, że wywyższanie się nad innych dzieli tylko krok od tyranii. Kiedy pisał Folwark zwierzęcy oraz Rok 1984, miał już za sobą straszne doświadczenia z Hiszpanii, przewidział potworności faszyzmu w Niemczech i gardził brytyjską lewicą, która sądziła, że komunistyczny reżim Stalina to zaledwie odrobinę wadliwa utopia. Na długo przedtem zaznał zaściankowego, na wskroś angielskiego totalitaryzmu w Eton. Był zachwycony wyborem powojennego rządu laburzystów, złościł go jednak fakt, że Partii Pracy nie spieszyło się najwyraźniej, by zacząć

44 wykorzeniać w brytyjskim społeczeństwie postawy leżące jego zda niem u źródła panujących nierówności. Decyzja laburzystów o tym, by nie likwidować public schools, szczerze go rozwścieczyła. Denys King-Farlow i Orwell w pewnym sensie się zaprzyjaźnili, jednak ten pierwszy pozostał ostrożny względem kolegi, dziwiła go też jego postawa. Zwyczaj Orwella, który regularnie kpił z rodziców przy jeżdżających w odwiedziny do wychowanków, zdawał się KingowiFarlowowi zbyt bezwzględny i nieuzasadniony: Eric wybierał obiek ty drwin losowo – nie była to zemsta za szczególnie irytujące potomstwo. King-Farlow uważał tę „jadowitość” za przejaw ogólnej niechęci do konwenansów. „Mojemu pokoleniu głęboko wpojono przekonanie, że należy czcić ojca i matkę, przynajmniej w obecności innych ludzi”. King-Farlow wspomina jednak, że „Blair zawsze lubił grać samotnego wilka”. W St Cyprian’s Orwell był gnębiony przez starszego chłopca o atletycznej budowie, chętnie wykorzystującego swoją siłę do maltretowania rówieśników na boisku do rugby i w rin gu bokserskim. W Takie to były radości Orwell wspominał, że zemścił się na prześladowcy w sposób, który większość ludzi uznałaby za niesportowy: „podszedłem do Hale’a8 z najniewinniejszą miną na świecie i z całej siły uderzyłem go pięścią w twarz”9. Hale’em musiał się zająć miejscowy lekarz, jednak chłopak czuł się zbyt upokorzo ny, by wskazać napastnika. Orwell powtórzył ten wyczyn w Eton, powalając niczego niepodejrzewającego chłopaka ze starszej klasy, który dręczył Connolly’ego.

Latem 1920 roku Orwell spędził tydzień na organizowanym przez Eton szkoleniu wojskowym Officer Training Corps (OTC) na równi nie Salisbury, a następnie dołączył do rodziny spędzającej wakacje

9 G. Orwell, Takie to były radości, s. 270.

8 W oryginale autor podaje w tym miejscu imię Burton – najprawdopodobniej omyłkowo, gdyż w eseju pojawia się nazwisko Hale.

10 Tenże, Brak tchu, tłum. B. Zborski, Warszawa 2017, s. 150.

45 w Looe w Kornwalii. Po zmianie szkolnego mundurka na mundur podporucznika OTC w kolorze khaki musiał pożyczać cywilne ubrania od znajomych w Looe. Wracając do Eton, znów przywdział mundur OTC, jednak na stacji przesiadkowej w Plymouth uciekł mu pociąg. Mając tylko garść drobniaków, błąkał się po ulicach mia steczka i dwukrotnie pomylono go ze zdemobilizowanym wetera nem wojennym. Spał pod mostem, a tego samego lata, w sierpniu, pisał do Runcimana, zachwycając się swoją „pierwszą przygodą jako włóczęgi amatora”. Upamiętnił inną stronę tej przygody – czyli fakt, że wzięto go za odesłanego do domu oficera – w powieści Brak tchu, gdzie świeżo awansowany George „Pulpet” Bowling dostaje „depeszę z Ministerstwa Wojny, nakazującą [mu] objęcie pieczy nad magazy nem [na «Dwunastomilowym Odcinku Składowym» w Kornwalii] i pozostanie na miejscu aż do nadejścia dalszych rozkazów” 10, co posłusznie wykonuje, szczęśliwy, że nie musi służyć na froncie we Francji. Jest w tym obrazie odrobina autoironii, jednak przedsta wienie Bowlinga jako człowieka zapracowanego, ale pozbawionego heroizmu, służącego daleko za linią frontu, miało też inny wydźwięk. Ojciec Orwella, Richard, w 1917 roku postanowił zgłosić się do ar mii i ku zaskoczeniu wszystkich został przyjęty. Miał sześćdziesiąt lat i choć nie przetrwały na ten temat wiarygodne źródła, uważa się, że był najbardziej posuniętym w latach młodszym oficerem w siłach zbrojnych. Został przypisany do 51. Kompanii Indyjskiego Korpusu Pracy w Marsylii, gdzie odpowiadał głównie za pielęgnację i kar mienie wojskowych mułów. Podczas swojego pobytu w Kornwalii Orwell widział go po raz pierwszy od zakończenia wojny. Noc w Plymouth pozwoliła dorosłemu Orwellowi na powrót do zabaw w odgrywanie ról, które tak lubił jako dziecko w Henley i Ship lake, bo dawały mu odrobinę wytchnienia od dusznej atmosfery

Najbardziej pamiętny fragment z tekstu Shawa zawiera porównanie szkoły do więzienia: Jest ona jednak pod pewnymi względami bardziej okrutna od wię zienia. W więzieniu na przykład człowiek nie jest zmuszony do czyta nia książek napisanych przez strażników i naczelnika (…) ani bity lub

46 rodzinnego domu. Tydzień po powrocie wpisał w egzemplarzu pewnej książki dedykację: „W darze dla szkolnej czytelni, czerwiec 1920 roku, E.A. Blair”. Książka leżała na półce, najwyraźniej nie otwierana aż do 1972 roku, gdy jakiś chłopiec ją przejrzał, przeczytał dedykację i zrozumiał jej znaczenie. Jest to zbiór wybranych dzieł Shawa zatytułowany Misalliance, the Dark Lady of the Sonnets, and Fanny’s First Play, with a Treatise on Parents and Children (Mezalians, Czarna dama z Sonetów oraz Pierwsza sztuka Fanny, a także Traktat o rodzicach i dzieciach). Zawiera on raczej drugorzędne utwory pisarza i nasuwa się pytanie, dlaczego Orwell uznał, że ten tom zainteresuje kolejne pokolenia uczniów w jego Alma Mater. Odpowiedź może dać ostatni zawarty w zbiorze utwór, Treatise on Parents and Children, a konkretnie wichrzycielski fragment noszący tytuł Szkoła: Żadnego z nauczycieli nie obchodziło ani trochę (a może sprawiedli wiej byłoby powiedzieć, że nie obchodziło to ich pracodawców, a za tem nie byli dość zmotywowani, by się o to troszczyć), czy nauczę się na lekcje, czy też nie, o ile mój ojciec łożył na moją edukację pieniądze, których gromadzenie było prawdziwym celem szkoły (…). Edukacja bardzo mnie skrzywdziła i nie przyniosła żadnych korzyści: to było po prostu mieszanie duszy dziecka z błotem (…).

I to właśnie spotyka większość z nas. Nie jesteśmy skutecznie zmuszani do nauki: unikamy kar, dopóki możemy, dzięki kłamstwu i sztuczkom, zgadywaniu i wykorzystaniu sprytu.

47 w inny sposób torturowany, jeśli nie potrafi zapamiętać ich zupełnie niezapadającej w pamięć treści. W więzieniu człowiek nie jest zmusza ny, aby siedzieć i słuchać, jak klawisze perorują w sposób pozbawiony uroku i nieciekawy na tematy, których nie rozumieją i które ich nie obchodzą, przez co nie potrafią wyjaśnić ich uczniowi ani go nimi zainteresować. Wszyscy, którzy uczyli się w Eton równolegle z Orwellem, dostrze gali jego intelekt, ale także inność. Większość nauczycieli, choćby Andrew Gow, uważała, że cechuje go niezwykła bystrość umysłu, ale zarazem celowa niedbałość. Podczas egzaminów na zakończe nie roku szkolnego w 1920 roku zajął sto siedemnaste miejsce na stu czterdziestu chłopców w lower sixth form. Wśród stypendystów, którzy przystąpili w tamtym roku do egzaminu, był ostatni. Nie oznaczało to, że zamknął sobie drogę do Oksfordu czy Cambridge. W latach 1920–1921 żaden z tych uniwersytetów nie zwracał szczególnej uwagi na udokumentowane osiągnięcia akademickie nowo przyjętych studentów, jednak ze względu na skromny ma jątek rodziny Orwell musiałby uzyskać stypendium, by rozpocząć studia. Z pogardą traktował Eton i lekceważył egzaminy, nie było wszak powodu, dla którego nie miałby wykorzystać swych zdolności, by powalczyć o stypendium na Oksfordzie. Z jakichś względów to właśnie Oksford został uznany za najbardziej odpowiednie dla niego miejsce i istnieją rozbieżne opinie co do tego, dlaczego w ogóle nie próbował się tam dostać. Jacintha Buddicom opowiadała później, że Ida oraz jej własna matka „żywiołowo” przekonywały Richarda Blaira, by zachęcił syna do starań o stypendium. Gow w rozmo wie na ten temat z Blairem ojcem powiedział podobno, że „Eric nie ma szans na stypendium”, musimy jednak umieścić ten komentarz w kontekście innych wypowiedzi Gowa o geniuszu Orwella. Być może to, co oznajmił jego dawny nauczyciel prawie sześćdziesiąt

lat później, nieco wyjaśni sytuację. Stwierdził bowiem, że Orwell „przyniósłby hańbę placówce, ponieważ przez pięć lat zupełnie nic nie robił”. Gow wcale nie uważał, że Orwell nie spełnia standar dów wymaganych, by dostać stypendium uniwersyteckie na Oksfordzie; wręcz przeciwnie. Chciał go jednak ukarać – odebrać mu szansę na Oksford – za jego buntowniczą postawę względem Eton i wszystkiego, co symbolizowała szkoła.

Spis treści Przedmowa i podziękowania 7 Wstęp 9 1 Odmieniec i piekło w St Cyprian’s 13 2 Eton 31 3 Birma 49 4 Życie w biedzie 73 5 Czy Orwell był antysemitą? 89 6 Bez nadziei 113 7 Książki, małżeństwo i podróż na północ 135 8 Hiszpania i poważna polityka 167 9 Między wojnami 199 10 Wojna 211 11 Wybuchowe dziennikarstwo 227 12 Zmiany 255 13 Folwark zwierzęcy 267 14 Jura 281 15 Rok 1984 295 Epilog 341 Bibliografia 349 Indeks 355

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.