MARCIN JAKIMOWICZ
B
JAK PORUSZYĆ NIEBO? 44 KONKRETNE WSKAZÓWKI
Wydawnictwo Znak • Kraków 2018
Projekt okładki Adam Gutkowski Opieka redakcyjna Kinga Janas Adiustacja Katarzyna Węglarczyk Korekta Małgorzata Biernacka Barbara Gąsiorowska
Copyright © by Marcin Jakimowicz W książce wykorzystano teksty lub fragmenty tekstów opublikowane po raz pierwszy w tygodniku „Gość Niedzielny” lub na portalu www.gosc.pl. Copyright © by Instytut Gość Media © Copyright for this edition by SIW Znak sp. z o.o., 2018 ISBN 978-83-240-5381-0
Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl Więcej o naszych autorach i książkach: www.wydawnictwoznak.pl Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37 Dział sprzedaży: tel. (12) 61 99 569, e-mail: czytelnicy@znak.com.pl Wydanie I, 2018. Printed in EU
TYLKO NA WEEKEND
„Ryzykujesz – usłyszał Józef z Arymatei. – Oddajesz Skazańcowi swój własny grób!” „Spokojnie – odpowiedział członek Sanhedrynu. – To tylko na weekend”. Gdy przed trzema laty przeżywałem ogromną duchową ciemność, nie „Ryzykujesz – usłyszał widziałem wyjścia z sytuacji, w któJózef z Arymatei. re się wpakowałem (czytaj: zostałem – Oddajesz Skazańcowi wpakowany). Kryzys był, jak to zwyswój własny grób!” „Spokojnie – kle bywa, wielopłaszczyznowy. Najbarodpowiedział członek dziej bolał ten, który dotknął rodzinę. Sanhedrynu. – To Pamiętam chwile, gdy wysiadałem tylko na weekend”. z tramwaju i wchodziłem do redakcji kompletnie wypalony. Nie miałem w sobie żadnej pasji w pisaniu o Jezusie. Żadnego żaru, ognia. W pewną gorącą majową niedzielę na spotkanie wspólnoty przyszły… dwie osoby. Ja z żoną. Zastanawialiśmy się, po jakiego grzyba ruszaliśmy się z domu. Po kilku miesiącach, gdy w naszej salce było jedynie kilka osób, zapytałem wprost: „Panie Jezu, czy to możliwe, 7
Tylko na weekend
że do naszej wspólnoty będzie jeszcze kiedyś przychodziło tak wiele osób jak wtedy, gdy przyjeżdżał do nas ojciec Augustyn Pelanowski?”. I wtedy przez moją myśl przemknął obraz, krótka impresja. Przed oczyma mignęła mi scena: wielki tłum uwielbiający Boga w kościele. Ludzie nie mieścili się w salce. Zrozumiałem komunikat: „Marcinie, dlaczego wciąż stawiasz Mi granice? Dlaczego nieustannie dyktujesz, ile osób ma przychodzić na spotkanie? Dlaczego na każdym kroku wyznaczasz linie demarkacyjne?”. Zaryzykowałem. Zrobiłem krok wiary i powiedziałem głośno do garstki zebranych przyjaciół: „Bóg właśnie rozszerza nasze granice, pomnaża naszą liczbę. Będzie nas tak wielu, że będziemy modlili się w kościele”. Śmiech na sali? Po dwudziestu paru latach orki na ugorze? Dziś wspólnota przeżywa renesans. Zapłonął nowy, nieznany dotąd żar. Bóg musiał zburzyć stare, by zacząć budować. Wyciął najwyższe, najpiękniejsze cedry. Często słyszę, że ogrodnik odcina suche gałęzie winorośli, by krzew mocniej owocował. Nieprawda! On odcina gałęzie najlepsze, najmocniej owocujące, wydające najlepsze owoce. Dlatego tak boli… – Bóg na każdym kroku przekonuje nas, że to, w czym uczestniczymy, jest Jego dziełem – opowiadał mi niedawno w Białymstoku duszpasterz młodych ksiądz Mateusz Bajena. – Gdy zaprosiłem młodzież na spotkania wspólnoty, najpierw przychodziła setka ludzi. Stopniowo ludzi ubywało. Pewnego dnia na modlitwę przyszły jedynie dwie osoby. Podjęliśmy dramatyczną decyzję: 8
JAK PORUSZYĆ NIEBO? 44 KONKRETNE WSKAZÓWKI
rozwiązujemy wspólnotę. I wtedy zainterweniował sam Bóg. Na kolejne spotkanie przyszło siedemdziesiąt osób, a na następne… pół tysiąca! Nie da się tego wytłumaczyć za pomocą narzędzi, którymi dysponuje socjologia. Bóg jedyny wie, dlaczego tak się stało.
ANI WIDU, ANI SŁYCHU
„Pomnożę waszą liczbę” – te słowa wracały do nas przez lata jak bumerang. I co? Ani widu, ani słychu. Na spotkania wspólnoty nadal przychodziła garstka. Po jakichś dwóch latach czekania zaczęliśmy dorabiać do tej obietnicy pobożną ideologię. Tak robimy zazwyczaj, gdy nie widzimy owoców, a zmęczeni czekaniem jak osioł ze Shreka, wysyłamy do nieba akty strzeliste: „Daleko jeszcze?”. W kilku wspólnotowych rodzinach przyszyły na świat dzieci. „Na pewno Bogu chodziło o to! Pomnaża naszą liczbę!” – pocieszaliśmy się, klepiąc się familiarnie po plecach. Doskonale pamiętam stan, gdy dostawaliśmy słowa pocieszenia, które wydawały się jedynie pobożną metaforą. Gdy odnosiliśmy wrażenie, że wszystkie nasze modlitwy są jak rzucanie grochem o ścianę. Gdy ziarno zakopane w ziemi obumierało. Ileż razy zastanawialiśmy się, czy nie złożyć broni, nieśmiało powiewając białą flagą! „Jest nas jedynie garstka!” – tłumaczyłem ojcu Augustynowi Pelanowskiemu, który przed laty prowadził duchowo naszą diakonię. „I co z tego? – paulin zdawał się nie rozumieć dramatyzmu 11
Ani widu, ani słychu
sytuacji. – Wytrwajcie. Zaczyn w cieście nie musi być duży. Wystarczy drobinka, garstka. Jezus nie miał więcej przyjaciół”. W ubiegłym roku „pomnożył naszą liczbę”, przestaliśmy się mieścić w salce. Tyle że zrobił to po swojemu. I w swoim czasie. Jest Bogiem i jeśli coś obieca, dotrzyma słowa. „(…) słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa” – zapowiada przez proroka Izajasza Jeśli spóźniający się (Iz 55, 11)*. cztery dni do Betanii – Dzieje się tak, ponieważ słowo Jezus zapowiada, że Boże jest żywe – wyjaśnia Maria Miduch, judaistka. – Hebrajskie „dachoroba Łazarza „nie bar”, czyli „słowo”, posiada ten sam zmierza ku śmierci”, rdzeń co „dwora”, czyli… „pszczoła”. to znaczy, że martwa Co to znaczy? Słowo Boże jest dysytuacja, w której namiczne, jest w ruchu, ma pracę do tkwimy po uszy, skończy się ostatecznie wykonania. Krąży tak długo, aż wyda owoc… eksplozją życia. Jeśli spóźniający się cztery dni do Koniec, kropka. Betanii Jezus zapowiada, że choroba Łazarza „nie zmierza ku śmierci”, to znaczy, że martwa sytuacja, w której tkwimy po uszy, skończy się ostatecznie * Cytaty z Biblii za: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, wyd. IV, Pallottinum, Poznań 2003; niektóre nieznacznie zmodyfikowane (przyp. red.). 12
JAK PORUSZYĆ NIEBO? 44 KONKRETNE WSKAZÓWKI
eksplozją życia. Koniec, kropka. Nawet jeśli po kilku dniach wydaje się, że jest już „po ptokach” (ang.: after birds), a zrozpaczone Marta i Maria bezradnie i nieco bezczelnie wołają: „Gdybyś tu był, nasz brat by nie umarł” (czytaj: „Po co teraz przychodzisz? Teraz? Cztery dni po czasie? Jest za późno! Nie rozumiesz? Nic już nie da się zrobić!”). I choć wszystkie „okoliczności przyrody” krzyczą, że tym razem Jezus się pomylił, bo jednak, jak widać na załączonym obrazku, „choroba zmierzała ku śmierci”, ostatecznie okazuje się, że to On ma rację. Łazarz wychodzi z grobu. – Gdyby przyszedł wcześniej, Marta i Maria wierzyłyby tylko w Jezusa, który jest w stanie zapobiec śmierci – wyjaśnia ksiądz Wojciech Węgrzyniak, biblista i rozchwytywany rekolekcjonista. – Czyli nic by się nie zmieniło w ich życiu. Ponieważ przyszedł „za późno”, uwierzyły, że Jezus jest w stanie wyciągnąć człowieka nawet z grobu. Dzięki temu nie mówiono: „To Ten, który uzdrowił Łazarza”, ale: „To Ten, który go wskrzesił”. Wiara przeszła na wyższy poziom. Krzyk Marty i Marii ostatecznie okazał się krzykiem bólu rodzenia, który ukazał światu Jezusa jeszcze większego. Jeśli przekraczając próg pogrążonego w żałobie domu Jaira, Jezus ogłasza, że „dziewczynka nie umarła, tylko śpi”, to wszystkowiedzący, cyniczny tłum może sobie reagować rechotem. On naprawdę wie, o czym mówi.
POCZEKALNIA
Zapowiedział, że dobre drzewo poznamy „po owocach”. A tu człowiek czeka i czeka, i jedynym owocem, jaki dostrzega, jest… figa z makiem. Co zrobić? Czekać dalej. Panie, panowie, oto „krótki poradnik dla zniechęconych”. Od wielu miesięcy we wspólnocie doświadczamy tego, że Bóg spełnia obietnice, które usłyszeliśmy przed kilku czy nawet kilkunastu laty. Bywały chwile, że chcieliśmy na drzwiach kościoła wywiesić klepsydrę z prośbą o „zdrowaśkę” za śp. Diakonię Modlitwy. W ubiegłym roku rozpoczęliśmy cykl nauczań na temat Bożych obietnic. W czasie pierwszej konferencji nasz duchowy opiekun ksiądz Szymon Kiera mówił o El Emmunah – Bogu, który jest wierny swoim obietnicom. Pierre-Marie Delfieux, założyciel Monastycznych Wspólnot Jerozolimskich, przypominał: „Twoja wytrwałość, choćby się miała stać natręctwem, zostanie wysłuchana. Właśnie dlatego, że nalegasz, Bóg wstanie i da ci to, czego ci potrzeba”. Mamy siać, podlewać, „robić swoje”. Do Niego należy reszta. „Ja siałem, Apollos podlewał, lecz Bóg dał wzrost” (1 Kor 3, 6). 15
Poczekalnia
Dziedzicami obietnic stajemy się „przez wiarę i cierpliwość” (Hbr 6, 12). Jeśli On coś obiecał, dotrzyma słowa. Sam raczy wiedzieć kiedy. Im dłużej żyję, tym bardziej jestem przekonany o tym, że wszystko, co wydarzyło się w moim życiu, było prezentem. Napisałem Radykalnych – przełomowe dla tysięcy ludzi świadectwo nawrócenia muzyków rockowych, którymi wcześniej babcie straszyły swoich wnuków („Zjedz zupkę, bo przyjdzie zły Budzyński i cię zje!”), a przecież nie znałem wcześniej tych ludzi. KsiążDziedzicami obietnic ka nie powstała dlatego, że miałem stajemy się „przez świetną intuicję. Powstała, bo On tak wiarę i cierpliwość” chciał. (Hbr 6, 12). Jeśli On Kiedy jechałem do Rybna, by coś obiecał, dotrzyma jako pierwszy dziennikarz nad Wisłą słowa. porozmawiać z przedstawicielkami nowego zgromadzenia, opisanego proroczo w Dzienniczku świętej siostry Faustyny, nie miałem pojęcia, kim są „siostry muchomorki”. Wszedłem na nowy, nieznany teren dlatego, że On tak chciał. Pojechałem w ciemno. Sekretarze redakcji wysłali mnie do Rybna, bym przygotował materiał o zgromadzeniu, które ponoć tam powstało. Siostry miały białe habity i czerwone welony. Ładnie wyjdą na fotkach. Może rozstawimy je na zielonej łące pod Sochaczewem? Nie wiedziałem o nich kompletnie nic. Wyszukiwarki internetowe milczały. Przyjechałem i… usiadłem z wrażenia. Opowieść uśmiechniętych Służebnic Bożego Miłosierdzia wcisnęła mnie w krzesło. Nigdy nie słyszałem podobnego świadectwa. 16
JAK PORUSZYĆ NIEBO? 44 KONKRETNE WSKAZÓWKI
Podobnie było z „pionierskimi”, zamieszczonymi w książce Pan Bóg? Uwielbiam! rozmowami z Marcinem Zielińskim i innymi liderami dynamicznych wspólnot. Wiecie, jaki był mój pierwszy odruch po napisaniu Radykalnych? Sprawdzanie w pobliskim empiku, czy na płycie Armii lub 2 Tm 2, 3 są pozdrowienia dla Marcina Jakimowicza. Były? Uff! Ciekawe, przecież oficjalnie robiłem wszystko dla Bożej chwały… Przed rokiem jako wspólnota pożegnaliśmy się z salką, w której modliliśmy się przez lata. Dziś przychodzi tak wiele osób, że musieliśmy zmienić miejsce zgromadzeń. Widzę jednak, jak wyglądają spotkania modlitewne, na które jeszcze niedawno po krętych schodach do naszej „sali na górze” wdrapywały się trzy osoby. Dziś wszystko nabrało takiego przyspieszenia, że z trudem za tym nadążamy. Jutro możemy być nędzarzami. Może przyjść pięć tysięcy osób, ale możemy też zniknąć z duchowej mapy miasta. – Jesteśmy jak osiołek, na którym Pan Jezus jechał do Jerozolimy – usłyszałem kiedyś od zaprzyjaźnionych sióstr dominikanek ze Świętej Anny. – Najważniejsze rzeczy dzieją się ponad naszymi głowami. Czasami czujemy na naszych plecach ciężar, ale wiemy też, Komu śpiewa się: „hosanna”.
SPIS TREŚCI
Tylko na weekend. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7 Ani widu, ani słychu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11 Poczekalnia. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 15 Biorę to! . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 19 Przełom . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 23 Koń by się uśmiał. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 27 Wysokie napięcie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31 Służba zdrowia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 35 O, choroba! . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 41 Przebaczysz?. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 45 Uwaga! Kontrowersja! . . . . . . . . . . . . . . . . . . 47 Pieniądze się liczą . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 51 Lód Boży . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 57 Trochę kultury . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 63
217
Spis treści
Do hymnu!. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 69 Zmywanie naczyń . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 75 Co za ulga!. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 81 Słuch absolutny . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 87 Lubię cię, Marcinie!. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 93 Rozmowy nad grobem . . . . . . . . . . . . . . . . . . 97 Ukryte miejsce . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 103 Jak dzieci, normalnie, jak dzieci . . . . . . . . . 109 Gen zwycięzcy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 113 Ponarzekamy?. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 117 Uwielbienie dla średnio zaawansowanych. 121 Nie nadaję się! . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 125 Dół. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 129 Gleba. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 135 Nie martw się!. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 139 Proroctwo . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 143 Uwaga, pająk! . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 149 Proste jak cep . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 153 Maski opadają. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 159 Ostatni casting . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 165 Pan Ból. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 169 218
JAK PORUSZYĆ NIEBO? 44 KONKRETNE WSKAZÓWKI
Wsparcie z powietrza . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 171 Wszystko nowe!. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 175 Gorączka wtorkowej nocy . . . . . . . . . . . . . . . 179 Rozkaz! . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 183 Demon widzi twe podeszwy . . . . . . . . . . . . . 189 Łagodny i niebezpieczny. . . . . . . . . . . . . . . . 193 Proszę wstać, sąd idzie . . . . . . . . . . . . . . . . . . 195 Najlepsza wersja . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 201 Bóle porodowe . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 207