WYDANIE X SIERPIEŃ 2012 483.NEWS@GMAIL.COM WWW.483-NEWS.BLOGSPOT.COM WWW.FFTH.FORA.PL
The Blick Zurück Issue
Reklama / Advertisement
Od redakcji: Wreszcie udało nam się stworzyć nowe wydanie! Niestety, w tych dniach, kiedy chłopcy nie dostarczają nam wielu nowych informacji, było to niezwykle trudne… Prezentujemy Wam więc specjalne wydanie wspomnieniowe. To chyba dobry motyw, by powrócić po naszej małej przerwie. Mimo tego, że są wakacje (tak, my też je mamy! możecie to zobaczyć na stronie 5.), zmobilizowaliśmy się do napisania dla Was, czym tak naprawdę jest dla nas gazeta i czym się w niej zajmujemy. Mańka sięgnie pamięcią do odległych czasów Devilish, Just znów wzruszy się, rozpamiętując chorobę Billa, a Gothic przeanalizuje wszystkie stalkerskie ataki. Boo i Baaile przypomną Wam wszelkie informacje o płytach Tokio Hotel. Udamy się także na plan nagrań gali Polish Aliens’ Awards 2012, a w gazecie pokażemy, co działo się za jej kulisami. Mamy dla Was również konkurs ze zdjęciami, w którym możecie wygrać album Schrei – więcej o nim dowiecie się na stronie 30. Zachęcamy także do odwiedzania naszej nowej strony www.483news.blogspot.com! Miłej zabawy!
Redakcja
Reklama / Advertisement
The Blick Zurück Issue
Str. 6 Galę Polish Aliens’ Awards fani obejrzą w formie livestreamu przez Internet. Wszystko za sprawą połączenia sił polskiego fanklubu i redakcji 483 News.
Str. 35 Czy gdy pierwszy raz usłyszeliśmy te brzmienia na naszych twarzach zagościł uśmiech i zadowolenie? Czy raczej wielkie rozczarowanie…?
News Nowe tatuaże, nowa trasa, gala Polish Aliens’ Awards 2012, niespodzianka od redakcji ..................... 4 Hot Topic Nie mów mi jeszcze, że to ostatni deszcz ………………………………………………..…………………. 8 Kiedy miłość zmienia się w obsesję… ………………………………………………………….………….. 11 „Komm und Rette Mich…” – odmienione wydanie Tokio Hotel ………………………………………….. 14 Poprzez Monsun do Świata Za Moją Ścianą – MTV European Music Awards 2007 i 2009 …………. 15 Tokijski American Dream …………………………………………………………………………………….. 16 „And the Moonman goes to…” – MTV Video Music Awards 2008 ……………………………………… 17 Ucieczka do La La Land ……………………………………………………………….…………………….. 18 “We’re still standing here” – MTV Video Music Aid Japan 2011 …………………...……………………. 19 Azjatycki debiut i europejska promocja – MTV World Stage …………………..…..…………………….. 20 Najważniejsze koncerty (Magdeburg, Poczdam, Warszawa, Paryż, Tokio) ……………...……………. 22 Live Make some noise, Aliens! – backstage z gali PAA 2012 …………………...………..……………………. 6 Fani mają głos! Pierwszy raz z Tokio Hotel – opowieści fanów ………………………………….………………………… 26 „Bis du du selbst bist“ – fani o zespole ……………………….…………………………………………….. 28 Fani tworzą Konkurs: History in pics ……………………………………………………………………………………… 30 Pod lupą Mieszanka wybuchowa! – Zimmer 483 ……………………………………….……………………………. 32 „Krzyczący“ debiut – Schrei ………………………………………...……………………………..………… 34 Humanoid, czyli inne i wyraziste brzmienie ………………………………….…………………………….. 35 Special 483 News – pasja, nie praca ………………………………………………………………………………... 36 Polish Aliens’ Awards 2012 – plakat …………………..……………………………………….…………....... 40
The Blick Zurück Issue
WEB-SZKOŁA DZIĘKI TOKIO HOTEL? Mimo że w ostatnich czasach nie mamy zbyt wielu wieści od chłopców, media o nich nie zapominają. Ostatnio w prasie pojawiła się notka o Sarze Lichtenberg, która w 2006 roku przejęła po swoim ojcu internetową szkołę. Jak sama opowiada, nie miała pomysłu na to, jak ją utrzymać, dopóki nie ujrzała Billa i Toma Kaulitz w jednym z programów RTL, którzy opowiadali, że nie mogą uczęszczać do normalnej szkoły. Sarah napisała maila do matki bliźniaków i już dwa tygodnie później Simone oddzwoniła, by zapisać tam swoich synów! Lichtenberg zawdzięcza chłopcom sukces swojej prywatnej szkoły – 6 lat temu miała jedynie 8 uczniów, dziś jest ich około 60!
WSPÓŁPRACA Z FAR EAST MOVEMENT! Fani domagali się nowego kawałka i dostali go! Niestety, tylko w 1/4, ponieważ w tworzeniu utworu nie wzięli udziału Georg, Gustav ani Tom. Bill okazał się być bardziej pracowity i nagrał z zespołem Far East Movement piosenkę If I Die Tomorrow. Kawałek już jest hitem, a co będzie, gdy powstanie teledysk? Takowy ma się pojawić już niedługo! Mamy nadzieję na udział wokalisty Tokio Hotel w tym przedsięwzięciu! Szalone imprezy i ich konsekwencje! Portal HRS.de przygotował listę dziesięciu najgorszych zachowań sławnych gości hotelów. Na jednej z pozycji znalazł się zespół Tokio Hotel i opowieść o świętowaniu z groupies w listopadzie 2005 roku. Podobno chłopcy nieodpowiednio zachowywali się w Radisson Blu Hotel w Berlinie, gdzie spustoszyli pokój i ochlapali innych gości piwem… Od tego czasu znajdują się na czarnej liście hotelu, a co za tym idzie – nie mogą wynająć tamtejszych pokoi!
MEDIA PAMIĘTAJĄ! Mało aktywni, jednak nadal o nich głośno. Niedawno na portalu Starity.hu pojawiła się krótka notka o Tomie, natomiast w niemieckim magazynie IN pojawiło się zdjęcie Billa i Shiro. W maju, w niemieckim czasopiśmie StarPlus poświęcono fragment zmianom wokalisty, a także jego występowi w telewizyjnym show Germany’s Next Top Model, a we włoskim Big Magazine zamieszczono plakat młodszego Kaulitza, natomiast węgierski Popcorn poświęcił bliźniakom aż 2 strony! Na wzmiankę o chłopcach miejsce znalazł również francuski ONE oraz niemieckie BRAVO. Telewizja również nie zapomina o zespole! Pod koniec lipca stacja Telehit wyemitowała specjalny program dotyczący Tokio Hotel. W Internecie też głośno – Fan2.fr pisze o aplikacji BTK, fanowskie strony zamieszczają zdjęcia Billa z imprezy rocznicowej Moara Cohena w Los Angeles, a VIP.de ekscytuje się najnowszymi zdjęciami bliźniaków. Natomiast, znany nam już dobrze, paparazzi LiesAngeles mówi o wizytach bliźniaków w klubach dla homoseksualistów. Dyskusja trwa…
CO Z G&G? Oprócz BTK App mało słychać o Kaulitzach, a jeszcze mniej o ich kolegach z zespołu – Gustavie i Georgu. Niedawno w sieci pojawiło się zdjęcie fanki z Gustavem. Na razie wiadomo tylko tyle, że zostało wykonane w Magdeburgu. Chłopców możemy zobaczyć także na fotce z 2011 roku, które dopiero teraz japoński fotograf Shinji Serizawa wrzucił na swoją stronę (to jedno z sesji dla magazynu WWD).
The Blick Zurück Issue JEDNO KOSZTEM DRUGIEGO! Fani korzystający z usługi VIP Call mogą rozpaczać – w najbliższym czasie nie dostaną oni żadnych wieści od zespołu! Jak informuje załoga VIP Call, chłopcy oddali się pracy nad nadchodzącym albumem i wolą poświęcić każdą wolną minutę w studiu, niż nagrywać wiadomości ludziom, którzy ich uwielbiają.
Trasa już w 2013? Tak mówi strona Esdetodo.com. Nam może wydawać się to nieprawdopodobne, gdy wiemy, że bliźniacy są w Los Angeles, Georg i Gustav w Magdeburgu i Hamburgu, jednak pracownicy wytwórni twierdzą, że zespół intensywnie pracuje nad krążkiem. W ostatnim wywiadzie dla mediów Bill powiedział: Mogę powiedzieć, że jedziemy w trasę w 2013 roku. My jednak doskonale wiemy, jak to jest u nich z terminami… Oby tym razem wywiązali się z obietnic!
Wygraliśmy… ZNOWU! Gratulujemy, Aliens! Trzeci raz z rzędu pokazaliśmy, kto jest najlepszą grupą fanów na świecie i zdobyliśmy nagrodę MTV OMA 2012! Z tej okazji Tom postanowił oddać swoją gitarę, której używał przy nagraniach do nadchodzącego albumu. Szczęśliwą fanką, która dostała Gibsona została dziewczyna z Meksyku o pseudonimie Sarahi Kaulitz. Jej gratulujemy podwójnie! Jednak nie tylko fani, lecz także sam zespół zdobywa trofea. Ostatnie z nich to tytuł Najlepszego Boysbandu w Historii według MTV! Na stronie MTV Ameryki Łacińskiej przez trzy miesiące odbywało się głosowanie. Ostatecznie nasi ulubieńcy pokonali takie młode talenty jak One Direction czy Jonas Brothers, a także starsze legendy: The Wanted, Backstreet Boys oraz Big Time Rush. Gratulujemy!
Nowe tatuaże! Chyba już wszyscy wiedzą, że bliźniacy Kaulitz sprezentowali sobie nowe tatuaże (Bill na klatce piersiowej, Tom na ramieniu), jednak nie wszyscy są świadomi, co one oznaczają. Niektórzy fani twierdzą, że jest to znak buddyzmu, inni mają to za emblemat starożytnego zakonu Illuminati. Według najnowszych pogłosek środkowa część stanowi symbol Irken, stworzony pierwotnie dla rysunku Invader Zim. Musimy jednak czekać cierpliwie na interpretację bliźniaków, sami do niczego nie dojdziemy!
Niespodzianka od redakcji Każdemu należą się wakacje, nawet redaktorkom 483 News. Nie zapominamy jednak o naszych czytelnikach i „wysyłamy” Wam pocztówkę ze słonecznego Krakowa! Obejrzeć ją i przeczytać jej zawartość możecie na naszej stronie: www.483news.blogspot.com w Strefie Fana. Mamy nadzieję, że Wasze wakacje są równie ciepłe i godne zapamiętania!
Polish Aliens’ Awards 2012 Już po raz drugi Oficjalny Polski Fanclub Tokio Hotel organizuje galę, która ma za zadanie wynagrodzić najaktywniejszych fanów w różnych dziedzinach. W tym roku wyróżniono siedem kategorii (ich opis, nominowanych oraz link do głosowań znajdziecie na stronie polskiego fanklubu). Galę będzie można obejrzeć przez livestream fanklubu już 30 sierpnia od godziny 19:00! Po rozdaniu nagród będziecie mieli okazję zobaczyć nagrania z backstage’u i wpadki prowadzących… ;) W tym roku znowu jesteśmy nominowani w kategorii Inne Inicjatywy, dziękujemy! Liczymy na Wasze głosy! Tekst: Boo
The Blick Zurück Issue
Plotki ploteczki… …to, co fani lubią najbardziej. Taki jest motyw przewodni tegorocznej gali! Rok temu pragnęliśmy przypomnieć każdy rok kariery Tokio Hotel, więc w tym roku wypadałoby zmienić scenariusz… Szybko do głowy Just wpadł pomysł na opowiedzenie historii zespołu oczami portali plotkarskich! Trochę czasu zajmuje mi i Just wyszukanie tych najlepszych i dopasowanie ich do określonych dat, ale miło to wszystko powspominać! Upalna Warszawa Poniedziałek w trakcie fali gorąca, ja i Just mkniemy ulicami na spotkanie Ines i Qbie. Mamy jeszcze chwilę, żeby wskoczyć do sklepu, kupić bułkę i wodę, i czekamy przed Złotymi Tarasami. Słońce, żadnych chmur, to nam się ładna pogoda trafiła, myślę. W tym roku będzie inaczej – chociaż też Warszawa, to forma inna. Galę Polish Aliens’ Awards fani obejrzą w formie livestreamu przez Internet. Wszystko za sprawą połączenia sił polskiego fanklubu i redakcji 483 News. Wybieramy miejsce, Ines biega naokoło prowadzących z mniejszym sprzętem. Będzie śmiesznie, jak pokażemy ludziom Wasze wpadki. Włączamy aparat. Już? Mogę? Dobra. Trzy-czte-ry… Aliens! O matko, wyszło do niczego. Jeszcze raz. Aliens! Nierówno! Dobra, wkleimy tutaj Billa, on tyle razy to wykrzykiwał, lepiej mu szło. Pierwsza część wypada… marnie. Niby prowadzę galę drugi rok z rzędu, niby Just jest wybitną dziennikarką, ale… No właśnie. Łatwo powiedzieć, to się wytnie, to się zrobi inaczej. Możemy nagrać jeszcze raz, przecież nie idzie na żywo! Nieprawda, czas goni, a my wciąż zestresowane. A raczej: podekscytowane. Jesteśmy konkurencją dla Strasburgera Przejęzyczenia mogą zdarzyć się każdemu. Szczególnie nam, tak młodym i tak słabo doświadczonym prowadzącym! A co, gdybyśmy wręczały nagrody prawdziwemu zespołowi? Też wezwałybyśmy na scenę nie bliźniaków, a wieśniaków? Wszystko fajnie, ale każdy nasz najmniejszy błąd dokumentowany jest przez Ines z cyfrówką w ręku.
Rogi i tańczące ręce Nie stójcie sztywno. No dobra. Schodzę z naszej prowizorycznej sceny i słyszę: Boo, będziesz miała rogi. Jakie to niedojrzałe! Gdzieś tam zobaczycie, jak tańczą, tańczą, tańczą nasze ręce, zerkamy na śmietniki, czy kryjemy się przed rurami. Aż się boję, że nasza gestykulacja będzie zabawniejsza od treści! To byłoby okropne! Pogodowe kaprysy… …i psikusy. Od rana cieszyliśmy się słońcem i ciepłem. Gdy postanawiamy zmienić nieco scenerię naszych nagrań, los odwraca się przeciwko nam. Siadamy na murku, nasz wspaniały kamerzysta Qba staje przy nas, po chwili siada, nie! nie od dołu!, wstaje, siada. I tak w kółko. Marnuje nasz cenny czas, gdy tu nagle słyszymy: coś na mnie kapnęło… Zbieramy więc wszelkie torby, teczki, sprzęty i ruszamy w inne miejsce, które zaoferuje nam jakiekolwiek schronienie nad głową.
Uśmiech Ines!
The Blick Zurück Issue
Just: Napisałam ci, że masz tego nie czytać.
Mała przerwa i oczekiwanie na fanów W strachu o swoje profesjonalne fryzury i make up chowamy się w Złotych Tarasach. Najwyższa pora coś przekąsić. Boo musi wreszcie wracać do domu. Dogrywamy więc ostatnie sceny z jej udziałem i udajemy się do fast fooda, żeby trochę się posilić. Nieubłaganie zbliża się również godzina 16:00, kiedy to mieliśmy spotkać się z fanami i nagrać before do imprezy – czyli czerwony dywan. Deszcz nie był dla nas jednak zbyt łaskawy: wciąż padał i padał. Goście specjalni Pomimo niepogody udało nam się znaleźć kilku fanów, z którymi później Ines przeprowadziła wywiady. Na ekranie zobaczycie między innymi Paulę Jaworską, zeszłoroczną nominowaną w kategorii Najlepszy sobowtór, fankę, która w zeszłym roku miała przyjemność być obecną na Fan Party i rozdaniu naród. Pojawili się nawet paparazzi nazywający siebie samych „Les Afghanes On Tour”. Istne szaleństwo. Promo Wiadomo, że takie przedsięwzięcie musi zostać dobrze wypromowane, żeby jak najwięcej fanów mogło je zobaczyć i wziąć udział w głosowaniu na swoich faworytów. Na koniec tego pracowitego dnia postanowiliśmy stworzyć widea promujące całą galę. Na tło wybraliśmy najbardziej charakterystyczne miejsca w centrum Warszawy. W nagraniach udział brali fani, prowadzący, ekipa fanklubu, a nawet uporczywi zamaskowani paparazzi.
Po gali będziecie mogli obejrzeć jej kulisy.
„Les Afghanes On Tour”
Wszystko to i jeszcze więcej będziecie mogli zobaczyć już 30 sierpnia 2012 roku od godziny 19:00 na stronie www.tokiohotel-fanclub.pl. Zapiszcie tę datę wyraźnie w kalendarzu, bo gala Polish Aliens’ Awards 2012 to wydarzenie, którego z pewnością nie możecie przegapić! Tekst: Boo & Just Ine Tee Zdjęcia: Qba & Ines & Just Ine Tee
Zbieramy się! Zaczyna padać.
The Blick Zurück Issue
Czy jesteśmy razem po raz ostatni? To przecież dopiero co się zaczęło…** Marsylia, 14 marca 2008 roku. Środek europejskiej części trasy 1000 Hotels. 8 koncertów za nami, 15 przed nami, a później jeszcze kolejne 8 występów w Ameryce Północnej. Jednak już wszyscy wiedzą, że coś jest nie tak. Bill pozwala fanom na śpiewanie znacznie większych fragmentów piosenek niż zazwyczaj. W pewnych momentach uśmiecha się jedynie bezsilnie, nie jest w stanie wyciągnąć wyższych tonów, są chwile, gdy w ogóle nie może wydobyć z siebie głosu. W jego oczach widać na przemian przerażenie, poczucie winy, rozpacz. Lizbona, 16 marca 2008 roku. Tłum fanów czeka już w hali, rozpoczęcie koncertu opóźnia się coraz bardziej. Jest strasznie gorąco. Alieni są zdenerwowani, od kilku godzin czekają stłoczeni pod sceną. Nie dostają żadnych informacji. Coraz więcej ludzi mdleje, nie wytrzymują wysokiej temperatury. Ogólne niezadowolenie wzmaga się. W końcu zespół pojawia się na scenie. Ale zaraz… Jest ich tylko trójka. I jakaś kobieta. Gdzie jest Bill? Kobieta jest tłumaczką. „Mój brat jest właśnie w drodze do Niemiec, musi jechać do szpitala”.
Koniec? Te dni to z pewnością najczarniejszy okres w historii Tokio Hotel. Chwile, w których wszyscy zamieraliśmy i z niecierpliwością wyczekiwaliśmy na jakiekolwiek dobre wieści płynące zza naszej zachodniej granicy. „Najbardziej bałam się, że to będzie koniec”, przypomina sobie Debill. Wszyscy się tego baliśmy. Przecież Tokio Hotel było właśnie u szczytu swojej kariery, kiedy to się wydarzyło, wreszcie zaczęli odnosić ogromny sukces, także poza Europą – w planach były występy, koncerty i udział w wielkich festiwalach w Ameryce Północnej. Tokio Hotel miało wreszcie podbić cały świat, i co? To wszystko miało się ot tak, po prostu, skończyć? Sam Bill, leżąc już w szpitalu, zdążył wyobrazić sobie dokładnie, jak będzie wyglądał w trumnie na swoim pogrzebie: ubrany w skórzaną kurtę i z wystylizowanymi włosami.
Wsparcie od fanów i własna apteka Fani tak bardzo martwili się o wokalistę, że przesyłali mu tysiące (jeśli nie dziesiątki tysięcy) listów z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia. Często dołączali do nich różnego rodzaju leki czy szaliki. Sam piosenkarz rozbawiony opowiadał o tym w wywiadzie dla niemieckiego wydania gazety Vanity Fair: „Mamy teraz tyle leków, że spokojnie moglibyśmy otworzyć prywatną aptekę!”. Podobno jeden z fanów przesłał mu również specjalną klamrę na gardło (z pewnością bardzo drogą)!
Dortmund, 31 marca 2008 roku. Właśnie wtedy miał się odbyć jedyny na tej trasie koncert w Niemczech. Fani od kilku tygodni czekali pod halą, by zobaczyć na żywo swoich idoli, pomimo tego, że w Niemczech akurat trwał rok szkolny. Z Portugalii dochodzą do nich jednak przerażające informacje: Tokio Hotel odwołuje kolejne koncerty. W fanach jednak tli się jeszcze nadzieja. Może to zwykłe przeziębienie, może Bill zdąży się wykurować do 31 marca. Fani wciąż nocują pod halą, jednak z dnia na dzień sytuacja jest coraz gorsza – Bill musi przejść operację. Może już nigdy nie odzyskać swojego głosu. Może po prostu stać się niemym wokalistą. Czy to koniec Billa Kaulitza? Czy to koniec Tokio Hotel? Tajne źródła donoszą: Bill przed operacją pisze na kartce do Toma: „Jeśli stracę głos, ty śpiewasz”.
Wózek inwalidzki i izolatka Sama operacja wycięcia torbieli na lewej strunie głosowej odbyła się w niedzielę 30 marca 2008 roku i trwała ok. 45 minut. Billem zajmowali się najlepsi specjaliści w całych Niemczech. Lekarze przez specjalną rurkę wprowadzoną do jego gardła, malutkimi metalowymi nożyczkami wycięli guzek. Wokalista przez cały czas był oczywiście pod narkozą, która trzymała również jeszcze jakiś czas po operacji. Właśnie dlatego został przewieziony do izolatki, by mógł się spokojnie wybudzić. Po obudzeniu był nieco skołowany, nie wiedział, gdzie się znajduje ani co się z nim dzieje, lecz szybko wrócił do normy. „Wyglądał na zagubionego i zmieszanego. W ogóle nie pamiętał, że jechał na wózku inwalidzkim i leżał w izolatce. Nie był tym zachwycony”, opowiadał Tom o swojej pierwszej wizycie u brata po operacji.
The Blick Zurück Issue
10 dni bez mówienia To zdecydowanie była największa kara dla wokalisty – przez 10 dni nie mógł wydobyć z siebie głosu. Kompletny zakaz śpiewania, mówienia czy nawet śmiania się. Bill już wtedy udzielał jednak e-mailowych wywiadów, między innymi dla Vanity Fair. Całe dnie zajmowało mu także oglądanie na DVD filmów, które przynieśli mu koledzy z zespołu. „Nie chcieliśmy, żeby się nudził”, komentuje Tom. Samo porozumiewanie się było wtedy dla niego katorgą – brat kupił mu małą tabliczkę i kredę, jednak już po kilku chwilach wokalista postanowił zamienić ją na gruby zeszyt i długopis. „W ciągu jednego dnia zapisał cały, bo jest taką gadułą”, wspomina starszy Kaulitz. Jednak nie zawsze Bill mógł posłużyć się kartką i pisakiem, wtedy z pomocą przychodził mu brat. „Był ze mną 24/7. Kiedy ktoś mnie o coś pytał, patrzyłem na niego, a on już dokładnie wiedział, co chciałem powiedzieć. Bez Toma chyba zacząłbym cierpieć na syndrom nadwerężonego nadgarstka od tego całego pisania”, mówi wokalista. A w razie gdyby brat go denerwował swoją jednostronną paplaniną, miał przygotowaną broń: kredką do oczu napisał na kartce: „Zamknij się!” i pokazywał mu ją za każdym razem. Mimo wszystko nie był to jednak całkowicie wesoły czas. Georg wspomina: „Bill nie mógł się śmiać, a ja nie mogę wytrzymać z nim jednego dnia, kiedy on się ze mnie nie śmieje”. Oczywiście pomimo tego, wszyscy członkowie zespołu spędzali z nim tak wiele czasu, jak tylko się dało. Pierwsze słowa A dokładnie nawet nie słowa, lecz przeciągłe „Ach” wydobyło się z ust Billa. Wypowiedział to w sposób bardzo powolny i ostrożny, a później tak samo policzył do trzech. Jego głos brzmiał czysto, jednak wokalista musiał chodzić na rehabilitację głosu, by móc od nowa nauczyć się mówić. Oprócz tego Bill brał też wtedy swoje pierwsze w życiu lekcje śpiewu, co da się usłyszeć, porównując jego umiejętności z występów na żywo w 2005 roku a 2010.
Pierwszy występ Z racji tego, że rehabilitacja głosu wokalisty wciąż się przedłużała, koncert w Waszyngtonie zaplanowany na 1 maja został odwołany. Menadżer zespołu David Jost tłumaczył tę sytuację: „Nie chcemy wywierać presji na Billu. Jeśli potrzebuje więcej czasu na rehabilitację, dostanie go”. Jednak już 3 maja fani mogli usłyszeć głos Billa po operacji podczas występu na festiwalu Bamboozle w East Rutherford w stanie New Jersey, gdzie publiczność liczyła ok. 300 tysięcy osób. Chłopcy wykonali wtedy trzy piosenki z płyty Scream America: Ready, Set, Go!, Breakaway oraz Monsoon, stojąc na scenie Nowwhat.com. Wydarzenia z marca 2008 z pewnością były czymś strasznym, zarówno dla samego Billa, całego zespołu, jak i fanów, którzy przecież tak bardzo przejmują się losem swoich idoli. Nawet teraz wspomnienie tej tragedii budzi jakieś nieprzyjemne dreszcze. Kiedy wokalista opowiadał o niej w programie 100 Prozent Tokio Hotel, miał łzy w oczach i ledwo mógł mówić. Najważniejsze jednak, że wszystko jest już za nami, że Bill jest zdrowy, a nasze wsparcie pomogło mu w dochodzeniu do siebie. Pokonaliśmy to, wspólnie. Czy nasz koniec się rozpoczął? Nieważne – przecież jesteśmy tutaj razem…*** Chodźmy z uśmiechem przez kres…****
*parafraza słów piosenki Tokio Hotel Der Letzte Tag **(niem. Sind wir zum letzten Mal zusammen, es hat doch grad’ erst angefangen) – fragment piosenki Der Letzte Tag ***(niem. Hat unser Ende angefangen? Egal – wir sind ja noch zusammen) – fragment piosenki Der Letzte Tag ****(ang. Let’s go with a smile into the end) – fragment piosenki Hurricans & Suns
Tekst: Just Ine Tee
The Blick Zurück Issue
Stalking określany jest jako „złośliwe i powtarzające się nagabywanie, naprzykrzanie się czy prześladowanie, zagrażające czyjemuś bezpieczeństwu”. Jak można się domyślić, dotyczy przede wszystkim gwiazd, różnego pokroju. Ofiarą stalkerów padło także Tokio Hotel.
Nikt nie spodziewał się jednak, że wszystko zajdzie tak daleko. W mgnieniu oka doszła do nas wiadomość, że chłopcy żyją w ciągłym stresie. Jak powiedział sam Bill, matka bliźniaków została zaatakowana przez stalkerki, a oni sami nie mieli chwili wytchnienia.
Dla chłopców najgroźniejsza stała się grupa Les Afghanes on Tour. Stanowiły ją cztery młode kobiety – Perrine, Angelina, Noemi i Aurore z Francji. Najczęściej zasłaniały twarz chustkami, nie chcąc, aby ktokolwiek je poznał. Same siebie nigdy nie uważały za stalkerki i wyraźnie to podkreślały. Jednak, czy można im uwierzyć w mało wiarygodne wytłumaczenia, jakie przedstawiały dziennikarzom czy policji? Jak przecież wiadomo, kłamstwo przychodzi człowiekowi bardzo prosto. Zwłaszcza, jeżeli działa się w grupie, gdzie członkowie nawzajem namawiają siebie do kłamstw.
Odpowiedź gitarzysty Ciągłe ataki doprowadziły do sytuacji kryzysowej. Tom Kaulitz nie wytrzymał napięcia. Perrine, jedna ze stalkerek, dopadła go na stacji benzynowej. Zgasiła papierosa na karoserii jego samochodu. Najwyraźniej to przechyliło szalę goryczy. Gitarzysta wysiadł z pojazdu i uderzył dziewczynę w twarz, co zarejestrowały nawet kamery monitoringu znajdującego się na stacji. Na forach internetowych aż wrzało od dyskusji na ten temat.
„Łatwo im powiedzieć, że one nic nie robiły. Kłamać może każdy. Jak dla mnie, to one mają coś z głową. Nie rozumiem takich ludzi.” ~Monika
Stan wyjątkowy Co gorsze jednak, dziewczyny przeszły ze słów do czynów. Mianem stalkerek nie można by ich było określić, gdyby jak to one uparcie twierdziły „po prostu jeździły za zespołem”. Wtedy uznano by je raczej za nieszkodliwe fanki. Sprawy przybrały poważniejszy obrót, gdy do chłopców z Tokio Hotel zaczęły docierać listy z pogróżkami. To był pierwszy sygnał do niepokoju. Jak wiadomo, bowiem, żadna gwiazda nie może lekceważyć takowych rzeczy. Już wtedy ochrona zespołu została postawiona na baczność – stali się jeszcze bardziej męczący i czujni, nieufni nawet wobec rzeczywistych wielbicieli zespołu. Po tych wydarzeniach potoczyła się cała lawina. Po pogróżkach przyszedł czas na oblężenia, obrzucanie samochodów Magdeburczyków jajkami czy innymi podobnymi rzeczami. „I one mają czelność nazywać siebie fankami? Wielbicielkami? To chore. Żadna fanka nie zrobiłaby takich rzeczy. Nie mieści mi się to w głowie. Chętnie sama obrzuciłabym je jajkami, żeby zobaczyły jak to miło.” ~Klaudia
„Moim zdaniem, należało jej się. Nikt by nie wytrzymał takiego napięcia. Co z tego, że to dziewczyna? Dostała to, na co sobie zasłużyła. Tom zrobił to, co wszystkie fanki z chęcią już dawno temu by zrobiły. Nie szkoda mi jej.” ~Julia
„Nawet jeżeli sobie na to zasłużyła, to przecież kobieta! Oprócz tego, że żaden mężczyzna nie powinien bić kobiety, to żaden muzyk nie powinien uderzyć swojego fana, albo antyfana. Mógł chociażby zadzwonić na policję. Teraz to wpakował się w niezłe gówno.” ~Justyna I istotnie, do prasy natychmiast wyciekły informacje, jakoby Tom miał trafić do więzienia. Na szczęście okazały się one jedynie plotkami. Co prawda, Perrine wniosła do sądu pozew o pobicie. Dalsze losy gitarzysta pozostawił w rękach swojego adwokata. To on miał wynegocjować korzystny dla niego układ. Fani z zapartym tchem wyczekiwali najświeższych informacji dotyczących skandalu ze stalkerkami. Tom wyszedł z całej afery obronną ręką. Zamiast więzienia został zobowiązany do zapłacenia grzywny. Oczywistym było, że nie obędzie się bez konsekwencji, wszyscy jednak chyba odetchnęli z ulgą, że skończyło się tylko na tym. „Jak dla mnie, to dobrze, że to wszystko skończyło się tak szybko i że te głupie laski dały sobie w końcu spokój. Nie wiem, jak można być tak płytkim i głupim. Muszą mieć nierówno pod sufitem, skoro posunęły się do takich rzeczy.” ~Mańka
The Blick Zurück Issue Atak w prezencie urodzinowym W ten sposób, sprawa ze stalkingiem wokół Tokio Hotel powoli ucichła. Media przestały się tym interesować, znalazłszy sobie ciekawsze materiały do artykułów, a zarówno fani, jak i całe Tokio Hotel postanowiło szybko zapomnieć o sprawie. „Dobrze, że skończyło się tak, a nie inaczej. Tom jest moim idolem. Nie postąpił fajnie, jasne, ale nie uważam też, żeby zrobił jej jakąś wielką krzywdę. Stać go na zapłacenie grzywny, więc to nie była jakaś wielka kara. ;)” ~Monika Niedługo po tych wydarzeniach do mediów dotarła wiadomość, że bliźniacy Kaulitz przeprowadzają się do Los Angeles. Dla fanów był to prawdziwy szok. Trzeba jednak pomyśleć nad tym, czy ta decyzja nie była powiązana z aferą związaną ze stalkingiem? Czyżby sławni bracia poczuli się tak zaszczuci, aby wyemigrować za ocean? Odpowiedź na to pytanie przyszła szybko: ktoś włamał się do domu Kaulitzów i to w dniu ich urodzin! Plotki głoszą, że włamywaczami okazali się być fani! Oficjalnie jednak przyczyną wyjazdu do LA jest chęć nagrania nowej płyty w jak najlepszych warunkach i bliskiej współpracy z mieszkającym tam menadżerem zespołu, Davidem Jostem. „Zaraz, kiedy dowiedziałam się o tej przeprowadzce, to pomyślałam o stalkingu. No, bo wyprowadzaliby się tak po prostu? Wątpię. Zawsze podkreślali, że nigdy nie wyprowadzą się z Niemiec.” ~Ewa
Na szczęście to już koniec Z której strony by nie patrzeć na te sytuacje, trzeba stwierdzić, że w tokiohotelowym życiu odegrały znaczącą rolę. Oprócz tego, że dostrzegliśmy dzięki nim, że chłopcy są zwykłymi ludźmi, dotarło do nas także, że życie gwiazd wcale nie jest usiane jedynie sukcesami i różami, jak mogą myśleć niektórzy. Każda róża przecież posiada kolce. Kto wie jakby potoczyła się przyszłość zespołu, gdyby nie dobry adwokat Toma? Jakby na to nie patrzeć, pobicie jest poważną sprawą i wykroczeniem. Gdyby gitarzysta trafił za to do więzienia, jego wizerunek nie byłby już taki nienaganny. Co więcej, zespołu mogłoby w ogóle nie być. „Dobrze, że Tom nie trafił za kratki. Już widzę te wszystkie zapłakane faneczki. Ale z drugiej strony przydałaby mu się kara. No, była, grzywna, ale myślicie, że go to jakoś dotknęło? Ale to nie moja sprawa. To było dawno. Nie ma, co wspominać starych dziejów.” – Mańka Pozostaje nam tylko cieszyć się z tego, że afera ze stalkingiem wreszcie ucichła, nie niosąc ze sobą żadnych poważniejszych konsekwencji. No, może poza wyjazdem do Stanów. „Jak dla mnie ten cały stalking to naprawdę jedna z najgorszych rzeczy, jaka może spotkać i gwiazdę, i zwykłego człowieka. Pomyślcie tylko. Nikt przecież nie chciałby być prześladowany na każdym kroku. Nikt nie chciałby doświadczyć tego, co Tokio Hotel. Dlatego dobrze, że to wszystko jakoś się ułożyło. Oby takie sytuacje już się nie powtórzyły.” ~Monika To wszystko zależy jednak od nas samych i naszego podejścia do chłopaków. Czy naprawdę warto dla jednego zdjęcia czy podpisu zakłócać ich spokój? Czy opłaca się atakować ich rodziny, by wydobyć z nich jakieś informacje? A może po prostu powinniśmy zająć się własnym życiem, którego tylko częścią jest Tokio Hotel. Tekst: Gothic
The Blick Zurück Issue
Timberlake, Spears i Aguilera zaczynali w Klubie Myszki Mickey. Justin Bieber śpiewał na ulicach swojego rodzinnego miasteczka, licząc na datki przechodniów. Doda stała się rozpoznawalna po udziale w reality show Bar. Każdy jakoś zaczynał. Bill, Tom, Gustav i Georg też. Zanim powstało Tokio Hotel było... Devilish. Czasy Devilish Gustav wygląda jak młody Kaczyński. Bill jak elf - brat Dzwoneczka. Tom z niedorobionymi dreadami i JESZCZE bez czapeczki na głowie. Natomiast Georg... Ma bardzo fajną fryzurę. Naprawdę mi się w tamtym uczesaniu podoba. O tym, jak wyglądali, każdy może się sam dowiedzieć dzięki rozdziałowi Jung Und Nicht Mehr Jugendfrei na DVD Leb’ Die Sekunde. Jest to zbiór krótkich nagrań z pobytu zespołu u Petera Hoffmanna w trakcie tworzenia płyty Schrei. Krótkie wywiady, próby, życie codzienne. Bardzo ciekawy materiał, chociaż szkoda, że nie ma w nim żadnego wystąpienia zespołu przed publicznością. Chociażby lepszej jakości tego z klubu Gröninger Bad w Magdeburgu. Właśnie, bo chłopcy musieli się trochę namęczyć, nim zauważyła ich poważna wytwórnia. Brali udział we wszystkich możliwych konkursach odbywających się w ich okolicy. Mieli na swoim koncie SWM MusiCids (finał - drugie miejsce), Kulturwerk Fichte (finał – drugie miejsce), Hegel rockt (również nie udało się wygrać ). Wkręcali się do klubów gdzie przed niewielką liczbą gości prezentowali swój materiał. A po tym wszystkim zachęcali do kupna ich płyty, którą stworzyli sami w warunkach domowych. Teraz płyta CD Devilish jest prawdziwym białym krukiem! Jednak poza miejscowymi konkursami, wystąpieniami w klubach było jeszcze... Star Search Kids Czyli talent show dla młodzieży. Były cztery kategorie: model, komik, wystąpienie muzyczne 10-15 lat, wystąpienie muzyczne powyżej 16 lat. Chociaż zespół, w każdym razie na początku kariery, nie miał zbyt dobrego zdania na temat talent show i gwiazd w nich „powstałych”, to Bill, mając lat 13, wystąpił w tej przedostatniej. Został wybrany spośród 10 tysięcy chętnych w castingu, gdzie zaśpiewał Angels Robbiego Williamsa. Natomiast wystąpienie Billa w TV było... Śpiewał piosenkę It’s Raining Men zespołu Weather Girls. Podkład, jaki dostał brzmiał jak dzwonek polifoniczny. Słychać, że nie brał lekcji śpiewu – niektóre dźwięki brzmiały jak wyśpiewane z zaciśniętym gardłem. Jednak uważam, że nie było najgorzej. Niestety, Bill został wyeliminowany przez 10-letniego „Eminema” – Olivera. Pff, Bill był lepszy. Jego występ był zdecydowanie ciekawszy. Te ruchy sceniczne... Już wtedy było widać, że tancerz z niego marny i każda jego kończyna słyszy inną melodię. W każdym razie Bill osiągnął to, do czego dążył, zgłaszając się do show. Zainteresowanie ludzi z branży.
The Blick Zurück Issue
Grauer Alltag Uwaga, będzie zagadka! Na płycie Devilish znalazło się siedem piosenek, m.in. Lebe Die Sekunde, które w mocno zmienionej wersji trafiło na płytę Schrei. Nie ma jednak wśród nich piosenki Grauer Alltag. W takim razie, w jaki sposób zaczęła krążyć po necie? Zastanawialiście się kiedyś nad tym? Proszę bardzo, kto wie, skąd w sieci piosenka Grauer Alltag? Dobrze, już tłumaczę. W ramach Song&Rhyme Contest 2002 powstał interesujący album, na który Bill ze swoim zespołem nagrał pewną piosenkę… Chłopcy na tym albumie po raz pierwszy opublikowali swój utwór. Płyta została wyprodukowana z serdecznym wsparciem LKA Sachsen-Anhalt. Piosenka Grauer Alltag została skomponowana przez Guido Käpernicka i Billa, a tekst napisała Julia Scheibe. Bill zaśpiewał tę piosenkę na wyżej wymienionym konkursie, którego częścią był konkurs prewencyjny. Tytuł został załączony na CD i został przedstawiony szkołom, jako materiał prewencyjny do dyspozycji. Bill miał wtedy 12 lat. Czy ktokolwiek spodziewał się, że Devilish zajdą tak daleko? Czy ktokolwiek spodziewał się, że szkolny zespół złożony z nieopierzonych nastolatków w przyszłości będzie zdobywał nagrody MTV? Czy Hans, Greta lub inny Helmut popijający piwko w jednym z magdeburskich barów podejrzewał, że słucha właśnie zespołu, który w przyszłości będzie najbardziej rozpoznawalnym na świecie niemieckim bandem? Eee, nie. Szczerze wątpię. Sama bym pewnie nie zwróciła uwagi na ich rzępolenie. To, co tworzyli jako Devilish, nie było niczym arcycudownym. Niedopracowane teksty, muzyka, rytm... Myślę, że wszyscy Alieni powinni być szczerze wdzięczni ludziom, którzy w tym „niedopracowaniu” potrafili zauważyć to, co my pokochaliśmy w zespole Tokio Hotel. Świeżość, pasję i miłość do muzyki. Panie Hoffmann, dziękuję bardzo. Tekst: Mania
The Blick Zurück Issue
Singiel Rette Mich Wydany: 10 marca 2006 Promujący płytę: Schrei Styl: ballada Dużo z Was mówi lub pisze, że Tokio Hotel to była miłość od pierwszego wejrzenia, tudzież usłyszenia i, że zaczęło się od Durch den Monsun. U mnie tak nie było, no, nie do końca. Pierwszą piosenką, którą usłyszałam było, owszem, DDM, ale nie sprawiło, że od razu stałam się fanką. To musiało trochę potrwać. Kiedy usłyszałam i zobaczyłam klip Rette Mich, byłam już stuprocentową fanką i dlatego dla mnie jest to piosenka wyjątkowa. Najwięcej wspomnień ze wczesnego tokiohotelowania mam właśnie związanych z nią. Dlatego zrobię małą prywatę i napiszę dwa wspomnienia związane z RM.
Osobiście chyba nie znam osoby, która by nie lubiła piosenki Rette Mich. Nie mówię tylko o fanach. Moja siostra do tej pory twierdzi, że utwór ma najlepszy teledysk, jaki zespołowi udało się stworzyć, a koleżanka w momencie szczerości przyznała, że „fajna jest ta piosenka, co on się turla po podłodze”. Co sprawia, że jest tak lubiana? Możliwe, że tekst. Nie jest skomplikowany, ani pełen błyskotliwych przenośni, ale mówi dokładnie to, co czuje osoba przeżywająca zawód (niekoniecznie miłosny).
Wspomnienie nr 1 Premiera klipu w Polsce miała być chyba w sobotę. Bo pamiętam, że byłam w domu, chociaż była pora dość wczesna. W każdym razie, siadłam przed telewizorem, wyłączyłam radio, a siostrze kazałam siedzieć cicho. Każdą cząsteczką swojego ciała przeżywałam to, co widziałam na ekranie. Kiedy się skończyło westchnęłam zadowolona i zapytałam siostry, co myśli: „Fajny”. Skrzyczałam ją, że na takie wideoklipy nie mówi się fajny, tylko wspaniały bądź poruszający. Tu nie pasuje fajny. Wspomnienie nr 2 W tamtych czasach zawsze po mszy razem z siostrą gadałyśmy chwilę z koleżanką, która chodziła na tę samą godzinę. Do tej pory pamiętam, jak pod bramą ilustrowałam jej, jak się wygina Billa w teledysku, jak wygląda (włosy takie jak u Avril w klipie Nobody’s Home), co się dzieje w poszczególnych fragmentach klipu. Zdziwione spojrzenia babć wychodzących z kościoła – bezcenne. No i to rozkminianie z siostrą, w jaki sposób został nagrany ten teledysk. Może przyczepili go żyłkami? Nie, byłoby widać. To może green screen? Ale to nie wyjaśnia pochylenia. Aż wreszcie pojawiło się zdjęcie z nagrywania widea i wreszcie mogłyśmy spać spokojnie.
A może to muzyka? Spokojna, ale wyrazista w zwrotkach i odrobinę mocniejsza w refrenie i przejściu. Z dodatkiem, który musi się znaleźć w każdej porządnej balladzie – instrumenty smyczkowe i fortepian. Albo nowy, głębszy głos Billa po mutacji. Tak inny od tego, który ludzie słyszeli przy okazji DDM oraz Schrei. O wiele lepiej pasujący do ballad i poruszający delikatne serduszka Alienów. Tu chyba nie ma jednej, prawidłowej odpowiedzi. Pewnie każdy ceni w tej piosence coś innego. Osobiście uważam, że chodzi o mix wszystkich powyższych. Muzyka, tekst i głos. Balladowa mieszanka wybuchowa. Nie wiem jak wy, ale ja zaraz sobie włączę Rette Mich, bo mnie dziwna ochota na nią naszła. Tekst: Mania
The Blick Zurück Issue
EMa 2007 Z perspektywy czasu wydawać nam się może, że były to dopiero początki kariery chłopców, jednak wtedy wiele osób uważało, że są u szczytu kariery. Rok 2007 przynosi wiele wrażeń dla fanów Tokio Hotel. Zaczyna się od ogłoszenia wielkiej europejskiej trasy, na liście znajduje się napis: Warsaw, PL. Natłok emocji na Torwarze – dla wielu Polek to jedyna okazja, by świetnie bawić się na koncercie ulubionego zespołu. W czerwcu wychodzi nowy album, który zawiera anglojęzyczne wersje największych hitów Tokio Hotel. Pojawiają się głosy zachwytu, ale również pogardy. Po co? Na co? Globalizacja? Zapomną o Niemczech, swojej ojczyźnie? O Europie? Wyjadą? Czy już każdy album będzie po angielsku? Wielu fanów się odwraca. Nie na długo! Wkrótce zostają ogłoszone nominacje do nagród MTV European Music Awards 2007. Fani się nawracają, zaczynają głosowanie. A wszystkiemu towarzyszy świadomość, że gala odbywa się w Monachium, a zespół ma wystąpić na scenie i zagrać jedną piosenkę. Co wykonają? Jak się ubiorą? Dyskusja trwa. Nadchodzi wyczekiwany 1 listopada. Fani w całej Europie zasiadają wieczorem do telewizorów. Trzymają kciuki. Tak, zdobyliśmy nagrodę w kategorii Best International Act. Teraz jeszcze występ i wszyscy będziemy w pełni zadowoleni! Gdy Tokio Hotel zostaje zapowiedziane, część widowni zaczyna buczeć. Nic dziwnego, to okres, gdy zespół miał tyle fanów, co i antyfanów. Nieważne. Wszystko nieważne. I’ll be with you soon… I w tym momencie rozpoczyna się chyba najpiękniejsze dotychczas tokiohotelowe show. Z góry leje się woda, która płynie po chłopcach, fani płaczą, prawdziwy monsun. Początkowe buczenie zmienia się w owacje na stojąco. Nikt nawet nie pamięta, że przegrali z Linkin Park w kategorii Best Band.
EMa 2009 Rok pełen zmian. Nowe fryzury chłopców, nowa wytwórnia, nowy krążek. Singiel Automatisch, wzruszający teledysk do Lass Uns Laufen i w końcu nominacja do nagród MTV EMA 2009 i ogłoszenie występu Tokio Hotel. Znowu składa się idealnie, bo znowu gala ma miejsce w ojczyźnie chłopców. Tym razem Berlin.
Fani bardziej skupiają się na głosowaniu, ponieważ w kategorii mamy takie sławy jak The Black Eyed Peas, Jonas Brothers, Kings Of Leon i Green Day. Twardy orzech do zgryzienia! Wszyscy jednak są ciekawi, co w tym roku przygotują pracownicy chłopców. Ciężko będzie przebić występ sprzed dwóch lat. 5 listopada, stresujący czwartek. Na szczęście Tokio Hotel okazuje się być najlepszym zespołem (zgarniają statuetkę dla Best Group), co pokazali kilkanaście minut wcześniej, podczas występu. Słyszymy pierwsze dźwięki World Behind My Wall, pierwsze słowa. Widzimy Billa pod ścianą symbolizującą mur berliński. Wysoko postawiony irokez, okulary przeciwsłoneczne, obcasy. Kilka chwil później naszym oczom ukazuje się cały zespół. Wspaniale, ale to miałoby być lepsze niż show zrobione dwa lata temu? Tak. To jest jeszcze lepsze. W Monachium Bill obiecuje, że będzie z nami, a jego emocje gasi zimny deszcz. W Berlinie wręcz błaga, byśmy zabrali go za ścianę, którą sam sobie postawił, a jego pragnienia powodują, że scena pali się, dosłownie. Teraz czekamy na wykorzystanie powietrza i ziemi. Żywioły służą im tak bardzo, że nawet polscy komentatorzy są zdumieni ich występami. Co jeszcze wymyślą nasi chłopcy? Zapewne niedługo się przekonamy. Tekst: Boo
The Blick Zurück Issue
Kiedy Tokiomania na dobre zawładnęła Europą, a fani prześcigali się, kto jest przez zespół bardziej faworyzowany, a kto olewany, chłopcy obrali sobie zupełnie inny cel do zdobycia. Nagle Stary Kontynent zaczął robić się dla nich za mały. Niesieni falą europejskiego uwielbienia, postanowili poszerzać swoje horyzonty… i obrali azymut na Amerykę. W 2007 roku Tokio Hotel wydali Scream. Kompilację piosenek ze Schrei i Zimmer 483, ale w języku angielskim. Pierwszym signelm z tej płyty był Monsoon. Potem Ready, Set, Go! Don’t jump i Scream… Scream America! Pierwszym wydawnictwem, jakie zespół wypuścił na rynek amerykański było Tokio Hotel dostępne w sklepach sieci Hot Topic. Na płytce znajdowały się dwie piosenki: Scream i Ready, Set, Go!. Z czasem doszło do tego Scream America. Od poprzedniego różniło się tym, że zamiast oryginalnej piosenki RSG zamieszczono tam remix stworzony przez Jade’a Puget’a (gitarzysta zespołu AFI). I tak…. metodą małych kroczków…. tu singiel, tam wywiad… tu czat, tam wystąpienie w TV… Tokio Hotel ruszyli w swoją pierwszą trasę po Ameryce Północnej.
North America Showcase Tour 2008 Trasa obejmowała pięć koncertów. Dwa w Kanadzie i trzy w USA. Nie były to koncerty takie, jakie znaliśmy my. W Europie występy Tokio Hotel to były wielkie hale wypełnione po brzegi. Ameryka to był trochę powrót do Devilish. Mieli fanów, ale na tłok chyba nikt nie liczył. Dlatego koncerty odbywały się w niewielkich klubach i teatrach. Mieściły one od 500 do 1000 gości. Z tego, co pamiętam… UWAGA, zaznaczam, że to tylko wspomnienia, które mogą być zniekształcone przez czas, a nie mogłam nigdzie znaleźć informacji ich potwierdzających. Także, z tego, co pamiętam koncert w Nowym Jorku wyprzedał się tak szybko, że postanowiono, że następnego dnia odbędzie się kolejne show w tym samym klubie. Na początku, CHYBA, w Irving Plaza miał być tylko jeden występ. „Moje serce dalej bije jak szalone…” Takie słowa mogliśmy usłyszeć z ust Toma po jednym z koncertów. W klubie Roxy w trakcie występu jedna z fanek wdarła się na scenę. Omijając slalomem cały zespół, rzuciła się na Toma. Na tym samym występie, pod koniec, kiedy zespół chłodził publikę wodą z butelek, jedna z panien w pierwszym rzędzie chwyciła starszego Kaulitza za koszulkę i nie chciała puścić. Chłopak musiał wyrwać jej siłą koszulkę z ręki. Ma chłopina powodzenie. Ach, jakby ktoś czytając ten tekst zastanawiał się skąd może znać klub Roxy (nie licząc TH). Wideoklip do piosenki Numb/Encore duetu Jay-Z i Linkin Park został nagrany właśnie tam. Finał Swego rodzaju rezultatem wszystkich starań zespołu: koncertów, płyt, wywiadów, etc. w Ameryce Północnej była zwiększająca się popularność Tokio Hotel. W krótkim czasie chłopcy ruszyli w druga trasę po Ameryce, która niestety została przerwana chorobą Billa. Wrócili tam w sierpniu i nadrobili odwołane wystąpienia. We wrześniu udało im się zdobyć VMA, by miesiąc później zostać nagrodzonym przez MTV w krajach Ameryki Południowej. Można więc powiedzieć, że dzięki tej transatlantyckiej przeprawie fascynacja Tokio Hotel rozlała się na cały świat, a wszyscy europejscy fani zjednoczyli się w ogólnym narzekaniu, że zespół pozostawił ich samym sobie.
Tekst: Mania
The Blick Zurück Issue
Nie oszukujmy się. MTV już jakiś czas temu przestało być stacją muzyczną. Teraz jest to po prostu kanał rozrywkowy, jednak trzeba MTV przyznać jedno: wiedzą, jak organizować rozdania nagród muzycznych. Czy to European Music Awards, czy Video Music Awards, czy jakieś inne awards, można być pewnym, że będzie ciekawie. Zwłaszcza, gdy mowa o VMA. Większy budżet, większe gwiazdy, większe wszystko. Rok 2008 był dla Alienów szczególny pod tym względem – wśród nominowanych w aż dwóch kategoriach pojawiło się Tokio Hotel! Jako rywali o miano Najlepszego Debiutu mieli: Miley Cyrus, Jordin Sparks, Taylor Swift i Katy Perry. Natomiast w kategorii Najlepszy Teledysk Popowy walczyli z: Britney Spears, Danity Kane’m, Jonas Brothers i Panic At The Disco. Konkurencja poważna – temu zaprzeczyć nie można. Każdy z nominowanych miał już oddaną rzeszę fanów, ale… Przecież powszechnie wiadomo, że w głosowaniach internetowych przodują Aliens. Chociaż osobiście przyznam, że miałam poważne obawy, czy pokonamy konkurencję. Okazało się, że niepotrzebnie… Cóż, przynajmniej częściowo.
Oscary dla młodych Najpierw wystąpienie Britney Spears, potem T.I. i Rihanna. Kolejne nominacje aż w końcu… Debiut Roku! Alieni dali radę i wygrało Tokio Hotel, ale nerwów, jak zwykle, było niemało. Przy podziękowaniach oczywiście nie mogło obyć się bez wazelinki: Tej nocy nie chcemy dziękować naszej wytwórni muzycznej, naszemu managmentowi, naszym producentom i nie chcemy dziękować sobie. Tej nocy chcemy tylko podziękować naszym fanom na całym świecie. Bardzo dziękujemy.** Nie wiem, jakie są przemowy innych artystów, ale po wypowiedziach chłopaków moje Ego zawsze jest wyższe o jakieś dziesięć centymetrów. Niestety w drugiej kategorii przegraliśmy na rzecz Piece of me, ale przegrać z Księżniczką Popu to nie wstyd.
Czerwony dywan W USA również czerwone dywany mają dłuższe niż w Europie. Przebycie go zajęło chłopakom około dwóch godzin, a to wszystko w pełnym słońcu. Do tej pory pamiętam, że tuż po wjeździe na miejsce Tokio Hotel na swoim monster truck’u i T-Paina na słoniu z cyrkową świtą od razu w rogu ekranu pojawiła się sonda: „Kto miał lepsze wejście? Tokio Hotel czy TPain?”. Jasna sprawa, kto prowadził. Nota bene, na DVD Caught On Camera można usłyszeć parę słów krytyki na temat wielkiego entrée T-Pain’a.
Tej nocy Tokio Hotel zostało pierwszym niemieckim zespołem, który otrzymał Oscara dla młodych. Poza tym zyskali też wroga w postaci Katy Perry. A może to tylko ja mam takie mylne wrażenie, że Katy obraziła się na nich za to, że zgarnęli jej Moonmana? *(ang. A Moonman trafia do…) **tłumaczenie własne Tekst: Mania
The Blick Zurück Issue
Los Angeles. Najludniejsze miasto w stanie Kalifornia. Ponad 3.700.000 mieszkańców. W 2010r. jego liczebność powiększyła się, niestety, o dodatkowe dwie wyjątkowe dusze. Panie i panowie, bliźniacy dali nogę. Dla normalnego Polaka 1 września to początek roku szkolnego. Dla Aliena to urodziny Billa i Toma Kaulitzów. Mniejszy lub większy powód do świętowania – osobista sprawa każdego z fanów. Pamiętam, jak ja obchodziłam ten dzień. Z Tokiokoleżankami nagrałyśmy dla chłopaków życzenia urodzinowe. W domu miałam to posklejać i podesłać Tomowi na bloga link. Także jemy sobie z dziewczynami niezdrowe żarcie i popijamy colą…. Nagle dostajemy SMSa od Ingeborg, że ktoś się włamał do domu bliźniaków. Niedowierzanie? Tak. Zwątpienie w niektórych fanów? Zdecydowanie. Ale przeważały dwa uczucia. Wkurzenie (No, żesz k… Nie wierzę!) i współczucie. Jak można człowiekowi zrobić coś takiego w urodziny? Oni tam gdzieś obchodzą swoje święto. Z przyjaciółmi cieszą się z tego, jak im się powodzi, jakich to mają cudownych Alienów i nagle wiadomość, że ktoś im się włamał do domu. Potem kolejny policzek – włamywaczami okazali się fani. Żegnaj Europo Sprzedaż domu była naturalną koleją rzeczy. Tego się, zapewne, każdy spodziewał… Ale ich przeprowadzka do Los Angeles była chyba dla wszystkich szokiem. Pamiętam tę burzę: Przecież oni są nasi! Nie mogą uciec z Europy! A jak im się spodoba i już nie wrócą? Niby były tłumaczenia ze strony Davida Josta, że to tylko na potrzeby nagrywania płyty, że to nie na stałe, ale jednak… Od momentu ich wyprowadzki do USA minęły już prawie dwa lata. Bill i Tom coraz lepiej mówią i piszą po angielsku. Coraz bardziej asymilują się z kulturą amerykańską. Bywają tam na przyjęciach… Czy wrócą jeszcze do nas? Do Europy? Osobiście gorąco wierzę, że tak. Na trasę koncertową, na podpisywanie płyt, na wywiady, etc. Mają tu rodzinę, korzenie, fanów. Muszą wrócić, prawda? Chociaż z drugiej strony rozumiem, czemu lubią La La Land. To nie tylko inna nazwa Miasta Aniołów. Oznacza również stan oderwania od rzeczywistości. Właśnie to bliźniakom daje to miasto. Oderwali się od wiecznych krzyków fanów, wszędobylskich paparazzi. Stali się anonimowi. Tam mogą pojawić się na ulicy bez obaw, że zaraz rzuci się na nich tabun różnych ludzi, czasem przyjaznych, czasem mniej. Mogą sami kupować sok pomarańczowy (lub jogurt, jak kto woli) w supermarkecie (co, jak się okazało po wpisach w BTK, wcale łatwe nie jest). Ale…
ALE… Kaulitzowie „wzięli się” za muzykę, bo kochają ją tworzyć i występować przed fanami. La La Land może im załatwić, przynajmniej częściową, anonimowość, ale magii koncertów na żywo nie. To dostaną „u nas”. Więcej na temat wyprowadzki Billa i Toma do Los Angeles znajdziecie w artykule „Bliźniaki zwiały do USA” w wydaniu nr 9. Tekst: Mania
The Blick Zurück Issue
* Rynek muzyczny jest rozległy i bardzo zróżnicowany. To, co jest uwielbiane w Europie, nie zawsze się przyjmuje w Ameryce Północnej, a to, co kochają Azjaci, nie zawsze pokrywa się z upodobaniami mieszkańców Ameryki Południowej.
Między innymi dlatego Europa ma nagrody EMA (European Music Awards), Ameryka Północna – VMA (Video Music Awards), Południowa – VMALA (Video Music Awards Latinoamérica), a Azja – VMAJ (Video Music Awards Japan). Trzęsienie ziemi i tsunami W 2011 roku w Japonii wydarzyła się wielka tragedia – najpierw ziemia pod Krajem Kwitnącej Wiśni zaczęła się trząść, a potem na dodatek Japonia została zalana przez potężną falę tsunami. Wszyscy pamiętamy, jakie poruszenie wywołało to zdarzenie. Mnóstwo gwiazd włączyło się w akcję pomagania poszkodowanym. W oficjalnym sklepie TH można było zakupić przypinki, z których dochód był przekazywany na rzecz ofiar trzęsienia ziemi i tsunami w Tokio. Tragedia ta skłoniła organizatorów VMAJ do zmiany charakteru całej imprezy z rozrywkowej na charytatywną. Dochód przekazano na rzecz poszkodowanych w Tokio. W tamtym roku VMAJ oznaczało Video Music Aid Japan (ang. Aid Japan – Pomoc Japonii). Darkside of the Sun A wśród tych tragicznych zdarzeń mały płomyczek radości, bo Tokio Hotel zostało nominowane w kategorii Najlepszy rockowy teledysk. Osobiście najbardziej obawiałam się Linkin Park, którzy byli chyba głównymi konkurentami dla Niemców, ale mając w pamięci EMA 2008 (pokonaliśmy wtedy nie tylko LP, ale i Metallicę), byłam dobrej myśli. Natomiast sama gala… Była dziwna. Możliwe, że to z powodu nagłej zmiany całej koncepcji przebiegu imprezy. Tego dnia odbywały się tylko występy gwiazd (Lady Gaga, One Night Only, Tokio Hotel i wiele innych azjatyckich zespołów). Owszem, był czerwony dywan, ale nagrody nie były wręczane, a wyniki głosowania zostały ogłoszone na stronie internetowej. Tak ogólnie, to nie jestem w ogóle pewna, czy cała gala odbywała się live. Chyba z trzy razy został puszczony ten sam występ zespołu Girls’ Generation. TH puścili niestety tylko raz.
Ciuszki Bill jak zwykle dał z siebie wszystko na tym polu. Dość mówić, że na czerwonym dywanie był ubrany w jakiś lateksowy płaszcz przeciwdeszczowy i buty wyglądające jak kopyta. Przyznaję, nie jest to mój ulubiony outfit wokalisty. Na dodatek dziwnie przylizane włosy. Plus jeszcze sztuczne srebrnoszare futro w trakcie występów. No, nie powaliło mnie. Och, zeszłam na taki przyziemny temat. Japońskie zwycięstwo Głosami fanów Tokio Hotel wygrało w swojej kategorii z klipem do piosenki Darkside of the Sun. Hm, dopiero teraz do mnie dotarło, jak bardzo refren tej piosenki pasował do okoliczności całej gali. Witaj! Koniec jest bliski Witaj! My nadal tu stoimy Przyszłość już się zaczęła Po ciemnej stronie słońca** *(ang. My nadal tu stoimy…) **Tłumaczenie własne fragmentu piosenki Tokio Hotel Darkside of the Sun
Tekst: Mania
The Blick Zurück Issue
Występy World Stage organizowane przez stację MTV to koncerty odbywające się w różnych częściach świata transmitowane na tymże kanale. To niebywała okazja, w szczególności dla mniej znanych artystów, na pokazanie się szerszej publiczności i sposób na bycie zauważonym przez producentów muzycznych. Ale w głównej mierze na te koncerty tłumy przyciągają mega gwiazdy. Aż dwa razy naszym chłopcom udało się wziąć udział w tym przedsięwzięciu. Przypomnijmy je sobie krótko. Ateny, Grecja, 09.10.09 Pierwszym występem był koncert w Grecji w wielkiej OAKA Basketball Arena. Jak widać, było to tuż po premierze płyty Humanoid, która miała swój debiut zaledwie tydzień wcześniej. Głównym celem koncertu była promocja albumu, ale zapowiadał on też rozpoczynającą się już wkrótce trasę koncertową Humanoid City. Po raz pierwszy na żywo mogliśmy usłyszeć piosenki z nowego krążka, w obu językach, między innymi: Noise, Menschen suchen Menschen, Alien oraz Für immer jetzt. Przypomnieli także starsze kawałki takie jak Schwarz, Break Away, Ready, Set, Go! czy Monsoon. Należy również wspomnieć, że za swój występ w Atenach Tokio Hotel otrzymało statuetkę na MTV EMA 2010 za Najlepszy Występ na MTV World Stage. Niestety, nie mogli odebrać swojej nagrody, gdyż – jak stwierdzili – bardzo dużo pracują nad nową płytą. No cóż, to było dwa lata temu, a my nadal czekamy na ten album. Profity z koncertów Niewątpliwie zespół dzięki udziale w MTV World Stage zyskał jeszcze większą popularność w Azji. Dało im to przepustkę i szansę na rozwinięcie skrzydeł na tamtejszym rynku muzycznym. Poprzez występ zaciekawili swoją muzyką ludzi, którzy wcześniej nie mieli pojęcia, że istnieje zespół Tokio Hotel. Bez wątpienia możemy śmiało powiedzieć, że koncert w Malezji był bardzo dobrym krokiem w ich karierze muzycznej. Umożliwiło im to ogromną promocję. Chłopaki zdawali sobie sprawę z tego, że muszą wykorzystać szansę, jaką dał im los i zdobyć jeszcze większą popularność na tamtym kontynencie. Wystąpili również, m.in. w Tokio czy w Singapurze, a wszystko dzięki MTV World Stage. Fani z tamtych regionów czekali wiele lat na odwiedziny swoich idoli, aż w końcu udało się. Tokio Hotel zaprezentowali swój najnowszy materiał, pokazali naprawdę wspaniałe widowisko i na pewno żaden fan się nimi nie rozczarował.
The Blick Zurück Issue
Kuala Lumpur, Malezja, 31.07.10 Drugim koncertem z tego cyklu jest występ na kontynencie azjatyckim. Tokio Hotel cieszy się tam ogromną popularnością. W Malezji płyta Humanoid osiągnęła status złotej i właśnie ten album zaprezentowali tamtejszym fanom na MTV World Stage Live in Malaysia. Dla chłopców był to debiut w Azji. Poza Tokio Hotel występowali tam także Katy Perry oraz Wonder Girls. Przed koncertem odbywa się konferencja prasowa, na której pytają chłopców, m.in. o septum Billa, DVD Humanoid City Live oraz o Jumbie’go. Już tego dnia wieczorem chłopcy zaprezentują się 15-stotysięcznej publiczności w stolicy Malezji, Kuala Lumpur. Od występu Tokio Hotel dzielą już tylko minuty. Już niedługo Wonder Girls kończą swój występ, a nasi idole rozpoczynają widowisko. Ale niestety, problemy techniczne uniemożliwiają kontynuowanie koncertu. Po godzinnej przerwie Bill, Tom, Georg i Gustav wchodzą na scenę i zajmują swoje miejsca. W godzinach wieczornych kwartet z Niemiec rozpoczyna swoje show. Tokio Hotel gra 10 piosenek: Automatic, Dogs Unleashed, Forever Now, Hey You, Human Connect To Human, Monsoon, Screamin’, World Behind My Wall, Zoom Into Me, Noise. Zniecierpliwieni fani już nie pamiętają o godzinach wyczekiwania, lecz śpiewają wszystkie utwory razem z zespołem. Po 90 minutach wspaniałego koncertu Bill, ubrany w swój dziwny kombinezon, dziękuje publiczności i występ kończy się. Dla malezyjskich fanów ta noc na pewno pozostanie na długo w pamięci. Ale nasi chłopcy nie mają zamiaru opuszczać jeszcze tego kontynentu. Zostają jeszcze w 3 i 4 dniu sierpnia na festiwalu SINGfest odbywającym się w Singapurze, aby kontynuować swoje koncerty w Azji.
Patrząc na to z perspektywy czasu trzeba sobie zadać pytanie: Czy te koncerty były w ogóle potrzebne?, Czy zespół cokolwiek na tym zyskał?. Odpowiedź brzmi: TAK. Ogromną zasługą jest to, że pozyskali większą ilość fanów. Na ich koncerty przyszli ludzie, którzy normalnie, by się na nie nie wybrali. Zapewnili nas także, że wielkim błędem jest nieobecność podczas trasy koncertowej z ich udziałem. Bardzo możliwe, że przekonali do siebie niektórych sceptyków, a nawet zachęcili ich do bycia Alienem. Swoją żywiołowością i przede wszystkim muzyką pokazali, że stać ich na wiele, że na żywo są prawdziwym wulkanem energii. Tekst: Baaile
The Blick Zurück Issue
Stars For Free, Magdeburg, Niemcy, 04.09.05 Tag Der Deutschen Einheit, Poczdam, Niemcy, 03.10.05
Jedne z najwcześniejszych wystąpień zespołu po odniesieniu sukcesu przez singiel Durch den Monsun. Pierwsze wielkie Open Air’y. Stars For Free Festiwal organizowany przez radio 89.0 RTL. Oddział w Saksoni – Anhalt, którego stolicą jest… Magdeburg. Zespół miał okazję wystąpić w swoim rodzinnym mieście. Zawsze się odrobinę rozczulam, jak oglądam Billa z 2005 roku. Takie to to było… Takie same uczucia miałam, jak widziałam trzyletnią Zosię, która brała owalny klocek i udawała, że maluje nim usta. Próbowala być jak mama, chociaż nie do końca jej wychodziło. Bill próbował być jak gwiazda, chociaż nie do końca miał ku temu środki. Przeciwsłoneczne okulary, ale takie mało gwiazdorskie. Hardcorowomotocyklowa kurtka, ale chyba ciut za duża… A czekając na wystąpienie, zachowuje się, jak na gwiazdę przystało i baluje z kumplami z zespołu, czyli… pocina w piłkarzyki.
Tag Der Deutschen Einheit Czyli niemieckie święto narodowe upamiętniające dzień, w którym NRD połączyło się z RFN. Oficjalne świętowanie odbywa się w stolicy landu przewodzącego w Parlamencie. W 2005 roku świętowano w Poczdamie. Tak osobiście to przyznam, że nie jest to moje ulubione wystąpienie zespołu. W przeciwieństwie do SFF tym razem grali z playbacku. Potrafię to wybaczyć. Podejrzewam, że wtedy już mutacja głosu Billa coraz bardziej dawała o sobie znać i chłopak, kiedy mógł, to się oszczędzał. (Jak się wsłuchać w jego mowę do publiki pomiędzy wystąpieniami można usłyszeć to, o czym mówię.) Jednak nie potrafię wybaczyć orkiestrowej wersji Schrei. Grali również DDM, ale to im wyszło całkiem dobrze. Jednak Schrei… Nie potrafię słuchać refrenu w tej wersji. Instrumenty smyczkowe uwielbiam, ale nie w tej piosence. Dla mnie to jest po prostu: Nein, nein, nein, nein, nein… (Że pozwolę sobie zacytować wieszcza). Wracając jednak do okazji całej imprezy. Myślę, że dawno żaden zespół tak szybko nie zjednoczył nie tylko Niemiec, ale i całego świata, jak Tokio Hotel. OK, OK, wzbudził też trochę kontrowersji, ale to już inna historia.
Oba wystąpienia znajdziecie na DVD Leb die Sekunde. Behind the scenes. Życzę miłego oglądania. Tekst: Mania
The Blick Zurück Issue
Warszawa, Polska, 05.04.2007 W 2007 roku Tokio Hotel przeżywało swego rodzaju rozkwit kariery. Singiel Übers Ende Der Welt został przyjęty w Europie całkiem pozytywnie, a cały album Zimmer 483 jeszcze lepiej. Kolejnym celem były udane występy podczas trasy koncertowej. EUROPEJSKIEJ trasy. Tour rozpoczął się koncertem w Pradze, dwa dni później chłopcy zagrali na warszawskim Torwarze. Coś, co dla wielu z nas wydawało się być marzeniem niemożliwym do spełnienia, odbyło się 5 kwietnia 2007 roku w stolicy Polski.
Występ zespołu w naszym kraju odbył się kilka dni po urodzinach Georga – trzeba było to uczcić! Fani postanowili stworzyć ogromny transparent z napisem: „Welcome to Poland! Happy Birthday Georg!”. Został on rozwinięty podczas piosenki Spring Nicht. Niezadowoleni mogli być jedynie fani stojący za wielkim kawałkiem materiału, bo nawet zespół docenił nasze starania! Niedługo po show danym na Torwarze, na oficjalnej stronie Tokio Hotel pojawiło się nagranie z wykonania tego kawałka, a główną rolę teledysku odegrał nasz, polski transparent! Akcja szybko obiegła fanowski świat, a my pękaliśmy z dumy.
Według niektórych źródeł na koncercie pojawiło się pięć tysięcy fanów Tokio Hotel. Chłopcy zagrali 17 piosenek z Zimmera oraz Schrei. Rozpoczęło się energicznym pierwszym singlem z nowego albumu, a zakończyło wzruszającym An Deiner Seite, którego Wykonaniu towarzyszyły dwa rodzaje deszczu – konfetti i łez fanek.
Niestety, nie wszystkie zaplanowane akcje zakończyły się sukcesem. Ilość napompowanych balonów na pewno nie zwróciła większej uwagi artystów na scenie, mało kto wiedział o biało-czerwonej fladze, którą mieliśmy ułożyć z kartek. Nie udało nam się również zaśpiewać całą halą ładnego i składnego Happy Birthday, dedykowanemu Georgowi. Jednak organizatorom należy wybaczyć te niewypały, ponieważ najważniejsza akcja wyszła świetnie i została doceniona na całym świecie. Przecież to nasz pierwszy koncert, nie wińmy braku doświadczenia! Wydawać się może, że cały wypad zespołu do Polski oceniany jest przez samych członków i ich management jako udany. Spring Nicht możemy zobaczyć na koncertowym DVD – Zimmer 483 – Live In Europe. Znajduje się tam również dużo backstage’owych nagrań z Warszawy, a na największy problem chłopców w naszym kraju wygląda strach Billa przed nieporozumieniami. A na pewno będzie tłumaczka?! Tekst: Boo
The Blick Zurück Issue
Concert de la Fraternité, Paris, France, 14.07.07 Jedna z najpopularniejszych budowli na świecie, lipcowe słońce, scena i… 500 000 ludzi. Pięćset tysięcy. Pół miliona. Nieco ponad dwie Częstochowy albo prawie cały Poznań, albo dwadzieścia Pszczyn, albo sto Nowogrodów Bobrzańskich. Tylu ludzi pojawiło się na bezpłatnym występie Tokio Hotel pod wieżą Eiffla w Paryżu 14 lipca 2007 roku. Wszystko działo się podczas wydarzenia Concert de la Fraternité z okazji narodowego święta Francji – Dnia Zdobycia Bastylii. Niektóre źródła podają liczbę 600 000 fanów muzyki, z czego połowę (300 000) mieli stanowić młodzi ludzie uwielbiający Tokio Hotel. To ostatni raz, gdy na koncercie zespołu pojawiła się tak ogromna widownia. Może dlatego, że występ był darmowy.
Chłopcy wystąpili obok takich gwiazd, jak Nelly Furtado, Laura Pausini czy Bob Sinclar. Wydarzenie miało miejsce niecałe cztery miesiące po wydaniu albumu Zimmer 483, dlatego większość utworów zagranych podczas kilkunastominutowego show stanowiły kawałki z tej płyty. Większość fanów będących tego dnia pod sławną wieżą Eiffla, jak również tych oglądających występ w domu, miała okazję usłyszeć wersje najnowszych piosenek granych na żywo podczas pierwszej części Zimmer 483 Tour. Wszyscy wiedzieli, jak może to wyglądać – i nie pomylili się. Zaczęło się od okropnego ścisku fanów zebranych w Paryżu – jedni czują to na własnym ciele, inni widzą zmęczenie na twarzach ludzi i przypominają sobie wiosenną trasę. Jeszcze kilka minut, sekund, dwie chwile, jedna… słyszymy pierwsze dźwięki zapowiadające Übers Ende Der Welt, wspomnienia wracają. A jednak nie postawili na kreatywność i coś nowego! Za bębnami siedzi już Gustav, na scenę wbiega Tom, a po chwili widać nadchodzącego pewnym krokiem Georga. Pojawia się także wokalista – Bill Kaulitz niemal wskakuje po schodkach prowadzących na podwyższenie. Wtedy jeszcze w ciemnych jeansach, tenisówkach, czarnej koszulce i czerwonej skórzanej kurtce. A na głowie natapirowane czarne i białe pasma włosów. Nie to, co dzisiaj, jakieś humanoidalne wymysły. Tokio Hotel zagrało jeszcze dwie piosenki – Ich Brech Aus (Zimmer 483) oraz Durch Den Monsun (Schrei). Niestety, nigdy później nie było im pisane widzieć tak wielkiej ilości fanów w jednym miejscu, podczas jednego występu. Ale przecież wszystko da się zrobić! Czy damy radę?! Tekst: Boo
The Blick Zurück Issue
Tokio, Japonia, 15.12.2010 Mówi się, że bez marzeń nie ma życia. To one popychają nas do przodu, motywując do dalszego działania. A nawet, że jeżeli bardzo się chce, mogą się one spełnić. Żywym przykładem na to jest Tokio Hotel. Chłopcy od zawsze pytani, jakie jest ich marzenie, zgodnie odpowiadali – zagrać koncert w Tokio. Kto by przypuszczał, że to odważne pragnienie się ziści? Kiedy świat fanów obiegła wieść, że zespół wybiera się do Japonii zapewne każdy poczuł swego rodzaju euforię – ukochany zespół w końcu może spełnić swoje marzenie. Z drugiej jednak strony rodziło się pytanie: jak będzie to wyglądać? Jak naszych chłopców powitają Japończycy? Podwójny uśmiech losu Okazało się, że jakiekolwiek obawy ze strony menadżerów były całkowicie bezpodstawne. Grudniowy wyjazd był pasmem ogromnych sukcesów. Już na lotnisku zespół powitała wierna grupa fanów. Chyba nie przesadzę, kiedy stwierdzę, że obie strony z tego spotkania były bardzo zadowolone. Oczywiście wyjazd ten nie wiązał się jedynie z przyjemnościami. Na chłopców czekały ich standardowe obowiązki – wywiady, sesje czy występy. Nawet najcięższa jednak praca, w obliczu spełniającego się marzenia, wydawała się dużo łatwiejsza i przyjemniejsza. Radości nie było końca, a 15 grudnia 2010 roku został na zawsze zapisany w historii Tokio Hotel razem z notką: „Pierwszy koncert w Tokio”. Niestety, wyjazd tak szybko, jak się zaczął, tak szybko dobiegł też końca. Mogłoby się wydawać, że teraz chłopcy mogą spocząć na laurach. Nic bardziej mylnego! Marzenie spełniło się dwa razy, bo nagle huknęła wieść o ich ponownej wizycie w kraju, tym razem w lutym ubiegłego roku. Japońska publiczność była zachwycona. W końcu, po tak długim czasie, ich prośby o wizytę zespołu zostały wysłuchane. Któż z nas nie chciałby gościć muzyków dwukrotnie w przeciągu tak krótkiego okresu czasu?
Pomoc dla Japonii Dwukrotny wyjazd do Tokio nie był jednakże jedynie zachcianką rozkapryszonych gwiazd. Nie robili tego tylko ze względu na własne widzi mi się. Chcieli także uszczęśliwić czekających na nich tyle czasu fanów. To najlepszy dowód na to, że cierpliwość popłaca! Chłopcy, jak sami przyznali, poczuli się bardzo zżyci z Japonią, kiedy nagle straszna tragedia nawiedziła ich kraj. To dzięki ich wkładowi udało się zebrać tak wiele pieniędzy dla poszkodowanych – na odbudowy miast, domów i całego dorobku życiowego. Pomagając udowodnili, że każdy fan jest dla nich ważny. Bez wątpienia, odwiedzenie Kraju Kwitnącej Wiśni przez Tokio Hotel było ważnym wydarzeniem. Zarówno dla nich, jak i dla całej społeczności fanów. Na naszych oczach zespół, z którym dojrzewaliśmy, z którym łączyliśmy wiele pięknych chwil, spełnił to, o czym zawsze tak bardzo marzył. Udało im się zajść wysoko, nie tylko w przemyśle muzycznym, ale także w tym, czego zawsze pragnęli. Chyba nikt nie spodziewał się, że po zaledwie kilku latach odwiedzą Japonię. Co więcej, nie wrócili stamtąd z kwitkiem i kwaśnymi minami, a szczęśliwi, w poczuciu odniesionego sukcesu, po raz kolejny pokazując nam, że warto wierzyć w swoje marzenia i walczyć o nie, bo w życiu nic nie jest niemożliwe. Tekst: Gothic
The Blick Zurück Issue
W życiu każdego z nas nastała kiedyś taka chwila, kiedy zdaliśmy sobie sprawę, że Tokio Hotel to ludzie, którym chcemy towarzyszyć w ich karierze muzycznej. Zaintrygował nas w nich image, brzmienie, charakter każdego z osobna. Niektórzy po przeczytaniu pierwszego artykułu, wywiadu czy przesłuchaniu jednej piosenki wiedzieli, że chłopcy będą ważną częścią ich życia. Inni zaś potrzebowali więcej czasu na to, żeby się do nich przekonać. Każdy jakoś zaczynał. I właśnie o te początki zapytaliśmy naszych fanów. Jak to się stało, że dołączyli do grona Alienów? Zaczęło się od tego, że spodobali się mojej koleżance. Często się spotykałyśmy i ona praktycznie cały czas mi o nich opowiadała, więc stwierdziłam, że warto by było ich posłuchać. No więc, przesłuchałam kilka starszych kawałków, spodobały mi się, poczytałam o nich co nieco, no i tak z czasem wiedziałam coraz więcej i więcej, a ich muzyka zagościła w moim sercu i jakoś nie potrafi go opuścić. ~Ver Moja przygoda z Tokio Hotel nie trwa zbyt długo. Oczywiście wiele razy o nich słyszałam, jednak opinie w większości były negatywne, co ani trochę nie zachęcało mnie do lepszego ich poznania. Wszystko się zmieniło, kiedy któregoś razu w jednej z gazet zobaczyłam ich plakat. Pomyślałam sobie wtedy, że wygląd jest decyzją osobistą i kwestią gustu oraz postanowiłam przesłuchać chociaż jedną ich piosenkę. Tak się stało, że padło na 1000 Meere, która tak bardzo mi się spodobała. Od tamtej pory Tokio Hotel jest dla mnie numerem jeden. ~Traumer
Oglądałam sobie teledyski na Viva Polska, puścili teledysk Durch Den Monsun. Bardzo mi się spodobała piosenka, teledysk i wokalista. Poczytałam o nich w internecie, posłuchałam kilku innych kawałków i stwierdziłam, że są boscy. Koleżanki wcześniej opowiadały, jaki Bill Kaulitz jest przystojny i reszta chłopaków z zespołu też. I okazało się, że to prawda. Już od 2008 roku mam na nich fazę. Do dziś nadal jestem ich fanką i słucham ich piosenek oraz czytam o nich na mojej ulubionej stronie TokioHotelnews.pl. ;-) ~Patusia_16 A więc moja przygoda z Tokio Hotel zaczęła się od teledysku Durch Den Monsun. Na początku było mi to obojętne, pomyślałam sobie: „teledysk jest okej”, a z czasem zaczęłam pośpiewywać DDM pod nosem, uśmiechałam się, jak widziałam go po raz kolejny. Mimo tego, że moja kuzynka była do nich negatywnie nastawiona i zawsze, jak oglądałyśmy razem telewizję i akurat leciało DDM, komentowała (szczególnie Billa), jak każdy antyfan: „Bill to pedał” itd. Mimo tego nie dałam się jej sprowokować i zawsze dumnie broniłam swoich idoli, później zaczęłam czytać o nich, poznawać ich, kupować różne gazety, wieszać plakaty na ścianach i tak oto moja tokiohotelowa mania trwa do dzisiaj. ~Eliza
Było mi strasznie ciężko, to, co wtedy się ze mną działo nie było za ciekawe... Pewnego dnia spała u mnie koleżanka i śmiała się z kolegą z TH. Zaczęłyśmy ich słuchać i jakoś tak mi się wkręcili, że od tego czasu słucham ich non stop. ~Nuitee
The Blick Zurück Issue Moja historia z TH zaczęła się od tego, że na jesieni w roku 2005 zobaczyłam kawałek teledysku Durch Den Monsun w programie muzycznym. Tak mnie ujęła ta piosenka razem z wyglądem mokrego Billa, że następnego dnia poszłam do sklepu poszukać jakiejś gazety z nim. Wtedy w polskiej prasie było głośno o nich. I tak kupowałam te wszystkie gazety, dowiadywałam się nowych rzeczy o nich, kupiłam płytę. Kocham TH do dzisiaj. :) ~Camila_Alien Byłam u kuzynki na wakacjach i oglądałyśmy Vivę, na której leciał jakiś program (coś w stylu Viva 10 Naj), gdzie zaczęli oceniać Tokio Hotel. W tle leciało Durch Den Monsun i mojej kuzynce spodobała się ta piosenka. Potem postanowiła ją włączyć na komputerze. Mnie to początkowo mało obchodziło, bo nigdy wcześniej nie interesował mnie ten zespół, ale jak już włączyła tę piosenkę, a potem Rette Mich i resztę no to było już za późno. Przez kolejny tydzień czytałyśmy o nich wszystko, co tylko było napisane w internecie, słuchałyśmy piosenek, oglądałyśmy stare gazety z nadzieją, że coś w nich znajdziemy, a potem wróciłam do domu. Ja zostałam fanką, a mojej kuzynce przeszło :) ~Nata W sumie to moja przygoda rozpoczęła się dość dziwnie. Pamiętam, że pierwszy raz Tokio Hotel usłyszałam na plaży. Byłam na wakacjach 4 lata temu nad Bałtykiem i koleżanka puściła Ready, set, go! z telefonu. Już chyba nie muszę mówić, co było dalej. Ledwo przyjechałam do domu, od razu musiałam posłuchać wszystkich piosenek TH. I tak mi zostało do dzisiaj… ~Anabell_TH Historia mojego fanostwa była trochę burzliwa, bo zaczęłam ich słuchać już na samym początku, gdy była tokiohotelowa mania. Byłam wtedy strasznie „zakochana w Billu”, a cały zespół był wręcz moim życiem. Później niestety przyszło gimnazjum, więcej obowiązków, coraz mniej czasu na oddawanie się ich muzyce. Doszło do tego, że miałam dość długą przerwę. Dopiero, gdy wydali Humanoida znów powróciłam do ich muzyki na stare lata. (; ~Ewelina Miałam buntowniczy okres w życiu jakieś dwa lata temu i lubiłam wszystko, co inne, odbiegające od normy. I właśnie pewnego razu natknęłam się na YT na jakąś piosenkę TH. Utożsamiałam się z nimi. Teraz nie jestem może największą fanką, ale bardzo lubię wracać do ich kawałków, bo są naprawdę dobre. ~Sova Jak widać, każdy z nas w trochę inny sposób zaczął się fascynować Tokio Hotel. Jednak najważniejsze jest to, że wszyscy nadal ich kochamy, wspieramy i trwamy przy nich bez względu na wszystko. Tekst: Baaile
The Blick Zurück Issue „Czasem lubię ich za wygląd, ale KOCHAM za muzykę. Czekam na album z drżącymi rękoma. :)” ~Klaudia Życie jest wartością przemijającą. Nie trudno więc domyślić się, że niektóre rzeczy także mijają, czy kończą się zupełnie. Wraz z wiekiem i doświadczeniem, jakie nabywamy, zmienia się nasz pogląd na świat i wszystko, co w nim jest, również nasze ulubione zespoły, a i ich członkowie stają się zupełnie innymi osobami. Co myślą fani o dzisiejszym Tokio Hotel? Pytamy! „Kiedyś czy też teraz, zawsze byli i będą częścią mojego życia! To nie jest istotne dla fana, prawdziwego fana, czy ktoś zmienia się fizycznie... Ważne, że nadal są i ich piosenki do końca życia będą nam przypominać o wielu chwilach, w których nam pomagali, dzięki którym coś zmieniało się w naszym życiu na lepsze...” ~Justyna
„Wciąż darzę ich dużą sympatią i liczę, że gdy znowu do nas zawitają, to jednak pojawię się na koncercie i zedrę sobie gardło.” ~Aśka Nie należy jednak zapominać, że mimo wszystko istnieje grupka fanów, dla których chłopcy byli, są i będą najważniejsi. Którzy kochają ich tak samo – bez względu na to, jak wyglądają, czy jaką muzykę grają. I nawet jeżeli coś im się nie podoba, to z czasem przyzwyczajają się do tego, krocząc wciąż tą samą ścieżką.
Trzeba jednak zauważyć, że oprócz głosów na „tak” są także te zdecydowanie na „nie”. Nie wszystkim przypadła do gustu zmiana wizualna chłopaków. Nie każdy potrafi zrozumieć, co stało się z tym mrocznym, tajemniczym Billem. Czy zagubili się w meandrach kariery? „Bill wygląda teraz… Jak każda amerykańska gwiazda. Nie, żeby mi się to nie podobało, ale nie jest już tak oryginalny jak dawniej. I jeszcze te tatuaże i kolczyki… Jasne, to jego ciało. Niech robi z nim, co chce. Uważam, jednak, że w jego wypadku zasada „co za dużo, to niezdrowo” doskonale się sprawdza.” ~Monika Do tego dochodzi jeszcze zmiana stylu muzycznego. I, jak niektórzy potrafią przeboleć to, że ich wygląd wraz z wiekiem uległ pewnym modyfikacjom, tak ciężko jest im przyzwyczaić się do nieco bardziej elektronicznego brzmienia płyty Humanoid. „Schrei, Scream i Zimmer 483 są moimi ulubionymi płytami. Natomiast niezbyt przypadła mi do gustu Humanoid. Znajdę oczywiście kilka kawałków, które jednak mi się podobają, ale.... właśnie, ciężko wyjaśnić to ale. Zmienili się, nie tylko z wyglądu, lecz i muzycznie.” ~Aśka Większość fanów źle reaguje na zmiany. Wspominają dawny zespół. To z nim związanych mieli wiele wspomnień, z nim dorastali i uczyli się życia. Każdy tęskni za starym wyglądem Billa, dawną muzyką czy wszystkim tym, co pamiętają z wcześniejszych lat ich kariery. Wielbiciele zespołu jednak starają się być wyrozumiali.
„Nieważne, jak się zmienią... Pod względem muzycznym czy też wizualnym. Zawsze pozostanie sentyment. Zawsze będę mówiła, że to moje Tokio Hotel, dzięki któremu przeżyłam wiele wspaniałych chwil oraz poznałam wielu cudownych ludzi. (-;” ~Aneta „Jeśli chodzi o wygląd muzyków: niektórzy powiedzą, że kiedyś wyglądali lepiej, bardziej dbali o siebie [szczególnie, jeśli chodzi o Billa: zawsze dopracowany makijaż itp.] i przejmowali się swoim wyglądem, teraz za to już tak nie jest. Można powiedzieć, że zmienili swoje podejście do tego, ale moim zdaniem, oni po prostu dorośli i mimo tego wciąż wyglądają świetnie. Jeśli chodzi o muzykę: kiedyś grali bardziej rockowo, teraz doszły syntezatory itd. Nie wszystkim przypadło to do gustu, ale ja sądzę, że eksperymenty są dobrym pomysłem i Tokio Hotel podoba mi się w każdym wydaniu.” ~Angelika
The Blick Zurück Issue Oprócz słów uznania i nadal gdzieś głęboko skrywanego sentymentu istnieją także głosy, który zupełnie negatywnie odnoszą się do muzyków. „Kiedyś dla Tokio Hotel zrobiłabym wszystko. Jeździłam za nimi… Chciałam być zawsze blisko nich. Ale pomyślałam sobie: Boże, chyba przesadzam. Skończyło się. Właściwie tak szybko, jak zaczęło. I teraz nie chcę pamiętać tych chwil. Sentyment i takie tam zostają, ale już ich nie lubię. Wolę poważniejszą muzykę. A z fanami właściwie nie utrzymuję już kontaktu. Tokio Hotel to był epizod. Na szczęście się zakończył.” ~Jowita
„Może tak miało być? Nie wiem. Tokio Hotel to był przyjemny epizod w moim życiu. Całe pięć lat. Ale potem zaczęło mi przechodzić. Skończyło się zdjęciem ze ścian plakatów. Nie żałuję tego. Chyba już z nich wyrosłem.” ~Tomek Nie zapominajmy jednak, że, jak już wspomniałam wcześniej, uwielbienie niektórych wcale się nie zmniejsza. Nie potrafią wyobrazić sobie scenariusza, w którym nagle przestają słuchać Tokio Hotel czy wyszukiwać o nich najnowszych informacji. Chłopcy zapewne byliby z nich dumni. :-)
„Kiedyś… Kiedyś to było coś zupełnie innego. Byli tacy prawdziwi. Tacy szczerzy, byłam nimi zachwycona. Teraz jednak zauważam, że zaczyna ogarniać ich komercja. Wszystko robią dla zysku, a pomysł z płatną aplikacją… To już nie moja bajka. Dla mnie Tokio Hotel to ten stary zespół, jaki znałam kilka lat temu.” ~Iza „Zmienili się na gorsze – oczywiście dla mnie. Ale dalej ich kocham i szanuję.” ~Amanda I nawet jeśli pamiętają te dobre chwile, nawet jeśli z zespołem wiąże się wiele wspomnień, nie potrafią już darzyć ich takim uczuciem. Oczywiście, ciężko stwierdzić, czym jest to spowodowane. Każda zapytana o to osoba wzrusza ramionami.
„Jestem ich fanką od samego początku... Pamiętam, jak pierwszy raz zobaczyłam ich na Vivie z piosenką Durch Den Monsun. Od razu mi się spodobali... Ich styl, muzyka, no wszystko... Najbardziej spodobał mi się Bill, był taki tajemniczy i słodki. Miał w sobie coś takiego, że nie mogłam spuścić z niego oka. To między innymi przez nich się zmieniłam... Oczywiście na lepsze. ;) Pokochałam ich wszystkie piosenki... A co do ich dzisiejszego wyglądu – nie przeszkadza mi. Bill dalej wydaje mi się słodki i tajemniczy... nawet bez tego mocnego makijażu. ;) Do dzisiaj podobają mi się ich stare piosenki...” ~Klaudia Nie należy jednak zapominać, że jak wielu ludzi, tak wiele będzie opinii. Każdy fan ma zupełnie różne przemyślenia na temat zespołu. Każdy z nich traktuje przygodę z Tokio Hotel inaczej. Jednym, co widać po przedstawionych powyżej wypowiedziach, zmiany nie przeszkadzają, podczas gdy dla drugich są nie do zniesienia. Najważniejsze jest jednak, aby być w zgodzie z samym sobą i nie ranić przy tym innych, którzy także są fanami. :-) *(niem. Aż będziesz sobą) – fragment piosenki Schrei Tekst: Gothic
The Blick Zurück Issue
3 Fani Tokio Hotel to niesamowici detektywi! Potrafią w kilka minut podać dokładny adres miejsca, w którym zrobione zostało zdjęcie, lub dane osoby, która się na nim znajduje… Tym razem chcemy jednak sprawdzić, czy dacie radę podać prawidłową chronologiczną kolejność wykonania fotek, które znajdują się poniżej… Jeśli macie ochotę posiąść na własność płytę Schrei (niestety wersja używana, z połamanym pudełkiem), musicie ustawić w odpowiedniej kolejności fotografie z jak największej liczby kategorii. Kategoriami są oczywiście poszczególne lata kariery Tokio Hotel. Za każdą poprawnie ułożoną trójkę (w obrębie jednej kategorii) otrzymacie 1 punkt, za poprawnie ułożoną dwójkę – 0,5 punktu. Prostym rachunkiem uzyskujemy maksymalną liczbę 6 punktów – jest 6 kategorii. Osoba, która otrzyma najwięcej punktów, zgarnie nagrodę!*
1 2
2005
Swoje odpowiedzi w formie „2005: 1,2,3; 2006: 1,2,3 …” przesyłajcie na naszego maila 483.news@gmail.com, w tytule wpisując „History in pics”. Na Wasze wiadomości czekamy do 9 września 2012.
2006
3 1 1
2 *W przypadku uzyskania takiej samej liczby punktów przez dwóch lub więcej uczestników zwycięzca zostanie wybrany losowo. Zwycięzcy konkursu oraz poprawne odpowiedzi ogłoszone 10 września 2012 za pośrednictwem Facebooka (www.facebook.com/FFTHPL).
zostaną naszego
2007
The Blick Zur端ck Issue
1
1
2 2008 2
3
2009 3 3 2010
3 2
2 1
The Blick Zurück Issue
Drugi studyjny album Tokio Hotel wniósł wiele świeżości – cała płyta nagrana była z „nowym” głosem Billa, ogólne brzmienie również się zmieniło. Zimmer 483 to mieszanina szybkich, energicznych kawałków i romantycznych ballad. Te szalone połączenia sprawiły, że zespół odniósł wiele sukcesów po pojawieniu się płyty na półkach sklepów muzycznych, dlatego warto poświęcić nad jego analizą więcej czasu… Premiera drugiego studyjnego albumu Tokio Hotel miała miejsce 23 lutego 2007 roku (w Polsce 26 lutego). Znajduje się na nim trzynaście kawałków i ukryty bonus – piosenka In Die Nacht. Na niemieckiej, bonusowej wersji krążka znaleźć możemy także kolejny dodatek – Hilf Mir Fliegen. Kilka miesięcy później, 1 czerwca do sprzedaży weszła angielskojęzyczna płyta Scream, na której znalazło się 9 w podstawowej, a 10 w wersji brytyjskiej, piosenek z Zimmera. Płyta osiągnęła status platynowej w Austrii i Francji, a złoto w Polsce oraz Szwajcarii. W ojczyźnie chłopców szybko uplasowała się na pierwszym miejscu list sprzedaży. Za krążek zespół otrzymał także wiele innych nagród. Wszystko to za sprawą singli promujących i teledysków – jako pierwszy ujrzeliśmy klip do Übers Ende Der Welt (22.01.2007), później kolejno Spring Nicht (12.03.2007), An Deiner Seite (Ich Bin Da) (16.11.2007). Singlem został także utwór Heilig (28.04.2008 – Francja), jednak nie stworzono do niego teledysku. Do wszystkich (oprócz Heilig) powstały anglojęzyczne odpowiedniki, a na stronie zespołu pojawiła się także wersja na żywo do piosenki Spring Nicht, nagrana podczas koncertu na warszawskim Torwarze. Główną atrakcją klipu jest transparent stworzony z okazji urodzin Georga. Promocja w Europie i wersja live Album zaowocował trasą koncertową po całej Europie. Pierwsza część trwała od początku kwietnia do połowy maja – w tym czasie zespół odwiedził 8 krajów. W trakcie całego tour chłopcy zagrali 38 koncertów, w tym także jeden w Polsce, na warszawskim Torwarze (05.04.2007). Na występach grali nie tylko piosenki ze świeżo wydanego albumu, lecz także z poprzedniego (Schrei), na przykład: Durch Den Monsun, Schrei, Rette Mich czy Der Letzte Tag.
30 listopada 2007 roku wydana została koncertowa wersja krążka w postaci CD i DVD, noszących ten sam tytuł – Zimmer 483 – Live In Europe. Na płycie znajdziemy koncert nagrany w Oberhausen (Niemcy, 02.05.2007) podczas trasy Zimmer 483 Tour, a także dokument z tejże trasy. Album odniósł największe sukcesy w Hiszpanii oraz Szwajcarii, gdzie zajął 34. miejsce na listach sprzedaży. Co dało Tokio Hotel wydanie tej płyty? Album Zimmer 483 przyniósł zespołowi wiele korzyści. Tak naprawdę, to dopiero, gdy ten krążek, a nie Schrei, pojawił się na półkach w sklepach muzycznych, kariera chłopców nabrała tempa: wielka europejska trasa, występ na gali MTV European Music Awards, rozpoczęcie kariery w Stanach Zjednoczonych, nagrody MTV EMA, MTV VMA, TMF Awards, TRL Awards, Grammy (Finlandia) i wiele, wiele innych statuetek to tylko szczyt góry lodowej sukcesów. Tym największym, choć nieoficjalnym i nieuznawanym przez wszystkich, jest zdobycie największej ilości fanów. Mocny start Miesiąc przed wydaniem albumu w świecie medialnym pojawił się klip do piosenki Übers Ende Der Welt. Opinie były podzielone – zobaczyliśmy zupełnie odmieniony zespół. Zarówno tekst piosenki, jak i teledysk (wyreżyserowany przez Christophera Häringa oraz Daniela Warwicka) zapowiadały rewolucję, i to nie byle jaką!
The Blick Zurück Issue Delikatne akcenty Krążek okazał się jednak nie być pełnym energicznych, nawołujących do zmian piosenek. Wręcz przeciwnie – romantyczne ballady znalazły sobie miejsce na tej płycie. Warto wspomnieć chociażby przygnębiające Spring Nicht (drugi singiel), wzruszające An Deiner Seite (Ich Bin Da) (trzeci singiel, teledysk, który do niego stworzono zapoczątkował erę klipów bazujących na zlepku scen z życia chłopców i koncertów) lub uwielbiane przez fanów Totgeliebt, które na koncertach w wykonaniu kilku tysięcy ludzi brzmi niezwykle równo, a przez to pięknie. Jak tu ich nie uwielbiać?
Wzruszające dodatki Zespół, przy okazji czterech singli (Übers Ende der Welt, Spring Nicht, An Deiner Seite (Ich Bin Da), Heilig) i różnych wydań albumu dał nam możliwość usłyszenia bonusowych kawałków: In Die Nacht, Hilf Mir Fliegen, Geh, 1000 Meere. Do ostatniego powstał nawet klip oraz anglojęzyczna wersja (1000 Oceans). W przeciwieństwie jednak do ich ojca, albumu Zimmer 483, dodatki w stu procentach okazały się być spokojniejszymi piosenkami. Fani jednak nie narzekają! Wszystkie utwory odnoszą sukcesy, jeśli chodzi o uwielbienie, jednak widocznym faworytem jest In Die Nacht, czyli tak zwana piosenka twincestowa. Dlaczego? Wystarczy obejrzeć kilka wersji koncertowych, wsłuchać się w tekst i zobaczyć, kto wykonuje tą piosenkę… ;)
Silne uderzenie Nie możemy jednak zbytnio przechylać szali – Zimmer 483 to nie tylko smęty. Wielbiciele szybkiej, głośnej muzyki znajdą coś dla siebie! Warto przesłuchać wspomniane już wcześniej Übers Ende Der Welt (pierwszy singiel), a także Wo Sind Eure Hände, przy którym szalały hale wypełnione fanami czy wzbudzające uśmieszek Reden. Opinie fanów są podzielone, jeśli chodzi o ulubiony utwór. Faworytami do tego tytułu są An Deiner Seite, Reden, Ich Brech’ Aus oraz Heilig. Dwie szybsze i dwie wolniejsze piosenki – to świetnie udowadnia różnorodność krążka, o której pisałam wcześniej.
Potęga nazwy Skąd wziął się tytuł Zimmer 483? Podczas wywiadu dla Vivy Live Bill wyjaśnił, że 483 to numer pokoju, w którym powstała znaczna większość utworów. My tej liczbie zawdzięczamy nazwę naszego pisma – 483 News! Jeśli jeszcze nie wierzycie, że Zimmer 483 to prawdziwa mieszanka wybuchowa – stylów, emocji i różnorodności nagród, jak najszybciej powinniście włożyć tę płytę do odtwarzacza, zamknąć oczy i odpłynąć, dryfując między chwytającymi za serce balladami, a przyspieszającymi bicie serca rockowymi kawałkami. Tekst: Boo
The Blick Zurück Issue
Schrei (niem. krzycz) to pierwsze, ale jakże udane dzieło Tokio Hotel. Pozwoliło chłopakom wypłynąć na szerokie wody. Pokazali wszystkim, na co ich stać i co mają do zaoferowania. To właśnie dzięki tej płycie wielu z nas postanowiło być z nimi już zawsze. Granie w niewielkich klubach dla kilkunastu osób to nie był szczyt marzeń naszego ulubionego kwartetu. Nie poddali się i ciężko pracowali, by w końcu w rękach trzymać swój pierwszy album. I udało się! Ba – i to z jakim sukcesem… na pewno z dużo większym niż oczekiwali. Dzięki piosenkom, które wpadają w ucho, Tokio Hotel trafiło na pierwsze miejsca list przebojów i cała Europa w końcu dowiedziała się o ich istnieniu. Schrei w samych tylko Niemczech uzyskał status platynowej płyty i sprzedał się w milionie egzemplarzy. Krążek swoją premierę datuje na 19 września 2005 roku. Album zawiera 12 utworów. Chłopaki pokazują w nich swoje ówczesne spojrzenie na świat i różne sprawy. Nierzadko poruszają trudne aspekty życia, jak np. rozstanie rodziców czy nieszczęśliwa miłość, trafiając tym samym prosto w serca zbuntowanych nastolatków. Płytę promowały cztery teledyski: Durch Den Monsun, Schrei, Rette Mich i Der Letzte Tag. Należy również wspomnieć o reedycji albumu – Schrei (So laut du kannst), która 24 marca 2006 roku ujrzała światło dzienne. Płyta składała się ze wszystkich piosenek z poprzedniego albumu oraz trzech nowych kawałków: Beichte, Schwarz oraz Thema Nr. 1. Warto poświęcić dłuższą chwilę piosence Rette Mich, która wśród rockowych kawałków jest rodzynkiem na albumie: to ballada opowiadająca o miłości i związanym z nią bólu. Utwór jest bardzo emocjonalny i wzruszający. Typowy wyciskacz łez.
Dużo fanów twierdzi, że Schrei to najlepsza płyta Tokio Hotel. Dlaczego? Może dlatego, że kojarzy się nam ona z młodymi chłopcami o intrygującym wyglądzie, którzy dopiero wkraczają w wielki świat show-biznesu? A może dlatego, że kochamy to rockowe brzmienie i młodziutki, niedojrzały głos Billa? Możliwe, że przypomina nam o tych emocjach i fascynacji, które nam towarzyszyły, kiedy to, jeszcze na początku swojej tokiohotelowej przygody, godzinami wsłuchiwaliśmy się w Durch Den Monsun i inne piosenki z tego albumu. Można gdybać, ale to nie ma sensu, bo każdy z nas kocha ten album za co innego. Na tej płycie chyba nie ma „gorszej” piosenki. Każda ma w sobie to „coś”. Są zróżnicowane. Schrei to album mocno nacechowany pozytywnymi, a także negatywnymi emocjami, wręcz przesiąknięty nimi, co pozwala nam na przeżywanie za każdym razem silnych odczuć, nawet bez większego zrozumienia tekstu. Widać, że piosenki stworzone zostały z wielkim zaangażowaniem, a ich przesłanie płynie prosto z serc młodziutkich muzyków. Podsumowując, album Schrei to niezwykle udany, „krzyczący” debiut Tokio Hotel. Pozwolił im rozwinąć żagle w świecie muzyki, wywołał prawdziwą Tokiomanię, która opętała nastolatków (i nie tylko!) w całej Europie. Mimo że słychać również krytyczne głosy dotyczące tej płyty (że jest mało dojrzała, że chłopcy nie mieli wystarczających umiejętności podczas nagrywania), trzeba przyznać, że, w porównaniu do tych na Humanoidzie, piosenki nie są tysiące razy przerabiane komputerowo, nie mają efektów specjalnych, a ich piękno tkwi w prostocie. Tekst: Baaile
The Blick Zurück Issue
Humanoid - przypominający istotę ludzką… Na taki tytuł zdecydował się kwartet z Niemiec, wydając kolejny krążek. Na pewno wielu z Was zastanawiało się, jakie utwory przygotowali nasi ulubieńcy na album o tak dziwnej nazwie. Muzyka była zaskakująca, brzmienie bardzo nowoczesne, nawet wokal Billa został poddany niewielkim obróbkom. Czy taki eksperyment z najnowszymi zdobyczami techniki, na który odważyli się chłopcy z Tokio Hotel, był udany?
Trzecie wideo nakręcono do piosenki Darkside Of The Sun, klip miał promować jednak przede wszystkim najnowsze DVD Live zespołu, więc nagrano go podczas koncertu w Mediolanie (Włochy, 12.04.2010). Bill ubrany w swój futurystyczny strój śpiewał dla fanów, a oni razem z nim. Teledysk doskonale oddaje klimat, jaki można było odczuć na koncertach.
2 października 2009 roku to dla fanów dzień pełen napięcia i oczekiwania. W końcu to data, kiedy na świat miało przyjść kolejne dziecko Tokio Hotel. Czy gdy pierwszy raz usłyszeliśmy te brzmienia na naszych twarzach zagościł uśmiech i zadowolenie? Czy raczej wielkie rozczarowanie…? No cóż, nie ma co ukrywać – ten album różnił się znacząco od poprzednich. Każdy z nas mógł sobie wybrać, w jakiej wersji chce mieć Humanoida. Zespół dał nam trzy możliwości… Pierwsza to zwykła, standardowa wersja, na której znajduje się 12 utworów. Kolejna to wersja Deluxe, gdzie oprócz tych podstawowych kawałków, pojawiły się 4 bonusy. Są to piosenki Hey Du / Hey You, That Day, Screamin’ oraz Träumer / Love & Death. Ostatnia możliwość to wersja Super Deluxe. Zawiera ona dodatkowo flagę Tokio Hotel. Chłopcy pozostawili nam także wybór co do wersji językowej. Po raz pierwszy płyta była wydana w dwóch językach: niemieckim i angielskim. Jeśli ktoś ściągał piosenki z iTunes bonusem były dwa nowe utwory: Attention i Down on you, dostępne tylko po angielsku. Automatic / Automatisch był pierwszym singlem promującym tę płytę, do którego teledysk miał premierę 3 września. Akcja klipu rozgrywa się na pustyni. Możemy w nim podziwiać miłość dwóch robotów oraz chłopców jeżdżących w starych amerykańskich autach. Piosenka opowiada o sztucznej, fałszywej i automatycznej miłości oraz pustce wytworzonej w naszych życiach właśnie przez technologię. Kolejnym kawałkiem, do którego powstał teledysk to World Behind My Wall / Lass Uns Laufen. Klip utrzymany jest raczej w ciemnych barwach i pokazuje bardziej prywatną sferę zespołu. Wspaniałym efektem specjalnym są płomienie, które palą się wokół muzyków.
Każda piosenka ma w sobie coś, co sprawia, że wciąż do nich wracamy i wsłuchujemy się w nie bardzo często. Tokio Hotel przygotowało dla nas coś zupełnie odmiennego od rockowych brzmień, jakie mogliśmy usłyszeć na poprzednich krążkach. Pomimo tego, iż muzyka była inna, fani nie zniechęcili się, a wręcz przeciwnie – po tej płycie przybyło wielu nowych entuzjastów TH. Nie możemy powiedzieć, że ta płyta jest gorsza. Dla wielu z nas właśnie ten krążek jest ulubionym. Płyta pozwoliła zespołowi zaprezentować się w odmienny sposób, ukazała ich równie ciekawą stronę. Album poszerzył znacznie ich horyzonty, pozwolił im zaistnieć m.in. w Azji. Wydanie tego krążka to był kolejny krok milowy w ich karierze. Reasumując, chłopcy chcieli spróbować czegoś nowego, zaskakując przy tym nas. Niewątpliwie nasza reakcja była pomimo wszystko pozytywna. Czekaliśmy na wspaniałe kawałki i takie otrzymaliśmy. Tematyka jest różnorodna, ale wielkim błędem byłoby stwierdzenie, że te piosenki nie mają przekazu czy są o niczym. Teksty naprawdę dają do myślenia, a i klipy są na wysokim, światowym poziomie. Ta cała otoczka wokół albumu sprawia, że mamy ochotę po raz setny włączyć odtwarzacz i posłuchać Humanoida. Tekst: Baaile
The Blick Zurück Issue
W związku z tym, iż to wydanie jest swego rodzaju jubileuszowe (nosi okrągły numerek „10”), chcieliśmy podzielić się z Wami naszymi przemyśleniami o pracy w gazecie oraz niej samej. Przez lata ekipa redakcji się zmieniała, wszystkim jednak przyświecał jeden cel: czynienie 483 News czymś naprawdę godnym uwagi. Zapraszamy do poznania naszego zdania na jej temat.
Tworzymy tę gazetę od 2009 roku, to kupa czasu, biorąc pod uwagę fakt, że mamy półmetek (a nawet już trochę dalej) 2012. Były chwile ciężkie, gdy życie tej gazety naprawdę wisiało na włosku… ale później przychodziły sukcesy, które niezmiernie radowały nasze serca. Większość z nich zawdzięczamy Wam – naszym czytelnikom. Z tego miejsca chciałabym podziękować tym, którzy wiernie przy nas trwają. Nigdy nie pomyślałabym, że moje słowa będzie mogło czytać tak wiele osób – nigdy też tak nie było, nie umiałam przyciągnąć do siebie większej publiczności… Teraz jesteście tutaj Wy, a nasze statystyki biją na głowę każdą gazetę o Tokio Hotel wydawaną regularnie w sieci (a przynajmniej statystyki ostatniego wydania). To niesamowite uczucie móc być częścią tego wszystkiego. Szczególnie, kiedy widziało się, jak to się zaczynało, jak 483 News stawało na nogi, jak kiedyś wyglądało. Mam nadzieję, że nawet jeśli kiedykolwiek musiałabym odejść, ten magazyn będzie nadal wydawany. Bywało różnie, nie zawsze ze wszystkimi się dogadywaliśmy, nie wszystkim można było zaufać albo powierzyć im jakieś obowiązki, czasami świetni dziennikarze odchodzili od nas z naszej (mojej) winy lub z przyczyn losowych, ale teraz jestem przekonana, że są w tej ekipie ludzie, którzy chcą i będą w stanie to pociągnąć, nawet beze mnie. 483 News osiąga właśnie kolejny poziom wieczności – teraz żyje już swoim życiem i nie jest zależne od pojedynczego człowieka. To chyba największy sukces! Jestem dumna z tego magazynu i szczerze dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do jego tworzenia. Jesteście naprawdę wielcy!
Just Ine Tee
14 marca 2010 roku w Łodzi, gdy usłyszałam: „Jasne, możesz dla nas pisać”, nie myślałam, jak to będzie za dwa lata. Nie sądziłam, że będę tworzyć taki tekst do dziesiątego wydania. Co mam teraz powiedzieć? Jak wyrazić swoją wdzięczność do ludzi, którzy przez ten czas przewijali się przez redakcję? Jak okazać uwielbienie do czytelników? Praca nad każdym wydaniem może wydawać się taka sama, jednak za każdym razem jest inaczej. Inne myśli i uczucia towarzyszyły nam przy wydaniu koncertowym, inne pojawiają się przy tworzeniu tego – wspomnieniowego. To niesamowite, jak sklejanie kilku słów może wpłynąć na człowieka! Po ponad dwóch latach pracy w gazecie czuję, że jestem jej częścią i odwrotnie – ona jest ważna dla mnie. Ważne są wszystkie artykuły, zdjęcia, wywiady, poprawki, okładki… Ale najważniejsi są ludzie, dzięki którym jeszcze tego nie rzuciłam, chociaż okazji było wiele: bo jakieś problemy, bo wyjazdy, bo matura, bo studia… Każdy z nas jest zwyczajnym fanem, który poza pisaniem, sprawdzaniem, sklejaniem, poprawianiem, tworzeniem ma miliony prywatnych spraw, dlatego nie zawsze było kolorowo, nie szło sprawnie i szybko. Takie przedsięwzięcie to nie tylko kilka osób, których pseudonim widnieje pod tekstem. Jest z nami tylu ludzi, którzy bardzo rzadko doceniani są przez czytelników. Tworzenie gazety to nie tylko pisanie. Wszystko trzeba najpierw rozplanować, później poprawić, dać do korekty, dobrać zdjęcia, zaprojektować okładkę, skleić w całość, oddać do przeczytania beta-readerom, pozbyć się ewentualnych błędów, rozreklamować… Kilkuosobowa grupa nie zdziałałaby tyle, ile udało nam się osiągnąć, mimo częstych zmian składu. Dzięki za te dziesięć (w moim przypadku osiem) wydań, wyróżnienie w kategorii Inne Inicjatywy podczas zeszłorocznej gali Polish Aliens’ Awards i ponad 20-tysięczną frekwencję przy pojedynczych wydaniach!
Boo
The Blick Zurück Issue
Od razu na dzień dobry muszę koniecznie powiedzieć jedną rzecz: gdyby nie Justi, to cały projekt „483 News” już dawno by padł. Dlatego wielkie brawa dla pani redaktor naczelnej. A teraz… Co mi daje udział w tworzeniu magazynu? Czuję, że robię coś dla innych. Na samym początku zajmowałam się grafiką, ale na szczęście Justi trafiła na Qbę. Dzięki niemu magazyn prezentuje się o niebo lepiej. Zaproponowano mi, żebym coś napisała, tak na próbę. A potem jakoś samo tak poszło… Chociaż czasami pisanie koliduje z moimi codziennymi sprawami, to zawsze staram się jakoś wygospodarować chociaż odrobinę czasu dla magazynu. Poza tym, to, że tak długo w tym siedzę to jest cud. Moją „mocną” stroną jest słomiany zapał, ale magazyn mnie jakoś do siebie przywiązał. Nie wyobrażam sobie, że miałabym nagle to wszystko skończyć. Chociaż miałam chwilę zwątpienia, kiedy nie dawałam sobie rady z nawałem obowiązków. Jednak Justi mnie przekonała, żebym została i żeby mi pomóc, zmniejszyła zakres moich obowiązków. Boże, ale wazelina… Oho, jak zwykle rozpisałam się dużo, ale nie na temat. Powrót do głównego wątku: Co mi daje udział w tworzeniu magazynu? Przede wszystkim to odskocznia od codzienności. Poczucie, że robię „coś więcej”. Dodatkowo na potrzeby niektórych artykułów poszerzam wiedzę na temat zespołu i nie tylko (po napisaniu artykułu „AUTOmatic” zostałam wielką fanką starych amerykańskich samochodów). Ach, no i poza tym poznaję mnóstwo ciekawych Alienów z całego świata (Olá, Patty!). Plusy, plusy, plusy.
Pozdrawiam, Maniek
Na początku zacznijmy od tego, że nie jestem dziennikarzem i nie potrafię pisać – stąd też pewnie pisuję tutaj tylko i wyłącznie gościnnie. Znacznie lepiej radzę sobie z całą otoczką towarzyszącą gazecie – czyli grafiką i składem. To właśnie to sprawia, że z pół strony tekstu robi się nagle 1,5 stronnicowy reportaż, a leniwi nawet bez przeczytania wiedzą, o czym jest artykuł. I chociaż niektórym wydaje się to zajęciem prostym, to nawet nie wiedzą, jak bardzo się mylą. Pracę nad każdym wydaniem rozpoczynam od stworzenia okładki – musi być charakterystyczna, aby zwracać uwagę, a to związane jest z wyborem odpowiedniej fotografii, która uwiedzie każdego fana. Gdy teksty do kolejnego numeru trafiają na moją skrzynkę, mam zaledwie kilka minut na ogarnięcie, o czym jest każdy z nich, po czym ruszam do pracy… Tutaj zaczynają się schody, bo: tekst jest za długi / za krótki, wypowiedź kończy się w połowie, a w mojej skarbnicy brak jakiejkolwiek grafiki związanej z artykułem. W tym pomagają moje ulubione międzynarodowe galerie poświęcone zespołowi lub „wujek Google” – czasami poszukiwanie odpowiedniej grafiki trwa nawet godzinę. Dalej justowanie tekstu, przycinanie zdjęć, kolorowanie tytułów, błagania o dopisanie kilku zdań itd. Ostatnie tygodnie przed premierą moim najlepszym przyjacielem jest Word – a właściwie zarówno przyjacielem jak i wrogiem, bo często zdarza się, że ja robię swoje, a Word swoje – cóż złośliwość rzeczy martwych. Na pewno w redakcji nie brak nagłych zwrotów akcji, zwłaszcza, gdy zbliża się nowe wydanie – wtedy każdy z nas działa prawie przez 24h. A ostatnie chwile to istny cyrk. Jednak najważniejsze jest to, że jesteśmy zgrani, działamy razem i zawsze możemy liczyć na świeże pomysły, rady, a każdy Wasz komentarz, odsłona lub „lajk” to najlepszy motor do działania, dlatego proszę o więcej.
Qba
The Blick Zurück Issue
Wydawać by się mogło, że jestem tu od tak niedawna, a dopiero teraz zorientowałam się, że to już prawie rok. Nie mam pojęcia, kiedy zleciał ten czas. Właściwie, jak dzisiaj pamiętam, kiedy przeczytałam na jednym z forów, że potrzebni są nowi redaktorzy. Nawet nie sądziłam, że mi się uda, a tu proszę. Byłam niemało zaskoczona. Patrząc na to z perspektywy czasu, nie żałuję w żaden sposób spędzonych tu chwil. Dobrze jest mieć świadomość, że robi się coś dla innych. A przecież 483 News działa dla fanów. I to jest taka myśl, która od razu przychodzi mi do głowy na temat tej gazety. Niektórym może się wydawać, że to trochę takie bezcelowe – robi się coś bez większych korzyści. Ja jednak tak nie uważam. Ten, kto nigdy nie próbował niczego takiego, nie może znać uczucia satysfakcji, jakie ogarnia mnie po wydaniu każdego nowego numeru. To cholernie przyjemne widzieć swój pseudonim na końcu artykułu ze świadomością, że się udało. Że napisałam coś takiego, co (po poprawkach, oczywiście) nadaje się do publikacji i prezentacji fanom. Nigdy nie uważałam, żeby to było bezużyteczne. Nie raz i nie dwa trzeba było dzielić z pisaniem artykułów szkołę, bo wszystko zbiegało się w tym samym czasie. Zawsze jednak dawało się radę. A jeśli było tragicznie – można było zwrócić się o pomoc, jakiej nigdy nie odmawiano. Czasem pisało się też artykuły na wariata, w ostatnich dniach, a potem trzeba je było poprawiać. Mimo to nigdy nie było tak, żeby krytyka płynąca od Pani Naczelnej nie była przydatna. Wręcz przeciwnie, po przeanalizowaniu tekstu dochodziłam do wniosku, że rzeczywiście go schrzaniłam. Mam nadzieję, że 483 News dopiero rozpoczyna czasy swojej świetności. Że jeszcze wiele wydań przed nami. I oczywiście, że jeszcze nie raz i nie dwa się przydam.
Gothic
Moja przygoda z 483 News! nie jest zbyt długa. Będąc fanem, uwielbiałam czytać kolejne wydania gazety i byłam ciekawa, jak to jest pisać o swoich idolach. Aż w końcu był nabór i stwierdziłam: „Czemu nie?”. Nie wiem, jakim cudem, ale udało się. Od poprzednich wakacji jestem w ekipie i podoba mi się to. Pracuję z super ludźmi. Wiem, że zawsze mogę pytać, prosić o pomoc i zawsze zostanie mi ona udzielona. Dzięki tej gazecie poznałam także mnóstwo fanów, z niektórymi utrzymuję kontakt. Niewątpliwie 483 News! otwiera nowe horyzonty. Praca nie jest najłatwiejsza, ale efekt końcowy bardzo cieszy. Uważam, że nasze działania mają sens, robimy to dla innych fanów. Kiedyś ktoś mi powiedział, że uwielbia czytać kolejne numery, bo widać, że robimy to z sercem. Zmotywowało mnie to, dodało ogromnego powera. Naprawdę nie żałuję, że jestem tu, gdzie jestem. Uświadomiłam sobie, że to, co robimy, zapisuje się w jakimś stopniu w historię Tokio Hotel. I to jest piękne.
Baaile
The Blick Zurück Issue Attention! Alieni, prosimy! NIE publikujcie skanów naszej gazety na swoich stronach! To łamie nasze serca i prawa autorskie. Moglibyście dodawać w postach tylko okładkę i bezpośredni link do aktualnego wydania? Dziękujemy! Aliens, please! Do NOT publish scans of our magazine at your websites! It breaks our hearts and the copyright. Would you mind posting only the cover and the direct link to the current issue? Thank you! Aliens, bitte! Veröffentlichen Sie die Scans unseren Magazins NICHT auf Ihrer Seite! Es bricht unsere Herzen und verstößt das Copyright. Könnten Sie vielleicht nur den Umschlag und den direkten Link zur aktuellen Ausgabe posten? Danke schön! The Blick Zurück Issue Wyprodukowane w Polsce (25.08.2012) www.ffth.fora.pl www.483-news.blogspot.com 483.news@gmail.com
Redakcja: Just Ine Tee Boo Qba Mania Baaile Gothic Fremde Korekta: Just Ine Tee Boo
Grafika i layout: Qba Mania Just Ine Tee
Beta readers: Moose Suns
Skład: Qba
Tekst (s. 39): PL & EN: Just Ine Tee DE: Just Ine Tee & Daniel
Web editor: Just Ine Tee
Tekst (s. 30-31 i 36): Just Ine Tee
Podziękowania dla: Tokio Hotel Team, Tokio Hotel News, FFTH Forum Team, Official Polish Tokio Hotel Fanclub, BillKaulitz-THotel.com, Ver, Traumer, Patusia_16, Eliza, Nuitee, Camila_Alien, Nata, Anabell_TH, Ewelina, Sova, Debill, Justyna, Monika, Aśka, Aneta, Klaudia, Angelika, Iza, Amanda, Tomek, Jowita, Monika, Klaudia, Julia, Justyna, Mańka, Ewa, Michael Fuchs-Gamböck, Thorsten Schatz, Piotr Mocniak, Anna Nagłowska, Ewa Chwałowska, Wydawnictwo Ogme.pl, Grupa Wydawnicza Random House GmbH Monachium 483 News! w sieci: Homepage: www.483-news.blogspot.com Formspring: www.formspring.me/483News Facebook: www.facebook.com/FFTHPL Twitter: www.twitter.com/FFTHPL Issuu: www.issuu.com/483-news Life Story Przeżyłeś coś ciekawego związanego z Tokio Hotel? Chciałbyś się tym podzielić z jak największą ilością osób, z jaką się da? Masz ciekawy pomysł i ochotę, by coś napisać? Dział Life Story jest właśnie dla Ciebie! Wszystko, co musisz zrobić, to wysłać do nas e-mail. W załączniku powinien znaleźć się Twój tekst oraz zdjęcia (mogą być linki w treści wiadomości). Dodatkowo możesz dopisać jakiś kontakt do siebie. I nie zapomnij, żeby podpisać się pod swoją pracą! Zostań współredaktorem 483 News! Kontakt: 483.news@gmail.com
The Blick Zurück Issue
30 sierpnia 2012 Startujemy już o 19.00! Czerwony dywan, show, backstage i konkurs online.
Głosuj i oglądaj livestream na: www.tokiohotel-fanclub.pl