Październik 2011
Tym razem spotykamy się po krótszej przerwie. Minęło lato, spędziliśmy je mniej lub bardziej intensywnie(relacje wewnątrz numeru) Czas przygotować się do najbardziej nielubianej przez nas pory roku. Zamieszczamy trochę porad. Planujemy kilka akcji-czekamy na odzew. Nie możemy się doczekać materiałów od Was. To przecież Wasza gazeta. Przysyłajcie: artykuły, relacje, porady, zdjęcia, krzyżówki, wiersze itp. Zamieścimy wszystko. U nas nie ma cenzury. Na dowód w numerze kontrowersyjny artykuł jednego z naszych Członków, Może sprowokuje dyskusję? Redakcja
str. 1
RAD,NIERAD,CZYLI O RADZIE Minęły kolejne miesiące, niedługo będziemy obchodzili trzecia rocznicę powstania naszej Rady, a my nadal drepczemy w miejscu. Jest nas w województwie około trzech tysięcy. Trzy tysiące otwartych umysłów, po niełatwej szkole. Szkole życia. Wydawałoby się, że powstanie Rady umożliwi Nam realizację naszych planów, wdrażanie naszych pomysłów. Tymczasem nasze spotkania(te formalne i te trochę mniej) ograniczają się do narzekania, wspominania, co to my nie przeżyliśmy, prawie martyrologia. A jeżeli już pojawiają się jakieś pomysły to raczej te na pograniczu science fiction, ale ponoć marzenia się spełniają. Możliwości są przecież prawie nieograniczone. Mamy wiedzę, znajomości, mnóstwo życzliwych nam ludzi(po niektórych nawet się nie spodziewałem) i co? I NIC. Zarząd przecież wszystkiego za Was nie załatwi. Wydawało się że wszystko ruszy „z kopyta”po rejestracji naszego Stowarzyszenia. Nawet Pani z punktu ,kiedy robiła nam pieczątki powiedziała: ”jak to fajnie że założyliście taką organizację”. Wiem że jest nam ciężko. Cytując klasyka: ”byt określa świadomość” .Sam byłem kilkanaście lat na ulicy. Życie z dnia na dzień,byle przetrwać, nie myśleć ,co będzie jutro. Długo musiałem się przestawiać, aby zacząć myśleć perspektywicznie. Można, ale i tak sporo nawyków zostało. Zastanówmy się co my możemy dać od siebie, a nie tylko brać. Dawanie jest wielką frajdą, jest jak narkotyk, uzależnia. I przestańmy do cholery narzekać jak to nam ciężko. Miliony ludzi na Świecie ma ciężej, a mimo to na zdjęciach np. z Etiopii widać uśmiechnięte gęby. Nikt się na nas nie uwziął, to MY stanowimy dla siebie zagrożenie. Schronisko nie jest naszym Domem, nie może być naszym domem, i tak musi pozostać. Może to nie jest popularne myślenie, ale im tam będzie gorzej, tym może szybciej zaczniemy myśleć, jak się z tego wygrzebać. Samemu będzie trudno, ale właśnie po to stworzyliśmy Radę. Ale najpierw pokażmy się, że jesteśmy, że coś potrafimy, że nie jesteśmy tylko grupą zgorzkniałych nieudaczników nastawionych roszczeniowo. Nic Nam się nie należy. Aby coś wyjąć, trzeba najpierw włożyć, aby zebrać, trzeba zasiać. Zarząd przygotował w najbliższym okresie kilka akcji, pokażmy, że jesteśmy nie tylko dla siebie. Zbliża się Zima, zastanówmy się jak przeżyć ten najgorszy okres RAZEM. Mamy super pomysły, podzielmy się nimi, niektórzy na ulicy dopiero raczkują, pokażmy jak sobie radzić. Nie możecie, nie chcecie, nie umiecie, dajcie nam znać my to wszystko opiszemy. Stworzymy wspólnie nasz następny zimowy, surviwalowy numer Gazetki. Naszej PROBÓWKI PREZES
str. 2
V RAJD ROWEROWY PODOPIECZNYCH PLACÓWEK TPBA KASZUBY 2011 W dniach 12-14 Września 2011 odbył się po rocznej przerwie piąty już rajd rowerowy po Kaszubach. Impreza została sfinansowana z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich (FIO) Chociaż formalnie organizatorem był Zarząd Główny TPBA, cały ciężar organizacji spadł na Koło Gdańskie, które jako jedyne w kraju posiada klub rowerowy. Klub Rowerowy BAJSICOOL. Michał Chabel ( w cywilu kierownik schroniska TPBA na Starowślnej) przygotował wszystko pod względem logistycznym: transport, noclegi, nawet catering na wskazane miejsce. Kamil Uberman lider klubu, znawca tematu, posiadacz GPS (kierownik noclegowni TWP „Przystań”) opracował trasy, atrakcje, miejsca godne zwiedzenia. Zawiodła jedynie frekwencja. W rajdzie wzięły udział 3 osoby(słownie trzy) W tym 1 przedstawiciel Pomorskiej Rady Osób Bezdomnych. Zwiedziliśmy: Kamienne Kręgi w Odrach, Skansen we Wdzydzach Kiszewskich, Muzeum Kolejnictwa w Kościerzynie. Wdrapaliśmy się na nową wieżę obserwacyjną we Wdzydzach. W czasie trzech dni pokonaliśmy łącznie ok. 200 km. Pogoda tym razem dopisała. Nie obyło się bez grzybobrania i epizodów wędkarskich. Dla każdego coś miłego. Wieczorami oczywiście kiełbaski z grilla, to już nasza tradycja. Kto nie był niech żałuje? Zastanawiające jest tak nikłe zainteresowanie naszymi wycieczkami i rajdami. W pierwszych latach na udział trzeba było sobie zasłużyć. Dźwigaliśmy z ruin naszą ”Rowerownię”, remontowaliśmy stare „trupy”. Udział był nagrodą, czuliśmy się wyróżnieni. Przełamywaliśmy stereotypy, starsi pracownicy socjalni pukali się w głowę: „ bezdomni na rowerach”. Działalność nasza była podawana, jako przykład „dobrych praktyk” w pracy socjalnej. Teraz wszystko podane „na talerzu” i nikomu się nie chce. Temat do przemyślenia na długie zimowe wieczory, a Wiosną...
str. 3
IDZIE NOWE Jakiś czas temu otrzymaliśmy informację od zaprzyjaźnionego pracownika MGOPS Nowe, Wojtka Kuziemskiego(bardzo nam przyjazny) o ciekawej inicjatywie. Ośrodek otrzymał o władz miasta Nowe zaniedbany budynek(prawie ruina) z przeznaczeniem na mieszkania chronione dla bezdomnych z terenu gminy. Koledzy nasi wzięli sprawę w swoje ręce (dosłownie). Przy wsparciu MGOPS sami dla siebie remontują przyszłe lokale. Postępy prac są oszałamiające, śledzimy je bezpośrednio na facebooku dzięki uprzejmości Wojtka. Koniec prac zaplanowany jeszcze przed zimą. Jeżeli wszystko się uda (a uda się z pewnością) Nowe będzie pierwszym miastem w Polsce bez bezdomności ulicznej. Publikujemy kilka zdjęć z budowy autorstwa Marka Kuziemskiego. Planujemy wizytę w Nowem jeszcze w tym miesiącu. Chętni na wypad mile widziani.
WAŻNE KOMUNIKATY 1 Listopada Posprzątajmy wspólnie (oczywiście wcześniej) groby naszych kolegów którzy otrzymali „skierowania” do zupełnie innych „placówek”(jak to bywa, jedni do lepszych, inni do gorszych) Groby najczęściej zapomniane, zaniedbane. A przecież tyle razem przeżyliśmy. Należy Im się to. Nie znamy lokalizacji wszystkich miejsc pochówku, ciągle ich przybywa. Pomóżcie, zgłaszajcie nam te miejsca. Czekamy również na chętnych, którzy chcą wziąć udział w akcji. 11 Listopada Tradycyjnie w celu zaistnienia i podkreślenia więzów z lokalną społecznością (czytaj artykuł Prezesa) delegacja Stowarzyszenia weźmie udział w obchodach Święta Niepodległości. Złożymy wiązankę kwiatów przed pomnikiem Niepodległości w Gdyni. Może macie jakieś inne propozycje. Prosimy o zgłoszenia chętnych do udziału w uroczystościach. 8-9 Grudnia Badanie socjodemograficzne. Jest jeszcze sporo czasu, ale informujemy już teraz. W tym terminie odbędzie się tzw. przez nas: „liczenie” bezdomnych. We wszystkich miejscach gdzie przebywają bezdomni pojawią się osoby(członkowie PFWB i wolontariusze), którzy zadają nam kilkanaście pytań. Przyjmijcie ich serdecznie, to badanie ma również dla nas kolosalne znaczenie. Będzie wiadomo tak naprawdę ilu nas jest, jakie fundusze skierować do Gmin. Wskażcie również miejsca gdzie również mogą przebywać wasi koledzy. Niech spis obejmie nas wszystkich. Pierwsza Dekada Grudnia Weźmiemy udział w akcji” Podziel się Posiłkiem”. Jesteśmy już po rozmowach z Pomorskim Bankiem Żywności. Mamy przyznaną lokalizację, dwa Hipermarkety w Gdyni. Od nas będzie zależeć gdzie skierowane zostaną zebrane przez nas produkty, Czekamy na propozycje, może jakiś dom dziecka, placówka dla samotnych matek z dziećmi itp. Będziemy potrzebowali ok. sześciu wolontariuszy. Zgłaszajcie się!
str. 4
HISTORIA KLUBU ROWEROWEGO BAJSICOOL Wczesną wiosną 2004r. prezes gdańskiego koła TPBA wpadł na szaleńczy wydawałoby się pomysł stworzenia klubu rowerowego dla podopiecznych z placówek Towarzystwa. Tylko Rafał Stenka jedyny wówczas zapalony cyklista mógł się podjąć tego karkołomnego wyzwania. Początki, jak to początki, ale wizja skrystalizowała się na tyle, że zaczął powstawać dźwigany z ruin budynek przyszłej rowerowni, w przyszłości warsztat i skład rowerów. W nabraniu tempa w pracach pomógł jak zwykle przypadek. Prezes pochwalił się pomysłem zaprzyjaźnionej duńskiej organizacji pomocowej. Oni błyskawicznie zaszczepili to na swoim gruncie i wymusili niejako zorganizowanie u nas wspólnego rajdu dla ekip z obu krajów. Pomogli, oczywiście przysyłając trochę sprzętu do regeneracji. Słowo się rzekło i w 2005 odbył się I Międzynarodowy Rajd Bezdomnych KASZUBY 2005 w oszałamiającym składzie kilkunastu zapaleńców. Już nie było odwrotu Klub wrósł na stałe w pejzaż Nowego Portu, a o wyprawach zaczęły krążyć legendy. Od tego pierwszego rajdu już, co roku (za wyjątkiem 2010) organizowane są kolejne, poprzedzone kilkoma wypadami w celu uzyskania optymalnej kondycji i eliminacji najsłabszych kandydatów do tego elitarnego już klubu
Z BOISK I STADIONÓW.... Mistrzostwa Polski w pięcioosobowej piłce nożnej Drużyna z Gdańska zdobyła II miejsce w Mistrzostwach Brata Alberta w pięcioosobowej piłce nożnej, które odbyły się w Gorzowie. Gdański bramkarz uzyskał tytuł bramkarza turnieju. Zawodnikiem turnieju został również gdański napastnik. Serdecznie gratulujemy EURO tuż, tuż
str. 5
To był chyba 97 rok, kiedy po czterech latach tułaczki trafiłem do placówki MOPS. Pierwsza rozmowa o moim życiu z pracownikiem socjalnym. Mówię, że nie mam gdzie mieszkać, bo spalił mi się dom i inni lokatorzy dostali mieszkania socjalne, bo byli z rodzinami – dzieci, babcia itp. Choć niektóre rodziny mieszkały w tej kamienicy bez meldunku to i tak MOPS im pomógł dostać decyzję na lokal a mnie olali. Stwierdzili, że blisko mieszka moja mama sama i mogę u niej zamieszkać i tak tez uczyniłem. Później, gdy mama zmarła wprowadził się mój brat z rodziną a ja na bruk gdyż on był tam zameldowany. To, co powyżej napisałem powiedziałem socjalnej a Ona stwierdziła, iż muszę podjąć terapie alkoholową, dosłownie zgłupiałem. No, ale to był warunek abym dostał schronienie w noclegowni. I tak się stało, podjąłem terapie i miałem dach nad głową przez okres 2miesięcy. Ponieważ mój terapeuta był alkoholikiem, widziałem go codziennie na piwie, poszedłem do niego i powiedziałem mu, że to on potrzebuje terapii i na drugi dzień dostałem kopa z placówki. Przez następne lata radziłem sobie sam, bo stwierdziłem, iż MOPS to jest Miejski Ośrodek Patologii Społecznej. Po kilku latach miałem wypadek i policja po opatrzeniu mnie przez lekarza zawiozła mnie do Schroniska. Byłem tam pół roku, bo ci OPIEKUNOWIE to wielka lipa. To raczej gestapo umiejące tylko karać i nie pomagać ludziom naprawdę chorym i umierającym. Patrzą tylko aby nikt nie wynosił kromki chleba ze stołówki bo to jest pretekst do kary a w efekcie usunięcie z ośrodka. Taki chory bezdomny, znerwicowany w końcu nie wytrzymuje wywieranej presji i wybucha. A wtedy Ci pseudo OPIEKUNOWIE dzwonią po Policję no i kop z placówki na parę miesięcy a za ścianą leży chory bez posiłku od tygodnia, bo ten chleb miał być dla niego, ale dla nich nie ma tłumaczenia. Nie ma wynoszenia niczego ze stołówki. Oczywiście gość umiera i wszystko jest OK. Często bywało, że gdy prosiło się ich o zadzwonienie po karetkę to nie dzwonią a człowiek, który prosił o pomoc wychodzi z ośrodka i pada na ulicy skąd zabiera go pogotowie ratunkowe, które zawiadomili przechodnie i to jest fajne, że tacy ludzie jeszcze istnieją. Niby opiekunowie powinni mieć ukończony kurs udzielania pierwszej pomocy – Który z Nich ma !! Inna rzecz to pomoc wychodzącym z bezdomności. Bezdomny, który podejmuje pracę zarobkową taką normalną w zakładzie państwowym to musi płacić za pobyt w schronisku osiemset ileś złotych a jak się zwróci do MOPS-u, aby udzielili mu pomocy finansowej, aby mógł sobie wynająć pokój to nie ma takiej formy w ich działaniach. Inne MOPS-y mogą wynająć mieszkania treningowe dla trzech, czterech osób, na czym zyskują oszczędność finansową. Łatwo to policzyć. Ale w Gdańsku to nie da rady. Ośrodki Św. Alberta mają zarabiać a nie MOPS-y oszczędzać. Pieniądze mogłyby przeznaczyć na dodatkowe cele. Po rozmowie z tym bezdomnym i innymi wynika, że ludzie bezdomni to nie tylko alkoholicy, brudasy. Są wśród nich ludzie także wykształceni, którzy by chcieli jeszcze coś osiągnąć a nie być gnojonym przez tych, którzy tak naprawdę mają im pomagać przy powrocie do społeczeństwa. W ostateczności działający mechanizm wystawia im złą opinię i społeczeństwo ładuje ich do wspólnego wora i w konsekwencji odsuwa się od nich nie znając prawdziwych powodów zaistniałej sytuacji. Potrzeba jest ludzi, którzy chcą pomagać tym biedakom tak naprawdę a nie tylko prowadzić dysputy „przy kawce” i udawać jacy oni szlachetni a są po prostu osobami wyrachowanymi i obłudnikami. Mirosław Rokita
str. 6