1
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
DWUTYGODNIK WE WSCHODNIEJ ANGLII - PETERBOROUGH, SPALDING, BOSTON, CAMBRIDGE, BEDFORD, WELLINGBOROUGH, CORBY, HUNTINGDON
ISSN 2043-8540
Wydanie Nr 106
22 Sierpnia 2014
Cena/Price: 50p
SPONSOR WYDANIA STR.16
IMIGRANCI RYZYKUJĄ ŻYCIE ŻEBY DOSTAĆ SIĘ NA WYSPY BRYTYJSKIE! NASZE STRONY, NASZE HISTORIE - TAK WYGLĄDA ŻYCIE EMIGRANTÓW ZA GRANICĄ!
Oblężenie Calais trwa. Nielegalni imigranci, którzy wciąż próbują przedostać się na wyspy brytyjskie, koczują w pobliżu francuskiego portu. Setki z nich codziennie podejmują próbę przedostania się do UK. Ze zjawiskiem o nieznanych dotąd rozmiarach walczą o�icerowie z UK Border Agency we współpracy z policją. Podczas gdy na trasie Calais-Dover trwa nieustanna walka z nielegalnymi imigrantami, do portu w Tilbury na południu Essex przypływa prom z kontenerem pełnym ludzi. Jeden z emigrantów nie żyje... str.3
www.naszestrony.co.uk
Internet: www.naszestrony.co.uk
PLANOWAŁ ZABIĆ SWOJE NIENARODZONE DZIECKO PROSTO Z SĄDU PETERBOROUGH
str. 8
ZWOLNIENIA W KIDDICARE! PRACĘ STRACĄ SETKI OŚÓB... RYNEK PRACY PETERBOROUGH
str.17
LOTNISKO LUTON BIJE REKORDY PORT LOTNICZY LUTON
str. 19
2
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
www.naszestrony.co.uk
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
Wielka Brytania wciąż jest dla nich ziemią obiecaną...
Imigranci ryzykują życie żeby dostać się na wyspy brytyjskie!
Wielka Brytania
Oblężenie Calais trwa. Nielegalni imigranci, którzy wciąż próbują przedostać się na wyspy brytyjskie, koczują w pobliżu francuskiego portu. Setki z nich codziennie podejmują próbę przedostania się do UK. Ze zjawiskiem o nieznanych dotąd rozmiarach walczą oficerowie z UK Border Agency we współpracy z policją. Podczas gdy na trasie Calais-Dover trwa nieustanna walka z nielegalnymi imigrantami, do portu w Tilbury na południu Essex przypływa prom z kontenerem pełnym ludzi. Jedna osoba z grupy 35 emigrantów nie żyje... 2014.08.16 - Tilbury Docks W sobotni poranek o godz. 6.37 do portu Tilbury Dock nad Tamizą, na południu Essex, zawinął prom, na pokładzie którego do Wielkiej Brytanii dostarczono kilkadziesiąt towarowych kontenerów. Ładunek przypłynął z belgijskiego portu w Zeebrugge na jednostce, która tą trasę pokonuje dwa razy dziennie. W czasie rozładunku obsługa portu usłyszała krzyk i stukot dochodzący z jednego z kontenerów. Natychmiast wezwano straż portową oraz powiadomiono lokalną policję. Z chwilą gdy nabrano podejrzeń, że w środku mogą znajdować się ludzie na miejsce wezwano również pogotowie ratunkowe. Po tym jak wydano zgodę na otwarcie metalowego kontenera oczom oczekujących w pogotowiu służb ukazało się kilkadziesiąt przerażonych twarzy nielegalnych imigrantów. Odnalezione osoby wyprowadzono z kontenera i usadzono wzdłuż ściany. Po przeliczeniu okazało się, że ujawniona grupa nielegalnych imigrantów składa się z 35 osób, pośród których byli zarówno mężczyźni jak i kobiety. a także 13 dzieci obu płci. U jednej z odnalezionych osób stwierdzono brak czynności układu oddechowego oraz krążeniowego. Obecny na miejscu lekarz stwierdził zgon. Pozostałe osoby z objawami wyziębienia i niedotlenienia przewieziono do trzech pobliskich szpitali. Najliczniejszą
2014.08.14 - Portsmouth Dwa dni wcześniej w ciężarówce należącej do firmy Freight Transport Ltd odnaleziono 19 imigrantów z Erytrei w Afryce. Pośród ujawnionych osób znajdowało się 13 mężczyzn oraz 5 kobiet oraz jedna osoba nieletnia. Ciężarówkę przeszukano w miejscowości Portsmouth na terenie przemysłowym Railway Triangle przy Walton Road. Osoby wyprowadzone z kontenera chłodniczego miały na sobie bluzy z kapturem, chusty przewieszone przez szyję oraz czapki. Odkrycia grupy nielegalnych imigrantów dokonano w czwartek nad ranem. Był to kolejny dzień powszedni, gdy kierowca wykonywał czynności zlecone przez zatrudniającą go firmę. Osoby ujawnione w kontenerze zostały aresztowane za złamanie prawa imigracyjnego, po czym całą grupę przewieziono do ośrodka dla nielegalnych imigrantów. 2014.08.13 - Newhaven Dzień przed ujawnieniem grupy liczącej 19 nielegalnych emigrantów, z poważnym problemem i to dosłownie twarzą w twarz, stanął właściciel firmy przewozowej. Ross Patrick, to 58-letni Brytyjczyk, który od dwóch i pół roku prowadzi rodzinną firmę przewozową. Podczas powrotu z dwudniowej wycieczki do Francji, gdzie wybrał się z grupą 20 osób, usłyszał hałas dochodzący z luku bagażowego w pobliżu tylnej osi. Kierowca wracający z Boulogne-sur-Mer do Newhaven, leżącego na terenie chrabstwa Sussex, był całkowicie zaskoczony gdy stwierdził, iż przewiózł nieświadomie na teren Wielkiej
3 Brytanii nielegalnego imigranta. W odpowiedzi na odgłosy krzyczącego człowieka, który zapewne uzmysłowił sobie, iż jest już na terenie wysp brytyjskich, właściciel firmy przewozowej wezwał policję. Po przyjeździe policyjnego radiowozu otwarto luk bagażowy autobusu. Z kryjówki znajdującej się we wnętrzu pojazdu wyszedł czarnoskóry mężczyzna w wieku około 20 lat. Podróż z Francji przez Eurotunel, prowadzziła przez drogi M25 oraz M23 do Newhaven. Autobus pokonał ją z prędkością 60 mph. Trasa ta liczy blisko 110 mil. Przez całą drogę mężczyzna ukrywał się pod nadwoziem wycieczkowego autobusu. Policjanci po spisaniu raportu ze zdarzenia skierowali sprawę do sądu. Właścicielowi firmy grozi kara finansowa. Grzywna w przypadku ujawnienia przemytu nielegalnych imigrantów to £2.000.
2014.08.06 - Calais Court O tym jak bardzo dotkliwa jest to kara dowiedzieli się już dwaj polscy kierowcy, którzy na początku tego miesiąca stanęli przed sądem w Calais. Zarzucono im udział w przemycie nielegalnych imigrantów na terytorium Wielkiej Brytanii. W trakcie procesu przedstawiono na tyle mocne dowody, że odczytane zarzuty udało się obronić przed sądem. Kierowcy ciężarówek, które wjechały na wyspy brytyjskie z nielegalnymi imigrantami w środku, zostali ukarani grzywną w wysokości po £2.000 każdy. Jak ujawniono przed sądem, za każdą z przemyconych na wyspy osób Polakom obiecano po 4.000 Euro. Adam Andrzejko
Poszukiwany Słowak z Peterborough
nie stawił się w sądzie! peterborough Cambridgeshire Police poszukuje Petra Pacaja, Słowaka romskiego pochodzenia. Poszukiwany to 24 letni mieszkaniec Peterborough. Ostatni znany jego adres to Oundle Road, Peterborough. Słowak poszukiwany jest, ponieważ nie pojawił się na rozprawie sądowej w sądzie w Peterborough 23 lipca. grupę przyjęto w szpitalu w Basildon. Po dwóch dniach hospitalizacji ze szpitala wypisano wszystkie osoby poddane obserwacji. Trafiły one do ośrodka dla uchodźców, gdzie są pod jurysdykcją UK Border Agency. Służby informują, że wszystkie osoby będą przesłuchiwane w celu ustalenia w jaki sposób trafi-
ły na pokład statku i w efekcie na terytorium Wielkiej Brytanii. Na chwilę obecną wiadomo, że podróż z portu w Belgii do portu na Tamizie trwała 18 godzin. Osoby, które znajdowały się w kontenerze to Afgańscy Sikhowie. W sprawie śmierci jednej z osób podjęto śledztwo, które ma wyjaśnić okoliczności zgonu. www.naszestrony.co.uk
Jak informuje policja, mężczyzna ten jest oskarżony o dokonanie włamania do prywatnej nieruchomości. 3 lipca miała odbyć się rozprawa z jego udziałem, ale podejrzany nie pojawił się w tym dniu w sądzie. Od tamtego czasu jest uznany za osobę pilnie poszukiwaną przez Cambridgshire Police i jednostki z okolicznych
hrabstw. Każdy kto ma jakiekolwiek informacje odnośnie aktualne miejsca pobytu Petra Pacaja proszony jest o niezwłoczny kontakt z policją pod numerem 101. Zgłoszenia również można dokonać anonimowo kontaktując się z Crimestoppers pod numerem 0800 555 111. Will O.
4
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
kolumna Ogłoszeniowa
Organizujesz imprezę lub wydarzenie kulturalne? Chcesz ogłosić coś ważnego? To miejsce czeka specjalnie na Ciebie. By zamieścić swój plakat w tym miejscu napisz na adres kontakt@naszestrony.co.uk
syndyk zgarnął 3 miliony, a wierzyciele dostali drobniaki!
otrzymali odszkodowanie na kilka pensów! czekiem! wielka brytania Syndyk władający majątkiem upadłej już firmy JJB Sports wypłaca odszkodowania swoim wierzycielom i kredytodawcom w wysokości kilku pensów. Jak się okazało firma JJB Sports w dniu likwidacji zadłużona była na 134 miliony funtów. Jak to możliwe, że odszkodowania po tak dużo wartej firmie mogą być aż tak mało warte? Oto odpowiedź. Otóż syndyk, który zajął się sprzedażą majątku firmy i ze zgromadzonych z tego tytułu pieniędzy, miał uregulować zadłużenia. Niestety, ale tylko nieliczni otrzymali sowite odszkodowania. Mowa tu o bankach i głównych kredytodawcach, którzy wspierali finansowo JJB Sports i byli ubezpieczeni na wypadek nie wypłacalności firmy. Jednym z przykładów jest bank Lloyds TSB, który starając się ratować firmę JJB Sports przed upadkiem pożyczył jej 25 milionów funtów. Do tej pory bankowi udało się odzyskać prawie 20 milionów. Gorzej jednak wypadli na tym sportowym interesie firmy i osoby prywatne, które
niestety nie miały żadnego ubezpieczenia. Około 4 tysięcy dostawców i właścicieli nieruchomości, od których JJB Sports wynajmowało lokale sklepowe odzyskało zaledwie kilka pensów. Syndykowi udało się odzyskać ze sprzedaży majątku kilkadziesiąt milionów funtów. Z tego większość poszło na odszkodowania dla ubezpieczonych wierzycieli, więc dla zaledwie kilku dużych firm i banków. Sam syndyk za swoją pracę wziął z tej puli 3 miliony funtów. Dla 4 tysięcy małych firm, które utopiło pieniądze z JJB Sport
pozostało zaledwie 600 tysięcy funtów do podziału. Z tego też jednak urwano sporą sumkę. Syndyk stwierdził, że obsługa tych 4 tysięcy wierzycieli kosztowała go 150 tysięcy, które sobie odliczył z puli przeznaczonej na ich odszkodowania. W rezultacie pomiędzy 4 tysiącami firm i osób prywatnych rozdysponowano tylko 450 tysięcy funtów. W taki sposób niektóre z nich otrzymały czeki o wartości niższej niż wartość znaczka naklejonego na kopertę, w którym otrzymali czek. Krzysztof Szczepaniak
Kolejny nożownik trafił do policyjnego aresztu...
zatrzymano 33 latka z nożem peterborough W Peterborough 17 sierpnia doszło do kolejnego ataku z użyciem noża. We wczesnych godzinach porannych przy Cobden Avenue 33 letni mężczyzna zaatakował nożem innego mężczyznę. W wyniku ataku ofiara doznała wielu ran kłutych, które zagrażały jego życiu. 35 latek został natychmiast przewieziony do szpitala w Peterbo-
rough, gdzie udzielono mu pomocy medycznej. Lekarze określają jego stan zdrowia jako krytyczny ale stabilny. Jeszcze tego samego dnia policji udało się aresztować osobę podejrzaną o dokonanie tego ataku. Okazał się nim 33-letni Antonio Conceitao. Mężczyzna obecnie przebywa w areszcie w Peterborough. 18 sierpnia odbyła się jego pierwsza rozprawa sądowa. Policja jak na razie nie udziela więcej informacji w tej sprawie. Wiadomo tylko że Conceitao usłyszał zarzut usiłowania mor-
derstwa i posiadanie nielegalnej broni. Prawdopodobnie jego proces zostanie przeniesiony do sądu koronnego w Cambridge. Will O.
Polska Gazeta Lokalna Nasze Strony Czytaj nas w Internecie: Polish Local Newspaper Nasze Strony
www.naszestrony.co.uk
Newsbridge Publishing & Advertising Agency. Nasze Strony - nakład 2.000 sztuk, Redaktor Naczelny: Adam Andrzejko, tel.074021 80554, kontakt@naszestrony.co.uk. Redakcja East Anglia: Joanna Szczepaniak, tel.: 075 950 28 800, redakcja@naszestrony.co.uk. Reklama / Advertising: Krzysztof Szczepaniak, tel.: 077 951 48 565, reklama@naszestrony.co.uk. Dział Sportowy: Jacek Przybyło, tel.: 075 217 495 22, sport@naszestrony.co.uk; Fotografie / zdjęcia: Rafał Marcinkiewicz: tel. 075 140 974 27. Materiałów niezamówionych redakcja nie zwraca. Zastrzegamy sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów. Za treść ogłoszeń i reklam redakcja nie odpowiada. Nie uzasadniamy powodów niepublikowania tekstów. Termin wnoszenia o sprostowanie lub uzupełnienie treści to okres 14 dni od publikacji. Wydawcą Polskiej Gazety Lokalnej Nasze Strony jest Newsbridge Publishing & Advertising Agency - spółka zarejestrowana w Companies House pod numerem 07675386. Wszelkie spory dotyczące treści zamieszczonych w gazecie rozstrzygać można na drodze postępowania administracyjnego i cywilnego w urzędach i sądach brytyjskich, właściwych dla siedziby spółki. www.naszestrony.co.uk
5
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
policyjne śledztwo zakończono oczyszczeniem z zarzutów!
współpraca z Cambridgeshire police...
nasze strony uznane lokalna Policja za gazetę wiarygodną słucha mediów cambridgeshire
EAST ENGLAND
Cambridgeshire Police, a dokładnie biuro prasowe policji z Cambridgeshire ostatnio prowadziło ankietę pośród dziennikarzy z redakcji, z którymi na co dzień współpracuje. Ankieta była bardzo prosta, ponieważ zawierało jedno pytanie brzmiące ”Jak usprawnić współpracę pomiędzy policją, a mediami?”.
Wynikiem trwającego kilka miesięcy śledztwa prowadzonego przez Cambridgeshire Police jest całkowite zwolnienie z postawionych wcześniej zarzutów, którymi bezpodstawnie obarczono Polaka mieszkającego w Peterborough. Do decyzji tej przyczyniły się m.in. artykuły publikowane w gazecie Nasze Strony oraz informacje mające potwierdzenie w faktach... Używając rynsztokowego języka jakim na codzień posługują się autorzy niepotwierdzonych oskarżeń należało by stwierdzić, że wszystko co zeznano w obecności policjantów z Peterborough, było kompletną bzdurą wyssaną z kłamliwie wskazującego palca księgowej i jej koleżanki, która uciekając przed polską policją schroniła się w Peterborough. O kim mowa? O tej samej osobie, która gotowa jest pobić swoich klientów, napluć im w twarz, grozić użyciem siły fizycznej i straszyć mężem, którego wyśle wszędzie tam, gdzie tylko trzeba komuś spuścić łomot za niewywiązywanie się ze spłaty należności. Mowa o Wandzie Zeler no i o Iwonie Józek, które wspólnie udały się na komisariat policji w Peterborough, by obciążyć składanymi zeznaniami zarządcę nieruchomości, z którym planowały skończyć - wplątując go w kryminalną sprawę. W tym celu - jak już wcześniej informowaliśmy - sprowadziły z Polski kobiete, która zgodziła się zeznawać na niekorzyść pomawianego mężczyzny. Z naszych ustaleń wynikało, że kobieta przyjęła korzyść matrialną w postaci 1000 funtów, po czym zgodziła się zeznawać, obciążając niewygodną dla Wandy Zeler i Iwony Józek osobę.
O planowanym podstępie, mogącym zakończyć się poważnym oskarżeniem, procesem sądowym i karą, a docelowo nawet utratą wolności - napisaliśmy przestrzgając, że jesteśmy świadkami pomówienia na niebywałą dotąd w Peterborough skalę. Wszystkie wcześniejsze pomówienia kierowane pod adresem wielu osób, wspierał Andrzej Czechowski, który nie widział nic złego w publikowaniu kompletnych bzdur na Forum, które jak zaplanował ma służyć mu jako koło zamachowe do prowadzonej od lat strony internetowej adresowanej do Polaków z Peterborough. Na oszczerstwa i pomówienia, które w tym tygodniu obaliła policja pozwalano, gdyż jak ujawniliśmy wcześniej Andrzej Czechowski akceptował sprzedaż przemycanych na teren Wielkiej Brytanii papierosów, sprzedawał miejsca reklamowe niezarejestrowanym nigdzie firmom oferującym usługi finansowe. Reklamę wytkniętego przez nas procederu udzielania pożyczek pod zastaw szybko ukryto nie przyznając się do tego, iż narażano w ten sposób Polaków na możliwość oszustwa. W czasie trwającego śledztwa oberwało się i nam, dzienni-
karzom gazety. Spreparowano dalece ironiczną publikację, w której wykorzystano wizerunek założycieli gazety. Działania te powodowane były zawiścią za powodzenie kilkuletniej misji prowadzenia gazety. To zaprowadziło autorów publikacji pełnej oszczerstw, do miejsca w którym mało kto bywa gdy jest uczciwy. Autorzy działań skierowanych przeciwko gazecie, stanęli przed sądem okręgowym w Birmingham. Sędzia, który zapoznał się z liczącym 10 stron materiałem nie wątpił w słuszność wymienianych przez nas argumentów, ale z uwagi na brak jurysdykcji względem pomówienia zastopował sprawę. Nakazał przeredagowanie pozwu i wniesienie go do High Court w Londynie, który jest instancją właściwą dla pomówień oraz oszczerstw kierowanych przeciwko firmom lub osobom. Po 4 latach obecności gazety Nasze Strony we wschodniej Anglii na tyle mocno ugruntowaliśmy swoją pozycję, że policjanci prowadząc śledztwo wspierają się na naszych publikacjach i nabierają pewności, iż gazeta jest w pełni wiarygodna, bo ani razu nie myliła się dotychczas w ocenie faktów i zaistniałych sytuacji. Adam Andrzejko
www.naszestrony.co.uk
Dziennikarze z lokalnych redakcji w tym z redakcji gazety Nasze Strony podeszli do tematu bardzo poważnie. Na jedno konkretne pytanie z ankiety zaproponowano szereg pomysłów. W rezultacie biuro prasowe Cambridgeshire Police po przeanalizowaniu wszystkich odpowiedzi podjęło kroki w celu usprawnienia całego systemu przekazywania informacji do mediów. Oto jak od tej pory wyglądać będzie współpraca policji z mediami. Na początku biuro prasowe zajmie się przeanalizowaniem funkcjonalności systemu informującego na bieżąco dziennikarzy o różnych zdarzeniach. Obecnie wszystkie redakcje powiadamiane są przez policję drogą mailową. Niestety wielu dziennikarzy narzeka, że czasami maile dochodzą do nich zbyt późno lub wcale w przeciwieństwie do ich kolegów z innych redakcji. Przeanalizowana zostanie również funkcjonalność profilu Cambridgeshire Police na portalu Tweeter. Okazuje się, że nie wszyscy dziennikarze posiadają tam konta lub rzadko na nie zaglądają. Prawdziwym hitem według naszej redakcji będzie przesyłanie przez policję kalendarza zdarzeń, czyli lokalnych eventów i przedsięwzięć oraz ewentualnych akcji prewencyjnych, w których mamy czasami okazję uczestniczyć. „Medialny kalendarz” jest już
stworzony i będzie przesyłany do wszystkich mediów w każdy piątek tygodnia zaczynając już od przyszłego tygodnia. Kalendarz pozwoli dziennikarzom wcześniej zaplanować nadchodzący tydzień oraz pomoże usprawnić prace tak, by żadne z istotnych wydarzeń nie umknęło niczyjej uwadze. Do kalendarza będzie również dołączana lista rozpraw odbywających się w sądach na terenie całego hrabstwa. Kolejnym krokiem usprawnień biura prasowego jest analiza i opracowanie nowego systemu przekazywania informacji poufnych, nienadających się do publikacji. Czasami policja dzieli się poufnymi informacjami z dziennikarzami odnośnie jakiegoś śledztwa. Informacje te nie mogą zostać opublikowane lub mogą ujrzeć światło dzienne po określonej przez policję dacie. Tego typu informacje przekazywane są dziennikarzom tylko po to, by mogli rzetelnie podejść do tematu i aby mieli pełny obraz zdarzeń danego tematu. Nowy system ma zapobiec przeciekom, do których czasami niestety dochodzi. Jeśli system zadziała tak jak chcą tego obie strony, to w regionie wzrośnie nie tylko bezpieczeństwo, ale również poczucie bezpośredniego kontaktu policji z czytelnikami gazet, mieszkańcami regionu Cambridgeshire. Krzysztof Szczepaniak
7
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
gabinet odnowy Afrodyta ma już nowy sprzęt!
przymiarki na rynku nieruchomości
dbaj o urodę z afrodytą czy jesteś gotowy peterborough Pierwszy raz o polskim gabinecie zdrowia i masażu Afrodyta z Peterborough pisaliśmy ponad dwa lata temu. Wróciliśmy tam w ubiegły wtorek, by upewnić się, że zarówno gabinet jak i klienci mają się dobrze. Na miejscu zastaliśmy sprzęt będący zupełną nowością w technologii modelowania sylwetki. To upewniło nas, że gabinet Afrodyta jest wciąż na bieżąco, a korzystający z jego usług klienci niezmiennie od lat zachwalają osobistą odmianę. Na czym polega tajemnica sukcesu gabinetu? Otóż mowa o sprzęcie CoolTech, który jest najnowszym osiągnięciem medycyny estetycznej i zabiegów kriolipolizy. To bardzo skuteczna i bezinwazyjna procedura modelowania sylwetki poprzez kontrolowane, selektywne mrożenie komórek tłuszczowych. Technologia ta gwarantuje trwały rezultat odchudzania już po jednym zabiegu. Teraz takie zabiegi są możliwe w polskim gabinecie Afrodyta. Skorzystać z niej może każdy i to w bardzo niskiej cenie. Biorąc pod uwagę oferty brytyjskich gabinetów, polski gabinet wypada najlepiej. Sprawdziliśmy. Konkurencja oferuje za 250 funtów 60 minutową sesję. W Afrodycie za tą samą usługę zapłacimy jedyne 100 funtów i na zabiegu spędzimy aż 70 minut. Bez wątpienia jest to zna-
komita oferta dla osób chcących skutecznie pozbyć się nadmiernej tkanki tłuszczowej, przy okazji sporo oszczędzając. Sprzęt Cooltech jest obecnie najlepszą tego typu innowacją w dziedzinie modelowania sylwetki. Robi on prawdziwą furorę w Niemczech i innych krajach Europy Zachodniej. Jednak jak to wszystko działa? Już tłumaczymy. Cooltech doprowadza do trwałej redukcji tkanki tłuszczowej, co jest wynikiem długotrwałego (około 60-70 minut) schłodzenia komórek tłuszczowych do temperatury minus 6 do minus 8 stopni C. Chłodzenie tkanki tłuszczowej, odbywające się pod pełną kontrolą zaawansowanych systemów urządzenia CoolTech, prowadzi do uszkodzenia komórek tłuszczowych, które następnie są eliminowanie z organizmu w drodze standardowych procesów metabolicznych. CoolTech pracuje w oparciu o patent własny producenta, firmy COCCON, wiodącego dostawcy urządzeń dla medycyny estetycznej i kosmetologii. Gabinet Afrodyta obecnie przyjmuje zapisy na tą usługę, która dostępna będzie już pod koniec sierpnia. Jeszcze jedną zaletą sprzętu Cooltech jest możliwość przeprowadzenia dwóch zabiegów w jednym czasie. Oznacza to, że możemy pozbyć się nadmiernej tkanki tłuszczowej w zupełnie dwóch odrębnych miejscach ciała w jednym czasie. Dla klientów chcących skorzystać z dwóch sesji przy jednej wizycie gabinet Afrodyta przewidział mały prezent
na wrzesień?
o wartości 20 funtów. Na wizytę można umówić się telefonicznie. Numer podajemy pod artykułem. Właściciele gabinetu polecają również sekwencyjny masaż uciskowy, który pobudza naturalne krążenie limfy w organizmie. Zabieg ten przeprowadzany jest za pomocą specjalistycznego aparatu i zalecany jest do redukcji cellulitu, detoksykacji i regeneracji organizmu. Jego stosowanie zaleca się przy objawach tzw.: ciężkich nóg oraz zapobiegawczo przy powstawaniu żylaków. W ofercie gabinetu znajdziemy również takie usługi jak fizjoterapię, kręgarstwo, ziołolecznictwo, diagnozę organizmu, stawianie baniek, świecowanie uszu i wiele innych zabiegów. Więcej informacji odnośnie usług i cen gabinetu można uzyskać dzwoniąc pod numer 07516501701 lub 07542009228. Gabinet otwarty jest od poniedziałku do piątku w godzinach 10:00 – 18:00 oraz w soboty od 10:00 do 14:00. Adres 282 Lincoln Road (pierwsze piętro) Peterborough PE12ND. Krzysztof Szczepaniak
www.naszestrony.co.uk
zdaniem eksperta Sierpień to w Wielkiej Brytanii miesiąc, w którym na rynku nieruchomości niezbyt dużo się dzieje. Wynika to oczywiście z sezonu wakacyjnego. Jeżeli wiec jesteście obecnie w trakcie poszukiwania domu nie załamujcie się, jeżeli nie możecie znaleźć niczego odpowiedniego we wrześniu na pewno się to zmieni! Wrzesień to najbardziej pracowity miesiąc dla agentów nieruchomości, na rynku zaś pojawia się wiele nowych domów. Jednakże zanim zaczniecie poszukiwania domu radziłabym wcześniejsze omówienie swoich finansów z mortgage advisorem. Wtedy dokładnie będziecie wiedzie-
li ile możecie pożyczyć oraz jaka będzie miesięczna spłata. Wasza pozycja wyjściowa będzie wtedy o wiele lepsza co daje Wam oczywiście większą możliwość negocjacji ceny. A teraz nowa ekscytująca informacja! Taylor Rose Fianancial posiada już swoja stronę internetową po polsku, Znajdziecie tam wiele ciekawych informacji nie tylko na temat naszej firmy, ale również na temat finansów oraz kredytów hipotecznych. Jak zwykle czekam na pytania, zaś wszystkich zainteresowanych kupnem zapraszam na bezpłatną konsultacje. Marta Manuszewska Mortagage & Protection Advisor email: marta.manuszewska @taylorrosefinancial.co.uk 07805 407636, 01733 557763
8
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
na szczęście ciężarnej kobiecie nic się nie stało!
Planował zabić swoje nienarodzone dziecko peterborough Mężczyzna, który uknuł plan zabicia swojego nienarodzonego dziecka został skazany na 7 lat pozbawienia wolności. 23 letni Jamie Smith zamieszkały przy Athena Close, Stanground w Peterborough wymyślił niecny plan z dwójką przyjaciół gdy dowiedział się, że dziewczyna z którą miał romans spodziewa się dziecka. Młody mężczyzna nie chciał aby dziecko się urodziło. Dlatego też zaplanował brutalną napaść na swoją dziewczynę w efekcie czego kobieta miała poronić ciążę. Do zrealizowania tego okrutnego planu Smith zwerbował swoich kolegów. Steven Blades wraz z innym mężczyzną miał dokonać napaści na Smith’a i jego dziewczynę, którą ten miał zwabić do zacisznego parku w Peterborough pod pretekstem omówienia ciąży. Smith zaplanował wszystko tak aby wyglądało to na przypadkowy rabunek. Zwerbowani mężczyźni mieli zaatakować parę z użyciem noża i łomu. Ciężarna kobieta miała zostać pobita przez napastników, a Smith miał być także zraniony, by uwiarygodnić tym prawdziwość napadu. Na szczęście plan nie został zrealizowany, gdyż drugi mężczyzna nie chciał brać w tym
www.naszestrony.co.uk
na zdjęciu: Jamie Smith, Steven Blades udziału i postanowił o wszystkim powiadomić policję. Dzięki temu udało się uniknąć tragedii. Policja podjęła natychmiastową interwencję aresztując Smith’a i Blades’a 21 lutego czyli w dzień zaplanowanego ataku. 23 letni Blades zamieszkały przy Wells Court w Peterborough przyznał się do spiskowania w celu spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Smith natomiast nie przyznał się do zarzucanych mu czynów twierdząc, że to jego przyjaciele uknuli cały plan. Został jednak jednomyślnie uznany winnym podczas trwającego pięć dni procesu w Peterborough Crown Court. Werdykt ogłoszono we wtorek 12 sierpnia. Smith został skazany na 7 lat pozbawienia wolności a Blades spędzi w więzieniu 12
miesięcy. Obydwaj mężczyźni otrzymali również zakaz zbliżania się do ofiary na okres 10 lat. J.S.
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
the low pay commision Skonsultuje minimalną krajową...
9
wykazał się prawdziwą odwagą!
obowiązująca stawka obezwładnił minimalna to zgoda włamywaczy na życie w ubóstwie! wisbech
wielka brytania
Dwóch włamywaczy z Wisbech zostało obezwładnionych i zatrzymanych przez właściciela domu, do którego włamali się przestępcy. 27 letni Andrejs Hincenbergs oraz jego kolega 26 letni Agnes Koskins pochodzący z Europy Wschodniej dokonali włamania do jednego z domów przy Nene Quay w Wisbech.
The Low Pay Commission organizuje obecnie publiczne konsultacje odnośnie wysokości podniesienia minimalnej krajowej. W konsultacjach biorą udział między innymi firmy zatrudniające pracowników za minimalną krajową oraz ekonomiści i przedstawiciele rządowi. Czy rozmowy przyniosą znaczący wzrost płac czy tylko tyle co zawsze? TLPC jest za znacznym podniesieniem płacy minimalnej opierając się o raport rządowy, według którego 6,31 za godzinę to „bardzo za mało”. Według raportu dwie osoby dorosłe pracujące za minimalną krajową przy tym wychowujący jedno dziecko nie są w stanie pokryć wszystkich swoich kosztów życia. Według wyliczeń takiej rodzinie co miesiąc brakuje około 18 procent ich dochodów, aby żyć lekko ponad poziom ubóstwa. Ekonomiści biorący udział w tych konsultacjach, przyznają że teraz jest odpowiedni czas, aby znacznie podnieść płacę minimalną. Ostrzegają jednak, że nie można tego zrobić zbyt szybko, aby główni brytyjscy pracodawcy mieli czas aby się do tego przygotować.
Konsultacje mają potrwać do 26 września i prawdopodobnie, będą miały spory wpływ na wysokość kolejnych podwyżek tak zwanej minimalnej krajowej. Kolejna podwyżka jak każdego roku przewidziana jest na październik. W międzyczasie, w Stanach Zjednoczonych jedna z popularnych sieci kawiarnianych inaczej poradziła sobie z buntem pracowników, którzy nie chcieli pracować za płace minimalną. Mianowicie do każdej przeprowadzanej transakcji pracownicy doliczali 35 centów do rachunku klienta. Pozycja na paragonie nazwana była „Minimum Wage Fee”. Całe 35
centów szło na bonusy do wypłat pracowników sieciówki, którzy oczywiście musieli odliczyć od tego podatek. Ten niecodzienny system wspierania wynagrodzeń pracowników działał niecały tydzień. Klienci kawiarni dokonali jej bojkotu i domagali się od właścicieli firmy, by oni sami ze swoich profitów wspierali swoich pracowników zamiast obarczać kosztami klientów. Sieciówka w niecały tydzień prawie zbankrutowała. W ostatniej chwili właściciele firmy znieśli „podatek” i publicznie przeprosili swoich klientów. Krzysztof Szczepaniak
www.naszestrony.co.uk
Do włamania doszło w godzinach wieczornych. Było około godziny 21:45 gdy przestępcy weszli do domu, w którym przebywała 33 letnia kobieta jej 45 letni mąż oraz dwoje dzieci. Wystraszona kobieta na widok włamywaczy w swoim domu zaczęła krzyczeć. To ich spłoszyło, po czym podjęli próbę ucieczkę. Nie spodziewali się jednak, że rozzłoszczony mąż będzie próbował ich dogonić. Mężczyźnie wypełniającemu odważnie rolę głowy rodziny udało się dobiec do Andrejsa Hincenbergsa, który w pewnym momencie wyciągnął nóż i próbował zastraszyć mężczyznę, który ruszył za nim w pościg. Po skutecznej interwencji napastnik stracił jednak nóż. Przy pomocy przypadkowego przechodnia włamywacza powalono na ziemię. Długo nie myśląc mężczyzna puścił się w pościg za drugim włamywaczem, którego bardzo
na zdjęciu: Andrejs Hincenbergs (po lewej stronie) and Agnes Koskins (po prawej stronie), szybko dogonił. Napastnik tak jak jego kolega także nie chciał poddać się bez walki. Podczas konfrontacji napastnik bronił się przełamanym na pół kijem bilardowym. To jednak mu nie pomogło, ponieważ rozwścieczony mężczyzna w kilka sekund powalił go na ziemię i trzymał go tak do czasu przyjazdu policji. Obu mężczyzn skazano na 6 lat pozbawienia wolności. Po zakończeniu odbywania kary oboje zostaną deportowani do swoich krajów. Sędzia podczas wydawania wyroku nie zapomniał o dzielnym 45 latku, dzięki któremu udało się aresztować włamywaczy. Sąd uhonorował go nagrodą pieniężną w wysokości 750 funtów. Personalia odważnego właściciela domu nie zostały podane do wiadomości publicznej. Sąd uszanował jego prośbę do pozostania anonimowym. Mimo wszystko sprawę warto nagłośnić! K.S.
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
Już niedługo Road Tax zniknie z naszych szyb!
bez road tax’u za szybą!
11 zaginiona osoba
przewidywane oszczędności bliskie 10 milionów wielka brytania Od 1 października tego roku zmotoryzowani Brytyjczycy nie będą musieli umieszczać na szybach swoich pojazdów plakietek Road Tax. Do tej pory pełniły one rolę potwierdzenia dla policji i innych służb, że podatek drogowy został opłacony. Dziś wystarczy zajrzeć za szybę pojazdu, by dowiedzieć się, do kiedy podatek jest ważny i czy na pewno dotyczy on tego właśnie pojazdu. Za półtora miesiąca nie będziemy już musieli umieszczać tej plakietki na szybach samochodów. Brytyjska policja jest na tyle skomputeryzowana i ma dostęp do wielu baz danych w tym DVLA, że na podstawie numeru rejestracyjnego pojazdu będzie mogła szybko sprawdzić, czy Road Tax został opłacony. Ta mała rewolucja motoryzacyjna ma pomóc zaoszczędzić zarówno pieniądze jak i czas podatników. Szacuje się, że dzięki tej zmianie budżet państwa każdego roku zasili dodatkowe 10 milionów funtów. Tyle właśnie kosztuje produkcja i proces wydawania plakietek podatku drogowego. Zmiany mają również dotyczyć samych kierowców. Od 1 października sprzedając auto, będziemy musieli niezwłocznie o tym poinformować urząd DVLA, który odnotuje, że wykupiony na dane auto podatek jest już nie ważny. Jeżeli samochód zostanie sprzedany przed upływem ważności podatku, DVLA zwróci różnicę byłemu właścicielowi auta. Nowy właściciel natomiast, będzie musiał wykupić nowy podatek. W rezultacie skończy się kupowanie samochodów używanych posiadających jeszcze ważny podatek drogowy, co zazwyczaj było atutem samochodu wysta-
wionego na sprzedaż. Zmiany te także zmuszą osoby sprzedające samochód o niezwłoczne poinformowanie DVLA o tym fakcie. Wiele osób tą kwestię pozostawiało nowemu właścicielowi pojazdu, który często nie kwapił się do szybkiego kontaktu z urzędem w tej sprawie. Jeśli chodzi o kontakt z DVLA to nic w tym temacie się nie zmieni. Mianowicie po sprzedaży samochodu wystarczy wypełnić odpowiednią rubrykę w dowodzie rejestracyjnym zwanym V5C i odesłać jego część do urzędu w Swansea. Nie uczynienie tego może grozić grzywną w wysokości 1000 funtów. Powyższe zmiany pozwolą również zlikwidować problem podrabianych plakietek Road Tax. Jak się okazuje każdego roku wykrywa się tysiące przypadków, gdzie za szybą samochodu widnieje podrobiona plakietka. Po 1 października w kwestii samego wykupienia podatku praktycznie nic się nie zmieni. Nadal będziemy mogli tego dokonać na poczcie lub przez Internet. Różnica będzie tylko taka, że osoba w okienku już nie będzie wydawała plakietek Road Tax. Prawdopodobnie urząd DVLA wprowadzi bardziej elastyczne terminy wykupu podatku. Być może będzie go można wykupić
tylko na miesiąc lub rozłożyć jego koszt na miesięczne raty, które będą automatycznie pobierane z konta bankowego. Podatek drogowy Road Tax w Wielkiej Brytanii pierwszy raz wprowadzono w 1921 roku. Od tamtego momentu aż do teraz wydano ponad 1,7 miliarda plakietek. Gdyby je położono obok siebie to okrążyły by ziemię trzy razy. Tylko w zeszłym roku urząd wydał 42,2 miliona Road Tax’ów, które łącznie ważą 72 tony. Pozostając przy historii brytyjskiej motoryzacji to warto przytoczyć kilka jej faktów. W 1935 roku wprowadzono nakaz zdania testu praktycznego na prawo jazdy zanim legalnie można było poruszać się samochodem po brytyjskich drogach. Wcześniej każdy, kto chciał i potrafił, bez żadnych zezwoleń i licencji mógł prowadzić samochód. Kolejny ciekawy fakt historyczny miał miejsce w 1960 roku. Wtedy właśnie wprowadzono okresowy przegląd pojazdów zwany w skrócie M.O.T. Wcześniej żadne przepisy nie regulowały tego, w jakim stanie technicznym pojazdy mechaniczne mogły poruszać się po drogach. W tym samym roku wprowadzono limit prędkości na autostradach, który obowiązuje do dzisiaj, czyli do 70 mil na godzinę.
www.naszestrony.co.uk
Wiele różnych organizacji i stowarzyszeń brytyjskich kierowców, domaga się zwiększenia tego limitu do 80 lub 90 mil na godzinę. Twierdzą oni, że w 1960 roku, kiedy wprowadzono limit prędkość stan dróg i bezpieczeństwo samochodów było na o wiele niższym poziomie niż ma to miejsce dzisiaj. W zeszłym roku w parlamencie brytyjskim debatowano nad zwiększeniem tego limitu, ale ostatecznie propozycja została odrzucona. Idąc dalej historycznym torem to warto zatrzymać się przy 1974 roku. Właśnie wtedy utworzono urząd DVLA, który funkcjonuje do dzisiaj. Dwa lata temu zlikwidowano wszystkie jego oddziały, w których można było załatwić praktycznie wszystkie sprawy związane z samochodem i prawem jazdy. Po likwidacji lokalnych oddziałów DVLA pozostawiono tylko siedzibę główną, która mieści się w Swansea. W 1996 roku parlament brytyjski zatwierdził wprowadzenie testu teoretycznego dla osób chcących uzyskać prawo jazdy. Regulację tą wprowadzono po tym jak ujawniono, że większość brytyjskich kierowców nie rozpoznaje znaków drogowych, co przyczyniało się do wielu wypadków. Od tego momentu, aby uzyskać prawo jazdy należy zdać test teoretyczny oraz praktyczny, co jak pokazują statystyki DVLA sprawia wielu osobom duże trudności. W 2004 roku urząd DVLA wprowadził możliwość wykupienia Road Tax’u przez Internet. To znacznie odciążyło jego oddziały oraz urzędy pocztowe. Sami kierowcy także nie ukrywali zadowolenia, ponieważ aby wykupić podatek już nie musieli stać w długich kolejkach. 1 października 2014 roku na pewno także zapisze się w historii brytyjskiej motoryzacji Krzysztof Szczepaniak
bedford Bedfordshire Police na prośbę rodziny zaginionej Sonica’i Hans wznowiło jej poszukiwania. Zaginiona Sonica to 35 letnia mieszkanka Bedford. Ślad za nią zaginął ponad 18 miesięcy temu i do tej pory policji nie udało się ustalić przyczyny jej zaginięcia. Przypomnijmy, że zaginioną ostatni raz widziano ją jak wychodziła ze swojego mieszkania przy Priory Court. Informowała wtedy swoją współlokatorkę, że idzie do miasta na szybkie zakupy i że za niedługo wróci z powrotem. Niestety tak się nie stało. Kobieta zaginęła w biały dzień. Dzięki nagraniom CCTV z centrum miasta ustalono, że około godziny 14:00 Sonica przechodziła koło Swan Hotel. Jest to ostatnie nagranie uwieczniające jej obecność w centrum Bedford. Policja podejrzewa, że jej ciało może znajdować się pod powierzchnią rzeki Great Ouse. Obecnie specjalna grupa nurków przeszukuje jej dno na odcinku od Prebend Street Bridge do The Slipe w Kempston. Niestety poszukiwania do tej pory nie przyniosły żadnych rezultatów. Mimo długiego czasu od jej zaginięcia śledczy wierzą, że tą sprawę uda im się rozwiązać. Policja prosi również każdego kto ma jakiekolwiek informacje odnośnie zaginionej Sonici Hans o niezwłoczny kontakt pod numerem 101. Will O.
12
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
3 lata więzienia dla nastolatków za zabójstwo bezdomnego!
kara więzienia za śmierć polaka londyn 10 czerwca ubiegłego roku dwoje nastolatków z Londynu wznieciło ogień w budynku przy Davenant Road w dzielnicy Croydon. W opuszczonym budynku, w którym mieścił się przed laty klub „Sea Cadet Centre” nocowali bezdomni. W pożarze zginął 35-letni Sylwester Mendzelewski. W ubiegły poniedziałek zakończono rozprawę sądową przeciw nieletnim, których oskarżono o podpalenie budynku i zabójstwo Polaka. Podejrzenie o podpalenie i zabójstwo Sylwestra Mendzelewskiego padło na dwoje nastolatków, których jako ostatnich widziano w opuszczonym budynku. W dniu ogłaszania wyroku chłopiec miał 15 lat, a jego koleżanka lat 17. W chwili gdy budynek został objęty przez płomienie, bezdomny Polak znajdował się w piwnicy budynku. Spał na przyniesionym tam materacu. Nie spodziewał się nadchodzącego zagrożenia. Nastolatkowie tłumaczyli przed sądem, iż nie zdawali sobie sprawy, że w budynku ktokolwiek może się znajdować. Podłożenie ognia tłumaczyli jako bezmyślną i pozbawioną sensu zabawę, która miała miejsce w budynku nazywanym przez miejscową młodzież jako „nawiedzone miejsce”. Co dokładnie wydarzyło się 10 czerwca ub. r.? Otóż gdy 14-letni chłopak i 16-letnia koleżanka postanowili wejść do budynku
Zamów reklamę w tym miejscu: 077 951 48 565 / reklama@naszestrony.co.uk
www.naszestrony.co.uk
weszli towarzyszyły im jeszcze dwie osoby. Jeden z chłopców postanowił nie wchodzić do budynku. Pozostał przed ogrodzeniem. Do środka weszły trzy osoby. Chłopak i dziewczyna będący już w środku podpalili kawałek papieru, który rzucili w stronę śpiwora, który leżał na kilku starych oponach. Całe zajście filmował komórką trzeci nastolatek, który odważył się wejść do opuszczonego budynku. Po zajściu skasował on jednak dokonane nagranie. Gdy cała trójka opuszczała teren nieruchomości, z budynku unosił się dym. Nastolatkowie zeznali, że nie widzieli ognia odchodząc z miejsca zdarzenia. Ktoś jednak mimo wszystko wezwał straż pożarną. Wozy bojowo-gaśnicze z London Fire Brigade dotarły na miejsce około godziny 15.00. Po trwającej kilka minut akcji gaśniczej w piwnicy budynku odnaleziono zwłoki mężczyzny. Został on później zidentyfikowany jako Sylwester Mendzelewski.
W wyniku przeprowadzonej dwa dni po zdarzeniu sekcji zwłok wykazano, że Polak zmarł na skutek zaczadzenia. Policjanci prowadzący śledztwo ustalili, że pomiędzy chłopcem podkładającym ogień, a chłopcem filmującym zajście, odbyła się rozmowa za pośrednictwem portalu społecznościowego Facebook, gdzie paść miały słowa: „o mój boże! co ja zrobiłem?” W dniu 15 czerwca ub. r. policja aresztowała obydwoje podejrzanych. 14-letni chłopak i 16-letnia dziewczyna trafili do policyjnego aresztu. Po roku od tamtych wydarzeń, a dokładnie w dniu 27 czerwca, 15-latek i jego o dwa lata starsza koleżanka uznani zostali winnymi podpalenia budynku oraz zabójstwa człowieka. W ubiegły poniedziałek, 18 sierpnia, Croydon Crown Court skazał dwójkę nastolatków na 3 lata pozbawienia wolności. Adam Andrzejko
13
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
europejscy bandyci okradają brytyjskie domy...
euro złodzieje w UK!
wielka brytania W tym wydaniu gazety na str. 9. piszemy o dwóch imigrantach pochodzących z północno-wschodniej Europy, Litwy lub Łotwy, których w czasie włamania obezwładnił właściciel domu i przekazał w ręce policji. Niedługo po zakończeniu edycji tego artykułu policjanci z Lincolnshire i Cambridgeshire poinformowali nas o kolejnych imigrantach, którzy dokonali włamania do brytyjskich domów. Jak informuje policja kolejni sprawcy pochodzą z Litwy, bądź też Łotwy. W międzyczasie, Słowak romskiego pochodzenia, zamieszkały przy Oundle Road w Peterborough ukrywa się przed policją. Nie stawia się na rozprawie, na której miał zostać skazany za włamanie. O tej historii piszemy na str. 3. W poprzednich wydaniach gazety informowaliśmy z kolei o dwóch Polakach z Peterborough ukrywających się przed policją w szafie w domu, do którego się włamali. Poruszaliśmy również dziesiątki innych tematów dotyczących włamań na terenie Lincolnshire i Cambridgeshire dokonanych przez imigrantów z Europy Wschodniej. Mając dostęp do informacji zawierających dziesiątki wschodnio-europejskich nazwisk, można pomyśleć, iż do UK przyjeżdżają sami kryminaliści. Kartoteki policyjne są wypełnione polskimi,
litewskimi i łotewskimi nazwiskami. Nie ma tygodnia, abyśmy nie słyszeli o polskim bandycie czy litewskim włamywaczu, a informacje te pochodzą tylko i wyłącznie z trzech hrabstw. Aż strach pomyśleć ilu imigracyjnych bandytów działa lub siedzi w więzieniach na terenie całej Wielkiej Brytanii i ilu jeszcze kryminalistów ma zamiar do UK przyjechać. Wielu skazanych imigrantów po odbyciu kary więzienia jest deportowanych do ich ojczystych krajów. Wracają, bo system ten praktycznie nie działa. Dobrym przykładem jest 32 letni Marius Siurkus z Peterborough, który w lipcu tego roku został skazany na rok wiezienia za dokonanie włamania i kradzieży drogiej biżuterii z jednego z domów przy Eastfield Road, Peterborough. 3 sierpnia wypuszczono go z więzienia i deportowano na Litwę, gdzie miał odsiedzieć resztę wyroku. Zaledwie 6 dni później policja z Peterborough interweniowała podczas incydentu, gdzie mężczyzna pobił innego mężczyznę oraz groził mu, że go zabije. Dzięki nagraniom z kamer CCTV napastnika udało się namierzyć w niespełna tydzień i 15 sierpnia dokonano jego aresztowania w domu przy St Martin’s Street. Po pierwszej identyfikacji okazało się, że napastnik to deportowany 3 sierpnia Marius Siurkus. Teraz zachodzi pytanie, w jaki sposób deportowany Litwin w 6 dni po opuszczeniu UK pojawił się ponownie w Peterborough?
Według brytyjskich władz wypuszczono go wcześniej z więzienia w Peterborough, by resztę wyroku odsiedział na Litwie. Kolejne pytanie: w jaki sposób deportowani przestępcy bez problemu wjeżdżają na teren Wielkiej Brytanii? Biorąc pod uwagę powyższe przykłady, sądowy zakaz wjazdu do UK najzwyklej nie działa. Jako dowód na prawdziwość tego stwierdzenia można również przytoczyć historię jednego Polaka także z Peterborough, gdzie niespełna dwa lata temu został deportowany do Polski. Po miesiącu ponownie pojawił się w Peterborough, gdzie rozpoznała go policja. W czasie ucieczki skakał po dachach domów przy Lincoln Road dopóki się tym nie zmęczył i dobrowolnie oddał w ręce policji. Jak sam później twierdził wrócił do UK po swoją narzeczoną. Całe to zdarzenie nagrano z policyjnego helikoptera i wyemitowano we wszystkich największych brytyjskich stacjach telewizyjno informacyjnych. Jak zaradzić temu, by przestępcy nie wracali na wyspy? Może władze powinny darować sobie deportację skoro nie działa tak jak powinna? W ten sposób podatnicy zaoszczędzą na kosztach transportu kryminalistów. Chyba, że w końcu sądownictwo europejskie udałoby się zunifikować lub też wymóc na sądach częstsze stosowanie bezwzględnych wyroków bez przywileju warunkowego zwolnienia. Krzysztof Szczepaniak
www.naszestrony.co.uk
czy znasz lokalne produkty?
zapraszamy na Festiwal ze smakiem
wellingborough Już 5 września na targu w Wellingborough rozpocznie się pierwszy weekendowy Wellingborough Food Festival. W imprezie, która potrwa od piątku do niedzieli wezmą udział najlepsi lokalni producenci żywności, którzy zaprezentują swoje specjały odwiedzającym targ w tych dniach. Zostały jeszcze wolne stragany, które dostępne są dla każdego kto chciałby wziąć udział w festiwalu promując swoje wyroby. Koszt wynajęcia straganu to jedyne £10 za dzień. To znakomita okazja dla osób, które chciałyby wyko-
rzystać swoje talenty kulinarne i spróbować swoich sił w biznesie. Festiwal ten jest również okazją by zapoznać się z ofertą lokalnych producentów żywności. - Nie od dziś wiadomo, że zakup lokalnych produktów ma wiele zalet. Nie tylko możesz zobaczyć skąd pochodzą, kto je wyprodukował i jak zostały zrobione lecz także przynosi to korzyści dla lokalnej gospodarki – mówi radny Peter Morrall. Każdy zainteresowany wynajęciem straganu i wzięciem udziału w festiwalu może uzyskać więcej informacji dzwoniąc do Henry’ego Summerfield na numer 07740 401139 lub Stephen’a Dunkley na numer 01933 234546. J.S.
15
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
odszkodowania i pomoc prawna w języku polskim
kolejne biuro firmy accident specialist corby Firma Accident Specialist z siedzibą w Peterborough kilka tygodni temu otworzyła swój nowy oddział w miejscowości Corby. Przypomnijmy, że firma ta zajmuje się udzielaniem pomocy w uzyskiwaniu odszkodowań osobom poszkodowanym w między innymi wypadkach samochodowych i w pracy. Z usług firmy AS korzysta wielu Polaków z Peterborough i okolic. Dodatkowym atutem przemawiającym za skorzystaniem z usług firmy Accident Specialist jest fakt, że w firmie zatrudniony jest pan Sebastian, który udziela wszelkich informacji w języku polskim. Nie tylko informuje, ale i zajmuje się całym procesem uzyskania odszkodowania, od początku do końca. Dzięki temu polski klient jest na bieżąco informowany w języku polskim o postępie prowadzonych czynności w celu uzyskania dla niego odszkodowania. W nowo otwartym biurze w Corby również pracuje osoba posługująca się językiem polskim, na czym na pewno skorzysta lokalna Polonia potrzebująca pomocy specjalisty w wymienionych wyżej sprawach. Firmę Accident Specialist z pośród innych firm z tej branży wyróżnia skuteczność
i szybkość uzyskania odszkodowania, o czym wielu klientów mogło się przekonać osobiście. Dodatkowo w razie wypadku firma oferuje darmowe holowanie samochodu do warsztatu, darmowe auto zastępcze jeżeli poszkodowany nie ma dostępu do innego samochodu oraz darmowy transport na badanie lub komisję lekarską. Najciekawsze jest to, jeżeli będziemy mieli wypadek (z nie naszej winy oczywiście) samochodem na przykład typu kombi to, jako auto zastępcze dostaniemy także kombi. To samo tyczy się vanów, 4x4 itp. Często zdarza się tak, że firmy z branży odszkodowań oferują darmowe auta zastępcze, ale zazwyczaj my nie mamy wpływu, jakie-
go rodzaju samochód otrzymamy. Może to być problem na przykład dla osób posiadający właśnie kombi ze względu na dzieci. Jeżeli dostaniemy w zastępstwo samochód znacznie mniejszy, to z przewiezieniem wózka dziecięcego może być już poważny problem. Nowo otwarty oddział firmy w Corby mieści się przy 46 Rockingham Road, NN17 1AD. W celu uzyskania więcej informacji można również zadzwonić pod numer 01536 202 666. Warto zapisać sobie ten numer w telefonie, aby szybko skontaktować się z Accident Specialist w razie wypadku. Im szybciej zgłosisz szkodę, tym szybciej otrzymasz pomoc i odszkodowanie. Krzysztof Szczepaniak
www.naszestrony.co.uk
W skrócie: Miasto reaguje po skargach mieszkańców...
chcą by było wolniej! bedford Jeszcze w tym roku na drodze wzdłuż rzeki Great Ouse w centrum Bedford zainstalowane zostaną cztery kamery służące do pomiaru prędkości. Decyzję podjęto po tym jak do Bedford Borough Council zaczęło wpływać coraz więcej skarg od mieszkańców i przedsiębiorców, którzy mają już dosyć kierowców znacznie przekraczających prędkość na tym odcinku. W ubiegłym tygodniu na drodze biegnącej wzdłuż rzeki umieszczono znaki informujące o tym, że w tym miejscu wkrótce zainstalowane zostaną fotoradary. Kamery będą wprawdzie zainstalowane przez Bedford Borough Council lecz to policja zajmie się egzekwowaniem kar za przekro-
czenie dozwolonej prędkości. Instalacja czterech kamer w centrum miasta to część szerszego programu przewidującego rozmieszczenie kamer w różnych częściach miasta na wniosek mieszkańców. Rada miasta liczy na to, że kamery przyczynią się do poprawy bezpieczeństwa w tych miejscach za przykład ich skuteczności podając Milton Ernest. W lutym ubiegłego roku w tej wiosce zainstalowano kamery pomiaru prędkości w celu zwalczenia kierowców stwarzających niebezpieczeństwo zbyt szybką jazdą. Od tamtej pory odnotowano 83% spadek liczby pojazdów przekraczających prędkość tym miejscu. Rada miasta ma nadzieję, że taki sam skutek uda się uzyskać poprzez ustawienie kamer na drodze wzdłuż rzeki. J.S.
W skrócie: Przeznaczą miliony funtów na remonty dróg...
uwaga: men at work! northampt’shire
Northamptonshire County Council otrzymał rządową dotację na remont chodników i ulic w kilku miastach w hrabstwie. Kwota £3.3 milionów zostanie przeznaczona na naprawę infrastruktury w Corby, Desborough, Rothwell, Rushden i Wellingborough. Na remont składać się będzie łatanie dziur oraz położenie nowej nawierzchni na drogach i
chodnikach dla pieszych. Prace rozpoczną się już w przyszłym miesiącu w Rothwell. W październiku w Wellingborough wyremontowana zostanie okolica Shelley Road, po czym w listopadzie drogowcy ruszą do Corby w pobliże Beanfield Road. Przed rozpoczęciem prac remontowych rada hrabstwa będzie kontaktowała się z mieszkańcami ulic, na których przeprowadzone zostaną naprawy, w celu przestawienia swoich pojazdów w inne miejsce na czas trwania remontu. J.S.
17
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
uczniowie z zerówki oraz z klas 1 i 2 najedzą się za darmo!
Od września darmowe posiłki w szkołach wielka brytania
w szkole podstawowej ma problem z otyłością. Co więcej szkoły, które wykażą wysoki popyt na darmowe obiady będą mogły skorzystać z dodatkowych funduszy rządowych. Dlatego Northamptonshire County Council zachęca rodziców aby już teraz dokonali internetowej rejestracji aby ich dziecko otrzymywało darmowy obiad od pierwszych dni nauki w szkole. Rejestracji internetowej mogą dokonać rodzice dzieci,
których szkoła korzysta z serwisu Nourish, który obecnie zaopatruje w posiłki 176 z 244 szkół podstawowych w hrabstwie. By tego dokonać należy aktywować konto zwane ParentPay na stronie www.northamptonshire.gov. uk/schoolmeals. Jeśli szkoła nie korzysta z serwisu Nourish rodzice muszą bezpośrednio w szkole zapisać dziecko do otrzymywania darmowych posiłków. Joanna Szczepaniak
firma Kiddicare zwolni setki pracowników...
zwolnienia w kiddicare! peterborough Firma Kiddicare z siedzibą w Peterborough za dwa tygodnie zwolni setki swoich pracowników. Informację tą ujawniono zaledwie kilka tygodni po tym jak ogłoszono, że firma zmieniła swojego właściciela. W lipcu informowaliśmy, że supermarket Morrisons, który wtedy był właścicielem Kiddicare zamierza go sprzedać nowemu inwestorowi. Tak też się stało i Kiddicare przeszedł w ręce firmy Endless, która zapowiadała wdrożenie stanowczych zmian w funkcjonowaniu firmy, aby wyciągnąć ją na prostą. Samo przejęcie firmy przez Endless wzbudzało wtedy dość sporo kontrowersji. Jak się okazało Kiddicare został sprzedany za jedyne 2 miliony funtów. To dosyć mało ponieważ trzy lata temu supermarket Morrisons zakupił Kiddicare za 70 milionów. Wychodzi na to, że Morrisons oddał dziecięcą sieciówkę prawie za darmo.
czy wiesz, że sól jest... śmiertelną przyprawą? twoje zdrowie Konsumpcja soli w nadmiernej ilości prowadzi do chorób serca, które są co roku przyczyną śmierci blisko 1,6 miliona osób. Globalne wyniki przerażają, a biorąc pod uwagę fakt, iż sól jest bardzo popularną przyprawą, to za wręcz niebywałe należy uznać zjawisko, w którym ludzkość sama naraża się na kontakt ze śmiertelną przyprawą.
Wraz z rozpoczęciem nowego roku szkolnego w życie wejdą przepisy dzięki, którym uczniowie zerówki oraz pierwszej i drugiej klasy będą upoważnieni do otrzymania darmowych obiadów. Ustawa zwana Universal Infant Free School Meals została zatwierdzona przez rząd brytyjski w ubiegłym roku. Dzięki niej każdy uczeń przez pierwsze trzy lata nauki będzie mógł codziennie zjeść w szkole darmowy ciepły posiłek, co z pewnością pozwoli rodzicom zaoszczędzić trochę pieniędzy. Badania pokazują również, że dzieci, które otrzymują ciepły posiłek w porze lunchu osiągają lepsze wyniki w nauce. Wprowadzenie darmowych i w pełni zbilansowanych posiłków w szkołach w całej Wielkiej Brytanii ma również przyczynić się do walki z otyłością u dzieci, która staje się coraz większym problemem. Prawie 20% uczniów kończących naukę
co powiesz na chlorek sodu do obiadu?
Powodem tego posunięcia jest dość fatalna sytuacja finansowa popularnej sieci marketów. Tylko w ostatnim roku podatkowym Morrisons odnotował straty na poziomie 140 milionów funtów, dlatego zarząd firmy postanowił jak najszybciej zakończyć inne inwestycje jak prowadzenie Kiddicare. Nowy właściciel firmy z Peterborough 20 sierpnia ujawnił plan całkowitej likwidacji 10 oddziałów tej firmy zlokalizowanych między innymi w Dudlay, Southampton, Bristolu, Notthin-
gham i Liverpool. Ich likwidacja, która nastąpi już 7 września jest równoznaczna ze zwolnieniem kilkuset pracowników Kiddicare. Główny oddział firmy mieszczący się w Peterborough uniknie likwidacji, lecz nie udało nam się dowiedzieć czy jakakolwiek redukcja zatrudnienia będzie miała w nim miejsce. Po likwidacji 10 oddziałów firmy na terenie całego kraju Kiddicare poza Peterborough będzie prowadził tylko sprzedaż internetową. K.S. www.naszestrony.co.uk
Sól kuchenna to bardzo popularny artykuł spożywczy, będący w wielu przypadkach prawie czystym chlorkiem sodu (NaCl). Stosowana jako przyprawa i konserwant ma swoje drugie, bardzo groźne oblicze. Naukowcy badający przyczyny chorób serca przebadali 205 przypadków i w uzyskanych wynikach zaobserwowali znaczący wpływ soli na podniesienie ciśnienia krwi. We wnioskach płynących z uzyskanych badań zaleca się ograniczenie stosowa-
nia chlorku sodu lub całkowite wykluczenie go z kuchni i zastąpienie go innymi przyprawami. Podczas gdy Światowa Organizacja Zdrowia zaleca stosowanie ilości nie większej niż 2 gramy dziennie, konsumpcja soli utrzymuje się na prawie dwukrotnie wyższym poziomie tj.: 3,95 grama dziennie. newsman
dla najmłodszych
Kolorowanka: Dokończ ten portret!
18
OFERTY PRACY Fryzjerka/ kosmetyczka Peterborough Salon Wiktoria zatrudni fryzjerkę i kosmetyczkę. Więcej informacji pod numerem telefonu 07792927013
Fryzjerka Peterborough Salon piękności Headkandi Hair & Beauty zatrudni fryzjerkę. Istnieje również możliwość podnajęcia stanowiska. Poszukujemy osoby kreatywnej, zmotywowanej, która potrafi zorganizować sobie czas pracy i pracować w zespole. Zapewniamy elastyczne godziny pracy. Kontakt: Ali, Tel. 01733344773 lub 07710911117 Ekspedientka Peterborough Sklep Ritzy Minimarket znajdujący się w dzielnicy Bretton w Peterborough zatrudni ekspedientkę. CV należy wysłać na adres email: ritzyminimarket@ tiscali.co.uk
Malarz/dekorator Peterborough Just Painters Limited zatrudni dwóch malarzy/dekoratorów do pracy w Peterborough. Wymagana ważna karta CSCS, własna odzież ochronna, narzędzia i transport. Kontakt: 01733 617395 lub 07434 939614
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
Budowlaniec Spalding Site Contract Personnel zatrudni osobę do pracy na budowie w Spalding. Wymagana ważna karta CSCS. Doświadczenie mile widziane. Start natychmiastowy. Kontakt Tel: Dean 07984070893. CV należy wysłać na adres email: dean@ sitecontractpersonnel.co.uk
Magazynier Spalding Holbeach Recruitment Limited zatrudni 20 osób do pracy na stanowisku magazyniera. Praca lekka nie wymagająca podnoszenia ciężkich rzeczy, odpowiednia zarówno dla kobiet jak i mężczyzn. Stawka £6.31 za godzinę. Kontakt Tel: Steve 07769734067 lub 01406426637 Recepcjonistka Holbeach Przychodnia Holbeach Medical Centre zatrudni osobę do pracy w recepcji. Do obowiązków należeć będzie między innymi rejestrowanie pacjentów na wizyty u lekarzy i pielęgniarek, przekazywanie wiadomości, wydawanie recept. Praca na zmiany w godzinach pomiędzy 7:45 a 18:30. Stawka £6.90 za godzinę. CV w zaklejonej kopercie należy przynieść do Valerie Watkin do przychodni Holbeach Medical Centre, Park Road, Holbeach PE12 7EE lub wysłać na adres Email: valerie.watkin@lpct.nhs.uk
Operator wózka widłowego / Boston Net Temps zatrudni operatora wózka widłowego typu telescopic forklift z odpowiednią licencją. Wymagane doświadczenie. Kontakt Tel: 0115 9400968 Malarz / Boston Praca dla malarzy w Bostonie i okolicach. Wymagana karta CSCS. Kontakt telefoniczny: Gary Reay Tel. 0191 221 234
Wulkanizator Huntingdon Johns Tyres zatrudni wulkanizatora do pracy w Huntingdon. Dobre zarobki. By umówić się na rozmowę kwalifikacyjną zadzwoń na numer 07545865880
Stolarz / Huntingdon TOK Construction Ltd zatrudni doświadczonego stolarza. Wymagana karta CSCS, odzież ochronna i doświadczenie. Start natychmiastowy. Stawka £14,00 za godzinę. Kontakt Tel: 0208 684 9090 Kelner/kelnerka Huntingdon Praca dla kelnerów i kelnerek. Start natychmiastowy. Wymagane doświadczenie oraz strój roboczy w skład którego wchodzą czarne eleganckie spodnie, biała koszula i czarne eleganckie buty z zakrytymi palcami. Stawka £6.50 - £7.00 za godzinę. Kontakt: Stewart Tel. 01480 477878 Pomocnik kucharza St. Ives
Praca dla pomocnika kucharza w szkolnej stołówce w St. Ives. Start 2 września. Praca na pół etatu co najmniej 10 godzin tygodniowo. Praca od poniedziałku do piątku pomiędzy 10:00 a 14:30. Stawka £6.50 - £7.00 za godzinę. Kontakt: Stewart Tel. 01480 477878
Operator wózka widłowego / Corby Single Resource Ltd zatrudni doświadczonych operatorów wózków widłowych typu Reach Truck do pracy w Oakley Hay Industrial Estate w Corby. Praca od poniedziałku do piątku w godzinach od 6:00 do 14:00. Stawka £8.16 za godzinę a nadgodziny od półtora do podwójnej stawki. Wyślij swoje imię na numer Tel. 07584027247
Magazynier Corby Prime Time Recruitment zatrudni magazynierów do pracy w Corby. Praca od poniedziałku do piątku oraz w weekendy na zmianach 6:00-14:00, 14;00 -22:00, 22:00 -06:00. Mile widziane doświadczenie w pracy w magazynie i znajomość obsługi komputera. Stawka £6.31 - £7.20 za godzinę. Kontakt: Tel. 01536402620, Email: magdalena.woznicka@ primetime.co.uk Magazynier Wellingborough Single Resource Ltd zatrudni magazynierów do pracy w Park Farm Estate w Wellingborough. Lekka praca polegająca na pako-
waniu kosmetyków do zestawów upominkowych. Doświadczenie nie jest wymagane. Stawka £6.31 za godzinę. Wyślij swoje imię na numer Tel. 07720392203
Operator produkcji Wellingborough Impact Recruitment zatrudni operatora produkcji do pracy w Wellingborough. Mile widziane doświadczenie. Praca w godzinach od 7:30 do 16:15. Stawka £7,00 za godzinę. Kontakt: Dan, James lub Nick Tel. 01604239555. CV należy wysłać na adres email: info@impactrecruitment.co.uk Malarz/dekorator Bedford Alliance Workforce Limited zatrudni malarza/dekoratora do pracy w Bedford. Wymagana karta CSCS. Start natychmiastowy. Stawka £11 za godzinę. Kontakt: Marcus Tel. 0113 2026050.
Recepcjonista Recepcjonistka Bedford The Barns Hotel zatrudni osobę do pracy w hotelowej recepcji. Praca na cały etat. Idealny kandydat będzie posiadać doświadczenie w pracy w 4 lub 5 gwiazdkowym hotelu. Stawka £6.31 za godzinę. CV należy wysłać na adres email: hr@barnshotelbedford.co.uk
Jeśli jesteś pracodawcą i szukasz pracownika, ogłoś to na naszej stronie Internetowej: www.naszestrony.co.uk
INFORMACJA DLA CZYTELNIKÓW NASZYCH STRON Odkąd publikujemy ogłoszenia dotyczące ofert pracy, odbieramy coraz więcej telefonów dotyczących pomocy w przeprowadzeniu pierwszej rozmowy kwalifikacyjnej z podanymi w ogłoszeniach pracodawcami. Niejednokrotnie zdarzają się również prośby o potwierdzenie szczegółów dotyczących indywidualnych pracodawców. Pytania dotyczą informacji na temat okresowości wypłat (tygodniówka, dwutygodniówka), czasu i miejsca pracy (wymiar godzin, adres gdzie praca będzie wykonywana), lub też czy jest to praca na kontrakt stały czy tymczasowy? Dlatego też w niniejszym ogłoszeniu chcielibyśmy wyjaśnić, iż redakcja gazety Nasze Strony nie prowadzi czynności wyżej opisanych i nie dysponuje dodatkowymi informacjami ponad te, które są publikowane. redakcja
www.naszestrony.co.uk
19
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
kosmetyki, środki do pielęgnacji, polska chemia...
wzrosła popularność portu lotniczego
drogeria Love Beauty PL Lotnisko Luton kolejna polska firma! bije rekordy peterborough W marcu tego roku wyspy brytyjskie obiegła wiadomość, że Polacy założyli na wyspach brytyjskich 21.757 firm. Swój udział w tym ma na pewno liczna Polonia z Peterborough, która niemalże każdego miesiąca może pochwalić się kilkoma nowymi firmami. Tym razem przedstawiamy polską drogerię o nazwie „Love Beauty PL”. Ta informacja powinna być szczególnie pomocna dla polskich kobiet, które nie raz stanęły przed trudnym zadaniem polegającym na znalezieniu ulubionego i znanego z Polski kosmetyku. A więc drogie Panie – zapiszcie sobie ten adres: 547 Lincoln Road, PE1 2PB! Jak tam trafić? Otóż to proste! Drogeria mieści się tuż zaraz obok polskiego sklepu Julia. A teraz trochę informacji o tym kiedy powstał sklep i z jaką ofertą zwraca się do klientów. Otóż drogeria powstała pod koniec czerwca i cieszy się sporym zainteresowaniem wśród lokalnej Polonii. Przychodzą zarówno Panie jak i Panowie, choć oczywiście Pań jest zdecydowanie więcej. W ofercie „Love Beauty PL” znajdziemy sporo polskich kosmetyków. Są to między innymi preparaty do pielęgnacji twarzy, włosów i skóry oraz kosmetyki tzn.: kolorowe czyli lakiery, cienie do
luton powiek, oraz błyszczyki. To tylko część produktów ze sporej oferty. „Love Beauty PL” zajmuje się również sprzedażą produktów należących do grupy ogólnie nazywanej polską chemią. Na półkach znaleźć można również sztuczną biżuterię oraz ręcznie wyrabiane świece i mydła. Jak twierdzi właścicielka drogerii, w ofercie znajdują się same markowe i najlepsze dostępne na rynku kosmetyki, oczywiście w konkurencyjnych cenach. Dodaje również, że samo pomieszczenie, w którym działa „Love Beauty PL” już niebawem zostanie lekko zmodyfikowane, by móc poszerzyć obecną ofertę dostępnych produktów. Drogeria otwarta jest od poniedziałku do soboty w godzinach
od 10:00 do 18:00. Serdecznie zapraszamy Krzysztof Szczepaniak
Lotnisko Luton Airport podczas tego sezonu wakacyjnego obsłużyło rekordową liczbę pasażerów. Według danych pochodzących od rzecznika prasowego lotniska w czerwcu i lipcu z Luton Airport skorzystało ponad dwa miliony pasażerów. W poprzednich latach w tych samych miesiącach ich liczba nigdy nie przekraczała miliona miesięcznie. Wzrost liczby pasażerów głównie spowodowany jest nowymi połączeniami z europejskimi lotniskami. Jest ich 14, a najbardziej uczęszczane destynacje to między innymi Neapol, Katania i Skiathos w Grecji. Rzecznik lotniska informuje, że jeszcze w tym roku zostanie
www.naszestrony.co.uk
otwartych więcej nowych połączeń. Już wiadomo, że tegorocznej zimy z Luton będziemy mogli polecieć do Kopenhagi, Lyonu we Francji i Bazylei w Szwajcarii. Ostatnio Luton Airport otrzymało oficjalną zgodę na rozbudowę całego portu o czym informowaliśmy już w poprzednich wydaniach gazety. Według planów na ten cel ma zostać wydanych około 100 milionów funtów. Przebudowa ma między innymi dotyczyć hali odpraw, terminali, podjazdów dla taksówek i autobusów oraz pomieszczeń handlowo usługowych. W skrócie lotnisko ma być jeszcze większe i nowocześniejsze. Ma to pozwolić na zwiększenie przepustowości portu, dzięki czemu liczba pasażerów do 2031 roku ma wzrosnąć z 12 do 18 milionów rocznie. Will O.
20
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
kolumna Ogłoszeniowa
Organizujesz imprezę lub wydarzenie kulturalne? Chcesz ogłosić coś ważnego? To miejsce czeka specjalnie na Ciebie. By zamieścić swój plakat w tym miejscu napisz na adres kontakt@naszestrony.co.uk
Które kluby mogą liczyć na sympatię kibiców?
Hiszpańskie kluby nad niemieckimi i angielskimi piłka nożna Opublikowane zostały wyniki badań wykonanych przez Pentagon Research, firmy doradczej badającej w Polsce także efektywność sponsoringu sportu i wydarzeń kulturalnych, dotyczących najpopularniejszych w naszym kraju zagranicznych klubów piłkarskich. Ich wyniki nie są żadną niespodzianką i dobrze pokazują, czym kierują się nasi kibice w okazywaniu sympatii. Sprawa jest prosta, decydują przede wszystkim dwie rzeczy. Najpopularniejsi są ci, o których najwięcej się mówi, najczęściej pokazuje – na rodzimym gruncie przekonała się o tym Wisła Kraków, która po kilku latach sukcesów teraz nie jest najlepsza i rzadziej się ją prezentuje z dobrej strony – a dodatkowym argumentem jest obecność w ich składzie Polaków. Najpopularniejszym obecnie klubem w Polsce jest Real Madryt. Opowiedziało się za nim 24,6% ankietowanych, którzy interesują się piłką nożną. I nie dziwi to, gdyż tak jednocześnie jest na całym świecie, podobnie jak w przypadku kolejnego zespołu. Druga jest Barcelona (20,9%). Trzeba jednak zaznaczyć, że w przypadku zagranicznych badań kolejność czasem się zmienia. Zależy od przyjętej metody. I tak np. Barcelona ma najwięcej kibiców na Facebooku, drugi jest Real, a trzeci Manchester United. Biją na głowę wszystkie pozostałe. Dalej Polacy nie są już zgodni ze światowymi trendami. Na trzecim miejscu znalazła się bowiem
www.naszestrony.co.uk
Borussia Dortmund (16,3%), w której przypadku decydująca wydaje się być obecność w składzie Jakuba Błaszczykowskiego. Roberta Lewandowskiego i Łukasza Piszczka. Zanim się w niej pojawili nie miała w Polsce wielu sympatyków. Potwierdza to tylko koniunkturalność polskich kibiców. Nad Borussią – ciekawe co byłoby, gdyby badający podali, że jest to łacińska nazwa Prus, które źle kojarzą się w naszym kraju – zawsze był Bayern Monachium, teraz czwarty (6,3%), ale ilość opowiadających się za nim wzrośnie, gdyż przeniósł się do niego Lewandowski. Co ciekawe, w przypadku czołowej trójki analitycy Pentagon Research jako argument jej popularności podają, iż w ostatnich miesiącach zdarzyło się jej występować w naszym kraju. Nie wydaje się trafiony, gdyż Barcelona i Real nieraz w Polsce występowały, do tego w ciekawszych meczach. Dopiero po tej czwórce przyszła kolej na zespoły angielskie. Co niektórych może zaskakiwać najwyżej jest Arsenal Londyn (5,3%), który od dawna czeka
na sukcesy. I w tym przypadku wytłumaczenie jest łatwe. Pierwszym bramkarzem jest w nim Wojciech Szczęsny – niechby tylko menedżer Arsene Wenger pozbył się go, a postrzeganie będzie inne – a do niedawana jego konkurentem był Łukasz Fabiański. Niewiele mniej sympatyków ma Manchester United (5,1%) i nie ma to nic wspólnego z jakąś koniunkturą, a ta zdaje się mieć wpływ na pozycję kolejnej drużyny, Chelsea Londyn (3,5%). Polskie badania odbyły się w lipcu i stąd zapewne t obecność w sklasyfikowanej dwudziestce Celticu Glasgow (0,6%), który znalazł się na 14 pozycji. W tym przypadku też nie ma wątpliwości, iż największe znaczenie miało, że kilka lat temu grali w nim Artur Boruc i Maciej Żurawski. Po kłopotach Legii Warszawa z europejską federacją UEFA i związanym z tym awansem Celticu do kolejnej fazy eliminacji Ligi Mistrzów, ilość sympatyków Szkotów zapewne zmalała. Zwłaszcza, że byli przedstawiani w złym świetle. (bp)
Mistrzostwa Lekkoatletyczne w Zurychu
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
Świeży wiatr spod szwajcarskich Alp Lekkoatletyka Wiele zachwytów wywołał występ polskich lekkoatletów podczas mistrzostw Europy w Zurychu. Nie brakło nawet porównań do legendarnego Wunderteamu, stworzonego prawie 60 lat przez wspaniałego trenera Jana Mulaka, kiedy to nasi przedstawiciele zaliczali się do światowej czołówki. – Liczę, że żniwo będzie bogate i nasi zawodnicy przywiozą z Zurychu dziesięć medali. Szans jest więcej, ale zwykle udaje się połowie faworytów – mówił po ogłoszeniu liczącej 61 osób reprezentacji prezes PZLA, Jerzy Skucha. Wydawał się on być wielkim optymistą, bo tegoroczne wyniki nie dawały podstaw do takiej wiary. Tymczasem nasi reprezentanci stawali w Szwajcarii na podium aż dwanaście razy, czyli tyle, ile za czasów Mulaka w 1958 roku w Sztokholmie – wówczas było osiem złotych krążków, teraz dwa – lecz mniej niż w Budapeszcie w 1966 roku. Te mistrzostwa były dla nas rekordowe, gdyż zdobyliśmy 15 medali. W trakcie tych ME też były chwile, kiedy zdarzało się sympatykom „Królowej sportu” popadać w euforię. Jak po finiszu na 800 metrów mężczyzn. Pierwszy minął metę łodzianin Adam Kszczot, ale na wszystkich największe wrażenie zrobił piorunujący finisz Artura Kuciapskiego – pochodzi z okolic Kutna, a przygodę ze sportem zaczynał od … boksu – który na ostatniej prostej biegł po srebro po skosie z pierwszego na trzeci tor, żeby wyminąć rywali. Coś takiego naprawdę rzadko się widuje. – Wpadł na metę niczym meteoryt i uderzył z wielką siłą w podium – pisano. - Nadal nie mogę uwierzyć w to, co się stało – mówił nazajutrz
Kuciapski – Miałem dużo sił na ostatniej prostej i gdybym przyspieszył wcześniej, to wynik byłby jeszcze lepszy. Teraz wiem, że ruszyłem za późno. Miałem czaić się za pierwszą czwórką, ale zobaczyłem, że inni się rzucili, postanowiłem więc się nie przepychać. Nie było sensu tego robić na łuku. Postanowiłem czekać i udało się. Wielkie wrażenie zrobiła także startująca na tym dystansie pochodząca z Podkarpacia, spod Stalowej Woli, Joanna Jóźwik. Jeśli na biegających na 800 metrów mężczyzn dosyć powszechnie liczono – kolejny z nich, mistrz kontynentu z 2010 roku, Marcin Lewandowski był „tylko” piąty – to na pannę Joannę nikt nie stawiał, a wybiegała brąz. I jeszcze pół godziny po biegi płakała z radości przed telewizyjnymi kamerami. – Było to tak silne wzruszenie po minięciu mety, że łzy buchnęły jak lawa wulkanu – opowiadała potem Jóźwik – Byłam i jestem nadal przeszczęśliwa. Nie spodziewałam się, że kiedyś będzie mnie czekała taka radość i emocje. Praca na gospodarstwie rolnym rodziców bardzo mnie wzmocniła, zwłaszcza, że jednocześnie chodziłam do szkoły i trenowałam. To medal Artura dodał mi skrzydeł i te dwa medale są wymodlone. Artur,
który dał mi różaniec, przed wyjazdem na stadion przyszedł do mnie i poklepał po ramieniu. Chyba wiedział, że będzie dobrze. Równie wspaniałą niespodziankę sprawił srebrny maratończyk, pochodzący z Etiopii Yared Shegumo, który 15 lat temu po mistrzostwach świata kadetów, które odbyły się w Bydgoszczy, pozostał w Polsce, gdyż w jego kraju toczyła się wojna. Różnie mu się przez ten czas wiodło. Były okresy, że nie miał za co żyć i utrzymać rodziny. Wyjechał nawet do Anglii, pracując całymi dniami. Był tu ochroniarzem, jeździł wózkiem widłowym, żeby po 3,5 roku powrócić do Polski, ale znowu myślał o pobycie na Wyspach. Udało mu się jednak pozyskać prywatnego sponsora, wspomaga go też firma ubezpieczeniowa. – Jestem wdzięczny wszystkim w Polsce, którzy mi pomogli i są ze mną. Teraz mogę myśleć tylko o bieganiu. Dzięki nim zostałem w sporcie, a teraz zdobyłem medal dla Polski – mówił Shegumo. To tylko trójka polskich bohaterów z Zurychu, którzy sprawili, że Polska była szósta w klasyfikacji medalowej (dwa złote, pięć srebrnych, pięć brązowych medali). Najlepsza była Wielka Brytania (12-5-6). (bp)
www.naszestrony.co.uk
21
Widziane spod Wawelu
Rozgnieciony jak pluskwa gra dalej
RED. KRZYSZTOF MRÓWKA INTERIA.PL FELIETON O Legii było ostatnio bardzo głośno. Niektórzy gadali głośno ewidentne bzdury, w tym o Celtiku. Zupełnie niepotrzebnie. Warszawiacy wygrali bowiem swobodnie z mistrzem Szkocji i szykowali się do ostatniego skoku przed Ligą Mistrzów, lecz okazało się, iż popełnili fatalny w skutkach błąd administracyjny. Piłkarz Bereszyński miał nie grać za czerwoną kartkę, lecz zagrał i się zaczęło. UEFA zgodnie z przepisami ukarała Legię walkowerem za drugi mecz z Celtami, co dało awans rywalom Polaków. Choć prezes Legii przyznał, że zawiódł (w sensie on i jego ludzie, klub), w środkach masowego przekazu ujawnili się obrońcy przegranej sprawy. Pojawiło się mnóstwo wypowiedzi w stylu, że to był spisek, zamach, że Szkoci nie mają za grosz honoru, wszak przegrali w sumie 1-6... Wypowiedzi te nasączone były chciejswem i naiwnością wręcz dziecięcą. To dziwi dlatego, że Legia grała o wielką stawkę, o pieniądze rzędu 10 mln euro. Wtedy nie tylko trzeba wygrać na boisku z rywalem (niekiedy z sędzią), lecz być także całkiem czystym gdy chodzi o przepisy. To w Legii zaniedbano, nie zgłaszając Bereszyńskiego do spotkań z St. Patrick. Za to odpowiada - według prezesa Legii - grupa czterech osób. Wedle jednak wszystkich zasad odpowiada także sam prezes Leśnodorski (szef firmy), bowiem wybrał sobie takich
wspólpracowników. Niekompetencja jest w futbolu karana i tak się też stało tym razem, lecz w jaki sposób odpowie prezes, który jest też współwłaścicielem klubu? Pewno w żaden i nadal będzie uprawiać martyrologię w stylu „zmowa ciemnych sił przeciw Legii”. Wtórować mu będą polskie media, które straciły w tej sprawie zdrowy rozsądek. Bo czy ktoś normalny dałby taki tytuł, jaki był w „Gazecie Wyborczej”: „Legia wyrzucona z Ligi Mistrzów!” Przecież Legia do LM się dopiero wybierała i miała przed sobą jeszcze jednego rywala, który mógł warszawianom stłuc pupę bardzo boleśnie... Wypowiedzi nawołujące do honorowego rozwiązania w stylu rozegranie trzeciego meczu Legii i Celtiku pominę milczeniem jako oderwane od życia na tej planecie. Dlaczego? Owszem, Celtic został rozgnieciony jak pluskwa i Legia była zdecydowanie lepsza. Co z tego jednak? Celtowie widząc szansę na pieniądze i oczywiste złamanie prawa przez Legię, weszli w to, łyknęli kasę. Legia zrobiłaby dokładnie to samo, a ci, którzy dzisiaj atakują UEFA i Celtic, siedzieliby cicho radując się z niespodziewanego prezentu. Zupełnie inną kwestią jest czy UEFA wszystkie kluby w Europie traktuje tak samo? Jasne, że nie - preferencję mają kluby z Europy Zachodniej. Ich przewinienia mają większą szansę na lżejsze traktowanie. Mam na to dużo przykładów, a powody są oczywiście komercyjne. Dlatego też trzeba zatrudniać profesjonalistów z branży, być czystym aż do przesady, a nie pozwalać kibicom Legii przez lata na demolowanie obiektów przeciwników, zrywanie meczów (Wilno) i wypisywanie na stadionowych transparentach haseł w stylu „Fuck UEFA”. Bo potem, gdy idziesz do UEFA po prośbie, ona odpowiada ci tak samo.
22
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
Peterborough United - dwa do przodu, jeden w tył!
W polskiej ekstraklasie wołali za nim „Baran”
Sir Alex nie jest przeskoczył Na łyżwach z ligi polskiej do angielskiej Jonaszem hokej
PIŁKA NOŻNA Patrząc na to, co dzieje się w zespole Peterborough United ma się wrażenie, że właściciel, menedżer i inni ludzie w tym klubie uczyli się prowadzenia futbolowego interesu nad Wisłą. Patrzą krótkowzrocznie, byleby przez najbliższe miesiące kasa w miarę się zgadzała. O dłuższej perspektywie nie ma mowy. Piłkarze Posh zaczęli nowy sezon w League One nawet dobrze, od dwóch zwycięstw, ale już kolejna konfrontacja z głównym faworytem rozgrywek, Sheffield United, do tego na swoim stadionie przy London Road, zakończyła się klapą. Nie dziwi, gdyż zespół jest ciągle osłabiany i na tym spotkaniu było ledwie 6,5 tys. osób, z czego tysiąc sympatyków Blades. Na następnych będzie zapewne mniej. Ale cóż, skoro pozbywa się najskuteczniejszego napastnika, Brita Assombalonga, odszedł do występującego w Championship Nottingham Forest, to trudno oczekiwać zwycięstw i widzów na trybunach. Ważny jest bieżący zarobek, a kongijski gracz przyszedł za 1,5 mln funtów, odszedł zaś za 5,5 mln. W Polsce tak postępują prawie wszyscy, też widzące korzyść w cięciu zarobków, vide nasze czołowe zespoły ekstraklasy, Lech Poznań i Wisła Kraków. Nic to, że taki zawodnik może przyczynić się do lepszych wyników, ściągając także kibiców na mecze i zwiększając dochody. Kolejnym przykładem takiego postępowania jest sytuacja, w jakiej znalazł się bramkarz Robert Olejnik, Polak z austriackim paszportem, którego kontrakt powinien skończyć się w przyszłym roku. Najlepszy zawodnik poprzednich rozgrywek, który nie przystał na nowe warunki, został
posadzony na ławce rezerwowych, po czym wypożyczono go, na razie na miesiąc, do ligowego rywala, Scunthorpe United. Ale może w Peterborough liczą, że przed 1 września, czyli zamknięciem okresy transferowego uda się go definitywnie pozbyć. Choć w takim przypadku kwota transferu nie będzie wysoka. Gdzie tu jednak sens, gdzie tu logika? Nie zaskakuje zatem, że nawet zawodnicy z niższych lig, w tym konkretnym przypadku z League Two, odrzucają propozycje z Peterborough. Takie kluby się nie ceni. W ten właśnie sposób postąpił napastnik Jack Redshaw z Morecambe. Klub z Lancashire przyjął ofertę, ale piłkarz już nie. Trudno zatem liczyć, żeby Posh powrócili po tym sezonie do Championship, chyba, że zmienią swą politykę. Czasem jednak uda się kogoś pozyskać, ale są to raczej uzupełnienia, nie wzmocnienia, tyle, że okresowe, a nie na dłuższy okres. W ten sposób przyszedł z Middlesbrough obrońca Christian Burgess. Na razie na miesięczne wypożyczenie, ale jest bardzo potrzebny, gdyż dwóch innych kontuzjowanych defensorów, Jacka Baldwina i Gabby Zakuaniego czeka dłuższa przerwa. Jest jednak i dobra wiadomość związana z pewnym przesądem. Otóż sir Alex Ferguson, ojciec menedżera Posh, Darrena Fergusona, nie jest jednak Jonaszem. Tak przynajmniej uważał syn, który twierdził, że gdy tata jest na meczu ligowym, to jego drużyna przegrywa. Toteż sir Alex od trzech lat nie przychodził patrzeć, jak radzi sobie jego potomek. Aż w końcu pojawił się na pierwszym meczu sezonu Peterborough, do tego zwycięskim, w Rochdale. Może więc warto, aby częściej oglądał ten zespół. (bp)
Nowego zawodnika ma hokejowa drużyna Peterborough Phantom, która występuje w Premier Ice Hockey League, czyli na drugi poziom rozgrywek. Jest nim pochodzący z Moraw, mieszkający w Ostrawie, 34-letni prawoskrzydłowy, Milan Baranyk, kiedyś reprezentant czeskich młodzieżówek w kilku kategoriach. „Baran”, bo taki pseudonim miał w polskiej ekstraklasie, w której spędził dziesięć lat, najdłużej, gdyż siedem sezonów, występował w Podhalu Nowy Targ. Był też w GKS Tychy, Zagłębiu Sosnowiec i Neście Toruń. Wszędzie zresztą cieszył się popularnością wśród kibiców. W tym roku zdaje się miał jednak dość bałaganu panującego w polskim hokeju i zdecydował się na przenosiny na Wyspy, chociaż żona z córką, która właśnie rozpoczyna naukę, musiały pozostać w Czechach. Może zostałby jeszcze w Polsce, gdyby udało mu się przedłużyć kontrakt w Tychach – mieszkałby wtedy u siebie w domu, gdyż stamtąd miałby bardzo blisko – ale nic z tego nie wyszło. Teraz będzie jednak kawałek drogi od rodziny, ale jak zaznacza. – Z Peterborough będę miał blisko na lotnisko, więc będę szybko mógł się przenieść do Ostrawy, bądź nieodległych Brna, czy Katowic. - Chciałem także po prostu spróbować czegoś nowego – powiedział też w rozmowie z dziennikarzem z Krakowa o powodach wyjazdu Milan Baranyk – I dostałem propozycję z Peterborough. Długo się zastanawiałem, rozmawiałem z polskimi klubami. Moje wymagania finansowe nie były wygórowane, o połowę mniejsze niż w Anglii, ale ostatecznie zdecydowałem się na to rozwiązanie. Tamtejsza liga oznacza dla mnie nowe możliwości. Będą grali
www.naszestrony.co.uk
w niej także moi dobrzy znajomi, Franek Bakrlik i Tomek Malasiński. O ekstraklasie brytyjskiej słyszałem same dobre opinie. Nie jest to lekki kawałek chleba, trzeba rozegrać 54 mecze, a więc znacznie więcej niż w Polsce, ale warto spróbować czegoś nowego. Pobyt w Wielkiej Brytanii ma więc być dla niego nowym wyzwaniem i kolejną przygodą. – Już między mną, a Bakrlikiem i Malasińskim wywiązała się zdrowa rywalizacja – opowiada o przygotowaniach do sezonu – Lata schudłem siedem kilo, czuję się mocny, mam głód hokeja. Po indywidualnych zajęciach mam znacznie lepszą formę niż wówczas, gdy kluby obligowały mnie do trenowania z zespołem. Ćwiczyłem też na lodzie z zespołem
drugiej ligi czeskiej, HC Havirzov, a 23 sierpnia polecę już do Anglii. Z pomocą Baranykowi pospieszył Bakrlik, także ma za sobą kilka lat występów w naszym kraju, angielskiej Elite League, a obecnie jest zawodnikiem Manchester Phoenix. Ten zespół również występuje w EPIHL, a są w niej też Swindon Wildcats. Zawodnikiem tego ostatniego klubu został latem nowotarżanin i reprezentant kraju – wątpliwe, żeby teraz dostawał powołania – Tomasz Malasiński. O jego wyjeździe mówiło się od roku, gdyż jego żona od kilku lat przebywa w Londynie. Może warto będzie więc czasem w sezonie podążyć na mecze ekipy z Cambridgeshire. (bp)