1
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
DWUTYGODNIK WE WSCHODNIEJ ANGLII - PETERBOROUGH, SPALDING, BOSTON, CAMBRIDGE, BEDFORD, WELLINGBOROUGH, CORBY, HUNTINGDON
ISSN 2043-8540
Wydanie Nr 108
19 Września 2014
Cena/Price: 50p
STRACIŁA ZASIŁKI I ALIMENTY! CZY TO JUŻ KONIEC EMIGRACJI? NASZE STRONY, NASZE HISTORIE - TAK WYGLĄDA ŻYCIE EMIGRANTÓW ZA GRANICĄ!
Do Wielkiej Brytanii przyjechała z matką w 2007 r. Miała wtedy 16 lat. 5 lat później zaszła w ciążę. Kiedy urodziła dziecko zostawił ją partner. Gdy matka podjęła decyzję o powrocie do Polski, młoda mama została sama w dwupokojowym mieszkaniu. Dzień po tym jak urząd wstrzymał jej dopłatę do czynszu dostała list informujący, że straciła też alimenty. (Więcej, str.3)
www.naszestrony.co.uk
Internet: www.naszestrony.co.uk
WYNAJMUESZ MIESZKANIE? CO Z TWOIM DEPOZYTEM? PRAWO NAJMU WIELKA BRYTANIA
str. 5
RADA MIEJSKA UTWORZY KEMPING DLA CYGANÓW? SPRAWY LOKALNE PETERBOROUGH
str.9
PO LIKWIDACJI PHONES 4U PRACĘ STRACI 5.500 OSÓB! RYNEK PRACY WIELKA BRYTANIA
str. 18
2
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
www.naszestrony.co.uk
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
z życia wzięte: samotna matka z dzieckiem na emigracji...
3
powakacyjny zastój wciąż dotkliwy!
straciła zasiłki i alimenty! Spadają obroty w czy to już koniec emigracji? polskich firmach! Dlaczego? wielka brytania Do Wielkiej Brytanii przyjechała z matką w 2007 r. Miała wtedy 16 lat. 5 lat później zaszła w ciążę. Kiedy urodziła dziecko zostawił ją partner. Gdy matka podjęła decyzję o powrocie do Polski, młoda mama została sama w dwupokojowym mieszkaniu. Dzień po tym jak urząd wstrzymał jej dopłatę do czynszu dostała list informujący, że straciła też alimenty. Młoda mama, pochodząca z okolic Koszalina w Polsce, poprosiła nas, by w artykule nie nazywać jej prawdziwym imieniem. Woli, by mówić o niej bezosobowo. Nie chce by po artykule została przez kogoś rozpoznana. Ma małe dziecko i problemy, które nagle spadły jej na głowę. Wyjechała z kraju bo chciała odpocząć od codzienności, która tak bardzo utrudniała jej życie rodzinie. Na wyspach brytyjskich zamieszkała razem z mamą. Ojciec zginął w wypadku samochodowym gdy była mała. Wyjazd za granicę miał zapewnić im jakieś wyjście z trudnej sytuacji. Mama znalazła zatrudnienie korzystając z pomocy lokalnego urzędu pracy. Szukali akurat chętnych do pracy w zakładach spożywczych. Postanowiła zaryzykować. W Polsce nie utrzymałyby się ze skromnej renty po ojcu i połowy etatu. Przez kilka lat układało im się nawet względnie. Najpierw zamieszkały na małym pokoju. Potem wynajęły kawalerkę, aż w końcu każda z nich zapragnęła mieć swój własny kąt. Udało się dostać mieszkanie z urzędu. Kiedy urodziło się dziecko partner porzucił młodą matkę. W Internecie znalazła stronę, na której widniały porady, że samotnej matce przysługują alimenty, o jakie może wystąpić za pośrednictwem Child Support Agency (CSA). Wypełniła aplikację i wysłała ją pod wskazany adres. W ciągu dwóch tygodni ktoś do niej oddzwonił, by potwierdzić poprawność przekazanych informacji. Wszystko się zgadzało. Po trzech miesiącach przyszła pierwsza płatność. CSA załatwiło formalność ze wskazanym we wniosku ojcem dziecka. Nie było konieczności kierowania sprawy do sądu. Wszystko odbyło się poza salą sądową.
east england
Na początku tego roku nagle wszystko się zmieniło. Zachorowała mama. Nie mogła kontynuować pracy w zakładzie produkcyjnym, a ze skromnego chorobowego ledwo starczało im na życie. Ich budżet domowy stanowiły wówczas pieniądze uzyskiwane z zasiłku Child Benefit, Housing Benefit oraz przez pół roku chorobowego Statutory Sick Pay. Po wielu wieczorach spędzonych na dyskusji o tym co dalej, chora matka zdecydowała, że wraca do Polski. Nie zna języka na tyle dobrze, by móc samodzielnie chodzić do brytyjskich lekarzy. Córka lepiej mówi po angielsku, ale ma małe dziecko i jeśli już jeździły do lekarza to we trójkę, a to kosztuje. W Polsce będzie przynajmniej miała łatwiej u lekarza, a jak nie to znajomi pomogą. Mama wyjechała kilka tygodni temu. Wciąż próbuje załatwić formalności związane z ubezpieczeniem zdrowotnym. Musi udowodnić, że pracowała za granicą i że płaciła składki. Bez tego nie chcą jej zbyt otwarcie przyjmować u lekarza. Pytają w kółko czy jest ubezpieczona? Odpowiada, że była za granicą. Proszą o zaświadczenia i tak w kółko. Obie utrzymują ze sobą kontakt przez Internet. Rozmawiają na Skype. Niestety jest gorzej niż się spodziewały. Problemy piętrzą się zamiast ustępować. Młoda mama z dzieckiem dostała właśnie list, że CSA zostaje zlikwidowane, a ich obowiązki przejmuje Child Maintenance Service, które będzie proponować rodzicom i opiekunom prawnym dzieci zawieranie umów alimentacyjnych, za których realizację będzie pobierać opłaty. W praktyce oznacza to potrącanie pieniędzy z kwot alimentów, przesyłanych z konta ojca na konto matki,
by mogła zaspokajać potrzeby dziecka. Wielu rodziców uważa ten pomysł za niedorzeczny i wskazuje, że utrudni to przekazywanie świadczeń. Jako dyskusyjną podnoszą oni kwestię obowiązkowych opłat, na co nie będą godzić się dotychczas płacący, co sprawi, że nowe umowy nie zostaną zawarte. List oznajmiający, że Child Support Agency przestaje być odpowiedzialne za alimenty, matka dziecka dostała dzień po tym jak urząd poinformował ją pisemnie o wstrzymaniu jej wypłat dodatku mieszkaniowego housing benefit. Decyzję oparto o zmiany prawa dotyczącego świadczeń socjalnych przysługujących imigrantom pochodzącym spoza UK. Gdy chciała wyjaśnić, iż mieszka na wyspach brytyjskich od wielu lat, urzędnicy jedynie rozkładali ręce. Pozostała jej tylko rozmowa z landlordem, którego musi przekonać, by nie rozwiązywał z nią umowy najmu, deklarując, że pójdzie do pracy. By to jednak było możliwe musi ubłagać matkę, by wróciła do UK i zajęła się dzieckiem. Ta jednak jest chora i nie chce słyszeć o powrocie do brytyjskich lekarzy. Podobny los może spotkac wiele polskich rodzin, które w ostatnio zdecydowały się na emigrację. Dyskusje na najwyższych szczeblach rządowych celują w najuboższych, którzy często musza dokonywać bardzo trudnych wyborów. Wprowadzane ograniczenia za każdym razem tłumaczone są koniecznością podjęcia działań ratujących budżet kraju lub wspieranie kulejącej gospodarki. Szkoda, że politycy wciąż zapominają, iż działają w interesie obywateli, którzy płacąc podatki dokładają się do ich pensji. Adam Andrzejko www.naszestrony.co.uk
Polscy przedsiębiorcy prowadzący swoje firmy we wschodniej Anglii zauważają, że pomimo połowy września, gdy powakacyjny zastój w interesie powinien już ustąpić, w codziennych obrotach wciąż odnotowują zauważalne braki. Co jest przyczyną takiego zjawiska? Czy przejedliśmy się już polską kiełbasą, a może spadła jakość usług oferowanych przez polskie firmy? Cen produktów w polskich sklepach nie da się już bardziej obniżyć. Promocje oferowane rotacyjnie na wybrane produkty nie zachęcają do kupowania większych ilości mięsa, soków lub alkoholu. Podobnie wygląda sytuacja pośród przedsiębiorców prowadzących zakłady usługowe. Nie ma kolejek do fryzjera, a i auto do warsztatu mechanicznego można oddać bez kolejki. Właściciele firm starają się jak mogą, by zachęcić klienta do odwiedzin sklepu lub warsztatu. Klientów jest jednak jak na lekarstwo. Czyżby wyjechali, a może na coś oszczędzają i liczą się dokładnie z każdym wydatkiem? Gdzie szukać przyczyn przedłużającego się, powakacyjnego zastoju na rynku? Co jest przyczyną takiego zjawiska? Czy przejadły nam się polskie produkty, a może przymiotnik „polskie” nie znaczy już tyle samo co „najlepsze”? Otóż obserwowane obecnie zjawisko przestoju nie ma związku z cenami produktów na półkach polskich sklepów. Jak zapewniają sprzedawcy i to zarówno tych działających od lat, jak i tych powstałych niedawno, ceny produktów są na najniższym z możliwych poziomów. Ceny chleba i mleka, czy też jajek i nabiału, są bardzo do siebie zbliżone. I choć w Cambridge, czy też w Huntingdon lub w Peterborough, jeden z produktów można kupić taniej, to w pozostałych miejscach są do siebie cenowo bardzo podobne. Decydującym czynnikiem przy ocenie zasobności portfela klientów polskich firm jest wpływ cen paliwa oraz wysokość rachunków za media, czynsze i podatki lokalne. To ich stały wzrost decyduje,
że portfele chudną szybciej niż miało to miejsce wcześniej. To z kolei sprawia, że na większe zakupy Polacy decydują się zaledwie raz w tygodniu, na odwiedziny u fryzjera raz w miesiącu, a u samochód oddają do mechanika tylko wtedy gdy jazda nim staje się niebezpieczna lub gdy zbliża się termin przeglądu. Czy można jakoś temu zapobiec i przełamać obecny stan rzeczy? Otóż można. To proste. Wystarczy podczas zakupów u gigantów na rynku spożywczym np.: w Tesco, ASDA lub Sainsbury’s porównać ceny produktów, a te szczególnie wysokie nagłośnić i np.: za pośrednictwem gazety pokazać innym. Jeśli tylko będzie okazja ku temu, by pochwalić „Biedronkę” czy też nowo otwarty sklep „Marta” za niskie ceny, to zrobimy to z przyjemnością, wykazując przy tym, iż są oni tańsi niż brytyjskie hipermarkety. Z kolei jeśli, któryś usługodawca wykona dla Ciebie coś co uznasz za godne pochwały i będziesz chciał opowiedzieć o tym innym - napiszemy o tym w gazecie. Wspólnie możemy zmienić obowiązujące na rynku trendy. Zamiast narzekać, możemy zacząć chwalić. Możemy też wybrać najlepszą firmę, najlepszy polski sklep w mieście lub okolicy, o tytuł którego można by zacząć konkurować z korzyścią dla klienta. Polskie produkty chwalą sobie nie tylko Polacy. Polski nabiał, a nawet polskie ogórki, które dotąd uchodziły za „popsute”, coraz częściej goszczą w brytyjskim menu. Wprawdzie nie wyprą one przysmaku pasterza: ciasta z mięsem w środku, ale znacząco podkreślać będą polską wyjątkowość. Jeśli myślisz podobnie, pamiętaj, że wspierając polskie firmy, wspólnie decydujemy o tym jak długo będą nam one służyć. Krzysztof Szczepaniak
4
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
komentarze do ostatniego wydania...
prawo do swobodnego przepływu ludności a sprawa polska
podobno żadnego Czy mieszkający ponad „układu” nie było... 10 lat za granicą Polacy nasze strony
to nadal emigranci?
Okładka ostatniego wydania przyciągnęła uwagę bardzo wielu czytelników. Wizerunek premiera polskiego rządu, Donalda Tuska oraz wymowny tytuł zaintrygował nie tylko te osoby, które stale czytają Nasze Strony. Po nasz tytuł sięgnęli również i Ci, którzy rzadko czytają jakiekolwiek gazety... Pierwsze wydanie naszej gazety ukazało się w lipcu 2011 r. W Polsce pogrążonej w żałobie po Katastrofie Smoleńskiej, władzę sprawował wówczas Bronisław Komorowski oraz Donald Tusk. Dziś, po ponad setce wydań, gdy mało pisaliśmy o krajowej polityce przyszedł czas, by zasygnalizować, iż to co zostawiliśmy w Polsce wyjeżdżając za granicę po woli zaczyna nas doganiać. Otóż doszło do niespotykanej dotąd sytuacji, w której polski premier rezygnuje z piastowania swojej funkcji, bo awansuje do najwyższego stanowiska w Brukseli. W grudniu tego roku Donald Tusk obejmie stanowisko szefa Rady Europy. Ze zmianami i zamieszaniem na krajowych stołkach, wiąże się też uzasadniona obawa o to, iż obecność Tuska w Brukseli oznaczać będzie przyzwolenie na zaciskanie emigracyjnego pasa. Media brytyjskie powołując się
wielka brytania
na rozmowę Tuska z Cameronem wskazały, że porozumienie obu polityków i zgoda co do wyboru Polaka na prestiżowe w Europie stanowisko została podjęta na zasadzie układu. Tusk ma być przychylny ograniczeniom wobec emigrantów z Polski, którym mają zostać odebrane prawa do części świadczeń socjalnych. Dziś, gdy Donald Tusk złożył dymisję, media donoszą, że wcześniej sugerowany układ jest przez władze obu krajów określany jako nie prawdziwy, nie mający potwierdzenia w rzeczywistości. Donald Tusk będzie przewodniczył Radzie Europy w skład, której wchodzą ministrowie 28 państw członkowskich Unii Europejskiej. Za pełnienie tej funkcji przez okres 2,5 roku otrzyma łącznie 1,16 miliona dolarów. redakcja
Kalendarium wydań:
Nasze Strony - Październik 2014 wydanie Nr 109 ukaże się w dniu: 09/10/2014 wydanie Nr 110 ukaże się w dniu: 23/10/2014
Polacy przyjeżdżający w ostatniej dekadzie na wyspy brytyjskie to już nie tylko studenci szukający lepszej edukacji lub pracownicy tymczasowi chcący zarobić i wrócić do kraju. Coraz więcej naszych rodaków przyjeżdża tu, znajduje pracę, kupuje domy i planuje zostać w UK na stałe. Czy są to zatem wciąż emigranci? Oficjalna definicja słowa emigrant wskazuje, że to osoba, która opuszcza swój kraj. Z kolei imigrant to wciąż ta sama osoba, ale widziana oczami miejscowych, którzy patrzą na przyjezdnych. Polacy opuszczający Polskę są więc dla swoich rodaków emigrantami, a gdy przejeżdżają na wyspy brytyjskie, lub do każdego innego kraju, są postrzegani i opisywani jako imigranci. Jak jednak powinni być nazywani gdy postanawiają zamieszkać za granicą na stałe? Jak powinni być nazywani, gdy po 10 latach nadal mieszkają w Wielkiej Brytanii i nie myślą o powrocie do ojczystego kraju? Pytanie to nabiera szczególnego znaczenia, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że Brytyjczycy przebywający za granicą np.: w Australii lub w Kanadzie, nazywani są „expats”. To określenie będące skrótem od słowa „expatriate” - co tłumaczy się na ekspatriantów, obywateli wygnanych, z jakiegoś powodu skazanych na wygnanie. Gdy słowa tego używają Brytyjczycy, to odnosi się ono do sytuacji, w której do wyjazdu zmusiła ich określona sytuacja. Przed osobami określanymi jako „expat” w pewnym sensie chyli się czoła,
gdyż muszą znosić trud emigracji. W tym jednym słowie zawiera się tęsknota za krajem i rodziną, cierpnie i w pewnym sensie niedola tułaczki. Losy expat’ów są jednak bardzo zróżnicowane i nie zawsze muszą odnosić się do fizycznego cierpienia i życia w ubóstwie czy też jakiejkolwiek socjalnej niedoli, niebycie. To w pewnym sensie taki stan rzeczy, który nie pozwala w pełni z tego cieszyć. Emigranci, którzy licznie przybyli na wyspy brytyjskie, w tym setki tysięcy obywateli Polski, kierują się w swojej tułaczce czynnikiem ekonomicznym, który zmusił ich do wędrówek po Europie. To naturalny proces znany również ze świata zwierząt, które wędrują za pożywieniem. To oczywiście nie bardzo na miejscu, by człowieka porównywać do zwierząt, ale nikt im nie zarzuca, że podejmują trud wędrówki. Zjawisko bada się, by docelowo opisać je i zrozumieć. W przypadku emigrantów czynności takich się już jednak nie podejmuje. Politycy wytykają natomiast bardzo ochoczo, by osiągnąć swoje partyjne
cele, że emigracja szkodzi krajowi i trzeba ją ograniczyć. Czy zatem istnieje jakaś znacząca różnica pomiędzy imigracją, migracją i byciem expatem, skoro wszystkie te słowa odnoszą się do migracji ludności? Różnica jest i polega głównie na tym, że Brytyjczycy emigrując po świecie nazywani są expatami. To sprawia, że są lepszymi emigrantami niż przyjezdni z Polski. I teraz na koniec pozostaje zmierzyć się z próbą znalezienia odpowiedzi na pytanie postawione w tytule artykułu. Czy mieszkający ponad 10 lat za granicą Polacy to nadal emigranci? Tego niestety nie doświadczą, by móc być tak jak Brytyjczycy nazywani expatami. Nawet gdyby w czasie ostatniej dekady zdołali związać się z najstarszą brytyjską Polonią i brytyjskim społeczeństwem to i tak pozostaliby emigrantami. Słowo to mogłoby mieć jednak inne, pozytywne znaczenie. Równie pozytywne jak to przysługujące migrującym Brytyjczykom, którzy są wszędzie mile widziani. Adam Andrzejko
Polska Gazeta Lokalna Nasze Strony Czytaj nas w Internecie: Polish Local Newspaper Nasze Strony
www.naszestrony.co.uk
Newsbridge Publishing & Advertising Agency. Nasze Strony - nakład 2.000 sztuk, Redaktor Naczelny: Adam Andrzejko, tel.074021 80554, kontakt@naszestrony.co.uk. Redakcja East Anglia: Joanna Szczepaniak, tel.: 075 950 28 800, redakcja@naszestrony.co.uk. Reklama / Advertising: Krzysztof Szczepaniak, tel.: 077 951 48 565, reklama@naszestrony.co.uk. Dział Sportowy: Jacek Przybyło, tel.: 075 217 495 22, sport@naszestrony.co.uk; Fotografie / zdjęcia: Rafał Marcinkiewicz: tel. 075 140 974 27. Materiałów niezamówionych redakcja nie zwraca. Zastrzegamy sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów. Za treść ogłoszeń i reklam redakcja nie odpowiada. Nie uzasadniamy powodów niepublikowania tekstów. Termin wnoszenia o sprostowanie lub uzupełnienie treści to okres 14 dni od publikacji. Wydawcą Polskiej Gazety Lokalnej Nasze Strony jest Newsbridge Publishing & Advertising Agency - spółka zarejestrowana w Companies House pod numerem 07675386. Wszelkie spory dotyczące treści zamieszczonych w gazecie rozstrzygać można na drodze postępowania administracyjnego i cywilnego w urzędach i sądach brytyjskich, właściwych dla siedziby spółki. www.naszestrony.co.uk
5
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
Landlordzi są zaskarżani o niezabezpieczenie depozytu!
rzucili się na niego z pięściami!
wielka brytania
taksówkarza
wynajmuesz mieszkanie? dwaj rowerzyści co z twoim depozytem? Brutalnie pobili
Wynajmujesz pokój, mieszkanie lub dom? Podpisałeś umowę, a twój landlord pobrał depozyt? Minęło 30 dni i nie masz zaświadczenia o tym, że depozyt został zabezpieczony? Możliwe, że twój landlord zapomniał to zrobić, choć wcale nie wykluczone, że nawet tego nie planował. W tej sytuacji możesz zaskarżyć landlorda oczekując wypłaty trzykrotnej wartości depozytu. Jeśli taki wniosek zostanie zignorowany, to po wpłacie depozytu o wartości np.: 400 funtów, możesz oczekiwać zadośćuczynienia w wysokości 1.200 funtów. O tym jak skutecznie zaskarżyć landlorda lub w drodze negocjacji wymóc wpłacenie depozytu na bezpieczne konto, na swoich stronach organizacja Shelter (www. shelter.org.uk), która wspiera wynajmujących. Na swojej stronie Shelter opisuje krok po kroku dostępne procedury, podając przy tym wzory pism. Dzięki temu można formalnie zwrócić się do landlorda z prośbą o wskazanie, gdzie dokładnie znajduje się depozyt i kiedy został wpłacony na tzw.: „bezpieczne konto”. Jeśli okaże się, iż landlord nie zabezpieczył depozytu, wynajmujący ma prawo zaskarżyć tę bezczynność. Sposób dalszego postępowania jasno określa prawo najmu. Następstwem zaskarżenia landlorda jest wniesienie sprawy do sądu. Często ostrzeżenie o takim zamiarze na piśmie sprawia, że landlordzi proszą o zwłokę (np.: telefonicznie) z wniesieniem skargi do sądu, a zapomniany dotąd depozyt zostaje zabezpieczony. Na adres wynajmującego dociera wówczas bardzo szybko stosowne zaświadczenie. Jeśli jednak nie ma żadnego odzewu, wynajmujący ma prawo
wnieść sprawę do sądu. I tu landlordom również pomaga prawo. By uchronić się przed koniecznością ponoszenia konsekwencji, co w praktyce może oznaczać wypłatę sporych kwot, mogą skorzystać z odpłatnej pomocy autorów strony „Landlord Action” (www.landlordaction.co.uk). Nie wszyscy landlordzi zapisują się do stowarzyszeń właścicieli nieruchomości, przez co nie są świadomi obowiązującego prawa. Gdy zaskarża ich wynajmujący gorączkowo poszukują pomocy. Okazuje się, że w ten sposób działa spora grupa właścicieli nieruchomości, którzy kupując dom w celu najmu nie wiedzą, iż poza przywilejem czerpania korzyści z dochodu z wynajmu, ciąży na nich szereg obowiązków, które często lekceważą. Jednym z najczęściej pomijanych obowiązków jest właśnie obowiązek zabezpieczenia depozytu. Jeśli tego nie zrobią, ich sprawy mogą trafić do rozpatrzenia do sądu. By się przed tym ustrzec, również muszą polegać na z góry określonych procedurach. Muszą podjąć obronę w sądzie, wypełniając kolejne kroki postępowania według określonej procedury. Według zapowiedzi rząd brytyjski pracuje nad projektem nakładającym na właścicieli nie-
ruchomości obowiązek sprawdzenia statusu imigracyjnego osób, którym wynajmowane są lokale mieszkalne i pawilony handlowe. W praktyce oznacza to, iż landlord ma prawo zapytać z jakiego kraju przyjechał wynajmujący oraz poprosić o dokument potwierdzający np.: dowód osobisty lub paszport. Ma to pomóc w przeciwdziałaniu napływu nielegalnej imigracji na terytorium Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii. Adam Andrzejko
takie jest prawo
Wynajmujący bardzo często nie dbają o dopełnienie wszystkich niezbędnych formalności. Landlordzi unikają podpisywania umów, narażając najemców na szereg trudności. Wynajmujący nie wiedzą jak wiele ryzykują, kiedy godzą się zamieszkać w mieszkaniach lub domach bez umowy. Urzędy miast i instytucje są w takich sytuacjach bezradne i odsyłają interweniujących lokatorów bez udzielenia jakiejkolwiek pomocy. Zapamiętaj: najpierw umowa, potem depozyt i zaświadczenie o jego zabezpieczeniu. To niezbędne formalności przy wynajmie! Unikniesz dzięki temu wielu nieoczekiwanych problemów!
www.naszestrony.co.uk
peterborough 5 września w centrum Peterborough doszło do brutalnego pobicia lokalnego taksówkarza. Mężczyzna odniósł liczne rany głowy i tułowia. W szpitalu spędził blisko tydzień. Policja szuka świadków zdarzenia, którzy mogą pomóc w ujęciu nieustalonych dotąd sprawców. Do tego brutalnego incydentu doszło w piątkowy wieczór w pobliżu Westgate w centrum Peterborough. 35 letni taksówkarz Nasar Khan jechał swoją taksówką w stronę Cromwell Road. W pewnym momencie doszło do małego incydentu pomiędzy nim a przejeżdżającym obok rowerzystą. Doszło do wymiany zdań pomiędzy nimi. Po chwili rowerzysta otworzył drzwi taksówki i zaczął bić Khana pięściami oraz kopać nogami. Chwilę później do ataku przyłączył się również kolega rowerzysty, który z początku tylko obserwował całe zajście. W pewnym momencie przypadkowy przechodzień oddzielił atakujących od napadniętgo taksówkarza, który wykorzystał
moment nieuwagi awanturników i odjechał z miejsca zdarzenia. Następnie pobity mężczyzna powiadomił policję i zadzwonił na pogotowie z prośbą udzielenia mu pomocy medycznej. Sanitariusze widząc jak poważne obrażenia doznał taksówkarz w czasie ataku zadecydowali o przewiezieniu go do szpitala. Tam pod opieką lekarzy spędził pięć dni. Do tej pory kierowca odczuwa skutki tego pobicia. Ma problem z prawym ramieniem oraz bardzo częste i silne bóle głowy. Khan kilka lat temu miał wypadek samochodowy w którym doznał poważnego urazu tylnej części głowy. Podczas ostatniego ataku w centrum Peterborough napastnicy bili go między innymi w tył głowy. Policja prowadzi dochodzenie w tej sprawie. Przeglądane są nagrania z kamer CCTV oraz prowadzone są poszukiwania świadków tego zdarzenia. Do tej pory policji nie udało się ustalić kim byli napastnicy. Nie aresztowano nikogo w związku z tą sprawą. Każdy kto ma jakiekolwiek informacje odnośnie tego ataku proszony jest o kontakt z policją pod numerem 101. redakcja
6
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
właściciel restauracji aresztowany...
Syf, brud i insekty! Tak jadali klienci tego fast fooda! spalding Klienci popularnego fast fooda ze Spalding są oburzeni po ujawnieniu informacji dotyczącej rażących naruszeń w kwestii higieny i sposobu przygotowywania ich ulubionego jedzenia. Mowa o restauracji Time Square mieszczącej się przy Winsover Road w Spalding, która trudniła się sprzedażą gotowych posiłków na wynos typu kebab czy pizza. Trzy kontrole sanitarne, które przeprowadzono w maju, lipcu i sierpniu na terenie tego obiektu ujawniły tragiczny stan czystości tego miejsca. Za każdym razem kontrolerzy znajdowali tam wiele nieczystości zalegających w kuchni. Kurz, nalot z oleju i pary zalegał na sprzętach i naczyniach do gotowania i w miejscach, gdzie przechowuje się produkty spożywcze. Garnki, patelnie i noże wyglądały jak by nigdy nie były myte. Na miejscu nie znaleziono, żadnych środków czyszczących oprócz płynu do mycia okien. Według wyników śledztwa, pracownicy tego fast fooda byli instruowani przez właściciela firmy, aby właśnie tym płynem dezynfekowali rozkładające się mięsa różnego rodzaju. Znajdowano je później w brudnych lodówkach zalegających pleśnią. Znaleziono również kostki roztopionego masła, w
ESOL - English for Speakers of Other Languages
Klasy językowe ESOL wypełnione po brzegi
east england
których znajdowały się różne insekty, które żyją w brudnych i zaniedbanych obiektach. Jeden z pracowników Time Square opisał również sposób rozmrażania kurczaków. Mianowicie kazano mu wrzucić kurczaka do zazwyczaj brudnego zlewu, który miał tam pozostać do póki się całkowicie nie rozmrozi. Podczas kontroli sanitarnej w restauracji również nie znaleziono żadnych środków do dezynfekcji rąk. Znaleziono za to brudną ubikację i umywalkę oraz ślady obecności szczurów. Rafat Thoun, właściciel Time Square usłyszał aż 26 zarzutów dotyczących naruszeń czystości i sposobu przygotowywania oraz przechowywania jedzenia. Sprawę skierowano do sądu. Pierwsza rozprawa odbyła się na początku września. Niestety Rafat Thoun nie pojawił się na niej, dlatego wydano za nim nakaz aresztowania. Po zatrzymaniu odmówiono mu zwolnienia za kaucją. Will O.
Od poniedziałku do piątku, z podziałem na dwugodzinne sesje poranne i popołudniowe, w szkołach nauczających języka angielskiego uczyć będzie się od kilkudziesięciu do ponad stu osób. Grupy liczące po 15 osób są wypełnione po brzegi. Sporo osób wciąż bezskutecznie próbuje zapisać się na pierwszy semestr. Odchodzą z kwitkiem z powodu braku miejsc. Klas i nauczycieli było by więcej, gdyby tylko udało się zdobyć więcej środków na pokrycie kosztów wynajmu sali i wypłacanie pensji. Z wpisowego od 15 do 20 funtów ustanowionego w zależności od poziomu oraz 80 funtów za egzamin, nie uda się pokryć wszystkich kosztów funkcjonowania szkoły. Te placówki szkolne, w których klasy językowe ESOL działają pomimo ograniczenia rządowych funduszy, dziś dosłownie pękają w szwach. Chętnych na naukę języka angielskiego jest więcej aniżeli dostępnych miejsc. Nauczyciele w szkołach językowych ESOL - English for Speakers of Other Languages, są gotowi nauczać w grupach po 15 osób. Czasem zdarza się, że grupy liczą o jedną osobę więcej, ale to tylko dlatego, że prowadzący zajęcia
www.naszestrony.co.uk
godzi się na to w drodze wyjątku. Limity wprowadzono, by każdemu z podejmujących naukę móc poświęcić właściwą uwagę i w poprawny sposób śledzić uzyskiwane postępy w nauce. Zajęcia prowadzone są w dwugodzinnych sesjach. Z uwagi na różne godziny pracy osób uczęszczających na zajęcia, prowadzone są zarówno do południa jak i po południu. Nauczanie języka osób z różnym stopniem jego znajomości ułatwia podział na grupy zaawansowania. Są zatem klasy zarówno dla początkujących, jak i dla tych którzy chcą podnieść swoje umiejętności językowe i zasób wiedzy określają jako średnio zaawansowany. W ustaleniu właściwego poziomu wiedzy
pomaga test tzw.: assesment, kiedy nauczyciel poznaje zasób słownictwa i umiejętności językowe przyszłego słuchacza. W wielu szkołach zajęcia zaczęły się już w ubiegłym tygodniu. Zwyczajowo, choć nie jest to wszędzie regułą, do grudnia będą one prowadzone w dwugodzinnych blokach, a od stycznia o jedną godzinę dłużej. Naukę po każdym semestrze kończy test zaliczeniowy, a po zaliczeniu całego etapu nauki egzamin, który wieńczy uzyskanie certyfikatu ESOL. Adam Andrzejko Podziel się z nami swoją opinią na temat ESOL i napisz do nas: kontakt@naszestrony.co.uk
prawo własności - terminologia
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
ma kobieta farta! I to jakiego!
leasehold i freehold czy znasz ich różnice? zdaniem eksperta W przeciągu ostatnich kilku miesięcy nasi klienci zanotowali nagły trend wzrostowy wśród developerów do sprzedaży nieruchomości bez prawa do własności gruntu, na którym została ona wybudowana. Oto różnice między terminem leasehold i freehold. Dlatego też chciałabym dziś wytłumaczyć na jakich zasadach działa leashold oraz w jaki sposób chronieni są właściciele nieruchomości bez prawa do własności gruntu. Otóż w Wielkiej Brytanii wyróżniamy dwa typy własności nieruchomości- freehold oraz leashold. Przy zakupie typu freehold, jesteśmy właścicielami zarówno budynku jako konstrukcji budowlanej oraz ziemi, na której ten budynek stoi. Z kolei przy zakupie leashold mamy prawo do zamieszkiwania domu lub mieszkania, ale nie do gruntu. Grunt dzierżawiony jest od jego właściciela. Jako leashold najczęściej sprzedawane są mieszkania i apartamenty. W praktyce oznacza to, że mamy prawo do wieczystego zamieszkiwania nieruchomości, ale nie jesteśmy jej właścicielami. Głównym powodem tej współwłasności jest współodpowie-
dzialność za wszelkiego rodzaju naprawy budynku, których koszty dzielone są pomiędzy wszystkimi właścicielami. Długość dzierżawy może sięgać nawet okresu 999 lat, co daje nam prawo do zamieszkiwania nieruchomości przez całe życie, potem zaś naszym dzieciom i wnukom. Niekiedy termin dzierżawy jest bardzo krotki, istnieją jednak przepisy, mające na celu ochronę właścicieli oraz gwarantujące przedłużenie dzierżawy. Należy też pamiętać, że reprezentujący nas prawnik (niezbędny do przeprowadzenia zakupu nieruchomości w UK) zajmuje się sprawdzeniem wszystkich dokumentów, w tym umowy najmu (lease agreement) oraz upewnienia się, że jest ona sprawiedliwa dla wszystkich zainteresowanych stron. Zatem, jeśli prawnik potwierdzi, że jesteśmy odpowiednio zabezpieczeni prawnie, zaś koszty najmu nie są zawyżone, nie powinniśmy mieć powodów do zmartwień. Nasuwa się wiec pytanie, dlaczego developerzy sprzedają nowo wybudowane domy jako leashold? Powody takiej decyzji mogą być różne, na przykład - utwardzanie i naprawa dróg. W dzisiejszych czasach władze lokalne (council) często nie chcą brać odpowiedzialności za drogi.
7
wygrała 267 razy!
boston
Kto zatem zapłaci za ich naprawę? Sprzedaż nieruchomości w leashold zapewnia, więc wszystkim właścicielom nieruchomości na danym osiedlu równy podział kosztów, co pozwala utrzymać osiedle na wysokim standardzie, zabezpieczając wysokość wartości domu. Przed zakupem nowego domu warto zapytać developera o powód, dla którego nieruchomość zostaje sprzedana jako leashold i jeśli koszty dzierżawy nie są zbyt wysokie to nie mamy powodów do zmartwień. W razie jakichkolwiek pytań lub wątpliwości proszę o kontakt. Marta Manuszewska Taylor Rose Financial E mail: marta.manuszewska@ taylorrosefinancial.co.uk Telefon: 01733 557763 Komorka: 07805407636 www.taylorrosefinancial.co.uk
www.naszestrony.co.uk
34 letnia Katy Spence z Bostonu została okrzyknięta najszczęśliwszą mamą w Wielkiej Brytanii po tym jak w ciągu zaledwie dwóch lat wygrała nagrody warte ponad £30,000. Jak udało jej się wygrać tak wiele nagród w tak krótkim czasie? Katy bierze udział niemal we wszystkich konkursach ogłaszanych na stronach internetowych i w telewizji. Mieszkanka Bostonu bierze udział w ponad stu konkursach każdego dnia. Dzięki swojej wytrwałości udało jej się wygrać nagrody o łącznej wartości £30,041.50 w tym £11,500 w nagrodach pieniężnych. Pośród wygranych przez nią nagród znajdują się wakacje w pięciogwiazdkowych hotelach w USA, Grecji i Hiszpanii, iPady, perfumy, aparat fotograficzny, odtwarzacz DVD, gry komputerowe, słodycze, kosmetyki a nawet środki czystości.
Katy, która na co dzień prowadzi własną firmę w ciągu dwóch lat wygrała 267 nagród. Jej przygoda z compingiem rozpoczęła się w styczniu 2012 roku. Po pierwszej wygranej comping całkowicie wciągnął Kate i jej dzieci, które wołają ją za każdym razem kiedy na ekranie telewizora pojawi się słowo wygraj! Kobieta przyznaje, że uzależniła się od campingu do tego stopnia, że codziennie przeszukuje sieć w poszukiwaniu konkursów. Muszę wziąć udział w co najmniej stu konkursach każdego dnia – przyznaje. Jeśli potrzebuję czegoś do domu lub chcę pojechać na wakacje to pierwsze co robię to szukam konkursów – dodaje Kate. Mama dwójki dzieci zaangażowała w to całą swoją rodzinę. Jak przyznaje lubi brać udział w kreatywnych konkursach, w których trzeba na przykład nakręcić krótki filmik. Comping stał się już ich rodzinnym wspólnym zajęciem a wygranymi nagrodami obdarowują także rodzinę i przyjaciół. Joanna Szczepaniak
8
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
www.naszestrony.co.uk
9
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
czy ten kompromis pomoże miastu zaoszczędzić kłopotów?
rada miejska utworzy kemping dla Cyganów
W skrócie: Litwinka zginęła idąc wzdłuż drogi
tragiczny wypadek zakończony śmiercią 48-letniej litwinki
peterborough
Wisbech
Urzędnicy z Peterborough chcą stworzyć na terenie miasta kilka miejsc postojowych dla Cyganów mieszkających w przyczepach kempingowych. Mają to być miejsca przeznaczone na „tymczasowy” postój dla podróżników, którzy zazwyczaj nielegalnie zatrzymują się na miejskich terenach zielonych w obrębie granic miasta.
Na terenie Wisbech doszło do tragicznego w skutkach wypadku drogowego, w którym zginęła 48 letnia Litwinka. Zdarzenie to miało miejsce 4 tygodnie temu, w piątek 22 sierpnia.
Tereny, które zajmowane są przez cyganów, są przez nich okupywane nawet przez kilka miesięcy, co niepodobna się wielu mieszkańcom Peterborough. Cyganie podróżnicy, bardzo często oskarżani są o kradzieże w pobliskich posesjach, awanturnictwo i zaśmiecanie. Urząd miasta w Peterborough do końca tego miesiąca stworzy trzy miejsca postojowe dla grup Cyganów. Będą to miejsca specjalnie przystosowane dla potrzeb podróżników tak, aby ograniczyć przez nich zaśmiecanie i irytację nimi pobliskich mieszkańców. W tymczasowych postojach zainstalowane będą przenośne toalety kabinowe, śmietniki oraz zostanie udostępnione ujście wody pitnej. Urzędnicy wierzą, że pozwoli to zaoszczędzić na kosztach sprzątania po Cyganach w miejscach gdzie wcześniej nielegalnie koczowali. Zazwyczaj były to miejsca w
ogóle nieprzystosowane do obozowania. Cyganie w bardzo krótkim czasie potrafili je całkowicie zdewastować. Średnio urząd Peterborough każdego roku przeznacza około 100 tysięcy funtów na specjalistyczne sprzątanie po cygańskich obozowiskach. Nowe, tymczasowe postoje mają pomóc zlikwidować problem śmieci i odchodów pozostawionych przez koczowników. Dzięki temu miasto ma zaoszczędzić sporo pieniędzy. Już wiemy, gdzie powstaną trzy pierwsze postoje. Zlokalizowane one będą przy Clay Lane zaraz za Dogsthorpe Triangle, na małym placyku przy centrum recyklingu także na dzielnicy Dogsthorpe oraz w dzielnicy Fengate przy First Drove Drive. Według planów dana grupa Cyganów będzie mogła skorzystać z jednego z tych miejsc nie dłużej niż przez okres 28 dni w
ciągu roku. Terminów tych ma pilnować policja i ewentualnie w przypadku odmowy przez Cyganów opuszczenia tymczasowego postoju będą oni wyrzucani siłą. Niestety często rzeczywistość pokazywała nam, że Cyganie notorycznie ignorowali nakazy eksmisji. Policja wówczas była w tej kwestii bezsilna. Tym razem może być podobnie. 22 września rada Peterborough ma się zebrać i uchwalić projekt tymczasowych postojów. Jeżeli zostanie on zatwierdzony to już z dniem 23 września postoje będą funkcjonować. Jeżeli po pierwszych 6 miesiącach okaże się, że postoje zdają swój egzamin to prawdopodobnie jeszcze w tym roku zostanie utworzonych 6 takich miejsc na terenie miasta. Ich lokalizacje jeszcze nie zostały ujawnione. Krzysztof Szczepaniak
www.naszestrony.co.uk
Policja udostępniła te dane dopiero teraz, ponieważ przez cały ten czas poszukiwano członków rodziny zmarłej, by im jako pierwszym przekazać tą bardzo tragiczną informację. Z raportu policji wynika, że do wypadku doszło około 9:00 rano. 48 letnia Anita Raikstina poru-
szała się pieszo wzdłuż drogi A47 niedaleko ronda przy Elme Hall Hotel. W pewnym momencie czarny Volkswagen Turan potrącił kobietę. Zmarła wkrótce po przewiezieniu do szpitala. Policja, która przyjechała na miejsce zablokowała cały odcinek tej drogi na aż pięć godzin. Przez ten czas trwały czynności wyjaśniające przyczyny wypadku. Z tego, co udało się nam ustalić wynika, iż kierowca Volkswagena był trzeźwy. Policja prosi świadków tego zdarzenia o zgłaszanie się pod numerem 101. Policyjne śledztwo jest w toku. Will O.
W skrócie: Polak ze Spalding przed sądem
DO SĄDU ZA NAPAŚĆ I USZKODZENIE MIENIA SPALDING
Kolejny Polak ze Spalding już niebawem stanie przed sądem w Bostonie. Tym razem 41 letni Waldemar Bałdyga, który odpowie za dokonanie napaści i uszkodzenie mienia. Polak zamieszkały przy Spring Garden na terenie Spalding nie przyznaje się do zarzucanej mu przez prokuraturę napaści oraz
dwóch przypadków dokonania uszkodzenia mienia. Na tym etapie sprawy rzecznik policji nie podaje szczegółów okoliczności zdarzenia, w którym uczestniczył Bałdyga. Jego proces w sądzie w Bostonie wyznaczono na 12 stycznia 2015 roku. Liczba nazwisk emigrantów z Polski, stających przed brytyjskimi sądami, utrzymuje się wciąż na bardzo wysokim poziomie. Dla ich rodaków to powód do wstydu. Will O.
10 pijany litwin za kierownicą ...
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
Spożywał alkohol i prowadził auto! spalding Zuchwały Litwin ze Spalding został zauważony przez przechodniów jak pił alkohol prowadząc samochód. Narażając innych uczestników ruchu drogowego, wprowadzał się w stan upojenia alkoholowego i to już o 7:00 rano! W połowie sierpnia 28 letni Deividas Druciunas, mieszkaniec Spalding zwrócił na siebie uwagę przechodniów, którzy zauważyli jak siedząc w swoim Audi A8 pił alkohol. Przechodniów nie tylko zszokował sam fakt picia wyskokowych trunków w samochodzie ale także to że była wtedy zaledwie 7:00 rano. Mężczyzna po chwili odjechał i skierował się w stronę centrum miasta. Świadkowie zajścia niezwłocznie o swoich spostrzeżeniach powiadomili policjantów, którzy zatrzymali Litwina w okolicy Sheep Market. Śledzono go przez krótką
chwilę, a następnie zatrzymano i poddano testom na obecność alkoholu w wydychanym powietrzu. Ustalono, że Litwin przekroczył dwukrotnie dozwolone limity. Policja aresztowała go pod zarzutem prowadzenia pojazdu mechanicznego pod wpływem alkoholu. Kilka godzin później po jego przesłuchaniu zwolniono go do domu a sprawę skierowano do sądu w Bostonie. 4 września odbyła się rozprawa, na którą Deividas Druciunas przybył bez prawnika. Mężczyzna od razu przyznał się do winy. Zapytany przez sędziego czy chce złożyć wyjaśnienia odpowiedział „Nie mam nic do powiedzenia w tej sprawie”. 28 letni Deividas Druciunas zamieszkały przy Castle Court w Spalding wynikiem sądowego postanowienia stracił prawo jazdy na okres 18 miesięcy. Ukarano go również grzywną w wysokości 470 funtów. Will O.
to kolejny „szalony” projekt zgłoszony przez partię pracy!
zakaz posiadania auta?
wielka brytania Jeden z członków partii pracy, zaproponował ministrowi transportu wprowadzenie w życie ustawy zakazującej obywatelom UK możliwości posiadania własnego samochodu. Pomysł ten zaproponował Dr Alan Whitehead, poseł partii pracy, który również jest członkiem organizacji Energy and Climate Change. Poseł twierdzi, że według wyliczeń ECC brytyjskie drogi do 2040 roku zostaną tak przeciążone nadmiarem ilości aut, że nie będzie możliwości swobodnego poruszania się po nich. Według niego, aby tego uniknąć należy tak zmienić prawo, aby zmniejszyć liczbę samochodów w UK i zachęcić obywateli do korzystania z transportu publicznego. Rozwiązaniem miałby być całkowity zakaz posiadania samochodu. Poseł sugeruje, aby wtedy utworzyć lokalne „Kluby Samochodowe”, do których mie-
www.naszestrony.co.uk
liby należeć kierowcy chcący czasami skorzystać z samochodu. Bycie członkiem takiego klubu umożliwiałoby wypożyczenie auta na krótki czas. Dr Whitehead w swoim planie zawarł również liczne propozycje dotyczące zachęcenia większej ilości obywateli do częstszego korzystania z pociągów i autobusów. Mowa tu o obniżeniu cen biletów i organizacji nowych połączeń między dużymi miastami a mniejszymi miejscowościami i wioskami. W wywiadzie dla The Guardian
poseł tłumaczy „Nikt nie będzie pozbawiony możliwości korzystania z samochodu. Lokalne kluby samochodowe miałby umożliwiać wypożyczenie samochodu za pieniądze oczywiście. To zmusiłoby obywateli do korzystania z auta tylko wtedy, kiedy tego naprawdę potrzebują. Wszyscy zaoszczędziliby na tym ograniczając koszty związane z użytkowaniem samochodu”. Minister transportu Robert Goodwil, określił ten pomysł, jako „szalony i niedorzeczny”. Krzysztof Szczepaniak
11
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
do samosądu na rodaku ruszyli we czetrech...
Porachunki Litwinów w Bostonie! na pięści!
we dwóch rzucii się na niego z pięściami!
23-letni kierowca prowadził samochód na „potrójnym” gazie Lincolnshire Policja z Lincolnshire po raz kolejny aresztowała mężczyznę pochodzącego z Europy Wschodniej pod zarzutem prowadzenia pojazdu mechanicznego pod wpływem alkoholu. Kierowca trzykrotnie przekroczył dopuszczalny limit...
boston Czterech Litwinów przyjechało ze Sleaford, Lincolnshire do Bostonu, aby „rozwiązać pewien problem” z rodakami. Do sąsiedniego miasta wybrali się z zamiarem dokonania samosądu. Szybko trafili do domu, w którym mieszkali ich rodacy. Tam doszło do brutalnej napaści. Ofiary okładane były seriami z zaciśniętych pięści. Niespodziewający się ataku Litwini oberwali również sporo kopniaków. Czterech Litwinów odpowiedzialnych za dokonanie napaści szybko ujęła policja. Trafili przed sąd w Lincoln. Nie było wątpliwości, że są odpowiedzialni za brutalną napaść i pobicie. Świadkowie, a zarazem ofiary, jednoznacznie wskazali na napastników. Zeznania były spójne i wiarygodne. Oto co ustalono w czasie rozprawy sądowej i wcześniejszego śledztwa. Piotr Tysevic wraz z trzema swoimi kolegami przyjechał do Bostonu ze Sleaford i skierowali się do jednego z domów, w którym przebywał Litwin ze swoimi koleżankami.
Domownicy w tym czasie spędzali popołudnie pijąc alkohol. W pewnej chwili przed drzwiami ich domu pojawiło się czterech mężczyzn, wśród których był Piotr Tysevic. Mężczyźni dobijali się pięściami domagając się wpuszczenia ich do środka. Przerażeni domownicy zabezpieczyli wejście główne do budynku. Jednak napastnicy po chwili pojawili się w ogrodzie z tyłu domu i rozbijając okno wtargnęli do środka. Według świadków napastnicy przyszli pobić jednego z domowników, który zdążył uciec na pierwsze piętro, gdzie zabarykadował się w jednej z sypialni. Trzy kobiety, które pozostały na parterze starały się nie dopuścić napastników do wejścia na górę. Wszyscy czterej mężczyźni byli bardzo agresywni. Straszyli swoje ofiary, że je pobiją i potną na kawałki, jeżeli nie dopuszczą ich do mężczyzny chowającego się na pierwszym piętrze. Jedna z kobiet przy użyciu telefonu komórkowego starała się wezwać policję. Niestety Piotr Tysevic wyrwał jej telefon z ręki i roztrzaskał go o ścianę. Napastnikom udało się w końcu wtargnąć na pierwsze piętro. Tam wykopali drzwi z sypialni i zaczęli
bić chowającego się tam mężczyznę. Gdy ofiara leżała już na ziemi Piotr Tysevic wziął stojące obok krzesło i wielokrotnie z dużą siłą uderzał nim w swoją ofiarę. Uderzenia były na tyle mocne, że krzesło całe się wygięło. Na szczęście ktoś z sąsiadów wezwał policję, która po dojechaniu na miejsce zastała wszystkich czterech napastników nadal katujących swojego rodaka. Mężczyzn obezwładniono i aresztowano. Pobity mężczyzna odmówił przewiezienia do szpitala w celu opatrzenia odniesionych obrażeń. Z początkiem września w sądzie koronnym w Lincoln, Piotr Tysevic wraz ze swoimi trzema kolegami zostali uznani winnym zarzucanej im brutalnej napaści, po czym wymierzono im karę pozbawienia wolności na okres 50 miesięcy. Sędzia nie zdecydował się na wydanie nakazu deportacji skazanych po odbyciu kary więzienia. Przed orzeczeniem wyroku Tysevic za pośrednictwem prawnika poprosił sędziego o danie mu drugiej szansy i obiecał, że taka sytuacja na pewno już się nie powtórzy. Dodał również, że to co zrobił było spowodowane spożyciem nadmiernej ilości alkoholu. Krzysztof Szczepaniak
www.naszestrony.co.uk
7 września w niedzielny wieczór policja odebrała zgłoszenie o wypadku samochodu marki Citroen Saxo, który rozbił się o jedno z rond na drodze A16 w pobliżu Kirton. Funkcjonariusze, którzy przybyli na miejsce zdarzenia znaleźli w środku rozbitego pojazdu dwóch młodych mężczyzn z widocznymi ranami głowy. Ofiary były przytomne i twierdziły, że nic im nie jest. Policja wezwała karetkę i do czasu jej przyjazdu obu mężczyzn poddano testowi na obecność alkoholu
w wydychanym powietrzu. 23 letni kierowca, pochodzący z Litwy trzykrotnie przekroczył limit poziomu alkoholu. Jego kolega także pochodzący z Litwy też był pijany. Kierowcę aresztowano, ale najpierw przewieziono go do szpitala w Bostonie, gdzie udzielono mu pomocy medycznej. Zaraz po tym odwieziono go prosto do aresztu, gdzie obecnie pod kluczem oczekuje na sprawę sądową. Will O.
W skrócie: Ścigali się na A6. Kierowca Audi nie żyje
wyścigi na drodze zakończone kraksą! bedford
13 września w sobotni wieczór doszło do tragicznego wypadku na drodze A6 w pobliżu Wixams koło Bedford. Około godziny 17:50 policja otrzymała informację o zderzeniu się czarnego Audi R8 i czarnego Porsche. Kierowca tego drugie pojazdu uciekł z miejsca zdarzenia. Mężczyzna prowadzący Audi z poważnymi ranami ciała został przetransportowany do szpitala w Bedford. Niestety krótko po tym zmarł. Policja podaje, że był
to 33 letni mieszkaniec Luton. Śledczy obecnie poszukują kierowcy czarnego Porsche, który brał udział w tym incydencie i uciekł z miejsca zdarzenia. Przypuszcza się, że kierowcy obu pojazdów ścigali się rozwijając duże prędkości. Prowadzone są poszukiwania kierowcy Porsche, który według świadków odjechał z miejsca zdarzenia drogą A6 w stronę południową. Policjanci z Bedford apelują do osób, które mogą wiedzieć gdzie znajduje się poszukiwany samochód lub jego kierowca o pilny kontakt pod numerem 101. Will O.
12
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
tysiące kierowców ignoruje znaki drogowe na A14!
za przekroczenie prędkości ukarano 10,500 kierowców! uwaga remont 10,500 kierowców zostało ukaranych mandatem za przekroczenie prędkości na odcinku drogi A14, na którym prowadzone są roboty drogowe. Prace w pobliżu Kettering rozpoczęły się w styczniu tego roku. Pomiędzy zjazdem numer 7 i 9 ustanowiono tymczasowy limit prędkości 40 mil na godzinę. Na tym odcinku zamontowano tymczasowe kamery obliczające średnią prędkość. Od stycznia kamery zarejestrowały 10,500 kierowców, którzy przekroczyli ten limit. Każdy z nich został ukarany mandatem. Łącznie ukarano ich kwotą £223,500. Średnio jednego dnia 52 kierowców zostało złapanych na zbyt szybkim przejeździe obok trwających robót drogowych. Rekordzista to kierowca samochodu marki BMW, który w lipcu jechał tą drogą 94 mile na godzinę, ponad dwukrotnie przekraczając dozwoloną prędkość. Kamery zostały zainstalowane przez wykonawców pracujących przy projekcie poszerzenia drogi A14, po to by wymusić na kierowcach ograniczenie prędkości. Firmy drogowe montują kamery w trosce o bezpieczeństwo swoich pracowników oraz uczestni-
ków ruchu drogowego. Niestety zbyt wielu kierowców nie stosuje się do ograniczeń znacznie przekraczając prędkość narażając na niebezpieczeństwo osoby pracujące na drodze, które dzieli od nich tylko plastikowy pachołek. W latach 2009 – 2013 ośmiu robotników drogowych zginęło, a 317 zostało rannych podczas pracy na autostradach i głównych drogach w Anglii. Kierowcy często myślą, że kamery zamontowane na odcinkach, na których prowadzone są roboty drogowe są wyłączone lub są tam z innego powodu niż monitorowane prędkości. Jednak w rzeczywistości tak nie jest o czym przekonują się dopiero gdy pocztą otrzymają wezwanie do zapłaty mandatu. Kierowcy, którzy nieznacznie
przekroczą prędkość często dostają możliwość odbycia kursu podnoszącego świadomość dotyczącą prędkości na drodze jako alternatywę do wystawienia mandatu i punktów karnych. Natomiast kierowcy znacznie przekraczający prędkość mogą zostać skazani za niebezpieczną jazdę. Sprawa trafia wówczas do sądu, po czym kierowcy są karani mandatem i punktami karnymi. - „Nie chcemy karać kierowców mandatami lecz bezpieczeństwo jest najważniejsze i kamery będą stale monitorować prędkość aż do czasu zakończenia robót drogowych przewidzianego na wiosnę 2015 roku” - powiedział rzecznik prasowy Highways Agency komentując sprawę. Joanna Szczepaniak
niecodzienny „gość” u sierżanta na emeryturze
Squaters w domu policjanta szkocja/inverness 36-letni Constantin Rosu, z pochodzenia obywatel Rumunii, stanął przed szkockim sądem będąc oskarżonym o włamanie do jednego z domów na terenie Inverness. Mężczyzna złapany na gorącym uczynku prosił właściciela domu o łaskę tłumacząc, iż jest bezdomnym i nie miał zamiaru niczego ukraść.
Zamów reklamę w tym miejscu: 077 951 48 565 / reklama@naszestrony.co.uk
Imigrant z Rumunii szukając schronienia postanowił skryć się w niezamieszkałym domu. Jak się jednak okazało wytypował nieruchomość należącą do emerytowanego policjanta. Gdy Peter MacLean wrócił do domu jego oczom ukazał się nieproszony gość. Widząc zdziwionego Rumuna dokonał obywatelskiego www.naszestrony.co.uk
aresztowania i odprowadził mężczyznę podającego się za squottersa na posterunek, gdzie oddał go w ręce policjantów. Do opisywanej sytuacji doszło 14 maja tego roku, ale dopiero w ubiegłym tygodniu Rosu stanął przed Inverness Sheriff Court. Rumun przyznał się do wtargnięcia do domu, ale zapewniał, że nie
chciał nic ukraść. Zapierał się, że szukał jedynie schronienia. W czasie przeszukania na komisariacie przy 36-letnim Rumunie odnaleziono telefon komórkowy i ładowarkę należącą do MacLeana, co ostatecznie go pogrążyło. Orzeczenie wyroku w tej sprawie odroczono do 2 października. newsman
13
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
kupuj produkty w polskich firmach - zapewnisz pracę innym!
W skrócie: Myjnia samochodowa w remizie strażackiej!
tym razem strażacy do spienionej wody Zniżki w polskiej hurtowni dla dorzucą uśmiech... czytelników Naszych Stron Wisbeach
budujesz? remontujesz?
peterborough
Jednostka straży pożarnej w Wisbeach na jeden dzień zamieni się w myjnię samochodową. To nie żaden żart. Strażacy myjąc auta mieszkańców miasta i okolic chcą zebrać datki na cele charytatywne.
Hurtownia budowlana Polbud bazująca na sprzedaży polskich materiałów i produktów budowlanych oferuje zniżki dla czytelników gazety Nasze Strony. Mowa tu o 5% rabatu na oferowany przez Polbud asortyment budowlany. Zniżka nie dotyczy tylko paneli podłogowych, które i tak są dostępne w bardzo atrakcyjnych cenach. Jeśli zamierzasz skorzystać z rabatu należy na zakupy do hurtowni zabrać ze sobą wydanie gazety, które właśnie trzymasz w dłoniach. Oferta ważna jest do końca października 2014. Hurtownia Polbud z Peterborough od dłuższego czasu cieszy się zainteresowaniem coraz większej liczby klientów i to również z poza naszego regionu. Jak zapewniają właściciele Polbud, klienci z innych regionów kraju, choć mają tego typu polskie hurtownie blisko siebie wolą przyjechać do Peterborough. Powodem tego są niskie ceny materiałów budowlanych oferowanych przez Polbud. Sprawdziliśmy tą informację i faktycznie śmiało można powiedzieć, że nie znaleźliśmy tańszej oferty na rynku niż tą oferowaną przez hurtownie z Peterborough.
Każdy, kto chce wyczyścić swój samochód i przy okazji wspomóc szczytny cel, będzie mile widziany 20 września
w jednostce straży pożarnej przy Churchill Road, Wisbeach. „Myjnia” otwarta będzie w godzinach od 9:00 do 16:00. Przypuszczamy, że akcja ta wzbudzi największe zainteresowanie wśród pań, chcących zobaczyć strażaków w akcji. Pieniądze zebrane przez strażaków przekazane będą na organizację The Fire Fighters Charity, która zajmuje się udzielaniem pomocy strażakom poszkodowanym podczas pracy. Will O.
W skrócie: Za kilka tygodni otwarcie Waitrose!
Według właściciela firmy ostatnio prawdziwą furorę wśród najbardziej pożądanych produktów są elewacje ze styropianu. Ich cena oraz jakość pozostawia daleko w tyle brytyjską konkurencję. Warto również wspomnieć, że już niebawem Polbud udostępni dla swoich klientów swoją nową stronę internetową. Będzie ona dostępna pod adresem www. polbudpeterborough.co.uk. Tam udostępnione ma być całe zatowarowanie hurtowni wraz ze szczegółowymi opisami i cenami.
Znajdziemy tam też informacje dotyczące promocji, redukcji cen na poszczególne produkty oraz specjalne oferty dla firm i klientów zamawiających większe ilości towarów. Strona ma być dostępna już z początkiem października. O jej aktywacji na pewno będziemy informować. Adres hurtowni Polbud: 40 Ivatt Way, Peterborough PE3 7PN. Tel 07429621566 lub 07414912823. Will O.
waitrose da pracę aż setce pracowników! peterborough Za kilka tygodni odbędzie się oficjalne otwarcie nowego supermarketu Waitrose. Sklep zostanie przeniesiony z centrum handlowego Queensgate do nowego większego budynku przy Mayor’s Walk w Peterborough. Nowy supermarket zostanie otwarty już 30 października. Nowy sklep będzie miał dwa razy większą powierzchnię handlową, parking na 240 samochodów a także kawiarnię, bar z sokami i
www.naszestrony.co.uk
koktajlami oraz piekarnię. Waitrose będzie w dalszym ciągu wspierać społeczność w Peterborough. Co miesiąc lokalna organizacja charytatywna nominowana przez klientów otrzyma £1,000 w ramach programu Community Matters. Pracownicy poświęcą rocznie 250 godzin swojego czasu w ramach inicjatywy Waitrose Partner Volunteering. W nowym sklepie zatrudnionych zostanie 100 nowych pracowników. Zainteresowanie pracą dla Waitrose było ogromne. Do działu kadr wpłynęło 1.218 aplikacji. J.S.
15
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
nalot na sklep w bostonie! zajęto dopalacze - „legal highs”!
Informacja dla reklamodawców gazety
Dopalacze sprzedaje, ale reklamowy tylko odpowiedzialnie? zawrót głowy boston O tym, że „Legal highs”, znane również jako dopalacze są sprzedawane w Bostonie bez żadnych restrykcji, lokalna gazeta „Boston Standard” informowała już w styczniu tego roku pisząc, że mogą zabić. „Ich sprzedaż prowadzę odpowiedzialnie” - twierdzi właścicielka sklepu z Bostonu i żali się, że policja i Trading Standards dokonując nalotu powinni najpierw omówić kontrowersyjne zagadnienie. Być może Julie Simmons, właścicielka sklepu „Katmandu” przy West Street w Bostonie nie słyszała nigdy dotąd, że dopalacze są śmiertelnym zagrożeniem. Być może nie widziała na własne oczy osób, które regularnie je zażywają, a zamiast obiecywanej przez sprzedawców zmiany samopoczucia popadają w depresję i uzależnienie. Kobieta ma tupet i odwagę, której brakuje polskim sprzedawcom ukrywającym się za ekranem komputera oferując sprzedaż dopalaczy w Internecie. Trudno stwierdzić czy jest na tyle naiwna czy też może wie, iż nic jej nie grozi za sprzedaż kombinacji związków chemicznych o nieznanym pochodzeniu, stężeniu i sile. Gdy w styczniu tego roku lokalna
reklama@naszestrony.co.uk
nasze strony
gazeta przestrzegała, że „legal highs” mogą zabijać - dopalacze leżały swobodnie na półkach w jej sklepie. Gdy przed dwoma tygodniami wpadła do niej policja i przedstawiciele Trading Standards, kobieta powiedziała dziennikarzom, że zamiast nalotu i zajęcia zakwestionowanego towaru, służby działające w interesie społeczeństwa powinny podjąć dyskusję. Na czym miałaby ona polegać? Może na temat tego kto je zażywa i dlaczego oraz gdzie się zaopatruje? Co by
to zmieniło? Może policja przymknęła by oko, a lekarze przepisywali by dopalacze jak lekarstwo? „Jeśli dopalacze będą zakazane zejdą do podziemia” - twierdzi kobieta, która upiera się przy tym, że „nie skrzywdziła by dzieci”. Mówiąc to miała na myśli osoby nieletnie, którym odmawiała sprzedaży. Pytana o mężczyznę, który po zażyciu trafił do Pilgrim Hospital ,stwierdziła natomiast, że nie zaopatrzył się on u niej w „legal highs”. Adam Andrzejko
www.naszestrony.co.uk
Informujemy, że dział reklamowy redakcji gazety Nasze Strony obecnie prowadzi zapisy na miejsca reklamowe do podnajęcia w okresie tegorocznych Świąt Bożego Narodzenia. Zapisy prowadzone są już teraz, ponieważ jak każdego roku w tym okresie odnotowujemy znacznie większe zainteresowanie firm ofertą reklamową naszej gazety. Niestety, ale w wydaniu papierowym gazety posiadamy ograniczoną liczbę powierzchni reklamowych. Z tego względu nie możemy obsłużyć wszystkich klientów chcących umieścić ogłoszenie w naszej gazecie. W latach poprzednich wiele firm na ostatnią chwilę kontaktowało się
z nami w celu umieszczenia ogłoszenia reklamowego w przedświątecznym wydaniu. Niestety, ale spora ich część otrzymała odpowiedź odmowną z wyżej wymienionych powodów. Aby uniknąć podobnej sytuacji w tym roku, prosimy o znacznie wcześniejszy kontakt z redakcją. Zapraszamy również do zapoznaniem się z naszą ofertą reklamową na naszym portalu www. naszestrony.co.uk. Portal gazety cieszy się dużą popularnością a liczba osób go odwiedzających z każdym rokiem wzrasta. Właścicielom firm, którzy dopiero są na etapie projektowania ulotek, wizytówek, służmy doradztwem w zakresie wykonania projektowego w celu utworzenia wspólnej identyfikacji logotypów firmowych na wszystkich planowanych produktach. redakcja
18 wypadek czy nierozsądny żart?
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
Kolejna firma pójdzie pod młotek
gigantyczna piana po likwidacji Phones 4U
pracę straci 5.500 osób!
wielka brytania Kolejna duża, brytyjska firma prawdopodobnie zostanie zlikwidowana w ciągu najbliższych miesięcy. Broker sieci komórkowych Phones 4U stracił swoich dostawców, co całkowicie uniemożliwi funkcjonowanie tej firmy.
londyn Do niecodziennego zdarzenia doszło na rzece Lea River we wschodnim Londynie. Niewiadomego do tej pory pochodzenia substancja została wpuszczona do wody, co przyczyniło się do powstania gigantycznej piany. Tłum ludzi zebrał się nad brzegiem rzeki, aby obejrzeć to spektakularne wydarzenie. Piana
rosła w oczach aż osiągnęła niebywałe rozmiary. Zaraz po tym doszło do kolejnego widowiska. Wiejący wiatr rozdmuchał pianę, która unosiła się nad głowami gapiów w obrębie 1 mili. Oficerowie z Ochrony Środowiska wciąż badają tą sprawę. Wstępnie mówi się, że spora ilość detergentów z okolicznych fabryk w jakiś sposób musiała dostać się do rzeki. Na szczęście nie odnotowano skażenia wody w Lea River. Will O.
Od ponad 10 lat w sklepach należących do sieci Phones 4U prowadzono sprzedaż abonamentów komórkowych oraz telefonów i ich akcesoriów. Firma ta dotychczas pośredniczyła między klientem a operatorami komórkowymi zyskując prowizję od każdej sprzedaży. W piątek 12 września zarząd firmy dowiedział się, że główny ich klient, którym jest operator EE (połączenie Orange i T-Mobile) nie chce przedłużyć z Phones 4U kontraktu na kolejny rok. Ten obecny wygasa we wrześniu 2015 roku. Po dwóch dniach od otrzymania tej tragicznej dla firmy informacji, nadeszły kolejne złe wieści. W poniedziałek 15 września kolejny partner firmy Vodafone także ogłosił, że nie zamierza dalej współpracować z Phones 4U.
W takim wypadku firma zostaje bez usług i produktów, co wiąże się z możliwością jej likwidacji. Jest to bardzo zła informacja dla ponad 5500 pracowników Phones 4U, których raczej czeka niepewna przyszłość. 15 września we wszystkich 550 oddziałach firmy w całym kraju zorganizowano zebrania pracowników z managerami. Przedstawiono im sytuację firmy, która może wiązać się z ich zwolnieniem z pracy. Wytłumaczono im również że firma nie ma problemów finansowych a wręcz przeciwnie. Jak się okazuje Phones 4U praktycznie każdego roku odnotowuje ponad 100 milionów profitów.
Firma niczym sobie też nie przeskrobała u swoich głównych dostawców usług i produktów. Powodem ich rezygnacji ze współpracy z Phones 4U są oczywiście pieniądze. Operatorzy chcą zaoszczędzić rezygnując z korzystania z usług firmy, która pobierając od nich prowizję podsyła im klientów. Firmy te chcą teraz same pozyskiwać klientów bez pośrednictwa firm trzecich. W taki sposób Phones 4U czeka nieuniknione bankructwo. Trwają już poszukiwania odpowiedniego syndyka, który zajmie się sprzedażą majątku firmy. Krzysztof Szczepaniak
utrudnieniom na autostradzie winny samobójca
Skoczył z wiaduktu na A1 W skrócie: Cała masa niecodziennych prezentów dla policji!
piwo dla sierżanta? cambridge
Wakacje o wartości £1.000, 9 batoników Mars, kule do żonglowania, złamane psie herbatniki, zniżka na kebab i zgrzewka polskiego piwa - to wszystko trafiło do rąk policjantów, którym dziękowano za udzieloną pomoc. Lista niecodziennych prezentów jest bardzo długa. Ponad te wymienione na wstępie, w spisie przedmiotów podarowanych policjantom znajdują się jeszcze torby pełne chipsów, dwa bażanty, a nawet filtr do odkurzacza. Obdarowani policjanci byli nie
mniej zdziwieni gdy przyniesiono im worek ziemniaków, 120 gramowy pasek czekoladowy Dairy Milk, kupon zniżkowy 20% do Johna Lewisa, butelkę szampana, czekoladki, ciastka, butelkę whisky, wino i książki. W poprzednich latach posterunkowy z Ely otrzymał kupon zniżkowy na kebab. Inny policjant z St. Neots otrzymał wytłaczankę jajek. Z kolei policjantka z Ely dostała kupon na „popołudniowe wędkowanie dla męża”. Podarunki dla policjantów przekazywane jako forma podziękowania są traktowane jako napiwki, co opisano w College of Policing’s Code of Ethics. newsman
sawtry 15 września w godzinach wieczornych mężczyzna stojący na wiadukcie nad autostradą A1 zadzwonił na policję twierdząc, że zaraz popełni samobójstwo. Kilka minut później mężczyzna skoczył z wiaduktu. Do tego zdarzenia doszło około godziny 20:30 na autostradzie A1 przy zjeździe do miejscowości Sawtry koło Peterborough. 39 letni mężczyzna dzwoniąc na numer alarmowy 112 oznajmił, że ma zamiar popełnić samobójstwo. Na miejsce wysłano jednostki policji. Kiedy pierwsze radiowozy dojeżdżały do wiaduktu mężczyzna skoczył z niego na autostradę. W wyniku odniesionych obrażeń 39 latek zmarł na miejscu. Policja www.naszestrony.co.uk
w związku z tym incydentem zamknęła autostradę w kierunku północnym, co stworzyło utrudnienia w lokalnym ruchu drogowym. Drogę udostępniono kierowcom dopiero po godzinie
2:00 nad ranem. Policja zakończyła już śledztwo w tej sprawie. Personalia samobójcy jeszcze nie zostały podane do wiadomości publicznej. Will O.
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
za bezpodstawne oskarżenie dostał £86.000 odszkodowanie!
19
to cios dla lokalnego rynku pracy...
ojciec udowodnił że 80 etatów mniej! nie jest pedofilem!
spalding Mieszkaniec Spalding został nieuczciwie oskarżony przez pracownika opieki społecznej o molestowanie swojej córki. Oskarżycielka chciała później wycofać zeznania przeciwko niemu, ale policja miała podobno jej tego odradzać. Historia ta wydarzyła się w 2012 roku w Spalding. 53 letni Jonathan Coupland po rozstaniu się ze swoją partnerką pochodzącą z Tajlandii otrzymał prawo do opieki nad ich 6 letnią córeczką. Przyznano mu to prawo, ponieważ jego była partnerka przebywa na terenie UK nielegalnie. Rozzłoszczona matka chciała pozbawić byłego partnera praw do ich córki i powiadomiła opiekę społeczną, że obawia się o bezpieczeństwo jej dziecka. Urzędniczka z opieki społecznej w styczniu 2012 roku wybrała się z wizytą do domu Jonathana Coupland’a. Podczas spotkania kobieta miała widzieć jak Coupland w nieodpowiedni sposób głaszcze po głowie swoją córeczkę. Tak też napisała w swoim raporcie koloryzując, że w domu mężczyzny dochodzi do molestowania seksualnego 6 letniej dziewczynki. Powstały raport przesłała później do przełożonego. Ten z kolei zaalarmował o tym
fakcie policję, która niezwłocznie udała się pod wskazany adres. Coupland akurat stał przed swoim domem, kiedy zauważył podjeżdżające radiowozy, z których wybiegło w jego stronę kilku funkcjonariuszy. Mężczyzna na oczach swoich sąsiadów i dziecka został skuty kajdankami i przewieziony do aresztu. Tam ponad 10 godzin składał zeznania. Wezwano również na przesłuchanie urzędniczkę, która rzekomo widział go jak molestuje swoją córeczkę. Kobieta po dłuższym zastanowieniu się stwierdziła, że się pomyliła i powiedziała policji, że błędnie oceniła sytuację w domu Coupland’a. Jak się okazało później, jej wcześniejsze oświadczenie było przekoloryzowane i spowodowane chęcią zemsty na mężczyźnie. Podobno często składał on do jej przełożonego zażalenia odnośnie jej nieprofesjonalności w kwestii zajmowania się jego sprawą. Kobieta na posterunku uświadomiła sobie, że przesadziła i niewinny człowiek może stracić córkę i trafić do więzienia. Postanowiła więc powiedzieć prawdę policji, ale utrzymując, iż błędnie oceniła zachowanie Coupland’a a nie, że zrobiła to celowo. Policja natomiast według jej oświadczenia naciskała na nią, aby nie zmieniała zeznań, co ją bardzo zdziwiło. Twierdzi ona, że śledczy wywierali na nią presję, by podtrzymywa-
ła swoje pierwsze zeznania. Jak ustalili dziennikarze ogólnokrajowej gazety, policja z Lincolnshire kilka tygodni wcześniej została skrytykowana przez sąd w Lincoln i opinię publiczną za swoje działania w trakcie innej sprawy dotyczącej molestowania dziecka. Prawdopodobnie śledczy chcieli uniknąć kolejnej kompromitacji i dlatego naciskali na urzędniczkę, aby pozostawiła swoje zeznania bez zmian. Ta jednak się nie zgodziła na taki układ i wyjawiła całą prawdę. Mężczyznę osadzonego w areszcie 24 godziny później zwolniono do domu. Urzędniczka natomiast została zwolniona z pracy i rozważane jest wszczęcie postępowania sądowego wobec niej. 53 letni Coupland postanowił zawalczyć o odszkodowanie od opieki społecznej, która w rezultacie wypłaciła mu w przeprosiny 86 tysięcy funtów. Zwolniony z zarzutów mężczyzna dąży teraz do wyjaśnienia zachowania policji z Lincolnshire, która usilnie chciała go wysłać do więzienia. Rzecznik policji stwierdził, że prowadzone jest wewnętrzne śledztwo w tej sprawie. Prawdopodobnie zostanie ono jednak umorzone, ponieważ dowody na bezprawne zachowanie śledczych opierają się na zeznaniach urzędniczki, która sama przyznała się do kłamstwa. Krzysztof Szczepaniak
www.naszestrony.co.uk
corby Firma KP Snacks ogłosiła zamiar zamknięcia fabryki w Corby co wiąże się z masowymi zwolnieniami. Szacuje się, że w związku z tym ponad 80 osób straci pracę. Niestety jest to kolejna zła wiadomość dla lokalnego rynku pracy w Corby. KP Snacks planuje przeniesienie produkcji z fabryki Pom Bear w Corby do innego swojego zakładu mieszczącego się w Teeside. W rezultacie pracę ma stracić 83 pracowników fabryki w Corby. W tym samym czasie firma poinformowała o planach likwidacji jeszcze jednego swojego oddziału w Durham. Oba zakłady mają zostać zlikwidowane mniej więcej w tym samym czasie. Pracownicy zakładu Pom Bear uczestniczą w 45 dniowych konsultacjach prowadzonych przez zarząd firmy. Celem spotkań jest omówienie sposobu wprowadzenia w życie planowanych zmian.
Wstępnie mówi się, że obie fabryki zakończą swoją produkcję z początkiem nowego roku. Lokalny poseł Andy Sawford zaniepokojony likwidacją fabryki w Corby postanowił działać. Odbył spotkanie z głównym managerem zakładu, podczas którego starał się dowiedzieć, co miasto może zrobić, aby zatrzymać firmę w mieście. O rezultatach tego spotkania nikt już później nie informował, więc można się tylko domyślać, że posła odesłano z kwitkiem. Jednak przed samym spotkaniem stwierdził, że jeżeli fabryka zostanie zamknięta to zrobi wszystko, aby pomóc zwolnionym pracownikom znaleźć pracę. Między innymi intencją posła jest, by osoby te były szczególnie traktowane przez Job Centre w kwestii znalezienia im zatrudnienia. Mówił także, że zostanie zorganizowana dla nich pomoc w kwestii pisania CV i samodzielnego szukania pracy. Will O.
20
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
w prywatyzacji NHS brytyjczycy widzą tylko złe strony...
służbę zdrowia próbują uchronić od sprzedaży służba zdrowia Jaką mamy służbę zdrowia na wyspach brytyjskich wie każdy kto choć raz był z wizytą u lekarza. Brytyjskie przychodnie są przepełnione. Poziom obsługi mija się z oczekiwaniami pacjentów, których przyjmują lekarze i pielęgniarki z różnym poziomem wiedzy. Społeczeństwo obawia się, że w ślad za zapowiadaną prywatyzacją służby zdrowia pogorszy się jakość oferowanych usług. Politycy, członkowie związków zawodowych oraz pracownicy służby zdrowia w liczbie 5.000 osób wzięli udział w publicznej pikiecie do której doszło w na początku września na Trafalgar Square w Londynie. To próba zwrócenia uwagi, iż po raz kolejny podejmowane są działania zmierzające do wdrożenia programu prywatyzacji brytyjskiej służby zdrowia. Obok głównego postulatu protestujący domagają się podjęcia wspólnych, ponad partyjnych działań skierowanych do usprawnienia służby zdrowia. Protestujący domagali się przywrócenia zamrożonych dotacji, powstrzymania cięć oraz zaprzestania zamykania oddziałów szpitalnych co zmusza do wstrzymania poszczególnych usług. Pośród kolejnych postulatów
www.naszestrony.co.uk
mowa o ustanowieniu uczciwych umów kwotowych na usługi, a także godnego wynagrodzenia dla pracowników służby zdrowia. Pięcio-punktową tablicę z oczekiwaniami wzniesiono ponad głowami liderów protestu, kierując je jako główne postulaty w kierunku mediów, by za ich pośrednictwem trafiły do brytyjskiego rządu. Trudno powiedzieć, czy dotrą one do adresatów, bo uwaga brytyjskich gazet i stacji telewizyjnych zwrócona jest obecnie w stronę szkockiego referendum i wydarzeń na wschodzie. Organizatorem marszu była grupa nazywana Darlo Mums, która wywodzi się z miejscowości Darlington, na terenie County Durham, gdzie zdaniem protestujących, działania partii Torysów są najdotkliwsze. Zdaniem liderek
ruchu, NHS jest prywatyzowany łóżko po łóżku, zabieg po zabiegu, szpital po szpitalu - co w efekcie zamiast podnoszenia jakości prowadzi do wygaszania usług medycznych. Prywatyzacja placówek medycznych nie jest sama w sobie złym pomysłem. Biznesowe zarządzanie szpitalami spotyka się ze sporym oporem pracowników. Kiedy szefowie zaczynają od nich coraz więcej wymagać, nie ma innego sposobu na podnoszenie jakości pracy tysięcy pracowników, jak weryfikację umiejętności. Z tym nie chcą sę zgodzić związkowcy, którzy stają w obronie każdego miejsca pracy i to często bez względu na umiejętności zatrudnionego personelu. Co na to wszystko pacjenci? Adam Andrzejko
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
wydawało im się, że są gangsterami jak z filmu...
Łącznie dostali 108 lat odsiadki
pod swoją opieką miał 800 rodzin...
Lekarz pediatra „dotykał” dzieci!
cambridge bedford W sądzie Luton 16 września odbyła się ostatnia rozprawa w związku z morderstwem nastolatka z Bedford, o którym informowaliśmy na początku tego roku. Podczas wtorkowej rozprawy, czterech młodych mężczyzn uznano winnymi zabójstwa Issac’a Stone i skazano ich łącznie na 108 lat pozbawienia wolności. Zamordowany to 19 letni Issac Stone. 25 stycznia w godzinach wieczornych nastolatek stał z grupą swoich kolegów przy Coastin Street (boczna od Midland Road). Został zaatakowany przez grupę innych młodych ludzi. Issaca wielokrotnie ugodzono tasakiem w
klatkę piersiową. Niestety zmarł zaraz po przewiezieniu go do szpitala w Bedford. W incydencie ucierpiał również główny napastnik, który musiał być hospitalizowany. Po kilku dniach śledztwa policji udało się ustalić personalia pozostałych osób biorących udział w ataku. W ciągu dwóch tygodni udało się wszystkich namierzyć i aresztować. Do czerwca śledczy zbierali dowody obciążające podejrzanych o dokonanie zabójstwa z premedytacją. Jak się okazało kilka godzin przed atakiem cała czwórka udała się do Luton, aby wypożyczyć białego Range Rovera. Następnie jeździli nim przez jakiś czas po ulicach Bedford z głośno włączona muzyką Hip Hop. Postanowili zatrzymać się przy jednym z lokalnych sklepów,
w którym zakupili noże i tasaki. Następnie udali się w okolice Midland Road, gdzie zaatakowali grupę młodych ludzi. Napastnicy wyobrażali sobie, że są gangsterami jak na amerykańskich filmach. Niestety rzeczywistość szybko zapukała do ich drzwi i obecnie odbywają karę wieloletniego pozbawienia wolności. 20 letni Fahim Khan zamieszkały przy Fenlake Road oraz 22 letni Mohammed Hussain z Maitland Street zostali skazani na 28 lat więzienia. W tej sprawie skazano również dwóch braci. 21 letni Javed Miah oraz jego młodszy brat Rubel Miah wówczas zamieszkali przy ulicy gdzie zamordowali Issac’a Stone, czyli Coastin Street zostali skazani na 26 lat pozbawienia wolności. Krzysztof Szczepaniak
www.naszestrony.co.uk
21
Doktor Myles Bradbury z Suffolk został uznany winnym 25 incydentów, w których dopuścił się molestowania dzieci. Wychodząc z sądu po ogłoszeniu wyroku przed telewizyjnymi kamerami powiedział jedynie: „I’m so sorry”. Czy takie przeprosiny przyjmą rodziny molestowanych dzieci? Rozprawa z udziałem doktora Myles’a Bradbury odbyła się w Cambridge Crown Court w ubiegły poniedziałek. Mężczyzna praktykujący na co dzień w Addenbrooke’s Hospital przyjmował również swoich pacjentów w Ipswich i w Colchester. Pod jego opieką było blisko 800 rodzin, między innymi 8 letnie dzieci. W czasie poniedziałkowej rozprawy lekarza uznano winnym
25 przypadków molestowania. Z uwagi, iż pośród jego licznych pacjentów może być więcej ofiar, szpital uruchomił specjalną infolinię, gdzie rodziny mogą zgłaszać podobne przypadki. Po ogłoszeniu wyroku doktor opuścił sąd w asyście kobiety, najprawdopodobniej reprezentującej go od strony prawnej przed sądem. Oczekujący dziennikarze poprosili winnego molestowania lekarza o skomentowanie sprawy. Mężczyzna zdobył się jedynie na trzy słowa: „I’m so sorry”. Na kolejne pytania nie odpowiedział. Idąc chodnikiem wzdłuż ruchliwej drogi oddalił się w stronę parkingu przy centrum handlowym Grafton. Addenbrooke’s helpline: 0800 389 8625. Infolinia, pod którąmogą zgłaszać się ofiary doktora, będzie czynna od godz. 9.00 do 17.00 od 16 do 23 września. newsman
22 niecodzienna interwencja na M6
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
Wpadły robiąc sobie zdjęcie
dowiedz się w jaki sposób brytyjczycy tracą zasiłki...
w jaki sposób Sankcjonowani Brytyjczycy tracą benefity? wielka brytania Dogadał się, albo się nie dogadał. Tylko Donald Tusk i Dawid Cameron wiedzieć będą, czy układ, o którym piszemy na stronie 4 w tym wydaniu miał na prawdę miejsce, czy też go w ogóle nie było. Jeśli urzędy zaczną odbierać Polakom zasiłki, to może się to odbyć tak jak opowiedziała nam Polka z tematu głównego w tym wydaniu. Zanim to nastąpi dowiedz się na jakich podstawach zasiłki odebrano Brytyjczykom.
west midlands Trzy kobiety zostały aresztowane na autostradzie M6, kiedy robiły sobie zdjęcia. Policja z West Midlands otrzymała kilkadziesiąt zgłoszeń od kierowców poruszających się autostradą w pobliżu Birmingham odnośnie dziwnego zachowania trzech kobiet. We wskazane przez interweniujących miejsce wysłano policyjny radiowóz. Jak wynika z raportu policji, funkcjonariusze którzy przybyli na miejsce zastali zaparkowany samochód na środkowym pasie. Obok stały trzy kobiety robiące sobie zdjęcia. Policjanci pomogli im bezpiecznie zjechać na pas awaryjny. Podczas spisywania tożsamości zatrzymanych okazało się, że wszystkie trzy kobiety przebywają w UK nielegalnie. Natychmiast je aresztowano i przewieziono do ośrodka dla nielegalnych imigrantów. Tam też poczekają do czasu dopełnienia procedur deportacyjnych. Nie ujawniono z jakiego kraju
dokładnie pochodzą zatrzymane kobiety. - „Wiem, że autostrada M6 jest fajna, ale żeby robić sobie na niej zdjęcia? Zachowanie tych trzech kobiet sprawiało realne zagrożenie dla innych kierowców oraz ich samych. Dzięki zgłoszeniom kierowców szybko udało nam się właściwe zareagować” - powiedział rzecznik policji komentując sprawę. Według West Midlands Police podobne zachowania na tej autostradzie były już odnotowywane w przeszłości. Między innymi aresztowano mężczyznę masturbującego się na pasie awaryjnym. Innym razem wysokim mandatem ukarano kierowcę, który postanowił zjechać też na pas awaryjny, ale po to, aby zagrać w grę na iPadzie. Z kolei na łamach gazety Nasze Strony opisywaliśmy przypadek kobiety, która jadąc autostradą M6 z prędkością ponad 70 mil na godzinę czytała książkę opartą o kierownicę. Niestety pomimo podjętych prób policji nie udało nie udało się jej zatrzymać ani też ustalić jej personaliów. Will O.
W skrócie: Napadł na kobietę na Lincoln Road
nieudana wyrwa peterborough
Policja z Peterborough poszukuje świadków próby kradzieży torebki damskiej, do której doszło na Lincoln Road. Incydent ten miał miejsce we wtorek 9 września około 10:00 rano. Niezidentyfikowany dotąd mężczyzna podbiegł od tyłu do idącej chodnikiem kobiety i próbował wyrwać jej torebkę. Napastnik
kilkukrotnie starał się wyrwać torebkę z ręki kobiety. Do akcji wkroczyła inna kobieta, która znajdowała się w pobliżu i kazała mężczyźnie odejść. Ten uciekł i niestety do dzisiaj policji nie udało się go aresztować. Śledczy apelują do świadków zdarzenia o pilny kontakt w celu ustalenia dokładnego opisu sprawcy. Zgłoszenia przyjmowane są pod numerem 101. Sprawę prowadzi PC Sam Bagshaw. Will O.
1.) Mężczyzna uskarżający się na chore serce, pobierający Employment and Support Allowance (ESA), miał atak serca. Nie stawił się umówione spotkanie podczas, którego miano ponownie weryfikować jego stan zdrowia. Mężczyźnie wstrzymano zasiłek z uwagi na nie zakończony „capability assessment”.
2.) Mężczyzna, który miał zacząć pracę za około 14 dni, został pozbawiony wypłaty ostatniej transzy zasiłku. W czasie ostatniego spotkania z doradcą (przed podjęciem zatrudnienia) nie był w stanie wykazać, że szukał pracy tak jak nakazuje mu pisemne zobowiązanie z Jobcentre Plus, będące podstawą do wypłaty świadczeń.
3.) Weteran wojenny, Stephen Taylor (l.60), pobierający Jobseeker’s Allowance (JSA) stracił zasiłek po tym jak pracownicy Jobcentre Plus dowiedzieli się, że sprzedawał „maki pamięci”. Uczestnictwo w zbiórce charytatywnej przyjęto jako podjęcie pracy. 4.) Mężczyzna pobierający Jobseekers’ Allowance nie przyszedł na spotkanie w Jobcentre Plus, bo był na pogrzebie ojca. Spodziewaną nieobecność zgłosił odpowiednio wcześniej swojemu doradcy z DWP. Mimo wszystko wstrzymano mu wypłatę zasiłku. 5.) Ceri Padley (l.26). Dyplomowanej absolwentce uczelni wstrzymano wypłatę zasiłku, po tym jak nie przyszła na spotkanie z doradcą Jobcentre Plus. Była w tym czasie na rozmowie kwalifikacyjnej u pracodawcy z ogłoszenia znalezionego przez doradcę Jobcentre Plus. www.naszestrony.co.uk
6.) Mężczyzna nie przyszedł na umówione spotkanie z doradcą. Był wtedy na godzinnej sesji „Workr Programme” gdzie wysłał go Jobcentre Plus, by podnieść jego kwalifikacje zawodowe. Następstwem tej sytuacji było wstrzymanie wypłaty zasiłku. 7.) Sean Halkyward (l.24) wstrzymano mu prawo do pobierania zasiłku, gdyż aplikował o zbyt wiele ofert pracy w ciągu jednego tygodnia.
8.) Angie Godwin (l.27), matka trójki dzieci, wstrzymano jej prawo do pobierania zasiłku, gdy aplikowała o pozycję doradcy w Jobcentre Plus. Kobieta dowiedziała się, iż wybrała ofertę, która nie była skierowana do osoby o jej umiejętnościach. 9.) Sofya Harrison dowiedziała się, że wstrzymano jej zasiłek, po tym jak poszła na rozmowę kwalifikacyjną, a swój „podpis” przeniosła na dzień kolejny. 10.) Michael (l.54) poszedł na
rozmowę kwalifikacyjną do sklepu charity. Pracodawca nie był jednak zainteresowany jego zatrudnieniem. Pracownicy Jobcentre Plus odnotowali jednak, że podjął czynności zmierzające do rozpoczęcia pracy. Mężczyzna stracił prawo do pobierania zasiłku na 4 miesiące.
11.) Terry Eaton (l.58) nie miał pieniędzy by opłacić przejazd do Jobcentre Plus. Choć zazwyczaj deklarowano mu zwrot pieniędzy za przejazd, to tym razem nie miał ani pensa. Gdy nie stawił się w biurze pracy w dniu podpisu wstrzymano mu wypłatę zasiłku. To tylko część z ogromnego zbioru, popartego przykładami i dokumentami, które gromadzą aktywiści z grupy „Respect For the Unemployed & Benefit Claimants” podejmujący pro-społeczne działania i pozostający w nieustannym proteście przeciwko ograniczeniom świadczeń socjalnych dla osób pozostających z różnych przyczyn bez możliwości podjęcia pracy. newsman
23
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
są czasem takie chwile, że po prostu szkoda nerwów...
drogowe wykruszenie „Kiedy nie możesz zmienić świata, zaakceptuj go takim jaki jest”
bez pieniędzy poszli po wódkę
na 5 lat do więzienia za rabunek z nożem...
Praktycznie każdy kierowca miał przynajmniej raz dziennie do czynienia z dziurami na drogach. Niektóre z drogowych zapadlisk można ominąć, ale są i takie, na widok których ręce po prostu opadają. Gdzie są drogowcy? - pytają kierowcy. Gdzieś są na pewno. Póki nie ma ich w naszej okolicy - zaadoptujmy dziurę na własne potrzeby! Szkoda nerwów. Po co się złościć. Drogowcy kiedyś i na nasze osiedle przyjadą. Zanim się to jednak stanie warto pomyśleć jak można drogową dziurę zaadoptować na własne potrzeby. Jeśli dziura drogowa, a według fachowego języka „wykruszenie” bo dziura jest na wylot, jest wystarczająco głęboka to można spróbować wskoczyć do niej na główkę. Dla amatorów romantycznych wieczorów i bliskości ukochanej osoby, wykruszenie może posłużyć jako okolica do niezapomnianych wieczorów przy świecach i lampce wytrawnego wina. Uparci wędkarze mogą z kolei zaadoptować wykruszenie na chwilę zapomnienia. Pomysłów na wykorzystanie czyjejś fuszerki dosłownie nie brakuje. Osobom, którym mimo wszystko brak inwencji twórczej polecamy serwis „Bored Panda”, którego autorzy postanowili rozbawić użytkowników dróg sfrustrowanych drogowymi wyrwami. Każdy ma przecież inne spojrzenie... newsman
boston Mężczyźni ze zdjęcia to emigranci z Litwy, którzy w dniu 1 grudnia ub. roku dokonali napadu rabunkowego na sklep spożywczy w Bostonie. 31-letni Tomas Galdikas i 34-letni Tomas Paulikas zagrozili nożem ekspedientce sklepu European Foods w Bostonie, po czym z półki zabrali alkohol. Litwini, którzy przyjechali na wyspy brytyjskie do pracy, w niedzielne popołudnie 1 grudnia ub. r. nie mieli pieniędzy by zapłacić za alkohol. Wpadli więc na pomysł, że wyskokowe trunki zdobędą grożąc ekspedientce nożem. Tomas Galdikas, zamieszkały przy Woodthorpe Avenue w Boston i 34-letni Tomas Paulikas, zamieszkały przy Martin Street w Peterborough postanowili dokonać skoku na sklep European Foods przy Fydell Street w Bostonie. Podejrzewali, że znajdą
tam znany sobie alkohol. Plan był prosty. Wystarczyło odczekać aż w sklepie nie będzie klientów. I tak też zrobili. Gdy ekspedientka została sama w sklepie mężczyźni weszli do środka. Grożąc nożem zastraszyli przerażoną kobietę. Sięgnęli po alkohol i wyszli ze sklepu. Kobieta wezwała policję oraz poinformowała o zdarzeniu menadżera sklepu. Co było dalej nie trudno zgadnąć. Mężczyźni zostali złapani, a w raz z porannym kacem zmierzyć musieli się z wyrokiem sądu. Ich wina była niepodważalna. Na ich niekorzyść świadczyły nie tylko zeznania ekspedientki, ale również nagrania CCTV, na którym dokładnie widać co stało się w sklepie 1 grudnia 2013 r. Winę obu Litwinów orzeczono 27 sierpnia tego roku przed Lincoln Crown Court. Na kolejnej rozprawie skazano ich na odsiadkę w więzieniu. Galdikas skazany został na 2 lata, a jego kompan Paulikas na 3 lata pozbawienia wolności. newsman
W skrócie: Zmiany w wywozie śmieci
to ostatni termin na brązowe kosze wellingborough Choć lato jeszcze w pełni urzędnicy z Wellingborough Borough Council już zaczynają myśleć o zimie. Od października nastąpią zmiany w wywozie śmieci. Lepiej już teraz uporządkować swój ogródek bo w drugiej połowie października po raz ostatni w tym roku wywiezione zostaną brązowe kosze.
www.naszestrony.co.uk
Wywóz kubłów na odpady ogrodowe zostanie wstrzymany we wtorek 21 października dla miesz-
kańców, którzy wystawiają kosz brązowy razem z zielonym oraz 28 października dla tych, którzy wystawiają go razem z koszem czarnym. Wywóz odpadów ogrodowych zostanie wznowiony w połowie marca przyszłego roku. W okresie Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku również nastąpią pewne zmiany w wywozie śmieci. Nowy kalendarz ze wszystkimi zmianami dostępny jest do pobrania na stronie www. wellingborough.gov.uk lub w recepcji Wellingborough Borough Council w Swanspool House. J.S.
24
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
Skrytykowana jeszcze przed otwarciem
na ostatni posiłek londyn Londyńska restauracja Death Row Dinners została szeroko skrytykowana w Internecie, zanim jeszcze została otwarta. Death Row Dinners (tłum. kara śmierci) to prestiżowa jadłodajnia, której otwarcie zaplanowano na połowę października. Na jej lokalizację wybrano bardzo popularny Hoxton Square we wschodnim Londynie. Jednak nie będzie to zwykła restauracja. W menu lokalu znajdować się będą dania, jakie zażyczyli sobie niektórzy skazani na śmierć, jako ich ostatni posiłek. Manager restauracji wybrał starannie kilka ciekawych dań skazańców osadzonych i straconych w amerykańskich więzieniach. Zanim jednak będzie można zamówić posiłek w Death Row Dinner trzeba będzie przejść specjalny proces. Mianowicie personel lokalu najpierw nas przeszuka, potem przedstawi nam
to wcale nie powinno kojarzyć się z seksem...
Hardcore Mansions? Urząd nie przychylny! bedford
zarzuty i odczyta wyrok skazujący nas na śmierć. Potem kelner zapyta się nas, co chcielibyśmy zjeść, jako nasz ostatni posiłek. Pomysł na tak nietypową restaurację został poważnie skrytykowany na portalach społecznościowych przez kilka tysięcy osób. Niektóre ich komentarze zawierają treści typu „Jakim chorym i porąbanym człowiekiem trzeba być, aby coś takiego wymyślić?”. Właściciele jeszcze nieotwartej restauracji wydali na swojej stronie internetowej oświadczenie w tej sprawie. W skrócie wyjaśnia ono, że właścicielom lokalu jest bardzo przykro i przepraszają, że spowodowali takie zamieszanie. Na końcu dodają, że mimo to i tak restauracja zostanie otwarta. Cena jednego posiłku ma wynosić około 50 funtów. Will O.
Bedford Council nie zgodził się na to, by Daniel Lewis właściciel domu przy Milton Road w Clapham na terenie Bedfordshire, mógł oficjalnie nazwać swoją nieruchomość nietypową nazwą. Zdaniem urzędu nazwa „Hardcore Mansions” jest potencjalnie agresywna. Lewis nie widzi w tym nazewnictwie nic zdrożnego. Uważa, że skoro jego znajomi i przyjaciele tak właśnie od lat nazywali jego dom, to urząd mógłby zrezygnować z obowiązującej obecnie numeracji i w rejestrze zamieścić proponowaną nazwę. Właściciel domu zwrócił się ze swoją prośbą wprost do urzędu, a otrzymana odpowiedź zawiera instrukcje, by z odpowiednim wnioskiem
www.naszestrony.co.uk
wystąpić do rady miejskiej. Z kolei adnotację w piśmie o niewłaściwej nazwie dla domu, właściciel skomentował mówiąc, iż w jego opinii to wcale nie musi się kojarzyć z seksem. To po prostu jedno z wielu znaczeń, a znajomi uważają, że to tylko
zabawne nazewnictwo, które nie ma na celu nikogo atakować, ani też obrażać. Innego zdania są urzędnicy, którzy uważają, iż taki pomysł mógłby sprawić, że urząd zalałyby podobne, odważniejsze wnioski. Will O.
nie przegap ważnych terminów
kursy językowe dla dorosłych i dzieci
Rozpoczęły się zapisy do secondary school
nauczają języka bez nudy i stresu
lincolnshire
bedford
Od 9 września rodzice dzieci, które w przyszłym roku rozpoczną naukę w secondary school mogą ubiegać się o miejsca w szkole. Aplikacje należy złożyć na rok przed rozpoczęciem roku szkolnego. Ostateczny termin składania podań mija 31 października. Nie przegap tej daty!
Pod koniec września w Bedford ruszają kursy językowe dla dorosłych i dla dzieci. Bedford Language Centre w swojej ofercie posiada kursy hiszpańskiego, francuskiego, włoskiego oraz angielskiego. Kursy te są przeznaczone dla osób, które chcą nauczyć się języka obcego bez konieczności zdawania formalnych egzaminów.
Rok szkolny dopiero się rozpoczął jednak rodzice dzieci, które w tym roku szkolnym zakończą naukę w primary school muszą już zastanowić się nad wyborem kolejnej szkoły na ścieżce edukacyjnej swojego dziecka. Wyboru secondary school należy dokonać najpóźniej do 31 października. Aby ułatwić rodzicom dokonanie wyboru oraz samo aplikowanie o miejsce w szkole Linsolnshire County Council poleca skorzystanie z internetowego serwisu znajdującego się na stronie www. lincolnshire.gov.uk/schoolad-
missions. Na stronie tej nie tylko można złożyć aplikację o miejsce w szkole. Można również znaleźć tam wiele przydatnych informacji i linków pomocnych w dokonaniu właściwego wyboru. W ubiegłym roku 96% rodziców skorzystało z tego serwisu czyniąc go preferowaną metodą wyboru szkoły dla swojego dziecka. Po zalogowaniu na stronę od 2 marca 2015 roku
rodzice będą mogli również sprawdzić jakie szkoły zostały zaproponowane ich dziecku. W tym roku ponad 90% dzieci w Lincolnshire dostało miejsce w preferowanej szkole. W przyszłym roku spodziewamy się podobnego wyniku – mówi radna Patricia Bradwell. Joanna Szczepaniak
przyjdź i zobacz z czego słyną włochy...
Włoski Festiwal już w ten weekend!
peterborough Czwarty rok z rzędu na Cathedral Square w Peterborough włoska społeczność pokaże to z czego słyną Włochy. Podczas tego dwudniowego święta włoskiej kultury i tradycji nie zabraknie dobrej kuchni, muzyki i tańca. Peterborough Italian Festival odbędzie się 20 – 21 września. Odwiedzający będą mogli skosztować tradycyjnej aromatycznej włoskiej kuchni a nawet nauczyć się tańczyć. Gościem specjalnym będzie Vincent Simone profesjonalny tancerz i była gwiazda programu Strictly Come Dancing, który nauczy nawet najbardziej opornych tancerzy podstawowych kroków tańca latynoskiego i towarzyskiego. W niedzielne popołudnie poprowadzi on warsztaty tańca dla uczestników festiwalu. Podczas festiwalu odbędzie się wiele występów muzycznych i tanecznych, któ-
25
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
rych nie można przegapić. Włosi zaprezentują również swoje zamiłowanie do dobrej kuchni, samochodów, motorów, mody i piłki nożnej oraz wiele więcej. Na straganach będzie można zakupić oryginalne włoskie produkty i potrawy kuchni włoskiej. Na festiwalu nie może zabraknąć żadnego miłośnika włoskiej kuchni. Organizatorzy zadbali o to by każdy odwiedzający mógł
znaleźć coś dla siebie i poczuć klimat słonecznych Włoch. Miejmy nadzieję, że pogoda również dopisze. Joanna Szczepaniak
www.naszestrony.co.uk
Lekcje prowadzone są przez czworo nauczycieli pracujących uprzednio dla Bedford College. Zajęcia prowadzone w miłej atmosferze przez wykwalifikowanych native speakerów obejmują nie tylko tradycyjne metody nauczania skupiając się na tym co ważne i ciekawe. Studenci poznawać będą język koncentrując się również na kulturze i sztuce, a nawet kuchni danego kraju. Szkoła ma również w swojej ofercie kursy organizowane za granicą, dzięki którym studenci
mogą w praktyce uczyć się języka w autentycznej scenerii. Ponadto w ofercie szkoły znajdują się kursy języka w biznesie oraz przedwakacyjne kursy pozwalające na poznanie podstaw niezbędnych do komunikowania się za granicą. Kursy prowadzone są na różnych poziomach zaawansowania a studenci uczą się w małych grupach lub indywidualnie. Szkoła prowadzi również szereg dodatkowych zajęć jak klub książki, warsztaty w tym warsztaty wymowy angielskiej, karaoke, wieczory filmowe i wiele innych. Więcej informacji na stronie www.bedfordlanguagecentre.co.uk. Joanna Szczepaniak
dla najmłodszych
Kolorowanka: Nadchodzi jesień.
26
OFERTY PRACY Fryzjerka/ kosmetyczka Peterborough Salon Wiktoria zatrudni fryzjerkę i kosmetyczkę. Więcej informacji pod numerem telefonu 07792927013
Fryzjerka Peterborough Salon piękności Headkandi Hair & Beauty zatrudni fryzjerkę. Istnieje również możliwość podnajęcia stanowiska. Poszukujemy osoby kreatywnej, zmotywowanej, która potrafi zorganizować sobie czas pracy i pracować w zespole. Zapewniamy elastyczne godziny pracy. Kontakt: Ali, Tel. 01733344773 lub 07710911117 Magazynier Peterborough Agencja Barker Ross zatrudni doświadczonych magazynierów do pracy w różnych magazynach w Peterborough. Dostępna praca na zmianę ranną, popołudniową i nocną. Przed podjęciem pracy należy przejść testy na obecność alkoholu i narkotyków. Stawka £6.50 - £7.19. Aplikację należy złożyć na stronie: www.barkerross.co.uk/industrial Elektryk / Peterborough Agencja 1st Step Recruitment zatrudni doświadczonego elektryka na trzymiesięczny kontrakt
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
w Peterborough. Wymagana karta JIB . Stawka £14.00 za godzinę. Kontakt Tel. 08445 763 804, email: midlands@1ststepsolutions. co.uk Konsultant ds. rekrutacji Peterborough Praca dla dwóch konsultantów ds. rekrutacji posiadających doświadczenie w logistyce i transporcie. Stawka £15,000 rocznie. Kontakt: Stuart Tel. 01799540261
Pracownik fabryki / Boston The Workshop(Wisbech) ltd zatrudni pracowników do pracy w fabryce. Praca przy pakowaniu. Start natychmiastowy. Praca cztery dni w tygodniu pomiędzy poniedziałkiem a piątkiem. Praca na zmiany 7:00 – 15:00 lub 15:00 – 23:00. Praca 30 godzin tygodniowo z możliwością pracy nadgodzin. Stawka £6.31 za godzinę. Kontakt Tel. 01754 767 800 Kucharz / Boston Dom opieki Country Court Care zatrudni kucharza z co najmniej dwuletnim doświadczeniem. Praca na pół etatu mniej niż 30 godzin tygodniowo. Kontakt: Mr Vimal Samuel, 34 Sleaford Road, Boston PE21 8EU, Email: westfield@countrycourtcare.com
Magazynier / Spalding Praca dla pikerów w magazynie w Spalding. Wymagane doświadczenie i dyspozycyjność. Cztery dni pracy i cztery dni wolnego. Praca na zmiany 6:00 – 18:00, 14:00 –
2:00 i 18:00 – 6:00. Stawka £7.50 za godzinę. Start natychmiastowy. Kontakt Tel. 01733344382, Email: industrial@cityresourceltd. co.uk
Operator maszyny Spalding Q V Foods Ltd. Zatrudni operatora maszyny do pracy w Holbeach. Praca od poniedziałku do piątku w godzinach od 18:00 do 2:30. Stawka £6.97 za godziny przepracowane do godziny 19:00 i £9.17 za godziny przepracowane po godzinie 19:00. CV należy wysłać na adres email: hr@qvfoods.com. Aplikacje należy wysłać do 22 września Administrator Huntingdon Praca dla administratora biurowego w Huntingdon. Wymagane doświadczenie. Praca od poniedziałku do czwartku w godzinach 8:00 – 16:30 i w piątki 8:00 – 16:00. Praca tymczasowa na trzy miesiące. Stawka £8.50 za godzinę. Kontakt: Kim Francis Tel. 01329 227332
Magazynier / Kimbolton Praca dla magazynierów w Kimbolton koło Huntingdon. Praca od poniedziałku do piątku w godzinach pomiędzy 6:00 a 22:00. Praca 40 godzin tygodniowo. Wymagane doświadczenie i własny transport. Stawka £6.50 £7.28/h. Kontakt: Vicky Andrews Tel: 01707 377088, vicky. andrews.84B7C688.0@applythis. net
Elektryk / St. Neots JPNG Global Ltd zatrudni elektryka do pracy na długoterminowy kontrakt w okolicach Cambridge. Wymagane doświadczenie, własne narzędzia oraz karta CSCS. Kontakt Tel. 0203 6937467 Magazynier / Corby Praca dla pikerów i pakowaczy w okolicach Corby i Kettering. Start natychmiastowy. Doświadczenie nie jest wymagane. Praca dostępna na różne zmiany. Stawka £6.31 za godzinę. Kontakt Tel. 01536 26 33 33, 07718 073 807, 07597 283 386. CV należy wysłać na adres email: info@rawdons.net
Operator produkcji Corby Laurence Recruitment zatrudni doświadczonych operatorów produkcji. Praca od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 – 16:30 z możliwością dopasowania czasu pracy do własnych potrzeb. CV należy wysłać na adres email: rachel@laurencerecruitment. co.uk Magzynier Wellingborough Praca dla magazyniera przy rozładunku kontenerów. Praca na pół etatu, cztery godziny dziennie. Stawka £6.31 za godzinę. Kontakt Tel. 01604824170 Magazynier Wellingborough Praca dla magazynierów w okolicach Wellingborough. Start natychmiastowy. Mile widziane
doświadczenie. Praca dostępna na różne zmiany. Gwarantowana praca pięć dni w tygodniu. Stawka od £6.31 w zależności od zmiany. Kontakt: Michelle Dorrell tel: 01604 639 283. CV należy wysłać na adres email: michelle. dorrell@gigroup.com
Operator wózka widłowego Bedford Tradeline Recruitment Ltd zatrudni doświadczonego operatora wózka widłowego typu Telescopic Forklift. Praca na długoterminowy kontrakt w Ampthill. Wymagana karta CPCS i doświadczenie w pracy na budowie potwierdzone referencjami. Stawka £12.00 - £13.00 za godzinę. Kontakt: Amy Tel: 01234 332960 Magazynier Bedford 24/7 Recruitment Services zatrudni magazynierów do pracy w Kempston, Bedford. Doświadczenie nie jest wymagane. Praca pięć dni w tygodniu na zmiany 06.30-14.30, 14.30-22.30, 22.3006.30. Stawka £6.34 - £7.30 za godzinę. Kontakt tel: 07730 765941, email: bedford@24-7recruitment.net
Jeśli jesteś pracodawcą i szukasz pracownika, ogłoś to na naszej stronie Internetowej: www.naszestrony.co.uk
INFORMACJA DLA CZYTELNIKÓW NASZYCH STRON Odkąd publikujemy ogłoszenia dotyczące ofert pracy, odbieramy coraz więcej telefonów dotyczących pomocy w przeprowadzeniu pierwszej rozmowy kwalifikacyjnej z podanymi w ogłoszeniach pracodawcami. Niejednokrotnie zdarzają się również prośby o potwierdzenie szczegółów dotyczących indywidualnych pracodawców. Pytania dotyczą informacji na temat okresowości wypłat (tygodniówka, dwutygodniówka), czasu i miejsca pracy (wymiar godzin, adres gdzie praca będzie wykonywana), lub też czy jest to praca na kontrakt stały czy tymczasowy? Dlatego też w niniejszym ogłoszeniu chcielibyśmy wyjaśnić, iż redakcja gazety Nasze Strony nie prowadzi czynności wyżej opisanych i nie dysponuje dodatkowymi informacjami ponad te, które są publikowane. redakcja
www.naszestrony.co.uk
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
brytyjczycy lubią mleko, ale nie bardzo chcą doić krowy!
27
O 19 pensów więcej na godzinę...
Producenci mleka chwalą 1 października obecność emigrantów wzrasta stawka wielka brytania płacy minimalnej Co trzeci pracownik zatrudniony w przemyśle mleczarskim na wyspach brytyjskich to emigrant - wynika z ostatnich badań przeprowadzonych na zlecenie Royal Association of British Dairy Farmers (RABDF). Gdyby nie przyjezdni nie byłoby komu dbać o codzienny proces, dzięki któremu tysiące Brytyjczyków mogą swobodnie poprosić o mleko do kawy. - Ja pracuję w piekarni, a moi współlokatorzy w mleczarni. Żartujemy, że brakuje nam jeszcze kogoś z masarni, byśmy mogli być w pełni niezależni. Każdy po pracy coś przynosi do domu. Ja na przykład przynoszę chleb i bułki, a znajomy mleko. Szefowie pozwalają, a nawet zachęcają bardzo cenią nas za naszą pracę - mówi Sebastian z St. Albans, który na wyspy przyjechał kilka miesięcy temu. W ankiecie RABDF wzięło udział 250 pracodawców. 40 % z nich twierdzi, że miało problemy z naborem pracowników w czasie rekrutacji w ciągu ostatnich 5 lat. Ankietowani wskazywali przy tym na brak wykwalifikowanych pracowników. Większość emigrantów w przemyśle mleczarskim to pracownicy z Polski, którzy stanowią 57% zatrudnionych. Znaczną część
stanowią też osoby pochodzące z krajów bałtyckich, w tym głównie Łotyszy. Pozostali to emigranci z pozostałych krajów Europy oraz przyjezdni z Filipin i Nowej Zelandii. Pracodawcy chętnie zatrudniają emigrantów przy produkcji mleka, gdyż za każdym razem pytają o możliwość długiego zatrudnienia. Przyjezdnych interesują długoterminowe kontrakty, a o takich właśnie pracownikach myślą producenci skłonni szkolić ich według potrzeb zachodzących w poszczególnych zakładach. - Gdyby emigranci z Europy środkowej i wschodniej nagle wrócili do swych domów, to przemysł mleczarski znalazłby się w poważnych tarapatach - twierdzi Tim Brigstocke z RABDF, który
wskazuje, że emigranci np.: z Polski są przyzwyczajeni do wykonywania cięższej pracy. Wielu właścicieli firm wskazuje, że obecność emigrantów ma pozytywny wpływ w ich sektor produkcyjny. Dzięki zatrudnieniu emigrantów udało się zmodernizować wiele zakładów, wdrożyć nowe technologie, bo mleko jest stale potrzebne na co dzień tysiącom Brytyjczyków, którzy oczekują nie tylko utrzymania ceny, ale i podnoszenia jakości. Brytyjczycy niechętnie podejmują pracę w całym sektorze rolniczym. Jak wskazują ankietowani przedsiębiorcy, mają oni zbyt wygórowane oczekiwania płacowe i zbyt małe chęci do wykonywania ciężkiej pracy. newsman
www.naszestrony.co.uk
wielka brytania Wysokość krajowej płacy minimalnej od 1 października 2014 r. wzrasta z £6,31 do do £6,50 za godzinę. O 19 pensów więcej na godzinę otrzymają osoby mające 21 lat lub więcej. Ustalaniem poziomu płacy minimalnej na terenie Wielkiej Brytanii zajmuje się Low Pay Commission. Wysokość krajowej płacy minimalnej po 1 października 2014 r. - dla pracowników od 21 roku życia – £6,50 za godzinę - dla pracowników między 18 a 20 rokiem życia – £5,13 za godzinę - dla pracowników w wieku 16
(powyżej wieku ukończenia szkoły) i 17 lat – £3,79 - dla praktykantów poniżej 19 roku życia lub na pierwszym roku praktyk – £2,73 za godzinę. NMW to średnia stawka godzinowa należna do zapłaty za każdą przepracowaną godzinę. Przed tegorocznymi wyborami, które na wyspach brytyjskich odbyły się w kwietniu, media informowały, że część polityków sugerowało, iż zadowalająca podwyżka płac powinna powinna być ustalona na poziomie do minimum 7 funtów na godzinę! Była to jednak typowa kiełbasa wyborcza. Wzrost byłby realny, ale powinien być podparty ulgami dla pracodawców. newsman
28
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
kolumna Ogłoszeniowa
Organizujesz imprezę lub wydarzenie kulturalne? Chcesz ogłosić coś ważnego? To miejsce czeka specjalnie na Ciebie. By zamieścić swój plakat w tym miejscu napisz na adres kontakt@naszestrony.co.uk
zmuszali rodaków do ciężkiej pracy za głodowe stawki!
w zachodniej anglii Rozbito czeski gang
wielka brytania 16 września funkcjonariusze z Devon Police przeprowadzili serię aresztowań czeskich Cyganów na terenie miasta Plymouth i Bodmin. Według policji gang przez kilka lat przetrzymywał kilkanaście osób, które zmuszano do ciężkiej pracy. W wyniku nalotów aresztowano pięć kobiet i dwóch mężczyzn.
NASZE STRONY...
Parque Nacional Los Glaciares. lodowiec Perito Moreno, El Calafate, Argentyna, fot. Sabina ;)
Aresztowanym odebrano 13 dzieci, które ulokowano w specjalnie do tego przygotowanym miejscu. Są to Romowie z paszportami Czeskiej Republiki. W dniu nalotów na ich nieruchomości uwolniono 9 osób przetrzymywanych wbrew ich woli, które także są obywatelami Czech. Rozbicie gangu jest efektem 6 miesięcznego śledztwa w które zaangażowane była nie tylko policja, ale również National Crime Agency, Department of Work and Pensions, Gangmasters Licensing Authority, Salvation Army i British Red Cross. Ogólnie ponad sto osób było zaangażowanych w tą sprawę. Cały proceder wyszedł na jaw, kiedy w marcu jeden z przetrzymywanych mężczyzn uciekł od Cyganów i zgłosił się na policję. Tam przy pomocy tłumacza opisał całą działalność gangu, co pozwoliło na wszczęcie śledztwa. Kilka dni później na policję zgłosiło się dwóch kolejnych Czechów, którym także udało się uciec od gangu. Ich zeznania bardzo pomogły policji poznać metody działalności tej grupy przestępczej. Gang już na terenie Czech werbował osoby, które zazwyczaj borykały się z problemami finansowymi. Tam obiecywano im dobrze płatną pracę w Anglii, mieszkania o wysokim standardzie oraz pomoc w załatwieni kilku spraw jak konto bankowe czy zasiłki. Gang opłacał bilety lotnicze
www.naszestrony.co.uk
werbowanym osobom. Kiedy już docierały na miejsce dowiadywali się, że będą spać w garażach czy domowych przybudówkach. Osoby te wysyłane były do pracy w fabrykach lub do prac ziemnych w firmach prowadzonych przez Cyganów. Przy pracach ziemnych otrzymywali pieniądze do ręki. Ich dniówka wynosiła od 10 do maksymalnie 20 funtów za nawet 16 godzin ciężkiej pracy. Czasami płacono im jedzeniem, zazwyczaj bardzo niskiej jakości. Cyganie tłumaczyli pracownikom, że zabierają im z wypłaty część pieniędzy, ponieważ muszą zwrócić im się koszty sprowadzenia ich do UK. Jeżeli ktoś się sprzeciwiał to stosowane były wobec niego groźby oraz przemoc fizyczna. Osoby, które gang umieszczał w takich zakładach pracy jak fabryki przetwórstwa spożywczego również były okradane. Jeden z członków gangu zabierał je najpierw do banku, gdzie pomagał im w otworzyć konto, do którego gang miał całkowity dostęp. Pieniądze zarobione w fabryce cały czas wybierane były z kont pracowników zostawiając im bardzo niewiele środków na przetrwanie. Gang zazwyczaj przywoził i odwoził swoich niewolników do fabryk tak, aby mieć nad nimi całkowitą kontrolę. Dbano o to, aby nie uczyli się angielskiego, tak by przypadkiem nie ujawnić komuś, w jaki sposób
funkcjonują w tym kraju. Gang wykorzystywał niewolników nawet do prac domowych. Zniewolone przez nie osoby często gotowały obiady dla gangu, sprzątały ich domy i ogródki. Nigdy za to nie otrzymywali wynagrodzenia. Niektóre osoby przez lata tak przywykły do takiej sytuacji, że po ich uwolnieniu dziwiły się całym tym zamieszaniem. Ta grupa przestępcza również żerowała na nich pomagając im uzyskać kredyty w banku. Pieniądze te przestępcy oczywiście zabierali dla siebie. To samo działo się z zasiłkami i uzyskiwanymi dotacjami. Uwolnione osoby obecnie przebywają w specjalnie zorganizowanym dla nich miejscu, gdzie otrzymują pomoc medyczną, psychologiczną oraz jedzenie i ubrania. W tym samym miejscu przebywają dzieci odebrane w dniu nalotu cygańskim rodzinom. Trzech mężczyzn, którzy w marcu uciekli od gangu przebywa już na terenie Czech, gdzie czeska opieka społeczna udziela im pomocy w zakwaterowaniu i znalezieniu pracy. Osoby, które przybywają w ośrodku pomocowym w Plymouth, jeszcze nie zdecydowały czy chcą wrócić do swojego kraju czy pozostać w UK. Ci, którzy zdecydują się tu zostać otrzymają pomoc. Część pieniędzy zajętych przestępcom ma być przekazana poszkodowanym w ramach zadość uczynienia. Krzysztof Szczepaniak
Tour of Britain
29
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
Widziane spod Wawelu
Kwiatkowski nie Trzymajcie oglądał się za siebie wariatów
z dala od piłki!
kolarstwo
Od dziesięciu lat jest to Tour of Britain. Najdłużej, gdyż przez 35 lat był to jednak Milk Race, a zwyciężało w nim trzech Polaków – Eugeniusz Pokorny w 1962 roku, Stanisław Gawliczek (1966), Jan Brzeźny (1978). Tym razem też niewiele brakło, aby jeden z nich stanął na podium. Obecna edycja najbardziej znanego wyścigu kolarskiego na Wyspach zaczęła się w Liverpoolu, a po ośmiu dniach, w niedzielę, 14 września zakończyła się na ulicach Londynu. Wzięło w nim udział czterech polskich zawodników. Jeżdżący w brytyjskiej grupie Marcin Białobłocki (Giordana Racing Team) – od kilku lat tutaj mieszka – Michał Gołaś i Michał Kwiatkowski (obaj Omega Pharma-QuickStep) i Sylwester Szmyd (Movistar). Konkurentów mieli mocnych, gdyż dla niektórych te zmagania były sprawdzianem przed mistrzostwami świata w Hiszpanii. Nie krył tego także Kwiatkowski, który po świetnym początku sezonu potem spasował i w sierpniu urządził sobie górskie przygotowania, pierwsze w karierze. Aliści okazało się, że choć co innego mówił, to jazdę drogami Anglii i Walii potraktował poważnie. I po IV etapie Worcester – Bristol torunian przejął żółtą koszulkę lidera. Udało mu się to, czego nie zdołał zrobić od początku roku. Nieraz zabierał się do ucieczek, próbował sił na finiszach, ale zawsze byli od niego szybsi. Tym razem znalazł się w sześcioosobowej grupie, która rozstrzygnęła ten etap. Wydawało się jednak, że zwycięzcą zostanie Holender Albert Timmer (Giant Shimano), ale popełnił błąd, który wszyscy i zawsze wypominali Kwiatkow-
skiemu – oglądał się za siebie, wyglądając konkurentów. Polak natomiast nie zważając na nikogo pruł przed siebie, pierwszy mijając metę, co dało mu pozycję lidera. Był nim przez dwa etapy, ale stracił żółtą koszulkę na rzecz Anglika Aleksa Dowsetta na trasie z Bath do Hemel Hempsted (VI etap), gdyż tym razem nie zabrał się do ucieczki. Wciąż jednak miał szansę na zwycięstwo w całym Tour of Britain, ale utracił ją za sprawą Juliena Vermote ze swojej grupy. Belg na etapie do Brighton zainicjował ucieczkę, w której było trzech kolarzy i nadawał jej ton, wyprowadzając na miejsce lidera Holendra Dylan van Baarle (Garmin Sharp). Bardzo rzadko z czymś takim można się spotkać się, a tacy zawodnicy nie są cenieni w grupie i peletonie. Niestety, w ostatnim dniu w Londynie, Kwiatkowski zdołał podczas „czasówki” odrobić tylko 9 sekund do van Baarle – druga część zmagań w stolicy Zjednoczonego Królestwa, kryterium, była jak zawsze „wyścigiem przyjaźni” – który został zwycięzcą całej imprezy. Za nim znalazł się Polak – 10 sek. straty, trzeci był ubiegłoroczny triumfator, Anglik Bradley Wiggins (Sky) – 22.
Miejsca pozostałych Polaków: 23. Gołaś – 3.31, 31. Białobłocki – 5.45, 42. Szmyd – 14.03. - Nie mogę być rozczarowany – stwierdził jednak Michał Kwiatkowski – Wygrałem etap, byłem drugi w całym wyścigu i najlepszy w klasyfikacji punktowej. Był to bardzo trudny wyścig, w niektóre dni wydawało się, jakby człowiek jechał w klasyku, a potem w górę, w dół, cały czas na pełny gaz. Jestem zadowolony z formy. Wiele kilometrów, dobra pogoda i ciężkie etapy przygotowały mnie dobrze do mistrzostw.(bp)
www.naszestrony.co.uk
RED. KRZYSZTOF MRÓWKA INTERIA.PL FELIETON Dzisiaj o jednym niby słusznym banerze i przejęciu sportowej telewizji. 1. Na meczu ostatniej kolejki futbolowej ekstraklasy Bełchatów - Lechia na całej długości trybuny kibiców z Gdańska wielki baner o treści: „17 września 1939 - IV rozbiór Polski”, w środku baneru przekreślony sierp i młot. Komunikat fanów Lechii jest prosty i zrozumiały - przypomnienie zdradzieckiej akcji Sowietów i pełna niezgoda na takie kroki, szczególnie w kontekście Ukrainy. Baner był w stu procentach historyczny i polityczny, co nie spotkało się z jakąkolwiek reakcją sędziego i obserwatora. Nie wiązał się ten baner w żaden sposób z polską piłką i oboma zespołami. Powstały po II wojnie. Była to wobec tego manifestacja całkowicie polityczna. Co z tego, że słuszna z naszego punktu widzenia i prawdziwa? Była ona jednak nielegalna - obowiązuje bowiem na naszych stadionach
przepis i zakazie tego rodzaju wystąpień (swoją drogą napisy sławiące np. powstańców warszawskich jako najczęściej niezwiązane z konkretnymi spotkaniami też są historyczne, polityczne, a zatem nielegalne). Czy ten baner komuś przeszkadzał? Zapewne nie, powisiał do końca zawodów. A jednak - mimo całkowitej słuszności przekazu wisieć tam nie powinien, bowiem w kraju praworządnym przepis tego zakazuje, a do prawa należy się stosować. Wzięło się to z próby separacji sportu od polityki, co do zasady jest słuszne. Można bowiem sobie łatwo wyobrazić sytuację, w której stadiony piłkarskie staną się jaskinią politycznej świrowni w wydaniu bieżącym, co wcześniej czy później się stanie (wcześniej - przecież nadchodzą wybory) i nawet dwóch godzin na meczu nie będzie można spędzić bez agitacji wszelakiej maści politykierów, oszołomów i wariatów. Przed piekłem w szalikach klubów sportowych przestrzegam wszem i wobec. 2. Stacja telewizyjna Orange Sport przejdzie w ręce Romana Młodkowskiego. Ciekawy ruch - Młodkowski nie był wcześniej kojarzony ze sportem, kierował przez długie lata programem TVN CNBC Biznes. Młodkowski deklaruje, że utrzyma sportowy charakter stacji, która pokazuje m.in. mecze zaplecza polskiej ekstraklasy (przez to jest cennym graczem na rynku). Czy Orange będzie jeszcze Sport - pokaże czas. Na razie nie wiadomo za co Młodkowski to kupił i po co.
30
Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii
utworzyli bezpłatne miejsca pracy....
Lista 21 brytyjskich firm zatrudniających za darmo!
wielka brytania W ubiegły czwartek w Birmingham odbył się protest przed sklepem Poundland. Grupa aktywistów wyszła na ulicę z transparentami, by zwrócić uwagę opinii publicznej, że właściciele czołowych marek przystąpili do rządowego programu „Workfare” przewidującego zatrudnianie osób bezrobotnych za darmo. Utworzono miejsca pracy, ale wysłani tam pracownicy nie otrzymują wynagrodzenia. Wykonując pracę mają odpracować pobierane świadczenia. Dotarliśmy do listy firm, które przystąpiły do tego programu. Lista powstała za sprawą aktywistów, którzy zwrócili się do każdego z przedsiębiorców na piśmie. Powstały w ten sposób spis trafił do sieci Internet. Oto firmy, które zatrudniają bezrobotnych nie płacąc im przy tym ani pensa. Argos, Asda, B&Q, BT, Carrillion, Carillion, Debenhams, Greggs the Baker, Hilton Hotels, Mar-
riott Hotels, McDonalds, Pizza Hut, Poundland, Poundstretcher, Primark, Serco, Shoe Zone, The Works, Wetherspoons, WHSmiths oraz Wilkinson.
Rzecznicy wymienionych firm udzielają wymijających odpowiedzi, unikając jasnego stwierdzenia, że ich placówki podjęły współpracę z Jobcentre Plus. Z listy usunięto dwie firmy. Przedstawiciel Toni & Guy zaprzeczył, by był zaangażowany w projekt przewidujący bezpłatne odpracowanie zasiłków. Drugą z firm jest Superdrug, która wydała stosowne oświadczenie na swoim profilu na Facebook, iż wycofali się z programu „Workfare”.Decyzja firmy spotkała się z pozytywną reakcją klientów. Czy dołączą do nich kolejni giganci? Przekonamy się już wkrótce. newsman
Wiesz o czymś, o czym powinni dowiedzieć się inni? Nie czekaj dłużej i napisz do nas! www.naszestrony.co.uk kontakt@naszestrony.co.uk
Pantery nie załapały się do play-off
tym razem bez panter zabrakło 2 punktów!
żużel Zakończyła się część zasadnicza sezonu w żużlowej Premier League. Niestety, niezbyt pomyślnie dla zespołu Peterborough Panthers, który po latach występów w Elite League – w tym czasie zdobył dwa tytułu mistrza Wielkiej Brytanii – na wskutek perturbacji finansowych i przekształceń własnościowych od tego roku bierze udział w rywalizacji na drugim poziomie rozgrywek. Bez możliwości sportowego awansu, gdyż ligi na Wyspach są zamknięte. Jedyną nadzieją jest, że zwolni się jakieś miejsce. Pantery do końca walczyły o miejsce w czołowej szóstce, które dawało im możliwość udziału w play-off. Zabrakło im niewiele, gdyż przynajmniej dwóch dużych punktów. Choćby wygranej w przedostatnim spotkaniu na torze niżej plasujących się Plymouth Devills. Porażka 40-56 i remis 45-45 Workington Comets z Sheffield Tigers spowodowały, że to ekipa Comtes zajęła szóste miejsce, a drużyna z Cambridgeshire znalazła się na siódmej pozycji. Zwycięstwo 49-40 w ostatnim występie, 14 września, na własnym torze nad drużyną Rye House Rockets nic już nie dawało. Do play-off w Premier ostatecznie zakwalifikowali się najlepsi po części zasadniczej Edinburgh Monarchs, Berwick Bandits, Workington (grupa I), a w grupie II pojadą Ipswich Witches, Somerset Rebels i Scunthorpe Scorpions. Można wymienić niejeden powód, który wpłynął na sytuację Panthers, choćby nagromadzenie meczów w końcówce zmagań, gdy musiały jeździć po dwa spotkania dziennie. Ale ważniejsze choćby było nieustabilizowanie składu, który zmieniał się przez
www.naszestrony.co.uk
ostatnie miesiące nieraz. Z kogoś rezygnowano, albo ktoś z własnych przyczyn przestawał jeździć dla klubu z Peterborough i pozyskiwano nowych żużlowców. Już w samej końcówce z powodu zdrowotnych zrezygnował Czech Alesz Dryml, który był jednym z czołowych zawodników drużyny – tylko Lasse Bjerre i Ulrich Ostergaard mieli lepszy dorobek – ale od dłuższego czasu narzekał na ból pleców. Taka niemiła niespodzianka może wpłynąć na wyniki. W miniony weekend Dryml pojechał jednak dla występującej w II lidze polskiej Ostrovii Ostrów Wlkp. Zdobył 11 pkt, w dwóch biegach przyjeżdżając na końcu stawki, trzy wygrywając, dokładając jeszcze do tego dorobku drugą lokatę. Tegoroczny sezon jednak dla zawodników Peterborough Panthers jeszcze się nie skończył.
Przed nimi m.in. jeszcze finałowe występy w Pucharze Ligi, w których zmierzą się z Monarchami. Trochę przyszło na nie poczekać, gdyż półfinały zakończyły się 13 lipca. Pierwsze spotkanie odbędzie się na East of England Showground w niedzielę, 05 października (godz. 14). Rewanż w Szkocji ma odbyć się w piątek, 10 października. W ligowych starciach było prawie na remis. W Edynburgu wygrali gospodarze 51-42, a w Cambridgeshire Peterborough zwyciężyło 50-43. Nie można więc stwierdzić, że stoi na przegranej pozycji. Natomiast dwóch najlepszych jeźdźców Panter, wspomnianych Duńczyków, Bjerre i Ostergaarda, czeka w niedzielę (godz. 16) turniej o indywidualne mistrzostwo Premier League. Zawody odbędą się na torze w Sheffield. (bp)