Ns78

Page 1

1

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

ISSN 2043-8540

Wydanie Nr 78

21 czerwiec 2013

Cena / Price 30 p

MIAŁ POZWOLENIE VICE MISTER PETERBOROUGH NA FIGLE MARIUSZ ZWOLIŃSKI Z BLONDYNKĄ str.12

ZNISZCZYŁ MU ŻYCIE JEDNYM CIOSEM!

KUPUJĄC DOM ZDAJ SIĘ NA PORADY EKSPERTA 21 LETNI POLAK SPĘDZI W WIĘZIENIU 3 LATA!

str.3

www.naszestrony.co.uk

TAYLORS ESTATE AGENCY PIOTR WIŚNIEWSKI

str.15

OSOBOM POBIERAJĄCYM ZASIŁEK RZĄD DOFINANSUJE KOMPUTERY! str.25


2

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

www.naszestrony.co.uk


3

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

21 letni Polak, który uderzył Brytyjczyka, skazany za napaść spędzi w więzieniu 3 lata!

zniszczył mu życie jednym ciosem

To będzie ich pierwszy publiczny wytęp! Trzymajcie kciuki!

„Wiwat” wystąpi na Chesterton Festival

east england Jeden cios Daniela Brzozowskiego w twarz Brytyjczyka wystarczył, by przekreślić całe jego życie. Niesprowokowany niczym, atak pijanego Polaka poruszył brytyjską społeczność wschodniej Anglii. Ofiara nie ma połowy czaszki, a w wyniku odniesionych obrażeń funkcjonuje jak bezbronne dziecko. W połowie czerwca, 21 letni Daniel Brzozowski z Great Yarmouth został skazany na trzy lata więzienia za poważne w skutkach pobicie 28 letniego Michael’a Evans’a. Do tego zdarzenia doszło pod koniec listopada ubiegłego roku na jednej z głównych ulic Great Yarmouth. Brzozowski wraz z kolegami wszedł w konflikt z grupą Brytyjczyków którzy podążali do nocnego klubu. Po kilku chwilach gdy wszyscy się rozeszli młody Polak z zaskoczenia podbiegł od tyłu i uderzył z całej siły spacerującego Evans’a. Pięść trafiła w głowę mężczyzny, który z potężną siłą upadł na chodnik. Głową uderzył w betonowe podłoże co w efekcie doprowadziło do pęknięcia części czaszki i wylewu krwi do mózgu. Mężczyznę w krytycznym stanie przewieziono do szpitala Addenbrook’s w Cambridge, gdzie walczył o życie. Lekarzom udało się go ocalić, ale wylew krwi do mózgu spowodował w nim tak poważne zmiany, że nie można powiedzieć, że jest to ten sam mężczyzna co wcześniej. Jego rodzice, którzy teraz codziennie się nim opiekują, są załamani. Ich życie zmieniło się z momentem napaści na ich syna. Evans nie rusza prawą ręką, mówi i śmieje się jak upośledzony człowiek, nie może sam jeść, ani też podpisać się długopisem. Mężczyzna cierpi na poważne zaniki pamięci. Nie pamięta co robił wczoraj, z kim się widział czy kto go odwiedził. Wcześniej był to normalny mężczyzna lubiący grać w snookera i wychodzić z przyjaciółmi na dyskoteki. Miał pracę, ambicje i marzenia. Dążył do rozwoju swojej kariery zawodowej, lecz teraz może o tym zapomnieć. - „Nie wiem co mam robić, czasami już brakuje mi sił na to wszystko” – mówi matka Evans’a dodając „Nasz syn nie jest już takim

samym człowiekiem. Chodzi w kółko bez prawej połowy czaszki. Śmieje się inaczej. Jeżeli gdzieś chce pójść to tylko z nami. Sam nie da rady nawet przejść przez ulicę. Zachowuje się jak 12 letnie dziecko zwłaszcza gdy zabieramy go do centrum miasta. Staramy się teraz przywrócić czucie w jego prawej ręce poprzez szereg rehabilitacji w szpitalu oraz w domu. Niestety boję się, że Michael już nigdy nie będzie pracował i prowadził życia towarzyskiego. Jego braki pamięci nie pozwala na to. Michael nie potrafi rozpoznać swojej siostrzenicy. Nie pamięta co robił dnia poprzedniego. Pamięta natomiast doskonale gdzie pracował i co robił przed tym tragicznym dla nas zdarzeniem. To jest dla niego nie do zniesienia, że nie jest już taki jak kiedyś. Obawiam się, że już nigdy nie odzyska tego co stracił.” Jego ojciec także bardzo przeżywa tragedię jaka ich spotkała. W wywiadzie dla Daily Mail powiedział „Martwię się bardzo o niego. Czasami mu dosłownie odbija. Ostatnio na przykład myślał, że jest Batmanem i chciał skakać z budynków. Na szczęście już mu to przeszło, ale było kilka niebezpiecznych sytuacji. Są dni kiedy czuje się lepiej i wtedy staramy mu się tłumaczyć różne rzeczy, ale gdy staramy się przekazać mu co dokładnie mus się stało, to zachowuje się dość dziwnie. Chciałbym aby mój syn powrotem był normalny ale powoli tracę tą nadzieję. Michael Evans 26 czerwca będzie miał zabieg czaszki polegający na zakrycie jej uszkodzonej części tytanową płytką. Miejmy nadzieje, że wszystko powiedzie się w stu procentach. Mężczyzna odpowiedzialny za tą tragedię dostał wyrok 3 lat wię-

zienia. Daniel Brzozowski przyjechał do UK wraz z rodzicami jako 13 latek. Trudno stwierdzić jaką był osobą i w jakim towarzystwie się obracał. Wiemy natomiast, że zaatakował swą ofiarę z zaskoczenia. Z całej siły uderzył mężczyznę idącego chodnikiem. Według świadków Michael nawet nie zdążył wyciągnąć rąk z kieszeni kiedy został zaatakowany. Brzozowski zbiegł z miejsca zdarzenia do domu. Tam zmienił ubranie i wyszedł na dyskotekę. Policja za pomocą nagrań z ulicznych kamer CCTV szybko go namierzyła. Aresztowano go, gdy bawił się w najlepsze. Przesłuchano go dopiero następnego dnia ponieważ śledczy czekali aż wytrzeźwieje. Przed sądem koronnym w Norwich stanął 17 czerwca gdzie za pośrednictwem obrońcy wyraził skruchę. Jego słowa brzmiały następująco: - „Pan Brzozowski tego feralnego wieczoru źle ocenił sytuacje i czuł się zagrożony. Uderzył swoją ofiarę, by bronić grupy swoich kolegów. Jego intencją było uderzenie Evansa, a nie doprowadzenie go do stanu krytycznego. Daniel Brzozowski będzie musiał żyć z tym do końca swojego życia. Od tamtego momentu nie pije alkoholu i nie imprezuje. To było dla niego straszne przeżycie.” Ojciec Evans’a po odczytaniu wyroku oznajmił z żalem, że spodziewał się takiego niskiego wyroku ze względu na to, że był to tylko jeden cios. Jednak w efekcie był to aż jeden cios. Nie ukrywa rozgoryczenia decyzją sądu. Jednak na koniec powiedział: - „Skoro takie wyroki w takich sprawach są zgodne z prawem to muszę to zaakceptować i skupić się na rehabilitacji syna.” - stwierdził pokornie ojciec ofiary. Krzysztof Szczepaniak www.naszestrony.co.uk

cambridge Zespół Pieśni i Tańca „Wiwat” to utworzona w Cambridge grupa taneczna wykonująca tańce folklorystyczne. W następną sobotę, 29 czerwca zespół wystąpi na Chesterton Festival. „Wiwat” wystąpi w sobotę 29 czerwca. Będzie to drugi dzień festiwalu. Będzie to pierwszy publiczny występ zespołu. Zespół Pieśni i Tańca „Wiwat” jest Polską grupą folklorystyczną w Wielkiej Brytanii, która zrzesza miłośników folkloru, którzy czynnie kultywują narodowe tradycje. Zespół istnieje od września 2012 roku kiedy to odbyła się pierwsza próba w Domu Polonijnym. Założycielem zespołu jest wieloletni zasłużony tancerz Nick Mazur. Od początku działalności zespołu instruktorem i chore-

ografem jest Ania Szpek, która jest także wiceprzewodniczącą Federacji Zespołów Folklorystycznych w Wielkiej Brytanii. Zespół posiada także grupę dziecięcą w wieku od 12 lat w wzwyż, która jest bezpośrednim zapleczem dla grupy dorosłej, zajęcia tej grupy prowadzi doświadczony tancerz Edek Sterecki. Chesterton Festival trwać będzie łącznie trzy dni. Pierwsze występy odbędą się już w piątek. Organizatorem szeregu wydarzeń kulturalnych jest Cambridgeshire Community Foundation. Wsparcia finansowego udzielił North Area Committee reprezentujący Cambridge City Council. Poniżej zamieszczamy plakat informacyjny przedstawiający szczegółowy plan Chesterton Festival 2013. Więcej informacji: http://wiwat.co.uk/ newsman

W skrócie: Czy rozpoznajesz mężczynę ze zdjęcia?

Kradzież w Bootsie St.Neots

Policja ujawniła zdjęcia mężczyzny, z którym chce porozmawiać w związku z kradzieżą w sklepie Boots w St Neots. Mężczyzna ze zdjęcia może posiadać ważne informacje na temat kradzieży kosmetyków na terenie sklepu. Do zdarzenia doszło w poniedziałek 17 czerwca 2013 roku pomiędzy godziną 14:30 a 16:30. Do sklepu Boots na High Street w St Neots wszedł mężczyzna, który rozmawiał przez telefon. Chodząc po sklepie wkładał do torby kosmetyki takich firm jak Olay czy St Tropez po czym wyszedł bez zapłacenia za “zakupy”. Jeśli wiesz kim jest mężczyzna ze zdję-

cia lub posiadasz jakiekolwiek informacje na temat kradzieży skontaktuj się z PC Mat Belfitt pod numerem 101 lub anonimowo z Crimestoppers pod numerem 0800 555 111. J.O.


4

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

Polski sklep mięsny już otwarty! kempston Niespełna miesiąc temu pisaliśmy o polskiej masarni Mini Butcher w Kempston prowadzonej przez Tomasza Podurgiela. W artykule wspominaliśmy o planach właściciela co do otwarcia sklepu mięsnego na terenie masarni który kierowany jest do odbiorców detalicznych. Z przyjemnością informujemy, że sklep jest już otwarty. Jego oficjalne otwarcie odbyło się w środę 19 czerwca, gdzie częstowano klientów smacznymi mięsnymi przekąskami. Jednak otwarcie sklepu nie było wcale takie łatwe. Tomasz Podurgiel w Sali sklepowej musiał wcześniej przeprowadzić kapitalny remont i dostosować go do obowiązujących brytyjskich norm. Remont trwał około 2 miesiące i trzeba przyznać, że widać rezultaty. Sklep wygląda bardzo czysto i przyjemnie. Wyposażono go w estetyczne meble sklepowe oraz chłodnię w której eksponowane są wyroby pana Tomasza Podurgiela. W stałej ofercie jest mięso wieprzowe, wołowe, indyk prosto od producenta, a także grillowe

żeberka, karkówka, skrzydełka, szaszłyki, boczek i pyszny smalec. Na specjalne zamówienie możliwość zakupu wyrobów garmażeryjnych z jagnięciny i dziczyzny. Łącznie asortyment obejmuje 40 rodzajów produktów. Firma oferuje również pełną obsługę imprez okolicznościowych zapewniając świeżość i niepowtarzalny smak wyrobów. Mini Butcher nadal zaopatruje polskie sklepy i restauracje na terenie wschodniej Anglii. Dostawa produktów jest całkowicie darmowa. Sklep mięsny Mini Butcher mieści się przy 44-46 Unit 1, Bunyan Road, Kempston MK42 8HL. Jego położenie niemal że w centrum miasta pozwala na pozyskanie wielu klientów i to nie tylko polskich. Dużym atutem na pewno jest bliskość dostępnych miejsc parkingowych usytuowanych naprzeciwko sklepu po drugiej stronie ulicy. Sklep jest otwarty od poniedziałku do piątku w godzinach od 9.30 do 17.30 i w soboty od 9.30 do 16.00.Tomasz Podurgiel wraz ze swoją asystentką Martą serdecznie zapraszają. Wszelkie dodatkowe informacje można uzyskać dzwoniąc pod numer 07921 815423 oraz 07881 099481. Will O.

Wiesz gdzie przebywają bezdomni Polacy? Przekaż te informacje organizacji do Barki UK!

Niechciana w Londynie wypływa w teren … barka uk Liverpool, Bristol i Manchester – to miasta które podejmą już niedługo współprace z Fundacją Barka UK. Ewa Sadowska i jej współpracownicy nie załamują rak. Wizyta u Królowej Elżbiety II dodała sił fundacji, której działalność samorządy Londynu uznały za zbędną. Stało się tak za sprawą David Camerona, który krytykował emigrantów na przemian z Theresą May. Co dalej z Barką i bezdomnymi? Znamy odpowiedź! W wielu miastach wielkiej Brytanii funkcjonują organizacje polonijne, które poza statutową działalnością oświatowo-kulturalną mają często do czynienia z bezdomnością. Tak przynajmniej jest w przypadku PBIC Ltd z Bedford i Help for Poles Limited. Prezeski obu organizacji ukierunkowują swą działalność na pomaganie Polakom. (patrz str. 16 i 17). Przyjrzyjmy się teraz finansom organizacji. Roczny budżet Barki UK to 500 tysięcy. Podobna organizacja, tyle że brytyjska - The Passage, rocznie wydaje 4 miliony funtów. Od kwietnia Barce wstrzymano większość dofinansowania. Starcza na niewiele. Przyszedł kryzys, zaciskano pasa we wszystkich możliwych miejscach, zaoszczędzono również na bezdomnych. Jeszcze do niedawna mówiło się, że co 10 bezdomny w Londynie to Polak. Dziś trudno powiedzieć ilu ich

www.naszestrony.co.uk

jest na prawdę, bo nikt jeszcze nie przygotował statystyk za ten rok. Od liczb bardziej znane są polityczne poglądy władz brytyjskich. Ugrupowania żonglują imigrantami, którzy są dla jednych kulą u nogi, a dla innych wybawieniem dla gospodarki. Finał dyskusji jest jednak taki, że na przyjezdnych patrzy się bardzo podejrzliwym okiem. Stąd też wydźwięk ostatniej produkcji The Passage, która upubliczniła film przestrzegających przed przyjazdem do Wielkiej Brytanii. Film dokumentalny,z aktorami mówiącym iw języku polskim, oraz ich trudne historie. Pomijając fakt, ze w filmie wystąpili aktorzy, warto zadać pytanie dlaczego organizacja dysponująca ośmiokrotnie większym budżetem aniżeli Barka UK nie wyszła z kamerą na ulice, by pokazać prawdziwe historie? Nagranie filmu z aktorami pozwoliło uniknąć nieprzewidzianych sytuacji. Dwie sceny plenerowe, jedna w ogrodzie, druga pod śmietnikiem, szybki montaż i po sprawie. O 3 minutowym filmie napisały nie tylko brytyjskie media. Fragmenty pokazano nawet w telewizji polskiej. Co z tego kiedy nadal nie ma rozwiązania na szkodliwą działalność oszustów, którzy dziesiątkami ściągają do Wielkiej Brytanii Polaków, którym obiecuje się dobrą pracę i mieszkanie. Miejmy nadzieję, że kampania reklamowa, o wydźwięku społecznym z polskimi aktorami – to dopiero początek działań The Passage, który pokazał, że jest

daleko w tyle za Barką UK, oferując zainteresowanym przyjazdem do UK stare ulotki. Tak samo uczynił Ambasador RP Witold Sobków na swoim blogu – co bez ogródek wytknęliśmy we wcześniejszych artykułach. Barka UK, to organizacja działająca w kilku krajach Europy. Ludzie tam pracujący codziennie wymieniają się zdobytym doświadczeniem. Wiedzą co w zakresie bezdomności mają zrobić. Niestety czas powiedzieć, że w wielu przypadkach lokalne organizacje bezdomnością otwierają sobie drzwi do życzliwości urzędów, które nie potrafią sobie poradzić z imigrantami śpiącymi pod gołym niebem. Już niebawem i ten problem zostanie rozwiązany. Barka UK rusza bowiem w teren. Przypomnijmy dokąd: Liverpool, Bristol i Manchester. Jeśli gdzieś jeszcze wymagana będzie pomoc - to z pewnością dotrze i tam. Warto wziąć pod uwagę przyjazd do Birmingham i Worchester, gdzie co tydzień na lotnisku ląduje wielu Polaków z nadzieją na pracę, a faktycznie czyhająca tam grupa oszustów liczy tylko na ich pieniądze z wynajmu domów i mieszkań. Bezkarni „biznesmeni” planują obecnie otwarcie własnej agencji pośrednictwa pracy. To zapowiedź dodatkowych problemów. W tym przypadku walka z bezdomnością byłaby swego rodzaju prewencją. Widujesz na co dzień bezdomnych Polaków? Napisz do nas o tym! Przekażemy informację do Barki. Adam Andrzejko


5

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

Kiedy poznali się przez Internet kobieta wierzyła, że poznaje swoją drugą połowę ...

Litwin utrzymuje że Go

wrobiono w to zabójstwo

Crimestoppers ostrzega przed kradzieżą katalizatorów!

Poszukiwani złodzieje metali szlachetnych!

Cambridgeshire W sądzie w Cambridge od kilku tygodni toczy się proces Litwina oskarżonego o zgwałcenie i zamordowanie kobiety w hotelu w centrum Wisbech. Oskarżony w swoich zeznaniach twierdzi, że to policja wrobiła go w to morderstwo, a on jest niewinny. 49 letni Dainotas Doblys z Bostonu został aresztowany w styczniu tego roku pod zarzutem morderstwa Litwinki Virjinjy Jurkiene. Według ustaleń śledczych Litwinka wystawiła w Internecie ogłoszenie, że szuka swojej drugiej połowy. Na jej ogłoszenie odpowiedział Doblys. Para spotkała się w hotelu Hare and Hounds w Wisbech. Na drugi dzień około południa personel hotelu odkrył ciało Litwinki leżące w kałuży krwi. Wezwano policję. Lekarze, którzy przybyli na miejsce stwierdzili zgon Virjinjy Jurkiene. Policja rozpoczęła poszukiwania mordercy. Jeszcze tego samego dnia aresztowano Dainotasa Doblysa i postawiono mu zarzuty podwójnego zgwałce-

uk/east england nia Litwinki, oraz jej morderstwa. Mężczyzna podczas toczącego się procesu nie przyznaje się jednak do winy. Twierdzi, że policja wrabia go w to przestępstwo. Według oskarżonego przez całą noc uprawiał z Litwinką seks. Nad ranem rzekomo kobieta zasnęła, a Doblys wyszedł z hotelu i pojechał do domu w Bostonie. Litwin twierdzi, że od samego początku był wrabiany przez policję. Zarzuca funkcjonariuszom, że sposób w jaki został aresztowany i badanie lekarskie jego ciała, było przeprowadzone nielegalnie i nie profesjonalnie.

Policja odpiera jednak te zarzutu i twierdzi, że funkcjonariusze pełnili swoje obowiązki w sposób właściwy i rzetelny. Najwyraźniej Litwin przyjął właśnie taką linię obrony i do samego końca procesu będzie trzymał się tej wersji. W międzyczasie koroner ustalił, że kobieta zmarła przez uduszenie. Jak twierdzi prokurator, morderca dusił swoją ofiarę przez kilka minut, a przed dokonaniem zabójstwa zgwałcił ją przynajmniej dwa razy. Proces trwa i już niedługo poznamy wyrok w tej sprawie. Krzysztof Szczepaniak

Napastnik w masce na twarzy sterroryzował obsługe sklepu! Zabrał pieniądze i uciekł!

Brutalny napad na sklep Co-Operative

Peterborough

Do brutalnego ataku doszło 12 czerwca w sklepie Co-Operative w Peterborough w dzielnicy Stanground. Zamaskowany mężczyzna wtargnął do sklepu i przy użyciu noża sterroryzował obsługę. Napastnik chwycił jednego z kasjerów od tyłu i trzymał nóż przy jego gardle domagając się pieniędzy. Personel sklepu wydał gotówkę bandycie. Mężczyzna zbiegł. Oddalił się w bliżej nieokreślonym kierunku. Kilka minut później na miejscu zdarzenia pojawiła się policja, która zabezpieczyła nagrania z kamer CCTV i wszczęła poszukiwania sprawcy napadu. W tą noc w całym mieście, a zwłaszcza w okolicach centrum miasta i Lincoln Road można był zauważyć zwiększoną aktywność policji. Funkcjonariusze zatrzymywa-

li i przeszukiwali przechodniów z rysopisem pasującym do napastnika ze Stanground. Niestety do dziś nie udało się go odnaleźć i aresztować. Policja nie podaje ile pieniędzy udało mu się ukraść. Napastnik ma około 182 cm wzrostu. To tyle jeśli chodzi o jego szczegółowy rysopis ponieważ w momencie napadu miał na twarzy maskę postaci z bajki

i kaptur. Warto dodać, że ubrany był w szare dresowe spodnie, których nogawki wsadzone były w skarpetki, sportowe obuwie oraz ciemno szarą kurtkę. Każdy kto widział mężczyznę o podobnym rysopisie 12 czerwca około godziny 22:00 na dzielnicy Stanground proszony jest o kontakt z policją pod numerem 101. K.S. www.naszestrony.co.uk

“Lost CATS” - czyli zgubiony katalizator - to nowa kampania prowadzona przez Crimestoppers. Jest ona skierowana przeciwko kradzieżom katalizatorów samochodowych. W ciągu ostatnich trzech lat w całej Wielkiej Brytanii odnotowano gwałtowny wzrost kradzieży tej części układu wydechowego. Powodem szeregu kradzieży są szlachetne metale, z których zbudowano katalizatory. Wielu posiadaczy pojazdów mechanicznych stało się ofiarami kradzieży katalizatorów samochodowych. Oprócz kosztów naprawy, z kradzieżą tej części wiąże się z szereg niedogodności. Kradzieże metali kosztują gospodarkę Wielkiej Brytanii £770 milionów rocznie dlatego tak ważna jest walka z tego rodzaju przestępczością. Jak twierdzą eksperci, mogą być one powiązane z innymi poważnymi formami przestępczości zorganizowanej. Na przeciw wzrastającej ilości kradzieży katalizatorów wychodzi Crimestoppers, która rozpoczyna kampanię. Organizacja ma nadzieję, że dzięki tej kampanii, uda się zmniejszyć skalę tego zjawiska. Nie można być obojętnym, trzeba pociągnąć do odpowiedzialności odpowiedzialnych za to przestępców. Każdy właściciel samochodu jest potencjalną ofiarą złodziei. Szczególnie narażeni są posiadacze busów i samochodów z napędem 4x4. Zdarzały się również przypadki kradzieży katalizatora samochodowego z ambulansu, co pokazuje jak bezwzględni i chciwi są złodzieje. Crimestoppers prosi o kontakt każdego, kto posiada jakiekolwiek informacje dotyczące kradzieży katalizatorów samochodowych, a także kradzieży wszelkich elementów metalowych. Ważne

są wszelkie informacje o tym, kto kradnie, a także kto i gdzie sprzedaje skradzione elementy. Dla osób, które dostarczą istotnych informacji przeznaczono nagrody pieniężne do £1000. Crimestoppers to istniejąca od 1988 roku organizacja charytatywna pomagająca w poszukiwaniu przestępców i wykrywaniu przestępstw. Przekazując informacje pod numerem 0800 555 111 lub poprzez stronę www.crimestoppers-uk.org pozostajesz całkowicie anonimowy. Nie musisz podawać absolutnie żadnych danych osobowych. Ważne jest to co wiesz, a nie to kim jesteś. Z pomocą tłumacza możesz przekazać informacje również w języku polskim. Crimestoppers działa na terenie całej Wielkiej Brytanii 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu. Kontakt z organizacją nie wiąże się z żadnymi przyszłymi konsekwencjami dla informatora. Nie będziesz musiał składać zeznań na policji ani brać udziału w rozprawie sądowej. Podane przez ciebie informacje zostaną przekazane policji. Codziennie około 23 osób zostaje aresztowanych lub skazanych dzięki informacjom uzyskanym przez Crimestoppers. na podst. Crimestoppers opracowała Joanna Owsiana


6

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

www.naszestrony.co.uk


7

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

„Polak, Litwin dwa bratanki. I do wódki i do szklanki.” Tym razem jeszcze więcej wspólnego!

Kolejne imigracyjne gwiazdy ze Spalding

spalding A o to kolejne orły dołączyły do imigracyjnej plejady gwiazd i tym razem ponownie ze Spalding. Tym razem w roli głównej wystąpił Polak Maciej Kaliczyński oraz Litwin Zymantas Jakubsevicius, obaj ze Spalding. Zacznijmy najpierw od popisu Polaka. Kaliczyński, który ma sądowny zakaz prowadzenia samochodu do stycznia 2014, został przyłapany za kółkiem. Policja ze Spalding zainteresowała się prowadzonym przez niego pojazdem marki jego Hyundai, kiedy w dniu 21 maja przejeżdżał w pobliżu stacji kolejowej. Było około godziny 20:00, kiedy funkcjonariusze spostrzegli, że jadący Hyundai ma niedziałające światła stopu. Samochód zatrzymano i rozpoczęto rutynową kontrolę kierowcy,. Okazało się, że Maciej Kaliczyński ma zakaz prowadzenie pojazdów, a przy okazji nie posiadał ubezpieczenia. Policja aresztowała Polaka. Po przewiezieniu na posterunek dokładnie go zrewidowano. Podczas przeszukania ubrań zatrzymanego znaleziono woreczek z białym proszkiem w środku. Jak się później okazało była to amfetamina. Polak ponownie stanął przed sądem gdzie przyznał się do stawianych mu zarzutów. Jego obrońca tłumaczył ”Kaliczyński pracuje w Whittlesey koło Peterborough i zazwyczaj do pracy dojeżdżał z kolegą. Jednak kolega pojechał na wakacje i musiał korzystać z podwózki innych osób. Tego feralnego dnia nie miał niestety z kim się zabrać więc postanowił

W skrócie: Sentymentalnie, ale za to z przednim humorem!

Po prostu perełka ... londyn

Przed tygodniem, w POSK’u wystąpił z gościnnym wykładem profesor Jan Miodek. Sala była pełniutka, a pokolenia zebrały się chyba wszystkie. Nawet najmłodszy bajtel głośno oddawał swój głos w dyskusji. Profesor Miodek miał formalnie mówić o nowoczesnym języku doby internetu, ale oczywiście przy żywiołowym wsparciu widowni odpłynął po prostu w swoich anegdotach o przyzwyczajeniach językowych Polaków, w kraju i tutaj na Obczyźnie.

pojechać swoim samochodem. Pan Kaliczyński stosował amfetaminę nie jako używki tylko jako środka przeciwbólowego”. Sąd ukarał go grzywną w wysokości 690 funtów oraz przedłużył mu zakaz prowadzenia samochodu o dodatkowe dwa lata. W swoim orzeczeniu sędzia dodał, że jeżeli podczas obowiązującego go zakazu ponownie siądzie za kółko to trafi do więzienia. Kolejna gwiazda emigracji to Litwin Zymantas Jakubsevicius. Jest również mieszkańcem Spalding. Policja zatrzymała jego samochód 19 maja około 2:15 nad ranem w okolicach Thomas’s Road. Test alkomatem wykazał w jego oddechu przekroczenie dozwolonego limitu. Litwin był przekonany, że jest trzeźwy ponieważ jak tłumaczył funkcjonariuszom „w ciągu godziny wypił tylko dwa piwa”. Podczas dalszej kontroli okazało się, że Jakubsevicius nie posiada ważnego ubezpieczenia. To też próbował wytłumaczyć, ale udało

mu się to dopiero w sądzie, gdzie mówił korzystając z pomocy prawnika z urzędu. Policja nie miała innego wyjścia jak zarekwirować jego Citroena Saxo, a samego Litwina umieścić w areszcie. Podczas sprawy sądowej brak ubezpieczenia tłumaczył konfliktem z firmą ubezpieczeniową, ponieważ ta nie chciała zaakceptować jego litewskich zniżek. Litwin najwyraźniej obraził się i mimo to postanowił jeździć bez ubezpieczenia. Sąd w Spalding nałożył na niego grzywnę w wysokości 320 funtów oraz zakazał mu prowadzić samochodu na okres 12 miesięcy. Krzysztof Szczepaniak

O wszechobecnych anglicyzmach, o wulgaryzacji naszej codziennej komunikacji jak i o coraz powszechniejszych zdrobnieniach, obecnych w naszym języku. Był czas na mini wykład, jak i na tak tradycyjne w jego programach odpowiedzi na pytania gości. W podsumowaniu nasz najlepszy polski autorytet językowy stwierdza, że nic naszemu językowi nie grozi, nie zaniknie, choć zapewne mocno się zmieni. A my tylko podszepniemy ze jeżeli chcemy zachować nasz piękny język również tutaj na Wyspach, to uczmy się go nie tylko w domach ale również w instytucjach do tego powołanych, w Szkołach Sobotnich czy w UJ PON w Londynie.

Wielka Brytania wciąż atrakcyjna jest dla imigrantów!

Pies wywąchał 5 albańczyków

imigranci Ciężarówka, w której odnaleziono nielegalnych imigrantów, zmierzała m.in. w kierunku miejscowości Pymoor, która znajduje się około 5 mil od Ely na terenie Cambridgeshire. Plany 5 Albańczyków pokrzyżował pies służący dla pograniczników. www.naszestrony.co.uk

W rozmowach kuluarowych okazało się ze spełnia się zasada 6 stopni oddalenia, bo pan Miodek jest dobrym przyjacielem pana profesora Miodunki i chodzi tu nie jedynie o pokrewieństwo nazwisk ale również kontakty zawodowe i krakowskie. Jeżeli ktoś nie dotarł do POSKu, kolejna możliwość spotkania z profesorem miała miejsce w niedziele, na specjalnym spotkaniu w Ognisku Polskim na South Kensington podczas Trzeciego Salonu Literackiego. Dla wielu była to prawdziwa perełka. Dla innych było to spotkanie bardzo sentymentalne, bo nikt inny jak profesor Miodek nie przywołuje Polski mocniej i wyraźniej. Szczególnie wiedza o tym mieszkańcy Wrocławia, którzy przed laty mieszkając w okolicy Słowiańskiej i Nowowiejskiej mijali go mówiąc „Dzień Dobry Profesorze”... Wrocławianin

Po tym jak pies dokonał kolejnego w swojej służbie odkrycia, wywąchani przez niego pasażerowie na gapę przekazani zostali francuskiej policji. UK Border Agency po raz kolejny dostarcza w ten sposób dowodów na to, że Wielka Brytania wciąż jest celem imigrantów, którzy usiłują dostać się na wyspy. newsman


8

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

widziałeś ten motocykl?

Po niecodziennym zachowaniu kobiety, niezbędna była interwencja policji i saperów!

Kobieta znalazła bombę i zabrała ją do domu peterborough W Peterborough 14 czerwca w dzielnicy Paston doszło do dość niecodziennej sytuacji. Spacerująca kobieta znalazła bombę i zabrała ją do swojego domu. Carole Tibbles, mieszkanka dzielnicy Paston w Peterborough początkowo nie wiedziała jak niebezpiecznego odkrycia dokonała.

cambs/ely Motocykl marki BMW S1000RR został skradziony 10 czerwca w Ely z jednego z przydomowych garaży. Włamania dokonano między godziną 23:00 a 9:00 rano. Wraz z motocyklem skra-

dziono również wiele narzędzi mechanicznych. Policja wraz z właścicielem tego BMV wycenianego na 10 tysięcy funtów bardzo prosi o pomoc w jego odnalezieniu. Jeżeli widziałeś taki motocykle zadzwoń pod numer 101. Will.O

Zauważyła mały metalowy przedmiot leżący przy ulicy w pobliżu placu zabaw dla dzieci. Urządzenie to wydało jej się dosyć podejrzane i ze względu na to, że w pobliżu było kilkoro dzieci postanowiła ją podnieść i zabrać do domu. Carole pokazała znalezisko swojemu mężowi i razem doszli do wniosku, że najprawdopodobniej jest to ładunek wybuchowy. Mąż Carole zaczął biegać z bombą po ogrodzie szukając odpowiedniego miejsca na jej przechowanie do czasu przyjazdu policji. W rezultacie

www.naszestrony.co.uk

mężczyzna wsadził bombę do wiadra z wodą i ostrzegł sąsiadów, by nie podchodzili do okien. Po kilku minutach na miejscu pojawiły się jednostki policji oraz saperzy, którzy zabrali bombę na poligon i tam też ją zdetonowali. Rzecznik policji dziwnie milczy w tej sprawie ograniczając się do wydania krótkiego oświadczenia opisującego zdarzenie z Paston. Policja nie podaje skąd bomba wzięła się na ulicy i to w dodatku

tuż przy placu zabaw dla dzieci. Nie jest to przecież normalne, aby ładunek wybuchowy leżał sobie tak po prostu na ulicy gdzieś w dzielnicy mieszkalnej. Wiadomo tylko, że policja prowadzi śledztwo w tej sprawie i prosi każdego kto ma jakiekolwiek informacje odnośnie tego incydentu o kontakt pod numerem 101. Widziałeś bombę? Zgłoś to i nie zabieraj jej ze sobą do domu! Will O.


9

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

31 letni mężczyzna zwabiał nastolatków do swojego mieszkania. Rodzice są w szoku!

10 lat w więzieniu spędzi pedofil z Peterborough! peterborough

Pedofil fotografował ich podczas snu oraz w różnych sytuacjach o podtekście seksualnym. Zdjęcia i filmy jakie udało mu się zgromadzić rozsyłał przez Internet do wielu innych pedofilii na całym świecie. 29 stycznia 2013 Goodwin bezmyślnie pochwalił się na Facebook’u jednym zdjęciem z młodym nagim chłopcem. Zdjęcie to policja zakwalifikowała jako nadużycie na tle seksualnym poziomu 4. Poziom ten określa jedne z najcięższych nadużyć na tle seksualnym. 17 czerwca Goodwin wysłuchał wyroku w sądzie w Peterborough. Męż-

czyźnie postawiono łącznie 16 zarzutów. Wszystkie z nich są powiązane z aktywnością seksualną z dziećmi poniżej 15 i 13 roku życia. Goodwina skazano na 10 lat więzienia. Jego dane zostaną dożywotnio wpisane do rejestru przestępców seksualnych. Rodzice molestowanych dzieci są w szoku. Nikt z nich się nie spodziewał, że ich pociechy brały udział w zakrapianych alkoholem spotkaniach z 31 letnim pedofilem. Nikt z rodziców nie chciał udzielić szerszego komentarza w tej sprawie. K.S.

Zdaża Ci się wracać wieczorem do domu? Uważaj na nieautoryzowanych taksówkarzy!

urząd miejski ostrzega Uwaga fałszywe taksówki!

spalding W Spalding i Long Sutton zaobserwowano wzmożoną działalność fałszywych taksówek bez licencji - ostrzega South Holland District Council. Osoby korzystające z taksówek, szczególnie w czasie piątkowej i sobotniej nocy, powinny dla własnego bezpieczeństwa upewnić się czy wsiadają do licencjonowanego samochodu. Ostrzeżenie wydano po tym jak do urzędu zaczęły napływać zgłoszenia o podejrzanych samochodach oferujących przejazd podszywając się za taksówki. Nielegalne firmy bez licencji na przewóz osób reklamowały się także za pomocą Facebooka. Niestety zarówno mieszkańcy zgłaszający swoje podejrzenia i licencjonowani taksówkarze nie byli w stanie dostarczyć wystarczającej

a14 jest najbardziej niebezpieczną drogą cambridgeshire

Highways Agency udostępniło dane statystyczne odnośnie wypadków samochodowych na drodze A14 na terenie Cambridgeshire. Według ujawnionych danych wychodzi na to, że A14 jest jedną z najbardziej wypadkowych dróg w Wielkiej Brytanii.

W Peterborough skazano na karę więzienia 31 letniego pedofila, który sprowadzał młodych chłopców do swojego mieszkania. Steven Goodwin z dzielnicy Werrington wpadł kiedy zrobił sobie zdjęcie z nagim chłopcem i opublikował je na swoim profilu Facebook. Policja od razu otrzymała zgłoszenie o tym incydencie i wobec działalności Goodwina wszczęto dochodzenie. Mężczyznę aresztowano i zabezpieczono jego komputery, aparaty i kamery video. Policji udało się ustalić i potwierdzić, że Goodwin od co najmniej roku zapraszał chłopców w młodym wieku do swojego mieszkania. Podchodził ich bardzo podstępnie. Zwabiane dzieciaki mogły u niego grać w gry video, pić alkohol i był dla nich dobrym przyjacielem. Wzbudzał w nich zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. Po tym etapie „oswajania” dzieciaków Goodwin fotografował chłopców w bieliźnie lub w ogóle bez niczego na sobie.

W skrócie: Highway Agency udostępniła dane statystyczne.

liczby informacji, które umożliwiłyby rozpoczęcie śledztwa. Mieszkańcy Spalding i Long Sutton powinni zachować ostrożność sprawdzając przed wejściem do taksówki czy posiada ona licencję wydaną przez South Holland District Council. Tabliczka z licencją powinna znajdować się z tyłu przy tablicy rejestracyjnej pojazdu. Black Cabs czyli czarne taksówki muszą mieć zamontowany na dachu podświetlany znak „Taxi”, a w środku powinien znajdować się licznik naliczający opłatę za przejazd. Kierowca powinien mieć identyfikator, a w środku pojazdu wywieszona musi być tabela opłat. Prywatne taksówki, w przeciwieństwie do Black Cabs, mogą być rezerwowane jedynie telefonicznie, nie można wsiadać do nich z ulicy. Jeśli taka taksówka zatrzyma się i zaoferuje nam kurs - to możemy być pewni, że nie działa ona legalnie.

W ciągu ostatnich trzech lat doszło na niej do 457 wypadków i kolizji. Wychodzi na to, że do takich zdarzeń dochodzi co drugi dzień i to tylko na odcinku drogi

na terenie tego jednego hrabstwa. Wiadomo już, że planowany jest kapitalny remont A14, dzięki któremu zwiększy się bezpieczeństwo kierowców. Jednak to nie droga powoduje wypadki tylko bezmyślność i brawura kierowców. Odkąd na A14 zainstalowano okresowe fotoradary, to w tych właśnie miejscach liczba kolizji drogowych spadła o połowę. Jednak w praktyce wygląda to tak, że wielu kierowców zwalnia tylko przy fotoradarach, a następnie przyspiesza przekraczając dozwolone ograniczenia prędkości. K.S.

W skrócie: Radny przeciwiny planom przebudowy miasta.

chcą Zburzyć szpital i wybudować osiedle peterborough

Stary i nie działający już szpital w Peterborough ma zostać zburzony a na jego miejscu planuje się wybudować nowe osiedle domków jednorodzinnych. Przeciwny tym planom jest jednak poseł Stewart Jackson. Twierdzi, że jeżeli dojdzie do budowy osiedla to nowe domy powinny być dostępne tylko dla osób z silnymi powiązaniami z Peterborough, a nie dla imigrantów z Europy Wschodniej. Deweloper Empire LIH Ltd złożył do urzędu miasta propozycje budowy nowego osiedla na

miejscu starego szpitala. W planach tej inwestycji jest budowa 350 domów, szkoły z boiskami i korty oraz parkingi i park. Sam szpital ma zostać zburzony, choć jak zakłada plan, nie w całości. Niektóre z otaczających go budynków szpitalnych mają pozostać i najprawdopodobniej zostaną przekształcone w budynki użyteczności publicznej. Poseł Stewart Jackson jednak zapowiedział, że przeprowadzi konsultacje w tej sprawie z urzędnikami odpowiedzialnymi za przyjęcie aplikacji dewelopera. Decyzje urzędu miasta w tej sprawie najprawdopodobniej poznamy dopiero w lipcu. K.S.

W skrócie: Powodów do radości brak, ale jest całkiem nieźle!

spada bezrobocie w całym regionie uk/east england

Warto zatem pamiętać, że brak któregoś z wymienionych wyżej elementów będzie uzasadnionym i słusznym podejrzeniem o nielegalności usług prowadzonych przez oferującego usługę taksówkarza. W takiej sytuacji nie należy korzystać z jego usług. Powinniśmy zanotować numer rejestracyjny, markę i model samochodu, po czym zgłosić zdarzenie pod numerem telefonu 01775 761161 lub za pomocą adresu email: licensing@sholland.gov.uk. Joanna Owsiana www.naszestrony.co.uk

Ze statystyk opracowanych przez Job Centre Plus, trzeci miesiąc z rzędu spada liczba bezrobotnych w regionie. To nic nadzwyczajnego patrząc, że zaczął się sezon wiosenno -letni. Jest zatem więcej pracy w magazynach i fabrykach. Wyniki trudno uznać jednoznacznie za rewelacyjne. W Northamptonshire zatrudnienie znalazły w kwietniu 82 osoby. Nieco lepiej wygląda sytuacja w Peterborough, gdzie pracę pozyskało w tym

samym czasie 284 bezrobotnych. Mowa oczywiście o tych, którzy zarejestrowani byli w Job Centre Plus i pobierali zasiłek dla poszukujących pracy (JSA). Tendencja spadkowa poziomu bezrobocia jest zjawiskiem typowym dla okresu wiosenno-letniego. Co roku wraz z nadejściem lata obserwuje się czasowy wzrost zatrudnienia, W urzędach pracy pojawia się stosunkowo więcej ofert pracy sezonowej. Wiadomości dostarczone przez urzędników cieszą jednak wyjątkowo, gdyż wciąż mówiło się jedynie o kryzysie gospodarczym. newsman


10

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

www.naszestrony.co.uk


11

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

Po telefonie od informatora, do zaprowadzenia porządku wysłano 35 policjantów!

imprezę na 250 osób zakończyła Policja bourne

Dobre pomysły są na prawde warte naśladowania!

Inna sukienka za każdym razem? To możliwe!

Ponad 250 osób uczestniczyło w imprezie zorganizowanej „na dziko” w lesie koło Bourne. Policja starając się zakończyć ten proceder, zmuszona była użyć siły oraz psów policyjnych, które pogryzły niektórych uczestników. Zdarzenie to miało miejsce z 14 na 15 czerwca w lesie w pobliżu miejscowości Bourne w Lincolnshire. W późnych godzinach wieczornych ktoś poinformował policję, że z Norfolk w kierunku Bourne podąża bardzo duża liczba samochodów. Informator dodał również, że wszyscy udają się na nielegalną imprezę. Policji udało się zatrzymać część samochodów, które przeszukano i zawrócono z powrotem do Norfolk. 250 osobom udało się jednak dotrzeć na miejsce. Trzeba przyznać, że anonimowy organizator zadbał o konkrety. Imprezowicze bawili się przy estradowych kolumnach i mini barku. Imprezę rozkręcali DJ-je grając najnowsze mixy Dub Step. W między czasie okoliczni mieszkańcy wydzwaniali na policję narzekając na głośną muzykę. Policja dotarła na miejsce w nocy, gdy impreza rozkręcona była już na całego. Na miejsce przybyło 35 funkcjonariuszy, którzy co najmniej dwie godziny negocjowali z organizatorami imprezy,

apelując o jej zakończenie. Negocjacje niestety nie powiodły się i około 4:30 rano policja wkroczyła do akcji. Użyto siły, by usunąć imprezowiczów z lasu. Doszło do przepychanek, w wyniku których kilka osób zostało aresztowanych. Tych najbardziej agresywnych poszczuto psami policyjnymi. Według oświadczenia policji dwie osoby zostały pogryzione, ale ich rany nie są poważne. Resztę uczestników imprezy policja eskortowała do granicy hrabstwa. Podobna sytuacja miała miejsce w March w noc sylwestrową. Młodzi ludzie włamali się do pobliskiego magazynu i zorganizowali tam imprezę noworoczną na ponad 500 osób. Policja aż do g. 12:00 w południe następnego dnia wyprowadzała imprezowiczów. Zniszczenia jakie wyrządzili szacuje się na 50 tysięcy funtów. Policja ostrzega, że tego typu imprezy nie będą tolerowane

i funkcjonariusze nie będą się wahać przed nakładaniem dużych kar pieniężnych na organizatorów. Policja prosi także o rozwagę podczas informowania swoich znajomych o organizacji imprez domowych poprzez portale społecznościowe jak Facebook. Wiele osób zapomina przesyłać takich informacji jako prywatna wiadomość. Później kilkaset zupełnie nieznajomych osób potrafi przyjść na taką imprezę. Takie zdarzenie miało miejsce między innymi w maju w miejscowości Whittlesey koło Peterborough. Nastolatek na pisał na forum publicznym Facebook, że organizuje imprezę. W efekcie przyszło około 300 osób. Impreza przerodziła się w zamieszki z policją, po których aresztowano kilka osób. Dom nastolatka został doszczętnie zdewastowany. Stary szacuje się na kilkadziesiąt tysięcy funtów. K.S.

www.naszestrony.co.uk

holbeach Jeśli masz w swojej szafie ubrania w dobrym stanie, których wiesz, że już nigdy nie założysz dlaczego by ich nie sprzedać? Za zarobione pieniądze możesz kupić sobie coś nowego, pomyślała Jane Rose i otworzyła Clotheshanger Dress Agency na Boston Road South w Holbeach. Jej wieloletnia pasja i zainteresowanie modą przerodziło się we własny biznes. Jane ma nadzieję, że uda jej się zmienić nawyki zakupowe kobiet, które wyruszają na wielogodzinne wędrówki w poszukiwaniu tego specjalnego stroju, który będą mogły ubierać latami. A przecież w jej butiku-agencji można znaleźć

unikatowe stroje na każdą okazję za o wiele mniejsze pieniądze. Dzięki temu za każdym razem można założyć coś nowego, a to chyba marzenie każdej kobiety. Clotheshanger Dress Agency zajmuje się sprzedażą odzieży i akcesoriów na zasadzie prowizji. Sprzedaj dobrej jakości ciuchy, które zalegają w Twojej szafie, by mogły ustąpić miejsca nowym, a zarobisz 55% ze sprzedaży, pozostałe 45% to prowizja agencji. Dzięki temu odświeżysz swoją garderobę i zarobisz pieniądze na nowe ciuchy. Jane przez otwarcie nowego biznesu chce również przywrócić unikatowy klimat miasteczka Holbeach, w którym spotkać można oryginalne i niepowtarzalne sklepiki z charakterem. Joanna Owsiana


12

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

Miał pozwolenie na figle z blondynką ... Coraz więcej polskich lekarzy przyjeżdża na wyspy za pracą! Polskich prywatnych klinik medycznych przybywa w UK jak grzybów po deszczu!

uk/east Nie bez powodu powstające na wyspach brytyjskich polskie prywatne kliniki porównać można do wysypu grzybów po deszczu. Powstaje ich bowiem coraz więcej czym zwracają na siebie uwagę nie tylko polskich pacjentów. Do polskich specjalistów coraz częściej zaglądają brytyjscy pacjenci!

peterborough - Ma medal i jest najlepszy - z dumą mówi Wioletta Zabłocka, partnerka Mariusza Zwolińskiego, który na ostatnich zawodach Mr.Peterborough po raz drugi zdobył brązowy medal. Na figle z Mariną Pusic, która pozowała z Mariuszem do zdjęć po zawodach - wszyscy zareagowali uśmiechem. Nawet Wioletta, która muskulaturą Mariusza cieszy się nie od dziś. Nie sięgnął wprawdzie po tytuł Apolla, ale udowodnił, że należy mu się tytuł vice Mistera Peterborough. Z Kettering, gdzie poprzednio prężył muskuły, nie przywiózł medalu, ale za to w ukochanym Peterborough pokazał, że zasługuje na utrzymanie zdobytego przed rokiem tytułu. Brązowy medal, już drugi w kolekcji Mariusza Zwolińskiego - jest

dobrą wróżbą na kolejne zawody. Kulturysta ma całkiem dobre notowania. Nie bez powodu cieszy się nim i dumna jest niezmiernie, trwająca u jego boku Wioletta. Dlatego nie miała żadnych oporów, by pozwolić Mariuszowi na figle z blond kulturystką. Marina, która przyglądała się pokazom męskich mięśni, chętnie pozowała do zdjęć z Mariuszem. Doskonale wie, że takie odprężenie po zawodach należy się każdemu kto przez długie godziny wytrwale pracuje, by osiągnąć sukces. Wie, bo sama trenuje. Gratulujemy i trzymamy kciuki za pokazy w Corby i we Włoszech! newsman

Z chwilą gdy Polska wstąpiła do Unii Europejskiej dziennikarze ze wszystkich krajów prześcigali się w podawaniu negatywnych i pozytywnych skutków poszerzenia wspólnoty krajów o nasz kraj. O Polakach mówiło się wówczas, że to tania, ale wykwalifikowana siła robocza. Podobnie było z usługami medycznymi. U polskich lekarzy nie trzeba było płacić tyle ile na zachodzie. Turystykę zdrowotną zaczęto więc uprawiać w kierunku „do Polski”, gdzie tanio było zarówno w klinikach stomatologicznych jak i w szeregu innych prywatnych klinik medycznych. Ceniono sobie również niebywałą fachowość lekarzy, stojącą na wysokim, europejskim poziomie. Odkąd coraz więcej Polaków wyjeżdżać zaczęło na wyspy, brytyjskie dziennikarze inicjowani przez złorzeczących na imigrację polityków, zaczęli anty-promocję przyjezdnych, którym przypisano efekty zapchanych przychodni

www.naszestrony.co.uk

i przepełnionych szpitali. Polki zaliczano do rekordzistek w porodach, bo każdemu nowo narodzonemu dziecku zasiłek trzeba przecież wypłacać. Odkąd przyrost naturalny Polaków zauważalny stał się być bardziej za granicą, bo w Wielkiej Brytanii panują ogólnie lepsze warunki socjalne, tak turystyka zdrowotna przybrała inne niż dotychczas oblicze. Otóż za pacjentami, którzy wyjechali za granica - początkowo do pracy - a w praktyce na stałe, ruszyli polscy lekarze. Kiedy znaleźli zatrudnienie w którejś z lokalnych przychodni, informacje szybko się rozchodziły wśród polskich mam, chcących tam właśnie leczyć swoje pociechy. Im więcej polskich pacjentów, tym więcej zaczęło się pojawiać w głowach lekarzy przemyśleń na temat otwarcia własnej kliniki. No i stało się. Początkowo były

rzadkością. Polecano sobie usługi lekarzy wzajemnie i choćby oddaleni byli od pacjentów o 100 mil, to matki namawiały ojców, by do nich właśnie jechać z dzieckiem na wizytę, albo do ginekolog, która na wizyty w miejscowej przychodni przylatuje co 2 tygodnie z Polski. I choćby byłyby to wizyty płatne, to Polacy wolą leczyć się u polskich lekarzy zamiast czekać po 11 dni zanim osiedlowe „walk-in-centre” umówią ich na spotkanie z pielęgniarką zamiast z upragnionym lekarzem. Dziś, po kilku latach funkcjonowaniu prywatnych klinik, wiemy, że są pośród nich lepsze i gorsze. Do tej pory mało się o tym mówiło, ale skoro porównaliśmy ich do grzybów po deszczu, to już niedługo powiemy, które to wyjątkowe trufle, a które lepiej omijać z daleka. Adam Andrzejko


13

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

Ilość mandatów za spożywanie alkoholu w miejscach publicznych zmalała, ale ...

miasto nadal walczy z ulicznymi pijaczkami!

Policjanci poszukują roztargnionego pasażera, który ...

wyskoczył z pociągu ryzykując życie

spalding Problem picia alkoholu w miejscach publicznych w Spalding nadal jest dosyć poważny. Każdego miesiąca lokalna policja kara mandatami kilkadziesiąt osób. To nadal sporo jak na tak małe miasto. Niestety dużą liczbę ulicznych pijaczków stanowią imigranci z Europy Wschodniej, którzy ignorują lokalne przepisy. Imigranci nie robią sobie nic z brytyjskiego prawa i przyjętych standardów. Najwięcej mandatów w ostatnim czasie wystawiono w miesiącu kwietniu. Było ich aż 75. Były to mandaty tylko i wyłącznie za spożywanie alkoholu w miejscu publicznym. W maju liczba ta zmalała do 50 mandatów, a w czerwcu jak na razie ukarano 35 osób. Policja organizuje akcje specjalne ukierunkowane do zwalczania takich właśnie przypadków. Funkcjonariusze często patrolują ulice i to głównie te w pobliżu centrum miasta. Wiele osób udaje się ukarać dzięki interwencjom mieszkańców Spalding. To oni informują policję jeżeli tylko zauważą przypadki picia alkoholu na ulicy. To oni też maja najbardziej dosyć tego procederu w okolicach centrum miasta. To samo tyczy się lokalnych sklepikarzy, którzy walczą z odorem, śmieciami i nieczystościami pozostawio-

uk/kettering nymi przez pijaków. Dobrym przykładem jest przypadek z 12 czerwca, gdzie właścicielka sklepu Bargain Books Plus z Station Street nie mogła otworzyć drzwi sklepowych. Dlaczego? Ponieważ na wejściu do sklepu jakiś pijak najprościej wypróżnił się bezpardonowo załatwiając tę drugą potrzebę. Dodatkowo wszędzie leżały pobrudzone nieczystościami gazety, które użyto zamiast papieru toaletowego. Niestety nie jest to odosobniony przypadek. Do takich incydentów w centrum Spalding dochodzi od kilku lat. Niektórzy twierdzą, że zanim imigranci wprowadzili się do miasta takich problemów tu nie było. Zdarzały się sporadyczne tego typu przypadki, ale nie na taką skalę jak ma to miejsce teraz. My jako przybysze ze wschodu nie powinniśmy być wobec tego

problemu obojętni. To nas winią za taką sytuację w Spalding, więc działajmy w kierunku poprawienia naszego wizerunku. Przez kilku drobnych pijaczków nie wiedzących co to jest toaleta, Brytyjczycy mają bardzo zróżnicowane zdanie na nasz temat. Pomóż to zmienić i zadzwoń na policję na 101 jeżeli zobaczysz kogoś kto pije alkohol w miejscu publicznym. K.S.

Życzenia urodzinowe!

„Wszystkiego Najlepszego z okazji 60-tych Urodzin, dużo zdrowia i energii w życiu, niczym ... Piotr Żyła w nogach” życzą Rodzina i Przyjaciele.

www.naszestrony.co.uk

Pasażer relacji Sheffield – London St Pancras ryzykując swoje życie wyskoczył z pociągu, gdy uświadomił sobie, że nie zatrzymuje się on w Kettering. Do zdarzenia doszło w środę 27 marca 2013 roku około godziny 16:40 w Leicester. Dopiero teraz policja opublikowała zdjęcie nieodpowiedzialnego pasażera. Mężczyzna, który wsiadł do pociągu na stacji w Leicester uświadomił sobie, że nie zatrzymuje się on w Kettering. Zdesperowany pasażer za wszelką cenę chcąc wysiąść z rozpędzonego składu. Pociągnął za hamulec awaryjny. Zatrzymał pociąg. Drzwi otworzyły się i wtedy też mężczyzna wyskoczył. Przebiegł przez tory bardzo ruchliwej stacji, ostatecznie wdrapując się na pobocze. British Transport Police poszu-

Do redakcji!

kuje mężczyzny, który miał naprawdę wiele szczęścia. Nie został ranny, a szczerze mówiąc mógł nawet stracić życie. Jego działanie było nieprzemyślane i nieodpowiedzialne, a także spowodowało opóźnienie, które dotknęłoinnychpasażerówtej linii. Obsługa kolei przypomina, że hamulec alarmowy można użyć jedynie w sytuacji awaryjnej. Nie może on służyć do zatrzymania składu kolejowego w dowolnym miejscu, w którym pasażer uświadomi sobie, że wsiadł nie do tego pociągu. Policja apeluje o kontakt do każdego, kto rozpoznaje na zdjęciu mężczyznę, który spowodował zagrożenie dla siebie i innych. Jeśli wiesz kim jest ten ryzykant zadzwoń na darmową linię British Transport Police na numer 0800 40 50 40 lub przekaż informację anonimowo do Crimestoppers na numer 0800 555 111. J.O. Peterborough, 2013.06.10

Odkąd regularnie czytam gazetę Nasze Strony, dowiaduję się coraz więcej o tym jak na prawdę wygląda życie w Wielkiej Brytanii. Historie i tematy, które opisywane są na łamach tej gazety poruszają zarówno mnie jak i moich znajomych. Nie ukrywam, że część informacji to jakby dokładne odzwierciedlenie, tego co sama przeżyłam. Szczególnie wzruszające są artykuły o osobach, które przeżyły tu na prawdę trudne sytuacje. Nie inaczej było kiedy czytałam o bezrobotnej Polce, która wysłana była przez pomyłkę do organizacji dla osób niepełnosprawnych. Chciałabym się odnieść do tego tematu jak pomaga bezrobotnym Job Centre Plus. Otóż ostatnio mój syn stracił pracę. Poszedł na kolejne spotkanie do brytyjskiego pośredniaka i Pani mu tam doradziła, że może w ramach dokształcenia i zwiększenia kwalifikacji podjąć 3 tygodniowa prace w magazynie. Nie stracił by zasiłku, bo pracowałby tam za darmo! Cóż to za podnoszenie kwalifikacji i co to za praca? To nie wszystko. Ostatnio przysłano mu do domu list z pismem zawierającym pytanie: „czy coś się w jego życiu zmieniło”? No oczywiście, że nie. Pytanie było niedorzeczne, bo skoro nadal podpisuje listę w pośredniaku to znaczy, że pracy nadal nie ma. Nie wiem skąd się biorą takie dziwne porady i pytania w Job Centre Plus, ale chyba starają się zmniejszyć liczbę bezrobotnych stosując nieuczciwe metody. Syn zwolniony został, bo go nie wybroniły związki zawodowe kiedy miał w pracy niegroźny wypadek - podobno z jego winy, a teraz jeszcze mu w Job Centre robią problemy. bo po tym jak nie odesłał im na czas listu, to mu cofnięto zasiłek. Dziś udało się go przywrócić i cały problem rozwiązać. Formalności urzędników, choć mają w założeniu pomagać, są bardzo kłopotliwe dla obywateli, którzy powinni móc liczyć na wsparcie. Serdecznie dziękuję, że już tak długo funkcjonuje gazeta Nasze Strony. Marzena, lat 42 mieszkanka Peterborough


14

o n o i b u g Z r o t a z i l a Kat Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

Kata li Num zator e częśc r i BM8 0090

d o p y n a i z d i w Ostatni raz . y c i l u j e j o w t a pojazdem n

A N Ż Ę I N E I P NAGRODA o zabrał! g o t k m y t o ję c a m r o f za in

1 1 1 5 5 5 0 0 8 0 rg .o k u s r e p p o t s e im r .c w ww

W tej części miasta wzrosła ilość kradzieży katalizatorów. Jeśli masz jakiekolwiek informacje o tym przestępstwie zadzwoń anonimowo na infolnię Crimestoppers. Za cenne i trafne informacje możesz dostać nagrodę £1000!

Crimestoppers jest zarejestrowaną organizacją charytatywną. www.naszestrony.co.uk


Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

15

Masz stałą pracę i nadal wynajmujesz mieszkanie lub dom? Planujesz zostać w Wielkiej Brytanii? Już dziś pomyśl o kupnie własnego domu!

Kupując dom zdaj się na porady eksperta Piotr Wiśniewski - Taylors Estate Agency peterborough Własny dom w UK to marzenie wielu Polaków na Wyspach Brytyjskich. Jedni je spełniają i cieszą się już dziś własnymi czterema kątami. Innym jednak przychodzi to z trudnością, bo wciąż zastanawiają się czy kupno domu w UK to dobra decyzja. Są też tacy, którzy nawet nie wierzą w to, że mogą kupić tutaj nieruchomość, bo uważają, że blokuje ich słaba znajomość języka angielskiego. Dla takich osób mamy konkretne rozwiązanie. Jest nim Piotr Wiśniewski z agencji nieruchomości Taylors Estate Agency z Peterborough. Piotr ma duże doświadczenie w kupnie jak i samej sprzedaży nieruchomości w UK. Dzięki temu, że jest Polakiem służy radą i pomocą lokalnej Polonii właśnie w kwestiach nieruchomości. Agencja dla której pracuje jest jedną z najbardziej prestiżowych i wielokrotnie nagradzanych tego typu agencji w Wielkiej Brytanii. Taylors Estate Agency zajmuje się głównie sprzedażą oraz kupnem domów i mieszkań na terenie południowej Anglii. W jej ofercie znajdują się nieruchomości mieszczące się od Peterborough po samą Walię, a więc jest w czym wybierać. Piotr Wiśniewski, który jest agentem Taylors EA, zaprasza do sko-

rzystania z usług obejmujących pomoc w wyborze odpowiedniej nieruchomości, pomoc we wszelkich kwestiach formalnych i prawnych oraz doradztwo w wyborze odpowiedniego kredytu mieszkaniowego. Piotr niewątpliwie zna się na rynku nieruchomości i na wszelkich kwestiach z nim związanych. Jak sam mówi „Nasza agencja cieszy się uznaniem wśród naszych klientów już od 1973 roku. Każdego klienta staramy się obsłużyć profesjonalnie i w sposób dla niego zrozumiały. Odkąd przeprowadziłem się do Peterborough dużą częścią moich klientów stanowi lokalna Polonia. Polacy nawet, ci którzy dobrze mówią po angielsku wolą przedyskutować sprawy zakupu domu w ojczystym języku. Zaciągnięcie kredytu mieszkaniowego i zakup nieruchomości nie jedną osobę może przyprawić o ból głowy. Nie są to proste rzeczy i nie dla każdego są od razu zrozumiałe. Kwestie formalne jak i prawne nie należą do najłatwiejszych. Dlatego wśród moich polskich klientów zawsze staram się doradzić i wytłumaczyć wszelkie niejasności w języku polskim tak, by dla każdego tego typu sprawy były jak najbardziej klarowne. Myślę, że to doskonała okazja, by zwrócić się do czytelników gazety, wobec których nadarza się doskonała okazja, by zapoznać się z aktualną ofertą agencji, w której pracuję. Wszystkich chcących

kupić nieruchomość w UK serdecznie zapraszam na spotkanie”. Jak wcześniej wspomnieliśmy Taylors Estate Agency należy do najbardziej rozpoznawalnych i zaufanych marek w branży nieruchomości. Warto również wspomnieć o bardzo ciekawych metodach sprzedaży domów, które stosuje Taylors Estate Agency. Mianowicie jeżeli chcesz sprzedać nieruchomość i skorzystasz z usług właśnie tej agencji to możesz liczyć na naprawdę atrakcyjną promocję. Każdy dom wystawiony na sprzedaż przez Taylors EA jest reklamowany w najbardziej popularnych mediach w UK. Agencja korzysta między innymi z takich stron ogłoszeniowych jak Propertywide.co.uk dzięki czemu ofertę agencji przeglądają miliony potencjalnych klientów. Ich oferty promowane są również w lokalnych oraz ogólnokrajowych gazetach. Właśnie dzięki inwestycji w reklamę Taylors Estate Agency bardzo szybko i skutecznie sprzedaje nieruchomości. Każdy kto jest zainteresowany kupnem lub sprzedażą domu w UK, a ma jakiekolwiek watpliwości, po więcej informacji może dzwoniąc do Piotra Wiśniewskiego pod numer 07707788129. Piotra można również odwiedzić w biurze agencji mieszczącej się przy pod adrese: 34 Cowgate, Peterborough PE1 1NA. Krzysztof Szczepaniak

www.naszestrony.co.uk


16

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

Polonijne BHP - dowiedz się więcej jak na wyspach brytyjskich pomaga się Polakom!

Fundacje Polonijne Komu one pomagają?

polskie fundacje O tym ile trzeba pracować na rzecz Polonii, by otrzymać Srebrny Krzyż Polonii, naszyjnik od Konsula lub dyplom od Marszałka pisaliśmy już na łamach naszej gazety. Dziś przyjrzyjmy się temu ilu Polakom pomogły dotychczas szefowe polskich organizacji, stowarzyszeń i fundacji działających na ternie Wielkiej Brytanii. Kiedy zapytaliśmy prezes Fundacji Barka UK, Ewę Sadowską o to jak finansowana jest jej organizacja, usłyszeliśmy natychmiastowa odpowiedź. Inne fundacje niechętnie mówią o tym ile wydają na swoją działalność. Bardziej zależy im na tym, by pochwalić się ilu Polakom pomogły. To ma na celu tylko jedno. Udowodnić samorządowi lokalnemu jak bardzo potrzebna jest ich działalność. Po lupę wzięliśmy pozostające daleko w tyle za Barką UK - PBIC Ltd z Bedford oraz Help for Poles Ltd z Yate, a nie jak podano w Coolturze z Londynu. Zacznijmy zatem od Barki UK. Roczny budżet tej fundacji to 500 tysięcy funtów. Tyle przynajmniej było do tej pory, zanim wycofano dofinansowanie. 5 % z tej kwoty stanowiły koszty utrzymania budynków. To zaledwie 25 tysięcy funtów. Na administrację wydawano 1 % z ogólnej kwoty dofinansowania. Jak łatwo obliczyć było to zaledwie 5 tysięcy funtów. Środki finansowe spływające z kilku londyńskich samorządów rozliczane były na poziomie satysfakcjonującym urzędy żywo zainteresowane ich rozdysponowaniem. Wraz z nadejściem nowego roku podatkowego, z dniem 1 kwietnia wstrzymano dofinansowanie Barce UK. Jedynie Rada Miejska dzielnicy Hammersmith & Fulham przekazała Barce 17.000 funtów na kontynuację pracy z bezdomnymi Polakami. Ilu Polakom można za to pomóc? Barce odebrano wiosła i zaczęła dryfować. Dziś bezdomnymi zajmują się już tylko te organizacje, które zyskały aprobatę od władz Londynu wiele lat temu. Jedną z nich jest, działająca od 30 lat Fundacja The Passage, która pokusiła się ostatnio o wyprodukowanie filmu dokumentalnego przestrzegającego Polaków przed przyjazdem do Wielkiej Brytanii. Slogan

będący mottem filmu mówił „nie przyjeżdżaj nieprzygotowany do UK”. Roczny koszt utrzymania The Passage to 4 miliony funtów. Część przekazywano z budżetów londyńskich samorządów, a część od hojnych darczyńców. Pomimo, że obie fundacje nigdy nie były dla siebie konkurencją, a wręcz przeciwnie uzupełniały się w swoich działaniach, to dziś wyraźnie widać, że jedna bez drugiej nie da sobie rady. Barka UK pozbawiona finansów nie może prowadzić wszystkich dotychczasowych działań. Od kwietnia są to bardziej działania zachowawcze, polegające na utrzymaniu pośród bezdomnych osób lub wielu innych proszących pomocy, że nadal jest ktoś w Londynie kto może im pomóc. Bezdomni są jednak interwencyjnie kierowani do innych organizacji. W tym właśnie do The Passage, który prowadzi dokładny monitoring osób, którym pomaga. Nie robi tego zbyt nachalnie, ale gromadzone są dane na temat ilości poszczególnych narodowości. Dane służą potem władzom miasta do opracowywania planów działania. Pośród instytucji oferujących pomoc bezdomnym, mówiło się, że co 10 osoba korzystająca z ich pomocy to Polak. Bezdomnych osób z Polski przybywało i ubywało, niemalże zgodnie z tendencją migracyjną do Wielkie Brytanii. Dziś wygląda to różnie. Nie ma jednak wsparcia od londyńskich samorządów. Prezes Fundacji nie załamuje jednak rąk i podejmuje wyzwanie niesienia pomocy poza Londynem. Samorządy takich miast jak: Liverpool, Bristol, oraz Manchester wyciągają ręce do Barki UK, bo na ich terenie bezdomnych Polaków nie brakuje. Obok fundacji działających od lat,

mających spore doświadczenie, powstają fundacje i organizacje, które od samego początku bierzemy pod lupę. Ilość powstających organizacji w ostatnich latach z powodzeniem można nazwać prawdziwym boomem. Nijak się to ma jednak do spektakularnych osiągnięć, które opisywały by gazety czy pokazywały telewizje. Zacznijmy od Fundacji „Help for Poles Limited”, pod przewodnictwem Elżbiety Vine, która wraz z prezes Fundacji Barka UK wzięły udział w Plebiscycie „Polka w UK”. Zainteresowanych tym wydarzeniem odsyłamy do jednego z poprzednich wydań gazety, gdzie opisaliśmy je szczegółowo. Otóż Elżbieta Vine, na co dzień pracownik urzędu miejskiego w Thurrock, deklaruje, że od chwili powstania jej Fundacji do dnia udzielonego wywiadu Coolturze, a zatem w ciągu 268 dni, pomogło 160 Polakom. Z wyłączeniem świąt i niedziel, dałoby to pomoc blisko 4 Polakom tygodniowo. Gdyby tak było - to Fundacja Help for Poles Limited, byłaby najwydajniejszą znanych w UK organizacji w Wielkiej Brytanii. Sprawdziliśmy jak Fundacja udziela pomocy. Do Fundacji wysłany został email - bo tak działa Fundacja, głównie emailowo, z opisem problemu. Wiadomość zatytułowaną „pomocy” wysłano w dniu 24 kwietnia o godzinie 20:09. Odpowiedź w temacie „pomoc” nadeszła i to jeszcze tego samego dnia. Zaledwie w ciągu kilkunastu minut, ale nie było w niej sprecyzowane co robić odnośnie opisanego problemu. Była jedynie deklaracja, iż Fundacja zajmie się sprawą. W kolejnym mejlu wysłano ponownie prośbę o pomoc. Szereg pytań, które zadają roztargnieni klienci tj.: gdzie udać się z problemami www.naszestrony.co.uk

mieszkaniowymi? Do policji, skoro podnajmujący pokoje, zabrali rzeczy osobiste wynajmującego? Do Landlorda, który wynajmuje mieszkanie i pobiera za czynsz i powinien zainterweniować, bo dotyczy to jego nieruchomości? Czy też do CAB czy do City Council? Wskazówki w opisie problemu, takie jak brak umowy najmu czy też wstrzymane z dniem 1 kwietnia dofinansowanie dla CAB na cele udzielania porad mieszkaniowych, nie zrobiły większego wrażenia na osobie odpisującej z adresu email Fundacji pomoc@helpforpoles.org. Podsumowując rozwiązanie problemu wyglądało tak: prośba o wsparcie i pomoc została zlekceważona. Nadeszła wprawdzie odpowiedź, z deklaracją, że ktoś się sprawą zajmie, ale finalnie p upływie blisko 2 miesięcy niczego nie zrobiono. Kolejna próba uzyskania pomocy spotkała się z brakiem odpowiedzi. I tak od 24 kwietnia minęły już 2 miesiące. Jedyne co uzyskano to deklaracja pomocy zamiast jej udzielenia. Czy to też Fundacja Help for Poles Limited zaliczy na poczet swoich osiągnięć? Kolejną organizacją, niemalże fundacją, choć również zarejestrowaną jako działalność z uzupełnieniem Limited, jest Polish British Integration Centre, które deklaruje w artykułach publikowanych w brytyjskiej prasie, że pomogło 40 osobom, które otarły się o bezdomność. Artykuł przedrukowaliśmy w języku polskim na naszej stronie Internetowej (www.naszestrony. co.uk). Bezdomność - słowo to, zwłaszcza po angielsku brzmi szczególnie. Zwraca na siebie uwagę, uchyla serca, wzrusza. Na słowo „homeless”, które pada publicznie, zarówno pośród urzędników czy też czytelników gazet tworzy się nić współczucia. Każdy, bez względu na wykonywany zawód i miejsce pracy, status społeczny, pochyla się nad losami osób dotkniętych tym problemem. Bezdomność to problem społeczny, z którym kojarzy się osoba bez dachu nad głową, błąkająca się po ulicy. Często głodna i brudna. Spójrzmy jednak na te zagadnienie nieco z innej strony. Spektrum problemu mieszkaniowego jest jednak tak szerokie, że przy określaniu charakterystyki problemów dojść może do tzw.: niewłaściwego zakwalifikowania. I tutaj: osoba, która ma problemy mieszkaniowe, czyli może być zagrożona bezdomnością, jest wpisywana jako „sztuka” do rubryki „bezdomność” jeśli w przygotowywanej statystyce nie ma miejsca lub rubryki na umieszczenie opisu identyfikującego problem jako „mieszkalnic-

two/problemy mieszkaniowe”. Stąd osoba, która ma zaległości z czynszem, lub problemy z Landlordem, może zostać zakwalifikowana jako statystycznie homeless czyli bezdomna, a to tylko z tego powodu, że niepłacenie czynszu może ją docelowo pozbawić dachu nad głową. Na szczęście od zaległości w czynszu i kłopotów z Landlordem, droga lokatora do utraty mieszkania (bezdomności) jest daleka. Może być ona usiana zarówno szeregiem problemów lub też przy sprawnej pomocy i obecności umiejętnego negocjatora, zakończyć się szybkim rozwiązaniem problemu. Trudno zatem stwierdzić czy 40 zagrożonych bezdomnością w Bedford, to faktycznie bezdomni, śpiący na ulicy – jak się wszystkim powszechnie kojarzy. Być może większość może ich problemów dotyczyło właśnie problemów z zakresu mieszkalnictwa, które dopiero po szeregu następstw grozić może bezdomnością. PBIC, które powstało 27 czerwca 2008. Dziś to już 5 lat pracy. Organizacja deklaruje, że w ubiegłym roku pomogła 40 Polakom, z czego połowa była bezdomna. Z kolei The Preband Day Centre, brytyjska organizacja oferująca tę samą pomoc, a nawet wiele więcej – bo dysponują jadłodajnią i noclegownią, podjęła interwencję w zaledwie miesiąc grupie aż 40 osób. I choć PBIC przewiduje pogorszenie odsetku osób bezdomnych, bo jak twierdzi organizacja może być tylko gorzej. „Spodziewamy się raczej czarnego scenariusza.” - uważa Robert Brady, który dostrzega pogorszenie się sytuacji wielu rodzin borykających się z trudności dotyczącymi coraz chudszych budżetów domowych. PBIC nie zapomina przy tym o tak zwany dobry PR. Publikuje zatem z pomocą Moniki Fajge, dbającej o dobry wizerunek organizacji , kolejne artykuły w brytyjskiej prasie. Czytelnicy odbierają to tak, jakby PBIC było lekarstwem na nadchodzące złe czasy. Prezes kolekcjonuje kolejne wycinki. Pozytywny wizerunek rośnie. Na szczęście emigrantów, dla których potrzebne czują się powstające to tu, to tam fundacje gotowe pomagać, w wielu regionach Wielkiej Brytanii spada bezrobocie. Coraz więcej osób znajduje zatrudnienie. Rośnie świadomość społeczna odnośnie czyhających zagrożeń, a w końcu niedoceniona w Londynie Barka UK wybiera się na rekonesans w terenie. Zespół ludzi posiadających profesjonalne wsparcie i nie podważalny autorytet, jest gotowy do pracy w każdych warunkach. Kolejne samorządy (dokończenie na stronie obok)


Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii witają Barkę UK z otwartymi rękoma. Jest to organizacja, która bezdomności nie wykorzystuje do zrobienia samej sobie dobrego PR. To ludzie, którzy podają bezdomnym rękę, a kiedy mają przerwę wspólnie z nimi rozmawiają o tym co jeszcze można zrobić. Barka powstała w Polsce przed laty. Dziś Ewa Sadowska kontynuuje to co rozpoczęli jej rodzice. Fundacja ma kilka oddziałów w całej Europie. Tymczasem powstające w Wielkiej Brytanii Fundacje i organizacje, zanim jeszcze uzyskają status organizacji dobroczynnej, charytatywnej starają się różnymi drogami pokazać władzom lokalnym jak sobie dobrze radzą i ilu osobom pomagają. Wleką przy tym za sobą w nazwie uzupełnienie „ltd” co ogranicza ich możliwości. Często tak organizują swoją pracę, by ci którzy ideę powstania fundacji nie zajmowali funkcji prezesów, ale blisko z nimi współpracowali i uzyskiwali wymierne korzyści np.: z realizacji projektów. W statutach bowiem organizacji, które pretendują, a z czasem uzyskują status charytatywnych, znaleźć muszą się zapisy o tym, że ich prezesi z tytułu zajmowanych pozycji nie będą czerpać korzyści majątkowych. By organizacja mogła uzyskać status charytatywnej, takiej która bezproblemowo mogły do�inansować instytucje samorządowe, niezbędne jest spełnienie szeregu kryteriów prawnych. Są one jasno określone i każdy musi je spełnić jeśli myśli o założeniu fundacji. W głównej mierze wszystko sprowadza się do zdobycia zaufania społecznego i posiadania odpowiedniego zabezpieczenia formalno-prawnego, by w przypadku jakiegokolwiek niepowodzenia móc mieć czym odpowiadać. W głównej mierze sprowadza się to do uzyskania odpowiedniego statusu, który w Wielkiej Brytanii mówi, że organizacją dobroczynną, godną zaufania publicznego może być taka organizacja, która poprzez swoje działania zdobędzie odpowiednie zaufanie społeczeństwa. W praktyce przekłada się to miedzy innymi na umiejętność właściwego zarządzania środka-

mi �inansowymi, zgromadzenie kwoty powyżej 5 tysięcy funtów na koncie organizacji, która to w przypadku organizowania jakiegokolwiek wydarzenia mającego na celu czynienie dobra jest traktowana jako swoiste zabezpieczenie donatorów, czyli instytucji lub osób je do�inansowujących. Niestety w ostatnich kilku miesiącach przekonaliśmy się, że prezeski organizacji PBIC Ltd oraz Help for Poles Ltd, które nie posiadają statusu dobroczynnych, ani charytatywnych, a chcących za takie uchodzić nadużyły zaufania publicznego poprzez zastosowanie sztuczek, na szczęście jedynie wizualnych, a nie �inansowych. Obie panie, zarówno Małgorzata Brady jak i Elżbieta Vine, znane są z tego, że lubią pozować do zdjęć w londyńskiej prasie polonijnej. Brady lubi Gońca, a Vine Coolturę, gdzie zachwalają swoje organizacje, na przekór temu co pisze gazeta Nasze Strony. Żadna z redakcji nie sprawdza co tez prezeski opowiadają ich dziennikarzom. Nikt nie pokwapi się sprawdzić statusu organizacji w Companies House. Nikt! Zakup formularza rejestracyjnego spółki to wydatek rzędu 1 funta! Leniwym dziennikarzom wygodniej wkleić gotowy tekst przygotowany, skonsultowany i skrojony tak, by pokazać prezeski jedynie z jak najlepszej strony! O ile Małgorzata Brady narobiła już sporo szkód w Bedford, bo rozbiła zarząd Polskiej Szkoły Sobotniej w Bedford, a wcześniej poleciła zniszczyć sztandar szkoły, to równolegle namieszała w Klubie Polskim w Bedford zlecając zniszczenie księgi dokumentującej spis jego członków, o tyle Elżbieta Vine jeszcze żadnego spustoszenia nie poczyniła. Fakt, faktem wyrolowała najważniejsze osoby, niemalże głowy państwa, przed którymi chyliła własną szyje, by z uśmiechem odebrać dyplom za aktywne działanie na rzecz Polonii w UK i to z rąk samej Marszałek Sejmu RP. W tym miejscy trzeba postawić wyraźną, grubą, widoczną z daleka linię pomiędzy prezeskami Brady i Vine, a Ewą Sadowska. Jest jednak coś co wszystkie te trzy osoby łączy i to wyraźnie.

Każda z nich szukając wsparcia dla własnej organizacji starała się zainteresować tym co robi najwazniejszych w okolicy decydentów. Małgorzata Brady postanowiła do promocji wykorzystać burmistrza Bedford, z którym pozowała do zdjęcia, które to tra�iło na okładkę lokalnego magazynu. Elżbieta vine postarała ise, by jej nazwisko znalazło się na liście osób zaproszonych w bliskie sąsiedztwo vice Marszałek Sejmu RP. Obok tych dwóch postaci, osoba z którą spotkała się Ewa Sadowska, wydaje się przesłaniać jakiekolwiek autorytety. Ewa Sadowska spotkała się w maju br z Królową Elżbietą II. Każda z pań spełniła swoje aspiracje. Każda podjęła wyzwanie, bu wypromować swoją organizację możliwie jak najlepiej. co z tego wyszło - wyraźnie widać. W otoczenie burmistrza Bedford Małgorzata Brady dostała ise podstępem. Podobnie jak w pobliże vice Marszałek Sejmu wcisnęła się Elżbieta Vine. Natomiast jakikolwiek podejrzliwy krok był po prostu niemożliwy, gdy Ewę Sadowską zapraszano na spotkanie z Królową Elżbietę. Poza etykieta i „dres code’m”, obowiązywały najwyższe względy bezpieczeństwa. W pobliże głowy państwa nie przepuszczono by od tak, byle kogo. Informacje o tym, że Barka UK jakoś sobie radzi, powinny być ulgą dla pseudo organizacji polonijnych, które dotąd borykały się z problemami, których rozwiązywanie spędzało im sen z powiek. Są duże szanse, że bezdomnością w największych miastach zajmie się właśnie ta organizacja, która ma spore doświadczenie w zakresie bezdomności. Kiedy Barka UK zajmie się tym co potra�i najlepiej, pozostałe organizacje wrócić będą mogły do czynności statutowych. Nie trzeba będzie się już więcej zasłaniać bezdomnością i będzie sporo czasu na organizację życia kulturalno-oświatowego. W kolejnej polonijnej odsłonie opowiemy o tym ile dobrego zrobiły organizacje polonijne o statusie stowarzyszeń. To będzie dopiero heca, kiedy opowiemy o tym ile kilogramów pierogów rozdano ... Adam Andrzejko

www.naszestrony.co.uk

17

Na zdj: Marszałek Wanda Nowicka i Elżbieta Vine (HFP Ltd)

Na zdj: Burmistrz Dave Hodgson i Małgorzata Brady (PBiC Ltd)

Na zdj: Ashya, Lord Roberts of Llandudno, Ewa Sadowska.(Barka),


18

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

Polskie Viceroye i białoruskie Minsk Slims w rękach policji!

Policja skonfiskowała tysiące nielegalnych papierosów i leków

lincolnshire Sto tysięcy papierosów, 28 kilogramów tytoniu i zagraniczne leki - to bilans nalotu na sklepy sprzedające nielegalne produkty w Spalding i Boston. Lincolnshire Police i HM Revenue and Customs (HMRC) połączyły swoje siły w walce z nielegalnym handlem. W czwartek 13 czerwca 2013 roku skontrolowano osiem lokalnych sklepów pod kątem sprzedaży nielegalnych wyrobów tytoniowych. Ponadto przeszukano trzy mieszkania w Bostonie i aresztowano jedną osobę w związku z uchylaniem się od płacenia akcyzy. Na £30,000 wyliczono straty jakie z tytułu niezapłaconej akcyzy od tych towarów poniosło HMRC. Choć właściciele sklepów bardzo się starali by dobrze ukryć nielegalne towary to specjalnie szkolone pod kątem tropienia tytoniu psy poradziły sobie ze wszystkimi kryjówkami.

Wśród przechwyconych przez policję papierosów znalazły się takie marki jak popularne w Polsce Viceroy czy białoruskie Minsk Slims. Te z pewnością nie są produkowane ani przeznaczone do sprzedaży na brytyjskim rynku. Podobnie jak zagraniczne leki, na opakowaniu których nie ma ani słowa w języku angielskim. Nie są one również zatwierdzone do sprzedaży w Wielkiej Brytanii co może oznaczać, że nie spełniają ściśle określonych wymogów takich jak ich brytyjskie odpowiedniki. Każdego roku rząd Wielkiej Brytanii traci £ 1,8 miliardów z powodu przewożenia do kraju nielegalnych wyrobów tytoniowych. Poprzez takie naloty HMRC i policja chcą dać wyraźnie do zrozumienia, że nie będą tolerować przemytu, sprzedaży podrobionych i nielegalnych produktów w Wielkiej Brytanii. Osób, które po tej akcji poniosą konsekwencje za sprzedaż nielegalnych towarów, może być więcej. Dochodzenie jest w toku. Joanna Owsiana

Dwa policyjne radiowozy uczestniczyły w eskortowaniu niepełnosprawnego na wózku!

wózkiem po autostradzie policyjna eskorta na A14! cambridge Nie sposób opisać zdziwienia kierowców, gdy przed kilkoma dniami na drodze A14 w pobliżu Cambridge zauważyli staruszka poruszającego się po drodze szybkiego ruchu jadąc na wózku inwalidzkim. Nie mniej zadziwiająca była reakcja policji. Dwa radiowozy eskortowały staruszka do zjazdu z autostrady w pobliżu M11. Informacje w tej sprawie są bardzo skąpe. Nie podano wieku staruszka, nie podano też czy mężczyznę aresztowano, oraz żadnej informacji na temat tego kiedy miało miejsce to wydarzenie. Jedyne co wiadomo, to fakt, że dwa policyjne radiowozy eskortowały wózek inwalidzki prowadzony przez staruszka do miejsca, gdzie mógł bezpiecznie opuścić drogę A14. Brak informacji o tym czy znane są personalia mężczyzny narażającego własne życie na poważne niebezpieczeństwo świadczyć może jedynie o tym, iż interweniujący policjanci podeszli do sprawy bardzo pobłażliwie. Osłaniając radiowozami wózek inwalidzki przed bezpośrednim kontaktem z pojazdami osobowymi i ciężarowymi. Udzieli właściwego wsparcia. To było najbardziej racjonalne zachowanie z ich strony. Trudno jednak w sposób jednoznaczny określić co stało się potem. Czy mundurowi wypuścili staruszka bez spisania danych

www.naszestrony.co.uk

osobowych pouczając go jedynie o spowodowanym zagrożeniu? Kierowcom z dużą wyobraźnią nie trzeba specjalnie tłumaczyć do czego mogłoby dojść gdyby w staruszka ktoś uderzył z prędkością z jaką za zwyczaj poruszają się pojazdy po drodze A14. Wypadek mógłby być dopiero początkiem reakcji łańcuchowej, do której często dochodzi na drogach szybkiego ruchu. Na szczęście obyło się bez jakichkolwiek ofiar. Nikomu nic się nie stało. W informacjach, które podano do wiadomości publicznej brak też śladu o tym czy policjanci zareagowali na czyjeś zgłoszenie, czy też wypatrzyli staruszka sami w czasie rutynowego przejazdu. Dziś Cambridgeshire Police zwraca się z apelem do ewentualnych świadków zdarzenia prosząc o kontakt kogokolwiek kto widział te zdarzenie. Podany

jest numer telefonu pod który należy dzwonić: 01223 434 422 co sądzić o tej sprawie? Czy policjanci dostali reprymendę od przełożonych, że zbyt pobłażliwie potraktowali sprawę? Czy ktoś skontaktował się z policją po raz kolejny, by sprawdzić czy ze staruszkiem wszystko w porządku? Jeśli tak było to obecne poszukiwania uznać można jako próbę odkręcenia sprawy i sprawdzenie, czy są jeszcze jacyś świadkowie tego zdarzenia. Zagrożenie było poważne. Interweniowały dwa radiowozy policyjne. Wprawdzie nikomu nic się nie stało, ale jeśli przełożeni zdecydowali o opublikowaniu apelu, to coś musi się za tym kryć. Do sprawy wrócimy jeśli tylko policja zdecyduje się ujawnić do wiadomości publicznej co tam się tak naprawdę stało. Adam Andrzejko


19

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

Opiekunowie mówią do dzieci w obu językach, po polsku i po angielsku!

Nastolatek z porażeniem mózgowym wzorem dla innych!

pierwsze Polsko-angielskie jego życie jest jak przedszkole w okolicy! wielka podróż milton keynes Jak najlepiej przygotować dziecko do rozpoczęcia nauki w angielskiej szkole? Idealnym rozwiązaniem może być przedszkole, w którym dziecko uczy się zarówno polskiego jak i angielskiego jednocześnie. Takie rozwiązania oferuje Tik Tak Childcare Ltd pierwsze polsko-angielskie przedszkole w Milton Keynes przeznaczone dla dzieci od drugiego roku życia. Nauka języka angielskiego odbywa się poprzez gry i zabawy co sprawia, że maluch w bezstresowy sposób zdąży oswoić się z językiem i to jeszcze zanim pójdzie do anglojęzycznej szkoły. Nauka języka polskiego i angielskiego od najmłodszych lat to podstawa na drodze do dwujęzyczności. W przedszkolu Tik Tak dzieci od pierwszego dnia uczą się obu języków. Wychowawcy i nauczyciele wszystkie polecenia wypowiadają podwójnie, w języku polskim i następnie w języku angielskim. Oprócz tego dzieci od 4 roku życia mogą rozpocząć naukę czytania i pisania po pol-

sku jeśli tylko będą na to gotowe. Ponadto Tik Tak wzbogaca zajęcia o rytmikę, matematykę, odkrywanie świata, spacery, zajęcia plastyczne, gimnastykę a nawet gotowanie. Dzięki temu dzieci mają zapewniony rozwój w wielu dziedzinach już od najmłodszych lat. Oprócz zabawy i nauki przedszkole serwuje 4 posiłki dziennie w tym śniadanie, owoce, polski obiad i podwieczorek. Istnieje możliwość wykupienia sesji porannej, popołudniowej lub całodziennej w zależności od potrzeb rodziców. W swojej ofercie przedszkole Tik Tak posiada również terapię pedagogiczną w zakresie logopedii, dysleksji, ADHD, zespołu Aspergera, autyzmu i innych zaburzeń. W szkółce muzycznej przeznaczonej dla dzieci od 4 do 15 roku życia odkrywane i rozwijane są talenty muzyczne poprzez naukę gry na pianinie i wiolonczeli. A w każdą środę rodzice z dziećmi od 6 do 24 miesiąca mogą przyłączyć się do wspólnej zabawy w polskim stylu. Z takim zapleczem nasza pociecha na pewno poradzi sobie w angielskiej szkole już od pierwszych dni. Dalsze kształcenie w języku polskim możliwe jest

dzięki zajęciom prowadzonym w Polskiej Szkole w Milton Keynes, do której uczęszczają także absolwenci polsko-angielskiego przedszkola. Choć nauka w sobotniej szkole to dodatkowy obowiązek dla dziecka to jest niezwykle ważna w rozwoju dwujęzyczności. Dzięki temu dzieci poznają również historię, geografię i kulturę Polski. Więcej informacji o polsko-angielskim przedszkolu znajduje się na stronie www.tiktakchildcare.org.uk oraz o polskiej szkole na stronie www.polskaszkolamk. org.uk Joanna Owsiana

Planujesz wakacje? Pamiętaj, że od nowego roku szkolnego przygotowano istotne zmiany!

southampton Jest uczniem Brookfiled Community School k. Southampton, znany jest z tego, że zajmuje sie pisaniem bajek dla dzieci, ktore wydano zarówno w jezyku polskim jak i brytyjskim - mowa o 14 letnim Łukaszu Porawskim. Łukasz choruje na dziecięce porażenie mózgowe, Mówi wolniej niż inni. Dużo czasu poświęca na ćwiczenia i rehabilitację. Jego życie jest jak wielka podróż - jak mówi o sobie. Jako 6-latek rozpoczął edukację na Florydzie w Elementary Plantation Keys School, gdzie odbywała się również jego rehabilitacja. Dlatego jego pierwszym

językiem jest angielski, ale zna też bardzo dobrze mowę swoich rodziców. 14-latek codziennie udowadnia, że jeśli bardzo się czegoś chce, to można to osiągnąć. Dlatego też o Łukaszu postanowiła zrealizować reportaż polska fundacja Zielone Drzwi. Opowie on w nim o swoim życiu, rehabilitacji w Australii, Stanach Zjednoczonych i obecnie w Anglii. Nie zabraknie też relacji z jego zwykłego, pełnego ćwiczeń i nauki dnia, a przede wszystkim opowieści o tym, jak powstawały jego bajki. Materiał o wyjątkowym polskim nastolatku zamieszkałym na Wyspach wyemitowano 18 czerwca w porannym programie Dzień Dobry TVN. info./red

zbliża się Koniec wakacyjnych wyjazdów podczas semestru! dla najmłodszych edukacja Rząd wprowadza zmiany, które odbiją się na rodzinnych planach urlopowych. Od 1 września 2013 roku obowiązywać będą przepisy, które utrudnią planowanie wyjazdów wakacyjnych. Obecnie dyrektorzy szkół mogą zezwolić na dziesięciodniowy urlop na wakacje rodzinne w “szczególnych okolicznościach”. Także w wyjątkowych okolicznościach przedłużony urlop może przekroczyć 10 dni jeśli dyrekcja wyrazi na to zgodę. Zmiany w przepisach dotyczące tej kwestii są następujące. Sformułowanie dotyczące “wakacji rodzinnych” oraz “wydłużonego urlopu” zostało usunięte. Oznacza to, że od nowego roku szkolnego dziesięciodniowy urlop od zajęć szkolnych dla dziecka przysługiwać będzie tylko i wyłącznie w

przypadku zaistniałych wyjątkowych okoliczności. Dyrektorzy będą decydować o liczbie dni a także o tym czy urlop w ogóle zostanie dziecku przydzielony. W przypadku nieusprawiedliwionych nieobecności na rodziców nakładane będą kary pieniężne. W tym zakresie również wprowadzono poprawki do The Education (Penalty Notices) (England) Regulations 2007, które także obowiązywać będą od 1 września 2013 roku. Obecnie grzywny dla rodziców, których dzieci opuszczają zajęcia lekcyjne wynoszą £60 jeśli zostaną zapłacone w ciągu 28 dni oraz £120 w przypadku zapłacenia w terminie 42 dni. Poprawka skraca czas jaki rodzice mają na zapłacenie kary. Od nowego roku szkolnego rodzice poniosą karę w wysokości £60 jeśli zapłacą w ciągu 21 dni i £120 na zapłacenie kary w terminie 28 dni. Rodzice nie zgadzają się z wprowadzonymi

przez rząd zmianami. Obawiają się, że firmy turystyczne jeszcze bardziej podniosą ceny wakacji w przerwach szkolnych i będą żerować na rodzicach, którzy zostali pozostawieni bez wyjścia. Od przyszłego roku mniej zamożne rodziny nie będą mogły pozwolić sobie na i tak obecnie bardzo drogie zagraniczne urlopy. Dlatego też rodzice postanowili złożyć petycję do rządu o wycofanie z przepisów poprawek, które dyskryminują niezamożne rodziny. Podpisało się już pod nią prawie 18 tysięcy rodziców. Podpisy do 21 sierpnia 2013 roku można składać na stronie http://epetitions. direct.gov.uk/petitions/49640. Jeśli zmiany te pomimo petycji rodziców i tak wejdą w życie to rząd powinien zrobić coś z firmami turystycznymi, które wykorzystują tą sytuację – mówią jednogłośnie rozgoryczeni rodzice. Joanna Owsiana www.naszestrony.co.uk

Pokoloruj ... motocykl


20

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

www.naszestrony.co.uk


21

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

Krzyżówka Polsko – Angielska Szlifuj język razem z nami!

W celu rozwiązania poniższej krzyżówki należy odgadnąć słowa kryjące się za podanymi hasłami. Autorzy krzyżówki postarali się, by w podczas rozwiązywania używany był na przemian język polski i język angielski. W nawiasach podano ilość liter w poszukiwanym słowie.

www.crossmots.com Poziomo: 1.Latawiec (4), 3.Skarżyć (8), 9.Cesarz (7), 10.Śmie (5), 11.Delightful (12), 13.Pojęcie (6), 15.Are not (3,3), 17.Activities (12), 20.Butter (5), 21.Sad (7), 22.Codziennie (8), 23.Barwiony (4). Down: 1.(In my) Pocket (8), 2.Temat (5), 4.Hoop (6), 5.(Two) Suspected (12), 6.Afrykański (7), 7.Gniazdo (4), 8.Balanced (12), 12.Przypomniał (8), 14.Shakes (7), 16.Bay (6), 18.Footprints (5), 19.Dares (4),

w obiektywie ...

więcej zdjęć: www.naszestrony.co.uk

red arrows

peterborough, 16.06.2013

www.naszestrony.co.uk


22

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

Uwaga! Istotne informacje: Nowelizacja ustawy o paszportach!

zmiany w paszportach

„Tańsze nie oznacza gorsze!” - te hasło potwierdzili menadżerowie sieci Aldi!

Aldi został ogłoszony supermarketem roku handel w uk

prawo Polski rząd przyjął zmiany dotyczące paszportów. Nowelizacja ustawy o paszportach przewiduje zmiany dotyczące wyrabiania dokumentów dla dzieci do 12 roku życia oraz dokumentów tymczasowych. Podczas wyrabiania paszportu od dzieci poniżej 12 roku życia nie będą pobierane odciski palców. Drugą zmianą są regulacje odnoszące się do osób, które nie mogą złożyć odcisku np. ze względu na ranę palca. W tym przypadku paszporty będą wydawane na

maksymalnie 12 miesięcy. Polskie MSW radzi, by pamiętać o sprawdzeniu ważności dokumentu przed udaniem się na wakacyjny wypoczynek. Jeśli zbliża się jego koniec terminu lub już upłynął, należy złożyć wniosek o wydanie nowego. Warto przypomnieć, że zgodnie z nowymi przepisami paszport tymczasowy mogą otrzymywać osoby przebywające w Polsce i za granicą w udokumentowanych, nagłych przypadkach związanych z prowadzoną działalnością zawodową, np. zagranicznym kontraktem. opr. newsman

To, że niskie ceny wcale nie oznaczają słabej jakości i smaku udowodnił Aldi, który już drugi rok z rzędu został ogłoszony supermarketem roku pokonując cztery największe brytyjskie supermarkety. Tesco, Asda, Sainsbury’s i Morrisons zostali w tyle w konkursie prowadzonym jest przez szanowany “Grocer Magazine”. Sędziowie docenili niemiecką sieć supermarketów za “imponującą gamę produktów, jedzenie dobrej jakości w dobrej cenie”. Potwierdzeniem słuszności decyzji sędziów z organizacji Which? zajmującej się testowaniem produktów może być 31.5% wzrost sprzedaży pomiędzy marcem a majem tego roku. To nie koniec sukcesów niepozornego supermarketu, któremu przypięto łatkę sklepu dla klasy średniej. Aldi zdobył również 16 złotych a także 10 srebrnych medali w

corocznym testowaniu produktów własnych marek supermarketów. I to nie konkurował z byle kim. Herbata Summer Berry, którą w swoim asortymencie posiada Aldi w cenie 99p za opakowanie zawierające 40 torebek wygrała w testach smakowych z Harrodsem i jego Green Tea i Bergamot Tea, które kosztują £5.95 za 50 torebek. Również w International Wine and Spirit Awards Aldi zdobył srebro. Oliver Cromwell London Dry Gin produkowany dla Aldi i sprzedawany w cenie £9.65 pokonał takich rywali jak Bombay Sapphire za £21.70 i Hendricks za £26.39.

Aldi Champagne Veuve Monsigny zdobył srebro w International Wine Challenge pokonując znacznie droższe marki takie jak Moet czy Veuve Clicquot La Grande Dame 2004,który kosztuje £130 za butelkę. Tony Baines, dyrektor zarządzający sieci Aldi w UK powiedział, że “zwycięstwo pokazuje postępy jakie czynimy w oferowaniu konsumentom alternatywy dla czterech największych supermarketów. To nagroda za to, że dajemy kupującym dokładnie to czego chcą, czyli możliwie najlepsze produkty w możliwie najlepszych cenach każdego dnia”. Joanna Owsiana

Z Londynu popłyną pieniądze na remonty nieruchomości w wielu regionach kraju!

Są pieniądze na odnowę opuszczonych budynków nieruchomości 20 czerwca rząd zatwierdził przekazanie znacznych środków pieniężnych do poszczególnych regionów kraju. Pieniądze te mają zostać wykorzystane w celu przywrócenia opuszczonych budynków mieszkalnych i komercyjnych. Rząd przekaże na ten cel aż 91 milionów funtów, które zostaną przekazane urzędom miast w dwóch ratach. Szacuje się, że w Wielkiej Brytanii znajduje się ponad 6 tysięcy opuszczonych nieruchomości, które wymagają pilnego remontu. Najwięcej z nich, czyli 1939 oczywiście znajduje się w Londynie więc i tam najwięcej pieniędzy zostanie wydanych. Do planu odnowy opuszczonych budynków kwalifikują się te których nocują bezdomni, grasują szczury, stwarzają niebezpieczeństwo dla mieszkańców lub zaniżają ceny okolicznych domów i zniechęcają ludzi do www.naszestrony.co.uk

osiedlenia się w ich pobliżu. Ile pieniędzy i gdzie zostanie wydanych przedstawia obok tabela. Odnowione domy mają zostać sprzedane w bardzo przystępnych cenach oraz niektóre z nich zostaną włączone do programu domów socjalnych. W samym Northamptonshire miasto Corby

ma więcej takich nieruchomości i z tego tytułu dostanie aż 1.8 miliona funtów. Dla porównania miasto Kettering ma dostać tylko 266 tysięcy. Świadczy to o sporych różnicach pomiędzy tymi pobliskim miastami w liczbie pustych domów i unit’ów. newsman


Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

23

Kierowcę niesprawnego pojazdu zwolniono, mimo, że pod jego kołami zginęła studentka!

Matka 20 letniej Polki nie wierzy w sprawiedliwość! camden town - Nie uwierzę nigdy więcej w sprawiedliwość - mówi matka Pauliny Jurek, 20 letniej dziewczyny, która zginęła pod kołami ciężarówki w Camden Town. Studentka z Polski zginęła 5 kwietnia 2011 roku jadąc rowerem. Kierowca, którego ciężarówka miała niesprawny lewy migacz wyszedł ze sprawy bez winy! Iwona Jurek, matka tragicznie zmarłej Pauliny twierdzi, że już nigdy nie uwierzy w sprawiedliwość po tym jak dowiedziała się, że sprawa przeciwko kierowcy ciężarówki została umorzona. Mężczyzna choć spowodował wypadek ze skutkiem śmiertelnym może uniknąć odpowiedzialności. 20 letnia dziewczyna zginęła kiedy jej rower uczestniczył w kolizji z dużych rozmiarów wywrotką. Do zdarzenia tego doszło 5 kwietnia 2011 roku przy skrzyżowaniu Camden Road i St.Pancras Way. 65 letni kierowca, któremu postawiono zarzut niebezpiecznej jazdy, pod koniec marca tego roku został oczyszczony z zarzutów. Matka, która złożyła wyjaśnienia w czasie śledztwa prowadzonego przez koronera, stwierdziła, że jej córka regularnie dojeżdżała na uczelnię rowerem. Dzień, w którym doszło do wypadku był bolesnym ciosem dla całej rodzi-

ny. W chwili gdy zdecydowano o zwolnieniu z jakichkolwiek obciążeń kierowcę ciężarówki, matka zmarłej studentki stwierdziła, że „już nigdy nie uwierzy w sprawiedliwość”. „ - Chciałabym, by ona nadal żyła. Miała tyle marzeń - mówiła Iwona Jurek, niezwykle przejmująco w czasie składania oświadczenia. W czasie śledztwa wysłuchano również zeznań kierowcy oraz świadków zdarzenia. Kierowca ciężarówki Barry Roe, zapewniał, że przed wykonaniem skrętu sprawdził lusterka boczne. Nie widział w nich studentki na rowerze. Świadek Romain Lamamy, który jechał przed ciężarówką na skuterze zeznał, iż widział kiedy ta zderzyła się z rowerzystką. - Widziałem to tak jakby odbyło się to w zwolnionym tempie -

mówił świadek, który zapamiętał na długo dzień, w którym doszło do wypadku. - Tak się stało, że ciężarówka ją zahaczyła, ponieważ rowerzystka zachwiała się. Potem spadła z roweru na drogę, na przednie koła. Widziałem rany na jej skórze. Wiedziałem, że jest ciężko ranna.” Paul Deneys, technik badający na co dzień kolizje drogowe, stwierdził, że ujawniono, iż w ciężarówce nie działał jeden z kierunkowskazów. Rowerzystka nie mogła zatem widzieć, że ciężarówka podejmuje manewr skrętu w lewo. Tym ustaleniom przeczy kierowca Barry Roe, który utrzymuje, że przed wyjazdem sprawdzał oświetlenie. Na te słowa technik Paul Deneys, uzupełnił, że światło sygnalizujące skręt, lewy migacz nie działał poprawnie i przery-

Brawura nie popłaca

wał, stąd kierowca w chwili kontroli mógł go uznać za sprawny, a w chwili wypadku, kiedy pojazd był w ruchu, kierunkowskaz nie zadziałał poprawnie. Koroner Selina Lynch, która prowadziła śledztwo nie powiązała źle działającego kierunkowskazu ciężarówki ze śmiercią rowerzystki. Śledztwo przeciwko kierowcy umorzono. - Bardzo mi przykro, że rodzina poniosła taką stratę i że tak długo trwało dojście do tej konkluzji -

Czołowe zderzenie osobówki z cieżarówka na drodze A605. Kierowca w krytycznym stanie trafił do szpitala w Cambridge.

Więcej zdjęć z kolizji drogowych i innych incydentów z udziałem policji znajdziesz pod adresem: www.naszestrony.co.uk www.naszestrony.co.uk

powiedziała przed zamknięciem rozprawy Koroner Selina Lynch. Rodzina ze łzami w oczach opuściła salę St Pancras Coroner’s Court, gdzie padły te słowa. Mimo, iż wskazano, że w ciężarówce nie działał poprawnie jeden z kierunkowskazów, śmierć ich córki pozostaje niepowetowana. Nie ma winnego. Kierowca, który prowadził niesprawny pojazd odszedł wolny. Oczyszczono go z postawionych zarzutów. newsman


24

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

Oferty PRACY Stylistka paznokci Peterborough Salon Wiktoria poszukuje stylistki paznokci. Start natychmiastowy. Kontakt 07792927013 Fryzjerka/kosmetyczka Peterborough Nowo otwarty salon piękności HEADKANDI HAIR AND BEAUTY zatrudni doświadczoną fryzjerkę oraz kosmetyczkę. Wymagany komunikatywny angielski. Świetne warunki pracy oraz wysokie wynagrodzenie. Możliwość podnajęcia stanowiska. Zadzwoń i umów się na interview pod numerek 07710911117 - kontakt w języku angielskim. Instalator liczników elektrycznych Huntingdon The Capital Group zatrudni instalatora liczników elektrycznych. Wymagany własny transport i podstawowe narzędzia. Doświadczenie mile widziane lecz nie jest wymagane. Zapewniamy szkolenie. Wynagrodzenie £400.00 - £650.00 tygodniowo. CV wyślij na adres: knewman@cap-recruit.co.uk lub zadzwoń pod numer 01279 508 632.

Administrator – HR Huntingdon Praca dla administratora do pomocy w dziale HR. Wymagane doświadczenie w pracy w dziale HR lub w agencji rekrutacyjnej. Praca tymczasowa na 2-3 miesiące od poniedziałku do piątku w godzinach od 8 do 17. Stawka £10 za godzinę. Kontakt przez Jobcenter Job ID 2303186. Hydraulik Peterborough Constructive Resources LTD poszukuje hydraulika do pracy w Peterborough. Wymagana karta CSCS oraz własne narzędzia. Stawka £13.50 za godzinę. Kontakt 01908370700, james@ constructiveresources.com. Koordynator prac czyszczących Wellingborough Firma Bowdraper poszukuje osoby na stanowisko koordynatora prac czyszczących. Do obowiązków należeć będzie sprzątanie oraz kierowanie małą grupą osób sprzątających. Wymagane doświadczenie na podobnym stanowisku. Praca 10 godzin tygodniowo od poniedziałku do piątku w godzinach 17:30 – 19:30. Stawka £7.34 za godzinę. Zadzwoń pod numer 01926 487820 i po sygnale zostaw swoje imię i numer telefonu.

Pracownik produkcji Spalding One Call Recruitment poszukuje osób do pracy przy produkcji żywności w Spalding. Potrzebni są również kierownicy linii produkcyjnej, operatorzy maszyn i kontrolerzy jakości. Wymagany język angielski. Praca na cały etat. Start natychmiastowy. Stawka £6.19 - £6.69 za godzinę. Kontakt 01733866530, karen@ onecallrecruitment.co.uk Operator wózków magazynier Peterborough Red Rock Partnership Ltd poszukuje operatora wózków widłowych do pracy w Peterborough. Praca w systemie 12-godzinnych zmian. Wolne etaty na dniówkach i nockach. Start natychmiastowy. Stawka £6.19 - £6.45 za godzinę. Kontakt 01733 873287 Operator produkcji Market Deeping BlueArrow poszukuje operatora produkcji do pracy w Market Deeping. Doświadczenie w pracy w magazynie lub fabryce mile widziane lecz nie jest wymagane. Zapewnione szkolenie. Praca w godzinach od 12 do 20. Stawka £7.42 - £8.16 za godzinę. Kontakt: Katja 01733 346164, e-mail: katja.schell@ bluearrow.co.uk

Kontroler jakości Corby Interaction Recruitment poszukuje kontrolera jakości do pracy w dziale Goods In. Wymagane doświadczenie w pracy przy produkcji żywności. Praca w godzinach od 10 do 18. Stawka £13,650 rocznie. Cv należy wysłać na adres email: Angela. Bailey.92011CA9.0@applythis. net Konsultant agencji pracy Peterborough Agencja rekrutacyjna zatrudni konsultanta do pracy w Peterborough. Praca odbywać będzie się od poniedziałku do piątku w godzinach od 8:30 do 17:00. Wymagane prawo jazdy i własny samochód. Atrakcyjne wynagrodzenie oraz dodatek na samochód. Aplikacje należy złożyć wchodząc na stronie http://www. propertyjobvacancies.co.uk/j/ jcp/8-6172470/job.html

Magazynier Huntingdon Firma Fentex Ltd zatrudni magazyniera do pracy w Ellington koło Huntingdon. Kontakt kirsty@fentex.co.uk Pracownik biurowy magazyn Wellingborough Interaction Recruitment zatrudni osobę do pracy biurowej w magazynie w Wellingborough. Doświadczenie wymagane. Praca na cały etat. Stawka £6.19 za godzinę. Kontakt sara.aldridge .5202EA55.0@applythis.net Murarz Peterborough D&A Recruitment zatrudni doświadczonych murarzy do pracy w Peterborough. Wymagana ważna karta CSCS. Praca na cały etat. Stawka £12.50 - £15.50/h. Kontakt: 01799 540303, Adam@da-rec.co.uk

Jesli jesteś pracodawcą, który poszukuje pracowZłota rączka nika, zadzwoń do naszej Peterborough redakcji i zleć nam TOK Construction Ltd poszukuje osoby z szerokimi zdolno- swoje ogłoszenie! ściami, gotowej do wykonywania pracy tzw.: „złotej rączki” do pracy na budowie w Peterborough. Wymagana karta CSCS i doświadczenie. Start natychmiastowy. Stawka £10 za godzinę. Kontakt 0208 684 9090

Więcej aktualnych ofert pracy i ogłoszeń drobnych znajdziesz na naszej stronie Internetowej: www.naszestrony.co.uk

INFORMACJA DLA CZYTELNIKÓW NASZYCH STRON Odkąd publikujemy ogłoszenia dotyczące ofert pracy, odbieramy coraz więcej telefonów dotyczących pomocy w przeprowadzeniu pierwszej rozmowy kwalifikacyjnej z podanymi w ogłoszeniach pracodawcami. Niejednokrotnie zdarzają się również prośby o potwierdzenie szczegółów dotyczących poszczególnych pracodawców. Pytania dotyczą informacji na temat okresowości wypłat (tygodniówka, dwutygodniówka), czasu i miejsca pracy (wymiar godzin, adres gdzie praca będzie wykonywana), lub też czy jest to praca na kontrakt stały czy tymczasowy? Dlatego też w niniejszym ogłoszeniu chcielibyśmy wyjaśnić, iż redakcja gazety Nasze Strony nie prowadzi czynności wyżej opisanych i nie dysponuje dodatkowymi informacjami ponad te, które są publikowane. redakcja

www.naszestrony.co.uk


25

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

Nie masz komputera, a popbierasz Housing Benefit, Job Seekers allowance? Nie przegap!

Drewniany ogródek przed Klubem Polonia w Cambridge

Osobom pobierającym zasiłek zdecydowanie letnia rząd dofinansuje komputery! aranżacja w klubie

Wielka brytania Komputery kosztujące 99 funtów, które miałyby trafić w ręce osób poszukujących zatrudnienia - to kolejny pomysł brytyjskiego rządu mający na celu zwiększenie efektywności przy poszukiwaniu pracy. Program pod nazwą Get Online @ Home ma na celu ułatwienie dostępu do sieci Internet, gdzie publikowane są na bieżąco oferty pracy. Zmiany na stronie Job Centre Plus dały osobom poszukującym pracy możliwość założenia indywidualnego konta, na którym gromadzone są informacje o dotychczasowym poszukiwaniu pracy. Wybrane oferty, tak jak strony Internetowe, zapisywane są w historii spersonalizowanego konta. Efekty poszukiwań może na bieżąco sprawdzić doradca z Job Centre Plus, który podpowie co zrobić, by zwiększyć szanse na znalezienie pracy spełniającej preferencje dobrane według kwalifikacji bezrobotnego. Wprawdzie planowano w każdym urzędzie ustawić komputery z dostępem do Internetu, ale ten element usprawnień pracy Job centre Plus okazał się niewypałem. Na każdym z komputerów zainstalowano bowiem system inny niż Windows. Sprawiał on trudności w obsłudze nie tylko samym bezrobotnym, którzy często do Internetu zaglądali po raz

pierwszy, ale również i samym pracownikom Job Centre Plus. Drapali się przy tym w głowy, próbując uruchomić dostęp do sieci i poinstruować klienta w tym jak to zrobić samemu. Często też w komputerach nie działało łącze z Internetem. Czasem pracowało poprawnie lub też wcale. To wprawiało w prawdziwe zdziwienie również informatyków, którzy odpowiedzialni są za bieżące utrzymanie sieci każdego z urzędów. Gdzieniegdzie stanowiska z Internetem działają bezproblemowo, ale projekt okazał się ogólnie niewypałem. Komputery stoją więc nie używane, a poszukujący pracy przeglądają oferty tak jak dotychczas, czyli z użyciem maszyn z dotykowymi ekranami. Po czym wyszukane w systemie oferty drukują na papierowych paskach papieru. Dzwonią później do przyszłych pracodawców korzystając z darmowych telefonów znajdujących się w urzędach pracy. Tym razem duże nadzieje na poprawę sytuacji, urzędnicy widzą we wprowadzeniu w życie projektu o nazwie „Get Online @ Home”. Jest to pomysł polegający na tym, by rozdać poszukującym komputery w symbolicznej cenie. Z wykorzystaniem zainstalowanego na nich oprogramowania możliwe byłoby poszukiwanie pracy. Komputery byłby wprawdzie używane, ale w pełni sprawdzone przez techników i objęte gwarancją, uprawniająca nawet

ich ewentualny zwrot. Przeglądanie sieci Internet, logowanie do systemu Job Centre Plus i Universla Jobsearch - to wszystko nie wymagałoby komputerów o niebotycznych osiągach. Stąd też koszt ich odpłatnego przekazania w ręce przyszłych użytkowników nie byłby aż tak duży jak w przypadku zakupu chociażby średniej klasy laptopa lub komputera PC, czyli od ok. 199 funtów wzwyż. Dostawcą oprogramowania miałby być Microsoft, co z oczywistych względów ułatwiłoby prace nie tylko doradców z Job Centre Plus, ale również samych poszukujących pracy. Pomysł wydaje się bardzo obiecujący, bo brak w nim złych założeń. Ma pomóc w znalezieniu pracy i przy okazji oswoić z Internetem tych bezrobotnych, którzy do tej pory mieli z nim trudności. Sprzęt kupuiony z dofinansowaniem, byłby własnością kupującego. Komputery zakupione przez bezrobotnych, po dokonaniu zapłaty byłyby dowiezione w 10 dni. Więcej informacji na stronie: www.getonlineathome.org. newsman

www.naszestrony.co.uk

cambridge Drewniany podest wkomponowano w otoczenie pełne zieleni. Uzyskano dzięki temu ogrodową atmosferę jakiej nie ma żadna restauracja w okolicy. Zielony żywopłot oddziela powstałe miejsce od ruchliwej ulicy. Aż chce się usiąść w tym przytulnym miejsca, gdzie z powodzeniem można napić się poobiedniej kawy. Inwestycja, której wykonanie nie pochłonęło aż tak dużo nakładów finansowych, była wyśmienitym pomysłem. Dotychczasowa renoma Klubu Polonia w Cambridge, gdzie podawane są na prawdę dobre obiady, podniesiona została o dodatkowe punkty. Nic tak nie zachęci klientów do skorzystania z oferty Klubu jak widok powiewającego parasola w upalny, słoneczny dzień.

Chwila odpoczynku z kawą w ręku po pracowitym dniu, albo też docelowo popołudniowe lody po sobotnio-niedzielnym spacerze i to na świeżym powietrzu - z tą niepowtarzalną ofertą, bo drugiej takiej nie ma na całej długości Chesterton Road - wyszedł do swoich klientów Sylwester Iwaniec, który codziennie dokłada starań, by Klub tętnił życiem. Własciciel restauracji znany jest z podejmowania kontrowersyjnych tematów. Pamiętamy wizytę Kozakiewicza, lub też wystawę zdjęć o Smoleńsku. Tym razem, za kilka dni w Klubie wyświetlony będzie film pt.: „Bunt Stadionów”, po którym jak zwykle widzowie zaproszeni będą na żywą dyskusje. Organizatorem projekcji filmu jest Klub Gazety Polskiej w Cambridge. (22.09.2013 g.19) Nie wykluczone, że dyskusja przeniesie sie również do nowego ... zielonego ogródka. newsman


26

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

Council Tax: 4641 wezwań, 277 pod sądem, 15 doradców!

unikasz podatku? Sąd!

Zbankrutował, ale nie chciał się rozstać ze swoim domem. Postanowił więc go zburzyć!

zemsta na biznes partnerze będzie go drogo kosztować nie wykluczone, że posiedzi! uk/cornwall

peterborough Kolejki jak za czasów PRL-u ustawiały się przed sądem w Peterborough we wtorek 18 czerwca. Jednak powody, dla których mieszkańcy Peterborough godzinami czekali w kolejce były zupełnie odmienne od tych jakimi kierowali się kolejkowicze w Polsce za czasów komuny. 4600 osób trafiło do sądu za uchylanie się od płacenia podatku lokalnego – Council Tax. Po zmianach jakie zaszły w wypłacaniu zasiłku Council Tax benefit 8750 gospodarstw domowych po raz pierwszy musiało zapłacić podatek mieszkaniowy, a 2350 otrzymało podwyższony rachunek. Peterborough City Council w ciągu ostatnich kilku miesięcy ponawiało próby uzyskania od mieszkańców zaległych należności. Wielu mieszkańców uregulowało płatności lecz znaleźli się

również tacy, którzy postanowili nie płacić. W rezultacie 4641 osób otrzymało wezwania do sądu. Większość rozwiązała ten problem telefonicznie lecz 277 osób musiało wstawić się w sądzie o tej samej godzinie. O godzinie 11:30 przed budynkiem Peterborough Magistrates’ Court momentalnie utworzyła się gigantyczna kolejka. Około dwóch godzin trzeba było czekać na spotkanie z jednym z 15 doradców ds. Council Tax. To głupie wzywać wszystkich na tą samą godzinę – komentowali czekający w kolejce mieszkańcy Peterborough. Rzecznik rady miasta broni się mówiąc, że Sąd dał im ograniczoną liczbę terminów na przeprowadzenie tej operacji. Gigantyczna kolejka to efekt ignorowania kolejnych wezwań do zapłaty. Mieszkańcy powinni zapłacić od razu. Ci co nie zapłacili zmuszeni byli stać godzinami w kolejce. Nikt nie został skazany przez sąd. Joanna Owsiana

Refleksje na temat strajków służb miejskich

kiedy służby strajkuą! uk/east

Do nietypowego zdarzenia doszło w Greenbottom, na terenie hrabstwa Cornwall, gdzie znany deweloper zawiedziony współpracą z innym deweloperem zniszczył przejętą na własność posiadłość. 50 letni Christopher McGowan od 2009 roku borykał się z problemami finansowymi. Był właścicielem farmy Silver Bow Farm w Greenbottom, której teren przekraczał 2,5 hektara. Między czasie McGowan podpisał kontrakt z innym deweloperem dotyczący inwestycji budowlanej w regionie opiewający na 1 funtów. Miała to być jego szansa na wyjście z długów. Jednak komornik domagał się spłacenia zadłużenia które wynosiło ponad 500 tysięcy funtów. McGowan ogłosił bankructwo ratując co mógł. Jego nowy partner biznesowy, zarządzający firmą Wycliffe Estates Ltd przypadkowo dowiedział się o tym fakcie, który McGowan starał się ukryć. Właścicielka Wycliffe Estates Ltd zerwała z nim kontrakt, a sam McGowan sądownie stracił prawa własności farmy. Po kilku tygodniach okazało się, że odebraną farmę kupił syn właścicielki Wycliffe Estates Ltd co zdenerwowało McGowana. Nowy właściciel farmy aby załagodzić konflikt pozwolił mu wynajmować wcześniej odebrany dom. McGowan

Dziś wielkie sprzątanie w Brighton. Po tygodniu strajku do pracy wracają służby odpowiadające za sprzątanie miasta leżącego na południu Anglii. Polacy byli zarówno po stronie strajkujących jak i po stronie mieszkańców. Powodem do strajku były zapowiadane cięcia w wypłatach. To niedorzeczne - stwierdzili jednoznacznie przedstawiciele związków zawodowych GMB. Podjęto decyzję o ogłoszeniu strajku. Władze miasta obstawały przy swoim niewzruszone. Nie przejęto się zapowiedziami o wstrzymaniu sprzątania miasta z odpadów komunalnych. Na ostrzeżeniu się jednak ta sprawa nie zakończyła. Odkąd sprzatacze odeszli od codziennych obowiąz-

ków, tak miasto zaczęło tonąć w śmieciach. To nie wyobrazalne jak duże ilości smieci trafiły w ciągu 7 dni na ulice. Jeszcze nie wiadomo czy władze ugną się po tym proteście. Zapach fermentujących na ulicach odpadów uzmysłowił radnym, że obniżka płac nie była dobrym pomysłem. newsman www.naszestrony.co.uk

zgodził się na taki układ lecz przez kolejne miesiące nie zapłacił żadnego czynszu więc nowy właściciel farmy skierował sprawę do sądu. Sąd nakazał eksmisję McGowana lecz ten nie poddał się bez walki. W dniu planowanej eksmisji wynajął od lokalnej firmy budowlanej dużą koparkę. Przyjechał nią na farmę i zburzył dom, którego kiedyś był właścicielem. Zajęło mu to niecałe pół godziny. Komornik, który przybył na miejsce nie wierzył własnym oczom. McGowan natomiast jak gdyby nigdy nic, pojechał oddać koparkę ciesząc się, że tak szybko zrobił to co zaplanował. Inaczej firma budowlana policzyłaby go za dodatkowy czas wynajmu, lecz ten zmieścił się zaledwie w jednej godzinie. McGowan wylądował za swój czyn w sądzie, gdzie postawiono mu zarzut zniszczenia mienia

wycenianego na 470 tysięcy funtów. 20 czerwca sąd uznał jego winę. W połowie lipca zostanie ogłoszony wyrok w tej sprawie. Najprawdopodobniej trafi do więzienia na kilka lat. K.S.


Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

www.naszestrony.co.uk

27


28

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

Eliminacje ME U-21

Dokąd zmierza reprezentacja Polski?

Chciałoby się zaorać

PIŁKA NOŻNA

„Może rzeczywiście młodzi zagrają lepiej?”

Jeszcze niedawno Polacy, zwłaszcza jako gospodarze Mistrzostw Europy, mieli nadzieje, że coś się zmienia na lepsze. Jednak nasz zespół narodowy, jak i cały futbol najwyraźniej wciąż zmierza po równi pochyłej. Nadzieje kiedyś dawały same mistrzostwa. Bo przecież u siebie powinniśmy osiągnąć jaki taki wynik. Lepiej pozwalały też myśleć występy naszych eksportowych piłkarzy w klubach zagranicznych: spore grono bramkarzy, trójka z czołowego zespołu Bundesligi, paru z ligi francuskiej, gracz mistrza Belgii itd. Nawet, nawet. Tymczasem – nie. Nie było, nie jest i najwyraźniej przez dłuższy czas nie będzie dobrze. W kraju już zastanawiają się, co teraz powinno stać się z naszą reprezentacją i kto powinien ją prowadzić. Remis z Mołdawią praktycznie przekreślił nasze szanse na udział w Mundialu. Są jeszcze tacy, którzy bredzą o matematycznych szansach, ale poważniejsi każą puknąć się w czoło. Zaś Wojciech Kowalczyk, jako komentator „Cafe Futbol”, zauważył przytomnie, że druga drużyna w naszej grupie, czyli Anglia, jest najgorszą z wszystkich drugich drużyn w tych eliminacjach. Więc podobne bajania można sobie podarować. Zła atmosfera Tym bardziej, że ten zespół do niczego już się nie nada. Nie tylko ze względu na umiejętności. - W szatni po meczu z Mołdawią była grobowa cisza - opowiadał „Super Expresowi” pomocnik Grzegorz Krychowiak. - Najgorsze było to, że daliśmy z siebie wszystko, a mimo to się nie udało. Pociesza nas tylko fakt, że eliminacje się jeszcze nie skończyły. Dopóki szanse istnieją, będziemy walczyć. Jeszcze nas nie skreślajcie i nie odbierajcie marzeń o mundialu. Zawodnik przyznał jednocześnie, że atmosfera jest fatalna. Chyba nie tylko dlatego, że ten remis to była porażka. Ci zawodnicy to najwyraźniej „Jonasze” i oni mają świadomość, że choć bardzo chcą, to im nie wychodzi. Czasami nie potrafią, a czasami mają pecha... Pierwsze pół godziny meczu z Mołdawią, to był jeden z lepszych momentów w historii tej ekipy. Ale, kiedy na przeszkodzie nie stawał dobrze dysponowany

Przerzućmy nadzieje

MŁODZIEŻóWkA

bramkarz, to do powodzenia brakowało centymetrów lub na przeszkodzie stawał słupek. Niektórzy proponują więc nawet, aby skoncentrować się na młodzieżówce, bo ta o coś walczy. Tyle, że w niej występują zawodnicy, z których korzysta lub ma ochotę skorzystać też Fornalik. No jeżeli nie aby awansować, to żeby budować kadrę na przyszłość, np. na kolejne mistrzostwa Europy. Jakiś sens w tym jest, choć z drugiej strony można liczyć bardziej na młodzieżówkę, myśląc jeszcze bardziej długofalowo Boniek nie rozumie Tyle, że z pierwszą reprezentacją wciąż trzeba coś zrobić. Nie można jej zwyczajnie porzucić. Rozstrzygnąć choćby kwestie trenera. Waldemar Fornalik najwyraźniej nie jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. - Trener Fornalik ma ważny kontrakt, pracuje nie dlatego, że nie chcemy zrywać umowy z powodów finansowych – odpowiada na kwestię prezes PZPN, Zbigniew Boniek. - Mówią mi, weź Huuba Stevensa. Gdybym miał pewność, że trener, który zastąpi Waldka, będzie wygrywał wszystko, nie czekałbym chwili. Z drugiej strony trzeba uświadomić prezesowi, że nigdy nikt nie ma takiej pewności w odniesieniu do żadnego trenera. Chodzi zwyczajnie o to, aby nowy był lepszy.

Niestety, Boniek nie rozumie nie tylko tego. Poza tym staje się nerwowy i opryskliwy, podobnie jak jego nieudaczny poprzednik. - Najbardziej martwię się tym, że próbują się dodzwonić do mnie wszyscy dziennikarze – krytykuje w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. - Nie wydaje mi się, by po każdym meczu ligowym prezes Lecha odpowiadał, dlaczego jego drużyną wygrała, przegrała lub zremisowała. Nie jest rolą szefa krajowej federacji tłumaczyć się z każdego wyniku. Wracając do trenera, to niektórzy uzasadniają fakt pozostawienia Fornalika na stanowisku tym, że nie ma sensu wyznaczać nowego na ostatnie mecze w eliminacjach. Niech już Fornalik to dorżnie, zamiast tego, aby nowy zaczynał pracę od przegranych meczów. No tak, tyle, że wtedy ten nowy obejmie robotę na początku kolejnych eliminacji i zacznie budowę zespołu – zamiast robić punkty z ekipą, którą już gdzieś wypróbował. Na koniec jest jeszcze taki problem – czy nowy trener będzie miał z czego budować? Czy jest u nas materiał? Bo są tacy, którzy twierdzą, że boiska lepiej zaorać. Zburzyć też deficytowe stadiony zbudowane na Euro. Niestety, pomysł zaorania nie przejdzie. Trzeba dalej ciągnąć ten wózek. Jacek Przybyło

www.naszestrony.co.uk

Niektórzy już wywołali do tablicy kadrę U-21 przy okazji nieudanych występów pierwszej reprezentacji. Może rzeczywiście młodzi zagrają lepiej – a występują w eliminacjach Mistrzostw Europy – więc przyglądnijmy się tym rozgrywkom, które może powinny stać się dla nas priorytetem? Wszak jedno z ważniejszych ostatnich osiągnięć polskiej piłki należy właśnie do młodych. To taka reprezentacja zdobyła srebrny medal podczas Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie w 1992 roku. A że na pierwszej reprezentacji można na razie postawić krzyżyk, może więc przerzućmy nasze nadzieje na kadrę U-21? Tym bardziej, że to impreza, która odbędzie się w 2015 r. w Czechach, można by więc się nawet wybrać. Od razu powiedzmy – bez szaleństw. Niech przynajmniej zagrają w eliminacjach Mistrzostw Europy przyzwoicie, lepiej od swoich starszych kolegów. Bo eksplozji talentu się nie spodziewamy, ani rozbijania w puch kolejnych rywali. Raz, że to pokolenie wciąż wyrosło w warunkach kryzysu polskiej piłki, dwa, że pierwszy mecz, z Maltą pokazał, że o wygrane nie będzie łatwo. Nasi pokonali przybyszy ze słonecznej wyspy 2-0 na stadionie Cracovii. Maltańczycy wciąż uznawani są za autsajderów i choć poziom w piłce podobno się wyrównuje, to spodziewano się łatwiejszej i wyższej wygranej. Tymczasem podopieczni trenera Marcina Dorny długo męczyli się z rywalem, który postawił na obronę i kontrataki. Mogło być nawet gorzej, gdyby nie bramkarz Jakub Szumski, który obronił groźny strzał Ryana Camenzuliego.

Z naszej strony Arkadiusz Milik dwukrotnie trafił w poprzeczkę, a raz... stanął na drodze piłki lecącej po strzale Bartłomieja Pawłowskiego do siatki. Słaby był typowany na lidera Rafał Wolski z Fiorentiny. Dopiero końcówka zdecydowanie należała do naszych. I wreszcie do bramki z bliska trafił Milik, a wynik ustalił wiślak Michał Chrapek. Schody dopiero się zaczną, bo w grupie mamy jeszcze Grecję, Turcję i Szwecję. Kolejne mecze naszych: 14.08. Polska – Turcja 06.09. Szwecja – Polska 11.10. Polska – Szwecja 15.10. Turcja – Polska 15.11. Malta – Polska 19.11. Polska – Grecja 09.09.2014 Grecja – Polska

(jac)


29

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

Widziane spod Wawelu

RED. KRZYSZTOF MRÓWKA INTERIA.PL FELIETON Czerwiec po zakończeniu wszelakich rozgrywek - czy to czas absolutnej plaży? Właśnie nie teraz jest najciekawiej. W koszykówce, siatkówce, futbolu. W żeńskiej koszykówce zmiana warty - na tronie nie siedzi ktoś z osi Kraków - Gdynia, lecz klub fabrykanta butów z Polkowic. Włożył właściciel marki CCC trochę forsy w swoją drużynę, wydatnie zmniejszając przy okazji zainteresowanie kolarstwem. Opłaciło się - jego zespół jest mistrzem Polski, a wygrana z Wisłą w finale 4-0 była dobitna. Pisałem już, że interesujące będzie jak “Biała Gwiazda” odpowie na ten policzek, do jakich wniosków dojdą w Krakowie, jak będą reagować na wtopę. Nie rzucili się już na najlepszą w WNBA zawodniczkę, bowiem ta okazała się być gwiazdą (owszem), lecz i rozkapryszoną baleriną jednocześnie. Teraz skład ma być bardziej zrównoważony. Na kolejny sezon została w Krakowie Australijka Philips przyznaję, świetna zawodniczka. To dobry ruch, wymaga jednak pracy z kibicami. Otóż fani Wisły w końcówce finałów zarzucili jej, że grała słabo (może nawet chciała przegrać 4. mecz), gdyż na następny dzień miała zarezerwowany bilet na Antypody. Niezadowolenie manifestowali ogromnym banerem wywieszonych w hali. Jeśli to prawda, że dążyła do porażki - nie powinno być miejsca w zespole dla kogoś takiego. Jeśli zaś to nieprawda, akcja kibiców była durnym wyskokiem nieodpowiedzialnych ludzi, którzy bawili się w politykę

Cabaj wiecznie żywy klubową za nic nie odpowiadając, przede wszystkim swoim majątkiem (co robi sponsor). Ciekawe jak to się rozwinie i kto doniósł fanom o rezerwacji (kto doniósł prawdę lub fałsz)? Na pewno zostali zmanipulowani. Żeby była jasna sytuacja - jestem za całkowitym rozdziałem kibiców od władz klubów. Mieszanie tych funkcji jest groźne dla sportu. W siatkówce pojawiła sie nowa-stara siła. Jak Feniks z popiołów odradza się żeńska ekipa z Polic. Z umocnieniem się Grupy Azoty w polskiej gospodarce, bezpośredni sponsor zakłady Chemiczne Police znalazły pieniądze na tak znaczące zawodniczki jak Muhsteinova, Mirek, Werblińska, Mróz, Bednarek-Kasza, Gajgał-Anioł, Glinka-Mogentale (w załatwianiu). Jedni szybko podupadają (Muszynianka, Gdynia w koszykówce kobiet), inni gnają w górę - typowe dla ery wczesnego, prymitywnego kapitalizmu, w którym biznesmeni latają w białych skarpetkach i z komórkami uwieszonymi na sznureczku w przegubie dłoni. To już w XIX-wiecznej Łodzi było lepiej... Wreszcie futbol. Legia wzięła wszystko - ligę, Puchar i Młodą Ekstraklasę. Była w tym sezonie najlepsza. Spadł Bełchatów - klub z wielką, państwową forsą, ale bez kibiców i zarządzany w starym stylu kombinatu budowy domów z prefabrykatów. Rozstajemy się z gigantem węgla brunatnego bez cienia żalu. Utrzymał się zespół z Bielska - mistrz wyjazdów i stałych fragmentów. Jak trenerowi Michniewiczowi udało się wygrać z Lechem w Poznaniu? Tylko on to wie, wszak pracował kiedyś w “Kolejorzu”... Do ekstraklasy wróciły Zawisza

i Cracovia. Bydgoszcz czekała na to dwie dekady i dopiero wierzący w siłę świętych obrazków (szacunek!) Tarasiewicz potrafił poukładać klocki na tyle, że bramy wyższej klasy zostały wzięte szturmem i bez strat własnych. Kraków czekał na powrót “Pasów” tylko rok. Jak teraz czują się zwolennicy Cracovii, którzy na internetowych forach nie szczędzili swojemu trenerowi obelg i wyzywali go od najgorszych (nie da się tutaj przytoczyć tych słów). Chyba że kibice wiedzą coś więcej o pracy Stawowego i samym klubie, niż przedostaje się do szerokiej publiczności? Być może nie szanują trenera, bowiem oglądali dziwne występy swoich piłkarzy w Łęcznej i w Nowym Sączu? Szczególnie ten mecz na ziemi Lachów musiał wywołać u nich szczery podziw - jak wygrać spotkanie, grając taką okrutną padakę i jaki w tym był udział trenera? Kunsztu trenerskiego zapewne niewielki, lecz osobistego uroku przeogromny. Bez jego urzekającej mowy i delikatnej perswazji byli piłkarze Cracovii, a teraz Sandecji, Makuch (w Cracovii 2003-2005) i Cabaj (w Cracovii 2003-2011) nie odstawiliby takiego cyrku, jak przy samobójczej bramce. Punkty trafiły do potrzebującej i zaprzyjaźnionej Cracovii w kuriozalnych okolicznościach, a Cabaj kombinował tak: od lat znają mnie w kraju i za granicą z moich katastrofalnych błędów, to i teraz przymkną oko na kolejny błąd. Rozumowanie proste, lecz w prostocie swej też niestety prostackie - szwindel Cabaja pozostanie szwindlem. Żyjemy bowiem w Polsce, gdzie setki ludzi trafiało do lochów Wrocławia za przekręty w futbolu, gdzie nie ma przypadków.

www.naszestrony.co.uk

Artur Szpilka na gali w Bydgoszczy

Taka sobie walka BOKS Dużo słów uznania padło pod adresem Artura Szpilki po pojedynku z Amerykaninem Brianem Minto, który zakończył się jednogłośnym zwycięstwem na punkty boksera spod Krakowa. Była to jego piętnasta walka na zawodowym ringu. Wszystkie wygrał, jedenaście kończąc przed czasem. Trochę te zachwyty zaskakują, gdyż tym razem nie pokazał nic szczególnego – nawet nie chodzi o to, że był mało dynamiczny i agresywny – co uprawniałoby do nich. Mało tego, na ringu w Bydgoszczy potwierdził, że nie słucha sekundantów, jakby chciał być sobie sterem, żeglarzem, okrętem i jest niechętny pobieraniu nauk. – Tobie tylko ciuszki w głowie! – grzmiał podczas jednej z przerw pomiędzy rundami trener Fiodor Łapin, tłumacząc mu, jak ma walczyć. Te uwagi „Szpila” puszczał mimo uszu. Toteż 38-letni rywal po początkowych kłopotach spokojnie dotrwał do końca, parę razy pokazując 24-letniemu Polakowi, że jeszcze musi sporo się uczyć. Ustawiał sobie go na linach, przebijając się przez dziurawą gardę. Obydwaj pięściarze byli jednak dla siebie wyrozumiali i odnosili się z atencją. Było to zachowanie rzadko spotykane w okolicach zawodowego ringu, bo najczęściej przeciwnicy nie szanują się i z ochotą obrażają. Mimo to Mateuszowi Borkowi z telewizji Polsat nie udało się wyciągną od Minto, że Szpilka to przyszły mistrz świata w wadze ciężkiej. – Ma całą karierę przed sobą – tylko tyle powiedział pięściarz z USA. Łapin i promotor polskiego boksera, Andrzej Wasilewski, chcieliby, żeby Szpilka trochę zwolnił i nie walczył tak często. W tym roku już trzy razy wychodził na ring, a kolejny pojedynek czeka go niebawem, bo 16 sierpnia. Rywalem będzie Mike Mollo, z którym Szpilka wygrał w lutym,

w Stanach Zjednoczonych, przez nokaut. Ta sierpniowa walka ma być transmitowana m.in. przez telewizję ESPN. Do rewanżu dojdzie w kraju, bowiem nasi zawodnicy teraz walczą głównie na rodzimych ringach, co zawsze zwiększa szanse na zwycięstwo. W modzie jest też Moskwa, gdyż tam można dużo zarobić. Najlepszy przykład, to piątkowe starcie (21 czerwca) broniącego tytułu mistrza świata WBC w wadze junior ciężkiej, Krzysztofa Włodarczyka, który zmierzy się z Rachimem Czakijewem. Warszawianin ma zarobić największe pieniądze w swej karierze. Trzeba też walczyć w USA, bo to najpotężniejszy rynek i na początku sierpnia dojdzie do walki zamieszkałego tam Tomasza Adamka z Tony Grano. Coraz rzadziej polscy bokserzy walczą natomiast w Niemczech – nie wszyscy tam lubią, narzekając na gospodarskie sędziowanie – oraz w Wielkiej Brytanii. W UK nie brakowało walk z udziałem Polaków, ale obecnie jest ich coraz mniej. Kilka miesięcy temu mówiono coś o występie Andrzej Wawrzyka w Manchester Evening News Arena, ale do tego nie doszło. Być może wnet miejscem pojedynków czołowych polskich zawodników stanie się Kraków. W tym mieście powstaje największa hala w kraju – na ponad 15 tys. miejsc, ale na zawodach bokserskich może ich być więcej – i od dawna chcieliby doprowadzić w nim do walki Szpilki, który mieszka w pobliżu. Przydałoby się zatem, żeby był coraz wyżej w różnych rankingach, wtedy łatwiej byłoby o pojedynek z czołowymi „ciężkimi”. (bp)


30

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

Peterborough United

PL United Kettering - drużyna, która powstała po połączeniu +

Po naszemu to Zjednoczeni „Posh” zaczną

sezon w domu

KLUBY POLONIJNE Miło nam donieść o działalności kolejnego klubu sportowego, którego powstanie zainicjowali Polacy. Jak to najczęściej bywa, ekipa ta wybrała piłkę nożną. PL United bierze się już nawet za organizację turniejów. Klub ten powstał rok temu z połączenia dwóch innych zespołów PL United Kettering i Red and White Peterborough. To drużyny, które wcześniej występowały w ligach futsalowych. - Zagraliśmy sparring miedzy sobą i po tym spotkaniu, w luźnej rozmowie, powstał pomysł o połączeniu się i spróbowania stworzenia zespołu na pełnowymiarowe boiska – wspomina Grzegorz Misiura, trener zespołu. - Po rozegraniu kilku spotkań towarzyskich z drużynami z Huntingdon, Stamford, March, utwierdziliśmy się mocno w naszym pomyśle. Po pozytywnym rozpatrzenie naszego wniosku w angielskiej federacji piłkarskiej rozpoczęliśmy przygotowania na całego. Piłkarze nowo powstałego klubu trenowali od marca tego roku raz w tygodniu, co sobotę. Spotykali się na przemian - to w Peterborough, to w Kettering .Trenerem zespołu został Grzegorz Misiura, mający w dorobku występy w ligach polskich, m.in. w Wisłoce Dębica i Rzemieślniku Pilzno. Drugim trenerem jest Arek Fleszer. Prezesem klubu piłkarze wybrali jednomyślnie Wacława Auguściaka. Osoba odpowiedzialna za klubowe finanse to Tomasz Kowalski, a sekretarzem klubu został Daniel Ciszewski. Jak widać w zamieszczonym poniżej składzie, działacze – to jednocześnie piłkarze. - Staramy się aby każdy zawodnik był za coś odpowiedzialny, włożył jakiś wkład w naszą drużynę – wyjaśnia trener. - Jest stała grupa chłopaków, która tworzy zespół PL United . Cały czas dochodzą nowe osoby ale nie trzon ekipy jest stały. Chcielibyśmy podzięko-

PIŁKA NOŻNA Znany jest terminarz piłkarskiego sezonu 2013/14 w Anglii, w tym także League One, w której przyjdzie grać drużynie Peterborough United po spadku z Championship.

wać bardzo naszemu pierwszemu i mamy nadzieje, że nie ostatniemu sponsorowi, panu Pawłowi i jego żonie ze sklepu i ze studia urody NEFRETETE za zakup pierwszego kompletu strojów. Oprócz tego piłkarze sami składają się na potrzebne wydatki, jak np. wynajem boiska. Oto skład zespołu: bramkarze: Artur Błaszczyk, Wacław Auguściak; obrońcy: Jacek Stolarski,

Daniel Ciszewski, Piotr Stępień I, Piotr Zolowicz, Sebastian Kuczyński, Martin Kukolik (czy to Czech?), Paweł Strzelecki, Arek Fleszer pomocnicy - Grzegorz Misiura, Tomasz Kowalski, Piotr Stępień II, Krzysztof Maciantowicz,Tomasz Gaszak, Paweł Witkowski, Radosław Ablewski napastnicy - Damian Skowronski, Adam Krynicki, Mateusz Kamiński. Jac

W skrócie: Kettering United Cup - 27 lipca 2013 r.

Zapraszamy na turniej Kettering

W imieniu klubu sportowego PL United i Polish Master League zapraszamy na turniej piłkarski, który odbędzie 27 lipca. W Kettering United Cup weźmie udział do 20 zespołów, które mogą zgłaszać się do 20 lipca.

żyna odpada z dalszej rywalizacji. Gramy po sześciu, czyli bramkarz i pięciu zawodników w polu. Kontakt dla chętnych: Grzesiek - 0745 590 4808 i Tomek – 0741 236 7912.

Impreza zostanie rozegrana w Kettering, przy Windmill Ave, dla jadących samochodem kod pocztowy NN15 6ER. Początek o g. 9 rano. O tej porze zostaną rozlosowane grupy i omówione sprawy organizacyjne. Pierwsze mecze rozpoczną się o g. 10 . Gramy w czterech grupach po pięć zespołów w każdej grupie .Dwa najlepsze zespoły z każdej z grup po tej fazie awansują do rundy pucharowej, gdzie przegrywajaca dru-

Przy okazji turnieju organizatorzy postarają się o atrakcje dla najmłodszych, czyli dmuchane zjeżdżalnie, samochody sterowane itp. Nie zabraknie także przekąsek w formie kiełbasek, fasolki i bigosu. Zapowiadają się emocje i dobra zabawa, organizatorzy serdecznie zapraszaja wszystkich chętnych do odwiedzin – postarają się również zapewnić dobrą pogodę! (opr.bp)

www.naszestrony.co.uk

„Posh” zaczną 3 sierpnia, podejmując u siebie Swindon Town Potem czekają ich dwa wyjazdy, gdyż już 6 sierpnia zmierzą się w Pucharze Ligi z Colchester United – jest to również ligowy rywal – a w kolejną sobotę spotkają się z Notts County. Z kolejnym z sąsiadów, MK Dons, zagrają na London Road 21 września. Cały sezon potrwa do 3 maja, a Peterborough zakończą go w domu starciem z Port Vale. Zanim jednak zespół z Cambridgeshire przystąpi do rywalizacji, która ma zakończyć się powrotem do Championship, czeka go w letnim okresie przygotowawczym kilka spotkań towarzyskich. Na początku lipca podczas sześciodniowego wyjazdu do Irlandii zagra z Shelbourne i University College Dublin (obie ekipy z tamtejszej ekstraklasy). Po powrocie, w sobotę, 13 lipca, „Posh” podejmą na London Road (godz. 15) spadkowicza z Premier League, Queens Park Rangers. Ostatnim sprawdzianem (poniedziałek, 29 lipca) będzie mecz z beniaminkiem najwyższej angielskiej ligi, Hull City, który także odbędzie się w Peterborough. Jak informuje klub, na posiadaczy karnetów na nowy sezon czekają ulgowe bilety na te dwa spotkania. Latem jednak najistotniejsze jest, jakich uda się pozyskać piłkarzy, a także kogo spośród dotychczas grających uda się zatrzymać. Zwłaszcza, że po degradacji sytuacja zawsze jest trudniejsza, gdyż nie brakuje chętnych do odejścia, a na tych lepszych też czynione są zakusy. W takim położeniu jest

ekipa Darrena Fergusona. Najwięcej zainteresowania wzbudzać ma młody napastnik Dwight Gayle, którego kariera wydaje się rozwijać w błyskawicznym tempie. Rok temu był mało komu znany, występował kilka poziomów niżej, a jak teraz słychać, ponoć chciałyby go takie kluby, jak Fulham – kwota 2,5 mln funtów zdaje się nie zadowalać szefów klubu – czy Aston Villa, gotowa dać 3 mln. Gayle pewnie odejdzie, a teraz chodzi o to, żeby dostać za niego jak najwięcej. Na pewno nie zostaną obrońcy, Gabriel Zakuani i Mark Little, który odrzucił propozycję trzyletniej umowy. – Myślę, że będzie grał gdzie indziej – stwierdził dyrektor klubu, Barry Fry. Wątpliwe jest też, aby pozostał wypożyczony na wiosnę z Gillingham pomocnik Jack Payne, którego teraz trzeba byłoby wykupić. – Kwota jest za wysoka – uznał Fry, a na barter, dwóch graczy i gotówka, kontrahent nie przystał. O skrzydłowego Tommy Rowe - choć właściwie może występować na kilku pozycjach, a tacy są w cenie - wypytywał Leeds United, ale jego oferta została odrzucona. Tyle, że Fry nie podał w jakiej wysokości ona była. Sam zawodnik jednak nie przystał na kolejny, trzyletni kontrakt z „Posh”, którzy jednak liczą, że uda się go zatrzymać. Nie słychać natomiast o nowych piłkarzach, ale okno transferowe otwiera się dopiero 1 lipca, chociaż niektóre zespoły już ogłaszają o swoich nabytkach. Wiele wskazuje jednak na to, iż działania Peterborough zależne będą od tego, ile pieniędzy wpłynie na konto za sprzedanych. Budżet musi bowiem wytrzymać wydatki na transfery i pensje, zwłaszcza, że w ostatnich latach klub stara się redukować zadłużenie, które wynosi przypuszczalnie około 6 mln. (bp)


31

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

W skrócie: Stevenage Cup 2013

zagrają siódemki

piłka nożna / stevenage W niedzielę, 21 Lipca 2013 w Stevenage odbędzie się Turniej Piłkarski - Stevenage Cup 2013. To kolejna okazja, by wziąć udział w sportowych zmaganiach organizowanych specjalnie dla zespołów polonijnych. Polska Liga Piłki Nożnej w West Bromwich, Polska Akademia Futbolu w Bedford, a tym razem Turniej Piłkarski w Stevenage. Coraz więcej polskiej piłki! Brawo! Oto szczegóły ... Od Londynu, aż po Birmingham - wszędzie coraz głośniej o rodzących się ośrodkach polskiej piłki nożnej. West Bromwich, Bedford, a teraz Stevenage - wszędzie tam nasi najmłodsi sportowcy kopią piłkę i chcą strzelać równie pokazowe gole jak ich światowej klasy idole. Turniej Piłkarski - Stevenage Cup 2013 Impreza przeznaczona jest dla polonijnych drużyn. Przewiduje się również gościnne występy zespołów reprezentujących Hertfordshire. W odróżnieniu do West Bromwich, gdzie grac będa „szóstki” - w Stevenage zagrają drużyny siedmioosobowe z trzema zawodnikami rezerwowymi. Mecze rozgrywane będą w 4 grupach po 6 zespołów. Turniej będzie prowadzony przez licencjonowanych sędziów z ramienia Hertfordshire Fa i Middlesex FA. Jak informują organizatorzy, w celu rejestracji zespołu do Turnieju Stevenage Cup 2013 należy zapoznać się z regulaminem, wypełnić formę zgłoszeniową i wraz z opłatą (czekiem) należy wysłać nie później niż do 17/07/2013 do środy na adres: Piotr Malecki, Czerwona Kartka Rasizmowi, 36 Pembridge Gardens, Stevenage SG2 8BF. Dodatkowe informacje uzyskać można kontaktując się z organizatorami pod adresem www.ckr. org.pl, info@ckr.org.pl, lub telefonicznie: 07947623912. newsman

Polska Gazeta Lokalna Nasze Strony Czytaj nas w Internecie: Polish Local Newspaper Nasze Strony

www.naszestrony.co.uk

Newsbridge Publishing & Advertising Agency. Nasze Strony - nakład 1.800 sztuk, Redaktor Naczelny: Adam Andrzejko, tel.074021 80554, kontakt@naszestrony.co.uk. Redakcja East Anglia: Joanna Owsiana, tel.: 075 950 28 800, redakcja@naszestrony.co.uk. Reklama / Advertising: Krzysztof Szczepaniak, tel.: 077 951 48 565, reklama@naszestrony.co.uk. Dział Sportowy: Jacek Przybyło, tel.: 075 217 495 22, sport@naszestrony.co.uk; Fotografie / zdjęcia: Rafał Marcinkiewicz: tel. 075 140 974 27. Materiałów niezamówionych redakcja nie zwraca. Zastrzegamy sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów. Za treść ogłoszeń i reklam redakcja nie odpowiada. Nie uzasadniamy powodów niepublikowania tekstów. Termin wnoszenia o sprostowanie lub uzupełnienie treści to okres 14 dni od publikacji.

Wydawcą Polskiej Gazety Lokalnej Nasze Strony jest Newsbridge Publishing & Advertising Agency - spółka zarejestrowana w Companies House pod numerem 07675386. Wszelkie spory dotyczące treści zamieszczonych w gazecie rozstrzygać można na drodze postępowania administracyjnego i cywilnego w urzędach i sądach brytyjskich, właściwych dla siedziby spółki. www.naszestrony.co.uk


32

Nasze Strony - Polska Gazeta Lokalna we Wschodniej Anglii

www.naszestrony.co.uk


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.