OFFSET magazyn PAŹDZIERNIK '16

Page 1

nr 10(21)

październik 2016

miesięcznik bezpłatny

ISSN 2392-022X

www.offsetmagazyn.pl

PORTRET

Rahim Blak: Najważniejszym projektem naszego profilu na Facebooku jest Projekt Życie

LIFESTYLE Przyjaciel miażdżycy - zły cholesterol

.

PODRÓZ

Życie pachnące cynamonem, czyli Tunezja jakiej nie znacie


02

"

Stylizacja to . wyrazanie siebie

Jestem szczęśliwa, że moja pasja stała się jednocześnie moją pracą. Po odbyciu

licznych szkoleń i zdobyciu znaczących certyfikatów, oferuję dziś usługi w zakresie „personal shoppingu”. Chętnie spotkam się z Tobą przy filiżance kawy, lepiej się poznamy, a później po przyjacielsku wybierzemy się na zakupy. Opowiesz mi o swoim stylu i wizerunkowych oczekiwaniach, a ja podzielę się z Tobą swoim doświadczeniem i wiedzą – zostanę Twoją osobistą stylistką. OFFSET: Skąd ta pasja do mody? Lucyna Sobieszek: Stylizacja towarzyszyła mi od najmłodszych lat. Już w szkole zaczęłam szyć na maszynie. Projektowałam odzież dla rodziny, przyjaciół, ale także na turnieje taneczne i zawody łyżwiarskie. Pracowałam na etacie jako nauczyciel, jednak po jakimś czasie postanowiłam ze swojej prawdziwej pasji, jaką była moda, uczynić biznes. O tym, że jest to właściwa ścieżka zawodowa, przekonuję się każdego dnia, kiedy dostaję podziękowania od zadowolonych klientów. Kilka tygodni temu otrzymałam e-maila, że jestem nominowana do nagrody „Polish Business Queen", mimo że ja sama wcale nie zgłaszałam akcesu do konkursu.

"

Było ponad 460 nominacji, a statuetki tylko 23, a jednak udało mi się zdobyć to wyróżnienie, co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem. OFFSET: Więcej pracy jest w szafach kobiecych czy męskich? Lucyna Sobieszek: Oczywiście u Panów. (śmiech) Niestety mężczyźni mają tendencję do noszenia za dużych o trzy rozmiary spodni, marynarek, garniturów. Często mają za szerokie i za długie rękawy, nogawki. Najczęściej pracuję z panami, którzy działają w biznesie i dobór garnituru traktują jako coś męskiego. Przy doborze garnituru łatwiej akceptują pomoc stylistki. Wielu z nich potrzebuje porady, ponieważ nie czują się dobrze w„sztywnej" biznesowej stylizacji.

A R T Y K U Ł S P O N S O R O WA N Y

Lucyna Sobieszek tel. 606 355 300 e-mail: ls@lucystyle.pl www.lucystyle.pl

Fot.: Mateusz Niechoda


Businessowy look można przełamać jednym rozpiętym guzikiem, poszetką w pięknym kolorze, bądź innym dodatkiem. To drobne elementy, które jednak mogą odmienić cały wizerunek.

03

OFFSET: Jak wygląda taka metamorfoza? Lucyna Sobieszek: Wszystko zaczyna się od niezobowiązującego spotkania przy kawie. Wychodzę z założenia, że najpierw musimy się wzajemnie poznać, ponieważ - by kogoś ubrać - muszę cokolwiek o tej osobie wiedzieć. W tej profesji chodzi o to, aby ubrać klienta, a nie przebrać. Drugie spotkanie jest w domu u klienta. Robimy analizę sylwetki i interpretację kolorystyczną. Ustalamy styl, który zależy od trybu życia, osobowości, sposobu spędzania wolnego czasu itp. To pierwsza część teoretyczna, potem otwieramy szafę. OFFSET: Wyjmujesz nożyczki i zaczyna się ostre cięcie? Lucyna Sobieszek: Nie! Ja nie szukam w szafie żadnych skarbów, klient sam wyjmuje ubrania, które chce przeanalizować. Odzież dzielimy na trzy części. Jedna grupa to są ciuchy idealne, dobrze skrojone, kolorystycznie pasujące do właściciela. Druga to rzeczy, które wymagają drobnych poprawek krawieckich. Coś trzeba zmienić, uzupełnić, dodać, ale generalnie są okej. A trzecia część są to ciuchy, które się nie nadają ze względu na zły fason, kolor, rozmiar lub po prostu są stare i zniszczone. Kiedy mamy już zrobiony przegląd szafy, na podstawie tego, co zostało sporządzamy listę zakupów i po kilku dniach ruszamy do sklepów. A tam czekają już rzeczy, które wybrałam i odłożyłam dzień wcześniej. Często podczas zakupów spełniają się marzenia klientów – kupujemy ubranie, o którym marzyli, ale nie mieli odwagi po nie sięgnąć. Chodzi o to, by jak najmniej dokupić, a jak najwięcej kompletów z tego stworzyć. OFFSET: Najciekawszy klient? Lucyna Sobieszek: Najlepiej zapamiętałam starszą Panią, która zgłosiła się do mnie pełna obaw i krępacji. Zadzwoniła do mnie, ponieważ chciała pięknie wyglądać na ślubie swojego wnuka, a że miała dużą nadwagę, nie potrafiła dobrać sobie odzieży. Podczas rozmowy, dowiedziałam się, że od ponad 30 lat nie kupiła żadnej sukienki ani spódnicy. Ciało chowała w ogromnych koszulach i dresowych spodniach. Jak się okazało, ubrałam tę Panią w sukienkę i wyglądała w niej przepięknie. Dobrałyśmy także kilka stylowych dodatków. Najważniejsze było to, że ona potrzebowała pomocy i chciała ją przyjąć, dlatego uzyskałyśmy oszałamiające rezultaty wizerunkowe i mentalne. Dzięki temu, że klientka dostrzegła swój problem i wyszła ze swojej strefy komfortu, mogłam jej pomóc. Moi klienci często otrzymują kontakty do współpracujących ze mną specjalistów (fryzjer, wizażysta, dietetyk itp.), aby poprawić swoją kondycję fizyczną i psychiczną. Zadowolenie ze swojego wyglądu, wzmacnia poczucie pewności siebie i własnej wartości, a silne wnętrze, to błysk w oku i piękniejszy wygląd.

Fot.: Jakub Żak Modelka: Katarzyna Sobieszek


SPIS TREŚCI

PORTRET

08

— Najważniejszym projektem naszego profilu na Facebooku jest Projekt Życie – rozmowa z Rahimem Blakiem

22 27 25 13

26

11 14

— Najpierw połączyło nas uczucie, a dopiero później wspólne koncertowanie – rozmowa z Kasią Skoczek i Joe Colombo

LIFESTYLE Przyjaciel miażdżycy – zły cholesterol

PODRÓŻ Życie pachnące cynamonem, czyli Tunezja jakiej nie znacie

EDUKACJA — 30 lat SP-10 w Tarnobrzegu — Warsztaty robotów

FELIETON Być jak Bridget

PASSION Opal – uwodzicielski kamień października

PSYCHOLOGIA

24 Fundacja 3-4 Start CHILLOUT 24 — Nowa Huta w bajkowym wydaniu — Relacja - Charytatywny Wieczór Włoski Rozmowy o sztuce bez przymrużenia 12 — oka, czyli rozmowa z Aleksandrą Madej, właścicielką Galerii Varietes

06 02

18

20

MODA — COSMIC ENERGY — Stylizacja to wyrażanie siebie - rozmowa z Lucyną Sobieszek, osobistą stylistką

ARANŻACJA WNĘTRZA

Zanim kupisz mieszkanie, skontaktuj się z architektem wnętrz

OKIEM EKSPERTA Po co zakłada się implanty stomatologiczne? D ro d z y C z y te l n i c y,

Jeżeli czytając miesięcznik, jakiś artykuł zainspirował Was do zmiany czegoś w swoim życiu lub wręcz przeciwnie nie zgadzacie się z prezentowaną treścią i chcecie o tym podyskutować piszcie na adres kontakt@offsetmagazyn.pl. Czekamy na Wasze refleksje lub pytania. Najciekawsze listy zostaną opublikowane na łamach naszego pisma.


05 REDAKTOR NACZELNA/WYDAWCA: Ewelina Dziuba REDAKCJA: Anna Matiaszek, Piotr Hołyś, Magdalena Trojan, Aneta Ostrowska PROJEKT GRAFICZNY: Katarzyna Jania, Patrycja Dziedzic OPRACOWANIE GRAFICZNE: Mateusz Franczyk WSPÓŁPRACA: Małgorzata Brylla, Bogusław Dziuba, Karolina Dziuba PROMOCJA I REKLAMA: Aleksandra Zając KOREKTA: Anna Ziobro-Tomczyk FOTOEDYCJA: Paweł Dudzik, Patryk Tomaszewski, Jakub Gadzalski, Sylwia Kozieł ADRES REDAKCJI: Wydawnictwo medialne – Ewelina Dziuba ul. Wiśniowa 16, 39-400 Tarnobrzeg e-mail: redakcja@offsetmagazyn.pl web: www.offsetmagazyn.pl OKŁADKA: Na zdjęciu: Rahim Blak Fot.: Małgorzata Brylla Wizaż: Roksana Makowska REDAKTOR NACZELNA fot. Małgorzata Brylla Make up: Weronika Gwiazda Czesanie: Chmiest Academy of Hair Design. Stylizacja: Anna Zwiefka W projekcie gazety wykorzystano font Intro Condensed by Svetoslav Simov/ Fontfabric, Odstemplik Font, Amatic Font Free by Vernon Adams

Redakcja nie zwraca niezamówionych materiałów i zastrzega sobie prawo redagowania, skracania, adiustacji i publikowania nadesłanych tekstów. Przedruki z magazynu „OFFSET” lub podobne wykorzystanie w jakiejkolwiek innej formie dozwolone są wyłącznie za uprzednią pisemną zgodą Wydawcy. Redakcja nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń.

ZAREKLAMUJ SIĘ W OFFSET! Sprzedajemy reklamy w innowacyjnych formach od wywiadów po bloki reklamowe zamieszczane w różnych formatach. Jeśli szukasz skutecznej reklamy, dzwoń pod numer

Drodzy Czytelnicy BIEDA. Nie wiem, która jest gorsza – materialna czy duchowa? Wiem jednak, co powiedziałabym kilka lat temu – że ludzie ubodzy w wartości wewnętrzne są straceni za życia. Jednak teraz, kiedy czytam „Jak robić dobrze”, książkę Szymona Hołowni, i przeglądam zdjęcia dzieci z Kasisi, moje uczucia się ze sobą mieszają. Lawirują pomiędzy współczuciem i goryczą, a szacunkiem dla tych, którzy nie mając nic – mają wszystko – wiarę i radość. Narzekamy, że mamy za mało na koncie, że kotlet podany w restauracji był za mało doprawiony, a zamiast na wakacje na Karaiby lecimy na Majorkę. I co z tego zjedzonego koleta? I tak przetrawiony wyleci z nas jeszcze szybciej, niż się tam znalazł. I co z tych wakacji? Skoro równie dobrze można odpocząć w Ciechocinku. I co z tych milionów regularnie odkładanych na konto? Przecież jest inflacja i na pewno niedługo będzie reset systemu? Co nam z tych materialnych wspaniałości, skoro i tak nie zabierzemy ich ze sobą do grobu? Kasisi to wioska misyjna, aktualnie prowadzą ją polskie siostry – Służebniczki Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej ze Starej Wsi. Do tego domu opieki trafiają dzieci ulicy, sieroty. Bezdomnych przybywa z każdym dniem. Tam na drugim końcu świata potrzeba wszystkiego. Dzieci chorują na grzybicę, świąd, anemię. Brakuje środków higieny, leków i jedzenia. Kasisi działa wyłącznie dzięki ofiarności ludzi dobrej woli. Nie ma żadnego wsparcia ze strony państwa zambijskiego. Dlatego w imieniu redakcji magazynu OFFSET apeluję o pomoc dla tych, którzy nie odpowiadają za to, że urodzili się w kraju, w którym jest bieda i ubóstwo. Pomóżmy im jeszcze bardziej się uśmiechnąć, każda złotówka oddana na konto fundacji to kawałek chleba dla afrykańskiego malucha, to podarowanie mu kolejnego dnia. Dzieci z Kasisi nie jedzą na śniadanie chleba z nutellą, nie mają komputerów i nie jeżdżą na wakacje. Ich oszczędnościami są kamyki w kształcie serca, kolorowe patyczki zabarwiane żywicą czy drobne podarunki nadesłane przez dobrych ludzi z całego świata. Nie mają nic, a mimo wszystko są szczęśliwi. Bierzmy z nich przykład i cieszmy się życiem, tak jakby każdy dzień miał być ostatnim.

665 665 318

Zamówienia na reklamy przyjmujemy do 15 dnia każdego miesiąca. Na stronach: 01,02,03,08,09,10,12,13,14,15,18,19,20,21,26,28 zamieszczone zostały reklamy płatne

Polub nas na Facebooku! www.facebook.com/wydawnictwomedialne www.facebook.com/offsetmagazyn

Ewelina Dziuba Redaktor Naczelna


06

MODA

Cosmic Energy


07

Fot.: Małgorzata Brylla Modele: Magdalena Czuj, Paweł Janik Wizaż: Roksana Makowska Make-up&Beauty: Alicja Schwertner Fryzjer: Joanna Deręgowska


08

PORTRET „CZEŚĆ-CZEŚĆ”

Najważniejszym projektem naszego profilu na Facebooku jest Projekt Życie Gdy otwiera oczy, zakłada gogle i sprawdza Fejsa. Mówi, że to zdrowy nawyk, w końcu przez Facebooka poznaje nowych ludzi, z którymi robi biznesy. Niczym łowca inicjuje, sprzedaje, rekrutuje i narzuca tempo. Jest Hustlerem w pracy i bohaterem we własnym domu. Spełniony, ale głodny kolejnych wyzwań. Poznajcie jednego z najwybitniejszych polskich przedsiębiorców, o macedońskich korzeniach – Rahima Blaka, Co-Foundera start-upu edrone i agencji social media click community.

ROZMAWIAŁA: EWELINA DZIUBA

A R T Y K U Ł S P O N S O R O WA N Y

OFFSET: Czy budowanie relacji przez media społecznościowe, typu Facebook, jest łatwiejsze, niż w realu. „Cześć-cześć” i co dalej? Rahim Blak: (Śmiech) Wymieniasz wirtualne uśmiechy i nawiązujesz relację, a co za tym – idzie tworzysz sieć kontaktów, z których potem korzystasz na każdej płaszczyźnie życia. Media społecznościowe są doskonałe dla ekstrawertyków, ale introwertyków również. W biznesie skracają lejek sprzedaży. Zazwyczaj już na drugim spotkaniu podpisujesz umowę z osobą, którą wcześniej poznałeś tylko na Fejsie. Przez te kilka miesięcy wirtualnej znajomości i obserwacji jego profilu wiesz, jakim jest ekspertem, mężem, ojcem, co robi w wolnym czasie i jak rozwija mu się firma. Są to wystarczające informacje, by poznać tę osobę, sprawdzić, czy jest uczciwa i odpowiedzieć sobie na pytanie, czy warto robić z nią biznes. OFFSET: Czy obnoszenie się z prywatą na Fejsie wpływa korzystnie na nasz wizerunek? Rahim Blak: Najważniejszym projektem naszego profilu na Facebooku jest Projekt Życie, czyli #LifeStyle. Profil osobowy na Fejsie powinien inspirować innych. Uważam, że ludzie z natury nie są zawistni i wolą inspirować się czyimś powodzeniem, niż narzekaniem! Uważam, że obnoszenie się z prywatą na Facebooku jest istotniejsze, niż kwestie zawodowe. Nasze dzieci są przecież ważniejsze niż praca, inspirowanie innych do tego, że można połączyć życie zawodowe z prywatnym jest ważniejsze, niż wrzucanie na Fejsa ofert sprzedażowych. Wśród wirtualnych znajomych mamy klientów, kolegów, rodzinę, współpracowników, a dzięki temu, że oni obserwują nasze życie prywatne, odbierają nas jako ludzi wiarygodnych. Bądźmy naturalni i prawdziwi. OFFSET: Masz na myśli tych wszystkich oszustów, którzy rejestrują firmę na kolorowych wyspach, teraz są, a za chwilę ślad po nich ginie?

Rahim Blak: Tak. Dlatego tak ważne jest zaufanie. Wiadomo, że zdjęcia i posty, które wrzucamy na Fejsa też są w pewnym sensie wyreżyserowane. Robimy 30 selfiaków, a wybieramy tyko jedno, które odpowiednio podkręcone światłem ma podbijać serca. Jednak, obserwując osobę, która jest aktywna na Fejsie, wiemy chociażby, że mamy do czynienia z osobą, która istnieje, a nie z fikcyjnym nazwiskiem.


N IE B OJĘ SI Ę R UTYNY I C I Ą GLE SZUKA M NO WYC H PO MYSŁÓ W OFFSET: A co myślisz o tworzeniu sieci kontaktów przez „dodawanie nieznajomych do znajomych” w portalach społecznościowych? Rahim Blak: Jeżeli możemy nawiązywać takie kontakty w relacjach na żywo, to czemu nie nawiązywać ich również na Facebooku. Gdybym ograniczył liczbę moich Fejs - znajomych do osób, które znam osobiście, mój świat bardzo by się skurczył. Z puntu widzenia życia osobistego – Fejs poszerza nam grono znajomych, dzięki niemu poznajemy ludzi, a nie na odwrót. Z kolei patrząc na to pod kątem biznesowym – jest lepszą formą zimnego telefonu do klienta, któremu chcemy coś sprzedać. Jest to bardzo skuteczna forma aktywnej sprzedaży bezpośredniej, ponieważ za naszym profilem społecznościowym kryje się więcej informacji, niż za słuchawką telefonu osoby, której nie widzimy. Szybciej jest wysłać 100 wiadomości zamiast wykonać 100 zimnych telefonów. Jeśli wyślę komuś wiadomość na Messengerze, nikt nie odbierze tego jako spam, bo nie wie, że jest to jedna z metod sprzedażowych. Teraz już wiecie. :) Jeżeli jeszcze spersonalizujemy tę wiadomość, to mamy idealny lejek aktywnej sprzedaży. To, co mówię teraz, zrozumieją pewnie tylko przedsiębiorcy i handlowcy, a pozostali niech czekają na mój kontakt. ;) OFFSET: Czy Rahim Blak ma profil publiczny na Fejsie? ;> Rahim Blak: Nie stawiałbym granicy pomiędzy profilem prywatnym i publicznym. Każda osoba jest osobą publiczną, jeśli ma do zaoferowania coś, co dzieje się poza jego prywatnym domem. Osobą publiczną jest każdy, kto działa na rynku konsumenckim lub w sektorze B2B. Jestem zwolennikiem prowadzenia profili prywatnych. Każdy człowiek powinien pozostać przy profilu osobowym, który może pełnić też funkcję fanpage’a. Bo profil osobowy możemy nie tylko dodawać do znajomych, ale także subskrybować. Jest to dużo ciekawsze niż zbieranie lajków czy komentarzy na istniejącym, lecz martwym profilu publicznym. OFFSET: Zajmujesz się profesjonalnie Facebook Marketingiem od siedmiu lat. Prowadzisz agencję social media click community, wypromowałeś setki firm, powiedz – jak przez Fejsa można budować pozytywny wizerunek swojej marki? Rahim Blak: To bardzo obszerny temat, na pewno działają posty, które w przypadku komercyjnych firm są „produktowe”. Na przykład, jeżeli klub taneczny organizuje event, to zamieszcza wydarzenie i zaprasza na tę imprezę, a sklep internetowy wystawia swoje produkty na sprzedaż. Istotna jest też obsługa klienta, czyli działania posprzedażowe

(social CRM). Żadna firma nie chce mieć negatywnych komentarzy na portalach społecznościowych, a pojawiają się często. Facebook jest publiczną skrzynką e-mailową. Komentarze są na widoku, dlatego jeśli prowadzisz Fejsa, musisz być czujny 24/7. OFFSET: Prowadzisz kilka firm, ale na czym teraz najbardziej się koncentrujesz? Rahim Blak: Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że budowanie i utrzymywanie relacji z klientami to podstawa. Jakiś czas temu rozpocząłem poszukiwania CRM-a, aby utrzymać dobre relacje z rosnącą liczbą naszych klientów. W platformie do aplikacji click apps mamy już ponad 3 000 klientów! Okazało się, że na rynku nie ma systemu CRM dla e-biznesu. Skontaktowałem się z naszymi klientami, którzy prowadzą sklepy internetowe, aby się dowiedzieć, czy używają CRM-a. Większość z nich twierdziła, że nie ma na rynku takiego rozwiązania, więc postanowiliśmy go stworzyć. W ten sposób powstał edrone – pierwszy CRM dla e-commerce. W tym momencie skupiamy się na rozwoju tego projektu i pozyskiwaniu klientów zagranicznych. Edrone to start-up, czyli firma, która działa w innowacyjnej gospodarce. Prace nad nim trwały 3 lata, teraz korzysta z niego ponad 80 sklepów internetowych. Mamy ambicję stworzyć polski produkt internetowy o globalnym zasięgu. Uda nam się to, ponieważ start - up tym różni się od agencji, że jego model biznesowy jest skalowalny. OFFSET: Hipster, Hustler i Hacker? Kto zajmuje te stanowiska w edrone? Rahim Blak: Każda firma potrzebuje mieć w zespole kierowniczym Hipstera, Hustlera i Hackera. Hipster to specjalista od produktu – u nas jest nim Michał Blak, mój wspólnik i partner biznesowy. Hackerem jest nasz CTO, Piotr Stachowicz. On dba o bezpieczeństwo IT nasze i naszych klientów. Tempo w sprzedaży, rozwoju i inicjowaniu kolejnych przedsięwzięć narzucam ja, dlatego jestem Hustlerem. :) Jestem również dumny z tego, że nie jestem prezesem żadnej z naszych firm. Prezesem edrone jest Michał, a prezesem agencji click community jest Rafał Paciorek. Rafał zaczynał u nas jako kurier, teraz jest prezesem. :) Dzięki temu mogę patrzeć na naszą grupę jako całokształt. Mam na myśli budowę organizacji zdolnej do inicjowania kolejnych przedsięwzięć.

09


10 OFFSET: A zatem jakie są Twoje najbliższe plany na przyszłość i w jakim tempie zamierzasz je realizować? Rahim Blak: Stworzenie globalnej firmy IT wymaga znacznie więcej czasu, niż się wszystkim wydaje. Takie firmy jak Facebook, Linkedin czy Google istnieją ponad dekadę. W budowaniu dużej firmy potrzeba żelaznej konsekwencji i cierpliwości. Z jednej strony nie przestaję szukać nowych pomysłów na biznes, z drugiej strony nigdy nie zrezygnuję z firm, które już działają. Nie chcę koncentrować się tylko na jednej firmie i właśnie to sprawia, że czuję się przedsiębiorcą. :) Cały czas aktywnie działam w mediach społecznościowych – kocham swoją pracę i nie boję się rutyny, bo to rutyna pozwala osiągnąć mi mistrzostwo w tym co robię. ;)

RAHIM BLAK – typ ekstrawertycznego przedsiębiorcy, CEO i współzałożyciel agencji social media click community oraz platformy aplikacji click apps. Co-Founder edrone – Pierwszego CRM dla e-commerce. Aktualnie całą uwagę zawodową koncentruje na marketingu społecznościowym, z naciskiem na social commerce i social CRM. Absolwent ASP w Krakowie i MBA w Łodzi. Jest członkiem rady przedsiębiorców ASP w Krakowie, prowadzi zajęcia z e-marketingu i social media na MBA. Mieszka i pracuje w Krakowie. Prywatnie miłośnik sztuki, szczęśliwy mąż i tato Franka.

wwww.clickcommunity.pl www.edrone.me


FELIETON

11 11

Być jak Bridget Licencja: 70497CC Źródło: pixabay.com

Chociaż minęło wiele lat od wejścia filmu do kin, w każdej gorszej chwili myślę o niej, boskiej Bridget. Przypomina mi o każdej chwili słabości, w której objadałam się pizzą i słodyczami przy najbardziej płaczogennych filmach wszech czasów . Siedziałam wtedy w najmodniejszej fryzurze każdego sezonu – niedbale związanym koku na czubku głowy – i w mojej ulubionej piżamie, która w takich momentach wydawała się najbardziej seksownym zakupem w moim życiu. TEKST: JOANNA WIECZOREK

Jones jest moim ulubionym typem człowieka: troublemaker. Niewyparzona buzia, permanentny brak elokwencji i magnes na kłopoty, których miała niemało. Pamiętacie wielkie wpadki naszej przyjaciółki? Kiedy to wybiegła za Mr Darcy'm w panterkowych majtkach, zjechała po rurze strażackiej w mini – na wizji – czy wpadka, która dawała jej 50% pewności co do tego, kto jest ojcem jej dziecka. Nie tylko tym mnie urzekła. Magią Bridget jest jej podejście do każdej porażki, wielki dystans i poczucie humoru w sytuacjach kryzysowych, a co w tym jest najśmieszniejszego? To jej wabik na facetów. Zastanawialiście się pewnie, co widzieli w niej mężczyźni. Naturalność, roztargnienie czy bezkompromisową szczerość? W dzisiejszych czasach wręcz niemożliwą, a jak skuteczną! Zewsząd słyszy się o tym, że faceci lubią gonić króliczka, a kobieta powinna być niedostępna, tak aby wygrać w kolejnym rozdaniu „love game”. A Bridget uczy nas, jak prawdziwa i szczera relacja sama zdobywa kolejne poziomy, bez zbędnych gierek, manipulacji czy nawet najmniejszej perswazji. Mamy XXI wiek, w Internecie czytamy o tym, jak grać, aby wygrać faceta, który nam wpadł w oko, jak rozpalić ogień w sypialni, robimy testy na to, czy przypadkiem nas nie zdradza – tak, wszystko online. Po co to wszystko? Weźmy do serca doświadczenia Pani Jones. Kilka miesięcy temu miałam randkę, na której – jak twierdzi moja przyjaciółka – dałam ciała na całej linii. Zacznijmy od tego, że zamiast filtrem UV posmarowałam się olejkiem, co by ciało ładniej

wyglądało, po dwóch godzinach na słońcu niemiłosiernie się sparzyłam – efekt odwrotny. Podkład zważył mi się na twarzy, a chciałam wyglądać olśniewająco. Oblałam się kawą i wysmarowałam ketchupem, jedząc zapieksę od Endziora. Następnego dnia wspominałam moje wtopy i nadal nie widziałam w nich nic złego – stało się, trudno, a summa summarum, na randce był niezły ubaw i facet był totalnie zauroczony. Mark powiedział Bridget, że lubi ją taką, jaką jest. To skoncentrowany poradnik miłosny, a zarazem mój ulubiony cytat z filmu. Nie zmienisz nikogo, możesz zaakceptować wady, przywary i słabości drugiej osoby. Zawsze się śmieje, że moja koleżanka strasznie narzeka – OMG jak ona narzeka. Jestem na to uczulona i otwarcie o tym mówię. Jednak K. jest jedną z tych osób, których wady są całkowicie przyćmiewane przez zalety – niezależnie od tego, czy dotyczy to rodziny, faceta, przyjaciół. To podstawa każdej prawdziwej relacji, o której marzy każdy z nas. Każdy z nas ma w sobie coś z uroczo nieogarniętej Jones. Z pewnością nie raz strzeliłaś niezręcznym faux pas w towarzystwie, leżałaś z kubłem lodów czekoladowych w łóżku czy zbłaźniłaś się przed zabójczo przystojnym, szerokoszczękim materiałem na ojca twoich dzieci. Czasami warto jest przypomnieć sobie o infantylności, którą niesie ze sobą dzieciństwo i postać słodkiej Bridget. Załóż antykoncepcyjną piżamę, sięgnij po butelkę czerwonego wina, zroluj gazetę i śpiewaj „All by myself”.


12

KULTURA

O sztuce bez przymrużenia oka, czyli rozmowa z Aleksandrą Madej, właścicielką Galerii Varietes Aleksandra Madej - Ukończyła studia z historii sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Właścicielka krakowskiej Galerii Varietes oraz mecenas sztuki. Szeroko rozumianym pięknem interesuje się od najmłodszych lat. Fascynuje ją malarstwo, grafika, fotografia i podróże. Na swoim koncie ma m. in. wyprawę do Australii, Włoch i Niemiec. Lubi otaczać się przedmiotami pięknymi - od drobnych antyków, po nowoczesne wzornictwo nie zawsze użytkowe. Jest miłośniczką filmów Tima Burtona.

w charakterze skandalu. Promując rodzimą sztukę, chcę pokazać, że nie jest ona rzeczą odległą i dostępną jedynie dla wybranych. Sztuka może być wyjątkową alternatywą dla inwestowania kapitału wobec chwiejności i niepewności rynków finansowych. Dzieląc się moim zamiłowaniem i wiedzą o sztuce polskiej, chcę przyczynić się do jej propagowania i rozkwitu. OFFSET: Kiedy odbędzie się najbliższa wystawa? Aleksandra Madej: Najbliższa wystawa odbędzie się w Hotelu LOGOS, 1 października. Będzie to wystawa Agaty Oryszyn, artystki, abstrakcjonistki z Warszawy. Jej prace są mieszanką takiej intensywnej emocjonalnej kolorystyki z subtelnym pejzażem. Wyglądają niesamowicie i przykuwają uwagę. Oprócz tego artystka zajmuje się akwarelą, także będzie trochę stonowanych pejzaży Krakowa i Warszawy. Następna wystawa odbędzie się w Pałacu Sztuki, 13 października, będzie to wernisaż prac Miłosza Horodyskiego, który działa jako artysta tworzący głównie w technice kolażu, łączący malarstwo z elementami grafiki i rysunku.

A R T Y K U Ł S P O N S O R O WA N Y

OFFSET: Dlaczego ludzie, słysząc słowo „sztuka”, wycofują się i barykadują? Aleksandra Madej: Niestety, większości osób niezwiązanych na co dzień z artystycznym środowiskiem wydaje się ono zamknięte i odizolowane od świata. Galeria sztuki wydaje się nieprzystępną twierdzą, do której można wejść sporadycznie, wyłącznie w nabożnym skupieniu i co najwyżej z szeptem na ustach. Boimy się sztuki dotknąć, patrząc na nią, izolujemy ją od otoczenia, separujemy od znanych nam przestrzeni. Widzimy obiekt, niemal świętość, poza czasem i przestrzenią. Strach sprawia, że nie potrafimy wyobrazić sobie tego „sacrum” w naszych domowych wnętrzach. Uciekamy w ten sposób od jednej z bardziej znaczących funkcji sztuki. OFFSET: Czy właśnie dlatego powstała Galeria Variétés? By obalić mity, że sztuka nas nie dotyczy? Aleksandra Madej: Galeria Variétés powstała jako manifestacja przeciwko zataczającej coraz szersze kręgi popularyzacji kultury masowej. Propozycje podsuwane nam każdego dnia przez mass media powodują niszczenie sztuki poprzez jej spłycanie, karykaturalizowanie czy rozumienie jej jedynie

Miłosz Horodycki, Kompozycja abstrakcyjna


13

w w w. v a r i e t e s a r t. c o m

OFFSET: A Ciebie co pociąga w sztuce? Aleksandra Madej: Cenię każdy rodzaj artyzmu. Lubię średniowieczne rzeźby, renesansowe obrazy po abstrakcję. OFFET: Ulubiony artysta? Aleksandra Madej: Michelangelo Buonarroti. Człowiek renesansu, genialny malarz, rzeźbiarz, poeta i architekt. Sam kiedyś powiedział: „To, co się w największym wysiłku tworzy, winno wyglądać tak, jakby powstało szybko, prawie bez wysiłku, z zupełną łatwością, na przekór prawdzie” – jego prace właśnie tak wyglądają, dlatego ten artysta inspiruje mnie i uczy pokory. OFFSET: A jaka biżuteria Cię zachwyca? Aleksandra Madej: Cenię prace Iwony Tamborskiej. Charakteryzuje się ona tym, że wykorzystuje motywy kwiatowe i zwierzęce. Pojawiają się motyle, kwiaty, które mienią się kolorami tęczy, wszystko jest w srebrze i kamieniach szlachetnych i półszlachetnych. OFFSET: Czy zgodzisz się z tym, że każdy poniekąd szuka piękna, nawet jeśli mówi, że tak nie jest? Aleksandra Madej: Chcemy być indywidualni, szukać własnych ścieżek. A właśnie sztuka umożliwia nam to najlepiej. Dzięki niej możemy zwizualizować to, kim jesteśmy. Nie funkcjonują już tak sztywne bariery natury ekonomicznej, które przez tyle wieków skutecznie odgradzały tak zwaną „sztukę wysoką” od niższej sytuowanych grup społecznych. Rzeczy piękne i wartościowe może posiadać obecnie niemal każdy. Liczą się chęci. Wiedza, doświadczenie oraz kolekcjonerstwo mogą pojawić się z czasem i stać się piękną przygodą, ale na początek może warto zawalczyć, by dodać charakteru miejscu, w którym żyjemy, a często jest nazywane wręcz naszą twierdzą. Nikt nie powiedział jednak, że ta twierdza nie może, oprócz funkcji warownych, być też oazą piękna!

Miłosz Horodyski, Kompozycja abstrakcyjna

Agata Oryszyn, Landskejping

www.dziela-sztuki.com.pl


14

PASSION

OPAL - UWODZICIELSKI KAMIEŃ PAŹDZIERNIKA Już Majowie i Aztekowie zachwycali się tym urokliwym minerałem, określając go mianem rajskiego ptaka. Teraz zachwyca się nim także Piotr Tomaszewski, rzeczoznawca kamieni szlachetnych, właściciel firmy jubilerskiej Arlekin, oraz większość kobiet, które – oglądając opal – zachwycone są grą barw w postaci kolorowych plam, które zmieniają się w zależności od kąta obserwacji. A czy Ty masz już swój kamień szczęścia?

OFFSET: Uważa się, że opal jest kamieniem ludzi urodzonych w październiku. Jakimi innymi cechami wyróżnia się ten minerał? Piotr Tomaszewski: Opale są najpiękniejszymi kamieniami na świecie, ponieważ mogą zawierać w sobie wszystkie kolory tęczy. Z drugiej strony, opal jest kamieniem delikatnym, co oznacza, że wymaga szczególnej dbałości podczas użytkowania i przechowywania. Są to kamienie tajemnicze i magiczne, dlatego kiedy ponad 10 lat temu pierwszy raz spotkałem się z opalami od razu się w nich zakochałem. Nie ja jedyny – opale należą do najbardziej poszukiwanych kamieni jubilerskich. W XIX wieku były najpopularniejszymi kamieniami na dworze angielskim i ich popularność rozszerzała się na cały świat. Podobno nie było to na rękę handlarzom diamentów i zaczęli oni rozsiewać plotki, jakoby opale przynosiły pecha, odbierały wzrok czy energię. Obarczono je nawet winą za epidemię dżumy z XIV wieku. Jednak istnieją również przekonania zupełnie przeciwne, np. mówi się, że opale dają radość, wzmacniają wzrok czy obdarowują chęcią do życia. Jak dotąd udało mi się potwierdzić jedno z tych wierzeń – posiadam wiele opali i daje mi to dużo szczęścia. (śmiech) I tym szczęściem chętnie dzielę się z moimi klientami.

Na zdjęciu Piotr Tomaszewski

OPALE CZARNE Z AUSTRALII

OFFSET: Jesteś ekspertem w dziedzinie opali, powiedz, co wpływa na wycenę tych kamieni? Piotr Tomaszewski: Przede wszystkim pochodzenie, typ opalu oraz kolory opalizacji. W ostatnich latach na rynku pojawiło się dużo opali etiopskich, jednak najbardziej cenione i poszukiwane są opale pochodzące z Australii, z uwagi na ich dłuższą historię w jubilerstwie oraz większą trwałość.


Piotr Tomaszewski: Zajmujemy się głównie biżuterią na zamówienie i rzeczywiście najczęściej trafiają do nas zamówienia na wyroby z opalami. Zazwyczaj są to pierścionki, wisiorki i kolczyki. Wykonywaliśmy również brosze oraz bransoletki z opalami, a w ostatnim czasie coraz więcej spinek do mankietów. Zdarzały się też zamówienia rzadsze – szpilki do krawata, klipsy do banknotów, rzeźby z opalu czy drobne statuetki. Cieszy mnie, że mimo wielu negatywnych przekonań, opale nadal są kamieniami pożądanymi i poszukiwanymi, i mam nadzieję swoją pracą powiększać grono miłośników tych wyjątkowych kamieni.

Pracownia Jubilerska Arlekin ul. Kazimierza Wielkiego 79 30-074 Kraków (+48) 665 295 959 kontakt@arlekin.design pon.–pt. 10:00–18:00 www.arlekin.design Jeśli chodzi o typ opali, to wyróżniamy głównie opale białe, szare oraz czarne i chodzi tu o kolor bazowy. Im ciemniejszy kamień, tym opalizacja wyraźniejsza, dlatego opale czarne wygrywają tę klasyfikację. Ponadto opale czarne są bardzo rzadkie, ponieważ pochodzą z australijskiego okręgu Lightning Ridge, w którym praktycznie eksploatacja ustała. Oznacza to, że najcenniejszego typu opali już się nie pozyskuje, więc jego cena będzie szybko rosła. Natomiast, jeśli chodzi o barwy opalizacji to najrzadszym, czyli najcenniejszym, jest kolor czerwony – najlepiej, kiedy występuje na czarnym opalu. Jednak najefektowniejsze opale posiadają wszystkie kolory tęczy. OFFSET: Czy szlifowanie opali to trudy proces? Piotr Tomaszewski: Wśród jubilerów i szlifierzy panuje przekonanie, że opal jest jednym z najtrudniejszych kamieni do obróbki. Przede wszystkim należy znać ich budowę oraz zrozumieć, skąd w opalach bierze się opalizacja, jak może przebiegać w kamieniu i co na nią wpływa. Jeśli to opanujemy, to samo szlifowanie może być bardzo przyjemne i emocjonujące. Mam w swojej kolekcji kilka opali, które w stanie surowym nie wyglądały obiecująco, a w trakcie szlifowania okazało się, że będą to jedne z najlepszych kamieni. Takie niespodzianki są bardzo miłe. OFFSET: Jesteś właścicielem największej firmy, która zajmuje się opalami w Polsce. Jaką biżuterię wykonujecie w Waszej pracowni?

PIERŚCIONEK Z OPALEM SZARYM I BRYLANTAMI

PIERŚCIONEK Z OPALEM I SZAFIRAMI

A R T Y K U Ł S P O N S O R O WA N Y

ki

15


16

EDUKACJA

30 lat SP-10 w Tarnobrzegu 14 października 2016 roku Szkoła Podstawowa nr 10 im. Janusza Korczaka w Tarnobrzegu świętować będzie jubileusz trzydziestolecia. Uroczystość rozpocznie się występem uczniów w Tarnobrzeskim Domu Kultury. Dalsza część ceremonii odbędzie się na terenie szkoły. O zmianach w edukacji oraz funkcjonowaniu placówki rozmawiamy z Panem Dyrektorem Szkoły – mgr Pawłem Paradowskim. OFFSET: Na czym polega specyfika pracy dyrektora tak dużej placówki, jaką jest Szkoła Podstawowa nr 10 w Tarnobrzegu? Dyrektor Szkoły Paweł Paradowski: Rzeczywiście, nasza szkoła jest największa w mieście i okolicy. Ponad sześciuset uczniów to liczba, która zwłaszcza dzisiaj, w naszej sytuacji demograficznej, robi wrażenie. Specyfika mojej pracy wynika w dużej mierze z zadawania sobie codziennie pytania: „co zrobić, żeby niczego ważnego nie przegapić?”. I nie chodzi tu jedynie o sprawy czysto formalne, związane z dokumentacją, które są oczywiście bardzo ważne. Chodzi przede wszystkim o nasze dzieci, z którymi pracujemy, o ich problemy, troski, niepokoje, ale też i radości i ogrom dobra, jaki ze sobą do szkoły przynoszą. Bo i to musimy umieć, i staramy się dostrzegać. Żeby szkoła, taka jak nasza, skutecznie i z sercem realizowała dwie pierwsze swoje funkcje, czyli wychowawczą i opiekuńczą, oraz z nie mniejszym entuzjazmem tę dydaktyczną, mam do pomocy dwie nieocenione panie wicedyrektorki,Wiolettę Lewicką-Stępień i Danutę Piątkowską. Razem dajemy radę, myślę, że całkiem nieźle. OFFSET: Jak ocenia Pan wieloletnią działalność szkoły? Paweł Paradowski: Na te 30 lat trzeba patrzeć przez pryzmat środowiska, w którym szkoła działa. Serbinów to największe osiedle Tarnobrzega. Gdy powstawała – i tak jest do dzisiaj – była kluczowym ośrodkiem życia edukacyjnego i kulturalnego w tej części miasta. I myślę, że spisuje się na medal.

I nie waham się tak mówić, chociaż nie wszyscy nasi uczniowie osiągają cudowne wyniki, borykamy się z niejednym problemem wychowawczym. Często powtarzam naszym uczniom, że miarą sukcesu są nie tyle same piątki i szóstki, ile uczciwa praca – ten „stan sumienia”, w którym mogą sobie sami powiedzieć, że zrobili rzetelnie wszystko, co mogli. Każdy na miarę swoich możliwości. A naszą, nauczycieli, rolą, jest cierpliwie te możliwości poszerzać. „Dziesiątka” dawała i nadal daje z siebie bardzo dużo. Integrujemy społeczność osiedla wokół szkoły podczas pikników rodzinnych, koncertów, akcji charytatywnych, pokazów talentów, zajęć organizowanych podczas ferii. Wychodzimy z naszymi uczniami także poza osiedle, uświetniając ich talentami uroczystości miejskie. Nasze dzieci, pod kierunkiem cudownie pracujących nauczycieli, osiągają wielkie sukcesy na arenie ogólnopolskiej. Tak więc byliśmy i jesteśmy na dobrej fali, z czego się cieszymy, ale też czujemy się zobowiązani nie obniżać lotów. OFFSET: Jakie są plany rozwojowe szkoły na najbliższe lata? Paweł Paradowski: Te plany wiążą się teraz ściśle z wchodzącą reformą oświaty. Samorządy, jako organy prowadzące szkoły, mają sporo do przemyślenia. Nasz z dużą troską podchodzi do tych spraw, bo to nie tylko organizacja, ale także ludzie. Wiele jednak wskazuje na to, że będziemy się rozrastać, czyli utworzymy w ciągu dwóch lat siódme i ósme klasy. Musimy przemyśleć sprawy lokalowe i kadrowe. Napisaliśmy właśnie kilka projektów, które o ile znajdą uznanie recenzentów, mogą bardzo zmienić otoczenie szkoły i stworzyć nowe możliwości rozwoju dla uczniów i poprawić jakość życia mieszkańców. Tworzymy nowy program profilaktyczno-wychowawczy dla szkoły na kolejne lata. Sami się nieustannie kształcimy, nasi nauczyciele chcą się rozwijać i ciągle studiują. Czyli plany już stają się rzeczywistością. OFFSET: Proszę powiedzieć, czym Pana zdaniem, SP-10 wyróżnia się wśród innych szkół? Paweł Paradowski: Swoimi 12 000 m2 powierzchni, rachunkami za ogrzewanie i kilkoma hektarami włości. :)) Ale żarty na bok. Mamy olbrzymi


30 lat SP-10 w Tarnobrzegu

17

Angażujemy uczniów w akcje charytatywne. Uwrażliwiamy ich na kolegów i koleżanki, którzy, pomimo że mają takie czy inne dysfunkcje, są z nimi w klasie i robimy z ich obecności wartość dodaną dla szkoły. projektów, które o ile znajdą uznanie recenzentów, mogą bardzo zmienić otoczenie szkoły i stworzyć nowe możliwości rozwoju dla uczniów i poprawić jakość życia mieszkańców. Tworzymy nowy program profilaktyczno-wychowawczy dla szkoły na kolejne lata. Sami się nieustannie kształcimy, nasi nauczyciele chcą się rozwijać i ciągle studiują. Czyli plany już stają się rzeczywistością. OFFSET: Jakie zajęcia pozalekcyjne są realizowane na terenie placówki? Paweł Paradowski: Oj, jest tego sporo. Nasi nauczyciele, pomimo likwidacji godzin dodatkowych, tzw. „karcianych”, rozumiejąc potrzeby uczniów, proponują, oprócz zajęć wyrównawczych z różnych przedmiotów, również te rozwijające umiejętności, w tym przygotowujące do konkursów przedmiotowych. Ale uczniowie znajdą też kółko origami – w tej japońskiej sztuce pani przemyca naukę geometrii i rozwija u dzieci wyobraźnię przestrzenną. Nie wspomnę też o zajęciach sportowych – tenis stołowy, piłka ręczna. Fot.: Adam Rębisz Na zdjęciu: Dyrektor Szkoły Paweł Paradowski potencjał artystyczny, który jest pochodną nauczycieli wizjonerów (nie waham się użyć tego słowa), talentów uczniów i umiejętności ich odkrywania i rozwijania. Nasze programy artystyczne, również te tworzone przez dzieci młodsze, są po prostu cudowne – potwierdzają to również odbiorcy zewnętrzni. Mamy też zupełnie wyjątkową radę rodziców. Ja naprawdę jestem zachwycony ich oddaniem, pomysłowością, entuzjazmem i wrażliwością na potrzeby dzieci i szkoły. OFFSET: Wiem, że dziś duży nacisk kładzie się na funkcję wychowawczą szkoły, jakie konkretnie działania są podejmowane w placówce, aby kształtować właściwe postawy uczniów? Paweł Paradowski: To zabrzmi banalnie, ale po pierwsze szacunek dla dziecka, wrażliwość, umiejętność dostrzeżenia niepokoju lub smutku w jego oczach. Anielska cierpliwość w motywowaniu do szanowania innych. Dzieci naprawdę wszystko rozumieją – trzeba im pokazywać, dlaczego warto być dobrym i porządnym. Być dla nich. Pokazywać, skąd wyszli i dokąd zmierzają, mówić, co to patriotyzm, Polska. Tyle od takiej czysto ludzkiej strony. W szkole robimy różne rzeczy, żeby te wartości w dzieciach rozkwitały. Prowadzimy programy czytelnicze, czcimy ważne rocznice i tłumaczymy, szanując inteligencję dzieci, również te, które budzą emocje i kontrowersje u dorosłych.

OFFSET: W związku z jubileuszem, czego chciałby Pan życzyć uczniom i pracownikom szkoły? Paweł Paradowski: Uczniom – poczucia bezpieczeństwa i sukcesów na swoją miarę, szczęśliwego dzieciństwa. Pracownikom – dobrych warunków pracy, powrotu prestiżu zawodu nauczyciela, niegasnącego entuzjazmu w przychodzeniu nie do pracy, lecz do Szkoły.

Kadra SP-10 w Tarnobrzegu


18

MODNE WNĘTRZE

WWW.SARADSTUDIO.PL

Zanim kupisz mieszkanie, skontaktuj się z architektem wnętrz Rozmowa z Lidią Sarad, architektem wnętrz

A R T Y K U Ł S P O N S O R O WA N Y

„WYBIERAJĄC MIESZKANIE, TRZEBA SZUKAĆ TAKIEGO, KTÓRE BĘDZIE NAJLEPIEJ DOSTOSOWANE DO NASZEGO STYLU ŻYCIA. WYMAGA TO WIELU PRZEMYŚLEŃ I KOMPROMISÓW, A TAKŻE ŚWIADOMOŚCI SIEBIE, M.IN. SWOICH POTRZEB, PRZYZWYCZAJEŃ, TEGO CO LUBIMY ROBIĆ W DOMU I ODWROTNIE - CZEGO NIE POTRZEBUJEMY I NIE LUBIMY ROBIĆ, ALE TEŻ TEGO, CO NOWEGO CHCIELIBYŚMY WPROWADZIĆ DO SWOJEGO ŻYCIA. MOIM ZADANIEM JAKO ARCHITEKTA WNĘTRZ JEST ROZMOWA Z KLIENTEM, W KTÓREJ RAZEM ODKRYWAMY I USTALAMY TO, CO DLA NIEGO JEST NAJWAŻNIEJSZE. TO WRAZ Z INWESTOREM, JAKO EKSPERTEM W DZIEDZINIE SWOICH POTRZEB ORAZ WIEDZY NA SWÓJ TEMAT I PRZY WYKORZYSTANIU MOJEJ WIEDZY I DOŚWIADCZENIA W ZAKRESIE ARANŻACJI WNĘTRZ, TWORZYMY WSPÓŁPRACĘ NA GRUNCIE POROZUMIENIA". OFFSET: Kiedy jest odpowiedni moment, aby zwrócić się do architekta wnętrz? Lidia Sarad: Bardzo pomocne może okazać się wsparcie architekta wnętrz nie tylko w sytuacji, gdy Klient posiada już swoje mieszkanie, ale jeszcze przed jego zakupem. Architekt wnętrz zwróci uwagę na kierunki świata przy doborze nieruchomości, łącząc w sposób optymalny funkcjonalność mieszkania z wykorzystaniem światła dziennego, ważnego czynnika wpływającego na dobre samopoczucie. Z kolei osoby, które pracują głównie

w domu powinny zadbać o takie możliwości aranżacji mieszkania, które pozwolą stworzyć im komfort funkcjonowania zawodowego. Projektant doradzi, w jakim mieszkaniu najkorzystniej można zagospodarować kąt do pracy. Natomiast tym, którym zależy na mieszkaniu pozwalającym w przyszłości na dokonywanie zmian w aranżacji przestrzeni, architekt wnętrz może zasugerować nieruchomość w takim budownictwie, w którym konstrukcja architektury pozwala na dużą swobodę przy organizacji ścian działowych. Optymalny moment sięgnięcia po pomoc architekta wnętrz to taki, w którym jego wiedzę możemy w pełni wykorzystać. Przy zakupie nieruchomości specjalista od aranżacji wnętrza doradzi nam w wyborze takiej przestrzeni, którą najlepiej będzie można dopasować do naszych potrzeb. Jest to ważne, biorąc pod uwagę to, że przy zakupie nieruchomości z rynku wtórnego lub pierwotnego, zawsze istnieją pewne ograniczenia projektowe związane np. z konstrukcją budynku. Dobrze jest więc pomyśleć o tym wcześniej i w takim wypadku wybrać takie mieszkanie lub dom, które pozwoli najlepiej spełnić nasze oczekiwania. Tak samo, planując kupno


L

19 mieszkania od dewelopera, warto przed podpisaniem umowy uzyskać od niego dokumentację techniczną. Architekt wnętrz dzięki rzutom mieszkania pomoże porównać nieruchomości, jakimi jesteśmy zainteresowani, doradzając tą, która indywidualnie dla nas posiada największy potencjał aranżacyjny. OFFSET: Jaki jest następny krok? Lidia Sarad: Gdy już wybierzemy mieszkanie lub dom dla siebie, architekt wnętrz pomoże nam uniknąć strat finansowych i skrócić czas oczekiwania na wprowadzenie się. Rozpoczęcie współpracy z projektantem jeszcze na wczesnym etapie budowy nieruchomości pozwoli zapobiec późniejszym przeróbkom. Unikniemy wtedy wydatków, które musielibyśmy przeznaczyć na materiały i pracę wykonawców. Rozplanować można odpowiedni układ przestrzenny, określić optymalne miejsca otworów drzwiowych, ilość gniazdek elektrycznych i włączników, zaprojektować strefy oświetleniowe, lokalizację przyłączy wodno-kanalizacyjnych czy umiejscowienie grzejników. W przypadku mieszkań deweloperskich można próbować odpowiednio wcześniej negocjować umowę, w celu wprowadzenia jeszcze innych zmian. OFFSET: Jak wybrać odpowiedniego dla nas architekta wnętrz? Lidia Sarad: Warto sobie dać czas. Pomocne będzie oglądanie portfolio, czytanie referencji i spotkanie się na niezobowiązującą do współpracy rozmowę. Dopiero kontakt na żywo z drugim człowiekiem, a nie tylko z efektami jego pracy, przeważy o wyborze odpowiedniego kandydata. Plusem może być także to, czy osoba, która ma aranżować nasze wnętrze, stworzyła własny power team. Taka sytuacja jest bardzo komfortowa dla klienta. Projektant może współpracować z zespołem remontowo-budowlanym preferowanym przez inwestora albo polecić własnych wykonawców, zapewniając sprawny i rzetelny przebieg realizacji projektu. Ważne jest też to, że niejednokrotnie, aby wybrany przez nas architekt wnętrz mógł się podjąć aranżacji naszej przestrzeni, trzeba się do niego zgłosić dużo wcześniej. Może się okazać, że konkretny projektant, którym jesteśmy zainteresowani, jest zobowiązany terminami wobec innych Klientów. Nie można też zapominać o tym, że aranżacja wnętrza jest procesem twórczym, który dojrzewa i dopełnia się wraz z czasem. Dobry architekt wnętrz nie działa schematami. Klient, gdy do mnie przychodzi, jest dla mnie jak czysta, niezapisana kartka papieru, a to co dla niego kreuję, to element jego przyszłości , który będzie towarzyszył mu w codziennym życiu. Ludzie nie mają swoich kopii, każdy z nas będzie potrzebował czegoś innego, aby czuć się dobrze w swoim wnętrzu.

LIDIA SARAD – ARCHITEKT WNĘTRZ Z POWOŁANIA I WYKSZTAŁCENIA. ZWOLENNICZKA MINIMALIZMU I SUROWOŚCI. DBA O BUDOWANIE RELACJI Z KLIENTEM, KTÓRĄ TRAKTUJE JAKO KLUCZ DO SUKCESU. JEST ZAANGAŻOWANA W ŻYCIE ZAWODOWE, POWIERZONE ZADANIA REALIZUJE PERFEKCYJNIE OD POCZĄTKU DO KOŃCA. OD NIEDAWNA PEŁNI FUNKCJĘ PREZESA W JEDNEJ Z KRAKOWSKICH GRUP BIZNESOWYCH. MIMO LICZNYCH OBOWIĄZKÓW JEST BARDZO DOBRZE ZORGANIZOWANA. W SWOJEJ PRACY WCIĄŻ SIĘ ROZWIJA, DZIĘKI CZEMU JEST ELASTYCZNA, PODEJMUJE SIĘ PROJEKTÓW M.IN. W STYLU SKANDYNAWSKIM, LOFTOWYM CZY EKLEKTYCZNYM. PRYWATNIE SPEŁNIONA MAMA I ŻONA. LUBI POZNAWAĆ NOWYCH LUDZI, W WOLNYCH CHWILACH SPOTYKA SIĘ Z PRZYJACIÓŁMI, EKSPERYMENTUJE W KUCHNI I JEŹDZI NA GOKARTACH. JEST MIŁOŚNICZKĄ KOTÓW. UŚMIECHEM ZARAŻA WSZYSTKICH.

Na zdjęciu Lidia Sarad Fot.: Maria Wiśniewska


20

OKIEM EKSPERTA

PO CO ZAKŁADA SIĘ IMPLANTY STOMATOLOGICZNE? Specjalistyczne Centrum Stomatologii Estetycznej i Implantologii w Tarnobrzegu oferuje wielospecjalistyczne, kompleksowe leczenie stomatologiczne. Założycielem Kliniki jest dr n. med. Piotr Kaczmarek, specjalista z 20-letnim doświadczeniem w zakresie chirurgii stomatologicznej, periodontologii, implantologii i protetyki. W swoim gabinecie zapewnia pacjentom dostęp do najbardziej zaawansowanych technik zabiegowych w zakresie implantologii oraz regeneracji tkanek, a także możliwość korzystania z najnowszych materiałów wprowadzanych na rynek. Dr n. med. Piotr Kaczmarek Specjalista chirurgii stomatologicznej. Wykonuje zabiegi z zakresu chirurgii stomatologicznej, periodontologii, implantologii i protetyki. Od 20 lat stale pogłębia swoją wiedzę, bierze udział w licznych szkoleniach i konferencjach w Polsce jak i za granicą. Aktualnie ma otwarte studia podyplomowe we Frankfurcie nad Menem w Uniwersytecie Goethego. Jak twierdzi – lekarz, któremu zależy by oferować swoim pacjentom najwyższy poziom technik czy metod leczenia powinien się cały czas dokształcać, ponieważ każdy kto jest ekspertem z danej dziedziny, jeśli nie będzie pogłębiał swojej wiedzy – przestanie być ekspertem. Jego dewizą życiową jest: „czynić tak, aby nikomu nie zaszkodzić”. W wolnych chwilach realizuje się rodzinnie. Spełniony mąż oraz tato Hani i Stasia. ROZMAWIAŁA: EWELINA DZIUBA

OFFSET: Co to jest implant i w jakim celu się go zakłada? Dr n. med. Piotr Kaczmarek: W wielkim skrócie, implant zębowy to śrubka najczęściej wykonana z metalu. Tym metalem jest tytan o najlepszym stopniu czystości, chociaż są domieszki innych metali rzadkich, które powodują, że ten materiał jest wytrzymały mechanicznie. W produkcji implantów stosuje się także inne materiały czego przykładem może być stop tytanu i cyrkonu,tzw. roxolid wprowadzony przez firmę Straumann, czy implanty wykonane z tworzywa PEEK. Na świecie najczęściej używa się implanty z tytanu, bo ten materiał jest najlepiej zbadany, jeśli chodzi o potencjalną odpowiedź ze strony organizmu, aczkolwiek zdarza mi się stosować implanty z innych tworzyw. Wynika to z sytuacji kiedy pacjent z różnych względów unika stosowania u siebie metalu. Odnotowane są też uczulenia na tytan, są to bardzo rzadkie przypadki, ale się zdarzają. Implanty zębowe są zakładane w celu uzupełnienia ubytków w naturalnym uzębieniu pacjenta. Implant jest wprowadzany w tkankę kostną, żuchwę bądź szczękę i dopiero bazując na tym elemencie, lekarz wykonuje odbudowę protetyczną, tak by zachować estetykę uzębienia. OFFSET: Jakie są przeciwwskazania przedzabiegowe? Dr n. med. Piotr Kaczmarek: Zabieg wykonujemy w znieczuleniu miejscowym, jeśli chodzi o implantację nie ma wielu przeciwwskazań. Nawet pacjenci z przewlekłymi schorzeniami kardiologicznymi czy metabolicznymi mogą się poddać takim zabiegom. Chorzy z cukrzycą, z niewydolnością krążenia także mogą być pacjentami implantologicznymi. Przeciwwskazaniami mogą być: choroby nowotworowe, metaboliczne kości, autoimmunologiczne,

Fot.: Sylwia Kozieł


PO CO ZAKŁADA SIĘ IMPLANTY STOMATOLOGICZNE?

OFFSET: Jak zmienia się nauka o implantologii, wprowadzane są jakieś nowości? Dr n. med. Piotr Kaczmarek: Pewne elementy się zmieniają także w implantologii. Zmiany dotyczą konstrukcji - budowy implantów. Czasem niewielkie zmiany w budowie śruby mogą mieć duży wpływ na efekt docelowy. Przykładem innowacji jest kwestia długości implantów. W 2000 roku panowało przeświadczenie, że najlepszy implant powinien być długi, dlatego idealną długością było 13 milimetrów. Wynikało to z tego, że nagminnie zdarzały się resorpcje kości brzeż-

nej przy szyjce implantów. Obecne konstrukcje wszczepów i techniki zabiegowe zminimalizowały resorcję. W związku z tym zaczęto używać krótkich implantów o długości nawet od czterech milimetrów. Dzięki temu, że parametry się zmieniły można sobie pozwolić na wykonywanie zabiegów u pacjentów, którzy mają dużo uboższą tkankę kostną. OFFFET: Cały czas modernizuje Pan swój gabinet, kupuje nowe sprzęty. Jakie korzyści czerpią z tego faktu pacjenci? Dr n. med. Piotr Kaczmarek: Staram się cały czas modernizować swoje urządzenia. Wśród ostatnio zakupionych mam najnowszej generacji aparat RTG - tomograf CBCT. Obecnie za docelowy obraz w coraz większej mierze odpowiedzialny jest komputer, czyli określone oprogramowanie. O jakości zdjęcia decyduje odpowiednia lampa rentgenowska oraz czujniki lub detektory. Powszechnie stosowane w stomatologii tomografy cechują się różnym polem obrazowania, czyli wielkością docelowego obrazu,

dominowały aparaty o małym polu obrazowania to powodowało, że uzyskiwaliśmy dobrą jakość zdjęcia, ale w bardzo małej przestrzeni. W sytuacji, kiedy była konieczność zobrazowania większej przestrzeni, by widoczna była na przykład szczęka i żuchwa nie było takiej możliwości. Dlatego producenci stworzyli możliwość łączenia obrazów,tzw. stitching. Ale, by uzyskać obraz danej struktury należało wykonać kilka ekspozycji, czyli pacjent narażony był na większą dawkę promieniowania. Współczesna medycyna, również stomatologia, zmierza do zmniejszania inwazyjności przy polepszaniu jakości metod diagnostycznych. Kierując się tą zasadą, w swojej praktyce wprowadziłem nowe urządzenie tomograficzne, które nie naraża

pacjenta na tak duże szkodliwe promieniowanie, a ponadto otrzymałem możliwość obrazowania znacznie większego pola (ponad 10 cm na 8 cm). Pozwala to na zobrazowanie obu szczęk i obszaru wokół podczas jednego badania, a dawka promieniowania jest niewiele większa jak podczas obrazowania małego pola. Aparat pozwala uzyskać doskonałą jakość zdjęcia przy zminimalizowanej dawce promieniowania . Dlatego pod tym względem jest to sprzęt bardzo innowacyjny. Warto dodać, że podczas badania pacjent może być w pozycji stojącej i dzięki temu czuje się bardziej komfortowo. Badanie tomograficzne można wykorzystać we wszystkich dziedzinach stomatologii, a dzięki temu pacjent może zyskać piękny i zdrowy uśmiech.

PERIMPLANT ul. Kopernika 21/3a - parter 39-400 Tarnobrzeg tel.: (+48) 15 822 98 59 e-mail: biuro@perimplant.pl www.perimplant.pl

A R T Y K U Ł S P O N S O R O WA N Y

choroby psychiczne lub brak higieny w jamie ustnej - w implantach bardzo ważna jest idealna higiena!

21


22

PORTRET

,,Najpierw połączyło nas uczucie,

a dopiero później wspólne koncertowanie” Kiedy poznali się na festiwalu bluesowym, Joe nawet nie wiedział, że Kasia jest wokalistką. Szwajcarski bluesista zachwycił się jej słowiańską urodą, tak że przeprowadził się do Rzeszowa, który teraz jest jego drugim domem. Dziś jako duet na scenie i w życiu prywatnym koncertują w Polsce i za granicą. 7 stycznia 2016 roku wydali swoją pierwszą wspólną płytę ,,Songs That Made Us", a czy w planach jest kolejna? ROZMAWIAŁA: MAGDALENA TROJAN OFFSET: Jak zaczęła się Twoja przygoda z muzyką? Joe Colombo: Moja przygoda z muzyką zaczęła się 13 sierpnia 1974 roku, w dniu moich urodzin. (śmiech) Tak naprawdę od dzieciństwa słuchałem amerykańskiej muzyki. Moim idolem był Bob Dylan, później odkryłem Jimiego Hendrixa, a w wieku około 12 lat trafiłem na mistrzów gitary, takich jak: Johnny Winter, Stevie Ray Vaughan czy Freddie King. To oni są nadal moją największą inspiracją i to od nich zaczęła się moja podróż przez świat muzyki.

OFFSET: Kiedy poznałaś się z Joe i co sprawiło, że zaczęliście koncertować jako duo? Kasia Skoczek: Joe poznałam na festiwalu Satyrblues w Tarnobrzegu w 2011 roku. Najpierw połączyło nas uczucie, a dopiero później wspólne koncertowanie. Przez kilka pierwszych lat Joe tak naprawdę nie wiedział, że śpiewam.

Fot.: Jakub Bednarek


,,Najpierw połączyło nas uczucie, a dopiero później wspólne koncertowanie” OFFSET: Nie przyznałaś się?! Kasia: Byłam skromna i nieśmiała.(śmiech) Zaczęło się od gościnnych występów w trakcie których śpiewałam maksymalnie trzy utwory. Później, przy okazji serii koncertów połączonych z tekstami na temat historii bluesa, które zagraliśmy w teatrze w Mediolanie, nasz repertuar się rozwinął i wtedy tak naprawdę powstał projekt Joe Colombo feat. Kasia Skoczek. OFFSET: Razem w życiu i razem na scenie, czy uczucie pozwala Wam racjonalnie myśleć i współpracować? Kasia: Jestem zodiakalną skorpionicą, więc praca ze mną jest czasem burzliwa. :) W ogóle jesteśmy z Joe kompletnymi przeciwnościami pod względem charakterów, osobowości i stylu pracy. Cały czas szukamy wspólnego języka, ale potrafimy też rozmawiać o swoich emocjach, a intymność dodaje pikanterii, pomaga wspólnie pracować nad aranżacją utworów. OFFSET: Jaka jest różnica w koncertowaniu w Polsce, a za granicą? Kasia: Polska publiczność reaguje żywo, jest głodna nowych aranżacji, mocnych brzmień. To nie jest „tylko koncert", to ważne wydarzenie, na które ludzie czekają, i po którym bardzo często kontaktują się z nami, żeby przekazać swoje wrażenia. To wspaniale czuć, że to co robimy, nie kończy się w momencie wyjścia ze sceny, ale zostaje w pamięci ludzi na dłużej. OFFSET: Co czujesz, kiedy trzymasz w rękach własną płytę? Joe: Album duo to w rzeczywistości mój siódmy album. Pierwszy krążek wydałem w 2002 roku.Moment, w którym płyta trafiła w moje ręce ,to tak naprawdę koniec pewnego okresu. Tak jakby stawiasz kropkę, bo utwory, które grałeś przez lata na żywo lub nad którymi pracowałeś przez dłuższy okres wreszcie materializują się w formie krążka. Jednocześnie rozpoczyna się nowy etap, w którym rozwijasz się i rozpoczynasz pracę nad nowymi utworami. Kasia: Dla mnie to pierwsza płyta i muszę przyznać, że tego uczucia nie można porównać z niczym innym. Czułam dumę, radość, troszkę niedowierzanie, aż w końcu pojawił się wewnętrzny balans. Ten album to odzwierciedlenie tego, co działo się w moim życiu przez ostatnie lata. Świetnie pokazuje jaką drogę przebyłam jako wokalistka i jaki muzyczny kierunek wybraliśmy jako duo. OFFSET: Jak przebiegała Wasza współpraca przy nagrywaniu krążka? Joe: Nasza płyta to nie album studyjny, została nagrana na żywo i właśnie dlatego jej nagrywanie

przebiegało spontanicznie i dość prosto, a utwory nie były edytowane czy cyfrowo poprawiane. W rzeczywistości z dwugodzinnego koncertu wybraliśmy 50 minut, które uznaliśmy za najlepsze i warte opublikowania. Kasia: Dodam tylko, że płyta powstała w Sali Koncertowej Polskiego Radia Rzeszów i gdy zabukowaliśmy koncert, nie mieliśmy jeszcze pojęcia, że to spotkanie z publicznością zakończy się wydaniem płyty. Zdecydowaliśmy, że zarejestrujemy materiał i zobaczymy, czy to co usłyszymy się nam spodoba. Dzięki niesamowitej atmosferze utwory, które są na płycie, w pełni oddają to, co działo się tego wieczoru w Rzeszowie. Jedynym wyzwaniem, z którym musieliśmy się zmierzyć było finansowanie wydawnictwa i dopięcie terminów. Ostatecznie wszystko poszło planowo i 7 stycznia 2016 roku płyta ,,Songs That Made Us" ujrzała światło dzienne. OFFSET: Który z koncertów w Polsce wspominasz najlepiej? Joe: Na pewno Satyrblues, który był moim pierwszym razem w Polsce. Zostaliśmy fantastycznie powitani, a cały festiwal zostanie w mojej pamięci na zawsze. Niestety projekt, który wtedy zaprezentowałem nie był tym, który w pełni oddaje to kim jestem. Projekt akustyczny, który nagrałem z Kasią jest mi zdecydowanie bliższy. Kasia: Mnie ciężko się zdecydować. Bardzo emocjonalnie reaguję na koncerty w moim rodzinnym mieście- Tarnobrzegu. W sierpniu zagraliśmy tam genialny koncert w samym sercu miasta - na Placu Bartosza Głowackiego. Ogrom ludzi, bardzo ciepłe przyjęcie i fakt wrócenia do korzeni był dla mnie wyjątkowy. Ale tak naprawdę każdy koncert niesie ze sobą wspomnienia, które zostają na dłużej. OFFSET: Jakie są Wasze muzyczne plany na przyszłość? Kasia: Nasze dążenia czy oczekiwania zawsze będą skupiały się na rzeczach pozamaterialnych. Oczywiście chcemy grać jak najwięcej koncertów, ale tak naprawdę chodzi o to, by robić to, co się kocha i być w tym naturalnym, prawdziwym i hojnym. Joe: Ostatni projekt powstał w bardzo spontaniczny i naturalny sposób, bez żadnych konkretnych założeń czy planów. Tak, jak napisaliśmy we wkładce płyty, wykonujemy utwory, które nas w pewien sposób ukształtowały, ale nie są naszego autorstwa. Kolejnym krokiem będzie nagranie oryginalnego materiału, może po polsku, może po angielsku. OFFSET: W takim razie czekamy na kolejną płytę i życzymy sukcesów.

23


24

CHILLOUT

Fundacja 3-4 Start ul. Kacza 11 A,30-735 Kraków tel. 730 343 450 e-mail: biuro@fundacja3-4-start.pl www.fundacja3-4-start.pl

Fundacja powstała z myślą o niesieniu pomocy wszystkim osobom potrzebującym. Realizowane programy mają na celu przede wszystkim wsparcie osób znajdujących się w kryzysie życiowym i emocjonalnym, potrzebujących pomocy w codziennej egzystencji. Podopieczni fundacji mają szansę zyskać motywację do dalszego działania i zmiany swojego życia na lepsze, a przede wszystkim umocnić wiarę we własne siły. Inicjatorem powstania Fundacji jest Pani Renata Borysiak właścicielka, psychoterapeutka Ośrodka Psychologiczno-Terapeutycznego „Tęcza”. Projekty Fundacji: W każdy piątek w godz. 16.0018.00, fundacja prowadzi bezpłatne warsztaty z psychoterapeutą. W pierwsze poniedziałki miesiąca w godz. 16.00-18.00 w siedzibie fundacji, organizowane są nieodpłatne porady prawne. Aktualnie fundacja rozpoczyna zbiórkę środków pieniężnych na leczenie chorego Maciusia. Trzyletni chłopczyk choruje m.in. na padaczkę

Charytatywny Wieczór Włoski zakończony sukcesem!

tek _o ek -

To nie był zwykły projekt charytatywny. Wspaniale jest móc integrować ludzi, zarażać ich pasją i po prostu dawać dobry przykład - że można, że warto i że należy chcieć robić coś „ponad program”. Przy okazji udało się pomóc chorej na jaskrę Bernadecie Pilśniak oraz początkującej fundacji ALBEDO, której celem jest promocja dzieł literatury obcojęzycznej i umożliwienie badań naukowych w oparciu o przekłady z innych języków. Dzięki współpracy ze wspaniałą publicznością na licytacji zebrałem na ten cel ponad 8000zł - mówi Dawid Łasut, krakowski społecznik i organizator wydarzenia. Ponad 150 gości pizzerii włoskiej Daddys na ulicy Krowoderskiej 28 w Krakowie w minioną środę miało okazję spotkać się ze Stefano Terrazzino, spróbować wyśmienitego 30- kg tortu w formie włoskiej flagi, zatańczyć z Dj Bojack-iem, degustować śródziemnomorskie potrawy oraz czerwone wino. Nie zabrakło bezpłatnych upominków - pachnących gadżetów od The Secret Soap Store, książek od Instytutu Włoskiego, zaproszeń do Leśnego Spa oraz Lejdis Fitness Club. W trakcie licytacji największym powodzeniem cieszyły się pierścionek z diamentem od WĘC- Twój jubiler, weekend w hotelu Grand Stasinda oraz lekcja tańca ze Stefano. Italia to również moda, której nie zabrakło na wieczorze za sprawą pokazu butiku VANITA. Modelki przygotowało studio fryzur Dla Ciebie, a o oprawę fotograficzną wieczoru zadbał Piotr Werner. Bilety można było nabyć w cenie symbolicznej cegiełki 10zł.

z N w ej Huty

Nowohuckie Centrum Kultury wzbogaciło się o kolejną wydawniczą pozycję. Jest nią książka Iwony Gierłach pt. „Kotek Włodek z Nowej Huty”. Bajka łączy w sobie pogodne przygody sympatycznego zwierzaka z historią Nowej Huty. Iwona Gierłach To swoisty przewodnik po tym tekst wyjątkowym pod wieloma względami miejscu na mapie Krakowa ilustracjei Polski. Joanna Styrylska Bajka ma bawić i uczyć najmłodszych, a dla dorosłych może być nostalgiczną podróżą do świata ich młodości i czasów dawno minionych m.in. poprzez wystylizowaną szatę graficzną wydawnictwa, nawiązująca do estetyki rysunku i techniki kolażu lat 60/70. Wizerunek kotka z bajki Iwony Gierłach będzie wykorzystywany przy okazji organizowanych przez NCK imprezach i wydawnictwach dedykowanych dzieciom.

al. Jana Pawła II 232 31–913 Kraków

Źródło: Materiały prasowe

tel. 12 644 02 66 nck@nck.krakow.pl

www.nck.krakow.pl

www.nck.krakow.pl


25

Życie pachnące cynamonem Kolejne zauroczenia podróży polskich dziennikarzy do Tunezji – czyli intrygujące rozmowy z przypadkowo spotkanymi przy drodze ludźmi. TEKST: EWELINA DZIUBA

Otworzyłam drzwi taksówki. Zapłaciłam kilkanaście denarów, grzecznie pożegnałam się z kierowcą, złapałam skórzany plecak i wysiadłam. Wdech i wydech, tunezyjskie słońce dało o sobie znać, ścierałam z czoła kropelki potu i spoglądałam w kajet. Pierwszym punktem na mapie mojej wycieczki było Mauzoleum Habiba Bourguiby w Monastyrze, miejsce pochówku pierwszego prezydenta niepodległej Tunezji. Mauzoleum powstało w latach 70., ten ogromny monument, ozdobiony marmurami, zielono-złotą kopułą, a także wyniosłymi minaretami zachwycił mnie do głębi. Do dziedzińca podążałam brukowaną ścieżką, po drodze zwróciłam uwagę na kobietę, sprzątającą plac. Ten widok był niesamowity – ogromna przestrzeń, wzniosła budowla otoczona elegancką bramą i zgarbiona muzułmanka, odziana w ciemne szaty z kawałkiem miotły w dłoniach. Popatrzyła na mnie nieufnie i odwróciła głowę. Widziałam, że obserwuje moją reakcję na to miejsce. Stety, a może niestety – z mojej twarzy można wszystko wyczytać. A do tego, wychodząc już ze środka budowli – zachwycona sarkofagiem oraz kolekcją osobistych przedmiotów Bourguiby – takich jak zdjęcia, dokumenty, ubrania czy meble – krzyknęłam – „This is wonderful!” Mój okrzyk był po angielsku, miałam nadzieję, że tajemnicza kobieta zrozumie, co mówię. Teraz dopiero muzułmanka uśmiechnęła się życzliwie, odwróciła w drugą stronę, pokiwała głową i zaczęła śpiewać. Jej śpiew był urzekający. Pełny dumy, bólu, ale i nadziei. Niestety nic nie zrozumiałam z jego tekstu, ale czułam, że opowiada o cierpkim życiu. Szłam wolno, zastanawiając się, gdzie powinnam się teraz udać. Po chwili wsiadłam do uroczej kolorowej karocy, całe szczęście, że woźnica mówił po angielsku. Jego klacze były piękne i zadbane, niewielkie jak na arabskie konie. Ten kolega powiedział, że zabierze mnie na targ w Sousse. Jechaliśmy dość długo, po drodze mijaliśmy stada osłów i kóz.

Fot.: Szymon Krajewski

Przy sklepie piekły się owieczki – widok był straszny, ale zapach fenomenalny. Muszę stwierdzić, że jagnięcina przyrządzana przez Tunezyjczyków jest najlepsza na świecie. Gdy dotarliśmy do Sousse, woźnica wysadził mnie przy metalowej budce postawionej przy targu. Za podestem, pełnym marcepanu, chałwy, herbatników, cukierków i innych słodkości, tliły się wonne kadzidełka. Po chwili moim oczom ukazały się ryby, krewetki i ośmiorniczki, które machały do mnie swoimi „parzydełkami ”, wszystkie były tak urocze, że miałam ochotę natychmiast wyłożyć je na talerz. No cóż, uwielbiam owoce morza, dlatego skusiłam się nawet na małą degustację. Nieco dalej pachnące przyprawy – kurkuma, cząber, pieprz ziarnisty, papryka. Ach jakbym miała je wszystkie w swojej kuchni – dumałam w myślach. Jeszcze tro-

chę daktylów i figi (nie, nie te figi, o których myślicie Panowie). Egzotyczne owoce i warzywa te najsłodsze – zabrałam do Polski, może ten podarunek osłodzi życie niektórym zgorzkniałym Polakom. Na pewno zastanawiacie się, czy w tunezyjskim Monastyrze jest bezpiecznie? Przecież tamtejszy kraj nieustannie kojarzy się z bombami, zamachami i walkami. Przed wyjazdem wszyscy pytali mnie, czy nie boję się tam lecieć. Pomijając już teorie najbliższych, że spadnie samolot i wyląduję na drzewie. Zapewniam was jednak, że Tunezja jest zupełnie bezpiecznym miejscem i – jeśli ktoś planuje tu wakacje – to szczerze polecam – jest piękne, czyste i ciepłe Morze Śródziemne, a dla tych, którzy kochają aktywny wypoczynek – mnóstwo interesujących miejsc, które warto zobaczyć. Poza tym ludzie żyją w spokoju, pracują, chodzą do szkoły, robią zakupy, ich życie codzienne niczym się nie różni od naszego, europejskiego. Być może różni się tylko tym, że jest trochę bardziej beztroskie, bo mimo panującej tam biedy, pełne jest miłości i szczęścia.


A R T Y K U Ł S P O N S O R O WA N Y

26


LIFEST YLE

27

Zabiera część zalęgających niebezpiecznych nadwyżek tłuszczu i transportuje je z powrotem do wątroby. Tam ulegają one rozpadowi do kwasów żółciowych. SKUTKI WYSOKIEGO CHOLESTEROLU? Podwyższony cholesterol LDL jest bardzo szkodliwy dla organizmu, ponieważ może doprowadzić do miażdżycy naczyń krwionośnych. W momencie, kiedy tętnice stają się mniej elastyczne – zwężają się, co utrudnia przepływ krwi do komórek, więc dociera do nich mniej tlenu i składników odżywczych. W ten sposób może rozwinąć się choroba niedokrwienna serca. Należy pamiętać, że serce to pompa, która może nieustannie pracować przez setki lat, jednak jeśli nasza dieta jest nieodpowiednia – serce dostarcza organizmowi mniej tlenu i substancji odżywczych. Wystarczy tylko jedno zamknięte naczynie w sercu, aby doszło do zawału. Licencja: 45609 Źródło: pixabay.com

PR Z Y JACI E L M I A Ż D Ż Y CY – Z Ł Y C H O L E S TE R O L

A czy Twoim kumplem jest zdrowa dieta? Cholesterol jest substancją tłuszczową produkowaną przez nasz organizm, jak również dostarczaną wraz z produktami, które spożywamy każdego dnia. W organizmie pełni wiele istotnych funkcji – wchodzi w skład błon większości komórek, uczestniczy w syntezie kwasów żółciowych, bierze udział w wytwarzaniu witaminy D, która chroni skórę przed słońcem. Ten tłuszczowy związek jest potrzebny do życia, jednak w zrównoważonych proporcjach. Dopóki jego poziom we krwi wynosi 200 mg/dl, nie ma się czym martwić. Jeśli jednak poziom cholesterolu przekracza tę normę, warto szybko zmienić tryb życia.

CHOLESTEROL DOBRY I ZŁY Warto pamiętać, że cholesterol, tak jak wszystkie inne tłuszcze, nie jest rozpuszczalny w wodzie. Dlatego krąży we krwi w połączeniu z białkami, produkowanymi przez wątrobę. W ten sposób powstają złożone związki – lipoproteiny. Mają one postać niewielkich kulek tłuszczu otoczonego białkami. Te cząsteczki różnią się między sobą proporcją cholesterolu i białek. Dlatego w cholesterolu rozróżnia się dwie frakcje HDL (dobra) i LDL (zła). Lipoproteiny LDL – zawierają dużo cholesterolu w cienkiej białkowej otoczce, przez którą łatwo przenikają do naczyń krwionośnych, co prowadzi do rozwoju miażdżycy. Lipoproteiny HDL zawierają więcej białka i mniej cholesterolu niż cząsteczki LDL. Ten „dobry” cholesterol przenika do ścian tętnic, ale nie odkłada się w nich.

CO JEŚĆ, BY OBNIŻYĆ ZŁY CHOLESTEROL? Żeby cieszyć się zdrowiem, należy dążyć do obniżenia wartości cholesterolu LDL i podwyższenia HDL. Dieta powinna być bogata w produkty z dużą zawartością błonnika. Na talerzu powinny pojawić się pełnoziarniste produkty zbożowe, warzywa i owoce. Błonnik – obecny w kaszach, nasionach roślin strączkowych, czosnku czy cebuli – jest wyjątkowo zdrowy, ponieważ jest rozpuszczalny w wodzie, a przez to obniża poziom cholesterolu i wiąże tłuszcze w przewodzie pokarmowym. Z diety należy też wykluczyć tłuste mięso, które bogate jest w nasycone kwasy tłuszczowe. Należy zapomnieć o smalcu, słoninie, boczku czy maśle. W kuchni powinien królować olej słonecznikowy, który obniża poziom złego cholesterolu, ponieważ zawiera wielonienasycone kwasy tłuszczowe. Jak twierdzą specjaliści, wskazane jest spożywanie dziennie 1–3 łyżeczek olejów w postaci surowej. Może czas na lekką sałatkę? Warto pamiętać, że zdrowa kuchnia to nie tylko zmiana spożywanych produktów, ale także zmiana sposobu przyrządzania posiłków. Warto polubić gotowanie na parze czy pieczenie w folii z jak najmniejszą ilością tłuszczu. AKTYWNOŚĆ FIZYCZNA NA WAGĘ ZŁOTA Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że sport to zdrowie. Regularny ruch ma wpływ na układy krążenia i oddechowy oraz poprawia samopoczucie. Naukowcy stwierdzili też, że ćwiczenia zmniejszają poziom złego cholesterolu, a jednocześnie zwiększają poziom dobrego. Jazda na rowerze, jogging, pływanie, taniec, a może nordic walking? Każdy sport jest dobry, pamiętaj jednak, że potrzeba 30 minut, aby rozpoczęła się redukcja złego cholesterolu.


A R T Y K U Ł S P O N S O R O WA N Y


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.