More Maiorum nr 22

Page 1

ot. Monika Bayer-Smykowska

More Maiorum

1


Redakcja More Maiorum: Redaktor Naczelny – Alan Jakman e-mail: redakcja@moremaiorum.pl Z-ca Redaktora Naczelnego – Marcin Marynicz Korekta – Marta Chmielińska, Alan Jakman Skład i łamanie tekstu – Alan Jakman Okładka oraz oprawa graficzna – Alan Jakman Autorzy tekstów: Alan Jakman – Wywiad z Damianem Jureczko, Umierając z głodu, Województwo kujawsko-pomorskie, Nowości, Humor, Geneo-program Marcin Marynicz – Witolda Gombrowicza spotkanie z metrykami, Województwo kujawsko-pomorskie ,Osoba miesiąca, Gazety Paweł Becker – Refleksje nad mogiłami Grażyna Stelmaszewska – Siostra generała, czyli Sikorskiej miejsce mogiłą znaczone Małgorzata Lissowska – Początki polskiej państwowości Marta Czerwieniec– Poszukiwania genealogiczne na Kresach – Ukraina Grażyna Rychlik – Genealogia Marii z Szumskich Dąbrowskiej Andrzej Szczudło – Chciał umrzeć w Polsce... Michał Ostaszewski – Jak ugryźć chmurę? GTG “Silius Radicum” – Genealogia Wojciecha Korfantego Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia – Polski cmentarz przy granicy ukraińsko-mołdawskiej Genealogia Polaków – Bronisława Stecka - początki badań dziejów rodziny Lisak.net – O teatralnych bójkach, kolejkach i tym podobnych 2 Ogrodywspomnien.pl – List z Kozielska...

& Wszystkie prawa zastrzeżone (włącznie z tłumaczeniem na języki obce). Zgodnie z ustawą z dnia 4 lutego 1994r. o prawie autorskim jakiekolwiek kopiowanie, rozpowszechnianie (we fragmentach, lub w całości) zamieszczonych artykułów, opisów, zdjęć bez zgody Redakcji będzie traktowane jako naruszenie praw autorskich.

& More Maiorum


More Maiorum nr 11(22), 10 listopada 2014 r.

Zapraszamy na naszą stronę internetową oraz fanpage’a na Facebooku!

Polecamy

Większość moich przodków pochodzi z terenów Górnego Śląska... o swoich poszukiwaniach rodzinnych, początku z genealogią i Górnośląskim Towarzystwie Genealogicznych „Silius Radicum” opowie:

Damian Jureczko „Jako pierwsza odmówiła Dziubka Sokulska. Na operację wezwano ją 13 marca – powiedziała, że nie pójdzie...” - do lektury o życiu w Ravensbrück i wyzwoleniu obozu zaprasza:

Witolda Gombrowicza spotkanie z metrykami 4 wywiad z damianem Jurczko 8 umierając z głodu 15 gombrowicza spotkanie z metrykami 26 początki polskiej państwowości 32 refleksje nad mogiłami 34 poszukiwania genealogiczne na ukrainie 36 genealogia marii z szumskich dąbrowskiej 40 bronisława stecka - młodość 42 wojciech korfanty i jego korzenie 46 polski cmentarz przy granicy ... 48 o teatralnych bójkach 50 siostra generała 52 chciał umrzeć w polsce ... 56 jak ugryźć chmurę? 60 list z kozielska 62 woj. kujawsko-pomorskie i genealogia 66 osoba miesiąca - jan alojzy matejko 69 z pierwszych stron gazet 70 nowości 70 humor 71 geneo-program tv More Maiorum

Alan Jakman

„Teraz zawołajcie telewizję, zróbcie zdjęcia! Pokażcie, że Polak nawet wrogowi potrafi zapalić znicz, że potrafi się zachować wobec zmarłych!” - Wszystkich Świętych z punktu widzenia

Pawła Beckera

„Blaski i cienie korzystania ze źródeł pośrednich oraz potencjalne problemy w poszukiwaniu przodków na Mazowszu” - o genealogii Marii z Szumskich Dąbrowskich i poszukiwaniach na Mazowszu opowie:

Grażyna Rychlik

Zapraszamy do współpracy!

3


WYWIAD

Alan Jakman

Damian Jureczko w rozmowie z More Maiorum

Jaki był początek Pana pasji genealogicznej? Kiedy był początek? Trudno to stwierdzić. Pamiętam, że jako mały chłopiec pytałem mojego dziadka Walentego, jak nazywali się jego tata i mama, dziadkowie, czy nawet pradziadkowie. Rysowałem sobie wykresy, takie małe drzewka, i byłem niezwykle podekscytowany, tym że ktoś urodził się przed 1900 rokiem. Potem to wszystko ucichło, miałem inne zainteresowania, aż pod koniec studiów znowu zacząłem wypytywać krewnych o przeszłość i tak już zostało do chwili obecnej. Z którego roku pochodzą najstarsze zachowane zdjęcia rodzinne? Najstarsze zdjęcia pochodzą z kolekcji, która dotyczy przodków mojej żony Ewy – jej genealogia badana jest równolegle z moją. W albumie znajdują się zdjęcia jej prapradziadka Tomasza Bujoczka(ur. 1867r. Nakło Śląskie), zrobione przed I wojną światową. Dla mnie najcenniejsze jest zdjęcie ślubne z 1930 r. Karola Jureczko i Jadwigi zd. Machulec. Karol był bratem mojego pradziadka Oskara. Na tym zdjęciu jest cała rodzina Jureczko, prapradziadkowie – Ludwik Jureczko i Joanna z d. Thomik, i ich dzieci z małżonkami. Ciekawostką jest historia państwa młodych. Karol Jureczko zginął w obozie w Spassku(Kazachstan) w 1943 r., natomiast jego żona Jadwiga zmarła w 2013 r., dożywając prawie 103 lat. Sam byłem jeszcze na jej setnych urodzinach. Posiadam również fotografie pradziadków od strony mamy – Ernesta Gordałę i Jadwigę zd. Popanda. 4

Który język używany w metrykach sprawiał Panu największe trudności podczas badań genealogicznych? Zdecydowanie rosyjski. Nigdy się go nie uczyłem. Tereny, z których pochodzi rodzina mojej babci Janiny Jureczko zd. Żak , czyli wspomniane Koziegłowy i Koziegłówki ,początkowo były dla mnie nie do przejścia. Na szczęście pomoc ze strony innych genealogów pozwoliła mi na opracowanie całkiem sporego drzewa genealogicznego. Z jakich terenów wywodzą się Pana przodkowie? Większość moich przodków pochodzi z terenów Górnego Śląska. Rodzina ojca, w tym moi przodkowie z nazwiskiem Jureczko, mieszkali od XVI wieku w okolicach Suszca i Kryr – niedaleko Pszczyny, ale są i tropy prowadzące na Opolszczyznę i do Karniowa. Rodzina mamy ojca, to z kolei okolice Koziegłów i Koziegłówek, tam też znalazłem, jak dotąd najstarszego z moich przodków – Tomasza Grzybowskiego z Lgoty, który urodził się w drugiej połowie XVII wieku. Najmniej mam rozwiniętą linię dziadka ze strony mamy. Henryk Przybylski urodził się w Toruniu, choć jego rodzice (z pewnością matka) pochodzili z okolic miejscowości Koło(Wielkopolska), a dokładnie Weronika Przybylska z domu Grzelak, urodziła się w Kupininie w 1909 r. (córka Józefa Grzelaka i Feliksy zd. Kamińskiej).Rodzina babci ze strony mamy pochodziła z różnych stron: Krasiejów na Opolszczyźnie,

Damian Jureczko - urodzony w 1979 r., żonaty, ojciec dwóch córek - Pauliny i Karoliny. Jego przodkowie zamieszkiwali teren Górnego Śląska, okolice Częstochowy, a także Wielkopolskę - wsie niedaleko Koła. Z zamiłowania genealog, jeden z inicjatorów powstania Górnośląskiego Towarzystwa Genealogicznego “Silius Radicum”, od początku istnienia jest jego prezesem. Oprócz tego interesuje się sztuką, fotografią, a od niedawna zgłębia tajniki grafiki komputerowej.

More Maiorum


WYWIAD FOT. DAMIAN JURECZKO

Tarnowskie Góry, Sadów, Lubecko, czańskich – w tym krawców, rzeźników, jeden malarz, oraz młynarzy. Sieraków, Sączów, Kępno i Żary. Jak dotąd, pomimo bardzo rozbuCzy odwiedza (lub odwiedził) dowanego drzewa genealogicznego Pan miejscowości, z których wy- i wielu linii doprowadzonych do XVII , a nawet XVI wieku, nie udawodzą Pana antenaci? Gniazda rodowe czyli Suszec i Kry- ło mi się znaleźć nikogo szlachetnie ry odwiedziłem wielokrotnie. W urodzonego. Kryrach do jakiegoś czasu funkcjonowały nawet nazwy Jureczkówka Górnośląskie Towarzystwo Gei Matuszówka, odnoszące się do nealogiczne „Silius Radicum” gospodarstw ongiś zamieszkałych (dalej GTG), którego jest Pan przez moich przodków. Z innymi Prezesem, jest bardzo młodym miejscowościami jest różnie, czasem towarzystwem, powstało dopiero tylko przejeżdżałem, czasem odwie- w 2013 r. Kto był głównym podzałem okoliczne cmentarze. Może mysłodawcą tego przedsięwziękiedyś będę miał więcej czasu i od- cia? Dlaczego postanowiliście wiedzę te miejscowości, w których zrzeszyć górnośląskich genealoprzyszło żyć moim antenatom. gów? Z jakich warstw społecznych pochodzą Pana antenaci? Przodkowie żyjący na przełomie XIX i XX wieku, to głównie robotnicy. W kolejnych pokoleniach byli to chłopi – od bogatych siodłoków (Bauerów), po ubogich komorników. Mam także kilka linii mieszMore Maiorum

Kilka lat temu zauważyłem, że coraz więcej osób, które mieszkały stosunkowo blisko mnie, interesuje się genealogią. Gdy powstało Zagłębiowskie Koło Genealogiczne, miałem początkowo ochotę się z nim związać, ale do Sosnowca miałem za daleko. Najbliższe moim wła-

snym poszukiwaniom było Towarzystwo Genealogiczne Ziemi Częstochowskiej. Na ich portalu bywam codziennie. Ciągle jednak nie było stowarzyszenia „stąd”, takiego które skupiałoby ludzi interesujących się genealogią Górnego Śląska. Istniało wszakże Śląskie Towarzystwo Genealogiczne z siedzibą we Wrocławiu, ale więcej tutaj było genealogii kresowej. Postanowiłem to zmienić i wraz z Gosią Mzyk-Poradą, Leszkiem Benszem, Dawidem Machurą, Zygmuntem Schaeferem i Leonem Wostalem, założyliśmy „Silius Radicum”. Od samego początku wiedzieliśmy , że w kręgu naszego zainteresowania będą leżały tereny związane z Górnym Śląskiem. Oczywiście zdawaliśmy sobie sprawę, że genealogia nie zna granic i poszukiwać będziemy także w innych rejonach Polski i Europy, ale każdy z nas miał przodków, którzy urodzili się na Śląskiej 5


WYWIAD

ziemi. Początkowo istniał projekt „Śląskie Korzenie” – jego łacińskie tłumaczenie to „radices silesienses”. Ładnie , ale nie wpadało w ucho. Po małym przekształceniu wyszło nam „Silius Radicum” i tak już zostało. Nazwa trochę tajemnicza, niedosłowna, ale nawiązująca do oryginalnej pisowni.

tkań, zarządzanie stroną, tworzenie dokumentacji Towarzystwa, należy do moich obowiązków. Nie oznacza to, że jestem sam z tym wszystkim. Mój zastępca Dawid Machura pomagał mi systematycznie w prowadzeniu dokumentacji. Finansami zajmował się nasz skarbnik Leon Wostal. Piszę o tym w czasie przeszłym, dlatego że niecały miesiąc temu na Walnym Zgromadzeniu GTG podjęto decyzję o wpisaniu „Silius Radicum” do KRSu. Nie chcę jeszcze mówić o szczegółach, ale niebawem o wszystkim napiszemy na naszej stronie internetowej siliusradicum.pl

Początki nie były łatwe, ale dość szybko przybywało nam członków. Najwięcej problemów mieliśmy ze stroną internetową. Dopiero trzeci informatyk stworzył to, czego oczekiwaliśmy. Cały czas usprawniamy jej działanie. Na chwilę obecną mamy 26 członków i nasze grono stale się powiększa. W każdym razie, rozwijamy się! Co należy do Pana obowiązków jako Prezesa GTG?

Jakie są najważniejsze cele Towarzystwa?

Jestem oczywiście głównym przed- Nasze cele podane są w regulaminie stawicielem i reprezentantem Towa- na stronie internetowej. Są to kolejrzystwa na zewnątrz. Wszelkie spra- no: wy dotyczące funkcjonowania GTG 1. upowszechnianie genealogii takie, jak: wynajem sali , współpraca jako nauki pomocniczej hiz innymi instytucjami – w tym arstorii, chiwami, organizacja kolejnych spo-

2. zrzeszanie osób zajmujących się badaniami genealogicznymi i integracja środowiska genealogów, 3. doskonalenie i pogłębianie wśród swoich członków znajomość genealogii i warsztatu badawczego, 4. inicjowanie badań genealogicznych, 5. wspomaganie nawiązywania więzi rodzinnych i wielopokoleniowych, opartych na wspólnym dziedzictwie kulturowym. Oczywiście te podpunkty zawierają jeden całościowy przekaz – Stworzenie miejsca na Górnym Śląsku „przyjaznego” ludziom, chcącym poznać swoje korzenie; mającym świadomość że „tu i teraz” zawdzięczamy temu, co było kiedyś. Czy aby zostać członkiem Towarzystwa trzeba spełniać określone warunki? Głównie trzeba wyrazić chęć przyłączenia do nas i interesować się geneFOT. DAMIAN JURECZKO

6

More Maiorum


WYWIAD FOT. DAMIAN JURECZKO

W jakie projekty angażuje – bądź angażowało się Górnośląskie TG? Jesteśmy młodzi, ale od samego początku mieliśmy pewne plany. Jednym z nich było opracowywanie genealogii znanych Górnoślązaków i materiały cały czas gromadzimy. Udało nam się sprostować informację o miejscu urodzenia Wawrzyńca Hajdy nazywanego „Śląskim Wernyhorą”. Wszędzie, More Maiorum

zarówno w literaturze, jak i w ogólnym przekonaniu, funkcjonowały różne miejscowości – m.in. Piekary Rudne, Bobrowniki Śląskie... Tymczasem urodził się on w Nowych Reptach. Mamy jeszcze klika takich rewelacji odnośnie innych osób, ale o tym napiszemy niebawem. Jako Towarzystwo Genealogiczne dążymy do pozyskania jak największej liczby źródeł genealogicznych przydatnych w poszukiwaniach. Na stronie rozpoczęliśmy zamieszczanie wykazów mieszkańców z różnych miejscowości – praca jest dość żmudna, a mamy jeszcze kilkadziesiąt miejscowości do dodania. Naszym wewnętrznym projektem jest wspólne drzewo genealogiczne – większość z nas jest już w jakiś sposób ze sobą powiązana, a niektóre osoby nawet na kilka sposobów. Będzie to nasza wizytówka i zachęcam inne towarzystwa do spróbowania tego typu przedsięwzięcia. Wspólny przodek dla kilku genealogów daje większe prawdopodobieństwo odnalezienia jego dalszej genealogii. Niebawem rozpoczniemy digitalizację wybranych ksiąg z Archiwum Państwowego w Katowicach. Poszczególne opracowane zespoły bę-

dziemy dodawać na naszą stronę. W tym miejscu pragnę podziękować dyrektorowi Piotrowi Greinerowi za chęć współpracy i zaufanie, którym nas obdarzył. Mamy nadzieję, że z czasem dotrzemy do innych archiwów, w tym Archidiecezjalnego w Katowicach i Diecezjalnego w Gliwicach. Obecnie czekamy na odpowiedź ze strony AD w Gliwicach. Czy GTG ma konkretną strategię działania na kolejne miesiące, lata? Tak jak pisałem wcześniej, niebawem będziemy Towarzystwem zarejestrowanym. To stworzy nam zdecydowanie więcej możliwości, a co za tym idzie będziemy mogli się jeszcze szybciej rozwijać. Jednak GTG to przede wszystkim ludzie. Czekamy na takich, którzy mają pomysły i chęć działania. Ale też na takich, którzy są cierpliwi w tych działaniach. Na pewno na pierwszym miejscu jest teraz nasza współpraca z AP w Katowicach. Panu Damianowi serdecznie dziękujemy za udzielony wywiad. Życzymy wielu sukcesów w genealogii, a także pomyślności w rozwijaniu Górnośląskiego Towarzystwa Genealogicznego „Silius Radicum”!

\

alogią. Dodatkowo, trzeba także, co zrozumiałe, realizować cele GTG. Nie mamy specjalnych ograniczeń, ale też nie każdy może zostać naszym członkiem. Myślę, że odbywa się to na podobnych zasadach, jak w innych towarzystwach genealogicznych. Funkcjonowanie takiego stowarzyszenia jak nasze wymaga pewnego zaangażowania się , ale szanujemy osoby, które mają trochę mniej czasu na działalność w samym GTG, ale regularnie udzielają się na naszej stronie. Wśród członków mamy osobę, która mieszka poza granicami naszego kraju i siłą rzeczy nie jest w stanie uczestniczyć w spotkaniach, ale oczywiście jesteśmy z nią w stałym kontakcie i pomaga nam w inny sposób, działając w swoim kraju zamieszkania.

7


HISTORIA XX WIEKU

Alan Jakman

Umierając z głodu...

Koniec wojny był coraz bliżej, coraz większy natomiast był wszechobecny głód. Operacje doświadczalne nie były już przeprowadzone – być może na skutek buntu „królików”. Przybyłe z mniejszych obozów kobiety, pozbawione były jednak człowieczeństwa …

W

ybór do pufu. Tak zaczął się bunt – Niemcy co jakiś czas urządzali wśród więźniarek – głównie młodych, rzecz jasna – pobór do „pufu”, czyli domu publicznego dla żołnierzy. Akces oznaczał oczywiście pewną wolność, więc głównie zgłaszały się już zawodowe prostytutki, które miały na pasiaku „czarną łatę”. Pewnego dnia na taki apel wezwano blok piętnasty, wszystkie miały „czerwony trójkąt” oznaczający to, że były więźniarkami politycznymi. Która chciała wstąpić do „pufu” miała wystąpić. Po tej propozycji nastała głęboka cisza. Jednak po jakimś czasie wystąpiła jedna Polka – zawodowa prostytutka, która nie była jednak oznaczona „czarną łatą”. Po raz pierwszy w obozie zawrzało. Pozostała grupa Polek wygwizdała tę jedną, która zdecydowała się wystąpić. Chociaż gwiżdżące Polki wiedziały, że może ich spotkać śmierć, zdecydowały się na to, aby wysłać delegację do Lagerkommandanta z „uprzejmą prośbą, by nam – polskim więźniarkom – nigdy nie stawiano takich propozycji, gdyż to obrażą naszą godność kobiecą, że jesteśmy więźniarkami politycznymi i prosimy, żeby pan Lagerkommandant o tym raczył pamiętać”. Oczywiście komendant obozu zgłupiał i nie wiedział, co powiedzieć. W końcu po dłuższej chwili zapytał – Was für Block? Cały blok dostał dwutygodniową karę, nikt z bloku nie mógł wów8

More Maiorum


HISTORIA XX WIEKU

» Krematorium w Ravensbrück /fot. Alan Jakman

czas otrzymywać paczek. Początkowo Niemcy rozdawali przysyłane paczki innym więźniarkom. Wtedy było widać obozową solidarność. Każda więźniarka odmawiała przyjęcia paczki. Dopiero nowoprzybyłe cyganki rzuciły się na przysłane jedzenie. Od teraz starsze kobiety z „piętnastki” zarzucały młodym, że przez nich, przez ich głupotę, muszą cierpieć. Jedna z „pyskatych młodych” odpowiedziała, że przecież im nie proponowano tego zawodu, ponieważ ma on ściśle określony limit wieku, który one już dwadzieścia lat temu przekroczyły. Wówczas wytworzył się niesamowicie napięty nastrój, który z każdym dniem się zaogniał. OPERACJA ZAMIAST EGZEKUCJI? Początkowo kobiety były przekonane, że zostały operowane w zamian za wykonanie egzekucji. Jeszcze bardziej utwierdziły się w swoich domysłach, kiedy ułaskawiano kolejne więźniarki z lubelskiego transportu od kary śmierci. Wkrótce inne więźniarki zaczęły nawet zazdrościć tego, że 71 Polek zostało poddanych operacji. Przeżyło 66 – reszta zmarła podczas operacji lub zaraz More Maiorum

pana komendanta, czy jest mu wiadome, że w obozie są dokonywane operacje doWszystkie domysły dały jednak w świadczalne na zupełnie zdrowych kobiełeb, kiedy zabrano pięć kobiet z lu- tach – więźniach politycznych. Że operacje belskiego transportu – w tym Ma- te powodują kalectwo, a nawet śmierć (tu rysię Gnaś, która była operowana następowały nazwiska zmarłych po pięciokrotnie. operacji – dopisek red.), i że żadna prawo międzynarodowe nie dopuszcza ODMOWA OPERACJI operacji doświadczalnych na ludziach bez Jako pierwsza odmówiła Dziubka ich zgody. Że my, operowane, protestujemy Sokulska. Na operację wezwano ją przeciwko operacjom. 13 marca – powiedziała, że nie pójdzie. Stojące esesmanki wprawiła Kobiety do komendanta poszły w osłupienie – odesłały ją więc do „czwórkami” – wiele z nich jeszcze komendanta. To samo powiedziała kulało, najsłabsze noszone były na również jemu, ten nie wiedząc jak rękach. Ponad 50 kobiet szło ulicą Lagrową – makabryczny pochód, ma się zachować zapytał tylko: rzekłoby się. Nikt nie wiedział co się dzieje. Na terenie obozu zapanował – Czy Pani zdaje sobie sprawę z niepokój. konsekwencji? – Jawohl! Tłum kobiet doszedł do budynku, w O dziwo, puszczono ją do bloku. którym przebywał komendant. Nie Została przywitana z wielką rado- raczył nawet wyjść do grupy więźścią przez pozostałe kobiety. Ran- niarek – wysłał tylko urzędniczkę, kiem następnego dnia przyszła lista która przekazała, że mówienie o jakichś z pięcioma nazwiskami Polek, które operacjach to »histeryczne« wymysły bab, miały stawić się do rewiru. Jedno- bo wezwane (kobiety – dopisek red.) głośnie zapadło: „Nie!”, „Nie pój- miały tylko trzy razy dziennie mierzyć temperaturę – nic więcej. dę!”. po niej.

Kobiety w tej chwili zaczęły pisać „petycję” do władz obozowych. Redagowała ją Pani Halina Chorążyna – wynikało z niej, że my niżej podpisane więźniarki polityczne, zapytujemy

Aufzejerka nie mówiła jednak tych słów z pewnością. Szczególnie, że mówić o histerycznych wymysłach bab w obliczu tylu obandażowanych nóg, jest sporą hipokryzją. Polki jednak 9


HISTORIA XX WIEKU

wykorzystały tę sytuację i powiedziały, że jeśli to tylko mierzenie temperatury, to niekoniecznie musi iść tych pięć kobiet z listy. Zaskoczona urzędniczka przyznała im rację. Komendant niemal natychmiast wysłał wezwanie do wszystkich bloków, aby chętne kobiety do mierzenia temperatury zgłaszały się do rewiru. Oczywiście żadnych ochotniczek nie znaleziono.

Bród, głód i... naturalnie wszy, pchły… Mrowie… Dzięki tej jakże odważnej postawy kilkudziesięciu kobiet została uratowana piątka młodych kobiet – nie zostały one operowane ani dnia następnego po buncie, ani za tydzień, w ogóle ich nie operowane. W 1945 r. opuściły obóz ze zdrowymi, mocnymi nogami. Nie wyciągnięto nawet konsekwencji wobec „bloku piętnastego” – być może bano się, że sprawa może wyjść poza teren obozu?

cia Zugangów! Dlaczego? Nowoprzybyłe kobiety napadały inne, niosące zupę. Wpadały do kotłów, wylewały pokarm i zlizywały resztki z ziemi… Władzę obozowe zauważyły to i od tego czasu dawały wózki, aby więźniarki mogły przewieść jedzenie do swych bloków – w asyście pilnujących, oczywiście. Na teren obozu przyjechała również komisja Czerwonego Krzyża, przydzieliła wówczas dzieciom mleko, które rozdzielały polskie więźniarki. Dzieci musiały wypijać mleko w ich obecności – inaczej inne dzieci rzucały się na te z kubkiem mleka i w efekcie nie zostało ono wypite. Ponadto cyganki handlowały owym mlekiem. DO GAZU!

Był już rok 1945, do bloku numer piętnaście przyszła lista nazwisk kobiet, które miały stawić się na następny dzień. Miałyśmy umierać teraz, w 1945 roku? Starsze wiekiem więźniarki postanowiły ukryć młode kobiety. Z obozu nie można było uciec – mury zbyt gładkie, wysokie, a do tego druty wysokiego napięcia. Pomogła polska blokowa – przechoKU KOŃCOWI wała młode Polki wśród Zugangów – Ukrainek i Jugosłowianek, które nie Koniec wojny był coraz bliżej. Pa- potrafiły mówić w żadnym innym nował wówczas straszny głód – tzw. języku, niż w swoim ojczystym. Durchfall głodowy. Kanalizacja, która przygotowana była dla dziesięcio- Przed Wielkanocą zarządzono apel krotnie mniejszej ilości osób, nie tego bloku. Przybył lekarz i wybierał wytrzymywała. Góry cuchnącego schorowane, starsze, kalekie kobiety kału znajdowały się przez blokami. do zagazowania. Oczywiście operoBród, głód i... naturalnie wszy, pchły… wane Polki miały widoczne blizny – Mrowie… – tak ten czas opisuje p. część z nich miała również zdeforWanda Półtawska. mowane nogi. Na szczęście obozy lekarz nie zauważył tego i wszystkie, Do Ravensbrück zaczęto przywo- ukrywające się Polki, przeżyły. zić więźniów mniejszych obozów koncentracyjnych, które musiały zo- UMIERAJĄC Z GŁODU stać ewakuowane. Chude, zagłodzone kobiety, szkielety, zdziczałe tłumy, które Władze obozowe postanowiły wyrzucały się nieprzytomnie na wszystko, słać część kobiet z Ravensbrück do co dało się zjeść. Sytuacja ta zmusiła mniejszego obozu Neustadt-Glewe. więźniarki obozu Ravensbrück do Polki miały jechać pod przybranypilnowania kotłów z jedzeniem i bi- mi numerami (w Ravensbrück ich 10

nie tatuowano, a malowano) i przybranymi nazwiskami kobiet, które zmarły w Oświęcimiu. Właśnie z grupą z Auschwitz „króliki” miały dotrzeć do mniejszego obozu. Zgodziły się. Transport dojechał. Mały obóz, odcięty od wszelkich dostaw jedzenia. Warunki były znacznie gorsze niż w Ravensbrück. Dzienna porcja pożywienia składała się z zupy zrobionej z obierzyn ziemniaczanych – którą niewiele osób dostało, oraz kromki chleba. Spać też nie było gdzie – brak łóżek doprowadził do tego, że spano na gołej podłodze. Każdy dzień przybliżał, przebywające tam kobiety do śmierci. Sytuacja ta doprowadziła do tego, że więźniarki miały tzw. Durchfall głodowy – nie mogły przyjmować żadnych pokarmów. Takie osoby zaprowadzano na rewir, gdzie znajdowały się już „półtrupy”. Na początku zaglądano tam, donoszono zupy, ale nikt nie mógł przełknąć pokarmu. Dlatego przez następnych kilka dni umierano – nikt nie przychodził do rewiru. Kobiety umierały jedna za drugą – co jakiś czas jedna zrzucała drugą – która umarła – z łóżka. Dwa, trzy dni przed zakończeniem wojny w rewirze znajdowały się już same trupy – przynajmniej tak sądzono. Pośród tych zmarłych leżała jeszcze p. Wanda Półtawska – przeżyła. Pewnego dnia przyszedł jakiś mężczyzna i rozciął nożycami kolczaste druty – zawołał – Dziewczęta, jesteście wolne! – Drugi powiedział do niego – Ty głupi, czego się drzesz? To trupiarnia! Na terenie obozu grupa kobiet napadła wręcz na magazyn z żywnością – przy okazji, taranując co najmniej kilkanaście słabszych więźniarek. More Maiorum


HISTORIA XX WIEKU

» Lista operowanych Polek w obozie Ravensbrück /fot. Alan Jakman

Wydzierały sobie jedzenie, szarpały Wkrótce więźniarki obozu, które za włosy, wyrywały sobie paznok- chciały przejść na stronę aliantów, otrzymały odpowiednie zaświadciami skórę – pojawiła się krew… czenie, że wracają z obozu i władze Radzieccy i amerykańscy żołnierze terenowe mają im pomagać podczas wyzwolili obóz – więźniowie pozo- wędrówki. Wędrówka ta trwała od 8 stawienie zostali sami sobie. Domy do 28 maja 1945 r. … esesmanów były już splądrowane, sklepy w pobliskim miasteczku, Poniżej przedstawiam życiorys p. Zofii Kiecol – więźniarki obozu również. Ravensbrück, była jedną z kilkuP. Wanda Półtawska wraz z grupą dziesięciu operowanych kobiet, nie Polek, postanowiła wyruszyć do przeżyła. Biografia napisana przez kraju. Potrzebowały tylko zapasów p. Monikę Bayer-Smykowską, dla jedzenia na drogę – jedna z nich której p. Zofia jest ciocią. oddelegowana została do upolowania jakiejś zwierzyny w pobliskim Jej życie zaczęło się we Lwowie, lesie. Wzięła więc nóż kuchenny i gdzie od trzech pokoleń mieszkała pobiegła. Biegnąc po leśnych ścież- rodzina Bayerów. kach ujrzała konia, właściwie źrebaka, który ledwo żył. Nie myśląc za Urodziła się 30 listopada 1906 roku wiele wbiła nóż w zwierzę. Nagle w rodzinnym domu przy ul. Inwaze wszystkich stron zaroiło się koło lidów 7, na lwowskim Kleparowie. mnie od bab. Rzuciły się na mojego źre- Była córką Heleny z Iwańskich i baka. Stałam z boku i patrzyłam. Źre- Ludwika Bayerów, miała starszego bak umilkł Rozerwały go na kawałki brata Stanisława oraz młodszą siobez narzędzi. Trzymałam nóż w ręce, a strę Jadwigę, która zmarła, mając one rozdrapały konia pazurami i zębami. niespełna dwa lata. Zosia została Szarpały kawały mięsa wprost ze skór- ochrzczona w kościele parafialnym ką. Po chwili Wszystko ucichło. Zostały św. Anny u zbiegu ulic Janowskiej i Gródeckiej. Wcześnie została osiekońskie kości. rocona przez matkę, która zmarła More Maiorum

ok. 1910 r., kiedy Zosia miała zaledwie 4 lata. Naukę w Szkole Powszechnej rozpoczęła najprawdopodobniej jeszcze przed I wojną światową we Lwowie, przypuszczam że we wrześniu 1913 roku. W aktach personalnych w Sądzie Grodzkim w Chełmie, podała że posiadała wykształcenie niższe – domowe. Jednakże z zachowanej korespondencji z lat I wojny światowej jej ojca z ciotką, u której wówczas mieszkała, wynika że chodziła do szkoły. Może czas wojny polsko-bolszewickiej spowodował, że w tych latach nauki pobierała w domu. Okres I wojny światowej spędziła razem z bratem Stanisławem we Lwowie pod opieką ciotki Kamili Wróblewskiej (nieznane jest mi pokrewieństwo). Około 1920 roku przeprowadziła się do Zamościa, gdzie w miejscowym Urzędzie Skarbowym od połowy 1916 roku pracował jej ojciec Ludwik. Tutaj kontynuowała naukę w 8-klasowym Żeńskim Gimnazjum im. Marii Konopnickiej, które ukończyła w 1927 roku. Świadectwo 11


HISTORIA XX WIEKU

ukończenia gimnazjum otrzymała 21 czerwca 1927 roku. Świadectwa dojrzałości nie uzyskała, gdyż nie zaliczyła żadnego z maturalnych egzaminów pisemnych (historia, łacina, matematyka) i nie została dopuszczona do egzaminów ustnych. W kolejnych latach nie ma jej na listach maturzystek tego gimnazjum. W lutym 1928 roku rozpoczęła pracę w Wydziale Odwoławczym Sądu Okręgowego w Zamościu jako praktykantka w służbie przygotowawczej. 14 grudnia 1929 roku poddała się egzaminowi na stanowiska urzędnika III kategorii w zarządzie centralnym Ministerstwa Sprawiedliwości oraz w sądach i urzędach wymiaru sprawiedliwości i zaliczyła go z wynikiem bardzo dobrym. 16 grudnia 1929 r. została mianowana kancelistką (w XI stopniu służbowym) w Sądzie Okręgowym w Zamościu i 15 lutego 1930 r. złożyła przysięgę służbową. Na początku listopada 1930 roku została przeniesiona służbowo na równorzędne stanowisko w Sądzie Powiatowym w Zamościu. Z dniem 1 stycznia 1931 r. podjęła pracę na tym samym stanowisku w Sądzie Grodzkim w Chełmie, gdzie pracowała, aż do rozpoczęcia II wojny światowej. W końcu listopada 1932 roku przyjechał do Chełma młodszy, przyrodni brat Zofii – Kazimierz Bayer, który podjął w Chełmie pracę w drukarni „Zwierciadło” (najprawdopodobniej polecony tutaj przez Zofię). Kazimierz mieszkał wspólnie z Zofią, a po jej zamążpójściu razem z małżonkami, aż do swojego ślubu w grudniu 1938 r. W pierwszej połowie lat 30. XX w. Zofia pracowała również w kancelarii chełmskiego komornika Jana Berezy. Tam najprawdopodobniej poznała swojego przyszłego męża – Tadeusza Kiecola. Zofia i Tadeusz pobrali się w Cheł12

mie 3 marca 1935 r., w kościele p.w. Rozesłania Św. Apostołów, a świadkami na ich ślubie byli brat Tadeusza – Wacław Kiecol oraz urzędniczka Wiktoria Muciek. Rok później – 9 kwietnia 1936 r., urodziła się im córka Maria Zofia.

No i co, jak myślisz, czy wrócimy, czy tylko wrócimy? Mieszkali w Chełmie najpierw przy ul. Obłońskiej 24, a 26 października 1937 roku przeprowadzili się do budynku przy ul. Reformackiej 33c. 10 kwietnia 1937 roku Prezes Sądu Apelacyjnego w Lublinie awansował ją na X stopień służby państwowej, a w 1938 roku odznaczył ją Brązowym medalem Za długoletnią służbę.

działacze społeczni i polityczni. W ich mieszkaniu spotykali się dawni pracownicy sądu, teoretycznie na brydża, prawdopodobnie jednak towarzystwo prowadziło nasłuch radiowy. Spotkania w ich domu zwracały uwagę otoczenia. Ostrzegani przez rodzinę, ukrywali się przez jakiś czas w Zamościu, dzięki czemu ominęły ich aresztowania inteligencji chełmskiej przeprowadzane przez Gestapo w czerwcu 1940 roku. Rodzice Tadeusza, mieszkający w Lublinie i prowadzący tam sklep z galanterią, namawiali ich na przeprowadzkę do Lublina, jednak Zofia z Tadeuszem nie zdecydowali się na takie rozwiązanie. Sądząc, że niebezpieczeństwo aresztowania minęło, wrócili z Zamościa do Chełma 21 listopada 1940 r. wraz z młodszą, przyrodnią siostrą Zofii – Janiną Bayerówną. Jednakże mieszkająca na przeciwko nich folksdojczka doniosła na Gestapo o ich powrocie. Zostali aresztowani nad ranem 29 listopada 1940 roku, a w ich mieszkaniu przy ul. Reformackiej Gestapo urządziło kocioł. Zofia była wtedy w ostatnim miesiącu ciąży z drugą córką.

W tym samym roku w Zamościu, 13 maja 1938 roku, zmarł jej ojciec – Ludwik Bayer. Od tej chwili to właśnie Zofia była osobą scalającą rodzinę i utrzymującą kontakty pomiędzy przyrodnim rodzeństwem (jej ojciec Ludwik z kilku małżeństw Początkowo zostali osadzeni w areszcie Gestapo w Chełmie, ale miał pięcioro dzieci). wkrótce wraz z grupą innych praPo agresji Niemiec na Polskę Kieco- cowników sądownictwa, zostali przewiezieni do hitlerowskiego więlowie pozostali w Chełmie. zienia na Zamku w Lublinie. PierwW czasie okupacji hitlerowskiej za- sze przesłuchania miały miejsce już angażowali się w działalność nie- w areszcie w Chełmie, w Lublinie podległościową. Prawdopodobnie byli wielokrotnie przesłuchiwani, należeli do Związku Walki Zbrojnej, zarówno w więzieniu na Zamku gdyż już na przełomie 1939/40 roku jak i w lubelskiej siedzibie Gestapo, działały w Chełmie i okolicach róż- mieszczącej się przy ul. Uniwersynego rodzaju antyhitlerowskie orga- teckiej 3 w domu „Pod Zegarem”. nizacje patriotyczne, w listopadzie Byli torturowani – w czasie jednego 1939 roku powstała Służba Zwy- z przesłuchań Zofia została pobita cięstwu Polski, a w styczniu 1940 r. do nieprzytomności tak, że współtworzone były we Włodawie i Cheł- więźniarki wciągały ją do celi, gdyż mie – struktury ZWZ, w działal- nie była w stanie wejść o własnych ność których włączyła się chełmska siłach. inteligencja : nauczyciele, urzędnicy, More Maiorum


HISTORIA XX WIEKU

W więziennym szpitalu 6 grudnia 1940 r. Zofia urodziła drugą córkę – Urszulę. Dziewczynkę udało się przekazać poza więzienie, czasowo przebywała w sierocińcu prowadzonym przez siostry zakonne w Chełmie, a w marcu wzięli ją pod swoją opiekę państwo Stefania i Tadeusz Kosińscy – przyjaciele Zofii i Tadeusza (Tadeusz Kosiński prowadził aptekę w Chełmie).

Została zoperowana doświadczalnie 7 października 1942 roku, w grupie 12 kobiet; były to operacje mięśniowe, zakaźne. Po operacji nie odzyskała przytomności i zmarła w kilka dni później. Jej śmierć była wynikiem zakażenia bakterią Clostridium novyi, Clostridium perfrinens (stara nazwa Oedema malignum), Bacillus oedema maligni, która powoduje zgorzel gazową (ang.

urodziła już w więzieniu. Zawsze była mizerna, ale teraz twarz jej była zupełnie szara – nie biała, tylko szara. Wzięłyśmy się pod ręce, słyszałam, że mówiła coś do mnie, ja odpowiadałam jej zupełnie spokojnie, ale miałam wrażenie, że idę w stanie jakiegoś zamroczenia, że otacza mnie jakby mgła, a przecież był piękny, słoneczny dzień. (…) Prowadząca nas Niemka była dość daleko od nas, a my, zobaczywszy stojący nieopodal samochód »minę«, byłyśmy tak pewne, że idziemy

» Aktu chrztu Zofii Bayer, Lwów 1904 r. /fot. AGAD

W pierwszych miesiącach 1941 roku na korytarzu lubelskiego więzienia doszło do spotkania małżonków. Więźniów ustawiono po obu stronach korytarza, po jednej stronie kobiety, po drugiej – mężczyźni, aby odczytać im wyroki śmierci. Tadeusz widząc Zosię odwrócił się do niej, chciał coś powiedzieć, dać znak. Natychmiast został uderzony przez pilnującego więźniów gestapowca tak mocno, że się przewrócił. To było ostatnie ich spotkanie.

gas gangrene). Ponieważ Zofia miała gangrenę w nodze, tylko amputacja kończyny mogła uratować jej życie, ale tak jak i inne operowane w Ravensbrück kobiety, była pozostawiona bez opieki lekarskiej. Datę jej śmierci można w przybliżeniu określić na 10-11 października 1942 roku. W wydanej w Warszawie w 1972 roku książce „Ponad ludzką miarę: wspomnienia operowanych z Ravensbruck” zostało zamieszczone m. in. wspomnienie pani Leokadii Kwiecińskiej z Lublina, która była operowana tego samego dnia, co Zofia. Poniżej zamieszczam fragment jej wspomnień, wktórym opowiada o Zofii Kiecol :

Tadeusz Kiecol został przewieziony do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu 6 kwietnia 1941 r. otrzymał numer obozowy 14507. Ostatnim śladem jego życia jest wpis w obozowej księdze rentgena z dnia 20 lipca 1941 roku. Został zamordowany 28 lipca 1941 r. Ja wzięta byłam 7 października 1942 Zofia była nadal przetrzymywana roku. Pamiętam, był wtedy piękny, ciepły, w więzieniu na Zamku w Lublinie. słoneczny dzień. W tym okresie pracowała, wychodząc z komandem poza budynek więzienia, dzięki czemu mogła się z nią kontaktować rodzina. Osłabiona zachorowała na tyfus i była leczona w więziennym szpitalu.

Pracowałam na nocnej zmianie i akurat układałam się do spania po zjedzeniu obiadowej zupy, gdy do izby wpadła blokowa, wołając, że przyszła po mnie aufseherin i mam wyjść zaraz. Ponieważ dotychczas na operacje zabierano zwykle po Transportem w dniu 23 września rannym apelu, a po południu na egzeku1941 roku, została przewieziona do cje – uważałam los swój za przesądzony. kobiecego obozu koncentracyjnego Koleżanki, które jeszcze nie spały zaczęły w Ravensbrück z wyrokiem śmierci, mnie ściskać i żegnać. otrzymała tam nr obozowy 7866. Ze (…) Z drugiej strony bloku, ze strony wspomnień współwięźniarek wyni- »A«, wyprowadzono Zosię Kiecol, matkę ka, że pracowała na terenie obozu. dwojga małych dzieci, z których młodsze More Maiorum

na śmierć, że skręciłyśmy w stronę bunkra. Dopiero dozorczyni zawróciła nas, wskazując kierunek tzw. rewiru czyli szpitala obozowego. Tam spotkałyśmy jeszcze dziesięć koleżanek, pozbieranych z różnych bloków, względnie z warsztatów pracy. Kazano nam się rozebrać, wykąpać, ogolono każdej z nas prawą nogę, dano zastrzyk i wskazano łóżka w dużej, rewirowej sali. Wszystko to działo się w tempie tak błyskawicznym, że nie miałyśmy możności porozumieć się z sobą. Ponieważ leżałam na pierwszym łóżku, wzięto mnie pierwszą. (…) Wkrótce po operacjach z naszej grupy zmarły trzy, wśród nich Zosia Kiecol. Biedaczka, tak bardzo bała się śmierci, tak bardzo chciała wrócić do kraju, do dzieci. Pracowałyśmy razem na nocnej zmianie. Czasami, korzystając z chwilowej nieobecności, pilnującego nas wachmana, przychodziła do mego stołu, siadała przy mnie z niezmiennym pytaniem: »No i co, jak myślisz, czy wrócimy, czy tylko wrócimy?« Nie wróciła. I mąż jej nie wrócił także. Córki wychowywała rodzina i obcy, życzliwi ludzie. ■ Artkuł został napisany na podstawie relacji, wspomnień, zawartych w książce p. Wandy Półtawskiej „I boję się snów”. Serdecznie dziękuję p. Monice Bayer-Smykowskiej za udostępnienie biografii p. Zofii Kiecol! 13


» Zofia i Tadeusz Kiecolowie - Chełm 1 marca 1936 r. /fot. pryw. archiwum p. Moniki Bayer-Smykowskiej

14

More Maiorum


GENEALOGIA

Marcin Marynicz

FOT. WIKIMEDIA COMMONS

Witolda Gombrowicza spotkanie z metrykami

Autor „Pornografii”, potomek zamożnej szlachty h. Ostoja i h. Kościesza. Urodzony na Sandromierszczyźnie, najmłodszy z czwórki rodzeństwa. Przed 1939 r. wyruszył za ocean, żyjąc na skraju ubóstwa...

W

itold Marian (właściwie Marian Witold) Gombrowicz – urodził się 4 sierpnia 1904 r. w Małoszycach, zmarł 25 lipca 1969 r. w Vence. Polski powieściopisarz. W latach 1939-1963 mieszkał w Argentynie, a od 1964 r. we Francji. Z jego indywidualistycznej filozofii bliskiej egzystencjalizmowi zrodziły się groteskowo-satyryczne i parodystyczne utwory literackie, niezwykle oryginalne zarówno w swojej treści, jak i formie. Powieści: Ferdydurke (1937), Trans-Atlantyk (1953), Pornografia (1960), Kosmos (1965). Wyrazem dążenia do bezkompromisowej szczerości jest Dziennik (t. 1-3, 1957-1966). Utwory dramatyczne: Iwona, księżniczka Burgunda („Skamander” 1938, wydanie osobne 1958), Ślub (1953), Operetka (1966), Dzieła zebrane (t. 1-10, wydane 1969-1973), Dzieła (t. 1-9, wydane 1986).

Tak pisał o Gombrowiczu pisał Witkacy:

Na imię mu było Witold, nazwisko – Gombrowicz Z pozoru był to sobie zwykły spacerowicz Lecz tkwiła w nim dzika dziwność nieświadoma siebie Z tego konia będzie kiedyś niezłe źrebię!

Z danych, zawartych w metryce chrztu pisarza, można wywnioskować, że błędnie podaje się jego imiona. Ochrzczony został jako Marian Witold i chociaż posługiwał się tym drugim imieniem, warto jest o tym wspomnieć, a nie błędnie podawać odwrotną kolejność. Został on ochrzczony w kościele we Wszechświętych ponad miesiąc po narodzinach – 8 września 1904 r. FOT. GENBAZA

More Maiorum

15


FOT.POCZEKALNIA.GENEALODZY.PL

GENEALOGIA

Jan Onufry Gombrowicz i Antonina Marcella Kotkowska pobrali się 8/20 października 1892 r. w Denkowie, więc Witold Marian na świat przyszedł blisko 12 lat po ślubie swoich rodziców. Według powyższej metryki, pan młody w chwili ślubu miał 24 lata, był synem nieżyjących już Onufrego i Antoniny z Dąbrowskich małżonków Gombrowiczów, urodził się w miejscowości Kwiecinki w parafii Mariampol, a mieszkał Małoszycach, które należały do parafii grocholickiej. Panna młoda miała 20 lat, była stanu wolnego, a jej rodzicami byli żyjący Ignacy i Aniela Bronisława z Kotkowskich małżonkowie Kotkowscy. Urodziła się ona w Sulisławicach, gdzie też została ochrzczona, a mieszkała w Bodziechowie przy rodzicach.

Tak o ojcu mówił sam Gombrowicz:

Ojciec miał litewską, skrytą naturę i jego stosunek z nami nie był bliski. […] Był ostatnim z Gombrowiczów cieszącym się szacunkiem, wzbudzającym zaufanie […]. Miał opinię człowieka poważnego, odpowiedzialnego i uczciwego. Kontrast między jego poprawnym i godnym zachowaniem, a pewnymi dziwactwami nas, synów, niejednemu nasuwał refleksje w rodzaju: , albo . […] Ojciec był jeszcze panem w sposób naturalny, z całą swobodą, i muszę przyznać, że prości ludzie chwytali tę jego naturalność instynktem i o wiele chętniej krzątali się wokół niego niż wokół nas – panów już kurczowych, usiłujących nadrabiać miną.

16

More Maiorum


GENEALOGIA

Niestety już w tym momencie nie ma możliwości zbadania przodków po mieczu Witolda Gombrowicza. Wynika to z prozaicznego problemu – metryki z interesujących nas parafii nie ma w Internecie. Oczywiście metryki te można odnaleźć w archiwach państwowych, ale na chwilę obecną nie mamy takich możliwości. Z kolei z przodkami po kądzieli zapowiadają się braki ze względu na możliwy ubytek przodków – dziadkowie macierzyści mieli to samo nazwisko – zarówno przed, jak i po ślubie.

FOT.GENBAZA

Antonina Marcela Kotkowska na świat przyjść powinna w 1872 r. (względnie rok wcześniej) w Sulisławicach. Powyższa metryka jest tego dowodem. Według niej 6/18 czerwca 1872 r. urodziła się córka 35-letniego Ignacego Kotkowskiego i jego 22-letniej żony Anieli Kotkowskiej. Natomiast pojawia się problem z imionami, ponieważ dotychczasowa kolejność okazuje się być fałszywą. Dziecko zostało ochrzczone imionami w następującej kolejności – Marcela Antonina. Rodzicami chrzestnymi jej byli Józef Kotkowski i Antonina Kotkowska. Jak można zauważyć w metrykach regularnie pojawia się nazwisko Kotkowski – zarówno przy nazwisku ojca, panieńskim matki, ale również w przypadku rodziców chrzestnych! W tym przypadku trudno określić, z którym z rodziców byli spokrewnieni kumowie, a jeśli z obojgiem, to z którym bliżej. Według metryki chrztu, Ignacy Kotkowski powinien urodzić się ok. 1837 r., a jego żona – Aniela (Bronisława) Kotkowska, ok. roku 1850. Aniela matką została w wieku 22 lat, więc musiało to być stosunkowo krótko po zawarciu ślubu.

More Maiorum

17


GENEALOGIA

FOT.POCZEKALNIA.GENEALODZY.PL

More Maiorum

18


GENEALOGIA

Ignacy Leonard Kotkowski i Aniela Bronisława Kotkowska pobrali się 21 stycznia / 2 lutego 1871 r. w Denkowie, więc Marcela Antonina była ich pierwszym ślubnym dzieckiem, ponieważ na świat przyszła nieco ponad 15 miesięcy po zawarciu małżeństwa przez swoich rodziców. Według metryki ślubu, pan młody był 34-letnim kawalerem, synem Józefa i Antoniny z Ząbczeńskich małżonków Kotkowskich, a na świat przyszedł w Bodziechowie. Panna młoda była nieco młodsza, bo liczyła sobie 22 lata, nie wychodziła wcześniej za mąż, a rodzicami jej byli żyjący Marceli Kotkowski i nieżyjąca Agnieszka z Fijałkowskich Kotkowska. Urodziła się w tej samej wsi, co pan młody. Dodatkowo w dokumencie potwierdziły się wcześniejsze przypuszczenia, a dokładniej pokrewieństwo małżonków. Byli oni dla siebie bardzo bliskimi krewnymi, bo nazwać można ich rodzeństwem stryjecznym, czyli ojcowie nowozaślubionych byli braćmi. Ignacy Leondard Kotkowski na pozczątku 1871 r. miał 34 lata, więc powinien urodzić się w 1837 lub w 1836 r. Miejscem narodzin miał być Bodziechów w denkowskiej parafii. Z odnalezieniem dokumentu nie było żadnego problemu i tym sposobem udało się ustalić, że Ignacy Leonard na świat przyszedł 3 lutego 1837 r. jako syn 30-letniego Józefa Kotkowskiego – dzierżawcy fabryk żelaznych i jego 27-letniej żony, Antoniny z domu Ząbczeńskiej. Świadkami chrztu, odbytego w dniu 23 lutego, byli Józef Ciszewski – 65-letni ekonom i Wojciech Grabowski – 52-letni strażnik lasu. Rodzicami chrzestnymi dziecka byli Walenty Urbański – inżynier obwodu opatowskiego i Agnieszka Kotkowska – posesorka, prawdopodobnie również babcia ojczysta Ignacego Leonarda.

FOT.POCZEKALNIA.GENEALODZY.PL

Ignacy i Aniela Kotkowscy przeżyli w małżeństwie równe 30 lat. Na krótko po jubileuszu, a dokładniej 13/26 kwietnia 1901 r. w Bodziechowie zmarł 64-letni Ignacy Leonard Kotkowski, syn Józfa i Agnieszki z Ząbczyńskich małżonków Kotkowskich i pozostawił po sobie owdowiałą Anielę z Kotkowskich Kotkowską. Zgodnie z wcześniej wspomnianymi dokumentami, wszystkie dane się potwierdzają. Jedyną drobną różnicą jest zapis nazwiska panieńskiego matki Ignacego, ponieważ w akcie chrztu jest to Ząbczeńska, a w akcie zgonu – Ząbczyńska.

More Maiorum

19


GENEALOGIA

FOT.GENBAZA

Aniela z Kotkowskich Kotkowska zmarła 26 grudnia 1937 r. w wieku 88 lat. Zgon zgłosił 43-letni wnuk zmarłej, a rodzony brat Witolda – Janusz Gombrowicz, wraz z 50-letnim Józefem Matysiakiem. Według aktu zgonu, zmarła była ziemianką, urodziła się 6 kwietnia 1849 r., a rodzicami jej byli Marceli i Aniela z Fijałkowskich małżonkowie Kotkowscy. Była wdową po (zmarłym w 1901 r.) Ignacym Kotkowskim, a przyczyną jej śmierci była starość. FOT.KSIĘGI METRYKALNE PARAFII DENKÓW, KSIĘGA ZMARŁYCH, ROK 1937, AKT NR 124

Tym sposobem też doprecyzowana została lokalizacja aktu chrztu Anieli Kotkowskiej, ponieważ znana jest dokładna data narodzin. Co prawda w księgach ochrzczonych zapisy prowadzone są chronologicznie według dat chrztów. Data chrztu nie zawsze jest tożsama z datą urodzin, co więcej zdarza się, że różnica między tymi dwoma 20

More Maiorum


GENEALOGIA

wydarzeniami wynosi kilka lub kilkanaście miesięcy. Na szczęście rodzina nie miała problemów z ochrzczeniem dziecka i nie ociągali się z tym sakramentem, bo już 10 kwietnia 1849 r. w denkowskiej parafii stawił się 44-letni Marceli Kotkowski, dziedzic wsi Bodzechów z przyległościami i w przytomności dwóch świadków – Józefa Jakubowskiego i Józefa Ciszewskiego, okazał dziecię płci żeńskiej, które urodziło się w jego domu cztery dni wcześniej z jego żony – 34-letniej Anieli z domu Fijałkowskiej. Na chrzcie świętym nadane zostały dwa imiona – Aniela Bronisława, a rodzicami chrzestnymi byli wcześniej wspomniany Józef Jakuboski wraz z Antoniną Kotkowską – prawdopodobnie stryjenką chrzczonego dziecka. FOT.POCZEKALNIA.GENEALODZY.PL

Kilka lat po urodzeniu ostatniego dziecka, Aniela umiera. Niestety w akcie nie wpisano, co było powodem śmierci, można się jednak domyślać, że jej organizm był osłabiony poprzez tyle porodów. Zmarła młodo – miała zaledwie 40 lat. Zgon nastąpił 13 sierpnia 1863 r. o północy. Aniela pozostawiła po sobie męża Marcelego Kotkowskiego i dzieci: Gustawa, Bronisława, Juliusza, Marcelego, Wacława, Kazimierza, Mariannę, Emilię, Bronisławę i Anielę. Łatwo policzyć, że świadkowie podali dziesięć imion! Niestety dane rodziców i miejsce pochodzenia wciąż pozostają zagadką. FOT.POCZEKALNIA.GENEALODZY.PL

More Maiorum

21


GENEALOGIA

Marceli jako wdowiec pożył jeszcze kilkanaście lat, ponieważ zmarł prawie 12 lat po swojej żonie. Stało się to dokładniej 8/20 stycznia 1875 r. w Bodzechowie. W tym przypadku dokumenty były „bogatsze” w informacje, ponieważ oprócz podstawowych danych dotyczących wieku zmarłego – 72 lata, stanu cywilnego – wdowiec, pojawiły się imiona rodziców – Ignacy i Agnieszka z Kliszewskich małżonkowie Kotkowscy, ale i tu nie podano, skąd zmarły pochodził.

FOT.POCZEKALNIA.GENEALODZY.PL

Nieco ponad 1,5 roku po śmierci Marcelego, zmarł jego rodzony brat – Józef, który był jednym z czterech (tak jak jego brat) pradziadków Witolda Gombrowicza. Według poniższej metryki, Józef Kotkowski zmarł 24 lipca/5 sierpnia 1876 r. w Bodziechowie. Żyć miał niewiele mniej, niż jego brat, bo 68 lat, a dane rodziców są takie, jak w powyższej metryce, co jest potwierdzeniem ich pokrewieństwa. Zmarły pozostawił po sobie żonę Antoninę z domu Ząbczyńską. FOT.POCZEKALNIA.GENEALODZY.PL

22

More Maiorum


GENEALOGIA

Nieco ponad 1,5 roku po śmierci Marcelego, zmarł jego rodzony brat – Józef, który był jednym z czterech (tak jak jego brat) pradziadków Witolda Gombrowicza. Według poniższej metryki, Józef Kotkowski zmarł 24 lipca/5 sierpnia 1876 r. w Bodziechowie. Żyć miał niewiele mniej, niż jego brat, bo 68 lat, a dane rodziców są takie, jak w powyższej metryce, co jest potwierdzeniem ich pokrewieństwa. Zmarły pozostawił po sobie żonę Antoninę z domu Ząbczyńską. FOT.POCZEKALNIA.GENEALODZY.PL

Antonina bez męża przeżyła prawie 9 lat. Zmarła 24 stycznia/5 lutego 1885 r. w Bodziechowie jako 77-letnia wdowa po Józefie Kotkowskim. Niestety powyższy dokument jest bardzo ubogi w informacje i nie ma nawet nazwiska panieńskiego zmarłej, które na szczęście znane jest z innych dokumentów.

FOT.POCZEKALNIA.GENEALODZY.PL

11 października 1852 r. w Bodzechowie zmarła 77-letnia Agnieszka Kotkowska – dziedziczka dóbr Bodzechów. Pozostawiła po sobie męża Ignacego Kotkowskiego i sześcioro dzieci – Marcelego, Józefa, Franciszka, Seweryna, Marię i Emilię. Niestety nie ma tu informacji o jej rodzicach, czy też miejsca urodzenia, które pomogłoby ustalić, skąd pochodziła ta rodzina. More Maiorum

23


FOT.POCZEKALNIA.GENEALODZY.PL

GENEALOGIA

Ostatni dokument dotyczy zgonu prapradziadka pisarza – Ignacego Kotkowskiego, który życie zakończył w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, tj. 26 grudnia 1854 r. Zmarł nieco ponad 2 lata po swojej żonie, a był w tym samym wieku, co może świadczyć o tym, że był on od niej młodszy lub zgłaszający się pomylili. Ignacy w chwili śmierci był wdowcem, a także dziedzicem dóbr Borzechowa. Pozostawił po sobie te same dzieci, co jego żona.

Wywód przodków Witolda Gombrowicza dostępny jest na stronie More Maiorum w zakładce „Genealogie znanych Polaków” Poniżej zamieszczamy ciekawe wsponienia Gombrowicza z czasów maturalnych... Na kilka miesięcy przed egzaminem maturalnym zdałem sobie sprawę z grozy położenia. Od lat nie uczyłem sie systematycznie, pojęcia nie miałem o łacinie, algebrze, trygonometrii i w innych przedmiotach byłem koronnym osłem… Czekało mnie pięć egzaminów piśmiennych i osiem ustnych – co robić? Jako konsekwentny próżniak postanowiłem nic nie robić, tym bardziej że właściwie już nic nie było do roboty poza oddaniem się w opiekę Najwyższemu. Tak nadszedł groźny dzień, w kwietniu chyba, 1922 roku: zasiedliśmy w największej z sal szkolnych, każdy na osobnej ławce, aby unimożliwić ściąganie i w śmiertelnej ciszy podano nam temat wypracowania polskiego. Napisałem sporo i dosyć byłem z siebie zadowolony. Właściwa tragedia rozpoczęła się dnia następnego gdy pojawił się na moim pulpicie papier z łacińskim tekstem, który należało przetłumaczyć. Rzuciwszy okiem na tych kilka zdań, pojąłem że nic nie rozumiem, nic nie chcę wiedzieć, że nie przetłumaczę nawet trzech słów. Cisza panowała śmiertelna. Sam na tej ławce wobec tego idiotycznego papieru, sam wobec łaciny z nieprawdziwego zdarzenia – nigdy absurd, zarzynający, zabójczy, nie uderzył we mnie z równą mocą. (...) Ale z wypracowania z polskiego dostałem piątkę z plusem. A z francuskiego, którym władałem nieźle z domu, też piątkę z plusem. Komisja egzaminacyjna zbaraniała i postanowiła przesłać moje prace do ministerstwa, gdzie zapadł wyrok przychylny: zdałem. Maturę oblewaliśmy w mieszkaniu tak zwanego Prezesa, czyli Miecia Grabińskiego, na ulicy Jerozolimskiej wprost Dworca Głównego. Ja się upiłem, jak wszyscy, i rzygałem z okna piątego piętra na ulicę; ale nie zauważyłem w pijanym widzie, że na dole była kawiarnia i stały stoliki na chodniku. Ryk dochodzący z dołu skłonił mnie do pośpiesznego zaalarmowania moich towarzyszy i zabarykadowaliśmy drzwi wejściowe, gotowi bronić się do ostatka. 24

More Maiorum


GENEALOGIA

FOT.WIKIMEDIA COMMONS

More Maiorum

25


POLSKA PRZEZ WIEKI

Małgorzata Lissowska

początki polskiej państwowości

Chrzest Polski, bitwa pod Cedynią, czy zjazd gnieźnieński, to najważniejsze fakty z początków polskiej państwowości, o których uczy się każde dziecko już w szkole podstawowej. Oto najciekawsze i najważniejsze wydarzenia, mające miejsce w X wieku na ziemiach ówczesnej Polski.

M

ieszko I ur. 922-945 zm.25 maja 992 r. Pierwszy historycznie udokumentowany władca Polski. Syn Siemomysła, wnuk Lestka. O pogańskim księciu Polan, walczącym z Wichmanem, po raz pierwszy wspomina Widukind z Korbei, w kronice Res gestae saxonicae sive annalium libri tres. Innym źródłem jest kronika żydowskiego podróżnika – Ibrahima ibn Jakuba, który to w latach 965-966 podróżował po krajach słowiańskich. Niestety na próżno szukać informacji o młodzieńczych latach życia Mieszka; tylko Gall Anonim wspomina o siedmioletniej ślepocie przyszłego władcy Polski, najazdach na sąsiednie kraje i 7 pogańskich żonach. W 964 r. Mieszko I oraz Bolesław I Srogi – książe Czech, zawierają porozumienie, zgodnie z którym Mieszko zobowiązuje się do przyjęcia wiary chrześcijańskiej oraz poślubienia córki Bolesława – Dobrawy (Dąbrówki) Przemyślidki.

państwa polskiego. W tym momencie pojawia się zasadnicze pytanie „Czy znana jest data dzienna chrztu Mieszka?”. Tak, był to 14 kwietnia 966 r. W przeciwieństwie do obecnych czasów, sakramentu chrztu nie można było przyjąć dowolnego dnia roku, zgodnie z przekazami św. Ambrożego już w IV wieku, chrzest przyjmowano tylko i wyłącznie w Wielką Sobotę (obecnie postępuję się tak, tylko w przypadku chrztu osoby dorosłej). W 966 r. uroczystość ta przypadała właśnie na 14 kwietnia, dlatego też owa data uznawana jest za dzień przyjęcia religii chrześcijańskiej przez Mieszka. Rok później na świat przychodzi ich pierwszy potomek, późniejszy król Polski – Bolesław I Chrobry zwany Wielkim. Dobrawa i Mieszko mieli jeszcze jedno dziecko – Świętosławę (Sygrydę), urodzoną między 960 a 972 r., późniejszą królową Szwecji, Danii i Norwegii. Jednym z efektów przyjęcia chrztu przez Mieszka, było utworzenie w 968 r. pierwszego biskupstwa misyjnego w Poznaniu, na czele którego stanął biskup Jordan. BITWA POD CEDYNIĄ 24 CZERWCA 972 R.

Przyczyny ataku margrabiego marchii łużyckiej, Hodona, na państwo Polan, nie są do końca znane. Jak podaje w Kronice biskup merseburski Thietmar Hodo, zebrawszy wojsko napadł z nim na Mieszka, który był wierny cesarzowi i płacił trybut aż po Urodzona w 930 r., przyszła księżna rzekę Wartę.1 Najprawdopodobniej Polan – Dobrawa, w zależności od margrabiemu nie podobała się coprzekazów, była młodsza lub star- raz to większa ekspansja Mieszka I, sza od Mieszka. Ślub odbył się w który to poza terenami Mazowszan i 965 r. a już rok później, wiosną 966 r. Mieszko I przyjął chrzest w imie- 1 Thietmar z Merseburga, Kronika, XI wiek, cyt. za: Małkowski, Jacek Rześniowiecki, Historia niu państwa polskiego, data ta jest Tomasz II. Podręcznik dla klasy II gimnazjum, Gdańskie uznawana za symboliczny początek Wydawnictwo Oświatowe, 2010, s. 14. 26

Goplan, planował włączyć do kraju również Pomorze. 24 czerwca 972 roku Hodon wraz z wojskami przeprawił się przez Odrę, gdzie czekał na nich Mieszko I ze swoją armią. Władca Polan planowo wycofał się pod Cedynię, gdzie w ukryciu oczekiwał jego brat – Czcibór wraz pozostałymi wojskami. Tego goniący Hodon się nie spodziewał, na Niemców początkowo spadł deszcz strzał, później zostali otoczeni z trzech stron przez wojska Polan i ponieśli klęskę. Na wieść o tym cesarz niemiecki wysłał czym prędzej gońców, nakazując Hodonowi i Mieszkowi, aby pod rygorem utraty jego łaski zachowali pokój do czasu, gdy przybędzie na miejsce i osobiście zbada sprawę2. Pięć lat po zwycięskiej bitwie umiera małżonka Mieszka – Dobrawa (977 r.), ten znany z zamiłowania do kobiet, szybko poślubia Odę Dytrykównę (ur.955, zm.1023) – córkę Dytryka, magrabiego Marchii Północnej. Z tego związku na świat przychodzi trzech synów: Mieszko (ur. 978-984), Świętopełk (ur. 979985) i Lambert (ur. 981-986). Nieznane są dokładne lata ich śmierci. DAGOME IUDEX Najstarszy dokument pochodzący z państwa Polan, spisany przez Mieszka I po łacinie (przez niektórych historyków nazywany jego testamentem, ze względu na wskazanie dzieci z drugiego małżeństwa), w którym to oddaje swoje państwo pod opiekę stolicy apostolskiej. Dzięki Dagome iudex znany jest zasięg terytorialny ówczesnego kraju.

2 Ibidem

More Maiorum


POLSKA PRZEZ WIEKI

Tekst oryginalny:

WARTO WIEDZIEĆ

Item in alio tomo sub Iohanne Spisana w latach 983-993 XV papa Dagome iudex et Ote senatrix et filii eorum: przez Gerharda z AugsburMisicam et Lambertus – nescio gahagiografii św. Udalryka cuius gentis homines, puto autem Sar- (Miracula Sancti Oudalrici) dos fuisse, quoniam ipsi a IIII iu- zawiera legendę, według dicibus reguntur – leguntur beato której Mieszko został raniony Petro contulisse unam civizatrutą strzałą i uniknął śmierci tatem in integro, que vocatur Schinesghe, cum jedynie dzięki pomocy biskupa omnibus suis per- Augsburga Udalryka. tinentiis infra hos affines, sicuti incipit a primo latere longum mare, fine Bruzze usque in locum, qui dicitur Russe et fines Russe extendente usque in Craccoa et ab ipsa Craccoa usque ad flumen Oddere recte in locum, qui dicitur Alemure, et ab ipsa Alemura usque in terram Milze recte intra Oddere et exinde ducente iuxta flumen Oddera usque in predictam civitatem Schinesghe.3 Tłumaczenie: Podobnie w innym tomie z czasów papieża Jana XV Dagome, pan, i Ote, pani i synowie ich Mieszko i Lambert (nie wiem, jakiego to plemienia ludzie, sądzę jednak, że to byli Sardyńczycy, ponieważ ci są rządzeni przez czterech „panów”) mieli nadać świętemu Piotrowi w całości jedno państwo, które zwie się Schinesghe z wszystkimi swymi przynależnościami w tych granicach, jak się zaczyna od pierwszego boku wzdłuż morza [dalej] granicą Prus aż do miejsca, które nazywa się Ruś, a granicą Rusi [dalej] ciągnąc aż do Krakowa i od tego Krakowa aż do rzeki Odry, prosto do miejsca, które nazywa się Alemure, a od tej Alemury aż do ziemi Milczan i od granicy Milczan prosto do Odry i stąd idąc wzdłuż rzeki Odry aż do rzeczonego państwa Schinesghe.

bertem.

Pierwszy historyczny władca Polski umiera 25 maja 992 r., za miejsce jego pochówku uznaje się działające ówcześnie biskupstwo w Poznaniu (obecnie Archikatedra pw. Apostołów Piotra i Pawła). Rządy w państwie przejmuje najstarszy syn, Bolesław I Chrobry i wyrzuca z kraju swą macochę wraz z przyrodnimi braćmi: Mieszkiem, Świętopełkiem i Lam-

3 Wersja według tzw. redakcji D. Por. np. Gerard Labuda: Słowiańszczyzna starożytna i wczesnośredniowieczna : antologia tekstów źródłowych. Poznań: Wydawnictwo Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk & Wydawnictwo Sorus, 1999, s. 159–161

More Maiorum

27


POLSKA PRZEZ WIEKI

ETYMOLOGIA IMIENIA MIESZKO Imię Mieszko w X wieku zostało wymienione w pięciu niezależnych źródłach – Widukind, Żywot św. Udalryka z Augsburga, dwie noty nekrologiczne i Dagome iudex. Istnieje teoria, że Mieszko miał nosić imię Dagobert, czyli jasny dzień. Imię to zostało w Dagome iudex bądź zniekształcone przy kopiowaniu, bądź też połączone z imieniem Mieszko (Dagome = Dagobert+ Mesco. Imię Mieszka już od średniowiecza starano się zinterpretować poprzez tzw. etymologię ludową. Według Wincentego Kadłubka: (...)nazwany (…) został »Mieszka« to jest »zmieszanie«, ponieważ rodzice skłopotali się, gdy urodził się ślepy. Autor późniejszej Kroniki Wielkopolskiej zaproponował zbliżone tłumaczenie: 28

Polacy widząc to, nadto zaniepokojeni, że król Ziemomysł w przeciągu siedmiu lat nie spłodził innego syna, mówili: »Oto znowu zamieszka w królestwie!« Mieszka bowiem, czyli zamęt, nazywa się od rozruchu ZJAZD GNIEŹNIEŃSKI 7-15 MARCA 1000 Pielgrzymka cesarza niemieckiego Ottona III do grobu św. Wojciecha (zamordowanego trzy lata wcześniej, przez pogańskich Prusów). Jak przedstawił wspomniany już wcześniej Gall Anonim za jego czasów cesarz Otto Rudy przybył do [grobu] św. Wojciecha dla modlitwy i pojednania, a zarazem w celu poznania sławnego Bolesława, jak o tym można dokładniej wyczytać w księdze o męczeństwie [tego] świętego. Bolesław przyjął go tak zaszczytnie i okazale, jak wypadło przyjąć króla, cesarza rzymskiego i dostojnego gościa. […] A zdjąwszy z głowy swej diadem cesarski, włożył go na głowę Bolesława na [zadatek] przymierza i przyjaźni, i

za chorągiew tryumfalną dał mu w darze gwóźdź z krzyża Pańskiego wraz z włócznią św. Maurycego, w zamian za co Bolesław ofiarował mu ramię św. Wojciecha. I tak wielką owego dnia złączyli się miłością, że cesarz mianował go bratem i współpracownikiem cesarstwa i nazwał go przyjacielem i sprzymierzeńcem narodu rzymskiego.4 Jednym z celów zjazdu, zwanego też synodem, było uzyskanie przez cesarza, poparcia księcia polskiego dla utworzenia cesarstwa uniwersalistycznego, jego skutkiem zaś było ogłoszenie pierwszego na terenach polskich arcybiskupstwa w Gnieźnie pod wezwaniem św. Wojciecha oraz trzech biskupstw: w Krakowie, Wrocławiu i Kołobrzegu. Powstałe wcześniej biskupstwo w Poznaniu, zostało włączone w arcybiskupstwo w Gnieźnie. Pierwszym arcybiskupem został Gaudenty – brat św. Wojciecha. 4 Bielowski A., Galla Kronika, (wyd.). Lwów 1864, s. 399-402

More Maiorum


POLSKA PRZEZ WIEKI

WARTO WIEDZIEĆ

Bolesław Chrobry, władca chrześcijański dopiero w drugim pokoleniu, dążył, jak na neofitę przystało, do skrupulatnego przestrzegania zasad życia chrześcijańskiego. Surowo też karał wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób tym regułom się sprzeniewierzyli. Kazał na przykład wybijać zęby tym, których przyłapano na spożywaniu mięsa w dni postne. Chrobry znany był również ze swojej tuszy. Świadczy o tym wzmianka ruskiego kronikarza: „ Był Bolesław wielki i ciężki, że ledwie na koniu mógł usiedzieć, ale bystrego umysłu” O jego wyglądzie zachowała się też wzmianka, w kronice Thietmara, biskupa merseburskiego, wyraźnie Polsce nieprzychylnego. Pisze on, że podczas wojny na zachodnich rubieżach, gdy przeciwnicy, zanim rozpoczęli bitwę, wzajemnie, a zgodnie z przyjętą tradycją, obrzucali się obelgami, jeden z wrogów księcia zawołał: »Oto rozpruję twój brzuch tłusty!« More Maiorum

29


POLSKA PRZEZ WIEKI

PRZODKOWIE MIESZKA Jak już wspomniałam, Mieszko był pierwszym historycznym władcą Polski. O jego legendarnych przodkach wspomina tylko w swych kronikach Gall Anonim. Byli to Siemowit zmarły na przełomie IX i X wieku, syn Piasta oraz Rzepichy. Po jego zgonie na jego miejsce wstąpił syn jego, Lestek, który czynami rycerskimi dorównał ojcu w zacności i odwadze. Po śmierci Lestka nastąpił Siemomysł, jego syn, który pamięć przodków potroił zarówno urodzeniem, jak godnością.1 Lestek zwany też Leszkiem zmarł ok. 930 r. po czym władzę przejął jego syn, ojciec Mieszka – Siemomysł żyjący do 960r. TERYTORIUM POLSKI ZA ŻYCIA MIESZKA Na początku X wieku na terenach obecnej Polski żyły następujące plemiona: Polanie, Wiślanie, Mazowszanie, Pomorzanie, Ślężanie, Lędzianie i Goplanie. Na próżno szukać dokładnych informacji, mówiących o zasięgu terytorialnym państwa w latach 60. X wieku, kiedy to Mieszko przejmuje władzę. Wia-

1 Bielowski A., Galla Kronika, (wyd.). Lwów 1864, s. 397-398

30

dome jest, że Piastowie panowali w państwie Polan czyli na terenach obecnej Wielkopolski i Kujaw. Książe w latach 70. przyłączył ziemię sandomierską oraz Grody Czerwieńskie (które w 981 r. utracił na rzecz Rusi). Pod koniec życia Mieszka terytorium Polski wynosi ok. 250 tys. km2 i liczy około miliona mieszkańców. SIEDZIBA PIASTÓW OSTRÓW LEDNICKI O Biskupinie, czyli najstarszym grodzie na terenach obecnej Polski, słyszało na pewno każde dziecko na jednej z pierwszych lekcji historii. Niestety pytając o Ostrów Lednicki lub Wyspę Władców, nie każde z nich umie cokolwiek na ten temat powiedzieć, a to duży błąd z historycznego punktu widzenia. Jest to jedna z pięciu wysp na jeziorze lednickim, położona pomiędzy Poznaniem a Gnieznem. Prowadzone tam już od połowy XIX wieku poszukiwania archeologiczne ukazały, powstałe w latach 60. X wieku: gród, baptysterium (basen służący do liturgii chrzcielnej, ponieważ ówcześnie chrzest polegał na całko-

WARTO WIEDZIEĆ

Siedem lat ślepoty Mieszka I i nagłe odzyskanie wzroku ma symbolizować pogaństwo kraju Polan oraz oświecenie, czyli przyjęcie chrztu. witym zanurzeniu w wodzie osoby chrzczonej), kompleks pałacowosakralny, mosty czy wały obronne. Wykopaliska archeologiczne przyczyniły się do odkrycia także, tzw. zabytków ruchomych, do najważniejszych z nich należy zaliczyć relikwiarz w kształcie krzyża łacińskiego, poza tym znaleziono również srebrne i złote ozdoby, monety z różnych stron świata, sprzęty gospodarstwa domowego: gliniane naczynia, drewniane wiadra, noże, drewniane łyżki i czerpaki z rzeźbionymi rączkami, a także narzędzia rolnicze, warsztaty tkackie, narzędzia stolarskie, sprzęt rybacki. […] zbiór militariów, liczący niemal 300 sztuk broni. Są wśród nich m.in. kolczuga, hełm z nosalem wykuty z jednego kęsa żelaza. miecze, inkrustowane srebrem i miedzią groty włóczni, topory, zdobione geometrycznie strzemiona2. Pierwszy gród, o średnicy 40 metrów, powstał już na początku X wieku. Podczas panowania Mieszka I w jego miejscu został zbudowany nowy gród, zdecydowanie większy, połączony z lądem dwoma mostami o szerokości 6 m, wschodnim liczącym 170 m i zachodnim o długości 440 m. Gród wznosił się w południowej części wyspy, otoczony był wałem obronnym o wysokości ok 12 m i długości ok 500 m. Prawdopodobne miejsce Chrztu Polski, narodzin Bolesława I Chrobrego oraz przyjęcia Ottona III podczas Zjazdu Gnieźnieńskiego. W 1994 roku wyspę Ostrów Lednicki uznano za Pomnik Historii. 2 http://www.nid.pl/pl/Informacje_ogolne/Zabytki_w_Polsce/Pomniki_historii/Lista_miejsc/miejsce.php?ID=307 dostęp z dnia 01.11.2014

More Maiorum


POLSKA PRZEZ WIEKI

WARTO WIEDZIEĆ

Przypuszczalny zasięg państwa Mieszka I i Bolesława Chrobrego w 992 r. Wschodnia granica Grodów Czerwieńskich oparta jest na przebiegającym przez ten obszar europejskim dziale wodnym. Według Dagome iudex, obejmuje Pomorze oraz ziemie Polan, Kujawian, Mazowszan i Lędzian, natomiast poza jego terytorium znajdują się Grody Czerwieńskie, Ziemia Krakowska, Morawy, południowa część Śląska (pomiędzy Odrą a Sudetami), Milsko i Łużyce, które to ziemie przyłączył do Polski książę Bolesław I Chrobry.

More Maiorum

31


1 LISTOPADA

Paweł Becker

refleksje nad mogiłami

1 i 2 listopada – dni wiernej pamięci o tych wszystkich, którzy już odeszli. Dni refleksji nad życiem, przemijaniem, śmiercią, sensem naszego istnienia. Odwiedzamy wtedy cmentarze, dbamy o groby. Ale przecież są groby zapomniane, nieistniejące, wstydliwe, omijane celowo. Im chciałbym poświęcić kilka słów. Im i nadziei na ich ratowanie.

D

o dziś w zachodniej i północnej Polsce zachowały się tysiące wiejskich cmentarzy ewangelickich, na których spoczęli dawni mieszkańcy tych terenów. W wyniku przesunięcia granic Niemcy, w większości ewangelicy, opuścili swoje rodzinne miejscowości, a ich miejsce zajęli Polacy. Cmentarze celowo niszczono po zakończeniu II wojny światowej, wyżywano się na nich w odwecie za hitlerowskie zbrodnie. Niszczono mogiły niewinnych ludzi. W samym powiecie wąbrzeskim (ziemia chełmińska) jest ich kilkadziesiąt. W 2003 roku grupa licealistów z Liceum Ogólnokształcącego im. Zygmunta Działowskiego w Wąbrzeźnie podjęła się mrówczej pracy – opracowali wszystkie cmentarze ewangelickie powiatu pod opieką nauczyciela historii Aleksandra Czarneckiego

32

– Bartosz Borysowski, Marcin Jarzębski i Karolina Karska byli osobiście na wszystkich opisanych tam nekropoliach, ratując je chociaż dokumentalnie od zapomnienia. A pośród nich tylko jeden zadbany, jak gdyby normalny cmentarz. Ten niezwykły cmentarz w Stanisławkach został po wojnie skazany na zapomnienie. Ostatnia żyjąca we wsi Niemka, została zmuszona, by nigdy tam nie iść. Paulina Kozdra płakała, przecież tam były groby jej rodziców. Wizyta na cmentarzu była ryzykowna, groziło to wezwaniem na milicję, przesłuchaniem, nawet torturami. Umierając, Paulina powiedziała do swojej wnuczki: Czekaj na lepsze czasy, gdy będzie można przyznać się do niemieckiego pochodzenia i zadbaj o te groby.

kulturę narodu poznać po zadbanych cmentarzach Wnuczka Pauliny – Irena Szymion, wypełniła tę obietnicę. W 1990 roku po przemianach w Polsce zapaliła pierwsze znicze na cmentarzu. Najpierw sama, a potem z pomocą uczniów pobliskiej szkoły zaczę-

» Grobowiec Szczepańskich przed sprzątaniem i po. Fot. Paweł Becker, Bartosz Słowiński

ła doprowadzać cmentarz do jego pierwotnego stanu. W myśl zasady Ojczyzna to ziemia i groby zadbała o ten cmentarz, a w jego sąsiedztwie założyła skansen w chacie pod strzechą. Irena Szymion wyznaje zasadę kulturę narodu poznać po zadbanych cmentarzach. Niezwykły, poewangelicki cmentarz w Stanisławkach był często tematem reportaży telewizyjnych, artykułów prasowych, opisała go też sama autorka w opowiadaniu „Bliskość cmentarza” i swoich książkach „Pod trzcinowym dachem w Stanisławkach” i „Zdarzyło się w Stanisławkach”. Z kolei o cmentarz w Brudzawkach dba Estera Szymańska, ratując go przed dewastacją na miarę swoich możliwości. To ona uratowała żeliwne tabliczki i krzyże informujące, kto spoczął w konkretnym grobie. Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią im się płaci… pisała Wisława Szymborska. Pani Estera uratowała kilka takich wieczności… Jestem nauczycielem historii w Myśliwcu. Kilka dni temu zabrałem młodzież z gimnazjum na miejscowy cmentarz ewangelicki. Odmówiliśmy modlitwę, zapaliliśmy jeden symboliczny znicz dla tych, którzy tam spoczywają. Zaskoczyła mnie postawa uczniów – nikt nie miał wątpliwości, aby dbać o te groby, zarośnięte dziś bzem i skryte pod sporą warstwą mchu. Jedna z uczennic powiedziała – To nie jest ich wina, że dziś nie ma nikogo, kto zapaliłby im znicz. Dlatego my musimy to zrobić. Czy

More Maiorum


1 LISTOPADA » FOT. PAWEŁ BECKER

uda się kiedyś zadbać o cmentarz w poległych we Wrześniu 1939 i obok Myśliwcu, tak jak o ten w Stanisław- żołnierzy radzieckich poległych w kach? walkach z Niemcami w styczniu 1945 r. W programie Miejskiej TeleW alei grobowców starego, polskie- wizji Kablowej w 2013 roku powiego katolickiego i nadal używanego działem, że im wszystkim, niezależ(!) wąbrzeskiego cmentarza znajdują nie od tego jakiej byli narodowości i się miejsca spoczynku hrabiów po której stronie frontu stali, należy Dąmbskich i pierwszego polskiego się znicz. Nawet żołnierze radzieccy starosty – Józefa Szczepańskiego. A nie są winni temu, że zginęli daleko w praktyce śmietnik, miejsce libacji, od domu, w miejscu którego nie publiczna toaleta i miejsce schadzek znali i gdzie spocząć nie chcieli. Po zakochanych. Gdy byliśmy tam z programie, 1 listopada wieczorem grupą harcerzy z 60. Wąbrzeskiej zadzownił do mnie kamerzysta, DaDrużyny Starszoharcerskiej „Even- wid Wiecki (publikujący już w More tyr”, zebraliśmy 11(sic!) worków Maiorum) i powiedział, żebym pośmieci! Następnego dnia, przed jed- jechał na cmentarz. Co się okazało? nym z grobowców, ktoś po prostu Na obu zbiorowych mogiłach stało się załatwił… Miała rację Irena Szy- po tyle samo zniczy, postawionych i mion: kulturę narodu poznać po zadba- Polakom, i żołnierzom radzieckim. nych cmentarzach… Ktoś zapytał mnie, dlaczego staTa sama drużyna harcerska dba o wiam znicz Rosjanom. Dlaczego to grób żołnierzy polskich poległych robię? Dla ich matek. Wyobrażam w 1939 roku w walkach w okolicach sobie starą kobietę, gdzieś na SyWąbrzeźna i o groby zamordowa- berii, która nie ma grobu swojego nych bestialsko w Nielubiu Pola- syna, dla której „Wąbrzeźno” to tylków. Z kolei zastęp Obrońcy Pocz- ko napis w akcie zgonu przysłanym ty Gdańskiej zajmuje się grobem z frontu. Z pewnością zastanawiaRomana Sarniewicza, niepozorną ła się, czy jej syn gdzieś daleko ma mogiłą kryjącą szczątki powstańca grób i czy ktoś o niego dba. Dla tej wielkopolskiego. matki właśnie, a dziś dla siostry, córW Wąbrzeźnie obok siebie znaj- ki, wnuczki, to robię. dują się dwie kwatery żołnierskie 1 września tego roku składaliśmy – wspomniana już mogiła Polaków znicze podczas uroczystości 75. More Maiorum

rocznicy wybuchu II wojny światowej. Gdy przed uroczystościami zapytałem kombatantów, czy mamy stawiać znicz też żołnierzom radzieckim, ofuknięto mnie, jak w ogóle mam wątpliwości. Oczywiście, że tak! Jedna z kombatantek, która przeżyła piekło wojny, gdy składaliśmy znicz na grobie radzieckim powiedziała głośno: Teraz zawołajcie telewizję, zróbcie zdjęcia! Pokażcie, że Polak nawet wrogowi potrafi zapalić znicz, że potrafi się zachować wobec zmarłych! Od kilku lat organizowana jest zbiórka pieniędzy na restaurację nagrobków. Odczyszczono grób ks. Ksawerego Połomskiego, odczyszczono grobowiec Dąmbskich (a raczej wydobyto go z haszczy samosiejek), ekshumowano do nowego grobu rodziców Sługi Bożego ks. Franciszka Nogalskiego, w planach jest odrestaurowanie grobu ks. Jana Nepomucena Zakrysia. Wymagamy by Litwini dbali o Rossę, Włosi o Monte Cassino, Ukraińcy o Łyczaków… Zachowajmy się tak samo wobec mogił, które mamy u siebie. ■ W powyższym artykule zostały zaprezentowane prywatne poglądy autora tekstu. Bardzo prosimy o powstrzymanie się pisania obraźliwych komentarzy. Zapraszamy do nadsyłania swoich artykułów, w których można umieścić własną opinię na ten temat.

33


FOT. MARTA CZERWIENIEC

POSZUKIWANIA ZAGRANICZNE

34

More Maiorum


POSZUKIWANIA ZAGRANICZNE

Marta Czerwieniec

poszukiwania genealogiczne na Kresach – Ukraina

Badania genealogiczne na dawnych Kresach związane są przede wszystkim z maksymalnym utrudnieniem życia rodzinnym historykom, szczególnie poprzez wszechobecnie rozbudowaną biurokrację.

N

nas, badaczy, najbardziej atrakcyjna jest możliwość samodzielnego fotografowania zamówionego materiału. Opłaca się wykonanie pojedynczego zdjęcia lub serii zdjęć jednej sprawy. Jedną sprawą jest zarówno teczka wywodu szlacheckiego, czy też metryka józefińska zawierająca kilkadziesiąt stron dokumentów gruntowych lub podatkowych, jak i jedna metryka z księgi metrykalnej. Ceny są zróżnicowane, od 4 hrywien (Chmielnicki) do 70 hrywien za zdjęcie (Żytomierz). Niezależnie od opłat zyskujemy jednak to co nas interesuje, od razu, bez czekania.

W ZAGSie należy wykazać się wszystkimi metrykami poświadczającymi, że szukana przez nas osoba jest naszym krewnym. Ponadto należy posiadać przetłumaczone na język ukraiński poświadczenie paszportu. Dokumenty składamy wraz z zajawą – czyli prośbą, do ZAGSu o wydanie nam interesujących nas dokumentów. Odpowiedź możemy otrzymać w ciągu godziny bądź na adres ukraiński. Wszelkie materiały przesyłane do Polski zostaną przesłane drogą oficjalną, czyli przez Konsulat RP. W związku z tym, konieczne będzie uiszczenie opłaty konsularnej, w kwocie około 30 USD za każdą stronę dokumentu. Życzę Państwu powodzenia w poszukiwaniach genealogicznych, a w razie potrzeby, chętnie pomogę. ■ FOT. FOTER.COM

ajwiększym zainteresowaniem cieszą się archiwa. Inaczej wygląda tam obsługa osoby, która pojawia się po raz pierwszy i tej, która przyjeżdża po raz kolejny. Jeśli pierwszy raz przyjeżdżamy do danego archiwum należy uzbroić się przede wszystkim w cierpliwość. Trzeba zrozumieć, że Ukraina to na- Podobnie też dzieje się jeśli chodzi dal świat głębokiego PRLu, dla wie- o godziny otwarcia archiwów. W lu już nieznany. każdym z nich, niezależnie od tego, czego dowiemy się w Internecie, Po wejściu do archiwum najpierw możemy zastać zamknięte drzwi. należy napisać prośbę do dyrekcji We Lwowie, Kijowie, Równem czy o zgodę na korzystanie z zasobów, Łucku archiwum otwarte jest 5 dni którą zresztą zazwyczaj dostaje się w tygodniu, w Winnicy piątek jest automatycznie. Potem można już dniem zamkniętym, a w Żytomierzu wejść do pracowni naukowej zwa- pracować można tylko od wtorku nej czytalni sal. Tam trzeba wypisać do czwartku. ankietę z danymi osobowymi, tematem zainteresowań, a w niektórych Trudniejsza przeprawa czeka nas archiwach (Łuck i Stanisławów) do- w ZAGSie, czyli ukraińskim odpołączyć zdjęcie legitymacyjne. Potem można już zamawiać interesujące nas materiały. Czas oczekiwania na dokumenty jest różny. W Żytomierzu i Równem zamówione materiały można otrzymać w tym samym dniu, w Kijowie, Chmielnickim (dawnym Płoskirowie) i Łucku, dopiero na następny dzień. Natomiast we Lwowie czeka się do 2-3 dni na zamówione materiały.

wiedniku polskiego USC. W ZAGSach często znajdują się XIX-wieczne księgi metrykalne, od zakończenia których nie upłynęło jeszcze 100 lat, dlatego też, nie zostały oddane do właściwego archiwum. Także i godziny otwarcia są różne, ponadto w różne dni, można składać inne dokumenty. Przykładem może być ZAGS w Husiatynie na Podolu, w którym to w poniedziałek rejestrują tylko zgony, w związku z czym, nie przyjmą nawet napisanej przez nas zajawy (prośby).

Każde archiwum ma swoje zasady, jak również dysponuje innym cennikiem za wykonywane prace. Dla More Maiorum

35


LISTY CZYTELNIKÓW

Grażyna Rychlik

genealogia Marii z Szumskich Dąbrowskiej, czyli...

Blaski i cienie korzystania ze źródeł pośrednich oraz potencjalne problemy w poszukiwaniu przodków na Mazowszu.

M

aria Dąbrowska jako „osoba miesiąca” gościła w październikowym numerze More Maiorum. W 2014 r. obchodzona była jej 125. rocznica urodzin, a już za rok obchodzić będziemy 50. rocznica jej śmierci. Genealogią Marii Dąbrowskiej zainteresowałam się niedawno i prawdę mówiąc nieco przypadkowo. W zasadzie nie planowałam poszukiwań, chciałam jedynie zaspokoić swoją ciekawość. Oczekiwałam, że wrzucę do wyszukiwarki imię i nazwisko autorki jednej z polskich powieści wszechczasów i dotrę do strony internetowej, która będzie publikowała przynajmniej częściowe drzewo genealogiczne Marianny Kazimiery Szumskiej po mężu Dąbrowskiej. Niczego takiego nie udało się odnaleźć, trafiłam natomiast na dwa portale, które na temat historii rodziny Marii Dąbrowskiej podawały w zasadzie takie same informacje. Brakowało tam jedynie ich źródeł. Szukając dalej trafiłam do książki Ewy Korzeniewskiej pt.: Maria Dąbrowska, kronika życia, wydanej w 1971 r., która uważana jest za w miarę pełne opracowanie na temat pisarki. Autorka omawia źródła, z których korzystała sama Maria Dąbrowska przy próbie odtworzenia historii swojej rodziny; podaje również wiele faktów z życia przodków Szumskich i Gałczyńskich (rodzina matki Marii Dąbrowskiej). Kronika życia nie jest jednak opisem genealogicznym, a i zainteresowania Marii Dąbrow-

36

skiej związane z historią jej rodziny wynikały raczej z jej potrzeb powieściopisarskich, niż genealogicznych. Zrozumiałam więc, że jeśli chcę dowiedzieć się czegoś o genealogii Dąbrowskiej, muszę sama zacząć szukać dokumentów. Ze względu na dostępność źródeł w Internecie zajęłam się rodziną Szumskich. Punktem wyjścia do poszukiwań były informacje zebrane przez samą Marię Dąbrowską w przekazie Ewy Korzeniewskiej. Jeśli chodzi o Szumskich, to głównym informatorem o historii rodziny, był stryj Marii – Franciszek Szumski, i ogólnie rzecz biorąc jego przekaz był skromny i niezadawalający dla samej Marii Dąbrowskiej. Z tych informacji dowiadujemy się, że obydwaj bracia Szumscy – Józef (ojciec Marii) i Franciszek urodzili się w Zielonej koło Kuczborka, Franciszek był kilka lat młodszy od Józefa oraz że Józef był drugim dzieckiem swoich rodziców. Wiadomo, że rodzice Marii pobrali się w Warszawie w 1884 r. – kopia aktu ślubu (łatwo dostępna na szukajwarchiwach.pl) została zamieszczona w październikowym artykule w More Maiorum. Pojawia się więc pierwsza niezgodność, gdyż według informacji rodzinnych Józef Konstanty Szumski (na co dzień używał imienia Józef) urodził się w Zielonej, a według aktu ślubu w Wawrowie, znajdującym się w parafii dłutowskiej. Która informacja jest zatem poprawna? W aktach parafii w Zielonej (dla rozróżnienia nazywanej w archiwum w Mławie Mławską) aktu urodzenia ojca Marii nie odnalazłam. Natomiast w księgach parafii w Dłutowie, oddalonym około 13

km na północ od Zielonej, znajdują się zapisy zarówno ślubu dziadków Szumskich jak i akty urodzenia ich dwóch synów. Teofil Szumski – dziadek Marii, według aktu małżeństwa urodził się około 1818 r. (żeniąc się miał 25 lat) w Piegłowie (parafia Żmijewo). W Dłutowie dnia 28 czerwca 1843 r. zawarł związek małżeński z Marianną Florentyną Sółkowską, panną urodzoną 7 września 1820 r. w Dłutowie, córką zmarłych Pawła i Marianny Sółkowskich, „we Dworze służącą”. W akcie małżeństwa zapisano, że Teofil był wtedy pisarzem prowentowym Dworu Dłutowskiego. Dziadkowie Marii poznali się więc zapewne w pracy. W należącym do tej samej parafii Wawrowie, gdzie przynajmniej w latach 1844-1845 Teofil Szumski był ekonomem, urodziło się jego dwóch synów – Józef Konstanty Szumski 11 marca 1844 r. i Franciszek Szumski 4 października 1845 r. Teofil Szumski z rodziną przez jakiś czas mieszkał więc na terenie parafii dłutowskiej. Wydaje się być raczej pewne, że Józef Konstanty był pierworodnym synem swoich rodziców, a jego brat Franciszek był od niego młodszy o rok i siedem miesięcy, więc mniej niż kilka lat – kalendarzowo był między nimi tylko rok różnicy. Dodatkowo data dzienna urodzenia Józefa Konstantego z aktu urodzenia (11 marca) była inna niż ta podawana przez rodzinę (11 kwietnia). Wpis aktu urodzenia Józefa Konstantego do księgi pochodzi z 16 marca 1844 r., data kwietniowa nie jest więc poprawna. Niezależnie od faktycznego stanu rzeczy być może chodziło o niepodważalność poczęcia dziecka po ślubie i stąd dokonano takiej rodzinnej korekty. Teofil Szumski zmarł 27 lutego 1884 r., więc następnego dnia po ślubie syna Józefa Konstantego i jak podają biografowie – rodzice Marii ze swojego ślubu w Warszawie pojechali prosto na pogrzeb Teofila. More Maiorum


LISTY CZYTELNIKÓW

» Fragment zapowiedzi ślubu Józefa Andrzeja Szumskiego z Katarzyną Cyleńską /poczekalnia.genealodzy.pl

Według aktu zgonu Teofil Szumski zmarł we wsi Osówka w parafii Zielona (Mławska). Zgłaszającym jego zgon był między innymi jego syn Franciszek zamieszkały w Zielonej. W którymś momencie rodzina Szumskich musiała się więc przeprowadzić do Zielonej, czy to do samej Zielonej, czy na teren tej parafii. Być może było to wtedy, gdy synowie byli jeszcze mali i dlatego to Zielona pojawiła się w opowieści stryja Franciszka, a nie Dłutowo czy Wawrowo.

Ze Słupska poszedł ojciec do powstania w styczniu 1863 r. Przekaz rodzinny dotyczący Szumskich był więc nie tylko niezadowalający, ale i nie zawsze poprawny. Aktu urodzenia Teofila Szumskiego nie odnalazłam w parafii Żmijewo. Być może jest to moje przeoczenie, a może trzeba szukać w innych latach lub innej parafii. Natomiast łatwo było odnaleźć akt małżeństwa rodziców Teofila właśnie w Żmijewie w 1818 r. – Józef Andrzej Szumski lat 29, a więc urodzony około 1789 r., kawaler „w Piegłowie w służbie lokajskiej mieszkający” dnia 28 stycznia zawarł związek More Maiorum

małżeński z Katarzyną Cyleńską lat 23, według zapowiedzi poprzedzającej akt zawarcia małżeństwa i zapisanej w tej samej księdze, „w Piegłowie w służbie zostającą”, obydwoje szlachetnie urodzeni. Niestety akt ślubu nie podaje ani imion i nazwisk rodziców, ani miejsc urodzenia małżonków. Wiadomo natomiast, że informacje o wieku zaślubiających się pochodziły z metryk wyjętych dla Józefa Andrzeja z parafii słupskiej, a dla Katarzyny z parafii rościszewskiej. Jeżeli informacja jest poprawna, to akt urodzenia Katarzyny można będzie odnaleźć w księgach z Rościszewa. Jeśli chodzi o miejsce urodzenia Józefa Andrzeja to są dwie miejscowości, których wersja przymiotnikowa nazwy jest bardzo podobna i może być błędnie odczytywana z manuskryptu – Stupsk w gminie Stupsk i Słupia w gminie Zawidz. Obydwie nazwy w wersji przymiotnikowej dla opisania słowa parafia to słupska i stupska. Kronika życia cytuje Marię Dąbrowską – Ze Słupska poszedł ojciec do powstania w styczniu 1863 r. Wydaje się, że nie chodzi tu o Słupsk w obecnym województwie pomorskim. Chodzi więc albo o Stupsk i jest to być może błąd w transkrypcji, albo o Słupię, ale z wersji przymiotnikowej powstał Słupsk, a nie Słupia. Należałoby zajrzeć do oryginalnego zapisu Marii Dąbrowskiej, by wyjaśnić tę

kwestię. Gdyby chodziło o Słupię to być może można by powiązać przebywanie tam Józefa Konstantego z krewnymi. Według aktu ślubu Teofila jego rodzice (dziadkowie Józefa Konstantego) nie żyli już w 1843 r., a więc w 1863 r. musiałoby to być jakieś inne powiązanie rodzinne. Oczywiście można też próbować odczytać zapis z aktu ślubu Józefa Andrzeja inaczej, mianowicie, że metryka pochodziła z parafii stupskiej, więc ze Stupska. Istnieje wcześniejszy sumariusz z tej parafii za lata 1765-1817 i można tam odnaleźć najprawdopodobniej tylko jedną rodzinę Szumskich, która miała dzieci pod koniec XVIII w. Nie ma tam jednak zapisu o urodzeniu Józefa Andrzeja w latach 80. lub 90. XVIII w. Być może akt zgonu Józefa Andrzeja będzie zawierał informacje o jego miejscu urodzenia oraz o imionach i nazwiskach rodziców i pomoże potwierdzić kolejne pokolenie Szumskich. Analizując informacje z dokumentów można przyjąć, że opowieść stryja Franciszka Szumskiego o historii rodziny Szumskich jest z grubsza poprawna. Jednakże niektóre szczegóły nie zgadzają się z informacjami zapisanymi w dokumentach urzędowych. Oczywiście z zasady przyjmujemy, że informacje z aktów metrykalnych są poprawne. 37


LISTY CZYTELNIKÓW

» Akt zgonu Teofila Szumskiego /poczekalnia.genealodzy.pl

Przekazy rodzinne, czy to ustne, czy zachowane na piśmie, mają unikalną wartość, ponieważ na ogół zawierają wiele informacji, które nie są przydatne do wytwarzania żadnych dokumentów. W dokumentach metrykalnych ich nie odnajdziemy. Natomiast pozwalają nam one przybliżyć sobie, jak wyglądało życie naszych przodków, co przynosiło w ich życiu radość i satysfakcję, jakie mieli rozterki, jakie mieli podejście do czasów, w których przyszło im żyć, czy angażowali się w walkę o niepodległość czy też w walkę z zacofaniem społecznym, a może wspierali zaborców i przeciwdziałali rozwojowi społecznemu, a może byli ofiarami historii. Dla Marii Dąbrowskiej aspekt historyczno-społeczny był w opowieściach rodzinnych najważniejszy. Jeżeli jednak interesuje nas także genealogia, to warto pamiętać, by fakty genealogiczne z przekazów rodzinnych weryfikować w źródłach bezpośrednich, takich jak metryki. I trzeba być przygotowanym na to, że znane i obowiązujące treści, mogą nie zo38

stać potwierdzone w dokumentach urzędowych. Dzięki takiej weryfikacji możemy dotrzeć do nowych informacji, które czasami pomogą rzucić nowe światło na historię naszych rodzin, czy też poznać przyczyny decyzji, które nasi przodkowie musieli podejmować. Jeżeli okaże się, że faktycznie istnieją rozbieżności między przekazem rodzinnym i informacjami z dokumentów nie oznacza to (choć oczywiście w niektórych przypadkach może być inaczej), że niepoprawne informacje z przekazu rodzinnego podawano celowo. Na ogół podawano je zgodnie z posiadaną wiedzą, która nie zawsze musiała być poprawna. Jeżeli natomiast bezkrytycznie przyjmiemy informacje z przekazu rodzinnego, to może się okazać – jak w przypadku niektórych faktów z historii rodziny Szumskich – że będziemy powielali niepoprawne wersje wydarzeń, które być może trafią nawet do druku i będą obowiązywały dopóki ktoś nie pokusi się o ich sprawdzenie.

Dla niektórych osób przekaz rodzinny pozostanie niepodważalny i w przypadku rozbieżności będą się one dopatrywać raczej ułomności dokumentów lub przyczyn ich potencjalnego zafałszowania czy to przez osoby podające informacje, czy też przez twórców dokumentów. Udowodnienie zafałszowania dokumentów może się okazać łatwe, czasem trudne, a najczęściej niemożliwe. W tym ostatnim przypadku wybór wersji zdarzeń może być potraktowany uznaniowo i wtedy decyzja jest na ogół wersją preferowaną z takich czy innych względów, choć potwierdzenie poprawności genealogicznej wymaga, by wybór poparty był poprzez jakieś wiarygodne źródło. Poszukiwania informacji o przodkach Marii Dąbrowskiej na północnym Mazowszu pokazują także problemy, z którymi zetknie się większość genealogów, których antenaci pochodzili z tamtych terenów. Cechą podstawową jest niestałość miejsca zamieszkania. Zmienia się ono często nawet kilkakrotnie More Maiorum


LISTY CZYTELNIKÓW

w ciągu życia jednej tylko rodziny i choćby akty urodzenia dzieci mogą się znajdować w wielu odległych od siebie parafiach i czasami bez dodatkowej wiedzy czy indeksów odnalezienie wszystkich członków rodziny może być trudne do tego stopnia, że nie zawsze będziemy mieli pewność, czy odnaleźliśmy na przykład wszystkie dzieci, które urodziły się w danej rodzinie. Bardzo często przedstawiciele każdego nowego pokolenia przemieszczali się po okolicy. Stwarza to duże trudności w namierzeniu krewnych z linii bocznych. Wielką pomocą są indeksy zapisów metrykalnych, ale nie zawsze zindeksowane są te parafie, do których trafili nasi przodkowie czy krewni. W sukurs mogą nam przyjść dokumenty inne niż metrykalne, a także przekaz rodzinny. Źródła te pomijają z kolei fakty, które uważano za nieistotne, między innymi dzieci zmarłe w niemowlęctwie czy dzieciństwie, więc też nie zapewnią nam one skompletowania danych. Nawet w tych niezakończonych poszukiwaniach genealogii Szumskich pokazuję w zasadzie jedynie wywód przodków. Na obecną chwilę niewiadomo ile rodzeństwa mieli Szumscy

i ich żony na każdym poziomie pokoleniowym. Powiązania rodzinne z pewnością można odtworzyć, ale będzie wymagało przejrzenia materiału z obszaru większego niż jedna czy dwie parafie lub poczekania na zakończenie indeksacji wszystkich zasobów z tamtych terenów. Moja początkowa ciekawość została zaspokojona, ale daleka jeszcze droga do tego, by odtworzyć genealogię rodziny Szumskich, przodków Marii Dąbrowskiej.

Wykorzystane źródła dotyczące rodziny Szumskich: ■ ASC gminy Żmijewo, Szumski-Cyleńska, zapowiedź nr 19 z 1817/1818 (1818). ■ ASC gminy Żmijewo, SzumskiCyleńska, akt małżeństwa nr 10 z 1817/1818 (1818). ■ ASC gminy Dłutowo, Marianna Florentyna Sułkowska, akt urodzenia nr 13 z 1820/1821 (1820). ■ ASC parafii rz.-kat. w Dłutowie, Szumski-Sułkowska, akt małżeństwa nr 10/1843. ■ ASC parafii rz.-kat. w Dłutowie, Józef Konstanty Szumski, akt urodzenia nr 16/1844. ■ ASC parafii rz.-kat. w Dłutowie, Franciszek Szumski, akt urodzenia nr 67/1845. ■ ASC parafii rz.-kat. Narodzenia NMP w Warszawie, SzumskiGałczyńska, akt małżeństwa nr 108/1884. ■ ASC parafii rz.-kat. w Zielonej, Teofil Szumski, akt zgonu nr 14/1884.

Duża mobilność przodków na niewielkie odległości w dzisiejszym rozumieniu przestrzeni, ale na warunki dziewiętnastowieczne do miejscowości znajdujących się o 2-3 dni drogi od siebie, a nawet dalej, jest niestety powszechna dla przedstawicieli wszystkich warstw społecznych północnego, a może i całego Mazowsza. Poszukiwania mazowieckich przodków mogą więc być nie lada wyzwaniem. Nie należy się tym jednak zrażać. Dużą pomocą jest nie tylko indeksacja metrykaliów, ale i fakt, że coraz więcej źródeł z tego terenu dostępnych jest w Internecie ipodróżowanie do ar- Pani Grażynie serdecznie dzięchiwów nie jest już konieczne. ■ kujemy za nadesłanie artykułu!

» Akt chrztu Józefa Teofila Szumskiego /poczekalnia.genealodzy.pl

More Maiorum

39


GENEALOGIA POLAKÓW FOT. GENEALOGIA POLAKÓW

Genealogia Polaków

Bronisława Stecka - początki badań dziejów rodziny Zebranie informacji o życiu i kręgu rodzinnym Bronisławy Steckiej-Jaroszewskiej natrafia na duże trudności, mimo że od jej śmierci upłynęło zaledwie 55 lat...

Z tego związk narodziło się troje dzieci:

rudności wynikają między innymi z zamieszkiwania Steckich na obszarach najbardziej chyba dotkniętych brakiem metrykaliów – Wołynia i ziemi przemyskiej, a także:

• Maria Irena, ur. 14 września 1905 w m. Jaśniszcze.

T

• zawodów rodzinnych (administratorzy majątków), które spowodowały problemy w ustaleniu miejsc życia i przodków wcześniejszych niż wzmiankowane w opowiadaniach, • zniszczenia wszystkich trzech dworów – miejsc życia Bronisławy, • częściowego zniszczenia i zagubienia archiwum rodzinnego. Dlatego też niniejsza praca opiera się nie tylko na archiwaliach, ale również na pamiętnikach, kronikach klasztornych, badaniach terenowych, rozmowach z mieszkańcami opisywanych wsi. Autorowi zależało nie tylko na ustaleniu faktów, ale też na jak najbardziej dokładnym odtworzeniu warunków życia i cech osoby. Bronisława Krystyna Stecka h. Radwan, córka Michała i Ludwiki Anastazji Ostrowskiej, ur. 2 lipca 1871 w m. Ordów, zm. 10 czerwca 1959 w Krakowie. Mężem był Kazimierz Jaroszewski, ur. 12 marca 1861 w m. Stara Sól, zm. 3 maja 1929 w Krakowie, syn Henryka i Honoraty de Laveaux. 40

• Jan Bronisław, ur. 24 czerwca 1895 w m. Sokal, • Stefania Honorata, ur. 1899,

To prawdopodobnie on był pracodawcą Michała Steckiego. Tuż przed II wojną światową właścicielem OrJak wynika z aktu chrztu, Bronisła- dowa został Alfred Więckowski. wa Stecka urodziła się w niewielkim majątku Ordów koło Stojanowa, W czasie gdy Michał Stecki admiw którym ojciec był ekonomem, nistrował majątkiem Ordów Adolf a później administratorem dóbr – Stecki był właścicielem niedalekiezapisany w księgach jako dominus go majątku Śródpolce, w którym – stąd przypuszczenie, że posiadał rodziły się jego dzieci. Wcześniej, szlachectwo i herb Radwan na przełomie XVIII i XIX wieku, miejscowość Siedliszcze BramoDo dzisiaj w Ordowie zachowały się we (k. Bełza) w swym posiadaniu stawy dworskie, jednak na miejscu miał Ignacy Kajetan Stecki. Zadworu stoją budynki kołchozu. równo Ignacy Kajetan, jak i Adolf Na maleńką wioskę składało sie kil- pochodzą z tej samej rodziny herbu kadziesiąt domów i mała cerkiewka. Radwan. Informację o tym herbie Wieś była położna wśród płaskich odnajdujemy w teczce legitymacyjpól i podmokłych łąk. Z map au- nej Ignacego Kajetana, a genealogia striackich rysowanych w połowie tej rodziny znana jest z wielu mniej XIX wieku wynika, że obszar dwor- lub bardziej poważnych herbarzy. Narodziny i przodkowie

ski miał, oprócz budynku mieszkalnego, zapewne parterowego z gankiem, spory folwark – składający się z ok. 6 budynków, oraz duży sad. Wieś miała lepszą komunikację z leżącym na zachód Rozdziałowem niż pobliskim Ordowem, oddzielanym rozlewiskami niewielkiego strumienia zwanego Młynówką – dopływu Bugu. Pod koniec XIX wieku była tu filia szkoły (zapewne jedna klasa), a także niewielka kasa pożyczkowa (kapitał 303 zł). Wcześniej właścicielami wioski byli Mikołaj Polanowski, Stanisław Sadowski, Apolinary Jaworski – poseł i minister Galicji.

Rodzina Bronisławy nie pochodziła z Ordowa, gdyż w zachowanej księdze metrykalnej z lat 1834-1858 brak jakichkolwiek śladów tego nazwiska. Z aktów chrztu trojga z jej rodzeństwa, odnalezionych w księdze chrztów parafii Stojanów, wiadomo że jej dziadkowie to Eliasz Stecki i Anastazja Michaluk (Michalczuk) oraz Jan Ostrowski i Franciszka Mosbauer. W księdze tej brakuje jednak aktu urodzenia najstarszej siostry – Franciszki, co wskazuje na to, że rodzina Steckich zaczęła pracować w Ordowie między 1862 a 1865 rokiem. More Maiorum


GENEALOGIA POLAKÓW

W księgach ordowskiej parafii odnajdujemy wpis dotyczący ślubu Franciszki z Kazimierzem Giebułtowskim. Adnotacja do tego aktu to jedyny ślad po możliwym wcześniejszym miejscu zamieszkania, wynika z niej bowiem, że Franciszka musiała dostarczyć poświadczenie chrztu, które uzyskała w Tartakowie. Z kolei przy rodzicach matki jest wskazane miejsce pochodzenia – miejscowość Sokal. Odnalezione informacje zgadzają się z opowieściami Marii Jaroszewskiej, w których występują te nazwy jako wcześniejsze miejsca pracy. Niestety księgi metrykalne z Tartakowa i z Sokala, które do tej pory udało się zlokalizować w archiwach, pochodzą z wieku XVIII, a tam nazwisko Stecki nie występuje. Brak również informacji o własności w Tartakowie lub Sokalu (Tabula Krajowa), co jednak nie dziwi, gdyż prawdopodobnie obie rodziny, zarówno ze strony ojca, jak i ze strony matki, zajmowały funkcje oficjalistów dworskich. Obie miejscowości leżą blisko siebie, jest więc bardzo prawdopodobne, że rodzice Bronisławy– Michał i Anastazja – mogli się poznać w tych okolicach.

Co ciekawe, Tartaków, w latach 90. XVIII wieku przeszedł w ręce Miączyńskich, u której to rodziny potem pracował w Jaśniszczach mąż Bronisławy. Młodość Według relacji rodziny Bronisława w młodości chciała pójść do klasztoru. Gdy okazało się to niemożliwe „często leżała na desce (ławie) i płakała”. Miała czarne włosy, loczki przy uszach, przeważnie krótko ostrzyżona i zgrabna. Rodzina jej ojca Michała – składała się oprócz żony Anastazji Ostrowskiej i Bronisławy z jej siostry – najstarszej z rodzeństwa – Franciszki, i trójki braci: Wincentego, Stanisława i Tadeusza. Musieli się znać dobrze z rodziną Tomanów – gdyż przyszły teść Zygmunta jest też jego chrzestnym, a Waleria Tomanek chrzestną Bronisławy. Trudno powiedzieć czy Bronisława znała swoich dziadków, gdyż nie udało się ustalić ich dat zgonu. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że Ostrowscy mieszkali do końca życia w Sokalu (w 1871 roku brat Anastazji – Antoni, no-

towany jako mieszkający w Sokalu bierze ślub w Byszowie). Bronisława miała duże wymagania co do stroju. Gdy mąż przywiózł jej kiedyś ze Lwowa piękną suknię w kolorze zielonym, powiedziała „w tym worku chodzić nie będę”. Wypowiadała się z godnością, nie nadrabiała nigdy niby-kulturalnym zachowaniem. Była wychowana tak, jak się wychowywało panienki z dobrych domów – z godnym dystansem do ludzi, ale i z bliskością oraz troską o człowieka. Szanowała zasady i kierowała się nimi. Była w niej godność prawdziwej damy, w chwilach trudnych godziła się jednak na najgorsze traktowanie i najgorsze ubranie – szczególnie w czasie wojen. Lubiła kwiaty i bardzo dbała, aby zawsze rosły przed domem. Według relacji córki aleja, która prowadziła do domu rządcy w następnym jej miejscu życia – Jaśniszczach, była wysadzona słoneczkami. Klomby też były zawsze pełne kwiatów. W czasie wojny, gdy kończyły się pieniądze na jedzenie, kupowała kwiat i stawiała przed posągiem Matki Boskiej.

Opracowanie redakcja „Genealogia Polaków”, www.genealogia.okiem.pl

More Maiorum

41


LISTY CZYTELNIKÓW

GTG “Silius Radicum”

Wojciech Korfanty i jego weneckie korzenie Wojciech Korfanty – osoba, którą na Śląsku kojarzy chyba każdy człowiek. Do dziś ta niezwykła postać budzi wiele sprzecznych emocji. Tak jak za życia, tak po chwilę obecną ma swych zwolenników i przeciwników.

1847 r. w Droniowicach – według metryki zgonu urodził się ok. 1778r.

Ojciec Karoliny z domu Klecha to Johann Klecha urodzony ok. roku 1812 – dane o latach urodzenia Johanna i Karoliny ustalono na podstawie wieku podanego przy ślubie eden z najwybitniejszych z 16.10.1836 r. w Sadowie. Był on przywódców śląskich, uro- synem Johanna Klechy i Catharidził się 20.04.1873 r. w Sa- ny Marii z domu Sitek (Schytek/ dzawkach, która dzisiaj sta- Schittek). nowi dzielnicę Siemianowic Śląskich. Zmarł 17.08.1939 r. w Warszawie. Ślub rodziców Johanna (Jana) KleCiekawostką jest to, że na chrzcie chy odbył się 28.01.1810 r. w Borootrzymał imię Albert, a nie jak to nowie. Catharina (Katarzyna) była się powszechnie uważa Adalbert córką Matheusa Sitek . Znamy jej (tożsamy z Wojciechem). W każdym datę zgonu: 9.05.1832 r. Johann razie znany jest jako Wojciech, syn (Jan) Klecha był synem Lorengórnika – Józefa Korfantego i Ka- za (Wawrzyńca) Klechy i Sophii roliny z domu Klecha. (Zofii) zd. Reil (Reylin/Raylin). Johann (Jan) urodził się 31.03.1782 Ślub rodziców Wojciecha Korfan- r. (par. Sadów), a zmarł 17.04.1836 tego odbył się 21.04.1872 r. w Sa- r. w Kalinie. Jego rodzice pobradzawkach. Józef Korfanty, urodzo- li się 19.10.1780 r. w parafii Sadów ny 19.11.1845 r. w Sadzawkach, syn (Chwostek). Pomimo występująceAdama i Franciszki z domu Wypiór go w tej parafii nazwiska Rail, uropoślubił Karolinę, córkę Jana Kle- dzenia Zofii nie udało się odnaleźć. chy i Józefy z domu Cyroń. Karo- Natomiast Lorenz to urodzony lina urodziła się 31.10.1849 r. w Ka- 6.08.1760 r. syn Simona (Szymolinie w powiecie lublinieckim, zmar- na) Klechy i Susanny (Zuzanny) ła 26.04.1928 r. w Siemianowicach). z domu Polaczek. To wszystko, co udało się na tę chwilę ustalić w odLinia matczyna Wojciecha Korfan- niesieniu do linii matczynej Wojcietego jest znacznie mniej rozbudo- cha Korfantego. wana, więc łatwiej ją omówić. Linia ojcowska jest dużo bardziej Rodzice Karoliny to Józefa zd. zagadkowa. Cyroń, która urodziła się ok. 1818 r. i była córką Szymona Cyronia Ojciec Wojciecha – Joseph (Jó(leśniczego) i Antoni von Zayczek. zef) Korfanty (1845-1916) był Nazwisko babci Wojciecha nasuwa synem górnika Adama Korfanna myśl szlachtę o tym nazwisku, tego i Franciszki Wypiór. Ich jednak ta linia genealogiczna nie zo- ślub odbył się w Michałkowicach stała jeszcze zbadana. Sam Szymon 16.01.1826 r. Rodziców FranciszCyron(Czyron) zmarł w marcu ki nie znamy. Adam Korfanty

J

42

» Wojciech Korfanty w wieku 32 lat /fot. Wikimedia

urodził się natomiast 22.01.1801 r. (zmarł 13.06.1873 r. w Sadzawkach) w Siemianowicach jako syn Simona (Szymona) i Marianny zd. Niejodek (ur. ok. 1782 r.), których ślub odbył się 02.02.1799 r. w Czeladzi. Znamy również rodziców Szymona, urodzonego 26.10.1774 r., nie znamy natomiast rodziców Marianny z domu Niejodek. Simon More Maiorum


LISTY CZYTELNIKÓW

(Stefan/Szczepan) urodził się 03.08.1713 r. jako syn Wojciecha (Alberta – nie Adalberta) i Zofii Krajuszków. Adalbert (Wojciech) Korfanty – prapradziadek bohatera artykułu, urodził się 03.04.1693 r. w Siemianowicach (zm. 13.12.1775 r.). Był synem Mateusza Korfantego i Doroty.

I w tym miejscu wypada się zatrzymać. Księgi z Czeladzi wymieniają jeszcze Mateusza i Dorotę. 07.07.1737 r. w Siemianowicach umiera niejaki Bartholomeus (Bartłomiej) Korfanty. Na chwilę obecną nie znam źródeł, które mogłyby poprowadzić tę genealogie dalej. Jednakże krewny Wojciecha Korfantego – Jan Artur Korfanty (1885-1945), potomek wyżej wymienionego Adalberta (Wojciecha) Korfantego (1693-1775) i jego pierwszej żony Zofii zd. Wawroszek opracował genealogię swoich przodków, w tym i Wojciecha Korfantego – przywódcy śląskiego. Źródła tej genealogii ponoć tkwią w archiwach watykańskich. Trudno jest z perspektywy ekranu komputera dyskutować o autentyczności owej genealogii, ale należy wspomnieć, że jest ona niezwykle dokładna, jeśli chodzi o daty oraz co tu dużo pisać, imponująca. Nie tylko ukazuje Wojciech Korfantego jako potomka znanych rodów weneckich, ale i starej szlachty śląskiej. Jej a Commons (Szymon) Korfanty był synem fragment oparty na informacjach ze Adalberta (Wojciecha) Korfan- strony internetowej poświęconej rotego i Urszuli z domu Kra- dzinie Korfanty (http://prac.us.edu. juszek. Pobrali się oni w Czeladzi pl/~okonska/Korfanty/) zamiesz19.07.1767 r. Adalbert (Wojciech) czono poniżej: był wtedy wdowcem po Zofii z d. Wspomniany już Mateusz KorfanWawroszek. ty (mąż Doroty) jest tutaj synem Urszula – jego druga żona, uro- Bartłomieja, który zmarł w 1737 r. dziła się 22.10.1740 r. w Przełajce w Siemianowicach. Mateusz Korjako córka Stephana Krajuszka fanty, wolny chłop w Siemianowii Jadwigi zd. Zasadzin. Stephan cach, ur. 24, 02.1666 r. W Bańgowie More Maiorum

bierze ślub 15.05.1692r. w Podiebradach (Czechy) z Dorotą Mariną Styrnski von Stirn herbu Leliwa. Dorota jest urodzoną w Podiebradach- 27.09.1670 r. córką Kapitana Cesarskiego Austriackiego Pułku Piechoty – Piotra Styrnski von Stirn herbu Leliwa i jego małżonki Anity Georgii von Rucki. Dorota zmarła 8.09.1700r. W Siemianowicach, a pochowana została 28.09.1700 r. na cmentarzu Św. Stanisława w Czeladzi Mateusz zmarł 7.12.1699 r. W Siemianowicach, a pochowany został w Czeladzi na tym samym cmentarzu co Dorota, dnia 10.09.1699 r. Ojcem Mateusza jest Bartolomeusz Korfanty(Korfanti), wolny chłop i właściciel ziemski w Siemianowicach. Naczelnik i sędzia dla Siemianowic, Głębokiej, Sadzawek, Przełajki i Bańgowa. Urodził się w Ołomuńcu 24.08.1643 r., a ślub wziął w Raciborzu 14.01.1664 r. z Innocencją Rozyną de Grotowską herbu Łodzia – urodzoną 2 lutego 1648 r., córką samodzielnego i prawnego właściciela ziemskiego Mateusza Franciszka de Grotowskiego herbu Łodzia i jego małżonki Felicji Marii de Mosovsky. Innocencja zmarła w Bańgowie 25.07.1677 r. – pochowana została trzy dni później na cmentarzu w Czeladzi. Bartolomeus zmarł 7.07 lipca 1737 r. (ten fakt mogę potwierdzić – dopisek red.) w Bańgowie, a pochowany został w Czeladzi 10 .07.1737r. Bartolomeus Korfanty to syn Konstantego Hektora Korfanti (Corfanti), podpułkownika Chorwackiej Kawalerii w Pułku Hrabiego Isolano. Hektor był inwalidą wojennym, następnie właścicielem ziemskim i wolnym chłopem w Siemianowicach-Bańgowie.

43


LISTY CZYTELNIKÓW

» Akt chrztu Wojciecha Korfantego, syna Macieja i Doroty, rok 1693 /fot. Family Search

Hektor urodził się 8.12.1619 r. w Wenecji. 12.05.1641 r. w obozie polowym koło Ołomuńca (Morawy) poślubił Amandę Weronikę von Jurowski herbu Lzawa (tutaj zapewne wkradł się błąd i nazwisko powinno brzmieć Żyrowski – dopisek red.), córkę sekretarza wojennego Andrzeja Feliksa von Jurowski (Żyrowski) herbu Lzawa i jego żony Apolonii Jadwigi de Warkocz. Amanda Weronika zmarła 10.10.1649 r. W Siemianowicach-pochowana została w Czeladzi dwa tygodnie później. Hektor zmarł 12.12.1677 r. W Siemianowicach, pochowany został 15.12.1677 r. przy zewnętrznym północnym murze rzymsko-katolickiego kościoła parafialnego.

Ojcem Hektora był Leon Achilles Corfanti Kapitan Republiki Weneckiej, urodzony 9.01.1592 r. w Wenecji, który 12.07.1617 r. w Wenecji poślubił Marię Corona di Cardini, córkę kupca i dzierżawcy magazynów Pio Jakuba di Cardini i jego żony Marii Magdaleny Memmi. Maria Corona di Cardini urodziła się w Wenecji dnia 10.05.1598 r., a zmarła 12.09.1655r. 44

Leon Achilles Corfanti zmarł zmarła w Wenecji 16.09.1600 r. Po12.02.1652 r. w Wenecji. Pochowa- chowana została na cmentarzu św. ny został z wojskowymi honorami Jana trzy dni później. na cmentarzu Św. Jakuba Rialto. Na tym samym cmentarzu w dniu Ojcem Leona Achillesa Corfanti 23.12.1601 r. został pochowany był mistrz budowlany i patrycjusz Klemens, który zmarł 3 dni wczewenecki Emil Corfanti. Urodził się śniej. w Wenecji 18.08.1562 r., a ślub wziął 6.02.1591 r. (w Wenecji) z Letycją Ojcem Klemensa był Feliks AnCarrucci, urodzoną w Fiesole dnia toni Corfanti, kupiec i patrycjusz 11.12.1573 r., córka artysty malarza wenecki. Urodził się 11.01.1501 r. Jakuba Carrucci i jego żony Ma- w Wenecji, a. 3.11.1532 r. Poślubił rietty Sacci. Letycja zmarła we Klarę Foscarini. Klara urodziła Florencji 22.03.1642 r. i została po- się 7.05.1514 r. była córką kupca chowana na cmentarzu św. Marka. i patrycjusza weneckiego Jakuba Foscarini i jego żony Ewy Calgi. Emil Corfanti zmarł 16.01.1638 r. w Wenecji i został pochowany trzy Feliks i Klara utonęli w kanale San dni później na cmentarzu św. Jana. Marco podczas Zielonych Świątek w 1535 r. Osierocili rocznego syna Ojcem Emila był Klemens Syl- Klemensa. wiusz Corfanti magister obojga praw (juris utriusque), patrycjusz we- Ojcem Feliksa, a dziadkiem Klenecki, zaprzysiężony rzeczoznaw- mensa, był Sylwester Ludwik ca i obrońca (adwokat). Urodził Corfanti. Urodził się w Wenecji się 31.12.1534 r. w Wenecji. Ślub 21.07.1475 r., był kupcem i patryz Innocencją Marią Aldobrandi- cjuszem weneckim. 9.11.1498 r. ni odbył się w Bolonii 19.06.1561 poślubił w Brescii Paulę Sybillę r. Innocencja ur. się 13.05.1543 r. Petari, córkę uczonego nauk praww Bolonii i była córką złotnika Se- niczych doktora obojga praw (juris bastiana Aldobrandini i jego żony utriusque) Waleriana Petari i jego Marii Anity Onigo. Innocencja żony Anny Marii Banduri. Paula More Maiorum


LISTY CZYTELNIKÓW

Sybilla zmarła 7.03.1538 r. w m. Ojcem Pawła był Rafał Mikołaj Brescia, a Sylwester Ludwik Cor- Corfanti, kupiec i stały obywafanti 19.09.1542 r. w Wenecji. tel wenecki. Urodził się w Wenecji 24.12.1380 r., zmarł 27.01.1448 r. Ojcem Sylwestra Ludwika był Ju- Jego żona, a matką Pawła, była Reliusz Pawel Corfanti, kupiec i pa- gina Tarda z Ferrary. trycjusz wenecki, urodzony w Wenecji dnia 29.07.1438 r., poślubił on Rodzicami Rafała Mikołaja CorAntonie Monikę Laccio. Ślub od- fanti byli małżonkowie Pius Corbył się w Padwie 10.01.1473 r. An- fanto (Corfanti) i Cecylia Dotonia urodziła się w Wielką Sobotę neri. Pius urodził się w Wenecji 1442 r. w Padwie jako córka radcy 2.11.1351 r. Był kupcem i stałym Pio Laccio i jego żony Lauren- obywatelem weneckim. Zmarł cji Buonda. Zmarła 28.01.1510 r. w Wenecji 3.12.1395 r. w Wenecji. Natomiast Juliusz Paweł Corfanti zmarł 13.04.1528 r. Ojcem Piusa był Grzegorz Corw Wenecji fanto, kupiec i stały obywatel wenecki który urodził się w tym mieOjcem Juliusza był Paweł Jan Cor- ście 17.02.1323 r., a zmarł 5.04.1390 fanti, kupiec i stały obywatel wenec- r. Jego żoną była bliżej nieznana ki, urodzony w Wenecji 8.05.1409 r., Klaudia. także w Wenecji ożenił się z Perpetuą del Lafita w dniu 14.08.1436 r. Rodzicami Grzegorza byli KlePerpetua urodziła się w Weronie, mens i Kamila Corfano (Corfanw 1418 r., była córką kupca Witosa to). Klemens – kupiec i obywadel Lafita i jego żony Marii Fran- tel wenecki urodził się 5.10.1298 chi. Zmarła w Wenecji 19.01.1492 r. w Wenecji. Zmarł 11.07.1360 r., r., również tam zmarł 27.07.1485 r. tamże. Nazwisko rodowe Kamili Paweł Jan Corfanti. nie jest znane.

Ojcem Klemensa był Walerian Corfano – kupiec i obywatel wenecki. Urodził się w maju 1271 r. w Wenecji i tam zmarł 12.08.1323 r. Jego żoną i matką Klemensa była kobieta o imieniu Donata. W 1248 r. w Wenecji urodził się ojciec Waleriana Kamil Orfano (Corfano), który zmarł w czerwcu 1285 r. Matka Waleriana była Marietta. Protoplastą rodu był Gabriel Orfano, także kupiec i obywatel wenecki. Znana jest data jego zgonu – marzec 1288r. Zmarł w Wenecji, jako 70-letni mężczyzna, zatem urodzić się powinien około roku 1218. Tutaj kończy się ta wspaniała genealogia. Czy prawdziwa? Jej dokładność wskazuje na to, że tak. Mam nadzieję, że prędzej czy później, zostanie ona rozpracowana przez dociekliwych badaczy. Jeśli się potwierdzi, to nasuwa się pytanie, na ile świadomy swego pochodzenia był Wojciech Korfanty? ■

» Akt chrztu StefanaKrajuszka, s. Wojciecha i Zofii, rok 1713 /fot. Family Search

More Maiorum

45


KRESOWE CMENTARZE

Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia

polski cmentarz przy granicy ukraińsko-mołdawskiej

Jampol to miejscowość położona w Besarabii na południowej Ukrainie. Miasto jest przejściem granicznym pomiędzy Ukrainą a Mołdawią, granicę przekracza się za pomocą promu przez rzekę Dniestr.

„polskim cmentarzu” znajduje się około 70-80 czytelnych nagrobków zapisanych alfabetem łacińskim oraz co najmniej drugie tyle zapisane alfabetem cyrylicznym – w różnych jego wariantach. Oprócz tego jest niestety niezliczona ilość naampol był opisywany grobków, na których nie zachowały w „Panu Wołodyjowskim” się żadne inskrypcje – większość naprzez Henryka Sienkiewicza, grobków wykonanych jest z lokaljako kresowa stanica. Miasto nego piaskowca. do II rozbioru Polski znaj- Wśród nagrobków dominują płydowało się w granicach Rzeczypo- towe, w formie krzyża kozackiego spolitej Obojga Narodów, jednakże oraz pionowo ustawione krzyże po 1918 roku nie weszło w skład osadzone na cokole. W gronie tych nowoutworzonego państwa. Mimo „pospolitych” kształtem wyróżniają to, na tych terenach żyli Polacy i cho- się 3 mogiły. Pierwsza, to podziemciaż do dziś pozostało ich niewielu, ny grobowiec rodziny Witkowskich to jednym ze śladów polskości jest (dawnych właścicieli Jampola), do tak zwany „polski cmentarz”. Znaj- którego prowadzą wrota, a jego naduje się on w zachodniej części tego ziemną częścią jest czarna metalowa niewielkiego miasteczka (ok. 11 000 „wieża” zwieńczona krzyżem, z namieszkańców), przy drodze na wieś zwiskami i imionami pochowanych Porohy. Cmentarz ma nieregularny tam członków rodu. Drugim jest kształt, płynnie przechodzi z części wyróżniający się z otoczenia, bardzo prawosławnej w katolicką, a potem wysoki, pomnik rodziny Pobógów, znowu w prawosławną. Pośrodku który góruje nad resztą otoczenia. stoją ruiny kaplicy, po której zacho- I wreszcie trzecim, najpiękniejwały się jedynie ściany, jednakże na- szym chyba grobowcem, jest krypta wet one świadczą o niegdysiejszej Konstantego Korwin-Sarneckiego, wybitnego kompozytora i wiolonwspaniałości tej budowli. Początki cmentarza sięgają około czelisty, kuzyna Karola Szymanow1800 roku. Z roku 1809 pochodzi skiego, który przejeżdżając przez najstarszy zachowany nagrobek, na- Jampol w 1911 roku, zachorował leżący do lokalnego proboszcza. Na i zmarł. Został pochowany na jampolskiej ziemi, a w miejscu jego po-

J

Pomimo że w Jampolu zostało już niewielu Polaków, są oni głównie skupieni wokół parafii katolickiej oraz księdza Chałupniaka, to szacuje się, że około połowa mieszkańców ma polskie korzenie. Jampolanie życzliwie odnoszą się do wolontariuszy, pracujących na cmentarzu. Ponadto władze miasta z merem na czele zawsze służą pomocą podczas porządkowania polskich mogił. ■ FOT. MOGIŁĘ PRADZIADA OCAL OD ZAPOMNIENIA

46

chówku postawiony został wspaniały marmurowy pomnik z rabatami i kolumnami połączonymi łańcuchem, tworząc swoisty taras z widokiem na Dniestr. Jest to niewątpliwie najpiękniejszy grobowiec na jampolskim cmentarzu, stworzony w Warszawie, Dniestrem zaś spławiony do miejsca, w którym obecnie stoi. Warto również wspomnieć o charakterystycznych dla Podola motywach nagrobnych, do których należą kwiaty i słońca, umieszczane na ramionach krzyży, czaszka z piszczelami oraz „Oko Boga”. Szczególnie interesujący wydaje się symbol półksiężyca, mogący mieć powiązania z tematyką maryjną lub herbami pochowanych mieszkańców.

More Maiorum


KRESOWE CMENTARZE

FOT. MOGIŁĘ PRADZIADA OCAL OD ZAPOMNIENIA

47

More Maiorum


LISAK.NET.PL

Agnieszka Lisak

lub artystkę, inni naturalnie jak zwykle tak i teraz nie odmawiają poparcia, lecz wtórując wydają nieludzkie głosy, głosy rozwścieczonych hien, jaguarów… O rozkoszy!… trzęsą się mury, ryczy tłum jak morska nawałnica, jak huragan, trzęsie się budynek cały…, a ja?… powtórzywcować ze sztuką, ale także po to, by szy przez wieczór podobne wrzaski kilmóc obejrzeć damskie nóżki, a przy odrobinie szczęścia nawet znacznie kakroć, zadowolony z siebie nad wyraz, czuję się wyśmienicie za swe pieniądze więcej. zabawionym: do syta się nahałasowałem, Sposób odbioru teatralnych przesta- a co więcej, wysłuchać należycie utworu tym wień był znacznie bardziej ekspre- co go wysłuchać pragnęli – nie pozwoliłem. syjny niż dziś. Zdarzało się, że pod- Czasami awantury w teatrze odczas przedstawienia ostentacyjnie bywały się z powodów natury eswychodzono z sali, wygwizdywano tetycznej. Gdy grupa wielbicieli aktorów, syczano, buczano, wołano lub klakierów chciała oklaskać swą ze sceny, komentując grę, dochodzi- ulubioną aktorkę, przerywając jej ło nawet do bójek. występ, wrzawę podnosili jej prze-

o teatralnych bójkach, kolejkach i tym podobnych

W XIX wieku teatr był rozrywką zdecydowanie popularniejszą niż dzisiejsze kino. Gazety donosiły o „próbach pamięciowych” do sztuk, które miały ukazać się niebawem, a także o wydarzeniach z życia aktorów.

Z

ciekawością śledzono afisze, komentowano nowe role. Przed kasami nie raz trzeba było nieźle wystać się i nieźle wymiąć sobie garnitur, by kupić bilet na upragniony spektakl, o czym donosi „Kurjer Warszaw- Największym jednak utrapieniem porządnych bywalców teatru było ski” z 1870 roku: „klaskanie huczne”. Każdy klaskał, Od rana już Afisze różowe ogłaszają kiedy miał ochotę, do niego dołąotwarcie tymczasowego teatru letniego. czał się drugi i z powodu grzmotu W tej chwili pod kassą teatralną ścisk tak trzeba było przerwać przedstawiewielki, że cały przedsionek zapełniony nie. Aktorzy stali jak wryci, czekając i mnóstwo wyczekujących stoi pod filarami. aż publiczność skończy swój własny Kasjer w formalnem oblężeniu. Ci którzy koncert. A czasami nawet nie był zdołali zakupić bilety, wychodzą z tłoku to „koncert oklasków”, ale jakaś jakby z łaźni parowej z kroplami potu teatralna burda. Jak opisuje H. Tarna czole. Krwawa to bowiem praca dostać czyński: się do tego szczęśliwego okienka w którem uderzam w dłonie po raz trzeci, daję upust sprzedaż się odbywa. Część panów chodziła do teatru szaleństwu: łomoczę kijem w podłogę, szuczy na balet nie tylko po to, by ob- ram i tupię, wrzeszczę: bravo! bis!!… wywołuję z nazwiska któregokolwiek artystę

ciwnicy i zaczynała się „walka na argumenty”. Jedni buczeli, gwizdali, inni bili brawo, zdarzało się nawet, że dochodziło do bijatyk. Burdy w teatrach nie były tylko specjalnością naszego kraju. Jak donosi Elabon podobne incydenty z rzucaniem jajek włącznie miały miejsce także w innych krajach Europy. Zastanawiam się, do czego te pomarańcze na ilustracji po prawej stronie roznoszone przez sprzedawczynie, czy do jedzenia, czy do rzucania. ■

Źródło: blog historyczno – obyczajowy Agnieszki Lisak, http://www.lisak.net.pl/ blog/?p=4903 FOT. LISAK.NET

48

More Maiorum


LISAK.NET.PL FOT. LISAK.NET

More Maiorum

49


OKIEM STELMASZEWSKIEJ » FOT. PRYWATNE ARCHIWUM P. EWY WOJTASIK

Grażyna Stelmaszewska

siostra generała, czyli Sikorskiej miejsce mogiłą znaczone Czasem do poznania niesamowitych historii wystarczy jedno słowo, czasem dwa, a czasem zdjęcie. Ot, impuls, który niewiadomą siłą zmusza do reakcji.

I

tak było w tym przypadku. Spojrzałam na zdjęcie wykonane przez znanego w Płocku społecznika, fotografa, miłośnika Płocka, Wisły i historii – Pana Krzysztofa Wiśniewskiego. Moja reakcja – ja przecież to widziałam, byłam tam, słyszałam o tym. Bo tak jest, że przez wiele lat człowiek przemieszcza się obok niesamowitych miejsc, by nagle tym jednym impulsem spowodować dalsze poznawanie. Ulica Padlewskiego w Płocku znajduje się blisko Kolegialnej. A przy Kolegialnej 27 stał dom mojej babci. Ulica Padlewskiego znana była mi z dziecinnych zabaw, gdy bawiąc się w tzw. podchody przemierzałam z innymi dzieciakami kilometry, by uciec goniącej nas grupie, ale i z tego, że niejeden chłopak rzucał we mnie kamieniem, bo wchodziłam w ich rewiry. W dorosłym już życiu ulica Padlewskiego przypomina o niezwykłych historiach. Historia ta łączy się z generałem Władysławem Eugeniuszem Sikorskim – polskim wojskowym i politykiem, z Naczelnym Wodzem Polskich Sił Zbrojnych i premierem Rządu na Uchodźstwie podczas II wojny światowej; bowiem bohaterka mojej opowieści Eugenia Sikorska -Dąbrowska była młodszą siostrą generała. Urodziła się ona w 1884 r. jako czwarte dziecko Emilii i Tomasza Sikorskich, od swego brata Władysława młodsza była o trzy lata.

50

Ktoś spyta A jak i dlaczego Eugenia znalazła się Płocku? Bo była wojna, moi drodzy – wojna, rok 1939! Wcześniej Eugenia Sikorska-Dąbrowska mieszkała w różnych miejscach, ale zawsze związanych z lasem i leśniczówkami. Leśniczym, bowiem był jej mąż Władysław Dąbrowski. Ostatnie miejsce zamieszkania to Szarłata w kompleksie Borów Tucholskich. W 1939 roku zaraz po wybuchu wojny, wiele rodzin zamieszkujących te tereny otrzymało nakaz opuszczenia domów. Miejsce docelowe – Warszawa. I tak jak inni Pani Eugenia Sikorska załadowała to, co niezbędne na wóz i ruszyła w kierunku stolicy. Jechali na tych wozach, szli pełni obaw o przyszłość, a na dodatek ciągle ostrzeliwani i bombardowani. Dobrnęli do Gąbina. Walki tu były duże, niebezpieczeństwo wielkie. Uchodźcy zdołali dotrzeć do pierwszego domu, jak okazało się miejscowego adwokata Pietrzaka. Dalej się już po prostu nie dało. Schronienie znaleźli w kamiennej piwnicy – ciągłe ostrzały uniemożliwiały jakiekolwiek podróże. Postrachem mieszkańców Gąbina, oprócz ostrzałów, byli także snajperzy. A strzały padały z różnych stron, zabić mogły w każdej chwili. Jak wspominają świadkowie zdarzeń, uchodźcy z Borów Tucholskich pozostali w Gąbinie ponad tydzień. A gdy ostrzały zmniejszały się uchodźcy zaczęli planować dalszą drogę do Warszawy. Świadek zdarzeń, młodziutka wówczas dziewczynka wspominała, że po długich dniach siedzenia w piwnicy, po wielkim stresie, gdy nastała cudowna cisza i spokój, Pani Eugenia

Sikorska wzięła kilkoro dzieci i całą gromadką udali się na spacer. I nagle ten spokój przerwały pojedyncze strzały. Dzieciaki rozbiegły się, poukrywały w różnych zakamarkach, ale Pani Eugenia Sikorska nie zdążyła uskoczyć, schować się. Kule i odłamki świstały, a na jej jasnym płaszczu zaczęła pojawiać się coraz większa czerwona plama. Na krzyk dzieci dorośli w popłochu wybiegli z domów, matka jednej z dziewczynek zabrała ranną kobietę do domu, opatrzyła ranę, ale dowiezienie Eugenii Sikorskiej do szpitala nie było możliwe. Strzały nasilały się, a walki dalej się toczyły. Dopiero pod wieczór można było wyjść z domu i szukać pomocy w szpitalu, który ulokowany był w miejscowej szkole. Rannych było jednak wielu. Leżeli wszędzie, a lekarze dwoili się i troili, by pomóc wszystkim. Panią Eugenią zajął się lekarz, a później felczer płocki Aleksy Akimow. Rana była bardzo poważna. Kobieta traciła przytomność, na chwilę odzyskiwała i znowu traciła. Aby ratować siostrę generała felczer Akimow przewiózł ranną do Płocka. Wśród strzałów, najpierw furmanką do Radziwia (dzielnicy Płocka), a później łódką przez Wisłę do swego mieszkania przy ulicy Padlewskiego 19. Codzienna walka o życie siostry generała nie należała do prostych. More Maiorum


OKIEM STELMASZEWSKIEJ

Rana była duża, uszkodziła płuca. Pani Eugenia jednego dnia budziła się ciekawie spoglądając na mieszkańców małego mieszkania, by za chwilę stracić przytomność ku przerażeniu młodego felczera. Mimo starannej opieki Akimowa stan Eugenii Sikorskiej niestety nie był stabilny, pogarszał się i ranną przewieziono do szpitala Św. Trójcy. Ja rozpędzając swoją wyobraźnię zastanawiam się, czy ranną nie zajął się mój przodek ze strony babci, znany płocki lekarz – Wacław Jaworski, wielce oddany chorym i pokrzywdzonym? Ale tego nikt nie wie. Mimo wielkiego poświęcenia, mimo troskliwej opieki wielu ludzi na skutek odniesionych ran zmarłasiostra generała Eugenia. Według danych jakie znalazłam, akt zgonu znajduje się w kościele Św. Stanisława Kostki w Płocku, a podpisał go ksiądz Stanisław Pływaczyk. Skrócony odpis aktu zgonu znajduje się w USC pod numerem 196/1939. Eugenia Dąbrowska. Nazwisko ro-

dowe – Sikorska. Mężatka 55 lat. Ostatniemiejsce zamieszkania – Szarłata, Gmina Osie. Powiat – Świecie Data zgonu 15 października 1939 r. w Płocku. Zgon nastąpił o godz. 20.00.

A to jeszcze nieskończona opowieść. W 1942 roku felczer Aleksy Akimow, mieszkający w Płocku przy ul. Padlewskiego 19, za ukrywanie i za opiekę nad ranną siostrą generała Władysława Sikorskiego, został aresztowany przez Gestapo. Jako przyczynę zgonu podano zapa- Zadenuncjował go sąsiad z kamielenie płuc. Nikt w owych wojennych nicy – z pochodzenia Niemiec. I ten czasach nie odważyłby się napisać, młody, dzielny płocczanin w wieku że zmarła z powodu odniesionych 29 lat zginął w Auschwitz. ran postrzałowych. A ileż takich historii, nieznanych, Eugenia pochowana została na tajemniczych zdarzeń umknęło pacmentarzu przy ul. Kobylińskiego. mięci? Czasem wystarczy tylko słuI ci, którzy opiekowali się siostrą ge- chać, patrzeć na mogiły tych, którzy nerała, opiekowali się też jej grobem, odeszli. A pamięć to cmentarz, uczucia pilnując by nie uległ zniszczeniu, przeżyte. ■ zapomnieniu. By pamięć nie została usunięta, bo ta była niewygodna, Ach, nie płacz, uwierająca. Na początku grób usy- nie płacz, to jest takie nic, smutne ucichapany z piachu, a dzięki staraniom nie,a właściwie to jest cisza pierwsza i jepotomków ludzi, którzy tak bardzo dyna...usychające kwiaty nad mdlącym poangażowali się w ratowanie Euge- słaniem...i właściwie nic...i pusta głębia... nii Sikorskiej, dzięki płockim spo- (K.K.Baczyński) łecznikom, został on odnowiony. Artukuł powstał na podstawie maDziś już nowy, oznaczony jako teriałów p. Kazimierza Papińskiego, które udokumentował p. Zenon Miejsce Pamięci Narodowej. Dylewski.

» Napis na mogile Eugenii Sikorskiej/ fot. Krzysztof Wiśniewski

More Maiorum

51


LISTY CZYTELNIKÓW

Andrzej Szczudło

chciał umrzeć w Polsce...

Pochodzę z Sejneńszczyzny, położonej na pograniczu polsko-litewskim. Tam są moje korzenie rodzinne, zarówno ze strony ojca, jak i matki. Jako dziecko miałem znikomą wiedzę na ten temat…

Z

nany mi krąg rodzinny zawężony był do kilkudziesięciu osób z okolicy. Bliższe kontakty utrzymywaliśmy tylko z osobami z pobliża, ze względu na brak możliwości transportowych, a i czasu na celebrowanie spotkań. W opowieściach domowych dominowała powtarzana wielokrotnie przez mamę historia o bojarskim pochodzeniu jej przodków Buchowskich. Po latach zachciało mi się ją sprawdzić, ale i dorzucić do niej coś o korzeniach rodowych Szczudłów. Tak „wdepnąłem” w genealogię. Zająłem się głównie trzema nazwiskami w rodzinie: Buchowski – panieńskie mojej mamy, oraz Szczudło i Rynkiewicz – ojcowskie. Z Rynkiewiczów pochodziła moja babcia Marianna, taty matka. KREWNY Z AMERYKI W rodzinie Rynkiewiczów z Krasnopola od zawsze krążyła legenda o „krewnym z Ameryki”. Nikt jednak z obecnie żyjących nie potrafił określić kto to był i jaka relacja rodzinna ich wiązała. Pokłady pamięci uruchomił mój ojciec – Zygmunt, który wspomniał, że do ich domu w Zagówcu (nazwa funkcjonująca do 1975 roku, po którym wieś przyłączono do sąsiedniej o nazwie Gawieniance) w okresie międzywojennym przychodziły paczki z różnymi „dobrociami” zza oceanu. Jedna z nich szczególnie zapadła w pa-

52

mięci, gdyż wywoływała uśmiech na twarzy. „Jakiś tam” wujek z USA przysłał mojej babci maść, ale w obawie przed zjedzeniem jej przez nieświadomych ludzi ze wsi, napisał tak jak umiał: Marianna, ty nie musisz tego jeść. Miał zapewne na myśli, że babcia nie powinna tego jeść, lecz smarować bolące miejsce, ale po kilkudziesięciu latach w USA wujek miał prawo nie znać słów „powinien, należy”, które lepiej oddawałyby sens tego zdania. Wyszło śmiesznie, ale dzięki temu zostało zapamiętane, że był taki wujek z Ameryki, który przysyłał paczki. Wiadomo też, że w tych paczkach bywały bibułki do papierosów, które potem Jan Szczudło – mąż wspomnianej Marianny, a mój dziadek, wyciągał rytualnie zza belki swojego domu. Miał za tą belką więcej sprzętów; specjalną deseczkę i ostry nożyk do cięcia machorki, a także woreczek do niej. Z lat dziecięcych, kiedy mieszkając stale w Olecku bywałem na wakacjach u dziadka, pamiętam widok kiedy ten zabierał się do przygotowania papierosa. Skupiając się wysuwał charakterystycznie język (ma to po nim mój ojciec, mam i ja) i przeciągał po nim krawędź bibułki. Potem to sklejał i papieros był gotowy. Czasami tej amerykańskiej bibułki nie starczało i wtedy dziadek Jan używał zwykłej gazety. Strasznie to śmierdziało i może właśnie dlatego na całe życie zniechęciłem się do papierosów. ŚPIESZMY SIĘ KOCHAĆ LUDZI… Dziadek odszedł do wieczności rok po babci, w 1970 roku. Z dziecięcych obserwacji zostało mi pouczające wspomnienie, że kiedy żyła, kłócił się z nią na zabój, ale kiedy jej

zabrakło, miał odwagę powiedzieć, że już wolałby mieć ją chorą, nosiłby ją – byleby tylko była. Ciśnie się tu na usta znana fraza księdza Twardowskiego o pośpiechu w kochaniu ludzi, bo tak szybko odchodzą. W POSZUKIWANIU TAJEMNICZEGO WUJKA Od tego czasu minęło ponad 40 lat i dopiero teraz udaje nam się dochodzić do prawdy, kim był ów tajemniczy wujek z Ameryki. Historię krewnego zza oceanu opowiedziała mi w 2007 roku ciocia Halina Dębińska z Gdyni, córka Antoniego Rynkiewicza, brata mojej babci Marianny. Wspominała, że przed laty kontaktował się z nim jej ojciec Antoni. Jakiś czas po naszym spotkaniu, ciocia odszukała w domowym archiwum dokumenty, które to wyjaśniały. Właściwie niewiadomo, kiedy dokładnie i w jakich okolicznościach Jan Rynkiewicz wyjechał do Ameryki. Z archiwalnych dokumentów wiadomo jednak, że w latach 20. XX w. był poszukiwany przez Ludwikę Wierzbicką. 30 grudnia 1936 roku Sąd Okręgowy w Grodnie Wydział Zamiejscowy w Suwałkach na posiedzeniu niejawnym rozpatrywał sprawę z wniosku wspomnianej Ludwiki o uznanie Jana Rynkiewicza oraz Antoniny i Wiktorii Krzywickich za zaginionych i o wyznaczenie kuratora na skutek wniosku Prokuratora Sądu Okręgowego w Grodnie z dnia 22 grudnia 1936, o uchylenie kurateli ustanowionej dla obrony praw i majątku Jana Rynkiewicza vel Renkiewicza wobec nadesłania przez tegoż pełnomocnictwa na imię Józefa Renkiewicza, które to pełnomocnictwo zostało do wniosku dołączone w oryginale, poświadczonym należycie przez Konsulat Generalny Rzeczpospolitej Polskiej w dniu 2 czerwca 1936. Zgodnie z wnioskiem prokuratora sąd wtedy postanowił Decyzję Sądu More Maiorum


LISTY CZYTELNIKÓW

snopolu, w Ziemi Suwalskiej, w Polsce. Dalej upoważniam Józefa Rynkiewicza w mojiem imieniu jako zarządca i opiekuńcem aż do mego przyjazdu lub przybycia do Polski. Jozef Rynkiewicz jest upoważniony wydzierżawić za pieniądze komu mu się zechce. Pieniądze otrzymane od mojej realności mają być używane na opłacenie podatków od mojej realności, a pozostająca część ma być odłożona do banku na imię Jana Renkiewicza. Dalej upoważniam Józefa Rynkiewicza nadając mu ogólną moc i władzę zastępowania we wszystkich sprawach sądowych i pozasądowych i bronienia moich interesów odnośnie w mojej realności stawania przy wszelkich komisyach i.t.p. W dowód czego niniejsze pełnomocnictwo jako zgodne z mojej woli spisany uznaje i owe wobec świadków własnoręcznie podpisuje. Meriden, Connecticut, dnia 22go Maja, 1936 roku Odręczny podpis; Jan Renkiewicz REALNOŚĆ W KRASNOPOLU I AKT NOTARIALNY

» Marianna Szczudło z Rynkiewiczów - moja babcia /fot. A. Szczudło

Okręgowego w Suwałkach z dnia 7 czerwca 1922 roku i z dnia 29 sierpnia 1923 roku w części, dotyczącej uznania Jana Rynkiewicza za zaginionego i wyznaczenia kuratora uchylić Józefa Świackiego od obowiązków kuratora praw i majątku Jana Rynkiewicza zwolnić i dalsze postępowanie w sprawie niniejszej umorzyć, o czym zawiadomić Józefa Świackiego oraz Józefa Renkiewicza, któremu zwrócić pełnomocnictwo. Odpis niniejszego postanowienia wraz z podaniem Józefa Renkiewicza przesłać Prokuratorowi Sądu More Maiorum

Okręgowego w Grodnie. Treść pełnomocnictwa (pisownia oryginalna): Ja niżej podpisany, Jan Renkiewicz, były mieszkaniec w Krasnopol, z Ziemi Suwalskiej w Polsce, a obecnie zamieszkany w mieście Meriden, powiat New Haven, stan Connecticut, Północnej Ameryki, daje owe pełnomocnictwo dla Józefa Rynkiewicza obecnie zamieszkany w Krasnopol, w Ziemi Suwalskiej w Polsce. Mocą tego pełnomocnictwa upoważniam Józefa Rynkiewicza do zarządzania mojego majątku i realności położony w Kra-

Lata mijały, a Jan z Ameryki nie wracał. Tak przyszły lata 50., a z nimi kolejna urzędowa korespondencja w sprawie „realności w Krasnopolu”. W piśmie z 13 grudnia 1956 roku wyjawia się cała zagadka genealogiczna odnośnie Jana. Oto jego treść: Akt notarialny Ja, Jan Renkiewicz, używający niegdyś nazwiska rodowego Rynkiewicz, urodzony dnia 13 maja 1881 roku, syn Franciszka i Józefy z domu Andruszkiewicz, zamieszkały obecnie przy 5 Main Street, New Britain, Connecticut, USA, jestem właścicielem działki ziemi o obszarze 8,40 ha graniczącej od północy z gruntem Jana Kowalewskiego, od wschodu Bolesława Nosekowskiego, od południa Kazimierza Malinowskiego, i od zachodu Stanisława Karłowicza, położonej w Krasnopolu, dawny powiat Suwałki, obecnie sejneński województwa białostockiego, Polska. 53


LISTY CZYTELNIKÓW

» Karta rejestracyjna do wojska Johna Renkiewicza z 1942 r. /fot. A. Szczudło

Działką tą na mocy notarialnego pełnomocnictwa, wydanego przeze mnie w dniu 22 maja 1936 zarządza mój stryjeczny brat Józef Rynkiewicz, a obecnie dzierżawi ją mój stryjeczny bratanek Antoni Rynkiewicz syn wymienionego Józefa Rynkiewicza i Stefanii z domu Stawińskiej, urodzonej. Aktem niniejszym wyżej opisaną nieruchomość wraz ze wszystkimi częściami składowymi i przynależnościami darowuję memu stryjecznemu bratankowi Antoniemu Rynkiewiczowi wymienionemu na początku aktu. Aktem niniejszym upoważniam Antoniego Rynkiewicza do wszelkich czynności sądowych i hipotecznych, potrzebnych do uregulowania własności opisowej wyżej wymienionej nieruchomości, jak również do ujawnienia niniejszego aktu w księdze wieczystej. Jan Renkiewicz

kontaktował się z Antonim w Polsce chcąc złożyć tu swoje stare kości. Był już jednak zbyt stary i schorowany, żeby samemu wybrać się w podróż zza oceanu. Na wyjazd po niego do USA nie zdecydował się też Antoni. Miała na to ochotę jego córka, Halina, ale niestety nie otrzymała paszportu.

że tata dożył do tylu lat. Tata umarł 31 sierpnia 1967 roku o godzinie 11 z rana. Niech Bóg wam wszystkim da zdrowie, długiego życia i błogosławieństwa. Adel Raffler, 59 Frary Ave, Meriden, Connecticut, 06450, United States SIŁA INTERNETU

Mając już sporo wiadomości o „amerykańskim wujku” i potężne narzędzie jakim jest Internet, już na początku XXI w. podjąłem starania odszukania chociaż jednej osoby z rodzin jego dwunastu dzieci. Informacje o Renkiewiczach z Meriden i okolicy były w sieci, ale długo nikt na nie odpowiadał na moje wiaDrogi Wujek! domości. Domyślni członkowie tej Serdecznie żałuję wam pisać, że nasz tata rodziny akceptowali moje zaproszeJohn Renkiewicz pomar w tamten tydzień, nia na Facebooku, ale w dyskurs nie w czwartek o jedenastej z rania. Nasz tata wchodzili. nie buł zdrowi parę lat już. Tata mnie naOPOWIEŚCI CIOCI kazał pisać wam i dać znać kiedy tata be Bardziej przydatny okazał się konumarł. Tata nasz miał 8 dziewczyn i 4 takt przez mojego przyjaciela Z opowiadań cioci Haliny Dębiń- bojsów. Nasza mama pomarła 3 lat temu z USA, też Rynkiewicza, ale z innej skiej wiem, że w latach 60 XX w. Jan (tj. około 1964 r.). My Bogu dziękujemy, linii. Kilkanaście lat temu zdecy54

Epilog tej wzruszającej historii zawarty jest w liście z 5 września 1967 roku. Adel Raffler z Meriden – córka Jana Renkiewicza pisze do Antoniego Rynkiewicza, mieszkającego wtedy w Świnoujściu (pisownia oryginalna):

More Maiorum


LISTY CZYTELNIKÓW

dowałem się pomóc mu wyszukać w Polsce jego rodzinę, co w końcu się udało. Przodkowie Johna pochodzą ze wsi Mścichy i Żebry pod Grajewem. Od tego czasu jestem jego „Help in Poland”, a on moim wsparciem w USA. John Rynkiewicz uruchomił w Internecie forum familijne, na które trafiali różni Rynkiewiczowie. Wreszcie pojawił się tam także Słowak John Noel Latzo, którego matka była z naszych Rynkiewiczów. To on zdecydował się wydać kilka tysięcy dolarów na poszukiwania dokumentów. Zadania podjęła się firma z Warszawy, która robiąc kwerendę po polskich archiwach wyszukała odpowiednie metryki. Powstała z nich pełna historia rodu Rynkiewiczów, poczynając od 1730 roku. Protoplastą był Szymon Rynkiewicz, którego najstarsze ślady pobytu stwierdzono we wsi Wiłkokuk w parafii Berżniki na Sejneńszczyźnie. Potem ród przemieścił się do Żłobina, Krasnopola i szeroko rozrósł się w okolicy. Część osób emigrowała do Ameryki. Prawdopodobnie pierwszym z nich był Feliks ur. 1848 r., potem jego brat Józef ur. 1845 r., który był wielce zasłużonym dla społeczności miasteczka Shenandoah w Pensylwanii obywatelem. Kolejną osobą z tej samej krasnopolskiej rodziny był dru-

gi Feliks syn Benedykta i Franciszki Kraszewskiej ur. w 1879 roku, który w 1900 r. ożenił się w Ameryce z Michaliną Cichocką, córką emigranta z Jeziorek Małych, wsi położonej kilka km od Krasnopola. Dziś ich kuzyn Joe Cichocki z Teksasu skrzętnie gromadzi dowody bytności tej rodziny w Ameryce. Główny bohater tego tekstu – Jan Rynkiewicz, znalazł się w Ameryce na początku XX w. W roku 1905 ożenił się, a w 1934 uzyskał amerykańskie obywatelstwo i dopiero wtedy podjął pełnoprawne dyspozycje odnośnie swojej „realności w Krasnopolu”. To on przesyłał paczki swoim pozostawionym w Polsce krewniakom.

Kolejny ze spotkanych Rynkiewiczów, właściwie John Renkiewicz był wnukiem tajemniczego Johna Renkiewicza (Jana Rynkiewicza), który jest głównym bohaterem tej opowieści. U tego wnuka, który jest prawie moim rówieśnikiem, spędziliśmy kilka sympatycznych godzin. Zabrał nas także na zwiedzanie Waszyngtonu, gdyż mieszSPOTKANIE Z AMERYKAŃka niedaleko tego miasta. Od tego SKIMI KREWNYMI czasu mamy żywy kontakt na Facebooku i zapewnienie, że amerykańEpilogiem sprawy był mój wy- scy krewni wkrótce odwiedzą stary jazd do USA, który miał miejsce kraj swoich przodków. Obiecuję im w czerwcu 2014 roku. Mając do swoje wsparcie w zwiedzaniu Polski dyspozycji tylko 3 tygodnie, w tym i wiem, że „będzie się działo”. ■ wesele u zaprzyjaźnionej rodziny w Chicago, od razu zrezygnowałem z chęci zwiedzenia całych Stanów. Panu Andrzejowi serdecznie dzięWspólnie z żoną i dwoma synami, kujemy za nadesłanie artykułu! Tym czyli w pełnym składzie rodziny, ru- samym serdecznie zachęcamy do szyliśmy na wschód USA. Już po kil- podzielenia się z czytelnikami swoku dniach w Buffalo spotkaliśmy się imi tekstami.

» Tablica nagrobna rodziny Johna Renkiewicza /fot. A. Szczudło

More Maiorum

z Johnem J. Rynkiewiczem – moim „wsparciem w USA”, a w drugim tygodniu podróży dotarliśmy pod Filadelfię, gdzie w swoim bajkowym domku przywitał nas sponsor rynkiewiczowskiej kwerendy – John Noel Latzo. Witał mnie jako krewniaka w jedenastym pokoleniu, ale poziom serdeczności wskazywał na relacje zdecydowanie bliższe.

55


NOWOCZESNE TECHNOLOGIE A GENEALOGIA

uporządkowania naszych notatek (o nim więcej już niebawem). Dropbox Michał Ostaszewski swego czasu zdobył ogromną popularność, jednak obecnie trochę wyCzym jest chmura? Każde dziec- i co ważne, da nam więcej za darmo. blakł na tle konkurencji, limit 2GB ko wie. Czym jest chmura w uję- Do najpopularniejszych rozwiązań na dane i brak dodatkowych usług ciu informatycznym, pewnie też należą Google Drive, OneDrive sprawia, że coraz więcej osób wykażde dziecko wie, ale już nieje- (Microsoft, wcześniej usługa zna- biera usługi konkurencji. den trzydziestolatek może mieć na była pod nazwą SkyDrive) oraz problem z jasną odpowiedzią, Dropbox. Swoją wersję usługi do- Na kogo zatem postawić? Oferta nawet jeśli „coś tam dzwoni”. starcza też Apple, ale jest ona ogra- Google i Microsoft wydaje się być niczona wyłącznie do platformy porównywalna. Ja osobiście głównie hmura informatyczna, Apple (nie skorzystamy z niej mając używam OneDrive od Microsoft, tak jak ta prawdziwa, np. telefon z systemem Android), choć i z usługi Google zdarza mi się wisi gdzieś tam wysoko, więc tym razem nie będę jej poświę- korzystać. przeciętny Kowalski nie JAK ZACZĄĆ? potrafi określić ani jej dokładnego rozmiaru, ani wysokości na jakiej się Jeśli jeszcze nie masz konta, musisz znajduje. Wie jednak, że ta chmura wejść na stronę usługodawcy i się jest i jaki ma wpływ na jego życie, zarejestrować. Jeśli konto już pozwłaszcza jak chmura robi się ciemsiadasz (np. korzystasz już z poczty na i płaska od spodu. Podobnie Gmail lub Outlook.com) wystarczy, jest z chmurą informatyczną – ona że się zalogujesz. gdzieś tam sobie jest, nie wiemy dokładnie gdzie, ale możemy trzymać Zarówno Google Drive jak i Onew niej nasze pliki, uruchamiać w Drive pozwalają na dostęp do Twoniej aplikacje, serwisy, całe serweich plików nie tylko przez stronę ry! Jak wejdziemy w temat głębiej, WWW, ale również bezpośrednio dowiemy się, że chmura może być z komputera, telefonu lub tabletu. publiczna, prywatna, hybrydowa. Jeśli jesteś użytkownikiem smartNowego znaczenia nabiera też okrephone’a lub tabletu, zapewne nie ślenie „chmura obliczeniowa”. To będziesz miał problemów z zainstaco jednak nas interesuje, to usługa lowaniem odpowiednich aplikacji. dostarczana przez różnorakich doWystarczy wejść do „sklepu” i wystawców – a więc chmura publiczszukać po nazwie. Przy pierwszym na, pozwalająca przede wszystkim uruchomieniu aplikacja zapyta nas na przechowywanie naszych plików, o login i hasło. Bardzo praktyczne zdalny dostępu do nich, a także inne jest też zainstalowanie aplikacji na usługi, jak skrzynka mailowa, pakiet komputerze – w systemie Windows biurowy czy kalendarz. lub MacOS. Ani Microsoft, ani Gocał czasu. KTÓRĄ CHMURĘ WYBRAĆ? Zarówno Google Drive jak i One- ogle nie oferuje aktualnie klienta dla Drive oferują 15GB bezpłatnego systemów Linux. Gdzie znaleźć link Oferta różnych dostawców w tym miejsca na dane. W obydwu przy- do instalacji programu, pokazują zakresie jest bardzo szeroka. Jednak padkach zakładając konto dosta- obrazki poniżej. rynek, jak to często bywa, zdomino- jemy szereg innych usług – m.in. wany jest przez kilku największych skrzynkę email, pakiet oprogramo- Po instalacji, otwierając Eksplorator graczy i to na ich produktach się sku- wania biurowego. Google daje nam Plików w menu po lewej, zobaczypimy. Dlaczego? Większy dostawca bardzo dobre narzędzie do two- my OneDrive lub Google Drive, tak ma większe szanse przetrwania, ma rzenia ankiet dostępnych online, jakby były dodatkowym dyskiem lepszą, bardziej zaawansowaną in- Microsoft natomiast dokłada One- lokalnym. Jest to bardzo wygodne. frastrukturę, szerszy wachlarz usług Note, bardzo dobre narzędzie do Pliki i foldery możemy przegrywać przeciągając je myszką, wszystkie

jak ugryźć “chmurę”?

C

56

More Maiorum


NOWOCZESNE TECHNOLOGIE A GENEALOGIA

operacje wykonujemy jak na dyskach lokalnych. Również z poziomu innych aplikacji będziemy je widzieli, więc będziemy mogli np. zapisać dokument w naszej chmurze bezpośrednio z edytora tekstu. Warto wiedzieć, że synchronizacja naszych plików teoretycznie odbywa się na bieżąco, jednak w praktyce może chwilę trwać – w zależności od szybkości łącza. Jeśli zapisujemy jakiś plik w chmurze, korzystając z naszego komputera (z aplikacjami, jak opisane powyżej), plik tak naprawdę najpierw zapisywany jest lokalnie, a dopiero potem kopiowany na serwery zewnętrzne. Dopiero, kiedy zakończy się kopiowanie do „chmury” (dzieje się to w tle, bez dodatkowych działań użytkownika) plik będzie dostępny z innych urządzeń – smartphone’a, tabletu, czy innego komputera. Jeśli będzie to mały plik tekstowy, zapewne czas ten będzie bardzo krótki, jednak w przypadku większych plików (np. filmów) należy się liczyć z tym, że może to potrwać nawet kilkadziesiąt More Maiorum

minut lub dłużej – wszystko zależy od prędkości naszego łącza internetowego. Jeśli pliki zostały stworzone/ umieszczone za pomocą innego urządzenia, na swoim komputerze będziemy je widzieć, ale w rzeczy-

wistości nie będzie jeszcze ich lokalnej kopii na naszym komputerze. Dopiero próba otwarcia pliku spowoduje jego ściągnięcie – co znowu może powodować irytujące opóźnienie w przypadku dużych plików i/lub wolnego łącza. 57


NOWOCZESNE TECHNOLOGIE A GENEALOGIA

OneDrive pozwala ustawić, które foldery chcemy, aby były synchronizowane natychmiast, jak pojawią się w nich nowe pliki tak, żebyśmy mogli je szybko otworzyć w przyszłości lub też które foldery nigdy nie mają być przechowywane lokalnie, nawet jeśli otworzymy jakiś plik, aby zaoszczędzić miejsce na dysk. OK, mamy już konto u wybranego dostawcy usług, mamy już zainstalowane aplikacje na komputerze, telefonie i tablecie. Chcielibyśmy teraz podzielić się naszymi plikami z innymi. Nic prostszego.

Zarówno w Google Drive i w OneDrive mamy dwie opcje udostępnienia pliku. Wskazując konkretną osobę (adres email) lub generując link, który możemy sami wysłać mailem. Warto zwrócić uwagę, jakie uprawnienia nadajemy. Rozróżniane są dwa podstawowe poziomy – „może wyświetlać” i „może edytować”. Tej drugiej opcji używamy tylko i wyłącznie w przypadku osób, do których mamy pełne zaufanie i które mają mieć możliwość edycji naszych plików. W zdecydowanej większości przypadków powinniśmy zezwalać jedynie na oglądanie. W OneDrive od razu na ekranie udostępniania widzimy, komu dany plik/folder jest udostępniony, w Google Drive musimy wejść w „Zaawansowane”. Tam też możemy usunąć dostęp dla poszczególnych osób. AUTOMATYCZNY BACKUP ZDJĘĆ Z TELEFONU Obydwaj dostawcy dają możliwość automatycznego backupowania zdjęć z telefonu na naszym dysku w chmurze. W przypadku OneDrive możemy ustawić to z poziomu aplikacji OneDrive (w sekcji Ustawienia/Settings), W przypadku Google Drive, musimy mieć zainstalowaną również aplikację Google+. Klikamy ikonkę w lewym górnym rogu, a następnie wybieramy „Photos”/”Zdjęcia”. Po włączeniu backupu, nasze zdjęcia znajdą się auto-

58

More Maiorum


NOWOCZESNE TECHNOLOGIE A GENEALOGIA

matycznie w Google Picassa. Warto wiedzieć, że Microsoft w przypadku aktywacji automatycznego backupu zdjęć z telefonu, dokłada nam dodatkowe 15GB przestrzeni dyskowej (do wykorzystania nie tylko na zdjęcia). Wiemy jak zacząć, jak korzystać, pozostaje pytanie, czy warto? Dostęp do swoich plików z różnych urządzeń nie dla każdego będzie wystarczającym argumentem. Jednak każdy, kto choć raz wraz ze spalonym dyskiem stracił wszystkie (lub dużą część) dane lub wraz ze skradzionym/zgubionym/utopionym telefonem raz na zawsze pożegnał się z bezcennymi zdjęciami, długo nie powinien się zastanawiać. FOT. FOTER.COM

More Maiorum

59


OGRODY WSPOMNIEŃ

ogrodywspomnien.pl

list z Kozielska...

Kpt. Władysław KISZCZAK s. Aleksandra i Urszuli z Madejskich ur. 30 XII 1906 w Emilianowie, pow. lubelski. Absolwent SPPiech. w Ostrowi Maz. (1932). Dca 3 kompanii 24 pp. W VII 1939, po ukończeniu kursu w CWPiech. w Rembertowie, awansował na kapitana. Do niewoli sowieckiej dostał się we Włodzimierzu Woł. Żonaty z Marią z Kopińskich. We wrześniu 1939 r. walczy w dywizji gen. Drapelli, po rozbiciu w okolicy Bydgoszczy zgłosił się do Lublina do 8 pułku piechoty gen. Smorawińskiego. W dniu 20.11.1939 r. pisze jedyny list do żony z obozu w Kozielsku. List ten nadszedł w Wigilię 1939 r. W póżniejszym okresie nadchodzi do żony kartka pisana wcześniej, prawdopodobnie przez kolegę o treści: Władek zawiadamia, że jedzie do Szepietówki do niewoli radzieckiej FOT. OGRODYWSPOMNIEN.PL

60

More Maiorum


OGRODY WSPOMNIEŃ FOT. OGRODYWSPOMNIEN.PL

More Maiorum

61


KUJAWSKO-POMORSKIE

Województwo kujawsko-pomorskie – jedno z 16 województw powstałych w 1999 r. Położone jest w północno-centralnej części Polski. Składa się głównie z następujących dawnych województw: bydgoskiego, toruńskiego i włocławskiego. Swą nazwę zawdzięcza terenom, jakie obejmuje i stąd ta dwuczłonowość. Prawie całe Kujawy znajdują się na terenie tego województwa, a zaledwie niewielka część poza jego granicami. Pozostały teren obejmuje Pomorze Gdańskie, dzięki któremu województwo zawdzięcza drugi człon nazwy. Tych składowych jest więcej, chociaż niektóre wręcz w śladowych ilościach. Generalnie jest ono zróżnicowane terenowo obszar. Województwo kujawsko-pomorskie składa się z 19 powiatów oraz 144 gmin. Jest jednym z dwóch województw, które posiada dwie stolice – Bydgoszcz i Toruń.

Województwo kujawsko-pomorskie graniczy z pięcioma województwami. Są to kolejno województwa (według długości granic – rosnąco): wielkopolskie, pomorskie, mazowieckie, warmińsko-mazurskie i łódzkie (niespełna 30 kilometrowa granica). Tereny województwa kujawsko-pomorskiego podlegają pod pięć różnych diecezji, z czego żadna nie funkcjonuje wyłącznie na terenie jednego województwa. Są to kolejno: diecezja bydgoska (dekanaty: Białe, Błota, Bydgoszcz I-VI, Kcynia, Łabiszyn, Mroczna, Nakło, Osielsko, Sępólno Krajeńskie oraz Szubin), archidiecezja gnieźnieńska (dekanaty: Barcin, Gniewkowo, Inowrocław I-II, Kruszwica, Mogilno, Rogowo, Strzelno, Złotów, Żnin), diecezja pelpińska (dekanaty: Jeżewo, Kamień Krajeński, Koronowo, Nowe nad Wisłą – częściowo, Świecie nad Wisłą – częściowo, Tuchola), diecezja toruńska (dekanaty: Bierzgłowo, Brodnica, Chełmno, Chełmża, Golub, Górzno, Grudziądz I-II, Jabłonowo Pomorskie, Kowalewo Pomorskie, Łasin, Radzyń Chełmiński, Toruń I-IV, Unisław Pomorski oraz Wąbrzeźno), a także diecezja włocławska (dekanaty: Aleksandrów, Bądków, Brześć, Chodecz, Czerników, Izbica, Kowal, Lipno, Lubicz, Lubraniec, Nieszawa, Piotrków, Radziejów, Szpetal, Włocławek I-II).

62

More Maiorum


» Akt chrztu ojca Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego

Na terenie województwa działa prężnie rozwijające się Kujawsko-Pomorskie Towarzystwo Genealogiczne, tak piszą o sobie: Kujawsko-Pomorskie Towarzystwo Genealogiczne skupia miłośników genealogii, zwłaszcza z terenu województwa kujawsko-pomorskiego. Poszukiwanie własnych korzeni jest zajęciem bardzo pasjonującym, ale też wymagającym dużo cierpliwości. Celem towarzystwa jest ułatwienie poszukiwań poprzez współpracę i wzajemną pomoc członków towarzystwa, dzielenie się swoimi osiągnięciami. Chcemy propagować i upowszechniać genealogię, inicjować i koordynować badania w tym zakresie. Wśród członków towarzystwa są zarówno zaawansowani poszukiwacze jak i osoby, które dopiero zaczynają przygodę z poszukiwaniem historii własnych rodzin. KPTG jest organizacją otwartą, zachęcamy wszystkie bratnie dusze do współpracy z nami. Spotkania odbywają się w ostatnią sobotę miesiąca.

More Maiorum

63


TORUŃ

» FOT. WIKIMEDIA COMMONS

■ STOLICA - Bydgoszcz oraz Toruń ■ WAŻNE MIASTA - Włocławek - Inowrocław - Grudziądz - Żnin - Rypin - Mogilno - Kruszwica ■ ZNANE OSOBY - Mikołaj Kopernik - Jan Kasprowicz - Fryderyk Skarbek - Jan Olbracht - Fryderyk Chopin sta mia 12za3ło0żenizeyżaków ■ r ez K 64 prz

» FOT. WIKIMEDIA COMMONS

Y FAKT

ką w. y m m stał arto zy Pols uj tz w a m wojn pisanie z y d lnie skim w. tu 7 z ę e a 5 1 6 u i i r j i 5 t c 6 1 6 n d n 13Toruń o ładu 14w Toru ruński mmi 14 akończe tniej po go 15 oruń ofi luterań 172os4zło do otz, zakońc ■ ■ ie to ■ z astole ■ T iastem ■ d skieg estan o sk yżka kój uńsk t ń n r m y o praw z I po ą a Krz t ę tr si More Maiorum toru iem pro ju o w k t i c o iL II p ścię miasta a strz


P O

ARCHIWA PAŃSTWOWE ■ Archiwum Państwowe w Bydgoszczy ul. Dworcowa 65 85-009 Bydgoszcz ■ Archiwum Państwowe w Bydgoszczy Oddział w Inowrocławiu ul Narutowicza 58 88-100 Inowrocław ■ Archiwum Państwowe w Toruniu Plac Mariana Rapackiego 4 87-100 Toruń ■ Archiwum Państwowe w Toruniu Oddział we Włocławku ul. Ks. Skorupki 4 87-800 Włocławek ARCHIWA DIECEZJALNE ■ Kuria Diecezjalna Diecezji Bydgoskiej ul. ks. T. Malczewskiego 1 85-104 Bydgoszcz ■ Archiwum Diecezjalne we Włocławku ul. Gdańska 2/4 87-800 Włocławek

GENEAL K I N C O M

OGA

BIBLIOTEKI ■ Biblioteka Główna Uniwersytetu Mikołaja Kopernika ul. Gagarina 13 87-100 Toruń ■ Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Książnica Miejska im. Mikołaja Kopernika ul. Słowackiego 8 87-100 Toruń ■ Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Bydgoszczy ul. Długa 39 85-068 Bydgoszcz STRONY ■ Metryki.genealodzy - skany metryk z całej Polski ■ Genbaza - skany metryk z całej Polski ■ Geneteka - indeksy z całej Polski ■ Szukajwarchiwach.pl - skany metryk z całej Polski ■ PoznanProject - indeksy do r. 1899 z całej Polski ■ http://www.szpejankowski.eu - indeksy z wielu parafii Ziemi Dobrzyńskiej ■ Pomorskie Towarzystwo Genealogiczne prawie 3 mln indeksów z Pomorza

» FOT. WIKIMEDIA COMMONS

■ Archiwum Archidiecezjalne w Gnieźnie ul. Kolegiaty 2 62-200 Gniezno ■ Kuria Diecezji Pelplińskiej ul. Biskupa Dominika 11 83-130 Pelplin ■ Kuria Diecezjalna Toruńska ul. Łazienna 18 87-100 Toruń

ie tu odn g ą ie licą iego mul ego y t na a rwsz zy k ipraw w ł sto y 1 z czon o burm 1809ń na tr Księstw 1867ano pie ą gazetę ńska” 1921 ń zosta omors c 2 p 19Toruń li ieszkańcó d n ą ru ru eg Toru ództwo ■ To ię stolic o ■ wy ojęzycz zeta To ■ ■ ncki a s. m k s kieg ojew 8 ty stał zawsMaiorum pols orzu „G w 3 More s War Pom

łaj 5 no . Miko 4 o z 9 r 1 utwo et im ■

syt wer Uni rnika e Kop

a

65


OSOBA MIESIĄCA

Marcin Marynicz

osoba miesiąca - Jan Alojzy Matejko Najwybitniejszy przedstawiciel polskiego malarstwa historycznego XIX wieku. Student w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych w latach 1851-1858 u Wojciecha Kornelego Stattlera i Władysława Łuszczkiewicza, a w Monachium rok później u Hermanna Anschütza.

J

an Alojzy Matejko – urodzony 24 czerwca 1838 r. w Krakowie, zmarły 1 listopada 1893 r. tamże. Od 1864 r. był członkiem Towarzystwa Naukowego Krakowskiego (także wielu akademii zagranicznych). Od 1873 r. dyrektor Szkoły Sztuk Pięknych w Krakowie. Od połowy lat 50. XIX wieku tworzył obrazy z dziejów ojczystych, poprzedzone studiami historycznymi (oparta na źródłach ikonograficzna charakterystyka postaci dziejowych), m.in. Stańczyk (1862), Kazanie Skargi (1864), Rejtan (1866), Unia Lubelska (1869), Stefan Batory pod Pskowem (1872), Zawieszenie dzwonu Zygmunta (1874), Bitwa pod Grunwaldem (1878), Hołd pruski (1882), Sobieski pod Wiedniem (1883), Kościuszko pod Racławicami (1887), cykl Dzieje cywilizacji w Polsce (1889), Konstytucja 3 maja (1891). Są to wielkich rozmiarów kompozycje, łączące realistyczną obserwację i dokumentalną ścisłość szczegółów. Pod względem formalnym malarstwo Matejki nie oderwało się od swych akademickich korzeni, a pod względem treściowym i symbolicznym – było skrajnie subiektywne i wizyjne. Matejko był też wybitnym portrecistą (portret żony w sukni ślubnej, S. Tarnowskiego, A. Potockiego, M. Pusłowskiej, prezydenta Krakowa – M. Zyblikiewicza, rektorów i profesorów: J. Szujskiego 66

i J.K. Dietla). Autor polichromii w kościele Mariackim w Krakowie (1889-1891). Stworzył wiele rysunków, m.in. album Ubiory w Polsce (1860), cykl Poczet królów i książąt

polskich (1892). Uczniami Matejki byli m.in. M. Gottlieb, J. Malczewski (jego genealogia pojawiła się w kwietniowym numerze More Maiorum – 4(15)/2014), J. Mehoffer, S. Wyspiański. More Maiorum


OSOBA MIESIĄCA

» FOT. WIKIMEDIA COMMONS

Jan Alojzy Matejko na świat przyjść miał 24 czerwca 1838 r. w Krakowie, jednak po odnalezieniu metryki chrztu, pojawia się całkiem inna data – 28 lipca 1838 r. Znany polski malarz był synem Franciszka Matejki i Karoliny zd. Rosberg. Miał on liczne rodzeństwo – z przewagą braci. Urodził się blisko 14 lat po ślubie swoich rodziców.

More Maiorum

67


OSOBA MIESIĄCA

Jan Alojzy Matejko na świat przyjść miał 24 czerwca 1838 r. w Krakowie, jednak po odnalezieniu metryki chrztu, pojawia się całkiem inna data – 28 lipca 1838 r. Znany polski malarz był synem Franciszka Matejki i Karoliny zd. Rosberg. Miał on liczne rodzeństwo – z przewagą braci. Urodził się blisko 14 lat po ślubie swoich rodziców. 68

More Maiorum


z pierwszych stron gazet

Echo Kaliskie Ilustrowane, 4 listopada 1933 r. Dwaj bandyci napadli na listonosza. Zrabowano mu torbę z pieniędzmi. Katowice, 4 listopada. Na drodze z Kalet do Kuczowa w powiecie Lublinieckim napadnięty został listonosz Franciszek Sienkiewicz z Kalet przed dwóch nieznanych, zamaskowanych i uzbrojonych w rewolwery bandytów, którzy pod groźbą użycia broni zerwali listonoszowi torbę i zbiegli do pobliskiego lasu w kierunku Truszczyce – Miasteczko, nakazawszy listonoszowi leżeć na ziemi i nie wszczynać alarmu do chwili, dopóki nie znikną w lesie. W torbie listonosza znajdowało się 937 zł., w bilonie 5 zł. I 50 groszy. W lesie, około 120 metrów od miejsca napadu bandyci porzucili torbę z listami, zabierając jedynie gotówkę. W ślad za zbiegłymi bandytami puszczono 2 psy pościgowe ze Straży granicznej. Pościg jednak nie dał w ciągu całego dnia wczorajszego pożądanego wyniku. Rysopis bandytów: 1) wzrost około 160 cm, szczupły, siwe zniszczone ubranie, siwa cyklistówka, bez płaszcza, 2) wzrost 160 cm, siwe i bardzo zniszczone ubranie, siwa cyklistówka, długie spodnie oraz półbuciki.

Echo Kaliskie Ilustrowane, 4 listopada 1933 r. Słup reklamowy zwalił się na wózek z dzieckiem. Częstochowa, 14 listopada. W południe o godz. 1-ej przy zbiegu II Alei i ul. Kościuszki wydarzył się nieszczęśliwy wypadek, który omal nie spowodował śmierci dwojga osób. Oto od kilku dni na środku Alei wkopano dwa wysokie słupy, na których umocowano reklamę kinową i w południe jeden ze słupów obluzowany widocznie przez wiatr, przewrócił się, przygniatając ciężarem swym przejeżdżającą podówczas: wózkiem z dzieckiem p. Słotową, żonę pracownika ciura elektrowni. Ofiara wypadku odniosła ranę głowy, tak iż opatrunku udzielono jej w szpitalu N.M.P. Dziecko na szczęście nie odniosło żadnego szwanku.

More Maiorum

69


HUMOR

NOWOŚCI Stare mapy miast! Celem powstania projektu jest zebranie jak największej ilości starych planów miast, map oraz zdjęć lotniczych i udostępnienie ich jako nakładki na Mapy Google. Sposób udostępnienia nakładek, umożliwiający regulację ich przezroczystości, a tym samym porównywanie ich ze stanem aktualnym, może stanowić ciekawe zajęcie obrazujące rozwój naszego miasta na przestrzeni lat *** 1,2 mln skanów online Miło nam poinformować, że od 1 listopada w serwisie szukajwarchiwach.pl można znaleźć prawie 13 milionów skanów materiałów archiwalnych. Ostatnia publikacja zawierała 1,2 miliona skanów materiałów przechowywanych w archiwach państwowych w całej Polsce. *** Warsztaty archiwalne,19 listopada 2014! Archiwum Państwowe w Lublinie zaprasza serdecznie na kolejne spotkanie z cyklu „Środy Archiwalne” organizowanego w ramach akcji „Archiwa Rodzinne”. Najbliższe warsztaty odbędą się 19 listopada 2014 r. o godz. 16.00 w sali konferencyjnej Archiwum Państwowego w Lublinie. Wstęp wolny. *** Mapa parafii Na stronie More Maiorum pojawiła się nowa zakładka “Parafie”. Docelowo będzie tam można znaleźć cztery mapy z zaznaczonymi parafiami. Każdy znacznik będzie zawierał takie informacje, jak: rok erygowania, adres, metryki, indeksy, zdjęcie (jeśli dostępne w Wikipedii) Aktualnie dostępna jest mapa parafii do roku 1945, ponad 3 tys. (ok. 70% mapy) ***

70

More Maiorum


GENEO-PROGRAM TV

Tajna historia XX wieku

poniedziałek, 10 listopada 21:30 | Polsat Play

Z programu widzowie dowiedzą się m.in. jakie tajemnice kryje MRU (Międzyrzecki Rejon Umocniony) i jaką odegrał rolę podczas II wojny światowej, czym jest Kostrzyn nad Odrą... [WP]

Pola Negri - życie jest marzeniem

Narodziny, małżeństwo i śmierć w średniowieczu

Towarzysz Wiesław. Od agitatora do dyktatora

Historyk Helen Castor docieka, w jaki sposób ludzie w okresie średniowiecza radzili sobie z fundamentalnymi momentami przemiany, takimi jak narodziny, małżeństwo i śmierć. [WP]

W filmie została przedstawiona sylwetka Władysława Gomułki, towarzysza Wiesława - pierwszego sekretarza KC PZPR w latach 1956 - 1970. [Telemagazyn]

Mroczna charyzma Adolfa Hitlera

wtorek, 11 listopada 13:20 | TVP Historia

środa, 12 listopada 21:10 | Polsat Viasat History

sobota, 15 listopada 11:25 | TVP Historia

niedziela, 16 listopada 11:40 | Polsat Viasat History

Była wielką gwiazdą światowego kina, fascynowała widzów talentem i urodą. Pola Negri, czyliApolonia Chałupiec - pierwsza europejska aktorka - i jak dotąd jedyna Polka, która podbiła Hollywood. [WP]

Adolfa Hitlera można prawdopodobnie uznać za najbardziej niezwykłego wodza w historii. Dziedzictwo zniszczenia jakie pozostawił nie ma sobie równego w historii. [WP]

More Maiorum

czwartek, 13 listopada 12:55 | TVP Historia

Józef Piłsduski

Film dokumentalny z 1937 roku autorstwa Ryszarda Ordyńskiego opowiadający o życiu Marszałka Piłsudskiego. TVP weszła w jego posiadanie dzięki darowiźnie Wincentego Gawrona z USA. [Telemagazyn]

71


Zapraszamy do współpracy!

More Maiorum Przestajemy istnieć kiedy popadamy w zapomnienie ~Marek Bartosiewicz

Współpracują z nami: 72

More Maiorum


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.