Kobiety sukcesu

Page 1

Z

SUKCES? TO NIE O MNIE CHODZI?

apytane o to, czy są kobietami sukcesu, odpowiadają z reguły: „Nie do mnie to pytanie”, „To nie o mnie chodzi”. Aktywne, przedsiębiorcze, twórcze, nie lubią stać w miejscu, pływają nad powierzchnią. Wiedzą czego chcą. Budują coś nowego – wartości, wizerunek kobiety, która może osiągnąć sukces realizując się zawodowo, pełniąc funkcje kierownicze, jak i prowadząc biznes, czy poświęcając się pracy społecznej. Godząc różne role, nie tracą z oczu rodziny, o której mówią, że daje im wsparcie, mobilizuje, bez niej nie możliwe byłoby osiąganie sukcesu, a także realizują się na polu własnych zainteresowań i pasji. Zapytaliśmy kobiety związane z gminą Białe Błota o sukces. Jak udaje im się godzić różne role i łamać stereotypy?

JEST PANI KOBIETĄ SUKCESU?

Gdyby kilka miesięcy temu zapytała pani, czy czuję się kobietą sukcesu odpowiedziałabym, że nie. Dlaczego? Bo jestem perfekcjonistką. I nas kobiety to gubi. Mężczyzna, żeby być idealnym wystarczy, że jest dobry. Kobieta, by być dobra, musi być idealna. Jeśli dwa razy nie zdążymy zrobić obiadu, zanim mąż wróci do domu, trzy razy wyjdziemy z domu z makijażem zrobionym w 5 minut, bo spieszyłyśmy się na ważne spotkanie, albo kolejny raz zapomniałyśmy kupić papieru toaletowego, który lada chwila się skończy, zasypujemy odczucia o sobie krytycznymi uwagami i w głowie pojawia się myśl – czy ja aby na pewno potrafię pogodzić życie zawodowe z osobistym? Czy warto robić to kosztem rodziny, życia osobistego, czy czasem społecznego, bo przecież kobieta która pracuje od rana do wieczora, nie może być dobrą żoną i matką w ocenie sąsiadów,

krewnych, czy dalszych znajomych… Kobieta może osiągnąć sukces? Może, pod jednym warunkiem: jej mężczyzna uświadamia sobie, że ma przy boku kobietę równie dobrą jak on. Nie tylko wie, ale też czuje, że nie musi być idealna, by była doskonała. Właśnie taka kobieta ma szansę osiągnąć sukces na każdej płaszczyźnie. Jest jeszcze jeden warunek – musi chcieć realizować się na płaszczyźnie swoich zainteresowań, inaczej całe życie będzie za czymś gonić, aż w końcu zada sobie pytanie – czego ja pragnę od życia, a od tego pytania należy zacząć. Ja już wiem, czego pragnę od życia, a to 90% sukcesu. Reszta to przyszłość, która zależy tylko od nas. O swoich przemyśleniach opo-wiadam na blogu: www.mamydopogadania.blogspot.com. Tam znajdziecie moje motywujące wiersze i relacje dotychczasowych z poczynań.

Violetta Naskręt – autorka tekstów wszelakich, entuzjastką promowania tego co dobre, nominowaną w plebiscycie Gazety Pomorskiej Osobowość Roku 2016 w kategorii Biznes, na co dzień spełniona żona i zadowolona mama, zawodowo – dyrektor ds. handlu i marketingu Masarni Władysławowo Zawistowski.

SZACUNEK, WIĘŹ, PARTNERSTWO

Elżbieta Piotrowska – lekarz medycyny z 20-letnim stażem, specjalista chorób dzieci i medycyny rodzinnej (II stopnie specjalizacji), właścicielka i manager Przychodni „Zdrowie” w Łochowie, którą w 2008 r. wybudowała własnymi staraniami i zaangażowaniem.

Do przychodni, którą zarządza obecnie zapisanych jest 6500 pacjentów. Zatrudnia: 4 lekarzy, 3 pielęgniarki i jedną osobę obsługi. Jej recepta na sprawne zarządzanie placówką, to zarządzanie na płaszczyźnie partnerskiej. Jeżeli atmosfera w pracy jest dobra, to przekłada się to na relacje, obsługę i podejście do pacjenta. – Miałam własną wizję sprawnego funkcjonowania przychodni i nadania jej rysu nowoczesności, dlatego projekt budynku tworzony był od podstaw pod moim nadzorem. Także budowa wymagała mojego osobistego, praktycznie codziennego doglądania – mówi doktor Piotrowska. Jej pasją jest medycyna. Jest dumna, że pracę lekarza wykonuje dla lokalnej społeczności, z którą związana jest od wielu lat, wcześniej jako lekarz filii białobłockiej przychodni. Zrobienie specjalizacji i całkowite zaangażowanie się w przychodni na większość dnia (800–1800) wymagało poświęceń. Nie

fot. Aleksandra Sitarek

LUBIĘ NOWE WYZWANIA

Agnieszka Figiel-Sekulska od pięciu lat samodzielnie prowadzi Niepubliczne Przedszkole Anglojęzyczne „Mali Odkrywcy” w Łochowicach, które budowała od podstaw.

10

Absolwentka Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, ukończyła studia podyplomowe w Wyższej Szkole Humanistycznej w Gdańsku, kynoterapeuta, hipoterapeuta, nauczyciel wychowania przedszkolnego i wczesnoszkolnego, pedagog specjalny, doula. Z profesją i tradycją nauczycielską związana od pokoleń, od 19 lat w zawodzie. Praca daje jej mnóstwo satysfakcji, a możliwość przebywania z dziećmi daje codzienny zastrzyk energii do dalszych działań. W 2012 r. otrzymała unijne dofinansowanie na rozwój przedszkola. Jest osobą, która nie lubi stać w miejscu.

ukrywa, że jej podporą jest mąż, dzięki któremu udaje jej się godzić obowiązki zawodowe z życiem rodzinnym (jest mamą dwojga dzieci). – W małżeństwie bez partnerstwa nie ma możliwości, żeby kobieta pogodziła pracę zawodową i rodzinne obowiązki – tłumaczy. Zapytana o sukces, na początku mówi, że nie do niej to pytanie, jednak po chwili dodaje: – Sukcesem jest to, że jak zaczynaliśmy mieliśmy 1200 pacjentów, a teraz mamy ich 6500, jednak największym sukcesem jest dla mnie szacunek pacjentów i więź, która nawiązuje się między lekarzem a pacjentami, często pokoleniowa. Osoby, które były moimi pacjentami jako dzieci, wracają do nas ze swoimi dziećmi. Każdy przejaw pochwały, zadowolenie pacjenta jest dla mnie bodźcem do dalszego starania. Również krytyczne uwagi są cenne, bo skłaniają do wyciągania wniosków i do zmiany – odpowiada.

Lubi działanie i nowe wyzwania. Obecnie jest w trakcie realizacji kolejnego projektu – tworzenia warsztatów edukacyjnych dla dzieci. Prywatnie jest żoną i mamą czwórki dzieci w wieku 6-17 lat, które odnoszą sukcesy w sporcie i w tańcu. Codziennie stara się godzić obowiązki rodzinne i zawodowe. Jej pasją są konie. Siedząc na końskim grzbiecie, przemierzając łąki, pola i lasy ma choć na chwilę możliwość relaksu, uwolnienia się od problemów i stresów, które niesie ze sobą tak aktywne, pełne ciągle nowych wyzwań życie.


TO WŁAŚNIE RODZINA JEST TYM, CO MOBILIZUJE Beata Przyborska zapytana o sukces, który odniosła tworząc podstawy nowej polityki społecznej gminy, jej jakość i bazę, będąc zatrudniona na stanowisku kierownika GOPS w Białych Błotach (2004-2015) odpowiada skromnie, że działania swoje podejmowała w ramach powierzonej funkcji i nie uważa ich za sukces. Jednak to dzięki jej inicjatywie powstają od 2004 r. na terenie gminy Białe Błota, pierwsze w powiecie bydgoskim placówki – jednostki organizacyjne pomocy społecznej, na których utworzenie i funkcjonowanie pozyskano kilkanaście milionów z PFRON i budżetu państwa, tj.: Warsztat Terapii Zajęciowej „DĄB”, Centrum Integracji i Rehabilitacji „REVITA”, Zakład Aktywności Zawodowej „Ośrodek Sportu i Rehabilitacji”, Środowiskowy Dom Samopomocy w Cielu. Kolejne inicjatywy to: 3 Ośrodki Wsparcia i Integracji; 8 punktów wydawania posiłków. Efektem tych działań osoby niepełnosprawne uzyskały możliwość rehabilitacji społecznej i zawodowej, zatrudnienie, opiekę

i rehabilitację, wypożyczania sprzętu rehabilitacyjnego i dowozu na zabiegi. Utworzono kilkadziesiąt miejsc pracy, ok. 100 bezrobotnych uzyskało kwalifikacje, tracąc status beneficjenta pomocy społecznej. Zwolniona w styczniu 2015 r. z GOPS przez wójta Gminy Białe Błota Macieja Kulpę z powodu rzekomej utraty zaufania, Beata Przyborska z powodzeniem realizuje się na gruncie własnej firmy, angażuje w działalność publiczną (zabierając głos na sesjach i komisjach rady gminy), zwłaszcza w dziedzinach polityki społecznej, sportu i edukacji oraz w działalność społeczną w stowarzyszeniach: Klubu Sportowego WKS „O.R.I” w Kruszynie Krajeńskim, którego jest prezesem oraz Stowarzyszenia Inicjatyw Lokalnych Parasolka. Jej ulubionym sportem jest gra w tenisa. Sukces na polu zawodowym nie zawrócił Beacie Przyborskiej w głowie. Równolegle realizowała się jako żona i mama. To właśnie rodzina jest tym, co zawsze mobilizuje ją do działania i podejmowania wyzwań.

POMOC MIESZKAŃCOM STAŁA SIĘ DLA NIEJ NOWYM WYZWANIEM Alina Puppel z wykształcenia jest inżynierem fizyki technicznej, którą ukończyła na bydgoskim UTP (ATR), zawodowo inżynierem jakości – zajmuje się zatwierdzaniem wyrobów dla międzynarodowych koncernów samochodowych, gdzie nauczyła się szukać przyczyn nieprawidłowości, a następnie wdrażać działania korygujące. Pracuje pod presją czasu, czego czasem brakuje jej w pracy Urzędu Gminy. W 2014 r. została pierwszą radną z Murowańca i zaangażowała się w życie swojej społeczności. Odtąd pomoc mieszkańcom w zmaganiach ze skostniałym czasem aparatem władzy stała się jej nowym wyzwaniem. Ponieważ w życiu zawodowym pracuje na danych, jej wymagania stawiane urzędnikom, nie zawsze spotykają się z aprobatą. Zajęła się sprawą dostępu do wody dla mieszkańców Drzewiec. Dzięki jej staraniom

powstał „Informator budżetowy 2016 rok”, złożyła wniosek o utworzenie nowego sołectwa Lipniki, walczy o budowę ul. Sokolej w Murowańcu, planuje włączyć się w sprawę dotyczącą węzła Bydgoszcz-Błonie. Jest członkiem rady rodziców Szkoły Podstawowej w Białych Błotach, co ostatnio wymagało zaangażowania w sprawę jak ma wyglądać sieć szkół w Białych Błotach. Przede wszystkim, co podkreśla, jest matką i żoną. Niektóre obowiązki delegowała na członków rodziny. Ma wsparcie ze strony męża. Łączenie tych wszystkich ról jest niezmiernie trudne, jednak kobiety jeśli chcą – potrafią – raz lepiej, raz gorzej. Czy czuje się kobietą sukcesu? Jej zdaniem w każdej z dziedzin, którymi się zajmuje jest wiele do zrobienia i zawsze można to zrobić lepiej. Największym wyzwaniem jest dla niej wychowanie córki na dobrego człowieka.

Wolny czas najchętniej spędza ze swoimi psami, lubi wypoczynek w górach.

STARAM SIĘ PŁYWAĆ NAD POWIERZCHNIĄ! Czy jestem kobietą sukcesu? Staram się pływać nad powierzchnią! Czy taki stan rzeczy można nazwać sukcesem? Ja nazywam! Bo czym jest sukces? Można się pokusić o przytoczenie jakiejś mądrej definicji, ale tak naprawdę miarą prawdziwego sukcesu jest to, że potrafi się dostrzec nawet te najdrobniejsze triumfy. Nie oczekuje się tylko tego wielkiego czegoś, bo to może nigdy nie nastąpić. Wiele poradników mówi dzisiaj o tym, że wszystko zależy od nas, że można wszystko, że trzeba tylko chcieć. Ja się z tym nie zgadzam. Uważam, że trzeba mieć kontakt z rzeczywistością, być uważnym i cierpliwym. Jestem zdania, że nie warto tracić swojej energii życiowej na osiągnięcie mało realnych celów, koncentrowaniu na trudnościach czy dążeniu do ideału. To jest utopia. Lepiej skupić się na tym jakie ma się zasoby

i w tym się rozwijać. Moje życie jest aktualnie bardzo aktywne. Z wykształcenia jestem germanistą i psychologiem. Prowadzę własną działalność gospodarczą i łączę swoje dwie pasje, choć nie ukrywam, że bliżej mi do tej drugiej – psychologii. Nauczam niemieckiego, udzielam pomocy psychologicznej w gabinecie w Bydgoszczy i w Przyłękach, jestem wolontariuszką w nieformalnej grupie „Wolontariat Bydgoszcz”, która organizuje zbiórki upominków świątecznych, maskotek i słodyczy dla małych pacjentów z bydgoskich szpitali (zainteresowanych współpracą serdecznie zapraszam do kontaktu). W Wielką Sobotę ruszam więc na spotkania z dzieciakami i ich rodzicami. Udzielam się również naukowo. Aktualnie biorę udział w projekcie badawczym w Centrum Onkologii w Bydgoszczy mającym na rozwój komunikacji ▶▶▶ DOKOŃCZENIE NA STR. 14 ▶▶▶

11


między lekarzem a pacjentem w Polsce. Spotykam się z chorymi przy ich łóżkach i prowadzę badania ankietowe dotyczące przekazywania niepomyślnych wiadomości w onkologii. Jestem wykładowcą psychologii klinicznej na studiach podyplomowych z Oligofrenopedagogiki. Współpracuję z Family Parkiem, gdzie będę zaraz prowadzić wykłady i warsztaty dla rodziców w ramach projektu „Rodzic w centrum uwagi”. Od kwietnia wracam do spotkań z bezrobotnymi w ramach projektu unijnego. Będziemy pracować nad rozwijaniem kompetencji osobistych.

Sporą część czasu wypełnia mi jednak rodzina, która jest dla mnie priorytetem. Zawsze znajdę czas dla moich córek: Amelki i Emilki. Lubię spędzać czas w naszym domu, biegać całą sobotę w piżamie, obejrzeć z mężem jakiś dobry film, wyskoczyć na kolację tylko we dwoje. Z utęsknieniem czekam na biesiady na naszym tarasie. Prowadzę wraz z mężem dom otwarty więc zaraz pojawią się u nas licznie goście. Moim największym osobistym sukcesem jest odpuszczanie spraw, na które nie mam wpływu, bądź których zrobić nie muszę, np. mieć idealnie wys-

przątanego domu. Zdecydowanie też nie chcę się przejmować tym, co pomyślą o mnie inni. Fascynują mnie ludzie, których nie oceniam, ponieważ wiem, że każdy z nas ma swoją historię życia. Pewnie dlatego osoby, które powierzają mi swoje problemy czują się u mnie w gabinecie bezpiecznie. Moje motto brzmi: Nic nie dzieje się bez przyczyny a z każdej porażki można wynieść dobrą lekcję życia i iść do przodu ale nigdy z odwróconą głową! EDYTA PALKA, PRZYŁĘKI

TRUDNE WYZWANIA SĄ MOTOREM NAPĘDZAJĄCYM DO DZIAŁANIA Aleksandra Wolska ma zaledwie 35 lat, a kieruje dużym przedsiębiorstwem. Stanowisko kierownicze w przedsiębiorstwie Sanitrans piastuje od 4 lat, jednak nigdy nie wiązała swojej przyszłości z firmą założoną przez rodziców. Z wykształcenia psycholog, obecnie na III roku studiów doktoranckich. Na co dzień zajmuje się nie tylko zarządzaniem firmą – przekazuje swoją wiedzę studentom psychologii na UKW w Bydgoszczy. Z psychologiem Grzegorzem Wałęsą współpracuje w duecie WolskaWałęsa. Jako doświadczony duet psychologów oferują klientom konsultacje i profesjonalne zindywidualizowane usługi z zakresu rozwoju osobistego. Wspólnie odkrywają mocne strony, potencjał i potrzeby klienta, z któ-

rym budują relację opartą na współpracy, wzajemnym szacunku i zaufaniu. – W dzisiejszych czasach bardzo ciężko osiągnąć sukces, szczególnie ten związany z życiem zawodowym. Trzeba skupiać się na wszystkim i ciągle rozwijać siebie i firmę, przekształcać tak, by być konkurencją dla innych – mówi. – Jako psycholog, kobieta, uważam, że podstawą kontaktów biznesowych, zarówno z klientami jak i pracownikami powinna być konsekwencja, rzetelność, uczciwość i uprzejmość. To realnie, oczywiście prócz ciężkiej pracy, gwarantuje sukces w życiu zawodowym. Pani Aleksandra mówi sama o sobie, że podjęła się bardzo ciężkiego zadania – zarządzanie przedsiębiorstwem zajmującym się

wywozem odpadów to mało kobiece zajęcie. Jednak trudne wyzwania są motorem napędzającym do działania, pozwalają wycisnąć jeszcze więcej z siebie. – Jaka jest recepta na sukces? Według mnie sukces determinuje poukładane życie wewnętrzne i osobiste, baza powinna być w sobie, w rodzinie. XXI wiek wymusza na nas pośpiech i rozwój tylko jednej dziedziny naszego życia – pracy. Uważam, że dopiero spokój i szczęście, które daje nam rodzina, powoduje, że osiągamy sukces.

TRAKTUJE DZIECI JAK WŁASNE Danuta Ferenstein, dyrektor Szkoły Podstawowej im. Juliusza Verne’a w Białych Błotach mówi o sobie, że jest bardziej kobietą pracy niż sukcesu. Swoją drogę jako nauczyciel i pedagog zaczęła 38 lat temu, podejmując pierwszą pracę w domu dziecka. Później podjęła pracę jako nauczyciel w szkole w Murowańcu. Niestety, z roku na rok do placówki uczęszczało coraz mniej dzieci, dlatego podjęto decyzję o zamknięciu szkoły. Danuta Ferenstein zasiliła wtedy szeregi białobłockiej podstawówki, później objęła stanowisko dyrektora. To już 14. rok jej kadencji. Jak definiuje sukces? – Sukcesem dla pedagoga, a także dyrektora szkoły powinno być to, że dzieci go lubią, darzą zaufaniem, a przede wszystkim nie boją się – mówi Danuta Ferenstein. – Dla mnie sukcesem jest kontakt z dziećmi. To, że przychodzą do mojego gabinetu nie tylko z laurkami, ale także z problemami. Cieszę się również, że potrafiłam znależć równowagę między dwiema sferami funkcjonowania szkoły edukacyjną i administracyjną – odpowiada. Z utęsknieniem wspomina czasy, kiedy miała więcej czasu dla dzieci. Teraz, coraz częściej, dni wypełnia jej praca w administracji szkoły, planowanie, zarządzanie. Nie jest to łatwe zajęcie. Często poświęca czas wolny, by nadążyć ze wszystkimi sprawami. Ogromną pasją, którą realizuje przy każdej

14

możliwej okazji są koncerty w Filharmonii czy Operze. Nie opuściła ani jednego Bydgoskiego Festiwalu Operowego, od pierwszej edycji w 1994 roku relaksuje się przy dźwiękach muzyki klasycznej. Tak rekompensuje sobie czas spędzony za biurkiem. Silny charakter, odwaga i pozytywne nastawienie ułatwiają kierowanie tak wielką placówką, która od 1 września br. w związku z reformą oświaty się powiększy. Danuta Ferenstein pokieruje Szkołą Podstawową

w Białych Błotach im. Julisza Verne’a, po włączeniu do niej Publicznego Gimnazjum im. Rejewskiego w Białych Błotach, do której w początkowym okresie uczęszczać będzie ponad 1300 uczniów, a docelowo ok. tysiąc. Dyrektor Danuta Ferenstein wie, że w jej rękach jest przyszłość młodego pokolenia i to napędza ją to do działania. Bije od niej dobra energia. Z całą pewnością jest Kobietą Sukcesu.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.