ALL Inclusive ZIMA 2017-18

Page 1

W W W. A L L- I N C LU S I V E . CO M . P L

ZIMA 2017/2018 E G Z E M P L A R Z B E Z P Ł AT N Y

ISSN 1898-1763

NR 4/2017 (37)

SKARBY

WYSP ZIELONEGO PRZYLĄDKA STR. 54–66

DALEKIE PODRÓŻE

EUROPODRÓŻE

TURYSTYKA AKTYWNA

POLACY W TURYSTYCE

KUBA

PANAMA

SYCYLIA

PEŁNA ATRAKCJI str. 82–91

Z DWÓCH STRON str. 94–102

str. 138–145

– MIT I RZECZYWISTOŚĆ




4

SPIS TREŚCI DRODZY CZYTELNICY, ODKRYWCY I PODRÓŻNICY, Przekazujemy w Wasze ręce kolejne wydanie magazynu „All Inclusive”. Poczesne miejsce zajmują w nim łatwo zdobywa©© MAGAZYN ALL INCLUSIVE jące serca turystów, szalenie interesujące i pełne różnorodnych atrakcji wyspiarskie państwa, takie jak Republika Zielonego Przylądka, Kuba, Dominikana, Filipiny, Indonezja i Singapur. Piszemy także o innych zachwycających regionach świata otoczonych ze wszystkich stron wodą. Odwiedzamy m.in. wspaniałą Sycylię, krainę doskonałego jedzenia, słusznie nazywaną Perłą Morza Śródziemnego czy Wyspą Słońca. Składamy też krótką wizytę na spokojnych, administracyjnie fińskich, a kulturowo i językowo szwedzkich, bałtyckich Wyspach Alandzkich, które stanowią część olbrzymiego „ogrodu szkierów”, jak mówią o nich Szwedzi. Wyprawiamy się również znacznie dalej, bo do kolorowego, radosnego środkowoamerykańskiego kraju z zapierającym dech w piersiach sztucznym kanałem wodnym i licznymi cennymi zabytkami epoki kolonialnej, czyli przepięknej Panamy. Docieramy tu na dwie czarujące wysepki: Tabogę (Isla de Taboga) i Kolumba (Isla Colón). Pierwszą z nich, zwaną trafnie Wyspą Kwiatów (Isla de las Flores), oblewają ciepłe wody Pacyfiku (Zatoki Panamskiej), a druga wchodzi w skład rajskiego, tropikalnego archipelagu Bocas del Toro na Morzu Karaibskim. W tym zimowym numerze „All Inclusive” dużo uwagi poświęcamy zupełnie niesłusznie mało znanej w Polsce, niezmiernie klimatycznej dawnej kolonii portugalskiej, usytuowanej na Atlantyku, ok. 570 km na zachód od Senegalu, Republice Zielonego Przylądka (República de Cabo Verde). To wyspiarskie państwo określa się mianem magicznego przedsionka Afryki, a czasami także europejskich Karaibów. Jedyne w swoim rodzaju Cabo Verde emanuje pozytywną energią, urzeka bezstresową atmosferą i zaskakuje wielką radością życia, zamiłowaniem do tańca i muzyki oraz wyjątkową gościnnością i otwartością Kabowerdeńczyków. Ten zachwycający archipelag z pewnością zasługuje na bliższe poznanie, warto więc wybrać się na odkrywanie mnóstwa tutejszych skarbów. Moc atrakcji czeka też na nas na zawsze modnej, rozśpiewanej i roztańczonej, słonecznej Kubie. Ta gorąca jak wulkan karaibska wyspa, słynąca na całym globie z cudownych plaż, doskonałych cygar, aromatycznej kawy i wybornego rumu, stanowi wymarzone wręcz miejsce na bezpieczne wakacje pełne niezapomnianych wrażeń. Zapraszamy serdecznie do lektury i życzymy Wam z głębi serca szczęśliwego i zdrowego Nowego, 2018 Roku z wieloma pasjonującymi bliskimi i dalekimi podróżami z „All Inclusive” w dłoni!

MICHAŁ DOMAŃSKI

ZIMA 2017/2018

6–114

DALEKIE PODRÓŻE

FILIPINY – KAWAŁEK NIEBA DLA KAŻDEGO

6

6

©© DAVID HETTICH/TOBIAS HAUSER

RAJSKIE WYSPY INDONEZJI

16

SINGAPURSKI KALEJDOSKOP

26

CUDA ZJEDNOCZONYCH EMIRATÓW ARABSKICH 36

36

©© DUBAI CORPORATION OF TOURISM & COMMERCE MARKETING/WWW.VISITDUBAI.COM

NIEODKRYTA ARMENIA

46

SKARBY WYSP ZIELONEGO PRZYLĄDKA

54

54

©© THE RESORT GROUP PLC


5

ZAPRASZAMY TAKŻE NA WWW.ALL-INCLUSIVE.COM.PL KLIMATYCZNE CABO VERDE

68

DOMINIKANA NA DUŻYM EKRANIE

72

KUBA PEŁNA ATRAKCJI

82

PANAMA Z DWÓCH STRON

94

WSZYSTKIE ODCIENIE PERU

104

TURYSTYKA AKTYWNA

172–179

12 NAJLEPSZYCH MIEJSC NA ŚWIECIE DO UPRAWIANIA KITESURFINGU

172

116–159

EUROPODRÓŻE

NA POŁUDNIOWYM KRAŃCU SZWECJI

116

Z WIZYTĄ NA POŁUDNIU FRANCJI

128

172 ©© WWW.VICTORBORSUK.COM

TURYSTYKA ROMANTYCZNA 180–190 ROMANTYCZNA PODRÓŻ WE DWOJE

180

128

180

©© MUSÉE DE LA LAVANDE, 84220 COUSTELLET, PROVENCE

SYCYLIA – MIT I RZECZYWISTOŚĆ

138

VENETO – PEREGRYNACJE NIE TYLKO WENECKIE 146 Z CZYM KOJARZY SIĘ WŁOSKI REGION VENETO…? 158

160–170

WEEKEND W POLSCE WOJEWÓDZTWO ŚLĄSKIE – ŹRÓDŁO POZYTYWNEJ ENERGII

160

©© CLUB HOTEL BAJA SARDINIA

TURYSTYKA ZDROWOTNA 192–203 GDZIE ODZYSKAĆ ZDROWIE W POLSCE

160

©© URZĄD MIEJSKI W BIELSKU-BIAŁEJ/P. KOMANDER

POLACY W TURYSTYCE

192

204–205

WCIĄGAJĄCA AZJA

204

ZIMA 2017/2018


6 DALEKIE PODRÓŻE

FILIPINY

– KAWAŁEK NIEBA DLA KAŻDEGO

©© PHILIPPINE DEPARTMENT OF TOURISM

MAGDALENA BURDAK www.1000krokow.pl

ZIMA 2017/2018


7

<< Filipiny są jak skrawek Ameryki Łacińskiej pośrodku Oceanu Spokojnego. To raj dla każdego, kto lubi beztroski wyspiarski luz, różnorodną przyrodę, przepiękny świat podwodny i ciekawą kulturę. Filipińczycy słyną ze swojej religijności i… niepunktualności. Na Filipinach czasu się nie mierzy. Zegarek warto zostawić w domu i dać się całkowicie pochłonąć niepowtarzalnej atmosferze tego niesamowitego kraju. >>

©© DAVID HETTICH/TOBIAS HAUSER

©© PHILIPPINE DEPARTMENT OF TOURISM

N

a Archipelag Filipiński składa się 7107 wysp pochodzenia wulkanicznego, położonych w Azji Południowo-Wschodniej i otoczonych wodami Oceanu Spokojnego. Najczęściej dzieli się je na trzy regiony: Luzon – leżący na północy, z główną wyspą o tej samej nazwie i znajdującą się na niej stołeczną Manilą, Mindanao – usytuowany na południu, i Visayas – obejmujący centralne wyspy takie jak Cebu, Bohol czy Siquijor. Fascynującą tutejszą kulturę wzbogaciły wpływy zarówno hiszpańskie i malajskie, jak i chińskie i amerykańskie. Można je dostrzec m.in. w religii, zwyczajach, języku lub kuchni. Filipiny leżą w strefie klimatu równikowego z wyraźnymi cechami monsunowego, co sprawia, że jest tu gorąco i wilgotno. Średnia temperatura w ciągu roku wynosi 27–28°C. Na archipelagu występuje ok. 13,5 tys. gatunków roślin, w tym 3,2 tys. rosnących jedynie na tutejszych wyspach, i wiele endemicznych gatunków zwierząt takich jak wyrak filipiński, wół mindorski, małpożer, kanczyl ciemny (filipiński), świnia wisajska, lotokot filipiński (kaguan), sambar kropkowany (jeleń Alfreda) czy krokodyl filipiński. Prawdziwe skarby Filipin czekają jednak pod wodą. W niewielu częściach świata można znaleźć tak ogromną różnorodność życia morskiego: przepiękne kolorowe rafy i 2,4 tys. gatunków ryb, a to wszystko ukryte w ciepłym i krystalicznie czystym oceanie. Do tego na dnie leżą również zatopione statki, które stanowią dodatkową atrakcję dla nurków. Z takich właśnie powodów ten kraj cieszy się ogromną popularnością zarówno wśród osób nurkujących z butlą, jak i uprawiających jedynie snorkeling.

POGODNI WYSPIARZE Filipińczycy są gościnni, uśmiechnięci i bardzo uczynni. Mówi się, że to jeden z najszczęśliwszych narodów na świecie. Mimo burzliwej historii i często powtarzających się katastrof naturalnych zachowali oni niezachwiany optymizm. W 1521 r. dotarł tu portugalski żeglarz Ferdynand Magellan i włączył archipelag do ziem podległych Hiszpanii. Kolonię założył w lutym 1565 r. hiszpański konkwistador Miguel López de Legazpi. Po 333 latach panowania Europejczyków na wyspach wybuchł bunt przeciwko kolonizatorom. W 1898 r. Filipiny zostały wciągnięte w konflikt pomiędzy USA a Hiszpanią, który dotyczył wpływów na Kubie. W jego efekcie i zgodnie z podpisanym pod koniec XIX w. traktatem paryskim zwierzchność nad archipelagiem przejęły Stany Zjednoczone. Te – niestety – nie zgodziły się na przekształcenie kolonii w niezależne państwo, co zmusiło Filipińczyków do kontynuowania walki o niepodległość, którą uzyskali dopiero w lipcu 1946 r. Po II wojnie światowej w kraju wybuchły protesty chłopów, ale zostały stłumione. Wybrany w 1965 r. prezydent Ferdinand Marcos wprowadził rządy dyktatorskie. Stały się one przyczyną strajków i licznych wystąpień niezadowolonych obywateli. Sytuacja w państwie ustabilizowała się w 1986 r., kiedy doszło do pokojowego przewrotu i zakończenia dyktatury. Obecnie Filipiny są jednym z szybciej rozwijających się krajów Azji, a rząd skupia się na tym, aby zapewnić spokój i bezpieczeństwo mieszkańcom.

NA TALERZU Unikający konfliktów Filipińczycy uwielbiają karaoke, koszykówkę, festyny, walki kogutów i dobre jedzenie. Ich kuchnia czasami 

SS Wycieczka kajakami u wybrzeży wysepki Pangulasian koło Palawanu WW Festiwal Sinulog (Santo Niño) w mieście Cebu

WW Wzgórza Czekoladowe na wyspie Bohol

ZIMA 2017/2018


8 DALEKIE PODRÓŻE

©© PHILIPPINE DEPARTMENT OF TOURISM

SS Endemiczny małpożer to jeden z najrzadszych i najpotężniejszych ptaków świata

SS Ślimak morski Hypselodoris tryoni w wodach Archipelagu Filipińskiego

zaskakuje Europejczyków. Łatwo można w niej dostrzec wpływy zarówno hiszpańskie, jak i chińskie, a także malajskie, indonezyjskie, hinduskie i amerykańskie. Na stołach królują proste i niedrogie potrawy, na co duży wpływ ma panująca

na Filipinach bieda. Nauczyła ona mieszkańców gotowania z dostępnych i tanich produktów. Podczas podróży po wyspach najczęściej trafia się na dania określane mianem adobo, które można uznać za filipiński

TT Filipińskie dzieci na Festiwalu Kadayawan w mieście Davao na Mindanao

ZIMA 2017/2018

©© PHILIPPINE DEPARTMENT OF TOURISM

©© PHILIPPINE DEPARTMENT OF TOURISM

specjał narodowy. Nazwę tę stosuje się zarówno w przypadku potrawy, jak i sposobu jej przyrządzania. Adobo to kawałki mięsa kurczaka bądź wieprzowiny, owoce morza lub warzywa gotowane w marynacie z octu, sosu sojowego, czosnku i czarnego pieprzu. Najpopularniejszą i dość kontrowersyjną przekąską uwielbianą przez Filipińczyków jest balut – ugotowany w jajku w skorupce kaczy embrion, często z zalążkiem dzioba, piór czy kości. Kilkunastodniowe zarodki kaczki uchodzą za przysmak i afrodyzjak. Niestety, obcokrajowcy raczej nie decydują się na ich degustację z uwagi na wygląd, konsystencję i zapach. Baluty najłatwiej kupić w nocy, gdyż sprzedawane są na ulicach i podawane z koszy, w których cały czas utrzymuje się wysoką temperaturę. Bardziej wybredni smakosze mogą spróbować popularnego na Filipinach deseru halo-halo. Stanowi on mieszankę lodów, mleka, słodkiej fasoli i owoców. Warto też napić się buko – soku ze świeżego kokosa.


9

MIASTO KONTRASTÓW

SS Nowoczesne centrum biznesowe Manili po zmroku rozbłyska światłami

Większość odwiedzających Archipelag Filipiński zaczyna swoją podróż od stolicy kraju – Manili, która znajduje się w południowej części wyspy Luzon. Gdyby chcieć opisać to miasto trzema słowami, byłyby to kontrast, hałas i chaos. Takie właśnie wywołuje pierwsze wrażenie. Duży wpływ ma na to fakt, że jest ono najgęściej zaludnioną metropolią świata (na 1 km² przypada tu aż ponad 71,2 tys. osób!). Tłumy ludzi, ogromny ruch samochodowy, hałas, feeria barw i zapachów sprawiają, że Manila bywa miejscem bardzo męczącym. Jeżeli jednak da się jej szansę, można odkryć prawdziwą perłę Orientu – przepiękne miasto, które zyskuje na uroku dzięki swoim licznym kontrastom. Administracyjna stolica Filipin jest także najszybciej rozwijającym się ośrodkiem Azji Południowo-Wschodniej. Najlepiej oddają to nowoczesne obszary pełne biurowców, drapaczy chmur, ekskluzywnych hoteli i drogich sklepów. Jeśli jednak chce się poczuć kolonialny klimat, trzeba odwiedzić najstarszą część metropolii – Intramuros. Założyli

ją Hiszpanie, którzy w czerwcu 1571 r. podbili Manilę. Można tutaj znaleźć piękne kamienice, zabytkowe kościoły czy historyczne pałace. W tym rejonie warto zajrzeć do muzeum Casa Manila, które stanowi kopię tradycyjnego kolonialnego domu.

©© DAVID HETTICH/TOBIAS HAUSER

TRUMNY I POLA RYŻOWE W głębi wyspy Luzon, na północ od stolicy odkryjemy inny świat. W wysokich górach leżą małe miejscowości. Jedną z nich jest Sagada, gdzie czekają na nas przepiękne piesze trasy, małe pola ryżowe, ukryte 

TT Ciasto bibingka przygotowywane z mąki ryżowej i mleka kokosowego

©© PHILIPPINE DEPARTMENT OF TOURISM

ZIMA 2017/2018


10 DALEKIE PODRÓŻE w tropikalnym lesie wodospady i nieprzeniknione jaskinie. Ta nieznana kiedyś osada słynie z oryginalnego sposobu grzebania zmarłych, który polega na zawieszeniu trumny ze zwłokami na skale. Jak brzmi uzasadnienie tej tradycji? Otóż dusza ludzka musi być bliżej nieba, czuć powiew świeżego powietrza i ciepło promieni słońca. Tylko wtedy szczęśliwa odejdzie do raju. Do niektórych trumien przytwierdzone są krzesła. Oznaczają one, że zmarły odszedł w zaświaty w pozycji siedzącej. Na taki rodzaj pochówku pozwolić sobie mogą tylko rodowici i majętni mieszkańcy Sagady. Miejscowość kryje jeszcze jeden skarb – przepiękne jaskinie Sumaguing i Lumiang. Wyprawa przez ich korytarze, wąskie szczeliny, podziemne jeziora, rzeki i ogromne komory jest jedną z niezapomnianych atrakcji całych Filipin. Pod Sagadą można oglądać przepiękny podziemny świat, który tworzą labirynty przejść oraz stalagmity i stalaktyty przypominające niebywałe, misternie rzeźbione figury. Dodatkowo uwagę turystów zwracają stosy drewnianych trumien ułożone u wejścia do Jaskini Pogrzebowej Lumiang (Lumiang Burial Cave). Na południowy wschód stąd znajdują się miejscowości Banaue i Batad z tarasami ryżowymi, które są dumą grupy etnicznej Ifugao. Filipińczycy uważają je za ósmy cud świata. Tarasowe pola liczą sobie przeszło 2 tys. lat. Zostały zbudowane tylko pracą rąk ludzkich, bez użycia maszyn. Do dziś ryż uprawia się tu w tradycyjny sposób.

©© DAVID HETTICH/TOBIAS HAUSER

SS Drewniane trumny wiszące na skałach w miejscowości Sagada na wyspie Luzon

PODZIEMNA RZEKA Większości osób Filipiny kojarzą się z przepięknymi plażami, białym piaskiem i kolorowymi rafami. Wszystko to znajdziemy właśnie na Palawanie. Wyspa ta leży w południowo-zachodniej części archipelagu. Niedaleko miejscowości Sabang usytuowany jest jeden z 7 Nowych Cudów Natury – Park Narodowy Rzeki Podziemnej Puerto Princesa. Tutejsza podziemna rzeka (Cabayugan) uchodzi za jedną z najdłuższych na świecie. Ciągnie się przez 8,2 km, z czego turyści zobaczyć mogą tylko pierwsze 1,5 km. Jaskinie krasowe zwiedza się małą łódką, sterowaną przez przewodnika. Pod ziemią panuje absolutna cisza i aby jej nie zakłócać, każdy z odwiedzających otrzymuje słuchawki z nagranym wcześniej opisem. Wszystko wokół spowija całkowity mrok, jedynej latarki używa przewodnik i to on oświetla najważniejsze do obejrzenia miejsca. Niezmącony spokój

ZIMA 2017/2018

SS Zaskakujące swoimi kształtami formy naciekowe w jaskini Sumaguing (Sumaging)

rzeki i jej ogrom robią niesamowite wrażenie. Z łatwością można się tutaj przekonać, jak wielka jest siła natury.

Z WYSPY NA WYSPĘ Każdy, kto kiedykolwiek zawita na Filipiny, spotka się z określeniem island hopping. Zwrot ten oznacza zwiedzanie pobliskich

©© DAVID HETTICH/TOBIAS HAUSER

małych, nierzadko niezamieszkanych, wysepek, plaż i raf połączone z pływaniem i snorkelingiem. Najpopularniejszy na Palawanie rejon na taką wycieczkę znajduje się w północnej jego części, w okolicy miasta El Nido, zwanego Niebem na Ziemi. Leży tu archipelag Bacuit składający się z 45 niewielkich wysp, które skrywają niesamowite


11

©© PHILIPPINE DEPARTMENT OF TOURISM

TT El Nido Resorts Apulit Island

SS Wejście do jaskiń, przez które płynie podziemna rzeka Cabayugan na Palawanie

i przepiękne plaże, zatoczki, laguny i jaskinie. W trakcie całodniowej wyprawy tradycyjną filipińską łodzią banca mamy okazję zobaczyć niedostępne brzegi pokryte śnieżnobiałym piaskiem, ponurkować w poszukiwaniu żółwi, obejrzeć niezmiernie kolorową rafę czy popływać kajakiem pomiędzy dzikimi i bezludnymi skrawkami lądu. W El Nido oferuje się cztery wyciecz-

ki (oznaczone kolejno literami A, B, C i D), różniące się umieszczonymi w programie miejscami. Do najczęściej odwiedzanych wysepek należy Miniloc, otoczona przepięknymi lagunami – Big Lagoon, Small Lagoon i Secret Lagoon. Aby zobaczyć tę ostatnią, trzeba przecisnąć się przez wąskie przejście ukryte pod olbrzymim wapiennym

©© PHILIPPINE DEPARTMENT OF TOURISM

klifem zanurzonym w wodzie. Helicopter Island swoim kształtem przypomina z kolei mały śmigłowiec. Na Sekretną Plażę (Secret Beach) na Matinloc trafia się przez skalny otwór. Większość z wysp archipelagu Bacuit to ogromne wapienne skały wyrastające pionowo z wody, pokryte bujną zielenią i niewielkimi plażami. Jeżeli jednak ktoś chciałby znaleźć rajski zakątek, ale woli pozostać 

ZIMA 2017/2018


12 DALEKIE PODRÓŻE na Palawanie, powinien w El Nido wypożyczyć skuter i udać się w stronę północnego krańca lądu. Leżą tutaj dzikie plaże, do których trudno dojechać samochodem, takie jak Nacpan Beach. Ma ona 4 km długości i przy odrobinie szczęścia będziemy na niej jedynymi turystami. Usypany ze śnieżnobiałego piasku brzeg oblewa krystalicznie czysta, turkusowa woda, palmy uginają się od kokosów, a nieliczne skromne bary zapraszają do odpoczynku w wygodnym hamaku.

W SERCU ARCHIPELAGU Centralną częścią Filipin jest region Visayas. To właśnie na jedną z jego wysp (Limasawę) w marcu 1521 r. przypłynęła ekspedycja Ferdynanda Magellana. Hiszpanie przywieźli ze sobą figurkę Dzieciątka Jezus (Santo Niño) i chrześcijaństwo. Na Cebu, w mieście o tej samej nazwie wbito krzyż (Cruz de Magallanes) i ochrzczono pierwszych mieszkańców archipelagu. Ferdynand Magellan zginął jednak 27 kwietnia 1521 r. na sąsiedniej Mactan w walce z wojownikami miejscowego wodza Lapu-Lapu. Kilkadziesiąt lat później do wysp Visayas przybiła kolejna wyprawa z Hiszpanii. Na jej czele stał Miguel López de Legazpi, któremu udało się wprowadzić chrześcijaństwo i ustanowić pierwszą stolicę kolonii hiszpańskich w Azji. Tak właśnie w Cebu, dziś najstarszym założonym przez Hiszpanów mieście na archipelagu (jako Villa de San Miguel w dniu 27 kwietnia 1565 r.), narodził się kraj znany dzisiaj jako Filipiny. W tym największym, ponad 920-tysięcznym ośrodku miejskim regionu Visayas warto poszukać pozostałości po kolonizatorach. W Bazylice Dzieciątka Jezus (Basílica del Santo Niño, najstarszym kościele katolickim na Filipinach, wzniesionym w 1565 r.) można zobaczyć cudowną figurkę Santo Niño. To właśnie w miejscu, w którym stoi świątynia, Ferdynand Magellan ochrzcił pierwszych wyspiarzy. W małym i niepozornym budynku kaplicy nieopodal bazyliki znajduje się krzyż postawiony przez portugalskiego żeglarza, a właściwie jego zachowane fragmenty umieszczone w drewnianej konstrukcji nowego krzyża. Na Cebu ciekawie spędzimy czas również poza stolicą prowincji. W okolicy miasta Moalboal i pobliskiej wysepki Pescador (po hiszpańsku Rybak) można obserwować ogromne ławice sardynek. Niedaleko pod wodą kryją się jedne z piękniejszych filipińskich raf. Znakomitym miejscem na wypoczynek są dwie plaże – Panagsama

ZIMA 2017/2018

i Biała (White Beach). Osoby lubiące aktywne wyprawy powinny wybrać się na wycieczkę pod któryś z licznych wodospadów, np. Kawasan Falls. Cebu słynie też z innej, dość kontrowersyjnej atrakcji. W pobliżu miasta Oslob można spotkać rekiny wielorybie, które przyciągają codziennie rzesze turystów. Ekolodzy jednak regularnie zwracają uwagę, że zbyt duża ingerencja w naturalne środowisko tych największych na świecie ryb wpływa negatywnie na ich populację.

SPOTKANIE Z REKINAMI Na Filipinach mamy niesamowitą okazję zobaczyć na własne oczy rekiny wielorybie. Te całkowicie niegroźne dla ludzi ryby żywią się planktonem i prowadzą migracyjny tryb życia. Przebywają codziennie wiele kilometrów. W poszukiwaniu pożywienia pojawiają się w okolicy wspomnianego Oslob. Lokalni rybacy, którzy czyszczą w morzu swoje sieci, zauważyli, że rekiny przypływają, aby najeść się resztkami z połowów. Sytuację postanowiono więc wykorzystać i ze spotkań z tymi fascynującymi stworzeniami zrobić atrakcję turystyczną. Niestety, karmione codziennie ogromne ryby nauczyły się łatwego zdobywania pokarmu i porzuciły swój migracyjny tryb życia, zaburzając tym samym ekosystem. Popularność tego miejsca sprawia, że turystów i łodzi jest coraz więcej, a rekiny narażone są na zranienie i negatywne skutki zbyt bliskiego kontaktu z człowiekiem. Na Filipinach te niesamowite zwierzęta można spotkać także w rejonach, gdzie ludzie nie ingerują tak mocno w środowisko naturalne, m.in. w okolicy wyspy Pamilacan na morzu Bohol (Mindanao). Tutejsi rybacy, kiedyś polujący na rekiny, dziś oferują wyprawy, na których wypatruje się tych olbrzymów i delfinów. Największe na świecie ryby spotyka się również koło rybackiej miejscowości Donsol, znajdującej się w południowej części Luzonu.

KRAINA UŚMIECHU Podczas pobytu na Filipinach nie wolno ominąć wyspy Bohol. To niewątpliwie wizytówka kraju – reprezentuje wszystkie jego wspaniałości, przyciąga niepowtarzalnymi atrakcjami i pięknymi plażami. Te ostatnie najłatwiej znaleźć na czarującej wysepce Panglao, połączonej z Bohol dwoma mostami. Turyści lubiący malownicze kurorty i restauracje z lokalnym jedzeniem powinni odwiedzić słynną plażę Alona. Osobom ceniącym sobie spokój spodoba się raczej popularna wśród miejscowych Dumaluan. W tej części Bohol warto

zdecydować się na rejs na małe, urokliwe wysepki, np. Pamilacan z lasami koralowców i podwodnym sanktuarium żółwi morskich czy Balicasag, w okolicy której można spotkać delfiny i rekiny wielorybie. Ciekawym sposobem na spędzenie czasu jest też wycieczka rzeką Loboc (Loay). W jej rejonie kręcono sceny do filmu Czas Apokalipsy Francisa Forda Coppoli. Podczas rejsu podziwia się cudowne widoki i delektuje lokalnymi daniami, a to wszystko przy filipińskiej muzyce na żywo. Amatorów mocnych wrażeń Bohol przyciąga wspaniałymi parkami przygód, w których można zjechać na linie zawieszonej nad tropikalnym lasem, wspinać się po skałach, eksplorować jaskinie lub spłynąć rwącą rzeką.

NIETYPOWE WZGÓRZA Większość osób przybywa jednak na Bohol, aby zobaczyć wyjątkowy cud natury, jakim są Wzgórza Czekoladowe. Składa się na nie ok. 1270 wapiennych pagórków o wysokości od 30 do 120 m. Wzniesienia zaskakują prawie idealnie stożkowatym kształtem i do dzisiaj naukowcy nie ustalili ich pochodzenia. Filipińczycy wierzą, że powstały za sprawą olbrzymów. Jedna z legend mówi o tym, że pagórki utworzyły ogromne łzy wylane przez giganta Arogo płaczącego nad utraconą miłością. Według innej opowieści to głazy, którymi rzucali w siebie olbrzymi. Co ciekawe, nazwa tego miejsca pochodzi od koloru traw porastających wzniesienia – w porze suchej stają się one ciemnobrązowe. Jednak Wzgórza Czekoladowe równie pięknie prezentują się w kolorze zielonym.

POD OSŁONĄ NOCY Innym symbolem wyspy Bohol jest maleńkie stworzenie, które większość ludzi myli z małpką. Mowa tu o wyraku filipińskim. Wyrakowate są ssakami naczelnymi i prowadzą nocny tryb życia. Wyróżniają je ogromne oczy i kończyny zakończone cieniutkimi palcami. Większość dnia przesypiają z jednym zamkniętym okiem, przytulone do gałęzi drzew. Mimo iż wyraki filipińskie uznano za gatunek o podwyższonym ryzyku wyginięcia, ich populacja nadal drastycznie maleje. Sprawy nie ułatwia fakt, że samica rodzi tylko dwa młode w ciągu całego roku. Na Bohol można zobaczyć te niezwykłe stworzenia z bliska. Odpowiednim do tego miejscem jest ośrodek w miasteczku Corella należący do Philippine Tarsier Foundation, w którym zwierzęta przebywają w naturalnym środowisku i pod opieką wolontariuszy.


13

©© PHILIPPINE DEPARTMENT OF TOURISM

©© PHILIPPINE DEPARTMENT OF TOURISM

SS Wnętrze kaplicy z krzyżem Ferdynanda Magellana w mieście Cebu

SS Wysepka Pescador w pobliżu Cebu

TT Resort Bohol Beach Club na Panglao

TT Mały, wielkooki wyrak filipiński

©© PHILIPPINE DEPARTMENT OF TOURISM

SS Zazielenione Wzgórza Czekoladowe ©© DAVID HETTICH/TOBIAS HAUSER

©© DAVID HETTICH/TOBIAS HAUSER

ZIMA 2017/2018


14 DALEKIE PODRÓŻE

SS Kościół św. Franciszka z Asyżu zbudowali w mieście Siquijor Hiszpanie

ZACZAROWANY LĄD Na Filipinach leży jeszcze jedna wyjątkowa wyspa, słynąca z magicznej mocy. Filipińczycy starają się ją omijać, gdyż boją się duchów i mieszkających tu szamanów. Siquijor, bo tak się nazywa, można objechać na skuterze w jeden dzień. W tutejszych lasach i górach znajdują się prawdziwe skarby: jeziora z wodospadami, tajemnicze jaskinie, malowniczo położone punkty widokowe i… szamani. Tych ostatnich wcale nie tak łatwo spotkać. Choć przestali trudnić się czarną magią i zajmują się dziś raczej uzdrawianiem, to w miejscowych budzą ogromny respekt. Siquijor z pewnością spodoba się wielbicielom przepięknych widoków. Mówi się, że to właśnie tutaj można oglądać najpiękniejsze zachody słońca na Filipinach. W trakcie zwiedzania trzeba koniecznie wybrać się pod Balete Tree w Campalanas, uważane za najstarsze drzewo na wyspie (ponoć po-

nad 400-letnie), spod którego korzeni wytryska źródło. Według miejscowych w jego wnętrzu mieszkają duchy. Szamani wykonują

SS Balete Tree nad basenem z wodą wypływającą z tutejszego źródła

w pobliżu drzewa swoje obrzędy. W tej okolicy można skorzystać z naturalnego peelingu stóp w basenie z małymi rybkami.

TT Plaża Salagdoong położona na cyplu na wschodnim brzegu wyspy Siquijor

ZIMA 2017/2018

©© WIKIMEDIA COMMONS/NINYA REGALADO

Podczas wizyty na Siquijor warto też zjechać z głównej drogi i poszukać ukrytych plaż i wodospadów. Przy odrobinie szczęścia trafi się na Kagusuan. Tę przepiękną i niedostępną plażę urozmaicają olbrzymie głazy wyrzucone przez morze. Najprawdopodobniej nie spotkamy tu żywej duszy. *** Filipiny nie bez powodu nazywane są rajem na ziemi. Ten zbliżony wielkością do Polski kraj obejmujący swoimi granicami kilka tysięcy wysp stanowi nie lada atrakcję. Myli się ten, kto myśli, że czas można w nim spędzać tylko na plaży. Na Archipelagu Filipińskim znajduje się mnóstwo interesujących miejsc i atrakcji. Filipiny zachwycają intrygującą kulturą, różnorodnością krajobrazów oraz

©© WIKIMEDIA COMMONS/LAWRENCE RUIZ

wielkim bogactwem flory i fauny, a dzięki ich gościnnym mieszkańcom podróż w te strony będzie zawsze wspaniałym przeżyciem.  ©© WIKIMEDIA COMMONS/RM BULSECO – THETRAVELINGNOMAD.COM


15

MOJE FILIPINY

<< Na pytania odpowiada Tomasz Nowakowski, właściciel marki MojeFilipiny.pl i dyrektor generalny biura podróży KANGUR TOUR, które jako jedyna polska firma turystyczna ma jedną ze swoich siedzib na Filipinach oraz zapewnia przez cały czas opiekę polskojęzycznego rezydenta w tym wyspiarskim państwie położonym w Azji Południowo-Wschodniej. >>

©© MOJEFILIPINY.PL

©© MOJEFILIPINY.PL

©© MOJEFILIPINY.PL

Jak to się stało, że Pana biuro podróży zaczęło działać na Filipinach, i czym się ono wyróżnia na rynku?

necznie, znajdują się na nim wspaniałe plaże, a woda zachęca do kąpieli, nurkowania i snorkelingu. Podobnie jak w Tajlandii i na Bali także tutaj można skorzystać z usług spa i masaży na wysokim poziomie. Poza tym z Filipińczykami łatwo porozumieć się po angielsku, bo uczą się tego języka od szkoły podstawowej. Filipiny pozostają na razie w Polsce nieodkrytym rajem i właśnie dzięki temu jeszcze zyskują na atrakcyjności. Przeciętny polski turysta spędzający urlop za granicą zdążył już odwiedzić Egipt czy Tunezję, zazwyczaj dotarł też do Tajlandii. Niewiele osób może jednak pochwalić się, że było na Archipelagu Filipińskim.

czy Cebu (na Cebu). Wszystkie przeloty lokalne odbywają się właśnie z tych miejsc. Nasz przewodnik może więc odebrać klientów z międzynarodowego lotniska i towarzyszyć im w dalszych lotach na przepiękne mniejsze wysepki, np. Coron lub Boracay, bądź w okolice El Nido na Palawanie.

Nasze biuro DMC (destination management company) od 13 lat organizuje wyjazdy do Australii i zajmuje się obsługą polskich klientów w tym kraju. Cały czas się rozwijamy i poszerzamy ofertę o nowe miejsca w okolicy – działamy już w Papui-Nowej Gwinei i Nowej Zelandii, a od niedawna również na niezmiernie klimatycznych Filipinach, gdzie otworzyliśmy siedzibę w stołecznej Manili. Na polski rynek wprowadziliśmy właśnie markę MojeFilipiny.pl. Szczycimy się tym, że posiadamy tylko własne produkty, a nie te przygotowane przez innych i jedynie opatrzone naszym znakiem firmowym. Dzięki temu mamy bezpośrednią kontrolę nad wszystkimi aspektami oferty, dysponujemy wszelkimi informacjami na jej temat i w każdej chwili możemy ją dostosować do potrzeb i wymagań klienta.

Dlaczego Archipelag Filipiński może być atrakcyjnym celem wyjazdów dla Polaków? Polscy turyści podczas planowania podróży zwykle szukają miejsc wyróżniających się słoneczną pogodą, pięknymi plażami i ciepłymi wodami. W rejonie Azji Południowo-Wschodniej największą popularnością wśród osób z Polski cieszą się – oczywiście – Tajlandia i indonezyjska wyspa Bali. Filipiny są równie atrakcyjne zarówno pod względem cen, jak i warunków naturalnych czy klimatycznych. Na Archipelagu Filipińskim jest przyjemnie ciepło i sło-

Z jakiego powodu polscy klienci powinni zainteresować się właśnie Pańskim biurem podróży? Z tego, co wiem, jesteśmy jedyną firmą DMC z polskim rezydentem na Filipinach i pierwszą, która oferuje wyjazdy grupowe dla Polaków do tego kraju. To szczególnie ważne z punktu widzenia klientów planujących podróże biznesowe, specjalistyczne lub wypoczynkowe. Proponujemy poza tym bardzo atrakcyjne ceny. Dzięki temu, że działamy na miejscu, w filipińskiej stolicy Manili, mamy dużo większe możliwości niż biura załatwiające sprawy organizacyjne z Polski. Kierujemy swoją ofertę zarówno do klientów indywidualnych, jak i agencji turystycznych szukających firmy DMC z wieloletnim doświadczeniem. Na Filipinach mamy również polskojęzycznych przewodników w głównych miastach takich jak Manila (na wyspie Luzon)

Jakie oferty dla osób chcących wybrać się na Filipiny przygotowaliście w tym sezonie? Obecnie proponujemy trzy programy. Na stronie internetowej MojeFilipiny.pl oferujemy typowo plażowy wyjazd na popularną wśród turystów wysepkę Boracay na kieszeń przeciętnego polskiego urlopowicza. Poza tym przygotowaliśmy też dwie propozycje klasy premium, które nastawione są na odkrywanie fascynujących Filipin. Pobyt trwa w ich przypadku dłużej, a podczas niego odwiedza się różne wyspy archipelagu. Chciałbym również dodać, że udostępniliśmy informacyjną linię telefoniczną dla klientów z Polski z polskojęzycznym operatorem pracującym w naszym filipińskim biurze. 

e-mail: tom@kangurtour.com Biuro na Filipinach – linia polska czynna w godzinach od 22.30 do 10.30: +48 22 219 93 39 Kontakt w Polsce w godz. 9.00–17.00: +48 793 636 900 www.mojefilipiny.pl

TEKST PROMOCYJNY

ZIMA 2017/2018


16 DALEKIE PODRÓŻE

<< Według mnie Indonezja słynie z licznych wulkanów, tradycyjnego dania „nasi goreng”, orangutanów z Sumatry i Borneo oraz waranów z Komodo. Choć każdy z moich przykładów da się uzasadnić, większość osób kojarzy ją jednak z rajską Bali. Czy właśnie ta wyspa najlepiej reprezentuje cały kraj? Zdecydowanie nie i… trochę tak. >>

I

ndonezja leży w Azji Południowo-Wschodniej i częściowo Oceanii. To największe wyspiarskie państwo na świecie (o powierzchni ponad 1,9 mln km²). Swoimi granicami obejmuje 17 508 wysp, z czego mniej więcej 6 tys. pozostaje zamieszkanych. Ten rozległy kraj oddziela Pacyfik od Oceanu Indyjskiego. Przy tak dużym wyborze naprawdę trudno zdecydować, gdzie zawitać podczas podróży po Indonezji. Mnóstwo jej wysp

ZIMA 2017/2018

kusi turystów obietnicą rajskich wakacji. W tym ogromie znajduje się wiele prawdziwych perełek.

KRAINA BOGÓW Bali z jednej strony jawi się jako turystyczny eden, egzotyczna kraina o wyjątkowej kulturze, z cudowną przyrodą, piaszczystymi plażami i idealną pogodą. Z drugiej strony wiele osób mówi, że wyspa jest przereklamowana, zatłoczona czy wręcz niewarta odwiedzenia, ponieważ w Indonezji znajduje się

mnóstwo ciekawszych miejsc. Obie te opinie są słuszne. Na Bali funkcjonują rewelacyjne resorty, ale także kiepskiej jakości hotele. Rozwinęła się tu interesująca kultura i balijska odmiana hinduizmu, przetrwał odrębny język (balijski, basa bali), jednak inne rejony kraju też są wyjątkowe. Na wyspie leży dużo pięknych plaż, lecz wiele z nich jest zatłoczonych. W tym regionie panuje klimat równikowy z dwoma porami w roku: suchą i deszczową. W trakcie trwania tej drugiej (zazwyczaj od października do kwietnia) 


17

©© VISIT INDONESIA TOURISM OFFICE

SS Świątynia Tanah Lot wzniesiona na skale u brzegów wyspy Bali

©© WONDERFUL INDONESIA

SS Charakterystyczne domy tongkonan w wiosce Toradżów na Sulawesi

©© AMBASADA REPUBLIKI INDONEZJI W WARSZAWIE

SS Hinduistyczny kompleks Prambanan na Jawie

©© AMBASADA REPUBLIKI INDONEZJI W WARSZAWIE

TT Trzy jeziora w kraterze wulkanu Kelimutu

SS Endemiczne orangutany sumatrzańskie ©© AMBASADA REPUBLIKI INDONEZJI W WARSZAWIE

ZIMA 2017/2018


18 DALEKIE PODRÓŻE

SS W okolice plaży Lovina na północy Bali chętnie przypływają delfiny

nie należy raczej spodziewać się idealnej pogody. Mnóstwo miejsc na Bali ma charakter typowo turystyczny, komercyjny,

jednak jest na tyle rozległa, że dzięki sporemu zróżnicowaniu prawie każdy znajdzie na niej coś dla siebie. Zdecydowanie warto

SS Aktor odgrywający rolę w balijskim przedstawieniu muzyczno-tanecznym

ale nie wszystkie, uchowało się tutaj również wiele urokliwych zakątków. Choć to nieduża wyspa (ma ponad 5,5 tys. km² powierzchni),

©© VISIT INDONESIA TOURISM OFFICE

ją odwiedzić i poznać rozmaite jej oblicza. W końcu nie bez przyczyny nazywana bywa krainą bogów.

TT Żyjące w stadach makaki krabożerne można spotkać w Małpim Lesie Ubud

ZIMA 2017/2018

©© AMBASADA REPUBLIKI INDONEZJI W WARSZAWIE

©© VISIT INDONESIA TOURISM OFFICE

Jednym z powodów, dla których turyści udają się na Bali, są jej przepiękne plaże. Wybrzeże wyspy w wielu miejscach pokrywa biały piasek. Natkniemy się też na czarne, wulkaniczne brzegi (plaża Lovina na północy), także bardzo malownicze. Amatorzy wszelkich sportów wodnych poczują się tu jak w raju. Ogromną popularnością cieszą się surfing i nurkowanie. Ciekawą atrakcję stanowi poza tym obserwowanie delfinów. Indonezja jest w większości muzułmańska (powyżej 87 proc. ludności), jednak Balijczycy wyznają przede wszystkim lokalną odmianę hinduizmu (ok. 83,5 proc. mieszkańców wyspy), co w dużej mierze sprawiło, że kultura balijska tak bardzo różni się od tej z innych rejonów kraju. Na Bali znajduje się ponad 6 tys. świątyń hinduistycznych! Nie sposób ich wszystkich odwiedzić, ale do kilku koniecznie należy się wybrać, gdyż są dość specyficzne. Jedne z piękniejszych to np. Besakih na zboczu góry Agung (3031 m n.p.m.), Tirta Empul i Gunung Kawi w mieście Tampaksiring, sanktuarium Goa Gajah (Jaskinia Słonia) koło Ubud, zbudowana na klifie XI-wieczna świątynia Uluwatu (zwana również Luhur Uluwatu) oraz dwie najchętniej fotografowane budowle: Ulun Danu Bratan nad brzegiem jeziora Bratan i usytuowana na skale Tanah Lot niedaleko Denpasar. Zwiedzanie obiektów sakralnych na wyspie można połączyć z oglądaniem przedstawienia muzyczno-tanecznego. Mimo iż takie spektakle bywają zwykle przeznaczone głównie dla turystów, warto je zobaczyć, gdyż prezentują interesujące elementy balijskiej kultury. Do typowych widowisk należy pokaz tańca lwa (barong), ilustrującego wieczną walkę dobra ze złem. Podczas pobytu na Bali albo w innej części Indonezji polecam zainteresować się także batikiem. To technika malowania tkanin polegająca na nakładaniu wielu warstw wosku na materiał, a następnie zanurzaniu go w barwniku, który farbuje jedynie nie pokryte niczym miejsca. Aby uzyskać rozmaite efekty, proces woskowania i farbowania powtarza się wielokrotnie. Ta metoda zdobienia znana jest w różnych krajach, np. w Indonezji, Malezji, Singapurze, Indiach, Bangladeszu, Nigerii, Senegalu, Mali, Chinach, Japonii, Iranie, na Sri Lance i Filipinach. Historia batiku sięga starożytności, już w IV w. p.n.e. w Egipcie używano podobnie dekorowanych tkanin do owijania zwłok. Co ciekawe, ten indonezyjski uchodzi za zdecydowanie najsłynniejszy. W 2009 r. batik z Indonezji


19 wpisano na Listę Reprezentatywną Niematerialnego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Od tego czasu tutejszy rząd zachęca obywateli, aby w piątki nosili ubrania wykonane z tak zdobionych tkanin, a 2 października obchodzi się w kraju Dzień Batiku. Ciekawą atrakcją Bali jest również Małpi Las Ubud (Ubud Monkey Forest). To park o powierzchni ok. 12,5 ha. Żyje w nim mniej więcej 700 małp (makaków krabożernych), występują tutaj rozmaite gatunki roślin i znajdują się trzy świątynie. Wizyta w tym miejscu powinna być doznaniem duchowym, przynieść nam spokój i równowagę. Jeden z moich ulubionych rejonów na wyspie stanowią tarasy ryżowe (Tegallalang lub Jatiluwih). Ryż jest podstawowym produktem spożywczym na Bali (jak i w całym kraju), częścią tutejszej kultury. Co więcej, jego uprawa to ważny element indonezyjskiej gospodarki. Indonezja znajduje się na trzecim miejscu wśród największych światowych producentów ryżu (po Chinach i Indiach). Niestety, uprawianie tej rośliny stanowi skomplikowane i trudne zajęcie. W Azji rolnicy coraz częściej rezygnują z pracy na polu, gdy widzą, że łatwiej czerpać dochody z branży turystycznej. Trudno im się dziwić, ale żal patrzeć na niszczejące tarasy ryżowe. Bali szczyci się też typowo indonezyjską atrakcją, jaką są wulkany. Dwa najsłynniejsze to Batur (1717 m n.p.m.) i Agung (3031 m n.p.m.). Ze szczytu pierwszego z nich turyści często podziwiają zachwycający wschód słońca. Góra Agung jest wyższa i wspinaczka na nią wymaga dużo więcej wysiłku. Na dodatek od sierpnia 2017 r. aktywność tego wulkanu bardzo wzrosła i w listopadzie doszło do kilku znacznych wybuchów. Z tego powodu odwołano wszystkie loty z i na Bali, a wiele osób ewakuowano. Większa erupcja może całkowicie odmienić oblicze wyspy...

SS Pura Ulun Danu Bratan, świątynia na wodzie stojąca nad jeziorem Bratan

góry i wulkany. Jej okolica świetnie nadaje się do surfowania i nurkowania. Lombok to również znakomite miejsce na romantycz-

Na północy wyspy wznosi się jeden z najwyższych i najbardziej aktywnych indonezyjskich wulkanów

SS Balijscy chłopcy w tradycyjnych strojach na świątynnych schodach

ną podróż dla nowożeńców. Tutejsze tradycje i kulturę można poznać bliżej w wiosce grupy etnicznej Sasak.

©© AMBASADA REPUBLIKI INDONEZJI W WARSZAWIE

©© VISIT INDONESIA TOURISM OFFICE

– Rinjani (3726 m n.p.m.). Wyprawa na jego szczyt zajmuje ok. dwa–trzy dni, mimo to przyciąga on wielu chętnych. 

TT Uprawa ryżu stanowi jedno z głównych źródeł dochodu Balijczyków

©© VISIT INDONESIA TOURISM OFFICE

RAJ BEZ TURYSTÓW Jeżeli wakacje na Bali ciągle nie brzmią do końca przekonująco, polecam wybrać się na Lombok. Obie wyspy są do siebie podobne pod względem przyrodniczym (niektóre miejsca nawet mają takie same nazwy, np. plaża Kuta). Lombok bywa jednak słusznie nazywana Bali bez tłumów. Warto się spieszyć, żeby ją odwiedzić, bo każdego roku przybywa na nią coraz więcej turystów. Na wyspie znajdują się wspaniałe plaże (w tym wyjątkowa różowa Tangsi), piękne wodospady (Benang Kelambu i Senaru),

ZIMA 2017/2018


20 DALEKIE PODRÓŻE Z góry rozpościera się wspaniała panorama na całą Lombok, widać nawet pobliską Bali. U północno-zachodnich wybrzeży leżą tu trzy małe wysepki Gili. Dość długo ten archipelag był uznawany za rajski, idealny na idylliczne wakacje dla mniej zamożnych turystów. Obecnie wszystko się zmienia, jednak wysepki Gili ciągle wydają się być ciekawą propozycją turystyczną.

SEN NA JAWIE Najbardziej zaludnioną wyspę na świecie stanowi indonezyjska Jawa. Zamieszkuje ją aż ok. 145 mln osób. Zdecydowanie nie brzmi to jak zachęta do jej odwiedzenia, ale jest tutaj kilka wspaniałych miejsc, bez zobaczenia których wizyta w Indonezji byłaby niepełna. To właśnie na Jawie znajdują się mistyczne świątynie Borobudur i Prambanan, zachwycające okolice z wulkanami Bromo (2329 m n.p.m.) i Ijen (2443 m n.p.m.) oraz Madakaripura – wodospad pozostający na długo w pamięci. Tutejsze cuda wbrew nazwie wyspy wydają się jak ze snu. Zwiedzanie najlepiej zacząć od ponad 400-tysięcznej Yogyakarty (Jogyakarty). Uchodzi ona za centrum kultury i sztuki jawajskiej. Miasto jest warte zobaczenia, a do tego tutejsze restauracje kuszą smaczną kuchnią. Z Yogyakarty obowiązkowo trzeba wybrać się do wspomnianych wyjątkowych zabytków sakralnych. Borobudur należy do największych buddyjskich świątyń na świecie. Pochodzi według szacunków z VIII–IX w. W 1991 r. obiekt ten został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Moim zdaniem to najpiękniejsza i najciekawsza świątynia w Indonezji, nie tylko ze względu na detale architektoniczne, liczne rzeźby (m.in. 504 posągi Buddy) i płaskorzeźby (2672 reliefy). Zachwyca także jej okolica. Jedynie ogromna popularność tego miejsca, a co za tym idzie, ściągające tu codziennie tłumy turystów, mogą odstręczać od wizyty. Co ciekawe, kompleks Borobudur przez kilka stuleci był ukryty pod pyłem wulkanicznym i porośnięty bujną roślinnością. Został opuszczony prawdopodobnie na przełomie X i XI w., ale dopiero w 1814 r. natrafiono na pierwsze ślady budowli. Przez kolejne lata odkrywano ją po kawałku, a obecnie jest jedną z głównych atrakcji kraju. Prambanan to hinduistyczny zespół świątynny z połowy IX w. Ten największy tego typu obiekt w Indonezji umieszczono zresztą w 1991 r. na Liście Światowego

ZIMA 2017/2018

TT Rozległa kaldera Tengger z dymiącym kraterem czynnego wulkanu Bromo

Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Niestety, w wyniku trzęsień ziemi, zwłaszcza ostatniego z maja 2006 r., wiele miejscowych świątyń zostało zniszczonych. Niektóre z nich odbudowano, ale część nadal czeka na renowację. Prambanan również uchodzi za jedną z ważniejszych atrakcji kraju. Każdego dnia odwiedzają go rzesze turystów. Jednak i tu można znaleźć spokój i miejsce tylko dla siebie. W Indonezji jest prawie 130 czynnych wulkanów. Na Jawie, o ile pozwalają na to względy bezpieczeństwa, polecam

odwiedzić okolice Bromo i Ijen. Czasem z powodu dużej aktywności nie zaleca się wycieczek w ich rejony. Należy więc wcześniej sprawdzić aktualną sytuację. Najpopularniejszy w Indonezji Bromo wchodzi w skład masywu Tengger. Najaktywniejszym i najwyższym wulkanem na Jawie jest jednak Semeru (zwany też Mahameru, 3676 m n.p.m.). Od 1967 r. regularnie (co ok. 20 min.) wydobywa się z niego dym, a czasem wydostają się również chmury pyłu lub kamienie. Bromo i Semeru położone są wewnątrz kaldery o średnicy


21

©© WONDERFUL INDONESIA

SS Buddyjski kompleks świątynny Borobudur

©© AMBASADA REPUBLIKI INDONEZJI W WARSZAWIE

mniej więcej 10 km i otoczone przez tzw. morze piasków (z drobnego piasku wulkanicznego). Okolica wulkanów stanowi popularne miejsce na podziwianie wschodu słońca. Jakkolwiek banalnie to brzmi, zapewniam, że jest cudownym doświadczeniem. Wyłaniający się spod pierzyny chmur krajobraz wygląda niesamowicie. Po przeżyciach natury estetycznej można pokrążyć w pobliżu i nawet zajrzeć do krateru. W drodze powrotnej trzeba koniecznie zobaczyć Madakaripurę – według mnie jeden z najwspanialszych wodospadów w Azji.

©© AMBASADA REPUBLIKI INDONEZJI W WARSZAWIE

SS Zapierający dech w piersiach wodospad Madakaripura ma wysokość 200 m

SS Turkusowe kwaśne jezioro wulkaniczne w aktywnym kraterze Kawah Iljen

Równie wyjątkowo prezentuje się zespół czynnych wulkanów Ijen (Kawah Ijen, Gunung Iljen). W jednym z kraterów znajduje się największe na świecie kwaśne jezioro charakteryzujące się pięknym turkusowym kolorem. Ijen często bywa celem nocnych wycieczek, których uczestnicy chcą zobaczyć tzw. niebieski płomień. Zjawisko to zachodzi na skutek wysokiego stężenia związków siarki. Nie jest to jedyne miejsce na naszym globie, gdzie można je obserwować, jednak w Indonezji widuje się największe niebie-

©© AMBASADA REPUBLIKI INDONEZJI W WARSZAWIE

skie ognie. Niestety, okolica słynie także z niezmiernie ciężkich warunków pracy. Mężczyźni wydobywający siarkę wspinają się po zboczu, aby dostać się do złóż. Nie mają żadnego specjalistycznego sprzętu, strojów ochronnych czy chociażby masek przeciwgazowych. Rozłupują ogromne bloki, a potem układają żółte bryły w dwóch sporych koszach i niosą je na plecach stromą i długą ścieżką. Mimo włożonego wielkiego wysiłku nie zarabiają zbyt dużo. Na ten temat nakręcono kilka filmów 

ZIMA 2017/2018


22 DALEKIE PODRÓŻE dokumentalnych, m.in. Śmierć człowieka pracy (Workingman’s Death) z 2005 r. w reżyserii Austriaka Michaela Glawoggera. Na Jawie znajduje się również stolica, a zarazem największe miasto Indonezji – ponad 10-milionowa Dżakarta. Nie jest ona jednak zbyt ciekawa. Właściwie warto polecić w niej jedynie piękny park Taman Mini Indonesia Indah, który prezentuje w miniaturze rozmaite atrakcje kraju. Wizyta w nim może być swojego rodzaju inspiracją do odwiedzenia poszczególnych wysp. Dżakarta sprawia też wrażenie najbardziej holenderskiego miejsca w Indonezji. Przez kilka wieków nazywana była Batawią (od 1619 do 1949 r.) i stanowiła stolicę Holenderskich Indii Wschodnich (od 1800 do 1949 r.). Dziś w Holandii działa wiele restauracji indonezyjskich. W Indonezji można za to spotkać Holendrów i znaleźć wiatraki.

U ORANGUTANÓW Sumatra to szósta pod względem wielkości wyspa na świecie (ma powierzchnię ponad 443 tys. km²) i największa należąca w całości do Indonezji. Słynie ona przede wszystkim z przepięknej przyrody. Znajdziemy tutaj tropikalne lasy, wulkany i jeziora. Poza tym wyspę zamieszkuje także endemiczny gatunek orangutana (orangutan sumatrzański). Polecam szczególnie dwa akweny na Sumatrze – Toba i rzekę Bahorok. Pierwszy z nich to największe jezioro wulkaniczne na świecie, które powstało po wybuchu ogromnego wulkanu, prawdopodobnie ok. 75–80 tys. lat temu. Toba ma powierzchnię 1130 km². Znajduje się na nim wyspa o nazwie Samosir. Okolica cieszy się dużą popularnością wśród Indonezyjczyków, ale niewielu obcokrajowców słyszało o tym miejscu. Muszę przyznać, że otoczenie jeziora wygląda całkiem przyjemnie, wokół wznoszą się majestatyczne góry, jest tu spokojnie (prawie nie ma turystów) i można wypocząć. Jednak bardzo rozczarowała mnie jakość wody. Niestety, obecnie Toba nie nadaje się nawet do pływania. Widok ludzi myjących w nim kanistry na benzynę zdecydowanie nie polepsza sytuacji. Może kiedyś się to zmieni. Lasy deszczowe na Borneo i Sumatrze zamieszkują orangutany. Te wyjątkowe zwierzęta są dziś zagrożone wyginięciem. Ich populacja zmniejsza się ze względu na wycinanie drzew i wypalanie skupisk leśnych (często nielegalne). Uważam,

ZIMA 2017/2018

że podczas podróżowania po świecie trzeba zachowywać się odpowiedzialnie i starać się jak najmniej wpływać na miejsca, do których się trafia. Dotyczy to szczególnie środowiska naturalnego. Polecam więc odwiedzać rezerwaty (a nie ogrody zoologiczne), gdzie można nauczyć się czegoś o ich mieszkańcach i dowiedzieć się, jak pomóc przetrwać zagrożonym gatunkom. Jednym z takich obszarów specjalnej ochrony jest sanktuarium w miejscowości Bukit Lawang na Sumatrze. Ośrodek nad rzeką Bahorok został założony w 1973 r. właśnie z myślą o osieroconych, rannych lub urodzonych w niewoli orangutanach. To wspaniałe centrum rehabilitacji leży na wschodnim skraju Parku Narodowego Gunung Leuser.

NA GRANICY Trzecią co do wielkości wyspę na świecie stanowi Borneo (ma blisko 750 tys. km² powierzchni). Jej terytorium jest podzielone między trzy kraje: Malezję, Brunei i Indonezję. Do tego ostatniego należy największy obszar (ok. 73 proc. powierzchni wyspy). Borneo po indonezyjsku nazywa się Kalimantan. Co ciekawe, nie ma na niej wulkanów (z wyjątkiem Bombalai w malezyjskiej części), nie występuje również zagrożenie tsunami. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu wyspę pokrywały głównie lasy deszczowe. Niestety, ten stan bardzo drastycznie się zmienił. Niemniej dla turystów Borneo wciąż jest wielkim tropikalnym lasem z rozmaitymi gatunkami roślin i zwierząt. W indonezyjskiej części wyspy obowiązkowo trzeba odwiedzić Park Narodowy Tanjung Puting słynący z ochrony orangutanów i nosaczy sundajskich.

WSPANIAŁY OGRÓD Sulawesi (Celebes) leży między Borneo i Molukami (Wyspami Korzennymi). Jest jedną z głównych wysp Indonezji (ma ponad 180 tys. km² powierzchni), ale ciągle pozostaje niemal nieodkrytą perełką. Znajdują się na niej piękne plaże, góry, tarasy ryżowe czy lasy deszczowe. Rozwinęła się tutaj także bogata kultura i tradycje. Na Sulawesi można spotkać wiele endemicznych gatunków zwierząt, np. anoa nizinnego, babirussę sulaweską, łaskuniaka (łaskuna) brązowego, wyraka karłowatego, nogala hełmiastego, makaka czarnego czy makaka czubatego (który przeniósł się też na sąsiednie mniejsze wyspy). Okoliczne wody budzą duże zainteresowanie wśród miłośników nurkowania, ponieważ rozciąga się w nich prze-

piękna kolorowa rafa koralowa (m.in. w rejonie wysepki Bunaken, archipelagu Wakatobi lub Togian). Sulawesi ma bardzo specyficzny kształt – składa się z czterech półwyspów. Na poszczególnych jej obszarach występuje charakterystyczna dla nich fauna i flora. Mieszkańcy każdego półwyspu wymieniają tysiące powodów, dla których turyści powinni odwiedzić właśnie ich region. Ja jednak ograniczyłabym się do kilku najpiękniejszych miejsc (np. jeziora Tondano, obszaru Tana Toraja), chyba że czas pozwala komuś na dłuższy pobyt. Wyspę zamieszkują różne grupy etniczne, w tym m.in. Toradżowie (Toraja), którzy zajmują się od lat uprawą ryżu, rybołówstwem i myślistwem. Warto rozważyć wizytę w rejonie Tana Toraja, aby poznać zwyczaje jego mieszkańców, ich styl życia czy specyficzne podejście do śmierci i oryginalne tradycje pogrzebowe. Poza tym to wyjątkowo malownicza okolica z zielonymi dolinami i górami. Na Sulawesi nie bez powodu przyciągają wielu turystów dwa obszary chronione. W końcu przyroda jest najpiękniejszym skarbem tej wyspy. W Parku Narodowym Bogani Nani Wartabone żyje mnóstwo endemicznych gatunków zwierząt, w tym anoa nizinny, niezmiernie rzadko widywana sowica cynobrowa, babirussa sulaweska, świnia celebeska czy jego symbol – nogal hełmiasty. Podobnym bogactwem fauny szczyci się pięknie usytuowany Rezerwat Naturalny Tangkoko Batuangus, gdzie ujrzymy choćby makaka czubatego i wyraka upiornego.

NIEZNANY SKARB Flores przez wielu uważana jest za najpiękniejszą i najbardziej fascynującą wyspę Indonezji. Długo pozostawała w cieniu np. dużo popularniejszej Bali i dzięki temu nie została jeszcze zalana przez tłumy turystów. Dlatego tym bardziej polecam rozważyć zatrzymanie się na niej podczas planowania wakacji w tym fascynującym kraju. Flores reklamuje się jako wyspa dla osób aktywnych, ze wspaniałymi miejscami do nurkowania i snorkelingu oraz spektakularnymi wulkanami idealnymi na trekkingi. Poza tym kładzie się tu też nacisk na ekoturystykę, promowanie lokalnych tradycji i kultury. Największą atrakcją wyspy jest zdecydowanie góra Kelimutu (1639 m n.p.m.). Zdjęcia prezentujące trzy tutejsze niesamowite wulkaniczne jeziora zdecydowanie zachęcają do odwiedzenia Flores. Widoki 


23

©© AMBASADA REPUBLIKI INDONEZJI W WARSZAWIE

©© WIKIMEDIA COMMONS/PEOPLE.ANYTHING123

SS Nosacz sundajski zamieszkuje Borneo

SS Selamat Datang Monument, czyli powitalny pomnik w Dżakarcie Centralnej

TT Toradżowie stawiają przy grobach figurki tau tau

SS Jezioro kalderowe Toba na północy Sumatry

©© AMBASADA REPUBLIKI INDONEZJI W WARSZAWIE ©© WONDERFUL INDONESIA

TT Pola ryżowe w rejonie Tana Toraja na Sulawesi ©© AMBASADA REPUBLIKI INDONEZJI W WARSZAWIE

ZIMA 2017/2018


24 DALEKIE PODRÓŻE

©© AMBASADA REPUBLIKI INDONEZJI W WARSZAWIE

SS Wioska Wae Rebo na wyspie Flores z domami mbaru niang w kształcie stożka

w tej okolicy rzeczywiście zapierają dech w piersiach. W przeszłości trzy jeziora w kraterze często zmieniały swój kolor. Obecnie jedno jest czarnobrązowe, drugie – turkusowoniebieskie, a trzecie ma barwę przechodzącą z zielonej w czerwoną. Ich woda wybarwia się prawdopodobnie za sprawą minerałów, które nasycają ją w różnej ilości w zależności od aktywności wulkanu. Ze względu na występowanie tego zjawiska lokalna ludność uważa to miejsce za święte. Okolica wulkanu Kelimutu zachwyca o każdej porze dnia, jednak najwięcej ludzi przyciąga o wschodzie słońca lub wcześnie rano. Aby poznać kulturę Flores i jej mieszkańców, najlepiej wybrać się do wioski Wae Rebo. Żyją w niej przedstawiciele grupy etnicznej Manggarai. Osada jest ukryta wśród malowniczych gór i żeby się do niej dostać, trzeba maszerować przez ok. 3–4 godz. Nagrodę za ten wysiłek stanowi wyjątkowe doświadczenie obcowania z rdzenną ludnością Indonezji. Co więcej, w Wae Rebo można także spędzić noc w charakterystycznym domu w kształcie stożka.

Całkowicie inną wioską, niemniej fascynującą, jest Bena. To najbardziej znana i najczęściej odwiedzana tradycyjna osada na Flores. Podobnie jak Wae Rebo ona rów-

INDONEZYJSKIE SMOKI Na zakończenie należy dodać chociaż kilka słów o jednym z symboli Indonezji – wara-

SS Bena – wioska grupy etnicznej Ngada leżąca u stóp wulkanu Inierie

nież leży w pięknej scenerii. Wizyta w niej będzie więc nie tylko poznawaniem kultury grupy etnicznej Ngada (Ngadha), ale też doznaniem estetycznym.

TT Mięsożerne warany z Komodo potrafią upolować większe ssaki

ZIMA 2017/2018

Inne ciekawe miejsce na wyspie stanowi jaskinia Liang Bua. Sama w sobie jest warta odwiedzenia, ale cieszy się obecnie zainteresowaniem głównie ze względu na cenne znalezisko. W 2003 r. odkryto tutaj szczątki Homo floresiensis, czyli człowieka z Flores. Naukowcy wciąż spierają się, czy był to osobny gatunek, czy odnaleziony osobnik cierpiał na jakąś chorobę, np. genetycznie uwarunkowany zespół Downa bądź zespół Larona. Niezależnie od tego, jakie okaże się wyjaśnienie tej zagadki, Flores jest dumna ze swojego hobbita, jak potocznie nazywa się hominida, którego szczątki zachowały się w Liang Bua. W okolicy warto również odwiedzić dwie pobliskie jaskinie – Gua Galang i Gua Tanah.

©© AMBASADA REPUBLIKI INDONEZJI W WARSZAWIE

©© AMBASADA REPUBLIKI INDONEZJI W WARSZAWIE

nie (smoku) z Komodo. To największa współcześnie żyjąca jaszczurka. Dorosły osobnik może ważyć ponad 70 kg i osiągnąć 3 m długości. Co ciekawe, warany z Komodo nie mają naturalnych wrogów, przynajmniej wśród innych zwierząt, ale czasami zjadają młode swojego gatunku. Potrafią być też dość agresywne i choć zdarza się to wyjątkowo rzadko, mogą zaatakować człowieka. Muszę przyznać, że gdy kiedyś spotkałam jednego z nich na plaży (akurat wyszedł zza krzaków, wydając charakterystyczne odgłosy), bardzo szybko przeniosłam się w inne, bezpieczniej wyglądające miejsce. W celu ochrony warana w 1980 r. założono Park Narodowy Komodo (od 1991 r. znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO). Zajmuje on powierzchnię 1817 km² i obejmuje wiele wysp i wysepek, m.in. Komodo, Padar i Rincę (Rindję). 


25

ZIMA 2017/2018


26 DALEKIE PODRÓŻE

SINGAPURSKI KALEJDOSKOP ANNA MOLĘDA-KOMPOLT

<< Singapur to państwo-miasto położone w Azji Południowo-Wschodniej przy krańcu Półwyspu Malajskiego. Ma powierzchnię ok. 720 km², a swoimi granicami obejmuje główną wyspę (również nazywaną Singapurem bądź Pulau Ujong) i mniej więcej 60 mniejszych wysp. Archipelag otaczają wody cieśnin: Malakka, Johor i Singapurskiej. Singapur został oficjalnie założony 6 lutego 1819 r. przez przedstawiciela Brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej TT Rząd odnowionych budynków ze sklepami w dzielnicy Kampong Glam

ZIMA 2017/2018

©© SINGAPORE TOURISM BOARD

SS Resort Marina Bay Sands nad zatoką


27

©© SINGAPORE TOURISM BOARD

Thomasa Stamforda Rafflesa. Jego nazwa pochodzi od dwóch sanskryckich słów: „singa” („lew”) i „pura” („miasto”), dlatego bywa zwany Miastem Lwa. Dzisiaj Republika Singapuru to wielkie centrum finansowe, najeżone nowoczesnymi drapaczami chmur, i bardzo bezpieczny kraj. Znajduje się tu ogromne międzynarodowe lotnisko ze świetnymi połączeniami na cały świat i mnóstwo zapierających dech w piersiach atrakcji turystycznych. >> TT Spektakularna nocna panorama centrum Singapuru

©© SINGAPORE TOURISM BOARD/MARKLIN ANG

TT Spotkanie z sympatycznymi orangutanami na terenie Singapore Zoo

©© SINGAPORE TOURISM BOARD

ZIMA 2017/2018


28 DALEKIE PODRÓŻE

©© SINGAPORE TOURISM BOARD

SS Merlion – symbol Singapuru na tle pięknie oświetlonych drapaczy chmur

SS Kładka spacerowa zawieszona pod szklanym dachem okrywającym Mglisty Las

W

arto podkreślić, że ta azjatycka republika, będąca członkiem Brytyjskiej Wspólnoty Narodów, należy do najmniejszych i jednocześnie najzamożniejszych państw na naszym globie. Kraj zamieszkuje ponad 5,6 mln ludzi, z czego największą grupę stanowią Chińczycy (powyżej 74 proc.). Poza tym żyją tutaj m.in. Malajowie, Hindusi, a także Europejczycy. Pod względem wyznaniowym najliczniejszą społecznością są buddyści (ok. 34 proc.), za nimi plasują się chrześcijanie i muzułmanie, a dalej taoiści i hinduiści. Nie brakuje także osób nie wyznających żadnej religii, które stanowią mniej więcej 18,5 proc. całej populacji. Singapur słynie dzisiaj z restrykcyjnego prawa, pedantycznego porządku i doskonałej organizacji. Kojarzy się z gorącym klimatem, egzotycznym jedzeniem, zachwycającymi parkami i ogrodami. Stanowi też zakupowe i rozrywkowe centrum tego regionu Azji. W tym fascynującym kraju jest wiele nie-

ZIMA 2017/2018

©© GARDENS BY THE BAY

powtarzalnych atrakcji. Z pewnością każdy znajdzie tutaj coś idealnego dla siebie i dla swoich zmysłów.

KIEDYŚ I DZIŚ Serce Singapuru stanowi rzeka o tej samej nazwie i ulokowane wokół niej dzielnice. Główny obszar miejski nosi nazwę Central Area. Pomimo niewielkich rozmiarów powstała w nim wyjątkowa mieszanka wpływów licznych kultur żyjących od lat obok siebie. Na uwagę zasługuje historyczna dzielnica kolonialna, w której znajdują się interesujące zabytki w stylu wiktoriańskim. Przy jednej z ulic stoi ormiański Kościół św. Grzegorza Oświeciciela z 1835 r., najstarsza singapurska świątynia chrześcijańska. Nieopodal wznosi się ukończona w 1847 r. katolicka Katedra Dobrego Pasterza i anglikańska Katedra św. Andrzeja z lat 1856–1861. Ta ostatnia zbudowana została w stylu neogotyckim, a jej białe ściany i kolorowe okienne witraże tworzą niezwykłą kompozycję. Do zabytków z czasów ko-

lonialnych należy również odlana z brązu statua Thomasa Stamforda Rafflesa – założyciela miasta, nazywanego często Ojcem Singapuru. Budynek Ratusza (City Hall) pochodzi z kolei z lat 1926–1929. Ciekawymi obiektami w historycznej dzielnicy (Downtown Core) są niemal 14-metrowa fontanna (Fountain of Wealth), wpisana w 1998 r. do Księgi rekordów Guinnessa jako największa na świecie, oraz Merlion – półlew, półryba – symbol azjatyckiego państwa-miasta. Oprócz zabudowań kolonialnych znajdują się tu także gmachy rządowe, kościoły i drapacze chmur dominujące w architekturze Singapuru. Ogromne centra handlowe łączy ze sobą sieć klimatyzowanych podziemnych przejść, w których funkcjonują różnorakie sklepy. To prawdziwy raj dla osób lubiących robić zakupy. Nieco odmiennym rejonem od historycznej dzielnicy jest sąsiadujący z nią bulwar o długości 2,2 km – Orchard Road. W tej okolicy przeważają centra finansowe, galerie handlowe, ambasady, wysokie biurowce i luksusowe hotele. Dla odmiany na południowy wschód stąd, na nabrzeżu w 2010 r. otwarto


29

SS Niesamowite gigantyczne drzewa w rozległym kompleksie Gardens by the Bay

resort Marina Bay Sands. To drugi najdroższy budynek na świecie, zaraz po kompleksie hotelowym Abradż Al Bajt (Abraj Al Bait) w Mekce w Arabii Saudyjskiej. Wzniesienie spektakularnego obiektu nad singapurską

©© SINGAPORE TOURISM BOARD

zatoką kosztowało aż 8 mld dolarów amerykańskich. Dzięki wysokiemu standardowi usług cieszy się on dużą popularnością wśród zamożnych turystów z całego globu. Odbywają się w nim też największe

TT Zachwycający wielobarwny dywan z roślin znajdujący się w Kwiatowej Kopule

©© GARDENS BY THE BAY

wystawy międzynarodowe. Na sam hotel składają się trzy 55-piętrowe wieżowce połączone jednym dachem z ogromnym tarasem Sands SkyPark na szczycie, na którym znajduje się najdłuższy na świecie, 146-metrowy, podwyższony basen (położony na wysokości 191 m). Są tu także restauracje i bary, ogrody oraz punkt obserwacyjny dostępny nie tylko dla hotelowych gości. Według wielu osób to miejsce stanowi turystyczną wizytówkę Singapuru – widok rozpościerający się z dachu jest imponujący. Polecam wjechać na górę wieczorem, aby podziwiać różnobarwną i niepowtarzalną panoramę okolicy. W pobliżu można poza tym obejrzeć wówczas niesamowity pokaz Spectra łączący światło, dźwięk i wodę. Niewątpliwą atrakcją w tej części Singapuru są ogrody wchodzące w skład kompleksu Gardens by the Bay, zajmującego powierzchnię 101 ha i zaprojektowanego przez wielu znakomitych architektów, inżynierów i ogrodników z różnych stron świata. Uwagę zwracają w nich m.in. dwie ogromne szklane konstrukcje – Kwiatowa Kopuła (Flower Dome) i Mglisty Las (Cloud Forest). W ich wnętrzu stworzono warunki sprzyjające rozwojowi zróżnicowanej roślinności z rozmaitych zakątków naszego globu. W Mglistym Lesie można przenieść się do tropikalnego górskiego klimatu, zobaczyć gigantyczny, 35-metrowy wodospad i przejść się licznymi zawieszonymi w powietrzu kładkami – taki spacer przypomina wędrówkę po zaginionej krainie. Pod dachem Kwiatowej Kopuły, wpisanej w 2015 r. do Księgi rekordów Guinnessa jako największa szklana cieplarnia na świecie, zebrano rośliny z basenu Morza Śródziemnego, Kalifornii, Australii, Ameryki Południowej i Afryki, które rosną w stałej temperaturze 23–25°C. Warto wśród nich odpocząć od panującego w tym rejonie Azji upału. Podczas zwiedzania Gardens by the Bay trudno również nie zauważyć olbrzymich metalowych drzew. Mają one od 25 do 50 m wysokości i są porośnięte bujną roślinnością. Tuż pod ich futurystycznymi koronami (na poziomie 22 m) poprowadzono kładkę widokową o długości 128 m (OCBC Skyway). Rozciągają się z niej wspaniałe widoki na ogrody i malowniczą zatokę. Wieczorem drzewa rozbłyskują kolorowymi światłami, a sceneria staje się wręcz bajkowa. Jestem przekonana, że wizyta w tym magicznym miejscu na długo pozostanie w pamięci zwiedzających, dlatego gorąco polecam je wszystkim.

ZIMA 2017/2018


30 DALEKIE PODRÓŻE

©© SINGAPORE TOURISM BOARD/MARKLIN ANG

SS Oryginalny budynek Muzeum Sztuki i Nauki oraz Singapore Flyer

Z LOTU PTAKA W zasadzie z każdej strony zatoki Marina (Marina Bay) rozpościera się malownicza panorama Singapuru, więc wieczorny spacer wzdłuż jej brzegów stanowi naprawdę wielką przyjemność. Po drodze można zatrzymać się, aby posłuchać ciekawych koncertów, obejrzeć interesujące pokazy i spróbować potraw z różnych kuchni świata.

Osobom, które chcą zobaczyć okolicę z lotu ptaka (a dokładnie z wysokości 165 m), proponuję wybranie się na gigantyczne koło widokowe (Singapore Flyer). Obecnie uchodzi ono za jedną z największych tutejszych atrakcji. Konstrukcję wyposażono w 28 klimatyzowanych kapsuł, z których w każdej mieści się 28 pasażerów. Dzięki powolnemu ruchowi koła podczas przejażdżki można do-

TT Widok na szklano-metalową konstrukcję z wnętrza Helix Bridge z 2010 r.

©© SINGAPORE TOURISM BOARD

strzec wiele interesujących miejsc położonych wzdłuż rzeki Singapur i w rejonie zatoki Marina, takich jak historyczne nabrzeża Clarke Quay i Boat Quay z klubami, barami i kawiarniami, luksusowy resort Marina Bay Sands, fantastyczny kompleks Gardens by the Bay, imponujący, 280-metrowy stalowy most dla pieszych o kształcie inspirowanym strukturą DNA (Helix Bridge) oraz Parlament (Parliament House) i Muzeum Cywilizacji Azjatyckich (Asian Civilisations Museum) z cennymi eksponatami. Na uwagę zasługuje również centrum sztuk scenicznych The Esplanade (Esplanade – Theatres on the Bay) – budowla przypominająca ogromne oczy muchy, gmach Muzeum Sztuki i Nauki (ArtScience Museum) w formie kwiatu lotosu czy drapacze chmur centrum biznesowego. Po zapadnięciu zmroku podświetlone budynki i mosty czynią panoramę tego państwa-miasta jeszcze bardziej niesamowitą, przypomina ona wręcz kadr ze świata przyszłości.

TRZY ŚWIATY Nieopodal historycznego kolonialnego centrum i Orchard Road znajduje się niezmiernie urokliwa dzielnica muzułmańska

ZIMA 2017/2018


31

(Kampong Glam) zamieszkana głównie przez wyznawców islamu, w tym Malajów. Aby przywrócić jej dawny wygląd i ożywić okolicę, przeprowadzono w niej prace restauracyjne, podobnie jak w dystrykcie hinduskim i chińskim. Najbardziej znanymi ulicami są tu Arab Street, Baghdad Street, Bussorah Street, Muscat Street czy Kandahar Street. Turystów przyciągają klimatyczne kawiarenki i lokale ze smacznymi daniami kuchni bliskowschodniej. W tym rejonie można nie tylko zjeść pyszny posiłek, lecz także kupić produkty charakterystyczne dla muzułmańskich regionów Azji i przyjrzeć się ciekawej architekturze. Mimo iż w Singapurze znajduje się kilkadziesiąt różnych meczetów, szczególnie warto wybrać się właśnie do tego tutejszego – Masjid Sultan z 1928 r. Wielka, złota kopuła zwieńczona półksiężycem z gwiazdą odznacza się na tle nowoczesnych wieżowców. Duża centralna sala przeznaczona jest wyłącznie dla osób modlących się. Meczet robi niesamowite wrażenie, a wizyta w nim pozwala się wyciszyć i odpocząć przez chwilę. W pobliżu dzielnicy muzułmańskiej leży wielobarwny dystrykt hinduski (Little India). Osiedlali się tu emigranci z Indii,

SS Masjid Sultan – meczet przy Muscat Street w dzielnicy muzułmańskiej

którzy przybywali za czasów Brytyjczyków. Główną ulicą handlową jest Serangoon Road. Wyjątkową atmosferę okolicy tworzą sklepy z kolorowymi sari, hinduską biżuterią i egzotycznymi przyprawami. W dzielnicy znajduje się kilka obiektów sakralnych różnych religii. Do najciekawszych należą: kościół metodystów (Kampong Kapor Methodist Church), najstarsza singapurska świątynia

©© SINGAPORE TOURISM BOARD

hinduistyczna Sri Veeramakaliamman (wzniesiona w 1881 r.), świątynia Sri Vadapathira Kaliamman oraz meczet Angullia. Niedaleko stąd stoi dobrze zachowany Masjid Abdul Gaffoor, meczet, który został ukończony w 1910 r. i stanowi wyjątkowo udaną mieszankę stylu mauretańskiego, wpływów europejskich i hinduskich.

TT Świątynia Sri Vadapathira Kaliamman wznosi się w dystrykcie hinduskim

©© SINGAPORE TOURISM BOARD

ZIMA 2017/2018


32 DALEKIE PODRÓŻE We wspomnianej dzielnicy chińskiej (Chinatown) panuje ład i porządek, jaki można zobaczyć tylko w Singapurze. Warto pamiętać, że w początkowym okresie rozwoju ośrodka właśnie tutaj znajdowało się jego centrum. W tym rejonie koniecznie trzeba zobaczyć najstarszą miejscową świątynię – Thian Hock Keng z 1839 r. – uważaną za perłę architektury chińskiej. W 1973 r. została ona uznana za pomnik narodowy. Swoim wyglądem zadziwia również Świątynia Zęba Buddy i Muzeum (Buddha Tooth Relic Temple and Museum). Spadziste, wielopoziomowe dachy budowli kontrastują z wysokimi wieżowcami wznoszącymi się dookoła niej. Obiekt przypomina pałac rodziny cesarskiej z Chin. W Chinatown poza podziwianiem architektury warto także spróbować potraw kuchni chińskiej i kupić kilka pamiątek. Właściciele obwoźnych stoisk z jedzeniem przemierzają wąskie uliczki, a za nimi ciągnie się zapach orientalnych przypraw. Niektórzy twierdzą, że właśnie tutaj można zjeść najlepszy w Singapurze durian (owoc o specyficznej, niezbyt przyjemnej woni). Obowiązkowo trzeba też zatrzymać się na pieczone kasztany. Miłośnikom orientalnej kultury i kuchni z pewnością spodoba się w tych trzech dzielnicach, które czasem wydają się przenosić zwiedzających w inne rejony globu. Polecam poza tym popularne centra gastronomiczne z daniami z różnych stron świata (hawker centres albo food courts). Jest ich w Singapurze bardzo dużo i wszystkie oferują smaczne i niezmiernie zróżnicowane jedzenie. Znajdują się w nich stoiska z kuchnią chińską, indyjską, tajską czy malezyjską. Spróbujemy tu m.in. intrygujących zup i azjatyckich

©© SINGAPORE TOURISM BOARD

SS Kaskadowa fontanna z rzeźbą pary żurawi w Narodowym Ogrodzie Orchidei

SS Singapore Zoo – biały tygrys bengalski przechadzający się po wybiegu

słodkości, w tym przysmaków z tapioki. Singapurskie centra gastronomiczne robią niesamowite wrażenie, bo zwykle usytuo-

TT Jurassic Park Rapids Adventure w Universal Studios Singapore na Sentosie

©© SINGAPORE TOURISM BOARD/AFUR WONG

wane są w sąsiedztwie szklanych wieżowców i niemal przez cały dzień tętnią życiem. To miejsca, które każdy turysta zapamięta na długo.

©© RESORTS WORLD SENTOSA

W OTOCZENIU PRZYRODY Pomimo mnóstwa drapaczy chmur Singapur wypełnia zieleń, dzięki czemu w wielu okolicach można usłyszeć kojący śpiew ptaków. Nieopodal Orchard Road znajdują się słynne tropikalne Singapurskie Ogrody Botaniczne (Singapore Botanic Gardens) założone w dzisiejszej lokalizacji w 1859 r. Zajmują obecnie powierzchnię 82 ha. To jedno z najczęściej odwiedzanych tego rodzaju miejsc na całym świecie. W 2015 r. Singapore Botanic Gardens zostały umieszczone na Liście Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Można tu podziwiać mnóstwo wspaniałych egzotycznych roślin i odwiedzić imponu-

ZIMA 2017/2018


33 PRZYDATNE INFORMACJE

©© SINGAPORE TOURISM BOARD

SS Rzadkie konury słoneczne z rodziny papugowatych w Jurong Bird Park

SS W Jurong Bird Park istnieje możliwość karmienia ptaków z ręki

jący, trzyhektarowy Narodowy Ogród Orchidei (National Orchid Garden) z 1,2 tys. różnych gatunków storczykowatych i ponad 2 tys. ich hybryd. Największe wrażenie wywiera storczyk o kwiatach osiągających długość aż 30 cm i kwitnących przez ok. 10 dni (Bulbophyllum echinolabium)! Warto tutaj zajrzeć również do kilku szklarni, w których prezentowana jest rzadka i unikatowa flora strefy tropikalnej. Singapurskie Ogrody Botaniczne to idealne miejsce dla miłośników przyrody, a także osób chcących wypocząć, pospacerować czy wybrać się na piknik. Tereny zielone są wspania-

©© SINGAPORE TOURISM BOARD

le utrzymane i niezmiernie malownicze. W weekendy często odbywają się tu koncerty. W tym miniaturowym królestwie roślin trzeba złożyć choćby jedną wizytę. Jest to pierwszy obiekt na terenie Singapuru i zarazem jedyny tropikalny ogród botaniczny na świecie wpisany na prestiżową listę UNESCO. W granicach tego fascynującego państwa-miasta znajdują się też cztery rezerwaty przyrody i ogromny otwarty ogród zoologiczny bez klatek i metalowych ogrodzeń (Singapore Zoo). Ten ostatni ma powierzchnię 26 ha, na której żyje ponad 300 gatun-

`` Walutę Singapuru stanowi dolar singapurski (SGD). Językami urzędowymi są angielski, mandaryński, malajski i tamilski. Obywatele polscy nie potrzebują wiz do przekroczenia granic kraju przy pobycie do 90 dni. Nasz paszport musi być jednak ważny minimum sześć miesięcy. Należy też okazać bilet powrotny lub na dalszą podróż. Przy wjeździe do Singapuru nie są wymagane żadne świadectwa szczepień. Sieć połączeń komunikacyjnych jest bardzo dobrze rozwinięta. Warto wiedzieć, że rygorystycznie przestrzega się tu utrzymywania czystości w miejscach publicznych. Za łamanie zakazów grożą wysokie kary pieniężne, np. za wyrzucenie niedopałka papierosa lub zaśmiecanie w inny sposób ulic i chodników można zapłacić grzywnę w wysokości 500 dolarów singapurskich, czyli ok. 1,3 tys. złotych. Na zewnątrz nie wolno również żuć gumy. Co najważniejsze dla turystów z Polski, od 15 maja 2018 r. Polskie Linie Lotnicze LOT uruchamiają regularne połączenia między warszawskim Lotniskiem Chopina a międzynarodowym portem lotniczym Singapur-Changi. Będą je obsługiwały samoloty Boeing 787 Dreamliner. Podróż z Warszawy do Singapuru potrwa ok. 12 godz. Ceny biletów zaczynają się już od 2 tys. złotych.

ków zwierząt (w sumie powyżej 2,8 tys. okazów). Ludzi od jego mieszkańców oddzielają w nim zwykle tylko kanały wypełnione wodą lub szklane ściany. Zwiedzający korzystają z licznych punktów widokowych i stanowisk do obserwacji stworzeń wodnych czy drapieżników. W singapurskim zoo spotkamy wiele zupełnie wyjątkowych przedstawicieli fauny, takich jak Inuka – jedyny niedźwiedź polarny na tej szerokości geograficznej (urodzony w grudniu 1990 r.), ok. 80-letni żółw olbrzymi Astove i niezmiernie rzadkie białe tygrysy bengalskie. Ciekawą atrakcję dla turystów stanowi również park Nocne Safari (Night Safari). Prowadzące nocny tryb życia zwierzęta ogląda się w nim podczas wędrówki ścieżkami tematycznymi lub przejażdżki specjalnym pociągiem. Pasjonatom ornitologii polecam Jurong Bird Park, w którym żyje ponad 5 tys. ptaków. Podobnie jak we wspomnianym zoo w ptaszarni odbywają się interesujące pokazy. Tukany, papugi czy pelikany przelatują przez obręcze, grają w rozmaite gry, przynoszą różne przedmioty oraz mówią i śpiewają. Przedstawienia trwają po ok. 45 min. i są świetną atrakcją dla małych i dużych. W Jurong Bird Park znajdują się także liczne zbiorniki wodne 

ZIMA 2017/2018


34 DALEKIE PODRÓŻE

SS Skyline Luge Sentosa – zjazd specjalnie przygotowanym torem

i wspaniały wodospad. Największe wrażenie robią jednak ptaki przelatujące tuż nad głowami zwiedzających.

©© SINGAPORE TOURISM BOARD

rząt morskich reprezentujących niemal 1 tys. gatunków z różnych części świata. Na zainteresowanie zasługuje poza tym cztero-

110 m, z której rozciąga się widok na okolicę. Sentosa słynie z trzech malowniczych plaż. Najbardziej zatłoczona jest Siloso, przy której działa popularny klub muzyczny – Azzura Beach Club – z restauracją, barami, basenami i jacuzzi. Wypożyczymy tutaj kajaki, deski do skimboardingu i surfingu oraz inny sprzęt do uprawiania sportów wodnych czy rowery górskie lub rolki. Pozostałe dwie plaże to Palawan z wiszącym mostem i egzotyczna, ocieniona wysmukłymi palmami, najspokojniejsza z całej trójki Tanjong. Na Sentosie każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie, a pobyt na niej będzie potem miło wspominał. Osoby lubiące wycieczki rowerowe powinny wybrać się do urokliwego Parku East Coast, który leży w południowo-wschod-

CENTRUM ROZRYWKI Aby odpocząć trochę od miejskiego zgiełku, najlepiej udać się na malowniczą wyspę Sentosę. W języku malajskim jej nazwa oznacza „pokój i spokój”, ale dzisiaj to modne miejsce nie należy już do zbyt spokojnych i cichych. Wyspa uchodzi za centrum rozrywki i wypoczynku z wieloma atrakcjami. Jedną z nich jest park tematyczny Universal Studios Singapore (część Resorts World Sentosa), czyli kompleks z wesołym miasteczkiem inspirowanym motywami filmowymi. Można tu m.in. przejechać się niesamowitą kolejką górską Battlestar Galactica: HUMAN vs. CYLON™, odwiedzić Jurassic Park, Shreka czy słynne pingwiny z Madagaskaru oraz przyjrzeć się procesowi powstawania filmów. Zdecydowanie warto zajrzeć również do S.E.A. Aquarium z ponad 100 tys. zwie-

SS Zbiornik z kolorowymi tropikalnymi rybami w S.E.A. Aquarium

trasowy tor zjazdowy z jednoosobowymi pojazdami (Skyline Luge Sentosa) i wieża obserwacyjna (Tiger Sky Tower) o wysokości

TT Na plaży Siloso można też skoczyć na bungee z wysokości 50 m ©© SINGAPORE TOURISM BOARD

ZIMA 2017/2018

©© SINGAPORE TOURISM BOARD

niej części Singapuru. Można tu wypożyczyć rower i udać się na przejażdżkę długą, ponad 15-kilometrową trasą biegnącą wzdłuż plaży. Miejsce to jest także idealne do uprawiania sportów wodnych, takich jak wind- czy kitesurfing. Oprócz tego w parku po prostu wypoczniemy, popływamy i nacieszymy się pięknem natury. W Singapurze Zachód spotyka się ze Wschodem. Z jednej strony znajdują się tutaj nowoczesne biurowce, centra handlowe i biznesowe, a z drugiej obok języka angielskiego usłyszymy na ulicy mandaryński, kantoński, malajski, tamilski czy singlish (oparty na angielskim język kreolski). Mówi się, że to państwo-miasto jest Azją w miniaturze. Uważam jednak, że Singapur można wręcz nazwać całym światem w miniaturze. Ten niewielki kraj zachwyca i w dzień, i w nocy. Wizyta w nim dostarcza tysiąca wspaniałych wrażeń. 


35

ZIMA 2017/2018


36 DALEKIE PODRÓŻE

CUDA

ZJEDNOCZONYCH EMIRATÓW ARABSKICH MICHAŁ STOLAREWICZ www.blogglobtrotera.pl

ZIMA 2017/2018


©© DUBAI CORPORATION OF TOURISM & COMMERCE MARKETING

37

SS Hotel Atlantis, The Palm z 2008 r. leżący na sztucznej wyspie Palma Dżamira

<< Przed przyjazdem do Dubaju spodziewałem się w nim przepychu i oznak bogactwa na każdym kroku. Słyszałem wiele o tej krainie złotem płynącej, gdzie na ulicach można zobaczyć najdroższe samochody i w której wszystko jest perfekcyjnie zaprojektowane i zorganizowane. Te opowieści okazały się prawdą! Jednak to miasto w Zjednoczonych Emiratach Arabskich wciąż się rozwija, dlatego jego centrum przypomina jeden wielki plac budowy. Obok ukończonych już olbrzymich apartamentowców stoją nowe, dopiero powstające konstrukcje. Ogromne drapacze chmur wyrastające z pustynnej ziemi oszałamiają zwykłych śmiertelników swoimi rozmiarami i luksusem. >> ZIMA 2017/2018


38 DALEKIE PODRÓŻE

D

ubaj (2,9-milionowa stolica emiratu o tej samej nazwie) zachęca do pozostania na dłużej coraz więcej osób ze względu na brak cła i podatków. Mieszka tutaj jedynie ok. 15 proc. Emiratczyków, poza tym w mieście żyją m.in. wysoko wykwalifikowani pracownicy z różnych części świata i robotnicy z Indii, Bangladeszu, Pakistanu i Filipin. Miejska policja porusza się samochodami takich marek jak Aston Martin, BMW, Bugatti, Ferrari, Hummer, Lamborghini, Lexus czy Porsche. Budżet Zjednoczonych Emiratów Arabskich (ZEA) zasilają głównie dochody z wydobycia ropy naftowej. Mimo iż Dubaj leży na pustyni, znajdziemy w nim dużo zieleni. Rośliny nawadnia ukryta pod ziemią sieć rurek doprowadzających odsoloną wodę z Zatoki Perskiej. Zjednoczone Emiraty Arabskie należą do najcieplejszych krajów świata. Lato jest tutaj bardzo gorące i suche. Średnia dzienna temperatura powietrza wynosi w tym okresie 40–45°C. Noce są również upalne (po zapadnięciu zmierzchu termometry wskazują mniej więcej 30°C). W zimie panują o wiele przyjemniejsze warunki – w ciągu dnia bywa ok. 23°C, a nocą 15°C. W Dubaju stale świeci słońce i rocznie przypada jedynie mniej więcej pięć dni deszczowych. Najlepszy czas na wizytę w ZEA stanowią miesiące od listopada do marca, kiedy temperatury dzienne utrzymują się na poziomie 25–30°C. Jest wtedy ciepło, ale nie piekielnie gorąco jak w okresie największych upałów (lipiec–sierpień).

TT Muzeum Louvre Abu Dhabi to część kulturalnej strefy Saadiyat Island

ATRAKCJE STOLICY Zjednoczone Emiraty Arabskie kojarzą się wszystkim głównie z nowoczesnym Dubajem, ale warto także odwiedzić ich stolicę – 1,5-milionowe Abu Zabi. Pierwsze kroki w tym mieście należy skierować do uznawanego za jeden z najbardziej luksusowych i najdroższych hoteli na świecie Emirates Palace, należącego do sieci Kempinski. Otwarto go w lutym 2005 r., a koszt budowy tego obiektu o powierzchni 850 tys. m2 wyniósł ponad 3 mld dolarów amerykańskich. Kompleks otrzymał nieformalne 7 gwiazdek w 5-gwiazdkowej skali. Goście mogą wybierać wśród 394 pokojów i apartamentów. Emirates Palace zatrudnia podobno ok. 2 tys. pracowników, którzy w sumie posługują się 50 językami. W obiekcie zatrzymują się najczęściej uczestnicy wizyt państwowych i konferencji międzynarodowych oraz najbogatsi ludzie na świecie i znane gwiazdy. Każdy gość ma przydzielonego osobistego kamerdynera.

ZIMA 2017/2018

Naprzeciwko Emirates Palace wznoszą się Etihad Towers. To kompleks pięciu wieżowców, zbudowanych w latach 2006–2011, które stały się wizytówką Abu Zabi oraz synonimem nowoczesności i luksusu. Budynki liczą od 54 do 75 pięter i przypominają kształtem żagle. Wyglądem nawiązują do tradycji i historii miasta – dawnego portu rybackiego. W wieżowcach znajdują się powierzchnie biurowe oraz luksusowe rezydencje mieszkalne (łącznie 885 apartamentów i penthouse’ów). W jednym z drapaczy chmur (Tower 1) mieści się także ekskluzywny 5-gwiazdkowy hotel Jumeirah at Etihad Towers. Do dyspozycji gości odda-

no w nim 12 restauracji i barów, baseny, gabinety spa, centrum fitness i prywatną plażę. Na 62. piętrze działa „Ray’s Bar”, z którego podziwiać można panoramę Abu Zabi. Warto również odwiedzić restaurację „Observation Deck at 300” na 74. piętrze sąsiedniego budynku (Tower 2). To najwyższy udostępniony punkt widokowy w całym mieście. Do najpopularniejszych atrakcji stolicy ZEA należy tor wyścigowy Yas Marina Circuit. Odbywa się tutaj od 2009 r. wyścig Formuły 1 Abu Dhabi Grand Prix, największe międzynarodowe wydarzenie sportowe na Bliskim Wschodzie. Kompleks powstał na sztucz-


39

©© ABU DHABI CONVENTION BUREAU

SS Luksusowy hotel Emirates Palace w Abu Zabi

©© ABU DHABI CONVENTION BUREAU

TT Park Ferrari World Abu Dhabi na wyspie Yas

SS Kompleks Etihad Towers po zachodzie słońca

neli przypominająca kształtem wieloryba, podświetlana nocą. Wraz z torem wyścigowym powstał także park tematyczny Ferrari World Abu Dhabi o powierzchni 86 tys. m2. Jego największą atrakcję stanowi najszybszy rollercoaster na świecie (Formula Rossa – wagoniki rozpędzają się do 240 km/godz.). Najnowszym punktem na architektonicznej mapie Abu Zabi jest muzeum Louvre Abu Dhabi. To filia paryskiego Luwru, którą zaprojektował francuski architekt Jean Nouvel. Stolica ZEA podpisała z rządem Francji 30-letnią umowę zezwalającą na używanie nazwy „Louvre”

i wypożyczanie dzieł ze słynnego muzeum w Paryżu. Budowla ma kształt ogromnej kopuły o średnicy 180 m, która przykrywa przestrzeń ekspozycyjną podzieloną basenami i kanałami z wodą. Louvre Abu Dhabi zostało otwarte dla publiczności w listopadzie 2017 r. Będzie częścią muzealnej wyspy. Znajdzie się na niej też m.in. Zayed National Museum i muzeum Guggenheim Abu Dhabi.

©© LOUVRE ABU DHABI

nej wyspie Yas o powierzchni 25 km². Koszt budowy obiektu wyniósł ponad 1,3 mld dolarów amerykańskich, a sponsorem tytularnym zostały linie lotnicze Etihad Airways. Tor ma szerokość 12–16 m, a najdłuższa prosta wynosi 1173 m. Podczas Abu Dhabi Grand Prix zawodnicy pokonują 55 okrążeń o pełnym dystansie 305,355 km. Do kompleksu wyścigowego przylega 5-gwiazdkowy Yas Viceroy Abu Dhabi. Jest to jedyny na świecie hotel, z którego okien możemy podziwiać zmagania kierowców podczas wyścigu Formuły 1. Wyróżnia go futurystyczny wygląd – obiekt przykrywa konstrukcja ze szklanych pa-

©© ABU DHABI CONVENTION BUREAU

NIESAMOWITY DUBAJ Symbol Dubaju stanowi Burdż Chalifa (Burj Khalifa) – największy budynek świata (niemal 830 m). Na piętrach 124., 

ZIMA 2017/2018


40 DALEKIE PODRÓŻE

SS xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx30

©© DUBAI CORPORATION OF TOURISM & COMMERCE MARKETING/WWW.VISITDUBAI.COM

TT Wizyta w Dubai Aquarium & Underwater Zoo

SS Panorama Dubaju z jego nowoczesnymi wieżowcami

125. i 148. usytuowane są tarasy widokowe, a na 76. – basen. W wieżowcu działa najwyżej położona restauracja na ziemi – „At.mosphere” – wpisana do Księgi rekordów Guinnessa (na 122. piętrze). W dolnej części dubajskiego drapacza chmur funkcjonuje luksusowy 5-gwiazdkowy Armani Hotel Dubai. Bilety na taras widokowy najlepiej kupić przez internet z bardzo dużym wyprzedzeniem. Na miejscu trzeba za nie zapłacić o wiele więcej i nie zawsze udaje się je dostać z powodu dużego zainteresowania. Burdż Chalifa jest najbardziej niesamowitą budowlą, jaką dotychczas miałem okazję podziwiać. Zachwyca szczególnie oglądany w słoneczny dzień, gdy promienie słońca odbijają się od szklanych ścian na najwyższych piętrach. Widać go z odległości nawet 95 km. Z kolei otwarty w grudniu 1999 r. dubajski Burdż Al Arab (Burj Al Arab) to pierwszy na świecie luksusowy hotel (Burj Al Arab Jumeirah), który otrzymał nieformalne

7 gwiazdek w 5-gwiazdkowej skali. Oferuje się w nim usługi na najwyższym poziomie. Na życzenie gości organizuje się komfortowy transport z lotniska. Do wyboru mamy limuzynę Rolls Royce Phantom albo najnowsze BMW serii 7. Można zamówić także bezpośredni lot helikopterem z salonu VIP Al Majlis dubajskiego portu lotniczego. Nowoczesne, pełne przepychu wnętrza przypominać mogą arabskie haremy. W głównym holu stoją dwa olbrzymie akwaria, pomiędzy którymi umieszczono kaskadową fontannę. W obiekcie działają butiki najdroższych światowych firm. Hotel oferuje 202 luksusowo wyposażone, obszerne apartamenty o powierzchni od 170 do 780 m2 z 21-calowym laptopem, 42-calowym telewizorem i pokrytym 24-karatowym złotem iPodem służącym do korzystania z hotelowych usług. Można tu zjeść dania niemal wszystkich kuchni świata, a rano dostarcza się świeże gazety z każdego zakątka globu. Do dyspo-

TT Nowatorski spektakl wodny La Perle

©© DUBAI CORPORATION OF TOURISM & COMMERCE MARKETING/WWW.VISITDUBAI.COM

ZIMA 2017/2018

zycji gości oddano pięć basenów (dwa wewnętrzne i trzy zewnętrzne), prywatną plażę, kompleks spa i studio fitness Talise oraz bibliotekę. Do dekoracji wnętrz użyto podobno 1790 m3 złota. Na jednego gościa przypada sześciu pracowników. Na 27. piętrze znajduje się restauracja z kuchnią francuską „Al Muntaha” („Najwyższa”), położona na 200 m n.p.m. na krytym tarasie zewnętrznym ze wspaniałym widokiem na błękitne wody Zatoki Perskiej. Na tym samym poziomie mieści się również „Skyview Bar”, serwujący napoje i koktajle sporządzane według ściśle strzeżonych receptur. Nad brzegiem zatoki leży też nowy, utworzony w 2003 r. dystrykt Dubai Marina ze sztucznym kanałem i przystanią dla jachtów. Wzdłuż kanału ciągną się szerokie promenady, przy których powstały luksusowe sklepy i restauracje otoczone przez efektowne wieżowce. Polecam wszystkim wycieczkę do tej najbardziej ekskluzywnej części


41 jemności 2,7 mln l. Jedną z atrakcji spektaklu są skoki z wysokości 25 m urozmaicone akrobacjami. La Perle będzie można podziwiać przez najbliższych 10 lat. Przewidziano ponad 450 przedstawień w roku.

SZALEŃSTWO ZAKUPÓW

©© DUBAI CORPORATION OF TOURISM & COMMERCE MARKETING/WWW.VISITDUBAI.COM

SS Charakterystyczna sylwetka Burdż Al Arab

TT Stoisko z egzotycznymi przyprawami

©© LA PERLE BY DRAGONE

©© DUBAI CORPORATION OF TOURISM & COMMERCE MARKETING/WWW.VISITDUBAI.COM

miasta. Można w niej dostać zawrotu głowy od patrzenia na niesamowicie wyglądające drapacze chmur z drogimi mieszkaniami i apartamentami. Naprawdę warto zobaczyć je na własne oczy. Jeszcze kilkanaście lat temu nie było tutaj nic oprócz pustynnego piasku i skromnych domów.

Bardzo ciekawą nowość w Dubaju stanowi widowiskowy spektakl wodny La Perle. Prezentuje się podczas niego 65 artystów z 23 krajów. Premierowe przedstawienie odbyło się 31 sierpnia 2017 r. w samym centrum Al Habtoor City w specjalnie wybudowanym teatrze z głębokim na 12 m basenem o po-

TT Wyścig konny Dubai World Cup odbywający się na torze Meydan

©© DUBAI CORPORATION OF TOURISM & COMMERCE MARKETING/WWW.VISITDUBAI.COM

Dubaj uchodzi także za mekkę osób uwielbiających zakupy. Tuż obok Burdż Chalifa znajduje się drugie pod względem powierzchni centrum handlowe na świecie (po New Century Global Center w chińskim Chengdu) – The Dubai Mall (powyżej 1,1 mln m²). W tym miejscu da się spędzić cały dzień. W kompleksie jest ponad 1,2 tys. sklepów i 200 punktów gastronomicznych. Poza tym można w nim pojeździć na łyżwach i pograć w hokeja na lodowisku, popływać z rekinami w gigantycznym akwarium czy zajrzeć do podwodnego zoo (Dubai Aquarium & Underwater Zoo). The Dubai Mall odwiedza dziennie średnio przeszło 200 tys. osób. Ciekawą tutejszą atrakcję stanowi wewnętrzny suk różniący się od typowego arabskiego bazaru – ekskluzywny i urządzony w stylu orientalnym. Do centrum handlowego dojedziemy czerwoną linią metra (Red Line). Od stacji aż do samego wejścia prowadzi w pełni klimatyzowany, przeszklony korytarz o długości 820 m. Amatorzy zakupowego szaleństwa powinni udać się też do Mall of the Emirates. To centrum handlowe słynie z krytego ośrodka sportów zimowych Ski Dubai z pięcioma sztucznie naśnieżanymi trasami narciarskimi o różnym stopniu trudności, dwoma wyciągami orczykowymi i czteroosobowym krzesełkowym oraz wypożyczalnią profesjonalnego sprzętu. Cały obiekt zajmuje powierzchnię aż 22,5 tys. m², co odpowiada trzem boiskom piłkarskim. Gdy na zewnątrz temperatura powietrza w sezonie letnim sięga nawet 50°C, w środku ludzie zjeżdżają na nartach lub snowboardzie w zimowych ubraniach. W Mall of the Emirates łatwo się zgubić, ponieważ kompleks jest bardzo duży (jego powierzchnia użytkowa to ponad 230 tys. m²). Dzięki brakowi konieczności płacenia ceł i podatków ceny wielu artykułów w ok. 630 sklepach są naprawdę atrakcyjne, poza tym mamy tutaj ogromny wybór towarów, od elektroniki po kosmetyki. W Dubaju spróbować możemy również najdroższych lodów na świecie w kawiarni i lodziarni Scoopi przy Jumeirah Beach Road. Gałka deseru o nazwie Black Diamond – o smaku madagaskarskiej wanilii z irańskim szafranem i kawałkami włoskiej czarnej trufli – kosztuje 

ZIMA 2017/2018


42 DALEKIE PODRÓŻE 2999 dirhamów (AED), czyli ok. 2,9 tys. złotych. Lody te podaje się z posypką z 23-karatowego jadalnego złota w naczyniu firmy Versace. W tym mieście warto odwiedzić także profesjonalne 18-dołkowe pole golfowe Majlis należące do Emirates Golf Club, gdzie grali m.in. Tiger Woods, Rory McIlroy i Ernie Els. Zaprojektował je Karl Litten. Miłośnicy golfa muszą koniecznie zmierzyć się z tutejszymi dołkami o krętych torach prowadzenia piłki. To pierwsze pole golfowe z trawiastą nawierzchnią na Bliskim Wschodzie. Co roku pod koniec stycznia lub na początku lutego odbywa się na nim turniej Omega Dubai Desert Classic. Milionerów z całego świata przyciąga do Dubaju jednak organizowany w ostatnią sobotę marca na torze Meydan (Meydan Racecourse) wyścig konny Dubai World Cup, w którym pula nagród ma wartość 10 mln dolarów amerykańskich. W zmaganiach biorą udział najlepsze konie i najwspanialsi dżokeje na naszym globie. Aby podziwiać te zawody w prawdziwie luksusowych warunkach, trzeba zarezerwować miejsce w namiocie, gdzie zbiera się dubajska śmietanka towarzyska.

©© DUBAI CORPORATION OF TOURISM & COMMERCE MARKETING/WWW.VISITDUBAI.COM

TT Kitesurfer na wodach Zatoki Perskiej

SS Anantara The Palm Dubai Resort

do odpoczynku z bezpłatnym internetem bezprzewodowym. Na wodach zatoki wyznaczono strefy do pływania i uprawiania sportów wodnych. Najlepiej zagospodarowana plaża w Dubaju leży nieco dalej na południowy zachód, w otoczeniu wieżowców ekskluzywnego osiedla Jumeirah Beach Residence. Korzystać z niej mogą wszyscy, zarówno mieszkańcy czy goście hotelowi, jak i przyjezdni. W tym rejonie można uprawiać np. parasailing lub wakeboarding, a także inne sporty wodne, i wybrać się na przejażdżkę na wielbłądzie. Wzdłuż brzegu znajdują się liczne restauracje i bary z widokiem na Zatokę Perską. Z plaży widać słynną sztuczną wyspę w kształcie palmy – Palma Dżamira (Palm Jumeirah) z hotelem Atlantis, The Palm. Na specjalnie usypanych pasach

gruntu powstało całe luksusowe miasteczko. To najmniejsza z trzech Wysp Palmowych u wybrzeży Dubaju. Wspomniana plaża stanowi idealne miejsce na odpoczynek. Są na niej toalety, przebieralnie i wypożyczalnie leżaków. Zejście do wody nie jest łagodne i już po kilku krokach robi się głęboko. W tej okolicy bywa jednak tłoczno. Na brzegu można przespacerować się piękną promenadą The Walk o długości 1,7 km.

DUBAJSKIE PLAŻE Dubaj to nie tylko imponujące miasto szklanych drapaczy chmur i stolica luksusowych marek. Znajdziemy tu urokliwe plaże z białym piaskiem i turkusową wodą, na których odpoczniemy od wielkomiejskiego zgiełku. Rozciągają się one na długości ok. 170 km (wliczając w to tutejsze sztuczne wyspy) i są naprawdę piękne. Niektóre z nich udostępnia się tylko dla gości luksusowych hoteli, a piasek na nich jest regularnie schładzany do odpowiedniej temperatury, aby plażowicze nie poparzyli sobie stóp. Do najpopularniejszych w Dubaju należy bezpłatna plaża Jumeirah. Duże zainteresowanie zawdzięcza bliskiemu sąsiedztwu Burdż Al Arab. Hotel sfotografowany od strony wody wygląda jak największy na świecie krzyż ustawiony na pustyni. W publicznej części plaży (Jumeirah Beach Park) nie ma zbyt wielu udogodnień, takich jak leżaki do wypożyczenia, ale jest ona bardzo szeroka, więc nie odczujemy na niej tłoku. Funkcjonują tutaj kawiarnie, w których kupimy przekąski (frytki, burgery) i napoje, świeżo wyciskane soki czy kawę. Można skorzystać też z pryszniców i toalety (niestety, tylko jednej). Nad bezpieczeństwem pływających czuwają ratownicy, w okolicy brzegu rozciąga się pas płycizny. Na plaży znajdziemy również specjalne miejsca

ZIMA 2017/2018

©© DUBAI CORPORATION OF TOURISM & COMMERCE MARKETING/WWW.VISITDUBAI.COM

PUSTYNNE SAFARI Turyści podróżujący do ZEA decydują się również zazwyczaj na wyprawę na pustynię. Dla mnie wykupienie wycieczki Dubai Desert Safari okazało się strzałem w dziesiątkę – takie przeżycie dostarcza niesamowitych wrażeń, a widoki zapierają dech w piersiach! W Dubaju koniecznie trzeba


43

©© ABU DHABI CONVENTION BUREAU

TT Przejażdżka jeepami po pustynnych wydmach

SS Rodzinna wycieczka na wielbłądach

udać się na ekstremalną przejażdżkę po wydmach samochodami z napędem na cztery koła. Ceny wyprawy na pustynię są zróżnicowane, choć zwykle raczej dość wysokie, ale naprawdę warto ponieść ten koszt (za pięcio-, sześciogodzinne safari zapłacimy już od ok. 65 dolarów amerykańskich za osobę). Do wyboru mamy kilka rodzajów pustynnych wycieczek: od porannych (które odradzam ze względu na ubogi program) przez popołudniowe lub wieczorne po całonocne. Musimy też wybrać odpowiednią agencję turystyczną, których działa w Dubaju naprawdę dużo. Większość z nich oferuje praktycznie ten sam program safari. Przy podejmowaniu decyzji powinniśmy zwrócić uwagę na kilka rzeczy. Warto rozważyć szczególnie oferty obejmujące transport bezpośrednio z naszego hotelu i z powrotem

do niego. Poza tym najlepiej, gdy cała wyprawa odbywa się tymi samymi samochodami, którymi jeździ się potem po pustyni, i nie trzeba przesiadać się z busów do terenowych aut. Na zainteresowanie zasługują wycieczki z wliczonymi w cenę dodatkowymi atrakcjami, takimi jak przejażdżka na wielbłądzie, sandboarding czy palenie sziszy. Uczestnicy popołudniowego safari odbierani są zwykle z hotelu w godzinach 14.30–15.30. Dojazd na pustynię pod Dubajem zajmuje ok. 40 min. Nasza przygoda zaczęła się od przejazdu samochodem po wydmach (dune bashing). Zdecydowanie było to jedno z najlepszych doświadczeń off-roadowych w moim życiu! Jeepy są specjalnie wzmocnione, a w środku znajduje się klatka. Podczas jazdy warto

©© GOVERNMENT OF DUBAI, DEPARTMENT OF TOURISM AND COMMERCE MARKETING

trzymać się poręczy. W aucie mieści się zazwyczaj siedmiu pasażerów. Najlepiej jest usiąść – oczywiście – obok kierowcy albo w drugim rzędzie. Samochód porusza się szybko, ja czułem się jak na karuzeli. Przed taką przejażdżką nie należy się zbytnio objadać. Tego typu rozrywki nie polecam jednak kobietom w ciąży i osobom z problemami z kręgosłupem, a także cierpiącym na chorobę lokomocyjną. Po ok. 20–30 min. szaleńczej jazdy z doświadczonym kierowcą zatrzymujemy się pośrodku pustyni na zrobienie zdjęć i zjeżdżanie na desce po piaszczystych wydmach. Za dodatkową opłatą można pojeździć na quadach. Ostatni etap wycieczki stanowią zwykle odwiedziny w wiosce beduińskiej, w której na turystów czeka posiłek. Nas na powitanie poczęstowano pysznymi małymi pączkami smażonymi na miejscu w głębokim tłuszczu i podawanymi w polewie z syropu daktylowego z odrobiną sezamu (lukaimat lub luqaimat). Następnie zasiedliśmy przy tradycyjnych niskich stolikach, na arabskich dywanach i poduszkach. Do wyboru mieliśmy różne sałatki, makarony, mięso i warzywa z grilla. W cenę wliczone są również kawa arabska, herbata i woda. Możemy skusić się też na napoje alkoholowe, ale za dodatkową opłatą. Taki posiłek na pustyni urozmaicają występy kobiet wykonujących taniec brzucha czy wirujących derwiszów. Poza tym uczestnicy wycieczki mogą zdecydować się na tatuaż z henny, przejechać się na wielbłądzie, przymierzyć lokalne stroje i zapalić sziszę, a nawet podziwiać najszybsze ptaki świata – sokoły wędrowne (podczas lotu nurkowego osiągają średnią prędkość ponad 320 km/godz.). Wszystkie te atrakcje (jak również robienie zdjęć) powinny być wliczone w koszt wyprawy. Do hotelu wraca się koło godz. 21.00–22.00.

PODRÓŻOWANIE PO MIEŚCIE Dubaj ma bardzo dobrze zorganizowaną sieć dróg, a także transport publiczny. Tutejsze 75-kilometrowe metro jest jednym z najdłuższych w pełni zautomatyzowanych systemów kolejowych na świecie (pociągi poruszają się bez maszynisty). Główna czerwona linia (Red Line), wzdłuż której znajduje się 29 stacji, prowadzi wprost z lotniska do centrum miasta i największej chluby ZEA, czyli Burdż Chalifa. W Dubaju opłaca się korzystać z taksówek. Ceny przejazdu należą do bardzo niskich, ponieważ paliwo jest tu tanie. Bilet dzienny umożliwiający korzystanie z metra, tramwaju i autobusów kosztuje 22 dirhamy 

ZIMA 2017/2018


44 DALEKIE PODRÓŻE

©© ABU DHABI CONVENTION BUREAU

SS Kolacja na świeżym powietrzu w restauracji z widokiem na Emirates Palace

(2 dirhamy za Nol Red Ticket i 20 dirhamów za załadowanie go na cały dzień). Trzeba jednak pamiętać o pewnych zasadach panujących w środkach komunikacji publicznej, aby nie narazić się na kary. Znajduje się w nich oddzielna specjalna strefa przeznaczona jedynie dla kobiet i dzieci. Zazwyczaj jest ona umieszczona w przedniej części pojazdu. Poza tym w środkach komunikacji publicznej i na przystankach nie wolno spożywać jedzenia i napojów, a także żuć gumy. Warto dodać, że przystanki autobusowe stanowią świetne schronienie przed upałem. Wszystkie są zamykane i klimatyzowane. Co ciekawe, za zaśnięcie na przystanku również zapłacimy mandat. Największa jednak kara grozi za kolizje z miejskimi tramwajami, które są prezentem dla mieszkańców od emira Dubaju i jednocześnie premiera

i wiceprezydenta ZEA, szejka Muhammada ibn Raszida Al Maktuma. Te wyjątkowe pojazdy zasługują na specjalne traktowanie, w ruchu drogowym mają zawsze pierwszeństwo.

PRZYDATNE INFORMACJE Przed przyjazdem do Dubaju, warto zapoznać się z niektórymi obowiązującymi tutaj przepisami prawa. Jak wspomniałem, należy zwrócić szczególną uwagę na zasady dotyczące zachowania w komunikacji miejskiej. Poza tym w kraju obowiązuje szariat. Za posiadanie narkotyków grozi kara śmierci. Homoseksualizm karany jest więzieniem (w innych częściach ZEA za seks homoseksualny grozi kara śmierci). Za stosunki pozamałżeńskie też karze się pozbawieniem wolności. Oprócz tego obowiązuje zakaz

TT Pięknie oświetlony nocą Wielki Meczet Szejka Zajida z 2007 r. w Abu Zabi

ZIMA 2017/2018

©© ABU DHABI TOURISM & CULTURE AUTHORITY

spożywania alkoholu w miejscach publicznych i zakaz bycia pod wpływem alkoholu poza miejscem zamieszkania. Turyści mogą spożywać trunki jedynie w specjalnie koncesjonowanych restauracjach i barach oraz hotelach. Jeśli wyjdziemy na ulicę pijani, możemy zostać aresztowani. Aby kupić alkohol i spożyć go w domu, należy posiadać wydaną przez policję odpowiednią licencję na jego zakup i transport. Jeżeli odwiedzamy miasto ze swoją drugą połówką, unikajmy publicznego okazywania sobie czułości. Takie zachowanie uznane być może za przestępstwo obyczajowe, za które również grozi kara pozbawienia wolności. Podczas odwiedzania meczetu trzeba pamiętać o zdjęciu butów oraz zakryciu ramion i nóg. Nie należy fotografować ani zaczepiać mijanych na ulicach miejscowych kobiet bez pozwolenia ich mężów. Także długie przypatrywanie się Emiratce narusza jej prywatność i skutkować może wezwaniem policji. Władzę w Dubaju sprawuje emir, a najwyższe stanowiska w emiracie są obsadzone przez członków rodziny wspomnianego szejka Muhammada ibn Raszida Al Maktuma. Zjednoczone Emiraty Arabskie 22 marca 2014 r. zniosły obowiązek promesy wizowej dla Polaków. Oznacza to, że nie musimy przed wyjazdem martwić się żadnymi formalnościami. Na lotnisku w Dubaju otrzymamy pieczątkę w paszporcie, która zezwala na pobyt w kraju przez 30 dni. Jedynym warunkiem jej otrzymania jest ważność tego dokumentu tożsamości przez kolejne sześć miesięcy. 


45

ZIMA 2017/2018


46 DALEKIE PODRÓŻE

NIEODKRYTA

ARMENIA PAWEŁ SAKOWSKI

<< Armenia jest jednym z małych krajów – ma powierzchnię niemal 30 tys. km², a żyje tu ok. 3 mln ludzi, z czego ponad jedna trzecia mieszka w stołecznym Erywaniu. Wciąż nie cieszy się ona raczej zbyt dużą popularnością wśród turystów z Europy, ale zupełnie niezasłużenie. Zdecydowanie warto odwiedzić to wyjątkowe miejsce na naszym globie. >>

ZIMA 2017/2018


©© ARMENIA AND TRAVEL, OFFICIAL TOURISM WEBSITE OF ARMENIA

©© ARMENIA AND TRAVEL, OFFICIAL TOURISM WEBSITE OF ARMENIA

P

odobno ormiańska diaspora rozsiana po świecie liczy aż ok. 10 mln osób. Niektórzy twierdzą wręcz, że za stolicę Armenii powinien uchodzić obszar metropolitalny Los Angeles, bo mieszka na nim więcej Ormian niż w Erywaniu (prawie 1,5 mln). Historia tego ostatniego sięga niemal 3 tys. lat wstecz. Jednak jednocześnie to armeńskie miasto jest jedną z najmłodszych stolic świata. Tę funkcję nadano mu dopiero w 1918 r., ale dwa lata później kraj znalazł się pod okupacją Armii Czerwonej. Stołecznym ośrodkiem niezależnego państwa Erywań stał się z powrotem we wrześniu 1991 r., po ponownym odzyskaniu niepodległości przez republikę. Armenia to naprawdę wyjątkowy kraj, w którym wszystko jest najstarsze i najlepsze. Tak przynajmniej twierdzą jego mieszkańcy. Ormianie stworzyli jedną z najstarszych cywilizacji na świecie. Jako pierwsi oficjalnie przyjęli chrześcijaństwo (w 301 r. n.e.), co czyni ich ojczyznę najstarszym chrześcijańskim państwem na ziemi. Tutejszy narodowy Kościół (Ormiański Kościół Apostolski) nie podlega władzy Watykanu.

47

Erywań jest specyficzny i ma swój niepowtarzalny urok. To młoda stolica, ale niezmiernie stare miasto. Na pewno warto zobaczyć w nim Kaskady, jeden z najbardziej

rozpoznawalnych tutejszych obiektów. Ta monumentalna konstrukcja składa się z 572 schodów i łączy punkty, które dzielą od siebie 302 m wysokości. Ze szczytu rozciąga się malowniczy widok na cały Erywań. Widać też świętą górę Ormian, czyli Ararat (5137 m n.p.m.), odległą o ok. 50 km i znajdującą się obecnie na terytorium Turcji. Ciekawym miejscem jest powstały na wzgórzu Cicernakaberd kompleks upamiętniający ofiary ludobójstwa, którego w 1915 r. dopuścili się Turcy na Ormianach. Po ormiańsku zbrodnię tę określa się mianem Mec Jeghern, czyli Wielkie Nieszczęście. Szacuje się, że śmierć poniosło wówczas ok. 1,5 mln ludzi. Większość z tych, którzy przeżyli, rozjechała się po świecie i stworzyła ogromną ormiańską diasporę. Na wzgórzu stoi wysoki na 44 m, stożkowaty słup, spod którego doskonale widać Ararat. Obok niego umieszczono 12 pochylonych płyt formujących okrąg, w jego środku płonie wieczny ogień otaczany codziennie świeżymi kwiatami. Gdy odwiedzam to miejsce, mimo zwiększającego się upału zawsze robi mi się zimno. Na terenie, na którym znajduje się kompleks, rośnie mnóstwo młodych drzew. Sadzili je tutaj znani ludzie z całego świata. W pierwszym szeregu widzę drzewa zasadzone przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i papieża Jana Pawła II. Wróćmy jednak do centrum miasta. Z placu Republiki rozchodzą się koncentrycznie ulice w różnych kierunkach. Najciekawsza jest chyba urocza ulica Abowiana, utrzymana w przedwojennym stylu, ze starą zabudową oraz mnóstwem kafejek i restauracji, czasami ukrytych w zaułkach i bramach. Warto też przejść się otwartą w 2007 r. aleją Północną, przy której można posiedzieć w jednej z licznych kawiarenek nad filiżanką gęstej, pioruńsko mocnej ormiańskiej kawy. Większość ulic w centrum Erywania zawdzięcza swoje nazwy słynnym pisarzom, poetom, artystom, wynalazcom czy bohaterom narodowym, tymczasem tę jedną z najważniejszych arterii, główny deptak stolicy prowadzący niemal od placu Republiki aż do Opery, nazwano po prostu od kierunku świata. Jest to w pewnym sensie wynik prac planistycznych rozpoczętych w latach 20. XX w. przez wybitnego ormiańskiego intelektualistę Aleksandra Tamaniana (1878–1936), który chciał zaproponować nowy układ urbanistyczny miasta i aleja Północna miała być jego ważnym elementem. Jednak współczesne działania 

SS Klasztor Tatew stoi na krawędzi wąwozu

WW Uprawy winorośli na tle góry Ararat

Bezpośredni lot z Warszawy do Erywania trwa mniej więcej 3 godz. i 30 min. Różnica czasu między Armenią a Polską wynosi 2 godz. w okresie letnim i 3 godz. w okresie zimowym. Polacy nie muszą wyrabiać wizy, aby przekroczyć granicę, jeśli planują pobyt do 180 dni. Walutę kraju stanowi dram (AMD). Płatności w euro czy dolarach amerykańskich nie są obsługiwane, ale na szczęście kantorów i banków oferujących prawie identyczny kurs jest mnóstwo. Warto przygotować się na to, że po wyjściu z lotniska w Erywaniu turystów oblegają taksówkarze i inne osoby wykonujące przewozy. Standardowa cena za kurs do centrum miasta to 2–3 tys. dramów, czyli ok. 15–22 złotych. Kierowcy proponujący swoje usługi świeżo przybyłym oferują promocyjny przejazd za 15 tys. dramów (mniej więcej 110 złotych). Należy więc im ze spokojem podziękować i udać się na oficjalny postój tuż obok terminala lub zamówić taksówkę w okienku informacyjnym na lotnisku.

W STOLICY

ZIMA 2017/2018


48 DALEKIE PODRÓŻE

©© ARMENIA AND TRAVEL, OFFICIAL TOURISM WEBSITE OF ARMENIA

SS Widok na Erywań z lotu ptaka – na pierwszym planie plac Republiki

władz Erywania odbiegają raczej od zamierzeń planisty. Cała stara zabudowa została tutaj wyburzona, a w jej miejsce powstały nowoczesne apartamentowce wzniesione przez elitę finansową, w których... nikt nie mieszka. Są one po prostu zbyt drogie nawet dla tych w miarę zamożnych Ormian. Dlatego arteria ta często nazywana jest przez miejscowych ulicą duchów. Gdy spaceruje się nią wieczorami, można dostrzec niewielki ruch w dole, ale wszystkie okna budynków pozostają ciemne. Jeśli chodzi o nocleg, ceny w hotelach wyższej kategorii w Armenii bywają porównywalne z polskimi. Jeżeli dla kogoś jest to za wysoki koszt, ma możliwość zatrzymania się w obiekcie niższej klasy bądź hostelu lub wynajęcia mieszkania. Hostele są w większości przyzwoitej jakości, ale chyba najwygodniejsze wyjście, zwłaszcza przy wielodniowym wyjeździe, stanowi po prostu wynajem. Najlepiej zdecydować się na Erywań. Kraj jest na tyle mały (ma powierzchnię mniej więcej naszego wo-

jewództwa wielkopolskiego), że zrobienie sobie bazy wypadowej w stolicy to świetny pomysł w przypadku pobytów dłuższych niż jeden tydzień. W Armenii warto szukać lokalu do wynajęcia poprzez miejscowy serwis hyurservice.com. W jego bazie zebrano bardzo dużo nieruchomości (apartamentów, domów i hoteli) w dogodnych lokalizacjach, w dobrym standardzie i świetnych cenach. Można znaleźć mieszkanie już za jakieś 15 tys. dramów za dzień (czyli w przybliżeniu 110 złotych), co ma swoje zalety, zwłaszcza gdy podróżuje się w towarzystwie, bo za wynajem nie płaci się od osoby. W trakcie szukania dobrej lokalizacji najlepiej na mapie Erywania wyrysować sobie okrąg, którego promień zaczynać się będzie na placu Republiki, a kończyć przy Operze. Mieszkania położone w jego obrębie znakomicie nadają się na bazę wypadową podczas pobytu w Armenii. W stolicy jest mnóstwo małych, kameralnych teatrów. Mimo iż przedstawienia są najczęściej w języku ormiańskim, war-

TT Kompleks Cicernakaberd przypominający o ofiarach ludobójstwa Ormian

ZIMA 2017/2018

©© WIKIMEDIA COMMONS/RITA WILLAERT

to odwiedzić jeden z nich. Każdy spektakl dostarcza niezapomnianych wrażeń wizualnych i stanowi wyjątkowe artystyczne przeżycie. Zamiłowanie Ormian do sztuki widać zresztą wszędzie. Wieczory polecam spędzać w licznych pubach lub klubach położonych w ścisłym centrum. Panuje w nich świetna atmosfera, w wielu miejscach można posłuchać doskonałej muzyki na żywo. Do wyboru mamy takie gatunki jak jazz, blues, rock czy folk. Trzeba jednak pamiętać, że w Armenii wciąż wszędzie wolno palić, dlatego lokale bywają zadymione, chociaż w wielu skutecznie działa klimatyzacja.

OD KUCHNI Warto wspomnieć także o tutejszych specjałach kulinarnych. Prawdziwym skarbem tego kraju jest lawasz – tradycyjny ormiański chleb wypiekany tą samą metodą od tysięcy lat (w 2014 r. wpisany na prestiżową Listę Reprezentatywną Niematerialnego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO). Można go zjeść wszędzie. Ma formę niesamowicie cienkiego placka, dużo delikatniejszego niż pita. Prawdziwego odkrycia dokonałem, gdy w jakimś małym lokalu zamówiłem lahmajo, czyli lekko słonawą pizzę na bazie tego właśnie chleba. Składa się ją w kostkę i je z ręki. Smakuje cudownie, zwłaszcza z piwem. Na obiad proponuję chinkali – tradycyjną kaukaską potrawę, kojarzoną bardziej z Gruzją, ale Ormianie też ją przygotowują, w swojej wyśmienitej wersji. To pierożki, które spożywa się w specyficzny sposób: najpierw należy przegryźć ciasto i wyssać płynną zawartość, a potem ze spokojem zjeść resztę. Chinkali są gotowane lub smażone (w tym drugim wariancie, moim zdaniem, smakują zdecydowanie


49

lepiej). Do picia polecam bardzo popularną lemoniadę gruszkową podawaną np. w restauracji „Tumanyani Khinkali” w Erewaniu. Poza tym wszędzie króluje dolma, czyli coś na kształt naszych gołąbków. W wersji tradycyjnej farsz zawija się w liście winogron. Dla mnie to danie w takiej formie było trochę za gorzkie, dlatego wybierałem je w wariancie z liśćmi kapuścianymi. Bardzo charakterystyczne dla Armenii jest również chaczapuri – zapiekany placek typowy dla kuchni gruzińskiej. Mnie najbardziej zasmakowało w wersji adżarskiej, czyli z jajkiem. Warto wspomnieć także o słodkościach. Dużą popularnością cieszy się owocowy lawasz. Powstaje on w specjalny sposób: najpierw z owoców wyciska się sok, potem rozlewa się go na dnie płaskiego naczynia i wystawia na słońce, aby wysechł. Następnie tę zaschniętą cienką warstwę zdziera się i roluje. Taki rulonik nie zawiera dodatku cukru i konserwantów. To samo zdrowie! Narodowym trunkiem Armenii jest brandy (koniak). Ponoć właśnie tutaj ją wymyślono i zaczęto produkować. Występuje we wszystkich smakach i odmianach. Poza tym Ormianie kochają wino, i to nie tylko z winogron. Ciekawie smakuje np. wino morwowe. Z kawą w Armenii miałem pewien problem. Z podobną sytuacją spotkałem się zresztą w krajach Europy Południowej. Tutaj po prostu nie podaje się czegoś takiego jak duża kawa z mlekiem. W małych filiżankach serwuje się za to mocny, gorący, gęsty płyn o ciemnobrązowym kolorze, po wypiciu którego język staje na baczność. Gdy prosiłem o dużą kawę z mlekiem, dostawałem podwójną porcję tego napoju i mleko

SS Fontanna i rzeźba Gość na drugim poziomie erywańskich Kaskad

w osobnym pojemniku. Jednak po dodaniu mleka nie da się wypić tej mikstury – jest zupełnie pozbawiona smaku i pomimo słodzenia pozostaje gorzka. Aby w pełni poznać różnorodność kulinarną Armenii, najlepiej udać się do jednej z licznych w Erywaniu restauracji Karas. To lokalna sieć podobna do McDonald’s (co ciekawe, w tym kraju nie ma ani jednego baru tej amerykańskiej marki). W samym centrum znajduje się pięć jej lokali. Każdy z nich serwuje to samo menu, na które w całości składają się narodowe potrawy. Ceny są bardzo dobre, jakość jedzenia również. Dzięki dużemu zróżnicowaniu podczas pobytu w Armenii można niemal codziennie spróbować innego lokalnego dania.

WIEKOWE ZABYTKI Z Erywania warto wyruszyć na poznawanie reszty kraju, zwłaszcza że jego obszar jest niewielki i wszędzie mamy blisko. Ja wybrałem na początek trzy niezmiernie atrakcyjne miejsca.

©© ARMENIA AND TRAVEL, OFFICIAL TOURISM WEBSITE OF ARMENIA

Najpierw odwiedziłem jedyną grecko-rzymską pozostałość w Armenii, czyli świątynię w Garni z I w. n.e., która stała się letnią siedzibą siostry króla Tiridatesa III (panującego mniej więcej w latach 287–330) – Chosrowiducht – i zapewne tylko dlatego przetrwała. Licząca sobie niemal 2 tys. lat budowla robi duże wrażenie. Co ciekawe, na murach rzymskich łaźni, które zostały dobudowane później, wyryto napis w grece: „Pracowaliśmy tutaj i nie otrzymaliśmy zapłaty za swoją pracę”. W odległości półgodzinnej przejażdżki stąd leży malowniczy zespół klasztorny Geghard z IV w., wpisany w 2000 r. na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Był on wielokrotnie niszczony i odbudowywany. Dalej drogi już nie ma. Wydaje się, że tu kończy się świat. W podziemiach klasztoru bije źródło. Uważa się, że wypływająca z niego święta woda ma cudowną moc, podobno nawet zapewnia nieśmiertelność. Na wszelki wypadek zamoczyłem w niej stopę. Miejsca te znajdują się w odległości ok. 1 godz. 

TT Tradycyjny wariant dolmy z farszem zawiniętym w liście winogron

©© ARMENIA AND TRAVEL, OFFICIAL TOURISM WEBSITE OF ARMENIA

ZIMA 2017/2018


50 DALEKIE PODRÓŻE

©© ARMENIA AND TRAVEL, OFFICIAL TOURISM WEBSITE OF ARMENIA

©© ARMENIA AND TRAVEL, OFFICIAL TOURISM WEBSITE OF ARMENIA

SS Świątynia w Garni zrekonstruowana po trzęsieniu ziemi z czerwca 1679 r.

SS Wyprawa na szczyt masywu górskiego Aragac

TT Klasztor Tatew założono w IX w.

TT Kościół Tegher na zboczach Aragacu

©© ARMENIA AND TRAVEL, OFFICIAL TOURISM WEBSITE OF ARMENIA

SS Ruiny twierdzy Amberd z VII stulecia ©© WIKIMEDIA COMMONS/AJDAHAG

ZIMA 2017/2018

©© WIKIMEDIA COMMONS/23ARTASHES


51 drogi od Erywania. Cała wyprawa trwała w sumie 5 godz., a kosztowała 8 tys. dramów (mniej więcej 60 złotych), które wydałem na taksówkę. Podczas kolejnej wycieczki docieram niemal na szczyt masywu wulkanicznego Aragac, najwyższej góry Armenii (4090 m n.p.m.). Samochodem można podjechać na wysokość 3190 m n.p.m., nad brzeg polodowcowego jeziora Kari, czyli Jeziora z Kamienia. Widoki, jakie już stąd się roztaczają, są oszałamiające. Większość turystów zatrzymuje się tutaj, aby zrobić kilka zdjęć, a potem wraca, skąd przybyła. Ja jednak zostałem dłużej, żeby wybrać się na trekking z zamiarem wejścia na wierzchołek południowy (3888 m n.p.m.). Trasa nie jest łatwa, ale do pokonania. Mimo to nie polecam wspinać się samemu. Asekuracja naprawdę się przydaje. Ja samodzielnie dotarłem na wysokość 3500 m n.p.m., lecz pogoda zmusiła mnie do odwrotu. Nie ma tu żadnego szlaku i trzeba samemu szukać najlepszego przejścia wśród bazaltowych głazów, co bywa trudne i grozi złamaniem lub skręceniem nogi. Jeśli ktoś zdecyduje się więc na taką wyprawę, powinien uprzedzić kogoś na dole o planowanej godzinie powrotu. W drodze powrotnej warto zwiedzić twierdzę Amberd. Jej nazwa oznacza Fortecę w Chmurach. Wzniesiona została

na szczycie wzgórza królującego nad doliną (na wysokości 2300 m n.p.m.), w której łączą się dwie rzeki – Arkaszen i Amberd. Stoi na nim już od 14 stuleci. Mimo tak doskonałego położenia nie obroniła się przed żadnym atakiem. Zdobywali ją kolejno Turcy pod panowaniem Seldżuków, Mongołowie i Tatarzy. Dzisiaj warto odwiedzić twierdzę Amberd, bo jest wyjątkowo urokliwa. Oprócz tego można podziwiać wokół cudowne krajobrazy. Poza tym udało mi się obejrzeć jeszcze jeden zapomniany zabytek, do którego nawet taksówkarz nie bardzo wiedział jak dojechać. Nie było w tym miejscu nikogo i niczego dookoła. Budowla ta to wspaniały stary kościół Tegher, który istnieje od 800 lat. Co ciekawe, wciąż jest otwarty. W środku było pięknie, ale pusto. Może drzwi zostawiono otwarte, bo i tak nikt tu nie przyjeżdża? Ja jednak dotarłem w to czarujące miejsce. Naprawdę było warto. Tak zakończyła się moja druga wycieczka. Zapłaciłem za nią 14 tys. dramów (ok. 100 złotych), które znów wydałem na taksówkę, a miałem ją do dyspozycji przez cały dzień.

KLASZTOR NAD PRZEPAŚCIĄ Moją najdłuższą wyprawą w Armenii był wyjazd do klasztoru Tatew. Tym razem skorzystałem z usługi sprawdzonego lo-

kalnego biura podróży. Wyjechaliśmy bladym świtem, a wróciliśmy nocą. Wycieczka kosztowała 18 tys. dramów (mniej więcej 130 złotych). Do wspomnianego klasztoru jedzie się główną magistralą łączącą zachód i wschód kraju. Droga jest koszmarna, a to przecież ważna trasa! Mijamy widoczną u podnóża góry jaskinię (Areni-1), w której znaleziono w 2008 r. pierwszy but na świecie (mający aż 5,5 tys. lat!), starszy niż egipskie piramidy. Kilka razy musimy zatrzymywać się, aby przepuścić owce przechodzące przez drogę. Stada poganiają zarośnięci pasterze w kożuchach, jadący na małych, krępych koniach. Czas cofa się na chwilę o kilkaset lat. Na miejscu jesteśmy po 5 godz. jazdy z Erywania. Widok na wąwóz przy słynnym klasztorze zapiera dech w piersiach. Za chwilę całej okolicy będę przyglądał się z lotu ptaka. Krawędzie wąwozu łączą Skrzydła Tatewu – to najdłuższa jednosekcyjna, dwukierunkowa, pasażerska kolei linowa na świecie. Jej wagonik pokonuje trasę o długości prawie 6 km (5752 m). Przejazd w jedną stronę trwa aż 11 min. i 25 sek. Z okien rozpościerają się oszałamiające widoki. Według jednej z legend w okolicy klasztoru arabscy najeźdźcy gonili młodą dziewicę. Dziewczyna dobiegła do szczytu wzgórza nad wąwozem. Szybko zrozumiała, 

ZIMA 2017/2018


52 DALEKIE PODRÓŻE

©© ARMENIA AND TRAVEL, OFFICIAL TOURISM WEBSITE OF ARMENIA

SS Wiszący „tańczący” most w wiosce Chyndzoresk łączący dwa brzegi wąwozu

że nie ma już gdzie uciekać, więc chcąc uniknąć pohańbienia, rozłożyła ręce, zawołała Tatew! (co w wolnym tłumaczeniu znaczy „Boże, daj mi skrzydła!”) i rzuciła się w przepaść. Przekaz nie mówi o tym, czy jej modlitwa została wysłuchana, ale władze Armenii postanowiły najwidoczniej rozwiać wątpliwości i otwartą w październiku 2010 r. podniebną kolej nazwano właśnie Skrzydłami Tatewu. Docieramy do klasztoru. Główne zabudowania powstały w IX w. Największa budowla to Kościół św. św. Piotra i Pawła. Pod jego nawami zostały ponoć ukryte relikwie obu tych uczniów Jezusa. Po prawej stronie świątyni można podziwiać kilkanaście starych chaczkarów, czyli ormiańskich kamiennych płyt mających upamiętniać konkretne zdarzenia lub osoby. Obok nich stoi mniej więcej ośmiometrowa kolumna pochodząca z X stulecia ostrzegająca przed trzęsieniami ziemi. Gdy jej wierzchołek zaczynał się chwiać, wiadomo było, że zbliża się kataklizm, co da-

wało mnichom czas, aby udać się w bezpieczne miejsce. Klasztor przetrwał kilka trzęsień ziemi, największe z nich, z kwietnia 1931 r., spowodowało poważne uszkodzenia. Prace renowacyjne nadal się odbywają i – niestety – ich końca wciąż nie widać, ale to, co można oglądać, i tak robi wielkie wrażenie. W jednym z pomieszczeń natykam się na starą bibliotekę i czytelnię, obecnie – oczywiście – bez książek. W klasztorze Tatew działał niegdyś prężnie uniwersytet (w XIV i XV w.), w którym uczyło się ponad tysiąc studentów. Klasztor nadal jest czynnym miejscem kultu. Przebywa w nim… aż dwóch mnichów! Jeden z nich uchodzi za świętego. Podobno gdy pada deszcz, ziemia wokół niego jest sucha i nigdy nie moknie, a trawa pod jego stopami zielenieje, kiedy po niej chodzi. Ludzie z całej Armenii, a nawet świata, przyjeżdżają tu specjalnie po jego błogosławieństwo – wierzą, że czyni cuda. Mnie – niestety – nie pomógł,

TT Klasztor Chor Wirap leży na równinie Araratu, obok granicy z Turcją

©© WIKIMEDIA COMMONS/ANDREW BEHESNILIAN (MRANDREW47)

ZIMA 2017/2018

ale być może zabrakło mi wiary. Jednak i tak obdarzam Tatew głębokim uczuciem. I wiem, że to miłość wieczna i bezwarunkowa. Ciekawe, czy jest również odwzajemniona… Na koniec zatrzymujemy się przed bramą klasztoru. Na krzesełku siedzi kobieta, która wygląda, jakby miała 100 lat. Dalej na straganie sprzedawcy oferują wszelkie lokalne przysmaki, w tym brandy, wina i wódki. Straganiarze częstują turystów, a ponoć nie wypada odmówić. Ja jednak im grzecznie dziękuję, bo przede mną jeszcze pięciogodzinna podróż do Erywania. W drodze powrotnej podziwiam wiszący „tańczący” most w okolicy miasta Goris, w wiosce Chyndzoresk. Ma długość mniej więcej 160 m, jest wysoki na 63 m w najwyższym punkcie i waży 14 t. Most naprawdę tańczy, gdy się po nim idzie. Mniej odważni trzymają się kurczowo lin po obu stronach. Wrażenia z przechadzki są jednak warte tej odrobiny strachu. Alternatywę dla opisanej wycieczki stanowi dwudniowa wyprawa do klasztoru Tatew. Jej program różni się tym, że w okolicy Goris uczestnicy zatrzymują się na nocleg, a po drodze dodatkowo odwiedza się starą winiarnię, w której można zobaczyć, jak produkowano niegdyś w Armenii wina i spróbować przeróżnych trunków. Jednak dodatkową atrakcją jest przede wszystkim wizyta w klasztorze Chor Wirap. Jego nazwę tłumaczy się jako Głębokie Lochy. Budowla często była wykorzystywana jako więzienie polityczne. Przetrzymywano w niej np. św. Grzegorza Oświeciciela (ok. 257–ok. 331), założyciela i patrona Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego, apostoła Armenii. Dlatego to najpewniej Chor Wirap stanowi najczęściej odwiedzane miejsce pielgrzymkowe w kraju.


53

©© ARMENIA AND TRAVEL, OFFICIAL TOURISM WEBSITE OF ARMENIA

W Armenii warto też wybrać się nad Sewan, największe jezioro Kaukazu (1260 km² powierzchni) i jedno z najwyżej położonych na świecie (ok. 1900 m n.p.m.). Dla Ormian jest niczym morze. Słynie z endemicznych gatunków ryb (np. pstrąga sewańskiego – Salmo ischchan) i niespotykanej nigdzie indziej roślinności. Poza tym widoki nad jego brzegiem są zachwycające. Za godny polecenia uważam także Stepanakert, czyli największe miasto (55-tysięczne) i tak naprawdę stolicę nieuznawanej nigdzie na świecie Republiki Górskiego Karabachu, a właściwie Arcachu, jak ją nazy-

SS Górskie jezioro Sewan objęte ochroną Sewańskiego Parku Narodowego

wają sami Ormianie. Formalnie leży na terytorium Azerbejdżanu, ale teren ten zamieszkują w przeważającej większości Ormianie, którzy w grudniu 1991 r. ogłosili niepodległość. Armenia również oficjalnie nie uznaje nowego państwa, ale nieformalnie je wspiera. To właśnie na terytorium Arcachu najczęściej dochodzi do incydentów pomiędzy żołnierzami ormiańskimi a azerbejdżańskimi. Nie polecam trekkingu przy granicy z Azerbejdżanem, ale sam Stepanakert jest raczej spokojny i niewątpliwie urokliwy.

Gdy przyjechałem po raz pierwszy do Armenii i pytano mnie, skąd pochodzę, odpowiadałem po angielsku: I'm from Poland. Teraz mówię: Es Lehastanits, co znaczy to samo, tylko po ormiańsku. Nie zapewnia mi to zniżek w restauracjach czy sklepach, ale zupełnie satysfakcjonują mnie zdziwione twarze moich rozmówców i ich uśmiechy sympatii. Armenia to naprawdę piękny i pełen atrakcji kraj, ale bardzo słabo rozreklamowany. W rankingach popularności przegrywa zdecydowanie z sąsiednią Gruzją, a moim zdaniem jest dużo ciekawszym celem podróży. 

ZIMA 2017/2018


54 DALEKIE PODRÓŻE

WYSP ZIELONEGO PRZYLĄDKA EMILIA WOJCIECHOWSKA www.bylenaprzod.wordpress.com

©  THE RESORT GROUP PLC/WHITE SANDS HOTEL & SPA

SKARBY

<< Wyspy Zielonego Przylądka leżą na Oceanie Atlantyckim, w odległości ok. 570 km od Senegalu. Ich nazwa wcale nie pochodzi od występującej tu roślinności, ale od Przylądka Zielonego (po francusku Cap-Vert, po portugalsku Cabo Verde), znajdującego się nieopodal Dakaru. Dziewięć wysp archipelagu jest zamieszkałych i podzielić je można na dwie grupy – Wyspy Zawietrzne (Ilhas de Barlavento, do których należą Boa Vista, Sal, São Nicolau, São Vicente i Santo Antão) i Wyspy Podwietrzne (Ilhas de Sotavento, czyli Santiago, Maio, Fogo i Brava). Do tych pierwszych zalicza się jeszcze opuszczona Santa Luzia, objęta ochroną rezerwatu przyrody. >> ZIMA 2017/2018


©© BARRACUDA TOURS

55

©© BARRACUDA TOURS

SS Wyspy Zawietrzne są nieco wilgotniejsze i pokryte bujniejszą roślinnością

WW Basen i plaża w luksusowym White Sands Hotel & Spa na wyspie Boa Vista

SS Aktywny stratowulkan Pico do Fogo to najwyższy szczyt na Cabo Verde

ZIMA 2017/2018


56 DALEKIE PODRÓŻE

SS Plaża w Santa Maria, najpopularniejszej miejscowości turystycznej na wyspie Sal

C

abo Verde, a właściwie Republika Zielonego Przylądka (República de Cabo Verde), bo tak brzmi oficjalna nazwa kraju, to dawna kolonia portugalska. Niepodległość uzyskała w lipcu 1975 r., ale nawet dziś śladami po tamtych czasach są nie tylko kolonialne budynki. Choć na ten temat od wielu lat toczą się gorące debaty, nadal jedynym oficjalnym językiem w państwie jest portugalski. Jednak bardzo rzadko można go usłyszeć na ulicach archipelagu – mieszkańcy mówią raczej kabowerdeńskim kreolskim (kriolu

kabuverdianu, port. língua cabo-verdiana). Powstał on wprawdzie na bazie portugalskiego, ale z licznymi modyfikacjami. Co więcej, każda wyspa ma inny dialekt. W języku portugalskim wciąż co prawda sporządza się wszelkie dokumenty pisane czy oficjalne komunikaty, lecz z biegiem czasu, zwłaszcza za sprawą rosnącej popularności i dostępności mediów społecznościowych, i na tym polu zaczyna on tracić swoją uprzywilejowaną pozycję. Niezmiennie silny wpływ Portugalii i Portugalczyków można zaobserwować

TT Żółw morski na piaszczystym brzegu Boa Visty na tle wraku statku

©© BARRACUDA TOURS

przede wszystkim wśród... fanów piłki nożnej. Niemalże wszyscy kibice na Cabo Verde dzielą się na sympatyków jednej z portugalskich drużyn, takich jak SL Benfica, Sporting CP czy FC Porto, i traktują te podziały bardzo p oważnie! Wyspy Zielonego Przylądka to republika demokratyczna i choć nadal ma przed sobą mnóstwo wyzwań, społecznych, politycznych i gospodarczych, a dużo spraw wymaga usprawnienia, to dla wielu krajów afrykańskich stanowi przykład do naśladowania. Jednak mimo iż geograficznie i politycznie archipelag należy do Afryki, jest w nim coś, co go wyróżnia. Jak czasem pół żartem, a czasem na serio mówią Kabowerdeńczycy, tak naprawdę Cabo Verde, także z racji swojego położenia i historii, znajduje się pośrodku Europy, Ameryki Południowej i Afryki. Wielu z nich z uśmiechem dodaje: Gdybyśmy tylko byli więksi, moglibyśmy być osobnym kontynentem. Zapraszam zatem w podróż po tej wyjątkowej wyspiarskiej krainie!

KRAINA RÓŻNORODNOŚCI Cały archipelag jest pochodzenia wulkanicznego. Na jednych wyspach widać to niezwykle wyraźnie w krajobrazie, na innych, tych geologicznie starszych, zupełnie nie da się tego dostrzec, co sprawia, że każda z nich zaskakuje. Dzięki temu zarówno miłośnicy plażowania, jak i amatorzy górskich wycieczek znajdą tu coś dla siebie.

ZIMA 2017/2018


57

SS Wyspę Boa Vista można podziwiać podczas wycieczki quadami

©© THE RESORT GROUP PLC

Wśród turystów zagranicznych Cabo Verde słynie w szczególności ze swoich pięknych i rozległych plaż. Zresztą nie tylko ukształtowanie terenu, ale i warunki atmosferyczne sprzyjają na archipelagu plażowaniu, i to przez cały rok. Na Wyspach Zielonego Przylądka panuje klimat zwrot-

nikowy suchy, ze średnią roczną temperaturą powietrza 25°C i wody 23°C. Słońce świeci w tym rejonie prawie codziennie. Mieszkańcy, w odróżnieniu od turystów, wyczekują zwykle pory deszczowej, która zaczyna się w sierpniu i trwa do października. Jednak wizytę na Cabo Verde warto rozważyć nawet w tym okresie, i to nie tylko wtedy, gdy opady deszczu występują bardzo rzadko, jak w 2017 r. To właśnie w czasie pory deszczowej można obserwować, jak raptownie, z każdą kroplą wody, krajobraz wokół całkowicie się zmienia i nasyca soczystą

©© THE RESORT GROUP PLC

zielenią. Wbrew nazwie Wyspy Zielonego Przylądka nie zawsze i nie wszędzie są zielone! Na większości z nich nie brakuje za to koloru złotego i białego, bo te barwy przybierają plaże np. na Sal, Boa Viście i Maio. I właśnie na tych trzech wyspach panują najlepsze warunki do plażowania. Wśród turystów spragnionych słońca i morskich kąpieli najpopularniejsza jest Sal, choć Boa Vista niewiele jej ustępuje. Sal w języku portugalskim oznacza „sól”. Zanim tutejszym złotem stały się plaże, przynoszące zyski z turystyki, w XIX w. to właśnie 

ZIMA 2017/2018


58 DALEKIE PODRÓŻE

©© BARRACUDA TOURS

©© THE RESORT GROUP PLC

SS Saliny położone wewnątrz krateru wulkanicznego w Pedra de Lume

SS Przejażdżka konna po piaszczystym wybrzeżu Sal

TT Widok na Cidade Velha (Stare Miasto) na Santiago

TT Cidade Velha od 2009 r. jest pod ochroną UNESCO

©© BARRACUDA TOURS

SS Spektakularne wydmy na Boa Viście ©© BARRACUDA TOURS

ZIMA 2017/2018

©© BARRACUDA TOURS


59 pozyskiwanie soli było głównym źródłem dochodu. Wtedy też zmieniono pierwotną nazwę Llana na Sal. Jednak i dziś sól jest ważna dla gospodarki wyspy, chociaż obecnie ze względu na swoje walory lecznicze i pielęgnacyjne. Kolejną atrakcję Sal, zaraz po jej pięknych plażach i znakomitych warunkach do uprawiania sportów wodnych, stanowi Pedra de Lume. W tej położonej niedaleko lotniska miejscowości znajdują się zbiorniki wypełnione solanką, z których korzystają tysiące turystów. Wyspa ta zajmuje ważne miejsce w archipelagu nie od dziś i nie tylko ze względu na licznie odwiedzających ją zagranicznych gości. Od dawna jest w pewnym sensie oknem na świat Cabo Verde. To właśnie na Sal powstało w 1939 r. pierwsze tutejsze międzynarodowe lotnisko, nazwane potem imieniem ojca narodu i największego bohatera kraju – Amílcara Cabrala (1924–1973). Dzięki swojemu strategicznemu położeniu wyspa od dawna stanowi istotny punkt na lotniczej mapie świata. Pod względem liczby turystów zaraz za Sal plasuje się Boa Vista, zresztą całkiem słusznie. Jej nazwa w tłumaczeniu z portugalskiego na polski brzmi Dobry Widok. Ta trzecia co do wielkości wyspa archipelagu (620 km² powierzchni) kusi odwiedzających przepięknymi złotymi piaskami,

a nawet wydmami, znaczącymi pustynny obszar Viana. Jeden ze znakomitszych pisarzy kabowerdeńskich Germano Almeida swoją książkę A Ilha Fantástica poświęcił właśnie Boa Viście, na której przyszedł na świat w 1945 r. Odgrywa ona zresztą ważną rolę w kulturze kraju. To prawdopodobnie właśnie na niej narodził się w XVIII stuleciu wspaniały gatunek muzyczny, jeden z symboli Cabo Verde – morna. Bubista, jak pieszczotliwie nazywają wyspę mieszkańcy, z pewnością nie zawiedzie tych, którzy lubią spędzać czas na uprawianiu sportów wodnych, jak i osób preferujących leniwy odpoczynek na plaży. Ten, komu marzą się jeszcze spokojniejsze wakacje, powinien wybrać Maio. Jest ona jedną z rzadziej odwiedzanych w archipelagu i to bynajmniej nie ze względu na brak atrakcyjności, bo zachwyca przepięknymi bezkresnymi plażami, które przez zdecydowaną większość roku są bezludne. Jej nazwa w języku portugalskim oznacza „maj” – właśnie w tym miesiącu została odkryta przez Portugalczyków w 1460 r. Można zaryzykować tezę, że jedynie brak międzynarodowego lotniska, jakie znajdują się na Boa Viście i Sal, sprawia, iż nie spotkamy na niej tłumów turystów. Dzięki temu nietrudno poczuć się tu jak na końcu świata, na dodatek wyjątkowo malowniczym.

Wspaniałych plaż, i to w różnych kolorach, nie brakuje także na Santiago i São Vicente, które są dwoma głównymi wyspami kraju. Mimo znacznych różnic między nimi można powiedzieć, że na każdej z nich znajdziemy po trochu wszystkiego, co na Cabo Verde najlepsze. Często mówi się, że Santiago stanowi centrum biznesowe i polityczne archipelagu, a São Vicente – kulturalne, ale tak naprawdę obie konkurują w pewien sposób ze sobą na wszystkich tych polach. Niemniej jednak pod względem politycznym i administracyjnym to Santiago jest ważniejsza i to na niej leży stolica kraju, Praia. Wyspa ta nazwana została od imienia świętego patronującego dniowi, w którym ją odkryto (podobnie jak kilka innych w archipelagu), czyli św. Jakuba (São Tiago). Na niej najwyraźniej widać wpływy afrykańskie, które nadają jej wyjątkowy koloryt, co można dostrzec nie tylko na barwnym targu Sucupira (Mercado de Sucupira) w Prai. Santiago, największa w archipelagu (991 km² powierzchni), odegrała bardzo istotną rolę w historii regionu. To ona została najprawdopodobniej odkryta i zasiedlona jako pierwsza, to na niej założono w 1462 r. pierwsze miasto i pierwszą stolicę Cabo Verde – Ribeirę Grande. Dziś ten najstarszy ośrodek nazywany jest Cidade Velha 

ZIMA 2017/2018


60 DALEKIE PODRÓŻE

SS Jedna z ulic w Mindelo dochodzących do naturalnego portu – zatoki Porto Grande

(z portugalskiego Stare Miasto). Od końca XVI w. znajduje się w nim fort (Forte Real de São Filipe), który bronił dostępu do wyspy. W mieście odbywały się też targi niewolników pochodzących z Afryki i archipelagu. Przewożono ich stąd głównie do obu Ameryk. O tej niechlubnej przeszłości przypomina usytuowany w samym centrum Cidade Velha pręgierz (Pelourinho). Z czasem stolicę przeniesiono do Prai (w 1770 r.), która dziś jest tętniącą życiem metropolią. Niewątpliwie fakt, że znajdują się w niej siedziby największych lokalnych i zagranicznych firm oraz placówki dyplomatyczne, nadaje jej dynamicznego charakteru, ale – oczywiście – w swoistym,

kabowerdeńskim wydaniu. Wystarczy jednak wyjechać poza miasto, aby przenieść się do zupełnie innego świata – krainy plantacji bananów, papai, trzciny cukrowej czy kukurydzy. Mieszkańcy stolicy, jak i całej wyspy chętnie odpoczywają na jednej z wielu plaż, takich jak ta w Tarrafal lub São Francisco. Wybierają się również w góry. Malownicze trasy leżą m.in. w Parku Naturalnym Serra da Malagueta na północy Santiago lub w samym jej centrum w okolicach ogrodu botanicznego w São Jorge dos Órgãos. A że Kabowerdeńczycy bardzo lubią spędzać czas z rodziną i przyjaciółmi na piknikach i pieszych wycieczkach, plaże i szlaki zapełniają się ludźmi w każdy wolny dzień, i to na całym archipelagu.

TT Skaliste brzegi wyspy Brava znajdującej się na zachód od Fogo

ZIMA 2017/2018

©© BARRACUDA TOURS

©© BARRACUDA TOURS

Na São Vicente (nazwanej od św. Wincentego), z głównym miastem Mindelo, życie płynie zdecydowanie spokojniej niż na Santiago, ale na pewno nie jest tu mniej ciekawie. Wyspa w całym kraju słynie ze swoich wydarzeń kulturalnych. W okolicach lutego lub marca odbywa się na niej karnawał (w 2018 r. jego główne obchody zaplanowano w terminie od 9 do 13 lutego), a w lipcu – kulinarna impreza Kavala Fresk Feastival, na której wszyscy zajadają się makrelami pod każdą postacią. W sierpniu São Vicente gości największe na archipelagu wydarzenie muzyczne na plaży Festival Baía das Gatas. Do 2017 r. we wrześniu w Mindelo organizowany był jeden z większych festiwali teatralnych w Afryce – Mindelact. Obecnie przeniesiono go na późniejszy termin. Jego 24. już edycję zaplanowano między 2 a 10 listopada 2018 r. Z kolei na przełomie września i października wyspa zamienia się w plenerowe kino. W tym czasie odbywają się pokazy w ramach festiwalu filmowego o nazwie Festival Oiá. Warto odwiedzić São Vicente podczas jednego z tych wydarzeń, w szczególności w trakcie karnawału. Nie bez powodu porównuje się go ze słynną imprezą w Rio de Janeiro. Na Cabo Verde spodoba się nie tylko plażowiczom czy osobom spragnionym rozrywek kulturalnych. Amatorzy górskich wycieczek także znajdą na archipelagu miejsca dla siebie. Idealna będzie dla nich wyspa Fogo, czyli Ogień. Wznosi się na niej czynny wulkan, a zarazem najwyższy szczyt kraju – Pico do Fogo (2829 m n.p.m.). To z jego powodu zrezygnowano z wcześniejszej


61

©© BARRACUDA TOURS

SS Monte Verde (ok. 750 m n.p.m.) góruje nad Mindelo

SS Wulkaniczne gleby na Fogo są idealne pod uprawę winorośli i kawy

nazwy wyspy, która brzmiała São Filipe (od św. Filipa). Ostatnia erupcja zaczęła się w listopadzie 2014 r., a zakończyła w lutym kolejnego roku, i dość znacznie zmieniła krajobraz leżącej u stóp wulkanu wioski Chã das Caldeiras. Dziś miejscowość wygląda jak nie z tego świata, a mieszka w niej niewiele ponad 100 z dawnych niemal 1,3 tys. mieszkańców. Bez wątpie-

nia hart ich ducha jest godny podziwu. Poza tym warte spróbowania są wyjątkowe plony, jakie przynosi wulkaniczna ziemia. Smakosze z całego globu chwalą sobie wino i kawę właśnie z Fogo. O pobliskiej Bravie można z kolei powiedzieć, że przypomina miejsce położone na końcu świata. Jest najbardziej wysunięta na zachód ze wszystkich Wysp

©© BARRACUDA TOURS

Podwietrznych i stosunkowo rzadko odwiedzana, ale całkiem niesłusznie. Urodził się na niej jeden z największych kabowerdeńskich poetów – Eugénio Tavares (1867–1930). Brava nazywana też bywa wyspą kwiatów. Wizytą w tym miejscu nie będzie zawiedziony nikt, kto chce odpocząć od zgiełku świata w otoczeniu natury. Mimo iż jest najmniejszą zamieszkaną wyspą Cabo Verde 

ZIMA 2017/2018


62 DALEKIE PODRÓŻE

©© BARRACUDA TOURS

TT Wypełniona roślinnością dolina na Santo Antão

SS Osada Fontainhas na północy Santo Antão

©© BARRACUDA TOURS

©© BARRACUDA TOURS

(ma 67 km² powierzchni), świetnie nadaje się na liczne piesze wycieczki, podobnie zresztą jak równie mało popularna São Nicolau. Ta ostatnia otrzymała nazwę od św. Mikołaja. Niegdyś skupiała się tu elita intelektualna archipelagu. To na São Nicolau założono w 1866 r. pierwsze na Cabo Verde seminarium duchowne i liceum ogólnokształcące i to właśnie z niej pochodzi Baltasar Lopes da Silva (1907–1989), autor obowiązkowej lektury każdego Kabowerdeńczyka Chiquinho i jeden z założycieli magazynu literacko-kulturalnego Claridade. Dziś można odnieść wrażenie, że świat nieco zapomniał o tej wyspie, co sprawia, że jej przepiękne górskie szlaki są idealne dla każdego, kto chce się poczuć jak prawdziwy odkrywca. Warto wybrać się na wycieczkę zwłaszcza do Parku Naturalnego Monte Gordo. Na São Nicolau, podobnie jak na São Vicente, odbywa się rów-

nież co roku karnawał. Choć może jest nieco mniej wystawny niż ten w Mindelo, ma w sobie coś wyjątkowego. Przede wszystkim trudno na nim odróżnić uczestników karnawałowej parady od publiczności, a to dlatego, że każdemu wolno brać udział w pochodzie. Naszą podróż po Cabo Verde zakończymy na najbardziej na północ wysuniętej, a zarazem drugiej co do wielkości po Santiago, wyspie Santo Antão (779 km² powierzchni). Uchodzi ona za jedną z najpiękniejszych w całym archipelagu. To sprawia, że z każdym rokiem przybywa odwiedzających ją miłośników gór. I trudno im się dziwić. Santo Antão szczyci się mnóstwem niezmiernie różnorodnych szlaków górskich i zapierającymi dech w piersiach widokami. Najczęściej odwiedzany wschód wyspy zachwyca zielonymi krajobrazami, a mniej popularna zachodnia część lądu – księżycowym pejzażem okolic najwyższego miejsco-

wego szczytu Topo da Coroa (1979 m n.p.m.) i położoną na końcu świata wioską Tarrafal de Monte Trigo. Nie bez powodu zatem Cabo Verde stara się przyciągnąć gości hasłem „Jeden kraj… dziesięć kierunków podróży” (Um país… dez destinos). Jednak różnorodność archipelagu nie przejawia się jedynie w charakterze wysp. Kabowerdeńczycy mówią wieloma odmianami kabowerdeńskiego kreolskiego, a także różnią się od siebie wyglądem. Bogactwo Cabo Verde można zresztą dostrzec nie tylko w tym, co widoczne na pierwszy rzut oka.

ZIMA 2017/2018

TT Santo Antão słynie z rolnictwa i produkcji grogu

MUZYKA I KUCHNIA Ten niewielki archipelag zachwyca przede wszystkim bogatą kulturą. Przez długi czas, zanim na świecie popularność zyskały złote piaski Sal i Boa Visty, Wyspy Zielonego Przylądka były kojarzone zwłaszcza 


63

ZIMA 2017/2018


64 DALEKIE PODRÓŻE

SS Kabowerdeńczycy uwielbiają muzykę i tańczą niemal przy każdej okazji

z muzyką, a w szczególności z wyjątkową artystką Cesárią Évorą (1941–2011), zwaną Bosonogą Diwą i Królową Morny. Chyba nie-

ra), funaná, batuque (batuk, batuku), tabanka (tabanca) lub colá znakomicie oddają bogactwo kulturowe Cabo Verde. Bez końca

SS Na Cabo Verde trzeba spróbować m.in. świeżych ryb i owoców morza

wiele jest miejsc na naszym globie, gdzie choćby raz nie rozbrzmiała jej słynna piosenka Sodade. Muzyka unosi się tutaj w powietrzu, wyspiarze mają ją we krwi. Tradycyjne gatunki takie jak morna, coladeira (kolade-

©© BARRACUDA TOURS

można by wyliczać znakomitych artystów, którzy je wykonują (są wśród nich m.in. Lura czy Nancy Vieira). W młodym pokoleniu nie brakuje też muzyków nadających nowe brzmienie klasycznym już rytmom – repre-

TT Kabowerdeńskie potrawy są zazwyczaj proste, ale bardzo smaczne

ZIMA 2017/2018

©© BARRACUDA TOURS

©© BARRACUDA TOURS

zentuje ich choćby Elida Almeida. Dlatego jedną z piękniejszych i cenniejszych pamiątek z archipelagu, oprócz wspomnień z koncertu bądź wieczoru w knajpce urozmaiconego występami muzycznymi, jest płyta z nagraniami lokalnych wykonawców. Na szczęście okazji do posłuchania dobrej muzyki na wyspach bywa mnóstwo. Oprócz licznych festiwali, organizowanych przez cały rok, ale najczęściej w lato, kabowerdeńskie utwory rozbrzmiewają także podczas obchodów rozmaitych świąt. A na żadnym z takich wydarzeń nie może zabraknąć również typowego dla archipelagu jedzenia. Kuchnia Wysp Zielonego Przylądka, choć niezbyt urozmaicona, jest smaczna. Dostępność wielu towarów na targach i w sklepach zależy od cyklów upraw, dlatego lokalne produkty są zazwyczaj świeże i zdrowe. Kabowerdeńskie potrawy bazują przede wszystkim na rybach, fasoli i kukurydzy. Ta ostatnia ma zresztą dla Kabowerdeńczyków też znaczenie symboliczne. Podobno jako pierwsza z sianych tu roślin dała plon na nieurodzajnych ziemiach archipelagu. Kukurydza stanowi składnik wielu dań, ale także uchodzi za symbol nadziei i ma nawet swój festiwal (Festa do Milho) organizowany na Santiago co roku w dniu 1 listopada, kiedy to je się ją pod każdą postacią. Przygotowuje się z niej m.in. tradycyjną tutejszą potrawę – cachupę. W wersji podstawowej dodaje się do niej jeszcze ewentualnie fasolę, ale w wariancie bardziej urozmaiconym zawierać może wszystko, co tylko akurat znajduje się pod ręką, np. marchewkę, rybę czy mięso. Przyrządzenie cachupy w tradycyjny sposób zajmuje sporo czasu. Nawet według nowocześniejszego przepisu nie da się jej szybko ugotować. Nadal jednak uchodzi ona za danie dla całej rodziny, przygotowywane w dużych ilościach. Dziś najczęściej cachupę je się w dni, kiedy czasu jest więcej, czyli np. w soboty. Poza tym stanowi ona również obowiązkową potrawę na wszelkie święta. Świeżo ugotowana cachupa ma konsystencję zupy. Jeśli nie zostanie zjedzona na obiad, kolejnego dnia podaje się ją z jajkiem sadzonym, omletem lub smażoną rybą jako... typowe kabowerdeńskie śniadanie. Oprócz tego tradycyjnego dania na stołach goszczą też często ryby. Jedynie od powodzenia podczas połowu zależy, co trafi na talerz, makrela czy raczej tuńczyk. Choć nie zawsze znajdziemy na targu tę rybę, którą lubimy najbardziej, możemy być pewni, 


65

ZIMA 2017/2018


66 DALEKIE PODRÓŻE

©© BARRACUDA TOURS

SS Boa Vista przyciąga turystów złotymi piaskami i turkusową wodą oceanu

że i tak nam posmakuje, bo po prostu będzie świeża. W niektórych okresach w roku mamy szansę zamówić nawet takie przysmaki jak homary czy percebes (kaczenice)!

WYSPY DLA ODKRYWCÓW Różnorodność archipelagu można opisać trzema słowami – sabura, morabeza i sodade. Wyraz sabura oznacza „coś fajnego” – takie są Wyspy Zielonego Przylądka. Czas na nich płynie po prostu w miłej, spokojnej, bezstresowej atmosferze. Morabeza to z kolei „gościnność”, choć tak naprawdę coś dużo więcej. Znaczenie tego słowa zrozumie każdy, kto będzie miał okazję trochę bliżej poznać Kabowerdeńczyków i zaprzyjaźnić się z nimi. Z pewnością dołożą oni wszel-

kich starań, aby przybysze poczuli się u nich jak u siebie w domu. Sodade znaczy „tęsknota”, ale właściwie to bardziej złożone uczucie. Mieszkańcy archipelagu to właśnie odczuwają, kiedy są daleko od swojej ojczyzny i tego, co jest im bliskie. Zrozumieć mogą ich wszyscy ci, którzy pokochają Cabo Verde i będą musieli te strony opuścić, a miłością obdarzy ten kraj niemal każdy, kto do niego zawita. Wyspy Zielonego Przylądka to coś o wiele więcej niż różnorodne krajobrazy, w tym piękne plaże i zachwycające widokami szlaki górskie. Aby je odkryć, wystarczy tylko chcieć. Ten mały archipelag posiada aż cztery lotniska międzynarodowe – na Santiago, Sal, São Vicente i Boa Viście. Na dodatek najprawdopodobniej od maja 2018 r. nastąpi

TT Niewielkie miasta na Cabo Verde wypełnia niska kolorowa zabudowa

ZIMA 2017/2018

©© THE RESORT GROUP PLC

w końcu planowane zniesienie obowiązku wizowego dla obywateli Unii Europejskiej przybywających na Cabo Verde w celach turystycznych. Między wyspami najlepiej poruszać się samolotami, jedynie na Bravę i Santo Antão nie da się dolecieć, ale można na nie dostać się promem (z Fogo w przypadku Bravy i z São Vicente na Santo Antão). Wystarczy zatem zarezerwować bilet, spakować się i wyruszyć na spotkanie przygodzie, aby poznać największe skarby tego wyjątkowego archipelagu, czyli jego gościnnych mieszkańców i ich bogatą kulturę. Naprawdę warto zdecydować się na tę podróż, zwłaszcza że według brytyjskiego dziennika Daily Mirror Cabo Verde było w 2017 r. najczęściej wyszukiwanym celem wakacyjnego wyjazdu w przeglądarce Google.  TT Kabowerdenka sprzedająca pamiątki na ulicy

©© THE RESORT GROUP PLC


67

ZIMA 2017/2018


68 DALEKIE PODRÓŻE

KLIMATYCZNE

CABO VERDE opracował: MICHAŁ DOMAŃSKI

<< Wyspy Zielonego Przylądka to bez wątpienia magiczny przedsionek kontynentu afrykańskiego. Nazywa się je również czasami europejskimi Karaibami. Na Cabo Verde egzotyczna, tropikalna Afryka spotyka się ze standardami typowymi dla rynku usług w Europie. Ten słabo znany w Polsce archipelag w środkowej części Atlantyku różni się od modnych karaibskich wysp przede wszystkim czterema ważnymi rzeczami – jest na nim znacznie mniej turystów, a także potężnych kompleksów hotelowych oraz zdecydowanie bardziej dziewiczo i mniej komercyjnie. Doskonały do błogiego wypoczynku klimat, słoneczna i ciepła pogoda przez okrągły rok, interesujące zabytki kolonialne, niepowtarzalna kultura będąca mieszanką wpływów portugalskich, afrykańskich, kreolskich czy brazylijskich, stabilna sytuacja polityczna, malownicze, miejscami nawet księżycowe krajobrazy, zapierające dech w piersiach wulkany, bajkowe zielone wąwozy i strome klify, cudowne wydmy, spektakularne, bezkresne plaże z drobnym piaskiem i oblewające je krystalicznie czyste, turkusowe wody Oceanu Atlantyckiego. Nic dziwnego, że właśnie tutaj

ZIMA 2017/2018


©  BARRACUDA TOURS

69

SS Boa Vista znana jest m.in. z piaszczystych wydm i zjawiskowych plaż

przypływa aż pięć gatunków żółwi morskich, aby składać swoje jaja. Na Cabo Verde nie ma jeszcze turystyki masowej, dlatego też nierzadko określa się to czarujące miejsce mianem ostatniego raju na ziemi. Co najważniejsze, czas podróży na ten niezmiernie urokliwy archipelag nie przekracza 5,5 godz., czyli jest zbliżony do wyprawy na bardzo popularne wśród naszych rodaków Wyspy Kanaryjskie. Poza tym Kabowerdeńczycy zaskakują wielką pogodą ducha i radością życia, zamiłowaniem do tańca i muzyki oraz wyjątkową gościnnością, otwartością i życzliwością. Aby poczuć pełen magii klimat Wysp Zielonego Przylądka, warto posłuchać wieczorem przy szklaneczce wybornego kabowerdeńskiego grogu czy ponczu piosenek pochodzącej stąd wyśmienitej artystki Cesárii Évory, czyli słynnej Bosonogiej Diwy lub Królowej Morny. Teraz zaś zachęcamy serdecznie do zapoznania się z ciekawymi wypowiedziami naszych czterech ekspertów, którzy specjalnie dla Państwa zgodzili się zdradzić, czym zachwyciło ich emanujące pozytywną energią i urzekające bezstresową atmosferą, jedyne w swoim rodzaju Cabo Verde. >>

ZIMA 2017/2018


70 DALEKIE PODRÓŻE KRZYSZTOF GOSECKI ruchome cienie, jakie malują promienie słońca padające na płynące po niebie chmury. Wizyta w tym miejscu przekona każdego, że Wyspy Zielonego Przylądka są prawdziwą oazą spokoju i idealnym zakątkiem na odpoczynek

SPECJALISTA DS. OBSŁUGI KLIENTA W BIURZE PODRÓŻY EL MUNDO `` Gdy planowałem podróż na Wyspy Zielonego Przylądka, zdecydowałem się najpierw odwiedzić Boa Vistę. To drugi po pobliskiej Sal najbardziej popularny cel wyjazdów turystów udających się na Cabo Verde. Sam archipelag często bywa porównywany do Wysp Kanaryjskich z czasów przed rozwinięciem się na nich masowej turystyki. Wciąż dominuje tu raczej dziewicza natura niż turystyczny blichtr. W tym tkwi zresztą największy urok Cabo Verde. Szerokie piaszczyste plaże nie są zadeptywane przez tłumy przyjezdnych, wokół nadal rozwija się bez przeszkód egzotyczna roślinność i można przypuszczać, że krajobrazy, które dziś oglądamy, w większości wyglądały tak samo przed setkami lat.

©© JOANNA MINKIEWICZ

©© EL MUNDO

SS Odrobina szaleństwa na pustynnych wydmach

SS Pustynia Viana rozciąga się w północno-zachodniej części wyspy Boa Vista

©© JOANNA MINKIEWICZ/KRZYSZTOF GOSECKI

Według mnie wyjątkowo magiczne miejsce stanowi pustynia Viana na Boa Viście. Dojeżdża się na nią samochodem typu pick-up lub quadem. Już sama wyprawa jest niezapomnianą przygodą. Pustynia zadziwia spokojem i ciszą. Pasy jasnego piasku przeplatają się z ciemniejszymi warstwami, tworząc niesamowite wzory, które dodatkowo urozmaicają

od pędzącego z zawrotną szybkością świata. Kiedy człowiek tak przygląda się pustynnym wydmom, ma ochotę pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa i zjechać z nich na desce. Jednak niezależnie od tego, jak spędzimy czas w tym rejonie Boa Visty, na pewno nasza wizyta tutaj będzie niezapomnianym przeżyciem i pozwoli nam odkryć magię archipelagu.

ZBIGNIEW POPOWSKI PRZEDSTAWICIEL NA POLSKĘ THE RESORT GROUP PLC `` Kiedy w latach 90. minionego stulecia kończyłem studia, Wyspy Zielonego Przylądka kojarzyły mi się wyłącznie z egzotycznym przystankiem na trasie rejsów po Oceanie Atlantyckim, ponieważ słyszałem o nich od mojego przyjaciela – zapalonego żeglarza. Ostatnio jednak archipelag bardzo chętnie odwiedzają nie tylko uczestnicy wypraw jachtowych. Spowodowane jest to ciągłym rozwijaniem się tutejszej infrastruktury turystycznej. Cabo Verde może się poszczycić jednymi z najpiękniejszych plaż na świecie. Niedawno ©© ZBIGNIEW POPOWSKI miałem okazję sam się o tym przekonać. Pod koniec sierpnia 2017 r. dotarłem na Boa Vistę. Gdy stanąłem nad brzegiem oceanu, rozejrzałem się wokół z zachwytem. Przede mną rozciągała się szeroka, piaszczysta plaża św. Moniki (Praia de Santa Mónica), długa na niemal 20 km. Średnie temperatury powietrza w ciągu roku wahają się w tym regionie od 25 do 30°C, a wyspy oblewa krystalicznie czysta woda. Myślę więc, że każdy bez problemu znajdzie tu swoje magiczne miejsce. Według mnie ten zjawiskowy archipelag idealnie sprawdzi się jako cel wyjazdu wypoczynkowego, także ze względu na gościnność i życzliwość jego mieszkańców. Z moich obserwacji wynika, że tutejsza branża turystyczna rozwija się niezmiernie prężnie m.in. właśnie dzięki pozytywnemu nastawieniu wyspiarzy. Nie bez znaczenia jest rów-

nież stabilna sytuacja w kraju. Poza tym obecny rząd dostrzega fakt, że wyspy są atrakcyjnym miejscem dla turystów, i słusznie dokłada starań, aby na ich coraz większej popularności zbudować kapitał gospodarczy. Mocno wspiera inwestycje infrastrukturalne, ale jednocześnie, co według mnie bardzo ważne, troszczy się

©© THE RESORT GROUP PLC

SS Molo w turystycznym mieście Santa Maria na Sal

SS White Sands Hotel & Spa na Boa Viście – strefa wypoczynkowa i basen

ZIMA 2017/2018

o zrównoważony rozwój. Podczas pobytu na archipelagu widać, jak przez realizację projektów społecznych i edukacyjnych władze starają się poprawić jakość życia mieszkańców. Moim zdaniem wyprawa na Wyspy Zielonego Przylądka to jeden z ciekawszych pomysłów na podróż w nieznane. Jestem przekonany, że wiele osób odkryje magię tego miejsca. A jeśli komuś już uda się znaleźć na archipelagu zakątek idealny dla siebie, powinien pomyśleć np. o zakupie własnego lokum. Dzięki temu będzie mógł wracać ©© THE RESORT GROUP PLC/WHITE SANDS HOTEL & SPA na Cabo Verde, kiedy tylko mu się zamarzy.


71 ALEKSANDRA WOJDYŁA sobie nocne życie Sal. Przy kieliszku wina z Fogo wsłuchuję się w dźwięki tęsknej morny. Kiedy noc zamienia się w dzień, z dyskotek nadal rozbrzmiewa wesoła funaná. Wspomnienia

PRZEDSTAWICIELKA BIURA BARRACUDA TOURS NA POLSKĘ

`` Wyspy Zielonego Przylądka leżące na granicy światów to wyjątkowe miejsce, które łączy w sobie afrykańską egzotykę i europejskie standardy. Archipelag jest atrakcyjny nie tylko ze względu na znakomitą pogodę i oblewające go ciepłe wody Atlantyku, ale również stabilną sytuację polityczną i wysoki wskaźnik bezpieczeństwa, co tak bardzo cenią sobie turyści. Cabo Verde to jednak o wiele więcej. Na Sal, Boa Viście czy Maio można spacerować po niekończących się białych ©© BARRACUDA TOURS plażach, które kontrastują z turkusem Oceanu Atlantyckiego, na Santo Antão – zdobywać kolejne szczyty. Wszędzie spotyka się też przyjaznych Kabowerdeńczyków, którzy zarażają swoją pasją do tańca i muzyki. Niezwykła różnorodność archipelagu zachęciła mnie zresztą do odkrywania kolejnych jego wysp. Dla mnie najbardziej magiczne miejsce stanowi tutaj Sal – mój drugi dom, bo to właśnie na niej zakochałam się w Cabo Verde. Uwielbiam poranne spacery po plaży, kiedy promienie wschodzącego słońca delikatnie muskają mi twarz, a ja przyglądam się intensywnie niebieskiej barwie oceanu, z którego już o świcie wyciągane są sieci pełne ryb. Na pontão, ©© BARRACUDA TOURS małym molo, w Santa Marii od rana słychać wesołe głosy rybaków i targujących się z nimi kobiet. To właśnie tu odkryje- SS Uśmiechnięte kabowerdeńskie dzieci my, czym jest słynna morabeza, ta kabowerdeńska gościnność przejawiająca się w otwartości i radosnym usposobieniu z Sal na zawsze zostają w pamięci. Wśród nich znajdzie się kąmieszkańców archipelagu. Kabowerdeńczycy kochają muzykę, wyraża ona ich stan ducha, dlatego szczególnie cenię piel w basenie saliny położonej w kraterze wulkanu czy konna przejażdżka po złocistej plaży. To właśnie magia tej wyspy. TT W wypełnionych słoną wodą basenach w Pedra de Lume na Sal można się kąpać

©© BARRACUDA TOURS

GRAŻYNA WOŹNICZKA-BOGUCKA Kiedy przybyłam na wyspę Sal, byłam przekonana, że wszędzie dominuje na niej wulkaniczny krajobraz. Jednak na wybrzeżu beże i brązy wnętrza lądu ustępują wszystkim odcieniom złota, turkusu i błękitu. Plaże łączą się tu z oceanem, tworząc niezapomniane naturalne obra-

WSPÓŁWŁAŚCICIELKA BIURA PODRÓŻY POLKA TRAVEL `` Wyspy Zielonego Przylądka kojarzą mi się z atmosferą błogiego lenistwa, przyjaznymi ludźmi i tylko pozornie monotonnym krajobrazem. Jak wiele odwiedzających je osób i ja udałam się tu w poszukiwaniu świata z piosenek Cesárii Évory i nie zawiodłam się. Trafiłam na magiczną wyspę Sal. Jej mieszkańcy z jednej strony mają w sobie radość życia, wynikającą z przekonania, że należy cieszyć się każdym dniem, gdyż nie wiadomo, co przyniesie jutro. Z drugiej jednak wyczuwa się w nich pewną melancholię, trudną do opisania tęsknotę określaną tutaj mianem sodade. W skromnych kawiarenkach

©© POLKA TRAVEL

©© GRAŻYNA WOŹNICZKA-BOGUCKA/POLKA TRAVEL

SS Kabowerdenki sprzedające ryby na molo

zy, które mogłyby być inspiracją dla niejednego malarza. Szczególnie zachwyciła mnie zatoczka Buracona, uważana zresztą za jedną z największych atrakcji wyspy. Jest to niecka uformowana w klifie, w którą regularnie, z impetem uderzają fale Atlantyku. Wdzierają się one w czarną rozpadlinę i eksplodują, wyrzucając wzburzoną pianę. Tuż obok znajduje się mała laguna, w której warto się wykąpać. Śmiałkowie skaczą do wody z pobliskich skał. Największe wrażenie zrobiło jednak na mnie zjawisko, które zaobserwować można tylko w południe. Właśnie o tej porze należy zajrzeć w powstałą ©© GRAŻYNA WOŹNICZKA-BOGUCKA/POLKA TRAVEL wśród skał szczelinę – promienie słoneczne załamują się SS Mieszkańcy wyspy Sal w dużej mierze utrzymują się z rybołówstwa w błękitnej toni i tworzą śliczne niebieskie „oko Boga” – olho i barach rozbrzmiewają delikatne dźwięki ballad w towarzystwie rytmu bębnów. Warto wstąpić na chwilę i wypić de Deus. To zdecydowanie jedno z najbardziej magiczdrinka czy zjeść langustę. W wielu miejscach zauważymy napis no stress, który odzwierciedla podejście do życia nych miejsc na wyspie Sal, a podejrzewam, że i na całym archipelagu. wyspiarzy, jest wręcz ich mottem.

ZIMA 2017/2018


72 DALEKIE PODRÓŻE

DOMINIKANA NA DUŻYM EKRANIE MARCIN WESOŁY www.caribeya.pl

ZIMA 2017/2018


73

<< Dominikana jest jak naturalne, wielkometrażowe studio filmowe z plenerami zapierającymi dech w piersiach i przepiękną kolonialną zabudową, która idealnie nadaje się na tło. Od lat pamiętają o tym filmowcy, szczególnie ci z Hollywoodu. Swoje dzieła kręcili tutaj Francis Ford Coppola, Sydney Pollack, Robert De Niro czy Andy García. Coraz chętniej z dominikańskich krajobrazów korzystają również lokalni artyści. Warto wspomnieć choćby o filmie „Stróż” („El hombre que cuida”), który w październiku 2017 r. był pokazywany w Polsce w ramach 33. Warszawskiego Festiwalu Filmowego. >>

W

©© MINISTERIO DE TURISMO DE REPÚBLICA DOMINICANA

iele znakomitych ujęć, znanych z takich produkcji jak Ojciec chrzestny II (1974) czy Hawana – miasto utracone (2005), powstało właśnie w tym karaibskim kraju. Kiedy trzeba, Dominikana odgrywa także samą siebie bez zbytniego upiększania. Często bywa jednak świetnym dublerem innych miejsc, choćby tych leżących w sąsiedztwie. Działa tu magia kina. Filmową Hawanę, energetyczną stolicę Kuby z czasów Fulgencia Batisty, czyli sprzed rewolucji, z różnych powodów łatwiej uchwycić w… dzisiejszym rozpalonym słońcem Santo Domingo. Dla osób, które wiedzą o tym fakcie, odkrywanie zakątków tego tropikalnego, tętniącego życiem miasta jest jeszcze ciekawsze. Scenerię z filmów bez trudu można rozpoznać, najczęściej odnajduje się ją na obszarze Zona Colonial (Ciudad Colonial). Tędy przemykał m.in. Al Pacino jako Michael Corleone w Ojcu chrzestnym II. Poza stolicą z murami sprzed ponad pięciu wieków prawdziwym rajem dla scenografów filmowych jawi się fascynujący interior Dominikany. Warunki krajobrazowe są w tym kraju szalenie zróżnicowane. Na północy na półwyspie Samaná i na wschodzie w okolicach Punta Cana można usiąść w cieniu rozwichrzonych palm kokosowych, targanych morską bryzą, albo na plaży w kolorze mąki kukurydzianej, z piaskiem równie drobnym jak ona. W centrum Dominikany w dolinie Cibao znajdują się zielone pola ryżowe, jakby żywcem wyjęte z azjatyckich scenerii, rozległe plantacje bananów i szczyty Kordyliery Środkowej wyższe

niż Tatry. Stąd wyrusza się pod samą granicę z Republiką Haiti przez dominikański Dziki Zachód – po drodze mija się czerwone ziemie, spłaszczone akacje, suchy busz i kaktusy o kształcie wielkich proc, pod którymi wylegują się ospałe dominikańskie smoki, czyli legwany nosorogie (Cyclura cornuta) i legwany z Hispanioli (Cyclura ricordi). Okolica przypomina meksykańską prerię, znaną z westernów, albo afrykańską sawannę, pokazaną w filmie Pożegnanie z Afryką (1985) Sydneya Pollacka. Może Oliver Stone powinien pójść w ślady Francisa Forda Coppoli i uwiecznić w swoim obrazie The Doors (1991) coś z Dominikany, choćby jaskinie z piktogramami Indian Taíno. Sceny do Czasu apokalipsy (1979) kręcone wzdłuż rzeki Chavón (Río Chavón) wyszły Coppoli wspaniale. Z kolei miejsce, gdzie kokosowe gaje ustępują pola szumiącej trzcinie cukrowej, umiejętnie wykorzystał aktor i reżyser Andy García. W jednej z efektownych scen Hawany – miasta utraconego Ernesto Che Guevara z kompanią rebeldes (rewolucjonistów) wynurzają się z falujących na wietrze zielonych łanów. Dla odmiany zamglone góry w Demokratycznej Republice Konga lub Rwandzie przypomina pasmo Sierra de Bahoruco albo wspomniana Kordyliera Środkowa. Do dawnego Konga Belgijskiego (granego przez Dominikanę) i jego ówczesnej stolicy Léopoldville (w rzeczywistości Santo Domingo) zabiera widza Robert De Niro w wyreżyserowanym przez siebie dramacie Dobry agent (2006). Jak widać Republika Dominikańska jest nieprawdopodobnym, niezmiernie zróżnicowanym krajem, a leży na wyspie Haiti (Hispanioli) 

WW Świątynia w Santo Domingo nazywana Pierwszą Katedrą Ameryki

ZIMA 2017/2018


74 DALEKIE PODRÓŻE

SS Zakole rzeki Chavón w okolicy Altos de Chavón, tzw. Miasta Artystów

odkrytej przez Krzysztofa Kolumba w 1492 r. To ją upodobał sobie najbardziej ze wszystkich. Współcześnie Dominikanę odkrywa się ponownie, intensywnie, również z twórczym nastawieniem, a jednocześnie z ogromną pasją i przyjemnością. Robią to zarówno filmowcy, jak i rzesze turystów.

WSZECHŚWIAT NA ULICY Do Santo Domingo przyjechałem pierwszy raz niemal 11 lat temu. Wszystko wydawało mi się wówczas nowe, świeże, fascynujące, rozszalałe w swoim chaosie, intensywnie rozkwitające, zanurzone w gęstym i lepkim powietrzu, nasyconym jakąś niemożliwą pożądliwością. Było to dokładnie 30 maja, w kolejną rocznicę el tiranicidio – „tyranobójstwa”, czyli zamachu z 1961 r. na Kozła (El Chivo), jak zwano dyktatora Rafaela Leónidasa Trujillo Molinę ze względu na jego nadmierny apetyt seksualny.

©© MINISTERIO DE TURISMO DE REPÚBLICA DOMINICANA

Doskonale pamiętam tamtą rozwibrowaną gorącem, nasyconą zapachami i wypełnioną odgłosami cykad karaibską noc. Z lotniska do hotelu w dzielnicy Bella Vista w Santo Domingo dotarłem nad ranem. Taksówkarz wiózł mnie do stolicy wzdłuż wybrzeża Morza Karaibskiego, bo tak prowadzi autostrada Las Américas. Czułem zmęczenie długim lotem z Europy, ale pamiętam, że byłem przeszczęśliwy, choć nie wiedziałem jeszcze, co to za uczucie, skąd się ono bierze, jak długo we mnie zostanie. Miałem przed sobą tyle niewiadomych, tyle obcych mi wówczas hiszpańskich słów, tyle wszystkiego w kraju, który dopiero zaczynałem odkrywać. Czekała mnie jakaś przygoda, wiedziałem, że nie będę mógł się jej oprzeć. Napawałem się chwilą. Opuściłem do oporu szybę w oknie i od razu poczułem orzeźwiający zapach morskiej bryzy. Gdy dojechałem na miejsce, było ciemno i podejrzanie cicho, jakbym utrafił w ten ledwie uchwytny wycinek nocy, kiedy

TT Na urokliwej ulicy Hostos kręcono sceny do filmu Ojciec chrzestny II

©© MARCIN WESOŁY/WWW.CARIBEYA.PL

Dominikana faktycznie śpi: w końcu posnęli kochankowie na wymiętych prześcieradłach, psy na chłodniejszych patiach, zmęczeni ochroniarze w swoich stróżówkach, a właścicielki pokątnych przybytków rozkoszy pogasiły ostatnie światła. Powietrze stało się parne i wilgotne, zbierało się na deszcz, który potem o świcie uderzył z impetem w asyście rwących niebo grzmotów. Tak przywitało mnie Santo Domingo. Zawsze powtarzam, że w stolicy Dominikany zatrzymuje człowieka ulica. Ten koncept świetnie oddał noblista V.S. Naipaul (Vidiadhar Surajprasad Naipaul) z Trynidadu i Tobago. Wyrosły na Karaibach brytyjski pisarz stworzył niegdyś zbiór znakomitych opowiadań Nasza ulica (oryginalny tytuł Miguel Street), w których sportretował trynidadzki mikrokosmos. Za pomocą wycinka rzeczywistości przedstawił wyspę Trynidad w pigułce wraz z jej barwnym codziennym życiem. Dominikańska ulica także potrafi wciągnąć człowieka w swoje uniwersum, z którego nie chce go później wypuścić. Można to polubić, choć niekoniecznie od razu. Warto jednak poczuć rytm tej nie dającej się opanować latynoskiej codzienności. To przeważnie inna rzeczywistość niż ta, którą znamy. Tu potrzebny jest dystans właściwie do wszystkiego. Znacznie łatwiej odnaleźć się w tym świecie, jeżeli pozwoli się, aby czas płynął wolniej, jak robią to mieszkańcy Karaibów.

BUDOWLE NOWEGO ŚWIATA W Santo Domingo nie sposób się nudzić. Ekscytujących wrażeń dostarcza tutaj choćby spacer wśród wspaniałych budynków z czasów kolonizacji Nowego Świata. Do pierwszych obiektów postawionych na wyspie Haiti (dawniej La Españoli) należą Katedra (Catedral Primada de América), Szpital

ZIMA 2017/2018


75

©© MINISTERIO DE TURISMO DE REPÚBLICA DOMINICANA

SS Półwysep Samaná słynie z rajskich plaż

SS Ruiny XVI-wiecznego Szpitala św. Mikołaja z Bari w stolicy Dominikany

św. Mikołaja z Bari (Hospital San Nicolás de Bari) czy kościół i klasztor dominikański (Iglesia y Convento de los Dominicos). Nie można przejść obok nich obojętnie, bez zachwytów i zadumy. Przecież tędy chodzili kiedyś potomkowie i następcy Krzysztofa Kolumba. Za pomnikiem admirała w parku noszącym jego imię (Parque Colón) wznosi się wspomniana najstarsza katedra w Nowym Świecie. Legenda głosi, że zajęła miejsce małego ascetycznego kościoła, krytego liśćmi palmowymi, gdzie w porze deszczowej za-

wieszano nabożeństwa. Obiekt, który możemy podziwiać obecnie, postawiono niemal w całości z bloków wapienia. Na dziedzińcu odsłonięto w 2008 r. popiersie papieża Jana Pawła II na pamiątkę jego pierwszej wizyty w Republice Dominikańskiej w styczniu 1979 r. Znacznie wcześniej, bo w 1586 r., wtargnął do Santo Domingo korsarz Francis Drake, który służył angielskiej monarchini Elżbiecie I. Hiszpanie nadali mu przydomek El Draque, co w dawnym języku hiszpańskim miało znaczyć „Smok”. Przezwisko idealnie oddawało jego temperament. Francis Drake

©© MARCIN WESOŁY/WWW.CARIBEYA.PL

spalił i splądrował miasto, a świątynię zbezcześcił, urządzając w niej koszary dla swoich kompanów. Ponoć pełniła również funkcje składu win, rzeźni i więzienia. Nie wiadomo, czy ktoś w niej wówczas w ogóle się modlił, być może tylko niepewni swojego losu skazańcy. Do ruin Szpitala św. Mikołaja z Bari dotrzemy ulicą Hostos (Calle Hostos). Obiekt powstał z inicjatywy Nicolása de Ovando, obrotnego i okrutnego gubernatora Hispanioli i innych kolonii hiszpańskich w Ameryce, który wyjątkowo krwawo 

ZIMA 2017/2018


76 DALEKIE PODRÓŻE

©© MARCIN WESOŁY/WWW.CARIBEYA.PL

SS Librería La Filantrópica – najstarsza księgarnia prawnicza w kraju

chorych doglądały wolontariuszki. Wreszcie ukończono obiekt, który stanowił później wzorzec architektoniczny dla placówek medycznych powstających w całej hiszpańskiej Ameryce. Niestety, szpital uległ zniszczeniom podczas grabieżczych wypraw Francisa Drake’a, huraganów i trzęsień ziemi i obecnie można podziwiać jedynie jego ruiny. Pośród nich czeka zwiedzających niespodzianka. Zadomowiły się tu rozkrzyczane zielone papugi zwane coticas (Amazona ventralis). Są gatunkiem endemicznym w Republice Dominikańskiej i Haiti. Podobno łatwiej je znaleźć wśród starych miejskich murów niż w tropikalnym lesie. Wypatrywanie tych papug sprawia wiele radości. Łatwo je namierzyć, bo niesamowicie hałasują. To chyba najsympatyczniejsze przedstawicielki dominikańskiej fauny.

FILMOWE ODKRYCIA

SS Kościół wchodzący w skład zespołu klasztornego dominikanów z XVI stulecia

rozprawiał się z rdzenną ludnością. Szpital wznoszono etapami przez kilka dekad, począwszy od 1503 r. Budowa finansowana

była z datków zamożniejszych mieszkańców kolonii. Na początku stanął tutaj jedynie namiot z pryczami dla kilku osób, gdzie

TT Edificio Elmúdesi zaprojektował w 1936 r. architekt Benigno Trueba

ZIMA 2017/2018

©© MARCIN WESOŁY/WWW.CARIBEYA.PL

©© MARCIN WESOŁY/WWW.CARIBEYA.PL

W stolicy Dominikany warto zatrzymać się przez moment u zbiegu ulic Hostos (Calle Hostos) i Mercedes (Calle Las Mercedes). W kolonialnej kamienicy działa tu klimatyczna księgarnia – Librería La Filantrópica. Założył ją przed laty były student prawa Daniel Liberato, który narzekał na brak książek i podręczników z literatury przedmiotu. Obecnie oprócz publikacji prawniczych stoi w niej na półkach mnóstwo innych pozycji, obejmujących choćby dominikańską historię, język czy folklor. Reżyser Francis Ford Coppola na początku lat 70. XX w. kręcił nieopodal jedną z pamiętnych scen Ojca chrzestnego II. Przypomnę, że Santo Domingo zastępowało w niej Hawanę. Sama scena wyglądała następująco: limuzyna Michaela Corleone (w tej roli świetny Al Pacino) hamuje w jednej z wąskich hawańskich ulic (w rzeczywistości to pochyły, kamienny i chyba najbardziej urokliwy odcinek właśnie Calle Hostos na obszarze Zona Colonial). Przejazd blokuje wojsko i policja. Johnny Ola – powiernik i prawa ręka gangstera Hymana Rotha, obeznany z miejscowymi realiami, wyjaśnia, że schwytano wywrotowców. Stoją pod murem z rękami na głowie. Nagle jeden wyrywa się spod lufy karabinu, chwyta któregoś z mundurowych i wpycha go do samochodu ustawionego w poprzek drogi. Wtedy wybucha granat. Samobójczy atak przynosi dwie ofiary. Incydent robi wrażenie na Michaelu Corleone. Na Kubie prawdopodobnie coś się szykuje... W tle widać kawałek parceli odgrodzonej palmami królewskimi, gdzie znajdują się wspomniane ruiny Szpitala św. Mikołaja z Bari. Przyznam, że jako fan mafijnej sagi


77 nakręconej przez Coppolę wielokrotnie odtwarzałem sobie przytoczoną scenę w wyobraźni – kilka lat temu mieszkałem przez jakiś czas po drugiej stronie Calle Hostos. Niesamowite wrażenie wywiera zawsze na zwiedzających majestatyczny kompleks klasztorny dominikanów. Dociera się do niego ulicą Ojca Billiniego (Calle Padre Billini). Najbardziej fotogeniczny fragment budowli stanowi ceglastopomarańczowa fasada zachodnia, zdobiona tuż nad bramą motywem przywodzącym na myśl splecioną winorośl. Kompleks zbudowali mnisi z zakonu św. Dominika, którzy przybyli na wyspę z początkiem XVI w. W 2016 r. minęło 800 lat od powstania tego zgromadzenia. Należeli do niego m.in. żarliwy obrońca praw Indian Bartolomé de Las Casas (wizytował ten klasztor) i inkwizytor Bernard Gui, którego Umberto Eco wprowadził do swojej powieści Imię róży. Ten kościelno-klasztorny przybytek ma ciekawą historię. Za sprawą decyzji papieża Pawła III z 1538 r. funkcjonował w nim pierwszy uniwersytet w Nowym Świecie. Obecnie jego tradycję kontynuuje Uniwersytet Autonomiczny w Santo Domingo (Universidad Autónoma de Santo Domingo, UASD). Mimo licznych klęsk żywiołowych występujących na przestrzeni stuleci mury zachowały się w znakomitej kondycji. Budowlę można podziwiać w pełnej okazałości, zarówno na żywo, jak i w filmowych kadrach. Wykorzystali ją w swoich filmach np. Robert De Niro (Dobry agent) i Andy García (Hawana – miasto utracone).

SS Pomnik Juana Pabla Duarte znajdujący się w parku jego imienia

mienica z 1936 r. (dziś wystawiona na sprzedaż) zwana Edificio Elmúdesi. Niegdyś była w niej prywatna klinika. Budynek pojawił się w co najmniej dwóch hollywoodzkich filmach: Hawanie – mieście utraconym i Dobrym agencie. O ile Andy García wykorzystał stare

©© MARCIN WESOŁY/WWW.CARIBEYA.PL

Santo Domingo do odwzorowania stolicy Kuby, o tyle Robert De Niro poszedł jeszcze dalej. Sceny z jego obrazu miały przedstawiać Léopoldville, dzisiejszą Kinszasę, stolicę Demokratycznej Republiki Konga w środkowej części Afryki.

BOHATER I PAŁAC Podczas zwiedzania nie sposób pominąć parku imienia jednego z trzech ojców założycieli Republiki Dominikańskiej – Juana Pabla Duarte (Parque Duarte; pozostałymi dwoma postaciami są Matías Ramón Mella i Francisco del Rosario Sánchez). To miejsce należy zdecydowanie do najprzyjemniejszych zakątków historycznej części Santo Domingo. Można tu odpocząć (albo pograć z miejscowymi w domino, popijając piwo Presidente) w otoczeniu palm, bugenwilli i drzew flamboyán (wianowłostek królewskich), zwanych płomieniami Afryki ze względu na liczne intensywnie czerwone kwiaty (pojawiające się przeważnie w czerwcu). Środek tutejszego placu zajmuje pomnik wspomnianego bohatera walk o niepodległość kraju. Park i jego najbliższe sąsiedztwo również docenili znani filmowcy. W kinowych produkcjach zagrała m.in. poczerniała, przypominająca dom, w którym straszy, ka-

ZIMA 2017/2018


78 DALEKIE PODRÓŻE

SS Reprezentacyjne marmurowe schody wiodące do wejścia do Pałacu Narodowego

Władze Dominikany są jak dotąd przychylne zagranicznym ekipom filmowym. Bez większych problemów wpuszczają je także do własnych siedzib, przede wszystkim do Pałacu Narodowego (Palacio Nacional), gdzie urzęduje prezydent kraju. Przekonali się o tym Francis Ford Coppola, Sydney Pollack i Andy García. W ich filmach charakterystyczny gmach wcielił się w rolę El Capitolio w Hawanie, który przed 1959 r. był bastionem Fulgencia Batisty, dyktatora z Kuby. Trudno o bardziej fotogeniczną lokalizację w Santo Domingo, gdy temat kinowy dotyka wielkiej władzy i polityki. Zawsze ciekawiło mnie, ile mogła kosztować niezbędna w tym przypadku zamiana powiewającej przed pałacem flagi dominikańskiej na kubańską. Siedziba prezydenta Dominikany jest imponująca – gmach w kolorze piaskowym uchodzi za architektoniczną perłę zdominowaną przez styl neoklasycystyczny. Powstał na zlecenie

dyktatora Rafaela Leónidasa Trujillo Moliny. Miał odzwierciedlać nieśmiertelne aspiracje wodza. Budowę rozpoczęto dokładnie 27 lutego 1944 r. Chodziło o datę symboliczną – setną rocznicę proklamowania niepodległości Republiki Dominikańskiej (w 1844 r.). Pracę ukończono w ponad trzy lata. Do głównego wejścia pałacu prowadzą masywne schody wykute z szarego marmuru. Strzegą ich lwy z brązu. Dokładnie po tych schodach zbiegał Al Pacino jako Michael Corleone w Ojcu chrzestnym II. Wcześniej, podczas balu noworocznego w pałacu, złożył swojemu bratu Fredowi (który go zdradził) słynny pocałunek śmierci.

STOLICA MAŁYCH RADOŚCI W Santo Domingo cieszą również rzeczy drobne, codzienne, czasem niczym się nie wyróżniające. W sklepie na rogu, gdzie

TT Wieczorami klimatyczna Zona Colonial tętni życiem i rozbrzmiewa muzyką

©© MINISTERIO DE TURISMO DE REPÚBLICA DOMINICANA

ZIMA 2017/2018

©© MINISTERIO DE TURISMO DE REPÚBLICA DOMINICANA

dudni muzyka, sprzedają Presidente – najzimniejsze piwo na świecie w oszronionej zielonej butelce, a miejscowi żartują od rana i grają w domino. Radość sprawia też jazda publiczną, wieloosobową taksówką (tzw. carro público) z ośmioma współpasażerami zamiast pięciu, bo w innym przypadku szoferowi nie opłaca się jechać. Tu rzeczywistość ciągle się zmienia, nieprzerwanie kwitnie i marnieje, po czym w niesłychanym tempie odradza się znowu. Nie każdemu podoba się Santo Domingo, nie każdego do niego ciągnie. Turyści często chętniej wybierają Hawanę albo stolicę Portoryko – San Juan. Te miasta, powstałe w podobnych okolicznościach historycznych, stanowią naturalną konkurencję dla stolicy Dominikany. Oczywiście, Santo Domingo potrafi zadbać o siebie. Upiększa się makijażem, raz mocnym i wyrazistym, kiedy indziej stonowanym, bardziej  TT Sprzedawca ulicznych przekąsek

©© MARCIN WESOŁY/WWW.CARIBEYA.PL


79

ZIMA 2017/2018


80 DALEKIE PODRÓŻE

SS Parque Duarte to popularne miejsce spotkań na partyjki domina

wysmakowanym. Umiejętnie wabi świeżością i zachęca do bliższego poznania. Jednak jednocześnie cierpi na udręki typowe dla latynoskich miast. Bywa także miejscem przytłaczającym: rozgrzanym do bólu, dusznym, głośnym, zaśmieconym. Z różnych stron w niesłychanym natężeniu nacierają na człowieka kaskady dźwięków wydawanych przez sznury pojazdów, dużych i mniejszych, nowych i starych, a często wręcz bezlitośnie zdezelowanych gruchotów, które już dawno powinny dogorywać na złomowisku. Na dodatek w powietrzu czuć drażniące nozdrza spaliny, zapach paliw wyciekających spod reperowanych aut, wyziewy wydobywające się z ujść labiryntów kanalizacji. Te aromaty mieszają się z kolei z orzeźwiającą słoną bryzą znad Morza Karaibskiego i wonią przejrzałych owoców – ananasów, gujaw, mango, kawy parzonej gdziekolwiek i lanej z termosów do małych plastykowych kubków, rarytasów kuchni ulicznej oferowanych na każdym rogu, prania wywieszonego

na finezyjnych balkonach, kulek naftalinowych, wilgoci wyzierającej zewsząd, wyganianej przeciągami z ciemnych kątów, liści

SS Na barwnym targu w Santo Domingo można kupić świeże tropikalne owoce

tytoniowych gotowych do zwijania w skromnych manufakturach, samego dymu popalanych cygar, naperfumowanych ludzkich

TT Plac Hiszpanii (Plaza de España) zastawiony stolikami restauracji

ZIMA 2017/2018

©© MARCIN WESOŁY/WWW.CARIBEYA.PL

ciał, lakieru utrwalającego włosy kobiet czy żelu kładzionego na fryzury młodych kawalerów. Santo Domingo pachnie tropikiem. Jest nienasyconym karaibskim miastem z niezbadaną tajemnicą. Z jednej strony pozostaje zatrzymane w odległym czasie, sędziwe, nieco zmurszałe, śniące o kolonialnej przeszłości, o której wyraźnie przypomina, zwłaszcza w trakcie spaceru po historycznym rejonie. Gdzie indziej wydaje się nazbyt nowoczesne, chaotyczne, wyzywające; wypełniają je szklane biurowce, drapacze chmur i gigantyczne bilbordy ze sloganami znanych marek. Oferuje niemal wszystko, czego dusza ludzka zapragnie, o każdej porze, wszędzie. Jeśli przymknie się oko na jego bolączki, potrafi być urocze i zajmujące. Do tego jest miastem wyjątkowo lubianym przez twórców kina, również

©© MINISTERIO DE TURISMO DE REPÚBLICA DOMINICANA

©© MARCIN WESOŁY/WWW.CARIBEYA.PL

tego hollywoodzkiego. Jednak nie każdy o tym wie. Często nie są świadomi tego faktu nawet sami Dominikańczycy. Santo Domingo może opowiedzieć sporo zaskakujących historii. Wspaniałe, wykwintne architektonicznie i co ważne pieczołowicie odrestaurowane obiekty z obszaru Zona Colonial zyskują nowe życie, nowe przeznaczenie, nowe uznanie. Trzeba tu dotrzeć, przynajmniej raz, i zobaczyć to wszystko samemu, aby móc potem miło wspominać swoją wizytę, np. podczas filmowego seansu. Bo Santo Domingo zostało uwiecznione przez kino wielokrotnie. Poszukajmy zatem niektórych scenerii z filmów, choćby według wskazówek zawartych w tym artykule. Z pewnością będzie to przyjemne urozmaicenie spacerów po zachwycającej stolicy Dominikany, a jednocześnie swoista filmowa przygoda na gościnnej dominikańskiej ziemi. 


81

ZIMA 2017/2018


82 DALEKIE PODRÓŻE

KUBA

PEŁNA ATRAKCJI

©© CUBA TOURIST BOARD

EWA SERWICKA www.dalekoniedaleko.pl

ZIMA 2017/2018


83

<< Stara Hawana z zabytkowymi kolorowymi kamienicami, malownicze uliczki miasta Trinidad, klub salsy z unoszącym się dymem kubańskich cygar i zapachem rumu, długa, biała plaża z wysmukłymi palmami kokosowymi i krystalicznie czysta, błękitna woda, amerykańskie samochody z ubiegłego wieku na drogach i ludzie uśmiechnięci pomimo trudów życia – tak wygląda Kuba. W tym karaibskim kraju można jednak zobaczyć o wiele więcej. Wyspa jak wulkan gorąca to idealne miejsce na urlop pełen wrażeń. >>

©© CUBA TOURIST BOARD

T

erytorium Republiki Kuby (ok. 110 tys. km² powierzchni) otaczają wody Zatoki Meksykańskiej, Cieśniny Jukatańskiej, Cieśniny Florydzkiej, Cieśniny Wiatrów (Zawietrznej), Kanału Starobahamskiego i Morza Karaibskiego. W ciągu roku występuje tu pora sucha i deszczowa. Główna wyspa, nieco przypominająca swoim kształtem jaszczurkę, i sąsiadujące z nią mniejsze wysepki wchodzą w skład archipelagu Wielkich Antyli podobnie jak Jamajka, Portoryko czy Haiti (Hispaniola). Funkcję stolicy pełni położona u północno-zachodnich wybrzeży ponad 2,1-milionowa Hawana, zwrócona w stronę półwyspu Floryda, należącego do Stanów Zjednoczonych. Kuba jest krajem fascynującym, pełnym kontrastów, nieco zanurzonym w przeszłości. Zachwycą się nim zarówno miłośnicy zabytków i ciekawostek historycznych, jak i osoby chcące odpocząć na rajskich plażach czy amatorzy sportów wodnych. Serdeczność, otwartość i radość życia Kubańczyków sprawią, że każdy będzie się tu czuł jak miły gość.

©© CUBA TOURIST BOARD

SPACER PO STAREJ HAWANIE Serce Kuby bije w starej części Hawany – La Habana Vieja. Wypełniają ją zabytkowe place, kolonialne kamienice i uliczki, po których jeżdżą amerykańskie krążowniki szos z lat 40. i 50. XX w. Ubrane w kolorowe stroje Kubanki pozują z turystami do zdjęć. La Habana Vieja ma swój wyjątkowy urok.

To kubańskie miasto zostało założone na początku XVI stulecia przez konkwistadora z Hiszpanii – Diega Velázqueza de Cuéllara – jako port handlowy. Niecałe 100 lat później stało się stolicą kolonii hiszpańskiej na Kubie. Ponieważ szybko się rozwijało, wkrótce zaczęło pełnić funkcję najważniejszego portu w tej okolicy. Dzieje Hawany są dość burzliwe – często padała celem ataków piratów, przez krótki czas należała do Wielkiej Brytanii (w okresie wojny siedmioletniej, w latach 1762–1763), a na przełomie XIX i XX w. znajdowała się pod okupacją amerykańską. W 1902 r. miasto ogłoszono stolicą Republiki Kuby, a 8 stycznia 1959 r. Fidel Castro praktycznie przejął w nim władzę w państwie. Wpisane w 1982 r. na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO historyczne centrum Hawany i jego system fortyfikacji powinien obowiązkowo odwiedzić każdy, kto trafi na wyspę. Spacer można zacząć przy placu Broni (Plaza de Armas). Przylega do niego pierwsza twierdza miasta – Castillo de la Real Fuerza. Zaczęto ją budować w 1558 r. na ruinach starszych umocnień zniszczonych trzy lata wcześniej przez francuskich korsarzy. Tuż obok znajduje się El Templete, świątynia upamiętniająca miejsce założenia Hawany w listopadzie 1519 r. Środek placu stanowi niewielki skwer, wokół którego rozkładają swoje towary sprzedawcy książek, plakatów i płyt winylowych. Dominuje tematyka rewolucyjna, a z okładek nierzadko spoglądają dumnie wielcy przywódcy rewolucji kubańskiej z lat 1953–1959 – Fidel Castro i Ernesto Che Guevara.

SS Relaksujący rejs katamaranem wzdłuż malowniczych wybrzeży Kuby WW Wycieczka oldtimerem po Starej Hawanie

WW Santiago de Cuba – „Casa de la Trova”

ZIMA 2017/2018


84 DALEKIE PODRÓŻE

©© CUBA TOURIST BOARD

SS Imponująca barokowa fasada hawańskiej Katedry z XVIII stulecia

SS W rejonie La Habana Vieja działa dużo niewielkich galerii sztuki

Nieopodal leży plac św. Franciszka z Asyżu (Plaza de San Francisco de Asís), przy którym wznosi się barokowa bazylika pod wezwaniem tego świętego. Kościół i pobliski klasztor wybudowano pod koniec XVI w. Na obrzeżu placu znaleźć można niewielki pomnik Fryderyka Chopina, a przy wejściu do świątyni stoi brązowy posąg Kawalera z Paryża (El Caballero de París), przedstawiający zmarłego w 1985 r. pacjenta tutejszego szpitala psychiatrycznego. José

María López Lledín całymi dniami kręcił się po ulicach Hawany. Nie wiadomo, skąd wziął się jego przydomek, ale podobno jednoczesne złapanie posągu za brodę i palec przynosi szczęście. Przepiękny jest także plac Stary (Plaza Vieja). Co ciekawe, kiedy utworzono go w 1559 r., nadano mu nazwę plac Nowy (Plaza Nueva). Przez lata odbywały się w jego okolicy liczne fiesty, walki byków, procesje i egzekucje oglądane przez

TT W słynnym barze „Floridita” można zatańczyć przy muzyce na żywo

ZIMA 2017/2018

©© CUBA TOURIST BOARD

©© CUBA TOURIST BOARD

zamożnych mieszkańców z pobliskich balkonów. Później przez jakiś czas działał tutaj popularny targ miejski. Dzisiaj przy placu funkcjonują kawiarenki. Turyści spacerują po nim i przyglądają się częściowo odrestaurowanym fasadom starych kolonialnych budynków. Przy placu Katedralnym (Plaza de la Catedral) dominuje sylwetka wybudowanej w barokowym stylu Katedry (Catedral de La Habana). W jej pobliżu można często spotkać starsze Kubanki, chętnie pozujące do zdjęć z cygarem w dłoni lub ustach w zamian za kilka peso. Tuż za rogiem znajduje się jeden z dwóch ulubionych barów amerykańskiego pisarza Ernesta Hemingwaya (przynajmniej według narosłych wokół niego legend) – „La Bodeguita del Medio”. Warto też przespacerować się pod Hotel Ambos Mundos, w którym pomieszkiwał w latach 1932–1939 słynny Amerykanin, a następnie przejść się wzdłuż głównego deptaka Starej Hawany – ulicy Obispo, ciągnącej się od placu Broni prawie po Park Centralny. Parque Central to oaza zieleni. Wzdłuż niego biegnie reprezentacyjna hawańska aleja – Paseo de Martí (Paseo del Prado). To w tej okolicy znaleźć moż-


85

SS Kapitol w Hawanie mieści obecnie m.in. siedzibę Kubańskiej Akademii Nauk

na jedne z najdroższych hawańskich hoteli. W tym rejonie również stoi Kapitol (Capitolio de La Habana) z 1929 r., wzorowany na waszyngtońskim gmachu Kongresu Stanów Zjednoczonych, Panteonie w Paryżu i Bazylice św. Piotra na Watykanie. Do rewolucji był siedzibą rządu kraju. Nieopodal natrafimy także na postój starych amerykańskich samochodów. Przejażdżka takim autem będzie na pewno ciekawym doświadczeniem.

©© CUBA TOURIST BOARD

PISARZ I RUM Kuba była ukochaną wyspą Ernesta Hemingwaya. Po raz pierwszy zawitał on tutaj przypadkiem w 1928 r., kiedy parowiec, którym wracał z Francji do Stanów Zjednoczonych, z przyczyn technicznych musiał zatrzymać się w Hawanie. Tak zaczęło się szczególne przywiązanie pisarza do kraju będącego jeszcze wówczas pod ogromnymi wpływami amerykańskimi. Uważany za awanturnika, czło-

TT Przejażdżka amerykańskim krążownikiem szos to jedna z atrakcji dla turystów

©© CUBA TOURIST BOARD

wieka rozrywkowego i nie wylewającego za kołnierz Amerykanin doskonale czuł się w luźnej atmosferze miasta. Chętnie przypływał tu łodzią rybacką Pilar, a zwykł zatrzymywać się w swoim ulubionym pokoju numer 511 Hotelu Ambos Mundos, leżącego w starej części Hawany. To właśnie w tym miejscu zaczęła powstawać nominowana do Nagrody Pulitzera powieść Komu bije dzwon (ukończona w 1940 r.), na której ponoć wzorował się Fidel Castro przy organizowaniu działań rewolucyjnej partyzantki. Z Hemingwayem i jego silnymi związkami z Kubą kojarzy się przypisywane mu powiedzenie Moje mojito w „Bodeguicie”, moje daiquiri we „Floridicie”, chociaż wielu twierdzi, że tak naprawdę pisarz pił wszystko, co miało w składzie alkohol. Te dwa kubańskie koktajle znane są na całym świecie. Mojito to drink przygotowywany w wysokiej szklance, do której wsypuje się łyżeczkę brązowego cukru trzcinowego lub wlewa guarapo – sok z trzciny cukrowej. Następnie dodaje się liście mięty, sok z limonki, kostki lodu, biały rum i wodę gazowaną. Z kolei daiquiri jest koktajlem na bazie kruszonego lodu z dodatkiem cukru, soku z limonki i – oczywiście – białego rumu. W barze „Floridita”, znajdującym się przy ulicy Obispo, można spróbować różnych wariantów tego drinka, w tym ulubionej wersji Hemingwaya – Papa Hemingway (Papa Doble), z sześcioma kroplami likieru maraschino, sokiem grejpfrutowym, podwójnym rumem i bez cukru.

W OBŁOKACH DYMU Kuba słynie też z produkcji cygar doskonałej jakości. Plantacji tytoniu tu nie brakuje. Warto wybrać się do żyznej doliny Viñales (Valle de Viñales), położonej w zachodniej części wyspy, w prowincji Pinar del Río. Na tym obszarze tytoń uprawia się tradycyjnymi metodami, bez użycia maszyn. Nierzadkim widokiem jest tutaj byk ciągnący pług. Podczas wizyty na jednej z takich tradycyjnych plantacji jej pracownik opowiada i pokazuje, jak wygląda cały proces produkcji: od zasiewu małych nasion przypominających nieco zmieloną kawę aż po skręcanie cygara. Ciekawa będzie także wizyta w którejś z fabryk rozsianych po Kubie. Tu wszystko z reguły zaczyna się od pomieszczenia, gdzie kilka kobiet selekcjonuje liście i usuwa z nich grube żyłki. Jakość cygara zależy właśnie od liści użytych do jego produkcji. W głównej sali pracują zwijacze. Na jednym 

ZIMA 2017/2018


86 DALEKIE PODRÓŻE

©© CUBA TOURIST BOARD

TT Sklep z wyśmienitymi kubańskimi cygarami

SS Dolina Viñales w prowincji Pinar del Río

z jej końców znajduje się miejsce dla czytacza – to osoba, która czytaniem gazet czy książek umila innym nudną i monotonną pracę. Cygara rolowane są błyskawicznie na drewnianych pulpitach zarówno przez kobiety, jak i mężczyzn. Najsprawniejsze osoby potrafią wykonać dziennie nawet kilkaset sztuk o identycznej jakości. Dolina Viñales to jednak nie tylko plantacje tytoniu. Charakterystycznym elementem jej krajobrazu są mogoty – malownicze skalne ostańce będące częścią pasma

górskiego Sierra de los Órganos. Te stare formacje krasowe powstały w okresie jury pod wpływem erozji. Woda wypłukała bardziej miękkie fragmenty skał wapiennych, w efekcie czego ukształtowały się ogromne kopułowate lub stożkowate wzgórza. Porastają je gęste, intensywnie zielone zarośla i drzewa. To idealne miejsce na piesze wędrówki, przejażdżki konne czy wspinaczkę. Już samo podziwianie okolicy z punktu widokowego sprawia wielką przyjemność.

©© CUBA TOURIST BOARD

ZIMA 2017/2018

TT Pracownik na plantacji tytoniu

©© CUBA TOURIST BOARD

MALOWNICZE MIASTO

W pobliżu miasta Trinidad znajduje się inna przepiękna kubańska dolina – Valle de los Ingenios. Trzcina cukrowa, która przecież tak mocno kojarzy się z Karaibami, na Kubie pojawiła się wraz z przybyciem kolonizatorów. Pierwsze sadzonki przywiózł tu w 1511 r. Diego Velázquez de Cuéllar i od razu okazało się, że wilgotny tropikalny klimat, żyzne gleby i stosunkowo płaski teren stanowią doskonałe warunki do uprawy tej rośliny. Mimo


87

©© CUBA TOURIST BOARD

TT Wieża plantacji Manaca Iznaga ma 45 m wysokości

SS Widok na historyczne centrum Trinidadu

TT Kubańscy chłopcy na uliczkach Trinidadu

Dzisiaj o tym dobrobycie przypomina Trinidad. Miasto uznawane jest obecnie za jedno z najpiękniejszych na wyspie. Założony w 1514 r. ośrodek bardzo długo cieszył się swojego rodzaju autonomią ze względu na położenie na uboczu i brak dobrych dróg łączących go z innymi częściami Kuby. Okres jego świetności przypadł na XVIII stulecie i związany był właśnie z produkcją cukru. Cukrowi baronowie mieli w mieście wspaniałe rezydencje. W jednej z nich (Palacio Cantero) urządzono muzeum

(Museo Municipal de Trinidad) pokazujące, jak wyglądało życie w tamtych czasach. Warto również zwrócić uwagę na szerokie, brukowane ulice – kamienie sprowadzono aż z Bostonu, co dla ówczesnych zamożnych mieszkańców nie stanowiło dużego wydatku. Polecam przejść się tymi ulicami. Stoją przy nich pomalowane na jasne, ciepłe i radosne kolory domy z charakterystycznymi zakratowanymi oknami – to kolejna pamiątka po okresie kolonialnej świetności. Pięknie wyglądają na ich tle stare samochody.

©© CUBA TOURIST BOARD

to początkowo cukier produkowano wyłącznie na rynek lokalny. Dopiero w 1762 r. okupujący wyspę Brytyjczycy wprowadzili nowe technologie. W dodatku błyskawicznie podwojono liczbę sprowadzanych na Kubę niewolników i – niestety – zaczęto zmuszać ich do dużo cięższej pracy. Przyczyniło się to do szybkiego wzrostu produkcji, a kraj stał się jednym z największych eksporterów cukru, dzięki czemu właściciele plantacji z Doliny Cukrowni opływali w dostatki.

©© CUBA TOURIST BOARD

ZIMA 2017/2018


88 DALEKIE PODRÓŻE

AMERYKAŃSKIE KRĄŻOWNIKI Wspomniane już kilka razy oldtimery nieodłącznie kojarzą się z Kubą. Rzeczywiście na ulicach kubańskich miast można spotkać wiele takich zabytkowych pojazdów, choć coraz częściej pojawiają się też nowoczesne samochody. Skąd stare amerykańskie krążowniki szos wzięły się na wyspie? Przed rewolucją większość sprowadzanych aut pochodziła z USA. Przywożono tu popularne wówczas chevrolety, fordy, buicki, chryslery, oldsmobile, plymouthy, dodge’e czy cadillaki. Gdy do władzy doszedł Fidel Castro, Stany Zjednoczone wprowadziły embargo na eksport do Kuby. Jednocześnie w państwie ustanowiono prawo, które zezwalało na posiadanie prywatnie jedynie samochodów nabytych jeszcze przed zwycięską rewolucją (przed 1959 r.). Po wprowadzeniu obostrzeń dotyczących importu aut i części zamiennych z USA zaczęto sprowadzać pojazdy głównie z zaprzyjaźnionych krajów komunistycznych, najczęściej ze Związku Radzieckiego, dlatego dzisiaj na kubańskich ulicach można zobaczyć również łady, wołgi albo nasze polskie maluchy. Ponieważ jednak zakup nowego samochodu przez dłuższy czas był mocno utrudniony, Kubańczycy starali się dbać o swoje stare wozy, żeby służyły im jak najdłużej. W trakcie spaceru po tutejszych miastach nieraz zauważymy wypolerowane, dopieszczone i błyszczące historyczne pojazdy, które jeżdżą głównie jako taksówki wożące turystów. Taka przejażdżka jest na pewno ogromną atrakcją, w szczególności dla miłośników motoryzacji. Oprócz zadbanych stylowych oldtimerów można także dostrzec nadgryzione zębem czasu, poddane licznym prowizorycznym naprawom i połatane gruchoty. Z daleka nadal wyglądają na auta z klasą, ale z bliska widać, że lakier się łuszczy, karoseria rdzewieje, a samochód właściwie powinien trafić na złomowisko, a nie jeździć po drogach. Takich pojazdów bywa więcej na prowincji niż w głównych ośrodkach Kuby.

ZWIEDZANIE WYSPY Chociaż to Hawana i Trinidad wiodą prym wśród miast najchętniej odwiedzanych przez turystów wypoczywających na pełnej kolonialnych zabytków gorącej kubańskiej ziemi, w tym karaibskim kraju jest wiele równie pięknych i ciekawych miejscowości. Dobry przykład stanowi Cienfuegos, nazywane Perłą Południa (La Perla del Sur), założone w 1819 r. przez francuskich imi-

ZIMA 2017/2018

TT Stary amerykański samochód przemierzający powoli urokliwe ulice Cienfuegos

©© CUBA TOURIST BOARD

TT Tradycyjne gliniane naczynie na wodę deszczową (tinajón) – symbol Camagüey ©© CUBA TOURIST BOARD


89

©© CUBA TOURIST BOARD

TT Zwiedzanie zabytkowego Camagüey (Puerto Príncipe)

SS Cienfuegos nazywa się m.in. Miastem Kopuł

©© CUBA TOURIST BOARD

TT Castillo del Morro – potężna forteca na skalistym przylądku w Santiago de Cuba ©© CUBA TOURIST BOARD

grantów. Przywieźli oni ze sobą kolejne unowocześnienia produkcji cukru i szybko sprawili, że to właśnie to miasto odebrało Trinidadowi miano stolicy cukrowej Kuby. W trakcie spaceru tutejszymi ulicami od razu można zauważyć odmienny charakter okolicy i ślady po Francuzach. Dzisiaj eleganckie i finezyjne budynki przykrywa warstwa kurzu, ale mimo to nadal przypominają o dawnej kolonialnej świetności Cienfuegos, którego historyczne centrum zostało wpisane w 2005 r. na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Urokliwe jest też blisko 350-tysięczne miasto Camagüey, pełne niewielkich, co chwilę rozwidlających się uliczek łączących miejskie place, czasem prowadzących do ślepych zaułków. Ma ono wyjątkowy plan urbanistyczny, niespotykany w innych kolonialnych ośrodkach, które zazwyczaj charakteryzują się geometrycznym układem ulic i budynków. Camagüey wygląda, jakby rozwijało się bez żadnego projektu, zupełnie chaotycznie, ale to tylko pozory. Oryginalną osadę założono bliżej północnego wybrzeża w lutym 1514 r. i nosiła ona wówczas nazwę Santa María del Puerto del Príncipe. Ciągłe ataki piratów i grabieże sprawiły, że przeniesiono ją w głąb lądu i tak zaplanowano ulice, aby stanowiły one labirynt, w którym atakujący gubiliby się, stając się łatwym celem dla znających doskonale plątaninę zaułków mieszkańców. W planie zwiedzania nie można pominąć prawie półmilionowego Santiago de Cuba, powstałego jako piąta z kolei osada założona przez Diega Velázqueza de Cuéllara na Kubie 25 lipca 1515 r. Nazwa miasta pochodzi od patrona tego dnia – św. Jakuba Większego (hiszp. Santiago el Mayor). Zostało ono stolicą hiszpańskiej kolonii, lecz pełniło tę funkcję tak naprawdę dość krótko, jedynie do 1556 r., kiedy to ówczesny gubernator Diego de Mazariegos przeniósł swoją oficjalną rezydencję do Hawany. Oprócz spaceru po przepięknych ulicach warto odwiedzić także koszary Moncada, gdzie 26 lipca 1953 r. niejako rozpoczęła się rewolucja kubańska. Tego dnia młodzi i niedoświadczeni członkowie organizacji Fidela Castro zaatakowali wojskowy obiekt, żeby zdobyć broń do walki z dyktaturą Fulgencia Batisty. Ponieśli jednak sromotną klęskę, niektórzy stracili życie, wielu aresztowano i torturowano. Do więzienia trafił sam Fidel Castro. Zwolniono go w 1955 r. Wyjechał więc do Meksyku, gdzie stworzył Ruch 26 Lipca (Movimiento 26 de Julio). W Santiago de Cuba trzeba również 

ZIMA 2017/2018


90 DALEKIE PODRÓŻE zajrzeć do tutejszego potężnego zamku (Castillo de San Pedro de la Roca, znanego też jako Castillo del Morro), od 1997 r. znajdującego się na Liście Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Z twierdzy rozciąga się bardzo ładny widok na zabudowania miejskie z zatoką Santiago de Cuba na pierwszym planie. Warto także odwiedzić urokliwe Sancti Spíritus, jedno z najstarszych kubańskich miast, założone 4 czerwca 1514 r. Wyróżnia je przepiękny stary most zbudowany na rzece Yayabo w 1815 r. Konstrukcję o długości 85 m wzniesiono w całości z cegieł, a środkowy z pięciu łuków ma aż 9 m wysokości. Z wieży tutejszego kościoła (Iglesia Parroquial Mayor del Espíritu Santo) rozciąga się zapierający dech w piersiach widok na okolicę. Sancti Spíritus jest nieco rzadziej odwiedzane przez turystów, ale na pewno nie można mu odmówić dużego uroku. Poszukiwacze wspaniałych punktów widokowych powinni też udać się na Wzgórze Krzyża (Loma de la Cruz, 261 m n.p.m.). Rozpościera się z niego fantastyczna panorama miasta Holguín. Doskonale widać stąd, jak jego precyzyjnie rozplanowane ulice przecinają się pod kątem prostym. Ze szczytu wzniesienia w dół prowadzi 458 schodów. Na północny wschód od Holguín znajduje się zatoka Bariay, która pretenduje do miana miejsca, gdzie Krzysztof Kolumb przybył 28 października 1492 r. i pierwszy raz postawił stopę na przepięknej kubańskiej ziemi. W swoich dziennikach wspomina on o charakterystycznym wzgórzu przypominającym kowadło, a taki właśnie kształt ma górujące nad nią wzniesienie.

©© WIKIMEDIA COMMONS/TOUTAITANOUS

TT Kuba to doskonałe miejsce dla amatorów nurkowania

SS Deptak handlowy w mieście Sancti Spíritus

kubańskie miasto i pierwsza stolica kolonii. Diego Velázquez de Cuéllar założył ją 15 sierpnia 1511 r. W późniejszych stuleciach Hiszpanie wznieśli tutaj kilka potężnych fortyfikacji, m.in. twierdzę Matachín (w 1802 r.), w której działa obecnie muzeum prezentujące eksponaty związane z historią okolicy (Museo Municipal de Baracoa). Od fortecy wzdłuż wybrzeża biegnie dwukilometrowa ulica zwana Malecón, podobnie jak słynny nadmorski bulwar w Hawanie (z tym że ten w stolicy Kuby ma długość 8 km). Tutejsza promenada jest na pewno mniej reprezentacyjna i cztery razy krótsza

niż stołeczna, ale nadal czarująca. Stoją przy niej mocno podniszczone kolorowe budynki. Niektóre z nich znajdują się w trakcie renowacji po wysokiej fali, jaka kilka lat temu zalała nabrzeże. Baracoa nie może się poszczycić piękną piaszczystą plażą, ale nieopodal leży Playa Maguana, ulubione miejsce wypoczynku kubańskich rodzin z okolicy. Wygląda zupełnie jak kadr z rajskiej wyspy – miękki, jasny piasek kontrastuje z błękitną, krystalicznie czystą wodą. Zachwycająca jest dzikość Maguany – brak tu wysokich hoteli i barów plażowych z dudniącą muzyką. W pobliskiej

NA WSCHODZIE O status pierwszego miejsca na Kubie, do którego dotarł odkrywca Ameryki, konkuruje z zatoką Bariay położone na wschodnim końcu wyspy miasto Baracoa. Tu również znajduje się wzgórze wyglądające jak kowadło, taką zresztą nosi nazwę – El Yunque (575 m n.p.m.). Baracoa, leżąca na peryferiach kraju, jest bardziej zaniedbana i uboższa niż Hawana czy Trinidad, ale warto ją odwiedzić. Przez wiele lat była faktycznie odcięta od reszty Kuby, gdyż jeszcze do czasów rewolucji nie prowadziły do niej żadne porządne drogi. Być może nigdy nie uda się ostatecznie ustalić, gdzie na wyspie po raz pierwszy Krzysztof Kolumb zszedł na ląd. Jedno jest jednak pewne – Baracoa to najstarsze

ZIMA 2017/2018

©© CUBA TOURIST BOARD


91

©© CUBA TOURIST BOARD

TT Modny kurort Varadero na półwyspie Hicacos

SS Zatoka koło najstarszego kubańskiego miasta Baracoa ze wzgórzem El Yunque w tle

prowizorycznej knajpce można zamówić grillowaną langustę i cieszyć się jej smakiem w błogim spokoju.

z luksusowych kompleksów hotelowych. Dodatkową atrakcją w tym rejonie są zachwycające rafy koralowe, które przyciągają płetwonurków z całego świata. Cudownych plaż nie brakuje także na położonej w pobliżu południowo-zachodniego wybrzeża Cayo Largo (Cayo Largo del Sur). Coś dla siebie znajdą tu zarówno osoby oczekujące rozbudowanej infrastruktury i zaplecza do uprawiania sportów wodnych, jak i ci, którzy wolą odpoczywać w dziewiczym otoczeniu. Północną część tej wysepki o powierzchni 37,5 km² porastają przepiękne lasy namorzynowe.

©© CUBA TOURIST BOARD

RAJSKIE PLAŻE Miłośnicy zapierających dech w piersiach piaszczystych plaż powinni bez wątpienia odwiedzić niewielki archipelag Sabana-Camagüey leżący u północnych wybrzeży Kuby, znany bardziej jako Ogrody Króla (Jardines del Rey). Składa się on z koralowych wysepek (cayos) usytuowanych wzdłuż brzegu. Jedną z najpiękniejszych jest Cayo Coco (370 km² powierzchni), słynąca

Najsłynniejszy kubański kurort stanowi niemal 30-tysięczne Varadero na półwyspie Hicacos, uznawane za jedną z największych miejscowości wypoczynkowych na całych Karaibach. Nie ma się co dziwić, gdyż w okolicy turyści mogą odpoczywać na 22 km piaszczystych plaż, przy których znajdują się hotele dopasowane do najprzeróżniejszych wymagań turystów. Wśród atrakcji tutejszego półwyspu warto wymienić też jaskinie (np. Muzułmanów – Cueva de los Musulmanes), niewielkie wysepki czy wspaniałe rafy koralowe. 

ZIMA 2017/2018


92 DALEKIE PODRÓŻE

ZIMA 2017/2018


93

ZIMA 2017/2018


94 DALEKIE PODRÓŻE

PANAMA Z DWÓCH STRON MARCIN WESOŁY www.caribeya.pl

ZIMA 2017/2018


95

<< Słowo „Panama” ma w sobie siłę i melodię. Ilekroć je słyszę, zawsze pobudza moją wyobraźnię. Przed oczami staje mi scena, w której w tropikalnym klimacie literat pracuje nad swoją książką. Na suficie szumi wiatrak, na kolonialnym biurku stoi maszyna do pisania i butelka postarzonego rumu. Panamska rzeczywistość oczarowała pisarzy takich jak choćby Graham Greene, Joseph Conrad czy John le Carré. Ten ostatni zresztą tutaj właśnie umieścił akcję swojej powieści „Krawiec z Panamy”. >>

©© HOVER TOURS

K

iedy trafiła się więc okazja, aby pojechać do tego kraju w Ameryce Środkowej, natychmiast z niej skorzystałem. Ta wyprawa dała mi mnóstwo radości. Odnajdywałem ją wszędzie: w ludziach, języku, na stoiskach z ulicznym jedzeniem i w przebogatej przyrodzie, której wcześniej nie znałem. Codziennie wstawałem o 5.00 lub 6.00, żeby nowa przygoda nie musiała na mnie czekać, i ciągle nabierałem apetytu na więcej. Na pierwszy rzut oka Panama wydaje się krajem lepiej zorganizowanym niż np. Dominikana. Ale bez obaw! Nie brakuje w niej naturalnego luzu. Wciąż odnajdziemy tu jedyny w swoim rodzaju, uroczy latynoski rozgardiasz. Do Polski wróciłem ogrzany promieniami słońca, naładowany pozytywną energią oraz wzmocniony witaminami ze świeżych soczystych owoców tropikalnych i życzliwością Panamczyków.

Mieszkańcy miasta Panama i przyjeżdżający w odwiedziny do tej tętniącej życiem, ale też niezmiernie głośnej, chaotycznej i dzień w dzień potwornie zakorkowanej panamskiej stolicy mają wiele szczęścia. Z tej wielkomiejskiej przestrzeni naznaczonej gęstym lasem połyskujących w słońcu drapaczy chmur, wypełnionych filiami chyba wszystkich kluczowych banków świata

czy kancelarii prawniczych, miejsca przypominającego do złudzenia betonową dżunglę Hongkongu albo Singapuru, dosyć łatwo się wydostać. Wystarczy 30 min. i 10 dolarów amerykańskich w kieszeni, aby dopłynąć do wyspy Taboga leżącej w Zatoce Panamskiej (ok. 20 km od wybrzeża kontynentu). Niebiesko-biały katamaran armatora Taboga Express lawiruje co i rusz między majestatycznymi stalowymi bestiami, czyli ogromnymi statkami flot handlowych. Większość z tych wyczekujących wejścia do Kanału Panamskiego wielotonowych kontenerowców, drobnicowców, tankowców czy masowców zarejestrowano w krajach tzw. tanich bander, jak choćby Bahamy, Antigua i Barbuda, oczywiście, Panama i daleka, położona w Afryce Zachodniej Liberia (w jej stolicy, Monrowii, rejestruje się najwięcej jednostek pod względem liczby i tonażu). Na Tabodze dzięki jej wulkanicznemu pochodzeniu i żyznym glebom rozwinęła się niesamowicie bogata przyroda. Tutejsze wzniesienia pokryte są bujnym tropikalnym lasem. Najwyższe z nich – Cerro Vigía – mierzy 307 m wysokości. Wzgórze Krzyża (Cerro de la Cruz) osiąga z kolei 169 m, a wieńczy je okazały sześciometrowy krzyż. Podczas II wojny światowej oba służyły amerykańskim żołnierzom jako punkty obserwacyjne. Stany Zjednoczone ulokowały na wyspie bazę wojskową, co ponoć poprawiło znacznie status ekonomiczny jej mieszkańców. Obecnie na szczyty wzniesień prowadzą ścieżki, których pokonanie wymaga mniejszego lub większego wysiłku. Zmieniające się nachylenie terenu i duchota, panująca szczególnie na odcinkach zadrzewionych, stanowią czasem nie lada wyzwanie. Jednak warto podjąć ten trud dla późniejszych widoków, które po prostu zachwycają. 

WW Kolorowe domy na karaibskiej Wyspie Kolumba

SS Statki w Zatoce Panamskiej u brzegów Tabogi

Z wyprawy do Panamy z największym sentymentem wspominam wizyty na dwóch wyspach: Taboga (Isla de Taboga) i Kolumba (Isla Colón). Pierwszą z nich oblewają wody Oceanu Spokojnego (Zatoki Panamskiej), a druga należy do archipelagu Bocas del Toro na Morzu Karaibskim. Udało mi się więc poznać ten kraj od strony obu jego wybrzeży.

©© HOVER TOURS

Z MIASTA NA WYSPĘ KWIATÓW

ZIMA 2017/2018


96 DALEKIE PODRÓŻE Nieco niepokojący wydaje się fakt, że nad głowami osób wchodzących na górę krążą pojedynczo lub stadnie urubu czarne (sępniki czarne), padlinożerne ptaki z rodziny kondorowatych, zwane w Panamie gallotes lub gallinazos (Coragyps atratus). Monitorują kondycję wchodzących, jakby wyczekiwały swojej szansy. Niemal jedna trzecia powierzchni lądu została tu objęta obszarem chronionym. Taboga zwana jest również całkiem zasadnie Wyspą Kwiatów (Isla de las Flores). Zapach tychże dolatuje do nozdrzy, gdy tylko człowiek postawi nogę na molo niewielkiej przystani promowej – ta woń od razu upaja, wprawia w dobry nastrój, zwiastuje przyjemność wakacyjnej laby. Potem zaczyna się zauważać, że kwiaty rosną wszędzie. Mury i balustrady pokrywają bugenwille w kolorze szaty biskupiej, swoje okazałe kielichy kierują do słońca hibiskusy o barwie stroju kardynalskiego. Rośliny kwitną tu bez przerwy, soczystą, radującą oczy zieleń urozmaica mnóstwo wielobarwnych akcentów. Kwiaty zdobią pobocza wąskich uliczek, jakże spokojnych i urokliwych, upiększają domowe tarasy i przydrożne, zadbane kapliczki, których na wyspie nie brakuje. Najokazalsze z tych ostatnich poświęcone są Matce Boskiej z góry Karmel (Nuestra Señora del Carmen), patronce rybaków. Co roku 16 lipca na jej cześć odbywa się zachwycająca procesja na morzu. Świętuje wówczas cała wyspa. Wokół rozbrzmiewa muzyka, wszyscy tańczą do utraty tchu, a wieczorne niebo roziskrzają pokazy sztucznych ogni.

HISZPAŃSCY KONKWISTADORZY Według legendy przekazywanej od pokoleń Matka Boska miała uwolnić miejscowych od najazdów piratów, którzy nękali tę okolicę w XVI w. Ponoć ukazała się intruzom na plaży jako przywódczyni zbrojnej grupy gotowej na odparcie ataku. Piraci zlękli się i wycofali. Wyspiarze pobiegli więc do kościoła, żeby podziękować Bogu za ten cud. W świątyni ujrzeli ślady mokrych stóp prowadzące do ołtarza. Stojący na nim posąg Maryi był mokry i pokryty piaskiem. Wtedy ludzie zrozumieli, komu ten cud zawdzięczają. Dlatego też czczą swoją patronkę do dziś z niesłabnącym oddaniem. Wspomniany Kościół św. Piotra (Iglesia de San Pedro) jest podobno drugą najstarszą świątynią na półkuli zachodniej. Obecnie pieczołowicie odrestaurowany wyróżnia się bielą murów, jednak wyraźnie chropo-

ZIMA 2017/2018

SS Avenida Balboa i drapacze chmur stojące wzdłuż wybrzeża (Ciudad de Panamá)

watych, pamiętających odległą przeszłość. Mimo wielu budynków stojących w sąsiedztwie kościół już z daleka daje się namierzyć po typowej wieży z dzwonnicą. Wygląda niezmiernie malowniczo. Przed nim rozpościera się niewielki plac, gdzie starsi przychodzą, aby przysiąść i poplotkować, a młodsi, żeby pograć w koszykówkę. Świątynia powstała niedługo po tym, jak w 1524 r. przybył na wyspę hiszpański ksiądz Hernando de Luque i nad brzegiem oceanu założył osadę San Pedro. Najpierw była tu mała kaplica, w której m.in. przed wyprawą konkwistadorską komunię przyjęli poddani Królestwa Hiszpanii Diego de Almagro i Francisco Pizarro. Później, jak głosi historia, ten pierwszy odkrył Chile, a drugi podbił Peru. Datę odkrycia samej Tabogi, której nazwa pochodzi od słowa aboga znaczącego w języku dawnej rdzennej ludności „obfitość ryb”, podaje ceramiczna tablica umieszczona na urokliwym skwerku tuż przy nadmorskiej promenadzie. Według niej czynu tego dokonał w 1513 r. najbardziej kojarzony z Panamą konkwistador – Vasco Núñez de Balboa. Jako pierwszy Europejczyk pokonał Przesmyk

Panamski i dotarł do Oceanu Spokojnego, któremu nadał nazwę Mar del Sur – Morze Południowe. Z Santo Domingo na wyspie Hispaniola (gdzie mieszkał i popadł w długi) dostał się do ówczesnej Złotej Kastylii, czyli północnego wybrzeża dzisiejszej Panamy, w nadzwyczaj zuchwały sposób. Ukrył się w beczce na solone mięso.

WYDŁUŻAJĄCA SIĘ PLAŻA Taboga przyciąga zarówno Panamczyków, jak i obcokrajowców sielskością i wciąż odczuwalną atmosferą czasów kolonialnych. Najwięcej turystów z kontynentu gości w trakcie świąt i weekendów. Dla tych, którzy odwiedzają kosmopolityczne miasto Panama w interesach lub innym celu i marzą, aby choć przez moment odprężyć się poza stolicą, ta wyspa stanowi najwłaściwszy wybór. Znajdują się na niej całkiem przyjemne plaże, obmywane łagodnymi falami Pacyfiku, jak Playa Honda i Playa La Restinga. Wyjątkową cechą tej drugiej jest to, że podczas odpływu można z niej przejść na inną, znacznie mniejszą, pagórkowatą wysepkę zwaną El Morro. Nadal da się tu dostrzec


97

©© MARCIN WESOŁY/WWW.CARIBEYA.PL

SS Widok na Zatokę Panamską o świcie z balkonu hotelu na Tabodze

©© AUTORIDAD DE TURISMO DE PANAMÁ

ślady dawnej stoczni. Warto nadmienić, że w połowie XIX stulecia Taboga pełniła funkcję znaczącego panamskiego portu. Miejsce obfituje w owoce tropikalne i owoce morza. Papaje i karambole dojrzewają dziko i w przydomowych ogrodach. Serwowane w lokalnych knajpkach ryby, jak podawana na różne sposoby corvina (Cilus gilberti), będąca panamską specjalnością, czy wszelakie owoce morza są tu zawsze świeże i wyśmienite. Smażona corvina najlepiej smakuje z także smażonymi bananami warzywnymi – platanami (plátanos verdes), popijana lodowatym piwem Balboa albo Panama. Wśród dań z owoców morza prawdziwą rozkosz dla podniebienia stanowią almejas al ajillo – delikatne małże z czosnkiem duszone w winie, doprawione odrobiną ostrej papryki i pietruszki. Uśmiech na niejednej twarzy wywoła na pewno rachunek wypisany odręcznie na kawałku tektury, będącej fragmentem jakiegoś opakowania.

UROKI SAN PEDRO Po wyśmienitym posiłku warto udać się na sjestę albo pospacerować po okolicy. Już na obrzeżach San Pedro tutejsza nie-

SS Katamaran płynący obok statków czekających na wejście do Kanału Panamskiego

poskromiona natura daje o sobie znać. Wszędzie coś rośnie, wije się, pleni. Co chwilę słychać chrobot w konarach drzew, ptasie trele i kwilenie, szelest pośród opadłych, wysuszonych liści lub gdzieś w trawie. Człowiek ma ciągle wrażenie, że nie jest sam, że coś mu dotrzymuje kroku i go obserwuje. Pełno tu jaszczurek śmigających między plamami słońca a cieniem. Jedne są małe i szybkie jak pocisk, inne – całkiem spore, wolniejsze i leniwe. Czasem trafi się wąż, lecz zaraz odpełza w swoją stronę. Po powrocie do miasteczka trafimy na kury grzebiące w cieniu bananowców i na gallos de pelea, czyli koguty bojowe zamknięte w klatkach, odkarmione i zadziorne. Wśród nich znajduje się pewnie przyszły el campeón – czempion. Wtedy skojarzymy, że to, co wcześniej widzieliśmy i co przypominało okrągły basen dla dzieci, ze szczątkami piór zamiast wody, jest w istocie areną do kogucich walk. San Pedro ma też cmentarz. Nekropolie w tropiku zawsze sprawiają wrażenie osobliwych, hipnotyzują. Tworzą przestrzeń z pogranicza jawy i snu, gdzie realizm magiczny, który słynny kolumbijski

©© MARCIN WESOŁY/WWW.CARIBEYA.PL

pisarz Gabriel García Márquez zaklął w swoich powieściach, wkracza do rzeczywistości. Najmocniej intrygują mnie takie nieco chaotyczne, skromne cmentarze. Złożone są one z białych jak wyschnięte piszczele grobowców z typowymi niszami, w które wsuwa się trumny. Część z grobów jest zapadnięta, część powleczona pajęczyną czarnych zacieków, bo wilgoć wypełza w tropiku z każdego kąta. Czasem widać tylko gołe krzyże wyrastające z suchej ziemi. Nie mogę się napatrzeć na takie cmentarze. Fascynuje mnie ten ich jakiś letargiczny charakter, pociągają te wszystkie tajemnice pozaszywane w cieniach i zapisane w osobliwych epitafiach. W drodze do hotelu obowiązkowo należy zajrzeć do sklepu, gdzie Chińczyk mówiący po hiszpańsku płynnie i bez akcentu sprzedaje wyborny panamski rum Abuelo trzy razy drożej niż w kontynentalnej części kraju i narodowy trunek wysokoprocentowy z trzciny cukrowej Seco Herrerano w normalnej cenie. Co ciekawe, chińska społeczność w Panamie jest najliczniejsza w całej Ameryce Środkowej 

ZIMA 2017/2018


98 DALEKIE PODRÓŻE

©© HOVER TOURS

SS Miasteczko San Pedro zostało założone na tropikalnej Tabodze w 1524 r.

(między 135 tys. a 200 tys. mieszkańców, czyli ok. 4 proc. ludności tej ponad 4-milionowej republiki). Nie zaszkodzi zakupić oba trunki i jeszcze kilka limonek, zupełnie innych niż te, jakie znamy. Skórkę mają odrobinę zbrązowiałą, lecz ledwo przekrojone pachną jak marzenie bukietem aromatów pomarańczy i cytryn. Poza tym można z nich wycisnąć pyszny sok do drinka z rumem i coca colą, jeśli ktoś chciałby napić się cuba libre w wolnej Panamie. W hotelu, w położonym na najwyższym piętrze pokoju z wiatrakiem na suficie patrzę z balkonu na rozświetlony wieczorem Pacyfik – dziesiątki statków wyczekują wejścia do Kanału Panamskiego. O zmierzchu rozbrzmiewają żabie serenady. Niesforne psy ganiają się po sąsiednich podwórkach. Wreszcie przychodzi zasłużony sen.

O poranku wschodzące słońce odbija się pomarańczowo w otwartych na oścież drzwiach balkonowych. Na śniadanie dostaję smażone jajka, tosty i kawę, jak zawsze przepyszną. Na plaży na krótko przed wejściem na powrotny prom do Panamy wypijam jeszcze wodę z wielkiego, zielonego, dobrze schłodzonego orzecha kokosowego, w którym zmieściłyby się trzy szklanki płynu. Spoglądam na urzekającą Tabogę i żegnam się z nią: Hasta la próxima! („Do następnego razu!”).

WIECZÓR W TROPIKU Po wizycie nad Pacyfikiem trafiam dla odmiany na Wyspę Kolumba (Isla Colón) leżącą na Morzu Karaibskim w prowincji Bocas del Toro (w archipelagu o tej nazwie). Jest późne popołudnie, prawie wieczór. Palmy

TT Kościół św. Piotra wzniesiono niedługo po przybyciu Hiszpanów na wyspę

ZIMA 2017/2018

©© MARCIN WESOŁY/WWW.CARIBEYA.PL

kokosowe, zalane złotym kolorem zachodzącego słońca strzelają ponad skorodowane rdzą dachy z blachy falistej. Czaple białe wzbijają się nad gęste korony namorzynów, zataczają dwa, może trzy kręgi i siadają. Po drugiej stronie ulicy rozgrywa się scena jak z powieści Gabriela Garcíi Márqueza. Tęga doña z wałkami we włosach, odziana w bufiastą, pstrokatą sukienkę, spoczywa na bujanym fotelu przed domem i chłodzi się wachlarzem. Czasem ofuknie dzieciaki próbujące zwaśnić psa z kotem, jakby obu było mało kłótni na co dzień. W klatce o rozmiarach kredensu kuśtyka po drążku papuga o zielonożółtej głowie z czerwonymi policzkami, zapewne rudosterka żółtoskrzydła, występująca tu pod nazwą cotorra catana (Pyrrhura hoffmanni). Ptak skrzeczy, jakby chciał komuś naubliżać. Trzy młode Mulatki, ubrane TT Klatka z kogutem bojowym hodowanym do walk

©© MARCIN WESOŁY/WWW.CARIBEYA.PL


99 w mundurki szkolne, kartkują jakąś opasłą książkę, coś w niej zaznaczają, trajkoczą i śmieją się. W tle za nimi znajduje się bananowy zagajnik, wyrośnięty mangowiec jeszcze bez owoców i drzewo chlebowe z owocami wielkimi jak bomby. Zapalają się pierwsze światła domowych lamp. Woda w zatoce mieni się najpierw złotem, potem różem i fioletem, odbijając kolory gasnącego nieba. Kiedy w tropiku kończy się dzień, wiadomo, że zmierzch zapadnie szybko. Na Wyspie Kolumba warto wybrać się na Plażę Gwiazd (Playa de las Estrellas) z piaskiem drobnym i jasnym jak mąka, gdzie w płytkiej, przezroczystej wodzie niemal przy samym brzegu wylegują się okazałe rozgwiazdy: pomarańczowe, czerwone, żółte, nakrapiane. Są ich tu dziesiątki, leżą czasem jedna obok drugiej, w tercetach, kwartetach… Aby je podziwiać, trzeba podjechać lokalnym minibusem z Bocas Town (Bocas del Toro) do osady zwanej Boca del Drago (bilet kosztuje 5 dolarów amerykańskich) i dalej powędrować ścieżką biegnącą blisko namorzynów, kryjących setki pociesznych krabów. Idzie się pośród gajów palmowych, migdałowców i powykręcanych konarów kokkoloby gronowej (Coccoloba uvifera), której hiszpańska nazwa brzmi uva de playa, czyli

SS Isla Colón, główna wyspa archipelagu Bocas del Toro na Morzu Karaibskim

„winogrono plażowe”. Po nacieszeniu się widokiem rozgwiazd można zamówić smażoną rybę z dodatkami w przyplażowej restauracyjce. Przeważnie w ofercie jest pargo rojo, czyli lucjan czerwony (Lutjanus campechanus), który smakuje znakomicie za każdym razem (zwłaszcza ze zmrożonym panamskim piwem). Warto zerknąć najpierw na świeże sztuki, dopiero co przy-

©© HOVER TOURS

niesione z łodzi, i wybrać tę najbardziej nam odpowiadającą, szczególnie z uwagi na cenę.

HOTEL NA PALACH Ostatniego dnia pobytu na Wyspie Kolumba wychodzę na werandę hotelu o lirycznej nazwie Olas de la Madrugada (Fale Wczesnego Poranka). Przy barze zwisa malowniczo 

ZIMA 2017/2018


100 DALEKIE PODRÓŻE

SS Plaża Gwiazd rozciąga się w okolicy niedużej osady Boca del Drago

kiść miniaturowych bananów. Wybieram dwa dojrzałe owoce, obieram nieśpiesznie i zjadam. Gdzieś w oddali puszczają w radio panamski reggaeton. Ta muzyka jest z natury

©© MARCIN WESOŁY/WWW.CARIBEYA.PL

głośna, rytmiczna i dość erotyczna, zwłaszcza jeśli chodzi o teksty i choreografię w teledyskach. Zrodziła się w wyniku wymiany kulturalnej i muzycznej między Panamą

TT Playa de las Estrellas – rozgwiazdy w krystalicznie czystej wodzie

©© AUTORIDAD DE TURISMO DE PANAMÁ

i Portoryko w latach 90. XX w. Zdaniem wielu badaczy reggaeton, nazywany wcześniej reggae po hiszpańsku (reggae en español), pochodzi właśnie z okolic Przesmyku Panamskiego. Dźwięki utworów tego szaleńczego latynoskiego gatunku muzycznego rozchodzą się po wodzie niewielkiej zatoki, ale dystans sprawia, że do moich uszu docierają cichsze, łagodniejsze, co staje się całkiem przyjemnym doznaniem. Pamiętam jeden z usłyszanych kawałków – nazywa się Muchachita. Nagrał go w 2015 r. Fernando Cabrera Guzmán, znany jako Mr. Saik. To dominikański artysta, który zrobił karierę w Panamie. Spoglądam przed siebie. Widzę domy w pastelowych kolorach osadzone na palach, niektóre świeżo pomalowane, inne już nieco zmurszałe, lecz wciąż bijące jakąś radością. Podobnie wygląda mój hotel: żółto-niebieski, trzymający się na filarach zagłębionych w dnie zatoki. Woda jest tu uderzająco przejrzysta i nie brakuje w niej ławic drobnych ryb. Przypomina mi się fragment z Wojny futbolowej Ryszarda Kapuścińskiego, w którym autor opisuje swój tymczasowy dom w stolicy Ghany – Akrze. Mieszkam na tratwie, w bocznej uliczce handlowej dzielnicy Akry. Tratwa stoi wyniesiona na słupach do wysokości pierwszego piętra i nazywa się Hotel Metropol. W porze deszczów ten dziwoląg architektoniczny gnije i pleśnieje, a w miesiącach suszy – rozsycha się i trzeszczy. Ale się trzyma! Pośrodku tratwy stoi zabudowanie podzielone na osiem przegród. To nasze pokoje. Reszta miejsca objęta rzeźbioną balustradą nazywa się werandą. Tam mamy wielki stół do posiłków i kilka małych stolików, przy których pijemy whisky i piwo. Poza tym, że moja kwatera cechuje się zdecydowanie lepszym stanem, ten opis nawet by do niej pasował. Co najwyżej whisky zamieniłbym na wyśmienity panamski rum.

KARAIBSKIE REFLEKSJE Ciężko było mi wyjeżdżać z Bocas Town (Bocas del Toro) na Wyspie Kolumba, a szczególnie żegnać się z tym miejscem o świcie. Za dobrze się tu czułem. Klimat Karaibów potrafi niezmiennie człowieka rozczulić. Niebywałe, jak umie go także zmienić przez pokazanie mu innego życia, często bardzo skromnego, choć kto wie, czy nie lepszego, pełniejszego, bliższego ludzkim sprawom. Wielu wraca z karaibskich tropików, myśląc, że być może mieć mniej znaczy mieć więcej. Dużo jest w tej krainie serdeczności, przyjaznych spojrzeń, pomocnych gestów. Ciągle odczuwa się potrzebę bliskości, to-

ZIMA 2017/2018


101 warzystwa drugiego człowieka niezbędnego do tańczenia, gry w domino, wypicia szklaneczki rumu. Poza tym wszyscy cały czas pragną tutaj rozmawiać. Na Karaibach komunikacja jest podstawą codziennego życia. Te rozmowy nigdzie tak szybko nie ujawniają charakteru rozmówców, ich temperamentu i emocji. Dyskutuje się głośno, bez umiaru, gestykulując przy tym żywiołowo. Czy rozmawiają dwie sędziwe matrony w zatłoczonym busie, czy nastolatki jazgoczące do swoich wymuskanych telefonów komórkowych – każdy wykazuje ogromne zaangażowanie. O tym właśnie najbardziej marzą ludzie uciekający z poukładanej północy na bezładne, nieprzewidywalne południe. Chcą doświadczyć obfitości życia i jego barwności we wszystkim, pociągającego luzu i braku pośpiechu, tej chwilowej, ale wyczekiwanej wolności.

DESZCZ NA POŻEGNANIE O 5.00 lało jak z cebra. O 6.30 deszcz nie ustawał. Z nieba, jaśniejącego z oporem, spadały krople wielkości awokado. To była prawdziwa tropikalna ulewa. Nie chciała wypuścić mnie z hotelu i wyspy. Właściwie nie czułem się tym zmartwiony. Samolot linii Air Panama odlatywał za ponad godzinę, a do lotniska miałem niespełna 800 m. Najpierw plano-

SS Klimatyczne Bocas Town (Bocas del Toro) to stolica prowincji Bocas del Toro

wałem dotrzeć na nie piechotą i po drodze spojrzeć ostatni raz na malownicze, budzące się domy. Jednak w tym potopie mój plan wydawał się bez sensu. Wyskoczyłem na ulicę i pobiegłem do centrum miasteczka, aby złapać taksówkę. Kierowca tej jedynej w zasięgu wzroku zaczynał dopiero dzień. Dopijał kawę w żółtym kubku z logo „Café Durán”, najpopularniejszej sieci w Panamie. Byłem jego pierwszym pasażerem, do tego przemokniętym do suchej nitki. Podrzucił mnie na miejsce, bo mu się nawinąłem, lecz wyczułem, że chętnie przedłużyłby sobie ten kawowy poranek.

©© AUTORIDAD DE TURISMO DE PANAMÁ

Na lotnisku ociekający wodą turbośmigłowy samolot Fokker 50 czekał na poprawę pogody. Tą maszyną miałem odlecieć do stolicy. W końcu przestało padać i wyszło słońce. Ściana deszczu zwykle zmienia widoki w tropiku w coś na kształt kontrolnego obrazu z telewizora. Na szczęście promienie słoneczne przywróciły wszelkie utracone barwy. Rozejrzałem się – miałem przed sobą niewielkie lotnisko, mały samolot i krótki pas startowy. Za to karta pokładowa w mojej dłoni była długa jak spory rachunek z supermarketu. W bliskim sąsiedztwie pasa rosły bananowce i palmy. Natomiast tam, gdzie 

ZIMA 2017/2018


102 DALEKIE PODRÓŻE

©© AUTORIDAD DE TURISMO DE PANAMÁ

SS Malowniczy bar z pomostem na Wyspie Kolumba zbudowany na palach na wodzie

się kończył, zaczynało się boisko do baseballu i piłki nożnej. Niedawno Panama po raz pierwszy w historii awansowała na mundial (mistrzostwa świata odbędą się w Rosji w czerwcu i lipcu 2018 r.). Można więc przypuszczać, w co chętniej będą teraz grać wyspiarze koło lotniska. Lot z Wyspy Kolumba do Ciudad de Panamá trwał 45 min. W odwrotnym kierunku podróżowałem nocnym autobusem linii Tranceibosa (jedynej obsługującej bezpośrednie połączenie) przeszło 10 godz. Co więcej, klimatyzacja w pojeździe była chyba ustawiona na mrożenie pasażerów. Nie pomogła piersiówka z panamskim rumem. Potem, już o świcie, na przystani w miasteczku Almirante wskoczyłem do szybkiej łodzi płynącej do Bocas

Town. Przyznam jednak, że pokonałbym tę całą trasę ponownie, każdym środkiem transportu, bo warto dotrzeć na czarujący archipelag Bocas del Toro, w ten czy inny sposób. To w końcu Karaiby!

BYSTRE OKO KINOMANA Kiedy oglądam film i widzę w różnych scenach urzekające tropikalne plenery, jak choćby parujący las deszczowy, wybrzeże usiane wysmukłymi palmami kokosowymi albo fragment wiekowej kolonialnej zabudowy, natychmiast zaczynam szukać w internecie informacji, gdzie nakręcono te ujęcia. Szczególnie gdy tropik prezentuje się wyjątkowo realnie i niemal czuć ten bijący z ekranu żar, jaki oblepia aktorów – czoła

TT Południowy kraniec Isla Colón – domy częściowo stojące w morzu w Bocas Town

ZIMA 2017/2018

©© MARCIN WESOŁY/WWW.CARIBEYA.PL

im błyszczą, a włosy skręcają się w sprężynki od niepojętej wilgoci. Tego nie można sfabrykować. Jeśli tropik jest prawdziwy, od razu to wiadomo. Tak było z filmem Escobar: Historia nieznana z 2014 r. z Benicio del Toro w roli tytułowej, do tego bardzo wyrazistej i przekonującej. Ten wszechstronny portorykański aktor grał dotąd m.in. wilkołaka, baseballistę czy Ernesta Che Guevarę, a w końcu wcielił się w postać kolumbijskiego barona narkotykowego. Jednak we wspomnianym filmie nie ujrzymy tak naprawdę Kolumbii. Zastąpiła ją Panama, czyli sąsiadka zza miedzy (nawiasem mówiąc, niezmiernie szerokiej, bagnistej i malarycznej, jeśli uznamy za nią przesmyk Darién oddzielający oba kraje). Panamskie pejzaże zostały tutaj zaprezentowane tak, że człowiek od razu nabiera ochoty, aby znaleźć się w okolicy z kadrów. Panama jest wyjątkowo fotogeniczna i skutecznie kusi nieujarzmionym interiorem. Najbardziej cieszy mnie powtórne – choć tym razem ograniczone do filmowych scen – odkrywanie miejsc, które już widziałem na własne oczy. Nieraz zdarzają się niespodzianki. Ostatnio okazało się, że Benicio del Toro gościł wraz z ekipą filmowców na... Bocas del Toro! Właśnie tam jeździłem rowerem: wzdłuż długiej i spektakularnej plaży Bluff na Wyspie Kolumba albo w Bocas Town. Oba miejsca pokazano w filmie kilka razy. Benicio del Toro na Bocas del Toro – brzmi to niesamowicie i zabawnie. Uwielbiam takie odkrycia. A Panama jest po prostu piękna! 


103

ZIMA 2017/2018


104 DALEKIE PODRÓŻE

WSZYSTKIE ODCIENIE

PERU

©  PERU EXPEDITIONS TOURS

KAROLINA WUDNIAK www.tropimyprzygody.pl

SS Alpamayo magazyn Alpinismus ogłosił w 1966 r. najpiękniejszą górą świata

©© BANCO DE IMÁGENES DE PROMPERÚ/WALTER HUPIU

<< Peru to kraj kontrastów: zimna i gorąca, gór i oceanu, bogactwa i biedy, przeszłości i współczesności, bujnej zieleni wilgotnych lasów równikowych i suchych piasków pustyni. Mieni się kolorami tęczy. Ta wielka różnorodność zadziwia, zachwyca, a nawet wciąga na dłużej. Mnie wciągnęła na dwa pełne miesiące, a wciąż czuję, że to zdecydowanie za mało czasu, aby odkryć wszystkie jej odcienie. >>

SS Pustynię w okolicy miasta Ica można przemierzać pojazdem typu buggy

ZIMA 2017/2018


©© BANCO DE IMÁGENES DE PROMPERÚ/ALEX BRYCE

105

SS Pełne tajemnic, zachwycające zabytkowe sanktuarium Inków Machu Picchu

graniczy z Ekwadorem i Kolumbią, na wschodzie – z Boliwią i Brazylią, na południu – z Chile, a zachodnie wybrzeże oblewają wody Oceanu Spokojnego. Na obszarze Peru leżą wilgotne lasy dorzecza Amazonki i pustynia, wznoszą się sześciotysięczne szczyty oraz wspaniałe inkaskie ruiny i per-

ły kolonialnej architektury. W tym pięknym kraju nie sposób się nudzić, bo każdy znajdzie w nim coś dla siebie. Turyści zwykle zaczynają tu zwiedzanie od Limy, peruwiańskiej stolicy. Stąd wyruszają później na poznawanie innych 

©  BANCO DE IMÁGENES DE PROMPERÚ/MIGUEL CARRILLO

O

becne tereny Peru setki lat wstecz zamieszkiwali Inkowie, którzy stworzyli całkiem rozległe imperium. Dzisiejszy kraj zajmuje powierzchnię niemal 1,3 mln km2 i jest trzecim największym państwem kontynentu po Brazylii i Argentynie. Od północy

SS Promenada Malecón de Miraflores w Limie biegnie niemal na skraju klifów

ZIMA 2017/2018


106 DALEKIE PODRÓŻE regionów Peru. Do wyboru mają wiecznie zielone lasy równikowe, majestatyczne Andy, suche płaskowyże, a nawet pacyficzne plaże.

Z WIZYTĄ W STOLICY Lima jest jednym z największych miast w Ameryce Południowej, zamieszkuje ją ponad 10 mln osób. Ośrodek założył 18 stycznia 1535 r. hiszpański konkwistador Francisco Pizzaro (1478–1541) – miał służyć jako zaplecze do podboju imperium Inków. Od 1551 r. działa tutaj szkoła wyższa (Uniwersytet Świętego Marka – Universidad Nacional Mayor de San Marcos), najstarsza na kontynencie. Przez stulecia Lima była stolicą Wicekrólestwa Peru (w latach 1542–1821), a później Republiki Peru. Dziś jest szybko rozwijającą się metropolią, ale znajduje się w niej wiele zabytków z dawnych czasów. Historyczną część miasta z kolonialną zabudową wpisano na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Wyróżniają ją przede wszystkim słynne limskie balkony – bogato i pięknie zdobione przykuwają uwagę przechodniów. Można je podziwiać podczas spaceru ulicami biegnącymi pomiędzy dwoma głównymi placami: Plaza Mayor de Lima (Plaza de Armas de Lima) i Plaza San Martín. Wokół obu wznoszą się wspaniałe zabytkowe obiekty. Przy pierwszym z nich stoi Katedra (Catedral de Lima), której budowę rozpoczęto w 1535 r., Pałac Arcybiskupi (Palacio Arzobispal) i Pałac Rządu (Palacio de Gobierno del Perú), obecna oficjalna siedziba prezydenta kraju. Oczywiście, budynki ozdabiają balkony. Przy drugim placu warto zwrócić uwagę na Gran Hotel Bolívar, a w szczególności jego wnętrze i wspaniałą witrażową kopułę. Miłośnicy sztuki sakralnej nie powinni przegapić również stojącej nieopodal Pałacu Rządu Bazyliki św. Franciszka wraz klasztorem (Basílica y Convento de San Francisco). Z kolei poszukiwacze polskich śladów za granicą muszą zajrzeć do pobliskiego Domu Literatury Peruwiańskiej (Casa de la Literatura Peruana) mieszczącego się w budynku dawnego dworca (Estación de Desamparados). Jedną ze ścian zdobi w nim tablica poświęcona Ernestowi Malinowskiemu (1818–1899) – polskiemu inżynierowi i budowniczemu Centralnej Kolei Transandyjskiej (Ferrocarril Central del Perú). Kolejnym tutejszym rejonem popularnym wśród turystów jest pełen hoteli, hosteli, restauracji i sklepów dystrykt pro-

ZIMA 2017/2018

wincji Lima – Miraflores. Można tutaj kupić sweter z wełny z lamy lub alpaki, plecaki w inkaskie wzory, torebki, dywany, buty, portfele i co tylko dusza zapragnie. Jednak należy zdawać sobie sprawę z tego, że na spacer po targowiskach przy alei Abela Bergasse’a du Petita Thouarsa (Avenida Petit Thouars) potrzeba sporo czasu, dużo silnej woli, umiejętności negocjacyjnych, cierpliwości i… pieniędzy. Po opuszczeniu tego świata andyjskich kolorów najlepiej poszukać wytchnienia nad oceanem. Trasy spacerowe przy Circuito de Playas ciągną się kilometrami. Rozpościera się z nich doskonały widok na surferów walczących z falami. Warto przyjrzeć się rzeźbom w Parku Miłości (Parque del Amor), a na kolację wybrać się do dystryktu Barranco charakteryzującego się piękną i stonowaną XIX-wieczną architekturą, drogimi restauracjami z wymyślnymi daniami kuchni peruwiańskiej i modnymi kawiarniami.

W SERCU TROPIKALNEGO LASU Stolica Peru jest dobrą bazą wypadową do różnych części kraju, w tym do tych trudno dostępnych, jak choćby największe na świecie miasto, do którego nie można dojechać drogą lądową – Iquitos. Najłatwiej dostać się do niego samolotem z Limy, ale najłatwiej wcale nie musi oznaczać najciekawszej formy podróżowania. Inną możliwość stanowi rejs jednym ze statków, które wyruszają z miast Yurimaguas i Pucallpa. Z tego pierwszego płynie się do Iquitos dwa i pół dnia, z drugiego – trzy dni. Powolna podróż pozwala obserwować z pokładu życie rzek Marañón (z Yurimaguas) i Ukajali (z Pucallpy) oraz Amazonki, do której oba dopływy dołączają przed miastem. Taki rejs zdecydowanie nie należy do szczególnie komfortowych, ale może być ciekawą przygodą. Alternatywą dla niego jest lot do Iquitos i kilkudniowa wycieczka po Amazonce na pokładzie jednej z luksusowych i pełnych atrakcji łodzi (należących np. do Delfin Amazon Cruises czy Aqua Expeditions). To idealne rozwiązanie dla turystów spragnionych wrażeń, którzy jednocześnie nie chcą rezygnować z wygody. Warto zdecydować się na wyprawę po rzece, bo wschody i zachody słońca w jej rejonie należą do najwspanialszych na świecie. Poza tym to dobry pomysł na odcięcie się od codzienności. Amazonia, zajmująca północno-wschodnią część Peru (ok. 60 proc. powierzchni kraju), jest pięknym i egzotycznym regionem, w którym króluje dzika i nieokiełznana natura. W bezpośredni z nią kontakt moż-

na wejść zarówno podczas rejsu po rzece, jak i w trakcie wędrówki po lesie deszczowym. Kilka nocy spędzonych w domku oddalonym od cywilizacji, położonym w samym sercu zielonej gęstwiny również dostarcza sporo wrażeń. Już w Iquitos, w ośrodkach ratowania zwierząt spotkamy mieszkańców królestwa przyrody, np. małpy, manaty, krokodyle czy kolorowe motyle. W ukrytym w selwie mieście żyje na co dzień ponad 450 tys. osób. W centrum znajdziemy wiele pięknych, choć mocno nadgryzionych zębem czasu, budynków z okresu tzw. boomu kauczukowego, czyli przełomu XIX i XX w., kiedy Europejczycy zaczęli na masową skalę pozyskiwać kauczuk w Amazonii. Jeden z najsłynniejszych obiektów stoi na głównym placu Iquitos, Plaza de Armas, i nazywa się Dom z Żelaza (Casa de Fierro). Miał go podobno zaprojektować sam Gustaw Eiffel na wystawę światową w Paryżu w 1889 r. Jeden z potentatów kauczukowych kupił budynek, rozebrał i przetransportował właśnie tutaj. Z tego odciętego od świata miasta najlepiej jednak szybko uciekać. Tutejsze lepkie, wilgotne i gorące powietrze sprawia, że zaczyna się marzyć o chłodniejszym klimacie górskich szczytów. Akurat w Peru nietrudno to marzenie spełnić. Wystarczy wybrać się w inną część kraju.

WŚRÓD SZEŚCIOTYSIĘCZNIKÓW To właśnie ta wielka różnorodność zachwyca w Peru. Z głośnego, wonnego i bujnego lasu deszczowego można bez problemu przenieść się do surowej krainy strzelistych, śnieżnych gór. Do najpiękniejszych pasm peruwiańskich Andów należy Kordyliera Biała (Cordillera Blanca). Ciągnie się przez prawie 200 km, a swoją nazwę zawdzięcza zawsze ośnieżonym kilkunastu sześciotysięcznikom i kilkudziesięciu pięciotysięcznikom. W paśmie jest również ponad 720 lodowców. Najwyższy szczyt Kordyliery Białej, a zarazem całego Peru, Huascarán, mierzy 6768 m n.p.m. Każdy, kto chociaż raz oglądał jakiś film wyprodukowany przez Paramount Pictures, widział też górę Artesonraju (6025 m n.p.m.), której sylwetka widnieje w logo amerykańskiej wytwórni (przynajmniej tak twierdzą niektórzy). Miłośnicy górskich wędrówek z całego świata przyjeżdżają do 130-tysięcznego miasta Huaraz, stanowiącego dobrą bazę wypadową na większość tras, także na te w sąsiedniej Kordylierze Czarnej (Cordillera Negra). Szlaki mają różny poziom trudności. Do najbardziej popularnych wypraw należą 


107

©© BANCO DE IMÁGENES DE PROMPERÚ/WALTER SILVERA

TT Duże papugi z gatunku ara ararauna

SS Dystrykt Miraflores oblewają wody Pacyfiku

SS Statek wycieczkowy na rzece w pobliżu Iquitos

TT Ceviche (cebiche) – danie z surowej ryby

©© BANCO DE IMÁGENES DE PROMPERÚ/ALFONSO ZAVALA

TT Laguna de Chinancocha w Kordylierze Białej

©© BANCO DE IMÁGENES DE PROMPERÚ/GIHAN TUBBEH

SS Plaza Mayor w Limie, obchody Wielkiego Tygodnia

©© BANCO DE IMÁGENES DE PROMPERÚ/GIHAN TUBBEH ©© BANCO DE IMÁGENES DE PROMPERÚ/IÑIGO MANEIRO

©© BANCO DE IMÁGENES DE PROMPERÚ/ALEX BRYCE

ZIMA 2017/2018


108 DALEKIE PODRÓŻE

©© BANCO DE IMÁGENES DE PROMPERÚ/MANUEL MEDIR

SS Pingwiny peruwiańskie (Humboldta) spotkamy na wyspach Ballestas koło Pisco

SS Gigantyczny naziemny rysunek kolibra na pustynnym płaskowyżu Nasca

jednodniowa wycieczka do zniewalającego błękitem polodowcowego jeziora Laguna 69, kilkudniowy trekking Santa Cruz oraz ok. 12-dniowy trekking Cordillera Huayhuash, ale możliwości jest zdecydowanie więcej. Mniej doceniane, ale również ciekawe i trochę łatwiejsze trasy znajdują się w Kordylierze Czarnej, z której rozpościera się niezwykły widok na Kordylierę Białą. Te ośnieżone góry to jedno z moich ukochanych miejsc w Ameryce Południowej, do którego z pewnością jeszcze wrócę.

PERUWIAŃSKIE SPECJAŁY Nie można pisać o Peru i nie poruszyć tematów kulinarnych. Dlaczego? Bo tutejsza kuchnia uchodzi za najlepszą w Ameryce Południowej, i to zasłużenie, ponieważ jest wyjątkowo różnorodna. Miejscowe przepisy zasiliły m.in. chińskie, japońskie, hiszpańskie, francuskie i włoskie wpływy. Dzięki temu dziś można wybierać wśród wielu dań z ryb, wołowiny, kurczaka, kukurydzy, ziemniaków czy kwinoi, nazywanej peruwiańskim ryżem lub komosą ryżową. Na pobudzenie apetytu polecam pisco sour,

ZIMA 2017/2018

©© BANCO DE IMÁGENES DE PROMPERÚ/TALÍA BARREDA

czyli narodowy koktajl Peru. Pisco to destylat powstały z winogron przy okazji produkcji wina, jest dość mocny. Cieszy się podobną popularnością w Peru i Chile i od lat oba kraje toczą spór o to, kto pierwszy zaczął produkować ten trunek. Kwestia – oczywiście – pozostaje nierozstrzygnięta, ale to nie powinno przeszkadzać w degustacji. Kiedy pisco zmiesza się z sokiem z limonek i gorzkim likierem angostura oraz przykryje pianą ubitą z białek jajek, powstaje pisco sour. Ten drink wypić można prawie w każdym pubie i restauracji w kraju, ale żeby zobaczyć, jak produkuje się sam alkohol, trzeba wybrać się na pustynię, w okolice miasta Ica.

POŚRÓD PIASKÓW PUSTYNI Mikroklimat regionu Ica umożliwia uprawę winogron, z których wytwarza się mało popularne peruwiańskie wina i uwielbiane pisco. Trunki te powstają kilkanaście kilometrów na północ od wspomnianego miasta. Wystarczy jednak pojechać kilka kilometrów na zachód od Iki, żeby znaleźć się na pustyni, a dokładniej w oazie Huacachina – świet-

nym miejscu na odpoczynek i uprawianie nietypowych aktywności. Lokalne agencje oferują tutaj przejażdżki po pustynnych wydmach pojazdem rodem z filmu Mad Max, tzw. buggy, oraz sandboarding, czyli nic innego jak zjeżdżanie na specjalnie przygotowanej desce po piasku, przypominające snowboarding i akrobacje na śniegu. Wcale jednak nie trzeba umieć jeździć na snowboardzie, żeby spróbować tej rozrywki. Z większości desek da się korzystać… w pozycji leżącej. Wystarczy się położyć lub usiąść, złapać za przymocowane uchwyty i zjechać z piaszczystego zbocza. Zachód słońca nad tymi wydmami jest przepiękny! Złotopomarańczowe światło tańczące na pustynnym piasku tworzy cudowne wzory. Stąd można wybrać się do Paracas, ponad 70 km na północny zachód od miasta Ica, i wsiąść na jedną z łodzi płynących na wyspy Ballestas (Islas Ballestas), żartobliwie zwane przez niektórych Galapagos dla ubogich, a to dlatego, że na terenie miejscowego rezerwatu żyją pingwiny Humboldta, kotiki południowe, uchatki patagońskie i inne zwierzęta, które trudno spotkać w pozostałych rejonach Peru.


NA DNIE KANIONU

SS Dolinę rzeki Colca otaczają porośnięte zieloną roślinnością góry

Z kolei na południe od Iki znajduje się wielka gratka dla miłośników tajemniczych zjawisk. Mowa tu o słynnych liniach i rysunkach naziemnych w okolicy miasta Nasca (Nazca). W niektórych kręgach te geoglify uznawane są za znaki pozostawione przez przedstawicieli obcej cywilizacji. Jednak naukowcy przypisują ich au-

©© BANCO DE IMÁGENES DE PROMPERÚ/JAMES POSSO

torstwo ludowi z kultury Nazca. Linie oraz rysunki zwierząt i roślin pokrywają obszar ok. 450 km2. Powstawały pomiędzy 500 r. p.n.e. a 500 r. n.e. Według opracowań naukowych peruwiańskie geoglify mogły mieć znaczenie religijne lub służyły za kalendarz astronomiczny. Żeby zobaczyć je w całości, trzeba odbyć lot niewielką awionetką.

TT Słynny punkt widokowy Cruz del Cóndor (Krzyż Kondora) nad kanionem Colca

©© BANCO DE IMÁGENES DE PROMPERÚ/GIHAN TUBBEH

Dalej na południe od Naski leży 900-tysięczna Arequipa, drugie największe po względem liczby ludności miasto Peru. Powstała w 1540 r., była ważnym ośrodkiem ekonomicznym w czasach kolonialnych, a w latach 1835–1883 pełniła funkcję stolicy kraju. Jej historyczny rejon został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO i zachwyca piękną architekturą. Centralny plac miasta, Plaza de Armas, warto obejść zarówno za dnia, jak i po zmroku, kiedy wszystkie budynki są ładnie podświetlone. Uwagę przykuwa tu neorenesansowa Katedra (Catedral de Arequipa), odbudowana w XIX w. po niszczycielskim pożarze z grudnia 1844 r. Kilka ulic dalej stoi wielki Klasztor św. Katarzyny ze Sieny (Monasterio de Santa Catalina de Siena), założony w drugiej połowie XVI stulecia, którego wnętrze kryje kolorowe dziedzińce, arkady, fontanny i dużo zieleni. Historyczne centrum jest idealne na spacer, a sama Arequipa będzie przyjemnym przystankiem po drodze do kanionu Colca. To jedna z najgłębszych tego typu dolin na świecie. Jej ściany wznoszą się po południowej stronie do 3600 m nad poziom rzeki, a po północnej – nawet do 4160 m. Ma długość ok. 120 km. Kanion rzeki Colki po raz pierwszy przepłynęli kajakami Polacy w 1981 r. Na turystów, którzy schodzą na jego dno, czeka zupełnie inny świat. Bujna zieleń mocno kontrastuje z surowymi, skalistymi zboczami. Poza tym w okolicy znajdują się także cudownie orzeźwiające baseny w oazie Sangalle i źródła wód termalnych w Llahuar. Przy temperaturach, jakie panują w kanionie, marzenie o zimnej kąpieli towarzyszy każdemu od pierwszych kroków trekkingu. Zejście do Sangalle można zaplanować na jeden dzień, ale do wyboru jest też dłuższa, dwu- lub trzydniowa wycieczka, której trasa wiedzie z doliny inną ścieżką. Cañón del Colca stanowi również dobre miejsce do obserwowania kondorów wielkich – masywnych i majestatycznych ptaków zamieszkujących Andy. Jeśli komuś nie uda się wypatrzeć ich podczas trekkingu, powinien w drodze powrotnej do Arequipy zatrzymać się na tarasie widokowym Cruz del Cóndor, przy którym często się pokazują.

W ŚWIECIE INKÓW Nie można być w Peru i nie zobaczyć Machu Picchu. Inkowie rozpoczęli budowę miasta w połowie XV w., ale jej nie dokończyli. Mniej więcej 100 lat później w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach opuścili Stary Szczyt, jak tłumaczy się nazwę 

ZIMA 2017/2018

109


110 DALEKIE PODRÓŻE

©© BANCO DE IMÁGENES DE PROMPERÚ/PILAR OLIVARES

SS Machu Picchu to arcydzieło sztuki, urbanistyki, architektury i inżynierii

Machu Picchu. W tym wyjątkowym miejscu najbardziej zachwyca jego położenie – miasto założono wysoko w górach, pośród bujnie porośniętych zboczy. Inkowie ukryli je bardzo skutecznie – dopiero amerykański naukowiec Hiram Bingham III w 1911 r. odnalazł ośrodek. Badacz podczas wyprawy dotarł także do innych ruin dawnego inkaskiego imperium. Nie wiadomo dokładnie, jaką funkcję pełniło Machu Picchu. Naukowcy

spekulują o jego roli sakralnej i badawczej, niektórzy są zdania, że był to swojego rodzaju resort dla elit społeczeństwa. Zbudowano je na dwóch poziomach, z oszlifowanych, idealnie pasujących do siebie granitowych bloków. Wyżej znajdowały się królewskie grobowce, Pałac Królewski, Świątynia Trzech Okien i Świątynia Słońca. Na niższym poziomie powstała dzielnica mieszkalna i warsztaty. Tereny uprawne

TT Camino Inca – jedna z najpopularniejszych tras w peruwiańskich Andach

ZIMA 2017/2018

©© BANCO DE IMÁGENES DE PROMPERÚ/DANIEL SILVA

wkomponowane zostały w strome zbocza góry. Machu Picchu miało swój własny system doprowadzania wody z kamiennych zbiorników do różnych części miasta oraz okolicznych pól. Ośrodek rozciąga się pomiędzy dwoma szczytami – Huayna Picchu (Wayna Pikchu, czyli Młodym Szczytem, ok. 2720 m n.p.m.) i Machu Picchu (3082 m n.p.m.). Na oba można wejść, żeby podziwiać całą okolicę. Ze szczytów rozpościerają się jedne z tych widoków, które zapierają dech w piersiach i pozostają w pamięci na długo. Są one zdecydowanie warte wysiłku, który trzeba włożyć, aby pokonać strome podejście, choć w trakcie wspinaczki nie jest to wcale tak oczywiste. W 1983 r. Machu Picchu umieszczono na Liście Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO, a w 2007 r. biorący udział w głosowaniu internauci wybrali je jednym z 7 Nowych Cudów Świata. Miasto rocznie odwiedza mniej więcej 1,2 mln turystów. Gdyby nie wprowadzone kilka lat temu dzienne limity zwiedzających, zostałoby całkowicie zadeptane. Do Machu Picchu nie tak łatwo się dostać. Z Cusco (Cuzco), dawnej stolicy inkaskiego imperium, jedzie się do Ollantaytambo w tzw. Świętej Dolinie Inków (Valle Sagrado de los Incas), skąd pociągiem PeruRail dociera się do Aguas Calientes – bazy noclegowej pod Starym Szczytem. Stąd często odjeżdżają małe autobusy dowożące 


111

ZIMA 2017/2018


112 DALEKIE PODRÓŻE

SS Barwna procesja odbywająca się podczas święta Bożego Ciała w Cusco

turystów pod wejście do zaginionego miasta, ale można też dojść o własnych siłach dość stromym podejściem. Warto wstać w nocy, żeby pojechać jednym z pierwszych autobusów. Poranne złote promienie słońca lub wprowadzające mistyczną atmosferę chmury przeplatające zbocza dodają Machu Picchu nieodpartego uroku. Inną możliwością dotarcia do inkaskiego ośrodka jest dwu- bądź czterodniowy trekking trasą zwaną Camino Inca (Inca Trail). Prowadzi ona przez Świętą Dolinę Inków i okoliczne przełęcze. To jeden z najbardziej obleganych szlaków trekkingowych na świecie. Ze względu na ten fakt oraz wprowadzone przez władze limity (podobnie jak w przypadku wejścia na teren Machu Picchu) wyprawę Drogą Inków należy rezerwować z co najmniej kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Alternatywę dla tej trasy stanowi Salkantay Trek z nielimitowanym wstępem. Wycieczkę tym szlakiem można wydłużyć o dojście do Aguas Calientes i Machu Picchu.

©© BANCO DE IMÁGENES DE PROMPERÚ/ANDRÉS ALLAIN

Niezależnie od wyboru drogi, każdy turysta najpierw trafia zwykle do Cusco. Miasto to było inkaską stolicą

©© BANCO DE IMÁGENES DE PROMPERÚ/CÉSAR VEGA

SS Catedral del Cusco zbudowana na fundamentach inkaskiego pałacu Wirakoczy

od XIII do XVI w. i zachowało się w nim sporo pozostałości architektonicznych z tych czasów. Piękne historyczne centrum, wpi-

TT Na miejscu wielkiej świątyni Słońca Coricancha powstał Klasztor św. Dominika

©© BANCO DE IMÁGENES DE PROMPERÚ/FERNANDO LÓPEZ

ZIMA 2017/2018

sane na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO w tym samym roku co Machu Picchu, zatrzymuje przyjezdnych w swoich objęciach na kilka dni. I bardzo dobrze, bo Cusco leży na wysokości ok. 3400 m n.p.m., a zatem jest odpowiednim miejscem na aklimatyzację przed wyjściem na jeden z wielu szlaków w okolicznych Andach. Ten czas można wykorzystać na zwiedzanie miasta. Na uwagę zasługują pozostałości inkaskich murów, Katedra (Catedral del Cusco), Klasztor św. Dominika (Convento de Santo Domingo) czy liczne muzea z cennymi eksponatami sztuki prekolumbijskiej. Ciasne, strome, kamienne uliczki idealnie nadają się na spacery, a rozświetlony wieczorem główny plac – Plaza de Armas – odcina się na tle okolicznych wzgórz i gór. Cusco jest także dobrym miejscem na odkrywa-

nie peruwiańskich smaków. Mnogość restauracji i kawiarni pozwala docenić tutejszą kuchnię. Bez większego trudu można znaleźć tu potrawy z mięsa lamy czy alpaki, których zdecydowanie warto spróbować podczas pobytu w Andach. Polecam też zakupienie wyrobów z wełny z alpaki (np. swetrów, czapek, szali), które są przydatną i piękną pamiątką. Na lokalnym targu dobrze również zaopatrzyć się w liście koki – sporządzony z nich napar wspomaga aklimatyzację i osłabia objawy choroby wysokościowej (hiszp. soroche). Tak przynajmniej mawiają miejscowi, którzy nałogowo popijają taki napój i żują same liście. Nawet jeśli to nieprawda, wciąż warto spróbować herbaty z koki, bo smakuje naprawdę wybornie. Pamiętać jednak trzeba, żeby pić ją jedynie na miejscu, bo wywożenie rośliny za granicę jest nielegalne. 


113

ZIMA 2017/2018


114 DALEKIE PODRÓŻE

©© WIKIMEDIA COMMONS/GLENDORA DE VALO

SS Vinicunca nazywana Tęczową Górą ze względu na kolorowe zbocza

MODŁY DO DUCHA GÓR Po zwiedzaniu i aklimatyzacji przychodzi pora na wybór szlaku. Popularnością cieszy się wspomniany klasyczny pięciodniowy Salkantay Trek w paśmie Vilcabamba (Cordillera de Vilcabamba), trasa na Ausangate w paśmie Vilcanota (Cordillera de Vilcanota) oraz jednodniowa wycieczka pod górę Vinicunca (zwaną Tęczową Górą lub Górą Siedmiu Kolorów, 5200 m n.p.m.). Ausangate jest piątym najwyższym szczytem Peru (6384 m n.p.m.) i mieszkańcy okolicznych wiosek nazywają go Apu Ausangate. W mitologii inkaskiej apu znaczy „duch gór”, „bóg gór”. To właśnie do niego wznoszą prośby, kierują podziękowania i jemu składają ofiary. On odpowiada za dobrą lub złą pogodę, deszcze nawadniające nieliczne pola uprawne i suszę niosącą głód. Legenda mówi, że Ausangate był bratem Salkantaya (Salkantay to najwyższy szczyt pasma Vilcabamba, 6271 m n.p.m.) i razem mieszkali w Cusco. Po jednej z susz

rozdzielili się, aby uratować miasteczko od głodu. Salkantay poszedł na północ. Znalazł lasy, zakazaną miłość Veróniki

SS Szczyt Salkantay wznosi się ok. 60 km na północny zachód od Cusco

(góra Verónica mierzy 5682 m n.p.m.), a tym samym problemy. Ausangate z kolei wyruszył na południe, gdzie odkrył ziemię

TT Góra Huascarán, najwyższa w Peru i całej strefie międzyzwrotnikowej

ZIMA 2017/2018

bogatą w ziemniaki i kukurydzę oraz pasące się alpaki. Dzięki temu ocalił mieszkańców Cusco przed głodem. Zarówno trekking przy górze Salkantay, jak i wy-

©© BANCO DE IMÁGENES DE PROMPERÚ/DICKENS RONDÁN

©© BANCO DE IMÁGENES DE PROMPERÚ/MIGUEL MEJÍA

prawa wokół Ausangate stanowią ciekawe uzupełnienie wizyty w zachwycającym Machu Picchu. Niesamowite w Peru jest to, że w ciągu jednego urlopu można wylegiwać się na słońcu nad Oceanem Spokojnym, spędzić dzień na pustyni i kilka dni w wiecznie zielonym lesie deszczowym, podziwiać z bliska ośnieżone szczyty sześciotysięczników, poznawać bogatą historię imperium Inków, zejść na dno głębokiego kanionu, a na dokładkę przepłynąć się królową rzek – Amazonką. Po powrocie do domu zazwyczaj zaczyna się marzyć o kolejnej wizycie w tych stronach, bo wymienione przeze mnie atrakcje to zaledwie część tego, co nas tutaj czeka. Peru wciąga i rozbudza chęć poznawania kolejnych miejsc i powrotu do tych już poznanych. Dlatego wyruszenie w ponowną podróż do tego kraju stanowi tylko kwestię czasu. 


115

ZIMA 2017/2018


116 EUROPODRÓŻE

NA POŁUDNIOWYM KRAŃCU

SZWECJI GRZEGORZ MICUŁA

ZIMA 2017/2018


©© APELÖGA/IMAGEBANK.SWEDEN.SE

117

SS Malowniczy port nad cieśniną Kattegat w miejscowości Mölle w Skanii

<< Do Szwecji, położonej po drugiej stronie Morza Bałtyckiego, dość łatwo dostać się z Polski. Ze Świnoujścia kursują regularnie promy do Ystad i Trelleborga, z Gdyni pływają statki do Karlskrony, a z Gdańska – do Nynäshamn w regionie Sztokholm, linie Wizz Air i Ryanair oferują tanie loty do szwedzkich miast. Polacy chętnie szukają w tym skandynawskim kraju pracy, a często znajdują w nim swój nowy dom. Nie ma w tym nic dziwnego, bo Szwecja jest piękna, przyjazna i szczyci się dbaniem o środowisko naturalne. Dlatego warto odwiedzić ją również w celu czysto turystycznym. >> ZIMA 2017/2018


118 EUROPODRÓŻE

©© APELÖGA/IMAGEBANK.SWEDEN.SE

SS Urokliwa kawiarnia w Ransvik (Mölle)

TT Szwedzi lubią biesiadować na świeżym powietrzu

TT Wybrzeże Skanii oferuje liczne trasy do wędrówek

©© APELÖGA/IMAGEBANK.SWEDEN.SE

P

ołudniowe regiony kraju: Skania, Blekinge i leżący bardziej na zachód Halland, przez stulecia były kością niezgody pomiędzy Danią i Szwecją, które toczyły o nie krwawe wojny. Obecne szwedzkie tereny na południu Półwyspu Skandynawskiego stanowiły część państwa duńskiego aż do 1658 r., kiedy to Szwedzi przeszli po zamarzniętych cieśninach Bałtyku i zaatakowali zaskoczonych Duńczyków. Tym ostatnim próbował pomóc Stefan Czarniecki, który dowodził oddziałami polskimi w wyprawie sojuszniczej (brandenbursko-polsko-habsburskiej) przeciwko królowi Szwecji Karolowi X Gustawowi. W trakcie kampanii zdobył szturmem twierdzę Koldynga na Półwyspie Jutlandzkim i przeprawił się z jazdą przez morską cieśninę na wyspę Als.

ZIMA 2017/2018

W wyniku traktatu z Roskilde (1658 r.) prowincje Danii na Półwyspie Skandynawskim stały się częścią Szwecji. Mimo upływu kilku stuleci o tamtych czasach przypominają potężne, niegdyś graniczne twierdze, a wpływy duńskie są tu nadal widoczne, zarówno w języku i lokalnych nazwach, jak i architekturze.

URODZAJNA KRAINA Skania to różnorodny i pełen kontrastów region rolniczy. Znajduje się w nim kilkaset kilometrów piaszczystych plaż. Można tutaj jeździć konno, rowerem, pływać kajakiem, żeglować czy łowić ryby, a także wybrać się na obserwowanie i fotografowanie ptaków i zwierząt. Ta najdalej na południe wysunięta część kraju różni się od reszty jego terytorium budową geologiczną. Występują w niej również niezłe, jak na Skandynawię, gleby, a ponieważ region ten leży w stre-

fie łagodniejszego klimatu niż rozciągające się dalej na północ tereny Półwyspu Skandynawskiego, właśnie stąd pochodzi większość wytwarzanej przez Szwedów żywności. Skania bywa nawet nazywana spichlerzem Szwecji. Miejscowi cenią sobie dobre jedzenie. W regionalnej kuchni królują śledzie, węgorze, gęsi, szparagi czy jabłka. Poza tym do typowych specjałów należą omlety i spettkaka (spettekaka) – słodkie ciasto o smaku bezy, przypominające wyglądem nasz sękacz. Tutejsze krajobrazy mają wiele uroku. Są też malowniczym tłem dla dawnych budowli obronnych, wiatraków i kościołów. W niewielkiej Skanii (niemal 11 tys. km² powierzchni) jest blisko 300 zamków, pałaców i dworów, będących w większości własnością prywatną, a przez to zwykle niedostępnych dla turystów.


119

©© CONNY FRIDH/IMAGEBANK.SWEDEN.SE

SS Tradycyjne wiejskie domy zwane skånelänga

©© YSTADS KOMMUN

TT Średniowieczna zabudowa szachulcowa w Ystad

SS Mattorget – nieduży zabytkowy plac w Ystad

czenie promowe z duńskim Bornholmem, oraz otoczone sadami jabłoniowymi Kivik, niedaleko którego w 1748 r. odkryto kurhan z epoki brązu. W mieście Åhus produkowana jest słynna szwedzka wódka Absolut (należąca obecnie do francuskiego koncernu Pernod Ricard), a w pobliskim Kristianstad, wybudowanym w 1614 r. z rozkazu króla Danii i Norwegii Chrystiana IV Oldenburga, do dziś zachował się renesansowy układ urbanistyczny.

ma stałe połączenia z Malmö, Bornholmem i Świnoujściem (do tego ostatniego promy Unity Line i Polferries kursują codziennie). W biurze informacji turystycznej usytuowanym w pobliżu portu, dworca kolejowego i autobusowego można zaopatrzyć się w mapy i foldery. W tym samym budynku mieści się Muzeum Sztuki Ystad (Ystads konstmuseum) specjalizujące się w gromadzeniu dzieł skandynawskich artystów. Na północny zachód stąd znajduje się Stortorget, główny plac miasta z Kościołem NMP, erygowanym ok. 1200 r. i pierwotnie romańskim, w XV stuleciu przebudowanym w stylu gotyckim, a później wielokrotnie przekształcanym. Ciekawie wygląda jego barokowa ambona, pod którą wyrzeźbiono przerażającą twarz, a także średniowieczny krucyfiks z głową Jezusa z prawdziwymi włosami. 

©© APELÖGA/IMAGEBANK.SWEDEN.SE

W tym regionie Szwecji znajdują się także duże miasta, m.in. ponad 300-tysięczne Malmö (trzeci pod względem liczby ludności ośrodek miejski w kraju), kosmopolityczny Helsingborg czy Lund z jedną z najwspanialszych świątyń północnej Europy. Płaskie tereny półwyspu Bjäre (Bjärehalvön) doskonale nadają się na wycieczki piesze, rowerowe i konne. Jest tu również wiele profesjonalnych pól golfowych, a pobliskie miasteczko Båstad stało się szwedzką stolicą tenisa. Na południowym wybrzeżu leży śliczne zabytkowe 20-tysięczne Ystad ze średniowiecznym układem ulic, do którego docierają promy ze Świnoujścia. Okolice pełne są śladów po walecznych wikingach. Warto zobaczyć najdalej na południe wysuniętą szwedzką miejscowość Smygehamn (w gminie Trelleborg), rybackie miasteczko Simrishamn, gdzie funkcjonuje połą-

©© YSTADS KOMMUN

WŚRÓD SZACHULCOWYCH MURÓW Ystad przez wieki miało status miasta królewskiego, dlatego w jego herbie znajduje się królewski lew. Przez 300 lat mieszkańcy utrzymywali się z połowu śledzi. Zachowało się tu ponad 300 starych, szachulcowych domów. Ze względu na korzystne położenie Ystad

ZIMA 2017/2018


120 EUROPODRÓŻE Przy Stortorget stoi również Stary Ratusz (Gamla Rådhuset). Zaczęto go budować w XV w. Za wspomnianym kościołem, koło zabytkowej hali (Saluhallen) wzniesionej w miejscu, gdzie od stuleci handluje się produktami spożywczymi, zaczyna się malownicza Lilla Västergatan, jedna z głównych ulic w historycznym centrum Ystad. Zachowało się tutaj wiele zabytkowych domów kupieckich. Przy ulicy Klasztornej (Klostergatan) znajduje się muzeum historyczno-kulturowe Klostret i Ystad, urządzone w założonym w 1267 r. opactwie franciszkańskim z Kościołem św. Piotra (Sankt Petri kyrka). Zebrane w nim eksponaty związane z historią miasta i regionu dobrze komponują się z zabytkowymi wnętrzami. W muzealnej kawiarence można odpocząć przy kawie i ciastku. Dzisiejsze Ystad kojarzy się także z Kurtem Wallanderem – doświadczonym przez życie detektywem z powieści kryminalnych Henninga Mankella (1948–2015). Urodzony w Sztokholmie pisarz kupił w okolicy posiadłość, tutaj też umieszczał akcje swoich kryminałów. Warto pamiętać, że to szwedzkie miasto jest kąpieliskiem morskim, a piękne plaże ciągną się zarówno na zachód, w kierunku Trelleborga, jak i na wschód, w stronę osady Kåseberga, gdzie na stromym klifie znajduje się Ales stenar – największy w Skandynawii

©© YSTADS KOMMUN

SS W opactwie franciszkańskim w Ystad działa dziś placówka muzealna

NOCNY TRĘBACZ Z YSTAD `` W Ystad kultywuje się tradycję podobną do tej z naszego Krakowa, a sięgającą XVIII w. Strażnik (tornväktare) na wieży Kościoła NMP w nocy gra na trąbce hejnał co 15 min. od 21.15 do 1.00. Powta-

SS Zagadkowy kamienny kompleks Ales stenar w miejscowości Kåseberga

kompleks megalityczny (o długości 67 m). Tworzące go wielkie głazy (w sumie 59!) zostały ułożone w kształt przypominający z lotu ptaka łódź.

OŚRODEK AKADEMICKI

©© YSTADS KOMMUN

rzającą się co chwilę melodię słychać w całym centrum miasta. Niegdyś w ten sposób obywatele zyskiwali pewność, że strażnik nie śpi – aż do połowy XIX stulecia zaśnięcie na warcie karane było śmiercią. Kiedy zaniechano odgrywania hejnału w czasie II wojny światowej, mieszkańcy skarżyli się, że nie mogą zasnąć z powodu niczym nie przerywanej ciszy panującej w nocy.

ZIMA 2017/2018

Lund, najstarsze miasto Skanii, słynie z zabytków. O istniejącej w tym miejscu osadzie wspominały już normańskie sagi w 940 r., ale ośrodek zaczął się rozwijać w czasach króla Swena Widłobrodego. Jego syn – Knut Wielki – uczynił Lund jednym z najważniejszych miast północnej Europy, centrum religijnym, politycznym i handlowym Danii. W 1104 r. ustanowiono tu siedzibę arcybiskupstwa.

©© SIMON PAULIN/IMAGEBANK.SWEDEN.SE

W latach 80. XI stulecia rozpoczęto budowę wspaniałej romańskiej Katedry (Lunds domkyrka), którą konsekrowano w 1145 r. Po odebraniu Skanii Duńczykom w mieście założono w 1666 r. drugi po Uppsali uniwersytet w Szwecji – Lunds universitet. Obecnie studiuje na nim ok. 42 tys. osób. Lund jest przyjemne i spokojne. Wiele uliczek w centrum ma jeszcze nawierzchnię ze starego bruku. Miasto zdobi mnóstwo kwiatów, zwłaszcza róż. Tuż obok Katedry znajduje się park Lundagård z głównym budynkiem uniwersyteckim (Universitetshuset) i Stortorget – główny plac Lund. Wspa-


121 że to olbrzym Finn i jego rodzina, którzy chcieli zniszczyć świątynię i zostali zamienieni w kamień. Za katedrą mieści się Muzeum Historyczne (Historiska museet) należące do uniwersytetu. Szczyci się ono drugim co do wielkości zbiorem eksponatów archeologicznych w Szwecji oraz interesującą kolekcją średniowiecznych rzeźb. Niedaleko znajduje się Kulturen i Lund – pod gołym niebem ustawiono tu oryginalne budynki reprezentujące architekturę charakterystyczną dla czterech warstw społecznych: arystokracji, kleru, mieszczan i chłopów. Placówka liczy sobie ponad 125 lat, bo otwarto ją już w 1892 r.

EKOLOGICZNA METROPOLIA

©© PER PIXEL PETERSSON/IMAGEBANK.SWEDEN.SE

SS Ogromna romańska Katedra należy do najważniejszych zabytków Lund

SS Park Lundagård – główny budynek uniwersytecki powstał w 1882 r.

niała architektura i interesujące muzea, a przede wszystkim liczni studenci nadają temu miastu niepowtarzalny urok. Wspomniana romańska Katedra to najciekawszy tutejszy zabytek. Wzniesiona została z białego kamienia. Jej fasadę wieńczą dwie masywne wieże wysokie na 55 m, zwane Chłopcami z Lund, a od wschodu zamyka ją okazała absyda. Majestatyczne wnętrze jest zaskakująco skromne. W lewej nawie w pobliżu wejścia znajduje się kolorowy zegar astronomiczny Horologium Mirabile Lundense z 1425 r., który pokazuje godziny, dni i tygodnie oraz ruch słońca i księżyca na niebie. Co jakiś czas

©© FOLIO/IMAGEBANK.SWEDEN.SE

urządzenie ożywa i mechaniczne figurki zaczynają swoje przedstawienie: rycerze dmą w trąby, a trzej mędrcy okrążają Maryję z małym Jezusem. Katedralny ołtarz główny z 1398 r. pochodzi z północnych Niemiec. Ambona z 1592 r. jest jednym z najwspanialszych dzieł nordyckiego renesansu, a bogato rzeźbione, XIV-wieczne dębowe stalle należą do największych w Europie. Pod głównym ołtarzem znajduje się krypta niezmieniona od niemal dziewięciu stuleci, wsparta na 23 kolumnach, z posadzką wyłożoną płytami nagrobnymi. Dwie kolumny obejmują kamienne postacie mężczyzny i kobiety z dzieckiem. Legenda mówi,

Malmö, położone nad cieśniną Sund, przyciąga turystów średniowiecznym centrum z zamkniętymi dla ruchu kołowego ulicami. Nazywane bywa miastem parków, których znajduje się tutaj ok. 20. Prawie w samym centrum leżą też piaszczyste plaże (z 2,5-kilometrową Ribersborg na czele). W Malmö działa poza tym podobno najwięcej restauracji w Szwecji w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Oprócz turystów przyjeżdżają do niego na zakupy tłumy Duńczyków z pobliskiej Kopenhagi. Stare Miasto, czyli Gamla staden, okala kanał, po którym można dziś przepłynąć się statkiem wycieczkowym lub łódką czy rowerem wodnym. Na zachodzie wśród zieleni stoi otoczony fosą zamek – Malmöhus. Jego okolica przywodzi na myśl Holandię. Nad rozległym parkiem góruje wiatrak (Slottsmöllan), a do zamkowej kawiarni („Slottsträdgårdens kafé”) prowadzą długie aleje kwiatów, głównie różnokolorowych tulipanów. W sąsiednim ogrodzie uprawiane są warzywa i zioła, wykorzystywane w kuchni w tym lokalu. Najlepiej zamówić tu rybę, zwłaszcza łososia serwowanego na rozmaite sposoby, albo tradycyjną szwedzką kanapkę z sałatą, krewetkami i jajkiem, polaną majonezem. Niedaleko dworca centralnego stoi rzeźba przedstawiająca rewolwer z zawiązaną na węzeł lufą, która symbolizuje niechęć do używania przemocy. Umieszczono ją w pobliżu XIX-wiecznego gmachu dawnej giełdy. Z kolei przy Stortorget, głównym placu Starego Miasta, otoczonym zabytkowymi kamienicami, stoi Ratusz (Malmö rådhus) zbudowany w pierwszej 

ZIMA 2017/2018


122 EUROPODRÓŻE MOST NAD CIEŚNINĄ SUND `` Przeprawa łącząca Szwecję z Danią została oficjalnie oddana do użytku w lipcu 2000 r. Zaczyna się w Lernacken leżącym w gminie Malmö. Mostem rozpiętym nad Sundem samochody i pociągi docie-

©© SILVIA MAN/IMAGEBANK.SWEDEN.SE

SS Kamienice przy Stortorget, głównym staromiejskim placu w Malmö

połowie XVI w. w stylu niderlandzkiego renesansu. W jego wnętrzu na zainteresowanie zasługuje wspaniała sala gildii kupieckiej. W ratu-

©© VISITSKANE.COM/ULF LINDGREN

ka ustawionego pośrodku placu na przechodniów spogląda król szwedzki Karol X Gustaw, który odebrał Malmö Duńczykom.

rają do sztucznej wyspy – Peberholm – usypanej u wybrzeży Danii. Z niej dostają się do położonego pod wodą tunelu, z którego wyjeżdżają w pobliżu międzynarodowego portu lotniczego Kopenhaga-Kastrup. Sam most wiszący o długości 7845 m podtrzymują dwa ogromne, 203,5-metrowe pylony. Prześwit między nimi wynosi 57 m, dzięki czemu mogą tędy przepływać nawet największe statki. Przejazd samochodem przez most trwa zaledwie 10 min. i jest bardzo komfortowy.

Västra Hamnen (Zachodnia Przystań). Uwagę zwraca w niej widoczny z daleka wieżowiec Turning Torso – najwyższy drapacz chmur w Skandynawii. Ma 190 m wysokości (54 piętra) i przypomina skręconą wieżę. W tym luksusowym gigancie znajdują się zarówno biura, jak i apartamenty.

OGRÓD SZWECJI

SS Malmöhus, zamek wzniesiony na rozkaz króla Danii Chrystiana III Oldenburga

szowych piwnicach od ponad czterech stuleci karmi się gości. Obecnie działa w nich znana restauracja „Rådhuskällaren”. Z konnego pomni-

Na dawnych terenach przemysłowych leżących nad brzegiem morza zbudowano nowoczesną i bardzo ekologiczną dzielnicę

TT Turning Torso zaprojektował znany hiszpański architekt Santiago Calatrava

ZIMA 2017/2018

©© WIKIMEDIA COMMONS/SUSANNE NILSSON

©© JUSTIN BROWN/IMAGEBANK.SWEDEN.SE

Blekinge to druga po Olandii najmniejsza historyczna prowincja (landskap) w kraju (ma powierzchnię 2941 km²). Jej nazwa pochodzi od słowa bleke, co oznacza „spokojną wodę” lub „martwą ciszę” – są też tacy, którzy tłumaczą ją jako „odbicie słońca na wodzie”. Doskonale oddaje to poetycką atmosferę krainy zwanej ogrodem Szwecji. Wzdłuż wybrzeża ciągną się setki wygładzonych przez lodowiec granitowych wysepek tworzących rozległy archipelag. Stoją na nich pomalowane na ceglastoczerwony kolor wakacyjne domki, przy każdym zacumowana jest żaglówka lub łódka. Żeglowanie i łowienie ryb stanowią bez wątpienia najpopularniejsze zajęcia miejscowych. To rejon stworzony dla rowerzystów. Niewielkie odległości i gęsta sieć dobrze utrzymanych szlaków rowerowych sprawiają, że zwiedzanie Blekinge na dwóch kółkach staje się bardzo przyjemne. Okolica wygląda zupełnie jak z książek szwedzkiej autorki Astrid Lindgren (1907–2002), która mieszkała w sąsiedniej Smalandii. Do stolicy regionu – Karlskrony – kursują dwa lub trzy razy dziennie promy Stena Line z Gdyni. Dotarcie do samego serca Blekinge


123 nie stanowi więc problemu. W miejscowej informacji turystycznej można dostać foldery i materiały w języku polskim.

MIASTO NA WYSPACH Nazywana małym Sztokholmem Karlskrona, położona malowniczo na ponad 30 wyspach, jest jednym z głównych szwedzkich portów morskich, siedzibą dowództwa marynarki wojennej i akademii marynarki wojennej. W 1679 r. król Karol XI postanowił wznieść idealne miasto i bazę floty wojennej na wyspie Trossö, ale jej właściciel, rolnik Vittus Anderson, nie chciał sprzedać swojej ziemi. Władca wtrącił go do więzienia i trzymał w nim tak długo, aż ten zmienił zdanie. Przy projektowaniu Karlskrony wytyczono regularną siatkę szerokich traktów, po których mogły defilować oddziały marynarzy. Ulice noszą imiona szwedzkich admirałów, a najważniejsze tutejsze muzeum poświęcone jest – oczywiście – historii marynarki wojennej Królestwa Szwecji. Zwiedzanie najlepiej rozpocząć od Stortorget, głównego placu miasta, ponoć największego i najpiękniejszego w całej północnej Europie. Stoi na nim pomnik Karola XI. Za plecami króla znajduje się Ratusz (Rådhuset) wzniesiony w końcu XVIII w. (obecnie mieści się w nim sąd), a przed nim – Kościół św. Fryderyka, elegancka budowla z dwiema wieżami. Świątynię, podobnie jak pobliski Kościół Świętej Trójcy, zaprojektował słynny szwedzki architekt Nicodemus Tessin młodszy (1654–1728), który ukończył królewską rezydencję Drottningholm pod Sztokholmem. Najważniejszym zabytkiem Karlskrony jest stara stocznia – Karlskronavarvet. Założona została w 1679 r. i do dziś stanowi jedno z najważniejszych miejsc, gdzie produkuje się okręty wojenne w Szwecji. Do najciekawszych obiektów należą Femfingerdockan (Dok Pięciu Palców) – zespół pięciu suchych doków przypominający układem dłoń, zbudowany w latach 1758–1856; imponujący rozmiarami drewniany budynek Wasaskjulet (Hangar Wasa), wzniesiony w 1763 r., w którym powstawały okręty wojenne wyposażone w maksymalnie 70 dział; długa na ponad 300 m hala Repslagarbanan (Powrozownia), wykorzystywana do skręcania lin okrętowych, oraz Gamla mastkranen – stary ceglany żuraw o wysokości 42 m służący do montażu masztów. Stocznię i bazę marynarki oddziela od miasta wysoki kamienny mur (Varvsmuren), również zabytkowy. Okoliczne forty oraz podmiejska rezydencja

SS W Blekinge, ogrodzie Szwecji, stawia się na wypoczynek na łonie przyrody

słynnego szwedzkiego konstruktora okrętów Fredrika Henrika Chapmana (Skärva herrgård) zachowały się w świetnym stanie.

©© JOHAN WILLNER/IMAEBANK.SWEDEN.SE

MORSKIE TRADYCJE Niedaleko portu w Karlskronie stoi Kościół Admiralicji, noszący też nazwę Ulrica

©© GUSTAF EMANUELSSON/FOLIO/IMAGEBANK.SWEDEN.SE

SS Region Blekinge to jeden z najcieplejszych i najpiękniejszych zakątków kraju

W 1998 r. znaczna część dawnych portowych zabudowań Karlskrony trafiła na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO.

Pia od imienia królowej Szwecji Ulryki Eleonory Wittelsbach (panującej w latach 1718–1720), która przyczyniła się do jego 

TT W okolicach Karlskrony na miłośników wędkarstwa czekają wielkie szczupaki

©© VISIT KARLSKRONA/ANDREAS BLOMLÖF

ZIMA 2017/2018


124 EUROPODRÓŻE

©© GRZEGORZ MICUŁA

©© VISIT KARLSKRONA

SS Pomnik króla Szwecji Karola XI w Karlskronie

TT Wyspa Stumholmen wchodząca w skład Karlskrony

SS Fort Kungsholms bronił niegdyś bram Karlskrony

TT Logo orkiestry szwedzkiej marynarki wojennej

TT Komnatę Modeli w Muzeum Marynarki Wojennej stworzono w 1752 r.

©© VISIT KARLSKRONA/BIRGER LALLO ©© GRZEGORZ MICUŁA

ZIMA 2017/2018

©© GRZEGORZ MICUŁA


125 budowy. Imponujących rozmiarów świątynia o pięknych proporcjach konsekrowana została w 1685 r. Wzniesiono ją na planie krzyża greckiego i jest największym drewnianym kościołem w kraju. W pomalowanym na jasnoniebiesko skromnym wnętrzu znajdują się okazałe organy. Po naciśnięciu przycisku umieszczonego przy wejściu można posłuchać granych na nich melodii. Obok zainstalowano audioprzewodnik, m.in. w języku polskim. Przed kościołem od niemal 300 lat stoi drewniana rzeźba dziadka Rosenboma, będąca skarbonką i uchodząca za symbol miasta (w 1956 r. oryginał przeniesiono do świątyni, a na zewnątrz ustawiono kopię). Przedstawia biedaka, który według legendy zamarzł, gdy w noc sylwestrową 1717 r. prosił o jałmużnę dla swojej rodziny. Zgodnie z tradycją każdy odwiedzający Karlskronę powinien złożyć w tym miejscu jakiś datek. Pieniądze wrzuca się do otworu pod kapeluszem dziadka Rosenboma. W mieście koniecznie odwiedzić trzeba poza tym Muzeum Marynarki Wojennej (Marinmuseum), którego tradycja sięga 1752 r. (w obecnej lokalizacji działa od 1997 r.). Przed nowoczesnym budynkiem leżą wielkie kotwice okrętowe. W specjalnej hali znajduje się pierwszy szwedzki okręt podwodny HMS Hajen (Rekin) z 1904 r., przypominający Nautilusa kapitana Nemo. W placówce obok interesujących modeli żaglowców oraz elementów wyposażenia i uzbrojenia statków obejrzymy także galerię kilkunastu galionów – wielkich rzeźb, jakie umieszczano na dziobach. Pomieszczenie ma znakomitą akustykę, dlatego często odbywają się tu koncerty. Niesamowite wrażenie robią wpływające do portu wielkie statki widoczne przez przeszklone ściany. W muzeum powstała też ekspozycja poświęcona

SS Björkholmen, najstarsza dzielnica Karlskrony z kolorowymi drewnianymi domkami

incydentowi ze szpiegowską wizytą radzieckiej łodzi podwodnej. W 1981 r. na wody silnie strzeżonego archipelagu Karlskrony wpłynęła należąca do ZSRR jednostka S-363 i utknęła na skałach przy wysepce Torhamnaskär. Żeby odetchnąć atmosferą dawnego miasta, trzeba wybrać się do jego najstarszej dzielnicy Björkholmen (Brzozowa Wyspa), gdzie zachowało się kilkadziesiąt małych, drewnianych domków z ogródkami z początku XVIII stulecia, zbudowanych dla pracujących w stoczni wojennej robotników. Małe drzwi i okna z kwiatami, kołatki i rosnące pod ścianami malwy wyglądają uroczo. Warto zwrócić uwagę na wiatrowskazy w kształcie łódek żaglowych, czarownic czy ptaków w locie. Niektóre domki można wynająć. Niegdyś mówiono tutaj osobliwym dialektem björkholmska. Amatorzy morskich pamiątek powinni odwiedzić wyspę Saltö. Przy ulicy Utövägen znajduje się nautykwariat z elementami wy-

©© GRZEGORZ MICUŁA

posażenia okrętowego, m.in. starymi lampami żeglarskimi, chronometrami, mapami i dziełami sztuki marynistycznej. Po obejrzeniu najciekawszych atrakcji Karlskrony można wyruszyć na zwiedzanie okolicy. Na zainteresowanie w Blekinge zasługują stare kupieckie miasta Ronneby i Karlshamn oraz Växjö (szwedzka stolica szkła) i zabytkowy Kalmar w sąsiedniej historycznej prowincji Smalandia, a także spokojna wyspa Olandia.

ZACHODNIA BRAMA KRAJU Göteborg to drugie po Sztokholmie miasto Szwecji oraz największy port całej Skandynawii. Zbudowany został na początku XVII w. według planów architektów holenderskich pracujących na zlecenie króla Gustawa II Adolfa. Dziś mieszka w nim niemal 600 tys. ludzi. Swoje siedziby założyły tu takie firmy jak Volvo, SKF (producent łożysk) i Hasselblad (koncern fotograficzny). Ze względu na swoje znaczenie Göteborg stanowi poważną konkurencję dla stołecznego Sztokholmu. 

ZIMA 2017/2018


126 EUROPODRÓŻE

SS Pomnik Gustawa II Adolfa w centrum Göteborga powstał w 1854 r.

Miasto jest doskonale zaprojektowane, przyjazne mieszkańcom i turystom. Znajdziemy w nim szerokie aleje, eleganckie place ozdobione pomnikami, malownicze kanały pamiętające czasy wytyczających je Holendrów. Jedna z najstarszych budowli Göteborga to Kronhuset (z lat 1643–1654), dawny arsenał miejski, obecnie placówka muzealna. Ciekawym zabytkiem jest

©© GRZEGORZ MICUŁA

też dawna siedziba Szwedzkiej Kompanii Wschodnioindyjskiej z połowy XVIII stulecia (Ostindiska huset), w której obecnie mieści się Muzeum Göteborga (Göteborgs stadsmuseum). W historycznej części miasta znajdują się także XVII-wieczny Ratusz (Göteborgs rådhus) oraz klasycystyczna Katedra z XIX w. (Göteborgs domkyrka). Przy wąskich uliczkach stoją

tu zabytkowe kamienice. Koło portu funkcjonuje Maritiman – ciekawe muzeum morskie z zewnętrzną ekspozycją składającą się z ok. 20 statków i okrętów. Wśród nich jest niszczyciel HMS Småland, łódź podwodna HMS Nordkaparen, statek strażacki i latarniowiec Fladen z 1915 r. Ważny punkt na mapie miasta stanowi Götaplatsen – główny plac współczesnego Göteborga, z fontanną ozdobioną po-

WYSPY ALANDZKIE `` Wyspy Alandzkie to spokojny archipelag na Morzu Bałtyckim między Szwecją i Finlandią, u wejścia do Zatoki Botnickiej. Mimo iż administracyjnie należy do tej drugiej, to funkcję języka urzędowego pełni na nim szwedzki. Region posiada dużą autonomię i stanowi strefę zdemilitaryzowaną. Spośród 6757 wysp o łącznej powierzchni 1553,47 km² zamieszkałych jest tylko mniej więcej 60 (przez ok. 30 tys. ludzi). Pozostałe są szkierami – ledwo wystającymi z wody, wygładzonymi przez lodowiec skalistymi wysepkami, czasem pokrytymi roślinnością. Największa w archipelagu – Fasta Åland – ma jednocześnie najwięcej mieszkańców (na obszarze 685 km² żyje blisko 27 tys. osób). Leży na niej ponad 11,5-ty-

©© VISIT ÅLAND (WWW.VISITALAND.COM)/TIINA TAHVANAINEN

SS Wielki, drewniany żaglowiec Pommern

ZIMA 2017/2018

sięczna stolica całego terytorium autonomicznego, czyli Mariehamn (Maarianhamina). Znajduje się tu główny port dla promów przypływających z okolicy i przystanie jachtowe. W miejscowym Muzeum Wysp Alandzkich (Ålands kulturhistoriska museum) można zapoznać się z historią archipelagu, a w Alandzkim Muzeum Morskim (Ålands sjöfartsmuseum) – zobaczyć niezmiernie bogatą kolekcję drewnianych żaglowców. Do tego ostatniego należy piękny czteromasztowiec Pommern, zbudowany w Glasgow w 1903 r., kursujący niegdyś pomiędzy Europą a Australią. Obecnie został on przeniesiony ze swojego stałego miejsca przy nabrzeżu na czas renowacji i zamknięty dla zwiedzających do maja 2019 r. W sezonie letnim w 2018 r. muzeum spróbuje otworzyć go dla publiczności w określonych godzinach. W średniowiecznym zamku Kastelholm, który był niegdyś siedzibą szwedzkiego zarządcy regionu, również działa obecnie interesująca placówka muzealna. W pobliżu znajduje się skansen (Jan Karlsgårdens friluftsmuseum), gdzie zgromadzono drewniane budynki z terenu całego archipelagu, w tym kilka wiatraków. Wyspy Alandzkie nie mogą pochwalić się wieloma atrakcjami turystycznymi, ale ich dziewicze piękno przyciąga co roku rzesze miłośników przyrody. To także doskonałe miejsce dla wędkarzy, bo tutejsze łowiska są wyjątkowo zasobne w ryby. W maju i czerwcu odbywają się połowy wielkich łososi metodą trollingową, a wśród szkierów spotyka się też szczupaki, okonie, trocie i sandacze.

Niezmiernie barwne bywają tu obchody Midsommar, święta związanego z letnim przesileniem. Latem można wybrać się na rejs spacerowym drewnianym trzymasztowym szkunerem Linden, zbudowanym w latach 1990–1992 w Mariehamn. Wyspy Alandzkie mają swój jednoizbowy parlament (Lagting) i herb ze złotym jeleniem na niebieskim tle. Emitują również własne znaczki. Oficjalnie używaną walutą jest euro, ale przyjmowane są także korony szwedzkie. Na archipelag pływają liczne promy Viking Line (www.vikingline.com) z Finlandii i Szwecji. Docierają do portów Långnäs i Mariehamn.

©© VISIT ÅLAND (WWW.VISITALAND.COM)/TIINA TAHVANAINEN

SS Zamek Kastelholm wznosi się nad fiordem


127

©© PER PIXEL PETERSSON/IMAGEBANK.SWEDEN.SE

SS Wiszący most Älvsborg w Göteborgu

SS Czteromasztowy bark Viking z 1906 r. służy obecnie za hotel w Göteborgu

mnikiem Posejdona, dziełem szwedzkiego rzeźbiarza Carla Millesa (1875–1955). W jego okolicy znajduje się Konserthus (siedziba słynnej Göteborskiej Orkiestry Symfonicznej) i Muzeum Sztuki (Göteborgs konstmuseum) z najbogatszą w Szwecji kolek-

cją sztuki nordyckiej oraz wspaniałym zbiorem płócien holenderskich, francuskich i hiszpańskich mistrzów malarstwa: Rembrandta, Vincenta van Gogha, Claude’a Moneta i Pabla Picassa. Z dzieł współczesnych można zobaczyć m.in. prace stworzone

©© GRZEGORZ MICUŁA

przez znane w Szwecji artystki Charlottę Gyllenhammar, Klarę Kristalovą czy Cajsę von Zeipel. Rodziny z dziećmi powinny odwiedzić pełen atrakcji rozległy park rozrywki Liseberg (największe wesołe miasteczko w Skandynawii). 

ZIMA 2017/2018


128 EUROPODRÓŻE

Z WIZYTĄ NA POŁUDNIU

FRANCJI

©© ATOUT FRANCE/ROBERT PALOMBA

ALEKSANDRA ŚWISTOW www.pojechana.pl

SS Modny kurort Saint-Tropez, widok z XVII-wiecznej cytadeli

©© CHAMONIX-MONT-BLANC VALLEY MUNICIPALITIES/MONICA DALMASSO

<< Francja kojarzy się wielu osobom głównie z winem i serami (wszak Francuzi sami się chwalą, że mają inny gatunek sera na każdy dzień roku, choć w rzeczywistości istnieje ich jeszcze więcej). Co ciekawe, ten kraj wciąż nie należy do tych najchętniej wybieranych przez Polaków na cel podróży.

SS Zimowa wyprawa w Alpy w rejonie miejscowości Chamonix-Mont-Blanc

ZIMA 2017/2018


©© WIKIMEDIA COMMONS/CHENSIYUAN

129

SS Zapierające dech w piersiach zabytkowe miasto warowne Carcassonne

©© ATOUT FRANCE/EMMANUEL VALENTIN

Wyjątek stanowi – oczywiście – Paryż, europejska stolica miłości, mody, kultury i wykwintnej kuchni, która cieszy się niezmiennie ogromną popularnością. Jednak we Francji jest znacznie więcej do zobaczenia niż tylko słynne miasto zakochanych. >>

SS Abbaye Notre-Dame de Sénanque otoczone polami kwitnącej lawendy

ZIMA 2017/2018


130 EUROPODRÓŻE

©© ATOUT FRANCE/FABRICE MILOCHAU

G

dy przychodzą pierwsze przymrozki zwiastujące zimę, wielu miłośników szaleństw na białym puchu zaczyna planować wyjazd na ośnieżone francuskie stoki Alp. Chamonix-Mont-Blanc z widokiem na najwyższy szczyt Europy czy region narciarski Trzy Doliny (Les Trois Vallées) to doskonały wybór na pierwsze rendez-vous z południem Francji. Warto rozwijać tę znajomość, gdyż ta część kraju naprawdę potrafi zauroczyć.

SS Czyste jezioro Annecy zachęca do kąpieli

TT Katedra i górująca nad nią bazylika w Lyonie

mie nad przepaścią oraz zjechać na nartach lub snowboardzie jedną z najpiękniejszych tras w Europie (a według niektórych osób nawet na świecie), wijącą się przez 20 km w Białej Dolinie (Vallée Blanche). Zbocza masywu najwyższej góry Alp pokrywają liczne lodowce. Największy z nich, Morze Lodu (Mer de Glace), ma ok. 7 km długości! Pod jego południowy kraniec, do stacji Montenvers (1913 m n.p.m.) od niemal 110 lat jeździ z Chamonix-Mont-Blanc kolej zębata (Chemin de fer du Montenvers). Tuż obok znajduje się wejście do jednej z lokalnych atrakcji – wykutej w Mer de Glace jaskini z lodowymi rzeźbami i korytarzami. Jednak prawdziwą gratką dla miłośników białego szaleństwa jest we Francji obszar Trzy Doliny (Les Trois Vallées), położony w Sabaudii. Zajmuje pierwsze miej-

sce na świecie pod względem łącznej długości tras dostępnych bez zdejmowania nart (według lokalnych wyliczeń wynosi ona ok. 600 km). Znajduje się tu również leżąca najwyżej w Europie stacja narciarska (Val Thorens – 2300 m n.p.m.). To właśnie dzięki usytuowaniu na dużej wysokości w okolicy najważniejszych stacji Trzech Dolin (są to Courchevel, Orelle, La Tania, Méribel, Les Menuires, Saint-Martin-de-Belleville i Brides-les-Bains) można korzystać z doskonałych warunków od połowy grudnia do końca kwietnia. W rejonie Val Thorens zdecydowana większość tras jest położona powyżej 2000 m n.p.m., a osiem przełęczy i szczytów – powyżej 3000 m n.p.m., dlatego poszusujemy tutaj nawet od połowy listopada do pierwszych dni maja. Co ważne, tereny narciarskie Les Trois Vallées

Do najciekawszych rejonów należą tutaj Alpy, Prowansja, Lazurowe Wybrzeże czy Oksytania. Właśnie je chciałabym tym razem Wam przybliżyć, drodzy Czytelnicy magazynu All Inclusive. Południe Francji można odwiedzić o każdej porze roku, bo zawsze prezentuje się niezmiernie atrakcyjnie.

WIDOK NA SZCZYTY Najbardziej rozpoznawalną górą francuskich Alp jest Mont Blanc (4808,72 m n.p.m.). Wznosi się ona na granicy z Włochami, ale jej najwyższy wierzchołek znajduje się właśnie na terytorium Francji (przynajmniej tak twierdzą źródła francuskie). Śmiałkowie pragnący zdobyć ten najwyższy szczyt Europy zjeżdżają do położonej u jego podnóży urokliwej miejscowości Chamonix-Mont-Blanc przez cały rok. Nie trzeba być jednak znakomitym alpinistą, żeby przybyć w te strony i podziwiać słynny ośnieżony masyw. Z centrum miasteczka w 20 min. wjedziemy kolejką linową na szczyt Aiguille du Midi (3842 m n.p.m.), oddalony zaledwie 8 km od Mont Blanc, który widać stąd jak na dłoni. Można tu wystawić na próbę swoje nerwy i stanąć na szklanej platfor-

ZIMA 2017/2018

©© GALERIE LYON FRANCE/JULIA BIDAULT


131

©© CHAMONIX-MONT-BLANC VALLEY MUNICIPALITIES/PIERRE RAPHOZ

SS Chamonix-Mont-Blanc cieszy się wielką popularnością wśród narciarzy

SS Lyoński gmach Musée des Confluences z 2014 r. w dzielnicy La Confluence

są dostosowane do różnych poziomów zaawansowania. Początkujący narciarze mają duży wybór oślich łączek i łatwych stoków. Liczne szerokie, dobrze przygotowane trasy zadowolą średnio zaawansowanych. Najbardziej wymagający mogą spróbować swoich sił na trasach czarnych, wśród których największą sławą cieszy się Combe de Caron, rozpoczynająca się na wysokości 3200 m n.p.m. i zachwycająca wspaniałymi widokami.

©© GALERIE LYON FRANCE/QUENTIN LAFONT

Francuskie Alpy to jednak nie tylko kurorty narciarskie. Znajduje się tu także mnóstwo szlaków trekkingowych, poza tym panują świetne warunki do uprawiania wspinaczki, paralotniarstwa, speleologii, kanioningu, wędkarstwa, kolarstwa i jazdy konnej w malowniczych parkach krajobrazowych, takich jak Naturalny Park Regionalny Masywu Bauges (Parc naturel régional du Massif des Bauges), mający status geoparku UNESCO. Oprócz tego region

urozmaicają przepiękne jeziora polodowcowe. Są idealne na wyprawy kajakowe i rejsy łodzią żaglową, można na nich uprawiać wakeboarding, kitesurfing i inne sporty wodne. Jednym z najczystszych w Europie jest jezioro Annecy (o powierzchni ponad 27,5 km2 i głębokości sięgającej miejscami nawet 82 m). W jego turkusowej wodzie odbijają się górskie szczyty, w tym Tournette (2351 m n.p.m.). Na północnym krańcu jeziora znajduje się urokliwe górskie miasto, które również zwie się Annecy. Ze względu na przepiękne centrum poprzecinane kanałami bywa ono nazywane alpejską Wenecją. Koniecznie należy w nim wejść do jednej z restauracji, aby spróbować lokalnych przysmaków: fondue, czyli sera roztopionego w białym winie, tartiflette – ziemniaków zapiekanych z boczkiem i alpejskim serem reblochon oraz opiekanych plastrów sera raclette podawanych z gotowanymi ziemniakami, szynką parmeńską, korniszonami i marynowanymi grzybami. W regionie Rodan-Alpy znajduje się też ponad 500-tysięczny Lyon, położony malowniczo nad Rodanem i Saoną. To jedno z najstarszych miast we Francji (założone przez Rzymian w 43 r. p.n.e. jako Lugdunum) szczyci się rozległym historycznym centrum, wpisanym w 1998 r. na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Trzeba tu zdecydowanie zwiedzić romańsko-gotycką Katedrę św. Jana Chrzciciela, 

ZIMA 2017/2018


132 EUROPODRÓŻE

©© OFFICE DE TOURISME SISTERON

©© OFFICE DE TOURISME D'ARLES

SS Cytadela Sisteron dominuje nad miejscowością o tej samej nazwie

SS Klasztor i Kościół św. Trofima w Arles

TT Piętrowy układ zabudowy w zabytkowym Gordes

TT Stare kamienne domy w miasteczku Bonnieux

©© MUSÉE DE LA LAVANDE, 84220 COUSTELLET, PROVENCE

SS Musée de la Lavande w osadzie Coustellet ©© OT LMV/P. GIRAUD

ZIMA 2017/2018

©© WIKIMEDIA COMMONS/JDDMANO


133 zobaczyć panoramę Lyonu rozpościerającą się ze schodów XIX-wiecznej Bazyliki Najświętszej Marii Panny z Fourvière, zgubić się w labiryntach przejść zwanych traboules i przespacerować po placu Terreaux (Place des Terreaux), na którym szczególną uwagę warto zwrócić na budynek Ratusza (Hôtel de Ville de Lyon). Miłośnicy nowoczesnej architektury muszą koniecznie odwiedzić powstałą na terenach poprzemysłowych dzielnicę La Confluence, a osoby lubiące sztukę – liczne galerie na ulicy Burdeau (rue Burdeau). W mieście spodoba się również amatorom wykwintnych kulinariów: znajduje się w nim sześć restauracji słynnego francuskiego szefa kuchni Paula Bocuse’a („Le Nord”, „Le Sud”, „L’Est”, „L’Quest”, „Marguerite” i „Argenson”). Ci, którzy preferują tradycyjne dania, powinni zajrzeć do „Café Comptoir Abel” (lokalu gastronomicznego typu bouchon). Po zaspokojeniu głodu najlepiej wybrać się na drinka na jedną z barek zacumowanych wzdłuż brzegu Rodanu lub do baru „L’Antiquaire”, gdzie pracują najlepsi barmani we Francji.

SIELSKA KRAINA LAWENDY Chociaż Alpy dochodzą aż do wybrzeża Morza Liguryjskiego, to nie z nimi kojarzy się Prowansja, a z ciągnącymi się po horyzont polami lawendy, winnicami i gajami oliwnymi, przytulnymi kamiennymi miasteczkami, w których wąskich uliczkach aż chce się zgubić, pachnącą ziołami kuchnią i pełnymi wrzawy targowiskami ze świeżymi warzywami, winami, wędlinami, serami, chrupiącymi wypiekami i wyrobami lokalnego rękodzieła artystycznego. Na tych ostatnich można spróbować pieczywa fougasse z rozmarynem, oliwek po prowansalsku i słynnego koziego sera z Banon owiniętego w liście kasztanowca, kupić pachnące lawendą mydła, białe naczynia ceramiczne w tradycyjne prowansalskie wzory i oliwę z Les Baux-de-Provence. Po udanych zakupach warto napić się szklaneczki anyżowego likieru pastis i wyruszyć na zwiedzanie niezmiernie urokliwej Prowansji. Tutejsze miasteczka łączy sielankowa atmosfera niespiesznego celebrowania prostej codzienności. W każdym z nich czekają nas inne widoki i atrakcje. Nad miejscowością Sisteron, zwaną Bramą Prowansji, góruje monumentalna skała o spiczastych graniach (Rocher de la Baume), w którą wrosła okazała Cytadela Sisteron (Citadelle de Sisteron). W Orange, tzw. Mieście Książąt, można podziwiać doskonale zachowane pozostałości świetności imperium rzymskiego: Łuk

Triumfalny z czasów panowania cesarza Oktawiana Augusta (27 r. p.n.e.–14 r. n.e.) i starożytny teatr z wykutą w zboczu wzgórza widownią na ponad 9 tys. osób. Roussillon to spokojne miasteczko w kolorze ochry położone na rdzawych wzniesieniach, których ziemia bogata jest w związki żelaza. W leżącym nad Rodanem Arles, w charakterystycznym Żółtym Domu mieszkał i tworzył urzeczony prowansalskimi krajobrazami malarz Vincent van Gogh. To tu namalował swoje najsłynniejsze dzieła i stracił ucho. Nie jest to jedyna gratka dla wielbicieli sztuki w tym uroczym mieście – jak mówi legenda, na tutejszym cmentarzu Alyscamps spoczywa główny bohater Pieśni o Rolandzie, a sama nekropolia została opisana przez Dantego Alighieri w Boskiej komedii. W Arles znajdują się też ruiny antycznego teatru i doskonale zachowana rzymska arena (Arènes d’Arles) wybudowana między 80 a 90 r., na której niegdyś odbywały się walki gladiatorów i wyścigi rydwanów oglądane przez nawet 25 tys. widzów, a dziś organizowane są walki byków. Za nie lada atrakcję okolicy uchodzi miasteczko L’Isle-sur-la-Sorgue zbudowane na wyspach i zwane prowansalską Wenecją, a słynące z handlu antykami. W pierwszą niedzielę sierpnia odbywa się tu coroczny pływający targ, podczas którego rzeka i kanały zapełniają się łódkami ze świeżymi warzywami i owocami, miodem lawendowym i innymi specjałami. Podczas wizyty w Prowansji nie wolno ominąć Awinionu, dawnej siedziby papieży (w latach 1309–1377). Tutejszy Pałac Papieski (Palais des Papes) stojący w centrum otoczonej wysokimi murami historycznej części miasta to jedna z największych gotyckich budowli Europy. Kolejnym symbolem Awinionu i słynną atrakcją turystyczną jest częściowo zachowany XII-wieczny most św. Benedykta

(pont Saint-Bénézet, znany również jako pont d’Avignon – most Awinioński), który podziwiać można np. z ogrodów papieskich. Zawsze pełne turystów miasto nabiera szczególnego charakteru w lipcu, kiedy odbywa się teatralny Festival d’Avignon, należący do najważniejszych wydarzeń tego rodzaju na świecie. W tym rejonie Francji warto też odwiedzić zbudowaną na tarasach wykutych w wapiennej skale miejscowość Gordes z potężnym renesansowym zamkiem. Jednak to nie XVI-wieczna budowla stanowi tu największą atrakcję. Turystów przyciąga amfiteatralne położenie Gordes i zabudowa z jasnego kamienia, a także brukowane uliczki zachęcające do spacerów oraz fakt, że niedaleko leży najbardziej znany symbol Prowansji – Abbaye Notre-Dame de Sénanque, czyli założone w 1148 r. opactwo cysterskie otoczone polami lawendy. Kolejnym słynnym kamiennym miasteczkiem położonym malowniczo na prowansalskich wzgórzach jest Bonnieux z przepięknymi rezydencjami z XVI, XVII i XVIII stulecia. Roztacza się stąd wspaniały widok na okolicę – dostrzec można Gordes, Roussillon i Mont Ventoux (1911 m n.p.m.), wietrzną górę, na której już 10 razy kończyły się etapy Tour de France. Choć wieją tu silne, nieprzyjemne wiatry (ich prędkość na szczycie często dochodzi do 100 km/godz., a notowano nawet wartości powyżej 300 km/godz.), warto się wybrać na Mont Ventoux, bo należy do tych niewielu miejsc, z których przy dobrej widoczności da się zobaczyć jednocześnie Morze Śródziemne, Alpy i Pireneje.

WYBRZEŻE SKĄPANE SŁOŃCEM Kojarzoną głównie z palmami, złotym piaskiem i luksusem Riwierę Francuską co roku odwiedza ponad 10 mln turystów. 

ZIMA 2017/2018


134 EUROPODRÓŻE

SS Tłumy ludzi podziwiają co roku barwne parady karnawałowe w Nicei

Senne miasteczka sąsiadują na niej z głośnymi kurortami, pełne przepychu wydarzenia filmowe odbywają się koło wprawiających w zadumę nad uciekającym czasem wystaw w galeriach sztuki i muzeach. Trekkingowe ścieżki prowadzą na punkty widokowe, z których z jednej strony podziwiać można zapraszające do wypoczynku plaże, z drugiej – ośnieżone alpejskie szczyty. Na przystaniach luksusowych jachtów słychać echa gwaru lokalnych bazarów, szampan leje się na zmianę z wodą sodową. Na Côte d’Azur każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie. Stolicą Lazurowego Wybrzeża okrzyknięto położoną nad Zatoką Aniołów 350-tysięczną Niceę, gdzie słońce świeci 320 dni w roku. Symbolem miasta jest nadmorska Promenada Anglików (Promenade des Anglais), wzdłuż której ciągnie się ka-

mienista plaża. Koniecznie należy w nim odwiedzić Muzeum Masséna (Musée Masséna), funkcjonujące w zabytkowej willi, i Muzeum Narodowe Marca Chagalla (Musée National Marc Chagall) otwarte przez samego artystę w 1973 r. Warto też udać się na słynny targ kwiatowo-warzywno-owocowy na Cours Saleya. Zaledwie mniej więcej 30 km od Nicei leży jedno z najważniejszych miast światowej kinematografii – Cannes, goszczące w maju międzynarodowy filmowy Festival de Cannes. Co roku zgromadzona na Lazurowym Wybrzeżu publiczność ogląda nowe filmy. Przy pełnym przepychu bulwarze Croisette (Boulevard de la Croisette) stoją drogie luksusowe hotele: InterContinental Carlton Cannes, Grand Hyatt Cannes Hôtel Martinez i Hôtel Barrière Le Majestic Cannes, w których zatrzymują

TT Cannes leży nad niewielką zatoką La Napoule (Golfe de La Napoule)

ZIMA 2017/2018

©© OTC NICE/A. ISSOCK

©© ATOUT FRANCE/ROBERT PALOMBA

się największe gwiazdy Hollywoodu zjeżdżające nad Morze Śródziemne, aby pojawić się na czerwonym dywanie Pałacu Festiwali i Kongresów (Palais des Festivals et des Congrès de Cannes). Po drodze do Cannes warto zatrzymać się w Antibes i Juan-les-Pins, widowiskowo wrośniętych w nadmorskie skały. Z kinem związane jest też inne miasto Riwiery Francuskiej, a mianowicie Saint-Tropez, znane głównie ze względu na komiczną postać żandarma granego przez legendarnego Louisa de Funèsa. To ulubiony letni kurort sław i bogaczy, z bajecznie kolorowymi fasadami domów zwróconymi do portu, w którym cumują luksusowe łodzie. Będzie idealnym miejscem na popołudniowy kieliszek szampana. W okolicach Saint-Tropez leżą dwie słynne piaszczyste plaże: Pampelonne i L’Escalet (obie usytuowane są w Ramatuelle). Być na Lazurowym Wybrzeżu i nie odwiedzić 860-tysięcznej Marsylii byłoby dużym błędem, gdyż w tym malowniczo położonym kosmopolitycznym mieście znajduje się mnóstwo atrakcji. Należy do nich przepięknie zdobiona Bazylika Najświętszej Marii Panny z La Garde (Basilique Notre-Dame-de-la-Garde) z drugiej połowy XIX w., imponujące wielkością Opactwo św. Wiktora (Abbaye Saint-Victor) z zabytkowymi kryptami i liczne ogrody miejskie z kojącym widokiem na morze, m.in. Parc Valmer i Jardin des Vestiges, w którym zachowały się pozostałości antycznego portu. Po zwiedzaniu warto zajrzeć do pełnej tawern i restauracji starej dzielnicy portowej i spróbować lokalnych przysmaków, np. słynnej zupy rybnej bouillabaisse.


135

©© ATOUT FRANCE/MICHEL ANGOT

SS Luksusowy statek wycieczkowy w Saint-Tropez

SS Widok na Bazylikę Najświętszej Marii Panny z La Garde w Marsylii

W SĄSIEDZTWIE HISZPANII

anchois de Collioure czy ostrygi z Bouzigues. Historyczna kraina Oksytania słynie także z winnic położonych w rejonie Corbières, Minervois i Cahors. Prawdziwi smakosze powinni też spróbować winiaku armagnac. Funkcję stolicy regionu pełni 470-tysięczna Tuluza, nazywana Różowym Miastem ze względu na charakterystyczny kolor cegieł, z jakich powstała większość budynków w centrum. Choć jest czwartym pod względem liczby mieszkańców miastem we Francji

Regionem Francji wysuniętym najdalej na południe jest Oksytania, od południowego wschodu ograniczona przez Morze Śródziemne, nad którym leży ponad 200 km skąpanych w słońcu plaż. Wzdłuż granicy z Hiszpanią rozciągają się dla odmiany Pireneje. To z tej części kraju pochodzą znane na cały świat francuskie specjały, takie jak ostry ser owczy roquefort (z miasteczka Roquefort-sur-Soulzon),

©© ATOUT FRANCE/ROBERT PALOMBA

i jednym z największych ośrodków akademickich w kraju, nie przytłacza wielkością. Na co dzień tętni życiem, zaprasza w progi przytulnych kawiarenek i gwarnych pubów. Do najważniejszych zabytków Tuluzy należy romańska Bazylika św. Saturnina (Basilique Saint-Sernin), będąca ważnym miejscem na szlaku pielgrzymkowym prowadzącym do Santiago de Compostela w hiszpańskiej Galicji, i ogromny gotycki kościół przy klasztorze jakobinów (Couvent des Jacobins). 

ZIMA 2017/2018


136 EUROPODRÓŻE

SS Śluza na Kanale Południowym uznanym za zabytek inżynierii wodnej

Centralny punkt historycznej części miasta stanowi plac Kapitolu (place du Capitole), przy którym stoi Kapitol (Capitole), obecnie siedziba rady miejskiej i teatru (Théâtre du Capitole). Niektóre z sal są otwarte dla zwiedzających (m.in. wypełniona dziełami sztuki Salle des Illustres). Warto też odwiedzić Muzeum Augustianów (Musée des Augustins) we wnętrzach XIV-wiecznego klasztoru, a następnie spróbować tradycyjnego dania o nazwie cassoulet, przyrządzanego z białej fasoli i mięsa i pieczonego w glinianym naczyniu (cassole). Niedaleko Tuluzy przepływa wpisany w 1996 r. na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO Kanał Południowy (Canal du Midi) łączący rzekę Garonnę z Étang de Thau – akwenem nad Morzem Śródziemnym. Ma on długość 241 km. Wybudowano go w XVII stuleciu z wykorzystaniem najnowszych osiągnięć inżynierii (w okolicy stanowiska archeolo-

gicznego Oppidum d’Ensérune przechodzi przez długi na 173 m tunel Malpas przebity pod wzgórzem, co było pierwszym tego typu rozwiązaniem w Europie). Dziś Canal du Midi pełni głównie funkcje rekreacyjne, a najlepiej można mu się przyjrzeć podczas rejsu komfortową barką turystyczną. Po drodze warto zatrzymywać się na degustacje serów i win oraz zwiedzanie malowniczych miast Oksytanii, takich jak słynne Carcassonne z przepięknym średniowiecznym centrum i potężnymi fortyfikacjami czy Muzeum Sztuk Pięknych (Musée des Beaux-Arts) z bogatymi zbiorami europejskiego malarstwa od XVII w. do dziś. W tym francuskim regionie na zainteresowanie zasługuje także Montpellier. Jego średniowieczne uliczki (rue de la Valfère, rue du Bras-de-Fer czy rue de l’Argenterie) urzekają turystów z całego świata. Jedną z największych atrakcji miasta jest Musée Fabre. Muzeum to szczyci się bogatą kolekcją obrazów malarzy francuskich, włoskich,

TT Szlak w okolicy Cirque de Gavarnie w Parku Narodowym Pirenejów

ZIMA 2017/2018

©© CRT MIDI-PYRÉNÉES/DOMINIQUE VIET

©© CRT MIDI-PYRÉNÉES/PATRICE THEBAULT

hiszpańskich, flamandzkich i holenderskich z okresu od renesansu aż do czasów obecnych. W Montpellier znajduje się również bardzo interesujące centrum sztuki współczesnej La Panacée, w którym odbywają się liczne wystawy. Nie można też zapomnieć o oksytańskim antycznym mieście i byłej rzymskiej kolonii (Colonia Nemausus), czyli Nîmes, zwanym francuskim Rzymem. Rzymianie zostawili w nim po sobie m.in. wzniesiony w drugiej połowie I w. amfiteatr na nawet 24 tys. widzów (Arènes de Nîmes) i świątynię Maison Carrée – obydwie budowle są dziś jednymi z najlepiej zachowanych zabytków starożytnych na całym świecie. Park (Jardins de la Fontaine) założony w XVIII stuleciu przy dawnym sanktuarium kryje takie skarby jak świątynia Diany i ponad 30-metrowa wieża Magne. Przez cały rok odbywają się tu liczne festiwale, koncerty, spektakle teatralne i rekonstrukcje historyczne. Ciekawostkę stanowi fakt, że Pont du Gard, rzymski akwedukt sprzed TT Wnętrze jaskini Gouffre de Padirac

©© CRT MIDI-PYRÉNÉES/DOMINIQUE VIET


137

©© ATOUT FRANCE/MARTINE PRUNEVIEILLE

SS Arènes de Nîmes – rzymski amfiteatr

SS Place de la Comédie, czyli główny plac w mieście Montpellier

2 tys. lat, uważany za jeden z najatrakcyjniejszych francuskich zabytków, został wybudowany po to, aby dostarczać wodę właśnie do Nîmes. Oksytania to nie tylko niezmiernie urokliwe miasta o długiej historii. Zachwycają w niej również piękne krajobrazy i niezwykłe cuda natury. W podróż do środka Ziemi zabiera jaskinia Gouffre de Padirac w dolinie rzeki Dordogne. Ma aż 103 m głębokości i 35 m średnicy i jest uznawana za największą ciekawostkę geologiczną Francji. Jej pierwszego badacza, Édouarda-Alfreda

Martela (1859–1938), uważa się za twórcę nowoczesnej speleologii. Do jaskini można dostać się schodami z 208 stopniami, windą lub... na linie. W środku czeka nas rejs po podziemnej rzece, która zamienia się w przepiękne jezioro. Potem przechodzi się do sali nazywanej Grand Dôme. To wielka podziemna katedra o wysokości 94 m, udekorowana wspaniałymi naturalnymi rzeźbami. Dla odmiany przy samej granicy z Hiszpanią znajduje się Cirque de Gavarnie, czyli cyrk lodowcowy o średnicy ok. 6 km,

©© VILLE DE MONTPELLIER

który leży w Parku Narodowym Pirenejów (Parc National des Pyrénées). Na parkowym terenie nad rwącym strumieniem na wysokości mniej więcej 1500 m n.p.m. wnosi się też monumentalny kamienny most (Pont d’Espagne). Okolica doskonale nadaje się na piesze wędrówki, wspinaczkę, jazdę na rowerze czy loty na paralotni, a także do uprawiania wszelkich sportów zimowych, w tym wspinaczki po zamarzniętych wodospadach. Jak widać, pełne wspaniałych atrakcji południe Francji zaprasza o każdej porze roku. 

ZIMA 2017/2018


138 EUROPODRÓŻE

SYCYLIA

– MIT I RZECZYWISTOŚĆ

©© GIUSEPPE MATINA

DOMINIKA FRIEDRICH www.sycyliabocznymidrogami.pl

ZIMA 2017/2018


139

<< Trójkątna w swoim kształcie Sycylia jest ziemią słońca i ognia Etny zwanej Mongibello. Niegdyś stanowiła centrum antycznego świata, dlatego też wiele mitów opowiada właśnie o niej. To największa wyspa Morza Śródziemnego. Swojemu strategicznemu położeniu zawdzięczała nie tylko rozkwit, lecz także zainteresowanie najeźdźców. Nie bez znaczenia były zarówno jej urodzajne gleby, jak i wspaniały śródziemnomorski klimat. Kiedyś nazywano ją nawet spichlerzem Włoch, którym zresztą pozostaje do dziś. >>

©  REGIONE SICILIANA DIPARTIMENTO TURISMO, SPORT E SPETTACOLO

N

a Sycylii od stuleci krzyżowały się wpływy rozmaitych kultur. Pozostawiły one na niej liczne ślady, obecnie bezcenne dzieła sztuki. Współcześni Sycylijczycy wydają się być odrębnym narodem, a ich wyspa – niemal autonomicznym krajem. Łatwo dostrzec, że pod względem społecznym i kulturowym różni się ona od kontynentalnych Włoch. Wszystko jest tutaj jakby doprowadzone do przesady: słońce świeci jaskrawiej, niebo i morze mają wyjątkowo intensywną barwę, owoce są niesamowicie słodkie. To ziemia kontrastów, luksusu i biedy, jedyna w swoim rodzaju, meravigliosa, czyli wspaniała. Sycylia moim zdaniem zdecydowanie bardziej przypomina Afrykę niż Europę. Od kontynentalnych Włoch dzieli ją co prawda tylko wąska Cieśnina Mesyńska, ale południowo-zachodni kraniec wyspy leży zaledwie ok. 230 km od Tunisu. Mamy więc tutaj okazję pooddychać afrykańskim powietrzem w europejskim kraju.

©© REGIONE SICILIANA DIPARTIMENTO TURISMO, SPORT E SPETTACOLO

OJCZYZNA SYCYLIJCZYKÓW Można pojechać na Sycylię i zobaczyć jedynie słońce, morze i błękitne niebo niczym ze zdjęć w turystycznych folderach. W końcu wyspa ma 1152 km wybrzeża! Jednak już sama wyprawa w głąb lądu stanowi podróż do innej krainy. W miarę zbliżania się do takich miast jak Enna czy Caltanissetta, położonych w centrum Sycylii, można zauważyć, jak wszystko się zmienia: światło, otaczający krajobraz, twarze ludzi i ich charaktery. Po drodze z Katanii do Palermo

z wesołej, świątecznej i rozświetlonej nadmorskiej okolicy trafia się do ciemnego, gorzkiego i melancholijnego regionu. Wbrew pozorom tę włoską wyspę warto odwiedzić nie tylko latem. Nie wszyscy wiedzą, że miasta w środku lądu, np. wspomniana Enna, lub te wzniesione na skałach, jak leżące na północno-zachodnim krańcu Erice, są otulone mgłą niczym miejscowości w Lombardii. W jednym z miasteczek na zboczach Etny można z kolei zjeść tradycyjne ciasteczka narciarza (biscotti dello sciatore), bo już w latach 20. XX w. Sycylijczycy uprawiali narciarstwo na stokach tutejszego wulkanu. Jedno jest jednak pewne – na Sycylii podróżnik musi uzbroić się w cierpliwość, niezbędną podczas szukania nieznanych miejsc i odkrywania fascynujących tajemnic. Ta wytrwałość zostanie z pewnością nagrodzona, ale należy uważać, bo wyspa potrafi uzależnić i sprawić, że ciągle chce się na nią wracać. Sycylijska kuchnia jest niezmiernie różnorodna i smakowita. Odzwierciedla historię regionu – mieszają się w niej wpływy włoskie, greckie, arabskie, francuskie i hiszpańskie. Burzliwa przeszłość wyspy ukształtowała też charakter Sycylijczyków. Są oni z natury nieufni, co zapewne stanowi efekt ciągłych najazdów, ale jednocześnie ciekawi świata, na przestrzeni stuleci zetknęli się w końcu z wieloma kulturami. Mają także niesamowite poczucie humoru i cieszą się każdą chwilą, bo przecież jutro może nie nadejść. Nie żyją, żeby pracować, lecz pracują, aby żyć. Sycylijczyk potrafi być prawdziwym przyjacielem, który nigdy nie zostawi nas w potrzebie. Jednak 

SS Pozostałości teatru greckiego z III w. p.n.e. w Taorminie niedaleko wulkanu Etna WW Rzeźba Igora Mitoraja i Świątynia Zgody, Agrigento

WW Kwitnąca bugenwilla na tle Morza Tyrreńskiego

ZIMA 2017/2018


140 EUROPODRÓŻE

©© REGIONE SICILIANA DIPARTIMENTO TURISMO, SPORT E SPETTACOLO

TT Cefalù u stóp potężnej skały (Rocca di Cefalù)

SS Castello di Lombardia, imponująca forteca, która dominuje nad miastem Enna

w kłótni bywa tak samo żywiołowy i gwałtowny jak w okazywaniu radości. Poza tym mieszkańcy Sycylii są bardzo rodzinni i darzą ogromnym szacunkiem starszych. Na wspólne wyjazdy wakacyjne często wybierają się razem nawet czteropokoleniowe rodziny. Może ze względu na południowy, niemal afrykański klimat Sycylijczycy mają czas na wszystko, nie skąpią go więc na życzliwy uśmiech, dobre słowo czy kawę z przyjacielem. Jeżeli zapytamy ich o drogę po angielsku, będą prawdopodobnie zakłopotani (najczęściej nie znają tego języka), ale sami zaprowadzą nas na miejsce. To ludzie z sercem na dłoni, nawet jeśli się zdenerwują, po chwili znów wraca im humor. Sycylijczycy są prawdziwym skarbem tej wyspy.

Stworzyła własny kodeks obowiązujący jej członków i określający zasady postępowania. Mafia ma różne oblicza i jej pobieżna charakterystyka zajęłaby setki stron. Zainteresowanym tematem polecam książkę, która do tej pory nie ukazała się w języku włoskim, ale została wydana po polsku – Sycylijski mrok australijskiego autora Petera Robba. Ta publikacja z pewnością pomoże zrozumieć nieco lepiej rzeczywistość Sycylijczyków. Nawet Benicie Mussoliniemu nie udało się ostatecznie zniszczyć tutejszej mafii. Być może stało się tak dlatego, że jest ona integralną częścią sycylijskiego świata. W 1992 r. przegrali z nią sędziowie Giovanni Falcone i Paolo Borsellino (obaj zginęli w zamachach bombowych). Jak dotąd nikt nie rozwiązał problemu mafii na Sycylii definitywnie. Za najlepszy kinowy obraz nakręcony na ten temat uchodzi film, w którym – podobnie jak w książce stanowiącej dla reżysera główną inspirację – słowo „mafia” nie pojawia się ani razu! Ojciec chrzestny Francisa Forda Coppoli powstał na podstawie powieści Maria Puzo o tym samym tytule. Do dziś

©© REGIONE SICILIANA DIPARTIMENTO TURISMO, SPORT E SPETTACOLO

POD OKIEM MAFIOSÓW Niestety, Sycylia osobom, które niewiele wiedzą na jej temat, najczęściej kojarzy się z mafią. Ta jednak jest nie tylko organizacją przestępczą o początkach sięgających dalekiej przeszłości. Stanowi również zjawisko społeczne, tradycję, sposób na życie i codzienność mieszkańców wyspy.

ZIMA 2017/2018

uważany jest za wzór dla wszystkich twórców, którzy mierzą się z przeniesieniem na ekran mafijnego świata. Sycylia była w przeszłości łakomym kąskiem dla zdobywców szukających nowych ziem. Po śmierci w grudniu 1250 r. cesarza Fryderyka II Hohenstaufa na ludność sycylijską nałożono powinności feudalne, a tych, którzy nie chcieli podporządkować się narzuconym nakazom, surowo karano. Ta sytuacja doprowadziła do buntu Sycylijczyków – powstała grupa mająca pomagać uciśnionym. Według innej teorii taka organizacja zawiązała się, gdy wyspę okupowali Hiszpanie. Mafia zawsze działała w kręgu wielkiej polityki i w tle ważnych wydarzeń. Tzw. Bractwo wspierało Giuseppe Garibaldiego, a w czasie II wojny światowej operacja aliantów pod kryptonimem „Husky” (9 lipca – 17 sierpnia 1943 r.) była poprzedzona zawarciem układu z sycylijskimi bossami. Z mitologicznej otoczki odziera mafię jej codzienna działalność przestępcza. Wymuszenia, nielegalne budownictwo, produkcja narkotyków i handel nimi, prostytucja – to tylko nieliczne przykłady. Mafia stara


141

©© REGIONE SICILIANA DIPARTIMENTO TURISMO, SPORT E SPETTACOLO

TT Stoisko m.in. z daniem ze ślimaków (babbaluci)

SS Polpo bollito – gotowana ośmiornica

się legalizować swoje interesy. Wychodzi z założenia, że jeśli pieniądze można włożyć w legalny biznes, należy to po prostu zrobić. Przedsiębiorstwa mafijne zarabiają dziś na wywozie śmieci, budowaniu nieruchomości, rolnictwie, gastronomii i innych usługach. We Włoszech ok. 30 proc. firm odpowiadających za odbiór odpadów znajduje się w rękach mafii lub jest z nią po-

wiązanych. Prasa podaje, że roczne dochody rodzin są szacowane na mniej więcej 120–140 mld euro.

©© REGIONE SICILIANA DIPARTIMENTO TURISMO, SPORT E SPETTACOLO

FESTIWAL ZMYSŁÓW Na Sycylii widok ludzi jedzących na ulicy w trakcie spacerowania, robienia zakupów na targu, jazdy na skuterze czy prowadzenia samochodu należy do codzienności. Ludzie

TT W Palermo sprzedaje się różnego rodzaju przekąski wprost na ulicy

©© REGIONE SICILIANA DIPARTIMENTO TURISMO, SPORT E SPETTACOLO/VALERIO CASARI

zatrzymują się przed ulicznym straganem, biorą coś do ręki i jadą dalej. Tutaj je się o każdej porze dnia, a używa się do tego palców. Sprzedaje się głównie małe przekąski (gotowane, smażone bądź pieczone na ruszcie), przygotowywane na stoiskach na świeżym powietrzu. To rodzaj miejscowego fast foodu, którego historia na wyspie sięga ponad 2 tys. lat wstecz. Cucina di strada („kuchnia uliczna”) i buffittieri (bufety) są integralną częścią sycylijskiej sztuki kulinarnej. Od wieków oferowane na ulicach specjały oddawały porządek pór roku, dni tygodnia i godzin. Sycylijczycy od zawsze uważali jedzenie nie tylko za sposób na zaspokojenie głodu, ale również za prawdziwą przyjemność. Na Sycylii ludzie się nie pożywiają, oni delektują się, biesiadują i pełnymi garściami czerpią z tego satysfakcję i radość, czyniąc w ten sposób zadość potrzebom duchowym. Poza tym kuchnia jest także nieodłącznym elementem tutejszej kultury. Na całym świecie panuje obecnie moda na tzw. finger food. Na nowo odkrywamy przyjemność, jaka płynie z jedzenia palcami, gdy uaktywnia się nie tylko wzrok, smak i węch, ale też zmysł dotyku. Właśnie przez dotykanie poznajemy najpierw konsystencję i temperaturę tego, co akurat spożywamy, zanim włożymy to do ust. Opuszki palców są bardzo wrażliwe, co potęguje doznania. Sycylijczycy jedzą rękami bez skrępowania, aż do oblizywania palców. Zupełnie nie wstydzą się tej przyjemności. Istnieje nawet takie włoskie powiedzenie buono da leccarsi le dita (dosłownie „dobre aż do oblizania palców”). Do dziś zresztą duża część ludzkości je palcami, bez użycia sztućców (to popularny sposób m.in. w kręgu krajów arabskich, Etiopii czy Azji Południowej). W starożytnych Syrakuzach, Selinuncie, Morgantinie czy innych miastach jedzono na ulicy. Osoby spacerujące pomiędzy stoiskami wchłaniały zapachy przygotowywanych potraw, karmiły oczy ich widokiem, a w końcu rozkoszowały się smakiem. Ten uniwersalny zwyczaj, którego nie zmieniły zawirowania historii, łączy nas dzisiaj z dawnymi czasami.

W TEATRZE SMAKÓW Uliczną kuchnię można znaleźć na targowiskach miejskich, w zaułkach starych uliczek nadmorskich, rybackich miejscowości, w Katanii, Syrakuzach, Agrygencie (Agrigento), ale przede wszystkim w Palermo. To ostatnie miasto wypełnia różnokolorowy tłum, egzotyczne bary, sklepy 

ZIMA 2017/2018


142 EUROPODRÓŻE

©© DOMINIKA FRIEDRICH/WWW.SYCYLIABOCZNYMIDROGAMI.PL

©© DOMINIKA FRIEDRICH/WWW.SYCYLIABOCZNYMIDROGAMI.PL

SS Pokryte kolcami pancerzyki jeżowców (ricci)

SS Lekko tylko doprawione vongole (małże Wenus) to popularne danie na Sycylii

TT Fico d’India, czyli opuncja figowa

SS Oporządzanie miecznika na targu Il Capo

©© REGIONE SICILIANA DIPARTIMENTO TURISMO, SPORT E SPETTACOLO ©© DOMINIKA FRIEDRICH/WWW.SYCYLIABOCZNYMIDROGAMI.PL

ZIMA 2017/2018

TT Słodkie owoce dojrzewające na Wyspie Słońca ©© REGIONE SICILIANA DIPARTIMENTO TURISMO, SPORT E SPETTACOLO


143 z arabskimi artykułami na wystawach. Wokół słychać różne języki, jakby w jednym miejscu zgromadzili się budowniczowie wieży Babel, wszędzie unoszą się rozmaite zapachy. Palermo jest stolicą Sycylii i sycylijskiego street foodu. To miasto pełne życia i ruchu, żyjące szybko, niezmiernie kolorowe, agresywne, hałaśliwe, głośne i ekscytujące. Palermitańska plaża Mondello, leżąca w dzielnicy o tej samej nazwie, uchodzi za popularne wśród mieszkańców miejsce wieczornych spacerów latem i niedzielnych obiadów na świeżym powietrzu na wiosnę. Można tutaj znaleźć również stoiska z ulicznym jedzeniem, jakże odmiennym od tego w centrum Palermo. Na cibo da strada, czyli „żywność z ulicy”, składają się potrawy, których najczęściej nie przygotowuje się w domu. Są zbyt pracochłonne i nie warto przyrządzać porcji tylko dla kilku osób. W Mondello kupimy polpo bollito – gorącą, gotowaną ośmiornicę, ricci di mare – jeżowce, otwierane na oczach klienta (niewiele jest w nich do zjedzenia, to przede wszystkim zapach wiatru i morskiego powietrza), frutti di mare crudi – świeże owoce morza na surowo, np. fasolari (małże wenus brunatne), tartufi di mare, cannolicchi (małże brzytwy), vongole (małże Wenus) czy cozze (omułki śródziemnomorskie), ostrygi, padelle i telline (urąbki). Tych wszystkich przysmaków zawsze później brakuje turystom po powrocie z Sycylii do Polski. W centrum Palermo nie wolno odmówić sobie przyjemności, jaką daje spacer, degustacja i zaopatrzenie się w różne specjały na historycznym targowisku Vucciria. To największy tutejszy bazar, oszałamiający kolorami, ilością towarów i chaotyczną, hałaśliwą atmosferą, przypominający nieco suk w arabskim mieście. Po wejściu na targ można poczuć się tak, jak ktoś, kto w teatrze wyszedł nagle zza kulis na scenę podczas trwającego przedstawienia i stał się jednym z aktorów biorących udział w spektaklu. Rozwinięte czerwone markizy zasłaniające oślepiające słońce przywodzą na myśl namiot cyrkowy. Spod płóciennych dachów wyglądają artyści – miejscowi sprzedawcy, z których każdy stara się przyciągnąć uwagę przechodzących osób, szczególnie obcokrajowców, wyróżniających się ubraniem i sposobem poruszania się. Główną rolę odgrywa tu miecznik (pesce spada) ze straganu rybnego. Jest ogromny, ma długi, błyszczący miecz, srebrzystą skórę i ogon wygięty w łuk. Słońce świecące przez markizy zabarwia go na czerwono. Obok ciągną się w nieskończoność rzędy fioletowych

i czarnych bakłażanów oraz zielonych cukinii, również tych z rodzaju serpente di Sicilia („sycylijskiego węża”), wraz z ich kruchymi liśćmi – tenerumi. Dalej leżą pachnące pomidory odmian San Marzano, piccadilly, datterino czy Pacchino. Znajdziemy też stoiska z różnorakimi sałatami i warzywami liściastymi (sałatą rzymską, lodową i canasta, rukolą, endywią, cykorią, burakami liściowymi). W powietrzu unosi się oszałamiający zapach świeżej bazylii i mięty. Wzrok z daleka przyciągają ogromne cebule – cipolle di Chiarantana, i czerwony czosnek – aglio rosso di Nubbia. Na targowisku nie brakuje także barwnych owoców. Piętrzą się egzotyczne, piegowate opuncje, słoneczne melony kasaba (casaba) i chlebowe (meloni di pane), zielone arbuzy (tzw. meloni d’acqua – melony wodne, inaczej angurie), rumiane brzoskwinie z Leonforte (pesche di Leonforte) owinięte w oddzielne bibułki niczym balowe sukienki, spłaszczone brzoskwinie tabacchiere (Saturn) i okrągłe, żółte percocche, nektaryn-

ki, morele, różnokolorowe winogrona i figi, delikatne, słodkie, rozłożone na liściach figowych. Wśród tego wszystkiego stoją worki pełne ciecierzycy, soczewicy, fasoli, grochu, migdałów, sezamu, rodzynek, orzechów i zielonego złota Etny, czyli pistacji. Znajdziemy również suszone pomidory, kapary – kwiaty do jedzenia, potocznie zwane sycylijskimi orchideami, finocchietto selvatico – dziki koper włoski, a także otwarte wielkie puszki z solonymi sardynkami, suszoną ikrę tuńczyka – bottargę, kadzie pełne oliwek: czarnych, fioletowych lub zielonych.

NIEBO W GĘBIE Vucciria to nie tylko żołądek, ale i tętniące serce Palermo, niesamowite królestwo sycylijskiego jedzenia ulicznego. Jeżeli ktoś chce spróbować właśnie takich specjałów, powinien udać się na gwarny palermitański targ. W ponad 670-tysięcznej stolicy Sycylii, w odróżnieniu od innych regionów wyspy, szczególnie nieturystycznych zakątków we wnętrzu lądu, można zjeść 

ZIMA 2017/2018


144 EUROPODRÓŻE

SS Vucciria oszałamia zapachami, kolorami i ogromnym wyborem produktów

o każdej godzinie bez wchodzenia do restauracji czy trattorii. To bardzo charakterystyczne dla Palermo, którego ulice, szczególnie w centrum, pełnią ciągle jeszcze funkcję społeczną, są miejscem spotkań dla wielu Sycylijczyków i stanowią naturalne przedłużenie małego, ciasnego mieszkania. Turystom nie chcącym tracić cennego czasu przeznaczonego na zwiedzanie polecam te posiłki w locie (pranzetti volanti), sprzedawane w kioskach i ulicznych smażalniach. W stolicy wyspy można kupić jedzenie do ręki (cibo nelle mani) w doskonałym wydaniu. Warto spróbować pane con panelle – kanapki z tradycyjnymi placuszkami z mąki z ciecierzycy, smażonymi na bieżąco w głębokim oleju i roznoszącymi wokół

zapach typowy dla orientalnych targowisk. To tania i skromna przekąska, lecz otacza ją niewidzialny, jedynie wyczuwalny innymi zmysłami przepych. Poza tym na zainteresowanie zasługują z pewnością cazzilli (crocchè di patate) – krokiety z ziemniaków, i melanzane a quaglia – bakłażany rozkrojone w formie kwiatu. Klasyczną propozycją na drugie śniadanie jest sfincione, czyli ciasto przypominające pizzę, posmarowane solonymi sardynkami, sosem pomidorowym, posypane cebulą i startym serem caciocavallo oraz polane odrobiną oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia. Nie wolno zapomnieć też o arancini. Ten specjał przypomina o setkach lat sycylijskich tradycji kulinarnych. Pachnący szafranem

TT Stoisko z rozmaitymi rodzajami oliwek na Mercato del Capo w Palermo

©© REGIONE SICILIANA DIPARTIMENTO TURISMO, SPORT E SPETTACOLO/VALERIO CASARI

ZIMA 2017/2018

©© WIKIMEDIA COMMONS/TROLVAG

ryż z dodatkiem zielonego groszku otula serce z mięsnego sosu ragoût z mozzarellą (arancini con ragù). Żeby wygodniej było przewozić arancini i jeść je na ulicy, nadano im okrągły kształt, ze względu na który przypominają po usmażeniu małą pomarańczę (arancia). Obecnie te pyszne złote kulki spotyka się w najróżniejszych wersjach. Od godziny 16.00 uliczne bufety w Palermo stają się jeszcze atrakcyjniejsze. Można wręcz dostać zawrotu głowy od rodzajów przekąsek do wyboru. Na stoiskach serwuje się także wino. Warto wrzucić coś na ząb przed kolacją, którą na wyspie je się nie wcześniej niż o 21.00. Każdego popołudnia w zaułkach i na peryferiach miasta unoszą się do nieba kolumny gryzącego dymu, przypominającego ten z dawnych ołtarzy greckich świątyń. Na wschodzie Sycylii na prymitywnych rusztach piecze się mięso końskie (carne equina), kiełbasy, makrele lub sardynki. W Palermo za gwiazdę popołudniowych ulicznych straganów uchodzą wnętrzności jagnięce bądź kozie, nadziane na szpadkę jak szaszłyk i pieczone na grillu zwane stigghiola. Tradycyjną przekąską w stolicy wyspy o każdej porze dnia i roku jest panino con la milza (pani câ meusa) – bułka z cielęcą śledzioną. W zimowe popołudnia na ulicach podaje się i inne ciepłe dania. Należy do nich np. caldume, czyli gorący talerz (po sycylijsku quarume). W jego skład wchodzą podroby i gotowane flaki wołowe. Na tych samych


145

©© REGIONE SICILIANA DIPARTIMENTO TURISMO, SPORT E SPETTACOLO/MARTA MANNARANO

SS Smaczne świeże sfincione palermitano

©© REGIONE SICILIANA DIPARTIMENTO TURISMO, SPORT E SPETTACOLO/I. MANNARANO

©© REGIONE SICILIANA DIPARTIMENTO TURISMO, SPORT E SPETTACOLO

SS Sycylijskie złociste kulki ryżowe arancini

©© REGIONE SICILIANA DIPARTIMENTO TURISMO, SPORT E SPETTACOLO

SS Pane cunzato (pani cunzatu), bułka z nadzieniem

SS Babbaluci (vavaluci) z pietruszką i czosnkiem

stoiskach w lecie oferuje się serwowane na zimno wieprzowe kopyta (odpowiednik naszych zimnych nóżek), wołowe policzki i ozory, flaki i inne specjały ugotowane i spryskane sokiem wyciśniętym z cytryny.

Warto jeszcze wspomnieć o kilku sycylijskich osobliwościach. Frittola to chrząstki, kawałki tłuszczu i resztki mięsa podsmażone na smalcu z dodatkiem szafranu, liści laurowych, soli

i czarnego pieprzu. Pod nazwą babbaluci (vavaluci) kryją się małe, białe ślimaki z gatunku Helix pisana (Theba pisana). Koniecznie trzeba spróbować wspomnianej już miejscowej odmiany cukinii zwanej serpente di Sicilia („sycylijski wąż”). Ugotowana i podana na zimno z odrobiną soli idealnie sprawdza się jako lekkie danie w lecie, szczególnie kiedy wieje suchy i gorący sirocco. W okresie letnim nie brakuje też pysznych zmrożonych kawałków arbuza. Od początku jesieni aż do zimy sprzedaje się obrane na miejscu opuncje. O Sycylii mogłabym pisać bez końca, ale wiem, że nie da się w ten sposób oddać charakterystycznych dla niej kolorów, zapachów i smaków. Tak naprawdę zrozumie mnie tylko ten, kto sam wybierze się na tę pasjonującą włoską wyspę. Na szczęście każdy moment jest dobry na taką podróż. Sycylia zachwyca o każdej porze roku, a wyprawa na nią nie wymaga żadnych wielkich przygotowań. Wystarczy jedynie zabrać ze sobą apetyt i – oczywiście – dobry humor. Wówczas z pewnością zakochamy się w tej Perle Morza Śródziemnego lub Wyspie Słońca, jak słusznie przyjęło się o niej mówić. 

ZIMA 2017/2018


©© CONSORZIO VICENZA È/WWW.VICENZAE.ORG

VENETO

ZIMA 2017/2018 ©© SERVIZIO COMUNICAZIONE VISIVA DEL COMUNE DI VENEZIA

146 EUROPODRÓŻE

– PEREGRYNACJE NIE TYLKO WENECKIE MAKSYMILIAN CZORNYJ


©© PADOVAMERAVIGLIA PHOTO CONTEST/VALTER BERTON

147

SS La Specola, dawne obserwatorium astronomiczne w Padwie, z wieżą Torlonga

©© FOTOTECA REGIONE DEL VENETO

WW Przecinający Wenecję Canal Grande

WW Villa Rotonda w Vicenzy – renesansowa rezydencja projektu Andrei Palladia

SS Przy Piazza Bra w Weronie stoją m.in. Palazzo Barbieri i rzymski amfiteatr

ZIMA 2017/2018


148 EUROPODRÓŻE

<< Jeżeli jak pisał amerykański pisarz i scenarzysta Truman Capote: „Być w Wenecji to jakby zjeść całe pudełko czekoladek z likierem naraz”, to odwiedziny w regionie Veneto należałoby przyrównać do wizyty w cukierni albo jeszcze trafniej – w wielkiej fabryce słodkości. Znajdziemy w nim wszystko, z czego słyną Włochy: miasta pełne najwyższej klasy zabytków, morze, plaże, urokliwe wysepki, malownicze jeziora i góry. Nie brakuje tu modnych kurortów, ośrodków rozrywkowych, tras narciarskich, doskonałych enotek i winnic. >>

W

szak Veneto, czyli Wenecja Euganejska, to Italia w miniaturze. Aby zobrazować skalę tej miniatury, wystarczy wspomnieć, że region ten ma powierzchnię porównywalną do województwa pomorskiego lub łódzkiego (blisko 18,5 tys. km²). Zamieszkuje go niespełna 5 mln osób, a szacuje się, że samą Wenecję odwiedza rocznie nawet sześć razy więcej turystów. Kształtem Veneto przypomina konia stojącego dęba. Pysk opiera o wschodnie Dolomity i sięga nim aż do granicy z Austrią, grzbiet pręży ku jezioru Garda, zad unosi ponad deltą rzeki Pad, a nogami oplata wybrzeże Adriatyku. Z racji różnorodności rejonu dla pewnego porządku w tekście będę się trzymać tras kolejowych i to z ich perspektywy rozpoczniemy zwiedzanie miast. Bramy do nich stanowić będą właśnie dworce.

WENECJA Podczas peregrynacji po Veneto nie wypada pominąć Wenecji. To słynne miasto na wodzie jest obowiązkowym celem wypraw każdego turysty i podróżnika. Plac św. Marka, Most Westchnień, Bazylika św. Marka czy Pałac Dożów – któż o nich nie słyszał? Jednak Wenecja to znacznie więcej. Poznać ją od innej strony można, gdy przybędzie się na stację kolejową Venezia Santa Lucia. Znajduje się ona przy Canal Grande, ale w innym miejscu niż najsłynniejsze zabytki. Park naprzeciw stacji, zwany Giardini Papadopoli, jest jednym z nielicznych zielonych fragmentów w historycznym centrum miasta. Po drugiej stronie kanału stoi Kościół św. Mikołaja z Tolentino (Chiesa di San Nicola da Tolentino) – świątynia niepozorna, rzadko odwiedzana przez turystów, a mogąca poszczycić się zachwycającymi freskami i chyba najpiękniej oświetlona naturalnym światłem w całej Wenecji. Właśnie takie, położone na uboczu miejsca pozwalają odkryć prawdziwe oblicze tego miasta.

ZIMA 2017/2018

TT Wenecka Piazzetta San Marco z dwiema kolumnami

SS Pałac Dożów i wysoka dzwonnica św. Marka ©© SERVIZIO COMUNICAZIONE VISIVA DEL COMUNE DI VENEZIA


149 Tak wygląda niezadeptana przez zwiedzających Wenecja, zwyczajna i rozbrzmiewająca jedynie szumem przepływającej obok wody. Tutaj najlepiej jest się zgubić. Zamiast podążać za tłumami turystów, gnać ślepo wzdłuż wykreślonych wcześniej na mapie szlaków warto zatracić się w atmosferze, zagłębić się w zaułki i tajemnice La Serenissimy, czyli Najjaśniejszej, jak mówią o swoim mieście wenecjanie. Podczas

takiego spaceru przejdziemy przez bramę prowadzącą na niespełna metrowe nadbrzeże nad jednym z ponad 170 kanałów, dostrzeżemy wenecjanina cumującego łódkę bezpośrednio przy drzwiach kamienicy lub trafimy na maleńki targ pełen najświeższych ryb i owoców morza. Tylko jeśli się zgubimy, unikniemy lokali, gdzie zwykły obiad kosztuje więcej niż wykwintna kolacja w luksusowej restauracji, i oszustów oferujących kurs wod-

©© SERVIZIO COMUNICAZIONE VISIVA DEL COMUNE DI VENEZIA

TT Canal Grande z kopułą i 43-metrową kampanilą Kościoła św. Jeremiasza w tle ©© VELA SPA

ną taksówką za bajońską sumę czy wystaw pełnych tandetnych masek karnawałowych sprowadzonych wprost z Chin lub Tajwanu. Błądząc wśród zaułków, poczujemy mistycyzm miasta wyrastającego z wody, w którym samochody, karetki i śmieciarki zostały zastąpione przez łodzie. Wenecja sprawia czasem wrażenie opuszczonej i wymarłej. Tak, naprawdę są w niej takie miejsca. Jeżeli skierujemy się np. w stronę Canale della Giudecca, trafimy na niemal bezludne place, przejdziemy uliczkami, na których spotkamy jedynie gołębie i koty. Podczas dłuższego pobytu w Wenecji warto korzystać z tramwajów wodnych i udać się na inne wysepki Laguny Weneckiej. Na zainteresowanie zasługują szczególnie Murano (słynąca z wyrobów szklanych), Burano (pełna niezmiernie kolorowych domów) i Torcello (jeden z najstarszych tutejszych ośrodków, z Bazyliką Wniebowzięcia NMP – Basilica di Santa Maria Assunta). Tramwajem wodnym (vaporetto) dotrzemy także znacznie dalej, np. do przylegającej do północno-wschodniego brzegu Laguny Weneckiej gminy Jesolo. Leży w niej jeden z najsłynniejszych włoskich kurortów – Lido di Jesolo rozciągnięte na zewnętrznej stronie cypla, wzdłuż wybrzeża Adriatyku. Jego wizytówkę stanowi długa na ok. 15 km i szeroka miejscami na prawie 200 m piaszczysta plaża. W 2017 r. ponownie otrzymała ona Błękitną Flagę, dzięki czemu możemy mieć pewność, że jest czysta i posiada odpowiednią infrastrukturę. Mimo dość dużych rozmiarów w sezonie w dzień plaża zwykle bywa szczelnie wypełniona ludźmi, którzy po zapadnięciu zmroku przenoszą się na niedaleki niewiele krótszy bulwar. Warto wiedzieć, że za wstęp na przeważającą jej część trzeba zapłacić, a niektóre fragmenty należą do pobliskich hoteli. Znajduje się tu również odcinek wydzielony dla naturystów. Poza tym w pobliżu funkcjonuje port jachtowy. Infrastruktura gastronomiczna jest bardzo bogata – w okolicy plaży można zjeść dania niemal z całego świata, a nawet wybrać się do restauracji, którym przyznano gwiazdki w prestiżowym przewodniku Michelin. W Lido di Jesolo na turystów czekają oprócz tego profesjonalne 18-dołkowe pole golfowe klasy mistrzowskiej, tor gokartowy Pista Azzurra i rozległy park wodny Aqualandia. W SEA LIFE i Tropicarium Park zobaczymy ryby i zwierzęta wodne z całego świata. Kluby nocne zapewnią z kolei szaloną zabawę do białego rana.

ZIMA 2017/2018


150 EUROPODRÓŻE

©© PROVINCIA DI PADOVA/F. E M. DANESIN

©© COMUNE DI PADOVA/GABINETTO FOTOGRAFICO

SS Bazylikę św. Antoniego zaczęto budować w pierwszej połowie XIII stulecia

SS Wnętrze Kaplicy Scrovegnich w Padwie

TT Ghetto, dawna dzielnica żydowska w Padwie

TT Prato della Valle – kanał i posągi

©© PROVINCIA DI PADOVA/F. E M. DANESIN ©© PROVINCIA DI PADOVA/F. ROSSI

ZIMA 2017/2018

SS Padewski Palazzo della Ragione z 1218 r.

©© PADOVAMERAVIGLIA PHOTO CONTEST/ANDREA BABETTO


151 Pamiętajmy jednak, że Veneto to nie tylko pełna atrakcji Laguna Wenecka, dlatego trzeba odwiedzić i inne miejsca w regionie. Warto więc zawrócić na kolejowy szlak, po czym ruszyć na zachód.

PADWA Polakom Padwa znana jest przede wszystkim ze względu na uczących się tu niegdyś studentów. Wszak wiedzę zdobywali w niej Mikołaj Kopernik, Jan Kochanowski i Jan Zamoyski (wybrany nawet w 1563 r. rektorem tutejszej uczelni), ale założony w 1222 r. uniwersytet stanowi tylko jeden z wielu klejnotów w padewskiej koronie. Według Eneidy Wergiliusza miasto mieli założyć Trojanie, którzy po upadku własnej stolicy wznieśli tu gród o nazwie Patavium. Przez setki lat osada rozrastała się, a w średniowieczu stała się istotnym ośrodkiem gospodarczym i dydaktycznym. Trafienie z dworca kolejowego do historycznego centrum nie powinno przysporzyć problemów. Wystarczy kierować się główną arterią, Corso del Popolo, która po kilkuset metrach płynnie przechodzi w Corso Giuseppe Garibaldi. Gdy miniemy rozległy zielony park (Giardini dell’Arena), możemy zwolnić kroku. Po chwili z lewej strony

dostrzeżemy ruiny rzymskiego amfiteatru, a po prawej klasycystyczną bryłę Pałacu Zuckermanna (Palazzo Zuckermann), w którym funkcjonują dwa muzea – sztuki użytkowej i numizmatyczne. Jeśli będziemy szli dalej, po kilkunastu minutach dotrzemy do Pałacu Bo (Palazzo Bo). Pod tą niewiele mówiącą nazwą kryje się w rzeczywistości główny gmach uniwersytecki. Przy jego schodach stoi pomnik Eleny Lucrezii Cornaro Piscopii (1646–1684), matematyczki i filozofki. W 1678 r. jako pierwsza kobieta w historii otrzymała stopień naukowy doktora. Wewnątrz budynku zachowała się m.in. katedra, z której nauki wygłaszał Galileusz (Cattedra di Galileo), a także teatr anatomiczny, czyli pomieszczenie, gdzie najsłynniejsi włoscy medycy w tajemnicy przeprowadzali przed studentami sekcje zwłok. Na północny zachód od uniwersytetu leży Piazza della Frutta, gdzie odbywają się miejskie festyny, a lokalni producenci i wytwórcy wystawiają towary. Niemalże całą południową pierzeję placu zajmuje Palazzo della Ragione. Wielokrotnie przebudowywany gmach nabrał nieco pokracznej, przysadzistej formy, jednak szczyci się podobno największą w Europie powierzchnią dachu, którego nie podpierają kolumny.

Jeszcze dalej znajduje się Piazza dei Signori. Wschodni kraniec zamyka tu Kościół św. Klemensa (Chiesa di San Clemente), wzniesiony na miejscu jednej z najstarszych chrześcijańskich świątyń, a przeciwległy – ledwie 30-metrowa, lecz zgrabnie wkomponowana w miejski krajobraz Wieża Zegarowa (Torre dell’Orologio). Na trzecim piętrze umieszczono w niej wspaniały mechanizm wprawiający w ruch zegar astronomiczny, który po niedawnej renowacji ponownie odmierza turystom i padewczykom czas. Spostrzegawcze osoby dostrzegą, że na tarczy znaków zodiaku brakuje wagi, ale nie ma tutaj dość miejsca, aby poruszać legendy uzasadniające ten stan rzeczy. Jeśli poszlibyśmy dalej prosto, dotarlibyśmy do Muzeum Nauk Archeologicznych i Sztuki. Odbijemy jednak w lewo i nie przejdziemy przez bramę Wieży Zegarowej. Wąska uliczka wijąca się pośród kamienic wiedzie do placu katedralnego. Katedra (Duomo di Padova) miała zostać wzniesiona według projektu Michała Anioła, lecz kierujący pracami architekci wprowadzili liczne zmiany i nadali budowli dość ostre, surowe rysy. Również jej wnętrze jest zimne i skromne. Znacznie ciekawsze są XIV-wieczne freski w przylegającym do świątyni baptysterium. Jego 

ZIMA 2017/2018


152 EUROPODRÓŻE kopułę pokrywa monumentalne przedstawienie raju z Chrystusem otoczonym zastępami świętych. Po skierowaniu się znowu na południe i przejściu wąskiego miejskiego kanału zbliżymy się do jednego z najbardziej rozpoznawalnych miejsc Padwy – Prato della Valle. Ten największy plac we Włoszech (aż ok. 90 tys. m² powierzchni!) znajduje się w pobliżu słynnych bazylik: św. Antoniego i św. Justyny. Na jego środku leży otoczona eliptycznym kanałem wysepka Memmia. Wokół ustawiono 78 posągów osób zasłużonych dla miasta. Co ciekawe, wśród nich są także statuy Stefana Batorego i Jana III Sobieskiego, ufundowane przez Stanisława Augusta Poniatowskiego. Na zakończenie padewskiej wędrówki koniecznie należy odwiedzić obie wspomniane bazyliki. Bez wątpienia każda z nich wywiera większe wrażenie niż szacowna miejska katedra. Bazylika św. Antoniego z Padwy charakteryzuje się architektonicznym przemieszaniem stylu romańskiego i gotyckiego – przysadzistą, jakby przygiętą do ziemi fasadę zdobią ostrołukowe wnęki i arkady wspierane na filarach, a również jakże typowa rozeta zdobiona maswerkiem. Budowla ma osiem kopuł, z których centralna, umieszczona ponad skrzyżowaniem naw, została oparta na bryle ostrosłupa zwieńczonego latarnią. We wnętrzu bazyliki znajduje się grób jej patrona. Ołtarz główny jest autorstwa Donatella, jednak był wielokrotnie przekształcany i całkowicie zatracił swój pierwotny charakter. Bazylika św. Justyny z Padwy, męczennicy ściętej 7 października 304 r. za panowania cesarza Dioklecjana, została wzniesiona na miejscu romańskiego kościoła zniszczonego przez trzęsienie ziemi. Budowla zachwyca już samymi rozmiarami – ma ponad 118 m długości i przeszło 82 m szerokości. W kampanili zawieszonych jest siedem dzwonów, z których największy waży niemal 2,5 t. W świątyni znajdują się liczne zabytki sztuki oraz relikwie świętych, w tym szczątki św. Łukasza Ewangelisty i św. Macieja Apostoła. Pomiędzy obiema bazylikami leży zabytkowy ogród botaniczny (Orto Botanico di Padova), założony w 1545 r. jako miejsce, w którym ówcześni studenci medycyny mieli zapoznawać się z roślinami leczniczymi. To w nim uprawiano pierwsze warzywa sprowadzone z nowo odkrytych Ameryk.

ZIMA 2017/2018

©© CONSORZIO VICENZA È/WWW.VICENZAE.ORG

TT Palazzo (Loggia) del Capitaniato w Vicenzy

SS Bazylika Palladiana i 82-metrowa wieża zegarowa

VICENZA

w jego uliczkach, uderzy nas ich spokój i wytworność, nieuchwytne w wielu innych, zadeptanych przez turystów miejscach Veneto. Spójność architektoniczna tutejszej zabudowy, jej głęboka harmonia, choć trudno w to uwierzyć, jest dziełem jednego architekta. Andrea Palladio (właściwie Andrea di Pietro della Gondolo) urodził się w 1508 r. w rodzinie padewskiego młynarza, lecz niemal całe dorosłe życie związał właśnie z Vicenzą. Wykreślił fasady Bazyliki Palladiana (Basilica Palladiana), Katedry (Cattedrale di Santa Maria Annunciata), wspaniałych rezydencji i miejskich pałaców. Lekkość odrodzenia, liczne nawiązania

Mniej więcej w połowie drogi pomiędzy Wenecją a Weroną, trzy kwadranse koleją od obu z nich, znajduje się miasto, które większość turystów albo omija, albo podziwia jedynie przez okna pociągu. Przyjezdni gnają spod balkonu szekspirowskiej Julii ku placowi św. Marka, spod Mostu Westchnień ku werońskiej Arenie. Blask Vicenzy bezsprzecznie przygasiła bliskość tych dwóch bodaj najsłynniejszych ośrodków północnej Italii. Położone u podnóża monumentalnych gór miasto sprawia wrażenie, jakby spłynęło z alpejskiego stoku i zastygło w bezruchu. Gdy zanurzymy się

©© CONSORZIO VICENZA È/WWW.VICENZAE.ORG


153

©© CONSORZIO VICENZA È/WWW.VICENZAE.ORG

TT Teatro Olimpico Andrei Palladia – scena i widownia

SS Kolumnowa fasada Pałacu Chiericati

do starożytnych rozwiązań i świeżość, które dostrzec można w tej architekturze, sprawiają, że miasto kontrastuje z gotyckim wspomnieniem Wenecji. Nic dziwnego, że główna arteria Vicenzy nosi imię Andrei Palladia (Corso Andrea Palladio). Zaczyna się przy Torrione di Porta Castello, monumentalnym fragmencie średniowiecznych fortyfikacji, i ciągnie przez ponad 700 m ku wijącej się rzece Bacchiglione. Główne atrakcje Vicenzy znajdują się w promieniu kilkudziesięciu metrów od wspomnianego corso. Jak na najważniejszą z miejskich ulic jest ona dość wąska i tłoczna, głośna od warkotu skuterów

i pokrzykiwań przechodniów. W zabytkowych kamienicach wznoszących się po obu stronach mieszczą się sklepy, restauracje, kawiarnie i kwiaciarnie. Jeśli spojrzymy w górę, bez trudu odnajdziemy gotyckie pozostałości w zabudowie, lecz nie dostrzeżemy ani kopuły Katedry, ani wieży Bazyliki Palladiana, ani wspaniałego Teatru Olimpijskiego (Teatro Olimpico). Aby je zobaczyć, musimy nieco zboczyć z obranej trasy. Wpierw jednak warto przyjrzeć się zwartej bryle Pałacu Thiene Bonin Longare (Palazzo Thiene Bonin Longare), monumentalnej kolumnadzie Pałacu Trissino Baston (Palazzo Trissino Baston),

©© CONSORZIO VICENZA È/WWW.VICENZAE.ORG

a wreszcie szeregowi figur obserwujących przechodniów z Pałacu Chiericati (Palazzo Chiericati). We wnętrzu tego ostatniego działa muzeum z ciekawym zbiorem malarstwa (pinakoteką). Jeżeli zapuścimy się w boczne uliczki, dotrzemy do wspomnianej Bazyliki Palladiana. Wbrew nazwie nie jest ona świątynią, a budynkiem użyteczności publicznej powstałym po przebudowie mniejszych kamienic i później jeszcze przerabianym. Dawniej stanowiła siedzibę władzy administracyjnej i sądowniczej, a w dolnych arkadach znajdowały się tu lokale rzemieślnicze i kupieckie. Wspaniale prezentuje się zachód słońca obserwowany z sąsiedniego placu (Piazza dei Signori). Wieża zegarowa (82-metrowa Torre Bissara) i dach gmachu zdają się wtedy tonąć w złocistych promieniach, podczas gdy marmurowe arkady okrywa kojący półcień. Nie ma nic bardziej włoskiego niż delektowanie się kawą przy takim widoku. Kilkadziesiąt metrów dalej po drugiej stronie corso trafimy na Teatr Olimpijski – ostatnie dzieło wielkiego Andrei Palladia (z 1580 r.). To pierwowzór wielu europejskich teatrów. Jego scena stanowi doskonałe odzwierciedlenie rzymskiej tradycji stałej i przemyślanej dekoracji. Dostrzega się w nim antyczny rodowód miasta, który architekt tak doskonale potrafił uwypuklić. Jeżeli mamy więcej czasu, koniecznie powinniśmy udać się do znajdującej się poza obrębem historycznego centrum Villi Rotonda. Do tej kolejnej realizacji projektu Palladia można dojechać bez problemu autobusem (numer 8, 108 i 132 z przystanku przy dworcu). Każdy z boków zbudowanej na wzniesieniu rezydencji znaczą klasyczne, jońskie portyki. Jej centralny punkt stanowi okrągła sala okryta kopułą. Ten symetryczny obiekt jest zwieńczeniem drogi, jaką architekt obrał w swoim literackim opus vitae zatytułowanym Cztery księgi o architekturze (1570 r.), i stał się inspiracją dla nurtu (palladianizm), w którym wzniesiono m.in. warszawską Królikarnię. W Vicenzy warto zwrócić również uwagę na inne pałace – Palazzo del Capitaniato, Palazzo Valmarana i Palazzo Porto. Oczywiście, w każdym z nich widać wyjątkową rękę Palladia.

WERONA Po opuszczeniu werońskiego dworca kolejowego powinniśmy skierować się ku ufortyfikowanej południowej bramie miejskiej o nazwie Porta Nuova, zbudowanej 

ZIMA 2017/2018


154 EUROPODRÓŻE w latach 1532–1540. Jeśli pójdziemy stąd na wprost, już po kilku minutach dotrzemy do pięciokątnej wieży (Torre Pentagona) oraz łukowatych przejść (Portoni della Bra), powstałych w miejscu średniowiecznych murów. W 1872 r. między tymi drugimi zamontowano dwustronny zegar. To bezpośrednio za nimi, w zakolu Adygi, leży historyczna część Werony. W tej okolicy można wstąpić do Muzeum Lapidarnego Maffeiano (Museo Lapidario Maffeiano). Znajdują się w nim bogate zbiory etruskiej, greckiej i rzymskiej ceramiki, kamieni nagrobnych oraz inskrypcji. Po minięciu Portoni della Bra wkraczamy na największy tutejszy plac miejski (Piazza Bra), gdzie stoją trzy istotne zabytki – amfiteatr, Palazzo Barbieri i statua Wiktora Emanuela II. O każdym z nich należy wspomnieć choć w kilku zdaniach. Amfiteatr rzymski, przez werończyków zwany po prostu Areną, powstał w I w. Mógł pomieścić nawet prawie 30 tys. widzów i stanowił scenę walk gladiatorów czy spektaklów. Obecnie jest jednym z najsłynniejszych obiektów Werony, na którym odbywają się rozmaite wydarzenia kulturalne, w tym liczne koncerty gwiazd muzyki. Palazzo Barbieri, encyklopedyczny przykład neoklasycyzmu, pierwotnie zajmował sztab armii austriackiej. Obecnie budynek pełni funkcję ratusza miejskiego. Na ścianę tuż obok wejścia został przeniesiony XIV-wieczny fresk przedstawiający ukrzyżowanie Chrystusa. Liczne sale zdobią zabytkowe płótna i tapiserie. Brązową statuę króla Wiktora Emanuela II odsłonięto w styczniu 1883 r. Warto zwrócić na nią uwagę, choć nie jest to dzieło wybitne. Zarówno sylwetka konia, jak i władcy rażą sztucznością i brak im lekkości. Na północny wschód od Areny uliczki stają się coraz gęściej wypełnione turystami. Niedaleko znajduje się najsłynniejsza atrakcja Werony – Casa di Giulietta. Nie da się potwierdzić, czy piękna Julia z dramatu Williama Szekspira wzdychała tu do Romea. Pewne jest, że w mieście żyły rodziny Montecchich i Cappellettich. Aby uczynić zadość tradycji, turyści zostawiają w murze kamienicy listy. Robią też sobie zdjęcia pod osławionym balkonem. Za wstęp na dziedziniec nie ma opłat. Stąd już tylko kilka kroków dzieli nas od innego werońskiego placu, obowiązkowego celu wędrówek po mieście. Piazza delle Erbe leży w miejscu starożytnego rzymskiego forum. Wokół wznoszą się średniowieczne kamienice, wieże i pa-

ZIMA 2017/2018

©© COMUNE DI VERONA

SS Kamienny Most (Ponte Pietra) na Adydze w Weronie

TT Piazza delle Erbe z barokową fasadą Palazzo Maffei ©© WIKIMEDIA COMMONS/DIDIER DESCOUENS


155

©© COMUNE DI VERONA

SS Casa di Giulietta i pomnik Julii

TT Arena di Verona powstała w I w. n.e. ©© COMUNE DI VERONA/M. MARCHESE

łace. Na zainteresowanie zasługuje przede wszystkim Casa dei Mercanti (Domus Mercatorum) – budynek gildii kupieckiej. Z jego niskimi arkadami doskonale współgrają ciągnące się wzdłuż fasady zgrabne bifory (okna podzielone kolumienką na dwie części) i wieńczące ściany blanki. Najwyższa wieża widoczna z placu to Torre dei Lamberti. Mierzy 84 m i znajduje się na niej XVIII-wieczny zegar. W środku wiszą dwa słynne dzwony (a w sumie cztery) – Marangona i Rengo, które odmierzały czas i regulowały życie mieszkańców Werony. Pierwszy z nich (o średnicy 130 cm i wadze 1300 kg) oznajmiał koniec dnia pracy dla miejscowych rzemieślników, w tym stolarzy (marangoni), i ogłaszał również alarm w przypadku pożaru. Z kolei Rengo (184 cm i 4215 kg) odzywał się, żeby zainicjować zebrania rajców i wezwać ludzi do broni w czasach wojny. Oba dzwony nadal rozbrzmiewają z okazji pogrzebów. Budynkiem, z którego zdaje się wyrastać Torre dei Lamberti, jest Palazzo della Ragione, miejsce dawnych zebrań mieszczan i skład soli. Kiedy podążymy na północny wschód, niejako wzdłuż koryta Adygi, trafimy na jeszcze jeden wyjątkowy zabytek – Kościół św. Anastazji (Chiesa di Sant’Anastasia). Doskonale widać go zresztą z opisywanej wieży. Tę największą świątynię Werony wzniesiono w stylu gotyckim, lecz jej budowa nie została do tej pory zakończona. Choć z zewnątrz kościół nie sprawa szczególnego wrażenia, koniecznie należy wykupić bilet i wejść do środka. Krzyżowo-żebrowe sklepienie, które wspiera 12 potężnych marmurowych kolumn, zdaje się być zawieszone znacznie wyżej niż można przypuszczać, gdy patrzy się z zewnątrz. Pod nim znajdziemy bogate kaplice, barwne freski i precyzyjne detale. Niedaleko kościoła stoi kolejny zabytek werońskiej architektury sakralnej – Katedra (Duomo di Verona). Świątynia powstała na miejscu dwóch kościołów zniszczonych przez trzęsienie ziemi w 1117 r. Jej wielokrotnie przebudowywana fasada to prawdziwa mozaika stylów, na którą składa się romańska bryła, gotyckie okna, barokowe dodatki i zaczątek renesansowej dzwonnicy. Jeśli ruszymy wzdłuż katedralnych murów i przejdziemy dalej, trzymając się linii kamienic wzniesionych tuż nad Adygą, dotrzemy do Kamiennego Mostu (Ponte Pietra). Wbrew temu, co często pisze się w przewodnikach, nie jest to oryginalna rzymska konstrukcja. W trakcie wieków pierwotna przeprawa 

ZIMA 2017/2018


156 EUROPODRÓŻE

SS Zjeżdżalnia wodna Fuga da Atlantide w parku rozrywki Gardaland

była wielokrotnie niszczona i odbudowywana, a wreszcie została pieczołowicie zrekonstruowana (częściowo z dawnego budulca) po tym, jak w 1945 r. wysadziły ją wycofujące się wojska niemieckie. Doskonałym zwieńczeniem wizyty w Weronie będzie chwila zadumy nad szumiącym nurtem Adygi, w którym odbija się złocisty zachód słońca. Miasto rzeczywiście emanuje niepowtarzalnym nastrojem.

GARDALAND Wspomniałem na początku o tym, że w Veneto nie brakuje również ośrodków rozrywkowych. Oczywiście, w każdym z nadmorskich kurortów kwitnie ży-

cie nocne, odbywają się liczne festyny i imprezy uliczne. Jednak nieco ponad 20 km na zachód od Werony (zjazd z autostrady – Peschiera del Garda) znajduje się prawdziwe centrum zabawy. Gardaland, bo o nim mowa, to najczęściej odwiedzany park rozrywki we Włoszech (niemal 2,9 mln gości rocznie!). Na powierzchni ponad 200 tys. m² w malowniczym sąsiedztwie jeziora Garda ulokowano mnóstwo atrakcji, kilka barów i restauracji. Park został podzielony tematycznie (m.in. na strefy: Średniowiecze, Rio Bravo, Akademia Kung Fu Pandy, Atlantyda, Piraci czy Królestwo Fantazji), dzięki czemu nadaje się zarówno dla dorosłych, jak i ro-

TT Historyczna zabudowa miasteczka Malcesine z zamkiem Scaligero

ZIMA 2017/2018

©© GARDALAND

dzin z dziećmi. Znajdziemy tu trzy rodzaje atrakcji – Fantasy (Fantazja), Adventure (Przygoda) i Adrenaline (Adrenalina), a także kino 4D. Oczywiście, największym zainteresowaniem cieszą się ekstremalne rollercoastery: Blue Tornado i Oblivion The Black Hole. Krzyki pędzących na nich osób niosą się daleko po tafli jeziora... Ceny karnetów na cały sezon zaczynają się już od 50 euro (tzw. Season Pass One). Taki abonament uprawnia do nielimitowanych wejść i korzystania ze wszystkich rozrywek parku. Należy pamiętać, że Gardaland jest otwarty od wiosny do jesieni (w 2018 r. od 29 marca do 4 listopada). Poza sezonem ©© FOTOTECA REGIONE DEL VENETO


157

©© CORTINA MARKETING – SE. AM. UFFICIO COMUNICAZIONE/WWW.BANDION.IT

SS Trasa dla narciarzy w gminie Cortina d’Ampezzo w rejonie masywu Tofane

©© FOTOTECA REGIONE DEL VENETO

SS Jezioro Garda w pobliżu miejscowości Navene

odbywają się w nim widowiskowe wydarzenia tematyczne (np. Gardaland Magic Winter).

W REGIONIE Oczywiście, w artykule udało mi się przedstawić jedynie drobny wycinek Veneto. Ten region Włoch idealnie nadaje się również m.in. dla miłośników sportów zimowych.

Ów pysk konia skierowany ku Dolomitom przecinają jak mocowania uzdy szlaki narciarskie i wyciągi, a znaczy go najwyższy szczyt tego malowniczego pasma górskiego – Marmolada (3343 m n.p.m.). W gminie Cortina (Cortina d’Ampezzo) wytyczono 85 km doskonale przygotowanych tras zjazdowych. Veneto to także ojczyzna grappy (z uroczym, pochylonym nad rzeką Brentą miastem Bassano del Grappa), kraina doskonałych win (przeszło 90 tys. ha winnic) i rejon słynący z carpaccio. W Wenecji Euganejskiej znajduje się też przycupnięta

nad brzegiem Gardy turystyczna miejscowość Malcesine, skąd możemy dostać się koleją (tym razem linową) na szczyt masywu Monte Baldo (2218 m n.p.m.). Panorama roztaczająca się z niego w pogodne dni zapiera dech w piersiach. Nie sposób opisać całego Veneto na kilku czy nawet kilkunastu stronach jednego artykułu. Trzeba po prostu samemu przybyć do tego regionu Italii. Podczas poznawania jego atrakcji możemy delektować się najlepszymi słodyczami z tej osobliwej cukierniczej fabryki. 

ZIMA 2017/2018


158 EUROPODRÓŻE

Z CZYM KOJARZY SIĘ WŁOSKI REGION

©© CONSORZIO VICENZA È/WWW.VICENZAE.ORG

opracował: MICHAŁ DOMAŃSKI

VENETO…?

SS Miasto Bassano del Grappa w prowincji Vicenza słynie z produkcji grappy

<< To pytanie zadaliśmy trzem wybranym ekspertkom, które znają wyśmienicie położoną w północno-wschodnich Włoszech, rozciągającą się od majestatycznych szczytów Dolomitów po Adriatyk, Wenecję Euganejską ze stolicą w Wenecji, uznawaną przez wielu za najpiękniejsze miasto świata. Nazywa się ją słusznie ze względu na jej wielką różnorodność i moc tutejszych atrakcji regionem o tysiącu twarzy lub Italią w miniaturze. >> ESTERA HESS Z regionem Veneto kojarzy mi się poza tym jezioro Garda (częściowo położone w granicach Trydentu-Górnej `` Veneto to dla mnie przede wszystkim Wenecja, stolica regionu, królowa Adriatyku, miasto wyjątkowe na skalę Adygi i Lombardii). Warto do niego dotrzeć, aby objechać światową. Uwielbiam ją za wspaniałe zabytki: cudowny plac św. Marka z imponującą Bazyliką św. Marka i jej dzwon- je dookoła. Z licznych zatoczek i specjalnie przygotowanicą, bogato zdobiony Pałac Dożów z Mostem Westchnień, Canal Grande, wijący się przez plątaninę wąskich uliczek, w których wypada się zgubić, aby poczuć atmosferę tego niepowtarzalnego miejsca. Rejs gondolą po zmroku wśród oświetlonych historycznych mostów i kamienic jest naprawdę jednym z najbardziej romantycznych przeżyć, jakie mogą się przydarzyć. Choć trudno w to uwierzyć, w tutejszych starych pałacach do dziś mieszkają rodowici wenecjanie. Codziennie robią zakupy na rybnym targu przy moście Rialto (Ponte di Rialto) – oprócz owoców morza i ryb prosto z połowu kupują na nim także świeże i aromatyczne owoce i warzywa. Suszą pranie na dachach i balkonach swoich kamienic, wyprowadzają na spacer psy i wypuszczają na podwórze koty. Żyją całkiem zwyczajnie w tym niezwykłym mieście. WŁAŚCICIELKA BIURA PODRÓŻY ESTA TRAVEL ESTERA HESS

©© ESTA TRAVEL/ESTERA HESS

SS Uprawy winorośli na wzgórzach Veneto

SS Nad jeziorem Garda usytuowanych jest wiele niezmiernie malowniczych miasteczek

ZIMA 2017/2018

nych platform obserwacyjnych można podziwiać niezapomniane widoki na turkusową toń i majestatyczne góry w tle. I chociaż plaże są tu kamieniste, to malownicza okolica zachęca do wypoczynku i uprawiania sportów wodnych. Gdy myślę o Veneto, wspominam też cudowne wzgórza pokryte krzewami winorośli, wpisane nieodłącznie w tutejszy krajobraz. W tym właśnie regionie powstają jedne z najlepszych włoskich win, w tym musujące prosecco. Jeżeli dopisze nam szczęście i podczas zwiedzania połączonego z degustacją niespodziewanie natkniemy się na właścicieli winnicy, możemy być pewni, że usłyszymy historię całego rodu i dowiemy się wielu ciekawostek o okolicy. Wtedy naprawdę trudno będzie się oprzeć uro©© ESTA TRAVEL/ESTERA HESS kowi przepięknego Veneto.


159 SYLWIA SIANKIEWICZ nej – w takim otoczeniu nietrudno poczuć się naprawdę wyjątkowo! W Wenecji każdy śmiertelnik może wziąć udział `` Veneto jest jednym z najciekawszych regionów Włoch. Zaspokoimy w nim potrzebę estetyki, nasycimy oczy w niezwykłym karnawale i na krótki czas stać się, kim tylko bezcennymi dziełami sztuki, a także zrelaksujemy się przy dobrej kuchni i wyśmienitych winach. Każdy znajdzie tu z pewnością coś dla siebie. Do najbardziej rozpoznawalnych i popularnych wśród turystów miejsc na świecie należy tutejsza prawdziwa perła – Wenecja, nazywana Królową Mórz. Mnie osobiście urzekła podczas studiów, których część miałam okazję odbyć właśnie w tym mieście. Zakochałam się w nim wówczas bez pamięci i do dziś nic się zmieniło. Wenecja to miejsce, które trzeba odwiedzić choć raz w życiu. W trakcie mojego dwuletniego pobytu tutaj wielokrotnie zdarzało mi się poczuć kimś naprawdę specjalnym! W tym włoskim mieście odbywa się mnóstwo prestiżowych imprez i wystaw, ale jedno z tych wydarzeń przyciąga od lat rzesze ludzi z całego świata – najsłynniejszy w Europie karnawał. Co roku karnawałowe szaleństwo ogarnia Wenecję. Ulice pełne są kolorowych strojów i masek, wszędzie rozbrzmiewa muzyka. Jednak najwspanialsze jest to, że sami wenecjanie – i młodzi, i starzy – chętnie biorą udział w zabawie, w swoich przebraniach chodzą do pracy i zajmują się codziennymi sprawami. Mieszkańcy miasta zachwycają mnie znakomitym gustem i stylem. Często zdarzało mi się tu dostrzec kobiety w balowych sukniach i mężczyzn we frakach, a także wyszukanych strojach nawiązujących do epok historycznych i nikt tego nie poczytywał za ekstrawagancję. Ci eleganccy hrabiowie i wytworne baronessy spacerują wśród przepięknej architektury, wszędzie unosi się zapach perfum i świeżo mielonej kawy, a z hoteli i pałaców do uszu dochodzą dźwięki muzyki klasyczWŁAŚCICIELKA ITALIAITALIA.INFO

©© ITALIAITALIA.INFO/SYLWIA SIANKIEWICZ

SS Karnawał w Wenecji pojawił się już w XI w.

SS Amfiteatr rzymski w Weronie z zachowanymi dwiema kondygnacjami arkad

zechce, z Kopciuszka przemienić się w księżniczkę. Ci bardziej wymagający powinni wybrać się na Bal u Doży (Il Ballo del Doge, w 2018 r. w sobotę 10 lutego), przez słynny amerykański magazyn Vanity Fair nazwany najbardziej wystawnym, wyrafinowanym i ekskluzywnym balem na świecie. W cenę najdroższych biletów oprócz stroju dopasowanego do tematu aktualnej edycji gali i kolacji w pałacu wlicza się również pomoc nauczyciela tańca. I jak tutaj nie ©© ITALIAITALIA.INFO/SYLWIA SIANKIEWICZ kochać Wenecji...

MAJKA SZURA Jest on wydarzeniem jedynym w swoim rodzaju, nie do powtórzenia nigdzie indziej na świecie. Na stole pojawiają `` W regionie Veneto znajduje się wiele magicznych miejsc, od szczytów Dolomitów do wybrzeża Morza Adriatyckiego. się wówczas wina wytwarzane w Veneto z podsuszanych Któż nie zna romantycznej Werony, mistycznej Padwy, malowniczych okolic jeziora Garda, atrakcyjnej dla narciarzy Marmolady… Mnie natomiast ta część Włoch kojarzy się ze świetną kuchnią i bajkową, zwłaszcza w karnawale, Wenecją. Okres karnawałowych zabaw to wyjątkowy czas, kiedy całe miasto jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki cofa się o setki lat i ożywa z dawną mocą. Na ulicach pojawiają się wytworne damy w barokowych sukniach wspartych na miWŁAŚCICIELKA BIURA PODRÓŻY POLKA TRAVEL

©© POLKA TRAVEL/MAJKA SZURA

SS Kobieta w pięknej stylizowanej sukni balowej

SS Udział w karnawałowym balu w Wenecji jest niezapomnianym przeżyciem

©© POLKA TRAVEL/MAJKA SZURA

sternych konstrukcjach i mężczyźni w perukach. Każdy może na chwilę przestać być sobą, bo chroni go piękna kolorowa maska. To idealny czas na zwiedzanie, ponieważ magię miejsca podkreślają wtedy krążące wszędzie postacie w historycznych strojach. Wieczorem koniecznie trzeba się wybrać na renesansowy bal do jednego z zabytkowych pałaców.

przez kilka miesięcy winogron białej odmiany garganega lub trebbiano albo aromatyczne musujące prosecco DOCG. Inny znany trunek z tego regionu stanowi grappa. Jak wspomniałam, Veneto kojarzy mi się ze wspaniałą kuchnią, a także licznymi wydarzeniami kulinarnymi. Ciekawostką jest odbywające się w czerwcu w okolicach Werony (w Valeggio sul Mincio) doroczne Święto Węzła Miłości (Festa del Nodo d’Amore), podczas którego przy stołach ustawionych na długim na 650 m starym moście zasiada kilka tysięcy biesiadników, aby delektować się pysznymi ręcznie ulepionymi tortellini. W pobliżu wznosi się monumentalny zamek. W trakcie biesiady serwuje się mniej więcej tysiąc butelek win z regionu Veneto, takich jak valpolicella i prosecco.

ZIMA 2017/2018


160 WEEKEND W POLSCE

WOJEWÓDZTWO ŚLĄSKIE – ŹRÓDŁO POZYTYWNEJ ENERGII BARBARA TEKIELI TT Pokazowa Zagroda Żubrów w Pszczynie ©© URZĄD MIEJSKI W PSZCZYNIE

ZIMA 2017/2018

SS Zamek książąt Sułkowskich w Bielsku-Białej

TT Zabytkowa Kopalnia Srebra w Tarnowskich Górach ©© STOWARZYSZENIE MIŁOŚNIKÓW ZIEMI TARNOGÓRSKIEJ


161

<< Górny Śląsk, od lat kojarzony z Zespołem Pieśni i Tańca „Śląsk” im. Stanisława Hadyny, przemysłem ciężkim oraz kopalniami, dziś e m a n u j e p oz y t y w n ą e n e r g i ą i za s ka ku j e nowoczesnością. Największy ośrodek województwa śląskiego – Katowice – należy do najbardziej zielonych miast w Polsce. Ostatnio staje się też niezmiernie prężnie rozwijającym się centrum kultury. >>

Z

iemie historycznego Górnego Śląska znajdują się współcześnie w większości w granicach dwóch polskich jednostek administracyjnych. Są to sąsiadujące ze sobą województwa: opolskie i śląskie. Drugie z nich może poszczycić się ciekawą kulturą, jak również dużą różnorodnością krajobrazów. Znajdziemy w nim m.in. malownicze góry, jeziora, Pustynię Błędowską, zwaną polską Saharą, i liczne tereny zielone, które pokrywają ok. 32,5 proc. jego powierzchni. Niewątpliwą atrakcję województwa śląskiego stanowią obiekty poprzemysłowe, które umieszczono na interesującym Szlaku Zabytków Techniki. Miłośnicy zabytkowych drewnianych kościołów mogą wybrać się na Szlak Architektury Drewnianej. Najsłynniejsze zamki, warownie i ruiny znaczą z kolei Szlak Orlich Gniazd.

STREFA KULTURY

©© URZĄD MIEJSKI W BIELSKU-BIAŁEJ/R. HRYCIOW

TT Zimowa sceneria w rejonie miasta Ustroń ©© URZĄD MIASTA USTROŃ/MAREK TOMICA

Starania Katowic o przyznanie im w 2016 r. tytułu Europejskiej Stolicy Kultury wiele zmieniły w tej przemysłowej aglomeracji. W grudniu 2015 r. UNESCO nadało jej prestiżowy tytuł Miasta Muzyki (Miasta Kreatywnego UNESCO w dziedzinie muzyki). Na terenach poprzemysłowych dawnej Kopalni Węgla Kamiennego „Katowice” stworzono Strefę Kultury. Znajduje się tutaj najlepsza pod względem akustyki w Polsce i tej części Europy sala koncertowa, serce nowej siedziby Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia (NOSPR). Dzieło architekta Tomasza Koniora i japońskiego akustyka Yasuhisy Toyoty z tokijskiej firmy Nagata Acoustics, wcześniej pracującej przy realizacji najsłynniejszych tego typu obiektów na świecie (m.in. Walt Disney Concert Hall w Los Angeles czy Filharmonii nad Łabą w Hamburgu), robi ogromne wrażenie. Monumentalny,

pięciokondygnacyjny budynek NOSPR o powierzchni blisko 8 tys. m² nawiązuje kolorystyką i bryłą do charakterystycznej dla regionu architektury. Wielka sala koncertowa jest oddzielona od reszty gmachu. Na słuchaczy czeka na widowni 1,8 tys. miejsc. W Strefie Kultury, niedaleko słynnej Hali Widowiskowo-Sportowej Spodek, znajduje się również Międzynarodowe Centrum Kongresowe, które może pomieścić 12 tys. osób. Część konstrukcji gmachu pokrywa trawa. Z tarasów w tzw. Zielonej Dolinie roztacza się niezwykły widok na miasto i okolicę. Do katowickiej Strefy Kultury przyciąga też Muzeum Śląskie funkcjonujące od 2015 r. w nowoczesnym kompleksie. To najważniejsza i najciekawsza tego rodzaju placówka w regionie. Zwiedzający mogą poznać historię, folklor i kulturalne dziedzictwo tej części Polski, a także dorobek intelektualny i artystyczny Ślązaków. Pod ziemią znajdują się galerie sztuki polskiej z lat 1800–1945 i po 1945 r. oraz śląskiej sztuki sakralnej czy wystawa stała Światło historii. Górny Śląsk na przestrzeni dziejów. Muzeum ma w zbiorach m.in. Pomarańczarkę Aleksandra Gierymskiego, dzieła Jacka Malczewskiego, Tadeusza Kantora i Magdaleny Abakanowicz. W dawnej maszynowni działa jedna z restauracji ze Szlaku Kulinarnego „Śląskie Smaki” – „Moodro”. Z tarasu widokowego położonego na wysokości 40 m (umieszczonego na wieży dawnego szybu wyciągowego „Warszawa II”) rozpościera się wspaniała panorama Katowic.

TURYSTYKA INDUSTRIALNA Ten region naszego kraju uchodzi za mekkę miłośników historii przemysłu, którzy ściągają do niego nie tylko z Polski, ale i całej Europy. Z tego względu w 2006 r. oficjalnie 

ZIMA 2017/2018


162 WEEKEND W POLSCE otwarto Szlak Zabytków Techniki województwa śląskiego (www.zabytkitechniki.pl), łączący najciekawsze poprzemysłowe obiekty (obecnie jest ich 43). Odwiedza je rocznie kilkaset tysięcy osób. Na trasie można obejrzeć zabytki z dziedziny górnictwa (wydobycie węgla i srebra), hutnictwa, kolejnictwa, energetyki, łączności, włókiennictwa, ceramiki, produkcji wody, a nawet przemysłu spożywczego. Znajdziemy tu nie tylko muzea, skanseny czy kopalnie, ale także wciąż działające zakłady przemysłowe i zachowane w najdrobniejszych szczegółach kolonie robotnicze. Najsłynniejsza z tych ostatnich to Nikiszowiec, leżący na terenie Janowa-Nikiszowca, jednej z jednostek pomocniczych Katowic. W tym rejonie Kazimierz Kutz kręcił sceny do swoich filmów. Dziś odbywa się tutaj wiele wydarzeń i imprez plenerowych o wyjątkowej atmosferze. W lipcu 2017 r. kopalnie rud ołowiu, srebra i cynku wraz z systemem gospodarowania wodami podziemnymi w Tarnowskich Górach zostały wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. To pierwsze obiekty z województwa śląskiego docenione przez organizację. W skład unikatowych tarnogórskich podziemi wchodzą dwie pozycje ze Szlaku Zabytków Techniki: Zabytkowa Kopalnia Srebra i Sztolnia Czarnego Pstrąga. Fascynującą przemysłową historię Śląska przybliża cykliczny festiwal INDUSTRIADA, odbywający się w pierwszej połowie czerwca. Podczas ostatniej, ósmej edycji imprezy promującej Szlak Zabytków Techniki województwa śląskiego jej uczestnicy mieli do wyboru 537 wydarzeń, organizowanych w aż 47 obiektach i 28 miastach (www.industriada.pl). Trasa turystyczna zaprasza przez cały rok. Poza tym w internetowym INDUsklepie można kupić produkty inspirowane industrialnymi zabytkami i ich losami.

PODZIEMNE ATRAKCJE Szczególne miejsce na opisywanym szlaku zajmuje Zabrze, które od 15 lat gości międzynarodowe konferencje naukowo-praktyczne, a od 10 – targi turystyki przemysłowej (www.zabrzewsercuslaska.pl). To miasto o niezwykłej historii kształtowanej przez przemysł ciężki. Pod powierzchnią ziemi kryje się w nim ponad 10 km tras przygotowanych dla turystów w Kopalni Guido i Sztolni Królowa Luiza (należących do Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu – największego w Europie poprzemysłowego kompleksu turystycznego i jedynej tego typu placówki w kraju, będącej jednocześnie

ZIMA 2017/2018

SS Katowicka Strefa Kultury – w tle Hala Widowiskowo-Sportowa Spodek

©© ŚLĄSKA ORGANIZACJA TURYSTYCZNA/K. KRZEMINSKI

©© ŚLĄSKA ORGANIZACJA TURYSTYCZNA/T. GĘBUŚ

SS Zabudowania górniczego osiedla robotniczego Nikiszowiec z początku XX w.

samorządową instytucją kultury, centrum edukacyjnym, zakładem górniczym i ośrodkiem naukowo-muzealnym). Nazwa założonej w 1855 r. kopalni pochodzi od imienia jej właściciela – magnata przemysłowe-

go Guida Henckela von Donnersmarcka. Z inicjatywy Małgorzaty Mańki-Szulik, prezydenta Zabrza, w 2007 r. ponownie otwarto ją dla turystów. Można tu zwiedzać trzy poziomy położone na głębokości 170,

TT Zwiedzanie podziemnych wyrobisk Sztolni Królowa Luiza w Zabrzu

©© MUZEUM GÓRNICTWA WĘGLOWEGO W ZABRZU/JERZY KOENIGSHAUS


163

©© MUZEUM ŚLĄSKIE W KATOWICACH/SONIA SZELĄG

SS Wystawa Światło historii. Górny Śląsk na przestrzeni dziejów w Muzeum Śląskim

©© STOWARZYSZENIE MIŁOŚNIKÓW ZIEMI TARNOGÓRSKIEJ

SS Komora Srebrna w Zabytkowej Kopalni Srebra w Tarnowskich Górach

320 i 355 m. Na pierwszym jest m.in. kaplica patronki górników, czyli św. Barbary. Drugi prezentuje XX-wieczną kopalnię – część trasy pokonuje się na nim podwieszaną kolejką elektryczną. Tutaj znajduje się

też usytuowany najgłębiej w Europie podziemny pub, w którym serwuje się potrawy regionalne i rzemieślnicze piwo Guido. Na tym poziomie powstała wyjątkowa strefa kultury i biznesu. W zrewitalizowanych gór-

TT Zabrzański Szyb Maciej i jego stalowa, nitowana wieża wyciągowa

©© FABRYKA KREATYWNA

niczych komorach odbywa się wiele wydarzeń kulturalnych, w tym znane festiwale muzyczne (m.in. Międzynarodowy Festiwal im. Krzysztofa Pendereckiego). Pod ziemią działa również Teatr na Poziomie i organizuje się cykl Muzyka na poziomie. Na 355 m leży najgłębiej usytuowana część kopalni. Dawne chodniki zachowane są w takim stanie, w jakim ponad 20 lat temu zostawili je górnicy. Zwiedzający ten poziom zakładają ochronne ubrania górnicze. Wyjątkową zabrzańską atrakcją jest także Sztolnia Królowa Luiza. Zejście do niej to niesamowita podróż w czasie. Trasa biegnie przez autentyczne korytarze dwóch historycznych obiektów: Głównej Kluczowej Sztolni Dziedzicznej i Kopalni Królowa Luiza. Budowa 14-kilometrowego korytarza łączącego Zabrze z Chorzowem trwała aż 64 lata. Drążona niemal wyłącznie siłą ludzkich mięśni sztolnia stanowiła najdłuższą budowlę hydrotechniczną w europejskim górnictwie węglowym. Jej atrakcją jest ciągnący się przez ok. 1,1 km odcinek wodny, który już wkrótce zostanie udostępniony zwiedzającym. Będzie go można pokonać specjalnymi drewnianymi łodziami. Fragmenty wyrobisk pochodzą z końca XVIII stulecia, co sprawia, że kompleks ten jest najstarszym w Europie obiektem górnictwa węglowego oddanym do zwiedzania. W Kopalni Królowa Luiza znajduje się podziemny park maszyn górniczych, które cały czas działają. Na powierzchni czeka z kolei inna atrakcja. To nowoczesny edukacyjny Park 12C poruszający zagadnienia związane z czterema żywiołami, technikami wydobywania węgla i energią w przyrodzie. Powstał on głównie z myślą o grupach szkolnych i rodzinach z dziećmi. Na zainteresowanie w Zabrzu zasługują również stuletnie budynki zaprojektowane przez znanych architektów i urbanistów oraz osiedla patronackie: kolonia robotnicza Borsigwerk (osiedle Borsiga), Zandka czy Ballestrema w Rokitnicy. Warto odwiedzić też Szyb Maciej z zabytkowymi maszynami i wnętrzami. W odrestaurowanym obiekcie funkcjonuje poza tym restauracja ze Szlaku Kulinarnego „Śląskie Smaki”, w której odbywa się wiele wydarzeń kulturalnych i promujących turystykę przemysłową. Podaje się w niej tradycyjne dania w nowoczesnej wersji.

DREWNIANA WIEŻA W sąsiedztwie Zabrza leżą Gliwice. Ich zwiedzanie najlepiej zacząć od historycznej części, gdzie zachowały się fragmenty murów obronnych z ruinami Bramy Raciborskiej 

ZIMA 2017/2018


164 WEEKEND W POLSCE

©© URZĄD MIEJSKI W GLIWICACH/K. SZYMIK

©© URZĄD MIEJSKI W GLIWICACH/M. BUKSA

SS Drewniana wieża Radiostacji Gliwice

TT Pszczyńska siedziba rodu Hochbergów

TT Galeria Sportowe Trofea Adama Małysza

TT Skocznia narciarska im. Adama Małysza

©© URZĄD MIEJSKI W PSZCZYNIE ©© URZĄD MIEJSKI W WIŚLE

ZIMA 2017/2018

SS Ratusz stojący na Rynku w Gliwicach

©© URZĄD MIEJSKI W PSZCZYNIE

SS Ławeczka księżnej Daisy w Pszczynie ©© URZĄD MIEJSKI W WIŚLE


165 (Czarnej) i Zamkiem Piastowskim, w którym funkcjonują dwa działy Muzeum w Gliwicach: historyczny i archeologiczny. W okolicy znajduje się Kościół Wszystkich Świętych. Z jego wieży od maja do września można podziwiać panoramę miasta. Ulubionym miejscem gliwiczan jest Rynek z zabytkowymi kamienicami, Ratuszem i fontanną Neptuna siedzącego na delfinie. Od placu odchodzi reprezentacyjna ul. Zwycięstwa, przy której stoi pierwszy modernistyczny budynek w Gliwicach – Dom Tekstylny Weichmanna z 1922 r. Nieco dalej znajdują się Ruiny Teatru Victoria, które są jednym z najciekawszych obiektów kulturalnych w regionie (należą do Teatru Miejskiego w Gliwicach). Na scenie prezentuje się tu nietypowe przedsięwzięcia artystyczne. Symbolem miasta jest Radiostacja Gliwice (wpisana na listę Pomników Historii w marcu 2017 r.), przypominająca nieco wieżę Eiffla. Zbudowana w 1935 r. konstrukcja z drewna modrzewiowego stanowi najchętniej fotografowany tutejszy obiekt. Sfingowany przez nazistów atak na niemiecką radiostację z 31 sierpnia 1939 r. był jednym z pretekstów do rozpoczęcia II wojny światowej (tzw. prowokacja gliwicka). Wieża o wysokości 111,1 m znajduje się na Szlaku Zabytków Techniki. Oprócz niej umieszczono na nim jeszcze Oddział Odlewnictwa Artystycznego z unikatowymi zabytkowymi odlewami w dawnej maszynowni Kopalni Węgla Kamiennego „Gliwice” oraz Muzeum Techniki Sanitarnej. Do wyjątkowych miejsc należy także Palmiarnia Miejska na terenie Parku im. Fryderyka Chopina czy Willa Caro – XIX-wieczna rezydencja przemysłowca Oscara Caro, obecnie główna siedziba Muzeum w Gliwicach.

DUCH KSIĘŻNEJ DAISY Jednym z najczęściej odwiedzanych górnośląskich miast jest istniejąca od ponad 700 lat Pszczyna. Lata jej świetności przypadają na przełom XIX i XX w. Wówczas tutejsze ziemie należały do potężnego rodu magnackiego Hochbergów, właścicieli m.in. Tyskich Browarów Książęcych (od 1825 r.) i miejscowego zamku. Rynek pszczyński zachował średniowieczny układ urbanistyczny. Jednak za największą atrakcję miasta uchodzi wspomniana neobarokowa siedziba książąt Hochberg von Pless z Książa, nazywana polskim Wersalem. Niegdyś przyjeżdżali tu z wizytą arystokraci z całej Europy.

©© URZĄD MIEJSKI W WIŚLE

SS Amfiteatr im. Stanisława Hadyny w Wiśle mieści ok. 2,5 tys. widzów

W czasie ostatniej przebudowy w latach 1870–1876 według projektu francuskiego architekta Aleksandra Hipolita Destailleura dobudowano m.in. Salę Lustrzaną, dawną reprezentacyjną dwukondygnacyjną jadalnię, w której odbywają się obecnie koncerty, w tym Wieczory u Telemanna na cześć niemieckiego barokowego kompozytora Georga Philippa Telemanna, będącego na początku XVIII stulecia częstym gościem w Pszczynie. Najsłynniejszą mieszkanką zamku była Maria Teresa Oliwia Hochberg von Pless, zwana księżną Daisy. W wieku 18 lat, w grudniu 1891 r., poślubiła ona pszczyńskiego księcia Jana Henryka XV. Słynąca z niezwykłej urody i temperamentu dama interesowała się polityką międzynarodową i przyczyniła się do rozwoju Pszczyny. Dziś ma swoją ławeczkę na rynku. Każdego roku w maju organizowane jest wydarzenie Daisy Days – trzydniowa impreza nawiązująca do zainteresowań i działalności księżnej, podczas której na pszczyńskim rynku rozkwitają ogrody jej imienia. W neorenesansowym miejskim Ratuszu, niegdyś wartowni i więzieniu, obecnie urzędują władze Pszczyny. Na zamek prowadzi najstarszy zachowany fragment jego zespołu – Brama Wybrańców z 1687 r. Działa w niej Biuro Informacji Turystycznej i „Cafe u Telemanna”. O atrakcyjności i wielokulturowości Pszczyny przypominają dawne rezydencje magnackie, dom gminy żydowskiej oraz Muzeum Prasy Śląskiej im. Wojciecha Korfantego, znajdujące się przy głównym deptaku, z najstarszymi śląskimi drukami, gazetami, sprzętem drukarskim i introliga-

torskim. Na piętrze placówki mieści się Izba u Telemanna, nadwornego muzyka książąt pszczyńskich. Zebrano w niej zabytkowe instrumenty muzyczne. Nieopodal rynku założono Pokazową Zagrodę Żubrów. To największa atrakcja tzw. Dzikiej Promenady. Pierwsze żubry zostały sprowadzone do Pszczyny z Puszczy Białowieskiej w 1865 r. przez księcia Jana Henryka XI z rodu Hochbergów, wielkiego miłośnika polowań. Dzisiaj te dostojne zwierzęta można również spotkać w pobliskim Ośrodku Hodowli Żubrów i Edukacji Leśnej w Jankowicach. Do kompleksu zamkowego należy zabytkowy Park Pszczyński o powierzchni 156 ha. Przy ul. Parkowej znajduje się Skansen – Zagroda Wsi Pszczyńskiej. W mieście wytyczono liczne ścieżki konne, piesze i rowerowe. Działają w nim wypożyczalnie rowerów miejskich, a od maja do końca września sztuczne jezioro Łąka czeka na amatorów kąpieli i sportów wodnych. Tradycje kulinarne z kuchnią myśliwską na czele zainspirowały tutejszych restauratorów do popularyzowania lokalnych potraw. „Restauracja Kameralna”, umieszczona w prestiżowym Żółtym Przewodniku Gault&Millau Polska i na Szlaku Kulinarnym „Śląskie Smaki”, serwuje dania regionalne i europejskie. W weekendy można tutaj zjeść deser kopa przygotowany przez Remigiusza Rączkę, popularnego śląskiego kucharza.

PERŁA BESKIDÓW Województwo śląskie to także góry. Perłą Beskidów nie bez powodu nazywane jest miasto Wisła. Warto do niego zawitać 

ZIMA 2017/2018


166 WEEKEND W POLSCE

©© URZĄD MIEJSKI W WIŚLE

SS Pałacyk Myśliwski Habsburgów w 1985 r. przeniesiono do Wisły z polany Przysłop

SS Zimą Szczyrk przyciąga znakomitą infrastrukturą dla narciarzy

o każdej porze roku. Tutaj biorą początek Biała i Czarna Wisełka, potoki tworzące królową polskich rzek – Wisłę. W mieście czeka znakomita baza noclegowa z obiektami na każdą kieszeń (ponad 11 tys. miejsc), ale również doskonale przygotowana infrastruktura sportowo-rekreacyjna. Swoją sławę Wisła zawdzięcza słynnemu polskiemu skoczkowi narciarskiemu Adamowi Małyszowi. To jeden z powodów, dla których turyści wybierają wypoczynek właśnie tutaj. W „Domu Zdrojowym” znajduje się jedyna, niepowtarzalna rzeźba Adama Małysza z białej czekolady. W menu jednej z najlepszych restauracji na Szlaku Kulinarnym „Śląskie Smaki”, „Chacie Olimpijczyka Jasia i Helenki” prowadzonej przez kombinatora norweskiego Jana Legierskiego i jego żonę, umieszczono ulubione potrawy znakomitego sportowca. W stylowym lokalu jest też sala z trofeami narciarzy pochodzących z Wisły. Z kolei w Galerii Sportowe Trofea Adama Małysza można zobaczyć nie tylko jego nagrody z licznych konkursów, ale także rzeczy oso-

ZIMA 2017/2018

©© JACEK ŻABA

biste. Inny znany skoczek narciarski, Piotr Żyła, został uwieczniony w wiślańskiej Alei Gwiazd Sportu. Tablica z jego imieniem wmurowana jest niedaleko tablicy Adama Małysza. Miłośnicy górskich wędrówek mają w tym rejonie do wyboru ponad 150 km szlaków turystycznych o różnej trudności. Poza tym znajdują się tu znakomicie przygotowane trasy rowerowe, kryte baseny, korty tenisowe i boiska sportowe. Stoki do uprawiania narciarstwa zjazdowego w większości są oświetlone i ratrakowane. W okolicy działa kilkanaście stacji narciarskich, a siedem z nich oferuje wyciągi krzesełkowe (Cieńków, Stożek, Nowa Osada, Soszów, Klepki, Skolnity i Stok). Dużym ułatwieniem dla narciarzy jest Wiślański SkiPass funkcjonujący na terenie Wisły i sąsiadującego z nią Ustronia. Jeden wspólny karnet pozwala na korzystanie z kilkunastu wyciągów. Rajem dla amatorów narciarstwa śladowego są trasy biegowe na przełęczy Kubalonka (758 m n.p.m.) oraz otwarte w 2014 r. trasy biegowo-nartorolkowe przy

Ośrodku Sportowym Jonidło. Największa tutejsza skocznia, usytuowana w Wiśle-Malince i nosząca imię Adama Małysza, jest jedną z najnowocześniejszych na świecie. Odbywają się na niej światowe wydarzenia sportowe (Puchar Świata w skokach narciarskich i Letnie Grand Prix w skokach narciarskich). Do największych atrakcji turystycznych miasta należy Rezydencja Prezydenta RP Zamek w Wiśle-Czarnem, położona na stoku Zadniego Gronia (728 m n.p.m.). Znajduje się w niej odtworzony historyczny gabinet Ignacego Mościckiego – pierwszego gospodarza tej modernistycznej posiadłości wpisanej do rejestru zabytków. Obowiązkowo trzeba również odwiedzić Amfiteatr im. Stanisława Hadyny (z nowatorskim zadaszeniem membranowym), zrewitalizowany Park Kopczyńskiego z takimi atrakcjami jak skatepark, ścianki wspinaczkowe czy Zabytkowy Park Przygód, w którym zobaczyć można makiety budowli z miast leżących nad Wisłą, oraz drewniany Pałacyk Myśliwski Habsburgów, obecną siedzibę lokalnego oddziału PTTK.


167

SS Szczyrk Mountain Resort – sześcioosobowa kolej kanapowa na Halę Skrzyczeńską

Przy planowaniu wyjazdu do Wisły warto wziąć pod uwagę imprezy cykliczne. W 2018 r. do najważniejszych z nich należą 55. Tydzień Kultury Beskidzkiej (odbędzie się w dniach od 28 lipca do 5 sierpnia) i Puchar Świata w skokach narciarskich (zaplanowany na 16–18 listopada).

©© SZCZYRK MOUNTAIN RESORT

MEKKA NARCIARZY Położony w Beskidzie Śląskim pomiędzy zboczami Skrzycznego (1257 m n.p.m.) i Klimczoka (1117 m n.p.m.) Szczyrk uchodzi w Polsce za mekkę narciarzy, a to ze względu na znakomitą infrastrukturę (powyżej 40 km tras zjazdowych o różnym stopniu

TT Miłośnicy jazdy na snowboardzie na północnym zboczu Wielkiej Czantorii

©© URZĄD MIASTA USTROŃ

trudności). Miasto jest jednak atrakcyjne przez cały rok. Malownicze otoczenie oraz dobrze oznakowane szlaki piesze i rowerowe przyciągają mnóstwo turystów. Mogą oni wybierać spośród ponad 7 tys. miejsc noclegowych. O każdej porze roku czeka na nich też nowoczesna infrastruktura sportowo-rekreacyjna. Miłośnikom mniej typowych aktywności przypadną do gustu przejażdżki skuterami śnieżnymi (zimą) lub quadami czy samochodami terenowymi (latem), a także eksplorowanie tutejszych jaskiń i loty na paralotni. W sezonie zimowym 2017/2018 po raz pierwszy można skorzystać ze wspólnego karnetu dla trzech największych ośrodków narciarskich w Szczyrku. Są to Centralny Ośrodek Sportu – Ośrodek Przygotowań Olimpijskich Szczyrk, Szczyrk Mountain Resort i Beskid Sport Arena. Po okolicy rozwozi chętnych bezpłatny skibus. W pierwszym z wymienionych obiektów na narciarzy i snowboardzistów czeka nowoczesna kolej krzesełkowa z czteroosobowymi kanapami (ze stacją pośrednią na hali Jaworzyna pod Skrzycznem – ok. 920 m n.p.m.) i dwa wyciągi orczykowe. Na terenie COS – OPO Szczyrk oddano do użytku 12,5 km tras narciarskich. Wśród nich znajduje się jedna z homologacją FIS (2,8 km długości). Szczyrk Mountain Resort, obecnie największy ośrodek narciarski w Polsce, oferuje infrastrukturę w europejskim standardzie. Można w nim korzystać z nowoczesnej kolei gondolowej (na 10 osób) i dwóch krzesełkowych (z kanapami dla 6 miłośników białego szaleństwa). Wprawionym narciarzom polecam Beskid Sport Arenę usytuowaną w dolinie potoku Biła. W ośrodku udostępniono w tym sezonie nową atrakcję dla osób doświadczonych – czarną trasę slalomową o nachyleniach dochodzących do 45 proc. Z myślą o najmłodszych przy stacji dolnej przygotowano strefę dziecka. Na polanie szczytowej znajduje się specjalny obszar nadający się na przeprowadzanie zawodów. Wszystkie trasy są tu oświetlone. Poza wymienionymi ośrodkami w rejonie miasta funkcjonują mniejsze wyciągi, m.in. na Przełęczy Salmopolskiej (934 m n.p.m.), w Biłej i w centrum na Beskidku (830 m n.p.m.). Letni crossowy tor rowerowy w Górnym Szczyrku w sezonie zimowym odgrywa rolę trasy narciarstwa biegowego. W miejscowych hotelach z ofertą spa i wellness (np. Hotel Meta Resort Vine Spa, Hotel Klimczok, Hotel Elbrus Spa & Wellness) można zrelaksować się po szaleństwach na stoku i połączyć aktywny wypoczynek z odnową biologiczną. 

ZIMA 2017/2018


168 WEEKEND W POLSCE

©© URZĄD MIASTA USTROŃ

SS Pijalnia Wód usytuowana w Parku Zdrojowym na zboczu Równicy w Ustroniu

Warto też wspomnieć, że co roku w tym beskidzkim mieście odbywa się SnowFest Festival (w 2018 r. w dniach 9–10 lutego). Szczyrk jest wymarzonym miejscem dla wszystkich smakoszy kuchni polskiej i regionalnych specjałów. Koniecznie trzeba w nim spróbować kwaśnicy na żeberkach, tradycyjnego żurku podawanego w chlebie, dań z dziczyzny, golonki na kapuście, smażonego oscypka z żurawiną i pstrąga w migdałach. Amatorom mocniejszych trunków polecam miodonkę beskidzką, a także wódki w różnych smakach produkowane tylko tutaj.

KURORT NAD WISŁĄ Uzdrowisko Ustroń leży w malowniczej dolinie Wisły, usytuowanej pomiędzy górami Wielką Czantorią (995 m n.p.m.) i Równicą (ok. 885 m n.p.m.). Odbywa się w nim wiele imprez kulturalnych i sportowych. To idealne miejsce zarówno na podreperowanie zdrowia, jak i aktywny wypoczynek, i to przez cały rok. Na miłośników pieszych wycieczek czeka w Ustroniu ponad 100 km tras turystycznych i spacerowych. Właśnie tu rozpoczyna się Główny Szlak Beskidzki im. Kazimierza Sosnowskiego, prowadzący z Beskidu Śląskiego w Bieszczady. Na terenie miasta

TT Eklektyczny Teatr Polski na historycznym Dolnym Przedmieściu w Bielsku-Białej

©© URZĄD MIEJSKI W BIELSKU-BIAŁEJ/R. HRYCIOW

ZIMA 2017/2018

wytyczono też powyżej 50 km oznakowanych tras rowerowych o różnym stopniu trudności. Do najchętniej odwiedzanych miejsc w uzdrowisku należy Pijalnia Wód w Parku Zdrojowym, ścieżka zdrowia i fontanna solankowa. Smakosze powinni zajrzeć do tutejszych licznych restauracji i knajpek, np. „Karczmy Zapiecek”, „Karczmy Góralskiej”, „Sielanki” czy karczmy „Wrzos”, która posiada swój własny browar. Warto wybrać się również do Leśnego Parku Niespodzianek w Ustroniu-Zawodziu. Można w nim oglądać spacerujące swobodnie zwierzęta, a z punktów widokowych podziwiać Beskid Śląski. Historię i zwyczaje dawnych mieszkańców uzdrowiska, a także dzieje hutnictwa i kuźnictwa prezentuje Muzeum Ustrońskie im. Jana Jarockiego, działające w zabytkowym budynku dawnej huty Klemens. Ciekawostkę stanowi w nim kolekcja zabawek. Za symbol miasta uchodzą tzw. piramidy – nietypowe trójkątne budynki, które zaczęto wznosić w latach 60. XX w. Okolica Ustronia zachęca do wycieczek górskich. Dużą atrakcją jest tutaj całoroczna Kolej Linowa Czantoria. Pod jej górną stacją znajduje się letni tor saneczkowy. Na szczyt Wielkiej Czantorii można też dotrzeć pieszo. Z centrum miasta z kolei prowadzi trasa na Równicę. Spod położonego na jej zboczu (na wysokości 767 m n.p.m.) dawnego schroniska PTTK (Schroniska Równica) rozchodzi się wiele szlaków turystycznych. W pobliżu znajduje się również całoroczny Górski Park Równica i restauracje serwujące lokalne przysmaki („Koliba pod Czarcim Kopytkiem”, „Zbójnicka Chata” czy „Dwór Skibówki”). Historia Ustronia jako uzdrowiska sięga XVIII stulecia, kiedy to odkryto działanie tutejszych wód oraz surowców naturalnych (solan-


169

©© URZĄD MIASTA USTROŃ

SS Modernistyczne piramidy w Ustroniu-Zawodziu

SS Trasa prowadząca na szczyt Koziej Góry na terenie Bielska-Białej

ki i borowiny). Warunki te sprzyjały leczeniu chorób układu oddechowego, reumatycznych i stawowo-mięśniowych oraz stanów wyczerpania. Pierwszy dom zdrojowy z łazienkami powstał w latach 1802–1804 z inicjatywy księcia cieszyńskiego i saskiego Albrechta (Alberta) Kazimierza, syna króla polskiego Augusta III. Obecnie Ustroń jest jedną z najważniejszych miejscowości uzdrowiskowych w kraju. Jako jedyne polskie uzdrowisko otrzymał w 2015 r. certyfikat Medical Tourism Professional od Medical Tourism Association. Można odbyć tu rehabilitację kardiologiczną, neurologiczną, ortopedyczną oraz onkologiczną i obrzęku limfatycznego. W skład obiektów uzdrowiskowych wchodzą sanatoria: Równica, Kos, Narcyz i Rosomak, 3-gwiazdkowy Hotel Wilga, Uzdrowiskowy Instytut Zdrowia oraz centrum Medical & SPA Prestige Club, które ma w swojej ofercie zróżnicowane pobyty z zabiegami, programy odnowy biologicznej i regeneracyjne przeznaczone dla sportowców.

MAŁY WIEDEŃ Leżące u podnóży Beskidu Śląskiego i Małego Bielsko-Biała słynie z licznych atrakcji turystycznych i potrafi zaskoczyć. Przyciąga przede wszystkim swoim położeniem i bogatą architekturą. Zachowały się w nim ślady wpływów kultury czeskiej i austriackiej, a zwłaszcza cesarskiej stolicy, dlatego też często nazywane bywa małym Wiedniem. Ze względu na usytuowanie Bielsko-Biała cieszy się popularnością wśród aktywnych turystów i wielbicieli białego szaleństwa. Wiele szlaków prowadzących w góry rozpoczyna się już w mieście. Na stoku Dębowca (686 m n.p.m.) czynny jest nowoczesny wyciąg krzesełkowy, a w sezonie również naśnieżana trasa narciarska. Na Szyndzielnię (1028 m n.p.m.) można wjechać nowoczesną koleją gondolową. Z wieży widokowej stojącej na szczycie rozpościera się panorama Beskidów, a przy dobrej pogodzie widać stąd także Tatry. Z kolei Kozia Góra (683 m n.p.m.) zaprasza na górskie trasy rowerowe (Enduro Trails).

©© URZĄD MIEJSKI W BIELSKU-BIAŁEJ/P. KOMANDER

Z bielskiego Studia Filmów Rysunkowych pochodzą znani bohaterowie animacji dla dzieci. Pies Reksio oraz Bolek i Lolek doczekali się nawet swoich pomników w mieście. Od lat 70. XX w. Bielsko-Biała słynęło też jako miejsce produkcji Polskiego Fiata 126p – auta powstawały w Fabryce Samochodów Małolitrażowych (dziś należącej do FCA Poland). Popularny niegdyś maluch stał się symbolem miasta. Od niedawna własnym egzemplarzem tego pojazdu może pochwalić się znany amerykański aktor Tom Hanks. Spacer po Bielsku-Białej warto zacząć od jego najstarszej części, czyli Rynku, którego układ urbanistyczny, pochodzący z XII stulecia, wpisano do rejestru zabytków. Co ciekawe, to również jedyne miasto w Polsce z pomnikiem Marcina Lutra. Jego autorem jest wiedeński artysta Franz Vogl. Najwyższy punkt Bielska-Białej stanowi góra Klimczok (1117 m n.p.m.), której nazwa nawiązuje do legendarnego zbójnika Klimczoka, działającego pod koniec XVII w. 

ZIMA 2017/2018


170 WEEKEND W POLSCE

©© URZĄD MIEJSKI W BIELSKU-BIAŁEJ/MAREK KLIMEK

SS Coroczna impreza muzyczna Bielska Zadymka Jazzowa – LOTOS Jazz Festival

na terenie dzisiejszej Żywiecczyzny i Beskidu Śląskiego. Najniżej położone są Stawy Komorowickie (268 m n.p.m.). Poza tym w mieście w latach 1929–1932 powstała pierwsza zapora wodna na ziemiach polskich. Nosi ona imię prezydenta Ignacego Mościckiego. Do obiektu dociera się malowniczą ścieżką przyrodniczo-dydaktyczną wytyczoną w Dolinie Wapienicy. Bielsko-Biała słynie też z podniebnych akrobacji. Każdego roku odbywa się tutaj Międzynarodowy Piknik Lotniczy (w 2018 r. będzie on organizowany w dniach 1–2 września). Członkiem Aeroklubu Bielsko-Bialskiego jest Sebastian Kawa – najbardziej utytułowany w historii światowego szybownictwa pilot, zdobywca 26 medali na mistrzostwach świata i Europy. W mieście organizuje się wiele znanych festiwali muzycznych. Do najpopularniejszych z nich należą: Bielska Zadymka Jazzowa – LOTOS Jazz Festival (zaplanowana w 2018 r.

na 20–26 lutego), Międzynarodowy Festiwal Muzyki Sakralnej na Podbeskidziu Sacrum in Musica (najnowsza edycja odbędzie się 6–19 kwietnia 2018 r.), Festiwal Kompozytorów Polskich (w 2018 r. w terminie od 3 do 6 października) oraz Jazzowa Jesień w Bielsku-Białej (po raz kolejny artyści wystąpią w dniach 13–18 listopada 2018 r.).

ŚLĄSKIE SMAKI Trudno wyobrazić sobie zwiedzanie województwa śląskiego bez spróbowania regionalnych potraw. W tej części Polski wyraźnie dostrzega się wpływy czeskie, austriackie, niemieckie, a także żydowskie. Wyjątkowa różnorodność sprawia, że to jeden z najciekawszych regionów kulinarnych w kraju. Znajdziemy tu dania charakterystyczne dla kuchni wiejskiej, mieszczańskiej, myśliwskiej i żydowskiej. Poznawanie miejscowych specjałów ułatwia Szlak Kulinarny „Śląskie Smaki” – projekt autorstwa Śląskiej Organizacji Turystycznej.

TT Festiwal „Śląskie Smaki” przybliża bogate tradycje kulinarne Śląska

ZIMA 2017/2018

W będących częścią tego przedsięwzięcia restauracjach i lokalach gastronomicznych podaje się regionalne potrawy w wersji tradycyjnej oraz w nowoczesnym wydaniu zgodnym z najnowszymi trendami. Na szlaku można spróbować dań pochodzących z okolic Częstochowy i Zagłębia Dąbrowskiego lub charakterystycznych dla kuchni jurajskiej czy góralskiej, a także dowiedzieć się, co jedli mieszczanie w dawnym Księstwie Cieszyńskim bądź mieszkańcy Pszczyny – miasta będącego siedzibą rodu Hochbergów. Do typowych pozycji w tutejszym menu należą kluski śląskie (tzw. gumiklyjzy, których historia sięga XIII w.), modra kapusta i rolady śląskie. W górach koniecznie trzeba sprawdzić, jak smakuje słynna miodula (miodonka), wódka górali wiślańskich, czy żętyca. Warto też zamówić ciulim lelowski, czyli lokalną wersję żydow-

©© ŚLĄSKA ORGANIZACJA TURYSTYCZNA/P. LIPECKI

©© ŚLĄSKA ORGANIZACJA TURYSTYCZNA/HAVVE

SS Rolada śląska z kluskami i modrą kapustą

skiego czulentu. Dużym zainteresowaniem wśród turystów odwiedzających województwo cieszą się poza tym zupy: wodzionka, żur cysterski i zalewajka. Szlak Kulinarny „Śląskie Smaki” został doceniony również zagranicą – w 2015 r. otrzymał prestiżową nagrodę EDEN (European Destination of Excellence) w Międzynarodowym Konkursie na Najlepszą Europejską Destynację Turystyczną. Aby spopularyzować kulinarne tradycje regionu, Śląska Organizacja Turystyczna co roku zaprasza wszystkich smakoszy i nie tylko na Festiwal „Śląskie Smaki”. Oprócz przybliżenia dań lokalnej kuchni impreza ma na celu promowanie miejsca, w którym się odbywa. W 2018 r. zorganizowana zostanie już 13. edycja wydarzenia – zaplanowano ją na 17 czerwca w Pszczynie. Festiwal cieszy się ogromną popularnością wśród turystów i mieszkańców regionu. 


171

ZIMA 2017/2018


172 TURYSTYKA AKTYWNA

12 NAJLEPSZYCH MIEJSC NA ÅšWIECIE DO UPRAWIANIA

KITESURFINGU VIC TOR BORSUK www.victorborsuk.com

ZIMA 2017/2018


173

<< Dzięki rozbudowanej ofercie rozmaitych linii lotniczych sporty wodne można uprawiać praktycznie cały rok. Dotyczy to również kitesurfingu, który cieszy się dużą popularnością wśród Polaków, mimo iż u nas odpowiednie warunki klimatyczne panują jedynie przez kilka wiosennych i letnich miesięcy. Dla wielu naszych rodaków ślizganie się po falach na desce z latawcem stało się prawdziwą pasją, a kto raz połknie bakcyla, ten zawsze będzie śnił o tych wspaniałych miejscach na ziemi, gdzie natura sama stworzyła wymarzone warunki do wykonywania widowiskowych akrobacji na wodzie. >>

J

ednym z najważniejszych czynników w kitesurfingu jest moc wiatru. Powiewy do 9 węzłów są zbyt słabe do uprawiania tego sportu. Wiatr o prędkości od 9 do 15 węzłów będzie dobry dla osób początkujących i tych wszystkich, którzy lubią czuć się bezpiecznie na wodzie i stabilnie poruszać latawcem. W takich warunkach ryzyko nieprzewidzianych sytuacji bywa raczej niskie. Prędkość 15–28 węzłów idealnie nadaje się dla średnio zaawansowanych kitesurferów. Można przy niej próbować wysokich skoków i porządnych ewolucji. Wiatr o prędkości powyżej 28 węzłów jest już bardzo silny. Czasem zrywa dachówki, łamie gałęzie i wieje piaskiem w oczy. Poradzą z nim sobie tylko doświadczeni kitesurferzy, którzy mierzą się w tej sytuacji z siłami natury. Przy wyborze 12 najlepszych miejsc na świecie do uprawiania kitesurfingu kierowałem się głównie statystyczną ilością i siłą wiatru oraz warunkami panującymi na wodzie. Pod uwagę brałem także wygląd okolicy i możliwości spędzania czasu nie poświęconego na ewolucje na desce.

©© WWW.VICTORBORSUK.COM

1 GUAJIRU, BRAZYLIA To jedno z najwietrzniejszych miejsc na świecie. W brazylijskim stanie Ceará, w którym leży wioska Guajiru, wieje od czerwca do końca grudnia codziennie. Wiatr osiąga

prędkość od 18 do 30 węzłów. Znajdują się tu liczne laguny z płaską taflą, na których możemy bez obaw próbować wszystkiego, o czym marzymy. Woda jest bardzo ciepła (ma mniej więcej taką temperaturę jak powietrze), więc wystarczą tylko krótkie spodenki i kostium kąpielowy. Nie wolno zapomnieć o użyciu kremu do opalania (aplikację warto powtórzyć kilka razy w ciągu dnia) i zaopatrzeniu się w wodę do picia.

2 PHAN RANG, WIETNAM Okolica miasta Phan Rang (Phan Rang-Tháp Chàm) jest jeszcze mało popularna wśród amatorów akrobacji na desce z latawcem. Działa w niej zaledwie kilka szkół kitesurfingu. Miejsce to odkrył mój przyjaciel mieszkający w Wietnamie i właśnie tutaj zabieram widzów w podróż w czasie najnowszego filmu realizowanego przez Virgin Mobile W pogoni za wiatrem. Od listopada do lutego prędkość wiatru wiejącego na wybrzeżu wynosi 18–35 węzłów. Woda jest przezroczysta i jak okiem sięgnąć zupełnie płaska. Dopiero w odległości mniej więcej 800–1000 m od brzegu pojawia się rafa koralowa, która stanowi granicę dla pięknych równych fal, na których można uprawiać kitesurfing. Powietrze nagrzewa się zazwyczaj do ok. 30°C, ale silny wiatr powoduje, że w ciągu dnia i nocy nie odczuwa się upału. Dlatego do torby podróżnej warto zapakować klapki, krótkie spodenki 

WW Victor Borsuk na Morzu Południowochińskim u wybrzeży Phan Rang w Wietnamie

ZIMA 2017/2018


174 TURYSTYKA AKTYWNA i przewiewną koszulkę. Muszę przyznać, że to jedno z moich ulubionych miejsc na ziemi. Właśnie tu zorganizowałem w minionym roku imprezę sylwestrową i przywitaliśmy nowy, 2018 r.

POINT, 3 WOODMAN AUSTRALIA Gdy miałem 18 lat, spędziłem w tym rejonie pół roku. Zaraz po maturze kupiłem bilet i poleciałem sprawdzić, jak wygląda to legendarne dla kitesurferów miejsce w Australii Zachodniej. Przed wyjazdem oglądałem filmy o nim i bardzo dużo czytałem. Uczciwie mogę przyznać, że długo marzyłem, aby tutaj przyjechać, a ponieważ była to daleka wyprawa, postanowiłem zatrzymać się w okolicy aż na pół roku. Mając zaledwie parę groszy przy duszy i głowę pełną nadziei, wyruszyłem w podróż. Na miejscu okazało się, że wszystko wygląda dokładnie tak, jak to sobie wyobrażałem. Zastałem ogromne przestrzenie z płaską wodą i wiatr o prędkości 18–25 węzłów wiejący codziennie od godz. 14.00. Dlaczego właśnie o tej porze? Bo w tym rejonie występuje przede wszystkim wiatr termiczny zwany tu sea breeze (bryzą). Żadna prognoza nie podaje odpowiedniej siły wiatru, gdyż nie bierze pod uwagę różnicy temperatury między zimną wodą a bardzo mocno nagrzanym lądem. Oczywiście, poza tym, że był to jeden z najciekawszych okresów w moim życiu, odczuwałem również stres związany z występowaniem przy brzegu wielu rekinów i strach przed wywracaniem się na dużej głębokości. Jednak statystyki działały na moją korzyść, a kilka ataków na ludzi zdarzających się w ciągu roku w całej Australii nie mogło mnie wystraszyć na tyle mocno, żebym zrezygnował z ukochanego sportu. Zatem jeżeli ktoś nie boi się opowieści o rekinach i chłodnej (orzeźwiającej!) oceanicznej wodzie, cypel Woodman Point koło miasta Perth jest dla niego bez wątpienia jednym z miejsc do zaliczenia.

RODOS, 4 PRASONISI, GRECJA Żywienie się konserwami i zupkami chińskimi oraz spanie na łonie przyrody – tak właśnie spędzałem wakacje jako nastolatek, aby zamknąć cały dwutygodniowy wyjazd w kwocie 1,2 tys. złotych i móc pływać przez 6–8 godzin dziennie. Półwysep Prasonisi na wyspie Rodos to jedna z najlepszych

ZIMA 2017/2018

SS W ciepłych wodach wietrznego brazylijskiego stanu Ceará można poćwiczyć akrobacje

okolic do uprawiania kitesurfingu na świecie. Idealne miejsce dla amatorów tego sportu znajduje się między dwoma wzgórzami, które codziennie się nagrzewają, co sprawia, że powstaje schodzący z nich wiatr termiczny. Wzniesienia łączy piaszczysty wał, dzięki czemu tworzy się tu tzw. efekt Venturiego (wiatr przyspiesza w prze-

©© WWW.VICTORBORSUK.COM

wężeniu). Ze względu na te czynniki przez pół roku codziennie wieje w tym rejonie równy, ciepły i silny wiatr. Woda z jednej strony wału jest płaska jak stół, z drugiej powstają duże fale. Każdy ma inne wspomnienia z okresu nastoletniego, ja swoje pierwsze kroki w stronę dorosłości stawiałem właśnie na wyspie Rodos.

TT Urokliwy piaszczysty pas lądu łączący półwysep Prasonisi z wyspą Rodos

©© WIKIMEDIA COMMONS/KARELJ


175

5

MIERZEJA HELSKA, POLSKA

W tym przypadku moja ocena będzie siłą rzeczy bardziej subiektywna. Jest całkiem prawdopodobne, że wpływają na nią wspomnienia z 22 lat, przez które przyjeżdżałem na Hel, ale uważam tę część Polski za jedno z najlepszych miejsc, aby rozpocząć przygodę z kitesurfingiem. Przede wszystkim od strony Zatoki Puckiej mamy tutaj prawie 1 km płaskiej i płytkiej wody oraz rozległe przestrzenie. Nie bez znaczenia pozostaje też towarzystwo niesamowitych ludzi, których łączy zamiłowanie do sportów wodnych. Ja kocham to miejsce i nie wyobrażam sobie innej okolicy na spędzenie lata. Właśnie tu moje życie zaczęło nabierać obecnego kształtu. Na początku uczyłem się na Helu pływać, teraz prowadzę obozy dla dzieci od 9 do 18 lat i organizuję wyjazdy integracyjno-motywacyjne dla firm. Staram się zainspirować wszystkich swoją pasją.

SS Malownicza plaża Cottesloe leżąca ok. 15 km na północ od cypla Woodman Point

6 BORACAY, FILIPINY

Filipińska wysepka Boracay kojarzy się z wysmukłymi palmami opadającymi do morza, błękitną wodą i białym piaskiem. To miejsce ma jednak także duszę. W ciągu dnia wszyscy

©© TOURISM WESTERN AUSTRALIA

żyją tutaj kitesurfingiem, a wieczorem zaczyna kwitnąć życie nocne. Wówczas każdy poddaje się magii, która otacza tę wyspę. Nie przez przypadek mówi się na niej: what happens on Boracay, stays in Boracay („co wydarzyło się na Boracay, zostaje na Boracay”). Uważam ten rejon Filipin za jeden z moich najbardziej ulubionych zakątków na świecie.

TT Victor Borsuk na Helu, gdzie często zapoznaje innych z kitesurfingiem

©© WWW.VICTORBORSUK.COM

ZIMA 2017/2018


176 TURYSTYKA AKTYWNA

©© PHILIPPINE DEPARTMENT OF TOURISM

SS Rajska Boracay znajduje się przy północno-zachodnim krańcu wyspy Panay

SS Roberton Island (Motuarohia) w nowozelandzkim regionie Northland

I NORTHLAND, 7 AUCKLAND NOWA ZELANDIA Północna część nowozelandzkiej Wyspy Północnej (regiony: Auckland i Northland) należy do najpiękniejszych miejsc na ziemi, w których do tej pory byłem. Wzdłuż wschodniego i zachodniego wybrzeża znajduje się wiele zupełnie dzikich okolic do uprawiania kitesurfingu. W wodzie można dostrzec wieloryby, a na lądzie spotkać ptaki kiwi i tyle owiec, że trzeba by liczyć je do snu do końca życia. Przyleciałem do tego kraju w odwiedziny do swojego bardzo dobrego kolegi,

ZIMA 2017/2018

TT Pocztówkowa plaża na indonezyjskiej Bintan

©© NORTHLAND INC

który pływanie na desce z latawcem traktuje jako pasję, a żyje z koncertów (występuje jako gitarzysta i wokalista). Ten niesamowity człowiek zabrał mnie w podróż po północnej Nowej Zelandii. Swoją wizytę w tych stronach zacząłem od Auckland, czyli największego miasta w kraju (ponad półtoramilionowego). Wynająłem w nim auto i pojechałem do nadmorskiego kurortu Paihia, gdzie poza sezonem żyje ok. 2 tys. osób, a latem przebywa prawie 30 tys. ludzi. W tym mieście mieszka na co dzień mój kolega Robin, tu codziennie gra w golfa czy tenisa i wieczorami występuje na koncertach w knajpach na wodzie. Utrzymuje się też z lokalnej turystyki. W kurorcie warto zatrzymać się na dwa dni, jednak najbliższe miejsca do uprawiania kite-

surfingu oddalone są stąd przynajmniej o 20 min. jazdy na północ. W takiej odległości znajdował się nasz secret spot, położony między dwoma wzgórzami na terenie należącym do znajomych mojego kolegi. Była to rewelacyjna okolica. Wiatr wiał do brzegu, a na wodzie nie spotkaliśmy nikogo. Dzień później wybraliśmy się bardziej na północ na plażę, po której można jeździć autem (Ninety Mile Beach). Tutaj również spędziliśmy czas na falach. Pływaliśmy, ścigając się z samochodami. W Nowej Zelandii przebywałem tydzień, z czego przez cztery dni nie wiało. Cisza, spokój i piękne widoki rekompensowały jednak brak wiatru. Jeżeli moim głównym celem wyjazdów nie byłby kitesurfing, ale podróż w głąb siebie i obcowanie z naturą, ponownie wybrałbym się do Nowej Zelandii.


177 Niestety, muszę zmartwić osoby, które jeszcze nie miały styczności ze sportami wodnymi. Maui nie nadaje się dla stawiających swoje pierwsze kroki w tej dziedzinie. Warunki są w tym rejonie bardzo wymagające, powiedziałbym nawet, że bywa niebezpiecznie. W wodzie łatwo zorientować się, iż znajdujemy się na Pacyfiku i nie należy lekceważyć jego siły, bo skończy się to tragicznie. Jeżeli ktoś chce sprawdzić się w tym miejscu, musi zdobyć doświadczenie. Dlatego polecam zacząć od Polski, potem warto wybrać się za granicę, polecieć do Brazylii i na spokojnie zmierzyć się z falami o wysokości 1–3 m, a na koniec dopiero można udać się na Hawaje.

9 BINTAN, INDONEZJA ©© HAWAII TOURISM AUTHORITY (HTA)/TOR JOHNSON

SS Słynna Ho’okipa Beach na hawajskiej wyspie Maui w okolicy miejscowości Paia

8 MAUI, HAWAJE, USA Maui powinien odwiedzić każdy, niezależnie od tego, czy uprawia jakiekolwiek sporty wodne, czy podróżuje w celach czysto turystycznych. Ta wulkaniczna wyspa przekracza wszelkie wyobrażenia. Zacznę od tego, co najbardziej mnie zaskoczyło. Po wylądowaniu w mieście Kahului wychodzimy na lotnisko, gdzie wita nas od razu parne, gorące powietrze (nie ma czekających kobiet z kwiatami na szyi), więc od samego początku czujemy, że znaleźliśmy się w miejscu naprawdę egzotycznym. Całą wyspę można objechać w zaledwie 4 godz., ale każda jej część zdumiewa innym mikroklimatem.

©© MINISTRY OF TOURISM, REPUBLIC OF INDONESIA

Po jednej stronie lądu codziennie pada (czasem 15 min., innym razem cały dzień), między lasami bambusowymi wyrastają palmy, wzgórza i skały pokrywa zieleń, a po drugiej opady są rzadkie i pola golfowe muszą być sztucznie nawadniane. Wzdłuż północnego wybrzeża leżą najsłynniejsze miejsca dla amatorów ewolucji na desce z latawcem, takie jak Ho’okipa, Kite Beach, Haiku itd. Tu zobaczymy nie tylko kitesurferów, ale przede wszystkim najlepszych sportowców na świecie startujących w zawodach surfingowych i windsurfingowych. Widoki przypominają kadry z okładek magazynów sportowych. W okolicy codziennie wieje, jest ciepło i egzotycznie, ale spoty są tak małe, że aż trudno uwierzyć. Wszyscy żyją tutaj powoli, to prawdziwi surferzy.

Wyspa Bintan leży w odległości zaledwie godziny rejsu promem od Singapuru (w archipelagu Riau). Kiedyś planowałem dotrzeć na nią na Puchar Azji (Kiteboard Tour Asia – KTA), ale termin wydarzenia kolidował z moim wcześniej zorganizowanym wyjazdem do Wenezueli. To jedno z najbardziej niezwykłych miejsc na ziemi. Ze względu na bliskość Singapuru jakość i ceny tutejszych hoteli przekraczają wszelkie wyobrażenia, ale my nocowaliśmy w domkach na palach, do których dochodziło się 200-metrowym drewnianym mostem. Jego deski wyglądały, jakby miały się zaraz złamać. Obiekt nazywał się Bintan Laguna Restaurant & Resort. Pobyt kosztował nas zaledwie 20 dolarów amerykańskich za noc (ze śniadaniem)! Na śniadanie podawano makaron z jajkiem, ale serwowano go na stole ustawionym nad wodą, co tworzyło niesamowitą atmosferę. W pokojach nie było okien z szybami, tylko otwory. Do środka wpadała przez nie bryza i ciepłe powietrze. Spędzanie dnia i nocy w tym miejscu stanowiło czystą przyjemność. Zaledwie 10 min. skuterem od obiektu znajduje się Bintan Agro Beach Resort, w którym mój kolega z Singapuru ma szkołę kitesurfingu. Okolica idealnie nadaje się na rozpoczęcie przygody z tym sportem, ponieważ woda jest tu płytka na obszarze rozciągającym się od brzegu do prawie 200 m w głąb morza. Ze względu jednak na bliskość równika kitesurferzy są zależni od pływów. Czasem w odległości 50 m od lądu fale odsłaniają suche dno. Ja na wyspie Bintan zupełnie się wyciszyłem. Nie ma na niej alkoholu (poza wytwarzanym przez mieszkańców 

ZIMA 2017/2018


178 TURYSTYKA AKTYWNA

©© MINISTERIO DE TURISMO DE REPÚBLICA DOMINICANA

SS Klimatyczne Cabarete to popularne miejsce profesjonalnych zawodów w kitesurfingu

winem ryżowym), auto można zobaczyć raz na godzinę, wszędzie panuje błoga cisza i spokój. Warto spędzić tutaj trochę czasu, aby porządnie wypocząć.

10 CABARETE, DOMINIKANA Miasteczko Cabarete w Republice Dominikańskiej uchodzi za jedno z najbardziej znanych miejsc do uprawiania kitesurfingu na świecie. Szaleństwo na falach przy odpowiednim wietrze i w promieniach gorącego tropikalnego słońca można tu połączyć z wieczornymi imprezami na plaży. Sama okolica nie jest zbyt dobra do rozpo-

częcia nauki, to raczej rejon dla zaawansowanych. Miejscowi wykonują naprawdę niesamowite ewolucje na desce. Odkąd zobaczyłem pierwszy film z zawodów Pucharu Świata w kitesurfingu w Dominikanie, marzyłem o tym, żeby kiedyś do niej pojechać. Czekały na mnie smukłe palmy, biały piasek na plaży i błękitna woda. Kitesurferzy reprezentowali najwyższy światowy poziom. Moje wyobrażenia o tym miejscu okazały się całkowicie zgodne z rzeczywistością. Jeżeli ktoś nauczył się podstaw kitesurfingu i opanował halsowanie, powinien chociaż raz w życiu odwiedzić ten kraj. Atmosfera Karaibów łączy się tutaj z surferskim duchem rywalizacji na wysokim poziomie. Nie brakuje też rumu, ale warto mieć świadomość, że w Republice

TT Przepiękna plaża Sotavento na Fuerteventurze, mekka kitesurferów z całego świata

ZIMA 2017/2018

Dominikańskiej wypoczywa mnóstwo turystów, więc nie należy liczyć na ciszę i spokój umilające pobyt w Indonezji.

11 FUERTEVENTURA, HISZPANIA Niewątpliwą zaletę Fuerteventury (jednej z Wysp Kanaryjskich) stanowi fakt, że można na nią dość szybko dotrzeć za niewielkie pieniądze. Tanie linie lotnicze często oferują bilety od 200 złotych w górę w obie strony i czasem aż trudno uwierzyć, jak małe są koszty dostania się z kontynentalnej Europy na archipelag położony nieopodal północno-zachodnich wybrzeży Afryki. Ja trafiłem tu po raz pierwszy 10 lat temu, kiedy startowałem w Pucharze Świata ©© RENÉ EGLI


179

©© RENATA TRAVEL/WWW.RENATATRAVEL.COM

SS Kurort Villasimius na południu Sardynii

SS Polskie centrum kite- i windsurfingu SKYHIGH w sardyńskim Porto Botte

na Playa Barca i Sotavento (Fuerteventura Windsurfing & Kitesurfing World Cup). To właśnie jedno z tych miejsc, które można obejrzeć na filmach z najlepszymi kite- i windsurferami na świecie. Sama wyspa nie jest zbyt bogata w szatę roślinną, w jej krajobrazie dominują skały i piach, jednak należy do bardzo wietrznych rejonów. Najmocniej zaskakują tutaj tłumy ludzi kochających sporty wodne. Zjeżdżają oni głównie do południowo-wschodniej części Fuerteventury. Wzdłuż plaży Sotavento przy odpowiednim poziomie wody powstaje olbrzymia laguna (płytki akwen z płaską taflą) o długości ponad 4 km i szerokości powyżej 200 m, na której można zacząć swoją przygodę z kitesurfingiem. Jeżeli ktoś nie ma czasu na dalekie podróże, a liczy na słońce i dobry wiatr podczas wyjazdu, to bardzo mu polecam właśnie tę interesującą kanaryjską wyspę.

okolice bywają tutaj bardzo surowe, ale napotkamy też zakątki jak z bajki. Na wyspie, podobnie jak w wielu rejonach południowej Europy, obowiązuje sjesta – w tym czasie często nie działają sklepy ani restauracje. Morze Śródziemne wokół Sardynii przybiera kolor błękitny, a piasek na plażach jest biały. Aż chce się wskoczyć do wody. Ja nie miałem zbyt dużo szczęścia do dobrego wiatru podczas swoich odwiedzin na tej malowniczej wyspie. Udawało mi się popływać dwa lub trzy dni w ciągu trwającego tydzień wyjazdu, ale nie jest to tak naprawdę nic niezwykłego, bo i w popularnym wśród kitesurferów Egipcie zdarzają się podobne okresy bez odpowiednich podmuchów. Uważam, że naprawdę warto zawitać na Sardynię. Istnieje na niej wiele świetnych centrów kite- i windsurfingu, a okoliczne wody słyną z wymarzonych wręcz warunków do uprawiania tych sportów. Ja korzystałem z usług profesjonalnej polskiej bazy SKYHIGH znajdującej się w Porto Botte, miejscowości położonej na południowo-zachodnim wybrzeżu, niedaleko czarującej wysepki Sant’Antioco. Chętnie odwiedzę gościnną Sardynię ponownie, żeby spróbować szczęścia w łapaniu wiatru. Poza tym potrawy lokalnej kuchni są przepyszne, miasteczka

12 SARDYNIA, WŁOCHY Włoska Sardynia to wspaniałe miejsce, które potrafi zaskoczyć na każdym kroku. Jest pełna tajemnic i ma bogatą historię. Niektóre

©© SKYHIGH/WWW.SKYHIGH.PL

wyglądają niezmiernie urokliwie, a sami Sardyńczycy to wyjątkowi ludzie, jakby z innego świata.  VICTOR BORSUK

©© WWW.VICTORBORSUK.COM

`` Victor Borsuk (urodzony 13 stycznia 1989 r. w Sztokholmie w Szwecji) zdobył siedmiokrotnie mistrzostwo Polski i czterokrotnie wicemistrzostwo Polski w kitesurfingu. To najbardziej utytułowany zawodnik w konkurencji freestyle w naszym kraju. Kilkadziesiąt razy zajmował miejsce na podium w Pucharze Polski, Świata i Europy. Ma też na swoim koncie wygrane w Pucharze Azji (Kiteboard Tour Asia). Poza tym jest doświadczonym trenerem, szkoli amatorów i profesjonalnych kitesurferów. Organizuje obozy szkoleniowe dla młodzieży i dorosłych Borsuk Camps na Mierzei Helskiej. Warto wspomnieć, że ukończył Uniwersytet Gdański, gdzie zdobył tytuł magistra ekonomii. Swoim zamiłowaniem do kitesurfingu potrafi zarazić niemal każdego. To jego wielka pasja, dzięki rozwijaniu której spełnia marzenia i podróżuje po całym świecie. Więcej informacji na temat tego znanego profesjonalnego kitesurfera można znaleźć na stronie internetowej www.victorborsuk.com.

ZIMA 2017/2018


180 TURYSTYKA ROMANTYCZNA

ROMANTYCZNA PODRÓŻ

WE DWOJE ©© SIMONE ADDIS/ROSSELLA CELEBRINI WEDDING AND FLOWER DESIGNER

SYLWIA JEDLAK-DUBIEL

ZIMA 2017/2018


181

©© HAWAII TOURISM AUTHORITY (HTA)/TOR JOHNSON

SS Hawaje – kwiat anturium w kształcie serca

SS Sesja fotograficzna na jeziorze Bratan koło balijskiej świątyni Ulun Danu Bratan

©© WONDERFUL INDONESIA

©© MAGYAR TURISZTIKAI ÜGYNÖKSÉG ZRT

SS Ciastko z cenionej cukierni Szamos, Budapeszt

<< Co sprawia, że podczas wypoczynku za granicą czujemy się swobodniej niż na co dzień, jesteśmy bardziej otwarci na nowe doznania i odkrywamy w sobie nowe pokłady optymizmu? Może to kwestia dystansu – gdy opuszczamy środowisko, w którym odgrywamy konkretne role, mamy okazję stać się kimś innym. A może chodzi o poczucie wolności, w końcu z dala od domowej i zawodowej rutyny nie musimy aż tak bardzo starać się idealnie wypełniać naszych obowiązków. Ta wyjątkowa atmosfera wyjazdu, która niejako stwarza wokół nas alternatywną rzeczywistość, ekscytujący świat, gdzie wszystko jest możliwe, szczególnie sprzyja przeżywaniu niezapomnianych romantycznych chwil z najbliższą osobą u boku. >>

P

odróże poślubne nie bez powodu cieszą się niesłabnącą popularnością. Są zdecydowanie najlepszym sposobem na rozpoczęcie nowego etapu wspólnego życia i źródłem wspaniałych wspomnień na lata. Nic więc dziwnego, że wiele osób chce zatrzymać tę magię miodowego miesiąca na dłużej i chętnie planuje romantyczne wyjazdy we dwoje w różne miejsca na świecie. Coraz większe zainteresowanie wzbudza też możliwość zorganizowania ce-

remonii ślubnej w malowniczym otoczeniu gdzieś za granicą, zwłaszcza w rejonach, które od dawna przyciągają licznych zakochanych. Dla Polaków ten pomysł jest tym bardziej atrakcyjny, że w naszym kraju pogoda bywa kapryśna nawet w miesiącach letnich, a wiele osób marzy o ślubie na świeżym powietrzu, pod bezchmurnym niebem, i zabawie weselnej pod gwiazdami. Po takiej uroczystości, np. na jednej z czarujących włoskich wysp, nie trzeba

WW Państwo młodzi w stylowym aucie w okolicy kurortu Marina di Campo na pięknej Elbie

już nawet pakować walizek na podróż poślubną. Miesiąc miodowy można zacząć od razu. Polskie biura turystyczne odpowiadają na zapotrzebowanie rynku i oferują swoim klientom wyjazdy przeznaczone specjalnie dla par. Do wyboru są wycieczki dla dwojga, podróże poślubne do różnych zakątków Europy i świata, a nawet pakiety zaręczynowe obejmujące oświadczyny z sesją fotograficzną. Osoby chcące pobrać 

ZIMA 2017/2018


182 TURYSTYKA ROMANTYCZNA się za granicą mogą skorzystać z konkretnych, już opracowanych ofert lub poprosić o indywidualne przygotowanie uroczystości zgodnej z ich marzeniami. Specjalizujące się w dziedzinie turystyki ślubnej biura podróży załatwiają na miejscu za swoich klientów wszystkie formalności i pomagają w skompletowaniu dokumentów niezbędnych do dostarczenia. Organizują śluby cywilne i religijne (m.in. katolickie, w tym konkordatowe, oraz prawosławne i protestanckie) z asystą tłumacza przysięgłego. Można im zlecić zajęcie się wszelkimi szczegółami związanymi z oprawą i przyjęciem weselnym. To prawdziwe ułatwienie dla wszystkich, którzy czują się przytłoczeni koniecznością samodzielnego koordynowania przygotowań do ceremonii. ©© WIKIMEDIA COMMONS/TROLVAG

WIECZNE MIASTO MIŁOŚCI

TT Katedra we Florencji – symbol stolicy Toskanii

SS Słynna barokowa Fontanna di Trevi w Rzymie

Chociaż to Paryż nazywa się miastem zakochanych, tytuł ten bez wątpienia mógłby nosić również Rzym. W końcu niejedna para chciałaby przeżyć wyjątkowe chwile w stolicy Włoch wzorem księżniczki Anny (granej przez Audrey Hepburn) i Joe Bradleya (w tej roli Gregory Peck) z Rzymskich wakacji. Scena z tego filmu spopularyzowała Usta Prawdy (Bocca Della Verità), marmurowy medalion w przedsionku stojącej niedaleko Tybru rzymskokatolickiej świątyni (Basilica di Santa Maria in Cosmedin), który według legendy służył jako wykrywacz kłamstw. Wycieczka śladami głównych bohaterów tej amerykańskiej komedii romantycznej będzie znakomitym sposobem na zwiedzanie Rzymu, ponieważ na jej trasie muszą znaleźć się jedne z jego największych atrakcji, takie jak barokowa Fontanna di Trevi, plac Wenecki, Panteon czy Schody Hiszpańskie. Nieobeznanym z zachowaniem włoskich kierowców na drodze nie polecam jednak przejażdżki skuterem po rzymskich ulicach – panuje na nich obecnie dużo większy ruch niż w latach 50. XX w., gdy kręcono ujęcia szalonej przejażdżki księżniczki Anny. Stolica Włoch jako miasto rozpoznawalne na całym świecie stanowi popularne miejsce na sesję ślubną. Można się o tym przekonać pod Koloseum, zwłaszcza w godzinach popołudniowych i wczesnowieczornych. Spotkamy wówczas wiele par pozujących do zdjęć na tle tej słynnej starożytnej budowli. Nowożeńcy fotografują się poza tym m.in. na brzegu Tybru w pobliżu mostu Świętego Anioła prowadzącego do mauzoleum cesarza Hadriana

(zwanego Zamkiem Świętego Anioła). Rzym jest też dobrą propozycją dla osób, które chciałyby wziąć poza granicami naszego kraju ślub katolicki, a to ze względu na fakt, że istnieje tu polska parafia i nie ma problemu ze znalezieniem księdza mówiącego po polsku do odprawienia mszy. Ceremonie cywilne w Wiecznym Mieście odbywają się zwykle w salach zabytkowych willi czy pałaców. Takie otoczenie już samo w sobie czyni moment zaślubin niezmiernie uroczystym. Całe Włochy są zresztą tak piękne, że idealnie nadają się na romantyczne podróże dla par. Wspaniałe krajobrazy i cenne zabytki w połączeniu z idylliczną atmosferą prowincji i wyśmienitą kuchnią przyciągają

tu zakochanych od lat. Swój nieodparty urok ma także język włoski. Ti amo (po włosku „kocham cię”) brzmi jak początek pięknego poematu.

ZIMA 2017/2018

©© PAWEŁ PAKIEŁA

MIŁOSNA IDYLLA Jednym z najbardziej znanych regionów Włoch jest niewątpliwie Toskania. Ona również stanowiła tło w wielu filmach (np. Pod słońcem Toskanii z Diane Lane w roli głównej), a słynie m.in. ze swoich pełnych zabytków miast. Siena ze strzelistą wieżą (Torre del Mangia) przy Piazza del Campo kojarzy się z widowiskowym wyścigiem konnym – Il Palio. Florencja zachwyca olbrzymią ceglaną kopułą Katedry Matki Boskiej Kwietnej (Cattedrale


183

©© STUDIO MORLOTTI/ROSSELLA CELEBRINI WEDDING AND FLOWER DESIGNER

TT Zachwycająca sesja ślubna na romantycznej Elbie

SS Marciana Marina (Isola d’Elba), nowożeńcy na vespie

di Santa Maria del Fiore). Do Pizy co roku mnóstwo turystów ściąga na plac Cudów (Piazza dei Miracoli) z monumentalną Katedrą, Baptysterium św. Jana Chrzciciela i charakterystyczną dzwonnicą kościelną (zwaną Krzywą Wieżą). W malowniczym mieście Lukka, w którym urodził się w 1858 r. włoski twórca oper Giacomo Puccini, można podziwiać Torre Guinigi. To romańsko-gotycka wieża z… rosnącymi na jej szczycie dębami ostrolistnymi. Urokliwe San Gimignano zadziwia średniowiecznymi budowlami przypominającymi drapacze chmur. W Toskanii znajduje się także region znany z produkcji wyśmienitego wina. Wzgórza Chianti zapraszają do nieśpiesznych wędrówek wśród krzewów

winorośli. Warto też wybrać się na degustacje do miejscowych winnic. Wspaniałym zwieńczeniem dnia będzie oglądanie zachodu słońca z kieliszkiem wybornego chianti w dłoni. Na podróż poślubną do Toskanii powinni koniecznie zdecydować się ci, którzy lubują się we włoskim dolce vita („słodkim życiu”). Całe dnie można tu spędzać na zwiedzaniu we dwoje sielskich historycznych miasteczek i rozkoszowaniu się lokalnymi przysmakami – w końcu miłość i dobre jedzenie to dwie największe namiętności Włochów. Nic więc dziwnego, że w tej wyjątkowej atmosferze wiele osób decyduje się złożyć małżeńską przysięgę. Ślub w cudownej Pizie brzmi jak spełnienie marzeń.

©© SIMONE ADDIS/ROSSELLA CELEBRINI WEDDING AND FLOWER DESIGNER

Zachodnią granicę Toskanii stanowi wybrzeże Morza Liguryjskiego i Tyrreńskiego. Polskie biura podróży organizują na nim ceremonie cywilne na plaży. Państwo młodzi zawierają związek małżeński w obecności miejscowego urzędnika pod ukwieconym baldachimem ustawionym na piaszczystym brzegu oblewanym przez turkusowe fale, a wszystko dzieje się w promieniach zachodzącego słońca. Przy planowaniu takiej uroczystości dobrze skorzystać z usług jednego z licznych stylowych toskańskich hoteli na wybrzeżu. Wiele z nich ma dostęp do własnej prywatnej plaży i odpowiednie warunki do zorganizowania przyjęcia weselnego. Można w nich również zakwaterować swoich gości. Poza tym po ślubie np. w miejscowości Follonica warto rozważyć wycieczkę na pobliskie zniewalające Wyspy Toskańskie. Z Piombino w sezonie codziennie kursują dość często promy na największą z nich – Elbę (223,5 km² powierzchni i ponad 32 tys. mieszkańców), ale ciekawą propozycją jest też z pewnością rejs wynajętym jachtem, podczas którego cumuje się w niewielkich marinach i ukrytych wśród skał urokliwych zatoczkach. Okoliczne krystalicznie czyste wody sprzyjają uprawianiu nurkowania, snorkelingu czy kajakarstwa. Archipelag przypadnie także do gustu osobom lubiącym zwiedzać. Dość wspomnieć, że w największym mieście na Elbie, 12-tysięcznym Portoferraio, zdaniem słynnego angielskiego admirała Horatia Nelsona ze względu na położenie najdoskonalszym porcie na świecie, znajduje się dawna rezydencja Napoleona Bonapartego – Villa dei Mulini (na wygnaniu odwiedziła francuskiego wodza m.in. jego polska kochanka Maria Walewska). Trafił on tutaj po tym, jak został zmuszony do abdykacji w kwietniu 1814 r. Na wyspie Giannutri zachowały się z kolei rzymskie ruiny (willi rodziny cesarza Nerona, świątyni i portu). Najważniejsza z Wysp Toskańskich jest zresztą wymarzonym miejscem dla zakochanych. Wciąż można znaleźć na niej spokojne, niewielkie plaże, na których będziemy tylko we dwoje. Niezbyt rozległą Elbę zwiedzimy wzdłuż i wszerz podczas wycieczek rowerem bądź skuterem. Po drodze mija się malownicze miasteczka, gaje oliwkowe i winnice. Warto robić sobie przystanki, aby spróbować lokalnych potraw. Po dniu spędzonym np. na nurkowaniu czy pływaniu najlepiej usiąść w jednej z knajpek niedaleko przystani i przy pysznym posiłku podziwiać cudowny zachód słońca. Miłą pamiątką po wspólnej podróży tutaj będzie 

ZIMA 2017/2018


184 TURYSTYKA ROMANTYCZNA

©© FOTOTECA ENIT/VITO ARCOMANO

SS Ponte di Rialto z XVI w. – najstarszy z mostów nad Canal Grande w Wenecji

SS Szczęśliwa para młoda na balkonie Casa di Giulietta w historycznym centrum Werony

romantyczny prezent – perfumy miejscowej cenionej marki Acqua dell’Elba. Kameralna atmosfera Elby wręcz zachęca do wzięcia na niej ślubu. Narzeczeni mogą wybrać ceremonię m.in. w takich klimatycznych miejscowościach jak Portoferraio, Porto Azzurro, Capoliveri, Marciana Marina, Rio Marina czy Marina di Campo. Przysięgę składa się w historycznym obiekcie (np. forcie lub pałacyku) czy niewielkim kościele, a nawet na plaży albo w kolorowym i wspaniale pachnącym śródziemnomorskim ogrodzie.

SEKRETNE ROMANSE Na północny wschód od Toskanii leży inny bardzo popularny region Włoch – Veneto. Zakochani ściągają tu przede wszystkim do Wenecji. Nie ma w tym nic dziwnego, atmosfera romansu niemal unosi się w tym mieście w powietrzu. Przytulone pary spacerują wąskimi uliczkami, fotografują się na moście Rialto (Ponte di Rialto) i pływają po kanałach w smukłych gondolach, a wieczorem udają się na romantyczną kolację do jednej z kameralnych restauracji. Choć Wenecja jest oblegana przez turystów,

ZIMA 2017/2018

©© WWW.SPOSAMIAVERONA.IT

o czym świadczą tłumy na placu św. Marka, wciąż można ukryć się w niej w labiryncie prawie pustych uliczek, aby szeptać sobie do ucha czułe słówka, jak kiedyś czynili to spotykający się na schadzkach kochankowie. A kto chciałby się poczuć jak prawdziwy wenecki arystokrata, powinien zdecydować się na ślub w tutejszym zabytkowym pałacu. Taka uroczystość dla wszystkich jej uczestników będzie podróżą do czasów dożów, patrycjuszy, kondotierów, baronów i hrabin. Państwo młodzi marzący o kameralnej ceremonii mogą po przysiędze wybrać się na wycieczkę gondolą lub kolację, z kolei osoby pragnące hucznie świętować mają do wyboru np. wesele na stylizowanym pirackim statku na wodach Laguny Weneckiej. Niepoprawni romantycy podczas pobytu w Veneto wyruszają do Werony, w której rozgrywa się akcja słynnego dramatu Williama Szekspira Romeo i Julia. W mieście kierują swoje kroki do Casa di Giulietta – symbolicznego domu rodziny głównej bohaterki. Z jego balkonu miała ona rozmawiać ze swoim ukochanym. Trzeba przyznać, że potencjał tego miejsca nie pozostaje nie-

wykorzystany. Polskie biura podróży oferują m.in. pakiet z oświadczynami na wspomnianym balkonie i – oczywiście – organizację ślubu w samym średniowiecznym domu Capuletich. Wspaniałą pamiątką złożenia przysięgi w Weronie będzie sesja fotograficzna w jej przepięknym zabytkowym centrum. W Veneto można poza tym pobrać się na plaży lub… nad jeziorem. Ta druga lokalizacja przypadnie do gustu miłośnikom gór, bo mowa tu o malowniczej Gardzie, otoczonej przez szczyty pasma Prealpi Gardesane. Najcenniejszym skarbem tej okolicy są zapierające dech w piersiach widoki. To największe jezioro Włoch (ok. 370 km² powierzchni) jest wyjątkowo czyste, dlatego przyciąga również amatorów sportów wodnych. Świetny dodatek do uroczystości ślubnej stanowi rejs jachtem dla samych nowożeńców lub pary młodej z gośćmi. Ze względu na przepiękne krajobrazy warto zdecydować się na ceremonię na świeżym powietrzu, np. na tarasie z widokiem na błękitną wodę i górskie szczyty lub w zielonym ogrodzie. Zatrzymać można się w jednym z miejscowych kameralnych hoteli lub zabytkowej willi.


185

SS Hotel Grand Relais de Nuraghi na Sardynii to wymarzone miejsce dla zakochanych

DWIE SZUKAJĄCE SIĘ POŁÓWKI Za prawdziwy skarb Włoch uchodzą także ich dwie największe wyspy – Sardynia i Sycylia. Ta pierwsza (o powierzchni ok. 24,1 tys. km²) zachwyca m.in. słynnym Szmaragdowym Wybrzeżem (Costa Smeralda) i pobliskim archipelagiem La Maddalena. Jest na niej wiele miasteczek o bogatej historii i ze wspaniałymi zabytkami, takich jak Castelsardo, Carloforte,

©© HOTEL GRAND RELAIS DEI NURAGHI

Posada, Bosa czy Alghero, nazywane małą Barceloną (la piccola Barcellona). Na Sardynii poza wypoczywaniem na urokliwych plażach można też spędzać czas bardziej aktywnie. Krystalicznie czyste okoliczne wody zachęcają do eksplorowania głębin. Górzyste wnętrze wyspy pokrywają malownicze szlaki trekkingowe. Nadmorskie skały są świetnym miejscem na wspinaczkę, a wzdłuż brzegu warto wybrać się na wy-

cieczkę rowerową. Zakochani powinni zdecydować się na romantyczny rejs jachtem, szczególnie wokół wspomnianego archipelagu La Maddalena, położonego na północnym wschodzie regionu. Ciekawą propozycję stanowi również wycieczka samochodem terenowym do niedostępnej Barbagii w głębi lądu. Zwiedzanie tutejszych miasteczek i wyprawy po okolicy będą także znakomitą atrakcją dla gości weselnych, bo na Sardynii można też wziąć ślub w scenerii zachwycającej nawet najbardziej wybredne młode pary. Do wyboru mamy np. ceremonię na plaży lub w zabytkowym wnętrzu (np. w jednej sal zamku w Castelsardo). To idealna wyspa na kameralne uroczystości w gronie najbliższych, z którymi świętuje się później ten cudowny moment w życiu na kolacji z wyśmienitymi lokalnymi daniami lub podczas rejsu komfortowym katamaranem. Pobliska Sycylia (zajmująca powierzchnię blisko 26 tys. km²) jest zupełnie inna. Kojarzy się przede wszystkim z majestatycznym wulkanem Etna i licznymi śladami po starożytnych Grekach i Rzymianach (m.in. w Syrakuzach, Agrygencie, Taorminie czy Katanii). Warto odwiedzić tu miejscowości w dolinie Noto (Val di Noto) z przykładami architektury w stylu baroku sycylijskiego. Na wyspie znajdują się również słoneczne plaże i miasteczka, których zabudowania wyrastają tuż nad brzegiem morza, takie jak Cefalù bądź Trapani. Sycylia to wyjątkowe miejsce także ze względu na swoje położenie niemal na wysokości północnego wybrzeża Tunezji. Prawie da się na niej poczuć ciepło afrykańskiego słońca. Poza tym Sycylijczycy znani są ze swojej miłości do… jedzenia, a jest to uczucie bardzo zmysłowe. Podczas wyjazdu we dwoje warto przejść się wśród ulicznych stoisk ze specjałami tutejszej kuchni, kupić 

ZIMA 2017/2018


186 TURYSTYKA ROMANTYCZNA

SS Dzielnica Malá Strana położona u stóp Zamku Praskiego, na lewym brzegu Wełtawy

kilka takich przysmaków i karmić się nimi nawzajem – wtedy z pewnością łatwo będzie zrozumieć tę namiętność miejscowych. Ślub na Sycylii to wspaniałe przeżycie. Podobnie jak na Sardynii ceremonia może odbywać się w czarującym plenerze lub zabytkowym obiekcie. Z racji łagodnego klimatu wyspa sprawdzi się też w przypadku ślubu w okresie zimowym. Oczywiście, podobnie jak w wielu innych zakątkach Włoch i w tym regionie istnieje możliwość zorganizowania uroczystości w obrządku katolickim z księdzem mówiącym po polsku.

©© CZECH TOURISM

łączy ze sobą dzielnice Staré Město i Malá Strana, obie zdecydowanie warte zobaczenia. W tej pierwszej należy udać się na Rynek Staromiejski, aby obejrzeć praski zegar as-

się kolejką linową lub wchodzi pieszo. Stąd niedaleko już na królewskie Hradczany z Zamkiem Praskim i Katedrą św. Wita, Wacława i Wojciecha z witrażem Alfonsa Muchy. W Pradze koniecznie trzeba przejść się również po dawnej dzielnicy żydowskiej (dziś Josefov) i na wzgórze Wyszehrad, uchodzące za popularny punkt widokowy. Zmęczeni wędrowcy mogą przysiąść na jednej z ławek w parku na Wyspie Strzeleckiej (Střelecký ostrov), która mimo położenia w centrum miasta stanowi przyjemną oazę spokoju. Nie będzie w tym nic dziwnego, gdy po wizycie w pełnej atrakcji czeskiej stolicy ktoś zapragnie wziąć tutaj ślub. Warto zdecydować się np. na ceremonię w Ratuszu Staromiejskim, po której można udać się zabytkowym samochodem na romantyczną sesję, a następnie na uroczysty obiad do jednej z licznych klimatycznych restauracji nad Wełtawą.

ROMANTYCZNE SPACERY Na wyjazd we dwoje nie trzeba jednak wybierać się aż na południe Europy. Wystarczy udać się do naszych sąsiadów i odwiedzić czeską stolicę – Pragę. To położone malowniczo nad Wełtawą miasto jest wręcz stworzone do niespiesznych spacerów ze swoją drugą połówką. Chodzić można tu właściwie wszędzie, a najlepiej zacząć od urokliwych brzegów samej rzeki. Słynny most Karola

©© MAGYAR TURISZTIKAI ÜGYNÖKSÉG ZRT.

SS Para delektująca się węgierskim winem nad brzegiem Dunaju z widokiem na Parlament

tronomiczny (Orloj) umieszczony na południowej ścianie Ratusza Staromiejskiego. Ta druga to przede wszystkim zielone wzgórze Petřín (327 m n.p.m.), na które wjeżdża

TT Baszta Rybacka (Halászbástya) w Budapeszcie idealnie nadaje się na sesje ślubne

ZIMA 2017/2018

©© MELINDA BAN

Osoby uwielbiające charakterystyczną atmosferę dużych europejskich miast wypełnionych zabytkami powinny wybrać się koniecznie do zachwycającego Budapesztu, nazywanego słusznie perłą Dunaju. Stolica Węgier wygląda szczególnie magicznie po zapadnięciu zmierzchu, gdy wzrok przykuwają pięknie oświetlone Wzgórze Zamkowe, Most Łańcuchowy i Parlament. Te światła załamują się na falach Dunaju, tworząc niesamowitą mozaikę, na którą da się patrzeć bez końca. Budapeszt stanowi idealne miejsce dla par także dlatego, że można w nim wypocząć w kąpieliskach zasilanych źródłami termalnymi, a wieczorem spędzić czas na kolacji uświetnionej wyśmienitymi węgierskimi winami. Dla narzeczonych planujących ślub stolica Madziarów jest też ciekawą propozycją ze względu na niewielkie oddalenie od Polski, co znacznie ułatwia sprowadzenie na uroczystość gości. Nie trzeba również 


187

ZIMA 2017/2018


188 TURYSTYKA ROMANTYCZNA cia, leży na Oceanie Indyjskim. Jego mieszkańcy dbają o to, aby mimo zwiększającego się ruchu turystycznego nie ingerować w naturalne piękno ich dwóch głównych archipelagów – w zdecydowanej większości granitowych Wysp Wewnętrznych i koralowych Wysp Zewnętrznych. Wciąż jest tutaj wiele niemal niezaludnionych wysp (jedynie 33 z łącznej liczby 115 są zamieszkane), na których istnieją jedynie ekskluzywne ośrodki wypoczynkowe. Jeśli ktoś szuka na wyjazd we dwoje, podróż poślubną

SS Popijanie soku z kokosa na urokliwej wysepce Gili Trawangan w Indonezji

decydować się na zwykłą ceremonię. Przysięgę można złożyć na pokładzie statku płynącego po Dunaju lub w przepięknej Kaplicy z Ják (Jáki-kápolna) w stylu romańskim wchodzącej w skład zespołu architektonicznego Zamku Vajdahunyad w Parku Miejskim (Városliget). Co istotne, w pełnym czaru Budapeszcie, jak zresztą i w innych rejonach Węgier, bez problemu znajdziemy także księdza mówiącego po polsku. Uroczystość weselną w stolicy gościnnych i przyjaznych Madziarów warto zorganizować na statku na modrym Dunaju (np. Columbus czy Attila). Mamy wówczas gwarancję niezapomnianych przeżyć i cudownych widoków. Poza tym zarówno czeska Praga, jak i węgierski Budapeszt są znakomitymi miastami na romantyczny weekend, zwłaszcza że z naszego kraju regularnie kursują do nich samoloty rozmaitych linii lotniczych.

ZAKOCHANI POD PALMAMI Niektórzy mają dość konkretne wyobrażenie raju na ziemi. Brzeg ciepłego morza pokryty drobnym piaskiem

i ocieniony wysmukłymi palmami jest wszystkim, czego im trzeba. Brzmi to jak opis idealnego urlopu, ale czy nie byłoby wspaniale pobrać się właśnie w takim rajskim miejscu? W końcu dzień ślubu powinien być najszczęśliwszym momentem w życiu. Wśród egzotycznych regionów najczęściej wybieranych na podróż poślubną ogromnym zainteresowaniem cieszy się pełna atrakcji turystycznych indonezyjska wyspa Bali. To zupełnie wyjątkowa część Indonezji – w większości zamieszkują ją wyznawcy balijskiego hinduizmu. Balijczycy są przyjaźni i gościnni, a ich wyspa jest usiana licznymi świątyniami i niezmiernie urokliwymi plażami. Co ciekawe, na Bali można też zorganizować ceremonię chrześcijańską. Miesiąc miodowy zaczyna się tu już następnego dnia po uroczystości. Podobno jedne z najpiękniejszych plaż na świecie znajdują się na Seszelach. Na nich również narzeczeni składają przysięgę małżeńską. To wyspiarskie państwo, określane czasem mianem kokosowej krainy szczęś-

TT Seszele są doskonałą scenerią na śluby, miodowe miesiące lub romantyczne eskapady

ZIMA 2017/2018

©© WONDERFUL INDONESIA

©© AMBASADA REPUBLIKI INDONEZJI W WARSZAWIE

SS Wyspa Bali przyciąga zakochanych rajskimi plażami

lub ślub miejsca poza światem, powinien pomyśleć o Seszelach. Na zachód stąd, u wybrzeży Afryki Wschodniej znajduje się z kolei tanzański Zanzibar z główną wyspą o tej samej nazwie (znaną także jako Unguja). Tu można odkryć nieco inne oblicze Czarnego Lądu. Z jednej strony zabytkowe zabudowania Stone Town (Kamiennego Miasta) wciąż przypominają o kolonialnej historii tego miejsca i na plaży spotyka się Masajów sprzedających pamiątki.  ©© SEYCHELLES TOURISM BOARD (STB)


189

ZIMA 2017/2018


190 TURYSTYKA ROMANTYCZNA Z drugiej strony szerokie, białe plaże przywodzą na myśl Karaiby, a rozległe plantacje przypraw kojarzą się z Indiami. Na Zanzibarze działają zarówno kameralne pensjonaty (często położone tuż nad brzegiem Oceanu Indyjskiego), jak i luksusowe ośrodki wypoczynkowe. Każdy więc z pewnością znajdzie coś dla siebie. Ślub na wyspie będzie niesamowitym przeżyciem, zwłaszcza jeśli tę radosną chwilę przedłuży się o miesiąc miodowy.

plaży. I jedne, i drugie jednak otacza zwykle bujna tropikalna roślinność i odwiedzają kolorowe egzotyczne ptaki. Niektóre zakątki regionu przypominają rajski ogród – łatwo poczuć się w nich niczym Adam i Ewa. Turyści z Polski chętnie wybierają Jamajkę, meksykańską Riwierę Majów, Dominikanę i Kubę. Na Karaibach zachowało się mnóstwo śladów ich kolonialnej przeszłości, w tym dawne potężne fortyfikacje. Półwysep Jukatan przyciąga fascynującymi ruinami

TT Słoneczne, piaszczyste wybrzeże meksykańskiej Riwiery Majów na półwyspie Jukatan

Są i tacy, którzy pragną, aby ich życie było zawsze emocjonujące i wyjątkowe, a najważniejsze chwile chcą celebrować w sposób daleki od zwyczajności. Dla nich najlepszym pomysłem na romantyczną podróż jest wyprawa na drugi koniec świata. W tym przypadku idealnym celem wyjazdu wydają się niewątpliwie Hawaje. Ten archipelag w Polinezji ma wiele cech pozwalających uważać go za jedno z najoryginalniejszych miejsc na ziemi – leży z dala od kontynentów TT Plaża Punta Maroma w stanie Quintana Roo

©© CPTM/RICARDO ESPINOSA-REO

©© FOT. HAWAII TOURISM AUTHORITY (HTA)/VINCE SOLIVEN

©© CPTM/RICARDO ESPINOSA-REO

©© FOT. HAWAII TOURISM AUTHORITY (HTA)/TOR JOHNSON

SS Błogi odpoczynek w hamaku na Hawajach

SS Nowożeńcy na niemal 9-kilometrowej Waimānalo Beach na hawajskiej wyspie O'ahu

Zimą niesamowicie atrakcyjne dla Polaków są zwłaszcza Karaiby. Gdy u nas pogoda nie rozpieszcza, tropikalny raj po drugiej stronie Atlantyku kusi tym, co w nim najlepsze. Gorący klimat tego regionu świata sprzyja romansowaniu, podobnie jak tutejsza rytmiczna muzyka, pyszne drinki na bazie rumu i przepiękne zachody słońca. Dlatego mnóstwo ludzi udaje się na Karaiby ze swoją drugą połówką, często również na podróż poślubną. Obok 5-gwiazdkowych resortów z basenami i centrami spa & wellness znajdują się tu przytulne bungalowy położone blisko

prekolumbijskiej cywilizacji Majów. Do tego pod wodą kryją się w tej okolicy cudowne rafy koralowe. Nieodłącznymi świadkami składania przysięgi małżeńskiej na karaibskiej plaży są wysmukłe palmy, miękki, biały piasek i turkusowe fale. Pary preferujące ceremonię w obrządku katolickim mają do wyboru miejscowe urzekające małe kościoły. A po uroczystości i sesji zdjęciowej w tropikalnym plenerze wypada już tylko popłynąć w rejs, podczas którego nowożeńcom na pokładzie jachtu serwuje się kolację z daniami ze świeżych ryb i owoców morza.

ZIMA 2017/2018

na środku Pacyfiku, dzięki czemu rozwinęła się na nim endemiczna flora i fauna, stanowi jedyny stan USA położony tylko na wyspach i wznosi się tutaj jeden z najwyższych wulkanów na naszym globie (Mauna Kea, ponad 4207 m n.p.m.). Ślub na Hawajach również należy do wyjątkowych. Odbywa się zwykle na cudownej pacyficznej plaży, a młoda para otrzymuje słynne lei, czyli tradycyjne wieńce z kwiatów będące symbolem miłości, przyjaźni i szacunku. Podczas takiej uroczystości trudno oprzeć się wrażeniu, że w życiu wszystko jest możliwe, skoro na ziemi powstał tak bajeczny i romantyczny archipelag. 


191

ZIMA 2017/2018


192 TURYSTYKA ZDROWOTNA

GDZIE ODZYSKAĆ ZDROWIE

W POLSCE

©© HOTEL GRAND LUBICZ UZDROWISKO USTKA

SYLWIA JEDLAK-DUBIEL

WW Dwupoziomowy kompleks basenów w 5-gwiazdkowym hotelu Grand Lubicz w Ustce

<< Nikt nie ma raczej wątpliwości co do tego, że rozwój medycyny nie tylko wydłużył życie ludzi, lecz także poprawił jego jakość. Dziś nastawieni jesteśmy bardziej na zapobieganie chorobom. Staramy się dbać o siebie, żeby nie musieć korzystać z pomocy lekarzy. Częściej zwracamy uwagę na to, co jemy, sami ograniczamy niezdrowe produkty. Rezygnujemy też z używek. Chcemy utrzymać dobrą kondycję fizyczną, więc wykonujemy regularnie lekkie ćwiczenia fizyczne, chodzimy na spacery i uprawiamy różnego rodzaju sporty. Coraz chętniej wybieramy TT Centrum Medical & SPA Prestige Club w Ustroniu zaprasza m.in. na masaże

©© URZĄD MIASTA USTROŃ

ZIMA 2017/2018

TT Na wieży zegarowej pensjonatu Bazar w Iwoniczu-Zdroju znajduje się punkt widokowy

©© „UZDROWISKO IWONICZ” S.A./KRZYSZTOF GUZIK


©© UZDROWISKO KONSTANCIN-ZDRÓJ

193

SS Tężnia solankowa z 1978 r. w Parku Zdrojowym w Konstancinie-Jeziornie

na wypoczynek miejsca położone w otoczeniu natury, spokojne i ciche, z czystym powietrzem. Wiemy, że stres i nadmiar bodźców źle wpływają na nasz organizm, dlatego szukamy skutecznych sposobów na zrelaksowanie się i odzyskanie wewnętrznej równowagi. Nieraz usilnie próbujemy zatrzymać się w szalonym codziennym pędzie, uwolnić od nadmiaru pracy i odetchnąć, zanim nasze ciało odmówi posłuszeństwa. Mimo starań nie można jednak uniknąć wszystkiego i czasami trzeba poszukać pomocy specjalistów. >> TT Pijalnia Wód Mineralnych w Szczawnie-Zdroju z czterema ujęciami

©© UZDROWISKO SZCZAWNO-JEDLINA S.A./ROMUALD M. SOŁDEK

TT Poranne zajęcia z gimnastyki prowadzone w parku w Cieplicach Śląskich-Zdroju

©© UZDROWISKO CIEPLICE SP. Z O.O. – GRUPA PGU

ZIMA 2017/2018


194 TURYSTYKA ZDROWOTNA

R

ehabilitacja układu ruchu kojarzy się zazwyczaj z urazami kończyn. Narażone na nie są zwykle bardziej osoby uprawiające aktywność fizyczną lub ludzie starsi. Kto regularnie biega, wie, że nietrudno uszkodzić ścięgna, kostki lub kolana, gdy nie opanuje się prawidłowej techniki i nie zadba o odpowiednie amortyzujące obuwie. Amatorzy jazdy na nartach zdają sobie sprawę, że przy dużych prędkościach na stoku bywa czasem niebezpiecznie i łatwo w takich sytuacjach o złamania. Jednak lista schorzeń narządu ruchu jest dużo obszerniejsza. Zalicza się do nich m.in. reumatoidalne zapalenie stawów, choroby zwyrodnieniowe czy osteoporozę. Rehabilitacji układu ruchu wymagają również pacjenci po przebytym udarze bądź chorzy na stwardnienie rozsiane. Z kolei osoby mające siedzącą pracę i spędzające dużo godzin bez przerwy w jednej pozycji, np. na korzystaniu z komputera, powinny zawczasu pomyśleć o zabiegach odciążających kręgosłup i łokcie, aby zapobiec w przyszłości dolegliwościom bólowym. W Polsce znajduje się wiele miejsc, gdzie można udać się na leczenie chorób narządu ruchu. Ponieważ aby było ono skuteczne, musi trochę potrwać, warto szukać miejscowości, które oprócz znakomitego zaplecza medycznego i noclegowego szczycą się warunkami sprzyjającymi wypoczynkowi, tak ważnemu dla ludzi dochodzących do zdrowia. Prym wiodą pod tym względem uzdrowiska. W nich właśnie oferuje się zwykle najszerszy wybór terapii, w których nierzadko używa się lokalnych naturalnych surowców, i można liczyć na konsultacje ze specjalistami. W tym wydaniu magazynu All Inclusive chcielibyśmy zaprezentować kilka takich ośrodków. Z racji objętości artykułu nie jesteśmy w stanie przedstawić obszerniejszego zestawienia za jednym razem, więc temat miejsc specjalizujących się w leczeniu schorzeń narządu ruchu będziemy kontynuować w najbliższych numerach.

IWONICZ-ZDRÓJ Wiele miejscowości uzdrowiskowych leży na południu Polski. We wschodnim rejonie tej części kraju, w województwie podkarpackim znajduje się Iwonicz-Zdrój. Należy on do najstarszych polskich uzdrowisk. Swoją rolę zawdzięcza miejscowym źródłom wód mineralnych, o których wspominał już w traktacie o leczeniu balneo-

ZIMA 2017/2018

SS Centrum Iwonicza-Zdroju – w oddali drewniany Dom Zdrojowy i wieża Bazaru

logicznym Cieplice z 1578 r. Wojciech Oczko, nadworny lekarz króla Stefana Batorego i Zygmunta III Wazy. Miejscowość jest malowniczo położona wzdłuż Iwonickiego Potoku, zwanego także Iwoniczanką, wśród zielonych wzgórz. W okolicy wytyczono trasy piesze idealne na niezbyt męczące wycieczki. Poza

tym przez Iwonicz-Zdrój przebiega również Główny Szlak Beskidzki im. Kazimierza Sosnowskiego, prowadzący z Beskidu Śląskiego w Bieszczady (od Ustronia do Wołosatego). Chyba największy rozwój uzdrowiska przypadł na XIX w. Znajdowało się ono wówczas w rękach szlacheckiej rodzi-

TT Sanatorium i Szpital Uzdrowiskowy Równica w Ustroniu-Zawodziu

©© URZĄD MIASTA USTROŃ


195

©© „UZDROWISKO IWONICZ” S.A./KRZYSZTOF SZYLER

SS Pijalnia Wód Mineralnych ze sklepem firmowym z produktami „Iwoniczanka”

©© „UZDROWISKO IWONICZ” S.A./KRZYSZTOF GUZIK

ny Załuskich, którzy postanowili rozbudować miejscowość. Z ich inicjatywy powstało wiele zachowanych do dziś obiektów. W zabytkowym Starym Pałacu, wzniesionym w pierwszej połowie XIX stulecia, niegdyś letniej rezydencji dawnych właścicieli tutejszych ziem, funkcjonuje dziś siedziba zarządu Uzdrowiska Iwonicz S.A. Z tego okresu pochodzi też stojący niedaleko pawilon Nad Źródłami. Uwagę przechodniów zwraca drewniany Dom Zdrojowy z werandą zdobioną mauretańskimi łukami. W jego pobliżu stoi dawny pensjonat Bazar wyróżniający się wieżą z krytym tarasem widokowym i zegarem. Na wschód stąd znajduje się zbudowana na zlecenie Załuskich w 1895 r. kaplica, obecnie Kościół św. Iwona i Matki Bożej Uzdrowienia Chorych. Aby skorzystać z dobroczynnego wpływu miejscowych źródeł, należy udać się do Pijalni Wód Mineralnych sąsiadującej z sanatorium Stare Łazienki. W okolicy są dwa dawne pensjonaty (dziś obiekty sanatoryjne): Pod Jodłą i Biały Orzeł. Ten drugi obiekt pochodzi z 1912 r. i został zaprojektowany w stylu szwajcarskim. Jego największą ozdobę stanowią liczne drewniane balkony.

©© „UZDROWISKO IWONICZ” S.A./KRZYSZTOF SZYLER

SS Budynek iwonickiego Szpitala Uzdrowiskowo-Rehabilitacyjnego „Excelsior”

Zabiegi wykonuje się w Iwoniczu-Zdroju przede wszystkim w Centrum Lecznictwa Uzdrowiskowego i Szpitalu Uzdrowiskowo-Rehabilitacyjnym „Excelsior”. Korzystają z nich m.in. osoby po urazach kręgosłupa i kończyn oraz wszczepieniu endoprotezy czy z wadami narządu ruchu. Poza tym leczy się tu choroby stawów i osteoporozę. Na ku-

rację przyjeżdżają także pacjenci po udarze mózgu, ze zdiagnozowaną dyskopatią bądź stwardnieniem rozsianym. Iwonickie wody mineralne działają korzystnie na układ trawienny. Pobyt w uzdrowisku zaleca się również w przypadku chorób górnych dróg oddechowych. Tutejsze lecznicze surowce naturalne stosuje się w produktach 

TT Nowoczesny basen solankowy w Uzdrowiskowym Instytucie Zdrowia w Ustroniu

©© URZĄD MIASTA USTROŃ/JOANNA NOWICKA

ZIMA 2017/2018


196 TURYSTYKA ZDROWOTNA

©© UZDROWISKO SZCZAWNO-JEDLINA S.A./ROMUALD M. SOŁDEK

SS Szczawno-Zdrój – Dom Zdrojowy, kiedyś Grand Hotel

TT Hala Spacerowa (70-metrowa) i Pijalnia Wód Mineralnych w Szczawnie-Zdroju

z serii kosmetycznej „Iwoniczanka”. Pod tym znakiem firmowym sprzedaje się też sól iwonicką jodobromową.

wym projekcie urbanistycznym nakręcono niedawno film dokumentalny Uzdrowisko. Architektura Zawodzia (premiera odbyła się w czerwcu 2017 r.), w którym o pomyśle i jego realizacji opowiada m.in. współautor koncepcji Aleksander Franta. W Ustroniu można odbyć rehabilitację ortopedyczną po urazach i operacjach oraz w przypadku stanów zapalnych i schorzeń zwyrodnieniowych. Poza tym stosuje się tutaj zabiegi wspomagające leczenie chorób kardiologicznych i neurologicznych, a także przyspieszające dochodzenie do zdrowia po nowotworach. Naturalnymi surowcami używanymi podczas kuracji są solanki i borowina. Pacjenci mogą korzystać z basenów solankowych z wodą o wysokiej zawartości bromu i jodu, w których m.in. przeprowadza się zajęcia z rehabilitacji ruchowej. Tworzący się w obiektach basenowych mikroklimat działa dobroczynnie na drogi oddechowe. Przedsiębiorstwo Uzdrowiskowe „Ustroń” S.A. zarządza sanatoriami: Równica, Kos, Narcyz

©© UZDROWISKO SZCZAWNO-JEDLINA S.A./ROMUALD M. SOŁDEK

USTROŃ Zupełnie odmienny charakter niż Iwonicz-Zdrój ma Zawodzie – dzielnica miasta Ustroń, położonego w województwie śląskim. Obecny wygląd nadano mu w latach 60. XX w., kiedy to rozpoczęto budowę tzw. piramid. Ten zespół nietypowych białych, trójkątnych domów wczasowo-leczniczych zaprojektowali Henryk Buszko i Aleksander Franta z pomocą Tadeusza Szewczyka. Mimo kontrowersyjnego kształtu, a może właśnie dzięki niemu, budynki doskonale wkomponowały się w krajobraz okolicy. W skład kompleksu architektonicznego weszły też szpital reumatologiczny (obecnie Śląskie Centrum Reumatologii, Rehabilitacji i Zapobiegania Niepełnosprawności) i sanatorium (dziś Sanatorium i Szpital Uzdrowiskowy Równica). O tym wyjątko-

ZIMA 2017/2018

i Rosomak, 3-gwiazdkowym Hotelem Wilga oraz Uzdrowiskowym Instytutem Zdrowia (z nowoczesnym basenem solankowym) i centrum Medical & SPA Prestige Club. To ostatnie miejsce ma w ofercie również zabiegi pielęgnacyjne i relaksacyjne oraz regeneracyjne – idealne dla sportowców. Samo miasto Ustroń zostało wymienione już w dokumentach z ok. 1305 r., wtedy jeszcze jako osada. W drugiej połowie XVIII stulecia ze względu na otwarcie huty do wytopu żelaza zaczął się tu rozwijać ośrodek przemysłowy. Paradoksalnie właśnie z tą działalnością związane są początki uzdrowiska – w celach leczniczych rozpoczęto stosować kąpiele w ogrzewanej żużlem wodzie bogatej w związki siarki. W dawnej siedzibie dyrekcji ówczesnej huty Klemens (budynku z ok. 1800 r.) funkcjonuje dziś Muzeum Ustrońskie im. Jana Jarockiego. Wśród zabytków sakralnych Ustronia warto wymienić katolicki Kościół św. Klemensa I, papieża i męczennika oraz ewangelicko-


197

©© URZĄD MIASTA JEDLINA-ZDRÓJ

TT Ławeczka Charlotty w centrum Jedliny-Zdroju

SS Pałac Jedlinka, nazywany porcelanowym pałacem

-augsburski Kościół apostoła Jakuba Starszego. Na terenie osiedla Nierodzim znajduje się poza tym drewniany Kościół św. Anny, poświęcony w 1769 r. Ciekawą atrakcją nie tylko dla dzieci jest otwarty cały rok Leśny Park Niespodzianek – niewielki nietypowy ogród zoologiczny m.in. z muflonami, danielami, żubrami, sarnami, jeleniami, dzikami, żbikami i jenotami. Niektóre ze zwierząt można karmić. Założono tutaj także sowiarnię i sokolarnię, a ptaki drapieżne i sowy prezentują swoje umiejętności podczas pokazów lotów.

Książ, znalazła się w końcu w rękach rodu Hochbergów. Im zawdzięcza też ona swój rozwój jako uzdrowisko. Rozbudowaniem miejscowości zajął się w pierwszej połowie XIX w. pracujący dla rodziny lekarz – August Samuel Zemplin. Powstał w niej park zdrojowy, który po późniejszych przekształceniach i powiększeniu przyjął obecną formę Parku Zdrojowego im. Henryka Wieniawskiego. Postawiono również drewnianą halę spacerową i pijalnię wód mineralnych (zrekonstruowane po pożarze pod koniec XIX stulecia), pensjonaty i teatr. Ten ostatni rozebrano, aby w 1896 r. wznieść nowy budynek, cieszący dziś oczy neorokokowym wnętrzem. W Teatrze Zdrojowym im. Henryka Wieniawskiego przeprowadzono niedawno prace renowacyjne. Najpiękniejszym obiektem w uzdrowisku jest dawny Grand Hotel, obecnie Dom Zdrojowy. Zbudowano go na przełomie pierwszej i drugiej dekady XX w., a wystrojem wnętrz zajęła się sama Maria Teresa Oliwia Hochberg von Pless, na-

©© URZĄD MIASTA JEDLINA-ZDRÓJ

SZCZAWNO-ZDRÓJ, JEDLINA-ZDRÓJ Na północny zachód od Ustronia, w województwie dolnośląskim znajduje się miasto uzdrowiskowe Szczawno-Zdrój. Dobroczynne działanie miejscowych wód mineralnych znano już w średniowieczu. Ponieważ osadę (wówczas pod nazwą Salzbrunn) włączono do majątku zamku

zywana księżną Daisy. Podczas wizyty w kurorcie w hotelu zatrzymali się ostatni cesarz Niemiec i król Prus Wilhelm II Hohenzollern oraz późniejszy premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill. Szczawno-Zdrój tworzy Uzdrowisko Szczawno-Jedlina S.A. wraz z położonym na południowy wschód od niego miastem Jedlina-Zdrój. Miejscowość ta charakter uzdrowiskowy zyskała, gdy w pierwszej połowie XVIII stulecia właścicielem dóbr Jedlinka (Tannhausen) został Johann (Hans) Christoph von Seherr-Thoss i nazwał je Charlottenbrunn od imienia swojej żony Charlotty. Zamieszkali oni w barokowym pałacu. W budowlę klasycystyczną, jaką można dziś oglądać, przekształcił go w kolejnym stuleciu Carl Franz Krister, właściciel fabryki porcelany w Wałbrzychu, nazywany czasem śląskim Rockefellerem. Obecnie Pałac Jedlinka jest udostępniony do zwiedzania. Przy placu Zdrojowym z pawilonem Pijalni Wód Mineralnych w Jedlinie-Zdroju znajduje się Dom Zdrojowy z XVIII w. Jeden z ciekawszych jedlińskich zabytków stanowi dawny luterański kościół z lat 1860–1863, przekazany w 2001 r. miejscowej parafii katolickiej pod wezwaniem Świętej Trójcy. Bogactwem obu miast są źródła wód leczniczych. Uzdrowisko Szczawno-Jedlina S.A. oferuje kuracje dla osób cierpiących z powodu doznanego urazu, z problemami ortopedycznymi i reumatologicznymi oraz osteoporozą. Oprócz tego leczy się tu choroby górnych i dolnych dróg oddechowych, kardiologiczne, układu trawiennego, nerek i dróg moczowych, cukrzycę czy otyłość. Zabiegi balneologiczne w Szczawnie-Zdroju przeprowadza przede wszystkim wzniesiony w latach 1938–1939 Zakład Przyrodoleczniczy. W uzdrowisku można skorzystać z dobroczynnego wpływu fizykoterapii, kinezyterapii, krioterapii ogólnoustrojowej i krenoterapii (kuracji pitnej). W jego ofercie znajdują się m.in. turnusy rehabilitacyjne „Rehabilitacja po…” (dla osób po urazie) i „Zdrowe Kości” (dla cierpiących na choroby tkanki łącznej, w tym zespoły bólowe kręgosłupa, zwyrodnienia stawów czy reumatyzm).

CIEPLICE ŚLĄSKIE-ZDRÓJ Odpowiednim miejscem na leczenie schorzeń narządu ruchu będą też Cieplice Śląskie-Zdrój (administracyjnie część Jeleniej Góry), a to ze względu na występujące w tej okolicy wody termalne. Ich temperatura w odwiertach głębokich sięga nawet 87°C – to najgorętsze źródła w Polsce. 

ZIMA 2017/2018


198 TURYSTYKA ZDROWOTNA

©© UZDROWISKO CIEPLICE SP. Z O.O. – GRUPA PGU

SS Dom Zdrojowy z 249 miejscami przy placu Piastowskim w Cieplicach Śląskich-Zdroju

W uzdrowisku Cieplice można odbyć rehabilitację po złamaniach kręgosłupa i kości tułowia, kończyn górnych i dolnych, w przypadku chorób zwyrodnieniowych i reumatycznych czy obwodowego układu nerwowego, porażeniach połowicznych czy osteoporozie. Poza tym przyjeżdżają do niego również osoby z problemami z układem moczowo-nerkowym i schorzeniami oczu. Wszystkie zabiegi z zakresu balneoterapii, w tym te przeprowadzane w basenach, wykonywane są z zastosowaniem tylko lokalnych słabo zmineralizowanych, fluorkowo-krzemowych wód termalnych, co znacznie zwiększa skuteczność kuracji. Kąpiel w nich działa rozgrzewająco na skórę i głębiej położone naczynia krwionośne – w wyniku przekrwienia następuje lepsze dotlenienie i odżywienie tkanek, co poprawia sprawność pacjenta. Centrum Cieplic Śląskich-Zdroju stanowią plac Piastowski i Park Zdrojowy. Pomiędzy nimi wznosi się imponujący Pałac Schaffgotschów. Trzykondygnacyjna

fasada budynku ma ponad 80 m długości. W gmachu działa dzisiaj filia Politechniki Wrocławskiej. Do rodziny Schaffgotschów

©© UZDROWISKO CIEPLICE SP. Z O.O. – GRUPA PGU

SS Zajęcia aquafitness w basenie w Uzdrowiskowym SPA „Marysieńka” w Cieplicach

należał także m.in. położony w nieodległym Sobieszowie XIV-wieczny zamek Chojnik, który od czasu wielkiego pożaru w 1675 r.

TT Pawilon Edward w Parku Zdrojowym w centrum cieplickiego uzdrowiska

ZIMA 2017/2018

pozostaje trwałą ruiną. W pobliżu wspomnianego pałacu znajduje się pocysterski zespół klasztorny z Muzeum Przyrodniczym i Kościół św. Jana Chrzciciela. Wnętrze świątyni i zdobienia utrzymane są w stylu barokowym i rokoko. Na dziedzińcu oglądać można tablice nagrobne rodu Schaffgotschów. Przy placu Piastowskim wznosi się XVIII-wieczny kościół ewangelicko-augsburski, stanowiący jedną z najcenniejszych budowli protestanckich doby baroku na Śląsku. Na terenie Parku Zdrojowego, utrzymanego w stylu angielskim, znajduje się Pawilon Edward z zabytkową jadalnią, Zdrojowy Teatr Animacji (z XIX stulecia) i muszla koncertowa. Po drugiej stronie rzeki Wrzosówki leży malowniczy Park Norweski. Jego nazwa pochodzi od usytuowanego tu drewnianego Pawilonu Norweskiego, który został zbudowany w 1909 r. na podobieństwo jednej z restauracji w Oslo w Norwegii.

©© UZDROWISKO CIEPLICE SP. Z O.O. – GRUPA PGU

Zresztą cała ponad 900-letnia Jelenia Góra jest niezmiernie ciekawym miastem. Warto przyjrzeć jej się bliżej podczas pobytu w Cieplicach Śląskich-Zdroju. Na otoczonym barokowymi i renesansowymi podcieniowymi kamienicami rynku stoi klasycystyczny Ratusz. O czasach średniowiecza przypominają: Baszta Wojanowska z basteją kryjącą kaplicę św. Anny, Wieża Bramy Zamkowej i Baszta Grodzka. Do ważnych zabytków należą Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego, Cerkiew św. św. Piotra i Pawła oraz Bazylika św. św. Erazma i Pankracego – najstarsza świątynia w mieście. Na uwagę zasługuje też z pewnością Teatr im. Cypriana Kamila Norwida, jeden z niezbyt licznych przykładów polskiej secesji. Zaprojektował go Alfred Daehmel. W Muzeum Karkonoskim 


199

ZIMA 2017/2018


200 TURYSTYKA ZDROWOTNA

SS Syrenka spoglądająca ku morzu, pomnik na wschodnim falochronie usteckiego portu

obejrzymy m.in. największą w Polsce kolekcję szkła artystycznego i użytkowego różnych epok, a w Muzeum Miejskim Dom Gerharta Hauptmanna – Halę Rajską, czyli hol zdobiony polichromiami śląskiego malarza Johannesa Maximiliana Avenariusa.

USTKA Na rehabilitację można wybrać się także nad Morze Bałtyckie. Za jeden z najpopularniejszych kurortów w tej części Polski

uchodzi malownicza Ustka. Port u ujścia rzeki Słupi istniał już przynajmniej w pierwszej połowie XIV w., bo z tego okresu pochodzi najwcześniejsza zachowana wzmianka o nim. Wtedy jeszcze statki przeciągano rzeką aż do Słupska, aby tam je rozładować. Infrastrukturę portową najmocniej rozbudowano w XIX stuleciu. W 1892 r. postawiono istniejącą do dziś latarnię morską z czerwonej cegły, wysoką na ok. 20 m. Wygląda ona nieco nietypowo – do ośmiokątnej wieży z lam-

©© HOTEL GRAND LUBICZ UZDROWISKO USTKA

pą na szczycie przylega budynek z oknami. Na południe od niej leży Park im. Jana Pawła II, zwany kiedyś Zaułkiem Kapitańskim. W jego rejonie wznosił się najstarszy miejscowy kościół, powstały jeszcze w XIV w., a rozebrany

TT Zabieg krioterapii miejscowej ciekłym azotem w strefie Medical hotelu Grand Lubicz

©© HOTEL GRAND LUBICZ UZDROWISKO USTKA

©© HOTEL GRAND LUBICZ UZDROWISKO USTKA

SS Nad Ustką dominuje 19,5-metrowa latarnia morska

w 1889 r. ze względu na rosnącą liczbę wiernych (należał w tym czasie do protestantów). Przypuszcza się, że właśnie kościelna wieża odgrywała niegdyś rolę latarni i wskazywała drogę marynarzom i rybakom. Nowa świątynia usytuowana została dalej na południowy wschód stąd. To istniejący do dziś neogotycki Kościół Najświętszego Zbawiciela, od ponad 70 lat służący katolikom. 

ZIMA 2017/2018


201

ZIMA 2017/2018


202 TURYSTYKA ZDROWOTNA

SS Ustecki hotel Grand Lubicz – zapachowy seans w grocie solnej z tężnią

Okolica portu w Ustce przyciąga turystów. Po obu stronach ujścia Słupi do Morza Bałtyckiego rozciągają się piaszczyste plaże. Na wschodnim falochronie stanął w 2010 r. pomnik usteckiej syrenki Bryzgi Rosowej (znanej z baśni pisarza Franciszka Fenikowskiego), który dość szybko zyskał sobie popularność wśród przyjezdnych. W mieście warto przejść się między dawnymi domami rybackimi. Niektóre zachowały konstrukcję szachulcową. Wzdłuż wschodniej plaży biegnie Promenada Nadmorska. Jej początki sięgają 1875 r. Podobno lubił tędy spacerować sam Żelazny Kanclerz – Otto von Bismarck. W pobliżu miał zresztą swoją letnią rezydencję, wybudowaną w 1886 r. Dzisiaj w tym stylowym budynku z charakterystycznej czerwonej cegły działa pensjonat Villa Red. Niedaleko us-

©© HOTEL GRAND LUBICZ UZDROWISKO USTKA

teckiej promenady znajduje się Zakład Przyrodoleczniczy wzniesiony w miejscu łazienek parowych. Ustka jest dość młodym uzdrowiskiem, bo statut ten otrzymała dopiero w styczniu 1988 r. Jednak stało się to nie bez powodu. O nadaniu jej funkcji miasta uzdrowiskowego przesądziły takie czynniki jak lecznicze walory nadmorskiego klimatu bogatego w jod i występowanie naturalnych surowców: wód mineralnych (solanek) i borowiny. Leczy się tu schorzenia narządu ruchu i reumatyczne, osteoporozę, a także choroby zawodowe, neurologiczne, dróg oddechowych, układu krążenia czy przemiany materii. Zabiegi przeprowadzane są we wspomnianym Zakładzie Przyrodoleczniczym z 1911 r., jak również np. w komfortowej strefie Medical (nowoczesnym centrum medyczno-rehabilitacyjnym) 5-gwiazdko-

TT Basen w Konstancińskim Centrum Hydroterapii EVA Park Life & Spa w Parku Zdrojowym

©© UZDROWISKO KONSTANCIN-ZDRÓJ

ZIMA 2017/2018

wego hotelu Grand Lubicz. W tym drugim luksusowym obiekcie stosuje się kuracje z zakresu fizykoterapii i kinezyterapii, wykonuje się także kinesiotaping (plastrowanie dynamiczne), pomocny szczególnie przy łagodzeniu bólu w przypadku kontuzji.

KONSTANCIN-JEZIORNA Osoby z problemami dotyczącymi funkcjonowania narządu ruchu mogą udać się też na leczenie w okolice Warszawy. Na południe od stolicy leży Konstancin-Jeziorna, miasto utworzone w 1969 r. z kilku sąsiadujących ze sobą miejscowości. Obecnie istnieje tutaj Uzdrowisko Konstancin-Zdrój S.A. Na przełomie XIX i XX w. ten rejon zaczął przekształcać się w podwarszawskie letnisko. W latach 60. minionego stulecia odkryto w tym miejscu źródło solanki. W 1965 r. powstało Sanatorium Uzdrowiskowe „Warszawianka”, obecnie 3-gwiazdkowy Hotel Uzdrowiskowy Konstancja. W Parku Zdrojowym w 1978 r. ukończono budowę tężni solankowej (40 m długości i 6 m wysokości). W tym czasie działały już Szpital Rehabilitacji Neurologicznej i Szpital Rehabilitacji Kardiologicznej, a tzw. Biały Dom został przekształcony ze Studium Medycznego Fizykoterapii w Zakład Przyrodoleczniczy. Do tego ostatniego (Centrum Terapii Narządu Ruchu Biały Dom) zgłaszają się dziś pacjenci ze schorzeniami narządu ruchu, chorobami reumatycznymi, neurologicznymi czy dróg oddechowych. Warto wiedzieć, że przeprowadza się tu także nowoczesną rehabilitację z zastosowaniem egzoszkieletu. Poza tym to odpowiednie miejsce dla osób chcących powrócić do pełnej sprawności po wszczepieniu endoprotezy. W Konstancińskim Centrum


203

©© UZDROWISKO KONSTANCIN-ZDRÓJ

SS Tężnia solankowa w Konstancinie-Jeziornie

SS Centrum Terapii Narządu Ruchu Biały Dom, zajęcia z wykorzystaniem egzoszkieletu

Hydroterapii EVA Park Life & Spa można skorzystać z basenu solankowego zasilanego wodą wprost ze źródła. W drugiej połowie XVIII w. w Jeziornie nad rzeką Jeziorką założono papiernię. Rozbudowano ją w kolejnym stuleciu. Do dzisiaj zachowały się jedynie fragmenty dawnych zakładów, w części z nich po odrestaurowaniu budynków otwarto w listopadzie 2002 r. Centrum Handlowe Stara Papiernia. Dla miasta najbardziej charakterystyczna

jest jednak zabudowa rezydencjonalna. Wiele tutejszych domów uznano za zabytkowe. Ciekawostkę stanowią zwłaszcza te w stylu zakopiańskim, takie jak willa Mucha czy Jutrzenka (dawniej Jerychonka). Niektóre budynki wyglądają raczej jak małe pałace (np. willa Kaprys, Zagłobin bądź Wanda). Swoją modernistyczną bryłą zwraca uwagę willa Allora. Styl szwajcarski reprezentuje z kolei m.in. willa Rusałka. W poszukiwaniu wyjątkowych rezydencji sprzed 100 lat moż-

©© UZDROWISKO KONSTANCIN-ZDRÓJ

na w Konstancinie-Jeziornie spacerować godzinami. Podczas takiej przechadzki łatwo natrafić na neogotycką wieżę ciśnień z czerwonej cegły. Zbudowano ją w 1899 r. razem ze stacją wodociągów. W odrestaurowanej willi Hugonówka mieści się Konstanciński Dom Kultury. Na południe od miasta leży Chojnowski Park Krajobrazowy z licznymi rezerwatami, a w pobliskiej wsi Obory znajduje się zabytkowe założenie dworskie z terenem parkowym. 

ZIMA 2017/2018


204 POLACY W TURYSTYCE

WC I ĄG A J ĄC A A Z J A

<< Z naszym rodakiem Łukaszem Kozłowskim, wielkim miłośnikiem kontynentu azjatyckiego, współwłaścicielem i jednym z czterech założycieli biura ciekawszych podróży wczasywazji.pl z siedzibą w Azji Południowo-Wschodniej w wietnamskim mieście Ho Chi Minh, dawnym Sajgonie, rozmawia Michał Domański. >> Jak to się stało, że związał Pan swoje życie z Azją? Dlaczego zdecydował się Pan otworzyć biuro podróży i pracować na tym urokliwym kontynencie?

POLACY W TURYSTYCE NA ŚWIECIE

Przyjechałem do Azji, a dokładnie Wietnamu, aby przeżyć przygodę życia, sprawdzić się w innym kraju. Miałem spędzić tu jakiś czas i wrócić do Polski. Jednak Azja tak wciąga, ©© FOT. WCZASYWAZJI.PL że mój pobyt coraz bardziej się przedłuża i wraz z trzema przyjaciółmi od półtora roku prowadzę w Ho Chi Minh własne biuro podróży, dzięki któremu chcemy pokazywać Polakom to, co nas zauroczyło. Temu kontynentowi nie można odmówić uroku. Zawsze powtarzam turystom, że poznawanie Azji Południowo-Wschodniej powinni zacząć od jej mieszkańców, ludzi z pozytywnym podejściem do życia. Potem przychodzi czas na tutejszą kuchnię, kulturę czy przyrodę, które są naprawdę fantastyczne.

W jaki sposób zaczęła się Pańska przygoda z branżą turystyczną w Azji Południowo-Wschodniej? Jak doszło do powstania biura ciekawszych podróży wczasywazji.pl? Jeszcze gdy mieszkałem w Poznaniu, miałem do czynienia z branżą turystyczną, czasem oprowadzałem grupy po mieście. W Azji na początku nawiązałem współpracę z jedną lokalną firmą, jednak po roku się rozstaliśmy. Chciałem zaproponować Polakom zupełnie inny sposób zwiedzania, pokazać im to, co spowodowało, że zostałem tutaj na dłużej i żyje mi się dobrze. Zamierzałem nie skupiać się jedynie na typowych atrakcjach. Pragnąłem, aby ludzie, którzy skorzystają z naszych usług, poznali nie tylko słynny kambodżański kompleks Angkor, ale także samych Khmerów, ich życie, kulturę i codzienność. Dzielimy się z turystami tym, co znamy, przedstawiamy im naszych TT Nocna wycieczka motorowa po mieście Ho Chi Minh (dawnym Sajgonie) ©© FOT. WCZASYWAZJI.PL

`` W tym zimowym wydaniu magazynu All Inclusive przedstawiamy Państwu postać Polaka, który odnalazł się doskonale w branży turystycznej na kontynencie azjatyckim. Naszym rozmówcą jest pełen pasji Łukasz Kozłowski. Działa on prężnie w turystyce w zachwycającej Azji Południowej i Południowo-Wschodniej – Wietnamie, Filipinach, Indonezji, Kambodży, Laosie, Malezji, Nepalu, Mjanmie (Birmie) i Tajlandii. W następnym numerze (wiosną 2018 r.) wybierzemy się do Ameryki Południowej, gdzie odwiedzimy peruwiańskie miasto Huaraz, położone niezmiernie malowniczo w majestatycznych Andach. W nim właśnie ma swoje główne biuro agencja turystyki przygodowej Peru Expeditions Tours. W Huaraz, nazywanym Peruwiańską Szwajcarią lub Naturalnym Rajem Świata, spotka się z nami Justyna Mucha, sympatyczna Polka, która odpowiada w tej firmie za rynek europejski. Już teraz zapraszamy serdecznie do lektury! MICHAŁ DOMAŃSKI

azjatyckich przyjaciół, zabieramy do ich domów. Wiele razy widziałem, że większą atrakcją była dla kogoś zwykła kolacja z miejscową rodziną niż wizyta w Angkorze. Polacy są ciekawi świata, chcą poznać jego prawdziwe oblicze, a nie tylko zaliczyć najważniejsze zabytki. W moim przedsięwzięciu wsparło mnie trzech przyjaciół: Adrian, Grzegorz i Sławek. Właściwie razem doszliśmy do wniosku, że warto postawić na pomysł, który opisałem. W lipcu 2016 r. wystartowaliśmy z naszym projektem wczasywazji.pl.

Jak pracuje się na co dzień w turystyce w Azji Południowej i Południowo-Wschodniej? Czym się charakteryzuje tamtejszy rynek? Co go odróżnia od naszego, polskiego? Dla mnie codzienna praca jest bardzo przyjemna. Mamy w całym regionie wielu sprawdzonych partnerów, dzięki którym możemy zapewnić dokładnie taki standard wycieczek, o jaki nam chodziło przy zakładaniu firmy. Tutejszy rynek wciąż się rozrasta – oprócz Tajlandii, cieszącej się niesłabnącą popularnością wśród obcokrajowców, również inne kraje rozwijają się turystycznie. My stawiamy na współpracę z lokalnymi, nierzadko małymi kontrahentami, którzy rozumieją nasz pomysł na zwiedzanie. Tych pojawia się zresztą coraz więcej. Dzięki temu, że najczęściej stajemy się znajomymi, z czasem sami pokazują nam, jak jeszcze lepiej zaprezentować miejscową kulturę. Od rynku polskiego ten azjatycki najbardziej odróżnia wielkość i różnorodność. W regionie znajduje się ponad 10 krajów. Jedne są biedniejsze, jak Kambodża, Laos czy Filipiny, inne – bardziej zaawansowane pod względem cywilizacyjnym, jak Malezja lub Singapur. Mieszają się tu ze sobą różne kultury, religie, sposoby życia. Jednak tak jak w Polsce turystyka wciąż się rozwija i nadal odkrywa się nowe zakątki i atrakcje, tak i w Azji Południowo-Wschodniej jest jeszcze wiele nieznanych miejsc czekających na swoją kolej.

W jaki sposób promuje Pan własną firmę oraz atrakcje turystyczne Wietnamu, Filipin, Indonezji, Kambodży, Laosu, Malezji, Nepalu, Mjanmy (Birmy) i Tajlandii w Polsce? Kto jest wiodącym partnerem biura ciekawszych podróży wczasywazji.pl w naszym kraju?

ZIMA 2017/2018


205 jazdy. Biuro Rainbow czarteruje także samolot kursujący na trasie Warszawa – Bangkok i Warszawa – Sajgon od października do marca i można u nich kupić same bilety. Azja jest dla Polaków ciekawa. Jeszcze kilka lat temu była zupełnie nieosiągalna, teraz kusi ze zdwojoną siłą. Współcześnie uchodzi poza tym za miejsce bezpieczne, w przeciwieństwie do basenu Morza Śródziemnego. Zresztą wielu Polaków zdążyło już zwiedzić popularne regiony Europy i jej najbliższe sąsiedztwo i szuka czegoś nowego. Azja ma mnóstwo do zaoferowania. Pod każdym względem jest odmienna niż polska codzienna rzeczywistość. Wszyscy, którzy odwiedzają ją po raz pierwszy, zdają sobie sprawę, że po wyjściu z lotniska znajdą się w innym świecie, a zapowiada to już pierwszy podmuch tropikalnego powietrza.

©© FOT. WCZASYWAZJI.PL

SS Podróż łódką po Mekongu, najdłuższej rzece na Półwyspie Indochińskim

Oczywiście, promujemy się w różny sposób, od reklamy w magazynie All Inclusive zaczynając. Ponieważ działamy na miejscu, główne medium do kontaktu z potencjalnymi klientami stanowi dla nas internet: strona internetowa www.wczasywazji.pl, nasze profile na Facebooku czy Instagramie. Staramy się także pomagać różnym użytkownikom na forach internetowych. Sporo osób planuje obecnie podróże indywidualnie i szuka porad. Podpowiadamy im, ale – oczywiście – nie pobieramy za to pieniędzy. Bardziej zależy nam na tym, żeby ktoś zobaczył interesujące rzeczy w Wietnamie czy Malezji i przywiózł ze sobą dobre wspomnienia. Udzielanie takich rad jest zresztą dla nas korzystne. Zauważam, że ludzie coraz częściej zaczynają kojarzyć mnie i moich kolegów, a co za tym idzie również naszą firmę, i oceniają pozytywnie ze względu na pomoc na forach. Nie mogę powiedzieć, że mamy wiodącego partnera w Polsce. Współpracujemy z kilkoma biurami zajmującymi się różnymi zagadnieniami w turystyce, np. wycieczkami motywacyjno-integracyjnymi, wyjazdami pielgrzymkowymi czy ofertami dla małych grup. Wciąż chętnie szukamy kolejnych agencji do nawiązania współpracy, dlatego zachęcam do kontaktu z nami.

Dlaczego – według Pana – warto chociaż raz w życiu odwiedzić mające z pewnością nieodparty urok Wietnam, Filipiny, Indonezję, Kambodżę, Laos, Malezję, Nepal, Mjanmę (Birmę) i Tajlandię? Co takiego magicznego i fascynującego spotkamy w tych krajach Azji Południowej i Południowo-Wschodniej? Z pewnością warto je odwiedzić nie raz, a wiele razy! Ta część Azji ma niesamowitą atmosferę, którą tworzą jej mieszkańcy. Tutejsze zabytki, kuchnia, kultura i przyroda potrafią zachwycić. Z jednej

©© FOT. WCZASYWAZJI.PL

SS Doskonała atmosfera podczas rejsu tradycyjną filipińską łodzią banca

Czy Pańskie biuro ciekawszych podróży z siedzibą w wietnamskim mieście Ho Chi Minh, dawnym Sajgonie, nazywanym niegdyś Perłą Dalekiego Wschodu lub Paryżem Orientu, może pochwalić się dużą liczbą polskich klientów? Co najczęściej przyciąga ich w malownicze zakątki Azji Południowo-Wschodniej? Tak, na ten moment Polacy to zdecydowana większość naszych klientów. Wynika to z coraz tańszych biletów na połączenia między Warszawą a Bangkokiem, Sajgonem czy Kuala Lumpur. Nasi rodacy coraz więcej też zarabiają, więc mogą sobie pozwolić na dalsze wy-

strony na spokojnej prowincji życie toczy się swoim powolnym, leniwym rytmem, a z drugiej w wielkich miasta ulicami pędzą tysiące motocykli lub samochodów i przepływają tłumy ludzi. Wiele osób potrafi zachłysnąć się Azją. Gdy żegnamy turystów na lotnisku, często widzimy, że niedługo tu wrócą, bo już tęsknią. W tej części świata żyje się zupełnie inaczej niż w Europie. Aby to sprawdzić na własnej skórze, trzeba jedynie otworzyć serce i zatrzymać się czasem w trakcie zwiedzania, usiąść na stołeczku, wypić lokalny napój i poczuć się jak miejscowy. To staramy się zawsze przekazać korzystającym z naszych usług osobom. Azja ma swój urok, należy tylko pozwolić jej się oczarować. Reszta przyjdzie sama. 

e-mail: kontakt@wczasywazji.pl

www.wczasywazji.pl

ZIMA 2017/2018


206

ZNAJDŹ NAS: XX

W Sejmie RP, ul. Wiejska 4/6/8, Warszawa – egzemplarze ma-

XX

Egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują bezpłatnie dyrekcja oraz lekarze Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu w Warszawie

XX

Egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują bezpłatnie menedżerowie hoteli należących do sieci SILFOR

XX

Polska Izba Nieruchomości (PIN), egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują bezpłatnie prezesi, dyrektorzy i właściciele firm zrzeszonych w PIN

XX

Tour de Pologne i Vienna Life Lang Team Maratony Rowerowe, egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują bezpłatnie wszyscy sponsorzy, partnerzy i patroni medialni powyższych imprez oraz prezydenci, burmistrzowie i wójtowie miast, gmin i miejscowości znajdujących się na trasie Tour de Pologne 2017 i 2018 i Vienna Life Lang Team Maratony Rowerowe 2017 i 2018

XX

Gdańska Organizacja Turystyczna (GOT), egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują bezpłatnie prezesi, dyrektorzy i właściciele firm oraz instytucji zrzeszonych w GOT

XX

Łódzka Organizacja Turystyczna (ŁOT), egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują bezpłatnie prezesi, dyrektorzy i właściciele firm oraz instytucji zrzeszonych w ŁOT

XX

Stowarzyszenie Branży Eventowej (SBE), magazyn All Inclusive otrzymują bezpłatnie członkowie SBE w biurze SBE lub podczas spotkań SBE i Event Testów

XX

Fundacja „Mała Polska w Nepalu”, egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują bezpłatnie prezesi, dyrektorzy i właściciele firm wspierających Fundację „Mała Polska w Nepalu”

XX

Centrum Kreowania Liderów, egzemplarze All Inclusive otrzymują właściciele firm, biznesmeni i menedżerowie uczestniczący w seminariach i szkoleniach organizowanych przez Centrum Kreowania Liderów

XX

Egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują bezpłatnie członkowie Klubu Inwestora

XX

Magazyn All Inclusive otrzymują bezpłatnie menedżerowie spółek należących do Grupy Generali w Polsce

XX

E gzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują bezpłatnie władze Związku Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego – ZIPSEE „Cyfrowa Polska” oraz prezesi i dyrektorzy firm członkowskich ZIPSEE „Cyfrowa Polska”

XX

E gzemplarze magazynu All Inclusive otrzymuje w nagrodę 10 najaktywniejszych w danym kwartale użytkowników międzynarodowego portalu nurkowego HotDive, którzy mieszkają w Polsce

gazynu otrzymują posłowie na SEJM RP XX

Egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują bezpłatnie prezesi wszystkich spółek notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych (GPW) w Warszawie

XX

Krajowa Izba Sportu (KIS), egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują bezpłatnie prezesi, dyrektorzy i właściciele firm należących do KIS

XX

Polska Izba Turystyki (PIT), każde wydanie All Inclusive otrzymują bezpłatnie prezesi, dyrektorzy i właściciele firm zrzeszonych w PIT

XX

Izba Turystyki Rzeczypospolitej Polskiej (ITRP), egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują za pośrednictwem izb regionalnych wszystkie firmy zrzeszone w ITRP

XX

Polsko-Chińska Izba Gospodarcza (PCHIG), magazyn All Inclusive otrzymują prezesi, dyrektorzy firm należących do PCHIG

XX

Polsko-Hiszpańska Izba Gospodarcza (PHIG), magazyn All Inclusive otrzymują prezesi, dyrektorzy firm należących do Polsko-Hiszpańskiej Izby Gospodarczej (Cámara de Comercio Polaco-Española)

XX

Polsko-Portugalska Izba Gospodarcza (PPCC), magazyn All Inclusive otrzymują prezesi, dyrektorzy firm należących do Polsko-Portugalskiej Izby Gospodarczej (Câmara de Comércio Polónia-Portugal)

XX

Włoska Izba Handlowo-Przemysłowa w Polsce (CCIIP), magazyn All Inclusive otrzymują bezpłatnie prezesi, dyrektorzy i właściciele firm należących do Włoskiej Izby Handlowo-Przemysłowej w Polsce (Camera di Commercio e dell'Industria Italiana in Polonia)

XX

Indyjsko-Polska Izba Przemysłowo-Handlowa (IPCCI), magazyn All Inclusive otrzymują prezesi, dyrektorzy i właściciele firm należących do IPCCI

XX

Egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują najaktywniejsi użytkownicy portalu Travelmaniacy.pl, którzy mieszkają w Polsce

XX

Egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują bezpłatnie menedżerowie, biznesmeni uczestniczący w konferencjach organizowanych w Centrum Konferencyjnym World Trade Center Poznań

REDAKCJA ADRES REDAKCJI: UL. BOCIANIA 9, 05-462 STEFANÓWKA, GMINA WIĄZOWNA KOŁO WARSZAWY TEL. +48 793 272 543 E-MAIL: REDAKCJA@ALL-INCLUSIVE.COM.PL MARKETING@ALL-INCLUSIVE.COM.PL WWW.ALL-INCLUSIVE.COM.PL REDAKCJA: MICHAŁ DOMAŃSKI, REDAKTOR NACZELNY, DYREKTOR M.DOMANSKI@ALL-INCLUSIVE.COM.PL WSPÓŁPRACOWNICY: MONIKA BIEŃ-KÖNIGSMAN, JOANNA CYBULSKA-MIKA, MAKSYMILIAN CZORNYJ, GRZEGORZ MICUŁA, ANNA MOLĘDA-KOMPOLT, JERZY MOSKAŁA, JERZY PAWLETA, MAGDALENA PINKWART, KAROLINA SYPNIEWSKA-WIDA, AGNIESZKA SZWED, ALEKSANDRA ŚWISTOW, BARBARA TEKIELI, MARCIN WESOŁY, KAROLINA WUDNIAK

ZIMA 2018

KOREKTA I REDAKCJA: SYLWIA JEDLAK-DUBIEL DZIAŁ MARKETINGU I REKLAMY: VIOLA DOMAŃSKI-SZABÓ, KIEROWNIK MARKETING@ALL-INCLUSIVE.COM.PL, SZABO.VIOLA@MEDIASOL.PL WYDAWNICTWO: MEDIA SOL MICHAŁ DOMAŃSKI M.DOMANSKI@MEDIASOL.PL OPRACOWANIE GRAFICZNE: STUDIO W DECHE KRZYSZTOF WALOSZCZYK STUDIO@STUDIOWDECHE.PL | WWW.STUDIOWDECHE.PL PROJEKT OKŁADKI: MARIUSZ KOZAK-ZAGOZDA DRUK CTP I OPRAWA: KRA-BOX DRUKARNIA OFFSETOWA BIURO@KRA-BOX.PL, TEL. +48 22 615 66 62, 615 21 61, WWW.KRA-BOX.PL NAKŁAD: 19.000 EGZ., WSZYSTKIE BEZPŁATNE FOTOGRAFIA NA OKŁADCE: © THE RESORT GROUP PLC




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.