NR 3 (6) - NASZ-USTRON.PL - maj 2012 - nakład 8000
Gazeta bezpłatna
STRATEGIA i STUDIUM Nasze miasto czeka przygotowanie dwóch dokumentów, które zdecydują jak będzie wyglądał Ustroń za kilkanaście lat. Strategia i Studium– te dwa dokumenty przygotowywane jednym czasie dają szansę na zwarty program rozwoju miasta.
Potrzebna jest nowa strategia Miasto Ustroń rozpoczęło pracę nad wykonaniem nowej strategii rozwoju miasta na lata 20152020. Mimo, że poprzednia strategia rozwoju miasta jeszcze nie wygasła to władze postanowiły zabrać się do napisania nowej strategii która będzie obowiązywała od 2013 do 2020 roku. Każdy z mieszkańców Ustronia może mieć wpływ na to co się znajdzie w strategii. Dokument ten ma kreować wizję rozwoju miasta, oraz ma odpowiedzieć na pytania, jakie są oczekiwania mieszkańców oraz turystów odwiedzających Ustroń. -Przygotowanie strategii będzie odbywało się podczas trzech warsztatów, na które zaproszeni zostaną reprezentanci różnych środowisk - mówi Mateusz Werpachowski, prezes Stowarzyszenia Delta Partner, które zajmuje się przygotowaniem dokumentu. - To będzie taka burza mózgów, podczas której ma powstać filar przygotowywanego dokumentu – tłumaczy. Kolejnym etapem są badania ankietowe. Ankiety dostępne są na stronach internetowych Miasta Ustroń oraz w Urzędzie Miasta. Końcowym elementem przeprowadzanych konsultacji będzie zabranie głosu przez mieszkańców Ustronia. -Nowa strategia musi powstać, ponieważ większość zadań wyznaczonych w poprzednim dokumencie została bądź wykonana, bądź ich zrealizowanie jest technicznie niemożliwe – przekonuje Werpachowski. Każdy z mieszkańców Ustronia może mieć wpływ na to co się znajdzie w strategii. Dokument ten ma kreować wizję w którą stronę ma rozwijać się miasto co trzeba zmienić i jakie są oczekiwania mieszkańców.
Studium w poczekalni Trwają także prace nad sporządzeniem Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego Miasta Ustroń. Jak tłumaczy Urząd Miasta nowe studium jest potrzebne ze wzglę-
du na potrzebę wprowadzenia zmian w dokumencie przygotowanym w 2008 roku. Studium to jeden z najważniejszych dokumentów określających gospodarkę przestrzenną miasta na najbliższe lata – to on jest podstawą do tworzenia miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. To dokument, który pokazuje perspektywy rozwoju przestrzennego miasta na najbliższe lata - w niektórych przypadkach takie dokumenty ustalane są nawet na kilkanaście, a w skrajnych – na kilkadziesiąt lat. Zmiana dokumentu studium, to okazja choćby do zmiany przeznaczenia nieruchomości, na przykład z rolnej na budowlaną. Jeśli bowiem studium będzie pozwalało na takie zmiany, otworzy się droga do zmiany przeznaczenia w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. Osoby zainteresowane zmianami w studium, mają czas do 21 maja na złożenie wniosków w Urzędzie Miasta. Po tym terminie burmistrz sporządza projekt stadium rozpatrując wnioski złożone - oraz co bardzo ważne - uwzględniając ustalenia planu zagospodarowania przestrzennego województwa. Następnie uzyskuje opinię m.in. od komisji urbanistyczno architektonicznej o projekcie stadium. Jeżeli nic nie koliduje z przepisami to studium wykładane jest do publicznego wglądu oraz organizuje się publiczna dyskusję nad założonymi projektami.
Weźmy udział w zmianie miasta Prace nad tymi dwoma dokumentami, to okazja, żeby wyrazić swoją opinię na temat rozwoju miasta. Każdy mieszkaniec może opiniować strategię i studium, a pamiętajmy, że kiedy już zostaną uchwalone, dokumenty będą obowiązywały przez kilka lat. My ze swojej strony zapewniamy, że będziemy się bacznie przyglądać procesowi przygotowania dokumentów i informować Państwa na bieżąco w gazecie oraz na portalu www.nasz-ustron.pl (AD,PaS)
Misterne piękno rzemiosł Kilka miesięcy temu Zamek Cieszyn pokazał wystawę opisującą tradycyjnych rzemieślników z naszego regionu. - Ich opowieści są niezwykle malownicze, magiczne, ale mają też tragiczny wymiar -mówił o sztuce Kazimierza Wawrzyka i Andrzeja Malca fotograf Piotr Chlipalski.
„
Str.2,3
Szukamnowoczesnego heroizmu Tutaj, na Śląsku Cieszyńskim, wszystko jest fajniejsze – nazywam to takim „góralskim luzem”, oczywiście w tym pozytywnym sensie. Takie coś, co można zamknąć w spokojnym zdaniu „Jakosij to bydzie”. Wierni zasadzie módl się i pracuj, spokojnie dążymy do celu.
„
Str.4
Adolf Bolko Kantor: Prawy prosty Umiera w Ustroniu, pod Równicą – górą, którą pokochał szczególnie. Dokarmiał tam ptaki, wspinał się na nią do ostatnich lat życia, jeszcze jako osiemdziesięciolatek. Dzisiaj pamiętają go nieliczni, zaledwie garstka stara się go przypominać. Nie jest ikoną, choć mógł nią być.
„ Str.8 Str.8
Majowe promocje
- 50% * dotyczy opraw okularowych
www.optykexpert.net
Ustron, ul. A. Brody 4, tel. 33 854 58 07
„ str . 2
TEMAT numeru
NR 3 (6) - NASZ-USTRON.pl - maj 2012
Tradycyjne piękno od ustrońskich rzemieślników Pasji poświęcają się w pełni. Na tyle, że potrafili zrobić z niej swój zawód. Andrzej Malec i Kazimierz Wawrzyk to dwaj ustrońscy rzemieślnicy, którzy od lat poświęcają się szlifowaniu swojego talentu. I wychodzi im to świetnie, co można zobaczyć na własne oczy na ich stoiskach czy w pracowniach. Kilka miesięcy temu Zamek Cieszyn pokazał wystawę opisującą tradycyjnych rzemieślników z naszego regionu. - Ich opowieści są niezwykle malownicze, magiczne, ale mają też tragiczny wymiar– mówił fotograf Piotr Chlipalski podczas wernisażu wystawy tradycyjnego rzemiosła w Zamku Cieszyn. – Tragizm polega na tym, że wielu z nich nie ma następców. Możliwe, że wraz z nimi zaginą tradycje rzemieślnicze–dodał Sebastian Woźniak, współautor wystawy. Na tej pamiętnej wystawie mogliśmy zobaczyć wyroby dwóch ustrońskich rzemieślników: cieszyński filigran Kazimierza Wawrzyka oraz wyroby z kości Andrzeja Malca.
Misterne piękno filigranu
Kazimierz Wawrzyk urodził się w 1955 roku w Ustroniu. Już w wieku 15 lat zaczął zajmować się wyrabianiem filigranu cieszyńskiego u Franciszka Horaka, którego był ostatnim uczniem. Filigran cieszyński to unikalny system wyrabiania biżuterii skręconym, wywalcowanym na 0,3 milimetra, srebrnym drutem– jak zapewnia Kazimierz Wawrzyk, przy użyciu tej techniki, można zrobić właściwie wszystko. Technika przyszła do nas z Wiednia a wcześniej z Bliskiego Wschodu. Na Śląsku Cieszyńskim filigran się zadomowił, stał się znakiem rozpoznawczym tutejszych jubilerów. Dzisiaj technika jest praktykowana przez niewielu– jednym z nich jest Kazimierz Wawrzyk z Ustronia, ostatni uczeń znanego w Cieszynie Franciszka Horaka, mistrza złotniczego specjalizującego się właśnie w filigranie. Horak przed wojną miał zakład w Czeskim Cieszynie, po wojnie przeszedł natomiast do polskiej części miasta i zaczął wyrabiać między innymi dla Cepelii. –O tym, że Horak szuka ucznia dowiedziałem się przez przypadek, postanowiłem zaryzykować. Na początku oczywiście tylko pomagałem, sprzątałem zakład, doglądałem mistrza. Później zacząłem sam pracować nad filigranem– tłumaczy Kazimierz
Wawrzyk. Wawrzyk po opuszczeniu zakładu mistrza Horaka sam zaczął pracować dla Cepelii. –To była najłatwiejsza możliwość pozyskania materiału i zbycia produktów – tłumaczy. Dzisiaj wykonuje przede wszystkim srebrną biżuterię, pasy do strojów cieszyńskich i broszki do koszul regionalnych. Wykonywał pasy m.in. dla Estrady Regionalnej Równica, Estrady Ludowej Czantoria, czy Zespołu Pieśni i Tańca Ziemi Cieszyńskiej. Pasy z filigranu można zobaczyć także w zespole Mazowsze. Kazimierz Wawrzyk wykonywał je jeszcze jako uczeń Horaka, obecnie zespół ma 12 kompletów, które wykorzystywane są w tańcach cieszyńskich. Pan Kazimierz często prezentuje swoje prace i umiejętności, na różnego rodzaju targach, wystawach czy konkursach. Jest wielokrotnie nagradzany– w Europejskim Konkursie Sztuki Ludowej w Częstochowie dwukrotnie otrzymał pierwszą nagrodę. Kazimierz Wawrzyk wszystkie swoje wyroby wykonuje ręcznie. Nigdy nie robi pojedynczych wyrobów – zawsze pracuje nad kilkoma, czasem kilkunastoma jednocześnie– tak jest łatwiej, można ocenić ile potrzebuje materiału. Najbardziej czasochłonne są pasy do strojów ludowych. Ten, który kilka miesięcy temu
TEMAT numeru
NR 3 (6) - NASZ-USTRON.pl - maj 2012
był prezentowany na wystawie w Zamku Cieszyn, robił cały miesiąc. A ma co robić, bo strój regionalny to nie tylko pas, ale także broszka, napierśnik, czy haczki wiązane srebrnym łańcuszkiem. Kazimierz Wawrzyk posiada ogromną wiedzę teoretyczną i umiejętności praktyczne dotyczące filigranu cieszyńskiego, zresztą tej pasji poświęcił się odkąd tylko po raz pierwszy przeszedł przez próg Franciszka Horaka. Dzisiaj jego wyroby można zobaczyć w jego pracowni, przy ulicy Drozdów. Odkrywa kości na nowo Drugim ustrońskim rzemieślnikiem, który znalazł się na Szlaku Tradycyjnego Rzemiosła, jest Andrzej Malec z Polany, który od prawie 30 lat wykonuje produkty z kości wołowych. To właśnie Andrzej Malec udowadnia, że z pozornie niepotrzebnych odpadów, jakimi są kości, można wykonać piękne produkty, ozdoby a nawet zabawki. Dlaczego kości? –Ja tego nie wymyśliłem. Ktoś mnie uprzedził, o kilkanaście tysięcy lat – śmieje się Andrzej Malec. –Przecież kości służyły ludzkości jeszcze w czasach prehistorycznych. My teraz dajemy kości drugie życie, staramy się wykrzesać z materiału, którego nikt by już nie użył coś pięknego – tłumaczy. Wszystko zaczęło się, jak to często w życiu – od zakochania. –Kiedyś spotykałem się z dziewczyną, której chciałem dać coś niezwykłego, więc zrobiłem jej
ozdobę z kości. Wyszło tak, że dziewczyny już dawno nie ma, pasja do kości została - śmieje się Malec. Zaczął od wyrobu wisiorków, zresztą zaczynał wyjątkowo w dobrym czasie, bo ozdób na rynku było bardzo mało. W wakacje tworzył i sprzedawał, resztę roku studiował. –Wtedy było dużo turystów ze Śląska, a Tydzień Kultury Beskidzkiej kilkanaście lat temu, dla takich ludzi jak ja, był prawdziwym Eldorado – wspomina. Dzisiaj wie, że ten przypadkowy początek przygody z obróbką kości zmienił jego życie – jak sam mówi, robi to co lubi i z tego jest najbardziej zadowolony. A jego asortyment jest coraz większy – wykonuje wisiorki, bransoletki, klipsy, kolczyki, korale, szpile, a nawet … domino. Oprócz biżuterii wykonuje także galanterię użytkową – na przykład noże do masła, czy do otwierania listów. Kość to niezwykły surowiec. Jej twardość można określić gdzieś między drewnem i metalem, zresztą to bardzo wymagający materiał. –Często jest tak, że mamy prawdziwą furę kości i nic nie jesteśmy w stanie z niej zrobić. Tutaj wszystko zależy od anatomii, ale to właśnie jest piękne w tym rzemiośle – tłumaczy. Ostatnio wykonywał nakładki na klawisze organowe do niemieckiego kościoła. –To było naprawdę niezwykłe zadanie. Chodzi o to, że nakładki są nieprawdopodobnie cienkie, a dzięki temu, że są wykonane
z kości, wchłaniają pot i zapobiegają ślizganiu się palców – tłumaczy Andrzej Malec. Jak widać, z kości można wykonać znacznie więcej, niż powszechnie się wydaje. Andrzej Malec swoje produkty sprzedaje na stoiskach regionalnych, czy targach, a czasem wysyła je na konkursy. W 9 Międzynarodowym Konkursie na Zabawkę Tradycyjną, zdobył drugie miejsce za wykonane z kości domino z Bolkiem i Lolkiem. W 2009 Malec Pracownia Galanterii z Kości wyróżniona została Znakiem Promocyjnym „Beskidzki produkt na 5”, a w 2007 roku uzyskała Certyfikat Mikroregionu Górolska Swoboda za jakość oraz przyjazność wobec środowiska naturalnego. Andrzej Malec ma nadzieję na przyszłość – jego bakcyla połknął już syn Michał. To dla niego Andrzej Malec powiesił na ścianie narzędzia od których zaczynał. Dzisiaj, za domem rzemieślnika funkcjonuje już mała fabryka, a syn powinien pamiętać o tym, jak zaczynała się praca nad kośćmi. Obaj rzemieślnicy połączyli pasję z wykonywanym zawodem. To pewnie ich największe osiągnięcie, o którym marzy wielu z nas. Przy okazji robią rzeczy, o których większości z nas nawet by się nie śniło. To wszystko dzięki samozaparciu i miłości do wykonywanego rzemiosła. Andrzej Drobik fot. Piotr Chlipalski
„ str . 3
„ str . 4
CZŁOWIEK miesiąca
NR 3 (6) - NASZ-USTRON.pl - maj 2012
Szukam nowego heroizmu Rozmowa ze Sławomirem Brudnym, właścicielem Wydawnictwa Ender, wydającego serie Warbook i WarReport: rozmawia Andrzej Drobik
AD: Jakiś czas temu przeglądałem bestsellery w Empiku. Z ciekawości otwarłem jedną z książek z serii Warbook i na stronie tytułowej oniemiałem – miejsce wydania to Ustroń. O co chodzi? SB: Chodzi o to, że jestem z Ustronia. Zawsze wszystkim tłumaczę, że jestem Polakiem, ale jestem też Ślązakiem i Ustroniakiem i takie jest moje pochodzenie, do którego jestem bardzo przywiązany. Zresztą bycie Ślązakiem Cieszyńskim nie przeszkadza mi w byciu dobrym Polakiem i odwrotnie – to straszne, że dziś w związku z toczącą się walką polityczną trzeba się z tego tłumaczyć. Z Ustronia wyjechałem kiedyś do Warszawy, później do Krakowa, a siedziba wydawnictwa i uporczywe umieszczanie Ustronia w książkach, to po prostu efekt pewnej tęsknoty. Nigdy mentalnie nie opuściłem mojego miasta. AD: Chce Pan wrócić do Ustronia? SB: Oczywiście, że chcę. Na razie jest to niemożliwe, bo prowadzenie wydawnictwa jest bardzo absorbujące i wymaga dużej mobilności, ale także tego, żeby często spotykać się na przykład z dziennikarzami. Trudno prowadzić wydawnictwo daleko od Warszawy czy Krakowa. AD: Czarnemu się udało. SB: No tak, ale Wydawnictwo Czarne ma Andrzeja Stasiuka, który jest nazwiskiem dużego formatu, co z pewnością ułatwia pracę nad sukcesem wydawnictwa. Czarne wbiło się w niszę i na pewno jest dla mnie inspiracją.Pewne struktury Czarne posiada jednak w Warszawie bo to tam toczy się życie medialne więc i ja jestem skazany na bywanie w stolicy. AD: Co do tej pory wydało wydawnictwo Ender? SB: Kiedy zaczynałem, nikt w Polsce nie myślał o wyciągnięciu z SF lub sensacji książek militarnych, skupionych głównie na wojnie. W związku z militarną pasją i doświadczeniem wydawniczym (m.in. dyrektor ds. Promocji Prószyński i S-ka, członek zarządu Pascala. przyp. red.) postanowiłem wokół nich zbudować własne wydawnictwo. W serii Warbook wydałem już kilkanaście książek, jednym z łączników jest w tym przypadku właśnie charakter militarny. Zdaję sobie oczywiście sprawę, z tego, że wojna jest zła, mimo że my się nią literacko bawimy. Chyba po to, żeby spłacić ten dług, postanowiłem wydawać drugą serię WarReport – czyli książki, które pokazują jak faktycznie wygląda wojna. Do tej pory wydaliśmy w niej dwie pozycje: „Afganistan. Dotknąłem wojny” oraz „Z Afganista-
nu.pl”. Szczególnie w tej drugiej książce, autorstwa Marcina Ogdowskiego walczymy na przykład z mitem,że żołnierze jeżdżą do Afganistanu dobrowolnie. Oczywiście, mogą powiedzieć, że nie chcą jechać, ale pewnie wylecą z wojska. Pokazujemy także wojnę jako część międzynarodowego biznesu, wojsko jako narzędzie do realizowania politycznych i gospodarczych celów. Trudno obrażać się na taką sytuację, a z pewnością nie należy winić za nią wojskowych. AD: Skąd taka fascynacja wojną? SB: W podstawówce uwielbiałem zbierać żołnierzyki, a historia była obecna w domu od zawsze, w postaci książek, filmów i rozmów z tatą. Potem w SP 6 w Nierodzimiu historii uczyła mnie pani Dziendziel – fantastyczna nauczycielka, która wzmocniła historyczną pasję. Miłość do książek zawdzięczam rodzinie i polonistce, Pani Przeźmińskiej. Kiedyś zwróciłem uwagę, że nie ma książek, w których można by poczytać o współczesnych polskich żołnierzach – heroizm skończyliśmy niestety na Sienkiewiczu. Postanowiłem więc to zmienić bo szkoda, że takie wydarzenia jak największa bitwa miejska od czasów drugiej wojny światowej, jaką stoczyli nasi żołnierze w Karbalii nie jest odpowiednio nagłośniona. Tym tematem zajął się więc Marcin Gawęda w powieści Rebelia i stworzył swego rodzaju pomnik naszym żołnierzom. AD : A my w ogóle mamy dzisiaj bohaterów? SB: Mamy wielu bohaterów ale jakoś zbyt często nie trafiali dotąd do popkultury. Absolutnie nie brzydzę się książkami, w których bohaterowie są idealizowani. Wiedźmin Sapkowskiego choć nie jest doskonały to ma kręgosłup moralny, zasady, których się trzyma. Myślę że nie potrzebujemy dzisiaj kolejnych karykatur i kiepskich bohaterów dręczonych licznymi nałogami, których spotykamy w tak zwanej literaturze ambitnej. Warto tworzyć postacie, które mimo pewnych ludzkich ułomności w coś wierzą, mają zasady i ideały. Taki pozytywizm popkulturowy. To trochę jak z historią – mimo że była trudna, to winniśmy szacunek poprzednim pokoleniom, dzięki którym mówimy w swoim języku i choć wciąż uczymy się posługiwać demokracją, to ją mamy. Dobrze podana historia jest po prostu fajna, inspiruje do zabawy, kształtuje patriotyzm i jest elementem wychowania obywatelskiego. Popatrzmy na przykład jak robią to Amerykanie z których się przecież śmiejemy. Dobrze podana historia jest po prostu fajna, inspiruje do
zabawy, kształtuje patriotyzm i jest elementem wychowania obywatelskiego. Popatrzmy na przykład jak robią to Amerykanie z których się przecież śmiejemy. Taki Rambo – wszyscy kpią dziś z tego filmu, ale wychowało się na nim kilka pokoleń nastolatków i myślę, że USA zawdzięcza swoją pozycję w takim samym stopniu tworom kultury masowej co Abramsom i Marines. AD: Szkoda, że my nie mieliśmy swojego Johna Rambo, czy choćby szeregowca Ryana polskiego bohatera, który mógłby przedrzeć się do światowej popkultury. Próbujecie budować takie ikony? SB: Właśnie wydaliśmy książkę „Gambit” Michała Cholewy, zresztą dalekiego krewnego lotnika Jana Cholewy z Ustronia, która dzieje się w przyszłości. Akcja powieści toczy się w kosmosie podczas wojny pomiędzy USA i Unią Europejską,. Bohaterem książki jest Polak – Wierzbowski, który choć towarzyszą mu bohaterowie innych narodowości podkreśla naszą obecność w międzynarodowej rozróbie. Nie będzie łatwo przebić się do światowej popkultury z polskim pozytywnym bohaterem, ale chyba warto próbować. AD: Sam mówi Pan o tym, że wydawnictwo jest niewielkie. Ile książek rocznie chcecie wydawać? SB: Na razie wydaliśmy 16 tytułów, w tym 1 album. Można je znaleźć na stronie www.warbook.pl. Do tego kilka audiobooków a wkrótce i ebooków, audiobooków a wkrótce i ebooków. Chcę wydawać niewiele, ale za to każda z tych książek powinna być zauważona. To muszą być perełki, zatem dużo pracy mam z czytaniem propozycji wydawniczych. Kilka tysięcy propozycji musiałem przeczytać, żeby wybrać te kilkanaście pozycji, które są dziś na rynku. Było warto, prawie wszystkie tytuły znalazły się na listach bestsellerów największej sieci księgarskiej – Empik. Ostatnia z nich – „Kryptonim Burza” Vladimira Wolffa miała premierę w marcu tego roku. AD: Ustroń obserwuje Pan raczej z dystansu. SB: Tak, odkąd wyjechałem, siłą rzeczy jestem poza, ale staram się odwiedzać miasto do którego przecież chcę wrócić. Tutaj, jak mawiał klasyk - ładuję akumulatory - przed kolejną rundą w „Stolycy”. AD: Czyli jednak „wielki świat”? SB To nie jest tak, że mam jakiekolwiek kompleksy z powodu tego, że jestem z Ustronia. Wręcz przeciwnie, ciągle to podkreślam, chociażby w
wydawanych książkach. Tutaj, na Śląsku Cieszyńskim, wszystko jest fajniejsze – nazywam to takim „góralskim luzem”, oczywiście w tym pozytywnym sensie. Takie coś, co można zamknąć w spokojnym zdaniu „Jakosij to bydzie”. Wierni zasadzie módl się i pracuj, spokojnie dążymy do celu. Z mojej starej paczki, wiele osób wyjechało z Ustronia, wszyscy jednak przyznają się i szczycą swoimi korzeniami. Jeśli chodzi o Ustroń, to moim zdaniem miasto trochę traci
potencjał, który posiada, tutaj trzeba ściągnąć ludzi, zbudować mocną markę np. regionalnej imprezie, taki wabik dla turystów nie tylko weekendowych z Górnego Śląska czy kuracjuszy ale także tych z zza granicy. Chociaż oczywiście nie chciałbym krytykować, bo od 10 lat nie obserwuję Ustronia na co dzień a do tego wiem jak trudno jest działać bez wielkich budżetów. Powiem więc tylko, że uważam, że Ustroń stać na więcej i będę w miarę możliwości promował swoje miasto. Andrzej Drobik
PUBLICYSTYKA
NR 3 (6) - NASZ-USTRON.pl - maj 2012
„
str . 5
B E Z KIT Łukasz Grzesiczak/ www.scigo.pl
Alek Górny ma w sobie wszystkie cechy prawdziwego Cieszyniaka. Jest kimś między cieszyńskim Che Guevarą a kanapką śledziową, a powiem Państwu, że kulinarne porównania są tu jak najbardziej na miejscu. Wszak – z powodów blisko rodzinnych – jak śledź na kanapce czuje się w jednej z jadłodajni w okolicach ulicy Głębokiej. Ale dosyć, nie o jedzeniu będziemy tu pisać, a o cieszyńskim facebooku, za propozycję redaktorowi Andrzejowi Drobikowi chciałbym gorąco tu podziękować. Otóż Alek Górny jest Cieszyniakiem pełną gębą (o takim zawsze wielką literą), w jego byciu Cieszyniakiem nie przeszkadza nawet fakt, że jest moim kolegą. Alek, który swój smutny cieszyński żywot urozmaica sobie pracą w branży turystycznej, lubi opowiadać – a kto zna Alka, wie, że często – o tym jak witał samego Fidela Castro na jednym z wieców w Hawanie. Cóż, nie powiem Państwu, czy to prawda, bo Alek i plotka to synonimy tak bliskie jak Ustron i Ustronsky oraz 3 sekundy i cała mądra dyskusja w programie śniadaniowym. Powiedzieć tylko z pewnością mogę, że gdy Alek zaprosił mnie do polubienia swojego fanpage’a Beskit Cieszyński 43400 wiedziałem, że plotek znajdę tam zawsze pod dostatkiem. Zresztą o charakterze tego profilu – dla tych, co Alka nie znają, to Ci wiedzieli i bez tego – mógł co nieco opowiedzieć jego opis: „cynizm, hejting, sarkazm, chamstwo, szydera, bluźnierstwo i plotkarstwo, upadek wartości, brak zasad, draństwo dekadenckie życie [brak przecinka oryginalny – przyp. ŁG], Ty i Twoje miasto”. Uff. Jak Alek zapowiedział, tak też zrobił. Najpierw cały cieszyński internet obiegło zamieszczone na jego fanpage’u zdjęcie, na którym bohaterska strażniczka miejsca wręcza mandat chłopcu opalającemu się ma płycie cieszyńskiego Rynku. A bohaterskie działania naszej straży miejskiej są nam od dawna znane. Szkoda, że nie opisał ich sam Kornel Filipowicz. Popularności Alkowi było ciągle mało. Zapewne dlatego przekonał władze Cieszyna do wyznaczenia miejsc parkingowych na cieszyńskim Rynku. „Wielu mieszkańców krytykuje ten pomysł na Facebooku. - Parking w tym miejscu to po prostu świętokradztwo. Żenujące posunięcie. - to tylko niektóre z dziesiątek krytycznych głosów, które pojawiły się na profilu Beskit Cieszyński 43400. Ludzie wspominają, że w czasach PRL-u na Rynku był parking, ale potem na szczęście zrezygnowano z tego pomysłu. W latach 90-tych samochody zostały wyrzucone i z Rynku i z pobliskiej ulicy Głębokiej. Serce miasta stało się ulubionym przez mieszkańców i turystów miejscem z kawiarniami, restauracjami i nieodłącznym stadem gołębi”. Dając spokój tej frazie o „nieodłącznym stadzie
gołębi”, która raczej nie Kornela Filipowicza, a Jana Polkowskiego przypomina, można śmiało powiedzieć, że Alek Górny stał się rzecznikiem naszego pięknego miasta. Z tą różnicą, że bez etatu.
Pokażmy co nasze! Andrzej Drobik
Zaczyna się sezon, większych bądź mniejszych imprez szykuje się całkiem sporo. To powinna być okazja do pokazania naszych najlepszych wyrobów, wspólnej promocji regionalizmu i dobrego smaku. Powiem szczerze, że od jakiegoś czasu nie lubię majówki w Ustroniu. I to nie dlatego, że nie ma co robić, bo to akurat nieprawda. Jest sporo imprez, do niektórych jestem osobiście dość mocno przywiązany, zresztą jeśli pogoda dopisuje, to Ustroń broni się sam. Nie lubię majówki w Ustroniu, bo od kilku lat– łagodnie rzecz ujmując– szlag mnie trafiał, kiedy widziałem rynek zawalony chińszczyzną. Dzisiaj jest lepiej, bo i stoisk jakby mniej i pojawiają się takie regionalne. W tym roku można było kupić choćby produkty opisywanego w tym numerze rzemieślnika Andrzeja Malca, zobaczyć ofertę Uzdrowiska, czy kupić wydawnictwa regionalne Muzeum Ustrońskiego. I fajnie. Niestety oprócz tego zdażyło się też trochę innych „smaczków”. Żeby było jasne– uważam, że idziemy w dobrym kierunku, bo z roku na rok maleje liczba stoisk nie mających żadnego odzwierciedlenia w charakterze miasta. Mniej jest pluszowych piesków, koszulek Hannah Montana, czy pistoletów na kulki, którymi później dzieci terroryzują rodziców. Z rynku zniknęły też dmuchane „atrakcje”, gruszki bokserskie i samochodziki na monety. „Idziemy w dobrą stronę”, pomyślałem sobie oglądając tegoroczną majówkę. Idźmy i nie zbaczajmy z tej drogi. Mam wrażenie, że dzisiaj to sprzedawcy nie doceniają społeczeństwa. Jasne– rodzice kupują chińską tandetę, ale myślę że jeśli mieliby okazję wybraliby bez wahania zabawki drewniane, regionalne. W tym numerze przedstawiamy sylwetki dwóch ustrońskich rzemieślników, którzy są klasą samą w sobie. To oni powinni być obecni na takich imprezach. To oni powinni stać się wizytówką naszego miasta, bo przecież tandetę można kupić wszędzie, a my możemy się szczycić niezwykłym rzemiosłem, fajnym rękodziełem, regionalną sztuką. Pewnie zarobek na początku będzie wtedy mniejszy, pewnie stoisk będzie mniej, ale myślę, że efekt byłby znacznie lepszy. Wrażenie dobrego smaku to chyba najlepsza promocja, jaką możemy sobie wymarzyć. Takie wrażenie możemy wynieść z austriackich, niemieckich czy czeskich jarmarków, które potrafią trzymać
się zasady regionalizmu, promują swoich. Będę bronił tezy, że mamy się czym pochwalić. Zatem róbmy to, spróbujmy skonsolidować lokalnych twórców, rzemieślników, artystów– żeby pokazać to na takich imprezach jak majówka. W czasie, kiedy wiele osób mówi o „chińszczyźnie” i tandecie zalewającej Tydzień Kultury Beskidzkiej, Ustroń ma szansę wprowadzić nowe standardy, ściągnąć tych bardziej wymagających turystów, którzy docenią lokalne wyroby. Może to wszystko byłoby trochę wbrew wolnemu rynkowi, ale moim zdaniem warto zaryzykować.
Odrodzenie Kuźni Ustroń? Piotr Sztefek
W tym roku klub Kuźnia Ustroń obchodzi 90-tą rocznicę założenia. W 1922 r. powstało w Ustroniu Towarzystwo Sportowe „Ustronia”, znane także pod nazwą Klub Sportowy „Ustronia”. Pamiętam jak dwanaście lat temu po rundzie jesiennej Kuźnia miała siedem punktów przewagi nad Koszarawą Żywiec i zajmowała pierwsze miejsce w tabeli. Historyczny awans do IV ligi wydawał się być pewny, pomału już odtrąbiony. Kuźnia ostatecznie rozgrywki zakończyła na drugim miejscu, ze stratą czterech punków do lidera, Koszarawy Żywiec. Gdyby sen ówczesnych piłkarzy i działaczy ziścił się, jestem pewien że obecnie Kuźnia grałaby w wyższych ligach. Rok 2000, w którym to piłkarze Kuźni byli bliscy osiągnięcia awansu do IV ligi, rozbudził wielkie emocje zarówno u działaczy jak i kibiców, którzy przez kolejne sezony wierzyli w to, że upragniony awans jest w zasięgu ręki. Było naprawdę blisko, na mecze tak jak dziś przychodziły setki kibiców. Kiedy okres ten minął pojawiły się pierwsze problemy. Złe zarządzanie klubem, rotacje w składzie, roztrwonienie kapitału zespołów młodzieżowych, przyczyniło się do „upadku” Kuźni. Apogeum problemów miało miejsce w sezonie 2010/2011 gdy Kuźnia po czternastu kolejnych sezonach grania w Lidze Okręgowej spadła ligę niżej. Skoczowska klasa A w pierwszym sezonie nie okazała się łaskawa. Piłkarze zajęli dopiero dziewiąte miejsce w tabeli. Nowy rozdział w dziejach Kuźni zaczął się pisać od obecnego sezonu. Co budujące, poza powrotem po latach Mieczysława Sikory, zespół praktycznie nie uległ zmianie, a na półmetku ligi rozsiadł się wygodnie na fotelu lidera. Lecz trzeba zadać sobie pytanie co dalej? Na pewno ustrońskiej piłce przydałby się stadion z prawdziwego zdarzenia, z porządnym zapleczem sportowym. Stadion na który przychodziły by całe rodziny, aby w komfortowych warunkach zagrzewać piłkarzy do boju. Trzymamy kciuki.
„
str . 5
AKTUALNOŚCI
NR 3 (6) - NASZ-USTRON.pl - maj 2012
Pomnik Jana Szczepańskiego oficjalnie odsłonięty Pomnik profesora socjologii rodem z Ustronia stanął na skwerze przy budynku Biblioteki Miejskiej. Monument przedstawia Jana Szczepańskiego siedzącego na ławce. W prawej dłoni trzyma on książkę, wzrok skierowany ma w stronę ojcowizny – przysiółka Brzezina. Uroczystości z powodu zacinającego deszczu i chłodu przeniesiono do budynku biblioteki. Wszystkich zgromadzonych powitały władze miejskie. - Smutna wiadomość o jego śmierci dotarła do nas osiem lat temu, 16 kwietnia 2004 r. – mówiła Danuta Koening z ustrońskiego magistratu. - Profesor odszedł, mając niespełna 91 lat. Został pochowany na cmentarzu ewangelickim w grobowcu rodziców. Dzisiaj, dokładnie po
ośmiu latach od tamtego dnia, możemy upamiętnić sylwetkę tego niezwykłego człowieka. O Postaci profesora przypomniał wykładowca Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie - dr Marek Rembierz. Następnie parę słów powiedział syn profesora – Robert Szczepański, który podziękował wszystkim tym, którzy przyczynili się do powstania tego pomnika i uchowania pamięci o profesorze. Po odsłonięciu pomnika druga część uroczystości odbyła się w Muzeum im. Jana Jarockiego, gdzie profesor Daniel Kadłubiec oraz Katarzyna Szkaradnik w swoich wystąpieniach nawiązali do wspaniałego dorobku naukowego profesora Szczepańskiego.
Artur i Ewa Szczepańscy oficjalnie odsłonili pomnik upamiętniający ich ojca – profesora Jana Szczepańskiego Artur i Ewa Szczepańscy oficjalnie odsłonili pomnik upamiętniający ich ojca – profesora Jana Szczepańskiego
Profesor Jan Szczepański, ustroniak, studiował na Uniwersytecie Poznańskim, tam również doktoryzował się i pracował u boku Floriana Znanieckiego. Następnie przeniósł się na Uniwersytet Łódzki. Tam uzyskał tytuł profesora by w 1952 zostać rektorem UŁ. W latach 1966– 1970 był przewodniczącym Międzynarodowego Sto-
warzyszenia Socjologicznego (ISA). Przez wiele lat był też pracownikiem, a w latach 1968–1970 także dyrektorem Instytutu Filozofii i Socjologii PAN. Był posłem na Sejm PRL w latach 1957–1961 i 1972– 1985, przewodniczącym Rady Społeczno-Gospodarczej przy Sejmie PRL (1982–1985), jak również członkiem Rady ds.
Radzie Ministrów (1982– 1991). W latach 1988–1990 Rady Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa. Jako członek Rady Państwa wstrzymał się od głosu przy głosowaniu w sprawie wprowadzenia stanu wojennego. Na emeryturę przeszedł w 1982 roku, w 1998 roku został odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski. Paweł Sztefek
AKTUALNOŚCI
NR 3 (6) - NASZ-USTRON.pl - maj 2012
„ str . 7
Ustronsky: czy będzie finał? Po wykonaniu „Leniwego Daniela” w półfinale Must Be The Music, zespół Ustronsky nie dostał się dalej. Grupa Ciągle ma jeszcze szansę na dziką kartę– tym bardziej że ustroniacy wykazali się dużą mobilizacją i Ustronsky wygrał wszystkie głosowania. Mimo, że Ela Zapędowska stwierdziła, że to Ustronsky powinien dostać
się do finału, w sms-owym głosowaniu zespołowi nie udało się zebrać wystarczającej liczby głosów. Występ Ustronsky”ego został poprzedzony materiałem, który pokazywał Ustroń i ... kuracjuszki zafascynowane zespołem. Jako,że zespół nie dostał się do finału, stanął w szranki z innymi wykonawcami w głosowaniu in-
ternautów.Wobu głosowaniach Ustronsky wygrał w cuglach. Teraz wszystko zależy od tego, ile głosów otrzymały zespoły w pozostałych głosowaniach. W momencie oddawania tego numeru do druku, wyniki nie były jeszcze znane, a cała redakcja trzymała kciuki za Ustronsky. (AD)
Ustroniak najlepszy na Mistrzostwach Czech
Nowy samochód ustrońskiego magistratu Ustrońscy urzędnicy mogą pochwalić się nowym samochodem służbowym- Chevrolet Orlando LT+. Do konkursu ogłoszonego przez Burmistrza Miasta Ustroń wystartowały trzy firmy: Pietrzak ,która zaoferowała sprzedaż samochodu za 72.061 zł brutto. Wektor, która zgłaszała chęć sprzedaży samochodu za kwotę 69.200 zł brutto i Wawrosz , która wyceniła auto na 68.133 zł brutto. Wybrano ofertę firmy Wawrosz z Bielska Białej. Jak możemy przeczytać na oficjalniej stronie marki Chevrolet- model ten jest odważnie zaprojektowanym rodzinnym autem, które charak-
teryzuje się uniwersalnością wnętrza i piękną sylwetką. Jest nowym samochodem wyprodukowanym w 2012 roku zaliczany do klasy K (klasa obszernych samochodów mogących zabrać przynajmniej 5 osób wraz z dużym bagażem) Wyposażony jest m.in. w ABS, ESP, układ kierowniczy ze wspomaganiem, immobiliser, poduszki powietrzne, klimatyzację, odtwarzacz Cd i mp3 z czterema głośnikami, lusterka sterowane elektrycznie, centralny zamek, czujnik parkowania, skórzaną kierownicę, felgi aluminiowe. Paweł Sztefek
W czwartek 26 kwietnia w Ustroniu Polanie doszło do groźnego wypadku. Okazuje się, że winnym jest pijany kierowca, który miał aż dwa promile alkoholu we krwi. Kilka minut przed siedemnastą, w Ustroniu Polanie, na ulicy Katowickiej doszło do groźnego wypadku. Kierujący Oplem 53 letni mieszkaniec Koniakowa
zjechał na przeciwległy pas i wjechał w jadące z naprzeciwka dwa samochody - Renault i Fiata. Trzy osoby zostały ranne i odwiezione do szpitala. Okazuje się, że mieszkaniec Koniakowa wsiadł za kierownicę, mimo że miał we krwi 2 promile alkoholu. Na szczęście życiu osób rannych w wypadku nie
Pijany kierowca i groźny wypadek
W ostatni weekend kwietnia w czeskim Melniku odbyły się coroczne Mistrzostwa Czech we Freedivingu. Na starcie stanęło 30 uczestników w tym zawodnicy z Austrii, Czech, Izraela, Polski i Słowacji. Najlepszym zawodnikiem okazał się Ustroniak– Mateusz Malina. W piątek wieczorem odbyła się konkurencja dynamiki bez płetw, w której to zawodnicy
na jednym wdechu mieli jedno zadanie – przepłynąć pod powierzchnią wody jak najdalej przy użyciu tylko siły swoich mięśni. Najdalej przepłynął Mateusz Malina uzyskując wynik 165 metrów. W kolejnym dniu odbyły się starty w pozostałych dyscyplinach, tzw. statyce i dynamice. W statyce zadaniem zawodnika jest wstrzymanie oddechu na jak najdłuższy okres czasu, z
kolei w dynamice przepłynięcie najdłuższego dystansu, tyle, że tym razem przy użyciu płetw bądź monopłetwy. W tych dyscyplinach również najlepszy okazał się nasz Ustroniak uzyskując odpowiednio czas 7 minut i 7 sekund oraz odległość równą 208m, co dało mu zwycięstwo w całych zawodach. (AD)
„ str . 8
Sylwetki
NR 3 (6) - NASZ-USTRON.pl - maj 2012
Adolf Bolko Kantor: Prawy prosty Zainspirowany „Drogą” Bartoszewskiego i apelem Witka Beresia, żebyśmy poszukali lokalnych bohaterów, rozejrzałem się i oniemiałem. Właściwie pod moim nosem leżał życiorys jakich mało. Adolf Bolko Kantor to przedwojenny bokser, społecznik, propagator sportu, człowiek nieprawdopodobnie wręcz niepokorny. Związany przede wszystkim z Cieszynem i Ustroniem, pokochał Beskidy i przyrodę. To życiorys, którego nie można zapomnieć. Adolf Bolko Kantor to osoba, której losy jak w soczewce pokazują trudną historię Polski XX wieku. Urodzony na Zaolziu w 1910 roku, wielokrotny mistrz Polski w boksie zawodowym, walczył w Warszawie, w Paryżu, w 1939 miał się zmierzyć z mistrzem Niemiec. Wybuchła wojna, a on zamiast mistrza Niemiec pobił gestapowca i trafił do obozu w Dachau. Ten prawy prosty, który złamał gestapowcowi szczękę, mógł być ostatnim w jego życiu. Z Dachau wychodzi, bo podpisuje Volkslistę, zosta-
je wcielony do Wehrmahtu, ale odmawia strzelania, więc trafia do karnej kompanii. Ucieka, złapany trafia do drugiej – tym razem do Włoch. Znowu ucieka, tym razem udaje mu się przedostać do Amerykanów, a później do żołnierzy Andersa. Walczy pod Monte Cassino, gdzie zdobywa niemiecki sztandar, później wydziera Niemcom amerykańską flagę, którą kilka lat później otrzymuje od Johna F. Kennedy’ego. Flaga zawisła w jego pokoju, w domu w Cieszynie, do którego wraca po wojnie. Oprócz tego na ścianach mnóstwo dyplomów, a na środku pokoju podobno …. ring bokserski – choć nie wszyscy rozmówcy ten ring pamiętają. W Cieszynie organizuje życie spor-towe, doradza trenerom kadry narodowej w boksie. Zakochuje się górach, organizuje w Beskidach turystykę górską. Ma problemy zdrowotne, kilka razy jest leczony psychiatrycznie. Stoi na bramce w jednym z cieszyńskich klubów, ciągle trenuje bokserów, organizuje rajdy górskie, biegi, zawody...
Gdzieś w tym wszystkim jest dysonans. Walczy w Paryżu, a później dokarmia zwierzęta na Równicy. Jest przekonany o swojej wielkości, ale nie ma problemu ze zwykłą pracą fizyczną. Jest społecznikiem, ale czuje się samotny. Pisze listy do wielkich tego świata (Ronald Reagan czy Pius VI), a tydzień później do lokalnej gazety w sprawie zamkniętych w poniedziałki szaletów miejskich. W rocznicę bitwy o Monte Cassino stawia pomnik na Równicy – swojej ukochanej górze, szybko zdemontowany przez pracowników Służby Bezpieczeństwa. Na uroczystość przychodzą harcerze, a nawet komandosi z Bielska-Białej. Pracownik starostwa za to, że pozwolił się sfotografować na uroczystości, ma zostać zwolniony z pracy. Kantor był porywczy. Potrafił pobić dziennikarza, za to, że nie wspomniał o Monte Cassino, opisując jeden z organizowanych przez niego biegów. Za grożenie szefowi cieszyńskiego UB, został odwieziony do szpitala psychiatrycznego.
Ukochaną górą Bolko Kantora była Równica, na której planował nawet wybudować dom emerytowanego sportowca.
Często widywany, kiedy nosił ptakom karmę. Żeby zarabiać na puŻeby zarabiać na puchary w organizowanych w pojedynkę zawodach sportowych, oddawał krew. W pojedynkę potrafił sam zorganizować większe zawody sportowe, niż cały lokalny aparat partyjny. Umiera w Ustroniu, pod Równicą – górą, którą pokochał szczególnie. Dokarmiał tam ptaki, wspinał się na nią do ostatnich lat życia, jeszcze jako osiemdziesięciolatek. Dzisiaj pamiętają go nieliczni, zaledwie garstka stara się go przypominać. Nie jest ikoną, choć mógł nią być. Nie jest bohaterem, choć na pewno nim był. Dla wielu star-
szych mieszkańców Śląska Cieszyńskiego jest legendą, choć część traktowała go z przymrużeniem oka. Bo przecież wiedzieli, że leczył się psychiatrycznie, bo część kojarzyła go tylko jako dziwaka, noszącego karmę ptakom. Historia Kantora to przykład na to, że nie powinniśmy bagatelizować ludzi, bo często kryją za sobą niesamowitą historię. Jeśli los będzie nam sprzyjał, postaramy się pokazać postać Bolka Kantora w krótkim filmie dokumentalnym, być może niewielkiej książce. To dopiero początek pracy, ale razem z zaangażowanymi w ten projekt ludźmi mamy nadzieję, że i film i książka powstaną. Choć pewnie najbardziej cieszyłby się, jeśli za darmo zorganizowalibyśmy zawody w biegach górskich w jego ukochanych Beskidach. Czy się uda? Skoro Bolko całe życie organizował wszystko w pojedynkę, to pewnie i my możemy. Andrzej Drobik
fot.Paweł Herman
Z regionu-
NR 3 (6) - NASZ-USTRON.pl - maj 2012
Rozśpiewane podstawówki
Kiedy zbiorą się na jednej scenie, jest ich ponad setka. Dwa zespoły z dwóch różnych szkół choć mogłyby rywalizować, to wolą łączyć siły, jak choćby podczas pamiętnego koncertu „Kolęda dla Dominiki”. W szkole podstawowej nr 1 od dziesięciu lat działa zespół wokalny Jedyneczki, w „dwójce” także od kilku ładnych lat śpiewają Bemolki. Pierwszym zespołem kieruje Mariola Dyka, drugim – Aleksandra Pruszydło, od dwóch lat przy współpracy z Przemysławem Sztwiertnią. Zarówno w Jedyneczkach jak i Bemolkach śpiewają dzieci od 1 do 6 klasy szkoły podstawowej. Ważne jest to, żeby dzieci dobrze czytały, co umożliwi im pracę z tekstami piosenek – tłumaczy Mariola Dyka, opiekunka Jedyneczek. -Praca z chórem to przede wszystkim praca nad emisją głosu – zdradza z kolei Aleksandra Pruszydło. Jak doszło do tego, że dwie ustrońskie podstawówki mają tak prężnie działające chóry? -Kiedy rozpoczęłam pracę na Śląsku Cieszyńskim, wiedziałam że zjawiłam się na bardzo podatnym na muzykę gruncie – tłumaczy Aleksandra Pruszydło.
W Szkole Podstawowej nr 2 zauważyła od razu bardzo dużo dzieci, które chciały śpiewać i szybko podjęła decyzję o założeniu zespołu. Na początku było około 30 dzieciaków. Dzisiaj Bemolków jest już dwa razy więcej, w Jedyneczkach także regularnie śpiewa kilkadziesiąt dzieci. -To często bardzo zdolne dzieci, które dzięki występom mogą zmierzyć się z tremą i nieśmiałością – tłumaczy Mariola Dyka.
Koncerty i konkursy Taka liczba dzieci w obu zespołach imponuje. Być może ma to związek z przeglądami czy sukcesami, które z biegiem czasu zaczęły się pojawiać (najważniejszym osiągnięciem Bemolków było zdobycie II miejsca na XXXV Jubileuszowym Wojewódzkim Przeglądzie Szkolnych Zespołów Artystycznych w Częstochowie) albo regularnymi koncertami, bo dzieciakom występy z uznanymi muzykami, takimi jak choćby Andrzej Lampert z zespołu PIN sprawiają ogromną przyjemność. Bemolki i Jedyneczki w różnych konkursach stają też naprzeciwko siebie.
art. szkolne i biurowe
opakowania ,
Ustron ul. Partyzantów 3 (naprzeciwko SP 1)
PAMI
te boga rzenie at zaop e niskci eny!
-Tutaj nie chodzi o rywalizację, ale o możliwość występów. To świetna możliwość wyżycia się, zresztą te występy są bardzo szczere, bo dzieci nie wstydzą się pokazywać swoich emocji. Dzięki takim występom mamy możliwość przyciągania rodziców do szkoły, czy chociażby na występy w „Prażakówce” tłumaczy Mariola Dyka. Nauczycielka zawsze powtarza dzieciom - „idziemy na konkurs nie po to, żeby wygrać, ale po to, żeby się czegoś nauczyć”. I dzieciaki uczą się – chłoną muzykę, podglądają innych. -W Bemolkach liczy się przede wszystkim zespół, dużą rolę przywiązujemy do umiejętności emisyjnych. Zależy mi na tym, żeby repertuar był wymagający, żeby był dla dzieci wyzwaniem – tłumaczy z kolei Aleksandra Pruszydło. Dla dzieci największą frajdą są koncerty z gwiazdami. W zeszłym roku podczas Koncertu Dwójki wystąpiły z uczestnikami Bitwy na Głosy, a podczas koncertu Kolęda dla Dominiki z Andrzejem Lampertem czy Zbigniewem Bałdysem. Na koncercie dla chorej Dominiki dwa zespoły stanęły na scenie razem, towarzyszyły im również starsze
koleżanki i koledzy z Gamy II. Zatem w jednym miejscu pojawiło się ponad 100 dzieci z ustrońskich szkół.-Tych koncertów śpiewaliśmy już sporo, ale dla mnie, oprócz oczywiście bardzo wzruszającego koncertu kolędowego dla Dominiki czy Koncertu Dwójki, był koncert kolęd dla nauczycieli SP2 i G2 w Ustroniu. Przeważnie jest tak, że występy wychodzą trochę gorzej niż próby. W tym przypadku, przynajmniej dla mnie, było idealnie, dzieci śpiewały bez najmniejszej tremy, całym sercemłumaczy Pruszydło. -W tym roku Jedyneczki i dzieci z Gimnazjum nr 1 przygotowały wspólnie Jasełka, na pewno będziemy kontynuować takie inicjatywy – mówi z kolei Mariola Dyka.
Młode talenty Oczywiście z chóru wyrastają też soliści. Trzy wokalistki z Bemolków - tercet Mamela, w skład którego wchodziły Marta Szarzec, Kasia Pilch i Oliwia Kocjan, dostały się do programu Disney Channel, który zakładał promocję filmu
Camp Rock. To od Bemolków swoją przygodę z muzyką zaczynała też znana w Ustroniu Ola Malina. I w obecnym składzie jest kilka osób, o których z pewnością jeszcze usłyszymy. W dość naturalny sposób, młode wokalistki przechodzą do zespołu, który działa w Gimnazjum nr 2, a więc do Gamy 2. W Gimnazjum nr 1 takiego zespołu jak Gama 2 nie ma, co sprawia, że dzieci nie mają prostej drogi do kolejnego zespołu, mogą odczuć, że brakuje im kontynuacji. -Do Jedyneczek często przychodzą chłopcy, co bardzo mnie cieszy. W tym wypadku nie ma mowy o jakimś wstydzie – dzieci na scenie dają z siebie wszystko – tłumaczy Dyka. Co roku uczniowie szóstych klas opuszczają szkołę, zatem opiekunki zespołów muszą na bieżąco zajmować się rekrutacją i utrzymywaniem ciągłości zespołów. Widać robią to dobrze, skoro radzą sobie z tym od kilku dobrych lat. Andrzej Drobik
str . 9
„
str . 10
KULTURA relacje
Sztuka, moda i zabawa
Po raz kolejny na ustrońskim rynku zagościła sztuka uliczna. Jako, że festiwal cały czas ewoluuje, to i tym razem pojawiły się nowe elementy, na przykład … pokaz mody. Festiwal Sztuki Ulicznej „Ustreet” już po raz piąty rozgrzewał widzów podczas majówki. Tym razem organizatorzy zadbali o to, żeby oprócz tradycyjnych pokazów tanecznych, zgromadzone na rynku dzieci, mogły sprawdzić się w
grach i zabawach skupionych w „strefie dobrej energii” oraz spróbować namalować na przykład społecznie zaangażowane graffiti. Na najmłodszych uczestników festiwalu czekały upominki, a na najlepszych malarzy – nagrody. Oprócz tego na rynku zagościła także moda. Wszystko dzięki serwisowi SCIGO.pl, gdzie od kilku miesięcy funkcjonuje dział moda, oraz Ani Łuce, popularnej blogerce z Ustro-
NR 3 (6) - NASZ-USTRON.pl - maj 2012
nia, która swoimi modowymi spostrzeżeniami dzieli się na blogu „Moda na Strychu”. Pomiędzy pokazami tanecznymi rynek zamienił się zatem w wybieg modowy, na którym prezentowali się tacy projektanci jak Czarna Biedronka, Kamilla Gronner czy Pracownia Twórczego Niepokoju. Oprócz tego mogliśmy zobaczyć pokaz makijażu, który zaprezentowała pochodząca z Ustronia Mika Husar. (AD)
Siłacze na ustrońskim rynku Po raz kolejny na ustrońskim rynku starli się najsilniejsi ludzie z okolicy. I tym razem dominował ubiegłoroczny mistrz w siłowaniu na rękę – Natan Kajdas. 2 maja, już po raz trzeci próbowali się siłacze, tocząc boje w III Otwartych Mistrzostwach Ustronia w Siłowaniu na Rękę. Do zawodów zgłosiło się 59 zawodników startujących w 10 kategoriach. Kategorię Junior do 75 kg wygrał Andrzej Zawada z Istebnej, natomiast złoto w wadze + 75 zdobył Paweł Pacut z Jaworzna. W zawodach startowały też kobiety – w kategorii do 60 kg najlepsza okazała się Paulina Potocka z Radomia, natomiast w cięższej kategorii Maria Juroszek z Cieszyna. Po raz pierwszy zorganizowano też zawody w kategorii amatorskiej. W kategorii poniżej 85 kg najlepszy był Mateusz Mańczyk, z kolei w wyższej kategorii wagowej Tomasz Grzelak – obaj z Będzina. Najbardziej prestiżowa katego-
fot. Barbara Szlauer
fot. Barbara Szlauer
ria – seniorzy, była w tym roku bardzo mocno obstawiona. W kategorii do 70 kg dominował Mateusz Kwiatkowski z Wisły, do 80 kg Grzegorz Nowotarski z Rymanowa, natomiast w wadze do 95 kg, zeszłoroczny mistrz, Natan Kajdas, z Jaworzna. Najbardziej zacięta walka toczyła się w kategorii OPEN – tam także dominował Natan Kajdas, drugi był Jakub Janczy z Jaworzna, a trzeci Paweł Gomola z Wisły. Obsługą zawodów zajęła się trójka doświadczonych sędziów, Mariusz Grochowski (sędzia główny), Adrian Łukasiewicz (sędzia techniczny) i Tomasz Szewczyk, który komentując zawody, przybliżał widzom tajniki armwrestlingu i sylwetki zawodników. Nieoczekiwanym gościem na widowni okazał się Jan Błachowicz z Cieszyna, doskonały zawodnik KSW.Na prośbę organizatorów zgodził się wręczać nagrody zwycięzcom, czym uświetnił całość imprezy. (AD)
KULTURA zapowiedzi
NR 3 (6) - NASZ-USTRON.pl - maj 2012
KALENDARZ WYDARZEŃ KULTURALNYCH USTRONIA 10.05.2012 – 10.06.2012 KULTURA
str . 11
SPORT 12.05.2012 Ustroń Rynek godz. 10.00
III Maraton o „Puchar Równicy”. Impreza kolarstwa szosowego w ramach cyklu Dobre Sklepy Rowerowe ROAD Maraton, odbędzie 10. 05. 2012 Miejski Dom Kultury „Prażakówka”, sala 15, godz. 19.00 się w Ustroniu już po raz trzeci. Kolarze będą Ustroński Klub Filmowy JUMIK zaprasza na film „City Island”, w re musieli pokonać dystanse o długości około żyserii Raymonda De Felitty, ze znakomitą muzyką Jana A.P. Kaczmarka. Prelekcję na temat powstawania filmu, którego 100 km i 140 km, dwukrotnie wspinając się koproducentem jest polska firma Gremi Film, wygłosi Andrzej Drobik. na Równicę – najpierw zaraz po starcie, a potem na koniec wyścigu – na szczycie góry 10.05.2012-30.05.2012 Muzeum Ustrońskie Wystawa rękodzieła nietypowego pt. „Kobieta niebanalna”. Prezentowane są autorskie kreacje oraz biżuteria ar- znajdzie się jego meta. Patronat nad imprezą tystek z bielskiej Pracowni Twórczego Niepokoju, a także przedmioty codziennego użytku, dekoracje i zabawki. objął Starosta Cieszyński – Jerzy Nogowczyk. Gościem honorowym wyścigu będzie sam Przewodnią ideą wystawy jest recycling. W Muzeum Ustrońskim istnieje także możliwość nabycia niepowtaRyszard Szurkowski - 4-krotny zwycięzca rzalnych ubrań, dodatków i zabawek. Wyścigu Pokoju.
16.05.2012 Miejski Dom Kultury „Prażakówka” godz. 12.45
Audycja muzyczna Filharmonii Śląskiej dla uczniów klas II ustrońskich gimnazjów, pt.: „Polifonia i Homofonia”.
19.05.2012 Amfiteatr, godz. 12.00
Wojewódzkie Spotkania z Tradycją: VI Przegląd Zespołów Kół Gospodyń Wiejskich.
24.05.2012 Champions League Club godz. 20.30
12. 05. 2012 Ustroń Rynek godz. 10.00
II Mistrzostwa Polski Bankowców w maratonie szosowym o Puchar Równicy. Impreza odbędzie się w ramach Maratonu o „Puchar Równicy”. Bankowcy pokonają dystanse 100 km i 140 km, w dwóch kategoriach: „kobiety open” i „mężczyźni open”.
Ustroński Klub Filmowy JUMIK zaprasza spotkanie wokół filmu „Oldboy”, który jest jednym z największych osiągnięć azjatyckiej kinematografii. W 2004 roku „Oldboy” otrzymał w Cannes Wielką Nagrodę Jury i został 20.05.2012 Ustroń Rynek godz. 9.00 nominowany do Złotej Palmy. Tradycyjnie, po obejrzeniu filmu będzie można podyskutować o odczuciach, tym – 16. 00 razem przy szklance dowolnego napoju. Rodzinny Rajd Rowerowy pod patronatem Burmistrza Miasta Ustroń. Impreza wystartuje 25.05.2012 Sala Widowiskowa Miejskiego Domu Kultury „Prażakówka”, godz. 16.30 z ustrońskiego Rynku, tutaj również będzie Koncert dla Mamy i Taty. Wystąpią Zespoły Artystyczne z MDK „Prażakówka”. Młodzi artyści zaprezentują meta Rajdu. Uczestnicy pokonają trasę o swoje umiejętności nabyte w kołach zainteresowań i ognisku muzycznym. długości około 20 kilometrów. Przewidywany 31.05.2012 Sala Widowiskowa Miejskiego Domu Kultury „Prażakówka”, godz. 9.15 jest odpoczynek w Bładnicach Dolnych. Dla Księżniczka Anita i trzy góry” – spektakl lalkowy dla wychowanków ustrońskich przedszkoli z okazji Dnia biorących udział w imprezie przygotowane Dziecka. zostały koszulki rajdowe, ciepły poczęstunek oraz nagrody i upominki. W Rajdzie mogą 07.06.2012 Muzeum Zbiory Marii Skalickiej godz. 17.00 wziąć udział wszyscy chętni, którzy zgłoszą wernisaż wystawy „Wyczarowane z drewna”. Można będzie zobaczyć oraz zakupić wykonane z drewna gry, się w terminie od 14 do 16 maja, w godzizabawki i pomoce edukacyjne znanej głównie poza granicami naszego kraju ustrońskiej firmy Pilch. Wystawa nach od 10.00 do 18.00 w Urzędzie Miasta w potrwa do 30 września 2012. Ustroniu, pokój nr 16. Wpisowe to 10 zł.
druk cyfrowy
reklama ew
ncz Nikolaj Do
banery
witryny
wielkoformatowy
tablice
oklejanie samochodów
Ustron, ul. Partyzantów 3, tel. 33 854 17 37, 604 231 209, www.nikoreklama.pl
„
str . 12
Sport
NR 3 (6) - NASZ-USTRON.pl - maj 2012
Kuźnia Ustroń na szczycie! Piłkarze Kuźni Ustroń nie mogli wymarzyć sobie lepszego startu rundy wiosennej. Siedem kolejnych zwycięstw, w tym dwa odniesione walkowerami (z rozgrywek wycofały się KS Nierodzim i Lutnia Zamarski), pozwoliły w krótkim czasie umocnić pozycję lidera w skoczowskiej Klasie A. Przewaga nad drugą w tabeli Spójną Zebrzydowice zwiększyła się do 11 punktów. Kuźnia jest już jedną nogą w domu, a więc w bielskiej Lidze Okręgowej. Rozgrywki wiosenne rozpoczęły się pierwszego kwietnia, od ciężkiego meczu w Hażlachu, w którym drużyna Victorii Polifarb „postawiła w polu karnym autobus”. Dopiero w 93 minucie spotkania świetną akcją popisał się Ariel Moskała, a po jego dośrodkowaniu w pole karne piłkę do bramki Hażlacha skierował Piotr Husar. Po tym meczu Kuźnia została samodzielnym liderem tabeli, wykorzystując wpadkę drużyny z Zebrzydowic, która nieoczekiwanie uległa Błyskawicy Kończyce Wielkie. Drugie spotkanie okazało się jednym z najłatwiejszych w sezonie. W Ustroniu nasz zespół podejmował Beskid Brenną, rozbijając rywali 5:0. Bramki zdobywali kolejno Husar, Żebrowski, Robert
Madzia, Sikora i Szymala. W trzeciej kolejce Kuźnia miała zagrać z drugim ustrońskim zespołem, jednak KS Nierodzim wycofał przed rundą wiosenną zespół seniorów z rozgrywek. Czwarta kolejka to „wielkie derby powiatu” – kuźnia w Cieszynie pozbawiła jakichkolwiek złudzeń piłkarzy Piasta Cieszyn, pokonując cieszyński klub 3:0. Ten mecz należał do Mieczysława Sikory, który zdobył dwie bramki, a przy bramce Roberta Madzi asystował. Po meczu z Cieszynem przyszedł czas na pauzę spowodowaną wycofaniem się z rozgrywek Lutni Zamarski. Weekend majowy to dwa bardzo ważne zwycięstwa. 3 maja Kuźnia podejmowała u siebie trzeciego w tabeli strażaka Pielgrzymowice. Pomimo prowadzenia 2:0 już w 18 minucie, końcówka pierwszej połowy mogła przyprawić o zawał niejednego fana naszej drużyny. W przeciągu pięciu minut straciliśmy trzy bramki i piłkarze kuźni do szatni weszli z wynikiem 2:3. Druga połowa rozpoczęła się od szybkiego wyrównania Mieczysława Sikory w 47 minucie spotkania. Dwa dni później doszło do meczu na szczycie. Do Ustronia przyjechał wicelider – Spójnia Zebrzydowice.
Oferujemy:
Na kolejne bramki musieliśmy czekać do 76 minuty, gdy do Sikory zagrywał wprowadzony chwilę wcześniej wcześniej Piotr Husar, który zresztą cztery minuty później ustalił wynik spotkania na 5:3, stając się niewątpliwym bohaterem meczu. Po pierwszej bezbramkowej połowie, w której nasza drużyna nie wykorzystała kilkunastu dogodnych sytuacji strzeleckich, w drugiej sygnał do walki o komplet punktu dał Maciej Wasilewski, który wykorzystał błąd bramkarza, umieszczając piłkę w siatce Zebrzydowiczan. Wynik spotkania ustalił trzy minuty przed końcem Mieczysław Sikora, wykorzystując świetne podanie Dawida Janoszki. Dzięki odniesionym zwycięstwom Kuźnia Ustroń posiada 11 punktów przewagi nad wiceliderem, a nad trzecim miejscem aż 15 punktów. Przy sprzyjających warunkach nasz zespół może świętować awans do ligi okręgowej już po meczu ze Spójną Górki Wielkie, który odbędzie się 19 maja na stadionie w Ustroniu. Wyniki Kuźni Ustroń można na bieżąco śledzić na portalach nasz-ustron.pl oraz beskidzkapilka.pl. Artur Steczkiewicz beskidzkapilka.pl
Kajto tryumfuje w Świdnicy Dwukrotni Mistrzowie Polski Kajetan Kajetanowicz i Jarek Baran w pięknym stylu zwyciężyli w Rajdzie Świdnickim. Byli najszybszą załogą na trasie, wygrali prawie wszystkie, bo aż 11 niezwykle wymagających odcinków specjalnych. Dla Kajetana było to trzecie zwycięstwo w Świdnicy, na tych trasach. Załoga LOTOS Dynamic Rally Team triumfowała także w klasyfikacji drugiego dnia. - Zapowiadałem, że pojadę zuchwale i tak właśnie zrobiłem - powiedział na mecie Kajetanowicz. - Mieliśmy trochę szczęścia, trochę pecha, ale właśnie ta nieprzewidywalność rajdów jest piękna. Pięć lat temu wygrałem tutaj swój pierwszy rajd w klasyfikacji generalnej i właśnie dziś, w Świdnicy, zwyciężyłem po raz trzeci w tej rundzie. Jestem wykończony, ale bardzo szczęśliwy - podkreślił Mistz z Ustronia. Niepokonani od początku sezonu, z 87 punktami na koncie, Kajetan Kajetanowicz i Jarek Baran są zdecydowanymi liderami klasyfikacji generalnej Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. PaS
Serdecznie zapraszamy na pozostałe mecze na stadionie Kuźni Ustroń: 19 maja, godz. 16: Spójnia Górki Wielkie. 2 czerwca, godz. 17: Orzeł Zabłocie 10 czerwca godz. 15: LKS 99 Pruchna Wydawca: Andromedia GroSerdecznie zapraszamy up, ul. Brody 4 (poddasze) na pozostałe mecze na Redaktor naczelny: Andrzej stadionie Kuźni Drobik (andrzej@andromeUstroń : dia.com.pl) Redakcja: Sztefek, 19 maja,Piotr godz. 16: Paweł Sztefek, Barbara Spójnia Górki Wielkie. Szlauer. Marketing: Justyna 2 czerwca, godz. 17: Szczepańska (Justyna@ Orzeł Zabłocie andromedia.com.pl, Tel. 512 839 742) 10 czerwca godz. 15: LKS 99 Pruchna
profesjonalną obsługę, comiesięczną ofertę gazetkową codzienną wyjątkowo niską „cenę dnia” na wybrane produkty.
Zapewniamy: fachowe porady kosmetyczne oraz pomiar nawilżenia skóry Us 4 tro ń ul. D yńskiego as z
Oferujemy makijaż: L’oreal, Maybelline, Max Factor, Yoko Cosmetics, Inglot, Gosh, Astor, itd. Jesteśmy autoryzowanym dystrybutorem zapachów:
Chloe, Marc Jacobs, Gucci, Hugo Boss, Calvin Klein, Davidoff, Dolce&Gabana, Escada, Lacoste, Joop, Cerutti, Gabriela Sabatini, Celine Dion, Naomi Campbell, David Beckham, Beyonce i inne W sprzedaży posiadamy także szeroką ofertę produktów do koloryzacji i stylizacji włosów, pielęgnacji ciała, dezodorantów i wód zapachowych, artykuły higieny osobistej, pielęgnacji dzieci oraz chemii gospodarczej.
SERDECZNIE ZAPRASZAMY
od poniedziałku do piątku 9 - 17 00
00
Nasze sklepy:
sobota 9 - 13
www.drogeria-alicja.pl
00
00
w Skoczowie przy ul. Rynek 12 w Ustroniu przy ul. Daszyńskiego 4 w Wiśle przy ul. 1 Maja 53