11 minute read

Za komuny (1945-1989

Wojciech Święs

Cieszyn został opuszczony przez Niemców w nocy z 2 na 3 maja 1945 r. Kilka godzin później do miasta wkroczyły wojska sowieckie, a 4 maja czerwonoarmiści przekazali zdewastowany browar jego prawowitym właścicielom, czyli załodze, reprezentowanej początkowo przez piwowara Józefa Maurera. Jeszcze tego samego dnia zakład wznowił działalność, a 18 maja 1945 r., mimo znacznie uszczuplonej kadry, dokonano pierwszej warki piwa. Szybko okazało się, że większa część produkcji ma trafić do żołnierzy armii „wyzwolicieli” (którzy zresztą pomagali w wytwarzaniu i rozwożeniu piwa).

Advertisement

1 czerwca 1945 r. stanowisko dyrektora technicznego objął ostatni przedwojenny włodarz browaru Marian Kiwerski, jednak przedsiębiorstwo nie odzyskało dawnej autonomiczności. W październiku jego obsługę zapewniało 54 pracowników fizycznych i 18 umysłowych. Do końca roku zakład wyprodukował 4234 hl lekkiego 7-procentowego piwa. W ciągu kolejnych 11 lat władze siedmiokrotnie zmieniały mu nazwę (ani razu jednak nie pojawiło się słowo „zamkowy” – odwoływanie się do przedwojennej tradycji było niepożądane). Tylko w samym 1946 r. stało się tak aż trzy razy. W 1951 r. wraz z browarem w Bielsku-Białej utworzył Bielskie Zakłady Piwowarsko-Słodownicze. Decyzją polityczną było, że na siedzibę centrali przedsiębiorstwa wybrano Bielsko-Białą, mimo iż tamtejszy browar był w porównaniu do cieszyńskiego bardzo kameralny, a bezpośrednio po wojnie planowano jego całkowitą likwidację. Nad Olzą początkiem lat pięćdziesiątych warzono ok. 50 tys. hektolitrów piwa rocznie (a więc trzykrotnie mniej niż w 1914 r.). 1 stycznia 1956 r. Bielskie Zakłady Piwowarsko-Słodownicze zostały wchłonięte przez (naturalnie upaństwowiony) browar w Żywcu, wówczas już pod nazwą Żywieckie Zakłady Piwowarsko-Słodownicze, przekształcając w jego Oddział Produkcyjny Browar w Cieszynie. Ówczesna różnica rangi zakładów w Cieszynie i Żywcu była znaczna. Ten pierwszy miał produkować piwo głównie na krajowe podwórko. Żywiecka metropolia przystąpiła natomiast do intensywnego eksportu swoich wyrobów, nie tylko do „demoludów”, ale

Marian Kiwerski (1884–1960). Inżynier chemik. Urodzony we wsi Łaszczówka (pow. Tomaszów Lubelski). Tajniki piwowarstwa poznawał na Wydziale Chemii Technicznej Politechniki we Lwowie, w Królewskiej Bawarskiej Akademii Piwowarskiej w Weihenstephan oraz w Instytucie Bakteriologiczno-Fermentacyjnym (Wydział Drożdżarstwa) w Kopenhadze, gdzie w roku 1919 otrzymał stopień inżyniera dyplomowanego piwowarstwa. Pracownik browarów w Warszawie i Brzesku. Rzeczoznawca w zakresie ekspertyz technicznych oraz kontroli browarów na terenie całego kraju. Redaktor naczelny pism fachowych „Przemysł Piwowarski” oraz „Przegląd Piwowarsko-Słodowniczy”. Najwybitniejszy międzywojenny badacz dziejów polskiego piwowarstwa, autor kanonicznych „Dziejów piwowarstwa” (Warszawa 1931, ukazał się tylko pierwszy tom). Dyrektor browaru w Cieszynie w latach 1938–1939 oraz 1945–1950. Zmarł w Warszawie.

także do państw bloku kapitalistycznego, a nawet poza Europę (Egipt, USA), to zaś zaowocowało systematyczną odbudową marki Żywiec jako jednego z czołowych browarów w Europie.

Z błogosławieństwem Żywca intensywnie przystąpiono do modernizacji przedsiębiorstwa, której wyrazem było m.in. zastąpienie kotłów parowych (tradycyjnego „energetycznego serca” browaru) silnikami elektrycznymi oraz urządzeniami podłączonymi do miejskiej sieci ciepłowniczej i wielu innych zmian w technologii warzenia piwa. W stare mury wpycha się gwałtownie nowoczesne maszyny, urządzenia, eliminuje drewniane i niepraktyczne kufy do leżakowania, zamieniając je stalowymi walczakami – relacjonował redaktor Tadeusz Kopoczek w 1960 r. – Wszędzie rozlega się stuk młotów, kujących w grubych murach, jazgot elektrycznych świdrów. Niedługo cieszyński browar, z którego kątów wyzierały dawno zapomniane czasy, zmieni się do niepoznania. Dyrektorem przedsiębiorstwa był w tym czasie Jan Wojtyła.

Jan Wojtyła (1904–1963). Inżynier chemik, piwowar i cukrownik. Pochodził z Żywca. Tajniki piwowarstwa poznawał na Wydziale Chemii Technicznej Politechniki we Lwowie (gdzie był uczniem między innymi profesora Ignacego Mościckiego) oraz w dawnej Królewskiej Bawarskiej Akademii Piwowarskiej w Weihenstephan (włączonej w 1928 r. do Monachijskiego Uniwersytetu Technicznego). Przed wojną zatrudniony jako adiunkt w Browarze Arcyksiążęcym w Żywcu. Podczas wojny aresztowany przez Gestapo, po czym wysiedlony do Generalnej Guberni, gdzie pracował w browarze w Zarszynie k/Sanoka. Dyrektor browaru w Cieszynie w latach 1950–1963. Koordynował modernizację zakładu po włączeniu go w struktury browaru żywieckiego (1956). Zmarł w Katowicach. Dziadek reżysera teatralnego z Cieszyna Wiesława Hołdysa.

Permanentnie borykano się z typowymi dla gospodarki planowej problemami związanymi z zaopatrzeniem w potrzebne do produkcji surowce, dotkliwszymi tym bardziej, że zapotrzebowanie na złocisty trunek w Polsce znów systematycznie wzrastało. Nie sposób zrezygnować z pewnego okrzyku, okrzyku zdziwienia, że mimo iż posiadamy w mieście browar, ciągle występują braki piwa – pisał „Głos Ziemi Cieszyńskiej” w 1958 r. – Nie marzymy już o pełnym asortymencie, o tych wszystkich gatunkach, których nie znamy nawet z nazwy, ale zwykłego, popularnego „jasnego” i „ciemnego” nie powinno brakować. W 1960 r. zakład warzył 78 tys. hektolitrów bursztynowego napoju rocznie. W tymże roku z okazji 1150-lecia legendarnego założenia miasta miały zostać wypuszczone na rynek nowe gatunki piwa w butelkach opatrzonych estetycznymi naklejkami z wizerunkiem zamkowej baszty i napisem przypominającym o cieszyńskim jubileuszu, rok później zaś – cieszyński porter. W prasie jednak brak potwierdzenia, że faktycznie do tego doszło. Niedostatki zaopatrzenia w surowce występowały jeszcze w latach osiemdziesiątych.

Piwem produkowanym przez browar było wówczas niepasteryzowane „Cieszyńskie Pełne”. Do punktów sprzedaży trafiała głównie jego ciężka, mocno alkoholizowana odmiana, która – zwłaszcza latem – potrafiła sponiewierać po kilku kufelkach. Przez lata konsumenci zabiegali o większą dostępność lżejszego i orzeźwiającego piwa słodowego (ciemnego), to jednak albo nie było produkowane ze względu na brak składników, albo zainteresowani jego sprzedażą nie byli restauratorzy i handlowcy. Działo się tak, ponieważ piwo takiego rodzaju było tańsze, a przy tym dużo bardziej narażone na zepsucie – wytrzymywało tylko kilka dni.

Punkty sprzedaży tymczasem nie mogły sobie pozwolić na straty.

Jednak piwo ciężkie też często było narażone na zepsucie, zwłaszcza że sprzedawcy i restauratorzy nie przywiązywali specjalnej wagi do warunków jego przechowywania. Ponoć latem zdarzało się im trzymać napój nawet w temperaturze… 30º C (gdy rekomendowano temperaturę poniżej 12º C!). Za rozlewanie piwa odpowiadały zewnętrzne firmy, które zupełnie nie przejmowały się konserwacją sprzętu. Dodatkowo sprawę pokpiwały kontrole sanitarno-epidemiologiczne. W 1966 r. ówczesny kierownik browaru Tadeusz Skowron skarżył się w wywiadzie dla „Głosu”: Przewody, którymi piwo przepływa z beczek do aparatów obciągowych, są często tak dalece zanieczyszczone, że do butelek miast piwa ścieka jakaś mętna ciecz o obcym zupełnie smaku. Podobnie jest w wielu lokalach gastronomicznych, gdzie podaje się piwo czerpane z beczki. Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że w samym browarze – jak chyba we wszystkich innych zakładach w tych czasach – również zdarzały się zaniedbania.

To wszystko sprawiało, że klienci uskarżali się na nie najlepszą jakość piwa, a w wydziałach handlu Miejskiej i Powiatowej Rady Narodowej w Cieszynie gromadziło się co roku wiele skarg w tej sprawie, także autorstwa sprzedawców. Rozwiązanie problemu mógłby ułatwić zakup pasteryzatora, o co zabiegano w roku 1967. Niestety żywieckie władze taki nabytek uznały za niepotrzebny. W związku z tym nie udało się ruszyć ze sprzedażą awizowanego piwa o nazwie „Cieszyńskie Zamkowe”. Zdolność produkcyjna zakładu w tym czasie wynosiła 120 tys. hektolitrów rocznie i stale rosła. Zwłaszcza że co rusz wypadały jakieś ważne rocznice będące okazją do triumfalnego przekraczania kolejnych barier – czy to 25-lecie PRL, czy 30. rocznica uchwalenia manifestu PKWN, czy też jakiś jubileuszowy Zjazd KC PZPR. Co z tego, że piwo wciąż nie zawsze było dostępne?

Takich „bareizmów” było całe mnóstwo. W knajpach barmani nalewali piwo tak, by w kuflu znalazło się jak najwięcej piany (kosztem samego trunku). Próbowano temu zapobiegać, wprowadzając nakaz sprzedaży piwa jedynie w butelkach. Restauratorzy uprzykrzali życie klientom, doliczając do ceny napoju kaucję za kufel. Otwarta 22 listopada 1974 r. piwiarnia „Piast” w dawnym browarze na ul. Śrutarskiej miała być miejscem, gdzie w komfortowych warunkach (wspaniały wystrój, 80 miejsc siedzących!) można się było oddać degustacji nowego dzieła cieszyńskich piwowarów o nazwie „Ekstra”, rychło jednak przekształciła się w mordownię, na którą baczne oko miała Milicja Obywatelska. Rozróby zdarzały się też w innych putykach, takich jak „Liliput”, „Na kopcu”, „Pod dębem”, „Pokrzep się”, „Strzecha”, „Szwema” czy „Tempo”, a nawet restauracjach z wyższej półki „Pod Jeleniem”, „Centralna” czy „Zamkowa”. Zdarzało się też picie w pracy. Kultura spożywania (ale i serwowania) alkoholu była wśród większości społeczeństwa znacznie niższa niż obecnie.

Maria Witas. Urodzona w 1947 r. w Cieszynie. Mgr inż. technologii rolno-spożywczej. Absolwentka Wydziału Technologii Rolno-Spożywczej Wyższej Szkoły Rolniczej w Poznaniu. Kierownik browaru w Cieszynie w latach 1972–1978. Pierwsza kobieta na stanowisku kierownika browaru w Polsce. Przewodnicząca cieszyńskiego Oddziału Wojewódzkiego Związku Rolniczych Spółdzielni Produkcyjnych w Bielsku-Białej w latach 1978–1980. Przewodnicząca Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej w Cieszynie w latach 1980–1983. Od 1984 r. kierownik Zakładu nr 2 Zakładów Cukierniczych „Olza” w Cieszynie (przy ul. Błogockiej). Dyrektor Zakładów Cukierniczych „Olza” w Cieszynie w latach 1990–1997. Inicjatorka prywatyzacji przedsiębiorstwa w 1993 r. (jako drugiej firmy cukierniczej w Polsce). Dyrektor ds. Przemysłu i Członek Zarządu Kraft Foods Polska w Warszawie (1997–2002). Zaangażowana również w działalność polityczną (m.in. członek Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Cieszynie) i dobroczynną.

W 1972 r. kierownikiem browaru została Maria Witas. W tymże roku ruszyć miała dalsza intensywna modernizacja zakładu, przyznanie środków przełożono jednak dopiero na rok 1975. Zaplanowano wówczas montaż nowoczesnej warzelni typu szwedzkiego (dopiero drugiej w Europie!), doinwestowanie działu fermentacji, leżakowania oraz nowego dojazdu do browaru, który miał umożliwić dowożenie piwa transportem ciężkim. Po pełnej modernizacji zakład miał osiągnąć moc produkcyjną 350 tys. hektolitrów piwa rocznie! Na obietnicach żywieckiego kierownictwa się jednak skończyło. Ulepszano za to infrastrukturę socjalną (powstały m.in. szatnie wyposażone w natryski) oraz poszerzano pakiet świadczeń dla pracowników, dzięki czemu wyraźnie polepszyły się warunki pracy załogi browaru. W 1982 r. w zakładzie były zatrudnione 72 osoby, z czego ok. ¼ stanowiły kobiety. Spora część

pracowników posiadała długi, nieraz ponad trzydziestoletni staż. Choć ogólne warunki pracy były dobre, większe zarobki przynosiło zatrudnienie w przemyśle ciężkim. Ci, co podejmowali pracę w browarze, albo bardzo kochali piwo, albo byli to chłoporobotnicy korzystający z odpadów produkcyjnych, tzw. młóta – wspominała po latach Maria Witas.

W 1974 r. rozpoczęto warzenie niepasteryzowanego piwa słodowego „Extra”. Jak twierdzą najbardziej wytrawni smakosze, piwo jest doskonale, lepsze od wielu renomowanych gatunków z innych browarów, w tym i żywieckiego – zachwycał się „Głos Ziemi Cieszyńskiej”. Prócz tego w zakładzie wytwarzano w tym czasie jeszcze tradycyjne jasne pełne (pod nazwą „Specjal”) oraz ciemne karmelowe. Produkcja wyniosła w sumie 170 tys. hektolitrów (i stale wzrastała). Główną konkurencją cieszyńskich piw było Tyskie, Rybnickie oraz „Full” i „Krakus” z Żywca (choć ciężko dostępne, gdyż większość produkcji szło na eksport). Okazyjnie do sprzedaży trafiały także napitki zza południowej granicy. W latach siedemdziesiątych w związku z wprowadzeniem kartek na cukier do piwa zaczęto dodawać spirytus. Z dalszych „bareizmów” – każdorazowo przy wprowadzaniu rurką alkoholu do kadzi obecni byli pracownicy Urzędu Skarbowego. Ich zadaniem było dopilnowanie, by spirytus trafił do piwa, a nie znalazł się u kogoś w domu – wspominała Maria Witas. Prócz regionu, cieszyńskie trunki trafiały m.in. do Chorzowa, Gliwic, Wodzisławia, Oświęcimia, Pszczyny, Żor, Rajczy, Gorzyc, Wadowic, Andrychowa czy na Opolszczyznę (często w ramach wymiany za jęczmień do ich produkcji). Jednym z najbardziej zasłużonych piwowarów browaru w Cieszynie był w tym czasie Wacław Mleczko.

Na przestrzeni niemal pół wieku (choć zwłaszcza w latach osiemdziesiątych) na terenie zakładu prężnie rozwinęło się życie kulturalno-oświatowe, o co tak usilnie dla zakładów przemysłowych zabiegały władze państwowe. Prócz PZPR-owskich przybudówek w rodzaju POP (Podstawowa Organizacja Partyjna), pod patronatem Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej działał zespół muzyczno-kabaretowy „Kufelek” prowadzony przez Norberta Swobodę. Istniało zakładowe koło Ligi Obrony Kraju, które organizowało zawody strzeleckie o Puchar Kierownika Cieszyńskiego Browaru. Piwowarzy brali też udział w innych rozgrywkach międzyzakładowych – przede wszystkim w piłkę nożną (m.in. w turniejach z okazji 40-lecia cieszyńskiego WOP czy 30-lecia PKS Cieszyn), ale też np. w szachy. 31 maja uroczyście obchodzono Dzień Pracownika Przemysłu Spożywczego, obowiązkowo z częścią artystyczną. Z pompą uczczono 125. i 140. rocznicę utworzenia przedsiębiorstwa. Wacław Mleczko (1910–1989). Piwowar. Urodzony w Jawiszowicach (pow. Oświęcim). Absolwent Polskiego Gimnazjum Państwowego w Bielsku. Po zdaniu egzaminu na piwowara, pracował w browarach w Częstochowie i Stanisławowie. W czasie II wojny światowej żołnierz Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Po powrocie do Polski pracownik browarów w Żywcu, Cieszynie, Ciechomicach, Jędrzejowie i Bielsku Białej. W 1956 roku powrócił do Cieszyna, gdzie pozostał już do emerytury. Kierownik browarnej warzelni i fermentowni. Czynny działacz i prezes cieszyńskiego Koła Związku Bojowników o Wolność i Demokrację. Za zasługi w pracy zawodowej i działalności społecznej odznaczony m.in. Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski (1985). Zmarł w Cieszynie. Dziadek mistrza świata w mieszanych sztukach walki (MMA) Jana Błachowicza oraz kustosza Muzeum Browaru Zamkowego w Cieszynie Wojciecha Błachowicza.

W 1985 r. dyrektorem zakładu został Tadeusz Kubok, którego długoletnie rządy przyniosły wiele dobrego, nie tylko zresztą browarowi. Jak wspominał 20 lat później: dolewanie spirytusu do piwa nie miało nic wspólnego z piwowarstwem. Ten okres na szczęście minął. Ostatecznie nie mogło być jednak tak źle, skoro w połowie lat osiemdziesiątych Instytut Przemysłu Fermentacyjnego w Warszawie przyznał cieszyńskiemu „Herbowemu” wysoką, bo czwartą, lokatę w swoim rankingu krajowych piw. Dni „Herbowego” były już jednak policzone, bowiem w 1988 r. światło dzienne ujrzała pierwsza warka „Brackiego”.

Jakimi cechami powinien charakteryzować się piwowar?

Należy mieć odpowiedni staż pracy i poznać dokładnie całokształt produkcji. Trzeba też posiadać charakter. Do obowiązków piwowara należy przecież m.in. codzienna degustacja piwa...

Kazimierz Bobrowski, główny piwowar cieszyńskiego browaru w latach osiemdziesiątych XX w.

Wacław Mleczko Wacław Mleczko

This article is from: