20 LAT RACIBORSKIEJ PRZEDSIĘBIORCZOŚCI
Liderzy BIZNESU OPRACOWANIE: NOWINY RACIBORSKIE, UL. ZBOROWA 4, 47-400 RACIBÓRZ • NAKŁAD 10 000 EGZ .
ELŻBIETA CEGLAREK
WOJCIECH RUCHAŁA
BARBARA SETKOWICZ
prezes zarządu Banku Spółdzielczego w Raciborzu
właściciel Biura Nieruchomości Manager
właścicielka Hurtowni Elektrycznej El-Bis
RAPORT SPECJALNY • STYCZEŃ 2013 PATRONAT HONOROW Y: PREZYDENT MIASTA RACIBORZA ORAZ RACIBORSKA IZBA GOSPODARCZA
2
LIDERZY BIZNESU
PRAC A
20 LAT RACIBORSKIEJ PRZEDSIĘBIORCZOŚCI • styczeń 2013 r.
NA KOLEJNYCH S TRONACH RAPORTU PREZENTUJEMY RACIBORSKICH LIDERÓW BIZNESU
ważniejsza od złota
STR .
STR .
3
15
Bank Spółdzielczy w Raciborzu
„Społem” Powszechna Spółdzielnia Spożywców
ul. Klasztorna 3, 47-400 Racibórz tel./fax 32 415 20 89 e-mail: bank@bsraciborz.pl www.bsraciborz.pl
ul. Nowa 1, 47-400 Racibórz tel. 32 415 30 21 e-mail: spolem.raciborz@vp.pl www.spolemraciborz.pl STR .
„El-Bis” Hurtownia Elektryczna, Galeria Świateł
Usługi Pogrzebowe Gerard Pientka ul. Powstańców Śląskich 48 47-400 Żerdziny tel. 32 419 83 49 e-mail: tomasz.pientka@gmail.com www.pogrzeby-pientka.pl
ul. Rybnicka 55, 47-400 Racibórz tel. 32 415 27 04 e-mail: biuro@el-bis.pl www.el-bis.pl STR .
7
20
Bruki Trawiński
16
ARKADIUSZ GRUCHOT Prawie 250 lat temu Adam Smith, prekursor nowoczesnej ekonomii, w fundamentalnym dziele „Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów” napisał, że źródłem bogactwa narodów nie są ani ziemia, ani złoto, ale praca. Według niego liczyła się przede wszystkim liczba osób zatrudnionych w produkcji oraz wydajność pracy. To wciąż aktualne. 21 lat temu Nowiny Raciborskie zatrudniały 3 osoby na umowę o pracę oraz współpracowały z kilkoma w oparciu o umowę zlecenia. Dziś Wydawnictwo Nowiny zatrudnia 49 etatowych pracowników. Z kolejnymi kilkudziesięcioma współpracuje stale bądź okresowo w ramach umów cywilno-prawnych. Małych i średnich firm, które w ciągu minionych dwudziestu lat zwiększyły zatrudnienie w podobnej lub większej skali mamy na Raciborszczyźnie wiele. Nie sposób ich tu wymienić, nie o wszystkich być może nawet wiemy. Część z nich prezentujemy na stronach niniejszego raportu. O innych napiszemy zapewne w kolejnej edycji. Z wszystkich powinniśmy być dumni i życzyć im dużo sukcesów w przyszłości. Bo ich sukcesy to powodzenie, a porażki to problemy dla nas wszystkich. Warto pamiętać i podkreślać, że wielkim sukcesem ziemi raciborskiej jest utrzymanie w dobrej kondycji ekonomicznej dużych pracodawców, którzy dawali i – miejmy nadzieję – nadal będą dawać stabilne, bezpieczne zatrudnienie kilku tysiącom mieszkańców powiatu. To w dużej mierze dzięki nim powiat raciborski zawsze był i wciąż jest w pierwsze dziesiątce powiatów województwa śląskiego o najniższej stopie bezrobocia. Im również życzmy sukcesów. Nie wszędzie w Polsce losy dawnych państwowych przedsiębiorstw ułożyły się tak pomyślnie. Polskie małe i średnie przedsiębiorstwa wytwarzają już prawie połowę naszego PKB oraz dają pracę 7 na 10 zatrudnionych. Wg danych Unii Europejskiej aż 85 proc. wszystkich nowych miejsc pracy powstałych w latach 2002 – 2010 stworzyły firmy z tego sektora. To w nich, jak wynika z badań, coraz częściej powstają innowacyjne pomysły mogące być szansą dla lokalnych społeczności. Warto mieć tego świadomość i stwarzać im dobre warunki do rozwoju. Te warunki, niestety, wciąż w zbyt dużym stopniu zależą od władz centralnych, choć od lokalnego wsparcia też dużo zależy. Zachęcam do przeczytania, co na ten temat uważają prezydent Raciborza, prezes Raciborskiej Izby Gospodarczej, naczelnik Urzędu Skarbowego w Raciborzu. Jakie zdanie o raciborskich przedsiębiorcach ma legenda polskiego biznesu prof. Andrzej Blikle. A losy przedstawionych w niniejszym raporcie liderów raciborskiej przedsiębiorczości i ich firm niech będą dobrą inspiracją dla młodych następców.
STR .
ul. Solna 25, 47-400 Racibórz tel. 32 415 39 56 e-mail: biuro@brukitrawinski.com.pl www.brukitrawinski.com.pl STR .
5
bruk i trawiński
®
STR .
PIENTK A
STR .
21
Spółdzielnia Pracy Krawieckiej „Jedność” ul. Żymierskiego 9 47-480 Pietrowice Wielkie tel. 32 419 80 51 tel. 32 419 80 27 e-mail: jednosc@poczta.internetdsl.pl
16
STR .
21
STR .
22
KAMIENIARSTWO
Kamieniarstwo Pientka
„BMP bis” Sp z o.o. Sp. k.
PHU Kafelek
ul. Powstańców Śląskich 75 47-480 Żerdziny, tel./fax 32 419 83 50 e-mail: pientkafra@poczta.onet.pl www.kamieniarstwo-pientka.pl
ul. Morcinka 35, 47-400 Racibórz tel. 32 415 97 74, 32 414 97 83 e-mail: biuro@e-bmp.pl www.e-bmp.pl STR .
Dom Handlowy Victoria
17
Przedsiębiorstwo Wielobranżowe Madag
Apteka Św. Mikołaja
ul. Długa 24, 47-400 Racibórz tel. 32 415 27 64 e-mail: dhvictoria@dh-victoria.pl www.dh-victoria.pl STR .
STR .
9
ul. Rybnicka 2, 47-400 Racibórz tel. 32 419 02 70 e-mail: info@kafelek.com www.kafelek.com
ul. Rybnicka 61-63, 47-400 Racibórz tel. 32 415 25 98, 32 414 95 21 e-mail: biuro@madag.pl www.madag.pl
ul. Ks. Londzina 34-36, 47-400 Racibórz tel. 32 415 89 38 e-mail: klimafarm@wp.pl 11
STR .
18
STR .
Nieruchomości Manager
Firma Collection Jadwiga Jadwiga i Wiesław Staroń
Zakład Budowlano-Metalowy Głombik Klaudiusz
ul. Drzymały 6/2, 47-400 Racibórz tel./fax 32 415 3 416 e-mail: manager@nieruchomosci-manager.pl www.nieruchomosci-manager.pl
ul. Ks. Londzina 54, 47-400 Racibórz tel. 32 415 98 58 e-mail: nstaron@wp.pl www.jadwigacollection.pl
ul. Rolna 4, 47-400 Racibórz tel. 32 415 39 17 e-mail: zbmraciborz@gmail.com www.zbm.biz.pl
STR .
STR .
11
STR .
19
22
23
MAX Biura Podróży i Kantory
PHU Księgarnia Sowa Dariusz Biel
Gaga Sp.J. Henryk Praszelik i S-Ka
plac Dworcowy 1, 47-400 Racibórz tel. 32 415 27 73 e-mail: centrala@maax.pl www.maax.pl
ul. Długa 29, 47-400 Racibórz tel. 32 419 01 71 e-mail: biuro@e-sowa.osdw.pl www.podrecznikiraciborz.pl
ul. Podmiejska 6, 47-400 Racibórz tel. 32 415 39 19 e-mail: hpraszelik@gagahurt.pl www.gagahurt.pl
C ENTRUM PODRÓŻY
STR .
14
STR .
Foto Kamiński
Prywatny Gabinet Stomatologiczny Wojciech i Lech Sterańczak
ul. Opawska 7, 47-400 Racibórz tel. 32 415 54 07 e-mail: studio@fotokaminski.pl www.fotokaminski.pl
ul. Chopina 11, 47-400 Racibórz tel. 32 415 47 09 Laboratorium – Sebastian i Beata Sterańczak tel. 501 458 948 STR .
Przedsiębiorstwo Zaopatrzenia Rolnictwa Chempest SA ul. Łąkowa 24, 47-400 Racibórz tel. 32 412 50 00 e-mail: sekretariat@chempest.pl www.chempest.pl
23
G&G Kolasa
��������� ����� ����������
STR .
14
STR .
20
ul. Rogera 1, 47-400 Racibórz tel. 32 415 36 17 e-mail: kolasa@meblekolasa.pl www.meblekolasa.pl
20
STR .
24
Tygodnik Nowiny Raciborskie Lombard Grosik ul. Rzeźnicza 9, 47-400 Racibórz tel. 32 415 40 63
ul. Zborowa 4, 47-400 Racibórz tel. 32 415 47 27 e-mail: nr@nowiny.pl www.nowiny.pl
Z A M I E S Z C Z O N E W R A P O R C I E P R E Z E N T AC J E F I R M S Ą A R T Y K U Ł A M I S P O N S O R O WA N Y M I
LIDERZY BIZNESU
20 LAT RACIBORSKIEJ PRZEDSIĘBIORCZOŚCI • styczeń 2013 r.
3
„Lokalny pieniądz na lokalne cele” – takie motto przyświeca najstarszemu z raciborskich banków
Już 113 lat działa w Raciborzu Bank Spółdzielczy. Od zawsze stara się by kojarzono go, jako Bank Ziemi Raciborskiej, bo wspiera w rozwoju rodzimych przedsiębiorców, pomaga w mnożeniu oszczędności raciborzan i mieszkańców gmin powiatu. O jego korzeniach, licznych przemianach, jakie przeszedł na przestrzeni ostatnich ponad 20 lat i perspektywach rozwoju rozmowę z prezesem zarządu Elżbietą Ceglarek przeprowadził Mariusz Weidner. Jak Pani zareagowała, gdy zaproponowaliśmy Bankowi Spółdzielczemu udział w naszym projekcie poświęconym 20-leciu przedsiębiorczości w mieście? Uznałam, że nie może nas zabraknąć w gronie liderów raciborskiego biznesu. Instytucja z taką przeszłością, tradycjami i tak mocno związana z tą ziemią powinna tu być. Od 40 lat jest Pani związana na dobre i na złe z Bankiem Spółdzielczym w Raciborzu. Jest Pani najdłużej kierującym tym Bankiem w jego ponad 100-letniej historii i wie Pani o nim więcej niż ktokolwiek z zatrudnionych. Data 1992 rok jest szczególna dla jego funkcjonowania, bo wtedy odłączył się ze związku z BGŻ, stając się samodzielnym. Czy była to łatwa decyzja na tamte czasy? Związek z BGŻ powodował ograniczenia, mniej decyzji można było podjąć na miejscu, ustalane były wówczas odgórnie limity, zarówno dla banku jak i jego klientów, co nie było dobre i faworyzowało przy podziale limitów BGŻ. Chcieliśmy decydować samodzielnie i powstała grupa bankowa z centralą we Wrocławiu. Brałam aktywny udział w tym procesie. Decyzji nigdy nie żałowałam, choć początki były trudne. Pamiętam jak BGŻ na dzień dobry pozamykał nam rachunki, co stworzyło ogromne trudności. Przezwyciężyliśmy te trudności i od tamtej pory nieustannie się rozwijamy. Nie tylko przetrwaliśmy, ale i osiągnęliśmy mocną pozycję, a muszę przyznać, że wiele banków nie poradziło sobie i upadło. Widać samodzielność nie jest dla każdego.
Historia Banku to Pani pasja. Świadczy o tym zaangażowanie przy kolejnych jubileuszach i liczne publikacje im towarzyszące. Dlaczego to tak istotne? Pierwsza większa impreza, uświetniająca działalność naszego Banku, odbyła się w 1986 roku, gdy przeprowadziliśmy się z ulicy Chopina na Bankową (wówczas Engelsa). To była nasza nowa siedziba, na którą długo pracowaliśmy czyniąc o nią wieloletnie starania. Pamiętam jak wtedy świętowaliśmy w sali „Kolzamu” przy ulicy Piaskowej. Zdjęcia z tej uroczystości znalazły się w monografii Banku wydanej z okazji 100-lecia w 2000 roku. Pracowałam nad nią blisko rok, pomagając Benedyktowi Motyce, znanemu lokalnemu historykowi. Pamiętam, jak co dzień, po pracy zasiadaliśmy nad zgromadzonymi historycznymi materiałami i zbieraliśmy je stopniowo w całość. Dla mnie dzieje raciborskiego Banku są bardzo ważne. Czułam się niejako w obowiązku do pozostawienia dla pokoleń spisanej historii tej instytucji, bo moja wiedza na temat Banku wynika z czasu, jaki w nim spędziłam. Z obchodami 100-lecia wiąże się zabawna historia. Jednym z okolicznościowych upominków była fotografia założycieli Banku, wśród których byłam i ja, bo dla wielu klientów moja osoba jest związana z Bankiem od zawsze. Kolejne etapy rozwoju Banku Spółdzielczego to lata, w których powstawały jego nowe oddziały. Pamięta Pani powiększenie liczby placówek? Rok 1998 i następne wymogi dla banków. Małe banki nie miały szans na ich spełnienie. Podjęliśmy negocjacje w sprawie przyłączenia banków spółdzielczych z Krzanowic, Kuźni Raciborskiej, Pietrowic i Kietrza. W przypadku powiatu raciborskiego poszło łatwiej, niż w przypadku Kietrza, który był w innym województwie. Pojawiły się głosy sprzeciwu, ale decyzje organów banku i dobry kontakt z burmistrzem, który był przekonany, że robi krok we właściwym kierunku, zakończyły sprawę pomyślnie. Od 1999 roku Bank stał
FOT. MARIUSZ WEIDNER
Dbamy o nasz Bank jak o własny dom
Gdy Bank Spółdzielczy w Raciborzu świętował 110 lat istnienia dostał medal Zasłużony dla Powiatu Raciborskiego. Prezes Elżbieta Ceglarek śmieje się, gdy słyszy, że jest żywą historią tej placówki.
się jednostką wielooddziałową. Każda nowa placówka była ogromnym wyzwaniem, przez lata funkcjonowaliśmy jako pojedynczy Bank, a teraz trzeba było współdziałać i pogodzić np. różne kultury pracy, zbliżyć do siebie standardy obsługi oraz wygląd poszczególnych placówek. Pamiętam też otwarcie oddziału w Pietrowicach Wielkich. Dzięki pozytywnym relacjom z tamtejszym samorządem powstał obiekt Banku początkując zmianę mało atrakcyjnego fragmentu tej miejscowości w reprezentacyjne miejsce. W minionym roku, przy równie sprzyjającym poparciu lokalnych władz, uruchomiliśmy nowy obiekt Bankowy w Rudach, co pozwoliło nam na obsługę klienta w przyjętych standardach. W jaki sposób bankowość spółdzielcza radzi sobie w warunkach ostrej konkurencji na rynku finansowym? Rywalizujecie nie tylko ze światowymi sieciami, ale i parabankami, gdzie kredyt można uzyskać o niebo, łatwiej niż u Was. Czym przekonujecie klientów? Stawiamy na jasną i uczciwą ofertę. U nas wiadomo ile zarobi się na lokacie, wiadomo ile przyjdzie spłacić pożyczonych pieniędzy. Ci, którzy dają omamić się reklamom, później do nas wracają i przyznają, że żałują decyzji. Żal mi klientów, którzy sięgają po tzw. chwilówki, gdzie oprocentowanie jest strasznie wysokie, ale oni nie zdają sobie z tego sprawy na początku. U nas narzeka się, że przy staraniach o kredyt „pytamy nawet ile klient ma w pasie”, ale dzięki temu udziela-
my pożyczek tym, którzy potrafią je spłacić i nie wciągamy klienta w kłopoty. Zagraniczna konkurencja na rynku bankowym dopinguje nas do zmian i unowocześnień. Nasza oferta jest dopasowywana do potrzeb klientów. Posiadamy własne bankomaty, wydajemy karty płatnicze i oferujemy bankowość internetową. Nasi klienci coraz chętniej korzystają z tych udogodnień. Kolejne innowacje przed nami, bank Spółdzielczy z naszej Grupy BPS, jako pierwszy w kraju wprowadził już bankomaty biometryczne. Takie przyszłościowe rozwiązania będziemy stosować, gdy pojawi się zapotrzebowanie klientów. Od 2005 roku zajmujecie kupiony i odremontowany obiekt przy ulicy Klasztornej. Jest znakomitą wizytówką kondycji Banku, imponuje z zewnątrz i zachwyca w środku. Jak traktuje Pani tę wciąż nową siedzibę? Jak własny dom, zarówno ja jak i pracownicy tak właśnie o niego dbamy. Godna siedziba wpływa na zaufanie klientów, a my pracujemy własną twarzą, jesteśmy częścią ziemi raciborskiej i z miejscową ludnością mamy do czynienia w trakcie oraz po pracy. Wolimy posiadać nasze siedziby na własność. Wynajem to zawsze niewiadoma, co do wysokości czynszu, lepiej być na swoim. Gdy włączyliśmy kolejne placówki, zainwestowaliśmy w ich wizerunek, zamiast „zabytków” lat 70-tych mamy nowoczesne, termozmodernizowane obiekty. Wnętrza zostały ujednolicone by kojarzyły się z naszym Bankiem.
Angażujecie się Państwo w działalność społeczną, udzielacie darowizn i pomagacie od 8 lat Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. To także część waszej misji? Misją Banku, oprócz świadczenia kompleksowych usług finansowych, jest służenie lokalnej społeczności. Staramy się pomagać lokalnemu środowisku, potrafimy docenić, gdy ktoś, komu pomagamy chce korzystać potem z naszych usług, a jeszcze lepiej, gdy adresat naszej pomocy jest naszym klientem. Od lat wspieramy liczne inicjatywy realizowane przez placówki oświatowe, kluby sportowe, stowarzyszenia i fundacje kierowane do dzieci, studentów, emerytów i rencistów, chorych, niepełnosprawnych i ubogich. Należy dodać, że oprócz działalności charytatywnej Bank wspiera również wiele projektów na rzecz społeczności lokalnej: kulturalnych, oświatowych, sportowych jak i podtrzymujących kultywowanie rodzimych tradycji m.in. dożynki, kulinaria, obrzędy ludowe i religijne. Z WOŚP identyfikujemy się od 8 lat. To także element budujący zaufanie do naszego Banku. Pracownicy czuwają nad zbiórką nie tylko w dzień finału, jest wiele formalności, które angażują Bank jeszcze wiele tygodni później. Nie każdy to dostrzega, dlatego warto o tym przypominać. Jestem dumna z podwładnych, gdy widzę ich później w mediach, jako uczestników orkiestry. Czy jest coś, czego obawia się Pani w najbliższym okresie, jeśli chodzi o sprawne funkcjonowanie Banku? Niepokojące są zapowiedzi odgórnych zmian dotyczące prawa spółdzielczego, rekomendacji KNF, w tym dotyczących kredytów konsumenckich, które z jednej strony mają być mniej restrykcyjne, a z drugiej zawierają niekorzystne limity dla klientów. Przypomina mi to czasy, w których zaczynałam pracę i do czego nie chciałabym wracać. Parabanki zabierają klientów bankom, ale jak w przypadku Amber Gold są podobne do słomianego ognia. Znikają po wypaleniu, a my trwamy już 113 lat i ta długowieczność jest naszą siłą.
4
LIDERZY BIZNESU
20 LAT RACIBORSKIEJ PRZEDSIĘBIORCZOŚCI • styczeń 2013 r.
Z P R E Z Y D E N T E M R AC I B O R Z A M I R O S Ł AW E M L E N K I E M R O Z M AW I A A R K A D I U S Z G R U C H O T
Mamy dobrą energię Czy ma Pan kompleks Rybnika? Nie. A dlaczego miałbym mieć? Bo niektórzy mówią, że Rybnik się rozwija, a Racibórz zwija? Na szczęście to nieprawda, a takie głosy pojawiają się coraz rzadziej. Rybnik i Racibórz to dwa zupełnie różne organizmy miejskie, każdy ma swoje problemy. Trudno je porównywać.
Czy samorząd wystarczająco aktywnie wspiera rozwój przedsiębiorczości w Raciborzu? Na pewno próbuje. Ale na to pytanie nie da się prosto odpowiedzieć bo ono ma przynajmniej dwa różne aspekty. Po pierwsze trzeba pamiętać, że na to co dziś dzieje się w gospodarczej przestrzeni miasta składają się różne procesy i decyzje z ostatnich 21 lat. I na pewno w latach 90-tych, kiedy raczkował zarówno samorząd, jak i przedsiębiorczość, wiara w niewidzialną rękę rynku, która wszystko ureguluje sama była zbyt duża. Na porządku dziennym były dylematy „czy” i „jak” samorządy mają pomagać biznesowi. Dziś już wiemy, że czasem podejście władz było zbyt ostrożne. Ma Pan na myśli jakieś konkretne decyzje, błędy? Konkretnych nie mam, w dużej mierze dlatego, że w gruncie rzeczy my nie mamy wielu bezpośrednich instrumentów wspierania biznesu. To właśnie jest ten drugi aspekt sprawy. Mieszkańcy na przykład często oczekują by samorząd tworzył, bądź bronił miejsc pracy, a to niemożliwe. Oczywiście bezpośrednio, gdyż pośrednio na pewno samorząd pracę daje. W latach 2007 – 2011 zrealizowaliśmy przecież inwestycje na kwotę 250 mln złotych. Większość z nich zrealizowały raciborskie firmy. Czasem także oczekuje się od nas przyciągania inwestycji przez dawanie ulg podatkowych, ale tu też możemy niewiele. Z wielu różnych podatków tylko podatek od nieruchomości zależy od nas, ale jak dowodzą badania i analizy, jego wysokość nie ma wpływu na decyzje inwestycyjne przedsiębiorców.
FOT. ADRIAN CZARNOTA
I naprawdę niczego Pan Rybnikowi nie zazdrości? No, może trochę wielkości budżetu… W 140-tysięcznym mieście można inaczej rozwiązać pewne sprawy niż w 55-tysięcznym. Ale generalnie wolę z Rybnikiem współpracować niż rywalizować i coraz częściej się to udaje, jak np. we wspólnej, ogromnej inwestycji, jaką jest budowa drogi Racibórz – Pszczyna.
Mirosław Lenk jest prezydentem Raciborza od 2006 r.
A co ma wpływ i jednocześnie zależy od miasta? Na szczęście trochę instrumentów mamy. Przede wszystkim dobry, elastyczny plan zagospodarowania przestrzennego, który często jest impulsem do różnych przedsięwzięć. Reagujemy naprawdę bardzo szybko na zmieniające się potrzeby. Na ten rok na przykład w tej chwili mamy już 600 wniosków o zmiany. Podobnie jest ze wspieraniem rozwoju infrastruktury komunikacyjnej. W tej chwili najważniejsze raciborskie przedsiębiorstwa mają nieporównanie lepsze warunki dojazdu i ekspedycji niż kilka czy kilkanaście lat temu. Do tego wspomniane wcześniej inwestycje czyli zlecenia budowy, remontów, robót drogowych. Oczywiście musimy stosować tu przepisy ustawy o zamówieniach publicznych, ale doświadczenie pokazuje, że są takie branże, w których raciborskie firmy świetnie radzą sobie z konkurencją zewnętrzną. Nie wspomniał Pan o powstającej właśnie strefie ekonomicznej. Czy ten pomysł nie jest spóźniony? Na pytanie czy mogła powstać wcześniej odpowiem, że pewnie tak. Ale na pytanie czy powstaje za późno stanowczo odpowiadam, że nie. Pracujemy ciężko, aby strefa ruszyła i szybko się rozwijała, choć mam świadomość, że czasy dla inwestorów nie są łatwe. Zresztą chcę podkreślić, że moje przekonanie, iż sa-
morząd może z sukcesem stymulować rozwój gospodarczy jest obecnie silne jak nigdy dotąd.
wspólnie z partnerami czeskimi, przygotowujemy się do największej w dziejach miasta konferencji gospodarczej.
Co wpłynęło na ten optymizm? Trudno wskazać jeden powód. Na pewno ważna jest kumulacja wieloletniego doświadczenia w pracy samorządowej, liczą się dziesiątki, a może i setki rozmów z przedsiębiorcami, potencjalnymi inwestorami, które dostarczają nie tylko wiedzy, ale i utwierdzają w przekonaniu, że te działania są dla nich ważne, że skoro oni tyle ryzykują, to i my, samorządowcy, możemy czasem działać odważniej.
Kiedy ona się odbędzie i jaki jest jej cel? Czy wie pan, że w Raciborzu mamy 3. i 4. firmę w Polsce, jeśli chodzi o wielkość produkcji solarów? No właśnie, mało kto wie, a szkoda. Chcemy na tej konferencji pokazać branże, w których Racibórz jest mocny, a więc związane z odnawialnymi źródłami energii. Zaprosimy kilkuset wójtów, burmistrzów, prezydentów, prezesów spółdzielni mieszkaniowych, przedsiębiorców i naukowców z całej Polski. Konferencja odbędzie się w dniach 17 – 18 kwietnia tego roku. W 95 proc. zostanie sfinansowana z pozyskanych na ten cel dotacji.
Czy to prawda, że ma Pan pomysł promowania Raciborza, jako miasta, gdzie powstają innowacyjne technologie? Byłoby świetnie, gdyby tak było i można było taką markę naszego miasta budować. Mamy na pewno solidną bazę i zachęcające rokowania na przyszłość. Ta baza to kilka dużych, stabilnych, nowoczesnych przedsiębiorstw, liczna kadra dobrze wykształconych fachowców, bliskość wyższych uczelni, dobry dostęp do rynku czeskiego, którego potencjału ciągle jeszcze nie wykorzystujemy. Podejmujemy też wiele tzw. miękkich działań wspierających przedsiębiorczość: próbujemy jej uczyć młodych ludzi w gimnazjach, podejmujemy wspólne inicjatywy promocyjne czy to w ramach subregionu zachodniego czy
W jakich jeszcze branżach widzi pan potencjał rozwoju? Na pewno są warunki do rozwoju przetwórstwa rolno-spożywczego, ciągle niewykorzystane, choć mówi się o tym od wielu lat. To trudny temat, ale wierzę, że wcześniej czy później ten potencjał zostanie wykorzystany. Pewnym zwiastunem tego, że inwestorzy go dostrzegają może być ubiegłoroczna inwestycja w Ocicach, gdzie inwestor spoza Raciborza wybudował potężne elewatory zbożowe. Coś się dzieje… Dziękuję za rozmowę.
LIDERZY BIZNESU
20 LAT RACIBORSKIEJ PRZEDSIĘBIORCZOŚCI • styczeń 2013 r.
EL-BIS w kobiecych rękach
5
O długim, bo już 30-letnim doświadczeniu w branży, zasadach pozyskiwania klientów i kobiecym spojrzeniu na męski świat elektrotechniki – mówi energicznie prowadząca raciborską firmę EL-BIS Barbara Setkowicz.
Pomimo trudnych okresów w polskiej rzeczywistości zawsze konsekwentnie rozwijaliście Państwo swą firmę. Tak, choć początki były pionierskie. Naszą działalność rozpoczęliśmy w zakładzie o powierzchni zaledwie 16 m² przy ul. Starowiejskiej. Dopiero rozwój firmy skłonił nas do przeniesienia jej do większego pomieszczenia przy ul. Stalmacha. W 1990 r. wspólnie z mężem postanowiliśmy wybudować pierwszy Mini Dom Towarowy BIS przy ul. Kościuszki. Sześć lat później zdecydowaliśmy wspólnie z pracownikami zastąpić go większą placówka handlową. Jednocześnie zapadła decyzja o utworzeniu Hurtowni Elektrycznej EL-BIS przy ul. Wandy Marty.
FOT. EWA OSIECKA
Należy pani do nielicznych kobiet, które odnalazły się w zdominowanej przez mężczyzn elektrotechnice. Przypadek sprawił, że znalazłam się w branży. Firmę wówczas noszącą nazwę Elektrolux założył 1 października 1982 r. mój mąż Karol. Początkowo jako zakład elektromechaniki świadczyła ona usługi dla ludności z zakresu naprawy sprzętu elektrycznego i AGD. Ponadto zajmowaliśmy się nawijaniem silników elektrycznych oraz usługami frezarskimi i tokarskimi.
Nie było końca życzeń, które z okazji jubileuszu firmy EL-BIS składali jej właścicielce Barbarze Setkowicz przyjaciele, pracownicy, przedstawiciele zaprzyjaźnionych firm i strategiczni klienci
Nieustannie rozwijała Pani firmę poszerzając nie tylko jej powierzchnię handlowo-usługową, ale także swe plany biznesowe. W podejmowaniu decyzji bardzo mocno wspierali mnie pracownicy, stale współpracujące z nami firmy oraz dzieci – syn Marek i córka Elżbieta. Ogromny wkład w rozwój firmy mają panowie: Marian Lasak, Gabriel Bobrowski i Adam Szulc. Wspólnie zdecydowaliśmy w 2002 r. aby EL-BIS przenieść do nowoczesnego obiektu handlowo-magazynowego przy ul. Rybnickiej 55. Staraliśmy się wybudować go zgodnie z obowiązującymi standardami europejskimi.
FOT. EL-BIS (2)
EL-BIS jest dynamiczną firmą z 30-letnim stażem i największym dystrybutorem materiałów elektrotechnicznych w regionie. Jesteśmy znanym i cenionym dystrybutorem w branży elektrotechnicznej. Sprzedajemy artykuły elektroinstalacyjne i oświetleniowe. Należymy do ogólnopolskiej sieci dystrybucyjnej Inter-Elektro oraz ogólnoświatowej Imelco, co daje nam bardzo stabilną i pewną pozycję na rynku nie tylko polskim, ale i europejskim. Posiadamy także fachowy personel, który jest w stanie pomóc klientowi w każdej sprawie. Współpra-
Grupę asortymentową hurtowni EL-BIS tworzy kilkadziesiąt tysięcy artykułów zarówno polskich, jak i zagranicznych firm z branży elektrotechnicznej
Osiedle Akacjowe Ogrody w otoczeniu przyrody i w pobliżu miasta stanowi doskonałe miejsce do zamieszkania
cujemy z wieloma zakładami produkcyjnymi i elektroinstalacyjnymi, a także wykonawcami obiektów budownictwa mieszkaniowego, usługowego oraz placówkami handlu detalicznego regionu
raciborskiego, opolskiego i głubczyckiego, w takich sferach, jak: dystrybucja, produkcja, utrzymanie ruchu i inwestycje. Ponadto utrzymujemy kontakty z najlepszymi architektami rynku.
Aktualnie pani firma prowadzi budowę osiedla domków jednorodzinnych Akacjowe Ogrody w Raciborzu – Markowicach. Mam przyjemność poinformować, iż w ubiegłym roku, w ramach dywersyfikacji działań firmy, rozpoczęliśmy budowę nowoczesnego osiedla mieszkaniowego. Ponieważ prace mocno są zaawansowane, już w tym roku możemy klientom składać propozycje zakupu segmentów oraz działek. Nowatorska architektura domów wraz z doskonale wkomponowanym otoczeniem sprawia, że Akacjowe Ogrody będą bardzo atrakcyjnym miejscem do zamieszkania. Ponadto przemyślane, funkcjonalne rozwiązania wnętrz segmentów gwarantują komfortowe warunki życia. Osiedle usytuowane jest w Raciborzu – Markowicach przy ulicy Gliwickiej i graniczy od strony północno-zachodniej z Rezerwatem Przyrody „Łężczok”, co nadaje temu miejscu niepowtarzalny urok. Cisza i spokój, a jednocześnie zaledwie 6-kilometrowa odległość od centrum, czyni z tego osiedla enklawę prywatności, w tętniącym życiem mieście. Dzięki bardzo dobremu systemowi komunikacji, z naszego osiedla można dotrzeć do centrum Raciborza w kilka minut, a podróż do Katowic nie powinna przekroczyć 50 minut. W ubiegłym roku przypadł jubileusz 30-lecia istnienia firmy EL-BIS. Z perspektywy tych lat jestem dumna przede wszystkim z tego, że udało mi się stworzyć firmę, w której panuje rodzinna atmosfera. Każdy nasz klient traktowany jest indywidualnie. Staramy się sprostać jego oczekiwaniom, dostarczając wszystkiego co jest mu potrzebne. Okrągła rocznica była okazją do spotkania w restauracji „Brawo” w Tworkowie z wieloma naszymi stałymi klientami i przyjaciółmi. W ich gronie nie zabrakło przedstawicieli producentów, z którymi współpracujemy od lat. Co ważne, mogłam też spotkać się z moimi pracownikami, bez których nie wyobrażam sobie mojej firmy, i którym dziękuję za ich zaangażowanie w rozwój EL-BIS-u. Jakie są Pani dalsze plany i zamierzenia wyznaczające przyszłe kierunki rozwoju firmy? Chcemy poszerzać nasz udział w rynku. Możemy ciągle się rozwijać, jednocześnie utrzymując tych klientów, których już zdobyliśmy. Dla nich jesteśmy, a dzięki naszej pracy i atrakcyjnej ofercie mamy nadzieję, że są z nas zadowoleni. Rozmawiała: Ewa Osiecka
6
LIDERZY BIZNESU
20 LAT RACIBORSKIEJ PRZEDSIĘBIORCZOŚCI • styczeń 2013 r.
Z P R O F . A N D R Z E J E M B L I K L E R O Z M AW I A A R K A D I U S Z G R U C H O T
Radość działania
Praca może nie być uciążliwością wtedy, jeśli odbywa się wg zasad, które Pan opisuje i postuluje w swojej książce czyli w największym skrócie jeśli pracodawca i pracownik traktują się po partnersku. Czy nie jest Pan romantykiem, idealistą? Nic podobnego. Traktowanie i wynagradzanie pracowników „godnościowo” ma sens. Praca pod wpływem strachu, nadmierna presja, wynagrodzenie uzależnione na sztywno od sprzedaży, komunikacja szef – pracownik tylko w jedną stronę czy nawet metoda „kija i marchewki” po prostu nie działają dobrze. Przekonuję do tego od 15 lat i spotykam coraz więcej przedsiębiorców, którzy mówią „przeczytałem pana książkę, wprowadziłem zmiany i to działa”. I to nie tylko w małych firmach. Polecam książkę Stephena Younga, która w Polsce ukazała się pod tytułem „Etyczny kapitalizm”, w której podaje on szereg przykładów dużych, światowych firm, gdzie takie podejście również się sprawdza. Jak zareagowali na Pana poglądy raciborscy przedsiębiorcy?
w takich dziedzinach, jak psychologia społeczna, bo to jej zasady rządzą coraz częściej zachowaniem konsumentów.
Po mieście oprowadził prof. Andrzeja Bliklego pasjonat historii Paweł Newerla
Prezes Stefan Fichna z Ramety gościł uczonego w swoim zakładzie
Cukiernik Adam Markiewka częstował gościa swoimi wyrobami
Franciszek Hosnowski zaprezentował swoją cukiernię koledze po fachu
Dyrektor Muzeum Joanna MuszałaCiałowicz z radością podjęła profesora
Naukowiec odwiedził raciborską uczelnię, witał go rektor Michał Szepelawy
Spotkałem się nie tylko z zainteresowaniem, ale i przykładami, że zasady które promuję już funkcjonują w firmach.Bardzo podoba mi się na przykład podejście jednego z szefów, i to dużej raciborskiej firmy, do którego raz w tygodniu pracownicy mogą przyjść i porozmawiać o swojej pracy. On takiego pracownika wtedy pyta: co mogę zrobić, aby ci się lepiej pracowało? Ten prezes rozumie, że poprawienie warunków pracy leży w interesie firmy, że pracownicy mają wielką wiedzę na temat procesu pracy, który można usprawnić z pożytkiem dla wszystkich.
rozwoju firm rodzinnych, czasem już dwupokoleniowych, spotkałem dojrzale myślących przedsiębiorców, doskonale znających swój biznes, rynek, gotowych ciężko pracować.
FOT. MARIUSZ WEIDNER (6)
Przyjechał Pan do Raciborza na zaproszenie Raciborskiej Izby Gospodarczej by wręczyć nagrody gospodarcze, wygłaszać wykłady, rozmawiać z przedsiębiorcami, doradzać im. Wszystko bezpłatnie. Proszę powiedzieć co pana – człowieka w wieku 72 lat, spełnionego, którego sukcesy, tytuły i honory nie zmieściłyby się zapewne na całej kolumnie naszej gazety – motywuje by, spędzając za kierownicą wiele godzin, dotrzeć do naszego miasta czyli z perspektywy Warszawy gdzieś na koniec Polski? Przede wszystkim autentyczna radość z działania. Ale wspiera ją niewątpliwie satysfakcja z tego, że to co piszę, mówię i w co wierzę znajduje coraz więcej zwolenników. Mam tu na myśli głównie idee i pomysły, które zawarłem w książce „Doktryna jakości. Rzecz o skutecznym zarządzaniu” (autor udostępnił książkę bezpłatnie w Internecie – dop. red.). Wypomniał mi pan te 72 lata, więc wykorzystam to by powiedzieć, że nie wolno ze słowem „emerytura” utożsamiać bezczynności, zamknięcia się w czterech ścianach własnego domu, co się zresztą zazwyczaj kończy depresją, poczuciem wykluczenia. Owszem, pewnie nie wszystkie prace i zajęcia można wykonywać przez całe życie, nie wymagajmy by górnik na przodku pracował do siedemdziesiątki. Jednak to aktywność, a nie bierność jest naturalnym stanem rzeczy. Podobnie jak praca nie jest straszną uciążliwością czy karą za grzechy.
Spędził Pan w Raciborzu dwa dni wypełnione od świtu do późnej nocy rozmowami z przedsiębiorcami, studentami, wykładami, zwiedzaniem. Jakie opinie o mieście zabierze Pan ze sobą do Warszawy? Racibórz to niewątpliwie miasto przedsiębiorcze. Kiedy spotykam się z właścicielami małych firm to utwierdzam się w przekonaniu, że jesteśmy narodem przedsiębiorczym, uczciwym, pracowitym. O tych małych, rodzinnych firmach mówi się mniej niż o dużych, a to przecież one dają najwięcej miejsc pracy i stabilność ekonomiczną i społeczną państwa. Znajduję w Raciborzu wiele dobrych, optymistycznych przykładów
Czy działalność gospodarcza w modelu firmy rodzinnej, którą Pan promuje to rzeczywiście dobry pomysł na dzisiejsze czasy? Czy wobec narastającej, często nieuczciwej konkurencji wynikającej z procesów globalizacyjnych, nieprzyjazności prawa gospodarczego i wielu innych plag nękających małego przedsiębiorcę, nie lepiej zachęcać dzieci do zdobywania innych kwalifikacji i szukania zatrudnienia w urzędach, korporacjach? Przede wszystkim do nauki i zdobywania nowych kwalifikacji dzieci zachęcać trzeba zawsze. Mój ojciec też mi kiedyś poradził, żebym wybrał sobie taki zawód, który da mi niezależność od firmy, co przecież nie przeszkadza bym ją kiedyś poprowadził. Zresztą dziś pojęcie uczenia się odnosimy także do przedsiębiorstw. Szansę na sukces, na utrzymanie się na rynku mają wyłącznie firmy „uczące się” czyli nie poprzestające na raz zdobytej wiedzy. Należy ją pogłębiać nie tylko w zakresie technologii, potrzeb rynku, działania i metod konkurencji, ale coraz częściej nawet
Dużo tych wyzwań… Ja nie mówię, że prowadzenie firmy rodzinnej to jest pomysł dla każdego. Jeśli jednak ktoś chce mieć bezpośredni wpływ na swój los, jeśli nie boi się odpowiedzialności, ciężkiej pracy i ryzyka, to własna działalność może dać mu wiele pożytków, satysfakcji oraz zapewnić bezpieczeństwo ekonomiczne. O tym ostatnim wspominam także w kontekście bieżącej dyskusji o przyszłych emeryturach Polaków. Zdaniem ekspertów Centrum Adama Smitha, obecny system emerytalny nie pozwoli większości Polaków na godne życie tylko z państwowej emerytury. Emerytura prawdopodobnie będzie w przyszłości miała wysokość i funkcję pewnego minimalnego świadczenia, które nie zapewni jednak przyzwoitego standardu życia. Trzeba ją będzie uzupełniać o dodatkowe dochody i o tym trzeba myśleć dużo wcześniej, W tym kontekście dobre rodzinne przedsiębiorstwo to świetne zabezpieczenie finansowe, na które wpływ mamy my, a nie wielkość deficytu budżetowego, ZUS, itp. Trudno jednak nie zauważyć, że to właśnie małe firmy są najbardziej bezbronne wobec wielu zjawisk zachodzących we współczesnej gospodarce, nie mówiąc już o kryzysie. Duże mogą zamknąć jeden z działów, zredukować zatrudnienie, żyć przez jakiś czas z nagromadzonych rezerw… To oczywiście prawda, jednak małe firmy też mają w ręku wiele cennych atutów. Na przykład ogromną elastyczność i zdolność adaptacji do warunków otoczenia, rezerwy wynikające z autentycznego zaangażowania, motywację do przezwyciężania trudności i ciężkiej pracy, dobrą „rodzinną” energię. A jeśli chodzi o sam kryzys to bardzo lubię pewną prostą definicję odnoszącą się do jego skutków. Otóż kryzys oczyszcza firmy z niepotrzebnych kosztów, a rynek z niepotrzebnych firm. Warto o tym pamiętać. Dziękuję za rozmowę. PROF. ANDRZEJ BLIKLE – matematyk, informatyk, w latach 1990 – 2010 prezes zarządu A. Blikle Sp. z o.o., obecnie przewodniczący rady nadzorczej tej firmy, członek 26 krajowych i międzynarodowych organizacji, w tym m.in. europejskiej akademii nauk Akademia Europaea, Rady Języka Polskiego PAN, przewodniczący Rady Fundacji Centrum im. Adama Smitha, prezes zarządu stowarzyszenia Inicjatywa Firm Rodzinnych.
LIDERZY BIZNESU
20 LAT RACIBORSKIEJ PRZEDSIĘBIORCZOŚCI • styczeń 2013 r.
BMW prasy branżowej
7
BMP to wydawnictwo branżowe funkcjonujące na rynku ogólnopolskim od 20 lat. Co znaczy jego nazwa? – Często spotykam się z tym pytaniem i czasami przewrotnie odpowiadam pytaniem na pytanie: A co oznacza BMW? Każdemu kojarzy się z wysoką jakością i dobrą marką – mówi Adam Grzeszczuk, prezes firmy, której siedziba mieści się w Raciborzu. Czy w stwierdzeniu, że Racibórz to zagłębie prasy branżowej, jest dużo prawdy? Racibórz jako średniej wielkości miasto skupia rzeczywiście kilka dobrze prosperujących, ciekawych wydawnictw branżowych, wśród których jest BMP – lider na krajowym rynku wydawniczym. Z pewną satysfakcją mogę powiedzieć, że większość osób, które dzisiaj z powodzeniem prowadzą tego typu działalność, wiedzę i doświadczenie nabywało u nas.
ce – tę konferencję organizujemy wspólnie z Grupą Tauron. Wiosenne Spotkanie Ciepłowników, impreza skupiająca prawie 600 osób, odbędzie się już po raz dwudziesty. Natomiast wczesną jesienią z Polską Grupą Energetyczną organizujemy podobnej wielkości sympozjum połączone z dużą wystawą dla wytwórców i dystrybutorów energii elektrycznej.
BMP to firma, która pochwalić może się już 20-letnią historią. Jakie były jej początki? Wszystko zaczęło się na początku lat 90., w momencie transformacji gospodarczej. Jako młodzi ludzie, ze wspólnikiem i przyjacielem śp. Andrzejem Igrasem, postanowiliśmy włączyć się w ten nurt. Zaczęliśmy od cukrownictwa – branży, z której wywodziliśmy się, bowiem byliśmy wówczas szefami utrzymania ruchu w nieistniejącej już Cukrowni Racibórz. Od początku postawiliśmy sobie wysoko poprzeczkę. Uważaliśmy, że na rynku mediów branżowych potrzebne jest czasopismo profesjonalne. Zainteresowanie innymi branżami wynikło z faktu, że firmy, z którymi współpracowaliśmy, sugerowały nam kierunki kolejnych działań. Po branży cukrowniczej była piwowarska, później ciepłownictwo, energetyka, branże chemiczne i cementowa, ochrona środowiska, a także przemysł farmaceutyczny i kosmetyka.
Prezes Adam Grzeszczuk (w pierwszym rzędzie w środku) z pracownikami – zgrany zespół decydujący o sukcesie firmy
Jako młody inżynier rozpocząłem pracę w cukrowni, od tytułu związanego z tą branżą zaczęliśmy i stąd był dla mnie szczególnym. Obecnie nie kontynuujemy jego wydawania z racji tego, że z 78 cukrowni, które funkcjonowały na początku lat 90., obecnie mamy 19. Jako współwłaściciel, prezes firmy, w jednakowym stopniu darzę sympatią wszystkie tytuły.
Dlaczego wybraliście Racibórz na siedzibę firmy? Przecież większe miasto to większe możliwości. Od zawsze związani byliśmy z ziemią raciborską, tu się wychowaliśmy. Nigdy nie mieliśmy kompleksów z tego powodu, choć pewnie łatwiej byłoby nam funkcjonować w dużym ośrodku: w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu czy w Katowicach. Jednak Racibórz ma też cały szereg zalet, które staraliśmy się przez te 20 lat wykorzystywać. Dzisiaj, w dobie cyfryzacji, Internetu, nie ma problemów z komunikowaniem się. Na dobrą sprawę biznes można prowadzić w każdym zakątku świata.
Obecnie wydajecie 6 tytułów magazynów branżowych. Czy któryś z nich darzy Pan szczególną sympatią?
FOT. BMP (2)
BMP to skrót? Jak należy go rozumieć? Często spotykam się z tym pytaniem i czasami przewrotnie odpowiadam pytaniem na pytanie: A co oznacza BMW? Każdemu kojarzy się z klasą premium. Pierwotnie BMP w rozwinięciu oznaczało Branżowy Magazyn Przemysłowy, dzisiaj jest dobrze rozpoznawalne w całym kraju i kojarzy się z odpowiedzialnością i najwyższą jakością.
Wydawanie czasopism branżowych to tylko jeden z aspektów działalności firmy. Tak, drugim jest organizacja konferencji. Od początku idea naszego biznesu opierała się na dwóch „nogach”: wy-
dawnictwo wspierane konferencjami i odwrotnie. Jesteśmy w tym obszarze jednym z liderów na rynku polskim – wydajemy rocznie ponad 30 numerów magazynów i organizujemy prawie 20 konferencji, które skupiają od 100 do ponad 650 osób. Możemy z satysfakcją powiedzieć, że nie zauważamy kryzysu, o którym tak głośno jest w mediach. Naszymi usługami zainteresowane są największe firmy i koncerny krajowe. Z początkiem nowego roku po raz 19. organizujemy sympozjum chemiczne z jedną z największych firm w Europie Środkowo-Wschodniej, grupą Orlen. W lutym w Katowicach podejmować będziemy temat ochrony środowiska w energety-
BMP organizuje rocznie 16 ogólnopolskich konferencji branżowych, w trakcie których ofertę prezentują najważniejsze firmy
Jak, po 20 latach, ocenia Pan rozwój wydawnictwa? Co uznaje Pan za największy sukces? Myślę, że największe sukcesy są jeszcze przed nami. W BMP zawsze pracowali ludzie ambitni i kreatywni. Na takich stawialiśmy i stawiamy. Jeśli chodzi o krótkie podsumowanie tych 20 lat, mogę powiedzieć, że z niewielkiej, kilkuosobowej firmy stworzyliśmy markę znaną w całym kraju. Jednak najważniejsze jest, że udało nam się stworzyć zespół, dla którego praca jest pasją. Młodzi ludzie mają szansę w naszej firmie realizować swoje marzenia. Sto procent naszych pracowników ma wyższe wykształcenie, jednak wykształcenie akademickie nie wystarcza. Inwestujemy w ludzi, w ich rozwój poprzez regularne szkolenia, warsztaty dziennikarskie, kursy z zarządzania. Ludzie są dla nas najważniejszym ogniwem gwarantującym kolejne sukcesy. A co przed Wami? Jakie są następne wyzwania, marzenia? Świat mediów zmienia się w ostatnim czasie bardzo dynamicznie. Rozwój związany jest z wydawnictwami portalowymi, internetowymi. Obecnie również tworzymy swoje portale i mamy świadomość, że jest to kierunek, w którym trzeba się rozwijać. Młodzi ludzie, którzy dzisiaj studiują za kilka lat będą pracowali w zakładach przemysłowych, są zdecydowanie bardziej nastawieni na media elektroniczne. Musimy przygotowywać się do tego procesu, jednak teorie o zbliżającej się „śmierci prasy” są, moim zdaniem, przedwczesne. Siedziba firmy jest w Raciborzu, ale działalność jest ogólnopolska. Co obecność firmy w naszym mieście daje środowisku lokalnemu? Przede wszystkim atrakcyjne miejsca pracy, dające możliwości rozwoju. Obserwuję młodych ludzi, którzy krótko po skończeniu studiów przychodzą do nas i po niespełna dwóch latach pracy stają się samodzielnymi menadżerami, którzy bez kompleksów współpracują z autorytetami ze świata nauki i przemysłu. Nasza firma jest otwarta dla ludzi kreatywnych. Jeśli komuś marzy się praca w redakcji czy przy organizacji imprez o charakterze ogólnopolskim czy nawet międzynarodowym, zapraszamy do współpracy. Rozmawiała: Joanna Jaśkowska
8
LIDERZY BIZNESU
20 LAT RACIBORSKIEJ PRZEDSIĘBIORCZOŚCI • styczeń 2013 r.
Z PREZESEM ZARZĄDU RACIBORSKIEJ IZBY GOSPODARC ZEJ S T A N I S Ł AW E M B I E L E M R O Z M AW I A A R K A D I U S Z G R U C H O T
Biznes z sercem
Jakie firmy najczęściej upadają, a jakie powstają? Trudno na takie pytanie odpowiedzieć. Na pewno w przeszłości to handel był motorem rozwoju, a teraz małe firmy upadają, bo supermarkety robią swoje. Nie ma już tego entuzjazmu w zakładaniu firm, który był w latach dziewięćdziesiątych, trudniej mobilizować ludzi do samodzielnego działania na rynku, ale z drugiej strony młodzi teraz podchodzą do ryzyka na trzeźwo, z biznesplanem.
skiej” dla wyróżniających się firm i osób z terenu Raciborszczyzny. A na jakie bieżące korzyści od Izby mogą liczyć raciborscy przedsiębiorcy? W każdy wtorek udzielamy bezpłatnych porad prawnych naszym członkom. Organizujemy szkolenia z zakresu bhp i prac budowlanych oraz na bieżąco w zakresie podatków dochodowych, VAT i składek ZUS. Aktualnie tworzymy przy Izbie tzw. biuro koordynacyjne w sprawie korzystania z pomocy ze środków unijnych.
FOT. PAWEŁ OKULOWSKI
Co w ciągu ostatnich 20 lat zmieniło się w gospodarce Raciborza? Racibórz nie jest jakąś enklawą, to co dzieje się u nas, pozostaje w ścisłym związku z zachodzącymi zmianami na mapie gospodarczej Polski. Na pewno w sensie pozytywnym wyróżnia nas to, że wciąż działają i to dobrze duże, dawniej państwowe zakłady dające wiele miejsc pracy. Oprócz nich funkcjonuje obecnie ponad 7 tysięcy podmiotów gospodarczych poddawanych codziennie regułom gospodarki rynkowej. A z nią wiąże się również to, że jedne podmioty powstają, a inne upadają, myślę że nie odbiegamy pod tym względem od przeciętnej w Polsce.
W kalendarzu na 2013 rok prezes Biel ma wiele interesujących pomysłów
darczym przedkładane Sejmowi przez kolejne 7 kadencji nie znalazły jeszcze swojego finału. Gdyby miał Pan podsumować ostatnie 20 lat, to jakie działania Izby uznałby Pan za najważniejsze? Zacznę od wspólnego z Urzędem Miasta Racibórz powołania do życia w latach dziewięćdziesiątych Raciborskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, które pomogło wielu mieszkańcom naszego miasta w uzyskaniu własnego mieszkania np. w blokach przy ul. Gamowskiej i Eichendorffa. W czasie
W jaki sposób Raciborska Izba Gospodarcza pomaga przedsiębiorcom? Nasz główny cel to działanie na rzecz rozwoju gospodarczego regionu i poszczególnych członków. Oczywiście nie można zapominać, że Izba działa w określonych realiach prawnych, a jej kompetencje są mocno ograniczone przez Ustawę o izbach gospodarczych. Podstawowa sprawa to brak tzw. władztwa administracyjnego pozwalającego uczestniczyć w kształtowaniu praw i obowiązków dla adresatów swoich decyzji. Dlatego też nasza Izba od wielu lat działa w kierunku stworzenia prawdziwego samorządu gospodarczego niezależnego od władzy państwowej i samorządowej. Nadmienić tu wypada, że kolejne projekty Ustawy o samorządzie gospo-
FOT. JUREK OŚLIZŁY
Młodzi? Młodzi podobno wyjeżdżają i nie wracają? Na pewno emigracja zarobkowa i odpływ młodzieży do dużych ośrodków miejskich jest faktem. Jednak puste miejsca w biznesie są wypełniane przez nowe podmioty, wśród nich także przez wykształconą młodzież, która znajduje w naszym pięknym mieście swoje miejsce w życiu. Dlatego też nie biłbym na trwogę, lecz ufał, że powody do zadowolenia z prowadzenia działalności gospodarczej w Raciborzu będzie miała coraz większa liczba osób.
powodzi w 1997 roku pomagaliśmy naszym członkom w uzyskaniu wsparcia przy odbudowie firm z różnych funduszy unijnych i regionalnych. Pomagaliśmy również naszym członkom przy wdrażaniu normy ISO 9001:2000 poprzez zorganizowanie pomocy finansowej w ramach PARP. Byliśmy jednym z inicjatorów powstania Śląskiego Partnerstwa Gospodarczego, zrzeszającego Izby i Cechy z Raciborza, Wodzisławia, Żor i Radlina w celu wspólnego lobbowania na rzecz podmiotów gospodarczych z tego terenu. Ustanowiliśmy także nagrodę „Filar Ziemi Racibor-
XII Gwiazdka Serc jak zwykle miała komplet widzów w RCK
RACIBORSKA IZBA GOSPODARCZA rozpoczęła działalność w 1990 roku, początkowo jako Izba Kupiecka Regionu Raciborskiego, a od roku 1993 działa pod obecnym szyldem jako RIG. Izba zrzesza ok. 60 podmiotów gospodarczych i instytucji z terenu Raciborza i powiatu raciborskiego, w tym zarówno duże zakłady liczące kilkaset pracowników, jak i małe kilkuosobowe firmy. Zatrudnia 1 osobę na etacie, natomiast cały zarząd i rada nadzorcza pracują nieodpłatnie.
Organizujecie także corocznie „Gwiazdkę Serc”. Jaki to ma związek z biznesem? Inicjatywa zorganizowania Gwiazdki Serc powstała w roku 2000 i od tego czasu udało się nam zorganizować już 12 edycji. Czy ma to jakiś związek z biznesem? Oczywiście tak. Pokazujemy po prostu inną, drugą twarz biznesu, czułą na potrzeby chorych i biednych dzieci z naszego regionu. W okresie świąt Bożego Narodzenia na scenie występują prezesi dużych i małych firm, dyrektorzy szkół i przedszkoli, prezydent, starosta, radni, poseł i europosłanka, nauczyciele, lekarze i wiele innych znanych osób, aby zebrać fundusze na charytatywny cel. Nad całością czuwa kilkuosobowy sztab, który już wiele miesięcy wcześniej rozpoczyna przygotowania do kolejnej edycji. Nie muszę mówić, że wszyscy występują i pracują nieodpłatnie. A tzw. celebryci, których czasem udaje wam się ściągnąć do Raciborza, też występują bezpłatnie? Rzeczywiście w nasze przedsięwzięcie udało nam się zaangażować znane osoby z ekranów telewizyjnych, co świadczy o potrzebie takiej imprezy. Na naszej Gwiazdce występowali m.in. Maciej Orłoś, Marek Niedźwiecki, Mirosław Hermaszewski, Marcin Daniec, Magdalena Walach, Jan Miodek, Jarosław Boberek i wiele innych. Nie płacimy im za to. Na co przeznaczane są pieniądze zebrane dzięki „Gwiazdce”? W ciągu tych kilkunastu edycji udało nam się zebrać kilkaset tysięcy złotych, które przeznaczyliśmy na potrzeby dzieci z naszego regionu. Dofinansowaliśmy zakupy potrzebnego sprzętu i wyposażenia w wielu ośrodkach pomocy, pomogliśmy dużej grupie dzieci w wyjazdach na „zieloną szkołę” oraz ufundowaliśmy kilkadziesiąt stypendiów dla uczniów szkół ponadgimnazjalnych z Raciborza. Szczegóły można zobaczyć na naszej stronie internetowej www.rig. raciborz.com.pl
„ Sentymentalna podróż z „Victorią LIDERZY BIZNESU
20 LAT RACIBORSKIEJ PRZEDSIĘBIORCZOŚCI • styczeń 2013 r.
9
Rodzinny biznes Był rok 1954. Herman Sowa wspólnie z małżonką Augustyną kierując się marzeniami postanowili wybudować kamienicę. Dwa piętra nowo powstałego budynku miały spełniać rolę mieszkalną, natomiast na parterze otwarto sklep galanteryjno-obuwniczy. – Gdy rozpoczęto budowę tej kamienicy miałam roczek. To były czasy gdy odbudowywano zniszczony działaniami wojennymi Racibórz – tłumaczy córka Hermana i Augustyny, Teresa Ziewiec. – Przełom lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych był dla kupców okresem bardzo dobrym. Prężnie działał wtedy Związek Kupców Polskich, który później ewoluował w Cech Rzemiosł Różnych. Związek ten kierował się tradycjami przedwojennymi i zrzeszał kupców, którzy chcieli zachować pewną autonomię i niezależność. Nie oznaczało to jednak, że pomiędzy nimi nie było solidarności i współpracy. Pamiętam, że co roku 8 grudnia kupcy obchodzili swoje święto. Odprawiano wtedy mszę świętą, po której liczny korowód szedł na kolację do „Raciborskiej”. Takie wydarzenia jednoczyły ludzi. Dziś ten świat już nie istnieje – wspomina pani Teresa, która przejęła rodzinny interes w roku 1979. – Lata osiemdziesiąte – między innymi ze względu na stan wojenny – były bardzo trudne. Puste półki, wielkie zapotrzebowanie na produkty – to rzeczywistość tamtych czasów. Prywatni przedsiębiorcy wypełniali niszę pozostałą po ciężkim przemyśle. Uzupełnialiśmy rynek towarami, których nie produkowały państwowe firmy, na przykład ubrankami, butami, produktami galanteryjnymi – wspomina. Lata dziewięćdziesiąte otworzyły dla prywatnych handlowców nowe możliwości. – Otwarcie granic wzbogaciło rynek produktów. Nastąpiło także pewnego rodzaju przebranżowienie, a mianowicie przejście z wielobranżowości na sklepy oferujące produkty z jednej dziedziny. To właśnie wtedy, wspólnie z mężem wybraliśmy branżę perfumeryjną oraz jubilerstwo – mówi Teresa Ziewiec. – Współczesny rynek wraca do starych rozwiązań jakimi była wielobranżowość. To, od czego kiedyś uciekaliśmy, ponieważ było niekorzystne, dziś – co prawda w nowoczesnej wersji – jest widoczne w supermarketach. Być może jest to paradoks historii?– zastanawia się. Na rogu wybudowanej kamienicy na początku lat dziewięćdziesiątych znajdował się neonowy napis „Cukierki”. – To był szyld sklepu Społem z cukierkami. W latach 90. szukaliśmy dla domu handlowego nowej nazwy, którą
FOT. VICTORIA (6)
Dom Handlowy „Victoria” mieszczący się na rogu ulic Długiej i Bankowej istnieje już blisko sześć dekad. Jest to jeden z najdłużej funkcjonujących interesów rodzinnych w Raciborzu. Asortyment, ceny produktów i rozmieszczenie sklepów zmieniało się wprost proporcjonalnie do nastrojów i potrzeb klientów, co przyczyniło się do tego, że biznes ten wciąż się rozwija.
Herman Sowa (na zdj. powyżej) i wybudowana przez niego kamienica, której wygląd tak się zmieniał na przestrzeni lat...
moglibyśmy umieścić w ośmiu istniejących już polach. Zdecydowaliśmy się na Victorię, ponieważ tak na imię miała
babcia mojego męża, a poza tym wyraz miał osiem liter, podobnie jak „cukierki” – wyjaśnia pani Teresa.
Nadchodzą nowe czasy Może starsi raciborzanie pamiętają czasy, kiedy za starą kamienicą, wybudowaną w latach 50. przez małżeństwo Augustynę i Hermana Sowów, jeszcze do roku 1995 znajdowało się porośnięte trawą, niezagospodarowane podwórko. – Stwierdziliśmy, że taka działka w centrum miasta nie ma racji bytu, dlatego podjęliśmy decyzję o wybudowaniu w tamtym miejscu domu handlowo-usługowego – tłumaczy Ziewiec. Od roku 1998 na parterze wybudowanego budynku znajduje się sklep jubilerski, na I piętro przeniesiono natomiast perfumerię. Po kilku latach część parteru udostępniono sklepowi muzycznemu „Rondo Music”. – Z perspektywy czasu uważam, że otwarcie dużej perfumerii było najlepszą rzeczą, jaką mogliśmy w tamtym czasie uczynić. Branża ta zawsze wydawała mi się ciekawa. Dużym wsparciem dla nas są szkolenia organizowane przez firmy, m.in. firmę Gosh, dotyczące na przykład technik sprzedaży, zarządzania personelem, obsługi klienta. Czasopisma branżowe uzupełniają naszą wiedzę i doświadczenie. Konkurencja na rynku wymusza na nas permanentne pogłębianie wiedzy i stanowi zawodowe wyzwanie – mówi pani Teresa. Wracając wspomnieniami do dawnych lat przyznaje jednak, że z dawnej firmy rodziców nie pozostało dosłownie nic. – Można powiedzieć, że od roku 1990 stworzyliśmy z mężem zupełnie nową strukturę biznesową. Wszystko co wiązało się z rodzinną tradycją, interesem i pracą przez pokolenia już się nie sprawdza – przyznaje pani Teresa. W dzisiejszej ofercie perfumerii Victoria znajdziemy: wody selektywne – Chanel, Dior, Armani, Boss, Calvin Klein i wiele innych, wody toaletowe – B. Banani, Mexx, Gosh, Adidas, szafy kosmetyczne – Gosh, Essence, Bourjois, Max Factor. Jest też superoferta kosmetyków dla panów. W sklepie jubilerskim można nabyć natomiast wyroby ze złota pr. 585 i 333 oraz ze srebra 925, obrączki, pierścionki zaręczynowe z brylantami, rubinami, szmaragdami i szafirami, zegarki – Adriatica, Grovana, Casio i inne. Zachęcamy wszystkich czytelników do odwiedzenia perfumerii, która była jedną z pierwszych na raciborskim rynku, gdzie świat zapachów nie ma tajemnic. Natomiast w sklepie jubilerskim pan Czesław z pasją odkryje świat zegarków przed każdym zainteresowanym klientem. Sklep ma swoją stronę internetową www. dh-victoria.pl Ewa Halewska-Karaśkiewicz, (mad)
10 LIDERZY BIZNESU
20 LAT RACIBORSKIEJ PRZEDSIĘBIORCZOŚCI • styczeń 2013 r.
„Na tym świecie pewne są tylko śmierć i podatki” (BENJAMIN FRANKLIN, JEDEN Z „OJCÓW – ZAŁOŻYCIELI” STANÓW ZJEDNOCZONYCH AMERYKI, UCZONY, WYNALAZCA I FILOZOF)
Cenne dobro: podatnik
Kwoty podatków płacone przez podatników mieszkających i prowadzących działalność w powiecie raciborskim oraz zarejestrowane tu firmy systematycznie rosną. Pod względem ściągalności podatków jesteśmy na poziomie średniej wojewódzkiej. Raciborscy podatnicy, w badaniach ankietowych wysoko oceniają kompetencje i życzliwość urzędników skarbowych. Ci ostatni zauważają rosnącą wiedzę podatkową i doświadczenie podatników. Czy ma to bezpośredni związek z rozwojem gospodarczym gmin i bogactwem mieszkańców? Łączny roczny dochód mieszkańców gmin powiatu raciborskiego w 2011 r. (w zł) • RACIBÓRZ
782 381 205
• KUŹNIA RACIBORSKA
139 819 171
• NĘDZA
86 582 053
• KORNOWAC
74 308 730
• PIETROWICE WIELKIE
70 265 969
• KRZANOWICE
56 476 153
• RUDNIK
46 674 996
• KRZYŻANOWICE
27 220 348
Barbara Głód – naczelnik Urzędu Skarbowego w Raciborzu, uważa, że sama wysokość kwot odprowadzanych podatków to tylko jeden z czynników, które mogą, ale nie muszą świadczyć o rozwoju gospodarczym. – Wysokość odprowadzanych podatków to nie tylko pochodna rosnących dochodów, ale także konstrukcji skali podatkowej, systemu ulg, w przypadku firm także ich działalności inwestycyjnej. Nie odważyłabym się na tej podstawie wyrokować, czy i w jakim tempie region się rozwija czy też tkwi w stagnacji. Choć przyznaję, że niektóre dane także mnie zaskakują i na pewno mogą być źródłem do dalszych, pogłębionych analiz – mówi pani naczelnik. Takim zaskoczeniem dla wielu czytelników Nowin Raciborskich było opublikowane kilka miesięcy temu zestawienia dochodów mieszkańców w gminach powiatu raciborskiego za Średni miesięczny dochód na mieszkańca w 2011 r. w gminach powiatu (w zł):
2011 rok. Wynikało z niego m.in., że wśród najlepiej sytuowanych podatników (czyli płacących podatek dochodowy wg drugiej – najwyższej skali podatkowej) najwyższy średniomiesięczny dochód mają mieszkańcy gminy Krzanowice – ponad 22 tysiące. W zbiorczej klasyfikacji, uwzględniającej wszystkich podatników PIT, gmina nie wypada już jednak tak dobrze, gdyż średni miesięczny dochód mieszkańca Krzanowic wynosi 1969 zł. Z kolei w gminie Pietrowice Wielkie, uznawanej powszechnie za zamożną i przedsiębiorczą, średni dochód miesięczny na głowę mieszkańca za 2011 rok wynosi tylko 1750 zł (w powiecie raciborskim mniej jest tylko w gminie Rudnik – 1710 zł). W tej kategorii liderem jest gmina Kornowac z kwotą 2421 złotych, a drugie miejsce zajmuje Racibórz – 2273 zł. To akurat nie jest specjalnie zaskakujące. – Liczba mieszkańców zwiększyła się w ostatnich latach i stale rośnie – tłumaczył wójt Kornowaca Grzegorz Niestrój. – Kiedyś budowano się w Brzeziu i Markowicach, przyszła pora na nasze
tereny. Nowi osiedleńcy są ludźmi zamożnymi, właścicielami firm. Wysokość kwot podatków zapłaconych przez mieszkańców i firmy z danej gminy ma bezpośredni wpływ na jej budżet. Każda gmina dostaje bowiem od ministra finansów 17,6 proc. podatku PIT należnego od jej mieszkańców i osób prowadzących działalność gospodarczą oraz 5 proc. podatku CIT zapłaconego przez miejscowe firmy mające osobowość prawną (patrz ramka). Tylko z płaconego przez konsumentów i firmy podatku VAT gminy nie mają bezpośrednich korzyści bo trafia on i w całości zostaje w budżecie państwa. Warto wspomnieć, że samorządowcy powszechnie uważają, że udziały w podatkach jakie gminy otrzymują są za małe, choć kwotowo to pozycje bardzo liczące się w budżecie. Np. Racibórz w budżecie na rok 2013 ma prognozowany wpływ z PIT-u w kwocie 32 mln zł i z CIT-u 3,5 mln (przy łącznej kwocie własnych dochodów budżetowych 159 mln zł). Stąd coraz częściej i aktywniej wójtowie, burmistrzowie i prezydenci
JAKIE PŁACIMY PODATKI
zachęcają nie tylko do inwestowania na ich terenie, ale także do osiedlania się (warto tu podkreślić, że gmina ma podatkowy pożytek tylko z zameldowanych mieszkańców).
Obecnie w obrocie gospodarczym funkcjonują trzy podstawowe podatki: • podatek dochodowy od osób fizycznych (PIT) • podatek dochodowy od osób prawnych (CIT) • podatek od towarów i usług (VAT).
W powiecie raciborskim w pierwszej grupie po-
1. PODATEK DOCHODOWY OD OSÓB FIZYCZNYCH Podatek dochodowy od osób fizycznych w skrócie PIT – od ang. Personal Income Tax – podatek od dochodów osobistych. PIT to także nazwa druków urzędowych udostępnianych przez Ministerstwo Finansów, na których podatnicy składają swoje roczne deklaracje rozliczeniowe dot. podatku od dochodów osobistych. Podatek ten został wprowadzony w 1992 r. Do chwili obecnej zapisy ustawy zostały kilkukrotnie zmienione. Zmiany dotyczyły różnych kwestii np. przedmiotu opodatkowania, liczby grup podatkowych, wysokości podatku, rodzaju ulg podatkowych itp. Do 2008 r. roku obowiązywały trzy skale podatkowe z przedziałami dochodów: do 44.490 zł, od 44.490 zł do 85.528 zł, ponad 85.528 zł. Od 2009 do chwili obecnej obowiązują dwie skale podatkowe: dochody do 85.528 zł i dochody ponad 85.528 zł.
datkowej (dochody powyżej 85.528 zł) znajdu-
PODATEK DOCHODOWY OD OSÓB PRAWNYCH Podatek dochodowy od osób prawnych (CIT) jest najstarszym podatkiem – funkcjonuje od 1989 r. i dotyczy opodatkowania dochodu spółek czy przedsiębiorstw. Od 1989 r. ustawa była zmieniana 116 razy. W tym czasie zmianie podlegały m.in. stawki podatku dochodowego od 40% do 19% (od 2007 r. do nadal). Obecnie zarejestrowanych jest ok. 700 podmiotów z osobowością prawną (spółek z ograniczoną odpowiedzialnością, spółek akcyjnych). Liczba spółek wskazuje na tendencje rosnącą. Należy tutaj zwrócić uwagę, że po zmianie przepisów, duże podmioty, w tym spółki z kapitałem zagranicznym obsługiwane są przez tzw. wyspecjalizowane urzędy skarbowe – dla Raciborza jest to Bielsko-Biała.
• KORNOWAC
2421
• RACIBÓRZ
2273
• NĘDZA
2190
• KUŹNIA RACIBORSKA
2170
• KRZYŻANOWICE
2014
• KRZANOWICE
1969
• PIETROWICE WIELKIE
1750
2. PODATEK OD TOWARÓW I USŁUG (VAT) Podatek od towarów i usług (VAT) – od ang. Value Added Tax – został wprowadzony w Polsce w roku 1993, a po wejściu Polski do Unii Europejskiej w 2004 r. – znowelizowany – dostosowanie do przepisów prawa unijnego. Przez lata obowiązywania tej ustawy zmieniały się m.in. stawki podatkowe – obecnie to: 23%, 8%, 5%, 0%, poprzednio: 22%, 7%, 3%, 0%. Podatnikiem podatku VAT można zostać w związku z tym, że ustawa tak przewiduje (obligatoryjnie) lub na wniosek podatnika. Wpływy z podatku z roku na roku wskazują tendencje wzrostową.
• RUDNIK
1710
(na podstawie informacji Urzędu Skarbowego w Raciborzu)
datkowej (z dochodami rocznymi poniżej 85.528 zł) mamy obecnie 62687 podatników, co stanowi 97,4% wszystkich, zaś w drugiej grupie poje się 1679 podatników i ta liczba nieznacznie z roku na rok wzrasta.
– Uważam, że w Polsce stawki podatkowe mamy na przyzwoitym poziomie na tle innych krajów – twierdzi raciborski przedsiębiorca proszący o niepodawanie jego nazwiska. – Dobijają nas koszty pracy, ciągłe zmiany przepisów i rozbuchana biurokracja, którą się musimy zajmować, co w konsekwencji też kosztuje sporo czasu i pieniędzy. Na pewno w tej sytuacji ludzkie podejście skarbówki czy innych urzędników pomaga w pracy i nie zniechęca tak jak kiedyś, kiedy każdy „prywaciarz” był dla urzędnika potencjalnym złodziejem – dodaje. Spośród wszystkich podatników podatku PIT ok. 10% podatników prowadzi samodzielnie działalność gospodarczą (2011 r. – 5749 podmiotów). Z roku na rok liczba osób samodzielnie prowadzących działalność wzrasta. Funkcjonują także spółki np. cywilne, jawne w liczbie ok. 380. W tym przypadku tendencja jest spadkowa. A.G., (ma.w)
LIDERZY BIZNESU
20 LAT RACIBORSKIEJ PRZEDSIĘBIORCZOŚCI • styczeń 2013 r.
11
Jak sprzedać żeby zyskać, jak kupić żeby nie stracić Na tytułowe pytanie oraz o historii rynku nieruchomości w Raciborzu odpowiada mgr inż. Wojciech Ruchała – szef Biura Nieruchomości – Manager.
wszystkie transakcje odbywają się dzięki kredytom. Zakup mieszkania przestał być problemem. Od 2008 r. siedziba biura mieści się przy ul. Drzymały. Szefem Managera jest Wojciech Ruchała, który w firmie pracuje od lat 90-tych ubiegłego wieku
W 1996 r. średnia cena za 1 m kw mieszkania wynosiła – obecnie stawka ta wynosi około 2 tys. zł
DIAMENT FORBESA B I U R A
P O D R Ó Ż Y
I
S I E Ć
O pierwszym biznesie, nowoczesnym rynku usług turystycznych i o tym, jak ludzie wypoczywali 20 lat temu i jak robią to dzisiaj rozmawialiśmy ze Sławomirem Majchrzakiem – współwłaścicielem Biur Podróży MAX i sieci kantorów MAX. MAX to Pana pierwszy biznes? Tak. Zaraz po skończeniu szkoły w 1990 roku wspólnie z ojcem zacząłem prowadzić kantor wymiany walut na dworcu PKP w Raciborzu. Od tego zaczęła się moja przygoda w biznesie. Kantory w okresie transformacji to był świetny biznes. Jak jest dzisiaj? Przez 23 lata zyskaliśmy rzeszę zadowolonych klientów, którzy do dziś korzystają z naszych usług. Oczywiście kiedyś ta branża rozwijała się bardziej dynamicznie, ale to wciąż opłacalny biznes. Dodam, że dzisiaj jako jedyni w regionie wymieniamy waluty poprzez rachunki bankowe bez potrzeby wychodzenia z domu lub firmy.
i przejął stery firmy po śmierci swojego teścia. – Zawsze było dla nas najważniejsze aby klienci byli zadowoleni z naszych usług. Mamy świadomość, że osoby, którym pomagamy decydują się często na sprzedaż dorobku swojego życia. Stąd nasze motto: profesjonalizm,
K A N T O R Ó W
M A X
Później powstało biuro turystyczne. Rok po uruchomieniu pierwszego kantoru, w 1991 roku, zdecydowaliśmy o założeniu biura turystycznego MAX. Dysponowaliśmy wówczas dobrą lokalizacją kantoru na dworcu PKP, gdzie przewijało się wielu podróżujących. Jeden ze znanych przewoźników autokarowych zaproponował nam współpracę w sprzedaży biletów autokarowych. To był start naszych działań w branży turystycznej. Początkowy brak doświadczeń na rynku usług turystycznych nie przeszkodził Panu w rozwoju firmy? Z zawodu jestem złotnikiem jubilerem więc funkcjonowania na rynku turystycznym uczyłem się od podstaw. Zaczęliśmy od przewozów międzynarodowych, później wprowadzaliśmy do oferty imprezy autokarowe. Dzięki zdobytym doświadczeniom zaczęliśmy stopniowo poszerzać ofertę wyjazdów zagranicznych do krajów europejskich, afrykańskich a później
550 zł
skuteczność, bezpieczeństwo – mówi. Biuro przy ul. Drzymały pomaga co roku setkom klientów. Pracownicy brali udział w wielu trudnych i ciekawych transakcjach. Dlaczego ludzie korzystają z pomocy pośrednika nieruchomości? – Niedoświadczona osoba może kupując, ale i sprzedając, popełnić wiele błędów. My pomagamy ich uniknąć i w rezultacie nie stracić. Pomyłki przy takich transakcjach mogą kosztować bardzo dużo, znacznie więcej niż nasza usługa – wyjaśnia Wojciech Ruchała. Firma obecnie jest liderem na lokalnym rynku pośrednictwa nieruchomościami. Biuro jednak wciąż się rozrasta i poszerza zakres działalności. – Planujemy otwarcie kolejnych oddziałów, działających pod naszym szyldem, na terenie całego Śląska i województw ościennych – zapowiada szef Managera. Czy Racibórz jest więc dobrym miejscem dla biznesu? – Warunki zewnętrzne zawsze mogą być bardziej sprzyjające, ale wiele zależy od osoby, która prowadzi działalność. Trzeba potrafić dostosować się do rynku i tak jak żeglarz umieć płynąć z wiatrem i pod wiatr – podsumowuje.
egzotycznych. W międzyczasie powstawało również drugie biuro podróży w Rybniku, a potem trzecie w Katowicach. Jak odpoczywali ludzie kiedyś, a jak robią to dzisiaj? Początkowo w latach 90-tych dominował wypoczynek autokarowy. W tamtych czasach podróż autokarem wydawała się bezpieczniejsza niż podróżowanie wątpliwej jakości samochodami np. do krajów europejskich. W perspektywie lat nastąpił oczywiście dynamiczny wzrost podróżowania samolotem, szczególnie do krajów w obrębie morza śródziemnego. Dzisiaj, po 20 latach, Polacy wybierają kierunki bardziej egzotyczne jak Kenia, Sri Lanka, Dominikana, Wenezuela, czy Brazylia. Co prawda 15 lat temu dowoziliśmy turystów samochodami na zachodnie lotniska do Berlina czy Wiednia. Dzisiaj te egzotyczne połączenia są dostępne z polskich miast. Lista nagród, wyróżnień i świetnych referencji w siedzibie biura jest bardzo długa. Dla naszych klientów robimy ten biznes. Ich referencje świadczą o tym, że spełniamy ich oczekiwania, co jest bardzo
FOT. MAX
Biuro obrotu nieruchomościami Manager rozpoczęło działalność w 1988 r. Założycielem firmy był Antoni Tomczak, który zaczynał w pojedynkę w swoim mieszkaniu przy ul. Wojska Polskiego w Raciborzu. Stworzył jedno z pierwszych biur zajmujących się doradztwem oraz pośrednictwem z zakresu nieruchomości na Śląsku. Firma się rozrastała i zdobywała uznanie dzięki wielkiej charyzmie założyciela. Początki działalności biura to okres, w którym zawód pośrednika dopiero się kształtował. Ówcześni pracowali na żywym organizmie, i dzięki ich inwencji, próbom i błędom powstawały dopiero standardy normujące rynek. W tym okresie rynek nieruchomości był rynkiem gotówkowym. Kto chciał kupić wtedy dom lub mieszkanie musiał zapłacić gotówką z własnej kieszeni. Obroty były przez to znacznie mniejsze. Czując nadchodzące zmiany w przedsiębiorczości, zdecydowano o przeprowadzce biura do lokalu przy ul. Klasztornej. Było to na krótko przed przełomem na rynku nieruchomości. W latach 2007/2008 powszechnie zaczęto udzielać kredytów hipotecznych. Rynek został otwarty. Od tamtej pory niemal
Sławomir Majchrzak prezentuje wyróżnienie w rankingu Diamenty Forbesa w 2011 roku
miłe. Pochwalę się, że jedna ze światowych wywiadowni gospodarczych na zlecenie magazynu Forbes w 2011 roku poszukiwała firm, które po kryzysie osiągnęły największą dynamikę wzrostu sprzedaży w latach 2008 – 2011. Nasza firma została wyłowiona z grona wielu firm w całej Polsce i w 2011 roku dostaliśmy wyróżnienie w rankingu Diamenty Forbesa. W tym samym roku nagrodził nas również Newsweek Polska za świetną dynamikę wzrostu wśród firm rodzinnych w Polsce. Udało się Panu nie tylko zbudować sieć kantorów i biuro
(M.W.)
turystyczne od podstaw, ale również je rozwinąć przez okres ostatnich 23 lat. Na pewno o sukcesie zdecydowało zaangażowanie w rozwój firmy i poświęcony jej czas. Mówi się przecież, że z własną firmą człowiek się budzi i zasypia. W tworzeniu firmy pomagali mi rodzice i rodzina. Chciałbym podziękować również pracownikom, za ich zaangażowanie i chęć do rozwoju. Bez nich ten sukces nie byłby możliwy. Dziękuję również klientom, którzy doceniają nasze 23-letnie doświadczenie i wciąż nam ufają. Gdyby dzisiaj mógł Pan cofnąć czas znów powstałby MAX? Myślę, że tak. Uważam, że nie jest to zmarnowany czas. Bo przecież nasza praca jest doceniania, a zadowoleni klienci do nas wracają. Chodzi mi jednak od dawna po głowie pomysł, by ze względu na moje wykształcenie rozwinąć gałąź złotniczo-jubilerską. Co prawda doba ma tylko 24 godziny, ale może znów udałoby się zyskać wyróżnienie w rankingu Diamenty Forbesa już w innej dziedzinie. Rozmawiał Marek Kuder
12 LIDERZY BIZNESU
20 LAT RACIBORSKIEJ PRZEDSIĘBIORCZOŚCI • styczeń 2013 r.
Jak zmieniał się Racibórz w ciągu 21 lat
22 listopada 1996 roku upłynął termin odbierania świadectw udziałowych Programu Powszechnej Prywatyzacji. Mieszkańcy Raciborza i okolic odbierali je w oddziale PKO. Spóźnialscy musieli spędzić w kolejce kilka godzin. Dziś w budynku przy ul. Mickiewicza nie ma już PKO. Mieści się w nim drogeria Rossmann, z wejściem od strony Rynku.
Ulica Solna 30 sierpnia 1996 r. W tle drzewa okalające plac zabaw tamtejszego przedszkola. Dziś w tym miejscu jest budynek mieszkalno-usługowy z kręgielnią.
Na ostatnim czarno-białym zdjęciu z rynku widać jak w sercu miasta parkowały samochody. Dziś ich miejsce latem zajmują ogródki piwne, a zimą świąteczny jarmark.
W październiku 1995 roku SM Nowoczesna rozpoczęła budowę osiedla przy ul. Warszawskiej – Bukowej. Jak podawały Nowiny Raciborskie, ceny mieszkań wynosiły 1140 zł za metr kw. powierzchni mieszkalnej i 475 zł za m kw. garażu. Dziś osiedle jest już skończone, podobnie jak inne inwestycje Spółdzielni przy ul. Matejki i Opawskiej tzw. City Center.
Strasząca wyglądem w latach 90. XX w. rudera przy ul. Podwale zmieniła się w estetyczną siedzibę kancelarii prawniczych.
Minimal był naszym pierwszym supermarketem otwartym w 1999 roku. Do tej pory sklep trzykrotnie zmieniał nazwę, czego świadkiem był niewzruszony pomnik Arki Bożka. Przyszła jednak na niego pora – miasto sprzedało plac raciborskiej firmie, a nasz bohater stanie najprawdopodobniej na skwerze u zbiegu ulic Karola Miarki i Wojska Polskiego.
20 LAT RACIBORSKIEJ PRZEDSIĘBIORCZOŚCI • styczeń 2013 r.
LIDERZY BIZNESU
13
W XXI wiek wkroczyliśmy z placem Dworcowym jako wielkim parkingiem. Za prezydentury Jana Osuchowskiego utworzono tam jedyną jak dotąd obwodnicę miasta przebijając plac Pocztowy zabudowany wówczas chodnikiem.
10 czerwca 1994 roku NR pisały o Spółdzielni Inwalidów Raciborzanka, która miała problemy z pozyskaniem pieniędzy na utrzymanie kosztownej wieży ciśnień. Działające obecnie Zakłady Przemysłu Cukierniczego Mieszko są spółką giełdową i rywalizują na rynku z największymi w tej branży. Niestety Zarząd firmy przeniósł się do Warszawy.
12 sierpnia 1994 roku pisaliśmy o zakończonej na ścianie kamienicy przy ul. Długiej renowacji malowidła przedstawiającego kopię ryciny z panoramą XVIII-wiecznego Raciborza. Renowację wykonał Jarosław Przybysz. Dziś w tym miejscu stoi apartamentowiec zbudowany przez firmę Manager specjalizująca się w obrocie nieruchomościami.
8 maja 1992 roku dziennikarz Nowin Raciborskich uwiecznił na zdjęciu kolejkę do kolektury toto lotka przy placu Długosza. Dziś kolektura Lotto została przeniesiona do pasażu handlowego po drugiej stronie ulicy.
Oba zdjęcia mostu na ulicy Rybnickiej (po lewej z maja 1994 roku) różnią się tylko samochodami. Tymczasem, żeby most wyglądał tak jak dziś wydano miliony złotych, a obiekt wyłączono z ruchu na wiele miesięcy 2007 roku, powodując gigantyczne, dotąd nieznane w Raciborzu korki.
14 LIDERZY BIZNESU
20 LAT RACIBORSKIEJ PRZEDSIĘBIORCZOŚCI • styczeń 2013 r.
Dziś to prawdopodobnie największa firma fotograficzna w regionie. Prowadzi dwa studia fotografii rodzinnej. Oferuje kompleksową obsługę firm – fotograficzną i reklamową. Nowoczesna fotografia, wyjątkowa jakość oraz indywidualna obsługa w firmie Foto Kamiński wyznacza nowe kierunki na rynku fotografii profesjonalnej. Wojciech Kamiński, syn założyciela firmy Andrzeja Kamińskiego i aktualny właściciel firmy w rozmowie z Nowinami opowiada o trendach w fotografii. Początki działalności Foto Kamiński przypadły na koniec lat 70. – Wówczas sama technika wykonywania usług odbiegała od dzisiejszych standardów. Fotografie czarno-białe oraz początki fotografii kolorowej podlegały pracochłonnej obróbce ręcznej w ciemniach przy pomocy analizatorów barw – wspomina Wojciech Kamiński. Wraz z dostępem do materiałów pochodzenia zachodniego, wzrosła jakość wykonywanych usług,
jednak zdjęcia były wciąż wywoływane przy użyciu powiększalników. – W tym czasie, poprzez nieustanne wyjazdy na szkolenia, targi oraz wystawy krajowe i zagraniczne, mój ojciec Andrzej Kamiński wprowadzał w Raciborzu nowe trendy w fotografii ślubnej, co zaowocowało nowymi zleceniami i uznaniem klientów – przyznaje. Kolejnym przełomem dla firmy stały się lata 90. Wówczas zakupiona pierwsza maszyna fotograficzna typu mini lab zdecydowanie ułatwiła, przyspieszyła i podwyższyła standard wykonywanych usług. W tym samym roku firma przystąpiła również do ogólnopolskiej sieci laboratoriów Agfa StarPrint, a później do sieci autoryzowanej Fuji. Klienci zyskali np. karty stałego klienta, honorowane na terenie całej Europy oraz dostęp do bardzo wartościowych nagród. – Do dziś pamiętam jak jeden z naszych klientów z Raciborza wygrał fiata 126 p – dodaje Kamiński. Wraz z rozwojem firmy,został otwarty kolejny zakład przy uli-
cy Opawskiej, dwa zakłady przy ulicy Długiej oraz punkt na rynku raciborskim. Współpraca z Agfa StarPrint, uruchomienie strony internetowej oraz ciągłe inwestycje w coraz bardziej zaawansowany sprzęt fotograficzny, przyczyniły się do poszerzenia pakietu usług. Firma, świadcząc usługi na poziomie standardu europejskiego i posiadając wspaniałą kadrę pracowników, przyciągała coraz większe rzesze klientów. Dzięki temu zyskała świetną renomę na rynku. Zdaniem Wojciecha Kamińskiego, bezsprzecznie jednym z przełomowych momentów w dziedzinie fotografii, który dał impuls do szybkiego rozwoju firmy, była wszechobecna ekspansja fotografii cyfrowej. Wówczas podjęto w firmie decyzję o dokonaniu kluczowej inwestycji zakupu sprzętu służącego do naświetlania fotografii cyfrowych. Tym samym firma Foto Kamiński stała się jedynym oferentem i ekspertem w dziedzinie techniki cyfrowej w Raciborzu. To jednak nie
FOT. WOJCIECH KAMIŃSKI
Tworzymy wspomnienia dla przyszłych pokoleń
Za projekt kalendarza dla Urzędu Miasta firma otrzymała wiele nagród
wszystkie inwestycje. Firma wprowadziła foto-kioski, skanery do negatywów, skanery płaskie oraz profesjonalne aparaty cyfrowe wraz z zestawem obiektywów. Na dzień dzisiejszy, firma Foto Kamiński dzięki wyspecjalizowanej kadrze pracowników oferuje wykonywanie zdjęć do dokumentów, fotografii rodzinnej, w tym sesje fotograficzne w plenerze. Zajmuje się również fotografią na potrzeby profesjonalnych firm z naszego regionu tj. reklamy, fotografii produktowej, wielkoformatowego druku
i usług z zakresu grafiki i projektowania stron internetowych. Klienci mogą odwiedzać oddziały firmy przy ul. Opawskiej 70, Długiej 6 i Ocickiej 7 (gdzie powstał nowy punkt z usługami reklamowymi) w Raciborzu. – Pomimo tak wszechobecnego rozwoju w dziedzinie fotografii cyfrowej wciąż najważniejsza dla nas jest nieodparta chęć przekazania w fotografii wspomnień dla kolejnych pokoleń – kończy Wojciech Kamiński. www.fotokaminski.pl, oprac. (mk)
ponad 20 lat doświadczenia w rolnictwie
środki do produkcji rolnej maszyny rolnicze skup płodów rolnych
LIDERZY BIZNESU
20 LAT RACIBORSKIEJ PRZEDSIĘBIORCZOŚCI • styczeń 2013 r.
15
Zadowolenie zachęca do zakupów Stawiają na lokalny patriotyzm i wysokie obroty notują gdy zakupy robią goście z Niemiec zniechęceni do tanich specjałów z supermarketów. Kiedy przekonają się o tym miejsowi? Ani się obejrzymy jak rodzime „Społem” będzie obchodziło 70-lecie. Ten okrągły jubileusz czeka spółdzielnię już za dwa lata.
FOT. PSS SPOŁEM (3)
Sklepy z charakterystycznym logo pozostają dużą raciborską siecią handlową w mieście mimo powstania w ostatnim czasie tylu dyskontów. Na rynku „Społem” broni się przed ekspansją zagranicznej konkurencji przede wszystkim jakością towaru, kompetentną obsługą oraz etyką handlu. – Kupując u nas klient może być pewien naszej uczciwości, nie
chcemy go łapać w żadną sieć czy kusić wątpliwą promocją. Po zakupach w Społem ma być zadowolony, że dobrze wybrał i chcieć do nas wracać. Sklep zagranicznej sieci dziś jest, jutro może zniknąć a my jesteśmy częścią Raciborza, zbudowaliśmy go i rozwijaliśmy się wraz z miastem. Tu jest nasze miejsce – podkreśla Urszula Wawrzyk, członek zarządu i główna księgowa PSS. Raciborskie „Społem” to dziś 13 sklepów różnej wielkości i bogatego asortymentu. Sztandarowe placówki spółdzielni spożywców to dom towarowy
Tak prezentowały się sklepy „Społem” ponad 30 lat temu
„Bolko” na Rynku oraz supersamy przy ul. Słowackiego (zwany potocznie „Moskwą”) i Ostrogu (słynny „Berliniok”). Ponadto ma piekarnię i ciastkarnię, w których do produkcji stosuje się surowce ze sprawdzonych źródeł, posiadające wymagane badania jakości. Spółdzielnia dysponuje też własnym transportem oraz brygadą remontową. Powojenne lato było ich kolebką Spółdzielnia, która zatrudnia dziś 160 osób, na raciborskim rynku istnieje od 17 lipca 1945 r., a więc już od 68 lat. Na skutek reorganizacji, w 1953 r. nastąpiło jej rozbranżowienie na oddziały, które funkcjonowały na pełnym wewnętrznym rozrachunku gospodarczym. W rezultacie powstały: Oddział Obrotu Towarowego, Oddział Produkcji, Oddział Zbiorowego Żywienia i Oddział Transportu, które po sześciu latach ponownie połączono w jedną całość, powierzając kierownictwo spółdzielni zarządowi. W 1966 r. utworzono nowy model spółdzielczości. Ograniczona została samodzielność raciborskiej spółdzielni, która stała się oddziałem powołanej WSS w Opolu. Po podziale administracyjnym kraju, w 1975 r. spółdzielnia, również jako oddział przeszła do WSS w Katowicach. Rok później nastąpiła kolejna reorganizacja. W jej efekcie powołano nową jednostkę – Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Handlu Wewnętrznego, które przejęło handel artykułami przemysłowymi. Spółdzielniom na wzór raciborskiej pozostawiono handel artykułami spożywczymi i codziennego użytku. Na skutek tych zmian spółdzielnia utraciła część swoich obiektów handlowych, w tym dom towarowy „Bolko”. Dopiero w 1983 r. raciborska spółdzielnia odzyskała samodzielność i wróciła do nazwy „Społem” PSS, która funkcjonuje do dziś. Rok później staraniem zarządu odzyskany został SDH „Bolko”. W dużym stopniu przyczynił się do tego wieloletni prezes raciborskiego „Społem” PSS Alfons Goleczka.
Folder wydany w połowie lat 90-tych z okazji 50-lecia Społem z SDH Bolko na okładce
Wizerunek na plus W ostatnich latach systematycznie przeprowadzane są w obiektach PSS-u remonty i modernizacje placówek. Poważną inwestycją był np. rozpoczęty w 2008 r. generalny remont Restauracji „Raciborska”. Dziś w tym ładnym lokalu gastronomicznym, który pomieści nawet 160 osób, można zorganizować zarówno huczne wesele, imprezę okolicznościową, jak i spotkanie
JESTEŚMY DUMNI
Z TAKIEGO PARTNERA „Społem” bierze udział w akcji kuponowej „Tanie kupowanie” jaką prowadzimy na łamach naszego tygodnika już kolejny miesiąc. Dzięki niej czytelnicy Nowin Raciborskich mogą jako konsumenci zaoszczędzić w codziennych wydatkach i przekonać się, że poza dyskontami istnieją atrakcyjne ceny za dobrej jakości towar. Każda nasza wizyta w raciborskim sklepie i każda zostawiona tam złotówka pomaga mu w realizacji planów rozwojowych. Warto o tym pamiętać „zdradzając” rodzimych spożywców z sieciami, które zyski wyprowadzają do zagranicznych central.
firmowe.Chętniebawiąsiętuseniorzy zrzeszeni w związkach czy uniwersytecie III wieku, dla nich to sentymentalna podróż w czasy młodości gdy lokal nosił nazwę „Gastronomia”. Kolejną poważną inwestycją był remont domu towarowego „Bolko”, który rozpoczął się w połowie stycznia ubiegłego roku. Prace przebiegały etapami i prowadzone były przy tzw. „otwartych drzwiach”. Wcześniej, bo w 2007 r. wyremontowana została ciastkarnia, którą dostosowano do wymogów unijnych, a ostatnio wykonano prace w piekarni, gdzie modernizowane jest zaplecze sanitarne. – Zdajemy sobie sprawę, że klientowi musi podobać się wygląd naszych placówek handlowych, a także musi być zadowolony z ich funkcjonalności, wtedy chętnie będzie robił w nich zakupy – dodaje Urszula Wawrzyk. Kawiarenka jak marzenie Lokalizacja na Rynku jest prestiżowa dla spółdzielców. Co prawda z lubością wspominają lata gdy po ciepłe bułeczki wpadali tu bankierzy z pobliskich dwóch banków i życie w sercu miasta było aktywniejsze. Z nadzieją patrzą więc w stronę władz miasta by ścisłe centrum, określane powoli starówką ożywić jakimiś przedsięwzięciami. – Latem jest tu wiele osób w ogródkach restauracyjnych, są imprezy i coś się dzieje. Gorzej jest w zimowe miesiące. Nie pomaga nam też płatne parkowanie pod naszym sklepem – zauważa członek zarządu. Za ciekawy uważa pomysł, by z opłat za postój zwalniać klientów sklepów na Rynku, którzy okazywaliby parkingowemu kwit z zakupów. Coraz śmielej kiełkuje pomysł by PSS znalazł atrakcyjną ofertę dla młodzieży, która wraca tędy z zajęć szkolnych. – Marzy mi się przytulna kawiarenka gdzie uczniowie wstąpiliby na coś ciepłego w chłodne dni i orzeźwiający napój w gorące lato. Na razie to sfera dalszych planów, ale koncepcja się krystalizuje – podsumowuje pani Urszula. (ma.w), (e.o)
16 LIDERZY BIZNESU
20 LAT RACIBORSKIEJ PRZEDSIĘBIORCZOŚCI • styczeń 2013 r.
Przez lata uczyliśmy się słuchać
Firma świadczy usługi pogrzebowe na terenie całego kraju oraz organizuje przewozy zmarłych na obszarze całej Europy. Ponadto, jako jedna z nielicznych w regionie, może poszczycić się certyfikatem Polskiej Izby Pogrzebowej. Przyznać trzeba, że jej rozkręcenie nie było łatwe.
rard Pientka. Mimo wszystko, mieszkaniec Żerdzin postanowił zaryzykować i wejść na nieznany dla siebie rynek. – Wszystkiego uczyliśmy się sami. Człowiek pocztą pantoflową dowiadywał się gdzie można kupić materiały do wyrobu trumien. Producenci nie reklamowali się tak jak dziś. Pamiętam, że po pierwszy towar pojechałem z żoną i synem fiatem 126 p do Łodzi. Nie znaliśmy dokładnego adresu, ale pomógł nam taksówkarz. Potem zdobywało się kolejne adresy i interes się rozwijał – wspomina z uśmiechem pan Gerard. Pierwszego pracownika firma zatrudniła po 1988 roku. – Na ówczesne czasy taki stan był wystarczający. Wówczas klienci sami przyjeżdżali po trumny i w zasadzie dla mnie jako producenta w tym momencie rola się kończyła. Przełomem dla naszej firmy były rok 1990. Postanowiliśmy zająć się kompleksową organizacją pogrzebów. Bardzo pomogła mi w tym moja żona Ewa – mówi przedsiębiorca. Dziś Państwo Pientkowie prowadzą firmę rodzinną. W jej prowadzeniu pomaga kolejne pokolenie – synowa i syn Tomasz, ten sam
Na ścianie biura Gerarda Pientki w Żerdzinach, w honorowym miejscu za szybą wiszą trzy pożółkłe karteczki. To pierwsze rachunki jakie wystawił właściciel firmy. Namacalny dowód na to, że firma istnieje od lipca 1985 roku. – Początki nie były łatwe, bo zaczynałem sam. Wówczas w stolarni robiło się wszystko: drzwi, krzesła, ale po pół roku przekwalifikowałem się na wyrób trumien – wspomina szef firmy. Jak przyznaje, zawsze planował prowadzenie własnego biznesu. – Zaczynaliśmy jeszcze przed transformacją ustrojową. Rynek branży pogrzebowej był nienasycony, bo nie było odpowiednich materiałów. Było bardzo mało producentów trumien. Jedną z przeszkód były wysokie podatki – wspomina Ge-
FOT. ADRIAN CZARNOTA
Firma Stolarstwo Usługi Pogrzebowe Gerard Pientka, przez 28 lat istnienia towarzyszyła tysiącom zmarłych w ostatniej drodze.
Gerard Pientka do dziś przechowuje stare rachunki jakie wystawił. Pierwszy pochodzi z 15 kwietnia 1986 roku.
który w 1986 roku jako nieświadomy kilkulatek jeździł z rodzicami po towar. Aktualnie Firma oferuje kompleksową organizację pogrzebu. Jej dodatkowym atutem jest posiadanie profesjonalnej stolarni, umożliwiającej realizację indywidualnych zamówień klientów. Ponadto prowadzi również sprzedaż hurtową trumien. – Dziś jest dużo firm na rynku, czasem nawet tańszych, ale naszą ogromną zaletą jest własne doświadczenie, zdobywane przez lata i solidność. W obliczu tragedii należy wysłuchać ludzi pogrążonych w żałobie oraz pokierować przy organizacji pochówku. Tych trudnych rozmów z ludźmi, słuchania i odczytywania ich potrzeb uczyliśmy się wiele lat. Prowadzenie tego typu firmy to nie tylko biznes, ale element naszej codzienności. Człowiek pamięta przebieg wielu pogrzebów i często przeżywa je razem z rodziną zmarłego. Naszą rolą jest pomóc rodzinie i zorganizować wszystko sprawnie i profesjonalnie w tych trudnych chwilach – mówi Gerard Pientka. (eco)
Granit zostanie długo po nas Na posesji przy Powstańców w Żerdzinach stoją dziś nagrobki z kamienia z całego świata. Firma Betoniarstwo-Kamieniarstwo Franciszka Pientki jest w stanie sprowadzić każdy dostępny kamień i przygotować dowolny projekt według życzenia klienta. Nie tylko nagrobki, ale i kominki, schody czy parapety. Ograniczeniem dla producenta z Żerdzin jest tylko wyobraźnia klienta. – Dziś to stabilne przedsiębiorstwo, które zatrudnia kilkanaście osób. W halach stoją nowoczesne maszyny a detale dopieszczają zatrudnieni artyści – mówi Franciszek Pientka. Początków firmy, z Żerdzin należy szukać około 1927 roku. Franciszek Pientka, założyciel i imiennik dzisiejszego właściciela firmy zajmował się głównie betoniarstwem. Jak woda szły schody czy kręgi do studni. Specjalizacja w kamieniarstwie to zasługa jego syna Antoniego. Dwadzieścia lat temu na próżno na cmentarzu było szukać rzadkich odmian granitu. Królowało lastryko, które imitowało szlachetne kamienie. Dziś kamieniarstwo to już prężny biznes. – Pracę w ka-
FOT. ADRIAN CZARNOTA
– Gdyby mój ojciec wiedział, że na nasz plac będą wjeżdżać bloki granitu z Afryki czy Indii to chyba złapałby się za głowę – mówi Franciszek Pientka, właściciel zakładu kamieniarskiego w Żerdzinach.
Franciszek Pientka przy bloku granitu z Afryki. Tu wszystko robi się od podstaw.
mieniu mamy w rodzinie we krwi bo człowiek od małego przypatrywał się jak to wszystko powstaje. Ja sam pracuję tu od 16 roku życia a interes powoli przejmuje już czwarte pokolenie czyli mój syn Roland – wylicza pan Franciszek. Choć na rynku nie brakuje firm oferujących nagrobki, mało która może pochwalić się takim zapleczem jak zakład Pientków. – W typowym punkcie
handlowym klient ma do wyboru tylko pewną liczbę wzorów, mocno ograniczoną tym co ma w magazynie. U nas nie ma takich problemów a ilość wzorów jest w zasadzie nieograniczona – mówi Roland Pientka. Przedsiębiorcy z Żerdzin mogą sobie pozwolić na takie stwierdzenie, bo obok seryjnych wzorów wykonują najwymyślniejsze projekty klientów. Grubość, gatunek
i detale nie stanowią najmniejszych problemów. – Dzięki nowoczesnemu parkowi maszynowemu obrabiamy kamień od podstaw – mówi Roland Pientka. Tu jednak nowoczesne maszyny nie wystarczą, liczy się doświadczenie. Potężne dziesięciotonowe bloki do Polski docierają statkami, a z portu na plac firmy w Żerdzinach ciężarówkami. – Zamawiając taki blok do ostatniej chwili nie wiemy jaki wzór znajdziemy w środku – mówi Franciszek Pientka. Pocięcie takiego bloku trwa kilkadziesiąt godzin, następnie płyta trafia do polerowania i dalszej obróbki. Na samym końcu pracuje się nad detalami. Firma zajmuje się również grawerowaniem i odświeżaniem starych nagrobków. – Klienci chyba cenią w nas najbardziej tę tradycję i solidność. Firma istnieje tyle lat tylko dzięki temu, że poważnie traktujemy naszych klientów. Oni wiedzą, że ta firma nie zniknie z dnia na dzień, podobnie jak nasze produkty. Produkty z granitu zostaną jeszcze długo po nas – przyznaje Roland Pientka. (eco)
LIDERZY BIZNESU
20 LAT RACIBORSKIEJ PRZEDSIĘBIORCZOŚCI • styczeń 2013 r.
17
– Zdrowie chorego najwyższym dobrem – przekonują Hanna i Piotr Klimowie
Po marzenia za ocean
Zaczynaliśmy od zera Po powrocie w 1991 r. wygrał konkurs na stanowisko kierownika Składnicy Sanitarnej Śląskiej DOKP. Pięć lat później był już dyrektorem Kolejowego Zakładu Zaopa-
FOT. ADRIAN CZARNOTA
I choć to tylko zabawna anegdota, jest w niej sporo prawdy, bo apteka św. Mikołaja rzeczywiście w wielu dziedzinach w Raciborzu była pierwsza. To tu jako pierwsze wśród raciborskich aptek pojawiły się komputery, bo już w 1992 r., czy nowatorski układ wyposażenia usprawniający pracę aptekarzy. Historia najsłynniejszego małżeństwa raciborskich aptekarzy zaczyna się na Śląskiej Akademii Medycznej. To tu Piotr Klima na ostatnim roku studiów
Jorku. Jak większość Polaków, pracowałem w firmach budowlanych. Nauczyłem się stawiania konstrukcji ścian z płyt gipsowych (wówczas w Polsce nieznanych), podwieszanych sufitów, kafelkowania, itp. Pracowałem z ludźmi pochodzącymi z różnych nieraz egzotycznych krajów. Poznałem wielokulturowość Ameryki. Uczyłem się na czym polega kapitalizm. Podciągnąłem się dzięki temu w językach, choć przyznaję, że głównie w rosyjskim, bo dużo pracowałem z Rosjanami – śmieje się.
W aptece za okienkiem często staje sam Piotr Klima
poznał studentkę I roku, która została jego żoną. – W latach osiemdziesiątych pracowałem na uczelni i w aptece kolejowej, a Hanna w Aptece Akademickiej w Sosnowcu. W tamtych latach urodzili się synowie: Paweł i Michał – zaczyna swoją opowieść o początkach aptekarz. Szkoła życia W 1989 roku, kiedy nastąpiła zmiana ustrojowa, zaczęło się mówić o prywatyzacji aptek. Przypuszczano, że apteka może kosztować kilka tysięcy dolarów. To była dla nas niewyobrażalna kwota. Nie mieliśmy 400 dolarów na wykup naszego mieszkania, a co dopiero takiej sumy – wspomina przedsiębiorca. Pan Piotr postawił wszystko na jedną kartę i wyruszył za ocean po walutę. Miał pojechać na pół roku, został na półtora. – Trafiłem do Nowego
trzenia Farmaceutycznego w Gliwicach, któremu na terenie Śląska podlegały: hurtownia farmaceutyczna oraz 34 kolejowe apteki i punkty apteczne. Równocześnie rozkręcał swój biznes. – Kiedy wróciłem, większość aptek była już wykupiona. Postanowiliśmy stworzyć swoją od zera. Podjęliśmy decyzję powrotu do mojego miasta rodzinnego. Padło na lokalizację przy Londzina. Stary budynek, który wydzierżawiliśmy, nie wystraszył mnie, bo nie takie budynki remontowałem. Po powrocie z jednej pracy, wkładałem strój roboczy i remontowaliśmy. Kupowaliśmy wówczas stare meble apteczne z magazynów PZF „Cefarm”. Aptekę uruchomiliśmy wiosną 1992 r. i zamieszkaliśmy nad nią, a rok później urodził nam się trzeci syn Jasiu. Początkowo żona Hania była w
niej wszystkim: od kierownika do sprzątaczki – wspomina.
Leki w maluchu Pierwsza apteka nazywała się Starowiejska. W wydanych wówczas „Dziejach Raciborza” Paweł Newerla zwrócił uwagę, że powinno się nawiązać do tradycji apteki św. Mikołaja, która do 1945 roku mieściła się po drugiej stronie ulicy pod nr 35 (obecnie apteka mieści się pod numerami 34 i 36). W pierwszych latach Piotr Klima sam był zaopatrzeniowcem. – Maluchem z bagażnikiem jeździłem do hurtowni farmaceutycznych. Pod koniec lat 90-tych kupiliśmy sąsiedni budynek, gdzie w 2002 r. uruchomiliśmy aptekę taką jak nam się marzyła, gdzie sami projektowaliśmy i wyposażaliśmy. Zastosowaliśmy wiele nowatorskich rozwiązań, np. stanowiska dla niepełnosprawnych, komputer dla klientów z informacjami o lekach, zaopatrzeniu, cenach, zamiennikach i przepisach prawa farmaceutycznego, pokój dla rozmów z pacjentem, toaleta dla klientów. Te działania zaowocowały nagrodami m.in. w Ogólnopolskim Konkursie „Apteka bez Barier”. Nasze zainteresowania historią farmacji i medycyny udało nam się zamienić w Izbę Muzealną, gdzie starsze pokolenie może pokazywać wnukom jak wyglądały apteki za ich młodości, co było na półkach, a nawet jak pachniało ziołami. To również wkład w dbałość o tradycje i godność zawodu. Od lat prowadzimy wiele niestandardowych przedsięwzięć, jak np. zajęcia dla dzieci i młodzieży, gdzie pokazujemy aptekę, również od zaplecza, mówimy o zasadach bezpieczeństwa farmakoterapii, itp. – mówi aptekarz. My i Włosi Piotr Klima organizuje w środowisku farmaceutycznym wiele różnych przedsięwzięć w skali regionu i kraju. Był m.in. prezesem Oddziału Polskiego Towarzystwa Farmaceutycznego w Katowicach, wiceprezesem Śląskiej Izby Aptekarskiej, obecnie jest wiceprezesem Stowarzyszenia Farmaceutycznego Lege Artis. Jest też członkiem Zarządu Krajowego Stowarzyszenia Far-
FOT. ARCH. PIOTRA KLIMY
– Prawie jak na Zachodzie – wzdychali goście z zagranicy spoglądając na niebiańskie sklepienie w nowo uruchomionej aptece Hanny i Piotra Klimów. – Chyba udało nam się stworzyć aptekę na europejskim poziomie – śmieje się pan Piotr.
Pracownicy apteki św Mikołaja słyną z uśmiechu, którym witają każdego klienta
maceutów Katolickich Polski. Między innymi z inicjatywy Apteki św. Mikołaja powstała Modlitwa Farmaceuty, która dotarła do wszystkich aptek w Polsce. Wcześniej takiej modlitwy nigdy nie było, a w Europie jedynie Włosi mają swoją Modlitwę Farmaceuty. Odpocząć i złapać oddech Do najważniejszych wartości szefostwo apteki zalicza dziś to, że może pomagać ludziom w utrzymaniu i powrocie do zdrowia. Na miejscu można zmierzyć sobie ciśnienie, zasięgnąć porady farmaceutycznej a przed apteką usiąść na ławeczce. Klienci odwiedzający aptekę mogą w aptece złapać oddech przy relaksacyjnej muzyce z głośników i spróbować serwowanych na miejscu ziołowych herbat. Jest tu również monitor, gdzie wyświetlane są filmy o zachowaniu zdrowia. – Wypożyczamy książki, poradniki, filmy z aptecznej biblioteczki. Mamy ok. 500 książek i poradników. Prenumerujemy również cztery tytuły periodyków o zdrowiu, każdy po 100 egzemplarzy dla pacjentów – mówi Piotr Klima. Co ciekawe, osoby starsze, ciężarne i niepełnosprawne są obsługiwane na stanowisku siedzącym. Przewidziano również kąt dla dzieci, dzięki czemu mają gdzie poczekać gdy rodzice robią zakupy. – Gdyby rozwój człowieka mierzyć liczbą m kw. powierzchni na której żyje, to od ślubu rozwinęliśmy się 100 razy. Zaczynaliśmy od pokoju w akademiku z dwójką synów, był to Dom Studenta w Sosnowcu, który miał powierzchnię 12 metrów kw. Obecnie zajmujemy
dwa sąsiednie połączone ze sobą domy, które łącznie mają 1200 m kw. powierzchni – liczy Piotr Klima. – Jedyny plus pokoju studenckiego był taki, że wszystko można było znaleźć – dodaje śmiejąc się. Kolejne pokolenie Klimowie prowadzą również drugą aptekę, pod patronatem świętych Kosmy i Damiana, która znajduje się w Szpitalu Rejonowym w Raciborzu. – Jak zapewnia aptekarz, ważne jest także to, że w jego dwóch aptekach pracuje zespół kilkunastu mądrych i porządnych ludzi. – W większości są z nami od początków tych aptek. Niektórzy pracownicy władają językiem angielskim, niemieckim, czeskim i rosyjskim. Bardzo cenimy sobie zaufanie jakim darzą nas pacjenci, którzy, nawet gdy przeprowadzą się do innej dzielnicy, nadal chętnie u nas realizują recepty i doradzają się w kwestiach leczenia. Liczne wyrazy sympatii, a przede wszystkim powroty do zdrowia pacjentów nadają sens naszej pracy i życiu – mówi Piotr Klima. Teraz w prowadzeniu apteki pomaga kolejne pokolenie farmaceutów – syn Michał i synowa Zuzia. Apteka stała się rodzinną. – Na rynku powstają kolejne apteki, ale cały czas mamy naszych wiernych klientów. Tego nie można traktować tylko jako biznes, bo to ogromna odpowiedzialność względem pacjenta. Czasem ludzie nie mają pieniędzy na wykup całej recepty, ale wiedzą, że my im doradzimy co trzeba bezwzględnie kupić, a co możemy zastąpić tańszym zamiennikiem – mówią aptekarze z Londzina. (r)
Biznes z pasją
FOT. COLLECTION JADWIGA
Pracowałam przez 10 lat w Spółdzielni Krawieckiej „Jedność” w Pietrowicach Wielkich, ale po latach pracy u kogoś, zamarzyłam o własnej firmie – wspomina właścicielka „Collection Jadwiga”, Jadwiga Staroń. Jak sama mówi: biznes ten powstał z pasji do szycia. – Ten zawód interesował mnie od zawsze. Zaczęło się od szycia garsonek, kostiumów oraz różnego rodzaju przeróbek. Później nastąpiło zapotrzebowanie na produkty z tkanin, dlatego zdecydowałam się otworzyć w Kietrzu sklep z pasmanterią, który funkcjonował przez blisko osiem lat. Bardzo trafną decyzją okazało się jednak nawiązanie współpracy z firmą Galtex S.A. – właścicielem Polskiej Sieci Sklepów „Firaneczka”. Z powodzeniem działamy wspólnie na rynku już od blisko 15 lat. W naszej
Sklep „Firaneczka”, na zapleczu zakład krawiecki pani Jadwigi, obok na zdjęciu aranżacja przez nią uszyta
ofercie znajdują się przede wszystkim polskie produkty, co w czasach obecnych jest szczególnie cenione. Firany te są bardzo dobre jakościowo, a
przy tym niedrogie – tłumaczy pani Jadwiga. Po dwudziestu latach funkcjonowania zakładu krawieckiego w Kietrzu, pani Staroń, wspólnie z firmą
����� ��������������������
55 ���������������� ������������
����������
�
20 LAT RACIBORSKIEJ PRZEDSIĘBIORCZOŚCI • styczeń 2013 r.
Przedsiębiorstwo „Collection Jadwiga”, mające swoją siedzibę przy ulicy Londzina, powstało ponad dwadzieścia lat temu w... Kietrzu. Od trzech lat wspólnie z Polską Siecią Sklepów „Firaneczka” podbija raciborski rynek usług handlowych oraz krawieckich.
������� ��������� ��
��
18 LIDERZY BIZNESU
�����
��������������������
Galtex S.A., otworzyła drugi sklep pod szyldem „Firaneczka” – tym razem w Raciborzu. – Początkowo powstał sklep z firankami przy ulicy Ogrodo-
wej, ale po roku – chcąc funkcjonować w większym lokalu – przenieśliśmy się na ulicę Londzina. W tej chwili jest to jedyna siedziba firmy, ponieważ od dwóch lat nie stacjonujemy już w Kietrzu – tłumaczy Staroń. Jak sama mówi: połączenie handlu z usługami krawieckimi to dobra recepta na sukces. – Mamy sporo stałych klientów. Pracy jest dużo, ale bardzo mnie to cieszy. Robię to co lubię i chyba to jest najważniejsze – mówi. Dziś firma „Collection Jadwiga” oferuje szycie i modelowanie firan, szycie na miarę klienta, przeróbki (skracanie spodni, spódnic itd.) oraz szycie strojów liturgicznych. Posiada także bogatą ofertę różnego rodzaju tkanin, akcesoriów krawieckich, dodatków dekoracyjnych oraz szeroką gamę pasmanterii. (mad)
wspomnień o raciborzanach, którzy odeszli, ale nie zostali zapomnieni...
Baranowski • Burek J. • Burek N. • Çakoly • Cyranka Darowski • Delong • Dyjakon • Dziech • Frydel Gade • Genser • Grzeszczuk • Irek • Jarecki • Jędrzejewski Joszko • Jurczyk • Kaczyna i Malinowski • Kalemba s. Katarzyna • Kincel • Klima • Klimanek • Koczenasz • Konzal Kozielski • Krawczyk • Kubica • Kucznierz Majewski • Malcharczyk • Młody • Motyka • Mrzygłód Niedziela • Nitefor • Orłowski • Pawlar • Perek Pietera • Prach • Rutkowska-Rut • Rymsza • Selański • Stal Starzyński • Sterańczak • Śladek • Wieder Witkowski • Wochnik • Wranik • Wyka • Wziontek
����
KSIĄŻKĘ MOŻNA KUPIĆ W NASTĘPUJĄCYCH PUNKTACH: • Sekretariat Nowin Raciborskich przy ul. Zborowej 4 • Księgarnia Sowa przy ul. Długiej 23, www.ksiegarniasowa.pl • Nowiny Art przy ul. Solnej 7/3
LIDERZY BIZNESU
20 LAT RACIBORSKIEJ PRZEDSIĘBIORCZOŚCI • styczeń 2013 r.
19
Początki firmy Dariusza Biela sięgają wczesnych lat dziewięćdziesiątych. Choć zaczęło się dużo wcześniej, tyle, że mniej oficjalnie. – Jeszcze jako student, ze znajomymi rozprowadzaliśmy podziemne wydawnictwa, czyli tzw. bibułę – wspomina raciborzanin. Przygoda z handlem na dobre zaczęła się w 1991 roku.
Od bibuły do kaktusa później przez miesiące czytali. Zaobserwowałem trzy takie fale w roku – dwa razy święta i komunie. Zdarzały się i zaskakujące sytuacje. Bohaterka jakiegoś współczesnego serialu, zgodnie ze scenariuszem, udawała, że pisze książkę „Kaktus w sercu”. Taka książka oczywiście nie istniała, ale znalazł się ktoś, kto zwietrzył interes i wydał książkę pod takim tytułem, nie mającą oczywiście nic wspólnego z serialową bohaterką. Książka sprzedawała się świetnie – mówi przedsiębiorca. Dzisiaj to właśnie telewizja i kino kształtują hity wydawnicze.
Księgarnie Sowa, które funkcjonują w Raciborzu, Rybniku i w Żorach musi znać każdy miłośnik książek. Tak samo jak uganiając się za kolejnymi nowościami, musi wcześniej czy później natknąć się na szefa Sowy, Dariusza Biela. – Nie da się ukryć, jestem tu, tak jak te książki – śmieje się zza lady ukryty za stosem bestsellerów. Uśmiech zdaje się pogłębiać gdy pytamy o początki firmy, najbardziej znanego księgarza z Raciborza. – Ojj, początki to była prawdziwa partyzantka. Chyba wszyscy zaczynali swoją przygodę z handlem w ten sposób. W moim przypadku pierwszy „sklep” to było pudło po telewizorze marki RUBIN rozkładane pod gliwickim domem handlowym Ikar – przyznaje raciborzanin.
Pierwsza sieć Już po studiach postanowił zamienić prowizoryczny stolik spod Ikara na coś większego. – W 1991 roku formalnie zarejestrowałem działalność i otworzyłem pierwszy kiosk na dworcu PKS w Raciborzu, potem przeniosłem się na ulicę Opawską w miejsce obecnej galerii Dukat. Handlowałem książkami i prasą. Otworzyłem też punkty w Rybniku, Jastrzębiu i Gliwicach – wylicza szef księgarni. Pieniądze na ich otworzenie
FOT. PAWEŁ OKULOWSKI
Handel pod dziekanatem Dwudziestoletni wówczas Dariusz Biel, student wydziału mechaniczno-energetycznego Politechniki Śląskiej w Gliwicach nie podjął pracy w swoim zawodzie. – Życie i polityka mnie rzuciła w to miejsce. Handel zacząłem na czwartym roku studiów. Skończyłem je w zasadzie z rozpędu pod presją rodziców. Dyplom schowałem do szuflady i zająłem się handlem – wspomina. Pierwsze szlify zdobył rozprowadzając na uczelni podziemne wydawnictwa czyli bibułę. Przywoził ją z warszawskich i wrocławskich uczelni. – Jeżdżąc do Warszawy dwa razy w tygodniu zacząłem przywozić z kolegami literaturę z wydawnictwa Amber. Ładowało się plecaki i woziło po dwadzieścia sztuk książek. W sumie wtedy w sprzedaży mieliśmy tylko kilka pozycji na tym naszym stoliku. Pamiętam, że poza bibułą pierwszą książką jaką sprzedałem był Santorym MacLeana. Na rynku nie było dużego wyboru. Na tym prowizorycznym stoliku w ciągu tygodnia potrafiliśmy sprzedać trzy tysiące egzemplarzy wspomnianego Santoryna, niestety dzisiaj to całkowity nakład wydawanych w Polsce książek – mówi Biel.
Książka nie zginie Księgarz z Długiej nie boi się, że wraz z postępem cywilizacyjnym książki przestaną być kupowane. – Podobny koniec wieszczono muzyce, kiedy w formie cyfrowej stała się dostępna w internecie. Lata minęły, ale płyty są nadal kupowane. Książka może stać się dobrem bardziej luksusowym, ale nadal wielu ludzi będzie chciało mieć dany tytuł na półce. Z książką można obcować, dotknąć, powąchać czy poplamić kawą. Ebooki, czyli książki w formie elektronicznej uzupełniają rynek. Inaczej sprawa wygląda z podręcznikami dla uczniów. Wprowadzenie od 2015 podręczników elektronicznych to raczej ich koniec w tradycyjnej formie – przyznaje.
Dariusz Biel z jedną z ulubionych książek „Szkicami Piórkiem” Andrzeja Bobkowskiego
pochodziły z czasów studiów. – Z kolegami poznanymi na uczelni założyliśmy we trójkę spółkę. Później nasze drogi rozeszły się. To był dość ciężki okres, bo trzeba było zająć się biznesem samemu i pospłacać wspólników. Od tego czasu zaczęła się moja samodzielna droga w tym biznesie – śmieje się szef Sowy. Uczyć się na błędach – Przez te lata prowadzenia biznesu, moje myślenie o firmie, o książkach bardzo się zmieniło – przyznaje Biel. – Pierwszy przykład z brzegu: przez pierwsze 6 – 7 lat nie handlowałem zupełnie podręcznikami. Dziś wiem, że był to błąd. Nie było konkurencji, kto miał podręczniki wówczas w ofercie, sprzedawał każdy tytuł w ilościach po kilkaset sztuk – dodaje. Kiedy raciborzanin zdecydował się wejść w handel podręcznikami, zrobił to z rozmachem. – Otworzyliśmy chyba pierwszy na Śląsku antykwariat z podręcznikam w
Gliwicach, poźniej zacząłem to samo w Raciborzu. Dziś takich firm jest zatrzęsienie, ale to u nas w regionie ludzie uczyli się, że stare podręczniki nie muszą się kurzyć w domu, tylko można się ich pozbyć zasilając portfel i kupić kolejne książki do kolejnej klasy dla dziecka. To była nowość i ludzie początkowo byli nieufni, ale z sezonu na sezon przekonywali się, szanowano książki, aby były w dobrym stanie i móc uzyskać za nie lepszą cenę w antykwariacie – wspomina. Kupują falami Potem były różnego rodzaju mody, które przechodziły, jak chociażby moda na komiksy, ale dziś to osobny rynek, lepsze wydania i dość spore pieniądze. – Po roku 2000 bardzo dużo sprzedawało się literatury kobiecej. Rynek odżywał również wtedy, gdy przyjeżdżali Polacy z zagranicy. Robili zapasy polskiej literatury, którą
Nadal tu stoję Dziś firma Dariusza Biela zatrudnia kilkunastu pracowników. Wkrótce ruszy rozbudowa jednej z księgarń. Pośród stosów książek jest coraz więcej paczek czekających na kuriera. – Sporo książek sprzedawanych jest przez internet. Dla wielu klientów jest to wygodniejsza forma zakupów niż bieganie po księgarniach. Przenosić się całkiem do internetu nie zamierzam. Szacuję, że koszty prowadzenia księgarni i sklepu internetowego są porównywalne – mówi. Mimo nawału pracy, Dariusza Biela nadal można spotkać za ladą jego księgarni, tak jak w latach 90-tych, gdy zaczynał. – Nie chowam się w biurze, nie analizuję całymi dniami słupków sprzedaży. Nic nie zastąpi kontaktu z klientem. Dzięki temu wiem czego szukają, na co jest zapotrzebowanie. Sam nie dałbym rady. Mam zaufanych pracowników, niektórzy są ze mną od ponad dziesięciu lat. Ufam im i wiem, że wszystkim chodzi o dobro firmy. To podstawa – mówi, przerywając, bo do księgarni wszedł kolejny klient. (r)
20 LIDERZY BIZNESU
20 LAT RACIBORSKIEJ PRZEDSIĘBIORCZOŚCI • styczeń 2013 r.
Pokoleniowa tradycja z marką zdrowego uśmiechu
Doskonale wyposażony gabinet w dwa fotele dentystyczne, w tym zaawansowany technologicznie unit, sprawia, że leczenie jest szybkie i niemal całkowicie bezbolesne. – Kiedyś do napędzania silnika służył pedał nożny, dlatego zdarzało się, że wiertło utkwiło między zębami, co powodowało dyskomfort u pacjenta. Dziś unit pozwala na regulację obrotów oraz siły nacisku wiertła, tak by nie zatrzymywało się w momencie leczenia. Maszyna ta jest niezwykle szybka, wykonuje ponad 600 tys. obrotów na minutę, co pozwala opracować ubytek w kilka sekund, a ból jest prawie nieodczuwalny – zapewnia doktor Wojciech Sterańczak. Dla większego komfortu leczenia stosuje też francuskie znieczulenia pozwalające dawkować lek odpowiednio do czasu trwania zabiegu, a
igły do jego podawania ostrzone laserowo są tak cienkie jak włos, więc wkłucia niemal się nie odczuwa. Precyzja w połączeniu z techniką Swą zawodową pasję raciborski stomatolog przejął po ojcu, który był również kolekcjonerem i znawcą sztuki stomatologicznej. Jego zbiór starych urządzeń, stanowiący przykład dawnych technik dentystycznych, można obejrzeć w Muzeum w Raciborzu. Dziś w stomatologii nieustannie pojawiają się nowe technologie. Nad całym procesem leczenia czuwa komputer, który reguluje nawet ilość i temperaturę wody nalewanej do kubka. Praca jest więc dużo prostsza, co nie oznacza, że nie wymaga precyzji, delikatności ręki i lekarskiego doświadczenia. Dlatego w arkana zawodu, Wojciech Sterańczak systematycznie wprowadza swego syna Lecha, z którym wspólnie od dwóch lat prowadzi gabinet. Wiedza i techniczne możliwości sprawiają, że obaj raciborscy dentyści mogą swym
FOT. PAWEŁ OKULOWSKI
Nowoczesność w połączeniu z tradycją sprawiły, że rodzinna praktyka stomatologiczna Wojciecha Sterańczaka należy do najbardziej uznanych w Raciborzu.
Dziś Wojciech Sterańczak gabinet dzieli z synem Lechem
pacjentom zaoferować szeroki zakres leczenia zarówno w sferze stomatologii zachowawczej, jak i protetyki, która jest konikiem doktora Wojciecha Sterańczaka, po chirurgię stomatologiczną. W gabinecie wykonuje się m.in. implanty pojedynczych zębów, jak i implanty do mocowania całej protezy. W sąsiedztwie gabinetu znajduje się też pracownia protetyczna, którą prowadzi drugi syn doktora Sterańczaka, technik dentystyczny Sebastian z żona Beatą. – Dzięki temu mam pełny wgląd w pracę oraz w materiały, na których pracują technicy. Daje to pełną
gwarancję jakości wykonania protez – mówi pan doktor. Zamienił Katowice na Racibórz Początki jego praktyki w Raciborzu przypadają na 1976 r. kiedy to przyjechał z Katowic Ligoty do poszukującego stomatologów nadgranicznego miasta. W Raciborzu otrzymał stypendium oraz mieszkanie przy ul. Łąkowej, w pobliżu którego otworzył swój pierwszy mały gabinecik dentystyczny. Pracę znalazł w poradni stomatologicznej przy ul. Zborowej, prywatnie praktykował dwa razy w tygodniu. Potem jeszcze czterokrotnie przeprowadzał się do nowych miejsc, m.in. do
mieszkania na Rynku, gdzie od 1980 r. również zamieszkał, a następnie do lokalu przy ul. Bosackiej. Piwniczne pomieszczenia po byłej stolarni były prawdziwym rarytasem, ponieważ wtedy wszystkie gabinety mieściły się wyłącznie w mieszkaniach prywatnych. – W tamtym okresie nie było możliwości wynajęcia czy też kupienia lokalu, dlatego upychano nas po strychach lub piwnicach – wspomina trudne czasy. W nowoczesnym gabinecie przy ul. Chopina Wojciech Sterańczak przyjmuje od 1999 r. Nieustannie też wprowadza nowości, np. ostatnio zakupił do wykonywania prześwietleń zębów radiowizjograf o promieniowaniu 10-krotnie mniejszym niż w rentgenie. Stosuje też coraz bardziej specjalistyczne materiały m.in. ostatnio wprowadzany na rynek elastyczny i prawie niezniszczalny acron do wykonywania płyt protez. Praca to jednocześnie hobby doktora Sterańczaka, którym zaraził go ojciec. W szczególności pasjonuje się protetyką, w tej dziedzinie ma na swym koncie już dwa wynalazki. (ewa)
Grosz do grosza i jest lombard 10 lutego 1992 roku przy ul. Rzeźniczej w Raciborzu rozpoczął działalność Lombard Grosik, pierwszy i najbardziej znany lombard w mieście. Grosik był pomysłem Bolesława Łubockiego, z wykształcenia metalurga, który po powrocie z USA postanowił zainwestować zarobione pieniądze we własny biznes. Razem ze wspólnikiem badali rynek lombardów. Był to wówczas idealny moment na tę działalność. W Polsce po przemianach politycznych brakowało zachodnich towarów i lombard był pierwszym miejscem, które odwiedzali poszukiwacze azjatyckich telewizorów, odtwarzaczy czy magnetowidów. Właściciel Grosika, który prowadził wówczas lombard samodzielnie, przyznaje, że pierwsze lata działalności były dla niego najlepszą lekcją tego biznesu. Rynek był wówczas bardzo chłonny. Ludzie mieli pieniądze, ale nie było towaru. Po 20 latach wiele się zmieniło. Dziś ludzie szukają okazji w sklepach. W lombardzie tropią zaś nowości techniki w niskich cenach. – Z czasem musieliśmy dokonywać większej selekcji towarów, które przyjmujemy pod zastaw. Kupujący mają coraz większe wymagania, a my musimy im sprostać – tłumaczy pionier raciborskiej pożyczki pod zastaw. Wśród klientów szukających w lombar-
dzie szybkiej pożyczki (gotówka nawet w kilka minut) najwięcej jest osób szukających pieniędzy na podstawowe potrzeby (lekarstwa, pogrzeb, żywność). Są też tacy, którzy chcą coś szybko spieniężyć żeby opłacić np. mandat, albo biznesmeni, którzy zapomnieli portfela. – Na podstawie mojej pracy, ludzi którzy do nas przychodzą, mam przegląd życia i sytuacji materialnej raciborzan. Obecnie większość osób chce coś sprzedać bo po prostu nie daje sobie rady – komentuje Bolesław Łubocki. Grosik od 20 lat funkcjonuje w tym samym miejscu. Wielu odwiedzających przychodziło tu w tym czasie nie tyle w interesie, ile po pomoc. – Nieraz na tym traciłem, bo chciałem im pomóc. Towaru pod zastaw jednak nie odebrali, a był niewiele wart i nie udało się go później sprzedać. Pomimo tego zdarza się, że jeszcze takie osoby na mnie psioczą – mówi szef lombardu. Dodaje jednak, że Grosik jest jego dzieckiem i jak długo będą klienci, on swój mały biznes będzie prowadził. W lombardzie przy ul. Rzeźniczej nadal znaleźć można wiele perełek, zarówno z działów RTV, AGD, komputerów jak biżuterii i innych. Wszystkiego można dotknąć i sprawdzić. Również ci szukający szybkiego banku i kredytu mogą wymienić swoje skarby za gotówkę i to bynajmniej nie za grosze. (M.W.)
– 25 LAT FIRMY –
b ru ki trawiński
®
Zakład Brukarski został założony 1 marca 1988 roku przez Remigiusza Trawińskiego PRZYZNANE NAGRODY, WYRÓŻNIENIA I CERTYFIKATY: • 28.04.2000 wyróżnienie przez Polsko-Szwajcarskie Centrum Przedsiębiorczości „FIRMA Z JAKOŚCIĄ” • 18.05.2000 – finał konkursu „Najlepsza Firma Powiatu Raciborskiego” • 11.02.2003 – uzyskanie Certyfikatu ISO 9001:2000 w zakresie Roboty Drogowe • 28.04.2005 – nominacja do Polskiego Godła Promocyjnego „TERAZ POLSKA” w XV Edycji Konkursu na Najlepsze Produkty i Usługi • Kwiecień 2009 – wyróżnienie Izby Rzemieślniczej oraz Małej i Średniej Przedsiębiorczości w Katowicach „FIRMA Z PRZYSZŁOŚCIĄ” • 18.05.2009 – dyplom „FILAR ZIEMI RACIBORSKIEJ” za 2008 rok
RACIBÓRZ, ul. Solna 25 • tel./fax 32 418 15 42
www.brukitrawinski.com.pl •e-mail: biuro@brukitrawinski.com.pl
LIDERZY BIZNESU
20 LAT RACIBORSKIEJ PRZEDSIĘBIORCZOŚCI • styczeń 2013 r.
Siła tradycji w połączeniu z wyczuciem potrzeb rynku, pozwoliły Spółdzielni Pracy Krawieckiej „Jedność” w Pietrowicach Wielkich przetrwać najtrudniejsze czasy. Jej świetność przeplatała się z okresami kryzysu. Niepodważalna pozostaje jednak renoma zakładu, ugruntowana współpracą z wieloma, bo ok. 50 firmami, m.in. tak znanych marek, jak Hugo Boss czy Pierre Cardin.
„Jedność” dawniej… Pomimo różnych kolei losu, z nostalgią wraca się do czasów sprzed 66 lat, kiedy to 15 wrześniu 1945 r. spółdzielnia rozpoczęła działalność. Decyzja o jej utworzeniu zapadła na zebraniu założycielskim zorganizowanym w lokalu „Wanke” przy ul. Mała Strona 15. W pietrowickiej „Jedności” szyto przede wszystkim ubrania męskie, w podległym zakładzie w Raciborzu płaszcze, w Prudniku zaś spodnie. W stopniowo mechanizowanym zakładzie szyto 300 ubrań dziennie, które w kraju trafiały
do Opola, Poznania, Wrocławia, Koszalina, Szczecina, Katowic. Jednym z największych zamówień eksportowych było wysłanie do Związku Radzieckiego 10 tys. ubrań męskich ze 100-proc. elany według najmodniejszego angielskiego kroju. W najlepszych 80-tych latach minionego wieku „Jedność” zatrudniała nawet 800 pracowników. … i dziś Jeszcze do niedawna spółdzielnia w prawie 100% szyła na eksport. Odbiorcami ubrań pietrowickiego zakładu był niemiecki DIGEL oraz amerykańska sieć sklepów Macy’s. Na rynek krajowy trafiało więc ok. 2% produkcji, głównie pozostałości eksportowych. – Po wycofaniu się klienta amerykańskiego i niemieckiego z Polski w 2008 roku w wyniku kryzysu, powstał problem. Nie istnieliśmy na rynku krajowym i już nie posiadaliśmy kontrahentów zagranicznych. Problem ten jednak rozwiązała współpraca nawiązana z firmą Gamatex spod Nowego Targu,
FOT. SPK JEDNOŚĆ
Krawiectwo z najwyższej półki
Swój szyk ubrania zawdzięczają sprawnym rękom krawcowych
która miesięcznie szyje ok. 10 tys. okryć męskich – mówi prezes Maciej Doniec. Obecnie sytuacja pietrowickiej „Jedności” jest dobra. Spółdzielnia produkuje miesięcznie w granicach 5 – 6 tys. ubrań męskich znanych marek Lavard i Dino Salvani. Ubrania te trafiają do 400 sklepów w Polsce, a także za granicę na Litwę, Łotwę, Słowację oraz do Rosji i Czech. Od roku trwa również współpraca z Zakładami Odzieżowymi VIPO w Łańcucie. Firma posiada ok. 30 własnych sklepów, w których
rozprowadzana jest odzież męska pod marką Lancerto. Zakłady szyją również na indywidualne zamówienia do Francji. W spółdzielni krawieckiej „Jedność” pracuje dziś 115 osób, planowane jest też zwiększenie zatrudnienia do 150. W spółdzielni szyte są ubrania klasyczne, ślubne, a także marynarki sportowe oraz smokingi. – Nasze wyroby odznaczają się wysoką jakością tkanin, dodatków, a przede wszystkim wykończenia zewnętrznego i wewnętrznego podszewki – zapewnia prezes.
21
We wrześniu 2010 r. przy spółdzielni „Jedność” otwarto sklep firmowyprzyul.Żymierskiego9, a rok później w listopadzie 2011 r. salon odzieży męskiej w Raciborzu przy ul. Londzina 30. – W naszych sklepach firmowych,do odwiedzenia których zachęcam, proponujemy towar w cenie producenta, a ewentualne poprawki krawieckie są gratisowe – dodaje prezes Maciej Doniec. Współpraca z firmą Gamatex na przestrzeni ostatnich lat zaowocowała w pietrowickiej spółdzielni szeregiem inwestycji w park maszynowy. Wykonano remont, który poprawił warunki socjalne pracowników oraz odnowiono elewację budynku spółdzielni. – Wspólnie z firmami Gamatex i VIPO należymy do największych producentów okryć męskich w kraju, dziś nie ma drugiej takiej grupy w Polsce – twierdzi prezes Maciej Doniec. A z pewnością o „Jedności”, jak i o krawiectwie wie prawie wszystko, gdyż kieruje pietrowicką spółdzielnią już 39 lat. Ewa Osiecka
KAFELEK — piękne wnętrza
Kafelek rozpoczął działalność 29 lat temu. Pierwsza lokalizacja sklepu znajdowała się przy ul. Karola. Właśnie w 1984 roku zrodził się pomysł założenia firmy. Była pierwszą firmą tej branży w Raciborzu i okolicy – mówi jej właścicielka Władysława Cieślik.
FOT. KAFELEK (2)
Na początku firma Kafelek oferowała podstawowe wyroby ceramiczne produkowane przez drobnych rzemieślników,
Jedna z wielu ekspozycji w sklepie
takie jak wazony czy doniczki. – Oferowany przez nas, jak na te czasy, wąski asortyment dobrze się sprzedawał. Na początku lat 90. firmę przeniesiono do budynku przy ulicy Rybnickiej 15. Obecna, trzecia lokalizacja znajduje się przy ul. Rybnickiej 2. Budynek, w którym obecnie działa Kafelek, funkcjonuje od 2000 roku – mówi syn Władysławy Cieślik – Łukasz. W miarę upływu czasu systematycznie poszerzano asortyment. Płytka ceramiczna miała znaczący udział w ofercie firmy. Produkty zaczeły nabierać jakości i piękna. W połączeniu z profesjonalną obsługą klienta, dawało to Kafelkowi wymierne korzyści. Polscy producenci ceramiki w światowej czołówce Raciborska firma obecnie oferuje w większości produkty krajowych producentów, takich jak Opoczno, Ceramika Paradyż czy Ceramika Tubądzin. Z upływem lat powstało dużo sklepów oraz marketów budowlanych tej branży, przez co sprzedaż była trudniejsza. Priorytetem stało się więc oferowanie wysokiej jakości towarów w dobrej cenie. Problemów jest jednak więcej. W dzisiejszych czasach to przede wszyst-
kim zasobność portfeli klientów oraz wysokie koszty prowadzenia działalności. Kolejnym trudnym momentem była powódź w lipcu 1997 roku. Firma poniosła znaczne straty w zasobach magazynowch. Był to trudny dla niej okres. – Ponieważ działamy na rynku lokalnym, dobrze znamy potrzeby potencjalnych nabywców. Jeśli klient dokona u nas zakupu, to projekt łazienki oraz transport wykonamy bezpłatnie – tłumaczy Władysława Cieślik. Kafelek posiada dogodną lokalizację przy głównej drodze wjazdowej z Rybnika oraz duży i wygodny parking dla klienta. Sam salon to dwa poziomy ekspozycji i kilkadziesiąt propozycji gotowych aranżacji łazienek w boksach ekspozycyjnych. Przedsiębiorstwo poza sprzedażą płytek oferuje również usługi transportowe i spedycję w zakresie międzynarodowego transportu drogowego rzeczy. Racibórz dobry dla biznesu Wielu mieszkańców narzeka na Racibórz. Czy miasto sprzyja przedsiębiorczości? – Racibórz jest dobrym miastem do biznesu, można narzekać na system podatkowy, ale na to chyba każdy przedsiębiorca bądź firma narzeka. Z roku na rok coraz trudniej prowadzić taki inte-
Obecna siedziba Salonu Płytek Ceramicznych „Kafelek”
res – zauważa pani Cieślik. – Dbamy też o reklamę firmy, kwartalnie w stacji radiowej, a także na kalendarzach ściennych i sporadycznie w postaci gazetek reklamowych – dodaje syn. Swoją przyszłość widzą jak najbardziej pozytywnie. Na początku firmą zarządzała pani Władysława Cieślik wraz z mężem. Następnie dołączyła rodzina i pracownicy. Obecnie pracuje tu 10 osób. Aktualnie sala ekspozycja ma powierzchnię ok. 800 metrów kwadratowych, a łączna powierzchnia magazynowa 1700 m kw. Za rok Kafelek będzie obchodzić 30-lecie swojego istnienia. Maciej Kozina
22 LIDERZY BIZNESU
20 LAT RACIBORSKIEJ PRZEDSIĘBIORCZOŚCI • styczeń 2013 r.
Od małego garażu po stacje kontroli
Na początku był to malutki warsztacik przy ulicy Rzecznej. – Od zawsze naszym mocnym atutem był nowoczesny sprzęt. Warunków lokalowych może dobrych nie mieliśmy, ale jak na tamte czasy ta wyważarka do opon była maybachem w swojej klasie – stwierdza pan Głombik. Jak dodaje, dzisiaj maszyna jest schowana w magazynie, ale dalej jest sprawna. Na Rybnicką 61 Madag przeprowadził się w 1995 roku i rozpoczęło się rozbudowywanie firmy – w 2007 roku powstała tu nowoczesna stacja diagno-
styczna a następnie całodobowa myjnia. W 2010 roku druga stacja została zlokalizowana przy ulicy Opawskiej 155. Paradoks – montujemy opony z marketów Moment powstania supermarketów nieszczególnie przeszkadzał raciborskiej firmie. – Taki paradoks, że nawet montujemy te opony, które klienci kupują w marketach. Opona ma to do siebie, że nie wystarczy ją kupić, trzeba ją jeszcze zamontować – podkreśla pan Głombik. Madag w przypadku reklamacji podchodzi do sprawy kompleksowo. – Jak klient kupi gdzieś indziej oponę, to jest odsyłany od Annasza do Kajfasza i za wszystko płaci. U nas jest obsłużony kompleksowo i bezpłatnie. Największym zainteresowaniem w firmie Madag cieszy się wymiana opon. – Wachlarz naszych usług jest duży. Poszerzamy usługi jeszcze o mechanikę samochodową, obsługę klimatyzacji, ustawiamy geometrię kół na bardzo nowoczesnym i precyzyjnym urządzeniu a ostatnio
FOT. MACIEJ KOZINA
W 2012 roku minęło 20 lat odkąd firma Madag rozpoczęła działalność. – Zaobserwowaliśmy zapotrzebowanie na tego typu działalność na rynku. Zaczęliśmy z moim bratem Klaudiuszem od opon i w kolejnych latach wszystko rozbudowaliśmy. Podglądaliśmy jak to się dzieje na Zachodzie. Staraliśmy się to przełożyć na nasze warunki – powiedział o początkach istnienia firmy jej współzałożyciel Adam Głombik.
Pracownik MADAG-u przy nowej maszynie diagnostycznej
otworzyliśmy serwis tachografów – dodaje szef Madagu.
fachowej wiedzy i doskonałego sprzętu. – Zawsze mamy najnowocześniejsze maszyny. Najnowszy zakup to wyważarka do kół, która jest pierwszą taką w Polsce. Wyważarka czwartej generacji to fantastyczne urządzenie diagnostyczne – chwali się Adam Głombik.
Ludzie i maszyny Madag może pochwalić się nowoczesnym sprzętem, ale też profesjonalną kadrą. – Ludzie i maszyny to jest nasz główny atut. Obsługa jest fachowa i ciągle podnosi swoje kwalifikacje poprzez liczne szkolenia i kursy. Rzadko zmieniamy kadrę pracowników – przyznaje współwłaściciel Madagu. Samochody są coraz nowocześniejsze, lepsze, szybsze, a do tego trzeba
Opony na każdą kieszeń Wielu kierowców zastanawia się, jakie opony są najlepsze. – Handlowaliśmy różnymi markami, ale zrezygnowaliśmy z tych, na które było najwięcej
reklamacji i staramy się nie mieć ich w ofercie. Po latach doświadczenia i obserwacji stwierdziliśmy, że grupa Goodyear ma bardzo dobre opony. Jesteśmy w stanie zaspokoić każdego klienta na każdą kieszeń – zapewnił Adam Głombik. Czy Racibórz to dobre miasto na biznes? – Jest to specyficzne miasto. Rozmawiam ze znajomymi, którzy mają warsztaty w dużych miastach i tam wszystkie obiekty są dzierżawione, a nie własnościowe, a więc z kosztami sprawa inaczej wygląda. Na pewno zbliżająca się podwyżka podatku od nieruchomości nie jest w odpowiednim czasie, mogłoby być to trochę później. W samym Raciborzu powinno być więcej zakładów produkcyjnych, które dają nie tylko pracę ale współtworzą system szkolnictwa i współpracują z lokalnymi firmami. Jeśli nie będzie zakładów produkcyjnych – pracowników to my nie będziemy mieli klientów – to jest bardzo mocno powiązane – tłumaczy Adam Głombik, szef firmy Madag. Maciej Kozina
Hobby właściciela firmy jest bliskie branży jego firmy, to także maszyny, do tego bardzo szybkie. Wykształcony na inżyniera rolnika swoją przyszłość związał z zupełnie inną dziedziną. Bliżej było Klaudiuszowi Głombikowi do metalu niż pracy na roli. Prowadzi firmę specjalizującą się w inżynierii cieplnej – Zakład Budowlano-Metalowy. Zainteresował się własnym biznesem nieco z przypadku. Kiedy miał jeszcze taksówkę bagażową zaprzyjaźnił się z jednym z klientów a ten kontakt dał początek spółce. – Bo czymś człowiek musiał się zająć – wspomina z uśmiechem. Przez początkowe lata pracował ze znanymi raciborskimi przedsiębiorcami – Ryszardem Frączkiem (gdy ten zajmował się jeszcze branżą metalową) oraz z Pawłem Rumplem. Z dzisiejszym politykiem, ówczesnym wspólnikiem niedługo się rozstał, a z drugim założył Zakład Budowano-Metalowy. Był odpowiedzialny w tej firmie za pozyskanie licencji na sprzedaż w Raciborzu produktów Boscha,
czy Hitachi. – Najlepiej schodziły niemieckie, w tym regionie to naturalne. Z japońskich trzeba było częściowo zrezygnować – opowiada. Razem z Pawłem Rumplem pracował do 1996 roku. Po podziale firmy zajął się działką energetyczną. Z obydwoma wspólnikami sprzed lat ma do dziś dobre relacje. Skąd wzięła się nazwa ZBM? Powód był bardzo praktyczny – decydowało zwolnienie z podatku obrotowego przypisane firmom budowlanym. Choć myślano o zmianie nazwy już parokrotnie to do niej nie doszło. – Kojarzą nas po niej bo jesteśmy rzadkim przypadkiem budowlańców w branży energetycznej – przyznaje nasz rozmówca. Pierwszą siedzibę firma znalazła przy ul. Batorego 4. W 2002 r. ZBM przeprowadził się na Miedonię, tam przy ul. Rolnej, również pod numerem 4 działa do dziś. Lokalizację zawdzięcza rodzicom pana Klaudiusza. – Łatwiej jest mieć wszystko na miejscu, produkcję i biuro – przekonuje właściciel.
Za najlepszy okres w rozwoju swojej firmyKlaudiuszGłombik uważa pierwszą dekadę lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Wspomina jedno z pierwszych większych zleceń, w Opolu gdzie olbrzymie kotły wymagały precyzyjnego spawania. Z racji młodego wieku i wyglądu pan Klaudiusz był traktowany z dystansem, bo wydawało się, że nie sprosta zadaniu. Jakością swych usług zmienił sposób myślenia na swój temat. Po początkowej nieufności zjednywał sobie klienta i o kolejne zlecenia nie musiał się martwić. Kilka lat wstecz ZBM wykonał duży, siedemnastotonowy wkład wymiennika ciepła dla firmy Boruta spod Łodzi. Produkt był tak fachowo wykonany, że zleceniodawca sam później zlecał raciborskiej firmie następne zamówienia. To zlecenie Klaudiusz Głombik uważa za jedno z najważniejszych w dziejach firmy. Stale współpracują z SGL Carbon i Rafako. Rejonem ich działania jest cały kraj. Od kondycji gospodarki krajowej zależy liczba zleceń dla raciborskiej fir-
FOT. ZBM
ZBM — Zawsze Bardzo Mocni
Jeden z produktów raciborskiej firmy
my. – Przedsiębiorca w tej branży nigdy nie jest pewien swej przyszłości. Gdy z końcem roku kończą się roboty to są obawy o początek nowego, z kolei nagle może przybyć zleceń tak dużo, że i dwóch miesięcy nie starczy by je zrealizować – dzieli się swymi spostrzeżeniami szef ZBM. Pracowników dobierał w kręgu znajomych. A to sąsiad, a to kolega, który wrócił z wojska. Wielu z tych co zaczęli gdy firma powstała pracuje w niej do dziś. ZBM zatrudnia 14 osób i jak twierdzi szef, to największy atut firmy. – Bez takich ludzi jak oni nic byśmy nie osiągnęli – kwituje. Pytany czy miasto, w którym działa rozwinęło się tak jak jego
przedsiębiorstwo – kręci głową. Życzyłby mu takiego stopnia rozwoju jaki w ostatnich latach osiągnęło Rafako. – To wysoka półka. Wszędzie gdzie mówimy, że wykonujemy zlecenia dla Rafako wiedzą o jaką firmę chodzi – zauważa Klaudiusz Głombik. Co stanowiło o sukcesach odnoszonych w biznesie? – Ktoś tam na górze czuwał nade mną przez te wszystkie lata. Tu poleciałem, to gdzie indziej się znalazłem. Jedni oszukali, ale inni pomogli – mówi przedsiębiorca. Jego pasją są sporty motorowodne. Uprawia je amatorsko, ale w tym gronie zalicza się do czołówki. Mariusz Weidner
LIDERZY BIZNESU
20 LAT RACIBORSKIEJ PRZEDSIĘBIORCZOŚCI • styczeń 2013 r.
23
GAGA — rozbudza pragnienia tradycyjnego handlu
Niełatwe początki rynku hurtowego Na lata 90. XX w. przypadły początki prywatnego biznesu. W tym okresie tworzył się dopiero – nieistniejący wcześniej – rynek hurtowy w Polsce. – Wielce pomocna była współpraca z Browarem Racibórz, od którego rozpoczęliśmy dystrybucję piwa. Poza tym sprzedawaliśmy coca-colę i napoje smakowe w butelkach pet – wspomina właściciel firmy. Na swą pierwszą siedzibę hurtownia GAGA zaadaptowała pomieszczania należące do raciborskiego Domgosu, przy ul. Bosackiej. Po roku, zmuszona do przeprowadzki, znalazła swe nowe
nie odbiorcom detalicznym, w cenach zbliżonych do hurtowych.
FOT. EWA OSIECKA
Konsekwencja i wyczucie rynku właściciela dały początek największemu raciborskiemu dostawcy piwa i napojów – Hurtowni GAGA. Rozpoczęło się zaś wszystko przed 22 laty od sklepu z napojami w Kuźni Raciborskiej, który postanowił otworzyć w 1991 r. Henryk Praszelik. Pomysł na nazwę firmy pan Henryk zaczerpnął od imienia swej żony Grażyny, bo tak zdrobniale ją nazywano. – Teraz nazwa jest topowa, ponieważ zapewne nie ma dziś nikogo, kto nie zna piosenkarki Lady Gaga – żartuje Henryk Praszelik.
Henryk Praszelik – właściciel firmy GAGA
miejsce na terenie GS Rudnik, w którym swą działalność prowadzi do dziś. Tam gdzie obecnie znajduje się biurowiec hurtowni GAGA mieściła się niegdyś piekarnia Gigant, ponieważ planowano w tym miejscu kompleks produkcyjny wraz z ubojnią oraz wytwórnią wód mineralnych. Na przestrzeni kolejnych lat GAGA stale poszerzała swój asortyment. Nie ma dziś żadnej innej firmy w okolicach Raciborza, która miałaby tak szeroki asortyment napojów. – Jesteśmy przedstawicielem i dystrybutorem wszystkich największych
producentów piwa począwszy od Kompanii Piwowarskiej poprzez browary Żywiec, Carlsberg (Okocim), Van Pur, po Namysłów. Pozostaliśmy też wierni Browarowi Racibórz – wylicza Henryk Praszelik. Ponadto GAGA jest dostawcą całej gamy napojów i wód Ustronianka, Jurajska, Staropolanka oraz Żywiec. Współpracuje w zakresie sprzedaży soków i wody „Mama i Ja” – firmy Wosana z Andrychowa. Oferuje całą gamę napojów energetycznych, a także coca-colę i pepsi-colę. Handluje też alkoholami mocnymi, sprzedając je jednak wyłącz-
STOLARSKA TRADYCJA
Najlepsze marki to te powstałe z prawdziwej pasji. Taka właśnie jest firma państwa Kolasów.
FOT. G&G KOLASA (2)
Blisko półwieczna historia działalności w branży meblowej to kilkaset zrealizowanych zamówień. Początki datują się na rok 1965, kiedy to Ginter Kolasa ze wspólnikiem otworzyli stolarnię w Sudole. W 1975 r. spółka przeniosła się na Ostróg. W 1980 r. pan Ginter skończył budowę własnego zakładu stolarskiego przy ul. Rogera 1. W tym sa-
mym czasie, jego syn Grzegorz rozpoczął naukę zawodu w ówczesnej budowlance. Po trzech latach zdobył tytuł czeladnika, a następnie mistrza w zawodzie stolarza. W 1988 r. ojciec i syn zostali wspólnikami. Obaj pracują w budynku wzniesionym przez seniora, sukcesywnie go rozbudowując. Disiejsza siedziba firmy prawie wcale nie przypomina tej sprzed lat. Rzetelność wykonywanych zleceń i niebanalne pomysły szybko sprawiły, że mały zakład stolarski przeobraził się w lokal-
Fragment ekspozycji w sklepie firmowym
Największa firma pogranicza Hurtownia GAGA koncentruje się przede wszystkim na zaopatrzeniu handlu detalicznego. Oprócz sprzedaży hurtowej prowadzi też sprzedaż detaliczną, z której chętnie korzystają indywidualni odbiorcy – organizatorzy wesel, festynów, komunii i innych uroczystości. Obecnie firma zatrudnia 25 pracowników. We własnym zakresie załatwia też całą logistykę dysponując czterema samochodami ciężarowymi i trzema samochodami dostawczymi. Obszar jej działalności znajduje się w obrębie ok. 50 km i obejmuje całe pogranicze, poczynając od Jastrzębia, Wodzisławia, Chałupek, Krzyżanowic, Krzanowic, poprzez tereny Opolszczyzny m.in. Głubczyce, Branice, Pawłowiczki, łącznie z Kędzierzynem-Koźlem, po Gliwice i Rybnik. – Ponieważ w dzisiejszych czasach trzeba twardo stawiać czoła drapieżnym supermarketom, które zdominowały miejscowy handel tradycyjny, zależy nam, aby utrzymać działalność naszej firmy na obecnym poziomie. Dlatego z myślą o naszych odbiorcach organizujemy dużo akcji promocyjnych – mówi Henryk Praszelik. (ewa)
nego lidera wśród producentów � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � � mebli. Stałe inwestycje w park maszynowy pozwoliły na znaczące podniesienie jakości wytwarzanych wyrobów. Również zatrudnienie na przestrzeni lat istotnie wzrosło od kilku do dwudziestu pracowników. W firmie od wielu lat szkolą się uczniowie stolarstwa. M.in. za tę działalność Raciborska Izba Gospodarcza uhonorowała spółkę Kolasów w 2010 r. nagrodą Filar Ziemi Raciborskiej. G&G Kolasa to dziś rozpo- Jedna z ostatnich realizacji w domu klienta znawalna marka, szczególnie sów ozdabiają domy w Niem- mu doświadczeniu doskonale jeśli chodzi o meble kuchenne. czech, Belgii, Wielkiej Brytanii rozumiemy te trudności i oferujemy klientom swoją pomoc na Spore doświadczenie firma ma czy Luksemburgu. także w realizowaniu zamóSatysfakcjonujące jest to, że każdym etapie urządzania wnęwień na meble firmowe dla klientki, które kiedyś u nas za- trza. Od profesjonalnego doradzbanków, biur, hoteli, gabinetów mawiały kuchnie, a po latach twa architektów i projektantów lekarskich czy obiektów han- chcą zmienić zabudowę kuch- wnętrz, poprzez porady technodlowych. ni wracają do nas – mówi Grze- logiczne, doboru surowców, aż po montaż i transport. Z chęcią przyjmowane są też gorz Kolasa. Racibórz to nasza baza, ale nietypowe zamówienia indywiRenoma firmy powstawała z dualne, na przykład związane biegiem lat. Duży wpływ ma in- działamy na nieograniczonym z oryginalną, niestandardową dywidualne podejście do klien- terenie. Każdy nasz mebel to mebel architekturą bądź awangardo- ta. Zakup domu lub mieszkania, wymi pomysłami klientów. Na budowa, remont, urządzanie unikalny, trwały, zaprojektoswoim koncie ma wyposażenie – to czynności kojarzące się nie- wany specjalnie dla danego domów kilku polskich olimpij- stety najczęściej z górą piętrzą- klienta. Cały czas trzymamy czyków oraz umeblowanie no- cych się do załatwienia spraw, najwyższy poziom – tłumaczy wego Raciborskiego Centrum zmęczeniem i sporym stresem. szef firmy. (M.W.) Krwiodawstwa. Meble Kola- – Dzięki swojemu wieloletnie-
od
F IZYKI , W WI EKU 21 LAT NAPISAŁ PR ACĘ DOK T OR S KĄ, ZA
Wiarygodne źródło informacji
NOBLA º 21 LAT TEMU ZMARŁ SŁYNNY ANGIELSKI KOMIK BENNY K T Ó R Ą O T R Z Y M A Ł N AG R O D Ę N O B L A
H I L L º P R O F. F R A N K W I L C Z E K , G E N I U S Z
DWÓCH KARABINIERÓW º 21-LETNIA POLKA
I LO N A Z I E L KO W S KA BY Ł A C Z ŁO N K I N I Ą O F I C J A L N E J D E L E GA C J I
UE, KTÓRA ODBIERAŁA POKOJOWĄ NAGRODĘ
I E N I U 2 1 L AT , N I E S ŁU S Z N I E S K A Z A N Y N A D O Ż Y W O C I E Z A Z A B I C I E
UPR AWNIE NIA K IE R UJĄCE GO KOLEJKĄ T URYSTYCZNĄ º W USA SPRZEDAJE WŁOSKIEGO SYCYLIJCZYK, KTÓRY SPĘDZIŁ W WIĘZ
21 LAT º AŻ 69 MLN EURO ODSZKODOWANIA DOMAGA SIĘ OD PAŃSTWA
CZY WIECIE, ŻE: TRZEBA MIEĆ 21 LAT, ABY DOSTAĆ
S I Ę A L K O H O L T Y L K O O S O B O M , K T Ó R E S K O Ń C Z Y ŁY