Kolejna edycja ARTerii organizowanej przez „Nowy Czas” za nami. Wydarzenie miało miejsce w uroczych kryptach londyńskiego kościoła St George the Martyr.
Obrazy, muzyka, wiersze, magiczne wróżby, spotkanie – tego doświadczyliśmy. By opowiedzieć o tym, co się wydarzyło, zaprosiłem kilku uczestników wieczoru: Agata Rozumek – wokalistka (AR), Monika Sharma – wydawca magazynu „Polish Britain” (MS), Grzegorz Gaszczak – wolny człowiek (GG), Anna Maria Różańska – poetka (AMR), Dagmara Chmielewska – organizatorka wydarzeń biznesowych i kulturalnych (DCh), Karol Wodarczyk – autor teorii miłości (KW), Marta Brassart – specjalista ds. ubezpieczeń (MB) Naszym przewodnikiem niech będzie wiersz Agaty Rozumek. *** Naiwność serca Głupota umysłu I znów taplam się W obcych słowach A ja chcę krzyczeć Ja chcę śpiewać Lecz kto zrozumie Kiedy wołam I tak siedzę maleńka Na krańcu gitary Kaleczę palce Tępymi strunami Każda myśl nadal
Ciepła moja A słowo już obce nie-Ma-nie-Wola Naiwność serca Głupota umysłu I znów taplam się W obcych słowach Tak właśnie jest czasem z nami tu, na Wyspach. Pełni nadziei wszyscy tu przybyliśmy. By zrealizować marzenia, zarobić pieniądze, poznać ludzi. Zderzamy się z tym, co tu zastajemy. Potrzebne jest więc spotkanie, które pozwoli na ustawienie sterów. Codzienność wkłada nas w karby „obcych słów”. – ARTeria sprawia, ze przez kilka godzin zapominamy o aktualnych sprawach (DCh). – Spotkania są bardzo ważne, bo ludzie chcą się integrować (KW) Słowo kultura wywodzi się od kultu. Pytanie, co takiego obdarzamy atencją. Okazuje się, że sam fakt wspólnego przebywania jest ważny. Stworzenie miejsca, które może być wyspą na Wyspie. Gonitwa za pieniędzmi może doprowadzić do wyjałowienia. Obcowanie ze sztuką daje możliwość na ponowne odnalezienie się. A ja chcę krzyczeć Ja chcę śpiewać Lecz kto zrozumie Kiedy wołam Krzyk. Stłumiony promocją z korner szopu, zamknięty we flacie. On jednak jest i gdzieś musi znaleźć ujście. ARTeria daje taką możliwość. Zarówno dla artystów, jak też uczestników. – Podobne spotkania są bardzo ważne dla Polaków przebywających w Londynie. Podtrzymują naszą tożsamość narodową, integrują środowisko polskie oraz dają możliwość budowania wspaniałych relacji z innymi osobami, które pragną być bliżej sztuki (DCh). – Nie było łatwo znaleźć wzór, który by je definiował. (KW) Kto zrozumie kiedy wołam Tak mógłby zapytać autor przedstawionych obrazów. Jego prace pokazywane były w dwóch salach. W pierwszej – wprowadzenie do syntezy znaku. Obrazy malowane ekspresyjnie, z rozmysłem, lecz jakby pośpiesznie. By zapisać emocje i je pozostawić. Uciec. Historie miłosne. Nabrzmiałe czerwienie. Samotność. Czy takie obrazy powstałyby na Saharze? Pewnie nie. Prócz intymnego zapisu autora jest tam również widoczny portret tych miejsc, z którymi się stykamy. Nie poprzez bezpośrednią ilustrację, lecz jako zapis emocji, które im towarzyszą. Samotności, opuszczenia, oczekiwania. Szukanie znalezienia. Widoczne podczas oglądania prac stało się, że Wyspa nas zaznacza. Nadaje łatwy do odczytania kod emocjonalny, który po przyjeździe do kraju trudno zrozumieć bliskim nam osobom. Obraz staje się zakodowaną informacją. – Nie jesteś z tym wszystkim sam. Druga sala, gdy byliśmy już wyedukowani w znakach artysty, przedstawiała, opowiadała. Widzowie mogli przekonać się, że spotkanie z malarstwem współczesnym jest jak oglądanie fotografii. Obrazy przedstawiają jednak w sposób inny. Poprzez nadanie znaczeń plamom i kreskom. Jest to fotografia wnętrza człowieka, nie jego powłoki. Jedno pociągnięcie pędzlem może być całą historią. Kropka może mówić! I tak siedzę maleńka Na krańcu gitary Kaleczę palce Tępymi strunami Tak właśnie jest, gdy artysta przygotowuje się do występów przed publicznością.
Trudy i starania, które w trakcie koncertu nie są widoczne. Agata Rozumek to lekkość i wdzięk. – Podobały mi się słowa (...) i sam fakt, że były w wykonaniu Polki, sprawiały, że czułem się dumny, że nasi rodacy są uzdolnieni (KW). – Czyli będąc tu, w Londynie, są ludzie, którzy czekają, by ktoś odniósł sukces. – Bomba! Klasa! Trochę polskiej nostalgii i rewelacyjny występ anglojęzycznego solisty... Warto było przyjechać taki kawał, żeby odreagować!” (AMR). – Muzyka doskonale dopasowana do atmosfery nie będzie wypełniać stadionów, ale zdaje się, że nie o to wykonawcom chodziło. Oprawa muzyczna – super (GG). – Jeżeli chodzi o Jake’a Shawa, byłam pod wrażeniem. Naprawdę wysoki poziom, zarówno na płaszczyźnie wokalnej, jak i instrumentalnej. Moi chłopcy – gitarzyści spisali się na medal i warto było ich posłuchać (AR). – Muzyka owijała nas miękkim szalem łagodnych rytmów i delikatnego głosu (MB). Muzyka towarzyszyła nam przez całość wydarzenia. Pozwalała uczestnikom na aklimatyzację, wprowadzała w nastrój wieczoru, poruszała. Miejsce, w którym muzycy występowali było kameralne. Wielość prezentacji sprawiła, że słuchacze mogli przez kilka godzin zachować świeżość odbioru. Po zakończeniu występu artyści nie udawali się do garderoby, lecz schodzili ze sceny do publiczności, co dawało nam możliwość poznania ich osobiście. Stwarzało atmosferę bycia razem. Można było poznać nie tylko sztukę, lecz również ludzi. Poezja włączona w ARTerię – w taki sposób po raz pierwszy – też miała za zadanie poznanie poetów osobiście. Teksty były więc prezentowane przez autorów. Gwar we foyer nie przeszkodził w skupieniu. Magiczne działanie słowa. – Poezją byłam oczarowana. Samą ideą, że tak można, że taki poziom, że na takim spotkaniu (AR). – Miły moment, słowa, cięcie, gięcie pozwoliło chwilowo, ponownie zaangażować jakąś część umysłu już dawno uśpioną, bo w innym wymiarze ostatnio stymulowaną, poprzez inaczej jednak brzmiący język angielski, więc i sentymentalnie, katartycznie (GG) – Moc wrażeń, trochę powiewu polskości, zabawa rymem, różnorodność spostrzeżeń w ciekawej formie, trafność przekazu (AMR) – Wiersze zmusiły mnie (KW). – Słowa poezji, deklamowane, zapraszały do rozmowy. Poezja wierszy może oczyścić naszą prozę codzienności (MB). „Nowy Czas” patronuje poetom. Daje im miejsce na zaistnienie. Jeden z nich, którego utwór został wcześniej wydrukowany na łamach tej gazety powiedział, że coś się zaczęło po tym fakcie w jego życiu dziać. – Wiesz, mój syn zadzwonił do mnie. Sam. Po raz pierwszy od kilku lat. W Londynie mamy do czynienia z koniecznościami. Artyści słowa też im podlegają. Jednak nawet w zgiełku potrafią się skupić na twórczości. Potrzebne jest miejsce, gdzie słowo może być wypowiedziane. Poprzez zgromadzenie dobrze reagującej publiczności uzyskuje się świadomość wagi twórczości. Czytając można poczuć, że to wszystko ma sens, że słowa nie zostają tylko martwą literą. Zobaczyliśmy również, że poeci są wśród nas. Nie tylko na kartach szkolnych lektur. Słowo wciąż się rozwija. Każdego dnia, wraz z każdą rozmową i wierszem. Oglądając poetów można było uczestniczyć w przeniesieniu przeszłości w przyszłość, kreacji teraźniejszości słowa. Drobne, codzienne przewartościowania, odkrywanie i nadawanie znaczeń. Waga każdej litery. Patrząc na czytających widzieliśmy emocje. Istniały one po obu stronach rampy. Publiczność mogła uwierzyć w autentyczność pisania. W anglojęzycznej codzienności łatwo o zgubienie wrażliwości. Tu wystarczy znajomość kilku słów, by porozumiewać się w domu czy pracy. Obcowanie z
poezją wypełnia pustkę. Tworzy bufor. Nie musimy kurczyć odbioru doznań poprzez brak możliwości ich opisu. Każda myśl nadal Ciepła moja A słowo już obce nie-Ma-nie-Wola Słowa pozostałyby obce, gdyby nie możliwość przekazania ich dalej. Artysta pozostałby sam ze swoim dziełem, gdyby nie zetknięcie się z publicznością. Widz bez twórczości nie istnieje. Będąc odbiorcą, staje się drugim biegunem energetycznym tego, co nazywa się kulturą. Poeci, muzycy, artysta malarz zaistnieli. Energie zostały pobudzone. – Synteza muzyki, poezji i malarstwa to jak najbardziej fantastyczny pomysł. Gratuluję organizatorom pomysłu i rozmachu w przygotowywaniu tej inicjatywy (DCh). Podczas wieczoru odbyły się również wróżby andrzejkowe. Była okazja do zabawy, przeniesienia się w świat magii. Biorący udział w spotkaniu uczestniczyli w loterii, której zwycięzca otrzymał obraz Pawła Wąska wykorzystany na plakacie reklamującym ARTeryjne Andrzejki. Zebrane pieniądze zasilą kolejną ARTerię. – Spotkałem wartościowych ludzi (KW). – Atmosfera? Domowo-koncertowo-liryczno-muzyczna-niepowtarzalna (AMR). – Atmosfera tego miejsca miała jakiś głęboko oczyszczający i ducha podnoszący efekt (GG). – Przychodząc tam jesteśmy ciekawi świata, ciekawi słowa, ciekawi samego siebie. Przychodzą tam ludzie zdolni, utalentowani, poszukujący wyższych wartości. Po to schodzimy do krypty właśnie, aby przewrotnie wzbić się na wyżyny. Tu na wyżyny wrażliwości (AR). – Atmosfera bardzo przyjazna, zabawa doskonała (MS). – W kryptach tego wieczoru znaleźliśmy się w innym wymiarze. (MB). – Ciekawe rozmowy z uczestnikami wydarzenia oraz szansa obcowania z różnorodnymi formami sztuki, do tego ciepła, familijna atmosfera sprawia, że ci, którzy brali udział w niej pierwszy raz, będą uczestniczyć w kolejnych spotkaniach (DCh) – ... i ciepło, i na poziomie (KW) – Ale czy ma to jakieś znaczenie? Dla jakości mojego życia – tak! (GG). – Bawiłam się świetnie, jeśli jest szansa na więcej takich wieczorów – ja się piszę! (AMR). – Takie spotkania są ważne, niezbędne! Niepowtarzalne, inspirujące, konieczne do ukojenia porywów umysłu i duszy! (AMR). – I bardzo dobra okazja do poznania wartościowych ludzi (KW). – Podziękowanie za inicjatywę i chęć, i wysiłek organizacyjny dla „Nowego Czasu” (MS). – Takie spotkania są ważne, bo każdy Artysta czy artysta potrzebuje miejsca, gdzie da upust swym emocjom, gdzie przestaje być dziwakiem, gdzie znajduje zrozumienie, gdzie ociera się o sztukę, jak również staje się jej udziałem. ARTeria to mrowie ludzi ciekawych pod każdym względem (AR). Więc „nie-Ma-nie-Wola” zostało na ARTerii przewartościowane. Pozostaje każda myśl nadal Ciepła moja. tekst: Adam Siemieńczyk Zdjęcia: Marek Borysiewicz, Ryszard Szydło ARTeryjna prezentacja: Malarstwo: Paweł Wąsek Muzyka: Agata Rozumek iŁukasz Fiszer, J.J. Jacob, Andrzej Pawłowski; Jake Shaw; Piotr Piskorz ze Szkotem Jimem Poezja: Anna Maria Mickiewicz, Tomasz Januszkiewicz, Adam Siemieńczyk
Wróżby: Konrad Łatacha Galeria: