Kulturalny kawałek podłogi CZWARTEK, 24 LUTEGO 2011 00:00 THE POLISH OBSERVER, LONDYN Share Pomysł dwojga polskich emigrantów, by zebrać „w jedno” rodaków parających się różnymi dziedzinami sztuki, czy to zawodowo, czy amatorsko, okazał się strzałem w dziesiątkę. Dowiodła tego niedzielna impreza w Jazz Cafe POSK „Mój JESTEM kawałek podłogi” zorganizowana przez stowarzyszenie „PoEzja Londyn”.
W tym artystycznym wydarzeniu wzięło udział ponad 20 polskich artystów, zarówno tych tworzących w Wielkiej Brytanii, jak i w Polsce. Inicjatywa „PoEzji”, to kolejna próba pokazania, że polskiej emigracji nie należy kojarzyć wyłącznie - przy całym szacunku dla tej profesji - z „kontraktorką”, czy „plamberką”. „Mój JESTEM kawałek podłogi” to spektakl poetycko-muzyczny, ale nie tylko, bo w całym przedsięwzięciu wzięły udział osoby parające się również fotografią, dziennikarstwem prasowym, radiowym, czy telewizyjnym, krytyką literacką, aktorstwem. - Poprzez wspólne działania tworzymy przestrzeń na kreację, zaistnienie i rozwój. Naszym celem jest nie tylko zabawienie widza, lecz również próba budowania obrazu w kontakcie z odbiorcami i krytyką - mówił Adam Siemieńczyk, który wraz z Martą Brassart był organizatorem imprezy. Trochę żal, że sala Jazz Cafe nie była wypełniona po brzegi publicznością, ale należy odnotować fakt, że wolnych miejsc siedzących, zabrakło. Aleksander Nawrocki, znany poeta i redaktor naczelny „Poezji Dzisiaj”, który otwierał spektakl, stwierdził pół żartem, pół serio, że frekwencja, jak na deszczowe, niedzielne popołudnie jest całkiem, całkiem: - Bo przecież mogliście zostać w domu, pójść na dziewczyny, lub… na chłopaków powiedział na wstępie, ale później jednak, już najzupełniej poważnie, mówił o tym, iż jest zaskoczony faktem, jak wielu świetnie piszących ludzi znajduje się na emigracji w UK, choć nie tylko tu. A wie to dzięki rozlicznym kontaktom z emigrantami
parającymi się twórczością literacką, z którą jako redaktor naczelny literackiego periodyku ma okazję się zapoznawać. Widzów obecnych w Jazz Cafe w minioną niedzielę zaskoczyć musiało nie tylko to, o czym mówił Nawrocki, lecz również to, czego sami doświadczyli. Zarówno poezja, jak i recytacje, utwory muzyczne oraz kunszt muzyków towarzyszących tym, którzy je śpiewali, mógł zadowolić najbardziej wymagających odbiorców sztuki. Jak mówi Adam Siemieńczyk, działalność „PoEzji” polegająca na współpracy w grupie, stwarza możliwości, o które trudno artystom działającym w pojedynkę, szczególnie tym, którzy nie wyrobili sobie jeszcze marki. Dlatego stowarzyszenie nie ogranicza się li tylko do działalności stricte artystycznej, lecz jest również czymś w rodzaju impresariatu, agencji promocyjnej dla ponad 2 tysięcy osób znajdujących się w „bazie danych” stowarzyszenia. I trzeba przyznać, że ów impresariat, choć siły jego szczupłe, działa ze sporym rozmachem. Przygotowuje portfolia, relacje z wydarzeń artystycznych, sporządza materiały prasowe, organizuje kampanie reklamowe itp. Zapowiedź spektaklu „Mój JESTEM kawałek podłogi” , jak również obszerne informacje na temat organizatorów i uczestników trafiła do kilkudziesięciu mediów polonijnych na całym świecie i spotkała się ze sporym zainteresowaniem. Co ważne, ta współpraca ma nie tylko charakter jednorazowy, uzgodniono już bowiem jej stałe elementy. Ich efektem, było m.in. aż 25 patronatów medialnych. - Londyn jest prawdopodobnie drugim miastem na świecie pod względem liczby Polaków, a jednak panuje dość powszechne przekonanie, że ci ludzie nie mają nic do powiedzenia - mówi Siemieńczyk - wychodząc wspólnie na zewnątrz pokazujemy, że jest inaczej. Niebawem weźmiemy udział w Światowym Dniu Poezji. Będzie to wspaniałe miejsce, by zaprezentować spójność i jakość działań ludzi, którzy są poza krajem. Już teraz widać, że będzie można zadać kłam twierdzeniu: „gdzie dwóch Polaków, tam kłótnia”. (emi)